Rebeca, lub Rebe, jak jest znana wielu osobom, jest wichrem energii i wiary. Żona, matka pięciorga dzieci, bizneswoman i salwadorska maratonka, jej życie jest świadectwem tego, jak wiele aspektów współczesnej kobiety może zbiegać się na ścieżce spotkania z Bogiem. "Podobnie jak wiele kobiet w tym wieku, każdego dnia żyję z sercem podzielonym na wiele aspektów, starając się dać z siebie to, co najlepsze w każdym z nich" - wyznaje Rebe. Dla niej ten misterny gobelin życia jest tkany, jak mówi, "zawsze niewidzialną nicią wiary".
Jego relacja z wiarą była pielęgnowana w cieple katolickiego domu, naznaczonego prostymi i głębokimi przykładami. "Pamiętam moich dwóch babciekażda z różańcem między palcami", wspomina. Jej babcia ze strony ojca zaszczepiła w niej nabożeństwo do błogosławionych dusz czyśćcowych i ufność w Boże miłosierdzie. Jednak to miłość popchnęła ją do jeszcze głębszej więzi.
Bieg po miłość
W młodości modliła się, "aby znaleźć chłopaka, który kochałby Boga i pomógł mi iść w Jego kierunku". Jej modlitwa została wysłuchana wraz z pojawieniem się jej męża, który nie tylko nauczył ją modlitwy Salve, ale po latach stał się inspiracją dla Rebe do założenia butów do biegania.
Życie rodzinne, wraz z pojawieniem się pięciorga dzieci, stało się prawdziwym "wyścigiem długodystansowym". Po narodzinach piątej córki, porada lekarska skłoniła jej męża do rozpoczęcia biegania ze względów zdrowotnych. Rebe, "chcąc dzielić z nim czas i na nowo rozpalić płomień miłości", postanowiła do niego dołączyć. Początki nie były łatwe. "Pamiętam pierwszy dzień: ledwo mogłam oddychać, próbując dotrzymać mu kroku, podczas gdy on przychodził i odchodził obok mnie" - mówi. Anegdota, która naznaczyła przed i po, i która ukształtowała jej ducha jako biegacza, pojawiła się, gdy w chwili desperacji podczas tych pierwszych joggingów wykrztusił: "Rebe, nie przyszedłem tu, żeby chodzić". To zdanie było sygnałem startowym dla jej determinacji. Zaczęła trenować sama w ciągu tygodnia, na przemian chodząc i biegając, aż nadszedł dzień, kiedy podczas wspólnych biegów to ona "nadawała tempo".
Długie dystanse wkrótce stały się jego nowym horyzontem. Wstawała wcześnie rano, by pokonywać kolejne kilometry i wracać na czas, by zdążyć na poranną rutynę swojej rodziny. W "tej głębokiej ciszy wczesnego poranka, pomiędzy odgłosem moich kroków i biciem mojego serca", Rebe odnalazła "świętą przestrzeń: mój dialog z Bogiem".
Odkryła, że "w samotności drogi mogę z Nim rozmawiać, dziękować Mu, prosić Go o siłę". Chociaż czasami ucieka do Tabernakulum, przyznaje, że podczas porannych biegów "Bóg daje nam wyjątkowe wschody słońca, każdy wschód słońca z własną paletą kolorów, przypominając mi, że Jego miłość jest zawsze nowa i imponująca".
Modlitwa i bieganie
Dla Rebecy wiara jest przeżywana "w codziennym życiu". Wraz z mężem są przekonani, że "przykład jest najlepszym sposobem na przybliżenie naszych dzieci do Boga". Ale nie ukrywają własnych zmagań i słabości, ponieważ wiedzą, że "ważne jest, aby pokazać im nasze upadki, nasze zmagania i to, jak wciąż wstajemy, wiedząc, że jesteśmy ukochanymi dziećmi miłosiernego Ojca".
Bieganie nauczyło go cennej lekcji: "Biegacz zawsze idzie naprzód w bólu". Ta maksyma stała się fundamentalnym filarem. "Podobnie jak w życiu", zastanawia się Rebeca, "jeśli chcemy osiągnąć nasze cele, musimy iść naprzód pomimo bólu, pomimo naszych obaw, wiedząc, że nie jesteśmy sami na każdym kroku".
Nauczyła się ofiarowywać ten wysiłek, "to zmęczenie, za dusze czyśćcowe, za moją rodzinę, w intencji tych, których kocham". Ciągle towarzyszy jej iluzja: "myśleć, że być może pewnego dnia spotkam w niebie te dusze, dla których przebiegłam dodatkową milę lub ofiarowałam kilometr w samobójczym tempie".
Bieganie stało się również aktywnością rodzinną. Wspólnie wzięli udział w kilku wyścigach, świętując każdy osiągnięty cel i ucząc się, że "życie duchowe, podobnie jak sport, jest ciągłą walką, ale także wspólnym świętowaniem".
Dziś Rebeca spogląda wstecz i widzi, że "każdy krok, każdy bieg, każda modlitwa były częścią tej samej drogi: szukania Boga w zwyczajności, znajdowania Go w miłości, w wysiłku i w radości życia". W końcu bieganie i wiara są dla niej dwoma sposobami, aby zawsze podążać w Jego kierunku.