Ewangelizacja

Wywiad z kardynałem Wojtyłą na temat kapłaństwa

W październiku 1972 roku czasopismo Palabra (nr 86) opublikowało ekskluzywny wywiad Joaquína Alonso Pacheco z ówczesnym kardynałem Karolem Wojtyłą, arcybiskupem Krakowa. Rozmowa odbyła się z okazji pierwszej rocznicy III Synodu Biskupów, poświęconego kapłaństwu służebnemu, w którym polski kardynał odegrał wiodącą rolę.

Joaquín Alonso Pacheco-1 września 2025 r.-Czas czytania: 13 minuty
Wojtyła

W pierwszą rocznicę III Synodu Biskupów na łamach PALABRY zamieszczamy wypowiedzi kardynała Wojtyły, którego wybitne wystąpienie na Synodzie, jako przedstawiciela polskiego episkopatu, jest powszechnie znane.  

Krakowski kardynał arcybiskup Karol Wojtyła uprzejmie odpowiedział na wywiad z dyrektorem "CRIS", Joaquínem Alonso Pacheco.  

Kardynał, oprócz nawiązania do tematów poruszanych na Synodzie, mówi o sytuacji Kościoła w Polsce, gdzie mimo różnych trudności księża dają godny podziwu dowód kapłańskiego sumienia.

-Polska jest jednym z krajów, które w ostatnich latach odnotowały największy wzrost powołań kapłańskich. W tym zjawisku niewątpliwie ważną rolę odgrywa wizerunek kapłana, jakiego Polacy pragną dla swojego Kościoła. Czy mógłby Eminencja wyjaśnić, jakie oczekiwania w tym względzie ma Kościół w Polsce?

-Przede wszystkim muszę powiedzieć, że zawdzięczamy ostatniemu Synodowi Biskupów, który zintensyfikował i usystematyzował refleksję na temat kapłaństwa służebnego, że refleksja ta dotarła do całego Kościoła, od Konferencji Biskupów po Kościoły lokalne i wszystkich wiernych. Dotknęliśmy więc jednego z podstawowych punktów sumienia Kościoła. W tym sumieniu Kościoła ożywionym przez Synod pojawia się także problem oczekiwań katolików wobec postaci kapłana, jeśli chodzi o Polskę.  

Prawdą jest, że wymuszony brak organizacji katolickich w naszym kraju często uniemożliwiał nam konsultacje ze wszystkimi sektorami świeckich w fazie przygotowawczej Synodu; jednak inne wydarzenia pozwoliły nam bezpośrednio odnotować ich odczucia dotyczące problemu kapłaństwa. Obchody w 1970 r. pięćdziesiątej rocznicy święceń kapłańskich Pawła VI, które w Polsce były przeżywane ze szczególną intymnością; 25. rocznica uwolnienia 250 księży z obozów koncentracyjnych w Dachau, a w ubiegłym roku przygotowania do beatyfikacji Maksymiliana Kolbego - katolickiego kapłana, który oddał życie w Auschwitz w zamian za życie ojca rodziny - były dla naszych wiernych swoistym duchowym wprowadzeniem do Synodu, a dla nas okazją do zauważenia, że postać kapłana znajduje się w centrum sumienia Kościoła w Polsce.  

Świadczą o tym odpowiedzi udzielone wiosną ubiegłego roku przez naszych kapłanów na pytania zadane przez Sekretariat Synodu w fazie przygotowawczej. Ich odpowiedzi są zgodne z tym sumieniem, tzn. definiują postać kapłana zgodnie z własnymi przekonaniami, a jednocześnie zgodnie z konkretnymi postulatami całego Ludu Bożego. W Polsce pocieszający jest fakt, że istnieje ścisły związek między konkretną egzystencją kapłańską - tym, jak kapłan postrzega samego siebie - a wymaganiami żywej wiary Kościoła. sensus fidei Ludu Bożego, do którego został powołany.  

Z tych odpowiedzi można wywnioskować, że dla polskich katolików problem kapłana obraca się głównie wokół samego momentu powołania kapłańskiego. Jest ono słusznie postrzegane jako szczególne, osobiste wezwanie Chrystusa, nadprzyrodzone przedłużenie wezwania skierowanego przez Jezusa do Apostołów. Wszyscy wierni, w różnych formach życia chrześcijańskiego, starają się prowadzić swoje życie zgodnie ze szczególnym zamysłem Boga zawartym w chrzcie, ale powołanie kapłańskie jest słusznie rozumiane w całej swojej specyfice. Do tego nowego "Przyjdź i chodź za mną". Powołanie Chrystusa, imperatywnie wypowiedziane przez Chrystusa, odpowiada we wrażliwości naszych wiernych na pewność, że za osobistym charakterem takiego powołania musi iść całkowite zaangażowanie osoby. Krótko mówiąc, wyrażenie, którym List do Hebrajczyków opisuje kapłana, jest dosłownie przeżywane: ex hominibus assumptus (Hebr. 5, 1). 

To właśnie wyjaśnia, w jaki sposób, pomimo obiektywnych trudności, seminaria są przedmiotem szczególnej uwagi ze strony wszystkich i są utrzymywane wyłącznie dzięki darowiznom wiernych, a także wyjaśnia niezwykły udział, z jakim - zwłaszcza we wspólnotach prowincjonalnych, ale także w dużych miastach - odbywają się święcenia kapłańskie i celebracje pierwszych Mszy świętych.

Możemy nadal korzystać z modelu tekstu Pawłowego, aby zilustrować drugi ważny aspekt tej świadomości polskich wiernych w odniesieniu do kapłaństwa: pro hominibus constituitur. Wierni widzą w kapłanie zastępcę i naśladowcę Chrystusa, który wie, jak stawić czoła każdej osobistej ofierze dla zbawienia powierzonych mu dusz. Są go pewni i doceniają przede wszystkim jego konkretną gorliwość apostolską i niestrudzonego ducha poświęcenia dla bliźniego, realizowanego w duchu Chrystusa. Wierzę, że właśnie poprzez podkreślanie tych wymiarów kapłańskiej egzystencji można przezwyciężyć wszelki "kryzys tożsamości". Kapłan jest użyteczny dla społeczeństwa, jeśli udaje mu się wykorzystać wszystkie swoje fizyczne i duchowe zdolności w pełnieniu posługi duszpasterskiej. Wierni nie potrzebują urzędników kościelnych ani sprawnych przywódców administracyjnych, ale przewodników duchowych, wychowawców (wśród moich ludzi powszechne jest przekonanie, że chrześcijaństwo posiada niezastąpione zasady moralne i możliwości edukacyjne).

Wracając do dokumentu synodalnego, aby zobaczyć w nim odzwierciedlenie polskiej sytuacji, należałoby dokonać kolejnej korekty: zamiast nalegać na kryzys tożsamościW przypadku Unii Europejskiej należałoby położyć nacisk na określenie per vitam et ministerium co jest właśnie najistotniejszym aspektem sposobu, w jaki nasi wierni postrzegają kapłaństwo, w świetle tego wszystkiego, co zostało już podkreślone w niektórych dokumentach soborowych, takich jak Lumen gentium i Presbyterorum ordinis. Nie oznacza to, że polscy księża nie patrzą z wdzięcznością na pracę wykonaną przez Synod.

To Bóg daje kapłaństwo.

-W wielu krajach zachodnich, gdzie industrializacja zrodziła mentalność coraz bardziej typową dla zsekularyzowanego społeczeństwa, mówi się o kapłaństwie. w niepełnym wymiarze godzin Jak Eminencja postrzega ten problem w odniesieniu do problemu niedoboru duchowieństwa?

-Dokument końcowy Synodu odpowiada na to pytanie w sposób zasadniczy. W części poświęconej zasadom doktrynalnym czytamy: "Trwałość tej odciśniętej na całym życiu rzeczywistości - doktryny wiary znanej w tradycji Kościoła jako charakter kapłański - ukazuje, że Chrystus nieodwołalnie złączył Kościół ze sobą dla zbawienia świata i że sam Kościół jest definitywnie powierzony Chrystusowi dla dokonania Jego dzieła. Kapłan, którego życie nosi znamię daru otrzymanego od Ducha Świętego, jest trwałym znakiem wierności Chrystusa wobec Jego Kościoła"..

Zgodnie z całą tradycją Synod potwierdził, że kapłaństwo służebne, jako owoc szczególnego powołania Chrystusa, jest darem Boga w Kościele i dla Kościoła; i właśnie ten dar, raz przyjęty przez człowieka w Kościele, jest nieodwołalny. Rzeczywiście, Synod potwierdził, że "to szczególne uczestnictwo w kapłaństwie Chrystusa nie zanika w żaden sposób, nawet jeśli kapłan zostaje zwolniony lub usunięty z kręgu posługi z powodów kościelnych lub osobistych"..

W praktyce to Kościół, za pośrednictwem biskupa, powołuje określone osoby do kapłaństwa i przekazuje im je w sposób sakramentalny, ale nie może to sprawić, że zapomnimy, że autorem daru, tym, który ustanowił kapłaństwo, jest sam Bóg. "Przez nałożenie rąk przekazywany jest niezniszczalny dar Ducha Świętego (por. 2 Tm 1, 6). Ta rzeczywistość konfiguruje i konsekruje wyświęconego szafarza Chrystusowi Kapłanowi (por. OP 2) i czyni go uczestnikiem misji Chrystusa w jej podwójnym aspekcie, a mianowicie władzy i służby. Autorytet ten nie jest właściwy szafarzowi: jest on przejawem jego własnego autorytetu. "exasiae (tj. mocy) Pana, dzięki której kapłan wypełnia misję wysłannika w istotnym dziele pojednania (por. 2 Kor. 5:18-20)"..

A co z kapłaństwem? w niepełnym wymiarze godzin? Również w tym przypadku odpowiedź znajduje się w dokumencie końcowym Synodu. "Pełen czas musi być poświęcony posłudze kapłańskiej jako zwyczajnej zasadzie. Dlatego też udział w świeckich zajęciach mężczyzn nie może być w żaden sposób uznany za główny cel, ani nie może wystarczyć do odzwierciedlenia całej specyficznej odpowiedzialności kapłanów".. Jest to zatem kwestia udzielenia adekwatnej odpowiedzi na pytanie "Czym jest kapłan?", w tym kontekście Synod podejmuje słowa Presbyterorum ordinis: "Nie będąc ze świata ani nie mając świata za swój cel, kapłani muszą jednak żyć w świecie. (por. OP 3; 17; 10; 17, 14-16). jako świadkowie i dystrybutorzy życia innego niż to ziemskie życie (por. OP 3)".

Tylko na podstawie tych przesłanek może powstać realistyczne i zgodne z wiarą rozwiązanie. Synod nie zapomniał, że nawet w minionych epokach historii Kościoła byli kapłani, którzy poświęcali się działalności pozakapłańskiej, ale zawsze w ścisłym związku z ich specyficzną misją duszpasterską. "aby móc określić w konkretnych okolicznościach zgodność między działalnością świecką a posługą kapłańską, należy zapytać, czy i w jaki sposób takie funkcje i działania służą nie tylko misji Kościoła, ale także ludziom, nawet tym nieewangelizowanym, i wreszcie wspólnocie chrześcijańskiej, w ocenie miejscowego biskupa z jego prezbiterium, konsultując się w razie potrzeby z Konferencją Episkopatu"..

Decyzja biskupa lub konferencji episkopatu musi zatem uwzględniać te przesłanki. Wreszcie, Synod wyraża zgodę na prowadzenie działalności pozakapłańskiej, ale z pewnymi ważnymi wyjaśnieniami: "Kiedy te działania, które zwykle należą do świeckich, są w jakiś sposób wymagane przez ewangelizacyjną misję samego kapłana, wymaga się, aby były one zgodne z innymi działaniami ministerialnymi, ponieważ w takich okolicznościach mogą być uważane za niezbędne sposoby prawdziwej posługi. (por. OP 3)".

Synod przyjął zatem odpowiedzialność za ochronę Kościoła przed ryzykiem dewaluacji Bożego daru kapłaństwa. Zgodnie z tym samym poczuciem odpowiedzialności twierdzę, że problem niedoboru duchowieństwa musi być ujęty w jego właściwych wymiarach; nie możemy myśleć o rozwiązaniu trudności wynikających z ilości poprzez rezygnację z jakości. Jest to kwestia poprawy wykorzystania kapłana w Kościele, ale bez zapominania, że tylko "Pan żniwa Dar ten może być pomnożony, a od ludzi zależy, czy przyjmą go z usposobieniem wymaganym przez jego naturę.

Kryzys tożsamości?

Z twoich słów można wyciągnąć wniosek, że kryzys, który dotknął kapłana, można przypisać przede wszystkim trudnościom w wierze i brakowi prawdziwej duchowości kapłańskiej w dzisiejszym Kościele. Czy uważasz jednak, że oprócz tego kryzysu działa również makroskopowo zdechrystianizowana kultura? Synod, o którym wspomniałeś, poruszył również ten aspekt; jaka jest Twoja opinia na ten temat?

-Podczas prac Synodu wiele mówiono o kryzysie tożsamości kapłana, ukazując go na tle bardziej fundamentalnego kryzysu tożsamości samego Kościoła. Niektóre wyrażenia wydają mi się jednak nieostre: jasne jest, że zamiast obiektywnego kryzysu, wyrażenia te odnoszą się do subiektywnej świadomości kryzysu. Wyjaśniwszy to, przejdę do bezpośredniej odpowiedzi na twoje pytanie. Końcowy dokument na temat księdza, unikając wyrażenia "kryzys tożsamości" - używanego zamiast tego w dokumencie przygotowawczym - przywołuje tę ideę właśnie w punktach poświęconych zilustrowaniu takiego kryzysu. Oto przykład: "W obliczu tej rzeczywistości niektórzy ludzie zadają sobie niepokojące pytania: Czy istnieje, czy też nie istnieje szczególny powód dla posługi kapłańskiej? Czy ta posługa jest konieczna, czy też nie? Czy kapłaństwo jest trwałe? Co to znaczy być kapłanem dzisiaj? Czy nie byłoby wystarczające dla służby wspólnotom, aby mieć przewodniczących powołanych do służby dobru wspólnemu, bez potrzeby święceń kapłańskich, i sprawować ich urząd tymczasowo?

Z pewnością można argumentować, że takie pytania historycznie pojawiały się w sferze teologicznej, odwołując się do teoretycznych założeń systematycznie opracowywanych przez niektórych teologów jako odpowiedź na tradycyjną metodologię teologiczną. Jednak raz sformułowane i wprowadzone do kościelnej opinii publicznej, wyrażają postawę głębszej egzystencjalnej kontestacji. Tekst ten zajmuje się właśnie rekonstrukcją genezy tego drugiego rodzaju kontestacji i w tym kontekście nadal odnosi się do całej dziedziny współczesnej kultury: "Opisane powyżej problemy, z których część jest nowa, a część znana z przeszłości, lecz obecnie przedstawiana w nowych formach, nie mogą być rozumiane w oderwaniu od ogólnego kontekstu współczesnej kultury, która poważnie kwestionuje ich własne znaczenie i wartość. Nowe zasoby technologii rodzą nadzieję opartą w zbyt dużym stopniu na entuzjazmie, a jednocześnie wywołują głęboki niepokój. Można słusznie zapytać, czy człowiek będzie w stanie zapanować nad własną pracą i ukierunkować ją na postęp"..

"Niektórzy młodzi ludzie przede wszystkim stracili nadzieję na sens tego świata i szukają zbawienia w czysto medytacyjnych systemach, w sztucznych i marginalnych rajach, unikając wspólnego wysiłku ludzkości".

"Inni są ożywieni utopijnymi nadziejami bez żadnego związku z Bogiem, tak że dążąc do stanu całkowitego wrażenia, przenoszą znaczenie całego swojego życia osobistego z teraźniejszości na przyszłość. 

"W ten sposób działanie i kontemplacja, edukacja i rekreacja, kultura i religia, immanentne i transcendentne bieguny ludzkiego życia, są całkowicie rozłączone".

Problem jest następujący: czy ta diagnoza jest sprawiedliwa? Albo lepiej: czy rzeczywiście wszystko wyjaśnia? To znaczy, czy rzeczywiście wynika z kontekstu współczesnej kultury? Członkowie Episkopatu Polski, którzy stykają się z powojennymi trudnościami, skłonni są twierdzić, że dokument uogólnia zespół symptomów charakterystycznych dla rozwiniętego technologicznie świata zachodniego; sytuacja Kościoła w innych krajach przedstawia zupełnie inne aspekty.

Życie w wierze.

Synod z pewnością nie zignorował tej rzeczywistości: "Wiemy, że istnieją różne części świata, w których ta głęboka zmiana w kulturze nie została jeszcze odczuwalna, a kwestie podkreślone powyżej nie są poruszane wszędzie, przez wszystkich księży lub z tego samego punktu widzenia".

Jednak w Polsce, być może ze względu na wpływ innego reżimu politycznego i społeczno-politycznego, transformacja kulturowa jest nie tylko mniej zauważalna, ale także zupełnie inna. Ostatnie badania przeprowadzone wśród polskich księży pokazały, że w Polsce nie ma ani kryzysu tożsamości kapłaństwa, ani kryzysu tożsamości Kościoła. W zderzeniu z ideologią marksistowską i jej zaprogramowanym i propagandowo szerzonym ateizmem Kościół nie zatracił własnej tożsamości. Kryzysy, jeśli występują, mają charakter indywidualny; i tu wracamy do problemu wiary i duchowości. Wiara jest nadprzyrodzoną łaską, która rozwija się w najbardziej zróżnicowanych i sprzecznych okolicznościach. W obecnym czasie, gdy wzrost postępu materialnego niesie ze sobą silne napięcia w życiu duchowym, myślę, że należy podkreślić, iż ich radykalne rozwiązanie zależy od proporcjonalnego wzrostu życia wiary. I to, poza diagnozami, było również podstawową odpowiedzią Synodu.

Opinia publiczna w Kościele.

-Równolegle do misji pobudzania i gwarantowania wiary (Magisterium) jest funkcja prowadzenia wierzących i wiernego przekazywania im wskazań magisterialnych. Czy w tym sensie mógłbyś wyjaśnić aluzję, którą ostatnio poczyniłeś do teologii?

-To nie tylko teologia, ale ogólnie kształtowanie opinii publicznej w Kościele. W tym obszarze decydującą rolę odgrywają massmediaTe ostatnie, jak powszechnie wiadomo, rządzą się własnymi prawami. Te oczywiście nie mogą działać na szkodę ich wierności przekazowi.

Problem jest tak realny, że sam Synod powtórzył go w dokumencie na temat sprawiedliwości tymi słowami: "Sumienie naszych czasów domaga się prawdy w systemach komunikacji społecznej, co obejmuje również prawo do obiektywnego obrazu rozpowszechnianego przez same media i możliwość korygowania ich manipulacji"..

Kościół podchodzi do kwestii komunikacji w sposób coraz bardziej pozytywny i pewny (wystarczy wspomnieć soborowy dekret Inter mirifica oraz w instrukcji Communio et progressio), ale jednocześnie nie da się ukryć obiektywnego istnienia niebezpieczeństwa, że zło komunikacji może zaszkodzić prawu do prawdy i stać się jednym z głównych ośrodków niesprawiedliwości we współczesnym świecie. Dlatego też, przypisując massmedia jego właściwy cel, tekst synodalny wyraźnie stwierdza: "Ten rodzaj edukacji, ponieważ sprawia, że wszyscy ludzie stają się w pełni ludźmi, pomoże im nie być manipulowanymi w przyszłości ani przez media, ani przez siły polityczne, ale wręcz przeciwnie, pozwoli im kształtować własne przeznaczenie i budować prawdziwie ludzkie społeczności"..

Teksty te są w centrum naszego tematu, chociaż w pewnym stopniu wykraczają poza kontekst: pomagają rozwiać nieporozumienia, które powstają, gdy przechodzimy z poziomu życia Kościoła - gdzie pasterze i teologowie wnoszą swój szczególny wkład, w wierności swojej posłudze duszpasterskiej i kapłańskiej - na poziom komunikacji i tworzenia opinii publicznej. Dlatego uważam za uzasadnione obawy Ojców Synodalnych, aby zapobiec zniekształceniu elementów istotnych dla życia Kościoła w toku komunikacji społecznej. Chodzi o uruchomienie ruchu uwrażliwienia, który będzie promował w osobach odpowiedzialnych za komunikację większą świadomość ich odpowiedzialności za budowanie Kościoła zgodnie z wolą Chrystusa, realistycznie wykrywając te czynniki, które - ze względu na partykularne interesy i rozpowszechnionego ducha przebóstwienia - mają negatywny wpływ.

Kwestionowanie wartości chrześcijańskich.

-Wśród ostrzeżeń kierowanych do kapłanów przez ostatnie Magisterium Kościoła, ostrzeżenie przed pokusą dostosowania głoszenia Słowa i kryteriów działania duszpasterskiego do światowej mentalności wyróżnia się swoją częstotliwością. Jeśli mentalność ta okazuje się coraz bardziej przesiąknięta ideologią permisywną i już otwarcie mówi się o "teologii permisywnej", to czy takie ostrzeżenie należy rozszerzyć również na teologów?

-Permisywizm i jego przejawy w sferze teologicznej są typowymi zjawiskami społeczeństwa zachodniego, które w krajach takich jak Polska mają na razie raczej względny wpływ. Jako obserwator z zewnątrz mogę więc ograniczyć się jedynie do ogólnych rozważań.

Po pierwsze, jasne jest, że u podstaw permisywizmu leży wyłącznie horyzontalna - a zatem nieco zredukowana - koncepcja wolności. Wolność jest konstytutywnym elementem godności osoby, która jest nieprzerwanie głoszona i broniona przez myśl chrześcijańską. Należy jednak pamiętać, że wolność chrześcijańska nigdy nie jest celem samym w sobie, ale raczej jest celem samym w sobie: jest środkiem do osiągnięcia prawdziwego dobra. Błąd perspektywy permisywizmu polega na odwróceniu punktu widzenia do góry nogami: celem staje się dążenie do indywidualnej wolności, bez żadnego odniesienia do rodzaju dobra, do którego wolność jest zobowiązana. Praktyczną konsekwencją jest to, że poza realizacją dobra, wolność przekształca się w nadużycie i zamiast zapewnić jednostce grunt dla jej samorealizacji, determinuje jej ogołocenie i frustrację. Wszystko, co pozostaje z wolności, to hasło.

Nie ma wątpliwości, że takie podejście należy uznać za absolutnie sprzeczne z kryteriami, które powinny kierować poprawną teologią i skutecznym działaniem duszpasterskim. Teologowie i duszpasterze muszą w takiej sytuacji nieustannie zadawać sobie pytanie o prawdziwe wartości chrześcijańskie. Człowiek nosi normę swojej wolności - zgodnie z Pawłowym wyrażeniem - w postaci "naczynie gliniane". (II Kor. 4,7). Pokus jest wiele, ale możliwości uzdrowienia są równie wielkie. Można uniknąć wielu nieporozumień, jeśli chodzi o problemy społeczeństwa permisywnego, pamiętając, że to orędzie chrześcijańskie - jego korzenie w naturalnym sumieniu - a nie permisywizm, musi dyktować prawa walki o autentyczną wolność, która jest zawsze jednym z nieodzownych elementów misji Kościoła.

-Jaką lekcję, zdaniem Eminencji, dzisiejsi księża, a w szczególności polscy księża, mogą wyciągnąć z postaci takiej jak Maksymilian Kolbe?

-Fakt, że Maksymilian Maria Kolbe został zidentyfikowany podczas prac Synodu, nadaje jego postaci - jak podkreślił kardynał Duvial, obecny przewodniczący zgromadzenia synodalnego - znaczenie, które przekracza granice narodowe i czyni go przykładem dla wszystkich kapłanów: znakiem czasów naznaczonych nieludzkim okrucieństwem, ale także pocieszającymi epizodami świętości. Dla nas, Polaków, jego beatyfikacja ma oczywiście bardzo szczególny charakter: najstarszym spośród nas, kapłanów, przypomina o mękach przeżywanych wraz z resztą ludności w obozach zagłady, gdzie ból i solidarność przygotowywały Kościół w Polsce do nowych prób. Dla młodszych Ojciec Kolbe stanowi wskazówkę, jak wiele kapłan musi od siebie wymagać w służbie innym.

Inne aspekty jego osobowości można również uznać za paradygmatyczne (wystarczy pomyśleć o jego nabożeństwie do Matki Bożej i jego działalności apostolskiej w prasie); cała jego postać, tak ściśle naznaczona krzyżem, jest naglącym wezwaniem do apostolskiego celu chrześcijańskiego powołania i do całkowitego wyrzeczenia się siebie, co jest stałym wymiarem kapłańskiej egzystencji.

AutorJoaquín Alonso Pacheco

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.