Chłopiec chciał kupić prezent urodzinowy dla swojego ojca, ale nie miał jak dostać się do centrum handlowego.
"Jeśli chcesz, podwiozę cię" - zaoferował ojciec. Na miejscu chłopiec nie wiedział, jaki prezent wybrać. "Co powiesz na parę rakiet do wspólnej gry" - zasugerował tata. Chłopiec pomyślał, że to bardzo dobry pomysł, ale był pewien problem: nie miał pieniędzy, aby je kupić. "Nie martw się, synu, zapłacę za nie" - uspokoił go delikatnie ojciec.
Kiedy wrócił do domu, syn poprosił go, aby sam owinął rakiety papierem do pakowania, ponieważ był w tym okropny. Ojciec zgodził się, owijając je starannie i ozdabiając paczkę piękną czerwoną wstążką.
Na przyjęciu urodzinowym, tuż po zdmuchnięciu świeczek, syn wręczył prezent ojcu, który z walącym sercem pobiegł go rozpakować. Kiedy zobaczył rakiety, łza wzruszenia spłynęła mu po policzku. Jego żona, która znała całą historię, zapytała go: "Ale jak możesz być taki szczęśliwy, skoro twój syn nic nie zrobił? To ty poszedłeś do sklepu, wybrałeś dla niego prezent, zapłaciłeś za niego i nawet sam go zapakowałeś". Na co mąż odpowiedział z błyszczącymi oczami i spokojnym głosem: "Liczy się myśl!
Święci i łaska
Usłyszałem tę historię kilka dni temu w homilii, w której ksiądz wyjaśniał, w jaki sposób łaska Boża działa na świętych. Tak niewiele robią, a tak wiele wkłada Bóg! A jednak, jak Ojciec raduje się, gdy jedno z Jego dzieci jest otwarte na tę łaskę, którą On daje im za darmo! Jak wielkim darem jest to dla Niego!
Na stronie świętość jest trudną drogą, do której wszyscy jesteśmy powołani, ale którą niewielu udaje się osiągnąć. W obliczu bezinteresowności Boga (bezinteresowność pochodzi od "gratia" - łaska) istnieje wolność człowieka do jej przyjęcia. Nasze słabości są liczne, nasze grzechy są liczne, podobnie jak grzechy syna z przypowieści, którą właśnie przypomniałem. Wystarczyło, że miał zamiar otworzyć się na łaskę, aby ojciec mógł wykonać swoje dzieło, pokonując wiele oczywistych niedoskonałości.
Jedną z najgorszych przysług, jakie można wyświadczyć świętym, jest osładzanie ich biografii, koncentrując się na ich osobistych cnotach, a tym samym ukrywając pierwotną rolę łaski. Grzechy świętych są pomijane, jakby ze wstydem, podczas gdy jest wręcz przeciwnie: "tam, gdzie obfitował grzech, o wiele bardziej obfitowała łaska".
Duża część winy leży w fakcie, że hagiografie są zamawiane od podobnie myślących ludzi i nadzorowane przez duchowe dzieci, które mają tendencję do idealizowania swoich założycieli. Każdemu może się to zdarzyć: kto chciałby, aby wady jego matki, ojca lub kogoś bliskiego wyszły na jaw? Uczucie i podziw sprawiają, że je minimalizujemy, a wręcz przeciwnie, wyolbrzymiamy ich zasługi. Ale żywoty świętych nie powinny być panegirykami dla przyjemności ich wiernych naśladowców, ale pismami, które skłaniają czytelników do naśladowania życia tych, którzy pozwolili się uczynić przez Pana, ponieważ są tylko tym, glinianymi naczyniami.
Prawdomówność
Ukazywanie niepowodzeń naśladowców Jezusa jest w rzeczywistości jednym z kryteriów stosowanych przez krytyków w celu wykazania historyczności Jezusa, prawdziwości Ewangelii. Nazywa się to kryterium trudności lub zakłopotania i opiera się na fakcie, że gdyby naśladowcy Jezusa chcieli wymyślić jakąś historię, nielogiczne byłoby, gdyby na przykład porzucili swoich uczniów w Getsemane, zaparli się swojej prawej ręki, Piotra, lub nie uwierzyli apostołom na wieść, że zmartwychwstał. Fakt, że Ewangelia nie ukrywa słabości pierwszych naśladowców Jezusa, upewnia nas, że ci, którzy skompilowali wczesne pisma, nie próbowali sprzedać nam motocykla, ale wyjaśnić, w jaki sposób Syn Boży wciela się i jak tak naprawdę nie wybiera zdolnych, ale umożliwia tym, których wybiera.
Święci patroni Malagi
Pod tym względem miałem szczęście bardzo uważnie śledzić narodziny ".Ryba błotna" (Mensajero), powieść historyczna autorstwa Any Mediny i Antonio S. Reiny, opowiadająca o życiu patronów Malagi, młodego świętego Ciriaco i świętej Pauli, zamęczonych w czasach Dioklecjana. Dzieło przenosi czytelnika do początków chrześcijaństwa, kiedy pierwsze wspólnoty żyły radością Dobrej Nowiny w obliczu porażki religii pogańskich. W tej fikcji (nie mamy prawie żadnych szczegółów z ich życia) Ciriaco i Paula to dwoje zwykłych młodych ludzi, którzy przeżywają swoje chrześcijańskie powołanie, jak wielu młodych ludzi dzisiaj, pośród wątpliwości i błędów, ale kiedy nadszedł czas, łaska dała im moc, by zmienić swoje życie w heroiczny sposób, aż do złożenia najwyższego świadectwa męczeństwa.
Rozgrywająca się na początku IV wieku "Błotna ryba" rozważa takie aktualne problemy dialogu wiary z dzisiejszą kulturą, jak zmieniające się czasy, aborcja, dialog międzyreligijny, korupcja polityczna, nadużycia władzy, wykorzystywanie kobiet i troska o najmniejszych. Zajmuje się również bardzo aktualnymi kwestiami kościelnymi, takimi jak rola kobiet we wspólnotach, powołanie do małżeństwa lub życia konsekrowanego, synodalność lub rozeznanie dotyczące członków Kościoła, którzy uczestniczą w jego życiu w niedoskonały sposób.
W powieści, podobnie jak w życiu, święci żyją z nogami w błocie i czasami się brudzą, aby mogli powiedzieć ze św. Pawłem: "Nie czynię dobra, które chcę czynić, ale czynię zło, którego nie chcę czynić". Czy nie doświadczyliśmy tego w prawdziwym życiu i czy fikcja pomoże nam uwiarygodnić prawdziwe życie świętych?
Pod koniec swojego ziemskiego życia, "męczennicy", jak młodzi Ciriaco i Paula byli pieszczotliwie nazywani w swoim mieście, ofiarowali Bogu, jako cenny dar, palmę męczeństwa. Czy wiesz, co Ojciec wykrzyknął do nich wtedy, jego oczy wypełniły się łzami: "Liczy się intencja"!
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.