Ewangelizacja

Pozytywne doświadczenia dydaktyczne w zakresie przedmiotu religia

W publikacji "Educating for life. Doświadczenia w nauczaniu religii", opublikowanej przez EUNSA i wkrótce dostępnej w języku angielskim i portugalskim, 18 nauczycieli religii z 15 różnych szkół przedstawia swoje najlepsze praktyki edukacyjne.

Ronald Bown S.-10 czerwca 2025-Czas czytania: 6 minuty

"Edukacja na całe życieKsiążka "Religia w klasie" porusza wiele kwestii związanych z nauczaniem przedmiotu religia: od podejścia do Pisma Świętego, przez wyzwania związane z zajęciami na etapie przedszkolnym, podstawowym i gimnazjalnym, po różnorodne środki pedagogiczne, a także propozycję dla uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

We wstępie napisałem, że lubię wykorzystywać ostatnie kilka minut lekcji na ćwiczenie, które nazywam "pytaniami na zakończenie" lub, w ostatniej części lekcji: pytaniami "o dużym wpływie". Jest to bardzo proste ćwiczenie, ale uczniowie naprawdę je lubią: każdy uczeń jest proszony o zadanie pytania dotyczącego klasy, zapisanego na kartce papieru. Może to być coś, czego dobrze nie zrozumieli, pomysł, który chcieliby zgłębić, koncepcja, której są szczególnie ciekawi itp. Te pytania pozwalają mi zobaczyć, czego naprawdę się nauczyli, jakie tematy są dla nich szczególnie interesujące i stanowią bardzo cenny wkład w następne zajęcia.

Każdego dnia, gdy przeglądam te pytania, jestem zaskoczony z kilku powodów: ich chęcią poznania naszej wiary, głębią ich pytań, ich dowcipem i kulturową dociekliwością. Podzielę się z wami kilkoma pytaniami, które zadawano mi przez lata: Skąd mam wiedzieć, czego Bóg ode mnie chce? Czy ludzie innych religii mogą pójść do nieba? Co było przed Bogiem? Jak grzech pierworodny jest złem, skoro Bóg stworzył wszystkie rzeczy? Dlaczego wybór zła nie jest prawdziwą wolnością? Co mogę powiedzieć ateiście, aby się nawrócił?

Opierając się na tych pytaniach i doświadczeniu w klasie, śmiem twierdzić, że młodzi ludzie lubią się uczyć, są zainteresowani poznaniem naszej wiary, chcą głębiej zrozumieć nauczanie Kościoła, pragną nadać sens swojemu życiu i są żywo zainteresowani osobistym spotkaniem z Chrystusem.

Zajęcia w klasie

Nauczycielka Ángeles Cabido bada różnorodność działań w klasie szkoły średniej: analizowanie cytatów biblijnych; konsultowanie tego, co Katechizm lub YouCat mówi o tym, czego się uczyliśmy;

Santiago Baraona, w rozdziale poświęconym uczestnictwu studentów, wspomina, że "kiedy prowadzę kurs teologii fundamentalnej dla 17-letnich studentów, na pierwszych zajęciach proszę każdego z nich, na interaktywnej platformie uczestnictwa (na przykład Socrative lub Mentimeter), aby odpowiedział na następujące pytanie: Gdybyś miał okazję zadać jedno pytanie komuś, kto mógłby odpowiedzieć na nie wszystkie, jakie pytanie byś mu zadał? Uczniowie mają kilka minut na zastanowienie się i udzielenie odpowiedzi. Jeśli chcą, mogą to zrobić anonimowo, mając na celu odzwierciedlenie pytania, które naprawdę ich interesuje. Następnie analizujemy odpowiedzi wszystkich uczestników i omawiamy je. 

Odwieczne kwestie

Prawie wszystkie pytania zadawane przez wiele lat - w sumie około 1200 studentów - są mniej lub bardziej rozbudowanymi wariacjami tych pytań:

  • Jaki jest powód, dla którego Bóg nas stworzył i stworzył nas w taki sposób, w jaki to zrobił (jako inteligentne istoty na swój obraz i podobieństwo)?
  • Dlaczego istnieje cierpienie?
  • Co powinienem zrobić w moim życiu?
  • Czy Bóg istnieje?
  • Co stanie się ze mną po śmierci? Co stanie się ze mną, gdy umrę?
  • Jak to się wszystko zaczęło?
  • Jak wygląda idealny mężczyzna i jak mogę się do niego zbliżyć?

Zaskakująca jest zbieżność i zbieżność tych pytań. Prawda jest taka, że nie powinno to dziwić: człowiek zawsze szukał odpowiedzi na te drażliwe pytania. Aby lekcja religii miała znaczenie dla dorastającego ucznia, wydaje mi się, że musi zaczynać się od troski, którą on lub ona ma. Nie możemy udzielać odpowiedzi, jeśli wcześniej nie ma pytań".

Chrystus w centrum

María José Urenda pisze rozdział o centralności Chrystusa, zagłębiając się w prawdziwe centrum i centrum zajęć. Proponuje refleksję nad znaczeniem nauczania religii katolickiej, umieszczając Osobę Chrystusa w centrum jako fundament, treść i cel do osiągnięcia. Wskazuje się, że nauczanie religii katolickiej nie powinno ograniczać się do przekazywania wiedzy czy przygotowywania do egzaminów, ale obejmować prowadzenie i towarzyszenie uczniom w poznawaniu, kochaniu i naśladowaniu Chrystusa, co jest możliwe tylko wtedy, gdy nauczyciel uczynił Go centrum swojego życia. 

Powołanie nauczyciela religii i jego praktyka pedagogiczna są ściśle związane z jego osobistym świadectwem wiary, ponieważ "Nikt nie daje tego, czego nie ma".. Rozdział ten podkreśla, że Chrystus jest nie tylko postacią historyczną, ale samym Bogiem, który stał się Człowiekiem, którego życie i nauczanie wyznacza początek i koniec historii ludzkości. Z tego powodu podkreśla, że ostatecznym celem lekcji religii jest doprowadzenie do osobistego spotkania z Chrystusem, tak aby przemienił On życie każdego z uczniów".

Religia przed 6 rokiem życia

Francisca Ruiz i Bernardita Domínguez są współautorkami rozdziału poświęconego wyzwaniom związanym z lekcjami religii w klasie Pre Basic. Jest to rozdział z licznymi ćwiczeniami wyjaśnionymi i opatrzonymi linkami QR do obserwowania wyników ćwiczenia. Na przykład, aby wyjaśnić "Spokojną burzę", łódź o długości około 70 cm jest wykonana z EVA lub kartonu, a niektóre lalki z tkaniny przedstawiające Jezusa i apostołów ożywiają historię.

Każde dziecko trzyma w ręku niebieską chusteczkę, aby uczestniczyć w historii w zależności od tego, czy morze jest spokojne, czy z dużymi falami. Kiedy sztorm uderza w łódź, dzieci energicznie machają chusteczkami. Kiedy Jezus podnosi ręce i mówi: "Uspokój morze, uspokój wiatr", przestajemy poruszać łodzią, a dzieci przestają machać chusteczkami. "Jestem z wami, nie bójcie się!" I kończymy, mówiąc, jak potężny jest Jezus, że nawet morze i wiatr są Mu posłuszne.

Inne działania, które można wyróżnić w tym rozdziale: 

Skarb: Umieszczamy lusterko w ładnym pudełku wyłożonym błyszczącym papierem. Mówimy cicho: "Wewnątrz tego pudełka znajduje się to, co Bóg kocha najbardziej ze wszystkich stworzeń. Uczynił to bardzo wyjątkowym i unikalnym. Podejdę do każdego z was, aby to zobaczyć. I co bardzo ważne, nie mów o tym swojemu partnerowi, aby on też mógł to odkryć". Po kolei każde dziecko jest zapraszane do zobaczenia, co znajduje się w pudełku. Kiedy je otwierają i widzą swoje odbicie, dziecko jest podekscytowane i uśmiecha się. Jest to bardzo szczególny i ważny moment w uświadamianiu sobie miłości Boga do każdego z nas.

Skrzynia skarbów: na pierwszych zajęciach w roku wchodzimy do sali ze skrzynią (pudełkiem wyłożonym złotem): "W środku przynoszę największy skarb, jaki możemy mieć, Kogoś, kto bardzo nas kocha. Kto to może być? Pudełko zostaje otwarte i pojawia się nasz milutki Jezus. W ciągu roku wzmacniamy ideę, że Jezus jest naszym skarbem i powinniśmy o niego dbać. 

Rozmnożenie chleba: w historii tego cudu podkreślamy obecność dziecka, które chciało podzielić się wszystkim, co miało. Używamy tekturowego talerza z bochenkami i rybami złożonymi jak wachlarz, tak że na pierwszy rzut oka widać tylko 5 bochenków i 2 ryby, ale po rozciągnięciu widać ich znacznie więcej, co pokazuje rozmnożenie bochenków. Można również wykonać przedstawienie przy użyciu małego koszyka z siedmioma elementami i zamienić go w momencie cudu na duży koszyk z bochenkami i rybami do podziału między wszystkie dzieci (zalecamy użycie słodyczy lub ciastek w kształcie ryb i bochenków).

Skuteczna pedagogika dla szkół podstawowych i średnich

Jest więc jasne, że każdy rozdział stara się być jak najbardziej praktyczny. Kilka ostatnich przykładów: Carolina Martínez wyjaśnia, jak podejść do Pisma Świętego. Czytanie Biblii, nasz punkt wyjścia, zawiera konkretne porady dotyczące podejścia do Pisma Świętego, zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu. Catalina Tapia i Verónica García oferują materiały pedagogiczne, które wprowadzają w życie różne procedury myślenia, które możemy wykorzystać w naszych klasach: 

I. Widoczne procedury myślenia do zaprezentowania i zbadania:

Widzenie - Myślenie - Zastanawianie się:

-Widzenie: przyjrzyj się uważnie świętemu obrazowi (obrazowi, fotografii, grafice), który zawiera ważne elementy oferujące różne poziomy wyjaśnienia. Ważne jest, aby został on opisany bez interpretacji. 

-Myślenie: zastanów się nad tym, co obraz każe nam myśleć, przedstaw interpretację, a następnie uargumentuj swoje przemyślenia.

-Zadawanie pytań: Zadawaj pytania, które są szersze, wykraczają poza interpretację i pobudzają ciekawość.

Następnym krokiem jest podzielenie się z partnerem.

Koncentracja

Celem tej procedury jest zasłonięcie części świętego obrazu, co wymaga interpretacji całego obrazu, zachęca do uważnego przyjrzenia się i dokonania interpretacji, a następnie przedstawia nową interpretację wizualną i prosi o uważne przyjrzenie się i ponowną ocenę początkowej interpretacji. Proces ten dynamicznie uelastycznia myślenie, pokazując, że częściowe spojrzenie zawsze może prowadzić do stronniczej interpretacji tematu. 

II. Widoczne procedury myślenia dla myślenia-pytania-eksploracji:

CSI: Kolor, symbol, obraz: uchwycenie istoty poprzez metafory. Używanie koloru, symbolu i obrazu do reprezentowania pomysłów, które zidentyfikowali.

2. Zdanie-zwrot-słowo: Procedura, która działa z tekstem świętym, aby podsumować i wyodrębnić główne idee, konteksty i spostrzeżenia. Ma na celu ujawnienie tego, co czytelnik uznał za ważne. 

- Modlitwa: oddaje główną ideę świętego tekstu.

- Fraza: To udało się przyciągnąć ich uwagę poprzez wywołanie emocji.

- Słowo: Wybierz słowo, które najbardziej odnosi się do głównej myśli i wywołuje refleksję.

Podsumowując, lektura książki "Wychowanie do życia. Doświadczenia w nauczaniu religii" stanowi prawdziwą pomoc dla nauczycieli religii, nauczycieli podmiot najważniejsze ze wszystkich.

Wychowanie do życia: doświadczenia w nauczaniu religii

AutorRonald Bown S
Redakcja: EUNSA
Rok: 2024
Liczba stron: 276
AutorRonald Bown S.

Nauczyciel religii, szkoła Tabancura.

Zoom

Papież Leon XIV pozdrawia dziecko z popemobilu

Było to przed modlitewnym czuwaniem w uroczystość Zesłania Ducha Świętego z uczestnikami Jubileuszu Ruchów, Stowarzyszeń i Nowych Wspólnot Kościelnych.

Redakcja Omnes-9 Czerwiec 2025-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

Leon XIV spotkał się z Włosko-Amerykańską Fundacją Narodową

Raporty rzymskie-9 Czerwiec 2025-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Leon XIV spotkał się 4 czerwca z Włosko-Amerykańską Fundacją Narodową, którą pobłogosławił za jej pracę na rzecz zachowania kulturowego i duchowego dziedzictwa przodków.

Przed audiencją generalną na Placu Świętego Piotra papież przyjął członków zarządu tej wybitnej fundacji, dziękując im za inicjatywy podejmowane we Włoszech i Stanach Zjednoczonych. "Wasza praca edukacyjna z młodymi ludźmi, promowanie wiedzy o włoskiej historii i kulturze, wraz ze stypendiami i pomocą charytatywną, wzmacniają konkretne i wzbogacające relacje między dwoma krajami" - powiedział.


Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Więcej
Ameryka Łacińska

Aborcja i eutanazja na czele chilijskiej polityki

Chilijski rząd przedstawił projekty ustaw legalizujących bezpłatną aborcję do 14 tygodnia ciąży i reaktywujących debatę na temat eutanazji, co spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem opozycji politycznej i przywódców religijnych. Obie inicjatywy są częścią prezydenckiego programu Gabriela Borica na wybory w 2025 roku.

Redakcja Omnes-9 Czerwiec 2025-Czas czytania: < 1 minuta

W pierwszym tygodniu czerwca rząd prezydenta Gabriela Borica przesłał do chilijskiego Kongresu projekt ustawy zezwalającej na bezpłatną aborcję - bez podania przyczyny - do 14. tygodnia ciąży. ciąża. Przewodniczący Izby Deputowanych i Senatu - obaj z opozycji - oświadczyli, że nie jest ich zamiarem umieszczanie ich w agendzie politycznej.

Ponadto 20 senatorów opozycji podpisało list odrzucający ustawę, a inni parlamentarzyści z koalicji rządowej wyrazili swój sprzeciw.

Konferencja Episkopatu Chile wydała oświadczenie odrzucające ten projekt. "Głęboko ubolewamy nad tymi inicjatywami, które atakują świętą i nienaruszalną wartość ludzkiego życia. Podkreślamy, że życie ludzkie, od poczęcia do naturalnej śmierci, posiada godność, która musi być zawsze chroniona i promowana". To samo uczyniły wspólnoty ewangelickie i anglikańskie.

Ponadto rząd nadał natychmiastowy tryb pilny projektowi ustawy o eutanazji, który leży w Kongresie od 2011 r. i był kilkakrotnie przeformułowywany.

Ustawa zasadniczo tworzy prawo do dobrowolnego wyboru otrzymania pomocy medycznej w celu przyspieszenia śmierci w przypadku nieuleczalnej i śmiertelnej choroby, w przypadkach, gdy pacjent cierpi na chorobę, chorobę lub zaawansowane i nieodwracalne zmniejszenie jego zdolności, które powoduje uporczywe i nieznośne cierpienie fizyczne i które nie może być złagodzone w warunkach, które pacjent uzna za dopuszczalne.

Obie kwestie znalazły się w rządowym programie Gabriel BoricUE chce wywiązać się ze swoich zobowiązań przed kolejnymi wyborami prezydenckimi w listopadzie 2025 roku.

Firmy gościnneJarosław Tomaszewski

ŻYĆ W SKUPIENIU

Utrata duchowej wrażliwości nie jest brakiem wiary, ale owocem wewnętrznego chaosu i kultury rozproszenia, która dominuje we współczesnym świecie. Odzyskanie ciszy, porządku i nabożeństwa do Najświętszego Serca jest kluczem do reaktywacji zmysłów duszy i powrotu do Boga.

9 Czerwiec 2025-Czas czytania: 4 minuty

Na widok stanu wewnętrznego współczesnych wielu podupada na duchu wnioskując, że jednak da się wyprodukować człowieka, który przestaje być z natury otwarty na Boga, a wręcz przeciwnie - całkowicie traci potrzebę kontaktu ze Stwórcą. Czy ludzie tak zwanej nowej epoki to zimni ateiści? W żadnym wypadku. Rzeczywistość trzeba proporocjonalnie rozeznawać, a nie powierzchownie opiniować. Ateizm nie był, nie jest i nigdy nie będzie naturalnym stanem duszy człowieka. To sztuczny akwen moralnej inżynierii, w którego gęstej zawiesinie pesymiści usiłują zatopić kolejne pokolenia. Tylko stan wiary - pierwotna pewność ducha ludzkiego co do bliskości Boga i Jego istnienia - jest dla ludzi naturalny. To dlaczego zwątpienie dziś wydaje się dominować?

Znów należy uważnie rozróżniać między otępieniem serca a utratą wiary. Jeszcze niedawno, mnie więcej pięćdziesiąt lat temu, gdzieś do progu ponowożytności, każdy człowiek zachodniej kultury rodził się w cywilizacji przepełnionej znakami Stwórcy. Wszędzie słyszało się bicie kościelnych dzwonów, po ulicach chodziły siostry zakonne i duchowni, co i rusz widać było procesje, kolejki do konfesjonałów i nawet dziecko od małego orientowało się, że w Kościele rozpoczęto Adwent albo Wielki Post. Sama kultura, pełna duchowych znaków, naturalnie ustawiała zmysły wewnętrzne człowieka na obecność Boga. Ktoś mógł być jeszcze na początku chrześcijańskiej formacji lecz przez cywilizację już obcował ze Stwórcą. Tymczasem laboratorium współczesności dało się bezwzględnie przestawić. Bez złudzeń - przecież w wielu eksperymentach socjalnych, psychologicznych czy etycznych wprost chodzi o skuteczne zacieranie śladów po Bogu. Skutkiem tego człowiek dziś nie tyle stracił wiarę - akurat tej cnoty wyrzeknie się jako ostatniej, zbyt ją ceni, bo tylko ona podtrzymuje w nim sens istnienia - co stracił nadprzyrodzoną umiejętność kontaktu z Bogiem. Osoba ludzka żyjąc w kulturze rozproszenia bardzo szybko wyzbywa się zdolności do modlitwy. Przestrzeń duchowa - liturgia, adoracja czy skupienie - nigdy nie jest nudna ale dusza pozbawiona ostrości zmysłów wewnętrznych nosi w sobie bezpłodną jałowość. 

Wielki Jan od Krzyża był nie tylko mistykiem ale również dobrym antropologiem, wychowany na szlachetnej szkole z Salamanki. Znał tym samym ludzką konstrukcję i to na niej oparł całą drogę duszy do zjednoczenia z Chrystusem. Bóg mądrze stworzył ludzi i chciał by człowiek rozumnie komunikował się z rzeczywistością. Dlatego wyposażył go w zmysły, jakby czytniki zbierające informację o świecie. Człowiek bada tym samym realia wzrokiem, słuchem, wyobraźnią czy dotykiem. Jednak rzeczywistość materialna - podpowiada Jan od Krzyża - to nie jedyny, naprawdę istniejący ze światów. Bóg jest Duchem i aby wejść w komunikację z Jego otoczeniem, każda osoba ludzka otrzymuje analogicznie zmysły duchowe. Jak posiada słuch fizyczny albo wzrok i dotyk, którym podziwia muzykę, ogląda góry lub morze, tak samo dysponuje duchowym słuchem czy wzrokiem, za pomocą których wznosi się na szczyt Bożego życia.

I tu leży istota problemu. Dopóki cywilizacja szanowała znaki istnienia Stwórcy, zmysły duchowe ludzi były wyrobione i sprawne. Kiedy całe kultury zapatrzyły się w miraże ateizmu - zmysły duchowe wielu osób stępiały. Człowiek trzyma wciąż wiarę w Boga i zamierza poddać ją jako coś ostatniego w życiu. Trudno jest mu tylko zorientować się co do Boga, komunikować się z Nim, znaleźć Go, rozmawiać. Czy coś z tym można zrobić? Zmysły duchowe są umieszczone w ludzkim sercu. Tak, serce w sensie biblijnym to nie sentymentalny gadżet kaznodziejski. To nie przedmiot psychologicznego opisu ale centralny węzeł osobowości. Serce tym samym to mądry administrator zmysłów duchowych. Jeśli jest ono zdolne do formacji, porządku i skupienia, zmysły duchowe szybko odbudują się i wzmocnią - dostrzegą obecność Boga, usłyszą Jego naukę i odczują miłosny dotyk. Ale może być również odwrotnie. Serce wprowadzone w chaos - a tak dzieje się dziś wzdłuż i wszerze zachodniej cywilizacji - ogłuszy zmysły i oddzieli je nieprzybytym dystansem na drodze do Boga. Z tej perspektywy pomocą będzie kult Najświętszego Serca Jezusa. Serce ludzkie musi być formowane na kształt Serca Chrystusa - harmonijnie, w skupieniu, w ładzie, jak najdalej od chaosu, od zamętu, od zbyt wielu bodźców. Gdy nie gwarantuje już tego stan cywilizacji, trzeba to wybierać świadomie autonomią wnętrza. 

Higiena ludzkiego serca - siedziby zmysłów wewnętrznych - powinna wrócić tym samym na ważne miejsce w planie duszpasterstwa. Ostatnie czasy w Kościele były często próbą epatowania ludzi nadmierną atrakcyjnością impulsów, ruchów, świateł i dźwięków, przeniesionych wprost ze świata na ołtarz. Duszpasterstwo musiało być wielobarwne jak show, roztańczone, głośne, po ludzku atrakcyjne. Tym samym często formacja duchowa straciła na misterium i - używając języka papieża Leona XIV - skończyła jak widowisko. To jeszcze bardziej nakręca chaos wewnętrznych zmysłów człowieka, a duszpasterstwo traci skuteczność. Ludzie na codzień, pośród świata, odbierają zbyt wiele agresywnych bodźców, zatem w kontakcie z Panem - w świątyni potrzebują więcej estetyki, ładu, harmonii albo ciszy. Kult Najświętszego Serca Jezusowego pomoże im żyć, a potem modlić się w skupieniu, czyli poskładać zmysły wewnętrzne w sercu człowieka.

AutorJarosław Tomaszewski

Polski ksiądz, misjonarz w Urugwaju, profesor na Wydziale Teologicznym w Montevideo i sekretarz krajowy Papieskich Dzieł Misyjnych w Polsce.

Ewangelizacja

Święta Maryja, Matka Kościoła

W poniedziałek Zesłania Ducha Świętego przypada wspomnienie Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła. Święto przypomina, że Boskie Macierzyństwo Maryi (Matki Boga, Matki Chrystusa) rozciąga się, z woli Jezusa, na wszystkich ludzi, a także na Kościół, Lud Boży.

Francisco Otamendi-9 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

Najświętsza Maryja Panna, jako Katechizm Kościoła Katolickiego w punktach 963, 964 i 965 jest Matką Chrystusa i Matką Kościoła. Papież Franciszek w 2018 r. ustanowił to wspomnienie Maryi Dziewicy w Kościele. następujący poniedziałek w uroczystość Zesłania Ducha Świętego. 

Tytuł ten nie jest nowy, wskazuje Wiadomości Watykańskie. "Już w 1980 r. św. Jan Paweł II zaprosił nas do czczenia Maryi jako Matki Kościoła. A jeszcze wcześniej, św. Paweł VI, 21 listopada 1964 r., na zakończenie Trzeciej Sesji Soboru Watykańskiego II, uroczyście ogłosił", co następuje.

"Tak więc, na chwałę Dziewicy i naszą pociechę, ogłaszamy Maryję Najświętszą Matką Kościoła. To znaczy Matką całego ludu Bożego, zarówno wiernych, jak i pasterzy, którzy nazywają Ją kochającą Matką. I pragniemy, aby odtąd była czczona i wzywana przez cały lud chrześcijański tym najmilszym tytułem".

"Matka całego ludu Bożego".

Katechizm Kościoła Katolickiego zawiera taki akapit Mowa Pawła VI. Stwierdza się w nim, że Dziewica Maryja "jest uznawana i czczona jako prawdziwa Matka Boga i Odkupiciela [...]. Co więcej, "jest Ona prawdziwie Matką członków (Chrystusa), ponieważ swoją miłością przyczyniła się do zrodzenia w Kościele wierzących, członków tejże Głowy"" (LG53; por. św. Augustyn, De sancta virginitate 6, 6)"".

Oprócz tych ostatnich dat, kontynuuje agencja, "nie możemy zapominać, jak bardzo tytuł Maryi, Matki Kościoła, jest obecny we wrażliwości św. Augustyna i św. Leona Wielkiego; Benedykta XV i Leona XIII. Jak już wspomnieliśmy, papież Franciszek, 11 lutego 2018 r., w 160. rocznicę pierwszego objawienia Matki Bożej w Lourdes, postanowił uczynić to wspomnienie obowiązkowym". 

Mozaika przedstawiająca Maryję, Mater Ecclesiae 

Z drugiej strony, jednym z najnowszych elementów architektonicznych na Placu Świętego Piotra jest mozaika poświęcona Maryi Mater Ecclesiae, z tekstem Totus Tuus. Jest to znak przywiązania św. Jana Pawła II do Matki Bożej. W artykule opublikowanym w "L'Osservatore Romano" architekt Javier Cotelo opowiedział historię tej mozaiki Dziewicy, którą można przeczytać tutaj.

Mozaika, zainspirowana przez ".Madonna della colonnapochodzący z bazyliki konstantynopolitańskiej, został tam umieszczony 7 grudnia 1981 r., a następnego dnia, po modlitwie Anioł Pański, Pobłogosławił ją święty Jan Paweł II.

AutorFrancisco Otamendi

Ekologia integralna

Bycie "dobroczynnym" w praktycznym życiu

Dobroczynność w praktycznym życiu przekłada się na konkretne czyny miłości, współczucia i służby innym. Jest to cnota, która skłania nas do szukania dobra innych i do pracy na rzecz bardziej sprawiedliwego i troskliwego społeczeństwa.

Alejandro Vázquez-Dodero-9 Czerwiec 2025-Czas czytania: 3 minuty

Według Katechizm w numerze 1822: "Miłość jest cnotą teologalną, dzięki której kochamy Boga ponad wszystko ze względu na Niego samego, a bliźniego jak siebie samego ze względu na Boga".

Innymi słowy, miłosierdzie i miłość są ze sobą powiązane, jedno prowadzi mnie do drugiego i odwrotnie; i to w radykalny sposób, ponieważ nie ma półśrodków: albo jestem miłosierny, albo nie, albo kocham, albo nie kocham.

Wyrażenie "kochaj i czyń, co chcesz", przypisywane Święty Augustynsugeruje, że jeśli działasz z miłości - oczywiście prawdziwej miłości - każde twoje działanie będzie słuszne i dobre. Jest interpretowana jako synteza doktryny chrześcijańskiej, w której miłość Boga i bliźniego jest podstawą każdego aktu moralnego. Dlatego możemy powiedzieć, że miłość jest "królową" cnót. Augustyn podkreśla, że kulminacją wszystkich naszych uczynków jest miłość.

Ponieważ jest to cnota teologiczna - odnosząca się do Boga i pochodząca od Boga - jest czymś właściwym dla chrześcijan, co oczywiście nie oznacza, że ci, którzy nie należą do tego wyznania, nie mogą kochać.

Jedyną rzeczą, która się dzieje, jest to, że boska łaska związana z samym przejawem miłości działa w duszy chrześcijanina i niejako przybliża go do tego Boga, przez którego i dla którego kocha innych: czyni go świętym.

Miłość okazywana przez chrześcijanina jest miłością w tym sensie, że ludzki akt kochania zostaje wyniesiony do sfery nadprzyrodzonej i otwiera go na działanie łaski Bożej w jego duszy.

Praktyczne przejawy miłosierdzia

To właśnie powiedzenie "uczynki są miłością, a nie dobre powody" sprawi, że miłość, rozumiana jako miłość Boga i bliźniego, objawi się w praktycznym życiu poprzez konkretne działania, które mają na celu dobro innych.

Co by to obejmowało? Wśród wielu innych możliwości odnieślibyśmy się do pomocy potrzebującym, pełnego szacunku dialogu, strzeżenia prawdy i dążenia do sprawiedliwości.

  • Pomaganie potrzebującym: chodzi o empatyczną solidarność z cierpieniem innych; może to przybrać formę jałmużny, darowizny żywności lub odzieży, wspierania bezdomnych lub wolontariatu na rzecz organizacji charytatywnych.
  • Dialog oparty na szacunku: konstruktywna komunikacja, unikanie nadużyć, destrukcyjnej krytyki i poszukiwania konfliktów. Tylko poprzez szczery dialog możemy zrozumieć perspektywy drugiej strony i szukać wspólnych rozwiązań.
  • Opieka nad prawdą: Działalność charytatywna polega na strzeżeniu prawdy za wszelką cenę, nawet jeśli jest to trudne lub niewygodne. Może się to przejawiać w obronie praw człowieka lub potępianiu korupcji w tak wielu obszarach.
  • Dążenie do sprawiedliwości: Działalność charytatywna nie ogranicza się wyłącznie do pomocy indywidualnej, ale obejmuje także pracę na rzecz sprawiedliwości społecznej i równych szans dla wszystkich. Może to obejmować wspieranie polityk, które zapewniają prawa uciskanym i przynoszą korzyści najbardziej bezbronnym.
  • Pojednanie: Miłosierdzie obejmuje przebaczanie otrzymanych przewinień i dążenie do pojednania z innymi. Przebaczenie jest nie tylko aktem miłosierdzia, ale także aktem miłości, który uwalnia ludzi od goryczy i urazy.
  • Oddawanie otrzymanych darów lub talentów: Dobroczynność zachęca każdą osobę do wykorzystywania swoich talentów i darów, aby służyć innym i przyczyniać się do wspólnego dobra. Może się to przejawiać na przykład w nauczaniu, pomaganiu chorym i znajdowaniu rozwiązań problemów innych ludzi.

Owoce miłosierdzia

Po tym wszystkim możemy wskazać, że dobroczynność w praktycznym życiu przekłada się na konkretne działania miłości, współczucia i służby innym. Jest to cnota, która skłania nas do szukania dobra innych i do pracy na rzecz bardziej sprawiedliwego i troskliwego społeczeństwa.

Ale jedną rzeczą, którą należy podkreślić, jest korzyść płynąca z bycia miłosiernym. Bóg nie pozwala się prześcignąć w hojności. I, zgodnie z punktem 1829 Katechizmu, "owocami miłości są radość, pokój i miłosierdzie (...); jest to życzliwość; jest to wzajemność; jest to zawsze bezinteresowność i wielkoduszność; jest to przyjaźń i komunia" (...). To, oczywiście, jest nagrodą dla tych, którzy dają z siebie dla dobra innych, zgodnie z naszą naturą, która jest przeznaczona do dawania siebie, dawania siebie.

Gospel

Szanuj imię Boga. Jezus Chrystus Najwyższy Kapłan (C)

Joseph Evans komentuje czytania o Jezusie Chrystusie Najwyższym Kapłanie (C) na 12 czerwca 2025 r.

Joseph Evans-9 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

W modlitwie kapłańskiej, którą Kościół daje nam dzisiaj w święto Jezusa Chrystusa Najwyższego Kapłana, nasz Pan modli się, przedstawiając imię swojego Ojca: "Oznajmiłem im i oznajmię im twoje imię".. Jest to bardzo kapłańskie. Wiemy, że imię Boga i imię Jezusa nie są zwykłymi imionami. W rzeczywistości istnieje całe przykazanie poświęcone szacunkowi dla imienia Boga: "Nie będziesz wymawiał imienia Pana, Boga twego, fałszywie". (Wj 20, 7). Przykazania dają nam podstawowe instrukcje moralne do wypełnienia życia osobistego i społecznego. Tylko szanując imię Boga, znajdziemy osobiste szczęście, a nasze społeczeństwo będzie dobrze funkcjonować. Kiedy nie szanujemy Boga, nie szanujemy siebie i innych.

Kiedy Bóg ustanowił kapłaństwo Starego Przymierza, powiedział: "Muszą być święci dla swego Boga i nie profanować imienia swego Boga, ponieważ to oni ofiarowują pokarm, który ma być spalony dla Pana, pokarm ich Boga. Muszą być święci. (Kpł 21:6). Innymi słowy, ponieważ mają oni święte zadanie składania ofiar Bogu, muszą mieć szczególny szacunek dla imienia Bożego. W rzeczywistości szacunek dla imienia Boga jest integralną częścią Jego świętości. Jak już powiedziano, czczenie imienia Bożego jest bardzo kapłańskie, a świeccy, wykonując swoje wspólne kapłaństwo, powinni podzielać tę troskę. Samo wymawianie imienia Boga lub Jezusa, pobożnie i z wiarą, może być piękną formą kultu. A potem możemy zastanowić się, czy kiedykolwiek używamy imienia Boga lub Jezusa Chrystusa jako łagodnego wykrzyknika. Bez wątpienia zrobilibyśmy to bez złośliwości, ale samo w sobie, jako czyn, jest to forma bluźnierstwa. Podobnie, częścią naszej kapłańskiej duszy jest naleganie, grzecznie, ale stanowczo, na szacunek dla imienia Boga w społeczeństwie i zwracanie na to uwagi, gdy nie jest ono szanowane. Nikt nie ośmieliłby się lekceważyć Mahometa (i nie powinien: nie powinniśmy lekceważyć żadnego czczonego przywódcy religijnego). Tym bardziej powinni szanować imię Boga lub Boga, który stworzył człowieka (Jezusa).

To ostatnie jest tym bardziej prawdziwe, że imię Jezusa i tylko ono przynosi zbawienie. Jak apostołowie odważnie potwierdzili przed władzami żydowskimi "Nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż pod niebem nie dano ludziom żadnego innego imienia, przez które moglibyśmy być zbawieni". (Dz 4, 12). (Zob. także Dz 2, 21 i ogólnie wiele zastosowań słowa "imię" w Dziejach Apostolskich). Św. Josemaria pisał o "Moc Twego imienia, Panie!". (Camino 312). Jest to moc, którą wszyscy powinniśmy odkryć.

Watykan

Papież prosi Ducha Świętego o pokój "przede wszystkim w sercach".

Podczas Mszy św. w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, na zakończenie Jubileuszu Ruchów i Stowarzyszeń oraz podczas Regina Caeli, papież Leon XIV błagał dziś Ducha Świętego o "dar pokoju. Przede wszystkim pokoju w sercach". A uczestników Jubileuszu prosił, aby "szli i nieśli wszystkim nadzieję Pana Jezusa".  

Francisco Otamendi-8 czerwca 2025-Czas czytania: 4 minuty

Papież Leon XIV, który dziś obchodzi miesiąc od swojego wyboru, modlił się w Uroczystość Zesłania Ducha ŚwiętegoPielgrzymi na Placu Świętego Piotra, wielu z nich pochodzących z Ruchy kościelneabyśmy prosili Ducha Świętego o pokój. Obyśmy "przyzywali Ducha miłości i pokoju, abyśmy mogli otwarte graniceModlitwa Pańska, zburz mury, rozpuść nienawiść i pomóż nam żyć jako dzieci jedynego Ojca w niebie". 

Kilka minut później, w Regina caeliModlił się, abyśmy "za wstawiennictwem Maryi Dziewicy mogli błagać Ducha Świętego o dar pokoju". "Przede wszystkim pokój w sercach", powiedział Leon XIV. 

Pokój, gesty odprężenia i dialog

"Tylko pokojowe serce może szerzyć pokój w rodzinie, w społeczeństwie, w stosunkach międzynarodowych. Niech Duch Zmartwychwstałego Chrystusa otworzy drogi pojednania wszędzie tam, gdzie toczy się wojna; niech oświeci rządzących i da im odwagę do gestów odprężenia i dialogu.

Jak zostanie przypomniane, o taki gest na rzecz pokoju papież poprosił kilka dni temu podczas spotkania z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. rozmowa telefoniczna w którym dyskutowali m.in. o wojnie w Ukrainie.

"W dniu Pięćdziesiątnicy Kościół i świat zostają odnowione!

W homilii podczas Mszy św. w dniu święta, które Kościół upamiętnia przyjście Ducha Świętego Papież z mocą podkreślił, że "poprzez Pięćdziesiątnicę Kościół i świat zostają odnowione".

"Niech potężny wiatr Ducha Świętego zstąpi na nas i w nas, otworzy granice serca, da nam łaskę spotkania z Bogiem, poszerzy horyzonty miłości i podtrzyma nasze wysiłki budowania świata, w którym panuje pokój.

Niech Najświętsza Maryja Panna, Niewiasta Pięćdziesiątnicy, Dziewica nawiedzona przez Ducha Świętego, Matka pełna łaski, towarzyszy nam i wstawia się za nami" - powiedział.

Apostołowie, zamknięci, "otrzymują nowe spojrzenie".

Wcześniej Ojciec Święty rozważał święto Pięćdziesiątnicy. "Jezus Chrystus, Pan, po zmartwychwstaniu i uwielbieniu przez wniebowstąpienie zesłał Ducha Świętego" (św. Augustyn, Sermo 271, 1). Również dzisiaj to, co wydarzyło się w Wieczerniku, rozpala się na nowo; dar Ducha Świętego zstępuje na nas jak potężny wiatr, który nami wstrząsa, jak ryk, który nas budzi, jak ogień, który nas oświeca (por. Akty 2,1-11)".

Jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, kontynuował Papież, "Duch Święty dokonuje czegoś niezwykłego w życiu Apostołów. Po śmierci Jezusa zamknęli się w lęku i smutku, ale teraz wreszcie otrzymują nowe spojrzenie i inteligencję serca, która pomaga im interpretować wydarzenia, które miały miejsce i mieć intymne doświadczenie obecności Zmartwychwstałego".

"Duch Święty przezwycięża strach i otwiera granice".

"Duch Święty przezwycięża ich strach, rozrywa ich wewnętrzne kajdany, koi ich rany, namaszcza ich siłą i daje im odwagę, aby wyjść na spotkanie wszystkich, aby głosić dzieła Boże" - podkreślił Leon XIV, który rozważał słowa Benedykta XVI.

"Jak stwierdza Benedykt XVI: 'Duch Święty daje dar zrozumienia. Przezwycięża rozłam zapoczątkowany w Babel - zamęt serc, który nastawia nas przeciwko sobie - i otwiera granice. [...] Kościół musi zawsze stawać się na nowo tym, czym już jest: musi otwierać granice między narodami i przełamywać bariery między klasami i rasami. W Kościele nie może być ani zapomnianych, ani wzgardzonych. W Kościele są tylko wolni bracia i siostry Jezusa Chrystusa (Homilia na Zesłanie Ducha Świętego, 15 maja 2005 r.)". 

Wychodzenie z siebie

"Duch otwiera granice przede wszystkim w nas. Jest darem, który otwiera nasze życie na miłość. I ta obecność Pana rozpuszcza nasze zatwardziałości, nasze zamknięte umysły, nasz egoizm, lęki, które nas paraliżują, narcyzm, który sprawia, że obracamy się tylko wokół siebie" - dodał papież.

"Smutne jest obserwowanie, jak w świecie, w którym mnożą się okazje do spotkań towarzyskich, ryzykujemy, że paradoksalnie będziemy bardziej samotni, zawsze połączeni, a jednak niezdolni do "nawiązania więzi", zawsze zanurzeni w tłumie, ale odejmujący zdezorientowanych i samotnych podróżników".

Przekształć to, co zanieczyszcza nasze relacje

Następnie papież rozwinął ten temat. Duch Święty "otwiera w nas granice, aby nasze życie stało się gościnną przestrzenią". "Duch Święty otwiera również granice w naszych relacjach (...). Kiedy mieszka w nas miłość Boża, jesteśmy w stanie otworzyć się na naszych braci, przezwyciężyć naszą sztywność, przezwyciężyć nasz strach przed tymi, którzy są inni, okiełznać namiętności, które w nas wzbierają". 

"Duch przemienia również te bardziej ukryte zagrożenia, które zanieczyszczają nasze relacje, takie jak nieporozumienia, uprzedzenia i instrumentalizacja" - powiedział, odnosząc się również do przypadków tego, co nazwał "feminizmem".

Związki odurzone przemocą: "kobietobójstwo".

"Myślę również - z wielkim bólem - o przypadkach, w których związek jest odurzony pragnieniem dominacji nad drugą osobą, postawą, która często prowadzi do przemocy, jak niestety pokazują liczne niedawne przypadki kobietobójstwa" - podkreślił papież.

Duch Święty natomiast "sprawia, że dojrzewają w nas owoce, które pomagają nam żyć w autentycznych i zdrowych relacjach: 'miłość, radość i pokój, uprzejmość, wielkoduszność, łagodność, dobroć, zaufanie' (Ga 5, 22). W ten sposób Duch poszerza granice naszych relacji z innymi i otwiera nas na radość braterstwa".

Kościół Chrystusa Zmartwychwstałego: gościnny i gościnny

I podsumował: "I to jest również decydujące kryterium dla Kościoła; jesteśmy prawdziwie Kościołem Zmartwychwstałego i uczniami Pięćdziesiątnicy tylko wtedy, gdy wśród nas nie ma granic ani podziałów ((tu zacytował papieża Franciszka)), jeśli w Kościele umiemy dialogować i przyjmować się nawzajem, integrując nasze różnice, jeśli jako Kościół stajemy się przestrzenią gościnną i gościnną dla wszystkich".

Przykazanie miłości

W homilii papież podkreślił również, że Duch Święty, pierwszą rzeczą, której uczy, pamięta i odciska w naszych sercach, jest przykazanie miłości, które Pan umieścił w centrum i na szczycie wszystkiego". 

"A tam, gdzie jest miłość, nie ma miejsca na uprzedzenia, na bezpieczne odległości, które oddalają nas od naszych sąsiadów, na logikę wykluczenia, którą niestety widzimy również w politycznym nacjonalizmie.

AutorFrancisco Otamendi

Co jest tutaj tak ważne?

Najbardziej nieoczekiwane pytania mogą wyrwać nas z rutyny i pomóc nam docenić to, co mamy wokół siebie każdego dnia.

8 czerwca 2025-Czas czytania: 2 minuty

-Ochrzcił mnie, nauczył być ministrantem, a później wprowadził do seminarium. Po święceniach miałem szczęście wrócić do pracy z nim jako wikariusz w jego parafii: w ostatnich latach jego życia. Po święceniach miałem szczęście pracować z nim ponownie jako wikariusz w jego parafii: właśnie w ostatnich latach jego życia... Cóż to była za rozmowa! Pewnego wieczoru, gdy jedliśmy na kolację gulasz z czarnej fasoli, pomyślałem o tym, by zapytać go, w jaki sposób obchodził Boże Narodzenie. Masa z takim oddaniem. Wtedy stary proboszcz spojrzał na mnie z przechyloną na bok głową i westchnął: "Nie zawsze tak było". 

Mój przyjaciel poświęcił chwilę na przełknięcie. Następnie przyjął wolniejszą kadencję i głębszy ton, aby lepiej naśladować słowa mentora: "Na początku odprawiałem Mszę z entuzjazmem. Stopniowo jednak, nie zdając sobie z tego sprawy, popadłem w mechaniczne ruchy, w czytanie bez zagłębiania się w znaczenie słów. Moja młodzieńcza pobożność stygła".

Przypuszczam, że każdemu może przytrafić się coś takiego" - powiedziałam.

-Ale posłuchaj, jak historia toczy się dalej: "Tak się sprawy miały. Aż pewnego dnia wszystko się zmieniło. Odprawiałem Mszę św. z bardzo biedną wiejską wspólnotą w zatłoczonym domu. Po konsekracji, mały chłopiec z Zespół Downa Wyszedł z tłumu i podskoczył do prowizorycznego ołtarza. Stał bardzo nieruchomo obok mnie i przez kilka sekund wpatrywał się w konsekrowaną hostię na patenie. Poczułem się trochę nieswojo. Nagle, nie odrywając wzroku od chleba, chłopiec zapytał: "Ojcze, co tu jest takiego ważnego? Ups. Dotarło to do mnie. Wtedy odpowiedziałem, jakby to ktoś inny mówił zamiast mnie: "Oto Bóg, który zstąpił z nieba". Dziecko spojrzało na mnie, uśmiechnęło się i wróciło na swoje miejsce, by uklęknąć na podłodze obok swoich rodziców". 

-Wow. 

-Byłem tak samo zszokowany jak ty, kiedy to usłyszałem. Następnie wyjaśnił: "Piotrze, to wydarzenie miało dla mnie wartość cudu eucharystycznego. Tego dnia postanowiłem odnawiać moje zdumienie przed każdą Mszą Świętą. I od tego czasu zawsze patrzę na krucyfiks w zakrystii przynajmniej przez minutę i pamiętam, że Bóg przyjdzie na ołtarz, zstąpi z nieba z miłości do ludzkości.

Dobra historia - powiedziałem. Przyda mi się na zajęciach.

-Być może to był jego sposób na pozostawienie mi spadku; przez bycie tak szczerym, mam na myśli. I muszę jeszcze dodać zakończenie. Kiedy odprawiałem pogrzeb mojego proboszcza, nie mogłem oprzeć się myśli, że tego dnia to on odszedł od ołtarza, by spotkać się ze swoim Bogiem. 

AutorJuan Ignacio Izquierdo Hübner

Prawnik na Papieskim Uniwersytecie Katolickim w Chile, licencjat z teologii na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża (Rzym) i doktorat z teologii na Uniwersytecie Nawarry (Hiszpania).

Watykan

Papież zaprasza ruchy do współpracy z nim w jedności i misji

Podczas spotkania z 250 liderami 115 międzynarodowych stowarzyszeń wiernych, ruchów kościelnych i nowych wspólnot uczestniczących w Jubileuszu w przeddzień Zesłania Ducha Świętego, papież zaprosił ich do "wiernej i wielkodusznej" współpracy z nim, zwłaszcza w zakresie jedności i misji.

CNS / Omnes-8 czerwca 2025-Czas czytania: 3 minuty

- Cindy Wooden, Watykan, CNS

"Jedność i misja to dwa zasadnicze aspekty życia Kościoła i dwa priorytety posługi Piotrowej", potwierdził papież Leon XIV w encyklice pt. publiczność. "Z tego powodu proszę wszystkie stowarzyszenia i ruchy kościelne o wierną i wielkoduszną współpracę z papieżem, zwłaszcza w tych dwóch obszarach".

"Ze swoimi specyficznymi formami modlitwy, ewangelizacji lub nacisku, zarówno od dawna istniejące katolickie grupy świeckich, jak i ruchy i nowsze wspólnoty, są powołane do przyczyniania się do jedności i misji Kościoła, wskazał papież Leon XIV.

Wspólny cel

Z papieżem spotkało się około 250 liderów ze 115 międzynarodowych stowarzyszeń wiernych, ruchów kościelnych i nowych wspólnot. Zostały one uznane i wspierane przez Dykasterię ds. Świeckich, Rodziny i Życia, której prefektem jest kardynał Kevin Farrell. Wśród grup znalazły się, na przykład, Legion Maryi, Ruch Światło-Życie. Droga Neokatechumenalnaktórego międzynarodowy zespół, kierowany przez Kiko Argüellozostał przyjęty przez papieża dzień wcześniej, Komunia i wyzwolenieProjekt jest wspierany przez wiele wspólnot charyzmatycznych i kilka katolickich grup skautowych.

"Niektóre zostały założone w celu realizacji wspólnego projektu apostolskiego, charytatywnego lub liturgicznego, lub w celu wspierania chrześcijańskiego świadectwa w określonych środowiskach społecznych" - zauważył papież Leon. "Inne jednak powstały z inspiracji charyzmatycznej, początkowego charyzmatu, który dał początek ruchowi, nowej formie duchowości i ewangelizacji".

Jednak wszystkie grupy mają na celu pomóc swoim członkom w głębszym przeżywaniu życia chrześcijańskiego w służbie Bogu, Kościołowi oraz braciom i siostrom, powiedział.

"Życie chrześcijańskie nie jest przeżywane w izolacji".

"Pragnienie współpracy na rzecz wspólnego celu odzwierciedla istotną rzeczywistość: nikt nie jest chrześcijaninem sam w sobie" - powiedział papież do przywódców. "Jesteśmy częścią ludu, ciała ustanowionego przez Pana.

"Życie chrześcijańskie nie jest przeżywane w izolacji, jako rodzaj intelektualnego lub sentymentalnego doświadczenia, ograniczonego do umysłu i serca" - dodał. "Jest ono przeżywane z innymi, w grupie i we wspólnocie, ponieważ zmartwychwstały Chrystus jest obecny wszędzie tam, gdzie uczniowie gromadzą się w Jego imię.

Ale w Kościele, powiedział papież, takie grupy również nie mogą żyć w izolacji.

"Starajcie się szerzyć wszędzie tę jedność, której sami doświadczacie w waszych grupach i wspólnotach, zawsze w komunii z pasterzami Kościoła i w solidarności z innymi rzeczywistościami kościelnymi" - powiedział papież Leon.

"Wasze charyzmaty, zaczyn jedności i komunii".

"Zbliżajcie się do wszystkich, których spotykacie, aby wasze charyzmaty zawsze służyły jedności Kościoła i były zaczynem jedności, komunii i braterstwa w świecie tak rozdartym przez niezgodę i przemoc" - powiedział, cytując swoją homilię z 18 maja podczas Mszy inaugurującej jego pontyfikat.

Skupienie się na zewnątrz grup jest również istotne, powiedział, ponieważ Kościół jest powołany do bycia misjonarzem, dzieląc się Bożą miłością ze światem.

"Misja Kościoła była ważną częścią mojego własnego doświadczenia duszpasterskiego i ukształtowała moje życie duchowe" - powiedział papież, który spędził dziesięciolecia jako ksiądz misjonarz i biskup w Peru.

W służbie misji Kościoła

"Wy również przeżyliście tę duchową podróż" - podkreślił. "Wasze spotkanie z Panem i nowe życie, które wypełniło wasze serca, zrodziło w was pragnienie, by dać Go poznać innym".

"Niech ten impuls misyjny będzie wśród was zawsze żywy: ruchy także dziś odgrywają fundamentalną rolę w ewangelizacji" - zachęcał papież.

"Wykorzystajcie wasze talenty w służbie misji Kościoła, czy to w miejscach pierwszej ewangelizacji, czy w waszych parafiach i lokalnych wspólnotach kościelnych, aby dotrzeć do tych, którzy choć są daleko, często czekają, nie zdając sobie z tego sprawy, aby usłyszeć Boże słowo życia" - powiedział grupom papież Leon.

—————

Ten artykuł jest tłumaczeniem artykułu opublikowanego po raz pierwszy w OSV News. Oryginalny artykuł można znaleźć tutaj tutaj.

AutorCNS / Omnes

Książki

Dzikie lata filozofii

Niedawne wznowienie publikacji Rüdigera Safranskiego "Schopenhauer and the Wild Years of Philosophy" oferuje bezkonkurencyjną okazję do ponownego odkrycia ekscytującego skrzyżowania życia i myśli jednego z najbardziej wyjątkowych filozofów XIX wieku.

José Carlos Martín de la Hoz-8 czerwca 2025-Czas czytania: 4 minuty

Warto jeszcze raz przeczytać "Schopenhauer i dzikie lata filozofii", wspaniałe dzieło autorstwa Rüdiger Safranski (Rottweil, 1945), na temat filozofii Arthura Schopenhauera (1788-1860), niedawno wznowionej, ponieważ studia biograficzne wielkich niemieckich myślicieli tego okresu często rzucają wiele światła na ich główne tezy filozoficzne.

Szczególnie ważne są spostrzeżenia biograficzne w przypadku studiów historycznych Rüdigera Safranskiego. Jest on szczególnie ceniony w tym względzie za głęboką znajomość historii idei, a zwłaszcza okresu, który nazywa "dzikimi latami filozofii" (387-404).

Schopenhauer, samozwańczy filozof, który wniósł ważne idee do historii myśli, ma niewątpliwie rację, gdy mówi: "Kto może się wznieść, a potem milczeć" (76). Co ciekawe, jako młody człowiek napisał: "Jeśli usuniemy z życia krótkie chwile religii, sztuki i czystej miłości, to co pozostanie poza ciągiem trywialnych myśli" (90).

Jak dobrze wiadomo, myśliciele mają tendencję do zakochiwania się w swoich ideach, tak jak wtedy, gdy Kant wymyślił pozaziemskiego Boga, który mógł zostać przyjęty jako taki przez agnostyków i deistów nieufnych wobec Kościoła i samego Boga, którzy ostatecznie pozbawili niemieckie oświecenie zaufania do Boga (91).

Życie Schopenhauera

Rozwój biografii Schopenhauera i innych autorów tamtych czasów, takich jak KantHegla i Hölderlina. Ponadto, studium rewolucji francuskiej i jej recepcji w Niemczech, do czasu, gdy zostały one najechane przez wojska Napoleona, a ich miasta splądrowane i zamienione w szlak krwi, przemocy i spustoszenia, które zmieniły idylliczne idee rewolucji w rozczarowanie i nienawiść do Francuzów, która przetrwała do dziś w niektórych warstwach niemieckiego społeczeństwa (122).

Bardzo interesujące są strony poświęcone wychowaniu i edukacji młodego Arthura Schopenhauera i jego siostry Adele, która była słaba przez całe życie, przez ich bogatą, owdowiałą matkę. Na koniec Safranski komentuje: "Oczywiste jest, że wolność, jaką dała mu matka, była zbyt duża dla Arthura. Ale jego duma zabraniała mu przyznać się do tego przed samym sobą" (133).

W tym miejscu warto zauważyć, że w domu Johany, matki Schopenhauera, znajdował się salon, w którym damy z wyższych sfer przychodziły rozmawiać i słuchać czołowych mężczyzn miasta, zwłaszcza Goethego, który bywał w domu i był w centrum uwagi wszystkich, a zwłaszcza Artura (135), z którym ostatecznie się rozstał (251).

Kiedy Schopenhauer osiągnął pełnoletność i zmarła jego matka, stał się rentierem, który żył ze swojego spadku i umiejętnie nim zarządzał, aby mógł żyć trzeźwo, ale nie był zależny od nikogo ani od żadnego oficjalnego stanowiska, na którym mógłby nauczać i zarabiać pieniądze.

Z drugiej strony, po kilku początkowych momentach flirtu i zbliżenia z niektórymi kobietami swoich czasów, ostatecznie wycofał się w swoją filozoficzną twórczość i nie tylko nie założył rodziny, ale także miał niewielki kontakt z innymi autorami swoich czasów.

Wpływ Schopenhauera na filozofię

Jeśli chodzi o jego wkład w filozofię jego czasów i w historię samej filozofii, bycie poza kręgami akademickimi i rzadkość jego dzieł przez całe życie, jego sława i zainteresowanie wzbudzone przez jego idee wymagały czasu, aby się skonsolidować i prawie trzeba było czekać do jego śmierci, aby ludzie o nim mówili.

Po pierwsze, Safranski scharakteryzuje wstrząsające spotkanie z Kantem, który zniszczył tradycyjną metafizykę za pomocą systemu, w którym "metafizyczne transcendentale nie odnoszą się do transcendentalnego: są jedynie transcendentalne" (...) Interesują one jedynie epistemologię: "analiza transcendentalna polega właśnie na wykazaniu, że nie możemy i dlaczego nie możemy mieć wiedzy o transcendentnym" (150). Następnie dodaje, że Kant podejmie przedsięwzięcie mające na celu zajęcie się tym, w jaki sposób przedmioty są poznawane, nie interesując się przedmiotem (151).

Schopenhauer, entuzjastycznie nastawiony do Platona, pisał o Kancie: "najlepszym sposobem określenia tego, czego Kantowi brakuje, jest być może stwierdzenie, że nie znał kontemplacji" (156). Niewątpliwie, zamknięty w subiektywizmie, nigdy nie wyjrzał poza swój intelektualny konstrukt własnego "ja" (156). W końcu pozna "Kanta, teoretyka ludzkiej wolności" (157).

W 1813 r. Arthur Schopenhauer udał się do Rudolstadt przez Weimar, aby napisać pracę doktorską "O poczwórnym źródle zasady racji dostatecznej", która miała ugruntować jego pozycję jako filozofa.

Testament

Lata później napisze swoją najsłynniejszą pracę, zawdzięczając ją swojej pracy doktorskiej na temat "lepszej świadomości", o słynnym tytule "Świat jako wola i reprezentacja". W nim "pozostanie na swój sposób kantowski, aby pozostać również na swój sposób platoński" (206).

Bardzo interesujące jest to, w jaki sposób Safranski przygotowuje czytelnika do odkrycia klucza do nowej filozofii Schopenhauera "tajemnicy woli", to znaczy woli we własnym ciele, przeżywanej od wewnątrz, jak strzała, jak żelazo przyciągane siłą magnesu: "wraz z odkryciem metafizyki woli Schopenhauer znajduje język do wyrażenia tej wizji; język ten da mu dumną pewność siebie, która pozwoli mu radykalnie oddzielić się od całej tradycji filozoficznej i od jego współczesnych" (217). 

Odkrycie pełne niezwykłej radykalności, pisze: "Świat jako rzecz sama w sobie jest wielką wolą, która nie wie, czego chce; nie wie, ale tylko chce, właśnie dlatego, że jest wolą i niczym innym" (266).

Edukacja

Dialog filozoficzny" i UPSA będą badać ludzkie tęsknoty i wyzwania

Czasopismo "Diálogo filosófico", które obchodzi swoje 40-lecie, we współpracy z Papieskim Uniwersytetem w Salamance (UPSA), zorganizowało XII Kongres pod tytułem "Horyzonty człowieka: kryzys i nadzieja". Od 19 do 21 czerwca filozofowie i naukowcy z Ameryki Łacińskiej i Hiszpanii będą debatować nad tęsknotami i niepewnością człowieka.

Francisco Otamendi-7 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

W 40. rocznicę wydaniaDialog filozoficznyAntonio Sáncheza Orantosa, CMF, na Papieskim Uniwersytecie w Salamance (UPSA) duża grupa prelegentów będzie analizować ważne wyzwania dla człowieka. W dniach 19-21 czerwca filozofowie i naukowcy przybędą z uniwersytetów w Ameryce Łacińskiej i Hiszpanii.

Według słów prof. Sáncheza Orantosa, dyrektora konferencji, kongres będzie próbował odpowiedzieć na "trzy silne interesy kulturowe i kościelne". Są to "nadzieja i sens ludzkiego życia w kontekście obecnego roku jubileuszowego". Po drugie, "wyzwanie sztucznej inteligencji (AI), biorąc pod uwagę rewolucję społeczną, którą reprezentuje i której należy stawić czoła pod przewodnictwem papieża Leona XIV".

I wreszcie, "pilna potrzeba pokoju i pojednania w kontekście polaryzacji politycznej i napiętego dialogu społecznego".

Główni mówcy

XII Kongres zostanie zainaugurowany przez Msgr. Luis Argüelloprzewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii Klaretyński kardynał Aquilino Bocos Merino (CMF), biskup Salamanki i Wielki Kanclerz UPSA José Luis Retana oraz rektor Uniwersytetu Papieskiego Santiago García-Jalón. 

W imieniu "Diálogo filosófico", Ildefonso Murillo, CMF, założyciel magazynu, oraz sam dyrektor, Antonio Sánchez Orantos, wezmą udział w ceremonii otwarcia. Następnie odbędzie się pierwszy wykład w programie, z którym można zapoznać się tutaj. tutajLuis Argüello.

Wśród prelegentów konferencji, organizowanej również przez Wydział Nauk Humanistycznych i Społecznych UPSA, znajdą się między innymi Josep María Esquirol, Mariano Asla, Alicia Villar, Adela Cortina, Héctor Velázquez Fernández, Pilar Domínguez Lozano i Mario Torres.

Dialogi poprowadzą Camino Cañón Loyes (Papieski Uniwersytet Comillas), Agustín Domingo Moratalla (Uniwersytet w Walencji), Félix González Romero (IES Nicolás Copérnico Madrid) i Carlos Blanco Pérez (Papieski Uniwersytet Comillas). Ponadto Juan Antonio Nicolás Marín (Uniwersytet w Granadzie) i Juan Jesús Gutierro (Papieski Uniwersytet Comillas).

Czasy kryzysu i nadzieje

"Żyjemy w czasach kryzysu, a zatem w czasach nowych możliwości, nowych nadziei, jeśli dzięki światłu, które generuje dialog interdyscyplinarny, możliwe są nowe ścieżki ludzkiej doskonałości", podkreślają organizatorzy.

Dodają również, że "w samym sercu tego kryzysu kulturowego przełomowe pojawienie się sztucznej inteligencji zmusza nas do (ponownego) przemyślenia kilku rzeczy. Relacja człowiek-maszyna, algorytm i wolność, prywatność i komunikacja społeczna oraz pojawienie się nowych form organizacji politycznej i gospodarczej. 

Ponadto trzeci blok tematyczny będzie dotyczył "publicznej rozmowy jako możliwości dla ludzkiego życia". 

Na miejscu i w trybie online

Aby uzyskać więcej informacji i zarejestrować się, organizatorzy oferują zarówno rejestrację na miejscu, jak i online. Można kliknąć na tutaji zobacz poniżej lub napisz bezpośrednio na ten adres e-mail: [email protected] 

XII Kongres skierowany jest do nauczycieli filozofii, nauk przyrodniczych i humanistycznych, nauk humanistycznych, religii, teologii, prawa, pedagogiki. Skierowany jest również do studentów studiów licencjackich, podyplomowych i doktoranckich oraz wszystkich zainteresowanych myśleniem i dyskusją na zaproponowany temat.

Komunikacja

Osoby zarejestrowane na XII Kongres, które chcą wygłosić referat, muszą przesłać przed upływem terminu kopię formularza rejestracyjnego. 10 czerwca 2025, abstrakt o maksymalnej długości 300 słów. Pełny tekst, o maksymalnej długości 3000 słów, należy przesłać w formacie Word do 31 lipca 2025 r. w celu ewentualnej publikacji na adres e-mail kongresu: [email protected].

Referaty będą wygłaszane w języku hiszpańskim i mogą być prezentowane osobiście lub online. Abstrakt należy załączyć w momencie rejestracji za pośrednictwem poniższego linku: https://forms.office.com/e/Et5F1sKiFMPoniżej znajduje się lista wydarzeń, na które można się zapisać.

AutorFrancisco Otamendi

Ojciec Bob

Robert Prevost, amerykański augustianin, wybrał życie misyjne w Peru zamiast akademickiego w Rzymie, oddając się z miłością i służbą peruwiańskiemu Kościołowi przez prawie 20 lat. Był tak kochany i bliski ludziom, że uważano go za kolejnego Peruwiańczyka, nawet z Rzymu.

7 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

Bardzo pociągały go studia i kusiło go, by pozostać w Rzymie i prowadzić życie akademickie, ale duch misyjny, który przyciągnął go do Peru, przekonał go. Po święceniach został przydzielony do pracy w misji Chulucanas i służył w miastach Piura, Trujillo i Chiclayo w latach 1985-1986 i 1988-1998, jako wikariusz parafialny, urzędnik diecezjalny, profesor seminarium i administrator parafii. Następnie został wybrany przeorem generalnym augustianów, którą to funkcję pełnił w latach 2001-2013.

Papież Franciszek mianował go administratorem apostolskim Chiclayo w 2014 r.; w 2015 r. przyjął obywatelstwo tego kraju i został mianowany biskupem rezydencjalnym Chiclayo. Funkcję biskupa pełnił od 2015 do 2023 roku.

Poprosił o pozostanie w Peru, kiedy papież Franciszek chciał zabrać go do Rzymu. Uważał, że to nie jest właściwy czas na wyjazd, czuł się oddany Peru, ale Bóg miał inne plany... Robert Prevost został mianowany prefektem Kongregacji ds. Dykasterium ds. Biskupów a także przewodniczącym Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej do kwietnia 2025 r.

Nie jest łatwo przyzwyczaić się do jednego kraju, gdy pochodzi się z innego. Kochaj miejsce, w którym mieszkasz, walcz, by je pokochać. Nie porównywać. Szukać tego, co dobre i unikać, na ile to możliwe, tego, co nie wydaje ci się dobre... Wszyscy Peruwiańczycy, którzy go znali, widzieli w nim augustianina, który szukał miłości Boga i bliźniego poprzez braterską miłość. Bardzo dobrze żył zasadą "Stać się wszystkim, aby zyskać wszystko".

Był Amerykaninem, ale nigdy nie czuł się obcy. Był augustianinem, ale nie przywiózł ze sobą żadnego augustianina. Był otwartym człowiekiem, który przekazywał spokój i pewność siebie. Zdobył sympatię wszystkich. Był bardzo kochany, można powiedzieć, że stał się Peruwiańczykiem.

Zawsze był tylko kolejnym Peruwiańczykiem. Nigdy nie mówił o USA. Bardzo dobrze przystosował się do tego kraju, kultury, jedzenia, a nawet chciał nauczyć się wyrażeń i sposobu mówienia Chiclayo, ponieważ pojechał tam służyć. Był tylko jeden dzień, kiedy wspominał swoją ojczyznę: Święto Dziękczynienia, kiedy rzeźbił indyka tak, jak robił to jego ojciec.

Leon XIV na swojej pierwszej audiencji zwrócił się w języku kastylijskim do swojej dawnej diecezji ChiclayoPokazał swoją bliskość ze społecznością Ameryki Łacińskiej. Nosił w sercu Peru, gdzie mieszkał przez prawie dwadzieścia lat i został doceniony za bliskość z ludźmi: "Moja droga diecezja Chiclayo, w Peru, gdzie wierny lud towarzyszył swojemu biskupowi, dzielił się swoją wiarą i dał tak wiele, tak wiele...". 

Więcej
Świat

Yal Le Kochbar: "Moje piosenki niosą rany i nadzieję".

Yal Le Kochbar to raper z Demokratycznej Republiki Konga, który poprzez muzykę chce nieść nadzieję młodzieży w swoim kraju.

Gabriel González-Andrío-7 Czerwiec 2025-Czas czytania: 7 minuty

Ubóstwo, wojny, brak możliwości i stopa bezrobocia wśród młodzieży wynosząca około 53 % wypędziły dziesiątki młodych ludzi z kraju. Demokratyczna Republika Konga (DRK), aby zarabiać na życie, rozpoczynając własną profesjonalną przygodę. Muzyka stała się jednym z najbardziej poszukiwanych rynków zbytu w 102-milionowym kraju, w którym 59 % populacji ma mniej niż 24 lata. Yal Le Kochbar - refleksyjny i elegancki - to pseudonim sceniczny Bekeyambor Utempiooh Aliou, ale przez długi czas występował również pod pseudonimem "Aliou Yal". Jest jednym z wielu młodych Kongijczyków, którzy obecnie próbują przebić się jako wschodzący artysta pośród ponurego krajobrazu. "Nie ma tu przemysłu, więc polityka, show-biznes i rozrywka stały się dzisiejszymi gałęziami przemysłu".mówi.

Urodził się w Gomie, we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga, 10 czerwca 1997 r., kiedy to Sojusz Demokratycznych Sił na rzecz Wyzwolenia Konga (AFDL) wkroczyła do kraju w środku wojny. AFDL była koalicją kongijskich dysydentów i różnych organizacji etnicznych, która sprzeciwiała się dyktaturze Mobutu Sese Seko i stała za jego obaleniem.

"Przeżyłem wojnę z moją matką i braćmi. Ostatecznie wróciliśmy do Kinszasy w 1999 roku".wspomina. Od 1996 r. wojny w Kongu pozostawiły po sobie ślad w postaci sześciu milionów zabitych.

Yal jest głową rodziny składającej się z sześciorga rodzeństwa: dwóch chłopców i trzech dziewczynek. "Historia mojej rodziny jest naznaczona traumą wojny, której niewidzialne rany są odczuwalne do dziś. Wojna to straszna rzecz, niszczy nie tylko życie, ale także niewinność, a to, przez co przeszła moja matka, bracia i siostry, naznaczyło mnie na zawsze".mówi.

Lata temu zdecydował się na profesjonalny zwrot, aby wejść do świata muzyki i zacząć komponować i śpiewać piosenki. Zaczęliśmy rozmowę od omówienia tego hobby...

Skąd wzięła się Twoja miłość do muzyki? Dlaczego akurat rap?

-Moja miłość do muzyki zaczęła się, gdy miałem 14 lat, z potrzeby wyładowania bólu. Na początku pisałem bezpretensjonalne teksty, aby ukoić ciężkie serce. Na początku nie umiałem śpiewać ani rapować. Muzyka była moją ucieczką od surowego, niesprawiedliwego i często niezrozumiałego świata.

Kiedy byłem dzieckiem, często brakowało mi niezbędnych rzeczy w domu, pomimo posiadania ojca, który interweniował, zwłaszcza w zakresie podstawowych potrzeb (szkoła, zdrowie, jedzenie...), ale bez prawdziwej miłości i czułej obecności. Nasza matka, prosta gospodyni domowa, samotnie starała się zapewnić nam wszystko, czego potrzebowaliśmy.

Kiedyś słuchałem dużo muzyki rap, zwłaszcza tekstów, które potępiały społeczną i rodzinną nędzę. To naprawdę do mnie przylgnęło. W wieku 17 lat napisałem swoją pierwszą piosenkę. Kiedy miałem 19 lat, opublikowałem piosenkę, która stała się hitem w mojej okolicy, chociaż w głębi duszy nie lubiłem popularności; chciałem tylko powiedzieć prawdę, uwolnić to, co było we mnie.

Co chcesz przekazać poprzez teksty swoich piosenek?

Poprzez moją muzykę chcę przekazać światło, samoświadomość, prawdę o życiu, potrzebę jedności i uniwersalnej miłości.

Moje przesłanie jest proste: Wszystko jest jednym. Wszyscy jesteśmy połączeni z tym samym boskim źródłem i ważne jest, aby działać z miłością, szacunkiem i prawdą.

Moje piosenki niosą zarówno rany z przeszłości, jak i nadzieję na świat, w którym każdy może znaleźć swoje miejsce w harmonii.

Czy masz jakieś udane kongijskie muzyczne referencje?

-Jest ich wielu, ale na szczycie listy i jako inspiracja dla innych muzyków jest Fally Ipupa.

Powiedziałeś mi, że jesteś teraz katolikiem, co skłoniło Cię do podjęcia tego kroku?

-Moje nawrócenie na katolicyzm nastąpiło niedawno. Jest owocem długich duchowych poszukiwań. Po ciężkiej chorobie (kamica nerkowa) w 2022 roku poprosiłem Boga, a w szczególności Jezusa, aby objawił się, jeśli naprawdę istnieje.

On mi odpowiedział. To był dla mnie początek nowej relacji: już nie opartej na proszeniu o cuda, ale na prawdziwej relacji miłości, służby i jedności.

Moja podróż refleksji doprowadziła mnie do zrozumienia, że Kościół katolicki ucieleśnia te wielkie prawdy: jedność (Kościół jest jeden), powszechność (Kościół jest katolicki) i misję służenia innym (Kościół jest apostolski).

Dziś jestem dumny, że odnalazłem w sobie wiarę, uczynki i miłość.

Jak twoje chrześcijańskie życie wpływa na twoją codzienną pracę?

-Moje chrześcijańskie życie stało się moim wewnętrznym napędem. Napędza mnie do służenia z miłością, do ciężkiej pracy, ponieważ wiem, że lenistwo jest grzechem i że jesteśmy powołani do bycia światłem świata.

W mojej codziennej pracy zawsze staram się szanować ludzką godność, nieść światło, gdziekolwiek jestem, siać nadzieję poprzez moje prace, duże lub małe.

Czy chcesz zostać profesjonalnym muzykiem, czy też masz inne zajęcia, aby utrzymać się finansowo?

-Muzyka to moja pasja i powołanie, które traktuję bardzo poważnie.

Wziąłem udział w rocznym kursie śpiewu w National Institute of the Arts (INA), aby udoskonalić swój rap/śpiew. Ale bardzo wcześnie zdałem sobie sprawę, że zarabianie na życie ze sztuki wymaga solidnych podstaw, więc zawsze trenowałem równolegle.

W 2016 roku wstąpiłem na Katolicki Uniwersytet Konga (UCC) na kierunku Komunikacja Społeczna. Moja wizja była jasna: zdobyć solidne wykształcenie, aby móc produkować własną muzykę i nie pogrążać się w antywartościach z powodu braku środków.

Pod koniec kursu odbyłem miesięczny staż w Service National de Vulgarisation Agricole, w ramach projektu "Développement des capacités du Centre National de Vulgarisation Agricole", w partnerstwie z KOICA (południowokoreańską agencją rządową).

Ukończyłem kurs szkoleniowy dla trenerów (TOT), który zapowiadał ekscytujące perspektywy kariery. Jednak pandemia Covid-19 w 2019 r. położyła kres wszystkiemu: projekt został zawieszony, administracja sparaliżowana, podobnie jak wszystkie możliwości kariery.

Co gorsza, z powodu braku środków finansowych nie byłem w stanie na czas opłacić czesnego za mój ostatni rok studiów. Doprowadziło mnie to do przerwania studiów bez uzyskania dyplomu uniwersyteckiego.

To był prawdziwy cios i po raz kolejny moje serce zostało złamane. Po tej ciężkiej próbie popadłem w depresję, błąkając się bez celu po ulicach, dopóki nie skontaktował się ze mną przyjaciel, który od tego czasu stał się moim bratem, Allegria Mpengani.

Zaprosił mnie do udziału w swoim ambitnym projekcie: pierwszych Targach Książki Kongo-Central Kongo (Salik). Wyjechałem do Matadi w 2020 roku, znajdując wewnętrzne odrodzenie w organizacji Salik.

Służyłem przez trzy lata, od 2020 do 2023 roku, najpierw jako kierownik logistyki, a następnie, podczas ostatniej edycji, jako wiceprezes, zarządzając całym programem pod nieobecność Allegrii, który miał inne zobowiązania w Kinszasie.

W Matadi koordynowałem świetny zespół, zamykając show popularnym koncertem, który zgromadził wielu miejskich artystów. To doświadczenie dało mi nowy artystyczny impuls.

Rok po powrocie do Kinszasy wydałem swój pierwszy oficjalny singiel zatytułowany "Les Achetés", dostępny na wszystkich platformach.

W tym samym czasie, zgodnie z moją zasadą samowystarczalności i służby, odbyłem szkolenie zawodowe w Institut Supérieur en Sciences Infirmières (ISSI) szpitala Monkole, aby zostać asystentem pielęgniarskim, którego koszt jest dotowany przez rząd Nawarry (Hiszpania).

Dziś, w 2025 roku, buduję swoje życie między muzyką światła, niosącą przesłanie "Jeden" (jedność, prawda, boska miłość), a moim zaangażowaniem w służbę ludziom, w opiece zdrowotnej i wsparciu. Później wezmę udział w kursie logistycznym, aby wesprzeć doświadczenie zawodowe, które zdobyłem w Salik w ciągu ostatnich 3 lat, a na koniec ukończyć studia z zakresu komunikacji społecznej.

Czy rozważałeś opuszczenie Konga i szukanie możliwości za granicą?

-Tak, rozważałem to. Nie po to, by uciec, ale by w pełni się rozwinąć i pozwolić światłu we mnie zabłysnąć. Marzę o dalszym trenowaniu, tworzeniu i doskonaleniu się w środowiskach, w których sztuka jest wspierana, gdzie marzenia nie są systematycznie tłumione przez biedę lub obojętność.

Co sądzisz o odpływie kongijskich talentów do innych krajów?

-Rozumiem ból, który popycha utalentowanych ludzi do wyjazdu. Wszyscy marzymy o kraju, który wierzy w swoje dzieci i inwestuje w ich świetlaną przyszłość.

Niestety, dopóki dominować będzie obojętność, korupcja i brak zbiorowej wizji, wielu będzie nadal szukać gdzie indziej tego, czego nie mają tutaj.

Czy istnieje rozwiązanie dla wojny toczącej się we wschodnim Kongo? Wygląda na to, że porozumienie pokojowe jest coraz bliżej...

-Wojna jest tragedią. Niszczy nie tylko życie; niszczy całe pokolenia, duszę narodu. Urodziłem się podczas wojny w Gomie i do dziś czuję niewidzialne blizny w mojej rodzinie.

Mam nadzieję z całego serca, że pokój wreszcie będzie prawdziwy, a nie tylko podpisany, i że uleczy rany Wschodu i całego Konga.

Kim są ludzie, którzy wywarli największy wpływ na Twoje życie?

-Największy wpływ wywarła na mnie moja matka, silna i kochająca kobieta, która dźwigała na swoich barkach ciężar naszego przetrwania i godności, mój starszy brat Stéphane i moje siostry. 

I oczywiście moi przyjaciele, którzy stali się dla mnie jak bracia, zabierając mnie do pracy na Centralnych Targach Książki w Kongo. Allegria zmieniła również moje życie; uratowała mnie przed spiralą depresji i przywróciła mnie do światła, jak już powiedziałem.

Jest też Christian Lokwa, dzięki któremu wróciłem do Kościoła, zostałem bierzmowany i przyjąłem Pierwszą Komunię Świętą podczas Wigilii Paschalnej 19 kwietnia 2025 r. w katedrze Notre Dame du Congo.

Alliance Mawana, który mieszka w Gruzji, był kluczem do jego moralnego i finansowego wsparcia. To on szkolił mnie w świecie muzyki, w rapie i do dziś jest ze mną i wierzy we mnie, podobnie jak Diego Madilu, Jokshan Kanyindq i Jude David Mulumba.

Chciałbym również wspomnieć o Joshua Margot, bez którego wiara chrześcijańska byłaby złym wspomnieniem i nie miałbym pragnienia szukania Boga. Był na początku moich wewnętrznych poszukiwań.

A przede wszystkim Bogu, którego bezwarunkowa miłość podnosiła mnie za każdym razem, gdy upadałem.

Gdybyś był ministrem kultury w NRC, czy zachęcałbyś do większego wsparcia młodych talentów takich jak ty?

-Oczywiście, że tak. Stworzyłbym dostępne ośrodki szkoleniowe, realne wsparcie dla produkcji artystycznej i przestrzenie, w których młodzi ludzie mogliby tworzyć, uczyć się i rozwijać bez konieczności żebrania lub udawania się na wygnanie.

Kultura jest ogromnym atutem kraju; musi być wspierana, promowana i chroniona.

Czy uważasz, że korupcja jest zjawiskiem endemicznym w Afryce i Republice Środkowoafrykańskiej? Czy można coś zmienić?

-Tak, korupcja niszczy nasze społeczeństwa, ale wierzę w zmianę. Zaczyna się ona w sercach jednostek. 

Dopóki nie zrozumiemy, że wszyscy jesteśmy jednością - zjednoczeni tym samym boskim światłem - będziemy nadal zdradzać własny naród dla ulotnych korzyści.

Zmiana jest możliwa, ale wymaga edukacji, wzorowego przywództwa i prawdziwej miłości do kraju.

Jak wyrobiłeś sobie markę w D.R.C. i poza nim?

-Stopniowo staję się znany dzięki mojej muzyce, która jest dostępna na wszystkich platformach.

Rozwijam również swoją obecność w mediach społecznościowych i wierzę, że moja praca dotrze do serc, bez względu na odległość.

Mój projekt Muzyka światła ma na celu przekraczanie granic: opiera się na tym, co uniwersalne.

Jakie przesłanie przekazałbyś młodym rodakom, którzy nie chcą już marzyć o lepszej przyszłości?

-Powiedziałbym im: nigdy nie porzucajcie światła, które jest w was. Nawet gdy świat wydaje się rozpadać, nawet gdy doskwiera ci samotność i niesprawiedliwość, pamiętaj, że twoje istnienie ma głęboki sens.

Jesteśmy stworzeni, by kochać, budować, jednoczyć się. Musimy walczyć z wiarą, ciężką pracą i wytrwałością.

AutorGabriel González-Andrío

Kinszasa

Więcej
Ewangelizacja

Święty Marcellin Champagnat, założyciel braci marystów

6 czerwca Kościół obchodzi święto francuskiego księdza Marcellina Champagnata, założyciela braci marystów, znanego z pracy wychowawczej z dziećmi i młodzieżą w potrzebie. Kalendarz świętych wspomina dziś także niemieckiego arcybiskupa Norbert i meksykański św. Rafael Guízar Valencia, prześladowany biskup Veracruz.  

Francisco Otamendi-6 Czerwiec 2025-Czas czytania: < 1 minuta

Święty Marcellin Champagnat urodził się w 1789 roku w Rosey (Loara, Francja). Czuł powołanie kapłańskie i wstąpił do seminarium w Verriéres, a następnie w Lyonie. Był kapłanem marystów i założyciel Instytutu Braci Marystów. Zakochany w Bogu, z entuzjazmem oddawał się dzieciom i młodzieży, zwłaszcza tym najbardziej potrzebującym. 

Kiedy zobaczyłem dzieci i niewykształcona młodzież I tak, bez katechizmu, św. Marcelin wykrzyknął: "Potrzebujemy braci". I 2 stycznia 1817 r., wraz z dwoma młodymi mężczyznami, rozpoczął projekt Instytutu Braci Maryi. Międzynarodowa wspólnota braci kontynuuje swoje marzenie do dziś.

Region Azji, oddział generalny na Filipinach

Papież Jan Paweł II kanonizował Marcellina 18 kwietnia 1999 r. na Placu Świętego Piotra w Watykanie i uznał go za świętego Kościoła powszechnego. W tych miesiącach marianie przeżywają przygotowania do XXIII Rozdział Ogólnyktóry odbędzie się na Filipinach od 8 września. Region Asia obejmuje kraje, w których marianie są obecni od 50, 75, 100 lub więcej lat, a także inne kraje, w których realizowany jest projekt "Ad gentes".

Święty Norbert, Niemiec, i Święty Rafael Guízar, Meksykanin 

Inne santos Norberta, założyciela zakonu kanoników regularnych. PremonstratensiBył kaznodzieją we Francji i Niemczech oraz arcybiskupem Magdeburga. Meksykański ksiądz Rafael Guízar Valencia, również kapłan, był ofiarą prześladowań Kościoła, przed którymi schronił się najpierw w Stanach Zjednoczonych i Gwatemali, a następnie na Kubie. Był biskupem Veracruz, głównie na wygnaniu lub w ucieczce, i został kanonizowany przez papieża Benedykta XVI w 2006 roku.

AutorFrancisco Otamendi

Książki

Chrześcijański humanizm Maríi Zambrano

Myśl Maríi Zambrano, zakorzeniona w wierze chrześcijańskiej i poetyckim rozumie, reprezentuje duchowy humanizm głęboko związany z filozofią, teologią i poezją.

José Carlos Martín de la Hoz-6 Czerwiec 2025-Czas czytania: 4 minuty

Jak dobrze wiadomo, chrześcijański humanizm w latach 70. i 80. dał początek wielu ideologiom i partiom politycznym w Hiszpanii na początku demokracji, kiedy różni aktywiści nowej polityki wyostrzali swoje argumenty i chcieli przyciągnąć zwolenników do swoich filozoficznych i kulturowych stanowisk.

Niewątpliwie książka Juany Sánchez-Gey y Venegas, profesor filozofii na Uniwersytecie Autonomicznym w Madrycie, ilustruje jedno z tych źródeł myśli, które wypełniły nurt chrześcijańskiego humanizmu w Hiszpanii, dotychczas w dużej mierze nieznanego. 

Faktem jest, że Maria Zambrano (1904-1991), uczeń Ortegi, García Morente y Zubiri (21), podczas długiego wygnania z Hiszpanii, od 1939 do 1984 roku, zarówno w Ameryce, jak i w różnych krajach europejskich, była nosicielką myśli ortegiańskiej, ale z bardzo osobistymi akcentami. Między innymi jej wierność chrześcijaństwu i ciągłe pogłębianie tajemnic wiary katolickiej. W rzeczywistości jej głęboko zakorzenione przekonania sprawiły, że straciła możliwości akademickie w Meksyku i zmusiła ją do opuszczenia Kuby.

Myślenie teologiczne

Profesor Juana Sánchez-Gey miała na tyle rozsądku, aby przeszukać wszystkie pisma Maríi Zambrano, jej relacje epistolarne i autobiograficzne, w poszukiwaniu wskazówek, aby przedstawić nam wystarczający porządek i harmonię z "teologiczną" myślą Maríi Zambrano, coś, co jest ogólnie nieznane ogółowi społeczeństwa, które jest bardziej przyzwyczajone do rozpoznawania aspektów jej filozofii, takich jak "rozum poetycki" (s. 21) i inny specyficzny wkład urodzonej w Maladze filozofki w kulturę hiszpańską i zachodnią.

Profesor Juana Sánchez-Gey od samego początku podkreśla naturalność, z jaką María Zambrano zwykła okazywać swoją wiarę chrześcijańską, ponieważ była ona naprawdę powodem jej życia, a nawet sposobem na życie (s. 36). Co więcej, wiara ta była ściśle związana z poezją, ponieważ dla niej poezja była sposobem modlitwy, dostępu do mistycyzmu i myśli filozoficznej: "poezja jest darem, łaską otwartą na transcendencję" (s. 34).

Następnie Juana Sánchez-Gey mówi nam, że Maria Zambrano broni "liberalnego i etycznego humanizmu" (s. 43). Co więcej, jej sposobem na zbliżenie się do chrześcijańskiego humanizmu będzie filozofia i poezja, w "poetyckim rozumie". Jak stwierdzi, w filozofii: "jeśli nie pójdziesz dalej, nigdzie nie pójdziesz" (s. 48).

Wizja antropologiczna

Kwestia antropologiczna będzie kluczowa, podobnie jak u Ortegi, zarówno dla filozofii, jak i teologii: "Chrześcijańska zasada liberalizmu, wyniesienie osoby ludzkiej do najwyższej rangi wśród wszystkiego, co cenne w świecie, była ukryta pod obrzękiem, pod pychą (...), ale pełna zaufania do człowieka" (s. 47). Wszystko to i jeszcze więcej nazywa "pierwotnym sensem", ponieważ odkrywa kondycję człowieka jako stworzenia Bożego: "człowiek ma powołanie przejrzystości, nawet jeśli go nie osiąga" (s. 50).

Zaraz potem Juana Sánchez-Gey przywoła kilka bardzo pięknych tekstów: "Propozycja Zambrano wskazuje na filozofię jako mediację, która akceptuje znaczenie religii, której Bóg jest wcielony i miłosierny (...). Jego ideał filozofii jako zbawienia prowadzi go do dialogu z religią od św. Augustyna do św. Tomasza, który starał się służyć jako mediacja między boską nieskończonością a człowiekiem, konstytutywną relacją istoty ludzkiej, zawsze licząc na wolność, dzięki której osoba jest zjednoczona i spełniona w tej relacji lub może, ponieważ ma zdolność, odrzucić ją "(s. 52).

Co więcej: "Miłość jest źródłem wiedzy, ponieważ tylko ona może nam powiedzieć, kim jest człowiek i jakie jest jego powołanie. Dlatego przyjmuje filozofię, która przedstawia się jako twórcze i jednoczące spojrzenie, ponieważ poezja i filozofia w jedności wzmacniają miłość" (s. 61).

Poczucie pochodzenia

Pamiętajmy, że "pierwotne uczucie jest podstawowym tematem w relacji Zambrano. Ponieważ istotne jest mówienie o duszy, cierpieniu, powołaniu, wszystkie one będą tematami, które zostaną odzyskane z "pierwotnego uczucia", filozofii lub poetyckiego rozumu, wtedy staje się bardziej ludzki i bardziej boski. Rozum poetycki, który jest jednocześnie metafizyczny i religijny" (s. 64).

W drugiej części pracy, którą prezentujemy, profesor Juana Sánchez-Gey przygląda się bardziej szczegółowo traktowaniu przez filozofa Maríę Zambrano kwestii teologicznych w ścisłym znaczeniu tego słowa i wymienia niektóre z nich: "boskie procesje, zwłaszcza misja Ducha Świętego, wcielenie Chrystusa, Dziewica, liturgia i przyjęcie Soboru Watykańskiego II, wśród innych osobistych doświadczeń. Poszukiwanie Ducha jako fundamentu wiedzy jest odkrywane w sposób wybitny, tak że można posunąć się do stwierdzenia, że to doświadczenie jest źródłem odrzucenia racjonalizmu w filozofii i materializmu w jego koncepcji osoby, którą pojmuje jako istotę duchową" (s. 75).

Korespondencja

Duża część tematów podsumowanych w tej drugiej części pochodzi z Listów Pièce. Oznacza to korespondencję z Agustinem Andreu, wówczas młodym księdzem i doktorantem w Rzymie, z którym nawiązuje płynny dialog.

Po pierwsze, podsumowanie to podkreśla ścisły związek między filozofią a teologią, zwłaszcza poprzez szkołę aleksandryjską w ogóle, a w szczególności Klemensa Aleksandryjskiego (150-215), jako budziciela: "istoty, która budzi myślenie" (s. 78).

Wkrótce wejdzie w kontakt ze św. Augustynem, Ojcem Kościoła, z którym będzie prowadził stały dialog, a w szczególności z dwoma jego dziełami: "Wyznaniami" i "Miastem Bożym", gdzie znajdzie "Prawdę, która mieszka w człowieku" (s. 79).

Co więcej, w tym intensywnym dialogu z Agustinem Andreu i Ortegą "możemy dostrzec odległości między tymi dwiema myślami. Oddziela je koncepcja ducha, a nawet tęsknota o etycznych korzeniach, która jest osobistą doskonałością i pragnieniem lepszego świata: że czynienie dobra nie ginie nawet w snach" (s. 83).

Myśl teologiczna Maríi Zambrano

AutorJuana Sánchez-Gey Venega
RedakcjaSynderesis
Rok: 2025
Liczba stron: 125
Watykan

Leon XIV, spokojny pasterz dla niespokojnego świata

Jaki jest Robert Prevost i czego możemy się spodziewać po pontyfikacie pierwszego papieża z Ameryki Północnej? Monsignor Luis Marín de San Martín, również augustianin, przyjaciel nowego papieża, rysuje dla Omnes profil nowego papieża.

Luis Marín de San Martín-6 Czerwiec 2025-Czas czytania: 10 minuty

Kiedy po południu 8 maja biały dym Gdy ogłoszono, że nowy papież został wybrany, świąteczny tłum zalał Via della Conciliazione i inne ulice w pobliżu placu Świętego Piotra. Wkrótce rozległy się powtarzane co jakiś czas okrzyki: "Niech żyje papież! Nie znając jeszcze imienia wybrańca, wielu już okazywało swoje poparcie dla papieża. To było naprawdę poruszające świadectwo. 

W rzeczywistości, w dniach poprzedzających konklawe, spekulowano i spekulowano, podążając za doniesieniami prasowymi, które nie zawsze były dobrze zorientowane. Pewne jest to, że wybierano następcę apostoła Piotra, Szymona, syna Jonasza, skały, na której Pan Jezus zbudował swój Kościół i któremu dał klucze do Królestwa Niebieskiego. W rzymski wieczór Pan ponawia obietnicę: moce piekielne nie pokonają Kościoła (por. Mt 16, 18-19). Powtarza też zaproszenie skierowane do wybranych w miłości: Pójdź za Mną i paś owce Moje (por. J 21, 15-19). Następca apostoła Piotra, jego rzeczywistości i misji.

Następca papieża Franciszka

Nie jesteśmy w pierwszym wieku, ale pod koniec pierwszego kwartału XXI wieku. Nowy papież jest 267. z serii rzymskich papieży, którzy następowali po sobie na przestrzeni dziejów. Istnieje związek między nimi wszystkimi. Nowy papież przychodzi po Franciszku, który przybył z końca świata, który z Ewangelii zaangażował się w odnowę Kościoła. Papież miłosierdzia, "wszystkich, wszystkich", uwagi dla peryferii i preferencji dla odrzuconych; papież synodalności i ewangelizacji, "Kościoła wychodzącego"; papież zdecydowanego potępienia wojny i zaangażowania na rzecz pokoju; papież zużyty pośród ludu Bożego. Jego następca będzie musiał wziąć pod uwagę kontekst, w którym wciela się Ewangelia i umieć odczytywać znaki obecnego czasu, z nadzieją spoglądając w przyszłość.

Konklawe jest wydarzeniem zarówno ludzkim, jak i duchowym. Papież nie jest wybierany przez Ducha Świętego, jak się czasem błędnie mówi, ale przez kardynałów elektorów, którzy głosują w Kaplicy Sykstyńskiej. Robią to jednak po wezwaniu Ducha Świętego (takie jest znaczenie śpiewu z Kaplicy Sykstyńskiej). Veni Creator). Elektorzy biorą na siebie ogromną odpowiedzialność: słuchać Ducha Świętego, być kanałem dla Jego działania, a nigdy ścianą, pozwolić Mu działać przez nich. Słowa, które każdy kardynał musi wypowiedzieć na głos przed oddaniem głosu, są imponujące: "Daję świadectwo Chrystusowi Panu, który ma mnie sądzić, że wybieram tego, kogo wierzę, że Bóg powinien wybrać".

Wystarczyły cztery kontrole. Tyle samo, ile potrzeba było do wyboru Benedykta XVI i błogosławionego Jana Pawła I w ostatnich czasach. Spośród ostatnich papieży tylko Pius XII potrzebował mniej kart do głosowania - trzech. Nieco więcej Franciszek - pięć, a święty Paweł VI - sześć. Święty Jan Paweł II potrzebował ośmiu, a święty Jan XXIII jedenastu głosów. Nowy papież został wybrany podczas szybkiego konklawe, co pokazuje, że od samego początku był bardzo silnym kandydatem i że bardzo szybko osiągnął niezbędny konsensus, aby wygodnie przekroczyć wymagane dwie trzecie, czyli dokładnie osiemdziesiąt dziewięć głosów ze stu trzydziestu trzech kardynałów elektorów z siedemdziesięciu krajów. Nigdy wcześniej liczba elektorów i liczba reprezentowanych narodów nie była tak wysoka.

Augustianin w służbie Kościoła

Kilku augustianów oczekiwało na ogłoszenie z okien Kurii Generalnej Augustianów z widokiem na Plac Świętego Piotra. To naprawdę uprzywilejowane miejsce. 

Wystarczyło, że kardynał protodiakon Mamberti wymówił nazwę "...".Robertum Franciscum"Wydaliśmy okrzyki radości pośród wielkiego wzruszenia. To nie mógł być nikt inny jak nasz brat augustianin, kardynał Robert Francis Prevost, do tego czasu prefekt Dykasterii ds. Biskupów i były przeor generalny naszego Zakonu. Rzeczywiście, był on nowym papieżem. Przyjął imię Leona XIV.

Myślę, że nie da się wyrazić słowami bogactwa emocji, które mogą wypełnić serce w takich okolicznościach. Dwie dominujące to radość i wdzięczność. 

Ci z nas, którzy go znają, wiedzą o wielu zaletach, które zdobią Roberta Prevosta (naszego brata Roberta), o jego przygotowaniu i ogromnym doświadczeniu. Szczerze wierzę, że jest on właściwą osobą do kierowania Kościołem w tym czasie. Stopniowo będziecie go poznawać i jestem pewien, że zgodzicie się ze mną.

Nowy papież wyszedł na centralny balkon, balkon wielkich okazji. Miał na sobie szaty przepisane przez rytuał. Jego gesty były uprzejme, a emocje widoczne. Wielokrotnie machał rękami. I zaczął przemawiać, czytając z tekstu, który przygotował, gdy zobaczył, że jego wybór jest bliski. Już tutaj mamy cechę jego osobowości: sumiennie przygotowuje to, co chce powiedzieć i jak chce to powiedzieć. Jest przemyślany i precyzyjny. Jego słowa są kluczem do całego programu. Punktem wyjścia jest zmartwychwstały Chrystus, którego słowami pozdrowił wiernych: "Pokój z wami wszystkimi".. A potem wielkie osie: pokój, miłość, misja. Przejmujące odniesienie do jego korzeni ("Jestem synem świętego Augustyna, augustianinem".) i serdeczne pozdrowienia dla jego byłej diecezji Chiclayo (Peru). Wreszcie, manifestacja eklezjologiczna, Kościół, który pragnie: synodalny, w drodze i poszukujący: pokoju, miłości i bliskości z tymi, którzy cierpią. Zakończył pięknym odniesieniem maryjnym i modlitwą Zdrowaś Maryjo ze wszystkimi.

Życie Roberta F. Prevosta

Szeroki szkic biograficzny Papy Prevosta jest dobrze znany. Urodził się w Chicago (USA) 14 września 1955 roku, jako najmłodszy syn Louisa Mariusa Prevosta i Mildred Martinez. Jego starsi bracia to Louis Martin i John Joseph. 

Warto pamiętać o hiszpańskim pochodzeniu ze strony matki: oboje pradziadkowie papieża byli Hiszpanami, którzy wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu lepszego życia. Chociaż pochodzenie przypisywano różnym miastom w Hiszpanii, nie jest ono znane z całą pewnością. Pamięć została prawdopodobnie utracona po dwóch lub trzech pokoleniach. Jego dziadek Joseph urodził się na statku podczas podróży i został zarejestrowany w Santo Domingo, pierwszym porcie, w którym statek zacumował przed kontynuowaniem podróży do Stanów Zjednoczonych. Stąd błędne przekonanie, że jego dziadek urodził się na Dominikanie. Rodzina jego ojca, również emigrantów, pochodziła z południa Francji i miała włoskie korzenie.

Prevostowie byli bardzo dobrze zintegrowani z parafią Maria od Wniebowzięcia Najświętszej Maryi PannyByli aktywnie zaangażowani w życie wspólnoty parafialnej i stali się dla niej punktem odniesienia. Ich religijność była daleka od surowego "spirytualizmu" i była bardziej zorientowana na uczestnictwo i zaangażowanie. Zaszczepili również swoim dzieciom praktykę modlitwy i wspólnotowe poczucie wiary chrześcijańskiej. Pobożny i zdyscyplinowany Robert studiował matematykę na Uniwersytecie Villanova, który ukończył w 1977 roku. Wstąpił do Zakonu Świętego Augustyna, składając śluby proste w 1978 roku i śluby wieczyste w 1981 roku. Przełożeni wysłali go do Rzymu, gdzie 19 czerwca 1982 r. przyjął święcenia kapłańskie w Międzynarodowym Kolegium św. Moniki z rąk arcybiskupa Jeana Jadota, wiceprzewodniczącego Sekretariatu dla Niechrześcijan. W 1984 r. uzyskał licencjat z prawa kanonicznego i powrócił do Stanów Zjednoczonych.

Zarządzanie, szkolenia i edukacja

Jeden z wielkich punktów zwrotnych w jego życiu miał miejsce w 1985 r., kiedy został wysłany na misję augustiańską w Chulucanas (Peru), gdzie pogłębił ducha misyjnego, który zawsze go charakteryzował. W 1987 r. uzyskał doktorat z prawa kanonicznego na podstawie rozprawy "Duch misyjny, który zawsze go charakteryzował".Rola lokalnego przeora w Zakonie Świętego Augustyna"Został mianowany dyrektorem ds. powołań i dyrektorem ds. misji w Prowincji Augustianów w Chicago. W 1988 roku powrócił do Peru, gdzie pozostał do 1999 roku. Podejmował różne obowiązki w diecezji Trujillo, gdzie był wikariuszem sądowym i profesorem w seminarium; również w wikariacie augustianów zajmował stanowiska przeora, formatora i profesora. Jednocześnie rozwijał swoją działalność duszpasterską w parafiach Santa Rita i Nuestra Señora de Montserrat. Już wtedy zarysowały się trzy osie jego działalności: zarządzanie, formacja i nauczanie, zawsze z wyraźnym duchem misyjnym.

W 1999 r. został wybrany przeorem prowincji augustianów w Chicago, a w 2001 r., kilka dni po ataku na Twin Towers, przeorem generalnym Zakonu św. Augustyna, na które to stanowisko został ponownie wybrany w 2007 roku. Jego rządy charakteryzowały się bliskością i wiedzą "w terenie". Odwiedził wszystkie wspólnoty Zakonu na pięciu kontynentach, aby poznać zakonników i porozmawiać z nimi. Człowiek słuchający, nie narzucający się i dążący do harmonii i jedności, okazał się również doskonałym menedżerem i człowiekiem, który wiedział, jak podejmować niezbędne decyzje.

W 2013 r., pod koniec swojej ostatniej kadencji jako przeor generalny, powrócił do Chicago, gdzie został mianowany wikariuszem prowincjalnym i odpowiedzialnym za formację w klasztorze św. Był tam przez krótki czas. Papież Franciszek i Robert Prevost znają się od czasu, gdy Bergoglio był arcybiskupem Buenos Aires. Zawsze darzył augustianina wielkim zaufaniem. 3 listopada 2014 r. mianował go administratorem apostolskim Chiclayo (Peru) i biskupem tytularnym Sufar, a 12 grudnia tego samego roku przyjął święcenia biskupie, których udzielił mu arcybiskup James Patrick Green, nuncjusz apostolski w Peru. 26 września 2015 r. został mianowany biskupem Chiclayo. Osiem długich lat episkopatu biskupa Prevosta jako biskupa rezydencjalnego charakteryzowało się jego bliskością z ludźmi, zaangażowaniem społecznym, troską o formację i zaangażowaniem na rzecz jedności.

Kiedy w styczniu 2023 r. papież Franciszek mianował go prefektem Dykasterii ds. Biskupów i przewodniczącym Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej, 9 kwietnia odprawił pożegnalną Eucharystię w katedrze w Chiclayo. Zwracając się do swoich diecezjan, przemówił do nich prosto z serca: "Jak powiedziałem tego pierwszego dnia, kiedy dziennikarz zadzwonił do mnie, aby zapytać, jak się czuję, będąc mianowanym przez Ojca Świętego do tej nowej misji, tego nowego zadania jako prefekt Dykasterii ds. Biskupów, to, co spontanicznie narodziło się w moim sercu, to właśnie to, że jestem misjonarzem; zostałem posłany, byłem z wami i z wielką radością przez te osiem lat i pięć miesięcy. Ale teraz Duch Święty, przez naszego papieża Franciszka, mówi mi o nowej misji. I chociaż dla wielu może to być trudne, musimy iść naprzód, musimy odpowiedzieć Panu, musimy powiedzieć tak, Panie, jeśli mnie wezwałeś, odpowiem. Proszę o modlitwę. Proszę, abyście szli naprzód jako Kościół.. Rzeczywiście, jeśli Pan wzywa, odpowiada. Bez wahania. I pokazał to przez całe swoje życie.

Został mianowany kardynałem na konsystorzu 30 września 2023 roku. Przydzielono mu nowo utworzoną diakonię św. Moniki. Jako pierwszy kardynał tego konsystorza skierował pozdrowienie do Ojca Świętego w imieniu wszystkich, ze znaczącym odniesieniem synodalnym: "Poza poszukiwaniem nowych programów lub modeli duszpasterskich, które zawsze są konieczne i ważne, uważam, że musimy coraz bardziej rozumieć, że Kościół jest w pełni Kościołem tylko wtedy, gdy naprawdę słucha, gdy idzie jako nowy lud Boży w swojej wspaniałej różnorodności, nieustannie odkrywając swoje własne powołanie chrzcielne, aby przyczyniać się do szerzenia Ewangelii i Królestwa Bożego".. Jego rozsądek, umiejętność słuchania i zaangażowanie w pracę, a także prostota i serdeczność sprawiły, że był bardzo szanowany przez wszystkich, którzy go znali, a także w czasami skomplikowanym środowisku Kurii Rzymskiej. 6 lutego 2025 r. papież Franciszek dał mu nowy publiczny dowód uznania, mianując go kardynałem biskupem tytularnym podmiejskiego kościoła Albano. Inauguracja została zaplanowana na poniedziałek 12 maja. Nie odbyła się ona jednak. Kilka dni wcześniej Pan poprosił go, aby został następcą Piotra. A on przyjął to bez wahania. Jako wybór miłości i z pełnym zaufaniem.

Jaki będzie pontyfikat Leona XIV?

Nie możemy przewidzieć przyszłości. Ale papież Prevost nakreślił już pewne wytyczne. Pierwszą z nich jest centralne miejsce Chrystusa Zmartwychwstałego. Powiedział to w homilii podczas Eucharystii na początku swojej posługi Piotrowej 18 maja: "Chcemy powiedzieć światu z pokorą i radością: Patrzcie na Chrystusa, zbliżcie się do Niego, przyjmijcie Jego Słowo, które oświeca i pociesza! Słuchajcie Jego propozycji miłości, aby tworzyć Jego jedną rodzinę: w jednym Chrystusie jesteśmy jednym". Prowadzi go to do szczególnej troski o jedność, a nawet komunię w Kościele, która jest jego pierwszym wielkim pragnieniem: "zjednoczony Kościół, znak jedności i komunii, który staje się zaczynem dla pojednanego świata.". Będzie to możliwe tylko wtedy, gdy miłość stanie się osią naszego życia. "Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość mieć będziecie jedni ku drugim". (J 13:35). Zaznaczył to również w pierwszym pozdrowieniu: "Bóg nas kocha, Bóg kocha was wszystkich, a zło nie zwycięży. Wszyscy jesteśmy w rękach Boga. [Chrystus idzie przed nami. Świat potrzebuje Jego światła. Ludzkość potrzebuje Go jako pomostu, aby dotrzeć do Boga i Jego miłości". Stąd, w konsekwencji, natarczywe wezwanie do "budować mosty, dialogiem, spotkaniem, jednocząc nas wszystkich, abyśmy zawsze byli jednym narodem w pokoju".

Drugą linią jest rozwój eklezjologii Soboru Watykańskiego II, zwłaszcza tej wyrażonej w konstytucjach Lumen gentium y Gaudium et spes. Podkreślił to w swoim przemówieniu do kardynałów 10 maja, odnosząc się do adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium Papież Franciszek podkreślił niektóre z jego podstawowych uwag: powrót do prymatu Chrystusa w głoszeniu (por. n. 11); nawrócenie misyjne całej wspólnoty chrześcijańskiej (por. n. 9); wzrost kolegialności i synodalności (por. n. 33); zwrócenie uwagi na sensus fidei (por. nn. 119-120), zwłaszcza w jej najbardziej właściwych i inkluzywnych formach, takich jak pobożność ludowa (por. n. 123); pełna miłości troska o słabych i odrzuconych (por. n. 53); odważny i ufny dialog ze współczesnym światem w jego różnych elementach i rzeczywistościach (por. n. 84).

W pierwszym powitaniu już powiedziałem: "Chcemy być Kościołem synodalnym, Kościołem, który idzie, Kościołem, który zawsze szuka pokoju, który zawsze szuka miłosierdzia, który zawsze stara się być blisko, zwłaszcza tych, którzy cierpią.

Trzecia linia to zaangażowanie społeczne i misyjne. Wynika ono z Ewangelii, która wkracza w historię. Stąd potrzeba uwzględnienia kontekstu geograficznego i kulturowego oraz pilna potrzeba umiejętności odczytywania znaków naszych czasów. Imię wybrane na papieża jest już całym programem. Powiedział to we wspomnianym przemówieniu do kardynałów: "Myślałem o przyjęciu imienia Leon XIV. Jest kilka powodów, ale głównym jest to, że papież Leon XIII, z historyczną encykliką Rerum novarum zmierzył się z kwestią społeczną w kontekście pierwszej wielkiej rewolucji przemysłowej, a dziś Kościół oferuje wszystkim swoje dziedzictwo doktryny społecznej, aby odpowiedzieć na kolejną rewolucję przemysłową i rozwój sztucznej inteligencji, które przynoszą nowe wyzwania w obronie ludzkiej godności, sprawiedliwości i pracy".. Obejmuje to również zaangażowanie na rzecz pokoju, które było stałym elementem tekstów Papieża, takich jak wymagające i jasne przemówienie z 16 maja do korpusu dyplomatycznego, które zapraszam do przeczytania w całości. Papież wielokrotnie odnosił się również do innego istotnego aspektu, zadania ewangelizacji. Jako przykład chciałbym przytoczyć przemówienie z 22 maja do Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych. Dokładnie odniósł się w nim do faktu, że "Świadomość naszej komunii jako członków Ciała Chrystusa w naturalny sposób otwiera nas na powszechny wymiar misji ewangelizacyjnej Kościoła i inspiruje nas do wyjścia poza granice naszych własnych parafii, diecezji i narodów, aby dzielić się z każdym narodem i ludem przeobfitym bogactwem poznania Jezusa Chrystusa" (1). (por. Flp 3:8).

Rozpoczyna pontyfikat, który będzie epokowy. Znając od wielu lat Roberta Prevosta, z którym dzielę augustiańskie powołanie i charyzmat, jestem pewien, że Leon XIV będzie wielkim papieżem, który poprowadzi Kościół mocną i kochającą ręką; pewnym przywódcą dla świata w tych niespokojnych czasach; towarzyszem drogi, pogodnym pasterzem, mężem Bożym. Z wielką radością zauważam, jak dobrze jest przyjmowany i jaki entuzjazm wzbudza. Wszyscy musimy zapewnić go o wsparciu naszych modlitw i bliskości naszych uczuć.

AutorLuis Marín de San Martín

Podsekretarz Sekretariatu Generalnego Synodu Biskupów.

Więcej
Edukacja

UFV i San Dámaso Studia magisterskie z podstaw chrześcijaństwa

Uniwersytet Francisco de Vitoria (UFV) i Uniwersytet Kościelny San Dámaso (UESD) uruchomiły studia magisterskie na kierunku Fundamenty Chrześcijaństwa, które rozpoczną się w październiku tego roku. Program jest przeznaczony dla osób (absolwentów szkół wyższych) o zainteresowaniach intelektualnych i duchowych, które chcą studiować wiarę.  

Francisco Otamendi-5 Czerwiec 2025-Czas czytania: < 1 minuta

Te studia magisterskie w zakresie podstaw chrześcijaństwa zostały stworzone w ramach rozwoju Katedry San Dámaso, w wyniku porozumienia między UFV i San Dámaso (UESD), i kierowane przez teologa Javiera Pradesa, członka jury konkursu. Nagrody Open Reason Uniwersytetu Francisco de Vitoria. Javier Prades jest specjalistą od dialogu między teologią, filozofią i nauką.

Według organizatorów, głównym celem katedry jest wyartykułowanie przestrzeni dla szkoleń, badań i rozpowszechniania, które integrują różne obszary wiedzy wokół jednolitej wizji wiedzy. 

Chrześcijaństwo: dialog między wiarą a rozumem

Mając na uwadze wielkie kulturowe i etyczne wyzwania naszych czasów, znajdujemy się w historycznym momencie fragmentacji wiedzy i rosnącego rozłączenia między wiedzą. Niezbędne jest zatem odzyskanie przestrzeni dialogu między wiara i rozum.

Na stronie program Studia magisterskie na kierunku Foundations of Christianity są przeznaczone dla absolwentów. Jego akademicki projekt łączy w sobie rygor uniwersytecki i dostępność pedagogiczną. Jest zatem idealny dla pracowników duszpasterskich, zaangażowanych osób świeckich, nauczycieli i profesjonalistów z różnych dziedzin.

Będzie on dostępny 100 % online lub w trybie hybrydowym, a działania szkoleniowe są planowane dla nauczycieli zaangażowanych w projekt Open Reason, w celu promowania dialogu między różnymi naukami i teologią.

AutorFrancisco Otamendi

Ekologia integralna

Lima gospodarzem III Konferencji w Casablance przeciwko macierzyństwu zastępczemu

Wczoraj i dziś w Limie (Peru) odbywa się 3. konferencja w Casablance na rzecz powszechnego zniesienia macierzyństwa zastępczego. Jest to spotkanie która zrzesza prawników, naukowców, polityków i komunikatorów z różnych krajów, którzy działają na rzecz zniesienia kary śmierci na świecie.

Francisco Otamendi-5 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

III Konferencja na rzecz zniesienia macierzyństwa zastępczego została zorganizowana przez Deklarację z Casablanki wraz z innymi organizacjami. Instytut Praw Człowieka Wydziału Prawa i Instytut Nauk o Rodzinie Uniwersytetu w Piura (Peru).

Globalny rynek macierzyństwa zastępczego każdego roku obraca dużymi kwotami pieniędzy i oczekuje się, że do 2032 r. osiągnie 129 miliardów dolarów. Region Ameryki Łacińskiej jest jednym z centralnych punktów tej praktyki z kilku powodów. Brak przepisów prawnych i obecność dużej liczby wrażliwych i biednych kobiet, które są potencjalnymi matkami zastępczymi.

Program konferencji, z którym można zapoznać się na stronie internetowej tutajProgram obejmuje kwestie prawne, neurobiologię, etykę reprodukcyjną, opinię publiczną i antropologię. W wydarzeniu biorą udział uznani specjaliści, tacy jak Jorge Cardona Llorens, były członek Komitetu Praw Dziecka ONZ. Luz Pacheco, obecna prezes Trybunału Konstytucyjnego Peru. Oraz Olivia Maurel, rzecznik prasowy Deklaracji z Casablanki. 

Historia Olivii Maurel

Olivia Maurel  opublikowała właśnie książkę opowiadającą jej historię jako matki zastępczej, która wkrótce zostanie przetłumaczona na język hiszpański przez Loyola Communications Group. Dyrektorem wykonawczym Casablanca Declaration jest adwokat Bernard Garcia.

Dokument z ekspertami z 75 narodowości

Grupa Deklaracja z Casablanki narodziła się w 2023 roku i po raz pierwszy spotkała się w północnoafrykańskim mieście. Spotkanie to zaowocowało dokumentem z ponad 100 podpisami ekspertów 75 narodowości. Wezwali oni do zawarcia międzynarodowego traktatu na rzecz zniesienia tej praktyki reprodukcyjnej.

W 2024 roku spotkali się ponownie w Roma (Włochy), gdzie byli wspierani przez prominentnych członków rządu, a ich promotorzy zostali przyjęci przez papieża Franciszka.

AutorFrancisco Otamendi

Ewangelizacja

Święta Małgorzata Maria Alacoque i nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa

Małgorzata Maria zmarła w 1690 roku i została kanonizowana w 1920 roku. Niektórzy twierdzą, że podobnie jak w XVII wieku, nasz zapał do Najświętszego Serca ponownie słabnie. Małgorzaty Marii, możemy ponownie zjednoczyć się wokół tego symbolu, tego niewyczerpanego źródła miłości Chrystusa.

OSV / Omnes-5 Czerwiec 2025-Czas czytania: 3 minuty

DD Emmons, OSV News

Każdego roku liturgicznego, w trzeci piątek po uroczystości Zesłania Ducha Świętego, obchodzimy uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. Zgodnie z tradycją, serce symbolizuje całego człowieka, a Serce Jezusa reprezentuje Jego wieczną miłość do nas. Uroczystość ta jest okazją do uznania tej miłości i okazania skruchy za czasy, w których ją ignorowaliśmy. Jezus wybrał Margarita María Alacoque, młodej zakonnicy z Zakonu Wizytek w Paray-le-Monial we Francji, jako narzędzie szerzenia kultu św. Święte Serce Jezusa w całym Kościele.

To starożytne nabożeństwo narodziło się, gdy rzymski żołnierz przebił włócznią bok naszego ukrzyżowanego Zbawiciela, a z Jego serca wypłynęła krew i woda, znak Bożej łaski. Na przestrzeni wieków święci, teologowie, pisarze i wierni dostrzegali w Najświętszym Sercu niewyczerpane źródło błogosławieństwa, miłosierdzia i miłości. Jednak przez długi czas to nabożeństwo było kultywowane na zasadzie osobistej.

Wizje Marguerite-Marie Alacoque

W XVII wieku katolicyzm został zaatakowany przez rozprzestrzeniający się protestantyzm i heretyckie wierzenia jansenizmu. Chociaż janseniści byli katolikami, twierdzili, że tylko nieliczni wybrańcy osiągną niebo i promowali strach przed Bogiem. Degradowali człowieczeństwo Jezusa, w tym Jego Najświętsze Serce, i promowali powrót do rygorystycznych pokut z przeszłości. Zarówno protestantyzm, jak i jansenizm wpłynęły na gorliwość, z jaką wierni żyli wieloma naukami Kościoła.

To właśnie w tym kontekście, od 1673 roku i przez ponad 18 miesięcy, siostra Małgorzata Maria twierdziła, że otrzymała serię wizji, w których sam Jezus pokazał jej swoje Najświętsze Serce jako znak Jego miłości do całej ludzkości. W tych objawieniach wyznał jej, że została wybrana jako narzędzie do rozpowszechniania i propagowania nabożeństwa do Jego Boskiego Serca w całym Kościele.

W jednej z wizji Jezus ukazał mu się ze swoim Boskim Sercem otoczonym płomieniami, ukoronowanym cierniem, z wciąż otwartą raną i krzyżem jaśniejszym niż słońce wznoszące się nad nim, jak opisano w "The Beauties of the Catholic Church" FJ Shadlera.

Małgorzata Maria opowiadała, że Jezus powiedział jej, że chociaż oddał swoje życie z miłości do ludzkości, został potraktowany z lekceważeniem, chłodem i niewdzięcznością. Chciała, aby świat rozpoznał miłość, którą On nieustannie wylewa, reprezentowaną w Jego Najświętszym Sercu, i że jest to zadośćuczynienie za tak wiele obojętności.

Komunia w pierwszy piątek

Jezus poprosił siostrę Małgorzatę Marię, aby rozpoczęła osobiste nabożeństwo do Jego Boskiego Serca, przyjmując Komunię Świętą w każdy pierwszy piątek miesiąca i poświęcając godzinę modlitwy w przeddzień, aby prosić o przebaczenie i zadośćuczynienie za brak miłości do ludzkości.

W innej z wizji Jezus poprosił go o ustanowienie w Kościele dnia świątecznego ku czci Jego Najświętszego Serca. W tym dniu wierni mieli udać się na Mszę Świętą, przyjąć Komunię Świętą, wyznać swoją miłość i ofiarować akty zadośćuczynienia za krzywdy wyrządzone przez ludzkość. Nabożeństwa Pierwszego Piątku i Uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa, które obchodzimy dzisiaj, opierają się na tych wizjach. Miłość i współczucie Serca Jezusowego rozwiewają herezje jansenizmu.

Kiedy święta Małgorzata Maria po raz pierwszy próbowała wyjaśnić swoje wizje, wielu wokół niej wątpiło w nią. Claude de la Colombière, jej jezuicki kierownik duchowy, docenił jej świętość, żarliwość i szczerość. Jednak, choć niektórzy zaczęli jej wierzyć, jako zakonnica klauzurowa niewiele mogła zrobić, by promować te objawienia poza swoją wspólnotą. Jana Eudesa, którzy kontynuowali rozpowszechnianie prośby o ustanowienie święta ku czci Najświętszego Serca wśród wiernych i Stolicy Apostolskiej.

Papieskie zatwierdzenie

Watykan udzielił powszechnej aprobaty w sierpniu 1856 roku, za pontyfikatu Piusa IX (1846-1878). W 1899 r. papież Leon XIII (1878-1903), zachęcony przez katolików na całym świecie, poświęcił ludzkość Najświętszemu Sercu.

Obecnie nabożeństwo to obchodzone jest w każdy pierwszy piątek miesiąca, a uroczystość ta jest częścią kalendarza liturgicznego Kościoła. Nabożeństwo to jest wyrażane poprzez liczne modlitwy i jest przedstawiane na wielu obrazach, w tym na obrazie naszego Pana trzymającego swoje płonące, współczujące i miłosierne serce. Wiele domów jest poświęconych Najświętszemu Sercu.

Podczas adoracji eucharystycznej czcimy Najświętsze Serce w naszych modlitwach błogosławieństwa: "Niech Serce Jezusa w Najświętszym Sakramencie będzie wychwalane, adorowane i kochane w każdym czasie i we wszystkich tabernakulach świata, aż do końca czasów".

AutorOSV / Omnes

Kościół męczenników w Afryce

Nie możemy pozwolić, aby milczenie było głównym sprzymierzeńcem tych, którzy bezkarnie mordują swoich bliźnich z powodów religijnych w krajach afrykańskich.

5 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

Zasługuje na to, by oddać głos Kościołowi męczenników, jakim jest Kościół w Afryce, zwłaszcza w krajach takich jak Nigeria i Mozambik. Niemal w każde większe święto, w którym chrześcijanie gromadzą się na celebracji świętych misteriów, dochodzi do przerażających zabójstw. Sytuacja staje się tak irytująca, że niektórzy księża już ostrzegają, że wielu chrześcijan nie wytrzyma i będzie zmuszonych bronić się bronią, jeśli ataki będą kontynuowane, a władze nie zareagują szybko i sprawiedliwie.

Jedna z ostatnich masakr miała miejsce w wiosce Aondona w diecezji Makurdi w środkowej Nigerii. Wikariusz generalny ds. duszpasterstwa i dyrektor ds. komunikacji w diecezji powiedział, że jeśli rząd nie podejmie pilnych działań, "nadejdzie czas, kiedy chrześcijanie będą zmuszeni chwycić za broń".

Według raportu katolickiej organizacji pozarządowej IntersocietyDo 2023 r. w ciągu ostatnich 14 lat zginęło co najmniej 52 250 nigeryjskich chrześcijan. Już w raporcie amerykańskiej Komisji Wolności Religijnej na Świecie z 2021 r. Nigeria została uznana za tragiczne pole śmierci.

Przemoc w Afryce

Chrześcijanie stanowią większość na południu kraju. Nigeria i muzułmanów na północy. Prawdą jest, że w najnowszej historii kraju przemoc nie była jednokierunkowa. Nigeria, jeden z najbardziej zaludnionych krajów w Afryce, doświadczyła zamachu stanu po uzyskaniu niepodległości, a muzułmańscy politycy i wojskowi zostali zamordowani.

Młody kraj był również świadkiem walk plemiennych, w których muzułmanie i chrześcijanie z jednego plemienia sprzymierzali się przeciwko chrześcijanom i muzułmanom z innego. Obecnie jednak ekstremalna przemoc i masakry, według doniesień docierających na Zachód, są jednokierunkowe. 

Mozambik jest kolejnym krajem w Afryce, w którym wzrost skrajnej przemocy wobec katolików ma niszczycielski wpływ na zabijanie księży i wiernych oraz niszczenie kościołów.

Niewiele możemy zrobić, poza modlitwą i wspieraniem finansowym tych kościołów, ale konieczne jest przynajmniej poinformowanie o tym, aby milczenie nie było głównym sprzymierzeńcem tych, którzy bezkarnie mordują swoich bliźnich z powodów wiary religijnej.

AutorCelso Morga

Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

Gospel

Prowadzeni przez Ducha Świętego. Zesłanie Ducha Świętego (C)

Joseph Evans komentuje czytania na Zesłanie Ducha Świętego (C) na niedzielę 8 czerwca 2025 r.

Joseph Evans-5 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

W to wielkie święto Pięćdziesiątnicy, kiedy Duch Święty tak potężnie zstąpił na Kościół, aby zapoczątkować jego działalność misyjną, dobrze byłoby zastanowić się nad tym, jak nic - absolutnie nic - wartościowego nie wydarzyłoby się w naszej duszy lub w Kościele bez działania Ducha. Jak powiedział kiedyś znany kaznodzieja, bez Ducha Kościół byłby jak pociąg ze wszystkimi wagonami - być może wszystkie dobrze skomunikowane, każdy z nich być może ładnie udekorowany - ale bez lokomotywy. Bez lokomotywy nie ma ruchu. Bez Ducha Świętego nie ma życia w Kościele. Dlatego św. Paweł powiedział do Koryntian: "Nikt nie może powiedzieć 'Jezus jest Panem' inaczej, jak tylko przez Ducha Świętego". (1 Kor 12:3). Innymi słowy, nawet najbardziej podstawowe akty wiary wymagają natchnienia Ducha Świętego.

W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi o Duchu Świętym "pomagając nam". lub będąc naszym "prawnik". W języku greckim mówi się parakletosco oznacza doradcę, pocieszyciela, tego, który jest powołany, aby być po naszej stronie, tego, który staje po naszej stronie. W różnych miejscach Pisma Świętego widzimy, jak Duch Święty pomaga Kościołowi i duszom zbliżyć się do Boga i podążać za Jego wezwaniem. Czasami ta pomoc polega na popychaniu Kościoła i jego członków do działalności misyjnej. Od dnia Pięćdziesiątnicy jest to coś, co widzimy w Dziejach Apostolskich (np. Dz 13:1-3), a nawet w całej późniejszej historii Kościoła. Wprawienie kogoś w ruch oznacza również pomaganie mu, a także pomaganie ludziom, do których dociera. Może to również obejmować pomoc w przezwyciężeniu naszych uprzedzeń, aby dotrzeć do ludzi, których w przeciwnym razie byśmy odrzucili (np. Dz 10:19-20).

Gdzie indziej widzimy, jak Duch Święty "pomaga" nam się modlić. Paweł pisze do Rzymian "Tak samo i Duch przychodzi nam z pomocą w słabości naszej, bo nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, ale sam Duch wstawia się za nami z jękiem, którego nie można wypowiedzieć". (Rz 8:26). I, jak uczy dzisiejsze drugie czytanie, Duch Święty pomaga nam, "prowadzi nas", abyśmy coraz bardziej doceniali naszą kondycję jako dzieci Bożych, aż do punktu, w którym możemy wołać do Boga "Abba! (Papa!) Ojcze!

Wreszcie, jak mówi Jezus na zakończenie dzisiejszej Ewangelii, nawet Duch Święty, jako najlepszy z nauczycieli, pomaga nam "zapamiętać", wziąć sobie do serca wszystkie słowa naszego Pana. Prowadzeni przez Ducha, pogłębiamy nauczanie Chrystusa: On wchodzi w nas, a my coraz bardziej wchodzimy w Jego życie.

Watykan

Papież Leon XIV rozmawia telefonicznie z Putinem i zachęca go do gestu pokoju

Papież Leon XIV i rosyjski przywódca Władimir Putin przeprowadzili pierwszą rozmowę telefoniczną po południu 4 czerwca. Przywódca Kościoła katolickiego zachęcał w niej Putina do wykonania gestu pokoju z Ukrainą, podało watykańskie biuro prasowe.

CNS / Omnes-4 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

- Cindy Wooden (Watykan, CNS). Papież Leon XIV i prezydent Rosji Władimir Putin odbyli pierwszą rozmowę telefoniczną 4 czerwca. W rozmowie papież Kościoła katolickiego zachęcał Putina do wykonania gestu pokoju z Ukrainą, poinformowało watykańskie biuro prasowe.

"Potwierdzam, że dziś po południu odbyła się rozmowa telefoniczna pomiędzy Papież Leon XIV i prezydenta Putina" - powiedział Matteo Bruni, dyrektor watykańskiego biura. 

Podczas gdy rozmawiano o różnych "sprawach będących przedmiotem wspólnego zainteresowania", Bruni powiedział, że "szczególną uwagę poświęcono sytuacji w Ukrainie i pokojowi".

Gest pokoju i sytuacja humanitarna

"Papież wezwał Rosję do wykonania gestu promującego pokój i podkreślił znaczenie dialogu dla pozytywnych kontaktów między stronami i poszukiwania rozwiązań konfliktu" - powiedział Bruni.

Papież i prezydent Rosji omówili również sytuację humanitarną, potrzebę ułatwienia dostarczania pomocy oraz trwające negocjacje w sprawie wymiany jeńców wojennych. Wysiłek z udziałem włoskiego kardynała Matteo Zuppi, arcybiskupa Bolonii, powiedział.

Bruni dodał, że papież Leon mówił o rosyjskim prawosławnym patriarsze Cyrylu z Moskwy, sojuszniku Putina.

Wspólne wartości chrześcijańskie papieża i patriarchy Cyryla

Papież podziękował patriarsze za przesłanie najlepszych życzeń na początku jego pontyfikatu, powiedział Bruni, i "podkreślił, jak wspólne wartości chrześcijańskie mogą być światłem pomagającym szukać pokoju, bronić życia i dążyć do autentycznej wolności religijnej".

W poście na Telegramie rosyjska agencja informacyjna Tass, cytując rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa, stwierdziła, że "Putin zwrócił uwagę papieża na eskalację ukraińskiego konfliktu przez reżim w Kijowie", prawdopodobnie odnosząc się do ukraińskich ataków dronów na rosyjskie samoloty bojowe w dniu 1 czerwca.

Tass poinformował również, że "Putin wyraził nadzieję, że Stolica Apostolska zintensyfikuje wysiłki na rzecz promowania wolności religijnej w Ukrainie". Jest to odniesienie do decyzji ukraińskiego parlamentu z 2024 r. o zakazie działalności Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej na Ukrainie i związków z organizacjami religijnymi z siedzibą w Rosji.

Podziękowania Putina

Władimir Putin "podziękował papieżowi za jego gotowość do pomocy w rozwiązaniu konfliktu w Ukrainie", podała agencja Tass. Papież Leon zaproponował Watykanowi neutralne miejsce do rozmów pokojowych, ale Rosja odrzuciła zaproszenie.

"Rosyjski przywódca powtórzył, że jest zainteresowany osiągnięciem pokoju w Ukrainie za pomocą środków politycznych i dyplomatycznych", powiedział Tass.

AutorCNS / Omnes

Watykan

Papieska czerwcowa intencja modlitewna: aby świat wzrastał we współczuciu

Intencja modlitewna papieża Leona XIV na czerwiec, miesiąc poświęcony Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, brzmi: "Aby świat wzrastał we współczuciu". Jest to po raz pierwszy głos Leona XIV pojawia się w Wideo papieża prosić wiernych o modlitwę w ich intencji.

CNS / Omnes-4 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

- Cindy Wooden (Watykan, CNS). Po raz pierwszy głos papieża pojawił się obok jego wizerunku w "The Pope Video".Wideo papieża'), a głównym przesłaniem w 2' 17" jest to, że świat może wzrastać we współczuciu. 

"Módlmy się, aby każdy z nas znalazł pocieszenie w osobistej relacji z Jezusem i z Jego serca nauczył się współczucia dla świata" - modlił się papież w swoim pierwszym wpisie do "The Pope video", comiesięcznej refleksji publikowanej przez Papieską Światową Sieć Modlitwy.

Nowo wydane wideo zawiera również oryginalne zdanie którą ludzie mogą odmawiać codziennie podczas miesiąca, który tradycyjnie poświęcony jest Najświętszemu Sercu Jezusa. "Panie, dzisiaj przychodzę do Twojego czułego Serca (...) Ty pokazałeś nam miłość Ojca, kochając nas ponad miarę swoim boskim i ludzkim sercem" - czytamy w modlitwie.

"Misja współczucia dla świata".

"Daj wszystkim swoim dzieciom łaskę odnalezienia Ciebie. Zmieniaj, kształtuj i przekształcaj nasze plany, abyśmy szukali Ciebie samego we wszystkich okolicznościach: w modlitwie, w pracy, w spotkaniach i w naszej codziennej rutynie" - kontynuuje modlitwa. "Z tego spotkania wyślij nas na misję, misję współczucia dla świata, w którym Ty jesteś źródłem, z którego wypływa wszelka pociecha.

Papieska Globalna Sieć Modlitewna, wcześniej znana jako Apostolstwo Modlitwy, to globalny ruch ludzi, którzy każdego dnia zobowiązują się do modlitwy w intencjach papieża. Jezuita ojciec Cristobal Fones, dyrektor sieci modlitewnej, powiedział, że intencja papieża Leona "koncentruje się na wzrastaniu we współczuciu dla świata poprzez osobistą relację z Jezusem".

Bezwarunkowa miłość Jezusa do wszystkich

"Kiedy pielęgnujemy tę prawdziwie bliską relację, nasze serca stają się bardziej dostrojone do ich serc. Wzrastamy w miłości i miłosierdziu i lepiej uczymy się, czym jest współczucie" - powiedział ojciec Fones. "Jezus okazywał bezwarunkową miłość wszystkim, zwłaszcza ubogim, chorym i cierpiącym. Papież zachęca nas do naśladowania tej współczującej miłości poprzez wyciąganie ręki do potrzebujących".

W oświadczeniu towarzyszącym filmowi ojciec Fones zauważył również, że w Roku Świętym 2025 "'Wideo Papieża' nabiera szczególnego znaczenia, ponieważ dzięki niemu poznajemy intencje modlitewne, które Papież ma w swoim sercu. Aby właściwie otrzymać łaski odpustu jubileuszowego, należy modlić się w intencjach papieża".

Nabożeństwo do Serca Jezusowego

Sieć modlitewna poinformowała również, że czterech papieży poświęciło encykliki nabożeństwu katolików do Najświętszego Serca Pana Jezusa.

"Papież Leon XIII, którego imię przyjął obecny papież, napisał w 1899 r. 'Annum Sacrum', w którym poświęcił całą ludzkość Sercu Jezusa. W 1928 r. papież Pius XI, w "Miserentissimus Redentor", zaprosił nas do zadośćuczynienia poprzez akty miłości za rany, które nasze grzechy zadają Sercu Chrystusa" - podała sieć.

"Ze swojej strony papież Pius XII opublikował 'Haurietis Aquas'. w 1956 r., w której bada teologiczne podstawy nabożeństwa do Najświętszego Serca", dodał. I "wreszcie Papież Franciszek napisał Dilexit us w 2024 r. i zaproponował oddanie do Serce Chrystusa jako odpowiedź na kulturę wyrzucania i kulturę obojętności".

AutorCNS / Omnes

Watykan

Papież prosi młodych ludzi, by bez lęku podążali za Panem przed Pięćdziesiątnicą

W atmosferze przygotowań do zbliżającej się uroczystości Zesłania Ducha Świętego, papież Leon XIV zachęcił uczestników dzisiejszej audiencji, w sposób szczególny ludzi młodych, aby "odpowiedzieli z wielkodusznością i entuzjazmem na Jego wezwanie do pracy w Jego winnicy". Apel został skierowany do wiernych i pielgrzymów w niemal każdym języku.  

Francisco Otamendi-4 Czerwiec 2025-Czas czytania: 3 minuty

Papież Leon XIV zachęcał pielgrzymów i Rzymian na Ogólna publiczność W ten środowy poranek, niemal w przeddzień Pięćdziesiątnicy, odpowiedzieliśmy nieustraszenie Panu, gdy zaprasza nas do pracy w winnicy. Apel został skierowany w sposób szczególny do ludzi młodych: "Nie bójcie się pracować w winnicy Pańskiej! Nie zwlekajcie ze spotkaniem z Tym, który jako jedyny może nadać sens naszemu życiu".

Papież uczynił to w prawie wszystkich językach, ale w niektórych przypadkach, takich jak ten skierowany do portugalskojęzycznych pielgrzymów z Rio de Janeiro i São Paulo, zachęta była być może bardziej wyraźna. "Pozdrawiam wszystkich portugalskojęzycznych pielgrzymów, zwłaszcza tych, którzy przybyli z Rio de Janeiro i São Paulo. "Bracia i siostry, z pokornym sercem pełnym miłości do wszystkich, odpowiedzmy bez zwłoki na zaproszenie Chrystusa", zachęcał. "Mówię to szczególnie do młodych ludzi: nie bójcie się pracować w winnicy Pana", powtórzył. 

Również w mrocznych chwilach życia

Zwracając się do osób mówiących po hiszpańsku Papież Leon XIV objął również ludzi, którzy doświadczają największych trudności. Powiedział: "Serdecznie pozdrawiam pielgrzymów hiszpańskojęzycznych, zwłaszcza grupy z Hiszpanii, Meksyku, Dominikany, Gwatemali, Peru i Kolumbii".

"Zachęcam was wszystkich do natarczywej modlitwy, aby Pan wyszedł wam na spotkanie, zwłaszcza młodym ludziom i tym, którzy znajdują się w ciemnym momencie swojego życia, zniechęceni i bez jasnej wizji przyszłości. Niech Pan winnicy da usłyszeć swój głos i da im siłę, by odpowiedzieli Mu z entuzjazmem, z doświadczenia mogę powiedzieć, że Bóg ich zaskoczy". 

Dlaczego zwlekasz z pójściem za tym, który cię wzywa? (św. Augustyn)

W swojej katechezie, w której według watykańskiej agencji uczestniczyło ponad 35 000 osób, papież Leon XIV podjął temat Roku Jubileuszowego "Jezus Chrystus, nasza nadzieja" i skoncentrował swoje rozważanie na "Robotnikach w winnicy". "I rzekł do nich: 'Wy także idźcie do winnicy' (Mt 20, 1-7)".

"Bóg chce dać wszystkim swoje Królestwo, to znaczy pełne, wieczne i szczęśliwe życie (...). W świetle tej przypowieści dzisiejszy chrześcijanin może ulec pokusie myślenia: "Po co od razu zaczynać pracę? Jeśli wynagrodzenie jest takie samo, po co pracować więcej?". "Na te wątpliwości odpowiedział Święty Augustyn mówiąc: "Czemu zwlekacie z pójściem za Tym, który was wzywa, skoro jesteście pewni nagrody, ale niepewni dnia? Strzeżcie się, abyście przez zwlekanie nie pozbawili się tego, co On wam da zgodnie ze swoją obietnicą".

"Zakasaj rękawy

Później papież dodał: "Chciałbym powiedzieć, zwłaszcza młodym ludziom, aby nie czekali, ale z entuzjazmem odpowiedzieli Panu, który wzywa nas do pracy w swojej winnicy". "Nie odkładajcie tego na później, zakasajcie rękawy, bo Pan jest hojny i was nie zawiedzie! Pracując w Jego winnicy, znajdziesz odpowiedź na to głębokie pytanie, które w tobie tkwi: jaki jest sens mojego życia?".

Czego ludzie oczekują od Kościoła

"Nie traćmy ducha", zakończył Ojciec Święty. "Nawet w ciemnych chwilach życia, kiedy czas mija, nie dając nam odpowiedzi, których szukamy, prośmy Pana, aby ponownie wyszedł i dotarł do nas tam, gdzie na Niego czekamy. On jest hojny i wkrótce przyjdzie!

Przed udzieleniem błogosławieństwa, już w języku włoskim, ze wzrokiem utkwionym w Zesłanie Ducha ŚwiętegoDrodzy bracia i siostry, nie męczcie się powierzaniem się Chrystusowi i głoszeniem Go swoim życiem w rodzinie i w każdym środowisku. Tego ludzie oczekują od Kościoła także dzisiaj.

AutorFrancisco Otamendi

Świat

Atak udaremniony w Ugandzie podczas jednej z największych pielgrzymek na świecie

Podczas gdy miliony pielgrzymów przybywały do słynnego sanktuarium w Ugandzie w Namugongo w dniach poprzedzających upamiętnienie 45 chrześcijańskich męczenników w kraju, władze zapobiegły atakowi terrorystycznemu w ramach, jak mówią, szybkiej operacji tajnych służb, prawdopodobnie ratując setki ludzi przed nieuchronną śmiercią.

OSV / Omnes-4 Czerwiec 2025-Czas czytania: 3 minuty

Tonny Onyulo OSV / Editor Omnes.

Na kilka godzin przed główną mszą w dniu święta, władze Ugandy udaremniły próbę ataku terrorystycznego w pobliżu bazyliki Munyonyo, około 29 kilometrów od Namugongo. Siły bezpieczeństwa określiły to jako szybką i precyzyjną operację antyterrorystyczną.

Pułkownik Chris Magezi, pełniący obowiązki dyrektora ds. informacji publicznej obrony, powiedział, że jednostki wojskowe przechwyciły zamachowca-samobójcę i wyeliminowały dwóch uzbrojonych podejrzanych o planowanie samobójczego zamachu bombowego. Osoby, które jechały na motocyklach i nosiły kamizelki wybuchowe, zaangażowały się w krótką wymianę ognia, która doprowadziła do eksplozji, która zabiła ich natychmiast i uszkodziła ich motocykl.

Władze podejrzewają, że napastnicy mogą mieć powiązania z Sojuszniczymi Siłami Demokratycznymi (ADF), rebeliantami powiązanymi z Państwem Islamskim i znanymi z ekstremistycznej przemocy w regionie. Nie odnotowano żadnych obrażeń wśród ludności cywilnej.

"Ich celem był atak na duże zgromadzenie", powiedział Magezi, podał Daily Monitor. Terroryści zostali zatrzymani zaledwie 600 metrów od bramy bazyliki, która była wypełniona pielgrzymami. Do ochrony miejsc pielgrzymkowych, zarówno katolickich, jak i protestanckich, rozmieszczono do 7000 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa.

Chrześcijańscy męczennicy z Namugongo

Z różańcami w ręku, drewnianymi krucyfiksami na szyjach i żółtymi kanistrami gotowymi do zbierania wody święconej, dziesiątki tysięcy pielgrzymów z Afryki Wschodniej, według władz, uklękło do modlitwy w dniu 3 czerwca w Sanktuarium katolickich męczenników z Namugongow Ugandzie, na obrzeżach Kampali. Błagali Męczenników Ugandy o wstawiennictwo za nimi, szukając ulgi od ubóstwa, chorób, bezrobocia i niestabilności.

"Przyszłam prosić męczenników o wstawiennictwo u Boga za moimi dziećmi" - powiedziała OSV News Mary Nasubu, wdowa z diecezji Lira w północnej Ugandzie, która wraz z dwójką dzieci pokonała ponad 400 kilometrów podczas dwutygodniowej podróży. "Życie było ciężkie, ale wierzę, że to święte miejsce ma moc. Dzięki męczennikom wierzę, że Bóg wysłucha naszych modlitw.

Nasubu był wśród dziesiątek tysięcy wiernych, którzy zgromadzili się na Dniu Męczenników, corocznym katolickim święcie ku czci 22 katolików i 23 anglikanów zamęczonych, gdy odmówili wyrzeczenia się swojej wiary i zostali zabici na rozkaz Kabaki Mwangi II, ówczesnego króla Bugandy, w latach 1885-1887. 

Sanktuarium Namugongo to miejsce, w którym San Carlos LwangaUgandyjczyk nawrócony na Kościół katolicki i jego towarzysze zostali spaleni żywcem 3 czerwca 1886 roku. Niektórzy męczennicy zostali wywleczeni ze swoich domów do Namugongo i innych miejsc, gdzie zostali ścięci. Inni zostali zarżnięci i rozczłonkowani za wiarę. Papież Paweł VI kanonizował ich w 1964 roku.

Duchowy magnes dla pielgrzymów

Namugongo stało się duchowym magnesem dla pielgrzymów z całego regionu. Podczas Roku Jubileuszowego wierni przybyli z Kenii, Tanzanii, Rwandy, Sudanu Południowego, Konga, a nawet z tak odległych miejsc jak Nigeria.

Obchody 2025 roku, które odbyły się 3 czerwca, oznaczały powrót do liczby sprzed pandemii COVID-19, z falami pielgrzymów przybywających z wielu zakątków świata. Niektórzy szli tygodniami, często boso lub w znoszonych butach, przez lasy, granice i spali na cmentarzach lub wzdłuż poboczy dróg.

Prezydent Yoweri Museveni, obecny podczas ceremonii, powiedział, że niewłaściwe jest mieszanie religii i polityki, podkreślając męczeństwo jako potężne świadectwo afrykańskiej odporności i duchowego przekonania.

"To źle, że Kabaka Mwanga chciał pozbyć się tego nowego spojrzenia na sferę nadprzyrodzoną", powiedział prezydent, dodając: "To dobrze, że niektórzy młodzi ludzie byli gotowi oddać życie za nową perspektywę, którą przyniosła religia.

AutorOSV / Omnes

Ewangelizacja

Święci Franciszek Caracciolo, Piotr z Werony i inni męczennicy polscy

4 czerwca Kościół wspomina świętych Franciszka Caracciolo i Piotra z Werony, dominikanina. A także Polaków Antoniego Zawistowskiego, kapłana, i Stanisława Starowieyskiego, małżeństwo z sześciorgiem dzieci, zamęczonych przez nazistów w 1941 i 1942 roku.  

Francisco Otamendi-4 Czerwiec 2025-Czas czytania: < 1 minuta

Święty Francesco Caracciolo urodził się w Abruzji (Włochy) w 1563 roku. Studiował teologię w Neapolu i został wyświęcony na kapłana w 1587 roku. Natychmiast poświęcił się dzieła miłosierdzia. Przyłączył się do projektu założenia nowej kongregacji (Klerycy Regularni Mniejsi), której jest uważany za założyciela. Z jego inicjatywy dołączono czwarty ślub, aby nie przyjmować godności kościelnych. Zmarł w Neapolu z imionami Jezusa i Maryi na ustach. Nazywano go święty Eucharystii. Papież Pius VII kanonizował go w 1807 roku. 

Święty Piotr z Werony, Zakonnik dominikański XIII wieku, syn rodziny katarskiej, pracował nad wykorzenieniem herezji. Został zamęczony przez katarów, którzy wydali go na śmierć. pułapka. Tradycja mówi, że kiedy umarł, napisał Credo swoją krwią, syntezę swojego życia oddania i wierności Chrystusowi Ukrzyżowanemu, którego naśladował i kochał. Był pierwszym męczennikiem Zakonu Kaznodziejskiego, założonego przez Święty Dominik z Guzman.

Żyli wiarą w Dachau 

Polski błogosławiony Antoni Zawistowski, kapłan, i świecki Stanisław Starowieyski zostali zamęczeni przez nazistów w 1942 i 1941 roku. Antoni został wyświęcony na kapłana w 1906 r. i pełnił różne funkcje w swojej diecezji. Został aresztowany w listopadzie 1939 r. i potajemnie posługiwał w niemieckim obozie koncentracyjnym Dachau.

Stanisław urodził się w Polsce w 1895 r., był żonaty i miał sześcioro dzieci. Był promotorem apostolstwa świeckich w Akcji Katolickiej i zasłużył na papieskie uznanie. Uniknął aresztowania przez Sowietów, ale w czerwcu 1940 r. został aresztowany przez nazistów. Zmarł w obozie w Dachau. 

AutorFrancisco Otamendi

Ponowne przemyślenie edukacji

Obecna edukacja cierpi z powodu głębokiej dezorientacji poprzez przedkładanie środków technicznych nad podstawowe wartości, pozostawiając młodych ludzi "wydziedziczonych" z ich dziedzictwa kulturowego. W różnych inicjatywach pojawiają się jednak światełka nadziei.

4 Czerwiec 2025-Czas czytania: 3 minuty

W edukacji panuje niezaprzeczalna dezorientacja. Nie mówię tylko o formalnym systemie edukacji, ale także o niezaprzeczalnym zadaniu edukacyjnym, które wszyscy mamy, zwłaszcza rodzice.

Bez wątpienia jesteśmy w czasach wielkich środków technicznych, z najnowocześniejszą technologią do naszej dyspozycji, ze sztuczną inteligencją ułatwiającą naszą pracę, z coraz lepszymi badaniami nad ludzkim mózgiem i jego wewnętrznymi mechanizmami... ale jesteśmy bardziej zagubieni niż kiedykolwiek. Ponieważ, jak mówi przysłowie, brak wiatru jest dobry, jeśli żeglarz nie wie, dokąd płynie.

Nie wiemy, dokąd zmierzamy, ponieważ w głębi duszy zakwestionowaliśmy własną cywilizację i zrezygnowaliśmy z przekazywania systemu wartości przekazanego nam przez naszych starszych. Jak potępił François-Xavier Bellamy w swojej pracy Wydziedziczeni Nasze pokolenie odczuwa odmowę przekazania młodym własnej tradycji kulturowej. W ten sposób wydziedziczyliśmy nasze własne dzieci z tego istotnego dziedzictwa, tak niezbędnego w ich podróży przez życie. Pozostawiliśmy je wydziedziczone i zdezorientowane.

Brak wyraźnego kierunku

Kiedy nie wiesz, dokąd się udać, kiedy nie masz dlaczegoJedyną rzeczą, która pozostaje, jest jak. Nie wiemy, dokąd zmierzamy, ale idziemy dalej. Pozostajemy w środkach. Dlatego mamy edukację bez duszy, bez celu, wyłącznie dla utrzymania. Pełne biurokracji, tego rodzaju papierkowej roboty, której wymagają od nas, aby pokazać, że system działa, ale która ostatecznie jest po prostu pretekstem do spełnienia, aby nie mogli nam powiedzieć, że nie spełniliśmy wymagań. To samo co zawsze, zgodność. Dostosowuję się i kłamię. 

Reszta bolączek systemu edukacji to nieuniknione konsekwencje: niezmotywowani i wypaleni nauczyciele, brak autorytetu, emocjonalnie słabi uczniowie, ukryte niepowodzenia szkolne, demotywacja...

Ale zawsze, gdy jest ciemno, na horyzoncie świecą gwiazdy. Ludzie, którzy nie narzekają na zły stan rzeczy, ale wykorzystują swoje umiejętności, by otwierać horyzonty nadziei. Strażnicy nocy, którzy zwiastują świt.

Propozycja Fabrice'a Hadjadja

W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się o inicjatywie, którą Fabrice Hadjadj uruchamia w Hiszpanii: Incarnatus. Jak sam określa w swojej prezentacji "rodzi się coś nowego... Dyskretny ogień. Ziarno, które kiełkuje. To nie jest kurs, to nie jest kampus, to nie jest produkt. To jest ruch. To głos, który powraca z góry i z głębi". 

Jest to również kierunek obrany przez edukatorkę Catherine L'Ecuyer, która uruchamia różne inicjatywy mające na celu skłonienie wszystkich podmiotów edukacyjnych do refleksji i mobilizacji nad rodzajem edukacji, której potrzebują nasi młodzi ludzie. Jej prace Edukacja w zdumieniu, Edukacja w rzeczywistości y Rozmowy z moim nauczycielemSprawiają, że na nowo odkrywamy klasyczny model edukacji, który jest jednocześnie niezwykle aktualny i prawdziwie rewolucyjny.

I jeszcze jedna gwiazda dotarła do moich rąk w tych dniach, oświetlając w tym samym kierunku. To najnowsza książka Andrésa Jiméneza Abada, Ponowne przemyślenie edukacji (Eunsa). Podtytuł wyjaśnia treść książki i kierunek, w którym zmierza. Klucze do edukacji skoncentrowanej na osobie. Kontynuując szkołę Abilio de Gregorio i Santiago Arellano, ten filozof i pedagog oferuje nam konkretne propozycje edukacji z myślą o centralnym znaczeniu osoby. Opowiada się za edukacją personalizującą, która realizuje projekt życiowy każdego z uczniów. Intuicja, która poprowadziła Andrésa Jiméneza Abada do stworzenia różnych inicjatyw edukacyjnych, wśród których wyróżniają się następujące spotkania Foruniver oraz forum pedagogiczne Agora

Tak, wierzę, że jak wskazałeś Fabrice Hadjadj że rodzi się coś nowego. Znajdujemy się w skomplikowanym czasie, ale wyczuwamy również zmianę cyklu. Są też gwiazdy, które wskazują nam drogę w noc.

Wyprostujmy żagle i szukajmy wiatru, który zabierze nas do bezpiecznego portu.

AutorJavier Segura

Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.

Więcej
Zasoby

"In illo Uno, unum". Egzegeza Psalmu 127 w świetle papieskiego motta Leona XIV. 

Papieskie motto "In illo Uno, unum" syntetyzuje augustiańską egzegezę Psalmu 127, w której błogosławieństwo rodzinne jest reinterpretowane jako symbol Kościoła: wielu wierzących odnajduje swoją ontologiczną jedność, będąc zintegrowanymi z "całym Chrystusem" (Głową i Ciałem).

Rafael Sanz Carrera-4 Czerwiec 2025-Czas czytania: 5 minuty

Motto papieskie "In illo Uno, unum ("W tym jednym, jedynym".) wybrany przez Leona XIV reprezentuje jedną z najgłębszych intuicji tradycji chrześcijańskiej: tajemniczą jedność wielu wierzących w jednego Chrystusa. To pozornie proste wyrażenie zawiera niezwykłe bogactwo teologiczne, które znajduje swoje najgłębsze korzenie w Piśmie Świętym i w interpretacji patrystycznej, zwłaszcza w augustyńskiej egzegezie Psalmu 127(128). 

Od znanego śpiewu do wizji eklezjalnej: ponowne odczytanie augustiańskie

Psalm 127(128), tradycyjnie zaliczany do "Pieśni nad pieśniami", przedstawia w swoim oryginalnym tekście piękny opis dobrobytu, który towarzyszy bogobojnemu człowiekowi: jego praca jest owocna, jego żona owocna jak obfity krzew winny, jego dzieci jak pędy oliwne wokół stołu. Ten idylliczny obraz rodzinnego błogosławieństwa od wieków rozbrzmiewa w duchowości żydowskiej i chrześcijańskiej. 

Jednak teologiczny geniusz Augustyna wykracza poza dosłowną interpretację, odkrywając w tym psalmie głęboką chrystologiczną i eklezjalną prefigurację. W jego Enarrationes in PsalmosBiskup Hippony proponuje innowacyjną egzegezę, która przekształca ten znany kantyk w proroczą wizję Kościoła zjednoczonego z Chrystusem. 

Augustyn zaczyna od uznania błogosławieństwa bogobojnego człowieka, który "spożywa owoc swojej pracy". i rozważa jego "kobieta jako owocujący krzew winny i ich "dzieci wokół stołu. Jednak jego interpretacja przyjmuje decydujący zwrot, identyfikując tego "człowieka" nie jako odizolowanego wierzącego, ale jako "całkowitego Chrystusa":

Głowa i Ciało". Ta pierwotna identyfikacja stanowi klucz hermeneutyczny, który pozwoli rozwinąć pełne symboliczne bogactwo psalmu. 

Paradoks jedności: wielu i jeden w Chrystusie 

Na podstawie tej chrystologicznej identyfikacji Augustyn rozwija jedną ze swoich najbardziej owocnych intuicji: chociaż "jesteśmy wieloma ludźmi", w rzeczywistości "jesteśmy jednym człowiekiem" w Chrystusie. Ten paradoks jednoczesnej wielości i jedności - "wielu chrześcijan i jeden Chrystus" - znajduje swój fundament w gramatycznej egzegezie samego psalmu, w którym Bóg używa liczby pojedynczej ("Będziesz jadł owoce"), aby podkreślić, że pomimo wielości wiernych, wszyscy uznają swoją radykalną jedność w jednej boskiej rzeczywistości. 

Pojęciowe wymiary jedności w Chrystusie 

Augustyńska wizja jedności wierzących w Chrystusa rozwija się w dwóch uzupełniających się perspektywach, które, choć wychodzą z różnych logicznych podejść, zbiegają się w tej samej teologicznej prawdzie:

Zjednoczenie wielości w wyjątkowości Chrystusa:

  • Podkreślenie: Pokazuje, w jaki sposób "wielu" wierzących jest zintegrowanych, aby stanowić "jedną istotę" w Chrystusie.
  • Logika: Od wielości do pojedynczości - jak gałęzie zaszczepione na jednym pniu - wierni odnajdują w Nim swoją jedność.

Jednolita tożsamość pochodząca od Chrystusa:

  • Podkreślenie: Podkreśla, że wierzący uzyskują swoją prawdziwą tożsamość tylko poprzez przynależność do "jednego Chrystusa" (Głowy i Ciała).
  • Logika: Od pojedynczości do spójnej wielości - jak komórki tworzące organizm - pojedynczość Chrystusa nadaje spójność Ciału.

Podstawową różnicą między tymi dwiema perspektywami jest to, że pierwsza, wychodząc od wielości, sugeruje zamknięcie w Chrystusie, podczas gdy druga, wychodząc od wyjątkowości Chrystusa, podkreśla wzajemną przynależność i konstytucję. 

Biblijny fundament "In illo Uno, unum". 

Ta teologiczna koncepcja nie jest arbitralną konstrukcją, ale znajduje solidne podstawy w licznych tekstach Nowego Testamentu, które Święty Augustyn mistrzowsko zintegrowany z jego egzegezą:

Jedność wielu w jednej istocie (Chrystusie):

  • "Albowiem jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, lecz wszystkie członki ciała, będąc wieloma, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem". (1 Kor 12:12).
  • "Będąc wieloma, jesteśmy jednym ciałem w Chrystusie...". (Rz 12:5).
  • "Nie ma Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety; wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie". (Gal 3, 28).
  • "Jedno ciało i jeden Duch...". (Ef 4:4).

"Jeden Chrystus" i "wielu jest w Nim jednym":

  • "W jednym Duchu zostaliśmy wszyscy ochrzczeni w jedno ciało...". (1 Kor 12:13).
  • "Wy zatem jesteście ciałem Chrystusa...". (1 Kor 12:27).
  • Kapłańska modlitwa Jezusa: "Aby wszyscy byli jedno... w nas". (J 17, 20-21).
  • "Aby pojednać z Bogiem jednych i drugich w jednym ciele...". (Ef 2:16).

Kościół jako duchowa rodzina: symbole zaślubin i braterstwa

Kontynuując swoją interpretację, Augustyn rozwija kościelny symbol płodnej oblubienicy i matki: Kościół, jako mistyczna oblubienica Chrystusa, nieustannie rodzi nowe dzieci w wierze. Kościół "dzieci wokół stołu wyrażają sakramentalną i duchową komunię wierzących. W ten sposób Psalm 127(128) staje się przedsmakiem communio sanctorumDuchowa rodzina pod jedną głową, którą jest Chrystus, gdzie "wielu" uczestniczy w "jednym" i tworzy jedno błogosławione ciało. 

Ta rodzinna metafora jest szczególnie znacząca, ponieważ ustanawia związek między codziennym doświadczeniem domu - tak centralnym dla oryginalnego psalmu - a nadprzyrodzoną rzeczywistością Kościoła. Stół rodzinny staje się symbolem eucharystycznym, płodność małżeńska obrazem ewangelizacji, a domowe błogosławieństwo prefiguracją łaski kościelnej. 

Teologia papieskiego motta 

Motto wybrane przez Leona XIV, "In illo Uno, unum", nie jest po prostu poetyckim wyrażeniem czy dewocyjną formułą. Jest to precyzyjne stwierdzenie teologiczne o głębokich korzeniach biblijnych i patrystycznych. To zdanie uroczyście oświadcza, że jedność chrześcijan nie jest zwykłą strategiczną współpracą lub moralnym pokrewieństwem, ale ontologicznym zjednoczeniem w Chrystusie, przez którego i w którym wszyscy są jednym: 

  • W Chrystusie zostaliśmy pojednani (Ef 2:14). 
  • Jesteśmy wszczepieni w Chrystusa (Rz 11:17). 
  • W Chrystusie jesteśmy jednym ciałem (1 Kor 12:12-27). 
  • W Chrystusie wszyscy są jednym (Ga 3:28). 

Wybór psalmu sapiencjalno-rodzinnego jako źródła inspiracji dla wyrażenia eklezjalnej wizji komunii jest charakterystycznie augustyński. Jednak szczególne przyjęcie tego psalmu przez Leona XIV jako podstawy jego motta

Jest to duchowe ponowne odczytanie, które podkreśla domowy, wcielony i codzienny wymiar jedności chrześcijan: nie jest to teologiczna abstrakcja, ale błogosławieństwo, którym należy żyć w ciele, w konkretnej rodzinie, jaką jest Kościół. 

Augustyńska spójność z Pismem Świętym 

Teologii Augustyna udaje się harmonijnie połączyć obie perspektywy jedności w Chrystusie: 

  • Organiczna jedność w Chrystusie Głowie (1 Kor 12; Rz 12; Ef 4).
  • Osobiste i nadprzyrodzone zjednoczenie przez łaskę (Gal 2, 20; J 17). 
  • Działanie Ducha Świętego w communio sanctorum (1 Kor 12:13; Ef 2:18).
  • Przezwyciężanie podziałów społecznych i etnicznych (Ga 3, 28; Kol 3, 11).

Tak więc integracja wielu wierzących w Chrystusa i tożsamość, która pochodzi od Niego, to dwa oblicza tej samej rzeczywistości: Kościoła jako żywego Ciała pod jedną Głową, pojednanego i przemienionego w "tego", którym jest Chrystus. 

Podsumowanie: Przesłanie na nasze czasy 

Psalm 127(128), interpretowany w świetle wizji augustiańskiej i przyjęty w motcie papieskim "In illo Uno, unumoferuje nam głęboką wizję eklezjalną: wielu wierzących, w całej ich różnorodności, jest tajemniczo zjednoczonych w Tym, który jest Chrystusem. To właśnie biblijne i patrystyczne dziedzictwo proponuje nam Leon XIV w swoim papieskim motcie: duchowość komunii zakorzeniona w jedności Ciała Chrystusa. 

W naszych czasach, naznaczonych społeczną fragmentacją, indywidualizmem i kościelnymi podziałami, motto to przypomina nam, że prawdziwe błogosławieństwo polega na żyć i uznawać się za członków jednego Chrystusa. Egzegeza Psalmu 127(128) staje się zatem duchowym zaproszeniem do ponownego odkrycia tajemnicy jedności, która stanowi rdzeń chrześcijańskiej tożsamości: Będąc wieloma, jesteśmy jednym w Tym, który jest Jeden. 

AutorRafael Sanz Carrera

Doktor prawa kanonicznego

Więcej
Hiszpania

José Luis Olaizola, członek Opus, który współpracował z buddystami i jezuitami

Pisarz José Luis Olaizola Sarriá zmarł 2 czerwca 2025 r. w wieku 97 lat, pozostawiając po sobie ponad 70 dzieł literackich. 

Javier García Herrería-3 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

José Luis Olaizola zmarł. A wraz z nim zgasł nie tylko głos wielkiego gawędziarza, ale także człowieka, który wiedział, jak żyć spójnie i szeroko. Był członkiem Opus Dei, tak, miał dziewięcioro dzieci, a także zdobył nagrodę Planeta za powieść o życiu republikańskiego i katolickiego generała, co wielu się nie podobało. Ale Olaizola taki właśnie był, osoba otwarta na niuanse i chętna do poszukiwania prawdy, nawet jeśli nie grała w jednokolorowych drużynach. 

Nie wszyscy wiedzą, że część jego wysiłków poświęcona była pomocy tajskim dziewczętom w wyjściu z dziecięcej prostytucji. Jego praca "Dziewczyna na polu ryżowymKsiążka "Cucho" to sensacyjna relacja z dramatu na drugim końcu świata. W tę przygodę zaangażował się przypadkiem, gdy nauczyciel literatury buddyjskiej, Rasami Krisanamis, poprosił go o przetłumaczenie powieści "Cucho" na język tajski. Zgodził się pod warunkiem, że zyski zostaną przekazane na cele charytatywne. W ten sposób narodził się nieprawdopodobny, ale głęboko ludzki sojusz: hiszpański powieściopisarz z Opus Dei i tajski buddysta, który dołączył do przygody jezuickiego misjonarza, Alfonso de Juana, który od dziesięcioleci poświęca się wyciąganiu dziewcząt z sieci prostytucji, które rozprzestrzeniają się w Tajlandii.

W 2006 roku Olaizola założyła organizację pozarządową Somos Uno, która zapisała do szkoły ponad 2000 dziewcząt, z których 200 poszło na uniwersytet. Zrobiła to bez robienia hałasu, bez ideologicznych sztandarów, bez domagania się etykietek, ponieważ jako istoty ludzkie jest o wiele więcej rzeczy, które nas łączą niż dzielą.

Ta jego cecha - otwarty umysł, umiejętność spojrzenia na drugiego człowieka bez uprzedzeń - charakteryzowała zarówno jego literaturę, jak i życie. Potrafił wyobrazić sobie z szacunkiem i głębią republikańskiego generała, który nadal modlił się na różańcu, bez popadania w redukcjonizm, który zwykle charakteryzuje relacje historyczne lub ideologiczne. Dla Olaizoli człowiek zawsze był ważniejszy od partyzanta.

W czasach naznaczonych ideologicznymi okopami José Luis Olaizola odważył się budować mosty: między religiami, między kulturami, między pozornie niemożliwymi do pogodzenia przeszłościami. W buddyjskim nauczycielu dostrzegł sprzymierzeńca. W jezuickim misjonarzu - brata. A w tajskich dziewczętach - własne córki.

Zmarł katolik, który nie dał się zaszufladkować, pisarz, który nie szukał łatwego poklasku, aktywista, który nie potrzebował etykietek. Spoczywaj w pokoju José Luis Olaizola, świadek niuansów, siewca nadziei.

Firmy gościnneLillian Calm

Aborcja w Chile, jak na zboczach Japonii

Debatujący nad aborcją w Chile muszą zacząć myśleć także o syndromie poaborcyjnym, który dotknie wiele kobiet.

3 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

Zupełnie nic nie rozumiem. Wczoraj zasiadłem przed telewizorem, by sumiennie wysłuchać ostatniego corocznego publicznego wystąpienia prezydenta Chile Gabriela Borica. Wyrwany z kontekstu, przywitał swoją pierworodną córkę Violetę, która ma się urodzić przed 15 czerwca. Następnie zaapelował do parlamentarzystów, by nie odrzucali projektu ustawy o zniesieniu nielegalności i dekryminalizacji aborcji..

Nie udało mi się dotrwać do końca jej wypowiedzi, bo gdy przypomniałem sobie, że Chile dąży do ustanowienia prawnego limitu czasu na bezpłatne przerwanie ciąży w 14 tygodniu, mój umysł nagle przeniósł się do Japonii.

Aborcja w Japonii

Ciekawe wzloty i upadki pamięci. Nigdy nie byłem w Oriente, ale na jednym z jego zboczy wylądowałem z zawrotami głowy. Raczej w jednym z rozdziałów książki "Wschód".Kwiaty wiśni"napisany przez Hiszpana José Miguela Cejasa. Na stronach poświęconych Japonii autor cytuje Shoji Tateishi, pediatrę, który prowadzi małą klinikę w Kioto. Wskazuje on, że podobnie jak w społeczeństwach zachodnich, są tam lekarze, którzy po wykryciu wad rozwojowych u nienarodzonego dziecka sugerują jedynie aborcję.

Tateishi wyjaśnia: "Nie oznacza to, że wszyscy japońscy lekarze są aborcjonistami, ale wielu z nich nie ma silnych przekonań...", a niektórzy uważają, że "dopóki dziecko pozostaje w łonie matki, nie jest istotą ludzką". Dodaje, że "jest to nie tylko fałszywe, ale także sprzeczne z naszymi korzeniami kulturowymi, ponieważ zarówno buddyzm, jak i szintoizm uważają 'nasciturusa' - łaciński termin oznaczający "(tego), który ma się urodzić" - za istotę ludzką".

Następnie mówi jej, że w pobliżu jego kliniki, na wzgórzu, znajduje się buddyjska świątynia, która "nie jest jednym z tych słynnych miejsc, które turyści zwykle odwiedzają, gdy przyjeżdżają do Kioto". Jest to proste miejsce "z setkami małych obrazów. Te figurki przedstawiają "dzieci wód", czyli dzieci, które zostały brutalnie wyrwane z łona matki w wyniku aborcji.

Trauma związana z aborcją

Japoński pediatra dodaje, że wiele kobiet, młodych i starszych, udaje się tam, aby poprzez modlitwę uwolnić się od psychologicznej traumy związanej z aborcją.

"Przy wejściu znajduje się buddyjski znak przypominający im, aby prosili o przebaczenie i modlili się za te dzieci, którym odmówiono szansy na życie"., komentarze.

Następuje przejmujący akapit: "W innych świątyniach kobiety wpisują swoje imiona na statuetkach (przedstawiających ich abortowane dzieci), ubierają je w dziecięce ubranka i przynoszą im zabawki i słodycze, aby spróbować złagodzić ich cierpienie".

To są cierpienia matek, cierpienia, które "nigdy się nie zagoją", mówi Shoji Tateishi.

Nazywa się to syndromem poaborcyjnym.

Chilijskie "dzieci wód

Konieczne jest, aby w Chile ustawa aborcyjna, taka jak ta proponowana, obejmowała budżet na zakup dużego kawałka ziemi, być może na zboczu wzgórza, gdzie "można wznieść setki małych obrazów. Te małe posągi przedstawiające "dzieci wód", czyli dzieci, które zostały brutalnie wyrwane z łona matki w wyniku aborcji".

Tam, być może, ich matki będą mogły symbolicznie przynieść im - ponieważ te niepowtarzalne istoty nie będą już żyły - balony, zabawki, słodycze (tak jak robią to w innych krajach) i, być może, pozwoli im to choć w niewielkim stopniu złagodzić traumę poaborcyjną, która będzie je prześladować na zawsze... ponieważ matki tych chilijskich dzieci również nigdy nie znajdą pocieszenia.

AutorLillian Calm

Ewangelizacja

Święty Karol Lwanga i towarzysze męczennicy z Ugandy

3 czerwca upamiętnia św. Karola Lwangę i towarzyszy, męczenników Ugandy z XIX wieku. Byli oni ofiarami antychrześcijańskich prześladowań i zostali spaleni na wzgórzu Namugongo. Obchodzone jest również święto św. Klotyldy, królowej Franków.  

Francisco Otamendi-3 Czerwiec 2025-Czas czytania: < 1 minuta

Charles Lwanga i jego towarzysze byli świeckimi męczennikami z Ugandy. W latach 1885-1887, kiedy rozpoczęła się nowa ewangelizacja czarnej Afryki, stu ugandyjskich chrześcijan, katolików i anglikanów, zostało skazanych na śmierć przez króla Mwangę. Król Mwanga postanowił zniszczyć wszystkich chrześcijan, między innymi dlatego, że sprzeciwiali się niewolnictwu i sprzedaży niewolników. 

W dniu 3 czerwca, grupa Karola Lwangi i jego dwunastu towarzyszy, wszyscy w wieku od czternastu do trzydziestu lat, wzięła udział w obchodach. Byli to młodzi i żarliwi katolicy, którzy odmówili poddania się woli monarchy. Niektórym poderżnięto gardła, a innych spalono żywcem. Ich imiona Carlos Lwanga, Mbaya Tuzinde, Bruno Seronuma, Santiago Buzabaliao, Kizito, Ambrosio Kibuka, Mgagga, Gyavira, Aquiles Kiwanuka, Adolfo Ludigo Mkasa, Mukasa Kiriwanvu, Anatolio Kiriggwajjo i Lucas Banabakintu.

Z Ojcami Białymi

Ostatnie słowa wypowiedziane przez św. Karola Lwangę brzmiały: "Wezmę cię za rękę. Jeśli musimy umrzeć za Jezusa, umrzemy razem, trzymając się za ręce". Charles został przyciągnięty do misjonarzy w Afryce, lepiej znanych jako Biali rodzicezałożona przez Kardynał Lavigerie. Po zostaniuBył punktem odniesienia dla innych i zachęcał do wiary nawróconych.

W 1920 r. Benedykt XV ogłosił Karola Lwangę i jego towarzyszy męczenników błogosławionymi. Paweł VI kanonizował ich w 1964 r. podczas Soboru Watykańskiego II, a w Ugandzie (1969 r.) poświęcił ołtarz główny sanktuarium Namugongo. W 2015 r. papież Franciszek odprawił mszę w tym samym sanktuarium po odwiedzeniu pobliskiego kościoła anglikańskiego, również poświęconego męczennikom tego kraju.

AutorFrancisco Otamendi

Świat

Muzyka, taniec i długość mszy w Afryce

Msze w Afryce wyróżniają się długością, śpiewem i tańcem, wyrażając radość i wdzięczność Bogu. Muzyka i ruch są niezbędne w kulturze afrykańskiej, więc są naturalnie włączone do liturgii, czyniąc celebrację żywym aktem kultu.

Emmanuel Ojonimi-3 Czerwiec 2025-Czas czytania: 10 minuty

Fakt, że Afrykanie poświęcają wiele czasu na czynności liturgiczne, zwłaszcza niedzielną Mszę, wzbudza zarówno podziw, jak i wyrzuty wśród nie-Afrykanów. Dla niektórych muzyka, rytm i radość afrykańskich mszy są niezapomniane; dla innych jest to postrzegane jako przesada lub strata czasu.

Podczas mojego pobytu w Europie miałem okazję spotkać kilku duchownych i wiernych świeckich, którzy po wizycie w Afryce wciąż komentują, że msze są długie i kolorowe, w tym sensie, że jest dużo śpiewu i tańca. Przyznają nawet, że we Włoszech, jeśli w jakimkolwiek momencie śpiewu ktoś próbuje machać ręką lub potrząsać głową, mają tendencję do myślenia, że jest Afrykańczykiem lub miał afrykańskie doświadczenie. W każdym razie z przyjemnością zauważyłem, że ci ludzie nigdy nie potępiali naszych praktyk, ale raczej byli nimi zafascynowani, a ja nawet spędziłem dużo czasu próbując wyjaśnić im, co robimy i dlaczego to robimy. 

Ten artykuł jest jedną z takich okazji. Jak wiemy, Afryka jest kontynentem bogatym w kultury i języki. Elementy te odgrywają rolę w codziennym życiu ludzi, a nawet w ich wyrażaniu kultu, i chociaż różnice te są bardzo duże wśród ponad 50 krajów na kontynencie, mogą nie być tutaj znaczące, ponieważ w Afryce wszyscy poświęcamy szczególne miejsce Bogu w naszym życiu, a zarówno muzyka, jak i taniec naturalnie towarzyszą naszej egzystencji. 

Miejsce Boga w codziennym życiu Afrykańczyka

Obecność sacrum rzadko jest nieobecna w ludzkiej kulturze. Oddawanie czci Bogu jest czymś naturalnym. W tym sensie teologia postrzega cnotę religii jako nawyk, który pozwala nam uznać istnienie Boga, stwórcy i podtrzymywacza świata, i prowadzi nas do oddawania Mu należnej czci i uwielbienia. 

W kulturze afrykańskiej wyraz boskiego kultu przenika niemal każdy aspekt życia: w afrykańskim umyśle żadna istota nie jest ważniejsza od Boga. Jemu zawdzięczamy nasze istnienie i istnienie wszystkich rzeczy. Ci, którzy praktykują tradycyjną religię afrykańską, czując się niegodni, by stanąć bezpośrednio przed Bogiem Wszechmogącym, zwracają się do pomniejszych bogów jako orędowników między Wszechmogącym a ludzkością. Oczywiście w chrześcijaństwie ta idea nie ma racji bytu: mamy tylko jednego prawdziwego Boga. Jednak chrześcijanie, a w szczególności katolicy, mają to samo pragnienie, aby zawsze rozpoznawać i czcić Boga: wszystko jest skierowane do Niego i jest On widziany za wszystkim, co dobre: "Bóg widział wszystko, co stworzył, i było to dobre" (por. Rdz 1:31). Co więcej, niekorzystne sytuacje są postrzegane jako boskie znaki lub kary za zło popełnione przez ludzi lub społeczność. Idea ta nie różni się od tego, co czytamy w historii Izraela podczas jego niewoli i wygnania. 

Ze wszystkich darów życie jest najbardziej celebrowane. Dlatego imiona nadawane dzieciom najczęściej pokrywają się z atrybutem Boga. Kultura "Igala" NigeriaMoja kultura - moja kultura - ma to bardzo na uwadze, zwłaszcza wśród chrześcijan. Imiona wyrażają dzieci jako dary od Boga, jako przejawy Bożej mocy, dobroci lub miłosierdzia i tak dalej. Dziecko, kilka dni po urodzeniu, jest przynoszone do kościoła, gdzie jest przedstawiane Bogu i wspólnocie chrześcijańskiej. Ta prezentacja - w odróżnieniu od chrztu - jest częstą praktyką wśród wspólnot chrześcijańskich. Ponadto wszystkie rzeczy materialne są postrzegane i traktowane jako dary od Boga. Z tego powodu zwyczajem jest dziękowanie Bogu przed użyciem czegokolwiek, co nabywamy, czy to domów, samochodów czy innych dóbr materialnych. Podobnie, gdy zbierane są produkty rolne, zawsze odbywa się uroczystość poświęcenia pierwszych produktów żniwnych Bogu.  

Przykłady te pokazują miejsce, jakie Bóg zajmuje w afrykańskiej kulturze. W związku z tym afrykański umysł utrzymuje, że wszystko, co zostanie poświęcone Bogu lub obraca się wokół Jego imienia, musi być najlepsze. Niezależnie od tego, czy chodzi o dobra materialne, dar czasu czy talenty intelektualne, które otrzymujemy. Chodzi o to, że dajemy Bogu wszystko, co mamy, pamiętając, że wszystko otrzymujemy od Niego i dajemy Mu to, co najlepsze. 

Taniec i śpiew w kulturze afrykańskiej

Według Alfreda Opoku, w jego pracy "Taniec w tradycyjnym społeczeństwie afrykańskim", "taniec jest najstarszą i, z afrykańskiego punktu widzenia, najbardziej kompletną i satysfakcjonującą ze sztuk ... Taniec jest przestrzenno-czasową formą sztuki ... do wyrażania idei i emocji w czasie i przestrzeni poprzez wykorzystanie ruchów zdyscyplinowanych rytmem dźwięku, lokomocji i ruchów ciała". Dlatego nie jest to tylko bezładny ruch ciała: wiele wysiłku wkłada się w zdobycie tej sztuki i z tego powodu nie tańczy się przy każdej okazji. 

Ruchy taneczne, zwłaszcza te, które nazywane są wyjątkowymi ze względu na ich techniki lub ich centralne miejsce w kulturze danego ludu, są zarezerwowane na specjalne okazje i wyjątkowe osoby. W Afryce grup tancerzy nigdy nie brakuje: są one oczywistością dla każdego afrykańskiego dziecka. Taniec stał się sposobem wyrażania radości i wdzięczności: w dniach wielkich uroczystości przed królem, jego gabinetem i całym ludem, taniec jest doskonałym znakiem rozrywki i uznania. 

Rodzaje tańców

Nie jest błędem twierdzenie, że sztuka tańca miała coś wspólnego z kultem królów jako jeden z podstawowych sposobów wyrażania głębokich uczuć dziękczynienia. Rzeczywiście, taniec ma wiele wspólnego z emocjami. Nie wystarczy nauczyć się umiejętności poruszania ciałem. Emocje - zwłaszcza radość i dziękczynienie - zajmują kluczowe miejsce w sztuce tańca. W tym duchu Doris Green, w swojej pracy "The Cornerstone of African Music and Dance", stwierdziła, że "istnieją dwie odrębne kategorie tańców w ramach tańca tradycyjnego. Tańce związane z cyklem życia, takie jak narodziny, śmierć, ceremonie nadawania imion, inicjacja i dojrzewanie, mają ustalone rutyny, które posiada każda społeczność etniczna". Dlatego tańce są nie tylko okazjonalne, ale także style i ruchy każdego tańca często różnią się w zależności od kultury i społeczeństwa. 

Druga kategoria to tańce związane z "przyczynowością zdarzeń", zapożyczając jego wyrażenie. To znaczy "tańce oparte na wydarzeniu lub zdarzeniu, które uczestnicy decydują się zapamiętać, a tym samym stworzyć ruch i nadać mu muzykę". 

Muzyka jest zatem odpowiedzią na kroki taneczne; nie mam przez to na myśli, że w Afryce cała muzyka jest nierozerwalnie związana z tańcem. Muzyka jest odrębną formą sztuki, która może funkcjonować samodzielnie. Próbując zdefiniować taniec, Green stwierdza, że "jest to najstarsza i najbardziej rozpowszechniona afrykańska forma ruchu wykonywana do muzyki. Istnieje nierozerwalny związek między tańcem a muzyką"; obie sztuki rozwijały się równolegle. Początkowo źródłem muzyki były zasadniczo "języki bębnów, które są replikami języków używanych przez ludzi". 

Na przykład u ludu Yoruba z zachodniej Nigerii można to łatwo zaobserwować: istnieje instrument perkusyjny znany jako "gadający bęben". Instrument ten, dla tych, którzy dobrze na nim grają, jest znany z naśladowania języka mówionego ludu, a nawet jest używany do recytacji porzekadeł. W wyniku tej mocy niektórzy ludzie są dobrze wyszkoleni do grania i interpretowania tego, co mówi. To samo można powiedzieć o "oja" ludu Igbo ze wschodniej Nigerii. Instrument ten jest specjalnym rodzajem fletu wyrzeźbionego z drewna. 

Funkcje muzyki nie różnią się zbytnio od funkcji tańca w kulturze afrykańskiej. Muzyka służy celebracji życia, gdzie odgrywa bardzo ważną rolę zarówno w wyrażaniu radości, jak i podczas pogrzebów, gdzie śpiewane są pieśni pogrzebowe i eulogie. Muzyki nie można wyeliminować z rytualnych uroczystości; odgrywa ona istotną rolę w towarzyszeniu rytuałom, które oznaczają krytyczne przejścia w życiu: przekazuje wiadomości, świętuje osiągnięcia i zawsze jest środkiem zbiorowej ekspresji emocjonalnej. Muzyka przychodzi naturalnie każdemu afrykańskiemu dziecku. Nie jest trudno wyrazić nasze emocje w formie muzycznej; wystarczy dźwięk bębnów, a słowa zaczynają płynąć stopniowo, oczywiście zgodnie z tym, co chcemy wyrazić. Przez większość czasu bębny nawet nie działają. W harmonii ludzie podnoszą głosy i dołączają do chóru, aby chwalić Boga lub lamentować. 

"Dlaczego" długość mszy: miejsce śpiewu i tańca

Nie było naszym zamiarem wygłaszanie wykładów na temat muzyki i tańca w Afryce, ale czuliśmy, że tylko wtedy, gdy zrozumie się naturalne miejsce, jakie muzyka i taniec zajmują w życiu Afrykanów, można zrozumieć niektóre z podstawowych aspektów "afrykańskiej liturgii" i dlaczego są one tak podkreślane, co w konsekwencji prowadzi do wydłużenia mszy. 

Nie pamiętam, abym kiedykolwiek uczestniczył w mszy bez muzyki. Oczywiście wiemy, że wraz z reformami liturgicznymi Soboru Watykańskiego II otwarto drzwi do inkulturacji, co przyniosło Kościołowi wiele dobrego w tym sensie, że przyniosło wielki wzrost wśród wiernych i doprowadziło do renesansu rodzimej muzyki wyrażającej popularne nastroje. Wierni mogli teraz słuchać mszy i modlitw w swoich ojczystych językach, a pieśni liturgiczne były wykonywane w lokalnych językach. Dziś każdy może swobodnie wyrazić siebie Bogu w pieśni, nie czując się zobowiązanym do śpiewania tego, czego nigdy nie rozumiał (powiedzmy sobie jasno, nie mam uprzedzeń do łacińskich chorałów gregoriańskich: w rzeczywistości uwielbiam je i są śpiewane na wielu afrykańskich mszach, ale nie wszyscy je rozumieją).

Co Afrykanie robią podczas mszy? Msze w Afryce mają taką samą strukturę jak w pozostałej części obrządku łacińskiego, więc co się zmienia? Zasadniczo nic się nie zmienia w strukturze lub formie Mszy, ale zmienia się "tryb" celebracji. Pierwszą rzeczą, o której Afrykanie muszą pamiętać, jest to, że nie stoją przed byle kim; stoją przed Bogiem, najwyższą Istotą: dlatego, jeśli przed moim królem tańczę, wyrażam radość i śpiewam głośno i energicznie, to sposób, w jaki będę zwracać się do Boga, musi być wykładniczy, ponieważ życie mojego króla jest również w rękach Boga, przed którym stoję. Idea Bożej obecności bardzo zmienia nasze nastawienie w kościele, a nawet zmienia sposób, w jaki się ubieramy. Jeśli energicznie tańczymy przed naszymi ziemskimi królami, dlaczego nie pomnożyć tej energii w chwaleniu Króla królów?

Muzyka dla każdej części mszy

Obrzędowi wstępnemu zawsze towarzyszy muzyka. Pieśniom używanym podczas procesji towarzyszą instrumenty muzyczne, które w naturalny sposób zachęcają ludzi do tańca. Od samego początku Mszy ludzie tańczą na chwałę Boga. Zawsze postrzegałem to jako oddźwięk słów psalmisty: "Jakaż to była radość, gdy rzekli do mnie: Pójdźmy do domu Pańskiego" (por. Ps 122, 1).

Pod koniec obrzędu pokutnego dołączamy do głosów aniołów w śpiewie chwały Bożej. Może to zabrzmieć śmiesznie, ale wybór melodii Gloria, której towarzyszy tylko organista, jest nudny. Preferowane są pieśni z akompaniamentem bębnów i cymbałów. Powód tego nie jest bezzasadny. Jak wskazaliśmy, pieśni i tańce miały swoje miejsce w nabożeństwach królów; w konsekwencji, kiedy Afrykanie idą do kościoła i muszą śpiewać Gloria Bogu, robią to w najbardziej radosny sposób. Tak więc śpiewowi Gloria towarzyszy zwykle klaskanie w dłonie w rytm melodii, ciało porusza się w rytm harmonijnych dźwięków wydobywających się z instrumentów muzycznych, zarówno lokalnych, jak i zagranicznych. 

Inną praktyczną formą, będącą częścią liturgii Słowa, o której również uważamy za stosowne wspomnieć, jest towarzyszenie Ewangeliarzowi na krótko przed jego proklamacją krokami tanecznymi z tyłu kościoła. Odbywa się to głównie w wielkie święta i uroczystości, aby uczcić Słowo Pańskie. 

Ofiarowanie

Ofiarowanie to kolejny moment wielkiej radości. Kiedy przyjechałem do Europy, jedną z części Mszy, która mnie uderzyła, był sposób, w jaki ludzie składali dary Bogu. Chociaż odwiedziłem kilka parafii, widziałem, że ktoś zwykle zbiera to, co ludzie mają do zaoferowania. Chociaż praktykę tę można znaleźć również w kilku afrykańskich kościołach, zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest to niedawny zwyczaj. 

W afrykańskich kościołach powszechne jest przenoszenie puszki na datki do stóp ołtarza w środkowej lub bocznych nawach kościoła, a ludzie poruszają się w uporządkowany sposób ze swoich miejsc, aby ofiarować Bogu to, co mają. Ruchowi temu towarzyszy oczywiście radosny śpiew i instrumenty zachęcające do tańca. Powodem tego jest to, że ludzie nie tylko ofiarowują Bogu coś materialnego, ale ofiarowują siebie i wszystko, co mają: dar całego ciała, wyrażony w ruchach tanecznych, śpiewie, radościach i nadziejach. 

Pieśni używane w tej części Mszy wyrażają dziękczynienie zarówno za dar życia, jak i za dar wszystkiego, co mają. Jest to uznanie faktu, że wszystko, co mają i czym są, należy do Niego i pochodzi od Niego (Psalm 24, 1-2; Aggeusz 2, 8; Jakub 1, 17). Ponownie, idea miejsca Boga w naszym życiu jest tutaj również istotna.

Przykład z Ghany

Chciałbym zakończyć tę sekcję spostrzeżeniem Amosa Nyaaby, ghańskiego seminarzysty. Amos zauważył, że w kontekście ghańskim tradycyjna muzyka i taniec są związane z bogami, a nawet przodkami, których przywołuje się, aby podziękować, złożyć prośby itp. 

Jednak wraz z nadejściem chrześcijaństwa zwyczaje te zostały schrystianizowane, ale zachowały swoje pierwotne znaczenie lub formę. Tak więc dla chrześcijan tańce, które wcześniej były wykonywane w imię bogów i przodków z różnych powodów, odtąd były wykonywane w ramach kultu Boga Wszechmogącego, a dla nas, katolików, podczas mszy. Tak więc, podczas gdy typowy Ghańczyk wyznający tradycyjną religię tańczyłby podczas ceremonii - takich jak festiwale, pogrzeby, małżeństwa lub ceremonie nadawania imion - aby podziękować i modlić się do bogów; inny zagorzały ghański katolik lub protestancki chrześcijanin wykonywałby te same tańce podczas celebracji podobnych wydarzeń podczas Mszy Świętej lub w swoich biurach, mając jednak świadomość, że robią wszystko na chwałę Wszechmogącego, Jedynego i Trójjedynego Boga.

Pozwolę sobie szybko dodać - powiedział Amos - że dla zwykłego katolika z Ghany uczestnictwo we Mszy Świętej, zwłaszcza niedzielnej, bez tańca (lub przynajmniej kiwania głową lub klaskania i śpiewania z podekscytowaniem) jest nienormalne. Ludzie postrzegają Mszę jako drogę nie tylko do modlitwy, ale także do wyrażenia swojej radości i chęci (pragnienia) przebywania w obecności Boga. Na przykład mężczyzna, który pewnego dnia uczestniczy we Mszy św. w Ghanie i nie tańczy, nie powinien być zaskoczony, jeśli zostanie zapytany: "Mój bracie, czy jesteś chory? Jest to wyrażone głosem ghańskim, ale nie myliłbym się sądząc, że tak jest w większości Afryki. 

Homilia

Oprócz tego wszystkiego należy podkreślić rolę homilii w całym tym dyskursie na temat długości Mszy. Każdy, kto uczestniczył we Mszy św. w afrykańskiej scenerii, zgodzi się ze mną, że homilie są zwykle długie, zwłaszcza w niedziele, święta i uroczystości. Powodem jest to, że takie okazje są wykorzystywane do nauczania i pouczania ludzi o Słowie Bożym. W szczególności biskupi często wygłaszają bardzo długie homilie, ponieważ są głównymi pasterzami Bożej trzody. Z drugiej strony, wiele osób spędza dużo czasu idąc do lokalnego kościoła i byliby rozczarowani, gdyby kapłan wygłaszał homilię w pośpiechu.

Ostatnią rzeczą, na którą chciałbym zwrócić uwagę, jest to, że dla Afrykanów czas spędzony w domu Bożym nigdy nie jest stracony. Jest to ich sposób na uświęcenie "szabatu" (Pwt 5:12-15). Pracują sześć dni, a siódmy dzień ofiarowują Panu w najlepszy sposób, w jaki potrafią to wyrazić. Duchowo, czas nie należy do nas; jest darem Bożym, a jeden dzień w domu Bożym, mówi psalmista, jest lepszy niż tysiąc gdziekolwiek indziej (Psalm 84, 10).

AutorEmmanuel Ojonimi

dyrygent chóru Kolegium Sedes Sapientiae w Rzymie

Miłość i jedność

Miłość i jedność: misja, która daje życie Kościołowi, kruchej łodzi prowadzonej przez Chrystusa, powołanej do bycia znakiem pokoju w zranionym świecie.

3 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

Prawdą jest, że w wielu przypadkach drzewa nie pozwalają zobaczyć lasu. Ostatnie kilka tygodni w Kościele katolickim można w dużej mierze opisać w ten sposób: wybory i pierwsze chwile pontyfikatu Leona XIV znalazły się na pierwszych stronach najważniejszych światowych mediów.

Uniwersalizacja mediów, portali społecznościowych, sieci IA(...) dołączyli do atrakcji, jaką Kościół katolicki nadal wzbudza w świecie, który ze zdumieniem patrzy na trwałość instytucji, która, gdyby była tylko człowiekiem, zniknęłaby setki lat temu. 

W tym gąszczu informacji i analiz, bardziej ludzkich niż wierzących, my, katolicy, narażamy się na ryzyko zapomnienia, że wszystko, co przeżyliśmy, jest tylko kolejnym ogniwem w Historii wymyślonej przez Boga i że ponad polityką, prądami myślowymi, filiami i fobiami istnieje Boży plan, prowadzenie Ducha Świętego.

Rozpoczyna się nowy rozdział w sukcesji apostolskiej, którą Leon XIV naznaczył dwoma słowami: Miłość i jedność, "dwa wymiary misji, którą Jezus powierzył Piotrowi"..

Leon XIV przejmuje ster wewnętrznie rozbitej łodzi, w której pycha, zazdrość i nieporozumienia wypłynęły na powierzchnię, jak w kłótniach pierwszej dwunastki o "...".kto był najważniejszy". (por. Mk 9:34). Podobnie jak wtedy, Chrystus pyta nas o powód naszych kłótni, aby przypomnieć nam "że posługa Piotra jest naznaczona właśnie tą oblacyjną miłością, ponieważ Kościół rzymski przewodniczy w miłości, a jego prawdziwym autorytetem jest miłość Chrystusa". (Por. Leon XIV, Homilia podczas Mszy św. na początku pontyfikatu, 18-5-2025). Leon XIV ponownie położył nacisk na miłość, na caritas nowego przykazania danego przez Chrystusa podczas Ostatniej Wieczerzy i będącego znakiem rozpoznawczym Kościoła Chrystusowego. Miłość, która doprowadzi do "Pierwsze wielkie pragnienie: zjednoczony Kościół, znak jedności i komunii, który staje się zaczynem dla pojednanego świata"..

Sytuacja Kościoła kroczącego u boku Leona XIV nie jest łatwa. Znajdujemy się w epoce zmian podobnych do tych, które miały miejsce na początku XX wieku i które naznaczyły pontyfikat Leona XIII, od którego Robert Prevost wziął swoje imię i, w pewnym sensie, swojego ducha. Ale Bóg jest z nami, aby "piękno tak stare, a jednak tak nowe". Augustyna, którego kochamy zawsze z opóźnieniem i zawsze niedoskonale, jest tym, który prowadzi nas wraz ze św. "rybakTa starzejąca się i jednocześnie nowo narodzona łódź. Z miłością i jednością.

Świat

Czy religia wywołuje wojny? Tylko 5 procent, mówią eksperci

Ośrodki badawcze, bazy danych i intelektualiści, z którymi konsultował się Omnes, twierdzą, że w przeciwieństwie do tego, co zostało zgłoszone, przyczyny wojen prawie nie były religijne. Religia mogła odegrać rolę w 5 procentach wojen, około 100, ale nie więcej. Reszta to walki o władzę, polityczne, gospodarcze lub etniczne.  

Francisco Otamendi-2 Czerwiec 2025-Czas czytania: 9 minuty

Niektórzy naukowcy, w tym wielu ateistów, twierdzili w ostatnich latach, że wiara i religia były przyczyną przemocy i wojen w historii, na przykład Richard Dawkins, Sam Harris i Christopher Hitchens. Czy to prawda, że religia wywołuje wojny? Odpowiednie badania przeprowadzone przez intelektualistów, chrześcijańskich i niechrześcijańskich, obalają tę tezę. Religia była przyczyną zaledwie 5 procent wojen.

Religia chrześcijańska, Bóg Ewangelii, jest Bogiem pokoju, obcym wszelkiej przemocy. Filozof René Girard mówi, że "jest to wielka etyczna rewolucja chrześcijaństwa". "Bóg Ojciec Ewangelii jest całkowicie obcy wszelkiej przemocy, brzydzi się krwią, kocha spokojnych i cichych (...), ofiara jest radykalnie niewinna". 

Tak napisał i omówił z Omnes profesor Alejandro Rodriguez de la Peña, profesor historii średniowiecznej na Uniwersytecie CEU San Pablo, w jednej ze swoich najnowszych książek zatytułowanej "...".Nieprawość. Narodziny państwa i okrucieństwo społeczne we wczesnych cywilizacjach". 

W kwestii przemocy i religii można również zapoznać się z niedawną pracą zatytułowaną ".Przemoc i religiapod redakcją teologa, historyka i naukowca José Carlosa Martína de la Hoza, z wkładem różnych autorów. W tych wierszach skupimy się na wojnach z globalnego punktu widzenia.

Elementy religijne

Rzeczywiście, szeroko zakrojone badania i duże bazy danych pokazują, że wbrew tezie o powiązaniu przemocy z religią, przyczyny wojen nie były przede wszystkim religijne. Czynnik religijny mógł mieć wpływ na od 5 do 7 procent konfliktów, ale nie więcej. 

W każdym razie, religie mogły być częściowo przyczyną wojen, ale nie głównie lub wyłącznie. Chociaż prawdą jest, że niektóre z nich miały oczywiste elementy religijne, takie jak krucjaty (chrześcijanie kontra muzułmanie) lub wojny religijne w Europie (protestanci kontra katolicy, XVI-XVII wiek). Oba tematy można znaleźć we wspomnianej wcześniej książce historyka José Carlosa Martína de la Hoza.

Liczne wojny, w przeważającej większości, były spowodowane walką o władzę, polityczną, imperialistyczną, ekonomiczną, etniczną itd. Niektóre ideologie również wywołały masową przemoc, takie jak stalinizm w Związku Radzieckim (ateizm), reżim Pol Pota w Kambodży czy maoizm w Chinach.

Religie nie są przyczyną wojen

Historycy i filozofowie specjalizujący się w wojnie i etyce polityki i przemocy odrzucają pogląd, że religie są źródłem wojen. Omnes niedawno skonsultował się z dwoma specjalistami, którzy opublikowali na ten temat. Obaj pracują w tej samej grupie edukacyjnej (CEU), ale działają na różnych uniwersytetach i miastach i mają własną autonomię.

Alejandro Rodriguez de la Peña, profesor historii średniowiecza na Uniwersytecie CEU San Pablo w Madrycie, jest autorem trylogii "Compassion. A History" (2021), "Empires of Cruelty" (2022) i "Iniquity. Narodziny państwa i okrucieństwo społeczne we wczesnych cywilizacjach" (2023).

Kobieta trzyma dziecko podczas ewakuacji Irpina na Ukrainie, 28 marca 2022 r. Od początku wojny z Ukrainy uciekło prawie 4 miliony ludzi (Zdjęcie: OSV News/Oleksandr Ratushniak, Reuters).

Mniej religii, więcej przemocy

Z punktu widzenia profesora, który bada przemoc i horror, profesor Rodriguez de la Peña uważa, że "religia łagodzi i zmniejsza przemoc". "Bez wątpienia można powiedzieć, że religia była czynnikiem determinującym od trzech do pięciu procent wojen w historii, ale nie więcej", wyjaśnił Omnes. 

Autor "Iniquity" wskazuje również, że "przemoc jest kondycją ludzką, kondycja ludzka jest wojownicza". Ale "teza, którą stawiam w moich książkach, brzmi: 'im mniej religii, tym więcej przemocy'. Albo odwrotnie: "im więcej religii, tym mniej przemocy". Zgadzam się z "René Girardem, dla którego religia zmniejsza przemoc, łagodzi ją".

Wieczny pokój (Kant) był mirażem

Aquilino Cayuela, profesor etyki i polityki na Universitat Abat Oliba CEU, pracuje w Barcelonie i jest redaktorem pracy zbiorowej pt.Etyka, polityka i konfliktyRaport był "wojną z przyczynami wojen, które wykrwawiają świat". 

Książka jest autorstwa kilku autorów i dotyczy różnych perspektyw w następstwie inwazji na Ukrainę. W 1995 r. minęła 200. rocznica "Wieczystego pokoju" Kanta. W tamtym czasie uważano, że wieczny pokój nastał zaledwie 200 lat później. "Ale to było miłe, pożądane złudzenie, że już istnieje trwały pokój" - powiedział Omnes.

"Mamy teraz konflikty zbrojne: Dwa bardzo silne, Ukraina i Izrael, są najbardziej widoczne, ale są też inne w pozostałej części świata. Na przykład napięta sytuacja między Indiami a Pakistanem. Hegemoniczna walka Chin i Stanów Zjednoczonych na Pacyfiku, a zwłaszcza na wyspie Tajwan itp.".

"Zdominowany przez ideologie".

"Powróciliśmy do ery konfliktów i niepewności", dodaje Cayuela, "co przejawia się nie tylko w tych widocznych, zbrojnych i niebezpiecznych konfliktach, ale także w wielkiej polaryzacji polityki w dzisiejszej Europie, nie wspominając o Hiszpanii i Stanach Zjednoczonych...... Rozdrobnione ideologie powróciły, gdy w 1995 roku wszyscy myśleliśmy, że termin ideologie jest terminem pejoratywnym i niegrzecznym, że nie powróci. A jednak jesteśmy zdominowani przez ideologię".

Jeśli chodzi o wojny i religię, profesor Abat Oliva potwierdza, że "wielkie wojny i wielkie konflikty miały elementy religijne lub część motywacji religijnych, ale nie był to czynnik decydujący".

"Prawdą jest, że jeśli spojrzymy wstecz na wojny religijne w Europie, po rozpadzie protestantyzmu i wciągnięciu przez protestantyzm innych nowych kościołów, takich jak kościół kalwiński, zobaczymy Europę z wojnami i konfliktami. Możemy powiedzieć, że pretekst jest religijny, ale ostatecznie nie są to wojny religijne. Są i nie są. W rzeczywistości chodzi o walkę o władzę".

"Religia nie jest brana pod uwagę w konfliktach".

Aquilino Cayuela dodaje, że jego zdaniem "jednym z naszych problemów jest to, że politycy i osoby zaangażowane w politykę międzynarodową, analitycy itp. nie biorą pod uwagę czynnika religijnego w istniejących konfliktach, a należy to wziąć pod uwagę".

Na przykład "w kwestii Indii i Pakistanu bardzo ważne jest, aby wziąć to pod uwagę. Nie dlatego, że jest to przyczyną konfliktu, ale wpływa na niego w istotny sposób. Na przykład dla Hindusów lub Pakistańczyków użycie broni nuklearnej nie byłoby tak problematyczne, jak dla rządów chrześcijańskich. Ponieważ ich własne przekonania religijne nie uważają za problematyczne masowego niszczenia ludzi, gdy oczekują, że po każdym zniszczeniu nastąpi nowe odrodzenie i nastąpi katharsis.

Eksplozja po izraelskim ostrzale w Strefie Gazy (zdjęcie OSV News / Omar Naaman, Reuters).

Izrael i Gaza: przyczyna nie jest religijna, nawet jeśli jest motywowana religijnie

"Należy to również wziąć pod uwagę w interpretacjach najbardziej radykalnego lub fundamentalistycznego islamu. Lub jeśli chodzi o zrozumienie wojny Izraela ze Strefą Gazy, kiedy trzeba wziąć pod uwagę, że przyczyna nie jest przyczyną religijną, ale aspekt religijny ma znaczenie. Dla nich oko za oko jest świętym przykazaniem. Sposób, w jaki Hamas zabijał ludzi, których zabił, był sposobem religijnym. To, co zrobili, to zbezczeszczenie ciał tych ludzi.

Alejandro Rodriguez de la Peña zaskoczył nas również w rozmowie, mówiąc o Izraelu i Strefie Gazy. Wojna na Bliskim Wschodzie "nie była wojną religijną, między Żydami a muzułmanami. Przynajmniej do lat 80. tak nie było. Na początku nie była, teraz jest. Teraz jest", mówi. To temat na inną rozmowę.

Współczucie, antidotum na nieprawość

W swojej książce "Iniquity" Rodriguez de la Peña zagłębia się w pochodzenie zła, horroru. Dla autora, który badał okrucieństwo i masakry, bratobójstwo Abla przez Kaina lub to popełnione przez Romulusa, kiedy założył Rzym, istnieje bardzo specyficzne pochodzenie: "grzech pierworodny" i to, co "tradycja chrześcijańska ochrzciła mianem 'mysterium iniquitatis'". To znaczy, "że istoty ludzkie, choć wychowane w cnocie, mogą wybrać - i w rzeczywistości wielokrotnie wybierają - czynienie zła bez przymusu".

Profesor zauważa "oczywiste podobieństwa" między tymi dwoma bratobójstwami, podobieństwa, na które sam święty Augustyn zwrócił uwagę w "Mieście Boga", i zauważa na koniec: "Nie mogę wymyślić lepszego antidotum niż współczucie w walce z tendencją do nieprawości w istotach ludzkich, których historyczną rzeczywistość rozważaliśmy w tym eseju o horrorze". 

Kilka dni temu Papież Leon XIV powiedział w środowej katechezie: współczucie dla innych jest "kwestią człowieczeństwa, przed byciem religijnym". A "zanim staniemy się wierzącymi, musimy być ludźmi". 

Globalne statystyki i badania dotyczące wojen

Obserwatoria i badania, które mogą być cytowane jako źródła danych na temat liczby wojen i ich przyczyn, obejmują następujące:

- Encyklopedia wojen (Charles Phillips i Alan Axelrod, 2004):

Przeanalizowano 1763 wojny w historii ludzkości. Tylko 6-7 % (około 123 wojen) zostało sklasyfikowanych jako "głównie religijne". Obejmują one krucjaty, europejskie wojny religijne (XVI-XVII wiek) i wczesny islamski dżihad.

- Baza danych Correlates of War (COW):

Spośród 335 wojen międzypaństwowych w latach 1816-2007, mniej niż 5 miało przyczyny religijne jako czynnik dominujący.

- Pew Research Center (2014):

W 2013 r. 23 % krajów doświadczyło poważnych konfliktów społecznych związanych z religią (np. przemoc na tle religijnym w Nigerii lub Mjanmie). 27 % globalnych konfliktów zbrojnych (2013) obejmowało grupy religijne jako kluczowych aktorów.

- Badanie Uniwersytetu w Uppsali (2019):

Tylko 10 % konfliktów zbrojnych (2007-2017) angażowało grupy religijne jako głównych bohaterów.

- Encyclopedia of Genocide, Israel W. Charny, Bloomsbury Academic, 2000. 

Dodatkowe uwagi na temat niektórych wojen

Wojna 30-letnia (Francja i mocarstwa protestanckie przeciwko Hiszpanii i katolikom z Europy Środkowej, ale z wariantami niereligijnymi). 

Dziewięć 'Wojny religijne' (XVI-XVII wiek w Europie).

- Wojny, w których się pojawia Islam (ponad 50, choć zależy to od podmiotu: mogą to być bitwy, wojny itp.) Motywacja jest zwykle uważana za religijną. 

1.- Wojny ekspansji muzułmańskiej (VII-VIII w.)

Podbój Lewantu (Syria, Palestyna, Egipt)

Podbój Maghrebu (Afryka Północna)

Podbój Hiszpanii/Hiszpanii (711 - bitwa pod Guadalete)

Bitwa pod Poitiers (732) 

2.- Rekonkwista (711-1492)

Kampanie na Półwyspie Iberyjskim mające na celu odzyskanie terytoriów spod kontroli muzułmanów.

Między innymi: 

Bitwa pod Covadongą (722)

Zdobycie Toledo (1085)

Bitwa pod Las Navas de Tolosa (1212)

Zdobycie Granady (1492)

3. Krucjaty (1096-1291)

Chrześcijańskie kampanie wojskowe mające na celu odzyskanie Ziemi Świętej spod panowania muzułmanów.

Uwzględniono dziewięć głównych krucjat, w tym bitwę pod Lepanto (1571), zwycięstwo morskie chrześcijan.

4) Wojny między imperiami chrześcijańskimi a Imperium Osmańskim

Wojny osmańsko-habsburskie (1526-1791).

Wojny rosyjsko-tureckie (XVII-XIX w.)

Oblężenie Wiednia (1529 i 1683)

5. Konflikty kolonialne

Kolonizacja terytoriów muzułmańskich przez mocarstwa chrześcijańskie:

Francja w Algierii, Tunezji i Maroku

Wielka Brytania w Egipcie, Sudanie, Palestynie i Iraku

Włochy w Libii

Hiszpania w Afryce Północnej

Bunty i wojny o niepodległość (XIX-XX wiek)

6. Współczesne konflikty

Wojny bałkańskie (1990) - Serbia (chrześcijańscy prawosławni) kontra Bośnia/Kosowo (muzułmanie)

Wojny na Bliskim Wschodzie z udziałem Zachodu (Irak, Afganistan)

Napięcia w Nigeria między muzułmańską północą a chrześcijańskim południem i inne Kraje afrykańskie.

Islam i społeczeństwo

Pomimo tych uwag, badanie Pew Research z 2013 roku podkreśliło, że "muzułmanie na całym świecie zdecydowanie odrzucają przemoc w imię islamu. Zapytani konkretnie o zamachy samobójcze, w większości krajów twierdzą, że takie akty są rzadko lub nigdy nie są uzasadnione jako środek obrony islamu przed jego wrogami.

W większości krajów, w których zadano to pytanie, badanie Pew dodaje, że około trzy czwarte lub więcej muzułmanów odrzuca zamachy samobójcze i inne formy przemocy wobec ludności cywilnej. "Istnieją jednak kraje, w których znaczne mniejszości uważają, że przemoc wobec ludności cywilnej jest przynajmniej czasami uzasadniona. Pogląd ten jest szczególnie rozpowszechniony ((w czasie badania)) wśród muzułmanów na terytoriach palestyńskich (40 %), w Afganistanie (39 %), Egipcie (29 %) i Bangladeszu (26 %)". Do tego dochodzą ataki islamskich terrorystów. 

Cmentarz Douament (Verdun, Francja) (Jean Paul GRANDMONT, Wikimedia commons).

Ranking poległych na wojnie

Na szczycie smutnego rankingu ofiar śmiertelnych wojen znajdują się II i I wojna światowa, z 70 milionami zabitych (w tym 50 milionów wojskowych), w tym nazizm i komunizm, odpowiednio około 15 milionów. Za nimi plasują się: 

- dwie wojny w Chinach (25 m. - dynastia Qing i 20-30 m. rebelia Taiping). 

- Podbój mongolski (30-40 milionów). 

- Chińska wojna domowa (8-12 milionów)

- Wojna 30-letnia (4,5-8 milionów).

- Wojny napoleońskie (między 3,5 a 6 milionów).

- Druga wojna kongijska (3-5 milionów).

- Wojna koreańska (2,5-3 mln).

AutorFrancisco Otamendi

Watykan

Konklawe wygenerowało wpływ ekonomiczny w wysokości 600 milionów euro.

Wydarzenie to pokazało zdolność Rzymu do mobilizowania zasobów na potrzeby megawydarzeń. Spuścizna gospodarcza wykracza poza bezpośrednie wydarzenie, wzmacniając wizerunek miasta jako globalnego celu turystyki religijnej i kulturalnej.

Raporty rzymskie-2 Czerwiec 2025-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Szacuje się, że konklawe wygenerowało w Rzymie wpływ gospodarczy w wysokości 600 milionów euro, ożywiając kluczowe sektory, takie jak hotelarstwo, handel i transport.

Ponadto wymagało ono nadzwyczajnej logistyki w zakresie bezpieczeństwa i oczyszczania miasta, przyciągając jednocześnie ogromny napływ odwiedzających do muzeów watykańskich i globalny zasięg medialny. Chociaż wiązało się to z kosztami operacyjnymi, wydarzenie to umocniło pozycję Rzymu jako epicentrum turystyki religijnej i pozostawiło spuściznę w postaci odnowionej infrastruktury i tymczasowego zatrudnienia.


Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Więcej
Ewangelizacja

Święci Marcelin i Piotr, Dominik Ninh i trzej wielcy francuscy święci

2 czerwca Kościół czci świętych Marcelina i Piotra, młodego wietnamskiego świętego Dominika Ninh, również męczennika, oraz świętego Feliksa z Nikozji. Ponadto papież Leon XIV upamiętnił rocznicę kanonizacji trzech wielkich francuskich świętych: Teresy z Lisieux, Jana Eudesa i Kurii z Ars.  

Francisco Otamendi-2 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

Liturgia tuż po zakończeniu maja obejmuje wielu męczenników, wśród nich święci Marcellinus, kapłan i Piotr, egzorcysta, zamęczeni podczas prześladowań Dioklecjana na początku IV wieku, według papieża św. Damazego i kapucyna św.

W kalendarzu świętych 2 czerwca obchodzony jest również dzień młodego wietnamskiego chrześcijanina, świętego Dominika Ninh, rolnika, który poniósł śmierć męczeńską w wieku 20 lat. Jego ojciec zmusił go do poślubienia dziewczyny, której nie kochał, więc nie skonsumował małżeństwa. Oskarżony o bycie chrześcijaninem i aresztowany, wyznał wiarę w Chrystusa i został ścięty w 1862 roku w Au Thi (Wietnam). 

Wyzwania we Francji 

Z drugiej strony, w wiadomość przesłanym do Konferencji Episkopatu Francji, papież Leon XIV w szczególny sposób podkreślił rocznicę kanonizacji św. trzech francuskich świętych. "Rozmiar wyzwań stojących przed Kościołem we Francji sto lat później i znaczenie tych trzech modeli świętości w stawianiu im czoła, skłaniają mnie do zaproszenia was do szczególnego skupienia się na tej rocznicy" - zaczyna się tekst.

Papież odnosi się do święta karmelitanka Teresa z LisieuxZostała kanonizowana 17 maja 1925 r. przez papieża Piusa XI, ogłoszona Doktorem Kościoła i Patronką Misji. Leon XIV określił ją jako "wielkiego doktora w nauce miłości, której potrzebuje nasz świat". 

Wkrótce potem ten sam papież Pius XI kanonizował dwóch innych kapłanów. Jana Eudesa (1601-1680), założyciela Zgromadzeń Jezusa i Maryi (Eudystów) oraz Matki Bożej Miłosierdzia. Y Święty Jan Maria Vianney (1786-1859), znany jako kurator z Ars, słynący z gorliwości duszpasterskiej, daru spowiadania i intensywnej modlitwy. 

Dilexit us

Papież Leon XIV ujawnia pragnienie Piusa XI, aby uczynić tych świętych "mistrzami słuchania, wzorami do naśladowania i potężnymi orędownikami do wzywania". I cytuje najnowsza encyklika papieża Franciszka,Dilexit uso Najświętszym Sercu Jezusa. "Aby każda osoba odkryła czułą i pełną miłości troskę Jezusa o nią, aż do przemiany jej życia".

AutorFrancisco Otamendi

Watykan

P. José-Antonio: "Podczas pandemii Prevost otworzył kościoły wcześniej niż ktokolwiek inny w Peru, wykazując się wielką odwagą".

Ksiądz z diecezji Chiclayo wspomina niektóre historie o kardynale Prevost i o tym, jak nadal jest w grupie WhatsApp księży z diecezji.

Javier García Herrería-2 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

Ojciec José-Antonio Jacinto, kapłan diecezji Chiclayo (Peru) od 34 lat, jest człowiekiem wielu powołań: proboszczem, profesorem historii Kościoła na Katolickim Uniwersytecie w Chiclayo (Peru), profesorem historii Kościoła na Katolickim Uniwersytecie w Chiclayo (Peru) i kapłanem diecezji Chiclayo (Peru) od 34 lat. Święty Toribio z MogrovejoBył kapłanem i wychowawcą w seminarium diecezjalnym. Jego życie przybrało nieoczekiwany obrót 8 maja 2025 r., kiedy ówczesny biskup Chiclayo, Robert Prevost, wstąpił na katedrę Piotra pod imieniem Leona XIV. Ks. José-Antonio utrzymywał bliskie relacje z papieżem, wypracowane przez lata współpracy duszpasterskiej. W tym wywiadzie opowiada o swoich doświadczeniach z papieżem, anegdotach i dziedzictwie swojej posługi w diecezji naznaczonej różnorodnością i wyzwaniami wiary.  

Jak poznałeś papieża Leona XIV?

- Po raz pierwszy spotkałem go w 2014 roku, kiedy przyjechał do Chiclayo jako biskup. Na początku nie wiedzieliśmy o nim zbyt wiele, ale uderzyła nas jego prostota i otwartość. W jednej z naszych pierwszych rozmów poprosił mnie o wsparcie dla katedry, mimo że miał już dużo pracy. Jego pokora i wdzięczność charakteryzowały naszą relację od samego początku.  

Jakie anegdoty pamiętasz ze swojego związku?

- Od samego początku ufał i był wdzięczny otaczającym go kapłanom. Pamiętam na przykład, że zlecił mi napisanie streszczenia swojej biografii na stronę internetową Konferencji Episkopatu Peru. Kiedy mu to przedstawiłem, poprawił tylko drobne szczegóły i okazał wielką wdzięczność za tę małą przysługę. 

Pogratulował również księżom z okazji ich urodzin i był z nimi blisko za pośrednictwem WhatsApp. W Chiclayo mamy około stu księży diecezjalnych i dwudziestu zakonnych, którzy obsługują pięćdziesiąt parafii i dwa ośrodki duszpasterskie. Populacja wynosi milion trzysta tysięcy osób, z czego milion to katolicy. 

Co mógłbyś nam powiedzieć o swoim sposobie pracy?

- Podczas powodzi El Niño wykazał się inicjatywą i wielkim przywództwem. Albo podczas pandemii, zwłaszcza gdy otworzył kościoły przed kimkolwiek innym w Peru, wykazując się wielką odwagą. 

Jak przeżywałeś swój wybór na papieża? 

- Był to dla mnie wielki szok. Napisałem do niego następnego dnia: "Ojcze Święty, z sanktuarium Matki Bożej Pokoju ponawiam moje modlitwy". Odpowiedział: "Zjednoczeni w modlitwie. Niech Duch Święty nas prowadzi. 

Kilka dni później widziałem go w Rzymie, na spotkaniu z ludźmi z diecezji Chiclayo. Traktował nas z wielką czułością. Jego wierność wobec nas, nawet jako papieża, jest skarbem. Nadal jest w grupie WhatsApp księży i nawet opublikował kilka wiadomości po mianowaniu go papieżem. 

Jaką spuściznę pozostawi po sobie w Chiclayo?

- Wzmocnił uniwersytet i pracę duszpasterską w parafiach, kontynuując pracę duszpasterską pozostawioną przez poprzednich biskupów dzięki obecności młodych duchownych, którzy zostali przeszkoleni w seminarium diecezjalnym.

Był świetnym zarządcą zasobów dla parafii, takich jak samochody i darowizny. Uwielbiał jeździć samochodem i żartował, że zostanie zapamiętany ze względu na liczbę samochodów, które zdobył dla parafii. Był bardzo bezinteresowny, czego dowodem jest to, że zaoferował nam samochód, którego używał, kiedy pojechał do Limy, do pracy duszpasterskiej. 

Więcej
Kultura

Katoliccy naukowcy: María Teresa Vigón, doktor chemii

María Teresa Vigón, doktor chemii, która była wykładowcą na kursie zaawansowanej optyki w CSIC, a później została zakonnicą. Ta seria krótkich biografii katolickich naukowców została opublikowana dzięki współpracy Stowarzyszenia Katolickich Naukowców Hiszpanii.

Alfonso Carrascosa-2 Czerwiec 2025-Czas czytania: 2 minuty

María Teresa Vigón była katolicką uczoną, córką generała Vigóna, katolickiego monarchisty, który uczestniczył w edukacji dzieci Alfonsa XIII i promował badania naukowe, będąc prezesem Rady Energii Jądrowej i Narodowego Instytutu Technologii Lotniczej.

María Teresa była kobietą o głębokich przekonaniach katolickich, przyjęta jako dziecko w swoim środowisku rodzinnym i pracowała z kobietami takimi jak Piedad de la Cierva z Opus Dei lub ze swoją siostrą, Maríą Aránzazu Vigón, która również była bardzo religijna. Miała do czynienia z rozwojem energii jądrowej w Hiszpanii, z Instytutem Optyki CSIC oraz Laboratorium i Warsztatem Badawczym Sztabu Generalnego Marynarki Wojennej, a także z José María Otero Navascués, który wybrał ją do udziału w zadaniach badawczych w Instytucie Optyki, dlatego też stanowi część grupy "Las ópticas de Otero", dużej grupy pionierek badań naukowych, która powstała wokół niego, biorąc pod uwagę jego zdecydowane zaangażowanie we włączanie kobiet do świata nauki.

Miała ośmioro rodzeństwa, z których wszyscy - w tym jej trzy siostry - studiowali na uniwersytecie. W latach 1947-1948 María Teresa szkoliła się w laboratorium fotograficznym Szwajcarskiego Federalnego Instytutu Technologii w Zurychu i była odpowiedzialna za utworzenie i wyposażenie laboratorium fotografii i fotochemii w sekcji rentgenowskiej i magnetyzmu Instytutu Optyki Daza de Valdés. Laboratorium to stało się Sekcją Fotografii i Fotochemii Instytutu w 1948 roku, a María Teresa nim kierowała. W 1947 r. wzięła udział w targach w Barcelonie, aby zaprezentować prototypy wyprodukowane w Instytucie Optyki: sekstanty, różne rodzaje lornetek i dalmierzy.

Od 1949 r. uczestniczyła jako wykładowca w zaawansowanym kursie optyki, który zaczął oferować Instytut Optyki CSIC. Wykładała również fotografię i sensytometrię na kursie optyki zaawansowanej. Kiedy nadszedł czas, porzuciła wszystko i została zakonnicą w Zgromadzeniu Najświętszego Serca Jezusowego, poświęconym nauczaniu konfesyjnemu.

AutorAlfonso Carrascosa

Consejo Superior de Investigaciones Científicas (CSIC).

Watykan

Papież apeluje o rodzinę, "przymierze małżeńskie" i "święte małżeństwa

Podczas Jubileuszu Rodzin w siódmą niedzielę wielkanocną, kiedy wiele krajów świętuje Wniebowstąpienie Pańskie, papież Leon XIV przypomniał, że Kościół proponuje "święte małżeństwa jako przykładnych świadków". Wymienił rodzinę Martinów, Beltrame Quattrocchi i polską rodzinę Ulmów. "Dzisiejszy świat potrzebuje przymierza małżeńskiego" - podkreślił.  

Francisco Otamendi-1 Czerwiec 2025-Czas czytania: 4 minuty

Papież Leon XIV dziś rano w Rzymie, z okazji święta Jubileusz RodzinPrzesłanie Kościoła do dzieci, dziadków i osób starszych, rodzina i wartość "świętych małżeństw", które Kościół proponuje jako przykładnych świadków. Czyniąc to, Kościół "mówi nam, że dzisiejszy świat potrzebuje przymierza małżeńskiego, aby poznać i przyjąć miłość Boga oraz przezwyciężyć, dzięki jego mocy jednoczenia i pojednania, siły niszczące relacje i społeczeństwa".

Niektóre z małżeństw wspomnianych przez papieża to Ludwik i Celia Martin, rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus, błogosławieni Ludwik i Maria Beltrame Quattrocchi oraz polska rodzina. Ulma.

Papież podkreślił również, że "w rodzinie wiara jest przekazywana wraz z życiem, z pokolenia na pokolenie: jest dzielona jak chleb na stole i uczucia serca. To czyni ją uprzywilejowanym miejscem spotkania z Jezusem, który nas kocha i zawsze pragnie naszego dobra".

I przypomniał, że "otrzymaliśmy życie, zanim jeszcze go zapragnęliśmy. Jak nauczał papież Franciszek: "Wszyscy jesteśmy dziećmi, ale nikt z nas nie wybrał narodzin" (Anioł Pański, 1 stycznia 2025 r.). Następnie podkreślił, że "przyszłość narodów rodzi się z serca rodzin".

Owinięci miłością w wielki projekt

Na początku swojej homilii, w prawdziwym dniu świętowania rodzin, który zgromadził około pięćdziesięciu tysięcy osób na Placu Świętego Piotra, papież Leon XIV nawiązał do słów Pana o jedności "ut omnes unum sint" (aby wszyscy stanowili jedno), które podejmuje św. Jan.

"The Gospel które właśnie ogłosiliśmy, ukazuje nam Jezusa, który podczas Ostatniej Wieczerzy modli się za nas (por. Jn 17,20). Słowo Boże, które stało się człowiekiem, a teraz zbliża się do końca swojego ziemskiego życia, myśli o nas, swoich braciach i siostrach, i staje się błogosławieństwem, błaganiem i uwielbieniem Ojca, z mocą Ducha Świętego", powiedział Papież. "My również, wchodząc ze zdumieniem i ufnością w modlitwę Jezusa, widzimy siebie zaangażowanych, poprzez Jego miłość, w wielki projekt, który obejmuje całą ludzkość.

"Chrystus prosi, abyśmy wszyscy byli "jedno" (por. w. 21). Jest to największe dobro, jakiego można pragnąć, ponieważ to powszechne zjednoczenie wprowadza między stworzenia wieczną komunię miłości, którą jest sam Bóg: Ojciec, który daje życie, Syn, który je przyjmuje i Duch, który je dzieli", kontynuował.

Radość papieża

Dalej Ojciec Święty podkreślił, że "w swoim miłosierdziu Bóg zawsze pragnął przyjąć wszystkich ludzi w swoje objęcia; i to Jego życie, które jest nam dane przez Chrystusa, czyni nas jednością, jednoczy nas ze sobą. Słuchanie tej Ewangelii dzisiaj, podczas Jubileuszu Rodzin i Dzieci, Dziadków i Osób Starszych, napełnia nas radością".

Po Mszy św. papież zaintonował Regina caeli, po raz kolejny odśpiewaną przez Leona XIV, w związku z odejściem kolarzy Giro d'Italia, co było okazją do przypomnienia niektórych refleksji papieży na temat tego drogiego im sportu. W 1946 r. Pius XII przyjął uczestników słynnego wyścigu etapowego. A w 1974 r. święty Paweł VI dał początek Giro. Papież Leon miał pozdrowić przejeżdżających kolarzy.

Pozdrowienie dla rodzin w Regina caeli

"Cieszę się, że mogę powitać tak wiele dzieci, które rozpalają naszą nadzieję. Pozdrawiam wszystkie rodziny, małe kościoły domowe, w których Ewangelia jest przyjmowana i przekazywana", powiedział papież Leon XIV przed odmówieniem modlitwy maryjnej za dzieci. Regina caeli.

W swoich słowach przywołał świętego Jana Pawła II. Rodzina - mówił św. Jan Paweł II - ma swoje źródło w miłości, którą Stwórca ogarnia świat stworzony (por. List św. Jana Pawła II). Gratissimam sane, 2). Niech wiara, nadzieja i miłość zawsze wzrastają w naszym życiu. rodziny. Szczególne pozdrowienie kieruję do dziadków i osób starszych, którzy są prawdziwymi wzorami wiary i inspiracją dla młodych pokoleń, dziękuję wam za przybycie" - powiedział papież Leon XIV.

Następnie, po przypomnieniu obchodów uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego, "bardzo pięknego święta, które skłania nas do spojrzenia na cel naszej ziemskiej wędrówki", papież wspomniał o beatyfikacji, która odbyła się wczoraj w Braniewie (Polska).

Siostry, które poświęcają swoje życie dla Królestwa Bożego

W sobotę "Christophora Klomfass i czternaście sióstr ze Zgromadzenia Świętej Katarzyny, Dziewicy i Męczennicy, zamordowanych w 1945 roku przez żołnierzy Armii Czerwonej na terenach dzisiejszej Polski, zostało beatyfikowanych. Pomimo atmosfery nienawiści i terroru wobec wiary katolickiej, nadal służyły chorym i sierotom".

Wstawiennictwu nowych błogosławionych męczenników "zawierzamy kobiety zakonne, które na całym świecie wielkodusznie poświęcają swoje życie dla Królestwa Bożego", dodał papież Leon.

Na zakończenie papież modlił się do Maryi Panny, aby "błogosławiła rodzinom i wspierała je w trudnościach. Myślę szczególnie o tych, którzy cierpią z powodu wojny na Bliskim Wschodzie, w Ukrainie i w innych częściach świata. Niech Matka Boża pomoże nam wspólnie kroczyć drogą pokoju.

AutorFrancisco Otamendi

Komunikacja rozbrojenia i rozbrojenia

Komunikacja musi być rozbrojona i rozbrajająca, unikając brutalnych słów, które ranią i promując pokój. W Światowym Dniu Środków Społecznego Przekazu pamiętamy o wezwaniu do wykorzystywania mediów dla dobra, idąc za przykładem Jezusa i Papieża.

1 Czerwiec 2025-Czas czytania: 3 minuty

Europejskiej mentalności bardzo trudno jest zrozumieć, że istnieją kraje, w których noszenie broni jest legalne. Tutaj nie strzelamy kulami, ale wierzymy, że mamy prawo strzelać słowami. Powiedzą, że między jednym a drugim jest duża odległość, ale ja nie widzę, by były one aż tak odległe.

Wszyscy mamy doświadczenie, że są słowa, które zabijają, są publikacje w sieciach społecznościowych, które niszczą ludzi; są artykuły w gazetach, które mają na celu upokorzenie, zdeptanie, ośmieszenie lub zdyskredytowanie; są wywiady radiowe i telewizyjne, które mają na celu jedynie zrobienie spektaklu, osaczenie i sprawienie, by ktoś zabrzmiał jak wielka "zasca". I nie odnoszę się oczywiście do niezbędnej społecznej funkcji prasy jako strażnika władzy, potępiającego niesprawiedliwość i niesprawiedliwych, ale do tych, którzy robią show z linczu, aby zdobyć pieniądze, wpływy, zwolenników lub, co gorsza, dla czystej przyjemności. 

Ci, którzy to robią, uciekają się do prawa do wolności wypowiedzi, ale moim zdaniem ich powody są tak samo wypaczone, jak w przypadku stowarzyszenia strzeleckiego, które powołuje się na prawo do samoobrony, aby promować używanie broni palnej od dzieciństwa. Każdy wyścig zbrojeń jest uzasadniony potrzebą obrony, uzbrojenia się bardziej niż wróg, dlatego dostępny arsenał nuklearny nazywamy "odstraszającym", zdolnym do zniszczenia planety i spustoszenia ludzkości bez potrzeby upadku meteorytu, który zniszczył dinozaury. 

Każdy, kto ma odrobinę ulicznego sprytu, wie, że przemoc słowna może w pewnych okolicznościach prowadzić do przemocy fizycznej. Dlatego martwi mnie, że są tacy, którzy wykorzystują media, zwłaszcza jeśli określają się jako katolicy, do obrażania, zniesławiania i siania niezgody. Czy nie rozumieją zakresu swoich działań, reakcji łańcuchowej, którą prowokują i skandalu, który wywołują?

Jezus nie mógł wyrazić się jaśniej, gdy poważnie potępił taką postawę, mówiąc: "Słyszeliście, że powiedziano dawnym ludziom: "Nie zabijaj", a kto zabija, podlega sądowi. Lecz powiadam wam: Każdy, kto się unosi gniewem przeciwko swemu bratu, będzie sądzony. A jeśli ktoś nazwie swego brata 'głupcem', będzie musiał stanąć przed Sanhedrynem, a jeśli nazwie go 'głupcem', zasłuży na wyrok gehenny ognia". 

Czy naprawdę ktoś zasługuje na piekło za nazwanie kogoś imbecylem? Co za przesada! Jezus widziałby coś z powyższego, gdy to mówił, ponieważ to, co jest w sercu, kieruje naszymi czynami. 

W dniu 1 czerwca obchodzimy Światowy Dzień ŁącznościMedia, zbiegające się z uroczystością Wniebowstąpienia Pańskiego, ponieważ przed wstąpieniem do nieba zaprosił nas, abyśmy byli Jego świadkami "aż po krańce ziemi", a media mają właśnie tę moc, aby nieść Dobrą Nowinę całemu światu. Używajmy ich dla dobra, zarówno jako profesjonaliści, którzy ponoszą odpowiedzialność, ponieważ otrzymaliśmy spust w postaci klawiatury, mikrofonu lub kamery; i jako użytkownicy, którzy mają na swoich pilotach lub w pasku zakładek klucz do dawania lub odbierania władzy tym, którzy nadużywają tego przycisku nuklearnego. 

Jedno z pierwszych przesłań papieża Leon XIVwłaśnie w tym kierunku. Podczas spotkania z dziennikarzami, którzy relacjonowali konklawe, powiedział im: "Rozbrójmy komunikację z wszelkich uprzedzeń, niechęci, fanatyzmu i nienawiści; oczyśćmy ją z agresywności. Nie wystarczy ostra, siłowa komunikacja, ale raczej komunikacja zdolna do słuchania, do wychwytywania głosu słabych i pozbawionych głosu. Rozbrójmy słowa, a przyczynimy się do rozbrojenia ziemi. Rozbrojona i rozbrajająca komunikacja pozwala nam dzielić się innym spojrzeniem na świat i działać w sposób zgodny z naszą ludzką godnością.

Papież nie wzywa nas zatem jedynie do rozbrojenia naszych słów w sensie troski o to, by nikogo nie raniły, ale - co jest o wiele trudniejsze - do uczynienia ich rozbrajającymi. A jak się to robi? Cóż, nie oddając złem za zło, odpowiadając pokojem na tych, którzy próbują rozpocząć słowną bitwę, doceniając dobro w tych, których możemy nie do końca lubić lub którzy mogą znajdować się na naszych ideologicznych antypodach... "Pokój wam wszystkim". To było pierwsze pozdrowienie nowo wybranego papieża z balkonu Bazyliki św. Piotra. Obyśmy byli w stanie przekazać to przesłanie pokoju każdemu z was. Obyśmy mogli przekazywać je zawsze "aż po krańce ziemi".

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Nauczanie papieża

Leon XIV: śladami Soboru Watykańskiego II

Papież Leon XIV okazał swoje pragnienie poprowadzenia świata i Kościoła w kierunku pokoju Chrystusowego. Właśnie z tego powodu wielokrotnie chwalił wysiłki swojego poprzednika Franciszka w tym zakresie.

Ramiro Pellitero-1 Czerwiec 2025-Czas czytania: 7 minuty

W ciągu kilku tygodni otrzymaliśmy już wiele nauk od nowego papieża, Leona XIV. W pierwszych dniach jego słowa były uważnie analizowane przez wszystkich, aby dostrzec klucze i kierunki jego pontyfikatu.

Gdzie Kościół będzie prowadzony przez nowy papieżchcieliśmy wiedzieć. Cóż, sam Leon XIV wypowiedział się na ten temat wystarczająco jasno. Po jego pierwszych słowach, wygłoszonych z loży centralnej Watykanu w dniu wyboru, nastąpiły interwencje wyjaśniające. 

Przedstawiamy tutaj te pierwsze słowa, homilię podczas Mszy z kardynałami i przemówienie podczas późniejszego spotkania z nimi, a wreszcie homilię na początku posługi Piotrowej.

Zmartwychwstały Chrystus przynosi pokój i jedność

Jak echo słów Chrystusa w dniu Jego Zmartwychwstania, słowa nowego papieża zwolnił wszystkich z zapartym tchem na placu Watykańskim (8 maja 2022 r.): "Pokój wam wszystkim! Drodzy bracia i siostry, to jest pierwsze pozdrowienie Chrystusa Zmartwychwstałego, Dobrego Pasterza, który oddał swoje życie za trzodę Bożą. Ja również chciałbym, aby to pozdrowienie pokoju dotarło do waszych serc, do waszych rodzin, do wszystkich ludzi, gdziekolwiek jesteście, do wszystkich narodów, do całej ziemi. Pokój z wami!".

Nie jest to zwykły pokój, ale pokój zmartwychwstałego Chrystusa: "...pokój zmartwychwstałego Chrystusa".rozbrojony i rozbrajający, pokorny i wytrwały pokój"Miłość", która pochodzi od Boga, który kocha nas wszystkich bezwarunkowo. 

Podobnie jak Franciszek, którego nowy papież przywołał w swoim pierwszym błogosławieństwie dla Rzymu i całego świata, Leon XIV również pragnie błogosławić i zapewniać świat o Bożym błogosławieństwie i Bożej miłości oraz o potrzebie naśladowania Chrystusa: 

"Świat potrzebuje jego światła. Ludzkość potrzebuje go jako pomostu, aby dotrzeć do Boga i Jego miłości. Pomóż i nam, i sobie nawzajem w budowaniu mostów, w dialogu, w spotkaniu, jednocząc nas wszystkich, abyśmy zawsze byli jednym ludem w pokoju. Dziękujemy Ci Papieżu Franciszku!".

Podziękował kardynałom za wybór i zaproponował "kroczyć (...) jako zjednoczony Kościół, zawsze szukając pokoju, sprawiedliwości, zawsze starając się pracować jako mężczyźni i kobiety wierni Jezusowi Chrystusowi, bez strachu, aby głosić Ewangelię, być misjonarzami.".

Jako syn św. Augustyna oświadczył: "Z tobą jestem chrześcijaninem, a dla ciebie biskupem". Dodał: "W tym sensie wszyscy możemy iść razem w kierunku ojczyzny, którą Bóg dla nas przygotował.". Szczególnie pochwalił Kościół w Rzymie, który musi być misyjny, budować mosty, z ramionami otwartymi dla wszystkich, jak Plac Świętego Piotra.

Przybył do Rzymu z Chiclayo (Peru), gdzie spędził osiem lat jako biskup i jest wspominany - i jest tam wspominany - z uczuciem: "... jest człowiekiem, który jest pamiętany jako biskup.gdzie wierny lud towarzyszył swojemu biskupowi, dzielił się swoją wiarą i dawał tak wiele, tak wiele, aby pozostać wiernym Kościołem Jezusa Chrystusa.".

Wyraził swoje pragnienie, abyśmy razem szli, zarówno w Chiclayo, jak i w Rzymie. Z tym powiązał: "Chcemy być Kościołem synodalnym, Kościołem, który idzie, Kościołem, który zawsze szuka pokoju, który zawsze szuka miłosierdzia, który zawsze stara się być blisko, zwłaszcza tych, którzy cierpią.".

Na zakończenie wezwał Matkę Bożą Pompejańską, której patronat był obchodzony tego dnia.

Kościół, "latarnia w nocach świata". 

Dzień po swoim wyborze (9 maja 2025 r.) papież odprawił Mszę Świętą Pro Ecclesia z kardynałami. 

W Chrystusie - podkreślił w homilii - "przez Jego wcielenie, projekt dojrzałej i chwalebnej ludzkości jest zjednoczony". "W ten sposób pokazał nam wzór świętego człowieczeństwa, który wszyscy możemy naśladować."i jednocześnie"obietnica wiecznego przeznaczenia"który sam w sobie"przekracza wszystkie nasze ograniczenia i możliwości".

Tak więc, z jednej strony, projekt chrześcijański jest darem od Boga, a z drugiej strony jest sposobem, w jaki człowiek pozwala się przemienić. Te dwa wymiary łączą się w odpowiedzi Piotra: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego". (Mt 16, 16); a także w tym, że jego następcy na czele Kościoła, "..." (Mt 16, 16); a także w tym, że jego następcy na czele Kościoła, "...".latarnia, która rozświetla noce świata"i to, dodał Leon XIV, "Nie tyle ze względu na wspaniałość ich struktur i wspaniałość ich konstrukcji - takich jak pomniki, na których stoimy - ale ze względu na świętość ich członków.".

Postawy wobec Chrystusa 

W obliczu pytania Jezusa - co ludzie mówią o Synu Człowieczym (Mt 16, 13) - papież Prevost wskazał na kilka możliwych odpowiedzi (Jezus jako ciekawa postać, którą należy obserwować, Jezus jako prorok...), zarówno wtedy, jak i dziś, w innych językach.  

Chrześcijanie, jak zaproponował Leon XIV, są wezwani do dawania świadectwa wiary jak Piotr, zarówno na poziomie osobistym (poprzez nasze codzienne nawrócenie), jak i na poziomie Kościoła, żyjąc tą wiarą razem i niosąc ją jako Dobrą Nowinę (por. Lumen gentium, 1). 

W tym miejscu swojej homilii papież przywołał przykład św. Ignacego z Antiochii, który w drodze do Rzymu został pożarty przez dzikie bestie z cyrku. Pisał do rzymskich chrześcijan, mówiąc o swojej śmierci: "W tym momencie naprawdę będę uczniem Chrystusa, kiedy świat nie będzie już widział mojego ciała". (List do Rzymian, IV, 1). 

Papież Leon XIV podkreślił, że jest to zobowiązanie nie do odrzucenia dla tych, którzy pełnią posługę władzy w Kościele: "...Kościół jest miejscem władzy...".Zniknąć, aby Chrystus mógł pozostać, stać się małym, aby mógł być poznany i uwielbiony. (por. J 3:30), wydawać do końca, aby nikomu nie zabrakło możliwości poznania i pokochania Go.". 

Stosując je do siebie w formie modlitwy, papież podsumował:".Niech Bóg udzieli mi tej łaski, dziś i zawsze, z pomocą czułego wstawiennictwa Maryi, Matki Kościoła.".

Śladami Soboru Watykańskiego II i Franciszka

W sobotę 10 maja Leon XIV odbył spotkanie z Kolegium Kardynalskim. W swoim krótkim przemówieniu ukazał to, co rozumiał jako istotę swojej posługi: ".... istotą jego posługi jest bycie istotą jego posługi.Papież, od św. Piotra do mnie, jego niegodnego następcy, jest pokornym sługą Boga i braci, i niczym więcej.". Ponieważ "jest Zmartwychwstały, obecny pośród nas, który chroni i prowadzi Kościół"Święty lud Boży", który został nam powierzony wraz z misja uniwersalnego horyzontu.

W związku z tym zaproponował dziś wspólne odnowienie ".nasze pełne zaangażowanie w tę drogę, w drogę, którą Kościół powszechny podąża śladami Soboru Watykańskiego II już od dziesięcioleci.".

Wskazał, w jaki sposób papież Franciszek przypomniał i zaktualizował treść Soboru w swojej adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium (2013). Leon XIV podkreślił w nim sześć podstawowych uwag: "(1) powrót do prymatu Chrystusa w głoszeniu (por. n. 11); (2) misyjne nawrócenie całej wspólnoty chrześcijańskiej (por. n. 9); (3) wzrost kolegialności i synodalności (por. n. 33); (4) uwagę na "sensus fidei". (por. nn. 119-120), zwłaszcza w jej najbardziej charakterystycznych i inkluzywnych formach, takich jak pobożność ludowa (por. 123); (5) troskliwa opieka nad słabymi i odrzuconymi (por. n. 53); (6) odważny i pewny dialog ze współczesnym światem w jego różnych elementach i realiach (por. n. 84 i pastoral const. Gaudium et spes, 1-2)".

Na koniec odpowiedział na pytanie o powód, dla którego przyjął imię: Leon XIV: "Jest ku temu kilka powodów, ale głównym z nich jest fakt, że papież Leon XIII, wraz z historyczną encykliką Rerum novarum Kościół zmierzył się z kwestią społeczną w kontekście pierwszej wielkiej rewolucji przemysłowej, a dziś Kościół oferuje wszystkim swoje dziedzictwo doktryny społecznej, aby odpowiedzieć na kolejną rewolucję przemysłową i rozwój sztucznej inteligencji, które przynoszą nowe wyzwania w obronie ludzkiej godności, sprawiedliwości i pracy.".

Na zakończenie przypomniał słowa św. Pawła VI wypowiedziane na początku jego posługi Piotrowej. Paweł VI na początku swojej posługi Piotrowej. "wielki płomień wiary i miłości, który oświeca wszystkich ludzi dobrej woli, torując drogę do wzajemnej współpracy i ściągając na ludzkość obfitość boskiej życzliwości, samą siłę Boga, bez którego pomocy nic nie jest warte i nic nie jest święte". (Pierwsze przesłanie do całego świata Qui fausto die22 czerwca 1963 r.).

Miłość i jedność, zaczyn pojednania

Wreszcie, homilia na początku posługi Piotrowej (18 maja 2005 r.) była oparta na słynnym zdaniu św: "Stworzyłeś nas dla siebie, [Panie], a nasze serce jest niespokojne, dopóki nie spocznie w Tobie". (Wyznania, 1, 1.1). Następca Piotra potwierdził, że "Pan nigdy nie opuszcza swojego ludu, gromadzi go, gdy jest rozproszony i troszczy się o niego "jak pasterz o swoją trzodę". (Jer 31:10)".

Pragnieniem kardynałów zgromadzonych na konklawe było wybranie pastora zdolnego do "chronić bogate dziedzictwo wiary chrześcijańskiej, a jednocześnie patrzeć poza nie, aby móc stawić czoła dzisiejszym pytaniom, obawom i wyzwaniom.".

A oto wynik: "Zostałem wybrany bez żadnych zasług i z lękiem i obawą przychodzę do was jako brat, który chce stać się sługą waszej wiary i radości, krocząc z wami drogą miłości Boga, który chce, abyśmy wszyscy byli zjednoczeni w jednej rodzinie.".

Leon XIV podkreśla:"Miłość i jedność: są to dwa wymiary misji, którą Jezus powierzył Piotrowi"..

Pojawia się jednak pytanie: "Jak Peter może wykonać to zadanie?"I odpowiada: "Ewangelia mówi nam, że jest to możliwe tylko dlatego, że doświadczyła ona w jego Nieskończona i bezwarunkowa miłość Boga, nawet w godzinie porażki i zaprzeczenia.". 

Rzeczywiście, podstawowa misja umacniania jedności w wierze i komunii, właściwa następcy Piotra, opiera się zatem na miłości, którą Jezus mu ofiarował i na "plusie" miłości, o który prosi go w zamian. 

Jego zdaniem: "Piotrowi powierzono zadanie "kochania jeszcze bardziej" i oddania życia za trzodę.". Jego posługa jako Piotra", wyjaśnił, "powinna charakteryzować się tym, że oblative love, co jest powodem, dla którego Kościół Rzymski przewodniczy w miłości, ponieważ stąd pochodzi jego autorytet. "Nigdy nie chodzi o uwięzienie innych za pomocą podporządkowania, propagandy religijnej lub środków władzy, ale zawsze i tylko o kochanie tak, jak czynił to Jezus.".

Piotr - kontynuował Leon XIV - potwierdza, że Chrystus jest kamieniem węgielnym (Dz 4, 11) i że wszyscy chrześcijanie zostali ustanowieni "żywymi kamieniami", aby budować gmach Kościoła w braterskiej komunii, którą Duch Święty buduje jako jedność we współistnieniu różnic. Augustyna: "Wszyscy, którzy żyją w zgodzie z braćmi i siostrami i kochają swoich bliźnich, tworzą Kościół". (Kazanie 359, 9).

Papież bezpośrednio wyraża to, co nazywa swoim "pierwszym wielkim życzeniem": zjednoczony Kościół, znak jedności i komunii, który staje się zaczynem dla pojednanego świata".. Jest to odzwierciedlone w motto na herbie, które cytuje w tym miejscu: "W jednym Chrystusie jesteśmy jedno". (Chrześcijanie są jednością z Chrystusem). Jedność, która pragnie rozszerzyć się na inne ścieżki religijne i na wszystkich ludzi dobrej woli. 

"To jest duch misyjny, który powinien nas ożywiać, bez zamykania się we własnej małej grupie lub poczucia wyższości nad światem; jesteśmy wezwani do ofiarowania miłości Boga wszystkim, aby urzeczywistnić tę jedność, która nie niweluje różnic, ale docenia osobistą historię każdej osoby oraz kulturę społeczną i religijną każdego ludu.".

"To jest godzina miłości!"wykrzyknął papież. I podsumował swoje przesłanie, kończąc: "Ze światłem i mocą Ducha Świętego budujmy Kościół oparty na miłości Boga i znaku jedności, Kościół misyjny, który otwiera swoje ramiona na świat, który głosi Słowo, który pozwala się zakwestionować historii i który staje się zaczynem harmonii dla ludzkości.".

Więcej
Powołania

Katolicy chcą się żenić, dlaczego się nie spotykają?

Jeśli zarówno katoliccy mężczyźni, jak i kobiety naprawdę pragną tego samego celu, wiernego i opartego na wartościach związku, każda ze stron musi podjąć zdecydowane działania, aby zrealizować tę wizję i zastąpić narzekanie odnowionym poczuciem celu.

Bryan Lawrence Gonsalves-1 Czerwiec 2025-Czas czytania: 7 minuty

Zauważyłem, że osobliwa ironia utrzymuje się w każdej katolickiej społeczności na świecie. Samotni mężczyźni lamentują: "Szkoda, że nie ma dobrych, pobożnych katolickich kobiet, z którymi mógłbym się ożenić", podczas gdy samotne kobiety wzdychają: "Chciałabym znaleźć wiernego katolickiego mężczyznę". Oboje twierdzą, że szukają inteligencji, życzliwości i niezachwianej wiary. Obie pragną dojrzałości, zaangażowania i związku skoncentrowanego na Bogu. A jednak, pomimo wspólnych celów, każdy z nich upiera się, że nigdzie nie można znaleźć tego drugiego.

Ten paradoks rodzi niewygodne pytanie: jeśli katoliccy mężczyźni szukają katolickich żon, a katolickie kobiety katolickich mężów, dlaczego tak wielu z nich ma trudności z połączeniem się?

Czy chodzi o to, że mężczyźni nie podejmują inicjatywy, wahając się, czy przejąć inicjatywę, jeśli chodzi o dążenie do małżeństwa? A może to kobiety się powstrzymują, czekając na ideał, który nigdy się nie zmaterializuje? Być może jest to coś głębszego, odzwierciedlenie szerszych zmian kulturowych, strachu przed zaangażowaniem lub nierealistycznej normy ukształtowanej przez współczesne oczekiwania randkowe.

W miarę jak tradycyjne modele zalotów zanikają, a świeckie normy randkowe wpływają nawet na najbardziej pobożnych, czy katoliccy single po prostu starają się wypełnić lukę między tym, czego pragną, a tym, jak do tego dążą?

Randkowy dylemat współczesnych katolików

Często słyszę, że katolicy tak długo zwlekają z zaręczynami, ponieważ Kościół nie zezwala na rozwody, więc muszą znaleźć "idealnego" małżonka. Ale to błędne rozumienie celu małżeństwa. Jeśli ktoś chce umawiać się na randki i poślubiać kogoś nieskazitelnego, to jaka jest rola samego małżeństwa? Małżeństwo nie jest trofeum dla doskonałych ludzi. Jest to sakrament uświęcenia, powołanie, w którym mąż i żona doskonalą i umacniają się nawzajem w świętości.

Pomyślmy o słowach błogosławionego Karola Austriackiego, który w dniu swojego ślubu zwrócił się do swojej żony, cesarzowej Zyty, i powiedział: "Teraz, gdy jesteśmy małżeństwem, pomóżmy sobie nawzajem dostać się do nieba". Czekanie w nieskończoność na pojawienie się kogoś "doskonałego" nie jest rozeznawaniem: jest zwlekaniem, a czyniąc to, będziemy czekać wiecznie.

Wysokie standardy i banalne preferencje

Posiadanie silnych norm i wartości w małżeństwie jest słuszne, ale często normy, których ludzie się trzymają, nie są tymi, które naprawdę mają znaczenie. Pamiętam przyjaciółkę z Walencji, która usilnie modliła się o katolickiego męża, z odpowiednimi cnotami, ale także, co ciekawe, z genami, które zapewniłyby, że jej dzieci będą miały niebieskie oczy. Jak na ironię, znalazła mężczyznę, który spełniał oba wymagania. Związek ten jednak nie wypalił. Modląc się i kontynuując rozeznawanie, zdała sobie sprawę, że jej sztywny, wyidealizowany pogląd na "doskonałość" nie uwzględniał prawdziwej kompatybilności opartej na właściwych wartościach.

Zbyt często zarówno mężczyźni, jak i kobiety skupiają się na powierzchownych preferencjach, cechach estetycznych, statusie społecznym lub ulotnych kryteriach osobistych, nie biorąc pod uwagę głębszej istoty osoby. Jaki jest wynik? Albo odrzucają naprawdę dobrego partnera z drobnych i nieistotnych powodów, albo zadowalają się kimś, kto tymczasowo ich weryfikuje, ale nie jest zgodny z ich prawdziwymi wartościami.

Bierność wśród katolików

Wielu katolików twierdzi, że ma ideał, oddanego, troskliwego i zaangażowanego partnera, ale następnie polega na arbitralnych wartościach fizycznych, wskazówkach społecznych, aprobacie rówieśników lub biernych oczekiwaniach, zamiast brać bezpośrednią odpowiedzialność za realizację tego ideału.

Na ironię zakrawa fakt, że wiele osób marzy o spotkaniu "idealnego" partnera, a jednocześnie robi stosunkowo niewiele, by samemu takiej osoby poszukać lub się nią stać. Zamiast tego polegają na sieciach społecznościowych, trzymają się kręgów rodzinnych lub mają nadzieję, że boska interwencja w jakiś sposób przyniesie im kogoś, kto spełnia wszystkie kryteria. Aby skomplikować sprawę, często pozwalają, by opinie ich przyjaciół, terminy narzucone przez rówieśników ("Powinienem być zaręczony przed 30") lub oczekiwania kulturowe dyktowały ich decyzje.

W końcu osobiste standardy zostają uwikłane w chęć przypodobania się innym, co skutkuje brakiem działania pod przykrywką górnolotnej retoryki.

Z kolei biblistka Kimberly Hahn oferuje przebłysk proaktywnej odwagi w swojej książce "Rome Sweet Home", w której opisuje, jak poznała swojego przyszłego męża, Scott Hahnpodczas gdy oboje byli wolontariuszami na potańcówce dla studentów pierwszego roku. "Byłam w radzie orientacyjnej, a Scott był asystentem rezydenta", pisze, "Z tych powodów oboje uczestniczyliśmy w potańcówce dla studentów pierwszego roku. Zauważyłam go na potańcówce i pomyślałam: "Jest zbyt słodki, bym mogła do niego podejść i porozmawiać". Potem pomyślałam: 'Nie, nie jest. Mogę podejść i z nim porozmawiać". Więc podeszłam i zaczęłam z nim rozmawiać". Stawienie czoła tym chwilowym obawom doprowadziło do rozmowy, która ostatecznie utorowała drogę do ich małżeństwa.

Jednak wiele osób waha się przed wyjściem ze swojej strefy komfortu, czekając na wyraźne sygnały społeczne, flirty, potwierdzenie ze strony znajomych lub wyraźne oznaki zainteresowania przed wykonaniem ruchu. Bez takiej zachęty pozostają niezdecydowani, niepewni ujawnienia prawdziwej atrakcyjności. Wahanie to, wzmocnione nieśmiałością i strachem przed odrzuceniem, często przekłada się na połowiczne próby lub całkowitą bezczynność. Jak na ironię, ubolewając nad pozornym brakiem dobrych katolickich mężczyzn lub kobiet, nie dostrzegają, jak ich własna bierność utrwala ten brak.

Nawet jeśli znajdą kogoś, kto pasuje do większości ich wartości, często skupiają się na drobnych niedoskonałościach, które są trywialne i przyćmiewają znaczącą kompatybilność. Niektórzy stają się tak zaabsorbowani powierzchownymi kwestiami, że zaniedbują głębsze rozeznanie. Inni z kolei zadowalają się partnerami, którzy chwilowo potwierdzają ich niepewność, a nie tymi, którzy naprawdę podzielają ich przekonania.

Ostatecznie wyzwaniem nie jest brak wiernych i zaangażowanych katolików w małżeństwach, ale niechęć do podejmowania ryzyka niezbędnego do budowania prawdziwych relacji.

Model biblijny: aktywne poszukiwanie współmałżonka

W przeciwieństwie do biernego podejścia, które wielu przyjmuje dzisiaj, Pismo Święte przedstawia osoby poszukujące małżeństwa, które były aktywne, celowe i odważne, mając wiarę i zaufanie do Boga. Sługa Abrahama otrzymał polecenie aktywnego poszukiwania żony dla Izaaka. Modli się, rozeznaje i podchodzi do Rebeki, a ona przyjmuje propozycję, nawet nie znając ani nie widząc Izaaka, w pełni ufając słowu sługi i Bożemu planowi (Geneza 24).

Jakub zakochał się w Racheli od pierwszego wejrzenia i natychmiast podjął działania, wyrzucając kamień ze studni, aby jej zaimponować, a następnie pracował przez 14 lat, aby się z nią ożenić (Rdz 29:9-30).

Rut śmiało podążyła za radą Naomi i podeszła do Boaza na klepisku, wskazując na swoją gotowość do małżeństwa. Z szacunkiem poprosiła go, by został jej krewnym-odkupicielem, robiąc odważny krok w kierunku małżeństwa (Rut 3:1-11). Pokazuje to, że również kobiety mogą podjąć inicjatywę w celu znalezienia pobożnego małżonka z poszanowaniem granic kulturowych i moralnych.

Co więcej, Abigail odważnie zwraca się do Dawida, pokazując swoją pewność siebie, mądrość i inteligencję, a tym samym imponuje mu, stając się później jego żoną (1 Samuela 25). Tobiasz nie pozwala, by strach powstrzymał go przed poślubieniem Sary, pomimo jej tragicznej przeszłości, modli się, ufa i działa (Tob 6-8).

Małżeństwo jako odzwierciedlenie naszych przekonań

Wartości mają znaczenie. Twierdzę, że nasz wybór tego, z kim się umawiamy i kogo poślubiamy, jest w pewnym sensie sumą naszych indywidualnych przekonań i wartości. Daną osobę zawsze będzie pociągać ktoś, kto odzwierciedla jej najgłębszą wizję siebie, usposobienie, które pasuje do jej własnego, wibracje, które rezonują z jej własnymi, których zaangażowanie pozwala jej doświadczyć poczucia własnej wartości. Nikt nie chce wiązać się z kimś, kogo uważa za gorszego od siebie pod względem jakichkolwiek arbitralnych standardów lub obiektywnych wartości. Osoba, która jest dumnie przekonana o własnej wartości, będzie chciała najwyższego typu współmałżonka, jakiego może znaleźć, osoby godnej podziwu, najsilniejszej, "najtrudniejszej do zdobycia", że tak powiem, ponieważ tylko w towarzystwie takiej osoby można znaleźć poczucie spełnienia.

Przywiązanie do osoby, której nie uważa się za godną siebie, na dłuższą metę prowadzi jedynie do poczucia urazy. Stąd potrzeba, aby obie osoby w związku szanowały się nawzajem na podstawowym poziomie, obserwowały istotę osoby, z którą są i akceptowały ją.

Złożę śmiałe oświadczenie: pokaż mi osobę, którą wolisz romantycznie, a ja pokażę ci twój charakter. Jeśli mówimy, że ludzie są miarą tych, którymi się otaczają, to czy nie są również miarą ludzi, z którymi się umawiają i poślubiają? Rzeczy, które kochamy, ujawniają, kim jesteśmy i jacy jesteśmy.

Co więcej, chociaż ważne jest, aby znaleźć ludzi o takich samych wartościach i przekonaniach jak twoje, równie ważne jest, abyś odpowiednio cenił siebie. Osoba, która nie ceni siebie, nie może naprawdę cenić innych w romantycznym sensie. Na przykład, jeśli brakuje jej pokory, nie rozpozna w pełni tej cnoty u innych, a nawet może nazwać ją tchórzostwem lub słabością. Jeśli duma nadyma jej ego, to wszystko, co odwraca od niej uwagę, odczuwa jako osobistą zniewagę.

Mówiąc najprościej, sposób, w jaki postrzegamy innych, odzwierciedla nasze własne cnoty. Osoba ze zdrową samooceną może zaoferować prawdziwą miłość właśnie dlatego, że trzyma się spójnych i bezkompromisowych wartości. Z kolei od kogoś, kogo poczucie własnej wartości zmienia się z każdym powiewem wiatru, nie można oczekiwać, że będzie wierny drugiej osobie, gdy nie jest wierny nawet samemu sobie. Aby prawdziwie kochać tych, których kochamy, musimy być w zgodzie z naszym charakterem i zasadami.

Koniec z wymówkami

Zbyt wielu katolików traktuje poszukiwanie małżonka inaczej niż inne cele. Jeśli chcemy być pokorni, praktykujemy pokorę. Jeśli chcemy wzrastać w miłości, służymy innym. Ale jeśli chcemy znaleźć współmałżonka... czy siedzimy i czekamy?

Katoliccy mężczyźni i kobiety, którzy naprawdę doceniają oddanie, inteligencję, życzliwość i zaangażowanie, muszą być przygotowani na dążenie do tych cech z zamiarem. Może to oznaczać wyjście poza kręgi rodzinne, dołączenie do społeczności, które wspierają te cnoty lub po prostu zaangażowanie się w rozmowę z ludźmi, którzy podzielają te same ideały.

W końcu miłość odzwierciedla nasze najgłębsze moralne przekonania i wartości. Jeśli dwoje ludzi twierdzi, że akceptuje katolicką pobożność i cnoty, ale nie robi nic, aby je znaleźć lub kultywować, ryzykują podważenie samych zasad, które wyznają.

Dla tych, którzy twierdzą, że "nie mogą znaleźć nikogo pobożnego, troskliwego lub poważnego", uzasadnione jest bliższe zbadanie ich własnych wysiłków. Czy faktycznie działali zgodnie z wysokimi standardami, które wyznaczyli? Czy są emocjonalnie przygotowani do rozpoznania i nadania priorytetu tym wartościom u innych? Czy uczestniczyli w wydarzeniach lub dyskusjach, które kultywują te cechy, czy po prostu czekają, aż ktoś inny zrobi pierwszy krok?

Znajome "chciałbym" może czasami maskować głębszy strach przed odrzuceniem, osądem lub podatnością na zranienie. Jednak stawienie czoła tym lękom jest niezbędną częścią szczerego zaangażowania; bez takiej odwagi ideały oddania i cnoty nigdy nie ożyją.

Wiara w pełnym tego słowa znaczeniu wymaga życia zgodnie z przekonaniami, naprawiania emocjonalnych ran i pozostawania otwartym na nieoczekiwane osoby, które mogą być dokładnie tym, o kogo modliliśmy się przez cały czas. Nie jest to odpowiedzialność, którą można przypisać komuś innemu.

W momencie, gdy przestajemy czekać, aż inni przerwą ten cykl i bierzemy odpowiedzialność za nasze własne słowa i czyny, dostosowujemy zasady do praktyki, zachowując moralność i odrzucając hipokryzję. Jeśli zarówno katoliccy mężczyźni, jak i kobiety naprawdę pragną tego samego celu, wiernego, opartego na wartościach związku, każda ze stron musi działać zdecydowanie, aby zrealizować tę wizję. Zastąpmy narzekanie odnowionym poczuciem celu. W ten sposób kultywujemy integralność, którą rzekomo pielęgnujemy.

AutorBryan Lawrence Gonsalves

Założyciel "Catholicism Coffee".

Książki

Erotyczny i macierzyński

Dr Mariolina Ceriotti Migliarese twierdzi, że kobiety mają dwa istotne i uzupełniające się wymiary: wymiar erotyczny, który wzmacnia kobiecą tożsamość i związek pary, oraz wymiar macierzyński, który w pełni realizuje się w dawaniu siebie swoim dzieciom.

Álvaro Gil Ruiz-31 maja 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

Włoska lekarka Mariolina Ceriotti Migliares mówi w swojej książce "Erotyczny i macierzyński"Dwa wymiary kobiety. Oba są ze sobą powiązane i mają swój cel. Wymiar erotyczny ma fundamentalne znaczenie dla zrównoważonej samooceny, a w relacjach między parami dla komplementarnej relacji między mężczyzną a kobietą. Psychiatra wyjaśnia, że wymiary te rodzą się z właściwego spojrzenia mężczyzny, począwszy od jego ojca i braci, i są rozwijane w kontaktach z innymi mężczyznami.

Esperanza Ruiz, w kwietniowym numerze La Antorcha, rozwija tę myśl: "Kobiety są zbudowane w oparciu o odniesienie do ojca. Zanik figury ojca głęboko nas osłabia. Ojciec jest pierwszym mężczyzną, który wymawia nasze imię i pociąga nas za serce. Dziecko, które czuje się kochane i ważne dla ojca, staje się świadome swojej wartości i przegania lęki.

Nie ma głębszej kobiecości niż ta, która była ceniona, której ufano i która towarzyszyła upadkom. Tak więc, jeśli chodzi o związek randkowy, przyciąganie jest wzajemne między mężczyzną a kobietą, ponieważ istnieje określona kobiecość i męskość, która prowadzi do zjednoczenia nie tylko cielesnego, ale także duchowego.

Jednocześnie w relacji z dziećmi kobieta realizuje swoje macierzyństwo, które jest oznaką czułości i bezgranicznego oddania komuś, kto rodzi się z jej łona. Co ciekawe, rozwija się dzięki innemu wymiarowi, to znaczy jest owocem przyciągania między mężczyzną a kobietą. Prowadzi to do tego, że kobieta wykazuje szczególne piękno i świeżość podczas ciąży.

Jaume Vives mówi o tym momencie w tym samym kwietniowym numerze La Antorcha: "Ciąża, którą Teresa Pueyo pięknie porównuje do Eucharystii - pomijając wszelkie odległości - dziś nie staje się cudem, który daje życie i pokazuje nam odcisk Stwórcy, ale przeszkodą, którą należy pokonać lub zneutralizować, aby nas nie dotknęła".

Ana Iris Simón, słynna i sugestywna pisarka i dziennikarka - matka dwójki dzieci - wskazała w trafnej kolumnie zatytułowanej "Prawdziwe macierzyństwo" w ELLE, jeden z kluczy do jego zrozumienia: "Chociaż nawet przekształcenie rodzicielstwa w zawody żałobne ma swoje zalety: ponieważ wiadomość, którą otrzymujesz z sieci, jest taka, że jest to dolina łez, kiedy jej doświadczasz, zdajesz sobie sprawę, że nie jest tak źle. I że prawdziwe macierzyństwo to noszenie stanika do karmienia ze śladami wymiocin, cieniami pod oczami aż po stopy i torbą pełną farb, klocków Lego i na wpół zjedzonych kanapek. Ale to także - i przede wszystkim - radość i spełnienie życia, aby inni mogli żyć.

Przed i po porodzie rozwija ten aspekt, który nie może być zastąpiony przez nikogo - nawet przez sztuczną inteligencję - ponieważ jest niezbędny, aby potomstwo rozwijało się jako osoba. Ten macierzyński wymiar jest często postrzegany jako ograniczenie wolności przez źle rozumiany feminizm, choć tak nie jest, ponieważ jest to akt wolnego i hojnego poświęcenia, za który wszyscy jesteśmy wdzięczni, ponieważ dobra matka jest oddana swoim dzieciom. 

Dlatego oba wymiary, erotyczny i macierzyński, są sposobami dawania siebie drugiej osobie, problem pojawia się, gdy role są mylone. Dr Ceriotti wyjaśnia, że wymiary te są komplementarne i ostrzega nas przed niebezpieczeństwem wlania jednego z dwóch wymiarów w niewłaściwą osobę.

Innymi słowy, mówi o dwóch coraz bardziej powszechnych psychopatologiach: matkach, które traktują swoich mężów jak synów lub matkach, które traktują swoich synów jak mężów.

Jeśli relacja w małżeństwie jest macierzyńska, a nie atrakcyjna, nie będzie pełni ani komplementarności między mężczyzną a kobietą, co doprowadzi do dysfunkcji, które będą miały wpływ na rodzinę. I odwrotnie, erotyzacja relacji z dzieckiem, szukanie uczucia do męża w dziecku, prowadzi do tyranii dzieci, które "detronizują" ojca.

Obie rzeczywistości są coraz częstsze i często niezauważane. Dlatego ważne jest, abyśmy zastanowili się nad naszymi relacjami z członkami rodziny, abyśmy mogli wzmocnić zdrowe więzi i wyleczyć te niezdrowe. 

Książki

Rzymskie prześladowania chrześcijan

Wraz z publiczną manifestacją pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej i jej szybkim rozwojem, rozpoczęły się rzymskie prześladowania przeciwko zewnętrznym przejawom wiary. Tysiące osób zostało straconych lub skazanych.  

Jerónimo Leal-31 maja 2025 r.-Czas czytania: 5 minuty

Każde z rzymskich prześladowań chrześcijan różniło się od innych. Na długo przed pojawieniem się chrześcijaństwa rzymskie władze państwowe zdawały sobie sprawę z niebezpieczeństwa inwazji egzotycznych bóstw. Środkiem zaradczym był zakaz wprowadzania nowych kultów, w tym kultów prywatnych. 

Tysiące zostało oskarżonych, straconych lub skazanych na dożywocie. Jeśli chodzi o liczbę, niektórzy mówią o dziesięciu prześladowaniach. Jest to jednak symboliczna liczba związana z Apokalipsą. Co więcej, były one pomieszane z czasami pokoju.

Środki przeciwko nowym kultom były różne, ale najbardziej znanym jest Senatus Consultum de Bacchanalibus (186 p.n.e.). Doniesienia o rytualnych morderstwach, otruciach i spadkach dokonanych przez tajne stowarzyszenie obejmowały ponad siedem tysięcy oskarżonych, straconych lub skazanych na dożywotnie więzienie. Powodem było zawsze zapobieganie zepsuciu moralności i zakłócaniu porządku publicznego.

Kult cesarski, ściśle związany z prześladowaniami

Kult cesarski był ściśle związany z prześladowaniami. August, który nadał temu kultowi oficjalną formę, zezwolił na oddawanie czci jego geniuszowi (rodzajowi boskiego sobowtóra) jako znak lojalności. W pierwszym wieku linia Augusta została utrzymana, z wyjątkiem tyrańskich ekscesów, takich jak Domicjan, który rościł sobie prawo do tytułu Dominus. 

Zmarli książęta przechodzili apoteozę na mocy dekretu senatu, który wykluczał tyranów, potępiając ich pamięć, jak w przypadku Nerona. W II wieku apoteoza w życiu cesarzy i ich rodzin stała się automatyczna, na przykład w przypadku Antoninusa Piusa i Faustyny. 

W III wieku dodano kult cesarza i Aureliana (270-275). Identyfikuje się on (Dominus et Deus) z Bogiem Słońca i jest przedstawiany z diademem radiata i płaszczem ze złotymi klamrami. Dioklecjan, na początku IV wieku, jest uważany za adoptowanego syna Jowisza i jego kolegi Maksymiana Herkulesa, rozpoczynając podwójną linię cesarzy Jowisza i Herkulesa.

Tło

Dla rodzącego się Kościoła tłem prześladowań jest bunt przeciwko chrześcijanom w Jerozolimie w latach 32-34, którzy musieli uciekać do Antiochii i innych miejsc. A za panowania Klaudiusza, około roku 49, wypędzenie Żydów z Rzymu, a wraz z nimi także chrześcijan. Żaden z tych momentów nie jest jeszcze zorganizowanym prześladowaniem, ponieważ są to sporadyczne wydarzenia. Musimy poczekać do roku 64, kiedy Neron, po spaleniu Rzymu, kazał prześladować chrześcijan, oskarżając ich o spowodowanie tego wydarzenia.

Oskarżenie o spowodowanie pożaru w Rzymie

Według niektórych historyków oskarżenie to pochodziło od ludu rzymskiego. Mamy jednak tekst Tacyta († 120 n.e.), w którym stwierdza się, że Neron, aby położyć kres plotkom, przedstawił jako winnych tych, których wulgarni nazywali chrześcijanami. Zaczął od aresztowania tych, którzy otwarcie wyznawali swoją wiarę, a następnie, poprzez donosy, wielką rzeszę. Zostali oni skazani pod zarzutem nienawiści do ludzkości.

Neron ofiarował swoje ogrody na spektakl, w którym chrześcijanie, pokryci skórami dzikich zwierząt, byli rozrywani na kawałki przez psy. Przybici do krzyży, byli paleni o zmroku, aby służyć jako oświetlenie w nocy. 

Torturowanie chrześcijan w Watykanie

Sam cesarz był zaangażowany w mieszanie się z plebsem, w stroju rydwanu lub jeżdżąc na rydwanie. Dlatego, jak mówi Tacyt, "nawet jeśli byli winni i zasługiwali na maksymalne kary, wywoływali współczucie na myśl, że zginęli nie dla dobra publicznego, ale dla zaspokojenia okrucieństwa jednego".

Pożar, który spalił prawie cały Rzym, rozpoczął się w Circus Maximus, który został całkowicie zniszczony. Wyjaśnia to, dlaczego tortury chrześcijan były przeprowadzane w Watykanie, ponieważ w tamtym czasie nie było innego odpowiedniego miejsca do ich przeprowadzenia.

Wybitni i zwykli ludzie

Niektórzy podają liczbę dziesięciu prześladowań, ale wiadomo, że jest to symboliczna liczba związana z Apokalipsą. 

Pewne jest, że podczas prześladowań zginęły zarówno ważne postacie, jak i zwykli ludzie: za Nerona (64), Piotr i Paweł; za Domicjana (90), Jan; za Trajana (98-117), Ignacy z Antiochii; za Marka Aureliusza (161-180), Justyn; za Kommodusa (180), męczennicy skillitańscy. Za Septymiusza Sewera (193-211), Perpetua i Felicity; za Maksymiana Traka (235-238), papieża Poncjana; za Decjusza (249-251) są bardzo liczne; za Waleriana (253-260), Wawrzyńca i Cypriana. 

Wreszcie, wraz z Dioklecjanem (248-305), będziemy mieli cztery kolejne edykty, które pochłoną niezliczone ofiary. Każdy z prześladowania ma swoje własne motywacje i cechy.

Pochodzenie i motywacje 

Tertulian mówi o pochodzeniu prześladowań od Nerona. Jego stwierdzenie jest kontrowersyjne i dzieli uczonych na tych, którzy mu się sprzeciwiają i tych, którzy bronią istnienia ogólnego prawa prześladowań przeciwko chrześcijaństwu. Być może jedynym sposobem na wyjaśnienie, że istniały prześladowania o charakterze lokalnym i sporadycznym, jak miało to miejsce w Lyonie, jest istnienie coercitio, czyli interwencji siłą. Siły zadekretowanej przez prokonsulów, próbujących uspokoić opinię publiczną, która uległa fermentowi. 

Pogląd ten jest wyważony, ponieważ łączy w sobie trzy możliwe czynniki. Pojawiły się oskarżenia o przestępstwa karane przez prawo zwyczajowe, interwencje sił prawa i porządku oraz przetrwanie starożytnych dekretów Nerona i Domicjana. Tak czy inaczej, Tertulian stwierdza, że sława, plotki, rozprzestrzeniły się wśród ludzi na ulicy z alarmującymi wiadomościami o prywatnym zachowaniu chrześcijan.

Główne zarzuty: świętokradztwo i lèse-majesté

Przyczyny i oskarżenia ludzi przeciwko Chrześcijanie to świętokradztwo i lèse majesté. W rzeczywistości jest to nieporządek i bunt przeciwko władzy. Każde słowo przeciwko Felicitas temporum, które głoszą cesarskie inskrypcje, medale i monety, z których są dumni. Udział w nielegalnych zgromadzeniach, podczas których naruszany jest spokój publiczny. 

Ale są one raczej wymówką, która nie wyjaśnia okrucieństwa niektórych prześladowań, w których chrześcijanie byli torturowani biczami, dzikimi bestiami, żelaznym krzesłem, na którym palono ciała....

Potrójne oskarżenie i pomówienie: kazirodztwo, rytualne dzieciobójstwo i kanibalizm

Oskarżenia przeciwko chrześcijanom pierwotnie pochodziły od wulgarnych i zostały wyartykułowane w potrójnym oskarżeniu: kazirodztwo, rytualne dzieciobójstwo i kanibalizm. Istnieją dowody na to, że te trzy zarzuty nie były zjednoczone na początku prześladowań, ale że narodziły się osobno i zbiegły się w tym samym oskarżeniu z polemicznego dzieła Fronton przeciwko chrześcijanom (162-166). 

Według Melitona z Sardis, oskarżenia zaczęły się już za Klaudiusza i Nerona, czyli od najwcześniejszych czasów. Z pewnością w czasach Pliniusza pojawiały się oszczercze oskarżenia o kanibalizm. 

Ten rodzaj oskarżeń był spowodowany głosami słyszanymi na temat uczty eucharystycznej i komunii Ciała i Krwi Chrystusa. Dochodziła do tego skryta natura nabożeństwa: im bardziej starano się to ukryć, tym więcej podejrzeń wzbudzała wieść o tym. 

Zazdrość, urazy, wyobrażenia...

Oskarżenie o kazirodztwo było prawdopodobnie spowodowane nazwą, którą pierwsi chrześcijanie nazywali siebie nawzajem braćmi. Jeśli chodzi o autorów tych oszczerstw, nie możemy wykluczyć, że po tym, jak pierwszy głos został rozpowszechniony, zazdrość lub uraza mogły sprawić, że członkowie niektórych mistycznych sekt podzielili się oskarżeniami. 

Opis - oczywiście wyobrażony - chrześcijańskiej ceremonii można znaleźć u różnych autorów chrześcijańskiej starożytności: głodnemu psu, który jest przywiązany do ciężkiego świecznika, rzuca się resztki jedzenia; pies następnie pędzi za nimi, przewracając świecznik na ziemię i tym samym gasząc światło, w którym to momencie kazirodztwo ma miejsce wśród wszystkich obecnych.

Każde prześladowanie było inne

Należy podkreślić dwa fakty: po pierwsze, każde prześladowanie różni się od innych i nie możemy oceniać ich wszystkich w ten sam sposób; po drugie, nie było ciągłych prześladowań, ale mieszały się one z czasami pokoju. 

Wiadomości pochodziły z materiałów pogańskich i chrześcijańskich: Tacyt, Pliniusz, Trajan, Apologie, Dzieje męczenników (które były przedmiotem publicznej i liturgicznej lektury), pisma niektórych historyków. Męczeństwo było natychmiast postrzegane z perspektywy najwyższego naśladowania Jezusa Chrystusa.

Przemoc i religia

AutorJosé Carlos Martín de la Hoz (red.)
Redakcja: Rialp
Rok: 2025
Liczba stron : 400
JęzykAngielski

AutorJerónimo Leal

Papieski Uniwersytet Santa Croce, "The Roman persecutions", w AA.VV, "Przemoc i religia"pod redakcją José Carlosa Martína de la Hoza (Rialp, 2025).

Świat

Egipt wywłaszcza klasztor św. Katarzyny na Synaju po piętnastu wiekach autonomii

Międzynarodowa troska o przyszłość kultowego prawosławnego centrum duchowego.

Javier García Herrería-30 maja 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

Historyczny prawosławny klasztor Święta Katarzynapołożony u podnóża góry Synaj założony w VI wieku przez cesarza Justyniana, oficjalnie przeszedł w ręce państwa egipskiego po kontrowersyjnym orzeczeniu wydanym 28 maja przez sąd w Ismailii. Decyzja ta kończy ponad 1500 lat autonomii tego jednego z najstarszych funkcjonujących klasztorów chrześcijańskich na świecie.

Wyrok sądu nakazuje konfiskatę całego majątku klasztoru - w tym nieruchomości, bibliotek, relikwii oraz bezcennych manuskryptów i ikon - i stanowi, że zarządzanie klasztorem przejdzie w całości na państwo. Dwudziestu mnichom, którzy tworzą wspólnotę, ograniczono dostęp do niektórych obszarów, pozwalając im przebywać tylko w celach liturgicznych i na warunkach narzuconych przez władze cywilne.

Zagrożone dziedzictwo duchowe i kulturowe

Katarzyny, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, przez wieki był symbolem współistnienia i szacunku międzyreligijnego. Tradycyjnie uważany za vakuf -Miejsce to, święte miejsce szanowane przez islam, cieszyło się ochroną społeczności Beduinów i samego państwa egipskiego, nawet w czasach politycznych zawirowań.

Jednak przez lata klasztor był celem działań prawnych podejmowanych przez różne części egipskiego aparatu państwowego. Niektórzy analitycy przypisują tę ofensywę radykalnym sektorom tak zwanego "głębokiego państwa", zwłaszcza od czasów Bractwa Muzułmańskiego, i wskazują na niezdolność prezydenta Abdela Fattaha al-Sisiego do powstrzymania tych nacisków.

Chociaż urzędnicy, tacy jak archeolog Abdel Rahim Rihan, bronili orzeczenia jako działania mającego na celu "wzmocnienie dziedzictwa z korzyścią dla świata i samych mnichów", społeczność religijna potępia je jako "faktyczne wydalenie" i bezpośrednie zagrożenie dla przetrwania tego miejsca jako centrum duchowego.

Reakcje i wpływ dyplomatyczny

Skutki orzeczenia już przekroczyły granice. Grecja ostro zareagowała na to, co postrzega jako atak na symbol hellenizmu i prawosławia. Grecki prawosławny arcybiskup Aten, Ieronymos, wyraził swoje oburzenie: "Nie chcę i nie mogę uwierzyć, że dziś hellenizm i prawosławie doświadczają kolejnego historycznego "podboju". Ta duchowa latarnia morska stoi teraz przed kwestią przetrwania".

Zarówno grecki rząd, jak i Ekumeniczny Patriarchat Konstantynopola wyraziły głębokie odrzucenie decyzji, którą opisują jako niedopuszczalną i niepokojącą dla przyszłości kultowego miejsca kultu religijnego.

Grecki minister spraw zagranicznych George Gerapetritis natychmiast skontaktował się ze swoim egipskim odpowiednikiem, aby wyrazić oficjalne stanowisko Grecji. "Nie ma miejsca na odstępstwa od wspólnego porozumienia obu stron, wyrażonego przez przywódców obu krajów w ramach niedawnej Rady Wysokiej Współpracy w Atenach" - podkreślił, odnosząc się do dwustronnych zobowiązań dotyczących poszanowania dziedzictwa kulturowego i religijnego.

Ze swojej strony, Patriarcha Ekumeniczny Bartłomiej I, najwyższy duchowy autorytet Kościoła Prawosławnego, wyraził zaniepokojenie tym, co uważa za atak na historyczny system ochrony klasztoru. "Patriarchat Ekumeniczny został poinformowany z bolesnym zaskoczeniem, że właściwy sąd w Egipcie zakwestionował system własności historycznego Świętego Klasztoru na Synaju", powiedział w oświadczeniu.

Społeczność klasztorna ogłosiła rozpoczęcie międzynarodowej kampanii informacyjnej skierowanej do kościołów, wspólnot religijnych i organów międzynarodowych, mającej na celu odwrócenie tego środka. Kontekst geopolityczny dodatkowo zwiększa napięcie: Egipt jest obecnie pogrążony w kryzysie regionalnym wynikającym z konfliktu w Palestynie i obecności grup dżihadystycznych na Półwyspie Synaj, z których niektóre w przeszłości bezpośrednio zagrażały klasztorowi.

Wywłaszczenie to nie tylko złamało tysiącletnią tradycję klasztornej autonomii, ale także otworzyło daleko idącą dyplomatyczną i kościelną ranę. Przyszłość klasztoru św. Katarzyny, duchowego klejnotu wschodniego chrześcijaństwa, stoi teraz pod znakiem zapytania.

Świat

Transhumanizm ma pewnego dnia zastąpić ludzi, twierdzą eksperci 

To bardzo aktualny termin: transhumanizm. W Internecie, w telewizji, w prasie, pojawia się wielokrotnie, intrygująco i niejasno groźnie. Czym więc jest i jak wygląda przez pryzmat filozofii, nauki i teologii? Ponieważ wydaje się dążyć do pewnego rodzaju cyfrowej nieśmiertelności poprzez fuzję człowieka z maszyną.  

OSV / Omnes-30 maja 2025 r.-Czas czytania: 4 minuty

- Kimberley Heatherington (OSV News)

Transhumanizm to bardzo aktualny termin. Czym dokładnie jest transhumanizm? Ponieważ sprawia wrażenie, że dąży do pewnego rodzaju cyfrowej nieśmiertelności, z antyludzką ideologią.

Dyskusja, która odbyła się 15 maja w Instytucie Ekologii Człowieka na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie, przyniosła natychmiastowe spostrzeżenia pod tytułem "Transhumanizm: ostatnia herezja?

Panelistami byli Jan Bentz, profesor i wykładowca w Blackfriars Studium w Oksfordzie w Anglii. Wael Taji Miller, redaktor Axioma Center, pierwszego opartego na wierze chrześcijańskiego think tanku na Węgrzech. Oraz Legionista Chrystusa o. Michael Baggot, profesor teologii i bioetyki, obecnie wykładający w Papieskim Athenaeum Regina Apostolorum w Rzymie.

Transhumanizm, nie tylko nowa technologia

Każdy z nich argumentował w tym kierunku, korzystając z wiedzy specjalistycznej ze swoich dyscyplin. Transhumanizm nie jest po prostu projektem technologicznym, ale raczej modernistyczną herezją, która dąży do zastąpienia osoby ludzkiej sztucznie zaprojektowaną, ulepszoną maszynowo istotą. 

I jeśli brzmi to jak science fiction - w dużej mierze nadal nim jest - ale to nie znaczy, że nie jest to ostateczne zagrożenie dla ludzkiej godności, które katolicy mogą wygodnie zignorować.

Jako ideologiczny bliźniak transhumanizmu, powiedział Jan Bentz, utopizm postrzega człowieka jako samowystarczalnego i niezależnego od boskości i odrzuca jakąkolwiek trwałość ludzkiej natury. Myli postęp z odkupieniem i zastępuje metafizykę, pytania o rzeczywistość i istnienie, ideologią.

"Utopianizm", zaproponował Bentz, "jest upartym postchrześcijańskim zaprzeczeniem upadłej kondycji człowieka i odrzuceniem historycznych, społecznych i moralnych ograniczeń, które muszą być uznane w każdym sprawiedliwym porządku politycznym". Jest to także, kontynuował, "uparte mylenie doczesnego postępu z eschatologicznym (ostatecznym) odkupieniem".

Rodzaj religii bez religii

Krótko mówiąc, jest to rodzaj religii bez religii. Rzeczywiście, jak zwięźle zauważono w opisie panelu (eksperckiego), "współczesny ruch transhumanistyczny jest przedstawiany jako kolejny etap ewolucji człowieka. Nieunikniony skok w kierunku superinteligencji, nieśmiertelności i przekroczenia biologicznych ograniczeń".

"Pod okleiną technologicznego optymizmu kryje się jednak ideologia głęboko antyludzkiPróba odrzucenia natury, moralności i stworzonego porządku na rzecz utopii samodeifikacji".

Ale dlaczego idea utopii, o której być może jesteśmy uwarunkowani myśleć jako o pozytywnym dobru, odpowiedniku szczęścia, jest herezją?

"Utopia jest odwieczną herezją, ponieważ... próbuje urzeczywistnić miasto Boga na ziemi" - powiedział po prostu Bentz. "Próbuje ustanowić raj na ziemi. Większość utopijnej retoryki rozwija się w oparciu o tę główną ideę: utopiści i transhumaniści rzadko mówią o negatywnych skutkach ubocznych" - dodał. "I o szkodach ubocznych, które wynikają z ich programu politycznego, a nawet ideologicznego lub filozoficznego. Będą mówić o pozytywach, ale nie o negatywach".

Transhumanizm, obsesja na punkcie śmierci

Wael Taji Miller, który jest również neuronaukowcem kognitywnym, wskazał na transhumanistyczną obsesję na punkcie śmierci jako rodzaju defektu, wady genetycznej lub usterki błędnie wpisanej w ludzką egzystencję.

"W jakiś sposób, w tym strachu przed śmiercią, który transhumaniści wydają się uosabiać, świadomie i nieświadomie, wydaje się, że istnieje pragnienie pozostawienia reszty z nas w tyle" - powiedział Miller. "Zostaniemy w tyle, a oni osiągną transcendencję, transcendencję jedynego rodzaju, który naprawdę ma dla nich znaczenie, czyli ucieczkę od śmierci".

Z pewnością, jeśli ciało zawiedzie, możemy przenieść naszą świadomość do jakiejś cielesnej maszyny lub cielesnego nośnika, powtarzając ten proces za każdym razem, gdy nowe ciało zawiedzie. A może nawet lepiej" - powiedział Miller, wcielając się w rolę transhumanisty. "Moglibyśmy po prostu przenieść naszą świadomość do jakiejś maszyny, przesłać ją do chmury.

Miller nie popiera tego projektu.

Nie "nie", ale "dlaczego"?

"Patrząc na to z perspektywy neuronauki, moja odpowiedź na tę propozycję nie brzmi "nie", ale "dlaczego". Ani mnie, ani żadnemu wiarygodnemu naukowcowi w tej dziedzinie nie udało się wykazać, że sama świadomość jest przenośna" - powiedział. "Jest to iluzoryczna spekulacja - to znaczy utopijna - (a) jej dążenie samo w sobie może mieć bardzo niebezpieczne konsekwencje".

Jak zauważył Miller, transhumanizm dąży do osiągnięcia doskonałości bez pokuty, do zbawienia bez doktryny zbawienia i do życia wiecznego.

"Dla mnie", powiedział Miller, "drogą do doskonałości jest zbawienie, a nie informacja". Ojciec Michael Baggot powiedział, że postrzegana społeczna porażka religii zachęciła niektórych do przyjęcia transhumanizmu.

Dla wielu religia jest "staromodna".

"Dla wielu religia jest przestarzałym zbiorem mitów, niespełnionych marzeń" - zauważył. "Ale, jak na ironię, u wielu świeckich transhumanistów dość często odnajdujemy rodzaj quasi-religijnej tendencji lub popędu.

Podczas gdy jego ideologia wydaje się podzielać niektóre z tych samych celów i projektów co religia, transhumanizm w rzeczywistości dąży do postępu, zamiast oferować niespełnione marzenia o lepszym świecie.

Transhumanizm, jak powiedział ojciec Baggot, ostatecznie ma nadzieję zaradzić "odwiecznym trudnościom ludzkiej natury": starzeniu się, chorobom, cierpieniu i śmierci.

A ponieważ dążą do swego rodzaju cyfrowej nieśmiertelności, postludzkości poprzez wyzwolenie się na dużą skalę z ograniczeń ciała, transhumaniści zalecają cierpliwość.

Połączenie człowieka z maszyną

"Na razie", powiedział ojciec Baggot, proponują oni, by "zadowolić się naszymi skromnymi wysiłkami, by stopniowo przedłużać to życie, aż w końcu będziemy mogli osiągnąć ten rodzaj przełomu w fuzji człowieka z maszyną i tę wykładniczą eksplozję inteligencji, która przyniesie to wielkie wyzwolenie od wszystkich słabości i ułomności ciała".

Ale znów pojawia się ironia. "Transhumaniści mają głębokie poczucie konsekwencji grzechu. Niestety, stracili poczucie reszty historii zbawienia" - dodał.

"Nie ma wyraźnego poczucia istnienia Stwórcy. Nie ma obiektywnego porządku, nieodłącznego od tego stworzenia. I dlatego nie ma nadziei na uwolnienie, dzięki boskiej łasce, od konsekwencji tych grzechów" - podkreślił ojciec Baggot - "W tej wizji jesteśmy pod wieloma względami kosmicznymi sierotami, jesteśmy pozostawieni samym sobie".


Kimberley Heatherington pisze dla OSV News z Wirginii.


Ten artykuł jest tłumaczeniem artykułu opublikowanego po raz pierwszy w OSV News. Oryginalny artykuł można znaleźć tutaj tutaj.

AutorOSV / Omnes

Książki

"Conversos": Rozpoznanie Chrystusa pod koniec średniowiecza

David Jiménez Blanco, ekonomista z pasją do przeszłości, opowiada w Conversos historię żydowskich konwersji w średniowiecznej Hiszpanii.

José Carlos Martín de la Hoz-30 maja 2025 r.-Czas czytania: 4 minuty

Ekonomista David Jiménez Blanco (Granada 1963), specjalista w dziedzinie bankowości inwestycyjnej i menedżer dużych firm, jest jednocześnie doświadczonym historykiem minionych czasów w naszej krainie, a dzięki pracy, którą teraz prezentujemy, pokazuje, że historia może być drugim zawodem lub zawodem, ponieważ, jak powiedział święty Josemaría, odpoczynek oznacza zmianę zawodu, dzięki czemu czytelnik przekona się, że Jiménez Blanco studiował i czerpał przyjemność z dokumentowania i pisania. "Conversos"..

Mylący tytuł

W każdym razie zacznijmy od wskazania, że tytuł pracy jest nieco mylący, ponieważ z jego lektury łatwo wywnioskować, że autor zamierza opracować esej na temat teologii historii, aby pokazać procesy konwersji Żydów z Sewilli, Walencji i Burgos w latach 1390-1391, kiedy to w niektórych dużych miastach Hispanii zaczęły mieć miejsce liczne konwersje z judaizmu na chrześcijaństwo.

Podobnie, z podtytułu można by zaryzykować, że będziemy świadkami "metanoi" lub wewnętrznego nawrócenia na chrześcijaństwo Salomóna Leví, najważniejszego Żyda w królestwach Kastylii i Aragonii, który był wielkim rabinem Burgos, a po pewnym czasie został wyświęcony na księdza i biskupa, by ostatecznie zająć arcybiskupstwo Burgos, wówczas również najważniejsze w Kastylii.

O co tak naprawdę chodzi

W rzeczywistości książka jest świetną historyczną ekspozycją i osadzeniem współistnienia Żydów, muzułmanów i chrześcijan w czasach końca rekonkwisty, w XIV i XV wieku, kiedy chrześcijanie mieszkający na Półwyspie Iberyjskim intensywnie zastanawiali się nad przyczyną braku nawróceń Żydów na chrześcijaństwo i doszli do wniosku, że nie wytłumaczyli się dobrze. 

Zarówno chrześcijańscy teologowie, jak i wierni byli przekonani, że jeśli będą w stanie lepiej się wytłumaczyć, z pewnością staną się masą, co rzeczywiście zrobili.

Rzeczywiście, od czasu opublikowania w latach pięćdziesiątych XX wieku akt "Disputation of Tortosa" (Antonio Pacios, CSIC-Arias Montano Institute, 1957), bardzo dobrze znamy wezwanie papieża Luny, Benedykta XIII, i króla Aragonii, Ferdynanda I, do wielkich ludzi królestwa Aragonii, duchowieństwa i szlachty, a także najważniejszych Żydów, do udziału w publicznej dyspucie trwającej prawie dwa lata.

Przez sześćdziesiąt siedem sesji (1413-1414), rano i po południu, spotkali się, aby wysłuchać najlepszego i najbardziej doświadczonego rabina w obietnicach mesjańskich: głównym był rabin Albó (309) i najlepszy katolicki skrypturysta tamtych czasów: Jerónimo de Santa Fe (302), aby odpowiedzieć na jedno pytanie: czy Jezus Chrystus wypełnił wszystkie proroctwa mesjańskie, czy też nie. Akty, które były podpisywane i pieczętowane każdego wieczoru zarówno przez dysputantów, jak i obecne władze, świadczą o intensywnych i pogodnych wystąpieniach obu stron.

Wreszcie, pod koniec książki, dzieło Paciosa zawiera echa sporu o Tortosę: tysiące Żydów wszelkiego rodzaju i stanu zostało nawróconych, a najwięksi z królestwa byli w rzeczywistości sponsorowani przez królów i szlachtę zarówno Kastylii, jak i królestwa Aragonii, jako rodzice chrzestni do chrztu, bierzmowania i małżeństwa tych nowych chrześcijan.

Trzy rodzaje obywateli

Rzeczywiście, po tych wydarzeniach warto zauważyć, że kroniki kategorycznie stwierdzają istnienie w Kastylii i Aragonii trzech rodzajów obywateli (jeśli można o nich mówić w tamtych czasach): starych chrześcijan, to znaczy chrześcijan na całe życie, rodzin, które odegrały wiodącą rolę w rekonkwiście chrześcijańskich ziem Hispanii, które w 711 r. poniosły upokorzenie podboju jako karę za brak jedności tych wizygockich szlachciców, niektórzy wciąż ariańscy i nienawróceni, którzy poddali się muzułmanom.

Drugą kategorię stanowili Żydzi, którzy nie otrzymali łaski wiary i chrztu, a zatem pozostali wierni prawu Mojżesza i pod ochroną króla Kastylii, ponieważ, jak mówi księga Partidas, utrwalali pamięć o ludobójstwie.

Wreszcie, istniała duża i bardzo liczna grupa nowych chrześcijan, niedawno nawróconych na chrześcijaństwo, którzy wnieśli swoje talenty i miłość do nawróconych, co, logicznie rzecz biorąc, zostało zauważone zarówno w prowadzeniu życia ascetycznego, jak i w mistycyzmie i literaturze, jak zobaczymy w Złotym Wieku Chrześcijaństwa. mistyka XVI-wieczny kastylijski.

Krytyka i oszczerstwa

W tym samym czasie krytyka pojawiła się z obu stron. Z jednej strony niektórzy starzy chrześcijanie zaczęli okazywać swój dyskomfort, widząc nowych chrześcijan - żydowskich konwertytów - szybko zdobywających ważne stanowiska w sądownictwie, samorządzie lokalnym, wojsku, na wsi, w kościele, a nawet w milicji. W odpowiedzi rozpowszechniali oskarżenia o apostazję lub praktyki religijne zmieszane z elementami judaizmu.

Z drugiej strony pojawiły się również oszczerstwa ze strony niektórych Żydów, którzy czując się zdradzeni w swojej wierze, oskarżali konwertytów o to, że nie są ani dobrymi Żydami, ani prawdziwymi chrześcijanami, insynuując, że ich konwersja była motywowana wyłącznie chęcią opuszczenia żydostwa i awansu społecznego.

W tym kontekście katoliccy monarchowie, w celu osiągnięcia całkowitej jedności w swoich królestwach - politycznej, prawnej i religijnej - poprosili papieża Sykstusa IV o utworzenie Inkwizycji w Kastylii. Instytucja ta miała za zadanie zbadanie ewentualnych fałszywych konwersji lub przypadków apostazji wśród nowych chrześcijan, z zamiarem przywrócenia pokoju i spójności społecznej. Jednak po tym, jak nie udało się w pełni osiągnąć jedności wiary, monarchowie podjęli złą decyzję: wydalić Żydów ze swoich terytoriów. Byli ostatnimi w Europie, którzy to zrobili, co było wielką stratą dla całego społeczeństwa.

Konwersje

TytułKonwertyci. Od Salomona Leviego, rabina, do Pawła z St. Mary, biskupa.
AutorDavid Jiménez Blanco
Redakcja: Almuzara
Liczba stron: 422