Papież przypomina, że Msza jest komunią między chrześcijanami
W rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański papież Franciszek mówił o znaczeniu trzech gestów, które są urzeczywistniane podczas każdej Mszy Świętej: ofiarowania, dziękczynienia i dzielenia się.
Podczas Angelus z Niedziela 28 lipca papież Franciszek zagłębił się w gesty powtarzane podczas Eucharystii, o których opowiada Ewangelia we fragmencie o cudzie rozmnożenia chleba i ryb.
W geście dziecka z Ewangelii, które ofiarowuje Chrystusowi chleby i ryby, Papież dostrzegł przykład, że "zawsze mamy coś dobrego do ofiarowania". W Eucharystii "jest to podkreślone, gdy kapłan ofiaruje chleb i wino na ołtarzu, a każdy ofiaruje siebie, swoje życie". Chociaż wydaje się, że dajemy niewiele, wyjaśnił Ojciec Święty, Bóg czyni cuda z tym, co dajemy.
Właśnie dlatego musimy pamiętać o "dziękczynieniu", podkreślił Franciszek. Dziękczynienie, które polega na "powiedzeniu Panu z pokorą, ale także z radością: 'Wszystko, co mam, jest Twoim darem i aby Ci podziękować, mogę zwrócić Ci tylko to, co najpierw mi dałeś'".
Papież i gest dzielenia się
Papież ostrzegł jednak, że należy podjąć kolejny krok: "dzielenie się". Podczas Mszy św. gest ten staje się rzeczywistością w Komunii, "kiedy razem podchodzimy do ołtarza, aby przyjąć Ciało i Krew Chrystusa". Jest to, jak powiedział Franciszek, "bardzo piękny moment, który uczy nas przeżywania każdego gestu miłości jako daru łaski, zarówno dla dającego, jak i przyjmującego: okazja do wspólnego wzrastania jako bracia i siostry, coraz bardziej zjednoczeni w miłości".
Jak zwykle, papież zakończył swoją medytację, stawiając kilka pytań do osobistej refleksji: "Czy naprawdę wierzę, że dzięki łasce Bożej mam coś wyjątkowego do zaoferowania moim braciom i siostrom, czy też czuję się anonimowy, "jeden wśród wielu"? Czy dziękuję Panu za dary, którymi nieustannie okazuje mi swoją miłość? Czy przeżywam moje dzielenie się z innymi jako moment spotkania i wzajemnego ubogacenia?
Na koniec Franciszek poprosił Maryję Pannę, aby "pomogła nam przeżywać z wiarą każdą celebrację eucharystyczną oraz rozpoznawać i delektować się każdego dnia 'cudami' Bożej łaski".
Papież Franciszek: "Konfrontacja pokoleń jest oszustwem".
W niedzielę 28 lipca obchodzony jest IV Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych. Temat wybrany przez Ojca Świętego Franciszka, "Na starość nie opuszczaj mnie" (Psalm 71), podkreśla, że "samotność jest gorzkim towarzyszem życia tak wielu osób starszych" i pokazuje, że nastawianie pokoleń przeciwko sobie "jest oszustwem".
Francisco Otamendi-28 lipca 2024 r.-Czas czytania: 6minuty
W roku przygotowań do Jubileuszu, który Ojciec Święty zechciał poświęcić modlitwie, tematem IV Jubileuszu będzie "Jubileusz Kościoła". Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych pochodzi z Psalmu 71, inwokacji starca opowiadającego swoją historię przyjaźni z Bogiem.
Doceniając charyzmat dziadków i osób starszych oraz ich wkład w życie Kościoła, Dzień ma na celu zachęcenie całej wspólnoty kościelnej do zaangażowania się w budowanie więzi międzypokoleniowych i walkę z samotnością, mając świadomość, że - jak stwierdza Pismo Święte - "nie jest rzeczą właściwą, aby człowiek był sam".
"Bardzo często samotność jest gorzkim towarzyszem życia tych, którzy tak jak my są w podeszłym wieku i są dziadkami. Jako biskup Buenos Aires często miałem okazję odwiedzać domy starców i zauważyłem, jak niewiele wizyt otrzymywali ci ludzie; niektórzy nie widzieli swoich bliskich od wielu miesięcy" - pisze papież w Orędziu na lipcowy dzień.
Postępowe podejście do osób starszych
W swojej adhortacji programowej "Evangelii Gaudium"Zastanawiając się nad kulturą wyrzucania, papież wspomniał między innymi o ubogich, bezdomnych, migrantach i uchodźcach, nienarodzonych dzieciach, a także o "osobach starszych, które są coraz bardziej samotne i opuszczone".
Następnie, zwłaszcza od czasu ustanowienia w 2021 r. Światowego Dnia Dziadków i Osób Starszych, który obchodzony jest w całym Kościele w czwartą niedzielę lipca, w pobliżu wspomnienia świętych Joachima i Anny, dziadków Jezusa, uwaga i zaangażowanie papieża na rzecz tej rosnącej grupy społecznej wzrosły. Po części być może również z powodu trudności Franciszka w samodzielnym utrzymaniu się.
Pierwszym przykładem było 18 katechez na temat starości w 2022 r., z lekcjami człowieczeństwa i antropologii chrześcijańskiej, przeanalizowanymi w Omnes przez Ramiro Pellitero. Po Światowych Dniach Młodzieży 2023, w pierwszej połowie tego roku miały miejsce cztery daty, w których papież i Stolica Apostolska skupili szczególną uwagę na osobach starszych i w podeszłym wieku. Były to: inauguracja Orędzia na IV Światowy Dzień, skupiającego się na starości i samotności; spotkanie papieża z sześcioma tysiącami dziadków i wnuków w Auli Pawła VI i jego prezentacja; Orędzie na sympozjum na temat opieki paliatywnej zorganizowane przez Konferencję Episkopatu Kanady wraz z Papieską Akademią Życia; a teraz zbliżający się Światowy Dzień 28 lipca.
Teksty uzupełniały się i koncentrowały na potrzebie bycia razem, jako rodzina, bez wykluczania kogokolwiek, z miłością, w społeczeństwie pełnym specjalistów w robieniu wielu rzeczy, ale samolubnym, indywidualistycznym, które osiąga jedynie "zubożenie ludzkości". Dzisiejszy świat zachęca ludzi, aby nie polegali na innych, aby wierzyli tylko w siebie, żyjąc jak wyspy, powiedział Papież, postawy, które powodują jedynie wiele samotności.
Po zapoznaniu się z tematem lipcowego Dnia, prefekt Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia, kardynał Kevin Farrell, powiedział: "Jestem głęboko wdzięczny Ojcu Świętemu za wybranie jako tematu Dnia następującego zagadnienia 4. Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych werset z Psalmu 71: "Na starość nie opuszczaj mnie". Jest to "modlitwa starca", która przypomina nam, że samotność jest niestety powszechną rzeczywistością, która dotyka wielu starszych ludzi, często ofiar kultury wyrzucania i uważanych za ciężar dla społeczeństwa".
Niektóre funkcje wiadomości
"Bóg nigdy nie porzuca swoich dzieci. Nawet wtedy, gdy postępuje wiek i słabną siły, gdy pojawiają się siwe włosy i spada status społeczny, gdy życie staje się mniej produktywne i istnieje niebezpieczeństwo, że wyda się daremne. Nie zwraca uwagi na pozory i nie gardzi wybieraniem tych, którzy dla wielu są nieistotni. Nie odrzuca żadnego kamienia; przeciwnie, te "starsze" są pewnym fundamentem, na którym mogą spoczywać "nowe" kamienie, by wspólnie budować duchowy gmach". Tak rozpoczyna się papieskie orędzie na IV Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych.
W Biblii, dodaje Ojciec Święty, "znajdujemy pewność bliskości Boga na każdym etapie życia, a jednocześnie lęk przed opuszczeniem, zwłaszcza w podeszłym wieku i w chwilach bólu. Nie jest to sprzeczność. Rozglądając się wokół nas, nietrudno dostrzec, jak te wyrażenia odzwierciedlają rzeczywistość, która jest bardziej niż oczywista".
Konfrontacja starych i młodych, "wypaczona idea".
Franciszek w swoim tekście w szczególny sposób zastanawia się nad tym, że dzisiejsze społeczeństwo "podsyca uporczywe konflikty pokoleniowe między młodymi i starszymi". "Dziś panuje powszechne przekonanie, że osoby starsze obciążają młodych kosztami opieki, której potrzebują". Papież ostrzega jednak, że "jest to zniekształcone postrzeganie rzeczywistości", ponieważ "konflikt pokoleń jest oszustwem i zatrutym owocem kultury konfrontacji". Problem, mówi Papież, polega na tym, że kiedy tracimy z oczu wartość drugiego człowieka, "ludzie stają się jedynie uciążliwym ciężarem". To przekonanie jest tak powszechne, że osoby starsze w końcu je akceptują "i zaczynają postrzegać siebie jako ciężar, pragnąc być pierwszymi, którzy ustąpią".
W swojej argumentacji Papież przestrzega przed pułapką indywidualizmu, który jest przeniknięty tą konfrontacyjną mentalnością. Widząc siebie w podeszłym wieku, "potrzebującego wszystkiego", człowiek znajduje się sam, "bez żadnej pomocy, bez nikogo, na kogo mógłby liczyć. To smutne odkrycie, którego wielu dokonuje, gdy jest już za późno". W obliczu dominującej kultury Ojciec Święty proponuje biblijny przykład Rut, która zostaje ze swoją teściową Naomi. Ona "uczy nas, że na prośbę 'nie opuszczaj mnie' można odpowiedzieć 'nie opuszczę cię'". Jej historia pozwala nam "kroczyć nową ścieżką" i "wyobrazić sobie inną przyszłość dla naszych starszych osób", relacjonuje Paloma López Campos.
Osoby starsze, skarb Kościoła
Papież w swoim przesłaniu dziękuje "wszystkim osobom, które nawet przy wielu wyrzeczeniach skutecznie podążają za przykładem Ruth i opiekują się starszą osobą lub po prostu okazują swoją bliskość każdego dnia krewnym lub znajomym, którzy nie mają nikogo".
Na zakończenie Franciszek zachęca katolików do bycia blisko osób starszych i uznania "niezastąpionej roli, jaką odgrywają w rodzinie, społeczeństwie i Kościele". Udziela również błogosławieństwa "drogim dziadkom i osobom starszym oraz wszystkim, którzy im towarzyszą", obiecując modlić się za nich i prosząc ich, aby modlili się również za niego.
Francis z sześcioma tysiącami dziadków i wnuków
Bezpośrednim precedensem tego Dnia było spotkanie papieża z sześcioma tysiącami dziadków i wnuków w Auli Pawła VI, zorganizowane przez Fundację Età Grande (Wielki Wiek), przy wsparciu jej prezesa, arcybiskupa Vincenzo Paglia, przewodniczącego Papieskiej Akademii Życia. "Dziadkowie i wnuki to dwa skrajne pokolenia, które nie mogą bez siebie żyć. To jest magisterium, którego muszą słuchać dorośli i młodzi ludzie" - powiedział abp Paglia podczas prezentacji.
Podczas spotkania, w którym uczestniczył również aktor komediowy Lino Banfi, papież podkreślił, że "miłość czyni nas lepszymi, wzbogaca nas i czyni nas mądrzejszymi". I powiedział to "z pragnieniem dzielenia się zawsze młodą wiarą, która łączy wszystkie pokolenia, a którą otrzymałem od mojej babci, od której po raz pierwszy spotkałem Jezusa". "Od niej usłyszałem historię tej rodziny, w której był dziadek, który, ponieważ nie jadł już dobrze przy stole i brudził się, wyrzucili go, aby jadł sam. Nie było to miłe, w rzeczywistości było to bardzo złe! Więc wnuk spędził kilka dni z młotkiem i gwoździami, a kiedy tata zapytał go, co robi, odpowiedział: "Buduję stół, żebyś mógł jeść sam, kiedy będziesz stary!". Tego nauczyła mnie babcia i od tamtej pory nigdy tego nie zapomniałem.
"Starzy ludzie widzą daleko, ponieważ przeżyli tak wiele lat", zauważył Papież, "i mają tak wiele do nauczenia: na przykład, jak zła jest wojna. Ja, dawno temu, nauczyłem się tego od mojego dziadka, który przeżył pierwszą wojnę światową i który, poprzez swoje opowieści, sprawił, że zrozumiałem, że wojna jest czymś strasznym. Szukaj swoich dziadków i nie marginalizuj ich dla własnego dobra: "Marginalizacja osób starszych (...) psuje wszystkie pory życia, nie tylko starość"".
Papież podsumował: "To nie przypadek, że dwoje starszych ludzi, lubię myśleć o dwojgu dziadkach, Symeonie i Annie, rozpoznało Jezusa, kiedy Maryja i Józef przynieśli Go do świątyni jerozolimskiej (por. Łk 2, 22-38). Powitali Go, wzięli w ramiona i zrozumieli - tylko oni zrozumieli - co się dzieje: że Bóg tam jest, jest obecny i patrzy na nich oczami dziecka. Tylko oni zrozumieli, kiedy zobaczyli małego Jezusa, że przyszedł Mesjasz, Zbawiciel, na którego wszyscy czekali".
Wydarzenie rozpoczęło się półtorej godziny przed przybyciem papieża, od świadectwa tak zwanego "dziadka Włoch", aktora komediowego Lino Banfi i piosenkarza Al Bano, wraz z monsignorem Vincenzo Paglia, który nazwał Lino Banfi dziadkiem Europy, a ten z kolei nazwał papieża Franciszka "dziadkiem świata".
Z setek synagog, które istniały w Berlinie w 1930 roku, do dziś zachowało się tylko dziesięć. Najbardziej znaną jest tak zwana "Nowa Synagoga" przy Oranienburger Strasse.
Na początku XX wieku w Berlinie istniało ponad sto synagog. Pierwsza duża synagoga została zbudowana w 1714 roku przez żydowskie rodziny, które przybyły z Wiednia 40 lat wcześniej.
Fryderyk Wilhelm I, margrabia Brandenburgii i książę Prus (1620-1688), znany jako Wielki Elektor, zaprosił ich w nadziei, że ich umiejętności i relacje biznesowe pobudzą miasto.
W tym kontekście warto pamiętać, że w przeciwieństwie do miast takich jak Kolonia, Frankfurt i Norymberga, które miały dużą populację w średniowieczu i wczesnym okresie nowożytnym, Berlin tak naprawdę rozwinął się dopiero pod koniec XVII i na początku XVIII wieku.
Nie tylko Berlin, ale także cała Brandenburgia była wcześniej słabo zaludniona. Z tego powodu po wojnie trzydziestoletniej (1618-1648) Fryderyk Wilhelm przyciągnął najpierw francuskich hugenotów, którzy byli uznawani za doświadczonych kupców.
Większość z nich osiedliła się w Berlinie, stanowiąc 25 procent populacji w 1701 roku. Jednak społeczność żydowska również szybko się rozrastała, zwłaszcza wraz z napływem osób uciekających przed wojną. pogromy w ich krajach ojczystych.
W 1860 r. w Berlinie mieszkało około 28 000 Żydów. W latach 1855-1875 wybudowano synagogę przy Oranienburger Strasse, która mogła pomieścić 3200 osób, co odzwierciedlało rosnące zaufanie społeczności żydowskiej.
Centrum żydowskiego życia znajdowało się niedaleko, między Hackescher Markt i Alexanderplatz - miejscem akcji słynnej powieści Alfreda Döblina "Berlin Alexanderplatz" (1929).
W 1905 roku w Berlinie mieszkało 130 487 Żydów, co stanowiło 4,3% populacji. Zbudowano wiele synagog; ostatnia, w dzielnicy Wilmersdorf, została poświęcona 16 września 1930 roku.
Jednak większość z nich została zniszczona podczas "nocy pogromu" 9 listopada 1938 roku. Dziś w Berlinie pozostało tylko dziesięć synagog, z których najbardziej znaną jest "Nowa Synagoga", która, jak wspomniano powyżej, stoi na Oranienburger Strasse.
Nowa Synagoga
W 1856 r. gmina żydowska nabyła działkę przy Oranienburger Strasse, a w 1857 r. zorganizowano konkurs architektoniczny na nową synagogę. Eduard Knoblauch, architekt i członek Pruskiej Akademii Sztuk Pięknych, przewodniczył komisji konkursowej, ale ostatecznie sam zaprojektował synagogę.
Kiedy poważnie zachorował w 1859 r., został zastąpiony przez Friedricha Augusta Stülera, pruskiego architekta nadwornego, który zaprojektował wnętrze. Synagoga została poświęcona 5 września 1866 r. w obecności kanclerza Rzeszy Otto von Bismarcka.
Podczas pogromów w listopadzie 1938 r. członkowie SA próbowali podpalić Nową Synagogę. Wilhelm Krützfeld, szef pobliskiego posterunku policji, interweniował w obronie budynku, wskazując na jego status jako zabytku chronionego.
Dzięki jego interwencji strażacy ugasili pożar, ratując synagogę. Krützfeld był później szykanowany w pracy; dziś jego odważną akcję upamiętnia tablica pamiątkowa.
Po usunięciu skutków pożaru Nowa Synagoga mogła być ponownie wykorzystywana do odprawiania nabożeństw od kwietnia 1939 roku. Kopuła musiała zostać pomalowana farbą maskującą ze względu na zagrożenie nalotami alianckimi.
Po ostatnim nabożeństwie w małej sali modlitewnej 14 stycznia 1943 r. Wehrmacht przejął budynek.
Na początku tzw. bitwy o Berlin, stoczonej przez brytyjskie Bomber Command, synagoga została poważnie uszkodzona w nocy 23 listopada 1943 roku. Jednak dalsze szkody zostały wyrządzone budynkowi, gdy ruiny zostały wykorzystane jako źródło materiałów budowlanych po wojnie.
Doprowadziło to do jej częściowej rozbiórki w 1958 roku. Po podziale Berlina Nowa Synagoga pozostała najpierw w sektorze radzieckim, a od utworzenia Niemieckiej Republiki Demokratycznej (NRD) w 1949 r. w Berlinie Wschodnim.
W 1988 roku, gdy NRD jeszcze istniało, rozpoczęto prace nad odbudową ruin. W 1995 roku, po zjednoczeniu Niemiec, otwarto "Centrum Judaicum".
To muzeum i centrum kulturalne mieści jedno z najważniejszych archiwów dotyczących niemieckich Żydów. Muzeum zajmuje się tematami niemiecko-żydowskiej historii: inkulturacją, wizerunkiem niemieckich Żydów, prześladowaniami i ludobójstwem, odbudową społeczności i ponownym odkryciem żydowskiego Berlina.
Wszystko to sprawia, że budynek jest punktem orientacyjnym nie tylko dla Berlina, ale także uznanym na całym świecie symbolem historii Berlina i niemieckich Żydów.
Architektura i symbolika
Budynek Nowej Synagogi, który mógł pomieścić 3200 osób, odzwierciedlał stały wzrost berlińskiej społeczności, która w ciągu dwóch dekad przed 1866 r. zwiększyła się czterokrotnie do 28 000, głównie z powodu imigracji ze wschodnich prowincji pruskich.
Jego ogromny koszt, wynoszący 750 000 talarów, odzwierciedlał wzrost społeczno-ekonomiczny Żydów w Berlinie. Jego projekt architektoniczny, z mauretańskimi i orientalnymi wpływami, przywoływał Alhambrę w Granadzie, ale także wzorował się na indyjskich modelach.
Z jednej strony było to w kontekście orientalizmu, powszechnej fascynacji Orientem, która doprowadziła do wykorzystania takich motywów na europejskich budynkach już w XVIII wieku.
Jednak z perspektywy żydowskiej wykorzystanie architektury mauretańskiej i orientalizującej oznaczało coś innego: odniesienie do hiszpańskiego średniowiecza, zakotwiczonego w zbiorowej pamięci jako "złoty wiek", jako model rzekomego współistnienia chrześcijan, muzułmanów i Żydów.
Również skojarzenie z geograficznymi i kulturowymi korzeniami judaizmu na Wschodzie, które można interpretować jako afirmację, przełożoną na architekturę, pewnego siebie judaizmu.
Innymi słowy: architektura ta była manifestacją walki o równość społeczną, jeśli wolisz, o niemal równy dialog.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Emmanuel Lokossou: "Starość jest źródłem mądrości i inspiracji".
Zwycięzca CEU Awards for Life 2024, salezjanin Effioh Emmanuel Lokossou (Dogbo, Benin, 1993), ksiądz z parafii Cristo Liberador de Parla (Madryt) i student Uniwersytetu CEU San Pablo, bada wyzwania stojące przed społeczeństwem w związku ze starością. W wywiadzie dla Omnes broni starości jako szansy, a nie nieuchronności, i odnosi się do kultury afrykańskiej.
Francisco Otamendi-26 lipca 2024 r.-Czas czytania: 7minuty
Starzenie się populacji jest zjawiskiem niepokojącym nie tylko dla społeczeństw o wysokich dochodach, ale stało się kwestią niepokojącą dla wszystkich krajów, ponieważ według Światowej Organizacji Zdrowia "do 2050 r. 80 % ludzi na świecie będzie żyło w krajach rozwijających się, a liczba starzejącej się populacji do 2050 r. przekroczy 1,5 miliona". więcej będzie mieszkać w krajach o niskich i średnich dochodach".
Wybór tematu, w którym seniorzy zakwalifikują się do konkursu Nagrody CEU for Life 2024 powstał, ponieważ "kiedy mówimy o obronie życia, pierwszą rzeczą, która przychodzi na myśl, jest aborcja lub eutanazja"; jednak "opieka nad osobami starszymi jest bardzo aktualną kwestią, jak podkreśla papież Franciszek", wyjaśnia Effioh Agossou Emmanuel Lokossou, urodzony w Beninie (Afryka) 30 lat temu, który odbył prenowicjat w Burkina-Faso, a nowicjat w Togo. Effioh Lokossou pracował również na Wybrzeżu Kości Słoniowej, a w 2018 r. przyjechał do Hiszpanii, aby studiować teologię. Został wyświęcony na diakona przez kardynała Carlosa Osoro w 2022 roku, a na kapłana przez arcybiskupa Pascala N'KOUE, arcybiskupa Paraku (Benin), w zeszłym roku.
Oprócz studiowania komunikacji audiowizualnej na Uniwersytecie CEU San Pablo, Effioh uczęszcza, jak wspomniano powyżej, do parafii Cristo Liberador i jest odpowiedzialny za zarządzanie Centrum Młodzieżowym Juveliber, oba w Parla (Madryt). Wraz z księdzem salezjaninem, Instytut Studiów nad Rodziną CEU, kierowany przez Carmen Fernández de la Cigoña, przyznał tegoroczną nagrodę europosłankom Isabel Benjumea i Margaricie de la Pisa za ich publiczną obronę życia.
Emmanuel, jakie są główne wyzwania stojące przed społeczeństwem w związku ze starzeniem się społeczeństwa?
-Pierwszym wyzwaniem jest rosnąca częstość występowania chorób przewlekłych wśród osób starszych. Wraz ze wzrostem długowieczności obserwujemy również nawrót chorób, które wymagają bardziej specjalistycznej opieki medycznej. Co więcej, stwarza to pilną potrzebę opracowania systemów opieki zdrowotnej, które nie tylko zajmują się samymi chorobami, ale także uwzględniają ogólne samopoczucie i jakość życia starzejącej się populacji. Dlatego też, podążając śladami papieża Franciszka, chcielibyśmy powiedzieć, że nie wystarczy opracować samych planów opieki, ale istnieje pilna potrzeba wdrożenia projektów życiowych. Innymi słowy, podjęte środki muszą przede wszystkim uwzględniać godność ludzką.
Samotność i izolacja społeczna to kolejne wyzwania, które zasługują na szczególną uwagę w dzisiejszym kontekście. W naszym społeczeństwie osoby starsze nierzadko stają w obliczu sytuacji, w których utrata bliskich, przejście na emeryturę i ograniczona mobilność mogą przyczynić się do poczucia izolacji. Zjawisko to nie tylko wpływa na ich stan emocjonalny, ale może mieć również wpływ na ich zdrowie fizyczne. W obliczu wyzwań związanych ze starzeniem się, potrzeba holistycznej opieki staje się kolejnym kluczowym elementem. Poza konwencjonalną opieką medyczną, wymagane jest holistyczne podejście, które uwzględnia zarówno aspekty medyczne, jak i społeczne.
Jak Twoim zdaniem możemy przekształcić te wyzwania w szanse? Komentarz na temat kultury afrykańskiej.
- Po pierwsze, starość, daleka od postrzegania jej jako nieuchronnego upadku, powinna być postrzegana jako czas wzbogacenia i mądrości. Podążając śladami obecnego Biskupa Rzymu, powiedzmy, że osoby starsze są jak drzewa, które przez lata przynoszą owoce, wnosząc do społeczeństwa swoje doświadczenie i wiedzę gromadzoną przez lata.
Niewątpliwie ich długa kariera zawodowa i życie osobiste dają im wyjątkową perspektywę, którą można się podzielić, aby poprowadzić młodsze pokolenia i stawić czoła współczesnym wyzwaniom z mądrością i zrozumieniem. W tym duchu popularne przysłowie z kultur afrykańskich mówi, że kiedy umiera stara osoba, płonie biblioteka. Łącząc kropki, kiedy uznajemy nieodłączną wartość doświadczenia i mądrości osób starszych, nie tylko przyznajemy im szacunek i godność, na jaką zasługują, ale także wzbogacamy nasze społeczności i wzmacniamy tkankę społeczną poprzez większą integrację i uznanie dla różnorodności pokoleniowej.
Po drugie, należy zauważyć, że starość jest szansą, ponieważ jest to czas głębokiej refleksji i ponownej oceny priorytetów. Innymi słowy, jest to czas na rozwój osobisty i poszukiwanie większego sensu życia.
Wreszcie, starsi są niekwestionowaną szansą dla młodszego pokolenia, ponieważ bez nich niemożliwe jest osiągnięcie sojuszu między pokoleniami. Rzeczywiście, dzięki swojemu ogromnemu doświadczeniu i mądrości pomagają młodym ludziom stawić czoła wyzwaniom i podejmować odważne decyzje. Ponadto, jako strażnicy pamięci zbiorowej, przekazują historie, tradycje i wartości, które mają fundamentalne znaczenie dla zachowania tożsamości kulturowej i poczucia przynależności.
Jaki jest wkład tradycji chrześcijańskiej w opiekę nad osobami starszymi?
- Tradycja chrześcijańska oferuje bogatą i znaczącą perspektywę starości, która może wnieść cenny wkład w refleksję nad opieką nad osobami starszymi we współczesnym społeczeństwie, którą oferujemy.
Po pierwsze, tradycja chrześcijańska podkreśla wewnętrzną wartość każdej istoty ludzkiej, niezależnie od wieku i stanu zdrowia. Zakorzenione w zasadach miłości, współczucia i miłosierdzia, chrześcijaństwo podkreśla wewnętrzną wartość każdej istoty ludzkiej stworzonej na obraz i podobieństwo Boga. Z tej perspektywy starość jest rozumiana jako etap życia zasługujący na głęboki szacunek i godność. Nauczanie to wywodzi się z fragmentów biblijnych, które honorują osoby starsze i zachęcają do szacunku dla ich mądrości i doświadczenia.
Sam Jezus dał nam przykład, okazując współczucie i troskę o osoby starsze podczas swojej ziemskiej posługi, uzdrawiając chorych i pocieszając strapionych. W praktyce duszpasterskiej Jezusa przypowieść o dobrym Samarytaninie (Łk 10:25-35) podkreśla znaczenie pomocy potrzebującym, niezależnie od ich wieku i stanu. Oczywiste jest, że tradycja chrześcijańska zachęca nas do przyjmowania i doceniania osób starszych jako cennych członków rodziny ludzkiej. W świecie coraz bardziej skoncentrowanym na młodości owiniętej w konsumpcyjne ideologie i produktywność, tradycja chrześcijańska przypomina nam o tym, jak ważne jest docenianie i szanowanie osób starszych jako nosicieli historii, mądrości i wiary.
Papież Benedykt XVI w swoim pontyfikacie podkreślał kryzys indywidualizmu i brak solidarności we współczesnym społeczeństwie, wskazując, że dotyka to szczególnie osoby starsze, które często są marginalizowane lub wykluczane.
Z drugiej strony, papież Franciszek, w swojej encyklice Fratelli Tutti, odnosi się do potrzeby budowania kultury spotkania i solidarności, która obejmuje wszystkie pokolenia, uznając istotną rolę osób starszych w tym procesie. W świecie naznaczonym fragmentacją i podziałami argentyński papież podkreśla znaczenie odzyskania wymiaru wspólnotowego oraz wartości doświadczenia i mądrości osób starszych. Podkreśla, że dialog międzypokoleniowy i szacunek dla osób starszych mają fundamentalne znaczenie dla budowania bardziej sprawiedliwego, integracyjnego i humanitarnego świata dla wszystkich. Pamiętajmy, że oprócz 15 katechez na temat starości, papież Franciszek ustanowił w 2021 r. Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych.
Jaka powinna być rola rodziny w opiece nad osobami starszymi?
- Oczywiste jest, że rodziny znajdują się na rozdrożu, próbując sprostać obowiązkom zawodowym i finansowym, jednocześnie starając się zapewnić odpowiednią opiekę swoim starszym bliskim. Nierzadko sytuacja ta prowadzi do stresu emocjonalnego i napięcia w rodzinie, zwłaszcza gdy członkowie rodziny czują się przytłoczeni wymaganiami związanymi z opieką i poczuciem, że nie są w stanie odpowiednio zaspokoić potrzeb osób starszych. W rezultacie wielu członków rodziny jest zmuszonych do podejmowania trudnych decyzji dotyczących opieki nad osobami starszymi, takich jak korzystanie z profesjonalnych usług opiekuńczych lub przenoszenie ich do domów opieki, co może prowadzić do poczucia winy i konfliktów.
W obliczu tego wszystkiego konieczne jest ratowanie i promowanie wartości, które wzmacniają rolę rodziny jako podstawowej jednostki społecznej. Szybka ewolucja współczesnego życia doprowadziła do oddalenia się od tego, co najważniejsze, często spychając opiekę nad osobami starszymi na drugi plan. Jednak pośród efemerycznego świata istnieje potrzeba zmiany mentalności, odnowy, która zaprasza nas do przeżywania każdego wydarzenia z perspektywy mądrości serca. Rodzina ludzka musi na nowo połączyć się z tym, co najcenniejsze: miłością, szacunkiem i solidarnością międzypokoleniową. W świecie, w którym wyrzekamy się posiadania dzieci ze szkodą dla nadawania większej wartości zwierzętom, musimy zatrzymać się i zadać sobie transcendentalne pytania.
Odnowa, o którą apelujemy, oznacza powrót do korzeni, przewartościowanie więzi rodzinnych i zaangażowanie na rzecz pełnej i doskonałej godności każdego człowieka. Nadszedł czas, aby wspierać kulturę opieki i życia, w której dziedzictwo osób starszych dla społeczności jest uznawane i honorowane, a wszelkie formy dyskryminacji lub wykluczenia są odrzucane.
Jak rządy, jako władze publiczne, mogą pomóc?
-Rządy ponoszą kluczową odpowiedzialność za tworzenie polityk i programów, które wspierają opiekę nad osobami starszymi i wzmacniają rolę rodziny w tym zakresie, ponieważ to od nich zależy organizacja struktur społecznych.
Po pierwsze, mają one obowiązek zapewnienia równego dostępu do wysokiej jakości usług zdrowotnych dla osób starszych w celu promowania ich dobrobytu i godności w społeczeństwie. Oznacza to nie tylko zapewnienie dostępności odpowiednich obiektów i pracowników służby zdrowia, ale także ułatwienie dostępu do leków, leczenia i specjalistycznej opieki.
Po drugie, rządy powinny promować godzenie życia zawodowego i rodzinnego. W związku z tym konieczne jest, aby uchwalały one przepisy i polityki, które uznają i wspierają pracę pracowników, którzy są również opiekunami rodzinnymi. Jednym z kluczowych środków byłoby wdrożenie płatnego urlopu przeznaczonego specjalnie na opiekę nad starszymi członkami rodziny. Innym ważnym środkiem jest promowanie elastycznych godzin pracy. Po trzecie, rządy powinny promować edukację i szkolenia dla opiekunów rodzinnych.
Zastosowanie sztucznej inteligencji jest bardzo aktualne, w jaki sposób może ona pomóc w opiece nad osobami starszymi?
– La Sztuczna inteligencja (AI) staje się obiecującym narzędziem do poprawy opieki nad osobami starszymi na wiele sposobów. Po pierwsze, sztuczna inteligencja może być wykorzystywana do monitorowania stanu zdrowia osób starszych w sposób ciągły i nieinwazyjny, za pomocą urządzeń do noszenia lub inteligentnych czujników wbudowanych w dom, i może wykrywać wczesne oznaki problemów zdrowotnych, umożliwiając szybką i zapobiegawczą interwencję.
Ponadto sztuczna inteligencja może pomóc w personalizacji planów opieki dla każdej osoby, biorąc pod uwagę jej potrzeby medyczne, osobiste preferencje i wyjątkowe okoliczności. Kluczowe znaczenie ma jednak podjęcie wyzwań etycznych i związanych z prywatnością, związanych z wykorzystaniem sztucznej inteligencji w opiece nad osobami starszymi. Przejrzystość w przetwarzaniu danych jest niezbędna, aby użytkownicy rozumieli, w jaki sposób ich dane osobowe są wykorzystywane i do jakich celów. Ponadto konieczne jest uzyskanie świadomej zgody osób starszych przed zastosowaniem jakiejkolwiek technologii opartej na sztucznej inteligencji w ich opiece. Priorytetem musi być również ochrona prywatności użytkowników.
Wreszcie, ważne jest, aby pamiętać, że sztuczna inteligencja nie powinna zastępować interakcji międzyludzkich w opiece nad osobami starszymi, ale je uzupełniać. Opieka skoncentrowana na człowieku pozostaje podstawą do zaspokojenia emocjonalnych, społecznych i fizycznych potrzeb osób starszych.
Joseph Evans komentuje czytania na 17. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-26 lipca 2024 r.-Czas czytania: 2minuty
Troszcząc się o ludzi, Jezus troszczy się również o ich żołądki. Miłość odżywia. Każda matka może ci to powiedzieć. A Bóg, który jest nieskończonym ojcem i nieskończoną matką, troszczy się o to, byśmy mieli co jeść. Widać to wyraźnie w epizodzie nakarmienia pięciu tysięcy, o którym mówi dzisiejsza ewangelia. Podobny epizod w Ewangelii Mateusza jeszcze bardziej podkreśla troskę Jezusa (zob. Mt 15:32). Jan, w swoim typowym nacisku na boskość Chrystusa, skupia się bardziej na Jego kontroli nad sytuacją. Tak więc, gdy Jezus pyta Filipa, skąd mogą wziąć chleb dla ludzi do jedzenia, Jan komentuje: "Powiedziałem to tylko po to, by go przetestować, bo wiedział, co zamierza zrobić"..
Kiedy uczniowie chcą rozproszyć tłum (Mt 14:15), Jezus odpowiada: "Nie ma potrzeby, by odchodzili, sami ich nakarmcie". (Mt 14:16). W dzisiejszej Ewangelii Jana zarówno Filip, jak i Andrzej wyrażają swoją bezradność w obliczu potrzeby nakarmienia tak wielu osób. Nie pozwalając im na uniknięcie sytuacji, Jezus przejmuje stery. Bóg zawsze postępuje w ten sposób: wymaga od nas, abyśmy odegrali swoją rolę, ale naprawdę skuteczna rola należy do Niego i zawsze musimy o tym pamiętać. Gdyby Filip i Andrzej, w odpowiedzi na pytanie Chrystusa, podskoczyli i pobiegli szukać chleba, wyczerpaliby się bezużytecznie. Właściwą reakcją na każdy problem jest chęć zrobienia tego, co w naszej mocy, zawsze wiedząc, że tak naprawdę liczy się to, co robi Bóg. Jesteśmy tylko narzędziami Jego działania, tak jak apostołowie pomagający rozdzielać chleb.
Musimy zawsze zachowywać spokój. Mały szczegół w dzisiejszej Ewangelii mówi wiele. Jezus mówi do uczniów: "Powiedz ludziom, żeby usiedli na podłodze".. I Bóg już to przewidział, ponieważ powiedziano nam: "...".W tym miejscu było dużo trawy. Bóg myśli o wszystkim. Mały chłopiec miał bardzo niewiele do dania, pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, ale dał wszystko. Uczniowie przynajmniej mieli na tyle rozsądku, by rozmawiać z Jezusem - modlić się - pośród swojej niewystarczalności. Przy odrobinie hojności i chęci ze strony niektórych, przy odrobinie modlitwy, Bóg robi resztę, zdecydowanie. Nasz Pan mówi nawet uczniom, aby zebrali resztki, aby nic się nie zmarnowało. Świadomość ogromu Bożej mocy nie może prowadzić do marnotrawstwa. Bóg może mnożyć jedzenie, ale nie chce, abyśmy je marnowali.
Homilia na temat czytań z 17. niedzieli czasu zwykłego (B)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
Wieża Eiffla ozdobiona pierścieniami olimpijskimi lśniła w noc poprzedzającą ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich, które odbędą się w Paryżu między 26 lipca a 11 sierpnia 2024 roku.
Czwarta edycja Dnia Dziadków i Osób Starszych ma na celu zwrócenie większej uwagi na lokalne diecezje na dwa sposoby: odwiedzając osoby starsze i odprawiając Mszę Świętą, w której mogą uczestniczyć.
Motto wybrane na ten dzień brzmi: "Nie odrzucaj mnie w mojej starości". Ci, którzy w tym dniu odwiedzą osoby starsze, mają możliwość uzyskania odpustu zupełnego.
Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Marta Pedrajas: "Wizyta papieża w Santiago byłaby bardzo znacząca".
"Papież Franciszek zawsze wykazywał zainteresowanie promowaniem wartości Camino de Santiago. Jego wizyta w Santiago de Compostela byłaby bardzo znacząca, biorąc pod uwagę wpływ św. Jana Pawła II i Benedykta XVI", powiedziała Omnes Marta Pedrajas, dyrektor Katedry Studiów Europejskich Camino de Santiago Fundacji Pawła VI.
Francisco Otamendi-25 lipca 2024 r.-Czas czytania: 3minuty
Wizyta papieża Franciszka w Santiago de Compostela, na tle wizyt jego poprzedników; promowanie przez niego wartości Camino de Santiago jako kultury spotkania; chrześcijańskie korzenie Europy oraz wartości braterstwa, solidarności i pokoju, które Camino promuje, a które są kluczowe w obliczu wojen, to tematy, które filozof i ekonomistka Marta Pedrajas, dyrektorka Centrum Badań nad Gospodarką Rynkową, poruszyła w swoim wystąpieniu. Krzesło Europejskich Studiów nad Szlakiem Pielgrzymów do Santiago de Compostela w ramach Fundacja Pawła VI i arcybiskupstwo Santiago de Compostela.
Pod koniec ubiegłego roku arcybiskup Santiago, Francisco José Prieto, powiedział w konstytucji KrzesłoJakuba jest odkrycie korzeni tego, kim jesteśmy, abyśmy mieli jasność co do ścieżek, którymi musimy podążać. Droga św. Jakuba przypomina Europie o tym, kim jest, skąd pochodzi i co musi nadal oznaczać w dzisiejszych czasach. Ta droga nadal jest horyzontem nadziei i znaczenia, zarówno dla wierzących, jak i niewierzących".
Omnes poświęca informacyjną uwagę Camino de Santiago od momentu jego uruchomienia. Na przykład w lipcu 2021 r. opublikował w letnim numerze lipiec-sierpień a Specjalne 48 stron zatytułowanych W drodze do Santiagoz okazji Roku Świętego w Composteli, ze znakomitymi podpisami, licznymi fotografiami i praktycznymi informacjami dla pielgrzymów.
W tym wywiadzie reżyserka Marta Pedrajas podkreśla, że "Camino to coś więcej niż trasa; to podróż spotkania z samym sobą, z innymi, z pięknem, z boskością. Z mojego osobistego doświadczenia wynika, że uczestnicy powinni dać się zaskoczyć i być gotowi na przemianę dzięki temu doświadczeniu".
W marcu tego roku została uruchomiona Katedra Studiów Europejskich Drogi św. Jakuba Fundacji Pawła VI i Arcybiskupstwa Santiago de Compostela. Czy możesz wskazać niektóre z jej głównych celów?
- Celem Katedry jest ożywienie chrześcijańskich korzeni Europy, biorąc za wzór Drogę św. Jakuba, oraz stworzenie i wzmocnienie kultury spotkania zaproponowanej przez papieża Franciszka w jego magisterium, jak w Radość Ewangelii, Fratelli Tuttidocieranie do ostatnich, na peryferie, promowanie solidarności i praw człowieka.
W święto apostoła św. Jakuba warto przypomnieć niektóre myśli arcybiskupa Santiago, Francisco José Prieto, na temat pielgrzymek.
- Francisco José Prieto podkreślił w swoim wystąpieniu, że Camino de Santiago jest transformującym i duchowym doświadczeniem. Pielgrzymka jest nie tylko fizyczną podróżą, zachęcał do otwarcia się na proces wewnętrznej zmiany, do rozpoczęcia przygody z otwartym sercem, ponieważ podróż oferuje wyjątkową okazję do refleksji, osobistego rozwoju, spotkania z pięknem, a tym samym z boskością.
Zarówno dyrektor generalny Fundacji Pawła VI, Jesus AvezuelaParlament Europejski, a także pan sam, odnieśli się do znaczenia tego szlaku dla strukturyzacji Europy i tego, jak wartości, które uosabia, mogą pomóc w stawieniu czoła obecnym wyzwaniom, takim jak poszukiwanie pokoju w obliczu wojen na Ukrainie i w Rosji, czy w Palestynie i Izraelu. Czy to prawda? Jakieś komentarze?
- To prawda. Zarówno Jesús Avezuela, jak i ja podkreślaliśmy znaczenie Camino de Santiago jako symbolu europejskiej jedności i tożsamości. A wartości braterstwa, solidarności, spotkania i pokoju, które promuje Camino, mogą służyć jako przewodnik w stawianiu czoła współczesnym wyzwaniom. Wartości te są niezbędne do budowania bardziej pokojowej i spójnej, sprawiedliwszej i bardziej zjednoczonej przyszłości w Europie i na świecie.
Jan Paweł II i Benedykt XVI odwiedzili Santiago de Compostela przy historycznych okazjach. Czy papież Franciszek będzie mógł odwiedzić Santiago de Compostela?
- Wizyta papieża Franciszka w Santiago de Compostela byłaby bardzo znacząca, biorąc pod uwagę wpływ wizyt jego poprzedników, świętego Jana Pawła II i Benedykta XVI. Jednak niezależnie od tego, czy jest to możliwe, czy nie, papież Franciszek zawsze wykazywał zainteresowanie promowaniem wartości Camino de Santiago jako kultury Encuentro oraz swoje zaangażowanie w duchową i kulturową rewitalizację Europy.
Słowo zachęty dla tegorocznych piechurów i dla tych, którzy wahają się, czy podjąć się marszu. Czy masz jakieś osobiste doświadczenia? Jakieś rady?
Tegorocznym wędrowcom i tym, którzy rozważają wyruszenie na Camino de Santiago, chciałbym powiedzieć: miejcie odwagę przeżyć to wyjątkowe doświadczenie z otwartym sercem. Camino to coś więcej niż trasa; to podróż spotkania z samym sobą, z innymi, z pięknem, z boskością. Moje osobiste doświadczenie: daj się ponieść, daj się zaskoczyć i pozwól się przemienić przez to doświadczenie.
Studenci Uniwersytetu Villanueva uczą się poprzez służbę innym
Metodologia Service-Learning na Uniwersytecie Villanueva łączy praktyczne zastosowanie wiedzy zdobytej na studiach ze współpracą w znaczącej służbie na rzecz społeczności.
Uzyskiwanie punktów poprzez odnawianie katalogu pacjentów szpitala paliatywnego, badanie prawnych kanałów uzyskiwania pomocy dla matek w trudnej sytuacji lub opracowywanie i wdrażanie programów pomocy studentom, którzy udają się do fundacji pomocowych.
Wszystkie te pomysły są częścią metodologii Service Learning, inicjatywy opracowanej przez organizację Uniwersytet Villanueva i dzięki którym studenci wykorzystują swoją wiedzę w praktyce w różnych obszarach, współpracując przy projektach dynamizacji społecznej, pomocy osobom niepełnosprawnym lub pochodzącym z wrażliwych środowisk i organizacji pozarządowych.
W ten sposób, oprócz ukończenia szkolenia akademickiego, studenci są częścią zmian społecznych i uczą się z pierwszej ręki o zastosowaniach usług w swojej pracy zawodowej.
Nie jest to kwestia lukubracji lub teoretycznego zastosowania, ale, jak podkreśla Guiomar Nocito, dyrektor programu Impronta, w którym zintegrowane jest Service Learning, "projekty realizowane przy użyciu metodologii Service Learning są prawdziwymi projektami, w których muszą wykorzystać wiedzę i umiejętności w praktyce, aby rozwiązać problem lub zaspokoić potrzeby ludzi, którzy tego potrzebują w danym momencie. Jest to wyzwanie dla studentów, którzy jednocześnie uczą się i wnoszą wkład w swoją pracę. Uczniowie mają większą motywację do nauki, większą świadomość obywatelską i bardziej znaczącą naukę. Service Learning przekształca uczniów, pomaga im nadać priorytet ich wartościom i dostrzec, że ich nauka jest przydatna, że służy jakiemuś celowi.
Plus dla studentów
Stwierdzenie to zostało potwierdzone przez Palomę Martínez. Ta młoda studentka prawa współpracowała w ramach tego programu z NGDO Harambee Jak wyjaśnia Omnes, "miałam okazję nauczyć się i doskonalić kluczowe umiejętności, takie jak zarządzanie projektami międzynarodowymi, pozyskiwanie funduszy i współpraca z różnymi organizacjami. Metodologia pozwoliła mi zwiększyć moją świadomość na temat bieżących kwestii społecznych, zrozumieć znaczenie zaangażowania się w równość i sprawiedliwość społeczną. Nauczyła mnie również wartości pracy zespołowej oraz potrzeby skutecznego i przejrzystego zarządzania projektami współpracy".
Jorge, który brał udział w dwóch projektach, jednym dla Harambee dotyczącym regulacji i pozyskiwania funduszy dla organizacji pozarządowych, a drugim z Redmadre dotyczącym pomocy dla kobiet w ciąży i młodych matek, wyraża się w podobny sposób. Ten młody człowiek podkreśla, że "jeśli chodzi o pierwszy projekt, chciałbym podkreślić wszystkie badania na poziomie międzynarodowym w różnych krajach oraz ich regulacje prawne i pomoc, a jeśli chodzi o drugi, interesujące było przeprowadzenie badań, ale chciałbym podkreślić, że moja praca była pierwszym opublikowanym badaniem na temat kobiet, aborcji i pieniędzy we wspólnocie Madrytu, w którym anonimowo zapytano ponad 1000 kobiet, czy gdyby otrzymały pomoc, kontynuowałyby ciążę, a także liczbę kobiet w ciąży we Wspólnocie (nie było danych na temat żadnej z tych dwóch statystyk)".
Różne projekty
Istnieje wiele różnorodnych projektów, które stanowią część tego modelu uczenia się na Uniwersytecie Villanueva: od Fundacji Atresmedia i innych, takich jak Prodis, Vianorte-Laguna oCo naprawdę ma znaczenieorganizacjom pozarządowym, takim jak Harambee. Aby wybrać projekty, biuro Service Learning Office kontaktuje się z podmiotami, "aby je poznać i ustalić, w jaki sposób możemy współpracować", wyjaśnia Nocito.
Ponadto "przeprowadzamy analizę przewodników dydaktycznych i rozmawiamy z nauczycielami, którzy mogą być zainteresowani włączeniem tych projektów do swoich przedmiotów. Projekty muszą przyczyniać się do rozwoju społeczności i idealnie pasować do celów i rozwoju kompetencji przedmiotu. Następnie odbywa się spotkanie między organizacją a nauczycielem, podczas którego tworzone są plany działania i zarys projektu.
Uczelnia proponuje studentom projekty, po czym następuje ich realizacja. Paloma podkreśla, że kiedy zwrócono się do niej o współpracę z Harambee, pomyślała, że jest to "wyjątkowa okazja do rozwoju zarówno zawodowego, jak i osobistego".
Model nauki, który studenci bardzo polecają. Paloma mówi: "Oferują one wyjątkową możliwość przyczynienia się do ważnych celów społecznych, co jest bardzo satysfakcjonujące zarówno pod względem osobistym, jak i zawodowym. Projekty te pozwalają studentom zastosować wiedzę akademicką w praktycznym środowisku, rozwijając podstawowe umiejętności, takie jak zarządzanie projektami, poszukiwanie informacji i współpraca. Ponadto doświadczenie to sprzyja rozwojowi osobistemu, zwiększając świadomość kwestii globalnych i kultywując poczucie odpowiedzialności społecznej, co może zainspirować trwałe zaangażowanie w sprawiedliwość społeczną i równość". Według Jorge "czułem, że wykonuję prawdziwą pracę, pomagając bezpośrednio ludziom, a nie tylko pisząc dla oceny, więc mój wysiłek był znacznie większy, ponieważ nie robiłem tego dla siebie, ale dla prawdziwych problemów innych ludzi.
Guiomar Nocito jasno podsumowuje tę metodologię: "Ta inicjatywa jest bezpośrednio związana z naszym sposobem szkolenia przyszłych profesjonalistów, którzy są świadomi wpływu, jaki ich praca może mieć na środowisko, oprócz własnego rozwoju zawodowego. Nie ma nic bardziej stymulującego niż uczenie się poprzez pracę nad rzeczywistymi potrzebami środowiska w celu jego poprawy, dlatego nasz projekt uniwersytecki integruje służbę społeczeństwu z działalnością dydaktyczną".
Droga św. Jakuba ma na celu odciśnięcie poważnego piętna na pielgrzymie, do tego stopnia, by wpłynąć na jego wnętrze, doprowadzić go do refleksji i w ten sposób sprawić, by odnalazł samego siebie.
José Fernández Lago-25 lipca 2024 r.-Czas czytania: 10minuty
Pielgrzym, w szerokim znaczeniu, jest człowiekiem w podróży. Cechą charakterystyczną pielgrzyma jest przede wszystkim to, że nie czuje się panem ziemi, po której stąpa, ponieważ gdy tylko oderwie od niej stopy, musi martwić się o teren, który musi jeszcze pokonać. Pielgrzym idzie naprzód drogą, aby osiągnąć cel.
Ściśle rzecz biorąc, jest to ten, kto idzie do Santiago lub z niego wraca. Dante Alighieri rozróżniał między tymi, którzy wyruszyli w drogę do Santiago de Compostela, a "Palmeros", którzy wyruszyli do Santiago de Compostela. Ziemia Święta. Obaj byli odróżniani od "Romeros", którzy udawali się do Rzymu, aby odwiedzić groby apostołów Piotra i Pawła. Tylko osoby udające się do Santiago lub powracające z niego były uważane za "pielgrzymów".
Z pewnością w czasach Dantego Droga św. Jakuba z Composteli była ścieżką duchową, ścieżką pokuty, w poszukiwaniu pewnego przebaczenia, czy to cywilnego, czy religijnego.
Droga świętego Jakuba, droga ducha
Właśnie na transcendentnej wizji Drogi św. Jakuba skupił się Jan Paweł II podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Santiago w 1982 roku. Stamtąd skierował kilka słów do Europy, prosząc ją, aby nie zapominała o swoich korzeniach, ale odzyskała te wartości, które uczyniły jej historię chwalebną, a jej obecność na innych kontynentach korzystną. Tymi słowami wezwał ją do odbudowania duchowej jedności.
Dlatego arcybiskup Santiago w liście pasterskim "Sal de tu tierra", którym chciał przygotować Rok Święty 2021, mówi, że Droga św. Jakuba jest drogą ducha osoby ludzkiej, która buntuje się przeciwko niebezpieczeństwu zniknięcia w sferze materializmu.
Początek pielgrzymek do Santiago
Pielgrzymki rozpoczęły się w IX wieku, wkrótce po odkryciu grobowca ze szczątkami apostoła oraz Atanazego i Teodora, dwóch jego uczniów. Gdy tylko król Alfons II Czysty dowiedział się o tym odkryciu, dzięki ambasadzie biskupa Iria Flavia Teodomiro, król i jego rodzina wyruszyli do Santiago, stając się tym samym pierwszymi pielgrzymami.
W X i XI wieku liczba pielgrzymów wzrosła i utrzymywała się w XIII i XIV wieku. Jednak w latach poprzedzających Covid 19 liczba osób przybywających do grobu apostoła św. Jakuba Większego była znacznie większa niż w całej historii.
Motywacje tradycyjnych pielgrzymów
Przeznaczeniem Drogi jest pozostawienie poważnego śladu na pielgrzymie, do tego stopnia, by wpłynąć na jego wnętrze, doprowadzić go do refleksji i w ten sposób sprawić, by odnalazł samego siebie.
W konsekwencji zmiana w pielgrzymie musi być taka, aby uczynić go głęboko odnowionym człowiekiem. To nawrócenie sprawia, że zmienia się on nie tylko w myślach, które nosi w swoim umyśle, ale także w celu bycia konsekwentnym w swoim życiu. Nawet jeśli trudy podróży wywołują smutek, powrót, po przeżyciu tego doświadczenia, jest eksplozją prawdziwej radości.
Zwykle pielgrzymka do Santiago miała na celu poszukiwanie przebaczenia za własne grzechy, a jednocześnie prośbę o wstawiennictwo apostoła, aby uzyskać przebaczenie za grzechy krewnych pielgrzyma. Przy innych okazjach celem było odbycie kary cywilnej, która została na nich nałożona. Byli też tacy, którzy pielgrzymując wypełniali złożone śluby. Wreszcie, byli też tacy, którzy przybyli do Santiago zamiast tych, którzy byli do tego zobowiązani. Takich pielgrzymów nazywano "pielgrzymami z polecenia".
Droga Świętego Jakuba dzisiaj
Od 1993 r. świat cywilny prowadzi ogromną propagandę, aby zapewnić, że duża liczba osób przybędzie do Santiago i odwiedzi miasto. Dlatego religijny sens pielgrzymowania nie jest wspólny dla wszystkich, którzy przybywają do Santiago, a przede wszystkim dla tych, którzy są w drodze.
Nie brakuje nowoprzybyłych, którzy próbują zmienić system zwykłego życia, w którym żyli do tej pory. Inni starają się poznać ludzi, którzy mają takie samo pragnienie dzielenia się swoimi doświadczeniami. Nie brakuje też takich, którzy mając podobne obawy jak ich partner, pragną spotkać go na swojej drodze.
Postawy bardziej charakterystyczne dla prawdziwych pielgrzymów to te, które starają się kontemplować świadectwa tych, którzy pozostawili swój ślad na drodze i starają się przeżywać swoją duchowość, pobudzoną tym doświadczeniem, w relacji do Stwórcy i Pana ludzkości, który stworzył wszystko, co napotykają na swojej drodze.
Inni tęsknią za miłością, jaką mieli do Jezusa i Dziewicy jako dzieci, i pragną ją odzyskać, otwierając się na wezwania Boga, który daje się odczuć bardziej w samotności niż w zgiełku. Mają nadzieję uczynić to na Drodze Świętego Jakuba.
Pomnik apostoła Jakuba Większego w katedrze w Santiago de Compostela (Flickr / Contando Estrelas)
Cel: wewnętrzna wolność
Wreszcie, najlepszą postawą dzisiejszego pielgrzyma jest ta, która żyje wiarą otrzymaną od Boga i pamiętając, że Jakub był jednym z ulubionych uczniów Jezusa, chce pielgrzymować tam, gdzie znajdują się szczątki apostoła, w nadziei, że pomoże mu to naśladować go, a tym samym naśladować Mistrza.
Kilka lat temu papież Jan Paweł II powiedział w liście do biskupa Juliána Barrio Barrio, w przededniu Roku Świętego, z okazji otwarcia Drzwi Świętych: "Pielgrzym nie jest po prostu wędrowcem: jest przede wszystkim wierzącym, który dzięki doświadczeniu życia i ze wzrokiem utkwionym w nieustraszoność apostoła Jakuba pragnie wiernie podążać za Chrystusem".
Arcybiskup Santiago, ze swojej strony, mówi w liście pasterskim "Sal de tu tierra", z okazji Roku Świętego 2021 w Composteli, że chociaż geograficznym celem pielgrzymki jest Dom Santiago, to celem pielgrzymki jest wolność wewnętrzna, wolność dzieci Bożych, do której wzywa nas Bóg Ojciec.
Symbole pielgrzyma
"Liber Sancti Jacobi" lub "Codex Calixtinus" mówi, że droga pielgrzymki jest dobra, ale uciążliwa. Z tego powodu na początku pielgrzymki pielgrzym otrzymuje plecak i laskę.
Plecak jest symbolem "małej spiżarni, zawsze otwartej". Aby prawdziwie podążać za Panem, dobra używane podczas pielgrzymki muszą być wykorzystywane do pomocy ubogim. W jeszcze bardziej duchowym sensie powinien nam towarzyszyć "plecak naszego życia w drodze do Boga, który chce pozostać dla nas towarzyszem na drodze naszej ziemskiej egzystencji".
Innym przedmiotem, który pielgrzym otrzymuje przed wyruszeniem w drogę, jest laska lub kij, służący do podpierania się na nierównym terenie oraz podczas wchodzenia i schodzenia z gór, a także do obrony przed wilkami i psami, które mogą pojawić się na jego drodze. W sferze duchowej symbolizuje obronę tych, którzy idą, aby przezwyciężyć trudności i pokusy, które mogą pojawić się po drodze.
Tykwa jest zwykle przedstawiana jako zwisająca z laski podróżnika. Czasami znajdował źródło, aby zaspokoić pragnienie, ale innym razem, jeśli miejscowa osoba nie pomogła mu rozwiązać jego problemu, dając mu trochę wody, musiałby znosić pragnienie przy wielu okazjach... W tykwie woda jest utrzymywana w chłodzie, więc w razie potrzeby może być również przydatna do zaoferowania wody w dobrych warunkach towarzyszowi w drodze. Tykwa ma również znaczenie duchowe. W tradycji biblijnej oznacza życie wewnętrzne, które przekazuje pewien zapach perfum, wskazujący na czystość serca tych, którzy żyją wiarą.
Wreszcie, muszla przegrzebka, którą pielgrzym zabiera do domu, służy do picia wody w drodze powrotnej, a także staje się świadectwem odbycia pielgrzymki.
"Liber Sancti Jacobi" mówi, że dwie muszle mięczaka służą pielgrzymowi jako zbroja do obrony chrześcijanina. Są one jak dwa aspekty miłości: miłość Boga i miłość bliźniego, wspaniały owoc pielgrzymki.
Pielgrzymka i jubileusz
Jubileusz Compostelki jest ściśle związany z pielgrzymowaniem. Prawdą jest, że nawet jeśli nie jest to czas Jubileuszu, pielgrzymka może być niezwykle przydatna.
Papież Kalikst II był pierwszym, który przyznał jubileusz diecezji Santiago de Compostela, która w 1122 roku przyznała wiele odpustów dla tych, którzy odbyli pielgrzymkę do Santiago. Rzym również przyznawał okazjonalne jubileusze, przynajmniej w latach 1000, 1100 i 1200, takie jak ten przyznany przez Kaliksta II. Jednak Kalikst II, daleki od zaskakiwania nas, wydaje się bardzo logiczny, ponieważ kiedy był arcybiskupem Vienne w Delfinacie, musiał odwiedzić Santiago przy więcej niż jednej okazji. W rzeczywistości jego brat Rajmund z Burgundii był hrabią Galicji, a sam Guido z Burgundii, znany od 1119 roku jako papież Kalikst II, uczestniczył w pogrzebie Rajmunda, którego szczątki znajdują się dziś w Kaplicy Relikwii w Katedra.
Katedra w Santiago de Compostela (Wikimedia Commons / Jrjunior 223)
W 1181 roku, bullą "Regis Aeterni", papież Aleksander III nadał stabilność jubileuszowi Compostelan, czyniąc jubileuszowymi wszystkie lata, w których święto św. Jakuba 25 lipca przypadało w niedzielę.
Patrząc na praktyczną realizację Jubileuszu Kompostelańskiego, w całej historii zawsze odbywał się on normalnie, nawet gdy zbiegał się z Jubileuszem Rzymskim, a Stolica Apostolska zawieszała lokalne odpusty, aby mogły one uczestniczyć w Jubileuszu Wiecznego Miasta. Jednak Sykstus V ustanowił, że nawet jeśli lokalne odpusty byłyby zwyczajowo zniesione, Jubileusz Compostelański byłby zawsze obchodzony. Leon XIII potwierdził to samo w swojej bulli "Deus Omnipotens": to, co zostało ustanowione przez Aleksandra III, nigdy nie miało być anulowane ani uchylone, ale zawsze ważne i wiecznie skuteczne. W ten sposób zawsze obchodzono zwyczajne lata święte, w okresach 5, 6, 5 i 11 lat, a także nadzwyczajne.
Droga św. Jakuba, paradygmat ścieżki życia
Ponieważ droga do Santiago jest drogą wiary, musimy szukać wszystkiego, co może pomóc wierzącemu, który idzie tą drogą, która prowadzi do spotkania z synem Zebedeusza i Salome oraz bratem Jana.
Po pierwsze, wierzący, wrażliwy z wiary na to, co dostrzega w naturze, staje się szczególnie wrażliwy, a nawet sublimuje to, co oznacza zapach pól, bogactwo wody płynącej z góry, piękno i zapach kwiatów oraz radosny ruch zwierząt cieszących się wolnością,
Z drugiej strony, pielgrzymi przez wszystkie dni swojej wędrówki spotykają towarzyszy, którzy dzielą z nimi ich własną drogę i z którymi spotykają się przy wielu okazjach. Logiczne jest, aby mieć nadzieję, że zarówno w drodze, jak i pod koniec dnia, spotkają się ponownie w schroniskach. Jeśli bliższa relacja jest wymagana z powodu problemów fizycznych, pielgrzym powinien postrzegać to jako wezwanie od Boga, by pomóc towarzyszowi w potrzebie.
Z drugiej strony, jeśli dwie lub więcej osób na Camino znajdzie się w tym samym schronisku, jest to najlepszy czas na wymianę doświadczeń. Duch Święty będzie tym, który obudzi w każdym pielgrzymie odpowiedź wiary i żywą nadzieję.
Po drodze ci, którzy idą wzdłuż drogi, znajdą wyrazy wiary, którym często towarzyszą artystyczne przysmaki. Architekci lub mniejsi ludzie budowali kościoły, w których miejscowi lub obcy mieli okazję żyć i wyrażać swoją wiarę. Na przestrzeni dziejów ślady pielgrzymów również pozostawiły tu swój ślad.
Dziś podróżny powinien dowiedzieć się, w jakich godzinach kościoły są otwarte i o jakich porach dnia sprawują Eucharystię, aby wzmocnić swojego ducha poprzez uczestnictwo w pamiątce naszego Pana Jezusa Chrystusa, a tym samym przyjąć samego Jezusa do swojego serca.
Oprócz znaczenia uczestnictwa we Mszy Świętej, pielgrzym ma wystarczająco dużo czasu, aby doświadczyć samotności i spojrzeć w górę. Wśród świętych, którzy cieszą się obecnością Boga, szczególne miejsce zajmuje Dziewica Maryja, matka Jezusa i nasza matka. To do Niej możemy odmawiać Zdrowaś Maryjo, a nawet różaniec, aby rozważać tajemnice życia Chrystusa i Jego Najświętszej Matki. Maryja Dziewica, która dodawała otuchy świętemu Jakubowi w chwilach słabości, towarzyszy również pielgrzymowi w drodze do grobu apostoła Jakuba.
Słuchanie Pana w drodze
Wierzący, który podąża w tym kierunku, ma mnóstwo czasu, by być uważnym na Pana. Bóg wykorzystuje te momenty otwartości, aby w porę zaapelować. Jeśli w Księdze Objawienia, zwracając się do Kościoła, który nie był zbyt wierny, takiego jak Kościół w Laodycei, Jezus mówi, że stoi u drzwi i puka, a jeśli ktoś Mu otworzy, wejdzie i będzie z nim jadł, o ileż bardziej, gdy zwraca się do osoby, która szuka, która stara się być wierna Bogu i ludziom.
(Wikimedia Commons / Graham Stanley)
Pewnego razu, krótko po śmierci Jezusa, gdy dwaj uczniowie wracali do domu do Emaus, rozczarowani śmiercią Tego, w którym pokładali całą swoją nadzieję, ukazał się im i rozmawiał z nimi, aż dał się poznać. Pan będzie chciał wejść do wnętrza pielgrzyma, aby prowadzić go w jego życiu. Będzie to możliwe, ponieważ Pan nie pozostawił nas samych, ale posłał nam swojego Ducha, abyśmy, jak mówi św. Paweł do Efezjan, mogli wołać do Boga, nazywając Go Ojcem, i poznać nadzieję, do której nas wzywa, i zrozumieć bogactwa chwały, które Bóg daje jako dziedzictwo swoim świętym.
Pod koniec podróży pielgrzym wejdzie do jakobickiego sanktuarium i weźmie udział w liturgii, która zostanie tam odprawiona. Pielgrzym przybywa w duchu pokory i stara się modlić sercem, umocniony spotkaniami z Panem na przebytej drodze. Jeśli przyjmie sakrament pokuty, znajdzie pokój Ducha Świętego, a w latach świętych odpust zupełny, który sprawi, że odejdzie odnowiony dzięki łasce Bożej.
Czas po pielgrzymce
Wielkanocne doświadczenie pielgrzyma na Drodze św. Jakuba zostanie potwierdzone świadectwem Apostoła, przyjaciela Pana, przy Jego grobie. W konsekwencji pielgrzym, który kiedyś był pielgrzymem nadziei, będzie musiał w przyszłości dawać świadectwo swojej wiary w zmartwychwstałego Chrystusa, który jest fundamentem naszej nadziei; i będzie miał szczególne zainteresowanie praktykowaniem miłości Boga i bliźniego.
Arcybiskup Santiago de Compostela, w swoim Liście pasterskim "Pielgrzymi wiary i świadkowie Chrystusa Zmartwychwstałego", z okazji Roku Świętego 2010, bardzo jasno wyraził swoje myśli na ten temat. Próbując wypełnić swoje zadanie, pielgrzym, który pozwolił Panu oczyścić swoje serce, będzie w przyszłości świadczył o tym, co widział i słyszał w swoim wnętrzu.
W tym celu, bez dalszej zwłoki, musi starać się wprowadzać w życie to, czego doświadczył po drodze, i zawsze być uważnym na słowo, które Pan chce do niego skierować, i często przyjmować w komunii samego Chrystusa, który jest rękojmią przyszłej nieśmiertelności.
Święta Karbela, przykład ascezy dla dzisiejszego Kościoła
Papież Paweł VI podkreślił podczas kanonizacji świętego Karbela w 1977 roku, że ten maronicki mnich przypomina nam, poprzez świadectwo swojego życia, o znaczeniu skupienia w poszukiwaniu Boga.
Papież Paweł VI kanonizował Chárbela Makhloufa 9 października 1977 roku. Ten maronicki mnich wywarł głęboki wpływ na życie tych, którzy go znali. Libani nawet dzisiaj tysiące ludzi twierdzi, że otrzymało łaski za wstawiennictwem kapłana.
Święty Karbel urodził się w 1828 r. w wiosce Beqakafra w Libanie. W wieku 23 lat wstąpił do klasztoru maronickiego, w 1853 r. złożył śluby wieczyste, a w wieku 31 lat przyjął święcenia kapłańskie.
Głęboko zakochany w Chrystusie, maronicki mnich znany był z modlitwy i postu. Święty Karbel wycofał się, aby żyć w samotności w pustelni, która była częścią klasztoru Annaya. Jednak jego izolacja została przerwana przez wizyty, które otrzymał. Za życia zyskał reputację świętego, a ze względu na jego dar uzdrawiania chorych, wielu ludzi przychodziło do niego w poszukiwaniu lekarstwa na swoje dolegliwości.
Święta Karbela i poszukiwanie Boga
Jednak to nie te wydarzenia są najbardziej niezwykłe. Święty Karbel jest pierwszym świętym Libanu, ponieważ jego kanonizacja w 1977 roku. Papież Paweł VI nazwał mnicha "paradoksalnym rozjemcą" i "godnym przedstawicielem Kościołów Wschodu i ich wysokiej tradycji monastycznej". Oprócz cudów dokonanych przez świętego Karbela, nawet za jego życia, wyróżnia się jego wpływ na Kościół katolicki, a nawet na wyznawców innych religii, na przykład muzułmanów.
Ale celem tego mnicha nie było zwrócenie uwagi na jego styl życia lub jego zdolność do przemawiania do ludzi z różnych środowisk. Powodem jego działań, jak ujął to Paweł VI, "było dążenie do świętości, czyli najdoskonalszego upodobnienia się do pokornego i ubogiego Chrystusa". Decyzjami Karbela kierowało "nieustanne poszukiwanie samego Boga, które jest znakiem rozpoznawczym życia monastycznego, podkreślone przez samotność życia eremickiego".
Głębia życia duchowego
Przewidując dominującą dziś mentalność, papież Paweł VI zastanawiał się, czy przykład świętej Karbeli nie może prowadzić niektórych "do podejrzeń, w imię psychologii, że ta bezkompromisowa surowość jest nadużyciem i traumatycznym lekceważeniem zdrowych wartości ciała i miłości, przyjaznych relacji, twórczej wolności, jednym słowem życia".
Spojrzenie w ten sposób na styl życia mnicha i jego towarzyszy jest, według słów papieża, "przejawem pewnej krótkowzroczności w obliczu głębokiej rzeczywistości". Sam Chrystus wymagał od swoich uczniów, podkreślił papież, choć nie można lekceważyć roztropności, której przełożeni i Kościół jako całość muszą wymagać.
Widzieć pogardę dla życia w ascezie mnichów, wyjaśnia Paweł VI, "oznacza zapomnieć o miłości Boga, która ją inspiruje, o Absolucie, który ją pociąga". Jest to, krótko mówiąc, "ignorowanie zasobów życia duchowego, które jest w stanie przynieść głębię, witalność, opanowanie bytu, równowagę, która jest tym większa, że nie była poszukiwana dla niej samej".
Święty Karbel, przypomnienie dla dzisiejszego świata
Mimo to Paweł VI podkreślił, że powołanie świętego Karbela nie jest jedynym w Kościele, ale że Kościół jest karmiony różnymi charyzmatami. Jednak świadectwo życia takie jak libańskiego mnicha jest konieczne dla "żywotności Kościoła" i ucieleśnienia "ducha, od którego nikt wierny Chrystusowi nie jest wolny".
Święty Karbel jest bardzo ważnym świadkiem dla Kościoła i społeczeństwa. Jak podkreślił papież podczas jego kanonizacji, "dzisiejsze życie społeczne jest często naznaczone wybujałością, pobudzeniem, nienasyconym poszukiwaniem wygody i przyjemności, w połączeniu z rosnącą słabością woli: odzyska równowagę tylko poprzez wzrost samokontroli, ascezy, ubóstwa, pokoju, prostoty, wnętrza i ciszy".
Paweł VI zakończył swoją homilię wskazując, że życie Karbela uczy nas, że "aby zbawić świat, aby podbić go duchowo, trzeba, jak chce Chrystus, być w świecie, ale nie należeć do tego wszystkiego, co w świecie prowadzi z dala od Boga".
San Rafael, historia wiary w ubogiej dzielnicy Barcelony
Projekt parafii San Rafael i San Mateu polega na odnowieniu starej kaplicy Institut Mental de la Santa Creu w Nou Barris w Barcelonie, która była nieużywana przez ponad trzydzieści lat, oraz budowie nowego kościoła i nowego centrum parafialnego. "Mamy bzika na punkcie Pana", powiedział Iñaki Lejarcegui w rozmowie z Omnes.
Francisco Otamendi-23 lipca 2024 r.-Czas czytania: 4minuty
"Chcemy, aby nowy kościół był miejscem spotkań dla wszystkich organizacji w okolicy, gdzie moglibyśmy celebrować wiarę i rozszerzać działalność charytatywną na najbardziej potrzebujących w społeczeństwie. Przy współpracy wszystkich parafian z parafii San Rafael i San Mateo chcemy kontynuować ten projekt, który ma na celu odzyskanie historycznego, kulturowego i religijnego dziedzictwa dzielnicy", mówi parafia San Rafael i San Mateo. San Rafaelktórego posiadaczem jest Mn. Ferrán Lorda.
Proboszcz, którego zapytaliśmy kilka dni temu, w zaimprowizowanej rozmowie telefonicznej, o spacer z Barcelony do Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie w zeszłym roku, o czym informowały Omnes i wiele innych portali. media.
W rzeczywistości prawie setka młodych ludzi z barcelońskich parafii Sant Mateu i San Rafael de la Guineueta odbyła pieszą podróż z Barcelony do Lizbony w ciągu 40 dni, ponieważ zamierzali "w pewien sposób odtworzyć wielką pielgrzymkę ludu Izraela opisaną w Księdze Wyjścia, który przez czterdzieści lat szedł przez pustynię, aby wejść do ziemi obiecanej". To "1276 kilometrów na piechotę", powiedzieli.
Barcelona-WYD Lizbona, "wielki głośnik".
Ponadto parafianie postawili sobie za cel, aby "pielgrzymka była "wielkim głośnikiem", w którym będziemy mogli ogłosić, że młodzi ludzie z naszych parafii chcą nowego kościoła dla św. Kościół, w którym moglibyśmy się spotykać, aby celebrować naszą wiarę, nasze spotkanie z Chrystusem", wyjaśnił Ferrán Lorda w rozmowie z Omnes.
Poszukiwali sponsorów, którzy przekazaliby jedno euro za każdy kilometr trasy Barcelona-Lizbona na projekt renowacji. Zebrali 130 000 euro, które zostały dodane do około miliona euro już zebranych przez parafię. Obecnie potrzeba około kolejnego miliona euro, aby ukończyć 2,2 miliona euro całkowitego planowanego kosztu prac, w tym prac konserwatorskich we wnętrzu kaplicy i budowy nowego centrum parafialnego.
Projekt: dwie świątynie, jedna Wieczystej Adoracji
La Guineueta jest jedną z trzynastu dzielnic, które tworzą dzielnicę Nou Barris Barcelony. Ma powierzchnię 0,61 km² i populację ponad 15 000 mieszkańców. Obejmuje park Guineueta i Central Park of Nou Barris, na południe od którego znajduje się siedziba dzielnicy Nou Barris i Fòrum Nord de la Tecnologia.
Iñaki Lejarcegui, wolontariusz i parafianin, skomentował ostatni koncert solidarności zorganizowany przez Młodzieżową Orkiestrę Symfoniczną San Rafael w Barcelonie: "Spektakularny. Jest to jedna z najbardziej zniszczonych dzielnic Barcelony, z wieloma problemami ekonomicznymi i społecznymi, z dużą liczbą imigrantów, osób porzucających szkołę, bardzo dysfunkcyjnych rodzin, skomplikowana dzielnica. W tym kontekście organizowanie działalności kulturalnej, w ramach której zespół smyczkowy Barcelońskiej Orkiestry Symfonicznej przyjeżdża, aby wykonać utwory Vivaldiego lub Haendla, jest o lata świetlne od wiedzy, jaką mogą mieć ludzie. Spodziewaliśmy się dotrzeć do dwustu pięćdziesięciu osób, może trzystu, a dotarliśmy do prawie pięciuset".
Parafia San Rafael mieści się obecnie w dwóch barakach lub magazynach, połączonych razem, gdzie znajduje się kaplica i dwa dodatkowe pomieszczenia, jedno dla Caritas i drugie wielofunkcyjne, przeznaczone na katechezę i inne działania dla parafii San Rafael. Wiele lat temu, około pięćdziesięciu lat temu, pojawił się pomysł stworzenia własnej parafii dla dzielnicy. To właśnie było w trakcie tworzenia, dodaje Lejarcegui.
Po zakończeniu rozbiórki Szpitala Psychiatrycznego pozostała część konstrukcji, w której znajduje się siedziba dzielnicy Nou Barris oraz kaplica Szpitala Psychiatrycznego, która została całkowicie zniszczona. Kaplica, mogąca pomieścić 80 lub 90 osób, została już odrestaurowana z zewnątrz, ale brakuje całego wnętrza. Za kaplicą, na esplanadzie, która jest odzyskiwana z góry, zostanie zbudowany nowy kościół.
Po odrestaurowaniu kaplicy, celem jest uczynienie z niej kaplicy Wieczystej Adoracji w Barcelonie. Ma bardzo piękną neoklasycystyczną strukturę, najstarszą wciąż stojącą w całej okolicy. Prawda jest taka, że w Barcelonie jest niewiele takich kaplic. Wieczysta Adoracja w Barcelonie. W pierwszej fazie projektu projekt parafia ma już fundusze, ze składek sąsiedzkich, dobroczyńców itp. Brakuje około połowy, drugiej części.
Akcja społeczna: projekt Łukasza, Nazaret, Szymon, Łazarz...
"Ponieważ jest niewielu księży, diecezja grupuje parafie", wyjaśnia wolontariusz, który przez wiele lat pracował jako sprzedawca w różnych miastach. "Parafia San Mateo i parafia San Rafael są zgrupowane razem i wygenerowały one Stowarzyszenie Ginestaw celu połączenia działań społecznych na rzecz opieki nad rodzinami i osobami w sąsiedztwie w jedną całość".
Dlatego też istnieje projekt Lucas, dla którego Lejarcegui jest wolontariuszem, który jest projektem wspierającym uczniów, dzieci, zajęcia wyrównawcze i monitoring szkolny, a także pomoc dla rodzin, towarzyszenie rodzinom dla rodziców i par. Istnieje również projekt Nazareth, bank żywności dla potrzebujących rodzin, oceniany wspólnie z kolegami z Caritas i służbami socjalnymi Rady Miejskiej.
Ginesta ma również projekt Simón dla formacji imigrantów, a Lázaro, najnowszy, dla dzieci niepełnosprawnych i ich rodzin, dzieci autystycznych, dzieci z zespołem Downa itp. Wszystkie są zintegrowane z Centrum Młodzieżowym i innymi grupami, a w każdą sobotę o godzinie 20, na zakończenie zajęć, odbywa się msza święta. "Jesteśmy rodziną", mówi Iñaki, który jest z Mn. Ferrán "we wszystkim, czego potrzebuje".
"Powitany przez Pana".
Zapytany o to, co kryje się za jego zaangażowaniem jako wolontariusza, Iñaki Lejarcegui odpowiada. "Jesteśmy wolontariuszami i nikt nam nie płaci, a mówię o prawie 425 osobach, które tworzą zespół wolontariuszy w dwóch parafiach. Wielkim słowem jest to, że tutaj przychodzisz i czujesz się mile widziany przez Pana. Wszystko robimy dla Pana. Jesteśmy szaleni, tak, jak nam się czasem mówi, jesteśmy szaleni dla Pana. To jest nasza rzecz. I mamy wsparcie biskupstwa, kardynała Omelli, biskupów pomocniczych, wszystkich".
X Krajowy Kongres Eucharystyczny w Stanach Zjednoczonych zakończył się zachętą dla katolików do przeżywania "nowej Pięćdziesiątnicy" i bycia autentycznymi misjonarzami Eucharystii.
21 lipca zakończył się 10. Krajowy Kongres Eucharystyczny w Stanach Zjednoczonych. Po pięciu dniach działalności w Indianapolis, katolicy z całego kraju wyruszyli w drogę powrotną do domu z nadzieją, że Odrodzenie eucharystyczne przynieść Kościołowi "nowy Zesłanie Ducha Świętego".
Uczestnicy Krajowego Kongresu Eucharystycznego mogli również wziąć udział w sesjach oddziaływania i nabożeństwach podczas ostatnich trzech dni. Tematem trzeciego dnia było "W Getsemani". Jak wyjaśnili organizatorzy wydarzenia, celem skupienia się na męce Chrystusa było oczyszczenie i odnowienie serc.
Przez cały dzień uczestnicy modlili się na różańcu za Amerykę, uczestniczyli we Mszy Świętej, otrzymali sesje na temat rodziny i apostolatu, a także mogli wziąć udział w wystawie na temat Całunu Turyńskiego.
Kongres Eucharystyczny na ulicach Indianapolis
Tematem czwartego dnia było "To jest Ciało moje". Na stronie internetowej kongresu czytamy, że "biorąc za wzór wczesny Kościół, ten dzień uformuje uczestników jako uczniów Jezusa Chrystusa, aby żyli Ewangelią w miłości do Boga i bliźniego".
Szczególną atrakcją tego przedostatniego dnia była możliwość wzięcia udziału we Mszy Świętej z liturgią obrządku wschodniego, sprawowanej przez Monsignor Joy Alappatt i Arcybiskupa Borysa Gudziaka. Po południu sesje koncentrowały się na takich tematach jak teologia eucharystyczna, misja społeczna katolików i ewangelizacja cyfrowa.
Ponadto w sieciach społecznościowych pojawiły się zdjęcia przedstawiające wielką procesję, która przeszła przez Indianapolis. W ramach tego wydarzenia Chrystus przeszedł ulicami amerykańskiego miasta, za którym podążały tysiące ludzi: młodzież, seminarzyści, świeccy, osoby starsze i całe rodziny.
Ostatnia procesja Kongresu Eucharystycznego przeszła przez miasto Indianapolis (Zdjęcie OSV News / Bob Roller)
Nowa Pięćdziesiątnica
Piąty dzień przebiegał pod hasłem "Aż po krańce ziemi". Sesje uderzeniowe koncentrowały się na zachęcaniu katolików do bycia misjonarzami eucharystycznymi, a organizatorzy ogłosili, że przygotowują nową pielgrzymkę z Indianapolis do Los Angeles wiosną 2025 roku.
Krajowy Kongres Eucharystyczny zakończył się Mszą św. na zakończenie, której przewodniczył delegat papieski, ks. abp. Kardynał Tagle. Podczas homilii kardynał przekazał obecnym życzenie papieża, aby Kongres zaowocował nawróceniem katolików na Eucharystię. Doceniając skarb Ciała i Krwi Chrystusa, powiedział papieski delegat, wierni będą mogli naprawdę być ewangelizatorami.
Kiedy wszystko się skończyło, tysiące uczestników wróciło do domu z misją nieustannie powtarzaną przez pięć dni: katolicy są prawdziwymi misjonarzami, powołanymi do "radosnego głoszenia Ewangelii w każdym zakątku naszego narodu".
Kolejna faza Odrodzenia Eucharystycznego rozpoczyna się teraz w Stanach Zjednoczonych, trzeci rok tej inicjatywy, zwany "Rokiem Misji", jest ostatnim rokiem tego projektu prowadzonego przez Konferencję Biskupów Katolickich USA.
Kardynał Agostino Marchetto: "Osoba, która nie akceptuje papieża i Soboru Watykańskiego II, jest poza Kościołem".
Omnes przeprowadza wywiad z kardynałem Agostino Marchetto, uważanym za jednego z czołowych ekspertów w dziedzinie Soboru Watykańskiego II.
Hernan Sergio Mora-22 lipca 2024 r.-Czas czytania: 4minuty
Za kilka miesięcy minie 60. rocznica zakończenia Soboru Watykańskiego II. Ten wielki sobór XX wieku, pierwszy prawdziwie powszechny, miał decydujące znaczenie dla dzisiejszego Kościoła i jest stałym punktem odniesienia w Magisterium ostatnich papieży.
Omnes omówił te kwestie z kardynałem Agostino Marchetto, uważanym za jednego z czołowych ekspertów w dziedzinie Soboru Watykańskiego II.
Agostino Marchetto, pochodzący z Vicenzy, został wyświęcony na kapłana w 1964 roku. W młodym wieku rozpoczął watykańską karierę dyplomatyczną i pracował w przedstawicielstwach Stolicy Apostolskiej w Zambii, na Kubie, w Algierii, Portugalii i Mozambiku.
Był nuncjuszem w takich krajach jak Madagaskar i Mauretanii, Tanzania W latach 2001-2010 był sekretarzem Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Ludzi Wędrownych. Został mianowany kardynałem przez papieża Franciszka w 2023 roku.
Jak można wyjaśnić Sobór Watykański II, zwłaszcza młodszemu pokoleniu?
- Kiedy papież Jan XXIII przybył na Stolicę Piotrową, zwołał Rada po nieudanych próbach podejmowanych przez innych papieży, ponieważ uważali, że nie było takiej możliwości lub że sytuacja nie była jeszcze wystarczająco dojrzała. Oczywiste jest, że chciał Soboru, który mógłby odpowiedzieć światu, czym jest Kościół, a jednocześnie, co Kościół może zrobić dla świata.
Były to dwa wielkie fundamentalne pytania postawione przez Pawła VI: "Kościele, co mówisz o sobie i co mówisz dzisiejszemu światu", w zmienionym świecie, nowym świecie, w którym się znajdujemy, z kryzysem już obecnym.
Sytuacja nie była całkowicie spokojna, gdy papież Jan XXIII zwołał Sobór Watykański II. Paweł VI również pragnął odpowiedzieć na ewangelizację i integralną promocję człowieka w dzisiejszym świecie.
Ponadto, Jan XXIII posiadał ogromne doświadczenie między Wschodem i Zachodem, miał historyczne i soborowe zdolności i wykształcenie, a także skłonność i zdolność do zwołania i prowadzenia Soboru Watykańskiego II tak długo, jak tylko mógł ze względu na swój wiek.
Byłeś wtedy młody.
- Byłem jeszcze w seminarium. Słuchałem i być może byłem również zaskoczony odwagą Kościoła w tej nowej rzeczywistości i pragnieniem stawienia czoła dzisiejszemu światu, więc śledziłem wszystko z wielkim zainteresowaniem.
Pochodzę z Vicenzy i w seminarium mieliśmy profesora, który, kiedy przyjechał z Rzymu, przywiózł wszystkie publikacje, zwłaszcza w języku francuskim, dotyczące Soboru i był tak uprzejmy, że zostawił je nam do wglądu.
Wyznaję, że w tamtym czasie, poprzez publikacje, czułem te wszystkie narodziny, które miały miejsce dla dobra Kościoła i świata oraz aby być wiernym przesłaniu ewangelizacji.
Sobór Watykański II nie chciał być dogmatyczny, ale duszpasterski, co to oznacza?
-Przyjmijmy "spokojnie" to stwierdzenie, że "nie chciał być dogmatyczny, ale duszpasterski", ponieważ nie ma duszpasterstwa, jeśli nie ma rzeczywistości dogmatycznej i doktrynalnej, która by je wspierała, prawda? Oto moja myśl.
Najwyraźniej ci, którzy mówią "chcemy czegoś dogmatycznego, a nie duszpasterskiego", zapominają o tym, co widzimy w konstytucji Kościoła. Zobaczmy, ile jest tam dogmatów, w sensie prawdy teologicznej, tego, co jest tradycją Kościoła, słowem Bożym i wszystkimi innymi rzeczywistościami, które składają się na tajemnicę Kościoła.
Nie możemy więc dokonywać takich rozróżnień, jak robią to niektórzy, ponieważ jeśli to robimy, dokonujemy podziału i nie odnajdujemy już siebie.
To jest wielka kwestia: musimy myśleć o Soborze Watykańskim II jako podstawie dogmatu, w sensie tradycji i harmonijnego rozwoju jedności jednego Kościoła, jak powiedziałem Benedykt XVIale takie jest myślenie wszystkich soborowych papieży, od papieża Jana XXIII do naszego papieża Franciszka.
Osoba, która twierdzi, że nie wierzy ani w ostatnich papieży, ani w obecnego papieża, nie należy już do Kościoła.
– To jasne, jak słusznie zauważyłeś.
Czy to samo dotyczy tych, którzy nie wierzą w Sobór Watykański II?
- W rzeczywistości, myślę, że to samo dzieje się teraz, w sytuacji ostatniego kryzysu schizmatyckiego, z którym mieliśmy ostatnio do czynienia, istnieją dwie trudności w uznaniu katolickości tego arcybiskupa, a mianowicie: po pierwsze, że nie akceptuje on obecnego papieża; po drugie, że nie akceptuje nawet Sobór Watykański II.
Dlatego, jeśli te dwa wymiary nie są akceptowane, osoba, która wyraża się w ten sposób - choć zawsze z pragnieniem pomocy, przyjęcia, wspólnego kroczenia, dialogu - jeśli te dwie rzeczywistości nie są akceptowane, stawia się poza Kościołem katolickim.
To nie Kościół katolicki ich wydala - może być też sąd, może być wyrok itp. i to jest inna sprawa - ale to on jest osobą, która postawiła się poza Kościołem katolickim.
Czy zatem może dojść do samowykluczenia, nawet jeśli Kościół nie wyda stosownego oświadczenia?
– Doskonale odnosi się to do osoby, która nie akceptuje papieża i nie akceptuje Soboru Watykańskiego II, ponieważ są to dwa elementy, które charakteryzują schizmę w odniesieniu do Kościoła katolickiego.
W przypadku Bp Carlo Maria Viganó Mogłoby się wydawać, że ekskomunika nastąpiła, ponieważ są zwolennicy, którzy mogą wierzyć, że jest on katolikiem, więc Kościół jasno stwierdza, że nim nie jest. Ale czy w rzeczywistości sam wykluczyłby się znacznie wcześniej?
- Przepraszam, czy katolicki biskup, który został wyświęcony przez innego biskupa, który jest wykluczony z katolickiej komunii, nadal może być nazywany katolikiem?
Poza sprawą Viganó są ludzie, którzy kwestionują Sobór Watykański II. W jakim stopniu można ich nadal nazywać katolikami?
– Jeśli istnieje wola prawdziwego dialogu z Kościołem katolickim, wciąż możemy mieć nadzieję, że znajdzie on możliwość wyjaśnienia swojego stanowiska i zrozumienia stanowiska Kościoła katolickiego. Ale jeśli jest to kwestia zasad, musi wyjaśnić swoje stanowisko.
Czy można powiedzieć, że ta osoba jest chrześcijaninem, ale nie katolikiem?
- Dokonujesz rozróżnienia, które wydaje mi się normalne. Dodałbym jednak, że bycie katolikiem w dzisiejszych czasach jest niezwykłym sposobem pomagania chrześcijańskiej jedności.
Dziś, podobnie jak ziemia Azji, do której wyruszył św. Franciszek Ksawery, to nasza ziemia jest ziemią misyjną.
22 lipca 2024 r.-Czas czytania: 4minuty
Statek, który miał popłynąć z Lizbony do Indii, był w trakcie przygotowań. FranciscoNiespokojne serce, niecierpliwy bóg, tęsknił za nadejściem tej chwili. Wielu na portugalskim dworze chciało, aby młodzi kapłani tego nowego zakonu założonego przez byłego żołnierza z Guipuzcoa pozostali w Lizbonie.
Było tam tyle do zrobienia! Z pewnością o wiele ważniejsze było odnowienie ducha religijnego w tym mieście, które było centrum tego wielkiego morskiego imperium, niż zagubienie się na wyspie na nie wiadomo jakim morzu.
Franciszek nie słuchał tych powodów. Wiedział, że ma misję i nie chciał zwlekać z jej wypełnieniem. José María Pemán wkłada w usta Franciszka kilka wersetów, które bardzo dobrze wyrażają jego ducha:
Jestem raczej przyjacielem wiatru,
madam, ta bryza...
I musimy szybko czynić dobro,
to zło nie marnuje czasu!
To prawda. Zło nigdy nie traci okazji. Dzieci ciemności są sprytniejsze niż dzieci światłości (por. Łk 16,1) i dobro musi być czynione szybko. Nie wystarczy walczyć ze złem, być w defensywie. Nie wystarczy czekać na wezwanie do pomocy. Trzeba czynić dobro, wprawiać się w ruch, aktywować wojowniczy i zaangażowany styl życia.
Jestem pewien, że św. Franciszek Ksawery zachęciłby nas dzisiaj do takiego życia i dałby nam kilka kluczy do życia jako misjonarze, gdziekolwiek Bóg umieści nas na świecie.
Uczucie z Kościołem. Pierwszą wewnętrzną postawą, którą musimy kultywować, jest jedność serc z Kościołem, z papieżem, z naszymi biskupami. Musimy okazywać tę miłość Kościołowi, nawet w najtrudniejszych czasach. I musimy być nieskazitelni w tej postawie. Nie ma misji bez jedności z pasterzami. Sam Franciszek udał się na misję jako ambasador króla Portugalii, ale także jako nuncjusz papieża.
Ekumeniczna wizja eklezjalnaTak samo czuł się św. Franciszek Ksawery z wybrzeży Lizbony, gdy miał wyruszyć na swoją misję. Bez kapilaryzmyNie jesteśmy tu po to, by wykonywać własną pracę, ale by służyć Kościołowi. Nie jesteśmy tu po to, by wykonywać własną pracę, ale by służyć Kościołowi. Kościołowi, w którym wszyscy potrzebujemy siebie nawzajem. Żaden charyzmat nie ma wszystkiego. Wszyscy tworzymy jedno ciało z charyzmatami, które wzbogacają resztę.
W czołówceNiezależnie od tego, jakiego wyrażenia użyjemy, wiemy, że nasze miejsce jest na linii frontu. I każdy z nas wie, jakie jest jego miejsce. To bardziej postawa niż miejsce. Jesteśmy w stanie usłyszeć wołanie o pomoc od tych, którzy żyją blisko nas. Zawsze szukający nowych dróg dla Ewangelii.
Rozeznanie. Bardziej niż kiedykolwiek w złożonym, nieustannie zmieniającym się świecie, który traci punkty odniesienia. Franciszek musiał ciężko pracować i wsłuchiwać się w nowe kultury, które stawiały przed nim nieoczekiwane wyzwania ewangelizacyjne. Dzisiaj słuchamy Ducha Świętego, aby podążać ścieżkami, które musimy zacząć otwierać w tym nowym świecie.
Dostępność. Postawa poświęcenia, by służyć tam, gdzie jest to potrzebne. Zaangażowanie. Ludzie dotrzymujący słowa, którzy odpowiadają za to, co mają zrobić. Ludzi, którym można zaufać. Prawie w niczym! Ponieważ bez tego bezwarunkowego poświęcenia i zaangażowania nie ma misji.
Praktyczne. Bojownik, misjonarz, nie zatraca się w rozmyślaniach i przemówieniach, ale wprawia się w ruch. Nie stawia przeszkód, ale je rozwiązuje. Jednocześnie jest świadomy pilnej potrzeby szkolenia, które dostarcza kluczy do działania, które kształtuje umysł i serce.
Nie dla burżuazyjnego ducha. Misjonarz wie, jak żyć w zdrowym wewnętrznym napięciu, które nie pozwala mu stać się wygodnym. Nie żyje z poczucia bezpieczeństwa, ale z zaufania Bogu. Kultywuje ducha, który karmi niezbędną ludzką i duchową siłę i hart ducha. Zmęczenie, znużenie i prześladowania są istotną częścią życia każdego misjonarza.
Ludzie komunii. Gdziekolwiek się znajdzie, misjonarz musi tworzyć więzi, budować mosty; w Kościele i w społeczeństwie. Docierając do tych, którzy pozornie nie należą do nas, ale są naszymi braćmi i siostrami, z którymi dzielimy nasze przeznaczenie w wieczności. Nie będzie to łatwe. Często nie będziemy rozumiani. Komunia wymaga męczeńskiej miłości.
Kreatywność i inicjatywa. Nie jesteśmy snajperami, ale musimy wykazać się inicjatywą, by przyczynić się do realizacji wspólnej misji. Inicjatywa i uległość razem. Nowe czasy wymagają nowych bukłaków. Franciszek Ksawery wykorzystał całą swoją pomysłowość, aby dotrzeć do wszystkich. Od ubogich poławiaczy pereł oblężonych przez straszliwą badagasnawet cesarza Japonii. Wiedział, jak rozmawiać z każdym z nich w zupełnie inny sposób.
Modląca się straż tylna. Żyjemy dzięki modlitwie. Z niej rodzi się nasze działanie. Polegamy na życiu kontemplacyjnym. I my sami wiemy, że musimy kultywować życie modlitwy jako najlepszą dźwignię, aby poruszyć serca i zakotwiczyć nasze w Panu.
Zbliża się statek, który zabierze Francisco do Indii, dookoła Afryki. Nie wie o tym, ale podróż potrwa trzynaście miesięcy, w tym jeden, który będzie musiał zostać zatrzymany z powodu braku wiatru. Ale w jego oczach nie ma strachu, tylko iluzja oczekiwania i silne pragnienie opuszczenia statku już teraz.
Ostatnie wspomnienie jego serca leci do jego ziem Nawarry, do wyniosłej wieży zamku smaganej wiatrem. Gdy łódź odpływa, a linia brzegowa zanika, na ustach Javiera pojawia się uśmiech, będący echem romańskiego Chrystusa, przed którym tak wiele razy modlił się jako dziecko.
Zostajemy w porcie, w starej Europie, patrząc jak statek odpływa. Wiemy, że nasza ziemia jest również ziemią misji.
Święta Maryjo, bądź mnie godna! -Matko nasza, opiekuj się nami wszystkimi, którzy poczuliśmy to wezwanie i podjęliśmy misję Twojego Syna; chroń nas na wzburzonych wodach, które zagrażają naszemu życiu; daj nam tchnienie Ducha dla naszych żagli, kiedy wydaje się, że zatrzymujemy się i brakuje nam sił, aby iść dalej; pokaż, że jesteś naszą Matką i że zawsze jesteś blisko nas, czuwając nad nami.
Jest powód, dla którego jesteśmy twoi, od świętej Maryi. Jesteśmy w służbie Jezusa Chrystusa, wiecznego króla i powszechnego pana.
Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.
Podczas modlitwy Anioł Pański w 16. Niedzielę Zwykłą papież zachęcał do zgodności z "odpoczynkiem ducha pośród codziennych zajęć" i współczucia dla innych z Jezusem. Wezwał również do rozejmu pokoju w wojnach z okazji Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, które odbędą się w dniach 26 lipca - 11 sierpnia.
Francisco Otamendi-21 lipca 2024 r.-Czas czytania: 2minuty
W ewangelia Marka opowiada, jak apostołowie opowiadają Jezusowi o tym, co zrobili i czego nauczali, a Pan mówi do nich: "Odejdźcie sami na miejsce pustynne i odpocznijcie chwilę". Potem, gdy wysiedli, "Jezus ujrzał tłum i ulitował się nad nimi, bo byli jak owce nie mające pasterza, i zaczął ich pouczać o wielu rzeczach".
W komentarzu do tej Ewangelii, przed odmówieniem modlitwy maryjnej o AngelusPapież powiedział na Placu Świętego Piotra, że mówi ona o "dwóch rzeczach: odpoczynku i współczuciu. Te dwie rzeczy są ze sobą powiązane. Tylko wtedy, gdy nauczymy się odpoczywać, będziemy mogli współczuć.
W bardzo upalną niedzielę w Rzymie, gdzie wśród rzymian i pielgrzymów było wiele rodzin, papież ostrzegł przed "pośpiechem" i "dyktaturą działania", w społeczeństwie zdominowanym przez pragnienie rezultatów, stajemy się niespokojni i tracimy z oczu "to, co istotne" ze zmęczeniem ciała i ducha. Papież Franciszek podkreślił, że Jezus wykazał troskę o zmęczenie swoich uczniów: "Być może wyczuwa niebezpieczeństwo, które może również wpływać na nasze życie i nasze apostolstwo".
Jako przykład wymienił "entuzjazm w wypełnianiu misji lub pracy, a także powierzonej nam roli i zadań", które "czynią nas ofiarami aktywizmu". W "społeczeństwie, które często jest więźniem pośpiechu, ale także dla Kościoła i posługi duszpasterskiej: strzeżmy się dyktatury działania", powtórzył papież.
Znajdowanie czasu na miłość rodzinną
W rodzinie ojciec często wychodzi z domu, gdy dzieci śpią, a wraca, gdy dzieci są z powrotem w łóżku w nocy. "To niesprawiedliwość społeczna", że tak się dzieje, podkreślił Franciszek. "Musimy znaleźć czas dla naszych dzieci i dla miłości rodzinnej.
Na zakończenie papież zapytał, czy umiemy znaleźć czas dla siebie i dla Pana, czy też się spieszymy. I nawiązał do wewnętrznej pustyni, którą musimy odnaleźć pośród hałasu, i do "odpoczynku pośród codziennych zajęć". "Niech Najświętsza Dziewica pomoże nam "odpocząć w Duchu" także pośród wszystkich naszych codziennych zajęć oraz być dyspozycyjnymi i współczującymi wobec innych", modlił się Ojciec Święty.
"Sportowcy, posłańcy pokoju".
Po modlitwie Anioł Pański Papież zwrócił uwagę, że sport ma wielką "siłę społeczną", i poprosił, abyśmy "modlili się o pokój", a także o "olimpijski rozejm" na rzecz pokoju, z okazji następnych igrzysk olimpijskich w Paryżu, w obliczu tak wielu wojen, takich jak na zamęczonej Ukrainie, w Palestynie i Izraelu, w Mjanmie itd. Niech sportowcy będą "posłańcami pokoju", zachęcał, przypominając Wiadomość wysłany do arcybiskupa metropolity Paryża, Laurenta Ulricha, w którym wskazał on, że igrzyska są "ze swej natury nośnikiem pokoju, a nie wojny".
Igrzyska Olimpijskie są okazją do "przezwyciężenia różnic i opozycji" oraz "wzmocnienia jedności narodu"; okazją do "przełamania uprzedzeń, promowania szacunku tam, gdzie panuje pogarda i nieufność, oraz przyjaźni tam, gdzie panuje nienawiść", powiedział papież. "Niech Bóg zmiłuje się nad nami", napisał w swoim przesłaniu do arcybiskupa Ulricha. "Niech oświeci sumienia rządzących co do ciążącej na nich poważnej odpowiedzialności, niech obdarzy twórców pokoju sukcesem w ich wysiłkach i niech im błogosławi".
Azja Środkowa, ze swoją bogatą historią i różnorodnością kulturową, była świadkiem obecności różnych religii na przestrzeni wieków, cierpiąc przede wszystkim z powodu marksistowskich prześladowań ZSRR wobec wszelkich form publicznego kultu jakiejkolwiek religii.
21 lipca 2024 r.-Czas czytania: 4minuty
Opublikowałem kilka recenzji z moich pobytów zawodowych w dwóch krajach Azji Środkowej, na seminariach prawniczych organizowanych przez Unię Europejską w ramach programu LEICA (Egzekwowanie prawa w Azji Środkowej), który odbył się w styczniu i kwietniu 2024 roku. Niniejsza publikacja nie ma charakteru profesjonalnego, ale ma na celu opisanie moich doświadczeń w bardzo ważnym aspekcie mojego życia.
Azja Środkowa, ze swoją bogatą historią i różnorodnością kulturową, była świadkiem obecności różnych religii na przestrzeni wieków, cierpiąc szczególnie z powodu marksistowskich prześladowań ZSRR wobec wszelkich form publicznego kultu jakiejkolwiek religii w ciągu dziesięcioleci, w których ludy te i pięć narodów tworzących ten region (znane w Hiszpanii jako republiki "tan" ze względu na końcówkę "tan" w ich nazwach, która pozostała tak niezauważona przez nas) żyły pod rządami sowieckimi.
W tym artykule opowiadam o moich osobistych doświadczeniach z mieszkańcami tych krajów, z których podkreślam ich poprawność, uprzejmość i dostępność "aby pomóc ci we wszystkim, czego potrzebujesz", co zdarzało mi się od czasu do czasu, ponieważ oprócz trudności językowych - rozumiałem ich tylko wtedy, gdy się żegnali, Kiedy wiedzieli, że jestem Hiszpanem, mówili "Barsa" lub "Hala Madrid" - a ja byłem "zagubiony i odłączony", bez wifi i danych (więc telefon komórkowy był przydatny tylko do sprawdzania czasu i robienia zdjęć), a konkretnie moje doświadczenia w miastach Ałmaty (Ałmaty i Ałmaty) i Ałmaty (Ałmaty i Ałmaty), gdzie byłem "zagubiony i odłączony".Kazachstan), Taszkencie i Samarkandzie (Uzbekistan), gdzie społeczność chrześcijańska - do której teraz się odniosę - pozostawiła znaczący ślad, który jest nadal bardzo obecny, z jego ograniczeniami i restrykcjami.
Kazachstan
W Ałmaty, największym mieście Kazachstanu, oprócz katedry Świętej Trójcy (o tej samej nazwie co archidiecezja utworzona przez papieża Jana Pawła II), znajduje się również kaplica biskupia, gdzie wierni katoliccy gromadzą się codziennie na celebracji Eucharystii, często sprawowanej przez biskupa José Luisa Mumbielę (urodzonego w Monzón, Huesca), przewodniczącego Episkopatu Azji Środkowej, który poświęcił swoje życie posłudze kapłańskiej, najpierw w parafii w Lleidzie, a obecnie w tym regionie.
Możliwość uczestniczenia w Eucharystii, przyjmowania komunii pod obiema postaciami i innych aktów kultu w tej kaplicy była luksusem, zwłaszcza że zbiegło się to z Pierwszą Komunią młodego Kazacha i mogłem zobaczyć szczerą zewnętrzną ekspresję wspólnoty ludzi, z których wielu nawróciło się z islamu. Byłem pod wrażeniem opowieści o polskim pochodzeniu, po stalinowskiej deportacji, Matki Bożej Pokoju (Matki Bożej Ozornoje, patronki Kazachstanu), która pojawia się na obrazie przedstawiającym ją i Dzieciątko Jezus, oboje o kazachskich rysach, i której przypisuje się cud ryb w zamarzniętym jeziorze.
Również w Ałmaty, w domu AЛЛМАРАСАН (Almarasan), ośrodku Opus Dei, który służy jako miejsce zamieszkania, nauki i spotkań dla wielu młodych Kazachów w tym mieście, miałem również wielki przywilej uczestniczenia w celebracji Eucharystii i uczestniczenia w przyjacielskich spotkaniach z Hiszpanami i Hiszpanami, którzy tam pracują i mieszkają. Czułem się bardzo blisko nich i przeżyłem te dni, czując siłę modlitw tak wielu ludzi o uzdrowienie mojego siostrzeńca Juana, który był w bardzo poważnym stanie z powodu zespołu ciasnoty przedziałów i sepsy w nodze, a wszystko to w wyniku złamania kości piszczelowej i pęknięcia tętnicy, których doznał podczas meczu piłki nożnej w Asturii.
Dziękuję Bogu za tę "komunię świętych" oraz Santi de Lasala i Nico Zambranę, którzy tak bardzo mi pomogli i towarzyszyli mi podczas tych dni minionej surowej zimy (przynajmniej dla tych z nas, którzy mają klimat śródziemnomorski) z temperaturami poniżej zera.
Uzbekistan
W Uzbekistanie, kraju na styku kultur, obecna jest również wspólnota katolicka. W stolicy tego kraju, Taszkiencie, znajduje się katedra Najświętszego Serca Jezusowego i klasztor Misjonarek Miłości św. Teresy z Kalkuty, które poświęcają się ubogim i najbardziej potrzebującym, i które codziennie wcześnie odprawiają Eucharystię, co pozwala wykorzystać resztę dnia na pracę zawodową z europejskimi i azjatyckimi kolegami, którzy się tam zgromadzili.
Aby udać się do klasztoru-rezydencji sióstr Matki Teresy, trzeba najpierw wjechać na przedmieścia miasta, a po przejściu przez bramę uliczną znaleźć oazę pokoju, miłości i modlitwy. To przyjemność widzieć je wszystkie w swoich biało-niebieskich sari i czuć Bożą łaskę w ich modlitwach i obecności. To było opatrznościowe, że pierwszego dnia spotkałem Valodię ("poleconego" przez Santi z Ałmaty) z żoną i synem, którzy tak dobrze się mną zaopiekowali i którzy są tak dobrze znani i kochani przez kobiety. siostry. Nigdy nie zapomnę, z jaką uwagą wszyscy odnosili się do tego przybysza z Zachodu o ciemnych rysach, który bez ostrzeżenia pojawił się na Mszy św. i z którym dzielili wiele chwil wspólnotowej modlitwy. Siostra Maria Kolbe, z pochodzenia Polka, była środkiem, który Pan dał mi, abym czuł się tak chroniony?
Obok Valodii w klasztorze Misjonarzy Miłosierdzia w Taszkiencie
Po zakończeniu pracy w Taszkiencie, po zamknięciu i pożegnaniu z władzami, uczestnikami, organizatorami i wiernym tłumaczem angielsko-hiszpańsko-rosyjskim, w "wolny dzień" pojechałem pociągiem do Samarkandy, historycznego miasta znanego z islamskiej architektury, stolicy Jedwabnego Szlaku i astrologii w czasach Tamorlana. Nigdy nie zapomnę pary turystów z południowej Rosji, którzy powiedzieli mi, że są muzułmanami i zamierzają odwiedzić imponujące meczety tego miasta, z którymi dzieliłem wagon i którzy bardzo mi pomogli, nawet zabierając mnie "ich małym Yandexem" (taksówką przez aplikację internetową), stłoczonym razem i ze wszystkimi walizkami na siedzeniach (tam, gdzie zmieściły się trzy, zmieściły się cztery), do hotelu. W Samarkandzie znajduje się kościół św. Jana Chrzciciela, prowadzony przez ojców Ariela i Pawła, urodzonych w Argentynie (co jasno wynika z obrazu Matki Bożej z Luján wewnątrz kościoła i w domu), którzy zaprosili mnie na wspaniałą przekąskę z dulce de leche, wraz z Cati, młodą uzbecką dziewczyną, która została wtajemniczona w chrześcijaństwo. Pomimo bycia mniejszością w przeważająco muzułmańskim kraju, katolicy w Samarkandzie zachowują swoją wiarę i kościół, w którym udzielane są sakramenty.
Dziękuję Bogu za wspaniałe doświadczenia, które dał mi, spotykając tak wspaniałych ludzi oraz braci i siostry w wierze w tak różnych i odległych miejscach, gdzie Bóg jest tą samą Miłością na całym świecie. Musiałem o tym opowiedzieć.
Pablo Blanco: "Najlepsza teologia Josepha Ratzingera jest jeszcze przed nami".
Pablo Blanco Sarto otrzymał Nagrodę Ratzingera w dziedzinie teologii z rąk kardynała Pietro Parolina 30 listopada 2023 roku. Jak pokazuje w tym wywiadzie, jest przekonany, że spuścizna Josepha Ratzingera jest nie tylko aktualna w Kościele, ale jest kluczem do jego zrozumienia.
Pablo Blanco Sarto otrzymał Nagrodę Ratzingera w dziedzinie teologii z rąk kardynała Pietro Parolina 30 listopada 2023 roku. W wywiadzie dla Omnes opowiada o postaci, a przede wszystkim o spuściźnie Josepha Ratzingera-Benedykta XVI, o którym, jak sam mówi, nie znamy jeszcze pełnego zakresu jego pracy i myśli.
Jak odebrałeś wiadomość o Nagrodzie Teologicznej Ratzingera 2023?
- Oczywiście z radością i wdzięcznością. Radość, ponieważ otrzymać nagrodę imienia kogoś, komu poświęciłem część moich studiów, to zaszczyt. Ratzinger jest prawdopodobnie jednym z najlepszych teologów przełomu tysiącleci. Jego nazwisko obok mojego to wielkie szczęście.
I wdzięczność, ponieważ jest to uznanie dla mojej pracy, również z pewnym poczuciem ulgi, ponieważ oznacza to, że nie byłem tak daleko od celu, kiedy interpretowałem myślenie Josepha Ratzingera.
31 grudnia 2022 r. odszedł od nas Benedykt XVI. W jaki sposób pontyfikat papieża Ratzingera naznaczył Kościół? Jakie są Twoim zdaniem kluczowe punkty dla zrozumienia tego pontyfikatu i jego historycznej rezygnacji?
- Był to krótki, ale intensywny pontyfikat. Pozostawił nam świetliste magisterium w postaci trzech (i pół) encyklik, katechez na temat historii Kościoła i natchnionych homilii.
Kontynuował operację oczyszczania, którą rozpoczął już Jan Paweł II w sprawach nadużyć seksualnych, i rozszerzył ją na sferę gospodarczą i finansową.
Na koniec pozostawił gest wyrzeczenia, który jest przykładem wciąż dającym nam do myślenia. Jest to praktyczna nauka o sposobie sprawowania posługi w Kościele, o której warto pamiętać w obecnym czasie.
Jesteś częścią zespołu redakcyjnego Opera Omnia Josepha Ratzingera. Czy można dowiedzieć się czegoś więcej o dziełach bawarskiego papieża?
- W języku niemieckim kończą tom 15, ostatni, chociaż później dodadzą dodatek z odzyskanymi tekstami. Po polskim, hiszpański jest tłumaczeniem, które idzie najszybciej. Ale prawdą jest, że ta kompilacja, kierowana przez samego emerytowanego papieża, to dopiero początek. Zainteresowanie myślą Ratzingera rośnie z każdym dniem, zwłaszcza wśród młodszych studentów. Sugeruje to, że najlepsze dzieło Ratzingera jest jeszcze przed nami: jest on nie tylko wielkim teologiem przeszłości, ale także obietnicą na przyszłość.
W swoich przemówieniach w La Sapienza (2008) i Ratyzbonie - obu kontrowersyjnych - papież mówi ze szczególną jasnością o wierze i rozumie. Jak myślisz, jaki jest główny wkład Josepha Ratzingera w tym względzie?
- Tak, teraz Ediciones Rialp opublikowała te teksty wraz z komentarzami autorów katolickich, protestanckich i muzułmańskich na temat przemówienia z Ratyzbony. Echo, jakie odbiło się w świecie intelektualnym, jest imponujące. W przypadku niewypowiedzianego przemówienia w La Sapienza zostało ono mniej zbadane, ale zawiera kilka prawdziwie rewolucyjnych pomysłów, takich jak przedstawienie filozofii i teologii jako "sióstr bliźniaczek".
Myślę, że tegoroczna Nagroda Ratzingera, przyznana teologowi i filozofowi, obojgu z wykształceniem w obu dziedzinach, jest egzemplifikacją tej właśnie Ratzingerowskiej idei.
Sam Ratzinger przyznał, że nigdy nie przestał być profesorem uniwersyteckim. Jak Ratzinger rozumiał nauczanie uniwersyteckie oraz pracę dydaktyczną i badawczą? Czy uważasz, że to powołanie nauczycielskie zostało przeniesione na jego zadanie jako pasterza Kościoła?
- Tak, Ratzinger był zarówno profesorem, jak i duszpasterzem: jako profesor zawsze brał pod uwagę ten duszpasterski, praktyczny wymiar teologii; jako duszpasterz zawsze podkreślał doktrynalny, intelektualny wymiar nauk, które Kościół przekazuje. Mogłoby się wydawać, że poświęcenie się zadaniom duszpasterskim uniemożliwiło mu rozwinięcie bardziej rozległej teologii, i w pewnym sensie jest to prawda. Ale ta słabość stała się również jego siłą. Jego teologia nie jest zamknięta w wieży z kości słoniowej, ale jest otwarta na potrzeby duszpasterskie i misyjne całego Kościoła.
George Weigel posunął się nawet do stwierdzenia, że Joseph Ratzinger powinien zostać mianowany doktorem Kościoła, zgadzasz się z tym?
- Najpierw musiałby zostać kanonizowany, ale jego nauki wyraźnie przyciągają coraz większe zainteresowanie ze względu na ich piękno i głębię. Dla jednych i drugich. Dlatego lubię patrzeć na myśl Ratzingera rzutowaną w przyszłość. To, co będzie dalej, nie zależy logicznie od moich prognoz. Bóg powie.
Beatriz Fra: "Chcemy odzyskać dusze młodych ludzi dla Chrystusa".
Beatriz Fra była jedną z prezenterek Eucharystycznego Maryjnego Dnia Młodzieży, inicjatywy, która ma na celu przybliżenie młodych ludzi do Boga poprzez oparcie się na dwóch filarach Kościoła: Eucharystii i Maryi Dziewicy.
Od 5 do 7 lipca setki młodych ludzi przybyło do Covadongi, aby świętować Eucharystyczny Maryjny Dzień MłodzieżyInicjatywa stowarzyszenia "W drodze" ma na celu przypomnienie katolikom o znaczeniu Eucharystii.
Pod hasłem "Podnieście serca", jak wyjaśniają na swojej stronie internetowej, organizatorzy tego dnia mają nadzieję, że projekt ten posłuży "ożywieniu i wzmocnieniu wiary młodych ludzi w rzeczywistą obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii, ramię w ramię z Maryją".
Aby dowiedzieć się więcej o tym, co wydarzyło się podczas tych dni w Covadonga, Omnes przeprowadził wywiad z Beatriz Fra, odpowiedzialną za transmisję i prezenterką, wraz z mężem, Eucharystycznych Maryjnych Dni Młodzieży.
Dlaczego uważasz, że ważne jest zorganizowanie takiego wydarzenia skierowanego do młodzieży?
- Wszystko wywodzi się z ankiety przeprowadzonej w Stanach Zjednoczonych. Wielu młodych ludzi, którzy należą do stowarzyszenia "On the Move", postrzega Eucharystię jako charyzmat, który posiadamy, mieliśmy osobiste spotkanie z Panem w Eucharystii i zdaliśmy sobie sprawę z tego, jak jest ona ważna. Jednocześnie zdaliśmy sobie sprawę, że w tym świecie istnieje bezpośredni atak na Pana Eucharystycznego, nawet w Kościele, gdzie często nie jest on traktowany z wystarczającym szacunkiem.
Wracając do początku, kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono badanie, które wykazało, że 70% katolików nie wierzy w rzeczywistą obecność Chrystusa w Kościele. EucharystiaPrzeżywają to jako coś symbolicznego. Ta wiadomość w Stanach Zjednoczonych jest bardzo niepokojąca, a Konferencja Episkopatu zareagowała różnymi inicjatywami, aby temu zaradzić.
Chcieliśmy też coś zrobić. W ten sposób zrodził się pomysł, aby przyprowadzić młodych ludzi na spotkanie formacyjne, doświadczenie i wspólnotę, aby pokazać, co oznacza Eucharystia. Tak narodziło się stowarzyszenie "En marcha".
Skupiliśmy się na młodych ludziach częściowo dlatego, że wielu z naszych wolontariuszy to młodzi ludzie i ponieważ rozumiemy, że, jak powiedział Jan Paweł II, są oni nadzieją Kościoła.
Jaki jest związek między Eucharystią a Maryją Dziewicą?
- Dla nas istnieje związek między Eucharystią a Maryją Dziewicą, ponieważ jesteśmy katolikami %. My, katolicy, mamy te dwa filary. Jan Bosko miał sen, w którym zauważył, że łódź Kościoła jest podtrzymywana w obliczu utrapień świata tylko wtedy, gdy jest wspierana przez Eucharystię i Maryję Dziewicę. Zdajemy sobie sprawę, że bycie katolikiem jest bogactwem właśnie dlatego, że mamy tak szczególne rzeczy, jak dar, który Pan dał swojemu Kościołowi w postaci Eucharystii i naszej Matki.
Matka Boża wielokrotnie działała w naszym życiu jako Matka, która przybliża nas do swojego Syna, która wyjaśnia nam tajemnice, których możemy nie rozumieć racjonalnie, ale które możemy lepiej zrozumieć poprzez modlitwę z Matką Bożą.
Katolik nie może żyć bez sakramentów, ale nie może też żyć bez obecności Maryi Dziewicy w swoim codziennym życiu. Chcemy, aby młodzi ludzie mogli korzystać z tych dwóch wyjątkowych darów naszej katolickiej wiary.
Dlaczego Covadonga została wybrana na gospodarza Eucharystycznego Maryjnego Dnia Młodzieży?
Uczestnicy (JEMJ)
- Chcieliśmy, aby był to zarówno dzień eucharystyczny, jak i maryjny, więc szukaliśmy miejsca, w którym Matka Boża była obecna, również dlatego, że doświadcza się tam szczególnej łaski. Ponieważ dzień ten miał miejsce w Covadonga, wydarzenie nabrało odcienia rekonkwisty dusz. Motto tego dnia brzmiało "Podnieście serca" i chcieliśmy, aby młodzi ludzie, czerpiąc z naszej własnej historii, uświadomili sobie, jaki skarb posiadamy. Chcieliśmy, aby wiedzieli, że musimy walczyć, aby przeżyć to osobiście, ale musimy także walczyć, aby inni młodzi ludzie mogli się tym dzielić.
Tak jak wiele wieków temu w Covadonga Don Pelayo, pod opieką naszej Matki, miał siłę, by odzyskać katolicką Hiszpanię, tak i my chcemy odzyskać dusze młodych ludzi dla Chrystusa.
Terminy takie jak "rekonkwista", "Don Pelayo" i "walka" szybko stają się upolitycznione, zwłaszcza w sieciach społecznościowych. Jak możemy uniknąć wpadnięcia w tę grę ideologii i polityki?
- Jeśli masz jasne pomysły i stawiasz Pana w centrum, osiągniesz równowagę. Trzeba przywiązywać wagę do tego, co jest naprawdę ważne. Nie chcieliśmy angażować się w kwestie ideologiczne czy polityczne. Oczywiście kochamy nasz kraj i jesteśmy z niego dumni, ale nie weszliśmy w grę politycznych akronimów i nie zamierzamy tego robić. Nasza bitwa jest inna.
Z wielką prostotą i spokojem wiemy, czego chcemy, reszta jest dla nas taka sama. Nie robimy rzeczy ze względu na ludzkie owoce, robimy to z miłości do Pana i Kościoła.
Kapłani byli dostępni do udzielania sakramentu spowiedzi nawet przez całą noc. Dlaczego ten sakrament jest tak potrzebny?
- Było dla nas jasne, że istnieje walka z grzechem i, dzięki Bogu, nie jesteśmy sami, jesteśmy w Kościele. Pan zostawił nam wspaniałą broń, taką jak sakrament spowiedzi.
Dla nas Eucharystia i Pojednanie to dwa sakramenty, które idą ze sobą w parze. W rzeczywistości, na spotkaniu wolontariuszy na kilka dni przed rozpoczęciem Eucharystycznych Maryjnych Dni Młodzieży, wolontariusze zostali poproszeni o dobrowolne przystąpienie do sakramentu spowiedzi, aby być w stanie łaski.
Nic z tego nie byłoby możliwe bez kapłanów, którzy byli całkowicie dyspozycyjni. Jeden z kapłanów powiedział nam, że po liczbie spowiedzi można było poznać, że Pan wylał samego siebie. Chrystus dotknął serc wielu młodych ludzi, którzy przyszli, aby się z Nim pojednać.
Młodzi ludzie mogli wziąć udział w warsztatach z różnymi ekspertami na tematy takie jak Eucharystia, kultura i prześladowany Kościół. Jakie były kryteria wyboru tych tematów i prelegentów?
- Chcieliśmy, aby młodzi ludzie mogli być szkoleni w dynamiczny sposób i tak narodziły się warsztaty eucharystyczne.
Rola prześladowanych chrześcijan była bardzo ważna, ponieważ uważaliśmy, że ważne jest, aby młodzi ludzie znali świadectwa naszych braci i sióstr w wierze, którzy oddają swoje życie.
Dzięki bliskim kontaktom ze stowarzyszeniami, takimi jak "Valiván" czy "Hogar de la Madre", odbyły się również wzbogacające i zabawne warsztaty.
Młodzi ludzie podczas jednej z przygotowanych sesji (JEMJ)
Jakie owoce zaobserwowałeś w młodych ludziach po Eucharystycznym Maryjnym Dniu Młodzieży?
- Jesteśmy pod wrażeniem. To był pierwszy dzień i pierwsze owoce, które widzę, są w moim mężu i we mnie. Serce spoczęło w zdrowym środowisku, gdzie Pan był w centrum. To, czego tam doświadczyliśmy, radość na twarzach ludzi, chęć i oddanie wolontariuszy... To było imponujące.
Adoracja eucharystyczna podczas Eucharystycznych Maryjnych Dni Młodzieży (JEMJ)
Czy spodziewasz się, że będzie to długoterminowy projekt, który stanie się tradycją?
- Jesteśmy nieustannie w rękach Ducha Świętego. Widząc owoce tego pierwszego Dnia, uważamy, że dobrze byłoby kontynuować tę inicjatywę. Od teraz jesteśmy w rękach Pana, wszystko, co robimy, to praca dla Niego i dla Jego Kościoła.
Co jest potrzebne w formacji dzieci i młodzieży, aby nie wątpili w realną obecność Chrystusa w Eucharystii?
- Ostatecznie jest to łaska Boża, ale trzeba umieścić młodego człowieka "we właściwym miejscu". Musimy dać młodym ludziom to, czego potrzebują, bez rozwadniania ich formacji. Serce młodego człowieka jest stworzone dla Prawdy i dla wielkich rzeczy.
Bóg jest żywy, nie ma potrzeby wkładania słów w Jego usta, On mówi bezpośrednio do młodego człowieka, jest w nim zakochany i chce z nim rozmawiać. Tak więc, kiedy ktoś naprawdę pokazuje wielkość Boga takim, jakim On jest, Bóg wylewa Siebie.
Podsumowanie Eucharystycznych Maryjnych Dni Młodzieży 2024
Pierwszy katolicki jubileusz datuje się na 1300 rok.
Kościół katolicki przejął tradycję narodu żydowskiego, zgodnie z którą co 50 lat w kościele św. Jubileusz był rokiem zaprojektowanym, aby pomóc przywrócić lepsze relacje z Bogiem i innymi ludźmi.
W tym czasie umorzono długi, uwolniono niewolników i zwrócono ziemię właścicielom.
Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Drugi dzień Kongres Jego głównym tematem była największa historia miłosna. Dzień rozpoczął się od odmówienia różańca, po którym nastąpiły dwie poranne msze, jedna w języku angielskim pod przewodnictwem kardynała Timothy'ego Dolana, biskupa Nowego Jorku na Lucas Oil Stadium, a druga w języku hiszpańskim celebrowana przez kardynała Seana O'Malleya, biskupa Bostonu w Indiana Convention Center.
W swoich homiliach prałaci odnieśli się do Eucharystii jako świętego pokarmu, niezbędnego w życiu każdego katolika. Bez niej nie możemy nawiązać relacji i komunii z Bogiem, powiedział biskup Nowego Jorku. Dolan przyznał jednak, że w USA tylko 25 % katolików jest wiernych niedzielnemu nakazowi i w związku z tym konieczne jest odzyskanie centralnego miejsca niedzielnej Mszy Świętej, ponieważ bez Eucharystii nie ma kościoła: "Musimy jeść ten święty pokarm, ponieważ chcemy być w komunii z Nim", powiedział biskup Nowego Jorku.
Podczas hiszpańskiej liturgii kardynał Sean O'Malley powiedział, że światem rządzą ludzie cierpiący na duchową amnezję. "Zapomnieli o Bogu", powiedział, co powoduje, że ludzie nie chodzą na Mszę św. I kontynuował: "Widzę dziś mniej ludzi w kościele niż wtedy, gdy dorastałem. Wielu nawet zapomniało, czym jest Msza Święta". Dlatego, podkreślił O'Malley, Kongres Eucharystyczny jest ważny, ponieważ pomaga nam zrozumieć, że jako uczniowie Chrystusa, Eucharystia musi być w centrum naszego życia. "Bóg nas kocha i karmi, ponieważ Eucharystia jest szaleństwem Bożej miłości" - powiedział kardynał.
Sesje wpływu
Pod koniec liturgii uczestnicy kongresu wzięli udział w jednej z siedmiu "sesji wpływu", tj. sklasyfikowanych i ukierunkowanych rozmowach dla katolików w różnych stanach i na różnych etapach życia: duchowieństwa, rodziców, młodzieży, katechetów i liderów parafialnych. Odbyły się również dwie sesje "spotkania" dla katolików pragnących odnowić swoją wiarę poprzez tajemnicę Eucharystii oraz dla tych, którzy szukają praktycznych narzędzi do ewangelizacji w swojej społeczności i zostania "misjonarzami eucharystycznymi".
Wśród "sesji wpływu" w języku hiszpańskim znalazła się refleksja biskupa Daniela Floresa z Brownsville w Teksasie, który mówił o potrzebie odnowienia ducha komunii i misji w Kościele. Pokusą kultury, powiedział Flores, "jest myślenie, że świat jest zbawiony przez bogactwo, ale tak nie jest. To ubóstwo Chrystusa nas zbawiło. Pan był bezbronny i oddał za nas swoje życie", powiedział Flores. Dlatego, aby ewangelizować, "musimy dotknąć ubóstwa Pana, ponieważ Bóg czyni nas bogatymi bogactwem swojego ubóstwa".
Sesje robocze
Popołudnie drugiego dnia Kongresu było zorganizowane wokół tak zwanych "sesji roboczych" i "specjalnych doświadczeń". Te pierwsze to mini-warsztaty prowadzone przez prelegentów należących do różnych duszpasterstw świeckich lub katolickich instytucji edukacyjnych, takich jak "Augustine Institute", "Catholic University of America", "...", "...", "...", "..." i "...".FOCUS"Exodus 90" czy "Nasz Gość Niedzielny". Tematy warsztatów obejmowały: "Biblijny spacer po Mszy", "Ewangelizacja przez Eucharystię", "Co to znaczy być ludem eucharystycznym", "Rodzina i edukacja katolicka", "Przekształcanie świata przez Eucharystię i ewangelizację".
Ponadto, jednym ze "szczególnych doświadczeń" była dyskusja panelowa na temat "Kościół synodalny w misji", zaprezentowana przez kardynała Blase'a Cupicha, biskupa Chicago i bpa Daniela Floresa, wśród innych prelegentów. Kardynał Cupich powiedział, że "jeśli istnieje kryzys wiary w Kościele, to nie dlatego, że ludzie nie wierzą, że Jezus jest obecny w Eucharystii, ale dlatego, że ludzie nie w pełni rozumieją i wierzą w to, co oznacza, że Jezus zmartwychwstał". Musimy również skupić naszą uwagę "na tym, co Chrystus czyni i co dzieje się z nami jako jednostkami i jako wspólnotą, to znaczy, abyśmy zostali przemienieni, abyśmy mogli pełniej podjąć misję Chrystusa, aby przynieść światu sprawiedliwość, pokój i miłość" - powiedział.
Adoracja eucharystyczna
Wieczorem nadszedł jeden z najbardziej oczekiwanych momentów dla uczestników kongresu: prezentacja głównych mówców i adoracja eucharystyczna na Lucas Oil Stadium. Głównymi mówcami tego dnia byli Matka Olga od Najświętszego Serca, założycielka Córek Maryi z Nazaretu w archidiecezji bostońskiej, oraz ksiądz Mike Schmitz, kapłan diecezji Duluth. W ostatnich latach Schmitz stał się jedną z gwiazd anglojęzycznego świata katolickiego dzięki swoim przesłaniom wideo, skierowanym głównie do młodych ludzi, oraz podcastom "Biblia w rok" i "Katechizm w rok".
W swojej prezentacji Schmitz mówił o ofiarnym i odkupieńczym aspekcie Mszy Świętej: "Bóg staje się obecny wśród nas podczas liturgii. We Mszy Świętej jesteś częścią odkupienia ludzkości. Za każdym razem, gdy jest odprawiana, Ojciec jest uwielbiony, a świat odnowiony". Mimo to prałat zwrócił uwagę, że wielu katolików ignoruje tę tajemnicę lub jest obojętnych. W związku z tym prałat zaprosił obecnych, aby uświadomili sobie cud tajemnicy Eucharystii i powiedzieli światu, że "zostali odkupieni i że tylko miłość może uczynić ich świętymi". Dzień zakończył się uroczystym wystawieniem Najświętszego Sakramentu, adoracją i końcowym błogosławieństwem.
Jak widzieliśmy, Jemen zawsze był skrzyżowaniem narodów, kultur i szlaków handlowych. Jest domem dla muzułmanów różnych wyznań, Żydów i, w mniejszym stopniu i pod prześladowaniami, chrześcijan.
Przedstawiliśmy to już wcześniej, w artykule na temat Iranu, główne cechy islamu szyickiego w porównaniu z islamem sunnickim.
W Jemenie islam szyicki jest reprezentowany głównie przez sektę Zaydi i, w mniejszym stopniu, przez inne sekty, takie jak Duodeci (większość w pozostałej części świata islamu szyickiego, na przykład w Iranie).
Na stronie zayditas Ich nazwa pochodzi od Zayda ibn Alego, prawnuka Alego, który był czwartym kalifem "rashid" po śmierci Mahometa, a także pierwszym szyickim imamem. Dla Zaydów istnieje tylko pięciu prawowitych imamów, potomków Alego i Fatimy, córki proroka Mahometa.
Różnią się oni od szyitów duodecymańskich (imamitów) tym, że nie wierzą w okultację ostatniego imama, co jest główną cechą wiary duodecymańskiej. Teologia i orzecznictwo Zaydi są zatem bliższe teologii i orzecznictwu sunnitów, do tego stopnia, że często są postrzegani jako rodzaj pomostu między sunnizmem a szyizmem.
Zaydi przybyli do Jemenu w IX wieku, zwłaszcza na północny zachód, gdzie ustanowili imamat w Sa'ada. Jak widzieliśmy w poprzednim artykule, imamowie Zaydi ostatecznie zdołali rządzić większością północnego Jemenu, stopniowo konsolidując swoją władzę do tego stopnia, że imamat Zaydi był w stanie przetrwać prawie tysiąclecie, czyli do rewolucji w 1962 roku, która doprowadziła do powstania Jemeńskiej Republiki Arabskiej i położyła kres ich politycznej dominacji.
Jak dotąd, prawdopodobnie najbardziej znanymi przedstawicielami islamskiego nurtu Zaydi w Jemenie (do którego należy około 45% populacji) są rebelianci Huthi, tj. ruch (który później stał się grupą zbrojną), który wziął swoją nazwę od Husseina Badreddina al-Huthi (1959-2004), uważanego za jednego z największych duchowych, politycznych i religijnych przywódców jemeńskich Zaydis, po jego zabójstwie,
Rzeczywiście, jemeńscy Zaydis, zwłaszcza po zjednoczeniu kraju (1990), czuli się coraz bardziej marginalizowani na krajowej scenie politycznej, również ze względu na rosnące wpływy salafickie i wahhabickie z Arabii Saudyjskiej.
Arabska wiosna i wynikające z niej niepokoje w kraju były zatem okazją dla zbrojnego ruchu Houthi do zdobycia międzynarodowego znaczenia poprzez zajęcie stolicy, Sany, w 2014 roku i wywołanie konfliktu zbrojnego przeciwko uznanemu na arenie międzynarodowej rządowi i koalicji pod wodzą Saudyjczyków, która interweniowała na jego rzecz.
Huti, ze swojej strony, otrzymali logistyczne i moralne wsparcie od Iranu, chociaż relacje między nimi a reżimem w Teheranie nie są bynajmniej proste (widzieliśmy, że Huti są Zaydis, podczas gdy irański reżim jest Duodeciman).
Oprócz większości Zaydi, istnieje również, w znacznie mniejszym stopniu (zarówno pod względem liczebności, jak i wpływów politycznych), społeczność szyicka wśród jemeńskich szyitów. duodecimana lub imamita, którego wyznawcy wierzą w linię dwunastu imamów (przywódców politycznych i religijnych, którzy w szyizmie uważani są za należących do najbliższej rodziny Mahometa i są szczególnie umiłowani i natchnieni przez Boga, przez niektórych uważani nawet za nieomylnych i będących uczestnikami boskiej natury), z których ostatni, Muhammad al-Mahdi, uważany jest za okultystę (nie martwego, ale ukrytego i przeznaczonego do powrotu jako Mahdi, czyli odkupiciel, rodzaj islamskiego mesjasza).
Choć liczbowo mniej ważne, to duodecimanos Są one jednak w pewnym stopniu widoczne w kraju właśnie ze względu na wsparcie, jakie otrzymują z Iranu, poprzez rozpowszechnianie literatury religijnej i budowę ośrodków kulturalnych, które reżim w Teheranie wykorzystuje do promowania swojej doktryny.
Żydzi w Jemenie
Jak widzieliśmy, Jemen zawsze był skrzyżowaniem narodów, kultur i szlaków handlowych. To właśnie na tej ziemi od tysiącleci osiadła jedna z najstarszych społeczności żydowskich w diasporze, jedna z najbardziej dumnych i egzotycznych, uważana przez wielu zachodnich Żydów za żywe świadectwo tradycji i moralnego, duchowego, ale także fizycznego aspektu ludu Izraela przed jego rozproszeniem na cztery strony świata.
Początki tej społeczności są niepewne i istnieje więcej legend niż faktycznych źródeł, aby zrekonstruować jej najwcześniejszą historię.
Żydzi ci zawsze żyli w izolacji od reszty diaspory, aż do exodusu do Izraela, z wyjątkiem sporadycznych więzi handlowych lub religijnych, żyjąc rozproszeni w małych grupach na południu kraju arabskiego, czasami prawie nie mając ze sobą kontaktu. Jedyną dużą społecznością była ta z Sany, w której dzielnicy byli skoncentrowani.
Zwyczaje społeczności charakteryzowały się ścisłym przestrzeganiem tradycji. Małżeństwa, na przykład, były aranżowane przez rodziców w młodym wieku, a ludzie żenili się, gdy tylko byli nastolatkami; kobiety były niepiśmienne i zależne od mężczyzn; bigamia była powszechna, do tego stopnia, że nawet do niedawna w Izraelu, wśród starych rodzin imigrantów, niektórzy Jemeńczycy mieli dwie żony.
Judaizm tej grupy był ściśle rabiniczny, a ich obecność w kraju była przez nich postrzegana jako okres wygnania, który miał się zakończyć wraz z ich powrotem do Ziemi Obiecanej.
Dla większości jemeńskich muzułmanów (zwłaszcza Zaydis) Żydzi byli uważani za nieczystych i nie wolno im było żyć i mieszać się z wyznawcami islamu.
Jemeńscy Izraelici różnili się od muzułmanów zarówno wyglądem zewnętrznym, zwłaszcza ubiorem, jak i innymi cechami szczególnymi, takimi jak język. Mówili inną formą języka arabskiego niż obywatele wyznania islamskiego, zarówno pod względem słownictwa (arabski używany przez Izraelitów zawiera słowa hebrajskie i aramejskie), jak i akcentu.
Po 1872 r., wraz z zajęciem Sany przez armię osmańską, warunki życia jemeńskiej społeczności żydowskiej, które były dość niepewne i nędzne, wydawały się poprawiać. Jednak od 1905 r., roku pokonania Turków przez imamów Zaydi, jakość życia Izraelitów w południowym kraju arabskim ponownie się pogorszyła.
Następnie, w 1918 r., pod koniec I wojny światowej i wraz z rozpadem Imperium Osmańskiego, wojska tureckie na dobre opuściły Jemen, gdzie warunki dla społeczności żydowskiej pozostały w dużej mierze niezmienione aż do lat 1949-50, czyli okresu masowej emigracji do Izraela.
W 1947 r., po rezolucji ONZ w sprawie podziału Palestyny, pogrom był jedynie kulminacją fali prześladowań miejscowych Żydów. W odpowiedzi na to wydarzenie, w latach 1949-1950, w ramach operacji "Latający dywan", znanej również jako "Na skrzydłach orła", rząd Izraela zorganizował masową emigrację dużej części społeczności do państwa żydowskiego, za pomocą transportu lotniczego składającego się z około 400 lotów, które zabrały z kraju 49 000 Żydów jemeńskich i adeńskich, czyli prawie całą społeczność.
W kolejnych latach i tak już skromna pozostała społeczność żydowska kurczyła się dalej z powodu ciągłej emigracji i prześladowań, aż do lat 2000, kiedy sytuacja uległa dalszemu pogorszeniu wraz z rosnącym zagrożeniem ze strony islamskich ekstremistów i wojny domowej. W rzeczywistości wielu pozostałych Żydów zostało ewakuowanych przez organizacje międzynarodowe.
W 2016 roku jedna z ostatnich grup jemeńskich Żydów została przeniesiona do Izraela. Dziś w Jemenie pozostała tylko garstka Żydów, ostatnia pozostałość starożytnej społeczności, żyjąca w izolacji i w ciągłym zagrożeniu.
Należy powiedzieć, że w Izraelu Żydzi pochodzenia jemeńskiego stanowią obecnie elitę artystyczną i kulturalną (wielu piosenkarzy, aktorów i artystów jest członkami tej społeczności, pomimo trudnych warunków integracji w przeszłości): najbardziej znani na arenie międzynarodowej są piosenkarze Noa i nieżyjąca już Ofra Haza.
Chrześcijaństwo w Jemenie
Chrześcijaństwo ma bardzo stare korzenie w Jemenie, sięgające IV wieku naszej ery, a więc na długo przed narodzinami islamu. Społeczność chrześcijańska osiedliła się w szczególności w mieście Nakhran, o którym wspomnieliśmy w poprzednim artykule na temat "męczenników Omarytów" (Himyarytów).
Po podboju islamskim w VII wieku rozpoczął się powolny upadek chrześcijaństwa, choć niektórym społecznościom udało się przetrwać przez kilka stuleci. Jednak masowe konwersje na islam, czasem wymuszone, a czasem dobrowolne (ze względu na trudne warunki życia tych, którzy wyznawali chrześcijaństwo), doprowadziły do niemal całkowitego zaniku wiary chrześcijańskiej w tym kraju.
Obecnie w Jemenie istnieje tylko kilka społeczności chrześcijańskich, głównie zagranicznych pracowników i personelu dyplomatycznego. Obecne kościoły są głównie katolickie i protestanckie, i podobnie jak w innych krajach islamskich (omawialiśmy to w jednym z artykułów na temat Maroka) obsługują głównie obcokrajowców.
Nawet w Jemenie konstytucja stanowi, że islam jest religią państwową, a szariat jest źródłem prawa. Wolność religijna jest de iure zagwarantowana, ale de facto bardzo ograniczona. Apostazja, czyli przejście z islamu na inną religię, jest uważana za przestępstwo karane śmiercią zgodnie z prawem islamskim. Budowanie nowych kościołów jest prawie niemożliwe, a działalność misyjna jest surowo zabroniona.
Sytuacja jemeńskich chrześcijan nawróconych z islamu jest bardzo skomplikowana. Jeśli nie umierają, nadal spotykają się z poważnymi prześladowaniami i często muszą wyznawać swoją wiarę w tajemnicy, aby uniknąć dyskryminacji, przemocy i aresztowań.
Silnie konserwatywne społeczeństwo Jemenu ma tendencję do marginalizowania tych, którzy nie wyznają islamu, zwłaszcza w czasach takich jak obecne, gdy napięcia i trwający konflikt jeszcze bardziej pogarszają sytuację, która dla mniejszości religijnych, w tym chrześcijan, była już niezwykle trudna.
Rozważmy przypadek, który wywołał międzynarodowe poruszenie, a mianowicie Sióstr Misjonarek Miłości (zakon założony przez Matkę Teresę z Kalkuty, obecny w Jemenie od dziesięcioleci). W 2016 r. cztery zakonnice z tego zgromadzenia zostały zmasakrowane przez komando uzbrojonych mężczyzn, którzy zaatakowali ich klasztor w Adenie.
Wraz z nimi życie straciło także kilku etiopskich współpracowników zgromadzenia, a także osoby starsze i chore, którymi opiekowały się wówczas siostry, co daje łącznie 16 ofiar śmiertelnych. To tragiczne wydarzenie po raz kolejny uwypukliło niebezpieczeństwa, na jakie narażone są wspólnoty chrześcijańskie i pracownicy humanitarni w tym wspaniałym kraju, który niestety nigdy nie zazna spokoju.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Papież udziela odpustu zupełnego z okazji Światowego Dnia Dziadków i Osób Starszych
28 lipca, w Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych, katolicy będą mogli uzyskać odpust zupełny, zgodnie z dekretem opublikowanym przez Penitencjarię Apostolską.
Już czwarty rok z rzędu Penitencjaria Apostolska, z mandatu papieża, udziela odpustu zupełnego z okazji Święta Niepokalanego Poczęcia NMP. Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszychktóra w tym roku odbędzie się w niedzielę 28 lipca 2024 roku.
Tegoroczny temat, "Nie opuszczaj mnie w starości", zaczerpnięty z Psalmu 71, podkreśla znaczenie uhonorowania i opieki nad osobami starszymi w społeczeństwie.
Duchowy dar odpustu zostanie również udzielony z tej okazji różnym kategoriom wiernych. Przede wszystkim dziadkom, osobom starszym i wszystkim wiernym, którzy wezmą udział w celebracjach liturgicznych organizowanych z tej okazji na całym świecie.
To samo dotyczy tych, którzy poświęcają swój czas na odwiedzanie osób starszych w potrzebie lub w trudnej sytuacji, a także wszystkich chorych osób starszych i ich opiekunów, którzy nie są w stanie fizycznie uczestniczyć w uroczystościach.
Warunki uzyskania odpustu są zwyczajne: spowiedź sakramentalna, komunia eucharystyczna i modlitwa zgodnie z intencjami Najwyższego Papieża.
Podpisując DekretKardynał Angelo De Donatis, Penitencjarz Większy, podkreślił duszpasterskie znaczenie tej inicjatywy, zachęcając kapłanów do spowiadania się z tej okazji.
Nagroda ta wpisuje się w szerszy kontekst wysiłków Kościoła katolickiego na rzecz promowania godności i wartości osób starszych we wspólnocie chrześcijańskiej i w całym społeczeństwie.
Inicjatywa ta odzwierciedla również szczególną uwagę, jaką papież Franciszek zawsze poświęcał osobom starszym podczas swojego pontyfikatu, uznając ich fundamentalną rolę jako strażników pamięci i przekazicieli wiary nowym pokoleniom. To nie przypadek, że w 2022 r. sam papież poświęcił wiele środowych katechez "znaczeniu i wartości starości", "nowemu ludowi" i "jednym z najpilniejszych pytań, z którymi rodzina ludzka musi się zmierzyć w tych czasach".
Komunikat
W Orędziu napisanym z okazji tego czwartego Dnia Papież Franciszek odnosi się w szczególności do problemu samotności i marginalizacji osób starszych we współczesnym społeczeństwie, wzywając do zmiany kulturowej. Przede wszystkim konieczne jest przezwyciężenie rosnącego indywidualizmu oraz tych polityk i wyborów społecznych, które nie uznają godności każdej osoby "ponad wszelkimi okolicznościami".
Zmiana perspektywy zaproponowana przez Ojca Świętego nie postrzega osób starszych jako ciężaru, ale jako cenny zasób dla rodziny, społeczeństwa i całego Kościoła. To nie przypadek, że Orędzie kończy się apelem o czułość i bliskość wobec dziadków i osób starszych, zachęcając ich do powiedzenia "nie opuszczę cię" i wejścia na drogę solidarności międzypokoleniowej.
Modlitwa
W modlitwie napisanej na tę okazję, troski i nadzieje osób starszych są wyniesione na powierzchnię, a wraz z szacunkiem dla ludzkiej godności i wartości każdej osoby, ufność pokładana jest w odnowie serc poprzez Słowo Boże i wezwanie Ducha Świętego.
Walka z samotnością i przywoływanie pokoju również pojawiają się jako kluczowy temat, patrząc w przyszłość z nową nadzieją.
Po południu 17 lipca w Indianapolis w stanie Indiana rozpoczął się X Krajowy Kongres Eucharystyczny. Ponad 50 000 osób zebrało się na Lucas Oil Stadium, aby uroczyście otworzyć to wydarzenie. Po raz pierwszy od 83 lat amerykański Kościół katolicki zgromadził się na szczeblu krajowym, aby być, czcić i uczyć się o naszym Panu Jezusie Chrystusie, obecnym w Najświętszej Eucharystii.
Kongres rozpoczęła uroczysta procesja i wystawienie Najświętszego Sakramentu. Kilka minut wcześniej około 50 pielgrzymów weszło wśród oklasków, towarzysząc Najświętszemu Sakramentowi w procesji z czterech różnych tras obejmujących cztery główne punkty USA.
Dwa lata przygotowań
Następnie rozpoczęła się adoracja, której towarzyszyła muzyka na żywo i chwile ciszy. Uroczystej Eucharystii przewodniczył biskup Andrew Cozzens, biskup Crookston i przewodniczący zarządu X Kongresu. W swoim przemówieniu prałat skierował modlitwę do Jezusa: "Panie, przygotowywaliśmy się przez dwa lata, a dziś zebraliśmy się, aby świętować dar Eucharystii. W tym czasie odbyliśmy tysiące godzin adoracji w różnych częściach kraju, na poziomie lokalnym i diecezjalnym. Odbyliśmy 65-dniową pielgrzymkę z różnych części USA. Dzisiaj chcemy zostać przemienieni. Chcemy, abyś przemienił nas w uczniów-misjonarzy, wypełnionych radością Ewangelii i wdzięcznych za zbawienie, które nam dałeś. Jesteśmy grzesznikami, ale należymy do Ciebie. Przez Twoją krew zostaliśmy kupieni dla Ciebie. Pragniemy głębokiego nawrócenia. Zmień nasze serca, aby były jak Twoje. Nasz świat tak bardzo potrzebuje pokoju, szczególnie Ukraina i Ziemia Święta. Daj nam dar jedności i pokoju. Modlimy się także za nasz kraj i nasz Kościół. Obyśmy wszyscy byli jedno, konsekrowani w Twojej prawdzie, zjednoczeni jako jeden Kościół pod przewodnictwem naszego Ojca Świętego Papieża Franciszka. Jezu, w Tobie pokładamy ufność" - powiedział biskup Cozzens, który na zakończenie udzielił błogosławieństwa.
Po adoracji eucharystycznej kardynał Christophe Pierre, nuncjusz apostolski w USA, otworzył obrady Kongresu. W swoim przemówieniu odniósł się do Eucharystii jako sakramentu i źródła jedności Kościoła: "Być może naszą główną modlitwą na ten Kongres Eucharystyczny jest to, abyśmy jako Kościół wzrastali w jedności, abyśmy byli bardziej owocni w naszej misji.
Jeśli dobrze przeżywamy inicjatywę Odrodzenia i Kongres Eucharystyczny, powiedział, jednym z owoców musi być budowanie mostów jedności. W tym sensie kardynał zachęcił obecnych, aby podczas chwil modlitwy i adoracji prosili Pana o "wyjście ze strefy komfortu, aby uniknąć oporów, które uniemożliwiają pełną jedność i bliższą relację z Bogiem".
Drogi Boże
Drugą prelegentką pierwszego dnia Kongresu była siostra "Betania" z diecezjalnego instytutu zakonnego żeńskiego "Siostry dla Życia" ("...").Siostry życia"), założona w 1991 roku przez nowojorskiego kardynała Johna J. O'Connora. Jej misją jest obrona życia ludzkiego poprzez ewangelizację (zwłaszcza wśród studentów) i wsparcie dla kobiet, które są bezbronne lub doświadczyły aborcji.
W swoim przemówieniu siostra Bethany nawiązała do Drogi Emaus i odniosła ją do swoich doświadczeń w apostolacie pro-life. Bolesne doświadczenia w naszym życiu, powiedziała, zdrady i porażki - jakkolwiek nieoczekiwane i niepożądane - "mogą być zaproszeniem do większej wiary, nadziei i miłości. Jednym słowem, do większej ufności w przyjmowanie niezachwianej dobroci Boga. W wierze, powiedziała, nie powinniśmy mierzyć rzeczy według światowych standardów, zwłaszcza sukcesu, ponieważ "Jezus umarł cierpiąc, co pozornie było całkowitą porażką. Ale właśnie w ten sposób odkupił świat: triumfalnie na krzyżu" - powiedziała siostra Bethany.
Wezwała uczestników, aby "nie trzymali się światowych sposobów", szukając jedynie wygody, unikając wymagań uczniostwa i opierając się woli Pana. Siostra zachęcała uczestników kongresu, aby podczas kongresu przynosili wszystko Jezusowi: "Nic nie jest dla Niego zbyt wielkie. Proś o Jego miłosierdzie. Proście o Jego łaskę i poddajcie się Jemu" - podsumowała.
Sesje, wystawy i relikwie
Oprócz sesji plenarnych i możliwości uczestniczenia w różnych katechezach, uczestnicy kongresu będą mogli wziąć udział w celebracji Mszy Świętej w różnych językach, a także będą mogli skorzystać z sakramentu spowiedzi. Równolegle do wydarzenia odbędą się dwie wystawy, pierwsza poświęcona płaszczowi z Turynu, a druga cudom eucharystycznym.
Znajdzie się tam również kaplica z relikwiami patronów renesansu i Kongresu Eucharystycznego: Carlo Acutisa, Manuela Gonzáleza Garcíi, Pascuala Baylóna, Junípero Serry, Juana Diego i Elżbiety Anny Seton. Kolejną nowością będzie prezentacja w Stanach Zjednoczonych francuskiego musicalu "Bernadette", opowiadającego o objawieniach Matki Boskiej z Lourdes małej pasterce.
Działania kongresowe będą kontynuowane do 21 lipca i można je śledzić na żywo na stronie internetowej kongresu. strona internetowa.
Joseph Bonnemain, biskup Chur: "Moim programem jest odnalezienie ukrytego skarbu w każdym człowieku".
Joseph Maria Bonnemain jest biskupem Chur w Szwajcarii od trzech lat. Jest to złożona i spolaryzowana diecezja, ale jego nominacja zapoczątkowała fazę normalizacji. Przyjmuje Omnes w swoim biurze, odpowiada na nasze pytania i wyjaśnia kontekst, w którym wykonuje swoje zadanie jako pasterz.
Alfonso Riobó-18 lipca 2024 r.-Czas czytania: 17minuty
Gdy przechodzimy przez główne piętro pałacu biskupiego w drodze do jego biura, biskup Joseph Bonnemain wskazuje na kilka obrazów zamówionych przez jednego z jego poprzedników, przedstawiających cnoty biskupa. Uśmiecha się i komentuje, że są one "zaproszeniem do rachunku sumienia". Nie pytam go, co jest bardziej potrzebne, ale zwracam uwagę na przedstawienie biskupa "prudentissimus". Zgodnie z tym, co Josef Pieper pisze o roztropności, u osoby roztropnej "poznanie rzeczywistości" byłoby "kształtowane w kierunku realizacji dobra" i wydaje mi się to bardzo odpowiednie w kontekście tego spotkania.
Monsignor Bonnemain wyjaśnia, że ten "pałacowy" obszar domu nie jest już funkcjonalny i że, gdy uda się zebrać niezbędne pieniądze, jego zamiarem jest przywrócenie go i udostępnienie zwiedzającym. Stolica biskupia Chur (po angielsku Coira lub Cuera) ma długą historię. Istniała już w V wieku; jest najstarszą w Szwajcarii, a tym bardziej najstarszą na północ od Alp.
Przez kilka godzin prowadziłem ożywioną rozmowę z księdzem Josephem Bonnemainem. Rozmawialiśmy po hiszpańsku: Bonnemain urodził się w Barcelonie i mówi płynnie, choć od czasu do czasu z niepewnością, która jest logiczna dla kogoś, kto nie używa języka na co dzień.
Jeśli chcesz, zacznijmy od bliższego przyjrzenia się osobie biskupa Chur. Kim jest Joseph Bonnemain?
- Uczeń. Myślę, że poznanie Boga i poznanie człowieka jest jak zanurzenie się w dwóch nieskończonościach. Dlatego jestem coraz bardziej świadomy, że trzeba się uczyć. W młodości słyszałem, jak mówiono o pierwszych chrześcijanach: "Zobaczcie, jak oni się kochają". To zdanie trochę mnie zdenerwowało, ponieważ pomyślałem: "zobacz, jak kochają", a nie "jak kochają": jak kochają, z miłością otwartą na wszystkie stworzenia.
Pragnienie, by nauczyć się kochać, zawsze mi towarzyszyło. Tego człowiek uczy się do końca życia. Jest to również temat przewodni "Fratelli tutti"od papieża. Jestem czeladnikiem.
W szwajcarskiej opinii publicznej dobrze znane są dwie cechy charakteru, które prawdopodobnie są ze sobą powiązane. Pierwszą z nich jest zamiłowanie do sportu...
- Mój ojciec był wielkim sportowcem i uprawiał wszystkie rodzaje sportów. Kiedy miałem miesiąc, zapisał mnie do klubu pływackiego w Barcelonie, gdzie mieszkaliśmy, i zabierał mnie na basen. Zawsze dużo pływałem. Kiedy byłem studentem, zacząłem mieć problemy z plecami, a konkretnie z karkiem i zacząłem ćwiczyć z ciężarkami. Uprawiałem też jogging, grałem w piłkę nożną i inne rzeczy, ale nigdy nie byłem fanatykiem. sportowiec.
Potem starałem się regularnie uprawiać sport, w zasadzie dwa razy w tygodniu: ponieważ zawsze bardzo to lubiłem, a może także trochę z próżności, aby utrzymać się w dobrej formie. Odkąd jestem biskupem, jest to dość trudne. Jeśli uda mi się, z pewnym wysiłkiem, pójść na siłownię raz w tygodniu, to już jest osiągnięcie. Kiedy zostałem biskupem, jeden z kanałów telewizyjnych chciał nakręcić o mnie program i między innymi sfilmował, jak podnoszę ciężary; to właśnie wtedy powstał mit, że uprawiam podnoszenie ciężarów.
Kolejną cechą jest przystępność i bezpośredniość. Czujesz się swobodnie w kontaktach z ludźmi, a oni to doceniają.
- Jeśli biskup nie czuje się blisko ludu i nie jest do dyspozycji Ludu Bożego, to co z niego za pożytek? Papież nazywa to "posiadaniem zapachu owiec" i jest to fundamentalne dla biskupa. Pasterz bez owiec? Traciłby swój czas.
W każdym razie nie jest to cecha, którą mam tylko jako biskup. Wcześniej przez trzydzieści sześć lat byłem blisko chorych w szpitalu, w którym byłem kapelanem od rana do wieczora. Ten bardzo intensywny osobisty kontakt z chorymi, z ich krewnymi, z 1300 pracownikami i współpracownikami szpitala, od ordynatorów po personel sprzątający, zawsze wypełniał moje życie. Poznawanie ich, stawanie się jednością z radościami, smutkami, zmaganiami, problemami, nieszczęściami wielu ludzi każdego dnia, było szkołą życia. I niewiele się zmieniło jako biskup.
Monsignor Joseph Bonnemain w rozmowie z Omnes w swoim biurze (Omnes)
Czy pod tym względem jest podobny do papieża Franciszka?
- Mam wrażenie, że kiedy papież jest z ludźmi, rozświetla się. To tak, jakby znikało zmęczenie i problemy, które nosi na swoich barkach. To trochę tak jak ze mną: kiedy jestem z ludźmi, wraca mi energia i entuzjazm do życia.
Co najbardziej spełniło cię w latach pracy jako kapelan szpitalny?
- Lubię mówić, że chorzy byli moimi wielkimi wychowawcami. Jeśli kiedykolwiek zrobię coś sensownego jako biskup, to dlatego, że wykształcili mnie chorzy. Opowiadałem przy okazji - choć jeszcze nie w świecie hiszpańskojęzycznym - że na początku mojej posługi jako kapelan spotkałem chorego, Włocha po pięćdziesiątce, który był w terminalnej fazie raka. Wciąż miałem mentalność młodego księdza, mniej lub bardziej niedawno wyświęconego i prawie niedoświadczonego, myślącego, że w życiu wszystko jest albo czarne, albo białe, dobre lub złe, bez niuansów. Martwiłem się, ponieważ ten człowiek miał umrzeć i nie chciałem, aby umarł bez przyjęcia sakramentów. Pewnego razu poszedłem do niego, a on wymówił się: "Teraz nie jest dobry czas..., jestem zajęty. Przyjdź innego dnia". Po trzech lub czterech dniach spróbowałem ponownie i znowu powiedział: "Fizjoterapeuta przychodzi, nie mogę". Byłem coraz bardziej zdenerwowany: ten człowiek umrze bez sakramentów! Przy czwartej czy piątej próbie spojrzał na mnie i powiedział: "Słuchaj, ojcze, boję się o ciebie. Jesteś młody, masz dwa doktoraty, jesteś sportowcem. Nie! Potrzebuję starego, grubego, dobrego kapucyna".
W tym momencie pomyślałem: "Sepp, oto przemawia Duch Święty. Musisz się zmienić. Stary, gruby, dobry kapucyn. Dobrze!". Rzeczywiście, człowiek uczy się od chorych.
Czy nadal opiekujesz się chorymi?
- Oczywiście mam pewne powiązania ze światem medycznym. Na przykład w zeszłym roku szwajcarskie stowarzyszenie dyrektorów szpitali zaprosiło mnie do wygłoszenia wykładu na swoim kongresie; dwa tygodnie temu krajowe stowarzyszenie diagnostów ultrasonograficznych, które zrzesza około 800 lekarzy, poprosiło mnie o wygłoszenie wykładu na ich kongresie w pobliskim Davos. Podobnie wszyscy główni lekarze szpitala lub personel intensywnej terapii odwiedzili mnie tutaj, w biskupstwie. Tak, nadal jestem w kontakcie, ale jest to zupełnie coś innego niż wtedy, gdy byłem kapelanem.
Po medycynie studiował prawo kanoniczne. Duża część twojej posługi w diecezji była związana z sądami diecezjalnymi. Czego się nauczyłeś i co mogłeś wnieść jako wikariusz sądowy?
- Tak, jestem wikariuszem sądowym od czterdziestu lat. Jak wiesz, w ramach tej funkcji zajmujemy się głównie unieważnieniami małżeństw. Byłem w stanie dostrzec cały wachlarz możliwości w tej dziedzinie. Kiedy zajmowałem się tym przez, powiedzmy, dwadzieścia pięć lat, myślałem, że słyszałem już wszystkie nonsensy, do jakich zdolne jest ludzkie serce, ale każdego dnia pojawiała się nowa historia, coś niewiarygodnego. Dlatego często powtarzam, że poznałem całą patologię ludzkiej miłości.
Ale w miarę jak stawałem się coraz bardziej świadomy tej patologii, nie stawałem się sceptyczny, wręcz przeciwnie: stawałem się coraz bardziej entuzjastycznie nastawiony do tego, czym jest ludzka miłość. Wzrosło we mnie przekonanie, że małżeństwo jest wiernym, trwającym całe życie - i otwartym na życie - związkiem mężczyzny i kobiety, że jest szkołą życia, niesamowitym przedsięwzięciem.
Odkąd zajmuję się kwestiami wykorzystywania seksualnego, doszedłem do przekonania, że błędem jest sprowadzanie problemu do wykorzystywania nieletnich przez duchownych. To nie jest dobre podejście. Nauczyłem się przede wszystkim dwóch rzeczy. Pierwszą z nich jest to, że nadużycia wobec dorosłych, mężczyzn i kobiet, również muszą być brane pod uwagę. Tam, gdzie istnieje zmysłowy lub seksualny motyw lub kontakt między dwojgiem dorosłych w relacji zależności, dochodzi do nadużycia, ponieważ osoba odpowiedzialna za opiekę duchową lub duszpasterską znajduje się w relacji wyższości w stosunku do osoby, której towarzyszy lub którą leczy. Po drugie, prawo kanoniczne nie powinno ograniczać się do rozpatrywania przestępstw nadużyć popełnionych przez duchownych. Na przykład w naszych niemieckojęzycznych diecezjach w Szwajcarii trzydzieści pięć do czterdziestu procent osób odpowiedzialnych za opiekę duszpasterską to ludzie świeccy, a nie duchowni, i oni również mogą dopuszczać się nadużyć. Przedstawiłem te dwa doświadczenia przy kilku okazjach za pośrednictwem Konferencji Episkopatu w związku z reformami kanonicznego prawa karnego i ostatecznie te dwie kwestie weszły do obecnego prawa karnego.
Mimo to, idea znęcania się nad dorosłymi wciąż walczy o to, by znaleźć się w najnowszym prawodawstwie i dokumentach Kościoła powszechnego.
Jakie kamienie milowe wyróżniają się w ciągu tych trzech lat, odkąd przejął Pan kierowanie diecezją?
- To zależy od tego, co uważamy za "kamienie milowe". Pamiętam teraz coś, co bardziej niż kamieniem milowym, jest dla mnie bardzo drogim momentem. Chodzi o udzielenie sakramentu bierzmowania pewnej grupie w parafii w Zurychu. Kiedy udzielam bierzmowania młodym ludziom, kilka tygodni wcześniej spotykam się z bierzmowanymi. Przy tej okazji katecheta przygotował spotkanie w taki sposób, że każdy z bierzmowanych miał kilka chwil, aby opowiedzieć trochę o sobie - kim jest, co chce robić w życiu - zapalić świecę i wypowiedzieć życzenie. Przyszła kolej na siedemnastoletniego chłopca, pochodzącego z Zurychu, który na oczach wszystkich swoich towarzyszy zapalił świecę i wypowiedział następujące życzenie: "Proszę Boga, abym do końca życia nie stracił wiary". W tamtym momencie pomyślałem: warto być biskupem, żeby to usłyszeć.
I jeszcze jeden moment, który również można uznać za kamień milowy. Powszechnie wiadomo, że w diecezji istnieje wielka polaryzacja wśród duchowieństwa, między postępowcami, którzy chcieliby wszystko zmienić, a tradycjonalistami, którzy uważają, że wszystko powinno pozostać tak, jak zawsze. Taką sytuację zastałem, kiedy zostałem mianowany biskupem i którą już znałem. Cóż, dwa lata temu, wraz z Radą Prezbiterialną, chcieliśmy zorganizować pielgrzymkę z kapłanami diecezji do Sachseln, gdzie pochowany jest święty Mikołaj z Flüe, brat Klaus, który jest uważany w całej Szwajcarii za orędownika pokoju i harmonii. Chcieliśmy nie tylko zgromadzić członków "frakcji", ale także zbliżyć nas do siebie podczas pielgrzymki. Pod koniec pielgrzymki, gdy zapadał wieczór, podszedł do mnie ksiądz i powiedział: "Wiesz, Józefie, rozmawiałem z bratem księdzem. Rozmawiałem z bratem księdzem, z którym podjąłem bardzo stanowczą decyzję, że już nigdy w życiu nie będę rozmawiał.
Dla mnie są to dwa ważne kamienie milowe w ciągu tych trzech lat. Oprócz tego mamy publikację Kodeksu postępowania w diecezji, dotyczącą promowania sprawiedliwej relacji bliskości i dystansu. Kilka miesięcy temu opublikowaliśmy również dokument lub vademecum transformacji diecezji w sensie synodalnym. Przygotowujemy także rok diecezjalny na lata 2025-2026, którego tematem przewodnim będą "Pielgrzymi nadziei", to samo motto, co Jubileuszowy Rok Święty.
Biskup Chur błogosławi dwóch parafian (Biuro Komunikacji Diecezji Chur)
Jaka jest synodalna transformacja diecezji?
- Krótko mówiąc, chodzi o stosowanie kryteriów wspólnego słuchania, a nie o próbę realizacji własnych planów w oparciu o własne pomysły lub przekonania. Musimy działać z otwartością, wiedząc, że Duch Święty przemawia do mnie poprzez to, co mówią inni. Synodalność to chodzenie razem, próbując rozeznać, czego chce Bóg. I to na wszystkich poziomach, od rady parafialnej po kierownictwo kantonalnego organu kościelnego, w kurii itp. W vademecum znajduje się nawet punkt, w którym biskup zobowiązuje się do synodalnego mianowania nowego biskupa, gdy zajdzie taka potrzeba; nie wiem jeszcze, jak zamierzam wprowadzić to w życie.
Twoja nominacja biskupia była osobistą decyzją papieża Franciszka, który zdecydował również, że pozostaniesz na stanowisku co najmniej do 2026 roku. Jaka jest intencja papieża?
- Tak, papież Franciszek napisał do mnie, że nie powinienem rezygnować przez co najmniej pięć lat po mojej nominacji; to, co stanie się po 2026 roku, jest otwarte.
Z pewnością nominacja papieża była odpowiedzią na kontekst skomplikowanej i wysoce spolaryzowanej diecezji. Była to kwestia znalezienia sposobu na powrót do kościelnej normalności. Przypuszczam, że próbował mianować innych, którzy tego nie akceptowali, i w końcu nie miał innego wyboru, jak poprosić Josepha Bonnemaina. Nie sądzę, by papież był entuzjastycznie nastawiony do mnie od samego początku, ale w końcu Rzym musiał uznać, że to dobre rozwiązanie, ponieważ znam Kurię Diecezjalną bardzo dobrze po przepracowaniu w niej czterdziestu lat.
Moim zdaniem biskup nie powinien mieć pretensji szlacheckich ani arystokratycznych, a na mój gust wszystkie takie charakterystyczne symbole powinny zostać usunięte. W każdym razie nie chcę tego nikomu narzucać.
Joseph Bonnemain, biskup Chur
Jak wygląda diecezja Chur?
- Jest to złożona diecezja. Obejmuje siedem kantonów o różnych tradycjach kulturowych. Ponadto, istnieje tam właściwie kościelna i cywilna organizacja religijna: jest to tak zwany "podwójny system", który nie jest unikalny dla diecezji Chur, ale dla prawie całej Szwajcarii.
Kiedy państwo rozważało możliwość przejęcia poboru podatków kościelnych, postawiło warunek, że instytucja, która ma być wspierana, powinna mieć demokratyczną strukturę. Doprowadziło to do powstania kantonalnych katolickich organizacji prawa publicznego, uznawanych przez państwo, które pobierają podatki, a także nimi zarządzają. Dualizm istnieje również na poziomie parafii. Parafia jest nie tylko instytucją prawa kanonicznego, ale jej wierni są równoległą postacią cywilną: otrzymuje podatki, płaci pensje osobom pracującym w parafii, zatrudnia i zwalnia ich - w tym proboszcza - oraz zajmuje się dużą częścią administracji nieruchomości.
Obie strony, kanoniczna i cywilna, działają w koordynacji. Ma to swoje zalety, ponieważ ksiądz i osoby odpowiedzialne za opiekę duszpasterską mogą skoncentrować się na aspektach duszpasterskich, podczas gdy administracja, finansowanie, budowa, naprawa kościoła itp. są wykonywane przez te organy prawa publicznego. Z drugiej strony jasne jest, że w pewnym sensie to drugie warunkuje pierwsze, ponieważ ten, kto ma pieniądze, ma władzę; ponadto sprawia, że wszystkie procesy decyzyjne są powolne, jak to często ma miejsce w Szwajcarii.
Czterdzieści lat temu uważałem, że ten system powinien zostać wyeliminowany, ale teraz myślę, że nie jest to konieczne; może to być dobry system, jeśli zaangażowani ludzie mają właściwą pozycję i odpowiednią mentalność, aby być wiernymi. Nie ma idealnego systemu, a dopóki jesteśmy na ziemi, wszystko, co materialne, finansowe i organizacyjne, jest możliwe do udoskonalenia. Podwójny system ma swoje plusy i minusy, ale wszystko zależy od ludzi. Chodzi o zdobycie serc, zrozumienie ludzi, wielką ostrożność w dialogu, w wymianie.
Monsignor Bonnemain przed pałacem biskupim podczas rozmowy z Omnes (Omnes)
Dla Szwajcara w głębi serca nie do pomyślenia jest, by nie liczyć się w podejmowaniu decyzji. Szwajcar, który myśli "po szwajcarsku", myśli odpowiedzialnie o dobru wspólnym na poziomie lokalnym: w straży pożarnej, w szkole swoich dzieci itd. A jeśli jestem aktywnie zaangażowany, mam prawo uczestniczyć w podejmowaniu decyzji. Podobnie w Kościele, nie można oczekiwać, że ktoś się zaangażuje, a potem tylko proboszcz lub biskup podejmie decyzję; to nie działa.
Wystarczy pomyśleć, że aby mianować proboszcza, nie mogę tego zrobić w ten sposób, bezpośrednio. Kiedy parafia staje się wolna, zarówno Kuria Diecezjalna, jak i organ publiczny parafii publikują ogłoszenie, aby księża, którzy mogliby być zainteresowani zmianą parafii, mogli się zgłosić. Następnie rozpoczyna się dialog na temat kandydatów między Kurią a organem parafialnym. Powoływana jest rada rozeznająca: przeprowadzają z nimi rozmowy, chodzą na Msze, które odprawiają, pytają ich o opinię na różne tematy, a następnie wybierają jednego z nich lub żadnego. Następnie pytają mnie, czy to może być kandydat, a ja formalnie przedstawiam go do wyboru przez zgromadzenie parafialnego organu publicznego prawa kościelnego; jeśli tak, przedstawiają mi go do mianowania. Następnie to oni płacą mu pensję lub zwalniają go, jeśli są niezadowoleni.
To może być skomplikowany system, ale po raz kolejny uważam, że receptą jest bycie blisko ludzi, rozumienie ich i motywowanie do właściwych rzeczy.
Wcześniej wspomniałeś o napięciach wśród duchowieństwa - czy w Niemczech istnieje ruch na wzór "Drogi Synodalnej"?
- Nie. Od samego początku w Szwajcarii podążaliśmy ścieżką procesu synodalnego Kościoła powszechnego. Istniały grupy i ankiety na poziomie diecezjalnym, a wszystkie wyniki ankiet diecezjalnych zostały podsumowane w dokumencie krajowym, który został wysłany do Rzymu.
W tym normalnym procesie Kościoła powszechnego pojawiają się oczywiście głosy lub grupy nacisku, które chcą włączyć całą kwestię wyświęcania kobiet, akceptacji homoseksualistów lub innych kwestii, które są omawiane gdzie indziej. Ale podnoszą to w ramach ogólnego procesu.
Niewiele osób jest tak zaznajomionych z problemem nadużyć seksualnych jak Pan, który od 2002 r. pełni funkcję sekretarza Komisji Episkopatu ds. Jak wyglądała ta praca?
- Rzeczywiście, w 2002 r. powołano grupę ekspertów Konferencji Episkopatu, a mnie mianowano sekretarzem. Była to nominacja tymczasowa, ale trwała dwadzieścia lat. Kiedy zostałem mianowany biskupem, myślałem, że po tych wszystkich latach opuszczę ten temat, ale nie, wciąż tam jestem. Teraz jestem odpowiedzialny w Konferencji za całą sprawę. Komisja jest grupą ekspertów, w której są prawnicy, psychologowie, lekarze, kanoniści... Jej misją jest doradzanie Konferencji Episkopatu w sprawie środków, które należy podjąć, a nie prowadzenie dochodzeń.
Z drugiej strony, w ubiegłym roku trzy "filary" Kościoła w Szwajcarii - diecezje, kantonalne korporacje kościelne i zakony - zleciły Wydziałowi Historii Prawa Uniwersytetu w Zurychu specjalny projekt badawczy, prosząc o historyczny przegląd tego, co wydarzyło się w dziedzinie nadużyć seksualnych w katolickiej sferze kościelnej od 1950 roku do chwili obecnej. Udostępniliśmy im wszystkie archiwa Kurii. Ta szafka, którą widzisz za sobą, to tajne archiwum diecezjalne naszej Kurii; otworzyłem je dla nich i zostawiłem tutaj, aby mogli je czytać, studiować lub kserować, ile chcą. To było tylko badanie pilotażowe. Teraz zleciliśmy temu samemu wydziałowi przeprowadzenie dogłębnego badania, które potrwa trzy lata.
Jednym ze skutków publikacji wyników tego pierwszego badania, 12 września 2023 r., było pojawienie się nowych skarg: prawie 200 nowych przypadków. Zauważyliśmy już, że za każdym razem, gdy temat ten pojawia się w mediach, pojawiają się nowe ofiary; widzieliśmy to również po tym, jak Konferencja zorganizowała publiczne wydarzenie z prośbą o przebaczenie.
Czy od tego czasu zauważyłeś jakieś postępy?
- Wydaje mi się, że poczyniliśmy postępy. Chciałbym przypomnieć, że w tej kwestii zawsze podkreślałem potrzebę "mniej gadania, a więcej działania", ponieważ uważam, że jako Kościół powiedzieliśmy już wystarczająco dużo na ten temat. Nie chcę, abyśmy wciąż powtarzali "bla, bla, bla", ale abyśmy podjęli działania, abyśmy poważnie potraktowali ofiary.
Z biegiem czasu nastąpiły zmiany normatywne, ale także zmiany na poziomie kultury kościelnej. Nastąpiła zmiana mentalności i zbudowaliśmy zaufanie. Musimy jednak nadal ciężko pracować, aby ta zmiana mentalności została zinternalizowana, ożyła i stała się przekonaniem wszystkich. To długa droga.
Jak zawsze powtarzam, musimy osiągnąć Kościół, który jest wyzwolony od samego siebie; który zapomina o sobie; który nie jest zajęty samym sobą. Jest to również wielka odwaga na poziomie osobistym: jaźń wyzwolona od siebie; jaźń, która rozumie, że znajduje się tylko w tobie i w nas. Człowiek jest komunikacją, jak powiedział Benedykt XVI. Dopóki w Kościele troszczymy się o dobre imię, o wiarygodność, o instytucję, dopóty nic nie rozumiemy. Musimy być po stronie ofiar, a nie po stronie instytucji. Ta zmiana mentalności stopniowo zyskuje na znaczeniu, ale wciąż pozostaje wiele do zrobienia.
A następnie, na wszystkich poziomach Kościoła, musimy podjąć wszelkie niezbędne środki zapobiegawcze, aby stworzyć relację dystansu i bliskości, towarzyszenia, która jest prawdziwie profesjonalna, w której właściwą miarą jest szacunek, wsparcie i wolność. Wszystko to jest wielkim przedsięwzięciem.
Odkąd zajmuję się kwestiami nadużyć seksualnych, nauczyłem się dwóch rzeczy: że należy również brać pod uwagę nadużycia wobec dorosłych oraz że prawo kanoniczne nie powinno ograniczać się do rozpatrywania przestępstw popełnionych przez duchownych.
Joseph Bonnemain, biskup Chur
Kilka miesięcy temu Stolica Apostolska zleciła ci zbadanie zarzutów złego zarządzania wobec sześciu biskupów oraz nadużyć wobec opata terytorialnego (również członka Konferencji) i innych księży. Co obejmowała ta komisja?
- To było tylko wstępne lub wstępne dochodzenie, nie chodziło o osądzanie czegokolwiek. Zgodnie z kanonem 1717 Kodeksu, w przypadku możliwego wykroczenia lub niewłaściwego sposobu podejścia do sprawy, najpierw zbiera się fakty, aby sprawdzić, czy rzeczywiście doszło do przestępstwa, błędu lub czegokolwiek innego; i to zależało ode mnie.
Joseph Bonnemain wita się z małą dziewczynką (Biuro Komunikacji Diecezji Chur)
Prasa pytała, czy jako biskup powinienem prowadzić dochodzenie w sprawie działań innych biskupów. Konferencja kantonalnych korporacji publicznych zaproponowała, abym korzystał z pomocy świeckich ekspertów w dziedzinie prawa, na co chętnie przystałem. Pomagał mi i towarzyszył sędzia kantonalny z francuskojęzycznej Szwajcarii oraz profesor prawa karnego i procesowego z Uniwersytetu w Zurychu, którzy wykonali wspaniałą pracę. Nasza trójka napisała raport końcowy, liczący około 21 stron, zdanie po zdaniu, a ja przedłożyłem go Dykasterii ds. Biskupów pod koniec stycznia 2024 roku. Od tego czasu czekamy.
W Niemczech niektórzy mówią o "systemowych przyczynach" nadużyć. Czy istnieją takie przyczyny?
- Uważam, że można raczej mówić o "elementach" lub "okolicznościach", które sprzyjają nadużyciom. Jedną z nich jest na przykład brak dostatecznego zbadania i oceny przydatności przyszłych kapłanów i innych współpracowników duszpasterskich. W czasach, gdy dostrzegamy brak księży, kleryków i asystentów duszpasterskich, a także brak powołań w zakonach, możemy pomyśleć: ta osoba chce wstąpić, więc niech wstąpi. Selekcja musiałaby być znacznie poważniejsza. Powinniśmy sto razy zadać sobie pytanie, czy dana osoba jest odpowiednia, czy jest dojrzała psychicznie i afektywnie, czy ma zdrowe rozumienie seksualności itd.
Jednym ze środków, które podjęliśmy od września 2023 r., jest wymaganie od wszystkich, którzy zamierzają rozpocząć ścieżkę formacji teologicznej, aby następnie pracować duszpastersko, zarówno seminarzystów, jak i studentów teologii spoza seminarium, poddania się dokładnym badaniom psychologicznym w celu wyjaśnienia, czy rzeczywiście mają podstawowe predyspozycje do pracy duszpasterskiej opartej na kontaktach z ludźmi pod względem afektywności, równowagi psychicznej, zdrowia psychicznego i tak dalej. Myślę, że nie wzięcie tego pod uwagę było jedną z tych okoliczności.
Z drugiej strony myślę, że nie pomaga to, że w Kościele istnieje niewielkie rozróżnienie ról, tj. że zwierzchnik diecezji jest jednocześnie tym, który ocenia sytuacje. Tworzy to trudny scenariusz. Należy podjąć znacznie więcej wysiłków, aby zróżnicować funkcje zarządzania w Kościele. Wiąże się z tym również pytanie, dlaczego duchowni powinni być zaangażowani w coś, co jest po prostu administracją i zarządzaniem. Wszystko to jest również poruszane na Synodzie Kościoła powszechnego.
Mówiąc o Synodzie na temat synodalności, czego oczekujesz od ostatniego etapu w październiku?
- Czytam "Instrumentum laboris" i widzę, że jest to podejście misyjnego Kościoła synodalnego. Papież powtarza o Kościele wychodzącym: "uscire, uscire, uscire...", "wychodzący", "wychodzący", "wychodzący", "wychodzący", "wychodzący". Kościół, który wychodzi, to Kościół, który nie jest zajęty sobą; który nie dba o to, by być "szorstkim"; który jest przekonany, że jedynym miejscem, w którym można znaleźć Boga, są najbardziej peryferyjne peryferie, który wie, że kiedy próbujemy zabrać Boga gdzieś, okazuje się, że On przybył przed nami. I chodzi o "zarażenie" tym wirusem, tą postawą, całego Kościoła. Powtarzam raz jeszcze: potrzebujemy Kościoła, który nie jest zajęty sobą, ale zakochany w człowieku, tak jak Bóg zakochał się w człowieku.
Myślę też, że jednym z konkretnych rezultatów Synodu będzie większe wykorzystanie zasady pomocniczości. Nie mam na myśli chęci zarządzania wszystkim z centrum, ale dawania konkretnych rozwiązań dla konkretnych sytuacji, regionalnych lub krajowych; przyznania, że rzeczy rozwijają się w różnym tempie w różnych regionach świata: że to, co być może jest dojrzałe w Szwajcarii - na przykład cały ten sposób współpracy, rozeznawania i decydowania między wszystkimi, coś, co dla nas jest o wiele bardziej normalne niż w innych krajach - może nie być dojrzałe w innych miejscach. Warto byłoby wziąć pod uwagę różne idiosynkrazje. Zasadniczo oznacza to poważne potraktowanie powszechnego powołania ochrzczonych i wyeliminowanie wszelkiego klerykalizmu.
Myślę, że jednym z konkretnych rezultatów Synodu będzie większe wykorzystanie zasady pomocniczości: nie chcieć rządzić wszystkim z centrum, ale dać konkretne rozwiązania dla konkretnych sytuacji, regionalnych lub krajowych.
Joseph Bonnemain, biskup Chur
Zamiast klasycznego herbu Episkopatu używa się prostego symbolu przedstawiającego krzyż. Dlaczego?
- Moje motto biskupie brzmi: "Człowiek jest drogą Kościoła", zaczerpnięte z pierwszej encykliki świętego Jana Pawła II. Ważne jest, aby przejść do tego, co najważniejsze, a najważniejsze jest to: jeśli Bóg stał się człowiekiem w Chrystusie, to dlatego, że jest zakochany w człowieku, w każdym człowieku i w każdym człowieku. To jest to, co musimy zrobić: wyjść na spotkanie człowieka. Albo znajdziemy Chrystusa w każdym człowieku, albo nigdy Go nie znajdziemy.
Jeśli chodzi o herb biskupi, moim zdaniem musimy dziękować Bogu, że postać "książęcych biskupów" ("Fürstbischöfe"), jak niektórzy z moich poprzedników biskupów Chur byli nazywani do 1830 roku, dobiegła końca dwa wieki temu. Uważam, że biskup nie powinien mieć żadnych szlacheckich czy arystokratycznych pretensji, a moim zdaniem wszystkie takie charakterystyczne symbole powinny zostać zniesione. W każdym razie nie chcę tego nikomu narzucać.
Z pewnością moja nominacja jest odpowiedzią na kontekst skomplikowanej diecezji z ogromną polaryzacją. Chodziło o znalezienie sposobu na powrót do kościelnej normalności.
Joseph Bonnemain, biskup Chur
Jakie są Twoje cele na przyszłość, po 2026 roku?
- Kiedy jestem na ulicy i spotykam ludzi, staram się przekazać pewność, że Bóg nas kocha, kocha każdego mężczyznę i każdą kobietę, i dlatego nie wypuści nas ze swojej ręki. Czasami, w obliczu wojen, katastrof klimatycznych itp., ktoś pyta mnie, czy nie jesteśmy już w czasach końca Apokalipsy i czy świat dobiega końca. Zawsze im odpowiadam, że nie sądzę. Wydaje mi się raczej, że to dopiero początek, ponieważ jest jeszcze wiele do zrobienia. Czeka nas wiele pracy, dopóki dobro nie zapanuje, a Bóg jest po naszej stronie.
Moim celem jest przekazywanie tej pewności, tej nadziei: przekonania o możliwościach każdej osoby, aby kochać każdego, aby wiedzieć, że w każdym mężczyźnie i każdej kobiecie jest ukryty skarb do znalezienia. Być może jest on nieco zabrudzony, ale w głębi jest to, co powiedział święty Josemaría, a co zawsze bardzo mnie poruszało: że wszyscy ludzie są dobrzy, chociaż niektórzy muszą odkryć, że mogą być dobrzy. To jest mój program
Pasterze według serca Chrystusa. 16 Niedziela Zwykła (B)
Joseph Evans komentuje czytania na 16. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-18 lipca 2024 r.-Czas czytania: 2minuty
Opieka nad owcami jest wymagająca i absorbująca. Choć jesteśmy słabi i grzeszni, wszyscy czujemy odpowiedzialność i czułość wobec tych, którzy są pod naszą opieką: "Jeśli więc wy, którzy jesteście źli, umiecie dawać dobre rzeczy swoim dzieciom". (Łk 11:13). Jesteśmy zarówno owcami, jak i pasterzami.
Z pewnością jesteśmy owcami, a kiedy Jezus patrzył na tłumy, jak uczy nas dzisiejsza Ewangelia, i widział w nich owce bez pasterza, miał na myśli także nas. Dlatego On, Dobry Pasterz, dał nam pasterzy, zwłaszcza papieża, któremu powierzył przede wszystkim opiekę nad owcami (por. J 21, 15-17).
Musimy uznać siebie za owce, a to jest częścią naszej pokory. Bardzo potrzebujemy ochrony, a na zewnątrz jest wiele wilków i bestii, które chcą nas pożreć (por. J 10:12; 1 P 5:8). Jeśli zaakceptujemy fakt, że potrzebujemy opieki Dobrego Pasterza, On zapewni nam bezpieczeństwo w swojej owczarni (J 10:1-16), da nam pasterzy, którzy będą nas prowadzić i długo nauczać, tak jak nauczał tłumy.
Ale jesteśmy również pasterzami, a to oznacza, że musimy dźwigać ciężar troski o innych, niezależnie od tego, czy jesteśmy rodzicami, sprawujemy duchową władzę w Kościele, czy po prostu czujemy odpowiedzialność za rodzeństwo, przyjaciół, kolegów lub podwładnych w pracy.
"Biada pasterzom, którzy się rozpraszają i pozwalają zbłądzić owcom mego stada" - wyrocznia Pana.-Jeremiasz naucza w pierwszym czytaniu. Biada nawet niedbałym pasterzom, tak zajętym własną wygodą, że zaniedbują owce, które są pod ich opieką. Kain musiał się nauczyć, że tak, jesteśmy stróżami naszych braci (Rdz 4:9). Dążmy raczej do tego, by znaleźć się wśród tych dobrych pasterzy, których Bóg obiecał wzbudzić przez Jeremiasza, by opiekowali się i karmili Jego trzodę. Jesteśmy dobrymi pasterzami, gdy jesteśmy dobrymi ojcami, dobrymi kapłanami, dobrymi przyjaciółmi lub braćmi, dobrymi szefami lub współpracownikami.
Ale tak jak w przypadku Jezusa, będzie to wymagało utraty osobistego czasu i komfortu. Jezus słyszał o śmierci Jana Chrzciciela i bez wątpienia był to jeden z powodów, dla których chciał wycofać swoich uczniów w odosobnione miejsce. Chciał mieć czas na opłakiwanie śmierci przyjaciela. Chciał również spędzić czas ze swoimi uczniami, aby pomóc im przetworzyć i świętować ich wczesne sukcesy w pracy ewangelizacyjnej. Jezus chciał mieć czas i przestrzeń zarówno na żałobę, jak i na radość. Nie otrzymał ani jednego, ani drugiego. Nadeszły tłumy i to był koniec Jego odpoczynku. Jednak hojnie ich nauczał "wiele rzeczy". To znaczy być pasterzem według serca Chrystusa: być gotowym zrezygnować z uzasadnionego odpoczynku i troski o siebie, gdy wymaga tego troska o innych.
Homilia na temat czytań z 16. niedzieli czasu zwykłego (B)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
Indianapolis przygotowuje się do 10. Krajowego Kongresu Eucharystycznego
W dniach 17-21 lipca amerykańscy katolicy w Stanach Zjednoczonych będą świętować 10. Krajowy Kongres Eucharystyczny, bardzo szczególne wydarzenie, które jest częścią inicjatywy Eucharistic Renaissance.
Gonzalo Meza-17 lipca 2024 r.-Czas czytania: 3minuty
Wszystko jest już gotowe w Indianapolis w stanie Indiana na rozpoczęcie 10. Krajowego Kongresu Eucharystycznego, który odbędzie się w dniach 17-21 lipca w Indianapolis Convention Center i na Lucas Oil Stadium.
Niektórzy z ponad 50 000 zarejestrowanych uczestników z całych Stanów Zjednoczonych już zaczęli przybywać. Kongres jest pierwszym, który odbędzie się w kraju od czasów II wojny światowej i jest częścią inicjatywy "Eucharistic Revival", trzyletniego programu, który rozpoczął się w 2022 roku i był promowany przez biskupów tego kraju w celu odnowienia Kościoła katolickiego w Stanach Zjednoczonych poprzez poznanie i spotkanie Naszego Pana Jezusa Chrystusa obecnego w Świętej Eucharystii.
Na to wydarzenie papież Franciszek mianował kardynała Luisa Tagle swoim nadzwyczajnym wysłannikiem. W liście nominacyjnym papież prosi kardynała o "przekazanie parafianom gorliwego nabożeństwa do Eucharystii" i udziela apostolskiego błogosławieństwa wszystkim uczestnikom. Kardynał Tagle będzie przewodniczył Mszy Świętej kończącej spotkanie w niedzielę 21 lipca.
Co wydarzy się na Kongresie Eucharystycznym?
W ciągu pięciu dni uczestnicy X Kongresu będą mogli uczestniczyć we Mszy Świętej w języku angielskim, hiszpańskim i innych językach; będą mogli również przystąpić do sakramentu spowiedzi i odbyć chwile adoracji przed Najświętszym Sakramentem. Będzie również część poświęcona wystawieniu i adoracji relikwii św. Elżbieta Anna SetonManuel González García, Junípero Serra i Carlo Acutismiędzy innymi.
Kongres będzie oferował serię konferencji o różnej tematyce dla różnych odbiorców (młodzież, liderzy parafialni, duchowieństwo itp.). Będą one prezentowane przez znanych mówców i naukowców z amerykańskiego świata katolickiego, w tym kardynała Christophe'a Pierre'a, nuncjusza apostolskiego w USA, biskupa Roberta Barrona, ojca Mike'a Schmitza, ojca Roberta Spitzera, dr Scotta Hahna i dr Hosffmana Ospino, a także wielu innych.
Tim Glemkowski, dyrektor wykonawczy Kongresu, powiedział, że w przeddzień wydarzenia "jest wiele emocji i energii", ponieważ było ono przygotowywane przez wiele miesięcy, ale jak dotąd "łaska Boża została wylana obficie". Jason Shanks - który zastąpi Tima Glemkowskiego 1 sierpnia - powiedział, że "ten moment jest częścią znacznie większego ruchu w naszym Kościele", dodając, że misja tego Eucharystycznego Odrodzenia nie będzie kompletna, dopóki każdy katolik nie będzie miał głębokiej i osobistej relacji z naszym Panem Jezusem, który jest naprawdę i prawdziwie obecny w Najświętszej Eucharystii.
Modlitwa o pokój
Andrew Cozzens, biskup Crookston i przewodniczący Rady Dyrektorów X Kongresu Eucharystycznego, zauważył, że Kongres został zaplanowany tak, aby zapewnić wszelkie warunki bezpieczeństwa. "Skorzystaliśmy z usług uznanej w kraju firmy ochroniarskiej, która współpracuje z jednostkami wywiadowczymi i organami ścigania na szczeblu lokalnym, stanowym i federalnym" - powiedział.
Prałat dodał, że jest to przywilej "gromadzenia się na modlitwie z naszym Panem Jezusem w Najświętszym Sakramencie w czasie, gdy nasz kraj i świat potrzebują pokoju, który pochodzi tylko od Niego. Będziemy modlić się o uzdrowienie podziałów w USA i o zakończenie przemocy" - zakończył bp Cozzens.
Przygotowania do Kongresu Eucharystycznego
W ramach odrodzenia eucharystycznego i przygotowań do X Kongresu, w całym kraju odbyło się wiele inicjatyw lokalnych i diecezjalnych, w tym krajowa pielgrzymka eucharystyczna, która zakończyła się w Indianapolis 16 lipca i pokonała 6500 mil na czterech trasach. W pielgrzymce wzięło udział około 250 000 osób. Odbyły się również dziesiątki kongresów eucharystycznych i diecezjalnych procesji z Najświętszym Sakramentem.
Ponadto, z pomocą teologów, organizatorzy przygotowali serię siedmiu filmów formacyjnych zatytułowanych "Jezus i Eucharystia". Materiał ten został zaprojektowany jako część i zachęta dla małych grup studyjnych na poziomie parafialnym. Do tej pory filmy miały 300 000 wyświetleń na wielu platformach streamingowych. Ponad 12 000 liderów parafialnych i zespół "kaznodziejów eucharystycznych" było zaangażowanych w rozpowszechnianie tych inicjatyw. Pod koniec kongresu biskupi wyślą "misjonarzy eucharystycznych", których zadaniem będzie udanie się na peryferie swoich wspólnot i dalsze krzewienie miłości i wiedzy o naszym Panu obecnym w Najświętszym Sakramencie Ołtarza.
Niektóre z liturgii i sesji Kongresu można śledzić od 17 do 21 lipca w strona internetowa wydarzenia.
Praca dyplomacji Stolicy Apostolskiej na zniszczonej Ukrainie
Ponad dwa lata po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, działania dyplomatyczne Stolicy Apostolskiej skupiły się na kwestiach humanitarnych.
Andrea Gagliarducci-16 lipca 2024 r.-Czas czytania: 4minuty
Nie było czasu na radość z uwolnienia dwóch greckokatolickich księży więzionych przez ponad dwa lata, gdy marzenie o pokoju na Ukrainie po raz kolejny zostało wystawione na próbę.
Rzeczywiście, Rosja zaatakowała Kijów 8 lipca, uderzając w dwa główne ukraińskie obiekty medyczne, w tym największy ukraiński szpital pediatryczny, pozostawiając 27 zabitych w samej stolicy i 38 w sumie, a ponad stu rannych.
Był to brutalny atak, który wyjątkowo doprowadził do Stolica Apostolska wyśle komunikat podkreślając "głęboki niepokój" papieża Franciszka i jego apel o "konkretne sposoby zakończenia trwających konfliktów".
Oświadczenie to zostało wydane 10 lipca i odnosiło się również do ataku na szkołę prowadzoną przez ONZ w Strefie Gazy. Ale chociaż wkroczenie Ziemi Świętej na scenę jest stosunkowo niedawne, w ślad za izraelską odpowiedzią na brutalne ataki z 8 października 2023 r., to w ciągu ostatnich dwóch lat Ziemia Święta była głównym graczem w konflikcie w Strefie Gazy. Papież Franciszek zawsze kierował myśl do "udręczonej Ukrainy" na zakończenie audiencji generalnych i modlitwy Anioł Pański.
Dyplomacja Stolicy Apostolskiej wydaje się jednak zablokowana, niezdolna do rzeczywistego funkcjonowania. Pragnienie Stolicy Apostolskiej, by mediować, pozostało bez odzewu. Stolica Apostolska odniosła jednak sukces na polu humanitarnym, a przede wszystkim w zakresie wymiany więźniów.
Uwolnienie dwóch greckokatolickich księży
28 czerwca nadeszła wiadomość, że greckokatoliccy księża Ivan Levytskyi i Bohdan Heleta zostali zwolnieni z rosyjskiej niewoli. Obaj, członkowie Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela, zostali uwolnieni po wymianie więźniów. Spędzili prawie dwa lata w niewoli, zostali aresztowani w Berdiańsku 16 listopada ubiegłego roku. Od dłuższego czasu nie było o nich słychać.
Ukraiński Kościół Greckokatolicki, do którego należeli obaj księża, nie szczędził w ostatnich latach wysiłków, aby zapewnić ich uwolnienie, podobnie jak Stolica Apostolska, która w ciągu ostatnich dwóch lat otworzyła dyskretne kanały, aby umożliwić uwolnienie dwóch księży.
Przed urbi et orbi błogosławieństwo ostatniej Wielkanocy, Papież Franciszek rozpoczął kampanię "Wszyscy za wszystkich", wzywając do pełnej wymiany więźniów między Rosją a Ukrainą. Uwolnienie dwóch księży jest również częścią wysiłków tej kampanii.
Wymiana więźniów jest odrębną inicjatywą niż powrót do domu ukraińskich dzieci przebywających obecnie na terytorium Rosji z powodu wojny.
Powrót do domu dzieci - deportowanych według Ukraińców, przygarniętych przez rodziny według Rosjan - był celem misji kardynała. Matteo Zuppi, Papieski wysłannik na Ukrainę i do Rosji - a także do USA i Chin - właśnie w celu otwarcia kanału wymiany. Mechanizm zadziałał, choć w przypadku mniejszej liczby dzieci, niż twierdzili Ukraińcy. Teraz jest też dobry znak dla mechanizmu wymiany więźniów.
Krótko mówiąc, dyplomacja Stolicy Apostolskiej przynosi pozytywne rezultaty. Do tego stopnia, że Jego Świątobliwość Sviatoslav Shevchuk, arcybiskup większy Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, w opublikowanym 29 czerwca oświadczeniu chciał bezpośrednio podziękować papieżowi Franciszkowi za to, że "osobiście przyczynił się do uwolnienia naszych księży redemptorystów Bohdana i Iwana", podkreślając, że "pomimo wielkich przeszkód, ponieważ ich niewola trwała ponad półtora roku, wysiłki watykańskiej dyplomacji osiągnęły zwycięski rezultat".
Oprócz podziękowań dla dyplomatów Stolicy Apostolskiej, kardynała Parolina i kardynała Zuppiego, "którym Ojciec Święty powierzył opiekę nad uwolnieniem ukraińskich jeńców i więźniów", Szewczuk podziękował również arcybiskupowi Visvaldasowi Kulbokasowi, nuncjuszowi apostolskiemu na Ukrainie.
Ukraiński prezydent Zełenski również podziękował Stolicy Apostolskiej za jej pracę.
Front dyplomatyczny
Co dzieje się na froncie dyplomatycznym? Kardynał Pietro Parolin, watykański sekretarz stanu, który uczestniczył w szczycie wysokiego szczebla na rzecz pokoju na Ukrainie w Szwajcarii w dniach 15-16 czerwca, udzielił jasnych wskazówek.
Stolica Apostolska nie podpisała deklaracji końcowej, ponieważ była tylko obserwatorem. Podzieliła się jednak jej duchem w przemówieniu kardynała Parolina.
Odnotowując nieobecność Rosji na szczycie, Parolin przypomniał, że jedynym sposobem na prawdziwy, stabilny i sprawiedliwy pokój jest "dialog między wszystkimi zaangażowanymi stronami" i wyraził nadzieję, że "wysiłki dyplomatyczne promowane obecnie na Ukrainie i wspierane przez tak wiele narodów zostaną wzmocnione".
Parolin przypomniał, że Stolica Apostolska "potwierdza ważność fundamentalnej zasady poszanowania suwerenności każdego narodu i integralności jego terytorium", a nie trywialne słowa, które są wyraźnym potępieniem rosyjskiej agresji.
Jednocześnie dodał, że Stolica Apostolska jest "zaniepokojona tragicznymi humanitarnymi konsekwencjami konfliktu" i dlatego stoi na czele wysiłków mających na celu ułatwienie repatriacji dzieci i zachęcanie do uwolnienia więźniów.
W rzeczywistości Stolica Apostolska jest również obserwatorem w Międzynarodowej Koalicji na rzecz Repatriacji Ukraińskich Dzieci z Rosji i jest w bezpośrednim kontakcie z władzami rosyjskimi i ukraińskimi za pośrednictwem mechanizmu ustanowionego po wizycie kardynała Matteo Zuppi w Kijowie i Moskwie.
Stolica Apostolska jest również zaniepokojona brakiem poszanowania Konwencji Genewskich w traktowaniu więźniów, zarówno cywilnych, jak i wojskowych, i ubolewa nad "trudnościami w utworzeniu wraz z Międzynarodowym Komitetem Czerwonego Krzyża wspólnej komisji medycznej, która zajmowałaby się sytuacją jeńców wojennych wymagających pilnej opieki".
Ale przede wszystkim kardynał Parolin zadeklarował również, że Stolica Apostolska jest zobowiązana do utrzymywania kontaktów zarówno z władzami rosyjskimi, jak i ukraińskimi i jest gotowa pomóc w realizacji możliwych inicjatyw mediacyjnych, które są "możliwe do zaakceptowania przez wszystkie strony i korzystne dla zainteresowanych".
Krótko mówiąc, w przypadku pojawienia się promyka nadziei na pokój, Stolica Apostolska byłaby gotowa do pomocy.
AutorAndrea Gagliarducci
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Troje zdrowych, szczęśliwych i świętych młodych ludzi
Jak bardzo zmieniłoby się oblicze ziemi, gdyby naszymi największymi wpływowcami byli święci, których Kościół katolicki wskazuje jako przykłady do naśladowania.
Miałem około 12 lat, kiedy podczas zajęć grupowych w mojej szkole mądra i przyjazna zakonnica zapytała nas: "Kogo podziwiacie i dlaczego?
Odpowiedzi były różne, niektórzy wymieniali sławnych aktorów lub aktorki, inni wybitnych sportowców, pamiętam, że bardzo poważnie pomyślałem najpierw o moich rodzicach, ale chciałem odnieść się do kogoś z zewnątrz, ponieważ inni to zrobili i powiedziałem: "Święty Jan Bosko!
Moi rodzice dużo o nim mówili, ponieważ byli salezjanami współpracownikami. Mówili o nim z podziwem, pamiętam, że uderzył mnie fakt, że był wielkim wychowawcą i że podchodził do młodych ludzi z mocą miłości. Używał żonglerki i innych sztuczek, aby przyciągnąć ich do Jezusa. Zachęcał ich, aby zawsze byli radośni i szczerze się uśmiechali.
Z biegiem lat zdałem sobie sprawę, że jego osobowość wywarła na mnie wpływ. Chciałem być taki jak on pod wieloma względami, a jego przykład zdecydowanie przyczynił się do mojego własnego stylu życia, w którym staram się podobać Bogu nawet pośród potknięć i upadków.
84 % osób twierdzi, że posiadanie wzoru do naśladowania sprawiło, że poczuli się bardziej pewni tego, czego chcą w życiu. Ci, którzy kogoś podziwiają, robią to z powodu pewnych cech osobowości, które harmonizują z poczuciem sensu życia.
Kiedy dzieci i młodzież mają wzorce do naśladowania i zastanawiają się nad powodami, dla których to robią, odnajdują sens w swoim życiu. A to jest naprawdę potężny filar do budowania zdrowego, szczęśliwego, świętego i owocnego życia.
W dzisiejszym świecie nasze dzieci podążają za "influencerami", którzy niekoniecznie praktykują cnoty lub mają wysokie ideały. Jest wielu, którzy zapraszają nas tylko do doświadczania nowych, ekstremalnych, mrożących krew w żyłach doznań...
My, rodzice, jesteśmy po to, by prowadzić. Przedstawmy naszym dzieciom prawdziwe wzory do naśladowania. Są młodzi ludzie, którzy wiedzą, jak cieszyć się życiem w zdrowy sposób i zgodnie z dojrzałą wiarą.
Trzej z nich są stosunkowo niedawno wyniesieni na ołtarze. Przyjrzyjmy się ich życiu i cechom: Schäffer, Frassati i Acutis.
Guido Shäffer
Brazylijczyk Guido Shäffer (1974-2009), "anioł surfingu". Z pogodnym charakterem, miał pasję do surfingu, ponieważ kiedy surfował, czuł się bliżej Boga. Pochodził z katolickiej rodziny, więc swoją wiarę przeżywał w sposób naturalny. Organizował z przyjaciółmi modlitwę różańcową na plaży przed wypłynięciem na fale. Był lekarzem i wstąpił do seminarium, ponieważ chciał zostać księdzem. Pracował w Świętym Domu Miłosierdzia, opiekując się ubogimi pacjentami, a zwłaszcza osobami zakażonymi wirusem HIV. Prowadził grupę modlitewną "Ogień Ducha Świętego". Z tego powodu jego życie zostało opisane w książce zatytułowanej: "Guido, posłaniec Ducha Świętego".
Zmarł w wieku 34 lat podczas surfowania... Deska, którą niósł, uderzyła go w tył głowy i doznał wstrząsu mózgu. Kiedyś wspomniał, że chciałby umrzeć w ten sposób, w morzu, robiąc to, co kochał najbardziej. Zmarł na krótko przed przyjęciem święceń kapłańskich, pozostawiając niezatarty ślad na tych, którzy go znali.
Pier Giorgio Frassati
Pier Giorgio Frassati (1901-1925), Włoch. Alpinista. Wiary nauczył się od matki, ale jego ojciec był antyklerykałem i niewierzącym. W czasie, gdy Włochy były w konflikcie po I wojnie światowej, posunął się nawet do stwierdzenia: "Oddałbym życie, aby zakończyć wojnę".
Angażował się w działalność organizacji katolickich, których celem było czynienie dobra. Poświęcił się opiece nad biednymi, chorymi i bezdomnymi. Chciał być blisko górników, którzy cierpieli w strasznych, niesprawiedliwych, niemal niewolniczych warunkach. Założył młodzieżową grupę modlitewną i uwielbienia, którą żartobliwie nazwał "Podejrzane typy", a której maksyma brzmiała: "Nieliczni, ale dobrzy jak makaron". Kiedy zmarł na polio, na jego pogrzeb przyszło wielu ludzi, biednych, których kochał, jego przyjaciół i wielu, którzy go podziwiali. Jego ojciec żałował, że nie znał dobrze swojego syna i mówi się, że pierwszym cudem Pier Giorgio było nawrócenie jego ojca, który później zmarł, otrzymując Święty Olej jako syn Kościoła.
Carlo Acutis
Carlo Acutis (1991-2006). Włoski, "Boży influencer". Syn katolickich rodziców, ale niepraktykujący katolik. Od najmłodszych lat wykazywał wielką miłość do Eucharystii, nabożeństw maryjnych i miejsc świętych. Milenials, prawdziwy cyfrowy tubylec, który wiedział, jak ewangelizować za pomocą nowych technologii. Mógłby zostać "patronem sieci". Stworzył stronę o cudach eucharystycznych i inną o objawieniach maryjnych, przyciągając w ten sposób młodych ludzi do tematów wiary. Był idealnym katechetą na swoje czasy, z wielką pedagogiką i przekonaniem. Mawiał, że Eucharystia jest autostradą do nieba.
Obyśmy w każdej rodzinie umieli rozmawiać o tych, których podziwiamy. Postarajmy się dowiedzieć więcej o tych młodych i współczesnych świętych, którzy mogą nas tak bardzo inspirować. Jak bardzo zmieniłoby się oblicze ziemi, gdyby nasi najwięksi wpływowi ludzie byli tacy jak oni: zdrowi, szczęśliwi i święci!
Usunięcie cierpienia z naszego życia uniemożliwia nam dojrzewanie i zrozumienie naszej ludzkiej, a zatem wrażliwej natury.
15 lipca 2024 r.-Czas czytania: 3minuty
Potrzeba odważnego człowieka, aby zrobić to, co kanadyjska piosenkarka zrobiła w swoim filmie dokumentalnym "Jestem: Céline Dion" (Prime). Ich świadectwo wypełnia chorobę i ból godnością. Tematy tabu w naszym zachodnim społeczeństwie, ale trzeba o nich mówić.
Film wyreżyserowany przez Irene Taylor pokazuje nam najbardziej ludzką twarz odnoszącej sukcesy, multimilionerki artystki: bez makijażu, w codziennych ubraniach, bez żadnego blasku, osobę w jej najbardziej surowej rzeczywistości. Surowość, która wynika z cierpienia przez 17 lat na bardzo rzadki zespół znany pod akronimem SPR (Stiff Person Syndrome), który powoduje sztywność mięśni i bolesne skurcze, które uniemożliwiają jej nie tylko kontynuowanie kariery muzycznej jako międzynarodowej gwiazdy, ale także wykonywanie najbardziej podstawowych czynności zwykłego życia.
"I am" pozwala nam podziwiać jej piękno, jej sukces i jej wspaniały głos z fragmentami jej najlepszych występów, a jednocześnie kontemplować tę samą osobę w jej chwilach porażki, bólu, niepewności. Która z dwóch historii Celine jest dobra, a która zła? Czy można je rozdzielić? Co jest w niej bardziej godne podziwu, jej niesamowita modulacja głosu podczas występów? Moje serce będzie trwać Albo nieopisany jęk, z jakim znosi przerażający spazmatyczny kryzys, który przez sześć niekończących się minut pokazuje nam w swoim dokumencie?
Pojedyncza historia, pojedyncza osoba obdarzona nieskończoną godnością w każdych okolicznościach, w każdej sytuacji, ponieważ ból, choroba lub cierpienie moralne są częścią ludzkiego życia, każdego ludzkiego życia i nie są sprzeczne ze szczęściem.
W świecie przepełnionym ibuprofenem i paracetamolem najmniejszy ból wydaje się nie do zniesienia. Mamy również apetyt na tak zwane "leki na duszę", takie jak anksjolityki czy antydepresanty, ponieważ obniżyliśmy próg cierpienia psychicznego do minimum.
Zawsze uderzało mnie świadectwo misjonarzy pracujących w najbiedniejszych i najbardziej zaniedbanych rejonach świata, gdy podkreślali radość ludzi, którym służą, w przeciwieństwie do smutku ludzi naszego pierwszego świata. Paradoksalna jest również radość dzieci, które są niepełnosprawne od najmłodszych lat lub radość zakonnic klauzurowych, których życie jest pełne niedostatku.
Czy nie jest tak, że próbując za wszelką cenę uciec od cierpienia, w rzeczywistości udaje nam się przeżyć je z większą udręką? Co jest gorsze, ból czy strach przed bólem? Co powoduje większe cierpienie, kontemplacja igły podskórnej zbliżającej się do ramienia czy samo ukłucie, dzięki któremu możemy uniknąć choroby, a nawet śmierci?
Unikanie nawet najmniejszego bólu działa na naszą niekorzyść, osłabiając naszą zdolność do radzenia sobie z nim, gdy pojawia się w poważny sposób. Usunięcie cierpienia z naszego życia uniemożliwia nam dojrzewanie i zrozumienie naszej ludzkiej natury, a tym samym naszej wrażliwości. Dlatego uważam, że ten dokument jest tak potrzebny, ponieważ demaskuje fałsz tego chorego świata instagramowego szczęścia, który doprowadza tak wielu do rozpaczy, a nawet samobójstwa. Jestem Celine daje nam kąpiel człowieczeństwa w obliczu bańki próżności, do której doprowadziły nas sieci społecznościowe.
I nie, nie chodzi tu o rozkoszowanie się cierpieniem sławnych i bogatych, by uczynić nasze szare życie bardziej znośnym, ani o wychwalanie cierpienia z powodu pewnego rodzaju masochizmu, ale o kontemplowanie go i stawianie mu czoła, bez ukrywania go, jako tajemnicy należącej do istoty człowieka. Tajemnicy, która jest oświetlona światłem Jezusa Chrystusa. On, jako Dobry Samarytanin, uczy nas, jak łagodzić ból cierpiących ludzi wokół nas. To dlatego towarzyszenie, troska i uzdrawianie były historycznie czasownikami wyniesionymi do rangi heroicznej przez tych, którzy wierzyli, że "ty mi to zrobiłeś"; a z drugiej strony Ukrzyżowany zaprasza nas, abyśmy byli współuczestnikami Jego cierpień i uzupełniali własnym cierpieniem to, czego brakuje w Jego cierpieniu.
Na stronie Salvifici DolorisW swoim liście św. Jan Paweł II podsumował ten podwójny aspekt znaczenia cierpienia w następujący sposób: "Chrystus jednocześnie nauczył ludzkość czynić dobro poprzez cierpienie i czynić dobro tym, którzy cierpią".
Ból Céline Dion, podobnie jak twój lub mój, może zostać przekształcony w życie dzięki mocy Jezusa. Jest to moc oddania siebie za innych lub, jak mówi jeden z największych przebojów naszej ukochanej piosenkarki, oddania siebie za innych, Moc miłości.
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.
Wiele par zdało sobie sprawę z potrzeby towarzyszenia im na tej drodze. Stąd znaczenie inicjatyw takich jak "Kana Welcome", projekt, w ramach którego kilka par spotyka się co miesiąc, aby trenować, rozmawiać i tworzyć społeczność.
Martina Berlin-15 lipca 2024 r.-Czas czytania: 3minuty
Według oficjalnych statystyk, w 2022 roku w Berlinie zawarto 12 341 małżeństw. W tym samym okresie miało miejsce 5 851 rozwodów. Katolicy stanowią mniejszość w stolicy Niemiec; w całej archidiecezji, która obejmuje również dużą część krajów związkowych Brandenburgii i Meklemburgii-Pomorza Przedniego, co czyni ją drugą co do wielkości niemiecką diecezją, stanowią oni zaledwie siedem procent ogółu ludności. W 2023 r. odnotowano 1 610 chrztów, 1 952 pierwsze komunie, 1 157 bierzmowań i tylko 269 małżeństw.
Rzeczywistość pokazuje, że coraz mniej katolików decyduje się na małżeństwo kanoniczne, a ci, którzy to robią, często nie są wystarczająco przygotowani do tego ważnego kroku.
Małżeństwa bez opieki
Kiedy mój mąż i ja uczestniczyliśmy w szkoleniu dla przygotowanie do małżeństwa Prawie 25 lat temu rozmowy z księdzem ograniczały się do sprawdzenia przeszkód kanonicznych i szczegółów ceremonii. Nie otrzymaliśmy wielu wskazówek na temat znaczenia chrześcijańskiego lub katolickiego małżeństwa ani wsparcia, jakie moglibyśmy otrzymać w czasach kryzysu (które nieuchronnie nadejdą).
Kilka lat temu przyjaciółka opowiedziała mi o intensywnym i owocnym programie przygotowania do małżeństwa w jej wspólnocie duchowej. Zastanawiałyśmy się, czy nawet jeśli byłybyśmy już po ślubie, mogłybyśmy otrzymać jakiś rodzaj kontynuacji w naszym życiu małżeńskim. Odkryliśmy, że bardzo niewiele katolickich małżeństw korzystało z tego rodzaju wsparcia, choć te, które je otrzymały, uznały je za bardzo korzystne.
Z czasem zdaliśmy sobie sprawę, że małżeństwo może być trudne i że kryzysy są nieuniknione, dla niektórych wcześniej, dla innych później. Z niepokojem obserwowaliśmy, jak małżeństwa się rozpadają, a przyjaciele, którzy się kochali, stają się wrogami. Zastanawialiśmy się: czy nie powinno być inaczej dla nas, chrześcijan? Czy Bóg nie jest trzecim członkiem naszego przymierza? Jak możemy zaprosić Boga do naszego małżeństwa i pozwolić naszej wierze pomóc nam przetrwać burze?
Wraz z innymi parami z naszej parafii (St. Matthias w berlińskiej dzielnicy Schöneberg) zaczęliśmy szukać programów dla par. Odwiedzaliśmy parafie, uczestniczyliśmy w kursach i dzieliliśmy się naszymi doświadczeniami. Odkryliśmy kursy przygotowujące do małżeństwa i kursy dotyczące kryzysu małżeńskiego, poznaliśmy oferty "Equipe Notre Dame" we Francji i "Marriage Encounter" w Stanach Zjednoczonych, uczestniczyliśmy w kursach online dla rodzin i zaprosiliśmy pary z "Marriage Encounter" do przyłączenia się do nas.Kana Welcome".
"Kana welcome", małżeństwa w centrum uwagi
"Kana Welcome" to oferta dla par, które praktycznie same się organizują. Zasada wywodzi się ze wspólnoty "Chemin Neuf", ruchu charyzmatycznego w Kościele katolickim o powołaniu ekumenicznym: cztery lub pięć par spotyka się na dziewięciu comiesięcznych sesjach i spędza razem weekend lub dzień rodzinny. Jedna z par zajmuje się organizacją, a pary na zmianę prowadzą każdy z wieczorów. Pod koniec sesji można zorganizować wspólne zajęcia w parafii, takie jak śniadanie lub kawa, co pozwala parafii poznać "Kana Welcome", a parom, które jeszcze nie znały parafii, znaleźć miejsce dla swojego życia duchowego.
Uznaliśmy, że koncepcja "Kana Welcome" jest przystępna ze względu na swoją prostotę. Tematy, szczegółowo opisane w broszurze, koncentrują się na codziennym życiu pary, ale można je dostosować do potrzeb. Dla nas kluczowe było włączenie do spotkań aspektu duchowego. Dlatego nasze wieczory rozpoczynają się i kończą modlitwą, a spotkaniom przewodniczy pobożny obraz.
Nasz proboszcz entuzjastycznie poparł naszą inicjatywę. Na każdym spotkaniu wygłasza krótkie wprowadzenie duchowe związane z tematem dnia i udziela nam błogosławieństwa przed wyjściem. Następnie jedna z par przedstawia temat, a dyskusja odbywa się w parach zgodnie z zasadą: jeden mówi, a drugi słucha, po czym następuje zamiana ról. Ta dynamika pomaga bardziej rozmownym nauczyć się słuchać, a cichszym wyrażać swoje opinie. Na koniec wszyscy spotykają się, aby podzielić się swoimi refleksjami i zakończyć modlitwą. Program jest celowo prosty, bez nocnych dyskusji.
Ta aktywność pozwoliła nam w końcu zarezerwować "czas dla siebie", jako małżeństwa, pomimo naszych napiętych harmonogramów.
Odnowienie zobowiązania
"Kana Welcome" jest z nami już od roku. To było ekscytujące i nowe, rozmawiać tak intensywnie i pozwolić sobie nawzajem wyrazić siebie: było wiele niespodzianek, zarówno przyjemnych, jak i trudnych. Ale warto zaryzykować, ponieważ mogą pojawić się nowe ścieżki dla naszego związku.
Jeden z uczestników komentuje: "Połączenie rozmowy jako para, wspólne spędzanie czasu i dzielenie się doświadczeniami tworzy wspierające i opiekuńcze środowisko, które pomaga nam budować szczęśliwy i satysfakcjonujący związek. Odkryliśmy, że te comiesięczne spotkania są bardzo cenne dla naszych relacji.
Rozmowy i wymiany pomagają nam żyć w szczęśliwszym związku; zawsze zapraszamy "osobę trzecią", aby pobłogosławiła nasze małżeństwo, aby spełnić obietnicę, którą złożyliśmy sobie nawzajem, kiedy się pobraliśmy:
"Przyjmuję cię za męża/żonę i oddaję się tobie, i przyrzekam być ci wierna w pomyślności i w niedoli, w chorobie i w zdrowiu, i tak cię kochać i szanować po wszystkie dni mego życia".
Podczas niedzielnej modlitwy Anioł Pański papież Franciszek przekazał przesłanie Pana w misji ewangelizacyjnej, o której wspomina święty Marek: komunia, harmonia i trzeźwość życia. Przypomniał również o Niedzieli Morza, którą Kościół obchodzi dzisiaj, i zachęcił nas do modlitwy o pokój do Matki Bożej z Góry Karmel, której święto przypada we wtorek 16 lipca.
Francisco Otamendi-14 lipca 2024 r.-Czas czytania: 2minuty
Święty Marek wspomina w ewangelia z dzisiejszej niedzieli, 14 lipca: "Przywołał Dwunastu i zaczął ich wysyłać po dwóch, dając im władzę nad duchami nieczystymi. I przykazał im, aby nic nie brali na drogę, ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w sakiewkach, ale tylko laskę, i aby nosili sandały, a nie dwie tuniki".
Papież podchwycił to przesłanie Jezusa w AngelusZachęcał do misji ewangelizacyjnej "w komunii, harmonii między wszystkimi i trzeźwości w naszym chrześcijańskim życiu". Na przykład, Ojciec Święty zadał sobie pytanie: "Czy odczuwam radość z głoszenia Ewangelii, z niesienia, tam gdzie żyję, radości i światła, które płyną ze spotkania z Panem? Czy w tym celu zobowiązuję się iść obok innych, dzieląc się z nimi pomysłami i umiejętnościami, z otwartym umysłem i hojnym sercem? I wreszcie, czy kultywuję styl życia, który jest trzeźwy i uważny na potrzeby moich braci i sióstr?
Papież rozpoczął od bezpośredniego naśladowania ewangelicznego syna Jezusa, który wysłał uczniów, dwóch po dwóch, niosąc "tylko to, co konieczne i nie idąc samemu, ale razem, jako wspólnota", "abyśmy byli wolni", ponieważ w przeciwnym razie popadniemy w niewolę.
Zachęcił również rzymian i pielgrzymów obecnych na Placu Świętego Piotra, aby prosili Matkę Bożą, Królową Apostołów, aby "pomogła nam być prawdziwymi uczniami-misjonarzami, w komunii i trzeźwości życia" oraz aby obdarzyła pokojem męczeńską Ukrainę, Palestynę, Izrael, Mjanmę?
Trzeźwy styl życia
Papież Franciszek wielokrotnie powtarzał, że w głoszeniu Ewangelii ważne jest, aby wiedzieć, jak zachować trzeźwość. "Wiedzieć, jak być trzeźwym w używaniu rzeczy", podkreślił, "dzieląc się zasobami, zdolnościami i darami oraz rezygnując z tego, co zbędne, aby być wolnym i aby wszyscy mogli mieć to, co jest niezbędne do godnego życia i aktywnego udziału w misji".
Następnie Franciszek dodał, że trzeba umieć "być trzeźwymi w naszych myślach i uczuciach, porzucając częściowe wizje, uprzedzenia i sztywność, które jak bezużyteczny bagaż obciążają i utrudniają podróż, aby sprzyjać debacie i słuchaniu, a tym samym uczynić dawanie świadectwa bardziej skutecznym".
W ten sam sposób Ojciec Święty zachęcił nas do obserwowania tego, co dzieje się w naszych rodzinach lub w naszych wspólnotach, zwłaszcza "kiedy jesteśmy zadowoleni z tego, co jest konieczne, nawet jeśli jest to niewiele, z Bożą pomocą, udaje nam się dogadać i dogadać, dzieląc się tym, co mamy, rezygnując z czegoś i wspierając się nawzajem". I to "jest już głoszeniem misyjnym, przed i bardziej niż słowa, ponieważ ucieleśnia piękno orędzia Jezusa" w konkrecie życia. "Rodzina lub wspólnota, która żyje w ten sposób, w rzeczywistości tworzy wokół siebie środowisko bogate w miłość, w którym łatwiej jest otworzyć się na wiarę i na nowość Ewangelii, i od którego można zacząć na nowo lepiej, pogodniej".
Jeśli zamiast tego każdy idzie własną drogą, jeśli liczą się tylko rzeczy - które nigdy nie są wystarczające - jeśli nie słuchamy siebie nawzajem, "jeśli dominuje indywidualizm i zazdrość, powietrze staje się ciężkie, życie staje się trudne, a spotkania stają się bardziej źródłem niepokoju, smutku i zniechęcenia niż radości", zakończył, zanim odmówił maryjną modlitwę Anioł Pański.
Cristian Mendoza: "Integralne bogactwo to nie tylko dawanie pieniędzy".
Wywiad z autorem książki "In Search of the Indispensable" ("W poszukiwaniu tego, co nieodzowne"), która traktuje o tych nieodzownych bogactwach, zarówno materialnych, racjonalnych, jak i duchowych, oraz o tym, jak radzić sobie z ich niedoborem.
"Jeśli pracujesz, nie ma ubóstwa. Jeśli się modlisz, nie ma grzechu. Jeśli milczysz, nie ma wojny. Jeśli jesteś mądry, nie ma strachu. Ten sanskrycki aforyzm jest osią, wokół której ksiądz i profesor, Cristian Mendoza, obraca swoje rozważania na temat ubóstwothe bogactwoi ludzki stosunek do nich w kontekście "W poszukiwaniu niezbędnego".
Ta niewielka książka, wydana przez Rialp, stanowi interesujące podejście do koncepcji, postaw, a zwłaszcza osobistego zaangażowania każdego chrześcijanina w duchowy i materialny rozwój społeczeństwa.
Nie jest to książka o teorii społeczno-ekonomicznej, ani nawet o "ekonomii" w zwykłym sensie, ale refleksja, która, jak podkreśla jej autor w wywiadzie dla Omnes, łączy mandat do strzeżenia stworzenia, który Bóg daje człowiekowi w genezie, z oderwaniem się od dóbr materialnych.
Twoja książka dotyczy ubóstwa lub bogactwa w sposób holistyczny (ludzki, duchowy i materialny). Czy aby zrozumieć jedno lub drugie, musimy wziąć pod uwagę pozostałe i czy możliwe jest rozwinięcie jednego z nich bez pozostałych?
-Możemy myśleć o każdym z możliwych bogactw jako o bramie do innych bogactw, które poszerzają możliwości dostępu, ale nie pojawiają się automatycznie.
Na przykład, gdy mamy więcej bogactwa materialnego, możemy mieć więcej bogactwa ludzkiego (edukacja, kultura itp.), ale niekoniecznie.
Albo, mając większe bogactwo duchowe, cenimy sobie wyższe dobra i dlatego rozumiemy wartość trzeźwości, unikania tego, co zbędne, co może prowadzić do większego bogactwa materialnego.
Twierdzisz, że nikt nie dąży do ubóstwa..., ale widzimy postawy "wychwalania" przeciętności, czy jest to zrównoważone w dłuższej perspektywie?
-The ludzkie ubóstwo że przeciętność nie jest trwała na dłuższą metę, ponieważ utrzymywanie jednego ubóstwa kładzie podwaliny pod inne ubóstwa. W tym przypadku ci, którzy nie starają się pracować lepiej, skończą w większym ubóstwie materialnym, a być może także duchowym.
Dążenie do rozwoju jest, jak powiedział św. Paweł VI, częścią powołania człowieka.
Tradycja judeochrześcijańska uważa, że Stwórca powierzył Adamowi i Ewie całe stworzenie, więc możemy myśleć, że Bóg chce, aby istoty ludzkie były bardzo bogate pod każdym względem.
Ubóstwo i bogactwo zawsze odnoszą się do "innego", czy możemy powiedzieć, że przychodzą wraz z człowiekiem i czy zawsze będzie ubóstwo?
-Oczywiście zawsze będzie istniało ubóstwo, ponieważ zawsze będą istniały ludzkie możliwości poprawy pod każdym względem. Z tego samego powodu zawsze będzie bogactwo.
Ubóstwo i bogactwo odnoszą się do innych w tym sensie, że zawsze jesteśmy bogaci lub biedni w stosunku do innych, jest to miara wartości.
Ważne jest, aby zastanowić się, kim jest ten drugi: możemy wiele nauczyć się od naszych rodziców, przyjaciół, mentorów, ale także od wielkich mędrców, pisarzy lub świętych, którzy odcisnęli swoje piętno na tym świecie.
Prawdą jest również to, że zawsze znajdzie się ktoś bogatszy i biedniejszy od nas, co może prowadzić do tego, że będziemy bardziej wspierać nasz czas, naszą kreatywność itp.
Wreszcie, postrzeganie naszego ubóstwa lub bogactwa determinuje nas: poczucie duchowego ubóstwa prowadzi na przykład do poszukiwania wewnętrznego spokoju, większej równowagi, ważenia własnego życia, które są bardzo zdrowe.
Rozwój (materialny, duchowy) jest dziełem Bożych darów, dlaczego więc widzimy w Kościele pewną "powściągliwość", a nawet pogardę dla rozwoju gospodarczego lub dla "bogatych"? Czy popadliśmy w kapitalistyczny redukcjonizm bogactwa?
-Chrześcijaństwo nie odrzuca bogactwa, ale nadmierne przywiązanie do dóbr materialnych. Jezus na ziemi był przyjacielem bogatych ludzi, takich jak Łazarz, Marta i Maria, którzy mieszkali w Betanii i byli znani wśród Żydów. Podobnie Józef z Arymatei, o którym Pismo Święte wyraźnie mówi, że był bogatym człowiekiem.
W końcu Pan rozprawił się z Nikodemem, który był władcą w synagodze i powołał na apostoła Mateusza, który był poborcą podatkowym, poborcą podatkowym, który prawdopodobnie miał środki do życia.
Przesłanie Ewangelii wzywa nas do życia cnotą ubóstwa, która jest oderwanie dóbr materialnych, ale także prosi nas o strzeżenie dóbr ziemi w imię Boga, a w tym celu powinniśmy jak najlepiej wykorzystać nasze talenty, postawę, która jest źródłem bogactwa.
W książce znajdują się wyraźne przykłady różnego rodzaju inicjatyw: edukacyjnych, gospodarczych, pracowniczych, które zajęły się rozwojem w sposób holistyczny. Czy mają one zastosowanie do różnych typów społeczeństwa, które widzimy?
-Mają one zastosowanie w wielu przypadkach, ale przede wszystkim są coraz bardziej potrzebne. Po opublikowaniu książki usłyszałem o inicjatywie, która ma na celu generowanie ludzkiego bogactwa poprzez umożliwienie osobom, których nie stać na opłacenie psychologa lub psychiatry, wizyty u terapeuty.
Uniwersytet w Sao Paolo (Brazylia) szkoli setki kobiet w słuchaniu innych kobiet, poprawiając ich relacje z dziećmi i mężami, zmieniając edukację i rodzinę. Prawdopodobnie zaowocuje to większym bogactwem materialnym i duchowym.
Integralne bogactwo powstaje nie tylko poprzez dawanie pieniędzy, ale często konieczne jest rozwijanie i docenianie talentów osób wokół nas.
Niedziela Morska i Matka Boża z Góry Karmel, Gwiazda Ludzi Morza
Niedziela Morska, która narodziła się w Anglii w 1975 roku, obchodzona jest w Kościele w drugą niedzielę lipca i wspomina miliony marynarzy oraz kapelanów i wolontariuszy "Stella maris" (Apostolstwa Morza). Równolegle z nim obchodzone jest liturgiczne święto Matki Bożej z Góry Karmel 16 lipca, które obchodzone jest w wielu nadmorskich miejscowościach na całym świecie.
Francisco Otamendi-13 lipca 2024 r.-Czas czytania: 6minuty
"Oddając hołd marynarzom każdego roku w drugą niedzielę lipca, znaną również jako Niedziela Morza, społeczności katolickie na całym świecie pragną skupić uwagę i modlić się za tych, którzy pracują w tym sektorze".
Obejmują one "załogi statków przewożących towary, pracowników doków, operatorów holowników i sztauerów, straż przybrzeżną, personel ruchu statków, ratowników, celników i rybaków, a także wszystkie osoby, z którymi pracują, jak również ich rodziny i społeczności", czytamy w komunikacie. Wiadomość kardynała M. Czernego S.J., prefekta Dykasterii ds. Służby Integralnego Rozwoju Człowieka Stolicy Apostolskiej, napisany na tę niedzielę i datowany na 24 czerwca.
W tekście zauważono, że łączna liczba tych pracowników i ich rodzin jest z pewnością liczona w milionach. "W Niedzielę Morskąuwidacznia codzienne aspekty ich życia, które w przeciwnym razie pozostałyby niewidoczne. Dziś, podobnie jak w przeszłości, żegluga morska oznacza długie okresy nieobecności, miesiące, a nawet lata, z dala od domu i lądu. Marynarze i ich rodziny mogą przegapić ważne momenty w życiu swoich rodzin.
Przykład św. Pawła
"Przykład św. Pawła, który spędził wiele czasu na pełnym morzu podczas swoich podróży misyjnych, jest źródłem zachęty i siły" - dodaje. "Chrześcijaństwo rozprzestrzeniło się drogą morską do odległych krajów; nie było innej opcji. Dzisiejszy Kościół może czerpać inspirację od mieszkańców nadmorskich społeczności, którzy jako pierwsi usłyszeli zupełnie nowe przesłanie Chrystusa z ust apostołów i innych misjonarzy".
"Przybycie nowych statków oznaczało więcej spotkań i wymiany, więcej otwartości na nowości i ogromne możliwości, które istniały poza lokalnymi brzegami. Wezwanie do powitania obcego może stanowić dla nas wyzwanie, gdy wolimy pozostać społecznie i duchowo odizolowani. Nie możemy otworzyć się na życiowe możliwości, jeśli wolimy komfort tego, co znane. Ścieżka otwartości jest ścieżką nadziei", pisze prefekt Michael Czerny w tekście zebranym przez konferencje episkopatu.
Godność marynarzy
Następnie kardynał odnosi się do kwestii godności i praw marynarzy, takich jak możliwe niesprawiedliwości. "Z pewnością wynagrodzenie, które otrzymują, może być zachętą, aby te poświęcenia były warte zachodu, ale ta korzyść może być zagrożona przez niesprawiedliwość, wyzysk i nierówność. Dlatego wspaniale jest, gdy wolontariusze, kapelani i członkowie lokalnych Kościołów w portach, którzy są aktywnie zaangażowani w służbę marynarzom, stają w obronie godności i praw marynarzy".
Co więcej, przypomina się, że w obliczu tendencji do dystansowania się i oddalania od siebie nawzajem, "papież Franciszek stwierdza: "Prawdziwa mądrość zakłada spotkanie z rzeczywistością (...). Problem polega na tym, że droga braterstwa, lokalnego i powszechnego, może być przemierzana jedynie przez wolne duchy gotowe do prawdziwych spotkań" (Fratelli tutti, 47, 50).
Integracja z życiem i posługą Kościoła
"Duszpasterstwo morskie może pomóc na wiele sposobów w integracji peryferii z centrum, na przykład poprzez osobiste i modlitewne spotkanie z marynarzami, poprawę warunków materialnych i duchowych pracowników, obronę ich godności i praw oraz promowanie stosunków międzynarodowych i polityk mających na celu ochronę praw człowieka tych, którzy podróżują i pracują z dala od swoich rodzin i krajów pochodzenia.
"Kościół jest powołany do służenia każdemu członkowi rodziny ludzkiej. Ponieważ marynarze pochodzą ze wszystkich krajów świata i wyznają wszystkie religie świata, włączenie ich w życie i duszpasterstwo Kościoła ułatwia wzrost wzajemnego zrozumienia i solidarności między wszystkimi narodami i religiami", kontynuuje kardynał, który na zakończenie zwraca się do Maryi Panny: "Prosimy Matkę Bożą, Gwiazdę Morza, aby towarzyszyła wszystkim, których życie i praca są naznaczone morzem i była ich gwiazdą przewodnią w drodze do Chrystusa.
Virgen del Carmen i Dzień Marynarza
"Troska o morza; troska o ich mieszkańców" to motto, pod którym Kościół świętuje Dzień Ludzi Morza 2024. Dzień ten obchodzony jest co roku 16 lipca, co zbiega się ze świętem jego patronki, Virgen del Carmen.
Podobnie jak w krajach europejskich, takich jak Włochy i Hiszpania, w Ameryce Łacińskiej nabożeństwo do Matki Bożej z Góry Karmel jest bardzo głębokie: jest ona Królową i Patronką wszystkich narodów. ChilePatron KolumbiaWieczysta burmistrzowa Limy (Peru), patronka armii wenezuelskiej, maryjne odniesienie w Kostaryce, Nikaragui, Gwatemali, Meksyku, Panamie, Puerto Rico... itd.
Biskup Luis Quinteiropromotorem Apostolstwa Morza w Hiszpanii i administratorem apostolskim Tui-Vigo pisząc te słowa, argumentował, na co odpowiada tegoroczny temat. "W obecnym kontekście poważnych problemów środowiskowych i uporczywego lekceważenia potrzeb i praw marynarzy, zwłaszcza w niektórych krajach, Maryja wzywa nas do troski o morza i o ich mieszkańców. Zanieczyszczenie mórz jest palącym problemem, a pomoc dla marynarzy stałym wymogiem. A więc 'zatroszcz się o nich'".
Origins
Nabożeństwo do Matki Bożej z Góry Karmel ma swoje korzenie na Górze Karmel w Ziemia Świętagdzie żyli pierwsi chrześcijańscy pustelnicy. Pustelnicy ci, zainspirowani przez proroka Eliasza, czcili Maryję jako Kwiat Karmelu. Zakon Karmelitów, założony w XII wieku, przyjął Matkę Bożą z Góry Karmel za swoją patronkę i rozpowszechnił jej kult na całym świecie, wyjaśnił Fundacja CARF.
Papież Franciszek podkreślił rolę Matki Bożej z Góry Karmel jako przewodniczki i opiekunki żeglarzy i rybaków, podkreśla Fundacja. Podczas audiencji generalnej powiedział: "Matka Boża z Góry Karmel jest gwiazdą przewodnią dla tych, którzy szukają pokoju i bezpieczeństwa w swojej wierze.
Przeorysza klasztoru Santa Teresa w Madrycie, P. Antonio González, Karmelitanka bosaW intensywnym tygodniu z powodu nowenn w kościołach, skomentował Omnes, między innymi, że "nabożeństwo do Dziewicy z Góry Karmel narodziło się w sercu naszego Zakonu" i że "szkaplerz jest centralną częścią naszego habitu".
Szkaplerz Karmelu
Historyk, a także karmelita bosy Daniel de Pablo Maroto podkreślił niektóre doświadczenia, które sprawiają, że przeżywa święto Virgen del Carmen ze szczególną intensywnością. Między innymi "pamięć o Góra Karmel w Palestyniegdzie znajduje się klasztor karmelitów "Stella Maris", Gwiazda Morza, z sanktuarium obrazu Matki Boskiej z Góry Karmel, sanktuarium z widokiem na piękną zatokę Hajfy, niezwykła uczta dla oczu.
"Główna łaska i przywilej noszenia szkaplerza karmelitańskiego", pisze również autor karmelitański, "pochodzi z wielowiekowej tradycji ustnej (1251) potwierdzonej w XIV-wiecznym dokumencie liturgicznym jako objawienie Matki Bożej z Góry Karmel św. Szymonowi Stockowi, które brzmi następująco: 'To będzie przywilej dla ciebie i wszystkich karmelitów: kto z nim [szkaplerzem] umrze, nie zazna ognia piekielnego: to znaczy, kto z nim umrze, będzie zbawiony'".
Zobowiązanie szabatowea
Później dodano drugą łaskę ochronną Matki Bożej z Góry Karmel dla noszących Jej szkaplerz, dodaje Daniel de Pablo: "tak zwany 'przywilej szabatu', również w związku ze śmiercią chrześcijanina: sama Pani obiecała swoim współbraciom jak najszybsze opuszczenie czyśćca, najpóźniej w sobotę po ich śmierci. Krótko mówiąc, "przywileje" noszenia szkaplerza Karmelu to pomoc na wszystkich etapach, na których mogą znaleźć się Jej współbracia: "W życiu chronię; w śmierci pomagam; a po śmierci zbawiam"".
"Obecnie używanie szkaplerza jest szeroko rozpowszechnionym nabożeństwem wśród czcicieli Matki Bożej z Góry Karmel", donosi Fundacja CARF. "Ta mała szata, przypominająca habit karmelitański, jest noszona na szyi i symbolizuje jarzmo, do którego noszenia zachęca nas Jezus, ale które pomaga nam nieść Maryja. Ci, którzy go noszą, zobowiązują się do życia modlitwą, nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny i oddaniem Kościołowi".
Należy również zauważyć, że istnieje inne wezwanie naszej Najświętszej Matki Maryi, Dziewicy Różańcowej, do której wiele osób ma nabożeństwo i która jest obchodzona w październiku. Obecność Dziewicy Różańcowej wśród ludzi morza, Galeonajest głęboko zakorzeniony na przykład w Kadyksie, którego jest patronem od 150 lat, jak wyjaśnił Omnes dominikański zakonnik Brat Pascual Saturio.
Przesłanie papieża w Trieście: Uczestnictwo i demokracja z serca
W niedzielę 7 lipca papież Franciszek złożył wizytę duszpasterską w Trieście, aby zamknąć 50. Tydzień Społeczny Katolików Włoskich, promowany przez Konferencję Episkopatu kraju na temat demokracji. W spotkaniu wzięło udział ponad 1200 delegatów.
7 lipca papież Franciszek złożył wizytę duszpasterską w Triestgdzie Kościół we Włoszech wezwał delegatów z całego kraju do udziału w 50. Tygodniu Społecznym Katolików Włoskich. Przemawiał do około dziesięciu tysięcy osób, podkreślając potrzebę przywrócenia, a przede wszystkim demokracji uczestniczącej.
Podczas gdy otwarciu inicjatywy przewodniczył prezydent Republiki Włoskiej, Sergio Mattarella, zamknięcie było naznaczone udziałem papieża. Franciszek najpierw spotkał się w Centrum Kongresowym w Trieście z 1200 delegatami, którzy przez cały tydzień dyskutowali na temat demokracji, a następnie odprawił Mszę Świętą przed ponad 8000 wiernych zgromadzonych na Piazza Unità d'Italia.
Potępiając korupcję, wykluczenie społeczne i kulturę marnotrawstwa, papież wezwał chrześcijan do aktywnego zaangażowania w życie publiczne, które musi być zakorzenione we "wcielonej i proroczej" wierze. Następnie podkreślił znaczenie przejścia od zwykłej obecności na wyborach do bardziej autentycznego uczestnictwa, karmionego zarówno kreatywnością, jak i solidarnością, w celu budowania bardziej sprawiedliwego i braterskiego społeczeństwa. Rzeczywiście, wiara musi wejść w historię i leczyć rany społeczeństwa, stając się w ten sposób zaczynem nadziei i sprawiedliwości.
Kryzys demokracji
Zanim delegaci zwołani przez Konferencja Episkopatu Włochktóra od dziesięcioleci organizuje Tygodnie Społeczne, papież podkreślił kryzys współczesnej demokracji, porównując ją do "zranionego serca".
Następnie powtórzył, że demokratyczne uczestnictwo jest podważane przez korupcję, wykluczenie społeczne i znaną kulturę wykluczenia. "Za każdym razem, gdy ktoś jest marginalizowany, cierpi na tym całe społeczeństwo. Kultura wyrzucania tworzy miasto, w którym nie ma miejsca dla biednych, nienarodzonych, kruchych, chorych, dzieci, kobiet, młodych i starszych".
Następnie, cytując błogosławionego Giuseppe Toniolo, również twórcę Katolickiego Tygodnia Społecznego, papież opisał demokrację jako porządek obywatelski, w którym "wszystkie siły społeczne, prawne i ekonomiczne, w pełni ich hierarchicznego rozwoju, współpracują proporcjonalnie dla wspólnego dobra, powracając w ostatecznym wyniku do przeważającej korzyści niższych klas". Koncepcja ta podkreśla, w jaki sposób zdrowa demokracja powinna dążyć do wspólnego dobra, zwłaszcza z korzyścią dla słabszych klas.
Odpowiedzialność chrześcijan
Papież podkreślił również odpowiedzialność chrześcijan za przemiany społeczne, wzywając do aktywnego, a jednocześnie krytycznego, formacyjnego i partycypacyjnego zaangażowania od najmłodszych lat. W tym miejscu odwołał się do innego włoskiego polityka, Aldo Moro, który powiedział, że "państwo nie jest prawdziwie demokratyczne, jeśli nie służy człowiekowi, jeśli jego najwyższym celem nie jest godność, wolność i autonomia osoby ludzkiej".
Stąd wezwanie do przywrócenia serca demokracji poprzez kreatywność i solidarność: "dopóki nasz system gospodarczy i społeczny będzie produkował tylko jedną ofiarę i będzie tylko jeden odrzucony, nie będzie można świętować powszechnego braterstwa" - dodał.
Niespokojna wiara
W swojej homilii papież przypomniał jednak doświadczenia Jezusa i proroków, często odrzucanych i uważanych za źródło skandalu ze względu na sposób, w jaki traktowali swoje społeczności. Papież skrytykował również konsumpcjonizm i obojętność, nazywając je "plagą" i "rakiem", ponieważ powodują chorobę serca i sprawiają, że ludzie stają się samolubni.
Rozwiązaniem jest raczej życie niespokojną wiarą, która dotyka ran społeczeństwa i staje się zaczynem nadziei. "Potrzebujemy skandalu wiary, wiary zakorzenionej w Bogu, który stał się człowiekiem, a zatem wiary ludzkiej, wiary cielesnej, która wchodzi w historię, która pieści życie ludzi, która leczy złamane serca".
Budowanie cywilizacji braterstwa
Wreszcie, zwracając się do wspólnoty triesteńskiej, ale z projekcją, która dotyczy wszystkich ludzi dobrej woli, papież podkreślił, jak ważne jest, aby nie być zgorszonym przez Jezusa, ale oburzonym w obliczu sytuacji degradacji i cierpienia: "Nieśmy w naszym ciele proroctwo Ewangelii, naszymi wyborami, a nie słowami.
Dlatego przywrócona i uczestnicząca demokracja jest możliwa - podsumowując wizję Ojca Świętego - tylko poprzez wcieloną i proroczą wiarę, zdolną do odważnego i kreatywnego stawiania czoła wyzwaniom społecznym i politycznym. W ten sposób staje się ona również źródłem życia i nadziei dla całej ludzkiej wspólnoty.
Tygodnie społeczne
Tygodnie Społeczne narodziły się w 1907 roku z inicjatywy błogosławionego Giuseppe Toniolo, katolickiego ekonomisty i socjologa. Od momentu powstania stanowią one forum, na którym katolicy mogą omawiać główne problemy społeczne oraz określać propozycje i strategie promowania wspólnego dobra.
Kwestie medyczne i moralne związane z aborcją chemiczną
W przeciwieństwie do tego, co często się mówi lub myśli, istnieje bogata historia powikłań zdrowotnych u kobiet spowodowanych związkami stosowanymi w aborcjach chemicznych.
Bryan Lawrence Gonsalves-13 lipca 2024 r.-Czas czytania: 11minuty
Przegląd mediów ujawnia wiele artykułów na temat tak zwanej "aborcji medycznej". Podkreślają one rzekome bezpieczeństwo metody aborcji opartej na mifepristonie i misoprostolu. Wniosek ten jest jednak błędny.
Zanim zagłębimy się w różne kwestie zdrowotne i moralne związane z aborcją medyczną, musimy najpierw zrozumieć, na czym ona polega. Zgodnie ze słownikiem Cambridge Dictionary, termin "medycyna" należy rozumieć jako "każdą substancję stosowaną w leczeniu choroby lub dolegliwości".
Ciąża nie jest ani chorobą, ani schorzeniem, a lek mifepristone nie został opracowany w celu leczenia jakiejkolwiek choroby. Jest to pigułka aborcyjna stosowana w celu zakończenia życia dziecka w łonie matki. Dlatego też termin "aborcja medyczna" jest mylący, a termin "aborcja chemiczna" jest bardziej odpowiedni.
Aborcja chemiczna
Aborcja chemiczna jest procesem dwulekowym. Zaczyna się od mifepristonu (nazwa handlowa Mifeprex, prawnie znany jako RU486), który blokuje hormon progesteron, który jest niezbędny do utrzymania ciąży kobiety poprzez przygotowanie jej ciała do poczęcia i regulację cyklu miesiączkowego, jak wskazuje amerykański ginekolog Steven R. Goldstein. Zablokowanie tego hormonu upośledza i rozrywa wyściółkę macicy oraz uniemożliwia przekazywanie odpowiedniego odżywiania rozwijającemu się płodowi, co prowadzi do jego śmierci.
Mizoprostol (sprzedawany jako Cytotec) jest przyjmowany 24-48 godzin po zażyciu mifepristonu w celu wywołania skurczów macicy w organizmie, a jego głównym celem jest opróżnienie cyklu macicy. Ma to miejsce w pierwszym trymestrze ciąży.
Serce dziecka jest wykrywalne na tym etapie, a jego mózg i płuca również się rozwijają, wyjaśnia M. Israel w artykule opublikowanym w "Fundacja Heritage"w marcu 2021 r.
Kiedy zaczyna się życie?
Stosowanie mifepristonu i ogólnie proces aborcji chemicznej nie są ani bezpieczne, ani nie mogą być popierane z czystym sumieniem. Po pierwsze, musimy uznać, że życie zaczyna się w momencie poczęcia.
W związku z tym American College of Pediatricians, krajowe stowarzyszenie medyczne zrzeszające lekarzy i licencjonowanych pracowników służby zdrowia, wydało w marcu 2017 r. oświadczenie, w którym skupiło się na naukowych dowodach na to, kiedy zaczyna się indywidualne życie ludzkie: "Przewaga badań biologicznych potwierdza, że życie ludzkie zaczyna się w momencie poczęcia-zapłodnienia. W momencie zapłodnienia istota ludzka wyłania się jako kompletny, genetycznie odrębny, zygotyczny żywy organizm ludzki, członek gatunku Homo sapiens, potrzebujący jedynie odpowiedniego środowiska do wzrostu i rozwoju. Różnica między osobnikiem dorosłym a zygotą jest formą, a nie naturą.
Z drugiej strony, dr Maureen Condic, neuronaukowiec i członek US National Science Board, pisząc na temat naukowego poglądu na temat początku ludzkiego życia, powiedziała: "Wniosek, że ludzkie życie zaczyna się od połączenia plemnika i komórki jajowej jest niepodważalny, obiektywny, oparty na powszechnie akceptowanej naukowej metodzie rozróżniania różnych typów komórek od siebie oraz na obszernych dowodach naukowych. Co więcej, jest on całkowicie niezależny od jakichkolwiek konkretnych etycznych, moralnych, politycznych lub religijnych poglądów na ludzkie życie lub ludzkie embriony".
W ankiecie przeprowadzonej w 2017 r. 4 107 Amerykanów zapytano, kiedy ich zdaniem zaczyna się życie istoty ludzkiej. Respondenci reprezentowali zróżnicowane spektrum demograficzne i polityczne: 62 % miało poglądy pro-choice, z 66 % identyfikującymi się jako Demokraci; 57 % było kobietami, a 43 % mężczyznami; 63 % miało wykształcenie wyższe. Zapytani o to, kto jest najbardziej kompetentny do określenia, kiedy zaczyna się ludzkie życie, 80 % wybrało biologów, a nie filozofów, przywódców religijnych, wyborców i sędziów Sądu Najwyższego. Poproszeni o wyjaśnienie swojej odpowiedzi, 91 % osób, które wybrały biologów, stwierdziło, że powodem jest to, że są oni obiektywnymi ekspertami w dziedzinie badań nad życiem.
W tym samym badaniu wzięło udział 557 biologów z 1058 instytucji akademickich. 63 % uczestników było niereligijnych, 63 % było mężczyznami, 95 % miało tytuł doktora, 92 % było demokratami, a 85 % było za wyborem. Próba obejmowała również biologów urodzonych w 86 różnych krajach na całym świecie. Na pytanie, kiedy według nich zaczyna się ludzkie życie, 95,7 % biologów zgodziło się z biologicznym poglądem, że zaczyna się ono w momencie zapłodnienia.
Nadużycia związane z pigułką aborcyjną
Biologia jest nauką o życiu. Jej znaczenie pochodzi od greckich słów "bios" (oznaczającego życie) i "logos" (oznaczającego naukę). Biolodzy badają pochodzenie, wzrost i strukturę żywych organizmów. Kiedy ludzie, którzy badają życie, informują nas, że życie istoty ludzkiej zaczyna się w momencie zapłodnienia, czy nie powinniśmy zrobić wszystkiego, co możliwe, aby chronić życie dziecka rozwijającego się w łonie matki?
Każda aborcja odbiera życie istocie ludzkiej, ale aborcja chemiczna może również zaszkodzić życiu kobiety. matkanawet do śmierci. Jeśli aborcja chemiczna zostanie zalegalizowana, pigułki aborcyjne mogą trafić w ręce handlarzy, agresywnych partnerów i innych osób, które planują wykorzystać je do niecnych celów.
Legalizacja aborcji chemicznej może zwiększyć liczbę przymusowych aborcji, a już teraz pojawiają się doniesienia o kobietach w ciąży, którym podano pigułki aborcyjne bez ich wiedzy lub zgody. W 2006 roku mężczyzna z Wisconsin dał swojej dziewczynie drinka, do którego dodał mifepriston. Następnego ranka kobieta zachorowała i poroniła 14-tygodniowy płód.
Przytoczmy inne przypadki. W 2013 r. mężczyzna oszukał swoją ciężarną dziewczynę, podając jej pigułkę aborcyjną rzekomo w celu leczenia infekcji, co doprowadziło do utraty ich dziecka, powiedział L. Mungin w wywiadzie dla CNN we wrześniu 2013 r. W 2014 r. CBS News doniosło o przypadku mężczyzny z Kansas, który został aresztowany za zakup tabletek Mifepristone przez Internet i umieszczenie ich w jedzeniu swojej dziewczyny, powodując śmierć płodu.
W 2015 r. Herald Sun donosił o Norwegu, który wsypał tabletki poronne do koktajlu swojej byłej dziewczyny i spowodował jej poronienie. Straciła dziecko w 12. tygodniu ciąży, a dwa lata później, w 2017 r., lekarz z Wirginii został oskarżony o wsypanie 4 tabletek mifepristonu (800 mg zamiast standardowych 200 mg) do herbaty swojej dziewczyny, co spowodowało śmierć jej nienarodzonego dziecka. Przyznał się do winy za zabójstwo płodu i otrzymał wyrok trzech lat pozbawienia wolności, tracąc jednocześnie licencję lekarza.
W tym samym roku mężczyzna ze stanu Michigan próbował zamordować swoje nienarodzone dziecko, potajemnie wsuwając mifepriston do butelki z wodą swojej dziewczyny. Jego dziewczyna stała się podejrzliwa i przekazała wodę policji, która ustaliła, że zawierała ona lek wywołujący aborcję. Mężczyzna nabył mifepriston od nowojorskiego dilera, który został później oskarżony i skazany.
Tymczasem w badaniu z 2018 r. zatytułowanym "Exploring the feasibility of obtaining mifepristone and misoprostol from the Internet" zidentyfikowano 18 stron internetowych sprzedających tabletki aborcyjne bez recepty lub jakichkolwiek istotnych danych medycznych, takich jak historia medyczna, i stwierdzono, że uzyskanie tabletek aborcyjnych z nieuczciwych stron farmaceutycznych jest wykonalne w Stanach Zjednoczonych. W artykule stwierdzono, że uzyskanie pigułek aborcyjnych z nieuczciwych witryn farmaceutycznych jest wykonalne w Stanach Zjednoczonych. Czy naprawdę chcemy uwzględnić możliwość, że ktoś będzie chciał kupić pigułki aborcyjne online i wykorzystać je do niecnych celów, takich jak znęcanie się nad ciężarnymi partnerkami i zabijanie ich dzieci?
Co mówią badania naukowe
Oceniając aborcję chemiczną z medycznego punktu widzenia, musimy zbadać negatywne skutki zdrowotne dla matek, które poddają się tej procedurze.
Fińskie badanie, koordynowane przez Marko Niinimäki i opublikowane w National Library of Medicine, obejmujące 42 619 aborcji wykazało, że aborcja chemiczna ma czterokrotnie wyższy wskaźnik powikłań niż aborcja chirurgiczna, a jedna piąta wszystkich aborcji chemicznych skutkuje powikłaniami. Ogólnie rzecz biorąc, raport wykazał, że aborcja chemiczna spowodowała około cztery razy więcej zdarzeń niepożądanych niż aborcja chirurgiczna.
Co najmniej jedno niekorzystne powikłanie wystąpiło u 20 % kobiet, które poddały się aborcji chemicznej i 5,6 % tych, które poddały się aborcji chirurgicznej. Krwotok został zgłoszony jako niekorzystne następstwo u 15,61 PT3T pacjentek, które poddały się aborcji chemicznej, w porównaniu do 2,11 PT3T pacjentek, które poddały się aborcji chirurgicznej.
Podobnie, audyt dziennikarski zatytułowany "Abortion Pill 'Less Safe Than Surgery" opublikowany w The Australian zbadał około 6,800 aborcji chirurgicznych i chemicznych. Według audytu, 3,3 % kobiet, które stosowały mifepriston w pierwszym trymestrze ciąży, trafiło na pogotowie, w porównaniu do 2,2 %, które stosowały metodę chirurgiczną.
Ponadto, 5,7 % (1 na 18 pacjentek) stosujących mifepriston wymagało ponownego przyjęcia do szpitala, w porównaniu do 0,4 % (1 na 250) pacjentek poddanych aborcji chirurgicznej. Stosowanie mifepristonu w aborcjach w drugim trymestrze ciąży spowodowało, że 33 % kobiet wymagało jakiejś formy interwencji chirurgicznej, podczas gdy 4% doznało poważnego krwawienia.
Jednocześnie retrospektywny raport obserwacyjny z Kalifornii, wykorzystujący dane z amerykańskiego Medicaid (finansowanego przez rząd programu opieki zdrowotnej, który zapewnia bezpłatną lub tanią opiekę milionom obywateli), wykazał wskaźnik powikłań wynoszący 5,2 % w przypadku aborcji chemicznej, w porównaniu do wskaźnika powikłań wynoszącego 1,3 % w przypadku aborcji chirurgicznej w pierwszym trymestrze ciąży. Wspomniano również, że ryzyko powikłań związanych z zażyciem pigułki aborcyjnej było czterokrotnie wyższe niż w przypadku aborcji chirurgicznej (U. D. Upadhyay, National Library of Medicine, 2015).
Krwawienie i inne powikłania
Co więcej, szwedzkie badanie z 2016 r., w którym przeprowadzono wywiady ze 119 kobietami, które przeszły aborcję chemiczną, wykazało, że prawie połowa z nich (43 %) krwawiła więcej niż oczekiwano, a jedna czwarta (26 %) krwawiła przez ponad cztery tygodnie (M. Hedqvis, w Sexual & Reproductive Healthcare, 2016).
W związku z tym dr Ingrid Skop, dyrektor ds. medycznych w Charlotte Lozier Institute i praktykujący położnik-ginekolog z ponad 25-letnim doświadczeniem, napisał o schemacie aborcji chemicznej mifepristonem-mizoprostolem w Journal of American Physicians and Surgeons. Stwierdził tam, że "przeciętna kobieta poddająca się aborcji chemicznej będzie krwawić przez 9-16 dni, a 8 % będzie krwawić przez ponad miesiąc. Większość z nich doświadczy skutków ubocznych porodu, takich jak skurcze, obfite krwawienie, nudności, wymioty, gorączka, dreszcze, ból głowy, biegunka i zawroty głowy. Wiele z nich doświadczy emocjonalnej dewastacji, patrząc na ciało swojego abortowanego dziecka.
Ponadto dr Skop wyjaśnił, że mifepriston przyczynia się do zmienionej odpowiedzi zapalnej poprzez blokowanie receptorów glukokortykoidowych, co zwiększa ryzyko zakażenia Clostridium sordellii i sepsy, czasami prowadząc do śmierci. Zostało to potwierdzone w badaniu farmakoterapeutycznym, w którym odnotowano skłonność mifepristonu do rozwoju infekcji, prawdopodobnie prowadzącej do śmiertelnego wstrząsu septycznego (R. P. Miech, Annals of Pharmacotherapy, 2005).
Podsumowując, wyniki fińskich, australijskich, amerykańskich i szwedzkich badań oraz innych badań medycznych, wraz z osobistymi doświadczeniami Ingrid Skop, potwierdzają wzajemne obserwacje: aborcja chemiczna ma negatywny wpływ na zdrowie kobiet.
Zagrożenia dla kobiet
Można argumentować, że selektywne uprzedzenia wpłynęły na różne badania naukowe / medyczne przeprowadzone na temat negatywnych skutków i czynników ryzyka związanych z mifepristonem.
Jednak dość wymowny jest fakt, że zarówno producent mifepristonu, Danco Laboratories, jak i Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) uznały ryzyko związane z Mifepristone dla zdrowia kobiet: "Prawie wszystkie kobiety otrzymujące Mifeprex i mizoprostol będą zgłaszać działania niepożądane, a można oczekiwać, że wiele z nich zgłosi więcej niż jedną taką reakcję.
Raport kongresowy przedłożony Komisji Reform Rządowych Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych, zatytułowany "The FDA and RU486: Lowering the Standard for Women's Health" (2006), zwraca uwagę na fizyczne zagrożenia dla kobiet przyjmujących schemat RU-486. Obejmują one reakcje takie jak "ból brzucha; skurcze macicy; nudności; ból głowy; wymioty; biegunka; zawroty głowy; zmęczenie; ból pleców; krwawienie z macicy; gorączka; infekcje wirusowe; zapalenie pochwy; sztywność (dreszcze); niestrawność; bezsenność; osłabienie; ból nóg; niepokój; niedokrwistość; leucorrhoea; zapalenie zatok; omdlenia; zapalenie błony śluzowej macicy, zapalenie jajowodów, zapalenie narządów miednicy mniejszej; zmniejszenie stężenia hemoglobiny powyżej 2 g/dl; ból w obrębie miednicy mniejszej; omdlenia".
Ten sam raport Kongresu kwestionuje bezpieczeństwo mifepristonu i zaleca jego wycofanie z rynków amerykańskich, stwierdzając, że "uczciwość FDA w zatwierdzaniu i nadzorowaniu RU-486 była niewystarczająca i wymaga wycofania tego niebezpiecznego i śmiertelnego produktu, zanim więcej kobiet poniesie znane i oczekiwane konsekwencje lub zgony".
"RU-486 jest niebezpiecznym lekiem dla kobiet, jego nietypowe zatwierdzenie świadczy o gorszym standardzie opieki nad kobietami, a jego wycofanie z rynku jest uzasadnione i konieczne w celu ochrony zdrowia publicznego" - dodano w raporcie. FDA ostrzegła również pracowników służby zdrowia przed zakażeniem sepsą i zaleciła wysoki wskaźnik podejrzenia ciężkiej infekcji i sepsy u osób poddawanych aborcji chemicznej.
Spowodowane problemy nie są zgłaszane
Od 2018 r. FDA została poinformowana o 24 zgonach, 4 195 zdarzeniach niepożądanych, 1 042 hospitalizacjach, 599 przypadkach utraty krwi wymagających transfuzji i 412 przypadkach infekcji związanych z mifepristonem (A. F. a. D. Administration, Mifepristone U.S. Post-Marketing Adverse Events Summary through 12/31/2018).
Rzeczywista liczba różnych problemów i zdarzeń niepożądanych spowodowanych przez mifepristone może być znacznie wyższa z powodu problemów z systemem zgłaszania zdarzeń niepożądanych FDA (FAERS).
Raport The Heritage Foundation rzuca światło na tę kwestię: "Jako warunek zostania certyfikowanym lekarzem przepisującym leki, umowa dotycząca przepisywania leków pierwotnie wymagała od lekarzy przepisujących leki zgłaszania poważnych zdarzeń niepożądanych i powikłań firmie Danco, która z kolei składa okresowe raporty do FDA. Te zdarzenia niepożądane... są kompilowane w FAERS FDA. Kiedy jednak kobieta doświadcza komplikacji związanych z aborcją, najprawdopodobniej zgłosi to na pogotowie lub do innej placówki ambulatoryjnej, a nie do lekarza, który przepisał jej pigułkę aborcyjną....
Nie ma sposobu, aby dowiedzieć się, jak często oddziały ratunkowe i inne placówki nie zgłaszają powikłań do Danco lub FDA, ponieważ mogą nie wiedzieć, że kobieta przechodzi planowaną aborcję chemiczną, a nie spontaniczną aborcję" (M. Israel, na www.heritage.org, marzec 2021).
Krycie
Ponadto kobiety szukające pomocy medycznej w związku z działaniami niepożądanymi po zażyciu mifepristonu mogą być zbyt chore lub odmawiać ujawnienia, że przyjmowały schemat leczenia RU-486, ponieważ nie chcą, aby pojawiło się to w ich dokumentacji medycznej.
Pracownicy medyczni, którzy nie nadzorują procedur aborcji chemicznej, ale którzy mogą leczyć zakażone lub krwawiące pacjentki, nie są zobowiązani do zgłaszania działań niepożądanych mifepristonu, niezależnie od tego, czy pracownik służby zdrowia wie, że pacjentka przyjęła schemat leczenia RU-486.
Lekarze wykonujący aborcje chemiczne mogą być również nieświadomi zdarzeń niepożądanych, które występują po podaniu RU-486, co zwalnia ich z obowiązku zgłaszania, zgodnie z cytowanym powyżej badaniem kongresowym z 2006 roku.
Ten sam raport Government Reform Committee na temat mifepristonu wyjaśnił również przeciwwskazania obecne w systemie: "Chociaż RU-486 jest zatwierdzony do stosowania do 49 dnia ciąży, w Stanach Zjednoczonych jest rutynowo przepisywany do 63 dnia ciąży. Lekarze często przepisują również inny schemat dawkowania niż ten zatwierdzony przez FDA. W związku z tym sugeruje się, że w rzeczywistości istnieje czynnik zniechęcający lekarzy przepisujących lek do zgłaszania zdarzeń niepożądanych, które można przypisać zaniedbaniu lekarza lub chęci przepisania schematu, który nie jest schematem zatwierdzonym przez FDA dla RU-486".
W 2016 r. FDA zmniejszyła wymagania dotyczące raportowania, tak aby tylko zgony musiały być zgłaszane do samej FDA.
Wniosek
Po przeanalizowaniu licznych źródeł naukowych i rządowych oczywiste jest, że aborcja chemiczna szkodzi wszystkim. Aborcja chemiczna nie jest medycyną, ponieważ medycyna leczy, a aborcja zabija. Jest niebezpieczna, ponieważ w przeszłości powodowała komplikacje zdrowotne u kobiet, w tym wstrząs septyczny, infekcje i przedłużone lub ciężkie krwawienie.
Nie jest to społecznie bezpieczne, ponieważ pigułki aborcyjne były kupowane bez recepty w niecnych celach, takich jak mordowanie nienarodzonych dzieci bez wiedzy ich matek. Luźny nadzór i słabości w systemie raportowania FDA oznaczają, że rzeczywiste szkody spowodowane przez aborcje chemiczne są nadal niepewne, a liczba kobiet znacząco poszkodowanych przez pigułki aborcyjne może być znacznie wyższa niż oczekiwano.
Rzeczywistość jest taka, że nie możemy pozwolić na legalizację aborcji chemicznej. Dlaczego legalizować coś, co okazało się niebezpieczne, z przypadkami nieetycznego pozyskiwania i wprowadzania w błąd kobiet, podczas gdy nie mamy pełnej wiedzy na temat jej prawdziwych przyczyn?
Każde ludzkie życie ma przyrodzoną godność i musi być traktowane jako takie. Wolne społeczeństwo to takie, w którym istoty ludzkie cieszą się równą godnością, niezależnie od wieku, płci, stanu zdrowia lub innych słabości.
Jeśli nie szanujemy, nie cenimy i nie chronimy życia od poczęcia, nie będziemy wspierać, troszczyć się i bronić czyjegoś życia długo po jego narodzinach. Przyczyńmy się do budowy wolnego i moralnego społeczeństwa, robiąc to, co do nas należy, aby zapewnić, że aborcja chemiczna nie zostanie zalegalizowana.
Finanse Watykanu, bilanse IOR i Obligacji św. Piotra
Istnieje nierozerwalny związek między budżetami Oblatów św. Piotra i Instytutu Dzieł Religijnych.
Andrea Gagliarducci-12 lipca 2024 r.-Czas czytania: 4minuty
Istnieje ścisły związek między roczną deklaracją Obolus św. oraz bilans Istituto delle Opere di Religione, tak zwanego "banku watykańskiego". Ponieważ obol jest przeznaczony na działalność charytatywną papieża, ale ta działalność charytatywna wyraża się również we wspieraniu struktur Kurii Rzymskiej, ogromnego "budżetu misyjnego", który ma wydatki, ale nie tak wiele dochodów, i który musi nadal wypłacać pensje. A ponieważ IOR od pewnego czasu dobrowolnie przekazuje swoje zyski właśnie papieżowi, zyski te służą odciążeniu budżetu Stolicy Apostolskiej.
Przez lata IOR nie miał takich samych zysków jak w przeszłości, więc udział przydzielony papieżowi zmniejszył się z biegiem lat. Ta sama sytuacja dotyczy Obolo, którego dochody zmniejszyły się na przestrzeni lat i który również musiał stawić czoła temu spadkowi wsparcia IOR. Do tego stopnia, że w 2022 r. musiał podwoić swoje dochody poprzez ogólne zbycie aktywów.
Dlatego też oba budżety, opublikowane w zeszłym miesiącu, są ze sobą w jakiś sposób powiązane. W końcu Finanse Watykanu zawsze były połączone, a wszystko przyczynia się do pomocy w misji papieża.
Przyjrzyjmy się jednak obu budżetom bardziej szczegółowo.
Kula Świętego Piotra
29 czerwca Oblaci św. Piotra przedstawili swój roczny bilans. Dochód wyniósł 52 miliony, ale wydatki wyniosły 103,4 miliona, z czego 90 milionów na misję apostolską Ojca Świętego. W misję wliczone są wydatki Kurii, które wynoszą 370,4 miliona. Obowiązek wnosi zatem 24% do budżetu Kurii.
Tylko 13 milionów trafiło na cele charytatywne, do których należy jednak dodać darowizny od papieża Franciszka za pośrednictwem innych dykasterii Stolicy Apostolskiej o łącznej wartości 32 milionów, z czego 8 milionów trafiło na cele charytatywne. finansowany bezpośrednio przez Obolo.
Podsumowując, między Funduszem Obolusa a funduszami dykasterii częściowo finansowanymi przez Obolusa, papieska organizacja charytatywna sfinansowała 236 projektów na łączną kwotę 45 milionów. Bilans zasługuje jednak na kilka uwag.
Piotra, który często kojarzony jest z działalnością charytatywną papieża? Piotra, który często kojarzony jest z działalnością charytatywną papieża. Tak, ponieważ samym celem tego obowiązku jest wspieranie misji Kościoła, a został on zdefiniowany w 1870 r., po tym jak Stolica Apostolska utraciła państwa papieskie i nie miała już dochodów, aby uruchomić maszynę.
To powiedziawszy, interesujące jest to, że budżet Oblatów można również odliczyć od budżetu Kurii. Z 370,4 mln środków budżetowych, 38,9% jest przeznaczone dla Kościołów lokalnych znajdujących się w trudnej sytuacji i w określonych kontekstach ewangelizacji, co stanowi 144,2 mln.
Fundusze na uwielbienie i ewangelizację wynoszą 48,4 miliona, czyli 13,1%.
Rozpowszechnianie wiadomości, czyli cały sektor komunikacji watykańskiej, stanowi 12,1% budżetu, z łączną kwotą 44,8 mln.
37 milionów (10,9% budżetu) przeznaczono na wsparcie nuncjatur apostolskich, podczas gdy 31,9 miliona (8,6% całości) poszło na służbę charytatywną - dokładnie pieniądze przekazane przez papieża Franciszka za pośrednictwem dykasterii - 20,3 miliona na organizację życia kościelnego, 17,4 miliona na dziedzictwo historyczne, 10,2 miliona na instytucje akademickie, 6,8 miliona na rozwój ludzki, 4,2 miliona na edukację, naukę i kulturę oraz 5,2 miliona na życie i rodzinę.
Dochód, jak wspomniano powyżej, wynosi 52 mln euro, z czego 48,4 mln euro to darowizny. W ubiegłym roku darowizn było mniej (43,5 mln euro), ale dochód, dzięki sprzedaży nieruchomości, wyniósł 107 mln euro. Co ciekawe, 3,6 miliona euro dochodu pochodzi ze zwrotów finansowych.
Jeśli chodzi o darowizny, 31,2 miliona pochodziło z bezpośredniej zbiórki przez diecezje, 21 milionów od prywatnych darczyńców, 13,9 miliona od fundacji i 1,2 miliona od zakonów.
Kraje o największej liczbie dawców to Stany Zjednoczone (13,6 mln), Włochy (3,1 mln), Brazylia (1,9 mln), Niemcy i Korea Południowa (1,3 mln), Francja (1,6 mln), Meksyk i Irlandia (0,9 mln), Czechy i Hiszpania (0,8 mln).
Bilans IOR
Na stronie IOR 13 mln euro na rzecz Stolicy Apostolskiej, w porównaniu do zysku netto w wysokości 30,6 mln euro.
Zyski stanowią znaczną poprawę w stosunku do 29,6 mln euro w 2022 roku. Liczby te należy jednak porównać: wahają się od 86,6 mln zysku zadeklarowanego w 2012 r. - co czterokrotnie zwiększyło zysk z poprzedniego roku - do 66,9 mln w raporcie za 2013 r., 69,3 mln w raporcie za 2014 r., 16,1 mln w raporcie za 2015 r., 33 mln w raporcie za 2016 r. i 31,9 mln w raporcie za 2017 r., do 17,5 mln w 2018 r.
Tymczasem w raporcie za 2019 r. zyski oszacowano na 38 milionów, co również przypisano korzystnemu rynkowi.
W 2020 r., roku kryzysu COVID, zysk był nieco niższy i wyniósł 36,4 mln euro.
Jednak w pierwszym roku po pandemii, w 2021 r., który nie był jeszcze dotknięty wojną na Ukrainie, trend powrócił do ujemnego, z zyskiem wynoszącym zaledwie 18,1 mln euro, a dopiero w 2022 r. powrócił do bariery 30 mln euro.
Raport IOR 2023 mówi o 107 pracownikach i 12 361 klientach, ale także o wzroście depozytów klientów: +4% do 5,4 mld euro. Liczba klientów nadal spada (12 759 w 2022 r., nawet 14 519 w 2021 r.), ale tym razem spada również liczba pracowników: 117 w 2022 r., 107 w 2023 r.
Tym samym negatywny trend wśród klientów utrzymuje się, co powinno dać nam do myślenia, biorąc pod uwagę, że weryfikacja kont uznanych za niezgodne z misją IOR została zakończona jakiś czas temu.
Teraz IOR jest również wezwany do udziału w reformie finansów Watykanu, której pragnie papież Franciszek.
Jean-Baptiste de Franssu, przewodniczący Rady Superintendencji, podkreśla w swoim liście do zarządu wiele wyróżnień, jakie IOR otrzymał za swoją pracę na rzecz przejrzystości w ciągu ostatniej dekady i ogłasza: "Instytut, pod nadzorem Urzędu Nadzoru i Informacji Finansowej (ASIF), jest zatem gotowy do odegrania swojej roli w procesie centralizacji wszystkich watykańskich aktywów, zgodnie z instrukcjami Ojca Świętego i biorąc pod uwagę najnowsze zmiany regulacyjne.
Zespół IOR jest chętny do współpracy ze wszystkimi watykańskimi dykasteriami, z Administracją Dziedzictwa Stolicy Apostolskiej (APSA) oraz do pracy z Komitetem Inwestycyjnym w celu dalszego rozwoju zasad etycznych FCI (Faith Consistent Investment) zgodnie z doktryną społeczną Kościoła. Kluczowe jest, aby Watykan był postrzegany jako punkt odniesienia".
Zaskoczenie i podekscytowanie wśród przechodniów i sąsiadów na widok papieża Franciszka w drzwiach sklepu optycznego w pobliżu Piazza del Popolo w Rzymie, gdzie 8 lipca 2024 r. udał się po nową parę soczewek kontaktowych.
Jednym z najbardziej ukochanych i czczonych obrazów w Rzymie jest "Salus Populi Romani".
Tradycja głosi, że ikona ta, którą papież odwiedza przed i po każdej podróży, została wykonana przez samego św. Łukasza Ewangelistę i przywieziona do Rzymu przez św. Helenę w IV wieku.
Jego wstawiennictwu przypisuje się ocalenie rzymskiego miasta przed zarazą, która zniszczyła je w VI wieku.
Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Benedykt, patron Europy: jego "wizja pokoju" nie jest utopijna
Kościół obchodzi święto świętego Benedykta z Nursji (Włochy) 11 lipca, założyciel zakonu benedyktynów i zadeklarowany patronem Europy w 1964 r. przez świętego Pawła VI. Papież Franciszek i jego poprzednicy zwrócili się do św. Benedykta w poszukiwaniu pokoju i ludzkiego współistnienia w zranionej Europie.
Francisco Otamendi-11 lipca 2024 r.-Czas czytania: 5minuty
Chociaż Reguła św. Benedykta ["ora et labora", módl się i pracuj] nie zawiera wezwania do pokoju, "jest doskonałym przewodnikiem dla świadomego i praktycznego zaangażowania na rzecz pokoju". Rzeczywiście, jej przesłanie wykracza poza mury klasztorów i pokazuje "jak ludzkie współistnienie, z Bożą łaską, może przezwyciężyć niebezpieczeństwa wynikające ze sporów i niezgody".
Zostało to stwierdzone przez papieża w Wiadomość skierowanym do uczestników sympozjum ekumenicznego w benedyktyńskim opactwie Pannonhalma w zachodnich Węgrzech we wrześniu 2023 r., w którym podkreślono dwie inne idee.
Po pierwsze, patron Europy znał "złożoność śladów językowych, etnicznych i kulturowych, które stanowią zarówno bogactwo, jak i potencjał konfliktu". Miał jednak spokojną i pokojową wizję, ponieważ był w pełni przekonany o "równej godności i równej wartości wszystkich ludzi". Odnosi się to zwłaszcza do cudzoziemców, którzy powinni być przyjmowani zgodnie z zasadą "honorowania wszystkich ludzi".
Papież Franciszek: "Bezzwłoczne poszukiwanie pokoju".
Oznacza to również "umiejętność zrobienia pierwszego kroku w pewnych trudnych sytuacjach", ponieważ "niezgoda nie może stać się stanem trwałym". Ustanowienie pokoju "przed zachodem słońca", powiedział św. To, jak przypomina papież, "jest miarą dostępności pragnienia pokoju".
Po drugie, Ojciec Święty podkreślił, że "poszukiwanie pokoju w sprawiedliwości nie może tolerować żadnej zwłoki, musi być realizowane bez wahania". "The Wizja pokoju według świętego Benedykta nie jest utopijna, ale ukierunkowana na drogę, którą przyjaźń Boga wobec ludzkości już wytyczyła, a którą jednak każdy człowiek i wspólnota muszą przemierzać krok po kroku".
Węgierskie wydarzenie ekumeniczne poruszyło wiele aspektów tematu pokoju w czasie, gdy "zglobalizowana ludzkość jest zraniona i zagrożona stopniową wojną światową, która, prowadzona bezpośrednio w niektórych regionach planety, ma konsekwencje, które niszczą życie wszystkich, zwłaszcza najbiedniejszych", powiedział papież według oficjalnej agencji watykańskiej, i w której "wojna na Ukrainie dramatycznie wezwała nas do otwarcia oczu i serc na wielu ludzi, którzy cierpią z powodu wojny".
Paweł VI nazwał go "pacis nuntius" (zwiastunem pokoju).
"Wierzę, że św. Benedykt, nazwany 'pacis nuntius' (zwiastunem pokoju) przez papieża Pawła VI, kiedy został ogłoszony patronem Europy, zwróciłby się do nas tym słowem: pokój! Nie jest to oczywiste słowo, nie jest to abstrakcyjna koncepcja, ale prawda, do której należy dążyć i którą należy żyć" - powiedział. Pan Fabrizio MessinaDyrektor Biblioteki Państwowej Narodowego Pomnika św. Scholastyki [siostry bliźniaczki św. Benedykta].
Biblioteka, która swoje początki zawdzięczaświętyBenito, ponieważ w rzeczywistości jest to biblioteka klasztoru Santa Scholastica Subiaco, jeden z dwunastu klasztorów założonych w pobliżu miasta, w dolinie rzeki Aniene, przez samego świętego Benedykta.
"Pokój, który przynosi nam Benedykt, jest pokojem Chrystusa. Jest to pokój, za który Chrystus oddał swoje życie. Jeśli nie otworzymy naszych drzwi Chrystusowi, pozostaniemy bez pokoju" - dodał don Fabrizio Messina w rozmowie z watykańską agencją, która zapytała go, jak w obecnym scenariuszu europejskim, zdewastowanym przez wojnę na Ukrainie, możliwe jest kroczenie ścieżkami pokoju śladami świętego Benedykta.
Dla Ukrainy, dla Rosji...
Odpowiedź dyrektora biblioteki była następująca. Po pierwsze, fakt historyczny: "Święty Benedykt, kiedy rozpoczął swoje osobiste poszukiwanie Boga, uczynił to udając się do Subiaco i szukając Pana. Przydarzyło mu się to we wczesnym doświadczeniu pustelniczym. Jak przypomina nam św. Grzegorz Wielki, Benedykt żyje sam ze sobą pod spojrzeniem Boga. Jest to poszukiwanie Boga, które jest zatem poszukiwaniem pokoju".
Wybitny benedyktyn powiedział następnie. "Prawdziwym poszukiwaniem pokoju dla Europy, Ukrainy, Rosji i wszystkich krajów zaangażowanych w tę bezsensowną rzeź jest właśnie odnalezienie w Chrystusie źródła pokoju, światła. Tak jak uczynił to święty Benedykt. Pokój, który jest nie tylko intymny, ale i osobisty. Ale jest to pokój, który naprawdę można dać innym, ponieważ jest to pokój Chrystusa. On sam to powiedział: "Zostawiam wam mój pokój", a nie taki, jaki daje świat.
Benedykt XVI: "Europa narodziła się z jego duchowego zaczynu".
9 kwietnia 2008 roku ówczesny papież Benedykt XVI w przemówieniu do wiernych kościoła św. Benedykta z Nursji. Ogólna publiczność. Rozpoczął od słów. "Dzisiaj będę mówił o świętym Benedykcie, założycielu zachodniego monastycyzmu i patronie mojego pontyfikatu. Zaczynam od zacytowania zdania św. Grzegorza Wielkiego, który odnosząc się do św. Benedykta, mówi: "Ten mąż Boży, który zajaśniał na tej ziemi tyloma cudami, zajaśniał nie mniej elokwencją, z jaką umiał wyjaśniać swoją doktrynę".
"Wielki papież [św. Grzegorz Wielki] napisał te słowa w 592 roku; święty mnich zmarł pięćdziesiąt lat wcześniej i wciąż żył w pamięci ludzi, a przede wszystkim w kwitnącym zakonie, który założył. Benedykt z Nursji swoim życiem i dziełem wywarł fundamentalny wpływ na rozwój cywilizacji i kultury europejskiej".
Kontynuując opowieść, Benedykt XVI dodał: "Dzieło świętego, a w szczególności jego 'Reguła', jest bardzo ważną częścią życia i dzieła świętego., byli prawdziwym duchowym zaczynem, który przez wieki zmieniał oblicze Europy, wykraczając daleko poza granice swojej ojczyzny i czasów, w których żyli, doprowadzając, po upadku jedności politycznej stworzonej przez Cesarstwo Rzymskie, do nowej jedności duchowej i kulturowej, wiary chrześcijańskiej podzielanej przez ludy kontynentu. W ten sposób narodziła się rzeczywistość, którą nazywamy "Europą".
Wiele lat wcześniej, w 1999 r., św. Jan Paweł II napisał list do opata Subiaco, w którym wyraził swoją radość z faktu, że "wielka benedyktyńska rodzina monastyczna pragnie w szczególny sposób uczcić 1500 lat, odkąd św. Benedykt założył w Subiaco 'schola dominici servitii', która przez wieki prowadziła niezliczone rzesze mężczyzn i kobiet 'per ducatum Evangelii' do bardziej intymnego zjednoczenia z Chrystusem".
Heroiczne cnoty Roberta Schumanna
11 lipca 2021 r. papież Franciszek, hospitalizowany w Gemelli, wspominał świętego Benedykta w mediach społecznościowych: "Dziś obchodzimy święto świętego Benedykta, opata i patrona Europy. Uścisk dla naszego opiekuna! Gratulujemy benedyktynom i benedyktynkom na całym świecie". Ponadto Ojciec Święty przesłał "najlepsze życzenia dla Europy", aby "była zjednoczona w swoich podstawowych wartościach".
Kilka tygodni wcześniej, w czerwcu, papież uznał heroiczność cnót francuskiego polityka i ojca założyciela Unii Europejskiej, Roberta Schumana, ogłaszając go czcigodnym. Z tej okazji ksiądz Bernard Ardura, promotor sprawy Schumana, wygłosił przemówienie. wywiad Omnes na temat jego procesu kanonizacyjnego.
"Europa musi przestać być polem bitwy, na którym wykrwawiają się rywalizujące siły", powiedział Schumann w przemówieniu. "Na podstawie tej świadomości, za którą tak drogo zapłaciliśmy, chcemy podążać nowymi ścieżkami, które doprowadzą nas do zjednoczonej i ostatecznie spacyfikowanej Europy", słowa, które są postrzegane jako kluczowe dla pojednania Francji i Niemiec.
James Mallon: "Musimy nauczyć się mówić językiem tych, którzy nic nie wiedzą o Ewangelii".
Omnes przeprowadza wywiad z Jamesem Mallonem, założycielem Divine Renovation Ministry, projektu, którego celem jest przywrócenie katolikom i ich parafiom pragnienia i narzędzi niezbędnych do ewangelizacji.
Alfonso Riobó-11 lipca 2024 r.-Czas czytania: 4minuty
James Mallon jest księdzem pracującym jako duszpasterz w Kanadzie. Od lat promuje "Ministerstwo Boskiej Odnowy"Boska Odnowa"), posługa, której celem jest ożywienie pracy misyjnej w parafiach, aby katolicy byli w pełni świadomi swojego powołania do ewangelizacji.
To życzenie Jamesa Mallona spełnia się również w takich projektach jak "...".Alfa"Są to kursy, dzięki którym ludzie mogą zbliżyć się do wiary katolickiej poprzez relaksujące sesje. Właśnie w tym kontekście ojciec Mallon rozmawiał z Omnes podczas spotkania SED (Salir, Evangelizar, Discipular) zorganizowanego przez "Alpha" w dniach od 5 do 7 lipca w Alicante.
Podobnie jak organizowane przez nich sesje, to spotkanie "Alpha" było kluczowym wydarzeniem w formacji wszystkich uczestników w kwestiach wiary, podczas dnia wspólnych debat, posiłków i chwil formacji.
Obecność takich postaci jak James Mallon pokazuje, jak ważne jest "pragnienie ewangelizacji", o którym ksiądz mówi w wywiadzie dla Omnes. Pragnienie, jak wyjaśnia, które pojawia się naturalnie, gdy katolik naprawdę spotyka Jezusa Chrystusa, w momencie, gdy odkrywa, że sam Bóg wzywa go do misji.
Odnowa ewangelizacyjna zaczyna się od propozycji "wyjścia". Czego nam brakuje, abyśmy chcieli podjąć krok "wyjścia"?
- Mówimy o pragnieniu. I myślę, że to jest papierek lakmusowy autentycznej wiary. Czasami pragnienie ewangelizacji istnieje, ale nie robimy tego, ponieważ się boimy, ponieważ nie wiemy, jak to zrobić, ponieważ nie mamy narzędzia, aby to zrobić, ale to coś zupełnie innego. Jeśli jest to strach, z którym wszyscy mamy do czynienia, wiemy, że Pan może sobie z nim poradzić. Możemy nauczyć się metod i narzędzi, ale brak pragnienia jest większym problemem.
Powiedziałbym, że są dwa główne powody. Jeśli nie masz pragnienia, by inni poznali Jezusa, zadałbym następujące pytanie: Czy Go poznałeś? Kim jest Jezus, z którym przyjmujesz komunię? Kim jest Jezus, do którego się modlisz? Kogo słuchasz? Czy poznajesz Jezusa z Ewangelii? Ponieważ jeśli masz z Nim autentyczną relację, jeśli naprawdę Go znasz, jak możesz nie mieć pragnienia ewangelizacji? Czasami nasze grzechy, nasze uznanie, że jesteśmy zepsuci i nasze zmagania mogą zmniejszyć pragnienie w naszych sercach, ale nie eliminują go całkowicie. Co więcej, wierzę, że pragnienie ewangelizacji może być rozpalone przez Ducha Świętego, ponieważ Duch Święty niszczy strach.
Misja skierowana jest do ludzi w różnych sytuacjach związanych z wiarą. Jak dotrzeć do tych, którzy nic o niej nie wiedzą lub tych, którzy nigdy nie rozważaliby pójścia do kościoła?
- Czasami to, co robimy w naszych parafiach, to mówienie ludziom z zewnątrz, aby przyszli. Oczekujemy, że ludzie, którzy nie mają wiary ani związku z Kościołem, wyruszą w podróż. Ale nie, misjonarz jest tym, który wyrusza w podróż, tym, który został posłany, aby szukać i ratować zagubionych. Często jednak oczekujemy, że ci ludzie, inni, będą tymi, którzy wyruszą w podróż do nas. Jest to przeciwieństwo tego, do czego powołał nas Bóg. Ostatecznie to Jezus jest posłanym. Jezus jest oryginalnym misjonarzem, który wyrusza na poszukiwanie innych, więc my, jako chrześcijanie, również musimy wyruszyć.
Nie jest to po prostu kwestia pójścia, ale tego, jak idziemy. Jezus ogołocił samego siebie, uniżył się, stał się posłuszny i to jest droga do Jezusa. Nie możemy trzymać się naszych stylów życia i preferencji. Musimy się wcielić. Jezus przyszedł jako jeden z nas, żył pośród nas, rozbił swój namiot pośród nas. Musimy iść do ludzi, którzy nic nie wiedzą o Ewangelii, ucząc się mówić ich językiem, zdając sobie sprawę, że czasami narzędzia, których używamy do ewangelizacji, zakładają zbyt wiele.
Kto odnosi większe korzyści, parafia czy jednostka?
- Jeśli ewangelizacja jest skuteczna i owocna, to jak może nie przynosić korzyści obu stronom? Moje własne doświadczenie jest niczym innym jak życiodajnym i niesamowitym doświadczeniem, że Bóg użył mnie, by przyprowadzić ludzi do Niego. Kiedy parafia otrzymuje nowych wierzących, którzy spotkali Pana, odnosi ogromne korzyści, więc wierzę, że owoce zdecydowanie przynoszą korzyści obu stronom.
Czy "boska odnowa", którą wprowadziłeś, może być stosowana w regionach o innej mentalności lub podejściu niż w twoim kraju, Kanadzie?
- Miałem szczęście podróżować po całym świecie i nasuwają mi się dwa wnioski. Po pierwsze, że wszyscy jesteśmy bardzo różni, a po drugie, że wszyscy jesteśmy tacy sami, zwłaszcza jako katolicy mamy te same problemy, te same zmagania. Nie znalazłem jeszcze żadnych problemów czy zmagań w jakimkolwiek kraju, które sprawiłyby, że pomyślałbym, że w Kanadzie nie jest dokładnie tak samo.
Boska Odnowa" nie jest metodą, jest modelem opartym na zasadach stosowanych w kontekście. Te trzy zasady to po prostu, po pierwsze, moc Ducha Świętego, po drugie, prymat ewangelizacji i po trzecie, najlepsze przywództwo.
Niezależnie od kontekstu, gdyby Duch Święty objawił się w mocy, czy przyniosłoby to korzyść twojej parafii? Jeśli naprawdę uczyniłbyś ewangelizację najważniejszą rzeczą w swojej parafii, czy myślisz, że przyniosłoby to korzyści twojej parafii? Gdyby twoje przywództwo parafialne uległo poprawie, czy przyniosłoby to korzyści twojej parafii?
Te trzy zasady sprawiają, że myślę, iż Divine Renovation ma zastosowanie. Obecnie służba Divine Renovation działa w 94 różnych krajach i wydaje się przynosić owoce.
Mówimy o "ewangelizowaniu", odnawianiu parafii i studiowaniu metod. Co nam to mówi o "ewangelizatorze"?
Autorytet Chrystusa. Piętnasta Niedziela Czasu Zwykłego (B)
Joseph Evans komentuje czytania na 15. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-11 lipca 2024 r.-Czas czytania: 2minuty
Jezus wysyła swoich apostołów, aby głosili bez podstawowych środków, ale z jedyną rzeczą, której naprawdę potrzebują: Jego mandatem. Daje im "władza nad duchami nieczystymi". ale "Poinstruował ich, aby nosili kij na drogę i nic więcej, żadnego chleba, żadnej torby na siodło i żadnych pieniędzy w pasie.". Mogli nosić sandały, ale nie dwie tuniki. Co ciekawe, w innych relacjach, w których Jezus wysyła swoich uczniów, również nalega na radykalne ubóstwo, ale istnieją niewielkie różnice co do tego, co mogą, a czego nie mogą nosić. Na przykład w Mt 10:10 nie wolno im nosić laski ani sandałów. Chodzi o to, że liczy się radykalne ubóstwo, ale to, czym dokładnie jest radykalne ubóstwo, może się różnić w zależności od okoliczności. W niektórych miejscach coś naprawdę jest nieodzowną koniecznością, w innych nie.
Jezus mówi nam, że jedynym istotnym wymogiem jest Jego polecenie, wezwanie od Niego, autorytet, który nam daje. Jeśli to mamy, nic innego nie jest tak ważne. Bez tego nic nam się nie uda. Jest na przykład epizod, w którym Izraelici - odmówiwszy wejścia do Ziemi Obiecanej, gdy Bóg im to nakazał - próbują to zrobić później, ale wbrew swojej woli. Nic dziwnego, że cały wysiłek kończy się całkowitą katastrofą (Num 14:39-45; Pwt 1:41-45).
Podobna idea pojawia się w dzisiejszym pierwszym czytaniu, w którym kapłan Amazjasz nakazuje prorokowi Amosowi opuścić sanktuarium w Betel i powrócić do ziemi judzkiej. To jest "sanktuarium króla i dom królestwa".mówi Amos. Wcześniejszy król, w czasie rozłamu między północnym i południowym Izraelem, wzniósł Betel jako sanktuarium, aby uniemożliwić ludziom udanie się do Jerozolimy. Była to religia znacjonalizowana. Dla Amazjasza autorytet Betel pochodził od króla. Ale Amos zaprzecza, że jego własny autorytet pochodził od Boga. Nie należał do rodziny ani grupy proroków, ale Bóg powołał go, gdy był prostym rolnikiem uprawiającym jawor. Liczy się Boże powołanie, a nie królewski patronat.
Dlatego dzisiejsze czytania uczą nas, abyśmy szukali naszego wsparcia tam, gdzie można je znaleźć: w Bogu, nie w dobrach, nie w ludzkiej mocy. Liczy się tylko to, że Bóg nas powołał, powołał nas, powołał nas, powołał nas. "wybrani w Chrystusie".jak słyszeliśmy w drugim czytaniu. Wezwanie Chrystusa jest całym autorytetem i wsparciem, jakiego potrzebujemy.
Homilia na temat czytań z 15. niedzieli czasu zwykłego (B)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
Przedstawiciele religii z całego świata zobowiązują się do promowania etycznego rozwoju sztucznej inteligencji
Przedstawiciele religii z całego świata podpisali 10 lipca w Hiroszimie dokument "Rome Call for AI ethics", którego celem jest promowanie rozwoju technologicznego, który nie traci z oczu godności człowieka.
W dniach 9 i 10 lipca przedstawiciele religii z całego świata spotkali się na HiroszimaJaponia, w wydarzeniu, które ma na celu promowanie prawdziwego zaangażowania w dążenie do pokoju poprzez podpisanie dokumentu "Rome Call for AI Ethics".
Wydarzenie zostało zainicjowane przez Papieską Akademię Życia, Religions for Peace Japan, Forum Pokojowe Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz Komisję ds. Stosunków Międzywyznaniowych Naczelnego Rabinatu Izraela. Podpisując dokument, wpływowi ludzie z całego świata i z różnych dziedzin zobowiązują się do wspierania poczucia odpowiedzialności za rozwój świata. Sztuczna inteligencja.
Podczas pierwszego dnia wydarzenia uczestnicy wysłuchali prezentacji nie tylko na temat etyki korzystania ze sztucznej inteligencji, ale także rozwoju naukowego, technologicznego i legislacyjnego. Wśród prelegentów sesji znaleźli się dyrektor generalny Microsoft Brad Smith i Amandeep Singh Gill, wysłannik Sekretarza Generalnego ONZ ds. technologii.
Współpraca międzywyznaniowa
Z drugiej strony, 10 października miało miejsce podpisanie dokumentu. Przewodniczący Papieskiej Akademii Życia, arcybiskup Paglia, podkreślił znaczenie tego wydarzenia, mówiąc, że "wszystkie religie są wezwane do współpracy dla dobra ludzkości".
Podobnie Yoshiharu Tomatsu, sekretarz Religions for Peace Japan, powiedział, że wyzwania związane z rozwojem sztucznej inteligencji skłaniają ich do zaangażowania się w "promowanie inkluzywności i wzajemnego szacunku dla wszystkich".
Ze swojej strony Shaykh Abdallah Bin Bayyah, przewodniczący UAE Peace Forum, podkreślił, że "współpraca, solidarność i wspólne działanie są niezbędne, aby poradzić sobie z rozwojem sztucznej inteligencji, gdzie interesy, zagrożenia i korzyści są mieszane, aby zapewnić, że systemy i produkty są nie tylko zaawansowane, ale także moralnie poprawne".
Przedstawiciel Komisji ds. Stosunków Międzywyznaniowych Naczelnego Rabinatu Izraela, Eliezer Simha Weisz, stwierdził również, że "jako ludzie wiary ponosimy wyjątkową odpowiedzialność za zapewnienie moralnej jasności i etycznej uczciwości w naszym dążeniu do sztucznej inteligencji".
"Rzymskie wezwanie do etyki AI", proaktywne zaangażowanie
Papież Franciszek, który nie był obecny przy podpisaniu umowy, chciał przesłać krótką informację. wiadomość do wszystkich uczestników wydarzenia. Jako głowa Kościoła katolickiego, wezwał sygnatariuszy do "pokazania światu, że jesteśmy zjednoczeni, wzywając do proaktywnego zaangażowania na rzecz ochrony godności ludzkiej w nowej erze maszyn".
Ponadto papież podkreślił znaczenie zaangażowania członków różnych religii w to zobowiązanie "Rome Call". Powiedział, że "uznanie wkładu bogactwa kulturowego narodów i religii w regulację sztucznej inteligencji jest kluczem do sukcesu waszego zaangażowania w mądre zarządzanie innowacjami technologicznymi".
Przedstawiciele, którzy wzięli udział w tym wydarzeniu w Hiroszimie, dołączyli do innych ważnych osobistości, które już podpisały dokument promowany przez Watykan. Kościół anglikański, IBM i Uniwersytet Sapienza to inne znane podmioty, które również zobowiązały się do rozwoju sztucznej inteligencji bez utraty z oczu etyki opartej na godności człowieka.
Autor Listu do Hebrajczyków zachęca nas do życia w poszukiwaniu pokoju i świętości, ponieważ znalezienie pokoju pomoże nam żyć w pełni w tym życiu, a znalezienie świętości doprowadzi nas do życia wiecznego w przyszłym życiu. Życie w pokoju ze wszystkimi wokół nas przyniesie najwznioślejsze dary i cnoty, które uduchowią życie. Ten zdrowy styl życia będzie żyznym gruntem dla zasiewu owoców świętości. Kiedy myślimy o świętych, o kim myślimy? Franciszka z Asyżu, św. Teresy z Avila, św. Teresa z KalkutyIgnacy Loyola, święty Jan Bosko. Chociaż lista ta jest długa, w rzeczywistości istnieje tylko około 10 000 świętych uznanych przez Kościół katolicki. Jeśli obliczymy, że na ziemi żyło 300 milionów ludzi, gdy rozpoczęła się era chrześcijaństwa, a dziś jest nas około 8 miliardów, nie licząc wszystkich, którzy zmarli w ciągu ostatnich 2000 lat, to 10 000 świętych stanowi niewielki ułamek miliardów, które żyły w ludzkiej populacji!
Dlaczego tak trudno jest zostać świętym?
Słyszeliśmy o długich procesach, które czasami trwają latami, kiedy Kościół pilnie analizuje życie, cuda i nauki kandydata do beatyfikacji lub kanonizacji. Pomyślmy raczej, że trudno jest zostać ogłoszonym świętym, ale dzień po dniu ty i ja mamy żyć w procesach uświęcenia, co oznacza również oczyszczenie i przemianę, nawet jeśli nigdy nie zostaniemy ogłoszeni świętymi.
Świętość to nie tylko mistyczne doświadczenie utalentowanych i uprzywilejowanych nielicznych, którzy heroicznie żyją cnotami. Świętość jest również ludzkim celem i trajektorią związaną z czystością serca, czystością intencji i czynów, do których wszyscy jesteśmy powołani. Jak mówi Psalm 24:3-4: Któż wstąpi na górę Pańską i któż się ostoi w miejscu Jego świętym? Ten, kto ma czyste ręce i czyste serce.
Wiele osób pyta, czy możemy być świętymi w zepsutym świecie, pełnym pokus zła, gdzie to, co grzeszne i banalne, jest normą? Zło zawsze istniało. Przypomnijmy sobie niektóre postacie biblijne. Na przykład w czasach Noego szalejący grzech pogańskiego świata we wszystkich jego okolicach przeciwstawiał się Bożemu miłosierdziu do tego stopnia, że Bóg chciał obmyć oblicze ziemi z wszelkiego zła potopem. Ale odrzucił jedną rodzinę, która znalazła schronienie w sercu Boga i w schronieniu łodzi. Ta arka jest symbolem Kościoła, w którym szukamy ochrony przed złem na zewnątrz, aby znaleźć schronienie w sobie nawzajem pod osłoną rodziny i duchowej wspólnoty braci i sióstr w wierze.
Pamiętajmy również o Mojżeszu, który po wyrzeczeniu się uwodzicielskiego życia w pałacu faraona, wyprowadził swój lud z obfitości Egiptu na pustynię, aby oczyścić się i zrzucić z siebie tożsamość niewolników przed wejściem do ziemi wolnych ludzi. W całej historii zbawienia było wielu z nas, którzy znaleźli w sercu arki i schronieniu Kościoła ochronę i mądrość potrzebną do wzrastania w posłuszeństwie Bogu i świętości. Znamy również proroków, pielgrzymów i pustelników, którzy potrzebowali pustyni i klasztorów, aby uciszyć głosy świata i nauczyć się słuchać tylko głosu Boga.
W każdym przypadku jest to to samo poszukiwanie Boga przez głodne i spragnione serca, aby znaleźć sens życia i cel w Nim. Potrzebujemy korekty od naszych braci i sióstr we wspólnocie. Życie we wspólnocie oferuje nam model zdrowego i powtarzalnego zachowania. Ale dochodzimy również do momentów świętości w naszych osobistych pustyniach sam na sam z Bogiem, aby zaangażować się w głęboką analizę i rozmowy z Nim, które dadzą nam osobiste objawienie Ducha Świętego i komunię serc.
Jaka jest twoja droga do świętości?
Jestem przekonany, że niewielu z nas zostanie ogłoszonych świętymi, ale wszyscy będziemy mogli doświadczyć chwil świętości.
Przeżywać chwile świętości to oczyszczać serce i pozbawiać umysł wszystkiego, co powstrzymuje nas od szukania i tęsknienia za wolą Bożą. Przeżywanie chwil świętości to dążenie do podobania się Bogu ponad podobanie się ciału lub oczekiwaniom świata. Aby to osiągnąć, będziemy potrzebować wewnętrznego uzdrowienia, jak sugeruje św. Paweł w Liście do Rzymian 12:1-2: "Przeto, bracia, mając na względzie miłosierdzie Boże, zachęcam każdego z was, abyście w duchowym kulcie składali ciało swoje jako ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną. Nie upodabniajcie się do tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu. Wtedy zobaczycie, jaka jest wola Boża, dobra, przyjemna i doskonała.
My, którzy podążamy za Jezusem, chodzimy w wierze, polegamy na Jego łasce, a także dążymy do aktów miłości i miłosierdzia, które są dopełnieniem wszystkich zintegrowanych w tym samym doświadczeniu.
Jak mówi 1 List Piotra 1:15-16: "Ale we wszystkim, co czynicie, bądźcie świętymi, jak święty jest Ten, który was powołał; albowiem napisano: "Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty"".
Zbliżymy się do świętości, jeśli oprzemy się duchowej przeciętności, jeśli będziemy mówić prawdę i działać w miłości. Zbliżymy się do świętości dzięki dyscyplinie moralnej, duchowej i behawioralnej. Wszystko, co sprawia, że stajemy się lepszymi ludźmi, pomoże nam się uświęcić. Zaproszenie do świętości jest zaproszeniem do ciągłej zmiany i transformacji: zmiany natury, moderowania reakcji, impulsów, tendencji, pasji i eliminowania obsesji.
Przeciwieństwem świętości jest degradacja naszych ludzkich zachowań poprzez normalizowanie i usprawiedliwianie moralnego upadku, grzechu, braków i niedoskonałości. Przeciwieństwem świętości jest także to, że grzeszymy nie tylko w czynach, ale także w myślach. Przeciwieństwem świętości jest czerpanie przyjemności z tego, co światowe, pociąganie się za tym, co zepsute, współudział w grzechu i znoszenie jego konsekwencji bez chęci zmiany. Planem wroga jest dekadencja. W tym planie rozkładu i straty jest akceptacja grzechu jako części normalności życia. Wróg chciałby, abyśmy zawsze wierzyli, że bycie grzesznikiem jest częścią złożoności bycia zwykłą istotą ludzką.
Plan Jezusa przedstawia nam upragniony program uzdrawiania i samodoskonalenia prowadzący do doskonałości. Jezus powiedział: "Bądźcie świętymi, jak święty jest Ojciec wasz niebieski" (Mateusza 5, 48). Czy wiesz, jak jeszcze Jezus opisał Ojca? Jako kochającego, troskliwego, współczującego, wyrozumiałego: więc wszystkie te atrybuty są synonimami świętości.
Chociaż świętość zawsze wydawała nam się mirażem lub nieosiągalną rzeczywistością, prawda jest taka, że wszyscy możemy przeżyć chwile świętości. Kiedy przeżywamy chwile świętości? Jak mówi Ewangelia Mateusza 25:35-36: "Gdy byłem głodny, a daliście Mi jeść, spragniony, a daliście Mi pić, nagi, a przyodzialiście Mnie, w więzieniu, a przyszliście Mnie odwiedzić".
Kiedy doświadczamy chwil świętości? Kiedy opieramy się pragnieniom i impulsom ciała; kiedy akceptujemy okoliczności, których nie można zmienić i angażujemy się w to, co musimy i możemy zmienić; kiedy łączymy mądrość z pokorą; i kiedy zamieniamy urazę na empatię i miłosierdzie.
Kiedy doświadczamy chwil świętości? Kiedy szukamy Bożej obecności w ciszy, zgiełku i na rozdrożach życia, kiedy łakniemy i pragniemy Jego darów, aby podobać się Jego sercu i kiedy zamieniamy każdą ofiarę w dziękczynienie i uwielbienie.
Kiedy doświadczamy chwil świętości? Kiedy jesteśmy uprzejmi, pomocni, wdzięczni, wierni, autentyczni, współczujący: ponieważ wszystko to jest sprzeczne z ludzkimi instynktami i aby zamanifestować tę nową naturę, potrzebujemy Ducha Bożego, którego nazywamy również Duchem Świętym.
Doświadczymy chwil świętości za każdym razem, gdy poświęcimy się w miłości, odpowiadając potrzebującemu, opiekując się chorym, niezależnie od tego, czy jest to nasza kolej, czy nie; kiedy nie porzucimy naszych starszych rodziców w domu opieki, ale poświęcimy się im w ostatnich latach ich życia, czując, że krzyż nie jest ciężki, ale do zniesienia, ponieważ jest niesiony z prawdziwą miłością.
Doświadczymy chwil świętości, gdy opowiemy się za prawdą, a nie za kłamstwem, gdy będziemy bronić wiary i niestrudzenie ją szerzyć, aż inni się nawrócą i zmienią swój styl życia.
Doświadczymy chwil świętości, gdy pozwolimy się proroczo i cudownie wykorzystać Bogu, który zawsze potrzebuje naczyń dyspozycyjnych i posłusznych Jego wezwaniu i podszeptom łaski.
Doświadczymy chwil świętości, gdy odejdziemy od konfesjonału, przyjmując przebaczenie i miłosierdzie Jezusa, i gdy będziemy w stanie przebaczać innym, gdy nas obrażają, tak jak On nas tego nauczył; i gdy pochylimy się przed Najświętszym Sakramentem z głęboką czcią, oddając Mu nasze brzemiona i wznosząc do Niego nasze niestrudzone uwielbienie.
Doświadczymy chwil świętości, gdy - choć moglibyśmy wybrać zło, podstęp, oszustwo - wybierzemy dobro, prawdę i szczerość: zamiast gromadzić, dzielimy się: zamiast odmawiać innym chleba lub korzyści, dzielimy się nimi.
Jego słowo potwierdza, że wezwanie jest skierowane do wszystkich.
Juraj Šúst: "Tomizm może zarówno bronić wiary, jak i prowadzić dialog z kulturą świecką".
Omnes przeprowadza wywiad ze słowackim filozofem, publicystą i aktywistą Jurajem Šústem, który jest organizatorem festiwalu BHD, jednego z najważniejszych wydarzeń kulturalnych w Europie Środkowej. Tegoroczny temat przewodni brzmiał: "(Chrześcijańska) Kultura? Juraj opowiada nam o tej inicjatywie, a także o swojej własnej intelektualnej podróży.
Andrej Matis-10 lipca 2024 r.-Czas czytania: 11minuty
Juraj Šúst studiował filozofię na Uniwersytecie w Trnawie, gdzie uzyskał również tytuł doktora. Jest aktywną osobą znaną słowackiej opinii publicznej głównie jako prezes Stowarzyszenia Ladislava Hanusa (SLH) i organizator festiwalu "Bratysławskie Dni Hanusa" (BHD).
BHD to festiwal skupiający się na dyskusjach o kulturze chrześcijańskiej i zaangażowaniu. Oferuje różnorodne wykłady, debaty, warsztaty i występy artystyczne, które mają na celu połączenie wiary chrześcijańskiej z aktualnymi kwestiami społecznymi i kulturowymi. Festiwal odbywa się w Bratysławie, a w ostatnich latach przyciągnął takie osobistości jak Robert P. George, Scott Hahn i Philip-Neri Reese, O.P.
Historia Hanusa i jego zaangażowanie w SLH i BHD świadczą o potrzebie otwartego dialogu między wiarą, świeckim światem i kulturami, a także o kluczowej roli świeckich we współczesnej edukacji katolickiej i życiu intelektualnym.
Podczas tegorocznego BHD jednym z gości był profesor Robert P. George, który podczas jednej z sesji opowiadał o swoim małym intelektualnym nawróceniu. Zdarzyło się, że na jednym z zajęć fakultatywnych został przydzielony do przeczytania tekstu, którym nie był zbytnio zainteresowany. Poszedł do biblioteki, aby go przeczytać, a kiedy to zrobił, doświadczył intelektualnego nawrócenia. Był to "Gorgiasz" Platona i był to punkt zwrotny dla profesora George'a: postanowił wtedy nie szukać wokół siebie tego, co mu się podobało i poświęcić się tylko jednej rzeczy: poszukiwaniu prawdy.
Czy doświadczyłeś podobnego nawrócenia intelektualnego i jaka była Twoja droga do filozofii?
- W liceum szukałem sposobu na nadanie sensu swojemu życiu. Moja rodzina wywodziła się ze środowiska katolickiego, niezbyt refleksyjnego intelektualnie, ale jednocześnie szanowałem je. Jednocześnie jednak byłem zszokowany tym, co oferowała mi kultura świecka: często wydawała mi się, nawet w dobrym sensie, bardziej zorientowana na działanie, bogatsza niż to, co widziałem w moim katolickim świecie.
Dorastałem z tymi dwiema perspektywami i w pewnym sensie wybrałem filozofię, aby je rozwiązać. Ostatecznie studia filozoficzne okazały się dla mnie rozczarowujące. Studiowaliśmy tam historię filozofii, podczas gdy ja chciałem zająć się moimi egzystencjalnymi pytaniami, takimi jak Platon i Sokrates. Ale w trakcie studiów poznałem też konkretną osobę, która była dla mnie kimś w rodzaju Sokratesa i to mnie nakręciło.
Kto był dla Ciebie filozoficznym wzorem do naśladowania?
- W tamtym czasie sympatyzowałem z liberalnymi filozofiami, a także starałem się żyć po katolicku.
Czytałem ideę społeczeństwa otwartego Poppera i wydawało mi się to rozsądne, ponieważ chodziło o otwartość na wszystkie punkty widzenia w społeczeństwie; był przeciwny marksizmowi i komunizmowi oraz reżimom totalitarnym. W tamtym czasie wydawał mi się również tolerancyjny wobec religii.
Jak przeszedł od Poppera do tomizmu?
- Popper interesował mnie podczas studiów, ale to, czego zawsze brakowało mi w jego filozofii, to fakt, że nie dawał odpowiedzi na wielkie pytania. Odpowiadał jedynie na pytania praktyczne i pragmatyczne, dotyczące tego, jak żyć razem, nie antagonizując się nawzajem. Ale dla mnie, jako młodej osoby, interesowało mnie, czym jest prawda, jak powinienem żyć, a on nie dał mi na to odpowiedzi... Więc to mi nie wystarczało. Platon otworzył dla mnie klasyczne pytanie, poszukiwanie prawdy, a później natknąłem się na Augustyna, który wywarł na mnie wpływ jako bardzo sugestywny myśliciel, a także radykalny katolik. To mnie przyciągnęło i powiedziałem sobie: muszę być tak radykalnym katolikiem jak on. Augustyn głęboko mnie poruszył i pomógł mi odkryć piękno Tomasza.
Jak to się stało, że wyruszyłeś w tę osobistą filozoficzną podróż do SLH, która otwiera drzwi filozofii i poszukiwania prawdy dla wielu innych młodych ludzi?
- Przyszedłem do SLH około roku po rozpoczęciu jego istnienia.
Na początku moje nastawienie było letnie: czułem trochę, że nie trafiam do innych, niektóre opinie wydawały mi się pozą, ale stopniowo to się zmieniało i kiedy zaproponowano mi bycie częścią zespołu szkoleniowego tej społeczności, zgodziłem się.
Podczas studiów w Krakowie uczestniczyłem w festiwalu Dni Tyszowieckich, w którym brali udział lokalni i zagraniczni filozofowie, w tym ówczesny Robert Spaemann. Byłem zafascynowany faktem, że wielu młodych ludzi uczestniczyło w tych konferencjach. Nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego na Słowacji i powiedziałem sobie: "Chciałbym mieć coś takiego w moim kraju!
A teraz mamy to.
- Mamy to.
Stowarzyszenie Ladislava Hanusa organizuje również Dni Hanusa w Bratysławie, festiwal, na którym prelegenci i publiczność tworzą dynamiczną społeczność. W tym roku, w ramach dyskusji z prof. Robertem P. Georgem, starszy człowiek, który przeżył komunizm na Słowacji, zadał pytanie, jak to możliwe, że w ciągu czterdziestu lat komunizmu - kiedy Kościół był prześladowany - byliśmy w stanie przekazywać wiarę młodym ludziom, a teraz, w ciągu (prawie) czterdziestu lat konsumpcjonizmu, nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Czy uważasz, że SLH jest w jakiś sposób sposobem na sukces w przekazywaniu wiary?
- Nie będę wypowiadał się za innych, ale dla siebie mogę powiedzieć, że SLH pomogło mi racjonalnie zareagować na kwestie, których naucza Kościół, ale które w tamtym czasie nie były dla mnie całkowicie jasne: aborcja, moralność seksualna, relacje między Kościołem a państwem.
SLH pomogło mi na wiele sposobów znaleźć lub przynajmniej poszukać racjonalnych podstaw dla tego, czego naucza Kościół. Dla mnie SLH zmieniło życie w tym sensie i chciałbym, aby SLH miało taki wpływ na wszystkich, którzy się z nim zetkną.
W zeszłym roku Scott Hahn przyjechał do BHD, a obecność takiej osobowości, która ma ponad 10 tytułów wydanych na Słowacji, odbiła się szerokim echem wśród ludzi. Jak to było możliwe?
- Kryje się za tym miła historia. Biskup pomocniczy Bratysławy, Jozef Haľko, często powtarzał nam: "Zaproś Scotta Hahna". Najpierw próbowaliśmy oficjalnie za pośrednictwem strony internetowej Scotta. Nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Potem dowiedzieliśmy się, że nasz były student studiował w Trumau w szkole teologicznej z synem Scotta Hahna. Okazało się również, że na Słowacji jest emerytowany ksiądz, który spędził długi czas w Stanach Zjednoczonych, gdzie był kapelanem wojskowym. Był entuzjastycznie nastawiony do pomysłu zaproszenia Scotta Hahna na Słowację i pomógł nam go zrealizować. Wszystkie te rzeczy złożyły się w całość.
Jak to było mieć tutaj Scotta Hahna?
- Bardzo miło. Chcieliśmy, aby Scott nie tylko był na naszym festiwalu w tym tygodniu, ale także spotkał się z księżmi, biskupami i to wszystko zaowocowało. Scott był entuzjastyczny i myślę, że przyniosło to wiele owoców, zwłaszcza dla księży.
Filozof Juraj Šúst podczas wykładu.
W tym roku do BHD przybył o. Philip Neri Reese, a w ubiegłym roku o. Thomas White. W tym roku gościliśmy również Matta Fradda, świeckiego znanego z podcastu "Pints with Aquinas". Jaki jest jego związek z tomizmem?
- Bardzo żarliwy. Postrzegam tomizm jako intelektualną tradycję Kościoła katolickiego, która nie powstała przypadkowo. Jest to połączenie klasycznej filozofii greckiej z wiarą chrześcijańską, które było kultywowane przez wieki. To prawda, że w XIX wieku przeszedł kryzys redukcji do manualizmu, który wywołał opór dwóch pokoleń. Ale ani krytyka biblijna, ani sama nauka biblijna nie mogą istnieć samodzielnie bez wysokiej jakości filozofii, a tomizm dziś mocno powraca. Dziś tomizm jest jedyną istotną teologią, która może zarówno bronić wiary, jak i prowadzić dialog z kulturami religijnymi i świeckimi.
Niektórzy myśliciele twierdzą, że tomizm jest po prostu niemodny....
- Dzisiejszy tomizm jest znacznie bogatszy niż kiedyś, ponieważ nawet postępy w studiach biblijnych można na niego przełożyć. A ze względu na XX-wieczny nacisk na inne filozofie, takie jak fenomenologia, współczesny tomizm może czerpać także z nich. Nie musi zamykać się w ścisłych sylogizmach, ale może być bardzo zróżnicowaną teologią i filozofią. Ze swojej strony bardzo się cieszę, że są dziś jeszcze dobrzy tomiści, których warto zaprosić na nasz festiwal.
Ladislav Hanus, od którego imienia pochodzi nazwa SLH, był katolickim księdzem; ty jesteś świeckim, ojcem dużej rodziny. Alfonso Aguiló, jeden z gości tegorocznego BHD, również mówił o tym, że historycznie edukacja katolicka była w rękach księży i zakonników, a teraz przechodzi w ręce świeckich. Czy możemy powiedzieć, że ta zmiana zachodzi również w dziedzinie intelektualistów i czy czujesz się częścią tej zmiany?
- Nie jestem pewien, czy czas świeckich nie nadszedł z powodu kryzysu księży i zakonników. Podoba mi się, gdy w edukacji istnieje współpraca świeckich i duchownych, a także wierzę, że rola księdza jako nauczyciela jest w pewnym sensie niezastąpiona. Byłoby wielkim błędem, gdyby świeccy zaczęli odzyskiwać tę rolę. Myślę, że przynajmniej na Słowacji ta tendencja nie jest tak silna i wydaje mi się to właściwe. Jednocześnie prawdą jest, że w Kościele w ostatnich dziesięcioleciach mamy świadectwa różnych świeckich w różnych krajach, którzy podjęli wiele inicjatyw i myślę, że ta nowa era może również nauczyć nas czegoś nowego o współpracy między księżmi i świeckimi.
Wspomnieliśmy o Alfonso Aguilarze i edukacji. Aguiló uważa, że edukacja domowa jest reakcją na fakt, że musimy bronić się przed tym światem i że nie jest to idealna reakcja. Uważa, że nie powinniśmy wycofywać się z przestrzeni publicznej, ale pozostać w niej i być obecni w instytucjach edukacyjnych. Jesteś ojcem sześciorga dzieci, które uczą się w domu, jakie jest Twoje doświadczenie i opinia na ten temat, czy jest to kontrowersyjne pytanie?
- To doskonałe pytanie. Mam swoje zdanie na ten temat. Zobaczmy od czego zacząć...
To prawda, że edukacja domowa jest reakcją. Jest reakcją na kryzys edukacji katolickiej. Kryzys ten jest głębszy na Zachodzie, ale jest już obecny także na Słowacji. A kryzys polega na tym, że szkoły katolickie są katolickie z nazwy, że tak powiem, ale ponieważ nie podkreślają już ortodoksji wiary nauczycieli, a zwłaszcza uczniów, kultura w tych szkołach jest jakby nieodróżnialna od kultury świeckiej, w której religia i jej przejawy są rodzajem naklejki. Dziś, nawet na Słowacji, dostrzegam, że Kościół rozumie szkoły katolickie jako przestrzeń ewangelizacji uczniów i dzieci. Moim zdaniem jest to godne ubolewania.
Czy uważasz, że szkoła nie jest odpowiednim miejscem do ewangelizacji?
- Z pewnością potrzebujemy szkół, w których jest miejsce na ewangelizację, ale potrzebujemy także szkół, w których jest miejsce na katechezę, na wzrost w wierze. Aby ta przestrzeń się otworzyła, konieczne jest, aby były tam dzieci i nauczyciele, którzy podzielają wiarę katolicką, którzy kochają Jezusa Chrystusa i chcą nauczyć się kochać Go jeszcze bardziej, zaczynając od poznania prawdy. A znając prawdę, będą jeszcze bardziej kochać Chrystusa. I to musi być jasne, jednoznaczne, bezkompromisowe i oczywiste dla wszystkich podmiotów zaangażowanych w daną szkołę.
Czy ewangelizacja i katecheza mogą odbywać się w tej samej instytucji, czy też potrzebujemy dwóch różnych typów szkół?
- Potrzebujemy dwóch rodzajów szkół. Szkoły według Benedykta, "ora et labora", gdzie istnieje "regula" lub reguła, gdzie możemy nauczyć się żyć zgodnie z katolickim źródłem, bez kompromisów. Szkoły, które mogą być latarnią w sąsiedztwie, w regionie, w którym się znajdują.
Potrzebujemy także szkół według św. Dominika, jak powiedział mi ojciec Philip-Neri Reese, kiedy był w Bratysławie na BHD. Szkół, w których panuje katolicki duch, katolicki umysł, gdzie tradycja katolicka jest zachowana w pełni, a jednocześnie nauczyciele są w stanie komunikować się ze współczesnym światem. Szkoły, w których każdy może się uczyć.
Nawet niekatolicy?
- Nawet niekatolicy. Moim zdaniem o. Reese odnosił się głównie do uniwersytetów, chociaż mogę sobie wyobrazić również szkoły średnie tego rodzaju. Ale moim zdaniem uniwersytety najlepiej się do tego nadają. W takich szkołach kultura katolicka może wkraczać do współczesnego świeckiego świata. I może w pewnym sensie pokazać temu światu, że ma najlepsze przesłanki, by być arbitrem zdolnym do dialogu między kulturami, między religiami, między sekularyzmem a religią, ponieważ ma ogromną tradycję tomistycznej filozofii realistycznej. To, co zrobiła w przeszłości z kulturą arabską i żydowską, może dziś osiągnąć z obecnymi kulturami, które tworzą współczesne społeczeństwo. Są to dwa rodzaje szkół, których potrzebujemy. Nie potrzebujemy natomiast formalnych szkół katolickich.
Więc powodem, dla którego wybrałeś edukację domową, jest brak uczciwych szkół katolickich?
- Tak, ale jest jeszcze jeden powód. Edukacja w domu w pierwszych latach życia jest bardzo piękna. Rodzice są pierwszymi wychowawcami, a edukacja to nie tylko kształcenie, ale także szkolenie. To naturalne, że dzieci uczą się podstaw matematyki, języka, religii itp. przy kuchennym stole. I uczą się tego jako integralnej części swojego życia. Nie chodzi o to, że muszę się czegoś nauczyć do egzaminów i dzięki temu dostanę się do jakiejś dobrej szkoły i rozpocznę udaną karierę, ale o to, że uczę się wszystkiego jako integralnej części mojego codziennego życia. I w tym kontekście ważna jest nie kariera, nagrody i dyplomy, ale życie wiarą katolicką w piękny sposób, w pełni, w jedności z tradycją i w pełnej jedności z codziennym życiem. A gdzie można to lepiej osiągnąć niż w kręgu rodzinnym? Edukacja domowa nie jest więc tylko ucieczką od świata, czy opcją pozostawioną, gdy wszystko inne zawiedzie. Przynajmniej w pierwszych latach życia jest to również naturalna i atrakcyjna opcja.
Czy twoje dzieci nie tęsknią za przyjaciółmi?
- Edukacja domowa nie musi odbywać się w izolacji. The rodziny Spotykać się, koordynować, inspirować, a dziś, dzięki technologii, łączenie się i komunikowanie jest łatwiejsze niż w przeszłości. Ale może to stać się wyzwaniem, jeśli nie mieszkasz w społeczności, w której są inne rodziny zainteresowane nauczaniem domowym.
Co sądzisz o treściach nauczania w dzisiejszych szkołach?
- W dzisiejszych czasach istnieje tendencja do uczenia dzieci myślenia, ale często jest to tylko listek figowy w obliczu niepewności co do tego, co myśleć. Nie mówimy dzieciom, co mają myśleć, ponieważ sami nie wiemy, co myśleć. Ale oczywiście krytyczne myślenie jest dobre samo w sobie. Musimy jednak uczyć dzieci myślenia w taki sposób, by wiara nie była dla nich tylko etykietką, ale by światło wiary oświetlało ich myślenie w każdym obszarze ich życia. Jest to coś, co musimy na nowo odkryć i przywrócić. Ponownie połączyć się z czymś, co kiedyś tam było, a nawet to wzmocnić.
J.J. Rousseau jest znany ze swojej książki "Emilie ou l'éducation", ale paradoksalnie nie zajmował się swoim synem. Masz sześcioro dzieci, jak sobie radzisz, jak łączysz swoją wspaniałą pracę z opieką nad rodziną?
- Staram się nie oddzielać pracy od rodziny. Chcę, aby moje dzieci widziały, co robi ich ojciec i że mogą to polubić. Aby nie postrzegały pracy jako czegoś, co odciąga ich ojca od rodziny, ale jako coś, z czego one również mogą czerpać korzyści. Moim celem wychowawczym jest, aby moje dzieci widziały w swoim ojcu, że kocha Chrystusa, że jest to coś, z czego nigdy nie zrezygnuje, że razem świętujemy niedzielę, że poświęcamy ją Bogu, naszemu Panu, że razem chodzimy na Mszę Świętą, że jemy razem w niedzielę.... i ma to pierwszeństwo przed wszystkim innym, przed jego przyjaciółmi itp. Nie zawsze przyjmują to z entuzjazmem, ale nalegam na to i myślę, że jeśli jest jedna rzecz, którą przekażę moim dzieciom, to przynajmniej to: że tata nie tylko mówił o Bogu, ale żył swoją relacją z Nim.
Jaki świat chciałbyś zostawić swoim dzieciom? Gdzie pokładasz nadzieję w kulturze Zachodu?
- Musi być więcej rodzin, które starają się żyć radykalizmem wiary, rodzin, których dzieci są następnie nasionami chrześcijańskiego życia, które pewnego dnia wzrosną i rozkwitną. Chociaż może to nie przynieść całkowitej zmiany na poziomie społeczeństwa, będzie wiele oaz, w których ludzie będą mogli zostać dotknięci miłością Chrystusa.
Wierzę, że będzie to wymagało od nas, chrześcijan, męczeństwa. Również w życiu codziennym, ale być może także w innych, trudniejszych sytuacjach. Wierzę, że ponieważ sekularyzm jest coraz bardziej agresywny, będzie dochodzić do starć z wiarą, a jeśli ktoś nie chce być letni, ale jednoznaczny, będzie musiał polegać na rycerskim elemencie życia. Jest to również coś, na co staram się ukierunkować moje dzieci.
Długi dokument, składający się ze 112 punktów podzielonych na dwie sekcje oraz wstępu i wniosków. Jest to zarys Instrumentum Laborisktóry posłuży jako przewodnik dla drugiej sesji zgromadzenia synodalnego w październiku przyszłego roku "Jak być misyjnym Kościołem synodalnym".
Nowe posługi chrzcielne, takie jak słuchanie, rola kobiet w procesach decyzyjnych Kościoła, w tym kwestia diakonatu, nowe sposoby sprawowania posługi Piotrowej i ożywienie Rad Duszpasterskich to niektóre z aspektów, które wyłaniają się z dokumentu, który posłuży jako podstawa prac Zgromadzenia.
Różne poziomy odsłuchu
Kardynał Grech, sekretarz generalny Synodu, wyjaśnił, że "w okresie między pierwszą a drugą sesją, podróż Synodu nadal charakteryzowała się głębokim słuchaniem, słuchaniem prowadzonym na różnych poziomach.
W ten sposób potwierdzono, że Synod jest przede wszystkim wspaniałą salą gimnastyczną słuchania". Słuchania, które obejmuje "zmysł wiary Ludu Bożego, głos pasterzy i charyzmat teologów". Grech przypomniał, że "po celebracji Pierwszej Sesji Synod 'powrócił' - by tak rzec - do Kościołów lokalnych".
Druga konsultacja, która doprowadziła, "pomimo ograniczeń czasowych", do otrzymania przez Sekretariat Generalny Synodu "nie mniej niż 108 Syntez Krajowych przygotowanych przez Konferencje Episkopatów (ze 114), do których należy dodać 9 Odpowiedzi otrzymanych od Katolickich Kościołów Wschodnich, 4 z Międzynarodowych Spotkań Konferencji Episkopatów oraz Syntezę Unii Przełożonych Generalnych i Międzynarodowej Unii Przełożonych Generalnych reprezentujących Życie Konsekrowane".
Ten bogaty materiał, do którego należy dodać uwagi swobodnie nadsyłane przez poszczególne osoby i grupy (w tym nawet niektóre wydziały teologii i prawa kanonicznego), stanowi ramy wspierające prezentowany dziś dokument, ponieważ jego celem jest teraz poddanie rozeznaniu niektórych - członków Synodu, którzy spotkają się ponownie w październiku - tego, co zostało powiedziane przez wszystkich - Kościoły lokalne, w których żyje Lud Boży".
Maltański kardynał przypomniał również o konsultacjach i spotkaniach z teologami, które doprowadziły do "ukonstytuowania się 5 Grup Studyjnych, złożonych z 33 ekspertów o różnym pochodzeniu i doświadczeniu, powołanych do pogłębienia niektórych podstawowych kwestii, które przenikają Raport Syntetyczny": misyjnego oblicza synodalnego Kościoła lokalnego (1), zgrupowań Kościołów (2) i Kościoła powszechnego (3), a także metody synodalnej (4) oraz kwestii "miejsca", rozumianego nie tylko w sensie geograficznym, ale także kulturowym i nierozerwalnie teologicznym (5).
Wkład tych grup został również włączony do Instrumentum laboris i będzie stanowił podstawę pomocy teologicznej, która zostanie wkrótce opublikowana".
Do tych pięciu grup dołączyło 10 innych, ogłoszonych przez papieża, powołanych do dogłębnego zbadania "tematów, co do których zgromadzenie synodalne osiągnęło już znaczący konsensus i które w związku z tym wydawały się wystarczająco dojrzałe, aby móc przejść do fazy opracowywania konkretnych propozycji reform, które zostaną przedłożone Ojcu Świętemu".
Grupy te już działają lub, w niektórych przypadkach, wkrótce zaczną działać: przedstawią pierwsze sprawozdanie ze swojej działalności podczas drugiej sesji, aby przedstawić swoje wnioski Biskupowi Rzymu prawdopodobnie w czerwcu 2025 roku.
Ponadto od 2023 r. działa Komisja Kanonistów, powołana do zbadania projektu reformy norm kanonicznych bezpośrednio zaangażowanych w proces synodalny. Niedawno SECAM (Sympozjum Konferencji Episkopatów Afryki i Madagaskaru) zainicjowało ścieżkę teologicznego i duszpasterskiego rozeznania na temat towarzyszenia osobom w sytuacji poligamii.
Te dwa organy również przedstawią pierwszą ocenę swoich działań w październiku.
Synteza słuchania
Proces synodalny obejmował następnie wysłuchanie duszpasterzy, zarówno biskupów, jak i proboszczów: "Ich głosy rozbrzmiewają również w opublikowanym dziś dokumencie" - powiedział Grech, który opisał Insrtumentum laboris jako "barwny koncert głosów, prawdziwą polifonię, bogatą w barwy i akcenty".
Ze swojej strony sprawozdawca generalny, kardynał Jean-Claude Hollerich, arcybiskup Luksemburga, zilustrował pracę Kościołów lokalnych wykonaną od zamknięcia pierwszej sesji: "Otrzymane sprawozdania pokazują Kościół, który jest żywy i w ruchu. Rzeczywiście, to, co najbardziej rzuca się w oczy, gdy czytamy nie tylko sprawozdania, ale także doświadczenia i dobre praktyki, które dotarły do Sekretariatu Generalnego, to fakt, że synod, proces synodalny, był i nadal jest czasem łaski, który już przynosi liczne owoce w życiu Kościoła. Od Kenii po Irlandię, od Korei po Brazylię, raporty podkreślają ten odnowiony dynamizm, który ofiarowane i otrzymane słuchanie przynosi wspólnotom".
I nie tylko: "Jednogłośnie poświadczają, nie ukrywając trudu i trudności synodalnego nawrócenia, także uczucie radości i wdzięczności, o czym donosi na przykład Konferencja Episkopatu USA".
Innym szczególnie interesującym elementem, podkreślił Hollerich, "było powszechne przyjęcie 'Rozmowy w Duchu': ta metoda synodalna została wprowadzona na spotkaniach różnych struktur kościelnych.
Kardynał przypomniał również o inicjatywach formacyjnych dotyczących synodalności i niektórych owocach, które są już widoczne: pewna dojrzałość w synodalnej drodze Kościołów lokalnych, parafializm, który jest widoczny we wkładach, zdolność do ponownego czytania i samooceny.
Ze swojej strony dwaj specjalni sekretarze zgromadzenia, ksiądz Giacomo Costa i ksiądz Riccardo Battocchio, byli odpowiedzialni za bardziej szczegółowe zilustrowanie treści Instrumentum laboris. "Wprowadzenie ma fundamentalne znaczenie dla zrozumienia dokumentu", powiedział Costa, przypominając afirmację afrykańskiego Kościoła: "Odtąd nikt nie będzie mógł uważać Kościołów lokalnych jedynie za odbiorców głoszenia Ewangelii, bez możliwości wniesienia jakiegokolwiek wkładu. Kościół jest harmonijny, a nie homogeniczny, i jest to harmonia, której nie można brać za pewnik".
Część pierwsza: Podstawy
Battocchio wyjaśnił, że pierwsza sekcja, "Fundamenty", zawiera "elementy, które wspierają i ukierunkowują drogę nawrócenia i reformy, do której lud Boży jest powołany". Zbiera ona owoce drogi rozpoczętej w październiku 2021 r., ale mającej bardziej odległe korzenie. Służy weryfikacji istnienia konsensusu w niektórych decydujących aspektach: być Ludem Bożym, być znakiem jedności w Chrystusie, być Kościołem, który przyjmuje i jest powołany do dawania".
Battocchio powiedział, że "uznanie różnic między mężczyznami i kobietami będzie wymagało większego uznania charyzmatów, powołania i roli kobiet we wszystkich obszarach życia Kościoła" i "trzeba będzie zbadać nowe formy posługi i duszpasterstwa". Refleksja na temat dostępu kobiet do diakonatu zostanie podjęta przez grupę studyjną 5, we współpracy z Dykasterią ds.
Sekcja druga: relacje, ścieżki i miejsca
Druga sekcja jest podzielona na trzy części. Pierwsza dotyczy "relacji", zaczynając od "fundamentalnej relacji z Bogiem". Po niej następują relacje między ochrzczonymi, te, które zachowują komunię z ministrami, oraz te między kościołami. Przewiduje możliwość ustanowienia innych form posługi chrzcielnej, takich jak posługa słuchania i towarzyszenia", odrębnych i różniących się od posług wyświęconych.
Poniżej znajduje się rozdział "Ścieżki". Bardzo silną potrzebą jest "formacja integralna ze wspólnymi momentami". Następnie formacja do rozeznawania: "pozwolić się prowadzić Duchowi Świętemu". Następnie "zasadniczy temat" decyzji: "Jak rozwijać sposoby podejmowania decyzji z poszanowaniem ról". Wreszcie, przejrzystość, nie tylko w obszarze nadużyć seksualnych i finansowych, ale także, na przykład, w sposobach poszanowania ludzkiej godności.
Ostatnia część odnosi się do "miejsc", czyli konkretnych kontekstów, w których wcielają się relacje. Wychodząc od wielości doświadczeń kościelnych, Instrumentum laboris "zaprasza nas do wyjścia poza statyczną wizję miejsc.
Doświadczenie zakorzenienia terytorialnego zmieniło się na przestrzeni lat. Wiele uwagi poświęca się środowisku cyfrowemu, a także "przemyśleniu niektórych aspektów artykulacji terytorialnej Kościoła i wzmocnieniu cyrkularności rzeczywistości kościelnej".
W tej perspektywie proponuje się ponowną ocenę poszczególnych rad.
Wreszcie, służba na rzecz jedności Biskupa Rzymu, w celu zbadania sposobów sprawowania posługi Piotrowej otwartej na nową sytuację drogi ekumenicznej i ku jedności chrześcijan.
Hiszpańscy biskupi zgromadzeni na spotkaniu nadzwyczajna sesja plenarna, piąty w swojej historii, przyjęły trzy dokumenty Kompleksowy plan naprawczy małoletni i osoby o równych prawach, ofiary wykorzystywania seksualnego, linie pracy które obejmują niniejszy plan naprawczy, jak również Kryteria przewodnie dla kompleksowego zadośćuczynienia dla ofiar wykorzystywania seksualnego małoletnich lub równorzędnych osób dorosłych.
Na zakończenie tego Nadzwyczajnego Zgromadzenia Plenarnego, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii, Msgr. Luis Argüello podkreślił, że ten plan Naprawa integralna koncentruje się w szczególności na sprawach, które "mają zamknięte drzwi" z powodu przedawnienia cywilnego, śmierci sprawcy lub innych sytuacji.
"Ten plan zadośćuczynienia ma mieć charakter pomocniczy. Po zakończeniu prawnych, cywilnych, karnych, kanonicznych lub innych możliwych dróg zadośćuczynienia, Kościół pozostaje otwarty na wysłuchanie każdej ofiary", podkreślił przewodniczący hiszpańskich biskupów.
Oprócz dokumentów, biskupi zatwierdzili utworzenie komisji doradczej, składającej się z osób z różnych dziedzin, w tym Kościoła, psychologii i osób bliskich stowarzyszeniom ofiar. Komisja ta będzie miała swój własny regulamin działania.
Na konferencji prasowej Argüello wraz z prezesem CONFER, Jesús M. Díaz Sariego, Przewodniczący hiszpańskich biskupów zwrócił się do administracji publicznej i społeczeństwa o poszanowanie zasad funkcjonowania Kościoła i wyjaśnił, że "nie jest to dekret prawny, który zobowiązuje, ale raczej w Kościele zapewniamy sobie kryteria komunii, aby osoby, które zdecydują, że mają prawo do tego zadośćuczynienia, mogły udać się do diecezji lub do komisji doradczej, aby zająć się drogą zadośćuczynienia".
Kościół potwierdził, że Luis ArgüelloWiem, że nic samo w sobie nie jest w stanie uleczyć bólu tak wielu ofiar nadużyć, ale wyrażamy nasze zdecydowane zobowiązanie do kontynuowania tej ścieżki zadośćuczynienia i współpracy z prokuraturą i siłami państwowymi w przypadku wystąpienia takich przestępstw".
Plan ten przewiduje, że w hipotetycznym przypadku, gdy ofiara nie znajdzie schronienia w jednej instancji Kościoła, diecezji lub kongregacji, zawsze może zwrócić się do "innych drzwi", aby podążać swoją ścieżką zadośćuczynienia.
Kompleksowa naprawa
Ten plan zadośćuczynienia podejdzie do tego procesu z różnych perspektyw i jest w dużej mierze wynikiem wysłuchania ofiar nadużyć z różnych części Kościoła w ciągu ostatnich kilku lat.
Przewodniczący biskupów chciał podkreślić, że "integralne zadośćuczynienie wymaga czasu, ludzi i rekompensaty finansowej. Są pieniądze, ale także czas i ludzie. Kościół odpowiada zasobami swojej komunii życia i komunii dóbr na wszystko, z czym ma do czynienia".
Oznacza to, że oprócz już prowadzonej pracy polegającej na towarzyszeniu, zapobieganiu i szkoleniu, Kościół będzie musiał przyjąć na siebie ewentualną rekompensatę finansową dla ofiar nadużyć.
Również na konferencji prasowej, która odbyła się później, przewodniczący EEC wyjaśnił, że "nie jest zwierzchnikiem biskupów" i że to, co zostało zatwierdzone na tym nadzwyczajnym zgromadzeniu, nie może być zobowiązane do jego przestrzegania, ale podkreślił, że fakt, iż zostało ono zatwierdzone praktycznie jednogłośnie przez biskupów, wskazuje na zaangażowanie hiszpańskiego Kościoła w tej sprawie.
Plan zrodzony z zaangażowania, a nie z obowiązku
Odnosząc się do zarzutu jednostronności, którym jeden z członków hiszpańskiego rządu określił niedawno plan reparacji, przewodniczący hiszpańskich biskupów chciał podkreślić, że "oczywiście jest on jednostronny. To nasza decyzja, która jest odpowiedzią na obowiązek moralny, a nie prawny, z naszej własnej inicjatywy". Argüello odwrócił uwagę rządu, wskazując, że dla nich jest to "uznanie, ponieważ kiedy droga prawna jest zamknięta, trzeba otworzyć drzwi, które nie są legalne".
Zarówno Argüello, jak i Díaz Sariego podkreślili gotowość Kościoła do współpracy z innymi organami społecznymi i rządowymi w walce z nadużyciami.
Lata pracy
"Kościelne dzieło zadośćuczynienia nie zaczyna się i nie kończy dzisiaj", podkreślił bp Argüello. W tym sensie zarówno przewodniczący biskupów, jak i przewodniczący Hiszpańskiej Konferencji Zakonników, przypomnieli drogę, którą Kościół obrał "ponad 20 lat temu, kiedy te przypadki osób wykorzystywanych przez członków naszych wspólnot stały się znane", a zwłaszcza w ciągu ostatnich sześciu lat.
10 pytań na temat opublikowanego dziś "Instrumentum laboris" Synodu
Instrumentum Laboris" (IL, Instrument Pracy), dla członków drugiej sesji XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, które odbędzie się w październiku na temat "Jak być misyjnym Kościołem synodalnym",zostało dziś upublicznione. Wnioski ze zgromadzenia, które jest organem konsultacyjnym, zostaną przedłożone papieżowi do ewentualnej adhortacji apostolskiej.
Francisco Otamendi-9 lipca 2024 r.-Czas czytania: 10minuty
Dokument liczy 32 strony i składa się ze wstępu, uzasadnienia, trzech części i zakończenia zatytułowanego "Kościół synodalny w świecie". Dokument zawiera syntezy otrzymane w celu ożywienia refleksji zgromadzenia nad centralnym pytaniem na październik: "Jak być Kościołem synodalnym w świecie?". Kościół synodalny na misji".
W podsumowaniu tekst odwołuje się do encykliki Fratelli tuttiktóra "przedstawia nam wezwanie do uznania siebie za siostry i braci w Chrystusie zmartwychwstałym, proponując Go nie jako status, ale jako sposób życia. Encyklika podkreśla kontrast między czasami, w których żyjemy, a wizją wspólnego życia przygotowaną przez Boga. Zasłona, koc i łzy naszych czasów są wynikiem rosnącej izolacji od siebie nawzajem, rosnącej przemocy i polaryzacji naszego świata oraz wykorzenienia źródeł życia.
Synodalny Kościół misyjny: głębokie słuchanie i dialog
"To Instrumentum laboris", wyjaśnia Sekretariat Generalny Synodu, którego szefem jest kardynał Mario Grech, "stawia nam pytania i pyta, jak być misyjnym Kościołem synodalnym; jak zaangażować się w głębokie słuchanie i dialog; jak być współodpowiedzialnym w świetle dynamizmu naszego osobistego i wspólnotowego powołania chrzcielnego; jak przekształcać struktury i procesy, aby wszyscy mogli uczestniczyć i dzielić się charyzmatami, które Duch wylewa na każdego dla dobra wspólnego; jak sprawować władzę i autorytet jako służbę".
"Każde z tych pytań jest służbą Kościołowi, a poprzez jego działanie, możliwością uleczenia najgłębszych ran naszych czasów" - dodaje ostatnia część dokumentu.
"Instrumentum laboris" można znaleźć w kilku językach na oficjalnej stronie internetowej Sekretariat Generalny Synoduktóra zawiera specjalną sekcję poświęconą pracom Drugiej Sesji XVI Zgromadzenia. Oprócz IL, sekcja ta zawiera często zadawane pytania (FAQ), infografiki i inne przydatne dokumenty nie tylko do przygotowania członków zgromadzenia, ale także dla każdej innej osoby lub grupy, która chce pogłębić swoją wiedzę na temat Kościoła synodalnego.
W lutym tego roku papież Franciszek nakazał, aby niektóre z grupy badawcze będzie analizować dziesięć pytańi przedstawić swoje wnioski, jeśli to możliwe, do czerwca 2025 roku. Jedno z pytań i odpowiedzi w tym zarysie, w celu wyjaśnienia, odnosi się do tej kwestii.
Pytania i odpowiedzi
Sekretariat Generalny Synodu przygotował szereg pytań, dokładnie dziesięć, wraz z odpowiedziami, które Omnes przekazuje tutaj.
Czym jest "Instrumentum laboris"?
- Jak wskazuje jego łacińska nazwa, "Instrumentun Laboris" (IL) jest przede wszystkim narzędziem pracy dla członków II sesji XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów. Uzasadnia to również jego język oraz użycie pojęć i kategorii teologicznych w niektórych jego częściach. Pomoc teologiczna, która wkrótce zostanie opublikowana, ułatwi jego lekturę i pozwoli na głębsze zrozumienie użytych pojęć i kategorii teologicznych.
Zrodził się on z refleksji, jakie Konferencje Episkopatów, Katolickie Kościoły Wschodnie i inne międzynarodowe rzeczywistości kościelne, a także z raportów przedstawionych przez pasterzy podczas trzydniowego spotkania roboczego pasterzy Synodu, dokonały na temat Raportu Syntetycznego z Pierwszej Sesji (4-29 października 2023 r.) w świetle wskazań Sekretariatu Generalnego Synodu zawartych w dokumencie W kierunku października 2024 roku.
W ten sposób IL przedstawia otrzymane syntezy, aby zachęcić Zgromadzenie do refleksji na temat główna kwestia zgromadzenia październikowego Jak być synodalnym Kościołem w misji.
Jako narzędzie robocze XVI Zgromadzenia, IL nie jest dokumentem magisterialnym ani katechizmem. Nie jest też tekstem oferującym gotowe odpowiedzi, ani dokumentem, który udaje, że odnosi się do wszystkich kwestii związanych z potrzebą bycia coraz bardziej "synodalnym w misji".
Jest to dokument, owoc słuchania, rozeznawania i refleksji nad synodalnością, który dojrzał w trakcie procesu synodalnego. Jest to tekst podstawowy, wyartykułowany, ale zasadniczy, pomyślany przede wszystkim jako wsparcie dla metody, według której zgromadzenie zostanie wezwane do pracy i zachęcenia do modlitwy, dialogu, rozeznania, dojrzewania konsensusu na podstawie pewnych zbieżności dojrzewających w drodze, w celu dostarczenia Ojcu Świętemu Dokumentu Końcowego XVI Zgromadzenia.
"Instrumentum laboris" ma swoje źródło w raportach otrzymanych przez Sekretariat Generalny Synodu. Kto wysłał te raporty?
- W grudniu 2023 r. Sekretariat Generalny, za pośrednictwem dokumentu "W kierunku października 2024 r.", zaprosił całą wspólnotę chrześcijańską do refleksji nad pytaniem przewodnim określonym dla II Sesji XVI Zgromadzenia: Jak być Kościołem synodalnym w misji, proponując szereg zróżnicowanych ścieżek i działań opartych na Raporcie Syntetycznym, zatwierdzonym przez członków XVI Zgromadzenia na zakończenie prac I Sesji w październiku 2023 r.
Celem było podtrzymanie dynamiki synodalnej poprzez promowanie na poziomie lokalnym refleksji nad tym, jak wzmocnić zróżnicowaną współodpowiedzialność w misji ze strony wszystkich wiernych, a jednocześnie zwrócenie się do Konferencji Episkopatów, Katolickich Kościołów Wschodnich i grup Kościołów o refleksję nad tym, jak wyartykułować wymiar Kościoła jako całości i jego zakorzenienie na poziomie lokalnym, zbierając w ten sposób owoce refleksji wokół Raportu Syntetycznego.
Pomimo krótkiego czasu, do 30 czerwca 2024 r. otrzymano nie mniej niż 108 raportów od Konferencji Episkopatów (ze 114), 9 od Katolickich Kościołów Wschodnich (z 14), a także wkład USG-UISG (odpowiednio Międzynarodowej Unii Wyższych Przełożonych i Międzynarodowej Unii Przełożonych Generalnych). Oprócz wkładu niektórych dykasterii Kurii Rzymskiej, Sekretariat Generalny otrzymał również ponad 200 komentarzy od podmiotów międzynarodowych, wydziałów uniwersyteckich, stowarzyszeń wiernych lub wspólnot i osób prywatnych.
Oczywiście, opracowując Instrumentum laboris, Sekretariat Generalny wziął również pod uwagę sprawozdania przedstawione przez pasterzy podczas trzydniowej sesji roboczej Międzynarodowego Spotkania Pasterzy Synodu oraz niektórych grup roboczych: pięciu grup powołanych przez Sekretariat Generalny Synodu w celu pogłębienia studiów teologicznych nad pięcioma obszarami refleksji, w ślad za tym, o co wielokrotnie prosiło Zgromadzenie (oblicze misyjnego Kościoła synodalnego; misyjne oblicze synodalne zgrupowań Kościołów; oblicze Kościoła powszechnego; metoda synodalna; "miejsce" Kościoła synodalnego w misji), oraz specjalnej komisji ekspertów kanonicznych powołanej w celu wsparcia pracy teologów.
W tym sensie Instrumentum laboris można naprawdę uznać za dokument Kościoła, który był w stanie prowadzić dialog z różnymi wrażliwościami i różnymi obszarami duszpasterskimi.
Kto opracował "Instrumentum laboris"?
- Jak każdy inny dokument Sekretariatu Generalnego Synodu dotyczący procesu synodalnego, Instrumentum Laboris (IL) jest owocem pracy wielu osób z różnych części świata i o różnych kompetencjach.
Przede wszystkim grupa teologów (mężczyzn i kobiet, biskupów, kapłanów, osób konsekrowanych i świeckich) z różnych kontynentów, ale także członkowie XV Rady Zwyczajnej Sekretariatu Generalnego Synodu, którym towarzyszyli niektórzy konsultorzy tegoż Sekretariatu.
Pierwsza wersja dokumentu została następnie wysłana do około siedemdziesięciu osób, przedstawicieli całego Ludu Bożego (kapłanów, osób konsekrowanych, świeckich, przedstawicieli rzeczywistości kościelnych, teologów, duszpasterzy i znacznej liczby proboszczów) z całego świata, z różnych wrażliwości kościelnych i z różnych "szkół" teologicznych.
Ta szeroka konsultacja została przeprowadzona w celu zachowania spójności z zasadą cyrkularności (to, co pochodzi z dołu, wraca na dół), która ożywiała cały proces synodalny. Weryfikacja przygotowanego materiału w świetle otrzymanych raportów była również ćwiczeniem ze strony Sekretariatu Generalnego w zakresie odpowiedzialności, która charakteryzuje Kościół synodalny.
Ostatecznie, po odpowiednich modyfikacjach, IL został zwrócony Radzie Zwyczajnej, która po serii poprawek zatwierdziła go i przekazała Ojcu Świętemu do ostatecznego zatwierdzenia.
Jaka jest jego struktura?
- Instrumentum laboris" składa się z pięciu części. Po wprowadzeniu, IL otwiera sekcja poświęcona fundamentom rozumienia synodalności, która ponownie przedstawia świadomość dojrzewającą w trakcie i usankcjonowaną przez Pierwszą Sesję.
Następują trzy ściśle ze sobą powiązane części, które oświetlają misyjne życie synodalne Kościoła z różnych perspektyw: (I) perspektywa Relacji - z Panem, między braćmi i między Kościołami - które podtrzymują żywotność Kościoła o wiele bardziej radykalnie niż jego struktury; (II) perspektywa Dróg, które konkretnie podtrzymują i karmią dynamizm relacji; (III) perspektywę Miejsc, które wbrew pokusie abstrakcyjnego uniwersalizmu mówią o konkretności kontekstów, w których wcielają się relacje, z ich różnorodnością, wielością i wzajemnymi powiązaniami, a także z ich zakorzenieniem w rodzącym się fundamencie wyznania wiary.
Każda z tych sekcji będzie przedmiotem modlitwy, wymiany poglądów i rozeznania w jednym z modułów, które będą wyznacznikiem prac Drugiej Sesji. Podsumowanie IL jest dostępne na stronie www.synod.va.
To "Instrumentum laboris" wydaje się w swojej strukturze nieco odmienne od poprzedniego, które zawierało wiele arkuszy z wieloma pytaniami, dlaczego wybrano taką strukturę?
- Zgromadzenie jest rzeczywistością ewoluującą, a Instrumentum laboris służy Zgromadzeniu, a nie odwrotnie. Jeśli podczas pierwszej sesji konieczne było doprowadzenie do zbieżności w obliczu wielu pytań, które pojawiły się w wyniku szerokich konsultacji z Ludem Bożym na poziomie lokalnym, krajowym i kontynentalnym, to teraz konieczne jest, aby z tych zbieżności można było osiągnąć konsensus. Podczas gdy w sesji pierwszej członkowie zostali poproszeni o wybranie obszaru tematycznego, w którym chcieliby wnieść swój wkład, w sesji drugiej wszyscy członkowie zajmą się tym samym tekstem i omówią te same propozycje.
"Instrumentum laboris" jest przeznaczone dla członków XVI Zgromadzenia, ale w jaki sposób mogą z niego korzystać lokalne grupy synodalne i ogólnie wierni, którzy nie wezmą udziału w październikowym Zgromadzeniu? W jaki sposób mogą przyczynić się do pracy w październiku?
- Instrumentum laboris" skierowane jest przede wszystkim do członków II Sesji XVI Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów. Jest to jednak również cenne narzędzie dla poszczególnych grup na poziomie diecezjalnym i krajowym, które chcą kontynuować swoją podróż refleksji i rozeznania na temat tego, jak kroczyć razem jako Kościół; i realizować inicjatywy kościelne. Na przykład, IL może zaoferować szczególną okazję do spotkania - nawet wirtualnego - między członkami zgromadzenia a przynajmniej zespołem krajowym w fazie przygotowań do październikowego spotkania, również poprzez synodalną metodę Rozmowy w Duchu.
W ten sposób reprezentatywna rola każdego członka zgromadzenia może stać się namacalna. W każdym razie ważne jest, aby ci, którzy są zainteresowani synodalnym nawróceniem Kościoła w perspektywie misji, kontynuowali swoje zaangażowanie, aby dynamizm kościelny zapoczątkowany konsultacjami z Ludem Bożym w 2021 r. nie zanikł i aby wykonywanie współodpowiedzialności za misję Kościoła nadal rozwijało się na poziomie lokalnym, tak jak to już ma miejsce.
Ponadto IL z pewnością pomoże zrozumieć, jak ważne jest, aby wierni towarzyszyli pracom Zgromadzenia modlitwą, prosząc Ducha Świętego - prawdziwego protagonistę październikowego dzieła - o podtrzymanie wielkiego zadania powierzonego członkom Zgromadzenia.
Instrumentum Laboris wspomina o subwencji teologicznej - czym ona jest?
- Jako dodatek do stosunkowo zwięzłego Instrumentum laboris, Sekretariat Generalny Synodu uznał za stosowne przedstawić kilka teologicznych i kanonicznych spostrzeżeń dotyczących tematów IL, aby pomóc członkom Zgromadzenia - nie wykluczając szerszego kręgu odbiorców - w rozpoznaniu i zrozumieniu korzeni i implikacji tego, co jest zawarte w IL.
"Pogłębić" z teologicznego punktu widzenia oznacza: podkreślić odniesienie poszczególnych tematów do Pisma Świętego, Tradycji Kościoła, Soboru Watykańskiego II, najnowszego Magisterium Biskupa Rzymu i episkopatów świata.
"Pogłębić" z kanonicznego punktu widzenia oznacza: pokazać, w jaki sposób rozeznanie w odniesieniu do poszczególnych kwestii można przełożyć na uregulowane i zweryfikowane praktyki również za pomocą instrumentu normatywnego.
Zamiast organicznego tekstu, Grant zostanie przedstawiony jako seria "glos" do IL. W rzeczywistości zaktualizowana wersja IL będzie zawierać pewne odniesienia do Grantu na marginesach poszczególnych rozdziałów.
Niektóre kwestie zostały powierzone 10 grupom roboczym powołanym przez papieża Franciszka. Jak należy interpretować tę decyzję? Czy jest to sposób na usunięcie tych kwestii z debaty Zgromadzenia?
- Od samego początku papież Franciszek podkreślał, że ten Synod nie dotyczy tego czy innego tematu, ale synodalności, tego, jak być Kościołem misyjnym w drodze. Ten cel przyświeca październikowemu zgromadzeniu i wszystkim teologicznym pytaniom oraz duszpasterskim propozycjom zmian. Zgromadzenie musi być zatem czasem, w którym każdy uczestnik, stawiając się na drodze, która rozpoczęła się w 2021 roku i przynosząc "głos" ludu Bożego, z którego pochodzi, wzywa pomocy Ducha Świętego i jego braci i sióstr, aby rozeznać wolę Bożą dla swojego Kościoła, a nie okazją do narzucenia własnej wizji Kościoła.
Jednocześnie papież Franciszek z zadowoleniem przyjął zbieżność, jaką członkowie zgromadzenia wyrazili podczas pierwszej sesji w odniesieniu do szeregu istotnych kwestii dotyczących życia i misji Kościoła w perspektywie synodalnej, co do których zgromadzenie osiągnęło spójny konsensus, prawie zawsze wyższy niż 90%, poprzez utworzenie 10 konkretnych grup roboczych. Są to ważne kwestie, z których niektóre muszą być rozwiązywane na poziomie całego Kościoła i we współpracy z dykasteriami Kurii Rzymskiej.
Nie chodzi zatem o usunięcie pewnych pytań z debaty zgromadzenia, które już wyraziło zbieżność co do ich znaczenia, ale o dostarczenie użytecznych elementów z teologicznego i kanonistycznego punktu widzenia, aby zaoferować posługę Piotra.
Grupy te należy zatem już teraz uznać za owoc podróży synodalnej. Grupy te angażują ekspertów i biskupów z różnych części świata, zidentyfikowanych na podstawie ich doświadczenia i szanujących różnorodność pochodzenia geograficznego, pochodzenia dyscyplinarnego, płci i statusu kościelnego niezbędnego do autentycznego podejścia synodalnego.
Gromadzą one i wzbogacają istniejący wkład w przydzielone im tematy. Grupy powinny zakończyć swoją pracę, jeśli to możliwe, przed końcem czerwca 2025 roku.
Czego możemy się spodziewać po zakończeniu Synodu?
- Obchody II sesji XVI Zgromadzenia Synodu Biskupów nie oznaczają końca procesu synodalnego. Konstytucja Apostolska Episcopalis Communio (EP), która reguluje cały proces synodalny, przypomina, że synod składa się zasadniczo z trzech faz: konsultacji z wiernymi, rozeznania przez pasterzy i fazy realizacji.
Te trzy fazy nie powinny być rozumiane jedynie w sensie chronologicznym. W rzeczywistości, wraz z obchodami XVI Zgromadzenia, zgodnie z PE, znaleźlibyśmy się w fazie rozeznawania pasterzy, po której nastąpiłby moment przyjęcia dzieła Zgromadzenia przez wspólnoty lokalne.
Jednak rozeznawanie pasterzy towarzyszyło prawie całemu procesowi synodalnemu (tj. już w fazie konsultacji, która w rzeczywistości obejmowała już rozeznawanie pasterzy na poziomie lokalnym, krajowym i kontynentalnym).
Co więcej, możemy zaświadczyć, że faza "wdrażania" rozpoczęła się już bezpośrednio po pierwszych spotkaniach. Synodalne "owoce" są już liczne: wiele jest świadectw tych rzeczywistości kościelnych, które zmieniły swoje działania kościelne w sensie synodalnym, z większą współodpowiedzialnością wszystkich ochrzczonych wiernych.
Dlatego zakończenie II sesji nie będzie końcem procesu synodalnego, a jedynie ważnym momentem w rozeznawaniu pasterzy.
Z drugiej strony, na poprzednich synodach zatwierdzano dokument końcowy i przekazywano go Ojcu Świętemu. Dokument ten zawierał pewne wskazówki, które zgromadzenie chciało przekazać papieżowi. Zwykle po kilku miesiącach papież przekazywał całemu Kościołowi dokument zwany adhortacją posynodalną, który zawierał pewne postanowienia dotyczące danego tematu.
Oczekuje się, że zgromadzenie to opracuje również dokument końcowy, który zostanie przedłożony Ojcu Świętemu do ewentualnej adhortacji. Celem zgromadzenia synodalnego jest udzielenie wskazówek papieżowi. Synod ma charakter konsultacyjny, a nie obradujący.
Gdzie można znaleźć IL?
- "Instrumentum laboris" można znaleźć w kilku językach na oficjalnej stronie Sekretariatu Generalnego Synodu (www.synod.va), gdzie utworzono specjalną sekcję poświęconą pracom II sesji XVI Zgromadzenia. Oprócz IL, sekcja ta zawiera również najczęściej zadawane pytania (FAQ), infografiki i inne przydatne dokumenty nie tylko do przygotowania członków zgromadzenia, ale także dla każdej innej osoby lub grupy, która chce pogłębić swoją wiedzę na temat Kościoła synodalnego.
O schizmie Viganó: "Kościół zawsze ma nadzieję na nawrócenie".
Carlo Maria Viganó, były nuncjusz w Stanach Zjednoczonych, został uznany winnym przestępstwa schizmy po tym, jak wielokrotnie wyrażał niedopuszczalną krytykę papieża i komunii kościelnej. Davide Cito, profesor prawa kanonicznego na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża, wyjaśnia kanoniczne aspekty tej sprawy.
W dniu 4 lipca ubiegłego roku Dykasteria Nauki Wiary, kierowana przez monsignora Víctora Manuela Fernándeza, ogłosiła, że bp. Carlo Marię Viganò o popełnienie przestępstwa schizmy i potwierdziła ekskomunikę latae sententiae zaciągniętą na niego za "publiczne deklaracje, z których wynika jego odmowa uznania i podporządkowania się Najwyższemu Papieżowi, komunii z członkami Kościoła mu poddanymi oraz prawowitości i władzy magisterialnej Ekumenicznego Soboru Watykańskiego II".
Carlo Maria Viganó, pochodzący z Varese, został wyświęcony na kapłana w 1968 roku. Wkrótce dołączył do korpusu dyplomatycznego Stolicy Apostolskiej. Zajmował różne stanowiska w Kurii Rzymskiej, z których ostatnim był nuncjusz apostolski w Stanach Zjednoczonych w latach 2011-2016. Po rezygnacji ze stanowiska ze względu na wiek, stał się stałym krytykiem papieża Franciszka. W ostatnich latach jego krytyka stawała się coraz głośniejsza, aż do negowania prawowitości papieża, wzywania do jego rezygnacji lub nieakceptowania nauk Soboru Watykańskiego II.
Co się stało, że były przedstawiciel Stolicy Apostolskiej w Stanach Zjednoczonych podpisał separację ze Stolicą Piotrową? Rozmawialiśmy z Davide Cito, profesorem kanonicznego prawa karnego na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża, który podkreśla kanoniczne podstawy prawne decyzji Stolicy Apostolskiej, ale przypomina nam, że drzwi do Kościoła są zawsze otwarte.
Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że Carlo M. Viganó, były nuncjusz w Stanach Zjednoczonych, został uznany winnym schizmy. Dlaczego Kościół uznaje go winnym?
-Jak stwierdzono w komunikacie prasowym wydanym przez Dykasteria Nauki Wiary W dniu 4 lipca został przeprowadzony kanoniczny proces karny przez tę samą dykasterię, która jest organem kompetentnym do osądzania przestępstw przeciwko wierze popełnionych przez biskupów.
W przypadku monsignora Carlo Marii Viganò został on "oskarżony o zastrzeżone przestępstwo schizmy (kanony 751 i 1364 KPK)" oraz art. 2 Norm dotyczących przestępstw zastrzeżonych dla Dykasterii Nauki Wiary.
Został uznany za winnego, ponieważ udowodniono fakty stanowiące przestępstwo schizmy, podsumowane słowami komunikatu: "Jego publiczne wypowiedzi są dobrze znane, co skutkuje odmową uznania i podporządkowania się Najwyższemu Papieżowi, komunii z członkami Kościoła jemu podległymi oraz prawowitości i władzy magisterskiej Ekumenicznego Soboru Watykańskiego II".
Jednocześnie jego wina została udowodniona w tym sensie, że popełnił te czyny przestępcze, które są szczególnie poważne, ponieważ dotykają samej tożsamości Kościoła, będąc przestępstwami przeciwko wierze, dobrowolnie i świadomie, zdając sobie sprawę z konsekwencji swoich działań. Z tego powodu ks. Viganò "został uznany winnym zastrzeżonego przestępstwa schizmy. Dykasteria ogłosiła ekskomunikę. latae sententiae ex can. 1364 § 1 CIC".
Czy uzasadnienie stanowiska Viganó ma jakiekolwiek podstawy kanoniczne?
-Biorąc pod uwagę oświadczenia wielokrotnie składane przez bp. Viganò, który odmówił stawienia się przed sędzią, ponownie okazując pogardę dla prawowitego autorytetu Kościoła, nie wydają się one mieć żadnej podstawy kanonicznej.
Zaprzeczanie, między innymi, prawowitości i autorytetowi ekumenicznego soboru, takiego jak Sobór Watykański II, jest nie do przyjęcia dla wiernego katolika.
Jednocześnie, podobnie jak w przestępstwie herezji, w którym heretyk uważa, że to on, a nie Kościół, posiada prawdziwą wiarę, w przestępstwie schizmy schizmatyk twierdzi, że reprezentuje i broni prawdziwego Kościoła przeciwko temu samemu Kościołowi, który jest uważany za fałszywy i bezprawny.
Schizmy na Wschodzie, Zachodzie i schizma, która dała początek kościołowi anglikańskiemu, są dobrze znane. Czy mówimy o tym samym rodzaju schizmy?
-Naprawdę tak nie uważam. Schizmy na Wschodzie i Zachodzie, do których się odnosisz, mają złożone pochodzenie z problemami doktrynalnymi, dyscyplinarnymi, a także politycznymi, które następnie znalazły odzwierciedlenie w konflikcie o władze kościelne, które musiały przewodniczyć Kościołom Wschodnim, a następnie wspólnocie anglikańskiej.
Co więcej, historyczna złożoność tych schizm idzie w parze z ekumeniczną podróżą, którą Kościół katolicki podejmuje z tymi Kościołami i wspólnotami chrześcijańskimi, aby kroczyć drogą jedności między chrześcijanami.
Z drugiej strony, w tym przypadku nie ma żadnych Kościołów ani wspólnot, ale pojedynczy arcybiskup, który z osobistych powodów, choć zawsze z pozornie bardzo szlachetnymi uzasadnieniami, i bez przewodniczenia jakiejś wspólnocie kościelnej (której nigdy nie miał), po prostu odrzuca prawowity autorytet Kościoła we wszystkich dziedzinach, w których Kościół działa, próbując ukazać się jako "ofiara" władzy, której nie uznaje, a jednocześnie "obrońca" prawdziwego Kościoła, który tak naprawdę jest tylko w jego umyśle.
Dlaczego niektóre z nich dają początek innym kościołom, a inne nie? Czy wszystkie sekty chrześcijańskie są schizmatyckie?
-Aby tworzyć Kościoły w ścisłym sensie, nie wystarczy próbować je "tworzyć", ale konieczna jest obecność prawdziwego episkopatu, w którym zapewniona jest sukcesja apostolska i w którym należy również wierzyć w sakrament święceń.
Z drugiej strony, schizma jest odstępstwem od Kościoła katolickiego, w tym sensie, że wspólnota chrześcijańska lub sekta nie jest schizmatycka z tego powodu. Aby być schizmatykiem, trzeba najpierw być katolikiem. Rzeczywiście, jako przestępstwo kanoniczne dotyczy ono tylko katolików, a nie innych ochrzczonych.
Jaka jest kanoniczna różnica między schizmą a herezją i czy obie pociągają za sobą ekskomunikę?
-chociaż te dwa przestępstwa są zawarte w tytule "..." i "...".Przestępstwa przeciwko wierze i jedności Kościoła". i dlatego są sprzeczne z dobrem wiary, dlatego są tak poważne i pociągają za sobą karę ekskomuniki, która w pewien sposób manifestuje utratę pełnej komunii z Kościołem, są zróżnicowane ze względu na przedmiot czynu zabronionego.
W przypadku herezji przedmiotem przestępstwa jest zaprzeczenie prawdzie wiary, na przykład boskości Jezusa Chrystusa lub Niepokalanemu Poczęciu Maryi Dziewicy.
Schizma, z drugiej strony, jest odmową podporządkowania się Najwyższemu Papieżowi lub utrzymania komunii z podległymi mu członkami Kościoła. Ponieważ papież rzymski "jako następca Piotra jest wieczną i widzialną zasadą i fundamentem jedności zarówno biskupów, jak i rzeszy wiernych" (Lumen gentium, 23), schizma bezpośrednio atakuje fundamentalną strukturę Kościoła w jego hierarchicznej konstytucji.
Jednocześnie, ponieważ to Kościół i jego Magisterium nauczają prawd wiary i strzegą wiernych w wierze, zaprzeczając autorytetowi papieża i komunii z nim, stawiamy się poza komunią Kościoła.
Z prawnego i praktycznego punktu widzenia, gdzie to pozostawia Viganó i jakie kroki musiałby podjąć, aby ekskomunika została zniesiona?
-Ponieważ kara ekskomuniki została ogłoszona, tj. ma skutki publiczne, należy odnieść się do kan. 1331 § 2 Kodeksu Prawa Kanonicznego, który określa skutki kary ekskomuniki, gdy została ona ogłoszona. Na przykład, nie wolno mu odprawiać Mszy Świętej, a jeśli spróbuje to zrobić, musi zostać odrzucony lub ceremonia liturgiczna musi zostać przerwana.
Wszystkie akty władzy regimentu, które może wykonać, są nieważne; nie może otrzymywać emerytur kościelnych, ani nie może ważnie otrzymać żadnego rodzaju urzędu lub funkcji w Kościele. Jednocześnie, jeśli działa wbrew zakazom ustanowionym w kanonie, mogą zostać dodane inne kary kanoniczne, nie wyłączając wydalenia ze stanu duchownego.
Oczywiście Kościół zawsze ma nadzieję na nawrócenie wiernych, którzy popełnili wykroczenia, dlatego ekskomunika jest karą leczniczą, aby podmiot, który popełnił wykroczenie, okazał skruchę. Żałowanie za swoje czyny i okazanie jedności i posłuszeństwa Następcy Piotra jest drogą do ustania kary ekskomuniki, a tym samym do powrotu do pełnej komunii z Kościołem.
Chrześcijanie są i muszą być konserwatywni w tym sensie, że przyjmują Boże dary, czynią je własnymi i hojnie je przekazują. Jednocześnie są i muszą być postępowi, ponieważ objawienie chrześcijańskie potwierdza wartość czasu jako przestrzeni, w której Bóg działa, a człowiek odpowiada w sposób wolny i osobisty.
9 lipca 2024 r.-Czas czytania: 5minuty
W interesującym eseju irlandzkiego księdza Paula O'Callaghana zatytułowanym ".Wyzwania między wiarą a kulturą. Dwaj bracia krwi w dynamice nowoczesności." (Rialp, 2023), znajduje się przejrzysty rozdział poświęcony poszerzeniu pojęcia wdzięczności poprzez integrację konserwatyzmu i postępowego liberalizmu. Spróbuję podsumować idee, które wydają mi się najbardziej istotne, używając słowa "postępowy" zamiast "liberalny", ponieważ uważam, że jest ono lepiej rozumiane w sferze latynoskiej.
Współczesna kultura jest wyraźnie naznaczona wyborem między konserwatyzmem a progresywizmem. Ludzie są przyciągani w jednym lub drugim kierunku, ale nie w obu: oferowane są dwa przeciwstawne style kulturowe, które spotykają się i wyraźnie określają rodzaj podejmowanych przez ludzi decyzji, sposób, w jaki odnoszą się do siebie nawzajem i jak odpowiadają na ostateczne pytania. Który z tych dwóch najlepiej reprezentuje profil wierzącego chrześcijanina, który stara się dziękować Bogu za otrzymane dary, czy też jest to naprawdę możliwe i pożądane, aby je zintegrować?
Konserwatyści
Określenie konserwatysta i postępowiec ma charakter temperamentalny i osobisty. Niektórzy ludzie chcą trzymać się tego, co mają, tego, co zostało im przekazane, tego, co pochodzi z przeszłości; wyraźnie wolą praktyczne doświadczenie i mądrość. Być może robią to ze strachu przed utratą tego, co dobre, w zamian za nabycie tego, co obiecuje się, że będzie lepsze; a może z postawy uznania i wdzięczności za to, co jest dla nich dostępne dzięki tym, którzy byli przed nimi.
Konserwatyści są na ogół nieco przestraszeni utratą tego, co mają, być może leniwi, nie zawsze hojni ze swoimi dobrami, choć zwykle są zadowoleni i zadowoleni z życia takim, jakie jest, często nostalgiczni, bardziej realistyczni niż idealistyczni, skłonni do kierowania innymi, aby dostosowali swoje priorytety "dla własnego dobra", przywiązani do przewidywalności, akceptujący i broniący kolektywu, status quo, sposobu, w jaki rzeczy są. W rezultacie mogą być postrzegani jako autorytarni, a czasem pesymistyczni. Z drugiej strony, przez większość czasu pokornie dziękują Bogu za to, co otrzymali i wyrażają swoją wdzięczność, używając stworzonego świata tak, jak został stworzony i nie nadużywając go. W skrócie można powiedzieć, że konserwatysta jest osobą wierzącą.
Postępowcy
Inni są jednak przekonani, że to, co zostało im przekazane, co otrzymali od przeszłości i od innych, jest niedoskonałe, a nawet dekadenckie i wymaga odnowienia lub zmiany, a nie tylko przyjęcia z bezwarunkową wdzięcznością. Czują się wolni, uprawnieni i zdolni do kwestionowania status quo. "Z definicji", mówi Maurice Cranston, "liberał to człowiek, który wierzy w wolność". Są przekonani, że zmiana i postęp są możliwe i konieczne, niezależnie od tego, czy chodzi o prawo, struktury czy ustalone sposoby działania. Są zasadniczo pro-prawni, zniecierpliwieni sztywnością i statycznością, często gotowi odrzucić to, co otrzymali od innych, z przeszłości. Często są niechętni tradycji i czasami sprawiają wrażenie niewdzięcznych.
Postępowy impuls jest albo motywowany szczerym i hojnym pragnieniem poprawy sytuacji i przezwyciężenia zła w społeczeństwie, albo niestosownym brakiem uznania dla tego, co otrzymano od innych w przeszłości. Mogą być zbyt pewni siebie w swoich pomysłach i projektach, bardziej idealistyczni i teoretyczni niż realistyczni, mniej przygotowani do słuchania i uczenia się z przeszłości, do poprawiania lub korygowania swoich pomysłów lub wizji w razie potrzeby, niezadowoleni z własnej tożsamości; mogą być niecierpliwi, niespokojni i niespokojni, łatwo gotowi pozwolić "innym" ich zmienić, bardziej indywidualistyczni niż kolektywistyczni. Chcą coś zmienić, żyją przyszłością, niecierpliwie marząc o "nowych niebiosach i nowej ziemi", o których mówi Księga Objawienia (21:1-4). Postępowi zasadniczo czekają.
Mówiąc o konserwatystach, Roger Scruton zauważa, że "ich stanowisko jest poprawne, ale nudne; stanowisko ich krytyków, ekscytujące, ale fałszywe". Z tego powodu konserwatyści mogą mieć pewnego rodzaju "retoryczną wadę", w wyniku czego "konserwatyzm ucierpiał z powodu filozoficznego zaniedbania". Jak powiedział historyk Robert Conquest, "zawsze jest się prawicowcem w kwestiach, które zna się z pierwszej ręki" lub Matthew Arnold, który skrytykował progresywizm, stwierdzając, że "wolność jest doskonałym koniem do jazdy, ale do jazdy gdzieś".
Religia, konserwatyści i postępowcy
Chociaż wielu wierzących uważa religię za siłę liberalizującą, w większości religie są ogólnie uważane za "konserwatywne" elementy społeczeństwa: pomagają ludziom trzymać się rzeczy, rzeczywistości. Jednak pogląd, że religia jest konserwatywna, nie może być stosowany jednoznacznie do wszystkich religii, a już na pewno nie do chrześcijaństwa. Możemy więc zadać sobie pytanie: czy prawdziwe chrześcijaństwo jest konserwatywne czy postępowe? Chrześcijaństwo dotyczy wszystkich aspektów ludzkiego życia i społeczeństwa. Chrześcijańska antropologia jest zasadniczo integrująca, podobnie jak chrześcijańskie życie i duchowość. Jedyną rzeczą, którą chrześcijanie odrzucają i całkowicie wykluczają w człowieku, jest grzech, który oddziela ich od Boga, od innych, od świata i od nich samych, niszcząc życie w najszerszym znaczeniu tego słowa.
Chrześcijaństwo, synteza afirmatywna
Ponieważ chrześcijaństwo nie wyklucza niczego istotnego z ludzkiej kompozycji - ani ciała, ani ducha, ani wolności, ani determinacji, ani towarzyskości, ani indywidualności, ani doczesności, ani wieczności, ani kobiecości, ani męskości - wydaje się, że zarówno "konserwatywne", jak i "postępowe" aspekty indywidualnego życia ludzkiego i społeczeństwa jako całości powinny być utrzymywane jednocześnie, jeśli to możliwe, w afirmatywnej i przezwyciężającej syntezie. Chrześcijanin może być konserwatywny lub postępowy z temperamentu, ale jego prawdziwa chrześcijańska tożsamość musi mieć coś z obu.
Jak powiedział kiedyś metodystyczny (postępowy) pastor Adam Hamilton: "Kiedy ludzie pytają mnie: Czy jesteś konserwatystą czy postępowcem, moja odpowiedź jest zawsze taka sama: Tak. Ale którym? Oboma! Bez postępowego ducha stajemy się nudni i stagnacyjni. Bez ducha konserwatywnego jesteśmy niezakotwiczeni i dryfujemy". Tym, co utrudnia taką integrację, jest właśnie dzieląca obecność grzechu w sercu człowieka.
Chrześcijanie są i muszą być konserwatywni w tym sensie, że otrzymują dary Boże za pośrednictwem Kościoła Jezusa Chrystusa, czynią je własnymi i przekazują je hojnie i twórczo tym, którzy ich zastąpią. Jednocześnie są i muszą być postępowe, ponieważ objawienie chrześcijańskie potwierdza rzeczywistość i wartość czasu jako przestrzeni, w której Bóg działa, a człowiek odpowiada w sposób wolny i osobisty na Jego łaskę i słowo. Fundamentalnymi pojęciami są czas, wolność oraz nienaruszalna i niezastąpiona godność każdej osoby ludzkiej, która żyje z innymi ludźmi i dla innych ludzi. Ponadto chrześcijaństwo przywiązuje szczególną wagę do nawrócenia (po grecku "metanoia"), które dosłownie oznacza "wyjście poza śmierć" i przywołuje potrzebę przezwyciężenia własnych przekonań i obecnej sytuacji.
Chrześcijaństwo było pierwotnie ogromną nowością w osobistym życiu milionów mężczyzn i kobiet, którzy zerwali ze swoimi osobistymi niepowodzeniami i grzechami, z judaizmem swoich czasów, z powszechnym sposobem życia w społeczeństwie, z bałwochwalstwem, ustanawiając głęboko odnowioną wizję godności wszystkich ludzi, zwłaszcza kobiet i dzieci, wartości małżeństwa i seksualności, nowej liturgii, nowego podejścia. Nowy początek, postęp, projekcja w przyszłość, w wieczność. Moc Boża wstrzyknięta w życie grzesznych ludzi spowodowała niesamowitą transformację i wyzwolenie w życiu osobistym i społecznym; uwolniła nieznane wcześniej energie wśród ludzi; wprowadziła ich w życie pełne znaczenia i pasji do pracy i ewangelizacji. Tak było przedtem, tak jest teraz i tak będzie aż do przyjścia Pana w Jego chwale.
Aby zapewnić najlepsze doświadczenia, używamy technologii takich jak pliki cookie do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji na urządzeniu użytkownika. Wyrażenie zgody na te technologie umożliwi nam przetwarzanie danych, takich jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak zgody lub jej wycofanie może negatywnie wpłynąć na niektóre funkcje.
Funkcjonalny Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest ściśle niezbędny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z określonej usługi wyraźnie żądanej przez abonenta lub użytkownika lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikacji za pośrednictwem sieci łączności elektronicznej.
Preferencje
Techniczne przechowywanie lub dostęp są niezbędne do uzasadnionego celu przechowywania niezamówionych preferencji subskrybenta lub użytkownika.
Statystyki
Techniczne przechowywanie lub dostęp wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie lub dostęp techniczny, który jest wykorzystywany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wniosku, dobrowolnej zgody dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu nie mogą być wykorzystane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Techniczne przechowywanie lub dostęp jest niezbędny do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na wielu stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.