Watykańskie Obserwatorium Astronomiczne jest astronomiczną instytucją badawczą i edukacyjną finansowaną przez Stolicę Apostolską.
Obecnie ma siedzibę w Castel Gandandolfo we Włoszech i obsługuje teleskop w Mount Graham International Observatory w Stanach Zjednoczonych.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Pobożność ludowa jako szansa na nową ewangelizację
David Schwingenschuh jest proboszczem dwóch parafii Krieglach i Langenwang w diecezji Graz-Seckau w prowincji Styria w południowo-wschodniej Austrii. W tym artykule opowiada o tradycjach ludowych wiejskiej Austrii i wyzwaniach duszpasterskich w tym regionie.
David Schwingenschuh-21 sierpnia 2023-Czas czytania: 4minuty
Parafie Krieglach i Langenwang znajdują się w dolinie Mürz, AustriaMiasto charakteryzuje się tranzytem z północnego wschodu na południowy zachód, z linią kolejową i autostradą jako drogami przelotowymi, więc patron kościoła parafialnego w Krieglach jest bardzo odpowiedni: jest on poświęcony świętemu Jakubowi Apostołowi. Jakuba Apostoła. Krieglach, liczące ponad 5000 i nieco ponad 3000 mieszkańców, nie jest szczególnie duże i, podobnie jak inne miasta i okoliczne tereny wiejskie, charakteryzuje się współistnieniem rolnictwa i małych przedsiębiorstw przemysłowych. Tak więc, w życiu świeckim i kościelnym, tradycje i zwyczaje tych wiosek, niektóre z nich dość stare, są zachowane obok wszystkich innowacji XXI wieku.
Punktem wyjścia dla moich refleksji jest moja własna pozycja jako proboszcza w tym wiejskim regionie Austrii. Z jednej strony istnieje tam popularna tradycja religijna i ugruntowana struktura duszpasterska. Z drugiej strony posługuję jako kapłan w miejscu, w którym 50 lat temu posługiwało trzech księży.
Co więcej, z jednej strony następuje silna zmiana w życiu religijnym i kościelnym ludności, ale z drugiej strony pojawia się wezwanie do nowej ewangelizacji lub misji we własnym kraju.
Niektórzy postrzegają tradycyjne oczekiwania wobec księdza i parafii jako przeszkodę w nowej posłudze duszpasterskiej i odrzucają je jako stratę czasu. Ja staram się patrzeć na to inaczej i zachęcił mnie do tego artykuł w 30giorni, który przeczytałem jako bardzo młody proboszcz w 2008 roku. Opisywał on pracę księży w Buenos Aires, którzy przy aktywnym wsparciu ówczesnego biskupa, Jorge Bergoglio, dotarli i ewangelizowali wielu ludzi w niespokojnych dzielnicach miasta poprzez pobożność ludową, kaplice i związane z nimi dzieła społeczne.
Ewangelizacja poprzez pobożność ludową
Dlaczego więc odrzucać to, co już istnieje, aby wdrożyć coś nowego i niesprawdzonego? "Lepszy ptak w garści niż sto w powietrzu", jak mówi przysłowie. Dlaczego nie wykorzystać elementów pobożności ludowej do głoszenia wiary? W końcu niektóre zbyt intelektualne lub rzekomo nowoczesne wydarzenia przyciągają niewielu ludzi, podczas gdy wiele tradycyjnych festiwali przyciąga tłumy. Wydaje mi się, że te proste i popularne festiwale traktują prawdę wiary o Wcieleniu szczególnie poważnie, ponieważ cielesna część istoty ludzkiej nie jest zamazana. Nie zapomina się również o aspekcie społecznym, ponieważ największą potrzebą w naszych szerokościach geograficznych jest prawdopodobnie samotność, której przeciwdziałają te liturgiczno-pastoralne celebracje.
Błogosławieństwo koni
Dobrym przykładem jest tak zwane "błogosławieństwo mięsa", oficjalnie nazywane "błogosławieństwem pokarmów wielkanocnych". Jest ono obchodzone w różnych kaplicach i na skrzyżowaniach dróg i przyciąga dużą liczbę ludzi, którzy przynoszą duże kosze mięsa, jajek i chleba do pobłogosławienia. Zamiast ganić ich za to, że nigdy nie przychodzą do kościoła, można krótko i zwięźle wyjaśnić przesłanie zmartwychwstania, a także, z odrobiną humoru, upomnieć ich. Ponieważ jest wiele stanowisk, przeszkoleni świeccy są również upoważnieni do prowadzenia modlitw i prostego błogosławieństwa. Ogólnie rzecz biorąc, wielką pomocą jest posiadanie wiernych świeckich w tym zawodzie, którzy odciążają jedno z wielu zadań. Często działają również jako katechiści, ale czasami są bardzo praktyczni i funkcjonalni, jak pokazuje poniższy punkt.
Przejścia drogowe i inne zwyczaje
Jest wiele kapliczek i krzyży przydrożnych, które są otoczone troskliwą opieką. Często znajdują się one na odludziu, w małych wioskach, a ja staram się przynajmniej raz w roku zgromadzić tam wiernych i umocnić ich wiarę Eucharystią lub nabożeństwem maryjnym. Często po Mszy św. odbywa się agape lub nawet mała uczta, co bardzo sprzyja budowaniu więzi z miejscową ludnością. Często w trakcie takiego spotkania dochodzi do rozmowy na temat wiary lub inicjacji do sakramentu.
W niektórych dolinach kilka krzyży, często znajdujących się pośrodku gospodarstw rolnych lub odizolowanych w lesie, jest połączonych w szlak, którym następnie podąża się, aby odprawić Drogę Krzyżową w okresie Wielkiego Postu. Ponadto istnieją pewne święta związane z tradycjami, takie jak Dzień Wszystkich Świętych, Dzień Świętego Marcina, Dzień Świętej Elżbiety, Dzień Świętej Barbary, Dzień Świętego Mikołaja, Dzień Trzech Króli i wiele innych. Zwyczaje te są szczególnie dobre dla dzieci, a zatem także dla rodziców.
W Wielkanoc istnieją inne wyjątkowe zwyczaje. Na przykład uroczysta procesja z różnych wiosek w towarzystwie kapel, ministrantów i księży we wczesnych godzinach poranka wielkanocnego. Odtwarza to podróż apostołów Piotra i Jana do pustego grobu.
Błogosławieństwo Bildstocku
Ponieważ zwyczaje te były ograniczone lub niemożliwe do celebrowania podczas pandemii, wiele osób uświadomiło sobie, jak bardzo byli do nich przywiązani i jak wiele znaczy dla nich ich wiara. Dlatego też ostatnio uczestnictwo w nich znów jest bardzo wysokie i stało się okazją do głoszenia wiary. Wydaje mi się, że z odrobiną humoru i głęboką powagą wobec trosk innych, można zasiać przesłanie nadziei w sercach ludzi w pobożny i autentyczny sposób, a następnie prosić Pana żniwa o błogosławieństwo i łaskę dla ziarna, które wykiełkowało.
Refleksje na temat możliwego cudu Jimeny podczas ŚDM
Podczas ŚDM Lizbona 2023 miało miejsce uzdrowienie, które niektórzy, jak autor tego artykułu, uważają za cudowne. Do Kościoła należy ustalenie, czy jest to rzeczywiście wydarzenie nadprzyrodzone.
Sergio Gascón Valverde-21 sierpnia 2023-Czas czytania: 10minuty
Dla chrześcijan rzeczy nie dzieją się przypadkowo. Opatrzność Boża prowadzi nas i troszczy się o nas. Bóg nadal przemawia do człowieka. Czyni to przez Ducha Świętego, Ducha Jezusa Chrystusa. Jezus Chrystus przemawiał poprzez znaki (cuda) i słowa. Sposób, w jaki wyjaśniał swoje nauczanie, był zgodny z jego kulturą i językiem aramejskim, tj. poprzez przypowieści, symboliczne obrazy itp. Ten sposób komunikacji jest najlepiej rozumiany przez ludzi wszystkich czasów, ponieważ jest skierowany do serca człowieka, a nie tylko do jego zrozumienia.
Te znaki i obrazy używane przez Jezusa są źródłem światła dla ludzkiego serca, gdy próbuje je rozważać ("medytować") w swoim sercu. Łukasz wyraźnie mówi, że zachowanie dorastającego Jezusa (pełne teologicznej i antropologicznej symboliki) jest trudne do zrozumienia, Maryja ze swej strony zachowywała wszystkie te rzeczy, rozważając je w swoim sercu. (Łk 2,19).
W ostatnich czasach Bóg przekazał bardzo wyraźne przesłania za pośrednictwem Swojej Najświętszej Córki, Matki i Oblubienicy, Dziewicy Maryi. I nadal czyni to za pomocą znaków (cudów) i obrazów, wydarzeń, które warto rozważać w sercu, w duchu ewangelicznego nauczania, które Kościół zachowuje i naucza.
W tym cudzie są pewne okoliczności, znaki i obrazy, które zachęcają do rozważań i refleksji. Dlatego odważyłem się o tym napisać.
Cud
Jimena to 16-letnia Hiszpanka, która wraz z grupą przyjaciół jedzie na ŚDM '23 w Lizbonie w ramach wycieczki zorganizowanej przez klub młodzieżowy i szkołę Opus Dei w Madrycie. Na dwa i pół roku straciła wzrok 95%. Lekarze uznali ją za nieuleczalnie chorą. Zaczęła uczyć się brajlowskiego systemu czytania. Przed podróżą - jak mówi - czuła, że Dziewica ją uzdrowi i poprosiła rodziców, rodzinę i przyjaciół, aby modlili się nowenną do Dziewicy Śnieżnej, której święto obchodzone jest 5 sierpnia, aby prosić o jej uzdrowienie. Z wiarą rozpoczęli nowennę, a ona pojechała na ŚDM. W sobotę, 5 sierpnia, uczestniczyła we Mszy Świętej, jak to miała w zwyczaju w te dni ŚDM. Jimena przystąpiła do komunii. Zaczęła płakać. Wypełniona łzami podczas dziękczynienia po Komunii, otworzyła oczy i widziała doskonale. Sama opowiada o tym w nagraniu, które zostało rozpowszechnione w sieciach społecznościowych.
Moje przemyślenia
1. Bóg nadal czyni cuda kiedy chce, jak chce i komu chce. Dlaczego czyni to Jimenie, a nie innym. Bóg wie, co jest właściwe dla każdej duszy. Dla niektórych nie jest wygodne, aby Pan uczynił dla nich cud, ponieważ wiedzą, że nie przyniesie im to nic dobrego lub, nie robiąc tego, osiągną lepsze rzeczy dla siebie i dla tych, którzy są z nimi. Z drugiej strony, aby czynić cuda, nasz Pan prosi nas o wiarę i zaufanie do Niego. Jimena wierzyła, była przekonana, że Matka Boża ją uzdrowi. Dlatego poprosiła rodzinę i przyjaciół o rozpoczęcie nowenny do Matki Bożej Śnieżnej.1 której święto obchodzone jest 5 sierpnia i w dniu zakończenia nowenny modlitw. I z tym przekonaniem, fizycznie niewidoma, udała się do Lizbony, aby wziąć udział w ŚDM '23. Dlaczego nowenna do Dziewicy Śnieżnej, nie wiem. Będziemy musieli ją zapytać.
Ojciec Jimeny z prostotą i hartem ducha opowiada ACI Prensa o tym, co określa jako "skok w wiarę" i "dar od Maryi Dziewicy na ŚDM".
Aby to zobaczyć, musimy z serca zaakceptować wolę Boga, dobrego Ojca, który wie, co jest właściwe dla każdego z nas i w każdych okolicznościach..
2. potrzeba płaczu, aby widzieć. Jimena idzie do komunii niewidoma na mszy 5 sierpnia. Przyjmuje komunię, wraca do swojej ławki i zaczyna płakać bez przerwy, z zamkniętymi oczami. W końcu, z oczami pełnymi łez, otwiera oczy i widzi doskonale.
Wygląda na to, że Pan mówi nam, że ważne jest, aby widzieć, ale że możemy naprawdę widzieć tylko wtedy, gdy najpierw nauczymy się płakać. Papież Franciszek na Filipinach w 2015 roku w spontaniczny sposób wyjaśnił potrzebę płaczu jako sposobu na wyjaśnienie rzeczy, na które nie ma odpowiedzi (w tym przypadku chodziło o dziecięcą prostytucję, której doświadczyła ta biedna dziewczyna, która pytając o to papieża, wybuchła płaczem z powodu wspomnień o doświadczeniu, przez które przeszła). Tutaj można to zobaczyć:
Aby widzieć, musimy oczyścić serce. Płacz jest cielesnym wyrazem tego, co dzieje się w sercu. My, ludzie, przechodzimy w życiu przez różnego rodzaju doświadczenia. Wiele z nich pozostawia ślady w sercu. Nie możemy ich ukryć ani przemilczeć. Płacz pomaga je wydobyć i podzielić się nimi z innymi, którzy akceptują cierpienie lub radość, jaką wywołuje płacz. Szczególnie konieczny jest płacz nad grzechami osobistymi i grzechami ludzi, płacz nad obecnością zła w świecie, nad oszustwem diabła, w które wpada tak wiele dusz.
Zaledwie dzień wcześniej papież mówił podczas swojej drogi krzyżowej o potrzebie płaczu. Powiedział, co następuje:
Jezus idzie i czeka ze swoją miłością, czeka ze swoją czułością, aby nas pocieszyć, aby otrzeć nasze łzy. Zadam wam teraz pytanie, ale nie odpowiadajcie na nie głośno, każdy z was odpowie sobie sam: czy płaczę od czasu do czasu? Czy są w życiu rzeczy, które sprawiają, że płaczę? Wszyscy płakaliśmy w naszym życiu i nadal płaczemy. I tam Jezus jest z nami, płacze z nami, ponieważ towarzyszy nam w ciemności, która prowadzi nas do płaczu. każdy z nas mówi Mu to teraz, w ciszy.
Jezus swoją czułością ociera nasze ukryte łzy. Jezus czeka, aby wypełnić naszą samotność swoją bliskością. Jak smutne są chwile samotności! On tam jest, chce wypełnić tę samotność. Jezus chce wypełnić nasz strach, twój strach, mój strach, te ciemne lęki, które chce wypełnić swoim pocieszeniem.
Każdy z nas myśli o własnym cierpieniu, o własnym niepokoju, o własnych nieszczęściach. Nie bój się, pomyśl o nich. I pomyśl o pragnieniu, by dusza znów się uśmiechnęła.
Jimena ma wielki smutek w sercu, który sprawia, że bardzo cierpi i płacze w momencie komunii i prosi o uzdrowienie w wierze. Wydaje się, że Pan chce nam przypomnieć, że musimy nauczyć się otwierać nasze serca przed Bogiem i płakać z powodu naszych nieszczęść, aby współczucie i prawdziwa miłość mogły oczyścić i oczyścić obecność zła w naszych sercach. Ale musimy płakać przed Jezusem Chrystusem, który nas uzdrawia. A Jezusa Chrystusa znajdujemy w naszym sercu i w Eucharystii. Płacz przed innymi ludźmi może pocieszyć i pomóc, ale nie leczy dogłębnie. Płacz przed Jezusem Chrystusem pociesza i leczy serce. Nasz Pan jest wciąż ten sam, wciąż uzdrawia mężczyzn i kobiety naszych czasów.
Aby to zobaczyć, musimy najpierw nauczyć się płakać za tym, co naprawdę liczy się w życiu.
3. Niewidomi widzą. Uderza mnie to, że cud ma miejsce u osoby niewidomej, a nie na przykład u paralityka, osoby głuchej lub z innym rodzajem upośledzenia. Wygląda na to, że Pan, poprzez Matkę Bożą, mówi nam, abyśmy widzieli. Tym, którzy wiedzą, że są ślepi na sprawy Boże i uznają to, potwierdza - jeśli proszą o pomoc z wiarą - że mogą widzieć lub odzyskać wzrok, jeśli w pewnym momencie go stracili; tym, którzy nie widzą i mówią, że widzą, mówi to samo poprzez ten cud: że widzą prawdę, a nie swoją prawdę. Diabeł swoimi kłamstwami zaciemnia nasz wzrok i pozostawia nas ślepymi, promując w nas pychę. Pychę, która zaślepia i nie pozwala nam rozpoznać i zaakceptować rzeczy, które wydarzyły się w naszym życiu, naszych osobistych błędów lub błędów innych popełnionych na nas. Z pokorą i wiarą, jak czyni to Jimena, musimy prosić Boga przez Najświętszą Dziewicę, aby zobaczyć ważne rzeczy w życiu, które można zobaczyć tylko sercem.
Aby widzieć, musimy rozpoznać i zaakceptować fakt, że nie widzimy i nie chcemy widzieć.
4. Eucharystia i Matka Boża. Cud ma miejsce podczas celebracji Mszy Świętej i tuż po tym, jak Jimena przyjmuje Ciało Jezusa Chrystusa w komunii. Wydaje się, że Bóg chce wyraźnie podkreślić centralne znaczenie Eucharystii w życiu Kościoła. Eucharystia, największy i najwspanialszy cud, który ma miejsce na ziemi każdego dnia. To tak, jakby Bóg chciał potwierdzić, że musimy troszczyć się o Eucharystię. Eucharystia tworzy Kościół. To tytuł ostatniej encykliki św. Jana Pawła II. Bez Eucharystii Kościół by zniknął. To tak, jakby Pan chciał podkreślić potrzebę adorowania, celebrowania, troszczenia się o Eucharystię. W Eucharystii Jezus Chrystus jest centrum i korzeniem życia chrześcijańskiego lub, jak mówi Sobór Watykański II, źródłem i szczytem życia Kościoła.
Wiara porusza serce Jezusa Chrystusa. Sama Jimena mówi w swoim audio: "to był test wiary". Chrześcijanie zawsze stają w obliczu dowodu wiary w obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii. On jest tam ze swoim Ciałem, Krwią, Duszą i Boskością. Albo się wierzy, albo nie. A jeśli się wierzy, trzeba być w zgodzie z ogromem Bożej miłości, którą to pociąga za sobą. Oznacza to: iść do Niego w Eucharystii, aby Go chwalić, adorować, dziękować Mu i modlić się do Niego. Najświętsza Dziewica prowadzi nas do swego Syna w Eucharystii. Przed pierwszym objawieniem Matki Bożej trzem pastuszkom z Fatimy kilkakrotnie ukazał się anioł. W ostatnim objawieniu dał im Ciało i Krew Jezusa, aby przyjmowali komunię pod dwiema postaciami. Potem nastąpiły objawienia Najświętszej Dziewicy.
Jimena, jej rodzina i przyjaciele rozpoczęli nowennę do Matki Bożej Śnieżnej. Prosili Maryję Dziewicę. Po raz kolejny odpowiedziała na modlitwy małej dziewczynki. Matka Boża zawsze wysłuchuje modlitw swoich dzieci. Bóg w swojej opatrzności udziela tego, o co się prosi. Maryja niewątpliwie i przez wiarę wstawia się za nami w szczególny sposób. Pan po raz kolejny dał nam do zrozumienia, jak potężne jest wstawiennictwo Jego Matki, Pośredniczki wszelkich łask. Chce, abyśmy prosili przez Jego Matkę. Matka Boża jest z młodymi ludźmi. Nie opuszcza młodych, którzy nie widzą lub nie chcą widzieć. Ona otwiera nasze oczy na tajemnicę swojego Syna.
Aby to zobaczyć, musimy zobaczyć Jezusa Chrystusa w Eucharystii. Maryja jest najkrótszą i najpewniejszą drogą do osiągnięcia tego celu.
5. Kontekst cudu. Ten cud wydarzył się w bardzo szczególnym momencie: miał miejsce w bardzo szczególnym kontekście komunii kościelnej, ŚDM. 1,5 miliona młodych ludzi zgromadzonych przez papieża Franciszka, z udziałem dziesiątek biskupów z całego świata i setek kapłanów z pięciu kontynentów. Papież był w Fatimie 5 sierpnia. Około 200 000 pielgrzymów przybyło, aby modlić się do Matki Bożej z Franciszkiem, któremu, co ciekawe, towarzyszyli chorzy młodzi ludzie, którzy nie mogli uczestniczyć w ŚDM. Fatima, sanktuarium maryjne tak ściśle związane z najnowszymi wydarzeniami w historii ludzkości. Jego przesłanie i historia mają charakter uniwersalny.
Wygląda na to, że Pan przez Matkę Bożą prosi nas: pozostańcie zjednoczeni, w komunii z moim Wikariuszem na ziemi, wokół mojej Matki. Zachowajcie jedność. Módlcie się razem, pracujcie razem, cierpcie razem, a serca przejrzą. Jednocześnie prosi nas, abyśmy dawali świadectwo o łaskach, które otrzymujemy. W przypadku Jimeny była to również łaska cielesna. I cała ta komunia, której doświadczyliśmy na ŚDM, radość wiary, wszystko to musi być świadczone w dzisiejszym świecie, zwłaszcza przez młodych ludzi.
Aby widzieć, musimy być zjednoczeni z papieżem i ze sobą nawzajem, dziećmi Kościoła. Widzieć razem, aby iść razem.
Epilog
W dzisiejszych czasach jesteśmy nasyceni audiowizualnymi obrazami czasami bardzo szokujących rzeczy. I przyzwyczajamy się do oglądania rzeczy, które jeszcze kilka lat temu wydawały nam się fascynujące lub bardzo szokujące. Teraz, w rzeczywistości, na Youtube, Tiktok itp. niewiele rzeczy już nas zadziwia.
Dzięki temu cudowi na żywo, w środku ŚDM, z Papieżem, z 1,5 miliona młodych ludzi, nasz Pan i Jego Matka dali nam tę łaskę, której nie możemy pozwolić, by przeszła obok jako kolejny filmik na Tiktok czy Youtube. Nie. Musimy zatrzymać się, aby pomyśleć, a przede wszystkim, aby się modlić. Musimy rozważać rzeczy w obecności Boga, tak jak robiła to Matka Boża i święci. I tam musimy otrzymać światło Ducha Świętego, którego On chce nam zesłać.
Zwłaszcza ci z nas, którzy uczestniczyli w tych ŚDM, mają większą wrażliwość, aby to zrobić. Ale szczególnie młodzi ludzie dzisiaj, chrześcijanie czy nie, powinni to zrobić. 1,5 miliona młodych ludzi wraz z czcigodnym 86-letnim starcem śpiewającym i adorującym Jezusa Chrystusa i Jego Matkę nie jest sprawą powierzchowną. A jeśli dodatkowo wydarzył się oczywisty cud, taki jak w przypadku Jimeny, smutno byłoby pozostać obojętnym.
Jako anegdotyczny komentarz. Środowiskiem formacji chrześcijańskiej, w którym dorastała Jimena, zarówno w rodzinie, jak i w szkole, jest duchowość Opus Dei. Głosi ona powszechne powołanie do świętości w zwyczajnym życiu. Charyzmat, który Duch Święty zaszczepił w założycielu Opus Dei, świętym Josemaríi Escrivá, inspiruje do poszukiwania Jezusa Chrystusa w najzwyklejszym codziennym życiu, bez oczekiwania lub szukania nadzwyczajnych czynów. Sam św. Josemaría (który otrzymał w swoim życiu nadzwyczajne łaski, realizowane z całkowitą dyskrecją) powiedział w tym sensie: Nie jestem cudotwórcą. Przez lata pisałem i wiele razy mówiłem ustnie, że cuda Ewangelii są dla mnie wystarczające. Ale gdybym powiedział, że nie dotykam Boga, że nie odczuwam pełnej siły Jego wszechmocy, skłamałbym!2
Fakt, że pochodzę z rodziny i środowiska chrześcijańskiego, które nie jest zbyt skłonne do cudów czy "cudowności", a wręcz przeciwnie, do zwykłego chrześcijańskiego życia i codziennej pracy, sprawia, że z jednej strony dostrzegam dobry humor Boga, a z drugiej strony z większym przekonaniem myślę, że Bóg chciał do nas przemówić poprzez ten cud za wstawiennictwem Maryi.
Przy innej okazji święty Josemaria powiedział: Nasze życie nie zawiera cudów. Zawiera natomiast nasze codzienne drobiazgi, naszą dobrze wykonaną pracę, nasze życie pobożne, a przede wszystkim niewysłowione dopełnienie Bożej siły i wszechmocy. Ale nie możemy zadowolić się tylko osobistą ambicją osiągnięcia Nieba: jeśli jesteśmy prawdziwie zjednoczeni z Bogiem i ufamy Bogu, dopilnujemy, aby wszystkie dusze poznały Pana i poszły za Nim, kochając Jego przykazania.3
Maryja przemawia do nas ponownie poprzez Jimenę i ŚDM. Nakazuje nam troszczyć się o siebie w XXI wieku. aby wszystkie dusze poznały Pana i podążały za Nim, miłując Jego przykazania.
1 Jest to wezwanie Dziewicy czczonej w Bazylice Santa Maria Maggiore w Rzymie. Jest to najstarszy kościół poświęcony Dziewicy Maryi na Zachodzie. Pochodzi z drugiej połowy IV wieku. Dziewica ukazała się rzymskiej parze i jednocześnie papieżowi Liberiuszowi. Dziewica poprosiła ich o zbudowanie świątyni ku jej czci. Miejsce na jej budowę znajdowało się na jednym z rzymskich wzgórz, gdzie padał śnieg. Tak więc w upalny dzień 5 sierpnia śnieg spadł na wzgórze Esquiline, gdzie od tamtej pory stoi bazylika Santa Maria Maggiore. Znajduje się tam słynna ikona Matki Boskiej. Salus Populi Romani. Jest bardzo kochana w Rzymie. Jest to obraz, który papież Franciszek zawsze odwiedza przed i po każdej podróży poza Rzym.
2 JAVIER ECHEVARRÍA, Memoria del Beato Josemaría Escrivá (Wywiad z Salvadorem Bernalem) Rialp, wyd. 2, Madryt 2000, s. 175-176.
3 JAVIER ECHEVARRÍA, Memoria del Beato Josemaría Escrivá (Wywiad z Salvadorem Bernalem) Rialp, wyd. 2, Madryt 2000, s. 268.
Monsignor Masondole: "W Afryce nie ma wstydu w mówieniu 'jestem chrześcijaninem'".
Monsignor Simon Chibuga Masondole jest biskupem diecezji Bunda w Tanzanii. Pochodzi z plemienia na wyspach Ukerewe, społeczności, która była utrzymywana przez katechistów, ponieważ w regionie nie było księży. W wywiadzie dla Omnes opowiada o Kościele w Afryce.
Loreto Rios-20 września 2023 r.-Czas czytania: 12minuty
Monsignor Simon Chibuga Masondole odwiedził w maju ad limina z papieżem, a następnie udał się do Hiszpanii, aby odwiedzić seminarzystów z Tanzanii, którzy studiują w tym kraju. W wywiadzie dla Omnes opowiada o głównych wyzwaniach i mocnych stronach afrykańskiego kościoła, różnicach w doświadczeniu wiary między Afryką a Europą oraz o obecnej sytuacji swojej diecezji, która ma cechy wspólne z wieloma innymi na kontynencie afrykańskim.
Jak postrzegasz sytuację Kościoła w Afryce, a w szczególności w Tanzanii? Jakie widzisz mocne strony i wyzwania?
Jedną z głównych cech Kościoła w Tanzanii jest to, że jest on młody, rozwija się, właśnie obchodził 150-lecie swojej ewangelizacji. Istnieje duża liczba nawróceń, zarówno młodych ludzi, jak i dorosłych. Rodziny, które nawróciły się najdawniej, charakteryzują się również tym, że są najlepiej zakorzenione w wierze i stanowią zalążek powołań do Kościoła.
W tym kontekście istnieje wiele ruchów apostolskich, na przykład Dzieciństwo Misyjne lub TYCS (Tanzańscy Studenci Katoliccy). Ponadto wielu młodych ludzi na uniwersytetach tworzy chóry. Chór w Tanzanii jest jak ruch apostolski, ma swoją rejestrację, swoje zasady. Ich sposobem ewangelizacji jest śpiew. To nie jest tak jak w Europie "chór parafialny", to konkretny apostolat.
Bp Simon przed bierzmowaniem dzieci (w czerwieni i bieli) z parafii Murutunguru.
W obliczu tego błogosławieństwa, jakim jest wzrost liczby chrześcijan i nadzieja na wzrost Kościoła, mamy trudność, że brakuje nam pastorów, zarówno pod względem liczby, jak i szkolenia. Nie tylko w Tanzanii, ale ogólnie w Afryce.
Z drugiej strony zauważa się również, że w Afryce istnieje pewien rodzaj synkretyzmu. Nie ma granic w mówieniu: jestem katolikiem i na tym polega życie chrześcijańskie. Dlatego jest wiele sytuacji, w których ludzie przychodzą do Kościoła katolickiego z prośbą o pomoc lub modlitwę, ponieważ są chorzy, ale jeśli problem jest nadal obecny i nie widzą zaspokojenia swoich potrzeb, nie mają problemu z pójściem do innych wyznań lub gdzie indziej.
Mogą spędzić poranek w kościele katolickim, prosząc o namaszczenie chorych, a następnie udać się na zielonoświątkową modlitwę o uzdrowienie, a jeśli to również nie zadziała, udadzą się do szamana lub uzdrowiciela. Tak więc prawdą jest, że istnieje potrzeba Pana, ale istnieje również codzienna potrzeba przezwyciężania tych trudności. Tak więc wyzwaniem jest również zadanie ewangelizacyjne, aby poradzić sobie z tym synkretyzmem, który częściowo wynika z wiary, która nie jest jeszcze mocna, która wciąż się rozwija, a z drugiej strony z tysiącletniej tradycji, która jest bardzo zakotwiczona.
Ta grupa chrześcijan, którzy "wędrują" ze swoimi problemami z miejsca na miejsce, rośnie i ma pewien rozmiar. Wyzwaniem dla Kościoła w Afryce jest troska o nich, ale także pomoc im w zakorzenieniu się w wierze katolickiej i na tych granicach wiary.
Inną trudnością napotykaną nie tylko przez Kościół, ale także przez ludność afrykańską, jest rozprzestrzenianie się grup, które nazywają siebie chrześcijańskimi, ale które są w zasadzie głosicielami fałszu, szukającymi osobistych korzyści. Na przykład z formułami takimi jak: "Jeśli nadepniesz na ten święty olej, będziesz bogaty".
Wykorzystują ludzką potrzebę, jaką mają ludzie. Niedawno mieliśmy przypadek w Kenii: podczas Wielkanocy pastor głosił, że spotkanie z Chrystusem odbywa się poprzez śmierć, i wpłynął na ludzi do tego stopnia, że pościli na śmierć, a policja musiała interweniować. Innym przypadkiem był tak zwany Jezus z Tongaren, człowiek, który ogłosił się Jezusem, mówiąc, że przybył na ziemię podczas Drugiego Przyjścia i ma grupę naśladowców.
Albo kilka lat temu inny kaznodzieja, który powiedział, że to koniec świata i kazał ludziom wysmarować się olejem i podpalić kościół z ludźmi w środku, i były ofiary śmiertelne. Zwykle są to grupy zielonoświątkowe, ale nie tylko zielonoświątkowcy, są też inne odłamy. Tak więc kolejnym wyzwaniem dla Kościoła w Afryce jest wzrost liczby tych grup, które twierdzą, że Duch Święty przemówił do nich i poprosił ich o założenie czegoś nowego. Poprzez głoszenie również zbierają fundusze. Jest jedna szczególna grupa, w której każdy rodzaj błogosławieństwa wiąże się z inną kwotą pieniędzy: jeśli jest to tylko kilka słów, jest to pewna kwota; jeśli muszę położyć na ciebie ręce, jest to inna kwota.
Kościół katolicki musi dbać o głoszenie autentycznej Ewangelii, ale także pomagać i troszczyć się o tych ludzi, którzy są oszukiwani, wykorzystywani i oszukiwani w imię Chrystusa.
Musimy także prosić o więcej powołań, promować duszpasterstwo powołań, ale jednocześnie wzmacniać formację kapłanów, którzy są dziećmi swoich czasów i mogą przychodzić z tradycjami lub zwyczajami, które nie są właściwe dla chrześcijaństwa.
Ale dobrą rzeczą jest to, że liczba chrześcijan rośnie, w szczególności w Tanzanii jest ich więcej niż muzułmanów. Pozytywną rzeczą jest to, że nie ma fundamentalizmu, istnieje wolność relacji między wyznaniami, ale musimy również wyznaczyć granicę, bez fundamentalizmu, będąc w stanie rozpoznać, co pasuje do wiary katolickiej, a co nie.
Jakie widzisz główne różnice między Kościołem w Europie i Afryce?
Pierwsza różnica polega na tym, że Kościół w Afryce szybko rośnie pod względem liczby chrześcijan, podczas gdy w Europie wzrost ten spowolnił.
W Hiszpanii, w parafiach, w których byłem, widziałem, że są młodzi ludzie, podczas gdy we Włoszech, które znam, jest to bardzo trudne do znalezienia. Chociaż jest to zła rzecz, myślę, że ogólnie w Europie byłem szczęśliwy, widząc, że w Hiszpanii wciąż istnieje żywe ziarno Ewangelii.
Również w Afryce nie ma wstydu w mówieniu "jestem chrześcijaninem" lub "szukam Boga". Młodzi ludzie na uniwersytetach nie wstydzą się mówić, że są chrześcijanami, że chodzą do kościoła, na próby chóru... Katoliccy profesjonaliści też się nie wstydzą, możesz być lekarzem i wiadomo, że jesteś chrześcijaninem i nie ma problemu. W Europie widzę to zakłopotanie, gdy przychodzi do mówienia, że jest się chrześcijaninem, lub do głoszenia Ewangelii. I wydaje się, że istnieje przekonanie, że nie można być dobrym profesjonalistą i katolikiem, że nie da się tego pogodzić.
Inną różnicą w stosunku do tych, o których już wspomniałem, jest to, że w Kościele w Afryce wyrażanie wiary poprzez ciało odgrywa bardzo ważną rolę w celebracji liturgicznej. Na przykład, w każdym hymnie zawsze jest choreografia, a nie tylko muzyka. Są też dzieci z Dziecięctwa Misyjnego, które są odpowiedzialne za taniec podczas Eucharystii. W liturgii europejskiej wszystko jest bardziej statyczne. Jest to śmierć emocji, w przeciwieństwie do żywej ekspresji w Kościele w Afryce: taniec, klaskanie, vigelegele lub okrzyk radości, a także w procesji wejściowej chór ma krok wejściowy.
To oczywiście taniec liturgiczny, ale nie wchodzi się do niego ot tak. W Europie, aby zobaczyć emocje, musi dojść do wypadku na drodze. Ale jeśli nie, nie są one wyrażane. Niedawno, rozmawiając z rektorem z Jaén, mówiliśmy, że nigdzie w Biblii nie jest napisane, że msza musi być sztywną masą ciała. Ważną rzeczą jest przestrzeganie obrządku liturgicznego, ale to nie uniemożliwia emocjonalnej lub cielesnej ekspresji.
Być może w Europie obserwujemy większą egzaltację ciała poprzez tatuaże, piercing... Ale nie w celebracji liturgicznej. Odzyskanie cielesności w celebracji jest również sposobem na oczyszczenie koncepcji cielesności wśród młodych ludzi, zamiast kolczyków i tatuaży.
Kościół w Afryka przynosi ten luz w obrzędzie, aby zrozumieć, że moja wiara objawia się również poprzez ciało. Człowiek jest ciałem i duszą.
Kolejną różnicą jest znaczenie ofiarowania we Mszy. Z jednej strony jest to ofiara finansowa. Nie wiem zbyt wiele o sytuacji w Hiszpanii, ale moje doświadczenie we Włoszech, gdzie mieszkałem przez dziesięć lat, jest takie, że normalną rzeczą jest dawanie 50 centów. Zatraca się znaczenie ofiary jako wyrazu zjednoczenia swojego życia z darem Pana, co ma znaczenie materialne. Jest to bardzo żywe w Afryce. Jeśli społeczność widzi, że potrzebuje kościoła, nie czeka, aż biskup nakaże jego budowę. Zaczynają działać, zbierają datki i budują.
Być może dzieje się tak dlatego, że w Europie ludzie są przyzwyczajeni do tego, że księża są opłacani, ale tracą poczucie, że to ludzie wspierają kapłanów. Z drugiej strony jest ofiara materialna. W Afryce, oprócz pieniędzy, ofiarowuje się także rzeczy: kurczaki, jajka, zapałki, sól, mąkę, owoce... Te rzeczy są tak naprawdę ofiarą, dana osoba rezygnuje z nich i daje je kościołowi, a następnie ksiądz nimi zarządza: niektóre rzeczy pójdą na jego utrzymanie, ponieważ nie ma innego sposobu na utrzymanie siebie, a inne na rozdanie ubogim.
Jednak to, co zaobserwowałem w Europie, to fakt, że kiedy ofiarowuje się coś, co nie jest pieniędzmi, na mszach młodzieżowych lub dziecięcych, jest to ofiara symboliczna, na przykład: "Ofiaruję ci te buty jako reprezentację naszego chrześcijańskiego postępowania". Ale po mszy buty są zabierane, nie ma ofiary, aby przynajmniej te buty mogły służyć biednym, nie jest to prawdziwa ofiara.
Czy cały Kościół w Afryce utrzymuje się z ofiar, nikt nie otrzymuje pensji?
Nie, nikt nie otrzymuje wynagrodzenia. W Afryce nie ma czegoś takiego. Chyba że jest to ksiądz, który pracuje w szkole, wtedy otrzymuje pensję nauczyciela. Ale proboszcz czy biskup nie otrzymują pensji, żyją z ofiar mszalnych i tego, co ludzie dają, czy to finansowo, czy materialnie. Istnieje również dziesięcina na koniec miesiąca, która jest inną formą ofiary. W zależności od rodzaju wykonywanej pracy istnieje przypisana kwota, która tak naprawdę nie jest 10 %, jest symboliczna. Urzędnicy państwowi mają przydzieloną kwotę, która różni się od rolników czy studentów.
Ksiądz przeznacza to, co otrzymuje z dziesięcin i ofiar: na własne utrzymanie (od żywności po benzynę do samochodu, aby odprawiać msze w wioskach lub opiekować się chorymi), na rozwój i remonty kościoła oraz na potrzeby ubogich. Problem polega na tym, że parafie miejskie są bogatsze i żyją bardziej komfortowo, a parafie na wsiach są w większej potrzebie.
Wysłałeś kilku seminarzystów na studia na Uniwersytecie Nawarry w Pampelunie. Jak myślisz, w jaki sposób to doświadczenie może ich wzbogacić?
Pomysł wysyłania księży i seminarzystów na studia do Nawarry zrodził się, gdy studiowałem w Rzymie. Spotkałem tam księdza, który powiedział mi, że studiował w Nawarze. Dał mi kontakt do biskupa i znaleźliśmy miejsce dla pierwszego tanzańskiego księdza, który pojechał do Nawarry. Bidasoaz mojej diecezji Bunda. Kiedy był w Nawarze, odkrył, że seminarzyści również mogą pojechać, więc poprosiliśmy o nich na następny rok i zaczęliśmy ich wysyłać.
Biskup z tanzańskimi seminarzystami studiującymi w Bidasoa, Navarra.
Jest wiele korzyści dla seminarzystów i księży studiujących za granicą. Po pierwsze, w ten sposób widzą, że Kościół jest jeden, katolicki, apostolski i rzymski. Widzą powszechność i jedność Kościoła. Wszystkie instytuty i uniwersytety są dobrem Kościoła, więc są dla wszystkich. Studiowanie na jakimkolwiek uniwersytecie jest sposobem na doświadczenie w ciele, że Kościół jest jeden i że wszędzie są uniwersytety katolickie, a teologia jest taka sama.
Nie wszystkie seminaria mają system, który pozwala im przyjmować zagranicznych studentów. Bidasoa jest jednym z niewielu międzynarodowych seminariów, jest specjalnie zaprojektowany do formacji seminarzystów pochodzących z różnych części świata, nie jest seminarium diecezjalnym.
Z drugiej strony, nauczanie również wiąże się z tradycją. Nie można porównywać tradycji chrześcijańskiego życia i chrześcijańskich uniwersytetów, które ma Kościół w Europie, z tradycją w Tanzanii, która właśnie obchodziła 150 lat od przybycia pierwszych misjonarzy.
Kościół w Europie ma skarbnicę nauczania, biblioteki, książki, dobrze wyszkolonych nauczycieli, którzy są również badaczami i pisarzami, czego Afryka nie ma. Nie ma sensu mówić, że jesteśmy na tym samym poziomie.
Chodzi o to, aby otrzymali to szkolenie, aby mogli wnieść je do afrykańskiego kościoła i wzbogacić go.
Podczas tej wizyty w Hiszpanii miałem okazję zobaczyć wiele bibliotek i po raz pierwszy widziałem księgę pergaminową. Albo, na przykład, mam doktorat z liturgiki z Papieskiego Ateneum w San Anselmo i po raz pierwszy widziałem sakramentarz, pierwsze księgi liturgiczne. Studiowałem lub uczyłem się na pamięć rzeczy, których nigdy nie byłem w stanie fizycznie zobaczyć. Kościół w Afryce nie ma takiego bogactwa ani biblioteki, w której można by zobaczyć te rzeczy.
Z drugiej strony, w Afryce jesteśmy obrządku łacińskiego. W Egipcie istnieje obrządek koptyjski, ale zasadniczo jesteśmy obrządku łacińskiego. W Europie natomiast jest obrządek rzymski, mozarabski, ambrozjański... Podczas tej podróży do Hiszpanii po raz pierwszy miałem okazję uczestniczyć we mszy w obrządku mozarabskim.
Co więcej, w każdym lokalnym kościele istnieje pewna forma pobożności ludowej. Możliwość opuszczenia domu i zobaczenia innych kulturowych sposobów życia i wyrażania wiary jest wielkim bogactwem, ponieważ można się wielu rzeczy nauczyć. Pomaga także poznać to, co jest negatywne, aby zapobiec temu w diecezji pochodzenia.
Tradycja się pogłębia, to rozwój. W Afryce jeszcze tego nie mamy. Studiuje się, czym jest bazylika, ale w Afryce nie ma bazylik ani tak dużych budynków. Myślę, że w całej Afryce są dwa budynki, które można uznać za bazyliki. W Europie jest tak wiele historii i tak wiele stylów architektonicznych, z kościołami romańskimi, gotyckimi, barokowymi, renesansowymi, neoklasycznymi... To bogactwo.
Albo kanonicy katedralni, w Afryce to figura, która nie istnieje, ale tutaj widziałem, że jest bardzo powszechna. Studia w innej diecezji otwierają horyzonty i perspektywy.
Istniała afrykańska tradycja chrześcijańska, ale głównie w północnej części, a wraz z nadejściem islamu została utracona. Tak więc w Afryce istniała bariera komunikacyjna tego, co mogło być afrykańską tradycją wiary chrześcijańskiej.
Chciałbym również wezwać Kościół zachodni, aby nieco bardziej otworzył swoje drzwi. W Afryce brakuje nam tych korzeni historii, edukacji, tradycji liturgicznej... Jeśli nie jest to znane i nie jest pogłębiane, istnieje również ryzyko, że wiara afrykańska nie będzie miała korzeni. Bardzo by nam pomogło, gdyby Zachód bardziej otworzył swoje drzwi dla Kościoła afrykańskiego i ułatwił otrzymanie tego szkolenia. Konieczne jest wspieranie tej stanowczości w wierze.
I odwrotnie, jest to również korzyść dla Kościoła europejskiego. Kościół afrykański jest młody, nie boi się jeszcze powiedzieć "jestem katolikiem". To, że młodzi Afrykanie przychodzą do europejskiego Kościoła jest świadectwem. Jest to wiara bez strachu. Jest to także korzyść dla lokalnego kościoła, który może zobaczyć inny sposób przeżywania wiary. Wymiana jest korzystna dla wszystkich. Potrzebujemy siebie nawzajem, aby być naprawdę uniwersalni.
Jak wyglądał Twój proces powołania i co zachęciło Cię do przyjęcia święceń?
Pochodzę z chrześcijańskiej rodziny, a moje powołanie pojawiło się, gdy byłem dzieckiem. Pamiętam dwa kluczowe momenty. Kiedy miałem 5 lub 6 lat, biskup po raz pierwszy przybył na moją wyspę (pochodzę z Ukara, wyspy w archipelagu Ukerewe na Jeziorze Wiktorii). Właśnie skończyli budować pierwsze kigango w Bukiko, mojej rodzinnej wiosce, a biskup przybył, aby je zainaugurować. Pamiętam, jak witaliśmy biskupa, śpiewaliśmy... Biskup mówił o tym, jak ważne jest zaangażowanie rodziców w edukację swoich dzieci. Spośród wszystkich dzieci podszedł do mnie, położył mi rękę na głowie i powiedział: "Takie dziecko, jeśli będzie się uczyć, pewnego dnia może zostać księdzem".
Drugi moment nastąpił wkrótce potem. Na wyspie nie było księży, przyjeżdżali tylko na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Nie było mszy nawet w niedziele, ponieważ nie mieliśmy promu tak jak teraz, musieliśmy płynąć łodzią rybacką. Wiara w mojej wspólnocie została zachowana i rozpowszechniona przez katechistów, a ja również zostałem przez nich uformowany.
W tamtym roku mama zabrała mnie na mszę bożonarodzeniową i zostawiła mojego starszego brata pod opieką domu. Parafia jest bardzo daleko i musieliśmy iść pieszo, więc nie mogliśmy pójść wszyscy. Pamiętam, jak wszedłem do kościoła i po raz pierwszy zobaczyłem księdza. Powiedziałem: "Chcę być taki jak on". Potem studiowałem w niższym seminarium, a następnie w wyższym seminarium i zostałem wyświęcony na kapłana w 2006 roku. W 2021 roku zostałem konsekrowany na biskupa.
Jakie są główne wyzwania duszpasterskie w twojej diecezji?
Diecezja Bunda jest bardzo młoda, ma dwanaście lat, została erygowana w ostatnim roku papieża Benedykta XVI. Tak więc wciąż się rozwija.
Jedną z pierwszych trudności w diecezji są głęboko zakorzenione tradycje i zwyczaje, takie jak cześć lub strach przed niektórymi zwierzętami uważanymi za totemy. Na przykład, na wyspach, wąż pyton. Do tego stopnia, że gdybyśmy umieścili pytona, nawet martwego, przy drzwiach kościoła, nikt by tam nie wszedł, ponieważ uważają, że może ich przekląć, nawet jeśli są chrześcijanami.
Wiara w to, że pyton ma moc przeklinania ich, jest znacznie większa niż ich wiara chrześcijańska.
Gdyby przed drzwiami mojej parafii stał pyton, też bym tam nie wszedł.
(śmiech)
Ale bałbyś się go jak węża, a nie jak świętego zwierzęcia, które ma moc przeklinania cię żywego lub martwego.
Istnieją również zwyczaje, które są tak głęboko zakorzenione, że bardzo trudno jest je wykorzenić. Na przykład rytuały oczyszczające: jeśli zostaniesz wdową lub wdowcem, choć jest to bardziej powszechne wśród kobiet, musisz się oczyścić, a środkiem do tego jest spanie z innym mężczyzną. Albo poligamia. W niektórych plemionach bycie monogamicznym jest źle widziane, trzeba być poligamicznym, a to wpływa na życie chrześcijańskie, małżeństwo i rodziny. W szczególności mężczyznom z plemienia Kurya bardzo trudno jest przyjść na mszę z tego powodu.
Czasami zdarza się na przykład, że piąta żona chce zostać chrześcijanką. Prosi o chrzest, ale nadal żyje jako piąta żona. Jest to również problem duszpasterski związany z udzielaniem sakramentów.
Są też inne problemy administracyjne: nie mamy kurii, budynku do zarządzania sprawami. Stworzyliśmy oddział w salonie mojej rezydencji z trzema małymi biurami, ale nadal brakuje nam tej struktury, chociaż staramy się ją zdobyć.
Co więcej, diecezja Bunda jest diecezją ubogą. Aby mieć wyszkolonych księży do szkolenia ludności, potrzebne są pieniądze. Dlatego otrzymanie stypendium jest dla nas wielką pomocą.
Z drugiej strony mamy bardzo niewielu księży. Dlatego katechiści w naszej diecezji są bardzo ważni, ale muszą być dobrze wyszkoleni. Dwie duże prace, które obecnie prowadzimy, to budowa kurii i małej szkoły dla katechistów, z salami lekcyjnymi i biurem, która może również służyć jako miejsce rekolekcji, gdzie mogą udać się na weekend lub miesiąc i odbyć intensywny kurs w zakresie tematów duszpasterskich lub liturgii. Biorąc pod uwagę, że katechiści są kluczowym elementem ewangelizacji naszej diecezji, konieczne jest, aby mieli szkolenie zgodne z pracą, którą wykonują.
Podejmujemy małe kroki w kierunku rozwoju, ale wciąż jesteśmy na bardzo wczesnym etapie. Jesteśmy jednak bardzo podbudowani i idziemy naprzód.
Architekt i teolog Steven Schloeder stara się odpowiedzieć na współczesne wyzwania związane z budową kościołów katolickich, czerpiąc z symboliki, która towarzyszyła im na przestrzeni dziejów. W swojej książce Architektura w komunii (Ignatius Press), która nie została jeszcze przetłumaczona na język angielski, mówi o trzech głównych symbolach w języku architektury: ciele, świątyni i mieście.
W jaki sposób architektura symbolizuje i reprezentuje znaczenie tego, co jest obchodzone?
-Przede wszystkim budujemy kościoły dla celebracji liturgii, która z konieczności jest wspólnotowym wydarzeniem zgromadzonych razem wierzących w Chrystusa. Liturgia manifestuje Ciało Chrystusa. Kościół jest Ciałem Chrystusa i kontynuacją Ciała Chrystusa na ziemi. Jest to rzeczywistość fizyczna i duchowa, wieczna i doczesna, niebiańska i ziemska.
Bóg objawia się poprzez symbole, a Chrystus objawił nam znaczenie konkretnych symboli: symbolu ciała, krwi, Jego ukrzyżowania. Są to sakramentalne, skuteczne symbole, prawdziwa rzeczywistość, w której uczestniczymy. Liturgia jest zarówno materialna, jak i duchowa, wspólnotowa i hierarchiczna.
Kiedy zbliżamy się do kościoła z zewnątrz, z ulicy, pomaga nam to, że wygląda on jak kościół. Nie wszystkie współczesne kościoły wyglądają jak kościoły i jest to problem, którym należy się zająć. Kiedy zbliżamy się do kościoła, zbliżamy się do niebiańskiego Jeruzalem, Miasta Bożego, Ciała Chrystusa, Świątyni Ducha Świętego i myślę, że lokalna parafia lub katedra powinna być postrzegana jako obecność niebiańskiego Jeruzalem w naszym mieście. Jest to przerwa w tkance miasta, miejsce, w którym dzieje się coś świętego. W Księdze Objawienia pojawia się obraz niebiańskiego Jeruzalem, które zstępuje, Boga żyjącego pośród ludzi, i to jest to, co naprawdę powinniśmy widzieć, gdy widzimy kościół, i to, co nasze architektury powinny w jakiś sposób wyrażać.
Kiedy znajdujemy się wewnątrz Kościoła i zbliżamy się do ołtarza, język ołtarza pomaga nam zrozumieć, że wkraczamy w święte wydarzenie i święte miejsce. Bardzo ważny jest krucyfiks jako centralna ikona liturgii, jak powiedział kardynał Ratzinger.
To nie jest tylko posiłek, to nie jest tylko stół, to nie jest tylko zgromadzenie ludzi, ale ludzi na Ziemi i niebiańskiego Jeruzalem, Kościoła triumfującego. Myślę, że formalność języka architektury i rzeczy takie jak symetria, wysokość czy jakość materiałów mają fundamentalne znaczenie, ponieważ staramy się wyrazić coś, co jest niezwykle ważne. Wyrażamy znaczenie i godność poprzez wartość i sposób, w jaki traktujemy rzeczy w naszej kulturze materialnej.
Na przykład ołtarz to nie tylko drewniana deska, jak stół w jadalni. Dobre szaty liturgiczne, cenne przedmioty liturgiczne, takie jak kielich czy cyborium, dobre płótno i dobrej jakości kamień pomagają nam zrozumieć znaczenie tego, co się mówi. Następnie, oczywiście, są same teksty liturgiczne, modlitwy kapłana i odpowiedzi. To właśnie przekazuje intencję kościoła: złożenie tej doskonałej ofiary podczas mszy.
Dlatego właśnie istnieje dyscyplina liturgiczna: należy pościć przed przyjęciem Komunii, być w stanie łaski przed przyjęciem Komunii, odpowiednio się ubierać, mieć poczucie prawdziwej godności, jeśli chodzi o materialne otoczenie kościoła. Myślę, że jest to jedna z ważnych rzeczy w architekturze poprzednich pokoleń, że kościół był bardzo świadomy i celowy w swojej kulturze materialnej. architektoniczny.
Pokazało to, że było to coś bardzo ważnego i zasługiwało na naszą pełną uwagę.
Jak kościoły ewoluowały na przestrzeni czasu i jakie były najważniejsze punkty zwrotne?
-Wiemy, że początkowo wspólnoty spotykały się w domach. Bardzo wcześnie, w połowie II wieku, pojawiły się ślady konsekrowanych kościołów. Nie mamy na to dowodów archeologicznych, ponieważ zostały one utracone. Najwcześniejsze zachowane kościoły pochodzą z około sto lat później, ale mamy dowody w postaci dokumentów pisanych, że kościoły istniały około sto lat wcześniej, widoczne budynki, które można było zidentyfikować jako miejsca kultu. Chrześcijanie osiedlali się w społecznościach, które mogły posiadać ziemię i budować. Miało to miejsce bardzo wcześnie w historii chrześcijaństwa. Przed Konstantynem, podczas prześladowań na przełomie III i IV wieku, Laktancjusz, na przykład, historyk, mówi o niszczeniu dużych budynków w ramach prześladowań. Tak więc Kościół miał silną tożsamość, jeśli chodzi o pozostawienie swojego śladu w mieście lub wiosce.
Euzebiusz ma fantastyczny fragment w swoim Historia o poświęceniu katedry w Tyrze, który mówi o symbolice, pięknie i znaczeniu budynku. Myślę, że Euzebiusz nie wymyśla tego języka architektury kościelnej, ale istniała już ugruntowana wiedza na temat tego, czym powinien być kościół, ponieważ pisze na początku IV wieku i ma w pełni ukształtowaną teologię architektury, która, jak sądzę, nie przyszła do niego niespodziewanie, ale wyraża to, co Kościół już kultywował. Tak więc istniały już monumentalne budynki, które były ważne i rozpoznawalne.
Być może za czasów Konstantyna, który jest głową Euzebiusza, Kościół prawdopodobnie przyjął formalność naśladującą dwór królewski, jak przystało na Króla Królów, Pana Panów. W tym czasie przyjęto plan bazyliki, tradycyjną formę kościoła, która pojawiła się w III wieku i prawdopodobnie nieco wcześniej. Od tego momentu nastąpiła seria innowacji stylistycznych: architektura bizantyjska, romańska, gotycka...
Chodzi o to, że każdy z tych stylów podąża za wzorcem. Znajdujemy podobieństwo w formalnym języku architektury. Przede wszystkim jest to język związany z ciałem: symetryczny i hierarchiczny (mamy głowę, klatkę piersiową, nogi...). I to jest coś cennego, co moim zdaniem musimy odzyskać zarówno w architekturze, jak i w sztuce: ponownie spotkać się z naszym ciałem w sensie sakramentalnym.
W kościele w kształcie krzyża głowa jest absydą, gdzie znajduje się siedziba biskupa, ponieważ reprezentuje Chrystusa rządzącego Kościołem, transept jest klatką piersiową, gdzie znajduje się ołtarz, serce; stamtąd wychodzą ramiona, a stopy są wejściem, ponieważ wchodzisz do Kościoła. Istnieje symboliczny sposób myślenia związany z ciałem.
Wierzę również, że odnosi się to do Wcielenia i broni go jako "logosu", który jest komunikatywny, formacyjny i tworzy rzeczywistość. Wcielenie Chrystusa w ludzkie ciało jest zawsze naszym wzorem do zrozumienia, kim jesteśmy jako osoby i jako Kościół. Natychmiast przypomina nam się św. Paweł (1 Kor 12:12).
Istnieje również język związany ze świątynią, Namiotem Spotkania i świątynią Salomona. Sam Chrystus mówi o swoim ciele jako o "świątyni". On sam ustanawia te relacje. Rozwija to święty Paweł, a także Euzebiusz. Zawsze myślimy o formie symbolicznie. W architekturze staramy się wyrazić głębszą prawdę.
W Objawieniu 21-22 widzimy, że przybytek zostaje przekształcony w miasto. Jeśli spojrzymy na gotycki kościół, to sposób, w jaki jest on przedstawiony, jest genialny: każda część budynku, cyborium lub baldachim nad ołtarzem, jest małym budynkiem. Przypory na zewnątrz budynku to małe kapliczki, a wszystkie kapliczki to małe domy, które tworzą miasto. Nawy i korytarze są jak drogi. Istnieją bezpośrednie analogie, które pomagają nam zrozumieć to wzajemne połączenie między ciałem, świątynią i miastem.
Przez wieki, niezależnie od stylu kościoła, jest to główny język, który w jakiś sposób odnosi się do faktu, że jesteśmy ciałem i żyjemy w budynkach, domach, które są domem rodzinnym, kościołem domowym. Ma to fundamentalne znaczenie dla znaczenia rodziny jako centralnego jądra społeczeństwa. Leży to również u podstaw koncepcji, że jesteśmy istotami społecznymi i musimy żyć we wspólnocie, aby się rozwijać. Kościół jako budynek i teologia architektury powinny w jakiś sposób reprezentować to wszystko. Są to koncepcje wierne sposobowi, w jaki Bóg nam się objawił: Ciało Chrystusa i Kościół jako świątynia, jako niebiańskie miasto.
Następnie dochodzimy do XX wieku, który jest radykalną przerwą. Szczególnie w Niemczech, dzięki pracy Rudolfa Schwarza i Bauhausu. Wiele innych osób, które nie były częścią Bauhausu, robiło podobne rzeczy, ale mówimy ogólnie o architekturze modernistycznej.
Kościoły przestają być hierarchiczne i zaczynają przybierać okrągłe formy. Niemieccy luteranie i katolicy zaczynają bawić się innymi, bardziej scentralizowanymi formami. I w tym momencie myślę, że straciliśmy jedność kościoła jako symbolicznej prezentacji niebiańskiej rzeczywistości. Nie chodzi o to, że jest on całkowicie oderwany od tego, co było wcześniej, ale scentralizowana forma, która generalnie ma jakąś formę przypominającą namiot, jest zdecydowanym zerwaniem ciągłości, która istniała 1900 lat wcześniej. Stała się ona główną formą architektury sakralnej w Europie i Ameryce, zwłaszcza po II wojnie światowej i powstaniu modernizmu. Wiele miast w Europie, które zostały zbombardowane, zostało odbudowanych w modernistycznych formach.
Jaka była ewolucja baptysterium i jego symboliki?
-Najważniejszą rzeczą w chrzcie jest to, że jest on jednym z sakramentów inicjacji, wprowadzającym nas do Ciała Chrystusa. We wcześniejszym obrzędzie, przed zmianami z lat sześćdziesiątych, istniał bardzo interesujący język związany z przejściem z obszaru ciemności do królestwa życia. Była seria modlitw, gdy osoba po raz pierwszy wchodziła do kościoła, ponieważ była wprowadzana do Królestwa. W tamtych czasach baptysterium było ogrodzone, z płotem wokół niego lub jakimś rodzajem urządzenia ochronnego, ponieważ istniało poczucie przywrócenia pierwotnej niewinności i prawości, a bramy raju zostały dla nas otwarte. Chrzest jest wejściem do Kościoła, do Królestwa Bożego, z ciemności i chaosu, a światło staje się bardzo ważnym elementem.
Teraz zwykle chrzcielnica jest umieszczana przy wejściu do kościoła, co nie jest błędem, w rzeczywistości jest to wejście do kościoła, ale często jest umieszczana w jednej linii z ołtarzem, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych. Ponieważ w Ameryce w latach pięćdziesiątych XX wieku niemiecki liturgista opublikował książkę, w której powiedział, że najważniejszą rzeczą jest ołtarz, a następnie baptysterium, a wszyscy gromadzą się wokół obu. Więc ustawiają się w szeregu i wszyscy muszą iść wokół baptysterium, nie można mieć prostej procesji. Stało się to motywem stylistycznym.
Symbolem, który został utracony, jest to, że chrzcielnica jest również miejscem śmierci, gdzie umieramy dla naszych grzechów i stajemy się nowym człowiekiem. Baptysterium jest łonem, w którym rodzą się chrześcijanie, ale także grobem, w którym umieramy i rodzimy się w Chrystusie. Stare modele mogą być już nieaktualne: jeśli spojrzymy na niektóre słynne baptysteria, takie jak te w Pizie, Florencji czy Rawennie, mają one zazwyczaj kształt ośmiokąta, oparty na rzymskim mauzoleum. Musimy jednak znaleźć sposób na wyrażenie różnych znaczeń baptysterium: wody, życia, śmierci, włączenia w Ciało Chrystusa. My, architekci, bawimy się językiem bogatym w symbolikę, za pomocą którego staramy się przekazać i wesprzeć to, czego Kościół stara się nas nauczyć, a baptysterium jest w tym sensie mikrokosmosem.
Uważam, że w architekturze w ciągu ostatnich dwudziestu lat pracowaliśmy nad odzyskaniem sakramentalnego wymiaru budynku.
A konfesjonał?
-To, co wiemy o spowiedzi, to to, że w dawnych czasach, kiedy mordercy byli w drodze na egzekucję, wołali: "Zgrzeszyłem, módlcie się za mnie". Mamy na to pewne dokumenty. We wczesnym kościele do spowiedzi można było przystąpić raz w życiu, więc zwykle miało to miejsce pod koniec życia. Trzeba było stanąć na schodach kościoła i wyznać swoje grzechy biskupowi. I wszyscy o tym wiedzieli. Myślę więc, że rozsądne było rozwinięcie prywatnej spowiedzi z bardziej duszpasterskiej perspektywy, która została szczególnie rozwinięta przez mnichów w Irlandii.
W dzisiejszych czasach widziałem konfesjonały, które mają szklane kabiny, jak przestrzeń biurowa, ze stołem dla penitenta i spowiednika. Jest to bardzo transakcyjne. Myślę, że musimy odzyskać poczucie spowiedzi jako sakramentu, który zasługuje na własną przestrzeń, taką jak barokowy konfesjonał, w którym ksiądz znajduje się w centrum, a po obu stronach jest miejsce dla penitentów. Staje się ona obiektem w przestrzeni, w miejscu sakramentu.
W ciągu ostatnich dwudziestu lat nastąpiła rewizja znaczenia prywatnej, dyskretnej i anonimowej spowiedzi, zarówno dla kapłana, jak i penitenta. Jest to spotkanie z Chrystusem za pośrednictwem szafarza i słów kapłana Chrystusa. Znajdujemy się w interesującym okresie rozwoju architektury sakralnej, gdzie mamy kapłana twarzą w twarz i zapoznajemy się z nim, i to samo dotyczy spowiedzi.
Jako teolog i architekt staram się dopracować język aranżacji architektonicznej i formy, tak aby wspierał to, co Kościół robi sakramentalnie.
Jakie cechy muszą mieć elementy sanktuarium i co należy wziąć pod uwagę podczas ich budowy?
-Ołtarz jest centralny i dominujący, a ambo jest miejscem głoszenia. W czasach św. Jana Pawła II powstała koncepcja "dwóch stołów": stołu ofiary i stołu Słowa. Myślę, że ważne jest ustanowienie relacji między głoszonym Słowem a Słowem jako chlebem (Mt 4, 4). Są to dwa elementy, które powinny być architektonicznie powiązane.
Następnie mamy również miejsce rezerwacji eucharystycznej, tabernakulum. Nie wiem, jak wygląda sytuacja w Hiszpanii, ale kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych był duży ruch, aby wydzielić tabernakulum do osobnej kaplicy. Było to w pewnym sensie narzucone przez liturgistów. Obecnie tendencja jest taka, aby przywrócić tabernakulum w świątyni, i myślę, że słusznie. Jednym z argumentów było to, że skoro kapłan stoi teraz twarzą do zgromadzenia, to odwraca się plecami do tabernakulum.
Ale język przybytku już to rozwiązuje. Jest to Namiot Spotkania. Jest odpowiednio nieprzezroczysty, solidny i przykryty, więc jest to jego własny pokój, jego własna święta przestrzeń, gdy jest odpowiednio skonstruowany. To ten sam język "ukrywania" lub "zasłaniania", który występuje w Namiocie Spotkania lub w świątyni Salomona. Kiedy drzwi są zamknięte, życie może toczyć się dalej. Kiedy są otwarte, widzimy Pana w Jego chwale, w shehinah. To pozwala nam żyć w obecności Boga. Bo jeśli widzimy Boga twarzą w twarz, co możemy zrobić poza padnięciem na kolana w uwielbieniu?
Myślę, że punkt, w którym teraz jesteśmy, przywracając tabernakulum na jego pierwotne miejsce, działa, ponieważ kiedy wchodzimy do kościoła, klękamy przed Panem, który jest w tabernakulum, nie musimy się rozglądać, aby Go znaleźć.
Jeśli chodzi o stolicę biskupią, dokumenty kościelne wskazują, że podkreśla ona obecność kapłana jako Chrystusa, który przewodniczy swojemu ludowi. Kapłan reprezentuje biskupa. Jest to miejsce godności, miejsce przewodniczącyKościół nie mówi nam o tym zbyt wiele. Kościół nie mówi nam zbyt wiele na ten temat. W niektórych starszych dokumentach mówi się o tym, że siedzenie powinno znajdować się na szczycie, w najwyższym punkcie sanktuarium, ale nie powinno wyglądać jak tron. Jeśli jednak spojrzeć na jakikolwiek królewski tron, to zawsze znajduje się on w najwyższym miejscu, w centrum. Język tego miejsca zawiera więc mieszane przesłania. Jest to miejsce służby, miejsce przewodniczenia, ale nie powinno być tronem ani katedrą.
Jest też sam krucyfiks. Według słów kardynała Ratzingera jest to centralna ikona liturgii, ponieważ wszystko ma związek z drewnem krzyża, ukrzyżowaniem Chrystusa i Jego śmiercią na krzyżu. Gdzie więc jest najlepsze miejsce, aby go umieścić? Co on reprezentuje? Nie modlimy się do krzyża, nie modlimy się do Chrystusa, uczestniczymy z Chrystusem w Jego ofierze dla Ojca, i to jest teologia krzyża, to jest centralne przesłanie mszy w jej sakramentalnym, kapłańskim i ofiarniczym sensie.
Chrystus Najwyższy Kapłan ofiarujący się na krzyżu. Przy Święto wiaryRatzinger powiedział, że krucyfiks staje się otwartym ikonostasem, na który spogląda zarówno kapłan, jak i zgromadzeni. Znajduje się pośrodku, nad ołtarzem, i myślę, że jest to cenne i rozsądne miejsce, staje się punktem odniesienia wspólnym dla całego Kościoła w modlitwie, kapłana służebnego i królewskiego kapłaństwa, chrztu, ofiarowania naszego życia zjednoczonego z ministrem w jednym kapłanie.
Taka jest dynamika liturgii, którą krzyż powinien wspierać. Ma to znaczenie dla rozwoju teologii świeckich jako członków kapłaństwa chrzcielnego. I to było bardzo jasne przesłanie w dokumentach Soboru Watykańskiego II, że naprawdę istnieje ofiara, do której złożenia my, świeccy, jesteśmy wezwani, a jest to ofiara z listu św. Pawła do Rzymian: stawcie się "ofiarą żywą, świętą, Bogu przyjemną" (Rz 12,1). Wierzę więc, że jesteśmy wezwani, by wziąć całe nasze życie i przynieść je na ołtarz. Składając ofiarę chleba i wina, ofiarowujemy nasze serca Chrystusowi, aby je uzdrowił, a także ofiarowujemy nasze własne życie.
Rimini połączy naukowców, intelektualistów i artystów w wydarzeniu kulturalnym
44. edycja Spotkania na rzecz Przyjaźni między Narodami odbędzie się w Rimini w dniach 20-25 sierpnia 2023 roku. W tym roku wydarzenie skupi się na temacie "Ludzka egzystencja to niewyczerpana przyjaźń".
Loreto Rios-18 września 2023 r.-Czas czytania: 3minuty
Na stronie Spotkanie Przyjaźni Ludowej rozpocznie się w niedzielę 20 sierpnia mszą świętą pod przewodnictwem kardynała Matteo Zuppiego i koncelebrowaną przez biskupa Rimini, Nicolò Anselmiego.
Historia spotkania
Zorganizowany przez katolicki ruch Komunia i wyzwoleniePierwsza edycja spotkania odbyła się w 1980 roku. W 2008 r. komitet promujący, który był stowarzyszeniem od 8 grudnia 1980 r., przekształcił się w Fundację Spotkania dla Przyjaźni Między Narodami, która jest odpowiedzialna za coroczną organizację spotkania.
Fundacja ta, jak czytamy na stronie internetowej, "narodziła się z pragnienia kilku przyjaciół, aby spotkać się, poznać i przywieźć do Rimini wszystko, co piękne i dobre w kulturze" naszych czasów. Fundacja Spotkania "opiera się na pragnieniu i pasji, które każdy człowiek ma w swoim sercu, aby stworzyć wspólną płaszczyznę spotkania i dialogu". Wolontariusze są kluczowym filarem w organizacji wydarzenia, łącząc "wspólnie" swoje skłonności "ku prawdzie, dobru i pięknu".
W ciągu siedmiu sierpniowych dni Spotkanie gromadzi co roku ważne osobistości z różnych dziedzin akademickich i artystycznych oraz z różnych religii i kultur i jest określane jako "najbardziej partycypacyjny festiwal kulturalny na świecie" oraz "miejsce przyjaźni, w którym można budować pokój, współistnienie i przyjaźń między narodami".
Program jest bardzo zróżnicowany: obejmuje wykłady na różne tematy (ekonomia, sztuka, literatura, nauka, polityka...), okrągłe stoły, wystawy, koncerty i przedstawienia teatralne.
Wydanie 2023
Motto edycji 2023, "Ludzka egzystencja jest niewyczerpaną przyjaźnią", jest "zaproszeniem do odkrycia głębszego znaczenia przyjaźni, jej generatywnej siły, jej źródeł i perspektyw dla istnienia każdej istoty ludzkiej i dla budowy nowego społeczeństwa". Przyjaźń zawsze była w centrum pragnienia ludzkiego serca; jest darem, którego nikt nie może sobie odebrać.
W tym roku program obejmie między innymi tematy związane z edukacją, odpowiedzialnością prasy, nauką, fizyką, polityką, przyjaźnią w Biblii, fuzją jądrową, powołaniem w pracy, encykliką Fratelli Tutti, rozumem i wiarą, sztuczną inteligencją, zdrowiem, demografią, literaturą i poezją, architekturą, niebieską i cyrkularną gospodarką, naturą.
Tolkien, Dostojewski i moto GP
Niektóre z najważniejszych wydarzeń to spotkanie z prezydentem Włoch, Sergio Mattarellą, w piątek 25, oraz wywiad z Marco Bezzecchim, zawodnikiem Moto GP. Odbędzie się również konkurs muzyczny Meeting Music Contest oraz warsztaty kreatywnego pisania.
W odniesieniu do sztuk performatywnych na uwagę zasługuje inscenizacja "Snu śmiesznego człowieka" Dostojewskiego z udziałem ikony włoskiego teatru Gabriele Lavii oraz koncert "Serce we wszystkim" poświęcony chirurgowi i pedagogowi Enzo Piccininiemu, który jest w trakcie procesu beatyfikacyjnego.
Tolkien będzie również obecny w programie z wykładem "Misja Froda: jednostka i firma we "Władcy Pierścieni". 50 lat po śmierci Tolkiena", wygłoszonym przez Giuseppe Pezziniego, profesora Corpus Christi College w Oksfordzie i Paolo Prosperi, kapłana Bractwa Świętego Karola Boromeusza.
Spotkanie obejmie również prezentacje, które przypomną takie osobistości jak Aldo Moro, Lorenzo Milani, Dorothy Day, wenezuelski błogosławiony José Gregorio Hernández, błogosławiony Pino Puglisi i Japończyk Takashi Pablo Nagai, lekarz, który przeżył wybuch bomby atomowej i jest w trakcie procesu beatyfikacyjnego, o którym Ediciones Encuentro wydało niedawno książkę pt.To, co nigdy nie umiera". Ten ostatni artykuł, zatytułowany "Niewyczerpane przyjaźnie. To, co nigdy nie umiera. Postać Takashiego Nagai", weźmie udział Paola Marenco, wiceprzewodnicząca Komitetu Przyjaciół Takashiego i Midori Nagai.
Przesłanie papieża
Z okazji Spotkania, papież wysłał wiadomość do biskupa Rimini, monsignora Nicolò Anselmi, za pośrednictwem kardynała sekretarza stanu Pietro Parolina, w której podkreślił, że Spotkanie na rzecz Przyjaźni między Narodami stara się "być miejscem przyjaźni między osobami i narodami, otwierając drogi spotkania i dialogu".
Wreszcie, komunikat podkreśla, że "papież Franciszek ma nadzieję, że Spotkanie na rzecz Przyjaźni między Narodami będzie nadal promować kulturę spotkania, otwartą dla wszystkich, nie wykluczając nikogo, ponieważ w każdym jest odbicie Ojca (...). Niech każdy z uczestników nauczy się trochę zbliżać do innych na wzór Jezusa (...)".
Ana i Gerardo przeszli przez trudną próbę niewierności. Wnieśli sprawę do rozwód. W dniu, w którym miał zostać złożony ostateczny podpis, zrobiła to, ale on się powstrzymał. Coś w głębi duszy mówiło mu, że to niczego nie rozwiąże. Pomyślał o swoich dzieciach, porzucił swoje kryteria i w imię Boga zdecydował się nie podpisywać: "Nie chcę rozwodu", powiedział prawnikowi. Wstał i wyszedł stamtąd zdeterminowany, by walczyć o jedność swojej rodziny.
Ana była wewnętrznie zadowolona z tego czynu. Zdała sobie sprawę, że nie chce położyć kresu jego małżeństwoChciałem tylko położyć kres ich problemom. Od tego czasu oboje na nowo rozpoczęli swój związek. Wybaczyli sobie nawzajem, odnowili swój dom, rozumiejąc, że tylko Bóg daje nam zdolność do prawdziwej miłości, do wybaczania tego, co wydaje się niewybaczalne, do umierania dla większego dobra.
Dziś rodzina Gerardo i Any służy Panu, są świadkami owoców przebaczenia i głoszą je z entuzjazmem.
Nauczanie Chrystusa
Przebaczenie nie jest rzeczą ludzką, lecz boską. Nie możemy wybaczyć tego, co uważamy za niewybaczalne. W głębi serca czujemy, że nie chcę, to niesprawiedliwe, nie zasługuję na to, dlaczego ja?
Tylko Jezus Chrystus mówi o przebaczeniu, które jest niezbędne do życia. Nikt inny, żaden inny sposób myślenia nie podchodzi do przebaczenia tak jak On. Nasze prawdziwe poszukiwanie sprawiedliwości potwierdza: "kto czyni, ten płaci".
Ale Bóg przybywa na ziemię i jego słowa wprawiają nas w zakłopotanie:
"Bądźcie dla siebie nawzajem życzliwi i współczujący, i przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak Bóg przebaczył wam w Chrystusie" (Ef 4:32).
"Jeśli bowiem przebaczycie innym ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski" (Mt 6:14).
"Tak więc musicie się wzajemnie tolerować i przebaczać sobie nawzajem, jeśli ktoś ma jakąś skargę przeciwko drugiemu. Jak Pan wam przebaczył, tak i wy przebaczajcie" (Kol 3:13).
"Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. Nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni. Przebaczajcie, a będzie wam przebaczone" (Łk 6:37).
"Piotr przyszedł do Jezusa i zapytał: 'Panie, ile razy mam przebaczyć mojemu bratu, który zgrzeszy przeciwko mnie? Do siedmiu razy? -Jezus mu odpowiedział: "Powiadam ci, nie siedem razy, lecz siedemdziesiąt siedem razy"" (Mt 18:21-22).
Nie chcemy wybaczać, ale zdajemy sobie sprawę, że jest to konieczne. Myślisz o swoich dzieciach, które kochasz i nie chcesz, by cierpiały. Nagle zdajesz sobie sprawę, że możesz je uratować, rezygnując z siebie. Być może zaczynasz rozumieć, że Bóg zrobił to samo dla ciebie. "Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity" (J 12:24).
W dzisiejszych czasach domy i serca są łamane z powodu niewierności. Podczas gdy konieczne jest położenie kresu tej pladze i życie w wiernej miłości, konieczne jest również wzmocnienie miłości w rodzinie poprzez chrześcijańskie przebaczenie, prawdziwe przebaczenie, które buduje, które odbudowuje z wiary i kładzie kres złu w jedyny możliwy sposób: w obfitości dobra!
J. Marrodán: "Bardziej niż kiedykolwiek jesteśmy wezwani do poszukiwania wspólnej płaszczyzny".
Javier Marrodán, dziennikarz i profesor na Wydziale Komunikacji Uniwersytetu Nawarry, został wyświęcony na kapłana 20 maja przez koreańskiego kardynała Lazzaro You Heung-sika, prefekta Dykasterii ds. Duchowieństwa, wraz z 24 innymi członkami Opus Dei. Po prawie 100 dniach od święceń kapłańskich rozmawia z Omnes z Sewilli o swojej pracy duszpasterskiej i bieżących sprawach.
Francisco Otamendi-18 września 2023 r.-Czas czytania: 6minuty
Nie było możliwe przeprowadzenie wywiadu z Javierem Marrodánem z Nawarry, kiedy został wyświęcony na księdza w Rzymie przez Kardynał Korei Lazzaro You Heung-sik, prefekt duchowieństwa. Teraz, po prawie 100 dniach bycia księdzem, rozmawia z Omnes o niektórych swoich obawach.
Na przykład jego "podziw" dla Alberta Camusa, który był obiektem jego praca doktorska. Marrodán jest poruszony faktem, że "ktoś rzekomo daleki od Boga i Kościoła, jak Albert Camus, proponuje sposób życia tak bliski Ewangelii, i że czyni to w tak przekonujący i autentyczny sposób".
Częściowo z tego powodu uważa on, że "dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek jesteśmy wezwani do szukania punktów zbieżnych i odkrywania w innych trosk i aspiracji związanych z naszymi własnymi", i podaje przykład Jezusa z Samarytanką przy studni Sychar, co można zobaczyć w wywiadzie.
Javier Marrodán komentuje "pasję ewangelizowania poprzez radość", którą Papież FranciszekJeśli chodzi o "miłość do wrogów", zauważa, że "nie jest zwyczajem mieć zdeklarowanych lub agresywnych wrogów, ale prawie każdy z nas trzyma swoje małe czarne listy w jakimś zakątku naszej duszy. Wyjście z tej spirali to prawdziwa rewolucja.
Jesteś księdzem od trzech miesięcy. Czy te pierwsze sto dni przebiegają tak, jak sobie wyobrażałeś? Jak wygląda Twoje zadanie duszpasterskie? Co podkreślił Ci kardynał Lazzaro You Heung-sik podczas święceń?
-Zadebiutowałem jako ksiądz w Sewilli. Mieszkam w Colegio Mayor Almonte i na razie uczestniczę w niektórych działaniach związanych z pracą Opus Dei: rekolekcje, niektóre rekolekcje, medytacje dla młodych ludzi, obóz dla dziewcząt w Sierra de Cazorla... Pomagam także w kościele Señor San José. Kardynał Lazzaro You Heung-sik przypomniał nam w homilii święceń, że sam Chrystus przemówi przez nas, że przez nasze ręce udzieli rozgrzeszenia za grzechy i pojedna wiernych z Ojcem.
Prawie każdego dnia spędzam trochę czasu w konfesjonale i zawsze staram się pamiętać o ojcu z przypowieści o synu marnotrawnym: mam nadzieję, że Bóg może mnie użyć, aby przyjąć wszystkich, którzy przychodzą, nie chciałbym w żaden sposób zepsuć ani utrudnić Jego miłosierdzia. Papież Franciszek napisał do 25 księży, którzy zostali wyświęceni w maju, że "Bożym stylem jest współczucie, bliskość i czułość". Prałat Opus Dei poprosił nas również, abyśmy byli gościnni, abyśmy siali nadzieję. Mam nadzieję, że nigdy nie odejdę od tych współrzędnych.
Pracował w Diario de Navarrabył również nauczycielem. Często mówi się, że "dziennikarstwo to kapłaństwo". Jak to widzisz i czy nadal będziesz opowiadał historie?
- Myślę, że można powiedzieć, że dziennikarstwo polega zasadniczo na dostarczaniu informacji, aby społeczeństwo miało więcej i lepszych elementów osądu, aby ludzie mogli podejmować decyzje bardziej swobodnie. W tym sensie można mówić o pewnej ciągłości zawodowej: w końcu ksiądz również stara się skutecznie przekazywać dobrą nowinę Ewangelii.
Jest jednak jedna ważna różnica, którą zauważyłem już w tych pierwszych tygodniach pracy duszpasterskiej. Jako dziennikarz od dawna byłem zaangażowany w odkrywanie i dokumentowanie historii, a następnie opowiadanie ich, i był bardzo jasny cel, który jest prawie założeniem pracy w wiadomościach: chodzi o opowiadanie historii dla kogoś.
Jako ksiądz, historie, które poznaję i słyszę, nie należą do mnie, nie przychodzą do mnie, aby je spisać lub dokończyć: są to historie, które wielu ludzi wkłada w moje ręce, abym mógł je przedstawić Bogu, abym mógł je opowiedzieć tylko Jemu. W tym sensie różnica jest głęboka.
Każdego dnia, kiedy zbliżam się do ołtarza, aby odprawić mszę świętą, niosę ze sobą zmartwienia, grzechy, złudzenia, kłopoty, radości i łzy tych, którzy zwrócili się do Boga za moim pośrednictwem, czasem nieświadomie. Nadal są historie, a ja nadal jestem pośrednikiem, ale teraz obracam się na innej orbicie, na orbicie Boga.
Twoja najnowsza książka to "Ciągnąc nić". Co chciałeś nam w niej przekazać?
-Myślę, że główną cechą tej książki jest właśnie to, że nie chciałem nic mówić. Zacząłem ją pisać podczas pierwszego odosobnienia, w nieco improwizowany sposób, bez żadnych aspiracji redakcyjnych. Poświęciłem się przede wszystkim zbieraniu rozproszonych historii, które już napisałem, historii ludzi i wydarzeń, które były dla mnie ważne z różnych bardzo osobistych powodów. Wtedy zobaczyłem, że cały ten materiał można uporządkować i zebrać razem, że ma to sens. Podtytuł w pewien sposób to podsumowuje: Wszystkie historie, które doprowadziły mnie do Rzymu"..
Przypuszczam, że w sercu ta książka jest hymnem dziękczynnym dla Boga, który skrzyżował moje ścieżki z tak wieloma dobrymi, interesującymi i niezapomnianymi ludźmi. Daje też pewne wskazówki co do zmiany kierunku, jaki obrałem w tym momencie życia.
Jesteś członkiem Opus Dei od 41 lat. Jak zauważyłeś, że Bóg powołuje Cię do kapłaństwa? Czy możesz udzielić kilku rad, jak żyć pasją ewangelizacji z radością, o co prosi papież?
-Rozważałem możliwość kapłaństwa przy wielu okazjach, ale był bardzo konkretny dzień w 2018 roku, kiedy zobaczyłem to znacznie wyraźniej. Myślę, że słowo 'call'. Wyczułem, że Jezus Chrystus zachęca mnie, abym spędził nadchodzące lata, starając się wykonywać Jego pracę w sposób służebny, przekazując Jego przesłania, pomagając Mu w udzielaniu sakramentów, angażując się w pełni w wielki "szpital polowy", jakim jest Kościół - wyrażenie papieża Franciszka - starając się być jednym z kapłanów. "święty, uczony, pokorny, wesoły i wysportowany". czego pragnął święty Josemaria. Podoba mi się wyrażenie pomaganie Bogu którego użyła Etty Hillesum, na tym będę się starał skupić od teraz.
Jeśli chodzi o pasję, o której mówi Papież, myślę, że jednym z kluczy jest właśnie ewangelizacja przez radość: my, chrześcijanie, mamy więcej i lepsze powody niż ktokolwiek inny, aby być szczęśliwymi pomimo wszystko, aby oferować najlepszą wersję siebie, aby czuć się swobodnie w świecie. Wszystko to ma swoje źródło w osobistym spotkaniu każdego z nas z Jezusem: jeśli pozwolimy, by On nas wyzwał i pokochał, przestaniemy być pielgrzymami, a staniemy się apostołami. "Radość jest misją", powtórzył papież kilka razy w pamiętnym Czuwanie ŚDM w Lizbonie.
Czasami spotykamy się ze stanowiskami społecznymi i politycznymi, które wydają się nie do pogodzenia. Jak z punktu widzenia profesora komunikacji, a teraz księdza, pogodzić antagonistyczne stanowiska z uzasadnioną obroną, na przykład, chrześcijańskiej wizji społeczeństwa, która podkreśla godność osoby ludzkiej?
- W latach spędzonych w Rzymie ukończyłem studia z teologii moralnej i obroniłem pracę doktorską zatytułowaną "Teologiczny i moralny wymiar literatury. Przypadek Alberta Camusa". Albertem Camusem zainteresowałem się wiele lat temu, kiedy przeczytałem pierwszy rozdział pierwszego tomu 20th Century Literature and Christianity, autorstwa wielkiego Charlesa Moellera, belgijskiego księdza, który nawiązał bardzo interesujący dialog z punktu widzenia wiary z wielkimi autorami swoich czasów.
Podziwiam i jestem poruszony faktem, że ktoś rzekomo daleki od Boga i Kościoła, jak Albert Camus, proponuje sposób życia tak bliski Ewangelii, i że czyni to w tak przekonujący i autentyczny sposób. Zaryzykowałem tę tezę, ponieważ pociągał mnie pomysł zbudowania pomostu do Camusa z brzegu teologii. Czasami ograniczamy nasze relacje do tych ludzi lub instytucji, z którymi jesteśmy całkowicie zestrojeni.
Zjawisko to można zaobserwować w matematyczny sposób w sieciach społecznościowych, które oferują tendencyjność potwierdzającą, ale coś podobnego dzieje się w polityce i społeczeństwie, tak często podzielonym przez antagonistyczne stanowiska, o których wspomniałeś w swoim pytaniu. Wierzę, że dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, jesteśmy wezwani do szukania wspólnej płaszczyzny i odkrywania w innych obaw i aspiracji podobnych do naszych własnych. Samarytanka przy studni w Sychar prowadziła moralnie nieuporządkowane życie, ale była przede wszystkim osobą poszukującą. Jezus wykorzystał jej tęsknotę i ukierunkował ją w sposób, jakiego nie mogła sobie wyobrazić.
Jezus powiedział: miłujcie waszych nieprzyjaciół, módlcie się za tych, którzy was prześladują. W 1932 r. św. Josemaria postarał się, aby obraz z tymi słowami Jezusa został umieszczony w centrach Dzieła: "Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali".Jakieś uwagi?
Jednym z najbardziej rewolucyjnych przesłań Ewangelii jest miłość do nieprzyjaciół. Nie jest rzeczą zwyczajną mieć zdeklarowanych lub agresywnych wrogów, ale prawie każdy z nas trzyma w jakimś zakątku swojej duszy naszą małą czarną listę. Wyjście z tej spirali jest prawdziwą rewolucją. Myślę, że nowość przykazania Jezusa ma tyle wspólnego z faktem, że zostało ono po raz pierwszy zaproponowane przez Niego, co z dowodem na to, że jest ono zawsze nowe, właśnie dlatego, że my, ludzie, łatwo mamy tendencję do czegoś przeciwnego.
Nowe przykazanie jest wezwaniem do przezwyciężenia naszych skłonności, nagromadzonych żalów, uprzedzeń, tego, co jest przedstawiane jako łatwiejsze lub wygodniejsze; jest zaproszeniem do dawania z siebie tego, co najlepsze w naszych relacjach z każdą inną osobą.
Boży szept w tragedii. Niszczycielskie pożary na Hawajach
Od 15 sierpnia pożary na Hawajach spowodowały śmierć 99 osób, dziesiątki zaginionych i tysiące poszkodowanych.
Gonzalo Meza-17 września 2023 r.-Czas czytania: 3minuty
W wyniku pożarów, które rozpoczęły się 8 sierpnia na wyspie Maui na Hawajach, do 15 sierpnia zginęło 99 osób, dziesiątki zaginęło, a tysiące zostało poszkodowanych. Według gubernatora Hawajów Josha Greena, w miarę upływu dni liczba ta może wzrosnąć. Chociaż pożary zostały opanowane, władze kontynuują działania ratownicze i poszukiwawcze.
Pożar zniszczył tysiące budynków, głównie mieszkalnych w mieście Lahaina, liczącym 12 000 mieszkańców mieście na zachodnim wybrzeżu wyspy Maui i drugim co do wielkości na archipelagu. Inne poważnie dotknięte społeczności to obszar "Kihei" i społeczności śródlądowe znane jako "Upcountry".
11 sierpnia prezydent Biden ogłosił stan Hawaje obszarem dotkniętym klęską żywiołową i udostępnił stanom szereg pomocy federalnej, od tymczasowych schronień po pomoc finansową dla ofiar. Władze stanowe i lokalne udostępniły również sześć tymczasowych centrów schronienia, schroniska, mobilne centra medyczne, transport i centra pomocy.
Diecezja Honolulu
Na stronie Papież FranciszekW swoim przesłaniu po modlitwie Anioł Pański 13 sierpnia wyraził smutek z powodu tragedii i zapewnił ofiary o swojej modlitwie. W telegramie wysłanym poprzedniego dnia Jego Świątobliwość również wyraził swoją bliskość i solidarność z tymi, którzy stracili bliskich.
Pod względem kościelnym Maui i inne wyspy archipelagu Hawajów należą do diecezji Honolulu, zarządzanej przez biskupa Clarence'a R. Silvę. Clarence R. Silva. Diecezja posiada 66 parafii obsługiwanych przez 56 księży. Na wyspie Maui znajduje się 18 kościołów, w tym jeden o nazwie "Maria Lanakila", położony w historycznym centrum Lahaina, jednym z najbardziej zniszczonych obszarów. Jednak kościół parafialny w dużej mierze nie ucierpiał. Kościół ten został zbudowany w 1846 roku, chociaż pierwsza msza została odprawiona w Lahaina w 1841 roku.
Bóg jest wciąż blisko
Biskup Clarence Silva odwiedził obszar katastrofy na Maui i przewodniczył Mszy św. 13 sierpnia w kościele Najświętszych Serc w Kapalua. W homilii powiedział, że nawet pośród tych dramatycznych wydarzeń, głos Boga zapewnia nas o Jego miłości i trosce.
Pomimo tej tragedii, powiedział: "Bóg nigdy nas nie opuszcza, ale obejmuje nas szeptami pocieszenia i miłości. Ręka Boga jest blisko i widoczna poprzez tysiące ludzi na Hawajach, w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie, którzy modlą się za ciebie. Szept Bożej miłości jest głośniejszy niż hałas i dramat katastrofy" - powiedział kardynał. Podczas swojej wizyty biskup Silva wysłuchał dramatycznych historii rodzin, które ucierpiały lub poniosły straty. "Kontemplowanie gruzów miasta Lahaina było bardzo smutnym momentem" - powiedział.
Hawaje stały się 50. stanem USA w 1959 roku. Położone są 3200 kilometrów na południowy zachód od Kalifornii. Jest to archipelag 8 wysp z kilkoma wysepkami i atolami. Jego stolicą jest Honolulu. Ze względu na swoje naturalne piękno i klimat, turystyka jest główną działalnością gospodarczą stanu.
Ponadto Archidiecezja Los Angeles poprosiła wszystkie swoje parafie o przeprowadzenie specjalnej zbiórki w weekendy 19-20 i 26-27 sierpnia na rzecz ofiar katastrofy. Wpływy z parafii w Los Angeles zostaną wysłane na Hawaje za pośrednictwem Papieskie Stowarzyszenia Misyjne w Los Angeles ("Papieskie Towarzystwa Misyjne w Los Angeles").
Joseph Evans komentuje czytania na 20. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-17 września 2023 r.-Czas czytania: 2minuty
Jak bardzo Ojciec Święty nalega na opiekę i przyjęcie migrantów i uchodźców! Papież Franciszek wielokrotnie wzywał świat i Kościół do większej otwartości na naszych cierpiących braci i siostry, którzy przybywają do naszych brzegów uciekając przed ubóstwem i prześladowaniami, niezależnie od ich pochodzenia etnicznego lub religijnego. Prawdziwie katolickie serce nie czyni rozróżnień. Dla Franciszka bycie katolikiem oznacza zarówno "wychodzenie do wszystkich", zwłaszcza wykluczonych - tych na "egzystencjalnych peryferiach", jak to ujął - jak i "przyjmowanie wszystkich", najpierw kochając, a dopiero potem myśląc o praktycznych problemach, a nawet wtedy tylko po to, by je rozwiązać.
Ale ten nacisk nie jest wymysłem papieża. Jest to nauczanie Biblii, a w szczególności naszego Pana Jezusa. Wyraźnie widać to w dzisiejszych czytaniach. W czasach, gdy świętość dla ludu Izraela była często postrzegana jako coś ekskluzywnego, utrzymującego dystans od narodów pogańskich, które były postrzegane jako bałwochwalcy i źródła pokus, Bóg nalega przez proroka Izajasza na włączenie ich do życia i kultu Izraela.
"Obcych, którzy przyłączyli się do Pana, aby mu służyć, kochać imię Pana i być jego sługami, którzy przestrzegają szabatu, nie profanując go i przestrzegają mojego przymierza, przyprowadzę ich na moją świętą górę, napełnię ich radością w moim domu modlitwy; ich całopalenia i ofiary będą przyjemne na moim ołtarzu; bo mój dom jest domem modlitwy i tak będą go nazywać wszystkie narody.".
W drugim czytaniu św. Paweł mówi o tym, że był "wysłany do pogan"fakt, z którego jest dumny. W rzeczywistości, jak wyjaśnia, jego posługa wobec nich ma częściowo pobudzić Izraelitów do nawrócenia. Nasza własna działalność na rzecz niekatolików i innych grup etnicznych również może prowadzić nas do nawrócenia.
Cała ewangelia mówi o tym, że Jezus dociera do osoby - pogańskiej kobiety - poza granicami uznawanymi za "dopuszczalne" przez Izraelitów tamtych czasów. Jezus używa graficznego obrazu, aby pokazać, że jego główna misja była rzeczywiście skierowana do samego Izraela: "...".To nie w porządku", mówi, "odbieranie chleba dzieciom i rzucanie go szczeniakom". Z pewnością wielu Izraelitów postrzegałoby pogan jako zwykłe psy. Ale Jezus używa tego obrazu w głębszym sensie: Izrael jest ludem wybranym przez Boga, Jego pierworodnym, Jego synem i dlatego ma preferencyjne prawo do Jego nauczania. Jednak odpowiedź kobiety zaskoczyła Jezusa i skłoniła Go do pochwalenia jej za wielką wiarę: "...".Ale ona odpowiedziała: "Masz rację, Panie, ale nawet małe psy jedzą okruchy, które spadają ze stołu ich panów".". Jak widzimy również przy innych okazjach (por. Mt 8:10), poganie mogą, jeśli mają taką możliwość, okazywać więcej wiary niż lud Boży.
I to samo jest prawdą dzisiaj: jeśli nadarzy się okazja, obcokrajowcy, imigranci, uchodźcy, migranci mogą również przewyższyć nas w wierze. Nie postrzegajmy ich więc jako problemu, ale jako okazję do ewangelizacji.
Homilia na temat czytań z 18. niedzieli czasu zwykłego (A)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
"Powołanie świętego Mateusza" to słynny obraz włoskiego malarza Michelangelo Merisi Caravaggia. Bogactwo jego symboliki i tematyki wyraża głęboką rzeczywistość doktryny chrześcijańskiej.
Alfonso García-Huidobro-17 września 2023 r.-Czas czytania: 9minuty
"Vocazione di San Matteo" (1599-1600) autorstwa włoskiego mistrza Michelangelo Merisi da Caravaggio nadaje się, zarówno ze względu na słowa Ewangelii, z której jest inspirowany, jak i ze względu na bogatą symbolikę, do komentarza teologicznego. Kontrasty chromatyczne, typowe dla barokowej techniki światłocienia, wyrazistość twarzy i intensywność spojrzeń, a także wiele innych drobnych szczegółów, natychmiast przyciągają uwagę widza. To samo można powiedzieć o niektórych elementach lub przedmiotach, których znaczenie nie jest zrozumiałe na pierwszy rzut oka, takich jak na przykład fakt, że ślepe okno w górnej części obrazu jest tak duże, mimo że światło, które dominuje w scenie, nie wchodzi przez nie.
Ważne aspekty obrazu
Pierwsze spojrzenie na dolną część obrazu - ograniczoną poziomym rzutem podstawy okna - ujawnia grupę siedmiu osób. W górnej części można zobaczyć, od lewej do prawej, obszar ciemności, okno i wejście promienia światła.
W dolnej części widzimy pierwszą grupę pięciu osób zgromadzonych wokół stołu poborcy podatkowego, co sugeruje, że są oni zaangażowani w handel podatkami lub przynajmniej współpracują w tym handlu. Ubrani są w stylu XV-XVI wieku, czyli czasów Caravaggia. Natomiast w drugiej grupie możemy wyróżnić dwie postacie ubrane w starożytne tuniki, charakterystyczne dla czasów Chrystusa. Można zatem powiedzieć, że pomiędzy tymi dwiema grupami osób symbolizowany jest podział czasowy. Z punktu widzenia kompozycji obrazu, linia oddzielająca teraźniejszość od przeszłości jest rzutem pionowej mediany okna.
W grupie kolekcjonerów pierwszą rzeczą, która się wyróżnia, jest postępująca różnorodność wieku, która charakteryzuje grupę: chłopiec w kolorze żółtym i czerwonym, prawie dziecko, o szczerym i niewinnym spojrzeniu; inny chłopiec w kolorze czarnym i białym, o rysach i zachowaniu nastolatka; ten w kolorze czerwonym i niebieskim, który wydaje się już osiągnąć pewną dojrzałość; brodaty i dojrzały mężczyzna w centrum; i wreszcie starzec, na wpół łysy i krótkowzroczny.
Niektóre przedmioty noszone przez kolekcjonerów są również uderzające: przyciągający wzrok biały kapelusz z piórami (drugi jest w półświetle), miecz, torba na pieniądze przywiązana do paska, monety i księga rachunkowa na stole, a także para okularów. Można zrozumieć, że są to przedmioty mniej lub bardziej charakterystyczne dla handlu.
Symbolika
Nietrudno zatem dostrzec symbolikę w tej charakterystyce. Oto kolekcjoner na wszystkich etapach swojej profesji (od przyuczenia do emerytury), a jeśli chcemy spojrzeć szerzej - człowiek wszystkich czasów na różnych etapach swojego życia. Stół kolekcjonerski i opisane powyżej przedmioty są jak inscenizacja świata z jego charakterystycznymi elementami: pięknem i próżnością, władzą i siłą, pieniędzmi i pogonią za zyskiem oraz pewnym samowystarczalnym pragnieniem mądrości. Jest to zwykłe i charakterystyczne miejsce powołania: człowiek zanurzony w troskach świata.
Dwie postacie po prawej stronie stoją. Chrystus wyraźnie wyróżnia się aureolą na głowie. Warto zauważyć, że tylko jego twarz jest oświetlona, częściowo w półmroku, i jego prawa ręka, która jest w pełni wyciągnięta. Spojrzenie wyraża determinację, a dłoń, silnie sugestywna w swoim geście, sugeruje zarówno panowanie, jak i łagodność. Stopy, ledwo dostrzegalne w półmroku, nie znajdują się w kierunku twarzy i dłoni, ale są niemal prostopadłe do nich, w kierunku wyjścia, zgodnie z tekstem Ewangelii: "Kiedy stamtąd odchodził, wychodził"., Gdy Jezus przechodził, ujrzał człowieka imieniem Mateusz". Lewe ramię i lewa ręka są również ledwo widoczne w półświetle, a ich otwarta pozycja sugeruje zaproszenie i powitanie.
Druga postać, według powszechnej opinii, została dodana później przez samego Caravaggia. Prawie całkowicie zakrywa ona postać Chrystusa i można z całą pewnością stwierdzić, że jest to święty Piotr, który trzyma w ręku laskę pasterza, odpowiedzialnego za pasterzowanie trzodzie. Piotr został bowiem ustanowiony pierwszym następcą Dobrego Pasterza zgodnie z otrzymanym od Niego poleceniem: "Paś owce moje" (por. J 21, 16). Jego pozycja tak blisko Chrystusa potwierdza, że jest Jego uczniem, podobnie jak gest jego lewej ręki, który jest jakby repliką gestu ręki Mistrza. Jego stopy, podobnie jak stopy Chrystusa, poruszają się, ale nie w kierunku wyjścia, ale w kierunku wnętrza sceny.
Względna pozycja, tonacja kolorów, gesty i ruchy postaci Chrystusa i Piotra mają znaczenie. Ciało Piotra niemal całkowicie zasłania Chrystusa, pozostawiając za sobą jedynie twarz i dłoń Mistrza. Jego matowy, zmęczony wygląd kontrastuje z młodzieńczą, cesarską i energiczną postawą Chrystusa.
Dlatego postać Piotra można interpretować jako symbol Kościoła: przekazuje on z pokolenia na pokolenie gesty i słowa Chrystusa, choć nie zawsze udaje mu się to czynić z pierwotną siłą i blaskiem, ze względu na kruchą ludzką kondycję tych, którzy tworzą Kościół. Kierunek, w którym jest zwrócony, w stronę stołu, potwierdza jego misję bycia w świecie, pośród ludzkości; a laska, którą niesie w ręku, jego kondycję pielgrzyma w historii, aż do końca czasów.
Elementy górnej części
Górna część obrazu, w przeciwieństwie do sceny przedstawionej w dolnej, charakteryzuje się absolutną prostotą i bezruchem. Składa się tylko z trzech elementów: promienia światła wpadającego z prawej strony, ślepego okna i obszaru całkowitej ciemności. Jedyną oznaką ruchu jest promień światła wpadający do sceny, ale w tak spokojny i stabilny sposób, że wydaje się nieruchomy. Związek między tymi trzema elementami można zrozumieć dzięki zastosowaniu kontrastu, tak typowego dla malarstwa barokowego: okno jest granicą między światłem a ciemnością.
Ale teraz, czy nie można zapytać, czy części obrazu, mające znaczenie i znaczenie same w sobie, nie tworzą całości, jedności znaczenia, jak we wszystkich arcydziełach? Na przykład, czy okno jest ściśle związane z powołaniem Mateusza? Odpowiedź jest oczywiście twierdząca. Istnieje jedność znaczeniowa, a także klucz do zrozumienia całego obrazu. Tym kluczem jest wyciągnięta ręka Chrystusa. A teraz zobaczymy dlaczego.
Powołanie
Ręka Chrystusa nie znajduje się w geometrycznym centrum obrazu, ale na dramatycznym skrzyżowaniu sceny. Zbiega się tam linia łącząca spojrzenie Chrystusa i celnika siedzącego na środku stołu; rzut pionowej środkowej części okna, która, jak już wspomniano, stanowi czasową granicę sceny: grupa celników po lewej stronie, w teraźniejszości, Chrystus i Piotr po prawej stronie, w przeszłości; i po trzecie, przekątna utworzona przez promień światła, który wydaje się kierować kierunkiem ręki Chrystusa.
Gest ręki Chrystusa jest dość wyjątkowy i nie pozostanie niezauważony przez nikogo, kto zna rzymską sztukę tego okresu i pomieszczenia Watykanu. Jest to przywołanie sceny stworzenia namalowanej przez Michelangelo Buonaroti na suficie Kaplicy Sykstyńskiej. Prawa ręka Chrystusa jest lustrzaną repliką lewej ręki Adama. Dlatego można powiedzieć, że Chrystus jest przedstawiony jako nowy Adam: "Jeżeli bowiem przez upadek jednego człowieka wszyscy pomarli, to o ileż bardziej obfitowała we wszystkich łaska Boża i dar, który jest dany w łasce jednego człowieka, Jezusa Chrystusa" (por. Rz 5:15).
Stąd jasne jest również, że powołanie jest łaską ściśle związaną ze stworzeniem każdego człowieka, ponieważ jest tym, co nadaje sens jego istnieniu. Ale ponieważ jest to właśnie prawa ręka Chrystusa i ponieważ Chrystus ma nie tylko ludzką naturę Adama, ale także boską naturę Boga Ojca, ta ręka jest obrazem wszechmocnej mocy i woli Ojca: palec Boży.
Z drugiej strony ślepe, nieprzezroczyste i proste okno, jak już wspomniano, nie spełnia funkcji wpuszczania światła do sceny. Jego funkcja jest symboliczna i bardzo ważna, biorąc pod uwagę jego wymiary. Ukrywa coś, co zwykle pozostaje niezauważone, a nawet wzgardzone: krzyż. W kontekście obrazu można go interpretować jako krzyż Chrystusa. Umieszczony wysoko, tuż nad dłonią Mistrza, jest znakiem chrześcijanina i miejscem, w którym Chrystus realizuje swoje powołanie: oddaje życie za zbawienie świata.
Krzyż jest drogą życia dla tego, kto otrzymał powołanie i chce być uczniem Chrystusa: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje".(Mt 16:24). Jest to wreszcie środek do osiągnięcia zbawienia i błogosławieństwa, celu chrześcijańskiego powołania. Umarł w niej nie tylko Chrystus, ale także Piotr i Mateusz. Obaj dali dowód swojej wierności jako uczniowie Chrystusa i ukoronowali swoje własne powołanie.
Krzyż, usytuowany w kompozycji obrazu jako granica między światłem a ciemnością, symbolizuje narzędzie, które pozwala rozwiązać trwałą opozycję między dobrem a złem, prawdą a fałszem, a w przypadku powołania - między niezdecydowaniem a przejściem wiary.
Kim jest Mateo?
Wreszcie, można zapytać, który z pięciu kolekcjonerów to Matthew, ponieważ współcześni krytycy kwestionowali, czy jest on brodatym kolekcjonerem w centrum, na którym naturalnie skupia się wzrok widza.
Po pierwsze, istnieje wspólny element, który charakteryzuje każdą z siedmiu postaci w scenie: spojrzenie. Istnieje intensywna gra spojrzeń, która dominuje w cichej komunikacji między postaciami i wypełnia moment dramatycznym napięciem. Dwaj kolekcjonerzy po lewej stronie utrzymują wzrok utkwiony w pieniądzach na stole, całkowicie nimi zaabsorbowani, nawet nie zauważając obecności Chrystusa i pozostałych dwóch po prawej stronie. Peter.
Symbolizują oni tę część ludzi, którzy, zanurzeni w rzeczach materialnych, są jakby niezdolni do dostrzeżenia obecności i istnienia Boga oraz wszystkiego, co duchowe. Pozostali trzej celnicy, z drugiej strony, mają oczy utkwione w Chrystusie i Piotrze, którzy, niczym dwaj tajemniczy goście z przeszłości, nagle pojawili się na scenie. Oni również patrzą na celników. Jest jednak tylko jedno skrzyżowanie spojrzeń, które jest wyraźnie wyróżnione: spojrzenie Chrystusa i celnika w centrum. Obaj krzyżują się w wyciągniętej dłoni Chrystusa.
Po drugie, nie wydaje się przypadkiem, że gest ręki Chrystusa, Piotra i celnika w centrum jest przedstawiony jako trio: ręka Chrystusa jest ręką tego, który wzywa; ręka Piotra jest ręką tego, który już został powołany; a ręka celnika jest ręką tego, który jest powoływany. Pełen zdumienia i zakłopotania, zastanawia się, czy to on jest tym, który jest powoływany, czy też jest to jego towarzysz siedzący po jego prawej stronie, na końcu stołu.
Po trzecie, w grupie kolekcjonerów są tylko dwie twarze, które są prawie całkowicie widoczne i specjalnie oświetlone. Ta, która świeci najjaśniej, jest mała w kolorze żółtym i czerwonym, z białym kapeluszem z piórami. Nie jest możliwe ustalenie z całą pewnością pochodzenia źródła, które go oświetla. W przypadku kolekcjonera w centrum, jasne jest, że światło oświetlające jego twarz nie pochodzi od Chrystusa. Pochodzi ono z ukośnej wiązki światła. Jego twarz jest dosłownie obramowana projekcją górnej i dolnej części tego promienia, którego pochodzenia lub źródła nie można zobaczyć.
Dlatego można powiedzieć, że kolektorem w centrum jest właśnie Mateusz. Delikatny promień światła, który dociera do jego twarzy, jest tylko symbolem łaski, która pochodzi z góry, to znaczy od Boga Ojca. Bóg Ojciec, który jest w niebie, transcendentny wobec świata, ale protekcjonalny wobec ludzkości, zawsze był uważany za niewidzialne, niedostępne i tajemnicze źródło wszelkiej łaski. Niezmienny i spokojny ton promienia światła, który wprowadza do sceny równowagę i harmonię, symbolizuje ponadczasowe pochodzenie tego, co poprzedza powołanie, czyli wybór. To Bóg Ojciec wybiera.
Punkt zbiegu łagodnego promienia światła, spojrzenia i ręki Chrystusa, jest również twarzą kolektora centrum. Chrystus, zastępując wolę Ojca, urzeczywistnia w czasie odwieczne wybranie i woła: "Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, (...) bo w Nim wybrał nas przed stworzeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed Jego obliczem w miłości" (Ef 1,4).
Odpowiedź na powołanie
Teraz pozostaje tylko czekać na darmową odpowiedź od tego, który został wybrany i powołany. Od tego, który wciąż trzyma prawą rękę blisko pieniędzy. To jest właśnie ta chwila uwieczniona przez Caravaggia.
Podsumowując, pytanie i refleksja: czy twórcza intuicja artysty doprowadziła go do zinterpretowania w swoim dziele dokładnego momentu powołania Mateusza, nie tylko w sposób mistrzowski z estetycznego punktu widzenia, ale także z zadziwiającą głębią teologiczną... Nie wiemy. Pewne jest to, że "Vocazione di San Matteo" nadal znajduje się w kaplicy Contarelli kościoła "San Luigi dei Francesi", kilka kroków od "Piazza Navona" w Rzymie, wywołując podziw i zdumienie u tych, którzy go kontemplują.
Jednak jeden szczegół nie może pozostać niezauważony: stół przedstawiony na obrazie, wokół którego gromadzą się poborcy podatkowi, pozostawia pustą przestrzeń pod kątem, pod którym z konieczności stoi obserwator. Ta pustka wydaje się być zaproszeniem dla obserwatora XVI wieku, XXI wieku i każdego wieku, aby porzucił bierną kontemplację i wszedł w scenę jako inna postać... I, być może, zadał sobie decydujące pytanie, najważniejsze: pytanie o własne powołanie, dlaczego i w jakim celu jestem na tym świecie?
Każdego roku w Pöllau, małym miasteczku we wschodnioaustriackim regionie Styria, odbywa się jedno z najważniejszych wydarzeń duszpasterskich dla chrześcijańskich rodzin w Austrii: "Styria Festival".Jungfamilientreffen"lub "Spotkanie młodych rodzin". W tym roku odbyło się ono w dniach od 18 do 23 lipca, a wzięło w nim udział 170 rodzin i ponad 200 pomocników, w sumie prawie 1000 osób z całej Austrii i niektórych krajów sąsiednich. Motto tygodnia brzmiało: "Odnowić chwałę". W centrum uwagi znajdowała się rodzina: każda z uczestniczących rodzin przyjechała również, aby spotkać się z innymi rodzinami, naładować się, wymienić i zachęcić się nawzajem, modlić się razem, "wzmocnić małżeństwo i przyjąć sakramenty".
Wszystko zaczęło się tam ponad 30 lat temu. W ramach Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej, przy dużym i oczywistym wsparciu parafii i proboszcza, w 1992 r. w Pöllau rozpoczęły się spotkania młodzieży. Kiedy młodzi ludzie dorośli, ożenili się i mieli dzieci, rozpoczęły się spotkania dla młodych rodzin i tak w 2003 r. odbyło się pierwsze "Spotkanie młodych rodzin": chcieli doświadczyć tego, czego doświadczyli w Pöllau jako młodzi ludzie: wspólnoty młodych chrześcijan, odnowy wiary i nowej radości w życiu chrześcijańskim, wspólnej modlitwy i śpiewu, a także wspólnej zabawy, teraz jako rodziny, i przekazać to swoim dzieciom, a także innym rodzinom.
Nie tylko z "charyzmatycznym" entuzjazmem, ale z dużym poświęceniem i wysiłkiem, wiarą i radością, organizatorzy i od początku wielu wolontariuszy zorganizowało do tej pory 21 takich spotkań z około 3300 rodzinami i przeprowadziło je z wielkim sukcesem; sukcesem nie tylko w sensie światowym, ale za każdym razem z dużym duchowym zyskiem, doświadczeniem z dużą radością dla wszystkich, dla uczestniczących rodzin i pomocników, którzy są w większości młodymi ludźmi.
Trzy podstawowe elementy
W tym, co dla rodzin - rodziców i dzieci - jest po prostu wspaniałym, wszechstronnym programem, obiektywny obserwator mógłby wyróżnić trzy główne elementy: konferencje i warsztaty, program duchowy, towarzyskość.
Tytuły wykładów, takie jak "Prawdomówność i miłość", "Wolność i głębia", "Źródła miłości małżeńskiej" mówią same za siebie: przekazywanie trwałych wartości, a jednocześnie praktyczna pomoc dla rodzin i ich przyszłości.
Ale w centrum i przez cały tydzień jest program duchowy, z Mszą Świętą, modlitwą poranną i wieczorną, czuwaniem, a raczej Świętem Miłosierdzia, pielgrzymką. Codzienna Msza św. odprawiana jest w dużym kościele w wiosce, tuż obok miejsca, w którym odbywają się wydarzenia. W namiocie z Najświętszym Sakramentem można adorować Pana w Sakramencie Ołtarza przez kilka godzin dziennie. Raz po raz dzieci i młodzież przychodzą na chwilę modlitwy; dla nich spotkanie z Jezusem tutaj, "na środku łąki", jest bardzo naturalne.
A wszystko to w radosnej atmosferze przez cały dzień, ze specjalnym programem dla dzieci z teatrem dziecięcym i Pszczółką Majką oraz sesjami dla młodzieży z rozmowami i dyskusjami. Przez cały dzień jest to jak ciągła wymiana rodzin ze sobą, podczas wspólnych posiłków, podczas spacerów po łące, a nawet par ze sobą podczas odnowienia małżeństwa. Na stronie internetowej "Spotkania Młodych Rodzin" można przeczytać świadectwo Andreasa i Marii: "Otrzymaliśmy tak wiele łask jako para, zostaliśmy pocieszeni podczas czuwania odnowy małżeńskiej, a Bóg dał nam wskazówki dotyczące wychowania naszych dzieci".
Nowe podejście
"Spotkania Młodych Rodzin" są wspierane przez ICF, Chrześcijańską Inicjatywę Rodzinną. ICF działa w imieniu Konferencji Episkopatu Austrii. Ich strona internetowa opisuje ich pracę: "Jako ICF postrzegamy siebie jako dostawców i organizatorów ofert dla rodzin, małżeństw i dzieci. Naszą troską jest służenie rodzinom i umacnianie ich w ich powołaniu. Poprzez nasze oferty chcemy uświadomić ludziom, jak wielką wartość w naszym społeczeństwie ma małżeństwo i rodzina". Dyrektor ICF Robert Schmalzbauer był zaangażowany w spotkania młodych rodzin od samego początku jako animator wraz ze swoją żoną Michaelą. Od tego czasu zostali dziadkami, a ich ośmioro dzieci bierze udział w spotkaniach: młodsze nadal uczestniczą w programie dla dzieci, a starsze są już rodzicami z własnymi dziećmi.
Nie tylko jego własne doświadczenie, ale także dziesięciolecia pracy duszpasterskiej z rodziny doprowadziły Roberta Schmalzbauera do przekonania, że rodzina jest niezbędna w pracy duszpasterskiej z młodymi ludźmi. Mówi, że dla wszystkich jest jasne, że młodzi ludzie są przyszłością. Ale kiedy młodzi ludzie dorastają w rodzinie wzmocnionej w wierze i we własnym życiu, dorastają w inny sposób. "A kiedy wielu młodych ludzi wraca tutaj, aby służyć rodzinom razem z kapłanami i zakonnikami, wpływa to na ich spojrzenie na małżeństwo, rodzinę, a także na powołanie kapłańskie lub zakonne. Widzą tutaj, że rodziny potrzebują księży, a księża potrzebują rodzin".
Dlatego ważne jest, aby zadbać o rodziny w Pöllau, aby ten tydzień oznaczał dla nich wzmocnienie jako rodziny, także jako rodziny chrześcijańskiej i wierzącej: aby istniał dobrze przemyślany program dla wszystkich grup wiekowych; aby było jak najwięcej wolontariuszy, którzy zadbają o wszystko, co jest potrzebne; aby pary miały również na to miejsce z pomocą programu dla dzieci, aby mogły mieć wystarczająco dużo czasu dla swoich dzieci w tym tygodniu.
W ten sposób Spotkanie Młodych Rodzin staje się duchowym wydarzeniem dla wszystkich, dla par, dla całej rodziny oraz dla organizatorów i wolontariuszy, które umacnia ich na nadchodzące tygodnie i miesiące i sprawia, że z niecierpliwością czekają na kolejne Spotkanie Młodych Rodzin. Na stronie https://jungfamilien Christoph i Katharina mówią: "Nasza rodzina stała się bardziej zjednoczona podczas tego tygodnia, a nasza relacja doświadczyła bardziej intymnego wymiaru. Mogliśmy poczuć Boga w naszej rodzinie.
W 2024 r. spotkanie nie odbędzie się już w Pöllau, ponieważ parafia nie posiada już niezbędnej infrastruktury, więc nie jest już możliwe zorganizowanie spotkania w zwykły sposób. Nowa lokalizacja to opactwo benedyktynów w Kremsmünster w Górnej Austrii, które zostało założone w 777 roku i ma duże doświadczenie w organizowaniu wydarzeń na dużą skalę, z comiesięcznym "Treffpunkt Benedikt" (Punkt Spotkań Benedykta) jako duchową ofertą dla młodych ludzi.
Sztuczna inteligencja, korzyść czy zagrożenie w dziedzinie edukacji?
W jaki sposób można wykorzystać technologię, a w szczególności sztuczną inteligencję, do usprawnienia procesów nauczania i poprawy edukacji? Jakie są wyzwania i korzyści dla nauczycieli i uczniów? Aby odpowiedzieć na te pytania, Omnes przeprowadził wywiad z Rushtonem Huxleyem, założycielem organizacji "Next Vista for Learning".
Gonzalo Meza-16 września 2023 r.-Czas czytania: 6minuty
Pojawienie się sztucznej inteligencji (AI) stanowi kamień milowy w informatyce i społeczeństwie. Niezwykły postęp dokonany w tej dziedzinie będzie miał coraz większy wpływ na wszystkie obszary ludzkiej działalności, politycznej, gospodarczej i społecznej. Papież Franciszek zwrócił uwagę, że konieczne jest zachowanie czujności, aby logika przemocy nie zakorzeniła się w wykorzystaniu sztucznej inteligencji. Dlatego też tematem kolejnego Światowego Dnia Pokoju w dniu 1 stycznia 2024 r. jest "Sztuczna inteligencja i pokój".
W związku z tym Dykasteria ds. Rozwoju Ludzkiego i Integralnego zauważa, że Ojciec Święty wzywa do dialogu na temat potencjału i zagrożeń związanych ze sztuczną inteligencją. Papież wzywa do kierowania wykorzystaniem sztucznej inteligencji w odpowiedzialny sposób, który służy ludzkości. "Opieka nad godność Osoba i troska o ludzkie braterstwo są niezbędnymi warunkami, aby rozwój technologiczny mógł przyczynić się do promowania sprawiedliwości i pokoju na świecie", wskazuje Dykasteria.
Jedną z dziedzin o ogromnym potencjale jest wykorzystanie sztucznej inteligencji w służbie edukacji. Narzędzia wywodzące się z AI mają zdolność i potencjał do zmiany na lepsze (lub gorsze) sposobu, w jaki się uczymy. Jak wykorzystać technologię, a w szczególności sztuczną inteligencję, aby usprawnić procesy nauczania i poprawić edukację? Jakie są wyzwania i korzyści dla nauczycieli i uczniów?
Aby odpowiedzieć na te pytania, Omnes przeprowadził wywiad z Rushtonem Huxleyem, założycielem organizacji ".Next Vista for Learning"Kreatywne rozwiązania dla globalnego dobra" i "Zaawansowane rozwiązania dla globalnego dobra" w katolickim liceum Junipero Serra w San Mateo w Kalifornii. Huxley był głównym mówcą na konferencji C3 poświęconej globalnej komunikacji, zorganizowanej przez archidiecezję Los Angeles w dniach 2-4 sierpnia w celu przeszkolenia wykładowców i pracowników szkół katolickich w zakresie potencjału sztucznej inteligencji w katolickich instytucjach edukacyjnych.
Czy mógłbyś opowiedzieć nam trochę o swojej pracy i organizacji, którą założyłeś, Next Vista Learning?
- Jestem założycielem i dyrektorem wykonawczym Next Vista Learning, którą prowadzę od 18 lat. Organizacja ta prowadzi stronę internetową, która jest w zasadzie biblioteką filmów stworzonych przez i dla nauczycieli i uczniów z całego świata na temat kreatywnego podejścia do nauczania i uczenia się. Jestem także dyrektorem ds. innowacji w Junipero Serra High School w San Mateo w Kalifornii. Uczę tam razem z innym nauczycielem.
Dlaczego stworzono Next Vista Learning?
- W 2005 roku zauważyłem, że wiele dzieci ma problemy z nauką niektórych przedmiotów w szkole. Wiedziałem, że gdzieś jest nauczyciel, który ma sprytny lub kreatywny sposób na ich wyjaśnienie. Postanowiłem więc stworzyć miejsce, w którym te sprytne i krótkie wyjaśnienia byłyby swobodnie dostępne dla dzieci. Z czasem do biblioteki dodano również filmy, w których same dzieci wyjaśniają niektóre tematy i robią to, pokazując, jak się tego nauczyły, dzieląc się pomysłami na naukę. Mamy już około 2800 filmów na stronie internetowej. Obejmują one różne tematy, od nauki języka angielskiego po służbę w społecznościach. W tej przestrzeni znajdują się różne treści.
Czy uważasz, że sztuczna inteligencja będzie oznaczać "przed" i "po" w edukacji?
- Tak, jestem w świecie technologii edukacyjnych od dłuższego czasu i w ostatnich latach pojawiło się wiele narzędzi, które dają możliwość tworzenia własnych mediów cyfrowych i współpracy w zespołach, na przykład z "Google Workspace". Obecnie możliwe jest pokazywanie uczniom map w wirtualnej rzeczywistości. Generatywna sztuczna inteligencja (AI), taka jak czat GPT lub "Google Bard", stawia przed nami wiele wyzwań. Jednym z nich jest zastanowienie się, czy w nauczaniu prosimy uczniów o formułowanie pytań i udzielanie na nie poprawnych odpowiedzi. Na przykład, jeśli chcemy, aby nauczyli się pisać, możemy poprosić ich o napisanie bardzo rozbudowanego tekstu z precyzyjnymi wskazówkami. W takim przypadku musimy nauczyć ich myśleć o tym, jakie rzeczy powinny się tam znaleźć przed wygenerowaniem tekstu. Następnie należy go ocenić i uzupełnić. Bardzo ważne jest, aby dzieci nauczyły się pisać, ale są na to nowe sposoby dzięki narzędziom, które mamy do dyspozycji.
Jakie są zalety i wady aplikacji sztucznej inteligencji z perspektywy edukacyjnej?
- Dla mnie nadzieją jest to, że ludzie myślą zupełnie inaczej o swoich możliwościach. Największą zaletą dla nauczyciela jest oszczędność czasu. Ponieważ możesz powiedzieć aplikacji: "Napisz program dla klasy na ten temat". Nauczyciel bierze te informacje i wykorzystuje je w klasie. 80 % pracy jest już wykonane. Na przykład, jeśli poprosisz SI o pomysły, jak pracować nad tematem walki o prawa obywatelskie w Stanach Zjednoczonych. Aplikacja prawdopodobnie podpowie, aby poprosić uczniów o przeczytanie "Listu z więzienia w Birmingham" Martina Luthera Kinga Jr. Albo zapyta sztuczną inteligencję: "daj mi 10 pytań dla uczniów na temat tego argumentu". Dzięki tej technologii w ciągu kilku sekund otrzymasz to, co jest przydatne, a to pozwoli ci jako nauczycielowi być bardziej kreatywnym w podejmowaniu decyzji o tym, jak uczyć lub ulepszać swoją klasę.
W przypadku AI i studentów istnieje wiele sposobów na wykorzystanie jej potencjału. Na przykład, jeśli napiszą esej i chcą go poprawić, mogą umieścić go w aplikacji AI i poprosić ją o pomysły na jego ulepszenie. Następnie mogą otrzymać informację zwrotną. Otrzymasz informację zwrotną nie dlatego, że sztuczna inteligencja myśli jak człowiek, ale dlatego, że może wygenerować tekst, który jest zgodny z zadanym pytaniem, w oparciu o ogromną ilość dostępnych informacji. Jako inny przykład, student może zapytać aplikację: "Podaj jednostronicowe podsumowanie tego tematu. Dlaczego wybrałeś ten temat? Aby następnego dnia uczeń poszedł na zajęcia i wiedział, co nauczyciel zamierza przedstawić, a tym samym mógł wnieść swój wkład w zajęcia. Nie będą ekspertami, ale kiedy nauczyciel zacznie uczyć tematu, będą go lepiej rozumieć. A jeśli uznają to za trudne, mogą poprosić sztuczną inteligencję o wygenerowanie podsumowania tego samego tematu przy użyciu prostej terminologii w prostym języku angielskim (dla studentów anglojęzycznych). Inny przykład. Osoby uczące się języka angielskiego (lub języka obcego) mogą poprosić sztuczną inteligencję o wygenerowanie listy słownictwa związanego z danym tematem. Czego uczniowie nie znajdą w sztucznej inteligencji? Jeśli zostaniesz poproszony o opisanie miasta takiego jak Los Angeles lub Nowy Jork, sztuczna inteligencja to zrobi. Ale jeśli poprosisz ją o informacje na temat życia twojej babci, która mieszka w mieście Coalinga w Kalifornii, prawdopodobnie nie przyniesie to rezultatów.
Jednym z zagrożeń związanych z AI jest nieuczciwość lub oszukiwanie w klasie, tj. kopiowanie i wklejanie tekstu, który nie jest ich własny. Jest to bardzo delikatne zachowanie, które na amerykańskich uniwersytetach pociąga za sobą bardzo poważne kary, w tym wydalenie z uczelni. Jak można temu zapobiec?
- W tym sensie jest to ryzyko. Jeśli nie porozmawiamy z uczniami o naprawdę dobrych, uczciwych i niesamowitych rzeczach, do których mogą wykorzystać tę technologię, będą ją postrzegać po prostu jako narzędzie do oszukiwania. Pytanie, które musimy sobie zadać, brzmi: "czy tworzymy czynniki, które zwiększają prawdopodobieństwo oszukiwania przez uczniów?" Umiejętności są posiadane, ponieważ zostały przećwiczone i ulepszone. Po stronie akademickiej, im prostsze instrukcje dajemy naszym uczniom, tym łatwiej mogą to zrobić. Sztuczna inteligencja pozwala nam wymagać od uczniów bardziej złożonego myślenia o otaczającym ich świecie, o wiarygodności źródeł, o ich zdolności do oceny jakości dobrze napisanego tekstu z poprawną gramatyką i ortografią. Aby jednak uczeń mógł myśleć według takiego schematu, musi posiadać wiedzę na temat gramatyki i ortografii, aby móc je rozpoznać i ocenić.
Aby doprowadzić ich do tego punktu, ważne jest, aby pokazać im historie z życia lub doświadczenia, w których doceniają, jak kreatywne i innowacyjne podejście może być przydatne dla innych i mieć wpływ na społeczność. "Czy mogę zrobić coś, co zmieni coś w mojej społeczności?" Nawet jeśli jest to coś małego, buduje to pewność siebie. Zadaniem nauczyciela jest umożliwienie uczniowi uświadomienia sobie, że istnieje przestrzeń, w której może zrobić coś bardzo interesującego i mającego znaczenie akademickie. Wiąże się to z wprowadzeniem zmian w sposobie pracy nauczycieli. Wiele rzeczy wynika z bardzo prostych zmian. Napisałem książkę zatytułowaną "Making Your Teaching Something Special". Opiera się ona na założeniu, że małe rzeczy wykonane w ilości i jakości sprawiają, że jesteś lepszym nauczycielem. Na przykład coś, co dzieje się w każdej klasie, to fakt, że uczniowie cały czas krzyczą i wydają się być niekontrolowani. Nauczyciel musi znaleźć sposób, aby ich uciszyć. Może krzyknąć "zamknij się" kilka razy głośnym głosem, ale taki krzyk może przypominać dziecku krzyki, które słyszy w domu i skutkuje złym skojarzeniem poznawczym. Ale jeśli nauczyciel zmieni strategię i zamiast krzyczeć, weźmie dzwonek z farmy (pochodzę z Teksasu i często używamy dzwonków z farmy) i uśmiechnie się do nich, aby powiedzieć im, żeby się zamknęli, uczniowie z większym prawdopodobieństwem zaczną kojarzyć dźwięk dzwonka z ciszą.
Wracając do generatywnej sztucznej inteligencji, istnieją małe rzeczy, których można użyć, aby być lepszym nauczycielem. Jest wiele rzeczy, które możemy zrobić, aby nasza praca była bardziej efektywna i satysfakcjonująca na poziomie osobistym i zawodowym.
Joseph Evans komentuje czytania o Wniebowzięciu Maryi (A).
Joseph Evans-15 września 2023 r.-Czas czytania: 2minuty
Cenne święto, które dziś obchodzimy, uczy nas, że MariaPod koniec swojego życia na ziemi została przyjęta ciałem i duszą do nieba. Kościół nie definiuje, czy umarła, czy nie, ale większość teologów i świętych na przestrzeni wieków uważała, że Maryja doświadczyła śmierci, nie jako kary za grzech, ale aby być całkowicie zjednoczona ze swoim Synem, który dobrowolnie poniósł śmierć, aby nas zbawić. Matka Boża pomaga nam nie bać się śmierci i umierać dla siebie każdego dnia, ponieważ jest to droga do życia. Podobnie jest ze starością.
Dzisiejsze pierwsze czytanie ukazuje Matkę Bożą w chwale. Nie tylko "świeci jak słońce"tak jak Jezus mówi, że stanie się ze sprawiedliwymi. Jest to "ubrany w słońce"z koroną z gwiazd dwunastu i księżycem u stóp jego. Jego chwała jest o wiele większa niż nasza, ponieważ Jego świętość jest o wiele większa. To uczy nas, jak Bóg hojnie nas wynagradza i daje nam nadzieję nieba. Ale stało się tak, ponieważ Maryja się uniżyła. Została wywyższona przez swoją pokorę, co widać w Jej odpowiedzi aniołowi (Łk 1:38) i w Jej Magnificat. Dumni i bogaci są poniżani, a pokorni wywyższani. Jeśli chcemy mieć udział w niebiańskiej chwale Matki Bożej, musimy być pokorni i ubodzy.
To święto uczy nas również znaczenia kobiecości: Maryja została przyjęta do nieba w kobiecym ciele (nie tylko z czysto duchową duszą), jako pierwsza ze wszystkich świętych kobiet. Kobiecość jest bardzo ważna dla Boga. Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga jako mężczyzna i kobieta. Ale prawdziwa kobiecość obejmuje wszystko, co widzimy w życiu Maryi: Jej całkowitą odpowiedź na Boga i Jej elastyczność w reagowaniu na Jego plany, nawet jeśli wydają się one zmieniać jej własne; Jej hojność w pomaganiu potrzebującym, tak jak poszła pomóc swojej kuzynce; i radość, z jaką wyciąga rękę, chwaląc Boga radosnym sercem, sercem, które raduje się mocą Boga i zbawczymi dziełami, i raduje się, że jest jednym z Jego maluczkich.
Prawdziwa kobiecość to uważność Maryi na potrzeby innych, jak w Kanie Galilejskiej, Jej śmiałość w zwracaniu się do Syna i Jej delikatne naleganie. To Jej odwaga u stóp Krzyża. Nie może zrobić wiele, ale jest tam, a to już dużo. Prawdziwa kobiecość to macierzyńska troska Maryi o Kościół, trzymanie go razem, gdy groziło mu rozpadnięcie się, i Jej obecność w dniu Pięćdziesiątnicy w sercu modlącego się Kościoła, bo czymże jest Kościół bez modlitwy kobiet?
Maryja wstawia się za nami z Nieba i zaprasza nas do naśladowania Jej. I znowu, sposobem naśladowania Jej jest proszenie Jej o pomoc w byciu pokornym. "Zrzuć potężnych z ich tronów i wywyższaj pokornych"Z ich tronów, ich wysokich koni, ich przybranych miejsc wyższości. Maryja pomaga nam zobaczyć siebie i żyć jako słudzy, i odnaleźć w tym naszą radość.
Dziś, 15 sierpnia, obchodzimy uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, to znaczy, że Maryja została wzięta do nieba z ciałem i duszą, a zatem jej ciało jest już uwielbione, jako przedsmak tego, co stanie się ze wszystkimi zbawionymi na końcu czasów.
15 sierpnia obchodzimy Asunción Jest to jedno z najpopularniejszych świąt chrześcijańskich, ale opiera się na jednym z najbardziej niepopularnych artykułów naszego wyznania wiary, czyli "zmartwychwstaniu ciała": jak niewielu w to wierzy!
Byłoby ciekawym ćwiczeniem, gdybyśmy poszli na jedną z tych zatłoczonych alei handlowych, gdzie reporterzy przeprowadzają zwykłe ankiety uliczne i zapytali ludzi o ich przekonania na temat życia po śmierci. Wielu zaprzeczyłoby temu; wielu innych jednoznacznie stwierdziłoby, że wierzą w reinkarnację lub w fuzję z niejednoznaczną energią kosmiczną; jeśli w ogóle, niektórzy odważyliby się mówić o eterycznym niebie z małymi chmurami i aniołami?Ale niewielu, bardzo niewielu, kategorycznie potwierdziłoby, że wierzą - jak potwierdza Kościół - że ich ciało, ich własne ciało (ręce, stopy, zęby, wątroba, żołądek...), powstanie przemienione pod koniec czasu do życia wiecznego. Czy uważasz, że próba byłaby zupełnie inna, gdybyśmy przeprowadzili ankietę przy drzwiach kościoła parafialnego po mszy? Mam wątpliwości.
Dogmat o Wniebowzięciu Maryi, którego święto obchodzimy w połowie sierpnia z niezliczonymi lokalnymi wezwaniami maryjnymi, głosi, że Dziewica, podobnie jak Jej Syn, zmartwychwstała w ciele i duszy i już żyje wiecznie z Nim. Los Maryi jest tym samym losem, który czeka nas. To właśnie obiecał nam Jezus. Jej jedynym przywilejem jest to, że przewidziała ten moment. Nie musiała czekać, tak jak my, na koniec czasów. VIP-owskie traktowanie dla prawdziwie VIP-owskiej kobiety, nikogo innego jak matki Boga.
Ale dlaczego tak trudno nam w to uwierzyć? Wybacz, że nalegam, ale ten temat wydaje mi się bardzo ważny, ponieważ dotyka fundamentu chrześcijaństwa: pustego grobu. Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, to czym jest wiara?
Myślę, że jednym z powodów tej niewiary jest to, że jest to dość sprzeczne z intuicją. Kiedy ktoś umiera, widzimy, jak jego ciało ulega uszkodzeniu. Nawet jeśli czytamy starożytne pisma święte, świadectwa pierwszych chrześcijan i mówimy, że oczekujemy zmartwychwstania, tak naprawdę nie wiemy, jak to będzie, ponieważ materia znika w naszym doczesnym wymiarze. Znacznie bardziej intuicyjne są platońskie idee, które przenikają naszą kulturę, a wraz z nią chrześcijaństwo.
Klasyczny podział na śmiertelne ciało i nieśmiertelną duszę powoduje, że wciąż powracamy do doktryny dualistycznej, która jest sprzeczna z tym, w co wspólnota chrześcijańska wierzyła historycznie i wierzy dzisiaj. Od czasu do czasu powracamy również do idei manichejskich (również sprzecznych z depozytem naszej wiary), takich jak te, które uwiodły św. Augustyna i których tak bardzo żałował, w których ciało jest uważane za źródło zła, podczas gdy duch jest źródłem dobra.
Te dwie doktryny są podstawą wielu ideologicznych kolonizacji, które papież Franciszek po raz kolejny potępił w dokumencie pt. ŚDM i które przenikają dziś myślenie większości ludzi. Na przykład młodsze pokolenia uważają za normalne oddanie swojego ciała podczas nocnego wyjścia nieznajomemu, z którym mogą nawet nie dzielić się swoim numerem telefonu, ponieważ ciało jest w końcu tylko materią, która zostanie zjedzona przez ziemię. Dla mnie to zupełnie inna rzeczywistość.
Z drugiej strony jest coraz więcej osób, które odrzucają swoje ciało, bo widzą w nim źródło zła, które ich dotyka. Niektórzy nie zgadzają się ze swoją płcią, inni z sylwetką lub twarzą. Widzą siebie jako czyste dusze (w których nie ma miejsca na błędy) uwięzione w (niewłaściwym) ciele i są gotowi je okaleczyć lub zmusić do kształtu lub użycia, które uważają za idealne. Są też tacy, którzy proszą o rozsypanie swoich prochów w tym lub innym idyllicznym miejscu, aby ostatecznie przestać być sobą i dołączyć do bezosobowego wszechświata.
W przeciwieństwie do tych form dualizmu, manicheizmu czy materializmu praktycznego, Kościół potwierdza, że człowiek jest zarówno istotą cielesną, jak i duchową. Ciało i dusza mają swoją godność. Stąd wielowiekowy szacunek dla własnego ciała i ciała bliźniego nawet po śmierci. Ciało nie jest bowiem rodzajem jednorazowej powłoki lub skorupy, ale samo w sobie jest istotą ludzką, doskonałym dziełem Stwórcy, świątynią Ducha Świętego.
Chwalcie Boga waszym ciałem", prosił św. Paweł Koryntian. To jest to, co Maryja zapoczątkowała, oddając swoje ciało, całe swoje życie, na służbę Bogu i ludzkości. I właśnie dlatego upamiętniamy fakt, że Jej ciało jest teraz nieśmiertelne. Oto rada dla obchodzących to święto: spójrz w lustro, kontempluj każdy szczegół (czy ci się to podoba, czy nie), myśląc, jak Maryja, że jeśli Bóg tak chciał: "Oto służebnica Pańska". Spójrz na swoje dłonie, podnieś je do ust i ucałuj: będą ci towarzyszyć w wieczności. I uwielbiaj nimi Boga: złącz je razem, aby się modlić, wyciągnij je, aby objąć tych, którzy potrzebują czułości lub pocieszenia, trzymaj je, aby pomóc tym, którzy tego potrzebują, i klaszcz nimi, aby oklaskiwać Maryję w Jej wniebowzięciu do nieba. Ona czeka na nas (tu i tam), z ciałem i duszą.
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.
15 sierpnia to święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z ciałem i duszą do nieba. Chociaż zostało ono ogłoszone dogmatem wiary w 1950 roku, Wniebowzięcie jest częścią tradycji Kościoła od wieków.
María Loreto Cruz Opazo-15 września 2023 r.-Czas czytania: 4minuty
Ci z nas, którzy wierzą w Chrystusa, mają Maryję Dziewicę jako wzór życia do naśladowania, właśnie dlatego, że miała uprzywilejowaną relację ze swoim synem Jezusem: On z miłością dzielił z nią swoje chwalebne przeznaczenie. To właśnie daje Jej zasługę bycia naszą Matką i bycia obecną w katolickiej pobożności w święto Najświętszej Maryi Panny. Asunción lub, w liturgii prawosławnej, z Zaśnięciem. Od niepamiętnych czasów było ono obchodzone przez wiele ludów poprzez popularną religijność z różnymi artystycznymi wyrazami, które manifestowały swoją wiarę i przywiązanie do Wniebowzięcia (św. Bernard powiedział: "Nigdy nie jestem tak szczęśliwy ani przerażony, jak wtedy, gdy muszę mówić o chwale Dziewicy Maryi").
Tradycja chrześcijańska wywodząca się od Apostołów przypomina, że Maryja została wzięta z ciałem i duszą do nieba pod koniec swojego ziemskiego życia. Stało się tak, ponieważ we wszystkim do końca podążała drogą swojego Syna: "Znajomość prawdziwej katolickiej doktryny o Maryi Dziewicy zawsze będzie dokładnym kluczem do zrozumienia tajemnicy Chrystusa", jak powiedział Paweł VI (21 listopada 1964 r.).
Zaśnięcie
Została uwielbiona, aby nie cierpieć z powodu zepsucie śmierci. Mówi się, że zasnęła, ponieważ spekulacje teologiczne mówią, że jeśli nie zgrzeszyła, ponieważ była Niepokalana, to również nie umarła. Ale w ten sam sposób dyskutuje się teologicznie, że gdyby była solidarna we wszystkim z Jezusem Chrystusem (który będąc w całej niewinności wziął na siebie grzechy ludzkości), mogłaby cierpieć i umrzeć jak On. Prawda jest jednak taka, że nie ma wzmianki o żadnej chorobie, a jedynie o jej możliwej starości pod opieką apostoła Jana (zob. J 19, 27).
Scena Zaśnięcia, z obrazu Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny, Fra Angelico
Dlatego, ponieważ jej życie było niezwykłe, jej śmierć również musiała być niezwykła, a z punktu widzenia wiary logiczne jest myślenie, że umarła niepokalana, czego doświadczyli także inni święci. Stąd pozytywne wnioski płynące z Dokumentu z Puebla, gdy mówi nam, że "Maryja jest gwarancją kobiecej wielkości; i że pokazuje szczególny sposób bycia kobietą..." (#299). "Maryja, mądra niewiasta (zob. Łk 2, 19-51), jest kobietą zbawienia, która całą swoją kobiecość oddała na służbę Chrystusowi i Jego zbawczemu dziełu" (zob. Ga 4, 4-6; LG 56).
Tradycja Kościoła
Przez wiarę wierzymy, że Dziewica została przyjęta do nieba, a od początków chrześcijaństwa istniały zarówno sensus fidei (LG 12) jako consensus fidelium w tej sprawie. W rzeczywistości to wierzący ludzie, za pośrednictwem listów do Stolicy Apostolskiej, prosili o ogłoszenie Wniebowzięcia Maryi dogmatem wiary; a papież Pius XII w 1950 r., przyjmując wiarę całej tradycji Kościoła, opublikował Konstytucję Apostolską o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. Munificentissimus Deus.
I tak ogłosił to dogmatem wiary tymi słowami: "Po wzniesieniu do Boga licznych i wielokrotnych modlitw i wezwaniu światła Ducha Prawdy, na chwałę Boga Wszechmogącego, który obdarzył Dziewicę Maryję swoją szczególną życzliwością; na cześć Jej Syna, nieśmiertelnego Króla wieków i zwycięzcy grzechu i śmierci; dla powiększenia chwały tej samej dostojnej Matki oraz dla radości i wesela całego Kościoła, mocą władzy Pana naszego Jezusa Chrystusa, błogosławionych Apostołów Piotra i Pawła oraz mocą naszej własnej władzy, ogłaszamy, orzekamy i określamy jako objawiony przez Boga dogmat, że Niepokalana Matka Boga, zawsze Dziewica Maryja, po zakończeniu swego ziemskiego życia, została wzięta z ciałem i duszą do chwały niebieskiej".
Tego święta nie należy mylić z Wniebowstąpieniem Pańskim, które odnosi się do Jezusa Chrystusa, który będąc Bogiem, wzniósł się do nieba bez żadnej pomocy, czterdzieści dni po swoim zmartwychwstaniu. Chrystus odszedł, gdy wszystko zostało ukończone i dzięki własnym zasługom; z drugiej strony Matka Boża została przyniesiona przez aniołów, ponieważ żaden człowiek nie mógłby zrobić czegoś tak nadprzyrodzonego: wszystkie cuda są dziełami Boga.
Przejście Maryi
Chociaż Pismo Święte nie daje nam bezpośrednich informacji na ten temat, na Wschodzie mówi się o "Transitus Maryi", który jest również formą wzywania Dziewicy, a to święto liturgiczne zawsze było obchodzone. W ten sam sposób znajdujemy Psalm, który mówi: "....Nie pozwól, by twoi wierni doświadczyli zepsucia."(15, 10-11), odnosił się do wydarzenia zmartwychwstania i późniejszego wniebowstąpienia, ponieważ Jezus nie pozostał w grobie, ale można go również odnieść do Jego matki Maryi, ponieważ zawsze jest wierna Bogu.
Wniebowzięcie wskazuje nam drogę
Na stronie Katechizm Kościoła Katolickiego "Niepokalana Dziewica, zachowana od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, pod koniec swego życia na ziemi została wzięta z ciałem i duszą do chwały nieba i wywyższona przez Boga jako Królowa wszechświata, aby pełniej upodobnić się do swego Syna, Pana panów i zwycięzcy grzechu i śmierci. Wniebowzięcie Najświętszej Dziewicy stanowi szczególny udział w zmartwychwstaniu Jej Syna i antycypację zmartwychwstania innych chrześcijan" (CEC # 966).
Jest to dobra nowina dla nas wszystkich: zamiast patrzeć na Nią z ołtarzy, wyniesioną jako uprzywilejowane lub odległe stworzenie, powinniśmy cieszyć się, że Jej założenie wskazuje nam i otwiera drogę; i że jest to również obietnica, że wszyscy będziemy z Nią w naszych ciałach przemienionych w chwalebne: kiedy przestaniemy być pielgrzymami i osiągniemy Niebo.
Świecki, żonaty, należy do Opus Dei: "Przypomina mi, że mogę zrobić coś wielkiego ze swoim życiem".
Prałat Opus Dei przypomniał ostatnio, że świeccy są "racją bytu Opus Dei". Według informacji Prałatury, należy do niego około 92 000 osób. Rozmawialiśmy z jednym z nich o tym, co ta droga oznacza w jego życiu.
Juan Portela-14 sierpień 2023-Czas czytania: 2minuty
Pablo García-Manzano jest świeckim należącym do Opus DeiJest żonaty od 18 lat i ma siedmioro dzieci. W wywiadzie dla Omnes opowiada nam o swoim powołaniu w Dziele i o tym, jak żyje swoją wiarą w parafii i życiu codziennym.
Co oznacza dla Ciebie bycie w Opus Dei i jak wpływa to na Twoje życie?
-Oznacza to dla mnie świadomość, że jestem częścią małej rodziny w Kościele. Powołanie do Opus Dei przypomina mi, bez niczego dziwnego, że jestem małym dzieckiem Boga i że mogę zrobić coś wielkiego z moim życiem, pomimo wszystkich moich niepowodzeń, i pomóc innym zrobić to samo. Szczególnie w pracy motywuje mnie do tego, by starać się dobrze wykonywać swoje obowiązki i ofiarować je Bogu. Wpływa również na moje małżeństwo i rodzinę, ponieważ nadaje im znaczenie, o którym mówiłem wcześniej. Uwielbiam powiedzenie św. Josemarii skierowane do małżeństw, że "twoja droga do nieba" nazywa się imieniem twojej żony.
Jakie są twoje relacje z prałatem i księżmi prałatury?
-Relacja z prałatem jest bardzo normalna, nazywam go ojcem, tak jak robimy to w Opus Dei, ponieważ wiem, że mogę liczyć na jego modlitwę i zachętę do podążania tą drogą. Ja również modlę się za niego. Regularnie chodzę do spowiedzi z księżmi z Prałatury, a oni również mnie prowadzą, udzielają mi rad itp. Podkreślam, że jest mi bardzo znajomy i pamiętam, że kiedy po raz pierwszy zobaczyłem prałata (był wtedy Don Alvaro del Portillo), poczułem wielki spokój, jakby znał mnie od dawna.
Jakie są Twoje relacje z parafią i biskupem w miejscu zamieszkania?
-Chodzę na msze w parafii lub gdzie indziej, jestem tylko jednym z nich. Moja żona i ja znamy proboszcza, zaprosiliśmy go na herbatę, kiedy zastąpił poprzedniego. Wikary odprawił naszą mszę ślubną z innym księdzem. To samo z biskupem: czuję się i jestem jednym z wiernych w ogromnej diecezji (archidiecezji madryckiej), a kiedy bierzemy udział w uroczystości, na której jest obecny, staramy się go pozdrowić, powiedzieć mu nasze imiona i imiona naszych dzieci. Modlimy się za niego każdego dnia, tak jak robimy to w Dziele.
W jaki sposób uczestniczysz w ewangelizacyjnej misji Kościoła?
-Wydaje mi się, że wynika to z powyższego. Z jednej strony nie jest to nic szczególnego ani dodatkowego. Z drugiej strony, zmienia wszystko, ponieważ sposobem uczestniczenia w tej misji ewangelizacyjnej jest po prostu próba pokazania, że Jezus Chrystus zmartwychwstał, że pomimo moich osobistych niepowodzeń On mnie kocha; i to pośród mojej rodziny, przyjaciół, pracy, a także oczywiście pośród dobra i trudności codziennego życia.
Czy mógłbyś dodać jakieś dodatkowe informacje o sobie?
-Jestem żonaty z Moniką od 18 lat i mamy 7 dzieci. Od 2002 roku jestem prawnikiem w Radzie Stanu, choć obecnie przebywam na urlopie i pracuję jako adwokat. Kilka lat temu rozpocząłem aktywną działalność polityczno-administracyjną w Ministerstwie Energii i bardzo dobrze wspominam ten okres. Przez 4 lata pracowałem również w szkole biznesu IESE. Kocham moją pracę i moje rodzinaktóre uważam za swoje wielkie hobby. Lubię też dobrą hiszpańską i angielską literaturę i uwielbiam klasyczne kino, zwłaszcza Johna Forda. Chociaż jestem wielkim fanem niesamowitych hiszpańskich tenisistów z ostatnich kilku lat, moim marzeniem byłoby zagrać przeciwko Rogerowi Federerowi na Wimbledonie... i pokonać go. Jestem fanem Atlético de Madrid, pomimo przeciwności losu.
Uczyń to oficjalnie i stań się prawdziwym wyznawcą kościoła
Niektórzy wierni katolicy często zakładają, że są prawdziwymi parafianami, ponieważ od lat uczęszczają na msze do swojego kościoła.... ale pomyśl jeszcze raz!
"Jak zostać parafianinem parafiaJak to nie jestem parafianinem? Chodzę na mszę regularnie od lat" - to typowa odpowiedź wielu osób, które dowiadują się, że nie są "oficjalnymi" parafianami.
Niektórzy wierni katolicy często zakładają, że tak jest, ponieważ od lat uczęszczają na msze w swoim kościele... ale pomyśl jeszcze raz!
Recepcjonistka w znanym kościele w Manhattan Mówi, że większość ludzi uważa za oczywiste, że są parafianami i często są zaskoczeni, a czasem źli, gdy dowiadują się, że regularne uczęszczanie na mszę nie daje im oficjalnej przepustki. Johanna pracuje w domu parafialnym od ponad dziewiętnastu lat i słyszała i widziała już wszystko.
Wiąże się to z czymś więcej niż tylko siedzeniem w ławce w każdą niedzielę lub rozmawianiem z członkami kongregacji przed i po mszy. "Wiele osób dzwoni do Domu Parafialnego i ze zdziwieniem odkrywa, że nie są parafianami" - mówi Johanna. "Aby zostać uznanym za parafianina, muszą oficjalnie zarejestrować się na plebanii lub na stronie internetowej parafii".
Aby zwalczyć to zamieszanie, Johanna sugeruje, że "informacje powinny być zapisane na stronie internetowej Kościoła", ponieważ ułatwiłoby to pracę im i ich rodzinom w przyszłości.
Jeśli chcesz wziąć ślub w swoim Kościele, ochrzcić dziecko lub zostać poproszonym o bycie rodzicem chrzestnym podczas chrztu lub bierzmowania, będziesz potrzebować zaświadczenia o katolickości. Posiadając zaświadczenie o przynależności, lokalna parafia może się do niego zastosować; bez niego nie jest to możliwe.
Zalety rejestracji
Rejestracja ma również inne zalety.
Po pierwsze, jest to potwierdzenie własnej wiary. Tak, możesz recytować Credo Nicejskie, znane również jako "Credo", podczas niedzielnej mszy, ale podejmując solidne zobowiązanie wobec swojego "duchowego domu", przyniesiesz wiele owoców. Po drugie, natychmiast stajesz się częścią katolickiej wspólnoty kościelnej, a co jest lepsze od tego?
Osoby, z którymi uczestniczysz w Masa W niedzielę i codziennie stają się twoją dalszą rodziną. Twoi parafianie będą radować się z Tobą podczas każdego sakramentu, czy to chrztu, czy Pierwszej Komunii Świętej, i będą radować się z Tobą w dniu Twojego ślubu. A kiedy niespodziewana choroba lub śmierć dotknie ciebie lub kogoś bliskiego, twoja rodzina kościelna będzie tam, aby cię pocieszyć i wesprzeć. Jeśli jesteś zarejestrowanym parafianinem, łatwiej będzie ci pomóc; nie będziesz tylko kolejną twarzą w zborze, ale rozpoznawalną osobą.
Potrzebujemy nie tylko relacyjnego wsparcia i więzi, ale także duchowego przewodnictwa i instrukcji.
A kiedy jesteś zarejestrowanym parafianinem, istnieje większe prawdopodobieństwo, że będziesz miał trwałą relację z duchowieństwem swojego kościoła, co oferuje wspaniałe korzyści, takie jak konkretna zachęta, motywacja i duchowe przewodnictwo zaufanego księdza, który zna cię na poziomie osobistym.
Maria Dąbrowska, matka MaksymilianByła pobożną młodą kobietą, która myślała o zostaniu zakonnicą, ale ówczesne problemy polityczne nie pozwalały jej na to. Polska, jej ojczyzna, była okupowana przez Rosjan, którzy zamknęli klasztory i rozproszyli zakonników. Istniało tylko kilka tajnych klasztorów. Następnie poprosił: "Panie, nie chcę narzucać Ci mojej woli. Gdyby Twoje plany były inne, daj mi przynajmniej jednego męża, który nie bluźni, nie pije alkoholu, nie chodzi do tawerny, aby się zabawić. Proszę Cię o to, Panie, z prawdziwym zainteresowaniem". Chciała rozpocząć chrześcijańskie życie rodzinne i Bóg ją wysłuchał. Wybrańcem okazał się Juliusz Kolbe, gorliwy katolik, należący do Trzeciego Zakonu Franciszkanów, którego był przełożonym i do którego ona również wstąpiła. Był delikatny i wrażliwy, niemal nieśmiały i pozbawiony wad.
Młode małżeństwo mieszkało w Pabianicach, gdzie mieli warsztat i wielkie nabożeństwo do cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, bardzo czczonego w Polsce. Nic dziwnego, że jeden z ich synów, Rajmund, urodzony w 1894 r., postanowił wstąpić do seminarium, co uczynił w wieku 13 lat u ojców franciszkanów w polskim Lwowie, który był wówczas okupowany przez Austrię. To właśnie tam przyjął imię Maksymilian. Studia ukończył w Rzymie, gdzie uzyskał doktorat z teologii, a później z filozofii. W 1918 roku przyjął święcenia kapłańskie.
Niepokalane Poczęcie
Maksymilian był bardzo oddany Niepokalanemu Poczęciu. Poruszony tym faktem, w 1917 r. założył ruch o nazwie "Milicja Niepokalanej", którego członkowie poświęcali się Najświętszej Maryi Pannie i którego celem była walka wszelkimi moralnie słusznymi środkami o budowę Królestwa Bożego na całym świecie. Według słów Maksymiliana, ruch miał mieć: "globalną wizję życia katolickiego w nowej formie, która polega na zjednoczeniu z Niepokalanym Poczęciem". Zainicjował wydawanie miesięcznika "Rycerz Niepokalanej"., Jego celem było promowanie wiedzy, miłości i służby Maryi Dziewicy w nawracaniu dusz dla Chrystusa. Przy nakładzie 500 egzemplarzy w 1922 r., do 1939 r. osiągnął prawie milion egzemplarzy.
W 1929 r. założył pierwsze "Miasto Niepokalanej" w klasztorze franciszkanów w Niepokalanowie, 40 km od Warszawy, które z czasem stało się miastem poświęconym Matce Bożej i, zgodnie ze słowami św. Maksymiliana, poświęconym "zdobyciu całego świata, wszystkich dusz, dla Chrystusa, dla Niepokalanej, przy użyciu wszystkich dozwolonych środków, wszystkich odkryć technologicznych, zwłaszcza w dziedzinie komunikacji".
Misjonarz i więzień
W 1931 r. papież poprosił o misjonarzy do ewangelizacji Azji. Maksymilian zgłosił się na ochotnika i został wysłany do Japonii, gdzie przebywał przez pięć lat. Tam założył nowe miasto Niepokalanego Poczęcia. (Mugenzai No Sono) i publikuje magazyn "Rycerz Niepokalanego Poczęcia" w języku japońskim (Seibo No Kishi). Powrócił do Polski jako kierownik duchowy Niepokalanowa, a trzy lata później, w środku wojny światowej, został uwięziony wraz z innymi braćmi i wysłany do obozów koncentracyjnych w Niemczech i Polsce.
Wkrótce potem, w dniu Niepokalanego Poczęcia, został zwolniony, ale w lutym 1941 r. ponownie trafił do więzienia na Pawiaku, a następnie do obozu koncentracyjnego Auschwitz, gdzie pomimo strasznych warunków życia kontynuował swoją posługę. Otrzymał numer 16 670 i został przydzielony do pracy przymusowej. Podobnie jak jego towarzysze, doświadczał upokorzeń, bicia, obelg, pogryzień przez psy, strumieni lodowatej wody, gdy dopadała go gorączka, pragnienia, głodu, wleczenia zwłok tam i z powrotem z cel do krematorium... Auschwitz był przedpokojem do piekła.
Poświęcenie swojego życia
Pewnej nocy w 1941 r. z obozu koncentracyjnego uciekł więzień, a zgodnie z zastraszającą nazistowską zasadą za każdego zbiegłego człowieka miało zginąć dziesięciu. Pierwszy wybór padł na 41-letniego polskiego sierżanta Franciszka Gajowniczka, który w ciszy zaczął płakać i mówić: "Mój Boże, mam żonę i dzieci, kto się nimi zaopiekuje?". Wtedy Maksymilian Kolbe zaproponował, że go zastąpi, mówiąc: "Oferuję się zastąpić tego człowieka, jestem księdzem katolickim i Polakiem, i nie jestem żonaty.
Oficer zgodził się i ojciec Kolbe został wysłany, wraz z pozostałymi dziewięcioma, do celi, gdzie nie otrzymywali ani jedzenia, ani wody. Drugiego lub trzeciego dnia niektórzy z nich zaczęli umierać. W międzyczasie w lochu słychać było modlitwy i hymny do Matki Bożej. Niemcy mieli polskiego strażnika odpowiedzialnego za usuwanie zwłok zmarłych i opróżnianie latryny umieszczonej w celi. Opowiedział on tę historię, a jego relacja znajduje się w archiwach sądowych i watykańskich. Kolbe i trzej inni przetrwali do piętnastego dnia. Komendant potrzebował celi dla nowej partii skazańców i rozkazał lekarzowi obozowemu, aby podał im zastrzyk z kwasu karbolowego, aby zgasić ostatni puls ich życia. Był 14 sierpnia 1941 roku. Kolbe miał 47 lat.
Beatyfikacja i kanonizacja
Papież Paweł VI ogłosił go błogosławionym w 1971 roku. Wśród pielgrzymów z Polski, którzy uczestniczyli w tym wydarzeniu, był mały staruszek o imieniu Franciszek Gajowniczek: był to człowiek, za którego Kolbe oddał życie trzydzieści lat wcześniej. Wiele lat później Jan Paweł II, wkrótce po wyborze na papieża, odwiedził Auschwitz i powiedział: "Maksymilian Kobe postąpił tak jak Jezus, nie poniósł śmierci, ale oddał życie". 10 października 1982 r. ten papież, Polak podobnie jak Kolbe, kanonizował go przed ogromnym tłumem na Placu Świętego Piotra, w tym przed wieloma Polakami.
Z okazji 20. rocznicy jego kanonizacji Bracia Mniejsi Konwentualni otworzyli archiwum Niepokalanowa. Wśród rękopisów świętego wyróżnia się ostatni list, który napisał do swojej matki. Jest to list, który odzwierciedla szczególną czułość i sugeruje, że ofiara, z jaką dobrowolnie ofiarował swoje życie, była czymś, do czego dojrzewał przez całe życie. Oto tekst tego listu:
"Droga Matko: Pod koniec maja przybyłem z konwojem pociągów do obozu koncentracyjnego Auschwitz. Co do mnie, wszystko jest w porządku, droga matko. Możesz być spokojna o mnie i o moje zdrowie, ponieważ dobry Bóg jest wszędzie i myśli z wielką miłością o wszystkich i o wszystkim. Lepiej nie pisz do mnie, zanim nie wyślę Ci kolejnego listu, bo nie wiem, jak długo tu będę. Z serdecznymi pozdrowieniami i pocałunkami, Raymond Kolbe".Maksymilian nie był w stanie wysłać żadnych nowych listów do matki.
Papież Franciszek skoncentrował dzisiejszą refleksję na Angelus w niedzielnej Ewangelii, Jezus chodzący po wodzie.
Ojciec Święty rozpoczął swój komentarz od pytania: "Dlaczego Jezus wykonał ten gest, być może z pilnej i nieprzewidzianej potrzeby, aby pomóc swoim, którzy zostali zablokowani przez czołowy wiatr? Jednak to sam Jezus wszystko zaplanował, sprawił, że wyszli w nocy, a nawet - jak mówi tekst - "zmusił ich" (por. w. 22). Być może po to, by zademonstrować im swoją wielkość i moc? Ale to do Niego niepodobne. Dlaczego więc to zrobił?
Morze jako symbol zła
Francisco Następnie wskazał, że za gestem Chrystusa kryje się przesłanie. Wyjaśnił, że "w tamtych czasach duże przestrzenie wodne były uważane za siedzibę złych sił, których człowiek nie mógł kontrolować; zwłaszcza jeśli były wzburzone przez burzę, otchłanie były symbolem chaosu i odnosiły się do ciemności podziemnego świata.
Tak więc uczniowie znajdowali się na środku jeziora w ciemności: bali się utonięcia, pochłonięcia przez zło. I oto przychodzi Jezus, który idzie po wodzie, to znaczy ponad siłami zła, i mówi do swoich uczniów: "Odwagi, to Ja jestem, nie bójcie się" (w. 27). Takie jest znaczenie tego znaku: złe moce, które nas przerażają i nad którymi nie potrafimy zapanować, zostają rozszerzone wraz z Jezusem. On, krocząc po wodach, chce nam powiedzieć: "Nie lękajcie się, kładę waszych nieprzyjaciół pod stopy wasze": nie ludzi, oni nie są nieprzyjaciółmi, ale śmierć, grzech, diabła: tych nieprzyjaciół On depcze dla nas".
"Panie, ocal mnie!"
Papież podkreślił również, że scena ta, daleka od wydarzenia sprzed 2000 lat, ma bardzo współczesne przesłanie: "Chrystus powtarza dziś każdemu z nas: 'Odwagi, to Ja jestem, nie bój się. Odwagi, ponieważ Ja jestem, ponieważ nie jesteś już sam na niespokojnych wodach życia". Co więc robić, gdy znajdujemy się na otwartym morzu i jesteśmy zdani na łaskę przeciwnych wiatrów? Co robić w strachu, gdy widzimy tylko ciemność i czujemy się zagubieni?
W Ewangelii uczniowie robią dwie rzeczy: wzywają i witają Jezusa. Wzywają: Piotr idzie trochę po wodzie w kierunku Jezusa, ale potem się boi, tonie i woła: "Panie, ratuj mnie" (w. 30). Jest to piękna modlitwa, która wyraża pewność, że Pan może nas uratować, że pokonuje nasze zło i nasze lęki. Powtarzajmy ją także i my, zwłaszcza w chwilach "burzy": "Panie, ratuj mnie!
Papież zaprasza nas do przyjęcia Jezusa
Następnie Ojciec Święty podkreślił znaczenie przyjęcia Jezusa do naszej łodzi, w każdym cierpieniu: "A potem uczniowie witają Jezusa w łodzi. Tekst mówi, że gdy tylko wszedł na pokład, "wiatr ucichł" (w. 32). Pan wie, że łodzi życia, jak również łodzi Kościoła, zagrażają przeciwne wiatry i że morze, po którym płyniemy, jest często wzburzone.
Nie wybawia nas od zmęczenia nawigacją, ale raczej - Ewangelia to podkreśla - zachęca nas do wyruszenia w drogę: to znaczy zaprasza nas do stawienia czoła trudnościom, aby i one stały się miejscami zbawienia, okazjami do spotkania z Nim. W rzeczywistości On w naszych chwilach ciemności wychodzi nam na spotkanie, prosząc o przyjęcie, jak tamtej nocy nad jeziorem".
Na zakończenie Papież zachęcił obecnych, aby zadali sobie pytanie, jak każdy z nich stosuje te pytania we własnym życiu, i zakończył, prosząc o pomoc Maryję, Gwiazdę Morza: "Zapytajmy więc siebie: jak zachowuję się w moich lękach? Czy idę naprzód o własnych siłach, czy też wzywam Pana? A jak ma się moja wiara? Czy wierzę, że Chrystus jest silniejszy niż fale i niesprzyjające wiatry? Ale przede wszystkim: czy płynę z Nim, czy Go przyjmuję, czy robię Mu miejsce w łodzi życia, czy powierzam Mu ster? Maryjo, gwiazdo morza, pomóż nam szukać światła Jezusa w ciemnych przeprawach.
Nowa inicjatywa mająca na celu wyeliminowanie broni jądrowej
Archidiecezje Santa Fe, Seattle i Nagasaki oraz diecezja Hiroszimy podpisały przymierze zobowiązujące je do współpracy w celu wyeliminowania broni jądrowej.
W rocznicę zrzucenia bomb na Hiroszimę i Nagasaki podpisano porozumienie. umowa do wspólnej pracy na rzecz wyeliminowania broni jądrowej na świecie. Porozumienie zostało podpisane przez archidiecezje Santa Fe, Seattle i Nagasaki oraz diecezję Hiroszimy.
Pierwszym celem jest osiągnięcie znaczącego postępu do sierpnia 2025 r., czyli 80. rocznicy bombardowania. W tym celu wyjaśniono szereg środków związanych zarówno ze sferą polityczną, jak i religijną.
Polityka i broń jądrowa
W komunikacie przesłanym przez sygnatariuszy, zapraszają oni wszystkich przywódców politycznych do współpracy w tej pracy i nakreślają kilka konkretnych kroków do osiągnięcia celów. Po pierwsze, wzywają do uznania "ogromnego i trwałego ludzkiego cierpienia zadanego przez zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki". Wzywają również do uznania "wpływu na środowisko spowodowanego wydobyciem uranu oraz badaniami, produkcją i testami broni jądrowej na całym świecie".
Trzecim punktem paktu jest "powtórzenie, że wojny nuklearnej nie można wygrać i nigdy nie wolno jej toczyć". W ramach tego porozumienia wspomniano, że grupa G20 w listopadzie 2022 r. oświadczyła, że użycie broni jądrowej i groźba jej użycia są "niedopuszczalne".
Z drugiej strony wzywa do podjęcia "konkretnych kroków w celu zapobieżenia nowemu wyścigowi zbrojeń, zapobieżenia użyciu broni jądrowej i poczynienia postępów w rozbrojeniu nuklearnym". Oprócz tych zobowiązań, pakt przypomina o "międzynarodowym mandacie do prowadzenia poważnych wielostronnych negocjacji prowadzących do rozbrojenia nuklearnego, zgodnie z obietnicą złożoną ponad pół wieku temu w Traktacie o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej z 1970 r.".
Jako ostatni krok polityczny, porozumienie wzywa do "wsparcia Traktatu o Zakazie Broni Jądrowej, podpisanego i ratyfikowanego po raz pierwszy przez Wspólnotę Europejską". Watykan".
Działanie Kościoła
Ze swojej strony przywódcy religijni zobowiązali się do stworzenia inicjatywy promującej świat bez broni jądrowej. Mają nadzieję na współpracę z innymi diecezjami i przywódcami innych wyznań.
W ramach inicjatywy archidiecezje i diecezje podejmą konkretne działania, takie jak:
-słuchając i rozmawiając z ocalałymi z bombardowań, górnikami uranu, działaczami pokojowymi, inżynierami nuklearnymi, personelem wojskowym i dyplomatami;
-prosić Boga o pomoc poprzez modlitwę i odprawienie przynajmniej jednej Mszy św. w tej specjalnej intencji, aby położyć kres broni nuklearnej, a także poprzez zbiórkę na wsparcie ofiar i naprawę szkód wyrządzonych środowisku naturalnemu;
-Promowanie podpisania i ratyfikacji Traktatu o zakazie broni jądrowej.
Komunikat arcybiskupów i biskupów zachęca "kapłanów, zakonników i świeckich do aktywnego udziału w tym partnerstwie", aby "stworzyć dziedzictwo pokoju dla obecnych i przyszłych pokoleń".
Nota ogłaszająca porozumienie kończy się apelem o wstawiennictwo Chrystusa i Najświętszej Maryi Panny o powodzenie tej inicjatywy.
Encyklika Veritatis Splendor Jana Pawła II dotyczy podstaw teologii moralnej. Opublikowana w 1993 roku, 30 lat temu, jej założenia są nadal bardzo aktualne. Jednym z konkretnych obszarów zastosowania jest teologia ciała.
José Miguel Granados-13 sierpień 2023-Czas czytania: 2minuty
6 sierpnia tego roku minęła 30. rocznica opublikowania ważnej encykliki "Veritatis splendor" (Jana Pawła II na temat podstaw moralności. Wśród innych tematów przypomina o potrzebie właściwego zrozumienia prawdy o ludzkim ciele, aby zaoferować doktrynę adekwatną do Bożego objawienia i "zasadniczo ludzkiego doświadczenia".
Po pierwsze, krótko rozważa niektóre niewystarczające i błędne teorie, które prowadzą do poważnych wypaczeń w działaniu i w życiu (por. VS n. 46). W związku z tym zaprzecza rzekomemu konfliktowi między wolnością a prawem moralnym, między sumieniem a naturą. Podobnie odrzuca zarzut, który oskarża katolicką koncepcję naturalnego prawa moralnego o fizykalizm i naturalizm biologiczny.
W rzeczywistości człowiek nie może decydować o znaczeniu swojego zachowania bez polegania na naturze, która jest ukształtowana zgodnie z planem Stwórcy; co więcej, jest on w stanie zrozumieć to naturalne prawo za pomocą swojego rozumu.gdy jest dobrze uformowany (por. VS n. 47).
Fałszywe jest zatem twierdzenie, że wolność jest wykorzeniona z ludzkiej istoty, wygórowana, pozbawiona treści, otwarta na arbitralny wybór i że traktuje ludzkie ciało jako brutalną istotę pozbawioną znaczenia i wartości moralnych. Naturalne prawo moralne ujawnia i nakazuje cele, prawa i obowiązki, które opierają się na cielesnej i duchowej naturze osoby ludzkiej i jej kondycji społecznej.
Nauka Kościoła potwierdza, że rozumna, duchowa i nieśmiertelna dusza jest formą ciała i zasadą jedności istoty ludzkiej, która istnieje jako całość - w jedności ciała i duszy, jako zjednoczona całość - jako osoba. Z tych wszystkich powodów konkluduje: "Osoba, dzięki światłu rozumu i pomocy cnoty, odkrywa w swoim ciele prekursorskie znaki, wyraz i obietnicę daru z siebie, zgodnie z mądrym zamysłem Stwórcy. To w świetle godności osoby ludzkiej - którą należy afirmować ze względu na nią samą - rozum odkrywa specyficzną wartość moralną pewnych dóbr, do których osoba jest naturalnie skłonna" (VS, n. 48).
Ponadto Jan Paweł II szeroko rozwinął doktrynę o "teologii ludzkiego ciała": stanowi ona zbiór doktryn, które tworzą autentyczną antropologię filozoficzno-teologiczną-etykę z klucza oblubieńczości, w dialogu z nurtami myśli klasycznej i współczesnej. W kolejnych częściach wyjaśnimy źródła i klucze do tego oryginalnego wkładu Papieża w rodzinę.
Pracownicy szkół katolickich biorą udział w konferencji na temat sztucznej inteligencji
Na początku sierpnia w Los Angeles w Kalifornii odbyła się konferencja Catholic Communication Collaborative Conference 2023 (C3), inicjatywa rozwoju zawodowego w zakresie technologii edukacyjnych dla nauczycieli, pracowników i wolontariuszy zaangażowanych w nauczanie w szkołach katolickich.
Gonzalo Meza-12 września 2023 r.-Czas czytania: 2minuty
W dniach 2-4 sierpnia w Los Angeles w Kalifornii odbyła się konferencja Catholic Communication Collaborative Conference 2023 (C3), inicjatywa rozwoju zawodowego w zakresie technologii edukacyjnych dla nauczycieli, pracowników i wolontariuszy zaangażowanych w nauczanie w szkołach katolickich.
W wydarzeniu wzięło udział 1200 uczestników i odbyło się ono w Mary Star of the Sea High School w San Pedro w Kalifornii. Tematem przewodnim tegorocznej konferencji było "Discover". W ciągu trzech dni odbyło się 85 warsztatów i kursów, zarówno bezpośrednich, jak i online, dotyczących korzystania z narzędzi internetowych i najnowszych osiągnięć w dziedzinie sztucznej inteligencji (AI) w edukacji.
Otwierając pracę C3, arcybiskup José Gomez z Los Angeles powiedział: "Pamiętajcie, że wszystko, co robimy w komunikacji, ma służyć Jezusowi. Jesteśmy tutaj, aby Mu służyć i doprowadzić ludzi do nowego spotkania z Nim. Kościół musi być silnie obecny w kulturze. cyfrowy. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za misję Kościoła i dlatego wszyscy mamy do odegrania rolę w wykorzystywaniu nowych technologii do dzielenia się naszą wiarą. Nowe narzędzia muszą służyć misji Kościoła" - powiedział Gómez.
Czat GPT
Sesja otwierająca została zaprezentowana przez Rushtona Hurleya, założyciela organizacji Next Vista for Learning i nosiła tytuł: "GPT Chat: Trzęsienie ziemi na naszym profesjonalnym terenie". W swoim przemówieniu Hurley zbadał implikacje pojawiających się technologii, zwłaszcza sztucznej inteligencji i tego, jak można je wykorzystać w służbie szkół i parafii. "Słyszałeś o Chat GPT. Czy naprawdę wiecie, co robi, czy pisze, czy generuje pismo?" - zapytał publiczność. Jest duża różnica. Pisanie polega na opowiadaniu historii, anegdot, doświadczeń itp. "Chat GPT nie może powiedzieć 'Wczoraj poszedłem na plażę', ponieważ jest to narzędzie, które przewiduje słowa. Nie myśli" - powiedział prezenter. Hurley poprosił również uczestników, aby byli świadomi, że sztuczna inteligencja może dawać wyniki, które są błędne, stronnicze lub po prostu błędne. Na przykład "jeśli poprosisz aplikację AI (która nie ma wbudowanego kalkulatora) o pomnożenie trzech losowych cyfr składających się z 18 lub więcej cyfr, odpowiedź prawdopodobnie będzie fałszywa. Wynika to z faktu, że nikt nigdy wcześniej nie zadał takiego pytania", wyjaśnił Hurley, więc nie ma dokładnej odpowiedzi.
Nawet jeśli przyniesie fałszywe wyniki, aplikacja AI przedstawi swoje rozwiązanie z ogromną pewnością, powiedział. W tym sensie "przeraża mnie zdolność sztucznej inteligencji do generowania imponującej ilości dezinformacji lub fałszywych informacji", powiedział, dodając, że pewność nie jest synonimem dokładności, ponieważ dokładność nie jest celem narzędzi AI. "Korzystając z nich", powiedział, "powinniśmy myśleć, że konieczne jest zweryfikowanie prawdziwości odpowiedzi. Dlatego właśnie krytyczne myślenie idzie w parze z wykorzystaniem sztucznej inteligencji.
Geneza konferencji C3
Konferencja C3 jest częścią inicjatywy organizacji Archidiecezja Los Angeles który rozpoczął się w 2009 roku i jest prowadzony corocznie w celu zachęcenia pracowników akademickich instytucji katolickich do korzystania z technologii i uczenia się, jak wykorzystywać ją w nauczaniu.
Konferencja była możliwa dzięki przyznaniu przez Archidiecezję Los Angeles od 1960 r. licencji radiowej na cele edukacyjne zarządzanej przez Federalną Komisję Łączności USA.
Pietro Annigoni, w kościele parafialnym w Ponte Buggianese
Pietro Annigoni chciał powiedzieć coś nowego za pomocą konwencjonalnego, żywego języka. W tym sensie jego wybór jest wyraźnie odmienny od wyboru Lucio Fontany: zaczyna od tradycji wielkich z przeszłości, aby stworzyć coś całkowicie oryginalnego. Przykładem jest cykl fresków w kościele w Ponte Buggianese, w prowincji Pistoia (Włochy).
Giancarlo Polenghi-12 września 2023 r.-Czas czytania: 6minuty
W pierwszym artykule w tej sekcji zdecydowałem się napisać o sztuce Lucio Fontany, znanego włosko-argentyńskiego artysty, który stworzył liczne dzieła sztuki sakralnej, w tym trzy stacje drogi krzyżowej, które pod względem stylu i wykonania można zaliczyć do dzieł współczesnej sztuki sakralnej. Nieformalny styl, choć postacie są rozpoznawalne, esencjonalny charakter kolorów w dwóch z trzech stacji drogi krzyżowej (białej i terakotowej), szkicowa, można powiedzieć, forma, z mocnymi i w pewnym sensie nowymi efektami plastycznymi w porównaniu z przeszłością, czynią dzieło Fontany niezwykłym.
Pasjonat rysowania
Drugi artysta, którego wybrałem do prezentacji, Pietro Annigoni, znajduje się na antypodach Fontany. Wybór nie jest przypadkowy, ponieważ chcę podkreślić możliwą różnorodność podejść. Pietro Annigoni (7 czerwca 1910, Mediolan - 28 października 1988, Florencja) to malarz, który krytykował modernizm stulecia, w którym żył, i stanowczo twierdził, z oryginalnością i siłą twórczą, że możliwe jest stworzenie oryginalnej i w pełni XX-wiecznej sztuki, nawet w następstwie zachodniej tradycji figuratywnej.
Drugi z trzech braci, jego ojciec Ricciardo był inżynierem z Mediolanu, który przeniósł się do Florencji w poszukiwaniu pracy, jego matka Therese była Amerykanką z San Francisco, ale pochodzenia liguryjskiego. Pietro od najmłodszych lat pasjonował się rysunkiem. Los chciał, że pasja ta została jeszcze bardziej rozpalona we Florencji, kiedy zetknął się z artystyczną tradycją miasta, która zawsze opierała się na rysunku. 22 września 1950 roku, po powrocie z Biennale w Wenecji, Annigoni zanotował w swoim dzienniku: "W pawilonie meksykańskim, niezwykła brutalna siła, ale siła. Fowizm, kubizm, abstrakcjonizm... Tak, rozumiem, przezwyciężanie ograniczeń i wniosków, nadzieje pokładane w świeżości nowych bodźców, tęsknota za większym liryzmem. Rezultat: zmysłowy dekoracjonizm, przeznaczony w krótkim czasie do rozcieńczenia i unicestwienia. Ważne byłoby, aby mówić nowe i interesujące rzeczy żywym i komunikatywnym językiem konwencjonalnym".
W szkole wielkich
O to właśnie chodzi, aby mówić nowe i interesujące rzeczy w żywym i komunikatywnym języku konwencjonalnym. W sztuce sakralnej można by zaprotestować, że nie ma potrzeby mówić nowych rzeczy, ponieważ chrześcijańska sztuka sakralna musi mówić to, co już wiemy, treść wiary, która jest niezmienna. Oczywiście tak jest, ale pod jednym warunkiem, a mianowicie, że poprzez ponowne głoszenie dobrej nowiny (która nieprzypadkowo jest nowa) udaje nam się również dostrzec jej wieczną i druzgocącą nowość. Język może być również "konwencjonalny", ale musi być "żywy i komunikatywny".
Wierzę, że Annigoni pokazał swoją pracą artystyczną, że właśnie to zrobił, to znaczy użył figuratywnego języka sztuki zachodniej, wykształconej w szkole wielkich przeszłości, aby stworzyć coś nowego i całkowicie oryginalnego, czego przed XX wiekiem nie można było sobie nawet wyobrazić. Przykładem jest wiejski kościół parafialny w Ponte Buggianese, w prowincji Pistoia, gdzie mistrz Annigoni wraz ze swoimi uczniami - czyli grupą przyjaciół-studentów - stworzył imponujący cykl fresków, począwszy od lipca 1967 roku.
Podczas gdy Fontana, ze swoją "Białą Drogą Krzyżową", również technicznie unowocześnił sztukę glazurowanej ceramiki, szukając nowych efektów, Annigoni zamiast tego wybrał starożytną i złożoną technikę malarską, taką jak malarstwo freskowe, które wymaga powolnych procedur, wielu przemyśleń i przygotowań, ponieważ wykonanie musi być wolne od poprawek. Rezultat nie jest jednak "neo-whatever", nawet jeśli zawiera odniesienia i cytaty z dzieł z przeszłości.
"Zejście z krzyża" we Florencji: nowy wynik
Zanim przejdę do niektórych dzieł z tego cyklu, chciałbym zrobić krok wstecz i powrócić do dzieła z lat 1937-1941, znajdującego się w klasztorze San Marco we Florencji. Jest to Zstąpienie Chrystusa z Krzyża, w centralnej scenie, oraz dwie lunety, odpowiednio z Adamem i Ewą, i zabiciem Abla przez Kaina, oraz dwie pary świętych po obu stronach obalonego Chrystusa (Święty Antoninus Pierozzi i Święta Katarzyna ze Sieny, po jednej stronie, oraz Święty Tomasz z Akwinu i Jerome Savonarola, po drugiej).
Przeczytajmy jeszcze raz w dzienniku Annigoniego: "Zacząłem fresk św. Marka od Zejścia z Krzyża (...) W pierwszej części pracy postanowiłem mieć naprawdę martwe ciało dla postaci Chrystusa, więc skonsultowałem się z profesorem anatomii w szpitalu i uzyskałem pozwolenie na wybór w chłodni. Było ich cztery lub pięć, praktycznie wszystkie szkielety.
Wziąłem jedyną, która mogła mi służyć i próbowałem powiesić ją na drabinie, ale była zbyt sztywna (...). W końcu musiałem użyć żywego modelu. Annigoni chciał malować z życia, używał modeli, rekonstruował scenę, ale rezultat był nowy. Martwy Chrystus, żywy, rozczłonkowany, wisi oderwany od gwoździ. Jest podtrzymywany przez prześcieradło, które przechodzi pod jego ramionami. Nikt nie może zobaczyć, kto go trzyma. Wokół niego nie ma schodów. Jest to wizja "komunikatywna", a starożytny język jest "żywy".
Patrząc na tę pracę Annigoniego, spontanicznie przypomina się teologia ciała Annigoniego. Święty Jan Paweł IIOdczytanie teologii antropologicznej, która poszukuje w cielesności tajemnicy Chrystusa, który przyjął ciało stworzone na obraz i podobieństwo Boga, do tego stopnia, że można z całą pewnością stwierdzić, iż Jezus, zanim stał się wcielony, był w tajemniczy sposób pierwotnym i oryginalnym modelem Adama i Ewy.
"Ciało, i tylko ciało", powiedział Jan Paweł II 20 lutego 1980 r. na audiencji generalnej (później zebrane w tomie "Mężczyzną i niewiastą stworzył ich"), "jest w stanie uczynić widzialnym to, co niewidzialne: to, co duchowe i boskie. Został stworzony, aby przełożyć na widzialną rzeczywistość świata tajemnicę ukrytą od wieczności w Bogu, a tym samym być jej znakiem". Cielesność, poprzez swoją "widzialną" męskość i kobiecość, według Jana Pawła II, stanowi zatem sakrament rozumiany jako znak, który skutecznie przekazuje widzialnemu światu niewidzialną tajemnicę ukrytą w Bogu.
Oczywiste jest, że chrześcijańska sztuka sakralna ma i zawsze będzie miała wśród swoich charakterystycznych elementów artystyczną refleksję nad wcieleniem, nad cielesnością, nad wymiarem prawdziwego człowieka-prawdziwego Boga, w którym człowieczeństwo odsłania (dokładnie objawia) boskość.
Trzy wyjątkowe freski w Ponte Buggianese
Wróćmy teraz do Ponte Buggianese, aby skupić się na trzech szczególnie ważnych freskach.
Zejście z krzyża i Zmartwychwstanie Chrystusa, 1967, na tylnej ścianie kościoła, to fresk o powierzchni ponad 90 metrów kwadratowych. Kompozycja jest bardzo oryginalna: w centrum znajduje się Chrystus obalony, dokładnie tak, jak w klasztorze San Marco, ale tutaj po obu stronach są dwa anioły podtrzymujące go prześcieradłem; na krzyżu Jezus wydaje się zmartwychwstały w nieregularnej i bardzo białej mandorli. Istnieje ogromny kontrast między wiszącym martwym człowiekiem a Zmartwychwstałym, który jest również fizycznie większy, wyprostowany, poruszający się, z otwartymi ramionami, pokazując swoje rany. Poniżej, po obu stronach drzwi, w apokaliptycznej scenerii, Adam i Ewa kontemplują scenę. Nad nimi aniołowie trąbią w trąby sądowe.
Druga scena, na którą chciałbym zwrócić uwagę, znajduje się w pierwszej kaplicy po prawej stronie i przedstawia wskrzeszenie Łazarza, namalowane w 1977 roku. Również w tym przypadku kompozycja jest bardzo mocna i oryginalna. Chrystus ma Martę i Marię po swojej prawej i lewej stronie (jedna z nich trzyma nos z powodu smrodu zwłok), inni są w tle, jako świadkowie, a trzech stoi na pobliskim wzgórzu i patrzy. Wzrok Chrystusa jest utkwiony w mumii idącej w jego kierunku. W tym, podobnie jak w innych freskach, uderzająca jest zdolność Annigoniego do wykonywania portretów i sprawiania, by każda osoba w scenie doświadczała określonych emocji, które w tym przypadku są naznaczone zdziwieniem i zdumieniem.
Annigoni poświęcił wiele czasu na portretowanie i w pewnym momencie swojej kariery stworzył prace dla znanych osobistości, w tym młodej królowej Elżbiety II, Johna Fitzgeralda Kennedy'ego, Jana XXIII, szacha Persji Rezy Pahlevi i cesarzowej Farah Diba. Annigoni przeplatał te znakomite portrety z portretami biednych i ubogich, takimi jak Cinciarda z 1945 roku, obecnie w muzeum Villa Bardini we Florencji, lub fresk z 1972 roku zatytułowany "Charity for Mercy" we Florencji, na którym Brat Miłosierdzia niesie na ramionach rannego mężczyznę, używając "zana", wiklinowego kosza z siedziskiem.
Ostatnim dziełem z cyklu Ponte Buggianese, o którym chciałbym wspomnieć ze względu na jego oryginalność, jest scena Jezusa w Ogrodzie Getsemani. Jest to fresk z 1979 roku. Chrystus jest w udręce, wydaje się zagubiony i samotny. Przed nim stoi gigantyczny anioł z rozpostartymi skrzydłami, który pomaga mu bez jego interakcji. Na pierwszym planie, z przebłyskami godnymi Mantegny, znajdują się trzej śpiący uczniowie. Po raz kolejny Annigoni udowadnia, że możliwe jest "mówienie nowych i interesujących rzeczy za pomocą żywego i komunikatywnego języka konwencjonalnego".
Prałat Opus Dei odpowiada na papieskie motu proprio w sprawie prałatur personalnych
Prałat Opus Dei, Fernando Ocáriz, opublikował przesłanie, w którym odnosi się do niedawnego motu proprio papieża Franciszka, na mocy którego zmodyfikował on Kodeks Prawa Kanonicznego w odniesieniu do prałatur personalnych.
W dniu 8 sierpnia Stolica Apostolska opublikowała motu proprio modyfikujące kanony regulujące kwestię prałatury personalne w Kodeksie Prawa Kanonicznego. W dniu 9 sierpnia Opus Dei opublikowało notę wskazującą, że weźmie pod uwagę tę modyfikację przy dostosowywaniu statutów prałatury. Następnego dnia Fernando Ocáriz, prałat Opus Dei, opublikował oświadczenie, w którym stwierdził, że list w którym reaguje z własnej inicjatywy.
Ocáriz rozpoczął od podkreślenia, że Opus Dei przyjmuje "ze szczerym synowskim posłuszeństwem te dyspozycje Ojca Świętego" i prosi członków Prałatury, aby pozostali zjednoczeni w tej postawie. Prałat natychmiast potwierdza, że "Duch Święty prowadzi nas przez cały czas", ponieważ Opus Dei jest "rzeczywistością Boga i Kościoła". W ten sposób wierni Dzieła żyją duchem założyciela, świętego Josemarii, zawsze bardzo zjednoczonego z papieżem.
Aktualizacja statutu
Fernando Ocáriz wspomniał następnie o trwającym obecnie procesie aktualizacji statutów Dzieła i powtórzył, że nowe motu proprio zostanie wzięte pod uwagę podczas dokonywanych adaptacji. Z tego powodu prałat ponownie poprosił o modlitwę, "aby ta praca została pomyślnie zakończona".
W liście po raz drugi apeluje o jedność z papieżem, a Ocáriz wyraża życzenie, aby wszyscy członkowie Opus Dei wzmocnili swoje poczucie przynależności do Kościoła, a także bliskość ze wszystkimi braćmi i siostrami. Zachęca wiernych Dzieła, aby nadal byli "apostołami, którzy wielkodusznie sieją zrozumienie i miłość, z radością płynącą ze spotkania z Panem".
Świeccy i Opus Dei
Wreszcie, przesłanie prałata zawiera konkretne odniesienie do części modyfikacji, która wspomina o świeckich, "raison d'être Opus Dei: zwykłych chrześcijanach pośród świata, którzy szukają Boga poprzez swoją pracę zawodową i zwykłe życie". Fernando Ocáriz podkreśla, że świeccy członkowie Dzieła "są wiernymi swoich diecezji, jak każdy inny katolik". Do tego dodaje, że są oni "również członkami tej nadprzyrodzonej rodziny [Opus Dei], dzięki szczególnemu powołaniu".
Przesłanie prałata kończy się nawiązaniem do jego podróży do Australii i Nowej Zelandii oraz zaleceniem uciekania się do wstawiennictwa Matki Bożej, której uroczystość Wniebowzięcia obchodzona jest w przyszłym tygodniu.
Według Światowego Programu Żywnościowego w 2022 r. około 258 milionów ludzi cierpiało z powodu skrajnego głodu. Ponieważ Rosja grozi, że nie zezwoli na dystrybucję zboża z Ukrainy, oczekuje się, że liczby te wzrosną, a Konferencja Episkopatu USA wydała oświadczenie w tej sprawie.
Według danych Światowego Programu Żywnościowego w 2022 r. około 258 milionów ludzi cierpiało z powodu skrajnego głodu. Oczekuje się, że liczba ta wzrośnie, biorąc pod uwagę groźbę Rosji, że nie pozwoli Ukrainie na dystrybucję zboża. Rosnące obawy skłoniły Konferencję Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych (USCCB) do wydania komunikatu. uwaga rozmawiając o tym.
Komunikat został podpisany przez biskupa Davida J. Malloya, przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Sprawiedliwości i Pokoju USCCB. Komunikat zawiera apel do światowych przywódców o pracę na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego dla wszystkich.
Jak stwierdza Malloy, "Światowy Program Żywnościowy szacuje, że w tym roku 345 milionów ludzi będzie cierpieć z powodu ostrego głodu, a 129 000 potencjalnie stanie w obliczu śmierci głodowej w miejscach takich jak Afganistan, SyriaJemen, Róg Afryki i Myanmar".
Amerykańscy biskupi przyłączają się zatem do troski wyrażonej przez papieża Franciszka: "Z całego serca apeluję o zrobienie wszystkiego, co możliwe, aby rozwiązać ten problem i zagwarantować powszechne prawo człowieka do żywności. Proszę, nie używajcie pszenicy, podstawowego pożywienia, jako broni wojennej".
Związek między konfliktami zbrojnymi a głodem jest bardzo ścisły. Dlatego przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Sprawiedliwości i Pokoju w swojej nocie "apeluje do światowych przywódców, aby spojrzeli poza wąskie interesy narodowe, skupili się na wspólnym dobru i zjednoczyli się, aby zapewnić, że krytyczne dostawy żywności mogą dotrzeć do najbardziej potrzebujących".
Oświadczenie kardynała kończy się mocnym wezwaniem: "Najbardziej bezbronni wołają z głodu. Ze współczuciem Chrystusa musimy słuchać ich wołania i pomagać im.
Papież Franciszek i głód
Papież Franciszek wielokrotnie mówił o globalnym kryzysie głodowym podczas swojego pontyfikatu. Już w grudniu 2013 roku zaprosił "wszystkie instytucje świata, cały Kościół i każdego z nas, jako jedną rodzinę ludzką, do zabrania głosu wszystkim tym, którzy w milczeniu cierpią z powodu głodu, aby ten głos stał się rykiem zdolnym wstrząsnąć światem".
Franciszek często kładł nacisk na tę kwestię, ponieważ, jak stwierdził w 2014 roku, "żywność jest niezbywalnym prawem". Z tego powodu w 2016 roku powiedział: "Mam nadzieję, że walka o wyeliminowanie głodu i pragnienia dla naszych braci i sióstr oraz z naszymi braćmi i siostrami będzie nadal stanowić dla nas wyzwanie, że będzie nas budzić w nocy i sprawiać, że będziemy śnić. Niech będzie dla nas wyzwaniem do kreatywnego poszukiwania rozwiązań dla zmian i transformacji.
Tą książką poeta Carmelo Guillén Acosta, autor około piętnastu zbiorów wierszy i wielu tekstów z zakresu krytyki literackiej, inauguruje uprawę nowego gatunku: biografii.
Manuel Casado Velarde-11 września 2023 r.-Czas czytania: 4minuty
Na stronie książka "After the Beauty of the Gift" to biografia, którą autor określa jako "literacką", osoby Pepe Molero, z którym dzieli fakt, że jest członkiem Opus Dei. Jak podkreśla w prologu poeta Carlos Javier Morales, nie jest to chronologiczny opis tysiąca i jednej przygody biografa. Autor przekazuje "cudowny dar spotkania niezwykłej osoby, która spontanicznie pomogła mu stać się inną niezwykłą osobą" (s. 13).
Za pięknem prezentu
AutorCarmelo Guillén Acosta
Redakcja: Rialp
Strony: 176
Madryt:: 2023
Wątek biograficzny Molero służy autorowi do podkreślenia, w jaki sposób "duchowość Opus Dei pobudza do świętości w środku świata, we wrzącym żarze okoliczności świata" (s. 39). Czytelnicy poezji Guilléna Acosty wiedzą, jak dobrze jego wiersze rymują się z pięknem życia tak zwyczajnego i znaczącego jak życie Molero. Jego najnowszy zbiór wierszy (En estado de la vida, s. 39) jest dziełem sztuki. Jego najnowszy zbiór wierszy (En estado de gracia, Sevilla, Renacimiento, 2021) to czysty hymn na cześć "wartości / jaką ma każda rzecz, jakkolwiek krucha by nie była" (s. 13), świętości materii i prozy.
Biografia osiąga swoje najgęstsze i najbardziej poetyckie, najbardziej osobiste strony, gdy Carmelo Guillén robi sobie przerwę od intensywnego zgiełku życia Pepe Molero i podsumowuje i zastanawia się nad przewodnim wątkiem życia osoby, która wiedziała, jak odmieniać czasowniki służyć i kochać jak niewielu innych, w czasie teraźniejszym. Życie Pepe Molero jest hymnem na cześć daru przyjaźni: "Człowiek, który, gdziekolwiek usiądzie, wie, jak zintegrować się z ogromną naturalnością" (s. 80). Gdziekolwiek się znajdzie, w ciągłym ruchu swojego życia, "nie czuje się jak luźny werset, porzucony przez rękę Boga; tam odkrywa ciepło serc innych istot ludzkich, które również uczyniły dar ze swojego życia" (s. 84).
"Witalista, bardzo witalistyczny, niezwykle przedsiębiorczy człowiek. Ciągle pamięta, żeby żyć. [...] Umyślny, bez narzekania, zdeterminowany, kreatywny człowiek, jeden z tych, którzy budują swoją egzystencję na drobnych szczegółach, na drobnym druku zwyczajności. [...Osoba], która cieszyła się i cieszy życiem jak nikt inny. [...] Wszechstronny. Nic go nie powstrzymuje. Jest gotowy na wszystko. Wydaje się, że zawsze taki był" (s. 112, 116). Ci, którzy cieszą się przyjaźnią Pepe Molero, mogliby powiedzieć to, co Juan Ramón Jiménez powiedział o José Moreno Villi: "Nie wiem, co jest takiego w tym przyjacielu, że zawsze się przydaje".
Epigraf prowokacyjnie zatytułowany "Apologia świeckiego celibatu" (s. 128-132) stanowi, moim zdaniem, "do de pecho" biografii. Pozwoli mi na to długość cytatu (s. 128-129): Kiedy Pepe Molero poprosił o przyjęcie do Opus Dei, wiedział, że dar ten wiązał się z apostolskim celibatem, który miał być przeżywany we wrzącym upale światowego rynku. Żadnego odosobnienia na pustyni, jak pustelnicy, ani klasztoru z dala od zgiełku świata.
Wezwanie, które Bóg mu proponuje, ma za scenerię codzienny zgiełk asfaltowych ulic, przejścia dla pieszych, witryny sklepowe z wyszukanymi reklamami, spotkania sąsiedzkie w drzwiach jego bloku, kawiarnię na rogu, zanieczyszczenie atmosfery, naturalne pragnienie nadejścia weekendu na wypoczynek i, oczywiście, pracę zawodową wykonywaną z największą możliwą perfekcją jako ofiarę dla Boga. Tam właśnie ma być i tam Pepe Molero musi być Pepe Molero, tym samym Pepe Molero, który ubiera się i nosi tego samego Pepe Molero.
Nie ma wątpliwości: jego rzeczą jest to drżenie, które każe mu otworzyć okno i pozdrowić sąsiada, który jest gotowy do uruchomienia samochodu; być świadomym wzrostu ceny chleba lub benzyny; zgubić się w tłumie na jarmarku; otoczyć się, jeśli to konieczne, frywolnymi przyjaciółmi, którzy są zaskoczeni, że żyje w celibacie, codziennie uczęszcza na mszę, ciężko pracuje, jest zawsze szczęśliwy, jest hojny i gotowy służyć innym oraz unikać środowisk, w których jest pewien, że jego Miłość jest obrażana.
Kluczowe słowo biografii jest już w tytule: piękno. Ukazuje ona "osobę Dzieła, która pragnie być wierna swemu powołaniu i entuzjastycznie odnosi się do piękna tego, co zwyczajne, przeżywane w pełni" (s. 165), "zawsze na nowo ucząc się niuansów zachwytu i zapału oraz nieustannie czyniąc ze swego istnienia hymn pochwalny na cześć Boga stworzenia, którego piękna nikt mu nie odmówił: umiał je przyjąć, czy to dlatego, że urodził się z piętnem niestrudzonego wędrowca, czy też dlatego, że poszukiwa chwilowości prowadzi go zawsze do spotkania z tym, co trwałe" (s. 166), z pewnością, że Bóg jest jego końcem, jak mówi Agustín Altisent, "nie tylko po tym życiu, ale już teraz. I delektuje się nim bez płomieni, ponieważ smakuje lepiej i jest trwalszy" (s. 167).
We wszechobecnej kulturze podejrzliwości, w której jesteśmy wygodnie osadzeni, kulturze, "zgodnie z którą każdy Beauty jest oszustwem, które należy zdemaskować; [... kultura], która w cnotach widzi kłamstwa, a w wadach przejaw szczerości" (Catherine L'Ecuyer), biografie takie jak ta Carmelo Guilléna Acosty zachęcają nas do odkrywania piękna, które jest solidnie zintegrowane z prawdą i dobrem. Oto cel, jaki biograf postawił sobie, pisząc tę książkę: "Śpiewać o zwykłym życiu, bez pozornego blasku, przeżywanym w pełni, w radości". W tym celu życie Pepe Molero, "z daru jego powołania" (s. 174), przyszło do niego jak pierścionek na palec.
O nowym Motu Proprio w sprawie prałatur personalnych
"Prałatury personalne" są rzeczywistością prawną, zrodzoną przez Sobór Watykański II, dla celów określonych w tekście soborowym i nie powinny być utożsamiane z żadnymi innymi.
Asymilacja "Prałatury personalne"Moim zdaniem Sobór Watykański II nie jest prawidłowo interpretowany. Sobór, dla celów kościelnych określonych w dekrecie "Presbyterorum Ordinis"Ale nie, Sobór Watykański II mówił dokładnie o "prałaturach" i nie jest przesadą przypuszczać, że Ojcowie Soboru wiedzieli, jak odróżnić "prałatury" od "stowarzyszeń".
"Prałatury personalne" są rzeczywistością prawną, zrodzoną przez Sobór Watykański II, dla celów określonych w tekście soborowym i nie powinny być utożsamiane z żadną inną, a tym bardziej ze Stowarzyszeniem.
Jeśli mielibyśmy szukać asymilacji, którą niektórzy zdają się tak bardzo lubić, musielibyśmy w jakiś sposób zasymilować ją z prałaturami terytorialnymi, które istniały już w czasie Soboru, a Ojcowie Soborowi doskonale zdawali sobie sprawę z tego, czym one są.
Tutaj, jak zawsze w języku, liczy się rzeczownik, a nie przymiotnik.
Nártex to stowarzyszenie zajmujące się pogłębianiem sztuki chrześcijańskiej. W wywiadzie dla Omnes Isabel Fernández Abad, prezes Nártex, opowiada o stowarzyszeniu i jego inicjatywach.
Isabel Fernández Abad jest historykiem sztuki. Jej życie zawodowe i szkolenia prowadziły ją między zarządzaniem kulturą a nauczaniem. Obecnie jest prezesem Przedsionekstowarzyszenie, które "rozwija inicjatywy mające na celu pogłębienie autentycznego znaczenia sztuki chrześcijańskiej, odkrywając przed publicznością jej artystyczną całość oraz jej teologiczną i dewocyjną wartość". Jest również nauczycielką w szkole średniej i matką pięciorga dzieci.
Jak i dlaczego narodził się Nártex?
-Nártex narodził się z troski dzielonej z kilkoma innymi studentami, aby powiedzieć wszystko, co naprawdę kryje się za dziełem sztuki o tematyce religijnej, wszystko, co zwykle znika wśród dat, technik, ciekawostek i innych danych historycznych, które, choć nadal ważne, ukrywają prawdziwe przesłanie i cel dzieła. Ci z nas, którzy dziś tworzą zespół zarządzający, opatrznościowo zbiegli się w różnych środowiskach i stopniowo pracowaliśmy i rozszerzaliśmy różne obszary, które dziś obejmuje nasze stowarzyszenie.
Pierwszym z nich, który definiuje tożsamość Nártexu, był obszar projektów letnich: są to małe społeczności przewodników-wolontariuszy, którzy latem udostępniają się odwiedzającym w różnych kościołach, aby zaoferować żywe chrześcijańskie powitanie i wycieczkę z przewodnikiem opartą na wierze. Projekty te są obecnie realizowane w całej Europie i są organizowane w ramach europejskiej federacji Ars et Fides i stowarzyszeń młodzieżowych A.R.C., wśród których jesteśmy.
Coraz częściej brak wykształcenia humanistycznego oznacza, że wiele osób odwiedza świątynie i "nie rozumie" tego, co widzi. Jak możemy odzyskać katechetyczny sens sztuki?
-Prawdą jest, że coraz bardziej brakuje wiedzy na temat naszej wiary i wszystkiego, co ją otacza, nie tylko wtedy, gdy mówimy o historii świętej, ale także wtedy, gdy ignorujemy wszystkie koleje losu, w których wiara odegrała istotną i definiującą rolę. Ale chociaż może to być utrudnienie, w rzeczywistości czyni to, co oferujemy w Nártex, bardziej interesującym i zaskakującym, autentycznym podejściem do wiary doświadczanej poprzez jeden z jej najpiękniejszych przejawów: sztukę.
Czy w tym kontekście promowanie "via pulchritudinis" ma większy sens niż kiedykolwiek wcześniej?
-To prawda, że dziś, bardziej niż kiedykolwiek, człowiek stał się odporny na to, co brzydkie, groteskowe, absurdalne; wydaje się, że był do tego szkolony od najmłodszych lat. Ale prawdą jest również to, że w głębi serca nawet ten, kto wybrał najbardziej krętą ścieżkę, rozpoznaje uroda i prawdy o rzeczach Bożych, o samym stworzeniu, odczuwa ulgę i cieszy się rzeczywistością piękna kościoła, katedry czy kontemplacji dzieła sztuki w Muzeum Prado. Nie chodzi o to, że promowanie tej drogi ma sens, ale o to, że "to jest droga". Ta sama, której używa Pan, aby dotrzeć do naszych serc.
Co odróżnia przewodnika Nartex od zwykłego przewodnika? Jak szkoleni są przewodnicy Nartex?
-Przewodnik po Narthex to ten, który nie tylko posiada odpowiednią wiedzę historyczno-artystyczną o miejscu lub dziele, które wyjaśnia, ale który był w stanie przekroczyć jego znaczenie, pogłębić i uczynić je swoim własnym do tego stopnia, że żyje w nim swoją wiarą, poprzez nią, a tym samym oświetla swój dyskurs. Jestem pewien, że wielu przewodników z wiarą również to robi.
W Nártex studiujemy i zapewniamy odpowiednie narzędzia, aby osiągnąć to głębokie zrozumienie: symboliczne znaczenie świątyni, liturgia jako element organizacyjny, modlitwa poprzez sztukę... Są to niektóre z tematów, w których szkolimy naszych przewodników i wolontariuszy, aby przed każdą przestrzenią lub dziełem, niezależnie od jego stylu czy okresu, byli w stanie dotrzeć do tego głębokiego znaczenia, tego doświadczenia, o którym mówimy, i przekazać je. To nie jest kwestia katechizacji, to po prostu kwestia oświecenia, reszta zależy od Niego.
Jakie są klucze do Twojego sposobu przybliżania sztuki ludziom?
-Powiedziałbym, że najbardziej charakterystycznymi cechami naszych przewodników i wolontariuszy są powitanie, wiedza i głębokie osobiste świadectwo. Zwykle pracujemy nad planami podróży i dyskursami, które starają się podejść do pracy tak prosto, jak to tylko możliwe, i pomagają odwiedzającym odbyć osobistą wycieczkę po zabytku. Chcemy, aby było to coś więcej niż tylko stos informacji, które są im przekazywane i które otrzymują biernie; chcemy, aby było to coś, co mogą zabrać ze sobą do własnego życia.
W ciągu roku prowadzicie wiele działań, w jaki sposób są one opracowywane i finansowane?
W Nártex można uczestniczyć w wykładach, wycieczkach z przewodnikiem, wycieczkach, godzinach sztuki i modlitwie przez cały rok, prawie bezpłatnie. Utrzymujemy się z darowizn i składek członkowskich. Od czasu do czasu otrzymujemy również prośby od grup i organizujemy konkretne wizyty, które przynoszą nam niewielki zysk. Nártex jest cywilnym stowarzyszeniem kulturalnym non-profit, które nie zależy od żadnej konkretnej rzeczywistości ani ruchu. Nasze fundusze są ograniczone, ale nigdy nie było to dla nas przeszkodą w kontynuowaniu naszej pracy.
Latem nierzadko można spotkać wolontariuszy Narthex w głównych europejskich katedrach i świątyniach. Jakie są opinie na temat tych działań?
-Jak powiedzieliśmy na początku, jest to jeden z najbardziej atrakcyjnych projektów stowarzyszenia, każdego roku wysyłamy wolontariuszy do ponad 30 europejskich kościołów i katedr, wśród których możemy znaleźć kościół św. Marka w Wenecji, Notre Dame de Paris, katedrę w Bourges, Bourdeaux... i wiele innych. Doświadczenia te są często niezapomniane: przyjaźń, wiara, kultura, doświadczenie osobiste i zawodowe dla niektórych... Uwielbiamy słuchać, jak opowiadają o swoich miejscach docelowych po powrocie i wszystkich anegdotach, które opowiadają o tym, jak turyści odbierają usługę lub jak wyglądało ich życie we wspólnocie w tych dniach.
To prawda, że osobisty komponent i dyskurs są niezbędne, ale sam fakt bycia na przykład w Münster w Niemczech i znalezienia Hiszpana w drzwiach katedry, który wita cię jak w domu, jest po prostu cudowny i bardzo dobrze odbierany przez odwiedzających, którzy zostawiają cenne spostrzeżenia i świadectwa w naszych notatnikach z wizyt. Nawet jeśli w projektach pojawiały się trudności lub sprawy nie szły tak dobrze, jak się spodziewaliśmy, wolontariusze przywożą pozytywny bilans doświadczeń.
"ŚDM to spotkanie z żywym Chrystusem poprzez Kościół" - powiedział papież.
Papież Franciszek wznowił swoje środowe audiencje generalne 9 sierpnia. Audiencja odbyła się w Auli Pawła VI o godzinie 9 rano, a papież skupił się w swojej medytacji na Światowych Dniach Młodzieży, które zakończyły się w niedzielę 6 sierpnia w Lizbonie.
Loreto Rios-9 września 2023 r.-Czas czytania: 4minuty
Ewangelia wybrana dla tego audytorium dotyczyła Nawiedzenia Maryi przez jej kuzynkę Elżbietę, które jest głównym tematem Ewangelii. 37. Światowe Dni MłodzieżyTegoroczne wydarzenie odbyło się w Lizbonie w dniach od 2 do 6 sierpnia.
Papieska refleksja skupiła się w całości na tym wydarzeniu, wskazując na początku swojego przemówienia, że "te ŚDM w Lizbonie, które odbyły się po pandemii, były odczuwane przez wszystkich jako dar od Boga, który ponownie wprawił w ruch serca i kroki młodych ludzi, tak wielu młodych ludzi z całego świata - tak wielu!
ŚDM to nowy początek pielgrzymowania
Franciszek przypomniał, że pandemia spowodowała wiele izolacji, która szczególnie dotknęła młodych ludzi. "W tym Światowym Dniu Młodzieży Bóg dał "impuls" w przeciwnym kierunku: wyznaczył nowy początek wielkiej pielgrzymki młodych ludzi przez kontynenty w imię Jezusa Chrystusa. I nie jest przypadkiem, że odbyło się to w Lizbonie, mieście z widokiem na ocean, mieście, które symbolizuje wielkie morskie eksploracje".
Maryja, przewodnik dla młodych ludzi
Ojciec Święty chciał również podkreślić związek ŚDM z Maryją Dziewicą: "W najbardziej krytycznym momencie [Maryja] udaje się do swojej kuzynki Elżbiety. Ewangelia mówi: "Wstała i wyszła z pośpiechem" (Łk 1, 39). Lubię przywoływać Maryję Dziewicę w tym aspekcie: Dziewicę "w pośpiechu", która zawsze czyni rzeczy w pośpiechu, która nigdy nie każe nam czekać, ponieważ jest matką wszystkich.
W ten sposób Maryja także dzisiaj, w trzecim tysiącleciu, prowadzi pielgrzymkę młodych ludzi śladami Jezusa. Tak jak uczyniła to dokładnie sto lat temu w Portugalii, w FatimaKiedy przemawiała do trójki dzieci, powierzając im orędzie wiary i nadziei dla Kościoła i świata, modliłem się, aby Bóg uzdrowił świat z chorób duszy: pychy, kłamstwa, wrogości i nieprzyjaźni. Dlatego podczas ŚDM wróciłem do Fatimy, miejsca objawień, i wraz z kilkoma chorymi młodymi ludźmi modliłem się, aby Bóg uzdrowił świat z chorób duszy: pychy, kłamstwa, wrogości, przemocy. Odnowiliśmy nasze poświęcenie Europy i świata Niepokalanemu Sercu Maryi. Modliłem się o pokój, ponieważ wszędzie na świecie jest tak wiele wojen.
Spotkanie z Chrystusem
Papież mówił także o entuzjazmie młodych ludzi, o ich dobrych doświadczeniach w parafiach portugalskich diecezji i o wspaniałym przyjęciu przez portugalskie rodziny. Wspominając najważniejsze wydarzenia (ceremonię powitania, czuwanie i Mszę św. końcową), papież przypomniał, że te dni "nie były wakacjami, wycieczką turystyczną ani zamkniętym wydarzeniem duchowym samym w sobie; ŚDM to spotkanie z żywym Chrystusem poprzez Kościół. Młodzi idą na spotkanie z Chrystusem. To prawda, że tam, gdzie są młodzi, jest radość.
Młodzi ludzie, którzy przeszli przez Rzym
Kończąc swoje przemówienie, papież podkreślił, że ta fala nadziei ŚDM przynosi korzyści zarówno uczestnikom, jak i diecezjom, które ich przyjmują: "Moja wizyta w Portugalii z okazji ŚDM skorzystała z jej świątecznej atmosfery, z fali młodych ludzi, którzy pokojowo najechali ten kraj i jego piękną stolicę. Dziękuję za to Bogu, myśląc szczególnie o lokalnym Kościele, który w zamian za wielki wysiłek włożony w organizację i przyjęcie tego wydarzenia, otrzyma nową energię do kontynuowania swojej podróży, do zarzucania sieci z apostolską pasją.
Młodzi ludzie w Portugalii już dziś są istotną obecnością, a teraz, po tej "transfuzji" otrzymanej przez Kościoły na całym świecie, będą jeszcze bardziej obecni. I tak wielu młodych ludzi, wracając, przejeżdżało przez Rzym, a są tu nawet tacy, którzy uczestniczyli w tym Światowym Dniu Młodzieży. Po oklaskach obecnych Papież powiedział, że "tam, gdzie są młodzi ludzie, jest hałas. Oni wiedzą, jak to robić dobrze".
ŚDM: przykład pokoju
Ojciec Święty podkreślił również, że ŚDM są przykładem na to, że kraje mogą żyć razem w pokoju: "Podczas gdy na Ukrainie i w innych miejscach na świecie toczą się walki, a w niektórych ukrytych pomieszczeniach planowana jest wojna, ŚDM pokazały wszystkim, że inny świat jest możliwy: świat braci i sióstr, gdzie flagi wszystkich narodów powiewają razem, obok siebie, bez nienawiści, bez strachu, bez zamknięcia, bez broni! Przesłanie młodych ludzi było jasne: czy "wielcy tej ziemi" go wysłuchają? To przypowieść na nasze czasy, a Jezus jeszcze dziś mówi: "Kto ma uszy, niechaj słucha; kto ma oczy, niechaj widzi!".
Na koniec podziękował prezydentowi Portugalii, biskupom, wolontariuszom (podkreślił dużą liczbę wolontariuszy: 25 000) i innym osobom odpowiedzialnym za organizację ŚDM. Poprosił również o Boże błogosławieństwo dla wszystkich młodych ludzi i narodu portugalskiego za pośrednictwem Matki Bożej i odmówił ze zgromadzonymi Zdrowaś Maryjo.
Następnie odczytano streszczenie dzisiejszej refleksji w kilku językach, a papież skierował kilka słów po włosku do pielgrzymów z każdego kraju obecnego w sali. W przypadku pielgrzymów hiszpańskojęzycznych papież pozdrowił ich po hiszpańsku, mówiąc: "Widzę flagi meksykańskie, kolumbijskie, panamskie, salwadorskie...", co wywołało owację na stojąco wśród obecnych.
Spotkanie zakończyło się odmówieniem modlitwy "Ojcze nasz" i błogosławieństwem papieża dla obecnych.
W ciągu tych dni kilku pielgrzymów opowiedziało Omnes swoje świadectwa. Z różnych krajów, z różnymi historiami, wszyscy ci ludzie dzielili ostatnie kilka dni z papieżem Franciszkiem w ŚDM Lizbony.
Pewna niepraktykująca młoda kobieta przyjechała niedawno z przyjaciółmi do Portugalii. Tam była pod wrażeniem wszystkiego, co zobaczyła, do tego stopnia, że ŚDM przypomniały jej "że wciąż są dobre rzeczy na tym świecie, że jest nadzieja".
Ta młoda kobieta mówi, że wielu pielgrzymów jest podekscytowanych spotkaniem z katolikami z krajów po drugiej stronie globu, a we wszystkich miejscach spotkań można zobaczyć ludzi wymieniających się prezentami lub gestami, aby przypomnieć sobie nawzajem o pięknie dzielenia się wspólną wiarą. "Jest wiele przyjaźni i współpracy", ludzie robią miejsce, gdy tylko widzą pielgrzymów przybywających do danego miejsca, oferując sobie nawzajem wodę, krem do opalania lub cokolwiek innego, co może być potrzebne.
Krzyż jest symbolem zwycięstwa
Angielski student o imieniu Tom, który był na Drodze Krzyżowej, wyraża swoją opinię, mówiąc, że wolałby ciszę przed modlitwą, ale mimo to był to przyjemny moment, a przybycie papieża natychmiast stworzyło wielką atmosferę radości.
Tom wyjaśnia, że modlitwa Drogi Krzyżowej jest dobrym czasem dla młodych ludzi, aby uświadomić sobie ofiarę Pana i że "Krzyż jest symbolem zwycięstwa, a nie porażki. Powinniśmy się z niego cieszyć i powinniśmy go kontemplować.
Lizbona, dom wszystkich
Para, która gościła pielgrzymów podczas ŚDM, opowiedziała Omnes swoje świadectwo. Dwóch pielgrzymów zatrzymało się w ich domu podczas tych dni, ale oni również pomagali w domu z 24 wolontariuszami z różnych krajów.
Rodzina przyjmująca pielgrzymów podczas ŚDM Lizbona 2023.
Poprzez swoje działania para ta chciała przypomnieć wszystkim młodym ludziom i wolontariuszom, że "nie są sami, ponieważ ten dzień należy do nich. Pomagamy im poczuć się w Lizbonie jak w domu, ponieważ Lizbona jest domem każdego z nas". Rodzina goszcząca wyraziła również nadzieję, że ŚDM przyniosą owoce w postaci "wielu powołań i ludzi z głęboko zakorzenioną wiarą".
Odnajdywanie Boga w muzyce
Nacho, jeden z członków zespołu Kénosis który dał koncert dla młodych ludzi na ŚDM, wyjaśnia, że całe doświadczenie "było bardzo potężne" i "dowodem na to, że Bóg wciąż działa pośród świata".
Opisuje te dni jako "tydzień harmonii i radości, przyjaźni i braterstwa, w którym wszyscy troszczymy się o siebie nawzajem". Nie ukrywa jednak, że były też trudne chwile: "spanie z dala od domu, tłumy na posiłkach i wydarzeniach, długie spacery, aby dotrzeć do miejsc...". Wszystko to jest częścią doświadczenia "z wieloma darami od Pana, a ponadto, jak to dobre dary: nieoczekiwane".
Jako członek Kénosis, Nacho podkreśla, że "to był przywilej móc przeżyć te ŚDM z tą rodziną, przekazując Pana poprzez naszą muzykę i będąc w stanie poczuć Go poprzez muzykę wielu innych ludzi z różnych krajów". Te Światowe Dni Młodzieży były pełne pieśni: "gdziekolwiek byliśmy, muzyka była z nami, a Pan poprzez nią dotknął wielu serc".
Niezapomniane doświadczenie
Marta, 18-letnia pielgrzymka, opisuje te dni ŚDM w Lizbonie jako "niezapomniane doświadczenie", które sprawiło, że "rozwinęła się jako osoba". Zauważa również, że "była zaskoczona, widząc tak wielu ludzi poruszonych wiarą i zjednoczonych poprzez modlitwę, pomimo mówienia różnymi językami". "Ponadto poznałam wielu niesamowitych ludzi i zabrałam ze sobą wiele anegdot. Osobiście polecam i powtórzyłabym to bez wahania", podsumowuje.
Dziękuję, Lizbono. Następny przystanek: Seul
Podobnie jak te historie, ŚDM w Lizbonie pozostawiły wiele świadectw młodych ludzi, którzy poczuli bliskość papieża. Teraz pielgrzymi przygotowują się do odpowiedzi na zaproszenie Ojca Świętego, który wezwał wszystkich do Rzymu na Jubileusz 2025 roku.
Pielgrzymi w transporcie publicznym w Lizbonie na ŚDM.
Kobiety w Kościele zawsze były "rzemieślnikami człowieka".
Międzynarodowy kongres, który odbędzie się w Rzymie w dniach 7-8 marca 2024 r., będzie poświęcony dziesięciu kobietom, które na przestrzeni wieków wyróżniły się na polu ewangelizacji w dziedzinie edukacji, duchowości, pokoju i dialogu.
Giovanni Tridente-9 września 2023 r.-Czas czytania: 2minuty
Zawsze dużo mówi się o roli, jaką odgrywają kobieta w Kościele, często zapominając o licznych przykładach poświęcenia, jakie wiele kobiet wykazało na przestrzeni wieków w dziedzinie edukacji, duchowości, promocji społecznej, pokoju i dialogu, na przykład jako prawdziwi "rzemieślnicy człowieka". W następny kongres Międzynarodowa i międzyuczelniana konferencja, która odbędzie się w Rzymie w dniach 7 i 8 marca 2024 r. na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża, ma na celu czerpanie inspiracji z tych przykładów.
Josephine Bakhita (1869-1947), Magdeleine de Jesus (1898-1989), zajmujące się tematami godności, dialogu i pokoju; św. Elżbieta Ann Seton (1774-1821) i Maria Mackop (1842-1907), zajmujące się tematami miłości w edukacji; św; Elżbiety Anny Seton (1774-1821) i Marii Mackillop (1842-1909) dla tematu miłości w edukacji; św. Katarzyny ze Sieny (1874-1949) i Katarzyny Tekakwitha (1656-1680) dla tematu modlitwy.
Teresa z Kalkuty (1910-1997) i Rebecca-Rafqa Ar-Rayès (1832-1914) zostaną podkreślone jako "współczujące serce", podczas gdy świadectwa Marii Beltrame Quattrocchi (1884-1965) i czcigodnej Daphrose Mukansanga (1944-1994) zostaną przedstawione jako "płodność daru".
Postacie te zostaną przedstawione podczas dwóch dni Kongresu przez naukowców, biografów i historyków, w tym Susan Timoney z Katolickiego Uniwersytetu Ameryki, Maeve Heaney z Katolickiego Uniwersytetu Australii, maronickiego wikariusza patriarchalnego Rafica Warcha i podsekretarza Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia Gabriella Gambino. Końcowe refleksje zostaną powierzone prorektor Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża, Cristinie Reyes.
Komitet promotorski składa się z Katolickiego Uniwersytetu w Avila (UCAV), Papieskiego Uniwersytetu Urbaniana, Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża, Instytutu Wyższych Studiów nad Kobietami Papieskiego Athenaeum Regina Apostolorum i Papieskiego Wydziału Teologicznego Teresianum w Rzymie.
Wydarzenie jest również sponsorowane przez Dykasterię ds. Kultury i Edukacji, Dykasterię ds. Spraw Świętych oraz Sekcję Podstawowych Zagadnień Ewangelizacji w Świecie Dykasterii ds. Ewangelizacji i zostanie zorganizowane w ramach przygotowań do Jubileuszu 2025. Będzie ono również transmitowane na kanałach youtube uniwersytetów organizujących w języku włoskim, hiszpańskim, angielskim i francuskim.
Uczestnicy będą mogli złożyć bezpłatną ofiarę na rzecz projektu charytatywnego w Ziemi Świętej.
W dniu 8 sierpnia 2023 r. papież Franciszek promulgował motu proprio modyfikujące niektóre normy Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 r. dotyczące prałatur personalnych. Co zmienia się w tej figurze i jakie jest znaczenie reformy?
Luis Felipe Navarro-8 września 2023 r.-Czas czytania: 4minuty
Podążając w kierunku wyznaczonym przez Konstytucję Apostolską "...".Praedicate Evangelium"Artykuł 117, który zreformował Kurię Rzymską, potwierdza zależność Kurii Rzymskiej od prałatury personalne Duchowieństwa. Należy przypomnieć, że od czasu ustawy regulującej Kurię Rzymską w 1967 r. (Konstytucja Apostolska "..."), Kuria Rzymska podlega Dykasterii ds.Regimini Ecclesiae Universae"Pawła VI, art. 49, § 1) do niedawna reforma Kurii Rzymskiej (19 marca 2022 r.) prałatury zależały od Dykasterii ds. Biskupów.
Główne nowości tego motu proprio są dwojakie: przewiduje ono, że prałatury personalne są utożsamiane, bez utożsamiania się, ze stowarzyszeniami kleryckimi na prawie papieskim, wyposażonymi w zdolność inkardynacji; i przypomina, że świeccy otrzymują własnego proboszcza i własnego ordynariusza poprzez miejsce zamieszkania i quasi-miejsce zamieszkania.
Przyjrzyjmy się ogólnym zarysom obu aspektów.
Stowarzyszenia duchownych z uprawnieniami do inkardynacji
1. Stowarzyszenia duchownych są regulowane w Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1983 r. jedynie przez kanon 302. Jest to bardzo krótki kanon, jedyny ocalały z zestawu kanonów opracowanych podczas niektórych etapów opracowywania Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 r. Kanon ten brzmi następująco: "Stowarzyszenia wiernych, które pod kierownictwem duchownych wykonują święcenia, są uznawane za takie przez kompetentną władzę". Kanon ten brzmi następująco: "Te stowarzyszenia wiernych, które są kierowane przez duchownych, same wykonują święcenia i są uznawane za takie przez kompetentną władzę, są nazywane klerykalnymi".
Ten szczątkowy kanon nie wyjaśnia wszystkiego, czym są lub miały być stowarzyszenia duchownych. Sformułowano w nim techniczną koncepcję stowarzyszenia kleryckiego, które odróżnia się od stowarzyszeń kleryckich (kanon 278). W projekcie zakładano, że niektóre z tych stowarzyszeń będą miały zdolność inkardynowania duchownych, że wśród ich członków będą wierni świeccy i że często będą pełnić funkcję ewangelizacyjną w miejscach, w których Kościół nie był jeszcze obecny. Były to stowarzyszenia obdarzone silnym charakterem misyjnym, który wymagał wykonywania święceń kapłańskich w celu realizacji misji ewangelizacyjnej. Z tego powodu musiały mieć charakter publiczny w Kościele (nie ma miejsca dla stowarzyszeń, które przyjmują święcenia i mają charakter prywatny). Biorąc pod uwagę rolę posługi wynikającej ze święceń, przewidziano, że rządy powinny być powierzone kapłanom (por. mój Komentarz do kanonu 302, w Instytucie Martina de Azpilicueta, Wydział Prawa Kanonicznego, Uniwersytet Nawarry, Komentarz egzegetyczny do Kodeksu Prawa Kanonicznego, Vol. II/1, Pamplona, trzecie wydanie, 2002, s. 443-445).
Po kilku latach niektóre stowarzyszenia kleryckie odczuły potrzebę możliwości inkardynacji niektórych lub wszystkich swoich członków, w zależności od przypadku, w celu zapewnienia stabilności ich charyzmatu i skuteczności operacyjnej ich struktur. W odpowiedzi na tę potrzebę, 11 stycznia 2008 r. papież Benedykt XVI przyznał Kongregacji ds. Duchowieństwa przywilej udzielania niektórym stowarzyszeniom kleryckim możliwości inkardynacji członków, którzy o to poproszą. Następnie, w motu proprio "Competentias quasdam decernere"W dniu 11 lutego 2022 r. te stowarzyszenia duchownych zostały włączone do podmiotów inkardynujących (por. nowy kanon 265).
Obecnie istnieje kilka stowarzyszeń kleryckich z uprawnieniami do inkardynacji: niektóre z nich są bardzo autonomiczne, takie jak Wspólnota Saint Martin ("Communauté Saint Martin") lub Stowarzyszenie Jean-Marie Vianney ("Société Jean-Marie Vianney"). Chociaż były one już stowarzyszeniami kleryckimi, dopiero w 2008 r. otrzymały uprawnienia do inkardynacji. Wśród stowarzyszeń kleryckich znajduje się również Bractwo Kapłanów Diecezjalnych (utworzone jako stowarzyszenie kleryckie w 2008 r., choć wcześniej miało inny status prawny).
Istnieją trzy, które narodziły się i są związane z ruchem z większą lub mniejszą intensywnością: stowarzyszenie kleryckie Wspólnoty Emmanuel (2017), powiązane ze Wspólnotą Emmanuel; stowarzyszenie kleryckie "Opera di Gesù Sommo Sacerdote" (2008), ruchu "Pro Deo et Fratribus - Familia di Maria" ("Opera di Gesù Sommo Sacerdote" Pro Deo et Fratribus - Famiglia di Maria, zatwierdzone w 2002 r.), oraz Bractwo Misyjne Sant'Egidio, zatwierdzone w 2019 roku (obecnie Moderatorem jest kapłan: por. Annuario Pontificio 2023, s. 1692; wcześniej był to biskup, bp Vincenzo Paglia: por. Annuario Pontificio 2021, s. 1657). W takich przypadkach moderatorowi lub odpowiedzialnemu przypisuje się uprawnienia ordynariusza, tak jak czyni to niniejsze motu proprio (art. 1 i 2).
Opieka duszpasterska dla świeckich
2. Kolejną nowością tego motu proprio jest potwierdzenie, że kanon 107, § 1 ma zastosowanie do wiernych świeckich związanych z prałaturami: "Zarówno ze względu na miejsce zamieszkania, jak i quasi-miejsce zamieszkania, każda osoba ma własnego proboszcza i ordynariusza", także do tych, którzy należą do prałatur i innych jednostek hierarchicznych lub zbiorowych (przepis ten ma jednak niewielkie znaczenie dla duchownych: podstawową więzią prawną duchownego jest inkardynacja).
W tej kwestii nowy kanon wyraźnie określa to, co istniało i było stosowane już wcześniej. Świeccy Prałatury byli i są również wiernymi diecezji. do którego przynależą na mocy miejsca zamieszkania lub quasi-miejsca zamieszkania. Jest to przepis ogólny, którego celem jest zapewnienie, aby każdy wierny miał się do kogo zwrócić w celu przyjęcia sakramentów i Słowa Bożego.
Rzeczywiście, w swojej duszpasterskiej trosce o wiernych Kościół chce zapewnić, aby każdy wierny miał swojego własnego proboszcza i ordynariusza.
Pierwsze kryterium jest bardzo proste: miejsce zamieszkania, czyli miejsce zwykłego pobytu. Ponieważ organizacja Kościoła jest zasadniczo kryterium terytorialnym, przewiduje się, że miejscem zamieszkania jest to, do którego wierni się odwołują: należą do parafii lub diecezji.
Bardzo interesujące jest to, że Kościół i jego prawo troszczą się o przypisanie nie tylko jednego ordynariusza, ale że wierny może mieć kilku ordynariuszy i proboszczów w tym samym czasie, w zależności od miejsca zamieszkania (w grę wchodzi mniej stabilne miejsce zamieszkania: quasi-domicyl, który nabywa się po trzech miesiącach zamieszkania: por. kanon 102, § 2). Możliwe jest nawet, aby dana osoba posiadała ordynariusza lub proboszcza ze względu na kryteria nieterytorialne (osoba wojskowa będzie miała ordynariusza w prowincji wojskowej). Ordynariat wojskowy(lub, jeśli jest członkiem parafii personalnej, proboszcz tej struktury personalnej jest jego proboszczem). Ten osobisty ordynariusz i proboszcz są jednak dodawani do ordynariusza i proboszcza dla danego terytorium.
W tej dziedzinie jasne jest, że wierni cieszą się wielką wolnością. Do sprawowania niektórych sakramentów może wybrać proboszcza lub ordynariusza spośród różnych możliwości oferowanych przez prawo.
AutorLuis Felipe Navarro
Rektor Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża, profesor prawa osobistego, konsultant Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia.
Stolica Apostolska modyfikuje ramy prawne dla prałatur personalnych
Stolica Apostolska upubliczniła zmianę w Kodeksie Prawa Kanonicznego dotyczącą prałatur personalnych. Modyfikacja ma bezpośredni wpływ na jedyną dotychczas ukonstytuowaną prałaturę personalną, Opus Dei.
W dniu 8 sierpnia 2023 r. Stolica Apostolska opublikowała nowelizację Kodeksu Prawa Kanonicznego w punktach dotyczących prałatur personalnych. Zmiany te mają bezpośredni wpływ na jedyną ukonstytuowaną do tej pory prałaturę personalną, czyli Opus Dei.
Modyfikacja została dokonana w Księdze II, Części I, Tytule IV Kodeksu, w szczególności w kanonach 295 i 296. Po pierwsze, zgodnie z nowym brzmieniem paragrafu 1 kanonu 295, prałatury personalne są odtąd utożsamiane z publicznymi stowarzyszeniami kleryckimi na prawie papieskim z możliwością inkardynacji duchownych. Postać ta została już uregulowana w kanonie 302 w sposób ogólny, a w kanonie 265 ze szczególną aluzją do możliwości, że Stolica Apostolska może przyznać niektórym z tych stowarzyszeń możliwość inkardynacji duchownych.
Obecnie istnieje wiele takich organizacji, jak np. Wspólnota Emmanuelktóra w 2017 r. zmieniła swój statut, aby dostosować współpracę między duchowieństwem a wiernymi w swoim organie.
Nowy status prałata
Po drugie, status prałata w prałaturach personalnych również został zmodyfikowany. Podczas gdy wcześniej Kodeks Prawa Kanonicznego mówił, że jest on "ich właściwym ordynariuszem", teraz odnosi się do niego jako "moderatora", co odpowiada asymilacji z publicznymi stowarzyszeniami duchownych. Nowe sformułowanie dodaje, że prałat "powinien być obdarzony władzą ordynariusza", zgodnie z relacją, jaką musi utrzymywać z duchowieństwem inkardynowanym do prałatury. Ta precyzja została wprowadzona zarówno w paragrafie 1 kanonu 295, jak i w paragrafie 2, który odnosi się do obowiązków prałata w odniesieniu do jego własnego duchowieństwa.
Pozycja świeckich
Jeśli chodzi o pozycję świeckich w stosunku do prałatury personalnej, utrzymano zasadniczo tę samą regulację, co w Kodeksie z 1983 r., chociaż wprowadzono odniesienie do kanonu 107, aby przypomnieć nam, że wierni świeccy mają własnego proboszcza i ordynariusza zgodnie z miejscem zamieszkania.
Prałatura personalna Opus Dei
Zmiany te następują w czasie, gdy statuty prałatury personalnej Opus Dei są w trakcie modyfikacji, właśnie w wyniku wymogów konstytucji apostolskiej "Praedicate evagelium" i motu proprio "...".Ad charisma tuendum"wydany 14 lipca 2022 r., który skonkretyzował dla tej prałatury nowe ramy zaprojektowane przez wspomnianą konstytucję apostolską.
W kierunku narodzin państwa Izrael. Pierwsza wojna światowa
Ferrara kończy tym artykułem serię czterech interesujących podsumowań kulturowo-historycznych, aby zrozumieć konfigurację państwa Izrael, kwestię arabsko-izraelską i obecność narodu żydowskiego w dzisiejszym świecie.
Gerardo Ferrara-8 września 2023 r.-Czas czytania: 4minuty
Zarówno panarabski, jak i panislamski nacjonalizm zaczęły stawać się "lokalne", a raczej identyfikować problem palestyński w obliczu rosnącej obecności Żydów w regionie. PalestynaRashid Rida (1865-1935), syryjski muzułmanin, który pod wpływem idei Al-Afghaniego i Abduha przekonał się o potrzebie arabskiej niepodległości, jednocześnie utożsamiając arabizm z islamem, które jego zdaniem były ze sobą nierozerwalnie związane.
Palestyński problem
Rashid Rida był założycielem magazynu Al-Manar i autorem pierwszego antysyjonistycznego artykułu, w którym oskarżył swoich rodaków o bezruch. Wraz z Ridą wykiełkowała specyficzna palestyńska świadomość narodowa w ramach panarabskiego i panislamskiego nacjonalizmu. Ważne jest, aby wspomnieć o dwóch nurtach myślowych, które wyłoniły się najpierw z arabskiego przebudzenia narodowego, a następnie z palestyńskiego przebudzenia narodowego, ponieważ Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP) jest praktycznie dzieckiem tego pierwszego, z ruchem Fatah (którego przywódcą był Jaser Arafat i którego członkiem jest obecny prezydent Autonomii Palestyńskiej); z drugiej strony Hamas jest bezpośrednim potomkiem. Dziś te dwa nurty zaciekle ze sobą walczą, a każdy z nich twierdzi, że jest prawowitym przedstawicielem narodu palestyńskiego i jego aspiracji.
Zbyt obiecująca ziemia
Obecność zachodnich mocarstw na terytoriach rządzonych przez Imperium Osmańskie nie sięga końca XIX wieku. W rzeczywistości już w XV wieku kilka państw europejskich podpisało traktaty z Portą, aby zapewnić sobie przywileje. Tak było w przypadku Republiki Genui (1453, zaraz po osmańskim podboju Genui). Konstantynopol), a następnie Wenecja (1454) i inne państwa włoskie. Następnie przyszła kolej na Francję, która podpisała kilka umów z Imperium Osmańskim, najważniejszą w 1604 roku.
Wszystkie te dwustronne pakty podpisane między Portą Sublimowaną a państwami europejskimi przyjęły nazwę kapitulacji i ustanowiły, że w sprawach religijnych i cywilnych zagraniczni poddani obecni na terytoriach osmańskich odnosili się do kodeksów krajów, których byli obywatelami, naśladując model znany jako "millet". Ten model legislacyjny stanowił, że każda niemuzułmańska wspólnota religijna była uznawana za "naród" (od arabskiego "millah", tureckiego "millet") i była zarządzana przez religijnego zwierzchnika tej wspólnoty, posiadającego zarówno funkcje religijne, jak i cywilne. Najwyższym autorytetem religijnym wspólnoty lub narodu chrześcijańskiego (takiego jak Ormianie) był na przykład patriarcha.
Ponieważ łaciński Kościół katolicki był tradycyjnie mało obecny na terytoriach osmańskich, kapitulacje, a zwłaszcza umowy z Francją, sprzyjały napływowi katolickich misjonarzy. Inne mocarstwa - w tym w szczególności Cesarstwo Austro-Węgierskie, ale później przede wszystkim Niemcy, historyczny sojusznik Konstantynopola również w I wojnie światowej - zaczęły rywalizować ze sobą na polu ochrony niemuzułmańskich mniejszości Imperium, a Wielka Brytania, która do tej pory pozostawała niemal bez słowa, ponieważ nie znalazła mniejszości do ochrony, weszła do gry na początku XX wieku. Podczas gdy europejska polityka międzynarodowa do tej pory starała się utrzymać przy życiu "wielkiego chorego człowieka", Imperium Osmańskie, przystąpienie Konstantynopola do wojny po stronie Imperium Germańskiego i przeciwko mocarstwom Ententy (Wielkiej Brytanii, Rosji i Francji) zmusiło te ostatnie do wyrażenia zgody na podział "tureckiego truchła". W tym miejscu rozpoczęła się wielka gra narodów o przyszłość ludów, które były poddane Wysublimowanej Porcie. Przytaczamy w szczególności szereg porozumień i deklaracji, które dotyczą bliżej interesującego nas obszaru Bliskiego Wschodu:
- Porozumienie Husajn-McMahon (1915-1916): Istotą tego porozumienia, zawartego między szeryfem Husajnem z Mekki (przodkiem obecnego króla Jordanii Abdullaha) a sir Arthurem Henrym McMahonem, brytyjskim wysokim komisarzem w Egipcie, było to, że Wielka Brytania, w zamian za wsparcie w konflikcie z Turkami i znaczne ustępstwa gospodarcze, zobowiązała się zagwarantować, po zakończeniu wojny, niepodległość arabskiego królestwa rozciągającego się od Morza Czerwonego do Zatoki Perskiej, w zamian za wsparcie w konflikcie z Turkami i znaczne koncesje gospodarcze, zobowiązał się zagwarantować, po zakończeniu wojny, niepodległość arabskiego królestwa rozciągającego się od Morza Czerwonego do Zatoki Perskiej i od południowo-środkowej Syrii (północ podlegała francuskim interesom) do Jemenu, z szeryfem Mekki na czele.
- Porozumienie Sykes-Picot. Umowa ta została zawarta między Wielką Brytanią, w osobie Sir Marka Sykesa, a Francją, reprezentowaną przez Georgesa Picota, równolegle do negocjacji z szeryfem Husajnem z Mekki, co świadczy o tym, w jakim stopniu niejednoznaczna i ślepa polityka państw europejskich na tym obszarze, prowadzona później przez Stany Zjednoczone, spowodowała z czasem niszczycielskie szkody.
Pakty przewidywały, że byłe Imperium Osmańskie (we wschodniej części, tj. część Cylicji i Anatolii, wraz z dzisiejszą Palestyną/Izraelem, Libanem, Syrią i Mezopotamią) zostanie podzielone na państwa arabskie pod suwerennością lokalnego przywódcy, ale z rodzajem prawa pierwokupu, w sprawach politycznych i gospodarczych, dla mocarstw opiekuńczych, którymi byłyby: Francja dla śródlądowej Syrii, z okręgami Damaszku, Hamy, Homs, Aleppo aż do Mosulu; Wielka Brytania dla śródlądowej Mezopotamii, dla Transjordanii i Negewu.
W przypadku innych obszarów przewidywano bezpośrednią administrację przez oba mocarstwa (Francja w Libanie, na syryjskich obszarach przybrzeżnych oraz w części Cylicji i wschodniej Anatolii; Wielka Brytania w okręgach Bagdadu i Basry). W międzyczasie Palestyna miała być administrowana przez międzynarodowy reżim uzgodniony z Rosją, innymi aliantami i hierifatem Mekki.
- Deklaracja Balfoura (wydana w 1917 r., ale negocjacje rozpoczęły się w 1914 r.). W deklaracji tej Wielka Brytania stwierdziła, że przychylnie patrzy na utworzenie "narodowego domu" w Palestynie dla narodu żydowskiego, co było celowo niejasną definicją. Jednak Brytyjczycy doskonale zdawali sobie sprawę, że 500 000 Arabów nigdy nie zgodziłoby się być rządzonymi nawet przez 100 000 Żydów. Zastrzegli więc sobie możliwość przyłączenia Palestyny do Imperium Brytyjskiego, zachęcając Żydów do imigracji, a dopiero potem dając im możliwość samostanowienia.
Wiemy, że brytyjski generał Allenby zwycięsko wkroczył do Jerozolimy, wyzwalając ją od Osmanów, a po Wielkiej Wojnie Wielka Brytania, która obiecała Palestynę połowie świata, zatrzymała ją dla siebie. Ale to już inna historia.
AutorGerardo Ferrara
Pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu.
W katolickich regionach Niemiec, Austrii i Szwajcarii istnieje wiele krzyży, wykonanych z różnych materiałów i o różnych wzorach. Tradycja ta jest wciąż żywa.
W średniowieczu zaczęto wznosić krzyże drogowe lub krzyże; papieżowi Leonowi III przypisuje się w 779 r. zdanie: "Niech krzyże będą wznoszone na rogach dróg, gdzie ludzie zwykle się spotykają"; ale jeszcze wcześniej, w VII i VIII wieku, rozpowszechnione były irlandzkie i anglosaskie tak zwane "wysokie krzyże", skąd rozprzestrzeniły się na przykład w Hiszpanii. Podczas gdy na Półwyspie Iberyjskim dominują kamienne krzyże lub krzyże drogowe, wiele z nich jest związanych z Camino de Santiago, w Niemczech, Austrii i Szwajcarii są one wykonane z wszelkiego rodzaju materiałów - kamienia, metalu lub drewna. Również w tym kręgu kulturowym ich początki sięgają średniowiecza, ale od czasu reformacji protestanckiej ta popularna pobożność została zarezerwowana dla regionów, które pozostały katolickie, takich jak Nadrenia, Bawaria, Austria i niektóre części Szwajcarii.
Bildstock
Wśród wielu rodzajów skrzyżowań, być może najbardziej typowym dla regionów alpejskich jest tak zwany "Bildstock" lub "Bilderstock" ("chata z obrazem"). Bildstock" lub "Bilderstock" ("chata z obrazem"). Jednakże, choć zwykle kojarzy się je z Alpami, występują one również we Frankonii, w katolickich częściach Badenii, Szwabii, w Eichsfeld, w rejonie Fuldy, w Münsterland, w Górnych Łużycach i w Nadrenii: Kolonia - gdzie znaleziono ponad 200 takich krzyży - ma nawet dzielnicę zwaną "Bilderstöckchen" - przyrostek -chen oznacza zdrobnienie, dość powszechne użycie w mieście słynnej katedry - nazwanej tak, ponieważ znajdował się tam stragan z obrazami, po raz pierwszy wspomniany w 1556 roku.
Bildstock St Barnabe
Krzyże te są zwykle wznoszone wzdłuż dróg i na skrzyżowaniach; często są to małe dzieła sztuki, które zapraszają podróżnych do zatrzymania się i pocieszenia ich pięknem. Czasami przetrwały wieki, inne są nowsze. Czasem zachowały się w oryginalnym miejscu, czasem zostały ocalone przed żywiołami i poddane gruntownej renowacji.
Różne rodzaje skrzyżowań
Praktycznie niemożliwe jest ustalenie typologii, ponieważ są to zarówno proste kamienne stele, jak i prawdziwe kaplice. W wielu przypadkach po prostu odtwarzają krucyfiks, z lub bez towarzyszącego posągu Dziewicy, ale w wielu innych mają wizerunki świętych. Czasami są one zamykane kratami, za którymi znajdują się cenne płaskorzeźby, obrazy lub polichromie. W innych przypadkach na podstawie krzyża drogowego wyryty jest rok budowy, krótka modlitwa, prośba, dziękczynienie, błogosławieństwo lub cytat biblijny: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, Zdrowaś Maryjo", "Święta Maryjo, módl się za nami", "Zbawienie jest tylko w krzyżu" lub "Zmiłuj się nad nami". Często pobożność ludowa konkretyzuje modlitwę: "Boże błogosław nasze pola i chroń je od gradu, mrozu i suszy".
Początki tradycji
Ich pochodzenie jest również bardzo zróżnicowane: od bycia zwykłymi kamieniami milowymi na drodze do słynnych "krzyży zarazy" upamiętniających różne epidemie, do upamiętnienia wypadku lub zmarłej osoby lub wypełnienia przysięgi. Czasami są to również miejsca pielgrzymek i procesji. W maju w wielu miejscach ludzie udają się do pustelni z obrazami Matki Boskiej, np. z Pietą.
Krzyże są również miejscem pielgrzymek z okazji świąt Wniebowstąpienia Pańskiego i Bożego Ciała. Na obszarach wiejskich trzy dni poprzedzające Wniebowstąpienie nazywane są Dniami Rogacyjnymi, kiedy to odbywają się procesje w intencji dobrej pogody i urodzaju; krzyże na drogach służą jako stacje procesyjne. Podczas uroczystych procesji Bożego Ciała krzyże przydrożne są dekorowane i służą jako ołtarze do błogosławieństwa.
Na wielu rozdrożach często znajduje się ławka, która zachęca nas do refleksji nad przedstawionymi tam obrazami, które koncentrują się wokół odkupieńczego dzieła Chrystusa. W ten sposób krzyże te nie tylko pomagają odnaleźć drogę w sensie dosłownym, ale także drogę życia.
Niektóre krzyże o szczególnym znaczeniu
Na stronie BawariaWe Frauenberg znajdują się dwa krzyże związane z I i II wojną światową. Pierwszy z nich, zwany "Garma-Kreuz" ("Krzyż Garma"), ponieważ znajduje się na farmie o tej nazwie, został wzniesiony przez żołnierzy powracających z I wojny światowej w celu upamiętnienia ich poległych towarzyszy i w podziękowaniu za przeżycie bitew. Ponadto w pobliżu krzyża rośnie rodzaj róży o wymownej nazwie "Pokój".
Tak zwany "Krzyż Müllera" został wzniesiony przez rodzinę o tym samym nazwisku po II wojnie światowej. Zrobiono to z podwójnej wdzięczności: z jednej strony Fritz Müller przeżył, gdy uciekał przed nacierającymi wojskami rosyjskimi z rodzinnego Śląska do Dolnej Bawarii. Jego żona Marianne, która została wypędzona z Sudetów, również bezpiecznie dotarła na miejsce. "Oboje byliśmy w drodze przez wiele miesięcy, mając tylko najpotrzebniejszy dobytek i w niesprzyjających warunkach" - wspominają. Pół wieku po ucieczce postawili krzyż na znak wdzięczności.
W Kemoding (na północny wschód od Monachium) rodzina Faltenmaier przechowuje niemiecko-rosyjski krzyż: rosyjski żołnierz okupacyjny znalazł go po wojnie i zabrał ze sobą do domu. Jego wnuk Wadim Uljanow z Mińska zwrócił go Andreasowi Faltenmaierowi podczas jego wizyty na Białorusi: "Miał wrócić do Niemiec, aby służyć jako przypomnienie o pokoju na świecie", mówi pan Faltenmaier, który wykonał również krzyż pielgrzymkowy, ważący około 20 kilogramów, aby mógł z nim pielgrzymować na pielgrzymkę w pobliskim powiecie Maria Thalheim, chociaż "z powodu ograniczeń COVID mogłem to zrobić tylko raz do tej pory".
Dobrze znany w Bawarii jest również "Krzyż na zieleni" w pobliżu Monachium, który został wzniesiony w XIX wieku i jest popularnym celem wycieczek pieszych i pielgrzymów. Stoi on na wzgórzu, z którego roztacza się zapierający dech w piersiach widok na krajobraz.
Chociaż większość krzyży przydrożnych ma tradycyjny kształt, Anton Eibl zaprojektował bardzo nowoczesny krzyż we wspomnianej wcześniej wiosce Kemoding, zlokalizowany na wschodnim krańcu wioski, obok drzewa owocowego i dwóch ławek. Na drewnianej podstawie na wysokości osoby znajduje się kute metalowe dzieło sztuki ze złotą kulą pośrodku: "Zawsze chciałem postawić krzyż", mówi Eibl, "ale w nieco innym kształcie. Myślę, że wyszło dobrze; kula symbolizuje serce Jezusa.
Radosny owoc: profesja w Nowym Jorku dziewczynki, która przyjęła chrzest w Tanzanii
Większość księży parafialnych lubi obserwować, jak wielu z tych, których ochrzcili, dorasta, pielęgnując z nimi relacje i celebrując niektóre z ich innych sakramentów. Jednak dla księży misjonarzy, takich jak ks. Edward Dougherty, jest mało prawdopodobne, że będą mieli okazję zobaczyć, jak ich "trzoda" rozkwita. Ale czasami Bóg nas zaskakuje.
Ksiądz Edward Dougherty był księdzem misjonarzem w Ojcowie i bracia Maryknoll Przez czterdzieści cztery lata był przełożonym generalnym. Spędził ponad dekadę w Rzymie i dwanaście lat w Afryce, a obecnie jest członkiem Rady ds. Katedra Świętego Patryka, Nowy Jorkgdzie wnosi do parafii "wymiar misyjny".
Podczas gdy geografia, klimat, lokalne zwyczaje i jedzenie mogły się zmienić dla ks. Dougherty'ego na przestrzeni lat, jedna rzecz pozostała taka sama: nadal uwielbia celebrować chrzty.
Ojciec Dougherty spotkał się niedawno z Omnes i opowiedział o tym, jak niespodziewanie spotkał się z dziewczyną, którą ochrzcił prawie cztery dekady temu. Jest to opowieść o chrzcie, przypadkowym spotkaniu i ostatecznej profesji ślubów zakonnych.
Chrzest i spotkanie
Pierwszą misją zagraniczną o. Dougherty'ego była Tanzania w Afryce, gdzie poznał Susan Wanzagi, gdy ochrzcił ją w wieku czterech lat. Bez wiedzy tego księdza misjonarza i tej przyszłej siostry misjonarki, ich drogi skrzyżują się jakieś dwadzieścia siedem lat później w Nowym Jorku, przed budynkiem Maryknoll.
Ojciec Dougherty wspomina: "Podszedł do mnie i zapytał: 'Czy jesteś Ojcem Dougherty? Odpowiedziałem, że tak. Ku jego zaskoczeniu powiedziała: "Jestem Susan Wanzagi; jesteś księdzem, który ochrzcił mnie w parafii Zanaki". Odkryła, że dziewczyna, którą Bóg dał jej ochrzcić "w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego" tak wiele lat temu, była również obdarzona duchem misji. Niektórzy powiedzieliby, że to "mały świat", ale wierni wiedzą: to opatrzność! O. Dougherty zgadza się z tym: "Bóg zdecydowanie miał z tym coś wspólnego.
W tym czasie Susan rozpoczęła już swój program formacyjny i była na dobrej drodze do zostania siostrą Maryknoll. Ks. Dougherty pracował jako przełożony generalny, a jego pobyt w Tanzanii wydawał się być wieki temu. Przypadkowe spotkanie mogło być zrządzeniem Boga.
Pozostali w kontakcie i spotykali się regularnie, kiedy tylko mogli. Dziesięć lat później Susan Wanzagi zaprasza księdza, którego nigdy nie spotkała, ale który był tam, aby udzielić jej pierwszego sakramentu w jej rodzinnym kraju, 7 488 mil od miejsca, w którym miała złożyć ostatnie śluby. On chętnie się zgadza.
Złożenie ślubów
Eucharystia i ostatnia profesja zakonna miały miejsce w niedzielę 16 lipca w Kaplicy Zwiastowania w Centrum Sióstr Maryknoll w Maryknoll w Nowym Jorku. Ks. Dougherty rozpoczął Mszę Świętą dziękując Susan za jej "uprzejme zaproszenie" do bycia częścią tego wyjątkowego dnia i powiedział, że jest "zachwycony, że może być dziś w jej towarzystwie".
Duch misyjny
Jowialny kapłan powiedział, że nawiązuje do liturgii chrztu "i jej misyjnego mandatu, ponieważ to właśnie na jej chrzcie poznałem Susan". Kontynuował: "Chciałbym myśleć, że ochrzczenie jej te wszystkie lata temu rozpoczęło jej misyjną podróż, ale musiała ją podjąć ponownie, a dziś świętujemy tę misyjną uczennicę". Na zakończenie powiedział, że są dumni z Susan i że Susan "składając śluby wieczyste głosi, że nasz duch misyjny nie osłabł".
Siostra Susan wyraziła swoją radość: "Czuję się szczęśliwa i gotowa do wypełniania Bożej misji i dzielenia się tą służbą i miłością z ludźmi, którym służę.
Chociaż moglibyśmy pomyśleć, że "misja" siostry Susan rozpocznie się po jej przybyciu do kraju, w którym będzie służyć, w rzeczywistości rozpoczęła się ona podczas jej chrztu.
Wieczorem, w sobotę 5 sierpnia, miliony młodych ludzi dołączyły do papieża Franciszka w parku Tejo (Lizbona, Portugalia), aby wziąć udział w czuwaniu na cześć ŚDM. Po kilku występach i świadectwach Ojciec Święty zwrócił się do pielgrzymów.
Papież zastanawiał się nad mottem Światowych Dni Młodzieży: "Maryja wstała i wyszła, nie zwlekając" (Łk 1, 39). "Można się zastanawiać, dlaczego Maryja wstała i poszła w pośpiechu do swojej kuzynki. Jak zauważył Franciszek, Elżbieta była w ciąży, ale Maryja również, więc dlaczego wyruszyła w podróż? Ojciec Święty odpowiedział: "Maryja wykonuje gest niezamówiony, a nie obowiązkowy, Maryja idzie, bo kocha".
Matka Boża była pełna radości, zarówno z powodu ciąży kuzynki Elżbiety, jak i swojej własnej. Papież wyjaśnił, że "radość jest misyjna, radość nie jest dla siebie, ale po to, by coś przynieść". Dlatego zapytał młodych: "Wy, którzy tu jesteście, którzy przyszliście, aby się spotkać, aby szukać orędzia Chrystusa, aby szukać pięknego sensu życia, czy zatrzymacie to dla siebie, czy też zaniesiecie to innym?
Osiągnięcie tej radości, powiedział Franciszek, nie jest czymś, co robimy sami, "inni przygotowali nas do jej przyjęcia. Spójrzmy teraz wstecz, na wszystko, co otrzymaliśmy, wszystko, co otrzymaliśmy i przygotowaliśmy, wszystko, co przygotowało nasze serce na radość. Wszyscy, jeśli spojrzymy wstecz, mamy osoby, które były promieniem światła dla życia: rodzice, dziadkowie, przyjaciele, księża, zakonnicy, katecheci, animatorzy, nauczyciele. Oni są jak korzenie naszej radości. To prowokuje wszystkich do wezwania, ponieważ "my również możemy być dla innych korzeniami radości".
Papież zwrócił jednak uwagę, że czasami możemy się zniechęcić, nawet jeśli szukamy tego, co najlepsze. radość. "Czy myślisz, że osoba, która upada w życiu, która ponosi porażkę, która nawet popełnia ciężkie, ciężkie błędy, jest skończona? Nie. Co jest właściwą rzeczą do zrobienia? Podnieść się. I jest bardzo miła rzecz, o której chciałbym, abyście dzisiaj pamiętali: alpejczycy, którzy lubią wspinać się po górach, mają bardzo ładną piosenkę, która brzmi następująco: 'W sztuce wspinania się - na górę - liczy się nie to, by nie upaść, ale by nie upaść'".
Ojciec Święty chciał podsumować swoją ideę w jednej idei, jaką jest podróż. "Chodzić, a jeśli się upadnie, wstać; chodzić z celem; trenować każdego dnia w życiu. W życiu nic nie jest za darmo. Za wszystko trzeba płacić. Tylko jedna rzecz jest darmowa: miłość Jezusa. Tak więc, z tą darmową rzeczą, którą mamy - miłością Jezusa - i z pragnieniem chodzenia, chodźmy z nadzieją, spójrzmy na nasze korzenie i idźmy naprzód, nieustraszony. Nie bój się.
ŚDM 2023 dobiegły końca w dniu Przemienienia Pańskiego. Podczas Mszy Posłania papież Franciszek zwrócił się do młodych ludzi w homilii i ogłosił, że następne ŚDM w 2027 roku odbędą się w Seulu w Korei Południowej.
W dniu 6 sierpnia, w Niedzielę Przemienienia Pańskiego, w kościele św. ŚDM 2023. Spotkanie młodych z papieżem zakończyło się Mszą Świętą rozesłania, podczas której Ojciec Święty zwrócił się do pielgrzymów w homilii i ogłosił miejsce kolejnych ŚDM: Seul, Korea Południowa.
Franciszek rozpoczął od zaproszenia wszystkich do zadania sobie pytania, co zabierają ze sobą do codziennego życia po tych dniach. Sam papież odpowiedział na to pytanie trzema czasownikami: "błyszczeć, słuchać i nie bać się".
Odnosząc się do pierwszego czasownika, Franciszek wyjaśnił, że Chrystus został przemieniony tuż po ogłoszeniu apostołom swojej męki i śmierci. Chciał dać im trochę światła przed próbą. "Dzisiaj my również potrzebujemy światła, promyka światła, który jest nadzieją, aby stawić czoła tak wielu ciemnościom, które atakują nas w życiu.
Papież podkreślił, że Jezus "jest Światłem, które nie gaśnie". Bóg oświetla całe nasze życie, "świecimy, gdy przyjmując Jezusa, uczymy się kochać jak On". Ojciec Święty poprosił, aby nikt nie dał się zwieść w tym względzie, wyjaśniając, że akty miłości są niezbędne, aby mieć to światło.
W odniesieniu do drugiego czasownika "słuchać", Franciszek zachęcił wszystkich do przeczytania Słowo BożeEwangelia, pójście do Ewangelii, słuchanie Jezusa, "bo On wam powie, która jest droga miłości".
Na koniec papież zachęcił młodych ludzi, aby się nie bali. Potwierdził, że młodzi ludzie są teraźniejszością i przyszłością, i to właśnie do nich Chrystus mówi "nie lękajcie się".
"Chciałbym spojrzeć w oczy każdego z was i powiedzieć wam, abyście się nie bali" - podkreślił Franciszek. "Co więcej, mówię wam coś bardzo pięknego: to już nie ja, to sam Jezus patrzy na was w tej chwili. Chrystus, który zna każdego z was, jest tym, który mówi dzisiaj i tutaj "nie lękajcie się".
Znaczenie wdzięczności
Po Mszy św. papież wręczył kilku młodym ludziom, reprezentującym pięć kontynentów, symbole ŚDM 2023. Następnie skierował do wszystkich kilka słów przed modlitwą Anioł Pański. W swoim przemówieniu zwrócił uwagę na znaczenie wdzięczności i pragnienia odwzajemniania dobra.
"Pan sprawia, że czujemy potrzebę dzielenia się z innymi tym, co Bóg włożył w nasze serca" - powiedział Franciszek, który jako pierwszy podziękował władzom kościelnym i cywilnym za ich pracę podczas tych dni ŚDM, wszystkim wolontariuszom i pracownikom, a także samemu miastu Lizbona. Papież podziękował również św. Janowi Pawłowi II za rozpoczęcie tych dni wiele lat temu i za wstawiennictwo za nimi z nieba.
Ojciec Święty zachęcał wszystkich do dbania o to, co Bóg zasiał w ich sercach. "Zachowajcie najpiękniejsze chwile w waszych umysłach i sercach, abyście, gdy nadejdą chwile zmęczenia i zniechęcenia, które są nieuniknione, i być może pokusa, by przestać iść, mogli przypomnieć sobie i na nowo rozpalić doświadczenia i łaskę tych dni. Ponieważ, nigdy nie zapominajcie, to jest rzeczywistość, to jest to, kim jesteście: świętym i wiernym ludem Bożym, kroczącym z radością Ewangelii.
Franciszek pozdrowił również wszystkich młodych ludzi, którzy nie mogli uczestniczyć w ŚDM i podziękował im za włączenie się na tyle, na ile mogli. Chciał również podzielić się marzeniem, które ma w sercu, "marzeniem o pokoju, marzeniem młodych ludzi, którzy modlą się o pokój".
Korea Południowa gospodarzem kolejnych ŚDM
Ojciec Święty zaprosił wszystkich do Rzymu na obchody Jubileuszu Młodzieży w 2025 roku, a na zakończenie swojego przemówienia ogłosił miejsce kolejnych ŚDM w 2027 roku: "odbędą się one w Azji, w Korei Południowej, w Seulu".
Na koniec Franciszek podziękował Jezusowi i Najświętszej Maryi Pannie za ich obecność podczas każdego ŚDM i w życiu każdego z nas.
W sobotę rano, 5 sierpnia, papież odwiedził Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej, wzniesione w miejscu, w którym w 1917 r. Matka Boska objawiła się pastuszkom. W Kaplicy Objawień papież odmówił różaniec w towarzystwie pielgrzymów i chorych młodych ludzi.
Loreto Rios-5 września 2023 r.-Czas czytania: 4minuty
Dziś, 5 sierpnia, po odprawieniu Mszy św. na osobności, papież udał się samochodem do bazy lotniczej Figo Maduro w Lizbonie, skąd o godz. 8 (czasu lizbońskiego) został przewieziony helikopterem wojskowym do Fatimy.
Na lądowisku dla helikopterów papieża powitał biskup Leirii-Fatimy i przewodniczący Konferencji Episkopatu Portugalii José Ornelas Carvalho. Następnie papież udał się do Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej.
Tam wręczył Matce Boskiej bukiet róż i złoty różaniec, a następnie przez kilka chwil modlił się w ciszy przed wizerunkiem Matki Boskiej Fatimskiej. Następnie w Kaplicy Objawień modlono się z chorą młodzieżą wielojęzycznym różańcem, w którym każda tajemnica była odmawiana w innym języku.
Pielgrzymowanie jest cechą maryjną
Na zakończenie odmawiania różańca papież, po ponownej modlitwie w ciszy przed obrazem Matki Boskiej Fatimskiej, wygłosił przemówienie w języku hiszpańskim, w którym podkreślił, że różaniec jest "najpiękniejszą i najważniejszą modlitwą, najważniejszą, ponieważ pozwala nam nawiązać kontakt z życiem Jezusa i Maryi". Rozważaliśmy też tajemnice radosne, które przypominają nam, że Kościół może być tylko domem pełnym radości. Mała kaplica, w której się znaleźliśmy, jest pięknym obrazem Kościoła: gościnna i bez drzwi, sanktuarium na świeżym powietrzu, w sercu tego placu, który przywołuje wielki matczyny uścisk.
Zwrócił również uwagę, że "pielgrzymowanie jest cechą maryjną, która łączy tajemnice, którymi się modliliśmy. Maryja otrzymuje bowiem zwiastowanie radości: "Radujcie się" (Łk 1, 28), które zmienia Jej życie; i natychmiast rozpoczyna pielgrzymkę, która rozwija się w kolejnych tajemnicach: idzie do Elżbiety, potem do Betlejem, następnie do świątyni w Jerozolimie, do której w końcu powraca, aby spotkać Jezusa. Maryja idzie, nie zatrzymuje się. Czyni tak również w historii, kiedy schodzi na ziemię, aby spotkać się z nami, jak w Fatimie, i zaprasza nas do pielgrzymowania, nie tylko naszym ciałem, ale przede wszystkim naszym życiem".
Podobnie jak wczoraj, papież nie zakończył swojego przemówienia, a odkładając na bok swoje dokumenty, zaimprowizował kilka słów, podkreślając, że Virgin "Pędzi", "pędzi" tam, gdzie jest potrzebny.
Objawienia Anioła
W pełnym przemówieniu papież podkreślił, że Fatima jest "szkołą wstawiennictwa" i skomentował niektóre zwroty anioła, który ukazał się dzieciom przed przyjściem Matki Bożej: "Małe dzieci z Fatimy stały się wielkie we wstawiennictwie dzięki aniołowi, który na rok przed przyjściem Matki Bożej pouczył je. Ukazał się im i powiedział: "Nie bójcie się. Zawsze, gdy przychodzi Bóg, strach znika". Potem pojawił się anioł: "Jestem aniołem pokoju". Zawsze tam, gdzie jest Bóg, jest pokój. Następnie poprosił: "Módlcie się ze mną". I nauczył ich modlitwy, która nie była ukierunkowana na proszenie o siebie i własne potrzeby, jak to często robimy, ale na uwielbienie i wstawiennictwo. Uwielbienia Boga i wstawiennictwa za innych.
Następnie anioł uklęknął, pochylił czoło do ziemi i zaprosił ich do modlitwy, mówiąc: "Mój Boże, wierzę, czczę, mam nadzieję i kocham Cię. Proszę Cię o przebaczenie dla tych, którzy nie wierzą, nie czczą, nie mają nadziei i nie kochają Cię". A potem dodał: "Serca Jezusa i Maryi są uważne na głos twoich błagań. Oto pewność: Bóg zawsze wysłuchuje naszych modlitw; nigdy nie są one bezużyteczne, ale zawsze konieczne, ponieważ modlitwa zmienia historię.
W rzeczywistości anioł pokoju wyjaśnił, że modlitwy i ofiary składane w miłości przynoszą pokój światu. Wreszcie, jego ostatnie słowa do dzieci, jakby wyznaczając im zadanie, brzmiały: "Pocieszajcie waszego Boga". Nie tylko my potrzebujemy pocieszenia Boga, ale On prosi nas, abyśmy Go pocieszali, ponieważ cierpi; cierpi z powodu zła, podziałów, braku pokoju i prosi o modlitwę i miłość.
Objawienia Matki Bożej
Podkreślając ponownie znaczenie wstawiennictwa, papież skomentował również jedno z objawień Matki Bożej w Fatimie: "W 1917 r., kiedy Matka Boża objawiła się w tym samym miesiącu sierpniu, powiedziała coś zaskakującego. Przedstawiono Jej kilka chorych osób, zainteresowała się nimi, ale natychmiast przybrała poważny, smutny wyraz twarzy, jakby wskazywała na bardziej niepokojącą chorobę. Powiedziała do nich: "Módlcie się, módlcie się dużo; i składajcie ofiary za grzeszników, ponieważ wiele dusz idzie do piekła, ponieważ nie mają nikogo, kto mógłby złożyć ofiarę i wstawiać się za nimi".
Z drugiej strony mogliśmy oczekiwać, że powie: są tacy, którzy potępiają samych siebie, ponieważ są źli, ponieważ świat idzie źle, ponieważ jest mało wiary, ponieważ jest ateizm, relatywizm. Ale nie, Matka Boża nie mówiła o tym; jest matką i nie wskazuje palcem na nikogo ani na społeczeństwo; nie krytykuje ani nie narzeka, ale martwi się, że brakuje współczucia dla tych, którzy są daleko, że nie ma nikogo, kto by się modlił i ofiarował, że jest mało miłości i gorliwości.
Swoje przemówienie zakończył wezwaniem do przyjęcia tego "zaproszenia do odpowiedzialności, do troski o tych, którzy nie wierzą, nie mają nadziei, nie kochają. A Bóg zatroszczy się o nas. Módlmy się, bo Fatima jest szkołą modlitwy. Teraz, podobnie jak w czasie objawień, jest również wojna. Matka Boża prosiła nas o modlitwę różańcową w intencji pokoju. Nie prosiła o to jako o przysługę, ale z matczyną troską powiedziała: "Odmawiajcie codziennie Różaniec w intencji pokoju na świecie i zakończenia wojny". Zjednoczmy zatem nasze serca, módlmy się o pokój, poświęćmy na nowo Kościół i świat Niepokalanemu Sercu naszej najsłodszej Matki".
Druga wizyta papieża w sanktuarium
Na zakończenie wydarzenia, w którym wzięło udział ponad 200 000 osób, Ojciec Święty udzielił końcowego błogosławieństwa i pozdrowił niektórych z obecnych młodych ludzi.
Po powrocie do Lizbony papież uda się do Colégio de São João de Brito o godzinie 18:00 (czasu lizbońskiego), gdzie odbędzie prywatne spotkanie z członkami Towarzystwa Jezusowego Portugalii. Wieczorem odbędzie się czuwanie w parku Tejo, jedno z najważniejszych wydarzeń w Portugalii. ŚDM.
Była to druga wizyta papieża w Sanktuarium Fatimskim, w którym był 12 i 13 maja 2017 r., w 100. rocznicę objawień Matki Bożej.
Papież podkreśla, że "Krzyż jest największym znaczeniem miłości".
Dziś wieczorem o godzinie 18:00 (czasu lizbońskiego) na "Wzgórzu Spotkań" ŚDM Lizbona 2023 odbyła się Droga Krzyżowa papieża z pielgrzymami z całego świata.
Loreto Rios-4 września 2023 r.-Czas czytania: 2minuty
Papież został powitany pieśniami po przybyciu na "Wzgórze Spotkań" na Wzgórzu św. ŚDM aby uczcić Drogę Krzyżową. Muzyczna animacja modlitwy obejmowała udział projektu "Śpiewające dłonie", składającego się z sześciu osób niesłyszących, które przygotowały choreografię pieśni w języku migowym, tłumacząc teksty każdej pieśni.
Na początku Drogi Krzyżowej papież zwrócił się do pielgrzymów po hiszpańsku, wskazując, że "Jezus jest drogą, a my idziemy z Nim, ponieważ On szedł z nami, kiedy był wśród nas". Wskazał, że "drogą, która jest najbardziej wyryta w naszych sercach, jest droga Kalwarii, droga krzyża (...) Spójrzmy na Jezusa, który przechodzi i idźmy z Nim".
Piękno ukrzyżowanego
Podkreślił również, że we Wcieleniu i Krzyżu Bóg "wychodzi z siebie, aby iść pośród nas (...). Krzyż, który towarzyszy każdemu Światowemu Dniu Młodzieży, jest figurą tej drogi, krzyż jest największym znaczeniem miłości". Dodał, że tą miłością "Jezus chce objąć nasze życie, twoje życie, życie każdego z nas (...) I nikt nie ma większej miłości niż ten, kto oddaje swoje życie za innych. Nie zapominajcie o tym. I tego nauczał Jezus, dlatego kiedy patrzymy na ukrzyżowanego, tak bolesnego, widzimy piękno miłości, która oddaje swoje życie za każdego z nas".
Następnie podkreślił, że "Jezus idzie, ale na coś czeka, czeka na nasze towarzystwo, czeka, aby otworzyć okna mojej duszy, duszy każdego z nas".
Na zakończenie poprosił młodych ludzi, aby odważyli się kochać: "Ma nadzieję, że zachęci nas do podjęcia ryzyka związanego z miłością. Kochanie jest ryzykowne. Jest to ryzyko, ale warto je podjąć (...) Dzisiaj pójdziemy razem z Nim drogą Jego cierpienia, drogą naszej samotności". Zaprosił pielgrzymów do refleksji nad własnym cierpieniem i "nad pragnieniem, by dusza znów się uśmiechnęła. A Jezus idzie na krzyż, umiera na krzyżu, aby nasza dusza mogła się uśmiechnąć.
Droga krzyżowa z papieżem
Droga Krzyżowa rozpoczęła się od utworzenia przez grupę młodych ludzi piramidy, symbolizującej Kalwarię. Przy każdej stacji młodzi ludzie wykonywali choreografię stacji na scenie ŚDM. Każdej scenie towarzyszyły panele zaprojektowane przez portugalskiego jezuitę Nuno Branco, przedstawiające Jezusa w różnych momentach drogi krzyżowej.
Z drugiej strony, niektórym z 14 stacji Drogi Krzyżowej towarzyszyły świadectwa młodych ludzi w formie wideo: trzecia stacja, "Jezus upada po raz pierwszy", przedstawiała Esther, 34-letnią Hiszpankę, która dokonała aborcji, a po latach powróciła do Kościoła; przy siódmej stacji, "Jezus upada po raz drugi", pokazano wideo Joao, 23-letniego Portugalczyka, który był prześladowany w szkole, a po latach cierpiał na depresję. Ósma stacja zawierała świadectwo Caleba, 29-letniego Amerykanina, który cierpiał z powodu uzależnienia od narkotyków i wyszedł z niego dzięki spotkaniu z Chrystusem.
Refleksje krążyły wokół takich kwestii jak depresja, nietolerancja, niszczenie stworzenia i indywidualizm.
Na koniec papież udzielił błogosławieństwa i osobiście pozdrowił wszystkich artystów, którzy uczestniczyli w przygotowaniu i wykonaniu Drogi Krzyżowej.
Dziś rano papież wysłuchał spowiedzi młodych pielgrzymów na Światowe Dni Młodzieży. Następnie udał się do ośrodka parafialnego Serafina na spotkanie z ośrodkami pomocy i charytatywnymi. Franciszek nie był w stanie dokończyć swojego przemówienia, ponieważ nie widział dobrze tekstu, więc zaimprowizował kilka słów. Dziś po południu odbędzie się droga krzyżowa z udziałem młodych ludzi z całego świata.
Loreto Rios-4 września 2023 r.-Czas czytania: 3minuty
Tego ranka papież odprawił Mszę św. na osobności, a następnie udał się do Ogrodu Vasco de Gama, gdzie o godz. 9.00 (czasu lizbońskiego) wysłuchał spowiedzi niektórych młodych ludzi uczestniczących w projekcie. Światowe Dni Młodzieży.
W tym parku, zwanym podczas ŚDM "Parkiem Przebaczenia", znajduje się 150 konfesjonałów zbudowanych przez więźniów z zakładów karnych w Coimbrze, Paços de Ferreira i Porto.
Następnie udał się do Centrum Parafialnego Serafina na spotkanie o 9.45 rano (czasu lokalnego) z niektórymi przedstawicielami ośrodków pomocowych i charytatywnych.
"Miłość jest celem chrześcijańskiej drogi".
W spotkaniu wzięły udział Centrum Parafialne Serafina, Casa Famiglia Ajuda de Berço oraz stowarzyszenie Acreditar.
Po hymnie inauguracyjnym papież został powitany przez proboszcza i dyrektora ośrodka. Następnie został przedstawiony trzem ośrodkom biorącym udział w spotkaniu i papież rozpoczął przemówienie w języku hiszpańskim.
W tym, Francisco przypomniał motto ŚDM, które nawiązuje do Nawiedzenia Maryi jako przykładu miłosierdzia: "Pięknie jest być tutaj razem, w kontekście Światowych Dni Młodzieży, gdy kontemplujemy Maryję Dziewicę, która wstała i poszła pomóc swojej starszej krewnej Elżbiecie (por. Łk 1, 39). Miłość jest bowiem źródłem i celem chrześcijańskiej drogi, a wasza obecność, konkretna rzeczywistość "miłości w działaniu", pomaga nam nie zapomnieć o drodze, o znaczeniu tego, co robimy. Dziękuję wam za wasze świadectwa, z których chciałbym podkreślić trzy aspekty: czynienie dobra razem, konkretne działanie i bycie blisko najsłabszych".
Przypomniał również, że każda osoba jest "niepowtarzalnym darem": "Każdy z nas jest darem, niepowtarzalnym darem - z jego ograniczeniami - cennym i świętym darem dla Boga, dla wspólnoty chrześcijańskiej i dla wspólnoty ludzkiej. Tak więc, tacy jacy jesteśmy, ubogacajmy całość i pozwólmy się ubogacić przez całość".
Zaimprowizowane przemówienie
Ojciec Święty zatrzymał się w połowie przemówienia, mówiąc, że "reflektory" nie pozwalają mu dobrze widzieć. Skomentował, że wyśle tekst przemówienia do obecnych, aby mogli go przeczytać i, pozostawiając dokumenty, kontynuował przemówienie w improwizowany sposób, przy aplauzie publiczności.
Zaznaczył, że należy kłaść nacisk na "konkret. Nie ma miłości abstrakcyjnej, ona nie istnieje, miłość platoniczna jest na orbicie, nie ma jej w rzeczywistości". Podkreślił również, że "konkretna miłość" to taka, która "brudzi sobie ręce".
Zaprosił publiczność, aby zadała sobie pytanie: "Czy miłość, którą czuję, jest konkretna czy abstrakcyjna?", i czy kiedy podajemy rękę chorej osobie, chcemy ją oczyścić: "Czy brzydzę się ubóstwem innych? Czy zawsze szukam życia destylowanego, które istnieje w mojej fantazji, ale nie w rzeczywistości? "Ile jest takich wydestylowanych żyć, bezużytecznych, które przechodzą przez życie, nie pozostawiając po sobie śladu, ponieważ ich życie nie ma żadnej wagi. A tutaj mamy rzeczywistość, która pozostawia ciężar, która jest inspiracją dla innych", kontynuował. Chciał również podkreślić pracę stowarzyszeń charytatywnych: "Nieustannie generujecie nowe życie, z waszym zaangażowaniem, generujecie inspirację. Dziękuję wam za to. Dziękuję wam z całego serca, idźcie dalej i nie zniechęcajcie się, a jeśli się zniechęcicie, wypijcie szklankę wody i idźcie dalej.
Na zakończenie spotkania odmówiono modlitwę Ojcze nasz, a papież udzielił końcowego błogosławieństwa. Następnie przywitał się z dziećmi z chóru i wręczył im różańce. Następnie udał się do nuncjatury apostolskiej na obiad o godz. 12 (czasu lizbońskiego) z kardynałem Manuelem Clemente i dziesięcioma młodymi ludźmi różnych narodowości.
Katecheza biskupów "Powstań
W tym samym czasie, gdy papież spotyka się z różnymi instytucjami, odbywają się katechezy biskupów "Powstań" dla pielgrzymów. Arabski seminarzysta, który uczestniczył w jednej z tych katechez, tak komentuje poruszane tematy: "My, młodzi ludzie, nie możemy być uczniami telefonu komórkowego. Portale społecznościowe nie są naszymi nauczycielami, ale Chrystus Jezus, prawdziwy Nauczyciel. Ważne jest, aby młodzi ludzie mieli dobre kryteria i dobrą formację w wierze i doktrynie Kościoła, aby móc prawdziwie żyć tolerancją".
Tego wieczoru, o godzinie 18:00 (czasu lizbońskiego), na "Wzgórzu Spotkań" odbędzie się Droga Krzyżowa papieża z pielgrzymami ŚDM.
Święty Charbel: światło nadziei dla Libanu w kryzysie
Święty Charbel to libański święty słynący z dokonania ponad 29 000 cudów od swojej śmierci w 1898 roku. Nabożeństwo do jego postaci jest szeroko rozpowszechnione w jego ojczystym kraju, który znajduje w tym świętym cennego orędownika w obliczu kryzysów na tym terytorium.
Bernard Larraín-4 września 2023 r.-Czas czytania: 5minuty
Trzy lata temu, 4 sierpnia 2020 r., światowa opinia publiczna skupiła się na potężnej eksplozji w porcie w Bejrucie, stolicy Libanu. Co wydarzyło się od tego strasznego dnia?
Liban to starożytny kraj Bliskiego Wschodu, w którym żyło i nadal żyje wiele różnych kultur i narodów. The Biblia Liban jest wspomniany co najmniej siedemdziesiąt razy. Przez długi czas był to kraj w dużej mierze chrześcijański, choć dziś szacuje się, że tylko trzydzieści procent Libańczyków to chrześcijanie.
XX i początek XXI wieku
Najnowsza historia Libanu jest pełna świateł i cieni. Po I wojnie światowej Liban przestał być częścią Imperium Osmańskiego i przez 20 lat pozostawał pod rządami Francji. Niepodległość uzyskał 22 listopada 1943 roku. Pierwsze lata niezależnego życia instytucjonalnego charakteryzowały się względną stabilnością i postępem. Liban był znany jako Szwajcaria Bliskiego Wschodu, a Bejrut był uważany za kulturalną stolicę świata arabskiego. Niestety, napięcia między różnymi grupami wywołały wojnę domową w latach 1975-1990, która pozostawiła 100 000 zabitych i głęboką ranę w zbiorowej pamięci.
Potem nastąpiły lata pewnego wewnętrznego spokoju, aż do zabójstwa premiera Rafica Haririego w 2005 r. i fatalnego lata 2006 r., naznaczonego 33-dniową wojną między Izraelem a paramilitarną grupą "Hezbollah" ("Partia Boga"), podczas której zginęło około 1300 osób. Po 10 latach odbudowy po wojnie domowej, kraj został ponownie częściowo zniszczony.
Pięć lat później, w 2011 r., Liban ponownie został dotknięty konfliktem. W tym roku rozpoczęła się syryjska wojna domowa. W jej wyniku do Libanu zaczęło przybywać półtora miliona (nie jest łatwo dokonać dokładnych szacunków) syryjskich uchodźców uciekających przed wojną. Był to ogromny szok dla niewielkiego kraju i jego pięciu milionów mieszkańców.
Liban dzisiaj
Ale to było w 2019 roku, kiedy kraj zbankrutował finansowo i nastąpił poważny kryzys polityczny, społeczny i gospodarczy. Masowe protesty uliczne rozpoczęły się 17 października 2019 r. i zakończyły się kolejnym poważnym kryzysem wywołanym przez Covid na początku 2020 roku. Coup de grâce nadszedł wraz z eksplozją w porcie w Bejrucie 4 sierpnia 2020 r., która zniszczyła znaczną część miasta i pozostawiła setki zabitych. Zdjęcia i filmy obiegły cały świat ze względu na to, jak imponujące było to wszystko. Eksplozja była wydarzeniem, które w jakiś sposób podsumowało w jedno popołudnie wszystkie dramaty, które przeżywał kraj.
Sytuacja ta sprawiła, że wiele osób, w tym wielu chrześcijan, straciło nadzieję i zdecydowało się opuścić kraj swojego urodzenia w poszukiwaniu lepszej przyszłości dla swoich rodzin. Do dziś, trzy lata po tej tragedii, nadal nie wiadomo, co się stało, a ktokolwiek odważy się zbadać te wydarzenia, może skończyć źle.
Kraj pogrążony jest w poważnym kryzysie, z którego nie ma wyjścia w najbliższym czasie. Nie ma prezydenta republiki, usługi elektryczne i wodne są bardzo słabe, waluta straciła praktycznie całą swoją wartość, a wiele osób chce wyemigrować.
Pośród tej mrocznej i trudnej sytuacji, święto wielkiego lokalnego świętego, świętego Charbela, obchodzone kilka dni temu (trzecia niedziela lipca w obrządku maronickim), dało światło i nadzieję narodowi libańskiemu. Każdy, kto przybył do Libanu, będzie zaskoczony, odkrywając wszędzie tę wielką postać narodową. Oprócz obecności w kościołach i klasztorach, których w kraju jest mnóstwo, twarz tego starego mnicha-pustelnika widnieje na barach, tatuażach, autobusach, budynkach i ulicach. Ta twarz promieniuje spokojem i pogodą ducha, tak potrzebnymi w regionach rozdartych wojną.
Życie świętego Charbela
Charbel urodził się w 1828 roku w skromnej rodzinie w Biqa' kafrâ, wiosce położonej na wysokości 1600 metrów w górzystej północnej części Libanu. Jego rodzice, głęboko wierzący chłopi, przekazali swoją wiarę pięciorgu dzieciom i dali im przykład pobożnego życia. Youssef, najmłodszy z nich, od najmłodszych lat odznaczał się pobożnością i cnotami. Poruszony częściowo przykładem swoich dwóch wujów-mnichów, poczuł się powołany do wstąpienia do klasztoru Notre-Dame de Mayfouk. Pozostał tam przez rok, po czym w 1852 r. został wysłany do klasztoru Saint Maron w Annaya, gdzie wstąpił do libańskiego zakonu maronitów pod imieniem Charbel.
Ojciec Charbel prowadził niezwykle surowe życie, całkowicie zwrócone ku wieczności, skupione na nieustannym dialogu z Bogiem i na EucharystiaMiał bardzo niewiele kontaktów z innymi ludźmi. Tylko przy niektórych okazjach, na prośbę przełożonych, przyjmował ludzi szukających jego duchowej rady, ponieważ jego reputacja jako człowieka Bożego rozprzestrzeniła się w całym kraju. Powierzano mu również misje poza klasztorem, które wykonywał z wielkim duchem posłuszeństwa i dyskrecji.
Charbel zmarł w wieku 70 lat, 24 grudnia 1898 r., podczas wigilii Bożego Narodzenia. Jego przełożony tak podsumował jego świetlane życie: "wierny swoim ślubom, przykładnie posłuszny, jego zachowanie było bardziej anielskie niż ludzkie".
Święty od cudów
Po jego śmierci sława libańskiego świętego rozprzestrzeniła się ogromnie i szybko przypisano mu imponujące cuda, zwłaszcza uzdrowienia, które do dziś przyciągają niezliczone rzesze ludzi do Annaya, w górach Libanu, aby modlić się przed jego doczesnymi szczątkami i odwiedzić miejsca, w których żył święty. Podczas gdy za życia Charbel ograniczał swoje kontakty społeczne do minimum, dziś każdego roku odwiedza go około trzech milionów osób.
W Libanie nierzadko słyszy się o kimś, komu Charbel wyświadczył ostatnio mniejszą lub większą przysługę. Nie bez powodu mówi się, że święty Charbel jest świętym, który czyni najwięcej cudów, i to nie tylko dla chrześcijan. Rzeczywiście, ludzie z całego świata przyjeżdżają do Anaya, a wielu muzułmanów również przyjeżdża, aby się do niego modlić.
Od czasu jego śmierci przypisano mu ponad 29 000 cudów, z których 10% przyniosło korzyść nieochrzczonym ludziom. Pierwszym z nich było tajemnicze światło oświetlające jego grób wkrótce po jego śmierci, które przyciągnęło wielu ludzi. Święty Charbel nadal jest światłem dla Libańczyków, chrześcijan i muzułmanów, w obecnym kryzysie w kraju tysiącletniego cedru.
Modlitwa za Liban
Poniżej znajduje się modlitwa za Liban od Kardynał Bechara RaïMaronicki patriarcha Antiochii i całego Wschodu: "Panie, pomóż Libańczykom, wszystkim Libańczykom, aby byli w stanie stawić opór, mieć cierpliwość, aby zachować swoje duchowe, moralne i narodowe wartości. Ty, Panie, zawsze interweniujesz w historię, kiedy chcesz i kiedy chcesz. Ale wiemy dobrze, jesteśmy przekonani, że Ty zainterweniujesz, aby pomóc temu Libanowi i tym Libańczykom, którzy żyją nadzieją i którzy się modlą. W Libanie ludzie się modlą. Panie, wysłuchaj ich modlitwy!
W Dardilly, niedaleko Lyonu (Francja), w kraju o głębokiej tradycji chrześcijańskiej, 8 maja 1786 r. urodził się John Maryświęty kapłan z Ars. Był czwartym z sześciu braci pochodzących z chłopskiej rodziny. Wkrótce potem wybuchła rewolucja francuska i wierni musieli potajemnie gromadzić się na mszy odprawianej przez jednego z tych bohaterskich kapłanów, wiernych papieżowi, którzy byli tak wściekle prześladowani przez rewolucjonistów. Swoją pierwszą komunię musiał odprawić w innej wiosce, w pokoju ze starannie zamkniętymi oknami, aby nic nie było widać na zewnątrz.
Powołanie do kapłaństwa
W wieku siedemnastu lat Jean-Marie postanowił zostać księdzem i rozpoczął studia, porzucając pracę w polu, której poświęcał się do tej pory. Ojciec Balley pomógł mu w nauce, ale łacina okazała się zbyt trudna dla młodego chłopa. W pewnym momencie zaczął się zniechęcać i postanowił odbyć pieszą pielgrzymkę do grobu św. Franciszka de Regis, aby prosić go o wstawiennictwo.
Z powodu pomyłki został powołany do wojska w 1809 roku, co było zwolnieniem dla seminarzystów. Zachorował i nie bacząc na swoją słabość, został wysłany do walki w Hiszpanii. Nie był w stanie podążać za swoimi towarzyszami i zniechęcony został zmuszony do dezercji i musiał ukrywać się przez trzy lata w górach Noës. Amnestia pozwoliła mu wrócić do swojej wioski na krótko przed śmiercią matki i wznowić studia kapłańskie. Jego przełożeni docenili jego zachowanie, ale jego wyniki były bardzo słabe i został zwolniony z seminarium. Próbował dołączyć do Braci Szkół Chrześcijańskich, ale bezskutecznie. Ojciec Balley zaangażował się w kontynuowanie jego przygotowań i w końcu, 13 sierpnia 1815 r., biskup Grenoble wyświęcił go na kapłana w wieku 29 lat.
Miejsce docelowe, Ars
Arcybiskupstwo Lyonu powierzyło mu bardzo małą wioskę na północ od stolicy, zwaną Ars. Terytorium to nie było nawet uważane za parafię. Przybył tam 9 lutego 1818 r. i praktycznie nigdy już stamtąd nie wyjechał. Dwa razy został wysłany do innej parafii, a dwa razy sam próbował wyjechać, ale Boża Opatrzność zawsze interweniowała, aby św. Jan Maria zajaśniał jako patron wszystkich kapłanów na świecie, właśnie w parafii w małej wiosce.
Pierwsze lata spędził całkowicie poświęcony swoim parafianom: odwiedzał ich dom po domu; opiekował się dziećmi i chorymi; zajął się rozbudową i ulepszeniem kościoła...... Był głęboko zaangażowany w umoralnianie ludzi: walczył z tawernami, walczył z pracą w niedziele, był zdeterminowany, aby wykorzenić ignorancję religijną, a przede wszystkim był dramatycznie przeciwny tańcom, co przysporzyło mu kłopotów i niezadowolenia, a nawet oskarżeń do przełożonych. Po latach można jednak powiedzieć, że "Ars nie jest już Ars". Diabeł, któremu nie podobały się jego poczynania, brutalnie atakował świętego. Walka z nim miała niekiedy dramatyczny charakter. Anegdoty są obfite i niekiedy szokujące.
Pierwsze pielgrzymki do Ars
Jan Maria pomagał swoim kolegom kapłanom w sąsiednich wioskach, a chłopi zwracali się do niego, gdy pojawiały się trudności lub po prostu spowiadali się i otrzymywali dobrą radę. Był to początek słynnej pielgrzymki do Ars.
Zaczęło się jako lokalne zjawisko w diecezjach Lyon i Belley, ale później rozprzestrzeniło się tak szeroko, że stało się znane w całej Francji, a nawet w całej Europie. Pielgrzymi zaczęli napływać z całego świata, a książki były publikowane jako przewodniki. Na dworcu w Lyonie powstała nawet specjalna kasa biletowa sprzedająca bilety do Ars.
Narzędzie Bożych łask
Ten biedny ksiądz, który z trudem ukończył studia i został zdegradowany do jednej z najgorszych wiosek w diecezji, miał stać się poszukiwanym doradcą tysięcy dusz. A wśród nich mieli być ludzie z różnych środowisk, od wybitnych prałatów i znanych intelektualistów po najskromniejszych chorych i biednych ludzi z problemami. Musiał spędzać całe dnie w konfesjonale, głosząc kazania lub posługując ubogim. To zaskakujące, że był w stanie utrzymać się z takiego stylu życia. Jakby tego było mało, jego pokuty były niezwykłe.
Bóg obficie pobłogosławił jego działalność. On, który ledwie ukończył studia, osiągnął wspaniałe wyniki na kazalnicy, bez żadnego czasu na przygotowanie. Rozwiązywał bardzo delikatne problemy sumienia. Po jego śmierci będą świadectwa, tak obfite, że aż niewiarygodne, o jego darze rozeznawania sumień: jednemu przypomniał zapomniany grzech, innemu jasno ukazał jego powołanie, jeszcze innemu otworzył oczy na niebezpieczeństwa, w których się znalazł, jeszcze innemu odkrył jego sposób pomagania w Kościele... Z prostotą, prawie jakby to była kwestia przeczucia lub zdarzenia, święty pokazał, że jest w bliskim kontakcie z Bogiem i że jest przez Niego oświecony. A wszystko to z wielką serdecznością. Mamy świadectwa ludzi z najwyższych sfer francuskiego społeczeństwa, którzy opuścili Ars z podziwem dla jego uprzejmości i łagodności. Jego skrajne człowieczeństwo doprowadziło go również do założenia "La Providencia: dom, który założył wyłącznie w celach charytatywnych, aby przyjmować biedne sieroty z okolicy.
Święty umiera
W piątek 29 lipca 1859 r. źle się poczuł. Jak zwykle poszedł do kościoła we wczesnych godzinach porannych, ale nie mógł wytrzymać w konfesjonale i musiał wyjść na zewnątrz, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Przed katechezą o jedenastej poprosił o trochę wina, wypił kilka kropel i podszedł do ambony. Nie można go było zrozumieć, ale jego pełne łez oczy, zwrócone w stronę tabernakulum, mówiły wszystko. Kontynuował spowiedź, ale wieczorem stało się jasne, że jest śmiertelnie ranny. Odpoczywał źle i prosił o pomoc: "Lekarz nic nie może zrobić. Wezwij kapłana z Jassans.
Pozwolił, by opiekowano się nim jak dzieckiem. Nie marudził, gdy kładziono materac na jego twardym łóżku i był posłuszny lekarzowi. Miało miejsce wzruszające wydarzenie. Upał był nie do zniesienia, a sąsiedzi Arsa, nie wiedząc, co zrobić, aby mu ulżyć, wspięli się na dach i rozłożyli prześcieradła, które utrzymywali w wilgoci przez cały dzień. Cała wioska patrzyła ze łzami w oczach, jak ich ksiądz ich opuszcza. Sam biskup przyszedł podzielić ich smutek. Po wzruszającym pożegnaniu z ojcem i proboszczem, świątobliwy kapłan myślał tylko o śmierci i z niebiańskim spokojem, w czwartek 4 sierpnia 1859 r. oddał duszę Bogu "jako robotnik, który dobrze zakończył swój dzień".
Papież Pius XI kanonizował go 31 maja 1925 roku. Trzy lata później, w 1928 r., papież ogłosił Curé de Ars patronem proboszczów i duszpasterzy.
Papież podkreśla na ŚDM, że "w Kościele jest miejsce dla każdego".
Młodzi ludzie uczestniczący w ŚDM w Lizbonie z radością powitali papieża Franciszka w Parku Eduardo VII, podczas pierwszego spotkania pielgrzymów z Ojcem Świętym.
Młodzi ludzie radośnie powitali papieża Franciszka w Parku Edwarda VII, podczas pierwszego spotkania pielgrzymów z Ojcem Świętym w trakcie ŚDM. Lizbona. Momenty poprzedzające przyjazd papieża były naznaczone muzyką i oczekiwaniem. Gdy tylko samochód, w którym podróżował Franciszek, zbliżył się do miejsca, park wypełnił się okrzykami powitania.
Kiedy Ojciec Święty przybył na scenę, grupa artystów wykonała taniec. Następnie patriarcha Lizbony, kardynał Manuel José Macário do Nascimento Clemente, powiedział kilka słów powitania, dziękując za młodzieńczego ducha, który zawsze utrzymuje obecność Ojca Świętego na scenie. Francisco.
Podczas ceremonii odbyła się również parada flag krajów uczestniczących w wydarzeniu. Zaraz potem na scenie pojawiły się ikony ŚDM. Wszystko to pod czujnym okiem papieża Franciszka, który był cały uśmiechnięty.
Następnie rozpoczął się liturgiczny moment ceremonii. Papież odmówił modlitwę, po czym chór odśpiewał Alleluja i ogłoszono fragment Ewangelii według Łukasza. Wybrano fragment o 72 uczniach wysłanych przez Chrystusa, aby głosili Dobrą Nowinę.
Bóg nas wzywa
Po Ewangelii papież Franciszek zwrócił się do młodych ludzi, dziękując wszystkim organizatorom i pracownikom ŚDM. Ojciec Święty powiedział obecnym, że "nie jesteście tu przypadkowo, Pan was wezwał. Nie tylko w tych dniach, ale od początku waszego życia.
Franciszek zachęcił wszystkich do myślenia, że sensem życia każdego z nas jest to, że Bóg wzywa każdego z nas po imieniu. "Nikt z nas nie jest chrześcijaninem przez przypadek, wszyscy zostaliśmy wezwani po imieniu.
Franciszek wyjaśnił, że "jesteśmy powołani, ponieważ jesteśmy kochani. W oczach Boga jesteśmy cennymi dziećmi". Pan chce uczynić każdego z nas "wyjątkowym i oryginalnym arcydziełem", co oznacza "piękno, którego nie możemy dostrzec".
Papież zachęcał pielgrzymów, aby przypominali sobie o tym nawzajem. Chciał również podkreślić, że "jesteśmy kochani takimi, jakimi jesteśmy, bez makijażu i jesteśmy nazywani po imieniu. To nie jest figura retoryczna. Jeśli Bóg woła cię po imieniu, oznacza to, że dla Boga nikt z nas nie jest twarzą, obliczem, sercem.
Franciszek mówił również o iluzjach wirtualnego życia i sieci społecznościowych, które nie znają osoby, ale koncentrują się tylko na jej użyteczności. Tak nie jest w przypadku Chrystusa, ponieważ Jezus "troszczy się o każdego z was".
Papież Franciszek zaprasza do powitania
To prawda, że w Kościele wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale jesteśmy "wspólnotą powołanych, każdy taki, jaki jest". Z tego powodu papież potwierdził, że "w Kościele jest miejsce dla każdego, nikt nie jest zbędny. To jest to, co Jezus wyraźnie mówi".
Franciszek podkreślił, że "Pan nie wskazuje palcem, ale otwiera ramiona". W Ewangelii widzimy, że "Jezus nigdy nie zamyka drzwi, ale zaprasza, aby wejść i zobaczyć".
Z drugiej strony papież zachęcał młodych ludzi do bycia niespokojnymi i zadawania pytań. "Nigdy nie męczcie się zadawaniem pytań. Zadawanie pytań jest dobre, a nawet często lepsze niż udzielanie odpowiedzi".
Ojciec Święty zakończył swoje przemówienie, przypominając raz jeszcze, że "Bóg nas kocha, kocha nas takimi, jakimi jesteśmy, a nie takimi, jakimi chcielibyśmy być lub jakimi chciałoby nas widzieć społeczeństwo". W tym zadaniu życia w świadomości tego, towarzyszy nam Święta Maryja, "nasza wielka pomoc", ponieważ "Ona jest naszą Matką".
Na koniec papież Franciszek chciał skierować kilka słów zachęty do wszystkich zgromadzonych młodych ludzi: "Nie bójcie się, bądźcie odważni, idźcie naprzód".
Dziś rano o godz. 10.40 (czasu lizbońskiego) papież spotkał się w siedzibie głównej w Cascais (Portugalia) z młodymi ludźmi ze Scholas Ocurrentes, Międzynarodowej Organizacji Praw Papieskich założonej przez papieża Franciszka w 2013 roku.
Scholas Ocurrentes definiuje się jako "młodzieżowy ruch na rzecz edukacji, który stara się przywrócić nam znaczenie tego, co robimy poprzez sport, sztukę i technologię. Jesteśmy zaangażowani w tworzenie integracyjnego i transformującego środowiska, w którym każda młoda osoba może wykorzystać swój potencjał i pozytywnie wpływać na otaczający ją świat".
Rankiem 3 sierpnia siedzibę główną w Cascais w Portugalii odwiedził papież Franciszek, w ramach jednego z oficjalnych działań w ramach Światowe Dni Młodzieży która w tym roku odbędzie się w Lizbonie.
Prezes Scholas Ocurrentes przyjął papieża i wygłosił powitalne przemówienie, w którym podkreślił, że "jak sam wielokrotnie mówiłeś, edukacja wymaga dziś powrotu do źródeł, aby zintegrować w każdym młodym człowieku język serca z językiem umysłu i rąk. Właśnie dlatego Scholas, od czasu, gdy byłeś biskupem w Buenos Aires, daje im sens życia poprzez sport, sztukę i technologię".
Świadectwa młodych ludzi
Następnie troje młodych ludzi z różnych religii złożyło swoje świadectwa: Paulo Esaka Oliveira da Silva (ewangelik), Mariana dos Santos Barradas (katoliczka) i Aladje Dabo (muzułmanin).
Paulo Esaka podkreślił, że "Scholas to społeczność, do której mogą wejść różni ludzie, różni ludzie mogą uczestniczyć i mieć miejsce do wyrażania siebie, do okazywania swoich uczuć, do pokazywania tego, czym żyją na co dzień, i myślę, że o to właśnie chodzi w Scholas (...)". Ze swojej strony Mariana dos Santos wskazała, że dla niej "ten projekt był czymś więcej niż tylko szansą. To było naprawdę spotkanie, podczas którego nie tylko poznałam różnych ludzi, ale także byłam w stanie naprawdę budować mosty ze społecznością i mieć okazję naprawdę poznać tych ludzi, których nie widujemy tak często, a nawet mamy ogromne różnice między sobą. Jednak w tych różnicach znajdujemy nasze podobieństwa (...)".
Podsumowując świadectwa, Aladje Dabo wskazał, że "od momentu, w którym poznałem Scholas, zakochałem się w nim, ponieważ odpowiada on również moim pasjom. Jedną z moich pasji jest właśnie przyczynianie się do dobrobytu społeczności, troska o bliźniego i to jest istota Scholas (...) Ponieważ nie widzi rasy, nie widzi religii, nie widzi naszej kultury jako takiej, ale ceni międzykulturowość (...)".
3-kilometrowy mural
Papieżowi zaprezentowano również 3-kilometrowy artystyczny mural, a Franciszek odbył swobodną rozmowę z obecnymi młodymi ludźmi. Powiedział im po hiszpańsku, że "życie bez kryzysu jest życiem aseptycznym (...), nie ma żadnego smaku". Dodał, że "kryzysy muszą być przyjmowane i rozwiązywane (...) i rzadko w pojedynkę". Zachęcał młodych ludzi do przeżywania swoich problemów we wspólnocie, ponieważ razem łatwiej jest stawić im czoła. Mówiąc o biblijnym opisie stworzenia, zastanawiał się nad tym, jak Bóg przekształca chaos w kosmos. "To samo dzieje się w naszym życiu" - powiedział.
Następnie papież został zaproszony do namalowania muralu. Na zakończenie wydarzenia Franciszek podarował Scholas Ocurrentes ikonę przedstawiającą Dobrego Samarytanina. Wyjaśnił obecnym, że "czasami w życiu trzeba pobrudzić sobie ręce, aby nie pobrudzić serca". Ikona jest nowoczesna, ale wiernie wykonana zgodnie z tradycyjnymi technikami malowania temperą jajową na desce przygotowanej złotem płatkowym.
Na zakończenie spotkania papież udzielił błogosławieństwa i poprosił młodych ludzi o modlitwę w jego intencji.
Po wyjściu z budynku Franciszek, w towarzystwie obecnych przywódców religijnych, wziął udział w zasadzeniu przez młodzież oliwnego drzewka pokoju.
Następnie udał się na obiad do Nuncjatury Apostolskiej. Kolejnym wydarzeniem będzie o godz. 16.45 (czasu lizbońskiego) pierwsze duże spotkanie z młodzieżą z całego świata, które odbędzie się w Parque Eduardo VII, w centrum Lizbony.
Papież wzywa młodych ludzi do ucieleśnienia piękna Ewangelii
Rankiem 3 sierpnia papież Franciszek spotkał się z młodymi studentami Portugalskiego Uniwersytetu Katolickiego, podczas którego wygłosił przemówienie, w którym porównał postacie pielgrzyma i studenta uniwersytetu.
3 sierpnia papież Franciszek spotkał się z grupą młodych studentów z Portugalskiego Uniwersytetu Katolickiego. Spotkanie jest częścią jego programu w ŚDM Rozpoczęła się po wykonaniu utworu muzycznego, po którym rektor uniwersytetu Isabel Capeloa Gil wygłosiła przemówienie powitalne.
Kilkoro uczniów miało możliwość złożenia swoich świadectw w oparciu o "Laudato si'"Pakt na rzecz globalnej edukacji".Gospodarka Francisco"i "Fundusz Papieski". Po przemówieniach Ojciec Święty zwrócił się do wszystkich obecnych.
Franciszek rozpoczął od omówienia figury pielgrzyma, która "dosłownie oznacza odłożenie na bok codziennej rutyny i wyruszenie w celową podróż, poruszanie się 'po polach' lub 'poza granicami', to znaczy poza strefą komfortu, w kierunku horyzontu znaczenia".
Na stronie pielgrzym jest odzwierciedleniem ludzkiej kondycji, wyjaśnił Franciszek. "Każdy jest wezwany do konfrontacji z wielkimi pytaniami, które nie mają uproszczonej lub natychmiastowej odpowiedzi, ale które zapraszają nas do podjęcia podróży, do przekroczenia siebie, do wyjścia poza siebie. I to, co odnosi się do wszystkich w ogóle, widać szczególnie w życiu studentów uniwersytetów.
Papież zachęcił wszystkich do bycia wymagającymi i krytycznymi na drodze poszukiwań, na której się znajdujemy. "Bądźmy ostrożni wobec gotowych formuł, odpowiedzi, które wydają się być na wyciągnięcie ręki, wyciągnięte z rękawa jak karty do gry; bądźmy ostrożni wobec tych propozycji, które wydają się dawać wszystko, nie prosząc o nic.
Młodzi ludzie szukają bez strachu
Franciszek poszedł dalej i wezwał do odwagi w tym procesie, przywołując słowa Pessoa: "Być niezadowolonym to być człowiekiem". Z tego powodu Ojciec Święty zapewnił, że "nie możemy bać się odczuwać niepokoju, myśleć, że to, co zrobiliśmy, nie wystarczy. Bycie niezadowolonym - w tym sensie i we właściwej mierze - jest dobrym antidotum na domniemanie samowystarczalności i narcyzmu. Niekompletność określa nasz stan jako poszukiwaczy i pielgrzymów, ponieważ, jak mówi Jezus, "jesteśmy na świecie, ale nie ze świata".
Papież podkreślił, że niepokój nie powinien nas martwić. Dzwonki alarmowe powinny dzwonić, "gdy jesteśmy gotowi zastąpić drogę, którą należy przebyć, zatrzymaniem się w jakiejkolwiek oazie - nawet jeśli ta wygoda jest mirażem; gdy zastępujemy twarze ekranami, rzeczywiste wirtualnym; gdy zamiast pytań, które rozdzierają, wolimy łatwe odpowiedzi, które znieczulają".
Franciszek był jasny w swoim przesłaniu do młodych ludzi: szukajcie i ryzykujcie: "W tym historycznym momencie wyzwania są ogromne, a jęki bolesne, ale podejmujemy ryzyko myślenia, że nie jesteśmy w agonii, ale w pracy; nie na końcu, ale na początku wielkiego spektaklu. Bądźcie zatem protagonistami "nowej choreografii", która stawia osobę ludzką w centrum, bądźcie choreografami tańca życia".
Edukacja, która przynosi owoce
Ojciec Święty chce, aby młodzi ludzie marzyli i wydawali owoce. Dlatego powiedział: "Miejcie odwagę zastąpić lęki marzeniami; nie bądźcie zarządcami lęków, ale przedsiębiorcami marzeń!
Franciszek skorzystał również z okazji, aby wysłać wiadomość do osób odpowiedzialnych za edukację na świecie. Wezwał uniwersytety do unikania angażowania się "w kształcenie nowych pokoleń tylko po to, by utrwalić obecny elitarny i nierówny system na świecie, w którym szkolnictwo wyższe jest przywilejem dla nielicznych".
Papież położył duży nacisk na fakt, że edukacja jest darem, który ma przynosić owoce. "Jeśli wiedza nie jest przyjmowana jako odpowiedzialność, staje się jałowa. Jeśli ci, którzy otrzymali wyższe wykształcenie - które dziś, w Portugalii i na świecie, nadal jest przywilejem - nie starają się oddać czegoś z tego, z czego skorzystali, nie rozumieją tego, co zostało im ofiarowane".
Dlatego Franciszek potwierdził, że "stopień naukowy nie może być postrzegany jedynie jako licencja na budowanie osobistego dobrobytu, ale jako mandat do poświęcenia się bardziej sprawiedliwemu i integracyjnemu społeczeństwu, to znaczy bardziej rozwiniętemu".
Młodzi ludzie i prawdziwy postęp
Ojciec Święty skorzystał również z okazji, aby porozmawiać o prawdziwym postępie, o który prosi świat, aby zadbać o nasz wspólny dom. "Nie da się tego zrobić bez nawrócenia serca i zmiany wizji antropologicznej, która leży u podstaw ekonomii i polityki.
Ale najpierw jest jeszcze jeden krok do zrobienia. Franciszek podkreślił "potrzebę przedefiniowania tego, co nazywamy postępem i ewolucją". Papież wyraził zaniepokojenie, że "w imię postępu otwarto drogę do wielkiego regresu". Papież ostrzegł jednak, że ma nadzieję dla młodych ludzi: "Jesteście pokoleniem, które może sprostać temu wyzwaniu, macie najbardziej zaawansowane narzędzia naukowe i technologiczne, ale proszę, nie wpadnijcie w pułapkę częściowych wizji.
Franciszek poprosił młodych studentów, aby szukając rozwiązań, mieli na uwadze ekologię integralną. "Musimy słuchać cierpienia planety obok cierpienia ubogich; musimy umieścić dramat pustynnienia obok dramatu uchodźców, kwestię migracji obok kwestii malejącego przyrostu naturalnego; musimy zająć się materialnym wymiarem życia w wymiarze duchowym. Nie tworzyć polaryzacji, ale tworzyć wizje całości".
Wcielanie Ewangelii
Przemówienie papieża zakończyło się aluzją do wiary młodych ludzi. "Chciałbym im powiedzieć, aby uwiarygodnili swoją wiarę poprzez swoje decyzje. Bo jeśli wiara nie rodzi przekonującego stylu życia, to nie powoduje fermentu na świecie. Chrześcijaninowi nie wystarczy być przekonanym, on sam musi być przekonujący".
Franciszek podkreślił, że jest to odpowiedzialność każdego katolika, powołanego do bycia uczniem przez chrzest. "Nasze działania mają odzwierciedlać piękno - zarówno radosne, jak i radykalne - Ewangelii. A to musi być osiągnięte poprzez odzyskanie "sensu wcielenia. Bez wcielenia chrześcijaństwo staje się ideologią; to właśnie wcielenie pozwala nam zachwycić się pięknem, które Chrystus objawia poprzez każdego brata i siostrę, każdego mężczyznę i każdą kobietę".
Papież zachęca, by nie "wycofywać się" z "gorliwości apostolskiej".
Papież przybył do Lizbony wczoraj, 2 sierpnia, aby świętować ŚDM z młodymi ludźmi. Pierwszego dnia zakończył swój program nieszporami w klasztorze Jerónimos, a dziś spotka się z młodymi studentami na Portugalskim Uniwersytecie Katolickim. Po południu odbędzie się pierwsze duże spotkanie z młodymi ludźmi z całego świata w Parque Eduardo VII, znajdującym się w centrum Lizbony.
Papież kontynuuje swój udział w Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie. Wczoraj, po popołudniowym spotkaniu z prezydentem Portugalii Augusto Ernesto dos Santosem Silvą i premierem António Costą, udał się do klasztoru Jeronimos, aby modlić się nieszporami w towarzystwie biskupów, kapłanów, diakonów, osób konsekrowanych, seminarzystów i pracowników duszpasterskich.
Przybył do klasztoru o 18:30 (czasu lokalnego w Lizbonie) i został powitany przy głównym wejściu przez kardynała Manuela Clemente, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Portugalii i biskupa Leirii-Fatimy, monsignora José Ornelasa Carvalho, oraz przez proboszcza parafii.
Następnie papież przewodniczył nieszporom. W homilii, wygłoszonej w języku hiszpańskim, powiedział, że jest "szczęśliwy, że może być wśród was, aby przeżywać Światowe Dni Młodzieży razem z tak wieloma młodymi ludźmi, ale także dzielić waszą kościelną drogę, wasze zmęczenie i wasze nadzieje".
Nie "wycofuj się" z "gorliwości apostolskiej".
Rozważając pierwsze spotkania Jezusa z apostołami, papież wskazał, że czasami możemy doświadczyć znużenia, "kiedy wydaje nam się, że wszystko, co mamy w rękach, to puste sieci". Jest to powszechne uczucie w krajach o starożytnej tradycji chrześcijańskiej, dotkniętych wieloma zmianami społecznymi i kulturowymi, coraz bardziej naznaczonych sekularyzmem, obojętnością wobec Boga i rosnącym oderwaniem od praktykowania wiary. I tu tkwi niebezpieczeństwo, że wkracza światowość.
I często jest to podkreślane przez rozczarowanie lub złość, którą niektórzy żywią wobec Kościoła, w niektórych przypadkach z powodu naszego złego świadectwa i skandali, które oszpeciły jego oblicze i które wymagają pokornego, ciągłego oczyszczania, począwszy od krzyku bólu ofiar, które zawsze muszą być przyjmowane i wysłuchiwane. (...) Zamiast tego ufajmy, że Jezus nadal wyciąga rękę, wspierając swoją ukochaną Oblubienicę. Przynieśmy Panu nasze trudy i nasze łzy, abyśmy mogli stawić czoła sytuacjom duszpasterskim i duchowym, dialogując ze sobą z otwartymi sercami, aby doświadczyć nowych dróg naprzód. Kiedy jesteśmy zniechęceni, świadomie lub nie, "wycofujemy się", "wycofujemy się" z gorliwości apostolskiej (...)".
Jednakże. Papież Wskazał, że właśnie w tym momencie zniechęcenia Jezus wsiada do łodzi i prosi apostołów, aby ponownie zarzucili sieci. "Przychodzi, aby szukać nas w naszej samotności, w naszych kryzysach, aby pomóc nam zacząć od nowa. Duchowość nowego początku. Nie bój się Go. Takie jest życie: upadać i zaczynać od nowa, nudzić się i znów być radosnym".
Zarzucanie sieci ewangelii
Papież wezwał również do nadziei w tym zsekularyzowanym świecie: "W dzisiejszym społeczeństwie, także tutaj w Portugalii, wszędzie jest wiele przepaści. Mamy wrażenie, że brakuje entuzjazmu, odwagi, by marzyć, siły, by stawić czoła wyzwaniom, wiary w przyszłość; a tymczasem poruszamy się w niepewności, w niepewności, zwłaszcza ekonomicznej, w ubóstwie przyjaźni społecznej, w braku nadziei. Nam, jako Kościołowi, powierzono zadanie zanurzenia się w wodach tego morza, zarzucenia sieci Ewangelii, bez wytykania palcami, bez oskarżania, ale przynosząc ludziom naszych czasów propozycję życia Jezusa (...)".
Franciszek zakończył homilię, prosząc o wstawiennictwo Matkę Bożą Fatimską, Anioła Portugalii i św. Antoniego Padewskiego.
Spotkania z młodymi ludźmi
Po nieszporach papież udał się do nuncjatury apostolskiej w Lizbonie, gdzie zjadł kolację na osobności. Spotkał się również z ofiarami nadużyć portugalskiego duchowieństwa. Spotkanie trwało ponad godzinę i odbyło się "w atmosferze intensywnego słuchania", według Wiadomości Watykańskie.
Dziś papież spotka się z młodymi studentami na Portugalskim Uniwersytecie Katolickim, gdzie pobłogosławi pierwszy kamień Campus Veritatis. Około godziny 11:40 (czasu lizbońskiego) uda się do Cascais, aby spotkać się z młodymi ludźmi w siedzibie Scholas Occurrentes.
Po południu, o 16:45 czasu lizbońskiego, odbędzie się jedno z najważniejszych wydarzeń ŚDM: pierwsze duże spotkanie z młodymi ludźmi z całego świata w Parku Eduardo VII, położonym w centrum Lizbony.
Dziewczynka modli się po wrzuceniu papierowego lampionu do rzeki Motoyasu przed zniszczoną kopułą bomby atomowej w Hiroszimie. Zrzucenie bomby atomowej na to miasto, które stało się symbolem rozbrojenia nuklearnego, jest upamiętniane każdego 6 sierpnia.
Zachęta w trudnych czasach. 18 Niedziela Zwykła (A)
Joseph Evans komentuje czytania na 18. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-3 sierpień 2023-Czas czytania: 2minuty
Chwała, którą Jezus objawił na górze Tabor, dała Jego trzem najbliższym uczniom wgląd w chwałę, która należy do Niego jako Boskiego Syna i którą otrzyma Jego Święte Człowieczeństwo, gdy zostanie wywyższony po prawicy Ojca.
Nic więc dziwnego, że liturgia Kościoła oferuje nam jako pierwsze czytanie tekst z proroka Daniela, w którym widzimy, jak chwała jest przyznawana tajemniczej osobie. "Syn człowieczy". Jest to proroctwo o Jezusie i chwale, jaką ostatecznie otrzyma Jego człowieczeństwo.
To święto, które obchodzimy dzisiaj, daje nam wgląd w chwałę, której będziemy świadkami jeszcze wspanialej w niebie, jeśli pozostaniemy wierni. Jezus dał swoim trzem uczniom tę wizję, aby przygotować i wzmocnić ich na skandal swojej męki.
Trzej mężczyźni, którzy widzieli Go chwalebnego na górze Tabor, ujrzą Go płaczącego w udręce w ogrodzie Getsemane. Jeśli jesteśmy gotowi pozostać wierni w złych czasach (nie żeby ci trzej uczniowie byli naprawdę wierni w ogrodzie, ale byli później), Bóg uwielbi nas w niebie, gdzie będziemy świadkami i uczestnikami chwały Chrystusa.
Jezus na krótko podniósł zasłonę, aby pokazać swoją chwałę, a także dał jej przebłysk dwóm największym postaciom Starego Testamentu, Mojżeszowi i Eliaszowi. Podczas pobytu w krainie umarłych, w oczekiwaniu na nieznany dzień wyzwolenia, oni również musieli poznać zbawczą wartość męki Jezusa, Jego "exodusu", Jego podróży poza śmierć, aby ją pokonać. Wróciliby, aby powiedzieć swoim współtowarzyszom, że ich długi sen wkrótce się skończy i że Jezus zabierze ich do nieba.
Wszyscy potrzebujemy zachęty w trudnych czasach i to jest to, co Jezus oferuje nam dzisiaj, choć w pewnym sensie każde święto, każda niedziela, oferuje taką zachętę. Każda niedziela jest nowym Zmartwychwstaniem, przedsmakiem chwały i triumfu, które czekają na wierne dusze. Piotr z pewnością był zachęcony.
Tak bardzo, że chciał przedłużyć to doświadczenie, budując trzy namioty, jeden dla Jezusa, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza, jakby chciał kontynuować "biwakowanie" w tym niebiańskim miejscu.
To doświadczenie pozostało w nim tak mocno, że wiele lat później napisał o nim ponownie w swoim drugim liście (dzisiejsze drugie czytanie): "Ten sam głos, przekazywany z nieba, to ten, który słyszeliśmy, gdy byliśmy z Nim na świętej górze.".
Mówi o oglądaniu "wzniosła chwała". i usłyszeć, jak Ojciec ogłasza Jezusa jako "mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie". Dużą częścią nieba jest udział w synostwie Jezusa, bycie synami i córkami Boga w Nim.
A im bardziej żyjemy naszym własnym boskim synostwem, im bardziej - prowadzeni przez Ducha Świętego - doceniamy Boga jako Ojca już teraz na ziemi, tym bardziej zaczynamy dzielić radość nieba.
Homilia na temat czytań z 18. niedzieli czasu zwykłego (A)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
Aby zapewnić najlepsze doświadczenia, używamy technologii takich jak pliki cookie do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji na urządzeniu użytkownika. Wyrażenie zgody na te technologie umożliwi nam przetwarzanie danych, takich jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak zgody lub jej wycofanie może negatywnie wpłynąć na niektóre funkcje.
Funkcjonalny Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest ściśle niezbędny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z określonej usługi wyraźnie żądanej przez abonenta lub użytkownika lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikacji za pośrednictwem sieci łączności elektronicznej.
Preferencje
Techniczne przechowywanie lub dostęp są niezbędne do uzasadnionego celu przechowywania niezamówionych preferencji subskrybenta lub użytkownika.
Statystyki
Techniczne przechowywanie lub dostęp wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie lub dostęp techniczny, który jest wykorzystywany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wniosku, dobrowolnej zgody dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu nie mogą być wykorzystane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Techniczne przechowywanie lub dostęp jest niezbędny do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na wielu stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.