Rodzina

Tysiące rodzin bronią życia w Madrycie

Kilkadziesiąt tysięcy ludzi wyszło w niedzielę na ulice Madrytu, by bronić prawa do życia i godności każdej istoty ludzkiej, od poczęcia do naturalnej śmierci. Madryt zafarbował się na zielono, a na ulicach pojawiły się całe rodziny, w tym dziadkowie, a także wiele niemowląt w wózkach i spacerówkach.

Francisco Otamendi-13 marca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Nie jest łatwo stwierdzić, czy członkowie Platformy Tak dla życia czekały te tysiące ludzi i tak liczne rodziny. Ale prawda jest taka, że około pięćdziesięciu tysięcy osób było tam w tę niedzielę, jak podają organizatorzy, aby podtrzymać płomień życia i głosić, jak wskazuje Manifest odczytany na zakończenie Marszu, "że każda istota ludzka ma prawo do życia i do traktowania jej tak, jak na to zasługuje jej szczególna godność, od poczęcia do naturalnej śmierci, zawsze i w każdych okolicznościach".

Marsz odbył się od końca Calle Serrano, przy Plaza de Colón, do Puerta de Alcalá, a następnie w dół do Cibeles, by wejść na Castellanę, gdzie w tym roku znajdowała się scena. Byli tam młodzi i starzy, ponad czterystu wolontariuszy, mężczyzn i kobiet, a także wiele dzieci, co w dzisiejszych czasach jest rzadkością, z Madrytu i różnych miast hiszpańskich, dopingowanych przez "Viva la vida" Coldplay.Długie życieprzez braci Martínez, wraz z influencerami Carlą Restoy, José Martín Aguado i Pablo Delgado (z Instagrama). Wszystko ożywione przez DJ Juana Herranza, założyciela Eight Ball Event.

Za banerem stanęła m.in. Alicia Latorre, prezes m.in. Hiszpańska Federacja Stowarzyszeń Pro-Lifei Esperanza Puente; Alfonso Bullón de Mendoza, przewodniczący ACdP i Fundacja Uniwersytetu San Pablo CEUi Carmen F. de la Cigoña (CEU Institute of Family Studies); Amaya Azcona (dyrektor generalny Red Madre), Álvaro Ortega (Fundación + Vida) oraz przedstawiciele Forum Rodziny.

Ponadto Marta Velarde (+Futuro), Rosa Arregui (Adevida), Ana del Pino (One of Us), Eva María Martín (Andoc); Oscar Rivas (Educatio Servanda); Reme Losada (Aesvida) i Javier Fernández Jáuregui (Deportistas por la Vida y la Familia). Obok w pierwszym rzędzie siedzieli na przykład Jaime Mayor Oreja (One of Us) i María San Gil (Fundación Villacisneros). A w strefie sceny można było zobaczyć m.in. Jesúsa Povedę (Escuela de rescatadores) oraz przedstawicieli ponad 500 stowarzyszeń pro-life.

Wśród transparentów zdjęcia ludzkich embrionów, "posłuchaj bicia serca, mówię ci, że żyję", "głos serca", "czy to bicie serca chcesz ukryć?", "żadna matka nie żałuje, że jest matką", "Plataforma Córdoba por el derecho a la Vida", "Cantabria por la Vida", "Álava, verdad y vida", czy "Cada vida importa. Alicante", wśród wielu innych, oraz balony, mnóstwo zielonych i białych balonów.

W ostatnich dniach Omnes opublikował raporty dot. obrona życiai podkreślił, że aborcja jest również MĘSKA RZECZ. Również wywiady takie jak np. Isabel Vaughan-SpruceKobieta, która została aresztowana w Birmingham za "modlitwę w myślach" przed kliniką aborcyjną, oraz Alejandra i Benjamin, małżeństwo ewangelistów, Rodzice Samuelaktóry żył przez 6 godzin poza łonem matki.

9 punktów Manifestu

Dziewięć punktów Manifestu odczytanego w tę niedzielę przez Platformę Yes to Life brzmi następująco:

"1) Ogłaszamy, że każda istota ludzka ma prawo do życia i do takiego traktowania, na jakie zasługuje jej szczególna godność, od poczęcia do naturalnej śmierci, zawsze i w każdych okolicznościach.

2) Chcemy pokazać wielkość kultury życia i jej owoców, kultury hojnej, gościnnej, konstruktywnej, radosnej, leczącej rany, nie poddającej się.

3) Odrzucamy wszelkie prawa i praktyki zagrażające życiu ludzkiemu i naturze ludzkiej w każdym momencie jej istnienia, a także wspierające je przedsiębiorstwa i ideologie.

4) Żądamy, aby nie ukrywano biologicznej prawdy o życiu ludzkim, ani wiedzy i doświadczenia, które mogą wnieść wszystkie dziedziny. Żądamy także, aby nie było kłamstw na temat aborcji, eutanazji, ataków na embrion, ideologii gender... ani zaprzeczania okrucieństwu, niesprawiedliwości i bólowi zadawanemu przez kulturę śmierci.

5) Domagamy się, aby w pierwszej kolejności postępy medycyny i opieka medyczna dotarły do wszystkich bez wyjątku, do tych, którzy jeszcze się nie urodzili i do ich matek, do przewlekle chorych, do cierpiących na rzadkie lub bardzo częste choroby, do tych, którzy potrzebują opieki paliatywnej... i aby w tym celu przeznaczono wszystkie niezbędne środki materialne i osobowe.

6) Popieramy i dziękujemy wszystkim osobom i stowarzyszeniom, które z różnych dziedzin działają na rzecz wszelkiego życia ludzkiego, mimo wielu trudności, a nawet prześladowań.

7) I zwracamy się także do tych, którzy myślą inaczej, do tych, którzy cierpią za złe decyzje przeszłości lub za obojętność, bo nie możemy odzyskać utraconego życia ani zmienić przeszłości, ale mamy w rękach przyszłość, bo przed nami wiele dobra i wszyscy, bez wyjątku, jesteśmy potrzebni.

8) Będziemy nadal pracować nad tym, aby żadne bezprawne i przewrotne prawo nie obowiązywało w naszym systemie prawnym, ponieważ wierzymy, że Hiszpania musi być narodem zaawansowanym, postępowym w zakresie prawdziwych praw i konserwatywnym w zakresie obiektywnych i odwiecznych wartości.

 I 9) I podczas gdy prawa się zmieniają, podczas gdy kultura śmierci próbuje nadal dominować, my będziemy nadal świecić światłem, pokazując prawdę, ratując życie i nadzieję. Z tych wszystkich powodów, pokazujemy, jeszcze jeden rok, nasze publiczne i zjednoczone zobowiązanie do kontynuowania mówienia zawsze i w każdych okolicznościach Tak dla życia!"

Loterie, podróże, wsparcie

Z okazji święta na profilu Instagramowym Plataformy Sí a la Vida odbyła się również loteria, której sponsorem jest m.in. Methos MediaDwa vouchery o wartości 100 euro oraz kolacja w restauracji w Madrycie. Oraz wycieczka Multi Adventure Pack dla 4 osób sponsorowana przez Pangea Travel i Methos.Media.

Organizacja apeluje również o solidarność, aby pomóc w pokryciu kosztów tego wydarzenia. Współpracować można poprzez: Bizum ONG: 00589; przelewem bankowym: ES28 0081 7306 6900 0140 0041, właściciel konta: Federación Española de Asociaciones Provida. Koncepcja: Tak dla Życia i zaznaczyć, która osoba lub stowarzyszenie dokonuje wpłaty. Lub przez kampanię crowdfunding stworzony na potrzeby tego Tak dla Życia Marszu 2023.

AutorFrancisco Otamendi

Świat

Droga synodalna i polityka fait accompli

Przyjmując szereg uchwał, niemiecka Droga Synodalna odchodzi od doktryny Kościoła katolickiego i zamierza już zacząć wprowadzać w życie niektóre z nich. Prosi papieża o ponowne rozpatrzenie celibatu, dopuszczenie kobiet do stanu diakonów, zezwolenie osobom świeckim na głoszenie kazań podczas mszy i udzielanie różnych sakramentów. Zrywa też z antropologią chrześcijańską, by wprowadzić "różnorodność seksualną" i błogosławienie par homoseksualnych.

José M. García Pelegrín-13 marca 2023 r.-Czas czytania: 7 minuty

Jednym z najbardziej wyczekiwanych pytań podczas piątego zgromadzenia Niemieckiej Drogi Synodalnej, które odbyło się w dniach od 9 do 11 marca, było to, jak biskupi ustawią się w stosunku do tzw.Rada Synodalna": początkowo planowano utrwalenie drogi synodalnej - jako że byłoby to ciało kierownicze złożone z duchownych i świeckich, które zarządzałoby diecezją razem z biskupem, mogąc kontrolować ordynariusza, a nawet mu się narzucać -,... Stolica Apostolska ostrzegła w nocie z lipca 2022 r. że "nie byłoby licencją wprowadzanie do diecezji nowych struktur urzędowych lub doktryn, które stanowiłyby naruszenie komunii kościelnej i zagrożenie dla jedności Kościoła, zanim nie zostanie osiągnięte porozumienie na poziomie Kościoła powszechnego".

Z tego powodu na IV Zgromadzeniu we wrześniu 2022 r. osiągnięto kompromis, w którym zatwierdzono utworzenie "Komisji Synodalnej", która miała przygotować "Radę Synodalną".

Rady synodalne

W porządku obrad piątego zgromadzenia pojawił się jednak ponownie tekst o utworzeniu "rad synodalnych o charakterze doradczym i decyzyjnym na szczeblu diecezjalnym i parafialnym".

Pomiędzy zgromadzeniami z listopada 2022 r. i marca 2023 r. miały miejsce znaczące wypowiedzi z Watykanu, w ramach wizyty ad limina z listopada 2022 r. (Por. Dossier o Drodze Synodalnej opublikowane w numerze lutowym 2023 czasopisma Omnes.), a następnie w liście, datowanym na 16 stycznia 2023 roku i podpisanym przez kardynała sekretarza stanu Pietro Parolina oraz kardynałów Luisa Ladarię i Marc OuelletWyraźna zgoda papieża, który ponownie stwierdził, że Droga Synodalna nie ma kompetencji do tworzenia "Rady Synodalnej".

Ponadto w słowach pozdrowienia dla Konferencji Episkopatu z okazji jej wiosennego zgromadzenia, które odbyło się w dniach 27 lutego - 2 marca, nuncjusz apostolski Nikola Eterović jeszcze raz powtórzył o nielegalności tworzenia rad synodalnych, nawet na poziomie diecezji czy parafii.

Ten nacisk i jasność doprowadziły do tego, że kilku biskupów zabrało głos na Zgromadzeniu, wśród nich trzej biskupi pomocniczy z Kolonii: Dominik Schwaderlapp ("czuję się związany poleceniem Papieża i dlatego nie mogę zgodzić się z tym tekstem"), Rolf Steinhäuser i Ansgar Puff. Wobec faktu, że nie udałoby się uzyskać większości dwóch trzecich głosów biskupów, postanowiono nie głosować nad tym tekstem, lecz przekazać go "Komisji Synodalnej", której członkowie zostali wybrani na V Zgromadzeniu, a która będzie odpowiedzialna za aktualizację lub wprowadzenie poprawek do tekstu.

Według Mons. Georg BätzingPrzewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec i Współprzewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec. Droga SynodalnaMa się to odbywać "na podstawie istniejącego prawa kanonicznego", co - w świetle wypowiedzi watykańskich i komentarzy znanych kanonistów - wydaje się raczej kwadraturą koła.

Ponowne rozważenie celibatu i diakonatu dla kobiet

Reszta dokumentów przedstawionych na Zgromadzeniu uzyskała niezbędną większość; pierwszy podstawowy tekst na temat "Egzystencji kapłańskiej dzisiaj" stwierdził, że "niemożliwe jest kontynuowanie jej w dotychczasowy sposób", także z powodu dużej liczby księży, którzy dopuścili się nadużyć seksualnych oraz "przyczyn systemowych, które sprzyjają aktom nadużyć seksualnych i władzy". Z tego powodu "prosi Ojca Świętego, w kontekście procesu Synodu powszechnego, o zbadanie związku między udzielaniem święceń a obowiązkiem celibatu". W międzyczasie prosi się papieża o "niezwłoczne" dopuszczenie do kapłaństwa tzw. viri probati.

Zgromadzenie opowiedziało się także za diakonatem dla kobiet: choć kilku uczestników postulowało, by tekst odnosił się nie do diakonatu, lecz do kapłaństwa - "musimy być na tym samym poziomie przy ołtarzu", "Kościół katolicki ponosi odpowiedzialność za obraz kobiet w świecie" - ostateczny tekst odnosi się do diakonatu: "Zgromadzenie Drogi Synodalnej zwraca się do najwyższej władzy Kościoła, czyli do papieża i soboru, o zbadanie, czy doktryna Ordinatio Sacerdotalis definitywnie wiąże Kościół, czy nie". Nie powinno to jednak prowadzić do myślenia, że członkowie zgromadzenia porzucili ideę domagania się kapłaństwa dla kobiet. Wprawdzie nuncjusz Nikola Eterović we wspomnianych słowach pozdrowienia dla Konferencji Episkopatu na wiosennym zgromadzeniu przypomniał, że doktryna zawarta w Ordinatio Sacerdotalis jest ostateczna, ale w tekście Drogi Synodalnej stwierdzono: "Argumentacja teologiczna w Niemczech wykazała, że przedstawione teksty doktrynalne nie osiągnęły stopnia ostatecznego związania". Z tego powodu zatwierdzono utworzenie w Niemczech komisji, która zajmie się "kwestią święceń sakramentalnych dla osób obu płci".

Przepowiadanie i udzielanie sakramentów przez świeckich

Tekst "Kobiety w służbie i posłudze w Kościele" dotyczył większego udziału kobiet; krótko mówiąc, chodziło o głoszenie Ewangelii w Eucharystii i udzielanie niektórych sakramentów przez świeckich mężczyzn i kobiety. Po usunięciu na wniosek Konferencji Episkopatu - wbrew większości kobiet - wprowadzenia "administrowania spowiedzią przez świeckich w kontekście towarzyszenia duchowego", przyjęto tekst wzywający biskupów do opracowania specjalnej reguły dotyczącej głoszenia Eucharystii przez świeckich i do uzyskania zgody Stolicy Apostolskiej. Zatwierdzono też udzielanie chrztu i namaszczenia chorych przez świeckich "w przypadkach koniecznych", choć biskup pomocniczy Kolonii Ansgar Puff nie uważa, by w Niemczech istniała taka potrzeba. W tym kontekście biskup Augsburga Betram Meier mówił o "pewnej tendencji w Niemczech, aby coraz więcej kobiet i mężczyzn mogło udzielać sakramentów"; można by wówczas zadać pytanie: "Po co nam osoby konsekrowane?

Chociaż tekst mówi o sytuacjach koniecznych, to jednak na konferencji prasowej na zakończenie Zgromadzenia biskup Bode z Osnabrück wspomniał, że po kilkumiesięcznym okresie szkolenia, w jego diecezji zostanie wprowadzone głoszenie Eucharystii przez osoby świeckie i udzielanie chrztu przez "osoby niekonsekrowane". Z tego wynika, że nie uważa on za konieczne pozwolenia, o które - zgodnie z tekstem - należy wystąpić do Stolicy Apostolskiej.

Na początku Droga Synodalna było pragnienie zapobiegania nadużyciom seksualnym, po szokującym badaniu przeprowadzonym przez trzy uniwersytety w 2018 roku. Teraz piąte Zgromadzenie przyjęło tekst zawierający środki dotyczące "zapobiegania nadużyciom seksualnym". Co jednak istotne, zaledwie dwa dni przed rozpoczęciem Zgromadzenia, Augsburger Allgemeine opublikował wywiad z niemieckim jezuitą Hansem Zollnerem, dyrektorem Instytutu Ochrony przed Nadużyciami na Gregorian i czołowym ekspertem w tej dziedzinie, w którym skrytykował on "powolność i brak standardów postępowania z nadużyciami w Niemczech", w przeciwieństwie do środków przyjętych przez inne kraje. Tego typu wypowiedzi potwierdzają powtarzające się głosy krytyki, że mówiąc wyłącznie o "przyczynach systemowych lub strukturalnych", nie dochodzi się do winy poszczególnych osób w popełnianiu i tuszowaniu tych przestępstw. Powszechnie krytykowano również to, że nadużycia seksualne zostały zinstrumentalizowane przez Drogę Synodalną ("nadużycie nadużyć") wprowadzenie modyfikacji do doktryny katolickiej.

Różnorodność seksualna, błogosławieństwo dla par tej samej płci

Wśród tych modyfikacji jest "uznanie różnorodności seksualnej", co oznacza zerwanie z chrześcijańską antropologią opartą na Rdz 1, 27: "Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz. Stworzył go na obraz Boga; stworzył ich jako mężczyznę i kobietę". Choć np. Stefan Zekorn, biskup pomocniczy Münster, powiedział, że nie może zgodzić się na tekst, "który prawie w całości opiera się na teorii gender", to jednak zatwierdzono go, stwierdzając, że "obecna pozytywistyczna chrześcijańska antropologia prawa naturalnego, jako że leży u podstaw obecnych tekstów kościelnych, legitymizuje i promuje wykluczenie, przemoc i prześladowanie osób, które Kościół powinien w rzeczywistości chronić". Zamiast tego "doktryna i prawo kościelne nadal przypisują osobom transseksualnym i interseksualnym wysoce niepewne i wrażliwe pozycje". Zgromadzenie Synodalne formułuje więc szereg zaleceń dla biskupów, w tym powołanie we wszystkich diecezjach "oficerów LGBTI*", którzy nadzorowaliby "duchowe towarzyszenie naznaczone akceptacją osób trans i interseksualnych". Wzywa między innymi do tego, aby osoby transseksualne mogły bez biurokracji zmienić swoją płeć w rejestrze chrztu.

W odniesieniu do kapłaństwa tekst mówi, że "określenie zewnętrznych cech płciowych powinno być zniesione wszędzie tam, gdzie jest jeszcze praktykowane w trakcie przyjmowania danej osoby jako kandydata do kapłaństwa". W tym samym duchu Zgromadzenie Synodalne domaga się od Papieża, by "dostęp do posług kościelnych i powołań duszpasterskich był badany w każdym indywidualnym przypadku także dla osób interseksualnych i transseksualnych ochrzczonych i bierzmowanych, które wyczuwają dla siebie powołanie; nie wolno ich wykluczać w sposób ogólny".

Wiąże się z tym również zgoda Zgromadzenia na błogosławienie par, "które się kochają", a które nie mogą lub nie chcą przystąpić do sakramentu małżeństwa - czyli par homoseksualnych lub rozwiedzionych, które zawarły nowe małżeństwo cywilne - ponieważ uznaje ono, "że istnieje dobro moralne we wspólnym życiu par, które żyją razem w sposób zaangażowany i odpowiedzialny". Podczas gdy tekst odnosi się do Nota Kongregacji Nauki Wiary 2021 która stwierdziła, że nie można błogosławić par homoseksualnych, "odmowa błogosławienia związku dwojga ludzi, którzy chcą żyć swoim partnerstwem w miłości, zaangażowaniu i wzajemnej odpowiedzialności oraz z Bogiem jest bezwzględna, a nawet dyskryminująca w społeczeństwie, które podbiło godność ludzką i wolne samostanowienie jako maksymy moralnej normalizacji".

Na końcowej konferencji prasowej biskup Bätzing powiedział, że w jego diecezji limburskiej błogosławienie "kochających się" par zostanie wprowadzone "natychmiast".

Jak będzie przebiegać dalsza droga synodalna?

Choć to piąte Zgromadzenie jest teoretycznie ostatnim - za trzy lata planowane jest szóste, które ma ocenić realizację uchwał - przewodniczący Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich i współprzewodniczący Drogi Synodalnej, Irme Stetter-KarpNa konferencji prasowej zaznaczył, że podróż synodalna tak naprawdę dopiero się zaczyna. Ze swej strony bp Bätzing zadeklarował, że wyśle "nasze pytania w przestrzeń Kościoła powszechnego" i że nie zadowoli się "biurokratycznymi odpowiedziami na te pytania z jakiegokolwiek urzędu Kurii, a tym bardziej z ciemnych pokoi, ale oczekuje procesów synodalnych na poziomie Kościoła powszechnego, które podejmują tak ważkie pytania, dyskutują je i prowadzą do decyzji".

W tym celu poprosił Stolicę Apostolską o spotkanie w Rzymie, z całym prezydium Drogi Synodalnej, a więc także ze świeckimi. Dodał, że powiedział kardynałowi Luisowi Ladarii, prefektowi Kongregacji Nauki Wiary: "Muszą w Rzymie nauczyć się także śledzić procesy synodalne, w których uczestniczy wiele osób".

Zasoby

Mnisi pustynni

Ojcowie Pustyni, pierwsi wyraziciele życia monastycznego, pojawili się najpierw w chrześcijańskich wspólnotach Wschodu, a następnie w tych na Zachodzie. W tym miesiącu przyjrzymy się ludziom Wschodu, inicjatorom owocnej tradycji, która przetrwała do dziś.

Antonio de la Torre-13 marca 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

W ciągu pierwszych trzech wieków chrześcijaństwa wspólnoty żyjące wiarą w Jezusa Chrystusa tworzyły rozległą sieć w całym Imperium Rzymskim. Widzieliśmy jak, pouczane, zachęcane i chronione przez Ojcowie święciChrześcijanie w pełni wypełniali rolę bycia zaczynem pośród świata, którą powierzył im Jezus w swoim nauczaniu. Zorganizowani w małych, żywych wspólnotach, którym przewodniczył biskup i którymi opiekowało się kolegium kapłanów, chrześcijanie zasiewali w świecie ziarna swojej wiary. świat pogański z obfitością. W świecie prowadzili swój apostolat, cierpieli konflikty, prowadzili dialog z różnymi kulturami, cierpieli prześladowania, przechodzili przez różne scenariusze polityczne, aż w końcu Imperium Rzymskie stało się chrześcijańskie.

Nowa droga

Obok tej drogi chrześcijan pośród świata znajdujemy małą drogę, która choć początkowo była ukryta, z czasem dała początek szerokiemu i nowemu sposobowi przeżywania życia chrześcijańskiego. Mamy tu na myśli tych chrześcijan, którzy zdecydowali się na szczególne poświęcenie się Bogu, żyjąc najpierw w świecie, a potem opuszczając go, by żyć na pustyni.

Od początku bowiem istnieli chrześcijanie, którzy odkryli jako własne powołanie, by żyć jak najściślej radą ascezy głoszoną przez Jezusa z Nazaretu: "...".Jeśli ktoś chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie swój krzyż, i niech mnie naśladuje." (Mk 8, 34). Tak więc zarówno w Nowym Testamencie, jak i u pierwszych Ojców Kościoła znajdujemy świadectwa tego sposobu życia, który wkrótce przybierze formę dziewictwa i życia kontynentalnego w świecie, jako sposobu przeżywania wyrzeczenia, aby naśladować Jezusa i osiągnąć pełnię kontemplacji w naśladowaniu Go.

Dlatego w wielu miejscach na Wschodzie, a zwłaszcza w Egipcie, wielu chrześcijan przyjęło ten ideał życia ewangelicznego czy apostolskiego, uzupełniający ideał większości chrześcijan, którzy żyli jak zaczyn pośród świata. Było tylko kwestią czasu, kiedy ten ideał skłoni wielu do ściślejszego naśladowania, do wyjścia poza świat, aby żyć radykalnym naśladowaniem Jezusa w samotności pustyni, żyjąc samotnie, jako mnisi, tak jak Jezus w swoim życiu publicznym wycofał się wytrwale do samotności pustynnej pustyni, aby oddać się modlitwie i intymnej kontemplacji Boga Ojca.

Mnisi kotwiczący

Przez cały trzeci wiek, zbiegający się z wielkimi prześladowaniami, znajdujemy wielkie postacie wczesnego chrześcijaństwa uciekające na pustynię, nie po to, by uciec przed imperialną przemocą, ale by uciec przed zepsuciem i toksyczną próżnością wciąż pogańskiego świata. Ten fuga mundi Odrzucił społeczeństwo, które żyło dla światowej chwały, żądzy luksusu, samouwielbienia i chęci pozostawienia chwalebnej pamięci dla potomnych.

W przeciwieństwie do tego podejścia, wezwanie do wyprowadzenia się na własną rękę (monachós w języku greckim, z którego pochodzić będzie łacina monachusPustynia będzie wiązała się z poszukiwaniem pokory, oderwania, surowości, milczenia, życia w ukryciu i zapomnienia o sobie. Nie ze zwykłego sprzeciwu wobec świata, ale po to, by się przed nim zamanifestować "...".wszystko, co konieczne" (Łk 10,42), która jest kontemplacją boskich rzeczywistości, oraz naśladowanie życia Jezusa Chrystusa w postaci samotnej modlitwy w miejscach pustynnych.

Na pustyni, podobnie jak Jezus, mnich, który wyrzekł się rodziny, bogactwa, uczuć i samego siebie, aby poświęcić się samotności i modlitwie, będzie cierpiał ciężką walkę z diabłem, tak jak Jezus Chrystus cierpiał na pustyni Judei. Nie zabraknie mu pokus, nękania, ataków i uwodzenia; nie zabraknie mu też przemocy świata czy ataków dzikich bestii. Ale wyjdzie z nich wszystkich triumfalnie dzięki Bożemu błogosławieństwu i osobistemu ascetycznemu wysiłkowi zdobywania cnót.

Oto jak to jest opowiedziane w licznych Życie które dotarły do nas od tak zwanych Ojców Pustyni, pierwszych anchorytów (the oddzieloneNajważniejszy jest ten napisany przez św. Atanazego o św. Antonim Opacie, prawdziwym ojcu tego nowego doświadczenia monastycznego w samotności. Najważniejszy jest ten napisany przez św. Atanazego o św. Antonim Opacie, prawdziwym ojcu tego nowego doświadczenia monastycznego w samotności. Atanazy opowiada w niej o nawróceniu św. Antoniego, o jego początkach w ciężkim doświadczeniu jako kotwicy, o jego życiu najpierw wśród grobowców, a potem na pustyniach egipskich. I ujawnia, że renoma świętości i mądrości świętego, owoc jego wielkodusznego poświęcenia się naśladowaniu Jezusa Chrystusa, przyniosła mu licznych uczniów.

Jak możemy sobie wyobrazić, Ojcowie tego pustynnego monastycyzmu nie poświęcali się pisaniu książek, jak inni Ojcowie, którym przyglądamy się w tej serii. A tym bardziej ich własnej biografii. Ale, na szczęście, ich uczniowie, i ci z innych wczesnych Ojców pustyni, zostali zebrani w zbiorach zwanych Apotegmas. Każda z tych narracji przedstawia nam wątek anegdoty z życia mnicha, dialogu, w którym mnich uczy swojego ucznia. I faktem jest, że coraz więcej chrześcijan rozpoczynało drogę ucznia u tych czczonych kotwicowców, szukając "...".pomyślne praktykowanie niebiańskiego życia i kroczenie drogą królestwa niebieskiego"jako były apothegm.

Ruch cenobityczny

Z czasem to indywidualne, nieco charyzmatyczne i zaskakująco zaraźliwe doświadczenie dało początek postępującej konfiguracji instytucji, organizacji społeczności i produkcji literackiej. To jest to, co znamy jako cenobizm (od koinós-bios(po grecku - wspólnota życia). Wspólnoty anchorytów tworzyły się z pierwszym wspólnym sposobem życia, kierując się już spisaną regułą, na wielkich obszarach chrześcijaństwa: w Egipcie, Palestynie, Syrii czy Kapadocji.

Egipt, a zwłaszcza pustynia wokół Teb (zwana Tebaidem), musi być wyróżniony jako miejsce powstania tego ruchu, gdyż było to również miejsce powstania życia koturnowego. Pachomiusz jest wielkim patriarchą życia cenobitycznego, autorem pierwszej reguły monastycznej i inicjatorem ważnej serii wielkich bohaterów starożytnego monastycyzmu, takich jak Shenute, Porfiriusz, Sabas i Eutymiusz. Żywoty tych ojców były czytane jako biografie prawdziwych bohaterów duchowości, którzy inspirowali wielu chrześcijan w ich doświadczeniu życia cenobitycznego. W IV i V wieku, gdy chrześcijaństwo było już w pełni zakorzenione w Imperium Rzymskim, zbiory apothegms i biografie tych ojców pustyni, jak widzimy w Historia LozannyPalladius, ciekawa encyklopedia tych wielkich bohaterów ascezy i ich nauk duchowych.

Nie możemy bowiem zapominać, że tym, co istotne w tym doświadczeniu, nie jest osobisty wysiłek ascetyczny czy radykalność wyrzeczeń, ale łaska duchowa, którą Bóg wkłada w tych ludzi, powołując ich do życia na pustyni. Stąd nauki tych ojców są niewyczerpanym źródłem duchowego pokarmu. W tym sensie wielką wartość mają te opracowane przez takich autorów jak Evagrius Ponticus i Cassian (IV-V wiek).

W szczególności. Praktyczny traktat i O modlitwie Ewagriusza stanowią niezbędny punkt odniesienia dla zrozumienia duchowości monastycznej Kościoła Wschodniego, która później wywarła tak wielki wpływ na różne nurty cenobizmu w Kościele łacińskim. Cytaty, które towarzyszą temu artykułowi, pochodzą z drugiego dzieła, które stara się pouczyć ucznia w beznamiętności i kontemplacji, podążając za starożytnymi tradycjami pierwszych ojców. 

Z pewnością mają one jeszcze dziś wiele do powiedzenia tym, którzy w świecie lub poza nim szukają większej identyfikacji z Jezusem Chrystusem i większej duchowej głębi w naśladowaniu Go.

AutorAntonio de la Torre

Doktor teologii

Watykan

Papież Franciszek: "Jezus gasi nasze pragnienie miłością".

Papież Franciszek modlił się na Anioł Pański z okna wraz z wiernymi zgromadzonymi na Placu Świętego Piotra. Podczas medytacji skupił się na prośbie, którą Jezus kieruje do Samarytanki w dzisiejszej Ewangelii: "Daj mi pić".

Paloma López Campos-12 marca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

W tę niedzielę Papież Franciszek modlił się na Anioł Pański z ludźmi zgromadzonymi na Placu Świętego Piotra. Wygłosił też krótkie rozważanie na temat fragmentu Ewangelii czytanego w tę trzecią niedzielę miesiąca. PostO Jezusie i Samarytance przy studni Jakubowej.

Papież wyjaśnia, że fakt, iż Jezus, spragniony i zmęczony, zatrzymuje się, aby odpocząć i prosi kobietę o napój, ukazuje nam "obraz upokorzenia Boga: w Jezusie Bóg stał się jednym z nas; spragnionym jak my". To pragnienie Chrystusa, mówi Franciszek, "nie jest tylko fizyczne, wyraża najgłębszą suchość naszego życia: jest to przede wszystkim pragnienie naszej miłości".

Ale Pan, ten, który prosi o napój, jest także tym, który daje napój. "Jezus, spragniony miłości, gasi nasze pragnienie miłością. I czyni z nami tak, jak z Samarytanką: zbliża się do nas w naszej codzienności, dzieli nasze pragnienie, obiecuje nam wodę żywą, która sprawia, że wytryska w nas życie wieczne".

O wiele głębsze pragnienie

To zdanie Jezusa jest o wiele głębsze, mówi Papież. "Te słowa są nie tylko prośbą Jezusa skierowaną do Samarytanki, ale wezwaniem - czasem cichym - które wznosi się do nas każdego dnia i prosi nas, byśmy przyjęli pragnienie innych.

"Daj mi pić to apel naszego społeczeństwa, w którym pośpiech, wyścig za konsumpcją i obojętność generują jałowość i wewnętrzną pustkę".

W ten sposób, zauważa Franciszek, "dzisiejsza Ewangelia oferuje każdemu z nas wodę żywą, która może sprawić, że staniemy się źródłem orzeźwienia dla innych". A ponadto fragment ten zachęca nas do postawienia sobie pytania: "Czy jestem spragniony Boga, czy zdaję sobie sprawę, że potrzebuję Jego miłości jak wody do picia? A potem: czy troszczę się o pragnienie innych?".

Rodzina

Suzanne Aho (ONZ)Casablanca: "Musimy rozpowszechnić deklarację z Casablanki".

Suzanne Aho, była togijska minister zdrowia, uczestniczyła jako niezależny obserwator w podpisaniu deklaracji z Casablanki na rzecz powszechnego zniesienia macierzyństwa zastępczego.

Maria José Atienza-12 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

3 marca 2023 roku to historyczny dzień dla promocji godności kobiet i dzieci. dzieci. Tego dnia w Casablance (Maroko) Deklaracja z Casablanki za powszechnym zniesieniem macierzyństwa zastępczego.

Deklaracja, podpisana przez 100 prawników, lekarzy, psychologów i innych ekspertów z 75 krajów świata, jest pierwszym krokiem w kierunku międzynarodowego traktatu o zniesieniu tej praktyki. Członkowie Grupy Ekspertów z Casablanki pochodzą z różnych środowisk i kultur, a łączy ich jedynie pragnienie zniesienia praktyki na całym świecie, niezależnie od jej formy. Zamierzają oni współpracować w tym kierunku, aby podnieść świadomość społeczeństwa i państwa na temat realiów tego zglobalizowanego rynku. Zauważają, że pomimo faktu, iż niewiele krajów zalegalizowało macierzyństwo zastępcze, jego promotorzy wykorzystują globalizację, aby zaoferować swój biznes bogatym ludziom, którzy będą mogli wynająć łona biednych kobiet, które nie mają innych środków do życia.

Jako pierwszy krok w tym wysiłku informowania władz, dwóch członków Komitetu Praw Dziecka ONZ (CRC), organu monitorującego wdrażanie Konwencji o Prawach Dziecka, zostało zaproszonych jako niezależni obserwatorzy. Luis Ernesto Pedernera Reyna z Urugwaju, były przewodniczący CRC i obecny członek, powitał i podziękował uczestnikom.

Suzanne Aho, była togijska minister zdrowia (2003-2006) i burmistrz Lomé przez 10 lat, która rozpoczyna swoją trzecią kadencję jako członek KBN (2023-2027), również wygłosiła mowę powitalną i uczestniczyła w seminarium w Casablance. Opowiada nam o tym w wywiadzie dla Omnes.

Co sądzisz o pracy Grupy Casablanca i seminarium 3 marca 2023?

-Przede wszystkim chciałbym podziękować wszystkim, którzy z bliska i z daleka przyczynili się do sukcesu seminarium grupy Casablanca w dniu 3 marca 2023 r. i wsparli je w odniesieniu do tak delikatnego tematu, jakim jest macierzyństwo zastępcze. Z zadowoleniem przyjmuję tę inicjatywę, która wywołuje sprzeczne debaty i odwołania do dziedziny medycznej, etycznej i prawnej. Jeden z problemów prawnych pojawia się w przypadku przepisywania aktów urodzenia wydanych za granicą. Niektóre jurysdykcje nie uznają macierzyństwa zastępczego za legalny sposób prokreacji w imię zasady komodyfikacji. To seminarium jest na czasie. Różne tematy poruszane na seminarium trafnie ilustrują wszystkie aspekty macierzyństwa zastępczego.

W jakim zakresie macierzyństwo zastępcze (surogat) jest kontrolowane na podstawie UNCRC?

-Dla komisji jest to tak samo istotne i niepokojące jak każda inna kwestia. Konwencja o prawach dziecka mówi o macierzyństwie zastępczym, w tym o macierzyństwie międzynarodowym. Kwestia ta znajduje się na naszej liście zagadnień, którymi należy się zająć.

Jakie są zagrożenia związane z tą praktyką?

-Konsekwencje dla matki i dziecka są dość poważne, w zależności od przypadku: godność, przemoc itp. To są kluczowe słowa tej praktyki.

Francuski Narodowy Komitet Konsultacyjny ds. Etyki wydał opinię (opinia nr 126 z 15 czerwca 2017 r.), w której deklaruje się "za sporządzeniem międzynarodowej konwencji zakazującej macierzyństwa zastępczego i jest szczególnie przywiązany do wysiłków dyplomatycznych". Jest to to samo stanowisko przyjęte przez grupę ekspertów z Casablanki. Czy widzi Pan możliwość zawarcia międzynarodowego traktatu znoszącego macierzyństwo zastępcze?

-Tak, zawarcie międzynarodowej konwencji byłoby możliwe, ale najpierw trzeba odpowiedzieć na kilka pytań: czy francuski komitet konsultacyjny jest do tego dobrze przygotowany? Jaki jest stan obecny? Jakie są statystyki rynku macierzyństwa zastępczego na świecie? Czy państwa, które praktykują i zezwalają na macierzyństwo zastępcze, są do tego przygotowane?

Moim skromnym zdaniem jest jeszcze za wcześnie na zawarcie takiej konwencji. Musimy rozpocząć ten proces od upowszechnienia deklaracji z Casablanki.

Czy ta praktyka nie stanowi regresu praw dzieci i kobiet, które są sprowadzane do "przedmiotów transakcji"?

-Z pewnością jest to atak na godność ludzką, a więc naruszenie praw dziecka i praw kobiet.

Musimy walczyć z handlem dziećmi urodzonymi w wyniku macierzyństwa zastępczego.

Rodzina

Rodzice Samuela w obliczu presji na aborcję: "Nie poddawajcie się".

Jest to historia młodego ewangelickiego małżeństwa, Alejandry i Benjamina, ona Kostarykanka, on Niemiec, którzy odmówili zastosowania się do natarczywych zaleceń lekarskich, aby dokonać aborcji, i urodzili Samuela, z zespołem Edwardsa, który żył tylko 6 godzin poza łonem matki. W przeddzień Marszu dla Życia w niedzielę 12, mówią Omnes.

Francisco Otamendi-11 marca 2023 r.-Czas czytania: 6 minuty

Alejandra i Benjamin to ewangelicka para, która odmówiła aborcji Samuela, swojego syna z zespołem Edwardsa, który żył sześć godzin poza łonem matki. "Największym cudem było to, że Samuel dotrwał do 38 tygodnia ciąży. To było bolesne, bardzo trudne, stracić go po porodzie, ale dziś jest w niebie", Alejandra mówi Omnes, po wyjaśnieniu, że zaszła w ciążę w 2020 roku, w środku Covid. Jej syn, u którego zdiagnozowano zespół Edwardsa, urodził się 5 lipca 2021 roku i zmarł sześć godzin po urodzeniu". 

Przy tym zespole dziecko, zamiast mieć dwie kopie chromosomu 18 (dwie pary), ma trzy. Jest więc podobny do zespołu Downa, choć w tym przypadku mamy do czynienia z trisomią chromosomu 21.

"Mieliśmy wiele nacisków ze strony lekarzy, aby przerwać ciążę", wyjaśnia Alejandra, ale "nawet pośród największego bólu, jaki kiedykolwiek czułam, słyszałam, jak Bóg, w chwili modlitwy w nocy, mówił mi jasno i bezpośrednio: 'kontynuuj, nie poddawaj się'. Te słowa dały mi siłę, by mieć wiarę, że moja ciąża będzie w porządku.

Dla pierwszego lekarza, do którego poszli "prywatnie, w centrum medycznym w Torrejón de Ardoz, aborcja była "najszybszym rozwiązaniem" i być może dla niego "mniej bolesnym", bo według statystyk medycznych dziecko i tak umarłoby w moim łonie".

"Ben i ja chcieliśmy uzyskać drugą opinię i odpowiedź była taka sama: nasze dziecko nie przetrwałoby w moim łonie i najlepszą rzeczą do zrobienia była aborcja. Tak więc mijały tygodnie, a nawet miesiące, podczas których widziało mnie co najmniej dziesięciu lekarzy; sześciu z nich sugerowało aborcję jako rozwiązanie dla ciąży, którą nosiłam" - dodaje Alejandra.

"Jednym z zagrożeń było to, że jego serce przestanie bić i umrze wewnątrz mojego łona, a wtedy musielibyśmy przeprowadzić operację usunięcia go itd. Ale jak powiedziałam, miałam obietnicę od Boga, że nie umrze w moim łonie, nie że będzie żył, ale że nie umrze w moim łonie" - mówi matka Samuela, który ma na imię Sami.

"Ale jak już mówiłam, słowa, które otrzymałam od Boga: 'kontynuuj, nie poddawaj się', trzymały mnie mocno, w miarę upływu czasu wiedziałam, że Sami nie umrze w moim łonie, czułam nawet, że porusza się we mnie" - wyjawia Alejandra. 

"To była bardzo ciężka ciąża, ciągła walka o życie, ale nigdy nie byłam sama" - dodaje Kostarykanka: "Bardzo schroniłam się w Bogu, nasze rodziny stworzyły łańcuchy modlitewne za Sami, a nasz kościół i przyjaciele byli zawsze przy nas, dając nam bezwarunkowe wsparcie. Samo udręczenie byłoby o wiele bardziej bolesne.

Ben: "Orzeczenie lekarskie nie ma ostatniego słowa".

W rozmowie pojawia się naturalne pytanie, którego Alejandra nie unika: "Czy znalazłaś wsparcie w swoim mężu? Odpowiedź jest natychmiastowa: "Bardzo, ale to bardzo go bolało, ponieważ będąc tak blisko Covid, z jego skutkami, nie wpuszczali go do środka i prawie wszystkie wiadomości otrzymywałam sama. Chodziłam na spotkania, a on czekał na mnie na zewnątrz. Myślę, że to bolesne, że nie mógł być ze mną na tych spotkaniach. Ale tak, myślał tak samo jak ja, aborcja nigdy nie wchodziła w grę".

Benjamin (Hamburg, Niemcy), misjonarz ewangelista, potwierdza słowa swojej żony, mówiąc Omnesowi, że "orzeczenie lekarskie nie ma i nigdy nie może mieć ostatniego słowa. W wielu różnych przypadkach i sytuacjach widziałem, jak Bóg uzdrawia ludzi. To nie jest przesada. Ostateczne słowo należy tylko do Boga. Pamiętam, że kiedy dostaliśmy tę wiadomość, modliliśmy się i powiedziałam: nie mogę pozwolić, aby to miało ostateczny wpływ na życie naszego dziecka, o którym wtedy nie wiedzieliśmy, że będzie synem, myśleliśmy, że będzie córką".

"Bóg nadał wartość, godność życiu ludzkiemu, stworzonemu na swój obraz i podobieństwo, której nikt nie ma prawa odebrać, tym bardziej dla wygody". To było dla nas bardzo jasne. Postanowiliśmy walczyć o życie naszego dziecka, wtedy i później. Bo godność otrzymanego życia pochodzi od Boga, a nie od nas, od naszej wygody czy raportów medycznych - mówi ojciec Samuela, który od początku 2018 roku mieszka w Hiszpanii. 

Czy trudniej jest pańskiej żonie chodzić samej na wizyty lekarskie z powodu pandemii, czy też samemu czekać na zewnątrz na wynik tych wizyt? Myślę, że trudniej było mojej żonie", mówi, "ponieważ wiem, że ona też bardzo ucierpiała z tego powodu. Dla mnie czekanie na zewnątrz było bardzo trudne przy wszystkich wizytach u lekarza, a zwłaszcza przy cesarskim cięciu. W życiu miałam wiele trudności, ale tutaj doświadczyłam Bożego wsparcia i prowadzenia. W każdym czasie oczekiwania modliłam się".

"Reagował na mój głos.

Pozwalamy Benowi, ojcu Samiego, kontynuować: "Naszemu synowi było bardzo trudno przeżyć, ze względu na wszystkie problemy, które miał, mógł umrzeć w każdej chwili i wpłynąć na życie matki. Myśleliśmy, że to nieprawda, a nawet ja czułem ruchy naszego syna z zewnątrz i mogłem doświadczyć, że reaguje na mój głos. To był cud, tak wbrew temu, co mówili lekarze.

"Nawet kiedy się urodził, w pierwszej chwili nie oddychał, a lekarze walczyli o jego życie, a my mogliśmy poznać naszego syna poza łonem matki, mogliśmy go przytulić. To była odpowiedź na nasze modlitwy. Cóż, byłam między na górze, żeby go poznać i sfilmować, a z Ale, która była na dole, wracając z cesarskiego cięcia. Cała ta sprawa była cudem.

Dar Ester Marie

"Sześć miesięcy później zaszliśmy w ciążę. Lekarz trochę mnie zbeształ, ale jest, Ester Marie, która urodziła się we wrześniu 2022 roku, a teraz ma pięć miesięcy. Uważamy ją za dar od Boga i jest całkowicie zdrowa, bardzo różowa, bardzo pyzata, żadnych problemów genetycznych, nic" - powiedziała mi rano Alejandra. Godziny później jej mąż, Ben, powtórzył: "Absolutnie, dar od Boga".

Alejandra komentuje: "Z AESVIDA Poszliśmy na Marcha w zeszłym roku. Teraz rozmawiamy z Susaną, a pomysł jest taki, żeby stworzyć coś, co pomoże matkom w Torrejón de Ardoz. Tak jak w przypadku banków żywności, stworzyć bank na potrzeby niemowląt. Ponieważ pracujemy w Torrejón, choć mieszkamy w pobliżu Alcalá".

Na zakończenie zapytaliśmy Bena, skąd wzięło się u niego to przekonanie, ta siła do obrony życia i jego godności. "To jest długa historia. Moja rodzina jest trochę skomplikowana. Ale to powstało po tym, jak moja matka zmarła w Niemczech, więc zacząłem szukać Boga. I połączył się z YWAMZacząłem czytać Biblię... Od tego wszystko się zaczęło. Od 2010 roku oddałam się Bogu i starałam się żyć najlepiej jak potrafię. A po latach doprowadziło mnie to do misji tutaj w Hiszpanii. Teraz jestem misjonarką w organizacji o nazwie Młodzież z Misją. Obecnie skupiam się na szkołach biblijnych. Moja żona również jest misjonarką, w służbie zwanej Transformacja.

Marsz "Tak dla życia" w niedzielę

Jak donosi OmnesW niedzielę 12. odbędzie się marsz, promowany przez Plataformę Tak dla życiawspierany przez ponad 500 stowarzyszeń i organizacji obywatelskich, który przejdzie przez centrum Madrytu, rozpoczynając o godz. 12.00 na Calle Serrano na rogu Goyi, do Cibeles, gdzie zostanie odczytany manifest Platformy. 
Gospodarzami wydarzenia będą influencerzy Carla Restoy i José Martín Aguado. Juan Herranz, założyciel Eight Ball Events, poprowadzi wątek muzyczny z krótkim koncertem, w którym hymnNiech żyje życiestworzony przez Hermanos Martínez, który w 2023 roku będzie miał 5 lat. Ponadto swoje świadectwo złoży między innymi Pablo Delgado de la Serna, influencer, fizjoterapeuta i profesor uniwersytecki,
Marsz Tak dla Życia 2023 ma już ponad 400 wolontariuszy pomagających w jego organizacji. Jak podaje Platforma, organizacje potwierdziły swój udział i wyjadą autobusami m.in. z takich miast jak Murcja, Pampeluna, Salamanka, Cuenca, Alicante, Bilbao, Getxo, Walencja, Avila, Santander, Saragossa i Huesca.

AutorFrancisco Otamendi

Kultura

Forum Omnes o życiu uczuciowym i osobowości kapłańskiej

Forum Omnes "Życie afektywne i osobowość kapłańska. Klucze do formacji" odbędzie się, osobiście, w środę 15 marca o godz. 17:30 w Fundacji Carlos de Amberes.

Maria José Atienza-10 marca 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Jakich kapłanów potrzebuje dzisiejszy Kościół, jak powinna wyglądać ich formacja ludzka i duchowa i czy w tej formacji czegoś brakuje?

Te i inne pytania będą przedmiotem kolejnego Forum Omnes "Życie afektywne i osobowość kapłańska. Klucze do formacji", które odbędzie się, osobiście, w najbliższym Środa 15 marca o godz. 17:30.

Joan Enric VivesPrzewodniczący Komisji Episkopatu ds. Duchowieństwa i Seminariów Konferencji Episkopatu Hiszpanii oraz dr. Carlos Chiclana, psychiatra i autor badania Wyzwania, zagrożenia i szanse życia afektywnego księdza będą prelegentami na tym spotkaniu, które odbędzie się w Fundación Carlos de Amberes, (Claudio Coello 99, 28006 Madrid).

Jako sympatyk i czytelnik Omnesa zapraszamy do udziału. Osoby, które chciałyby wziąć udział w spotkaniu, proszone są o potwierdzenie swojej obecności poprzez wysłanie maila na adres [email protected].

Forum, organizowane przez Omnes wraz z. Fundacja CARFProjekt jest wspierany przez Banco Sabadell.

Watykan

Co się zmieniło, a co nie zmieniło w tzw. Banku Watykańskim

Instytut Dzieł Religijnych od 7 marca ma nowy statut. Chirograf, który jednak nie wnosi większych nowości, choć zmienia organ zarządzający.

Andrea Gagliarducci-10 marca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

To się nazywa, naprawdę, Instytut Dzieł Religijnychi wielu uważa go za "bank watykański". Ale to nie jest bank, to instytucja finansowa stworzona do obsługi podmiotów związanych z Kościołem katolickim (od pracowników Kurii po zgromadzenia zakonne; od diecezji po ambasady akredytowane przy Stolicy Apostolskiej) i przeznaczająca zyski właśnie na "dzieła religijne".

Choć jego nazwa często była łączona, słusznie i niesłusznie, ze skandalami, IOR jest agencją Stolicy Apostolskiej, która ma swoją rację bytu właśnie w potrzebie zapewnienia Stolicy Apostolskiej niezależności w zarządzaniu i dystrybucji funduszy oraz realizacji jej misji. Papież Franciszek zreformował go, po raz drugi w ciągu kilku lat.

W dniu 7 marca br. nowy statut Instytutu Dzieł Religijnych, zwaną też IOR. Zaledwie trzy i pół roku temu IOR miał już nowy statut, zastępujący chirograf św. Jana Pawła II z 1990 roku.

Błędem jest jednak myślenie, że nowe statuty przedstawiają istotne nowości. Są to przede wszystkim dostosowania, pewne drobne nowości, a w przypadku tego ostatniego statutu, dalsze dostosowanie do nowej konstytucji Kurii,... Praedicate EvangeliumKomisja przyjęła również nowe rozporządzenie, w szczególności w odniesieniu do czasu trwania nominacji, który wynosi pięć lat.

Trochę historii

Historia IOR rozpoczyna się w 1942 roku, kiedy to Pius XII utworzył w Watykanie Instytut Dzieł Religijnych, posiadający osobowość prawną, wchłaniając do niego istniejącą wcześniej Administrację Dzieł Religijnych.

Statut IOR został zatwierdzony przez samego papieża Pacellego 17 marca 1941 roku i miał swoje pierwsze źródło w Komisji ad pias causas ustanowionej przez Leona XIII w 1887 roku.

Jan Paweł II uregulował IOR chirografem w 1990 roku. Papież Franciszek odnowił statut w 2019 roku. Co się jednak zmienia, co pozostaje, a czego brakuje w nowych statutach?

Co pozostaje

IOR zachowuje autonomię w zakresie doboru personelu, a także wynagrodzeń, które w związku z tym odbiegają od ogólnego poziomu wynagrodzeń Kurii Rzymskiej (art. 27 Statutu).

Utrzymują się organy Instytutu: komisja kardynalska, prałat, rada superintendencji, dyrekcja.

Wszystkie kadencje trwają pięć lat z możliwością jednorazowego odnowienia, zgodnie z definicją Praedicate Evangelium, a w każdym razie przewidzianą już w Statucie na rok 2019.

Jeśli chodzi o Komisję Kardynałów, to pewne jest, że to kardynałowie będą wybierać jej przewodniczących, oni też będą wybierać prałata IOR.

Utrzymane zostały również ostatnie zmiany w statucie na 2019 rok: outsourcing audytorów, zwiększenie liczby świeckiej rady zarządzającej z pięciu do siedmiu, a także pewne ograniczenia w czasowym przedłużaniu nominacji.

Jakie zmiany

Zmienia się organ prowadzący. W 2019 r. jego strukturę tworzyli dyrektor i wicedyrektor, powoływani przez radę kuratorów za zgodą komisji kardynalskiej.

W myśl nowego statutu dyrekcja staje się organem monokratycznym, a dyrektor ma wszystkie uprawnienia, a jedynie zobowiązany jest do przedłożenia Radzie Kuratorium wszelkich aktów, które nie należą do jego kompetencji. Ponadto "w przypadkach niecierpiących zwłoki dyrektor generalny może zostać upoważniony do działania poza swoimi kompetencjami przez przewodniczącego Rady Kuratorów, który wysłuchuje co najmniej jednego z pozostałych członków Rady. Ustalenie, podpisane przez dyrektora generalnego i skuteczne natychmiast wobec osób trzecich, jest jednak przedkładane do ratyfikacji przez radę kuratorium na jej pierwszym użytecznym posiedzeniu".

Utrzymana jest postać zastępcy dyrektora, ale jest to tylko funkcja, którą dyrektor generalny może od czasu do czasu delegować.

Dyrektor ma zatem większe uprawnienia i zarządza oraz administruje Instytutem. Z kolei zadaniem Rady Superwizji jest określanie linii strategicznych, polityki ogólnej i nadzór nad działalnością IOR.

Komisja kardynalska i Rada Superintendencji będą miały mandat nie równoczesny, tzn. nie będą wygasały razem. Będzie więc czas, kiedy Rada Superintendencji będzie działać z nową Komisją Kardynalską i odwrotnie.

Zawarto również zapis o konflikcie interesów, zgodnie z którym "każdy członek Rady Kuratorium wstrzymuje się od głosowania nad uchwałami, w których ma interes, rzeczywisty lub potencjalny, w imieniu własnym lub osób trzecich".

Dyrektor generalny nadal jest mianowany przez Radę Superintendencji i zatwierdzany przez Komisję Kardynalską, ale odtąd "z listy co najmniej trzech odpowiednich kandydatów". Może być zatrudniony na czas nieokreślony lub na stałe.

Czego brakuje

Czego brakuje w statucie? Nie ma wzmianki o ramach nadzorczych, do których należy IOR, ani o Urzędzie Nadzoru i Wywiadu Finansowego, który jest organem nadzorującym działalność IOR. Wydaje się, krótko mówiąc, że IOR pozostaje swoistym instytutem samym w sobie, niemal obcym wielkiej reformie watykańskich finansów pożądanej przez papieża Franciszka.

Wrażenie to potęguje fakt, że IOR może przyjmować depozyty jedynie pomiędzy podmiotami i osobami Stolicy Apostolskiej i Państwa Watykańskiego. Jest to sformułowanie obecne już w Statucie z 2019 r., który jednak nie poszedł tak daleko, aby objąć nim innych użytkowników IOR, takich jak diecezje i parafie, ale także instytuty prawa kanonicznego i ambasady przy Stolicy Apostolskiej. 

Zarówno ramy nadzoru, jak i zakres klientów są wymienione w oficjalna strona internetowa InstytutuZaskakujące jest zatem, że nie zostały one uwzględnione w nowym statucie.

Te pominięcia sugerują, że trzeba będzie dokonać dalszych dostosowań. Zamiast prawdziwych reform są to raczej dostosowania do nowych przepisów i regulacji. Ale IOR pozostaje organem niezależnym, nadzorowanym przez Komisję Nadzoru Finansowego, ale nie jest częścią Kurii Rzymskiej.

AutorAndrea Gagliarducci

Rodzina

Aborcja to także sprawa mężczyzny

Zazwyczaj postrzegamy aborcję jako sprawę kobiet, co ma sens. Ale jeśli naprawdę chcemy rozmawiać o tej ważnej i kontrowersyjnej kwestii, musimy pomyśleć o wszystkich zaangażowanych: kobietach, dzieciach... i mężczyznach?

Paloma López Campos-10 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Kiedy mówimy o aborcjaMa sens, że uwaga skupia się na kobietach. To one są głównymi poszkodowanymi, ale jest też wiele innych ofiar.

Prawdę mówiąc, aborcja dotyka mężczyzn. Nie mówi się o tym wystarczająco dużo, ale nie możemy zapominać, że to ludzkie życie, wyeliminowane w wyniku aborcji, ma matkę i ojca. Dlatego w archidiecezji Los Angeles (Stany Zjednoczone) istnieje organizacja o nazwie "By Your Side LA"gdzie pomagają kobietom, mężczyznom, rodzinie i przyjaciołom, którzy cierpią po aborcji.

Jeanette Seneviratne, dyrektor

Omnes rozmawiał z reżyserką tego projektu, Jeanette Seneviratne, która skomentowała doświadczenia mężczyzn i pracę, jaką wykonują z nimi w "By Your Side".

Jak aborcja wpływa na mężczyzn?

-Mężczyźni doświadczają potencjalnie negatywnego wpływu na ich zdrowie psychiczne, zarówno w wymiarze osobistym, jak i w zakresie relacji z innymi. Wiele badań pokazuje, że po aborcji, zwłaszcza gdy uczucia dotyczące aborcji były ambiwalentne, mężczyźni często czują się przygnębieni, a jeśli nie konsultowano z nimi decyzji, często czują gniew, że zostali prawnie pozbawieni praw lub nie zostali uznani.

Aborcja dotyka człowieka na poziomie osobistym, duchowym i emocjonalnym; trauma bezpośredniej lub pośredniej interwencji w aborcję wpływa na całą osobę i perspektywę życia. Rozumiemy również, że z punktu widzenia wiary, relacja między Bogiem a człowiekiem może zostać zerwana przez poczucie winy, wstyd i traumę. Dlatego uzdrowienie i zrozumienie Bożego miłosierdzia są częścią towarzyszenia w By Your Side LA świadczonego przez Merciful Companions.

Czy żałoba różni się u kobiet i mężczyzn?

-Obaj mężczyźni i kobiety przechodzą przez indywidualny żal, ale wiele emocji, takich jak poczucie winy, złość czy wstyd, mogą przeżywać obaj, ponieważ są one częścią tego unieważnionego lub społecznie niedopuszczalnego żalu.

Na czym polega praca Towarzyszy Miłosierdzia? 

-Są wyszkolonymi słuchaczami, którzy pomagają osobom dotkniętym aborcją opowiedzieć swoje historie i zapewniają wsparcie, aby mogły zacząć się leczyć.

Jak pomóc mężczyznom dotkniętym aborcją?

-By Your Side LA ma stronę internetową, call center, Merciful Companions, którzy idą obok tych, którzy potrzebują uzdrowienia, a także kierujemy do specjalistów od zdrowia psychicznego, rekolekcji, grup wsparcia, wewnętrznego uzdrowienia i innych zasobów.

Aborcja w dużym stopniu dotyczy kobiet - jak możemy pomóc mężczyznom zrozumieć, że dla nich również ważne jest szukanie pomocy i wskazówek?

-Możemy im pomóc, ucząc ich, że aborcja dotyka wszystkich w rodzinie i że poprzez uzdrowienie, wspólnota zostaje przywrócona i powraca radość. Mamy również "Miłosiernych Towarzyszy", którzy są mężczyznami mogącymi mówić z własnego doświadczenia, oferując wskazówki i nadzieję.

Możemy zapewnić współczucie i powiedzieć: "Dzielenie się swoim doświadczeniem z aborcją może wydawać się zniechęcające. Być może nigdy nikomu o tym nie mówiłaś. Możesz czuć się winna. Możesz być smutna. Możesz być zła. Cokolwiek czujesz, jest to normalne, ale nie chcesz tego czuć do końca życia. Możesz się wyleczyć. Możesz znaleźć pomoc. Nie jesteś sam. Są ludzie, z którymi możesz porozmawiać, ludzie, którym możesz zaufać. Możesz nie wiedzieć, co powiedzieć lub jak zacząć rozmowę. Pomagamy Ci zacząć. Łatwo jest skontaktować się z nami, aby uzyskać wsparcie.

Jak człowiek może wzrastać w wierze, a jednocześnie leczyć rany po aborcji?

-Wiara i relacja człowieka z Bogiem może zostać przywrócona na drodze, rozumiejąc, że jest miejsce na przebaczenie i pokój. Człowiek nie musi tkwić w tej bolesnej sytuacji, do której doprowadziła go aborcja. Istnieje ścieżka odkupienia i wewnętrznej odnowy, po której rodzic, który interweniował w sprawie aborcji, może kroczyć, gdzie może znaleźć nadzieję, uzdrowienie i całość.

Zasoby

Bogactwo Mszału Rzymskiego: niedziele Wielkiego Postu (III)

W trzecią niedzielę Wielkiego Postu oczekujemy na wspólną modlitwę, która wznosi nasz wzrok ku Bożemu miłosierdziu.

Carlos Guillén-10 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Na początku trzeciego tygodnia znajdujemy się z najdłuższą kolektą niedzielną Wielkiego Postu. Eksperci odpowiedzialni za rewizję modlitw mszalnych zastąpili tę używaną do 1962 roku modlitwą ze starego Sakramentarza Gelazjańskiego, z bardzo niewielkimi zmianami. W ten sposób doszliśmy do obecnego sformułowania:

Boże, sprawco wszelkiego miłosierdzia i dobroci, który przyjmujesz post, modlitwę i jałmużnę jako lekarstwo na nasze grzechy, spójrz z miłością na uznanie naszej małości i podnieś swoim miłosierdziem tych z nas, których przygniata sumienie.Deus, omnium misericordiárum et totíus bonitátis auctor, qui peccatórum remédia in ieiúniis oratiónibus et eleemósynis demonstrásti, hanc humilitátis nostrae confessiónem propítius intuére,ut, qui inclinámur consciéntia nostra, tua semper misericórdia sublevémur.

Filary Wielkiego Postu

Wystarczy pierwsza lektura, aby odkryć kamień węgielny, na którym opiera się ten tekst: miłosierdzie Boga. Ten Boży atrybut pojawia się bowiem zarówno w długiej inwokacji otwierającej, jak i w drugiej prośbie, przez co zostaje szczególnie podkreślony. Wzywamy Ojca miłosierdzia (por. 2 Kor 1, 3), jak wielu pobożnych Żydów (por. Ps 41 [40]; 51 [50]), w sposób, który sam w sobie jest prośbą. Jezus uczył tego samego w przypowieści o faryzeuszu i celniku (por. Łk 18, 9-14). I tak samo czyniło wielu, jak niewidomy na obrzeżach Jerycha (por. Łk 18, 38). Niezależnie od tego, czy potrzebujemy uzdrowienia duszy, czy uzdrowienia ciała, droga zawsze wiedzie przez Boże miłosierdzie.

Nie na darmo Ojciec Święty chciał kilka lat temu ogłosić Jubileusz Miłosierdzia. Z tej okazji napisał w Bulli konwokacyjnej: "Zawsze potrzebujemy kontemplować tajemnicę miłosierdzia. Jest ono źródłem radości, ukojenia i pokoju. Jest warunkiem naszego zbawienia. Miłosierdzie jest słowem, które odsłania tajemnicę Trójcy Świętej. Miłosierdzie: jest ostatecznym i najwyższym aktem, przez który Bóg wychodzi nam na spotkanie (...) Miłosierdzie: jest drogą, która łączy Boga i człowieka, ponieważ otwiera serce do nadziei bycia kochanym na zawsze pomimo granicy naszego grzechu".

Jednocześnie boska dobroć musi spotkać się z ludzką wolą, a ten, kto prosi o to, czego nie może, musi zrobić wszystko, co może. Dlatego kolekta wymienia modlitwę, post i jałmużnę jako ascetyczne filary Wielkiego Postu. Stosując je, znajdziemy dobre lekarstwo na nasze grzechy. Jezus nawiązuje do nich w swoim przepowiadaniu, o czym pamiętamy w Środę Popielcową (por. Mt 6, 1-18). W tym samym duchu św. Augustyn pomaga nam zrozumieć ich wartość: "Chcesz, aby twoja modlitwa wzleciała do Boga? Daj jej dwa skrzydła: post i jałmużnę".

Na mocnym gruncie boskiego miłosierdzia

Poprzez wyżej wymienione praktyki wielkopostne, przeżywane w duchu skruchy i zaufania do Pana, wyznajemy naszą pokorę i małość przed Bogiem (humilitatis nostrae confessionem), i prosimy go, aby spojrzał na nas z przebaczeniem, zrozumieniem i wyrozumiałością (propitius intuere), a nie odrzucenia, ani potępienia, ponieważ jesteśmy pewni, że Bóg chce, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni (por. 1 Tm 2, 4) i w tym celu posłał na świat swojego Syna (por. J 3, 17).

Jest to to samo spojrzenie, o które prosimy Ojca, gdy w modlitwie eucharystycznej przedstawiamy Mu nasze dary i nasze życie zjednoczone z ofiarą złożoną przez Chrystusa na krzyżu: "Spójrz oczami dobroci na tę ofiarę i przyjmij ją" (Kanon Rzymski). Posiadanie ograniczeń, nieszczęść i grzechów nie jest powodem, aby odwrócić się od Boga lub myśleć, że On odwraca się od nas. Wręcz przeciwnie, jest powodem, abyśmy Go gorliwiej szukali i wezwaniem, aby się do nas zbliżył, bo jak nie zdrowi potrzebują lekarza, ale chorzy, tak Pan przyszedł, aby wezwać do pokuty nie sprawiedliwych, ale grzeszników (por. Mk 2, 17).

Dlatego spojrzenie Boga będzie zawsze spojrzeniem miłosiernym, które nas podnosi (sublevemur miłosierdzia), nawet wtedy, gdy grzechy, które obciążają nasze sumienie, chciałyby nas utrzymać w ucisku, w pokłonie (inclinamur conscientia nostra). Jest to reakcja miłosiernego ojca, który, gdy syn marnotrawny zaczyna mu wyznawać "zgrzeszyłem przeciw niebu i przeciw tobie, nie jestem już godzien nazywać się twoim synem", pospiesznie pokrywa go pocałunkami i prosi o najlepszą szatę, pierścień, sandały i organizuje ucztę (por. Łk 15, 11-32).

Nie ma zresztą nic lepszego, niż zakończyć tę wielkopostną modlitwę zawoalowaną aluzją do Wielkanocy, bo łaska Chrystusa podnosi nas, podnosi z najniższego do najwyższego, czyli daje nam nowe życie, życie Zmartwychwstałego. Napełnieni tym nowym życiem możemy chodzić wyprostowani, jak przystało na tych, którzy zmartwychwstali w Chrystusie, stojąc mocno na twardym gruncie Bożego miłosierdzia.

AutorCarlos Guillén

Ksiądz z Peru. Liturgista.

Czytania niedzielne

Zbawcza moc Boga. III Niedziela Wielkiego Postu (A)

Joseph Evans komentuje czytania na III niedzielę Wielkiego Postu, a Luis Herrera proponuje krótką homilię wideo.

Joseph Evans-9 marca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Nie ma wątpliwości, że pragnienie jest dominującym tematem w dzisiejszych czytaniach. O ile w pierwszym czytaniu pragnienie odpędza lud Boży, o tyle w Ewangelii pragnienie przybliża do Boga grzeszną kobietę i jej renegatów.

Pierwsze czytanie opisuje epizod, który miał miejsce w miejscu zwanym Massah, gdy lud izraelski przemierzał pustynię po ucieczce z Egiptu. Czytamy po prostu: "Ale lud, spragniony, szemrał przeciwko Mojżeszowi". Mają zamiar go ukamienować, więc wzywa Pana. Bóg mówi mu, żeby uderzył w skałę "i wyjdzie woda dla ludu do picia".. Mojżesz tak czyni i woda tryska. Ale święty pisarz komentuje: "I nazwał to miejsce Massah i Meribah, z powodu kłótni synów izraelskich i dlatego, że kusili Pana, mówiąc: "Czy Pan jest wśród nas, czy nie?"..

W Ewangelii pragnienie grzesznej Samarytanki prowadzi ją do spotkania z Jezusem. Samarytanie odłączyli się od Izraela i byli uważani przez Izraelitów za etnicznie i religijnie nieczystych. Kobieta ta, jak się dowiemy, miała głęboko nieuporządkowane życie osobiste. Była pięciokrotnie zamężna, a teraz mieszkała z mężczyzną, który nie był jej mężem. Poszła do studni po wodę, ale zastała tam człowieka stworzonego przez Boga, który czekał na nią. Siedząc przy studni, nasz Pan angażuje ją w rozmowę.

Niewątpliwie skonfrontuje ją z bałaganem w jej życiu, ale najpierw powie jej o. "dar Boży".nie tylko bieżącej wody, ale także "źródło wody wytryskującej ku życiu wiecznemu". Mówi ona zarówno o chrzcie, jak i o łasce Ducha Świętego w naszych duszach. Św. Paweł w drugim czytaniu używa podobnego "płynnego" obrazu, aby opisać działanie Ducha Świętego: "Miłość Boża została rozlana w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany". Kobieta, która najwyraźniej została odrzucona przez swoich współmieszkańców (musiała iść sama po wodę w najgorętszej części dnia), teraz idzie, by ogłosić im Jezusa: "Przyjdź i zobacz człowieka, który opowiedział mi wszystko, co uczyniłem; czy to jest Mesjasz?".

Przesłanie jest jasne: nie powinniśmy pragnąć jedynie ziemskich satysfakcji (nasze wielkopostne pokuty powinny pomóc nam ograniczyć to pragnienie), ale Bożej łaski. Nie możemy polegać na naszym "statusie", ale bardziej ufać Bożej mocy, która nas zbawia i nawraca, bez względu na to, jak bardzo nasze życie było do tej pory spaprane: lud Izraela zbuntował się przeciwko Bogu; grzeszna kobieta stała się apostołem Chrystusa. Nasze twarde jak skała serca muszą być podlewane łaską Ducha Świętego. Zgorzkniała Samarytanka została zaskoczona przez Chrystusa i jej życie znalazło nowy sens. Bóg ma również dla nas niespodzianki w tym świętym okresie. 

Homilia na czytania z III niedzieli Wielkiego Postu (A)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.

Watykan

Raffaella Petrini: "Przywództwo kobiet w służbie Kościoła".

"Kobiety mają wrodzone dary, w tym troskę o innych, które można prześledzić przede wszystkim w ich strukturalnej zdolności do macierzyństwa" - mówi siostra Raffaella Petrini, sekretarz generalny Gubernatoratu Państwa Watykańskiego.

Antonino Piccione-8 marca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

 "Kobiety na wysokich stanowiskach, w Kościele i poza nim, są dziś wezwane do korzystania ze swojej wolności w celu realizacji zadań, które papież Franciszek przypisuje każdemu przywódcy: troski o osoby słabe i ponownego postawienia godności osoby w centrum każdej decyzji. Wiedząc, że paradygmat "menedżerstwa troski" stanowi etyczny punkt odniesienia dla każdej organizacji: wszyscy jesteśmy zanurzeni w sieci relacji zależnych, które określają kim jesteśmy i kim się staniemy, i które mają fundamentalne znaczenie dla nas i dla innych.

Raffaella Petrini, sekretarz generalny Governatorato dello Stato della Città delle Entrate (Gubernatorstwo Państwa Miasta Rzymu). Watykanz okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet. W swoim wystąpieniu podczas drugiej sesji Kursu Specjalistycznego w zakresie Informacji Religijnej, promowanego przez ISCOM i Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża, refleksja Petriniego opiera się na dylemacie przywództwa, na który zwrócił uwagę polski filozof Zygmunt Bauman, czyli na wyborze między konkurencją a solidarnością. "Konkurencja - wyjaśnia Bauman - popycha istoty ludzkie do awansu własnej pozycji poprzez narzucanie drugiemu, lub innym, własnych pragnień i interesów"; solidarność natomiast zakłada, że "mężczyźni i kobiety mogą żyć razem w sposób kooperatywny i mogą starać się być razem szczęśliwsi".

"W ciągu ostatnich pontyfikatów - zauważa Petrini - zwłaszcza za czasów papieża Franciszka, zrobiono wiele, aby zaoferować kobietom możliwość wyrażenia ich wolności w bardziej konkretny sposób, w tym poprzez formalne mianowanie ich na stanowiska kierownicze, administracyjne i zarządcze w strukturach kościelnych, w tym w Kurii Rzymskiej i Gubernatoracie Państwa Watykańskiego."

Solidarność, centralna zasada chrześcijańskiej myśli społecznej, została tak zdefiniowana przez papieża Jana Pawła II w encyklice "Sollicitudo rei socialis" (1987): "Jest to przede wszystkim współzależność, postrzegana jako determinujący system relacji we współczesnym świecie, w jego komponentach ekonomicznych, kulturowych, politycznych i religijnych, i przyjmowana jako kategoria moralna. Gdy współzależność jest w ten sposób uznana, korelatywną reakcją, jako postawa moralna i społeczna, jako "cnota", jest solidarność. Nie jest to więc uczucie niejasnego współczucia czy powierzchownej sympatii dla bolączek tak wielu ludzi, bliskich czy dalekich. Przeciwnie, jest to stanowcza i wytrwała determinacja, by poświęcić się dobru wspólnemu, to znaczy dobru każdego z osobna, ponieważ wszyscy jesteśmy naprawdę odpowiedzialni za wszystkich".

Trzy wymiary

Raffaella wskazuje na "trzy wymiary, które - przynajmniej w moim osobistym doświadczeniu w tym pierwszym roku pełnienia funkcji Sekretarza Generalnego Gubernatoratu Państwa Watykańskiego - łączą przejawy solidarności wewnątrz organizacji".

Po pierwsze, świadomość różnorodności, czyli uznanie cech kobiecych, zgodnie z którymi "kobiety posiadają wrodzone dary, w tym troskę o innych, którą można prześledzić przede wszystkim w ich strukturalnej zdolności do macierzyństwa, stąd ich gotowość do przyjęcia nowego życia, do zmian i transformacji, do ochrony wrażliwości, do poświęcenia i do relacji z innością". Do następstw, według Sekretarza Generalnego Gubernatoratu Państwa Watykańskiego, należą: uwaga na potrzeby osób, odpowiedzialność wynikająca z chęci zaspokojenia tych potrzeb, kompetencje zawodowe i szacunek. Są to wszystkie składniki, które leżą u podstaw skutecznego funkcjonowania każdego systemu organizacyjnego.

Złożoność współczesnych organizacji - drugi wymiar analizy franciszkańskiej zakonnicy - "z konieczności wymaga multidyscyplinarnego podejścia do rozwiązywania problemów, a zatem gotowości do poszukiwania i przyjmowania wkładu różnych umiejętności, zarówno miękkich, jak i twardych". Jest to kwestia, która dotyka samego zarządzania, podzielonego na siedem dyrekcji, o bardzo różnym charakterze i funkcjach, które współpracują z przewodniczącym, sekretarzem generalnym i zastępcą sekretarza generalnego w celu prowadzenia działalności instytucjonalnej Państwa Watykańskiego: 1) Infrastruktura i usługi; 2) Telekomunikacja i systemy informacyjne; 3) Gospodarka4) Służby bezpieczeństwa i ochrony ludności; 5) Zdrowie i higiena; 6) Muzea i dziedzictwo kulturowe; 7) Wille papieskie.

Wreszcie służba jako zasadnicza postawa przywództwa. W czterech filarach wyodrębnianych od lat 70. przez amerykańskiego badacza Roberta Greenleafa, a nakreślonych przez Petriniego: służba pracownikom, która wzmocniona motywacją wewnętrzną sprzyja produktywności; holistyczne podejście do pracy, zgodnie z którym praca jest dla człowieka, a nie odwrotnie; poczucie wspólnoty, w świadomości wspólnej kruchości, która wymaga wzajemnego wsparcia; dzielenie się władzą decyzyjną, czemu sprzyjają mniej odgórne, a bardziej elastyczne i poziome struktury.

Z zastosowania opisanych wyżej wymiarów wynika zdolność do troski o rzeczy, którymi jesteśmy powołani zarządzać, a nie je posiadać, jak przypomina nam również ostatnie Motu Proprio papieża o prawie pierwotnym, oraz o osoby, czyli kapitał ludzki zdolny do funkcjonowania organizacji, poza niezbędnymi reformami strukturalnymi. Raffaella Petrini podsumowuje: "Jest to postawa oparta zasadniczo na zasadzie wzajemnej zależności, która należy również do istoty naszej wiary chrześcijańskiej, czyli na świadomości, że w trakcie istnienia wszyscy, bez wyjątku, byliśmy, jesteśmy i będziemy aktywnymi i pasywnymi podmiotami opieki. Dzisiaj kobiety, przyjmując większe role odpowiedzialności w sferze publicznej, w sferze polityczno-gospodarczej, a także w Kościele, uczestniczą w wysiłkach zmierzających do pogodzenia moralnego poczucia troski z moralnym poczuciem sprawiedliwości".

Z myślą o budowaniu tej "przyjaźni społecznej", która skłania nas do "dążenia wyżej niż my sami i nasze partykularne interesy", jak zaleca papież Franciszek ("Fratelli Tutti", 245).

AutorAntonino Piccione

Watykan

Papież dziękuje kobietom za budowanie "bardziej ludzkiego społeczeństwa".

Podziękowanie papieża Franciszka dla kobiet za "ich zaangażowanie w budowanie bardziej ludzkiego społeczeństwa oraz zdolność pojmowania rzeczywistości twórczym okiem i czułym sercem", zaznaczyło dzisiejszą audiencję ogólną, wraz z cierpieniem za "ból zamęczonego narodu ukraińskiego".

Francisco Otamendi-8 marca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

W Międzynarodowym Dniu Kobiet papież Franciszek miał słowa podziękowania i pochwały dla kobiet na zakończenie audiencji ogólnej, która odbyła się na Placu Świętego Piotra. "Specjalne błogosławieństwo dla wszystkich kobiet na placu i brawa dla kobiet, zasługują na to" - powiedział Ojciec Święty. Tematem katechezy był "Sobór Watykański II. Ewangelizacja jako służba", kontynuując cykl o "Pasji ewangelizacji. Gorliwość apostolska człowieka wierzącego".

Od kilku dni Papież odnosi się do kobiet w różnych przemówieniach do mniejszych grup, a także w publikacjach. Uczynił to na przykład w przedmowie do tomu "More Women's Leadership for a Better World: Caring as the Motor of Our Common Home", będącego owocem projektu badawczego promowanego przez. Fundacja Centesimus Annus pro Pontifice, przewodniczący Anna Maria Tarantolaoraz Strategicznego Sojuszu Katolickich Uniwersytetów Badawczych (Sacru), wydawanego przez "Vita e Pensiero".

W tej prefacji Ojciec Święty napisał, że "człowiek nie przynosi harmonii: to ona. To ona przynosi tę harmonię, która uczy nas pieszczot, czułej miłości i która sprawia, że świat jest czymś pięknym" (Homilia w Santa Marta, 9 lutego 2017 r.)". I "bardzo potrzebujemy harmonii, aby walczyć z niesprawiedliwością, ślepą chciwością, która szkodzi ludziom i środowisku, niesprawiedliwą i niedopuszczalną wojną" - powiedział. Wiadomości Watykańskie.

Ponadto Franciszek dodaje, że "kobiety wiedzą, że rodzą z bólem, aby osiągnąć wielką radość: dać życie i otworzyć nowe, rozległe horyzonty". Dlatego kobiety zawsze pragną pokoju. Kobiety wiedzą, jak wyrazić zarówno siłę, jak i czułość, są dobre, kompetentne, przygotowane, wiedzą, jak inspirować nowe pokolenia (nie tylko swoje dzieci). Jedyną słuszną rzeczą jest, aby mogły stosować te umiejętności we wszystkich dziedzinach, nie tylko w rodzinie, i aby otrzymywały takie samo wynagrodzenie jak mężczyźni na podstawie równych ról, zaangażowania i odpowiedzialności. Różnice, które nadal istnieją, są poważną niesprawiedliwością.

W tej linii pokoju papież nawiązał po raz kolejny na audiencji do "bólu zamęczonego Ukraińca", który "tak bardzo cierpi". Wcześniej, na zakończenie wystąpienia polskiej zakonnicy, podziękował narodowi polskiemu za "przyjęcie" ukraińskich uchodźców uciekających przed wojną.

"Powołani do ewangelizacji

W pierwszej części audiencji papież Franciszek skupił swoją katechezę ewangelizacyjną na Ekumenicznym Soborze Watykańskim II, który "przedstawił Kościół jako Lud Boży pielgrzymujący w czasie i ze swej natury misyjny (por. Dekret Ad gentes Co to oznacza?" zapytał.

 "Między pierwszym a ostatnim Soborem istnieje swoisty most w znaku ewangelizacji, most, którego architektem jest Duch Święty. Dzisiaj słuchamy Soboru Watykańskiego II, aby odkryć, że ewangelizacja jest zawsze służbą eklezjalną, nigdy samotną, nigdy wyizolowaną czy indywidualistyczną. Ewangelizacja dokonuje się zawsze w Kościele i bez prozelityzmu, bo to nie jest ewangelizacja - mówił.

Sedno jego przesłania, które później zsyntetyzował sam papież, brzmiało m.in. 

że "pielgrzymujący i misyjny Lud Boży", jak przedstawił Kościół Sobór Watykański II, "ci z nas, którzy należą do tego świętego Ludu - jesteśmy wszystkich ochrzczonych - jesteśmy powołani do ewangelizacji. A to, co przekazujemy, jest tym, co sami z kolei otrzymaliśmy. Ten dynamizm gwarantuje autentyczność orędzia chrześcijańskiego. Ewangelizacja nie jest zadaniem samotnym czy indywidualnym, ale służbą kościelną".

"Chrześcijańskie powołanie każdego ochrzczonego".

"Każdy ochrzczony uczestniczy w misji Chrystusa" - dodał na różne sposoby Ojciec Święty. "To znaczy, że jest posłany, aby głosić Dobrą Nowinę, kochając i służąc innym aż do oddania własnego życia. Oznacza to, że nie możemy pozostać biernymi podmiotami lub zwykłymi widzami; gorliwość apostolska przynagla nas do poszukiwania coraz to nowych sposobów głoszenia i świadczenia o miłości Boga. Przynagla nas także, byśmy za przykładem Chrystusa dawali konkretne odpowiedzi, by pocieszać naszych cierpiących braci i siostry. 

"Każdy z ochrzczonych, niezależnie od pełnionej funkcji w Kościele i stopnia oświecenia jego wiary, jest podmiotem ewangelizacji" (Adhortacja Apostolska Evangelii Gaudium, 120) - powtórzył Papież. "Na mocy przyjętego chrztu i wynikającego z niego włączenia do Kościoła każdy ochrzczony uczestniczy w misji Kościoła, a w nim w misji Chrystusa Króla, Kapłana i Proroka. Ten obowiązek 'jest wyjątkowy i identyczny wszędzie i we wszystkich warunkach, nawet jeśli nie jest realizowany w ten sam sposób w zależności od okoliczności' (AG, 6)". "Jeśli nie jesteś ewangelizatorem, jeśli nie dajesz świadectwa, nie jesteś dobrym chrześcijaninem" - dodał papież, schodząc ze scenariusza.

"Twórcze poszukiwanie nowych dróg".

"To zachęca nas, byśmy nie ulegli sklerozie czy skostnieniu; misyjny zapał wierzącego wyraża się także jako twórcze poszukiwanie nowych sposobów głoszenia i dawania świadectwa, nowych sposobów spotykania zranionego człowieczeństwa, które wziął na siebie Chrystus. Krótko mówiąc, nowe sposoby służenia Ewangelii i ludzkości" - powiedział Ojciec Święty.

"Powrót do podstawowej miłości Ojca i misji Syna i Ducha Świętego nie zamyka nas w przestrzeniach statycznego osobistego spokoju. Przeciwnie, prowadzi nas do uznania bezinteresowności daru pełni życia, do której jesteśmy powołani, daru, za który chwalimy i dziękujemy Bogu. Jest on do ofiarowania nie tylko dla nas samych.

Papież Rzymski zakończył: "Prośmy Pana o tę łaskę, abyśmy poważnie potraktowali to chrześcijańskie powołanie i abyśmy dziękowali Panu za ten skarb, który nam dał, i starali się przekazywać go innym".

AutorFrancisco Otamendi

Ekologia integralna

Ekologia i feminizm

Społeczeństwu o wiele lepiej służyłoby zatrudnianie geniuszy płci żeńskiej w zadaniach o większym znaczeniu społecznym niż bycie piłkarzem czy strażakiem. Opieka nad środowiskiem byłaby jednym z nich, ponieważ kobiety są bardziej zaangażowane w ochronę przyrody.

Emilio Chuvieco-8 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Kilka miesięcy temu mój dobry przyjaciel, który od młodości jest zaangażowany w sprawy środowiska, powiedział mi o swojej frustracji z powodu ideologicznego dryfu niektórych obecnych ruchów ekologicznych, które mieszają troskę o środowisko z innymi kwestiami społecznymi, jego zdaniem mającymi niewielki lub żaden związek z ochroną przyrody.

Właśnie jednym z zagadnień, które zdaniem mojego przyjaciela najdobitniej wpłynęło na ten dryf od ekologizmu, był tzw. ekofeminizm. Termin ten zawdzięczamy francuskiej feministce, Francoise D'Eubonne, która ukuła go w połowie lat 70. ubiegłego wieku, aby opisać paralelizm między marginalizacją kobiet i przyrody, na które wpływ miało - zdaniem francuskiej myślicielki - patriarchalne i hierarchiczne społeczeństwo, łącząc pewne cechy kobiecości (takie jak otwartość na życie czy troska) z cechami przyrody. Wyzwolenie kobiet i wyzwolenie środowiska byłyby więc częścią tej samej walki.

Ekofeminizm zaczął się umacniać w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, różnicując się na różne gałęzie: jedne bardziej społeczne, charakteryzujące się windykacją i konfrontacją przeciwstawnych biegunów, inne bardziej kulturowe (lub spirytualistyczne), w których preferowano powrót do pogańskich tradycji kultu płodności i związanych z nią mitologii religijnych. W tych tendencjach zachodniego ekofeminizmu wyróżniają się pewne postaci, takie jak Petra Kelly, założycielka niemieckiej Partii Zielonych, czy filozofki Karen Warren, Carolyn Merchant lub Val Plumwood.

Z drugiej strony południowy ekofeminizm kładzie większy nacisk na wpływ degradacji środowiska na kobiety w społeczeństwach rozwijających się (poszukiwanie wody, żywności, zdrowia), podkreśla figurę matki i etykę opieki, zwracając jednocześnie uwagę na rolę kobiet w zachowaniu tradycyjnych form rolnictwa i zarządzaniu miastami.

Postaci Kenijki Wangari Maathai, laureatki Pokojowej Nagrody Nobla, czy Hinduski Vandany Shivy, jednej z propagatorek agroekologii i permakultury, są wyraźnymi wyrazicielkami tego nurtu.

Poza opiniami mojej przyjaciółki na temat tego, czy należy mieszać zaangażowanie w ochronę środowiska z innymi kwestiami społecznymi, uważam, że istnieje związek, być może głębszy, między ekologią a feminizmem, czy raczej między ekologią a kobiecością.

Z jednej strony ekologia podkreśla znaczenie różnorodności i współpracy między komplementarnymi podmiotami. Jest nie tyle przyjacielem konfrontacji, co współpracy. Z tego punktu widzenia zainteresowanie niektórych odłamów feminizmu tym, by kobiety były w permanentnej opozycji do mężczyzn lub, co gorsza, by ostatecznie dążyły do robienia tych samych rzeczy, które robią mężczyźni, nie ma większego sensu.

Oczywiście nie chodzi mi tu o wyrównywanie szans czy awans zawodowy i edukacyjny kobiet, z czym nie mógłbym się bardziej zgodzić. Chodzi mi o pewną obsesję niektórych feminizmów, by uznawać męskie wartości, które w niektórych przypadkach są raczej antywartościami, za coś godnego naśladowania. Uderza mnie liczba seriali i filmów, w których kobieca bohaterka poświęca się temu, by zadać tyle samo lub więcej ciosów niż jej męscy koledzy, tak jakby to czyniło ją bardziej godną pochwały.

Jak powiedziała mi kilka lat temu pewna studentka, czy nie byłoby rozsądniej, gdyby feminizm domagał się, by mężczyźni robili te same rzeczy, co kobiety? Być może, moim zdaniem, byłoby nawet lepiej, aby mężczyźni mieli te same szlachetne wartości, które mają kobiety, aby uczyli się od nich przyjmowania, dzielenia się i troski.

Innymi słowy, wydaje mi się, że społeczeństwu znacznie lepiej służyłoby zatrudnianie kobiet-geniuszy do zadań o większym znaczeniu społecznym niż bycie piłkarzem czy strażakiem, w tym do wielu czynności, które tradycyjnie były wykonywane przez kobiety i które są niezbędne, aby społeczeństwo było bardziej ludzkie, jak np. opieka nad innymi.

Ponadto wkład kobiet w zadania zajmowane wcześniej tylko przez mężczyzn powinien również przyczynić się do humanizacji tych zadań, zapewniając inną wizję, bliższą kobiecemu postrzeganiu rzeczy.

Z pewnością troska o środowisko naturalne byłaby jedną z nich, ponieważ kobiety - czy to z powodu instynktu materialnego, większej wrażliwości, czy też większej zdolności do kontemplacji - nie mam wątpliwości, że są bardziej zainteresowane i bardziej zaangażowane w ochronę przyrody niż mężczyźni. Wszystko to jest, oczywiście, stwierdzeniem ogólnym.

Płeć ma ogromny wpływ na zwyczaje i postrzeganie ludzi, nie mniejszy niż inny chromosom, ale nie determinuje ich charakteru, więc wszyscy możemy uczyć się z tego, co najlepszego wnoszą do nas inni, mężczyźni i kobiety, korzystając z kulturowej bioróżnorodności, która wzbogaca nas wszystkich.

AutorEmilio Chuvieco

Profesor geografii na Uniwersytecie w Alcalá.

Kultura

Wisława Szymborska. Poetka "Nie wiem

Uważana jest za jeden z najbardziej intensywnych i przejrzystych głosów we współczesnej poezji światowej. Mając na koncie dwanaście zbiorów wierszy, wyróżnia się technicznym mistrzostwem, ostrością, dowcipem, ironią i liryczną bliskością, oświetlając swoją poezją rzeczywistość, zwłaszcza codzienną.

Carmelo Guillén-8 marca 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Ustalając klucze do poezji Wisławy Szymborskiej, trzeba nieuchronnie zwrócić się do jej dyskursu recepcyjnego Nagroda Nobla w dziedzinie literaturyw którym w prosty, bezpośredni sposób wyraża to, co napędza ją do pisania, przy czym inspiracja jest wynikiem tego, co określa jako Nie wiem.. W ten sposób pisze: "Jest, była i będzie pewna grupa ludzi, których dotyka inspiracja. Są to ci wszyscy, którzy świadomie wybierają swoją pracę i wykonują ją z miłością i wyobraźnią. Znajduje się takich lekarzy, i pedagogów, i ogrodników, i innych w stu innych zawodach. Ich praca może być niekończącą się przygodą, jeśli tylko potrafią dostrzegać nowe wyzwania. Mimo trudności i niepowodzeń ich ciekawość nie stygnie. Z każdej rozwiązanej wątpliwości wylatuje rój nowych pytań. Inspiracja, czymkolwiek jest, rodzi się z ciągłego "nie wiem".". 

Owoc inspiracji

Z tego Nie wiem. Twórczość poetycka Wisławy Szymborskiej generuje cały proces twórczy polegający na pogłębianiu i poszukiwaniu tego, co istotne w codzienności, pojmując lirykę jako ciągłe odkrywanie, które przebiega od konkretu do ogółu, od tego, co partykularne, do tego, co uniwersalne, od tego, co nieznaczne, do tego, co przekracza wiedzę; Proces twórczy, który z kolei jest sposobem oceny rzeczywistości, w której to, co drobne, zawiera w sobie to, co wielkie, to, co daremne, to, co transcendentne, to, co warunkowe, to, co wieczne; proces twórczy, ponadto naładowany pytaniami w obliczu zdumienia tym, co dzieje się każdego dnia, i który prowadzi autorkę do niekończących się niepewności i uświadamia jej, że istnienie jest nieuchwytne, nieuchwytne, zbyt subtelne.  

Nie mogę zapomnieć o tak znakomitych specyficznych jego tekstach jak ".Na cześć mojej siostry"., "Chmury, "Może być bez tytułu"., "Koniec i początek". o "Pożegnanie z krajobrazemtytuły, które pozostają w pamięci każdego szanującego się czytelnika i które zasługują na przywilej przejścia do historii współczesnej liryki ze względu na zdolność do ujawniania rzeczy lub wydarzeń, do których się odnoszą, wszystkie są autentycznymi świadectwami jego potężnego i niepowtarzalnego głosu. 

Prezentacja refleksyjna

Każdy z wierszy Szymborskiej, skupiony zazwyczaj na refleksyjnym ukazaniu scen ze zwykłego życia w jego komicznych i dramatycznych aspektach, budzi w czytelniku pewną ciekawość, która każe mu trwać w lekturze jej wierszy jak w nieustannym i niezwykłym objawieniu. Jako próbkę wybieram losowo jeden ze wspomnianych utworów, "Koniec i początek", w którym poetka z dyskretnym dystansem, mądrą ironią i inteligentną naiwnością pokazuje, co może się dziać na polu bitwy po zakończeniu wojny. 

Faktem jest, że sprawia wrażenie, iż to, co opisuje, nie wydaje się być bolesnym czy tragicznym skutkiem wydarzenia wojennego, jak byłoby to właściwe, ale dniem po uroczystym świętowaniu, w którym wygodnie jest posprzątać rzekomo zmienioną przestrzeń. W ten sposób stwierdza: "Po każdej wojnie / ktoś musi posprzątać / Sami nie uporządkują / mówię / Ktoś musi wyrzucić gruz / do rynsztoka / żeby wagony pełne trupów / mogły przejechać."To właśnie ten punkt widzenia, pozornie zimny i beznamiętny, powszechnie wyróżnia się w jego poetyckiej twórczości. 

Innym przykładem tego samego rodzaju jest wiersz "Chmuryw którym uświadamia sobie, że jego funkcja w mówieniu o tych masach wodnych oparów musi być dostosowana do momentu, w którym są one obecne na niebie, w przeciwnym razie nie mógłby ich poetycko sfotografować w ich chwilowym stanie, ponieważ są one przemijające, ulotne, efemeryczne. Stwierdza więc: "Z opisem chmur / powinienem się spieszyć, / w tysięcznej części sekundy / przestają być tymi, a zaczynają być innymi / Charakterystyczne jest dla nich / nigdy się nie powtarzać / w kształtach, niuansach, postawach i porządku.". Podsumowuje: "Niech ludzie istnieją, jeśli chcą, / A potem umierają jeden po drugim, / Niewiele to znaczy dla chmur [...] / Nad całym Twoim życiem / I moim też, wciąż niepełnym, / Paradują pompatycznie, jak paradowali / Nie mają obowiązku umierać z nami, / Nie trzeba ich widzieć, by przejść dalej.". 

Lista odniesień mogłaby być bardzo długa, ale sądzę, że dzięki tym już wymienionym czytelnik może się zorientować, że poezja Szymborskiej, pozbawiona formalnej błyskotliwości, niekiedy konwersacyjna, z pozoru prozaiczna, ale pełna odkryć i iluminacji, ma ogromną siłę emocjonalną, zawsze skłonna do odsłaniania, jak już mówiłem, rzeczywistości, do której nieustannie pragnie uzyskać dostęp. 

Od niej pochodzi zdanie: "To właśnie rzeczy, których nie wiesz, sprawiają, że życie jest fascynujące."Pomysł na nowy twist na Nie wiem. na co zwróciłem uwagę na początku i co leży u podstaw jego godnej podziwu twórczości lirycznej. Jest to również zwrot, który pozwala mu opierać swoje wiersze na grzbiecie niewiedzy, zakłopotania, zdziwienia, tak jakby w niewiedzy paradoksalnie siedziała sama mądrość. W wierszu "Es una gran suerte" wyraża to zwięźle w swoim specyficznym stylu: "To wielkie szczęście / nie wiedzieć w ogóle / w jakim świecie się żyje.".

Przeszłość i przyszłość

I właśnie w stawanie się istnienia wszczepiają się ostatecznie jego wiersze, stawanie, w którym wszystko ma swoją nieuchronną przeszłość - jak to wyraża w utworze "Puede ser sin título" (Może być bez tytułu): "Najbardziej ulotna chwila ma też swoją przeszłość, / swój piątek przed sobotą, / swój maj przed czerwcem."bez możliwości odwrotu. Ale nie tylko jej nieuchronna przeszłość, ale także enigmatyczna i zaskakująca przyszłość. A faktem jest, że w każdym początku jest ciągłość do innej, wcześniej istniejącej rzeczywistości. Powtarza się ona na wiele sposobów. Jako przykład przywołuję tu "Despedida de un paisaje" (Pożegnanie z pejzażem): "Nie robię wyrzutów wiośnie / że znów przychodzi, / nie narzekam, że spełnia / jak co roku / swoje obowiązki. / [...] Nie żądam zmiany / od fal na brzegu, / lekkich lub leniwych, / ale nigdy posłusznych. / Nie żądam nic / od wód przy lesie [...] / Jednego nie zgadzam się / na powrót w tamto miejsce. / Wyrzekam się przywileju / obecności. / Przeżyłem cię dostatecznie długo / i tylko dostatecznie długo / by pamiętać z daleka". Rozważania, które polska poetka czyni z jasną świadomością, że - jak wyraża w formie aforyzmu w "Zobacz z ziarnkiem piasku: "Czas pędził jak posłaniec z pilną wiadomością.".

Czas i życie

Czas i życie, dwa filary, na których opiera się liryczna twórczość Wisławy Szymborskiej, a które zakorzenione są w refleksyjnym i kontemplacyjnym charakterze, z jakim ta kobieta przygląda się egzystencji, swojej i otaczających ją ludzi, zatrzymując się na wielu głęboko ludzkich okolicznościach, pozornie nieistotnych, ale zawsze pojmowanych jako czysta cudowność: "...".Cud pospolity / polega na tym, że dzieje się wiele cudów pospolitych / Cud pospolity: / w ciszy nocy szczekają / niewidzialne psy / Cud, jeden z wielu: / lekka i mała chmurka / jest w stanie ukryć duży i ciężki księżyc / [...] Cud po prostu przez rozglądanie się: wszechobecny świat". Cuda, krótko mówiąc, będące owocem tej niezwykłej zdolności do odkrywania bogactwa niuansów, jakie niesie życie, gdy tylko wyruszy się w drogę od początku. Nie wiem.jak gdyby podejmował "niekończąca się przygoda"Wyzwanie" jest pełne wyzwań.

Watykan

Flaminia Giovanelli: Bardziej niż "kwestią kobiet", musimy zająć się "relacją między kobietami i mężczyznami". 

Wywiad z Flaminią Giovanelli, pierwszą świecką kobietą zajmującą odpowiedzialne stanowisko w Watykanie.

Marta Isabel González Álvarez-8 marca 2023 r.-Czas czytania: 9 minuty

"(...) Nadszedł czas (...) aby kobiety zdobyły wpływy w świecie,
 ciężar, moc, której nigdy wcześniej nie osiągnięto.
(...)
Kobiety z całego wszechświata, chrześcijanki lub niewierzące,
któremu powierzono twoje życie w tym poważnym momencie historii,
to od ciebie zależy, czy uratujesz pokój na świecie".

Paweł VI. Przesłanie do kobiet

Choć może się tak wydawać, to co właśnie przeczytaliście nie jest fragmentem manifestu feministycznego, ale częścią przesłania skierowanego przez papieża św. Pawła VI "Do kobiet 8 grudnia 1965 roku na zakończenie Soboru Watykańskiego II. I jest to jedno z ulubionych przesłań Flaminii Giovanelli, naszej dzisiejszej bohaterki. Dla niej te krótkie wersy przyniosły wielką nowość, jaką jest uwzględnienie samotnych, niereligijnych i niekonsekrowanych kobiet naszego świata, do którego ona sama należy.

Zaangażowana w Kościół od najmłodszych lat, Flaminia urodziła się w Rzymie 24 maja 1948 r. i była pierwszą świecką kobietą, która zajmowała odpowiedzialne stanowisko w Kościele, kiedy Benedykt XVI mianował ją w 2010 r. podsekretarzem Papieskiej Rady ds. Sprawiedliwości i Pokoju, którą to funkcję pełniła później w obecnej Dykasterii ds. Służby Integralnego Rozwoju Człowieka.

Biegle posługuje się językiem hiszpańskim, francuskim i angielskim, mówi w swoim ojczystym języku włoskim i zna nieco język portugalski. Jest absolwentką nauk politycznych i posiada dyplom z bibliotekoznawstwa. Papieski Uniwersytet Gregoriański a jako nastolatka brała udział w pracach katolickich think tanków. Mówi jednak, że to przykład rodziców, którzy w naturalny sposób wcielali w życie najbardziej fundamentalne zasady nauki społecznej Kościoła, naznaczył ją.

Flaminia jest elegancka, dyskretna i rozważna, szczególnie gościnna i wesoła, inteligentna i życzliwa. Drobna i szczupła, potrafi komentować najnowsze wiadomości z agendy międzynarodowej, gotując jednocześnie pyszne "karczochy a la romana" według przepisu swojej matki. Ma słabość do kotów, zwłaszcza do swojego srebrnoszarego kota "Cesare", tego samego koloru co jej włosy, które wraz z wyrazem twarzy są jedyną rzeczą, która daje pojęcie o jej oficjalnym wieku. Bo o prawdziwym wieku Flaminii mówi błysk w jej oczach, jej zaraźliwy śmiech, jej czyste poczucie humoru, jej energia tak przepełniona, że nadal porusza się po "Wiecznym Mieście" na swoim białym rowerze z koszykiem i jej obecność w tysiącu i jednym zajęciach, które utrzymują ją na bieżąco, badając, pisząc i dając swoje świadectwo wszędzie tam, gdzie jest to wymagane, ale przede wszystkim pomagając ze wszystkich sił rozwijać dziewczęta, młode kobiety i kobiety z Mozambiku poprzez edukację i szkolenie zawodowe.

Jaka była młoda Flaminia, która przybyła do Watykanu prawie 50 lat temu?

-Do Watykanu wstąpiłem w 1974 roku w wieku 26 lat. Należałem do rodziny o międzynarodowym pochodzeniu. Studiowałem w Brukseli i mówiłem po francusku, angielsku i hiszpańsku, ponieważ mam rodzinę w Kolumbii i spędziłem tam trochę czasu. Miałem szczęście żyć w społeczeństwie chrześcijańskim. Moi rodzice byli wierzący, chodzili na msze i nie należeli do żadnej konkretnej grupy katolickiej. Rodzina jest bardzo ważna. W moim domu normą była pomoc osobom nieuprzywilejowanym. Moja mama była wolontariuszką Vincenta, a w Brukseli uczestniczyliśmy też w stowarzyszeniu pomagającym rodzinom włoskich górników. To zaangażowanie społeczne w mojej rodzinie było normą.

Że młoda Flaminia miała tego "religijnego ducha", o którym Papież Benedykt XVI. Miałam wiele wad, tak jak teraz (śmiech), ale też wartości, takie jak poczucie obowiązku i odpowiedzialności wobec zobowiązań. Byłam pogodną i dobrą dziewczyną. Jestem drugą z dwójki rodzeństwa. Moi rodzice pobrali się 14 kwietnia 1940 roku, a ojciec zaciągnął się do wojska 2 czerwca, gdy Włochy przystąpiły do II wojny światowej. Wyjechał i wrócił po sześciu latach, w tym będąc więźniem w Indiach. Byłem bardzo zżyty z rodzicami, zwłaszcza z ojcem, który był bardzo konkretny, pogodny, kulturalny i miał niezwykłe poczucie humoru. Był międzynarodowym urzędnikiem państwowym w Ministerstwie Przemysłu i Handlu. Był to początek EWWiS (Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali) i został zaproszony do pracy w Brukseli i dużo podróżował między Luksemburgiem, Paryżem i Genewą. Zmarł bardzo młodo, gdy miałem 19 lat, więc nie widział mnie w Watykanie. Moja matka tak, nic nie mówiła, ale bardzo lubiła ceremonie u św. Piotra.

Ale nigdy nie szukałem pracy w Kościele, to mi ją zaproponowano. Skończyłem studia i uczyłem języka francuskiego w kilku szkołach, byłem też częścią grupy młodych przyjaciół, rozmawialiśmy o religii, a naszym asystentem był monsignor Lanza di Montezemolo, w tamtym czasie sekretarz Papieskiej Rady Sprawiedliwości i Pokoju, który potrzebował dokumentalisty. I tak zacząłem w bibliotece.

I wiele lat później zostałem mianowany podsekretarzem, ale wiecie co? Zaskoczyła mnie niespodzianka związana z moją nominacją, bo okoliczności były naturalne, nawet jeśli nie były normalne. Byłem jedynym, który tyle lat pracował w tym urzędzie i nastąpiła zmiana prezydenta i sekretarza, więc normalne było, że w tym czasie wzięto kogoś z kurii. Nie wiecie, ile wiadomości otrzymałem! Mam je zapisane. Więc w ten sposób odebrałem, że było coś niezwykłego, coś dziwnego. To znaczy widać było, że wola była, ale nie było to łatwe, a łatwiej było przyjąć osobę, która była już w środku i już stara, jak ja, która w tym czasie miała już ponad 60 lat?

Podczas mojej wieloletniej posługi w Justice and Peace, przed i po pracy w Dykasterii ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Człowieka, wprowadziłem w życie coś, co moim zdaniem jest bardzo kobiece, a mianowicie umiejętność przyjmowania ludzi, przyjmowania ich z prawdziwym uczuciem i sprawiania, by czuli się komfortowo.

Przywództwo kobiet w Kościele

Czy uważasz, że kwestia kobiet w Kościele przestanie być interesująca, gdy na stanowiskach kierowniczych pojawi się więcej kobiet, zwłaszcza świeckich?

-Nigdy nie byłem jednym z tych, którzy zmuszają się do czegoś. Ale lubię patrzeć wstecz, kontemplować i lepiej rozumieć. Kiedy byłam młoda, myślałam, że moje życie będzie takie jak mojej matki czy kobiet z tamtych czasów. Ale tak nie było. A potem patrząc wstecz rzeczywiście zrozumiałam, że był jakiś plan od Boga, że było inaczej. I tak jest ze wszystkim: myślę, że trzeba iść do przodu, a potem spojrzeć wstecz, aby zobaczyć, co się stało i jak potoczyły się sprawy w Kościele dla kobiet. Po tylu latach służby w Kościele mogę powiedzieć, że widziałam wiele zmian i że coraz więcej rzeczy będzie się zmieniać w ramach, które stają się coraz wyraźniejsze.

Ale czy nie zdarza się trochę w Kościele, podobnie jak w społeczeństwie, że kobiety zostają "podsekretarzami" lub "wiceprezesami", ale prawie nigdy nie zostają dyrektorami?

-W Watykanie my, kobiety, stałyśmy się już dyrektorami! Jeśli chodzi o stronę administracyjną, siostra franciszkanka Raffaela Petrini (15/1/1969) został powołany w 2021 r. na stanowisko sekretarza generalnego GovernatoratoNajwyższe odpowiedzialne stanowisko dane kobiecie w Watykanie. A jest to bardzo duży organ, liczący ponad 2 tys. osób, głównie mężczyzn i świeckich, i bardzo dobrze nim zarządza. A w dykasterii ds. posługi integralnego rozwoju człowieka sekretarzem jest siostra Alessandra Smerilli (14/11/1974).

"W Kościele są dwa rodzaje kobiet: kobiety instytucjonalne i kobiety, które stawiają wymagania. Ja uważam się bardziej za reformatorkę i kogoś, kto ufa biegowi historii".

A dlaczego więcej jest mianowanych kobiet zakonnych niż świeckich?

-Często, gdy takie prace są oferowane, ludzie ich nie biorą. A jeśli muszą przyjechać z zagranicy, sprawy się komplikują. Może dlatego w kurii jest tak wielu Włochów. Nawet teraz, gdy pensja jest lepsza niż wtedy, gdy zaczynałem pracę, rzeczywistość jest taka, że to, czego się od nich wymaga, to dużo, dużo poświęcenia, pytają o języki, teologię...

Ale ma to też związek ze studiami. W moich czasach bardzo trudno było studiować teologię. Teraz jest więcej kobiet teologów, ale cóż, myślę, że to musi potrwać, bo niektóre z tych, które dziś studiują teologię, są "trochę niebezpieczne", to te, które chcą bardziej radykalnych zmian, bardziej mściwych. I oczywiście nie jest to akceptowane przez Watykan i przez wielu mężczyzn. Trzeba będzie trochę czasu, aby te zmiany nastąpiły.

Co jest w tym, co te kobiety twierdzą, że jest to uczciwe twierdzenie, a co wykracza poza to, co można rozsądnie twierdzić?

-Nie śmiem ich oceniać, chyba nie jestem aż tak mściwa, nawet jeśli przyznaję, że czasem dziękuję tym, którzy są mściwi. Nie oceniam, co jest sprawiedliwe, a co nie. Natomiast jasne jest to, że żyjemy w instytucji i praca w instytucji z tym duchem jest trochę trudna. Wydaje się, że w Kościele są dwa typy kobiet, te instytucjonalne i te mściwe. Ja uważam się raczej za reformatorkę i kogoś, kto ufa w marsz historii i w to, że pewne napięcia będą się regulować wraz z upływem czasu.

"Ludzie są oburzeni tym, co dzieje się w Iranie, czy w Afganistanie, ale nie są wystarczająco oburzeni, nie są wystarczająco oburzeni.

Flaminia Giovanelli

Ostatni papieże i "kwestia kobiet".

Flaminia, poznałaś i pracowałaś z kilkoma ostatnimi papieżami, od Pawła VI do Franciszka. Opowiedz nam o każdym z nich i podkreśl najbardziej znaczący wkład, jaki każdy z nich wniósł w sprawy kobiet.

-Uważam, że bardziej niż "kwestią kobiet" powinniśmy dziś zajmować się kwestią "relacji między kobietami i mężczyznami", ponieważ rozwiązania nie znajdziemy zajmując się tylko kwestią kobiet, a jest to sprawa pilna, ponieważ wśród młodych ludzi i przy tak dużej ilości technologii istnieje ryzyko, że podstawowa relacja między mężczyznami i kobietami zostanie zapomniana. I tutaj Kościół ma wiele do zaoferowania, z przykładami doskonałej współpracy, jak np. między św. Franciszkiem a św. Klarą. W średniowieczu istniało wiele klasztorów, w których kobiety i mężczyźni przebywali razem, a najczęściej opatką była kobieta. Coś podobnego dzieje się dzisiaj z misjonarzami, mężczyźni i kobiety pracują razem.

Co do papieży, i choć nie pracowałem z Jan XXIII powiem ci o nim tylko tyle, że jego encyklika Pacem in terris ma zasadnicze znaczenie z punktu widzenia praw człowieka oraz wizji sprawiedliwości i pokoju. Ale oprócz tego za "czwarty znak czasu" uznał pojawienie się kobiet na scenie publicznej, czyli coś, co dzieje się wtedy, gdy kobiety zaczynają studiować jako rzecz oczywista, a nie wyjątkowo.

Ze strony Paweł VIPodkreślam, że był wielkim intelektualistą. Papież Soboru Watykańskiego II i ten z Populorum proressioByło to istotne dla Papieskiej Rady ds. Sprawiedliwości i Pokoju, ale oznaczało również, że Kościół zaczął być "na czasie", ponieważ wszystko, o czym traktuje ta encyklika, jest 100% aktualne. Rozpoczął Orędzia na Światowy Dzień Pokoju, które były przedstawiane pod koniec roku i które wyrażały pragnienie postawienia na stole zasadniczych tematów, nad którymi będzie się pracować w następnym roku. Znałem go jako starszego człowieka i chociaż nie był zbytnio obdarzony tłumami na krótkich dystansach, był czuły, bardzo ciepły. Napisał swoje przesłanie "Do kobiet gdzie mówi o niezamężnych kobietach świeckich, czyli o moim przypadku. istotne, bo czasem wydaje się, że poczęta jest tylko kobieta lub zakonnica albo żona.

Jan Paweł I To on zaczął mówić w "pierwszej osobie", porzucając wielką liczbę mnogą, i to zrobiło wielką różnicę.

Juan Palo II był witalnością, życiem, entuzjazmem, z wybuchową wiarą. Pokolenia młodych ludzi były przyciągane jego charyzmą. Dużo z nim pracowaliśmy nad tak ważnymi encyklikami społecznymi jak: Solicitudo res socialis o Centesimus annus i z nim powstało Kompendium Nauki Społecznej Kościoła. W kwestii kobiet podkreśla oczywiście swoje Mulieris dignitatemi to on porusza "kwestię kobiet"; a także jego list do Gertrudy Mongelli, sekretarza generalnego Czwartej Międzynarodowej Konferencji Narodów Zjednoczonych na temat Kobiet w Pekinie.

Benedykt XVI był papieżem Caritas in veritateDużo pracowaliśmy w naszej Papieskiej Radzie, a potem w Dykasterii ds. Służby Integralnego Rozwoju Człowieka. W kurii bardzo go kochaliśmy, znał nas i uznawał pracę, którą wykonywaliśmy, był bardzo czuły.

Papież FranciszekNajwięcej nominacji kobiet pojawiło się w UE. W interesującym wywiad, którego udzielił magazynowi "America" mówi o kobietach i Kościele jako o czymś, co wymaga dalszego rozwoju, ale skupiając się na trzech posługach:. petrinoŚwięcenia, święcenia i posługa administracyjna. Ale mocno podkreślając, że Kościół jest kobietą i że to "zasada maryjna" inspiruje wszystko.

Flaminia z papieżem Franciszkiem

Debata na temat płci

Czy uważasz, że my w Kościele jesteśmy wystarczająco wyszkoleni, aby rozróżniać między równością płci, ideologią płci i tożsamością seksualną?

-Prawa człowieka rodzą się z chrześcijaństwa, ponieważ to w Ewangelii i u Jezusa kobiety i wszyscy ludzie są traktowani jak dzieci tego samego ojca, z tą samą godnością. Ludzie są zszokowani tym, co dzieje się w Iranie czy w Afganistanie, ale nie są wystarczająco zszokowani, nie są wystarczająco oburzeni. To jest pilne.

Bardzo niepokojące jest to, że nie wszystkie religie przestrzegają praw człowieka.

W kwestii gender to właśnie chrześcijanie pracujący w organizacjach międzynarodowych muszą się z nią najbardziej zmierzyć. Kiedy Stolica Apostolska zabiera głos w tych sprawach, wyjaśnia to w bardzo długi i skomplikowany sposób. Faktem jest, że kiedyś mówiono o seksie, ale w pewnym momencie mówi się o "gender" i brzmi to jak żart, ale jedynym, który mówi dziś o seksie jest Kościół. Rozwiązaniem jest używanie słowa gender i precyzowanie za każdym razem, gdy odnosimy się do różnicy między dwiema płciami i mówienie, że pracujemy na rzecz równości między mężczyznami i kobietami, a nie mówienie o równości płci. Ani my, ani nasze agencje pomocowe nigdy nie będą nikogo dyskryminować z tych powodów. A zasadniczą kwestią jest to, że w krajach rozwijających się wszystko kręci się wokół kobiet i dlatego edukacja kobiet jest głównym elementem rozwoju. Życie społeczne, handel i oczywiście rodzina są w rękach kobiet i tym właśnie powinien zajmować się Kościół, kształceniem kobiet i ich ochroną.

Jestem bardzo zaangażowana w organizację, która pomaga w Mozambiku i pewnego dnia otrzymałam wiadomość od dziewczyny, która do końca szkoły średniej była podopieczną naszego Centrum O Viveiro i która odniosła sukces. Powiedziała: "Jestem kobietą z wykształceniem pielęgniarskim, mam córkę i mam męża, jest dobrym mężem i szanujemy się nawzajem" i bardzo mi się to spodobało. Myślę, że to jest przyszłość, aby mieć coraz więcej pełnych szacunku relacji małżeńskich i aby kobiety nie musiały wszystkiego dźwigać same. To jest droga do przodu.

"To zabrzmi jak żart, ale jedynym, który w dzisiejszych czasach mówi o seksie, jest Kościół".

Flaminia Giovanelli
AutorMarta Isabel González Álvarez

Doktor nauk humanistycznych w zakresie dziennikarstwa, ekspert ds. komunikacji instytucjonalnej i komunikacji na rzecz Solidarności. W Brukseli koordynowała komunikację międzynarodowej sieci CIDSE, a w Rzymie komunikację Dykasterii ds. Służby Integralnego Rozwoju Człowieka, z którą nadal współpracuje. Obecnie wnosi swoje doświadczenie do działu społeczno-politycznych kampanii rzeczniczych i sieci Manos Unidas oraz koordynuje komunikację sieci Enlázate por la Justicia. Twitter: @migasocial

Świat

Laureatka Harambee Award Florence Oloo: "Empowering women is empowering the community".

Florence Jacqueline Achieng Oloo jest laureatką nagrody Harambee 2023 African Women's Empowerment and Equality Award. Oprócz tego, że jest profesorem nauk chemicznych i członkiem-założycielem Komitetu Etyki w Strathmore, przewodzi programowi wzmacniania pozycji kobiet w Kenii, "Women Empowerment Program, Jakana - Kenyawegi".

Paloma López Campos-7 marca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Międzynarodowy projekt Harambee nagrodził Nagroda Harambee 2023 na rzecz promocji i równości kobiet afrykańskich Florence Oloo. Dr Oloo jest doktorem nauk chemicznych Uniwersytetu Rolniczego i Technologicznego Jomo Kenyatta w Kenii; absolwentką filozofii i nauk pedagogicznych Uniwersytetu w Rzymie; wykładowcą na tej uczelni; Jest założycielką komisji etycznej, która nadzoruje badania związane z ludźmi, aby zapobiec nadużyciom w badaniach klinicznych na ludziach; jest dyrektorem Centrum Badań w Naukach Terapeutycznych; jest również siłą napędową programu Women Empowerment Program, Jakana - Kenyawegi, programu, za który otrzymała Harambee Award.

Program pomocy kobietom w Kenii

Centrum Jakana Dr. Oloo kieruje swoją działalność do zagrożonych kobiet i dziewcząt w hrabstwie Kisumu (Kisumu County).Kenia). Stanowią one ponad 50 % populacji i dorastają w sytuacji ubóstwa, przy stałym zagrożeniu ciążami nastolatek, małżeństwami dzieci, chorobami przenoszonymi drogą płciową i przemocą.

W rejonie Jakana w pobliżu Kisumu bardzo często zdarza się, że ojcowie sprzedają swoje córki, gdy są jeszcze dziećmi, starszym mężczyznom. W zamian ojcowie otrzymują posag, który często jest wykorzystywany do opłacenia edukacji chłopców, podczas gdy dziewczynki wchodzą w relację całkowitej zależności od swoich mężów.

Aby zwalczyć tę krzywdzącą sytuację, Centrum Jakana wymodelowało trzymiesięczny program, w którym kobiety uczą się finansów, zarządzania biznesem i przywództwa. W ten sposób otrzymują możliwość rozpoczęcia własnych projektów w celu uzyskania niezależności.

Pierwszy program został już zakończony i wzięło w nim udział 30 kobiet. Nagroda Harambee jest ważnym wsparciem dla dalszego rozwoju Centrum Jakana, tak aby wizja Florence Oloo stała się rzeczywistością. Wzmocnienie pozycji kobiet to wzmocnienie pozycji całej społeczności, a tym samym całego kraju" - mówi.

Przyznawana corocznie nagroda ma na celu wyróżnienie osób, instytucji lub grup, które prowadzą działalność humanitarną, kulturalną lub edukacyjną na rzecz afrykańskich kobiet. Nagroda ma wartość 10 000 euro i jest sponsorowana przez markę René Furterer z Pierre Fabre Laboratories. W jej ramach prowadzona jest również kampania mająca na celu uwidocznienie i promocję działalności laureata nagrody.

Watykan

Papież Franciszek odnawia Radę Kardynałów

Pięciu nowych kardynałów dołącza do Rady, utworzonej przez papieża Franciszka kilka miesięcy po jego przybyciu na Stolicę Apostolską, która ma doradzać papieżowi w sprawach zarządzania Kościołem.

Maria José Atienza-7 marca 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Stolica Apostolska podała do publicznej wiadomości nazwiska dziewięciu kardynałów, którzy utworzą Radę Kardynałów papieża Franciszka. Pierwsze spotkanie tej odnowionej rady odbędzie się 24 kwietnia w domu Santa Marta.

Papież Franciszek wkrótce po swoim przybyciu na Stolicę Piotrową w 2013 roku utworzył Radę Kardynałów, która ma mu doradzać w sprawach zarządzania Kościołem. Początkowo w skład tej rady wchodziło 9 kardynałów, później było ich 8, a obecnie po odnowieniu członków i wejściu nowych kardynałów jest ich 6.

Głównym celem grupy jest doradzanie papieżowi w sprawach rządowych, zarówno we wspólnym charakterze doradczym, jak i osobistym, oraz przedstawianie własnych sugestii, choć ostateczna decyzja należy do papieża.

Hiszpańscy kardynałowie dołączają do tego ciała roboczego Fernando Vérgez Alzaga, L.C., przewodniczący Papieskiej Komisji ds. Państwa Watykańskiego i przewodniczący Gubernatoratu Państwa Watykańskiego; oraz Juan José Omella OmellaArcybiskup Barcelony (Hiszpania) i Przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii. Ponadto dołączą do nich kardynał Gérald C. Lacroix, arcybiskup Québecu (Kanada), kardynał arcybiskup Luksemburga Jean-Claude Hollerich, S.I., oraz arcybiskup metropolita San Salvador de Bahia (Brazylia), kardynał Sérgio da Rocha.

Kardynałowie Fridolin Ambongo Besungu, O.F.M.Cap., arcybiskup Kinszasy, kardynał Seán Patrick O'Malley, O.F.M.Cap. Seán Patrick O'Malley, O.F.M.Cap., arcybiskup metropolita Bostonu i Oswald Gracias, arcybiskup metropolita Bombaju.

Obok nich oczywiście kard. Pietro Parolin, sekretarz stanu, który wszedł do Rady Kardynałów w 2014 r., oraz sekretarz, bp Marco Mellino, biskup tytularny Cresimy (Włochy).

Który Kościół, którzy księża?

Formacja kapłanów i kandydatów do kapłaństwa jest jednym z odwiecznych wyzwań Kościoła, który musi troszczyć się o wybór tych, którzy otrzymają święcenia kapłańskie i o wzrost ich życia w pobożności.

7 marca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Część informacji, które docierają do opinii publicznej na temat kapłaństwo przekazuje wizję problematyczną, a czasem otwarcie negatywną: nadużycia i brak równowagi, dysonans w stosunku do aktualnych trendów w stylu życia, brak powołań, kumulacja zadań... W uzupełnieniu do powiedzenia o drzewie, które upada i trawie, która rośnie (pierwsze przyciąga więcej uwagi niż drugie), zrozumiałe jest, że wiadomości szukają tego, co przyciąga wzrok. Z drugiej strony faktem jest, że wiele z tych cieni istnieje. Ale brakuje też pozytywnego spojrzenia na to, co w wielu ludziach stanowi kapłaństwo i jego zadanie, jakim jest służba. 

Kapłani mają wielkie znaczenie dla Kościoła, co uzasadnia szczególną uwagę. Nie dlatego, że są ludźmi szczególnymi, ale dlatego, że rozpoznaje się w nich działanie Boga i służbę, jaką pełnią dla chrześcijańskiego życia ochrzczonych, dla którego zostali wyświęceni. Stąd dokumenty papieży często się do nich odwoływały, a Magisterium na temat kapłaństwa w ostatnim stuleciu było wielokrotne i szczególnie bogate. Kilka artykułów zamieszczonych w tym numerze Omnes może posłużyć do ponownego odkrycia tego nauczania i pomóc w czerpaniu z niego impulsów do odnowy. Nie na próżno znajdujemy w tych magisterialnych tekstach teologiczne, sakramentalne i duchowe uzasadnienie tak centralnych aspektów, jak samo powołanie kapłańskie, celibat czy misja kapłanów w Kościele i w społeczeństwie.

Proponujemy również wywiad z Kardynał Lazzaro TyWywiad z kardynałem You, prefektem Dykasterii ds. Duchowieństwa przy Stolicy Apostolskiej, dotyczy kwestii, które określają obecny moment w życiu kapłanów, a w szczególności tych związanych z ich właściwą formacją. Kardynał You potwierdza, że każdy wysiłek zmierzający do uformowania dobrych duszpasterzy jest wart zachodu; aspekt afektywny tej formacji jest przedmiotem rozmowy z dr. Carlos Chiclanaktóry badał ją z punktu widzenia klinicznego. Prefekt podkreśla przede wszystkim, że typ kapłana, który staramy się formować, musi odpowiadać modelowi Kościoła, którego Bóg pragnie w tym czasie, zgodnie z tą serią pytań: jaki Kościół, jacy kapłani, jaka formacja, jakie powołania?

Temat powołań kapłańskich jest w tym numerze podjęty także z dwóch innych punktów widzenia. Po pierwsze, z bardziej osobistego punktu widzenia, jakim jest korespondencja z wezwaniem do naśladowania Chrystusa: świadectwa niektórych młodych mężczyzn, którzy są formowani, aby dobrze odpowiedzieć na to wezwanie, są świetlane. Po drugie, rozważania liczbowe; choć nie są one absolutne, pomagają nam zrozumieć rzeczywistość. Dane pokazują ogólny spadek liczby powołań w świecie i przesunięcie w kierunku kontynentu afrykańskiego i azjatyckiego.

AutorOmnes

Świat

Valeria GavilanesEucharystia pozwala nam odczuć i odkryć Boga, który nas wyzwala".

W Quito odbędzie się kolejny, już 53. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny, którego tematem będzie "Braterstwo, aby uzdrowić świat".

Maria José Atienza-7 marca 2023 r.-Czas czytania: 8 minuty

Kościół katolicki w Ekwadorze ma na uwadze wrzesień 2024 r. W dniach 8-15 września 2024 r., z okazji 150. rocznicy poświęcenia Ekwadoru Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, w stolicy Ekwadoru odbędzie się 53. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny.

Valeria Gavilanes, rzecznik prasowy Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego i rzecznik IEC2024 podkreśliła w rozmowie z Omnes, że kongres ten "pozwoli nam przemyśleć na nowo rzeczywistość świata katolickiego w Ameryce Łacińskiej, szanując jego różnorodność. Konieczna jest reewangelizacja poprzez służbę, na wzór Jezusa".

Quito przejmuje pałeczkę od Budapesztu na kolejny Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. Jakie kroki zostały podjęte w ramach przygotowań do Kongresu?

-W uroczystej Eucharystii sprawowanej w Budapeszcie we wrześniu 2021 roku, której przewodniczył abp Alfredo José Espinoza Mateus, sdb, arcybiskup Quito i prymas Ekwadoru, ogłoszono publicznie, że stolica Ekwadoru będzie siedzibą 53 Międzynarodowy Kongres EucharystycznyIEC2024, zaplanowanej w dniach 8-15 września 2024 r., z okazji 150. rocznicy poświęcenia Ekwadoru Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.

Od tego czasu włożyliśmy nogę w pedał gazu, aby zapewnić, że to błogosławione wydarzenie zostanie przeprowadzone na poziomie, na który zasługuje. Temat zaproponowany i wybrany przez papieża Franciszka to "Braterstwo, aby uzdrowić świat", z tekstem biblijnym: "Wszyscy jesteście braćmi" Mt 23,8.

Wiemy, że przygotowanie duchowe jest podstawą i z tego powodu mamy modlitwę przygotowawczą w języku hiszpańskim, angielskim, portugalskim, włoskim, Shuar i Quichua, które można znaleźć na różnych platformach cyfrowych.

Wkrótce będzie też gotowy oficjalny hymn Kongresu; propozycje melodyczne i muzyczne zostały zgłoszone do konkursu, a zwycięzca otrzyma kwotę 3.000,00 USD. Jury sędziowskie dopracowuje szczegóły.

Spotkanie o takiej skali wymaga wcześniejszej organizacji. Komitetowi Lokalnemu przewodniczy Monsignor Espinoza, który mianował ks. Juan Carlos Garzón z Archidiecezji Quito sekretarzem generalnym, odpowiedzialnym za koordynację i nadzór nad przygotowaniem Kongresu.

Ponadto utworzono następujące komisje: logistyczne, finansowe, teologiczne, liturgiczne, muzyczne, komunikacyjne, kulturalne, duszpasterskie i wolontariackie. Ze swej strony Konferencja Episkopatu Ekwadoru jest zaangażowana i ma delegatów w różnych jurysdykcjach i prowincjach kraju.

Idziemy tą drogą ramię w ramię z Komitetem Papieskim. Corrado Maggoni i ks. Vittore Boccardi, odpowiednio przewodniczący i sekretarz Papieskiego Komitetu ds. Międzynarodowych Kongresów Eucharystycznych, którzy byli szczęśliwi i zdumieni pięknem naszego kraju i ciepłem jego mieszkańców.

W jaki sposób dajesz się poznać, w Ekwadorze i poza nim?

-Niezwykle ważne jest nagłośnienie tego transcendentalnego wydarzenia dla Ekwadoru, Ameryki Łacińskiej i świata. Mamy platformy cyfrowe, takie jak strona internetowa www.iec2024.ec i sieci społecznościowych, np. @IEC2024 na Facebooku, iec202424quito na Twitterze lub na Instagram.

Wysyłamy też informacje do mediów krajowych i międzynarodowych, odwiedzamy poszczególne prowincje, a wkrótce nasz pierwszy program zostanie wyemitowany w Radiu Maria, którego sygnał dociera na cały świat.

Potem będzie nasz internetowy biuletyn informacyjny, wielkie okno na świat.

Socjalizacja IEC2024 odbywa się przy zaangażowaniu biskupów, kapłanów, wspólnot religijnych, ruchów świeckich, młodzieży, katechetów, mediów krajowych i międzynarodowych.

Tematyka Kongresu koncentruje się na. Bractwo. W świecie rozdartym wojną, jaki związek możemy ustanowić między Eucharystią a braterstwem?

-papież Franciszek sam wybrał temat. Eucharystia jest darem z siebie, a braterstwo jest braterstwem, ten dar czystej i nieskończonej miłości Boga musi dotrzeć do całej ludzkości. Konieczne jest przejście od modlitwy do działania, czyli osiągnięcie spójności eucharystycznej, aby nie ograniczać się jedynie do modlitwy, cennej owszem, bo Eucharystia jest szczytem wiary katolickiej; Bóg jednak pragnie, abyśmy miłością, której doświadczyliśmy, dzielili się z innymi, czyli miłością, która przekłada się na uczynki.

Choć prawdą jest, że nasz świat jest rozdarty wojną, jakie jest jej źródło i czy jest ono może w sercu każdego człowieka? Rany znajdują się nie tylko na polach bitew, w ubóstwie, w nierównościach, ale także w smutku tych, którzy czekają na głos otuchy pośród burzy, i to jest miejsce, w którym możemy działać jako bracia, jako dzieci Boże, pocieszając, lecząc rany ciała, ale także rany serca.

Żyjemy w społeczeństwie pozorów, gdzie próbujemy ukryć to, co jest w środku, z maskami, które oddzielają nas od innych, to Bóg zaprasza nas do pokazania siebie takimi, jakimi jesteśmy, aby nie bać się czuć słabymi i bezbronnymi, aby pozwolić Mu uzdrowić nas Jego nieskończoną mocą i poprzez naszego brata.

Papież Franciszek na Krajowym Kongresie Eucharystycznym, który odbył się we Włoszech we wrześniu 2022 roku, wyraził potrzebę, aby było "Kościół, który klęka przed Eucharystią i z uwielbieniem adoruje Pana obecnego w chlebie; ale który umie także pochylić się ze współczuciem i czułością przed ranami tych, którzy cierpią, podnosząc ubogich, ocierając łzy cierpiących, stając się chlebem nadziei i radości dla wszystkich". (25 września 2022, Matera).

Eucharystia pozwala nam poczuć i odkryć Boga, który nas wyzwala, wyjść na spotkanie naszym braciom i siostrom, bez osądzania i bez żadnego innego języka niż język miłości. To jedyny sposób na wygrywanie bitew, kiedy decydujemy się na pokój, jedność, braterstwo, czując, że jesteśmy dziećmi tego samego Ojca.

Jak proponować pokój w świecie wojny, jak motywować pobożność do Eucharystii w niespokojnym świecie? To jest wyzwanie dla dzisiejszych katolików, bo nie możemy stać bezczynnie i milczeć, gdy przemoc zwycięża jako sposób rozwiązywania konfliktów. Bitwy wygrywa się sercem. Czas zwrócić nasze spojrzenie na Jezusa Eucharystycznego, którego misja nie zakończyła się ponad dwa tysiące lat temu, ale zwycięża i jest aktualizowana, ponieważ postanowił pozostać wśród nas jako żywy, bliski, ludzki Bóg.

Jak możemy dotrzeć do naszych braci i sióstr na całym świecie poprzez miłość Chrystusa w Eucharystii?

-Przesłanie Chrystusa jest uniwersalne; naznaczyło dzieje świata w przed i po. Mimo upływu czasu jest ono wciąż aktualne. Czas ożywić jego dziedzictwo, powiedzieć bez lęku i wstydu, że wierzymy w Chrystusa, który umarł, zmartwychwstał i postanowił pozostać w gatunku chleba i wina.

Wydawać by się mogło, że jest to złudne w świecie, w którym nauka szybko idzie do przodu, a sztuczna inteligencja staje się coraz bardziej powszechna. Trzeba jednak wrócić do tamtego Wielkiego Czwartku, kiedy Jezus Chrystus wspaniałomyślnie postanowił ustanowić sakrament Eucharystii, pozostać z nami i oddać się innym. Jest to największy wyraz miłości, bo Jezus żył zjednoczony z Ojcem w posłuszeństwie, służył ludzkości, uczył, że miłość jest uczuciem, które porusza świat i postanowił zostać z nami. To nie jest opowieść, to jest rzeczywistość. Jest żywym chlebem, który zstępuje z nieba i jest hojnie dzielony.

Każda Eucharystia jest cudem miłości, to sam Bóg wchodzi w naszą intymność, aby być jednym z nami i pobudza nas do życia w Nim i dla Niego. To On leczy nasze rany fizyczne, psychiczne i duchowe. Jest to dar miłości, jest to Tajemnica Eucharystyczna, która jest dana ludzkości przez wiarę. Dziś wiara w Chrystusa jest przygodą i to powinno być dla nas motywem, abyśmy zaryzykowali siebie dla Niego, tak jak On to zrobił. Nie jest to skok w pustkę, ale skok w miłość, z zapewnieniem, że Bóg się o nas troszczy.

congreso eucaristico quito

Jak Kościół, jego wierni, w Ekwadorze przygotowują się do tego Międzynarodowego Kongresu?

-Kościół ekwadorski z wielkim entuzjazmem przygotowuje się do przeżycia tego wydarzenia; modlitwa IEC2024 została przetłumaczona na różne języki i języki ojczyste; oficjalny hymn będzie gotowy w najbliższych dniach; trwają prace nad przygotowaniem podstawowego dokumentu, który będzie regulował katechezy eucharystyczne z 2024 r. o temacie "Braterstwo, aby uzdrowić świat" oraz z 2023 r. wokół pogłębienia tajemnicy eucharystycznej, których adresatami są dzieci, młodzież, osoby zakonne i kapłani.

Pracujemy również nad produktami komunikacyjnymi, które pozwolą nam dotrzeć z przesłaniem Ewangelii do ogółu społeczeństwa, aby zmotywować je do przygotowania i uczestnictwa w tym ważnym spotkaniu kościelnym, które postawi Quito w centrum uwagi świata.

Również komisje logistyczne i gospodarcze realizują inicjatywy mające na celu pokrycie potrzeb spotkania, które ma się odbyć w Metropolitan Convention Centre w Quito, gdzie papież Franciszek był obecny podczas wizyty w Ekwadorze w 2015 r.

W tygodniu od 8 do 15 września 2024 r. ulicami historycznego centrum Quito przejdzie ważna procesja eucharystyczna, a w kościołach centrum kolonialnego odbędą się uroczystości w różnych językach. Msza św. na zakończenie jest jedną z najbardziej wyczekiwanych, ponieważ spodziewana jest obecność Ojca Świętego.

Po ustaleniu akceleratora, we wrześniu 2023 r. odbędzie się Zgromadzenie Plenarne Papieskiego Komitetu Eucharystycznego, w którym wezmą udział delegaci na Międzynarodowe Kongresy Eucharystyczne Konferencji Episkopatów świata, aby poznać miejsca i określić szczegóły realizacji IEC2024.

W tym kontekście zarówno Kościół ekwadorski, jak i cały kraj przygotowują się do tak ważnego wydarzenia. To właśnie Monsignor Alfredo José Espinoza Mateus, Arcybiskup Quito i Prymas Ekwadoru, przewodniczy tym przygotowaniom i stale motywuje, ze strony Archidiecezji Metropolitalnej, całą wspólnotę do współpracy w organizacji IEC2024.

Dla Kościoła pielgrzymującego w Quito to prawdziwa radość być gospodarzem tego spotkania, które pozwoli także pokazać całemu światu piękno stolicy Ekwadoru.

Ameryka Łacińska przeżywa okres reewangelizacji i odnowy eklezjalnej. Jak sądzisz, co taki kongres będzie oznaczał dla tego procesu?

-Ojciec Święty ma nadzieję, że doświadczenie tego Kongresu będzie manifestacją owocność Eucharystii dla ewangelizacji i odnowy wiary na kontynencie latynoamerykańskim.

Kongres o takiej charakterystyce pozwoli nam przemyśleć na nowo rzeczywistość świata katolickiego w Ameryce Łacińskiej, szanując jego różnorodność. Konieczna jest reewangelizacja poprzez służbę, na wzór Jezusa, który walczył o sprawiedliwość społeczną.

Temat "Braterstwo, aby uzdrowić świat" pozwala nam rozpoznać siebie jako prawdziwych braci i siostry i zaprasza nas do leczenia ran poprzez miłosierdzie i przebaczenie.

Ważne jest zrozumienie społecznego wymiaru Ameryki Łacińskiej, ponieważ przechodzi ona przez okoliczności związane między innymi z ubóstwem, brakiem bezpieczeństwa, korupcją, handlem narkotykami, handlem ludźmi, migracją, brakiem dostępu do zatrudnienia i podstawowych usług. Jej sytuacja społeczno-polityczna miała swoje wzloty i upadki, i pomimo tego, że miała władców o różnych tendencjach ideologicznych, widać, że istnieje wyraźne zadłużenie społeczne i gospodarcze. Do tej rzeczywistości przyczyniły się słabe systemy demokratyczne.

Kongres pozwoli skupić uwagę na Ameryce Łacińskiej i określić jej potrzeby, w perspektywie ewangelizacyjnej i braterskiej. Trzeba poznać ich rany i sposoby ich leczenia, wychodząc od Eucharystii, w kierunku misji, czyli osiągnięcia wiary przełożonej na uczynki.

Zadanie to musi być realizowane przy współpracy zaangażowanych katolików, gotowych przełamać paradygmaty i przejąć ster, by wspólnie pracować na rzecz lepszych czasów dla naszych latynoamerykańskich braci i sióstr.

Mamy nadzieję, że 53. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny przyczyni się do trwającej reewangelizacji i odnowy eklezjalnej, a jego przesłanie dotrze nie tylko do świata katolickiego, ale przede wszystkim do tych, którzy z różnych powodów są daleko od Kościoła, przyjmując ich z otwartym sercem, które przekazuje braterstwo, nadzieję i akceptację; które nie osądza, ale po prostu kocha.

Watykan

Ukraina tęskni za wizytą papieża

Raporty rzymskie-6 marca 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Andrii Yurash, ambasador ds. Ukraina Stolica Apostolska uważa za bardzo prawdopodobne, że papież odwiedzi wasz kraj i jest uspokojona. Są już przygotowani.

Powiedział to w wywiadzie dla Rome reports w roczną rocznicę przybycia do Rzymu, akurat na początku rosyjskiej inwazji na ten kraj. Ukraina.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Świat

Nigeria i Kenia, gdzie większość katolików uczestniczy we Mszy św.

Nigeria, Kenia i Liban znajdują się na czele listy krajów, w których katolicy uczestniczą we Mszy św. w niedzielę lub częściej na świecie - wynika z World Values Survey, analizowanego przez Center for Applied Research in Apostolate na Uniwersytecie Georgetown w Stanach Zjednoczonych.

Francisco Otamendi-6 marca 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Nigeria, Kenia i Liban znajdują się na czele listy krajów, w których katolicy uczęszczają na mszę w niedzielę lub częściej na świecie. Za nimi są Filipiny, Kolumbia, Polska i Ekwador - wynika z badania World Values Survey (WVS), przeanalizowanego przez Center for Applied Research in the Apostolate (CARA) Uniwersytetu Georgetown.

Nigeria to najludniejszy kraj na kontynencie afrykańskim, liczący 210 mln mieszkańców, z których około 16 procent, czyli 33 mln, to katolicy. A w Kenii, liczącej 42,9 mln mieszkańców, katolicy stanowią 32,3 procent (ok. 16 mln). Trzeci w rankingu Liban ma 6,67 mln mieszkańców, z czego 2,1 mln to katolicy.

To właśnie te kraje przodują w rankingu katolików, którzy uczestniczą we Mszy św. w niedzielę lub częściej (w Nigerii - 94 %, w Kenii - 73 %, a w Libanie - 69 %) - podaje Badanie wartości świata (WVS) w jego siódmej fali (od lat 80.), rozpowszechnianej i analizowanej przez Dziewiętnaście sześćdziesiąt czteryblog naukowy Centrum Badań CARA z Georgetownz danymi z 36 krajów o dużych populacjach katolickich. 

W badaniu nie uwzględniono takich krajów jak np. Demokratyczna Republika KongaAni Uganda, w której mieszka 90 milionów ludzi, z czego ponad połowa jest wyznania chrześcijańskiego, i którą właśnie odwiedził papież Franciszek, ani Uganda, w której katolicy stanowią 47 procent, ponad 17 milionów, 47 procent 36,4-milionowej ludności kraju.

Grupa 2: Filipiny, Kolumbia, Polska, Ekwador...

Do kolejnej grupy krajów, w których połowa lub więcej katolików (50 % lub więcej) uczestniczy co tydzień w Eucharystii, należą Filipiny (56 %), Kolumbia (54 %), Polska (52 %) i Ekwador (50 %). 

Teraz następuje blok obejmujący na przykład Włochy, gdzie mniej niż połowa, ale jedna trzecia lub więcej, uczestniczy w Mszy św. co tydzień. Są to Bośnia i Hercegowina (48 %), Meksyk (47 %), Nikaragua (45 %), Boliwia (42 %), Słowacja (40 %), Włochy (34 %) i Peru (33 %).

Od trzech na dziesięciu do jednej czwartej katolików uczestniczy w mszy co tydzień w Wenezueli (30 %), Albanii (29 %), Hiszpanii (27 %), Chorwacji (27 %), Nowej Zelandii (25 %) i Wielkiej Brytanii (25 %).

W badaniu CARA i WVS około 24 % katolików w Stanach Zjednoczonych uczestniczyło we Mszy Świętej co tydzień lub częściej przed pandemią Covid-19 w 2019 roku. 

W najnowszym badaniu przeprowadzonym przez te same agencje, 17 % dorosłych katolików w USA zadeklarowało uczestnictwo we mszy z taką częstotliwością, a 5 % oglądało mszę online lub w telewizji z domu.

Inne kraje o podobnej do Stanów Zjednoczonych frekwencji na mszy katolickiej to Węgry (24 %), Słowenia (24 %), Urugwaj (23 %), Australia (21 %), Argentyna (21 %), Portugalia (20 %), Czechy (201 %) i Austria (17 %). 

Najniższe poziomy tygodniowej frekwencji występują na Litwie (16 %), w Niemczech (14 %), Kanadzie (14 %), na Łotwie (11 %), w Szwajcarii (11 %), w Brazylii (8 %), we Francji (8 %) i w Holandii (7 %).

Osoby, które uważają się za religijne

Można by przypuszczać - zauważa raport - że im więcej religijnych katolików w danym kraju, tym większe prawdopodobieństwo, że będą oni często uczestniczyć we Mszy św. Jednakże nie ma silnej korelacji pomiędzy liczbą osób określających się jako "religijni" katolicy a częstym uczestnictwem w mszy świętej. W badaniu WVS zapytano respondentów: "Niezależnie od tego, czy chodzisz do kościoła czy nie, czy powiedziałbyś, że jesteś...: osobą religijną, niereligijną, ateistą czy nie wiem. 

Istnieją kraje, w których istnieje ścisły związek między odpowiedziami na oba pytania, w tym Holandia, Argentyna, Ekwador, Filipiny, Kenia i Nigeria. 

Ale w wielu innych krajach tak nie jest. Na przykład Liban ma stosunkowo wysoką frekwencję na mszy świętej, ale odsetek katolików, którzy uważają się za osoby religijne jest tam znacznie niższy w porównaniu z innymi krajami. Dziewięćdziesiąt siedem procent katolików w Urugwaju uważa się za osoby religijne, ale tylko 23 % katolików uczestniczy we Mszy św. co tydzień lub częściej. 

Oprócz Urugwaju, kraje, w których katolicy "najczęściej uważają się za religijnych", jak zauważa badanie, to Nigeria (95 %), Albania (94 %), Słowacja (93 %), Czechy (92 %), Włochy (92 %), Litwa (92 %), Kenia (92 %), Kolumbia (92 %), Boliwia (91 %) i Polska (90 %).
Ponad trzy czwarte, ale mniej niż dziewięciu na dziesięciu katolików, uważa się za osoby religijne w tych krajach: Chorwacja (88 %), Bośnia i Hercegowina (88 %), Słowenia (87 %), Węgry (86 %), Portugalia (85 %), Łotwa (85 %), Peru (84 %), Filipiny (83 %), Ekwador (82 %), Brazylia (82 %), Argentyna (79 %), Holandia (78 %), Meksyk (77 %) i Nikaragua (76 %).
Katolicy w Stanach Zjednoczonych są za tą grupą z 74 % uważającymi się za osoby religijne. Za Stanami Zjednoczonymi plasuje się Francja (72 %), Austria (69 %), Australia (67 %), Hiszpania (67 %), Niemcy (65 %), Szwajcaria (63 %), Liban (62 %), Wielka Brytania (59 %), Wenezuela (571 %), Kanada (551 %) i Nowa Zelandia (551 %).
Interesujące jest to, że według raportu, pod względem identyfikacji jako osoba religijna, katolicy w Stanach Zjednoczonych i Francji są dość podobni (odpowiednio 74 % i 72 %). Jednak tylko 8 % katolików we Francji uczestniczy w mszy co tydzień, w porównaniu do 17 % katolików w Stanach Zjednoczonych (a 24 % uczestniczyło co tydzień przed pandemią).

Czynnik ekonomiczny

Jest jeszcze trzeci czynnik, którym zajmuje się raport, a jest nim PKB (Produkt Krajowy Brutto, bogactwo narodowe) per capita. Frekwencja na mszy spada gwałtownie, gdy PKB per capita wzrasta do 10 000 dolarów, a następnie ten spadek zwalnia i spłaszcza się, gdy PKB per capita nadal rośnie. 

Religijność ma bardziej liniowy, choć słabszy, związek z PKB per capita. Istnieje duża grupa krajów o PKB per capita poniżej 25 tys. dolarów, które mają jeden z najwyższych odsetków katolików identyfikujących się jako religijni. 

"W krajach o wyższych dochodach religijność spada" - zauważają CARA i WVS. Szwajcaria, z najwyższym PKB per capita spośród badanych krajów, ma niski poziom cotygodniowego uczestnictwa we mszy świętej i stosunkowo mniej katolików, którzy samoidentyfikują się jako religijni. 
W tej niewielkiej próbie krajów raport stwierdza, że "możemy założyć, że katolicyzm jest najsilniejszy w tym, co często nazywa się światem rozwijającym się, gdzie PKB per capita jest najniższy, podczas gdy wydaje się kurczyć w bogatszych krajach 'rozwiniętych'. Dokładne mechanizmy związane z rozwojem gospodarczym i bogactwem, które wpływają na uczestnictwo katolików w wierze i identyfikację jako religijnych, są niejasne. Jakiekolwiek by one nie były, mają istotne znaczenie" - podsumowuje artykuł.

Ranking obecności na mszy św.
AutorFrancisco Otamendi

Nauczanie papieża

Dzielenie się i rozbrajanie serca. Papież w Afryce

W swojej ostatniej podróży apostolskiej do Demokratycznej Republiki Konga i Sudanu Południowego papież Franciszek przywiózł na kontynent afrykański przesłanie pokoju i pojednania w nadziei, że pomoże to zbudować "nową przyszłość".

Ramiro Pellitero-6 marca 2023 r.-Czas czytania: 8 minuty

Są słowa, które błagają o napisanie, w naszym świecie, jako wołanie: dość! (przemocy), razem! (musimy pracować na rzecz pokoju), nie! (rezygnacji), tak! (nadziei). Mogą one reprezentować nauczanie papieża w tym podróżSą to nauki, które jak zawsze stanowią wyzwanie dla nas wszystkich.

Od 31 stycznia do 5 lutego Papież odbył wizytę duszpasterską w Demokratycznej Republice Konga i Sudanie Południowym, aby "...promować rozwój Demokratycznej Republiki Konga i Sudanu Południowego".dawanie świadectwa, że możliwa i konieczna jest współpraca w różnorodności, zwłaszcza jeśli dzieli się wiarę w Jezusa Chrystusa" (Audiencja generalna, 8-II-2023, w której dokonał podsumowania podróży).

Jak powiedział również w następną środę, już w Rzymie, wyjazd ten był realizacją dwóch jego dawnych marzeń: do Konga ("zielone serce Afryki", który wraz z Amazonką stanowi "płuco wiodącej na świecie organizacji międzynarodowej, "kraina bogata w zasoby i skrwawiona przez wojnę, która nigdy się nie kończy, bo zawsze znajdą się ci, którzy zasilają ogień".); oraz do Sudanu (gdzie towarzyszyli mu arcybiskup Canterbury Justin Welby oraz Moderator Generalny Kościoła Szkocji Iain Greenschilds).

Szukając pokoju i sprawiedliwości

Przez pierwsze trzy dni, w Kinszasie (stolicy Demokratycznej Republiki Konga), skierował do narodu jasne przesłanie, w którym znalazły się dwa kluczowe słowa: pierwsze negatywne: Wystarczy! wezwanie do zaprzestania wyzysku ludności, w odniesieniu do walk i przemocy związanych z wydobyciem diamentów, które paradoksalnie doprowadziły do zubożenia ludności. Drugi, pozytywny, "razem", jako apel o godność i szacunek, razem w imię Chrystusa. 

"W sposób szczególny" -.zauważył papież- Religie, ze swoim dziedzictwem mądrości, są wezwane, by się do tego przyczynić, w codziennym wysiłku wyrzekając się wszelkiej agresji, prozelityzmu i przymusu, które są środkami niegodnymi ludzkiej wolności".".

Z drugiej strony, "gdy przeradza się w narzucanie się, ściganie wyznawców bezkrytycznie, podstępem lub siłą, plądruje sumienia innych i odwraca się od prawdziwego Boga, bo - nie zapominajmy - "gdzie jest Duch Pański, tam jest wolność" (2 Kor 3, 17), a gdzie nie ma wolności, tam nie ma Ducha Pańskiego." (Spotkanie z władzami, społeczeństwem obywatelskim i korpusem dyplomatycznym)., 31-I-2023).

Następnego dnia papież odprawił Mszę św. w intencji pokoju i sprawiedliwości na lotnisku w Ndolo. Czerpiąc z Ewangelii św. Jana (J 20, 20), Franciszek zauważył: "Jezus ogłasza pokój, podczas gdy serca uczniów są pełne gruzu; ogłasza życie, podczas gdy oni czują wewnątrz śmierć. Innymi słowy, pokój Jezusa przychodzi w chwili, kiedy wszystko wydawało się dla nich skończone, w najbardziej nieprzewidzianym i niespodziewanym momencie, kiedy nie było przebłysku pokoju.". 

W świecie rozdartym przez przemoc i wojnę, wskazał Biskup Rzymu, chrześcijanie nie mogą dać się pokonać smutkowi, rezygnacji czy fatalizmowi; jesteśmy raczej wezwani do proroczego i niespodziewanego głoszenia pokoju. Aby zachować i pielęgnować pokój, Franciszek zaproponował trzy źródła: przebaczenie, wspólnotę i misję.

Przebaczenie - mówił - rodzi się z ran boku i rąk Chrystusa".Rodzi się ono wtedy, gdy odniesione rany nie pozostawiają blizn nienawiści, ale stają się miejscem na zrobienie miejsca dla innych i przyjęcie ich słabości. Wtedy słabości stają się szansami, a przebaczenie staje się drogą do pokoju.".

Jezus prosi o wielką amnestię serca, która polega na oczyszczeniu serca z gniewu i wyrzutów sumienia, urazy i zazdrości. Prosi nas, także jako chrześcijan, o złożenie broni, o wyrzeczenie się przemocy i przyjęcie miłosierdzia; o to, byśmy potrafili powiedzieć tym, których spotykamy: "...Pokój niech będzie z tobą.". W związku z tym "pozwólmy sobie na przebaczenie przez Boga i przebaczajmy sobie nawzajem". 

Warto służyć

Tego samego dnia papież spotkał się z ofiarami przemocy na wschodzie kraju, który od lat jest rozdarty wojną podsycaną przez interesy gospodarcze i polityczne. "Ludzie". -zauważył "żyje w strachu i niepewności, poświęcony na ołtarzu nielegalnego biznesu.". Wysłuchał różnych świadectw i potwierdził swoje "nie" dla przemocy i rezygnacji, a "tak" dla pojednania i nadziei. Prosił Boga o przebaczenie za przemoc wobec człowieka. Wołał przeciwko wykorzystywaniu i poświęcaniu niewinnych ofiar: "Dość wzbogacania się kosztem najsłabszych, dość wzbogacania się zasobami i pieniędzmi krwi!". 

Mówiąc "nie" przemocy, prosił ich o rozbrojenie i demilitaryzację serca. Z "nie" dla rezygnacji, wezwał ich do dążenia do braterstwa i pokoju: "Nadejdzie nowa przyszłość, jeśli ten drugi, czy to Tutsi, czy Hutu, nie będzie już przeciwnikiem czy wrogiem, ale bratem i siostrą - bo wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Ojca - w którego sercu trzeba wierzyć, że istnieje to samo pragnienie pokoju, nawet jeśli jest ukryte.". Również tego dnia spotkał się z przedstawicielami niektórych organizacji charytatywnych, które pracują z ubogimi dla dobra wspólnego i promocji człowieka. "Jak ja bym chciała". -Franciszek odpowietrzył się. "aby media poświęciły więcej miejsca temu krajowi i całej Afryce.". Ubolewał, po raz kolejny, nad odrzuceniem słabych (dzieci i starców) jako nieludzkich i antychrześcijańskich.

Wkładając swoje słowa w relacje i opowieści, które przynieśli do niego poszczególni ludzie, papież zaprosił ich do umożliwienia młodym ludziom zobaczenia "...świata jako miejsca, w którym młodzi ludzie mogą zobaczyć świat jako miejsce pokoju".Twarze, które przezwyciężają obojętność, patrząc ludziom w oczy; ręce, które nie władają bronią ani nie manipulują pieniędzmi, ale wyciągają rękę do tych, którzy leżą na ziemi i podnoszą ich do godności, do godności dziecka i syna Bożego.".

Dlatego zachęcił ich, aby angażując się na polu społecznym i charytatywnym, uważali władzę za służbę, aby starali się przezwyciężać nierówności w imię sprawiedliwości, a także wiary, która bez uczynków jest martwa (por. J 2, 26). Wskazał, że działalność charytatywna wymaga wzorcowości (wiarygodności i przejrzystości), otwartości (dawania życia projektom długoterminowym, zrównoważonym) i łączności (współpracy w sieciach i zespołach, aby pomagać innym, chrześcijanom lub nie.

Spotkanie z młodzieżą i katechistami kongijskimi (por. Przemówienie na Stadionie Męczenników), Kinszasa, 2-II-2003) musiała wywrzeć szczególne wrażenie na Papieżu, który określił ją jako entuzjastyczną. Była to katecheza oparta na pięciu palcach jego ręki, w której wskazał pięć sposobów, w jaki mogą skierować swoje wołanie o pokój i sprawiedliwość jako siłę odnowy ludzkiej i chrześcijańskiej: modlitwa, wspólnota, uczciwość, przebaczenie i służba. 

W tym miejscu należy się kilka słów o serwisie, "moc, która zmienia świat". Dlatego papież poprosił młodych, by zadali sobie pytanie: "Co mogę zrobić dla innych? To znaczy, jak mogę służyć Kościołowi, mojej wspólnocie, krajowi?". Biorąc pod uwagę, że w wielu częściach Afryki katechiści są tymi, którzy utrzymują przy życiu wspólnoty chrześcijańskie, podziękował im za ich służbę, ich światło i ich nadzieję, i poprosił, aby nigdy nie tracili ducha, ponieważ Jezus nie zostawia ich samych. 

Życie duchowe i formacja

2 lutego w katedrze Matki Bożej Konga (Kinszasa) Franciszek spotkał się z kapłanami, diakonami, zakonnikami i seminarzystami, wśród których wielu było bardzo młodych. Przypomniał im słowa Benedykta XVI skierowane do afrykańskich księży: "Wasze świadectwo pokojowego życia, ponad granicami plemiennymi i rasowymi, może poruszyć serca i umysły." (Adhortacja Apostolska Africae munus, 108).

Do tego wszystkiego zalecał przezwyciężenie trzech pokus: duchowej przeciętności, światowej wygody i powierzchowności. 

Miernoty duchowej unika się poprzez dbałość o modlitwę osobistą (serce przy sercu), Mszę Świętą, liturgię godzin i wyznanie grzechów, modlitwę osobistą (serce przy sercu), odmawianie różańca świętego, "ejakulaturę" (krótkie, krótkie modlitwy, które można odmawiać w ciągu dnia). "Modlitwa wydobywa nas z "ja", otwiera nas na Boga, stawia nas na nogi, ponieważ oddaje nas w Jego ręce; tworzy w nas przestrzeń do doświadczenia bliskości Boga, tak że Jego Słowo staje się nam bliskie, a przez nas wszystkim, których spotykamy. Bez modlitwy nie można daleko zajść".

W takim kontekście - biedy i cierpienia - Papież zwrócił uwagę, że światowy komfort wiąże się z ryzykiem".wykorzystywanie roli, którą mamy do zaspokojenia naszych potrzeb i wygody"Stają się zimnymi biurokratami ducha, angażują się w jakieś dochodowe interesy, dalecy od trzeźwości i wewnętrznej wolności, zaniedbują celibat, zamiast pracować razem z ubogimi.

Trzecie wyzwanie, powierzchowność, można pokonać dzięki formacji duchowej i teologicznej, która musi trwać całe życie, pozostając otwartą na niepokoje naszych czasów, aby zrozumieć życie i potrzeby ludzi, a tym samym móc im towarzyszyć. "Wiatr nie łamie tego, co umie zgiąć"mówi popularne tam powiedzenie. To mówi do nas, powiedział Franciszek, o elastyczności, uległości i miłosierdziu: nie dać się złamać przez wiatry podziału.

W tym samym duchu zwrócił się do biskupów kongijskich, zgromadzonych w siedzibie Konferencji Episkopatu, aby służyli ludowi jako świadkowie miłości Boga, ze współczuciem, bliskością i miłosierdziem, w duchu proroczym, który nie jest działaniem politycznym, ale promocją braterstwa. 

Ekumenizm pokoju

Druga część podróży, w Sudanie Południowym, odbyła się pod znakiem jedności, z uwzględnieniem obecnych na tym terenie dwóch konfesji chrześcijańskich - Wspólnoty Anglikańskiej i Kościoła Szkocji. Był to kolejny krok w procesie - zintensyfikowanym w ostatnich latach, ale utrudnionym przez przemoc i handel bronią, do którego zachęca wiele tzw. krajów cywilizowanych - dialogu na rzecz osiągnięcia pokoju. 

Do biskupów, kapłanów i osób konsekrowanych Franciszek wezwał ich do unikania klerykalizmu i pokusy chęci rozwiązywania konfliktów jedynie na podstawie sojuszy z ludzkimi władzami. Uległość wobec Boga, karmiona modlitwą, musi być światłem i źródłem duszpasterstwa, rozumianego i wykonywanego jako służba ludowi Bożemu. Papież przywołał Mojżesza jako wzór tej uległości i wytrwałości we wstawiennictwie za swój lud (por. spotkanie w katedrze św. Teresy)., Yuba, 4-II-2023).

Franciszek szczególnie docenił moment modlitwy odprawionej tego samego dnia z braćmi anglikanami i tymi z Kościoła Szkocji. W niewielkim kraju, liczącym 11 mln mieszkańców, liczba przesiedleńców wynosi 4 mln. Nie dziwi więc fakt, że Papież chciał także odbyć specjalne spotkanie z grupą dMiejscowy Kościół od wielu lat wspiera te wewnętrzne przesiedlenia.

Sól i światło

Ostatnim wydarzeniem wizyty w Sudanie Południowym, jak i całej podróży, była celebracja eucharystyczna w Yuba. Homilia papieża obracała się wokół słów Jezusa: ".Wy jesteście solą ziemi [...]. Jesteście światłem świata" (Mt 5, 13.14). Sól nadaje smak wszystkiemu i dlatego jest symbolem mądrości. A mądrością, którą przynosi nam Jezus, są Błogosławieństwa. One "potwierdzają, że aby być błogosławionym - czyli w pełni szczęśliwym - nie powinniśmy dążyć do bycia silnym, bogatym i potężnym, ale raczej pokornym, cichym, miłosiernym. Nie czyńcie nikomu krzywdy, ale bądźcie dla wszystkich budowniczymi pokoju." (Homily at John Garang Mausoleum, Yuba, 5-II-2023).

Co więcej, sól konserwuje żywność. A w Biblii to przede wszystkim przymierze z Bogiem miało być zachowane. W ten sposób nauczano: "Nigdy nie dopuścisz, aby w twojej oblacji zabrakło soli przymierza Boga twego: będziesz ofiarowywał sól na wszystkie swoje oblacje." (Lev 2, 13). Y "Dlatego uczeń Jezusa, jako sól ziemi, jest świadkiem przymierza, które On zawarł i które celebrujemy w każdej Mszy Świętej; przymierza nowego, wiecznego, niezłomnego (por. 1 Kor 11, 25; Hbr 9), miłości do nas, której nie mogą zaszkodzić nawet nasze niewierności.".

Jeśli u ludów starożytnych sól była symbolem przyjaźni, będąc małym składnikiem, który znika, by nadać smak, to u chrześcijan "...sól jest małym składnikiem, który znika, by nadać smak.Nawet jeśli jesteśmy delikatni i mali, nawet jeśli nasza siła wydaje się niewielka w obliczu wielkości problemów i ślepej furii przemocy, możemy wnieść decydujący wkład w zmianę historii. W imię Jezusa, w imię Jego Błogosławieństw, złóżmy broń nienawiści i zemsty, a weźmy do ręki broń modlitwy i miłości.".

Jezus posługuje się również obrazem światła, doprowadzając do pełni starożytne proroctwo o Izraelu: "...".Przeznaczam was, abyście byli światłem narodów, aby moje zbawienie dotarło aż po krańce ziemi." (Iz 49, 6). Jezus jest prawdziwą światłością (por. J 1, 5.9, J 8, 12). I zażądał od nas, chrześcijan, abyśmy byli światłem świata, jak miasto wzniesione wysoko, jak latarnia, która nie będzie zgaszona (por. Mt 5, 14-16); bo dzieła zła nie mogą zgasić powietrza naszego świadectwa.

Na koniec Franciszek chciał ich zostawić z dwoma słowami: Hope, "jako dar, którym można się podzielić"Wiąże się to z postacią świętej Józefiny Bakhity, która dzięki łasce Bożej przemieniła swoje cierpienie w nadzieję. Y pokójpod płaszczem Maryi, Królowej Pokoju.

Watykan

Kardynał Julián HerranzBenedykt: "Nie widzę różnic w doktrynie między Benedyktem a Franciszkiem, ale harmonię" : "I don't see differences in doctrine between Benedict and Francis, but harmony".

Kardynał Julián Herranz ukończył właśnie książkę z osobistym świadectwem o Benedykcie XVI i Franciszku, z którym był bliskim współpracownikiem podczas obu pontyfikatów. Będzie ona opatrzona przedmową papieża Franciszka. Jego wniosek jest taki, że między nimi są różne priorytety duszpasterskie, ale nie ma zasadniczych różnic. Jeden szczegół: na temat sympatii ludu do Franciszka, Benedykt powiedział mu kiedyś: "Jestem szczęśliwy i to daje mi pokój".

Alfonso Riobó-6 marca 2023 r.-Czas czytania: 6 minuty

Kardynał Julián Herranz rozpoczął pracę dla Stolicy Apostolskiej w 1960 roku. W poprzedniej książce zebrał już wspomnienia czterech poprzednich papieży, a teraz robi to samo dla papieży Benedykta XVI i Franciszka.

Julián Herranz został mianowany kardynałem w 2003 r., a wśród jego głównych obowiązków znalazła się funkcja przewodniczącego Papieska Rada ds. Tekstów Legislacyjnychoraz członkiem Komisji Dyscyplinarnej przy. Kuria Rzymska, czy zadania takie jak śledztwo w sprawie wycieku dokumentów znanych jako "vatileaks".

Właśnie skończyłeś pisać książkę o papieżach Franciszku i Benedykcie - jak do tego podszedłeś?

-Około 2005 roku, kiedy zmarł Jan Paweł II, miałem zgromadzone w moich osobistych notatkach sporo wspomnień o tym, co przeżyłem z czterema poprzednimi papieżami od czasu, kiedy zacząłem pracować w Stolicy Apostolskiej w 1960 roku. Część z tych wspomnień zebrałem w książce "Na obrzeżach Jerycha", którą opublikowałem w 2007 roku i która doczekała się kilku wydań.

Ze względu na to, że osobiste świadectwo jest warte więcej niż teoretyczne rozważania czy intelektualne hipotezy, dwaj pracownicy mediów i inni przyjaciele naciskali na mnie - mimo mojego wieku - by napisać tę drugą książkę wspomnień. Właśnie poprosiłem papieża Franciszka o zgodę na opublikowanie części naszej prywatnej korespondencji, a nawet notatek z audiencji, które zamieściłem w książce, tak jak to zrobiłem z Benedyktem XVI.

Jak wyglądały Pana osobiste relacje z Josephem Ratzingerem?

-Pracowałem już z kardynałem. Ratzinger gdy był prefektem Kongregacji Nauki Wiary oraz w innych organach Kurii, których obaj byliśmy członkami: w dykasterii ds. biskupów i ds. ewangelizacji. Ale przede wszystkim w ciągu ośmiu lat jego pontyfikatu, kiedy byłem przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Tekstów Legislacyjnych i Komisji Dyscyplinarnej Kurii Rzymskiej.

Kiedy osiągnąłem wiek 80 lat i zgodnie z normą prawa opuściłem urząd, poprosił mnie o współpracę w różnych problemach i specjalnych komisjach: wyciek poufnych dokumentów w Stolicy Apostolskiej (znany jako "Vatileaks 1"), badanie fenomenu maryjnego Medjugorje, sytuacja Kościoła w Chińskiej Republice Ludowej i inne. Była to zawsze relacja szczerej serdeczności i wzajemnego zrozumienia; a z mojej strony głębokiego szacunku i czci dla Papieża. Cierpiałem, gdy zrezygnował z pontyfikatu, ale podziwiałem ten heroiczny gest pokory i miłości do Kościoła. Od tego czasu odwiedzałem go przynajmniej w każde Boże Narodzenie podczas dziesięciu lat jego życia na emeryturze w klasztorze "Mater Ecclesiae".

Jak opisałby Pan, w kilku słowach, jego osobowość i jego pontyfikat?

-Co robili Ojcowie Kościoła w swoim czasie jako lekarze i duszpasterze? Dwie podstawowe rzeczy.

Po pierwsze, uczyć jak szukać, poznawać i kochać Chrystusa. To właśnie uczynił Benedykt, w sposób oczywisty ze swoją trylogią "Jezus z Nazaretu", ukazując identyfikację między Chrystusem wiary i Chrystusem historii. Po drugie, nauczył, jak myśleć i żyć po chrześcijańsku pośród społeczeństw pogańskich i materialistycznych, podkreślając harmonię między rozumem i wiarą, dzięki swojej bardzo bogatej produkcji naukowej i swoim mistrzowskim wystąpieniom na głównych areopagach świata (ONZ, parlament Stanów Zjednoczonych, Anglii i Niemiec, uniwersytety w Paryżu, Niemczech, Hiszpanii, Włoszech...). Wydaje mi się, że prostota jego sposobu bycia w osobistych spotkaniach zapisanych w książce również w pewnym stopniu potwierdza to, co przed chwilą powiedziałem. 

A z papieżem Franciszkiem, jak utrzymywał Pan osobiste kontakty, nawet ostatnio, gdy ma Pan ponad osiemdziesiąt lat i opuścił swoje stanowiska w Kurii?

-Franciszek, podobnie jak Benedykt, również mnie "wykorzystał" mimo mojego wieku. Zaprosił mnie do przewodniczenia lub zasiadania w niektórych specjalnych komisjach, a nawet w sądzie apelacyjnym w sprawie ciężkich przestępstw duchownych. I pytał o moje osobiste zdanie w różnych sprawach. Bardzo rozbawił go konsystorz czy spotkanie kardynałów, w którym powołując się na tę normę prawną 80 lat, nazwałem ją żartobliwie "kanoniczną eutanazją".

Czy istnieje ciągłość między pontyfikatami papieża Benedykta i papieża Franciszka?

-W moim odczuciu - co nie przesądza o odczuciach czytelników książki - istnieje podstawowa ciągłość, nawet jeśli niektórzy jej zaprzeczają.

Myślę, że należy rozróżnić dwa wyrażenia: "kontrastować" i "integrować". Zarówno niemiecki Benedykt, jak i argentyński Franciszek pozostają pod wpływem jednego z najważniejszych intelektualistów XX wieku, Romano Guardiniego, który rozróżnia "opozycję" i "polaryzację".

Myślę jednak, że to bezpośrednie działanie Ducha Świętego zapewnia ciągłość obu pontyfikatów. Powiedziałbym, że są one zróżnicowane i jednocześnie komplementarne. Istnieją różnice między papieżami, w ich osobowościach, w ich korzeniach kulturowych, w ich doświadczeniach duszpasterskich; ale te różnice - w języku, w sposobie odnoszenia się do mediów, w stylu życia, itd. moim zdaniem nie generują opozycji, ale harmonię. Są one przejawem samej katolickości Kościoła i powszechności jednej Ewangelii Chrystusa. Ewangelia jest jak "boski diament", a w każdym pontyfikacie Duch Święty oświetla to czy inne oblicze, nie wykluczając innych. W pontyfikacie Benedykta wiara i prawda świecą przeciwko dyktaturze relatywizmu; w pontyfikacie Franciszka praktyka "mandatum novum", miłości bliźniego, zwłaszcza najuboższego i najbardziej potrzebującego.  

Ale czyż nie kilka głosów, w tym niektórych kardynałów, nawiązuje do istotnych różnic, w zakresie doktryny ewangelicznej, pomiędzy oboma pontyfikatami?

-Nie oceniam żadnej z tych interwencji, a tym bardziej słuszności intencji tych moich braci. Moje zdanie jest inne i - nie śmiejcie się - nie dlatego, że w wieku 92 lat próbuję zrobić "karierę" na schlebianiu papieżowi. Nie "udawali" tego również trzej kardynałowie, których Benedykt XVI wybrał do komisji zwanej "Vatileaks".

Nie. Nie widzę tych różnic w doktrynie ewangelicznej (tj. "depositum fidei"). Widać natomiast różnicę w treści pastoralnej czy priorytecie obu pontyfikatów. Benedykt położył akcent na Wiarę, Franciszek na Miłość; Benedykt na Prawdę, Franciszek na Miłość; Benedykt na "pionowy" wymiar Ewangelii, uwielbienie i miłość Boga, Franciszek na wymiar "poziomy", służbę i miłość bliźniego. Jest jednak oczywiste - ponad wszelkimi ideologicznymi czy polityczno-finansowymi manipulacjami - że między tymi różnymi projektami czy wskazaniami duszpasterskimi nie ma sprzeczności czy opozycji, lecz harmonia i komplementarność.  

herranz

Pomijając tę ocenę jego pontyfikatu, jakie osobiste relacje łączyły Pana z Franciszkiem, teraz, gdy nie pełni już Pan funkcji w Kurii?

-Chociaż relacja była wcześniejsza, mogę powiedzieć, że naprawdę poznałem kardynała arcybiskupa Buenos Aires podczas kongregacji generalnych i innych spotkań, które poprzedzały konklawe w 2005 (wybór Benedykta XVI) i w 2013 roku, kiedy Jorge Mario Bergoglio został papieżem Franciszkiem, a któremu to trudnemu prekonklawe poświęcam rozdział książki. Ale także w tych dziesięciu latach jego pontyfikatu i wzorowego współżycia z Benedyktem mieliśmy częste kontakty, instytucjonalne lub inne.

Przez "instytucjonalne" rozumiem konsystorze i inne spotkania kardynałów z papieżem. a "nieinstytucjonalne"?

-Zarówno w przypadku Benedykta, jak i Franciszka starałem się przestrzegać dwóch zasad postępowania. Jako kardynał mam prawo i obowiązek powiedzieć papieżowi to, co w sumieniu, rozważone w modlitwie, uważam za konieczne lub przydatne jako pomoc w jego trudnej posłudze.

Ale wypada, aby robił to lojalnie (ustnie lub pisemnie, "w twarz", jak to się mówi) i pokornie (z "opcją kosza na śmieci"), nie udając, że ma rację lub że udziela lekcji. W książce można znaleźć przykłady takiego sposobu postępowania. Przede wszystkim z Francisco prowadzono obfitą prywatną korespondencję. Niektóre z nich zostaną opublikowane w książce, na co poprosiłem papieża o zgodę.

Franciszek okazał mi niezasłużone zaufanie, nie tylko dowodami braterskiej przyjaźni, ale także wzywając mnie do zbadania, osobiście lub w komisjach, problemów związanych z rządzeniem (poważne przestępstwa seksualne lub korupcja administracyjna, reforma Kurii Rzymskiej, poważne sytuacje kryzysowe w niektórych zgromadzeniach zakonnych...).

W książce mówi Pan o przyjaźni między dwoma papieżami. Niektórzy mówili, że emerytowany papież nie zgadzał się z decyzjami Franciszka. Co Benedykt myślał o Franciszku?

-Po jego rezygnacji odwiedziłem go i oczywiście rozmawialiśmy o życiu Kościoła. Benedykt rozmawiał ze mną swobodnie, nie potrzebował półsłówek i nigdy nie słyszałem, by wygłaszał negatywne uwagi czy osądy na temat papieża Franciszka.Co myślał? Nie udaję, że znam jego myśli. Mówiąc podczas jednej z takich wizyt o uścisku obu papieży na otwarcie Świętego Roku Miłosierdzia, zwierzył mi się, że był szczęśliwy, widząc, jak wiele sympatii i uczuć Franciszek wzbudził wśród ludzi. Powiedział mi: "To mnie cieszy i daje mi pokój".

Czy w Pana wspomnieniach dotyczących obcowania i pracy z dwoma tak różnymi papieżami przejawia się również "od środka", powiedzmy, jakaś forma bezpośredniego zaangażowania w badanie istotnych problemów?

-Tak, z konieczności. Dlatego, jak już mówiłem, musiałem poświęcić kilka rozdziałów ruchowi Lefebvre'a, komisji zwanej "Vatileaks", mariologicznemu fenomenowi Medjugorje, reformie Kurii .... i tym samym kontekstowi manifestu byłego nuncjusza Viganó i innym atakom na Franciszka. Nie wiem, czy spodoba mu się wszystko, co powiem... W pewnym momencie nie sądzę. Ale wie, że staram się być szczery i odważyłem się poprosić go o napisanie przedmowy do książki.

Watykan

"Papież apeluje, by nie upuszczać krwi na wody Morza Śródziemnego!

Papież Franciszek podczas modlitwy Anioł Pański w drugą niedzielę Wielkiego Postu ponownie zaapelował, by "czyste wody Morza Śródziemnego nie zostały zakrwawione" i by "powstrzymać handlarzy ludźmi", w związku z katastrofą statku u wybrzeży Crotone (Włochy). Modlił się też za ofiary katastrofy kolejowej w Grecji oraz za "męczenników z Ukrainy".

Francisco Otamendi-5 marca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

"W tych dniach myśli wielokrotnie zwracały się ku katastrofie kolejowej, która miała miejsce w Grecji. Wiele ofiar. Modlę się za zmarłych i jestem blisko rannych i ich rodzin. Niech Matka Boża ich pocieszy". Tak rozpoczął Papież swoje słowa po maryjnej modlitwie Anioł Pański i błogosławieństwie z okna swego gabinetu w watykańskim Pałacu Apostolskim na Placu Świętego Piotra.

Ojciec Święty wyraził następnie "smutek z powodu tragedii, która wydarzyła się na wodach Cutro (Włochy). Modlę się za liczne ofiary katastrofy statku, za tych, którzy przeżyli, i za ich rodziny. Wyrażam uznanie i wdzięczność miejscowej ludności, a także instytucjom za solidarność i przyjęcie naszych braci i sióstr". 

Następnie Papież Rzymski ponowił swój "apel, aby takie tragedie się nie powtarzały, aby powstrzymać handlarzy ludźmi i aby nie pozbywali się dalej życia ludzi, tak wielu ludzi, aby podróż nadziei nie zamieniła się w podróż śmierci, aby wody Morza Śródziemnego nie zostały zakrwawione przez te dramatyczne wypadki". Niech Pan da nam siłę do zrozumienia i do opłakiwania.

Jest to przesłanie, które papież Franciszek wygłosił przy wielu okazjach, na przykład na greckiej wyspie Lesbos, podczas podróży apostolskiej do Grecji i na Cypr oraz w wielu innych miejscach.

Ojciec Święty spędził następnie trochę czasu na cichej refleksji i modlitwie, a potem pozdrowił rzymian i pielgrzymów z Włoch i wielu innych krajów. W szczególności Ojciec Święty zwrócił się do ukraińskiej wspólnoty z Mediolanu, która pielgrzymowała do Rzymu "z okazji czwartej rocznicy męczeństwa biskupa św. Jozafata, który oddał życie za jedność chrześcijan". Papież podziękował im za "zaangażowanie w przyjęcie" i prosił, aby "Pan za wstawiennictwem św. Jozafata obdarzył pokojem zamęczony naród Ukrainy".

Ojciec Święty pozdrowił także pielgrzymów z Litwy, którzy obchodzą święto św. Kazimierza, oraz wspólnoty z Saragossy i Murcji, a także m.in. z Burkina Faso. 

Z Jezusem - "świetlistym pięknem miłości".

W tym Anioł Pański na drugą niedzielę Wielkiego Postu, w którym proklamowana jest Ewangelia o Przemienieniu Pańskim, Papież Franciszek powiedział, że "to właśnie przebywając z Jezusem, uczymy się rozpoznawać w Jego obliczu świetliste piękno miłości dającej siebie, nawet gdy nosi ona znamiona krzyża", a także "uchwycić to samo piękno w twarzach" innych.

"Jezus zabiera ze sobą na górę Piotra, Jakuba i Jana i objawia im się w całym swoim pięknie jako Syn Boży (por. Mt 17, 1-9)", rozpoczął Papież. "Zadajmy sobie pytanie: Na czym polega to piękno, co widzą uczniowie, jakiś efekt specjalny? Nie, to nie jest to. Widzą światło Bożej świętości jaśniejące na twarzy i szatach Jezusa, doskonałego obrazu Ojca". 

A potem skomentował: "Ale Bóg jest Miłością i dlatego uczniowie widzieli na własne oczy piękno i blask Bożej Miłości wcielonej w Chrystusa, przedsmak raju". Jakież było zdziwienie uczniów! Tak długo mieli pod oczami oblicze Miłości i nie zdawali sobie sprawy, jak jest ono piękne! Dopiero teraz to sobie uświadamiają, z ogromną radością".

"Szkoła Jezusa

"Ta Ewangelia pokazuje nam również drogę naprzód: uczy nas, jak ważne jest bycie z Jezusem, nawet wtedy, gdy nie jest łatwo zrozumieć wszystko, co mówi i robi dla nas". 

"To właśnie przebywając z Nim, w istocie, uczymy się rozpoznawać w Jego twarzy świetliste piękno miłości dającej siebie, nawet gdy nosi ona znamiona krzyża" - mówił papież Franciszek. "I to właśnie w Jego szkole uczymy się chwytać to samo piękno w twarzach osób, które codziennie idą obok nas: członków rodziny, przyjaciół, kolegów, tych, którzy w różny sposób troszczą się o nas. Jak wiele świetlistych twarzy, jak wiele uśmiechów, jak wiele zmarszczek, jak wiele łez i blizn mówi o miłości wokół nas!". 

"Nauczmy się je rozpoznawać i napełniać nimi nasze serca", zachęcił Papież. "A potem wyruszmy, by zanieść innym otrzymane światło, z konkretnymi uczynkami miłości (por. 1 J 3, 18), zanurzając się hojniej w codziennych zadaniach, kochając, służąc i przebaczając z większym entuzjazmem i dyspozycyjnością". 

Franciszek zaproponował mały rachunek sumienia: "Możemy zadać sobie pytanie: Czy rozpoznajemy w naszym życiu światło Bożej miłości? Czy rozpoznajemy je z radością i wdzięcznością w twarzach tych, którzy nas kochają? Czy szukamy wokół siebie znaków tego światła, które wypełnia nasze serca i otwiera je na miłość i służbę? Czy też wolimy słomiane ognie bożków, które nas alienują i zamykają w sobie?". 

"Piękno Jezusa daje im siłę".

"Jezus, w rzeczywistości, dzięki temu doświadczeniu formuje ich, przygotowuje ich do jeszcze ważniejszego kroku. W krótkim czasie, w rzeczywistości, będą musieli umieć rozpoznać w Nim to samo piękno, kiedy idzie na krzyż i Jego twarz jest oszpecona" - dodał Papież. 

"Piotrowi trudno to zrozumieć" - kontynuował. "Chciałoby się zatrzymać czas, postawić scenę na "pauzę", być tam i przedłużyć to cudowne doświadczenie; ale Jezus na to nie pozwala. Jego światło, w rzeczywistości, nie może być zredukowane do 'magicznej chwili'. Wtedy stałoby się czymś fałszywym, sztucznym, co rozpływa się we mgle przemijających uczuć. 

Na zakończenie Ojciec Święty wskazał, że "przeciwnie, Chrystus jest światłem, które wskazuje drogę, jak słup ognia dla ludu na pustyni (por. Wj 13, 21). Piękno Jezusa nie odwraca uczniów od rzeczywistości życia, ale daje im siłę, by szli za Nim do Jerozolimy, na krzyż. Niech Maryja, która strzegła w swoim sercu światła swojego Syna, nawet w ciemnościach Kalwarii, towarzyszy nam zawsze na drodze miłości".

AutorFrancisco Otamendi

Edukacja

James ArthurEdukacja jest zbudowana na idei rynku" : "Education is built on the idea of the market".

James Arthur jest dyrektorem Birmingham Centre for Education in Virtues and Values, inicjatywy, której celem jest "kształcenie ludzi, aby dobrze żyli w świecie, w którym warto żyć".

Paloma López Campos-5 marca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Na Uniwersytecie w Birmingham działa ośrodek poświęcony edukacji w zakresie cnót i wartości pt.Centrum Jubileuszowe"która niedawno otworzyła oddział w Hiszpanii, w Uniwersytet Francisco de Vitoria.

Celem tego ośrodka jest badanie i wprowadzanie w życie wszystkich tych postępów w kształtowaniu charakteru, które pozwalają ludziom rozwijać się nie tylko na poziomie zawodowym, ale także na poziomie wewnętrznym. Dzieje się tak dlatego, że jego członkowie są przekonani, iż "wszystkie zawody wymagają nabycia takich cech moralnych jak: uczciwość, odwaga, samokontrola, służba, wielkoduszność i tak dalej, aby być dobrym profesjonalistą".

Aby lepiej zrozumieć pracę tej instytucji i jej znaczenie na poziomie uniwersyteckim, Omnes przeprowadził wywiad z dyrektorem ośrodka w Birmingham, Jamesem Arthurem, który oprócz pełnienia tej kierowniczej funkcji jest członkiem Society for Educational Studies, byłym redaktorem British Journal of Educational Studies oraz honorowym profesorem na uniwersytetach w Glasgow i Oxfordzie.

Wasza instytucja rozpoczęła działalność w 2012 roku i od tego czasu stale się rozwija, ale jak doszło do powstania Birmingham Centre for Virtues and Values Education?

-Prowadziłem badania nad edukacją w cnoty i edukacji charakteru przez ostatnie 25 lat i pracowałem nad wieloma takimi projektami przed narodzinami Birmingham Jubilee Centre. Było to finansowane przez wiele organizacji charytatywnych i pieniędzy rządowych w celu zbadania edukacji charakteru i jej wkładu w obywatelstwo. W 2012 roku Fundacja Johna Templetona przyznała 30 milionów dolarów na założenie centrum na Uniwersytecie w Birmingham, aby badać i stosować różne perspektywy na temat charakteru i cnót.

Centrum jest pionierem w interdyscyplinarnych badaniach, które koncentrują się na charakterze, cnotach i wartościach, ze szczególnym uwzględnieniem rozwoju człowieka. Promuje moralną koncepcję charakteru, aby zbadać znaczenie cnoty w życiu publicznym i zawodowym. Centrum jest liderem w polityce i praktyce w tej dziedzinie, a poprzez szeroki zakres projektów przyczynia się do odnowy cnót charakteru zarówno wśród jednostek, jak i w społeczeństwie.

Ośrodek dąży do wzmocnienia cnót charakteru poprzez:

  • zająć się krytycznymi kwestiami dotyczącymi charakteru;
  • promowanie, poprzez rygorystyczne badania, rozwoju dobrego charakteru w edukacji, biznesie i społeczeństwie, zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i na świecie;
  • budowanie i wzmacnianie cnót charakteru w kontekście rodziny, szkoły, społeczności, uniwersytetu, zawodów, organizacji wolontariackich i ogólnie miejsca pracy.

Jakie znaczenie ma takie centrum w społeczeństwie, w którym umiejętności praktyczne, takie jak inżynieria, są ważniejsze niż sztuki wyzwolone czy kształtowanie cnoty i charakteru?

-W dzisiejszej edukacji narasta niepokój, który podkreśla sukces ucznia jako cel edukacji. Nasz system edukacji zbudowany jest na założeniu, że celem człowieka jest produkcja i konsumpcja na rynku, a miarą sukcesu jest ta rynkowa - rentowność lub, w przypadku jednostek, bogactwo i status.

Wbrew temu, nasza szkoła uważa, że edukacja powinna skupiać się na kształceniu ludzi, aby potrafili dobrze żyć w świecie, w którym warto żyć. Nauki techniczne są ważne, ale ważniejszy jest rozwój osobisty każdej jednostki.

Na czym polega działalność tej instytucji?

-Centrum jest autorem ponad 250 artykułów i książek dotyczących badań nad cnotami charakteru oraz stworzyło 56 raportów wraz z innymi dokumentami i ramami. Wszystkie z nich są dostępne bezpłatnie na naszej stronie internetowej.

Centrum zostało wybrane spośród ponad 1200 kandydatów do nagród QS World University Rankings, uznawanych za "Oscary edukacji". Międzynarodowe jury, złożone z przedstawicieli ponad 77 krajów, oraz jury główne wybrało prace Centrum Jubileuszowego dotyczące środowiska pracy w szkołach ze względu na ich innowacyjną i skuteczną pedagogikę oraz wywieranie znaczącego i skalowalnego wpływu w skali globalnej.

Uznanie to następuje po międzynarodowych wyróżnieniach dla Centrum, w tym niemieckiej nagrody Ferdinande Boxberger Prize w 2019 roku oraz nagrody Expanded Reason Award Fundacji Josepha Ratzingera-Benedykta XVI w 2020 roku. The Framework, którego trzecia edycja właśnie została opublikowana, była również podstawą do wielomilionowych dotacji z Fundacji Johna Templetona, Światowej Fundacji Charytatywnej Templetona i Fundacji Rodziny Kern.

Właśnie otworzyliście oddział na Uniwersytecie Francisco de Vitoria. Jak można promować edukację charakteru wśród studentów uniwersytetu?

-Jeśli chodzi o wartość wyższego wykształcenia, zwiększony potencjał ekonomiczny jest tylko częściową miarą. Wartość edukacji uniwersyteckiej jest obliczana poprzez życie absolwentów - ich rozwój osobisty i ich wkład w dobrobyt społeczny. Jest ona obliczana nie tylko poprzez to, co studenci robią, ale także poprzez to, kim się stają.

Ostatnio wiele uniwersytetów wyraziło swoje zaangażowanie w holistyczne, społecznie osadzone szkolnictwo wyższe. Pojęcia takie jak pełny potencjał, rozwój i dobrostan odnoszą się zarówno do studentów, jak i społeczności uniwersyteckich, i można je znaleźć zarówno w polityce uniwersyteckiej, jak i w celach. Wszystko to, biorąc pod uwagę twierdzenie, że "uniwersytety kształtują życie" i fakt, że wiele uniwersytetów wymienia cechy osobiste, które chcą, aby ich studenci rozwijali i internalizowali, gdy ukończą studia.

Mówisz o cnotach w takich zawodach jak pielęgniarstwo, prawo, edukacja czy wojsko, dlaczego skupiłeś się na tych konkretnych obszarach? Jaki wpływ ma trening cnót i wartości w tych dziedzinach??

-Przyglądamy się wielu zawodom i nie tylko tym, które do tej pory badaliśmy. Przyjrzeliśmy się również pracownikom socjalnym i policjantom.

Ogromna większość zawodów, zawodów i profesji w cywilnych i cywilizowanych społeczeństwach posiada mniej lub bardziej formalne kodeksy postępowania, czy też kodeksy etyczne mające na celu zapewnienie dobrej i uczciwej praktyki oraz ochronę klientów przed sytuacją przeciwną.

Kodeksy te nie są jednak wystarczające, aby zagwarantować przestrzeganie ich przez każdego pracownika. Z tego punktu widzenia wiele błędów zawodowych lub skandali w kontekście interesu publicznego, takich jak polityka, prawo, medycyna, praca socjalna, edukacja lub biznes, można przypisać osobistej słabości, brakowi determinacji, chciwości lub po prostu głupocie zawodowej: krótko mówiąc, uchybieniom w moralnym charakterze jednostki. Uznajemy, że we wszystkich zawodach, aby być dobrym profesjonalistą, trzeba nabyć moralne cechy uczciwości, odwagi, samokontroli, służby, hojności i tak dalej. To jest uniwersalne.

Powołania

Pedro de Andrés: "Bez świadectwa wiary mojej wspólnoty nie pojawiłoby się we mnie pytanie o powołanie".

Ten diakon należący do Drogi Neokatechumenalnej, który 6 maja przyjmie święcenia kapłańskie, dzieli się z Omnes swoim procesem powołaniowym, znaczeniem modlitwy i wsparciem swojej wspólnoty. 

Maria José Atienza-5 marca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Pedro de Andrés Leo jest diakonem diecezji madryckiej. Choć urodził się w Madrycie, Pedro prawie całe życie mieszkał w Guadalajarze. Jest czwartym dzieckiem chrześcijańskiej rodziny związanej z Drogą Neokatechumenalną. W parafii San Nicolás w Guadalajarze szedł w pierwszej wspólnocie, a w Madrycie kontynuował swoją drogę w parafii San Sebastián, przy ulicy Atocha, w szóstej wspólnocie.

Pedro kończy formację w Diecezjalnym Seminarium Misyjnym Redemptoris Mater - W rozmowie z Omnes opowiedział o swoim procesie powołaniowym, znaczeniu modlitwy i wsparciu swojej wspólnoty.

Jak odkryłeś Boże powołanie do kapłaństwa?

-Dla mnie niepokój związany z powołaniem pojawiał się stopniowo. W wieku 14 lat, kiedy wstąpiłem do własnej wspólnoty, po raz pierwszy poważnie pomyślałem o zostaniu kapłanem, jako radosna odpowiedź na ogłoszoną mi bezwarunkową miłość Chrystusa. Ten pierwszy impuls nie przybrał jednak konkretnej formy z powodu mojej odmowy wstąpienia do Niższego Seminarium Duchownego z powodu nieśmiałości.

Z upływem lat pojawiło się we mnie mocne pytanie: "Panie, jakie jest moje powołanie? Kim chcesz, abym był? Dla mnie to pytanie było fundamentalne, a pojawiło się we mnie dzięki mojej wspólnocie, w której co tydzień celebrowaliśmy Słowo, Eucharystię w małej wspólnocie i mieliśmy comiesięczne spotkanie wspólnotowe. Muszę powiedzieć, że bez świadectwa wiary moich braci ze wspólnoty, zwłaszcza młodych rodzin i księdza, pytanie o powołanie nie pojawiłoby się we mnie.

Skończyłem szkołę średnią, a ponieważ nie wiedziałem, jak odpowiedzieć na to pytanie, postanowiłem pójść na uniwersytet. Tego lata, w 2012 roku, pojechałem z moją parafią i inną parafią w Madrycie na pielgrzymkę do Lourdes, gdzie złożyłem pytanie o powołanie u stóp Matki Bożej, ponieważ nie wiedziałem, co robić.

Po roku wielkiej wagi we wspólnocie, w której Pan dał mi dar, dzięki posłuszeństwu Bogu przez moich katechetów, pogodzenia się z moją historią i pragnienia bycia chrześcijaninem, bycia świętym, pojechałem na pielgrzymkę ŚDM do Rio de Janeiro w Brazylii. Tam, po pierwszej rozmowie o moich wątpliwościach powołaniowych z księdzem, Pan wezwał mnie w Eucharystii: "Ja jestem Światłością świata, kto idzie za mną, nie chodzi w ciemności, lecz będzie miał światło życia". Te słowa Chrystusa (J 8,12) były dla mnie prawdziwym powołaniem: Bóg mnie powołał! To już nie ja szukałem odpowiedzi na pytanie, jaka jest Jego wola wobec mnie, to On sam przemówił i powołał mnie. Pełna radości i nerwów wstałam, aby udać się do seminarium na spotkanie powołaniowe z inicjatorkami Drogi, Kiko i Carmen, w Rio de Janeiro 29 lipca 2013 r., we wspomnienie św. Marty.

Po roku rozeznawania powołania w towarzystwie kilku księży i innych chłopców, którzy zmartwychwstali, pojechałem na rekolekcje dla nowych seminarzystów z Kiko i Carmen w Porto San Giorgio (Włochy), gdzie zostałem wysłany do seminarium. Redemptoris Mater Madrytu, do którego dołączyłem 29 września 2014 r. i w którym odbywam szkolenie.

Charyzmat Drogi to charyzmat Kerygmatu, pierwszego głoszenia, z mocnym wezwaniem do misji. Jak to powołanie misyjne jest przeżywane już w czasie przygotowania do kapłaństwa?

-Przeżywamy to powołanie z wielką radością i wdzięcznością dla Pana, ponieważ wiemy, że na nic nie zasłużyliśmy i że wszystko jest darem od Niego. Spontanicznie, nasza dyspozycyjność do misji rodzi się w nas dzięki temu, że w czasie formacji i jako jej zasadnicza część, odbywamy Camino we wspólnocie jako drugi brat, uczestnicząc w celebracji Słowa, Eucharystii i Convivencia (co na Camino nazywamy "Drogą"). statyw) z rodzinami, singlami, młodzieżą, starszymi, kapłanami... Jesteśmy jeszcze jednym chrześcijaninem, który idzie za Chrystusem w Kościele. Z tej relacji z Chrystusem, który kocha nas jako grzeszników, rodzi się zapał do ewangelizacji, do misji. ad gentes.

Ponadto, przez dwa lata jesteśmy wysyłani na misję wędrowną, która jest fundamentalną częścią naszej formacji. Tam, jako członkowie zespołu katechistów lub towarzyszący kapłanowi w ewangelizacji, otrzymujemy łaskę aktywnego uczestnictwa w głoszeniu Ewangelii, aby nasze powołanie misyjne zostało wzmocnione i potwierdzone przez Pana.

Proste pytanie... Czy jesteś w pełni szczęśliwy?

-Dziś mogę powiedzieć tak, jestem szczęśliwy. Źródło tej radości i szczęścia nie znajduje się w dobrach, nawet w ludzkich papierach wartościowych. Szczęście przychodzi do mnie z zażyłości z Chrystusem. To On jest tym, który mnie powołał, gwarantem mojego życia. Oczywiście przeżywam to wszystko w niepewności, jak wszystko inne w życiu chrześcijańskim.

"Nosimy ten skarb w ziemnych naczyniach" - mówi św. Paweł. Dlatego codzienna modlitwa jest podstawową częścią mojego życia, poprzez liturgię godzin, modlitewne czytanie Pisma Świętego, lekturę duchową, modlitwę kontemplacyjną....

W tej niepewności są chwile, kiedy pojawiają się obawy o przyszłość, ale to właśnie z Chrystusem mogę opuścić moją ziemię i moich krewnych, jak Abraham, do ziemi, którą On mi wskaże, gdzie już na mnie czeka i gdzie zjednoczy mnie ze swoim krzyżem, który jest źródłem ewangelizacji.

Stany Zjednoczone

Tysiące osób pożegnało biskupa pomocniczego Los Angeles

Ponad pięć tysięcy osób wzięło udział w mszy żałobnej za biskupa pomocniczego Davida O'Connella, który został zamordowany 18 lutego w swoim domu na przedmieściach Los Angeles w Kalifornii, w katedrze Matki Bożej w Los Angeles.

Gonzalo Meza-4 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Ceremonii przewodniczył arcybiskup Jose Gomez z Los Angeles, któremu towarzyszyli kardynałowie Roger Mahony z Los Angeles, Blase Cupich, arcybiskup Chicago i Robert McElroy, biskup San Diego w Kalifornii, a także 34 biskupów i 50 księży. Msza św. była zakończeniem obrzędów pogrzebowych, które rozpoczęły się w środę 1 marca w kościele św. Jana Marii Vianneya, położonym w rejonie duszpasterskim San Gabriel, gdzie bp O'Connell pełnił funkcję wikariusza episkopalnego.

"Uosabiał obraz Jezusa, Dobrego Pasterza".

Biskup David O'Connell był jednym z najbardziej ukochanych biskupów archidiecezji Los Angeles, o czym świadczą tysiące osób i parafian, którzy przez trzy dni uczestniczyli w obrzędach pogrzebowych, w tym władze cywilne, przywódcy różnych wyznań chrześcijańskich i przedstawiciele różnych religii. Biskup O'Connell uosabiał obraz Jezusa, Dobrego Pasterza, na co zwrócił uwagę kardynał Mahony podczas homilii na Mszy św. czuwania w czwartek wieczorem.

"Biskup Dawid rozumiał prymat chrztu i misję, której wymaga on dla całego ludu Bożego. Dlatego biskup David powoływał, upełnomocniał i wysyłał na misję osoby lub grupy, z którymi pracował. O'Connell nie opuszczał spotkania bez wyznaczenia lub przypomnienia komuś o jego misji". Jego charyzma i mądrość pochodziły od Ducha Świętego - powiedział kardynał.

"Misja, którą teraz mamy, polega na tym, że idziemy do tego szczególnego miejsca w naszych sercach, jak uczył nas Dawid, [aby usłyszeć] głos Ducha Świętego. Przyjdź Panie Jezu. Przyjdź Duchu Święty" - zakończył ze łzami Mahony.

"Nigdy nie prosił o nic w zamian.

Podczas przemówienia na piątkowej mszy pogrzebowej jeden z bratanków zabitego biskupa, który na uroczystość przyjechał z Irlandii, powiedział: "Wujek Dave był inspiracją. Nauczył nas, że jeśli masz możliwość, aby komuś pomóc, powinieneś to zrobić. Wszystko, czego chciał, to ułatwić innym życie. I nigdy nie prosił o nic w zamian.

Jednym z mniej znanych aspektów jest to, że biskup chciał być komikiem i kiedyś próbował, "ale na szczęście miał inną pracę, w której najwyraźniej radził sobie lepiej" - powiedział bratanek biskupa, również nazywający się David O'Connell.

Chwile smutku i nadziei były widoczne także u bpa José Gómeza, któremu w kilku momentach uroczystości łamał się głos, zwłaszcza gdy opowiadał swoje anegdoty z O'Connellem, którego uważał za wielkiego przyjaciela.

Posługa naznaczona troską o ubogich

Żal ustąpił miejsca pocieszeniu, gdy Gómez przeczytał telegram wysłany w imieniu papieża Franciszka i podpisany przez kardynała sekretarza stanu Pietro Parolina: "Pogrążony w głębokim smutku na wieść o przedwczesnej i tragicznej śmierci biskupa pomocniczego Davida O'Connella, Jego Świątobliwość przesyła serdeczne kondolencje i zapewnia o swojej duchowej bliskości z rodziną, parafianami, zakonnikami i duchowieństwem archidiecezji". Posługa kapłańska i biskupia biskupa w Kościele Los Angeles była naznaczona głęboką troską o ubogich, imigrantów i potrzebujących. Podkreślono także jego wysiłki w obronie świętości i godności życia oraz gorliwość w promowaniu solidarności, współpracy i pokoju w lokalnej społeczności. Jego Świątobliwość modli się, aby wszyscy, którzy czczą jego pamięć, odrzucili drogi przemocy i zwyciężali zło dobrem".

Choć przyczyny zabójstwa są przedmiotem śledztwa, lokalne władze wskazały, że zbrodni dokonał mąż pracownicy domowej biskupa.

Po zakończeniu mszy pogrzebowej ciało biskupa O'Connella zostało pochowane w mauzoleum katedry w Los Angeles.

Biskup David O'Connell urodził się w hrabstwie Cork w Irlandii w 1953 roku. Święcenia kapłańskie i inkardynację przyjął w archidiecezji Los Angeles w Kalifornii w 1979 roku.

Papież Franciszek mianował go biskupem pomocniczym w 2015 roku i został przydzielony jako wikariusz biskupi regionu San Gabriel, jednego z pięciu regionów archidiecezji Los Angeles.

Kultura

Źródła informatorów religijnych

Rola dziennikarza watykańskiego w obecnym krajobrazie medialnym, jego wyzwania i trudności, są przedmiotem badań 10. edycji Kursu Specjalistycznego w zakresie informacji religijnej, organizowanego przez Stowarzyszenie ISCOM we współpracy z Wydziałem Komunikacji Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża i Międzynarodowym Stowarzyszeniem Dziennikarzy Akredytowanych przy Watykanie (AIGAV).

Antonino Piccione-4 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Sektor reportażu religijnego jest jednym z najbardziej złożonych w krajobrazie dziennikarskim, ze względu na konieczność posiadania bardzo specyficznych umiejętności i potrzebę rozpowszechniania wiadomości wśród niespecjalistycznej publiczności bez ich trywializowania lub zniekształcania. Nierzadko zdarza się, że oficjalne źródła nie chcą współpracować z dziennikarzami w odpowiednim czasie i w dokładny sposób. Do tego stopnia, że milczenie staje się normą.

To niektóre z kwestii, które pojawiły się podczas okrągłego stołu, przy którym zaprezentowano 10. edycję Kursu Specjalizacji z Informacji Religijnej, inicjatywy promowanej przez Stowarzyszenie ISCOM we współpracy z Wydział Komunikacji Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża oraz Międzynarodowe Stowarzyszenie Dziennikarzy Akredytowanych przy Watykanie (AIGAV).

Źródła oficjalne i nieoficjalne

"Pierwszym źródłem jest wciąż sam papież. Jego przemówienia, adresy, homilie, wywiady". Tak mówi Manuela Tulli, dziennikarka agencji ANSA, dla której zajmuje się Watykanem i informacjami religijnymi. Jego publikacje to między innymi "Francesco, un nome un destino" (Laruffa) o życiu świętego Franciszka z Paoli, "Eroi nella fede" (Acs) o sytuacji chrześcijan w Egipcie. Laureat w 2017 roku nagrody dziennikarskiej dedykowanej Giuseppe De Carli w zakresie informacji religijnych. Ostatnio uczestniczył w projekcie redakcyjnym "Quaderni del Vaticano" w ramach przygotowań do Jubileuszu 2025 z krótkim esejem na temat "Sensu życia".

Wśród oficjalnych źródeł, kontynuuje Tulli, "sala prasowa Watykanu, Biuletyn, komunikaty, media watykańskie (Vatican News, Osservatore Romano, Radio Watykańskie). A następnie oficjalne konta na portalach społecznościowych: Pontifex, TerzaLoggia, konta kardynałów, biskupów i dykasterii".

W przypadku informacji krajowych lub lokalnych Tulli wymienia biuro komunikacji społecznej CIS, agencję Sir, Avvenire, Tv2000, strony internetowe i publikacje diecezji.

Interesująca jest wzmianka o relacjach z działalności sądów, "przydatnych nie tylko do poznania faktów tego czy innego procesu, ale także mechanizmów decyzji i stosowanych praktyk". Poza samymi sprawami, dzięki rozprawom przed watykańskim trybunałem poznajemy skrawki życia w murach Leonina, które w innym przypadku pozostałyby nieznane. Tulli wspomina na przykład proces o rzekome nadużycia w prezbiterium.

Odnosząc się do nieoficjalnych źródeł, dziennikarz ANSA podkreśla, jak "watykańskie informacje trzeba cierpliwie budować przez dłuższy czas". Jest ona wynikiem relacji, które nie zawsze łatwo zbudować. Konieczne jest posiadanie szerokiego spektrum źródeł, aby uniknąć instrumentalizacji". Są wśród nich urzędnicy dykasterii Kurii, ale - podsumowuje Tulli - także ambasady przy Stolicy Apostolskiej, uniwersytety papieskie, eksperci w danej dziedzinie: "Wszystko może przyczynić się do budowy obrazu, jak wiele małych kawałków mozaiki".

Konkurencja i wspólnota

Obraz wzbogacony interwencjami Francesco Antonio Grana i Loup Besmond de Senneville. Ten pierwszy, watykanista z il fattoquotidiano.it i sekretarz Nagrody im. Kardynała Michele Giordano, zauważa, "że nawet najwyższe ze źródeł - papież - może kłamać i manipulować dziennikarzem".

Wśród publikacji Grana dotyczących życia Kościoła, zredagował książkę papieża Franciszka An Encyclical on Peace in Ukraine (Terra Santa Edizioni).

O Bergoglio, którego jest osobistym przyjacielem, chwali jego "wielki zmysł dziennikarski i wielką zdolność do zarządzania komunikacją kryzysową (pederastia, sprawa Orlandi, itd.)".

Pomimo zdrowej i nieuniknionej konkurencji między watykanistami, Grana identyfikuje profesjonalizm, kunszt i wrażliwość niektórych swoich kolegów jako wartość dodaną obiektywnej sprawozdawczości religijnej, ponieważ ostatecznie, mówi, "to sam podpis nadaje prawdziwość faktom".

"Nie ma prawdziwie zorganizowanej strategii komunikacyjnej".

"Trudność źródeł informacji religijnej, konieczność posiadania wysokich kompetencji, brak komunikacji między aktorami, ich brak profesjonalizmu, wybór milczenia, z przekonaniem, że dobre rzeczy nie robią hałasu". Są to, zdaniem Loup Besmond de Senneville, watykańskiego korespondenta francuskiego dziennika "La Croix" i przewodniczącego AIGAV, najbardziej oczywiste zarzuty wobec systemu, w którym "nie ma prawdziwie zorganizowanej strategii komunikacyjnej, z brakiem dwóch zasadniczych elementów, które istnieją we wszystkich innych instytucjach politycznych: off i on".

To zobowiązuje specjalistów od informacji religijnej "do posiadania własnych źródeł", mówi Besmond de Senneville, "aby przynieść nowe informacje i pomóc zrozumieć rzeczywistość: dlaczego Papież powiedział jakieś słowo lub nie; dlaczego zachował się w określony sposób lub nie".

Jeśli chodzi o informacje religijne, mówi, uniwersytety są również doskonałymi zasobami, często zaniedbywanymi, a będącymi domem dla wielu ekspertów. "Myślę o Sant'Anselmo dla liturgii, Pisai dla islamologii, Gregoriańskim i Świętym Krzyżu dla prawa kanonicznego. W Rzymie również dyplomaci stanowią ważną sieć".

Trudność polega na tym, by mieć źródła, które mówią i zgadzają się na cytowanie. Osobiście - podsumowuje Besmond de Senneville - stwarza to sporo problemów dla naszych czytelników, którzy nie rozumieją trudności. Wielu jest przekonanych, że anonimowe źródło to źródło wymyślone.

AutorAntonino Piccione

Watykan

Massimiliano PadulaFrancis has his eye on today's problems": "Franciszek ma oko na dzisiejsze problemy

Massimiliano Padula, socjolog procesów kulturowych i komunikacyjnych z Instytutu Pastoralnego Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego, wyjaśnia w tym wywiadzie klucze do socjologicznego myślenia papieża Franciszka.

Giovanni Tridente-4 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Osiągnięcie całościowej wizji, która obejmuje chrześcijańską egzystencję w jej złożoności". Tak Romano Guardini wyjaśnia znaczenie "Wolności, łaski, przeznaczenia", jednego ze swoich najważniejszych opracowań. I nie jest przypadkiem, że Jorge Mario Bergoglio czerpie wiele ze swojego magisterium od włoskiego myśliciela i teologa, dziś Sługi Bożego, do tego stopnia, że "przypisuje" mu podejście interpretacyjne swojego pierwszego Adhortacja apostolska Evangelii GaudiumMagna Carta całego jego pontyfikatu.

W dokumencie papież Franciszek cytuje samego papieża Benedykta, który mówi. Guardini gdy pyta, jak oceniać procesy budujące naród: "Jedynym modelem udanej oceny epoki jest pytanie, w jakim stopniu rozwija się w niej pełnia ludzkiego istnienia i osiąga autentyczną rację bytu, zgodnie ze szczególnym charakterem i możliwościami samej epoki" (EG, 222).

Te przesłanki otwierają drogę do jasnej i zrozumiałej interpretacji tego, czym dla papieża Franciszka jest społeczeństwo. Wyjaśnia on. Massimiliano PadulaSocjolog procesów kulturowych i komunikacyjnych w Instytucie Pastoralnym Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego, wywiad przeprowadzony z okazji dziesiątej rocznicy pontyfikatu argentyńskiego papieża.

Czy Pana zdaniem w ciągu tych dziesięciu lat można naszkicować swoistą "socjologię papieża Franciszka"?

W odpowiedzi przywołam Romano Guardiniego i jego studium "Koniec epoki nowoczesnej", które w pewnym sensie antycypowało obecną debatę na temat ponowoczesności i sekularyzacji. Guardini, choć nie był socjologiem, zarysował kategorie społeczno-historyczne, które od dawna znajdują się w centrum badań socjologów ogólnych, a w szczególności socjologów religii. Papież Franciszek idzie po tej linii, kierując się (podobnie jak Guardini) światłem wiary. Ale robi coś więcej: patrzy na dzisiejsze problemy, ucieleśnione w życiu zbiorowym i w życiu indywidualnym.

Czy możesz podać nam jakiś przykład?

-Dość czytania Laudato si' zrozumieć, w jakim stopniu Bergoglio stosuje "spojrzenie socjologiczne" do analizy społeczeństwa (nazywa je "rodziną ludzką"). W encyklice podkreśla środowisko naturalne jako fakt społeczny, który generuje zmiany, często niezbyt zachęcające dla integralnego rozwoju człowieka.

Udaje mu się też uchwycić niektóre z najbardziej palących kwestii naszych czasów: wśród nich przyspieszenie, na które wskazuje hiszpańskim słowem "rapidación". I które nawiązuje do opracowania niemieckich socjologów Hartmuta Rosy i Williama E. Scheuermana zatytułowanego "Społeczeństwo dużych prędkości", czyli konfiguracji społeczeństwa, która z jednej strony poprawia jakość naszego życia, a z drugiej tworzy nowe formy marginalizacji i wykluczenia.

W rzeczywistości marginalizacja i wykluczenie znajdują się w centrum rozważań argentyńskiego papieża...

-Oczywiście. Są to dwie kategorie interpretacyjne coraz bardziej rozwarstwionej, złożonej i nierównej egzystencji. Zmarginalizowani i wykluczeni to biedni, imigranci, osoby starsze i chore. Ale nie tylko. Marginalizacja i wykluczenie dotyczą wszystkich jednostek, wszystkich grup społecznych, wszystkich mikro- i makroorganizacji. To właśnie to serce, a raczej obojętność, stanowi zachowanie antyspołeczne i destrukcyjne.

Franciszek wychwytuje jej różne przejawy, gdy na przykład mówi o "kulturze wyrzucania pieniędzy". Ale nie ogranicza się do prostej diagnozy: pomaga nam zrozumieć, jak wypełnić luki, działać i zachowywać się z myślą o dobru, które jest naprawdę wspólne.

Podróże apostolskie do obszarów granicznych i krajów spustoszonych przez wojnę i nędzę, apele o pokój, przejście od logiki przestrzennej do procesualnej, dialog ekumeniczny, propozycja światowego paktu edukacyjnego, to niektóre znaki jego terapii społecznej.

Można by powiedzieć - parafrazując charakterystykę nauki socjologicznej - że bergoglińskie magisterium obejmuje funkcję opisową (dostarcza kluczy dostępu do świata) oraz funkcję normatywną (udostępnia cele i kodeksy postępowania).

Jak Twoim zdaniem socjologia może w przyszłości odnosić się do katolicyzmu?

-Sądzę, że ich relacje będą musiały coraz częściej rozgrywać się w kategoriach wzajemności. Socjologia będzie mogła pomóc religii tylko wtedy, gdy będzie ona w stanie przemyśleć siebie w świetle społeczeństwa i jego zmian.

Nie oznacza to rezygnacji ze sterylnego relatywizmu, ale zrozumienie, że rzeczywistość społeczna jest "ontologicznie" prowizoryczna i jako taka musi być odczytywana i przeżywana. Kiedy Franciszek nalega na porzucenie logiki "zawsze tak było" (nazywa to "indietryzmem"), pokazuje, że dobrze rozumie procesy morfogenetyki społecznej.

Wśród nich dwa wydają mi się szczególnie perspektywiczne dla refleksji i badań społeczno-religijnych w teraźniejszości i przyszłości. Pierwszym jest przesunięcie środka ciężkości chrześcijaństwa z "chorej ze zmęczenia" Europy na południe świata, które mimo wielu problemów wykazuje owocną duchowość. Drugim jest proces personalizacji wiary, który odchodząc od tradycji, stwarza nowe możliwości ewangelizacji oraz żywotnego i twórczego duszpasterstwa.

Kino

"Heaven Can't Wait" i więcej rekomendacji

Polecamy nowości wydawnicze, klasyki, czy treści, których jeszcze nie widzieliście w kinie lub na ulubionych platformach.

Patricio Sánchez-Jáuregui-3 marca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

LOCKWOOD & CO.

Twórca: Joe Cornish

Aktorzy: Ruby Stokes, Cameron Chapman, Ali Hadji-Heshmati

Netflix

Lucy Carlyle to małomiasteczkowa dziewczyna w wielkim mieście. Ale w tym świecie nic nie jest takie, jak powinno być. Duchy zaludniają ziemię i tylko kilku młodych ludzi ma umiejętności, by na nie polować. Lucy jest jedną z nich. Dziewczyna o zdolnościach parapsychicznych, łączy siły z dwoma nastoletnimi chłopcami z agencji Lockwood & Co. zajmującej się polowaniem na duchy, aby walczyć ze śmiertelnymi duchami, które nękają Londyn.

Lockwood & Co. to miłe zaskoczenie w katalogu Netflixa. Thriller, serial przygodowy i detektywistyczny dla wszystkich widzów, opracowany przez Joe Cornisha ("Tintin", "Attack the Block"). Oparty jest na serii książek o tym samym tytule autorstwa wielokrotnie nagradzanego Jonathana Strouda ("Krzyczące schody" i "Szepcząca czaszka"). Składa się z ośmiu odcinków, a jego premiera odbyła się 27 stycznia 2023 roku.

NIEBO NIE MOŻE SIĘ DOCZEKAĆ

Błogosławiony Carlo Acutis (CNS photo/courtesy Sainthood Cause of Carlo Acutis)

Reżyser: José María Zavala

Scenariusz: José María Zavala

Muzyka: Luis Mas

W KINIE

Dokument o sławnym życiu Carlo Acutisa, młodego błogosławionego, który zmarł w 2006 roku, a którego charyzma i sława nadal wzbudzają pasję i oddanie. Mając zaledwie 15 lat, jego życie stało się niepowstrzymaną siłą, która nie zna granic. Dzięki José María Zavala ("Świt w Kalkucie", "Tajemnica Ojca Pio") ukazuje się ta książka zawierająca kilkanaście świadectw ludzi w różnym wieku i różnych narodowości, których dotknęła łaska Boża za wstawiennictwem Carlo Acutisa. Przeplatają się one z ważnymi momentami z życia młodego Błogosławionego, przeplatając dokument z fikcją w próbie bardziej żywego ukazania całego życia i wpływu czczonego człowieka.

AutorPatricio Sánchez-Jáuregui

Więcej
Gospel

Ostatnia modlitwa Jezusa w Getsemani

Żadne dwa wschody nie są takie same. Obiektywnie i subiektywnie rzecz ujmując. Każdy obrót śruby jest podobny do poprzedniego, ale nie taki sam, bo teraz śruba jest głębiej niż wcześniej.

Gustavo Milano-3 marca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Nadszedł Wielki Post. Tak jak w ciągu roku jest czas na figi, mandarynki czy truskawki, tak samo jest czas na zebranie większej ilości łaski na Bożym polu, którym jest świat. W ciągu tych czterdziestu cennych dni, w rejonie Morza Śródziemnego - gdzie Jezus się urodził, żył i umarł - oraz w innych częściach świata, zobaczymy rozkwit najodważniejszych roślin, tych, które były w stanie pokonać kolejną zimę. Może to posłużyć jako przypomnienie, aby przygotować się do centralnego wydarzenia roku chrześcijańskiego: do Wielkanocy Zmartwychwstania Pańskiego.

Co roku ta sama historia? Nie, żadna. Wielkanoc jest równy innemu. Obiektywnie i subiektywnie rzecz biorąc. Każdy obrót śruby jest podobny do poprzedniego, ale nie taki sam, bo teraz śruba jest głębiej niż wcześniej. Dlatego warto dokonać przeglądu głównych wydarzeń z życia Jezusa Chrystusa za pomocą krótkiej serii artykułów, które pomogą Ci poznać lub zapamiętać bardzo szczególne znaczenie tej pierwszej (i krwawej) Paschy w Jerozolimie.

Ogród Oliwny

Znajdujemy się w Ogrodzie Oliwnym, zwanym też Getsemani, gdzie zaczęła się trwożyć dusza Chrystusa. Słowa, których używa ("Dusza moja boleje aż do śmierci": Mt 26, 38) pochodzą z. Psalm 43, 5Już to zaczyna oferować klucz interpretacyjny do wszystkiego, co nastąpi do następnego dnia: księgi Biblia Żydowskie kobiety już wtedy przepowiadały cierpienie Pana.

Ogród ten znajduje się na obrzeżach Jerozolimy, oddzielony doliną rzeki Kidron. Getsemani, czyli dosłownie "tłocznia oleju" po hebrajsku, jest jednym z najbardziej czczonych miejsc w chrześcijaństwie. Jak uściśla papież Benedykt XVI w swojej książce "Getsemani Jerozolimy" pt.Jezus z Nazaretu".Obecne drzewa nie pochodzą z czasów Chrystusa, gdyż cesarz rzymski Tytus w 70 r. n.e. kazał wyciąć wszystkie drzewa wokół Jerozolimy, także te na Górze Oliwnej. Piotr, Jan i Jakub, najbardziej wyjątkowi z apostołów, poszli tam z Jezusem. 

Można stamtąd z bliska zobaczyć piękną Świątynię oraz najwyższą i najstarszą część miasta. Pan spotykał się tam ze swoimi uczniami - w tym z Judaszem Iskariotą - aby w ciszy, spokoju i z dobrym widokiem modlić się. W Wielki Czwartek zrobił to po raz ostatni i to w nocy. 

Odwróciwszy się od tych trzech, Chrystus wyprostował się na ziemi, co było niezwykłym sposobem modlitwy dla Żyda, przyzwyczajonego do podnoszenia duszy do Boga stojąc i być może z otwartymi ramionami, w postawie gotowości i recepcji. Grupa dopiero co skończyła kolację, a cały kontekst obchodów Paschy, dodany do zwykłego intensywnego rytmu głoszenia z Mistrzem, sprawiał, że byli nieodparcie senni. Oprócz tych naturalnych przyczyn - którym, nawiasem mówiąc, podlegał również Jezus - istniały również przyczyny nadprzyrodzone: trio nie podzielało trosk Pana, nie zrozumiało właściwie trzech zapowiedzi Męki, które zostały im przekazane, nie wibrowało unisono z odkupieńczymi tęsknotami Jezusa.

Później, gdy próbowali to wszystko ująć na piśmie (Jan bezpośrednio przez swoją ewangelię, a Piotr przez ewangelistę Marka), mogli sobie przypomnieć czułe upomnienia Chrystusa skierowane do nich tego dnia; zamiast tego Marek musiał odtworzyć, na podstawie Modlitwy Pańskiej i innych nauk Jezusa, co On powiedziałby do Ojca w swojej intymnej modlitwie z daleka, podczas gdy trzej wybrani spali w sposób niekontrolowany. Mateusz i Łukasz pisząc swoje ewangelie czerpaliby ze źródła Marka. Tylko Łukasz powie nam jeszcze, że Pan pocił się krwią podczas tej utrapionej modlitwy i że anioł zstąpił z nieba, aby go pocieszyć. Być może dowiedział się tego, ponieważ Jakub mu to powiedział.

Zdrada

Po zestrojeniu całego swego ludzkiego wnętrza z wolą Bożą, Jezus rozróżnia w oddali pochodnie i narastające odgłosy zbliżających się kroków i metalicznych brzęków. Wie, kim są: Judasz z grupą Żydów. Mimo to nie przestaje nazywać swego byłego apostoła "przyjacielem", bo wszechwiedza nie przeszkadza mu dać Judaszowi ostatnią szansę na pokutę. Na próżno: jest to godzina ciemności. Wtedy jego odwaga jest tak wielka, że proste zdanie "Ja jestem" sprowadza Judasza i jego grupę na ziemię. Każdy Żyd w pierwszym wieku naszej ery, który usłyszał wyrażenie "Ja jestem", natychmiast przypomniał sobie słowa Boga skierowane do Mojżesza, gdy ten zapytał go o imię: "Jestem, który jestem" - odpowiedział Bóg, na co sam patriarcha nie potrafił odpowiedzieć.

Doświadczony i ostrożny Piotr przyniósł ze sobą miecz i zareagował gwałtownie: odciął ucho jednemu z przeciwników. W swojej nieuporządkowanej gorliwości, aby chronić swojego ukochanego Boga i Pana, wcześniej próbował słowami odwieść go od grożącej mu śmierci, za co został surowo skarcony; teraz jednak posuwa się dalej i próbuje przemocą zapobiec takiemu rezultatowi i znów zostaje skorygowany. Ostatni cud uzdrowienia fizycznego - przywrócenie prawego ucha biednemu Malchusowi - potwierdza, że nawet w sytuacjach ekstremalnych Jezus nie przestaje być miłosierny i współczujący dla wszystkich.

W książce "Agonia Chrystusa".Tomasz More podkreśla fakt, że chociaż Judasz wydał Jezusa na śmierć, to jego własna śmierć poprzedziła śmierć Jezusa. Mateusz mówi nam, że Judasz, "wrzuciwszy srebrne monety do świątyni, poszedł i powiesił się" (Mt 27,5). Biedny człowiek! Szukając śmierci Tego, który dał mu życie ziemskie i wieczne, skończył popełniając samobójstwo jak potępieniec. Gdyby tylko wszystko mogło zostać rozwiązane w ostatniej chwili dzięki prostemu i szczeremu aktowi skruchy! 

Ale Judasz nie był jedynym zdradzającym apostołem. Wszyscy inni, z wyjątkiem młodocianego Jana, uciekli, jakby nigdy nie spotkali Jezusa ani nie obiecali ponieść męczeństwa z Jego powodu. Rzeczywiście, nie znali Go jeszcze w pełni, więc uciekli. My najprawdopodobniej zrobilibyśmy to samo. Stawienie czoła śmierci dla Chrystusa jest łaską, a otrzymujemy ją tylko wtedy, gdy Bóg chce nam ją dać. Był to jednak moment, w którym Pan miał zostać opuszczony. Tłum pochwycił Jezusa i jak złoczyńcę zabrał go ze sobą. Chcieli pozbyć się Izraela tego, który wydał im się fałszywym prorokiem lub fałszywym Mesjaszem. Wydawało im się, że ratują Izrael. I pośrednio faktycznie to robili, ale wbrew sobie. Boży plan się wypełnił.

AutorGustavo Milano

Zasoby

Bogactwo Mszału Rzymskiego: niedziele Wielkiego Postu (II)

Kontynuujemy zagłębianie się w Mszał Rzymski, aby zagłębić się w bogactwo Wielkiego Postu. Tym razem przyglądamy się fragmentowi o Przemienieniu Pańskim.

Carlos Guillén-3 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Kolekta na II niedzielę Wielkiego Postu jest tekstem nowo skomponowanym. Nie jest on inspirowany tradycją rzymską, ale źródłami liturgicznymi z innych tradycji zachodnich, takich jak stara tradycja hiszpańska i francuska; ale przede wszystkim jest inspirowany przez Gospel które od wieków łączy się z tym dniem: Przemienienie Pańskie (Mt 17, 1-9 i paralelne). Trzeba przyznać, że na ogół nieczęsto zdarza się, by w niedzielnej Mszy św. istniał tak ścisły związek między modlitwami i czytaniami. 

O Boże, Ty nakazałeś nam słuchać Twojego umiłowanego Syna,karm naszego ducha swoim słowem;tak, że z czystym spojrzeniem,Pozwól nam z radością oglądać chwałę Twojego oblicza.Deus, qui nobis diléctum Fílium tuum audíre praecepísti,verbo tuo intérius nos páscere dignéris,ut, spiritáli purificáto intúitu,glóriae tuae laetémur aspéctu.

Potrzeba zrobienia sobie przerwy

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że ta modlitwa nie jest zgodna z wyobrażeniem, jakie mamy o Wielkim Poście, które jest bardziej związane z tematem nawrócenia i pokuty. Jednak Kościół chce umocnić naszą wiarę, abyśmy przeżywali Wielki Post we właściwy sposób, tak jak to uczynił Jezus ze swoimi apostołami w tym ostatnim wstąpieniu do Jerozolimy przed swoją męką. Ten zbiór pomaga nam modlić się tajemnicą Przemienienia. 

Ma ona bardzo klasyczną strukturę. Najpierw prosta inwokacja do Boga Ojca. Następnie anamneza, która nawiązuje do słów Ojca o Synu: "To jest mój Syn, Umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie". Wreszcie dwie prośby, poprzez które kapłan zbiera modlitwy całego zgromadzenia.

Zanim zaczniemy mówić o tym, o co prosimy Boga, konieczne wydaje się zatrzymanie się nad tym, o co Bóg prosi nas: o słuchanie Jego Syna. Nawrócenie będzie możliwe tylko wtedy, gdy będziemy słuchać Jezusa. Uczynki pokutne będą miały sens tylko wtedy, gdy będą służyły temu, byśmy byli bardziej wolni, by słuchać Jezusa. Nie ma sensu praktyka, która jest zamknięta w sobie, wykonywana w celu spełnienia wymagań, lub która sprawia, że zamykamy się w duchowym samozadowoleniu, z konsekwentnym niebezpieczeństwem "pelagianizmu", przed którym ostrzega papież Franciszek.

Zbliżająca się liturgia Słowo jest uprzywilejowanym momentem słuchania Boga, ponieważ poprzez głoszenie czytań Bóg przemawia do swojego ludu, a Chrystus głosi mu swoją Ewangelię. Ze swej strony zgromadzony lud przyjmuje i czyni słowo Boże swoim przez swój śpiew, przez swoje aklamacje, a także przez swoje medytacyjne milczenie.

Przygotowanie do chwały

Ten zbiór jest bezpośrednio związany z Ewangelią i całą liturgią słowa. Staje się to bardziej widoczne, gdy przeanalizujemy pierwszą prośbę: aby Bóg raczył karmić nas wewnętrznie swoim słowem. Pamiętamy więc, że przez Msza św.Bóg karmi swój lud przy podwójnym stole Słowa i Chleba eucharystycznego. Dobry Pasterz daje nam jako pokarm dobre pastwisko, poucza nas, uczy, "bo nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych". On nawet daje nam siebie samego jako pokarm. To będzie nasze utrzymanie w czasie wielkopostnego postu i abstynencji. 

Słowo Boże ma charakter performatywny. Wyjaśnił. Benedykt XVI w adhortacji apostolskiej Verbum Domini: "W historii zbawienia nie ma rozdziału między tym, co Bóg mówi, a tym, co robi; samo Jego Słowo objawia się jako żywe i skuteczne". Dlatego to Jego Słowo, gdy wejdzie w nas, doprowadzi nas do oczyszczonego duchowego spojrzenia (spiritali purificato intuitu). Temu właśnie ma służyć Wielki Post.

Tutaj nasze nawrócenie wyraża się w kategoriach wewnętrznego spojrzenia duszy, ponieważ zostaje postawione w bezpośrednim związku nie tyle z tym, co zostawiamy za sobą (grzech), ale z tym, co chcemy osiągnąć: być wspominanym (laetemur) z obliczem, z wyglądem zmysłowym, z obecnością przed nami (aspectu) boskiej chwały. To, co Piotr, Jakub i Jan mogli uczynić przez chwilę na Taborze, a czym już cieszą się wiecznie w niebie. W ten sposób mówi się nam, że przeżywanie Wielkiego Postu to mistyczne przeżywanie wydarzenia z Taboru, przygotowanie się do chwały nieba, pozwalając, by Bóg karmił nas i oczyszczał już tu na ziemi.

AutorCarlos Guillén

Ksiądz z Peru. Liturgista.

Watykan

Papież prosi o modlitwę za ofiary nadużyć

W marcu tego roku papież Franciszek prosi o modlitwę za wszystkie ofiary łamania praw człowieka. nadużywanie.

Paloma López Campos-2 marca 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Papież Franciszek prosi w marcu o modlitwę za ofiary nadużyć, które muszą być "w centrum" wszystkich inicjatyw mających na celu towarzyszenie im i pomoc.

Ważne jest, zaznacza Papież, by prosić o przebaczenie, ale to nie wystarcza, to "za mało". Konieczne jest promowanie "konkretnych działań mających na celu zadośćuczynienie za okrucieństwa, których doznali i zapobieżenie ich powtórzeniu".

Jeśli chodzi o nadużycia, mówi Papież, "Kościół musi być przykładem, by pomóc je rozwiązać, wydobyć je na światło dzienne w społeczeństwie i w mediach". rodziny".

Na stronie wideo Pełne przemówienie papieża można zobaczyć tutaj:

Zoom

Węgry ponownie witają papieża Franciszka

Papież Franciszek powróci na Węgry pod koniec kwietnia 2023 roku na trzydniową podróż apostolską, której punktem kulminacyjnym będzie Msza św. przed budynkiem węgierskiego parlamentu.

Maria José Atienza-2 marca 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

Papież ostrzega: "Ideologie próbują zamienić Kościół w partię polityczną".

Raporty rzymskie-2 marca 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Podczas ostatniej audiencji, przed rozpoczęciem wielkopostnych ćwiczeń duchowych, papież mówił o zagrożeniu ze strony ideologii, tłumacząc, że ideologie próbują przekształcić Kościół w partię polityczną.

Nieustanne ostrzeżenia papieża Franciszka przed ideologiami mają wspólny wątek: zamiast się w nich gubić, Kościół musi się skupić na swojej misji w świecie.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Ekologia integralna

Obrona życia w marcu: nauka kontra ideologia

W Hiszpanii trwa Marsz dla życia, z kongresem "En la brecha" i Marszem Tak dla Życia w niedzielę 12. W Ameryce "post Roe" i "post Dobbs" obrona życia nadal kwitnie.

Francisco Otamendi-2 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Marzec to w hiszpańskim kalendarzu miesiąc życia. Nie dziwi więc, że Madryt i CEU są gospodarzami w ten weekend kongres W wyłomie", zorganizowane przez Hiszpańską Federację Stowarzyszeń Pro-Life, które podkreślają ochronę embrionu. Inaugurując sympozjum, które trwa już 25 lat, Alfonso Bullón de Mendoza i Alicia Latorre, Prezes Federacji Pro-Life.

Alicia Latorre powiedziała Omnes, że "En la brecha chce z jednej strony odzwierciedlić, że wszystko, co zostanie zaproponowane na kongresie, jest w bezpośrednim kontakcie z rzeczywistością, z trudnościami wielu istot ludzkich w różnych momentach ich istnienia. Nie rozmawiamy teoretycznie ani nie wygłaszamy opinii z dystansu. Jesteście w wyłomie".

"Z drugiej strony stanąć w przepaści to stanąć w tej szczelinie, przez którą twierdza jest bezbronna. Bo ten mur przemocy, ignorancji, niesprawiedliwości, kłamstwa i manipulacji, kultury śmierci, musi upaść" - mówi. "A jest to możliwe po prostu przez ukazywanie prawdy, wielkości każdego ludzkiego życia, oraz przez demaskowanie strategii ideologicznych i ekonomicznych, które próbowały wtargnąć do społeczeństwa i serc. I z głęboką miłością i oddaniem każdemu człowiekowi". 

Z drugiej strony, platforma Tak dla życia wezwała społeczeństwo obywatelskie do obchodów Międzynarodowego Dnia Życia i zaapelowała o zorganizowanie w niedzielę 12 marca w Madrycie marszu, który popiera ponad 500 stowarzyszeń i podmiotów obywatelskich. W prezentacji wzięli udział m.in. Alicia Latorre, Amaya Azcona (Red Madre), Álvaro Ortega (Fundación + Vida), Javier Rodriguez i Marcos Gonzalvez (Foro de la Familia), Rosa Arregui (Adevida), Marta Velarde (+Futuro), Ana del Pino (One of Us), Eva María Martín (Andoc); Oscar Rivas (Educatio Servanda); i Reme Losada (Aesvida).

USA i Europa: rozbieżne ścieżki

Wydaje się, że Stany Zjednoczone i Europa podążają obecnie w przeciwnym kierunku w kwestiach pro-life. Są tego świadome, co po raz kolejny pokazała masowa Marsze w Waszyngtonie i Los Angeles, że walka w obronie życia weszła w nową fazę. nowy etapjak wskazuje hasło marszu: "Kolejne kroki. Marsz w jednym Ameryka po Roe"post-Dobbsowska" Ameryka, akcentująca "razem", razem.

Z drugiej strony prawdą jest, że Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, w. Wyrok w sprawie Dobbs przeciwko JacksonowiLikwidacji Dyskryminacji Kobiet, zauważył, że aborcja nie jest prawem federalnym i nie ma podstaw w konstytucji, historii i tradycji narodu, co podkreślił José Ignacio Rubio w dzień Sekcji Prawa Kanonicznego Madryckiej Izby Adwokackiej.

Ale prawdą jest też, że każdy stan będzie teraz stanowił prawo w tej sprawie i że na przykład - jak przypomniał prof. Rubio - aborcja jest legalna w 15 stanach na podstawie żywotności dziecka; legalna bez limitu ciążowego w 5 stanach i w stolicy, Waszyngtonie, a nielegalna w 13 stanach.

Krótko mówiąc, "Dobbs jest ważnym prawnym punktem orientacyjnym, o niezaprzeczalnej wartości symbolicznej. Nie oznacza jednak, że aborcja została zniesiona w Stanach Zjednoczonych Ameryki" - przypomniał. Rafael Palomino en Omnes. Prawda, ale można powiedzieć, że w ścianie otworzyła się luka.

W Europie natomiast wywiera się presję na wpisanie aborcji do Karty Praw Podstawowych UE, a na arenie legislacyjnej i w sądach wciąż postępuje ideologia w obliczu dowodów naukowych, że zaprzeczanie istnieniu nowego życia w łonie kobiety ciężarnej od momentu poczęcia jest irracjonalne, na co zwrócili uwagę hiszpańscy biskupi z Podkomisji Episkopatu ds. Rodziny i Obrony Życia Konferencji Episkopatu Hiszpanii.

Przewodniczący tej podkomisji, Monsignor José Mazuelosodnosząc się do nadchodzącego orzeczenia w Hiszpanii, powiedział: "Powołano sąd, który ma uchwalić niesprawiedliwe, ideologiczne i antynaukowe prawo.

Na froncie UE Fundacja Uniwersytetu San Pablo CEUwraz z Jeden z nas i ponad 50 organizacji obywatelskich zorganizowało w Brukseli międzynarodową konferencję, której celem był sprzeciw wobec wpisania aborcji jako prawa podstawowego. Prezes fundacji CEU, Alfonso Bullón de Mendoza, ostrzegał, że "jest to totalitarne roszczenie wobec tej części społeczeństwa europejskiego, nawet całych państw, które nie zgadzają się w tak poważnej sprawie"..

AutorFrancisco Otamendi

Czytania niedzielne

Poszukiwanie oblicza Chrystusa. Druga niedziela Wielkiego Postu (A)

Joseph Evans komentuje czytania na II niedzielę Wielkiego Postu, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-2 marca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

W pierwszym czytaniu tej niedzieli Bóg składa Abrahamowi potrójną obietnicę: ziemi, potomstwa i "imienia". Z niego powstanie wielki naród i Bóg konkluduje: "Wszystkie plemiona ziemi będą błogosławione z twojego powodu".. Obietnice te są właściwie przedsmakiem większego błogosławieństwa, jakim jest życie wieczne w Bogu. Nie ziemskiego terytorium, ale niebiańskiego królestwa; bardziej niż ludzkiego potomstwa, cieszenia się wieczną błogością z ludem Bożym, w tym ze wszystkimi, którzy dzięki naszej pomocy osiągnęli niebo - naszym duchowym potomstwem; i bardziej niż ziemskiego imienia czy sławy, udziału w boskiej chwale. 

Inny tekst Starego Testamentu sugeruje tę samą myśl. Kiedy Bóg mówi Mojżeszowi, jak lud ma być błogosławiony przez księża nowo ustanowiony, mówi: "Powiedz do Aarona i jego synów: 'W ten sposób pobłogosławisz lud izraelski; powiesz do niego: 'Pan cię błogosławi i strzeże; Pan spraw, aby jego oblicze zajaśniało nad tobą, i będzie dla ciebie łaskawy; Pan podniesie nad tobą swoje oblicze i da ci pokój'. (Num 7,23-26). Błogosławieństwo" polega więc na tym, że twarz Boga, Jego oblicze, jest zwrócone ku nam, abyśmy widzieli oblicze Boga. Było to wielkie pragnienie w starożytnym Izraelu i znalazło wyraz w psalmach: "Moje serce mówi do Ciebie: szukam Twojego oblicza, Panie". (Ps 27:8). Paweł wyjaśni później, że niebo to oglądanie Boga "twarzą w twarz". (1 Kor 13,12).

Ale co to jest "twarz" Boga, jeśli Bóg jest duchowy? Jezus Chrystus daje odpowiedź, a raczej jest odpowiedzią. W Jego ludzkim ciele widzimy oblicze Boga. I w dzisiejszej Ewangelii widzimy, jak daje je poznać swoim najbliższym uczniom. Czytamy, że Jezus "Został przemieniony przed nimi, a Jego twarz zajaśniała jak słońce, a Jego szaty stały się białe jak światło". Jeśli niebo jest oglądaniem oblicza Boga przez uwielbione ludzkie oblicze Jezusa, to ten epizod był przebłyskiem i przedsmakiem nieba. Piotr słusznie wykrzyknął: "Dobrze, że jesteśmy tutaj". i chciał rozszerzyć doświadczenie, budując trzy sklepy.

Jezus chce zachęcić swoich uczniów, którzy wkrótce Go zobaczą "wzgardzony i odrzucony", "bez postaci i piękna, abyśmy na niego patrzyli lub aby był uroda żebyśmy mu życzyli". (Iz 53,2-3). Ta wizja Jego chwały powinna ich umocnić na czekającą ich hańbę. Dlatego nasz Pan nalega, gdy schodzą z góry: "Nie mów nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy powstanie z martwych". Teraz jest czas cierpienia i odrzucenia, które jest konieczną drogą do Zmartwychwstania. Musimy umrzeć, aby zmartwychwstać.

Na stronie Post uczy nas, że aby zobaczyć boskie i ludzkie oblicze Chrystusa w niebie, musimy kontemplować i dzielić Jego bolesne oblicze na ziemi: zarówno poprzez własne zaparcie się siebie i przyjęcie cierpienia, jak i patrząc z miłością na twarze innych, którzy cierpią wokół nas.

Homilia na czytania z II niedzieli Wielkiego Postu (A)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.

Rodzina, więcej niż pojęcie

Rodzina jest wcześniejsza od państwa. Państwo nie jest jej wynalazcą ani założycielem, jak stara się to ustalić proponowana ustawa.

2 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Z dużym zainteresowaniem przeczytałem i usłyszałem w mediach o propozycji hiszpańskiego Ministerstwa Praw Społecznych i Agendy 2030 dotyczącej przyszłej ustawy z uwzględnieniem do szesnastu różne typy rodzinktóry został przyjęty jako wstępny projekt ustawy przez Radę Ministrów 13 grudnia.

Proponowana ustawa zaczyna się od uznania, że nie ma czegoś takiego jak rodzina, ale rodziny i mówi o rodzinie "powracającej", "międzykulturowej", "transnarodowej", "dwurodzinnej" itp. Pretekstem do takiego rozszerzenia wydaje się być stworzenie systemu wsparcia ekonomicznego, prawnego i społecznego dla wszystkich osób.

Takie usprawiedliwienie nie uzasadnia rozszerzenia pojęcia rodziny na wszelkiego rodzaju sytuacje współżycia międzyludzkiego, ponieważ podważa ono pojęcie rodziny. rodzina.

Chrześcijanie zawsze patrzą na małżeństwo i rodzina w świetle Ewangelii, ale także w świetle powszechnego doświadczenia ludzkiego. Kościół w swojej doktrynie dotyczącej kwestii małżeństwa i rodziny jest oświecony przez Ewangelię, ale nie tylko przez Ewangelię, lecz także przez doświadczenie człowieka, które posiada po dwóch tysiącleciach istnienia.

Pierwszym przekonaniem, wynikającym zarówno z Ewangelii, jak i z tego wielosekularnego doświadczenia, jest to, że dobro jednostek i całego społeczeństwa, w jego wielu aspektach, jest ściśle związane z dobrem małżeństwa i rodziny, tzn. że prawdziwy postęp dobrobytu, dobra wspólnego, wolności i równości, których nieustannie domaga się społeczeństwo, jest ściśle związany z pomyślnością wspólnoty małżeńskiej i rodziny.

Obok katolików jest wiele milionów mężczyzn i kobiet z innych wyznań chrześcijańskich i innych religii (żydowskich, muzułmańskich...) oraz mężczyzn i kobiet dobrej woli, którzy wysoko cenią tę wspólnotę miłości i szacunku dla życia, jaką jest małżeństwo i rodzina.

W obliczu wielu poważnych wyzwań dla małżeństwa i rodziny, jakie istnieją dziś w naszych zachodnich społeczeństwach, zwłaszcza łatwości rozwodów (które Sobór Watykański II nazywa epidemią), aborcji, wolnej miłości (związków bez żadnych publicznych zobowiązań) itp. nie możemy utracić wielkiego skarbu dla ludzkości wszystkich czasów, jakim jest małżeństwo i rodzina.

Ludzki egoizm, hedonizm i bezprawne wykorzystywanie przeciwko pokoleniu są zawsze u podstaw wszystkich wyzwań przeciwko rodzinie i nie możemy się dziwić, że nieustannie pojawiają się w historii.    

Doktryna Kościoła opiera się na świętości małżeństwa i rodziny. Bez tego nic nie można zrozumieć. Nie jest ono wymysłem ludzkim czy kulturowym, ale założone przez Stwórcę i posiadające właściwe mu dobra i cele: wspólnotę życia i miłości ustanowioną na przymierzu małżonków, czyli na ich osobistej i nieodwołalnej zgodzie.

Przymierze to przyjmuje Chrystus przez sakrament małżeństwa, będący obrazem miłości Chrystusa i Kościoła, oraz ze wsparciem i umocnieniem tego przymierza w zakresie nieodwołalności zgody oraz macierzyństwa i ojcostwa.

Ta zgoda jest oczywiście decydująca dla życia i musi być przygotowana przez odpowiednie szkolenie. Głównym celem jest wzajemna pomoc, wzajemna miłość oraz prokreacja i wychowanie dzieci.

Na stronie miłość małżeńska musi być pogodzona z szacunkiem dla życia ludzkiego. Nie może być prawdziwej sprzeczności między boskim prawem przekazywania życia a promowaniem prawdziwej miłości małżeńskiej.

Gdy chodzi o połączenie miłości małżeńskiej z odpowiedzialnym przekazywaniem życia, charakter moralny postępowania nie zależy wyłącznie od szczerej intencji lub subiektywnego uznania, ale musi być określony przez obiektywne kryteria zaczerpnięte z natury i godności osoby ludzkiej oraz jej czynów.

Krótko mówiąc, rodzina poprzedza państwo. To ostatnie nie jest jej wynalazcą ani założycielem, jak zamierza to ustalić proponowana ustawa.                  

AutorCelso Morga

Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

Rodzina

Nacho TornelTeściowie: "Z teściami jest tak, że wszystko się sumuje".

Nacho Tornel od 17 lat pracuje z parami w kryzysie jako mediator rodzinny. Ostatnio opublikował Relacionarte, książkę, w której poprzez prawdziwe przykłady podkreśla jedność pary jako klucz do zarządzania różnymi "kręgami", w których poruszają się relacje rodzinne.

Maria José Atienza-1 marca 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Mediator rodzinny i ekspert w zakresie rozwiązywania konfliktów w parach, Nacho Tornel od ponad 15 lat pomaga parom w kryzysie, które szukają rozwiązania swoich problemów.

Doświadczenie, które znajduje odzwierciedlenie w jego książkach EnparejArtewydany w 2016 r. oraz, ostatnio ZwiązekArtobie wydane przez Planetę. W tej ostatniej Tornel zajmuje się różnymi kryzysami, skomplikowanymi sytuacjami i punktami tarcia, w których większość małżeństw i par może się w jakiś sposób odzwierciedlić.

Tornel, która łączy pracę terapeutki z nauczaniem uniwersyteckim, podkreśla w rozmowie z Omnesem, że choć nie jest pewne, czy dziś jest więcej przeszkód w małżeństwie niż w przeszłości, to nasze "wysoce indywidualistyczne społeczeństwo wciąż szepcze nam, że powinniśmy słuchać siebie", nie myśląc o drugim człowieku.

Jednym z tematów poruszanych w książce jest przebaczenie między partnerami. Czy przebaczenie buduje się również w małych rzeczach, czy jest to coś "na skrajne przypadki"?

-Indywidualnie przepraszam Może to być decyzja jednej osoby, która decyduje się przyjąć głębokie wyrażenie żalu przez drugą osobę, aby odłożyć na bok żal i ruszyć dalej ze swoją relacją. Ale może to być również, w zwyczaju, wewnętrzna dyspozycja, by ocalić intencję drugiego i nie osądzać i nie potępiać go wewnętrznie za każdą rzekomą winę, którą popełnia.

Jak poradzić sobie z tą podwójną rzeczywistością między byciem przebaczonym a przebaczeniem?

-Dobrą receptą jest częste spoglądanie do wewnątrz i uświadomienie sobie wielu wad i niedoskonałości, które każdy z nas posiada, a które wpływają na sposób, w jaki odnosimy się do innych. Świadomość tego sprawi, że będziemy o wiele bardziej wyrozumiali w tych sytuacjach, w których czujemy się zawiedzeni przez drugą osobę.

Czy dobrym pomysłem jest zarządzanie życiem małżeńskim jako listą "rzeczy, do których masz prawo"?

-Nie ma sensu przeżywanie małżeństwa jako "do ut des", jak mówią Latynosi; czyli życie w stylu "ja ci daję to, a ty mi tamto".

Przychodzimy do małżeństwa, aby uszczęśliwić osobę, którą kochamy najbardziej na świecie i którą wybraliśmy ponad wszystkich innych. Dlatego formułą jest szukanie szczęścia drugiej osoby w szczegółach codziennego życia: słuchanie jej, zajmowanie się nią, służenie jej z hojnością. To przeżywane we wzajemności jest podstawą szczęście małżeńskie.

Ekrany są kradzieżą intymności w małżeństwie i w rodzinie.

Nacho Tornel. Mediator rodzinny i autor książki "RelacionArte".

Sieci społecznościowe otworzyły drzwi do wszelkiego rodzaju intymności. Czy ta nadmierna ekspozycja nie wpływa na koncepcję małżeństwa?

- media społecznościowe są witryną sklepową, a nikt nie stawia w witrynie zepsutej zabawki. Prezentujemy to, co jest "bardziej reprezentacyjne". Na tej podstawie wszyscy powinniśmy być bardzo ostrożni w korzystaniu z mediów społecznościowych i ekranów w ogóle, bo są one złodziejem intymności w małżeństwie i w rodzinie.

Zarówno on, jak i ona powinni wiedzieć, jak zostawić telefon komórkowy czy tablet w konkretnym miejscu: nazwijmy to szufladą lub półką, aby mogli żyć razem patrząc sobie w twarz i rozmawiając ze sobą w oczy, nie pozwalając, aby nieopatrzne komunikaty odciągały nas od tego, co naprawdę ważne, czyli od szczęścia, którego szukamy w naszym domu.

Od rodziców i dzieci

Czy można ustalić granicę przed ślubem, gdy np. nie pojawiły się jeszcze takie sytuacje jak pojawienie się dzieci?

-Niezbędne jest, aby jako para, zarówno on jak i ona rozumieli, że od momentu zawarcia małżeństwa i utworzenia gospodarstwa domowego, są już rodziną. Ich rodziną nuklearną. Dlatego muszą dać całkowite pierwszeństwo drugiej osobie w podejmowaniu decyzji i w codziennym funkcjonowaniu, pozostawiając za sobą rodzinę pochodzenia, którą będą traktować z czułością, ale pamiętając, że on i ona są na pierwszym miejscu. Dla siebie nawzajem.

W bardziej praktycznym ujęciu polecam młodym parom, aby od początku nie obciążały hipoteką swoich relacji z rodziną pochodzenia, ustalając, że "w sobotę będziemy jeść u moich rodziców, a w niedzielę u twoich", "że święta będziemy spędzać tak...", itp. Powtarzam, to młode małżeństwo jest już rodziną i powinno mieć swobodę i spontaniczność, by funkcjonować tak, jak chce i decyduje.

Co zrobić, gdy nie masz pewności siebie, by powiedzieć pewne rzeczy rodzicom?

-nieraz spotkałem się z taką sytuacją. Że "nigdy nie powiedziałem czegoś takiego ojcu", może w sensie postawienia go trochę "na swoim miejscu".

Cóż, małżeństwo a założenie rodziny jest dobrym miejscem do dojrzewania i rozwoju i dlatego jest czas, gdy trzeba, aby jasno rozmawiać z rodzicami, aby dać im do zrozumienia, że teraz jesteście rodziną i podejmujecie własne decyzje; albo że te komentarze, które on lub ona robili w stosunku do męża lub żony, są całkowicie niewłaściwe i nie mogą być tolerowane itp.

Rodzice, którzy będą w sile wieku, z pewnością nie zmienią zdania, ale mogą i powinni nauczyć się szanować młodą parę i pozwolić jej podejmować własne decyzje.

Czy możliwe jest prowadzenie takich rozmów bez kończenia ich zewnętrzną lub wewnętrzną "walką na boisku"?

-Jeśli chodzi o rodzinę drugiej osoby, prawdopodobnie nie mylisz się, jeśli milczysz, mam na myśli to, że nie powinieneś wyrażać swojej opinii na temat tego, co robią lub mówią, ponieważ to nie jest twoja sprawa, tak samo jak nie powinieneś i nie tolerowałbyś, aby oni wyrażali swoją opinię i interweniowali w to, co mówisz lub robisz.

Ponadto, nie zapominajmy, że rodzina mojego współmałżonka to osoby, które mój współmałżonek trzyma w swoim sercu i dlatego z miłości do niego zrobię wszystko, aby utrzymać z nimi dobre relacje. Do mnie należy dodawanie, nie odejmowanie, nie dzielenie.

Przetestujmy "typowe klisze": czy małżeństwa mają więcej problemów niż kiedyś?

Nie wiem, bo nie żyłem wcześniej; ale z pewnością dzisiaj mamy do czynienia z wysoce indywidualistycznym społeczeństwem, które ciągle szepcze lub krzyczy do nas, że powinniśmy słuchać siebie i szukać naszego osobistego dobrostanu, a te wiadomości są antidotum na szczęście małżeńskie, ponieważ chcą, abyśmy skupili się na sobie i własnym dobrostanie.

Oprócz wysokiego poziomu materializmu i konsumpcjonizmu, który sprawia, że stajemy się coraz bardziej hedonistyczni, dzisiaj irracjonalne sieci społeczne, które, jak już powiedzieliśmy, kradną intymność i prawdziwą więź między ludźmi itp.

Czy pary mają teraz "mniejszą wytrzymałość"?

Żyjemy przyzwyczajeni do natychmiastowej gratyfikacji zapewnianej przez nasze bardzo bogate społeczeństwo konsumpcyjne w Europie Zachodniej i to sprawia, że jesteśmy znacznie mniej skłonni do samopoświęcenia.

Czy są one bardziej sentymentalne, czy bardziej racjonalne?

-The emotywizm Środowisko, w którym żyjemy, również wyrządza wiele szkód, ponieważ jesteśmy oszukiwani, że tylko to, co płynie jako emocje i uczucia, jest ważne i że nie warto robić swojej części, podejmować wysiłku, aby pracować nad związkiem, gdy rzeczy po prostu nie płyną. Jest to kompletny atak na linię wodną relacji małżeńskiej, która ma trwać przez lata; przechodzić przez szczyty i doliny, co jest logiczne w całym życiu.

Prawdziwą miłość pokazuje się właśnie wtedy, gdy jest się w stanie przeć, nawet jeśli jest pod górkę.

Sens życia

Skok do granicy, walka o wolność w dystopijnej przyszłości, desperacka ucieczka, opowiadanie Antonio Moreno.

1 marca 2023 r.-Czas czytania: 9 minuty

Dzisiejsza noc nie przypomina żadnej innej. Nów księżyca i gęste chmury zbliżającej się burzy sprawiły, że w obozie zapanowała całkowita ciemność. To tak, jakby Bóg zgasił światła na niebie, aby również pójść spać.

Cisza panuje na równinie przy ogrodzeniu granicznym. Dzieci odpoczywają, wyczerpane, ale to jest noc "D" i może nie być kolejnej takiej okazji do skoku aż do nie wiadomo kiedy.

Kochanie, obudź się, już czas - szepczę żonie do ucha, gdy śpi przytulona do Fatimy, naszej czterolatki, którą przykryłem plastikową płachtą, by chronić ją przed rosą.

-Już idę! Już idę! Już czas! Już czas! -krzyknęła, siadając, przerażona i zdezorientowana, dłoń przyciskając do piersi, jakby próbując powstrzymać serce, bijące milę na minutę, przed połamaniem żeber. 

-Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć, co ci się stało, czy miałeś koszmar?

-Koszmar? Każdy koszmar byłby lepszy od tej gównianej rzeczywistości.

Słuchając naszej rozmowy, dziewczynka otwiera oczy, odsuwa prowizoryczną plastikową płachtę, żeby dobrze nam się przyjrzeć, uśmiecha się do nas i znowu je zamyka, jakby nic się nie stało.

-Chodź, skończ wstawać, obudzę resztę - ostrzegam żonę, gdy ruszam, by obudzić sąsiednie rodziny, które z kolei zaczynają budzić się nawzajem.

Nie ma plecaka, który można by przygotować, wszystko spadło na dalszy plan. Jedynym dobytkiem jest nasze życie, które z wielkim wysiłkiem udało nam się zachować, oraz życie naszych rodzin. Nasz jedyny cel: przekroczyć granicę, linię, która oddziela pewną śmierć od życia. Ale oni nie zamierzali nam tego ułatwiać. Jest nas zbyt wielu, a kraj wykorzystuje swoje "prawo do kontroli imigracji", by usprawiedliwić przemoc wobec tych, którzy tak jak my próbują nielegalnie wjechać na teren kraju, co zamierzamy zrobić dziś wieczorem. W mojej rodzinie zawsze żyliśmy zgodnie z powiedzeniem, że gdzie trzech je, tam czterech je; ale niektórzy ludzie zdają się nie wbijać sobie tego do głowy w obecnych okolicznościach.

Mimo że prawie nic nie widać i wszyscy przestrzegają instrukcji o konieczności zachowania ciszy, dla ich własnego dobra, szum wywołany ruchem około 400 nas w grupie może być niebezpieczny. Biegnę więc znaleźć Obamę, głowę ostatniego zestawu rodzin, który miał do nas dołączyć, by sprawdzić, czy jest gotowy. Nie lubi tego przydomka, ale jego ludzie nadali mu go za to, że przewodził im w okrzyku "Sí se puede" (Tak, możemy). 

-Już czas, nie możemy dłużej czekać - mówię, oferując mu swoją rękę, by pomóc mu wstać.

-Ale i tak jesteśmy zmęczeni - odpowiada wstając, uważając, by nie obudzić żony, która odpoczywa obok niego. Niektórzy z naszych ludzi po trzech nocach spali ledwie dwie godziny.

-Wiem, ale nie możemy ryzykować. Warunki są optymalne, widoczność zerowa, ledwo widzę cię przed sobą.

-Rozumiem, ale nie ręczę za siłę moich ludzi. Zrobimy, co w naszej mocy.

-To właśnie zrobimy wszyscy, Obama, co możemy - mówię, chwytając go mocno za oba ramiona i potrząsając nim, by dodać mu otuchy. Dotarcie tak daleko już było cudem. Jeśli nie pójdziesz z nami, wyrzucisz to wszystko w błoto, bo kto wie, kiedy znów będziemy mieli taką noc jak ta. Poza tym, jeśli nie pójdziesz, będziesz musiał cofnąć się o kilka mil, żeby nie zostać odkrytym, gdy już wykonamy skok.

-Wycofaj się, nawet nie po to, by nabrać rozpędu, przyjacielu - odpowiada z wyjątkowym błyskiem w oku - Możesz na nas liczyć!

Planujemy zaatakować ogrodzenie w rejonie Nahr Saghir, ponieważ jest to punkt środkowy pomiędzy dwoma punktami kontrolnymi, które są najbardziej oddalone od siebie w ogrodzeniu. Powinniśmy przybyć przed 4 rano, ponieważ o tej porze strażnicy zazwyczaj robią sobie przerwę na kawę i budzą się na resztę nocy. Chcemy ich złapać jak najgorzej, więc bez obaw wyruszamy. Terror, z którego wyszliśmy, był tak silny, że ryzykowanie życia w skoku wydaje się dziecinną zabawą. Musimy przejść przez mękę i jedyne czego chcemy, to żeby jak najszybciej się skończyła. 

Tak więc zaraz po przyjeździe rozpoczynamy manewr zgodnie z planem. Dwie ekipy, wyposażone w nożyce, zajęły się otwarciem dwóch otworów w pierwszym drucianym ogrodzeniu. Aby przedostać się przez drugie ogrodzenie, młodsi przygotowali dwie drabiny ze złomu znalezionego w okolicy, ale pozostały one solidne i bezpieczne. Setki razy przećwiczyliśmy ten ruch: wspinać się szybko, bez zatrzymywania się, ale bez popychania. Ci, którzy pierwsi wchodzą na górę, zakładają plandeki na harmonijki, aby zminimalizować ich zdolność cięcia. Po wejściu na górę muszą przeskoczyć na drugą stronę i trzymając się mocno ogrodzenia, zejść na wysokość, z której upadek jest dopuszczalny, a po powrocie na ziemię szybko się wydostać, aby nie zostać przygniecionym przez tych, którzy idą z tyłu. 

Plan jest realizowany do perfekcji. W ciągu zaledwie pięciu minut pierwsze rodziny wspinają się już po stopniach drugiego ogrodzenia, nie zwracając na siebie uwagi straży granicznej. Ogólnoświatowy blackout internetu sprawił, że kamery termowizyjne i detektory ruchu stały się bezużyteczne, co daje nam pewną przewagę. W zasadzie jest to nasz główny atut. Ale wszystko zaczyna się psuć, ponieważ burza z piorunami pojawiła się. Silne błyskawice zmieniają noc w dzień, pozostawiając nas sprzedanych strażnikom, którzy wkrótce nas odkrywają. Alarm zaczyna jednak bić, gdy ponad połowa grupy przedostała się już na drugą stronę.

Protokół był jasny: po przekroczeniu ogrodzenia wszyscy musieliśmy biec i dostać się do miasta, nie oglądając się za siebie, by nie zostać odesłanym w ferworze chwili. Wszyscy oprócz mnie, który musi wrócić, żeby sprawdzić, ilu z nas w końcu się udało i pomóc maruderom. Tak więc, gdy tylko znajdujemy pierwszy samochód, za którym możemy się schować, zatrzymujemy się z żoną na chwilę. 

-Czy wszystko w porządku, czy jesteś skaleczona lub posiniaczona? -pytam, gdy dziewczynka puszcza moją rękę i biegnie przytulić się do nóg matki, która bada ją w górę i w dół w poszukiwaniu ran lub skaleczeń.

-Nie, kochanie, wszystko jest doskonałe. A Fatima?

-Fatima była mistrzynią, prawda? Trzymała się mojej szyi podczas próby, tak mocno, jak tylko mogła, i puściła dopiero wtedy, gdy zeszliśmy na dół i zaczęliśmy biegać.Jak ona biega, mamo!

-Oczywiście, tatusiu - odpowiada z dumą dziewczynka. Kiedy dorosnę, zostanę biegaczką i będę wygrywać wiele wyścigów.

-Jestem pewna, że tak będzie, kochana, będziesz mistrzynią olimpijską, zobaczysz - odpowiada jej mama, przytulając i całując nas obie. Dzięki Bogu wszyscy jesteśmy zdrowi. 

-Tak, dzięki Bogu, ale przestańmy rozmawiać i rozdzielmy się. Nie będziesz całkiem bezpieczna, dopóki nie dotrzesz do miasta. 

-Nie martw się, kochanie, wiemy, gdzie musimy iść. Spotkamy się tam za jakiś czas. Wiem, że musisz wrócić, ale proszę, nie ryzykuj więcej niż musisz.

-Obiecuję, że zaraz wrócę, piękna - mówię jej, gdy ją przytulam - Czy kiedykolwiek wcześniej cię okłamałem?

Gdy dwie kobiety mojego życia uciekają w zaułki miasta, ja odwracam się w stronę ogrodzenia, gdzie dym z gazu łzawiącego podświetlony przez potężne reflektory policyjnych 4×4 sprawia, że szczelina, którą udało nam się otworzyć w ogrodzeniu, wygląda jak brama piekieł. Po drodze mijam kilku ocalałych. Niektórzy biegną sami, inni w parach lub małych grupach. Jedni płaczą ze strachu, inni skarżą się na cios, ale wszystkie ich twarze zdradzają radość, że udało się uratować ich życie.  

Oskar, jeden z chłopaków, którzy pomagali przy budowie schodów, podchodzi do mnie, uradowany. 

-Dzięki tatusiowi, dzięki tatusiowi! -szlochała, posyłając całusy do nieba.

-Gratulacje, synu - odpowiadam, gdy go przytulam. Jestem pewien, że twój ojciec byłby z ciebie bardzo dumny. Był wspaniałym człowiekiem i oddał swoje życie, abyś mógł być tu dziś bezpieczny.

-Strażnicy długo zwlekali z przybyciem, a do tego czasu prawie wszyscy już skoczyli. Dali dużo drewna na opał, kobiety, dzieci... Potem wyjęli broń i zaczęli strzelać do tych, którzy jeszcze próbowali skoczyć, którzy padli martwi ze schodów lub jak tu biegli. To było straszne. Oni nie mają litości, sukinsyny.

-Oczywiście, Oskar, po drugiej stronie nie ma prawa i nikt nie będzie się o nas martwił. Odwagi, biegnij dalej, jesteś już prawie na miejscu.

-Dzięki szefie, bądź ostrożny - życzy mi, gdy biegnie w stronę miasta.

Nieco dalej kobiecie po czterdziestce pomagało iść dwoje jej nastoletnich dzieci, po jednym z każdej strony. Wlokła się na jednej z nóg. Widać było, że ma zwichniętą kostkę, ale jednocześnie promieniała szczęściem. 

-Nie idź dalej, szefie, nie ma już nikogo - mówi mi jeden z chłopców. Jesteśmy ostatnimi, bo musieliśmy jej pomóc. Poza tym musimy się ukryć, bo wygląda na to, że niedługo będzie padać.

Chłopak ma rację, ale przy ostatnim spojrzeniu w stronę ogrodzenia wydaje mi się, że widzę sylwetkę mężczyzny zarysowaną na tle jasnej chmury pola bitwy. Nie mógł być martwy, bo klęczał, więc postanawiam podejść, ale nie wcześniej niż powiedzieć im, gdzie mają zabrać jego matkę na leczenie.

Gdy odeszli, zwróciłem się w stronę sylwetki, która okazała się być Obamą. Z oczami zagubionymi w nieskończoności powtarzał w pętli jakieś słowa, które w miarę zbliżania się rozpoznałem jako Zdrowaśki.

-Obama, chodź, nie zostań tu. Musimy dostać się do miasta - pytam go o żonę i dwójkę dzieci, bo widząc go samego, rozumiem, że nic dobrego ich nie spotkało.

-Oni odeszli, zostali rozjechani jak króliki, nie mam dokąd pójść, nie chcę nigdzie iść, niech umrę w spokoju! -jak jęczy.

-Po dotarciu tak daleko, zabraniam ci umierać, Obama! No już, wstawaj, do miasta jest tylko kilka metrów.

-Nie jestem Obamą, mam na imię José Luis! Obama i jego rodzina będą tak wygodnie w swoim bunkrze planując jak zdominować planetę, którą jego przyjaciele wysadzili w powietrze.

-Daj spokój, José Luis, czy nadal zamierzasz martwić się o spiski? Twoja żona i dzieci będą szczęśliwe wiedząc, że udało ci się przeżyć i że dotarłeś do tej błogosławionej afrykańskiej ziemi. Z Europy nie zostało już nic. Miasta, które nie zostały zmiecione przez bomby atomowe, są skażone, ale tobie udało się tu dotrzeć! Nie widzisz, że to cud?

-I pomyśleć, że kiedyś to oni, Afrykanie, wspinali się na górę. Europa Co spodziewali się znaleźć na Zachodzie, cywilizację? Cywilizację? Zwierzęta! -To właśnie mieli w naszej krainie! Zwykłe i proste, zwierzęta! Mordercy!

Widząc stan szoku, w jakim znajduje się mój współtowarzysz ucieczki, staram się go podciągnąć i zmusić do pójścia w stronę miasta. Wkładam ramię pod jego rękę, a gdy próbuję owinąć swoją wokół jego talii, czuję, że moja koszula jest ciepła i mokra. Patrzę na swoją rękę i natychmiast się orientuję.

-Jesteś ranny, José Luis. Musimy biec do punktu pomocy, żeby zatamować krwawienie. 

-Pozwól mi tu umrzeć. Mówię poważnie, Ricardo - prosi mnie ze łzami w oczach.

Fakt, że moje pierwsze imię było znane, jest mieszanką dumy i smutku. Odkąd uciekliśmy z Hiszpanii tym promem, który udało nam się uprowadzić do Afryki, wszyscy zwracali się do mnie per "szefie". To, że zwracał się do mnie po imieniu, świadczyło o jego zainteresowaniu tym, kim byłem. A raczej tym, kim byłem. Słysząc "Ricardo" przypomniałem sobie czasy, kiedy pracowałem od ósmej do trzeciej, kiedy moimi zmartwieniami było tylko to, jak drogie stały się owoce, benzyna czy prąd, kiedy miałem kraj, dom, ogromną rodzinę, setki przyjaciół, kolegów i znajomych. Ale atak nuklearny zmiótł to wszystko w ciągu zaledwie jednego dnia. Dawne "cywilizowane" kraje były teraz zakaźnym pustkowiem, gdzie żaden człowiek nie mógł przetrwać przez wieki. 

-Dalej, kolego! -zachęcam go. Zaraz zacznie padać i musimy się chronić przed promieniowaniem, które przyniesie woda.

-Nie obchodzi mnie już poziom radioaktywności. Straciłem wszystko. Chcę tylko spokojnie umrzeć - udaje mu się powiedzieć, zanim zanika.

Niosę go na plecach i udaje mi się doprowadzić do punktu pomocy, gdzie wkrótce potem potwierdzają, że było to tylko omdlenie. Kula weszła i wyszła czysto, nie naruszając żadnych ważnych organów. Dają mi jego rzeczy osobiste - portfel i plastikową torbę z kilkoma paszportami - aby zachować je dla niego na czas rekonwalescencji. Jestem pod wrażeniem powitania przez personel medyczny i wolontariuszy w obozie dla uchodźców. Wszyscy są miejscowi. Ani słowa wyrzutu: tylko sympatia i pocieszenie. Najechaliśmy ich kraj, ci sami ludzie, którzy jeszcze niedawno uniemożliwiali im przekroczenie granicy w przeciwnym kierunku. Z południa na północ, z północy na południe, jaki jest teraz sens życia?

Deszcz pada na plandekę namiotu w obozie dla uchodźców, gdzie dołączam do żony i córki. Niektóre rodziny, siedząc na łóżkach, rozmawiają o losie tego czy innego przyjaciela. Inni omawiają różne możliwe trasy następnego etapu podróży na południe, szukając bezpieczniejszych, radioaktywnie czystych terenów. Ja zostaję w centrum, obok kuchenki, która ogrzewa pomieszczenie i gotuje wodę na herbatę. W świetle żaru otwieram portfel José Luisa i widzę, że wśród jego dokumentów znajduje się legitymacja członkowska partii politycznej. Pomimo dramatycznego momentu, który właśnie przeżyliśmy, nie mogę powstrzymać się od wybuchu śmiechu, który nagle ucisza rozmowy wszystkich uchodźców w namiocie.

-Szefie, nic ci nie jest? Dlaczego się śmiejesz? -płakała Montse, Katalonka, której udało się na własną rękę, nie umiejąc żeglować, dopłynąć swoją małą żaglówką do wybrzeży Afryki.

-Tak, Montse, nie martw się - odpowiadam, wrzucając dowód osobisty do ognia, nie mogąc powstrzymać jeszcze mocniejszego śmiechu. 

Gdy patrzę, jak plastik dokumentu się topi, histeryczny śmiech ustępuje miejsca łzom, a ja mogę wreszcie uwolnić całe nagromadzone napięcie. Przytulając moich bliskich, gorzko płaczę za dniem, w którym ludzkość stracił zmysły.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Hiszpania

Wypowiedzi na rzecz Kościoła wzrastają o 8,5%

W sumie podatnicy przekazali ponad 320 mln euro, co pozwoli "Kościołowi stawić czoła wzrostowi potrzeb społecznych w trudnym kontekście ekonomicznym", jak chciał podkreślić Fernando Giménez Barriocanal, wiceprezes ds. ekonomicznych EWG.

Maria José Atienza-28 lipca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Na stronie Konferencja Episkopatu Hiszpanii przedstawiła dane dotyczące kampanii podatkowej w zakresie podatku dochodowego w 2022 r., który odpowiada rokowi podatkowemu 2021.

Wśród przedstawionych danych wyróżnia się wzrost liczby zeznań podatkowych na rzecz Kościoła katolickiego w Hiszpanii. W rzeczywistości ponad 84 tys. więcej podatników zdecydowało się na złożenie podatku zaznaczyć X dla Kościoła w zeznaniu podatkowym za rok 2021.

Wzrost o ponad 8,5% więcej deklaracji na rzecz Kościoła i w sumie ponad 8,5 mln Hiszpanów zaznaczyło pole dla Kościoła, biorąc pod uwagę deklaracje indywidualne i wspólne, co stanowi 31,29% przedstawionych deklaracji. Jest to, według słów dyrektora Sekretariatu Poparcia Kościoła, José María AlbaladSłużba społeczna i duchowa Kościoła w Hiszpanii otrzymała "impuls. Po latach trudności podatnicy nagrodzili to dzieło". Dzieło, które można znaleźć na stronie internetowej portantosW tym roku zawiera on również szerszy zakres informacji o tej Alokacji podatkowej, a także wyjaśnienie "podróży X" od momentu jej zaznaczenia do momentu dokonania wpłaty.

Na stronie przydział dla Kościoła wzrosła w 14 z 17 wspólnot autonomicznych Hiszpanii. W podziale na urzędy podatkowe najwięcej deklaracji na rzecz Kościoła składa Ciudad Real (51 62%), następnie Jaén (47 35%) i Badajoz (43 03%). W wartościach bezwzględnych urzędy skarbowe, w których liczba przydziałów wzrosła najbardziej, to Madryt, Sewilla, Malaga i Murcja.

Ponad 320 mln EUR

320 723 062 euro to łączna kwota, jaką Kościół katolicki otrzymał w tym roku podatkowym. Kwota ta stanowi średni wkład w wysokości 37,63 euro na jednego podatnika.

Jak przypomniał Giménez Barriocanal, kwota otrzymana z przydziału podatkowego jest rozdzielana "według kryteriów solidarności i komunii między różnymi diecezjami. W ten sposób diecezje z prowincji o wysokich dochodach, takich jak Madryt, Barcelona, Sewilla, Malaga i Murcja, pomagają wspierać diecezje wyludnionej Hiszpanii".

Rośnie liczba innych źródeł finansowania

Składka, którą każda diecezja otrzymuje od Ulga podatkowa 22% średniego całkowitego budżetu diecezji, nieco mniej niż w ubiegłym roku, co oznacza, że inne sposoby finansowania Kościoła zyskują na znaczeniu. W tym sensie zarówno Barriocanal, jak i Albalad chcieli podkreślić inne dane, takie jak wzrost o 10% zbiórek parafialnych w ciągu ostatniego roku oraz wzrost liczby osób, które decydują się "na regularną subskrypcję, aby wspomóc swoje parafie, co jest najlepszym sposobem na sporządzenie realistycznych budżetów".

Giménez Barriocanal podkreślił, że mimo tych dobrych danych, jest jeszcze długa droga do przebycia, zwłaszcza w upowszechnianiu dzieła Kościoła i w możliwości oznaczenia krzyża Kościoła i krzyża "innych celów społecznych", poprzez które można udzielić znacznie większej pomocy.

Watykan

Wizyta papieża Franciszka na Węgrzech

Ojciec Święty odwiedzi Węgry w okresie wielkanocnym, od 28 do 30 kwietnia 2023 roku. Najważniejszym punktem podróży będzie Msza św. przed budynkiem węgierskiego parlamentu w niedzielę.

Daniela Sziklai-28 lipca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Ojciec Święty odwiedzi Węgry w okresie wielkanocnym. Stolicę Węgier Budapeszt odwiedzi w dniach 28-30 kwietnia 2023 roku. Najważniejszym punktem trzydniowej podróży apostolskiej do kraju Europy Środkowej będzie w niedzielę Msza św. przed budynkiem węgierskiego parlamentu.

"Podróż apostolska Papieża jest bardzo ważnym wydarzeniem nie tylko dla katolików, ale dla wszystkich Węgrów po obu stronach granicy" - ogłosiła Konferencja Episkopatu Węgier krótko po tym, jak Watykan oficjalnie poinformował o wizycie. "Ze względu na wiek Ojca Świętego spotkania odbędą się [tylko] w Budapeszcie, na które serdecznie zapraszamy i oczekujemy wszystkich mieszkańców naszego kraju i krajów sąsiednich - zwłaszcza na Mszę św. w niedzielę".

Papież Franciszek odwiedza ten środkowoeuropejski kraj po raz drugi w swej kadencji. We wrześniu 2021 roku uczestniczył w Światowym Kongresie Eucharystycznym w Budapeszcie i odprawił Mszę Świętą na Placu Bohaterów. Fakt, że papież spędził w stolicy Węgier zaledwie kilka godzin, a następnie udał się bezpośrednio do Słowacja do złożenia wizyty apostolskiej wywołało wówczas spekulacje. Mówiono, że mógł on wyrazić swoją dezaprobatę dla restrykcyjnej polityki wobec uchodźców prowadzonej przez prawicowo-nacjonalistycznego premiera Węgier Viktora Orbána. Takie interpretacje zostały jednak natychmiast odrzucone przez władze kościelne.

Podróż społeczna

Wizyta Ojca Świętego tym razem - oprócz oficjalnych spotkań z przedstawicielami państwa i Kościoła lokalnego - ma wyraźny akcent społeczny. W sobotę Franciszek odwiedzi instytucję dla dzieci niewidomych i niedowidzących. Dom dla niewidomych im. bł. Ladislausa Batthyány'ego w Budapeszcie, składający się z przedszkola, szkoły i domu dziecka, został założony w 1982 r., jeszcze w czasach komunistycznych, przez zaangażowaną zakonnicę i nauczycielkę lecznictwa Annę Fehér, która zmarła w 2021 r. Placówka nosi imię okulisty i ojca rodziny Ladislausa Batthyány-Strattmanna (1870-1931), beatyfikowanego w 2003 roku. Ten węgierski szlachcic był przez całe życie orędownikiem dobrej opieki medycznej nad ubogimi i potrzebującymi.

Również w sobotę odbędzie się spotkanie z ubogimi i uchodźcami w jednym z kościołów w Budapeszcie. Po południu papież spotka się z młodzieżą w hali sportowej im. László Pappa. W niedzielę, po Mszy św. Ojciec Święty spotka się także z przedstawicielami nauki i uniwersytetów na Uniwersytecie Katolickim im. Pétera Pázmány'ego.

Prezydent Węgier Katalin Novák wystosowała zaproszenie do Franciszka w poprzednim roku. Polityk odwiedziła Franciszka w Watykanie w sierpniu 2022 roku. Novák, która należy do Kościoła reformowanego, wielokrotnie podkreśla swoje przywiązanie do chrześcijaństwa i tradycyjnych wartości rodzinnych. Mężatka, matka trójki dzieci, przed objęciem urzędu głowy państwa w maju 2022 roku była węgierską minister ds. rodziny i jest uważana za lojalną towarzyszkę premiera Węgier Orbána. Sama szefowa rządu odwiedziła papieża w kwietniu 2022 roku.

Religia na Węgrzech

Orbán rządzi Węgrami z większością dwóch trzecich głosów w parlamencie od 2010 roku. Od czasu dojścia do władzy on i jego gabinet mocno wspierają i wyraźnie faworyzują tak zwane "historyczne kościoły" w tym kraju. Dość liberalna polityka kościelna Węgier od końca komunizmu, która zasadniczo traktowała wszystkie zarejestrowane wspólnoty religijne jednakowo z punktu widzenia państwa, została zastąpiona za rządów Orbána systemem uznawania przez państwo na różnych szczeblach. Lista "uznanych kościołów", najwyższy poziom tego systemu, obejmuje obecnie 32 wspólnoty, głównie chrześcijańskie. Ponadto istnieje kilka grup muzułmańskich, żydowskich i buddyjskich.

Otrzymują one od państwa liczne świadczenia finansowe i dotacje, zwłaszcza na prowadzone przez siebie instytucje społeczne i edukacyjne. Jednocześnie państwo systematycznie przekazuje wspólnotom religijnym rozległe zadania w dziedzinie edukacji, spraw społecznych i kultury. Stąd w ostatnich latach w wielu miejscach kraju szkoły publiczne zostały przejęte przez Kościół, czasem mimo dezaprobaty rodziców i nauczycieli. W Kościele pojawiają się również głosy krytyczne wobec tej ścisłej relacji między Kościołem a państwem, a także wobec sympatii politycznych okazywanych niekiedy otwarcie przez niektórych funkcjonariuszy kościelnych wobec rządzącej partii Fidesz.

Jeśli chodzi o przynależność religijną ludności, to również na Węgrzech coraz częściej dochodzi do sekularyzacji i odchodzenia ludzi od tradycyjnych wspólnot religijnych. Według spisu powszechnego z 2011 r. na Węgrzech żyło 3,9 mln katolików, stanowiących 37% ludności i tym samym największą wspólnotę religijną w kraju. (Nowsze dane nie są jeszcze dostępne, gdyż wyniki ostatniego spisu powszechnego z 2022 r. nie zostały jeszcze w pełni opublikowane).

Natomiast zaledwie dziesięć lat wcześniej 51% wyznawało katolicyzm. Z kolei odsetek osób, które nie chciały odpowiedzieć na pytanie o wyznanie religijne wynosił 27%. Kolejne 19% respondentów otwarcie określiło się jako "bez wyznania religijnego". Te dwie grupy stanowiły nawet większość na dawniej protestanckim wschodzie kraju, podczas gdy katolicyzm pozostał dominującym wyznaniem na zachodzie i północy. Drugą co do wielkości grupą religijną w kraju byli reformowani (kalwiniści) z 11%, a ewangelicy (luteranie) byli na trzecim miejscu z 2%. Odsetek wszystkich innych wspólnot religijnych był znacznie niższy.

Od wielu lat ważną rolę w finansowaniu wspólnot religijnych odgrywa dobrowolna darowizna 1% rocznego podatku dochodowego na rzecz wspólnoty religijnej, organizacji pomocowej lub organizacji pozarządowej. W tej dziedzinie Kościół katolicki nadal zajmuje wyraźnie pierwsze miejsce wśród grup wyznaniowych. Ogólnie jednak w ostatnich latach najwięcej darowizn z podatku dochodowego otrzymały organizacje pomocowe.

AutorDaniela Sziklai

Ewangelizacja

Santiago PonsEwangelizacja parafii to pobudka".

Pierwszy Kongres Dobrych Praktyk w Parafiach, promowany przez Katolicki Uniwersytet w Walencji (UCV), zaprezentował studium "Ewangelizacja Parafii", przygotowane przez Wydział Teologiczny. Jego dziekan, José Santiago Pons, wyjaśnia Omnes, że celem jest "obudzenie troski o dogłębną przemianę kultury i życia parafialnego".

Francisco Otamendi-28 lipca 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Było oczekiwanie, a duża frekwencja na kongresie, który odbył się w auli Uniwersytetu CEU Cardenal Herrera i w Wyższym Seminarium Duchownym La Inmaculada w Moncada, potwierdziła zainteresowanie. Wziął w nim udział między innymi monsignor Armando Matteo, sekretarz sekcji doktrynalnej Dykasterii Nauki Wiary, a także z Los Angeles (USA), William Simonzałożyciel i prezes Parish Catalyst oraz autor bestsellerowej książki pastoralnej "Great Catholic Parishes: Four Pastoral Practices that Revitalise"..

Arcybiskup Walencji, Monsignor Enrique BenaventOdprawił Mszę św. posłania i przewodniczył ceremonii zakończenia, w której zaznaczył, że "dla większości ochrzczonych, którzy mają jakieś obawy, by żyć swoją wiarą, parafia nadal jest podstawowym punktem odniesienia" i "nie może być "zwykłą strukturą administracyjną, ale miejscem życia wiarą" i "przyjazną przestrzenią", gdzie Kościół "pokazuje swoje przyjazne oblicze".

Kongres miał szczególne wspomnienie dla biskupa pomocniczego Barcelony. Antoni Vadellzmarłego w ubiegłym roku, a także członka grupy ekspertów zaangażowanych w powstanie dzieła. 

W konferencji na temat "Profil podmiotu ponowoczesnego do ewangelizacji" bp Armando Matteo powiedział, że "Piotruś Pan jest nowym dorosłym, którego musimy ewangelizować". Dzisiejsze społeczeństwo "narzuca kult młodości, młode ciało jest symbolem tego nowego kultu" i Kościół musi być świadomy, że "dobrą praktyką jest przyjęcie nowoczesnego podmiotu dorosłego".

I Kongres Dobrych Praktyk w Parafiach

Geneza kongres była prezentacja studium "Ewangelizacja parafii", które od ponad dwóch lat prowadzone jest przez Wydział Teologiczny San Vicente Ferrer Uniwersytetu w Walencji. Katolicki Uniwersytet w WalencjiProjekt "skontaktował się z około 250 parafiami w całej Hiszpanii, używając aplikacji i ankiet, aby wydobyć najlepsze praktyki, które sprawiają, że te wspólnoty są wzorcem w dziedzinie konwersji pastoralnej", powiedział Santiago Pons w rozmowie z Omnes., Dziekan Wydziału Teologicznego UCV.

"To nie jest wzorcowa parafia".

W kontekście, przedstawionym w prezentacji studium, "misyjnej i ewangelizacyjnej transformacji, do której jesteśmy zaproszeni przez ostatnich papieży, a w bardzo bezpośredni sposób przez papieża Franciszka", oraz faktu, że "parafia jest podstawową strukturą w Kościele" [w Hiszpanii istnieje prawie 23 000 parafii, według Konferencji Episkopatu], Santiago Pons potwierdza, że "nie zidentyfikowaliśmy modelowej parafii, ale zbiór dobrych praktyk [57], które są skuteczne w zależności od potrzeb.Santiago Pons potwierdza, że "nie zidentyfikowaliśmy modelowej parafii, ale zestaw dobrych praktyk [57], które są skuteczne w zależności od potrzeb i zasobów, ale które nadają im charakter rodzinny". 

Dziekan Santiago Pons ogłosił potrzebę "zmiany podejścia i sposobu, w jaki sytuujemy się w parafiach. Nie chodzi o zmianę makijażu, ale o głęboką zmianę kultury naszych wspólnot parafialnych". Teraz w rozmowie z Omnes precyzuje tę myśl, nawiązując jednocześnie do poglądów hiszpańskich biskupów.

Skąd wziął się pomysł na ten pierwszy Kongres dobrych praktyk w parafiach?

-Geneza tkwi w studium "Ewangelizacja parafii" Wydziału Teologicznego San Vicente Ferrer Katolickiego Uniwersytetu w Walencji. W ramach tego dzieła skontaktowano się z około 250 parafiami z całej Hiszpanii. 

Mówisz o potrzebie "nawrócenia duszpasterskiego", "transformacji duszpasterskiej". Mówi Ksiądz nawet, że istnieje potrzeba "przełamania negatywności". Czy możesz to trochę wyjaśnić, czy wyczuwasz zniechęcenie?

-Od pewnego czasu księża i wierni często są zniechęceni, ponieważ nowe inicjatywy próbowane w parafiach nie przynoszą prawdziwych zmian. 

Usługi charytatywne są utrzymywane, ponieważ potrzeby wciąż rosną, ale generalnie wciąż jesteśmy w parafiach "konserwacyjnych" i/lub "zachowawczych". Są jednak w Hiszpanii parafie, które rozpoczęły proces transformacji i projekt badawczy "Parroquias Evangelizadoras" (Parafie Ewangelizujące) nawiązał z nimi kontakt. Chcieliśmy poznać ich doświadczenie, chcieliśmy, aby podzielili się tym, co robią i jakie trudności napotkali. Chcieliśmy opowiedzieć wszystkim, jak wprowadzili innowacje w sposobie ewangelizacji.

Taki był powód powstania studium: nawiązać kontakt z tymi parafiami i móc podzielić się ich udanym doświadczeniem ze wszystkimi innymi, aby mogło ono posłużyć jako impuls i pomóc coraz większej liczbie parafii w zainicjowaniu tych procesów przemian. 

Zsyntetyzuj, jeśli to możliwe, wszelkie wnioski z przedstawionego na kongresie raportu zatytułowanego "Parafie ewangelizujące". Czy znajdujesz przybliżoną liczbę parafii, które nazywasz "odnowionymi"? Co je wyróżnia?

-różnią się one wieloma cechami, ponieważ nie można ustalić jednej metody. Każda parafia ustanawia swój własny model. Stwierdziliśmy, że istnieją parafie, które mają wspólną kulturę lub strukturę i to one prowadzą konwersję pastoralną, ale sposób, w jaki ją wprowadzają zależy od ich tożsamości i kontekstu. Dlatego też podkreślamy, że nie zidentyfikowaliśmy modelowej parafii, ale raczej zestaw dobrych praktyk, które są realizowane w zależności od potrzeb i zasobów, ale które nadają im rodzinny charakter.

Podczas kongresu głos zabrali William E. Simon Jr. oraz monsignor Armando Matteo, sekretarz sekcji doktrynalnej Dykasterii Nauki Wiary.

-Tak, niedawno zaprezentowano hiszpańskie tłumaczenie dzieła "Convertir a Peter Pan", autorstwa Armando Matteo, jednego z międzynarodowych prelegentów Kongresu. Praca ta dotyczy jednostki ponowoczesnej, do której ewangelizacji powołany jest Kościół. Tłumaczenie książki Matteo było promowane przez Wydział Teologiczny w Walencji, podobnie jak w 2018 r. praca Wiliama Simona "Great Catholic parishes. Cztery praktyki duszpasterskie, które je ożywiają'. 

I prawdą jest, że te praktyki duszpasterskie w Stanach Zjednoczonych, o których mówi Simon, były źródłem badań, które są obecnie prezentowane na temat rzeczywistości parafii hiszpańskich. Kongres Najlepszych Praktyk miał również szczęście, by wysłuchać wykładu samego Williama E. Simona Jr.

Kongres zamknie Enrique Benavent, arcybiskup Walencji. Jak biskupi postrzegają tę inicjatywę w kontekście nowej ewangelizacji, do której wzywa nas papież Franciszek? 

-To jest bardzo nowy proces. Nasi biskupi, ogólnie rzecz biorąc, są świadomi problemów w swoich diecezjach, ale być może nie są jeszcze świadomi rodzaju transformacji, do której jesteśmy powołani. Mamy więc nadzieję, że ten Kongres pomoże, choć trochę, obudzić tę troskę o dogłębną transformację kultury i życia parafialnego.

Parafie "w kluczu ewangelizacyjnym".

To tyle jeśli chodzi o uwagi dziekana. Podsumowanie raportu dostępne jest na końcu tego raportu. Ewangelizacja parafiiktóry był doradzany przez Fundację SM oraz Instytut Ewaluacji Edukacyjnej i Doradztwa (IDEA). Z przeprowadzonych wywiadów "wyodrębniono około 60 praktyk, które były realizowane przez niektóre parafie prowadzące Nawrócenie Duszpasterskie w Hiszpanii". 

"W ramach pracy opracowano mapę różnych hiszpańskich parafii, 'zwracając uwagę na kryteria lub wymiary tego, co mogłoby być istotnymi aspektami, aby zainicjować proces i zmianę z jednym horyzontem: być parafią w kluczu ewangelizacyjnym'", mówi Yolanda Ruiz, jedna z badaczek studium, dyrektor Katedry Open Scholas Occurrentes w UCV. 

Oprócz dziekana Santiago Ponsa i Yolandy Ruiz, w pracach uczestniczyli profesorowie Agustín Domingo i José Vidal; proboszcz i profesor Vicente Tur; Teresa Valero, delegat episkopatu ds. ewangelizacji diecezji Solsona; José Luis García, ogólny koordynator projektu, oraz analityk danych Cristian Camus. 

Kongres zainaugurował biskup pomocniczy emeritus Walencji, Monsignor Javier Salinas, wraz z rektorem Katolickiego Uniwersytetu w Walencji San Vicente Mártir, José Manuel Pagán, oraz sam dziekan Wydziału Teologicznego, José Santiago Pons.

AutorFrancisco Otamendi

Rodzina

Jeśli naprawdę mnie kochasz

W dzisiejszych czasach pomieszanie uczuć i przywiązania, wywołane przez naszą płynną i powierzchowną kulturę, sprawia, że wielu ludzi tak naprawdę nie wie, co to znaczy kochać; a nie wiedząc tego, logiczne jest, że ponoszą porażki w swoich związkach.

José María Contreras-28 lipca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Posłuchaj podcastu "Jeśli naprawdę mnie kochasz, José María Contreras Przejdź do pobrania

Jest taki film, który wydał mi się pyszny, nie wiem czy go widzieliście. It's called Skrzypek na dachu. Opowiada o żydowskim małżeństwie w carskiej Rosji. Blisko początku kwestii, po wielu wzlotach i upadkach, ich najstarsza córka uzyskuje zgodę ojca na poślubienie miłości swojego życia. Dziewczyna jest bardzo podekscytowana faktem wyjścia za mąż. małżeństwo I ta postawa zdaje się dziwić jej ojcu, który zdaje się odczuwać pewną nostalgię za takimi pozytywnymi uczuciami. Wydaje się, że to coś w stylu: "ta dziewczyna, która niedawno poznała swojego przyszłego męża i jest taka szczęśliwa... Moja żona, czy ona też będzie szczęśliwa?

Idzie sprawdzić i nagle pyta żonę: "Czy mnie kochasz?".

Odpowiedź, której mu udziela, jest jedną z najbardziej inteligentnych i prawdziwych, jakie można dać. Ona, starsza i "przepracowana przez życie", odpowiada, używając języka swoich czasów i sposobu mówienia swojej kultury: "będziesz wiedział". I kontynuuje: "Szłam za Tobą przez dwadzieścia pięć lat, gdziekolwiek musieliśmy iść, dałam Ci ośmioro dzieci. Starałam się być Ci posłuszna. Troszczyłam się o ciebie, kiedy tego potrzebowałeś. Troszczyłam się o ciebie, gdy byłeś chory. Będziesz wiedziała, czy cię kocham.

Cudowne jest to, że mąż pyta ją o sentyment ma dla niego. Jeśli czuje mniej więcej to samo, co czuje jej córka do swojego chłopaka. Ona jednak nie odpowiada mu uczuciem, ale zachowaniem. Czynami: "Jeśli chcesz wiedzieć, czy cię kocham, zobacz, co dla ciebie robię". To słynne hiszpańskie przysłowie, które moglibyśmy zmienić na: Dzieła są miłością, a nie intensywnymi emocjami. Miłość okazuje się przez czyny.

Kto bardziej kocha dziadka: ten, który wielokrotnie chodzi do niego do domu starców, gdzie mieszka, nawet jeśli go to kosztuje, czy ten, który nigdy nie chodzi i mówi, że bardzo go kocha? To jest to samo. Uczucie okazuje się na co dzień, a nie w szczególnych momentach, w których ze względu na emocje chwili człowiek czuje bardzo dużo i dlatego uważa, że bardzo kocha.

W dzisiejszych czasach pomieszanie uczucia i miłości, spowodowane przez naszą płynną i powierzchowną kulturę, ma w konsekwencji taki skutek, że wielu ludzi nie wie tak naprawdę, co to jest miłość; a nie wiedząc tego, logiczne jest, że zawodzą w swoim uczuciu. Nazywają sweetheart y miłość do tego, czym nie jest i brak czułości do tego, co - przy wielu okazjach - jest dobrą miłością.

Miłość jest w woli. Wola, jak wiemy, jest odżywiana przez uczucia i inteligencję. Kiedy uczucia nie odpowiadają - co zdarza się dość często w związku pary - musimy uciec się do inteligencji, aby dalej kochać.

Jeśli tego nie zrobimy, wola karmi się tylko negatywnym uczuciem, które nas otacza, a zatem reakcja może być nie tylko błędna, ale może też rozbić nasz związek, ponieważ nazywamy miłością lub, w tym przypadku, bezmiłością to, czym ona nie jest.

Rodzina

Veronica SevillaKobiety są czynnikiem zmian w Kościele" : "Kobiety są czynnikiem zmian w Kościele".

Trenerka, specjalizująca się w zarządzaniu turystyką, matka i chrześcijanka, Ekwadorka Verónica Sevilla rozmawia z Omnes o roli kobiet w Kościele, ich wpływie i znaczeniu jako "motoru zmian".

Maria José Atienza-27 lipca 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Życie Verónicy Sevilli jest wielowymiarowe: została wybrana Miss Ekwadoru w 1986 roku i studiowała nauki o człowieku i religii na Universidad Técnica Particular de Loja. Oprócz tego posiada dyplom z zarządzania turystyką i została przeszkolona jako trenerSwój czas poświęca na pracę w tych specjalnościach.

Głęboko wierząca Weronika jest w pełni przekonana, że swoją codzienną pracą buduje Kościół wraz z milionami innych mężczyzn i kobiet na świecie.

W wywiadzie dla Omnes otwarcie mówi o swojej wierze, pracy i współpracy w przygotowaniu Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego 2024.

Jakie jest miejsce wiary w Twoim życiu i jak ją manifestujesz?

-Wiara w moim życiu jest fundamentalna, bo nadaje sens każdej części mojego życia. Szczęśliwe chwile, podobnie jak te smutne, stają się bardziej znośne. Pustynne czasy, w których wydaje się, że nic się nie dzieje, mają sens jako wytchnienie od aktualnego stresu.

Dzisiaj prowadzimy szybkie, wymagające, konkurencyjne życie, pełne wszelkiego rodzaju informacji, a Wiara jest tym "zamknięciem oczu i poddaniem się Bogu", które pozwala mi rozeznać i zmierzyć się z każdą przestrzenią mojego życia jako matki, żony, córki, przyjaciółki, kierowniczki, polityczki, sportsmenki, jako dzisiejszej kobiety.

Od pewnego czasu mówi się o "roli kobiet w Kościele". Czy uważasz, że bywa ona mylona jedynie z posiadaniem większej ilości stanowisk w strukturze kościelnej? 

Myślę, że Kościół odzwierciedla to, czego domagają się kobiety w ogóle w społeczeństwie, kobiety szukają miejsca w przestrzeniach decyzyjnych. Ale Kościół nie jest strukturą jak firma, ma inne znaczenie. Musimy być ostrożni, aby nie pomylić sprawiedliwości w społeczeństwie ze sprawiedliwością w Kościele.

Kobiety mają już piękny wzór: Matkę Bożą. Ona musi być naszym punktem odniesienia, jest tam: kocha, jednoczy, prowadzi, służy, wyraża siebie. Zmienia świat swoim "tak" w każdym momencie, jak to uczyniła przy Wcieleniu.

Kobiety są czynnikiem zmian w Kościele, dzięki swojemu zaangażowaniu i pracy. Jest wiele przestrzeni zajmowanych przez kobiety w Kościele, które są fundamentalne i z których powstają dzieła zmieniające świat. Papież Franciszek przypomina, że "bez kobiet Kościół na kontynencie straciłby siłę do ciągłego odradzania się".

Od kiedy Arcybiskup Quito wezwał mnie do współpracy przy organizacji Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego 2024, współpracuję z kilkoma księżmi i biskupami, przedstawiam swój punkt widzenia z przejrzystością i spokojem, staram się argumentować swoje decyzje, jak w każdej firmie, zauważam, że jestem ceniony i szanowany. Udało nam się osiągnąć cele i wraz z zespołem księży, osób zakonnych i świeckich posuwamy się do przodu w realizacji projektu.

Co życie zawodowe i rodzinne kobiety wnosi dziś do życia i misji Kościoła?

- Kobiety wnoszą wkład w wielu dziedzinach w misję Kościoła. Jeśli zrozumiemy, że rodzina jest miejscem, gdzie rodzi się wiara. To my, kobiety, jesteśmy tymi, które wnoszą wiarę w nasze dzieci, niezależnie od tego, czy jesteśmy zamężne razem z naszym partnerem, czy też nasz partner nie podziela jej, albo jesteśmy rozwiedzione, nie możemy tracić ducha. Wiele można nauczyć także z osobistej wrażliwości.

My kobiety jesteśmy nosicielkami duchowości wszędzie tam, gdzie idziemy poprzez nasz przykład, naszą postawę, nasze słowa. Ponieważ nie wystarczy wierzyć w Chrystusa, musimy postępować tak, jak żąda od nas Chrystus w naszym codziennym życiu: w domu, w biurze, na ulicy, w autobusie, na stanowiskach, które zajmujemy w wysokich godnościach, a tym bardziej, jeśli jesteśmy osobami publicznymi.

Patrzeć na Maryję, zastanawiać się, czy to, jak my reagujemy, jak się zachowujemy, czy komunikujemy, byłoby takie jak Ona, to jest ponadczasowe.

Oczywiście nie jest to łatwe, ponieważ system produkcyjny, presja społeczna i zawodowa oraz aktualne środowisko stawiają przed nami czasami niezgodne wymagania. Mimo to trzeba podjąć świadomy wysiłek, aby wytrwać. Często może to kosztować przestrzenie, na które pracowaliście i poświęciliście wiele zawodowo lub osobiście. Właśnie w tym miejscu leży misja świeckich - kobiet czy mężczyzn. To właśnie w tych przestrzeniach w dzisiejszym konkurencyjnym i trudnym świecie, gdzie wnosicie wkład w życie Kościoła, stawiając pytanie, czy status quoBędziesz mogła być obecna w tych przestrzeniach jako dzisiejsza katoliczka, będąc spójną ze swoją wiarą, pomimo tego, co może pojawić się na Twojej drodze.

Piękno tego wszystkiego polega na tym, że to działa! Zobaczysz, jak dochodzą do skutku projekty, które będą miały transcendentne znaczenie, którego nie podejrzewałeś, będą ludzie, którzy przyjdą podziękować ci za sposób, w jaki ich potraktowałeś, za słowo, które im dałeś lub po prostu dlatego, że cię obserwowali i chcieli mieć to "nie wiem co", które nazywają, które sprawiło, że zobaczyli tam rękę Boga.

"Nie wystarczy wierzyć w Chrystusa, musimy działać tak, jak Chrystus prosi nas o to w naszym codziennym życiu: w domu, w biurze, na ulicy, w autobusie".

Veronica Sevilla

Czy kobiety rzeczywiście zdają sobie sprawę z tego, jak ważna jest ich rola we wszystkich dziedzinach życia społecznego?

Myślę, że to nie jest ogólna zasada, jest grupa kobiet, które są bardzo świadome i ciężko pracują, aby stworzyć przestrzeń dla takich zmian we wszystkich obszarach społeczeństwa, ale jest jeszcze spora grupa, która ze względu na różnice ekonomiczne, społeczne, a także brak możliwości, nie ma możliwości myślenia o ich znaczeniu.

Dla nich jesteśmy kobietami i mężczyznami, którzy mają więcej szans, więcej możliwości, którzy otrzymali więcej "talentów" (czyli możliwości) i w związku z tym większą odpowiedzialność, aby generować pozytywne zmiany dla nich, aby dać im te możliwości poprzez pracę, edukację, wiarę i aby generować te możliwości, które ich godnie traktują i nadają im znaczenie, jakie mają we wszystkich obszarach społeczeństwa. 

Czy uważasz, że wśród kobiet, które uważają się za feministki, rośnie rodzaj użalania się nad sobą i że - wręcz przeciwnie - nie pomaga to w prawdziwym "empowerment"?

Feminizm to ruch zrodzony z nierówności, które istniały historycznie. Uważam, że walka o równe szanse dla kobiet jest słuszna i uzasadniona, że powinniśmy to robić ramię w ramię z kobietami i mężczyznami, aby społeczeństwo rozwijało się w zdrowy sposób. Pierwszą przestrzenią jest rodzina, a stamtąd równość w miłości powinna zawsze promieniować na całe społeczeństwo. 

Feminizm, jak każdy ruch zrodzony z nierówności, ma odnogi, które stają się radykalne, buntownicze, a nawet brutalne; na ogół jego członkowie przeszli przez bolesne historie, przez ciężkie doświadczenia, które pozostawiły bardzo głęboki ślad. Uważam, że postawa ta rodzi się z niezagojonych ran, z okoliczności, których nie możemy ocenić, ale w których z pewnością brakowało miłości. Jeśli motywacją jest ból, to "umocnienie" będzie destrukcyjne i nie będzie trwałe w czasie, a więc nie będzie pozytywne.

Siła pochodzi z możliwości czynienia dobra, tworzenia, generowania przestrzeni, zmian i możliwości dla kobiet i mężczyzn, którzy ich potrzebują. Nawet jeśli cierpiałaś, nie możesz generować tych możliwości metodami sprzecznymi z miłością. Zatem, aby być "empowered woman" twoja moc leży w uzdrawianiu, przebaczaniu i wkładaniu miłości we wszystko, co robisz w codziennym życiu, w rodzinie, przyjaźni, pracy, sporcie itp.

Watykan

Papież wzywa do unikania "dialogu z diabłem" w pokusach

W modlitwie Anioł Pański w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu Franciszek zachęcił nas, byśmy "unikali sporów z diabłem i odpowiadali na nie modlitwą ze słowem Bożym", na wzór Jezusa, który w obliczu pokus "nie prowadzi dialogu z diabłem, nie negocjuje z nim, ale odrzuca jego insynuacje korzystnymi słowami Pisma".

Francisco Otamendi-26 lipca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Aby przezwyciężyć "przywiązanie do rzeczy, nieufność i żądzę władzy, trzy częste i niebezpieczne pokusy, którymi posługuje się diabeł, aby oddzielić nas od Ojca i sprawić, że nie czujemy już, że jesteśmy dla siebie braćmi i siostrami, aby doprowadzić nas do samotności i rozpaczy", poradził Papież Franciszek w modlitwie Anioł Pański z pierwszej niedzieli miesiąca. Post "unikajcie kłótni z diabłem, a odpowiadajcie na modlitwie Słowem Bożym".

Jezus "nie prowadzi dialogu z diabłem, nie negocjuje z nim", powiedział Papież. "To jest zaproszenie dla nas: nie kłóćcie się z diabłem! Nie należy go pokonać, wchodząc z nim w układy, ale przeciwstawiając mu się z wiarą Słowo Boże. W ten sposób Jezus uczy nas bronić naszej jedności z Bogiem i między sobą przed atakami tego, który dzieli. A my potrzebujemy jedności!". 

Ewangelia na tę pierwszą niedzielę Post przedstawia Jezusa na pustyni kuszonego przez diabła (por. Mt 4,1-11). "Diabeł oznacza 'ten, który dzieli'. Jego imię mówi nam, co robi: dzieli. To właśnie zamierza uczynić również kusząc Jezusa. Zobaczmy teraz, od kogo chce Go podzielić i w jaki sposób" - powiedział rzymski papież z okna swego gabinetu w watykańskim Pałacu Apostolskim na placu św. Piotra.

Od kogo diabeł chce oddzielić Jezusa, zapytał i odpowiedział, podając jako przykład jedność Osób Boskich. "Na krótko przed kuszeniem Jezusa, kiedy przyjmuje chrzest Janowy w Jordanie, Ojciec nazywa Go 'Synem moim umiłowanym' (Mt 3,17), a Duch Święty zstępuje na Niego w postaci gołębicy (por. w. 16). Ewangelia przedstawia nam zatem trzy Osoby Boskie zjednoczone w miłości. Nie tylko: sam Jezus powie, że przyszedł na świat, aby uczynić nas uczestnikami jedności, jaka istnieje między Nim a Ojcem (por. J 17, 11). Diabeł natomiast czyni coś przeciwnego: wchodzi na scenę, aby oddzielić Jezusa od Ojca i odsunąć Go od Jego misji jedności dla nas". 

"Trzy potężne trucizny

Zły próbuje następnie zaszczepić Jezusowi trzy "potężne trucizny", aby sparaliżować Jego misję jedności, kontynuował Franciszek. "Te trucizny to przywiązanie do rzeczy, nieufność i władza: "Podążaj za kryteriami świata, osiągaj wszystko sam, a będziesz potężny! Straszne, czyż nie?". 

"Ale Jezus pokonuje pokusy, unikając kłótni z diabłem i odpowiadając Słowem Bożym" - powiedział papież, jak zaznaczono na początku. "Spróbujmy, to nam pomoże w pokusach, bo wśród głosów, które w nas agitują, rozbrzmi dobroczynny głos Słowa Bożego". 

Na zakończenie papież zwrócił się do Maryi Dziewicy. "Niech Maryja, która przyjęła Słowo Boże i przez swoją pokorę pokonała pychę tych, którzy dzielą, towarzyszy nam w duchowej walce Wielkiego Postu" - zachęcił.

Ziemia Święta, Burkina Faso, migranci, Ukraina, Syryjczycy, Turcy

Po odmówieniu modlitwy maryjnej Anioł Pański i udzieleniu błogosławieństwa Papież nawiązał do "bolesnych wiadomości" z Ziemi Świętej, "tak wielu zabitych, w tym dzieci, spirala przemocy". Papież Franciszek ponowił apel, by "dialog zwyciężył nad nienawiścią i zemstą", a "modlę się do Boga za Palestyńczyków i Izraelczyków, by z pomocą wspólnoty międzynarodowej odnaleźli drogę braterstwa i pokoju" - dodał.

Ojciec Święty wyraził też silne zaniepokojenie "sytuacją w Burkina Faso, gdzie nadal trwają ataki terrorystyczne" i zaprosił "do modlitwy za mieszkańców tego umiłowanego kraju, aby przemoc, której doświadczyli, nie spowodowała utraty wiary w drogę demokracji, sprawiedliwości i pokoju".

Papież wspomniał też ze smutkiem o katastrofie statku u wybrzeży Kalabrii, w pobliżu Crotone (Włochy), z której wydobyto 40 zmarłych, w tym wiele dzieci. "Modlę się za każdego z nich, za tych, którzy są zaginieni, oraz za innych migrantów i rozbitków. "Niech Matka Boża podtrzymuje tych naszych braci i siostry" - modlił się.

Rzymski papież prosił, by "nie zapominać o tragedii wojny na Ukrainie", ani o "bólu Syryjczyków i Turków z powodu trzęsienia ziemi". Franciszek przypomniał też o 50. rocznicy powstania włoskiego stowarzyszenia dawców organów, które "promuje życie poprzez te dawstwa", oraz o zbliżającym się Światowym Dniu Chorób Rzadkich, który przypadnie pojutrze. Zachęcił stowarzyszenia chorych i ich rodzin i prosił, by "zwłaszcza dzieciom nie zabrakło naszej bliskości, by poczuły miłość i czułość Boga".

AutorFrancisco Otamendi

Ameryka Łacińska

Zgromadzenie regionalne fazy kontynentalnej Synodu Synodalności w Regionie Ameryki Środkowej i Meksyku

Faza kontynentalna Synodu Synodalnego w regionie Ameryki Środkowej i Meksyku zamknęła swoje zgromadzenie regionalne wezwaniem do postawienia Chrystusa w centrum życia Kościoła.

Néstor Esaú Velásquez-26 lipca 2023 r.-Czas czytania: 8 minuty

Od 13 do 17 lutego odbyło się zgromadzenie regionalne synodu synodalnego w regionie Ameryki Środkowej i Meksyku, kończąc w ten sposób proces rozeznawania na tym etapie kontynentalnym. To pierwsze z czterech spotkań, które mają się odbyć w regionie, miało miejsce w Casa de convivencia Familia de Nazareth, położonym przy drodze do Puerto de la Libertad w gminie Zaragoza w Salwadorze.

Zaproszenie, które rozbrzmiewa podczas tego etapu to "Powiększ przestrzeń swojego namiotu" (Iz 54,2), ten cytat z proroka Izajasza dał tytuł dokumentowi roboczemu dla etapu kontynentalnego synodu synodalnego, dokumentowi, który ma na celu zjednoczenie głosów milionów ludzi na całym świecie i służyć jako dokument do studiowania, refleksji i rozeznania podczas tej części procesu i w szczególny sposób podczas tych spotkań kontynentalnych i regionalnych.

Dla regionu Ameryki Środkowej i Meksyku było 91 uczestników z różnych konferencji biskupich w regionie: biskupi, kapłani, świeccy, przedstawiciele życia konsekrowanego, ludy tubylcze i Afro-descendenci zebrali się, aby przeżyć dni słuchania i rozeznania w tym procesie synodalnym, który trwa od 2021 roku i zakończy się w 2024 roku. Według słów o. Pedro Manuela Brassesco, asystenta sekretarza generalnego CELAM: "Najważniejszą rzeczą jest gotowość do słuchania Ducha Świętego, nie chodzi o proponowanie linii działania dla Kościoła czy listy propozycji.... na tych spotkaniach będziemy pracować nad dokumentem dla etapu kontynentalnego, który jest właśnie tym, co nas wyróżnia i co daje nam odniesienia na tym etapie, w tej fazie, którą przechodzimy, zawsze w oparciu o metodologię rozmowy duchowej, to znaczy być gotowym do słuchania Ducha, który wyraża się w innych, który wyraża się w nas, i w ten sposób budujemy konsensus, aby zrobić kolejny krok, aby zaproponować dokładnie to, co Duch mówi nam w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach, do tego, co będzie zgromadzenie synodalne w październiku".

Inauguracja Zgromadzenia Regionalnego

Pierwsza część spotkania odbyła się w kaplicy Hospitalito w San Salvador, miejscu męczeństwa św. Oscara Arnulfo Romero. Arcybiskup José Luis Escobar Alas, arcybiskup San Salvador, powitał uczestników zgromadzenia regionalnego: Niech Duch Święty przyjdzie do nas za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny. i niech nas prowadzi w tym ważnym dziele synodalności w regionie Ameryki Środkowej i Meksyku, CAMEX, i niech nam udzieli łaski prawdziwego dialogu duchowego, który odnawia i zachęca nas w naszej pracy misyjnej w synodalności dla dobra naszego kontynentu i Kościoła powszechnego". Monsignor Luigi Roberto Cona, nuncjusz apostolski w Salwadorze, w uwagach wstępnych powiedział: "Rozpoczęliśmy na Golgocie Ameryki Łacińskiej... Chcę, aby to było motto tego spotkania: Oscara Romero... Istnieje niebezpieczeństwo, że pozostaniemy techniczni; współodpowiedzialność jest słowem, które chcę dołączyć do motta św. Oscara Romero, Czuć się z Kościołem, wzywa nas ono do życia tą współodpowiedzialnością, tą synodalnością w ramach misji Kościoła; to zadanie jest nieodzowne i najpilniejsze.

Monsignor Miguel Cabrejos, ofm. Prezydent CELAM w swoim przemówieniu do uczestników Zgromadzenia Regionalnego w kaplicy Hospitalito podkreślił "Uczenie się sztuki rozeznawania we wspólnocie, aby iść naprzód". Inauguracyjna Eucharystia została odprawiona w krypcie Katedry Metropolitalnej w San Salvador, przed grobem św. Oscara Romero - zaznaczył Monsignor Miguel Cabrejos: Jakie są nowe wyzwania dla naszego regionu Ameryki Środkowej i Meksyku, wyzwania w świetle Aparecidy, Zgromadzenia Eklezjalnego, magisterium Papieża Franciszka i znaków czasu, które stawiają nam wyzwania, wzywają nas, przywołują nas, pytają nas, możemy również zapytać samych siebie: Jak odnowić raz jeszcze nasze zaangażowanie, aby nasze narody miały pełnię życia w Jezusie Chrystusie, krocząc eklezjalnie i synodalnie w kierunku Jubileuszu Guadalupan w sposób szczególny i Jubileuszu Odkupienia w 2033 roku? W obliczu tych pytań mówimy to raz jeszcze: twarda rzeczywistość stawia przed nami wyzwania, twarda rzeczywistość Ameryki Łacińskiej i Karaibów, zwłaszcza w niektórych krajach, stawia przed nami wyzwania, abyśmy nadal byli Kościołem samarytańskim, wcielonym w preferencje tych, których Jezus kocha najbardziej, Kościołem, który również wykazuje się stanowczością w podążaniu śladami Chrystusa dla ludzkości i który karmi naszą nadzieję".

Metodologia rozmów duchowych

Metodologia opierała się na fundamencie rozmowy duchowej jako mapy drogowej dla aktywnego słuchania i rozeznawania wspólnotowego, członkowie zgromadzenia byli zorganizowani w małych wspólnotach życia, w tych przestrzeniach sprzyjała atmosfera słuchania, dialogu i rozeznawania, szczególnie wokół dokumentu na etap kontynentalny, program dni zgromadzenia regionalnego CAMEX przebiegał według tego samego schematu każdego dnia; pierwszy moment poranka był momentem duchowości, a następnie we wspólnotach życia sprzyjał dialogowi, mając trzy ważne momenty: intuicje lub rezonanse obecne w dokumencie, napięcia i rozeznanie, dokąd prowadzi nas Duch Święty, rozróżnienie priorytetów: intuicje lub rezonanse obecne w dokumencie, napięcia i rozeznanie, dokąd prowadzi nas Duch Święty, rozróżnienie priorytetów. Na koniec dnia nastąpiło dzielenie się i rezonanse lub echa procesu słuchania. Dzień zakończył się Świętą Eucharystią.

W piątek, 17 lutego, porządek obrad nieco się zmienił: zaprezentowano doświadczenie synodu cyfrowego, inicjatywy, która poprzez platformy cyfrowe otworzyła się na uczestnictwo tysięcy braci i sióstr, zwłaszcza młodych ludzi. Na zakończenie tej prezentacji odbyło się spotkanie wspólnot życia, zorganizowane z tej okazji przez powołania, zakończone w południe Eucharystią, której przewodniczył abp José Luis Escobar Alas, arcybiskup San Salvador.

Dynamika rozmowy duchowej sprzyjała dialogowi i słuchaniu pomimo napotkania rzeczywistości wywołujących napięcia. W kilku grupach słowem, które wybrzmiało było rozeznanie, odkrycie pomiędzy echem tego słuchania a znakami czasu, co pochodzi od Boga, a co nie, co wynika z moich własnych pragnień, a co jest pragnieniem Boga, aby nie popaść w przemijające mody, które odciągają nas od Bożego projektu. Niektóre przejawy tego procesu to: powrót do korzeni, pozwolenie na prowadzenie przez Ducha Świętego, przyjęcie współodpowiedzialności, otwartość, dialog, znaczenie posługi jako służby, potrzeba tworzenia procesów, towarzyszenie różnym rzeczywistościom, nawrócenie wewnętrzne, znaczenie formacji i wymiar eklezjalny Ludu Bożego. Podczas tego zgromadzenia regionalnego siostra Dolores Palencia, csj, służyła jako moderatorka metodologii. Siostra Daniela Cannavina hcmr. sekretarz generalny Konfederacji Zakonników Ameryki Łacińskiej i Karaibów (CLAR) towarzyszyła wymiarowi duchowemu.       

Oscara Romero i jego dziedzictwa dla Kościoła w Ameryce Łacińskiej i Kościoła powszechnego, towarzyszył zgromadzeniu w niektórych momentach dnia.

Napięcia, które są obecne

Niektóre z obecnych napięć ujawnionych w grupach i odzwierciedlonych w dokumencie roboczym dla etapu kontynentalnego: rozróżnienie między klerykalizmem a antyklerykalizmem, udział kobiet, struktura hierarchiczna, przestrzenie decyzyjne, prośba o bardziej wyrazisty i przyjazny dialog dla osób żyjących w takich sytuacjach jak: rozwodnicy z powtórnym małżeństwem, małżeństwa poligamiczne, ruch LGBTQ, a z drugiej strony pozorne zderzenie dwóch tendencji: tradycjonalizmu i progresywizmu.

W grupach odbiło się także echo potrzeby uniknięcia pokusy rozumienia posługi w Kościele jako parytetu władzy, do którego ma się prawo i o który trzeba walczyć; uniknięcia pokusy ideologii i mód obecnych czasów, niepokoju wywołanego wpływem niektórych sektorów, które mówią o pozornej "demokratyzacji" Kościoła i jego struktur. Wyrażono potrzebę pozostania wiernym Ewangelii, tradycji i magisterium Kościoła, ewangelizowania świata bez utraty z oczu naszej chrześcijańskiej istoty, rozróżniania znaków czasu dla tego momentu historii, potrzebę odnowy, która przechodzi przede wszystkim przez nawrócenie wewnętrzne i pastoralne, a także podjęcia wyzwań związanych z przemawianiem i ewangelizowaniem dzisiejszego społeczeństwa bez utraty z oczu istotnych elementów naszej wiary.

Słuchanie naszych pastorów

Monsignor Gustavo Rodríguez Vega, arcybiskup Jukatanu, przewodniczył Eucharystii na zakończenie drugiego dnia pracy, podczas homilii powiedział: "Synodalność nie jest modą, synodalność doprowadziła nas do większego zjednoczenia jako Kościół... robimy coś nowego, w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach byliśmy pionierami na tej synodalnej drodze, dowodem na to jest istnienie Sekretariatu Episkopatu Ameryki Środkowej (SEDAC)".

15 lutego Świętej Eucharystii na zakończenie dnia przewodniczył Monsignor Sócrates René Sándigo Jirón, biskup diecezji León w Nikaragui, podczas homilii powiedział: "Pamiętajmy, że jesteśmy w procesie, w którym najpierw widzimy, że idziemy, uświadamiamy sobie, jak bardzo Kościół poszedł do przodu i to jest piękny znak, że idziemy. Następnie, w tej wędrówce, musimy nauczyć się odczytywać znaki czasu...".

16 lutego Monsignor Roberto Camilleri Azzopardi ofm. Biskup diecezji Comayagua i przewodniczący Konferencji Episkopatu Hondurasu zaprosił nas w homilii podczas Eucharystii tego dnia: "....Prosiliśmy Ducha Świętego, aby nas oświecił, aby to światło dało nam kierunek, który pokazuje nam, co jest prawdą, to światło, które prowadzi nas do nieskończonej światłości, którą jest Pan...".

Podczas Eucharystii zamykającej zgromadzenie 17 lutego arcybiskup San Salvador José Luis Escobar Alas podkreślił podczas homilii: "...przed nami jeszcze długa droga, tym właśnie jest Kościół, droga synodalna, z pewnością jest to droga Kościoła, ale z dalszym celem, którym jest misja, dlatego synodalność jest jednocześnie misją i w tym chciałbym przypomnieć to, co wielokrotnie słyszeliśmy od tak wielu braci, którzy nieustannie mówili nam o konieczności postawienia Chrystusa w centrum utożsamienia się z Chrystusem, by iść za Chrystusem i z Chrystusa żyć synodalnością, widząc w Chrystusie dalekich braci i siostry, którzy nie są z nami fizycznie, ale których zapraszamy z otwartymi ramionami, ponieważ są innymi Chrystusami, niezależnie od sytuacji, w której żyją, Pan kocha nas wszystkich, wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami? Synodalność to przede wszystkim naśladowanie Chrystusa, który idzie z nami, ale w Chrystusie wszyscy jesteśmy zjednoczeni przez Ducha, w miłości, w miłosierdziu, w przebaczeniu, w postawie dobra, nie oceniać, ale rozumieć, pomagać, naszą misją jest błogosławić, a nie przeklinać, mamy program życia.... Czytania, których słuchamy, to czytania dzisiejsze, nie my je wybraliśmy i jest to opatrznościowe, zawsze będzie pokusa, aby z pychy budować wieże Babel, iść samemu, odwrócić się od Chrystusa; mimo to należymy do Chrystusa...".

Droga trwa

Mauricio López Oropeza, koordynator grupy roboczej dla fazy kontynentalnej synodu, podkreśla, że podróż trwa nadal: "Na zakończenie czterech spotkań regionalnych w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach odbędzie się spotkanie osób towarzyszących każdemu regionowi i teologa wspierającego z komisji odpowiedzialnej za CELAM, i wspólnie opracują dokument końcowy, który zostanie przedstawiony 31 marca, i który zostanie rozdany wszystkim". W czerwcu będzie dostępny dokument roboczy, który będzie rejestrował owoce siedmiu zgromadzeń kontynentalnych, a prace będą kontynuowane podczas pierwszej sesji Zgromadzenia Zwyczajnego, które odbędzie się w październiku tego roku w Rzymie i które będzie trwało do 2024 roku.

Pod koniec zgromadzenia regionalnego niektórzy uczestnicy stwierdzili, że nie jest jasne, dokąd ten proces będzie prowadził: jakie będą jego owoce? Jaki będzie jego zasięg? Jakie będą pierwsze kroki, które zostaną podjęte? Pozostaje jednak pewność, że Duch Święty nadal prowadzi Kościół i będzie kierował drogami, którymi musi on podążać w historii. Doświadczenie to można ocenić jako pozytywne i wzbogacające, ponieważ pozwoliło na dialog i słuchanie pomimo różnych opinii, a nawet rzeczywistości. Piękną rzeczywistością była obserwacja wspólnej pracy w małych grupach: świeckich, biskupów, zakonników, księży, dialogujących w duchu komunii, mających te same zainteresowania, próbujących dać odpowiedź na potrzeby Kościoła w naszych czasach. Niewątpliwie spotkanie, w którym przestrzenie duchowości, ciszy i słuchania sprzyjały próbie rozeznania znaków czasu i odpowiedzi na tu i teraz Kościoła w nowym tysiącleciu, pozostała droga, która polega na tym, aby dać się prowadzić światłu Ducha Świętego, będąc uległym wobec Jego projektu.

AutorNéstor Esaú Velásquez

Hiszpania

Marcelino ManzanoRzymu we Włoszech, z okazji Międzynarodowego Seminarium na temat "Seminariów Bractw", które odbyło się na Uniwersytecie Rzymskim.

W wywiadzie tym delegat diecezjalny ds. bractw i konfraterni archidiecezji sewilskiej Marcelino Manzano podkreśla, jak "bractwa były cennym narzędziem wiary i ewangelizacji, zawsze wierne temu, czego wymagał od nich Kościół".

Maria José Atienza-26 lipca 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Marcelino Manzano stał na czele Delegacja Bractw i Bractw z Sewilli. Ten wyświęcony w 2001 r. kapłan ma za zadanie m.in. dbać o to, by bractwa i konfraternie "żyły swoją tożsamością eklezjalną, a ich członkowie wzrastali w osobistym uświęceniu, byli odpowiednio uformowani w nauce wiary i służyli ubogim, umożliwiając głoszenie Jezusa Chrystusa, zwłaszcza tym, którzy są daleko, oraz budowanie kultury życia".

W samym mieście Sewilli działa ponad pięćdziesiąt Bractw Pasyjnych, najbardziej znanych szerokiej publiczności, które w Wielkim Tygodniu wykonują swoje stacje pokutne, a których liczba w całej archidiecezji jest pomnożona przez dziesięć, co gromadzi ponad pół miliona wiernych, braci i sióstr tych Bractw i Bractw.

Są one "wałem powstrzymującym" sekularyzację, jak to określiło kilku biskupów. Dzięki nim życie sakramentalne jest nadal obecne w dużej części Hiszpanii, zwłaszcza w Andaluzji.

W wywiadzie dla "Omnes" Manzano podkreśla między innymi konieczność "dalszej pracy nad formacją braci" i "wykorzystania języka bractw, poprzez który Bóg dotyka serc, aby bracia żyli Ewangelią".

Jak zachęcać do chrześcijańskiego zaangażowania i życia wiary poprzez Bractwa i Konfraternie?

- Szczerze mówiąc, kiedy odwiedzam różne bractwa w naszej archidiecezji (około 700), widzę dużą obecność braci i sióstr.

Oczywiście w procesjach udział jest masowy, ale w aktach kultu i pobożności (Msze Święte, celebracje Słowa, akty modlitwy i adoracja obrazów) oraz w innych wydarzeniach udział jest również bardzo duży.

Nasze wyzwanie duszpasterskie w bractwach polega na tym, aby coraz bardziej przechodzić od wiary obecności do wiary głębokiego chrześcijańskiego zaangażowania.

Na stronie bractwa Sevilla ma wielkie zaangażowanie charytatywne i formacyjne, ale musimy nadal wzrastać w osobistym nawróceniu wiary, aby doświadczenie tajemnicy Chrystusa, które jest przeżywane z takim wzruszeniem i intensywnością, prowadziło do wzrostu życia ewangelicznego i profetycznego. W tym celu musimy nadal pracować nad formacją braci i sióstr, zaczynając od ich liderów, Rad Zarządzających, a od nich innych, którzy przychodzą do bractwa i których zaangażowanie, nie będąc tak stałym, jest również znaczące.

Czy uważasz, że Kościół naprawdę docenia pobożność ludową i jej przejawy?

- Osobiście uważam, że Kościół odzyskał uznanie dla eklezjalnej wartości pobożności ludowej, zachęcony przez papieża Franciszka, który w "Evangelii Gaudium"poświęca się jej ważną część. Prawie połowa naszych seminarzystów pochodzi na przykład ze świata bractw, co uważam za fakt, który należy wziąć pod uwagę.

Dotykamy tutaj jednego z podstawowych i jednocześnie najtrudniejszych zagadnień Bractw: solidnej i prawdziwej formacji chrześcijańskiej ich członków. Jak można podejść do tematu, który może wydawać się prawie niemożliwy?

- Nie uważam, że kwestia formacji jest prawie niemożliwa. W Sewilli i w innych diecezjach Andaluzji poczyniono wielkie postępy w tym kierunku, choć prawdą jest, że jest jeszcze wiele do zrobienia. Ważne jest, aby wytrwać i nigdy się nie poddawać.

Uważam, że istnieje dwojakie podejście: z jednej strony potrzeba akredytacji minimalnego wykształcenia umożliwiającego dostęp do stanowiska w zarządzie, oferując różne środki (instytuty teologiczne, szkoły katechetyczne, specjalne szkoły szkoleniowe dla zarządów, itp.)

Z drugiej strony, ujęcie w ramy szkolenie Jest on proponowany młodzieży i dorosłym jako okazja do wzrastania w miłości do Chrystusa i Maryi wraz z innymi prowadzonymi działaniami.

bractwa feliu
Nazarenos i costaleros podczas procesji w Sewilli ©Feliú Fotógrafo

W tym sensie, kto jest odpowiedzialny: bractwo, bracia, kierownicy duchowi, w ostatniej instancji przełożony episkopalny?

- Odpowiedzialność spoczywa przede wszystkim na kierowniku duchowym, a w przypadku braci - na bracie starszym. W przypadku szkoleń dla zarządów odpowiedzialność spoczywa na diecezji.

Jeśli HHyCC może się czymś "pochwalić", to swoją mocą "mobilizowania" młodych ludzi. Czy nie ma niebezpieczeństwa pozostawania w estetycznym, powierzchownym doświadczeniu przynależności do Bractwa?

- Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy my, księża, stajemy się bliscy ludziom, którym służymy, i towarzyszymy im, możemy bractwaJeśli proponujemy im życie duchowe, które obejmuje bogaty język bractw, korzystając z ich elementów, rodzi się głębokie doświadczenie Boga, a ja odnoszę się ponownie do powołań kapłańskich, które wyrastają z bractw w naszej archidiecezji.

Jak można wykorzystać ten potencjał dla prawdziwej odnowy życia duszpasterskiego Kościoła na wszystkich poziomach: od parafii, poprzez życie zakonne, aż po powołania?

- Diecezjalna Delegacja ds. Duszpasterstwa Powołań jest również bardzo mocno obecna w bractwaMłodzi współbracia są zapraszani na uroczystości powołaniowe, korzystając z dni skupienia lub modlitwy.

Kluczowe wydaje mi się wykorzystanie języka bractw, poprzez który Bóg dotyka serc, aby współbracia żyli Ewangelią i stawali się z kolei nosicielami Słowa i ewangelizatorami.

Czy nie wydaje się wam, że czasem marnuje się integrująca i ewangelizacyjna moc "pierwszego głoszenia" pobożności ludowej?

- Z pewnością można mieć zastrzeżenia do pobożności ludowej, która również wymaga jeszcze nawrócenia, ale zgadzam się, że jest to droga do pierwszego głoszenia. Jest to. przez pulchritudinisDroga piękna, do której dołącza droga emocji, serca, uczucia, która wielokrotnie jest językiem prostym.

Nie zapominajmy o tym, co mówi Jezus: "Dziękuję Ci, Ojcze, że te rzeczy dajesz poznać prostym w sercu; wydawało Ci się to dobre".

Przez wieki bractwa były cennym narzędziem wiary i ewangelizacji, zawsze wiernym wymaganiom Kościoła.

Marcelino ManzanoDelegat diecezjalny ds. bractw i bratnich wspólnot. Archidiecezja Sewilska

Jakie wyzwania stoją obecnie przed bractwami i konfraterniami?

- Poprawa formacji i wprowadzenie do wspólnot parafialnych. Otwartość wzajemna między bractwem a innymi grupami parafialnymi.

Wzrastać w osobistym doświadczeniu Chrystusa, prowadzącym do życia moralnego zgodnego z Ewangelią i Magisterium Kościoła, oraz w proroczym potępianiu niesprawiedliwości.

I wreszcie, podjęcie zaangażowania ewangelizacyjnegoMogą i powinny być punktem odniesienia. W naszej archidiecezji mamy już w tym sensie bardzo owocne doświadczenia, a bractwa pragną być użyteczne w tej dziedzinie.

Jestem pewien, że Pan będzie nas nadal prowadził i towarzyszył. Nie na próżno przez wieki bractwa były cennym narzędziem wiary i ewangelizacji, zawsze wierne temu, czego wymagał od nich Kościół.

Watykan

Papież Franciszek do rzymskich uniwersytetów papieskich: zaangażujcie się w "tworzenie chóru"!

Dziś rano Papież Franciszek przyjął na audiencji rektorów, profesorów, studentów i pracowników 22 papieskich rzymskich uniwersytetów i instytucji należących do Konferencji Rektorów, którym towarzyszył przewodniczący Luis Navarro, rektor Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża.

Giovanni Tridente-25 lipca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Zobowiążcie się do "tworzenia chóru"! Tak powiedział dziś rano Papież Franciszek, przyjmując na audiencji w Auli Pawła VI tysiące studentów, profesorów, pracowników i rektorów rzymskich uniwersytetów papieskich i instytucji należących do Papieskiego Uniwersytetu w Rzymie. Konferencja Rektorów CRUIPRO.

"wielopostaciowy system studiów kościelnych" - określił go Ojciec Święty - który od wieków towarzyszy Kościołowi w jego misji ewangelizacyjnej, starając się wychwycić i rozeznać znaki czasu i różne tradycje kulturowe.

Zgodność i współbrzmienie

Papieżowi chodziło przede wszystkim o powtórzenie - w tych akademiach wyższych - znaczenia porozumienia i współbrzmienia "między różnymi głosami i instrumentami", zgodnie także ze słowami św. Jana Pawła II. John Henry Newman na środowisko uniwersyteckie: miejsce, "gdzie wiedza i perspektywy wyrażają się w harmonii, wzajemnie się uzupełniając, korygując i równoważąc", powiedział Papież.

Kultywowanie inteligencji rąk

Harmonia, którą można osiągnąć ucząc się pielęgnować na przykład "inteligencję rąk", najbardziej zmysłową, od której zaczyna się myśl i wiedza, aż do ich wzajemnego dojrzewania. Nie jest przypadkiem, że rękami - odzwierciedlonymi przez Franciszka - "chwyta się" i - bawiąc się podobnymi pojęciami, które nadają się do języka włoskiego i innych języków neołacińskich - pobudza się umysł do "rozumienia", "uczenia się", a nawet do tego, by dać się "zaskoczyć".

Aby to osiągnąć, potrzebne są jednak ręce, które nie są ani skąpe - "zamknięte" - ani "marnotrawiące czas, zdrowie i talenty" - "nieszczelne" - a nawet takie, które odmawiają "dawania pokoju, pozdrawiania i podawania innym rąk". Są to postawy dalekie od możliwości uczenia się i zaskakiwania, tym bardziej, jeśli te same ręce "bezlitośnie wytykają palcami" tych, którzy źle postępują lub nawet "nie umieją się połączyć", aby zarezerwować chwile modlitwy.

Harmonia w nas samych

"Ręce", które muszą raczej naśladować ręce Chrystusa, stają się "eucharystyczne", dodał Papież Franciszek, ponieważ w ten sposób będą umiały dokonać "harmonii w nas samych", scalając się z dwoma innymi "inteligencjami, które wibrują w duszy ludzkiej", inteligencją umysłu i inteligencją serca.

Tej harmonii należy szukać także w poszczególnych wspólnotach i wśród różnych instytucji tworzących "papieski Rzym", których Papież wezwał do "otwarcia się na odważne, a w razie potrzeby nawet bezprecedensowe zmiany". To, oczywiście, wychodząc od bogactwa świeckiej tradycji i zawsze znajdując sposoby, by "sprzyjać przekazywaniu ewangelicznej radości" w studiach, nauczaniu i badaniach, przezwyciężając autoreferencyjność czy ducha konserwacji.

Nigdy soliści bez chóru

Końcowa zachęta Papieża, będąca echem obrazu chóru, dotyczyła tego, aby "nigdy nie być solistami bez chóru", ale myśleć i żyć akademicko i badawczo z "konstruktywną komplementarnością", pozostając "uległym wobec żywego działania Ducha", bo przecież "nadzieja jest rzeczywistością chóralną".

Duch wspólnoty

Luis NavarroPrezes Cruipro i rektor Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża, przyniósł pozdrowienia w imieniu 22 rzymskich uniwersytetów i instytucji papieskich i potwierdził znaczenie ducha jedności, z jakim te kościelne rzeczywistości akademickie prowadzą swoje kroki, w kontekście nowego etapu misji Kościoła w dzisiejszym społeczeństwie.

Raport 2022

W oczekiwaniu na pragnienie "uczynienia chóru", wyrażone przez papieża Franciszka podczas audiencji, w ostatnich dniach w Rzymie, zorganizowano "ujednolicony "raport" z uniwersytetów i instytucji Rzymskie Rady Papieskie, z których wyłania się prawdziwe "laboratorium kulturowe", zróżnicowane, ale ożywione tym samym zaangażowaniem ewangelizacyjnym, które chce się zmierzyć z wyzwaniami i potrzebami skutecznej zmiany epoki - jak często przywołuje papież Franciszek - wymagającej także wysiłku "odważnej rewolucji kulturowej" (Laudato si', 114).

Rzymskie uniwersytety i instytucje papieskie liczą obecnie 22 osoby, rozmieszczone w różnych dzielnicach miasta Rzymu; najstarszy uniwersytet pochodzi z 1551 roku - najstarszy jest Papieski Uniwersytet Rzymski. Papieski Uniwersytet GregoriańskiNajmłodszy jest z 1984 roku - jezuici -, natomiast najmłodszy - z 1984 roku - m.in. Papieski Uniwersytet Świętego Krzyżapowierzony Prałatura Opus Dei. Istnieją również 2 Athenaeum, 4 Wydziały i 9 Instytutów. Każdego roku te ośrodki akademickie przyjmują około 16 000 studentów ze 125 krajów i przyznają ponad 3 000 stopni naukowych, dzięki pracy nie mniej niż 2000 profesorów i 450 pracowników.