Świat

Kobiety afrykańskie

Od pewnego czasu można zaobserwować radykalną zmianę paradygmatu kobiet afrykańskich, zwłaszcza w Kenii, zarówno pod względem społecznym, jak i zawodowym.

Martyn Drakard-16 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Odkąd kontynent afrykański otworzył się na świat zewnętrzny, stał się sceną wszelkiego rodzaju ludzkich tragedii. Obecnie, około 150 lat po tym, jak wielcy europejscy odkrywcy zapuścili się w głąb lądu, transformacja jest ogromna. Jednym z obszarów, w którym można dostrzec i odczuć tę ogromną zmianę, jest życie afrykańskich kobiet.

W Kenii, sześćdziesiąt lat temu, było całkiem normalne widzieć kobiety w każdym wieku niosące na ramionach ogromne wiązki drewna opałowego, zmierzające do domu, aby rozpalić ogień i przygotować kolację. Te czasy już dawno minęły. Teraz, dzięki poprawie standardu życia, powszechnej edukacji i opiece zdrowotnej, a przede wszystkim technologii, afrykańskie kobiety są na równi ze swoimi siostrami w krajach zachodnich.

Kobiety są obecne praktycznie we wszystkich zawodach. W parlamencie, choć w regionie, Kenia pozostaje w tyle za Ugandą i daleko za Rwandą. W szkolnictwie podstawowym kobiety przejęły władzę i są dobrze reprezentowane na poziomie średnim i uniwersyteckim. W zawodzie prawnika wkrótce przewyższą liczbę mężczyzn, a obecny szef sądu w Kenii jest kobietą. Podobnej tendencji należy się spodziewać wśród lekarzy. W sporcie kobiety są znane na całym świecie i przebijają się do męskich dyscyplin, takich jak boks czy rugby. Od dawna są one obecne w takich dziedzinach jak moda, media czy turystyka. A ostatnio jako piloci linii lotniczych.

Afrykanka przyjęła technologię, w postaci telefonu komórkowego, jak ryba wodę: pomaga jej ona pozostać w stałym kontakcie z rodziną i przesyłać pieniądze, poprzez "M-pesa", kenijski wynalazek. Dzięki temu ma też kontakt z resztą świata. Wydaje się, że Afrykanka nie tylko chce dogonić kobiety na całym świecie, ale nawet je przewyższyć.

Co więcej, i to jest ważne: Kenia nie jest rządzona przez autokratę, jak duża część Afryki, ale cieszy się systemem demokratycznym, w którym prezydent wybierany jest bez przerwy co pięć lat. Jak pisze Charles Onyango-Obbo w Daily Nation z 21 października 2021 roku: "Kenia prawdopodobnie prześcignęła Stany Zjednoczone jako kraj, w którym natychmiast po zakończeniu wyborów powszechnych rozpoczyna się kampania na następne", a "Kenia jest najbardziej politycznie spornym krajem w Afryce. Praktycznie każda decyzja rządowa i prezydencka kończy się w sądzie". Innymi słowy, każdy, w tym kobiety, czuje się uprawniony do bycia wysłuchanym, nawet na najwyższych szczeblach.

Zarówno wolność, jak i technologia pomogły afrykańskim kobietom, i to nie tylko kenijskim. Wielu ludzi cieszy się obecnie dość wysokim standardem życia, a wiele problemów materialnych sprzed sześćdziesięciu lat zniknęło, miejmy nadzieję na dobre.

Technologia ma jednak swoje minusy, zwłaszcza dla kobiet, a coraz więcej młodych kobiet jest narażonych na uzależniającą naturę mediów społecznościowych i wiele negatywnych idei napływających do kraju z krajów bardziej rozwiniętych: poznają kulturę, LGBT. obudzony oraz wszelkie tendencje społeczne i moralne za granicą. Zapłodnienie in vitro zaczyna być postrzegane jako promyk nadziei dla tych, którzy nie mogą mieć dzieci. A presja antynatalistyczna była intensywna od tuż po odzyskaniu niepodległości w latach 60. Mimo to wielu się opierało, a jednym z głównych powodów powolnej akceptacji szczepień przeciwko koronawirusom jest to, że wielu uważa, iż powodują one bezpłodność.

Mimo to stare wartości pozostają w kraju silne. Podobnie jak gdzie indziej, stolica nie jest reprezentatywna dla całej populacji. Rodzina pozostaje silna, w dużej mierze dzięki kobietom i poświęceniu i niestrudzonemu wysiłkowi matki. Kobiety przekazują synom zwyczaje, maniery i wierzenia religijne, a córki uczą norm, których nauczyły się od matki i babki, oraz tego, jak łączyć je z nowoczesnymi sposobami.

W miarę jak inne kraje afrykańskie będą się bardziej otwierać i doświadczać swobód, którymi cieszy się Kenia, status afrykańskich kobiet będzie się ogólnie poprawiał na kontynencie; w ciągu najbliższych dziesięciu-dwudziestu lat można spodziewać się poważnych zmian w tym zakresie.

Wielebny SOS

Praca w chmurze

Kontynuujemy temat rozpoczęty w październikowym numerze Omnesa dotyczący usług przechowywania danych w chmurze i możliwości pracy w chmurze. W tamtym artykule wymieniliśmy główne usługi przechowywania; teraz podajemy kilka wskazówek, jak z nimi pracować.

José Luis Pascual-16 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Praca w chmurze oznacza korzystanie z danych, programów i aplikacji, które nie są fizycznie zainstalowane na urządzeniach użytkownika. W ten sposób możesz być produktywny z dowolnego miejsca, mając zawsze dostęp do aktualnych informacji. Chmura nie jest pojęciem abstrakcyjnym: to serwery o dużej pojemności udostępniane użytkownikom przez wiodące firmy zarządzające informacjami.

Należy zauważyć, że Chmura obliczeniowaZalet nowego systemu jest wiele i chciałbym, abyście Państwo byli świadomi niektórych z nich. Niektóre z nich są następujące:

1) Ostrzegaj i trenuj swoich pracowników. Jedną z największych zalet pracy w chmurze jest to, że wszyscy członkowie Twojego zespołu mogą pracować nad tym samym projektem z dowolnego miejsca, czy to z parafii, biura, swoich domów czy najodleglejszego zakątka planety. Oczywiście rozpoczęcie działalności wiąże się z okresem adaptacji i budowania zespołu. Możesz zacząć od integracji najprostszych zadań z chmurą.

2. Wybierz tylko najbardziej potrzebne aplikacje. W sieci są setki aplikacji z technologią chmura. W poprzednim artykule (Omnes, październik 2021) zaproponowałem kilka głównych. Wybierz ten, który najlepiej odpowiada Twoim potrzebom.

3. zarządzaj swoim zespołem z chmury. Praca zespołowa. Chmura oferuje możliwość udostępniania dokumentów innym użytkownikom, dzięki czemu możliwa jest praca online z tym samym dokumentem i aktualizacja informacji dla całego zespołu.

4. Wybierz bezpiecznego dostawcę usług w chmurze. Radzę ci wynająć serwer chmura bezpieczne i przeznaczone wyłącznie dla Twojego miejsca pracy, gdzie możesz przechowywać każdą prywatną dokumentację bez ryzyka dla zachowania informacji i ich bezpieczeństwa.

5. Poznaj swoją chmurę jak własną kieszeń. Ważne jest, aby wiedzieć, gdzie znajduje się chmura; a zwłaszcza dla celów zgodności z ochroną danych, kto, jak i kiedy może mieć dostęp do danych przechowywanych przez dostawcę. chmura.

6. Ochrona bezpieczeństwa dostępu. Czy to poprzez hasła, czy systemy uwierzytelniania dwuskładnikowego, należy zachować szczególną ostrożność w dostępie do chmura swojej firmy, ponieważ nie wszyscy członkowie zespołu będą musieli znać i mieć dostęp do tych samych informacji. Współpraca i praca w sieci pozwala na dostęp do chmura z każdego urządzenia...

7. Zawsze wykonuj kopie zapasowe swoich plików.

8. Nie należy podawać więcej danych niż jest to konieczne. Podczas pracy z aplikacjami w chmurze każde zabezpieczenie nie wystarczy. Wypełnij tylko te dane, które są absolutnie niezbędne, aby móc korzystać z usługi lub produktu w chmurze. 

9. Możesz pracować w chmurze ze swojego Smartphone'a (inteligentnego telefonu komórkowego), Tabletu lub Ipada...., co może ułatwić sprawę.

10. Korzystaj z chmury. Po przeniesieniu się do chmury, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, skorzystasz ze wszystkich jej zalet i odkryjesz ciekawe aplikacje, które poprawią wydajność Twoją i Twojego komputera, a także sprawią, że Twoja kreatywność nabierze kształtów. Te aplikacje online pozwalają na retuszowanie zdjęć z poziomu własnego smartfona.

Teraz, gdy znasz już te zalety, jak bezpiecznie pracować? Praca w chmurze oznacza, że wrażliwe informacje firmy lub klienta nie są przechowywane na własnych serwerach, ale nie oznacza to, że nie są one traktowane bezpiecznie. Aby zapewnić bezpieczeństwo, wystarczy przestrzegać pewnych zasad lub upewnić się, że Twój dostawca je przestrzega:

Posiadanie zaufanej usługi przechowywaniawiększość dostawców usług informacyjnych i komunikacyjnych Chmura obliczeniowa zagwarantować ochronę Twoich danych;

-Wybór odpowiednich haseł: Choć może się to wydawać nieistotne, większość problemów z bezpieczeństwem wynika ze słabych haseł;

-Używaj serwerów szyfrowanych: W tego typu usługach informacje są kompresowane i szyfrowane w taki sposób, że można je odzyskać tylko za pomocą hasła administratora;

Utrzymuj aktualny program antywirusowy: wycieki danych mogą być spowodowane nie przez chmurę, ale przez urządzenie używane do uzyskania dostępu do niej;

-Nie dzielenie się wszystkim: Współdzielone muszą być tylko dane wykorzystywane we współpracy lub dane, do których dostęp musi być możliwy z dowolnego miejsca;

-Wsparcie: Podczas gdy twoje pliki w chmurze są bezpieczne, nigdy nie zaszkodzi mieć kopia zapasowa własne, na wypadek przerwania świadczenia usługi z jakichkolwiek przyczyn. 

Praca w chmurze nie jest już przyszłością: stała się teraźniejszością dzięki potrzebie szybkiego i efektywnego zarządzania informacjami oraz cyfrowej transformacji instytucji w celu dostosowania się do potrzeb chwili.

Kultura

Daniel Cotta, z luminarza żywej wiary

Jednym z najmocniejszych i najbardziej osobistych młodych głosów w hiszpańskiej poezji religijnej jest Daniel Cotta, który w kilku poetyckich wypowiedziach zdołał uczynić ze swojej lirycznej twórczości miejsce entuzjazmu, codziennej celebracji i nieuchronnego spotkania z Bogiem. 

Carmelo Guillén-15 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Nie dziwi mnie jasność, z jaką rozwijają się wiersze Daniela Cotty, skoro już w wieku dwudziestu lat rozpoczął pisanie Droga Krzyżowa-a później, idąc w ślady Miguela Hernándeza, oddał się naśladowaniu Calderóna de la Barca wspaniałym (i wciąż niepublikowanym) autosakramentałem pt. EffetáWiersze Cotty, naturalnie w manierze tych ze Złotego Wieku i w ramach ścisłych środków, jakich wymagała lopejska sztuka tworzenia komedii, choć ich tematyka bardziej odpowiada dzisiejszemu człowiekowi. Poezja Cotty ma w swojej konstrukcji klasyczne korzenie, podobnie jak poeci wczesnego okresu powojennego (Leopoldo Panero, José María Valverde...), ale przede wszystkim jest otwarta na radosne objawienie się Boga, stwórcy i ojca swoich stworzeń, któremu śpiewa z luminarza swojej żywej wiary.

Poetycka podróż

Najpierw było to Bóg w półgłosiebardzo piękny zbiór wierszy o intensywnej dojrzałości teologicznej, z którym wygrał niedawno zainaugurowaną nagrodę za poezję mistyczną: Albacara, z Caravaca de la Cruz (Murcja); następnie przyszedł Oświetleniew zbiorze Adonáis, którym akredytuje się jako wielki poeta, jakim jest, ukształtowany na miarę najbardziej wymagającej aktywności poetyckiej, mistrz każdej strofy metrycznej, jaka stanie mu na drodze, zaskakująco nowoczesny w obrazowaniu literackim - żeby nie powiedzieć oryginalny i bardzo aktualny - i świadomy, że poezja to codzienna rozmowa wierszem z Bogiem. To z nich wyłania się ten kosmos, w którym Bóg jest odsłonięciem, bliskością i ciągłym, radosnym śpiewem. 

Dla tych, którzy potrafią pisać "Panie, ja nie żyję / rozpakowuję Twój dar".W ten sposób sama rzeczywistość staje się naturalną i radosną ramą dla tych, którzy chcą żyć tym, co im się objawia w ich własnej codzienności. W ten sposób, z wszechogarniającego spojrzenia, zrodzonego ze zdumienia, zachwytu i muzyki słów, jego poezja jest wypowiadana jako hymn do Boga Stwórcy Wszechświata, tego, do którego śpiewał Fray Luis de León w swojej odie VIII ("Gdy kontempluję niebo / niezliczonymi światłami ozdobione...").Wszystkie bowiem gwiazdy i maleńkie istoty składające się na orbitę pokazują, że plektrum, jak powiedziałby augustianin w innej odie, jest mądrze wymachiwane przez wszechmocną rękę swego Stwórcy. Dla Cotty wszystko mówi o Nim: "Ale ty istniejesz. Dzień mi to powiedział".. [...] Gotyk płomienisty o tym świadczy, / Iliada o tym zapewnia, / Dziewiąta Symfonia to potwierdza, / I Kanał Sueski, / [...] To wszystko, Panie, powiedziało mi, / Czy nie czas, żebym ja powiedział Tobie?

Poezja jako akt miłości  

I to jest jego liryczne świadectwo: głoszenie wielkości Boga, jego dobroci i jego obrazu odbitego w stworzeniach. Sam Cotta, z własnej rzeczywistości życiowej, odkrywa, że jest "dowód prawdziwy i niepodważalny". o istnieniu Boga, który stworzył go z miłości. W świeżym, dowcipnym i plastycznym języku pisze: "Moje życie jest wzorem Einsteina, / Niezbitym dowodem Twojej miłości, / Że ten zlepek egoizmu i nużenia / Dziś śpiewa Twoją dobroć, czyż nie jest Twoim dziełem, / Czy nie jest Twoim darem, że Cię kocham, / I czyż nie jest tylko cudem ten wiersz, który tylko odpowiada na Twoje wezwanie?".

Miłość płaci miłością, jak mówi przysłowie. I to właśnie stara się zrobić Cotta, który powołuje się na Boga jako Pana firmamentu, który traktuje go jak syna wobec Ojca lub jak wolnego człowieka wobec Zbawiciela. Zawsze, oczywiście, nie tracąc z oczu Pisma Świętego (Księgi Rodzaju w szczególności) i konkretnego impulsu Ewangelii, których odniesienia są punktem wyjścia dla wielu wierszy. Jako przykład można podać wiersz pt. Samoabsorpcja Gabriela, w którym mamy wrażenie, że jesteśmy świadkami drugiej części słynnego obrazu Fra Angelico, Zwiastowaniegdzie sam archanioł okazuje swoją radość nie tylko z tego, że jest posłańcem wysłanym przez Boga, by ogłosić Maryi swój ambaras, ale także z tego, że przyniósł samemu Bogu "tak" oczekiwał od Pokojówki z Nazaretu. Kompozycja, która kończy się tak: "i z wesołością / nerwowością odwróconego pioruna / wzbił się w niebo, aż dotarł do tronu / Boga, otworzył dłonie i jedną sylabą / poleciał do Pana z moim ambarasem: 'Tak'"..

Liryka egzystencjalna  

Poezja Cotty jest równie żywa; przez cały czas pełna pewności siebie, kolokwializmów, a nawet zdrowego poczucia humoru, które rozwiązuje za pomocą zaskakujących rozumowań: "Oto mój plan: kiedy będę w niebie, / wezmę Boga na bok / i powiem Mu: - Dobrze, Panie, powiedziałeś / że tutaj będziemy jak aniołowie, że nie będzie już mężczyzn i kobiet, / ale muszę Ci przypomnieć / że Zuzanna i ja jesteśmy (bo Ty to zrobiłeś) jednym ciałem / Więc powiesz...".. Poezja, w której jest też miejsce na ból: "Nie wyrzucaj tej łzy / [...] / Płacz dojrzy cię w środku / [...] / Zachowaj ją, nie wyrzucaj nic / Inaczej, gdy cię obejmę, / Jakie łzy otrze Ojciec?".. Temat bólu, którym zajmuje się w sposób głęboki i wzniosły w ostatnich wierszach Bóg w półgłosie: "Ten ból, który urodził się dla mnie tak czarny / Stał się białą gwiazdą z pierścieniami / Orbituje wokół twojego istnienia / I ma na swoim równiku pragnienie ciebie"..

Ciągły śpiew

Jak niewiele obecnych trajektorii lirycznych, jego promieniuje spokój, zachwyt, wdzięczność, bliskość Boga, któremu nie śpiewamy tylko dlatego, że mieszka tam, gdzie świecą gwiazdy, ale dlatego, że jest istotą dostępną, szuka nas i mieszka w nas: "Wiesz, mój Boże? Wyobrażałem sobie Ciebie na zewnątrz, / nigdy w środku, / myślałem, że kontemplujesz Kosmos / i że trzymasz go w dłoniach / jak śnieżną kryształową kulę, / jakże błędnie! Tam, gdzie jesteś, jest wnętrze [...] / Wnętrze od wnętrza / owinąłeś się całym Wszechświatem, / i żeby cię zobaczyć, muszę go rozebrać, / obrać płatki i warstwy, / i zobaczyć, jak rośnie światło, zobaczyć ciepło / którym emanujesz z rdzenia, / i poczuć, że moje dłonie / stają się żaroodporne / bez spalania [...]".. Poezja lub nieustająca psalmodia, która wybucha jak hymn do miesiąca kwietnia: "Kwiecień rozpętał szaleństwo [...] I w każdej wiośnie, w każdym gnieździe / Wylewasz, Boże, wiosnę / Kwiecień, od Ciebie ją przyniósł".który zatrzymuje się przy ćwierkaniu słowika: "Zamknij oczy i słuchaj tylko / Jak Bóg ratuje noc / Bóg śpiewa ukryty w baszcie"..

Krótko mówiąc, poezja transgresyjna na ten czas, o ogromnym oddechu i żarliwości, pełna poetyckich, ale i teologicznych sukcesów, która nie słabnie w intensywności lirycznej i sugestywnej: "Aby mnie stworzyć, Panie, / Czerpałeś natchnienie z Siebie / Patrzyłeś w głąb / I wyciągnąłeś Swojego Boga / I przyodziałeś mnie / [...] Ja, Panie, / Jestem stworzony z Ciebie / Uczyńmy razem Wszechświat!".. Z pewnością poezja warta zatrzymania się i polecenia, by ożywić pełen nadziei sens ludzkiego istnienia.

Więcej
Czytania niedzielne

"Maryja i pęd do miłości". Czytania na IV niedzielę Adwentu

Andrea Mardegan komentuje czytania na IV niedzielę Adwentu, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-15 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Maria on spieszył się na górę. Spieszyła się, by znów zobaczyć swoją przyjaciółkę, po tym jak dowiedziała się, że jej wielka pustka została wypełniona przez Boga, dla którego nie ma nic niemożliwego. Spieszyło jej się, by móc otagować wiadomość, która zmieniła życie Isabel słowami wypowiedzianymi i usłyszanymi, uśmiechami, uściskami i błyszczącymi spojrzeniami. Pośpiech, by cieszyć się razem z nią, by zobaczyć na własne oczy, jaka jest i by móc jej pomóc. Przeczuwał, że Isabel mogła zamknąć się w domu, ukryć.

Potrzebowała Maryi, kogoś, komu mogłaby z ufnością opowiedzieć o cudach, jakie spotkały ją i Zachariasza. Potrzebowała bliskiego przyjaciela, któremu mogłaby zwierzyć się ze swoich radości, nadziei i obaw. Kobietom w ciąży zawsze zalecano odpoczynek, nie przemęczanie się. Elżbieta potrzebowała pomocy młodego krewnego i przyjaciela, naturalnie dostępnego w każdej potrzebie.

Maryja zachowała pęd troski o Elżbietę i wewnętrzny pęd do zrozumienia związku między Jej wydarzeniem a wydarzeniem Jej przyjaciółki. Z drugiej strony serce Maryi pękało od radości i pytań o to, co się z Nią dzieje, z czego jeszcze nikomu się nie zwierzała. Wolała poczekać, by powiedzieć Józefowi, pozostawić inicjatywę Bogu, czekać, aż rzeczywistość potwierdzi obietnice Gabriela.

Poza tym nie chciała zostawiać pana młodego samego na trzy miesiące z tak wielką i trudną wiadomością. Bo Maria już wcześniej podjęła decyzję, że zostanie z Isabel do czasu porodu. Dlatego spieszyło jej się, by podzielić się tym z jedyną osobą na świecie, która mogła zrozumieć tę wielką rzecz, która jej się przydarzyła, niemożliwą do opowiedzenia bez przysporzenia jej bardzo poważnych problemów.

Mogła zostać uznana za bluźnierczynię i skazana na śmierć, podejrzana o tuszowanie cudzołóstwa polegającego na ukamienowaniu. Nie mogła się doczekać, by zwierzyć się i otrzymać radę od krewnego i przyjaciela.

Spieszyła się, by dowiedzieć się, czy Elizabeth potrzebuje położnej, by utrzymać na dystans spojrzenia i plotki ciekawskich. Gdyby Elżbieta nie chciała innych ludzi lub w jakikolwiek sposób pragnęła jej bliskości, Maryja pomogłaby jej w jakikolwiek sposób, nauczyłaby się tego, co powinna wiedzieć, a także pełniłaby rolę położnej.

Przypomniał sobie położne swojego narodu, które w Egipcie otrzymały od faraona rozkaz zabicia nowonarodzonych synów Żydówek i zachowania przy życiu tylko kobiet; one, z miłości do Boga, nie posłuchały, pod pretekstem, że Żydówki są silne i już urodziły, gdy przybyły... I Mojżesz mógł się urodzić, uratowany z wód. Teraz ktoś większy od Mojżesza musiał się narodzić, aby poprowadzić swój lud do zbawienia. A ona spieszyła się z interwencją.

Homilia na temat czytań na IV niedzielę Adwentu

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Watykan

Papież apeluje, byśmy "nie zachowywali się jak Herod".

Raporty rzymskie-14 grudnia 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Podczas ostatniej audiencji w 2021 roku papież Franciszek podkreślił kontrast między św. Józefem a królem Herodem, okrutnym człowiekiem, który za wszelką cenę chce chronić swoją władzę. 


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Ekologia integralna

"Pierwsza ekologia to dbanie o najsłabszych" - mówią religie

Przedstawiciele głównych religii w Hiszpanii zgodzili się, że "w trosce o stworzenie, pierwszą rzeczą jest troska o ludzi, najsłabszych, ubogich, uchodźców, prześladowanych, ludzkie embriony". Gospodarzem był kardynał Juan José Omella, w Fundacji Pawła VI.

Rafał Górnik-14 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

W pozycji "COP 26: zobowiązanie religii wobec zmian klimatycznych", przywódcy głównych religii w Hiszpanii zastanawiali się wczoraj nad troską o Wspólny Dom, tworzenie i zmiany klimatyczne, z odniesieniem do niedawnego szczytu COP26, który odbył się w listopadzie w Glasgow. Punktem odniesienia dla spotkania były słowa papieża Franciszka z października tego roku skierowane do przywódców religijnych, aby zaangażowali się w zrównoważony rozwój środowiska i walkę z ubóstwem generowanym przez kryzysy ekologiczne.

W spotkaniu zwołanym przez Komisję Episkopatu ds. Duszpasterstwa Społecznego i Promocji Człowieka Konferencji Episkopatu Hiszpanii (CEE) wziął udział kard. Juan José Omella, arcybiskup Barcelony i przewodniczący CEE; O. Archimandryta Demetrio z Prawosławnego Arcybiskupstwa Hiszpanii i PortugaliiMohamed Ajana z Islamskiej Komisji Hiszpanii; Moshe Bendahan, ze Wspólnoty Żydowskiej w Hiszpanii i Alfredo Abad, z Hiszpańskiego Kościoła Ewangelickiego. Kolokwium w Fundación Pablo VI poprowadziła María Ángeles Fernández, dyrektorka Últimas preguntas (TVE) i programu Frontera (RNE).

"Czy jesteśmy ludźmi, czy jesteśmy braćmi?".

W kontekście kwestii poruszonych przez moderatora, był moment, w którym kard. Omella przypomniał czas spędzony w Afryce i odniósł się do tego, że "musimy uświadomić sobie ludzi, którzy uciekają ze swojego kraju" z powodu ubóstwa, wojen ideologicznych, prześladowań, zmian klimatycznych i katastrof" i stanąć przed "globalnym zaangażowaniem wszystkich", unikając "braku solidarności". "Czy jesteśmy ludźmi, czy jesteśmy braćmi i siostrami?" pytał zgromadzonych i wielu ludzi, którzy śledzili przebieg spotkania w internecie.

Nieco później ks. Demetrio, z prawosławnego arcybiskupstwa Hiszpanii i Portugalii, podkreślił w tym samym duchu, że "w trosce o stworzenie najważniejsi są ludzie, bezbronni, najsłabsi, uchodźcy, ubodzy, prześladowani, embrion ludzki". Ci, którzy są nieuleczalnie chorzy. Wszystkie one są częścią stworzenia, Bożego dzieła. Ekologia jest wymiarem wiary". Wcześniej odniósł się do tego, że człowiek stał się drapieżnikiem kosmosu, zamiast ogrodnikiem Edenu".

Kardynał Omella przypomniał encyklikę "Fratelli tutti" papieża Franciszka, by zaapelować o ludzkie braterstwo i o to, że jesteśmy współpracownikami Boga w dziele stworzenia. Przedstawiciel muzułmanów, Mohamed Ajana, również odniósł się do "osoby", do "aktów kultu" oraz do "zaludniania ziemi", unikając "indywidualizmu".

Równolegle Moshe Bendahan, z Gminy Żydowskiej w Hiszpanii, podkreślił, że "nasze dzieci uczą nas żyć w braterstwie, na przykład poprzez sport. "Im większe braterstwo, tym większa solidarność" - dodał. W swoich wystąpieniach wielokrotnie odwoływał się do zadania edukacji. "Edukacja to podstawa. Wychowywać, wydobywać potencjał, który jest w nas, wydobywać potencjał, który ma człowiek".

Alfredo Abad, z hiszpańskiego Kościoła Ewangelickiego, przywołał, oprócz innych argumentów, termin "Zielone Kościoły", w ramach dynamicznego podnoszenia świadomości. Istnieje pewien model bycia osobą, który jest doskonałością i ten model trzeba przełamać, szanując godność wszystkich istot ludzkich - powiedział.

Ewangelicki rzecznik przypomniał książkę Miguela Pajaresa "Climate Refugees" i wspomniał, że ludzka mobilność dotyczy dziesiątek milionów ludzi, ale do 2050 roku uchodźcy klimatyczni mogą liczyć od 250 milionów do miliarda osób.

0,7 procent PKB

W pewnym momencie kardynał Juan José Omella zauważył: Ile lat temu 0,7 proc. produktu krajowego brutto (PKB) miało być przeznaczone dla krajów najbiedniejszych? Ile z nich to zrobiło? Przewodniczący Konferencji Episkopatu, po pogratulowaniu młodym ludziom zaangażowania w troskę o Wspólny Dom, a także organizacje takie jak Manos Unidas, Cáritas czy Justicia y Paz, nie uchylił się jednak od samokrytyki.

 Religia jest narzędziem troski o stworzenie. Leży ona u podstaw wiary chrześcijańskiej, "ale być może w naszej katechezie i duszpasterstwie nie kultywowaliśmy i nie uczyliśmy jej wystarczająco" - powiedział. "W dzisiejszych czasach staliśmy się bardziej świadomi konieczności dbania o stworzenie, które jest darem Boga, a sam papież zwrócił nam na to uwagę; bądźcie uważni, mamy wiele do stracenia dla przyszłych pokoleń".

"Podaję tylko jeden przykład: ten sam hymn św. Franciszka z Asyżu" - wskazał kardynał. "Brat uniwersalny, globalny, który ma tak piękny kantyk stworzeń, i który dał początek tej encyklice, którą Papież napisał w trosce o stworzenie, która ma szeroki sens, nie tylko rzeczy materialnych i zwierząt, ale także człowieka jako centrum stworzenia".

Równowaga między stworzeniem a rozwojem człowieka

Niektóre inne aspekty merytoryczne obejmowały refleksje nad podstawami teologicznymi, połączone z praktycznymi aspektami doskonalenia, w ramach ogólnej zbieżności: religia jako czynnik zaangażowania społecznego i pracy na rzecz dobra wspólnego, jak powiedziała moderatorka María A. Fernández.

"Bóg jest stwórcą wszystkich rzeczy, także człowieka. [Ekologia to nie powrót do dzikiej przyrody, ale równowaga między stworzeniem a rozwojem człowieka". To prawda, że wszystko jest dziełem Boga, ale w ramach tego stworzenia istnieją również poziomy odpowiedzialności. Szczytem wszystkich rzeczy stworzonych jest człowiek, a wszystkie rzeczy stworzone zostały stworzone dla człowieka, aby żył na ziemi i opiekował się najsłabszymi - mówił prawosławny archimandryta, o. Demetriusz.

Rzecznik islamu Mohamed Ajana podkreślił po ogólnych zasadach, że "Bóg przy stworzeniu oddał ziemię i zasoby naturalne do dyspozycji człowieka, ale człowiek musi podjąć wysiłek, by o nie zadbać i je chronić". A same ustawy nie osiągają tego efektu. Aby mieć jakikolwiek efekt, potrzebne jest zaangażowanie społeczne, etyka. Rolą religii powinna być, może być, większa edukacja i określenie, co każdy człowiek może zrobić".

Odpowiedzialność człowieka

Wielki rabin Mosze Bendahan, przeczytał rabiniczny komentarz dotyczący wersetu w Księdze Rodzaju, który mówi o tym, że "Bóg umieścił człowieka, aby pracował i dbał o Eden". Komentarz brzmi: "W chwili, gdy Bóg stworzył człowieka, postawił go przed wszystkimi drzewami w ogrodzie i powiedział do niego: 'Spójrz na moje stworzenie, jak są piękne i przyjemne, i na wszystko, co dla ciebie uczyniłem'. Uważaj, by nie uszkodzić mojego świata, bo jeśli go zmienisz, nie ma nikogo, kto mógłby go naprawić. Tutaj widzimy trochę ducha, odpowiedzialności, jaką człowiek ma za stworzenie". Jak dobrze powiedziano - dodał rabin Bendahan - "nie jesteśmy właścicielami świata; mamy obowiązek dbać o niego i strzec go".

Alfredo Abad, lider ewangelicki, przytoczył dwa elementy, które - jak powiedział - są "w Laudato si', a mają związek ze zmianą modelu gospodarczego". Eklezjastes mówi: nie gromadźcie, bo nie będzie wam dobrze. A jeszcze innym jest tekst z Listu do Rzymian 8, który mówi: "Całe stworzenie wzdycha w trudzie oczekując odkupienia". "Sekretarz generalny Światowej Federacji Luterańskiej lubi mówić o teologii stworzenia, owszem, obok teologii krzyża. Mówimy o "sprawiedliwości klimatycznej". To jest odpowiedzialność, żeby tę sytuację poskładać na nowo.

"Zielone pędy

Kardynał Juan José Omella zwrócił w końcu uwagę "przez nagłówek", że "suche drzewo, które upada, robi więcej hałasu niż zielone pędy, które wychodzą". Jego zdaniem "te zielone pędy, które widać w tej kwestii, dzięki wszystkim, instytucjom, które tu są, wraz z głębią i duchowością, o której mówił wielki rabin, wydadzą owoce".

Watykan

Aktualizacja doktryny wiary w odniesieniu do najpoważniejszych przestępstw

Papież Franciszek zaktualizował Normy dotyczące najcięższych przestępstw zastrzeżonych dla Kongregacji Nauki Wiary, w tym przestępstw nadużyć seksualnych popełnianych przez duchownych; przestępstw herezji, apostazji, schizmy; czy przestępstw przeciwko sakramentowi Eucharystii i spowiedzi.

Ricardo Bazán-14 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek zaktualizował niedawno Normy dotyczące najcięższych przestępstw zastrzeżone dla Kongregacji Nauki Wiary. Normy te są powszechnie znane jako normy regulujące przestępstwa związane z seksualnym wykorzystywaniem osób duchownych, ale nie wyczerpują one tematu. Należy zauważyć, że normy te zostały promulgowane przez Jana Pawła II w 2001 roku, następnie zaktualizowane przez Benedykta XVI, a obecnie przez papieża Franciszka.

Oprócz wyżej wymienionych przestępstw, normy te obejmują przestępstwa przeciwko wierze, takie jak herezja, apostazja czy schizma. Reguluje także przestępstwa przeciwko sakramentowi Eucharystii, np. profanacja gatunków eucharystycznych; przestępstwa przeciwko sakramentowi spowiedzi, np. rozgrzeszenie wspólnika w grzechu przeciwko szóstemu przykazaniu czy nagrywanie spowiedzi.

Skąd potrzeba nowej aktualizacji? W rzeczywistości papież Franciszek nie wprowadził żadnych nowych przestępstw, ponieważ lektura porównawcza poprzednich i obecnych przepisów pokazuje, że przestępstwa pozostają takie same.

Zmiany koncentrują się na kwestiach proceduralnych, tak aby były zgodne z ostatnimi zmianami, jakie Papież Rzymski wprowadził w sprawach karnych.

Nowe przepisy wyjaśniają również szereg dość niejednoznacznych kwestii, mając na celu poprawę stosowania prawa i zagwarantowanie prawa do obrony.

Harmonizacja z reformą Kodeksu

Pierwszą konieczną zmianą jest aktualizacja norm dotyczących poważnych przestępstw, tak aby były one zgodne z modyfikacją Księgi VI Kodeksu Prawa Kanonicznego dokonaną przez papieża za pośrednictwem Konstytucji Apostolskiej. Pascite Gregem Dei. W tym samym kierunku zostały włączone niektóre zmiany wprowadzone przez Rescripta ex Audientia Ss.mi z 3 i 6 grudnia. Są to normy o statusie prawa, które już wcześniej zmodyfikowały normy wydane przez Jana Pawła II i Benedykta XVI.

Rozróżnienie między procesami

Drugą zmianą, mającą pewne znaczenie, jest wyraźniejsze rozróżnienie między postępowaniem sądowym a pozasądowym. Jest to widoczne w tym, że każdy z nich ma swój własny tytuł regulujący, kiedy możliwe jest działanie w ramach jednego lub drugiego rodzaju procesu, choć w rzeczywistości ten ostatni nie jest procesem w ścisłym tego słowa znaczeniu, a raczej postępowaniem administracyjnym.

Przy tej okazji wydaje się, że nowe przepisy proponują oba procesy jako dwie alternatywne drogi do wykorzystania, pozostawiając za sobą koncepcję, że proces sądowy był regułą, podczas gdy proces pozasądowy lub administracyjny był wyjątkiem.

Prawo do obrony

Trzecia zmiana dotyczy prawa oskarżonego do obrony. Z jednej strony wydłużono termin na złożenie apelacji od wyroku pierwszej instancji, zarówno w sądzie, jak i poza nim.

Z drugiej strony wymaga się, aby oskarżony (przepis używa słowa "oskarżony", które naszym zdaniem nie jest najwłaściwszym słowem w przypadku toczącego się procesu) był reprezentowany przez adwokata, co daje większą gwarancję prawa do obrony.

Wreszcie przewidziano możliwość, na każdym etapie procesu, odwołania do decyzji papieża możliwości wydalenia oskarżonego ze stanu duchownego, jak również dyspensy od celibatu lub ślubów zakonnych, gdy popełnienie przestępstwa jest w sposób oczywisty stwierdzone, pod warunkiem, że oskarżony miał możliwość obrony.

W tych przypadkach nie jest łatwo dokonać inwentaryzacji norm. Potrzeba czasu i nadziei, że podmioty wymiaru sprawiedliwości, czy to Kongregacja Nauki Wiary, czy trybunały diecezjalne, stosują te normy w sposób właściwy, z właściwym poczuciem sprawiedliwości, biorąc pod uwagę te zasady, które regulują ochronę praw, czyli że osoby, które mogły zostać naruszone, są chronione, a także gwarancje proceduralne, które mają wszyscy wierni w Kościele, począwszy od możliwości obrony przed sądem.

Rodzina

Rodzaje miłości i uczuć

Nawet jeśli uczucie zostanie utracone, miłość nie jest stracona. Gdyby tak było, istoty ludzkie nie byłyby wolne, ponieważ nie mogłyby wybierać swoich miłości, gdyż zależą one od czegoś niekontrolowanego: uczucia.

José María Contreras-14 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Pod koniec kursu, któregoś dnia, jeden z uczestników podszedł do mnie, aby podzielić się pewnymi obawami. Powiedziała mi, że w dzisiejszych czasach nie ma ludzi, a przynajmniej nie słyszy się, żeby ludzie mówili o miłości do pracy. Kiedyś - kontynuowała - powiedzieć, że wykonywało się swoją pracę z powołania i z miłością, było wyrazem osobistej dumy; teraz jednak, jeśli się to powie, prawdopodobnie będzie się na nas patrzyło z góry.

Może być w tym trochę prawdy, nie wiem czy dużo czy mało.

Człowiek ma dwa rodzaje miłości: takie, które można stracić i takie, których nie można stracić. Wśród tych ostatnich są np. przywiązanie do miasta urodzenia i miłość do swoich dzieci. To są miłości, które nie robiąc nic, są utrzymywane.

Wśród tych, które można utracić, są m.in. miłość do partnera i miłość do pracy czy miłość do Boga. Nie stoją one same. Trzeba się nimi opiekować.

Na początku olśniewają i uczucia są bardzo silne, - zakochanie się lub znalezienie dobrej pracy, czy na przykład nawrócenie - ale z czasem entuzjazm słabnie i można bardziej skupić się na tym, co negatywne, niż na tym, co pozytywne. Jeśli nie walczy się o utrzymanie tych miłości, o to, by je kochać, by ich pragnąć, by wkładać swoją wolę w kochanie, krótko mówiąc, jeśli nie walczy się o to, by być wolnym w miłości - do czego trzeba będzie użyć, oprócz uczuć, inteligencji i woli - to prawdopodobnie pojawią się negatywne uczucia, które mogą przeszkodzić w dalszym kochaniu.(patrz poprzednia współpraca).

Nawet jeśli uczucie zostanie utracone, miłość nie jest stracona. Gdyby tak było, istoty ludzkie nie byłyby wolne, ponieważ nie mogłyby wybierać swoich miłości, gdyż zależą one od czegoś, czego nie kontroluję: uczucia.

Jeśli będziemy widzieć tylko negatywy, gdy stracimy uczucie, życie stanie się trudne. Dzieje się tak w sferze zawodowej (skupiamy się bardziej na tym, co nie działa) i w sferze osobistej, jesteśmy bardziej świadomi wad innych niż ich zalet, w naszej relacji z Bogiem możemy być bardziej świadomi tego, co kosztuje niż kochać Go.

Są to oznaki bycia skupionym na tym, co negatywne, znaki ostrzegawcze, że przyzwyczajenie szkodzi tej konkretnej miłości.

Wolność ma wiele wspólnego z życiem trochę poza uczuciami.

Z trwogą nasuwa się pytanie, co można zrobić, aby do tego nie dopuścić?

Z mojego punktu widzenia jest tylko jedno rozwiązanie i szczerze wierzę, że nie ma innego, a jest nim doszkolenie się.

Nauka. To, co robi trening, to fakt, że gdy upadasz, to się podnosisz. Jeśli przestaniesz trenować, zostaniesz na ziemi. Rutyna rozpocznie swoje dzieło korozji.

Kiedy żyjemy w ten sposób, trochę ponad naszymi uczuciami, uświadamiamy sobie wszystkie pozytywne rzeczy w naszym życiu zawodowym i osobistym oraz w naszej relacji z Bogiem. Nasza wizja będzie bardziej zrównoważona.

Nie możemy zapominać, że we wszystkich miłościach zdarzą się momenty, w których będziemy musieli iść pod prąd. Życie jest właśnie takie.

Życie jest warte przeżycia takim, jakim jest. To, co nie generuje żadnej samomotywacji, to życie jako niewolnik uczuć.

Posłuchaj podcastu "Klasy miłości i uczuć".

Inicjatywy

Laura i Manuel. Para globtroterów

Laura i Manuel są małżeństwem, które wszędzie, gdzie się znajdą, oddają się do dyspozycji Kościoła, aby dzielić się darem wiary. Od lat wcielają w życie Kościół w drodze, o którym tak wiele mówi papież Franciszek.

Arsenio Fernández de Mesa-14 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Globtroterska para o godnej pozazdroszczenia wierze. Czwórka dzieci, z których jedno poszło do nieba kilka miesięcy po urodzeniu. Są to Laura i Manuel, jeden zaraz po urodzeniu i drugi, który ma już 70 lat. Jak tylko się odezwą, można powiedzieć, że są Andaluzyjczykami, z Cadi. Zostali wyemancypowani, gdy ich najmłodszy syn miał 19 lat i wyjechał z Hiszpanii do Rumunii, nie mniej. To był trudny czas. W Londynie często przyprowadzali gości, by zjeść u nich, ale hiszpańskie potrawy: paellę i tortillę de patatas. Przechodziła rodzina i przyjaciele, a także niektórzy księża, którzy zastępowali w parafiach. Manuel z rozbawieniem wspomina, że "Laura zawsze mówiła, że nigdy nie pojedzie mieszkać w Azji, a skończyło się na tym, że przez dwa lata mieszkaliśmy w Chinach.". 

To właśnie tam przeczytali w biuletynie parafialnym, że ksiądz Antoni Chen potrzebuje pary do prowadzenia kursów przedmałżeńskich. Ta grupa wyznaniowa liczyła ponad 50 par, w kilku edycjach tego samego kursu, około siedmiu edycji w ciągu dwóch lat. Prawie wszystkie pary to były chińskie dziewczyny z zachodnimi chłopcami. Kurs składał się z dwóch spotkań grupowych i trzech spotkań w parach z animatorami, a miejsce? W domu. Tak więc po rozmowie i dyskusji przeszli na kolację z hiszpańskim omletem. Wyznają z wdzięcznością: "Przebywanie w tych krajach, w których mieszkaliśmy, było wyjątkowe, bardzo wzbogacające ze względu na wielość ras i kultur. I bardzo podniosłe przez przeżywanie naszej wiary przez ich filtry kulturowe. Nie zapomnieliśmy o naszych masach w wielu miejscach w Chinach, Korei, Japonii, Tajwanie i Kambodży.".

Manuel opowiada, jak w swoim "globtroterskim" życiu nie zatracili swojej najgłębszej tożsamości, mimo tak wielu zmian miejsca i okoliczności: "...nie zatracili swojej tożsamości.Zawsze mieliśmy walizkę pełną wiary, naszej Hiszpanii, w tym maszynę do szycia i suknię do flamenco. W chwilach kryzysu wyciągałyśmy ten bagaż, czy to była nasza własna wiara, zapateado, czy uszycie małej sukienki, by dać ją przyjaciółce.". Firma Manuela zawsze była świadoma jego przekonań i nigdy nie zgłaszała żadnych problemów. Wspomina, jak przy pewnej okazji, po przeczytaniu książki na ten temat, wysłał wiadomość do swojego przewodniczący z wieloma osobami w kopii, w której dał do zrozumienia, że "moim prezesem jest Bóg" (moim najwyższym przywódcą jest Bóg.). Wtedy był już dyrektorem Wydziału Prewencji Wypadków i Ryzyka Zawodowego. Ta ostatnia pozycja zawodowa wiązała się z nadmierną ilością podróży dla Manuela, ponieważ był on odpowiedzialny za firmę zatrudniającą ponad 6.000 pracowników rozsianych po całym świecie. Tyle wysiłku odbiło się na nim i zdiagnozowano u niego chorobę Myasthenia Gravis. Neurolog, który go leczył, powiedział, że ma kryzys-epizod początkujący w tej chorobie i że od tego momentu będzie to przewlekłe. Objawy były ostre: "Z wzajemną miłością i wiarą idziemy naprzód". Manuel często wspomina, że nigdy nie widział, aby Laura uroniła łzę. Jeden miąższ dla tych dojrzałych, ale i dla tych twardych. 

Na każdym szlaku swojego nieustannego pielgrzymowania przez różne kraje szukają swojego domu - Kościoła. I nie chcą być jednymi z tych, którzy będą się do tego stosować. Chcą zaangażowania, bo to zbliża ich do Boga. To je wypełnia. I chcą się tym dzielić z innymi. Katecheci Komunii i Bierzmowania od najmłodszych lat. Jako Salezjanie Współpracownicy intensywnie pracują z młodzieżą. Formują powołania dla przyszłych współpracowników i małżeństw w Grupach Domowych Księdza Bosko. Wiele parafii otrzymuje ich hojną dedykację: parafia Santiago w Pontedeume (La Coruña), Parafia św. Marii z Moorgate w Londynie, Kościół św. y Kościół św. Ignacego w Szanghaju czy San Agustín w Alcobendas. W tej gminie, położonej na północ od Madrytu, wzbogacają oni teraz parafię San Lesmes Abad swoją wiarą przeżywaną i doskonaloną w czasie, aby inni mogli poznać cud życia na tym świecie z poczuciem wieczności. Grupy dla dorosłych animują: Diecezjalny Plan Ewangelizacyjny, Diecezjalny Plan Misyjny, grupy Historii Sakralnej i Życia Konsekrowanego. Papież Franciszek wzywa do Kościoła wychodzącego, który się porusza i ewangelizuje. Tym właśnie zajmują się od wielu lat Laura i Manuel.

Powołania

Święci kapłani: św. Maksymilian Kolbe

Manuel Belda-13 Grudzień 13 Grudzień 2021-Czas czytania: 5 minuty

Maksymilian Kolbe jest powszechnie znany jako "Męczennik z Auschwitz", ponieważ zgłosił się na śmierć w zastępstwie jednego z więźniów w nazistowskim obozie zagłady. Jednak całe jego życie zasługuje na uwagę, bowiem św. Maksymilian osiągnął najwyższy moment męczeństwa w wyniku tego, że żył w sposób heroiczny wszystkimi cnotami chrześcijańskimi.

Maksymilian Maria Kolbe, który miał na imię Rajmund, urodził się 8 stycznia 1894 r. w Zduńskiej Woli, w województwie łódzkim (Polska), gdzie spędził lata dziecięce. W 1907 roku, mając trzynaście lat, wstąpił do seminarium franciszkanów mniejszych konwentualnych w Leopolis. W 1912 roku został wysłany na studia filozoficzne i teologiczne do Rzymu. 1 listopada 1914 roku złożył uroczystą profesję, przyjmując imię zakonne Maksymilian Maria. 28 kwietnia 1918 r. otrzymał święcenia kapłańskie, a 22 lipca 1919 r. ukończył studia teologiczne. Następnego dnia wrócił do Polski. Podczas pobytu w Rzymie, 16 października 1917 r. założył stowarzyszenie maryjne pod nazwą "Milicja Niepokalanej", które 2 stycznia 1922 r. zostało zatwierdzone przez kardynała wikariusza diecezji rzymskiej jako "Pobożna Unia Milicji Niepokalanej".

Po powrocie do Polski założył w Krakowie czasopismo maryjne "Rycerz Niepokalanej". We wrześniu 1922 r. przeniósł redakcję pisma do Grodna, a w październiku 1927 r. do Teresina pod Warszawą i na dużej posesji założył konwent-redakcję, którą nazwał "Rycerzem Niepokalanej". Niepokalanówco w języku polskim oznacza "Własność Niepokalanej". Miejsce to składało się z drukarni, linii kolejowej, małego lotniska i poczty. Prowadzono tam ważną pracę wydawniczą dla upowszechniania doktryny katolickiej.

Pod koniec 1929 roku zdecydował się wyjechać jako misjonarz do Japonii, przybywając wraz z towarzyszami do Nagasaki 24 kwietnia 1930 roku. Tam od razu zabrali się do pracy w dobrym tempie, tak że już w maju wydali pierwszy numer "Rycerza Niepokalanej" w języku japońskim, w nakładzie 10 000 egzemplarzy. W 1932 r. założył. Mugenzai no Sonoco po japońsku oznacza "Ogród Niepokalanej". Ze względu na pogarszający się stan zdrowia, w 1935 roku musiał wrócić do Polski, przyjeżdżając do Niepokalanów jako przełożony. Podczas II wojny światowej, 17 lutego 1941 r. gestapo aresztowało go jako księdza katolickiego i uwięziło w Warszawie. 28 maja 1941 r. został przewieziony do obozu zagłady w Oświęcimiu, gdzie wyróżnił się dobroczynnością w opiece nad współwięźniami.

Często spędzał noce na modlitwie lub spowiedzi. W ostatnich dniach lipca, w odwecie za ucieczkę więźnia, skazano na śmierć głodową dziesięciu więźniów. Św. Maksymilian Maria zaproponował wówczas miejsce jednego z nich, Franciszka Gajowniczecka, podoficera wojska polskiego, żonatego i ojca rodziny. Jego prośba została przyjęta, ponieważ poproszony o wylegitymowanie się, przedstawił się jako ksiądz katolicki. Zamknięto go wraz z pozostałymi dziewięcioma skazańcami w podziemnym bunkrze, który z miejsca rozpaczy zamienił się w kaplicę, z której śpiewano hymny ku czci Matki Boskiej oraz liczne różańce prowadzone przez świętego. Po prawie dwóch tygodniach, po przyznaniu się do winy i asystowaniu przy śmierci swoich dziewięciu towarzyszy, przy życiu pozostał tylko on. Zginął od trującego zastrzyku 14 sierpnia 1941 roku, w wigilię Wniebowzięcia. Następnego dnia jego ciało zostało spalone w jednym z pieców krematoryjnych w Auschwitz, a prochy rozrzucono na podłodze obozu zagłady.

Święty Paweł VI ogłosił go błogosławionym 17 października 1971 roku, a święty Jan Paweł II kanonizował go 10 października 1982 roku, ogłaszając męczennikiem miłosierdzia.

Karol Wojtyła, będąc kardynałem arcybiskupem krakowskim, a następnie jako papież rzymski, wygłosił kilka przemówień poświęconych św. Maksymilianowi Marii, w których nakreślił jego sylwetkę duchową, przedstawiając go jako "jednego z największych kontemplatyków naszych czasów; tego, który pogłębił tajemnicę Niepokalanego Poczęcia; apostoła dzisiejszych mediów; żywe wcielenie wielkiego przykazania miłości; rycerza zakochanego w Maryi Niepokalanej; Franciszka XX wieku".

Jego doktryna mariologiczna

Św. Maksymilian Kolbe jest z pewnością postacią wybitną w dziedzinie mariologii, choć jego nieustanna działalność apostolska nie pozwoliła mu na systematyczne uporządkowanie teologii maryjnej. Chciał napisać traktat teologiczny o Najświętszej Dziewicy i w sierpniu 1940 roku zaczął dyktować kilka Uwagi do innego franciszkanina. W takim Uwagi próbował nadać kształt niektórym zasadom swojej doktryny maryjnej, zwłaszcza prawdom o Niepokalanym Poczęciu, powszechnym Pośrednictwie Maryi oraz Jej Boskim i duchowym Macierzyństwie. Te UwagiPisma Założyciela, uzupełnione o myśli zawarte w innych pismach, pozwalają nam zrekonstruować jego doktrynę mariologiczną.

Ze względu na ilość miejsca zatrzymam się tutaj tylko na jego nauczaniu o dogmacie Niepokalanego Poczęcia, który stanowi centralną oś całej mariologii świętego. Uczy, że Niepokalane Poczęcie było przewidziane przez Boga od całej wieczności, razem ze Słowem Wcielonym. Ona jest najdoskonalszym możliwym podobieństwem Boskiej Istoty w ludzkim stworzeniu. Maksymilian Maria wyjaśnia, że kiedy Najświętsza Dziewica powiedziała w Lourdes: "Jestem Niepokalane Poczęcie", wyraźnie potwierdziła, że nie tylko została poczęta bez grzechu pierworodnego, ale także, że sama jest Niepokalanym Poczęciem, ustanawiając między dwoma sposobami opisywania Jej tę samą różnicę, jaka istnieje między białym przedmiotem a jego bielą, między rzeczą doskonałą a jej doskonałością.

Dlatego podsumowuje: "Dlatego jest samą Niepokalaną. Bóg powiedział do Mojżesza: To ja jestem tym, który (Wj 3, 14): Jestem samym istnieniem, a więc bez początku; Niepokalana natomiast mówi o sobie: Jestem Concepciónale w przeciwieństwie do wszystkich innych istot ludzkich, Niepokalane Poczęcie". Innymi słowy - jak wyjaśnia w innym miejscu - nazwa i przywilej Niepokalanego Poczęcia należą w pewnym sensie do samej istoty Maryi Dziewicy. Potwierdzając tę intuicję świętego, św. Jan Paweł II powiedział w homilii: "Niepokalane Poczęcie jest imieniem, które ujawnia dokładnie, kim jest Maryja: nie potwierdza jedynie jakiegoś przymiotu, ale dokładnie określa Jej Osobę: Maryja jest radykalnie święta w całej swej egzystencji, od samego początku swego istnienia".

Ponadto, ponieważ w Lourdes przedstawiła się jako Niepokalane Poczęcie, św. Maksymilian Maria twierdzi, że ta prerogatywa jest bardzo droga Matce Bożej, ponieważ wskazuje na pierwszą łaskę, jaką Bóg Ją obdarzył, już od pierwszej chwili Jej istnienia. Treść i rzeczywistość tego imienia realizowała się wówczas przez całe Jej życie, gdyż zawsze była "tą bezgrzeszną". Była pełna łaski (por. Łk 1,28) i Bóg był zawsze z Nią, nawet do tego stopnia, że stała się Matką Syna Bożego. U źródeł Niepokalanego Poczęcia Maryi Najświętszej jest więc obecność Ducha Świętego, który mieszka w Niej od pierwszej chwili Jej istnienia i będzie w Niej mieszkał przez całą wieczność.

Więcej
Świat

Kultura unieważnienia. Wybór przebaczenia

Rémi Brague powiedział podczas 23. Kongresu Katolików i Życia Publicznego, że w obliczu kultury odwołania musimy wybrać "między przebaczeniem a potępieniem". 

Rafał Górnik-13 Grudzień 13 Grudzień 2021-Czas czytania: 3 minuty

Jednym ze zjawisk naszych czasów jest unieważnienie, czyli usunięcie osób, faktów, wydarzeń lub kultur z obiegu kulturowego i opinii publicznej według określonych parametrów. "Chodzi tu nie tylko o specyficzny problem kultury zachodniej. W szerszym ujęciu chodzi o nasz stosunek do przeszłości".powiedział francuski myśliciel Rémi Brague na kongresie zorganizowanym przez Katolickie Stowarzyszenie Propagandystów (ACdP) i CEU, w referacie pt. Kultura unieważnienia czy unieważnienie kultury?

"W szczególności musimy zadać sobie pytanie, jaką postawę powinniśmy przyjąć wobec tego, czego jesteśmy produktem: zacząć od naszych rodziców, naszego kraju i naszego języka, między innymi, i cofnąć się aż do 'ciepłego małego stawu', w którym, jak wyobrażał sobie Darwin, powstało życie, a nawet dalej, do Wielkiego Wybuchu. Musimy wybrać między przebaczeniem a potępieniem".dodał francuski humanista.

Według ich analizy, "Przeszłość jest pełna dobrych uczynków, ale jest naznaczona mnóstwem przerażających czynów, które łatwiej zapamiętujemy. Traumy pozostają w pamięci, natomiast zbyt łatwo przyjmujemy za pewnik to, co przyjemne, jakby nie było darem, lecz zasłużonym"..

"Autentyczna twórczość nigdy nie zrywa związku z przeszłością".Wskazał, podając przykład łaciny. "W niezwykle ciekawym fragmencie swojej pracy PrzemówieniaMachiavelli zauważa, że chrześcijaństwo nie mogło całkowicie zdusić wspomnień o starej religii, ponieważ musiało zachować łacinę, język państwa rzymskiego, które prześladowało wiernych, aby propagować nową wiarę"..

W każdym razie - kontynuował filozof, "Nasza kultura jest dziś uwikłana w pewnego rodzaju perwersję sakramentu pokuty: wszędzie mamy spowiedź i chcemy, aby inni się spowiadali i pokutowali. Ale nie ma rozgrzeszenia, nie ma przebaczenia, więc nie ma ani nadziei na nowe życie, ani woli, by wziąć je w ręce. Obyśmy odzyskali zdolność do przebaczania".powiedział Rémi Brague, który w 2012 roku otrzymał Nagrodę Ratzingera.

Autorzy greccy i łacińscy

W pewnym momencie swojej prezentacji francuski myśliciel wspomniał, że. "Młody profesor klasyki w Princeton, Dan-el Padilla Peralta, wydał niedawno apel, w którym argumentował przeciwko studiowaniu greckich i łacińskich autorów za promowanie rasizmu. Po pierwsze dlatego, że odniesienia do klasycznej starożytności bywają wykorzystywane jako broń na rzecz białego suprematyzmu. Po drugie, i co ważniejsze, ponieważ świat starożytny opierał się częściowo na pracy niewolników jako infrastrukturze, na której budowano jego kulturę"..

"Jako chrześcijanin jestem".powiedział Brague, "Nie patrzę przychylnie na tego typu system społeczny i życzę sobie, aby zniknął. Co więcej, z przyjemnością wskazuję, że niewolnictwo straciło swoją prawomocność dzięki rewolucji w myśleniu wywołanej przez nową wiarę. Jeśli mogę raz jeszcze nawiązać do oklepanej opozycji między dwoma punktami odniesienia w kulturze zachodniej, to Jerozolima bardziej niż Ateny oddała sprawiedliwość radykalnej równości wszystkich istot ludzkich"..

W tym dylemacie między przebaczaniem a potępianiem francuski myśliciel formułował także inne refleksje. Na przykład, że. "Potępienie jest postawą satanistyczną. Satanizm może być stosunkowo łagodny, a tym bardziej skuteczny. Według szatana wszystko, co istnieje, jest winne i musi zniknąć. Oto słowa, które Goethe wkłada w usta swojego Mefistofelesa (Alles was entsteht, / ist wert, daß es zugrunde geht)".

Jednak, "Przebaczenie nie jest łatwym zadaniem".dodał. "Jak możemy dać aprobatę temu, co nas poprzedzało [...]"Przeszłość ludzkości naznaczona jest konfliktami i wojnami" [...].. "Tylko nieistniejące i czysto wyimaginowane kultury mogą być całkowicie niewinne".

Rémi Brague uważa, że "zawsze łatwiej jest zniszczyć niż stworzyć coś z niczego".coś, co powinno nas nauczyć"wykazać się pewną ostrożnością. Kiedy dotykamy tego, co zbudowały poprzednie pokolenia, powinniśmy to robić z drżeniem rąk. Tylko Stalin powiedział, że nie będzie drżał, gdy postanowi przeprowadzić czystkę i wysłać ludzi pod ścianę"..

Zagrożone wolności

Właśnie w negacji transcendentnego wymiaru człowieka jest on "korzeń współczesnego totalitaryzmu".że próbując wyeliminować to, co czyni człowieka "naturalny podmiot praw, zagraża wolnościom".Nuncjusz watykański, mons. Bernardito Auza, powiedział Kongresowi.

Ze swojej strony przewodniczący ACdP i CEU, Alfonso Bullón de Mendoza, uważa, że kultura unieważnienia przejawia się w takich działaniach jak ostatnia reforma karna, która może prowadzić do wyroków więzienia dla uczestników grup informacyjnych i modlitewnych, którzy spotykają się przed ośrodkami, w których dokonuje się aborcji.

Świat

Rémi Brague: "Wielką pokusą jest rozpacz".

Rozmowa z francuskim humanistą Rémi Brague (Paryż, 1947), emerytowanym profesorem filozofii na Sorbonie. W listopadzie wystąpił na Kongresie Katolicy i życie publiczne zorganizowanym przez Katolickie Stowarzyszenie Propagandystów i CEU. W rozmowie z Omnesem mówiliśmy o filozofii, opozycji do języków klasycznych i wolności. Brague stwierdza kategorycznie i z uśmiechem: "Świat jest dobry, mimo wszystko". Jego zdaniem "wielką pokusą jest rozpacz".

Rafał Górnik-13 Grudzień 13 Grudzień 2021-Czas czytania: 6 minuty

Tłumaczenie artykułu na język angielski

To była półgodzinna rozmowa, ale pozostawia po sobie ślad. Jak "daleki uczeń Sokratesa". (profesor Elio Gallego), filozof Rémi Brague "Jest w stanie powiedzieć prawdę, jakby opowiadał bajkę na dobranoc, subtelnie i niskim głosem".napisał profesor José Pérez Adán.

"W programie Kongresu jestem przedstawiany jako historyk, ale to nieprawda, bo jestem filozofem, który czyta dzieła historyczne, i spotykam się z interpretacją współczesnego świata, która zaczyna od zera, która próbuje dokonać czystego zamachu na przeszłość, tak jak to robi Międzynarodowy", uwagi na wstępie.

"Jestem filozofemmówi, "i jest to bardzo pochlebne dla wszystkich moich kolegów, że jesteśmy uważani za niebezpiecznych. Ludzie, którzy mogą być wywrotowi tylko dlatego, że szukają prawdy".zaznacza.

W nawiązaniu do swojego referatu twierdzi Pan, że "kultura unieważnienia" należy bardziej do sfery dziennikarskiej i komunikacyjnej niż filozoficznej. 

-Chciałem powiedzieć po prostu, że historia może wydawać się mniej lub bardziej anegdotyczna, że służy do karmienia dziennikarzy, którzy nie do końca wiedzą, co powiedzieć. Nie jestem dziennikarzem, jestem tylko filozofem, który ma obowiązek widzieć rzeczy z filozoficznego punktu widzenia, a ten ruch zasługuje na zbadanie z filozoficznego punktu widzenia, jak również z historycznego. 

W programie Kongresu jestem przedstawiany jako historyk, ale to nieprawda, bo jestem filozofem, który czyta dzieła historyczne. Interesuje mnie to o tyle, o ile jest symptomem czegoś szerszego, i dlatego w całej mojej prezentacji zaczynam od ciekawostek, by przejść do szerokiego zainteresowania, i trafiam na interpretację współczesnego świata, która zaczyna się od zera, która próbuje uczynić przeszłość czystą kartą, tak jak to czyni Międzynarodowe. Ale jest dużo starszy. Wywodzi się z walki z uprzedzeniami, którą Kartezjusz umieszcza na poziomie bardziej indywidualnym: muszę pozbyć się uprzedzeń z dzieciństwa; a z poziomu indywidualnego przenosi się na poziom zbiorowy, w tym, co nazywamy radykalnym oświeceniem. A potem z rewolucją francuską i tak dalej.

W swojej prezentacji odniósł się Pan do ruchów opozycyjnych wobec języków klasycznych. W Hiszpanii zniesiono filozofię w ramach edukacji obowiązkowej (ESO), co to sugeruje?

-Sugeruje mi to dwie rzeczy. Najpierw o językach klasycznych. Odgrywają one bardzo ważną rolę w historii kultury Zachodu, w Europie i na terytoriach zamorskich. Po raz pierwszy w historii jakaś cywilizacja próbowała szkolić swoje elity poprzez studiowanie innej kultury.

Na przykład kultura chińska opiera się na studiach nad chińskimi klasykami. Natomiast cywilizacja europejska ukształtowała swoje elity poprzez studiowanie greki, i to w Salamance, Paryżu, Oxfordzie, Cambridge, w Upsali i wszędzie indziej. 

Elity zostały wyszkolone do postrzegania siebie jako dekadenckich w stosunku do cywilizacji greckiej, która została wyidealizowana. Grecy byli tak samo brutalni i zakłamani jak inni. Ciekawy przykład. Jest taki arabski autor z IX wieku o nazwisku Al-Razi, który pisze: "Grecy nie interesowali się seksualnością", bo dla niego Grecy to był Arystoteles. I to było to. I nie miał pojęcia o Arystofanesie, a tym bardziej o łaźni. Nauka greki miała tę zasługę, że mimo arogancji umysły europejskie nabrały zdrowego kompleksu niższości.

Co do tłumienia filozofii?

-Jestem filozofem i to bardzo pochlebne dla całej mojej korporacji, dla wszystkich moich kolegów, że jesteśmy uważani za niebezpiecznych. Ludzie, którzy mogą być wywrotowi tylko dlatego, że szukają prawdy. Najgorszym wrogiem kłamstwa jest prawda. Bardzo ciekawe jest, jako mimowolne wyznanie tych ludzi, powiedzieć: nie chcemy filozofii; to znaczy nie chcemy poszukiwania prawdy.

Mówi pan, że w ten czy inny sposób nasza kultura musiałaby się cofnąć do czegoś w rodzaju średniowiecza. Pytanie brzmi: jakie to średniowiecze?

-Na początku powtórzę to, co powiedziałem na początku. Żaden wyidealizowany obraz średniowiecza; to co mnie interesuje w średniowieczu to myśliciele, jeśli pozwolicie, moi "koledzy z przeszłości": filozofowie. Mogą być judeochrześcijańskie, ale także chrześcijańskie lub muzułmańskie. Są bardzo ciekawe rzeczy w Majmonidesie, jednej z moich wielkich miłości, jak zmusza mnie do tego francuska gramatyka ..... 

Myślę, że ciekawą rzeczą, jeśli miałbym wybrać jedną, jest konwertowalność transcendentalnych własności bytu. Świat jest dobry. Mówi się o tym w bardzo techniczny sposób, ale można to wyrazić w bardzo prosty sposób. Świat jest dobry, mimo wszystko. Jest to akt wiary. Bo kiedy człowiek patrzy na siebie, może zobaczyć, że jest mniej piękny niż myślał. 

Wyjaśnij ten akt wiary...

-Jako konsekwencja tego aktu wiary, świat jest dziełem życzliwego Boga, Boga, który chce dobra i który dał nam środki do rozwiązania naszych własnych problemów. Po pierwsze, obdarzył nas inteligencją i wolnością, i uczynił nas zdolnymi do pragnienia dobra, do prawdziwego pragnienia go. Ponieważ nie jesteśmy w stanie osiągnąć go własnymi siłami, nadeszła ekonomia zbawienia. Ale Bóg interweniuje tylko tam, gdzie go naprawdę potrzebujemy, czyli w ekonomii zbawienia. 

Jest to ważne, ponieważ nie potrzebujemy Boga, aby powiedział nam: "Zapuść wąsy lub przytnij brodę"; nie potrzebujemy Boga, aby powiedział nam: "Nie jedz wieprzowiny"; nie potrzebujemy Boga, aby powiedział nam: "Panie, noś welon", mamy fryzjerów, mamy krawców i mamy inteligencję, aby wybrać sposób, w jaki się ubieramy, sposób, w jaki jemy, i tak dalej. W chrześcijaństwie Bóg interweniuje tylko tam, gdzie jest to naprawdę potrzebne, gdzie jest to naprawdę konieczne. Bóg nie wtrąca się, nie ingeruje, nie wtrąca się, aby powiedzieć nam, że mamy robić to czy tamto, rozumiejąc, że jesteśmy w stanie zrozumieć, co jest dla nas dobre.

Porozmawiajmy jeszcze trochę o kulturze klasycznej. Odniósł się pan do tego w swoim wystąpieniu.

-Te osoby, które sprzeciwiają się nauce języków klasycznych, często znajdują się na lewym skrzydle politycznego spektrum. Według nich łacina i greka są wyróżnikiem klas wykształconych, czyli takich, które stać na naukę wyłącznie z miłości do kultury, w przeciwieństwie do klas pracujących itd. Jest w tym również ziarno prawdy.

Takie rozumowanie pokazuje jednak tylko jedną stronę prawdy, która jest bardziej złożona. Po pierwsze, niektórzy z myślicieli, którzy należą do najbardziej radykalnych prekursorów powstań w kulturze zachodniej, odebrali klasyczne wykształcenie, co nie przeszkadzało im być agitatorami, każdy na swój sposób. Karol Marks i Zygmunt Freud uczyli się w tak zwanych "gimnazjach humanistycznych", a Karol Darwin studiował na uniwersytetach, gdzie łacina i greka były czymś oczywistym. Marks napisał pracę doktorską na temat atomizmu w starożytnej Grecji. Nie mówiąc już o Nietzschem, chyba najbardziej radykalnym ze wszystkich, który pracował jako profesor filologii klasycznej.

Zgoda - mógłby ktoś zaprotestować - ale oni stali się tym, czym się stali, a nie tym, czym się stali - powiedział. wskutek klasyczne wykształcenie, które otrzymali, ale mimo o otrzymaniu go.

Czy powiedziałbyś współczesnemu człowiekowi słowa optymizmu, nadziei, gdy zauważasz bardzo depresyjny sposób myślenia? Być może jest to pytanie bardziej teologiczne...

-To jest pytanie, które zasługuje na to, aby je zadać i w razie potrzeby na nie odpowiedzieć. 

Chcę zmienić bieg i przejść na bieg teologiczny. Chcę porozmawiać o diable. Obraz diabła, jaki mamy, to obraz rozpowszechniany przez służby public relations piekła. Niestety jest to obraz nadany przez chyba drugiego z angielskich poetów po Szekspirze, czyli Johna Miltona. Diabeł jako swoisty buntownik, który chciałby postawić się na miejscu Boga. Rzadko kiedy bawię się z diabłem, błędem jest dla mnie telefonowanie do diabła; jest on wystarczająco inteligentny, by zrozumieć, że to nie działa, a zatem

to prometejski i fałszywy obraz. Zamiast tego w Biblii diabeł jawi się jako ten, który sprawia, że człowiek wierzy, że nie zasługuje na zainteresowanie Boga jego osobą, że nie jest tego wart. Na przykład początek księgi Hioba jest właśnie taki.

W Nowym Testamencie, w czwartej Ewangelii, diabeł jest kłamcą, tym, który chciałby nam wmówić, że nie jesteśmy tego warci, że Bóg nam nie przebaczy, że Boże miłosierdzie jest skończone. Wielką pokusą jest rozpacz. 

A Kościół dostarcza nam dobrze utkany system w postaci sakramentów: spowiedzi, Eucharystii... Jeśli potraktujemy to poważnie, to piłka jest po naszej stronie, a więc zależy od nas.

Więcej
Ameryka Łacińska

Chile: słodko-kwaśny

Manewry legislacyjne dotyczące kwestii rodziny i życia, w połączeniu ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w najbliższą niedzielę 19 listopada, wywołały pewną niepewność wśród chilijskiego sektora katolickiego.

Pablo Aguilera-12 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

23 listopada Izba Deputowanych Chile zatwierdziła projekt ustawy o "równych małżeństwach", która umożliwiłaby parom tej samej płci zawieranie tego typu związków cywilnych na równi z parami heteroseksualnymi. Senat zatwierdził ją już w lipcu ubiegłego roku. Powinien on zostać ogłoszony przez Prezydenta Republiki w ciągu 90 dni. Różne sektory polityczne i chrześcijańskie krytykowały prezydenta Sebastiána Piñerę za nadanie pilnego charakteru temu projektowi, który nie pojawił się w programie jego rządu.

Tydzień później, 30 listopada, ta sama Izba odrzuciła projekt ustawy o bezpłatnej aborcji do 14. tygodnia ciąży. Dzięki takiemu rezultatowi, ten sam projekt ustawy nie może być ponownie wprowadzony na kolejny rok.

16 listopada odbyły się w kraju wybory prezydenckie i parlamentarne. Głosowało 47,3 % Chilijczyków w wieku powyżej 18 lat. Do rywalizacji stanęło pięciu kandydatów. Pierwsze miejsce zajął kandydat prawicy José Antonio Kast (27,9 %), drugie Gabriel Boric reprezentujący skrajną lewicę i popierany przez komunistów (25,8 %); dużym zaskoczeniem był Franco Parisi z Partido de la Gente (12,8 %), który w ostatnich miesiącach nie przebywał w kraju; Sebastián Sichel z liberalnej prawicy otrzymał 12,8 %; za nim uplasowała się Yasna Provoste (11,6 %) z centrolewicowej partii Chrześcijańska Demokracja oraz dwóch innych kandydatów z niższą liczbą głosów.

Prezydenckie starcie odbędzie się 19 grudnia. Kast (55 lat), lider Partii Republikańskiej, wspierany przez partie centroprawicowe, jest zagorzałym pro-life i zwolennikiem małżeństw heteroseksualnych. Boric (35 l.), przedstawiciel Frente Amplio, popierany przez partie lewicowe i skrajnie lewicowe, choć za swobodną aborcją, był nieobecny w dniu głosowania w parlamencie; głosował za "małżeństwami" homoseksualnymi. Istnieje duża niepewność co do wyniku głosowania.

Kultura

Maryja, "gwiazda nowej ewangelizacji", oświetla teraz Barcelonę

Bazylika Sagrada Familia i jej otoczenie świętują, po tym jak kardynał Juan José Omella zainaugurował 8. Maryja jest "Gwiazdą nowej ewangelizacji", powiedział papież Franciszek, a gwiazda wieńcząca wieżę Matki Bożej "będzie punktem światła" w Barcelonie.

Rafał Górnik-12 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

W tym roku 2021 Sagrada Família w Barcelonie ukończyła "wieżę Matki Boskiej". Wielki świetlista gwiazda zmienia profil Barcelony i wznosi się, by przynieść światło i nadzieję". To "wielki kamień milowy w mieście", z tego powodu do 4 stycznia odbywają się liczne działania, którymi "chcemy upamiętnić to wyjątkowe wydarzenie, które było możliwe dzięki nieocenionej współpracy podmiotów publicznych i prywatnych, a przede wszystkim dzięki naszej dzielnicy".

W ten sposób wydarzenie to opisują m.in. strona internetowa Llorenç Bernet, który kieruje sekretariatem duszpasterskim bazyliki, potwierdza to: "To była bardzo żywa uroczystość, zarówno dla pracowników bazyliki, jak i z ulic Barcelony, a także z mediów" - powiedział Omnes.

Wydarzenia te miały miejsce 8 grudnia, w święto Niepokalanego Poczęcia, kiedy to kardynał Juan José Omella, arcybiskup Barcelony i przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii, zainaugurował wieżę Matki Bożej w Sagrada Familia, z centralnym momentem Eucharystii, a następnie błogosławieństwem i iluminacją, po raz pierwszy, drugiej, najwyższej wieży, która została już ukończona.

Błogosławieństwo wieży Madre de Dios można było śledzić z całego świata, zarówno z Calle de la Marina, jak i na żywo. Można to zobaczyć na tym krótkim filmie video.

Podczas imprezy odbyła się premiera aranżacji utworu. Magnificat, w wykonaniu kompozytora Marca Timóna i śpiewane przez Orfeó Català.

Współpraca tysięcy ludzi

Czwartego, między godziną 18.00 a 22.00, można było zobaczyć podstawę wieży Matki Boskiej z oświetlonymi około 800 oknami. Wszystko dzięki wkładowi 214 582 osób z 85 krajów, które wzięły udział w akcji promowanej przez Sagrada Família, w której każdy został zaproszony do udziału w stopniowym oświetlaniu wieży. Następnie, aż do 8. można było uczestniczyć za pośrednictwem strony internetowej estel.sagradafamilia.org, gdzie każdy mógł kliknąć na symboliczny punkt świetlny, który przyczynił się do powstania iluminacji.

W rankingu hiszpańskich świątyń katolickich według liczby odwiedzających w 2019 r. na pierwszym miejscu znalazły się Sagrada Familia w Barcelonie, katedry w Toledo, Sewilli i Kordobie, ta w Santiago de Compostela, ze względu na siłę przyciągania Camino de Santiago, katedra w Burgos, bazylika Pilar w Saragossie, Almudena w Madrycie, te w Ávili i León oraz ta w Sigüenza. To był informacje opublikowany w połowie maja tego roku, który opisywał, jak światło nieśmiało zaczyna wracać do hiszpańskich katedr, które stopniowo odzyskiwały swoją aktywność kulturalną, religijną i turystyczną, zwłaszcza w weekendy.

Przesłanie od papieża Franciszka

W przesłaniu wideo przesłanym z okazji inauguracji wieży Matki Bożej papież Franciszek nazwał Maryję "Gwiazdą nowej ewangelizacji" i "dlatego, wznosząc oczy ku gwieździe wieńczącej wieżę, zapraszam do kontemplacji naszej Matki, 'ponieważ za każdym razem, gdy patrzymy na Maryję, wierzymy na nowo w rewolucję czułości i przywiązania'" (Evangelii Gaudium, 288).

Papież pragnął pozdrowić "w sposób szczególny najuboższych tego wielkiego miasta, chorych, dotkniętych pandemią Covid-19, osoby starsze, młodzież, której przyszłość jest zagrożona przez różne sytuacje, osoby przeżywające chwile próby". Drodzy przyjaciele, dziś gwiazda z wieży Maryi świeci dla was wszystkich".

"Wraz z moimi braćmi - arcybiskupem kardynałem Juanem José Omellą i jego trzema biskupami pomocniczymi -", dodał Ojciec Święty, "idziecie razem", to znaczy synodalnie, zarówno wierni świeccy - dzieci, młodzież i dorośli - jak i członkowie życia konsekrowanego, seminarzyści, diakoni i kapłani. W tej synodalnej podróży od dziś oświetla was ta gwiazda, o której marzył wielki architekt Antoni Gaudí, by zwieńczyła wieżę Matki Bożej".

Święta Rodzina z Nazaretu

Papież powiedział też, że włączył się "w wasze modlitwy, które jak niezliczone róże składane są u stóp Maryi w tej pięknej bazylice". Modlę się, aby każdy z was uczynił Barcelonę bardziej przyjazną dla wszystkich. W szczególny sposób pochwalam osoby, które pełnią role o większej odpowiedzialności. Niech Maryja Panna uzyska dla nich mądrość, szybkość w służbie i otwartość umysłu. Niech Święta Maryja czuwa nad rodzinami ze swoją świecącą gwiazdą. Ona, tworząc Świętą Rodzinę z Nazaretu wraz z Dzieciątkiem Jezus i św. Józefem, przeżywała sytuacje podobne do tylu rodzin takich jak wasza".

"Gaudí przedstawił ją w portalu nadziei - zauważył Papież - wyrażając twarzami robotników cierpienia i trudności, które stawiają ich w komunii z tymi, których doznała Święta Rodzina, wygnanie do Egiptu tak wielu ubogich szukających lepszej przyszłości lub uciekających przed złem; śmierć tak wielu niewinnych, którzy dołączają do tych z Betlejem". Niech Matka Boska czuwa nad ich domami, szkołami, uniwersytetami, urzędami, sklepami, szpitalami i więzieniami. Rozpinając koronę boleści Matki Bożej, nie przestawajcie modlić się za ubogich, wykluczonych, bo oni są w sercu Boga. A tak często to my jesteśmy odpowiedzialni za ich biedę i wykluczenie. Skorzystajmy z okazji, by zbadać siebie, na ile jesteśmy w tym odpowiedzialni.

Na koniec Franciszek zachęcił mieszkańców Barcelony, by nie zaniedbywali osób starszych. "Nie zapomnijcie o drzewie, nie zapomnijcie o starszych. Drzewo bez korzeni nie rośnie, nie kwitnie. Nie odrzucajmy osób starszych, nie są one materiałem do wyrzucenia, są żywą pamięcią. Z nich pochodzi sok, który sprawia, że wszystko rośnie. Pomóżmy w dialogu między młodymi i starymi, aby można było przekazać im mądrość, dzięki której będą mogli się rozwijać i kwitnąć. Niech Bóg im błogosławi i niech czuwa nad nimi Najświętsza Panna, nasza Niepokalana Matka. I proszę, nie zapomnijcie się za mnie modlić. Dziękuję.

"Godło Barcelony, Europy, świata".

Wraz z wieżą Maryi ukończonych zostanie dziewięć z 18 wież kościoła. Jest to druga najwyższa wieża Sagrada Família o wysokości 138 metrów, prześcignięta jedynie przez wieżę Jezusa Chrystusa, która będzie miała 172 metry wysokości i w najwyższym punkcie będzie miała duży czteroramienny krzyż - czytamy na stronie internetowej Sagrada Família. arcybiskupstwo miasta Barcelona. Na ten temat wypowiedział się między innymi kardynał Juan José Omella.

Arcybiskup Barcelony przypomniał, że Sagrada Família była "centrum życia zawodowego Gaudiego", nad którym pracował "przez 43 lata, z czego ostatnie dwanaście wyłącznie". "Gaudí, zwany boskim architektem, położył fundamenty pod świątynię, która po latach stanie się jedną z najpiękniejszych i najbardziej imponujących na naszej planecie. Świątynia, która jest w budowie od ponad pięciu pokoleń" - powiedział kard. Omella.

"Powiedzieć Gaudí to powiedzieć Sagrada Familia. A powiedzieć Sagrada Familia to powiedzieć Barcelona - kontynuował kardynał Omella, donosi cope.es - Ta bazylika stała się ważnym dziedzictwem artystycznym, kulturowym i społecznym. Nie zamierzając tego, świątynia Sagrada Familia jest emblematem Barcelony, Europy, świata. [...]. A dziś mamy szczęście, że możemy zainaugurować i pobłogosławić wieżę poświęconą Matce Bożej".

"A point of light in Barcelona".

Arcybiskup Barcelony zwrócił uwagę w. homilia że św. Maryja tworzyła wraz z Dzieciątkiem Jezus i św. Józefem "Świętą Rodzinę z Nazaretu" oraz że "troje z nich doświadczało trudów i trudności, które wspólnie potrafili pokonać z ufnością w Boga". Pandemia "pokazała nam, że jesteśmy słabi i bezbronni, a w rezultacie uświadomiliśmy sobie naszą małość". Ta pandemia nauczyła nas również, że potrzebujemy siebie nawzajem.

"Święta Maryja, nasza Matka, jest wsparciem dla wielu rodzin, które potrzebują pomocnej dłoni, aby pokonać niepowodzenia, jakie przynosi im życie" i "chce być naszym światłem pośród ciemności". Od dzisiaj, zakończył kardynał, gwiazda wieńcząca wieżę Maryi "będzie świecić i będzie punktem świetlnym w barcelońskiej nocy". Ale wieża Jej Syna Jezusa Chrystusa będzie nadal rosła w wysokość stopniowo, aż znacznie przewyższy wieżę Maryi (ponad 30 metrów)".

"Gdy spojrzymy na świątynię od strony morza w kierunku góry, to znaczy patrząc w kierunku fasady Chwały, zobaczymy tylko wieżę Jezusa Chrystusa. Maryja nadal będzie tam, nawet jeśli jej nie zobaczymy, za swoim Synem Jezusem Chrystusem. Święta Maryja, jako dobra matka i doskonała uczennica, pozostanie u boku swego Syna, oddając Mu całą rangę" - dodał.

Więcej
Doświadczenia

Sztuczna inteligencja: roboty lepsze od ludzi?

Ciągły postęp technologiczny i zaawansowanie procesów symulacji inteligencji ludzkiej, tzw. sztucznej inteligencji, rodzi w coraz większej liczbie dziedzin życia różnorodne pytania o jej ewolucję, przydatność czy poddanie się człowieka tym procesom. Temat, który był przedmiotem spotkania Omnes - CARF w listopadzie 2021 roku, którego uczestnikami byli profesorowie Javier Sánchez Cañizares i Gonzalo Génova. 

Maria José Atienza-11 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 7 minuty

Gdyby jeszcze pięćdziesiąt lat temu najbardziej wizjonerski z naukowców zajrzał np. do najnowszego numeru Mobile World Congress Gdyby wrócił do swojego laboratorium i opowiedział o tym kolegom, to niejeden z nich uznałby go za wariata albo za osobę, która przeczytała zbyt wiele powieści science fiction. 

Obecnie postęp technologiczny doprowadził do wykorzystania sztucznej inteligencji praktycznie we wszystkich dziedzinach życia: od aplikacji w naszych telefonach komórkowych po takie realia jak autonomiczne pojazdy, tworzenie materiałów, w tym żywności, czy rozwój przemysłu farmaceutycznego. 

Postęp ten doprowadził np. do rozwoju teorii postulujących przyszłość, w której roboty są nie tylko równe, ale i lepsze od człowieka, czy też do rozpadu koncepcji człowieka jako istoty ludzkiej. człowiek jako takie do zastąpienia lub "ulepszenia" w taki sposób, że realia takie jak śmierć, naturalna prokreacja czy ograniczenia są jedynie "wspomnieniami z przeszłości". 

Pytanie o to, jak daleko może zajść sztuczna inteligencja, pozostaje na pierwszym planie, czego dowodem było ożywione spotkanie Omnes-CARF 22 listopada, na którym wystąpił główny mówca Javier Sánchez Cañizares, doktor fizyki i teologii, dyrektor Nauka, rozum i wiara (CRYF) Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Nawarry i badacz Grupy Mind-Brain: Biologia i podmiotowość we współczesnej filozofii i neuronauce wraz z Gonzalo Génova, absolwentem filozofii, doktorem inżynierii komputerowej i starszym wykładowcą na Wydziale Informatyki Universidad Carlos III de Madrid. 

Podczas tego kolokwium, które można znaleźć na kanale Omnes YouTube, poruszono wiele pytań, które pojawiają się dziś przy rozważaniu nieskończonych możliwości, jakie otwierają się w dziedzinie sztucznej inteligencji. Obaj profesorowie, 

Czym jest sztuczna inteligencja?

W ostatnich latach przymiotnik smart został rozszerzony, być może zbyt szeroko, na mnóstwo dziedzin, gadżetów i systemów codziennego użytku. 

Mamy inteligentne zegarki, inteligentne domy, inteligentne roboty, które wykonują operacje serca... Nie ma jednak dokładnej korelacji między inteligencją człowieka a sztuczną inteligencją. 

Gonzalo Génova definiuje sztuczną inteligencję jako. "system komputerowy, który jest w stanie odbierać i oceniać informacje ze swojego otoczenia oraz znajdować nie wprost zaprogramowane rozwiązania danych problemów". 

Z drugiej strony, i również z tym związanej, upowszechniła się koncepcja tego, co sztuczne, w przeciwieństwie do tego, co naturalne. Opozycja, którą Javier Sánchez Cañizares kwalifikuje, gdy stwierdza, że "to, co sztuczne, jest sposobem na określenie tego, co naturalne", odkąd człowiek potrafi wykorzystać grawitację do tworzenia budynków czy leków z naturalnych związków. "To, co sztuczne, uzupełnia to, co naturalne".Dyrektor Grupy podkreśla, że. Nauka, rozum i wiara"bo sztuczne nie jest stworzone z niczego".

Obie definicje wskazują na kluczowe punkty tego zagadnienia: określenie konkretnych celów, mimo mnogości procesów, które można w tym celu stworzyć, oraz konieczność występowania elementów naturalnych dla rozwoju procesów. 

Jak wyjaśnia Javier Sánchez Cañizares, o sztucznej inteligencji więcej mówi m.in. słaby zmysł w odniesieniu do maszyn lub robotów zaprojektowanych do rozwiązywania konkretnych problemów: np. gry w szachy; natomiast pojęcie sztucznej inteligencji w silne poczucie jest zarezerwowana dla oprogramowania symulującego procesy zachowań ludzkich. Z tego drugiego pojęcia wynikają oczywiście najbardziej dyskutowane pytania w tej dziedzinie: czy sztuczna inteligencja może zastąpić ludzką inteligencję, mieć wolność, być odpowiedzialna za działania? Jaka jest kluczowa różnica między ludźmi a maszynami?

Kreatywność celu

Na podstawie definicji Genui sztuczna inteligencja jest ukierunkowana na osiągnięcie określonych celów. To właśnie ten konkretny cel sprawia, że wszelkie nowości, jakie taki system może wytworzyć w procesach, mają być ukierunkowane na osiągnięcie tego celu. 

Twórczość maszyny jest zawsze podporządkowana jednemu lub kilku celom z góry określonym przez programistę. Wynika z tego, że choć system sztucznej inteligencji może modyfikować sam siebie, to zawsze będzie to robił z myślą o tych celach. 

W systemie inteligencji ludzkiej kontekst nie zmienia ostatecznych celów, tak jak to się dzieje w życiu człowieka. 

Tak więc, tak jak w maszynie cele determinują jej powstanie i określają ją, tak samo jaki byłby cel określający człowieka? Jak wskazuje Sánchez Cañizares, ewolucyjnym celem człowieka nie jest, jak u pozostałych gatunków zwierząt, zwykłe przetrwanie. Gdyby tak było, dyrektor ds. Nauka, rozum i wiarabyłoby skandaliczną porażką, "Istoty ludzkie nie są szczególnie skuteczne w przetrwaniu". A jest tak dlatego, że ich ostateczny cel wykracza poza prosty fizyczny wybór życia lub kontynuacji gatunku. W przypadku istot ludzkich w grę wchodzi płaszczyzna duchowa. Dla osób wierzących końcem człowieka może być odpowiedź na Boże wezwanie, dla niewierzących może być całkowite spełnienie..., w skrócie można powiedzieć, że szczęście jest końcem człowieka. Ale przede wszystkim to, co pokazuje ta rzeczywistość, to fakt, że człowiek rodzi się ze zdolnością do wyznaczania sobie celów, w przeciwieństwie do jakiejkolwiek maszyny. 

Koniec człowieka nie jest zdeterminowany. Co więcej, ten sam koniec realizuje się inaczej w każdym z żyjących ludzi. Javier Sánchez Cañizares wskazuje, że "W rzeczywistości mamy wiele końców, które tworzą nowe konteksty i tworzą historię naszego życia. Myśl, która jest prawdziwa, że ostatecznym celem człowieka jest bycie szczęśliwym, nie pomaga nam w podjęciu decyzji dziś i teraz". Przekłada się ona na nowe cele w miarę jak życie każdej osoby rozwija się w nowych kontekstach. 

Jak stwierdza Sánchez Cañizares "cele człowieka są kontekstualne, które wzywają inne cele i które w końcu są zintegrowane z wielkim celem".. W człowieku znajdujemy kreatywność końcówek: to jest odskocznia od każdego systemu sztucznej inteligencji, jakkolwiek zaawansowanego. 

Nawet jeśli system sztucznej inteligencji zawiera bardzo duży procent zmian w swoim systemie, co podkreśla Sánchez Cañizares, "Nigdy nie możemy zaprogramować ogromnej różnorodności kontekstów, które rodzą się wraz z człowiekiem: musimy żyć, aby poznać konteksty. Istnieją końce, których nie możemy stworzyć bez życia, a to jest możliwe tylko dzięki nieskończonej potencjalności, która daje nam ducha, naszą niematerialną wiedzę".. W człowieku wiedza, choć związana z organiczną materią, nie jest przez nią ograniczona, z racji swej niematerialności wykracza poza nią.

Nie na próżno, jak przypominają obaj profesorowie, człowiek nie tylko rozwiązuje problemy, ale ma zdolność do stawiania tych problemów i nieograniczonego różnicowania ich kontekstów. To czyni go zupełnie innym od ciągu programistycznego, który nawet przy rozważaniu milionów zmiennych zawsze będzie miał w tle "stronniczość" programisty. 

"Ewolucja AI

"Dusza jest w pewnym sensie wszystkim".. Ten cytat z Arystotelesa jest podejmowany przez Javiera Sáncheza Cañizaresa, aby podkreślić, że istoty ludzkie, choć nie mogą wiedzieć wszystkiego, mogą wykazać zainteresowanie wszystkim; choć ostatecznie są nadal ograniczone, ponieważ nie mogą zastąpić samej ewolucji wszechświata. Rzeczywiście, naturalne mutacje pozostają dla człowieka zagadką. 

"Wariacje, które pojawiają się w naszym wszechświecie, to prawdziwe nowości, które wprowadzają nowe stopnie swobody w przyrodzie".Javier Sánchez Cañizares podkreśla. Jego sukces nie jest zapewniony. Dopiero wraz z rozwojem tych zmian, z "życiem" tego nowego scenariusza, potwierdza się postęp lub śmierć tej zmiany wzorca, ale wewnętrzna logika tej mutacji pozostaje w sferze hipotezy dla człowieka. 

Obecny stopień postępu technologicznego skłonił niektórych naukowców czy filozofów do zaproponowania hipotetycznego momentu libertariańskiej "rewolucji" maszyn: scenariusza, w którym symulacja procesów ludzkiej wiedzy w maszynach jest tak zaawansowana, że roboty przewyższyłyby sam gatunek ludzki, "uwalniając" się od jego determinacji i dominacji. Czy maszyny byłyby wówczas wolne i odpowiedzialne? Czy taka możliwość istnieje, czy jest to rozdział science fiction? 

Na podstawie koncepcji wyjaśnionych powyżej, sztuczna inteligencja ma sens w ramach swojego celu. Dlaczego człowiek chciałby mieć maszynę, która nie wie, do czego służy? Pomysł, że jeśli pozwoli się maszynom na "naturalną" ewolucję, to przewyższą one człowieka, zawiera kluczową pułapkę pojęciową, ponieważ sztuczna inteligencja straciłaby wówczas specyfikę swojego kwalifikatora: być produkowaną w celu poprawienia - według ludzkich standardów - wyników ewolucji biologicznej. Innymi słowy, przestałby być sztuczny i byłby niezgodny z samym sobą i ze swoją racją bytu: rozwiązywaniem konkretnych problemów. 

Niekontrolowana maszyna stanowi zagrożenie. Tak samo jest z całkowicie kontrolowanym człowiekiem. Na to właśnie zwracają uwagę profesorowie Sánchez Cañizares i Génova. Naturalna dynamika ewolucji jest poza zasięgiem ludzkiej wiedzy. Nieznajomość dynamiki ewolucji naturalnej uniemożliwia zatem stworzenie podstaw do podobnej ewolucji w dziedzinie sztucznej inteligencji. Jak zauważa Sánchez Cañizares, "Nie możemy zaprogramować ewolucji. Ale możemy zaprojektować pomysłowość, aby rozwiązać konkretne problemy. "Jest prometejskim marzeniem myśleć, że możemy stworzyć ogólną sztuczną inteligencję, po prostu dlatego, że nie jesteśmy bogami; tylko Bóg może to zrobić. A dobra wiadomość jest taka, że to nie jest porażka, ale przypomnienie o naszych ograniczeniach jako istot, a także o tym, że powinniśmy być wdzięczni, że zawdzięczamy wszystko, co otrzymaliśmy".Javier Sánchez Cañizares dodaje.

Etyczne wymiary AI 

Rozwój systemów sztucznej inteligencji i technologii biogenetycznych przyniósł, zwłaszcza w ostatnich latach, szereg problemów, w których w grę wchodzi etyczna ocena samych procesów. Od odczytywania naszego korzystania z urządzeń mobilnych i przetwarzania tych danych na wzorce konsumpcji, które są sprzedawane branży marketingowej, po kwestię transhumanizmu. 

Nie na darmo rozwój "techno-biologicznych" projektów integracyjnych, jak ten znany jako. projekt awatara przed laty wysunął pomysł przeniesienia umysłu, osobowości i pamięci człowieka do komputera, tworząc komputerowy model ludzkiej świadomości. 

Pomijając to, czy takie eksperymenty są przeprowadzane, czy też nie, ich idea opiera się na całkowicie materialistycznej koncepcji człowieka, a także rodzi pewne pytania natury moralnej i etycznej: czy możliwe jest stworzenie wolności, czy np. autonomiczne samochody są moralnie odpowiedzialne? luka w odpowiedzialności w "cyborgi" lub humanoidalne roboty, których "umysł" był częściowo lub całkowicie sztucznym wytworem?

Rzeczywistość jest taka, że - jak wyjaśnia Gonzalo Génova, "Każda technologia jest rozwijana w celu osiągnięcia określonych celów. Pierwszą rzeczą, którą należy rozważyć w ocenie etycznej sztucznej inteligencji, jest to, do czego została zaprojektowana.. Do tego musimy dodać programowanie nadane każdej omawianej maszynie, które polega na znalezieniu skutecznej strategii z jej interakcji z otoczeniem. 

Ale ostatecznie maszyna nie jest wolna, więc nie może być odpowiedzialna za swoje działania. Rozmowy o "cyborgach", czyli "humanoidalnych" istotach z zaprogramowanym intelektem, sprowadzają się ostatecznie do teoretyzowania o nowym gatunku niewolników o nieskończonych możliwościach, ale bez wolności i odpowiedzialności. Ale z poważnymi moralnymi kwalifikacjami już w ich oryginalnym projekcie.

 Krótko mówiąc, jak podkreślają obaj profesorowie, ".sztuczna inteligencja odniesie sukces w takim stopniu, w jakim będzie służyć człowiekowi", a służba ta powinna być ukierunkowana - jak podkreślił papież Franciszek w swoim nagraniu z listopada 2020 roku - "...na służbę Kościołowi".poszanowanie godności osoby i stworzenia. Oby postęp robotyki i sztucznej inteligencji zawsze służył człowiekowi... można powiedzieć "be human".".

Watykan

Kardynał Ayuso dziękuje ONZ za pracę na rzecz ludzkiego braterstwa

Dokument o braterstwie ludzi podpisany przez papieża Franciszka w Abu Zabi był kamieniem milowym w wysiłkach na rzecz osiągnięcia pokoju i współistnienia na świecie. Podczas spotkania 7 grudnia kardynał Ayuso i Antonio Guterres wymienili wrażenia, aby kontynuować pracę zgodnie z liniami wyznaczonymi przez Ojca Świętego.

David Fernández Alonso-10 Grudzień 2021-Czas czytania: < 1 minuta

Kardynał Miguel Angel Ayuso Guixot, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego i Wyższego Komitetu Braterstwa Ludzi, udał się 7 grudnia do Nowego Jorku, aby spotkać się z sekretarzem generalnym ONZ António Guterresem, wraz z niektórymi członkami Wyższego Komitetu Braterstwa Ludzi.

W trakcie spotkania kard. Ayuso Guixot przypomniał o szczególnej misji tej komisji, mającej na celu promowanie dobra całej ludzkości, a zwłaszcza młodzieży.

António Guterres wyraził uznanie i chęć wsparcia przez ONZ i jego samego inicjatyw Wysokiego Komitetu w promowaniu treści "Dokumentu o ludzkim braterstwie na rzecz światowego pokoju i wspólnego współistnienia", podpisanego w Abu Zabi 4 lutego 2019 r. przez papieża Franciszka i wielkiego imama Al-Azharu Ahmada Al-Tayyeba. Członkowie Wysokiej Komisji podziękowali Sekretarzowi Generalnemu za decyzję Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych o ogłoszeniu 4 lutego Światowym Dniem Braterstwa Ludzi. Po południu 7 grudnia odbyło się również spotkanie z Miguelem Angelem Moratinosem, Wysokim Przedstawicielem ONZ ds. Sojuszu Cywilizacji, w celu sprawdzenia możliwości współpracy przy różnych inicjatywach.

Atmosfera żywej serdeczności była idealną oprawą dla wręczenia Sekretarzowi Generalnemu ONZ i pani Latifie ibn Ziaten Nagrody Zayeda za Braterstwo Ludzi, którą otrzymali 4 lutego 2021 r., za ich zaangażowanie w promowanie kultury pokoju, współistnienia i solidarności.

Watykan

Papież Franciszek: "Bardzo pomaga rozmowa w rodzinie".

Raporty rzymskie-10 Grudzień 2021-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Podczas modlitwy Anioł Pański w niedzielę, w święto Świętej Rodziny, papież Franciszek wezwał do zwrócenia szczególnej uwagi na relacje między rodzicami i dziećmi. Przede wszystkim nauczyć się słuchać innych.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Watykan

"Bóg dał nam ją w zaufaniu. Siedemdziesiąt lat Caritas Internationalis

Z okazji rocznicy przypadającej na 12 grudnia Caritas zaproponowała serię konferencji, które mają pokazać dokonane dzieła i zapewnić większe zaangażowanie "w promowanie cywilizacji miłości i troski o ludzkość i nasz Wspólny Dom".

Giovanni Tridente-10 Grudzień 2021-Czas czytania: 2 minuty

12 grudnia przypada 70. rocznica powstania Caritas Internationalis, konfederacji, która zrzesza 162 agencje Caritas na całym świecie, działające w ponad 200 krajach i terytoriach. Od tych pierwszych dni w 1952 roku - kiedy to Zgromadzenie Konstytucyjne po raz pierwszy zebrało się w Rzymie - organizacja realizuje misję promowania prymatu osoby ludzkiej w centrum wszystkich ludzkich działań.

Przekłada się to również na fakt, że zawsze, gdy w jakimkolwiek zakątku świata, nawet odległym, dochodzi do kryzysu, Caritas jest obecna na miejscu poprzez rozgałęzioną sieć niekiedy niewielkich grup wolontariuszy.

Można powiedzieć, że jest ramieniem i ręką Kościoła w ruchu i na peryferiach, ręką, która pomaga ubogim, wykluczonym, bezbronnym, niezależnie od religii czy rasy, w duchu prawdziwej miłości braterskiej. Wszystkie elementy, które papież Franciszek często wymienia w swoim magisterium, posuwając się do stwierdzenia, że "Kościół bez miłości nie istnieje".

Pierwsza Caritas powstała w Niemczech w 1897 roku i od samego początku wyraźna jest chrześcijańska i katolicka inspiracja tych organizacji, oparta zwłaszcza na Piśmie Świętym i nauce społecznej Kościoła.

Nie jest przypadkiem, że w swojej "wizji" Caritas wyraża pragnienie "świata, w którym głos ubogich jest słyszany, a ich troski rozwiązywane, miejsca jak najbardziej wolnego dla każdej osoby, aby mogła się rozwijać i żyć w pokoju, w środowisku zarządzanym w sposób odpowiedzialny i zrównoważony, dla dobra całej rodziny ludzkiej, ponieważ Bóg dał ją do zarządzania".

Jego organizacja eklezjalna zakorzeniona jest lokalnie w parafiach, następnie w diecezjach, na poziomie krajowych i regionalnych Konferencji Episkopatu i wreszcie na poziomie międzynarodowym. Celem Caritas Internationalis jest właśnie promowanie większej koordynacji pomiędzy różnymi organami lokalnymi, bardziej płynnej komunikacji i bardziej aktywnej współpracy.

Aby upamiętnić 70. rocznicę swoich narodzin, Konfederacja zaproponowała serię konferencji internetowych, które mają na celu ukazanie pracy wykonywanej w siedmiu regionach świata, w których Caritas jest obecna, jako moment świadectwa i solidarności oraz oddanie głosu i przestrzeni różnym lokalnym rzeczywistościom: Afryka, Ameryka Północna, Ameryka Łacińska i Karaiby, Azja, Europa, Bliski Wschód i Afryka Północna oraz Oceania.

Testem dla międzynarodowej solidarności była z pewnością pandemia Covid-19, a Caritas Internationalis działała jako członek watykańskiej komisji powołanej przez papieża Franciszka 20 marca 2020 r. w Dykasterii ds. Wspierania Integralnego Rozwoju Człowieka, wspierając w tej sprawie około 40 projektów.

Wśród kolejnych kroków jest większe zaangażowanie "w promowanie cywilizacji miłości i troski o ludzkość i nasz Wspólny Dom", jak przewidywał w ostatnich tygodniach sekretarz generalny Caritas Internationalis Aloysius John. Punkty te będą częścią globalnej kampanii, która w tych dniach rusza z okazji rocznicy i potrwa do 2024 roku.

Kultura

Watykańska Biblioteka Apostolska. Nowa przestrzeń dla kultury spotkania

Watykańska Biblioteka Apostolska zainaugurowała nową przestrzeń wystawienniczą, w której chce stworzyć środowisko dla "kultury spotkania", o której mówi papież Franciszek. Z okazji inauguracji można obejrzeć wystawę artysty Pietro Ruffo.

David Fernández Alonso-10 Grudzień 2021-Czas czytania: 4 minuty

"Spotkanie z ogromnym dziedzictwem Watykańskiej Biblioteki Apostolskiej było dla mnie podróżą w głąb wiedzy, geografii i historii ludzkości."mówi artysta Pietro Ruffo. Te słowa oddają sens nowego projektu zrealizowanego przez watykańską Bibliotekę Apostolską, która zainaugurowała nową przestrzeń wystawienniczą, zrealizowaną dzięki wsparciu spadkobierców amerykańskiego biznesmena i filantropa Kirka Kerkoriana.

Ta nowa przestrzeń wystawiennicza to nowy rozdział w stuletniej historii misji konserwacji i rozpowszechniania dzieł Biblioteki Apostolskiej w Watykanie. Przygotowana na tę okazję wystawa przypomina refleksje zaproponowane przez papieża Franciszka w encyklice Fratelli Tuttii proponuje podróż, która przebiega od "podróżującej" kartografii do map utopijnych i alegorycznych.

Nowy rozdział

"Watykańska Biblioteka Apostolska inauguruje nową salę wystawową, która ma wspierać kulturę spotkania. Nasze zaangażowanie ma na celu wzmocnienie kulturowej roli Watykańskiej Biblioteki Apostolskiej we współczesnym świecie.", wyjaśnił kardynał bibliotekarz José Tolentino de Mendonça. "Z dużej biblioteki", kontynuujeOczekuje się, że dzięki temu "zaangażowaniu uda się osiągnąć to, co papież Franciszek proroczo nazywa '....kultura spotkania".. Niech książki wychodzą na spotkanie czytelnikom, przemierzając oryginalne ścieżki. Ta wiedza zachowana jako pamięć może odpowiedzieć na pytania stawiane przez teraźniejszość. Niech historia spotka się z teraźniejszością, otwierając nowe perspektywy nie tylko na to, czym byliśmy, ale także na to, czym możemy być. Stworzona we współpracy z Pietro Ruffo, rzymskim artystą obecnym w ważnych kolekcjach krajowych i międzynarodowych, wystawa powstała na zlecenie Giacomo Cardinali, Simony De Crescenzo i Delio Proverbio, w celu nawiązania dialogu między skarbami Watykańskiej Biblioteki Apostolskiej a nowymi trendami w sztuce współczesnej.

Spotkanie ze sztuką współczesną

"Spotkanie z ogromnym dziedzictwem Watykańskiej Biblioteki Apostolskiej było dla mnie podróżą w głąb wiedzy, geografii i historii ludzkości."mówi artysta Pietro Ruffo. "Analizować wielkie dzieło, jakim jest Ziemia, poprzez zachowane tu cenne mapy."Dodaje, "dała początek serii niepublikowanych prac. Dialog pomiędzy moimi badaniami a ziemskimi i niebieskimi mapami różnych epok i kultur przedstawia ludzkość, która jest coraz bardziej połączona i odpowiedzialna za swoje kruche relacje z własnym ekosystemem.".

Na wystawie znajdzie się m.in. XVII-wieczna mapa Nilu Evliya Çelebi, unikatowe dzieło kartografii podróżniczej o długości około sześciu metrów, w dialogu z reinterpretacją Pietro Ruffo. Artysta zaproponuje instalację w Sala Barberini, wkomponowując ją w XVII-wieczną drewnianą konstrukcję. specyficzne dla danego miejsca która przekształca przestrzeń w bujną tropikalną dżunglę. 

"Tematem wystawy jest "kartografia niegeograficzna": w ciągu całej swojej historii człowiek rzeczywiście używał schematu reprezentacyjnego mapy nie tylko do opisania obiektywności Ziemi, ale także swojego wnętrza, swoich ideałów, podróży, odkryć i przekonań."wyjaśnia Giacomo Cardinali, kurator przestrzeni wystawowej. "Publicznej", mówi, "znajdziesz mapy alegoryczne, teologiczne, satyryczne i sentymentalne. Mapy pragnień i protestów, marzeń i rozpaczy człowieka.".

Papież inauguruje przestrzeń

Papież Franciszek odwiedził watykańską Bibliotekę Apostolską, aby zainaugurować nową przestrzeń wystawy stałej, w której prezentowana jest ekspozycja Wszystkie. Ludzkość w drodze. Wystawa, jak już powiedziano, przywołując refleksje zaproponowane przez Ojca Świętego w encyklice Fratelli Tuttiproponuje drogę, która zaczyna się od kartografii podróży do map świata.

"Również z tych powodów"powiedział papież podczas przemówienia inaugurującego nową przestrzeń, ".Z radością inauguruję dziś salę wystawową Biblioteki Watykańskiej i moim życzeniem jest, aby jej światło świeciło. Z pewnością będzie błyszczeć ze względu na naukę, ale także ze względu na piękno. I dziękuję wszystkim tym, którzy tak ciężko pracowali nad stworzeniem tej przestrzeni, która stała się możliwa dzięki hojności przyjaciół i dobroczyńców oraz opiece architektonicznej i naukowej profesjonalistów, którzy ją stworzyli.".

Nawiązując do zamierzonej relacji między dziełami Biblioteki a kulturą współczesną, papież Franciszek skomentował, że nowa przestrzeń jest pomyślana "...jako miejsce dla dzieł Biblioteki i kultury współczesnej".jako dialog zbudowany wokół prac należących do Biblioteki i prac współczesnego artysty, którego pozdrawiam i dziękuję. Z zadowoleniem przyjmuję to wyzwanie do stworzenia dialogu. Życie jest sztuką spotkania. Kultury chorują, gdy stają się samoreferencyjne, gdy tracą ciekawość i otwartość na drugiego człowieka. Kiedy wykluczają, a nie integrują, jaką mamy korzyść z tego, że stajemy się strażnikami granic, a nie strażnikami naszych braci i sióstr? Pytanie, które Bóg nam powtarza, brzmi: "Gdzie jest brat twój" (por. Rdz 4, 9).".

Osoby podróżujące do wiecznego miasta lub mające możliwość przejeżdżania przez nie, będą mogły zwiedzić wystawę w nowej przestrzeni, która będzie otwarta do 25 lutego 2022 r., w każdy wtorek i środę od godz. 16 do 18, pod warunkiem wcześniejszej rezerwacji na stronie internetowej Watykańskiej Biblioteki Apostolskiej (https://www.vaticanlibrary.va).

Watykańska Biblioteka Apostolska

Watykańska Biblioteka Apostolska jest starożytną instytucją, miejscem konserwacji i badań należącym do papieża i ściśle związanym z rządem i posługą Stolicy Apostolskiej.

Od dnia Scrinium Istniejąca od IV wieku Watykańska Biblioteka Apostolska rozpoczęła swoją nowożytną historię od Mikołaja V, który w połowie XV wieku postanowił otworzyć zbiory biblioteki papieskiej dla uczonych (pro communi doctorum doctorum virorum commodo(Brief z 30 kwietnia 1451 r.) oraz z Sykstusem IV, który bullą nadał Bibliotece bardziej stabilną organizację Ad decorem militantis ecclesiae 15 czerwca 1475 r.

Jej ogromne zbiory rękopisów, materiałów archiwalnych, starożytnych i współczesnych woluminów drukowanych, monet i medali, rycin i rysunków, materiałów kartograficznych i fotograficznych zawsze były otwarte dla wykwalifikowanych naukowców z całego świata, niezależnie od rasy, religii, pochodzenia czy kultury. Biblioteka specjalizuje się w dyscyplinach filologicznych i historycznych, a później także w dyscyplinach teologicznych, prawnych i naukowych.

Pietro Ruffo

Relacja Ruffo z obrazem jest integralną częścią jego trajektorii badawczej, która wynika z szeregu rozważań filozoficznych, społecznych i etycznych, i jest rozwijana poprzez głęboki konceptualny wymiar sztuki, który wywodzi się z jego szkolenia jako artysty.

Dla Ruffo rysunek i rzeźba są narzędziami badawczymi, które sublimują idee i koncepcje w instalacjach, które nabierają wymiaru środowiskowego. Prace bazują na naturalnych krajobrazach i formach ludzkich, mapach geograficznych i konstelacjach, geometriach i śladach pisma.

W rezultacie powstało dzieło warstwowe, o wielu wizualnych i semantycznych odczytaniach, które bada wielkie tematy historii świata, w szczególności wolność i prawa człowieka.

Czytania niedzielne

"Bóg krzyczy z radości". Czytania na III niedzielę Adwentu (C)

Andrea Mardegan komentuje czytania na III niedzielę Adwentu, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-10 Grudzień 2021-Czas czytania: 2 minuty

Zefaniasz odsłania nam najgłębszą przyczynę radości: miłość Boga do człowieka. "Śpiewaj na wesoło, o córko Syjonu, ciesz się, o Izraelu, raduj się i wesel z całego serca, o córko Jerozolimy... Pan, Król Izraela, jest pośród ciebie. Słowa te znajdują echo w zapowiedzi anioła skierowanej do Maryi i tłumaczą jej zakłopotanie.

Kolejne zaproszenie Gabriela skierowane do Maryi, by "nie lękała się", bo znalazła łaskę u Boga, oraz Jej "tak" na Wcielenie Słowa, przypominają nam to, co dodaje Zefaniasz: "Nie bój się, o Syjonie... Pan, Bóg twój, jest pośród ciebie jako potężny wybawca. Będzie się cieszył tobą z radością, odnowi cię swoją miłością, będzie się nad tobą radował okrzykami radości". Bóg przemawiał w Biblii na wiele sposobów, ale tutaj po raz pierwszy krzyczy z radości.

Do tej pory wołania te były wołaniami człowieka zwracającego się do Boga, teraz są wołaniami Boga cieszącego się ze swego stworzenia. "Pan, Bóg twój, pośród ciebie".Te słowa proroka, które odbijają się echem w Maryi, mówią Jej: Pan zamieszka w Tobie, w Twoim łonie, gdzie rodzi się Twoje tchnienie, gdzie rodzi się życie. Źródło odwiecznej radości, do której i my jesteśmy powołani. Jak w słowach Pawła do Filipian: "Radujcie się w Panu zawsze".

Łukasz mówi o Janie, który po prorokowaniu przechodzi do katechezy. "Tłumy (3,10) niewyraźne i zmieszane słuchają go i pytają. Ich odpowiedzi napominają do miłości przez dawanie ubrań i jedzenia tym, którzy ich nie mają, i oferują dobre rady dla każdej kategorii, aby czynić dobro w swojej pracy.

Dzięki otrzymanym radom, mnogość staje się "ludzie (3, 15), który oczekuje na Chrystusa. "Co mamy czynić", to to samo pytanie, które według Łukasza w Dziejach Apostolskich zadają nawróceni po początkowym głoszeniu Jezusa Chrystusa w dniu Pięćdziesiątnicy i otrzymują odpowiedź Piotra: przyjąć chrzest. A więzień Pawła i Sylasa, który przyjmuje chrzest z całą rodziną, zadaje to samo pytanie. 

Jan również kieruje lud na chrzest Jezusa, przepowiada go i sprawia, że lud go pragnie: "On was ochrzci w Duchu Świętym i ogniu".. Nie wymienia ona Jezusa, ale ukazuje jego boską wielkość: przymiotnik "mocny" należy do Boga, a ten nie jest godzien rozwiązać sznurówki Jego sandałów.

Jan nie wie jednak, że Jezus sam będzie obmywał nogi swoim uczniom, i że nie zacznie od oczyszczenia podwórka i spalenia słomy, ale że będzie starał się kochać i zbawiać każdego z nich. Dlatego w więzieniu nie rozumie działania Jezusa i zostanie zapytany: czy Ty naprawdę jesteś Chrystusem? Jezus odpowie mu znakami uzdrowień i dobrem, które czyni: błogosławiony jesteś, Janie, jeśli nie jesteś zgorszony przeze mnie, jeśli przeżywasz swoje uwięzienie i swoje skazanie na śmierć jako przedsmak mojego krzyża.

Homilia na czytania na III niedzielę Adwentu

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Kino

Tengamos la fiesta en paz" (Let's keep the party in peace) - propozycja zabawowa, muzyczna i rodzinna.

Szósty film fabularny Juana Manuela Cotelo w roli reżysera, Zachowajmy partię w spokoju, to muzyczna komedia o rodzinie, w której to widzowie są motorem jej sukcesu. W swój pierwszy weekend dotarł do top 10 billboardu. Omnes przeprowadził wywiad z jej dyrektorem.

Rafał Górnik-10 Grudzień 2021-Czas czytania: 6 minuty

Kiedy filmowiec Juan Manuel Cotelo jest pytany, czy można zrobić optymistyczny film o rodzinie, odpowiada: "Oczywiście, że można. Nawet... powinieneś? Nie wypada stać bezczynnie i patrzeć na niszczenie czegoś tak cennego jak jednostka rodzinna.

"Filmy takie jak "Życie jest piękne" Benigniego czy "Modern Times" Chaplina zajmują się dramatycznymi sprawami z dobrym humorem i dobrą muzyką, dobrymi zdjęciami, dobrymi aktorami... a rezultat jest uzdrawiający i radosny" - mówi Cotelo w rozmowie z Omnes.

Rzeczywiście, Zachowajmy imprezę w spokoju, komedia muzyczna, która ma na celu zbliżenie rodzin w czasie świąt Bożego Narodzenia, stała się jednym z najchętniej oglądanych filmów na billboardzie w pierwszym tygodniu premiery - odważna, zabawna i muzyczna propozycja. Jest to piąty film fabularny Fundacji Infinito + 1, która wraz z Juanem Manuelem Cotelo chce być "częścią rozwiązania tej pandemii tak wielu rozpadów rodzin, które powodują tak wiele bólu".

-Let's keep the party in peace jest przedstawiany jako film "oparty na prawdziwych rodzinach". Czy można dziś zrobić optymistyczny film o rodzinie?

Oczywiście, że można. Nawet... powinien? Nie można stać bezczynnie i patrzeć na niszczenie czegoś tak cennego jak jednostka rodzinna. Z pewnością rodzina nie byłaby dziś tak poturbowana, gdybyśmy byli bardziej pracowici i mniej niedbali.

Po pierwsze, aby bronić samej rodziny. Ale także w obronie wszystkich rodzin, odpierając publiczne ataki na jednostkę rodzinną, które pochodzą z tak wielu stron.

Wniosek: lepiej późno niż wcale. Dobre intencje nie wystarczą, musimy podjąć działania.

- Skoro mowa o podejmowaniu działań, to jak możemy odzyskać rodzinę, na przykład poprzez kino?

Przede wszystkim poleganie na wrodzonym pragnieniu każdego człowieka. Wszyscy tęsknimy za tym, by być kochanym w swojej rodzinie, czy ktoś nie tęskni? Pamiętajmy, że jeszcze do niedawna większość rodzin pozostawała ze sobą na zawsze. Spójrzmy wstecz, do pokolenia naszych dziadków, nie cofając się dalej. Rzadko się zdarzało, by ktoś przestał kochać swoich rodziców, swoje dzieci, męża czy żonę. Czy byli to wyjątkowi ludzie, czy też łatwiej im było kochać siebie nawzajem? Nie. To, co się stało, to fakt, że przywódcy kulturowi nowoczesności zdołali zdyskredytować słowo "ofiara", tak jakby było ono czymś negatywnym w relacjach międzyludzkich. A w rzeczywistości każda miłość wymaga poświęcenia. Pierwszym zadaniem jest przywrócenie prestiżu poświęceniu, wysiłkowi, oddaniu dla innych... i zdyskredytowanie jego przeciwieństwa: egoizmu, wygodnictwa, lenistwa, tchórzostwa. Zdobycie miłości i utrzymanie jej przy życiu zawsze będzie zadaniem wymagającym poświęcenia.

W sposób nieskrywany atakowano komórkę rodzinną, publicznie dyskredytując i wyśmiewając małżeństwa, które pozostają ze sobą przez całe życie, tych, którzy poświęcają się dla swoich dzieci lub dla starszych rodziców, a zwłaszcza kobiety, które żyją szczęśliwie dzięki macierzyństwu. Z drugiej strony niewierni chłopcy lub mężowie, ludzie narzekający na ślub i posiadanie dzieci, nieposłuszne i źle wychowane dzieci zostały przedstawione jako postacie budzące sympatię... te sylwetki były oklaskiwane i celebrowane, jak mali bohaterowie. W pozornie niewinny sposób skutecznie zdyskredytowano głębokie ideały każdej rodziny - miłość, jedność i wierność.

- Jak z bardzo poważnego tematu zrobić zabawny film?

Każdą trudność życiową można potraktować w kinie z łagodnością i życzliwością, dając nadzieję. Filmy takie jak "Życie jest piękne" Benigniego czy "Modern Times" Chaplina poruszają dramatyczne tematy z dobrym humorem, dobrą muzyką, dobrymi zdjęciami, dobrymi aktorami... a efekt jest uzdrawiający i radosny. Wypowiedzenie lub zdiagnozowanie problemu jest dobre... ale nie wystarczy. Wyzwanie Zachowajmy imprezę w spokoju jest zapraszanie do nadziei, dostarczanie rozwiązań, oferowanie światła w ciemności. Do tego zarówno dobra muzyka, jak i dobry humor są niezwykłymi sprzymierzeńcami.

Żaden język nie jest milszy od muzyki, ani bardziej przenikliwy w docieraniu do serca, ani bardziej uniwersalny. Jeśli do dobrej muzyki dodamy dobry tekst, dobrą choreografię, dobre tańce..., to najbardziej gorzkie rzeczy mogą stać się miłe, atrakcyjne, sympatyczne i słodkie. A jeśli do tego dodamy jeszcze dobry humor..., to efekt jest zachwycający.

- Porozmawiajmy o bohaterach: czy trudno było znaleźć taką "normalną" rodzinę?

Myślałem, że to będzie długi i kosztowny proces, zwłaszcza znalezienie dzieci, bo musiały bardzo dobrze grać, śpiewać i tańczyć. W dodatku musieli poddać się dyscyplinie długiej sesji zdjęciowej, z wieloma wcześniejszymi próbami. Moim planem było prześwietlenie wielu kandydatów, ale ku mojemu zaskoczeniu, nie musiałem tego robić. Ponieważ poznałem bardzo miłą rodzinę, w Walencji, która poważnie traktuje swoją miłość do muzyki, jednocześnie studiując. Poznałam ich... i na pierwszej randce byłam tak zachwycona, że nawet nie zadzwoniłam na casting! Nie dość, że pięknie śpiewają i grają, to jeszcze emanują sympatią, radością, dobrymi manierami... Obie dziewczyny są siostrami w prawdziwym życiu. I dzięki nim poznałem ich brata fikcyjnego, który również okazał się być krak.

Zachowajmy w spokoju partię 2

-Aktorstwo dzieci to zawsze wyzwanie, ale co z dorosłymi bohaterami?

Zarówno Mamena García - która gra babcię - jak i Teresa Ferrer i Carlos Aguillo - którzy grają rodziców - mają bardzo solidne doświadczenie w aktorstwie, śpiewie i tańcu. Ich praca została doceniona prestiżowymi nagrodami aktorskimi i muzycznymi. Ale najbardziej wyróżnia się to, że na poziomie osobistym są to pasjonaci, kreatywni i prości ludzie, z którymi praca jest przyjemnością. Brzmi to banalnie, ale ich posiadanie to naprawdę był luksus.

-Porozmawiajmy o "efektach specjalnych", o których mówi tak wielu widzów. Co takiego jest w tym filmie, czego nie mają inni?

Będąc komedią, pierwszym efektem jaki wywołuje jest śmiech, publiczność śmieje się z przyjemnością, cały czas! Ale płaczą też ze wzruszenia, tak, bo głos dzieci wysyła mocny komunikat, wzywający do większej miłości w domu, większej jedności w rodzinie. I ten przekaz dociera głośno i wyraźnie, prosto do serca. Jedna osoba po wyjściu z kina powiedziała mi: "Nie mogę się doczekać, aż wrócę do domu i pocałuję żonę". Odpowiedziałem, że właśnie dlatego wyprodukowaliśmy ten film.

-Pierwszy tydzień w teatrach okazał się sukcesem. Uplasował się w gronie 10 najczęściej oglądanych filmów, obok tytułów od największych wytwórni i dystrybutorów. Jak to się ogląda?

Początek był bajeczny, dzięki wotum zaufania pierwszych widzów. Ale przed nami jeszcze wiele świąt, a konkurencja jest ostra. Czujemy się jak Tom Thumb, grający w koszykówkę przeciwko drużynie gigantów. Każdy nowy dzień na billboardzie to wielki podbój. Dlatego prosimy, by kto chce go zobaczyć, poszedł do kina jak najszybciej, nie ufając, że w następnym tygodniu pozostanie na billboardzie. Gramy wszystko w ciągu zaledwie kilku dni, w przeciwieństwie do naszych poprzednich filmów, które bez problemu można było pokazywać przez długi okres czasu.

-Mówiłeś czasem, że nie lubisz, gdy pyta się Cię o trudności w tworzeniu filmów o wyraźnej treści ewangelizacyjnej, bo rozumiesz, że te trudności są naturalną częścią drogi. Opowiedz nam o satysfakcji...

To pełna satysfakcja! I oczywiście są trudności, ale one prawie nie mają wagi, jeśli skupisz się na wszystkich pozytywnych rzeczach, które chcesz i znajdziesz. Najbardziej pozytywną rzeczą, bez wątpienia, jest pewność, że produkujemy film, który pomoże tym, którzy go zobaczą, a nie tylko zabawi ich na chwilę. Widzieliśmy to przy wszystkich naszych produkcjach i teraz znowu się to powtórzy. Już jedna osoba mówiąca "ten film pomógł nam bardziej kochać się w naszej rodzinie" uzasadniłaby całą naszą pracę. Ale wtedy filmowanie jest piękne, od pierwszego do ostatniego dnia. Jedyną rzeczą, którą moglibyśmy nazwać "trudną" jest finansowanie każdego projektu. Ale i tak wspaniale było odkryć, jak wiele osób hojnie przyłączyło się do tego projektu, aby bronić i promować jedność rodziny poprzez film. W skrócie: wszystko było zadowalające, mamy tylko powody do wdzięczności.

-A Sagrada Familia..., czy ma swoje odzwierciedlenie w filmie?

Oczywiście! W przeciwnym razie nie byłby to film świąteczny, ściśle rzecz biorąc. Jego misją, jako rodziny, jest pomóc nam, rodzinom, bardziej się kochać. Ci z nas, którzy wierzą w Jezusa, Maryję i Józefa mogą zamienić ich w figurki dekoracyjne lub zwrócić się do nich o pomoc. Akceptują rangę, jaką chcemy im nadać.

Wyzwanie Zachowajmy imprezę w spokoju jest zapraszanie do nadziei, dostarczanie rozwiązań, oferowanie światła w ciemności. Do tego zarówno dobra muzyka, jak i dobry humor są niezwykłymi sprzymierzeńcami.

Więcej
Kultura

"Kapłańskie braterstwo ma fundamentalne znaczenie w świecie postchrześcijańskim".

Maciej Biedron studiuje w. Uniwersytet Nawarry Doktorat z teologii po tym, jak został wysłany przez swojego biskupa dzięki stypendium CARF.

Przestrzeń sponsorowana-9 grudnia 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta

D. Maciej Biedron to młody polski ksiądz z diecezji tarnowskiej, górskiej i wiejskiej w południowej Polsce. Ma 29 lat i został wyświęcony ponad cztery lata temu. Po święceniach kapłańskich był wikariuszem w jednej z największych parafii w swojej stolicy kościelnej, diecezji bogatej w powołania kapłańskie (obecnie około 1400) i w pobożność ludową, zwłaszcza maryjną.

Obecnie studiuje na Uniwersytet Nawarry Doktorat z teologii po tym, jak został wysłany przez swojego biskupa dzięki stypendium CARF.

W coraz bardziej zsekularyzowanym świecie broni znaczenia dobrej formacji, życia modlitewnego, kapłańskiego braterstwa i Eucharystii jako centrum życia chrześcijańskiego. "Bez tych filarów księża mogą zostać wyprzedzeni przez postchrześcijańskie i wrogie w wierze społeczeństwo" - mówi.

W ten sposób mówi o kapłańskim braterstwie: "Kapłan, który oddziela się od swoich kolegów, którzy potrafią zrozumieć jego problemy i potrzeby, może bardzo szybko upaść. Dlatego tak ważna jest formacja ludzka, aby kapłani żyli w przyjaźni i miłości braterskiej, a nie z poczuciem rywalizacji czy szukania własnej sławy".

Obecnie w jego diecezji odbywa się synod diecezjalny, którego celem jest usprawnienie pracy duszpasterskiej wobec problemów wynikających z dzisiejszego świata. "Synod chce zwrócić uwagę zwłaszcza na kwestię rodziny, młodzieży i posługi kapłanów. Jedną z trosk mojego biskupa jest formacja kapłanów. Dlatego studiuję teologię duchowości, bo po synodzie biskup chce rozwijać duchowość kapłańską w mojej diecezji - wyjaśnia.

Dla Macieja ewangelizacja to nie tylko mówienie prawdy o Bogu, ale także o człowieku.

Więcej
Kino

Przemiana tajnego agenta

Filmy o Jamesie Bondzie zawsze oddawały ducha czasów, poprawności politycznej. Ponieważ z czasem to się zmieniło, powstały filmowe wersje powieści Iana Fleminga.

José M. García Pelegrín-9 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Zimna wojna była doskonałą pożywką dla filmów o szpiegach czy agentach. Oprócz np. tych opartych na powieściach zmarłego niedawno Johna Le Carré (1931-2020) jak np. Szpieg, który przyszedł z zimna (1965), wyróżniają się przede wszystkim filmy z udziałem Jamesa Bonda, postaci stworzonej przez Iana Fleminga (1908-1964). Aura ich dzieł wynika w dużej mierze z faktu, że zarówno Le Carré, jak i Fleming pracowali w służbach specjalnych - brytyjskich w pierwszym przypadku, amerykańskich w drugim - w czasie II wojny światowej lub właśnie w okresie zimnej wojny. 

Fleming napisał dwanaście powieści i dziewięć opowiadań z Jamesem Bondem w roli głównej; ale naprawdę zasłynął dzięki filmom, zwłaszcza tym zrealizowanym przez Eon Productions, które - choć powstały także dwa niezależne filmy i adaptacja pierwszej powieści Fleminga - są uważane za "kanoniczne" lub klasyczne: z ostatnim wydanym Nie ma czasu na śmierć (2021) wynoszą 25, od Dr. No (1962). W ciągu tych prawie 60 lat grało ich siedmiu aktorów; ostatnich pięciu, od Casino Royale (2006), w roli Daniela Craiga, który jeszcze przed nakręceniem Nie ma czasu na śmierć zapowiedział, że będzie to jego ostatni występ w roli agenta 007 "z licencją na zabijanie". Choć w ciągu tych sześciu dekad - w zależności także od wykonawcy - postać Jamesa Bonda ulegała przekształceniom, to zawsze odbywało się to zgodnie z polityczną poprawnością.

W pierwszych adaptacjach filmowych James Bond jawi się jako nowoczesny "dżentelmen bez skazy". Filmy odzwierciedlają postęp techniczny, rosnącą od lat 60. zamożność społeczeństwa, ale także rewolucję seksualną. To, że Ian Fleming był technofilem, uosabiają wyrafinowane urządzenia techniczne i broń, w które Bond zostaje wyposażony przez kwatermistrza "Q".  

Jeśli James Bond odzwierciedla wszelkiego rodzaju trendy w popkulturze, to "Agent 007" również wpłynął na popkulturę, czy to na popularność "samochodu Bonda", Astona Martina DB5, czy koktajlu "Vodka Martini: shaken, not stirred". Sposób, w jaki się przedstawia: "My name is Bond, James Bond" (a raczej "The name is Bond, James Bond") jest również powszechnie znany.

"Czarny charakter" lub "zły facet" jest niezbędnym elementem powieści lub filmu o Jamesie Bondzie. Jak przystało na gatunek filmów o zimnej wojnie, wrogiem par excellence są Sowieci. Po otwarciu żelaznej kurtyny to chyba się zdezaktualizowało - choć podział świata pozostał - więc rolę tę przejęła zwłaszcza tajna organizacja "Spectre" (taki jest też tytuł przedostatniego filmu, filmu numer 24), złożona z gangsterów i członków skrajnych organizacji politycznych lub po prostu czarnych charakterów, którzy chcą zdestabilizować Zachód lub przejąć władzę nad światem.

Nie dziwi jednak fakt, że wraz z końcem zimnej wojny nastąpił spadek popularności i kryzys tożsamości Jamesa Bonda. Świadczy o tym chociażby fakt, że w latach 1962-1989 powstało 16 filmów o Jamesie Bondzie, ale od 1989 roku już tylko dziewięć. Zarówno postać agenta 007, jak i "film o Jamesie Bondzie" musiały zostać wymyślone na nowo. Minęło sześć lat - nigdy wcześniej nie upłynęło tyle czasu między dwoma filmami - zanim po Licencja na zabijanie (1989), ostatni film z Timothym Daltonem, pierwszy z czterech filmów został nakręcony z jego następcą Piercem Brosnanem, GoldenEye (1995). Nie przyniosło to jednak istotnych zmian w personie Jamesa Bonda.


Prawdziwy nowy początek nastąpił dopiero wtedy, gdy pałeczkę przejął siódmy "kanoniczny" aktor Jamesa Bonda, Daniel Craig. Szczególne znaczenie ma fakt, że pierwszy film o Bondzie z czasów Craiga powstał na podstawie pierwszej powieści Iana Fleminga, Casino Royalenapisany w 1953 roku: po 20 filmach o Bondzie w ciągu 44 lat producenci uderzyli w przycisk "stop". resetowanie i opowiedzieć historię Bonda od początku. W tym kontekście bardzo wyraziste jest westchnienie szefowej Bonda "M" (granej przez Judi Dench) w jednej z pierwszych scen: "tęsknię za zimną wojną". 

W tym zdaniu "M" podsumowuje anachronizm m.in. Casino RoyaleO ile akcja powieści rozgrywa się na początku lat 50-tych, to świat przedstawiony w filmie jest współczesny, mimo że opowiada o początkach Agenta. Jeden szczegół: zamiast Astona Martina DB5, który pojawia się np. Goldfinger (1964), Daniel Craig jeździ Astonem Martinem DBS, który został oficjalnie zaprezentowany dopiero po premierze filmu. Nie tylko tutaj, Casino Royale zakłada, że widz jest zaznajomiony z historią postaci.

Pierwszym rzucającym się w oczy aspektem "nowego" Bonda jest to, że inscenizacja walk, pościgów i innych scen akcji jest ewidentnie pod wpływem filmów o Bourne'ie. Wpływ ten nie ogranicza się jednak do estetyki tego nowego początku "filmu o Bondzie"; widać go także na przykład w wątpliwościach, jakie nachodzą Bonda w związku z poprawnością jego wykonania, a nawet w tym, że przeżywa on pewien kryzys tożsamości. Można mówić o "bardziej prawdziwym, bardziej ludzkim" Jamesie Bondzie.

W ciągu tych 44 lat od pierwszego filmu o Bondzie do pierwszego filmu z Danielem Craigiem czasy znacznie się zmieniły, co jest szczególnie widoczne w relacjach agenta 007 z kobietami: James Bond grany przez Seana Connery'ego i Rogera Moore'a jest "kobiecy" w sensie, który dziś uznawany jest za macho czy wręcz seksistowski, niezależnie od tego, czy Sean Connery znajduje przyjemność w stosowaniu przemocy fizycznej i seksualnej wobec kobiet, czy Roger Moore wygłasza seksistowskie uwagi. Stary playmates czyli pierwotnie obiekty seksualne stały się nie tylko pełnokrwistymi kobietami, na równi z mężczyznami, ale nawet "uprawnionymi": w najnowszych filmach o Bondzie obciąganie jest dzielone po równo między mężczyzn i kobiety. Podobnie jak w innych filmach akcji czy thrilleryWalka wręcz nie zna płci. W dzienniku Süddeutsche Zeitung Julian Dörr powiedział: "Rola brytyjskiego tajnego agenta jest lustrem męskości i jej przemian na przestrzeni wieków. Można w nim odczytać ewolucję od patriarchalnej omnipotencji do współczesnego kryzysu męskości.

Ale poprawność polityczna idzie dalej: równolegle do filmów o Jasonie Bourne'ie czy współczesnych filmów superbohaterskich w ogóle, bohater i złoczyńca stają się coraz bardziej podobni; "zły" z filmu jawi się jako tragiczny antybohater; "dobry" musi walczyć z własnymi demonami. Kiedy ujrzał światło dzienne w kinach Skyfall w 2012 roku reżyser Sam Mendes opisał Jamesa Bonda następującymi słowami: "Ma swoje wewnętrzne demony, ale nie uzewnętrznia ich; jednak widzowie muszą być świadomi, że one tam są, co jest szczególnie prawdziwe w naszym filmie: w SkyfallWidzowie są świadkami, jak Bond jest rozdzierany na kawałki, a następnie ponownie składany w całość.

Czasy się zmieniły; ale nie zmieniło się to, że filmy o Jamesie Bondzie w szczególnie uderzający sposób oddają ducha czasów.

Więcej
Zoom

Kołyska Dzieciątka Jezus w Santa Maria Maggiore

W rzymskiej bazylice Santa Maria MaggioreW kościele czczone są fragmenty szopki, która według tradycji pierwszych wieków witała Święte Dziecię z Betlejem. Relikwie są dziś przechowywane w confessiopod ołtarzem głównym, w relikwiarzu ze szlachetnego kryształu, zwieńczonym złotym dzieciątkiem, dzieło złotnika Giuseppe Valadiera (1762-1839).

Johannes Grohe-9 grudnia 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Wiara w kulturze XXI wieku

W społeczeństwie, w którym katolicyzm nie jest już wpływową siłą kulturową, chrześcijanie są powołani do tego, by dążyć do inkulturacji wiary chrześcijańskiej w świecie. 

9 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Kultura XXI wieku zdaje się podlegać inercji, która oddala ją od chrześcijaństwa. W krajach o tradycji chrześcijańskiej, takich jak Hiszpania, z pewnością utrzymuje ona więzi, które przejawiają się w popularnych festiwalach i tradycjach. Wiara nie jest jednak, jak kiedyś, siłą napędową twórczości kulturalnej, intelektualnej czy artystycznej. Jest to szczególnie niepokojące, jeśli przypomnimy sobie myśl św. Pawła VI, którą przyjął również Jan Paweł II: "Wiara, która nie staje się kulturą, jest wiarą nie do końca przyjętą, nie do końca przemyślaną, nie do końca wiernie przeżytą".. Wiara aspiruje do wcielenia się w kulturę, do wspierania moralnego ekosystemu, który jest również bardziej ludzki.

Jak podkreślił niedawno w swoim eseju profesor Uniwersytetu w San Diego Steven D. Smith Poganie i chrześcijanie w mieścieDominującym siedliskiem duchowym na Zachodzie jest nowe immanentystyczne pogaństwo. Teoria krytyczna w różnych swoich wersjach (m.in. obudzony) proponuje gnostycką pseudoreligię, z nowymi grzechami pierworodnymi, dogmatami i kultami, której celem jest demontaż całej cywilizacji. Czy zakorzeniony w chrześcijaństwie Zachód przetrwa to wyzwanie, czy też skazany jest na śmierć, jak przepowiedział Oswald Spengler?

Trudno jest odgadnąć przyszłość. Co więcej, chrześcijaństwo nie jest nieodwracalnie związane z żadną cywilizacją. Nie mniej jednak prawdą jest, że w tych pierwszych latach XXI wieku pojawiają się pełne nadziei propozycje dotyczące roli chrześcijaństwa w kulturowym odrodzeniu Zachodu.

Rob Dreher w swoim Opcja Benedykta proponuje model, który dystansuje się od spoganizowanego świata, aby zachować silną tożsamość w obliczu otaczającej wrogości, silne wspólnoty, które żyją pod prąd. Benedykt XVI ze swej strony podjął jakiś czas temu na nowo ideę "mniejszości twórczych" złożonych z wierzących i niewierzących, którzy znajdują w chrześcijaństwie (religii Lógos) głównym źródłem inspiracji dla ożywienia kultury. Wreszcie w niektórych amerykańskich kręgach intelektualnych sformułowano inną opcję inspirowaną nauką św. Josemaríi: Opcja Escrivá. W liście z 1934 roku święty porównał zwykłych chrześcijan do "zastrzyk dożylny, wprowadzony do krwiobiegu społeczeństwa".uzdrawiająca transformacja od wewnątrz. Przemiana, która wypływa z silnego życia duchowego oraz głębokiej i wymagającej formacji intelektualnej.

Więcej
Kultura

Niepokalane Poczęcie: historia, pobożność i sztuka

Kościół katolicki obchodzi jedną z najbardziej ukochanych i głęboko zakorzenionych w sercach wiernych uroczystości: Niepokalane Poczęcie.

Maria José Atienza-8 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 8 minuty

Wokół tego dogmatu wiary, broniącego dziewiczego poczęcia Maryi, rozwinęły się liczne pisma, studia i apologetyka, zwłaszcza od XIV wieku: zachowanie od grzechu pierworodnego, już od poczęcia w łonie matki, Tej, która miała stać się Matką Boga.

Niepokalane Poczęcie od początku wiary

Już w Księdze Rodzaju znajdujemy jeden z fundamentów, który później zostanie pięknie ujęty w artystycznych alegoriach, tego zachowania Maryi od grzechu pierworodnego: "Wprowadzam wrogość między ciebie a kobietę, między twoje potomstwo a jej potomstwo; ona zmiażdży ci głowę, gdy uderzysz ją w piętę".

W Nowym Testamencie Ewangelia św. Łukasza zapisuje, jak anioł woła do Maryi "pełen łaski".innymi słowy "kto nie jest w posiadaniu grzechu". Chociaż już od pierwszych wieków naszej wiary niektórzy greccy i łacińscy ojcowie kościoła odnoszą się do Matki Bożej jako do "Matki Boskiej". "nieskazitelny".Pierwsze wzmianki o obchodzeniu tego święta pochodzą z VII wieku w różnych klasztorach Palestyny, np. przez św. Justyna i św. Ireneusza.

Przekonanie o dziewiczym poczęciu Najświętszej Maryi Panny towarzyszy ludowi chrześcijańskiemu od początku wiary. Ogłoszenie Maryi Matką Boga na Soborze Efeskim przeciwko herezji nestoriańskiej, w jakiś sposób, choć nie wprost, odzwierciedlało to przekonanie.

Choć zdefiniowanie dogmatu w Kościele katolickim następowało powoli, już w XIII i XIV wieku kwestia Niepokalanego Poczęcia zajęła centralne miejsce w pismach wiary z takimi postaciami jak bł. Jan Duns Scotus. Sam Pius IX w "Ineffabilis Deus", liście apostolskim, w którym ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu, przywołał ten sentyment wiernych, wskazując, jak "od najdawniejszych czasów prałatury, kościelnicy, zakony, a nawet sami cesarze i królowie gorąco błagali tę Stolicę Apostolską, aby Niepokalane Poczęcie Najświętszej Bogurodzicy określiła jako dogmat wiary katolickiej".

Hiszpania była od bardzo wczesnego okresu narodem o wyraźnych nastrojach immakulistycznych: ludowa żarliwość zrodziła bardzo wcześnie pierwsze festiwale i manifestacje artystyczne odzwierciedlające tę żarliwość wobec Matki Bożej i Jej Niepokalanego Poczęcia.

W Hiszpanii już w VII w. Święto Niepokalanego Poczęcia. Duża liczba średniowiecznych tekstów liturgicznych wskazuje, że święto Niepokalanego Poczęcia było zachowywane w XIII wieku, zwiększyło swoją popularność w XIV wieku i rozpowszechniło się szeroko w całej Hiszpanii w XV wieku, zwłaszcza po odzyskaniu południowych terytoriów Hiszpanii przez Koronę Kastylii. W XVI wieku byliśmy świadkami mnożenia się bractw, które stawiały się pod wezwaniem Czystego i Czystego Poczęcia Maryi.

W tych latach wielu hiszpańskich monarchów, kościelnych i szlachciców przedstawiało papieżowi swoje ambasady, prosząc o formalną deklarację tego, co było powszechnym uczuciem wśród katolickiego ludu. Chociaż dogmat musiałby jeszcze poczekać, kolejni papieże pośrednio popierali doktrynę immakulistyczną, sponsorując i promując to nabożeństwo w całej Europie i na terenach hiszpańsko-amerykańskich.

Szczytem żarliwości Niepokalanego Poczęcia będzie wiek XVII, w którym znajdujemy przykłady bardzo silnego i powszechnego nabożeństwa do Niepokalanego Poczęcia z takimi znakomitościami jak Valladolid i Sewilla, których miasto i duchowieństwo stały się przykładem tej maryjnej żarliwości, mnożąc w tym czasie święta liturgiczne, stowarzyszenia i bractwa, a co za tym idzie - przejawy artystyczne w malarstwie, rzeźbie i poświęcaniu kościołów Niepokalanemu Poczęciu. Huelva, należąca do diecezji sewilskiej, była pierwszym miastem w Hiszpanii, które poświęciło kościół Niepokalanemu Poczęciu.

W tych latach było wielu znanych jako Śluby ImmaculistówNa przykład Uniwersytet w Toledo złożył takie ślubowanie 10 grudnia 1617 r., a za nim poszły uniwersytety o takim znaczeniu jak Salamanka (która odegrała ważną rolę w petycji do papieża o zdefiniowanie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu), Granada i Valladolid. Obok tych ślubów uniwersyteckich, miasta, niektóre zakony, a nawet niektóre diecezje latynoskie złożyły ten ślub w obronie doktryny o Niepokalanym Poczęciu, co doprowadzi do nowych petycji do Rzymu na rzecz tego dogmatu.

W XVIII i XIX wieku nastąpiły momenty wzlotów i upadków w ekspansji i sile nabożeństwa do Matki Bożej w tajemnicy Niepokalanego Poczęcia.

Wpływ idei francuskich oraz wojny i najazdy doznawane w Hiszpanii powodowały problemy dla wielu korporacji, bractw i zgromadzeń zakonnych. Chociaż Karol II, za zgodą Klemensa XIII, ogłosił w 1760 r. Niepokalana Dziewica Maryja Patronka Hiszpanii i wszystkie jego posiadłości, a w 1800 r. rozciągnął na wszystkie uniwersytety Hiszpanii obowiązek składania przysięgi w obronie Niepokalanego Poczęcia.

Pół wieku później dogmatyczna definicja Niepokalanego Poczęcia w 1854 r. i objawienia Matki Bożej świętej Bernadecie Soubirous pod tą nazwą doprowadzi w XIX wieku do eksplozji żarliwości o Niepokalane Poczęcie w całym świecie katolickim.

W 1857 roku powstał słynny pomnik Niepokalane Poczęcie na Piazza di Spagna, Rzym. Obraz, wg. Luigi PolettiKolumna zwieńczona jest 12-metrowym filarem. Rzymscy strażacy podnieśli kolumnę i obraz Matki Bożej. Stąd coroczna tradycja, w której strażacy Rzymu każdego 8 grudnia składają bukiet na szczycie kolumny.

Pomimo postępującego sekularyzmu i burzliwych lat końca XIX i XX wieku, nabożeństwo do Niepokalanego Poczęcia było nadal promowane przez Kościół katolicki i było jednym z dogmatów, którym poświęcano najwięcej uwagi we współczesnej dokumentacji i teologii maryjnej, co widać w Maryja, Matka Odkupiciela, autorstwa J.L Bastero.

Niepokalane Poczęcie w sztuce

Bartolomé E. Murillo. Niepokalane Poczęcie w El Escorial ©Museo del Prado

Pierwsze formuły przedstawiania Matki Bożej jako wolnej od grzechu pierworodnego od pierwszej chwili Jej Poczęcia opierały się na fragmentach Jej dzieciństwa, opowiadanych w różnych księgach apokryficznych, a które ukazywały historię Jej rodziców, Joachima i Anny, za pomocą obrazów narracyjnych, takich jak czyste objęcie, czyli pocałunek, przed Złotą Bramą.

Do tych typów narracyjnych dołączyły inne obrazy o charakterze konceptualnym, jak typy potrójnej św. Anny czy drzewa Jessego. Jednak to właśnie "Tota PulchraCzysta, reprezentacyjna linia odziedziczona po średniowieczu, która miała się ugruntować i rozwinąć w ikonografii rzeźbiarskiej i obrazowej.

Na bieżąco, Francisco Pacheco (1564-1644) uważany jest za mistrza ikonografii Niepokalanowa. Chociaż motyw ten był traktowany także przez innych artystów, jak np. Francisco Herrera Starszy, który namalował Dziewicę Niepokalanego Poczęcia, w której większość wizerunków nawiązujących do czystości Maryi znajduje się w dolnym pejzażu.

W swojej pracy Sztuka malowaniaPacheco podyktował wytyczne dla przedstawień Niepokalanego Poczęcia, które można znaleźć w jego dziełach: młoda kobieta ubrana w białą tunikę i niebieski płaszcz, symbolizujące odpowiednio czystość i wieczność, ukoronowana dwunastoma gwiazdami (stellarium), półksiężyc skierowany w dół i wąż u jej stóp symbolizujący panowanie nad grzechem. Postać Dziewicy byłaby otoczona owalną poświatą o złotej tonacji. 

Wpływ tej reprezentacyjnej linii jest widoczny u innych artystów, takich jak Zurbarán i, z niewielkimi zmianami wprowadzonymi przez jego zięcia, Velázquez oraz innych malarzy, takich jak Ribera, a później sam Goya.

Jednakże, byłoby to Bartolomé Esteban Murillo który w dziedzinie malarstwa wyróżnił się ponad dwudziestoma obrazami Niepokalanego Poczęcia.

Nabożeństwa do Niepokalanego Poczęcia były przedstawiane, zwłaszcza od XVII wieku, przez licznych artystów z całego świata i oprócz tego, że były dziełami pobożności, stanowiły prawdziwą katechezę sztuki.

Symbologia Niepokalanego Poczęcia

Symbole znajdujące się w obrazie lub w rzeźbach tych wizerunków Niepokalanego Poczęcia służą wszystkim katolikom do przypomnienia i rozpoznania prawd wiary, fragmentów biblijnych, inwokacji litanii laudańskich i chwały maryjnej. Z czasem symbole te zmieniają swoją obecność i znaczenie w przedstawieniach artystycznych, choć te odnoszące się do wieku Dziewicy i koloru jej szat pozostają stałe.

  • Młoda kobieta: Niepokalane Poczęcie jest zawsze młode, czyste, od urodzenia. Jest ona przedstawiona w wieku, który można utożsamić z momentem Zwiastowania, co łączy czystość jej poczęcia z boskim poczęciem Jezusa Chrystusa. Przed, w czasie i po porodzie Maryja jest bez skazy, posiada wieczną młodość duszy.
  • Białe szaty: Reprezentują one całkowitą czystość, nieskażoną grzechem.
  • Niebiański płaszcz: Obok białych szat bardzo szybko zaczęto przedstawiać Niepokalaną owiniętą w niebiański płaszcz, który odzwierciedla zarówno kolor nieba - boskość - który okrywa Maryję, przywołując słowa anioła przy zwiastowaniu.
  • Los Angeles: Wizerunek Dziewicy pojawia się obok jednej lub kilku głów cherubinów reprezentujących wszystkich aniołów, armię niebiańską, która przyjmuje i znajduje się poniżej jednej istoty: Dziewicy.
  • Wąż: W wielu motywach rzeźbiarskich i obrazowych wąż pojawia się pod stopami Dziewicy, symbolizując przekleństwo diabła i obietnicę zbawienia złożoną przez Boga w Księdze Rodzaju "Pan Bóg powiedział do węża: "Ponieważ to uczyniłeś, przeklęty jesteś wśród wszelkiego bydła i wszystkich zwierząt polnych; będziesz się czołgał na brzuchu i jadł proch przez całe życie; wprowadzam wrogość między ciebie a kobietę, między twoje potomstwo a jej potomstwo; zmiażdży ci głowę, gdy uderzysz go w piętę". 
  • Księżyc: Ta gwiazda jest jedną z najbardziej ikonicznych w przedstawieniu Niepokalanego Poczęcia. Księżyc, symbol czystości, przepuszcza przez siebie światło słońca, tak jak moc Boga przechodzi przez Dziewicę, nie plamiąc jej, nie raniąc... Pacheco namalował księżyc z wierzchołkami skierowanymi w dół, krystalizując opcję obrazową, która od tego czasu była powszechnie stosowana.
  • The Sun: Sam Pacheco zaznaczył, że obraz Niepokalanego Poczęcia musiał być otoczony kompozycją w złotej tonacji.
  • Drzwi: Pamiętaj o medytacji maryjnej: Dziewica jest Heaven's Gate przez którą Zbawiciel wciela się i wchodzi do naszego domu, a jednocześnie jest drzwiami, które nas do Niego prowadzą.
  • Statek: Wielu obrazom Niepokalanego Poczęcia towarzyszy statek na morzu w nawiązaniu do średniowiecznego hymnu Ave Maris Stella, Dziewicy jako gwiazdy morza, a także jako bezpiecznego portu.
  • Lustro: Jednym z symboli, który niekiedy towarzyszy Niepokalanemu Poczęciu, jest lustro, często trzymane przez anioła. "Zwierciadło sprawiedliwości" to jedno z wezwań Litanii Lauretańskiej, która przypomina nam, że w Maryi odbija się piękno i moc Boga.
  • Fontanna lub studnia: Przedstawienie fontanny w obrazach Niepokalanego Poczęcia nawiązuje do słynnej Pieśni nad Pieśniami, w której często pojawia się obraz fontanny, będącej centrum życia i oczyszczenia oraz przykładem krystalicznego piękna.  
Juan Valdés Leal. Niepokalane Poczęcie. ©Muzeum del Prado
  • Palma: Choć z biegiem czasu wizerunek palmy nie będzie już wykorzystywany, to drzewo to z jednej strony przypomina o raju utraconym. Ale także ostoją podróżników i sprawiedliwości.
  • Kwiaty: Róża, symbol doskonałej miłości, przekłada się na Rosa mistica, jedną z najczęściej używanych w sztuce inwokacji litanii. W rzeczywistości Różaniec oznacza koronę z róż, w której każde Zdrowaś Maryjo oznacza różę przyniesioną do Dziewicy.

    Oprócz róży zwykło się łączyć Niepokalane Poczęcie z liliami i innymi kwiatami, np. lilie symbolizują czystość, ze względu na swój biały kolor i zapach, a także piękno Maryi, najdoskonalszego stworzenia Bożego.

    Niektórzy eksperci zwracają uwagę, że przedstawienie płatków otwierających się do góry wskazuje na otwartość na Boga. Gdy otwierają się na boki, nawiązują do hojnego macierzyństwa, matki wszystkich ludzi. Jeśli wszystkie płatki tworzą jedną lilię, to symbolizuje ona braterstwo i zjednoczenie wszystkich dzieci Boga Ojca.
  • Tron mądrości: W niektórych obrazowych przedstawieniach Niepokalanego Poczęcia znajdujemy tę aluzję do tego kultu maryjnego, która przypomina również o ważnej roli uniwersytetów w rozwoju tego kultu.
  • Arka Przymierza był najświętszym skarbem Izraelitów. Zawierała Tablice Prawa, urnę z manną i laskę Aarona. Nic dziwnego, nowym przymierzem jest Chrystus i to łono Maryi stało na straży tego nowego przymierza.
  • Klatka schodowa: Niektórzy autorzy wskazują na drabinę jako kolejny symbol pośrednictwa maryjnego, Dziewicy prowadzącej ludzkość do swojego Syna, do nieba.

Inicjatywy

Magnus MacFarlane-Barrow: "Punktem wyjścia tego, co robię, jest życie orędziami Matki Bożej".

Ponad dwa miliony dzieci na całym świecie otrzymuje codzienny posiłek w ośrodku edukacyjnym dzięki Posiłki Maryi. Założyciel tej organizacji pozarządowej, Magnus MacFarlane-Barrow, jest przekonany, że żywienie fizyczne i edukacja muszą iść w parze, aby zakończyć ubóstwo na świecie.

Maria José Atienza-8 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

Kilka tygodni temu, Magnus MacFarlane - Barrow odwiedził Hiszpanię, aby porozmawiać ze studentami Uniwersytet Francisco de Vitoria w Madrycie, a także w celu podniesienia świadomości na temat organizacji Mary's Meals i jej walki o zakończenie głodu na świecie.

18 euro - tyle kosztuje roczne wyżywienie dziecka w każdym dniu szkolnym, a ta organizacja pozarządowa, związana z ochroną Maryi Dziewicy i sanktuarium w Medziugorju, rozdaje poprzez swoich wolontariuszy ponad dwa miliony posiłków w szkołach, ośrodkach edukacyjnych, więzieniach lub ośrodkach dla migrantów.

W wywiadzie dla Omnes, założyciel Mary's Meals, Magnus MacFarlane - Barrow, podkreśla, że "Mary's Meals jest piękną okazją do bycia apostołami miłości, a Matka Boża wciąż zaprasza nas do bycia apostołami miłości".

Link dla Versión en castellano

Jak i dlaczego narodziły się posiłki Maryi?

-W 1992 roku wraz z bratem wystosowaliśmy apel o pomoc dla osób cierpiących z powodu okrucieństw wojny w Bośni. Impuls tego apelu doprowadził mnie do założenia zarejestrowanej organizacji charytatywnej, Scottish International Relief (SIR), w której pracowaliśmy przez dziesięć lat. W ciągu tych lat wykonaliśmy wiele pracy w Rumunii z dziećmi zarażonymi wirusem HIV, a także w Afryce Zachodniej i Liberii podczas wojny domowej: wiele różnych rzeczy i wiele różnych sytuacji, ale bez prawdziwego skupienia.

Magnus MacFarlane- Barrow
Magnus MacFarlane- Barrow

Globalna kampania Mary's Meals narodziła się w 2002 roku, kiedy odwiedziłem Malawi podczas klęski głodu. Prowadziliśmy bardzo proste programy dożywiania w sytuacjach kryzysowych, przewożąc żywność z miast do wsi. W tym czasie poznałam rodzinę, która wywarła na mnie ogromny wpływ i która naprawdę zapoczątkowała narodziny Mary's Meals. Mieszkali w dwupokojowej chacie z błota, ojciec nie żył od dwóch lat, a matka umierała na AIDS, leżąc na podłodze z dziećmi wokół siebie. Zacząłem rozmawiać z najstarszym synem, Edwardem, i zapytałem go, jakie ma marzenia w życiu. Edward odpowiedział prosto: "Żeby mieć co jeść i żeby kiedyś pójść do szkoły.

Odpowiedź Edwarda była czymś, z czym spotykaliśmy się wielokrotnie, pracując w najbiedniejszych społecznościach świata. Ciągle spotykaliśmy się z dziećmi, które nie chodziły do szkoły z powodu biedy. A udowodniono, po wielokroć, że podstawowa edukacja dla wszystkich jest kluczem do wydobycia najuboższych społeczności świata z ubóstwa. Jej słowa przybliżyły tę rzeczywistość, a Posiłki Maryi stały się prostą odpowiedzią na tę sytuację.

Jesteśmy przekonani, że Posiłki Maryi to nie tylko pomysł, ale coś, o czym przekonaliśmy się, że naprawdę działa.

Posiłki Maryi są wspierane przez tysiące wolontariuszy, którzy przekazują darowizny, prawie w całości przeznaczone na żywność i projekty ratunkowe. Jak zarządza się taką organizacją pozarządową? Skąd pochodzą wasi wolontariusze?

-Praca Mary's Meals składa się z wielu małych aktów miłości, a my polegamy na tysiącach wolontariuszy każdego dnia, aby nasz program stał się rzeczywistością.

Nasze programy żywienia w szkołach są własnością i są zarządzane przez lokalne społeczności w krajach, w których działamy.

Magnus MacFarlane - Barrow. Założycielka Mary's Meals

Cały model oparty jest na idei lokalnej własności. Nasze programy żywienia w szkołach są własnością i są zarządzane przez lokalne społeczności w krajach, w których działamy. Ważne jest, by wolontariusze w tych krajach mieli możliwość wzięcia odpowiedzialności za program i uczenia się na podstawie doświadczeń, tak by mogli być liderami we wspieraniu edukacji i żywienia w szkołach w swoim własnym środowisku.

Czasami w pomocy humanitarnej istnieje niebezpieczeństwo, że ludzie w bogatszych krajach są dawcami, a ci w miejscach takich jak Afryka czy Indie są po prostu biernymi odbiorcami naszej pomocy. W Mary's Meals wcale tak nie jest. Chodzi o wzajemny szacunek i lokalną własność projektu, gdzie wielu ludzi z całego świata idzie razem w tym samym celu. Czy to ludzie na Zachodzie, którzy dają pieniądze na zakup żywności, czy ludzie w Malawi, którzy wstają wcześnie rano, aby rozpalić ogień, aby ugotować jedzenie, które jest serwowane, wszyscy jesteśmy zjednoczeni w tej samej misji.

Posiłki Maryi odnoszą się do Matki Boskiej, w rzeczywistości Chrystus jest pokarmem wszystkich dusz, jak Twoja chrześcijańska wizja życia wpłynęła na to zadanie?

-Mary's Meals to projekt Matki Bożej od samego początku. Ona się tym zajmuje. Nosimy imię Maryi, matki Jezusa, która w ubóstwie wychowała własnego syna. Myślę, że Posiłki Maryjne to piękna okazja do bycia apostołami miłości, a Matka Boża ciągle nas do tego zaprasza. Każdy w każdej sytuacji może być częścią tej misji i to jest jedna z rzeczy, które tak bardzo kocham w Mary's Meals. Z Twoją pomocą karmimy ponad dwa miliony dzieci każdego dnia w szkole w 20 krajach.

Południowo-zachodnie miasto Medjugorje w Bośni i Hercegowinie pozostaje absolutnie centrum tego pięknego projektu, który rozwija się na całym świecie. Mamy w Medziugorju centrum informacyjne, dlatego wielu pielgrzymów, którzy tu przybywają, spotyka się z Posiłkami Maryi. Dzisiaj mamy organizacje Mary's Meals w 18 krajach, które istnieją w celu podnoszenia świadomości i zbierania funduszy, a większość z tych organizacji narodziła się dzięki ludziom, którzy odkryli Mary's Meals w Medziugorju.

Większość naszych organizacji narodziła się dzięki ludziom, którzy odkryli Posiłki Maryi w Medziugorju.

Magnus MacFarlane - Barrow. Założycielka Mary's Meals

Wiara, Ewangelia i Medziugorje są w centrum mojego życia. Punktem wyjścia wszystkiego, co robię, jest modlitwa i próba życia orędziami Matki Bożej. Nie chodzi o to, by wychodzić i robić różne rzeczy, ale by robić to, o co Matka Boża prosi każdego dnia. Wtedy, być może, Bóg wezwie nas do innych rzeczy.

Wciąż czerpię inspirację z mojej wiary katolickiej, a moje doświadczenia z latami wykonywania tej pracy wciąż na nowo umacniają moją wiarę, widząc działanie Bożej opatrzności. Kiedy potrzebowaliśmy czegoś, aby nadal karmić dzieci, Bóg zawsze zapewniał.

Mary's meals polega na wolontariuszach z wielu różnych środowisk. Jak możesz wesprzeć kampanie Mary's meals?

Posiłki Maryi

-Naszą misją jest umożliwienie ludziom ofiarowania swoich pieniędzy, dóbr, umiejętności, czasu lub modlitwy i poprzez ten udział niesienie najskuteczniejszej pomocy osobom cierpiącym z powodu skutków skrajnego ubóstwa w najbiedniejszych społecznościach świata.

Bez pełnych pasji i motywacji wolontariuszy Mary's Meals nie może funkcjonować. Jesteśmy globalnym ruchem oddolnym, a nieodłączną częścią naszej pracy jest zaangażowanie jak największej liczby osób, uznając, że każda z nich ma do odegrania w tej misji wyjątkową rolę.

Ten niesamowity ruch rozrósł się na cały świat. Dostajemy coraz więcej wsparcia od firm robiących różne kreatywne rzeczy. Otrzymujemy wsparcie od fundacji. Te duże darowizny pomagają nam przyspieszyć i iść do przodu. Ale przede wszystkim budujemy oddolny ruch wielu, wielu ludzi, którzy przekazują skromniejsze darowizny, ludzi, którzy dają nam taką kwotę, abyśmy mogli nakarmić dziecko przez rok.

Ponieważ charakter naszej interwencji jest średnio- i długoterminowy i zamierzamy towarzyszyć tym społecznościom przez kilka lat, wierzymy, że budowanie tego oddolnego ruchu jest kluczem, który umożliwi nam złożenie tej obietnicy, kroczenie z nimi, aż do czasu, gdy będziemy

Moje doświadczenie z latami wykonywania tej pracy wielokrotnie wzmacniało moją wiarę, widząc działanie Bożej opatrzności.

Magnus MacFarlane - Barrow. Założycielka Mary's Meals

Czy uważa Pan, że społeczeństwo w ostatnich latach zyskuje na solidarności, czy wręcz przeciwnie, "przyzwyczailiśmy się" do oglądania scen głodu na świecie?

-Smutne jest to, że gdy patrzymy na dzisiejszy świat, to nie jest on dobry. Po dziesięcioleciach postępu w walce z głodem na świecie, w straszny sposób się cofamy. Miliony ludzi popadają w chroniczny głód. Miliony dzieci stoją w obliczu nowego głodu na tym świecie.

Szacuje się, że jest 75 milionów dzieci, takich jak Edward, które potrzebują posiłków w szkole. Ponad 58 milionów z nich nie uczęszcza do szkoły, a o wiele więcej jest w szkole, zbyt głodnych, by się uczyć. Jeśli poważnie myślimy o stworzeniu trwałego rozwiązania problemu głodu na świecie, to właśnie od tego musimy zacząć - nie możemy pominąć tych dzieci.

Jaka jest zrównoważona przyszłość, jeśli dzieci nie chodzą do szkoły, jeśli nie jedzą, jeśli nie mogą rosnąć, rozwijać się i być ludźmi, którymi mają być? W krajach, w których już pracujemy, jest jeszcze wiele do zrobienia, nie wspominając o krajach, które wciąż czekają. Pracy więc nie brakuje.

Inicjatywy

Magnus MacFarlane-Barrow: "Punktem wyjścia dla wszystkiego, co robię, jest próba życia orędziami Matki Bożej".

Ponad dwa miliony dzieci na całym świecie otrzymuje codzienny posiłek w ośrodku edukacyjnym dzięki Posiłki Maryi. Założyciel tej organizacji pozarządowej, Magnus MacFarlane-Barrow, jest przekonany, że żywienie fizyczne i edukacja muszą iść w parze, aby zakończyć ubóstwo na świecie.

Maria José Atienza-8 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 10 minuty

Kilka tygodni temu Magnus MacFarlane-Barrow odwiedził Hiszpanię, aby porozmawiać ze studentami Uniwersytetu Francisco de Vitoria w Madrycie i podnieść świadomość na temat Mary's Meals i jej walki o zakończenie głodu na świecie.

18 euro to koszt wyżywienia dziecka w każdym dniu szkolnym przez rok, a ta organizacja pozarządowa, związana z ochroną Maryi Dziewicy i sanktuarium w Medziugorju, rozprowadza poprzez swoich wolontariuszy ponad dwa miliony posiłków w szkołach, ośrodkach edukacyjnych, więzieniach lub ośrodkach dla migrantów.

W wywiadzie udzielonym Omnes, założyciel Mary's Meals, Magnus MacFarlane-Barrow, podkreśla, że "Mary's Meals jest piękną okazją do bycia apostołami miłości, a Matka Boża wciąż zaprasza nas do bycia apostołami miłości".

Jak i dlaczego narodziły się Posiłki Maryi?

-W 1992 roku wraz z bratem wystosowaliśmy apel o pomoc dla osób cierpiących z powodu okrucieństw wojny w Bośni. Rozmach tego apelu doprowadził mnie do założenia zarejestrowanej organizacji charytatywnej Scottish International Relief (SIR), z którą współpracowaliśmy przez dziesięć lat. Przez wiele lat pracowaliśmy w Rumunii z dziećmi zarażonymi wirusem HIV, a także w Afryce Zachodniej i Liberii podczas wojny domowej - wiele różnych rzeczy i wiele różnych sytuacji, ale bez prawdziwego skupienia.

Globalna kampania Mary's Meals narodziła się w 2002 roku, kiedy odwiedziłem Malawi podczas klęski głodu. Realizowaliśmy bardzo proste programy żywienia kryzysowego, przenosząc żywność z miast do wiosek. W tym czasie poznałam rodzinę, która wywarła na mnie ogromny wpływ i naprawdę zapoczątkowała narodziny Mary's Meals. Mieszkali w dwupokojowej chacie z błota, ojciec zmarł dwa lata wcześniej, a matka umierała na AIDS. Leżała na podłodze z dziećmi wokół siebie. Zacząłem rozmawiać z jej najstarszym synem, Edwardem, i zapytałem go, jakie ma marzenia w życiu. Edward odpowiedział prosto: "Żeby mieć co jeść i żeby kiedyś pójść do szkoły".

Odpowiedź Edwarda była czymś, z czym spotykaliśmy się wielokrotnie, pracując w najuboższych społecznościach świata. Ciągle spotykaliśmy dzieci, które nie chodziły do szkoły z powodu biedy. Udowodniono, po raz kolejny, że podstawowa edukacja dla wszystkich jest kluczem do wydobycia najbiedniejszych społeczności świata z ubóstwa. Jego słowa naprawdę wyostrzyły ten problem, a posiłki Maryi stały się prostą odpowiedzią na tę sytuację.

Wierzymy, że Mary's Meals to proste rozwiązanie problemu głodu na świecie i nie jest to tylko pomysł; to coś, co widzieliśmy, że naprawdę działa.

Mary's Meals jest wspierana przez tysiące wolontariuszy, którzy składają datki, które prawie w całości przeznaczane są na żywność i projekty ratunkowe. Jak się zarządza taką organizacją pozarządową? Skąd się biorą wolontariusze?

-Praca Mary's Meals składa się z wielu małych aktów miłości, a my polegamy na tysiącach wolontariuszy każdego dnia, aby nasz program stał się rzeczywistością.

Cały model jest zakorzeniony w idei lokalnej własności. Nasze programy żywienia w szkołach są własnością i są prowadzone przez lokalne społeczności w krajach, w których działamy. Ważne jest, aby wolontariusze mieli możliwość wzięcia odpowiedzialności za program i uczenia się z doświadczeń, aby mogli przejąć inicjatywę w budowaniu wsparcia dla edukacji i żywienia w szkołach w ich własnym otoczeniu.

W pracy humanitarnej istnieje czasem niebezpieczeństwo, że ci z nas, którzy pochodzą z bogatszych krajów, są dawcami, a ludzie w takich miejscach jak Afryka czy Indie są po prostu biernymi odbiorcami naszej pomocy. W Mary's Meals wcale tak nie jest. Chodzi o wzajemny szacunek i lokalną własność projektu, gdzie cała masa nas na całym świecie idzie razem w tym samym celu. Niezależnie od tego, czy chodzi o ludzi na Zachodzie, którzy dają pieniądze na zakup żywności, czy o ludzi w Malawi, którzy wstają o pierwszej w nocy, aby rozpalić ogień, aby ugotować jedzenie, które podają - wszyscy jesteśmy zjednoczeni w tej samej misji.

Posiłki Maryi odwołują się do Matki Bożej, w istocie Chrystus jest pokarmem wszystkich dusz, jak na to zadanie wpłynęła Twoja chrześcijańska wizja życia?

-Maryja to projekt Matki Bożej od samego początku. Ona się nim opiekuje. Nosimy imię Maryi, matki Jezusa, która w ubóstwie wychowywała własne dziecko. Myślę, że Posiłki Maryjne są piękną okazją do bycia apostołami miłości i Matka Boża ciągle nas do tego zaprasza. Każdy w każdej sytuacji może być częścią tej misji i to jest jedna z rzeczy, które tak bardzo kocham w Mary's Meals. Z jej pomocą karmimy teraz ponad dwa miliony dzieci każdego dnia w szkole w 20 krajach.

Południowo-zachodnie miasteczko Medjugorje w Bośni i Hercegowinie nadal pozostaje absolutnie w centrum tej pięknej sprawy, która rozrasta się na całym świecie. Mamy w Medziugorju centrum informacyjne, dlatego wielu pielgrzymów, którzy przyjeżdżają, spotyka się z Posiłkami Maryi. W 18 krajach istnieją dziś organizacje Mary's Meals, których celem jest podnoszenie świadomości i zbieranie funduszy, a większość z tych organizacji narodziła się dzięki ludziom, którzy odkryli Mary's Meals w Medziugorju.

Wiara, Ewangelia i Medziugorje są w centrum mojego życia. Punktem wyjścia dla wszystkiego, co robię, jest modlitwa i próba życia orędziami Matki Bożej. Nie chodzi o to, by wychodzić i robić różne rzeczy, ale by robić to, o co Matka Boża prosi każdego dnia. Wtedy, być może, Bóg wezwie nas do innych rzeczy. Wciąż inspiruje mnie moja wiara katolicka, a moje doświadczenia z tych lat, kiedy wykonywałem tę pracę, wciąż na nowo umacniały moją wiarę, widząc działanie Bożej opatrzności. Kiedy potrzebowaliśmy czegoś, aby nadal karmić dzieci, Bóg zawsze zapewniał.

Mary's Meals polega na wolontariuszach z bardzo różnych środowisk, w tym sensie, jak można wspierać kampanie Mary's Meals?

- Naszą misją jest umożliwienie ludziom ofiarowania swoich pieniędzy, dóbr, umiejętności, czasu lub modlitwy i poprzez to zaangażowanie niesienie najskuteczniejszej pomocy osobom cierpiącym z powodu skutków skrajnego ubóstwa w najbiedniejszych społecznościach świata.

Bez pełnych pasji i motywacji wolontariuszy Mary's Meals nie może funkcjonować. Jesteśmy oddolnym globalnym ruchem, a nieodłączną częścią naszej pracy jest zaangażowanie jak największej liczby osób, uznając, że każda z nich ma do odegrania wyjątkową rolę w tej misji.

Ten niesamowity ruch rozrósł się na cały świat. Dostajemy coraz więcej wsparcia od korporacji robiących różne kreatywne rzeczy. Otrzymujemy wsparcie od fundacji. Te większe dary naprawdę pomagają nam przyspieszyć i iść do przodu. Ale przede wszystkim budujemy oddolny ruch wielu, wielu ludzi wpłacających skromniejsze datki, ludzi dających nam taką kwotę pieniędzy, która pozwoli nakarmić dziecko przez rok.

Ponieważ charakter naszej interwencji jest średnio- lub długoterminowy i zamierzamy towarzyszyć tym społecznościom przez wiele lat, uważamy, że budowanie tego ruchu oddolnego jest kluczem do umożliwienia nam złożenia tego zobowiązania, do towarzyszenia im aż do momentu, w którym staniemy się zbędni.

Czy uważa Pan, że w ostatnich latach społeczeństwo jest coraz bardziej solidarne, czy wręcz przeciwnie, przyzwyczailiśmy się do oglądania scen głodu na świecie?

-Smutne jest to, że gdy patrzymy na dzisiejszy świat, to nie jest dobrze. Po dekadach postępu w walce z globalnym głodem, w przerażający sposób cofamy się. Miliony i miliony ludzi pogrążają się w chronicznym głodzie. Miliony dzieci stoją w obliczu nowego głodu na tym świecie.

Szacuje się, że jest 75 milionów dzieci, takich jak Edward, które potrzebują posiłków w szkole. Ponad 58 milionów z nich nie uczęszcza do szkoły, a o wiele więcej jest w szkole, zbyt głodnych, by się uczyć. Jeśli poważnie myślimy o stworzeniu trwałego rozwiązania problemu głodu na świecie, to właśnie od tego musimy zacząć, nie możemy ominąć tych dzieci. Jaka jest zrównoważona przyszłość, jeśli dzieci nie chodzą do szkoły, nie jedzą, nie mogą rosnąć, rozwijać się i być ludźmi, którymi mają być? W krajach, w których już pracujemy, jest jeszcze tyle do zrobienia, nie mówiąc już o krajach, które jeszcze czekają. Pracy więc nie brakuje.

Jak i dlaczego narodziły się Posiłki Maryi?

-W 1992 roku wraz z bratem wystosowaliśmy apel o pomoc dla osób cierpiących z powodu okrucieństw wojny w Bośni. Rozmach tego apelu doprowadził mnie do założenia zarejestrowanej organizacji charytatywnej Scottish International Relief (SIR), z którą współpracowaliśmy przez dziesięć lat. Przez wiele lat pracowaliśmy w Rumunii z dziećmi zarażonymi wirusem HIV, a także w Afryce Zachodniej i Liberii podczas wojny domowej - wiele różnych rzeczy i wiele różnych sytuacji, ale bez prawdziwego skupienia.

Globalna kampania Mary's Meals narodziła się w 2002 roku, kiedy odwiedziłem Malawi podczas klęski głodu. Realizowaliśmy bardzo proste programy żywienia kryzysowego, przenosząc żywność z miast do wiosek. W tym czasie poznałam rodzinę, która wywarła na mnie ogromny wpływ i naprawdę zapoczątkowała narodziny Mary's Meals. Mieszkali w dwupokojowej chacie z błota, ojciec zmarł dwa lata wcześniej, a matka umierała na AIDS. Leżała na podłodze z dziećmi wokół siebie. Zacząłem rozmawiać z jej najstarszym synem, Edwardem, i zapytałem go, jakie ma marzenia w życiu. Edward odpowiedział prosto: "Żeby mieć co jeść i żeby kiedyś pójść do szkoły".

Odpowiedź Edwarda była czymś, z czym spotykaliśmy się wielokrotnie, pracując w najuboższych społecznościach świata. Ciągle spotykaliśmy dzieci, które nie chodziły do szkoły z powodu biedy. Udowodniono, po raz kolejny, że podstawowa edukacja dla wszystkich jest kluczem do wydobycia najbiedniejszych społeczności świata z ubóstwa. Jego słowa naprawdę wyostrzyły ten problem, a posiłki Maryi stały się prostą odpowiedzią na tę sytuację.

Wierzymy, że Mary's Meals to proste rozwiązanie problemu głodu na świecie i nie jest to tylko pomysł; to coś, co widzieliśmy, że naprawdę działa.

Mary's Meals jest wspierana przez tysiące wolontariuszy, którzy składają datki, które prawie w całości przeznaczane są na żywność i projekty ratunkowe. Jak się zarządza taką organizacją pozarządową? Skąd się biorą wolontariusze?

-Praca Mary's Meals składa się z wielu małych aktów miłości, a my polegamy na tysiącach wolontariuszy każdego dnia, aby nasz program stał się rzeczywistością.

Cały model jest zakorzeniony w idei lokalnej własności. Nasze programy żywienia w szkołach są własnością i są prowadzone przez lokalne społeczności w krajach, w których działamy. Ważne jest, aby wolontariusze mieli możliwość wzięcia odpowiedzialności za program i uczenia się z doświadczeń, aby mogli przejąć inicjatywę w budowaniu wsparcia dla edukacji i żywienia w szkołach w ich własnym otoczeniu.

W pracy humanitarnej istnieje czasem niebezpieczeństwo, że ci z nas, którzy pochodzą z bogatszych krajów, są dawcami, a ludzie w takich miejscach jak Afryka czy Indie są po prostu biernymi odbiorcami naszej pomocy. W Mary's Meals wcale tak nie jest. Chodzi o wzajemny szacunek i lokalną własność projektu, gdzie cała masa nas na całym świecie idzie razem w tym samym celu. Niezależnie od tego, czy chodzi o ludzi na Zachodzie, którzy dają pieniądze na zakup żywności, czy o ludzi w Malawi, którzy wstają o pierwszej w nocy, aby rozpalić ogień, aby ugotować jedzenie, które podają - wszyscy jesteśmy zjednoczeni w tej samej misji.


Zaczynaliście od pomocy "na małą skalę", ale od tego czasu staliście się dużą organizacją. Czy uważasz, że kiedy spotykasz się z rzeczywistością ubóstwa, nawet w naszych własnych miastach, twoja wrażliwość staje się większa?

-Naszą misją od zawsze była pomoc osobom cierpiącym z powodu skrajnego ubóstwa w najbiedniejszych społecznościach świata, gdzie głód często uniemożliwia dzieciom chodzenie do szkoły i zdobycie wykształcenia. Umożliwiamy tym dzieciom otrzymanie codziennego posiłku i pozostanie w szkole, co z kolei daje im szansę na wykorzystanie swojego potencjału i spełnienie marzeń. W Wielkiej Brytanii, Europie i poza nią jest wiele wspaniałych organizacji charytatywnych, które pracują z dziećmi i rodzinami, a my stoimy z nimi ramię w ramię w przekonaniu, że każde dziecko na świecie zasługuje na to, by się rozwijać i patrzeć w świetlaną przyszłość.

Posiłki Maryi odwołują się do Matki Bożej, w istocie Chrystus jest pokarmem wszystkich dusz, jak na to zadanie wpłynęła Twoja chrześcijańska wizja życia?

-Maryja to projekt Matki Bożej od samego początku. Ona się nim opiekuje. Nosimy imię Maryi, matki Jezusa, która w ubóstwie wychowywała własne dziecko. Myślę, że Posiłki Maryjne są piękną okazją do bycia apostołami miłości i Matka Boża ciągle nas do tego zaprasza. Każdy w każdej sytuacji może być częścią tej misji i to jest jedna z rzeczy, które tak bardzo kocham w Mary's Meals. Z jej pomocą karmimy teraz ponad dwa miliony dzieci każdego dnia w szkole w 20 krajach.

Południowo-zachodnie miasteczko Medjugorje w Bośni i Hercegowinie nadal pozostaje absolutnie w centrum tej pięknej sprawy, która rozrasta się na całym świecie. Mamy w Medziugorju centrum informacyjne, dlatego wielu pielgrzymów, którzy przyjeżdżają, spotyka się z Posiłkami Maryi. W 18 krajach istnieją dziś organizacje Mary's Meals, których celem jest podnoszenie świadomości i zbieranie funduszy, a większość z tych organizacji narodziła się dzięki ludziom, którzy odkryli Mary's Meals w Medziugorju.

Wiara, Ewangelia i Medziugorje są w centrum mojego życia. Punktem wyjścia dla wszystkiego, co robię, jest modlitwa i próba życia orędziami Matki Bożej. Nie chodzi o to, by wychodzić i robić różne rzeczy, ale by robić to, o co Matka Boża prosi każdego dnia. Wtedy, być może, Bóg wezwie nas do innych rzeczy. Wciąż inspiruje mnie moja wiara katolicka, a moje doświadczenia z tych lat, kiedy wykonywałem tę pracę, wciąż na nowo umacniały moją wiarę, widząc działanie Bożej opatrzności. Kiedy potrzebowaliśmy czegoś, aby nadal karmić dzieci, Bóg zawsze zapewniał.

Mary's Meals polega na wolontariuszach z bardzo różnych środowisk, w tym sensie, jak można wspierać kampanie Mary's Meals?

- Naszą misją jest umożliwienie ludziom ofiarowania swoich pieniędzy, dóbr, umiejętności, czasu lub modlitwy i poprzez to zaangażowanie niesienie najskuteczniejszej pomocy osobom cierpiącym z powodu skutków skrajnego ubóstwa w najbiedniejszych społecznościach świata.

Bez pełnych pasji i motywacji wolontariuszy Mary's Meals nie może funkcjonować. Jesteśmy oddolnym globalnym ruchem, a nieodłączną częścią naszej pracy jest zaangażowanie jak największej liczby osób, uznając, że każda z nich ma do odegrania wyjątkową rolę w tej misji.

Ten niesamowity ruch rozrósł się na cały świat. Dostajemy coraz więcej wsparcia od korporacji robiących różne kreatywne rzeczy. Otrzymujemy wsparcie od fundacji. Te większe dary naprawdę pomagają nam przyspieszyć i iść do przodu. Ale przede wszystkim budujemy oddolny ruch wielu, wielu ludzi wpłacających skromniejsze datki, ludzi dających nam taką kwotę pieniędzy, która pozwoli nakarmić dziecko przez rok.

Ponieważ charakter naszej interwencji jest średnio- lub długoterminowy i zamierzamy towarzyszyć tym społecznościom przez wiele lat, uważamy, że budowanie tego ruchu oddolnego jest kluczem do umożliwienia nam złożenia tego zobowiązania, do towarzyszenia im aż do momentu, w którym staniemy się zbędni.

Czy uważa Pan, że w ostatnich latach społeczeństwo jest coraz bardziej solidarne, czy wręcz przeciwnie, przyzwyczailiśmy się do oglądania scen głodu na świecie?

-Smutne jest to, że gdy patrzymy na dzisiejszy świat, to nie jest dobrze. Po dekadach postępu w walce z globalnym głodem, w przerażający sposób cofamy się. Miliony i miliony ludzi pogrążają się w chronicznym głodzie. Miliony dzieci stoją w obliczu nowego głodu na tym świecie.

Szacuje się, że jest 75 milionów dzieci, takich jak Edward, które potrzebują posiłków w szkole. Ponad 58 milionów z nich nie uczęszcza do szkoły, a o wiele więcej jest w szkole, zbyt głodnych, by się uczyć. Jeśli poważnie myślimy o stworzeniu trwałego rozwiązania problemu głodu na świecie, to właśnie od tego musimy zacząć, nie możemy ominąć tych dzieci. Jaka jest zrównoważona przyszłość, jeśli dzieci nie chodzą do szkoły, nie jedzą, nie mogą rosnąć, rozwijać się i być ludźmi, którymi mają być? W krajach, w których już pracujemy, jest jeszcze tyle do zrobienia, nie mówiąc już o krajach, które jeszcze czekają. Pracy więc nie brakuje.

Inicjatywy

Have a God Time. Życie twarzą w twarz z Bogiem poprzez piękne rzeczy.

W 2015 roku Adriana i Miguel, zespół publicystów złożony z męża i żony, uruchomili Have a God TimeOd tego czasu, poprzez małe refleksje na różnych portalach społecznościowych i poprzez sprzedaż produktów upominkowych, projekt ten pomaga ludziom żyć po chrześcijańsku i odzyskać prawdziwe znaczenie świąt i uroczystości. 

Maria José Atienza-8 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Jak i dlaczego narodził się Have a God Time? Jak długo pracowaliście nad tym projektem? 

-Have a God Time rodzi się ze spotkania z Panem. Z cennej ścieżki osobistej transformacji. W 2011 roku zrobiliśmy kurs Alfa i tam odkryliśmy Ducha Świętego i naszą parafię. Odkryliśmy wspólnotę ludzi przemienionych i zjednoczonych w Chrystusie i w radości, która nie była normalna. Chcieliśmy być jego częścią. 

W tym samym roku przybył papież Benedykt XVI i w drodze do Cuatro Vientos, wśród tłumu podekscytowanego spotkaniem z papieżem i niosącego plecak pielgrzyma, pojawił się pomysł stworzenia chrześcijańskich produktów do codziennego użytku. Zdaliśmy sobie sprawę, że tylko w tych momentach i jako grupa, my katolicy byliśmy na tyle odważni, aby pokazać naszą wiarę. Dlaczego nie pokazać naszej wiary w codziennym życiu za pomocą bieżących przedmiotów, które są używane na co dzień? Dlaczego nie pokazać tego, czym jesteśmy? Z radością i prostotą.

Jesteśmy publicystami i od 10 lat pracujemy we własnym studiu komunikacji, w wolnym czasie postanowiliśmy zacząć szkicować i projektować chrześcijańskie produkty do ewangelizacji. Od kubków, fartuszków, koszyków dla dzieci, wszystko w innym i nowoczesnym stylu. Mieliśmy coraz więcej wolnego czasu, a nasze serca pragnęły coraz więcej. Czuliśmy, że to spełnia nas o wiele bardziej niż praca, którą mieliśmy i w pewnym momencie postanowiliśmy oddać nasze powołanie na służbę Panu i postawić na Have a God Time. W 2015 roku uruchomiliśmy stronę internetową www.haveagodtime.es.

Oprócz "kanału sprzedaży", HGT wprowadza na rynek codzienne zwroty do świętych, krótkie zasoby do modlitwy lub refleksji. Jak łączycie ten podwójny aspekt produktu i "duchowych wskazówek"?

-Bawcie się dobrze. to nie tylko sklep internetowy, to projekt do ewangelizacji. Kiedy masz spotkanie z Panem, wszystko się zmienia, twoje życie zostaje przemienione, jak możesz nie chcieć podzielić się tym z resztą świata?

W listopadzie 2013 roku papież Franciszek opublikował. Evangeli Gaudium i powiedział: "Zapraszam wszystkich do odważnego i twórczego podejścia do tego zadania, jakim jest przemyślenie celów, stylu i metod ewangelizacji. Bądźmy 'ulicznymi ludźmi wiary', szczęśliwymi, że możemy zanieść Jezusa Chrystusa na każdy róg ulicy, na każdy plac, na każdy zakątek ziemi".. Potwierdzał nasz projekt: chcemy zanieść Jezusa Chrystusa do każdego domu, na cały świat. Nie chodzi tylko o samą ideę sprzedaży produktu, na której również chcemy móc się utrzymać, ale o przekaz, który chcemy przekazać.

Przesłanie o żywym Jezusie Chrystusie, który umarł za nas, aby nas zbawić. Codziennie rano zamieszczamy inspirujące zdanie w mediach społecznościowych: na Instagramie itp. Uważamy, że jest to bardzo skuteczne narzędzie, które pozwala dotrzeć do każdego. W rzeczywistości zamieszczamy więcej fraz niż produktów. Wiele osób nie wie, że jesteśmy sklepem internetowym.

HGT sprzedaje nie tylko "produkty religijne", ale także artykuły do codziennego użytku: koszyki na chleb, notesy... z frazami świętych, skrawkami modlitw... Czy te drobiazgi pomagają uczynić życie chrześcijańskie rodzin bardziej naturalnym? 

-Oczywiście, chcemy, aby Bóg był obecny w każdej chwili dnia. To pomaga nam zachować Jego obecność, dawać o Nim również świadectwo. Nie tylko dla tych w domu, ale dla tych, którzy przychodzą i widzą, że w naszym domu Pan ma pierwsze miejsce.

Bóg został wyprowadzony z domu. Nikt już nie wiesza krucyfiksu, nikt nie mówi o Bogu. My chrześcijanie musimy być świadkami i pokazywać naszą wiarę bez kompleksów i strachu.

Koszyk na chleb Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj by pamiętać o tym, kto nas utrzymuje i być wdzięcznym, fartuch z Bóg się dąsa.kubek śniadaniowy z napisem WIARA I KAWA...Teraz, gdy zbliża się Boże Narodzenie i wydaje się, że tylko Święty Mikołaj jest na rynku, aby ponownie wejść w tajemnicę dziecka, które się narodziło, sprzedając Dzieciątko Jezus namalowane przez niektóre zakonnice... ozdoby, które umieszczają na Bóg się rodzi... Ważne jest, aby skupić się i być konsekwentnym w tym, kim jesteśmy i co celebrujemy.

Jedną z linii pracy, którą wykonujesz, jest pomoc klasztorom klauzurowym w sprzedaży ich produktów. Jak ci dziękują? Które z nich lubisz najbardziej?

-Chcielibyśmy współpracować z kolejnymi klasztorami i zakonnicami, ponieważ ich modlitwa podtrzymuje świat. Jakże jest to ważne! A my jesteśmy Kościołem, więc musimy im pomóc, by i oni mogli się utrzymać. Wykonują piękną pracę. Trochę farby, trochę szycia.... Ludzie uwielbiają wiedzieć, że niektóre z naszych produktów są wykonane przez nich. Najpopularniejsze są płócienne krzyże do powieszenia i mały Jezus w szopce.

Czy robicie odpowiednie paczki na Boże Narodzenie lub prezenty na nowe małżeństwa, komunie... Czy pomagają one odzyskać prawdziwy sens chrześcijańskich świąt, nawet osobom nieco bardziej oderwanym od praktyk religijnych? 

-Chcemy być konsekwentni w swoich przekonaniach. Kiedy więc rodzi się dziecko, dziękujemy Bogu za dar życia; kiedy dziecko zostaje ochrzczone, składamy dar, aby przyjąć je do Kościoła. Pierwsze Komunie, uroczystości ślubne... co może być lepszym prezentem niż coś, co jest spójne z tak ważną chwilą? Nawet w przypadku osób bardziej oddalonych od wiary lub przyjmujących sakramenty tylko z powodów kulturowych lub tradycyjnych, możemy dać świadectwo ważności chwili i pomóc im w refleksji nad tym darem, gdy mają w domu fartuszek, misterium czy ołówek z chrześcijańską sentencją, i uczynić z niego narzędzie działania Boga.

Jakie informacje zwrotne otrzymujesz? 

-Odzew jest niesamowity! Pierwszą rzeczą, która nas zaskakuje jest to, że ludzie myślą, że jesteśmy większą firmą, być może dlatego, że bardzo dbamy o wizerunek naszej marki i jesteśmy tylko 3 osobami, które robią wszystko: projekt, produkcja, administracja, zarządzanie, obsługa klienta, przygotowanie zamówienia.

Kiedy mówimy im, kim jesteśmy, są zaskoczeni; pytają nas o biznesplan, a my nigdy go nie sporządziliśmy. Najpiękniejsze są liczne wiadomości, które otrzymujemy co tydzień, o wdzięczności, o świadectwach za zamieszczone, przeczytane zdanie, za otrzymany w danym momencie prezent.

Również ilość wizyt, które mamy w pracowni od osób, które przychodzą się z nami spotkać. W wyniku realizacji tego projektu poznaliśmy różnorodność Kościoła, tyle wspaniałych charyzmatów, tyle bogactwa duchowego. Mamy otwarty dom dla każdego, kto chce przyjść i porozmawiać, posłuchać naszego świadectwa, wspólnie się modlimy. Nawiązaliśmy wspaniałe znajomości. Dziękujemy Bogu za tę podróż.

Ich stronę internetową można odwiedzić pod tym linkiem: https://www.haveagodtime.es/

Więcej
Świat

Europa: rośnie nietolerancja wobec chrześcijan

Na stronie Obserwatorium nietolerancji wobec chrześcijan w Europie przedstawiła "Pod presją. Prawa człowieka dla chrześcijan w Europie", jej raport na lata 2019-2020, który skupia się na pięciu krajach europejskich.

Maria José Atienza-7 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Pod presją. Prawa człowieka dla chrześcijan w Europie".badanie przeprowadzone przez Obserwatorium nietolerancji wobec chrześcijan w EuropieRaport skupia się na pięciu krajach europejskich: Francji, Niemczech, Hiszpanii, Szwecji i Wielkiej Brytanii (UK). Są to kraje, w których - jak zauważa raport - "chrześcijanie napotykają największe trudności".

"Większość chrześcijan w Europie, którzy naprawdę chodzą w swojej wierze na co dzień, spotkała się z jakąś formą dyskryminacji lub nietolerancji, w oczywisty lub subtelny sposób" - czytamy w badaniu.

Studium, które odzwierciedla również, jak ignorancja, w podstawowych sprawach religijnych, niektórych członków rządów wpływa na niesprawiedliwe decyzje, dalekie od prawdziwego ducha dialogu i współistnienia.

Badanie wskazuje cztery obszary życia chrześcijan jako najbardziej dotknięte przez tę nietolerancję religijną: kościół, edukacja, polityka i praca.

W tym sensie badania i sondaże przeprowadzone w celu przygotowania tego sprawozdania wskazały na ustawodawstwo antyreligijne, narzucanie pracy sprzeczne z wolnością sumienia oraz uciszanie, a nawet prześladowanie chrześcijańskich nastrojów religijnych przez niektóre media.

Od wandalizmu do niesprawiedliwego prawodawstwa

Badania wskazują na dwa główne kierunki tych ataków na chrześcijan. Po pierwsze, dyskryminacja pochodząca ze sfery rządowej przejawiająca się w ustawodawstwie wymierzonym w wolności rodzicielskie, edukację czy wolności religijne, wraz z wykluczeniem społecznym i wzrostem wandalizmu czy aktów przestępczych wymierzonych w chrześcijan. Hiszpania - wskazuje raport - "wykazuje wyraźne tendencje radykalnego sekularyzmu, który idzie w parze z władzami państwowymi, a także środowiskiem społecznym".

W tym zakresie szczególne znaczenie mają przepisy dotyczące spraw rodzinnych, bioetyka lub edukacja które zostały zatwierdzone w ostatnich latach we Francji i Hiszpanii, a które nie tylko zostały przemilczane, ale zaatakowano każdą ocenę moralną opartą na zasadach chrześcijańskich, powodując brak poczucia bezpieczeństwa w rodzinach i u osób dotkniętych chorobą (osoby starsze lub chore w przypadku eutanazji).

Raport pokazuje niepokojący 70% wzrost antychrześcijańskich przestępstw z nienawiści w Europie. Rządowa" dyskryminacja dominuje w Hiszpanii i Francji, podczas gdy wandalizm budynków religijnych lub ataki osobiste gwałtownie wzrosły we Francji i Niemczech.

Co do utraty wolności słowa, to Wielka Brytania bierze smutny medal za ściganie za rzekomą "mowę nienawiści". Ze swej strony "zmiana klauzuli sumienia w Szwecji już dotyka chrześcijańskich profesjonalistów, ale podobne przypadki rozwijają się we Francji i Hiszpania". W tym ostatnim przypadku nie możemy zapominać o administracyjnym prześladowaniu pracowników służby zdrowia. przeciwnicy eutanazji lub aborcji.

Nietolerancja świecka

Sprawozdanie ostrzega przed tym, co nazywa świecką nietolerancją: dynamiką sekularyzacji, która prowadzi do postępującej zmiany kulturowej, która poszukuje religii w sferze prywatnej. Nie tylko nie brzmi to dziwnie, ale przybiera na sile nawet u osób czy społeczności uważających się za chrześcijańskie.

W rzeczywistości, daleka od stanu szacunku, dynamika ta prowadzi, jak to widać w wielu narodach, nie tylko do negowania obecności głosu chrześcijańskiego w społeczeństwie, ale do "kryminalizacji opinii publicznych, a nawet prywatnych".

Rosnąca radykalizacja islamska w Europie

Jednym z problemów dotykających kraje europejskie jest radykalizacja niektórych grup ludności islamskiej w Europie.

Ten islamski ucisk "występuje głównie w obszarach koncentracji, gdzie chrześcijańscy konwertyci są najbardziej dotkniętą grupą, oprócz innych zamieszkałych chrześcijan".

W krajach europejskich chrześcijanie pochodzenia muzułmańskiego często doświadczają "nietolerancji i przemocy ze strony swojego środowiska społecznego". Zagrożenie "często ignorowane przez władze państwowe". Rosnący problem w części Francji, Niemiec i Szwecji, a także taki, który zaczyna pojawiać się w niektórych miejscach w Hiszpanii.

Covid i wolność religijna

We wszystkich narodach, na których skupił się raport, pojawia się zwijanie swobód religijnych związane z rzekomą kontrolą epidemii Covid.

Choć przejawy te różniły się w zależności od narodu, to generalnie "kościoły były wielokrotnie dyskryminowane i odmawiano im wolności religijnej". Jednym z przykładów była Francja, gdzie "rząd podjął środki, które pośrednio ograniczały wolność religijną".

W tej kwestii krajem o największych ograniczeniach wolności religijnej na mocy pretekstu Covid była Hiszpania, gdzie "w sposób nieuzasadniony i nieproporcjonalny wykorzystywano władzę urzędników publicznych poprzez nieproporcjonalne zakazy ogólne dotyczące kultu publicznego".

Dążenie do otwartego i pełnego szacunku dialogu

Raport, wbrew tworzeniu atmosfery niepokoju czy strachu, ukazuje te realia w celu "poprawy dialogu i poszerzenia wiedzy religijnej", gdyż tylko w ten sposób - podkreśla - "władze państwowe mogą osiągnąć lepsze prawodawstwo i budować mosty między grupami w społeczeństwie, unikając ustaw, które pośrednio dyskryminują grupy religijne".

Wskazuje też na potrzebę dążenia chrześcijan do "pełnego szacunku i otwartego dialogu, świadomego unikania uprzedzeń wobec osób o odmiennych wartościach moralnych i wykazywania większego zainteresowania udziałem w debatach publicznych".

Kultura

Skarby i opowieści o Grobie Pańskim w Calatayud

Artystyczna podróż przez architekturę, ornamentykę i dziedzictwo Bazyliki Mniejszej Grobu Pańskiego w Calatayud.

Fidel Sebastian-7 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 9 minuty

W roku 1099 n.e. pierwsza wyprawa krzyżowa w Ziemi Świętej zakończyła się odzyskaniem Grobu Pańskiego. Natychmiast jej wyzwoliciel, Godfrey z Bouillon, kazał ukonstytuować kapitułę kanoników, która miała dbać o kult świątyni, oraz grupę dzielnych rycerzy, którzy mieli jej strzec.

Czterdzieści lat później nowy patriarcha Jerozolimy wysłał do Calatayud jednego ze swoich kanoników, aby zajął się ziemiami i dobrami przyznanymi im przez hrabiego Berenguera IV jako konsekwencja (i rozwiązanie) spadku, jaki Alfons I pozostawił na rzecz trzech zakonów jerozolimskich. Dzięki tym środkom w 1156 roku w aragońskim mieście pobłogosławiono nowy kościół, poświęcony, podobnie jak jego macierzysty dom, Grobowi Pańskiemu.

Gotycki klasztor i świątynia herreryjska

Pozostałości gotycko-mudejarskiego kościoła, który zastąpił pierwszą romańską konstrukcję, zachowały się w postaci pięknego krużganka, który dzięki przeprowadzonym w ostatnich dekadach pracom konserwatorskim można zwiedzać i podziwiać.

Obecny budynek został wzniesiony w latach 1605-1613, za sprawą przeora Juana de Palafoxa i według planów Gaspara de Villaverde, w stylu herreryjskim, z dużą fasadą z trzema drzwiami, flankowaną przez dwie bliźniacze czworokątne wieże, połączone z korpusem centralnym za pomocą płetw.

Tego Juana de Palafox, przeora i patrona kolegiaty, nie należy mylić z jego bratankiem, bł. Juanem de Palafox y Mendoza, który był wicekrólem Meksyku, biskupem Puebli i Osmy, beatyfikowanym w 2011 r. po wielu niedogodnościach, dzięki wytrwałości ojców karmelitów, którzy poszli za sprawą z historycznej i instytucjonalnej przyjaźni.

Ten drugi Juan de Palafox był naturalnym synem markiza Arizy (który miał w tym mieście zamek i pałac miejski 30 km od Calatayud), brata przeora. Gdy chłopiec miał dziewięć lat, markiz uznał go i dla jego edukacji chciał powierzyć go opiece wuja. Ten ostatni, kierując się rozsądną logiką, odpowiedział, że młody duchowny, mający pod opieką przyrodniego siostrzeńca (tożsamość matki była zawsze utrzymywana w tajemnicy), byłby pewnym celem oszczerstw; i dziecko zostało oddane pod opiekę biskupa Tarazony, Fray Diego de Yepes, który był spowiednikiem świętej Teresy, i bliski matce, która, skruszona, prowadziła przykładne i anonimowe życie w klasztorze karmelitańskim w tym mieście.

Ołtarze boczne

Najwybitniejszą cechą tego kościoła z artystycznego punktu widzenia jest niewątpliwie zespół ołtarzy rozmieszczonych po obu stronach nawy głównej, przedstawiających Mękę Pańską. Zostały one zamówione zaraz po zakończeniu budowy i opłacone przez samego przeora Juana de Palafox. Później, w 1666 roku, kanonik Francisco Yago zamówił kolejne dwa, które miały stanąć po obu stronach ołtarza głównego. Wyjątkowy w skali światowej jest fakt, że wszystkie boczne kaplice poświęcone są pełnemu cyklowi męki i śmierci Jezusa. Ich jakość osobno, a zwłaszcza jako całość, czyni je perłą hiszpańskiego baroku.

Chór

W chórze, w absydzie, ukrytej za ołtarzem głównym, znajdują się dwa rzędy stalli chórowych wyrzeźbionych w 1640 r., w tym krzesło przeora z płaskorzeźbą św. Augustyna, którego regułę kanonicy stosowali aż do XIX w. W 1854 r., w wyniku dezintegracji, wygaszono kapitułę, a kolegiatę zamieniono na kościół parafialny, aż w końcu, dzięki staraniom rycerzy, Rzym przyznał, że odtąd będzie ona uznawana za kolegiatę. ad honorem w zależności od biskupa diecezjalnego, który mianowałby proboszcza przeorem kapituły. Stało się to w 1901 roku. W podzięce, pierwszy proboszcz-przeor poprosił i uzyskał z Rzymu, aby hiszpańscy rycerze Grobu Pańskiego mogli zostać mianowani kanonikami honorowymi: kiedy przybyli na miejsce, zajęli swoje miejsca w stallach chóru.

Baldachim

Nad ołtarzem głównym w XVIII w. wzniesiono okazały baldachim, w którym za ołtarzem umieszczono grupę rzeźbiarską Świętego Pogrzebu z leżącym Chrystusem flankowanym przez Nikodema i Józefa z Arymatei. Powyżej zwieńczona jest kopułą przeprutą świetlikami. U góry znajdują się drewniane rzeźby, imitujące biały marmur, przedstawiające triumfującego Chrystusa Zmartwychwstałego oraz dwa anioły niosące Święty Całun i płytę grobową.

Matka Boska Bolduc

Po obu stronach transeptu znajdują się dwie bardzo zdolne kaplice: były one kiedyś zakrystią i kapitularzem. W tej po stronie Ewangelii, wśród innych cennych przedmiotów, znajduje się XVII-wieczne płótno Dziewicy z Bolduc, przywiezione z Brukseli przez rodzinę Gilmanów, którzy byli spokrewnieni w Calatayud z baronem Warsage i rodziną De la Fuente, i którzy są pochowani w tej samej kaplicy.

Virgen del Carmen (z Ruzoli?)

Po stronie epistoły, która jest większa, dawny kapitularz tworzy przybudówkę w kształcie kościoła, z własnym wejściem z tyłu. Dziś jest on poświęcony Virgen del Carmen i służy jako kaplica Najświętszego Sakramentu. Ta Dziewica nie zawsze tam była, a jej pochodzenie nie zostało jeszcze do końca wyjaśnione.

Nieco ponad rok temu, studiując Annals w dawnym klasztorze San Alberto de Carmelitas Descalzas de Calatayud (który właśnie zlokalizowałem w mieście Walencja), przeczytałem, że z okazji obchodzonego w 1951 roku stulecia wręczenia szkaplerza Dziewicy świętemu Szymonowi Stockowi, w mieście tym zorganizowano triduum aktów kultu i pobożności ludowej. W ostatnim z tych dni, 1 lipca, o godzinie siódmej wieczorem, ulicami przemaszerowała "pobożna procesja, w której paradowały wszystkie najbardziej czczone w mieście wizerunki Królowej i Matki Karmelu, a mianowicie wizerunki z kościołów San Pedro de Carmelo, św: te z kościołów San Pedro de los Francos, San Juan el Real, Santa María i ten z Grobu Pańskiego - gdzie wznosi się Bractwo Karmelu - jako że jest on najbardziej czczony w Calatayud, ze względu na tradycję, że to właśnie ten obraz przemówił do naszego ojca Ruzola".

Wszystko to wymaga wyjaśnienia. Przede wszystkim kaplica ta była w tym czasie siedzibą Trzeciego Zakonu i Bractwa Carmen, co wyjaśnia, dlaczego ci z nas z Bilbilitano, którzy chcieli przyjąć szkaplerz, udali się tam i dlaczego karmelici czuli, że jest to bardzo ich własność. W 1955 r., kiedy zakonnice miały nadzieję, że w mieście znów pojawią się bracia z ich zakonu, podczas jednej z wewnętrznych uroczystości wyrecytowały kilka wersów, w których mówiły: "Nie ruszaj szlachetnego Bílbilis, / które jest całe karmelitańskie; / trzy świątynie zostały zbudowane / przez ich głęboko zakorzenioną pobożność: / el Sepulcro, las Descalzas, / y este futuro Carmelo, / que de la Estación se llama" (obok dworca kolejowego pewna rodzina posiadała małą pustelnię, którą ofiarowała braciom, aby założyli w niej klasztor; ci, po przestudiowaniu sprawy, odmówili jej założenia z powodu braku poddanych, ale regularnie przyjeżdżali z Saragossy, aby w każdą niedzielę odprawiać mszę).  

Przejdźmy jednak do czcigodnego Ruzola. Urodził się w Calatayud w 1559 roku. Osierocony przez ojca, został przygarnięty przez wuja ze strony matki, który był przeorem w nieistniejącym już klasztorze Carmen (obuwie), który stał naprzeciwko kolegiaty Grobu Pańskiego. Widząc liczne zalety małego chłopca, prowincjał zabrał go ze sobą do Saragossy; ale ten ostatni, natchniony przez Dziewicę, postanowił wstąpić do dyskalcedów. W tym charakterze Domingo de Jesús María, jak go odtąd nazywano, najpierw studiował, a następnie pełnił funkcje w Walencji, Pastranie, Madrycie, Alcalá, Barcelonie, Saragossie, Toledo, Calatayud..., a następnie udał się do Rzymu, gdzie przyczynił się do utworzenia Zgromadzenia Karmelitów Bosych odrębnego od hiszpańskiego, którego został wybrany generałem. Prowadził misje dyplomatyczne w różnych krajach Europy; odegrał decydującą rolę swoimi harangami i modlitwami w zwycięstwie katolików w bitwie na Białej Górze u bram Pragi. Zmarł w 1630 r. w Wiedniu, w pałacu cesarza Ferdynanda II, gdzie monarcha zobowiązał go do pozostania jako legata papieskiego. W stolicy Imperium odbywały się uroczyste pogrzeby, w których uczestniczyła cała szlachta. W Calatayud tymczasem nie było żadnych wiadomości o jego osobie, a tym bardziej o jego wędrówce. Dzięki listowi wysłanemu przez cesarza do rady miasta, gmina poświęciła mu wystawny pogrzeb w rok po śmierci w kościele San Juan de Vallupié. Później (1670), na mocy cesji jego krewnych, dom, w którym się urodził, przy Place de l'Olivier, został przekształcony w kaplicę poświęconą Matce Bożej Dobrego Urodzenia, która do dziś jest otwarta dla kultu.

Znany w swoim czasie jako "thaumaturge" z powodu licznych cudów, jego proces kanonizacyjny został zainicjowany wkrótce po śmierci przez samego cesarza, a wznowiony, po długiej przerwie, przez karmelitów na początku XX wieku.

Jego biografowie zgodnie opowiadają, że gdy przebywał w klasztorze w Carmen pod opieką wuja przeora, dawał wielkie oznaki pobożności; a w nocy często udawał się do kaplicy, gdzie znajdowała się rzeźba Dziewicy i rzeźba Ukrzyżowanego, z którymi rozmawiał. Dziewica czasem zostawiała Dzieciątko w jego rękach. Według. Chwała CalatayudPrzez wiele lat potem to Dzieciątko było przynoszone do chorych, którzy otrzymywali przez Niego łaski cielesne lub duchowe. Te rozmowy małego Dominika z Jezusem i Maryją, które są opowiadane w różnych historiach, są przedstawione na żywo na starym płótnie w kaplicy na Plaza del Olivo. Klasztor Carmen został zburzony w 1835 roku, a jego najcenniejsze klejnoty podzielono. Wiadomo, gdzie skończyło się tabernakulum i monstrancja...; a przede wszystkim cudowny Chrystus, który został przekazany do klasztoru sióstr kapucynek, gdzie jest czczony przez mieszkańców Bilbilitano. Ale o Dziewicy, która udzieliła małemu Dominikowi podobnych łask jak Chrystus, nie ma wiadomości, gdzie skończyła. Według tradycji, zebranej przez Carlosa de la Fuente i Rafaela Lópeza-Melúsa (i odbijającej się echem w. Annals karmelitów w 1951 r.), to właśnie ten obraz jest obecnie czczony w kolegiacie-bazylice Grobu Pańskiego. Wielu innych bilbilitanów pamięta, że słyszeli od starszych, że Dziewica z Góry Karmel przeszła do Grobu Pańskiego z pałacu markizów Villa Antonia.

Obie tradycje można pogodzić. Tak zwany pałac Villa Antonia stoi naprzeciwko miejsca zajmowanego przez klasztor El Carmen: dzieli je tylko wąska uliczka. Być może bracia przenieśli obraz z klasztoru do pałacu, szukając dla niego bezpieczniejszego miejsca niż kolegiata, która niedawno została splądrowana przez Francuzów i obawiano się jej rychłego pozbawienia. W bardziej sprzyjających czasach markizi cedowali ją na Grób Pański, gdzie prawdopodobnie była pierwotnie przeznaczona. W rzeczywistości obraz nie pasował do tego okazałego domu: zbyt duży dla prywatnego oratorium, zostałby umieszczony gdzieś godnie, ale niestosownie do jego rozmiarów. Nie było też dla niej miejsca w kolegiacie, gdy została przeniesiona do tej świątyni. W rzeczywistości zainstalowano go w kaplicy, która była poświęcona Dziewicy z Guadalupe, nakładając je na siebie: płótno Dziewicy z Guadalupe było praktycznie przesłonięte przez bryłę Matki Bożej z Góry Karmel, ubraną figurę. Przedstawienie Guadalupana zostało podarowane przez kanonika doktora Tomása Cubera, który w 1775 roku udał się do Meksyku jako inkwizytor. Dzięki kilku fotografiom udostępnionym mi przez historyka Isabel Ibarra, czytelnik będzie mógł zobaczyć, jak te dwa wizerunki nakładają się na siebie, a następnie rozdzielają, jak wtedy, gdy obraz Matki Bożej z Góry Karmel zostaje przeniesiony do nawy głównej na swoją nowennę.

Gdyby żył ostatni mieszkaniec pałacu, nie mielibyśmy wątpliwości co do kroków, jakie podjął obraz. Miała uprzywilejowaną pamięć do rzeczy swojego domu. Poznałam ją, gdy miałam około dwudziestu lat, a była babcią przyjaciół, którzy wprowadzili mnie do swojego domu. Mieszkali regularnie w Madrycie, a latem przyjeżdżali do Calatayud. Nie wiem, jakim cudem dziwny układ wejścia do domu pojawił się pewnego dnia w rozmowie. W ramach reform przeprowadzonych w XIX wieku wzniesiono bardzo dobrze rozplanowaną fasadę wychodzącą na Plaza del Carmen, z dużą bramą zwieńczoną herbem heraldycznym. Jednak po wejściu do holu wejściowego dziwne były schody, trochę przypominające schody służbowe, oraz dojście do małego przedsionka. Stamtąd, korytarzem, docierało się wreszcie do oczekiwanego ciągu przestronnych i dostojnych salonów. Markiza wyjaśniła mi, że dawniej wchodziło się do domu od strony Calle del Carmen, a na główne piętro wchodziło się po szerokich schodach. Ale w czasach jej dziadków na tych schodach pozostały niezatarte ślady zbrodni namiętności między służbą domu. To był powód zamknięcia tego dostępu i otwarcia nowego. Z taką pamięcią i zainteresowaniem sprawami swojej rodziny, jakże nie mogłaby wyjaśnić pochodzenia Dziewicy z Carmen! Potomkowie markizy pamiętają jedynie, że w jej domu przechowywano trofeum Dziewicy i że przychodzono po nie z kolegiaty za każdym razem, gdy było wielkie święto lub gdy wyprowadzano ją w procesji. Popularna jest też pamięć, że aż do lat 70. ubiegłego wieku Dziewica, będąc w procesji, robiła stację w pałacu i wchodziła na dziedziniec, jako dawny gość domu. Bliskość pałacu i kolegiaty była nie tylko fizyczna. Pałac, obecnie opuszczony, został zbudowany i zamieszkiwany od wieków przez stary ród Muñoz-Serrano - matczyne nazwisko markizy, którą znałem, Doña Antonia de Velasco - którego miejsce pochówku znajdowało się u stóp prezbiterium Grobu Świętego w Calatayud.

Podzieliłem się tymi wszystkimi informacjami z niektórymi osobami, które badały Zakon i tę starożytną kolegiatę, i jak dotąd ani oni, ani ja nie znaleźliśmy dokumentu, który pozwoliłby nam kategorycznie stwierdzić, że obraz Dziewicy z Góry Karmel z Dzieciątkiem, który jest czczony w Santo Sepulcro w Calatayud, jest tym samym, z którym mały Domingo Ruzola prowadził mistyczne rozmowy w klasztorze Carmen na skraju kolegiaty. Do wady zauważonej przez samego De la Fuente - a jest to wada notoryczna - że wykonanie tego obecnie czczonego wydaje się być późniejsze, można zgłosić zastrzeżenie, że być może jest to odtworzenie i dostosowanie do XIX-wiecznego gustu, jak to się dzieje z tak wieloma retuszowanymi obrazami. Wreszcie, nie tracę nadziei, że badania, które nadal są prowadzone w archiwach, czy też uważna analiza obrazu, w końcu dostarczą nam rozwiązania tej hipotezy lub przyniosą nowe niespodzianki.

*Zdjęcia zamieszczone w tym artykule są własnością Stowarzyszenia Torre Albarrana.

AutorFidel Sebastian

Świat

Po 200 latach nieobecności cystersi wracają do Neuzelle

Klasztor w Neuzelle, w pobliżu granicy polsko-niemieckiej, jest przede wszystkim miejscem poszukiwania i spotkania z Bogiem.

José M. García Pelegrín-7 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Powstanie we wrześniu 2018 r. przeoratu Neuzelle, którego nazwa wywodzi się od łacińskiego słowa "Nova cella", jako klasztoru podległego opactwu cysterskiemu Heiligenkreuz (Święty Krzyż) w Austrii, można określić jako wydarzenie historyczne: oznacza ono powrót mnichów cysterskich do tego miejsca w pobliżu granicy polsko-niemieckiej po ponad 200 latach, ponieważ musieli je opuścić w 1817 r. Kanoniczna erekcja zbiegła się z 750 rocznicą pierwszej fundacji Neuzelle 12 października 1268 roku. 

Na Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku, który reorganizował Europę po wojnach napoleońskich, postanowiono, że część terytorium Łużyc (konkretnie Niederlausitz, Dolne Łużyce), na którym znajduje się Neuzelle i które do tej pory należało do Saksonii, stanie się częścią Prus. Król pruski Fryderyk Wilhelm III dokonał sekularyzacji (w Hiszpanii w tym kontekście mówimy o "dezentuzjazmie") tego klasztoru w 1817 roku: katolicki kościół parafialny został zamieniony na kościół ewangelicki; cystersi zostali wypędzeni. 

Neuzelle, właśnie dlatego, że nie należało do tej pory do Brandenburgii-Prus, przetrwało reformację protestancką na tych terenach, ale w 1817 roku skończyła się prawie 550-letnia obecność cystersów w Brandenburgii. W przeciwieństwie do Neuzelle, dwa cysterskie klasztory żeńskie na Łużycach, które pozostały częścią Saksonii, zdołały utrzymać się nieprzerwanie od momentu założenia: św. Marienthal (łac. Abbatia Vallis) - najstarszy żeński klasztor zakonu w Niemczech, założony w 1234 r. - oraz św. Mariastern (łac. Abbatia Stellae), istniejący od 1248 r.

Początki własnej historii Brandenburgii są ściśle związane z zakonem cystersów. Po wiekach walk między ludami germańskimi i słowiańskimi w 1157 r. powstała marka Brandenburgia, która - po unii z księstwem pruskim - miała stać się zalążkiem Królestwa Pruskiego, jednego z wielkich mocarstw europejskich. Zaledwie kilka lat później, w 1180 roku, założono pierwszy z 16 klasztorów cysterskich, które powstały w Brandenburgii do połowy XIII wieku: klasztor w Lehnin. 

Klasztory cysterskie były nie tylko ośrodkami ewangelizacji, szerzenia chrześcijaństwa, ale także ośrodkami kultury, począwszy od pierwotnego znaczenia tego terminu: Brandenburgia była regionem bardzo bagnistym - słowiański przyrostek -in w Lehnin, ale także w wielu innych, takich jak Chorin, a nawet w samej nazwie Berlin, odnosi się właśnie do terenów bagnistych - dlatego prace, które prowadzili tu cystersi, rozpoczęły się od osuszania i orania ziemi, aby przekształcić ją w grunty uprawne.  

Jednak wraz z reformacją protestancką w Brandenburgii cystersi zostali zmuszeni do opuszczenia tych klasztorów: Lehnin, na południowy zachód od Poczdamu, i jego filialny klasztor Himmelpfort w Uckermark, Chorin, Zinna, Dobrilugk... zostały zsekularyzowane już w połowie XVI wieku. Cystersi przetrwali reformację tylko w Neuzelle.

Dzisiaj gmina Neuzelle - wraz z browarem, który nosi nazwę "Kloster-Bräu" (browar klasztorny) - liczy 4.280 mieszkańców; leży osiem kilometrów na południe od Eisenhüttenstadt i niedaleko ujścia Nysy do Odry, która stanowi granicę polsko-niemiecką. Z punktu widzenia historii sztuki kościół ma szczególną cechę: po uszkodzeniu w czasie wojny trzydziestoletniej (1618-1648) został odrestaurowany w typowym dla południowych Niemiec, rzadkim w tych stronach stylu barokowym.

Po kilku perypetiach - ostatnio od 1996 roku należał do Fundacji Kraju Związkowego Brandenburgii - we wrześniu 2008 roku klasztor Neuzelle został kanonicznie erygowany. W dokumencie kanonicznym czytamy: "Dzisiaj, 2 września 2018 r., w 750. roku pierwszej fundacji klasztoru, zakładamy nowy klasztor i ustanawiamy go jako klasztor Matki Bożej z Neuzelle pod opactwem cysterskim Matki Bożej z Heiligenkreuz".

Opactwo Heiligenkreuz (Świętego Krzyża) znajduje się w Dolnej Austrii i istnieje nieprzerwanie od momentu założenia w 1133 r. Neuzelle staje się trzecim opactwem zależnym od Heiligenkreuz, wraz z Neukloster, również w Austrii, oraz Bochum-Stiepel, położonym w Zagłębiu Ruhry.

W diecezji Görlitz, na terenie której leży Neuzelle, tylko cztery procent mieszkańców to katolicy, dlatego Neuzelle - które w latach nieobecności cystersów pozostało centrum pielgrzymkowym - jest czymś w rodzaju "oazy". Nowy przeor Neuzelle, Simeon Wester, komentuje: "Wierzymy, że w niespokojnych czasach, w niespokojnym świecie, ludzie potrzebują i szukają miejsc, w których panuje cisza. To jest właśnie to, co chcemy zaoferować. Nasze doświadczenie w Heiligenkreuz i w założonym przed trzydziestu laty klasztorze w Bochum-Stiepel pokazuje nam, że jest to atrakcyjne dla wielu osób. To nie my, ale Chrystus przyciąga ich do tajemnicy. Szczególnie ci, którzy są daleko, dzięki kontaktowi ze wspólnotą modlitewną znajdują siłę do spójnego poszukiwania sensu życia. To jest to, co chcemy tu zrobić.

Do tego samego zachęcał ich także ordynariusz diecezji bp Wolfgang Ipolt: "Swoim życiem monastycznym pokażcie zarówno chrześcijanom, jak i wielu tym, którzy jeszcze nie znają Boga, że poszukiwanie Boga jest warte zachodu, że może uczynić człowieka szczęśliwym i spełnionym". Towarzysz z radością ludziom, którzy przybywają do Neuzelle w poszukiwaniu odpowiedzi na swoje życie. Jestem pewien, że jeśli sami będziecie dalej szukać Boga, to to się rozprzestrzeni i zaprosi innych. Bóg i lud Boży oczekują od ciebie nie więcej i nie mniej.

Więcej
Czytania niedzielne

Komentarz do czytań na uroczystość Niepokalanego Poczęcia Maryi (C)

Andrea Mardegan komentuje czytania na Niepokalane Poczęcie, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-7 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Na stronie "fear not". anioł dał mi spokój. Bicie serca jednak trwało i nasiliło się, gdy powiedział do mnie: "Poczniesz w swoim łonie i urodzisz syna, a nazwiesz go imieniem Jezus". Jezus oznacza Zbawiciela: imię, które pochodzi od Boga. Moja intuicja nie myliła się: to ogromna rzecz!

Kiedy pojawiło się we mnie pragnienie, by ofiarować Bogu wyrzeczenie się macierzyństwa, uczyniłam to, prosząc Boga, by przyspieszył przyjście Mesjasza, którego nasz naród tak bardzo potrzebował, poprzez wyrzeczenie się tego, czego pragnęła każda dziewczyna w Izraelu: bycia jego matką. Zaproponowałem jej, za to oczekiwanie, publiczne upokorzenie bezpłodności. Każdy by powiedział: Bóg jej nie kocha. Nikt nie byłby w stanie wiedzieć, bo nikt nie byłby w stanie zrozumieć. Ale Bóg mnie natchnął i poprosił, abym to postanowienie zachował tylko dla siebie, a potem podzielił się nim tylko z Józefem. 

"Będzie wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego". Niezwykłe słowa, ale to, co anioł powiedział dalej, uderzyło mnie jeszcze bardziej: "Pan Bóg da mu tron jego ojca Dawida i będzie panował nad domem Jakuba na zawsze, a jego królestwo nie będzie miało końca. Że "forever", że jego panowanie, że "nie będzie końca". zasugerował zupełnie nowy wymiar tego, co zostało mi objawione. "Józef jest z domu Dawida" - pomyślałam - "więc czy mieści się w tej obietnicy?

Te wielkie słowa mówiły mi, że jest jeszcze tyle rzeczy, które mi umykają. To, co usłyszałem, ujawniło mi osobistą miłość i wybór Boga nade mną, który mnie przerósł. Nie miałem zamiaru odmawiać; po prostu nie rozumiałem, jak to wszystko można zrobić. Gdyby Bóg mnie poprosił, byłam gotowa opuścić Józefa, nawet jeśli kosztowałoby mnie to krew i nie wiedziałabym, jak to zrobić. A może Józef musiał wziąć udział w tym wszystkim? Ale jak? Co Pan chciał mi powiedzieć? Zastanawiałem się i nie mogłem zrozumieć. Wydawało mi się, że jestem przed Bożym posłańcem: mogę go zapytać, jakie są plany Boga. Nie było to łatwe. 

Te nagłe, intymne i krótkie słowa dotarły do mnie jako skrajna synteza tego, co działo się w moim sercu: "Jak to ma być zrobione, bo nie znam żadnego człowieka? Anioł tylko częściowo wyjaśnił zagadkę. Ale dał mi absolutną pewność siebie. Zastanawiałem się potem, że będę musiał nauczyć się kolejnych kroków, które trzeba wykonać, po kolei. Gdyby w tamtym momencie wszystko mi wyjaśnił, to byłoby za dużo, nie dałabym sobie rady. Powiedział do mnie: "Duch Święty zstąpi na was, a moc Najwyższego osłoni was. Dlatego ten, kto się urodzi Święty, będzie nazwany Synem Bożym".. Docierało do mnie: to było coś absolutnie nie do pomyślenia i nieskończenie nowego. Bóg czynił wszystkie rzeczy nowymi. Czułam ogrom Bożej miłości i Jego bliskość.

Homilia na czytania o Niepokalanym Poczęciu NMP

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Watykan

Papież do młodych: "Jezus jest przekazywany przez konkretne twarze".

Spotkanie z młodzieżą w Szkole św. Dionizego Sióstr Urszulanek z Marusi w Atenach było finałem obszernej podróży Papieża Franciszka do narodów Cypru i Grecji.

Maria José Atienza-6 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Papież Franciszek przybył do szkoły wcześnie rano, aby spotkać się z dużą grupą młodzieży. Przywitano go słynnym Jezu Chryste Ty jesteś moim życiem i oklaski.

Po powitaniu przez katolickiego biskupa Aten, bpa Sevastiano Rossolato, Papież cieszył się regionalnymi tańcami, które ustąpiły miejsca świadectwom i pytaniom młodych ludzi: Kateriny, Ioanny i Abouda, młodego Syryjczyka, który opowiedział o swojej ucieczce "z ukochanej i zamęczonej Syrii", wraz z rodziną, przy kilku okazjach poważnego zagrożenia życia.

Serce wiary: jesteśmy dziećmi Bożymi

Papież chciał odpowiedzieć na pytania postawione przez młodą kobietę, dotyczące wątpliwości, jakie czasem pojawiają się w niej na temat wiary czy życia chrześcijańskiego. "Chciałbym powiedzieć tobie i wam wszystkim: nie bójcie się wątpliwości, bo nie są one brakiem wiary. Nie bój się wątpliwości. Przeciwnie, wątpliwości są "witaminami wiary": pomagają ją umocnić" - powiedział Papież, który porównał życie chrześcijańskie do "historii miłosnej, są momenty, kiedy trzeba zadawać sobie pytania". I to jest dobre.

Papież chciał jednak ostrzec młodych, że wielokrotnie ta wątpliwość, która prowadzi nas do myślenia, że popełniliśmy błąd wobec Pana, jest pokusą diabła, którą należy odrzucić: "Co robić, gdy ta wątpliwość staje się dusząca i nie daje spokoju, gdy tracimy pewność siebie i nie wiemy już, od czego zacząć? Musimy znaleźć nasz punkt wyjścia - co to jest? Zdumienie" - przypomniał Ojciec Święty.

"Zdumienie jest nie tylko początkiem filozofii, ale także naszej wiary" - podkreślił papież w kolebce wielkich greckich myślicieli. "Kiedy ktoś spotyka Jezusa, jest zdumiony", kontynuował Papież, potwierdzając tę myśl, przypominając, że "nasza wiara nie polega przede wszystkim na zestawie rzeczy do uwierzenia i nakazów do wypełnienia. Serce wiary to nie idea, to nie morał, serce wiary to rzeczywistość, piękna rzeczywistość, która nie zależy od nas i która pozostawia nas bez wyrazu: jesteśmy ulubionymi dziećmi Boga!

Bóg nie żałuje nas

Papież chciał podkreślić tę ideę, by nie dać się ponieść pesymizmowi, mimo swoich słabości czy upadków. W tym wierszu przypomniał, jak poczucie boskiego synostwa jest zakorzenione w świadomości, że Bóg kocha nas nieskończenie, że patrzy na nas innymi oczami niż nasze własne: "jeśli postawimy się przed lustrem, możemy nie widzieć siebie tak, jak byśmy chcieli, ponieważ ryzykujemy, że skupimy się na tym, co nam się nie podoba. Ale jeśli postawimy się przed Bogiem, to zmienia się perspektywa (...) Bóg nas nie żałuje. Bóg zawsze przebacza. To my męczymy się prosząc o przebaczenie.

Papież, używając znanego obecnym porównania: Iliada, chciał przestrzec młodych przed obecnymi "syrenimi śpiewami", które "z uwodzicielskim i natarczywym przesłaniem, które koncentrują się na łatwych pieniądzach, na fałszywych potrzebach konsumpcjonizmu, na kulcie dobrobytu fizycznego, na rozrywce za wszelką cenę... Jest tak wiele fajerwerków, które błyszczą przez chwilę, a potem pozostawiają w powietrzu tylko dym", a w obliczu tych pokus zachęcił młodych do "karmienia zachwytu, piękna wiary". Nie jesteśmy chrześcijanami, bo musimy, ale dlatego, że to jest piękne - podsumował.

Twarze innych

Kolejną z idei, którą Ojciec Święty chciał podkreślić, jest potrzeba wspólnoty, odnalezienia Chrystusa w "drugim". "Aby poznać Boga, nie wystarczy mieć o Nim jasne wyobrażenia - to niewielka część, nie wystarczy - trzeba iść do Niego swoim życiem" - powiedział Papież.

"Jezus przekazuje się poprzez konkretne twarze i osoby" - powiedział Franciszek, w stwierdzeniu, które w sposób szczególny łączy się z chwilami przeżywanymi podczas tej podróży z migrantami na Cyprze i uchodźcami w Mitylenie, a także z jego częstymi wezwaniami do jedności i porozumienia z wiernymi innych wyznań. "Bóg jest obecny poprzez historie ludzi. On przechodzi przez nas" - podkreślił do zgromadzonej tam grupy młodych ludzi, zaznaczając, że "cieszę się, że widzę was wszystkich razem, zjednoczonych, mimo że pochodzicie z tak różnych krajów i z tak różnymi historiami".

Jednym z tych młodych ludzi z innych krajów jest Aboud, który opowiedział Ojcu Świętemu o swojej bolesnej i niebezpiecznej ucieczce z Syrii do Grecji, w której prawie stracił życie. Papież zwrócił się do niego, zachęcając go do posiadania "odwagi nadziei, którą miałeś", aby nie dać się sparaliżować lękom, które nawiedzają całe życie, a zwłaszcza - podkreślił wobec wszystkich obecnych - "odwagi podejmowania ryzyka, wychodzenia ku innym". Dzięki tej odwadze każdy z was odnajdzie siebie, odnajdzie siebie nawzajem i odnajdzie sens życia".

Spotkanie to, zakończone pozdrowieniami kilku młodych ludzi, w tym trzech świadków, dla Ojca Świętego, było ostatnim aktem tej podróży apostolskiej na Cypr i do Grecji. Wkrótce potem, około godziny 11.00, Franciszek wystartował z międzynarodowego lotniska w Atenach, by zakończyć podróż naznaczoną impulsem ekumenicznym, apelem o solidarność i pomoc dla migrantów i przesiedleńców oraz wezwaniem do dialogu.

Watykan

Wystawa szopek w Watykanie

Raporty rzymskie-6 grudnia 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Watykan w okresie świątecznym wystawia ponad 100 szopek.

Na wystawie, znajdującej się pod kolumnadą Berniniego i zorganizowanej przez Papieską Radę ds. Promocji Nowej Ewangelizacji, zgromadzono unikatowe dzieła z 15 krajów, takich jak Indonezja, Kazachstan czy Wenezuela.

Zasoby

Pandemia, wieloletnia klasyka

W pierwszych wiekach chrześcijaństwa zdarzały się pandemie o wyjątkowej zjadliwości. Ojcowie Kościoła, tacy jak św. Cyprian, biskupi i historycy wspominają, jak chrześcijanie dbali o chorych i umierających, podczas gdy poganie ich porzucali.

Carlos Carrasco-6 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

W trzecim roku pandemii, kiedy możemy zastanowić się nad tym, jaki powinien być konkretny chrześcijański wkład w ten kryzys, historia może posłużyć za nauczyciela, ponieważ przed nami, kiedy wiedza medyczna była jeszcze szczątkowa, byli już tacy, którzy mieli bardzo jasny pomysł, jak wykorzystać możliwości.

W 165 roku epidemia ospy wyniszczyła Imperium Rzymskie, w tym samego cesarza Marka Aureliusza. Plagi powodowały bardzo wysoką śmiertelność - do jednej trzeciej populacji - ponieważ dotykały ludzi, którzy nigdy wcześniej nie chorowali. Współcześni historycy wskazują na te epidemie jako jedną z możliwych przyczyn upadku Rzymu, obok spadającego przyrostu naturalnego.

Sto lat później, w 251 roku, wybuchła kolejna epidemia odry, która dotknęła zarówno obszary wiejskie, jak i miasta. W szczytowym okresie jej rozprzestrzeniania się mówi się, że w samym tylko mieście Rzymie codziennie umierało 5 tys. osób. O tej drugiej epidemii mamy świadectwa z tego okresu, zwłaszcza ze źródeł chrześcijańskich. Cyprian pisze z Kartaginy w 251 roku, że "wielu naszych ludzi również umiera na tę epidemię", a Dionizy - biskup Aleksandrii - w swoim orędziu wielkanocnym pisze, że "spadła na nas ta epidemia, okrutniejsza niż jakiekolwiek inne nieszczęście".

Medycyna była rudymentarna i nie była w stanie zaoferować żadnego skutecznego leczenia, co prowadziło do porzucania chorych i izolacji w obawie przed zarażeniem. Sam Galen nawiązuje przelotnie do pierwszej z tych epidemii, bo gdy już udało mu się przeżyć, uciekł z Rzymu i schronił się w wiejskiej wiosce w Azji Mniejszej.

A jednak Ojcowie Kościoła odnoszą się do tych plag w sposób zaskakująco pozytywny, jako do daru dla oczyszczenia i rozwoju sprawy chrześcijańskiej, w refleksjach naładowanych nadzieją, a nawet entuzjazmem. W przeciwieństwie do zaniedbywania chorych przez pogan, miłość bliźniego została doprowadzona do heroicznej skrajności, a to doprowadziło do niezwykłego wzrostu liczby chrześcijan i, o dziwo, znacznie wyższej przeżywalności niż wśród ludności pogańskiej.

Taki jest kontekst listu biskupa Kartaginy, Cypriana, z 251 r.: "Wraz z niesprawiedliwymi umierają także sprawiedliwi, a nie dzieje się to po to, abyście myśleli, że śmierć jest wspólnym przeznaczeniem dobrych i złych. Sprawiedliwi są powołani do wiecznego odpoczynku, a niesprawiedliwi wleczeni są na męki (...) Jakże stosowne i potrzebne jest, aby ta epidemia, ta plaga, która wydaje się straszna i śmiertelna, wystawiła na próbę poczucie sprawiedliwości wszystkich, aby zbadała uczucia rodzaju ludzkiego; ta plaga pokaże, czy zdrowi naprawdę oddają się na służbę chorym, czy krewni kochają swoje rodziny tak, jak powinni, czy głowy rodzin współczują swoim chorym sługom, czy lekarze nie porzucają swoich chorych ..... I gdyby ta fatalna okoliczność nie przyniosła innych konsekwencji, to już przysłużyła się nam chrześcijanom i sługom Bożym przez to, że zaczynamy żarliwie pragnąć męczeństwa, ucząc się jednocześnie nie bać śmierci. Dla nas te wydarzenia są ćwiczeniami, a nie żałobą: ofiarują duszy koronę niezłomności i przygotowują nas do zwycięstwa dzięki pogardzie śmierci. (...) Nasi bracia zostali uwolnieni ze świata dzięki wezwaniu Pana, bo wiemy, że nie straciliśmy ich definitywnie, ale że zostali jedynie wysłani przed nami i poprzedzają nas, jak to się dzieje z tymi, którzy podróżują lub wsiadają. Tych drogich braci należy szukać w myślach, a nie w lamentach (....). Ponadto nie wolno robić poganom okazji do zasłużonego szyderstwa, jeśli opłakujemy jako martwych i straconych na zawsze tych, o których mówimy, że żyją w Bogu".

Kilka lat później Dionizy, biskup Aleksandrii, w liście wielkanocnym napisał: "Większość naszych braci, bez żadnego skrupułu dla siebie, w nadmiarze dobroczynności i braterskiej miłości, jednoczyła się ze sobą, beztrosko odwiedzała chorych i służyła im w cudowny sposób, pomagała im w Chrystusie i radośnie z nimi umierała. Zarażeni chorobą innych, przyciągali do siebie choroby bliźnich i z radością przyjmowali ich cierpienia. Wielu z nich, po tym jak opiekowali się i dawali siłę innym, sami kończyli umierając. (...) Najlepsi z naszych ludzi stracili w ten sposób życie: niektórzy kapłani, diakoni i świeccy zostali sprawiedliwie pochwaleni, do tego stopnia, że ten rodzaj śmierci, owoc wielkiej pobożności i odważnej wiary, nie wydawał się wcale gorszy od męczeństwa".

"Całkiem odwrotne - pisze Euzebiusz z Cezarei - było postępowanie pogan: odpędzali tych, którzy zaczynali chorować, unikali tych, którzy byli im drodzy, wyrzucali umierających na ulicę, traktowali niepogrzebane zwłoki jak odpadki, starając się uniknąć rozprzestrzeniania się i zarażania śmiercią, którą niełatwo było przepędzić mimo wszelkich środków ostrożności". 

Nie przesadzał z kontrastową postawą chrześcijan, którzy nie omieszkali iść do chorych z narażeniem własnego życia. Wiek później Julian (Apostata) rozpoczął kampanię na rzecz ustanowienia inicjatyw naśladujących chrześcijańskie miłosierdzie.

W liście do (pogańskiego) arcykapłana z Kalaty cesarz ubolewał nad niepowstrzymanym rozwojem chrześcijaństwa, ze względu na jego "moralne, choć fikcyjne, zalety" oraz "życzliwość dla obcych i troskę o groby zmarłych". W innym liście pisze: "Myślę, że kiedy ubodzy zostali zapomniani i odrzuceni przez naszych kapłanów, bezbożni Galilejczycy zobaczyli to i postanowili poświęcić się dla nich". Bezbożni Galilejczycy - dodaje - nie oferują wsparcia tylko swoim ubogim, ale i naszym; każdy widzi, że nie dbamy o nasz lud".

Julian nienawidził "Galilejczyków", ale uznawał skuteczność zdumiewającego stanu dobrobytu, jaki osiągnęli, stosując w praktyce przykazanie chrześcijańskiej miłości. Przezwyciężyli swój strach przed cierpieniem i śmiercią.

Świadectwo pierwszych chrześcijan, zachęconych przez swoich Pasterzy, zaskakuje i napełnia nas podziwem. A przede wszystkim stawia pytanie, czy pierwszą reakcją ludzi wiary zawsze powinien być strach. Nie wymyślili epidemii; przynieśli nowy sposób życia, zdolny do radosnego radzenia sobie ze wszystkimi ludzkimi trudnościami.

(Na podstawie Rodney Stark, Epidemie, sieć ad the Rise of ChristianitySemeia56, 1992, s. 159-175).

AutorCarlos Carrasco

Kino

O prawach ojca i nienarodzonego dziecka

Patricio Sánchez-Jáuregui-6 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

AdresJames Ball
SkryptJames Ball i Richard Cutting
Kraj: Stany Zjednoczone
Rok: 2020

Ethan i Emma są uczniami szkoły średniej. Oboje są odpowiedzialnymi nastolatkami, którzy ciężko pracują w klasie i na zajęciach pozalekcyjnych, czy to sportowych czy teatralnych. Po poznaniu i polubieniu się, zaczynają się spotykać, a w wyniku tego związku Emma zachodzi w ciążę. Wkrótce pojawi się dylemat, co zrobić z tym nowym życiem: przerwać, czy ruszyć dalej.

Poprzez trzeźwe, ale mocne otwarcie, Kwestia praw wprowadza z retrospekcją jeden z głównych wątków filmu: fragment sprawy, która otworzyła drzwi do aborcji w USA, Roe vs Wadew którym możemy posłuchać rozmowy, według której los nienarodzonego dziecka naznaczony jest tym, że nie jest ono uznawane za osobę - w takim przypadku byłoby chronione przez 14. poprawkę. Następnie jednak argumentuje, że istnieją przypadki, w których życie wewnątrz kobiety w ciąży liczy się dla celów prawnych. Chwytając się tego palącego gwoździa, Ethan rozpocznie prawną batalię o uznanie syna i swoich praw jako ojca, co wprowadzi kolejny z ważnych wątków filmu: uwidocznienie postaci ojca, który w takich przypadkach jest zazwyczaj nieistotny w niemal wszystkich intencjach i celach.

Mamy do czynienia z dziełem wpisującym się w kanony kina legalistycznego, które nie radzi sobie z budowaniem napięcia, ale jasno przedstawia argumenty, które prezentuje, zarówno w sądzie, jak i poza nim (na szczególne wyróżnienie zasługuje cameo wnuczki Martina Luthera Kinga, Alvedy c. King, która była na celowniku aborcji). Dzieło oddala się od pasji i emocjonalności, ukazując film z treścią, ale nieco słaby w formie. Jednak wachlarz postaci po obu stronach procesu sprawia, że empatyzujemy z nimi i czujemy się zaangażowani w historię.

Pierwsze dzieło reżysera na dużym ekranie, Kwestia praw to film kinematograficznie trzeźwy, z akceptowalnymi kreacjami aktorskimi i bez pretensji innych niż opowiedzenie historii i przedstawienie faktów oraz argumentów przeciwko aborcji. Przez pryzmat, który pozwala uniknąć antagonizowania kogokolwiek, film pokazuje podwójne standardy, jeśli chodzi o ocenianie nowego życia jako takiego. 

Więcej
Watykan

Papież na Lesbos, pięć lat później: "Musimy zająć się podstawowymi przyczynami".

Głównym wydarzeniem niedzieli była wizyta papieża w obozie dla uchodźców w Mytilene na Lesbos, gdzie wypowiedział kilka mocnych słów. Po południu przewodniczył Mszy św. podczas której wezwał do nawrócenia i nadziei, bo "życie jest powołane do rozkwitu".

David Fernández Alonso-6 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

W niedzielę rano Papież Franciszek udał się z Aten do Mytilene na Lesbos, gdzie przybył ok. godz. 10.10, by udać się do "Centrum Recepcji i Identyfikacji" na spotkanie i przemówienie do przebywających tam uchodźców. W tym obozie dla uchodźców mieszka około 3 tys. osób, większość z nich pochodzi z Afganistanu.

Na Lesbos, pięć lat później

Podczas wizyty w obozie dla uchodźców Kara Tepe papież wysłuchał świadectw niektórych wolontariuszy i uchodźców, takich jak Tango Mukalya z Demokratycznej Republiki Konga. Na Lesbos przybył 28 listopada 2020 roku. Ma 30 lat i trójkę dzieci. "Piszę do ciebie - powiedział do papieża Franciszka - przede wszystkim, aby podziękować ci za ojcowską troskę i ducha człowieczeństwa, jakie okazujesz wobec nas, twoich dzieci migrantów i uchodźców, obecnie na Lesbos w Grecji i na całym świecie. Niech Bóg wynagrodzi was stokrotnie. Jednocześnie dziękuję rządowi i obywatelom Grecji za humanitarnego ducha, z jakim mnie przyjęli, dając mi pokój, schronienie i niezbędne do życia rzeczy, pomimo pewnych trudności. Nie mogę zapomnieć parafii Kościoła katolickiego, mojej obecnej parafii w Mytilene na Lesbos, która wspierała mnie z czułością, gdy byłem dzieckiem i gdzie modlę się do Boga, naszego Pana. Powierzyłem nasze trudne chwile Bogu. Dzięki sile modlitwy i wstawiennictwu Maryi Dziewicy, naszej Matki i Matki Kościoła, mogłem pokonać trudności, które napotkałem w moim życiu jako uchodźca".

"Zajęcie się podstawowymi przyczynami

Papież Franciszek, po podziękowaniu za wysłuchane świadectwa, skierował do ludzkości kilka słów o znacznej surowości. W szczególności zaapelował o więcej rozmów na temat problemu migracji i o więcej rozmów na temat problemu handlu bronią, który ją napędza. Ostro skrytykował również nacjonalizm i wezwał społeczność międzynarodową do poszukiwania skoordynowanych rozwiązań, ponieważ globalne problemy, takie jak pandemie i migracje, wymagają globalnych reakcji.

"Nie mówią o wyzysku biednych, o zapomnianych i często hojnie finansowanych wojnach, o układach gospodarczych zawieranych kosztem ludzi, o tajnych manewrach handlu bronią i proliferacji. Dlaczego o tym nie mówimy? Należy zająć się podstawowymi przyczynami, a nie biednymi, którzy płacą cenę, nawet jeśli są wykorzystywani do propagandy politycznej. "Zamknięcie się w sobie - mówił - i nacjonalizm - historia nas tego uczy - prowadzi do katastrofalnych skutków". Przykro jest słyszeć, że fundusze UE są proponowane jako rozwiązanie do budowy murów lub ogrodzeń z drutu kolczastego. Jesteśmy w epoce murów i płotów z drutu kolczastego. "Morze Śródziemne, które przez tysiąclecia łączyło różne ludy i odległe krainy, staje się zimnym cmentarzem bez nagrobków. Ta wielka przestrzeń wody, kolebka wielu cywilizacji, teraz wygląda jak lustro śmierci. Nie pozwólmy, aby "mare nostrum" stało się pustym "mare mortuum".

W Atenach "życie jest powołane do nawrócenia".

Po zakończeniu spotkania wrócił do Aten. Tam po południu, o godz. 16.45 w Sali Koncertowej Megaron odbyła się Eucharystia, w której mogło uczestniczyć ok. 1000 osób. Podczas homilii papież Franciszek zastanawiał się nad postacią Jana Chrzciciela. Przypomniał też, że Kościół jest w okresie przygotowania do świąt Bożego Narodzenia i dlatego mówił o osobistym nawróceniu i sposobie jego realizacji.

"Prosimy o łaskę wiary, że u Boga wszystko się zmienia, że On leczy nasze lęki, leczy nasze rany, zamienia suche miejsca w źródła wody. Prosimy o łaskę nadziei. Bo to właśnie nadzieja rozpala wiarę i ożywia miłość. Bo to jest nadzieja, której pragną dziś pustynie świata".

"A ponieważ to nasze spotkanie - kontynuował - odnawia nas w nadziei i radości Jezusa, a ja raduję się, że jestem z wami, prośmy naszą Matkę, Wszechświętą, aby pomogła nam być, jak Ona, świadkami nadziei, siewcami radości wokół nas - nadzieja, bracia, nigdy nie zawodzi, nigdy nie zawodzi - nie tylko wtedy, gdy jesteśmy szczęśliwi i razem, ale każdego dnia, na pustyniach, które zamieszkujemy". Tam bowiem, dzięki łasce Bożej, nasze życie jest powołane do nawrócenia. Tam, na wielu pustyniach w nas lub wokół nas, życie jest powołane do rozkwitu. Niech Pan da nam łaskę i odwagę do przyjęcia tej prawdy".

Na koniec wrócił do nuncjatury, gdzie przyjął kurtuazyjną wizytę od Jego Błogosławieństwa Ieronimusa II.

Watykan

Papież zachęca Kościół w Grecji do "odnowienia zaufania do Boga

Św. Paweł Apostoł został "zakatowany" na ateńskim Areopagu, ale "nie dał się zniechęcić, nie zrezygnował z misji". Franciszek zachęcił wczoraj Kościół w Grecji do "pogodnego zaufania Bogu". Równolegle szukał "komunii" z prawosławnym arcybiskupem Ieronymosem II.

Rafał Górnik-5 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Wizyta kurtuazyjna u Jego Błogosławieństwa Ieronymosa II, arcybiskupa Aten i całej Grecji, w greckim arcybiskupstwie prawosławnym, a następnie spotkanie w Sali Tronowej tegoż arcybiskupstwa, była ważnym aktem jego wizyty w Grecji, pierwszym w porządku chronologicznym. Tak samo jak spotkanie w katedrze św. Dionizego ze wspólnotą katolicką: biskupami, kapłanami, zakonnikami i zakonnicami, seminarzystami i katechetami. Zachęcał ich wszystkich do zachowania ufności w Bogu, jak św. Paweł. Powiemy więcej o wizycie papieża na Lesbos.

W Stolicy Apostolskiej, przed arcybiskupem Ieronymosem II, papież Franciszek ponownie zauważył, podobnie jak na Cyprze, że "jako katolicy właśnie rozpoczęliśmy drogę do pogłębienia synodalności i czujemy, że możemy się od was wiele nauczyć; szczerze tego pragniemy". To prawda, że kiedy bracia i siostry w wierze spotykają się razem, pociecha Ducha Świętego rozlewa się w ich sercach.

W swoim przemówieniu Ojciec Święty wyjaśnił powód swojej wizyty i poprosił o przebaczenie. "Modląc się przed trofeami Kościoła rzymskiego, jakimi są groby apostołów i męczenników, poczułem się zmuszony przybyć tu jako pielgrzym, z wielkim szacunkiem i pokorą, aby odnowić apostolską komunię i pielęgnować braterską miłość" - powiedział.

Niedługo potem przypomniał, że "pięć lat temu spotkaliśmy się na Lesbos, w sytuacji zagrożenia jednym z największych dramatów naszych czasów, dramatem tak wielu braci i sióstr migrantów, których nie można pozostawić w obojętności i postrzegać jedynie jako ciężar, którym trzeba zarządzać lub, co gorsza, oddelegować do kogoś innego". I "teraz spotykamy się ponownie, aby dzielić się radością braterstwa i patrzeć na Morze Śródziemne, które nas otacza, nie tylko jako miejsce, które niepokoi i dzieli, ale także jako morze, które nas łączy".

Przywoławszy jednak "wspólne korzenie apostolskie, które dzielimy", dodał, że "rozeszliśmy się: zostaliśmy skażeni śmiertelnymi truciznami, chwasty podejrzeń zwiększyły dystans i przestaliśmy pielęgnować komunię". Ze wstydem - uznaję to w odniesieniu do Kościoła katolickiego - działania i decyzje mające niewiele lub nic wspólnego z Jezusem i Ewangelią, oparte raczej na żądzy zysku i władzy, uschły komuny.

"Prośba o przebaczenie" do prawosławnych

"W ten sposób pozwoliliśmy, aby owocność była zagrożona przez podziały. Historia ma swoją wagę i tu dzisiaj czuję potrzebę ponowienia prośby o przebaczenie Bogu i naszym braciom i siostrom za błędy, które popełniło tak wielu katolików" - powiedział papież, podkreślając, że "wielką pociechą jest świadomość, że nasze korzenie są apostolskie i że mimo zniekształceń czasu Boża latorośl rośnie i przynosi owoce w tym samym Duchu". I to jest łaska, że rozpoznajemy wzajemnie swoje owoce i że razem dziękujemy za to Panu.

"Modlę się, aby Duch miłosierdzia pokonał nasz opór i uczynił nas budowniczymi komunii, ponieważ 'jeśli miłości uda się całkowicie wyprzeć lęk, a ten, przemieniony, stanie się miłością, wtedy zobaczymy, że jedność jest konsekwencją zbawienia' - powiedział Franciszek, cytując św. Grzegorza z Nyssy w homilii 15, poświęconej Pieśni nad Pieśniami.

Z drugiej strony pytał: "Jak możemy dawać światu świadectwo zgodności z Ewangelią, jeśli my, chrześcijanie, wciąż jesteśmy rozdzieleni? Jak możemy głosić miłość Chrystusa, która łączy ludzi, jeśli nie jesteśmy zjednoczeni między sobą? Podjęto wiele kroków, aby nas połączyć. Wzywajmy Ducha komunii, aby nas pobudzał na swoich drogach i pomagał nam budować komunię nie na kalkulacjach, strategiach i sposobach, ale na jedynym wzorze, na który musimy patrzeć: na Trójcę Świętą.

Dionizos, Areopagita

Podczas spotkania ze wspólnotą katolicką w ateńskiej katedrze św. Dionizego Papież został powitany przy głównym wejściu przez arcybiskupa Aten Theodorosa Kontidisa, S.I., oraz przez proboszcza, który wręczył mu krzyż i wodę święconą. Po hymnie na wejście powitał Ojca Świętego abp Sevastianos Rossolatos, emerytowany arcybiskup Aten i przewodniczący Konferencji Episkopatu Grecji. Po świadectwach siostry Słowa Wcielonego i osoby świeckiej papież Franciszek wygłosił swoje przemówienie, skoncentrowane na postaci apostoła Pawła, z historycznym odniesieniem do postaci św. Dionizego, tytularza katedry.

"Tu, na greckiej ziemi - powiedział Papież Franciszek - św. Paweł pokazał swoją pogodną ufność w Bogu i to sprawiło, że został przyjęty przez Areopagitów, którzy byli wobec niego podejrzliwi. Tymi dwiema postawami głosił Boga, który był nieznany jego rozmówcom, i przyszedł, aby przedstawić im oblicze Boga, który w Chrystusie Jezusie zasiał ziarno zmartwychwstania, powszechne prawo do nadziei.

"Kiedy Paweł ogłosił tę dobrą nowinę, większość ludzi wyśmiała go i odeszła. Jednak "niektórzy mężczyźni przyłączyli się do niego i przyjęli wiarę, wśród nich Dionizos, Areopagita, kobieta o imieniu Damaris i kilku innych" - kontynuował Ojciec Święty, powołując się na Pismo Święte.

"Większość z nich odeszła, niewielka resztka dołączyła do Pawła, wśród nich Dionizjusz, inkumbent tej katedry. Była to niewielka porcja, ale tak właśnie Bóg splata nici historii, od tamtego czasu do dziś. Z całego serca życzę wam, abyście kontynuowali dzieło w waszym historycznym warsztacie wiary, i abyście czynili to z tymi dwoma składnikami: zaufaniem i przyjęciem, abyście delektowali się Ewangelią jako doświadczeniem radości i braterstwa".

"St Paul's was backed into a corner".

Okoliczności misji św. Pawła w Grecji "są ważne także dla nas: apostoł został zakatowany" - zauważył Franciszek. "Nieco wcześniej, w Tesalonice, doznał przeszkód w głoszeniu kazań i z powodu tumultu wśród ludu, który oskarżał go o wzniecanie nieładu, musiał uciekać w nocy. Teraz w Atenach wzięto go za szarlatana i jako niemile widziany gość trafił na Areopag. Nie przeżywał więc triumfalnych chwil, ale realizował misję w trudnych warunkach".

Następnie Papież przedstawił centralne przesłanie swojego wystąpienia. "Być może w wielu momentach naszej drogi my również odczuwamy zmęczenie, a czasem frustrację bycia małą wspólnotą lub Kościołem o niewielkiej sile, poruszającym się w kontekście, który nie zawsze jest sprzyjający. Rozważaj historię Pawła w Atenach: był sam, miał przewagę liczebną i niewielkie szanse na sukces, ale nie dał się zniechęcić, nie zrezygnował z misji i nie uległ pokusie lamentu".

"To jest postawa prawdziwego apostoła" - podkreślił. "Iść naprzód z ufnością, przedkładając niepokój związany z niespodziewanymi sytuacjami nad przyzwyczajenie i powtarzalność. Paweł miał tę odwagę, skąd się ona wzięła? Z zaufania do Boga. Jego odwaga wynikała z zaufania, zaufania w wielkość Boga, który uwielbia działać w naszej słabości. Drodzy bracia i siostry, mamy ufność, ponieważ bycie małym Kościołem czyni nas wymownym znakiem Ewangelii, Boga zapowiedzianego przez Jezusa, który wybiera maluczkich i ubogich, który zmienia historię dzięki prostym wyczynom pokornych".

"Droga otwarta przez Pana".

Papież Franciszek zachęcił następnie przedstawicieli Kościoła katolickiego w kraju hellenistycznym: "Drodzy przyjaciele, chciałbym wam powiedzieć: pobłogosławcie małość i przyjmijcie ją, ona usposabia was do zaufania Bogu i tylko Jemu. Bycie mniejszością - a w całym świecie Kościół jest mniejszością - nie oznacza bycia nieznaczącym, ale kroczenie drogą otwartą przez Pana, która jest drogą małości, kenozy, uniżenia i ustępstwa. Zszedł, aby ukryć się w fałdach człowieczeństwa i w ranach naszego ciała. Zbawił nas, służąc nam. On rzeczywiście, mówi Paweł, "ogołocił samego siebie, przyjmując postać niewolnika". Często mamy obsesję na punkcie chęci zaistnienia, zwrócenia na siebie uwagi, ale "Królestwo Boże nie przychodzi w taki sposób, aby można je było wykryć w sposób widoczny" (Łk 17,20).

"Pomóżmy sobie nawzajem, aby odnowić tę ufność w dzieło Boże, nie stracić entuzjazmu służby, odwagi i iść naprzód" - zakończył Papież, który po spotkaniu zrobił krótki postój w samochodzie, aby podziwiać ateński Akropol, o którym mówił po przyjeździe do Grecji. Ojciec Święty jest dziś na Lesbos z migrantami.

Lato w St. Martin

Tak zwane lato św. Marcina w połowie listopada w Rzymie, które w tym roku było szczególnie gorące, przypomina nam o wezwaniu do bycia świętymi w trosce o nasz wspólny dom.

5 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

W Rzymie tegoroczne lato świętego Marcina było szczególnie gorące. Być może ma to na celu uświadomienie wszystkim konieczności podjęcia wspólnego wysiłku na rzecz walki ze zmianami klimatu: prawda jest taka, że w dniach około 11 listopada w stolicy chrześcijaństwa temperatura osiągnęła 20 stopni Celsjusza, wyrównując historyczne rekordy z 1978 i 2005 roku.

Zjawisko meteorologiczne skłoniło mnie do ponownego przyjrzenia się historii tradycyjnego cudownego wydarzenia, a co za tym idzie - postaci świętego, który od wieków okrzyknięty został jednym z najbardziej popularnie oddanych, będąc "pierwszym" - lub wśród pierwszych - "świętych niemęczenników". O tym, że jego postać jaśnieje w szczególnym świetle, świadczy oficjum skomponowane na dzień jego święta. Podkreśla się tam, że aby "męczennik"., o "święty"Nie jest konieczne składanie krwawej ofiary z własnego życia. "Najświętsza Dusza"jak to jest napisane w Antyfonie z Magnificat jego pamięci, "choć miecz cię nie ugodził, nie straciłeś chwały męczeństwa.". Jego życie toczyło się w latach około Edyktu Konstantyna i ten akcent liturgiczny jest bardzo ważny. 

Jest to szczególnie ważne dla tych, którzy hołdują idei, że świętość dotyczy wszystkich chrześcijan, nawet tych w zwykłym życiu, nawet tych, którzy nie mają szans na śmierć jako męczennicy. Nawet ci, którzy dzisiaj są powołani do bycia świętymi i do wprowadzania w życie wielu gestów życia codziennego, które encyklika Laudato Si (LS) przedstawia jako cnotliwe praktyki godne propagowania, ponieważ są one ukierunkowane na troskę o wspólny dom. Aby przytoczyć kilka przykładów, mogę wymienić zachętę do większej ostrożności w recyklingu papieru (LS, n. 22), do nie marnowania cennego dobra, jakim jest woda (LS, n. 27), do nie przegotowywania i nie wyrzucania jedzenia (LS, n. 50), do nie nadużywania środowiska (LS, n. 50). 50), nie znęcać się nad środowiskiem (LS, n. 50), nie używać klimatyzatorów (LS, n. 55), zwracać uwagę na selektywną zbiórkę odpadów (LS, n. 192), ograniczać stosowanie tworzyw sztucznych, sadzić drzewa, wyłączać zbędne światła (LS, n. 211) itp. 

Obok tych gestów pojawiają się także inne przykłady, które mają szerszy wymiar społeczny, dotykając świata biznesu i badań (LS, n. 112) lub społeczności miejskich, jak np. usprawnienie systemu transportu publicznego w celu ograniczenia korzystania z prywatnych samochodów (LS, n. 153). Krótko mówiąc, swoim szczególnie gorącym latem, być może w tym roku św. Marcin chciał nas zachęcić do bycia świętymi, nie przez miecz, ale przez zaangażowanie w troskę o nasz wspólny dom.

AutorMauro Leonardi

Kapłan i pisarz.

Więcej
Watykan

Gwiazda wieńczy wieżę Matki Boskiej z Sagrada Família

Raporty rzymskie-4 Grudzień 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Wielka szklana gwiazda wieńczy nową wieżę poświęconą Matce Boskiej, która mierzy 138 metrów i ma 800 okien, uzupełniając tym samym pierwszą wieżę bazyliki Sagrada Familia Gaudiego w Barcelonie. 

Gwiazda, podświetlana w nocy od wewnątrz, waży 5,5 tony i ma 7,5 metra średnicy.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Więcej
Watykan

"Grecja zaprasza do życia wobec Boga i drugiego człowieka" - zachęca papież

Patrząc na Akropol i morze, Papież Franciszek zainicjował w Atenach przesłanie "odnowionego humanizmu", ponieważ "Grecja zaprasza nas do skierowania drogi życia ku temu, co najwyższe, ku Bogu", a także "ku drugiemu". Dziś mamy do czynienia z "regresem demokracji" - mówi.

Rafał Górnik-4 Grudzień 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

 "Niektóre okazy śródziemnomorskich drzew oliwnych świadczą o życiu tak długim, że poprzedzają narodziny Chrystusa. Tysiącletnie i długowieczne, przetrwały próbę czasu i przypominają nam o tym, jak ważne jest zachowanie silnych korzeni, przepojonych pamięcią. Ten kraj można określić jako pamięć Europy i cieszę się, że mogę go odwiedzić dwadzieścia lat po historycznej wizycie Jana Pawła II i w dwusetną rocznicę jego niepodległości - powiedział papież Franciszek w przemówieniu do greckich władz, społeczeństwa obywatelskiego i korpusu dyplomatycznego, kilka godzin po przybyciu do kraju. 

"Przybywam jako pielgrzym do tych miejsc, które przepełnione są duchowością, kulturą i cywilizacją, aby dostrzec to samo szczęście, które podniecało wielkiego Ojca Kościoła [św. Grzegorza Nazjanza]" - dodał Ojciec Święty. "Była to radość z kultywowania mądrości i dzielenia się jej pięknem. Szczęście zatem, które nie jest ani indywidualne, ani odosobnione, ale które, zrodzone z zachwytu, zmierza ku nieskończoności i otwiera się na wspólnotę; szczęście mądre, które z tych miejsc rozprzestrzeniło się wszędzie. Bez Aten i Grecji Europa i świat nie byłyby tym, czym są: byłyby mniej mądre i mniej szczęśliwe".

W tym kontekście Papież przytoczył "znane zdanie generała Colocotronisa: 'Bóg złożył swój podpis na wolności Grecji'". Bóg chętnie składa swój podpis na ludzkiej wolności, jest ona Jego największym darem i tym, co najbardziej w nas ceni. On rzeczywiście stworzył nas wolnymi i to, co podoba mu się najbardziej, to fakt, że w sposób wolny kochamy Jego i naszego bliźniego. Pomagają w tym prawa, ale także edukacja w zakresie odpowiedzialności i wzrost kultury szacunku".

W obecności m.in. prezydent Republiki Greckiej Kateriny Sakellaropoulou i premiera Kyriakosa Mitsotakisa Papież potwierdził, że pragnie "ponowić moje podziękowanie za publiczne uznanie wspólnoty katolickiej i zapewniam o jej woli promowania wspólnego dobra społeczeństwa greckiego, kierując w tym kierunku uniwersalność, która ją charakteryzuje, z nadzieją, że w praktyce zawsze będą zagwarantowane warunki niezbędne do dobrego pełnienia jej służby".

"Potrzebujemy transcendencji".

Ojciec Święty kontynuował następnie jeden z głównych tematów swojego pierwszego przemówienia w Grecji: spojrzenie w stronę transcendencji, a także w stronę innych. "Stąd [Grecja] rozszerzyły się horyzonty ludzkości. Ja również czuję się zaproszona do podniesienia wzroku i zatrzymania się w najwyższej części miasta: na Akropolu. Widoczny z daleka dla podróżników, którzy docierali do niego przez tysiąclecia, oferował nieodzowne odniesienie do boskości. Jest to wezwanie do poszerzenia horyzontów w górę, od góry Olimp do Akropolu i góry Athos. Grecja zaprasza człowieka wszystkich czasów do skierowania drogi życia w górę: ku Bogu, ponieważ potrzebujemy transcendencji, aby być prawdziwie człowiekiem" - powiedział Papież.

"I podczas gdy dziś na Zachodzie, który się tu narodził, istnieje tendencja do zaciemniania potrzeby nieba - dodał - uwięzionego przez szał tysięcy ziemskich karier i przez nienasyconą chciwość konsumpcjonizmu, który depersonalizuje, te miejsca zapraszają nas, byśmy pozwolili się zaskoczyć nieskończonością, pięknem bytu, radością wiary".

"Tu przeszły drogi Ewangelii, które zjednoczyły Wschód i Zachód, Miejsca Święte i Europę, Jerozolimę i Rzym; te Ewangelie, które, aby zanieść światu dobrą nowinę o Bogu - miłośniku człowieka, zostały spisane w języku greckim, nieśmiertelnym języku, którym Słowo - Logos - posłużyło się do wyrażenia siebie, języku ludzkiej mądrości przemienionym w głos Boskiej Mądrości" - dodał.

"Zwijanie demokracji".

Ale w tym mieście, zauważył Franciszek, "spojrzenie, oprócz tego, że jest skierowane w górę, jest również skierowane na drugiego". Przypomina nam o tym morze, na które wychodzą Ateny i które kieruje powołaniem tej ziemi, położonej w sercu Morza Śródziemnego, do bycia mostem między ludźmi". 

"Tu narodziła się demokracja - przypomniał Papież, odwołując się do historii: "Tu wielcy historycy z pasją opowiadali dzieje ludów bliskich i dalekich". Tutaj, jak powiedział słynny Sokrates, zaczęło się poczucie, że jest się obywatelem nie tylko własnego kraju, ale całego świata. Obywatele, tu człowiek uświadomił sobie, że jest "zwierzęciem politycznym" (Arystoteles, Polityka, I, 2) i jako część wspólnoty widział w innych nie tylko poddanych, ale obywateli, z którymi wspólnie organizować polis. To właśnie tam narodziła się demokracja. Kolebka, po tysiącleciach, stała się domem, wielkim domem demokratycznych narodów: mam na myśli Unię Europejską i marzenie o pokoju i braterstwie, które reprezentuje dla tak wielu narodów".

A jednak, podkreślił Franciszek, patrząc na świat, "nie można nie zauważyć z niepokojem, że dziś, nie tylko na kontynencie europejskim, następuje upadek demokracji". Demokracja wymaga udziału i zaangażowania wszystkich, a zatem wymaga wysiłku i cierpliwości; demokracja jest złożona, podczas gdy autorytaryzm jest szybki, a łatwe obietnice proponowane przez populizm są pociągające. W wielu społeczeństwach, zaabsorbowanych bezpieczeństwem i znieczulonych przez konsumpcjonizm, znużenie i niepokój prowadzą do swoistego "demokratycznego sceptycyzmu".

"Dobra polityka

Jednak, przypomniał Papież, "udział wszystkich jest podstawowym wymogiem, nie tylko dla osiągnięcia wspólnych celów, ale także dlatego, że odpowiada temu, czym jesteśmy: istotami społecznymi, niepowtarzalnymi, a jednocześnie współzależnymi". "Istnieje sceptycyzm wobec demokracji - powiedział - spowodowany dystansem do instytucji, strachem przed utratą tożsamości i biurokracją. Lekarstwo na to nie leży w obsesyjnym poszukiwaniu popularności, w pragnieniu widoczności, w głoszeniu niemożliwych do spełnienia obietnic lub w trzymaniu się abstrakcyjnych kolonizacji ideologicznych, ale leży w dobrej polityce".

"Troska o najsłabszych".

"Ponieważ polityka jest dobrem i tak musi być w praktyce, jako najwyższy obowiązek obywatela, jako sztuka dobra wspólnego", dodał Papież, ale postawił warunek, kluczowy wymóg: "Aby dobro było naprawdę wspólne, szczególną uwagę, powiedziałbym priorytet, należy poświęcić grupom najsłabszym". Jest to kierunek, który ojciec założyciel Europy [A. De Gasperi] wskazał jako antidotum na polaryzacje, które ożywiają demokrację, ale grożą jej wyniszczeniem: "Dużo się mówi o tym, kto jest po lewej, a kto po prawej stronie, ale decydujące znaczenie ma pójście naprzód, a pójście naprzód oznacza pójście w kierunku sprawiedliwości społecznej"".

"W tym sensie potrzebna jest zmiana tempa, podczas gdy każdego dnia szerzą się lęki, wzmacniane przez wirtualną komunikację, i powstają teorie, które mają przeciwstawić się innym. Pomóżmy sobie natomiast przejść od partyzantki do uczestnictwa; od zwykłego zaangażowania w popieranie własnej frakcji do aktywnego zaangażowania na rzecz promocji wszystkich" - apelował Ojciec Święty.

"Od partyzantki do partycypacji". Tymi słowami papież nakreślił drogę rozwoju. "To motywacja, która musi nas zmotywować na kilku frontach: myślę o klimacie, pandemii, wspólnym rynku, a przede wszystkim o powszechnym ubóstwie. Są to wyzwania, które wymagają konkretnej i aktywnej współpracy; społeczność międzynarodowa potrzebuje jej, aby otworzyć drogi do pokoju poprzez multilateralizm, który nie jest tłumiony przez nadmierne pretensje nacjonalistyczne; polityka potrzebuje jej, aby przedłożyć wspólne potrzeby nad prywatne interesy. W tym sensie Franciszek ponowił swoje "uznanie dla trudnej drogi, która doprowadziła do 'porozumienia w Prespie' podpisanego między tą Republiką a Republiką Macedonii Północnej".

Choć w najbliższą niedzielę Papież uda się do Mytilene-Lesbos, by spotkać się z uchodźcami, jak to uczynił pięć lat temu, to w tym przemówieniu odniósł się także do kwestii migracji: "Chciałbym raz jeszcze zaapelować o całościowe, wspólnotowe podejście do kwestii migracji i zachęcić do skierowania uwagi na osoby najbardziej potrzebujące, aby zgodnie z możliwościami każdego kraju mogły być przyjmowane, chronione, promowane i integrowane z pełnym poszanowaniem ich praw człowieka i godności". 

Przysięga Hipokratesa, aktualna

Jednym z zagadnień, które papież poruszył wobec władz helskich, było prawo do życia. Uczynił to w następujących słowach: "Niektóre słowa przysięgi Hipokratesa wydają się napisane dla naszych czasów, jak np. wysiłek, aby 'regulować tenor życia dla dobra chorych', aby 'powstrzymywać się od wszelkiej szkody i obrażania' innych, aby chronić życie w każdym czasie, zwłaszcza w łonie matki (Przysięga Hipokratesa, tekst starożytny). Prawo do opieki i leczenia dla wszystkich musi być zawsze uprzywilejowane, aby najsłabsi, w szczególności osoby starsze, nigdy nie byli odrzucani. W istocie, życie jest prawem; śmierć nie jest; jest mile widziana, a nie zapewniona".

W podsumowaniu Franciszek określił Ateny jako "kolebkę cywilizacji", z której "wyrosło - i oby zawsze wyrastało - przesłanie zorientowane na to, co najwyższe i na to, co inne; które odpowiada na uwiedzenie autorytaryzmu demokracją; które przeciwstawia obojętności indywidualistycznej troskę o drugiego człowieka, o ubogich i o stworzenie, podstawowe filary odnowionego humanizmu, którego potrzebują nasze czasy i nasza Europa". O Theós na evloghí tin Elládha! [Niech Bóg błogosławi Grecję]".

Kultura

Ikona Máriapócs, której oryginał i kopia były opłakane

Jest to jeden z najbardziej czczonych obrazów w regionie. Prosta ikona czczona na Węgrzech, z której płynęły łzy, została przywieziona do Wiednia. Kubek namalowany na jego miejsce również zapłakał. W XX wieku jej sława rozprzestrzeniła się dzięki modlitwie św. Josemaría Escrivá, założyciela Opus Dei, przed ikoną 4 grudnia 1995 roku.

Daniela Sziklai-4 Grudzień 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Codziennie w katedrze św. Szczepana w Wiedniu wiele osób modli się przed prosto namalowaną ikoną Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Chodzi o cudowny obraz z małego miasteczka Máriapócs na Węgrzech, który w 1696 roku wyciskał łzy. Ikona została wówczas natychmiast przeniesiona do stolicy Imperium Habsburgów, ale to nie był koniec niezwykłych wydarzeń w małej węgierskiej wiosce, w której doszło do łaski.

Węgry, koniec XVII w. Znaczna część kraju została właśnie wyzwolona spod panowania tureckiego, a duże jego części po 150 latach nieustannych działań wojennych wciąż były niezamieszkane. Kraj jest teraz własnością austriackich Habsburgów, ale wielu szlachciców i duża część ludzi jest niezadowolona, że król Węgier nie rezyduje już w królewskim zamku w Budzie (część dzisiejszego Budapesztu), ale w odległym Wiedniu.

Oryginalna ikona czczona w Wiedniu

W małej drewnianej cerkwi obrządku greckokatolickiego we wsi Pócs - dziś położonej w północno-wschodniej części kraju - znajdowała się wówczas prosta ikona św. Marii namalowana przez brata księdza. Należy do typu "Hodegetria" ("ta, która wskazuje drogę") i przedstawia Maryję wskazującą palcem na Dzieciątko Jezus na swoim ramieniu. Pewnego dnia, 4 listopada 1696 roku, chłop obecny podczas Świętej Liturgii zauważył, że z oczu ikony płyną łzy. Zjawisko, które trwało z przerwami do 8 grudnia, zostało natychmiast zbadane przez władze kościelne i cywilne. Węgry są bardzo rozdrobnione konfesyjnie, ale ta okoliczność jest opatrznościowa w odniesieniu do badania cudu: nie tylko katolicy, ale także liczni chrześcijanie luterańscy i kalwińscy poświadczają autentyczność wydarzenia.

O wydarzeniu dowiedział się również cesarz Leopold I, a przede wszystkim jego żona Eleonora Magdalena. Wkrótce zapadła decyzja: cudowny obraz miał zostać przewieziony do centrum imperium, do siedziby cesarskiej w Wiedniu! 1 marca 1697 roku ikona została wbrew woli ludności zdemontowana w Pocs i przeniesiona do Wiednia, gdzie przez wiele miesięcy była czczona licznymi uroczystymi mszami i procesjami. Ostatecznie otrzymał on stałe miejsce w katedrze św. Szczepana. Czczenie cudownego obrazu w Cesarstwie wzrosło jeszcze bardziej, gdy zaledwie kilka miesięcy później, 11 września 1697 roku, książę Eugeniusz Sabaudzki odniósł zwycięstwo nad Osmanami w bitwie pod Zentą (wówczas na Węgrzech, dziś w Serbii). Ówczesna rodzina cesarska i kaznodzieje przypisywali triumf wstawiennictwu Matki Boskiej z Pötsch, jak po niemiecku nazywane jest węgierskie miasto.

Mieszkańcy wsi są początkowo rozczarowani, że "ich" cudowna ikona została im odebrana. Po nie mniej niż dziesięciu latach Pócs otrzymał kopię cudownego obrazu. O ile jednak oryginał z Wiednia nie uronił od tego czasu łzy, o tyle 1 sierpnia 1715 roku w Pocs nastąpił kolejny cud łez, tym razem w oczach kopii. Wspomniany biskup kazał ponownie zbadać to wydarzenie i po bardzo krótkim czasie zatwierdził czczenie drugiej cudownej ikony w Pocs, którą tym razem pozwolono pozostawić we wsi.

Wieś wkrótce przyjęła imię Matki Bożej i od tego czasu nazywa się Máriapócs. W połowie XVIII wieku wybudowano barokowy kościół sanktuaryjny, aby pomieścić duże rzesze pielgrzymów, a dla opieki duszpasterskiej wzniesiono klasztor greckokatolickiego zakonu bazylianów. Cudowne zachowanie ikony sięga nawet czasów współczesnych: od 3 grudnia 1905 r. obraz po raz drugi zaczął płakać; cud trwał do końca miesiąca i po badaniach ponownie został potwierdzony jako autentyczny.

W 1991 roku papież św. Jan Paweł II odwiedził Máriapócs i odprawił tam liturgię według tradycji Kościoła Wschodniego. Dziś do tego miejsca łaski w północno-wschodnich Węgrzech przybywa co roku kilkaset tysięcy wiernych, co czyni je jednym z najważniejszych miejsc kultu w regionie.

Choć oryginalna ikona katedry św. Szczepana nie płacze od 1696 roku, to jej późniejsza historia jest nie mniej znacząca. W ostatnich dniach II wojny światowej, gdy zapaliła się 400-letnia więźba dachowa katedry św. Szczepana i zawaliło się sklepienie kościoła, ikona pozostała nietknięta. W 1948 roku umieszczono ją na własnym ołtarzu po prawej stronie nawy pod wspaniałym "baldachimem Öchsel" z początku XVI wieku.

Tablica upamiętniająca modlitwę św. Josemaríi przed ikoną maryjną

Cudowny obraz zyskał później międzynarodową sławę dzięki wizycie świętego: 4 grudnia 1955 roku przed "Matką Bożą z Pötsch" modlił się św. Josemaría Escrivá, założyciel Opus Dei. Ten obraz Matki Bożej, pochodzący z miejscowości, która znajdowała się wówczas za "żelazną kurtyną", poruszył go w szczególny sposób. Była to dla niego brama do szerzenia wiary na tych terenach pod rządami komunistów. "Sancta Maria, Stella Orientis, filios tuos adiuva!" (Święta Maryjo, Gwiazdo Wschodu, pomóż swoim dzieciom!), błagał ją. Modlitwa ta w kolejnych dekadach rozprzestrzeniła się na cały świat. Prośba św. Josemarii została wysłuchana w latach 1989-1980, w Europie Wschodniej upadł komunizm. 9 stycznia 2002 roku, w setną rocznicę urodzin Escrivá, kardynał Christoph Schönborn, arcybiskup Wiednia, poświęcił tablicę pamiątkową obok ołtarza. Dziś Matka Boża z Máriapócs jednoczy chrześcijan ze Wschodu i Zachodu, z Europy Środkowej i z całego świata.

AutorDaniela Sziklai

Watykan

Franciszek opuszcza Cypr modląc się z młodymi migrantami

"Pan Jezus przychodzi, by spotkać się z nami w obliczu zmarginalizowanego i odrzuconego brata, w obliczu wzgardzonego, odrzuconego i uciskanego migranta" - powiedział papież. Modlitwa z migrantami była jego ostatnim aktem na Cyprze. Dzisiaj przylatuje do Aten.

Rafał Górnik-4 Grudzień 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Było to w kościele parafialnym Świętego Krzyża, który jest punktem odniesienia dla społeczności katolickiej na Cyprze. Wczoraj po południu papież Franciszek odbył swoje długo oczekiwane spotkanie z migrantami. Wysłuchał tam świadectw czterech młodych ludzi, którzy przybyli na Cypr w poszukiwaniu schronienia, a przed nimi wygłosił nowe i mocne przemówienie, w którym wezwał do zapewnienia godnych warunków tym, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swojej ziemi.

Następnie wspólnie odmówili modlitwę ekumeniczną i odmówili Modlitwę Pańską. Franciszek zakończył w ten sposób oficjalną działalność na wyspie Cypr, a w najbliższą sobotę leci do Aten, stolicy Grecji. Niemal równocześnie papież przeniesie do Watykanu 50 migrantów z Cypru - poinformowało w oświadczeniu cypryjskie MSW.

"Ministerstwo Spraw Wewnętrznych pragnie wyrazić szczere uznanie dla ważnej inicjatywy papieża Franciszka i Stolicy Apostolskiej dotyczącej relokacji 50 migrantów z Cypru do Watykanu" - czytamy w nocie. Administracja cypryjska ma nadzieję, że posunięcie papieża przyczyni się do zwiększenia solidarności na poziomie europejskim.

"Współobywatele świętych".

W swoim przemówieniu Papież podziękował za świadectwa migrantów "z ogromnym 'dziękuję' z serca". "Świadectwa otrzymałem wcześniej, około miesiąca temu, i bardzo mnie poruszyły, i dzisiaj też mnie poruszyły" - powiedział.

"Ale to nie tylko wzruszenie, to coś znacznie więcej, to wzruszenie, które płynie z piękna prawdy, jak to, które przeżywał Jezus, gdy wołał: 'Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, ponieważ wszystkie te rzeczy objawiłeś maluczkim, a ukryłeś je przed mądrymi i przebiegłymi' (Mt 11,25). Chwalę też Ojca niebieskiego, bo to się dzieje dzisiaj, tutaj - jak również na całym świecie - Bóg objawia maluczkim swoje Królestwo: Królestwo miłości, sprawiedliwości i pokoju".

"Po wysłuchaniu was - dodał Franciszek - lepiej rozumiemy całą proroczą moc słowa Bożego, które przez apostoła Pawła mówi: 'Nie jesteście już obcymi i cudzoziemcami, lecz współobywatelami ze świętymi i rodziną Bożą'".

Były to słowa napisane do chrześcijan z Efezu - niedaleko stąd - powiedział Ojciec Święty. "Bardzo odległe w czasie, ale tak bliskie, że są bardziej aktualne niż kiedykolwiek, jakby były napisane dla nas dzisiaj: 'Nie jesteście obcymi, lecz współobywatelami'. To jest proroctwo Kościoła, wspólnoty, która ucieleśnia - przy wszystkich swoich ludzkich ograniczeniach - marzenie Boga".

Bohaterowie czterech świadectw zostali zacytowani przez Papieża. Oto ich imiona: "Mariamie, która pochodzi z Demokratycznej Republiki Konga i określiłaś siebie jako 'pełną marzeń'; "Thamara, która pochodzi ze Sri Lanki i mówisz, że 'często jestem pytana, kim jestem'; "Maccolins, która pochodzi z Kamerunu i mówisz, że przez całe życie byłaś 'zraniona nienawiścią'; i "Rozh, która pochodzi z Iraku i mówisz, że jesteś 'osobą w podróży'".

"Godność osoby ludzkiej

Papież zapewnił też w słowach, że "Pan Jezus przychodzi, aby spotkać nas w obliczu brata zepchniętego na margines i odrzuconego, w obliczu migranta wzgardzonego, odrzuconego i uciśnionego". Ale także - jak pan powiedział - w obliczu migranta, który jest w drodze ku czemuś, ku nadziei, ku bardziej ludzkiemu współistnieniu. I tak Bóg przemawia do nas przez ich sny.

"Aby ta wyspa, naznaczona bolesnym podziałem, stała się, z łaską Bożą, warsztatem braterstwa. I może tak być pod dwoma warunkami - powiedział. "Pierwszym z nich jest skuteczne uznanie godności każdej osoby ludzkiej (Fratelli tutti, 8); jest to fundament etyczny, uniwersalny, który leży również u podstaw chrześcijańskiej nauki społecznej" - wskazał.

"Drugim warunkiem jest ufna otwartość na Boga, Ojca wszystkich, i to jest ten 'zaczyn', do którego jesteśmy powołani jako wierzący. Dzięki tym warunkom możliwe jest przełożenie marzenia na codzienną drogę, złożoną z konkretnych kroków, które przechodzą od konfliktu do komunii, od nienawiści do miłości" - dodał papież. "Cierpliwa wędrówka, która dzień po dniu sprawia, że wchodzimy do ziemi, którą Bóg nam przygotował, do ziemi, w której, jeśli zostaniesz zapytany: 'Kim jesteś', możesz odpowiedzieć z odkrytą twarzą: 'Jestem twoim bratem'.

Przesłanie na 7. konferencję MED Dialogues

Równolegle z podróżą Stolica Apostolska wydała przesłanie papieża Franciszka do uczestników VII Konferencji Dialogów Med. Ojciec Święty zaznacza - jak podają oficjalne media watykańskie - że zjawisko migracji w basenie Morza Śródziemnego pokazuje, że wszystko jest ze sobą powiązane, i ostrzega, że stabilne rozwiązanie wymaga podejścia zdolnego do uwzględnienia wielu aspektów z nim związanych.

Konferencja Rome MED Dialogues promowana jest corocznie przez włoskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Współpracy Międzynarodowej oraz Instytut Studiów nad Polityką Międzynarodową i ma na celu ponowne przemyślenie tradycyjnego podejścia do obszaru śródziemnomorskiego oraz poszukiwanie nowych i wspólnych odpowiedzi na ważne wyzwania, jakie on stawia.

Papież zwrócił uwagę, że "mare nostrum" ma centralne znaczenie geopolityczne, Morze Śródziemne jest granicą, a więc miejscem spotkania trzech kontynentów, które nie tylko są w nim skąpane, ale dotykają się w nim i dlatego są powołane do wspólnego życia.

Papież ostrzega, że polityka i dyplomacja muszą zrobić wszystko, by proces globalizacji nie przerodził się w globalizację obojętności. Przede wszystkim, jak pokazuje kryzys klimatyczny i pandemia, "dowód na to, że nie tylko państwa, ale tym bardziej kontynenty, nie mogą już dłużej ignorować się nawzajem".

Kultura

Ikone z Máriapócs. Wo Original und Kopie weinten

Codziennie w wiedeńskim Stephansdom wiele osób stoi przed bliźniaczym kościołem o pięknie rzeźbionych ścianach, który przedstawia Matkę Boską z Jezusem Chrystusem. Jest to obraz z Máriapócs Dörfchen w Ungarn, który został zniszczony w 1696 roku. Wspaniałe Ikone zostało następnie przeniesione do stolicy królestwa Habsburgów - nie oznaczało to jednak końca zewnętrznych znaków w małej węgierskiej wiosce.

Daniela Sziklai-4 Grudzień 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Ungarn w końcu XVII wieku. Kraj ten był w dużej mierze okupowany przez Turków, a niektóre jego części zostały zniszczone podczas trwającej od 150 lat wojny. Nad krajem panują już austriaccy Habsburgowie, ale wielu z Adel i Volk jest niezadowolonych z tego, że król Węgier nie rezyduje już w Królewskiej Budzie (część obecnego Budapesztu), tylko w Wiedniu.

W małej greckokatolickiej cerkwi we wsi Pocs - dziś na północnym wschodzie kraju - stoi obecnie prosty Marienikone, zbudowany przez Brudera pewnego rolnika. Należy on do typu "Hodegetrii" (Wegweiserin) i przedstawia Marię, jak palcem dotyka Jezusa Chrystusa na swoim ramieniu. Eines Tages, am 4. November 1696, merkt während der Heiligen Liturgie ein anwesender Bauer, dass aus den Augen der Ikone Tränen fließen. Zjawisko, które do 8 grudnia upłynie pod znakiem wydarzeń religijnych i światopoglądowych. Ungarn ist konfessionell stark zersplittert, doch dies dieser Umstand erweist sich im Fall der Prüfung des Wunders als Glücksfall: Nicht nur Katholiken, sondern auch auchas zahlreiche lutherische und calvinistische Christen bezeugen die Authentizität des Ereignisses.

Auch Kaiser Leopold I. und vor allem seine Gattin Eleonore Magdalena werden aufmerksam auf das Ereignis. Decyzja jest jasna: wspaniały obraz musi zostać wykorzystany w centrum Królestwa, w Residenzstadt Wien! 1 marca 1697 roku zmontowano Ikone in Pocs i wysłano do Wiednia, gdzie miała być montowana przy okazji licznych festiwali i imprez. Twój ostatni przystanek to Ikone w Stephansdom, katedrze miasta. Nadejście Gnadenbildes w Rzeszy zostało dodatkowo wzmocnione, gdy 11 września 1697 roku książę Eugen z Savoy w Schlacht Zenta (wówczas Ungarn, obecnie Serbien) dokonał oblężenia nad Osmanen. Triumf będzie świętowany przez Kaiserhaus i poprzedników z przeklętych czasów Muttergottes z Pötsch - jak będzie nazywać się to wyjątkowe miejsce w języku niemieckim -.

Właściciele gospodarstwa są przede wszystkim przejęci tym, że otrzymali "swoje" wspaniałe Ikone. Erst nach zehn Jahren erhält Pócs eine Kopie des Gnadenbildes. Ale oto: podczas gdy oryginał w Wiedniu nie był już w użyciu, kolejne trzy lata rozpoczęły się w Pócs już 1 sierpnia 1715 roku, i to tym razem od dni kopii. Prawy bischof jako pierwszy zajął się ideą nowego roku, a po krótkim czasie zrobił już użytek z drugiego, słynnego na cały świat Ikone z Pócs, który pozostał w tym miejscu na długo. Miasto wkrótce straciło nazwę Gottesmutter i znane jest jako Máriapócs. W połowie XVIII wieku, aby wypełnić dużą liczbę pielgrzymów, zbudowano barokowy kościół ścienny, a na miejscu wzniesiono kościół zakonu greckokatolickich bazylianów.Wspaniałe dziedzictwo Ikone sięga czasów nowożytnych: od 3. Grudzień 1905 roku, obraz rozpoczął nową erę - tajemnica świata był wciąż żywy do końca roku i został po raz pierwszy opublikowany jako autentyczny dowód.W 1991 roku nastąpiła wizyta znakomitego papieża Johannesa Pawła II. Máriapócs i feierte dort die Liturgie nach ostkirchlicher Tradition. Heute kommen jährlich mehrere Hunderttausend Gläubige in den nordostungarischen Gnadenort, der dadurch zu den bedeutendsten in der Region zählt.

Jeśli oryginalna ikona w Stephansdom nie istnieje już od 1696 roku, jej dalsza historia jest nie mniej ważna. In den letzten Tagen des Zweiten Weltkriegs, als der 400 Jahre alte hölzerne Dachstuhl des Stephansdoms Feuer fing und das Gewölbe der Kirche einstürzte, blieb sie unversehrt. W 1948 roku umieszczono go wówczas na ołtarzu po prawej stronie Langhausów, pod oryginalnym "Öchsel-Baldachin" z XVI wieku.

Internationale Berühmtheit erhielt das Gnadenbild dann durch den Besuch eines Heiligen: Am 4. W grudniu 1955 roku syn Josemaríi Escrivá, założyciela Opus Dei, odwiedził "Madonnę z Pötsch". Ważną pamiątką po nim jest portret księdza z kościoła, który to obraz widzi w tle Eisernen Vorhang. Es ist für ihn das Tor zur Ausbreitung des Glaubens in jene Gebiete, die unter kommunistischer Herrschaft stehen. "Sancta Maria, Stella Orientis, filios tuos adiuva!" (Heilige Maria, Stern des Ostens, hilf deinen Kindern!), fleht er zu ihr. Dieses Stoßgebet verbreitet sich in den darauffolgenden Jahrzehnten in der ganzen Welt. W latach 1989/90 nastąpiła śmierć dawnego Josemaríi i rozprzestrzenianie się komunizmu w Europie Wschodniej. 9 stycznia 1902 r., w setną rocznicę śmierci Escrivása, wiedeński kardynał Erzbischof Christoph Schönborn złożył obok ołtarza darowiznę. Dziś Muttergottes z Máriapócs chrystianizują się ze Wschodu i Zachodu, z Europy Środkowej i całego świata.

AutorDaniela Sziklai

Watykan

"Potrzebni świetliści chrześcijanie" z nadzieją - apeluje papież w Nikozji

Uczenie się z prawosławnego doświadczenia synodalnego i potrzeba bycia "świetlistymi chrześcijanami" uzdrowionymi przez Jezusa ze "ślepoty serca" to niektóre z głównych przesłań papieża Franciszka z Nikozji (Cypr).

Rafał Górnik-3 Grudzień 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Spotkanie z prawosławnym arcybiskupem Cypru Jego Błogosławieństwem Chrysostomosem II i ze Świętym Synodem w katedrze prawosławnej; Msza św. na stadionie GSP w Nikozji oraz modlitwa ekumeniczna z migrantami wyznaczyły program piątkowego pobytu papieża Franciszka w stolicy Cypru.

W homilii podczas Mszy św. ku czci św. Franciszka Ksawerego papież zachęcał do tego, by być "świetlistymi chrześcijanami", którzy "przynoszą światło otrzymane od Chrystusa, by rozświetlić noc, która często nas otacza". Punktem wyjścia była Ewangelia św. Mateusza, mówiąca o uzdrowieniu niewidomych, którzy idą do Jezusa, razem przynoszą Mu swoje cierpienia i z radością ogłaszają swoje uzdrowienie. Czynią to, ponieważ "dostrzegają, że w ciemnościach historii On jest światłem, które rozświetla świat".

"Synu Dawida, zmiłuj się nad nami!". Dwaj niewidomi z Ewangelii, powiedział Ojciec Święty, "ufają" Jezusowi i idą za Nim w poszukiwaniu światła dla swoich oczu. A czynią to, ponieważ "dostrzegają, że w mrokach historii On jest światłem, które rozświetla noce serca i świata, które pokonuje ciemność i przezwycięża wszelką ślepotę". 

Ślepota serca: zwrócenie się do Jezusa

"My również, jak dwaj ślepcy, mamy ślepotę serca. My również, jak dwaj ślepcy, jesteśmy podróżnikami często zanurzonymi w ciemnościach życia. Trzeba przede wszystkim zwrócić się do Jezusa, bo On sam powiedział: "Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście zmęczeni i obciążeni, a Ja wam dam odpoczynek" (Mt 11, 28). Kto z nas nie jest w jakiś sposób zmęczony i obciążony?" - pytał Ojciec Święty. "Ale my niechętnie idziemy do Jezusa; często wolimy pozostać zamknięci w sobie, być sami ze swoją ciemnością, użalać się nad sobą, przyjmować złe towarzystwo smutku. Jezus jest lekarzem, On sam, prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka (por. J 1,9), daje nam światło, ciepło i miłość w obfitości. On sam wyzwala serce od zła".

Wskazanym przez Papieża "pierwszym krokiem" było zatem "pójście do Jezusa": danie Mu możliwości uzdrowienia naszych serc. Jeśli każdy myśli o sobie, to ślepoty nie da się wyleczyć - dodał. "Drugi krok" to przyniesienie "razem" naszych ran do Jezusa. "W obliczu każdej osobistej ciemności i wyzwań, z jakimi mamy do czynienia w Kościele i w społeczeństwie - powiedział Franciszek - jesteśmy wezwani "do odnowienia braterstwa", ponieważ "jeśli pozostaniemy podzieleni między sobą, jeśli każdy będzie myślał tylko o sobie lub o swojej grupie, jeśli nie będziemy się spotykać, jeśli nie będziemy prowadzić dialogu, jeśli nie będziemy iść razem, nie będziemy mogli w pełni uleczyć ślepoty". 

Jest to "wymowny znak życia chrześcijańskiego, charakterystyczny rys ducha eklezjalnego", podkreślił Ojciec Święty, który polega na tym, by "myśleć, mówić i działać jako 'my', odchodząc od indywidualizmu i pretensji do samowystarczalności, które przyprawiają o chorobę serca".

"Zapal światła nadziei".

Chociaż Jezus polecił niewidomym, po ich uzdrowieniu, aby nikomu nic nie mówili, oni jednak postąpili odwrotnie. Nie było to "nieposłuszeństwo wobec Pana", ale po prostu dlatego, że "nie mogli opanować entuzjazmu" związanego ze spotkaniem i ich uzdrowieniem.

Stąd ostatnim krokiem wskazanym przez papieża było "głoszenie Ewangelii z radością", charakterystyczny znak chrześcijanina. "Radość Ewangelii, która jest nieposkromiona, wypełnia serce i całe życie tych, którzy spotykają Jezusa (Evangelii Gaudium, 1), uwalnia nas od ryzyka wiary skierowanej do wewnątrz, zdystansowanej i narzekającej, i wprowadza nas w dynamizm świadectwa". Żyjąc wyzwolicielskim głoszeniem Ewangelii z radością, Franciszek zapewnił. "To nie prozelityzm, ale świadectwo; to nie moralizm, który osądza, ale miłosierdzie, które obejmuje; to nie zewnętrzny kult, ale przeżywana miłość".

masa nikosia

Tak brzmiał jego apel na stadionie GSP w Nikozji: "Potrzebujemy chrześcijan oświeconych, ale przede wszystkim świetlistych, którzy z czułością dotykają ślepoty swoich braci i sióstr, którzy gestami i słowami pocieszenia rozświetlają ciemności światłem nadziei; chrześcijan, którzy zasiewają pędy Ewangelii na jałowych polach codziennego życia, którzy przynoszą pieszczoty samotności cierpienia i ubóstwa".

Odnowienie zaufania do Jezusa, który "słyszy wołanie naszej ślepoty" i który "chce dotknąć naszych oczu i naszego serca", "pociągnąć nas do światła, sprawić, byśmy się odrodzili i ożywili wewnętrznie" - to ostatnie zalecenie Papieża, który na zakończenie homilii przywołał: "Przyjdź, Panie Jezu!".

"Perła historii i wiary".

Przed Mszą św. na stadionie GSP, wczesnym rankiem, papież Franciszek przybył, aby pozdrowić prawosławnego arcybiskupa Cypru, Jego Błogosławieństwo Chrysostomosa II, oraz spotkać się ze Świętym Synodem w prawosławnej katedrze. Podczas kurtuazyjnej wizyty katolicki papież wpisał się do Księgi Honorowej prawosławnego arcybiskupstwa cypryjskiego z następującym tekstem, który podkreślił drogę dialogu, by wspólnie iść naprzód:

"Pielgrzymując na Cypr, perłę historii i wiary, przyzywam od Boga pokory i odwagi, abyśmy razem szli ku pełnej jedności i dawali światu, za przykładem Apostołów, braterskie orędzie pociechy i żywe świadectwo nadziei.

Wasza Błogosławieństwo, dziękuję za mówienie o Matce Kościele pośród ludzi. To jest droga, która nas łączy jako pasterzy. Idźmy razem naprzód tą drogą. I bardzo dziękuję za mówienie o dialogu. Musimy zawsze iść naprzód drogą dialogu, drogą mozolną, cierpliwą i pewną, drogą odwagi. "Parresia i cierpliwość" (w języku greckim).

"Wspólne pochodzenie apostolskie

Później, w przemówieniu do Świętego Synodu Biskupów Prawosławnych, papież Franciszek zaczął od podkreślenia, że "mamy wspólne pochodzenie apostolskie: Paweł przeszedł przez Cypr, a następnie przybył do Rzymu". Wywodzimy się zatem z tego samego zapału apostolskiego i łączy nas jedna droga: droga Ewangelii. Cieszę się, że nadal idziemy w tym samym kierunku, w poszukiwaniu coraz większego braterstwa i pełnej jedności".

"W tym kawałku Ziemi Świętej, który roztacza łaskę Miejsc Świętych w basenie Morza Śródziemnego, pamięć o tylu biblijnych stronach i postaciach przychodzi w sposób naturalny. Papież zastanowił się raz jeszcze nad "Józefem, którego apostołowie nazwali Barnabą" (Dz 4, 36): tak jest on przedstawiony w Dziejach Apostolskich".

"Droga osobistego spotkania

"Barnaba, syn pocieszenia, napomina nas, swoich braci, do podjęcia tej samej misji głoszenia ludziom Ewangelii, zachęcając nas do zrozumienia, że głoszenie nie może opierać się na ogólnych napomnieniach, na powtarzaniu nakazów i zasad, których należy przestrzegać, jak to często czyniono" - powiedział Ojciec Święty.

"Trzeba iść drogą osobistego spotkania, zwracać uwagę na pytania ludzi, na ich potrzeby egzystencjalne. Aby być dziećmi pocieszenia, zanim się coś powie, trzeba słuchać, pozwolić się pytać, odkrywać drugiego, dzielić się: ponieważ Ewangelia jest przekazywana przez komunię".

Wymiar synodalny, z prawosławiem

"Tym właśnie, jako katolicy, chcemy żyć w najbliższych latach, odkrywając na nowo wymiar synodalny, konstytutywny dla bytu Kościoła. I w tym odczuwamy potrzebę intensywniejszego chodzenia z wami, drodzy bracia, którzy poprzez doświadczenie waszej synodalności mogą być dla nas naprawdę wielką pomocą".

"Dziękuję za braterską współpracę, która przejawia się także w aktywnym uczestnictwie w Międzynarodowej Komisji Wspólnej ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem katolickim a Kościołem prawosławnym" - dodał.

Jutro, już w stolicy Grecji, Papież odwiedzi Jego Błogosławieństwo Ieronymosa II, arcybiskupa Aten i całej Grecji, w prawosławnym arcybiskupstwie Grecji, gdzie w Sali Tronowej arcybiskupstwa odbędzie się spotkanie.

ziemniaki na Cyprze
Zasoby

Hanna-Barbara Gerl-Falkovitz, Nagroda Ratzingera 2021, gość kolejnego Forum Omnes

"Czy rozdzielenie natury i osoby ma sens? To tytuł wykładu, który niemiecka filozof Hanna-Barbara Gerl-Falkovitz wygłosi w czwartek, 16 grudnia 2021 r. o godz. 13:00 w Omnes Forum.

Maria José Atienza-3 Grudzień 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Laureatka, wraz z prof. Ludgerem Schwienhorstem-Schönbergerem, ostatniej nagrody Ratzingera, Hanna-Barbara Gerl-Falkovitz studiowała filozofię i germanistykę oraz politologię. Wykładała na uniwersytetach w Monachium, Bayreuth, Tybindze i Eichstätt. Od 2011 roku kieruje Europejskim Instytutem Filozofii i Religii na Uniwersytecie Filozoficzno-Teologicznym im. Benedykta XVI przy klasztorze cystersów Stift Heiligenkreuz koło Heiligenkreuz.

Studia nad wieloletnią karierą Hanny-Barbary Gerl-Falkovitz koncentrowały się na filozofii religii i antropologii kulturowej, ze szczególnym uwzględnieniem postaci Edyty Stein i Romano Guardiniego. Gerl-Falkovitz łączy te dwie wielkie postaci z metodą fenomenologii, czyli dokładnej obserwacji i opisu.

Według własnych słów Gerl-Falkovitz zachował swoją wiarę i poprzez filozofię coraz bardziej się w nią zagłębiał. Jego studia stanowią również przeciwwagę dla gnostyckiego zrównania biegunowości męsko-żeńskiej.

Spotkanie "Ciało, miłość, przyjemność: czy ma sens rozdzielanie natury i osoby? odbędzie się, osobiście i zgodnie z odpowiednimi wytycznymi zdrowotnymi, w Aula de Grados Universidad San Dámaso de Madrid. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 13:00 w czwartek 16 grudnia 2021 roku, a poprowadzi je David Torrijos Castrillejo, profesor filozofii na Universidad San Dámaso de Madrid. Uniwersytet Kaznodziejski w San Dámaso.

Spotkanie można śledzić online na stronie Kanał Omnes YouTube.

https://youtu.be/QfR4kKeZzLI
Świat

Krytyka sprawozdania Sauvégo we Francji

Krytycy kwestionują "słabości metodologiczne i czasami wątpliwe analizy" raportu CIASE. Gest rezygnujących akademików skłonił podobno Watykan do przełożenia spotkania papieża z członkami komisji Sauvégo zaplanowanego pierwotnie na 9 grudnia.

José Luis Domingo-3 Grudzień 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Po szoku wywołanym rewelacjami CIASE (Independent Commission on Sexual Abuse in the Church) o niebotycznej liczbie nadużyć seksualnych (ponad 300 tys.) wobec nieletnich w Kościele od 1950 r., prawie dwa miesiące później powoli pojawia się krytyka. 

Wszystko zaczęło się na początku tygodnia. Ośmiu wybitnych członków Katolickiej Akademii Francji, utworzonej w 2009 r. w celu zapewnienia lepszej widoczności "produkcji intelektualnej związanej (...) z katolicyzmem", wysłało liczący około piętnastu stron list do bpa Érica de Moulins-Beauforta, przewodniczącego CEF, oraz do bpa Celestino Migliore, nuncjusza apostolskiego we Francji, bezpośredniego przedstawiciela papieża. Pod dokumentem podpisało się wiele osób z kierownictwa Akademii, w tym Hugues Portelli (prezydent), Jean-Dominique Durand i Yvonne Flour (wiceprezydenci) oraz Jean-Luc Chartier (sekretarz generalny).

Po pierwsze, dokument ujawnia wątpliwą ocenę liczby ofiar, ponieważ przeprowadzono dwa badania, które dały bardzo różne wyniki: najwyżej 27 000 ofiar według badaczy z EPHE (École Pratique des Hautes Etudes) ekstrapolujących dane z archiwów i ankiet oraz 330 000 według badaczy z INSERM na podstawie ankiety internetowej przeprowadzonej wśród 24 000 osób, w której 171 osób odpowiedziało, że były wykorzystywane, co daje bardzo wątpliwą ekstrapolację na 330 000.330 000 przez badaczy INSERM na podstawie ankiety internetowej przeprowadzonej wśród 24 000 osób, na którą 171 osób odpowiedziało, że były wykorzystywane, co w wyniku bardzo wątpliwej ekstrapolacji stało się 330 000, gdy rozszerzono to na krajową populację dorosłych. Ta liczba 330 000 była jedyną zachowaną, a badanie EPHE zostało odrzucone bez wyjaśnienia. Z tej ogromnej liczby CIASE był w stanie wysunąć wyjaśnienie oparte na "systemowym" charakterze zarazy, wpisanym w naturę i funkcjonowanie "instytucji" Kościoła.

Od tego czasu sformułowano najbardziej radykalne zalecenia, kwestionujące duchowy i sakramentalny charakter Kościoła katolickiego, przypisując mu obraz wewnętrznego zepsucia. Tak więc "zalecenia" wzywały do "rewizji" spowiedzi, rozgrzeszenia, katolickiej moralności seksualnej, "hierarchicznej konstytucji Kościoła", "skupienia władzy porządkowej i rządowej w rękach jednej osoby", a także do powołania się na cywilną i społeczną odpowiedzialność Kościoła ze względu na "systemowy" charakter tej plagi (nawet jeśli konsultacje z prawnikami w tej kwestii ich od tego odwiodły), do zniesienia tajemnicy spowiedzi itp.

Dissent rozerwał w ostatnich dniach Akademię Katolicką w następstwie tych krytycznych uwag, które kwestionują "słabości metodologiczne i niekiedy wątpliwe analizy" raportu CIASE. Mimo że dokument ten nie został przedstawiony jako oficjalne stanowisko Akademii, lecz jako osobista opinia niektórych jej członków, kilku członków Akademii zrezygnowało z członkostwa w tej instytucji. Sam Eric de Moulins-Beaufort, przewodniczący Konferencji Episkopatu Francji, oraz siostra Véronique Margron, przewodnicząca Konferencji Zakonników Francji (Corref). Ten nowy dokument dyskwalifikuje zajęte przez nich wcześniej publicznie stanowisko o bezwarunkowej akceptacji wniosków CIASE.

Inicjatywa protestujących akademików jest jednak tylko wierzchołkiem szerszego ruchu krytyki raportu Sauvégo. Fala, która dociera do najwyższych szczebli Kościoła. Niektóre media twierdzą, że gest ośmiu pracowników akademickich doprowadził do przełożenia sine die Watykan odwołał spotkanie papieża z członkami Komisji Sauvé, pierwotnie zaplanowane na 9 grudnia z powodu problemów z harmonogramem papieża - poinformowano.

Pośród tego pogmatwanego klimatu Kościół we Francji przyjął niedawno z przerażeniem rezygnację arcybiskupa Paryża Michela Aupetita na rzecz papieża, po celowym przecieku do prasy oskarżenia o nieprawidłowości w rządzeniu i o utrzymywanie intymnych stosunków z kobietą przed dziewięcioma laty. Arcybiskup Aupetit zaprzeczył zarzutom.

Papież Franciszek przyjął w czwartek 2 grudnia rezygnację arcybiskupa Michela Aupetita z pełnienia funkcji pasterskiej jako zwierzchnika archidiecezji paryskiej. Z kolei Administratorem Apostolskim Paryża Ojciec Święty mianował arcybiskupa Georgesa Pontiera, emerytowanego arcybiskupa Marsylii.

Odzyskanie wartości moralnej w społeczeństwie

Dla odbudowy europejskiego modelu kultury ważne jest tworzenie lub pielęgnowanie elit intelektualnych, grup osób cieszących się prestiżem, uznaniem i wpływami w obrębie swojej dziedziny, pełniących rolę punktów odniesienia w porządkach życia społecznego.

3 Grudzień 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Prowokacyjne jest mówienie o intelektualnym przywództwie teraz, gdy normą jest myślenie jednostkowe, a ci, którzy twierdzą, że mają swój własny głos, są odrzucani, ponieważ rzekomo zagrażają spójności społecznej.

Ciekawe, że właśnie ci, którzy skarżą się, że Kościół ujednolica myśli i uniemożliwia wolność, upierają się, by wszelkimi sposobami poddać obywateli uniformizacji jednego sposobu myślenia, zamkniętych i wszechogarniających, totalitarnych ideologii.  

W Hiszpanii hasłem par excellence uświęconej lewicy, która przyjmuje dogmaty bez podstaw i analizy, jest to, że lewica jest moralnie lepsza od prawicy, która jest z natury niemoralna i egoistyczna, a także faszystowska, co jest terminem uniwersalnym.

Z tej udawanej wyższości rusza misterny projekt inżynierii społecznej: dekonstrukcja rodziny, zniesienie zasług i wysiłku, manipulacja językiem, swobodne pozbywanie się życia (aborcja i eutanazja), przeinaczanie historii, manipulacja edukacją, samookreślenie płci i wiele innych. To, nieustannie powtarzane w populistycznych mediach, kończy się internalizacją i kształtowaniem modelu kulturowego (Goebbels dixit).

Nie tak dawno temu ukuto koncepcję "pułapki Thucydidesa", która miała wyjaśnić, że gdy hegemonia dominującego mocarstwa (lewicy) jest kwestionowana przez wschodzące mocarstwo (prawicę), istnieje duże prawdopodobieństwo, że wybuchnie między nimi wojna. Wybuchła ta wojna: bitwa o kulturę, wielka szansa, bo w konfrontacji z wolą drugiego człowiek utwierdza się w swoim bycie i musi udoskonalać i uzasadniać swoje poglądy.

Dla realizacji tego zadania ważne jest tworzenie lub wspieranie elit intelektualnych, grup ludzi o prestiż, uznanie i wpływy w ich sferze, które pełnią rolę punktów odniesienia w porządkach życia społecznego, zrekonstruować europejski model kulturowy oparty na myśli greckiej, prawie rzymskim poszerzonym, tam gdzie to właściwe, o tradycję judeochrześcijańską, objawienie; rozum uzupełniony wiarą.

Ta niesubordynacja wobec rzekomej wyższości intelektualnej lewicy już ma miejsce. Nie jest przypadkiem, że spontanicznie powstają grupy opiniotwórcze, think-tanki lub zwykłych talk show, zaangażowanych w to zadanie. Swój głos i opinie wygłasza również plemię pisarzy, głównie młodych, w większości w mediach cyfrowych. Co ciekawe, wszystkie one są ruchami popularnymi, spontanicznymi, wyłaniającymi się ze społeczeństwa, poza dotacjami i oficjalnym uznaniem.

Świat bractwa nie może być jedynie widzem w tej kulturowej bitwie, chociaż nadal istnieją bractwa, w których każdy, kto ośmiela się wyjść poza powszechne myślenie dyktowane przez samozwańczych przywódców plemienia, jest marginalizowany. Kiedy jednak jednostka przyjmuje za prawdziwą moralną wyższość lewicy i uważa, że istnieje tylko kilka moralnie akceptowalnych idei, jedna etykieta dobrego obywatela, czy dobrego braterstwa, przyznawana przez hierarchów, to wyrzeka się swojej moralnej autonomii, podstawowej dla fundamentu każdego wolnego społeczeństwa i dla uniknięcia popadnięcia w "kakistokrację", czyli rządy najgorszych, w społeczeństwie i w braterstwie.

Istnieją jeszcze bractwa, które w dalszym ciągu uciekają się wyłącznie do tradycji jako pewnej wartości; ale to nie jest droga. Bractwa, które są powołane do "uświęcania świata od wewnątrz" (LG. n. 31; CIC c. 298), nie mogą unikać walki idei, czyniąc się rzekomo odpornymi na zmiany kulturowe, argumentując, że są w innej sferze, że polityka to nie ich sprawa, uciekając się do tradycji i niezrozumienia pobożności ludowej. Takie podejście jest fatalne w perspektywie średnioterminowej, ponieważ bractwa mogą spełniać swoją misję tylko w wolnym społeczeństwie.

Etyka Wielkiego Inkwizytora (Dostojewski) zakłada, że obywatele nie są w stanie udźwignąć ciężaru własnej moralności i wolności i należy im dostarczyć jednolitych wzorców, w postaci ideologii totalitarnych. Takie podejście i próba anulowania wolności, którą Chrystus dla nas zdobył, jest zgubne dla społeczeństwa i dla wspólnot braterskich. Należy pilnie prowadzić walkę kulturową z "wyższości moralnej", a w to przedsięwzięcie należy zaangażować bractwa, ukonstytuowane jako elity intelektualne.

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Watykan

"Potrzebujemy Kościoła braterskiego i cierpliwego" - mówi papież na Cyprze

Pierwszą rzeczą, jaką Papież zrobił na Cyprze, na początku swej 35. międzynarodowej podróży apostolskiej do kraju cypryjskiego i Grecji, było objęcie wspólnoty katolickiej, którą pochwalił za "przyjęcie, integrację i towarzyszenie", oraz spojrzenie na "wielkiego apostoła Barnabę".

Rafał Górnik-2 Grudzień 2021 r.-Czas czytania: 8 minuty

Ojciec Święty określił podróż apostolską na Cypr i do Grecji jako "pielgrzymkę do źródeł". Jest on trzecim w tym roku (po Iraku i Budapeszcie/Węgrzech i Słowacji) i idzie w ślady Benedykta XVI (2010) i św. Jana Pawła II (2001) na tych ziemiach. Przez pięć dni, do poniedziałku 6, trwa dziewięć przemówień, dwie homilie i Anioł Pański. To liczby, które wyznaczają podróż papieża do dwóch krajów o dużej większości prawosławnej i z wodami wychodzącymi na Morze Śródziemne, kolejnego głównego bohatera tej podróży.

Podczas lotu do Nikozji papież powiedział dziennikarzom: "To miła podróż, ale dotkniemy ran". Nie trzeba było snuć zbyt wielu domysłów, bo Ojciec Święty przed opuszczeniem Santa Marta pozdrowił kilku uchodźców, którym towarzyszył kardynał Konrad Krajewski. Byli to imigranci, przebywający obecnie we Włoszech, pochodzący z Syrii, Konga, Somalii i Afganistanu, którzy przebywali na Lesbos, dokąd papież uda się w niedzielę. Niektóre z nich przyniósł sam Franciszek w 2016 roku.

Po oficjalnym przyjęciu na lotnisku w Larnace, jeszcze przed ceremonią powitalną w Pałacu Prezydenckim w Nikozji, pierwszym spotkaniem Papieża na Cyprze było spotkanie ze wspólnotą katolicką: księżmi, zakonnikami, diakonami, katechetami, stowarzyszeniami i ruchami kościelnymi, w maronickiej katedrze Matki Bożej Łaskawej.

Prawosławni, bracia w wierze

Podsumujemy teraz to pierwsze przesłanie papieża Franciszka, związane z apostołem Barnabą. Przede wszystkim warto przypomnieć, że Ojciec Święty na kilka dni przed swoim wyjazdem zakomunikował w wiadomość wideo "radość" z odwiedzenia "tych wspaniałych ziem, obdarzonych historią, kulturą i Ewangelią", śladami "wielkich misjonarzy", takich jak "apostołowie Paweł i Barnaba".

"Pielgrzymowanie do źródeł" - powiedział Franciszek jako punkt kluczowy. "Pierwszym jest braterstwo, 'tak cenne' w kontekście drogi synodalnej. "Istnieje 'łaska synodalna', apostolskie braterstwo, którego tak bardzo i z wielkim szacunkiem pragnę: jest to oczekiwanie odwiedzin umiłowanych błogosławionych Chrysostomosa i Ieronymosa, zwierzchników lokalnych Kościołów prawosławnych. Jako brat w wierze będę miał łaskę, że zostanę przyjęty przez ciebie i że spotkam się z tobą w imię Pana Pokoju".

W najbliższy piątek w Nikozji papież odwiedzi Jego Błogosławieństwo Chrysostomosa II, prawosławnego arcybiskupa Cypru, w Pałacu Arcybiskupim, a następnie odbędzie się spotkanie ze Świętym Synodem w prawosławnej katedrze w Nikozji, do którego papież Franciszek skieruje przemówienie.

W sobotę w Grecji papież pozdrowi także Jego Błogosławieństwo Ieronymosa II, arcybiskupa Aten i całej Grecji, w prawosławnym arcybiskupstwie Grecji, gdzie w sali tronowej arcybiskupstwa odbędzie się spotkanie, a papież wygłosi kolejne przemówienie.

Śladami "wielkiego apostoła Barnaby".

"Mała trzoda katolicka", stanowiąca mniejszość na Cyprze i w Grecji, jako pierwsza otrzymała uścisk Papieża, po pozdrowieniu kard. Béchara Boutrosa Raï, patriarchy Antiochii maronickiej, który nawiązał do echa tysiącletniej obecności maronitów na wyspie. "Migracja z Libanu miała miejsce w VIII wieku, na długo przed przybyciem krzyżowców (1192)" - przypomniał.

"Cieszę się, że jestem wśród was. Pragnę wyrazić wdzięczność kardynałowi Béchara Boutros Raï za słowa, które do mnie skierował, i pozdrowić z sympatią patriarchę Pierbattistę Pizzaballę" - rozpoczął swoje przemówienie Papież.

Dziękuję wszystkim za posługę i służbę. [...]. "Dzielę się radością z odwiedzenia tej ziemi, idąc jako pielgrzym śladami wielkiego apostoła Barnaby, syna tego ludu, ucznia zakochanego w Jezusie, nieustraszonego głosiciela Ewangelii" - dodał. Apostoł, który "przechodząc przez rodzące się wspólnoty chrześcijańskie, widział działającą łaskę Bożą i radował się nią, napominając 'wszystkich, aby trwali w jedności z Panem ze stałością serca'".

"Przychodzę z tym samym pragnieniem" - kontynuował Ojciec Święty. "Widzieć łaskę Bożą działającą w waszym Kościele i na waszej ziemi, ciesząc się wraz z wami z cudów, jakie Pan działa i napominając was, abyście wytrwali zawsze, nie męcząc się, nie tracąc nigdy serca". Patrzę na was i widzę bogactwo waszej różnorodności".

Franciszek pozdrowił Kościół maronicki, "który w ciągu wieków wielokrotnie przybywał na wyspę i który, często przechodząc wiele prób, wytrwał w wierze". A także "Kościołowi łacińskiemu, obecnemu tu od tysiącleci, który wraz ze swoimi dziećmi widział, jak z czasem wzrasta entuzjazm wiary, i który dziś, dzięki obecności tak wielu braci i sióstr migrantów, przedstawia się jako lud 'wielobarwny', autentyczne miejsce spotkania różnych grup etnicznych i kultur".

"Cultivating a patient gaze

Papież Franciszek chciał następnie "podzielić się z wami czymś o świętym Barnabie, waszym bracie i patronie, inspirując się dwoma słowami z jego życia i misji".

Następnie podkreślił: "Musimy Kościół cierpliwy. Kościół, który nie pozwala się niepokoić i oszołomić zmianom, ale spokojnie przyjmuje nowości i rozeznaje sytuacje w świetle Ewangelii. Na tej wyspie cenna jest praca, którą wykonujecie przyjmując nowych braci i siostry przybywających z innych części świata. Podobnie jak Barnaba, wy również jesteście wezwani do pielęgnowania cierpliwego i uważnego spojrzenia, do bycia widocznymi i wiarygodnymi znakami cierpliwości Boga, który nigdy nie pozostawia nikogo poza swoim domem, pozbawionego swego czułego uścisku.

"Kościół na Cyprze ma te otwarte ramiona: przyjmuje, integruje i towarzyszy. Jest to ważne przesłanie także dla Kościoła w całej Europie, naznaczonej kryzysem wiary" - powiedział Ojciec Święty. "Nie ma sensu być impulsywnym i agresywnym, nostalgicznym i narzekającym, lepiej iść do przodu czytając znaki czasu, a także znaki kryzysu. Trzeba zacząć od nowa i z cierpliwością głosić Ewangelię, zwłaszcza nowym pokoleniom".

Bractwo Świętych Barnaby i Pawła

"W opowiadaniu o Barnabie jest drugi ważny aspekt, który chciałbym podkreślić: jego spotkanie z Pawłem z Tarsu i braterska przyjaźń między nimi, która doprowadzi ich do wspólnego przeżywania misji" - zaznaczył również Papież, przypominając, że Barnaba zabrał ze sobą św. Pawła po jego nawróceniu, przedstawił go wspólnocie, opowiedział, co się z nim stało i poręczył za niego. A papież powiedział: "Jest to postawa przyjaźni i dzielenia się życiem. Wziąć na siebie", "wziąć na siebie" oznacza wziąć na siebie historię drugiego, poświęcić czas na poznanie go bez etykietowania, wziąć go na swoje barki, gdy jest zmęczony lub zraniony, jak czyni to Dobry Samarytanin.

"To się nazywa braterstwo i jest to drugie słowo. Barnaba i Paweł, jako bracia, podróżowali razem, aby głosić Ewangelię, nawet pośród prześladowań" i sporów. "Ale Paweł i Barnaba nie rozdzielili się z powodów osobistych, ale spierali się o swoją posługę, o sposób prowadzenia misji, mieli różne wizje" - zauważył Franciszek.

"Na tym polega braterstwo w Kościele, można dyskutować o różnych wizjach, wrażliwości i pomysłach. A mówienie sobie rzeczy w twarz ze szczerością w niektórych przypadkach pomaga, jest okazją do rozwoju i zmian. [...] Kłócimy się, ale pozostajemy braćmi".

I tu pojawia się drugie zaproszenie papieża w jego przemówieniu do wspólnoty katolickiej:

"Drodzy bracia i siostry, potrzebujemy bratni Kościół by być narzędziem braterstwa dla świata. Tutaj, na Cyprze, istnieje wiele duchowych i kościelnych wrażliwości, różnych środowisk, różnych obrządków i tradycji; ale nie powinniśmy odczuwać różnorodności jako zagrożenia dla tożsamości, ani nie powinniśmy być nieufni i zaniepokojeni o przestrzeń innych.

Przesłanie "do całej Europy

"Swoim braterstwem możecie przypomnieć wszystkim, całej Europie, że aby budować przyszłość godną człowieka, trzeba współpracować, przezwyciężać podziały, burzyć mury i pielęgnować marzenie o jedności" - powiedział papież.

"Musimy przyjmować i integrować, chodzić razem, być braćmi i siostrami. Dziękuję wam za to, czym jesteście i co robicie, za radość, z jaką głosicie Ewangelię, za zmęczenie i wyrzeczenie, z jakim ją wspieracie i posuwacie naprzód. Taką drogę wytyczyli święci apostołowie Paweł i Barnaba.

Końcowe wezwanie Ojca Świętego brzmiało: "Życzę wam, abyście zawsze byli Kościołem cierpliwym, który rozeznaje, towarzyszy i integruje; i Kościołem braterskim, który robi miejsce dla drugiego, który dyskutuje, ale pozostaje zjednoczony". Błogosławię was i proszę o dalszą modlitwę za mnie. Efcharistó [Dziękuję]".

Gościnność wobec migrantów, a nie wrogość

Pierwszym "źródłem" pielgrzymowania w podróży przywołanym przez Papieża w filmie było braterstwo. Drugi określił jako "starożytne źródło Europy": Cypr stanowi "odnogę Ziemi Świętej na kontynencie", zaś "Grecja jest ojczyzną kultury klasycznej". Europa zatem, podkreśla Franciszek, "nie może obejść się bez Morza Śródziemnego, morza, które było świadkiem rozprzestrzeniania się Ewangelii" i rozwoju wielkich cywilizacji." Tak to ujmuje papież:

"Mare nostrum, które łączy tak wiele krain, zaprasza nas, abyśmy żeglowali razem, nie dzielili się, idąc swoimi drogami, zwłaszcza w tym okresie, kiedy walka z pandemią nadal wymaga wiele zaangażowania, a kryzys klimatyczny ciąży nad nami. Morze, które jest domem dla wielu ludów, ze swoimi otwartymi portami przypomina nam, że źródła współżycia można znaleźć w powitaniu.

I od razu pojawił się mocny apel papieża, by nie zapominać o migrantach i uchodźcach:

"Myślę o tych, którzy w ostatnich latach i jeszcze dzisiaj uciekają przed wojnami i ubóstwem, którzy lądują na wybrzeżach kontynentu i gdzie indziej, i znajdują nie gościnność, ale wrogość, a nawet są wykorzystywani. To nasi bracia i siostry. Ilu z nich straciło życie na morzu! Dziś Mare Nostrum, czyli Morze Śródziemne, jest wielkim cmentarzem.

Lesbos, wyzwanie dla ludzkości

Trzecim źródłem papieskiej podróży, w tej linii, będzie ludzkość, a jej wizualizacja nastąpi w Mytilene - Lesbos, gdzie Papież uda się rano w niedzielę 5 grudnia na spotkanie z uchodźcami. Tak zrobił to pięć lat temu na tej samej wyspie i tak przypomniał o tym papież:

"Pielgrzymując u źródeł człowieczeństwa, udam się ponownie na Lesbos, z przekonaniem, że wspólne źródła życia rozkwitną ponownie tylko w braterstwie i integracji: razem". Nie ma innej drogi i z tą iluzją przychodzę do Ciebie".

Śródziemnego, "okazja do spotkania".

Wizyta papieża na Cyprze i w Grecji była przedmiotem analiz i komentarzy władz watykańskich i różnych ekspertów. Wyróżniają się m.in. kardynałowie Pietro Parolin, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, i Kurt Koch, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, oraz analityk Nikos Tzoitis.

"Papież Franciszek przyniesie na Cypr i do Grecji radość Ewangelii i światło nadziei, napominając Europę i całą ludzkość do jedności i nie opuszczania potrzebujących" - powiedział kardynał Pietro Parolin w wywiadzie dla watykańskich mediów.

Papież "czuje się pielgrzymem, pielgrzymem do początków Kościoła". Pamiętajmy, że po tych krajach przebiegały trasy apostolskie o wielkim znaczeniu, te które dotyczą apostołów Barnaby i Pawła. Jest to powrót do tych źródeł, "ponowne odkrycie - mówi - radości Ewangelii", która jest tematem przewijającym się przez cały pontyfikat, począwszy od pierwszego dokumentu. Papież, jak zawsze, powierza swoją pielgrzymkę modlitwie i prosi o modlitwę wszystkich".

Jeśli chodzi o region śródziemnomorski, o którym Franciszek wspomina w swoim orędziu, kard. Parolin podkreśla, że "papież przyniesie światło i nadzieję Chrystusa, a także napomnienie, że region śródziemnomorski powinien przejść od bycia przestrzenią, która dzieli, do bycia okazją do spotkania".

"To, co powinno być wysiłkiem wszystkich krajów, wszystkich ludów żyjących wokół tego basenu, to przekształcenie go z przestrzeni, która dzieli, w możliwość spotkania. Niestety, dziś jesteśmy świadkami odwrotnego zjawiska: tak wielu napięć na poziomie geopolitycznym, których centrum jest Morze Śródziemne, a następnie zjawiska migracji - zaznacza.

"Musimy płynąć razem

"Papież mówi coś bardzo pięknego, co podejmuje trochę ideę, którą rozwinął w czasie pandemii - dodaje kardynał sekretarz stanu - Konkretnie wtedy, gdy mówi: 'Jesteśmy w jednej łodzi'... A teraz mówi: 'Musimy płynąć razem'". Moim zdaniem to zaproszenie do wspólnego żeglowania oznacza: spójrzcie, stoimy w obliczu tak wielu problemów, mamy sytuacje nadzwyczajne, jak pandemia, z której jeszcze w pełni nie wyszliśmy, jak zmiany klimatyczne - słyszeliśmy o tym w ostatnich dniach w Glasgow - lub mamy zjawiska chroniczne, jak wojna, ubóstwo, głód... Tak więc w obliczu tych wielkich zjawisk, tych wielkich problemów i trudności, musimy zaprezentować zjednoczony front, musimy mieć wspólne, podzielane, wielostronne podejście. Tylko w ten sposób można rozwiązać problemy dzisiejszego świata" - powiedział.

W odniesieniu do Cypru, na którym doszło do podziału dwóch wspólnot, Greków cypryjskich i Turków cypryjskich, kardynał Parolin powiedział, że "jest to sytuacja bardzo, bardzo delikatna i niepokojąca". Wierzę, że papież powtórzy stanowisko, nadzieję, wezwanie Stolicy Apostolskiej: to znaczy, że problem cypryjski można rozwiązać poprzez szczery i lojalny dialog między zaangażowanymi stronami, zawsze biorąc pod uwagę dobro całej wyspy. Jest więc potwierdzeniem linii Stolicy Apostolskiej, powtarzając ją na miejscuNadzieja w tym, że będzie to miało inny efekt niż głoszenie tego z daleka.