Watykan

Zapał misyjny młodej Pauliny Jaricot, która wkrótce miała zostać błogosławioną

Choć dla całego Kościoła dopiero co zakończyły się obchody 95 Światowego Dnia Misyjnego, to już patrzymy w przyszłość na nadchodzący rok, w którym obchodzonych będzie kilka rocznic związanych z misyjnym światem.

Giovanni Tridente-26 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Przede wszystkim 400-lecie Kongregacji Propaganda Fide, której powstanie wywodzi się od papieża Grzegorza XV 22 czerwca 1622 r. Ale szczęśliwym zbiegiem okoliczności będziemy też obchodzić 200. rocznicę założenia pierwszego dzieła misyjnego, nazwanego "dla szerzenia wiary" i założonego jako Stowarzyszenie 3 maja 1822 r. z inicjatywy młodej kobiety z Lyonu, Pauline Marie Jaricot. Sto lat później papież Pius XI ogłosił ją "dziełem papieskim".

Po prześladowaniach

Zapał misyjny młodego Lyonnaise narodził się w kontekście Kościoła wychodzącego z surowych prześladowań Rewolucji Francuskiej. Po dobrze prowadzonym życiu, w 1816 roku Paulina złożyła ślub czystości i wybrała nabożeństwo do Eucharystii jako motywację swojego życia oraz jako zadośćuczynienie za przestępstwa popełnione przeciwko Najświętszemu Sercu Jezusa.

Dziewięć młodych pracownic fabryki początkowo zgromadziło się wokół niej i jako pierwsze działanie podjęło się znalezienia dziesięciu innych osób, które będą się modlić i ofiarować jeden grosz tygodniowo na rzecz misji. Projekt ten rozpalił wiele serc i szybko się rozprzestrzenił.

Duch, w jakim Paulini animowali ten projekt, oznaczał, że jednocześnie zanosząc ziarno ewangelizacji na "odległe" ziemie, promowano możliwości ewangelizacji ludzi "bliskich".

Żywy Różaniec

Pasjonując się szerzeniem Królestwa Bożego, była głęboko przekonana, że praca misyjna nie czerpie swojej skuteczności z zasobów ludzkich, ale wyłącznie z Boga. W 1826 roku założyła ruch "Żywego Różańca": grupy osób, którym co miesiąc, po Eucharystii, powierza się Tajemnicę Różańca, aby modliły się za misje. Jego życie było naznaczone krzyżem, a ostatni okres życia spędził w absolutnym ubóstwie.

Z tego pierwszego ziarna zrodziły się więc słynne Dzieła, które dziś są uznawane za siłę napędową formacji i animacji misyjnej na całym świecie, które poprzez modlitwę i ofiarę przyczyniają się do szerzenia Słowa Bożego, Adoracji Eucharystycznej i Różańca misyjnego, zwłaszcza na tych terenach, do których często trudno dotrzeć, także z powodu niewykonalności materialnej lub braku ochrzczonych. Praktycznie chodzi o te tereny misyjne, które są pod jurysdykcją Kongregacji Rozkrzewiania Wiary, do których corocznego wspierania, także finansowego, powołany jest każdy Kościół lokalny.

Beatyfikacja

Również w przyszłym roku, 22 maja 2022 r., w Lyonie zostanie beatyfikowana Pauline Jaricot. Została ogłoszona Czcigodną przez Jana XXIII 25 lutego 1963 roku. Cud rozpoznany za jej wstawiennictwem dotyczył uzdrowienia małej Mayline, która padła ofiarą zamartwicy w 2012 roku, mając zaledwie trzy i pół roku.

Po kilku tygodniach w śpiączce i z rokowaniami uznanymi za nieodwracalne przez lekarzy, którzy chcieli również odłączyć podtrzymywanie życia, Mayline zaczęła wykazywać oznaki poprawy, aż do całkowitego wyleczenia. Zostało to uznane za "niewytłumaczalne" przez oceniającą ją komisję lekarską.

Jednak gdy była w śpiączce, dwa tygodnie po wypadku, rodzice szkoły, do której uczęszczała Mayline, postanowili odmówić nowennę do czcigodnej Pauliny Jaricot wraz z ówczesnym arcybiskupem diecezji lyońskiej, która w tym czasie obchodziła 150. rocznicę urodzin młodej misjonarki.

Ekologia integralna

Sprzeciw sumienia. Prawo w obliczu eutanazji

Wraz z zatwierdzeniem w Hiszpanii nowej ustawy regulującej eutanazję, ponownie nabiera ogromnego znaczenia podstawowe prawo gwarantujące wolność religijną jednostek: sprzeciw sumienia. 

David Fernández Alonso-26 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 7 minuty

Ustawa regulująca eutanazję, zatwierdzona przez obecną większość parlamentarną kilka miesięcy temu, która zmienia ustawę organiczną 10/1995 z 23 listopada, kodeks karny, w celu dekryminalizacji wszystkich zachowań eutanatycznych w przypadkach i warunkach określonych przez nową ustawę, weszła w życie 25 czerwca. Podobnie Ministerstwo Zdrowia i wspólnoty autonomiczne zatwierdziły Podręcznik dobrych praktyk w zakresie eutanazji na Międzyterytorialnej Radzie Narodowego Systemu Zdrowia. 

Niedawno przyjęta ustawa po raz pierwszy legalizuje w Hiszpanii eutanazję czynną, czyli taką, która jest bezpośrednią konsekwencją działania osoby trzeciej. Tym samym staje się siódmym krajem na świecie, który to uczynił, po Holandii, Belgii, Luksemburgu, Kanadzie, Kolumbii (poprzez Trybunał Konstytucyjny), Nowej Zelandii i niektórych stanach Australii.

Nowa ustawa wprowadza "pomoc w umieraniu świadczenie"Można ją wytworzyć na dwa różne sposoby: albo poprzez bezpośrednie podanie pacjentowi substancji przez pracownika służby zdrowia, albo poprzez przepisanie lub dostarczenie substancji, tak aby pacjent mógł ją samodzielnie zaaplikować, w celu spowodowania własnej śmierci, co jest rodzajem wspomaganego samobójstwa, choć rozporządzenie nie wymienia go w tych kategoriach.

Omnes rozmawiał z Federico de Montalvo Jaaskelainen, profesorem prawa w Comillas Icade i przewodniczącym hiszpańskiego Komitetu Bioetyki, organu doradczego rządowych ministerstw zdrowia i nauki. A wywiad Rafała Górnika i które w całości można przeczytać na naszej stronie internetowej www.omnesmag.com. 

W tej rozmowie de Montalvo zwraca uwagę, że nie ma prawa do śmierci opartego na godności, ale jest prawo do nie cierpienia. Spójna byłaby ustawa o końcu życia, gwarantująca to prawo do niecierpienia, które wywodzi się z artykułu 15 Konstytucji Hiszpanii, kiedy to stwierdza się, że "...prawo do śmierci nie opiera się na godności...".każdy ma prawo do życia oraz do fizycznej i moralnej integralności i w żadnym wypadku nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu".ale że wybrano najbardziej skrajną alternatywę zakończenia życia. Że medycyna nie odpowiada na kryteria, których w danym momencie chce społeczeństwo, jak to miało miejsce w reżimach narodowo-socjalistycznych i komunistycznych, ale że musi łączyć interesy społeczeństwa i wartości, których antropologicznie i historycznie broni.

"Każdy człowiek ma prawo do życia oraz do fizycznej i moralnej integralności i w żadnym wypadku nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu.

Artykuł 15 konstytucji hiszpańskiej

Podobnie profesor uważa, że rozwiązanie problemu końca życia obejmuje alternatywy dla eutanazji: opiekę paliatywną lub jakąkolwiek formę sedacji. Broni też instytucjonalnego sprzeciwu sumienia i argumentuje za nim.

Nie ma prawa do śmierci

Jedną z kwestii, na którą zwrócił uwagę przewodniczący hiszpańskiego Komitetu Bioetycznego, a która posłużyła nam za przesłankę do poruszenia tego tematu, jest fakt, że w Hiszpanii ustawa o eutanazji miała być procedowana w formie projektu, co oznaczałoby, że mogła być zatwierdzona bez udziału jakiegokolwiek organu konsultacyjnego, takiego jak Generalna Rada Sądownictwa, Rada Prokuratury, Rada Państwa.... I nawet nie komisja bioetyczna, kiedy w całej Europie, kiedy rozważano ustawę, a przynajmniej rozważano debatę na temat eutanazji, jest raport narodowej komisji bioetycznej. Jest w Portugalii, we Włoszech, w Wielkiej Brytanii, we Francji, w Szwecji, w Austrii, w Niemczech?

Głównie z tego powodu komisja opracowała sprawozdanie dotyczące procedury parlamentarnej w zakresie regulacji eutanazji. Sprawozdanie, które można streścić w trzech myślach: po pierwsze, Komitet stwierdza w nim, że nie ma prawa do śmierci. Jest to sprzeczność sama w sobie. I faktycznie, "przesłanki, na których opiera się prawo są sprzeczne"mówi de Montalvo. Sprzeczne, bo oparte na godności, a następnie ograniczone do pewnych osób - tak jakby godni byli tylko przewlekle i terminalnie chorzy. "Jeśli prawodawstwo opiera się na prawie do godnej śmierci, to należy je uznać w odniesieniu do wszystkich jednostek, ponieważ wszyscy jesteśmy godni. Była to więc sprzeczność sama w sobie. Dlatego powiedzieliśmy, że nie ma prawa do śmierci opartego na godności. Bo to by oznaczało, że każdy obywatel mógłby poprosić państwo o zakończenie swojego życia. W ten sposób państwo traci swoją zasadniczą funkcję gwarantowania życia i staje się wykonawcą prawa do śmierci." - dodaje.

"Nie ma prawa do śmierci opartego na godności. Bo to by oznaczało, że każdy obywatel może poprosić państwo o zakończenie swojego życia.

Federico de Montalvo JaaskelainenPrzewodniczący Hiszpańskiego Komitetu Bioetycznego

Po drugie, komisja podniosła w sprawozdaniu wadę w obsłudze ustawy. Bo opierała się na domniemanej wolności, gdy w rzeczywistości osoba prosząca o eutanazję tak naprawdę nie prosi o śmierć. Pacjent przyjmuje śmierć jako jedyny sposób zakończenia swojego cierpienia. To, czego osoba naprawdę pragnie, to nie cierpieć, sprawić, by cierpienie, które przeżywa, minęło. A do rozwiązania prawa do nie cierpienia w Hiszpanii brakuje jeszcze pełnego rozwoju alternatywnych rozwiązań.

Wreszcie w przedmiotowym sprawozdaniu proponuje się, aby zamiast rozwiązania prawnego, które proponuje ustawa, zbadać rozwiązania medyczne. Należy również poszukiwać rozwiązań medycznych w przypadku przewlekłości, czyli również w sytuacjach przewlekłych, nieterminowych pacjentów, gdzie istnieje możliwość zastosowania sedacji paliatywnej.

Pablo Requena, profesor teologii moralnej i bioetyki oraz watykański delegat do Światowego Stowarzyszenia Lekarzy, twierdzi, że eutanazja nie powinna być częścią medycyny właśnie dlatego, że jest sprzeczna z jej celem, metodami i praktyką. "Byłby to sposób na wymuszenie cofnięcia postaci lekarza do epoki medycyny przednaukowej, kiedy to lekarz mógł leczyć choroby lub powodować śmierć.".

Prawo podstawowe

Obecna sytuacja legislacyjna przedstawia się pod tym względem szczególnie i niezbyt optymistycznie. "To prawda, że eutanazja"de Montalvo zapewnił Omnes, ".jest środkiem skrajnym lub bardzo wyjątkowym. Nawet dla tych, którzy są jej zwolennikami. Co nie wydaje się zbyt kongruentne, to uchwalenie ustawy o takim działaniu. Ustawa o eutanazji nie jest ustawą o końcu życia, jest ustawą o eutanazji. Nie zajmuje się końcem życia, zajmuje się najbardziej skrajną alternatywą u schyłku życia.".

W tym kontekście pojawia się zatem prawo podstawowe: sprzeciw sumienia. Jest to prawo, które nie leży w rękach ustawodawcy. To, co jest w ich rękach, to decyzja o sposobie jej wykonywania. Nowa ustawa uznaje ją w art. 16, stwierdzając, że "...sprzeciw sumienia jest prawem, które nie leży w rękach ustawodawcy.pracownicy służby zdrowia bezpośrednio zaangażowani w świadczenie pomocy w umieraniu mogą korzystać z prawa do sprzeciwu sumienia.".

Ogólnie rzecz biorąc, sprzeciw sumienia jest rozumiany jako postawa osoby, która odmawia wykonania rozkazu władzy lub mandatu prawnego, powołując się na istnienie w swoim wnętrzu sprzeczności między powinnością moralną a obowiązkiem prawnym, ze względu na przepis, który uniemożliwia jej podjęcie nakazanego zachowania. Idąc tym tropem, Rafael Navarro-Valls, profesor prawa i wiceprezes Królewskiej Akademii Orzecznictwa i Legislacji Hiszpanii, zwraca uwagę, że "sprzeciw sumienia jest ćwiczeniem z zakresu zdrowia i dojrzałości demokratycznej".

Sprzeciw sumienia dąży zatem do zwolnienia osoby sprzeciwiającej się z określonego obowiązku prawnego, ponieważ przestrzeganie tego obowiązku jest sprzeczne z jej własnym sumieniem. Nie można powiedzieć, że jest ona skierowana albo przeciwko zbiorowi normatywnemu, albo przeciwko określonym instytucjom prawnym, co skutkowałoby innymi rodzajami kryminalizacji, jak np. opór czy nieposłuszeństwo obywatelskie. Chodzi zatem o aktywne lub zaniechanie zachowania wobec obligatoryjnego charakteru normy dla samego sprzeciwiającego się.

Sprzeciw sumienia jest szczególnie godny uwagi i aktualny, gdy odnosi się do dziedziny medycyny, gdyż rozumiany jest jako odmowa wykonania przez pracownika służby zdrowia, ze względów etycznych i religijnych, pewnych czynności, które są nakazane lub tolerowane przez władzę; a takie stanowisko wyraża postawę o wielkiej godności etycznej, gdy powody podane przez lekarza są poważne, szczere i niezmienne oraz odnoszą się do poważnych i fundamentalnych kwestii, jak mówi art. 18 Europejskiego Przewodnika Etyki Medycznej oraz art. 32 hiszpańskiego Kodeksu Etyki Medycznej i Deontologii: "...".Uznanie sprzeciwu sumienia lekarzy jest podstawowym warunkiem zagwarantowania wolności i niezależności ich praktyki zawodowej.".

De Montalvo jest zdecydowanym zwolennikiem sprzeciwu sumienia, a także broni sprzeciwu sumienia ze strony instytucji lub organizacji jako całości. W tej samej rozmowie z Omnesem stwierdza, że "...sprzeciw sumienia nie jest sprawą oczywistą.Sprzeciw sumienia jest gwarancją, wyrazem wolności religijnej, a sama Konstytucja uznaje wolność religijną we wspólnotach (mówi o tym wprost), więc skoro sprzeciw sumienia jest wolnością religijną, a wolność religijna dotyczy nie tylko jednostek, ale także organizacji i wspólnot, to dlaczego nie dopuszcza się instytucjonalnego sprzeciwu sumienia?". 

"Uznanie sprzeciwu sumienia lekarzy jest podstawowym warunkiem zagwarantowania wolności i niezależności ich praktyki zawodowej".

Artykuł 32 Hiszpański Kodeks Etyki Lekarskiej i Deontologii

W nowej ustawie odmowa instytucjonalnego sprzeciwu sumienia jest milcząco implikowana, ponieważ ustawa stwierdza, że sprzeciw sumienia będzie miał charakter indywidualny, gdy deklaruje w paragrafie f) z art. 3 w sprawie Definicjeże "sprzeciw sumienia wobec świadczeń zdrowotnych to indywidualne prawo pracowników służby zdrowia do nieuczestniczenia w tych potrzebach zdrowotnych uregulowanych w niniejszej ustawie, które są niezgodne z ich własnymi przekonaniami.". Ustawa zatem nie wyklucza jej wprost, ale przyjmuje się, że w sposób dorozumiany, poprzez odniesienie do sfery indywidualnej, ją wyklucza. "Nie chodzi o to, że to jest dobre czy złe".mówi przewodnicząca Komisji Bioetycznej, ".Dlaczego osoby narodowości żydowskiej mają prawo do honoru, a firmy komercyjne do honoru, ale np. organizacja religijna nie ma prawa do sprzeciwu sumienia? To jest wolność religijna, a Konstytucja mówi o wspólnotach. Wydaje mi się, że jest to sprzeczność".

Ponadto osobom prawnym przysługują wszelkie prawa (cześć, prywatność), a nawet odpowiedzialność karna, gdyż zgodnie z art. 16 Konstytucji "...osoba prawna ma prawo do ponoszenia odpowiedzialności karnej".zagwarantowana jest wolność ideologiczna, religijna i wyznaniowa jednostek i wspólnot bez jakichkolwiek ograniczeń jej przejawów innych niż te, które są konieczne dla utrzymania porządku publicznego chronionego prawem.", a w ust. 2 stwierdza, że ".nikt nie może być zmuszony do zeznawania na temat swojej ideologii, religii lub przekonań.". Dlatego - mówi de Montalvo, "Czy teraz odmawiamy im sprzeciwu sumienia, który jest gwarancją prawa wyraźnie uznanego przez artykuł 16 Konstytucji? Nie sądzę, abyśmy potrzebowali więcej argumentów".

Wobec tej sytuacji warto kontynuować refleksję nad tymi zagadnieniami, nawet jeśli ma się wyrobione zdanie o ich moralności. Ponadto pracownicy służby zdrowia znajdują się na rozdrożu, które generuje konflikt w ich sferze osobistej, zawodowej i moralnej. Profesor Requena stwierdza, że priorytetem jest debata nad tymi kwestiami, eutanazją i sprzeciwem sumienia. "Byłem świadkiem poważnych, spokojnych i wzbogacających debat na spotkaniach Światowego Stowarzyszenia Medycznego. Dialogi, które bywają gorące, ale w których rozumowanie i argumentacja przeważyły nad ironicznym i lekceważącym komentarzem.".

Watykan

Odnalezienie Boga na Camino de Santiago

Raporty rzymskie-25 grudnia 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

 "Droga św. Jakuba: spotkanie z Bogiem" to książka, za pomocą której ksiądz Javier Peño chce przybliżyć pielgrzymom, jak Droga św. Jakuba mówi do ciebie o Bogu.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Zoom

Via Francigena, również na rowerze

Grupa rowerzystów odpoczywa po przybyciu na Plac Świętego Piotra w Watykanie 21 października 2021 roku, po podróży z Pizy we Włoszech. Grupa przeszła szlak pielgrzymkowy Via Francigena, docierając do Rzymu jako miejsca docelowego.

David Fernández Alonso-25 grudnia 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Wielebny SOS

Usługi przechowywania w chmurze

Możliwości pracy w chmurze ułatwiają wiele zadań, zwłaszcza tych, które musimy wykonywać w organizacjach i zespołach. Przedstawiamy główne narzędzia, oraz kilka wskazówek.

José Luis Pascual-25 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Praca w chmurze może zapewnić Kościołowi znaczny wzrost wydajności. Na stronie "chmura obliczeniowa umożliwia użytkownikom bardziej efektywną komunikację, dzielenie się wiedzą, optymalną organizację oraz bardzo szybkie przechowywanie i odnajdywanie informacji.

Dziś Kościół, szkoły, delegatury, zgromadzenia, archiwa itp. mają do dyspozycji wszystko, od kompletnych usług w zakresie infrastruktury IT, takich jak Google Apps czy Microsoft 365, po aplikacje takie jak Dropbox, które stawiają na interaktywność, a przede wszystkim na wspólną pracę i informacje, jako zasadę efektywności.

Włączenie pracy w chmurze może prowadzić do znacznych oszczędności dzięki zastąpieniu wysokich kosztów infrastruktury (np. instalacja i utrzymanie sprzętu, zakup i aktualizacja oprogramowania, technicy itp.) zmiennymi kosztami abonamentu u dostawcy usług w chmurze. chmura obliczeniowa.

Oto kilka najbardziej przydatnych narzędzi:

1.- Google Apps. Wszechstronność Google Apps pozwala firmom i osobom prywatnym na komunikację, organizację i współpracę między użytkownikami z dowolnego miejsca lub urządzenia podłączonego do internetu. W jednym interfejsie można łatwo komunikować się z innymi członkami, poprzez e-mail, wiadomości, rozmowę telefoniczną lub wideokonferencję.

Kalendarz Google umożliwia współpracownikom udostępnianie i przeglądanie wzajemnych kalendarzy, co ułatwia planowanie i organizowanie zadań lub spotkań.

Google Docs, najpopularniejsza z tych aplikacji, to pakiet biurowy, w którym użytkownicy tworzą i pracują wspólnie, a w razie potrzeby także jednocześnie. Informacje są dostępne przez cały czas i mają kopie zapasowe w chmurze. Jest kompatybilny ze wszystkimi systemami operacyjnymi (PC, Mac i Linux) i formatami (doc, xls, ppt i pdf).

Dodatkowo poprzez Google Market Place możliwe jest włączenie bardzo przydatnych aplikacji, które są zintegrowane z kontem Google Apps, takich jak translatory, narzędzia księgowe i finansowe, menedżery klientów, projektów i dokumentów itp.

2.- Microsoft office 365 (Onedrive). Jest to najbardziej rozpoznawalne narzędzie do współpracy i produktywności we wszystkich dziedzinach. Zdecydowana większość diecezji w Hiszpanii używa go z kontem Office 365 "nonprofit". 

Posiada również pocztę elektroniczną, kalendarz, kontakty itp. zarządzane z Microsoft Exchange Online. Do pracy zespołowej posiada wersje online pakietu Office (Word, Excel, PowerPoint i OneNote).

W przypadku komunikacji, w ramach Microsoft Teams dostępne są komunikatory, rozmowy, wideorozmowy czy konferencje. Microsoft SharePoint Online służy jako centrum udostępniania dokumentów i informacji między współpracownikami i innymi członkami naszego środowiska pracy, a także współpracy nad projektami i propozycjami w czasie rzeczywistym.

3.- Dropbox. Jest to aplikacja, w której użytkownik po założeniu konta przesyła pliki do wirtualnej "skrzynki", do której następnie ma dostęp z dowolnego urządzenia podłączonego do internetu. Mogą też udostępniać je innym, bez konieczności korzystania z zewnętrznych urządzeń pamięci masowej.

Dla firm istnieje wersja premium 1 Tb pamięci. Mimo ceny, dzisiejsze potrzeby związane z pracą (mobilność, korzystanie z różnych urządzeń itp.) czynią z Dropboxa bardzo przydatne narzędzie.

4.- Icloud firmy Apple. ICloud to usługa przechowywania w chmurze firmy Apple, dzięki której zdjęcia, pliki, notatki i inne treści są zawsze aktualne i dostępne w dowolnym miejscu i czasie. Można więc powiedzieć, że jest to odpowiednik Google Drive (z darmowym planem i opcjami płatności włącznie), ale w przeciwieństwie do tego ostatniego nie posiada aplikacji na Androida.

Na szczęście od kilku miesięcy usługa webowa iCloud.com obsługuje teraz telefony i tablety z systemem operacyjnym Google, dzięki czemu możemy teraz uzyskać dostęp do naszych plików z komputera lub urządzenia z systemem iOS i Android. 

Ta spektakularna usługa Apple stała się w ostatnich latach jednym z głównych powodów, dla których wiele osób woli kupić iPhone'a, iPada lub Maca. Oferuje bardzo kompletną usługę, która pozwala na zrobienie wielu rzeczy i maksymalne wykorzystanie możliwości urządzeń. Jest to również dość praktyczne, dla życia osobistego lub zawodowego, więc nauka korzystania z niego może nawet pomóc w codziennych zadaniach, aby zoptymalizować wiele zadań, które wykonujesz i mieć większą wydajność.

Hiszpania

David Shlomo Rosen: "Religia nie może stać się bytem politycznym".

Omnes przeprowadził wywiad z rabinem Davidem Rosenem, międzynarodowym dyrektorem ds. międzywyznaniowych w American Jewish Committee na temat dialogu międzywyznaniowego, pokoju i tożsamości religijnej.

Maria José Atienza-25 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Francisco José Gómez de Argüello i rabin David Shlomo Rosen to nowi lekarze honoris causa przez Uniwersytet Francisco de Vitoria. Uznanie wkładu jednych i drugich w drogę dialogu międzyreligijnego, zwłaszcza katolicko-żydowskiego.

Z tej okazji Omnes przeprowadził wywiad z rabinem Davidem Rosenem, byłym naczelnym rabinem Irlandii, międzynarodowym dyrektorem do spraw międzyreligijnych Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego oraz dyrektorem Instytutu Heilbrunn do spraw Międzynarodowego Porozumienia Międzyreligijnego Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego.

Niestrudzony orędownik dialogu międzyreligijnego i poszukiwania pokoju w Ziemi Świętej, David Rosen jest byłym przewodniczącym Międzynarodowego Żydowskiego Komitetu Konsultacji Międzyreligijnych i jednym z międzynarodowych przewodniczących Światowej Konferencji Religii dla Pokoju. W listopadzie 2005 roku papież Benedykt XVI mianował go Kawalerem Papieskiego Orderu Równouprawnienia św. Grzegorza Wielkiego za pracę na rzecz pojednania między katolikami i Żydami.

- Co oznacza dla Ciebie otrzymanie tego honorowego doktoratu razem z Kiko Argüello?

Honor nadany mi przez Uniwersytet Francisco de Vitoria jest dla mnie jeszcze większe, że mogę być związany z niezwykłym Kiko Arguello. Niewielu ludzi zostało obdarzonych tak wieloma talentami jak on.

Kiko został pobłogosławiony przez Stwórcę, a ruch, który stworzył, jest ich wspaniałym świadectwem. Dziś jest to jedna z najważniejszych katolickich rzeczywistości w promowaniu odnowionego braterstwa między Kościołem a narodem żydowskim.

- Czy uważa Pan, że istnieją dobre relacje między społecznością katolicką a społecznością żydowską?

Mogę powiedzieć, że związek nigdy nie był lepszy. Nie oznacza to jednak, że nie ma jeszcze wiele do zrobienia. Do pokonania jest jeszcze wiele niewiedzy i uprzedzeń.

- Bronisz roli przekonań religijnych w budowaniu społeczeństwa postępu i pokoju. Nie brakuje jednak głosów, że religie powinny powstrzymywać się od interwencji i wpływania na sferę społeczną czy polityczną. Co o tym sądzisz?

Istnieje głęboka różnica między "małżeństwem" religii i polityki, a odgrywaniem przez religię konstruktywnej roli w życiu politycznym. Kiedy religia staje się partyzanckim podmiotem politycznym lub zależnym od interesów politycznych, często kompromituje swoje wartości, a nawet staje się w rezultacie skorumpowana. Rzeczywiście, w imię religii dokonywano i nadal dokonuje się strasznych rzeczy.

Jednak nasze religie wzywają nas do życia według jasnych wartości i etyki. Mamy obowiązek dążyć do ich realizacji dla dobra społeczeństwa, a polityka jest w tym względzie niezbędnym narzędziem. Innymi słowy, religia nie może stać się sama w sobie podmiotem politycznym, ale musi angażować się w twórcze napięcie z polityką.  

Istnieje głęboka różnica pomiędzy "małżeństwem" religii i polityki, a odgrywaniem przez religię konstruktywnej roli w życiu politycznym.

David Shlomo Rosen

- Czy w ostatnich latach propozycje dialogu międzyreligijnego i społecznego, takie jak te, których jest Pan zwolennikiem, cofają się, czy też idą do przodu?

W ostatnich dziesięcioleciach dialog i współpraca międzyreligijna rozwinęły się skokowo i możemy nawet mówić o złotym wieku zaangażowania międzyreligijnego. Wciąż jednak daleko jej do wpływu na życie większości ludzi.

Patriarcha ekumeniczny Bartłomiej z Konstantynopola, Benedykt XVI, rabin David Rosen i Wande Abimbola z religii Yoruba podczas spotkania pokojowego w Asyżu 27 października 2011 ©CNS photo/Paul Haring.
Patriarcha ekumeniczny Bartłomiej z Konstantynopola, Benedykt XVI, rabin David Rosen i Wande Abimbola z religii Yoruba podczas spotkania pokojowego w Asyżu 27 października 2011 ©CNS photo/Paul Haring.

- Jak na tę drogę dialogu wpływają wewnętrzne podziały w samych wspólnotach, czy to religijne, czy społeczne?

Można powiedzieć, że dziś podziały są bardziej wewnątrz religii, które na stronie wyznania. Bardziej otwartemu i ekspansywnemu podejściu z wnętrza naszych religii sprzeciwiają się ci, którzy obawiają się utraty własnej autentyczności. Jest to zrozumiałe, ale nie wolno nam skapitulować wobec takiego podejścia, które w ostatecznym rozrachunku umniejsza siłę i przesłanie naszych tradycji religijnych.

Jednocześnie musimy uważać, by nie pozwolić, by dialog międzyreligijny sprowadził nasze tożsamości religijne do najmniejszego wspólnego mianownika, ale byśmy angażowali się we wzajemne relacje właśnie w oparciu o autentyczność naszych własnych tożsamości religijnych.

Nie możemy pozwolić, aby dialog międzyreligijny sprowadził nasze tożsamości religijne do najmniejszego wspólnego mianownika.

David Shlomo Rosen

- Posiada Pan dogłębną wiedzę na temat Europy i Bliskiego Wschodu. Czy w przypadku konfliktu izraelsko-palestyńskiego wierzy Pan, że uda się osiągnąć trwałe porozumienie pokojowe, czy też jest to "sprawa beznadziejna"? Jakie przesłanki są niezbędne do osiągnięcia postępu w pacyfikacji tej ziemi?

Ludzie religijni nie wierzą w "beznadziejne przypadki". Ludzie prawdziwie religijni zawsze mają nadzieję, bo Boże miłosierdzie jest bezgraniczne i zawsze są nowe możliwości.

Uważam, że "Porozumienia Abrahamowe", które Izrael podpisał ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Bahrajnem, Marokiem i Sudanem, oferują nowy horyzont. Nawet jeśli Palestyńczycy czują, że są obecnie pozostawieni w tyle, wierzę, że posłużą one również do budowania nowych mostów między Izraelczykami i Palestyńczykami. 

Uważam, że pokój wśród tych ostatnich zależy obecnie od ram regionalnych, co pod wieloma względami jest dziś bardziej możliwe niż kiedykolwiek wcześniej.

Edukacja

Co się dzieje z uczniami, którzy nie wybierają przedmiotu Religia?

Jednym z aspektów, które nie są jeszcze określone w LOMLOE, jest to, jaki przedmiot zajmie czas z przedmiotu Religia dla tych, którzy nie wybiorą edukacji religijnej.

Javier Segura-25 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Jednym z aspektów, który zawsze jest powodem do dyskusji w procesie przetwarzania prawa oświatowego, jest ten, który dotyczy zajęć z religii, a konkretnie zajęć prowadzonych przez uczniów, którzy nie wybierają tego przedmiotu. W związku z tym poznajemy szczegóły dekretów królewskich, w których wyszczególniono LOMLOE i które dają nam wskazówki, dokąd zmierza ministerstwo Pilar Alegría.

W LOE rządu Zapatero uczniowie, którzy nie zdawali przedmiotu Religia mieli Środki Uwagi Edukacyjnej (MAE). Ta formuła nie sprawdziła się, gdyż w rzeczywistości była to pusta przestrzeń edukacyjna bez jakichkolwiek treści programowych. I nawet w wyższych klasach, w Bachillerato, efekt końcowy był taki, że uczniowie, którzy nie wybrali Religii, wracali do domu godzinę wcześniej lub wchodzili do szkoły godzinę później, bo dyrekcje, żeby nie mieć uczniów w szkole, którzy nic nie robią, tak organizowały rozkłady zajęć. Była to kompletna klęska, która skończyła się osłabieniem przedmiotu Religia i była szkodliwa dla całego systemu edukacji.

Następna ustawa, LOMCE ministra Werta, stworzyła dla tych uczniów przedmiot "Wartości", który miał treści programowe. Rozporządzenie, które bez wątpienia funkcjonuje całkiem dobrze, ale które od początku było odrzucane przez pana Sáncheza i jego ówczesną minister edukacji, Isabel Celaá. Jednoznaczne stanowisko było takie, że nie powinno być "lustrzanego przedmiotu" do lekcji religii. LOMLOE wróciłby zatem do modelu Zapatero.

Chociaż nie do końca. Bo choć prawdą jest, że ustawa nie proponowała przedmiotu lustrzanego dla uczniów, którzy nie uczęszczają na Religię, to jednak to, czego dowiadujemy się z Dekretów Królewskich, nie pozostawia tego tak bardzo w zawieszeniu, jak uczyniło to LOE. Dokładnie o tym mówi projekt dekretu królewskiego w tym zakresie:

Szkoły zapewniają środki organizacyjne, aby uczniowie, których rodzice lub opiekunowie nie zdecydowali się na naukę religii, otrzymali odpowiednią opiekę wychowawczą. Uwaga ta zostanie zaplanowana i zaprogramowana przez ośrodki w taki sposób, aby była ukierunkowana na rozwój kompetencji przekrojowych poprzez realizację znaczących dla uczniów projektów i wspólne rozwiązywanie problemów, wzmacnianie poczucia własnej wartości, autonomii, refleksji i odpowiedzialności. W każdym przypadku proponowane działania będą miały na celu wzmocnienie najbardziej przekrojowych aspektów programu nauczania, sprzyjających interdyscyplinarności i łączeniu różnych dziedzin wiedzy.

Zajęcia, o których mowa w niniejszym punkcie, w żadnym wypadku nie mogą obejmować nauki treści programowych związanych z wiedzą o religii lub innym obszarem etapu.

Może to mój patologiczny optymizm, ale chciałbym widzieć w tym przepisie możliwość zorganizowania tych uczniów, którzy nie wybierają Religii i stworzenia spójnej przestrzeni edukacyjnej.

Już na wstępie zaznacza, że to uczenie się musi być zaplanowane i zaprogramowane. I rzeczywiście, jak wszystko, co się robi w oświacie, powinny być one poddawane ewaluacji, dodam. To szkoły będą musiały realizować to programowanie, choć oczywiście ideałem byłoby, gdyby robiła to administracja. Ale w każdym przypadku zwraca się uwagę na to, że każdy ośrodek, każdy zespół zarządzający musi zaprogramować i zaplanować ten moment nauczania-uczenia się. To nie jest błaha sprawa, jeśli potraktujemy ją poważnie.

I daje do tego klucze. Musimy pracować nad kompetencjami przekrojowymi, sprzyjać interdyscyplinarności i powiązaniu wiedzy, a czynić to poprzez projekty, które wpływają na wzrost i dojrzałość uczniów w takich aspektach jak rozwiązywanie problemów, poczucie własnej wartości, refleksja i odpowiedzialność.

Jeśli potraktować to podejście poważnie, można by stworzyć przedmiot rozwijający wiele aspektów, które proponujemy także w przedmiocie Religia i które w rzeczywistości nowy program nauczania Konferencji Episkopatu Hiszpanii starał się wzmocnić. Stoimy przed wyzwaniem kształcenia ludzi dojrzałych, we wszystkich aspektach swojej osobowości, mających całościową - a nie podzieloną na przedziały - wizję różnych dziedzin wiedzy. I to jest dobre dla wszystkich uczniów, dla tych z Religii i dla tych, którzy nie wybierają tej dziedziny. W rzeczywistości ten rodzaj uczenia się jest częścią tego, co proponujemy w obszarze religii, kiedy mówimy o dostarczaniu chrześcijańskiego światopoglądu rzeczywistości, o dialogu wiara-kultura, lub o potrzebie integralnego wychowania, które obejmuje wszystkie wymiary osoby.

Gdyby wspólnoty autonomiczne i same szkoły chciały, można by uporządkować rozwój tych wskazań, co niewątpliwie nie jest dobrze uregulowane przez rząd w ustawie.

Róbmy wszystko co w naszej mocy i zawsze pracujmy dla najlepszych.

Świat

Jan Paweł I, na ołtarze, z programem, który wyniósł go do nieba

Papież Franciszek uznał cud przypisywany wstawiennictwu papieża Luciani, Jana Pawła I, otwierając drogę do jego beatyfikacji. Profesorowie Onésimo Díaz i Enrique de la Lama dokonują przeglądu istotnych wydarzeń z jego życia, 33 dni na stanowisku papieża oraz programu, który mógł jedynie zarysować.

Rafał Górnik-24 Październik 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Rok 1978 był dla Kościoła burzliwy. Było trzech papieży, a to zdarzyło się tylko trzynaście razy w dwutysiącletniej historii Kościoła, choć przekroczył go rok 1276, kiedy to było czterech rzymskich papieży. Ostatnim rokiem, w którym Kościół katolicki miał trzech papieży był rok 1605, czyli cztery wieki temu.

Włoski ksiądz i pisarz Mauro Leonardiwspółpracownik Omnes, powiedział tej stronie kilka dni temu, że miał szczęście być obecny na pierwszej audiencji Jana Pawła I, papieża "33 dni", który wkrótce zostanie beatyfikowany. Miesiąc sierpień 1978 r. spędził w Rzymie i dzięki temu mógł być obecny na pogrzebie św. Pawła VI, który zmarł 6 tego miesiąca, oraz na ogłoszeniu wyboru patriarchy Wenecji, Albino Luciani, która odbyła się 26 sierpnia.

"Działalność, w której brałem udział, zakończyła się na początku września, więc mogłem uczestniczyć w pierwszej audiencji generalnej, która odbyła się 6 września" - wspominał. "Choć jego pontyfikat trwał bardzo krótko, dał jasno do zrozumienia, że wśród wielu innych rzeczy konieczne będzie nadanie postaci papieża wymiaru bliższego ludziom. Była to droga obrana już przez Pawła VI i Jana XXIII, którą później mocno przyjął Jan Paweł II", wszyscy oni zostali kanonizowani przez papieża Franciszka.

Zaskakującym faktem w tej pierwszej audiencji Jana Pawła I była nagła decyzja o powołaniu dziecka, ministranta, do dialogu z nim. Można przeczytać Z papieżem 33 dniAnegdota opowiedziana przez Mauro Leonardiego odzwierciedla, jego zdaniem, że "Bóg chciał nie tylko 'być' bliżej ludzi, ale także 'wydawać się' bliżej nich".

Nie mógł nawet napisać encykliki

"Jan Paweł I przeszedł do historii za zwięzłość pontyfikatu, za uśmiech i za to, że był ostatnim włoskim papieżem od ponad czterech wieków do dziś. Patriarcha Wenecji, Albino Luciani (1912-1978), był prostym człowiekiem ze skromnej chrześcijańskiej rodziny, najstarszym z czterech braci. Idąc śladami św. Jana XXIII i św. Pawła VI, połączył ich imiona na znak ciągłości ze swoimi dwoma poprzednikami - wyjaśnia. Onésimo Díazautor Historia papieży w XX w., Baza, Barcelona, 2017 r. oraz profesor Uniwersytetu Nawarry.

"Jan Paweł I nie miał czasu na napisanie encykliki, ani nawet na przeniesienie swoich książek i rzeczy do Watykanu. 'Papież uśmiechu' zmarł nagle 29 września 1978 roku" - mówi badacz. Onésimo Díazktóry opowiada o następującej inicjatywie patriarchy Wenecji. "Ze względu na swoją gorliwość katechetyczną podjął się przedsięwzięcia wydawania comiesięcznego listu, którego adresatem była znana postać z przeszłości, jak np. pisarze Chesterton, Dickens, Gogol czy Péguy. Ten niezwykły zbiór listów został opublikowany pod tytułem Dostojni Panowie. Listy od patriarchy Wenecji (Madryt, BAC, 1978)".

Niewątpliwie najśmielszym i najgłębszym listem był ten skierowany do Jezusa Chrystusa, który kończył się tak: 'Nigdy nie czułem się tak niezadowolony z pisania, jak przy tej okazji. Wydaje mi się, że pominąłem większość rzeczy, które można było powiedzieć o Tobie, i że źle powiedziałem to, co powinienem był powiedzieć o wiele lepiej. Pociesza mnie tylko to: ważne jest nie to, żeby ktoś pisał o Chrystusie, ale żeby wielu kochało i naśladowało Chrystusa". I na szczęście - mimo wszystko - tak jest do dziś" - mówi prof. Díaz.

Śmierć metropolity leningradzkiego

"Nie wiemy, co stałoby się owocem tego delikatnego deszczu, jakim była łagodna doktryna i słodkie usposobienie nowego papieża" - napisał. Enrique de la LamaAle w tym krótkim czasie wydarzyły się rzeczy ważne, niektóre z nich patetycznie piękne i pełne znaczenia".

Na przykład 5 września, dwa dni po uroczystej intronizacji, metropolita leningradzki Nikodim, który przybył do Rzymu, aby uczestniczyć w pogrzebie Pawła VI i poznać nowo wybranego papieża, został przyjęty na audiencji przez Jana Pawła I w jego prywatnej bibliotece. Profesor De la Lama opowiada: "Szlachetny metropolita, który miał około 50 lat, zmarł nagle w ciągu kilku minut rozmowy:

Dwa dni temu - zwierzył się Ojciec Święty [papież Luciani] duchownym Rzymu - metropolita leningradzki Nikodim zmarł w moich ramionach. Odpowiadałem na jego powitanie. Zapewniam was, że nigdy w życiu nie słyszałem tak pięknych słów dla Kościoła, jak te, które właśnie wypowiedział; nie mogę ich wypowiedzieć, pozostają tajemnicą. Jestem pod szczerym wrażeniem: prawosławny, ale jak kocha Kościół! I myślę, że wiele wycierpiał dla Kościoła, wiele robiąc dla związku".

Program, który przyszedł nakreślić

"To były dla niego intensywne dni."Enrique de la Lama przechodzi do szczegółowego opisu niektórych swoich działań w tych dniach, będących częścią tego "programu, którego nie był w stanie wypełnić": "W ciągu czterech tygodni, oprócz tradycyjnych audiencji inauguracyjnych dla korpusu dyplomatycznego, dla przedstawicieli 'mediów', dla misji specjalnych przybywających na uroczystą intronizację i liturgiczne nałożenie 'pallium prymicyjnego', przemawiał w kolejnych dniach do duchowieństwa rzymskiego, przyjął episkopat Stanów Zjednoczonych i mówił do nich o wielkości i świętości rodziny chrześcijańskiej, rozmawiał z biskupami filipińskimi o ewangelizacji, nalegał na opcję na rzecz ubogich, nauczał o naturze władzy biskupiej, ubolewał nad nieprawidłowościami liturgicznymi i wołał przeciwko przemocy".

"Chciałby również nadać silny impuls rozwiązaniu prawnemu Opus Dei i w rzeczywistości zatwierdził list, który miał zainicjować odpowiednie obrady: ale go nie podpisał", ujawnił prof. De la Lama (zob. Jan Paweł I i Jan Paweł II na progu trzeciego tysiąclecia(Rocznik Historii Kościoła, 6 (1997): 189-218). Jak wiadomo, konfiguracja Opus Dei jako prałatury personalnej o zasięgu powszechnym Kościoła katolickiego została przeprowadzona przez św. Jana Pawła II, po szerokiej konsultacji z episkopatem światowym, w 1982 roku.

"Szukanie Boga w codziennej pracy".

Na stronie kardynał Luciani napisał już o Opus Dei. W rzeczywistości, kilka tygodni przed wyborem na papieża, opublikował artykuł na temat Opus Dei w weneckim magazynie, zatytułowany "Szukanie Boga w codziennej pracy". (Gazzetino z Wenecji25 lipca 1978), w którym patriarcha przypomniał, że "Escrivá mówi wprost o 'zmaterializowaniu' - w dobrym sensie - uświęcenia. Dla niego to sama praca materialna musi być przekształcona w modlitwę i świętość" - podkreśla Onésimo Díaz.

Badacz Díaz zwraca uwagę, że pisma i zniewalający uśmiech" patriarchy Lucianiego, wówczas Jana Pawła I przez 33 dni, "przekazują obraz człowieka Bożego, którego bardzo szybko zobaczymy na ołtarzach, jak jego poprzednika św. Pawła VI i jego następcę św. Jana Pawła II". Na razie zostanie ogłoszony błogosławionym w najbliższych miesiącach".

"Ewangelizacja - pierwszy obowiązek".

Ponadto De la Lama przywołuje w swoim liście wypowiedź otwierającą nowo wybranego papieża Jana Pawła I na temat jego przyszłej pracy: "Nasz program będzie kontynuacją jego (Pawła VI). [...] Chcemy przypomnieć całemu Kościołowi, że jego pierwszym obowiązkiem pozostaje ewangelizacja, której główne linie nasz poprzednik Paweł VI skondensował w pamiętnym dokumencie. Pragniemy kontynuować wysiłek ekumeniczny, który uważamy za ostatni testament naszych dwóch bezpośrednich poprzedników. Chcemy z cierpliwością i stanowczością kontynuować ten pogodny i konstruktywny dialog, który nigdy dość opłakiwany Paweł VI ustanowił jako fundament i program swojego duszpasterstwa, opisując jego główne założenia w wielkiej encyklice Ecclesiamsuam. Chcemy wreszcie wspierać wszelkie godne pochwały i dobre inicjatywy, które mogą chronić i zwiększać pokój w niespokojnym świecie: dla których prosimy o współpracę wszystkich ludzi dobrych, sprawiedliwych, uczciwych i o prawych sercach".

Kino

"Najważniejszy gest w sprawie Medjugorje należy do papieża Franciszka".

Medjugorje, film jest w kinach od dwóch i pół tygodnia, a obejrzało go już 30 tysięcy osób. Najważniejszy gest w sprawie Medjugorje wyszedł od papieża Franciszka, mówi jego dyrektor Jesús García Colomer. Trzech z sześciu bośniackich wizjonerów twierdzi, że Matka Boża ukazuje im się codziennie, a nawrócenia są niezliczone.

Rafał Górnik-23 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Atrakcyjność Medziugorja dla milionów ludzi jest niewątpliwa. Objawienia Matki Bożej, które miały miejsce w tej małej miejscowości w Bośni i Hercegowinie, liczone są w tysiącach, "ponieważ od 24 czerwca 1981 r., kiedy się rozpoczęły, aż do dziś nie ustały, według świadectwa widzących. Jest ich trzech [jest sześciu wizjonerów], którzy twierdzą, że mają objawienia każdego dnia" - komentuje reżyser dokumentu, Jesús García Colomer.

Podobno św. Jan Paweł II powiedział prywatnie, że nie pojechał do Medziugorja, bo jest papieżem i nie może, ale gdyby nie był papieżem, to pojechałby tam wysłuchać spowiedzi. Benedykt XVI powołał komisję śledczą, a "najważniejszy gest wykonał papież Franciszek, gdy odebrał władzę lokalnemu biskupowi i oddał ją bezpośredniemu wysłannikowi swojego. No i jeszcze autoryzacja pielgrzymek" - podsumowuje ten pisarz, scenarzysta i producent audiowizualny, któremu Medjugorje zmienił swoje życie.

Jesús García Colomer

Jesús García, mąż i ojciec rodziny, poznał Medziugorje w 2006 roku, gdy został wysłany, by sporządzić raport. Znał wtedy "najwspanialszą historię, jaką można było dziś opowiedzieć". Jego historia nie może być zrozumiana bez Medziugorja i przez lata, wraz z innym specjalistą od komunikacji, Borją Martínez-Echevarríą, chciał zrobić ten reportaż. dokumentco dziś jest rzeczywistością. W filmie pojawiają się takie postaci jak Nando Parrado, Tamara Falcó, María Vallejo-Nágera i wiele innych. "Głównym przesłaniem Medjugorje jest nawrócenie" - mówi. Z Jesús García, "Suso dla przyjaciół, rozmawiamy.

̶ 1 października odbyła się premiera Medjugorje, filmCo widzowie zobaczą w filmie?

Jest to narzędzie informacyjne, dokument, o wydarzeniu historycznym, a zarazem współczesnym, bo zaczęło się 40 lat temu, ale zjawiska Medjugorje kontynuować. Film zawiera wywiady z bohaterami, z trzema wizjonerami, z ojcem Jozo, który w 1981 roku był proboszczem w Medziugorju i który ma imponujące świadectwo, bo w wyniku tego wszystkiego komuniści uwięzili go, był w więzieniu przez półtora roku. Obecnie ma 80 lat i udało nam się przeprowadzić z nim wywiad. Dokument zawiera również świadectwa osób, które były w Medziugorju i opowiadają o swoich przeżyciach tam.

̶ Jak przebiegała premiera i czy możemy jeszcze zobaczyć film?

Premiera wypadła bardzo dobrze. W ciągu dwóch i pół tygodnia zarobił trzydzieści tysięcy widzów, co jest barbarzyństwem, i jest niespodzianką box office'u, staje się fenomenem, że tak powiem. Wciąż można go zobaczyć. Na stronie internetowej www. film aktualizujemy kina w Hiszpanii, w których wciąż jest wyświetlany.

Czy to prawda, że to miejsce w Bośni i Hercegowinie odwiedziły już miliony ludzi?

Tak, to prawda. Szacuje się, że przed pandemią, co roku przybywało od jednego do dwóch milionów pielgrzymów z całego świata - dane z 2019 r. Trwa to już 40 lat, co roku jeździły miliony ludzi i to z całego świata.

Jakie jest Twoje główne przesłanie?

Głównym przesłaniem Medziugorja jest nawrócenie. Ale nawrócenie nie widziane dla niekatolika, niechrześcijanina, złego człowieka, mordercy, który się nawraca, czy coś takiego, ale wezwanie do nawrócenia dla ochrzczonych chrześcijan, którzy w pewnym momencie swojego życia odeszli od wiary i życia Kościoła.

̶ Jakie wrażenie wywarła na Tobie i osobach, które znasz? Komentowałeś nawet, że Medziugorje zmieniło twoje życie..., a z tego co widzieliśmy, także wielu ludzi.

Dla mnie to było ostateczne. To był punkt zwrotny. Zacząłem nowe życie w Kościele. To prawda, że nie było to moje nawrócenie jako takie, ale było to zakończenie dwuletniego procesu nawracania. I od tego momentu było to ostateczne. I u ludzi, których znam, to samo. To było nawrócenie. Słowo nawrócenie miało dla mnie sens. Kiedy mówią ci o konwersji, nie wiesz, o czym mówią, ale kiedy żyjesz, wiem, o czym mówią. I to zmieniło moje życie.

̶ Czy możesz zdradzić kilka idei, które chcesz przekazać za pomocą filmu?

Na początek jest to po prostu interes informacyjny, jak wszystkie filmy dokumentalne. Ale idea, która transcenduje, brzmi: Bóg istnieje, Bóg jest prawdziwy. Jeśli tak się dzieje, jak przekazuje dokument, to jedyną możliwością jest to, że Bóg jest prawdziwy, że Bóg istnieje,

Czy film dodaje coś do tego, co mogliśmy przeczytać w Pani książce o Medziugorju?

Zawiera nowe świadectwa i aktualizuje stanowisko Kościoła, co skomentuję później.

̶ Według filmu panuje w nim atmosfera modlitwy i pokuty...

Było jedno popołudnie, spacerując tam, kiedy naliczyłem 207 księży spowiadających, na ulicy. Obok parafii siedzą na składanych krzesłach, na taboretach, stawiają mały znak z językiem, w którym się spowiadają, myślę, że są księża spowiadający w ponad trzydziestu językach, a ja naliczyłem 207. Rozmawiając z nimi, pomyślałem, że tego dnia wyspowiadało się tam od 8 do 10 tysięcy osób, w jedno popołudnie, w letni dzień.

Jakie były główne decyzje Stolicy Apostolskiej w sprawie domniemanych objawień Matki Bożej na tych ziemiach byłej komunistycznej Jugosławii od 1981 roku?

Przede wszystkim na uwagę zasługują trzy rzeczy. W 2010 roku Benedykt XVI powołał komisję śledczą do spraw Medziugorja. Komisja ta, której przewodniczył kardynał Camillo Ruini, zakończyła swoje prace w 2014 roku i wydała raport, który do dziś jest tajny. Treść tego raportu nigdy nie została upubliczniona. Prawdą jest jednak, że w 2017 roku Rzym wysłał wizytatora apostolskiego, który przejął Medziugorje, odbierając tę władzę miejscowemu biskupstwu, którym jest biskupstwo w Mostarze, oraz franciszkanom, ponieważ jest to parafia zarządzana przez franciszkanów. Nie zależy już ani od franciszkanów, ani od biskupa, a w 2017 roku zaczyna zależeć bezpośrednio od Rzymu, poprzez tego wizytatora apostolskiego.

A w 2019 roku z polecenia tego apostolskiego wizytatora Rzym zezwala na oficjalne pielgrzymki. Oznacza to, że umożliwia diecezjom, parafiom, ruchom czy zgromadzeniom organizowanie własnych pielgrzymek.

Te trzy gesty nie mogą być ze sobą niezwiązane, jest śledztwo, po latach zostaje wysłany wizytator apostolski, a dwa lata później następuje zezwolenie na pielgrzymki. Wszystko ma z tym związek, oczywiście. I to jest pozytywne.

̶Ile objawień maryjnych miało miejsce od tego czasu?

Tysiące. Bo od 24 czerwca 1981 roku, kiedy to się zaczęły, aż do dziś, według świadectwa wizjonerów, nie ustały. Trzy z nich (wizjonerów jest sześciu) twierdzą, że codziennie mają objawienia.

Czy możesz podsumować stanowisko ostatnich papieży w sprawie Medziugorja?

O Janie Pawle II mówi się wiele rzeczy. Jednym z nich jest to, że prywatnie powiedział, iż nie pojechał do Medziugorja, ponieważ był papieżem i nie mógł, ale gdyby nie był papieżem, pojechałby tam, aby wysłuchać spowiedzi. Papież Benedykt powołał tę komisję śledczą, a najważniejszy gest wykonał papież Franciszek, gdy odebrał władzę lokalnemu biskupowi i przekazał ją bezpośredniemu jego wysłannikowi. To jest najważniejszy gest, jaki istnieje. A potem zezwolenie na pielgrzymki.

Ekologia integralna

Pokusa ubóstwienia wszechświata

Wszechświat zawsze, od czasów starożytnych, był przedmiotem debaty na temat potwierdzenia lub zaprzeczenia istnienia Boga.

Juan Arana-23 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Od czasów starożytnych rozważania o wszechświecie służyły jako wstęp do afirmacji Boga... lub jego negacji. Okazja lub konflikt z pewnością nie pojawiły się wśród Greków ani w żadnej z poprzedzających ich kultur, ponieważ pomysł, że wszystko, co widzialne (Ziemia, Słońce, Księżyc i gwiazdy) mogło zostać stworzone przez bóstwo, bardzo rzadko pojawiał się u naszych najdalszych dziadków. Główna trudność nie polegała na przyznaniu, że tak ogromna rzecz mogła zostać powołana do życia, ale na przyznaniu, że taką rzecz mógł stworzyć bóg. nieoczekiwanieNie chodzi o to, czy Coś lub Ktoś, jakkolwiek wzniosły, może znajdować się poza jego granicami. 

Chociaż niektórzy z wczesnych filozofów byli oskarżani o bezbożność i ateizm, to z pewnością nie dlatego, że zaprzeczali istnieniu i mocy Boga, ale raczej dlatego, że kwestionowali dominujące wierzenia. Ich bunt nie był zaskakujący, ponieważ religia grecka podupadła po wiekach synkretycznych przekształceń. Straciwszy zaufanie do tradycji, które stały się nie do przyjęcia, ludzie ci polegali na lasce rozumu, aby odbudować wyznanie wiary, które nie naruszało inteligencji prawdziwych ludzi ani sumienia sprawiedliwych.

Religia filozoficzna

W ten sposób stworzyli coś, co Varron nazwał religia filozoficznaDwie pierwsze formy pobożności, w odróżnieniu od dotychczas znanych form pobożności: m.in. mityczny i cywilny. Niezwykłe w tej historii jest to, że stojąc przed koniecznością wyboru między tymi trzema alternatywami, św. Augustyn nie zawahał się umieścić alternatywy chrześcijańskiej obok alternatywy filozofów, o czym przypomniał ówczesny kardynał Joseph Ratzinger w swojej mowie inauguracyjnej jako lekarz honoris spowodować przez Uniwersytet Nawarry. Dlatego strategia, którą wybrali Hekatajos, Ksenofanes, Anaksagoras czy Platon, by szukać prawdziwej religii, jedynej zdolnej ugasić pragnienie Boga, które mają wszyscy ludzie, nie była taka zła. 

Hipoteka, która warunkowała próbę greckich filozofów, polegała na tym, że pojęcia, z którymi mieli do czynienia, nie sprostały zadaniu. Ta, która chyba najbardziej obciążała ich sposób myślenia, to m.in. duch. Aby wyobrazić sobie zarówno Boga, jak i duszę ludzką, uciekali się do niezgrabnych półcielesnych imitacji, takich jak puchary powietrza, fałszywe ognie, nikłe symulakry i tym podobne.

Po wielu bitwach, w których wczesnochrześcijańscy filozofowie objęli chwalebne prowadzenie, zaczęło być jasne: Bóg nie jest gwiazdą, ani immanentną zasadą poruszającą kosmosem, ani też jego "niebo" nie jest tym, które przemierzają planety. Był poza czasem i przestrzenią, poza wheres i wheres, a jego rzeczywistość wykraczała daleko poza to, co można dotknąć, zobaczyć, powąchać czy usłyszeć. Inną sprawą było to, czy jego ogromna mądrość i moc, a także niezwykła dobroć, znalazły środki, by jego wymazana obecność stała się namacalna w świecie, który zamieszkujemy, jedynym, który znamy. 

Paradoksalnie można by powiedzieć, że fizyczny wszechświat mógł zacząć być pojmowany jako taki, jako świat fizyczny bez dalszych ceregieli, dopiero od momentu, gdy ostatni greccy filozofowie, już schrystianizowani, usunęli z niego Boga i zaczęli pojmować go tylko jako swoje dzieło, swój twór, obdarzony własną solidną, doskonale uregulowaną i poznawalną spójnością.

Odczarowanie świata

Na pierwszy rzut oka paradoksalne, ale nic bardziej logicznego: kosmologia stała się możliwa jako nauka dopiero wtedy, gdy Bóg nie był już pojmowany jako dzierżawca kosmosu, ale jako jego autor. Odczarowanie świata fizycznego sprawiło, że trzeba było przestać szukać wszędzie dusz i goblinów, a zamiast tego zbadać fakty i prawa, które przejawiają działanie potężnej, mądrej i dobrej Przyczyny poza samym wszechświatem. 

Jednak pokusa ponownego popadnięcia w zamęt była od tamtej pory stała. Ponowne utożsamienie Boga z naturą było zawsze wielką pokusą, w którą raz po raz wpadali poeci i filozofowie, zwłaszcza od czasu, gdy Benedykt ze Spinozy stał się jej najbardziej reprezentatywnym rzecznikiem. Elementarny wzgląd na to, że taka przepełniona Obecność byłaby nie tylko przytłaczająca dla stworzeń, ale i dla samej kosmicznej rzeczywistości, był raz po raz lekceważony. Nie miało znaczenia, że trzeba było poświęcić wolność człowieka, czy że pojawiające się wszędzie zło i ograniczenia trzeba było zamienić w zwykłe pozory.

Kiedy kosmolog Lemaître zwrócił uwagę Einsteinowi, że rozszerzający się wszechświat (a więc wynikający z fizycznej osobliwości) jest znacznie bardziej zgodny z jego teorią względności, ten mógł tylko odpowiedzieć: "Nie, nie to, to za bardzo przypomina stworzenie!".Pomijając szczegóły tej debaty i innych, które po niej nastąpiły (takie jak próby zachowania czasowej wieczności w modelach wszechświatów stacjonarnych czy przestrzennej nieskończoności w spekulacjach dotyczących multiwersum), cel zawsze był ten sam: upiększyć przyziemną rzeczywistość jakąś boską cechą, nawet za cenę poświęcenia jej harmonii, piękna czy nawet uczynienia jej rygorystycznie niepojętą. Wydawać by się mogło, że nie tylko naród żydowski jest sztywnym karkiem; wydaje się, że to cała ludzkość wciąż walczy z kopnięciami przeciwko kłuciu. 

AutorJuan Arana

Profesor filozofii na Uniwersytecie w Sewilli, członek zwyczajny Królewskiej Akademii Nauk Moralnych i Politycznych, profesor wizytujący w Moguncji, Münster i Paryżu VI -La Sorbonne-, dyrektor czasopisma filozoficznego Natura i Wolność oraz autor licznych książek, artykułów i wkładów do prac zbiorowych.

Kultura

"Dziś za rewolucjonistów uważa się tych, którzy nie wyrzekają się swoich przekonań".

María Bueno, prawniczka, należy do zespołu organizacyjnego Sympozjum Świętego Josemaríi, spotkania, które w tym roku obchodzi swoją dziesiątą edycję i które zgromadzi w Jaén 19 i 20 listopada dziesiątki osób, aby zastanowić się nad "Wolnością i zaangażowaniem".

Maria José Atienza-22 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

X Sympozjum św. Josemaríi odbędzie się 19 i 20 listopada w Centrum Konferencyjnym w Jaén. Dwa dni debaty i refleksji na temat wolności w dzisiejszym świecie ze szczególnym uwzględnieniem młodzieży.

W sympozjum, organizowanym przez Fundację Catalina Mir, organizację non-profit, która promuje działalność opiekuńczą i doradczą na rzecz rodziny i młodzieży, wezmą udział m.in. były minister spraw wewnętrznych Jaime Mayor Oreja, profesor prawa państwowego kościelnego na Uniwersytecie Complutense i współpracownik Omnes, Rafael Palomino, oraz Teresa i Antonio, zaręczona para, która w naturalny sposób opowiada o swoim życiu chrześcijańskim na portalach społecznościowych.

María Buenojeden z jego organizatorów, udzielił wywiadu dla Omnesa z okazji Kongresu.

- Dlaczego na X Sympozjum św. Josemarii wybrano temat "Wolność i zaangażowanie"?

Celem Sympozjum o św. Josemarii jest przede wszystkim rozpowszechnienie jego przesłania, jego nauki. A jeśli są jakieś tematy, którymi pasjonował się św. Josemaría, to jest to wolność osobista, jego własna i innych, oraz zaangażowanie i poświęcenie. Wiele czasu poświęcił na rozmowy i pisanie o nich. Aby podać tylko jeden przykład, w książce "Przyjaciele Boga", w której zebrano niektóre jego homilie, jest jedna zatytułowana "Wolność, dar Boga", a w niej mówi z mocą: "Chciałbym wyryć w każdym z nas: wolność i zobowiązanie nie są sprzeczne; wzajemnie się podtrzymują" i dalej podkreśla, że "z miłości do wolności wiążemy się".

Znaczenie tego jasnego przesłania św. Josemarii jest tak wielkie i tak istotne dla dzisiejszego człowieka i społeczeństwa, że wydało nam się bardzo interesujące, aby poświęcić to Sympozjum na pogłębienie i refleksję nad tym tematem.

- Czy w dzisiejszym świecie wolność jest porwana przez ideologię?

Nie powiedziałbym, że aż tak bardzo jak porwany, ale bardzo ograniczony. Wolność jest bardzo silna, a jednocześnie bardzo wrażliwa i cierpi przy każdym ataku. A ponieważ ideologie często mają podłoże redukcjonistyczne, więżą decyzje, odbierając świeżość wolności, która w naturalny sposób ma tendencję do luzowania.

Dziś uderza siła poprawności politycznej, która niekiedy zmusza nas do ciężkiego ćwiczenia dojrzałości i refleksji przy podejmowaniu wielu decyzji, do czego nie zawsze jesteśmy skłonni.

Posunęło się to nawet tak daleko, że decyzja podjęta wbrew dominującej w społeczeństwie opinii większości uważana jest za atak na nią. Dziś za rewolucjonistów nie uważa się tych, którzy chcą przekształcić społeczeństwo, dostosowując je do swoich uprzedzeń, ale tych, którzy wbrew dominującej ideologii nie wyrzekają się obrony własnych przekonań, bez względu na to, jak bardzo przestarzałe może je uznać większość społeczeństwa. Zobaczcie na przykład, czy dziś nie wydaje się rewolucyjne bycie przeciwnikiem aborcji!

Jednak mówienie prawdy, spójne mówienie i życie zgodnie z tym, co myślimy, prowadzi do tego, że z każdym dniem jesteśmy bardziej wolni, a przeciwieństwo nas przymusza.

- Czy uważasz, jak twierdzą niektórzy myśliciele, że wpadliśmy w niewolę "prostego podboju" wolności, które w zasadzie nas wiążą, jak np. prawo do wyboru płci, przerywania ciąży itp.

María Bueno
María Bueno

Czasami nie rozumiemy, że prawdziwe znaczenie wolności nie polega na tym, by "robić zawsze to, co chcę", ale na tym, by dobrze wiedzieć i dobrze wybierać to, co czyni nas lepszymi ludźmi i co przybliża nas do naszej pełni. W tym sensie posiadanie wolności do robienia większej ilości rzeczy niekoniecznie czyni nas bardziej wolnymi. I tak jest w przypadku tych podbojów fałszywie oznaczanych jako wolności, które poprzez konfrontację z samą naturą ludzką kończą się ograniczeniem możliwości rozwoju osobowego, a więc i prawdziwej wolności.

- Podczas Covida dużo mówi się o braku swobód lub wykorzystaniu pandemii do ograniczenia wolności jednostki, czy uważasz, że nastąpił taki backlash?

Pana pytanie podkreśla aktualność tematu Sympozjum.

Wolność indywidualna jest podstawowym aspektem jednostki, który zawsze był przedmiotem ciągłych ataków we wszystkich okresach historii, a ta pandemiczna sytuacja, którą przeżywamy, nie jest wyjątkiem.

Podczas Sympozjum poruszone zostaną różne aspekty wolności, przedstawione zostaną świadectwa osób, które żyły i żyją swoją osobistą wolnością w sposób zaangażowany i z radykalnym zaangażowaniem, także w tych okolicznościach, a w niektórych przypadkach właśnie z powodu bardzo trudnych okoliczności, w jakich przyszło nam żyć.

Z tego powodu chciałbym zaprosić Państwa czytelników do udziału w Sympozjum, bezpośrednio, a jeśli to niemożliwe, to telematycznie, gdyż z pewnością skłoni nas ono do refleksji nad tymi ważnymi w naszym życiu sprawami.    

- Czy kompromis rozszerza wolność, czy ją ogranicza?

Wydaje się, że w naszych czasach zobowiązanie i wolność są pojęciami antagonistycznymi, że trudno jest wyobrazić sobie słowo wolność w ramach pojęcia zobowiązania.

Ciekawe jest jednak to, że można sobie wyobrazić wolność bez zobowiązań, kiedy każdego dnia, w jakimś stopniu, zobowiązujemy się do czegoś, do stylu życia, do kariery, do partnera, do sportu... nawet kiedy mamy wybrać, a nie wybieramy, to już wybieramy.

Wolność może być rozumiana jako zbiór pozornych korzyści, z całkowitej niezależności, z braku przywiązania do niczego i nikogo, z braku konieczności rozliczania się ze słów i czynów itp. a przywiązanie jako wieczny łańcuch, który nie pozwala na zmiany i postęp, a wręcz przeciwnie, mocuje nasze stopy na kamieniu, który zatrzymuje nas w miejscu.

Wręcz przeciwnie, uważam, że aby się do czegoś zobowiązać, musimy się najpierw wyedukować, poznać możliwości, jakie mamy w zasięgu ręki, aby to zrealizować, uczynić z wiedzy inteligentny sposób porównywania, a kiedy już będziemy mieli jasność co do powodów naszej decyzji, będziemy mogli swobodnie wypełniać nasze zobowiązania, a nasze zobowiązanie zawsze będzie wolne, nawet jeśli czasem trudno będzie nam je zrealizować.

Św. Josemaría, w Przyjaciołach Boga, napisał: "Nic nie jest bardziej fałszywe niż przeciwstawianie wolności darowi z siebie, ponieważ dar z siebie jest konsekwencją wolności".

- W programie jest sekcja poświęcona młodym ludziom, którym zarzuca się, że stronią od zaangażowania - chcecie pokazać inną stronę młodości?

Rzeczywiście, jeśli oglądamy wiadomości telewizyjne i słuchamy wiadomości, wydaje się, że młodzi ludzie myślą tylko o imprezach i pijackich bingach. Ale to tylko jedna część młodości.

Jest jednak jeszcze inny rodzaj młodzieży, na szczęście większość, choć mniejsza w wiadomościach, która jest gotowa codziennie poświęcać się obronie bardzo różnych spraw, takich jak kwestie społeczne, ekologiczne, polityczne czy religijne. A Sympozjum św. Josemarii, oprócz pokazania światu innego oblicza młodości, ma na celu zaprezentowanie młodym ludziom, poprzez osoby w ich wieku, pasjonujących projektów, które mogą stworzyć własnym życiem i dla których warto się dobrowolnie zaangażować.

- Czy uważasz, że młodzi ludzie mają dziś większą swobodę w wyrażaniu lub przeżywaniu swoich przekonań i wierzeń?  

Oczywiste jest, że młodzi ludzie mają dużą swobodę w wyrażaniu swoich przekonań i życiu zgodnie z nimi, a także, że mają dużą zdolność do zaangażowania.

Bardzo konkretnym przykładem jest projekt HARAMBEE, który nazwali KAZUCA, a który rozpoczęli młodzi ludzie na VIII edycji Sympozjum w 2016 roku. Młodzi Andaluzyjczycy i Afrykanie zjednoczyli się na rzecz edukacji w Afryce. Postanowili zebrać fundusze, aby zapewnić stypendia na studia dwóm młodym ludziom bez środków do życia, Violet i Jeffowi, pochodzącym ze slumsu Kibera, bardzo biednej dzielnicy w Nairobi, którzy wyróżniali się w nauce. To było marzenie wszystkich i ... marzenie się spełniło. Violet i Jeff właśnie skończyli studia, zaczęli pracować i z radością wychowują rodzinę i swoje otoczenie. Będą oni niejako z nami na tym Sympozjum.

- Jaki jest bilans tych dziesięciu edycji?

Bardzo pozytywnie. W ciągu tych wydań poruszono wiele tematów, a tysiącom ludzi ukazano naukę św. Josemarii na każdy z tych tematów. Do Jaén przybyło wielu prelegentów, wszyscy o wielkim autorytecie, którzy przybliżyli nam tematykę nauczania, rodziny, roli chrześcijan w społeczeństwie w XXI wieku, komunikacji, służby, dialogu... Na te tematy zostały przedstawione świadectwa życia, które pomogły nam lepiej spojrzeć na otaczający nas świat, zaprezentowano nowe dzieła literackie poświęcone postaci św. Josemarii.... A wszystko to sprawiło, że nasze Sympozjum, które urodziło się małe, ale z powołaniem do rozwoju, z każdą edycją nabiera większego znaczenia i obecnie jest uznawane za "Międzynarodowe", docierając każdego dnia do coraz większej liczby osób.

- Jakie są perspektywy na przyszłość?

Św. Josemaría w ciągu swojego życia zajmował się dogłębnie wieloma tematami, które do dziś są bardzo aktualne i które to Sympozjum zamierza nadal przybliżać.

Oprócz osób, które osobiście uczestniczyły w sesjach, w ostatnich edycjach dotarliśmy do wszystkich zakątków świata poprzez połączenia internetowe. Od tej pory, mając większe doświadczenie i więcej środków w tego typu uczestnictwie, ze względu na okoliczności pandemii, której wszyscy jesteśmy świadomi, jesteśmy bardzo podekscytowani, że nasze Sympozjum będzie służyło jako głośnik, aby orędzie św. Josemaríi dotarło do wszystkich zakątków świata.

Kultura

Elvira Casas. Akompaniament w ciąży

Elvira przewodniczy stowarzyszeniu, które pomaga kobietom w czasie ciąży i pierwszego roku życia dziecka, opierając swoje działania na dwóch podstawowych filarach: pomocy w macierzyństwie i ewangelizacji.

Arsenio Fernández de Mesa-22 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Warto powiedzieć życiu wielkie "tak", ale nie prostym sloganem, lecz dbając o bohaterów.". Dziś rozmawiam z Elvirą Casas, prezesem stowarzyszenia. Dom MariiOśrodek pomaga kobietom przez cały okres ciąży i pierwszy rok życia dziecka. Tutaj chodzi o bycie na zasadzie jeden do jednego, bez chłodu, docierając do sedna intymności matek. Widują się z nimi co tydzień, aby je poznać i zbliżyć się do nich. Czas spędzony przez nich w stowarzyszeniu przyczynia się do powstania silnej więzi z koordynatorem. I rzecz najważniejsza: matki stają się przyjaciółkami. To jest quidponieważ odkrywają, że mają wiele wspólnych rzeczy. Przyjaciele w przełomowym momencie życia. Przyjaciele, którzy podciągają się w górę. Jest to najlepszy sposób, aby im pomóc. Sekret nie tkwi w moralizowaniu, ale w tym, by czuli się kochani i zachęcani. 

Wniosek obejmuje liczne rozwiązania alternatywne. Są warsztaty lub zajęcia o różnej tematyce. "Jeśli przychodzi wolontariusz, jest pytany o to, co umie robić, a następnie proszony o zrobienie tego, w czym jest najbardziej doświadczony."Elvira mówi mi. Są też rozmowy dubbingowane "duchowe akcenty"W niektóre tygodnie mówią o cnotach, w inne komentują fragment Ewangelii, nawet tłumaczą im jakiś sakrament. Przyjmują wszystkie matki wszystkich wyznań i starają się zapewnić im formację. Otrzymują możliwość uczestniczenia w katechezie w celu przyjęcia sakramentu lub zbliżenia się do Boga. Co tydzień odbywają się dla nich pogadanki na tematy związane z macierzyństwem, takie jak ciąża, zdrowie czy jak wychowywać dziecko. Dostają partię tego, co nazywają produkty dla matekczy to pieluszki, czy jedzenie dla dzieci. mała. Wszystko dzięki dobroczyńcom, którzy dokonują wpłat. 

Stowarzyszenie to ma dwa filary: pomoc w macierzyństwie i ewangelizacja. Jest to projekt powierzony Maryi Dziewicy. Stowarzyszenie posiada 11 oddziałów, a kolejne będą otwierane w najbliższym czasie. "Obsługujemy 180 mam, choć od 2014 roku, kiedy powstał, przez ośrodek przewinęło się ponad 1000 mam i ich dzieci. Jest wielu współpracowników i wolontariuszy. Niektórzy pomagają sporadycznie, a inni angażują się co tydzień. Mamy ponad 200 współpracowników, którzy pomagają w taki czy inny sposób. Czasami są osobiście w siedzibie firmy, a innym razem są to firmy współpracujące produktowo lub finansowo. Wszystkie fundusze są prywatne."Mówią nam. 

Elvira opowiada, jak ręka Boga jest szczególnie widoczna w niektórych historiach: "...ręka Boga jest szczególnie widoczna w niektórych historiach.Kobieta, która trafiła do domu była sama, bez mieszkania, bez pracy, bez dokumentów, z rodziną w innym kraju. Była w ósmym tygodniu ciąży. Zdecydowała się na aborcję. Znalazła naszą ulotkę, którą ktoś zostawił tam w poczekalni kliniki aborcyjnej. To było bardzo spektakularne, całkowicie opatrznościowe. Kiedy przyjeżdża nowa matka, mówi się jej, że Matka Boża ją tu przyprowadziła. Powiedzieli jej, że nie jest sama, że będą jej towarzyszyć. Zazwyczaj przydzielany jest im anioł, czyli osoba, która jest im w stu procentach oddana, jak siostra, wsparcie, żeby nie czuli się samotni i byli bardzo świadomi swojej kazuistyki. Rozmawiają ze swoim pracownikiem socjalnym. Pracowali nad tym, aby poprawić swoją sytuację i pojawienie się dziecka.".

Matki otrzymują też czasem wsparcie psychologiczne poprzez skierowanie do specjalistów. "Czujemy, że jesteśmy Bożym środkiem do pomocy każdej z tych kobiet.Prezydent wyznaje, że często była ogarnięta mocą Ducha Świętego, gdy stanęła przed trudną rozmową, która była ponad jej siły: "...potrafiła powiedzieć: "Byłam ogarnięta mocą Ducha Świętego, gdy stanęłam przed trudną rozmową, która była ponad moje siły".Dziękuję za każdą z tych matek, które są przykładem dzielnych kobiet, które walczą i idą do przodu mając wszystko przeciwko sobie. Mówienie "tak" życiu jest dla odważnych i dla zakochanych.".

Rodzina

Leopoldo Abadía i Joan Folch rozmawiają o relacjach między młodymi ludźmi a osobami starszymi

Leopoldo Abadía i Joan Folch podkreślili, podczas spotkania Omnes-CARF dzisiejszego popołudnia, że rozmowa pomiędzy starszymi i młodymi ludźmi jest ważna.

David Fernández Alonso-20 Październik 2021-Czas czytania: 2 minuty

Po południu w środę 20 października pisarz, profesor i ekonomista Leopoldo Abadía oraz influencer Joan Folch przeprowadzili interesującą dyskusję na temat relacji między młodymi ludźmi a osobami starszymi.

Leopoldo Abadía, urodzony w Saragossie, ma 88 lat, od 61 lat jest mężem swojej żony, ojcem 12 dzieci, dziadkiem 49 wnuków i pradziadkiem. Jego dorobek w ostatnich latach jako pisarza jest wybitny, po długiej karierze ekonomisty i nauczyciela. Posiada również tytuł doktora w dziedzinie inżynierii przemysłowej. Rozmawiała z nim Joanna Folch, 22-letnia studentka Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Nawarry i influencerka z dziesiątkami tysięcy followersów na Instagramie (@jfolchh).

W Hiszpanii żyje około 9,5 mln osób w wieku powyżej 65 lat, czyli 20% populacji. Spośród nich ponad dwa miliony mieszkają samotnie. Obok tej rzeczywistości znajdujemy młodą populację, która komunikuje się, głównie za pomocą technologii i mediów cyfrowych.

Jeśli we wszystkich pokoleniach istniały luki w komunikacji, to w ostatnich latach ta luka wydaje się być jeszcze bardziej wyraźna. Jak odnoszą się do siebie starzy i młodzi? Czy rzeczywiście mamy tak różne koncepcje życia? Czy możliwa jest tzw. więź międzypokoleniowa? Czy mówimy tym samym językiem?

To niektóre z pytań poruszanych w tym dialogu między Leopoldo Abadíą a Joan Folch. Spotkanie, zorganizowane przez Omnes i Fundację Centro Académico Romano, było transmitowane na żywo na YouTube poprzez. Kanał Omnes Youtube.

Leopoldo zaczął od zabawnego komentarza na temat swoich relacji z wnukami. "Na początku mówiłem, że wnuki powinny być wychowywane przez ojca. Ale z wiekiem zapraszali mnie na śniadanie, ale z małymi mam inną relację". Podkreślił też potrzebę przyjaźni między młodymi i starszymi, między dziadkami i wnukami itp. Z kolei Joanna poparła go, komentując, że "młodzi ludzie tracą zwyczaj pytania o radę starszych, łatwiej uciekając się do Google". Z tego powodu obaj domagali się, aby między dwoma pokoleniami było więcej kontaktu, kontaktu, który mógłby przerodzić się w przyjaźń.

W tym samym duchu Joanna skomentowała, że młodzi ludzie mają tendencję do szukania idealnych modeli, nie słuchając głosu doświadczenia. Z tego powodu podkreślił, jak ważne jest zwrócenie się do osób starszych, aby się od nich uczyć. Leopoldo chciał podkreślić, że "obowiązkową rzeczą jest mieć przyjaciół. Młodzi, starzy, jacykolwiek są. Ale trzeba mieć przyjaciół".

Po tej ciekawej dyskusji spotkanie ustąpiło miejsca sesji pytań i odpowiedzi za pośrednictwem numeru Omnes WhatsApp oraz YouTube.

Wśród bardzo dobrych pytań, w odniesieniu do jednego w szczególności o rolę, jaką odgrywa młodzież w opiece nad osobami starszymi, Joanna zapewniła, że młodzież odgrywa bardzo ważną rolę i jest to korespondencja za wszystko, co dały nam osoby starsze. Leopoldo ze swej strony podkreślił, że "żyjemy w egoistycznym społeczeństwie, a wiadomości, które otrzymujemy, są czasami całkowicie egoistyczne". W tym sensie - mówił - "czasami trzeba uciekać się do rezydencji, by zająć się osobami starszymi, ale priorytetem dla młodych ludzi jest opieka nad starszymi, ich rodzicami i dziadkami".

Na koniec spotkania Leopoldo podkreślił postawę, którą polecał wszystkim słuchającym: życiową postawę uśmiechu. Postawa oznaczająca przyjęcie, kochanie i szanowanie.

Całe spotkanie można obejrzeć klikając tutaj tutaj.

Hiszpania

Bp García Beltrán wzywa do "osobistego i duszpasterskiego nawrócenia" w celu ewangelizacji

Biskup Getafe, bp Ginés García Beltrán, modlił się za "misję ewangelizacyjną Kościoła w Hiszpanii" i nakreślił jej główne cechy, wyzwania i trudności, podczas czuwania modlitewnego i adoracji oraz Mszy św. odprawionej w weekend obok obrazu Serca Jezusa, w bazylice Cerro de los Ángeles.

Rafał Górnik-20 Październik 2021-Czas czytania: 4 minuty

Po przypomnieniu niektórych słów Benedykta XVI z jego pierwszej encykliki, Deus Caritas est, García Beltrán podkreślił w homilii, że "ewangelizacja jest głoszeniem Imienia, jedynego Imienia, które może zbawić: Jezusa Chrystusa". Nie ma prawdziwej ewangelizacji, jeśli człowiek nie spotka się z Chrystusem, jeśli Chrystus nie dotrze do serca i nie zmieni go, nie przemieni, nie otuli swoją miłością, tylko w ten sposób to doświadczenie przejawi się w codziennej egzystencji".

"Ewangelizacja - dodał - nie jest inicjatywą ludzką, za którą Kościół podążał przez wieki; ewangelizacja jest posłuszna mandatowi misyjnemu Jezusa: 'Idźcie i czyńcie uczniami wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je zachowywać wszystko, co wam przykazałem' (Mt 28, 19-20)".

W tej kwestii przywołał papieża Franciszka, który cytując św. Pawła, wskazał: "To właśnie Paweł mówi nam tutaj: 'Nie czynię tego, aby się chlubić' - i dodaje - 'przeciwnie, jest to dla mnie imperatywna konieczność'". Chrześcijanin ma obowiązek, z tą siłą, jako koniecznością, nosić imię Jezusa, z samego serca" (Homilia w Santa Marta, 9/09/2016). Świadkowie ewangelizują".

"Ten mandat zakorzenił się w naszej ziemi, Hiszpanii, od samego zarania chrześcijaństwa, ponad dwadzieścia wieków pracy ewangelizacyjnej, która przyniosła wiele owoców świętości, i która, jak prosimy, będzie nadal przynosić owoce, dlatego tego popołudnia modlimy się o ewangelizację Hiszpanii" - kontynuował bp García Beltrán, który jest również członkiem Komisji Wykonawczej i Stałej Konferencji Episkopatu Hiszpanii, przed licznymi osobami i rodzinami zgromadzonymi przez sieć komunikacyjną EWTN Hiszpania.

"Jedność ze Stolicą Piotrową

W orientacjach duszpasterskich na najbliższe lata, kontynuował prałat, "biskupi Hiszpanii zadają sobie pytanie, jak możemy ewangelizować w dzisiejszym społeczeństwie hiszpańskim? Misja ewangelizacyjna Kościoła w Hiszpanii napotyka na dwa rodzaje trudności: jedne pochodzą z zewnątrz, z kultury środowiskowej; inne z wewnątrz, z wewnętrznej sekularyzacji, braku komunii lub odwagi misyjnej".

Aby odpowiedzieć na te wyzwania, bp García Beltrán zachęcał do powrotu do "elementów, które na przestrzeni dziejów dały fundament naszej wierze". Wymienił w szczególności pięć: "Kościół spowiedników i męczenników, Kościół zawsze zjednoczony ze Stolicą Piotrową, Kościół misyjny, Kościół samarytański i Kościół maryjny". Synteza każdego aspektu może być przydatna, bez uszczerbku dla dostępu do homilia w całości.

1) "Kościół spowiedników i męczenników. Ewangelizacja wymaga dziś od nas osobistego i duszpasterskiego nawrócenia, ożywienia wiary, zaangażowania w jej przekazywanie, jasnej tożsamości i wielkiej zdolności docierania do ludzi naszych czasów; musimy uświadomić sobie, że ewangelizacja jest dziełem Ducha Świętego, z którym chcemy współpracować w zaufaniu i uległości".

2) "Kościół zawsze zjednoczony ze Stolicą Piotrową. Komunia wiary z następcami Apostoła Piotra oraz przylgnięcie i miłość do jego osoby i magisterium określiły nasze chrześcijaństwo. Z tego powodu ewangelizacja w Hiszpanii w tym czasie musi mieć również ten znak tożsamości; musimy ewangelizować w komunii z papieżem i jego magisterium, do którego musimy zjednoczyć nasze szczere i synowskie przywiązanie; trudno będzie ewangelizować z niezadowoleniem dla Następcy Piotra i kwestionując jego nauczanie".

3) "Kościół misyjny. Hiszpania zawsze była Kościołem w drodze, na misjach; dzieci tej ziemi zaniosły Ewangelię do każdego zakątka świata i nadal to robią. Franciszek Ksawery i tysiące podobnych mu imion piszą jedne z najpiękniejszych kart naszego chrześcijaństwa, ukazując nam jednocześnie drogę misji jako istotę wiary; ale nie będzie misji, jeśli nie będzie prawdziwego życia chrześcijańskiego, jeśli nie będziemy pielęgnować życia wewnętrznego, jeśli nie rozbudzimy pasji dla Chrystusa, także w rodzinie".

4) "Kościół samarytański. Każdy uzna, że jesteśmy uczniami Chrystusa, jeśli kochamy się nawzajem, dlatego miłość jest również istotnym elementem naszego Kościoła. Ewangelizowaliśmy poprzez działalność charytatywną i nadal to robimy. Wiarygodność wiary przychodzi przez miłość, przez miłość do innych, zwłaszcza najuboższych. Będziemy nadal ewangelizować, jeśli nadal będziemy żyć miłością Chrystusa, bo miłość jest ewangelizacją, i jeśli pozwolimy się ewangelizować ubogim.

5) "Wreszcie jesteśmy Kościołem maryjnym. Maryja jest podstawowym fundamentem Kościoła i była fundamentem naszej ziemi. Jesteśmy Kościołem maryjnym, jak lubił mówić św. Jan Paweł II: "Hiszpania, ziemia Maryi".

EWTN

W wydarzeniu wzięły udział setki osób, zwołanym przez EWTN Hiszpaniaktórej prezesem jest José Carlos González Hurtado, a która kilka miesięcy temu rozpoczęła swoje emisje telewizyjne w naszym kraju. Jak podaje grupa, tylko na Facebooku prawie 90 tys. osób z całego świata śledziło adorację i Mszę św. na Cerro de los Ángeles. Jeśli dodamy tych, którzy oglądali ją na Instagramie, w telewizji (w Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej) oraz na samej stronie internetowej, organizatorzy szacują, że "co najmniej tyle samo".

Na zakończenie homilii biskup Getafe zaprosił "tych z was, którzy są tutaj na Cerro de los Ángeles, a także tych, którzy śledzą nas za pośrednictwem kanału telewizyjnego EWTN, do dalszej niestrudzonej modlitwy, aby Jezus Chrystus był znany, kochany i naśladowany, z przekonaniem, że On jest zdecydowanie najlepszy; dlatego ewangelizacja jest najlepszym dziełem miłości dla naszych braci i sióstr".

Więcej
Watykan

Papież eryguje Konferencję Eklezjalną Amazonii

Papież, zmotywowany prośbą o utworzenie tej Konferencji, erygował ją kanonicznie w celu promowania wspólnego działania duszpasterskiego kościelnych okręgów Amazonii i sprzyjania większej inkulturacji wiary na tym terytorium.

David Fernández Alonso-20 Październik 2021-Czas czytania: < 1 minuta

W notce papież Franciszek kanonicznie erygował Konferencję Eklezjalną Amazonii (CEAMA). Jak czytamy w notatce, "dokument końcowy Synodu o Amazonii, nr 115, proponował utworzenie "stałego i reprezentatywnego organu episkopalnego w celu promowania synodalności w regionie Amazonii". Podczas zgromadzenia, które odbyło się w dniach 26-29 czerwca 2020 r., zainteresowani przewodniczący postanowili poprosić Stolicę Apostolską o stałe utworzenie Konferencji Eklezjalnej Amazonii".

I to właśnie uczynił Papież. "Dobrze usposobiony do przychylenia się do tej inicjatywy, która wyszła ze zgromadzenia synodalnego, papież Franciszek polecił Kongregacji ds. Biskupów, aby śledziła i ściśle towarzyszyła procesowi, udzielając wszelkiej możliwej pomocy, aby nadać ciału odpowiednią fizjonomię".

W audiencji z 9 października, udzielonej Prefektowi Kongregacji ds. Biskupów, Ojciec Święty erygował kanonicznie Konferencję Kaznodziejską Amazonii jako publiczną kościelną osobę prawną, dając jej za cel promowanie wspólnego działania duszpasterskiego okręgów kościelnych Amazonii i sprzyjanie większej inkulturacji wiary na tym terytorium.

Statuty nowego organu zostaną przedłożone Ojcu Świętemu do niezbędnego zatwierdzenia pod koniec jego studiów.

Więcej
Watykan

"Jeśli wolność nie służy dobru, naraża się na ryzyko, że będzie jałowa i nie przyniesie owoców".

Papież Franciszek podkreślił w środowej katechezie, że "jesteśmy wolni w służbie; jesteśmy w pełni w tej mierze, w jakiej dajemy siebie; posiadamy życie, jeśli je tracimy". Ponadto jedno z dzieci zaskoczyło Papieża podczas audiencji, wspinając się na podium i prosząc o jego słoneczną sukienkę.

David Fernández Alonso-20 Październik 2021-Czas czytania: 4 minuty

W katechezie na audiencji ogólnej w środę 20 października papież Franciszek zastanawiał się nad istotą wolności według apostoła Pawła. "Apostoł Paweł swoim Listem do Galatów stopniowo wprowadza nas w wielką nowość wiary. Jest to naprawdę wielka nowość, ponieważ nie odnawia tylko jakiegoś aspektu życia, ale wprowadza nas w to "nowe życie", które otrzymaliśmy przez chrzest. Tam został wylany na nas największy dar, jakim jest bycie dziećmi Bożymi. Odrodzeni w Chrystusie, przeszliśmy od religijności złożonej z nakazów do żywej wiary, której centrum stanowi komunia z Bogiem i z naszymi braćmi. Z niewoli strachu i grzechu przeszliśmy do wolności dzieci Bożych".

"Dzisiaj - rozpoczął Papież - będziemy starali się lepiej zrozumieć, co jest dla apostoła sercem tej wolności. Paweł potwierdza, że wolność nie jest bynajmniej "pretekstem dla ciała" (Gal 5,13): wolność nie oznacza lichego życia według ciała lub według instynktu, indywidualnych pragnień czy własnych egoistycznych impulsów; przeciwnie, wolność Jezusa prowadzi nas do bycia - pisze apostoł - "w służbie jedni drugim" (ibid.). Prawdziwa wolność, innymi słowy, wyraża się w pełni w miłości. Po raz kolejny stajemy przed paradoksem Ewangelii: jesteśmy wolni w służbie; odnajdujemy się w pełni w tej mierze, w jakiej dajemy siebie; posiadamy życie, jeśli je tracimy (por. Mc 8,35)".

"Ale jak można wyjaśnić ten paradoks?" - pytał retorycznie Franciszek. "Odpowiedź apostoła jest równie prosta, co ujmująca: 'przez miłość'" (Gal 5,13). To miłość Chrystusa nas wyzwoliła i nadal jest to miłość, która wyzwala nas z najgorszej niewoli, niewoli naszego własnego "ja"; dlatego wolność rośnie wraz z miłością. Ale uwaga: nie z miłością intymną, mydlaną, nie z namiętnością, która po prostu szuka tego, na co mamy ochotę i co nam się podoba, ale z miłością, którą widzimy w Chrystusie, miłosierdziem: to jest miłość naprawdę wolna i wyzwalająca. Jest to miłość, która jaśnieje w bezinteresownej służbie, na wzór Jezusa, który umywa nogi swoim uczniom i mówi: "Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy czynili to, co Ja wam uczyniłem" (Mt 6, 15).Jn 13,15)".

"Dla Pawła wolność to nie "robienie tego, na co mam ochotę i co mi się podoba". Taka wolność, bez celu i bez odniesień, byłaby pustą wolnością. I w rzeczywistości pozostawia pustkę w środku: ileż to razy, idąc wyłącznie za instynktem, uświadamiamy sobie, że zostaliśmy z wielką pustką w środku i źle wykorzystaliśmy skarb naszej wolności, piękno możliwości wyboru prawdziwego dobra dla siebie i dla innych. Tylko ta wolność jest pełna, konkretna i włącza nas w prawdziwe życie każdego dnia.

"W innym liście, pierwszym liście do Koryntian, apostoł odpowiada tym, którzy mają błędne pojęcie o wolności. "Wszystkie rzeczy są zgodne z prawem" - mówią. "Ale wszystko nie jest celowe" - odpowiada Paweł. "Wszystko jest zgodne z prawem" - "Ale nie wszystko buduje", odpowiada apostoł. I dodaje: "Niech nikt nie zwraca uwagi na swoje własne interesy, lecz tylko na interesy innych" (1 Kor 10,23-24). Tym, którzy są kuszeni, aby zredukować wolność tylko do własnych upodobań, Paweł stawia przed nimi wymóg miłości. Wolność kierowana przez miłość jest jedyną wolnością, która wyzwala innych i nas samych, która umie słuchać bez narzucania, która umie kochać bez zmuszania, która buduje, a nie niszczy, która nie wykorzystuje innych dla własnej wygody i czyni im dobro bez szukania własnej korzyści. Krótko mówiąc, jeśli wolność nie służy dobru, ryzykuje, że będzie jałowa i nie przyniesie owoców. Jednak wolność ożywiona miłością prowadzi do ubogich, rozpoznając w ich twarzach oblicze Chrystusa. Dlatego służba jednych wobec drugich pozwala Pawłowi, piszącemu do Galatów, podkreślić coś bynajmniej nie drugorzędnego: mówiąc o wolności, jaką pozostali apostołowie dali mu do ewangelizowania, podkreśla, że radzili mu tylko jedno: pamiętać o ubogich (por. Gal 2,10)".

"Wiemy jednak, że jedną z najbardziej rozpowszechnionych współczesnych koncepcji wolności jest ta: "moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się twoja". Ale tutaj brakuje relacji! Jest to pogląd indywidualistyczny. Jednak ci, którzy otrzymali dar wyzwolenia przyniesiony przez Jezusa, nie mogą myśleć, że wolność polega na oddaleniu się od innych, odczuwaniu ich jako uciążliwości, nie mogą widzieć człowieka jako zamkniętego w sobie, ale zawsze włączonego we wspólnotę. Wymiar społeczny jest dla chrześcijan fundamentalny i pozwala im patrzeć na dobro wspólne, a nie na prywatne interesy".

"Szczególnie w tym momencie historii - zakończył Papież - musimy na nowo odkryć wspólnotowy, a nie indywidualistyczny wymiar wolności: pandemia nauczyła nas, że potrzebujemy siebie nawzajem, ale nie wystarczy o tym wiedzieć, trzeba to konkretnie wybierać każdego dnia". Mówimy i wierzymy, że inni nie są przeszkodą dla mojej wolności, ale możliwością jej pełnej realizacji. Bo nasza wolność rodzi się z miłości Boga i rośnie w miłości.

Szczególne wydarzenie miało miejsce, gdy podczas audiencji dziecko wspięło się na podium w Auli Pawła VI i podeszło do papieża, aby go pozdrowić. Papież, jak to zwykle czyni przy takich okazjach, zachęcił go do pozostania na krześle obok. Chłopiec zdawał się interesować czapką Franciszka. Wreszcie, po chwili spędzonej na podeście, wrócił na swoje miejsce.

Teologia XX wieku

Jean Mouroux i chrześcijańskie znaczenie człowieka (1943)

Dzieło Jeana Mouroux Chrześcijański sens człowiekaOryginalne i panoramiczne przedstawienie chrześcijańskiego obrazu człowieka było dużym przełomem i przyczyniło się do Gaudium et spesi pozostaje aktualny i interesujący.

Juan Luis Lorda-20 Październik 2021-Czas czytania: 8 minuty

Jean Mouroux podpisał przedmowę do tej książki w Dijon 3 października 1943 roku. Prawdopodobnie uczynił to w seminarium, w którym kształcił się, wykładał przez wiele lat (1928-1967) i zmarł (1973). Praktycznie całe jego życie było poświęcone seminarium, z wyjątkiem dwuletniego licencjatu w Lyonie, który był dla niego bardzo wzbogacający, ponieważ poznał De Lubaca i nawiązał długotrwałą relację. W rzeczywistości ta książka, podobnie jak inne jego autorstwa, została wydana w serii Teologia (Aubier), którym kierowali jezuici z Fourvière, pod numerem 6. Została ona przetłumaczona na język hiszpański i ponownie wydana przez Palabra (Madryt 2001), z którego to wydania korzystamy. 

Na uwagę zasługuje również data, ponieważ w 1943 roku Francja była okupowana przez wojska niemieckie i w samym środku wojny światowej. Ale Jean Mouroux, podobnie jak De Lubac i inni, był przekonany, że najgłębszym lekarstwem na ten straszny kryzys jest odnowa chrześcijańska. I to dało mu odwagę do pracy. 

Konsekwentna praca

Z pozycji profesora seminarium w "prowincjonalnym" miasteczku (jak jeszcze mówią w Paryżu) potrafił stworzyć spójny dorobek. Dobrze dobierał lektury i szukał najlepszych (także za radą De Lubaca), bardzo dobrze przygotowywał swoje zajęcia, pisał z wielkim stylem i zadziwiającą zdolnością syntezy. Łączył w sobie ciężką i wytrwałą pracę, niewątpliwy talent teologiczny, a także głęboką miłość do Pana, która uwidacznia się w jego dziełach.

Chrześcijański sens człowieka to pierwsza i najważniejsza z ośmiu napisanych przez niego książek. Ale inne też są "ważne", bo poruszają centralne tematy, były szeroko czytane i nadal inspirują: Wierzę w ciebie. Osobista struktura wiary (1949), Doświadczenie chrześcijańskie (1952), Tajemnica czasu (1962) y wolność chrześcijańska (1968), która rozwija tematy poruszone już w Chrześcijański sens słowa

Chrześcijański sens człowieka (1943)

Pierwsze co można powiedzieć o tej książce to to, że nic takiego jak ona tak naprawdę wcześniej nie istniało. Jest to nowatorska i szczęśliwa chrześcijańska idea człowieka. Ma on podwójną zasługę; integruje wiele z tego, co moglibyśmy nazwać materiałem "personalistycznym", który wówczas się pojawiał, i nadaje mu naturalny porządek. 

Był to prawdziwy skok jakościowy i nie stracił zainteresowania. Kiedy to było składane w całość Gaudium et spesKsiążka, której celem było opisanie chrześcijańskiej koncepcji człowieka, była najpełniejszą księgą odniesienia. Rzeczywiście, został wezwany do współpracy, choć słabe już zdrowie pozwoliło mu tylko na krótki pobyt w Rzymie (1965). 

"Wokół nas panuje przekonanie, że chrześcijaństwo jest doktryną obcą człowiekowi i jego problemom, bezsilną wobec jego tragicznej kondycji, niezainteresowaną jego nieszczęściem i jego wielkością. Na następnych stronach chciałbym pokazać, że tajemnica chrześcijańska wypływa wyłącznie z boskiej przyjaźni z człowiekiem, która doskonale tłumaczy jego nędzę i jego wielkość, która jest w stanie uleczyć jego rany i zbawić go, przebóstwiając go". (p. 21). 

Ma dziesięć rozdziałów, podzielonych na trzy części: wartości czasowe (I), wartości cielesne (II) oraz wartości duchowe (III). Wartości czasowe odnosi się do umieszczenia człowieka w doczesności (także w doczesnym mieście i ludzkim świecie) oraz do jego miejsca w cudownym wszechświecie, który jest boskim tworem. Wartości cielesne (choć w języku hiszpańskim wolą tłumaczyć to jako "cielesne") są wartości własnego ciała z jego wielkością i nędzami oraz z godnym podziwu i ostatecznym faktem Wcielenia. W Wartości duchoweKsiążka, która obejmuje trzy wymiary ludzkiego ducha: bycie osobą (bytem osobowym), wolność (z jej nieszczęściami i wielkością) oraz spełnienie w miłości (z doskonałością miłości). Wspaniała architektura.

Wartości czasowe 

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to pozytywna świadomość Mouroux dotycząca doczesności jako miejsca realizacji ludzkiego powołania: "Jaka jest postawa chrześcijanina w obliczu tej cudownej rzeczywistości? Odpowiedź wydaje się bardzo prosta: radosna akceptacja i entuzjastyczna współpraca". (32)... co nie oznacza naiwności, właśnie dlatego, że chrześcijanin wie, że istnieje grzech. To jest miłość "pozytywny" (34), "zorientowany" (37) z właściwym porządkiem wartości, a z pomocą Bożą, "Odkupiciel (42). Chrześcijanin powinien starać się patrzeć na rzeczy tego świata "czystymi oczami, używaj ich z prawą wolą i przekieruj je do Boga przez uwielbienie i dziękczynienie". (43). 

Ze swojej strony, wszechświat jest "niezmierzona, żywotna i niewyczerpana księga, w której rzeczy objawiają się nam i w której one objawiają nam Boga". (48). Człowiek tworzy z przyrodą organiczną całość i jednocześnie, "Tylko on sam może z pełną świadomością, z wiedzą i miłością przyprowadzić świat do Boga, oddając mu chwałę". (51). Ale to jest robione w "tragiczna niejednoznaczność". (52), które grzech wprowadził do relacji człowieka z naturą. Ostatni punkt dotyczy. "Doskonalenie świata przez działanie chrześcijańskie", i paralelnie do rozdziału 3 pierwszej części Gaudium et spes (1965).

Wartości "cielesne 

Od początku należy zacząć od. "Godność ciałastworzony przez Boga. Ale "Niewiele tematów wywołuje więcej nieporozumień, nawet wśród chrześcijan [...]. Możemy o nim powiedzieć najbardziej sprzeczne rzeczy". (73). Wyrusza, by zbadać wspaniałość i nędzę ludzkiego ciała. "pokazując, że Chrystus przyszedł, aby uleczyć ich nędzę i wywyższyć ich godność". (73). Z pewnością schemat wielkość-mizeria jest oczywistym echem Myśli Pascala. 

Ciało, pozytywnie, jest narzędziem duszy, środkiem, za pomocą którego wyraża ona i przekazuje siebie, i tworzy z nim pełnię osoby, której bez niego nie można sobie wyobrazić. I taki jest chrześcijański sens ostatecznego zmartwychwstania ciała, antycypowanego w Chrystusie, pierworodnym, obietnicy i środka.

Z pewnością odcisk grzechu powoduje dysfunkcje, które wyrażają się w oporze, trudnościach w życiu duchowym i relacjach: "Ciało jest również zasłoną. Jest nieprzejrzysty. Dwie dusze nigdy nie mogą się bezpośrednio zrozumieć. (98). I podnosi się konflikt między ciałem a duchem: "Ciało, oprócz tego, że jest odporne i nieprzezroczyste, jest materiałem niebezpiecznym". (102). Ciało i duch mają żyć w jedności, ale z natury są też kontrastowe i wojownicze z powodu grzechu: "Ciało ludzkie nie jest teraz takim ciałem, jakie zamierzył Bóg. Jest to ciało zranione i pokonane jak sam człowiek". (114). Te osobliwe dysfunkcje, naturalne i wynikające z grzechu, przejawiają się przede wszystkim w afektywności. Ale w ekonomii zbawienia ta sama niezadowalająca sytuacja, znamię grzechu, staje się itinerarium zbawienia, nadając nowe znaczenie cielesnej niedoli.

Stając się wcielonym, Pan pokazuje wartość ciała i jego przeznaczenie. "W swoim związku z Chrystusem ciało ludzkie - tajemnica godności i nędzy - znajduje swoje ostateczne wyjaśnienie i swoją całkowitą doskonałość. Ciało zostało stworzone po to, aby było zakładane przez Słowo Boże". (119). Ciało Chrystusa staje się z jednej strony objawieniem Boga, środkiem wyrazu, który dociera do nas w naszym języku i na naszym poziomie. A z drugiej strony staje się środkiem odkupienia. Nie tylko w krzyżu, ale w całej ludzkiej działalności Pana. 

"Trzydzieści lat życia doczesnego ofiarowane od razu dla zbawienia świata. Tak więc wszystkie czynności wykonywane za pomocą ciała stanowią początek Odkupienia. Praca stolarza podczas życia ukrytego, ewangelizacja ubogich swoim kaznodziejstwem [...]. Modlitwa na drogach..." (126-127).

Chrystusowe odkupienie naszego ciała zaczyna się od chrztu: "Odtąd oczyszczone ciało, namaszczone i naznaczone krzyżem, jest poświęcone Bogu jako święta posiadłość, jako cenne narzędzie, jako towarzyszka duszy, ewangelizowanej i początkowo nawróconej [...]. Ta konsekracja jest tak realna, że bezpośrednie zbezczeszczenie ciała przez nieczystość jest szczególną profanacją". (133). Jest droga oczyszczenia i utożsamienia się z Chrystusem (także w ciele i w bólu), która trwa całe życie. I prowadzi do naszego ostatecznego zmartwychwstania w Nim. 

Wartości duchowe

Część trzecia, składająca się z pięciu rozdziałów, jest największa i zajmuje prawie połowę książki. Z pięknym rozdziałem poświęconym osobie i jej aspektom: duch wcielony, subsystujący w sobie, a jednocześnie otwarty na rzeczywistość i na innych, osoba rozumiana jako powołanie wobec Boga, ale w świecie. Badane są również "osoba w jej relacji do pierwszego i drugiego Adama".Życie chrześcijańskie polega bowiem na tej drodze od jednego do drugiego, od sytuacji stworzonych i upadłych do sytuacji odkupionych i spełnionych w Chrystusie. 

Następują dwa spójne rozdziały poświęcone wolności człowieka. Pierwszy bada wolność jako najbardziej charakterystyczny akt ludzkiego ducha, z jego implikacją inteligencji i woli. Z ostatecznym poczuciem ludzkiego szczęścia i spełnienia, o którym chrześcijanin wie, że jest w Bogu. I z ograniczeniami, które pojawiają się w prawdziwym życiu, pośród chorób i uwarunkowań wszelkiego rodzaju. 

Na tym mniej lub bardziej fenomenologicznym opisie wiara chrześcijańska, oprócz jasnego ukazania znaczenia wolności, odkrywa swój stan niewoli, bycia związanym przez grzech i potrzebującym łaski. Nie przeszkadza to w robieniu najbardziej normalnych i "ziemskich" rzeczy, ale właśnie po to, by móc kochać Boga i bliźniego tak, jak to jest naszym powołaniem. Potrzebuje łaski i w ten sposób dana jest chrześcijańska wolność, tak pięknie zobrazowana przez św. Augustyna. Tematy te zostaną rozwinięte w jego książce z 1968 roku (wolność chrześcijańska). 

Ale osoba i jej wolność byłyby sfrustrowane, gdyby nie inny wymiar, który również oświetla wiara chrześcijańska: miłość. Najpierw studiuje "Chrześcijański zmysł miłościktóra może być skierowana do Boga (miłość foniczna i źródło wszelkiej prawdziwej miłości), do innych osób, a także być miłością "zaślubinową", mającą swoje cechy charakterystyczne, które oświetla wiara. 

Rozdział o dobroczynności zamyka tę trzecią część: "Chcielibyśmy przybliżyć tajemnicę dobroczynności. A żeby to osiągnąć, odkryć i przemyśleć jej istotne cechy, przedstawione nam przez słowo Boże, którym jest miłość". (395).

Ukazuje się ona najpierw jako absolutny dar (self-giving), akt służby i posłuszeństwa oraz ofiary; który po Bogu realizuje się w autentycznej miłości braterskiej. Ponadto, "Miłość jest zarówno miłością pragnącą, jak i miłością dającą siebie [...]. Byłoby atakiem na kondycję stworzenia, gdyby chcieć wyeliminować radykalną niezamożność, którą rodzi pragnienie, lub istotną godność, którą zapewnia dar z siebie. Byłoby to jednocześnie niewiernością wobec wymagań tego nadprzyrodzonego powołania, które wzywa nas do posiadania Boga i oddania się Mu". (331).

Res sacra homo

To jest tytuł wniosku: "Im bardziej zagłębiamy się w człowieka, tym bardziej odsłania się on nam jako istota paradoksalna, tajemnicza i - mówiąc wprost - święta, ponieważ jego wewnętrzne paradoksy i tajemnice opierają się zawsze na nowej relacji z Bogiem". (339). Dużą stawką jest zachowanie poczucia "święty", podkreśla Mouroux, wciąż w niepewności co do wyniku II wojny światowej. Człowiek jest "tajemnica", "zanurzony w ciele, ale uporządkowany przez ducha; skłonny do materii, a jednocześnie pociągnięty przez Boga". (340). "Rozgrywa swoją przygodę pośród wirów ciała i świata. To jest dramat, którym wszyscy żyjemy". (341). "Istotą człowieka jest jego relacja z Bogiem; stąd jego powołanie". (342). 

Upadły, zmieniony i odkupiony. Z konkubinatem, ale i z wezwaniem do Prawdy i Miłości. Święte przez swoje pochodzenie i przeznaczenie w Bogu, święte przez swoje zbawienie w Nim. Jego upadek nie jest tak poważny w aspekcie materialnym czy cielesnym, jak w duchowym, w oddaleniu od Boga. Dlatego w kulturze materialistycznej nie jest może tak zauważalne, co umyka, gdy jej godność zostaje zredukowana do istnienia w doczesności. 

Natomiast w Trójcy Świętej jest cud chrześcijańskiego życia. Istnieje więc potrójna godność człowieka poprzez jego podobieństwo do Boga (obraz), powołanie do spotkania z Nim oraz synostwo. "Rozumiemy zatem ścisły związek między tym, co ludzkie, a tym, co święte, gdyż święte nie jest w istocie niczym innym, jak najszlachetniejszym określeniem i najgłębszą prawdą tego, co ludzkie". (347). I ta pełna prawda o człowieku i jego powołaniu objawiła się szczególnie w Maryi. I zachęca do tego, co w nas najlepsze. 

W Hiszpanii szczególną uwagę Mouroux poświęcił profesor Juan Alonso, napisał prolog do cytowanej książki i ma kilka opracowań, które można znaleźć w sieci. W tej serii poświęcamy też Mouroux artykuł ogólny: Jean Mouroux albo Teologia z seminarium duchownego.

Świat

Tajemnica wyznania i nadużycia we Francji

Szacunki dotyczące ponad 200 tys. ofiar wykorzystywania dzieci przez duchownych we Francji w latach 1950-2020 skłoniły członków francuskiego rządu do zakwestionowania sakramentalnej tajemnicy spowiedzi. Tajemnica, której biskupi bronią jako "silniejszej niż prawa Rzeczypospolitej".

Rafał Górnik-20 Październik 2021-Czas czytania: 6 minuty

Raport Niezależnej Komisji ds. Nadużyć Seksualnych w Kościele (Ciase), złożonej z około dwudziestu ekspertów i kierowanej przez Jeana Marca Sauvé, orzekł kilka dni temu, że 216 tys. nieletnich we Francji było wykorzystywanych seksualnie przez księży, zakonników i kobiety w ciągu 70 lat (1950-2020).

Na stronie badanie była promowana przez Kościół katolicki we Francji, a Sauvé określił "przemoc seksualną" jako "bombę fragmentacyjną w naszym społeczeństwie". Natychmiast papież Franciszek powiedział z Rzymu swój "smutek i ból z powodu ofiar", dodał, że "niestety liczby są znaczne", nie wchodząc w szczegóły, i wezwał, by "takie dramaty jak ten nie powtarzały się".

Nawet gdyby był tylko jeden przypadek, musimy podzielić się bólem, smutkiem, a nawet obrzydzeniem wobec tego dramatu nadużyć. Należy jednak pamiętać, że liczba ta jest "szacunkiem statystycznym", produktem badania przeprowadzonego przez Ifop (wiodący instytut badań rynkowych i sondaży), oraz że tylko 1,25 % ofiar powiedziało policji, że są ofiarami nadużyć, oraz że tylko 1,25 % ofiar powiedziało policji, że są ofiarami nadużyć. I że tylko 1,25 % ofiar wyraziło się o Ciase. Teraz Kościół we Francji pracuje nad zapobieganiem nadużyciom seksualnym od 1990 roku, a intensywniej od 2010 roku.

Starcie państwo-kościół?

Prace Komisji Sauvé oraz nadużycia seksualne wobec nieletnich w takich krajach jak Australia, Belgia, Holandia, Chile, Stany Zjednoczone, Irlandia i Wielka Brytania, a także w Hiszpanii, popełnione lub tuszowane przez członków duchowieństwa, zrodziły dwa ruchy: 1) ze strony Kościoła - "zero tolerancji", z zasadami i wytycznymi dotyczącymi ścigania przestępstw i współpracy z władzami państwowymi, wydanymi przez papieża Franciszka i Kościół katolicki; oraz 2) ze strony niektórych władz administracyjnych - zalecenia, a nawet naciski, aby członkowie duchowieństwa stali się obowiązkowymi denuncjatorami tych nadużyć, naruszającymi sakramentalną tajemnicę spowiedzi, pod groźbą sankcji.

Taką analizę przeprowadził prof. Rafael Palomino w Ius Canonicumktóry już w 2019 roku informował o regulacjach w Australii i innych krajach, które usuwają prawną ochronę tajemnicy spowiedzi i które zapowiadały starcie, a nawet czołowe zderzenie, między prawami państwowymi a kanonicznymi przepisami Kościoła dotyczącymi tajemnicy spowiedzi.

I to właśnie stało się we Francji, gdzie arcybiskup Reims i przewodniczący Konferencji Episkopatu, bp Éric de Moulins-Beaufort, powiedział radiu France Info że "wiąże nas tajemnica spowiedzi i w tym sensie jest ona silniejsza od praw Rzeczypospolitej". Nie minęło wiele czasu, gdy prezydent Francji Emmanuel Macron poprosił arcybiskupa Erica de Moulins-Beaufort o wyjaśnienia, a minister spraw wewnętrznych Gérald Darmanin ("nic nie stoi ponad prawami Republiki") wezwał go w tym tygodniu do wyjaśnienia swoich słów.

Aby uzyskać wyobrażenie o profilu arcybiskupa Moulins-Beaufort, niektóre z jego pierwszych słów jako przewodniczącego Konferencji Episkopatu Francji, w 2019 roku, były następujące: "Nigdy nie wrócimy do społeczeństwa wiejskiego z 1965 roku, gdzie ludzie szli na Mszę z obowiązku. Dzisiaj to dążenie do przyjemności rządzi stosunkami społecznymi i to jest świat, który musimy ewangelizować".

Sakrament spowiedzi

U podstaw tej kontrowersji leży nie tylko pewne napięcie między państwem o strukturze świeckiej a Kościołem, które znalazło już odzwierciedlenie w ograniczeniach przepustowości w kościołach podczas pandemii, ale być może także brak wiedzy o sakramencie pokuty w wierze katolickiej.

Sakrament ten ustanowił Jezus Chrystus, gdy w wieczór wielkanocny ukazał się apostołom i powiedział do nich: "Przyjmijcie Ducha Świętego. Którym odpuszczasz grzechy, są im odpuszczone; którym zatrzymujesz grzechy, są im zatrzymane" (J 20,22-23).

Jezus zobrazował Boże przebaczenie na przykład przypowieścią o synu marnotrawnym, gdzie Bóg czeka na nas z wyciągniętymi ramionami, nawet jeśli na to nie zasługujemy, co odzwierciedlają znane płótna Rembrandta czy Murillo. Oto właściwe słowa rozgrzeszenia wypowiadane przez kapłana: "Boże, Ojcze miłosierny, który pojednałeś świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swego Syna i wylałeś Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, udziel ci przez posługę Kościoła przebaczenia i pokoju. I ja was rozgrzeszam z grzechów w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego". To Bóg przebacza, który nigdy nie męczy się przebaczaniem, to my męczymy się proszeniem o przebaczenie, powiedział papież Franciszek w swoim pierwszym Anioł Pański (2013).

To bardzo osobiste spotkanie z Bogiem, spowiedź, odbywa się w absolutnej tajemnicy, tzw. tajemnicy sakramentalnej. Jest to "szczególny rodzaj tajemnicy, który zobowiązuje spowiednika, aby nigdy, z jakiegokolwiek powodu i bez wyjątku, nie ujawniał penitentowi grzechów, które mu wyjawił w sakramencie spowiedzi".

Tajemnica sakramentalna to "szczególny rodzaj tajemnicy, która zobowiązuje spowiednika, aby nigdy, z jakiejkolwiek przyczyny i bez wyjątku, nie ujawniał penitentowi grzechów, które mu wyjawił w sakramencie spowiedzi".

"To, co jest słyszane w sferze Boga, musi zawsze pozostać w sferze Boga. Nie może istnieć żaden powód, nawet najcięższy, który pozwalałby na ujawnienie w sferze ludzkiej grzechów, które penitent wyznał Bogu w sferze sakramentalnej. Dlatego jest to nienaruszalna tajemnica. I nie jest to kościelne prawo ludzkie, ale prawo boskie, w taki sposób, że nie można od niego odstąpić" - mówią profesorowie Otaduy, Viana i Sedano, powołując się na naukę o sakramencie pokuty w Słownik ogólny prawa kanonicznego.

Kardynał Piacenza: "Tylko dla Boga".

Kardynał Mauro Piacenza, Penitencjarz Większy Kościoła, wyraził niedawno te same idee: "Penitent nie mówi do spowiednika, ale do Boga. Zawłaszczenie tego, co należy do Boga, byłoby świętokradztwem. Dostęp do tego samego sakramentu, ustanowionego przez Chrystusa, aby był bezpieczną przystanią zbawienia dla wszystkich grzeszników, jest chroniony".

"Wszystko, co mówi się w spowiedzi, od momentu rozpoczęcia tego aktu kultu, znakiem krzyża, aż do momentu zakończenia rozgrzeszeniem lub odmową rozgrzeszenia, jest objęte absolutnie nienaruszalną tajemnicą" - powiedział w oświadczeniu. ACI Stampa. Nawet w szczególnym przypadku, gdy "podczas spowiedzi małoletni ujawnia np. fakt doznania nadużyć, dialog musi zawsze, ze swej natury, pozostać poufny" - podkreślił kardynał.

Jednak - wyjaśnił - "nie przeszkadza to spowiednikowi w zdecydowanym zaleceniu, by sam małoletni zgłosił nadużycie rodzicom, wychowawcom i policji". Zdaniem kardynała, "podejście do spowiedzi ze strony wiernych może się załamać, jeśli utraci się zaufanie do poufności, z bardzo poważną szkodą dla dusz i całego dzieła ewangelizacji".

Argumenty kontrowersji

W obliczu tych rozważań alarmowanie o przypadku pedofilii jest "imperatywnym obowiązkiem" nawet dla księży - przekonywał francuski minister sprawiedliwości Éric Dupond-Moretti. A jeśli mu się to nie uda - dodał na antenie francuskiej telewizji LCImożna za to potępić. "To się nazywa niezapobieżenie przestępstwu lub wykroczeniu" - podkreślił.

Jednak w wywiadzie udzielonym francuskiemu magazynowi L'Incorrectcytowany przez Die TagespostBiskup Bayonne, Marc Aillet, wystąpił przeciwko odpowiedziom kilku ministrów i odwołał się do sfery religijnej, która jest zasadniczo oddzielona od państwa, które nie ma władzy nad Kościołem.

Kapłan nie ma przewagi w tej relacji sumienia osoby, która zwraca się do Boga w swojej prośbie o przebaczenie. Dlatego nie można go dotknąć, mówi biskup Aillet. Kapłan nie jest w tej relacji panem, jest sługą, narzędziem tej bardzo szczególnej relacji człowieka z Bogiem.

Kapłan nie ma przewagi w tej relacji sumienia osoby, która zwraca się do Boga w swojej prośbie o przebaczenie.

Bp Aillet przypomniał, że Republika Francuska zawsze szanowała tajemnicę spowiedzi, która "wpływa na wolność sumienia". Jest to ten sam argument, który wysunął profesor Rafael Palomino. Jego zdaniem "to właśnie poprzez fundamentalne prawo do wolności religijnej można zapewnić podstawę, a także ważki argument dla ewentualnej oceny, czy to w orzecznictwie, czy w polityce legislacyjnej, przeciwko ograniczeniom państwa, które opierają się na przestępstwie zaniechania obowiązku denuncjacji nadużyć".

Biskup Aillet podkreślił również, wg. Die Tagespostże w coraz bardziej zsekularyzowanym społeczeństwie większość ludzi nie rozumie już, czym jest fakt religijny: "Raport o nadużyciach wywołuje poruszenie, w którym ludzie nie rozumieją już zasady tajemnicy spowiedzi, którą kojarzą z prawem milczenia lub "tajemnicą rodzinną", i wierzą, że Kościół wciąż próbuje ukryć pewne sprawy, podczas gdy to Kościół zlecił ten raport.

Pozostają do dodania dwie rzeczy: "powszechna i historycznie udowodniona wierność duchowieństwa katolickiego w kwestii tajemnicy spowiedzi", zauważa Rafael Palomino, oraz audiencja papieża u premiera Francji Jeana Castexa i jego żony 18 października.

Czytania niedzielne

Komentarz do czytań na niedzielę XXX (B): Panie, niech znów zobaczę!

Andrea Mardegan komentuje czytania z 30 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan / Luis Herrera-20 Październik 2021-Czas czytania: 2 minuty

Podziwiał kolor nieba o świcie i zmierzchu, migotanie księżyca i gwiazd w nocy, kolor oczu bliskich. Mógł patrzeć na ziemię, po której chodził i mierzyć przedmioty, które obrabiał rękami. Potem postępująca choroba oczu okradła Bartymeusza z kolorów, perspektywy, piękna stworzeń. Nie mogąc już zarobić na chleb, został zmuszony do żebrania.

Cały dzień siedząc na poboczu tej drogi z Jerycha do Jerozolimy. Słuchanie wiadomości, które pojawiały się po drodze. Słyszał o Jezusie Nazarejczyku przywracającym wzrok niewidomym, jak mówiły proroctwa o Mesjaszu. Ojciec Timaeus zachęcał go: "Przejdzie tędy, aby udać się do Jerozolimy. Zobaczysz: w swoich przypowieściach często wspomina o Jerychu. Poprosisz go, by cię uzdrowił. On jest Synem Dawida, Mesjaszem. Wielu będzie chciało go zobaczyć i usłyszeć. Nie pozwól mu uciec. 

Miał rozwinięte bardzo delikatne uszy. Od razu zauważył krzyk tłumu i serce mu podskoczyło: kto idzie, kto to jest? To Jezus z Nazaretu! Bartymeusz zaczął wołać z całą siłą tych lat ciemności. Wypłakuje swoją potrzebę, swoją biedę połączoną z wiarą w Jezusa. Podczas miesięcy oczekiwania modlił się: "Panie nieba i ziemi, dałeś mi wzrok i odebrałeś go, jeśli to po to, abyśmy wiedzieli, że przyszedł Twój Mesjasz, obiecuję Ci, że jeśli mnie uzdrowi, pójdę za nim na koniec świata". To pragnienie nadaje jego głosowi nieposkromioną siłę.

Ci, którzy otaczają Jezusa i odpowiadają za bezpieczeństwo Mistrza, wydają polecenia tłumom. Próbując powstrzymać hałas, jaki robi, zbesztali go: jesteś ślepy i będzie powód, zostań na dole, żebrząc! Nie pamiętają, że Jezus przyszedł dla grzeszników i przywrócił wzrok wielu niewidomym. 

Są pierwszymi niewidomymi, których Jezus uzdrawia, mówiąc do nich: "Zawołajcie go. Na te słowa zmieniają sposób patrzenia na niego i starają się naśladować Mistrza: "Rozchmurz się!". Mówią do niego: "Wstań, on cię woła!".. To wezwanie i możliwość rozmowy z Jezusem sprawia, że Bartymeusz skacze na nogi. Nieważne, że zrzuca płaszcz. W nocy swoich oczu biegnie do Jezusa. A Mistrz uprzedza go: co chcesz, żebym ci zrobił? Dla Jezusa ważne jest pragnienie i modlitwa Bartymeusza. Wielu, którzy kazali niewidomemu być cicho, milczy. Bartymeusz odpowiada: Mistrzu mój, niechaj znów widzi! Jezus widzi światło wiary w jego sercu i nagradza go: Idź, twoja wiara cię ocaliła! Oczy Mistrza i jego uśmiech to pierwsze rzeczy, które widzą jego nowe oczy. Kolory znów błyszczą. Jezus nie zaprosił go do pójścia za nim, powiedział mu: idź, jesteś wolny, możesz wrócić do swojego starego życia. Ale Bartymeusz, wierny swojej obietnicy, idzie za nim ulicą pełen radości.

Homilia na czytania z niedzieli XXX.

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

AutorAndrea Mardegan / Luis Herrera

Ameryka Łacińska

Chile: lata decyzji

W związku ze zbliżającymi się nowymi wyborami, które mają wyłonić prezydenta kraju, oraz prezentacją projektu nowej konstytucji, Chile musi podjąć decyzję w sprawach kluczowych dla życia i społeczeństwa, takich jak regulacja aborcji i eutanazji.

Pablo Aguilera-19 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

W Chile z powodu wirusa COVID zmarło 37 476 osób. W 2020 roku rozpoczęto masowy program szczepień i do końca września 74 % populacji otrzymało dwie dawki szczepionki. Poziom infekcji, poważnych hospitalizacji i zgonów znacznie spadł w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, co skłoniło rząd do złagodzenia ograniczeń dotyczących pracy, ruchu, zgromadzeń itp.

Pod koniec września minęły cztery lata od uchwalenia ustawy o aborcji z trzech powodów: choroby zagrażającej życiu matki, choroby zarodka/płodu nie dającej się pogodzić z życiem oraz w przypadku gwałtu. W tym okresie (wrzesień 2017 - czerwiec 2021) w kraju wykonano łącznie 2 556 aborcji.

Niestety, Izba Deputowanych, również we wrześniu, przyjęła projekt ustawy o aborcji bez podstaw do 14. tygodnia ciąży wąską większością głosów: 75 do 68, przy 2 wstrzymujących się. Teraz trafi ona do Senatu, który prawdopodobnie będzie nad nią głosował w przyszłym roku.

W 2016 i 2017 roku nastąpiła w tym kraju duża mobilizacja biskupów i świeckich odrzucająca aborcję z trzech powodów. Wiele innych wspólnot chrześcijańskich również ją odrzuciło. O dziwo, tym razem Konferencja Episkopatu nie wydała żadnego oświadczenia w sprawie tej ustawy przed jej głosowaniem. Głos w tej sprawie zabrało kilku biskupów katolickich. Konferencja Episkopatu wydała oświadczenie o odrzuceniu tego dokumentu dzień po zatwierdzeniu przez deputowanych.

Jest to główna kwestia, w której kandydaci na prezydenta Republiki przedstawili swoje stanowiska. Tylko jeden kandydat, José Antonio Kast, zadeklarował całkowite odrzucenie aborcji. Pozostali trzej kandydaci - Gabriel Boric z lewicy, Yasna Provoste z Chrześcijańskich Demokratów i Sebastián Sichel z centroprawicy - są absolutnie za swobodną aborcją.

W kwietniu deputowani zatwierdzili projekt ustawy, która zezwalałaby na eutanazję. Będzie ona rozpatrywana i głosowana przez senatorów, prawdopodobnie w przyszłym roku. W lipcu Senat zatwierdził ustawę o "małżeństwach" homoseksualnych, która musi zostać rozpatrzona i przegłosowana przez Izbę Deputowanych, prawdopodobnie w 2022 roku.

Jak widać, rok 2021 był katastrofalny dla tradycyjnych wartości, którymi żyło Chile. Ale ostatnie słowo jeszcze nie padło, bo trzy wspomniane projekty ustaw muszą zostać przegłosowane przez drugą Izbę, która wraz z kolejnymi wyborami parlamentarnymi zmieni swój skład.

W listopadzie przyszłego roku zostanie wybrany przyszły prezydent kraju, wszyscy 155 posłowie i połowa senatorów, czyli 25. Wybory prezydenckie będą wymagały prawdopodobnie drugiej tury w grudniu, w której rywalizować będą dwie pierwsze większości.

155-osobowy Konwent Ustawodawczy działa od lipca ubiegłego roku. Zostali oni wybrani w wyborach w maju ubiegłego roku. Mają oni maksymalnie 12 miesięcy na opracowanie nowej konstytucji, która musi zostać zatwierdzona 2/3 głosów. Sześćdziesiąt dni później (rok 2022) zostałaby ona poddana obowiązkowemu plebiscytowi. Jeśli większość Chilijczyków ją zatwierdzi, to Kongres Chile ją uchwali. Natomiast w przypadku odrzucenia jej przez większość (50 % +1), poprzednia Konstytucja pozostałaby w mocy.

Każdego 18 września Chile obchodzi swoje święto narodowe. Od 1811 roku Kościół katolicki modlił się m.in. Te Deum dziękczynienia we wszystkich diecezjach. W katedrze w Santiago uczestniczą władze cywilne kraju: prezydent Republiki, przewodniczący Senatu i Deputowanych, Sąd Najwyższy, dowódcy instytucji obrony narodowej itp. Od 1970 roku zapraszani są również przedstawiciele innych wyznań religijnych. Przy tej okazji szczególne znaczenie ma homilia wygłoszona przez abp.

W tym roku kard. Celestino Aós podziękował Bogu za wiele dobra w naszym kraju, ale wyraził też zaniepokojenie zagrożeniami dla demokratycznego współżycia Chilijczyków w roku naznaczonym antagonizmami politycznymi. W części homilii powiedział: "Dziękujemy za wszystkich, którzy starają się szanować i chronić wartości nie podlegające negocjacjom: poszanowanie i obronę życia ludzkiego od poczęcia do jego naturalnego końca, rodzinę opartą na małżeństwie mężczyzny i kobiety, wolność rodziców w wyborze modelu i placówki wychowawczej ich dzieci, promocję dobra wspólnego we wszystkich jego formach oraz pomocniczość państwa, które szanuje autonomię organizacji i współpracuje z nimi".

Hiszpania

Mónica Marín: "Misja przekształca mnie dzień po dniu".

W przyszłą niedzielę Kościół obchodzi Światową Niedzielę Misyjną, DOMU. José Luis Mumbiela i młoda Mónica Marín wzięli udział w prezentacji wydarzenia. Obaj, z różnych perspektyw i doświadczeń, podkreślali, że misja jest istotną częścią Kościoła i że wszyscy chrześcijanie są misjonarzami przez swój chrzest.

Maria José Atienza-19 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

DOMUND nie jest dniem wspierania konkretnych projektów, jest "dniem, w którym chrześcijanie uświadamiają sobie, że Kościół powszechny zależy od nas". Zostało to stwierdzone przez José María CalderónDyrektor krajowy OMP w Hiszpanii na początku prezentacji tegorocznego DOMU, który będziemy obchodzić w najbliższą niedzielę, 24 października.

To powszechne powołanie do misji na mocy otrzymanego chrztu stanowiło linię poprzeczną wystąpień dwóch świadków, którzy w tym roku towarzyszyli Calderónowi w prezentacji Dnia.

"Duch Święty działa zanim my przybędziemy".

Bp José Luis MumbielaBiskup z Ałmaty rozpoczął od podziękowania Hiszpanom za współpracę z potrzebami Kościoła w Kazachstanie. "Ten dom - zaznaczył, nawiązując do siedziby Papieskich Towarzystw Misyjnych - odzwierciedla katolickość Kościoła, bo jeśli Kościół katolicki nie ma wymiaru misyjnego, to nie może być katolicki".

Mumbiela opisał rzeczywistość Kościoła w tym rejonie Azji Środkowej: "jesteśmy Kościołem ubogim i małym", ale mimo braku środków współpracuje w tych dniach z Kościołem powszechnym: "Te dni odbywają się również w rejonach misyjnych, to pochodzi z chrztu, nie chodzi o to, że bogaci pomagają ubogim. Jest to część naszego chrześcijańskiego powołania".

To, co zobaczyłem w Kazachstanie - powiedział Mumbiela - to fakt, że ten sam Duch Święty, który działa w krajach, gdzie Kościół jest bardzo rozwinięty, działa tam jeszcze przed naszym przybyciem" i pokazał na przykładach, jak Bóg "porusza się przed nami, bo chce tam być", jak tatarska kobieta, która w czasie pandemii przejechała 700 km autobusem do Ałmaty w nadziei na wysłuchanie Mszy św. czy ludzie, którzy proszą o chrzest, nie mając wcześniej kontaktu z kimś, kto mówi im o Bogu. Używając bardzo aktualnej symulacji, Mumbiela wskazał, że Kościół musi "przyjść przed pandemią, a nie po". Zawsze są wirusy i musimy się tam wcześniej dostać. Bo mamy rozwiązanie, wiarę.

"W misji odkryłem świeży sposób bycia Kościołem".

Jeśli coś wyróżnia tegoroczną kampanię DOMUND, to świadectwa młodych ludzi, którzy w rzeczywistości dają świadectwo tego, co "widzieli i słyszeli" w różnych doświadczeniach misyjnych" Jak chciał podkreślić José María Calderón, w tym roku "bohaterami nie są młodzi ludzie, to misjonarze oczami młodych ludzi".

nica Marín to młoda kobieta, która w tej prezentacji podzieliła się swoim doświadczeniem misji, zarówno w swoim rodzinnym mieście Madrycie, jak i poza nim. "Jest pilna potrzeba i pilną potrzebą jest bycie Kościołem. Bądźcie świadomi tego, na co zostaliście ochrzczeni - powiedziała na początku swojego wystąpienia. Ta młoda kobieta podkreśliła, że "w momencie, kiedy czujesz, że Jezus liczy na ciebie, możesz opowiedzieć, co widziałeś i słyszałeś". W misji odkryłem świeży i inny sposób bycia Kościołem i przekazywania tego przesłania".

Po kilku doświadczeniach misyjnych Mónica stworzyła stowarzyszenie JATARI (Quechua oznacza "wstań"), którego celem jest ułatwienie młodym ludziom doświadczenia misyjnego w Hiszpanii i za granicą. "Nie ma sensu wyjeżdżać na misje, jeśli na co dzień nic się nie robi" - podkreśliła - "misja przemienia mnie dzień po dniu i dlatego chcę, żeby ludzie mieli taką możliwość".

2022 kluczowy rok dla PMO

Oprócz prezentacji m.in. tegoroczna konferencjaW ostatniej edycji kampanii upubliczniono niektóre dane z ubiegłego roku.

PlakatDomund

José María Calderón nie chciał przegapić okazji, by podziękować Hiszpanom za ich hojność, ponieważ pomimo kryzysu i pandemii nasz kraj przekazał 11 105 000 euro na 504 projekty, z których większość, jak podkreślił sam dyrektor OMP Hiszpania, "przekłada się na zwykły fundusz, który Kościół udostępnia biskupom na utrzymanie diecezji".

Obecnie w czynnej służbie jest około 7.180 misjonarzy hiszpańskich. "Kościół musi być zaangażowany w misję - podkreślił Calderón - ponieważ Kościół narodził się dla misji".

Dyrektor Papieskich Towarzystw Misyjnych zaznaczył również, że nadchodzący rok będzie bardzo znaczący dla rodziny Papieskich Towarzystw Misyjnych. 22 maja zostanie beatyfikowana Paulina Jariqot, założycielka Rozkrzewiania Wiary, obchodzona będzie także IV setna rocznica utworzenia Kongregacji Ewangelizacji Narodów, II setna rocznica utworzenia Rozkrzewiania Wiary przez Jariqot, a także 100. rocznicę wyniesienia do rangi Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary, ustanowienia Dziecięctwa Misyjnego i św. Piotra Apostoła jako papieskich dzieł misyjnych, jak również, w Hiszpanii, 1. stulecie czasopisma Iluminare.

Rodzina, klucz do zrównoważonego rozwoju

Wyraźnym znakiem, że istnieje autentyczne pragnienie odnowy politycznej, powinno być odłożenie na bok interesów ideologicznych i partyjnych, aby poważnie zająć się prawdziwymi problemami zrównoważonego społeczeństwa, które chce mieć przyszłość.

18 Październik 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Właśnie uczestniczyłem w 4. Międzynarodowym Szczycie Demograficznym, który odbył się w Budapeszcie pod tym sugestywnym i wymagającym tytułem. Znajdujemy się w kontekście bezprecedensowej zimy demograficznej w całej Europie, której tłem jest nie tylko zmiana wartości w naszym społeczeństwie, ale także wyraźne niedopasowanie polityki zatrudnienia kobiet i środków ułatwiających godzenie pracy z rodziną na całym kontynencie.

Są tacy, którzy próbują nas przekonać, że "zrównoważony rozwój oznacza nieposiadanie dzieci". Jednakże, jak stwierdza papież Franciszek w encyklice Laudato si', wzrost populacji jest w pełni zgodny z integralnym rozwojem i solidarnością, tak więc zrzucanie winy za problemy zrównoważonego rozwoju na wzrost populacji, a nie na skrajny i selektywny konsumpcjonizm niektórych, jest sposobem na niestawienie czoła problemom (n. 50).

Rosnąca na Zachodzie mentalność konsumpcyjna postrzega dzieci jako komplikację, której należy za wszelką cenę unikać, aby móc w pełni cieszyć się życiem. Tak zwany "dinkis" (.podwójny dochód brak dzieci) są trendy, natomiast na rodziny z dziećmi - zwłaszcza jeśli jest ich więcej niż dwoje - patrzy się z obawą i nieufnością, jak na osoby nieodpowiedzialne. A jednak więcej niż kilka par chciałoby mieć dzieci, ale w rzeczywistości ich nie ma, albo nie ma takich dzieci, jakie chciałoby mieć. Musimy zadać sobie pytanie, dlaczego ta decyzja jest odkładana w nieskończoność i wprowadzić środki mające na celu usunięcie tych przeszkód.

Nie ma sensu dążyć do stworzenia lepszego, sprawiedliwszego, bardziej ludzkiego społeczeństwa, jeśli nie myślimy o tych, którzy mogą w nim zamieszkać.

Gaz Montserrat

Przez ponad dziesięć lat Węgry dawały przykład, że możliwe jest wdrożenie skutecznej polityki rodzinnej, z rzeczywistym wsparciem dla stabilności życia rodzinnego (z interesującą polityką mieszkaniową i polityką godzenia pracy z życiem rodzinnym) i że osiągają one wzrost wskaźnika urodzeń, który jest prawdziwą drogą do zrównoważonego rozwoju społeczeństwa. Kraj ten zdołał, według danych z 2020 roku, poprawić wskaźniki zatrudnienia i jednocześnie poprawić współczynnik dzietności, osiągając poziom 1,55 dziecka (w wyraźnym kontraście do średniej hiszpańskiej wynoszącej 1,18). Naszym zdaniem sekretem jest nic innego jak wsłuchanie się w prawdziwe potrzeby młodych małżeństw i odpowiedzenie na przyczyny ogromnego luka między płodnością rzeczywistą a pożądaną.

Nie ma sensu dążyć do stworzenia lepszego, sprawiedliwszego, bardziej ludzkiego społeczeństwa, jeśli nie myślimy o tych, którzy mogą w nim żyć. Społeczeństwo bez dzieci to społeczeństwo bez przyszłości. W Hiszpanii, jak i w większości Europy, nasze rządy od dziesięcioleci ignorują ten truizm. Bardzo uderzające jest to, że ta rosnąca tendencja do niepłodności nie była przedmiotem rygorystycznej analizy w celu wdrożenia skutecznej polityki publicznej. Wyraźnym znakiem, że istnieje autentyczne pragnienie odnowy politycznej, powinno być odłożenie na bok interesów ideologicznych i partyjnych, aby poważnie zająć się rzeczywistymi problemami zrównoważonego społeczeństwa, które chce mieć przyszłość.

AutorMontserrat Gaz Aixendri

Profesor na Wydziale Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Katalonii i dyrektor Instytutu Wyższych Studiów nad Rodziną. Kieruje Katedrą Solidarności Międzypokoleniowej w Rodzinie (IsFamily Santander Chair) oraz Katedrą Opieki nad Dzieckiem i Polityki Rodzinnej w Fundacji Joaquima Molinsa Figuerasa. Jest również prodziekanem Wydziału Prawa na UIC Barcelona.

Hiszpania

Diecezje rozpoczynają podróż synodu słuchającego

Przez weekend Kościoły lokalne przeżywały otwarcie etapu diecezjalnego synod biskupów Celem jest zgromadzenie całego Kościoła katolickiego, a nawet tych, którzy nie są jego częścią, aby rozeznać wyzwania i klucze Kościoła w tym czasie.

Maria José Atienza-17 Październik 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Tak zwany "Synod o synodalności" stał się faktem. W ten weekend hiszpańskie diecezje, podobnie jak te na całym świecie, świętowały otwarcie pierwszej fazy tego synodalnego szlaku, który zakończy się w październiku 2023 r., celebracją w Rzymie XVI Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów.

Słuchanie najpierw Boga

Jeśli jest jedna rzecz, która może podsumować ten proces synodalny, to jest to słuchanie. Postawa, która w pierwszym rzędzie musi być wobec Boga, na co zwrócił uwagę biskup Santiago Gómez z Huelvy, otwierając synod w swojej diecezji: "Zanim zaczniemy mówić o Bogu, musimy słuchać Jego Słowa, uczyć się jako uczniowie Słowa, które stało się ciałem, uczniowie Pana Jezusa. Ten proces synodalny zaprasza nas do słuchania siebie nawzajem, ale najpierw uczniowie muszą słuchać Słowa. Podróż synodalna, którą podejmujemy, zaprasza nas do dialogu ze wszystkimi, ale musi się ona rozpocząć od dialogu z Bogiem.

Lorca Planes, biskup Cartagena-Murcia, wyraził się w ten sam sposób: "Ojciec Święty prosi nas o coś prostego, o rozpoznanie i aktualizację naszej istoty, o intensywny powrót do naszych początków, a do tego konieczne jest słuchanie Słowa Bożego, ponieważ ono zawsze będzie nam służyć jako przewodnik w życiu; także, abyśmy słuchali głosu Ducha Świętego, który nas oświeci, abyśmy mogli iść jako bracia i siostry". Do potrzeby odnowy "pod działaniem Ducha i wsłuchiwania się w Słowo" nawiązał też biskup Malagi podczas otwarcia swojej diecezji.

Carlos Escribano, arcybiskup Saragossy podkreślił, że "Naszym zadaniem jest odkrycie, że Jezus idzie obok nas. Musimy być ekspertami od spotkania: dać przestrzeń na adorację. Podróż synodalna będzie taka tylko wtedy, gdy spotkamy Chrystusa, a wraz z nim naszych braci i siostry".

Chrzest: źródło naszej komunii i dzielenia się

Kolejnym ze znaków tego Synodu jest komunia. Demetrio Fernández, który prosił wiernych o współpracę w komunii, "aby uczestniczyć w budowie Kościoła i w świadectwie, do którego dawania w świecie Kościół jest powołany". Podobnie abp Sainz Meneses z Sewilli zwrócił uwagę, że "na mocy naszego chrztu wszyscy jesteśmy powołani do aktywnego uczestnictwa w życiu Kościoła. Wszyscy jesteśmy zaproszeni do modlitwy, do spotkania, do dialogu, do słuchania siebie nawzajem, abyśmy mogli uchwycić podpowiedzi Ducha Świętego, który przychodzi nam z pomocą, aby kierować naszymi ludzkimi wysiłkami i prowadzi nas do głębszej komunii i skuteczniejszej misji w świecie".

Kardynał arcybiskup Madrytu odniósł się także do jedności, wskazując, że "dla całego Kościoła punktem wyjścia nie może być inny niż chrzest, który jest naszym źródłem życia; mając różne posługi i charyzmaty, wszyscy jesteśmy powołani do uczestnictwa w życiu i misji Kościoła". Podobnie bp. Osoro przypomniał, że dzięki temu synodowi "nie otwieramy parlamentu, ani nie będziemy sondować opinii", ale "cały Kościół powszechny wyrusza w podróż" i poprzez każdy Kościół partykularny inicjuje konsultacje, w których pierwszym protagonistą jest Duch Święty".

Otwarcie w diecezji Cartagena

Ta myśl przyświecała kilku homiliom biskupów podczas otwarcia, jak np. arcybiskupa Tarragony, który podkreślił, że "jak stwierdził papież Franciszek, Synod nie jest parlamentem, ani nie jest badaniem opinii. Jest to raczej moment eklezjalny. Metoda synodalna zaprasza nas do uczynienia z tego Synodu wspaniałej okazji do głębokiego dialogu, pokornego słuchania, szczerego rozeznawania znaków czasu, gdzie prawdziwym tematem jest, bo jest, cały święty lud Boży". Msgr. Barrio Barrio chciał również podkreślić, że synod ten jest poszukiwaniem prawdy, co zakłada uznanie i docenienie bogactwa i różnorodności darów i charyzmatów; oraz że musi służyć odnowieniu relacji chrześcijan z grupami społecznymi i wspólnotami innych wyznań i religii.

Wsparcie Konferencji Episkopatu

Po otwarciu tej pierwszej fazy synodu, do 31 marca przyszłego roku, diecezje będą musiały przesłać swoje wnioski do Konferencji Episkopatu, która będzie koordynowała przygotowanie syntezy wystąpień, w której uczestniczyć będzie także Episkopat odpowiedzialny za proces synodalny wraz ze swoim zespołem, a także przedstawiciele wybrani do udziału w Zwyczajnym Zgromadzeniu Ogólnym Synodu w Rzymie, po ich ratyfikacji przez Ojca Świętego. Synteza ta zostanie przesłana do Sekretariatu Generalnego Synodu wraz z wkładem każdego z Kościołów partykularnych.

Konferencja Episkopatu Hiszpanii utworzyła przestrzeń internetowa informacje o podróży synodalnej i gdzie można znaleźć dokumenty związane z procesem, pytania i odpowiedzi, działania i porządek obrad itp. Jednym ze spotkań przewidzianych w tej pierwszej fazie, ze strony Komisji Episkopatu ds. Świeckich, Rodziny i Życia jest wykład, który podsekretarz Synodu Biskupów, hiszpański augustianin bp Luis Marín de San Martín, wygłosi w sobotę 23 października w godz. 10.30-13.30 i który będzie można śledzić online.

Rodzina

"Mój syn z zespołem Downa i białaczką odmienia serca".

Teresa Robles, matka wielodzietnej rodziny z siedmiorgiem dzieci - najnowszym, José Maríą, z zespołem Downa i białaczką oraz kolejnym synem z ASD, Ignacio - prowadzi konto na Instagramie @ponundownentuvida, które ma ponad 40 tys. followersów. Z Omnesem rozmawia o transformacyjnym działaniu osób z tym syndromem oraz o tym, kiedy siła zawodzi.

Rafał Górnik-17 Październik 2021 r.-Czas czytania: 10 minuty

Co roku w październiku br. Miesiąc świadomości zespołu Downa, w celu skierowania spojrzenia społeczeństwa na osoby z tym zespołem, uwidaczniając ich godność i zdolności.

Omnes poświęca coraz więcej miejsca tym osobom, osobom trisomicznym, z kilkoma raporty o ojcu współczesnej genetyki, Jerôme Lejeune, najnowszy w marcu.

Dziś przeprowadzamy wywiad Mª Teresa RoblesJest matką licznej rodziny, w której jest siedmioro dzieci. José María jest ostatni, urodził się z zespołem Downa, ma też białaczkę z poważnym problemem immunologicznym. Teresa mówi o transformacyjnym działaniu swojego syna, dzieci z zespołem Downa i o tym, że "trzeba przekształcić społeczeństwo, aby dotrzeć do lekarzy".

Założyciel stowarzyszenia Razem przeciwko rakowi u dzieci (JCCI)Teresa znana jest ze swojego konta na Instagramie @ponundownentuvidaktóra ma aż 40,000 zwolenników. I opowiada anegdoty. Na przykład dwie muzułmanki, "które zamierzały modlić się za José Maríę, ponieważ modliły się do tego samego Boga, bo my prosimy tego samego Boga". To mnie bardzo wzruszyło". Teresa mówi o sile modlitwy, "która jest fizycznie zauważalna", o "najlepszej sieci społecznej, Komunii Świętych", o mężu i dzieciach, o Opus Dei.

̶ Zanim porozmawiamy o José Maríi, powiedz nam coś o Ignacio...

Mamy jeszcze jednego syna z niepełnosprawnością, czwartego, Ignacio, z lekką niepełnosprawnością intelektualną, który ma również ASD, czyli zaburzenia ze spektrum autyzmu. Czasami te dzieci są trudniejsze do zauważenia. To wielcy zapomniani, bo fizycznie ich nie widać, jak w przypadku dziecka z zespołem Downa, i są mniej rozumiani. Czasem cierpi się z nimi bardziej niż z osobą z zespołem Downa.

̶ Jak teraz wygląda José María? Jego walka z białaczką...

W tej chwili jego stan jest stabilny. Jesteśmy na eksperymentalnym leczeniu, od 2018 roku, a jego układ autoimmunologiczny nie działa prawidłowo. Nie ma on obrony wirusowej, nie generuje jej. Nauczono nas, że raz w tygodniu należy stawiać w domu gamma globuliny, jego własne środki obronne. Raz w miesiącu musimy iść na badania krwi i testy. I wtedy musimy dotknąć części immunologicznej, aby dać mu potrzeby jego autoimmunologicznego systemu. Jest leczony w Hospital del Niño Jesús w kwestiach onkologicznych, a w La Paz w kwestiach immunologicznych.

̶ Teresa, mówiłaś o transformacyjnej mocy José Maríi, czy możesz to wyjaśnić?

Nazywam to Efekt José María. Ma to brutalne działanie i myślę, że ma brutalne działanie na wszystkie osoby, które mają zespół Downa. Kiedy jesteśmy wokół nich, bez tworzenia przemocy, bez naruszania kogokolwiek, bez osądzania, oni przekształcają swoje serca, przekształcają swój wygląd, a wraz z tym swoje serca.

Podam ci przykład. Byliśmy w drodze do szpitala, z tyłu, gdzie my pacjenci onkologiczni zwykle wchodzimy, żeby nie spotkać zbyt wielu ludzi. I wyjeżdżały samochody osobowe i dostawcze. A jeden z nich nadjeżdżał bardzo szybko na teren szpitala, przez który przechodzą ludzie. Patrzyłam na niego z miną "mordercy", on patrzył na mnie z miną "mordercy" [M. Teresa śmieje się opowiadając tę historię], wyzywaliśmy się nawzajem wzrokiem i nagle zdałam sobie sprawę, że on patrzy na José Maríę, a jego twarz się zmieniła.

José María uśmiechał się do niego od ucha do ucha i machał do niego, jakby był najważniejszą rzeczą na świecie. Był bardzo rozbawiony, podobnie jak ja. Całkowicie go to odmieniło, pomachał do niego, uchylił okno. Chłopiec odszedł tak szczęśliwy, a mężczyzna odszedł tak szczęśliwy. I pomyślałam: co za facet, całkowicie zmienił nasz poranek. Byliśmy wściekli, każdy z nas na swój sposób, a wyszliśmy tak szczęśliwi. Odmienił swój poranek i odmienił mój. Zrobił nam dzień. Nie ma to jak rozpocząć dzień pogodnie. To efekt, który generujemy wokół siebie.

Bez przemocy, bez oceniania, przemieniają serca, przemieniają spojrzenie, a wraz z nim serca.

Mª Teresa Robles

̶ Jak radzi sobie konto na Instagramie i jak doszło do jego powstania?

Prawda jest taka, że nigdy nie interesowały mnie portale społecznościowe. Kiedy u José Maríi nastąpił nawrót choroby, były dwie możliwości: przejście do opieki paliatywnej lub przeszczep szpiku kostnego. Opieka paliatywna jest już znana, odradzono nam przeszczep szpiku, bo nie znajdzie w 100% zgodnego dawcy, będzie miał nawrót choroby, jeśli go dostanie, umrze w trakcie przeszczepu, a śmierć jest bardzo okrutna. Wszystko miało być bardzo bolesne.

Stawiamy na życie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że w tle pojawiają się myśli typu: "on już wystarczająco dużo przeżył, my już wystarczająco dużo zrobiliśmy, skoro jest osobą z zespołem Downa, to nie będziemy go więcej męczyć"... Nie było w tym złośliwości, ale nie docenialiśmy zbytnio wartości życia osoby z niepełnosprawnością. Kilkakrotnie dodawali nam otuchy i mówili, że gdyby to było ich dziecko, to poszliby na opiekę paliatywną, że nie będą sprawiać mu więcej cierpienia. Ale powiedzieliśmy życiu "tak" i postawiliśmy na nie ponownie. Mamy już "nie". Jeśli pójdziemy na opiekę paliatywną, umrze za dwa miesiące, jeśli na przeszczep, będziemy mu towarzyszyć w jego drodze i zobaczymy, co Bóg zechce.

W tamtej sytuacji, tamtej nocy, pomyślałem: co mogę zrobić w tej sytuacji? Co możemy zrobić? Zamierzamy rozpocząć przeszczep szpiku kostnego, ale nikt w to nie wierzy. I przyszło mi do głowy, że aby przekształcić społeczeństwo, nad czym zawsze pracujemy, społeczeństwo musi wziąć odpowiedzialność za to, co dzieje się z José Maríą, także lekarze. Uważam, że społeczeństwo musi się zmienić, aby dotrzeć do lekarzy. To był jeden z moich celów. A po drugie, żeby zdobyć szpik kostny dla José Maríi, szpik kostny dla wszystkich, bo operacja szpiku kostnego jest uniwersalna, nie jest dla jednej osoby.

̶ A skończyło się na nazwie @ponundownentuvida....

Wtedy pomyślałam "puszczę to w sieć, a im więcej będzie ludzi"... Powiedziano nam, że znalezienie dawcy będzie prawie niemożliwe. Wtedy przypomniałam sobie słowa mojej córki, która chodziła za mną, żeby założyć konto na Instagramie i pomyślałam: czas to zrobić. Moja córka powiedziała do mnie: "mamo, ściągnij aplikację", a ja na to "jaką nazwę mam jej nadać?" A moja córka skomentowała: "mamo, cały dzień spędzasz na mówieniu, że jeśli chcesz być szczęśliwa, to wprowadź do swojego życia Pucha". A ja powiedziałem "to prawda", więc @Ponundownentuvida.

Otworzyłem konto, ludzie się przelewali., To był rok (2017), w którym było najwięcej donacji od nie wiem jak dawna, musieli otworzyć godziny otwarcia szpitali, w których oddaje się szpik kostny, bo nie nadążali. José María zaczął chorować na raka w 16-tym, w 17-tym miał nawrót choroby, we wrześniu zaczęliśmy od szpiku, powiedzieli nam, że znaleźli wielu dawców, którzy byli w stu procentach zgodni (według nich było to niemożliwe), choć nie mogli nam powiedzieć ilu, ale upierali się przy "wielu".

José María stał się więc odporny na jej przyjęcie. Do przeszczepu szpiku kostnego szpik musi być czysty, podają też chemioterapię. A komórki José Maríi były tak inteligentne, że stały się odporne na chemioterapię. I powiedzieli nam, że nie może iść na przeszczep. Ale miałem już armię modlącą się na Instagramie, było tam co najmniej dziesięć tysięcy osób (teraz jest ponad 40 tysięcy).  

̶ Czy wiesz coś o tej armii, która się modli?

Wyobraź sobie, że gdzieś jest dziesięć tysięcy ludzi - to bardzo dużo! Nie gromadzę ich w swoim salonie. Cóż, wszyscy się modlą. Są nawet ludzie, którzy pisali do nas: słuchaj, nie jestem katolikiem, nie wierzę w Boga, ale modliłem się, gdy byłem dzieckiem, ale będę się modlił co noc za twojego syna, do Boga, w którego wierzysz. Podczas Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan, zorganizowanego przez papieża w styczniu, dwie muzułmańskie dziewczyny napisały do mnie, aby powiedzieć mi, że skoro to ten sam Bóg, to będą się modlić za José Maríę, bo modlą się do tego samego Boga, bo prosimy tego samego Boga. Bardzo mnie to poruszyło.

I kilka dni później, kiedy przyswajaliśmy tę wiadomość, bo w domu jeszcze nie powiedzieliśmy, bo nie mieliśmy siły, onkolog powiedział nam, że w Barcelonie jest badanie kliniczne, które nie wiadomo jak się uda. Działa bardzo dobrze, ale José María byłby pierwszym dzieckiem z zespołem Downa w Europie, które je otrzyma, nie wiemy jak to się potoczy, ale... I powiedzieliśmy: gdzie mamy podpisać? Przeprowadziliśmy się do Barcelony, spędziliśmy tam dwa miesiące mieszkając i otrzymując leczenie, które było bardzo ciężkie, przez kilka dni przebywał na OIOM-ie, i przyjechaliśmy do Madrytu z leczeniem, i kontynuacją, z którą musimy jeździć raz w roku do Barcelony. Codzienny monitoring odbywa się tutaj, w Niño Jesús. Ale wszystkie informacje przekazują do szpitala Sant Joan de Déu. W Barcelonie przez kilka dni było z nim bardzo poważnie, ale przeszedł, leczenie przyniosło efekt, a my od trzech lat dajemy mu prezent.

Dwie muzułmanki napisały do mnie, że będą się modlić za José Maríę, ponieważ modlą się do tego samego Boga.

Mª Teresa Robles

̶ To jest bardzo osobiste - jak pomogła ci wiara chrześcijańska, katolicka i przesłanie Opus Dei? Skąd pochodzi twoja siła?

Zamierzam opowiedzieć, co dzieje się w tak dużym procesie, jakim jest proces onkologiczny dziecka. Gdy stawką jest życie dziecka, jest to nienaturalne. Twoja siła często słabnie. Jest wiele szczytów, kiedy dostajemy złe i dobre wiadomości. Złe wiadomości są jak palące się naboje, jedna mniejsza szansa, że dziecko przeżyje. Oczywiście, jest to bardzo trudne do przyjęcia. Jestem osobą wierzącą, mam szczęście..., to jest dar, uświadamiam sobie w tym procesie, że to był dar, który dał mi Bóg, to nie jest coś, co robisz, dobrze, będę miał wiarę, ale to jest coś, co daje ci Bóg, bo chce.

̶ To dar, dar.

Tak, ale nigdy nie zdajesz sobie z tego sprawy bardziej niż wtedy, gdy naprawdę tego potrzebujesz. Przez cały ten proces Bóg był moim wsparciem, ale przez wiele chwil nie mogłam się modlić, nie umiałam się modlić. Mam to szczęście, że należę do Dzieła i wtedy moja grupa, moja rodzina w Opus Dei powiedziała mi, kiedy powiedziałem im, że nie mogę się modlić: "Nie martw się, będziemy się za ciebie modlić". To mnie poruszyło. W tym momencie poczułam, że jestem częścią rodziny, poczułam się kochana i naprawdę poczułam moc modlitwy.

To prawda, że może nie byłem wtedy w stanie się modlić. Kiedy prosiłam ludzi na portalach społecznościowych o modlitwę za mnie, kiedy powiedzieli mi, że nie mogę jechać na przeszczep, to był jeden z najtrudniejszych momentów w moim życiu. Pomyślałem: mój syn umiera. Nic więcej nie mogę zrobić. Zrobiłam już wszystko, co mogłam, lekarze też. W tym momencie, kiedy myślisz, że umierasz, wyłożyłem wiadomość właśnie tam: kazałem wszystkim się modlić, moim grupom whatsapp, moim grupom na Instagramie, wszystkim. Ludzie tak się zaangażowali, że po chwili poczułam nadludzką siłę. Czy jesteśmy superwoman? Nie, moc modlitwy jest fizycznie odczuwalna. Są momenty, kiedy odczuwa się to nie tylko moralnie, ale i fizycznie. Sprawia, że wstajesz, idziesz do przodu i to z nową siłą.

To prawda, że wszyscy mamy w sobie jakby lwa, że urodziliśmy się, by walczyć. I to prawda, że wasze siły mnożą się przez dwa, gdy pokładacie je w Panu. To jest rzeczywistość i przewaga, jaką mamy nad resztą. Doświadczyłem tego we własnym ciele i doświadczyłem tego fizycznie.

Niektórzy ludzie, którzy nie wierzą w Boga, walczą tak jak ja, jak lwice, ale prawdą jest, że wydaje mi się, że łatwiej jest, gdy Bóg mnie prowadzi, gdy wszystko składam w Nim. Wiele razy nie byłem w stanie nawet się modlić. Mówię to, bo są ludzie, którzy się przemęczają, myśląc, że nie mogą się modlić, a jeśli ja się nie pomodlę, to Bóg nie wyleczy mojego syna. To nie jest problem. Jest wiele osób, które już teraz modlą się za Ciebie. Bóg nie patrzy, żeby zobaczyć, kiedy się nie modlisz.

Najlepszą siecią społeczną jest Komunia Świętych. Największy i najlepszy portal społecznościowy. Mówię to wszędzie, gdzie się da. Ludzie muszą to ciągle słyszeć, na czym polega Komunia Świętych, to jest niesamowite.

̶ Być może nadszedł czas, aby porozmawiać o innych osobach w Twojej rodzinie. Bracia José María...

Gdy pojawia się proces onkologiczny rodzeństwa, rodzina wywraca się do góry nogami. Zwykle jest w nim dużo strachu, ale też dużo bólu i cierpienia, które każdy przeżywa w zupełnie inny sposób. I z każdym trzeba też być bardzo delikatnym, bo może pojawić się niezrozumienie ze względu na to, jak ktoś w rodzinie wyraża swój żal. Myślę, że trzeba się bardzo szanować i trzeba się bardzo kochać w tych momentach, żeby pozwolić każdemu wyrazić się w sposób, w jaki tego potrzebuje.

Mój mąż. Zobaczmy. Zostałam sekretarzem mojego syna w mediach społecznościowych. Nie jestem głównym bohaterem. Zawsze mówię, że jestem teraz sekretarzem dużego konta, z ponad 40 000 followersów [na Instagramie], i daję wykłady, ale ponieważ mówię o moim synu, nie jest to osobiste.

W rodzinie trzeba być bardzo delikatnym z każdym, bo może dojść do nieporozumień z powodu tego, jak ktoś w rodzinie wyraża się w tym bólu.

Mª Teresa Robles

̶ Jesteś rzecznikiem...

Teraz nazywają to community manager. Jestem sekretarką, jak to się kiedyś mówiło. Misją José María jest zmiana ludzkich oczu, zmiana ludzkich serc. Aby uczynić świat lepszym. I jedyne co robię, to przelewam.

̶ Twój mąż.

Rola mojego męża jest fundamentalna, bo gdyby mąż nie stał za mną, nie byłabym w stanie prowadzić konta ani robić tego, co robię. To prawda, że nie miał na to siły ani ochoty; takie są realia, nie wszyscy mamy taką samą rolę w rodzinie. Myślę, że każdy ma swoją rolę i każdy jest bardzo ważny. Mój mąż jest kluczowym elementem w powrocie mojego syna do zdrowia, syn uwielbia swojego ojca. To prawda, że może nie wspominam go tak często, bo on tego nie lubi. Trzeba go szanować. Wyciągam go na zdjęciach, bo jest przykładem i jestem dumna z jego roli jako ojca i jako męża. Nie jest aktywistą konta, bo nie ciągnie go do portali społecznościowych, ale widzi dobro, które jest czynione i wspiera je w stu procentach.

- Twoje dzieci cierpią...

Moje dzieci bardzo cierpiały. Myśleliśmy, że mamy wszystko pod kontrolą, bo w domu zawsze był jeden. Kiedy ja byłam w szpitalu, mój mąż był tutaj i odwrotnie. Ale rzeczywistość jest taka, że było nas mało, bo logistycznie byliśmy w szpitalu dużo, a ten co był, z głową tam. Choć wydawało nam się, że jesteśmy świadomi, w rzeczywistości żyli dwa lata dbając o siebie i dom. Potem musimy odzyskać te dzieci, wyleczyć te rany, które każde z nich ma, i czyścić, aż ropa wyjdzie. A potem trzeba im dać tę formę rodziny, którą ma reszta ludzi. A to jest trudne, wymaga czasu, poświęcenia, dużo miłości, cierpliwości.

̶ Dwa lata pandemii - czy przekazałeś wirusa?

Przeszłam przez to, bardzo poważnie, a potem mój syn José María też znalazł się na oddziale intensywnej terapii. José María nie tęskni za niczym [mówi z dobrym humorem].

- Coś jeszcze chciałbyś dodać?

Tak, od razu zacząłem kierować audycją o niepełnosprawności w Radiu Maria. Nazywa się "Dale la vuelta" i jest to program o niepełnosprawności. Zaczynam od 25-tego, zobaczymy czy się uda. Będzie to w poniedziałki o godz. 11.00, ale co dwa tygodnie.

Misją José María jest zmiana ludzkich oczu, zmiana ludzkich serc. Aby uczynić świat lepszym. Wszystko, co robię, to przenoszenie go.

Mª Teresa Robles
Kultura

Dobre wino jest jak modlitwa pochwalna skierowana do Boga.

Francuscy mnisi benedyktyńscy z opactwa Saint-Madeleine du Barroux w Prowansji-Alpy-Lazurowe Wybrzeże połączyli siły z lokalnymi winiarzami, aby wyprodukować wina Via CaritatisPandemia mocno ich dotknęła i proszą o pomoc. Pandemia mocno ich dotknęła i proszą o pomoc.

Rafał Górnik-16 Październik 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Jak podkreśla prezes Francuskiej Akademii Wina, Jean-Robert Pitte, historia dobrego wina w chrześcijańskiej Europie jest głęboko związana z życiem klasztornym. "Od wczesnego średniowiecza wspólnoty chciały oddać hołd Bogu poprzez przepych i delikatność swojego wina, a także poprzez architekturę, śpiew liturgiczny, kaligrafię i iluminację.

Opactwo Benedyktynów w Barroux jest jedną z niewielu francuskich wspólnot klasztornych, które wybrały uprawę winorośli jako pracę fizyczną. "To duch miłości, który jest u źródeł tych win, ponieważ mnisi stali się świadomi trudności, z jakimi borykają się plantatorzy winorośli w regionie; i poruszeni duchem miłości, w sensie ewangelicznej 'agape', przyszli z pomocą plantatorom winorośli", wyjaśnia w tym wywiadzie z Omnes dyrektor ds. rozwoju w Via CaritatisGabriel Teissier. Pandemia wpłynęła jednak negatywnie na działalność Via Caritatis, która uruchamia specjalną operację sprzedaży - dodaje Teissier.

via caritatis 3

Jean Robert Pitte odwołuje się do ewangelicznego epizodu uczty weselnej w Kanie Galilejskiej i pisze: "Jak pokazał w Kanie Galilejskiej, Jezus umiłował dobre wino do tego stopnia, że uczynił je, w przeddzień swojej śmierci, razem z chlebem, jednym z gatunków Eucharystii. Niezliczone wzmianki o winorośli i winie, którymi naznaczona jest Biblia, pokazują dość wyraźnie, że dobre wino jest jak modlitwa pochwalna skierowana do Boga".

"To jest powód - dodaje - dla którego 'Moines du Barroux' zdecydował się połączyć siły z winiarzami Caritatis i doskonałymi profesjonalistami, aby awansować swoje wina i uczestniczyć w marszu ku doskonałości pięknej apelacji Ventoux. Jego wspaniałe terroir na dużych wysokościach pozwalają na produkcję szlachetnych i żywych win".

Gabriel Teissier rozmawia z Omnes o historii tych papieskich winnic u ich początków, o duchu miłosierdzia, który otacza wina Via Caritatis ("Bóg wybrał wino jako znak swojej miłości do ludzkości"), a także o pomocy, jakiej szukają, by iść naprzód i wspierać winiarzy.

̶  ¿Jak i kiedy mnisi z opactwa Saint Madeleine de Barroux wybrali uprawę winorośli jako pracę fizyczną?

Historia sięga roku 1309, kiedy to papież Klemens V postanowił zasadzić pierwszą papieską winnicę, w benedyktyńskim opactwie Groseau, na zboczach Mont Ventoux. Mnisi scedowali swoje opactwo na papieża i zamieszkali w sąsiednim opactwie Sainte Madeleine.

W 1970 roku, ponad 600 lat później, mnisi benedyktyńscy powrócili do tego regionu i odbudowali opactwo Saint Madeleine w Barroux, bardzo blisko starego opactwa.

Dom Gérard, założyciel opactwa Barroux, chciał, aby mnisi prowadzili życie zakorzenione w pracy na roli. Dlatego kupili ziemię rolną wokół nowego opactwa i zaczęli ją uprawiać. Główne uprawy w regionie to winorośl i oliwki, mnisi zostali winiarzami, ale uprawiali też oliwki i zrobili młyn do produkcji oliwy.

Wierni tradycji klasztornych winnic, mnisi uprawiają swoje winnice z wielką starannością i rozwijają ogromną wiedzę. W 1986 roku zakonnice przeniosły się do Barroux, w pobliżu męskiego klasztoru, i przejęły winnicę. Ich ziemia uzupełnia domenę klasztorną o bardzo jakościowe terroir.

Historia sięga 1309 roku, kiedy to papież Klemens V postanowił założyć pierwszą papieską winnicę, przy opactwie benedyktyńskim Groseau.

Gabriel Teissier. Dyrektor ds. rozwoju Via Caritatis

Po 40 latach pracy "haute couture" mnichom udało się odkryć wyjątkowy potencjał ich wysokogórskiego terroir. Wielu miłośników wina prosi ich o zwiększenie produkcji i rozwój dystrybucji.

̶  Potem dołączyli do sąsiednich winiarzy...

via caritatis1

Rzeczywiście. Jednocześnie mnisi są świadkami ogromnych trudności sąsiednich winiarzy, którzy dzielą te same górskie terroir, co oni, i którzy często wykonują pracę o bardzo wysokiej jakości, ale nie mogą się z niej dobrze utrzymać ze względu na wysokie koszty produkcji i niskie ceny sprzedaży win z apelacji Ventoux.

Następnie mnisi proponują sąsiednim winiarzom, by połączyli siły i wspólnie robili wielkie wina pod kierunkiem Philippe'a Cambie, uznanego za najlepszego winiarza świata w 2010 roku przez Roberta Parkera. To są wina Via Caritatis.

Dlaczego wybraliście ducha miłosierdzia jako przesłanie win Caritatis? To piękna rzecz.

To właśnie duch miłosierdzia leży u źródeł tych win, ponieważ mnisi, jak już powiedzieliśmy, zdawali sobie sprawę z trudności, z jakimi borykają się plantatorzy winorośli w tym regionie. I poruszeni duchem miłosierdzia, w sensie ewangelicznej "agape", przyszli z pomocą winiarzom.

Św. Jan w swoim pierwszym liście mówi: "Jeśli widzę brata w potrzebie i zamykam przed nim swoje serce, jakaż byłaby we mnie miłość Boga" (por. 1 J 3,17). Miłosierdzie pochodzi od Boga, Bóg jest miłosierdziem. A kontemplując codziennie na modlitwie Bożą dobroć, mnisi w naturalny sposób pragnęli, aby świeciła ona wokół nich.

Oprócz owoców samej winorośli, przekształconych w wysokiej jakości wina, mnisi widzą prawdziwe owoce nawrócenia w sercach ludzi. Przesłaniem Miłosierdzia jest także sam symbol wina. W rzeczywistości Bóg wybrał wino jako znak swojej miłości do ludzkości.

Mnisi poznali trudności, z jakimi borykali się winiarze z tego regionu i przyszli im z pomocą.

Gabriel Teissier. Dyrektor ds. rozwoju Via Caritatis

̶  Mnisi chcą pomóc ludziom i społecznościom, które ucierpiały w wyniku pandemii Covid 19 i dążą do pobudzenia działalności Via Caritatis. czy to prawda?

Działalność Via Caritatis został szczególnie dotknięty pandemią, a zwłaszcza długimi okresami uwięzienia, które drastycznie zmniejszyły sprzedaż.

W związku z tym uruchomiliśmy "specjalną operację sprzedaży", która pozwoli nam zrekompensować całą sprzedaż, która nie mogła zostać zrealizowana ze względu na liczne ograniczenia, w szczególności w odniesieniu do zamkniętych restauracji, które stanowią większość naszych klientów.

Ta operacja wciąż trwa i potrzebujemy pomocy wszystkich, aby wesprzeć ten projekt, który łączy w sobie doskonałość i dobroczynność. Ten film można obejrzeć np. Francuskia także w Angielski.

Czy może Pan opowiedzieć o winach, czy eksportujecie na inne rynki?

Nasze wina są typowe dla Doliny Rodanu, z dużą ilością rześkich i słodkich owoców, oraz typowych odmian winogron południowej Doliny Rodanu, takich jak Grenache, Syrah lub Cardigan dla czerwonych lub Clairette i La Rousanne w blanc, ale ma również dużo świeżości ze względu na wysokość naszej winnicy. Ta świeżość jest naprawdę charakterystyczna dla naszego terroir, mimo że jesteśmy zaledwie kilka kilometrów od Gigondas i Châteauneuf-du-Pape.

via caritatis2

Eksportujemy wina na niemal wszystkie kontynenty, przede wszystkim do Europy, Stanów Zjednoczonych, a nawet Azji. Z drugiej strony, wciąż jesteśmy słabo reprezentowani w Hiszpanii i krajach Ameryki Południowej. Dlatego szukamy dobrych importerów w tych regionach, aby promować wina z akcji charytatywnej!

Kończymy naszą rozmowę z Gabrielem Teissier, dyrektorem ds. rozwoju Via Caritatis. W swoim instytucjonalnym przesłaniu podkreślają, że "wina Caritatis chcą być ambasadorami tego, co najlepsze, że historia, wino i terroir Prowansji mają do zaoferowania. Przede wszystkim chcą uczestniczyć w rozpowszechnianiu Ducha Miłosierdzia, który jest prawdziwą ziemią ich urodzenia".

Jak mówi Amaury Bertier, z obszaru administracyjnego, "niestety nie mamy żadnego sprzedawcy w Hiszpanii, ale jeśli twój artykuł może wzbudzić powołania, byłoby to błogosławieństwo! Jeśli ktoś chciałby już teraz kupić wina, może wejść na stronę internetową klasztor".

Więcej

Bractwa i bractwa: relikty przeszłości?

Bractwa mają wśród swoich celów formację swoich członków, oddawanie czci Bogu, wspieranie dobroczynności i doskonalenie społeczeństwa, uświęcanie go od wewnątrz,

16 Październik 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Są tacy, którzy uważają, że bractwa są anachronizmem, reliktami przeszłości, które interesują tylko nielicznych katolików, być może tych najmniej kultowych, a ich zainteresowanie nie jest niczym więcej niż czysto etnograficzne lub jako atrakcja turystyczna.

Ci, którzy tak myślą, wychodzą od błędnej przesłanki, czyli rozpatrywania bractw jako podmiotów odpowiedzialnych wyłącznie za organizowanie mniej lub bardziej spektakularnych pochodów procesyjnych, którym towarzyszą wyznawcy - niektórzy uważają, że "statyści" - dziwnie ubrani, z zapalonymi pochodniami. Ale bractwa nie mają takiej misji, są publicznymi stowarzyszeniami wiernych Kościoła katolickiego, który powierza im między innymi cele: formację swoich braci lub współpracowników, oddawanie czci Bogu, krzewienie dobroczynności i doskonalenie społeczeństwa, uświęcanie go od wewnątrz, ponieważ współpracownicy bractw, bracia, są społeczeństwem, są jego częścią.

Skoncentrowanie analizy bractw tylko na procesjach, aktach kultu zewnętrznego i publicznego, jest redukcyjne i prowadzi do fałszywych wniosków. Wszystkie cele bractw są niezbędne i wspierają się wzajemnie tworząc niepodzielną całość.

Celem bractw jest współpraca w misji Kościoła, która polega na oddawaniu chwały Bogu, w nabożeństwach; aby Chrystus królował, uświęcając społeczeństwo; budowaniu Kościoła, ewangelizując.

Dobrzy interniści wiedzą, że pierwszą rzeczą, jaką muszą zrobić, jest rozpoznanie pacjenta i określenie prezentowanych przez niego objawów, a na ich podstawie ustalenie diagnozy, a następnie zaproponowanie odpowiedniego leczenia. W bardziej precyzyjnych słowach Franciszek wyjaśnił to w swoim przemówieniu do Parlamentu Europejskiego: "Ważne jest, aby nie pozostać anegdotycznym; atakować przyczyny, a nie objawy. Być świadomym własnej tożsamości, aby prowadzić dialog w sposób proaktywny". Tak właśnie powinny postępować bractwa w swoich wysiłkach na rzecz poprawy społeczeństwa, które dziś wykazuje objawy choroby mogącej zagrozić naszej wolności. Chodzi o rozpoznanie objawów, ustalenie diagnozy i rozpoczęcie leczenia.

Objawy te obejmują. manipulacja językiem, z przekonaniem, że zmieniając nazwę rzeczywistości, przekształca się ją; rzeczywistość przekształca się przez mikroutopiiWielka utopia walki klas została zastąpiona utopią kolektywów tożsamościowych z własną listą żądań;. cultura woke, w stałej gotowości na domniemaną dyskryminację rasową lub społeczną; the postprawdaNowa nazwa dla tego, co zawsze było nazywane kłamstwem;. kultura anulowaniaco prowadzi do wykluczenia i ignorowania tych, którzy nie są zgodni z myśleniem politycznie poprawny, taki, który wyraża się w sposób nie oznaczający odrzucenia jakiejkolwiek zbiorowości, co prowadzi do autocenzury. Wszystko to prowadzi do skonstruowania nowe ramy mentalne dla interpretacji rzeczywistości które kończą się głębokim totalitaryzmem.

To, co początkowo jest trendami czy propozycjami kulturowymi, przechodzi następnie do sfery politycznej, a stamtąd do legislacyjnej, kończąc w ten sposób cykl choroby, diagnozy: relatywizmrelatywizm, który nie uznaje niczego za absolutne i pozostawia jaźń i jej kaprysy jako ostateczną miarę, uniemożliwiając tym samym wyznaczenie wspólnych wartości, na których można budować współżycie. Relatywizm jest kryzysem prawdy, uznając, że istoty ludzkie nie są w stanie jej poznać; ale jeśli to prawda czyni nas wolnymi, to niemożność poznania prawdy czyni człowieka niewolnikiem.

Po zdiagnozowaniu przechodzimy do leczenia, które zawarte jest w misji bractw. Odprawianie nabożeństw ku oddawaniu chwały Bogu jest w bractwach zazwyczaj dość dobrze zadbane. Teraz musimy skupić nasze wysiłki na królowaniu Chrystusa, na uświęcaniu od wewnątrz społeczeństwa, na budowaniu społeczeństwa ludzi wolnych, zdolnych do kierowania własną egzystencją, do wybierania i chcenia wolności. Dobrzeodkryć najgłębszy sens wolności, którym jest kontemplacja Boga,... Prawdai w ten sposób wejść w posiadanie Piękno.

To nie jest zadanie korporacyjne, braterstwa, ale braci, wolnych jednostek, z których każda działa na swoją osobistą odpowiedzialność. Braterstwo powinno zapewnić każdemu formację do życia tą wolnością, która podtrzymuje siłę w wierze, bezpieczeństwo w nadziei i stałość w miłości.

Procesje to coś więcej niż widowisko. Ukrzyżowany na ulicy jest proklamacją miłości i wolności: "Kiedy na Kalwarii krzyczano do Niego "jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża", Chrystus okazał swoją wolność właśnie przez pozostanie na tym szafocie, aby wypełnić miłosierną wolę Ojca" (B.XVI).

To są składniki do analizy bractw, które nie są anachroniczne, ale niezbędne do naprawy społeczeństwa.

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Z 33-dniowym papieżem

W związku z beatyfikacją Jana Pawła I autor przypomina epizod z jego pierwszej audiencji generalnej, który antycypowałby postawę, jaką chciał przyjąć w swoim pontyfikacie, a która w pewien sposób naznaczyła postawę jego następcy, Jana Pawła II.

15 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Przez te małe życiowe zbiegi okoliczności miałem szczęście być obecny na pierwszej audiencji Jana Pawła I, papieża "33 dni", który wkrótce zostanie beatyfikowany. Miesiąc sierpień 1978 roku spędziłem w Rzymie i dzięki temu mogłem być obecny na pogrzebie św. Pawła VI, który zmarł 6 tego miesiąca, oraz na ogłoszeniu wyboru Albino Lucianiego, co miało miejsce tego samego 26 sierpnia.

Działalność, w której brałem udział, zakończyła się na początku września, więc mogłem uczestniczyć w pierwszej audiencji generalnej, która odbyła się 6 września. Choć jego pontyfikat trwał bardzo krótko, dał do zrozumienia, że oprócz wielu innych rzeczy konieczne będzie nadanie postaci papieża wymiaru bliższego ludziom. Była to droga obrana już przez Pawła VI i Jana XXIII, którą następnie z mocą przyjął Jan Paweł II.

Papież Jan Paweł I spaceruje po Watykanie w 1978 roku. Papież Franciszek uznał cud przypisywany wstawiennictwu Jana Pawła I, otwierając tym samym drogę do jego beatyfikacji (fot. akt CNS/L'Osservatore Romano).

Zaskakującym faktem była nagła decyzja o powołaniu dziecka, ministranta, do dialogu z nim. Decyzja była nagła, a proces, jak to często bywa w przypadku dzieci, nie przebiegał zgodnie z oczekiwanymi kanonami. Papież, jak każdy dobry ksiądz, zadawał dziecku pytania, oczekując oczywistej odpowiedzi, która pozwoli mu kontynuować dyskurs zgodnie z jego oczekiwaniami. Tak jednak nie było.

"Mówią mi - powiedział - że są tu ministranci z Malty. Przyjdźcie, proszę... Ministranci z Malty, którzy przez miesiąc służyli u św. Więc, jak masz na imię? - Jakub. - Jakub. A, słuchaj, czy ty kiedykolwiek chorowałeś, ty? Nie. - Ach, nigdy? - Nie. Nigdy nie byłeś chory? - Nie. Nawet nie ma gorączki? - Nie - O, szczęście."

Chłopiec, być może wzruszony, powiedział, że nigdy w życiu nie był chory, a papież, wcale nie speszony, zażartował z tego i poszedł dalej bez pretensji.

Niby niewiele, ale to była rewolucja. Wszyscy zrozumieliśmy, że wraz z wyborem "ojca Luciani" Bóg chciał nie tylko "być" bliżej ludzi, ale także "wydawać się" bliżej nich.

AutorMauro Leonardi

Kapłan i pisarz.

Kultura

Francisco Garfias. Wzdłuż ścieżek duszy

Miał swój moment świetności w liryce hiszpańskiej: druga połowa XX wieku, teraz, z okazji setnej rocznicy urodzin, mści się jako fundamentalny poeta hiszpański, o ogromnym i intensywnym oddechu poetyckim, zdolny do przekształcenia doświadczenia literackiego w sposób zbliżenia się do Boga.

Carmelo Guillén-15 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Według tych, którzy go znali, Francisco Garfias był miłym, przystępnym człowiekiem, który nie był wyniosły. Ponadto za życia cieszył się godną podziwu renomą liryczną, wyróżniając się poezją bardzo otwartą na różnorodną tematykę. 

Cała poezja szuka Boga

Jednak jej najgłębszy wiersz, ten, w którym osiągnęła swój najlepszy poziom literacki, był zawsze naznaczony relacją z Bogiem. Zresztą ci, którzy znali i rozpowszechniali poezję religijną XX wieku, mieli ją na uwadze w swoich utworach, w tym sama Ernestina de Champourcín, która w trzecim wydaniu swojego mitycznego zbioru -...Bóg w dzisiejszej poezjiopublikowana przez Biblioteca de Autores Cristianos (BAC), nie chciała się obejść bez niego, poety, który już w Antologia poezji religijnej przez Leopoldo de Luisa, bardzo wyraźnie zaznaczył swoją poetykę: "Jeśli poezja nie jest religijna, to nie jest poezją. Cała poezja (bezpośrednio lub pośrednio) szuka Boga". Pomysł, który choć bardzo częsty u wielu autorów, u Garfiego ma pozory fałszu lub nici przewodniej w jego żywotnej i twórczej trajektorii, nawet w pierwszej książce w wieku dwudziestu lat, Drogi wewnętrzne, w którym ujawnia stałą orientację kontrolną, która będzie go odtąd charakteryzować, ale która przede wszystkim będzie wyraźnie widoczna w jego trzech najbardziej natchnionych zbiorach wierszy: Wątpliwości, Piszę samotność y Podwójna elegia

W jego poszukiwaniach obecność Boga jawi się jako nieustanne kołatanie serca, które trzyma go w napięciu w obliczu istotnych pytań. W ten sposób w swojej pierwszej książce, najbardziej emblematycznej ze wszystkich, WątpliwościPawła i Unamuno świadczą o jego wyraźnym pragnieniu boskości i pokazują, że jest to poezja pełna pytań, głębokich niepokojów ucieleśnionych w tych przytłaczających wersach, w których wyraża swoją najbardziej żywą walkę, po uświadomieniu sobie, że jego dziecięca wiara wymyka się z niego jak woda: "Teraz, poprzez pulsującą dolinę / pamięci, ręce, oczy, czoła / szukają tej twarzy, gorejącego krzewu. Ale wody nie ma", z którego wynika, że: "Nagle, bez niczyjego zauważenia, / bez poprzedzającego krzyku czy błysku pioruna, / to inne światło przerwało moją radość, / moja radość wyschła. Moja nadzieja została / zachmurzona, / nagle ręce, oczy, czoło, / serce i cisza / zostały bez Boga".. W tym balansowaniu między wiarą (jedno światło) a rozumem (drugie światło) wydaje się, jakby Bóg znikał z jego życia. Jest to zatem wiara przemyślana, która tropi osobową egzystencję Garfias; wiara przemyślana, która rozwija się w "Podziemne przejście / które przychodzi i odchodzi, Panie, do Ciebie, od Ciebie". i która zawiera jako syntezę całej jego myśli religijnej wersety zamykające Wątpliwości: "Mam niewypowiedziany lęk przed odwróceniem / Mojej wiary na plecy. Mam straszny strach, / Straszny, zapewniam, / I przez moją dziką noc szukam, / Szukam znowu, powtarzam wezwanie, / Potykam się o Boga, wznoszę jego sztandary, / Walczę i padam pokonany na jego kolana, / To ten Bóg, który teraz / Jest wielkością mojego zwątpienia"..

Ton napięty i pewny siebie

Choć można odnieść wrażenie, że jego poezja pozostaje tam, w niepewności, w zakłopotaniu, w agonalnym sposobie pojmowania rzeczywistości, a w końcu jest poezją człowieka szukającego Boga we mgle, mówiąc słowami Antonio Machado, to jednak pozytywną jej cechą jest to, że w żadnym momencie nie staje się niedowierzaniem ani nie popada w głębokie wykorzenienie, ale że rozwija się stale w tonie napiętym, przede wszystkim dlatego, że poeta, uciekając się do poetyckich obrazów swoich czasów - tego "psa", np. Dzieci gniewuDámaso Alonso - wyraża swoje najbardziej autentyczne wewnętrzne niepokoje, o czym można przeczytać w Bolący bukietwymowny sonet, który warto odtworzyć: "Ponieważ Ty mnie ranisz, wierzę w Ciebie. Kocham Cię / Bo jesteś chwiejącym się cieniem / Szukam Cię poprzez wędrówkę i niezgodę / Bo nie odpowiadasz mi, wołam Cię / Ja, ranny pies obok Ciebie. Ty, Mistrzu / Ja, oszołomiony i pytający / Ty, psuju, oszołomie / Ja, gałąź obolała, gałąź płonąca / Ty, biczu wiszący w mej szparze / Żądło w oczach, które na mnie kładziesz / Żywa sól w mej piersi bez bonanzy / O, mistrzu mego jestestwa i mej agonii / Chryste, przylgnij do mego krzyża, do świec / Mojej wiary, mojej miłości i mojej nadziei". A przy tym, jak bardzo jest to poezja napięta, to poezja, która wyrasta ze zdecydowanego zaufania do Boga, z ogromnego pragnienia wyjaśnienia wewnętrznej sytuacji, w której poeta często się znajduje. Jak zapowiada Psalm 130, poezja Garfii to poezja, która wypływa z głębi, jak wołanie, wytrwałe błaganie o łaskę. Jest więc zrozumiałe, że swoje wiersze zamienia w nieustanne wołanie o boską przychylność: "Podaj mi rękę, jeśli jesteś jeszcze / W zdumieniu moim wylana". lub rozsądnie nalegać na sięganie po światło wiary, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej "Kiedy światło gaśnie

Po Wątpliwości (1971), poeta publikuje Piszę samotność (1974), dedykowany zmarłej właśnie siostrze, swojej wielkiej powiernicy. W obu książkach Garfias prezentuje liryczny i oratorski akcent, który - jak zaznaczyliśmy na początku - stanowi wraz z Podwójna elegia (1983), najbardziej natchniona z jego poetyckich produkcji. Otwiera go cytat ze świętego Augustyna: "Na końcu zawsze jest samotność, ale za samotnością jest Bóg", i w ten sposób powstaje bukiet kompozycji o rodzinnym smaku, w którym jest miejsce zarówno na spojrzenie matki, jego drugiej powierniczki, zawsze uważnej na występy swoich dzieci, jak i na spotkanie z dzieciństwem i z miastem Moguer. W obliczu tych uczuć - zwłaszcza matki i siostry -... "odpowiedź, w końcu, znajduję ją ponownie / w miłości, zdecydowanie". 

Otwartość na inne rzeczywistości

"Niech nie spocznie potężna rzeka, / gołąbek miłości, światło, pieśń". to wersety, które zwiastują zakończenie tego wewnętrznego procesu. Od tego momentu twórczość poetycka Garfiasa - zawsze z niezrównaną umiejętnością i płynnością - staje się mniej krzykliwa, mniej namiętna, spokojniejsza, bardziej skłonna do celebracji kontemplacyjnych pejzaży odnajdywanych w malarstwie lub w konkretnych miejscach Hiszpanii. Będzie to poezja, która patrzy poza siebie, poezja, która przestaje przeszukiwać nierozerwalne labirynty, w które poeta był wcześniej uwikłany, a otwiera się na inne, pozornie mniej niepokojące rzeczywistości. Ale nadal będzie miał emocjonalną i poetycką siłę kogoś, kto zostawił za sobą życie - jak napisał Garfias w jednym ze swoich pierwszych opublikowanych wierszy - po ścieżkach duszy.

Więcej

Kościół ma kobiety-lekarzy

Teresa od Jezusa, Katarzyna ze Sieny, Teresa z Lisieux i Hildegarda z Bingen to cztery kobiety-lekarze spośród 36, które tworzą pełną listę osób uznanych za "wybitnych nauczycieli wiary dla wiernych wszystkich czasów".

15 Październik z 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

W to święto św. Teresy od Jezusa dobrze jest pamiętać, że to św. Paweł VI ogłosił ją w 1970 r. Doktorem Kościoła, pierwszą kobietą wyróżnioną tym tytułem przez Kościół katolicki. Następnie (już tydzień później) przyszła św. Katarzyna ze Sieny, a później św. Teresa z Lisieux (1997); i św. Hildegarda z Bingen (2012).

Na 36 osób, które tworzą pełną listę uznanych za "wybitnych nauczycieli wiary dla wiernych wszystkich czasów", są więc cztery kobiety-lekarze.

W homilii z okazji doktoratu świętej z Avili papież Montini podkreślił szczególność tego wydarzenia: pierwsza kobieta ogłoszona doktorem została "nie bez przypomnienia surowych słów św. Pawła: "Kobiety niech milczą na zgromadzeniach" (1 Kor 14, 34), co oznacza, że i dziś kobiety nie są przeznaczone do pełnienia hierarchicznych funkcji magisterium i posługi w Kościele". Czy zatem przykazanie apostolskie zostało naruszone? Możemy odpowiedzieć jednoznacznie: nie. Nie chodzi tu raczej o tytuł, który pociąga za sobą hierarchiczne funkcje magisterskie, ale jednocześnie musimy zaznaczyć, że fakt ten w żaden sposób nie oznacza umniejszenia wzniosłej misji kobiet w sercu Ludu Bożego. Przeciwnie, kobiety, będąc włączone do Kościoła przez chrzest, uczestniczą w kapłaństwie wspólnym wiernych, które umożliwia i zobowiązuje je do "wyznawania przed ludźmi wiary, którą otrzymały od Boga przez Kościół" (Lumen gentium 2, 11). I w tym wyznaniu wiary wiele kobiet osiągnęło najwyższe szczyty".

To także Paweł VI, który kilka lat wcześniej, w 1965 roku, i co ciekawe także w tym dniu, w święto św. Teresy od Jezusa, ustanowił Synod Biskupów motu proprio "Apostolica Sollicitudo". Był to sposób na utrwalenie potoku łaski, jakim był Sobór Watykański II, a tym samym zapewnienie Kościołowi stałego organu konsultacyjnego, który zapewniłby kontynuację ducha Soboru.

Ten sam duch będzie powiewał w ten weekend podczas otwarcia we wszystkich naszych diecezjach etapu diecezjalnego Synodu Biskupów 2021, synodu poświęconego właśnie synodalności, i który w ciągu trzech lat sprawi, że będziemy kroczyć razem w tym "procesie uzdrawiania prowadzonym przez Ducha", jak określił go papież Franciszek, w którym będziemy próbowali uwolnić się od tego, co światowe i od naszych zamknięć, i postawić sobie pytanie o to, czego chce od nas Bóg. Będzie to proces, w którym głos kobiet będzie słyszany bardziej niż kiedykolwiek. Nie tylko dlatego, że przy tej okazji mamy kobietę podsekretarza Synodu Biskupów, francuską zakonnicę Nathalie Becquart; nie tylko dlatego, że mamy Hiszpankę Maríę Luisę Berzosę jako konsultantkę Sekretariatu Generalnego Synodu; nie tylko dlatego, że inna Hiszpanka, teolożka Nathalie Becquart, została mianowana konsultantką Synodu Biskupów; nie tylko dlatego, że inna Hiszpanka, świecka teolog Cristina Inogés, została wybrana do poprowadzenia refleksji poprzedzającej słowa papieża na otwarcie Synodu - z przemówieniem, nawiasem mówiąc, odważnym i pełnym miłości do Kościoła - ale także dlatego, że Synod ten otworzył swoje konsultacje, w sposób kapilarny, dla całego Ludu Bożego i to kobiety stanowią jego większość.  

Musimy słuchać kobiet. Kościół, jeśli chce być wierny poleceniu Jezusa, musi słuchać Ducha przemawiającego przez każdego ochrzczonego, "gdy nie ma już Żyda i Greka, niewolnika i wolnego, mężczyzny i kobiety, bo wszyscy jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie" (Ga 3,27-28).

Odzyskanie bardziej wyrazistej obecności kobiet w sferze eklezjalnej będzie długą drogą, ale, jak nauczyła nas św. Teresa, "cierpliwość osiąga wszystko". Kościół ma wiele kobiet lekarzy!

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Aktualności

Leopoldo Abadía i Joan Folch będą rozmawiać o połączeniu międzypokoleniowym

Jak odnoszą się do siebie starsi i młodsi, czy rzeczywiście mamy tak różne koncepcje życia i czy mówimy tym samym językiem? To temat spotkania Omnes - CARF w środę 20 października.

Maria José Atienza-14 Październik 2021-Czas czytania: 2 minuty

W Hiszpanii żyje około 9,5 mln osób w wieku powyżej 65 lat, czyli 20% populacji. Spośród nich ponad dwa miliony mieszkają samotnie. Obok tej rzeczywistości znajdujemy młodą populację, która komunikuje się, głównie za pomocą technologii.

Jeśli we wszystkich pokoleniach zdarzały się skoki komunikacyjne, to w ostatnich latach ta dysproporcja wydaje się być zatrważająca.

Jak odnoszą się do siebie starzy i młodzi, czy rzeczywiście mamy tak różne koncepcje życia, czy możliwa jest tzw. więź międzypokoleniowa, czy mówimy tym samym językiem?

Te pytania będą jednymi z poruszanych w ciekawym i z pewnością zabawnym dialogu Leopoldo Abadíi i Joana Folcha. Spotkanie, organizowane przez Omnes i Fundację Centro Académico Romano, będzie w przyszłym roku transmitowane na żywo na YouTube. W środę 20 października od godz. 19.30.

Leopoldo Abadía

Leopoldo Abadía, urodzony w Saragossie, 88 lat, żonaty od 61 lat, ojciec 12 dzieci, dziadek 49 wnuków i pradziadek. Pisarz, ekonomista i doktor inżynierii przemysłowej.

Joanna Folch

Joanna Folch, 22 lata, studentka Wydziału Ekonomii na Uniwersytecie Navarry i influencerka, mająca dziesiątki tysięcy followersów na instagramie.

Watykan

Rzymska apteka papieska

Raporty rzymskie-14 Październik 2021-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

"Starożytna Apteka Pesci" jest świadkiem historii Rzymu od 1552 roku. Apteka ta, znajdująca się na Piazza Trevi, narodziła się prawie 500 lat temu z polecenia papieskiego jako sklep z przyprawami, starożytna apteka dla ubogich ludzi, którzy przebywali w tej okolicy.

Kultura

Kiko Argüello i David Shlomo Rosen, "honoris causa" Uniwersytetu Francisco de Vitoria

Wyróżnienie to, przyznawane przez Uniwersytet Francisco de Vitoria, ma na celu podkreślenie wkładu, jaki te dwie osobistości chrześcijańskie i żydowskie wniosły w dziedzinie dialogu między dwiema religiami.

Maria José Atienza-14 Październik 2021-Czas czytania: 2 minuty

Francisco José Gómez de Argüello i rabin David Shlomo Rosen zostaną zainwestowani jako lekarze. honoris causa w najbliższy poniedziałek, 25 października, w uroczystym akcie, który odbędzie się w Uniwersytet Francisco de Vitoria. Poprzez tę inwestyturę Uniwersytet pragnie docenić wkład nowych doktorów w dialog między Żydami i chrześcijanami. Argüello iShlomo Rosen "oddali swoją przyjaźń na służbę dobra i piękna" - czytamy w nocie zapowiadającej inwestyturę.

Podkreśla m.in. wspólną pracę, która dała początek symfonii "The Suffering of the Innocents", skomponowanej przez samego Argüello w celu oddania przejmującego hołdu niewinnym z czasów Shoah i wykonanej w 2012 roku w Avery Fisher Hall w Nowym Jorku przed głównymi przedstawicielami międzynarodowej społeczności żydowskiej.

Nowi doktorzy honorowi

Kiko Argüello jest inicjatorem, wraz z Carmen Hernández Założył w 1964 roku Drogę Neokatechumenalną, jedną z najważniejszych rzeczywistości Kościoła katolickiego w ostatnim stuleciu. Jest również malarzem, pisarzem, architektem, rzeźbiarzem i muzykiem. Dzisiaj Droga ma ponad 21 000 wspólnot i ponad milion członków w 135 narodach na pięciu kontynentach i zyskuje szczególną obecność i znaczenie w świecie uniwersyteckim, do którego wniosła setki profesorów.

W 1993 roku Jan Paweł II mianował go konsultorem Papieskiej Rady ds. Świeckich i potwierdził na resztę swojego pontyfikatu. Taką samą decyzję podjęli papieże Benedykt XVI i Franciszek, ten ostatni w 2014 roku. Ponadto został mianowany konsultorem Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji w 2011 r. oraz audytorem XIII Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów ("Nowa ewangelizacja dla przekazu wiary chrześcijańskiej") w 2012 r.

Na stronie Rabin David RosenObecny międzynarodowy dyrektor ds. międzywyznaniowych w American Jewish Committee jest jednym z czołowych żydowskich liderów w tej dziedzinie. Jest byłym naczelnym rabinem Irlandii i byłym naczelnym rabinem największej ortodoksyjnej kongregacji żydowskiej w RPA. W listopadzie 2005 roku papież Benedykt XVI mianował go kawalerem Orderu Świętego Grzegorza Wielkiego za wkład w promowanie pojednania między katolikami i Żydami.

Wśród innych nagród, w 2016 r. arcybiskup Canterbury wręczył mu Hubert Walter Award for Reconciliation and Interfaith Cooperation "za zaangażowanie i wkład w pracę na rzecz relacji międzyreligijnych, w szczególności wyznania żydowskiego i katolickiego".

Powołania

Święci kapłani: św. Jan Bosko

Wielki pedagog, wielki nauczyciel życia duchowego i apostoł nabożeństwa do Maryi. Auxilium Christianorum. Życie i dziedzictwo św. Jana Bosko jest dziś przewodnikiem dla tysięcy ludzi.

Manuel Belda-14 Październik 2021-Czas czytania: 3 minuty

Twoje życie

Święty Jan Bosko urodził się 16 sierpnia 1815 roku w Castelnuovo d'Asti, małym miasteczku niedaleko Turynu, w ubogiej i bardzo chrześcijańskiej rodzinie chłopskiej. Jego ojciec zmarł, gdy miał niespełna dwa lata, więc wychowywała go wyłącznie święta matka, Margherita Occhiena.

30 października 1835 roku wstąpił do seminarium w Chieri. Święcenia kapłańskie otrzymał 5 czerwca 1841 r. w Turynie, gdzie sprawował posługę kapłańską w więzieniach, na ulicach i w zakładach pracy. Wkrótce zgromadził wokół siebie grupę młodych ludzi, których oddał pod patronat św. Franciszka Salezego. W 1846 roku wynajął lokal w Valdocco, przedmieściu na północ od Turynu, który stał się pierwszym stabilnym zalążkiem jego pracy z młodzieżą.

Święty Jan Bosko jasno rozumiał, że u progu nowego świata przemysłowego młodzi ludzie muszą być przygotowani do życia nie tylko pod względem moralnym, ale także zawodowym, dlatego założył pierwsze szkoły zawodowe, a następnie liczne inne szkoły. 28 grudnia 1859 roku z 17 młodymi ludźmi założył Towarzystwo Świętego Franciszka Salezego, dzięki czemu jego członkowie nazywani są "salezjanami". Jego Konstytucje zostały ostatecznie zatwierdzone przez Stolicę Apostolską 3 kwietnia 1874 roku. 5 sierpnia 1872 r. założył gałąź żeńską - Zgromadzenie "Córek Maryi Wspomożycielki".

Zmarł 31 stycznia 1888 roku, w wieku 72 lat. Został beatyfikowany przez Piusa XI 2 czerwca 1929 roku, a kanonizowany przez tego samego papieża 1 kwietnia 1934 roku. 24 maja 1989 roku został ogłoszony przez św. Jana Pawła II patronem młodzieży.

Jego dzieła

Św. Jan Bosko napisał wiele dzieł, ale nie systematycznych traktatów, lecz raczej o charakterze duszpasterskim, zawsze poruszony okolicznościami swojego życia i apostolatu. Można je podzielić na następujące gatunki: pisma pedagogiczne, rozrywkowe, teatralne, hagiograficzne, biograficzne, autobiograficzne, pouczenia religijne, modlitwy, dokumenty rządowe i epistolarne.

Jego nauki

Św. Jan Bosko był przede wszystkim wielkim pedagogiem, który w swoich szkołach opowiadał się za tzw. systemem prewencyjnym, polegającym na zapobieganiu wykroczeniom, w czasach, gdy system wychowawczy był jeszcze "represyjny", polegający na represjonowaniu i karaniu błędów popełnianych przez uczniów.

Był też wielkim nauczycielem życia duchowego, które opierał na solidnej pobożności sakramentalnej. Częste przyjmowanie sakramentów było nieodzownym elementem jego pedagogii prowadzącej młodzież do świętości, stanowiło klucz do jego projektu wychowawczego: częsta Komunia i spowiedź, codzienna Msza św.

Nauczał, że częsta Komunia jest bardzo wskazana, ponieważ Eucharystia jest zarówno lekarstwem, jak i pokarmem dla duszy: "Niektórzy mówią, że aby często przyjmować Komunię, trzeba być świętym. To nie jest prawda. To jest oszustwo. Komunia jest dla tych, którzy chcą zostać świętymi, a nie dla świętych; lekarstwo daje się chorym, pokarm słabym". Komunia jest więc konieczna dla wszystkich chrześcijan: "Wszyscy potrzebują Komunii: dobrzy, aby pozostać dobrymi, źli, aby stać się dobrymi: i tak, młodzi, zdobędziecie prawdziwą mądrość, która pochodzi od Pana".

Św. Jan Bosko kładł duży nacisk na potrzebę modlitwy myślnej. Osobiste wspomnienie bł. Filipa Rinaldiego, który w 1922 r. został rektorem wyższym Towarzystwa Salezjańskiego i który leczył swego założyciela w ostatnich latach jego życia, ukazuje wagę, jaką przywiązywał do medytacji: "Idąc do niego do spowiedzi w ostatnim miesiącu jego życia, powiedziałem mu: "Nie wolno ci się męczyć, nie wolno ci mówić, ja będę mówił; na koniec powiesz do mnie tylko jedno słowo". Dobry Ojciec, po wysłuchaniu mnie, powiedział tylko jedno słowo: Medytacja! Nie dodał żadnych dalszych wyjaśnień ani komentarzy. Tylko jedno słowo: Medytacja! Ale to słowo było dla mnie więcej warte niż długa przemowa.

Duchowość św. Jana Bosko była wybitnie maryjna. Powiedział, że wraz z Komunią Świętą Maryja jest drugim filarem, na którym opiera się świat. Potwierdził też: "Maryja Najświętsza jest założycielką i tą, która podtrzymuje nasze dzieła". Z tego powodu kazał umieścić obraz Matki Bożej w każdym zakątku domów salezjańskich, aby można było ją przywoływać i czcić jako natchnienie i opiekunkę Towarzystwa Salezjańskiego. Nie wahał się powiedzieć i zapewnić: "O pomnożeniu i rozprzestrzenieniu się Towarzystwa Salezjańskiego można powiedzieć, że zawdzięczamy je Maryi Najświętszej".

Święty Jan Bosko był apostołem nabożeństwa do Maryi. Auxilium Christianorumale w końcu wolał ten tytuł od tytułu Maryja Wspomożycielka. W grudniu 1862 roku ogłosił decyzję o budowie w Turynie kościoła pod patronatem Maryi Wspomożycielki, którego kamień węgielny położono 27 kwietnia 1865 roku.

Na łożu śmierci z jego ust popłynęła jednak nie inwokacja "Wspomożycielko", ale "Matko", bo umarł mówiąc: "...".In manus tuas, Domine, commendo spiritum meum...Matko...Matko, otwórz mi bramy raju".

Zoom

Brazylia obchodzi święto Aparecidy

Wierni czciciele zapalają świece podczas obchodów święta Matki Bożej z Aparecidy, patronki Brazylii, w Bazylice Narodowego Sanktuarium Matki Bożej z Aparecidy w São Paulo, 12 października 2021 r.

David Fernández Alonso-14 Październik 2021-Czas czytania: < 1 minuta
Powołania

"W Angoli Kościół pomaga odbudować kraj po latach wojny".

Dzięki stypendium Fundacji Centro Academico Romano ten angolski ksiądz może studiować Komunikację Instytucjonalną na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie.

Przestrzeń sponsorowana-14 Październik 2021-Czas czytania: 2 minuty

Ojciec Queirós Figueras urodził się 42 lata temu w Angoli. Studiował Komunikację Instytucjonalną na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie. Jako dziecko znosił cierpienia związane z wojną w swoim kraju. A jako ksiądz widział katastrofę w postaci biedy i braku rozwoju. "Niestety, prawie trzydzieści lat konfliktu zbrojnego w Angoli zaowocowało nie tylko ofiarami i uchodźcami, ale także utratą kapitału fizycznego i ekonomicznego" - mówi.

Jak większość dzieci z jego pokolenia, musiał uciekać przed wojną. "Urodziłem się w wiosce o nazwie Utende, w gminie Kibala, ale musiałem przenieść się z rodziną do miasta Luanda, gdzie dorastałem na obrzeżach stolicy z rodzicami i rodzeństwem, jako drugie dziecko z siedmiorga rodzeństwa. Musieliśmy uciekać z powodu wojny domowej, która toczyła się wtedy w kraju, w 1983 roku - mówi.

Wiara i wsparcie rodziny pomogły mu w walce ze strachem przed konfliktem. Święcenia kapłańskie przyjął 21 listopada 2010 r. w diecezji Viana, z rąk monsignora Joaquima Ferreiry Lopesa, pierwszego biskupa tejże diecezji.

Łączenie rodzin rozdzielonych przez wojnę jest jednym z priorytetów Angoli. "Po wojnie rządy Angoli rozpoczęły strategię walki z ubóstwem, która dotknęła głównie obszary wiejskie, ponieważ wojna ograniczyła dostęp ludności do obszarów rolniczych i rynków, a także zniszczyła zasoby chłopów" - mówi ks. Queirós.

Szczególnie Kościół katolicki, poprzez swoich misjonarzy, nadal stara się pomagać rządowi w odbudowie tkanki społecznej, w zapewnieniu ludności żywności, edukacji i szkoleń zawodowych, a także opieki zdrowotnej w walce z AIDS.

Gospel

Komentarz do niedzielnych czytań: Chwałą Jezusa będzie oddanie życia

Komentarz do czytań na 29. niedzielę czasu zwykłego (cykl B) oraz krótka, jednominutowa homilia.

Andrea Mardegan / Luis Herrera-14 Październik 2021-Czas czytania: 2 minuty

Epizod, w którym Jakub i Jan pytają Mistrza, czy mogą usiąść po Jego lewej i prawej stronie. "w swojej chwale". jest najlepiej rozumiana w jej kontekście: ma miejsce zaraz po tym, jak Jezus po raz trzeci wyjaśnił swoim uczniom, co się z Nim stanie w Jerozolimie: "Byli w drodze na górę do Jerozolimy. Jezus szedł przed nimi, a oni się zdumiewali; ci, którzy szli za nim, bali się. Wziął znowu ze sobą dwunastu i zaczął im opowiadać, co się z Nim stanie: "Oto idziemy do Jerozolimy, a Syn Człowieczy zostanie zdradzony arcykapłanom i uczonym w Piśmie; oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom; będą z Niego szydzić, pluć na Niego, biczować Go i zabijać, ale po trzech dniach zmartwychwstanie.

Na pierwszą zapowiedź Jego krzyża i zmartwychwstania Piotr zareagował sprzeciwem; na drugą zapowiedź zaczęli się spierać między sobą o to, kto jest największy; po trzeciej zapowiedzi Jakub i Jan poprosili o otrzymanie najlepszych miejsc obok Niego.

Dwaj bracia należą do ulubieńców Jezusa: upodobanie Pana nie jest związane ze zrozumieniem Jego przesłania; przeciwnie, wydaje się, że woli tych, którzy mniej rozumieją, być może tych, którzy najbardziej Go potrzebują. Jan wyjaśni w swojej Ewangelii mękę Chrystusa jako uwielbienie, ale w tej chwili, podobnie jak Jakub, nic nie rozumie. Jego pytanie jest afirmacją: "Chcemy, żebyście zrobili to, o co was prosimy.

Podziwiamy cierpliwość Jezusa, który każe im mówić: o co chodzi? Ci dwaj nie są lepsi od bogatego młodzieńca; bogaty młodzieniec przynajmniej zapytał, co powinien zrobić; oni udają, że mówią Jezusowi, co powinien zrobić. Owszem, opuścili dom, pracę i bliskich, ale trzymają się chwały, jaką mogą otrzymać za przywilej bycia wśród tych, którzy naśladują Jezusa, i chcą wykorzystać swoje powołanie dla chwały siebie i swojej rodziny. Nie rozumieją, że chwałą Jezusa będzie oddanie życia z miłości.

Jezus jednak nie gasi ich pragnienia, ale próbuje je ukierunkować: Czy możecie pić kielich, który ja piję? "Możemy"odpowiadają. Nie wiemy, w jakim stopniu rozumieją oni naturę kielicha, o którego zabranie Jezus będzie prosił Ojca (por. Mk 14,36), ale zapewnia ich, że będą go pić. Jakub będzie pierwszym z dwunastu, który poniesie śmierć męczeńską, a Jan wypije ją pod krzyżem Jezusa. Ale po prawej i lewej stronie Jezusa będzie, "w Jego chwale", dwóch niczego nie spodziewających się złodziei. 

Pozostała dziesiątka jest oburzona, że ryzykowała kradzież swoich miejsc. Jezus z cierpliwością i zaskakującym optymizmem mówi: władcy narodów panują i uciskają, ale "to nie jest tak wśród was".! Kto chce być wielki wśród was, musi służyć i oddać życie z miłości, jak Syn Człowieczy.

Homilia w jednej minucie

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanohomiliakrótkie, jednominutowe refleksje do tych lektur

AutorAndrea Mardegan / Luis Herrera

Kino

Diuna: strach pokonany, będziemy wolni

Patricio Sánchez-Jáuregui-14 Październik 2021-Czas czytania: 2 minuty

Dune

Adres Denis Villeneuve
SkryptJon Spaihts, Denis Villeneuve, Eric Roth
Stany Zjednoczone i Kanada: 2021

Paul Atryda jest dziedzicem domu szlacheckiego o rosnącej popularności wśród arystokracji znanej galaktyki, która znajduje się pod rządami Imperatora. Jego życie ma się drastycznie zmienić, gdy jego ojciec, książę Leto, otrzymuje imperialny rozkaz przejęcia najbogatszej planety w galaktyce: Arrakis, znanej również jako Dune. Ten dar kryje w sobie losy domu Atrydów, Paula i całej galaktyki. 

Diuna, oparta na powieści o tym samym tytule autorstwa Franka Herberta i będąca początkiem wielkiej sagi, uważana jest za najpopularniejsze dzieło literatury science fiction w historii. Hodgepodge średniowiecznej historii japońskiej i arabskiej, religii księgi (judaizm, chrześcijaństwo, islam) oraz psychologii, socjologii i ekonomii. Jest to adaptacja Space-Opery, która na nowo zdefiniowała gatunek i opowiada jedną z najbardziej inspirujących kuźni bohatera wszech czasów. 

Długo oczekiwany i uważany za przeklęty projekt filmowy, Warner Bros y Legendarna Rozrywka powierzył ten projekt Denisowi Villeneuve, jednemu z najbardziej inspirujących i stymulujących współczesnych reżyserów, którego filmografia pełna jest małych perełek (Więźniowie, Sicario, Przyjazd), a także nie zabrakło w niektórych dużych projektach, jak np. sequel Blade Runner. Villeneuve to filmowy autor wielkimi literami, którego dzieła są pełne znaczenia, głębi i piękna. 

Za tą adaptacją stoi gwiazdorska obsada, której przewodzą obiecujące młode talenty Timothée Chalamet (Małe kobietki), oraz Zendaya (The Greatest Showman), sponsorowany przez Rebeccę Ferguson (.Mission Impossible), Oscar Isaac (Inside Llewyn Davis), Jason Momoa (Aquaman), Josh Brolin (No Country for Old Men), Javier Bardem (No Country for Old Men), m.in. Fotografia autorstwa Greig Fraser (Rogue One), a ścieżkę dźwiękową skomponował Hans Zimmer, który poruszony entuzjazmem dla książki postanowił odmówić współpracy z Nolanem przy książce. Tenet w celu stworzenia muzyki do tego filmu. 

Diuna to przemyślany, przemyślany film o epickich rozmiarach. Pierwsza odsłona duologii, która wspaniale spisuje się w przedstawieniu całego uniwersum książki i jest równie atrakcyjnym widowiskiem dla osób niezaznajomionych z sagą. 

Więcej

Co widzieliśmy i słyszeliśmy

Chrześcijanie poznali wielką nowinę o miłości Boga do ludzkości. To jest klucz do pracy misyjnej i my wszyscy, w tej kampanii DOMU, jesteśmy powołani do tego, aby być świadkami tej nowiny i umożliwić innym to samo.

14 Październik 2021-Czas czytania: 2 minuty

Muszę przyznać, że bardzo razi mnie mały komunikat, który jakiś kanał telewizyjny umieszcza w jednym ze swoich programów: "Jeśli wiesz coś o jakimś celebrycie, napisz do nas WhatsApp". Jestem pod wrażeniem zapału, z jakim poznaje się intymności i przygody osób publicznych. A jeszcze bardziej uderzające jest to, że zazwyczaj nie szukają oni czynów wzorowych, wzniosłych czy przykładnych... w większości przypadków są to czyny niekonsekwentne lub raczej marne. A my, chrześcijanie, mamy do opowiedzenia imponującą historię! Historia Boga, historia Boga zakochanego w człowieku, który z miłości posłał swojego Jednorodzonego Syna, aby nas odkupić i dać nam niebo! I... nie mówimy tego!

Dlatego papież Franciszek wybrał tegoroczne hasło Światowej Niedzieli Misyjnej: Opowiedz, co widziałeś i słyszałeś! (por. Dz 4, 20). Tak odpowiedzieli Piotr i Jan, gdy zabroniono im mówić o Jezusie, i to właśnie robią dziś misjonarze na całym świecie: opowiadają o cudach Pana. I o tym, tak, o tym, chcemy pamiętać w tegoroczną Światową Niedzielę Misyjną: że Kościół ma przed sobą imponujące zadanie ewangelizacyjne i... nie możemy, nie chcemy milczeć! A żeby to było możliwe, Bóg, Kościół i misja liczą na wszystkich: na misjonarzy, na osoby konsekrowane, na ciebie i na mnie. Bóg, Kościół i misja potrzebują waszej modlitwy, wierności, świadectwa i pomocy materialnej, aby mogły się zrealizować. ....

Jedna trzecia świata jest klasyfikowana jako terytorium misji. Oznacza to, że jedna trzecia tego naszego świata nie posiada środków osobistych, materialnych czy finansowych, które umożliwiłyby życie i działalność duszpasterską Kościoła. Modlitwa, odwaga naszych wyrzeczeń i współpraca gospodarcza sprawiają, że to życie nie gaśnie, nie kończy się. Możemy współpracować, nie sądzisz?

AutorJosé María Calderón

Dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Hiszpanii.

Świat

"Nadużycia seksualne to bomba w społeczeństwie francuskim".

Raport Ciase, oparty na badaniach zleconych przez Inserm, szacuje, że w ciągu 70 lat 216 tys. osób zostało wykorzystanych seksualnie przez duchownych. W tym samym okresie byłoby około 3 tys. księży drapieżników seksualnych.

José Luis Domingo-13 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Trzy lata temu katoliccy biskupi Francji poprosili 72-letniego Jeana-Marca Sauvé, byłego wiceprzewodniczącego Rady Państwa, o przewodniczenie komisji, która ma zbadać sprawę wykorzystywania seksualnego nieletnich przez członków kleru. Poprosili go o pomoc w zrozumieniu skali zjawiska w latach 1950-2020, jego głównych przyczyn, ale także o zalecenia, dzięki którym takie skandale nie będą się powtarzać. Komisja nosi nazwę Independent Commission on Sexual Abuse in the Church (ICASE). Została ona sfinansowana przez Kościół w wysokości trzech milionów euro.

Około dwudziestu ekspertów z różnych dziedzin (psychiatria, socjologia, historia, medycyna, prawo) współpracowało z Jean-Marc Sauvé przy tym badaniu, które zostało upublicznione we wtorek 5 października.

Na świecie takie badania przeprowadziły już tylko Kościoły katolickie w Stanach Zjednoczonych, Irlandii, Niemczech, Australii i Holandii. 

Początkowo komisja wydała ogólne wezwanie do składania zeznań w różnych miastach Francji, co doprowadziło do zidentyfikowania 2700 ofiar. 243 osoby zostały uważnie przepytane; przeanalizowano 2819 otrzymanych listów opowiadających o doznanych krzywdach. Ankieta wiktymologiczna została opracowana na podstawie 1628 konkretnych przypadków. Z drugiej strony ocena archiwów kościelnych wnioskowała o istnieniu 4500 ofiar. Według M. Sauvé (por. La vie5 października 2021 r.) przerażająca niespodzianka wynikła z wniosków Narodowego Instytutu Zdrowia i Badań Medycznych (Inserm) opartych na badaniu przeprowadzonym przez Ifop (wiodący instytut badania opinii publicznej i rynku) na reprezentatywnej próbie 28 000 osób. 

Według tego opracowania, 216 000 nieletnich zostało wykorzystanych seksualnie przez księży, mężczyzn i kobiety zakonne w okresie od 1950 do 2020 roku. Jeśli badanie rozszerzy się na personel świecki pracujący w strukturach związanych z Kościołem, szacunkową liczbę wykorzystywanych nieletnich określa się na 330 tys. Zgodnie z wynikami tego badania, ponad jedna trzecia nadużyć w ogólnej liczbie zostałaby popełniona przez osoby świeckie.

Istotną kwestią jest sposób liczenia. Tylko 1,25% ofiar zgłosiło się do Ciase. Należy wiedzieć, że wiele ofiar nie wypowiada się na ten temat. Bo nie chcą, bo chcą odwrócić bieg wydarzeń, bo obawiają się, że ich zeznania spowodują wszczęcie dochodzenia sądowego lub po prostu nie określiły charakteru tego, czego doświadczyły (zwłaszcza w przypadku niepenetracyjnych napaści seksualnych).

Ogólnokrajowe badanie Inserm szacuje również, że 5,5 mln osób we Francji było wykorzystywanych seksualnie przed osiągnięciem pełnoletności. Przemoc seksualna popełniona w Kościele stanowiłaby więc 4% całej tego typu przemocy w społeczeństwie francuskim, średnio w latach 1950-2020.

Najwięcej napadów w Kościele, 56%, miało miejsce w latach 1950-1970; 22% w latach 1970-1990; oraz 22% w latach 1990-2020. Dane te obalają powszechnie panujący pogląd, że geneza nadużyć wywodzi się z wyzwolenia seksualnego promowanego w maju '68 r. Okazuje się również, że stosunek nadużyć w Kościele do nadużyć seksualnych wobec dzieci w społeczeństwie znacznie się zmniejszył. W latach 1950-1970 wynosiła 8%, w latach 1970-1990 spadła do 2,5%, a w latach 1990-2020 wynosi 2%.

Porównanie różnych dostępnych źródeł pozwoliło Ciase oszacować liczba księży drapieżników o około 3 tysiące.. Liczba ta waha się od 2 900 do 3 900 księży i zakonników, w ciągu 70 lat studiów. Czyli procentowo między 2,5% a 2,8% od urzędujących wówczas księży, 115,5 tys. kleryków. Ale znowu, badanie obejmuje trzy ćwierć wieku i ta liczba jest średnią dla tego okresu. Dane te prowadziłyby do średniej liczby ponad 60 ofiar na jednego nadużywającego księdza, chociaż uznaje się różnicę między "kompulsywnymi" a "okazjonalnymi". Co istotne, raport podaje, że w Kościele 80% ofiar to chłopcy w wieku 10-13 lat, a 20% to dziewczynki. Podczas gdy w społeczeństwie 75% ofiar to dziewczynki, a 25% to chłopcy. 

Inną cechą charakterystyczną jest to, że średni czas trwania nadużycia był dłuższy w środowiskach kościelnych niż w innych kontekstach społecznych (kilka miesięcy, a nawet kilka lat). 

Komisja śledzi historyczny ciąg ewolucji Kościoła katolickiego w obliczu agresji dokonywanych w jego wnętrzu. W latach 1950-1970 w Kościele dominowała chęć ochrony przed skandalem przy jednoczesnej próbie "ratowania" agresorów i ukrywania losu ofiar, które proszono o milczenie. W latach 1970-1990 kwestia przemocy seksualnej zeszła na dalszy plan wobec kryzysu kapłańskiego, który przejął wewnętrzne struktury opieki nad księżmi "z problemami". Od lat 90. stopniowo zmieniała się postawa Kościoła katolickiego, który uwzględniał istnienie ofiar, choć nie były one w pełni uznawane. To uznanie przyszło w latach 2010, wraz z mnożeniem się skarg prawnych, sankcji kanonicznych i rezygnacją z czysto wewnętrznego traktowania przestępców.

Komisja potępia ukrywanie, relatywizowanie lub zaprzeczanie nadużyciom przez władzę kościelną oraz poważne braki w zapobieganiu i prawnym traktowaniu przestępstw.

Badanie przeprowadzone przez Inserm określa rzeczywistość nadużyć seksualnych w społeczeństwie francuskim jako zjawisko masowe, podobnie jak w wielu innych krajach, i wyraża ubolewanie z powodu społecznego i politycznego ukrywania tej rzeczywistości. Jeden Francuz na dziesięciu jest ofiarą przemocy seksualnej w dzieciństwie. Nowa niezależna komisja ds. kazirodztwa i przemocy seksualnej wobec dzieci (Ciivise) przejęła obowiązki Ciase, aby rozszerzyć badania na wszystkie obszary francuskiego społeczeństwa. "Przemoc seksualna, mówi M. Sauvé, jest bombą fragmentacyjną w naszym społeczeństwie: jeśli Kościół katolicki jest dziś na pierwszej linii, instytucje publiczne i prywatne nie będą mogły uniknąć koniecznego rachunku sumienia, by odpowiedzieć za swoje działania lub wstrzymanie się od głosu". Przejrzystość Kościoła będzie mogła wskazać drogę do prawdy i oczyszczenia wszystkim innym instytucjom.

Świat

Nikt nie "ewangelizuje" tak skutecznie, jak młodzi ludzie.

Spotkanie z Georgem Mayr-Melnhofem, założycielem wspólnoty loretańskiej w Austrii, który wypromował kilka grup osób w różnych krajach, oraz spotkanie z młodzieżą w celu omówienia, jak wielu młodych ludzi bierze udział w projekcie.

Fritz Brunthaler-13 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

- Różne grupy w Austrii, Południowym Tyrolu, Niemczech, Szwajcarii i Anglii, co roku duży festiwal młodzieżowy w Salzburgu z 10.000 uczestników. Czym jest Loretto: dużą grupą ludzi, wystawą, charyzmatyczną ekspozycją austriackich eksponatów?

Wspólnota Loretańska jest jednym z największych nowych stowarzyszeń w ramach Kościoła katolickiego w Austrii. Wpisuje się w tzw. Ruchy, także nowe Inicjatywy, których coraz więcej można spotkać w naszym Kościele w różnych formach duchowości i uduchowienia.

- Georg, du bist der Gründer der Loretto Bewegung. Wie seid ihr entstanden?

Nasze korzenie odnajdujemy w Medziugorju. W połowie lat osiemdziesiątych, a krótko po początkach masakr, pojechałem w to miejsce po raz pierwszy. Bei den folgenden Pilgerreisen war ich nicht mehr alleine, sondern mehr und mehr Jugendliche kamen mit. Latem 1987 roku, podczas podróży powrotnej do Austrii, dwóch młodych ludzi z Wiednia odezwało się do mnie i powiedziało: Georg, po tych wspaniałych doświadczeniach tutaj w Medziugorju - zacznijmy od odrobiny irgendetwas. "Gründet Gebetskreise". To był punkt wyjścia. 4 października 1987 roku poszliśmy na nasz pierwszy Gebetskreis razem w małym mieszkaniu studenckim w Wiedniu. Wir waren zu Dritt, beteten gemeinsam einen Rosenkranz, aßen danach 3 Wurstsemmeln. Und das war's. Ganz unspektakulär und gleichzeitig sehr spannend.

– Jaki jest twój program? Was sind Eure Ziele, und wie werden sie erreicht?

Nasza pierwsza prośba jest z pewnością celem. Jest to miejsce dla nowego Kościoła. Wir wollen überall in unserem Land und darüber hinaus, Räume schaffen, an denen Menschen dem Herrn begegnen und ihn erfahren können. Wir träumen von vielen lebendigen, pfingstlichen Orten mit vielen jungen Menschen, tiefer Gemeinschaft, guter Verkündigung, mitreißender Musik (Lobpreis), Beichte / Umkehr, die Eucharistie im Mittelpunkt. Ponadto oferujemy różne kursy i programy z zakresu pracy z młodzieżą i dla młodzieży, aby budować nowe pokolenie młodych ludzi dla Gottes Reich.

- Czy istnieje jakiś program "follow up" dla uczestników w odniesieniu do oferty, również w odniesieniu do dalszego rozwoju, odbioru i innych?

Nasze programy są bardzo zróżnicowane. Zaczynają od kursów dla dzieci, prezentacji firm, grup młodzieżowych, warsztatów dla młodzieży, edukacji młodzieżowej, konferencji i festiwali, uczestnictwa i szkoleń immersyjnych. Od młodych do starszych, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Każdy, kto do nas przychodzi, może sam zdecydować, w jakich wydarzeniach chciałby uczestniczyć i jak intensywnie. Ponadto proponujemy wspólną "modlitwę wspólnotową", również bardzo konkretny krok, który możemy podjąć, tym bardziej z Christusem i z Duchem Świętym. To rozwiązanie jest dla nas bardzo ważne już od roku i pozwala nam na to, abyśmy mogli je jeszcze bardziej poprawić.

- Was ist das Anziehende, das Besondere an Loretto?

Ganz sicher die Präsenz von ganz vielen Jungen Menschen, die alle mit großer Sehnsucht & Hingabe diesen Weg der Christusnachfolge beschreiten. Jest to jednoznaczne i realistyczne. Und gleichzeitig verbindet uns alle uns große Liebe zur Kirche, aus deren Quellen wir täglich schöpfen.

– Loretto hat als Emblem eine Taube: Welche Bedeutung hat der Heilige Geist bei Euch?

Nasze logo, Czerwona Taśma, oznacza Hl.Geist, za jego wiarę i za pfingsten. Wir träumen und beten für ein Neues Pfingsten, so wie es in Joel 3 geschrieben steht. Wiemy, że jesteśmy w wielkim ruchu charyzmatycznym, praktykujemy geniusze i charyzmaty Boga i każdego dnia przygotowujemy się do nowego spotkania z pełnymi wiary słowami, które Bóg w naszym sercu ma na myśli.

- Du bist verheiratet, ihr habt vier Kinder, seit kurzem bist Du ständiger Diakon: Welche Bedeutung hat Loretto auf diesem Deinem Weg und für Deine Familie?

Dla mnie, jak również dla mojej żony i naszych 4 dzieci, jest to bardzo trudna sprawa w tak miłej społeczności. W naszym życiu tak wiele mówi się o ojcu, o życiu w sukcesie, o nowych projektach i pomysłach dla Kościoła i Królestwa, o zbawieniu całego świata itd. Ponieważ nie mogę się doczekać, aby po 1. godzinie naszego zjednoczenia móc to zrobić, mogę powiedzieć, że te 3 lata, które upłynęły, są dla mnie bardzo ważne.

- Was war Dein Dein schönstes Erlebnis bisher mit Loretto?

Da gäbe es sicherlich gäbe es ganz viele Momente, über die ich ich erzählen könnte erzählen könnte, aber die jährlichen Pfingstreffen in Salzburg mit bis zu 10.000 Jugendlichen, zählen schon zu den absoluten Highlights. Te słynne wydarzenia w Salzburger Dom, na Hl.Messen, Lobpreiszeiten, na otwarciu Barmherzigkeit, jeśli do 120 księży dla kapłanów są dostępne dla bestii. To silne pragnienie młodych ludzi, z tym absolutnym pragnieniem pójścia za Jezusem - to jest krok w kierunku Himmelów.

- Najważniejszą częścią naszych grup młodzieżowych są młodzi ludzie: Jak do nich dotrzeć? Czy duszpasterstwo w Austrii, czy rodzice, dzieci itp. mogą się od czegoś wykręcić?

Tam gdzie młodzi ludzie się spotykają, automatycznie dołączają się inni młodzi ludzie. Jeśli entuzjastycznie podejdą do oferty, to poznają swoich najlepszych przyjaciół i swoich nauczycieli. Nikt nie "ewangelizuje" tak skutecznie jak młodzi ludzie. Po prostu mówią do swoich przyjaciół: Hej, idę z wami. Das musst du auch erleben. Viele kommen und viele bleiben. "Program", który Wam proponujemy, musi być oczywiście dobrze opracowany dla młodzieży. "Inhalt" funkcjonuje już od 2000 lat. Wir verkünden ihnen die volle Botschaft des Evangeliums, nicht nur das was sie vielleicht hören wollen. Absolutnie centralnym elementem jest JEZUS. Bei uns geht es ganz ganz viel um Ihn. Also, der Inhalt steht. Unsere Aufgabe ist die Verpackung. Diese muss attraktiv und anziehend sein. Coraz więcej dzieci, księży i młodocianych pracowników przyjeżdża do nas i uczy się tego, co robimy. I dowiedz się, co mogą zrobić dla swoich diet i placówek.

- Wie bekannt, ist Loretto in gutem Kontakt mit dem Erzbischof in Salzburg. Jak wygląda mój kontakt z ludźmi, jak wygląda mój kontakt z ludźmi?

Jako wspólnota uznana przez austriacką Konferencję Szensztacką i wspierana w sercu Kościoła, jest to oczywiście centralne miejsce, w którym możemy być z naszymi rybakami i odpowiedzialnymi obywatelami w pełnej i owocnej zgodzie. Aby młoda, żywa i misyjna wspólnota mogła wrosnąć we wspólnotę wiary, potrzebuje nie tylko wiele dobrej woli ze wszystkich stron, ale także wiele życzliwości, a przede wszystkim wiele relacji osobowych.

- W jaki sposób Loretto odniosło sukces z małą grupą? Czy jest miejsce na ekspansję w innych krajach, takich jak Włochy, Francja, Anglia, Hiszpania, Polska?

Wspólnota loretańska jest rzeczywiście wspaniałym domem dla wielu przyjaciół. Wolność oraz pokojowe i przyjazne stosunki są sercem naszego ruchu. Und genau so breitet sich Loretto auch aus. Przyjaciele, którzy są tutaj z nami i którzy przyjeżdżają do nas, ze środowisk biznesowych, rodzinnych lub innych, zaczynają tam, gdzie mieszkają, znowu od wioski loretańskiej lub dzielnicy domów, albo od małego apostolatu.

Od początku jesteśmy wspólnotą austriacką, która od kilku lat działa we wszystkich innych krajach niemieckojęzycznych. Inzwischen auch schon nach London/England. Konkrete Pläne gibt es bei uns eigentlich nie, es ist mehr ein Staunen, welche Türen der Hl.Geist als nächstes öffnet.

- Jak oceniasz sytuację Kościoła w Europie: Czy Loretto lub jego rozwiązanie może być drogą do wyzwolenia?

Die Kirche von morgen wohl, zumindest hier bei uns in Europa, um einiges kleiner sein, als die Kirche von heute, aber sie wird weiter sehr gut bestehen, weil sie auf Felsen gebaut ist und die Zusage Jesu nach wie vor gilt - die Mächte der Unterwelt werden sie nicht überwinden. Und ich bin davon überzeugt, dass sieder mehr und mehr eine Kirche von Bekennern werden wird. Viele werden wahrscheinlich gehen, weil sie die Tradition nicht mehr hält oder mehr noch, weil sie Jesus nicht persönlich erfahren und kennengelernt haben. Jene aber, die bewusst mit Jesus gehen, ihm nachfolgen und die Kirche als Seine Braut erkannt haben werden bleiben und entscheidend zur Erneuerung der Kirche beitragen.

AutorFritz Brunthaler

Austria

Czyjeś słowo ma duże znaczenie

Wszyscy jesteśmy powołani do uczestnictwa w drodze synodalnej, która rozpoczęła się w Kościele katolickim i w której nasz głos jest ważny.

13 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Ojciec Święty Franciszek wezwał cały Kościół katolicki do wspólnej wędrówki na Synodzie. Konwokacja nosi tytuł: "Dla Kościoła synodalnego: komunia, uczestnictwo i misja". Przyimek "Dla", "Dla Kościoła..." wskazuje kierunek, jaki należy obrać lub cel, jaki należy osiągnąć: w tym przypadku kierunek i cel, jaki chce obrać cały Kościół i dokąd chce dojść i dojechać.

Podróż synodalna to droga, której Bóg oczekuje od Kościoła trzeciego tysiąclecia - powiedział papież Franciszek. Rozpoczęła się ona uroczyście w Rzymie w dniach 9-10 października, a w niedzielę 17 października w naszej katedrze metropolitalnej. Ojciec Święty przypomina nam, że aby wspólnie przejść tę drogę, musimy pozwolić się prowadzić Duchowi Świętemu, otworzyć z pokorą i dyspozycyjnością na Jego działanie w nas, wchodząc ze śmiałością i wolnością serca w proces nawrócenia, bez którego nie jest możliwa owa "odwieczna reforma, której sam Kościół, jako instytucja ludzka i ziemska, zawsze potrzebuje" (UR, 6).

Kościół od swoich początków był synodalny. Jak pisał w IV wieku św. Jan Chryzostom: "Kościół i synod są synonimami". To mocne stwierdzenie tego Ojca Kościoła oznacza, że Kościół jest konstytutywnie synodalny. Jest to specyficzny sposób życia i działania Kościoła jako Ludu powołanego przez Boga, który w sposób konkretny objawia swoje bycie "komunią" i swoje bycie "uczestnictwem" wszystkich jego członków w misji ewangelizacyjnej. To właśnie w głębokim związku między "sensus fidei" (zmysłem wiary) Ludu Bożego a Magisterium Pasterzy realizuje się jednomyślność całego Kościoła w tej samej wierze i w tej samej misji. 

Tymi krótkimi słowami pragnę jedynie zachęcić was do uczestnictwa, w sposób, w jaki każdy z was może, zwłaszcza na poziomie parafii, w tej wspólnej drodze podczas diecezjalnej fazy Synodu. Moją troską jako biskupa jest, aby to zwołanie dotarło do jak największej liczby ochrzczonych i aby uporządkowany rozwój drogi synodalnej przebiegał zgodnie z tym, co św. Paweł mówi do wiernych w Tesalonice: "Nie gaście Ducha Świętego, nie pogardzajcie proroctwami, lecz badajcie wszystko i trzymajcie się tego, co dobre" (1 Tes 5, 19).

Nie zapominaj, że Twój głos jest ważny. Twoje słuchanie jest ważne. Wasze przeżywanie komunii eklezjalnej, wasze uczestnictwo pomoże w misji całego Kościoła na początku trzeciego tysiąclecia Wcielenia naszego Pana Jezusa Chrystusa. Idźmy razem w imię Pana!  

Logo Synodu Biskupów.
AutorCelso Morga

Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

Hiszpania

"Po raz kolejny przypomniano nam, że Hiszpania jest krainą Maryi".

Wizerunek Niepokalanego Poczęcia "Matko Przyjdź" po nawiedzeniu w ostatnich tygodniach setek miejsc w Hiszpanii powrócił do Getafe, tworząc wokół tej pielgrzymki prawdziwą rodzinę maryjną.

Maria José Atienza-13 grudnia 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

"Matko przyjdź", lpielgrzymka Niepokalanego Poczęcia w Efezie Wczoraj zwieńczył swoją trasę po Hiszpanii różańcem z pochodniami odprawionym w klasztorze sióstr karmelitanek bosych w La Aldehuela. W ten sposób zakończyło się pół roku, w którym obraz ten odwiedził zakłady karne, sanktuaria maryjne, katedry i klasztory zakonne mężczyzn i kobiet.

Pielgrzymka koordynowana przez księdza Jaime Bertodano, Wikariusz Apostolatu Świeckiego w Getafe, który po zakończeniu tej podróży podzielił się z Omnes swoimi wrażeniami i najbardziej zapamiętanymi momentami tych miesięcy.


- Co dla jej organizatorów oznaczała ta pielgrzymka, jak ją przeżyli?

Pielgrzymka była ogromną łaską, rozpoczynającą się dla tych z nas, którzy byli najbliżej organizacji. Byliśmy uprzywilejowanymi świadkami wielu darów, jakimi obdarza nas Matka Boża. Widzieliśmy prosty, pokorny i głęboki sposób działania, jaki ma nasza Matka: Jej upodobanie do małych i najsłabszych, Jej radość z przebywania w klasztorze z zakonnikami, wezwanie do ufnej modlitwy w Różańcu i adoracji, Jej opatrznościowe działanie z datami i miejscami nam nieznanymi, ale które dla wielu oznaczało pieszczotę. Przede wszystkim widzieliśmy to: pieszczoty Matki wobec tych, którzy potrzebują pocieszenia. Naprawdę wielu doświadczyło tego, że Matka Boża wiedziała, co jest w ich sercach i dotykała ich swoją matczyną miłością oraz napełniała nadzieją.
Pielgrzymka utkała też cenną sieć osób świeckich, kapłanów i sióstr zakonnych, którzy stali się w Hiszpanii prawdziwą rodziną maryjną, zjednoczoną przez naszą Matkę.

- Jakie są najważniejsze punkty pielgrzymki? 

Jest ich tak wiele! 6 miesięcy pielgrzymki plus kolejne 6 miesięcy przygotowań to było dużo... Pamiętam niespodziewaną wizytę arcybiskupa Smyrny, gdy byliśmy w małym domku w Efezie. Otrzymanie błogosławieństwa następcy św. Jana było potwierdzeniem, że Kościół posyła nas i towarzyszy nam w tej drodze od samego początku.

Pierwsze miesiące pielgrzymowania z Saragossy do Santiago przez tak wiele małych wiosek były bardzo emocjonalne. Pielgrzymka ta była w wielu miejscach pierwszym działaniem duszpasterskim od początku pandemii. Ludzie chętnie wychodzili na zewnątrz i wielu przeżywało przejście Niepokalanowa jako znak wolności. Widzieliśmy, jak poruszył serca kapłanów, ulubionych synów Niepokalanej, zaszczepiając entuzjazm i nadzieję. W niektórych przypadkach, na początku byli niechętni lub sceptyczni, ale potem pożegnali się z Dziewicą, wdzięczni i odnowieni za Jej przejście i za dobro, które uczyniła dla swoich parafian.
Przyjazd do katedry w Santiago był bardzo wyjątkowy. Było to długo oczekiwane spotkanie z Apostołem. Za każdym razem, gdy oglądam filmy, jestem coraz bardziej zaskoczony tym momentem.

Podkreśliłbym nieprzewidziane miejsca po drodze. Zrozumieliśmy, że Matka Boża chce iść w pewne miejsca, których nie planowaliśmy. Gdyby było kilka wolnych godzin jednego dnia, pojawiłby się dom opieki, klasztor, szpital, gdzie przychodziliby ludzie i ze łzami witaliby Matkę Bożą lub spontanicznie odmawiali Różaniec. Pewna starsza zakonnica w domu opieki powiedziała nam: "Skąd Matka Boża wiedziała, że jestem tak samotna, że przyszła do mnie? Z pewnością w sercu Niepokalanowa było to do przejścia.

Zdarzały się cenne spotkania. Każde miejsce było wyjątkowe, a Matka Boża nie przestawała nas zaskakiwać każdego dnia. Niektórzy proszą nas o napisanie książki ze wszystkimi anegdotami. Oczywiście można by godzinami wymieniać każdą chwilę i opatrzność z Niepokalanym Poczęciem.

Chciałbym podziękować siłom zbrojnym, Guardia Civil i policji za ich pomoc. Byli bardziej niż szanowani. Ich obecność miała fundamentalne znaczenie i była znakiem łączności z ludem i wiernymi wyznawcami. Przeżyliśmy z nimi kilka wyjątkowych chwil. I oczywiście czekamy na spotkanie z Sercem Jezusa na Cerro de los Angeles.

-Jak wyglądały modlitwy poświęcone Matce Boskiej w krainie Maryi i czy uważasz, że Hiszpania nadal jest maryjna? 

matka przychodzi

O każdej pustelni i miejscu moglibyśmy napisać całe strony. Nawarra, Loyola, La Bien Aparecida, Covadonga, Oviedo, El Ferrol, Pontevedra, Valvanera, Burgos, Ávila, Guadalupe, Jaén, Algeciras, Ceuta, Guadix, Murcja, Walencja, Majorka, Barcelona, Lérida, Torreciudad, Cuenca... Nie mogłam wybrać tylko jednego miejsca. Ludzie powiedzieli nam, że "po raz kolejny przypomnieliśmy sobie, że Hiszpania jest ziemią Maryi". Spotkanie z patronkami poszczególnych przydrożnych kapliczek i diecezji było zawsze pełne emocji. I zobaczyliśmy różne rzeczywistości Apostolatu Świeckiego współpracującego ze świeckimi, którzy spontanicznie włączyli się do akcji. Niepokalana tworzyła komunię w diecezjach i myśmy tę komunię odczuwali.
Tak, naprawdę wierzę, że ta Ziemia jest szczególnie wybrana przez Maryję.

W Empel, w grudniu 1585 roku, miał miejsce bardzo znaczący cud. Tercios zostali osaczeni i mieli zostać zmasakrowani na tym kawałku ziemi na wyspie Bommel. Mając przewagę liczebną, groble otwarte przez wroga zatarły wszystkie drogi ucieczki. Nie było wyjścia. Pozostawała tylko modlitwa... i ta tabliczka Niepokalanej pojawiła się jako znak Jej obecności. Niewiarygodnie, w nocy powiał zimny wiatr i zamroził wody rzeki Mozy, co pozwoliło im opuścić to miejsce, zająć inną pozycję i wygrać bitwę. Był to 8 grudnia, święto Niepokalanego Poczęcia. To może być dobra przypowieść o naszej obecnej sytuacji. Obarczeni tak wielką ideologią, wydajemy się być osaczeni przez zło. Ale jeśli Hiszpania będzie się modlić do Maryi, to zostanie uratowana.

-Czy Niepokalanów z Efezu powróci do zwiedzania Hiszpanii? 

Cóż... jesteśmy przekonani, że ta pielgrzymka nie była nasza, ale jej. Powiedzieliśmy "Matko, przyjdź"... i ona przyszła.
Być może jest to jego plan powrotu z pielgrzymką do Hiszpanii ...lub do innych miejsc... kto wie? Jeśli jest to w jej sercu, to zostanie wykonane. Jeśli Matka Boska chce, abyśmy podjęli się czegokolwiek. Zaprasza nas do zaufania Panu i niesienia Dobrej Nowiny z jak największą kreatywnością i wiernością Duchowi Świętemu.

Watykan

Papież wkrótce odwiedzi Kanadę

Raporty rzymskie-13 grudnia 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Wizyta w tym kraju będzie długo oczekiwanym i delikatnym momentem, gdyż papież będzie musiał zmierzyć się z pojednaniem między Kościołem katolickim a społecznościami tubylczymi w sprawie tzw. szkół rezydencjalnych.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Watykan

Klucze i zagrożenia Synodu, który chce zaangażować cały Kościół

Rozpoczął się długo oczekiwany Synod, który obejmuje Kościół powszechny. Dzięki współrzędnym zaproponowanym przez Papieża podczas Mszy św. inaugurującej w tę niedzielę w Bazylice św. Piotra, Kościoły partykularne mają klucze do rozwoju tego procesu synodalnego.

Giovanni Tridente-12 Październik 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

W sobotę 9 października 2021 r. oficjalnie otwarto proces synodalny obejmujący Kościół powszechny do 2023 r. pod hasłem "O Kościół synodalny: komunia, uczestnictwo i misja".

Papież Franciszek w swoich słowach nakreślił oczekiwania związane z tym nowym procesem słuchania i rozeznawania całego Ludu Bożego, który w ostatnich latach został znacząco odnowiony także w swojej formie, o czym informowaliśmy już w innych artykułach.

Duch Święty jako protagonista

To, co najbardziej wyróżnia się w wizji i życzeniach Papieża dotyczących tego trzyetapowego wydarzenia, które teraz rozpoczyna się z udziałem Kościołów lokalnych, to konieczność zarezerwowania uprzywilejowanego miejsca dla Ducha Świętego. On musi być absolutnym protagonistą, który "poprowadzi nas i da nam łaskę, byśmy razem szli naprzód". Bez niego, stwierdził kategorycznie papież Franciszek, "nie będzie Synodu".

Bez Ducha Świętego nie będzie Synodu.

Papież Franciszek

To Duch Święty będzie w końcu tym, który wyzwoli "od wszelkich zamknięć", ożywi "to, co martwe", rozluźni "kajdany" i roztoczy "radość": "Tym, który poprowadzi nas tam, gdzie chce tego Bóg, a nie tam, gdzie prowadziłyby nas nasze pomysły i nasze osobiste upodobania".

Jak widzimy, nie jest to aspekt, który należy bagatelizować, właśnie dlatego, że postawa, która powinna ożywiać papieża, biskupów, kapłanów, zakonników i wiernych świeckich, powinna być postawą otwartości na nowość, którą Bóg chce zaproponować Kościołowi, nie po to, by uczynić go "innym", ale z pewnością po to, by uczynić go "innym", nie "Kościołem muzealnym, pięknym, ale niemym, z dużą przeszłością i małą przyszłością".

Ojciec Święty powtórzył na koniec, że powinno to być doświadczenie synodalne, w którym "nie dajemy się ogarnąć rozczarowaniu, nie rozcieńczamy proroctwa, nie kończymy sprowadzając wszystko do jałowych dyskusji".

Trzy słowa kluczowe

W swoim przemówieniu papież wymienił następnie trzy kluczowe słowa, które powinny ożywiać to wielkie zgromadzenie ludzi: komunia, uczestnictwo i misja. Komunikacja i misja należą do samej natury Kościoła, poprzez którą kontempluje on i naśladuje między innymi Trójcę Świętą. Mogłyby one jednak pozostać pojęciami abstrakcyjnymi, gdyby nie były powiązane właśnie z uczestnictwem, które musi być praktyką kościelną jako wyraz "synodalności w sposób konkretny", mającej na celu prawdziwe zaangażowanie każdego ochrzczonego.

W rzeczywistości chodzi właśnie o to, aby każdy mógł w nim uczestniczyć: "jest to zobowiązanie eklezjalne nie do wypowiedzenia"!

Trzy zagrożenia

Ta okazja do spotkania, słuchania i refleksji, która powinna być przeżywana "jako czas łaski", nie jest pozbawiona, zdaniem papieża Franciszka, co najmniej trzech zagrożeń. Pierwszym z nich jest "formalizm", sprowadzający Synod do fasadowego wydarzenia, tracący okazję do zdrowego rozeznania i kończący się popadnięciem w zwykłe "odgórne, wypaczone i cząstkowe wizje Kościoła, posługi kapłańskiej, roli świeckich, obowiązków eklezjalnych, ról władzy, między innymi".

Istnieje wreszcie ryzyko "immobilizmu" - "trucizny w życiu Kościoła" - który może prowadzić do przyjęcia "starych rozwiązań dla nowych problemów; nowego kawałka materiału, który w rezultacie powoduje większe rozdarcie".

Trzy możliwości

Oczywiście wszystko to niesie ze sobą także "trzy wielkie możliwości", dodał Papież w swoim przemówieniu: Przejście "strukturalne" w kierunku Kościoła synodalnego, miejsca, w którym każdy czuje się jak w domu i odczuwa pragnienie uczestnictwa; stanie się "Kościołem słuchania", ucząc się przede wszystkim "słuchania Ducha w uwielbieniu i modlitwie", ponieważ wielu utraciło ten zwyczaj i pojęcie o nim; wreszcie możliwość stania się "Kościołem bliskości", wiernym właśnie duchowi Bożemu, który zawsze działa z "bliskością, współczuciem i czułością". Kościół, krótko mówiąc, "który nie oddziela się od życia, ale bierze na siebie słabości i ubóstwo naszych czasów".

Trzy postawy

W Msza św. na rozpoczęcie Synodu Papież podsumował trzy postawy, które muszą ostatecznie ożywiać ten proces synodalny - Odbywający się w niedzielę 10 października w Bazylice św. Piotra, z udziałem ponad trzech tysięcy wiernych, w tym wielu delegatów z Międzynarodowych Spotkań Konferencji Episkopatów, członków Kurii Rzymskiej, delegatów bratnich, członków życia konsekrowanego i ruchów kościelnych oraz młodzieży z Międzynarodowego Organu Konsultacyjnego - Papież podsumował trzy postawy, które muszą ostatecznie ożywiać ten proces synodalny. Są to spotkanie, słuchanie i rozeznanie, zapożyczone z ewangelicznej historii bogatego człowieka, który spotyka Jezusa, oferowane przez liturgię.

Z pewnością odbycie Synodu "oznacza wspólne kroczenie w tym samym kierunku", powiedział Franciszek. I na tej drodze "jesteśmy powołani, aby być ekspertami w sztuce spotkania", to znaczy nie tylko organizować wydarzenia, ale przede wszystkim poświęcać "czas na przebywanie z Panem i sprzyjać spotkaniu między sobą", dając miejsce na modlitwę i adorację i pozwalając się "dotknąć prośbami kobiet i mężczyzn", otrzymując ubogacenie różnorodnością charyzmatów, powołań i posług w Kościele.

To powiedziawszy, prawdziwe spotkanie rodzi się ze słuchania, a w przypadku Synodu oznacza to słuchanie przede wszystkim Słowa Bożego "wraz ze słowami innych", aby "z niepokojem odkryć, że Duch Święty przemawia zawsze w sposób zaskakujący, dając początek nowym kierunkom i nowym językom". Wymaga to, jak powiedział dzień wcześniej Ojciec Święty, otwarcia się "na troski i nadzieje każdego Kościoła, każdego ludu i narodu" oraz "na świat, na wyzwania i zmiany, które przed nami stawia".

Po poznaniu i usłyszeniu nie można pozostawić rzeczy takimi, jakimi są, dlatego z pomocą przychodzi rozeznanie, zwłaszcza rozeznanie duchowe, a więc eklezjalne, "które dokonuje się w adoracji, w modlitwie, w kontakcie ze Słowem Bożym".

Otwartość w diecezjach świata

Dzięki tym wskazaniom Papieża, które posłużą jako kompas dla rozwoju podróży, a także kierując się Dokumentem Przygotowawczym i Vademecum udostępnionym przez Sekretariat Generalny Synodu Biskupów, podróż synodalna jest gotowa do rozpoczęcia w każdym Kościele partykularnym na pięciu kontynentach, z obecnością Biskupa rozpoczynającą się w niedzielę 17 października, dla pierwszego etapu, który zakończy się w kwietniu przyszłego roku.

Kolejny etap, kontynentalny, odbędzie się od września 2022 r. do marca 2023 r., podczas którego będzie omawiany tekst pierwszego Instrumentum laboris. Ostatnim etapem będzie Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów w październiku 2023 roku, po którym nastąpi faza realizacji.

Wszystkie aktualizacje dotyczące tego wielkiego zaangażowania Ludu Bożego można śledzić na wielojęzycznej stronie internetowej https://www.synod.va.

Doświadczenia

Pacjenci z ALS. Wybór życia miłującego krzyż Jezusa

Stwardnienie zanikowe boczne (ALS) dotyka około czterech tysięcy osób w Hiszpanii. Nie ma lekarstwa ani wyraźnej metody leczenia, która pozwoliłaby na jego przewlekłość, dlatego śmiertelność jest wysoka. Omnes chce się uczyć z odwagi pacjentów, z tego jak stawiają czoła cierpieniu, z ich wiary. I skontaktowała się z parą Águeda i Alejandro, profesorem Javierem García de Jalón, Raquel Estúñiga i twitterowcem Jordi Sabaté. Ich historie są poruszające.

Rafał Górnik-12 Październik 2021 r.-Czas czytania: 11 minuty

O chorobie Alzheimera mówi się w Hiszpanii dużo i słusznie. Ale jest jeszcze inna, być może bardziej cicha choroba - stwardnienie zanikowe boczne (ALS), na którą również występuje duża liczba zachorowań. Podobnie jak inne procesy neurodegeneracyjne, ma postępującą ewolucję i dotyka nie tylko osoby cierpiącej, ale także jej otoczenia, rodziny, opiekunów, wszystkich. Jego skutki są stopniowo wyniszczające i powodują szczególne cierpienie. 

Adriana Guevara, prezes Hiszpańskiego Stowarzyszenia Stwardnienia Zanikowego Bocznego, referowała w lipcowym numerze czasopisma adELApracować dla"uczynienie choroby widoczną"., a "rzeczywistość rodzin z ALS", a "pokazują brak wsparcia publicznej służby zdrowia dla pacjentów dotkniętych tą patologią, bez specjalistycznej opieki i prawie bez pomocy technicznej, która pozwala im zachować autonomię i godną jakość życia".. I podkreślił. Szacuje się, że w naszym kraju na "bezradność" cierpi 4 tys. pacjentów. 

 Jednym z naszych głównych problemów - zauważył - jest. że "wszyscy mają zapewnioną specjalistyczną opiekę w swoich domach, biorąc pod uwagę, że postęp EKA ogranicza ich mobilność". Nawiązano w nim do pracy profesjonalnych opiekunów, którzy, "Ze względu na wysokie koszty, często spada na najbliższych, którzy kończą wyczerpani i pełni wątpliwości, jak poradzić sobie z codziennym życiem pacjenta. Rzeczywiście, z okazji 21 czerwca, czyli Światowego Dnia ALS, magazyn zauważył: "Tego 21 czerwca zbuntowaliśmy się i zwróciliśmy uwagę Administracji Publicznej, pod hasłem 'Nie ma pacjenta z ALS bez specjalistycznej opieki domowej'.

Proces wewnętrzny

Specjalistyczna opieka jest niezwykle ważna, transcendentna, a Omnes jest echem tego zapotrzebowania. Jednak chcieliśmy też dotknąć, poczuć oddech cierpienia i wewnętrzny proces kilku pacjentów z ALS. Aby się od nich uczyć. 

A to, co powiedzieli nam chorzy, to nawrócenie Alejandro, który stał się Alejandro Simónem, po czterdziestu latach bez pójścia do spowiedzi; początkowa rozpacz, która później przerodziła się w wielką wiarę w Águedę; całkowite zaufanie Javiera do Boga i przezwyciężenie jego lęków; czy też rozterki Raquel i jej wiara, że "Bóg mnie porzucił w taki sam sposób, w jaki ja go porzuciłem". Ale róbmy to krok po kroku, bo wiadomość o diagnozie ALS często jest szokiem.

Masz ALS, cios

"Jesteśmy małżeństwem od 25 lat, więc właśnie kilka dni temu obchodziliśmy naszą srebrną rocznicę ślubu, mamy trójkę wspaniałych dzieci, które przynoszą nam wyłącznie radość i są darem od Boga. Nasze małżeństwo nie obyło się bez trudności, ale skupimy się na naszych 10 czy 11 latach małżeństwa. [ostatni] [ostatni].czyli tam, gdzie doświadczyliśmy z pełną świadomością, czym jest miłość w krzyżu."wyjaśnia Agueda, żona Alejandro.

"Około 11 lat temu moja prawa ręka zaczęła słabnąć i po pielgrzymce lekarzy otrzymaliśmy coś, co nazywam: 'Moim wyrokiem śmierci'. Powiedziano mi, że mam stwardnienie zanikowe boczne, czyli ALS. Jest to choroba neurodegeneracyjna, w której nerwy ruchowe obumierają, powodując zanik mięśni w całym ciele. Obecnie nie ma na nią lekarstwa ani metody leczenia, a średnia długość życia wynosi około 3 lat. Ta choroba całkowicie uzależnia. Możecie sobie wyobrazić, jaki to był szok dla naszego życia, kiedy mieliśmy 41 i 42 lata i trójkę małych dzieci".

Jaki był początkowy wpływ na Aguedę? "Szczególnie dla mnie dało to wielką rozpacz, która doprowadziła mnie do uświadomienia sobie po raz pierwszy w życiu, że stoję w obliczu śmierci, z pewnością, że nie zrobiłem wszystkiego tak, jak chciał tego Bóg. Myślałem, że pójdę prosto do piekła.

"Otóż po kilku doświadczeniach, w które nie będę tu wchodził, bardzo duchowych, rozpocząłem drogę zbliżania się do Chrystusa i Kościoła, która doprowadziła mnie do zakochania się w Chrystusie i Jego planie dla mnie". 

Tak Águeda rozpoczęła swoją interwencję 17 października 2020 roku, w samym środku pandemii, w parafii Santa Catalina Mártir, w Majadahonda (Wspólnota Madrytu). Było to łącznie 40 godzin nieprzerwanej modlitwy o życie, w ramach zaproszenia, które wyszło z parafii arcybractwa San Miguel Arcángel de las Rozas. Celem było polecenie Panu, poprzez Adorację Eucharystyczną, nawrócenia wszystkich osób zaangażowanych w tzw. kulturę śmierci w naszym kraju, zaprzestania aborcji, eutanazji oraz modlitwy za ofiary. 

Pomoc z nieba, gdy się boisz

Javier García de Jalón, inżynier przemysłowy i profesor z Aragonii, przyznaje, że czuł się "W różnych okresach mojego życia bałam się ewentualnej poważnej choroby, ale gdy nadeszła chwila prawdy, miałam pomoc z nieba, której potrzebowałam, by być spokojną, pogodną i szczęśliwą. W pierwszej fali Covid uświadomiłam sobie, że jestem osobą bardzo wysokiego ryzyka i że od śmierci może dzielić mnie kilka godzin. Byłem bardzo spokojny, bo przez całe życie starałem się przygotować na śmierć. To przygotowanie nasiliło się wraz z diagnozą mojej choroby w listopadzie 2016 roku". 

"Jestem osobą wierzącą i wiem, że jestem w rękach Boga", dodaje Javier, który jest członkiem numerycznym Opus Dei od ponad pięćdziesięciu lat. I komentuje: "Odkąd byłam nastolatką, przyjmowałam Go codziennie w Komunii Świętej. Choć do spowiedzi chodzę co tydzień, to półtora miesiąca po diagnozie odbyłem rekolekcje, które obejmowały spowiedź generalną". 

Takie życie, jak widzieliśmy, nie oszczędziło mu lęków, ale pokonał je z pomocą nieba. Co więcej, afirmuje: "Dwukrotnie przyjęłam sakrament namaszczenia chorych i prawie posunęłabym się do stwierdzenia, że fizycznie odczułam pomoc Łaski"..

Podziękowania dla opiekunów

Javier García de Jalón, który otrzymał dwie najważniejsze międzynarodowe nagrody badawcze w swojej specjalności i jest "Laureatem Inżynierem" Królewskiej Hiszpańskiej Akademii Inżynierii (2019), ma szczęście do opiekunów i o nich opowiada. Niektórzy, jak Juan, mówią mu "Rozsiewał swoją radość i optymizm, ale nie Covid. Dziękuję wszystkim"..

Kiedy zapytałem Javiera, co najbardziej pomogło mu w walce z chorobą, chciał sprecyzować: "Konieczne jest wyjaśnienie, co oznacza walka z chorobą: mam świadomość, że sama nie będę w stanie jej zatrzymać. W tym sensie walka z chorobą oznacza wierne wykonywanie poleceń moich lekarzy, do których mam pełne zaufanie. Jeśli przez walkę z chorobą rozumiem unikanie obsesji na jej temat i uniemożliwienie jej kontrolowania mnie lub zdominowania mojego nastroju, bycie pogodnym lub szczęśliwym pomimo niej, to walczę z ALS i myślę, że jak na razie wygrywam"..

Świat się na mnie rozpadł.

Raquel Estúñiga ma 46 lat i 10-letnią córkę, która urodziła się z niewydolnością oddechową, miała sepsę z dalszymi komplikacjami, które w połączeniu z wszystkimi lekami, jakie jej podawano, spowodowały, że ogłuchła. Raquel wyjaśnia, że "Nie rozumiem, gdy mówię, więc używam komunikatora wzrokowego, jestem użytkownikiem wózka elektrycznego.

Choroba pokazała swoje oblicze w jej przypadku w 2016 roku, ale dopiero w 2018 roku zdiagnozowano u niej ALS, gdyż początkowo sądzono, że to wyczerpanie fizyczne i psychiczne, problemy z kręgosłupem... Dla niej, "Sam fakt zdiagnozowania był ulgą, choć gorzką ulgą. W moim przypadku wykrycie tego, co się ze mną dzieje, zajęło dwa lata. Przeszedłem nawet operację kręgosłupa, myśląc, że to wszystko pochodzi stamtąd, bo pierwszą rzeczą, która mnie dotknęła, była część motoryczna".

"W tym momencie mój świat się rozpadł", zapewniaJedyne, o czym mogłam myśleć, to moja córka, ten mały kawałek mnie, który mając zaledwie siedem lat miał zmierzyć się z czymś tak okrutnym, a ja musiałam zrobić wszystko, by zobaczyć, jak dorasta. Poza tym już dwa razy pokazała mi, jak to jest walczyć o życie i nie mogłem jej zawieść.

Raquel ujawnia, że "Byłem wierzący, aż do pewnego momentu w moim życiu, kiedy w mojej rodzinie wydarzyło się wielkie nieszczęście; od tego czasu i przy wszystkich rzeczach, które mi się przydarzyły, wierzę, że Bóg mnie porzucił w taki sam sposób, w jaki ja go porzuciłem". W walce z chorobą Raquel zwraca uwagę na to, że. "Myślę, że bardzo pomaga ironia i humor, ale przede wszystkim wiara w siebie, walka każdego dnia, by wytrzymać jeszcze trochę dłużej. Na przykład teraz będą musieli mi włożyć rurkę do żołądka, żeby mnie odpowiednio karmić i nawadniać, a ja mówię, że mają mi włożyć piercing do brzucha. Ale naprawdę przeraża mnie myśl o tym, jak będzie wyglądało moje życie od tego momentu.

Musimy czuć się wspierani

Co do innych, Raquel Estúñiga mówi, że jest bardzo wdzięczna "Nie znikają z mojego życia, bo ludzie są bardzo wygodni i gdziekolwiek widzą chorobę, problem, to uciekają. Jest bardzo mało empatii ze strony innych, a właśnie tego potrzebujemy, żeby czuć wsparcie, jesteśmy ludźmi zamkniętymi w swoim ciele, które zdecydowało się na strajk okupacyjny, ale jesteśmy świadomi wszystkiego, co się wokół nas dzieje i potrzebujemy dużo zrozumienia, żeby czuć się zintegrowani i nie być ciężarem dla innych"..

"Najwyraźniej, dodajeChcę podziękować tym, którzy sprawiają, że moje życie jest bardziej znośne, mojej córce (Clara), moim rodzicom, mojej siostrze, mojemu szwagrowi, moim siostrzeńcom i siostrzenicom, mojemu opiekunowi, przyjaciołom, którzy naprawdę trzymali się mnie, nowym przyjaciołom, których poznałam w ośrodku dziennym i wszystkim moim terapeutom i lekarzom".

Wybór krzyża

Wracamy do Aguedy, (@artobalin w sieciach)którzy po początkowej rozpaczy zaczęli "podróż zbliżenia się do Chrystusa i do Kościoła, która doprowadziła mnie do zakochania się w Chrystusie i Jego planie dla mnie".. "To bardzo ważne, bo zrobiłam krok poza zwykłą akceptację tego, co się ze mną dzieje. Wierzę, że - choć do tej pory nie zdawałem sobie z tego sprawy - nie tylko przyjąłem krzyż, ale go wybrałem. Rozumiem przez to, że dobrowolnie zdecydowałem się rzucić się na radosne przeżywanie mojej choroby, aby czerpać z niej wszelkie dobro, które Bóg dla mnie przeznaczył. I cóż, przestałam gorzko płakać, by śmiać się i cieszyć każdą chwilą życia, i rozpoczęłam drogę miłości do siebie, męża, dzieci i wszystkich tych, których Bóg postawił w moim życiu"..

To doprowadziło tę matkę do poproszenia o pomoc, kiedy jej potrzebowała, do pozwolenia sobie na pomoc i stopniowo do "złożyć całe moje życie w ręce męża i czynić to z pokorą, z ufnością i z miłosierdziem wobec wszystkiego, co mogłabym zrobić inaczej niż bym chciała. To jest mój sposób kochania na krzyżu: wybrać krzyż, a potem z radością oddać się w ręce męża"..

W tym samym czasie zrozumiał "Bez wiary mój mąż nie mógłby żyć, dlatego prawie wszystkie moje modlitwy poświęciłam na prośbę o jego nawrócenie, którego Bóg udzielił nam przez swoje wielkie miłosierdzie.

Alejandro wyznaje 

Rzeczywiście, mówi Alejandro, "Widziałam, jak Agueda w niesamowity sposób przeżywała swoją chorobę, i chociaż nic nie rozumiałam, a każdego dnia przybywało świętych kartek, rzeźb Dziewicy, małych buteleczek z wodą święconą i różańców we wszystkich kształtach i kolorach, w głębi duszy pragnęłam tego samego dla siebie. Zazdrościłem widząc, jak szczęśliwa jest moja żona zakochana w Jezusie i Matce Boskiej.

"W 2015 roku pojechaliśmy na wycieczkę grupową do Ziemi Świętej, we dwójkę - kontynuuje - i stało się ze mną coś strasznego, bo zostałem popchnięty do przyjęcia komunii podczas odnowienia ślubów, które złożyliśmy w Kanie Galilejskiej z resztą par, z którymi byliśmy, a ja nie mogłem tego zrobić, bo to było świętokradztwo, gdyż od 40 lat nie chodziłem do spowiedzi. To sprawiło, że w drodze powrotnej do hotelu zrobiłem głęboki rachunek sumienia, wiedząc, że prędzej czy później będę musiał pójść do spowiedzi, jeśli chcę żyć tak, jak żyła Agueda, i w jakiś sposób zadośćuczynić za ból, którego doświadczyłem w Kanie. 

Pozwoliliśmy Alejandro mówić. "Trzy miesiące później, 5 lutego 2016 r., w Świętym Roku Miłosierdzia, towarzyszyłam mojej rodzinie w adoracji dla młodzieży w katedrze w Almudenie i nie wiedząc jak, gdy Jezus Chrystus w Najświętszym Sakramencie przeszedł przede mną, wstałam i w niewytłumaczalny sposób zostałam wepchnięta do konfesjonału, gdzie doświadczyłam Bożego miłosierdzia, Jego dobroci i ogromnej miłości, gdyż przystąpiłam do spowiedzi po raz pierwszy od czasu, gdy w wieku 8 lat przystąpiłam do pierwszej Komunii Świętej. Kiedy skończyłem, spowiednik powiedział do mnie: "Aleks, nigdy nie zapomnij tego dnia, 5 lutego, święta św. Agaty".

"Nie wyobrażacie sobie, co dla mnie znaczyło usłyszeć w tym momencie imię mojej żony i zrozumieć, że to jej modlitwy podniosły mnie na duchu i popchnęły do spotkania z Bogiem. Od tego czasu przekonałam się, że Bóg obdarzył mnie wieloma darami, a jednym z nich jest niewątpliwie odkrywanie Jego obecności i działania w codziennym życiu.

Misja

"I właśnie z tego cennego daru, który Bóg dał mi w tej spowiedzi, mogłem odkryć misję, którą Jezus Chrystus powierzył mi w moim małżeństwie. Kilka dni po doświadczeniu spowiedzi w Almudenie, po raz kolejny towarzysząc rodzinie w drodze krzyżowej, po raz kolejny w niewytłumaczalny sposób zostałem popchnięty do przeczytania stacji, numer 5, nie bez wcześniejszej próby, bezskutecznej, przekazania jej komuś innemu. I nie wiedząc praktycznie, co zrobić, kiedy przyszła moja kolej, by podejść do ambonki, by ją przeczytać, przeczytałem: "I zmusili jednego, który przechodził obok, Szymona z Cyreny, by niósł krzyż Jezusa" (Mk 15,21).

"Muszę ci wyjaśnić, że nie nazywam się Aleksander, nazywam się Aleksander Szymon, moje imię jest imieniem złożonym, chociaż prawie nigdy nie używałem swojego drugiego imienia, ponieważ mam gorzkie wspomnienia z nim związane. Gdy skończyłem ją czytać, poszedłem do swojej ławki i czytałem ją wciąż na nowo, zdumiony i zaskoczony pewnością, że Jezus Chrystus przemówił do mnie tego dnia i ofiarował mi misję pomocy w niesieniu krzyża, który Agata dobrowolnie wybrała, by kochać. I powiedziałem "niech się stanie" i od tego czasu nie jestem opiekunem Aguedy, bo nie zajmuję się nią pielęgnując ją, ani ubierając, ani karmiąc..., nie, nie zajmuję się nią, to co robię, to kocham ją w jej krzyżu, a to wszystko rodzi też życie w nas, w naszej rodzinie i we wszystkich tych, których Bóg stawia na naszej drodze", podsumowuje Alejandro Simón.

Decyzja Aguedy

Modlitwa i rozważania Aguedy trwały, a ich echo rozbrzmiewa do dziś. Zostawiamy tu tylko kilka z nich, na wypadek gdyby mogły dać nam jakieś wskazówki. Águeda, cierpiący na ALS, który teraz musi codziennie używać respiratora, tak jak Javier García de Jalón i tylu innych, powiedział: "Jezus i Maryja są naszymi wzorami. Jezus kocha na krzyżu w roli tego, który cierpi, a Matka Boża kocha na krzyżu w roli tej, która towarzyszy i jest wierna. Krzyżem nie musi być tylko choroba, ale może nim być każda wada własnego lub cudzego charakteru, każdy grzech, każda życiowa porażka (brak pracy, niepowodzenia finansowe, niechciana ciąża...)".

"I jak Jezus kocha z krzyża [...]. To jest to, co daje mi życie: kiedy wszystko nabiera zupełnie nowego znaczenia, kiedy przechodzi się od przyjęcia krzyża, do wyboru krzyża, do wyboru życia miłością do swojego krzyża, do powiedzenia Bogu "niech się stanie", jak to zrobiła Maryja, co oznacza: chcę jak najlepiej wykorzystać ten krzyż, którym żyję, bo kocham Cię, Panie, i chcę z niego kochać bliźniego, będąc u Twojego boku"..

Bóg jest scenarzystą

W dniu 12 września Javier García de Jalón przesłał temu dziennikarzowi swoje ostatnie odpowiedzi. Mogą być przydatne do rozważenia. "Wierzę w Opatrzność Bożą, co lubię przeformułować. Widzę swoje życie jako film, w którym ja jestem głównym aktorem, a Bóg jest scenarzystą. Przez te lata przytrafiły mi się niezliczone dobre rzeczy, o wiele więcej niż dostałbym w zwykłym losowaniu. Jest na to tylko jedno wytłumaczenie: mój Scenarzysta mnie kocha i dba o mnie. Oczywiście mam do Niego pełne zaufanie i dotyczy to również etapu choroby. Jestem przekonany, że ta choroba jest dobra dla mnie, dla Kościoła, dla Dzieła i dla wszystkich ludzi, których kocham, kontynuował.

"Jestem pod wielkim wrażeniem nauczania św. Pawła, który mówi do Kolosan "Teraz raduję się w moich cierpieniach ze względu na was i dopełniam w moim ciele to, czego brakuje w cierpieniach Chrystusa dla dobra Jego ciała, którym jest Kościół". To nadaje pełny sens mojej chorobie i chorobie tak wielu innych uczniów Chrystusa". Kilka dni później, 20 września, prałat Opus Dei, bp Fernando Ocáriz, przytoczył te same słowa św. Pawła w orędziu o Świętym Krzyżu opublikowanym na stronie internetowej Dzieła.

Potrzeby wszelkiego rodzaju

W tych kolejkach pominięty został Jordi Sabaté, którego poważne trudności widać na jego koncie. @pons_sabate na Twitterze. Sabaté, który właśnie był operowany w szpitalu Vall d'Hebron w Barcelonie, aby umieścić rurkę w swojej tchawicy połączoną z maszyną (tracheostomia), aby móc żyć, potrzebuje 6 000 euro/miesiąc, aby sfinansować swoją opiekę domową. Águeda, o którym mówiliśmy w tych wierszach, widzi "To prawie niemożliwe, żeby mieć takie pieniądze, żeby dbać o siebie 24 godziny na dobę. Z dnia na dzień jesteśmy coraz biedniejsi, ale taka jest rzeczywistość pacjentów z ALS"..

Świat

Przesłanie pokoju z serca Europy

Podróż apostolska na Słowację i zakończenie Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego w Budapeszcie stały się kamieniem milowym w pontyfikacie Franciszka. Stamtąd wysłał "przesłanie pokoju" do mieszkańców Europy Środkowej i reszty świata.

David Fernández Alonso-12 Październik 2021 r.-Czas czytania: 8 minuty

Samolot włoskich linii lotniczych Alitalia, wiozący Ojca Świętego jako głównego pasażera, wylądował na lotnisku Fiumicino o godz. 15.21 15 września, po krótkim locie z lotniska w Bratysławie. Zaraz po wylądowaniu na włoskiej ziemi Papież udał się, jak zwykle po każdej swojej podróży, do bazyliki Santa Maria Maggiore, aby pomodlić się przed figurą Matki Bożej w bazylice Santa Maria Maggiore. Salus Populi Romani i w końcu wrócić do Watykanu. W ten sposób doprowadził do końca apostolską podróż, choć bliską w czasie, o wielkim znaczeniu duchowym. 

Podróż rozpoczęła się w niedzielę, 12 września, do Budapesztu, stolicy Węgier, na Mszę św. kończącą 52. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny.

Także podróż ekumeniczna

Około godz. 10, po pozdrowieniu władz węgierskich i biskupów tego kraju, Ojciec Święty wziął udział w spotkaniu z Ekumeniczną Radą Kościołów i przedstawicielami Gminy Żydowskiej, które odbyło się w Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie. W swoim przemówieniu papież Franciszek podziękował im za słowa powitania i zachęcił do dalszej współpracy w miłości: "...Ojciec Święty powiedział do nich: 'Wszyscy jesteśmy w miłości do siebie.Patrzę na was, bracia w wierze Chrystusa, i błogosławię drogę komunii, którą podążacie. Patrzę na was, bracia w wierze Abrahama, naszego ojca, i bardzo doceniam wasze zaangażowanie w burzenie murów separacji z przeszłości. Wy, Żydzi i chrześcijanie, pragniecie widzieć w sobie nawzajem już nie obcego, ale przyjaciela; już nie przeciwnika, ale brata i siostrę.".

Z drugiej strony papież podkreślił, że. "ten, kto idzie za Bogiem, jest wezwany do pozostawienia za sobą". różne aspekty życia: "Nie przypadkiem wszyscy ci, którzy w Piśmie Świętym są wezwani do szczególnego pójścia za Panem, zawsze muszą wyjechać, iść, docierać do niezbadanych lądów i nieznanych przestrzeni. Pomyślmy o Abrahamie, który opuścił dom, krewnych i ojczyznę. My, chrześcijanie i Żydzi, jesteśmy proszeni o pozostawienie za sobą nieporozumień z przeszłości, pretensji do posiadania racji i obwiniania innych, aby wyruszyć w kierunku Jego obietnicy pokoju, ponieważ Bóg zawsze ma plany na pokój".

Podejmując sugestywny obraz mostu łańcuchowego, który łączy dwie części miasta Budapesztu, Franciszek powiedział, że jest to "...most, który jest symbolem miasta...".nie łączy ich w jedno, ale trzyma je razemi że tak właśnie powinny wyglądać więzi między Żydami i chrześcijanami, pozostawiając za sobą przeszłość i jej bóle: "...Za każdym razem, gdy ulegaliśmy pokusie wchłonięcia innych, nie budowaliśmy, lecz niszczyliśmy; to samo działo się, gdy chcieliśmy ich zmarginalizować w getcie, zamiast integrować. Ileż to razy zdarzyło się w historii! Musimy być czujni i modlić się, aby to się nie powtórzyło.".

W tym kontekście papież zachęcił wszystkich do zaangażowania się i wspólnego promowania "wychowanie do braterstwa".aby nie zwyciężyły wybuchy nienawiści, które chcą ją zniszczyć: "Nie pozwolimy, aby zwyciężyły wybuchy nienawiści.Myślę o zagrożeniu antysemityzmem, który wciąż przewija się przez Europę i inne miejsca. Jest to lont, który trzeba zgasić, a najlepszym sposobem na jego rozładowanie jest pozytywna współpraca, promowanie braterstwa. Most nadal służy nam za przykład, jest podtrzymywany przez wielkie łańcuchy, składające się z wielu ogniw. Jesteśmy tymi ogniwami i każde ogniwo ma fundamentalne znaczenie, dlatego nie możemy nadal żyć w podejrzliwości, oddaleni i podzieleni.".

Zamknięcie Kongresu

Plac Bohaterów w Budapeszcie. W towarzystwie ponad stu tysięcy wiernych. Papież Franciszek przewodniczył Eucharystii kończącej 52. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. 

Media szczególnie podkreśliły kontrast, z jakim Papież przeciwstawił działania możnych tego świata i ciche, pozbawione przemocy panowanie Boga na krzyżu: "...ciche i pozbawione przemocy panowanie Boga na krzyżu jest jedynym sposobem rzucenia świata na kolana".Zasadnicza różnica jest między prawdziwym Bogiem a bogiem naszego ja. Jakże daleko jest On, który króluje w milczeniu na krzyżu, od fałszywego boga, który chcielibyśmy panować siłą i zredukować naszych wrogów do milczenia! Jakże inny jest Chrystus, który proponuje siebie tylko w miłości, od potężnych i triumfujących mesjaszy, schlebiających światu!".

Z drugiej strony oczywiście węgierscy politycy również próbowali wykorzystać wizytę papieża do własnych celów, pamiętając, że wiosną przyszłego roku odbędą się wybory parlamentarne.

Ale jak stwierdza dyrektor Omnes w felietonie na stronie internetowej www.omnesmag.comPrawdziwego klucza do interpretacji należy szukać w Eucharystii, która była motywem i tematem wizyty. Zachęta papieża w homilii podczas Mszy św. kończącej Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny brzmiała: "...Eucharystia jest kluczem do interpretacji".Pozwólmy, aby spotkanie z Jezusem w Eucharystii przemieniło nas, tak jak przemieniło wielkich i odważnych świętych, których czcicie, myślę tu o św. Szczepanie i św. Elżbiecie. Podobnie jak oni, nie zadowalajmy się małym, nie rezygnujmy z wiary, która żyje rytuałami i powtórzeniami, otwórzmy się na skandaliczną nowość Boga ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, Chleba złamanego, by dać życie światu. Wtedy będziemy żyć w radości; i będziemy nieść radość światu.".

W to samo niedzielne popołudnie udał się do Bratysławy na Słowacji. Tam też odbyłby spotkanie ekumeniczne i spotkanie z jezuitami. To ostatnie spotkanie przebiegało w serdecznej i rodzinnej atmosferze, typowej dla spotkań papieża Franciszka z jezuitami podczas jego podróży apostolskich. Tak było i w tym przypadku, w Nuncjaturze Apostolskiej w Bratysławie, gdzie przez około półtorej godziny spotykał się z braćmi z kraju, który odwiedzał, o czym informuje publikacja La Civiltà Cattolica. Spokojnym tonem jeden z obecnych zapytał o jego stan zdrowia, na co ten odpowiedział, że "... cieszy się dobrym zdrowiem".Nadal żyję. Nawet jeśli niektórzy chcieli mnie zabić"Dodał z ironią, że jest świadomy, iż były "nawet spotkania między prałatami, którzy uważali, że papież jest poważniejszy niż to, co się mówi. Przygotowywali konklawe"nawiązując do operacji z lipca ubiegłego roku.

Już na Słowacji

Następnego dnia rano, w poniedziałek 13 września, po kurtuazyjnej wizycie u prezydent Republiki Słowackiej Zuzany Caputovej, która odbyła się w Złotej Sali Pałacu Prezydenckiego w Bratysławie, papież Franciszek kontynuował swój program dnia spotkaniem z władzami politycznymi i religijnymi, społeczeństwem obywatelskim i korpusem dyplomatycznym.

Podczas tego spotkania Franciszek chciał przypomnieć, że "Historia Słowacji jest trwale naznaczona przez wiarę"a także wyraził nadzieję, że będzie to "pomagać w pielęgnowaniu celów konnaturalnych oraz uczuć braterstwa i wspólnoty braterskiej". I żeby to zrobić z inspiracją ".w wielkich żywotach świętych braci Cyryla i Metodego"że "szerzyły Ewangelię, gdy chrześcijanie tego kontynentu byli zjednoczeni; i jeszcze dziś jednoczą wyznania tej ziemi.".

Podkreślił, że "Należy podjąć wysiłki w celu zbudowania przyszłości, w której prawa są stosowane w równym stopniu wobec wszystkich, na podstawie sprawiedliwości, która nigdy nie jest na sprzedaż. A żeby sprawiedliwość nie pozostała abstrakcyjną ideą, ale była konkretna jak chleb, trzeba prowadzić poważną walkę z korupcją, a przede wszystkim promować i egzekwować legalność.".

Tego ranka spotkał się także w katedrze z biskupami, kapłanami, osobami konsekrowanymi, seminarzystami i katechetami, po czym wyjechał do jednego z najbardziej wyczekiwanych miejsc: do Centrum Betlejem.

Z Misjonarzami Miłości

Było popołudnie w poniedziałek, 13 września, kiedy Ojciec Święty odwiedził Misjonarzy Miłosierdzia, którzy pracują w dzielnicy Petržalka w Bratysławie. W Centrum Betlejem, w środku bloków mieszkalnych, pracuje obecnie sześć zakonnic. Wkrótce dołączy do nich siódma zakonnica z Indii. W ciągu tygodnia opiekują się około trzydziestoma osobami, które są bezdomne lub znajdują się w innych trudnych sytuacjach. W weekend liczba osób, którym służą, wzrasta do 130-150. Siostry przygotowują dla nich paczki żywnościowe, rozmawiają z nimi.

Papież Franciszek pozdrowił wiernych i wszedł do budynku. Na zewnątrz dzieci skandowały: "Nieważne, czy jesteś duży, nieważne, czy jesteś mały: możesz być święty.". Wewnątrz papież spotkał się z osobami objętymi opieką w ośrodku oraz z siostrami zakonnymi. "Położył rękę na mojej głowie i pobłogosławił mnie. Życzyłem mu zdrowia"Juan, jedna z osób w ośrodku, mówi nam. 

Na koniec dnia Franciszek spotka się ze społecznością żydowską, było to mocne spotkanie, podczas którego papież wezwał do "Niech Wszechmogący wam błogosławi, abyście pośród tylu rozdźwięków, które zanieczyszczają nasz świat, mogli zawsze, razem, być świadkami pokoju. Shalom". Odbył również spotkanie z Przewodniczącym Parlamentu i Przewodniczącym Rządu, po czym udał się na spoczynek, aby odpocząć do następnego dnia pracy.

Najbardziej oczekiwana wizyta

Wtorek zaświtał słonecznie w Preszowie, gdzie papież miał odprawić Boską Liturgię św. Jana Chryzostoma, według obrządku bizantyjskiego, ku czci męczenników greckokatolickich, jedną z atrakcji. "Chrześcijaństwo bez krzyża jest światowe i staje się jałowe." - powiedział Papież w homilii i zachęcił nas do głębszego spojrzenia na rzeczywistość krzyża: "Św. Jan natomiast widział w krzyżu dzieło Boga. Rozpoznał w ukrzyżowanym Chrystusie chwałę Boga. Zobaczył, że On, wbrew pozorom, nie był porażką, ale że był Bogiem, który dobrowolnie ofiarował się za wszystkich ludzi.".

Papież Franciszek zapewnił, że "krzyż nie chce być flagą do powiewania, ale czystym źródłem nowego sposobu życia. jakiego? To z Ewangelii, to z Błogosławieństw. Świadek, który ma krzyż w swoim sercu, a nie tylko na szyi, nie widzi nikogo jako wroga, ale widzi wszystkich jako braci i siostry, za których Jezus oddał swoje życie.". Ojciec Święty zakończył swoją homilię apelem: "Zachowaj ukochaną pamięć o osobach, które wychowały cię w wierze. Pokorni, prości ludzie, którzy oddali swoje życie, kochający do końca. Świadkowie płodzą innych świadków, bo są dawcami życia. I w ten sposób rozprzestrzenia się wiara. I dziś Pan, z wibrującej ciszy krzyża, mówi także do ciebie: "Czy będziesz moim świadkiem??".

Ze społecznością romską i młodzieżą

A potem przyszła wizyta papieża Franciszka w romskiej dzielnicy Luněk IX w Koszycach, która wzbudziła największe oczekiwania. Ponad 5 tys. osób ze społeczności romskiej czekało na Ojca Świętego, aby go wysłuchać i zobaczyć w jego "własnym domu". Ludzie ci zmuszeni są do życia w warunkach degradacji i ubóstwa, a ich jedynym wsparciem jest ośrodek salezjański, w którym pracuje ksiądz Peter Žatkulák, z którym udało nam się przeprowadzić wywiad dla Omnes i który można przeczytać na portalu www.omnesmag.com. Według Žatkuláka, ".Luník IX to miejskie getto, rządzące się własnymi prawami. I to właśnie te zasady produkują tutaj nieszczęście. Niewielka mniejszość uważa, że większość powinna uszanować ton, jaki nadaje: głośna muzyka do późnej nocy, dzieci wybiegające z domu po kolacji, palące się pojemniki, śmieci na ulicy...". Papież Franciszek w swoim przesłaniu w Luněk skupił się na znaczeniu "host"spójrz na nas", "spójrz na nas", "spójrz na nas", "spójrz na nas", "spójrz na nas".abyśmy nauczyli się dobrze widzieć innych, odkryli, że mamy u swego boku inne dzieci Boże i uznali je za braci i siostry". Cóż, jak się przypomniało: "To jest Kościół, rodzina braci i sióstr mających tego samego Ojca, który dał nam Jezusa jako brata, abyśmy zrozumieli, jak bardzo kocha braterstwo. I tęskni za tym, by cała ludzkość stała się uniwersalną rodziną.".

We wtorek po południu Franciszek spotkał się z młodzieżą na stadionie Lokomotivy w Koszycach. Tam zachęcał ich, by marzyli o czymś wielkim i nie dali się porwać przemijającym modom, które mogą nas oddalić od Pana: "Kiedy marzysz o miłości, nie wierz w efekty specjalne, ale w to, że każdy z was jest wyjątkowy. Każdy z Was jest darem i może uczynić życie darem. Inni, społeczeństwo, biedni czekają na Ciebie. Marzenie o pięknie, które wykracza poza wygląd, poza trendy w modzie. Marzcie bez lęku o założeniu rodziny, o płodzeniu i wychowywaniu dzieci, o spędzeniu życia dzieląc wszystko z drugą osobą, bez wstydu z powodu własnych słabości, bo jest ten lub ta, która was przyjmuje i kocha. Marzenia, które mamy, mówią nam o życiu, za którym tęsknimy. Wielkie marzenia to nie potężny samochód, modne ubrania czy transgresyjna podróż. Nie słuchajcie tych, którzy mówią wam o marzeniach, a zamiast tego sprzedają wam złudzenia, to manipulanci szczęścia.".

Zakończenie podróży

Wizyta na Słowacji zakończy się Mszą Świętą odprawioną pod gołym niebem w sanktuarium w Šaštínie. Ponad 50 tys. osób przybyło do Šaštína, by w uroczystość Matki Bożej Siedmiobolesnej, patronki Słowacji, świętować na Mszy Świętej z papieżem Franciszkiem. 

Papież podkreślił, że. "Wiara nie może być sprowadzona do cukru, który osładza życie. Jezus jest znakiem sprzeczności. Przyszedł, aby przynieść światło tam, gdzie panuje ciemność, sprowadzić ciemność do światła i zmusić ją do poddania się. Dlatego ciemność zawsze walczy przeciwko Niemu. Kto przyjmuje Chrystusa i otwiera się na Niego, podnosi się; kto Go odrzuca, zamyka się w ciemności i jest zrujnowany".

Było to idealne zakończenie bardzo ważnej czterodniowej wycieczki na Słowacji. Po Mszy św. nastąpiło uroczyste pożegnanie na lotnisku i powrót do Rzymu.

Świat

Nikt nie "ewangelizuje" tak skutecznie jak młodzi ludzie.

Przeprowadziliśmy wywiad z Georgiem Mayr-Melnhofem, założycielem Wspólnoty Loreto w Austrii, która promuje liczne grupy modlitewne w różnych krajach oraz spotkanie młodzieży w Zielone Świątki, w którym uczestniczy wiele tysięcy młodych ludzi.

Fritz Brunthaler-11 Październik 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

Tłumaczenie Alfonso Riobó z oryginału w języku niemieckim, który można przeczytać, klikając tutaj. tutaj.

Georg Mayr-Melnhof z Salzburga jest dziewiątym z dziesięciorga rodzeństwa. Studiował nauki ekonomiczne, teologię i wychowanie religijne. Jest też założycielem Wspólnoty Loretańskiej, o której rozmawiamy w tym wywiadzie. Mówi nam, czym jest ten nowy ruch, jakie są jego cele i jaki ma on wydźwięk dla młodych Austriaków. Jest żonaty, ma czworo dzieci, jest stałym diakonem i entuzjastą sportów wytrzymałościowych. Jest to rozmowa z Georgem Mayr-Melnhofem.

-dziesiąt grup modlitewnych w Austrii, Południowym Tyrolu, Niemczech, Szwajcarii i Anglii, a co roku wielki festiwal młodzieżowy w Salzburgu, w którym uczestniczy 10 tys. osób. Czym jest Loreto: wielką grupą modlitewną, ruchem odnowy, odnową charyzmatyczną w stylu austriackim?

Wspólnota Loretańska jest jednym z wielkich nowych ruchów odnowy w Kościele katolickim w Austrii. Zalicza się do tzw. ruchów, czyli do nowych inicjatyw, które w różnych formach i duchowościach coraz częściej można spotkać w naszym Kościele.

-Georg, jesteś założycielem ruchu Loreto, jak doszło do jego powstania?

Nasze korzenie są w Medziugorju. Po raz pierwszy trafiłam do tego miejsca łaski w połowie lat 80-tych, krótko po rozpoczęciu objawień Matki Bożej. Na kolejnych pielgrzymkach nie byłem już sam, ale coraz więcej młodych ludzi szło ze mną. W Wielkanoc 1987 roku, kiedy wróciłem do Austrii, podeszło do mnie dwóch młodych ludzi z Wiednia i powiedziało: Georg, po tych mocnych przeżyciach tutaj w Medziugorju... zacznijmy od czegoś w domu. Rozbrzmiewała prośba Matki Bożej: "Zakładajcie kręgi modlitewne". To był sygnał do startu. 4 października 1987 roku spotkaliśmy się w małym mieszkaniu studenckim w Wiedniu na naszej pierwszej grupie modlitewnej. Było nas trzech; wspólnie odmówiliśmy różaniec, a potem zjedliśmy trzy kanapki z kiełbasą. I to było to. Dość niespektakularny, a jednocześnie bardzo poruszający.

-Jaki jest Twój program, jakie są Twoje cele i jak chcesz je osiągnąć?

Naszym pierwszym powołaniem jest z pewnością modlitwa. Modlitwa o odnowę Kościoła. Chcemy w całym naszym kraju, i nie tylko, tworzyć przestrzenie, w których ludzie będą mogli spotkać i doświadczyć Pana. Marzymy o wielu żywych, zielonoświątkowych miejscach, z wieloma młodymi ludźmi, z głęboką wspólnotą, z dobrą katechezą, z atrakcyjną (praise) muzyką, ze spowiedzią i nawróceniem, z Eucharystią w centrum. Ponadto oferujemy różne możliwości szkolenia i programy w zakresie uczniostwa i przywództwa, aby uformować nowe pokolenie zdecydowanych ludzi dla Królestwa Bożego.

Naszym pierwszym powołaniem jest z pewnością modlitwa. Modlitwa o odnowę Kościoła. Chcemy tworzyć w całym naszym kraju, i nie tylko, przestrzenie, w których ludzie mogą spotkać i doświadczyć Pana.

Georg Mayr-MelnhofZałożycielka Wspólnoty Loreto

Czy w Państwa propozycjach jest przewidziany program "follow-up" dla uczestników, tj. dalsze szkolenia, pogłębione szkolenia itp.

Teraz nasze programy są już bardzo zróżnicowane. Zaczynają się od grup modlitewnych dla dzieci, przygotowania do bierzmowania, grup młodzieżowych, formacji uczniowskiej, kongresów i festiwali, pogłębienia, wieczystej adoracji. Od młodych do starych, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Każda osoba, która do nas przychodzi, może sama zdecydować, z których ofert chce skorzystać i z jaką intensywnością. Oprócz tego proponujemy tzw. zobowiązanie wspólnotowe, czyli bardzo konkretny krok, który można podjąć, aby jeszcze bardziej żyć z Chrystusem i ze źródeł Kościoła. Zobowiązanie to składamy na rok, z możliwością wielokrotnego odnawiania.

-Co jest takiego atrakcyjnego lub szczególnego w Loretto?

Niewątpliwie cieszy obecność tak wielu młodych ludzi, którzy z wielkim zapałem i zaangażowaniem podążają tą drogą naśladowania Chrystusa. Jest to niesamowicie atrakcyjne i pociągające. A jednocześnie łączy nas wszystkich wielka miłość do Kościoła, z którego źródeł codziennie pijemy.

-G godłem Loreto jest gołębica. Jakie znaczenie ma dla ciebie Duch Święty?

Nasze logo, czerwona gołębica, symbolizuje Ducha Świętego i jego ogień oraz Zesłanie Ducha Świętego. Marzymy i modlimy się o Nową Pięćdziesiątnicę, jak napisano w Joelu 3. Wiemy, że jesteśmy częścią wielkiego Ruchu Charyzmatycznego, praktykujemy dary i charyzmaty Ducha Świętego i codziennie liczymy na orzeźwiające znaki i cuda, które Pan działa pośród nas.

-Jesteś żonaty, masz czworo dzieci i niedawno zostałeś diakonem stałym. Jakie znaczenie ma Loretto w tej trajektorii i dla twojej rodziny?

Dla mnie, a także dla mojej żony i czwórki naszych dzieci, to wielki dar móc czuć się częścią tak żywej wspólnoty. Tak wiele z naszego życia obraca się wokół Pana, wokół życia uczniowskiego, wokół nowych projektów i pomysłów na Kościół i Królestwo Boże, wokół uświęcenia codziennego życia itd. Mając zaszczyt być częścią naszego ruchu od pierwszej godziny, mogę powiedzieć, że te ostatnie trzy dekady miały na mnie bardzo szczególny wpływ.

-Jakie było twoje najlepsze doświadczenie z Loreto do tej pory?

Z pewnością jest wiele momentów, które mógłbym wymienić, ale coroczne zgromadzenia z okazji Dnia Pięćdziesiątnicy w Salzburgu, w których uczestniczy do 10 000 młodych ludzi, są jednym z najważniejszych. Te intensywne czasy modlitwy w katedrze w Salzburgu, podczas Mszy Świętych, w czasie nabożeństw, w Noc Miłosierdzia, kiedy do 120 kapłanów można się spowiadać. Te błyszczące oczy młodych ludzi z tą absolutną tęsknotą za Jezusem: to trochę jak smak nieba.

-Jak do nich dotrzeć i czy może to być inspiracją do pracy duszpasterskiej w Austrii, w parafiach, diecezjach itp.

Tam, gdzie gromadzą się młodzi ludzie, automatycznie dołączają inni młodzi ludzie. Jeśli są entuzjastycznie nastawieni, przyprowadzają swoich najlepszych przyjaciół i swoje rodzeństwo. Nikt nie "ewangelizuje" tak skutecznie jak młodzi ludzie. Po prostu mówią swoim przyjaciołom: hej, chodźcie, też musicie tego doświadczyć. Wielu przychodzi i zostaje. "Program", który im proponujemy, musi być oczywiście dobrze dostosowany do młodych ludzi. Zresztą "treść" jest tam od 2000 lat. Ogłaszamy im całe przesłanie Ewangelii, a nie tylko to, co chcą usłyszeć. JEZUS jest absolutnie centralnym elementem. To on jest dla nas ważny i to bardzo. Więc treść jest tam. Naszym zadaniem jest opakowanie. Musi być atrakcyjny i przyciągający uwagę. Coraz więcej biskupów, księży i liderów młodzieży przyjeżdża, by zobaczyć, co robimy. I pomyśleć, co mogliby zrobić dla swoich diecezji i instytucji.

Jezus jest absolutnie centralnym punktem. To on się dla nas liczy, i to bardzo. Więc treść jest tam. Naszym zadaniem jest opakowanie. Musi być atrakcyjny i przyciągający uwagę.

Georg Mayr-MelnhofZałożycielka Wspólnoty Loreto

- Wiadomo, że Loreto jest w dobrych stosunkach z arcybiskupem Salzburga, jak jesteście zintegrowani z diecezjami, jak wyglądają wasze kontakty z biskupami i proboszczami?

Dla nas, jako wspólnoty uznanej przez Konferencję Episkopatu Austrii i zakorzenionej w sercu Kościoła, jest naturalnie rzeczą najważniejszą, aby utrzymywać bliską i owocną wymianę z naszymi biskupami i osobami na odpowiedzialnych stanowiskach. Aby młoda, żywa i misyjna wspólnota mogła być owocnie włączona do diecezji, potrzeba nie tylko dużo dobrej woli ze strony wszystkich, ale także żywej wymiany, a przede wszystkim wielu relacji osobowych.

-Jak Loretto rozszerzyło się z małej grupy i czy są plany rozszerzenia na inne kraje z różnymi językami, jak Włochy, Francja, Anglia, Hiszpania czy Polska?

Wspólnota Loretańska to tak naprawdę duża grupa wielu przyjaciół. Przyjaźń i konwencjonalne relacje są w centrum naszego ruchu. I właśnie w ten sposób rozprzestrzenia się Loretto. Przyjaciele, którzy są z nami, a potem wyjeżdżają z powodu pracy, rodziny lub innych powodów, często zaczynają tam, gdzie przybyli, od nowej grupy modlitewnej, loretańskiej grupy domowej lub małego apostolatu.

Początkowo jesteśmy wspólnotą austriacką, ale od kilku lat rozszerzyliśmy się na wszystkie inne kraje niemieckojęzyczne. A także do Londynu w Anglii. Nigdy tak naprawdę nie mamy konkretnych planów, ale jest to raczej kwestia rozpoznania, które drzwi Duch Święty otworzy w następnej kolejności.

-Jak ksiądz widzi sytuację Kościoła w Europie i czy Loretto, czyli podejście loretańskie, może być drogą odnowy?

Jutrzejszy Kościół będzie prawdopodobnie mniejszy niż dzisiejszy, przynajmniej tutaj w Europie, ale będzie się bardzo dobrze trzymał, ponieważ jest zbudowany na skale i obietnica Jezusa jest nadal aktualna, tak jak wcześniej: moce piekielne go nie pokonają. I jestem przekonany, że będzie się on stawał coraz bardziej Kościołem wyznawców wiary. Wielu zapewne odejdzie, bo tradycja już ich nie podtrzymuje, albo, jeszcze bardziej, bo nie doświadczyli osobiście i nie poznali Jezusa. Ale ci, którzy świadomie chodzą z Jezusem, naśladują Go i uznali Kościół za Jego oblubienicę, pozostaną i wniosą decydujący wkład w odnowę Kościoła.

AutorFritz Brunthaler

Austria

Inicjatywy

Rebelianci poszukiwani. Wyjaśnianie wiary językiem "millenialsów"

W 2020 roku urodził się Rebelianci chcieli kanał na YouTube, w którym księża, osoby świeckie, zakonnice itp. tłumaczą "milenijnym" językiem podstawowe prawdy doktryny katolickiej i kontrowersyjne kwestie związane z wiarą. Inicjatywa ta ma już ponad 22 tysiące subskrybentów. 

Maria José Atienza-11 Październik 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Parter kościoła parafialnego i piwnica domu rodzinnego były pierwszymi "pracowniami" dla Rebels Wanted, kanał doktryny katolickiej na YouTube, który narodził się dzięki inicjatywie grupy księży i osób świeckich w 2020 roku. 

W swoim półtorarocznym życiu, Rebelianci poszukiwani osiągnęła już ponad trzy miliony wyświetleń kanału, a tysiące osób otrzymuje wiadomości o kanale co tydzień za pośrednictwem różnych sieci społecznościowych, zwłaszcza Instagrama, który stanowi już połowę wyświetleń wideo, oraz YouTube.

Jak definiujesz Rebelianci poszukiwani? Jako kanał oferujący doktrynę katolicką, pierwszy komunikat,. kerygma. Nie więcej, nie mniej.

Twórcy Rebelianci poszukiwani uruchomił ten kanał dopiero po dokładnych analizach porównawczych i testach różnych formatów. Pomysł narodził się jeszcze przed pandemią, gdy kilku księży otrzymało zlecenia lub prośby o filmiki, w których mogliby w prosty sposób wyjaśnić wiarę tym odległym społecznościom, niemal pozbawionym środków, gdzie niełatwo jest prowadzić katechezę z powodu braku ludzi. Dlaczego warto zrobić kanał wideo? Promotorzy Rebelianci poszukiwani Mają jasność co do tego: "YouTube to największa na świecie biblioteka, nigdy nie było tak dużo treści, tak dostępnych. Zaskakujące jest to, że 95% osób, które szukają materiałów religijnych, robi to na YouTube lub w wyszukiwarce Google, która zazwyczaj przekierowuje ich na YouTube. Jest dużo treści religijnych, a przede wszystkim duże zapotrzebowanie na treści katolickie w języku hiszpańskim".

Pandemia była kluczowym momentem, by dogłębnie zrozumieć, jak działa YouTube: "Widzieliśmy, jakie filmy ludzie oglądają, jak trzeba robić pozycjonowanie SEO, jakie znaczenie ma pierwsze 5 sekund filmu... więc przygotowywaliśmy materiał. Jedną z zaskakujących rzeczy jest to, że 90% oglądanych przez nas filmów jest "sugerowanych" i dzięki tej wiedzy dowiedzieliśmy się, jakie były najczęstsze wyszukiwania na tematy chrześcijańskie: dlaczego warto być katolikiem, a nie tylko chrześcijaninem, koniec świata, diabeł...".

Twoje punkty odniesienia

Istnieją trzy główne odniesienia kaznodziejskie dla propagatorów Rebelianci poszukiwaniFulton Sheen, św. Josemaria Escriva i św. Teresa z Kalkuty. "Wszyscy trzej mieli imponujące umiejętności komunikacyjne", wyróżnić się. Ponadto kierowcy Rebelianci poszukiwani Robert Barron, kanał Ascension Presents z Mike'm Schmitzem czy, tu w Hiszpanii, praca biskupa Jose Ignacio Munilli na tym polu przekazywania wiary. Wszystko to miało znaczący wpływ na uruchomienie Rebelianci poszukiwani

Punkt zwrotny nastąpił pod koniec Wielkanocy 2021 roku, kiedy to jeden z księży spotkał się z producentem Nacho Robiou i opowiedział mu o tym, co chciał zrobić, o projekcie canl i o tym, jak bardzo był on bliski stylowi Ascension Presents księdza Mike'a Schmitza. Nacho słuchał i nie wahał się "Pomogę ci".Powiedział jej i tak zaczęło się to, co dziś jest Rebelianci poszukiwani

"Zaczęliśmy robić testy wideo w piwnicy parafii, sfilmowaliśmy wielu ludzi... spędziliśmy miesiąc na treningach i myśleniu. A potem pojawiły się pierwsze filmy. Zaczęliśmy od początku, ale nazwaliśmy je w dzisiejszym języku: co to jest na przykład metanoia, jeśli nie rewolucja Boga w twoim życiu, inny przykład, pierwszą homilią Chrystusa były Błogosławieństwa: szczęście... jak to wyszukać na YouTube? Sekret szczęścia, tak to nazywamy. Te pierwsze próby wysyłaliśmy do księży, do znajomych, którzy udzielali nam rad. Stopniowo zaczęliśmy poprawiać pewne aspekty, takie jak umieszczanie muzyki w tle, podkreślanie pewnych fraz, wprowadzanie filmów...", opisać czynniki napędzające Rebelianci poszukiwani.

Jedną z najbardziej uderzających rzeczy jest jakość filmów. Rebelianci poszukiwani: "Przygotowujemy i bardzo dbamy o nagrania, o materiał, o wszystko co i jak jest mówione. Treść jest w całości napisana tak, aby miała rytm, nie powtarzała się i można było ją łatwo śledzić, z podkreśleniami, aby słuchacz mógł wszystko doskonale zrozumieć. 

Organizatorzy od początku bardzo wyraźnie zaznaczali, że ". że nie chcieli, aby był to kanał osobisty, ale kanał dla wszystkich i w którym mogą uczestniczyć księża czy świeccy z różnych grup czy wrażliwości. Jedyne, co muszą zrobić, to być wierni Magisterium i dać się doradzić w dziedzinie technicznej, produkcji itd.".. W rzeczywistości, istnieje szeroki zakres osób zaangażowanych w filmy Rebels Wanted: księży takich jak Ignacio Amorós, Pablo de Lecea czy Javier Sánchez Cervera, świeckich mężczyzn i kobiet, a także zakonnic takich jak Matka Olga.

Kanał poświęcony szkoleniom

Oprócz różnorodności osób, które w nim uczestniczą, wyróżniającą cechą Rebelianci poszukiwani jest to, że jest to katolicki kanał szkoleniowy. "Na YouTube mamy wiele kanałów z muzyką katolicką, czy świadectwami... ale potrzebujemy też formacji, by uczucie nie rozładowało się, gdy przyjdą problemy czy rutyna. Ponieważ jest wiele kwestii do poruszenia, zaczynamy od antropologicznego punktu widzenia i pracujemy w górę do dogmatu. Zawsze przemawia do osoby oglądającej film, bo z pewnością przeszła przez niektóre z poruszanych w każdym temacie kwestii: rozczarowania w miłości, upadki, problemy w domu czy problemy finansowe. Wspaniałą rzeczą jest zobaczyć, jak doktryna katolicka ma odpowiedzi na wszystkie troski i dążenia człowieka. 

Co tydzień, zarówno na kanale YouTube, jak i na Instagramie można znaleźć nowy filmik, w którym poruszane są różne tematy doktrynalne: miłosierdzie Boże, sens cierpienia, Duch Święty czy Msza Święta to niektóre z pytań, które można znaleźć. "Ideą Se buscan rebeldes jest nie pozwolić, by ideologie chwili dyktowały tematy. Chcemy przybliżać doktrynę katolicką, zaczynając od Jezusa Chrystusa. Oczywiście, poruszamy też niektóre "kontrowersyjne" tematy: ciało i seksualność, nieomylność papieża... We wszystkich filmikach w centrum uwagi jest zawsze Jezus Chrystus. We wszystkich filmikach w przekazie musi być Jezus Chrystus: Jezus, syn Boży, Zbawiciel, który wszystko rozświetla, bo - jak mówi papież Franciszek w Evangelii Gaudium - jeśli nie wspomina się o Jezusie Chrystusie, nie ma głoszenia Ewangelii".

Kanał Se Buscan Rebeldes na YouTube ma obecnie ponad 22 000 subskrybentów, a także ponad 11 000 followersów na Instagramie i kilkanaście grup Whatsapp, przez które odbierane są cotygodniowe filmy. 

Jeśli jest jedna rzecz, którą pokazał ten kanał, to to, że w tym społeczeństwie jest wiele osób, które potrzebują szkolenia i są za nie bardzo wdzięczne: "Uwielbiamy czytać podziękowania, które ludzie zostawiają w komentarzach, oczywiście są też komentarze przeciw, ale jest wiele osób, które piszą do was, bo nie miały okazji mieć przystępnej katechezy, dzięki której mogłyby poznać i żyć wiarą".

Aktualności

Odpowiedzialność w Kościele. Bezpłatna i bezwarunkowa usługa

Papież ze szczególnym naciskiem podkreślał charakter służby, jaki niosą za sobą urzędy w Kościele.

Giovanni Tridente-11 Październik 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

W przemówieniach papieża Franciszka nie ma nic nowego w jego wezwaniu skierowanym do wszystkich osób zajmujących odpowiedzialne stanowiska w Kościele, aby traktowali swoją pozycję władzy jako misję służby, całkowitego zaparcia się siebie i przykładu dla innych.

Niezrozumienie tej pozornie prostej, ale komplikującej się dynamiki generuje cały szereg problemów w różnych stowarzyszeniach wiernych, od wspólnot zakonnych po parafie i ruchy świeckie, także z powodu "zniekształconych" modeli obserwowanych w społeczeństwie. 

Papież Franciszek powtórzył szefom tych organów, zebranym w Watykanie przez Dykasterię ds. Świeckich, Rodziny i Życia, pilną potrzebę przeorientowania obowiązków związanych z zarządzaniem tymi organami, aby nie "...potrzeba, aby świeccy, rodzina i życie...".przypadki różnego rodzaju nadużyćW tych realiach często występowały i niestety nadal występują "realia".

W rzeczywistości papież odniósł się nie tylko do tych ".brzydkie sytuacje, które robią hałas"takich jak sprawy związane z nadużyciami seksualnymi, ale także do "choroby wynikające z osłabienia charyzmatu założycielskiego, który staje się letni i traci swoją atrakcyjność".

Kultura służby

Przypadki nadużyć seksualnych, które tak wstrząsnęły życiem Kościoła w ostatnich dekadach, często idą w parze z początkowym zalążkiem "zwykłego" nadużycia władzy i sumienia. Papież wyjaśnił to szczegółowo w Liście do Ludu Bożego z 20 sierpnia 2018 r. oraz podczas późniejszej podróży do Irlandii. 

Stało się to przy okazji opublikowania w poprzednich dniach ponad 1300-stronicowego raportu o nadużyciach w sześciu z ośmiu diecezji Pensylwanii. Przy tej okazji napisał, ogarnięty żalem: "Patrząc w przeszłość, nigdy nie wystarczy prosić o przebaczenie i starać się naprawić wyrządzone szkody. Patrząc w przyszłość, nigdy nie wystarczy wytworzenie kultury zdolnej do zapobiegania nie tylko powtarzaniu się takich sytuacji, ale także znajdowaniu miejsca na ich ukrywanie i utrwalanie.".

Wziął też na cel klerykalizm, jako ".nieetyczne rozumienie władzy w Kościele"postawa, która "generuje rozłam w ciele kościelnym, który sprzyja i pomaga utrwalać wiele zła, które dziś potępiamy". Mówienie "nie" nadużyciom to "powiedzieć stanowcze "nie" wszelkim formom klerykalizmu".

Tymczasem, jeśli chodzi o zarządzanie grupami świeckimi, 11 czerwca ubiegłego roku został promulgowany dekret podpisany przez Ojca Świętego, który w istotny sposób rekonfiguruje stanowiska kierownicze w tych organizacjach międzynarodowych, ustanawiając kadencję na pięć lat, a maksymalnie na dziesięć kolejnych lat, z wyjątkiem założycieli.

Kreatywność miłości

Na spotkaniu kilka tygodni temu papież wyjaśnił powody tej decyzji, które wynikają z "rzeczywistość ostatnich dziesięcioleci". Stąd wyjaśnienie, że "zadania rządowe, które zostały wam powierzone" "są niczym innym jak wezwaniem do służby".

A to, co podważa tę misję służby, to przede wszystkim "wola mocy", które można wyrazić na wiele sposobów i kończy się nadrzędnością każdego ".forma pomocniczości"w ramach ruchów. Papież przytoczył przypadki "generalni zwierzchnicy, którzy zostają u władzy na zawsze i robią tysiąc rzeczy, żeby zostać ponownie wybranym, łącznie ze zmianą konstytucji.".

Inną przeszkodą dla prawdziwej służby chrześcijańskiej, jest "nielojalność"co prowadzi do służenia Bogu i innym przez słowo,"ale w rzeczywistości służymy naszemu ego, i kłaniamy się naszemu pragnieniu pozorów, uznania, docenienia...". Z drugiej strony, papież Franciszek ostrzegał, "prawdziwa służba jest darmowa i bezwarunkowa, nie zna ani kalkulacji, ani udawania.".

"Podobnie jak wiele świeckich stowarzyszeń, mimo ciężkich miesięcy pandemii i niezliczonych ograniczeń, nie poddali się."Przeciwnie, pomnożyli swoją solidarność, pomoc i ewangeliczne świadectwo" - uznał w swoim przemówieniu papież.z tą kreatywnością, która rodzi się z miłości, ponieważ ten, kto czuje się kochany przez Pana, kocha bez miary".

Kultura

Historia Opus Dei. Pierwszy przegląd

Omnes przeprowadza wywiady z José Luisem Gonzálezem Gullónem, autorem, wraz z Johnem F. Coverdale'em z Historia Opus DeiNowa książka o instytucji założonej przez świętego Josemaríę Escrivá. W miarę zbliżania się setnej rocznicy założenia Opus Dei w 2028 roku, książka ta posłuży do przedstawienia perspektywy i przeglądu tej instytucji.

David Fernández Alonso-10 Październik 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Na stronie Opus Deizałożony przez świętego Josemaría Escrivá w 1928 r., zmierza do stulecia swojego istnienia. Jest to instytucja młoda, ale o wystarczającym zasięgu i zakresie działania, by z panoramicznym spojrzeniem badać jej historię. Tak twierdzą historycy José Luis González Gullón i John F. Coverdale, autorzy m.in. Historia Opus Dei

Książka analizuje ekspansję przesłania Opus Dei w Kościele i w społeczeństwie poprzez instytucję i osoby, które do niej należą lub jej apostolaty: na 700 stronach autorzy opowiadają o genezie i rozwoju Opus Dei, jej drodze prawnej, rozprzestrzenianiu się jej duchowości i ewolucji jej inicjatyw apostolskich, pod kierunkiem założyciela i jego dwóch pierwszych następców, Álvaro del Portillo i Javiera Echevarría. 

-Jak powstał pomysł napisania ogólnej historii Opus Dei?

Pomysł zmierzenia się z takim projektem zakiełkował, gdy przygotowywałem kilka wykładów, które wygłosiłem w 2016 roku na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża. Następnie dołączył do mnie John F. Coverdale, z którym prowadziłem badania przez ostatnie pięć lat. Pamiętam, że na początku czekał nas niemal nieprzenikniony las danych, ludzi i działań. Stopniowo udało nam się ustalić chronologię i tematykę. Za wzór dla tej pracy posłużyła historiografia dotycząca innych instytucji kościelnych. 

-Kto jest docelowym odbiorcą książki?

Istnieją być może trzy typy ludzi, którzy mogą być zainteresowani syntezą głównych wydarzeń Opus Dei od jego założenia do dnia dzisiejszego. Z jednej strony społeczność akademicka będzie miała do dyspozycji opracowanie z zastosowaniem metody historycznej, która oferuje klucze do zrozumienia rozwoju instytucji kościelnej w szerszych kontekstach.

Z drugiej strony, wierni i współpracownicy Prałatury dowiedzą się więcej o najważniejszych kamieniach milowych, które ukształtowały instytucję w całej jej historii, zarówno tych pozytywnych, jak i tych, które poszły źle; w tym sensie jesteśmy podekscytowani na myśl o nowym pokoleniu młodych ludzi w Dziele, którym wyjaśniamy, skąd pochodzą. I po trzecie, członkowie innych instytucji odkryją ciągłości i nieciągłości w sposobach bycia katolikiem i szerzenia wartości Ewangelii. 

Wierni i współpracownicy Prałatury dowiedzą się więcej o najważniejszych kamieniach milowych, które ukształtowały instytucję w całej jej historii, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych.

José Luis González GullónAutor książki "Historia Opus Dei

-Czy trudno było połączyć dwóch historyków z różnych kultur i kontynentów?

Myślę, że bardzo wzbogacająca była współpraca z Johnem F. Coverdale'em, uczonym z dużym doświadczeniem w pisaniu historii Europy i Stanów Zjednoczonych w XX wieku. Jego praca skróciła czas potrzebny na badanie dokumentów i pisanie rękopisu. Ale przede wszystkim służyła włączeniu różnych, a czasem nawet rozbieżnych punktów widzenia. 

-Czy mogli zapoznać się z całą dokumentacją, którą chcieli?

Ukrytą wartością tej książki są źródła. Nasza narracja opiera się na materiałach konsultowanych w archiwach Prałatury Opus Dei, gdzie wraz z innymi materiałami zachowały się rękopisy założyciela. Dziękujemy obecnemu prałatowi, ks. bp. Fernando Ocáriz, ponieważ wydał zgodę na wszystkie nasze prośby o źródła archiwalne. Jednocześnie mamy nadzieję, że dokumentacja ta będzie wkrótce dostępna dla środowiska naukowego.

-Na czym polega oryginalność książki?

Wierzę, że jest to pierwszy przegląd tej instytucji w miarę zbliżania się do setnej rocznicy jej powstania. Opowiadając historię Opus Dei, opowiadamy o tożsamości jej członków, z jej sukcesami i ograniczeniami na przestrzeni czasu. 

Nowością jest również zaproponowana chronologia i badanie ostatnich pięciu dekad, czyli dziedzina, w którą nikt się jeszcze nie zapuścił. A z bardziej koncepcyjnego punktu widzenia, w miarę upływu lat - zwłaszcza po śmierci założyciela - proponujemy cztery elementy, które pomagają zrozumieć obecny rozwój Opus Dei: rząd, struktura i relacje instytucjonalne; przekazywanie doktryny chrześcijańskiej w siedzibie Dzieła; działalność korporacyjna; oraz indywidualne działanie w społeczeństwie.

Ale prawdziwą nowością było przesłanie samego Opus Dei. Misja wcielania i przekazywania każdej osobie, że Bóg wzywa ją do świętości, do utożsamiania się z Jezusem Chrystusem poprzez pracę i inne relacje społeczne, bije w sercu ducha Dzieła. To właśnie temu celowi poświęciły się i nadal poświęcają tysiące mężczyzn i kobiet, którzy podążają za Założycielem, uznanym przez Kościół za świętego dwadzieścia lat temu. Głównym celem naszej pracy badawczej było przeliczenie rozprzestrzeniania się tego przekazu w czasie.

Podnoszone są cztery elementy, które pomagają zrozumieć obecny rozwój Opus Dei: rząd, struktura i relacje instytucjonalne; przekaz doktryny chrześcijańskiej w siedzibie Dzieła; działalność korporacyjna; oraz indywidualne działanie w społeczeństwie.

José Luis González GullónAutor książki "Historia Opus Dei

-Czy jest to historia instytucjonalna?

Komponent instytucjonalny Opus Dei zajmuje dużą część naszych badań. Oferujemy na przykład dane demograficzne i statystyczne, przyjęte formy rządów oraz rozwój działalności korporacyjnej.

Jednocześnie Opus Dei jest chrześcijańskim przesłaniem głoszącym wezwanie do świętości pośród świata, czymś, co każdy członek czyni we własnym tempie w środowisku zawodowym i rodzinnym, w którym się znajduje. Życie większości tych osób nie jest ani instytucjonalne, ani nie odbywa się w "przestrzeniach instytucjonalnych". W szerokiej panoramie ludzkich relacji jeden przyjaciel odkrywa drugiemu wielkość i radość płynącą ze świadomości, że jest dzieckiem Bożym i bratem lub siostrą dla innych ludzi. W ten sposób rozprzestrzenia się Opus Dei, a co za tym idzie, jak jest rozumiane.

Kiedy zrobiliśmy indeks nazwisk, uderzyło mnie, że książka jest mniej instytucjonalna, niż może się wydawać: wymieniliśmy 662 różne osoby. W tym sensie 26 fotografii, które publikujemy, to mała próbka mężczyzn i kobiet, którzy zetknęli się z przesłaniem Opus Dei na przestrzeni lat.

-Czy wydają się one w wystarczającym stopniu uwzględniać rolę kobiet w tej historii?

Opus Dei składa się z mężczyzn i kobiet, posiadających zarówno wspólne, jak i osobliwe cechy. O ile w pierwszych trzydziestu latach było więcej mężczyzn niż kobiet, to w kolejnych pięćdziesięciu latach trajektoria ta uległa odwróceniu, do tego stopnia, że dziś 59% członków Dzieła stanowią kobiety. Staraliśmy się odzwierciedlić tę rzeczywistość w naszej książce. W związku z tym, oprócz pracy ze źródłami archiwalnymi zarówno mężczyzn, jak i kobiet, przeprowadziliśmy dwieście wywiadów z mężczyznami i kobietami w równej liczbie, a następnie niektóre kobiety historycy przeczytali książkę i przedstawili sugestie, aby pokazać pozytywną ewolucję w przywództwie, równości i komplementarności kobiet w społeczeństwie, w Kościele i w Opus Dei.

-Czy jest to książka hagiograficzna?

Staraliśmy się opowiedzieć historię taką, jaka była, pokazując najistotniejsze wydarzenia, zarówno sukcesy, jak i porażki. Na przykład uwzględniliśmy spotkania i spory z innymi osobami i instytucjami, kontrowersje wokół procesu beatyfikacyjnego założyciela, a także oskarżenia o rzekomy elitaryzm czy tajemniczość. Wydaje nam się, że wszystko to przyczynia się do normalizacji badań nad Opus Dei. 

John F. Coverdale i ja jesteśmy obaj członkami Dzieła, a książka z pewnością odzwierciedla nasze samozrozumienie ewolucji instytucji, której poświęciliśmy życie i która jest naszą rodziną. Jednocześnie staramy się być rygorystyczni w stosowaniu metodologii historycznej. Myślę, że tak jak historyk katolicki może rygorystycznie analizować Kościół czy historyk salezjański Towarzystwo Franciszka Salezego, tak my możemy wykorzystać nasze wysiłki badawcze w badaniu Opus Dei.

Książka

TytułHistoria Opus Dei
Autorzy: José Luis González Gullón i John F. Coverdale
Redakcja: Rialp
Rok: 2021