Świat

Kryzys w Afganistanie - kamień milowy dla godności ludzkiej

Ucieczka z Afganistanu tysięcy przerażonych Afgańczyków, udręka opuszczenia kraju tak wielu Afgańczyków i ludzi Zachodu, dla których 31 sierpnia jest terminem ostatecznym na lotnisku w Kabulu, oraz przeszkody w przyjęciu w krajach zachodnich, odzwierciedlają dramatyczny atak na ludzką godność i braterstwo.

Rafał Górnik-26 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Nieco ponad sześć tysięcy kilometrów dzieli Madryt od Kabulu, 14 godzin lotu samolotem. Z Rzymu i Watykanu nieco mniej. A z Genewy, siedziby biura ONZ w Europie, podobnie. Ale dystans w zakresie praw człowieka stał się w dzisiejszych czasach niemal nieskończony.

Zwrócił na to właśnie uwagę chargé d'affaires stałej misji Stolicy Apostolskiej przy ONZ w Genewie, monsignor John Putzer, który przemawiając na 31. specjalnej sesji Rady Praw Człowieka, wezwał "do uznania i podtrzymania poszanowania godności ludzkiej i podstawowych praw każdej osoby, w tym prawa do życia, wolności wyznania, prawa do swobodnego przemieszczania się i pokojowych zgromadzeń".

"W tym krytycznym momencie - dodał - niezwykle ważne jest wspieranie sukcesu i bezpieczeństwa działań humanitarnych w tym kraju, w duchu międzynarodowej solidarności, aby nie zaprzepaścić poczynionych postępów, zwłaszcza w dziedzinie zdrowia i edukacji". Zdaniem Stolicy Apostolskiej "dialog integracyjny" jest "najpotężniejszym narzędziem" do osiągnięcia celu, jakim jest pokój, i pragnie zaapelować do całej wspólnoty międzynarodowej, by "przeszła od deklaracji do czynów", przyjmując uchodźców "w duchu ludzkiego braterstwa".

Monsignor Putzer przypomniał w ten sposób wezwanie papieża Franciszka do modlitwy z 15 sierpnia, błagając o szukanie rozwiązań przy stole dialogu i zaprzestanie hałasu broni. Jego słowa tekstowe na modlitwie Anioł Pański brzmiały następująco: "Błagam was, abyście wraz ze mną modlili się do Boga pokoju, aby ustał hałas broni i aby przy stole dialogu można było znaleźć rozwiązania. Tylko wtedy zamęczeni mieszkańcy tego kraju - mężczyźni, kobiety, starcy i dzieci - będą mogli wrócić do swoich domów i żyć w pokoju i bezpieczeństwie z pełnym wzajemnym poszanowaniem".

Zajęcie Kabulu wpływa na nas

Powrót do władzy talibów oznaczał koniec dwudziestoletniej obecności Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. I jak napisał Andrea Riccardi, założyciel Wspólnoty Sant'Egidio, "zajęcie Kabulu dotyczy także nas" (Famiglia Cristiana). Powrót talibów dotyka wszystkich w każdym sensie, ale przede wszystkim oczywiście w sensie czysto fizycznym, walki o życie, pierwsze prawo człowieka. Wystarczy zobaczyć obrazy setek Afgańczyków stłoczonych w ładowniach samolotów lub słowa Afgańczyków, którzy niedawno przybyli do naszego kraju, jak na przykład kapitan afgańskiej drużyny koszykówki na wózkach, Nilofar Bayat, która powiedziała w Bilbao: "Jestem dowodem na to, że w Afganistanie nie ma przyszłości i nadziei".

Rzeczywiście, 31 sierpnia zbliża się coraz bardziej. Jest to uzgodniona przez USA i talibów data wycofania wojsk, ale do ewakuacji pozostały tysiące ludzi i może być konieczne jej przedłużenie. Dla talibów to ewentualne rozszerzenie "jest czerwoną linią", "albo będą konsekwencje". Niestabilność i podejrzenia o ataki rosną na lotnisku, do którego tysiące ludzi desperacko próbuje uzyskać dostęp.

Braterstwo ludzi

Zagrożenia życia, godności i wolności ludzkiej ze strony reżimu talibów są źródłem wielkiego niepokoju dla tysięcy ludzi w kraju o niewielkiej liczbie chrześcijan, a już na pewno dla papieża Franciszka, który w marcu tego roku odbył w Iraku w starożytnym mieście rodzinnym Abrahama - Ur Chaldejskim historyczne spotkanie z przedstawicielami wspólnot żydowskich i większej liczby muzułmańskich i wezwał ich do kroczenia drogą pokoju, braterstwa i przebaczenia.

Kryzys afgański jest również, w tym samym duchu, ciosem w nauczanie papieża Franciszka zawarte w encyklice Fratelli Tutti, podpisanej przez Ojca Świętego 4 października ubiegłego roku w Asyżu. Jak podkreślił na łamach tego portalu prof. Ramiro Pellitero, zajmując się braterstwem i przyjaźnią społeczną, "papież deklaruje, że skupia się na uniwersalnym wymiarze braterstwaNie na darmo jednym z kluczowych punktów dokumentu jest odrzucenie indywidualizmu. Wszyscy jesteśmy braćmi", członkami tej samej ludzkiej rodziny, która pochodzi od jednego Stwórcy i która płynie w tej samej łodzi. Globalizacja pokazuje nam potrzebę współpracy na rzecz dobra wspólnego i troski o życie, dialog i pokój.

Przyjęcie i wysiłki na rzecz integracji wielotysięcznej rzeszy uchodźców uciekających w popłochu z własnego kraju będą punktem odniesienia dla wizualizacji poparcia dla godności osoby ludzkiej, niezależnie od jej rasy, religii czy narodowości, oraz przestrzegania nauki papieża.

Czytania niedzielne

Komentarz do czytań na 22. niedzielę czasu zwykłego (B)

Andrea Mardegan komentuje czytania z 22 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-25 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Epizod o faryzeuszach i uczonych w Piśmie, którzy przybywają z Jerozolimy, aby zapytać Jezusa, dlaczego jego uczniowie jedzą nieczystymi rękami, poprzedzony jest takim oto scenariuszem: "Gdy wyszli z łodzi, od razu go rozpoznali. I przeszli przez cały ten region, a gdziekolwiek usłyszeli, że jest, przynosili do niego chorych na noszach. A gdziekolwiek się udał, do miast lub wiosek, kładli chorych na rynkach i błagali go, aby pozwolił im dotknąć przynajmniej rąbka Jego szaty; i wszyscy, którzy się go dotknęli, zostali uzdrowieni.". Krótko wcześniej nakarmił pięć tysięcy ludzi pięcioma chlebami i dwiema rybami. Co za kontrast z tymi, którzy mają problemy z ablucjami i przestrzeganiem zewnętrznych recept. Jakby od tych rzeczy zależało zbawienie. Jezus stosuje do nich proroctwo Izajasza: "Ci ludzie czczą mnie swoimi ustami, ale ich serca są daleko ode mnie. Czczą mnie bezużytecznie, podczas gdy uczą doktryn, które są nakazami ludzi.". Jest to proroctwo, które zawsze można zastosować w całej historii ludzkości i Kościoła do wszystkich zwolenników formalizmu, spirytualizmu, legalizmu. Ich serce jest daleko od Boga. 

Jezusowi bardzo zależy na wyjaśnieniu tych prawd, zresztą przywołuje do siebie tłum, który odszedł, bo nie obchodziły go te faryzejskie spory, które z pewnością nie przyciągały tłumów. Zamiast tego Jezus chce mówić wyraźnie do całego tłumu, aby jego nauka dotarła do wszystkich w całej historii i mówi: "...".Słuchajcie Mnie wszyscy i zrozumcie Mnie dobrze.

Używa tych dwóch czasowników razem - słuchać i rozumieć - w formie imperatywnej tylko w tym odcinku i w paralelnym fragmencie u Mateusza. Oznacza to, że jest to sprawa niecierpiąca zwłoki i nie chce przegapić okazji, by głośno to powiedzieć. "Nie ma nic poza człowiekiem, co wchodząc w niego, mogłoby uczynić go nieczystym".. W ten sposób czyni wszystkie pokarmy czystymi, wyjaśnia dalej Marek, ale można też powiedzieć, że pamiętał, iż wszystko, co zostało stworzone przez Boga, jest dobre, a w przypadku człowieka bardzo dobre. Z drugiej strony, "Z wnętrza serc ludzkich pochodzą złe myśli, wszeteczeństwa, kradzieże, zabójstwa...".

A jak zatem może zostać oczyszczone serce człowieka tak zdolnego do grzechu? Benedykt XVI przypomina, w rozdziale Jesteś czysty. jego pracy Jezus z Nazaretu (II), że w innych fragmentach Nowego Testamentu wyjaśnia się, że jesteśmy oczyszczeni przez wiarę (Dz 15, 5-11), przez słowo, które Jezus nam ogłosił (J 15, 3), przez Jego miłość (J 13), przez prawdę, która jest nim samym i w której jesteśmy zanurzeni (J 17, 17). Także przez nadzieję w Chrystusie, który oczyszcza nas, jak On jest czysty (1 J 3, 3).

Homilia na czytania z niedzieli 22.

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Watykan

"Hipokryzja zagraża jedności w Kościele".

Podczas środowej audiencji ogólnej papież Franciszek skomentował postawę, która może pojawić się wśród chrześcijan: hipokryzję. Zachęcał do spójnego zachowania, przypominając słowa Pana: "Niech twój język będzie: 'tak, tak'; 'nie, nie'".

David Fernández Alonso-25 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek skupił się podczas dzisiejszej audiencji na epizodzie z Listu do Galatów, w którym św. Paweł używa terminu "hipokryzja". "List do Galatów - zaczął Franciszek - donosi o dość zaskakującym fakcie. Jak słyszeliśmy, Paweł mówi, że poprawił Cephasa, czyli Piotra, przed wspólnotą w Antiochii, ponieważ jego zachowanie nie było dobre. Co się stało tak poważnego, aby zobowiązać Pawła do zwrócenia się do Piotra w ostrych słowach? Może Paweł przesadził, zostawił zbyt wiele miejsca dla jego charakteru, nie umiejąc się powstrzymać? Zobaczymy, że tak nie jest, ale że znów chodzi o relację między Prawem a wolnością".

"Pisząc do Galatów - kontynuuje Papież - Paweł celowo wspomina o tym epizodzie, który miał miejsce w Antiochii wiele lat wcześniej. Zamierza on przypomnieć chrześcijanom z tych wspólnot, że absolutnie nie mogą słuchać tych, którzy głoszą konieczność obrzezania i tym samym popadnięcia "pod Prawo" ze wszystkimi jego nakazami. Piotr został skrytykowany za swoje zachowanie przy stole. Żydowi Prawo zabraniało jeść z nie-Żydami. Ale sam Piotr w innej okoliczności udał się do Cezarei do domu centuriona Korneliusza, choć wiedział, że przekracza Prawo. Następnie powiedział: "Bóg mi pokazał, że żaden człowiek nie może być nazwany profanum lub nieczystym.

Franciszek zatrzymał się w tym momencie, kiedy św. Paweł w swoim wyrzucie używa terminu, który pozwala nam wejść w głębię jego reakcji: obłuda (por. Ga 2,13). Przestrzeganie Prawa ze strony chrześcijan prowadziło do tego obłudnego zachowania, które apostoł zamierza zwalczać z mocą i przekonaniem. Czym jest obłuda? Można powiedzieć, że jest to strach przed prawdą. Woli się udawać, zamiast być sobą. Udawanie uniemożliwia odwagę otwartego mówienia prawdy, dlatego łatwo jest uciec od obowiązku mówienia jej zawsze, wszędzie i mimo wszystko. W środowisku, w którym relacje międzyludzkie przeżywane są pod sztandarem formalizmu, wirus hipokryzji rozprzestrzenia się łatwo".

"W Biblii znajdujemy różne przykłady, w których zwalczana jest hipokryzja. Pięknym świadectwem jest historia starego Eleazara, którego poproszono o udawanie jedzenia mięsa składanego w ofierze pogańskim bóstwom, aby uratować jego życie. Lecz ów człowiek z bojaźnią Bożą odpowiedział: 'W naszym wieku nie godzi się bowiem udawać, aby wielu młodzieńców, sądząc, że Eleazar w dziewięćdziesiątym roku życia zwrócił się do pogańskich obyczajów, również przez mój pozór i przywiązanie do tej krótkiej resztki życia zbłądziło z mojego powodu, a ja przyniosłem plamę i hańbę mojej starości'".

"Hipokryta - podsumował Franciszek - to osoba, która udaje, schlebia i zwodzi, ponieważ żyje z maską na twarzy i nie ma odwagi stanąć w obliczu prawdy". Z tego powodu nie jest zdolny do prawdziwej miłości: ogranicza się do życia w egoizmie i nie ma siły, by z przejrzystością okazać swoje serce. Jest wiele sytuacji, w których można sprawdzić hipokryzję. Często jest to ukryte w miejscu pracy, gdzie próbuje się sprawiać wrażenie przyjaźni z kolegami, podczas gdy rywalizacja prowadzi do bicia ich za plecami. W polityce nierzadko spotyka się hipokrytów, którzy żyją rozdwojeniem pomiędzy tym, co publiczne, a tym, co prywatne. Szczególnie odrażająca jest hipokryzja w Kościele. Nie powinniśmy nigdy zapominać słów Pana: "Niech waszym językiem będzie 'tak, tak'; 'nie, nie'; bo cokolwiek stąd pochodzi, jest od Złego" (Mt 5,37). Postępować inaczej to zagrażać jedności w Kościele, o którą modlił się sam Pan".

Watykan

Papież Franciszek wysyła pomoc gospodarczą na Haiti, do Bangladeszu i Wietnamu

Ojciec Święty podjął decyzję o wysłaniu wkładu finansowego na pomoc krajom znajdującym się w sytuacji kryzysowej, takim jak Haiti, Bangladesz czy Wietnam.

David Fernández Alonso-24 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Papież Franciszek podjął decyzję o wysłaniu na Haiti, za pośrednictwem Dykasterii ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Człowieka, wstępnego wkładu w pomoc dla ludności dotkniętej trzęsieniem ziemi w sytuacji kryzysowej. Nota z Sala Stampa Stolicy Apostolskiej wyraża to w następujący sposób: "W następstwie trzęsienia ziemi, które nawiedziło Haiti z niezwykłą gwałtownością, powodując - według danych władz lokalnych - co najmniej 2.200 ofiar i ponad 12.000 rannych, a także rozległe szkody materialne, Papież Franciszek, za pośrednictwem Dykasterii ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Człowieka, podjął decyzję o przesłaniu wstępnego wkładu w wysokości 200.000 euro, aby pomóc ludności w tej fazie kryzysowej, która dołącza się do już trudnej sytuacji spowodowanej przez COVID-19."

Suma ta, która zostanie rozdzielona we współpracy z Nuncjaturą Apostolską między diecezje najbardziej dotknięte katastrofą, zostanie przeznaczona na dzieła pomocy ofiarom trzęsienia ziemi i "ma być bezpośrednim wyrazem poczucia duchowej bliskości i ojcowskiej otuchy wobec dotkniętych nim osób i terytoriów, wyrażonej przez Ojca Świętego na marginesie modlitwy Anioł Pański na placu św. Piotra w niedzielę 15 sierpnia 2021 r. z wezwaniem opieki Matki Bożej".

"Ten wkład - powiedziała Stolica Apostolska - który towarzyszy modlitwie wspierającej umiłowany naród haitański, jest częścią pomocy, która jest aktywizowana w całym Kościele katolickim i w którą zaangażowane są, oprócz różnych Konferencji Episkopatów, liczne organizacje charytatywne".

Ponadto Ojciec Święty "podjął również decyzję o wysłaniu wstępnej pomocy nadzwyczajnej w wysokości około 69 tys. dolarów dla ludności Bangladeszu, dotkniętej niedawno cyklonem Yaas; oraz 100 tys. euro dla ludności Wietnamu, która znajduje się w stanie poważnego cierpienia z powodu społeczno-ekonomicznych konsekwencji pandemii COVID-19".

Ameryka Łacińska

Kościół św. Józefa w Puerto Rico, odbicie Bożego piękna

Kościół San José w San Juan de Puerto Rico to bez wątpienia najważniejszy kościół w kraju, który obecnie można oglądać w odrestaurowanym stanie.

Fernando Felices-24 września 2021 r.-Czas czytania: 8 minuty

W roku św. Józefa i w święto patrona Kościoła powszechnego, 19 marca 2021 r., w San Juan de Puerto Rico został ponownie poświęcony i zainaugurowany kultem dawny kościół klasztorny św. Dominika i św. Tomasza z Akwinu, obecnie kościół św. Józefa. Jest to zwieńczenie 20-letniego procesu renowacji, w który zaangażowani byli specjaliści z całego świata. W 2001 roku musiał zostać zamknięty, ponieważ jego elżbietańskie sklepienia zbudowane w 1532 roku groziły zawaleniem. Aby je ustabilizować, trzeba było postawić specjalne rusztowania, a cały budynek przewietrzyć i osuszyć, w którego ścianach gniły przymocowane do nich ołtarze i freski, ponieważ zawiodły odpływy. World Monument Watch umieścił go na swojej liście dziedzictwa poważnie zagrożonego utratą. Wymagało to intensywnej uwagi. 

Chociaż teologicznie katedra starego murowanego miasta jest najważniejszym kościołem w kraju, to ten kościół San José jest najstarszy i najważniejszy w kraju ze względu na swoje skarby artystyczne, duchowe i kultowe, a także ze względu na to, że jest najszerzej badany. Jest to być może trzeci najstarszy kościół w Nowym Świecie nadal używany. Był on częścią pierwszego kamiennego budynku, który został zbudowany przez Hiszpanów na wysepce San Juan. Teren, na którym stoi, w najwyższym punkcie obszaru miejskiego, z widokiem na Atlantyk i zatokę San Juan, został podarowany przez konkwistadora i pierwszego gubernatora wyspy San Juan del Boriquén, Don Juana Ponce de León. Biskup Damián López de Haro, na początku XVII wieku, określił ją jako "panującą nad całym miastem". Nie odnosi się przez to tylko do fizycznego położenia klasztoru i jego kościoła, ale także do jego wpływu na wszystkie dziedziny ewangelizacji kraju.

Etapy jego budowy i wpadki   

Jego budowa z kamienia wapiennego i cegły rozpoczęła się w 1532 roku i została wzniesiona do transeptu do 1539 roku, kiedy to kryzys w produkcji złota spowodował jej wstrzymanie. Wykorzystano w nim ten sam plan pojedynczej nawy z bocznymi kaplicami, który zastosowano w dominikańskiej świątyni konwentualnej w Santo Domingo na Hispanioli. Jego architekt nie jest znany na pewno, ale istnieją silne przesłanki, że był nim Rodrigo Gil de Lienzo. Druga wielka akcja budowlana miała miejsce w latach 1635-1641. Trzecim etapem było przykrycie nawy głównej sklepieniem kolebkowym wykonanym z cegły w latach 1773-1774, a ostatnim etapem było powiększenie kaplicy betlejemskiej w 1855 roku. Jest to jedyny kościół w kraju, na który jałmużnę złożyło czterech królów Hiszpanii: Karol V na jego początkową budowę, Karol III na jego XVIII-wieczną budowę, Izabela II na jego marmurowe posadzki w 1858 r. i Juan Carlos I, który podarował obecny ołtarz główny w 1987 r.

Kościół został dwukrotnie zdewastowany przez ikonoklastyczną furię Anglików w 1598 roku, a następnie przez Holendrów w 1625 roku, przez huragany i trzęsienia ziemi, a także przez plagi tropików: wilgoć, termity, mole i, spójrzmy prawdzie w oczy, przez zaniedbania duchownych. Została pozbawiona swojego żywego płuca, klasztoru, przez disentailment Mendizábal, tę larceny liberalnego rządu, który został wykonany w San Juan w 1838 roku. Odnowili go i wyremontowali jezuici (1858), kiedy to został im powierzony jako "formalna kaplica" seminarium koncyliarnego. Księża Wincentyni, sprawujący opiekę od 1886 r., obdarzyli go trzema dużymi neoklasycznymi ołtarzami (1908-1911) i około 1954 r. dokonali innych ulepszeń. Kardynał Luis Aponte Martínez odnowił go w latach 1978-1982. Ostatnia renowacja, (2001-2021) była przerywana trzykrotnie, przez nieudane dostawy wapna, następnie przez skutki straszliwego huraganu María (2017) oraz przez pandemię COVID 19. Jej rehabilitacja kosztowała około 11 milionów dolarów. 

Ważne osoby i święci związani z jej historią

Pierwszy biskup, który przybył do Ameryki, biskup wyspy San Juan, Don Alonso Manso (1460-1539), sprowadził w 1921 roku dominikanów do nowo przeniesionego miasta na wysepce, aby pomagali mu jako pierwszemu inkwizytorowi Nowego Świata. Klasztor został założony przez Fray Antonio de Montesinos (1475-1540), pierwszego obrońcę praw Indian. Fray Luis Cancer, OP, przeor, jak również Fray Pedro de Córdoba i Fray Antonio Dorta, nauczali gramatyki i teologii, a Fray Bartolomé de las Casas również mieszkał w tym klasztorze, doświadczając jednej z pierwszych porażek w jednym ze swoich projektów "czystej" ewangelizacji. Mieszkańcy miasta schronili się w tym klasztorze, gdy w 1528 roku zaatakowali miasto w kajakach. Mieściła się tam pierwsza szkoła wyższa na wyspie, Estudio General de los Dominicos, gdzie całe pokolenia Kreolów studiowały i przygotowywały się do kapłaństwa i życia zakonnego. Podobnie jak inne hiszpańsko-amerykańskie klasztory, świadczył ważne usługi kulturalne w otoczonym murami mieście, skromnej twierdzy San Juan. Dawał on możliwość muzykom i chórom, malarzom i rzeźbiarzom, oratorom i uczonym, do zaprezentowania swoich umiejętności i tym samym odtworzenia najbardziej wymagających duchów miasta.

Jeśli w katedrze chowano biskupów, to kaplica tej świątyni poświęcona Matce Boskiej Różańcowej, patronce Zakonu Kaznodziejskiego, od połowy XVII wieku była panteonem namiestników wyspy. Pod jego podłogami i w pięciu kryptach znajduje się być może 4 tysiące pochówków. 

Pierwszą ważną postacią w historii Ameryki, która została pochowana pod jej głównym ołtarzem, był jej patron Don Juan Ponce de León. Jego szczątki zostały przywiezione w 1547 r. z Hawany, gdzie zginął ofiarą ataku Indian z Florydy, przez jego wnuka, homona i pierwszego cornista wyspy, który po owdowieniu został księdzem. Pochowano tam również zmarłych członków rodziny konkwistadora.

Portorykańska wdowa o reputacji świętej, bł. Gregoria Hernández de Arecibo (ok. 1560-1639), która naśladowała życie i cnoty czcigodnej Maríi Raggi, cieszyła się szacunkiem i podziwem braci i mieszkańców miasta, którzy codziennie uczestniczyli we Mszy św. w tym kościele. Błogosławiona Matka Dolores Rodríguez Sopeña (1848-1918), założycielka Pań Katechetek, która mieszkała w San Juan w latach 1871-1873, była kierownikiem duchowym jezuitów i uczestniczyła tam we Mszy św. W tym kościele założyła pierwszą na wyspie grupę Córek Maryi. Portorykańczyk bł. Carlos Manuel Rodríguez (1918-1963), świecki liturgista samouk, często przechodził obok niej, gdy udawał się do pierwszej w kraju księgarni katolickiej La Milagrosa (1942), przylegającej do kościoła. 

Z tej wspólnoty Ojcowie Wincentyni opiekowali się ubogimi z sąsiedniego przedmieścia poza murami La Perla, których Córki Miłosierdzia również katechizowały i kształciły akademicko w małej szkole "San José". Obok kościoła znajdowała się pierwsza katolicka drukarnia na wyspie, z której wychodziła Revista La Milagrosa (założona w 1922 roku). Słynne święto patronów nadal obchodzone jest na sąsiedniej ulicy San Sebastián, które w 1950 roku zainaugurował znany wincentyński proboszcz, ksiądz Juan Madrazo, CM.

Pochowany jest tu dominikański tercjarz, pierwszy i najbardziej znany kolonialny malarz rokokowy na wyspie, brązowy José Campeche y Jordán (1751-1809). Tutaj spoczywa pierwszy portorykański milioner, szeregowiec Miguel Henríquez (ok. 1674-1743). Ten pomysłowy Brown, również pochodzący z San Juan, przeszedł drogę od bycia sprzedawcą i prostym detalicznym kupcem do bycia biznesmenem i kupcem. Król dał mu licencję szeregowca, a on sam był handlarzem niewolników. W pierwszych trzech dekadach XVIII wieku stał się najbogatszym i najbardziej znanym Portorykańczykiem. W 1710 r. król Hiszpanii, za zasługi oddane Koronie w obronie zamorskich prowincji, z armadą własnych okrętów, nadał mu tytuł "Kapitana Morza i Wojny". Jeden z biografów mówi o nim: "Był najznamienitszą postacią, jaką Puerto Rico wydało w całej swojej hispanoamerykańskiej historii. Po raz pierwszy w historii kraju jeden z jego synów stał się częścią świata kapitalistycznej burżuazji i był znany i obawiany przez Holendrów, Francuzów, Duńczyków i innych wrogów Hiszpanii. Wobec szykan ze strony skarbu królewskiego schronił się w 1735 r. w klasztorze dominikanów i tam też został pochowany z pochówkiem pauperyzacyjnym w 1743 r.

Centrum promieniowania kultu maryjnego

Kościół ten był najważniejszym skupiskiem kultu maryjnego na wyspie. Pierwszym ważnym nabożeństwem, popularnym patronem miasta, była Dziewica z Betlejem, dzieło wybitnego warsztatu flandryjskiego z końca XIV wieku, któremu kronikarze wskazują, że aniołowie śpiewali jej pacierze. Następnie Dziewica z Candelarii, która miała swój własny ołtarz i kryptę. Z jej kaplicy rozprzestrzenił się też na całą wyspę kult Dziewicy Różańcowej. Dlatego wielu Portorykańczyków ma zwyczaj noszenia Różańca na szyi, jak swego rodzaju szkaplerz. A Ojcowie Wincentyni, którzy prowadzili go w latach 1886-1967, propagowali kult Cudownej Dziewicy, która nawet przewodniczyła jego głównemu ołtarzowi. 

Znaczenie artystyczne 

Badacze sztuki hispanoamerykańskiej uważają ją za świątynię o największym znaczeniu artystycznym w naszej kolonialnej historii. Ma zarówno archaiczne, jak i nowatorskie aspekty. Podwójne sklepienia jego prezbiterium i transeptu zostały zbudowane z tzw. sklepienia kantarowego, techniki późno rzymskiej i bizantyjskiej, która była kontynuowana w okresie gotyckim i elżbietańskim w hiszpańskim basenie Morza Śródziemnego. Wśród zaprawy wypełniającej sálmer lub nerki sklepień osadzona jest duża liczba niedoskonałych glinianych słoików, które służyły jako lekkie wypełnienie. 

Nasz kościół klasztorny w San Juan jest preludium i zarazem towarzyszem tego późnego rozkwitu stylu elżbietańskiego z elementami platereskowymi w Nowym Świecie, który pozostawi po sobie setki niezwykłych siostrzanych kościołów konwentualnych, zwłaszcza w Dolinie Meksyku. Najwybitniejsi badacze sztuki hiszpańsko-amerykańskiej, którzy mieli szczęście ją odwiedzić, niemal jednogłośnie podkreślają ją przede wszystkim ze względu na wrażenie przestrzennej amplitudy zaakcentowanej przez szczęśliwe rozwiązanie centralnego sklepienia w formie rampowej, które ma przeciwdziałać ciągom. Markiz Lozoya podkreśla "efekt imponującej wielkości... (z) bizantynizmem... w transepcie kościoła...: zastosowanie jako system dachów glinianych garnków dopasowanych jeden do drugiego, jak w Hagia Sophia w Konstantynopolu".

Historyk i artysta Osiris Delgado zauważa, że "głównym aspektem, który uzasadnia architektoniczną doskonałość kościoła San José i który wyróżnia go jako jeden z najlepszych przykładów architektury gotyckiej w Ameryce jest to, że stosunkowo zredukowana przestrzeń, taka jak transept, zdołała dać wrażenie wielkości poprzez zrównoważenie obu stron głównego sklepienia ćwierćkolistymi kulami, których zwornik jest wspólny z łukiem formero. I choć formuła ta nie jest zupełnie obca elżbietańskim rozwiązaniom architektonicznym, to jest to chyba pierwsza cecha naszej wyspy, która odpowiada na koncepcję przestrzenną odmienną niż w innych częściach Nowego Świata". Innymi słowy, jest to pierwsze w Ameryce oryginalne rozwiązanie w importowanym, europejskim stylu.

Niewielki panel Dziewicy z Betlejem, pochodzący z ostatniej ćwierci XIV wieku, być może autorstwa kontynuatora Van der Weydena, brukselskiego mistrza Historii św. Józefa lub Jacoba van Laethema, jest jednym z jego najważniejszych dzieł. Został on skradziony w 1972 roku. Znajdowało się w nim również sześć rokokowych obrazów autorstwa Campeche, niektóre z nich ex votos. Wśród nich było jego największe dzieło religijne: Santo Domingo Soriano (1796). Posiada pierwszy obraz freskowy wykonany w kraju, San Telmo (ok. 1545), a także pierwszą rzeźbę wykonaną na wyspie, renesansowy herb rodziny Ponce de León (ok. 1541). Znajdują się tu dzieła znamienitych rzeźbiarzy hiszpańskich: cudowny Chrystus rodziny Ponce z połowy XVI wieku, święty Wincenty Ferrer autorstwa Juana de Mesa, ucznia Martíneza Montañesa, Chrystus przywiązany do kolumny z Kadyksu z XVIII wieku, święty Józef i Serce Maryi Gabriela de Astorga y Miranda z Sewilli. Podczas ostatniej renowacji w pendentywach kaplicy różańcowej znaleziono tajemnicze barokowe syreny z połowy XVII wieku, z pękami róż w wyciągniętych rękach, nawiązujące do bitwy pod Lepanto.

Ta renowacja potwierdza nauczanie św. Jana Pawła II: "Kościół zawsze uważał, że przez sztukę (...) odbija się nieskończone piękno Boga (...) Organiczna natura dóbr kultury (...) nie pozwala oddzielić ich estetycznej przyjemności od ich religijnego celu". Na przykład budowla sakralna osiąga swoją estetyczną doskonałość właśnie podczas celebracji boskich misteriów, ponieważ właśnie wtedy jaśnieje w swoim najbardziej autentycznym znaczeniu. Elementy architektury, malarstwa, rzeźby, muzyki, śpiewu i światła składają się na wyjątkowy kompleks, który przyjmuje wspólnotę wiernych na swoje uroczystości liturgiczne, złożony z "żywych kamieni", które tworzą "duchowy gmach".

AutorFernando Felices

Proboszcz parafii Groty Najświętszej Maryi Panny z Lourdes.

Kultura

Gdzie ukrywa się Matka Boska: sanktuarium w słoweńskich dolinach

W dolinach północno-zachodniej Słowenii, w Ptujskiej Górze znajduje się sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia. Jest to miejsce pełne historii i można je uznać za klejnot słoweńskiej architektury gotyckiej.

Jacqueline Rabell-24 września 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

W dolinach północno-zachodniej Słowenii znajduje się bazylika mniejsza Matki Bożej Miłosierdzia w Ptujskiej Górze. Miejsce przesiąknięte historią, ponieważ zostało wzniesione w XIV wieku przez feudalnych panów regionu. Od tego czasu jego popularność rozprzestrzeniła się i stał się jednym z najpopularniejszych miejsc pielgrzymkowych w okolicy. Jej długie istnienie i różne wydarzenia historyczne wystawiły na próbę także wiarę i pobożność jej pielgrzymów. Z tych wszystkich powodów w 2010 roku kościół został konsekrowany jako bazylika.

Nasza droga Matka zawsze miała miejsce w sercach ludzi, a przy wielu okazjach nawet w sercach tych najbardziej oddalonych od Chrystusa i Jego Kościoła. Dlatego chciałabym pokazać cuda poświęcone Matce Bożej, które są ukryte w sercu Europy.

Klejnot słoweńskiej architektury gotyckiej

W drodze między Wiedniem (Austria) a Zagrzebiem (Chorwacja) - o ile nie lecisz samolotem - przejeżdżasz przez region Ptuj w Słowenii, gdzie znajdziesz Ptujską Górę, małą wioskę w tradycyjnym regionie Dolnej Styrii, która od czasów starożytnych była częstym miejscem pielgrzymek. Tam bowiem, na szczycie wzgórza górującego nad doliną, stoi kościół poświęcony Maryi, Dziewicy Opiekunce.

Typowo środkowoeuropejski wygląd, jest uważany za klejnot słoweńskiej architektury gotyckiej. Jego długa historia i niezliczone rzesze pielgrzymów, którzy przybywali tu, by modlić się do Matki Boskiej, uczyniły go jednym z płuc regionu. Od tego czasu to miejsce pielgrzymkowe kontynuuje tradycję sięgającą późnego średniowiecza, kiedy to, jak zdają się wskazywać źródła, zostało wzniesione pod patronatem feudalnych panów z Ptuj. Wydaje się, że następnie stała się znana jako "Mons Gratiarum" lub "Góra Łaski" aż do czasów najazdów tureckich, kiedy to, ze względu na wpływ legendy, stała się znana jako Czarna Góra. 

Dopiero w 1615 roku miejsce to zaczęło rejestrować większy napływ pielgrzymów, co zbiegło się z datą przejęcia przez jezuitów regencji nad kościołem, a także domu dla pielgrzymów. ad hoc. Nieco ponad sto lat później idee oświeceniowe, które stopniowo przedostawały się na różne dwory Europy, dotarły jednak także do Wiednia. W 1773 roku cesarzowa Maria Teresa postanowiła, na wzór monarchów Hiszpanii i Portugalii, zlikwidować Towarzystwo Jezusowe. Ptujska Góra stała się tym samym parafią diecezjalną. Niemniej jednak, dzięki wysiłkom swoich proboszczów, pielgrzymki zostały utrzymane pomimo przeciwności i ograniczeń nałożonych przez następcę Marii Teresy, cesarza Józefa II, który dążył do drastycznego zmniejszenia obecności Kościoła w społeczeństwie poprzez ograniczenie zwykłych pobożnych praktyk ludowych, takich jak procesje, pielgrzymki, święta patronów itp. 

W 1938 roku kościół przeszedł na własność Zakonu Braci Mniejszych (franciszkanów), którzy utrzymują go do dziś. Zajmowali się oni przygotowaniem obchodów 600-lecia kościoła w 2010 roku, w którym został on ogłoszony bazyliką pod patronatem Maryi, Matki Opiekunki, czyli Matki Bożej Miłosierdzia.

Styl barokowy z elementami gotyckimi

Jako całość kościół ma wyraźny styl barokowy, z gotyckimi elementami architektonicznymi. Wśród nich wyróżnia się słynny wizerunek Dziewicy z płaszczem. Jezuici postanowili przenieść ten obraz z portyku do ołtarza głównego. Ta płaskorzeźba, wielkiej urody, wykonana z jednego bloku kamiennego, przedstawia Matkę Bożą z Dzieciątkiem na lewym ramieniu i z rozpostartym płaszczem, pod którym chroni liczne postacie: można doliczyć się nawet osiemdziesięciu dwóch osób, co jest alegorią nieustannego wstawiennictwa Dziewicy. Chociaż imiona osób reprezentowanych przez te figury nie są znane, wydaje się, że eksperci rozpoznali założycieli Ptujskiej Góry, Bernharda III. z Petau i jego żonę Walburgę, córkę hrabiów Cilli, najważniejszych arystokratów w średniowieczu w Słowenii. W kościele znajdują się również ołtarze Matki Bożej Różańcowej i św. Zygmunta, wykonane przez tych samych artystów. W tej ostatniej kaplicy znajduje się grobowiec rycerza Zygmunta z Neuhaus, który opłacił ołtarz poświęcony swojemu patronowi.

Od momentu przybycia franciszkanów do Ptujskiej Góry wprowadzono szereg innowacji. W prezbiterium znajduje się nowo wybudowana budka chóralna, która jest bardzo odpowiednia dla zespołu. Maksymiliana Kolbego, franciszkanina konwentualnego, który będąc więźniem Auschwitz dobrowolnie zdecydował się umrzeć w miejsce innego więźnia i ojca rodziny, który później uczestniczył w jego kanonizacji. W wejściu umieszczono także płaskorzeźby Matki Bożej, św. Jana Pawła II i bł. Slomsek, słoweńskiego biskupa beatyfikowanego w 1999 r. Miejsce Rezurekcji Eucharystycznej również otrzymało nową konfigurację, z pięknym tabernakulum na kolumnie, umieszczonym pod baldachimem o gotyckim rodowodzie. 

Po tych krótkich zarysach nie ma wątpliwości, że ta bazylika powinna być obowiązkowym przystankiem dla każdego podróżnika, który zdecyduje się przekroczyć lub wejść na teren dawnych posiadłości Cesarstwa Austriackiego i w ten sposób odkryć liczne ślady, które wciąż istnieją poświęcone Naszej Matce. Dla podróżnika może to być również okazja do połączenia różnych bazylik rozsianych po całym regionie, takich jak Mariazell w Austrii czy Marjia Bystrica w Chorwacji, które stały się dziś niemalże symbolami narodowymi. Wszystkie te miejsca, o których będzie mowa w innych artykułach, łączy fakt, że przeżywały chwile świetności, pod patronatem królów i wielkich panów, ale także momenty mroczne, takie jak różne najazdy tureckie czy ograniczenia nakładane przez dwór na wszelkie formy uzewnętrzniania pobożności ludowej.

AutorJacqueline Rabell

Więcej
Inicjatywy

Drogi Europy: Niemcy. Drogi germańskie

W ostatnich latach Niemcy odzyskały zainteresowanie pielgrzymkami, zwłaszcza Camino de Santiago, które jest bardzo popularne także wśród protestantów.

José M. García Pelegrín-23 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Pierwsza znana pielgrzymka do Santiago de Compostela z terytorium Niemiec datuje się na drugą połowę XI wieku: według jednego ze źródeł dokumentalnych, hrabia Eberhard VI z Nellenburga - na północ od Jeziora Bodeńskiego - odbył pielgrzymkę do Santiago wraz ze swoją żoną Itą w 1070 roku, po drugiej pielgrzymce do Rzymu. Po powrocie z Santiago Eberhard VI "błogosławiony" wstąpił jako brat świecki do założonego przez siebie klasztoru Wszystkich Świętych, natomiast Ita wycofała się z grupą pobożnych kobiet do Schaffhausen.

W średniowieczu pielgrzymi z Europy Środkowej docierali do granicy hiszpańsko-francuskiej szlakami handlowymi i wojskowymi, w szczególności "Via Regia" (Drogą Królewską), której początki sięgają VIII i IX wieku i która przecinała całe Święte Cesarstwo Rzymsko-Germańskie. Wraz z reformacją protestancką nastąpił spadek liczby pielgrzymek, zwłaszcza w północnych Niemczech.

Po ożywieniu Drogi św. Jakuba od lat 80. zaczęto znakować różne trasy także w Niemczech - obecnie jest ich łącznie około 30 - ze szczególnym uwzględnieniem, że właśnie protestancki pastor Paul Geissendörfer w 1992 r. wytyczył Drogę św. Jakuba z Norymbergi do Rothenburga ob der Tauber, która stanie się zalążkiem "Frankońskiej Drogi św. Jakuba" (1995). Ostatnim dodatkiem w 2005 roku były "Drogi pielgrzymów do Santiago w północnych Niemczech" z dwoma odnogami, Via Baltica i Via Jutlandica, która jest wynikiem współpracy niemiecko-duńskiej.

Do popularyzacji Camino de Santiago w Niemczech w znacznym stopniu przyczyniła się opublikowana w 2006 r. autobiograficzna opowieść znanego komika Hape (Hansa-Petera) Kerkelinga Ich bin dann mal weg - Meine Reise auf dem Jakobsweg (Wyjeżdżam: moja podróż po Camino de Santiago); w nakładzie ponad siedmiu milionów egzemplarzy przez 103 tygodnie (od 2006 do 2008 r.) znajdowała się na szczycie najbardziej prestiżowej niemieckiej listy bestsellerów tygodnika Der Spiegel; w 2015 r. powstała także wersja filmowa. Kerkeling wyrusza, by zagłębić się w poszukiwanie sensu życia, ale w tym celu unika "klasycznych" chrześcijańskich pielgrzymów ("Zakończą podróż tak samo, jak ją rozpoczęli") i szuka "rzadkich i egzotycznych". Sukces tej książki pokazuje, że większość Niemców nie idzie na Camino motywowana tradycyjną pielgrzymką. Mimo to przyczynił się do 74-procentowego wzrostu liczby Niemców idących na Camino w 2007 roku.

Z drugiej strony ogromna popularność, jaką cieszy się Camino, niezależnie od wyznania religijnego, przekłada się na jego rozpowszechnienie właśnie w regionach tradycyjnie protestanckich; w ten sposób np. w 2011 r. powstało Stowarzyszenie św. Jakuba w Brandenburgii nad Odrą, które zajmuje się - według własnej strony internetowej - "interesami pątników i pielgrzymów do Santiago w Berlinie, Brandenburgii i sąsiednich regionach". I dodaje: "zróżnicowany skład członków odzwierciedla to, co było okazją do jego założenia i cele stowarzyszenia: zainteresowanie i radość z pokonywania dróg do Santiago de Compostela". Podobnie jak inne stowarzyszenia regionalne, dążą one w szczególności do oznakowania szlaków, umieszczenia tablic informacyjnych i połączenia ich z europejską siecią Camino, "aby przyczynić się do współpracy europejskiej i zrozumienia międzynarodowego".

Inicjatywy

Drogi Europy: Szwecja. Skandynawski sposób

Chrześcijaństwo zadomowiło się w Szwecji na długo w drugim tysiącleciu. Święty król Eryk zmarł w 1160 roku, pozostawiając po sobie chrześcijański kraj. Najwyraźniej dotarły tu także tradycje pielgrzymowania do miejsc świętych: Ziemia Święta, Rzym, a także Santiago.

Andres Bernar-23 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

W krajach nordyckich istniała też tradycja pielgrzymowania do Nidaros (dzisiejsze Trondheim w północno-zachodniej Norwegii). Średniowieczna tradycja pielgrzymowania dobrze przyjęła się w krajach skandynawskich, także ze względu na swój przygodowy charakter.

Św. Brygida, szwedzka święta narodowa i patronka Europy, dodała im otuchy, gdy sama wraz z mężem udała się na pielgrzymkę do Santiago de Compostela w 1343 roku. Całą drogę pokonali pieszo w ciągu kilku miesięcy. Dziś dystans ten wynosi 3200 km najkrótszą drogą. Nie wiemy dokładnie jak długa była podróż świętego, ale mogła być jeszcze dłuższa. W drodze powrotnej - w Arras we Francji - zachorował jej mąż Ulf. Święty Dionizos ukazał się świętej i powiedział jej, że jej mąż nie umrze przy tej okazji. Uczynił to wkrótce po powrocie do Szwecji, co zapoczątkowało działalność św. Brygidy jako założycielki nowego zakonu.

Pielgrzymka świętego wzbudziła powszechny zapał i stopniowo pielgrzymki zarówno do Rzymu, jak i do Santiago stawały się coraz częstsze. W Sztokholmie kościół św. Jakuba (St Jakobs Kyrka) został zbudowany na początku XIV wieku na terenie dzisiejszego parku Kugsträdgården, wówczas na północ od starego miasta. Ten prosty, drewniany kościół zastąpiono w 1430 r. większą, trzynawową świątynią murowaną. To stąd pielgrzymi wyruszali w swoją długą podróż z błogosławieństwem i opieką świętego.

Protestantyzm w XVI i XVII wieku dosłownie wymazał katolicyzm i jego zwyczaje, w tym pielgrzymki. Od XVIII wieku można było dostrzec przebłyski nowego otwarcia, ale nie będzie ono pełne aż do końca ubiegłego stulecia.

Droga św. Jakuba została oficjalnie wznowiona w 1999 roku, kiedy to w Sztokholmie powstało Stowarzyszenie św. Jakuba pod patronatem biskupa diecezjalnego; jego przewodniczącym został diakon stały Manuel Pizarro. Początkowo chciano pomóc w ponownym odkryciu duchowości pielgrzymowania wśród katolików w Skandynawii, zachęcano do pielgrzymowania do klasycznych miejsc chrześcijaństwa: Ziemi Świętej, Rzymu, Santiago, a także Lourdes i Fatimy. W 1999 roku zorganizowano pielgrzymkę do Santiago de Compostela jako "Pierwszą Skandynawską Pielgrzymkę" od czasów Reformacji Protestanckiej. Zostało to docenione przez arcybiskupa Santiago, kiedy pielgrzymi dotarli do celu i zostali przyjęci przez prałata, jak opowiada Manuel. Kilka lat później ten sam biskup Sztokholmu towarzyszył im w kolejnej pielgrzymce. Od początku wielu protestanckich Szwedów przyłączało się do tych pielgrzymek, widząc w nich wspaniałą okazję do odkrycia czegoś innego niż to, co mówił im ich kościół. Szukali swojej osobistej drogi i własnego powołania. W ciągu dwudziestu lat istnienia tej inicjatywy zainteresowało się nią coraz więcej luteran. Dzięki temu, że są stowarzyszeniem, możliwe jest również dofinansowanie pielgrzymki dla osób, którym trudno jest zapłacić za długą podróż.

AutorAndres Bernar

Inicjatywy

Drogi Europy: Francja. Via Podiensis w Le Puy en Velay

Via Podiensis, znana również jako "Route du Puy", jest jedną z czterech głównych dróg, które przecinają Francję i zbiegają się w kierunku Hiszpanii, a następnie w kierunku Santiago de Compostela.

José Luis Domingo-23 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Rozpoczyna się w Le Puy en Velay i przekracza Pireneje przez przełęcz Roncesvalles. Jeśli jest to zdecydowanie najbardziej "popularna" z głównych tras pielgrzymkowych do Santiago we Francji, to niewątpliwie jest to zasługa tego pierwszego odcinka: z Le Puy do Conques, który stał się niemal "pielgrzymką" samą w sobie. Fragment trasy, z którego wielu jest zadowolonych. Przy długości około 300 kilometrów, co stanowi około piętnastu dni wędrówki dla "klasycznego" turysty, trasa ta może być rzeczywiście bardzo piękną podróżą samą w sobie. Rzeczywiście, dzięki wyjątkowym miejscom, pięknu i różnorodności krajobrazów, może spełnić wiele oczekiwań. A potem, między dzikimi przestrzeniami, brzegami rzek i miejscami bukolicznymi, pogrąża nas chyba bardziej niż jakakolwiek inna w "słodkiej Francji", która jest wymarzona, ale bardzo realna.

Via Podiensis wywodzi się od nazwy miasta Le Puy-en-Velay, skąd w 950 roku n.e. biskup Godescalc wyruszył do Composteli w towarzystwie dużej grupy ludzi, takich jak trubadurzy, minstrele, stronnicy, baronowie, seneszalowie i oczywiście łucznicy i włócznicy do ich ochrony. Biskup był wówczas pierwszym niehiszpańskim pielgrzymem, który odbył pielgrzymkę do Composteli.

Trasa z Le Puy en Velay do Conques przecina 4 regiony bogate w florę, faunę i różnorodność geologiczną: wulkaniczny Velay, płaskowyż Margeride, wyżyny Aubrac i dolinę Lot. Zapierające dech w piersiach krajobrazy, takie jak widok na wąwozy Allier czy dziki płaskowyż Aubrac.

Po dotarciu do Conques, dla wielu będzie to koniec podróży. Będzie to czas, by wsiąść z powrotem do autobusu i wrócić do swojego życia zawodowego, do swojej codzienności. To prawda, że ten niemal idealny szlak, choć z pewnością uczęszczany, ale bez dotarcia do rzeszy ludzi, którzy chodzą po Camino w Hiszpanii, może być naprawdę podróżą samą w sobie. Ale kontynuować, lub wrócić później, by kontynuować spacer, też warto. Po pierwsze dlatego, że kilka etapów później można przejść przez piękną dolinę Célé, a także dlatego, że droga do Composteli ciągnie się, po prostu, przez bardzo piękne regiony i mniej wygodne zakątki, ale to też część podróży! Le Puy-Conques jest z pewnością bardzo piękne, przyjemne i pełne niespodzianek. Jest jednak niemal zbyt doskonały, by w pełni docenić kontrastowy charakter pielgrzymki do Santiago, która niekiedy zanurza pielgrzyma w monotonnym środowisku, być może po to, by ułatwić mu konfrontację z samym sobą. Nomada nie wyrusza, jeśli nie ma ziemi obiecanej, o której może marzyć; co często kończy się dużym lub małym nawróceniem serca pielgrzyma, który ogłasza się zwiastunem własnej przemiany.

Pielgrzym, podobnie jak bohater mitologii greckiej, wychodzi ze świata zwykłego życia i wchodzi do miejsca cudów nadprzyrodzonych; tam stawia czoła bajecznym siłom i odnosi decydujące zwycięstwo; bohater powraca z tej tajemniczej przygody obdarzony mocą obdarowywania człowieka, swojego bliźniego.

Camino de Santiago, w drodze do świętego miejsca pielgrzymi każdy mijany kościół odczuwają jako swój własny dom, a ateiści zapalają świece i otrzymują błogosławieństwa.

AutorJosé Luis Domingo

Korespondent Omnes we Francji.

Hiszpania

Dzień Matki Boskiej w Torreciudad: "Razem z nią wszystko jest poukładane".

Torreciudad gościło wczoraj obchody Dnia Dziewicy, której święto obchodzone jest w niedzielę po Wniebowzięciu Najświętszej Marii Panny. Uroczystość była również oprawą inauguracji nowego rektora Sanktuarium, Ángela Lasherasa.

Maria José Atienza-23 września 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Ignacio Barrera, wikariusz Opus Dei w Hiszpanii, przewodniczył Mszy Świętej, w której zachęcał wiernych, aby zwracali się do Maryi Dziewicy z ufnością dzieci: "Razem z Nią wszystko w naszym życiu może się ułożyć".

Ze swej strony nowy rektor zaznaczył również, że pragnie "kontynuować dzieło moich poprzedników i rozwijać nowe projekty, aby rozpowszechnić nabożeństwo do Matki Bożej wśród wielu innych osób".

Po zakończeniu Eucharystii odmówiono Różaniec, a obraz Matki Bożej został przeniesiony w procesji przez arkady sanktuarium na ściółce przez sąsiadów z pobliskich wiosek Secastilla, Ubiergo, Bolturina, Graus, La Puebla de Castro i El Grado.

Po procesji przyszedł czas na tradycyjne ofiarowanie Dzieciątka Matce Boskiej przed Jej wizerunkiem. Każda rodzina mogła odmówić modlitwę ofiarną i przedstawić Dziewicy ofiarę, która zostanie rozdysponowana wśród potrzebujących rodzin w okolicy we współpracy z Cáritas Diocesana de Barbastro-Monzón.

Watykan

"Nie dziwmy się, jeśli Jezus Chrystus postawi nas w sytuacji kryzysowej".

Papież Franciszek skomentował dzisiejszą Ewangelię podczas modlitwy Anioł Pański na placu św. Piotra, zachęcając wiernych, by dali się sprowokować i nawrócić słowom Jezusa Chrystusa o życiu wiecznym.

David Fernández Alonso-22 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek modlił się na Anioł Pański z Placu Świętego Piotra w niedzielę Najświętszej Marii Panny Królowej. "Ewangelia z dzisiejszej liturgii - rozpoczął Ojciec Święty - ukazuje nam reakcję tłumu i uczniów na dyskurs Jezusa po cudzie chleba. Jezus zaprosił nas do interpretacji tego znaku i do wiary w Niego, który jest prawdziwym chlebem zstąpionym z nieba, chlebem życia; i objawił, że chlebem, który da, jest Jego ciało i krew.

Papież zauważa reakcję wielu uczniów, którzy od tego momentu go opuszczają. "Słowa te brzmiały surowo i niezrozumiale dla uszu ludu, tak dalece, że od tej chwili wielu uczniów zawróciło, to znaczy przestało iść za Mistrzem (w. 60.66). Jezus zapytał następnie Dwunastu: "Czy i wy chcecie odejść?" (w. 67), a Piotr w imieniu całej grupy potwierdza decyzję o pozostaniu z Nim: "Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego, a my wierzymy i wiemy, że jesteś Świętym Boga" (w. 67).Jn 6,68-69)".

"Zatrzymajmy się krótko nad postawą tych, którzy się wycofują - zachęcał Franciszek - zawracają i postanawiają już nie iść za Jezusem. Skąd bierze się ta niewiara, jaki jest powód tego odrzucenia?".

"Słowa Jezusa wzbudzają wielkie zgorszenie. Mówi nam, że Bóg postanowił objawić się i dokonać zbawienia w słabości ludzkiego ciała. Wcielenie Boga jest tym, co wywołuje skandal i co dla tych ludzi, ale często i dla nas, stanowi przeszkodę. W istocie, Jezus potwierdza, że prawdziwym chlebem zbawienia, tym, który przekazuje życie wieczne, jest Jego własne ciało; że aby wejść w komunię z Bogiem, przed przestrzeganiem praw czy wypełnianiem nakazów religijnych, trzeba żyć w prawdziwej i konkretnej relacji z Nim. Oznacza to, że nie wolno nam szukać Boga w marzeniach i obrazach wielkości i potęgi, ale musimy Go rozpoznać w człowieczeństwie Jezusa, a w konsekwencji w człowieczeństwie braci i sióstr, których spotykamy na życiowej drodze. Bóg stał się ciałem i krwią: zniżył się, aby być człowiekiem takim jak my, uniżył się do tego stopnia, że wziął na siebie nasze cierpienia i nasz grzech, i dlatego prosi nas, abyśmy szukali Go nie poza życiem i historią, ale w naszej relacji z Chrystusem i z naszymi braćmi.

"Dzisiaj - zapewnia Papież - nawet objawienie Boga w człowieczeństwie Jezusa może wywołać skandal i nie jest łatwe do przyjęcia. To właśnie św. Paweł nazywa "głupotą" Ewangelii wobec tych, którzy szukają cudów lub światowej mądrości (por. 1 Co 1, 18-25). I ten "skandal" dobrze oddaje sakrament Eucharystii: jaki sens może mieć w oczach świata klęczenie przed kawałkiem chleba? Dlaczego mamy ten chleb żarliwie spożywać?".

"Przed rozrzutnym gestem Jezusa, który karmi tysiące ludzi pięcioma bochenkami chleba i dwiema rybami, wszyscy Go oklaskują i chcą nieść w triumfie. Ale kiedy sam tłumaczy, że ten gest jest znakiem jego ofiary, czyli daru ze swojego życia, ze swojego ciała i krwi, i że kto chce go naśladować, musi go sobie przyswoić, musi przyswoić sobie jego człowieczeństwo dane dla Boga i dla innych, to nie, ten Jezus już sobie nie radzi. Drodzy bracia i siostry, nie dziwmy się, gdy Jezus Chrystus stawia nas w sytuacji kryzysowej. Wręcz przeciwnie, martwmy się, jeśli nie stawia nas w kryzysie, bo może rozwodniliśmy jego przesłanie! I prośmy o łaskę, byśmy dali się sprowokować i nawrócić Jego "słowami życia wiecznego". Niech Maryja Najświętsza, która nosiła w ciele swego Syna Jezusa i zjednoczyła się z Jego ofiarą, pomoże nam zawsze dawać świadectwo naszej wiary konkretnym życiem".

Świat

Kardynał Wyszyński i Matka Róża Czacka

12 września kardynał Wyszyński i matka Róża Czacka zostaną beatyfikowani w Warszawie. Proponujemy teraz drugą część artykułu o tych dwóch kluczowych postaciach w najnowszej historii Kościoła w Polsce.

Ignacy Soler-22 września 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

(Pierwszą część artykułu można przeczytać klikając tutaj. tutaj).

W czasie Powstania Warszawskiego Matka Elżbieta postanowiła założyć w swoim kompleksie szpital polowy. Tam też schronił się ksiądz Wyszyński, który był stale prześladowany przez gestapo. Stefan Wyszyński pozostał w Laskach przez dwa lata pełniąc funkcję kapelana sióstr i kapłana AK. To wtedy poznał i leczył Matkę Elżbietę Różę, a później wspominał: "Patrzyłem na Matkę i zastanawiałem się: skąd ta kobieta ma tyle siły i śmiałości, by w obliczu ciągłego zagrożenia współpracą z Powstaniem wykonywać tę pracę? To był nie tylko szpital, ale także centrum zaopatrzenia i łączności, ciągłe przychodzenie i odchodzenie ludzi. Matka uważała, że trzeba być wypełnionym siłą, bo tego właśnie potrzebował ówczesny świat. Dzięki niej odkryłam zupełnie nową kobietę, która wcześniej poświęciła się modlitwie i opiece nad niewidomymi, a teraz, w ciągłym śmiertelnym niebezpieczeństwie, nadal spełniała wszystkie uczynki miłosierdzia, ale aktywnie pomagała wszystkim. Była dla nas w Laskach Matką, źródłem spokoju, pogody ducha i szybkości w służbie".

Matka Elżbieta Róża zawsze, ale szczególnie w takich chwilach, zachęcała nas do zjednoczenia się z Krzyżem Chrystusa: "U stóp Ukrzyżowanego nie możemy być bezczynni. Jezus Chrystus nie chce, abyśmy tylko rozważali Jego Mękę, litowali się nad Jego obrazem, ale chce, abyśmy pomagali Mu ratować dusze. Jezus chce, abyśmy używali Jego odkupieńczej krwi, aby zmyć nasze grzechy i grzechy tych, którzy nas otaczają, grzechy naszych wrogów i grzechy całego świata. Musimy pozwolić sobie na nasiąknięcie tą Boskością. Musimy pozwolić się nasycić tą Krwią i ofiarować ją Bogu za nasze i całego świata zbawienie.

Pokój i radość w Krzyżu

Motto Matki Elżbiety znajduje się na herbie Zgromadzenia: Pax et gaudium in cruce. Dla nowej Błogosławionej słowa te były zakorzenione w zaufaniu do Boga i w coraz intensywniejszym jednoczeniu się z męką Chrystusa. "Cierpienie jest nieuniknione. Świętości nie da się osiągnąć bez cierpienia. Człowiek, który chce żyć z Bogiem, musi nieść swój krzyż, krzyż, który zsyła mu Bóg. Dlatego stanie przy krzyżu Jezusa jest naszą drogą i naszym powołaniem. I mam na myśli krzyż, który pochodzi z rąk Boga: utratę zdrowia, wolności. Jest to krzyż trudny, ale dobry, jest to krzyż zbawczy, który musimy przyjąć.

Mamy w tych dwóch nowych Blessedach, tak ściśle związanych z miastem Warszawa, podobne charaktery. Stefan Wyszyński zawsze rozpoczynał swoje homilie od pozdrowienia "Drogie dzieci Boże", a jego postać pełna siły i godności, zwłaszcza w obliczu narzuconego Polsce po II wojnie światowej w Jałcie systemu komunistycznego, wyróżnia się jednym rysem: ojcostwa. Był ojcem. Matka Elżbieta Róża, również pełna siły w obliczu nazistów i obrończyni godności osób niepełnosprawnych, wyróżnia się dla wielu ciągłym odniesieniem: była dla wszystkich matką pełną siły, Matką. 

Kardynał Stefan Wyszyński sprawował mszę żałobną za zmarłą w 1961 roku Matkę Elżbietę. W homilii powiedział między innymi: "Mirabilis Deus in sanctis suis! - Bóg jest godny podziwu w swoich świętych. Życie Matki Elżbiety, dla wielu z nas miała tylko ten tytuł: Matka, mówi nam o cudach, jakie Bóg czyni w swoich świętych. W życiu każdego człowieka zawsze jest ukryta tajemnica Boga. On sam jest Deus absconditus. On działa po cichu w głębi duszy. On nigdy nie jest bezczynny, jest nieustannie w pracy. On tworzy, wybiera i pomaga ludziom. Wysyła ich i otacza innymi, aby służyli. Bóg wybiera instrumenty do współpracy. Żaden człowiek Boży nie jest sam, bo sam Bóg sprawia, że wokół niego gromadzi się wielu, jak pszczoły wokół królowej matki w panelu¨. 

Wyszyński - człowiek z ludu polskiego, Czacka - kobieta z arystokracji. Obaj byli intelektualistami, chrześcijanami o głębokiej wierze i nieustannej modlitwie, pełnymi godnego podziwu hartu ducha dla obrony praw Boga i człowieka. Kończę kilkoma słowami nowego Błogosławionego mówiącymi o chrześcijańskim laiku działającym w świecie: "Nie chodzi o to, by być człowiekiem zdominowanym przez gorączkową aktywność, męczącym i bezlitośnie męczącym innych, pochłoniętym ciągłym zajęciem. Współczesny człowiek chrześcijańskiego działania musi mieć w sobie coś więcej niż spokój i miarę dyplomaty, musi mieć pewność płynącą z sumienia, że pomaga Bogu w zbawianiu świata w tej samej mierze, w jakiej pozwala Bogu działać we własnym życiu.

Stefan Wyszyński został wyświęcony sam, ponieważ nie mógł być wyświęcony w dniu swoich święceń, czy to z powodu nawrotu gruźlicy, czy też dlatego, że brakowało mu kilku dni do 23 urodzin, nie jest pewne. Minimalny wiek kanoniczny wynosił 24 lata, ale biskup mógł udzielić dyspensy na jeden rok, ale nie więcej. Stefan został więc wyświęcony w dniu swoich 23 urodzin, 3 sierpnia 1924 roku. Jednak wraz ze wszystkimi towarzyszami, z których wielu było przyszłymi męczennikami wojny światowej, a niektórzy z nich zostali beatyfikowani, odbył obowiązkowe ćwiczenia duchowe przed święceniami. W swoich notatkach zapisał dziesięć postanowień z tych ćwiczeń. Zawsze trzymał ten arkusz w swoim brewiarzu i każdego dnia egzaminował się z tych dziesięciu maksym czy postanowień:

1) Mówić mało - żyć cicho - milczenie.

2. Rób dużo, ale bez pośpiechu, w spokoju.

3) Pracuj systematycznie.

4. Unikaj marzeń - nie myśl o przyszłości, jest ona w rękach Boga.

5. Nie marnuj czasu, bo nie należy on do Ciebie; życie ma swój cel i tak samo każda chwila.

6. We wszystkich rzeczach odkrywa dobrą intencję.

7. Módl się często, gdy jesteś w pracy - sine me nihil potestis facere (beze mnie nic nie możesz zrobić).

8. Szanuj każdego człowieka, bo jesteś gorszy od każdego człowieka: Bóg sprzeciwia się dumnym.

9. Omni custodia custodi cor tuum quia ex ipso vita procedit (Strzeż swego serca z całą troską, bo z niego pochodzi życie).

10. Misericordias Dei in aeternum cantabo (Będę śpiewał miłosierdzie Pana na wieki).

Jego nabożeństwo do Matki Bożej

Ciekawa anegdota o kardynale Wyszyńskim jest następująca:

Jest zdjęcie, na którym widać uśmiechniętego kardynała Wyszyńskiego, a obok niego dwóch przyszłych prałatów biskupów z Opus Dei, błogosławionych Álvaro del Portillo i Javiera Echevarría. Było to we wrześniu 1979 roku. Podróżowali samochodem, w którym towarzyszył im ksiądz Joaquín Alonso i Javier Cotelo jako kierowca. Ten ostatni opowiada swoje wspomnienia w wywiadzie z rodzinnym nagraniem. Przekazujemy stenogram:

"To jest zdjęcie Kardynała Wyszyńskiego z Don Alvaro i Don Javierem. -Czy pamięta pan coś z tego spotkania? - Tak, wiele rzeczy. To spotkanie odbyło się dzień przed naszym wyjazdem 7 września. Chcieli zobaczyć się z kardynałem po prostu po to, by powiedzieć mu, że przejeżdżaliśmy obok i że przewodniczący generalny Opus Dei chce go pozdrowić. Dojechaliśmy do pałacu biskupiego i spotkał nas sekretarz, który mówił po hiszpańsku. Powiedział nam: kardynał zaraz odjedzie samochodem, zaraz odjedzie, bo ma spotkanie z biskupami w innej diecezji i oczywiście nie może ich przyjąć, a jeśli przyjmie, to tylko na minutę. 

Błogosławieni Álvaro del Portillo i Don Javier Echevarría z kard. Wyszyńskim

I rzeczywiście wyszedł i zaprowadził nas do pokoju, w którym zrobiono zdjęcie. Za nami było jeszcze jedno zdjęcie, jeśli dobrze pamiętam, Częstochowy, na którym widać fotel, pusty fotel na środku i dużo ludzi, dużo ludzi przed tym tronem. To był jego tron, siedziba kardynała, ale był pusty, bo był w więzieniu. Podczas gdy my oglądaliśmy te i inne zdjęcia, wkrótce pojawił się Kardynał. Przywitał nas trochę oschle, mówiąc: "Co tu robią ci włoscy księża przyjeżdżający do Warszawy? Jestem bardzo wdzięczny, że przyjeżdżają ubrani w sutanny, bo zazwyczaj księża, którzy przyjeżdżają z Włoch, przyjeżdżają ubrani w każdy inny sposób. Podobało mu się to, że byli w sutannach, ale o wiele bardziej podobała mu się odpowiedź Don Alvaro: "Nie chcę zabierać ci ani minuty. Przybyliśmy do Matki Bożej Częstochowskiej, aby modlić się za Polskę, a szczególnie za papieża Jana Pawła II, oraz aby przynieść Opus Dei do stóp Matki Bożej, odnawiając poświęcenie Dzieła Jej Najsłodszemu Sercu.

Następnie kardynał wzruszył się, gdy usłyszał o modlitwie i Matce Bożej i położył ręce na ramionach Don Álvaro i Don Javiera jednocześnie. I został przemieniony, całkowicie zmienił swój wygląd. Wcześniej był nieco oschły, jakby zmęczony przyjmowaniem księży turystów. A kiedy usłyszał o modlitwie, o Matce Bożej, był wzruszony i powiedział im, że cieszył się słysząc o Matce Bożej i że przyszli się modlić, że był szczęśliwy, że spotkał ludzi z Opus Dei i jej prezydenta generalnego oraz tych, którzy mu towarzyszyli, i że przeprasza, że nie może być z nimi dłużej, bo zaraz bierze samochód i jedzie do innej prowincji, do innego miasta, gdzie miał spotkanie.  

Każdemu z nas dał różaniec, a potem pożegnał się uściskiem i pocałunkiem z księżmi. Dał mi tylko przytulić się do siebie. Wtedy Don Joaquín powiedział do niego: "A czy moglibyśmy zrobić mu zdjęcie? -Tak. Wejdź od razu. I jak widać, stanął między Don Álvaro a Don Javierem. Zrobiłam mu dwa zdjęcia, bo Don Álvaro powiedział mi: "Zrób jeszcze jedno zdjęcie na wypadek, gdyby pierwsze nie wyszło dobrze". Wyszliśmy stamtąd zachwyceni i zadowoleni, jakbyśmy naprawdę byli ze świętym, bo on swoim uśmiechem i spojrzeniem przypominał nam naszego Ojca. Kiedy byliśmy z kardynałem Wyszyńskim, mieliśmy wrażenie, że jest tak jak z naszym Ojcem: naprawdę można było poczuć, że jesteśmy ze świętym". 

Ewangelizacja

"Kościół potrzebuje środków finansowych, aby osiągnąć duchowe".

Omnes rozmawia z Anastasio Gómez-Hidalgo, ekonomem diecezjalnym archidiecezji Toledo od 2011 roku. Mówi nam m.in. o znaczeniu współodpowiedzialności i ekonomicznego zarządzania diecezjami.

Diego Zalbidea-20 września 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Anastasio Gómez Hidalgo, żonaty i ojciec czwórki dzieci, jest ekonomem diecezjalnym archidiecezji Toledo od 2011 roku. Właśnie został powołany na kolejne pięć lat. Jego wykształcenie zostało zakończone niedawnym uzyskaniem stopnia doktora prawa na Uniwersytecie Castilla-La Mancha z rozprawą doktorską zakwalifikowaną z wynikiem Excellent cum Laude i zatytułowaną "W kierunku kompleksowego systemu Transparentności dla Kościoła Katolickiego w Hiszpanii". Praktyczna propozycja". Niniejsza rozprawa zrodziła się z iluzji dostarczenia podmiotom Kościoła katolickiego w naszym kraju narzędzi prawnych dla lepszego ustanowienia kultury przejrzystości i dobrego zarządzania. Wykłada gościnnie na Uniwersytecie Castilla-La Mancha i na Uniwersytecie Complutense, publikuje artykuły, wygłasza wykłady i uczestniczy w różnych organizacjach, aby pomóc Kościołowi w jak najbardziej profesjonalnym zarządzaniu swoimi zasobami.

Jak doktor prawa radzi sobie z liczbami w diecezji?

Cóż, za wcześnie na podsumowanie tej relacji, ale muszę podziękować numerom diecezji, bo bez nich nie byłbym doktorem prawa. Dziedzina ekonomiczna Kościoła katolickiego pozwoliła mi zadawać sobie pytania, szukać odpowiedzi, a przede wszystkim doprowadziła mnie do wielkiej iluzji, którą przekształciłem w badania naukowe. Liczby są uparte, mówią z dokładnością, prawo jednak dopuszcza dyskusję, analizę i opinię. Fascynujące jest zjednoczenie obu rzeczywistości w pracy doktorskiej, a jeśli to zjednoczenie wytwarza się mówiąc o Kościele katolickim, stopień zainteresowania wzrasta do nieopisanych wysokości. Fascynująca jest dla mnie możliwość zbadania tego amalgamatu pojęć i nadania im wspólnego wątku. 

Co pomaga ludziom być bardziej hojnymi dla Kościoła?

Że mówimy im, co robimy. Niech wiedzą, jak działają ich jednostki, a przede wszystkim niech widzą, że ich zasoby są dobrze zarządzane. Kościół musi mieć zasoby ekonomiczne i ludzkie, aby osiągnąć te najważniejsze, czyli duchowe. Jakiś czas temu napisałem esej o zrównoważonych kartach wyników dla jednej z diecezji i w tej pracy wyjaśniłem, że ekonomia i prawo nie są ważne w ewangelizacji, ale bez nich ewangelizacja musiałaby być prowadzona inaczej. Kluczowe jest powołanie rad ekonomicznych jako rzeczywistych organów opiniodawczych i debatujących w sprawach dotyczących zarządzania dobrami i pieniędzmi. Wymaga tego Kodeks Prawa Kanonicznego.

Dzięki niej ludzie wiedzą, jak działają ich jednostki, a przede wszystkim widzą, że ich zasoby są dobrze zarządzane. Kościół musi mieć zasoby ekonomiczne i ludzkie, aby osiągnąć te najważniejsze, czyli duchowe.

Anastasio Gómez-Hidalgokwestor archidiecezji Toledo

Jak pandemia wpłynęła na potrzeby diecezji?

Cóż, na ten temat można by napisać dobry artykuł, ale próbując go podsumować, nawet ryzykując brak precyzji, moglibyśmy powiedzieć, że diecezje wyjdą jako podmioty z większym zadłużeniem z powodu subskrypcji pożyczek w obliczu spadku dochodów; rozumiem również, że nadzwyczajne projekty lub inicjatywy zostaną zawieszone na kilka lat, aby skoncentrować wysiłki na codzienności i być w stanie przyjąć codzienne zobowiązania i wreszcie powiedzieć, że parafie nauczyły się, prawie definitywnie, że subskrypcje wiernych są kluczem do podtrzymania rzeczywistych potrzeb w perspektywie średnioterminowej. 

Czy wyjdziemy z tego bardziej współodpowiedzialni?

To, że w czasie pandemii nie mogliśmy chodzić do kościołów, wyostrzyło nasz rozum, a parafie zostały wzmocnione tęsknotą, jaką odczuwaliśmy z powodu niemożności sprawowania sakramentów. Nauczyliśmy się, że prawdziwym skarbem w parafiach nie są ołtarze czy sam kościół, ale sakramenty, które są w nim sprawowane. Współodpowiedzialność była zwykle rozumiana jako poczucie przynależności wiernych do Kościoła, które skłania ich do współpracy finansowej i innych sposobów wspierania go. Dla mnie pandemia zmieniła znaczenie współodpowiedzialności i myślę, że teraz to podmioty kościelne będą musiały wykazać, że ich zarządzanie jest odpowiednie i profesjonalne. Te miesiące pandemii powinny były posłużyć do ustanowienia dynamiki pracy zdolnej do stawienia czoła kolejnym pięciu latom z jasnymi wytycznymi, co i jak należy zrobić. Podmiot, który tego nie ustali i nie uświadomi, zawodzi w koniecznej współodpowiedzialności.

Porady dla proboszcza obciążonego rachunkami?

Obciążenia w parafii nie wynikają tylko z rachunków. Pastorzy są przytłoczeni innymi sprawami. Wzorem do naśladowania jest widok kapłanów oddających siebie i swoich parafian do bólu w tych rzadkich i trudnych czasach. Ciężar księdza bierze się z ciężaru jego parafian i ich problemów. Aby odciążyć ich od rachunków, muszą istnieć odpowiednie sposoby wyartykułowania przez administracje diecezjalne prostych procedur rozwiązywania problemów finansowych. Ach, przepraszam, zapomniałem o swojej radzie. Lepsza sugestia: zanim zrobisz, zapytaj. Gdy masz wątpliwości, pytaj. Czasownik "to ask" prawidłowo odmieniony pozwala uniknąć wielu problemów. W dzisiejszych czasach całe zarządzanie gospodarcze jest opakowane w bardzo techniczną rolę i pytanie przed wykonaniem jest koniecznością.

Dlaczego pieniądze nie dają nam spać w nocy?

To, co przeszkadza, to nieposiadanie go lub posiadanie zbyt dużej jego ilości. Dlatego zarządzanie pieniędzmi w jednostkach kościelnych musi być odpowiednie. Powiedziałbym, że w każdej dziedzinie posiadanie odpowiednich zasobów jest celem, który musi mieć menedżer. W obliczu niedoboru szukaj miejsca, gdzie można go zdobyć.  

Zarządzanie pieniędzmi w jednostkach kościelnych musi być odpowiednie. Powiedziałbym, że w każdej dziedzinie posiadanie odpowiednich zasobów jest celem, który musi mieć menedżer.

Anastasio Gómez-Hidalgokwestor archidiecezji Toledo

Toledo od XVI wieku tradycyjnie przoduje w zarządzaniu gospodarką Kościoła. Czy Kościół może rozmawiać na równych prawach z ekspertami od ekonomii i zarządzania?

Każdego dnia pojawia się coraz więcej modeli zarządzania ekonomicznego w sferze eklezjalnej, które zasługują na przestudiowanie. Upragnione samofinansowanie ustąpiło miejsca modelom ekonomicznej opłacalności dziedzictwa przekazanego nam przez minione pokolenia. Wyraźnym tego przykładem są modele zarządzania zwiedzaniem zabytków będących własnością kościelną. Są one tak istotne i stanowią część rzeczywistości gospodarczej polegającej na generowaniu wpływów ekonomicznych, że w miastach takich jak Toledo mają decydujący wpływ na kształtowanie gospodarki miasta. Wiemy, że kiedy katedra jest zamykana, cierpi na tym gospodarka, a dzieje się tak z powodu pozytywnego wpływu, jaki wywiera jej otwarcie przez 365 dni w roku i 313 w rozkładzie jazdy, który sprzyja wizytom w bardzo długich godzinach. Drogą do samofinansowania jest także fenomen Bransolety Turystycznej Toledo, która skupia 7 zabytków otwartych 363 dni w roku dla turystów i która uzupełnia ofertę turystyczną miasta. Talavera de la Reina również ma swoją bransoletkę turystyczną wokół swojego dziedzictwa kościelnego, a inne diecezje, takie jak Burgos, Barbastro-Monzón czy Calahorra-Logroño-La Calzada, gdzie ten projekt jest już rzeczywistością, stanowią modele eksportowe. Miasta takie jak Segovia czy Cordoba już nas skopiowały.

Czy proboszczowi łatwo jest dogadać się ze swoim ekonomem?

W końcu kwestor to osoba, która w pierwszej kolejności opiekuje się księżmi, głównie proboszczami, i dba o nich na miarę swoich możliwości i dając z siebie wszystko. Z taką formułą łatwo się dogadać. 

W jakim stopniu zarządzanie zasobami w Kościele powinno być profesjonalizowane?

Musi zostać sprofesjonalizowana. Trzeba mieć profesjonalistów, którzy są odpowiedzialni, a ktoś może być odpowiedzialny tylko wtedy, gdy ma wystarczające wykształcenie, by móc stawić czoła wyzwaniom związanym z zarządzaniem, jak w przypadku firmy. Oszczędności, gdy chodzi o posiadanie dobrych fachowców są oczywiste. Z drugiej strony, posiadanie na czele określonych podmiotów osób, które pochodzą z innych sektorów lub nie są na stałe poświęcone zarządzaniu i administrowaniu majątkiem, kosztuje miliony dolarów. Ostatecznie okazuje się, że ta druga opcja jest droższa niż gdyby zatrudniono dobrego fachowca, a jego wynagrodzenie było zgodne z rynkiem pracy w zakresie jego obowiązków. Przyciąganie talentów do jednostek zakonnych jest wyzwaniem, a talenty przyciąga zaangażowanie ludzi, ale także to, jak ich praca jest wyceniana z ekonomicznego punktu widzenia i jakie zaplecze otrzymują do pracy. 

Czy kwestor może ze swojego stanowiska posuwać do przodu misję Kościoła?

Jest to zresztą czasownik, który najlepiej pasuje do jego misji: jechać. Także po to, by się podbudować lub wesprzeć. Bursa musi wiedzieć, że jej misja jest z boku lub z tyłu. Impuls przychodzi z tyłu, jest wspierany z tyłu i podbudowany z dołu, ale praca gospodarcza w tych podmiotach nie może być pierwsza ani wyróżniać się od reszty. Misja musi mieć oparcie i opiekę z punktu widzenia ekonomicznego, ale misja Kościoła wykracza poza wszystkie dziedziny. Ważne jest to, co jest ważne.

Czytania niedzielne

Komentarz do czytań na 21. niedzielę czasu zwykłego

Andrea Mardegan komentuje czytania z 21 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-18 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Dwudziesta niedziela zbiegła się z 15 sierpnia, uroczystością Wniebowzięcia Maryi, dlatego nie czytaliśmy wersetów 51-58 z 6 rozdziału Ewangelii Jana, w których Jezus mówi: "Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki; a chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata", a następnie do niewiary Żydów -."Jak ten człowiek może dać nam swoje ciało do jedzenia?Jezus w sześciu wersetach sześć razy powtarza, że naprawdę musimy "jeść" Jego ciało i "pić" Jego krew, aby mieć życie w nas, aby mieć życie wieczne już w teraźniejszości i aby zostać wzbudzonym przez Niego w dniu ostatecznym; aby zamieszkać w Nim, a On w nas, aby żyć dla Niego, tak jak On żyje dla Ojca, aby żyć wiecznie. 

I że jest chlebem, który zstąpił z nieba, że jego ciało jest prawdziwym pokarmem, a jego krew prawdziwym napojem. Na początku dyskursu o chlebie życia rozmówcą Jezusa jest "tłum". Następnie "Żydzi" wyróżniają się jako sprzeciwiający się i szemrzący.

Teraz jednak próba Jezusa staje się jeszcze trudniejsza, bo to "wielu Jego uczniów", słysząc Jego wypowiedź w ten sposób, staje po stronie Żydów, szemrze i nie może uwierzyć, że to, co obiecuje i objawia, może się naprawdę wydarzyć. Do tego stopnia, że postanawiają zerwać z nim i nie iść więcej za nim. Wyraźnie mówią do siebie: "To słowo jest trudne, kto może go słuchać?".. Jezus wie, co mówią niskim głosem i nie mają odwagi potwierdzić przed wszystkimi. Próbuje argumentować, by zmienić ich zdanie: jak w naszym ciele ciało bez ducha rozkłada się ze śmiercią, tak duch, który daje życie ciału, jest w stanie przemienić chleb w swoje ciało, a tym samym sprawić, że chleb da nam swoje życie, jeśli go spożyjemy. Ale to nie argumenty zmieniają umysły słuchaczy, lecz Ojciec, który udziela wiary w Syna i mieszkania w Nim. Mówiąc to, Jezus zdejmuje winę z tych, którzy nie wierzą w Jego słowa, i "nie byli już z nim".. On daje im tę wolność i powiększa ją swoimi słowami.

Na dowód tego stylu powtarza też i zwiększa wolność dwunastu, którzy z nim zostali. "Czy ty też chcesz wyjść?". Piotr, odpowiadając na to pytanie, pokazuje, że został pociągnięty przez Ojca do Jezusa i oświecony przez Jego Ducha na nim: "...".Panie, do kogo mamy iść? Masz słowa życia wiecznego".. Te dwa zdania razem oznaczają, że nie ma nikogo innego, kto ma słowa życia wiecznego: tylko Ty, tylko Ty! Nie mamy nikogo, do kogo moglibyśmy się zwrócić, kto mógłby nam powiedzieć o życiu wiecznym. "Uwierzyliśmy i wiemy, że jesteś Świętym Boga".. Błogosławiony jesteś, Szymonie, który uwierzyłeś w to, co Ojciec ci objawił.

Homilia na temat czytań z 21. niedzieli

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Watykan

"Jaka jest dla św. Pawła rola Prawa?"

Ojciec Święty zastanawiał się nad wartością Prawa według Listu do Galatów, podkreślając, że "dobrze by było, gdybyśmy zadali sobie pytanie, czy żyjemy jeszcze w czasach, w których potrzebujemy Prawa, czy też mamy świadomość, że otrzymaliśmy łaskę stania się dziećmi Bożymi, aby żyć w miłości".

David Fernández Alonso-18 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek odbył audiencję generalną, w której zakwestionował rolę "Prawa", komentując List św. Pawła do Galatów: "Św. Paweł nauczył nas, że "dzieci obietnicy" (Gal 4,28), przez wiarę w Jezusa Chrystusa nie znajdują się pod więzami Prawa, lecz są powołani do trudnego życia w wolności Ewangelii. Ale Prawo istnieje. Dlatego w dzisiejszej katechezie stawiamy sobie pytanie: jaka jest, według Listu do Galatów, rola Prawa? We fragmencie, który właśnie usłyszeliśmy, Paweł przekonuje, że Prawo było jak nauczyciel. Jest to piękny obraz, który zasługuje na zrozumienie w jego prawdziwym znaczeniu".

"Apostoł - mówi Papież - zdaje się sugerować chrześcijanom, aby historię zbawienia, a także ich osobistą historię, podzielili na dwa momenty: zanim stali się wierzącymi i po przyjęciu wiary. W centrum znajduje się wydarzenie śmierci i zmartwychwstania Jezusa, które Paweł głosił, aby wzbudzić wiarę w Syna Bożego, źródło zbawienia. Dlatego od wiary w Chrystusa jest "przed" i "po" w odniesieniu do samego Prawa. Poprzednia historia jest określona przez bycie "pod Prawem"; następna historia jest przeżywana pod wpływem Ducha Świętego (por. Gal 5,25). Po raz pierwszy Paweł używa tego wyrażenia: być "pod Prawem". Podstawowe znaczenie niesie ze sobą ideę negatywnego poddaństwa, typowego dla niewolników. Apostoł czyni to wyraźnie mówiąc, że gdy ktoś jest "pod zakonem", jest jakby "strzeżony" lub "zamknięty", jest to rodzaj prewencyjnego aresztu. Ten czas, mówi św. Paweł, trwa długo i utrwala się, dopóki człowiek żyje w grzechu".

"Związek między Prawem a grzechem zostanie bardziej systematycznie wyjaśniony przez apostoła w Liście do Rzymian, napisanym kilka lat po Liście do Galatów. Krótko mówiąc, Prawo prowadzi do zdefiniowania transgresji i uświadomienia ludziom ich własnego grzechu. Ponadto, jak uczy powszechne doświadczenie, przykazanie kończy się zachęcaniem do przekraczania prawa. W liście do Rzymian pisze: "Gdy bowiem byliśmy w ciele, grzeszne namiętności, pobudzone przez Prawo, działały w naszych członkach, przynosząc owoce śmierci. Ale teraz zostaliśmy uwolnieni od prawa" (7,5-6). W lapidarny sposób Paweł określa swój pogląd na Prawo: "żądłem śmierci jest grzech, a mocą grzechu - Prawo" (7,5-6).1 Kor 15,56)".

"W tym kontekście - kontynuuje Franciszek - odniesienie do roli pedagogicznej wypracowanej przez ustawę nabiera pełnego znaczenia. W systemie szkolnym starożytności pedagog nie pełnił funkcji, którą przypisujemy mu dzisiaj, czyli wspierania edukacji chłopca lub dziewczynki. W tym czasie był niewolnikiem, który miał za zadanie towarzyszyć synowi pana do domu pana, a następnie odprowadzać go z powrotem do domu. Musiał chronić go przed niebezpieczeństwem i czuwać nad nim, aby nie zachował się niewłaściwie. Jego rola była raczej dyscyplinująca. Gdy młodzieniec stał się dorosły, pedagog zaprzestał swoich obowiązków.

"Odniesienie się do Prawa w tych kategoriach pozwala św. Pawłowi wyjaśnić rolę, jaką odegrało ono w historii Izraela. Na stronie Tora był aktem wielkoduszności ze strony Boga wobec jego ludu. Z pewnością pełnił funkcje restrykcyjne, ale jednocześnie chronił swój lud, wychowywał, dyscyplinował i podtrzymywał go w słabości. Dlatego apostoł przechodzi do opisu fazy małości: "Choć dziedzic jest małoletni, nie różni się niczym od niewolnika, będącego panem wszystkiego, ale jest pod opieką i zarządem aż do czasu wyznaczonego przez ojca. W ten sam sposób i my, gdy byliśmy małoletni, żyliśmy jako niewolnicy pod żywiołami świata" (Gal 4,1-3). Krótko mówiąc, przekonanie apostoła jest takie, że Prawo z pewnością ma swoją pozytywną funkcję, ale jest ona ograniczona w czasie. Jego czas trwania nie może być przedłużony ponad miarę, ponieważ jest związany z dojrzewaniem jednostek i ich wyborem wolności. Po osiągnięciu wiary Prawo wyczerpuje swoją wartość propedeutyczną i musi ustąpić miejsca innej władzy".

Na zakończenie papież Franciszek podkreślił, że "to nauczanie o wartości prawa jest bardzo ważne i zasługuje na uważne rozważenie, aby nie popaść w nieporozumienia i nie czynić fałszywych kroków". Dobrze byśmy zrobili, gdybyśmy zadali sobie pytanie, czy żyjemy jeszcze w czasach, w których potrzebujemy Prawa, czy też mamy świadomość, że otrzymaliśmy łaskę, że staliśmy się dziećmi Bożymi, aby żyć w miłości".

Stany Zjednoczone

Amerykańskie przepisy dotyczące ochrony sumienia odchodzą w niepamięć

W Stanach Zjednoczonych istnieją prawa federalne, które chronią sumienie pracowników służby zdrowia, ale co się dzieje, gdy pracownik służby zdrowia czuje, że jego prawa sumienia zostały naruszone?

Gonzalo Meza-18 września 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

W 2017 roku pielęgniarka z University of Vermont Medical Center (UVMC) została wezwana do udziału w tym, co powiedziano jej, że będzie to ciąża, która nie może być prowadzona do końca z winy matki. Jednak kiedy przybyła na salę operacyjną, zdała sobie sprawę, że to inna historia. Jednak gdy dotarła na salę operacyjną, zrozumiała, że historia jest inna. To była wyborcza, późna aborcja. "Znienawidzisz mnie za to" - powiedział jej jeden z asystentów na sali operacyjnej. Pielęgniarka musiała asystować przy tej aborcji, nawet wbrew swojemu sumieniu.

Później odeszła z tego stanowiska, ale zdecydowała się również złożyć skargę w Biurze Praw Obywatelskich Departamentu Zdrowia i Usług Społecznych USA (HHS/OCR), które jest agencją odpowiedzialną za przyjmowanie, rozpatrywanie i składanie takich skarg w USA. Jej przypadek nie był odosobniony; dziesięć innych pielęgniarek również musiało uczestniczyć w aborcjach wbrew swojej woli i sumieniu. W początkowej fazie pozew był skuteczny i biegł swoim torem. Jednak 30 lipca 2021 roku Departament Sprawiedliwości USA (DOJ) dobrowolnie oddalił pozew przeciwko CMUV, nie uzyskując żadnej wiążącej ugody, która przywróciłaby lub uznała naruszenie praw sumienia pielęgniarek.

W Stanach Zjednoczonych istnieją przepisy federalne, które chronią sumienie pracowników służby zdrowia (lekarzy, pielęgniarek, naukowców itp.). Zgodnie z tymi przepisami instytucje opieki zdrowotnej (szpitale, kliniki, medyczne ośrodki badawcze), które otrzymują fundusze federalne, mają zakaz zmuszania swoich pracowników - personelu medycznego - do angażowania się w praktyki zawodowe sprzeczne z ich przekonaniami moralnymi lub religijnymi, w tym w aborcję, wspomagane samobójstwo, eutanazję, sterylizację i związaną z tym działalność badawczą. Instytucje te nie mogą również podejmować działań odwetowych ani dyskryminować osób, które odmawiają udziału w takich procedurach. Te federalne regulacje są przede wszystkim zgrupowane w trzech ustawach: "Church Amendments" do Public Health Service Act; "Weldon Amendment"; oraz sekcja "Affordable Care Act", uchwalona przez prezydenta Baracka Obamę w 2010 roku. Choć wydają się być nieomylnymi prawami, nie okazały się w pełni skuteczne, a ich realizacja wydaje się zależeć od urzędującej administracji prezydenckiej. 

Co się dzieje, gdy pracownik służby zdrowia czuje, że jego prawa sumienia zostały naruszone, jak w przypadku pielęgniarki CMUV? Należy udać się do biura HHS/OCR w celu zainicjowania skargi. Jeśli sprawa będzie miała dalszy ciąg, agencja skontaktuje się z rządem lub zaangażowaną instytucją i wyśle "zawiadomienie o naruszeniu" w celu osiągnięcia dobrowolnego podporządkowania się federalnemu prawu o ochronie sumienia. W przypadku, gdy szpital lub dostawca usług medycznych zignoruje zawiadomienie, HHS/OCR może zwrócić się do organów ścigania o podjęcie różnych działań prawnych przeciwko placówce, co może skutkować całkowitym odcięciem finansowania federalnego, a także karami pieniężnymi w różnej wysokości. Trzecią możliwością, w zależności od urzędującej administracji prezydenckiej, jest oddalenie uzasadnionego roszczenia, jak to miało miejsce w tym przypadku pielęgniarki CMUV.

Po rozpatrzeniu skargi pielęgniarki i uznaniu jej za uzasadnioną, HHS/OCR wysłał do CMUV zawiadomienie o naruszeniu praw sumienia w sierpniu 2001 r.9 W zawiadomieniu zauważono, że Poprawki Kościelne stworzyły bezwarunkowe prawo personelu medycznego do odmowy udziału w aborcji. W alercie tym zauważono, że Poprawki Kościelne stworzyły bezwarunkowe prawo personelu medycznego do odmowy udziału w aborcji. Tekst wskazywał, że obowiązek stosowania prawa i umożliwienia zakwaterowania spoczywa na zakładach opieki zdrowotnej, a nie na pracownikach służby zdrowia. Po wydaniu przez HHS/OCR informacji o naruszeniu przepisów, Departament Sprawiedliwości (DOJ) złożył skargę przeciwko CMUV w dniu 16 grudnia 2020 r. W skardze stwierdzono, że naruszenie wynikało z wzorca praktyk i polityki dyskryminacyjnej CMUV wobec pracowników służby zdrowia, którzy odmówili udziału w aborcjach ze względu na swoje przekonania religijne lub moralne. Jednak 31 lipca 2021 r. amerykański Departament Sprawiedliwości (DJO) oddalił pozew, a HHS/OCR wycofał zawiadomienie o naruszeniu przepisów, nie uzyskując żadnej wiążącej ugody ani działań mających na celu zadośćuczynienie obrażeniom pielęgniarki i skorygowanie niezgodnych z prawem praktyk.

W odpowiedzi kardynał Timothy M. Dolan, arcybiskup Nowego Jorku i przewodniczący Komisji Wolności Religijnej, oraz arcybiskup Joseph F. Naumann, arcybiskup Kansas City i przewodniczący Komisji Działalności Pro-Life Konferencji Biskupów Katolickich USA, powiedzieli, że DOJ nie wywiązuje się ze swojego obowiązku egzekwowania prawa federalnego: "Trudno wyobrazić sobie bardziej przerażające naruszenie praw obywatelskich niż bycie zmuszonym do przerwania niewinnego życia ludzkiego. HHS/OCR stwierdził, że CMUV zmusił pielęgniarkę do wykonania właśnie tego wbrew jej przekonaniom religijnym. To nie tylko głębokie zło, ale także naruszenie prawa federalnego. Wzywamy obecną administrację do podtrzymania podstawowej godności pracowników służby zdrowia naszego kraju poprzez ponowne otwarcie tej sprawy; i wzywamy Kongres do uchwalenia (skutecznej) Ustawy o ochronie sumienia, aby lekarze i pielęgniarki mogli bronić swoich praw sumienia w sądzie.

Tymczasem grupa 80 republikańskich ustawodawców z obu izb, w tym Marco Rubio z Florydy, James Lankford z Oklahomy, Tom Cotton z Arkansas i Andy Harris z Marylandu, wysłała list do prokuratora generalnego Merricka Garlanda i sekretarza ds. zdrowia i usług ludzkich Xaviera Becerry, prosząc o wyjaśnienie: "Wasze postępowanie w tej sprawie jest głębokim błędem wymiaru sprawiedliwości i odrzuceniem waszego zobowiązania do egzekwowania federalnych praw sumienia dla Amerykanów wszystkich wyznań religijnych, a zwłaszcza dla lekarzy, pielęgniarek i innych pracowników służby zdrowia, którzy sprzeciwiają się aborcji". Ich działania to sygnał dla pracodawców, że nie muszą przestrzegać prawa, bo organy ścigania nie będą ich do tego zmuszać. Domagamy się pełnego wyjaśnienia tych działań przez wasze agencje". Ten list kongresmenów poparło także USCCB oraz kilka stowarzyszeń medycznych i grup obywatelskich pro-life, w tym American Center for Law and Justice, Ethics and Public Policy Center, Ethics and Religious Liberty Commission oraz Family Policy Alliance.

Watykan

Papież łączy się z żałobą Haiti i modli się za ofiary trzęsienia ziemi

Papież Franciszek podczas niedzielnej modlitwy Anioł Pański odmówił specjalną modlitwę za ofiary trzęsienia ziemi na Haiti.

David Fernández Alonso-17 września 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Z powodu silnego trzęsienia ziemi, które wstrząsnęło Haiti, powodując liczne ofiary śmiertelne, rannych i rozległe straty materialne, Papież chciał podczas niedzielnej modlitwy Anioł Pański wyrazić swoją bliskość "tym drogim ludziom, którzy zostali ciężko doświadczeni przez trzęsienie ziemi".

Papież wzniósł "modlitwy do Pana za ofiary", dając słowo zachęty "tym, którzy przeżyli, w nadziei, że wspólnota międzynarodowa okaże im wspólną troskę i że solidarność wszystkich może złagodzić skutki tragedii".

Trzęsienie ziemi, które nawiedziło Haiti miało magnitudę 7,2 w skali Richtera i zostało odnotowane na wodach w pobliżu Haiti z epicentrum około 12 kilometrów na północny wschód od Saint-Louis du Sud. Obowiązuje również ostrzeżenie przed Tsunami. Kraj nawiedziły wczoraj dwa silne trzęsienia ziemi, o magnitudach odpowiednio 7,2 i 6,6. Do tej pory zginęło ponad 300 osób, a około 2 tys. zostało rannych, ale liczby te wciąż rosną.

Hiszpania

Modlitwy za hiszpańskich żołnierzy przebywających w Afganistanie

Ordynariat Wojskowy prosił o szczególne modlitwy w intencji powodzenia misji i bezpiecznego powrotu do domu żołnierzy w Afganistanie.  

Maria José Atienza-17 września 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Ordynariusz wojskowy, D. Carlos Jesús Montes, poprosił wszystkich kapelanów i wiernych o "ofiarowanie Eucharystii i modlitwy w Liturgii Godzin oraz w modlitwie osobistej za powodzenie misji i szczęśliwy powrót do domu naszych towarzyszy, rodaków i współpracowników".

Skomplikowana sytuacja w Afganistanie dotyka przede wszystkim hiszpańskich żołnierzy, którzy od lat są tam rozmieszczeni. Co więcej, samo Arcybiskupstwo Wojskowe poinformowało o tym wniosku minister obrony Margaritę Robles.

Podczas modlitwy na Anioł Pański w ubiegłą niedzielę papież Franciszek podkreślił swoje "zaniepokojenie sytuacją w Afganistanie" i poprosił wiernych, by "modlili się wraz ze mną do Boga pokoju, aby ustał gwar broni i aby rozwiązania można było znaleźć przy stole dialogu". Tylko wtedy udręczeni mieszkańcy tego kraju - mężczyźni, kobiety, starcy i dzieci - będą mogli wrócić do swoich domów i żyć w pokoju i bezpieczeństwie z pełnym wzajemnym poszanowaniem.

Aktualności

Główna myśl orędzi papieża

Ramiro Pellitero-17 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Jakie były główne punkty przemówień papieża w Hiszpanii? Podczas lotu z Rzymu do Madrytu, Benedykt XVI dał zapowiedź tego, czego oczekuje od ŚDM w Madrycie-2011: "Dla wielu osób będzie to początek przyjaźni z Bogiem i z innymi, uniwersalności myśli, wspólnej odpowiedzialności, która naprawdę pokazuje, że te dni przynoszą owoce". Ten trójmian może ustrukturyzować przesłanie, które papież pozostawił nie tylko swoimi słowami, ale przede wszystkim modlitwą i czułością.

Przyjaźń z Chrystusem

Przyjaźń stała się punktem wyjścia i dojścia. Przyjaźń między młodymi ludźmi, która wywodzi się z powodu wezwania wielkiego Przyjaciela, Chrystusa; i została wzmocniona i poszerzona według wymiarów świata. Dlatego Benedykt XVI powiedział im, aby wzmocnili rdzeń tej przyjaźni, jedynej, która ich zakorzenia i gwarantuje szczęście i radość, roztropność i mądrość oraz zjednoczenie prawdy, miłości i wolności: "Nie zadowalajcie się mniej niż Prawdą i Miłością, nie zadowalajcie się mniej niż Chrystusem", bo w Nim jest zbawienie i nadzieja (homilia podczas Mszy św. na zakończenie). Zakorzenienie w Chrystusie, "Dajemy skrzydła naszej wolności" (przyjęcie powitalne w Cibeles). 

Powszechność Kościoła

Po drugie, uniwersalność. Rzeczywiście, poprzez przyjaźń z Chrystusem i między sobą młodzi ludzie odkryli uniwersalność wiary w rodzinę Bożą. "Pójść za Jezusem w wierze to iść z Nim w komunii Kościoła. Nie jest możliwe pójście za Jezusem w pojedynkę. Kto ulega pokusie pójścia "na własną rękę" lub przeżywania wiary zgodnie z mentalnością indywidualistyczną, która dominuje w społeczeństwie, naraża się na to, że nigdy nie spotka Jezusa Chrystusa, albo że skończy idąc za fałszywym Jego obrazem". (homilia podczas Mszy św. na zakończenie).

Odpowiedzialność i siła

Po trzecie, odpowiedzialność za poczucie przynależności do tej "sieci", która komunikuje świat z Bogiem i która  "to ważna rzeczywistość dla przyszłości ludzkości, dla życia ludzkości dzisiaj". Odpowiedzialność, która wzrasta przez spojrzenie na krzyż (który nie był porażką, ale wyrazem i darem miłości), i przekłada się na "zdolność do kochania i współczuciacierpienie z innymi, dla innych, dla miłości i sprawiedliwości (Droga Krzyżowa i przemówienie w Instytucie św. Józefa). Papież zostawia im zadanie: "Nie zatrzymujcie Chrystusa dla siebie. Przekazuj innym radość swojej wiary". (homilia podczas Mszy św. na zakończenie). Przyjaźń, powszechność, odpowiedzialność; naśladowanie Chrystusa, miłość do Kościoła, świadectwo wiary i miłości. Dzień po ŚDM-Madryt-2011 otwiera się nowy etap, który wychodzi z serca każdego z nas i Kościoła ku Bogu i ku innym.

Świat

Jak obiecująca jest przyszłość Kościoła w Afryce?

Kontynent afrykański przeżywa sytuacje postępującej sekularyzacji i powstaje pytanie, czy Kościół będzie w stanie oprzeć się tym zimnym wiatrom wiejącym przez Afrykę.

Martyn Drakard-17 września 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Prawie półtora roku temu, kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze przypadki Covid-19, główny nagłówek w gazecie z Nairobi w poniedziałek rano, nawiązując do zatłoczonego spotkania zielonoświątkowców na świeżym powietrzu poprzedniego dnia, wykrzyknął tłustymi literami "Agenci śmierci". Od tego czasu aż do dziś kościoły i meczety są albo całkowicie zamknięte, albo otwarte w jednej trzeciej. Nabożeństwa były transmitowane przez internet. W ubiegłym roku szkoły były zamknięte przez wiele miesięcy. Oznaczało to, że uczniowie szkół katolickich byli pozbawieni sakramentów i lekcji religii. Zamiast tego byli bardziej narażeni na kontakty społeczne i tym podobne, z których część jest dość szkodliwa - i tak, kontakty społeczne są tak samo rozpowszechnione w afrykańskich ośrodkach miejskich, jak wszędzie indziej na świecie. 

Czy kiedy wszystko wróci do stanu sprzed pandemii, jeśli tak się stanie, młodzi ludzie wrócą do kościołów z takim samym zainteresowaniem i zapałem jak wcześniej?

W przeciwieństwie do Europy czy Ameryki, gdzie Kościół zawsze był otwarty dla wiernych, w Afryce od czasów apostolskich mamy do czynienia z sytuacją open-close-open-close, ale w ciągu tych 2000 lat Kościół zawsze podtrzymywał światło wiary płonące gdzieś na tym ogromnym kontynencie.

Jak przypomniał nam św. Jan Paweł II w Eklezja w Afryce (30-37), początki sięgają św. Marka Ewangelisty, i mimo naporu i postępu islamu pozostawili kwitnące wspólnoty w Egipcie i Etiopii do dziś, a w Nubii (dzisiejszy Sudan) do XVII wieku.

Druga faza miała miejsce pod koniec XV, XVI i XVII w. wraz z portugalskimi wyprawami odkrywczymi na zachodnie wybrzeże i ustanowieniem chrześcijańskiego królestwa na terenie dzisiejszej Demokratycznej Republiki Konga - co samo w sobie jest fascynującą historią - ale która zakończyła się w XVIII w. I na wschodnim wybrzeżu, gdzie Franciszek Ksawery odprawił mszę w drodze do Indii, oraz 300 afrykańskich i portugalskich męczenników z Mombasy, których sprawa jest obecnie badana. Kolejna poruszająca historia. W tym czasie na Przylądek przybyli już pierwsi Holendrzy i francuscy hugenoci, aby się osiedlić.

Ostatni rozdział przypadł na XIX i początek XX wieku, czyli wielki zryw misyjny w głąb kontynentu, którego rozmach jest wciąż odczuwalny. Strumień misjonarzy prawie wysechł, a Kościół jest nie tylko w rękach miejscowych duchownych, ale Afryka eksportuje duchownych, aby obsadzić wolne parafie w mocno zlaicyzowanej Europie.

Pytanie brzmi teraz: czy Kościół może wytrzymać zimny wiatr sekularyzacji, który wieje w całej Afryce, początkowo w dużych ośrodkach miejskich, a bardzo szybko wszędzie indziej?

Ludność afrykańska jest młoda i ciekawa świata zewnętrznego, zwłaszcza nowych gadżetów i technologii, co stawia ją na tym samym poziomie, co młodych ludzi w każdym miejscu na świecie, a nawet - jak mają nadzieję - przed nimi. Zawartość mediów społecznościowych jest poza zasięgiem i kontrolą rodziców, nawet tych najlepszych, i może rozmyć wartości i mądrość, które rodzice przekazali; dodaj do tego presję rówieśników.

Mówił o tym prawie 30 lat temu papież Jan Paweł II, gdy przestrzegał przed "wszelkiego rodzaju materialistycznymi uwiedzeniami, pewną sekularyzacją i intelektualną agitacją wywołaną lawiną niewystarczająco krytycznych idei rozpowszechnianych przez media".

A papież Franciszek, spotykając się z ugandyjską młodzieżą w Kampali 28 listopada 2015 r., w podobnym duchu kłuł ich sumienia, przestrzegając przed lękiem przed pójściem pod prąd, przed poddaniem się gratyfikacji i konsumpcji obcej najgłębszym wartościom kultury afrykańskiej. Co ugandyjscy męczennicy powiedzieliby o nadużyciach naszych współczesnych mediów, w których młodzi ludzie są narażeni na zniekształcone obrazy i wizje seksualności, które poniżają ludzką godność, powodując smutek i pustkę?

Papież Jan Paweł II miał jednak wielką wiarę w Afrykę. W Ecclesia in Africa, n. 42, chwalił Afrykanów za ich "głęboki zmysł religijny, zmysł sacrum..." (który afrykańscy filozofowie i teologowie, tacy jak protestant John Mbiti i nieżyjący już ks. Charles Nyamiti, analizowali i doceniali). Papież mówił dalej: "...o istnieniu Boga Stwórcy i świata duchowego. Rzeczywistość grzechu w jego indywidualnych i społecznych formach jest bardzo mocno obecna w świadomości tych ludów, podobnie jak potrzeba obrzędów oczyszczenia i ekspiacji".

Dopóki Covid-19 nie zmienił sytuacji, młodzi Afrykanie podróżowali bardziej niż kiedykolwiek poza Afrykę i byli wystawieni na działanie i zaznajomieni z innymi "wartościami" i "stylem życia" lub przynajmniej czytali o nich w mediach społecznościowych. Co z nimi? Czy zostali nieodwracalnie dotknięci? Czy też zdrowy rozsądek, presja rodziców i dalszej rodziny oraz doświadczenie życiowe pozwolą im sterować we właściwym kierunku, gdy przestaną się kręcić?

Być może mała anegdota może nam coś podpowiedzieć. Założyciel i prezes Kenijskiego Stowarzyszenia Ateistów zostawił wszystko w rękach następcy i dołączył do grupy ewangelicznych chrześcijan, uświadamiając sobie, że tam właśnie należał od zawsze!

Zoom

Świętego Szczepana "Santa Diestra" (Święta Prawa Ręka)

Po śmierci króla Stefana w 1038 roku nastąpił okres niestabilności, co sprawiło, że wskazane było przeniesienie jego szczątków w bezpieczne miejsce. W tym czasie jego prawa ręka, która pozostała nieskalana, została usunięta z jego ciała. Dziś relikwia "Świętej Prawicy" jest czczona w tym relikwiarzu w katedrze św. Stefana w stolicy Węgier.

David Fernández Alonso-16 września 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Hiszpania

Hiszpańska Pielgrzymka Krzyża i Ikona ŚDM

Symbole Światowych Dni Młodzieży: Krzyż Młodych i Ikona Matki Bożej Salus Populi Romani  we wrześniu i październiku odbędzie trasę koncertową po Hiszpanii.

Maria José Atienza-16 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Krzyż i ikona zostaną odebrane w niedzielę 5 września około godziny 12.15 w parafii María Auxiliadora de Fuentes de Oñoro (diecezja Ciudad Rodrigo), gdzie odbędzie się ceremonia powitania, a następnie wyruszą do Ciudad Rodrigo. Jest to sygnał startowy do przygotowania kolejnych Światowych Dni Młodzieży, które po opóźnieniu z powodu pandemii odbędą się w Lizbonie w 2023 roku. Będzie to bardzo szczególna podróż, ponieważ ze względu na to, że kraj ten graniczy z Portugalią, wielu młodych Hiszpanów weźmie udział w kolejnych Światowych Dniach Młodzieży.

W kolejnych dniach będzie pielgrzymował do różnych diecezji:

5-sept Ciudad Rodrigo

6-sept Ciudad Rodrigo - Oviedo (Covadonga)

7-sept Oviedo (Covadonga)

8-sept Astorga

9-sept Leon

10-sept Palencia

11-sept Zamora

12-wrzesień Santander

13-sept Calahorra i La Calzada- Logroño

14-wrzesień Saragossa

15-wrzesień Wycieczka na Majorkę

16-sept Mallorca, Ibiza i Menorca

17-wrzesień Wycieczka do Alicante

18-sept Orihuela-Alicante

19-wrzesień Cartagena

20-sept Guadix

21-wrzesień Jaén

22-sept Ciudad Real

23-wrzesień Wyjazd do Loyoli na Krajowe Spotkanie Delegatów i Liderów Duszpasterstwa Młodzieży (ENPJ)

24-wrzesień Vitoria

25-sept ENPJ Loyola. San Sebastián (Aránzazu)

26-wrzesień PLPJ Loyola

27 września CEE-Madryt (Dzień Dobroczynności)

28 września CEE-Madryt (dzień poświęcony życiu)

29 września Konferencja Episkopatu Hiszpanii rano i po południu w katedrze w Castrense

30-sept Diecezja Castrense

1-okt Madryt

2-okt Pampeluna

3-okt Barcelona

4-okt Barcelona

5-Oct Walencja

6-Oct Walencja

7-Oct Albacete

8 października Podróż na Gwadelupę

9 października Toledo (Gwadelupa)

10-Oct Mérida-Badajoz

11 października Cáceres

12 października Plasencia

13 października Salamanka

14-Oct Osma-Soria

15 października Avila

16 października Burgos

17 października Valladolid

18-Oct Bilbao

19-Oct Wycieczka na Teneryfę

20 października Teneryfa

21 października Wyspy Kanaryjskie

22-Oct Wycieczka do Sewilli

23 października Sewilla

24-Oct Cordoba

25-Oct Granada

26 października Almeria

27 października Jerez

28 października Kadyks

29-Oct Huelva

Diecezja Huelva będzie odpowiedzialna za pożegnanie symboli ŚDM w Hiszpanii Eucharystią o godz. 18.30 w Ayamonte, mieście granicznym z Portugalią. Następnie o godz. 19.30 odbędzie się ceremonia pożegnania, a o godz. 20.30 oba symbole przekroczą granicę przez rzekę Guadiana do Portugalii.

Krzyż ŚDM i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani

Światowe Dni Młodzieży mają dwa symbole, które im towarzyszą i je reprezentują: krzyż pielgrzymkowy i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani. Symbole te w szczególny sposób towarzyszą młodym ludziom, którzy przygotowują się do Światowych Dni Młodzieży w swoim kraju.

Jak w każdych ŚDM symbole pielgrzymują po wszystkich diecezjach kraju, który będzie gospodarzem wielkiego wydarzenia. W tym przypadku w ramach przygotowania i motywacji będzie pielgrzymował przez wszystkie diecezje portugalskie, a także, przy tej okazji, przez diecezje hiszpańskie.

Więcej

Lekcje od świętych

Męczennicy Hippolytus i Pontianus byli przykładem pojednania między wrogami, nawet do tego stopnia, że dzielili ze sobą heroizm męczeństwa.

16 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

Chciałbym krótko zatrzymać się nad historią dwóch świętych, nieznanych większości, ale którzy naprawdę mają wiele do powiedzenia dzisiejszemu Kościołowi. Mam na myśli męczenników Pontianusa i Hippolytusa, których obchodzimy 13 sierpnia, z bardzo skromnym wolnym wspomnieniem, które w świecie liturgii jest minimalnym sposobem upamiętnienia kogoś.

Hippolytus był niezwykle moralistycznym i rygorystycznym prezbiterem, który ścierał się z ówczesnym papieżem, św. Zefirynusem. Przyczyny sporów nie są jasne, częściowo były to spory dogmatyczne dotyczące natury Chrystusa (sobory, które by to wyjaśniły, jeszcze się nie odbyły), a częściowo dotyczące możliwości ponownego przyjęcia do wspólnoty chrześcijan, którzy pod wpływem tortur złożyli abdykację (tzw.) lapsi). Napięcie wybuchło, gdy po śmierci Zeferinusa na papieża wybrano św. Kaliksta, człowieka skromnego pochodzenia i diakona poprzedniego pontyfikatu. Hipolit nie przyjął nominacji i, wybrany przez swoich zwolenników, uczynił siebie papieżem, stając się tym samym pierwszym antypapieżem chrześcijaństwa.

Po śmierci Kallikstusa wybrano Pontianusa, którego Hippolytus z tych samych powodów pospiesznie nie uznał. Nadszedł rok 235, a wraz z nim dojście do władzy Maksymina Traka, cesarza przeciwnego chrześcijaństwu, który przy każdej okazji skazywał Pontianusa na ciężkie roboty: ad metallakopalnie na Sardynii. Pontian, poruszony heroiczną pokorą, aby nie pozostawić Rzymu bez biskupa, zrezygnował z urzędu, wzbogacając tym samym stulecie nie tylko o pierwszego "antypapieża", ale także o pierwszego "rezygnującego" papieża. Niedługo potem cesarz, nie mogąc odróżnić papieży od antypapieży, skazał na taką samą karę Hippolytusa, który znalazł Pontianusa w łańcuchach. I tu stał się cud. Zaskoczony pokorą, cierpliwością i łagodnością Poncjana, Hipolit nawrócił się i uznał swój błąd, godząc w ten sposób schizmę. Obaj zmarli w wyniku złego traktowania i nieludzkich warunków, jakich doznawali, i od tego czasu Kościół obchodzi ich wspólnie jako świętych i męczenników.

Przeszłość świętych może dostarczyć nam wielu lekcji. Zbytni rygoryzm i zbytnia pewność w wierze w to, co wiemy, nawet jeśli podyktowana jest najdoskonalszą dobrą wiarą, może raczej dzielić niż jednoczyć, i może raczej osłabiać niż wzmacniać Kościół. Przede wszystkim w chrześcijaństwie słabość jest bardziej przekonująca niż siła. Pontian jest narzędziem łaski nie dlatego, że trzyma się władzy, ale dlatego, że się jej wyrzeka, wprowadzając w życie naukę Chrystusa, że ten, kto chce naprawdę rządzić, musi być sługą wszystkich. Ostatnia lekcja jest chyba najbardziej poruszająca. Hippolytus, który w imię prawdy uczynił się wrogiem Pontianusa, odnajduje dobro drugiego w drodze bólu, który łączy ich obu. Tylko przez krzyż można zobaczyć, kim jest każdy z nich. Tylko chodząc razem po tym szpitalu polowym, jakim jest Kościół w prawdziwym życiu, można się poznać, rozpoznać i pomóc sobie nawzajem w budowaniu tego Dobra, które jest dziedzictwem i pragnieniem każdego ludzkiego serca.

AutorMauro Leonardi

Kapłan i pisarz.

Więcej
Aktualności

Dziesięć lat ŚDM w Madrycie: manifestacja wiary dla Hiszpanii i świata

W dziesiątą rocznicę Światowych Dni Młodzieży w Madrycie przypominamy kronikę tych dni, które były duchowym trzęsieniem ziemi dla Hiszpanii i świata.

Henry Carlier-16 września 2021 r.-Czas czytania: 12 minuty

Dobroczynne skutki wielkiego duchowego trzęsienia ziemi, które nawiedziło Hiszpanię dziesięć lat temu, są nadal odczuwalne. Madryt, jego epicentrum, został zalany przez prawie dwa miliony młodych pielgrzymów. Nie było jednak żadnych ofiar ani incydentów. I był to niezapomniany tydzień dla tego nowego pokolenia Benedykta XVI, które gruntownie przeżyło swoje spotkanie z Chrystusem, z Papieżem i z cudem powszechności i komunii Kościoła. 

Od tamtych Światowych Dni Młodzieży (ŚDM) minęło dziesięć lat. Nie czas już wracać do tego, co wszyscy mogli śledzić na żywo, czy to w telewizji, czy czytając prasę. Czas raczej na podsumowanie i wyciągnięcie wniosków z tego, co przyniosło nam to wielkie wydarzenie łaski i miłosierdzia. -który ostatecznie przekroczył wszystkie prognozy- oznaczało dla życia Kościoła, a w szczególności dla Hiszpanii, kraju goszczącego.

Ocena papieża

24 sierpnia Benedykt XVI, już w Castelgandolfo, przedstawił swoją osobistą ocenę ŚDM. Podkreślił, że ŚDM były "Niezapomniana uroczystość, wspaniała manifestacja wiary dla Hiszpanii i dla świata", gdzie młodzież była w stanie "do refleksji, do dialogu, do wymiany pozytywnych doświadczeń, do wspólnej modlitwy i do odnowienia wysiłku poświęcenia swojego życia Chrystusowi".

Podkreślił również. "formacyjne doświadczenie braterstwa, które przeżyło tam radośnie około dwóch milionów młodych ludzi". I pamiętał, jak to "Odświętnie ubrany tłum młodych ludzi nie był w ogóle zastraszony ani deszczem, ani wiatrem". 

Ocena kard. Rouco

23 sierpnia swoją osobistą ocenę przedstawił również kardynał arcybiskup Madrytu, Antonio María Rouco Varela. Powiedział, że ŚDM były przede wszystkim, "wielkie święto wiary - i radości zrodzonej z wiary - młodych ludzi Kościoła".w którym "Dano świadectwo Chrystusowi o ogromnych wymiarach i intensywności". 

W dniu, arcybiskup Madrytu dodał, "Komunia, która istnieje w Kościele, była doświadczana w bardzo szczególny sposób; widzieliśmy tak wielu młodych ludzi żyjących komunią w wierze, nadziei i miłości. Potem stało się to widoczne w dawaniu i poświęcaniu się dla siebie nawzajem".

Podkreślił, że edycja w Madrycie "umocnił przekonanie, że Dni te należą obecnie do życia Kościoła, jako narzędzie jego misji w ewangelizacji młodzieży".. Podkreślił też, że wzięło w nich udział więcej kapłanów niż w jakichkolwiek innych ŚDM (ok. 15 tys.), prawie podwajając poprzednie liczby, zwłaszcza młodych duchownych. Większa była też liczba przybyłych kardynałów i biskupów (800).    

ŚDM o spowiedzi

Przybliżając dane statystyczne, kardynał Rouco Varela potwierdził dziennikarzowi, że ŚDM w Madrycie mogą przejść do historii jako ŚDM spowiedzi: "W 200 konfesjonałach zainstalowanych w samym parku Retiro spowiadało się ponad 40 tys. wiernych".powiedział. "I liczenie spowiedzi w madryckich parafiach, miejscach katechezy, adoracji Najświętszego Sakramentu i oczywiście w Cuatro Vientos". (szczególnie wokół 17 namiotów-kaplic eucharystycznych), "liczba ta może sięgnąć kilkuset tysięcy". 

Na żadnym innym ŚDM młodzi ludzie nie byli tak blisko sakramentu pojednania jak na tym spotkaniu. Codzienne świętowanie przebaczenia w parku Retiro było z pewnością jednym z największych sukcesów komitetu organizacyjnego. Wizyta Papieża w tym miejscu 20 rano, aby wysłuchać spowiedzi czterech młodych ludzi, podkreśliła również zainteresowanie Ojca Świętego tym, aby praktyka sakramentu spowiedzi była rzeczywiście czymś, co w pełni włącza się w Światowe Dni Młodzieży.

Niektórzy księża, zauważając stały napływ penitentów podczas ŚDM, doszli do wniosku, że być może praktyka spowiedzi nie zawsze jest problemem dla wiernych. Rzeczywiście, jak to miało miejsce podczas ŚDM, kiedy jest wielu księży dostępnych do spowiedzi, wielu młodych ludzi przychodzi tłumnie. 

Dwóch kolumbijskich księży ustawiło w Cuatro Vientos przenośne konfesjonały. Po zajęciu się kilkoma penitentami w tej okolicy, ktoś z ich grupy przyszedł prosić o ich obecność. Następnie widziano ich idących przez tłum z konfesjonałami na plecach.

Antonio, inny ksiądz, który słuchał spowiedzi w Cuatro Vientos, zauważył, że młody penitent z Wysp Kanaryjskich również pochodzi z tych wysp. Chłopiec przyprowadził wtedy do spowiedzi całą grupę, która przyjechała z nim z Wysp Kanaryjskich. 

Emilio Úbeda, stolarz i szafarz z Avili, który wykonał 200 konfesjonałów w Retiro, według projektu architekta Ignacio Vicensa, powiedział "bardzo dumny jako katolik". swojego wkładu w to święto przebaczenia; a także, że "Benedykt XVI będzie korzystał z konfesjonału własnego autorstwa".Konfesjonał jest zresztą nieco inny od pozostałych, aby jeszcze bardziej zapewnić powściągliwy charakter sakramentu.

Arcybiskupstwo Madrytu słusznie udzieliło pozwolenia wszystkim księżom, aby w czasie dni ŚDM w Madrycie mogli umorzyć, w ramach sakramentu pokuty, ekskomuniki księży. latae sententiae odpowiadającej przestępstwu aborcji z polecenia. Penitencjaria Apostolska udzieliła również odpustu zupełnego wszystkim wiernym uczestniczącym w świętej celebracji lub akcie pobożności w Madrycie podczas ŚDM.

Klimat modlitwy

Oprócz fenomenu spowiedzi, wielu uderzył intensywny klimat modlitwy w niektórych momentach ŚDM. W czasie czuwania w sobotni wieczór, 20-go, ludzie z całego świata byli przytłoczeni gromką ciszą, która zapadła w Cuatro Vientos, gdy Najświętszy Sakrament został wystawiony w majestatycznej monstrancji Arfe. Półtora miliona ludzi oddało cześć klęcząc na wilgotnej ziemi. Rzadko zdarzało się tak masowe wystawienie Najświętszego Sakramentu.

W części znajdującej się na tyłach lotniska młodzi ludzie nie mogli zobaczyć ani usłyszeć Papieża: zepsuł się pobliski ekran i system nagłośnieniowy. Z wielką intensywnością modlili się jednak przed Najświętszym Sakramentem wystawionym w pobliskich namiotach-kaplicach od godziny 11.00 do po 2.00.     

Podobna była atmosfera modlitwy podczas nieprzerwanej adoracji w madryckim seminarium, a także w kaplicy rekolekcyjnej prowadzonej przez Misjonarzy Miłości i w innych miejscach Madrytu. 

ŚDM w Wielkim Tygodniu

Z pomocą hiszpańskiej wyobraźni i głęboko zakorzenionych tradycji pobożności ludowej, które są przeżywane w Wielkim Tygodniu, ŚDM w Madrycie bardzo ułatwiły młodym ludziom wejście w atmosferę drogi krzyżowej, czyli Męki Pańskiej w piątek 19. Był to kolejny z wielkich sukcesów organizacji. Nie tylko młodzi pielgrzymi ŚDM, ale także duża część mieszkańców Madrytu zgromadziła się wokół Paseo de Recoletos.

Víctor, młody profesjonalista, który nie widział jeszcze papieża z bliska, zaprosił trzech swoich przyjaciół - jeden z nich był menedżerem wyższego szczebla w dużej międzynarodowej firmie - aby zobaczyć, jak przechodzi przez Plaza de Colón, a następnie, po drodze krzyżowej, obejrzeć procesje wielkanocne. Dołączyła do nich również dziewczyna jednego z nich. Podczas oczekiwania w Colón rozmowa toczyła się wokół postaci papieża i niektórych aspektów doktryny Kościoła. Wszyscy byli bardzo otwarci: byli wzruszeni i mile zaskoczeni tłumem młodych ludzi.     

ŚDM w mediach społecznościowych

ŚDM w Madrycie wyróżniały się także pod innymi względami. Były to na przykład ŚDM bardzo przyjazne dla mediów, z 5.000 dziennikarzy akredytowanych do relacjonowania wydarzenia (2.900 Hiszpanów). W samej Hiszpanii wydarzenia związane z ŚDM śledziło 15 milionów telewidzów (34 % widowni).

Madryt był niewątpliwie ŚDM sieci społecznościowych (Twitter, Facebook, Tuenti). Żadne poprzednie ŚDM nie zadały sobie tyle trudu, aby być obecne na tych kanałach komunikacji. Blisko 350 tys. internautów śledziło ŚDM w mediach społecznościowych. Oficjalne profile ŚDM pojawiły się w ponad dwudziestu językach. W siedmiu kanałach, które ŚDM miały do dyspozycji na YouTube udostępnianie wideo przekroczyło 1,2 mln wyświetleń. 

ŚDM w kryzysie

ŚDM w Madrycie charakteryzowały się również tym, że odbywały się w kontekście poważnego kryzysu ekonomicznego i bardzo wysokiego bezrobocia wśród młodzieży. Być może dlatego niektóre grupy bardzo niechętnie organizowały to wydarzenie i uparcie sprzeciwiały się jakiemukolwiek minimalnemu dofinansowaniu ze strony państwa. Sprzeciw ten nie miał większego sensu, ponieważ Komitet Organizacyjny ŚDM oraz zaangażowane organy administracji publicznej (państwo, Wspólnota Autonomiczna i Rada Miasta Madrytu) już wcześniej przewidziały, że ŚDM nie będą wiązały się z żadnymi kosztami dla podatników. 

Niewątpliwy sukces wydarzenia w końcu przezwyciężył te wątpliwości: okazało się, że ŚDM nie tylko nie kosztowały administracji nic, ale wręcz przyniosły bogactwo. 

Według wyliczeń rządu regionalnego, ŚDM dodały do regionalnego PKB 148 milionów euro. Madrycka Konfederacja Handlu oszacowała, że z bilety 39 mln euro pochodziło z sektora hotelarskiego i gastronomicznego. Obłożenie hoteli w tych dniach wyniosło 70 %, o 30 punktów więcej niż w tym samym okresie roku poprzedniego.

Madrycka Konfederacja Pracodawców wskazała, że ŚDM wygenerowały 3 000 bezpośrednich miejsc pracy i 7 000 pośrednich. W madryckim metrze odnotowano 10,4 mln przejazdów (62 % więcej niż w poprzednim tygodniu i 4 mln pasażerów więcej).

ŚDM w liczbach

    1,9 mln ludzi w Cuatro Vientos

    500 000 zarejestrowanych osób (193 kraje)

    30 000 wolontariuszy

    14 000 księży

    800 biskupów

    5 tys. dziennikarzy

    4 tys. osób niepełnosprawnych

    350 000 osób śledzących na portalach społecznościowych

    300 wydarzeń kulturalnych

    200 konfesjonałów na rekolekcjach

    68 stoisk na Targach Zawodowych

Z 50,5 mln euro budżetu na Dzień, 31,5 mln euro pokryły rejestracje pielgrzymów, głównie z zagranicy; 16,5 mln euro sfinansowali sponsorzy z firm prywatnych; a prawie 2,5 mln euro pochodziło z darowizn od osób prywatnych, składek od społeczeństwa i firm prywatnych. smsi inne produkty na sprzedaż.

Co więcej, dla ludzi wiary korzystanie przez Kościół ze środków finansowych, gdy jest to konieczne, jest całkiem zrozumiałe. Wystarczy przypomnieć sobie ewangeliczną scenę, w której sam Jezus Chrystus zgodził się w Gerazie na wrzucenie do morza ogromnego stada świń po wypędzeniu z człowieka legionu demonów. Na pierwszym miejscu stawiał dobro duchowe tej osoby, nawet jeśli oznaczało to straty ekonomiczne dla pasterzy z okolicy. Albowiem porządek łaski wyprzedza dobra materialne.

Benedykt XVI, poruszony

Kardynał Rouco skomentował, że. "Benedykt XVI przeżywał te dni z wielką intensywnością i radością". W wielu momentach ŚDM widziałem go wyraźnie poruszonego. O nich wszystkich powiedział. "Czuwanie w Cuatro Vientos; te 20 minut ulewy: jeśli ktoś nie chciał opuścić młodych ludzi mimo niesprzyjającej pogody, to był to Papież. Zastanawiał się tylko, czy może powinien skrócić swoją wypowiedź, bo wiatr uniemożliwiał mu jej odczytanie".

Ojciec Święty był również bardzo wzruszony podczas niedzielnej Mszy Świętej, "szczególnie na te chwile skupienia i ciszy". Według kardynała z Madrytu, "Papież był też mile zaskoczony muzyką uroczystości; zainteresował się muzykami orkiestry i chóru ŚDM, z podtekstem pochwały. Nigdy wcześniej ŚDM nie miały własnej orkiestry i chóru złożonego z wolontariuszy.

Papież był również pod wrażeniem, że na ulicach spotkał tak wielu Madrileños, którzy zostali w Madrycie, aby go zobaczyć. Kardynał Rouco skomentował, że. "Przy wielu okazjach popemobile jechał z bardzo małą prędkością, aby Benedykt XVI mógł spędzić więcej czasu z ludźmi".

Zachęcający i wymagający ojciec

Benedykt XVI, mający obecnie 84 lata, "Zachowywał się wobec wszystkich jak prawdziwy ojciec".. Yago de la Cierva, dyrektor wykonawczy ŚDM, opowiedział o tym anegdotę. Małżeństwo z Teneryfy pojechało do Madrytu, aby otrzymać pomoc medyczną dla swojego czteroletniego syna, który był poważnie chory. Choć nie planowali tego, ktoś zachęcił ich do udania się do Nuncjatury. Tam Ojciec Święty usłyszał o sprawie i znalazł czas, aby je przyjąć.

Przesłania, które Benedykt XVI skierował specjalnie do młodych ludzi podczas 78-godzinnego pobytu w Madrycie, były proste, jasne i wymagające. Zaraz po wyjściu z samolotu Papież zachęcił ich, by stawili czoła obecnym wyzwaniom (powierzchowność, konsumpcjonizm, hedonizm, brak solidarności, korupcja i bezrobocie), opierając się na Bogu, bez niczego i nikogo, co odbierałoby im pokój; bez paraliżujących ich przeciwności, bez lęku przed światem, przyszłością czy własną słabością.

Prosił, by nie wstydzili się Pana i opierali swoje życie na Tym, który zawsze nas kochał i zna nas lepiej niż ktokolwiek inny. Przestrzegał ich, że nie można wierzyć nie mając oparcia w wierze innych; że Kościół potrzebuje ich, ale i oni potrzebują Kościoła; że nie można iść za Jezusem samemu i że dlatego muszą kochać Kościół. Zachęcał ich do poważnego zastanowienia się nad świętością i odrzucenia pokusy myślenia o sobie jako o bogach i uważania, że nie potrzebują korzeni i fundamentów innych niż oni sami. 

Benedykt XVI podkreślał młodym, że Chrystusowy dar z siebie na krzyżu wymaga wielkodusznej odpowiedzi i oznacza, że nie należy przymykać oczu na ból innych.  

Przypomniał im również, że wiara nie sprzeciwia się najwyższym ideałom, a wręcz przeciwnie - wywyższa je i doskonali. I prosił ich, by nie zadowalali się mniej niż Prawdą, Miłością i Chrystusem.

Wezwał młodych do trwania w miłości Chrystusa, bo wierzyć znaczy wejść w osobistą relację z Jezusem i w komunię z innymi. 

Na koniec Benedykt XVI prosił młodych, by nie zatrzymywali Chrystusa dla siebie, ale przekazywali go innym; i by pozwolili się prowadzić Panu do wolontariatu w Jego służbie.

Bardzo szczególna młodzież

Teraz do młodych ludzi, po powrocie do zwykłego życia, należy odpowiedź na te prośby papieża. Podczas ŚDM zdecydowana większość z nich dała wymowne, przynajmniej widoczne, świadectwo swojego dobrego usposobienia. Kardynał Rouco Varela zasugerował to, podkreślając świadectwo życzliwości, ducha służby, współistnienia, które dali, co jest charakterystyczne dla wszystkich ŚDM. W żadnym z nich nie doszło do zakłócenia zasad współżycia. 

Kardynał podkreślił, że w Madrycie dokonano w tej kwestii postępu, bo choć pielgrzymi zostali tym razem sprowokowani, "Przez cały czas zachowywali się w duchu chrześcijańskim, nie reagując na prowokacje"..

Komentując brak wypadków i małą liczbę pielgrzymów, którzy pozostali w madryckich szpitalach po zakończeniu ŚDM (w sumie pięciu; jeden z chorobą nowotworową, który zachorował po przyjeździe do Madrytu), przyznał również, że zauważono "Szczególna opatrzność Boża dla ŚDM".

Młodzi ludzie w centrum uwagi

Dla kardynała Madrytu i wielu innych osób, najbardziej niezwykłą rzeczą podczas ŚDM byli bez wątpienia sami młodzi pielgrzymi i świadectwo wiary i radości, które dawali od momentu przybycia aż do wyjazdu. 

De la Cierva skomentował, że "niektóre osobistości publiczne wyszły na ulice, zakamuflowane w okularach i czapkach, aby na własne oczy zobaczyć wspaniały i krzepiący spektakl tej radosnej młodzieży, który na kilka dni zmienił oblicze Madrytu.". To rzeczywiście był widok godny uwagi. To było, rzeczywiście, "młodość papieża", jak sama młodzież krzyczała z rozbawienia; lub "pokolenie Benedykta XVI", jak określił je arcybiskup Madrytu podczas Mszy św. otwierającej ŚDM. 

Podsumowując intensywne dni spędzone w Madrycie, Yago de la Cierva podkreślił, że "przykład grzeczności i zdolność pielgrzymów i wolontariuszy do cierpienia w upale". W dniu 20 sierpnia młodzież zmierzyła się z. "Najgorętszy dzień lata i w najgorętszym miejscu w gminie Madryt". 

Juan, student uniwersytetu i wolontariusz w jednym z namiotów kaplicy, był jednak zawsze czujny, aby sześciu czy siedmiu księży, którzy godzinami spowiadali po bokach ołtarza, mogło od czasu do czasu napić się wody. Jeden z księży zapytał ze zdziwieniem innego księdza, gdzie zostali przeszkoleni ci niezwykle pomocni wolontariusze, którzy również zachęcali ludzi do spowiedzi.

Mimo upału nie tracili ducha. Nawet zachęcali do tego innych. Tak było w przypadku dwóch dziewczynek z Kazachstanu, które po modlitwie w jednym z namiotów przywitały się z przebywającym tam, dość zmęczonym, księdzem i klerykiem i po użyciu uniwersalnego języka uśmiechu dały im każdemu "mini-książeczkę" z kolorowymi koralikami.   

Dzięki wzorowemu zachowaniu młodzieży udało się m.in. "W Cuatro Vientos nie odnotowano żadnych incydentów, co jest faktem niezwykłym, biorąc pod uwagę ogromną liczbę zgromadzonych tam osób". i że oczyszczanie lotniska odbywało się z zaskakującą szybkością i porządkiem.

Nie jest przesadą, że podczas ŚDM Sámur uczestniczył w 2.500 młodych ludzi, biorąc pod uwagę gorące warunki, w jakich się odbywał i niezwykłą liczbę uczestników. Osoby odpowiedzialne za Sámur stwierdziły w tym względzie, że była to największa i najdłuższa impreza, jaką kiedykolwiek zorganizowali, i że nie uczestniczyli w ani jednym przypadku zatrucia alkoholowego jakiejkolwiek młodej osoby podczas ŚDM.

ŚDM z wiadomościami

ŚDM w Madrycie były również okazją dla Ojca Świętego do ogłoszenia swojej decyzji o ogłoszeniu św. Jana z Avila, patrona hiszpańskiego duchowieństwa świeckiego, Doktorem Kościoła Powszechnego. Benedykt XVI skorzystał z Mszy Świętej, którą odprawił dla 1500 seminarzystów w katedrze w Almudenie, aby wygłosić ten komunikat.  

Oryginalne w porównaniu z innymi ŚDM były również spotkania, które papież odbył w El Escorial z 1600 młodymi zakonnicami i 1000 młodymi profesorami uniwersyteckimi. Kardynał Rouco, nawiązując do tych spotkań, skomentował z rozbawieniem, że wbrew temu, co mogłoby się wydawać, "profesorowie uniwersyteccy byli mniej świadomi formy niż zakonnice".

Owocne ŚDM

W sobotę 20 sierpnia. Zostały już tylko dwie godziny, zanim Benedykt XVI dołączy do 1,5 miliona młodych ludzi podczas czuwania na ŚDM. Młoda dziewczyna z Salamanki, wyglądająca jak uczennica, rozmawia z księdzem w jednej z 17 kaplic utworzonych na lotnisku Cuatro Vientos. Mówi mu, że w październiku wstąpi do klasztoru klauzurowego w Huesca.

Takie anegdoty, nierzadkie podczas ŚDM, pozwalają nam wierzyć, że pierwsze owoce tych dni już zaczęły być zbierane w postaci powołań. Potwierdzeniem tego było spotkanie powołaniowe, które Droga Neokatechumenalna zorganizowała na Plaza de Cibeles po południu 22 sierpnia. Według policji spotkanie, które stało się tradycją podczas ŚDM, przyciągnęło 210 tys. osób. Kiko Argüello, inicjator Drogi, w otoczeniu prawie stu kardynałów i biskupów, prosił o 20 tys. powołań potrzebnych do ewangelizacji Chin. Modlił się i prosił o modlitwę, aby Bóg wzbudził te powołania. Następnie zachęcił tych, którzy poczuli Boże wezwanie do wstania i wejścia na podium. Prawdziwy zalew młodych ludzi (5 tys. chłopców i 3,2 tys. dziewcząt) właśnie to zrobił. To był bardzo wzruszający moment. Co zrozumiałe, ci młodzi ludzie rozpoczną teraz drogę rozeznania swojego powołania.    

I co teraz?

Yago de la Cierva wyraził przekonanie, że ŚDM będą wielkim sukcesem. "Teraz jest czas, aby przeczytać i ponownie przeczytać piękne przesłania, które zostawił nam Papież, aby rozwinąć pytania powołaniowe, które wielu zadało sobie w tych dniach, aby włączyć praktykę spowiedzi, do której wielu podeszło w tych dniach, do swojego zwyczajnego życia chrześcijańskiego".

AutorHenry Carlier

Watykan

Papież na Anioł Pański: "Pokora jest tajemnicą Maryi".

Papież Franciszek podczas modlitwy Anioł Pański w Niedzielę Wniebowzięcia skomentował pokorę Matki Bożej jako cnotę, przez którą patrzył na nią Bóg.

David Fernández Alonso-15 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek w tę niedzielę, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny do nieba, zatrzymał się nad Magnificat, które podkreśla fragment Ewangelii w Mszy św. "Ten hymn pochwalny - zaczął po odmówieniu modlitwy Anioł Pański z okna na placu św. Piotra - jest jakby 'fotografią' Matki Bożej. Maryja "raduje się w Bogu, bo wejrzała na pokora swojej służebnicy" (por. Lc 1,47-48)".

"Pokora jest sekretem Maryi" - podkreślił Papież. "To właśnie pokora przyciągnęła do niej Boże spojrzenie. Oko ludzkie poszukuje wielkości i jest olśnione tym, co ostentacyjne. Bóg natomiast patrzy nie na pozory, ale na serce (por. 1 Sam 16,7) i kocha pokorę. Dziś, patrząc na Maryję Wniebowziętą, możemy powiedzieć, że pokora jest drogą, która prowadzi do nieba. Słowo "pokora" pochodzi od łacińskiego słowa "humildad". humusco znaczy "ziemia". To paradoksalne: aby osiągnąć wyżyny, Niebo, trzeba pozostać niskim, jak ziemia. Jezus uczy: "Ten, kto się uniża, będzie wywyższony" (Lc 14,11). Bóg nie wywyższa nas przez nasze dary, bogactwa czy zdolności, ale przez pokorę. Bóg podnosi tych, którzy się uniżają, tych, którzy służą. W rzeczywistości Maryja nie przypisuje sobie nic innego niż "tytuł" sługi: jest "służebnicą Pańską" (Lc 1,38). Nie mówi nic więcej o sobie, nie szuka niczego więcej dla siebie".

"Tak więc - kontynuował - możemy dziś zadać sobie pytanie: jak jest z moją pokorą? Czy szukam uznania u innych, zapewnienia o sobie i bycia chwalonym, czy też myślę o służeniu? Czy umiem słuchać, jak Maryja, czy też chcę tylko mówić i otrzymywać uwagę? Czy umiem milczeć, jak Maryja, czy też ciągle paplam? Czy umiem się cofnąć, rozładować kłótnie i spory, czy też staram się tylko wyróżniać?".

"Maryja, w swojej małości, najpierw zdobywa niebo. Tajemnica jej sukcesu leży właśnie w uznaniu siebie za małą, potrzebującą. U Boga tylko ten, kto uznaje siebie za nic, jest w stanie otrzymać wszystko. Tylko ten, kto się opróżnia, jest przez Niego wypełniony. A Maryja jest "pełna łaski" (w. 28) właśnie dzięki swojej pokorze. Również dla nas pokora jest punktem wyjścia, początkiem naszej wiary. Istotne jest, aby być ubogim w duchu, czyli potrzebującym Boga. Ten, kto jest pełen siebie, nie daje miejsca Bogu, ale ten, kto pozostaje pokorny, umożliwia Panu dokonanie wielkich rzeczy (por. w. 49)".

Odwołując się do klasycznej literatury włoskiej, papież zauważył, że "poeta Dante odnosi się do Maryi Dziewicy jako "pokornej i wyższej niż stworzenie" (Raj XXXIII, 2). Pięknie jest pomyśleć, że najskromniejsza i najwznioślejsza istota w historii, pierwsza, która całą swoją istotą, ciałem i duszą zdobyła niebiosa, spędziła swoje życie głównie w domu, w zwyczajności. Dni Pełnej Łaski nie były zbyt imponujące. Często chodzili za sobą w milczeniu: na zewnątrz nic nadzwyczajnego. Ale wzrok Boga zawsze pozostawał na niej, podziwiając jej pokorę, dyspozycyjność, piękno jej serca, nietkniętego grzechem.

"To wielkie przesłanie nadziei dla nas; dla was, którzy przeżywacie te same wyczerpujące i często trudne podróże. Maryja przypomina ci dzisiaj, że Bóg również ciebie powołuje do tego przeznaczenia chwały. To nie są ładne słowa. Nie jest to wymyślony happy end, pobożna iluzja czy fałszywe pocieszenie. Nie, to czysta rzeczywistość, żywa i prawdziwa jak Dziewica Wniebowzięta do nieba. Uczcijmy ją dzisiaj miłością dzieci, ożywioną nadzieją, że pewnego dnia będziemy z nią w niebie".

Na koniec Franciszek stwierdził, że teraz "módlmy się do niej, aby towarzyszyła nam na drodze, która prowadzi z ziemi do nieba". Niech przypomina nam, że tajemnica podróży zawarta jest w słowie pokora. I że małość i służba to tajemnice osiągnięcia celu".

Ameryka Łacińska

"Pobożność ludowa jest sposobem, w jaki Kościół otwiera się na kulturę każdego regionu, a Matka Boża jest matrycą".

Omnes przeprowadza wywiad z Federico Enrique Lanati, argentyńskim pisarzem, na temat popularnej pobożności do Matki Boskiej, będącej wyrazem religijności, w której lud Boży manifestuje swoją wiarę i kulturę.

Marcelo Barrionuevo-15 września 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

Z okazji święta Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, Omnes oferuje wywiad z Federico Enrique Lanati, pisarzem "Fiestas Religiosas del Norte Argentino y Luján", o miejscu i znaczeniu Matki Boskiej w pobożności północnej Argentyny. Wiemy, że pobożność ludowa jest czymś wrodzonym w tożsamości wszystkich ludów świata. Są one wyrazem religijności, w której lud Boży manifestuje swoją wiarę i swoją kulturę. Jest to sensum fidelium wiary powszechnej i tam właśnie objawia się Bóg.

Dzielimy się tym doświadczeniem z ziemi papieża i w zgodzie z naszą tożsamością jako ludów wierzących, które manifestują swoją wiarę poprzez doświadczenie swoich narodów.

Co zmotywowało Cię do pracy nad tematem Religijność w północnej Argentynie?

Uderzyła mnie duchowość mieszkańców małych górskich wiosek, zagubionych w głębi Argentyny, którzy przeżywają swoją wiarę w inny sposób, wykraczający poza znajomość i próbę wypełniania przykazań, odmawiania znanych modlitw, uczestniczenia w cotygodniowej mszy. Manifestują swoje uczucia wobec Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego, Maryi Dziewicy i świętych patronów, jako coś bardzo ważnego w ich życiu: proszą ich w swoich modlitwach, dziękują im, towarzyszą im, są obecni, i robią to z radością, w dobrze zorganizowanej wspólnocie, oferując swoją muzykę, swoje tańce, swój kolor, swoje znaki, które z dumą manifestują, i które umieją przekazać od dziadków, przez rodziców, aż po dzieci. 

Jakie miejsce zajmuje Matka Boża w pobożności ludzi? Jak można wyróżnić elementy i cechy miłości do Matki Bożej według różnych nabożeństw?

Głównie chodzi o postać "mamity". Posunąłbym się do stwierdzenia, że być może jest ona dla nich równie ważna jak Jezus Chrystus. Uznają, że matka jest zawsze przy nich, że o cokolwiek ją poprosisz, ona wstawi się do Boga, a on to spełni, bo "matce nie można odmówić".

Setki inwokacji pokazują, że Matka Boża jest blisko w każdym miejscu, przy każdej okazji, towarzysząc im i przybliżając do Jezusa Chrystusa. 

Czy można myśleć o wymieszanych elementach kultury przodków i kultury chrześcijańskiej jako o mieszance w przejawach wiary?

Niektórzy nazywają to synkretyzmem, ja wolę podążać za ukochanym biskupem José Demetrio Jiménezem (zmarłym kilka dni po tym, jak 7 października 2019 r. uczestniczył w obchodach 50-lecia prałatury w Cafayate, ku czci Dziewicy Różańcowej), który nazywa to "symbiozą kulturową i wyobrażeniem metysa". Jest to koniunkcja, spotkanie obu kultur, które z roku na rok nie przestaje być dynamiczne i w którym - mówiąc słowami naszego papieża Franciszka w Evangelii Gaudium - "lud ewangelizuje lud i jest inspirowany przez Ducha Świętego".

Papież Franciszek uwypuklił dla całego Kościoła powszechnego to, co z większą siłą insynuował Sobór Watykański II, św. Jan Paweł II i Benedykt XVI, a zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej, co z mocą przyjął na spotkaniach biskupów w Puebla i Aparecida, Jest to dar, który dokonuje się w nowych formach ewangelizacji i Kościoła wychodzącego na zewnątrz, który uznaje, że we wszystkich wspólnotach może w inny sposób odnosić się do Boga, a to wzbogaca wiarę Kościoła, czując ją bliżej codziennego życia lokalnych społeczności.

Jakie znaczenie ma religijność i miłość do Dziewicy w tożsamości kulturowej Północy, w odniesieniu do tego, co powiedział św. Jan Paweł II, że "wiara, która nie staje się kulturą, jest wiarą niedojrzałą i niespełnioną"??

Dziewica jest superlatywem w tożsamości kulturowej północy, całej Argentyny i Ameryki Południowej (z 33 festiwali, w których uczestniczyłem w ciągu 15 lat, 19 festiwali dotyczy Dziewicy w jej różnych inwokacjach, a książka odzwierciedla festiwale patronki Argentyny, Dziewicy z Luján, między innymi). 

O co zapytałby ksiądz proboszczów, jak podtrzymać to doświadczenie wiary i gdzie Kościół powinien się poprawić??

Proponowałbym, aby zintensyfikowali swoją obecność w każde święto patronalne swojego województwa i włączyli się w te święta. A ci, którzy jeszcze nie uczestniczą wystarczająco, niech zobaczą, że taki styl wiary zbliża ich do wiernych, którzy nie zawsze uczestniczą w liturgii Kościoła asertywnie, a jedynie sporadycznie. Inkulturacja Ewangelii, pobożność ludowa wyraża najczystsze uczucia, dlatego nigdy nie należy nią gardzić, a ona powinna nas prowadzić do Eucharystii, do sakramentów, dla których biskupi powinni także wzmocnić duszpasterstwo sanktuariów. 

Byłeś prezesem Federacji Izb Turystycznych Republiki Argentyńskiej (FEDECATUR), a obecnie jesteś wiceprezesem Argentyńskiej Komisji Turystyki Religijnej. Jak wiążesz turystykę religijną z wymiarem ewangelizacyjnym? Czy Kościół pracuje nad tym?

Turystyka religijna jest uważana za aspekt turystyki kulturowej. Różni się od wizyt w sanktuariach i pielgrzymek, w których ludzie uczestniczą specjalnie po to, by nawiązać duchowy kontakt z Bogiem, a które według statystyk z 2010 r. liczyły 300 mln osób, co w kolejnych latach zostało znacznie przekroczone (choć pandemia przeniosła się na obecność wirtualną). Bardzo ważny jest wymiar ewangelizacyjny, oprócz zwiedzania i poznawania dziedzictwa i sztuki Kościoła na całym świecie, widać wiele nawróceń, ułatwia się wykorzystanie wolnego czasu na refleksję. Ten czas trzeba wykorzystać, a w każdym miejscu muszą być dostępni przewodnicy i konkretne osoby, aby wiedziały, jak sprawić, by ludzie docenili ten duchowy wymiar człowieka.

Kościół uczestniczy w argentyńskiej Komisji Turystyki Religijnej poprzez swojego przedstawiciela w "Komisji Episkopatu ds. Migrantów i Ludzi Wędrownych", lub lepiej znanej jako "Pastoral de Turismo Religioso", będąc obecnym w 22 diecezjach.

Nie możemy zaprzeczyć, że współczesna kultura jest bardziej zsekularyzowana, czy widzi Pan nadzieję w Pobożności Ludowej?

Pobożność ludowa, religijność ludowa, duchowość ludowa, jak nazywa ją papież Franciszek, to sposób, w jaki Kościół otwiera się na kulturę każdego regionu. Nie można już sobie wyobrazić, że z Rzymu można nauczać tylko jednego sposobu przeżywania wiary, jak to było przez wieki. Otwartość, którą mamy dzisiaj, jest i będzie coraz bardziej źródłem zbliżenia ludzi do Boga, Dziewicy i Świętych, niedoścignionym sposobem na odwrócenie sekularyzmu i relatywizmu. Zresztą Ameryka Południowa jest najlepszym przykładem. Ludzie, przy pomocy swoich duszpasterzy, skłaniają się ku temu, że człowiek, istota religijna w ogromnej większości, potrzebuje zbliżenia i to na swój sposób do naszego Stwórcy. 

Wreszcie, dziś obchodzimy wielkie święto Matki Boskiej, jak myślisz, jak ważne jest, aby Maryja Dziewica w Argentynie i jakie były Twoje doświadczenia z podróży?

Nasz papież Franciszek powiedział: "Jeśli chcesz wiedzieć, kim jest Maryja? Zapytaj teologa, ale jeśli chcesz wiedzieć, jak kochać Maryję? Zapytaj ludzi. Ludzie powiedzą ci, jak kochać, jak kochać matkę".

Maryja Panna jest przede wszystkim matką misjonarzy, jest zawsze obecna, każdy z nas jest jej dzieckiem, jej braćmi i siostrami. Jest moją matką "jedyną, której mogę się wypłakać". Ona jest wielką misjonarką.

Jak powiedział ojciec Enrique Bianchi, Dziewica jest w DNA mieszkańców Ameryki Południowej. Bóg jest świadomy ładunku emocjonalnego matki, matki na ziemi i w niebie. Ona jest matrycą pobożności ludowej.

Doświadczyłem tego w małych miasteczkach położonych na wysokości prawie 4000 metrów nad poziomem morza, z tysiącami i tysiącami pielgrzymów, schodzących z "Virgen de Copacabana de Punta Corral" w Wielkim Tygodniu do Tilcara i Tumbaya, z dziesiątkami zespołów sikuris towarzyszących Dziewicy swoją muzyką; albo idąc przez dni i zimne noce setki kilometrów z Cachi do Salty dla Dziewicy i Pana z Milagro, z wielkim poświęceniem i radością, albo w procesjach we wszystkich wielkich stolicach, czczących swoją Patronkę. Jak mówi kardynał i arcybiskup emerytowany Tucumán Luis Héctor Villalba w prologu książki "Fiestas Religiosas del Norte Argentino y Luján", "nasz lud masowo pielgrzymuje do sanktuariów maryjnych: "Nuestra Señora del Valle" w Catamarca, "Señor y Virgen del Milagro w Salta" (gdzie 800 tys. osób rocznie odnawia pakt wierności), "Nuestra Señora de la Merced" w Tucumán, "Nuestra Señora de Itatí" w Corrientes, "Nuestra Señora de Luján" w Buenos Aires (gdzie papież Franciszek udał się kilkadziesiąt razy), "Nuestra Señora de la Candelaria" i "Nuestra Señora del Rosario de Río Blanco y Paypáya" w Jujuy, "Nuestra Señora del Carmen" i "Nuestra Señora de Huachana" w Santiago del Estero, wyrażając swoje głębokie nabożeństwo i miłość do Dziewicy".

AutorMarcelo Barrionuevo

Świat

Eine spirituelle Schlagader durch Österreich (die Jakobswege)

Eine gut beschriebene und markierte Pilgerroute zieht sich over near 800 Kilometer vom äußersten Osten (Wolfsthal) bis zum äußersten Westen (Feldkirch) over Österreich. 

Alfred Berghammer-14 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Dobrze oznakowany i opisany szlak pielgrzymkowy biegnie przez prawie 800 kilometrów z dalekiego wschodu (Wolfsthal) na daleki zachód (Feldkirch) przez Austrię. W tej najwyższej części Jakobswegs - podobnie jak w przypadku formacji feiner Adern - poszczególne przedmieścia. To właśnie tam znajduje się Jakobsweg Burgenland, z którego wywodzi się wariant węgierskiego Jakobswegs. Z północy przychodzi Jakobsweg Weinviertel. Z Böhmen dojeżdża się do Jakobsweg Oberes Mühlviertel, a z Bayern do Hauptast. Od południa w Innsbrucku znajduje się południowoaustriacki Jakobsweg, który biegnie przez Graz, Slowenien, Kärnten, Osttirol i Südtirol.

Bild 1: Stift Göttweig

Jak dochodzę do wniosku, że jest to podróż duchowa? Ich meine damit gar nicht die Wirkungen, die ein Pilgerweg in Bezug auf Stille, Kontemplation und Nachsinnen über das eigene Leben in jedem Wanderer entfaltet, selbst wenn er (noch) nicht zu den Glaubenden gehört. Gemeint sind vielmehr die Perlen des Weges, nämlich viele der berühmtesten und herausragendendsten Heiligtümer Österreichs. Ich zähle sie nur beispielsweise auf, denn ihre Zahl ist sehr groß. Den ersten Höhepunkt des Weges stellt der Stephansdom in Wien dar, der immer wieder aieder auch als österreichisches Nationalheiligtum bezeichnet wird. Pilger lub Pilgerin odwiedzi także wiele najpiękniejszych austriackich miasteczek, takich jak Göttweig i Herzogenburg w Dolnej Austrii, St. Florian i Lambach w Górnej Austrii czy Fiecht i Stams w Tyrolu. Te Klöster i inne zabytkowe domy oferują również swoje pokoje gościnne dla pielgrzymów. Zawsze będzie można dotrzeć do najpiękniejszych schronisk górskich, tu znów - tylko dla przykładu - Maria Taferl w Dolnej Austrii, Maria Plain w Salzburgu czy Georgenberg w Tyrolu. 

Ponadto wiele społeczności wykorzystuje fakt, że są zmuszone do korzystania z możliwości, jakie dają szkolenia, budując po drodze wartościowe szlaki. Ich nenne als Beispiel den Wegabschnitt von Gnadenwald nach Hall in Tirol mit mehreren wunderschönen Gedanken und Sinnsprüchen. Jeden z nich został zabrany tutaj, ponieważ mógł przejść na Jakobsweg: "Glücklich die hungern und dürsten nach einem sinnerfüllten Leben, ihr Hunger und Durst wird gestillt werden. Wenn Sie immer das tun, was sie immer schon getan haben, werden sie immer das bekommen, was Sie immer schon bekommen haben" (Paul Watzlawick). Soweit zu den spirituellen Aspekten, die keinen Wanderer auf diesem Jakobsweg völlig unberührt lassen werden. 

Opis austriackich Jakobswegów byłby jednak więcej niż trochę niejasny, nawet gdybym nie wiedział o pięknie krajobrazu: Es beginnt bei den Donauauen bei Hainburg, führt durch die Kaiserstadt Wien über den Wienerwald und inmitten des Weltkulturerbes Wachau der Donau aufwärts nach Linz. Po dotarciu na obrzeża pięknego górnoaustriackiego Hügellandu dociera się do jednego z najpiękniejszych miast świata - Salzburga. Po wizycie w zatoce bawarskich Rupertiwinkels, znajdziesz się w środku unikalnych wiosek Wilden Kaisers w centrum miasta. Einmal rechts, einmal links oberhalb der betriebsamen Talsohle wandert der Pilger und die Pilgerin flussaufwärts. W tle jest lub będzie otoczony wyjątkowymi wioskami, kościołami, cerkwiami i kościołami oraz pięknymi wioskami i miasteczkami. Tak zwana "Heilige Land Tirol" będzie miała swoje prawa, ponieważ powstanie tak wiele murowanych wiosek, które nadadzą Pilgerndenden ich wyjątkową historię. Wysoko nad Drogą Pielgrzyma rozciągają się wysokogórskie lasy tyrolskie. Po osiągnięciu punktu wyjścia w kierunku Szwajcarii, konieczne jest przekroczenie Arlbergu, aby dotrzeć do jedynej nazwanej przełęczy austriackiego Jakobswegs, dzięki czemu na tym etapie nie trzeba poruszać się po drogach publicznych. Trasa pielgrzymki wiedzie dalej wzdłuż pięknego Voralpenlandschaft Vorarlbergs, a w Feldkirch przekroczycie granicę z Liechtensteinem lub Szwajcarią.

Bild 2: Oberinntal

Ich bin den österreichischen Jakobsweg von Ost nach West zu verschiedenen Zeiten gegangen. Durch Niederösterreich pilgerte ich in der Hitze des Frühsommers. Das Inntal durchschritt ich zweimal, das erste Mal im März bei meinem Weg von Salzburg nach Santiago de Compostella über insgesamt drei Monate. Der Arlberg war zu dieser Zeit noch tief verschneit und von Lawinengefahr bedroht. Mit Hilfe von Tourenschiern, die ich bei einer anderen Gelegenheit dort deponiert hatte, konnte ich diesen Pass aber gut überwinden. Das zweite Mal wanderte ich in Tirol im Mai und war begeistert over die Farbenpracht und landschaftliche Schönheit. Przecież o ile na górach w promieniach słońca są jeszcze kwiaty, o tyle błękity i grzyby w swoim pierwotnym środowisku mienią się w promieniach słońca. Von me ersten Jakobsweg - gleich nach meiner Pensionierung - kenne ich auch die Via Jacobi in der Schweiz, die Via Gebennensis und die Via Podiensis in Frankreich, den Camino Norte und Primitivo in Spanien. Vor etwa zwei Jahren lernte ich auch noch den Camino Frances in Spanien kennen. Meine Erlebnisse und Eindrücke aus meinen Jakobswegen habe ich in Büchern festgehalten. Mając na uwadze różne trasy Jakobswege, powinienem zwrócić uwagę, że austriacki Jakobsweg nie zawsze wraca atrakcyjnością i pięknem w przeciwieństwie do jeszcze mniej znanych krajobrazów. 

Każdy, kto kiedykolwiek był na Jakobsweg, doświadczył - nawet po uwzględnieniu różnych szczepów i warunków - tak wielkiego piękna przyrody i duchowej głębi, że cisza, która pozostaje w sercu kraju, po raz kolejny pozostaje na szlaku. Geweckt wird diese Sehnsucht vor allem immer dann, als man in seiner unmittelbaren Heimat, wie bei mir in Salzburg - auf einen Wegweiser oder ein Hinweisschild zum Jakobsweg trifft. Dabei wird einem bewusst, dass es, von diesem Ort ausgehend, einen gut beschilderten Weg gibt, der über tausende Kilometer unmittelbar zum Grab des Hl. Jakobus in Santiago de Compostella führt. Ultreia!

AutorAlfred Berghammer

Świat

Duchowa arteria przez Austrię: Droga pielgrzymów do Santiago de Compostela

Pielgrzymie drogi św. Jakuba biegną przez Europę z odległych miejsc, zbiegają się na kilku głównych osiach i prowadzą do grobu Apostoła w Composteli. Czytelnicy Omnes znają już te przez Szwecję, Niemcy i Francję. W tym artykule dr Alfred Berghammer przedstawia trasy w Austrii, których jest ekspertem.

Alfred Berghammer-14 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

UWAGA WSTĘPNA: Oryginalny tekst niemiecki można odczytać w następujący sposób tutaj. Hiszpańska wersja została napisana przez Alfonso Riobó.

Dobrze opisany i oznakowany szlak pielgrzymkowy ciągnie się przez prawie 800 kilometrów przez całą Austrię, od jej wschodniego krańca (Wolfsthal) do zachodniego (Feldkirch). Jak rozgałęzienia drobnych żył, różne dopływy spływają do tej głównej gałęzi Drogi św. Jakuba. Należy do nich Burgenlandzka Droga św. Jakuba, w którą wcześniej zbiegł się wariant węgierskiej Drogi św. Jakuba. Od północy przychodzi Weinviertel Droga św. Jakuba. Z Czech i Baivera do głównego odgałęzienia prowadzi Oberes Mühlviertel Droga św. Jakuba. Od południa, w okolicach Innsbrucka, południowoaustriacka Droga św. Jakuba prowadzi do Słowenii, Karyntii, Tyrolu Wschodniego i Tyrolu Południowego.

Klasztor w Göttweig. ©Alfred Berghammer

"Perełki" drogowe

Jak dochodzę do stwierdzenia, że jest to duchowa arteria? Nie chodzi mi o skutki, jakie dla każdego idącego szlakiem pielgrzymkowym ma wyciszenie, kontemplacja i refleksja nad własnym życiem, nawet jeśli nie zalicza się (jeszcze) do grona wiernych. Chodzi mi raczej o perły Drogi, czyli o wiele najbardziej znanych i wybitnych sanktuariów Austrii. Wspominam o nich tylko tytułem przykładu, bo ich liczba jest bardzo duża. 

Pierwszym punktem Drogi jest Katedra św. Szczepana w Wiedniu, która wielokrotnie nazywana jest również narodowym sanktuarium Austrii. Następnie pielgrzym odwiedza wybrane najpiękniejsze klasztory w Austrii, takie jak Göttweig i Herzogenburg w Dolnej Austrii, St. Florian i Lambach w Górnej Austrii czy Fiecht i Stams w Tyrolu. Te klasztory i inne domy duchowe chętnie udostępniają swoje pokoje pielgrzymom. Raz po raz natrafia się na imponujące sanktuaria, z których wymieniam tu - znów tylko jako przykład - Maria Taferl w Dolnej Austrii, Maria Plain w Salzburgu czy Georgenberg w Tyrolu. 

Ponadto wiele miejscowości podejmuje wysiłek, aby za pomocą tablic i zdjęć zaoferować przechodzącym przez nie pielgrzymom cenne refleksje dotyczące Camino. Jako przykład podam odcinek Camino od Gnadenwald do Hall w Tyrolu, z kilkoma pięknymi myślami i powiedzeniami. Wspomnę tu o jednym z nich, bo może zachęci ludzi do podjęcia Camino de Santiago: "Szczęśliwi są ci, którzy łakną i pragną życia pełnego sensu, bo ich głód i pragnienie zostaną zaspokojone. Jeśli zawsze robisz to, co zawsze robiłeś, zawsze dostaniesz to, co zawsze dostawałeś" (Paul Watzlawick). Tyle o aspektach duchowych, które nie pozostawią obojętnym żadnego wędrowca na tym Camino de Santiago.

Zachwycające krajobrazy

Opis austriackiej Drogi św. Jakuba byłby jednak więcej niż niepełny, gdybym nie zatrzymał się również na zachwycaniu się pięknem krajobrazów. 

Zaczyna się na naddunajskich łąkach w pobliżu Hainburga, prowadzi przez cesarski Wiedeń, przez Las Wiedeński (Wienerwald) i w górę Dunaju, przez światowe dziedzictwo kulturowe Wachau, do Linzu.

Po przejechaniu przez urokliwy, górzysty region Górnej Austrii, dociera się do jednego z najpiękniejszych miast świata - Salzburga. Po przekroczeniu bawarskiego pogranicza w Rupertiwinkel, trasa prowadzi wzdłuż imponującego pasma górskiego Wilder Kaiser do doliny rzeki Inn. Czasem w prawo, czasem w lewo, pielgrzymi idą w górę rzeki ponad ruchliwym dnem doliny. Niemal co godzinę natrafiają na zaciszne kaplice, wspaniałe kościoły, zamki i pałace, a także warte zobaczenia wsie i miasteczka. Tak zwana "święta ziemia Tyrolu" zasługuje na swoją reputację, ponieważ mija się tu wiele miejsc pielgrzymkowych, które opowiadają pielgrzymom swoje imponujące historie. Wysoko nad trasą pielgrzymki witają pielgrzymów wysokie góry Tyrolu.

Kiedy Inn skręca w kierunku swojego źródła w stronę Szwajcarii, jedyna większa przełęcz na austriackiej Drodze św. Jakuba znajduje się nad Arlbergiem, chyba że wolisz przesiąść się na ten etap do transportu publicznego. W końcu trasa pielgrzymki przecina piękne podnóża Alp Vorarlberg, zanim przekroczy granicę w Feldkirch w kierunku Liechtensteinu lub Szwajcarii.

Dolina górnej Iny. ©Alfred Berghammer

Kilkakrotnie przechodziłem austriacką Drogę św. Jakuba ze wschodu na zachód. Pielgrzymowałem po Dolnej Austrii w upale wczesnego lata. Przez Dolinę Iny przechodziłem dwukrotnie, pierwszy raz w marcu, idąc z Salzburga do Santiago de Compostela przez łącznie trzy miesiące. W tym czasie Arlberg był jeszcze pokryty głębokim śniegiem i zagrożony lawinami. Jednak z pomocą nart biegowych, które zdeponowałem tam przy innej okazji, udało mi się bez problemu pokonać tę przełęcz. Gdy po raz drugi wędrowałem w maju po Tyrolu, uderzył mnie przepych kolorów i piękno krajobrazu. Podczas gdy pola świerkowe w górach lśniły jeszcze w słońcu, w dolinie kwiaty i krzewy kwitły w swej bujnej okazałości. 

Z mojego pierwszego Camino de Santiago - tuż po przejściu na emeryturę - znam jednak także Via Jacobi w Szwajcarii, Via Gebennensis i Via Podiensis we Francji, Camino Norte i Primitivo w Hiszpanii. Jakieś dwa lata temu poznałam również Drogę Francuską w Hiszpanii. Swoje doświadczenia i wrażenia z mojego Camino de Santiago zebrałem w książkach. Porównując poszczególne trasy Camino de Santiago mogę stwierdzić, że austriackie Camino de Santiago pod względem atrakcyjności i piękna wcale nie pozostaje w tyle za swoimi jeszcze bardziej znanymi braćmi.

Tęsknota w sercu

Każdy, kto przeszedł Camino de Santiago, zobaczył tak wiele piękna krajobrazowego i doświadczył tak wielkiej głębi duchowej - nawet biorąc pod uwagę trudy i niedostatki, których mógł doświadczyć - że tęsknota za ponownym wyruszeniem w drogę pozostaje w sercu. Tęsknota ta budzi się przede wszystkim wtedy, gdy w najbliższym otoczeniu znajdzie się znak lub drogowskaz Camino de Santiago, jak w moim przypadku w Salzburgu. Wtedy uświadamiasz sobie, że tam zaczyna się dobrze oznakowana ścieżka, która prowadzi przez tysiące kilometrów wprost do grobu św. Jakuba z Composteli. Ultreia!

AutorAlfred Berghammer

Edukacja

Przeżywanie doświadczenia św. Franciszka z Asyżu w XXI wieku

Mała wspólnota sióstr klarysek rozpoczęła przygodę duchowej rewitalizacji emblematycznego klasztoru Santa Clara, z pomocą dwustu pięćdziesięciu młodych ludzi, którzy odkryli, że większe szczęście jest w "dawaniu" niż w "otrzymywaniu".

Javier Segura-13 września 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

Klasztor Santa Clara w biskajskim mieście Orduña był zamknięty od dwudziestu lat, ponieważ poprzednia wspólnota sióstr musiała go opuścić z powodu braku powołań. Historia tego XV-wiecznego budynku wydawała się skazana, jak wiele innych, na ruinę lub na stanie się narodowym paradorem. Ale ani ruina, ani hotelarstwo nie byłyby ostatecznym przeznaczeniem tego wielowiekowego miejsca. Nowa wspólnota sióstr klarysek ponownie poczuła wezwanie Pana i rozpoczęła przygodę wypełnienia tego emblematycznego miejsca życiem duchowym.

Słowo przygoda dość dobrze opisuje akcję, na którą wyruszyło tych kilka sióstr. Nie było to jednak dla nich coś nowego. Już kilka lat wcześniej odnowili klasztor Belorado w Burgos, a teraz poczuli wezwanie Kościoła i Pana do podjęcia tej nowej misji. Wspólnota pięciu lub sześciu sióstr mogła udać się na ziemie baskijskie i założyć stary klasztor św. Klary. Te biedne siostry usłyszały ponownie starożytne wołanie Chrystusa z San Damiano do Franciszka: "odbuduj mój Kościół, który grozi ruiną". Dosłownie.

Z pomocą młodych ludzi

Praca była ogromna. Założenie dużego klasztoru, opuszczonego od dwudziestu lat, przerastało te kobiety. Ale to właśnie ta potrzeba uruchomiła silnik solidarności i dwieście pięćdziesiąt młodych osób przybyło tego lata do Ordunii, aby podać rękę tym siostrom. Pochodzili z różnych środowisk. Pracowali tam od uczniów religii z publicznych szkół średnich wraz z ich nauczycielami, przez parafię w madryckiej dzielnicy Villaverde, Kolegium Arcybiskupie w Madrycie, seminarzystów, czy członków różnych ruchów kościelnych, takich jak Grupa Jana Pawła II czy Milicja św. Marii. Wszystkie o wspólnym mianowniku, wielkiej chęci pomocy i niewielkim doświadczeniu w pracy fizycznej. Bo nie ulega wątpliwości, że ci chłopcy i dziewczęta ery cyfrowej nigdy nie podnieśli motyki do ręki (a co?), kilofa, łopaty czy nawet miotły.

Ale to była pierwsza duża nauka dla tych młodych ludzi. Wartość praca fizyczna. Zmęczenie, pocenie się, znoszenie żaru słońca, nabijanie modzeli na rękach... to było nowe doświadczenie, które może ich wiele nauczyć na całe życie. Być może nie ma lepszego sposobu na kultywowanie odporności, jak się dziś mówi, niż spędzanie godzin w słońcu na usuwaniu pokrzyw motyką. Zwłaszcza jeśli robisz to w szortach.

Ideał franciszkański

Kolejną wspaniałą lekcją, jaką otrzymali ci młodzi ludzie, była możliwość dzielenia życia z siostrami, poznania z pierwszej ręki kontemplatyków, którzy całe swoje życie poświęcają modlitwie, rozmowie z Bogiem. Pytania, które nasunęły się młodzieży, można było zadać bezpośrednio siostrom, a tym samym podzielić się z nimi swoimi wątpliwościami. Bo ci młodzi ludzie przyszli do klasztoru z chęcią pomocy, ale też z wieloma ranami i pytaniami w sercu. I potrzebowali otworzyć się na kogoś, kto ich wysłucha. Ideał franciszkański, doświadczenie życiowe św. Klary, zostało wcielone w te kobiety i stało się mądrością dla dzisiejszej młodzieży. Ubóstwo i surowość, pragnienie braterstwa, troska o przyrodę, wezwanie do misji, odbudowa własnego życia i całego społeczeństwa... to nie były historie z przeszłości, ale pilne wymagania naszych serc, potrzeby dzisiejszego świata.

Do jednej z grup należał katolicki reżyser filmowy Francisco Campos, reżyser takich filmów jak "El Rocío es compartir", "El colibrí" i "Jesucristo vive". W pewnym momencie zastanawiałam się, czy łatwo jest znaleźć wielu młodych ludzi chętnych do takiego życia: wstawać wcześnie, spać na podłodze, ciężko pracować, kłaść się wcześnie spać, by móc wystąpić następnego dnia .... i jeszcze za to zapłacić! Kiedy mi to powiedział, nie mogłem nie przypomnieć sobie dwóch młodych ludzi ze szkoły średniej w Móstoles, którzy powiedzieli mi, że był to najlepszy plan, jaki kiedykolwiek im zaproponowano. 

I być może rację miał czcigodny jezuita Tomás Morales, który powiedział, że "jeśli od młodego człowieka wymaga się niewiele, nie daje nic; jeśli wymaga się od niego wiele, daje wszystko". W rzeczywistości myślę, że o wiele więcej młodych ludzi odpowiedziałoby na takie wezwanie, do poświęcenia swojego czasu dla innych, gdyby znaleźli się dorośli, wychowawcy, którzy odważyliby się przedstawić im tę propozycję. A kto w dzisiejszych czasach chciałby z nimi żyć, pracując obok siebie. Bo nikt nie może czegoś zaproponować, jeśli sam nie chce tego przeżyć. To byłoby po prostu niewiarygodne.

Powiew świeżego powietrza

Efekt końcowy okazał się większy niż początkowo zakładaliśmy. Poczyniono spore postępy w porządkowaniu ścian, odłupywaniu ich, usuwaniu chwastów... choć oczywiście jest jeszcze wiele do zrobienia. Ale przede wszystkim ci młodzi ludzie mogli przeżyć ducha św. Franciszka z Asyżu. I jakby to był znak, świeżym powietrzem oddychano w tych dniach w Ordunie. Ci młodzi ludzie zdołali wnieść życie i nadzieję do nas wszystkich, którzy przeszli przez klasztor św. Klary. Patrząc na nich nie mogliśmy nie przypomnieć sobie Franciszka w San Damiano odbudowującego materialnie małą pustelnię, ale rozpoczynającego odbudowę Kościoła Chrystusowego poprzez powrót do korzeni Ewangelii przeżywanej bez blasków.

W samym środku globalnej pandemii, w świecie, który szuka nowego początku, który potrzebuje odbudowy w swoich relacjach, od samych fundamentów, ci młodzi ludzie pokazują nam drogę, którą możemy obrać. Pozwolić, by wyzwaniem dla nas był sam Chrystus i potrzeby naszych braci i sióstr, szukać przyjaciół Boga, z którymi możemy dzielić nasze życie, zabrać się do pracy bez wygłaszania wielkich mów, po prostu.

A dla wychowawców wielkie wezwanie, by nadal wierzyć w młodych ludzi, bo w sercu dzisiejszej młodzieży wciąż bije wezwanie do heroizmu, do ofiarności, do bezinteresownego poświęcenia. Tak, to jest wielkie wyzwanie dla wychowawców. Uwierzyć w młodych ludzi, tak jak Bóg uwierzył we Franciszka, kiedy był jeszcze chłopcem, tak jak Bóg uwierzył w tych dwustu pięćdziesięciu młodych ludzi, którzy przybyli do Orduna tego lata.

Gospel

Cuda ewangeliczne: drugie rozmnożenie chlebów i ryb

Autor analizuje niektóre aspekty drugiego rozmnożenia bochenków i ryb relacjonowanego przez ewangelistów Mateusza i Marka.

Alfonso Sánchez de Lamadrid Rey-12 września 2021 r.-Czas czytania: 6 minuty

Wcześniej pisałem o. pierwsze rozmnożenie chlebów i ryb. W niniejszej pracy, jako kontynuacja, badamy drugie mnożenie. Wykresy i bibliografia są wspólne dla obu artykułów.

Jedno rozmnożenie dla Żydów i jedno dla Greków

O ile pierwsze rozmnożenie jest opisane we wszystkich czterech Ewangeliach (Mt 14,15-21; Mk 6,35-44; Łk 9,12-17 i J 6,5-13), o tyle drugie rozmnożenie jest opisane tylko przez Mateusza i Marka (Mt 15,32-39 i Mk 8,1-10). Podobieństwo obu relacji skłoniło niektórych autorów do dyskusji, czy rzeczywiście miał miejsce drugi cud rozmnożenia bochenków i ryb, ale co do tego zgadzają się prawie wszyscy, to fakt, że o ile pierwsza relacja jest skierowana preferencyjnie do Żydów, o tyle druga była skierowana do pogan, bo "..." (Mk 8,1-10).niektórzy z nich są z daleka" (Mk 8,2).

Dlaczego były dwa mnożenia, a nie jedno powtórzone (i dostosowane) dwa razy?

Jak już powiedzieliśmy, niektórzy komentatorzy twierdzą, że drugie rozmnożenie jest ponowną adaptacją dla pogan jednego wydarzenia, że było tylko jedno rozmnożenie, a nie dwa. Ich argumentem byłoby to, że te dwa konta są bardzo podobne. Uznając różnice między nimi, twierdzą, że są one wtórne wobec dostosowania do pogan. Ale tę samą logikę otwarcia się Jezusa na świat pogański znajdujemy w całej podróży poza terytorium Izraela, a w takim razie to samo trzeba by powiedzieć o wszystkim, co wydarzyło się u Marka i Mateusza w kraju pogan (Tyr i Sydon).

Jeśli z podróży Jezusa po ziemi pogan wynika jedno, to jest to fakt, że Królestwo Boże nie jest monopolem nielicznych. Choć nie nadszedł jeszcze czas, by zanieść Dobrą Nowinę poganom, Jezus zapuszcza się do obcej ziemi i tam też demonstruje Bożą moc nad chorobami i wychodzi naprzeciw ludzkim potrzebom (Mt 15,21-28 i 15,32-39), przewidując czas, gdy "chleb dzieci" (Mk 15,32-39), przewidując czas, gdy "chleb dzieci" (Mk 15,21-28 i 15,32-39) zostanie dany poganom (Mk 15,32-39). 7, 27, Syryjsko-Fenicka kobieta) byłaby wspólna dla wszystkich.

Co więcej, właśnie podczas tej podróży, tym razem w Cezarei Filipowej, również na terytorium pogańskim, miało miejsce wyznanie wiary Piotr, który jest kluczem do całej Ewangelii Marka. Ten Apostoł, rzecznik pozostałych, uznaje Go za "Mesjasza" (Mk. 8. 29), czyli "Chrystusa", "Pomazańca" Bożego par excellence. I, nie zapominajmy, dzieje się to na terenie pogańskim.

Jednak jeden z najważniejszych dowodów na to, że są to dwa różne fakty, znajduje się w Mt 16, 5-12, kiedy Mistrz czyni wyrzuty swoim uczniom: "Uczniowie, przechodząc na drugą stronę, zapomnieli wziąć bochenków (...) Rozmawiali między sobą, mówiąc: "Nie przynieśliśmy żadnych bochenków". Czy nadal nie rozumiecie, ani nie pamiętacie pięciu chlebów z 5000 mężczyzn, i ile koszów wzięliście, ani siedmiu chlebów z 4000, i ile koszów wzięliście?".

Również Mk 8,14-21 czyni nam wyrzuty: "Zapomnieli wziąć chleba i nie mieli ze sobą w łodzi więcej niż jeden bochenek (...) Czy nie pamiętacie Kiedy połamałem pięć chlebów dla 5 tysięcy, ile koszy pełnych okruchów zebraliście?" "Dwanaście - odpowiadają Mu. "A kiedy rozbiłem siedmiu wśród 4 tysięcy, ile koszy pełnych odłamków zebraliście?" Mówią do niego: "Siedem". Dowodzi to, że miały miejsce dwa różne mnożenia. Postawa uczniów, polegająca na zapomnieniu, wydaje się nam niewytłumaczalna. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, jesteśmy zapominalscy, jeśli chodzi o pamiętanie o Bożej dobroci. Taka jest nasza natura, jesteśmy podejrzliwi. 

Różnice między relacjami Mateusza i Marka

Gdy porównamy różnice między obiema relacjami, relacja Marka stawia nas przed Jezusem bardziej ludzkim i bliższym niż relacja Mateusza, z licznymi przejawami: opisuje Go otoczonego przez lud: "gdy znów został otoczony przez wielki tłum, który nie miał co jeść, przywołał do siebie uczniów"; i znając szczegóły: "a niektórzy z nich są z daleka"." Pomyśl o ich rodzinach ("ich domach").

Marek widać, że jest bardziej naturalny niż Mateusz, a nawet improwizuje, jakby na koniec przypomniał sobie, że były też małe rybki, dodaje: "Mieli kilka małych rybek, a dziękując, powiedział, żeby im też służyły". Dalej podkreślona jest także misja służby apostołów: "aby im służyli, a oni służyli im do rzeszy".

Jeszcze jeden szczegół dotyczący liczby tych, którzy jedli: Mateusz jest bardziej precyzyjny: "Tych, którzy jedli, było cztery tysiące mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci". Marek mówi tylko ogólnie: "Było ich około czterech tysięcy".

Na miejscu rozmnożenia chlebów i ryb

Choć nie ma zgody co do miejsca umiejscowienia cudu, wydaje nam się, wraz z niektórymi uczonymi, że po opuszczeniu okolic Tyru i Sydonu (Mk 7,31 i Mt 15,29) Jezus udaje się w kierunku wschodniej części jeziora. Zresztą Mateusz tuż przed cudem w Mt 15,31 mówi: "Tłumy zdumiewały się (...) i wysławiały Boga Izraela", czyli nie wyglądają na Izraelitów, a więc sugerują, że mamy do czynienia z obszarem pogańskim. Mk 7,31 precyzuje nieco więcej: "Opuszczając ponownie granice Tyru, poszedł przez Sydon w kierunku Jeziora Galilejskiego, przechodząc przez granice Dekapolu", który, jak wiemy, znajduje się na wschód od jeziora i jest głównie pogański. 

Narracje te są zgodne ze wskazaną przez tradycję lokalizacją, która znajduje się w starożytnym Trasa Decapolis jak przechodzi przez jezioro, i jest znany jako Tel Hadar. Jezus przychodzi z północy, a to pierwsza osada z portem po wschodniej stronie jeziora. Dziś można tu znaleźć pozostałości archeologiczne starego portu oraz pomnik z inskrypcjami i rysunkami nawiązującymi do cudu (rys. 5). 

Ryc. 5. Pomnik chlebów i ryb w Tel Hadar. 

Jako drugą opcję przedstawiono niedawno - w 2019 roku - pewne wstępne wyniki z pozostałości kościoła bizantyjskiego z V wieku o nazwie spalony kościółPozostałości archeologiczne wskazują, że dach zawalił się i spłonął podczas trzęsienia ziemi w VIII wieku.

Kościół ten znajduje się na wzgórzu bardzo blisko brzegu jeziora w miejscowości Hippos, około 10 kilometrów na południe od miasta Hippos. Tel-Hadar. Posiada mozaiki, które mogą nawiązywać do cudów Jezusa związanych z rozmnożeniem chlebów i ryb, np. ryby i kosze z chlebami (rys. 6).

Ryc. 6. Jedna z mozaik z. spalony kościół Hipopotamów.

Na posterunku po rozmnożeniu

Po nakarmieniu czterech tysięcy Jezus przepłynął przez Morze Galilejskie i wszedł w okolice Magadanu (Mt 15, 39). W Ewangelii Marka zamiast Magadanu pojawia się Dalmanutha (Mk 8, 10). Dwa miejsca (studiując różne warianty) pozostają nieznane. 

Dziś niektórzy uczeni starają się utożsamiać Magadan z Magdalą (na zachodnim brzegu jeziora i na północ od Tyberiady), miejscem narodzin Marii Magdaleny. Podczas gdy inni pisarze sugerują, że Magadan byłby współczesnym Mejdel, również na zachód od Morza Galilejskiego. 

Magadan o Dalmanuta W Ewangelii nie są już więcej wspominane. I nie pojawiają się one ponownie w znanej nam literaturze starożytnej, nie ma wzmianki o miejscu zwanym Magadan i Dalmanutha jako alternatywnych nazwach Magdali? Eksperci nie są zgodni, ale trzeba przyznać, że są powody, by sądzić, że Magdala.

Gatunki ryb

Jak wyjaśniają Zakonnica (1989) y Pixner (1992), w drugim rozmnożeniu bochenków i ryb tekst Mateusza precyzuje, że Jezus rozmnożył "kilka małych ryb" (15,34), a Marka - "kilka małych ryb" (8,7). Oryginał obu Ewangelii używa tego samego greckiego słowa ichtiochirurgiatekstowo mała rybka. Zakładamy zatem, że jest to ten sam gatunek i sposób zachowania, co w pierwszym rozmnożeniu, sardynki z Jeziora GalilejskiegoMirogrex terraesanctaezakonserwowane w soli.

Data

Dwie Ewangelie, które opowiadają o dwóch rozmnożeniach, umieszczają je chronologicznie po tym, jak to miało miejsce u Galilejczyków. Uczniowie spędzają kilka dni razem z Jezusem, aby to musiało być latoBył to ostatni rok ziemskiego życia Jezusa, a więc 29 rok. Był to ostatni rok ziemskiego życia Jezusa, a więc 29. Jak wynika z dwóch relacji ewangelicznych, udało im się zebrać 7 koszy resztek, prawdopodobnie wykorzystując puste kosze, w których nosili prowiant na te dni.

Podziękowania

Po tych wyjaśnieniach dotyczących dwóch rozmnożeń chleba i ryb nastąpi wyjaśnienie niektórych innych cudów dokonanych przez Pana w okolicach Jeziora Galilejskiego. Ale zanim przejdę do trzeciego tekstu, chciałbym podziękować Dr. Nir Froymanszef Departamentu Rybołówstwa i Akwakultury w Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi Izraela, dane dotyczące połowów oraz ich stałą współpracę; a Francisco de Luis tworzenie map (rysunek 1); a Rafael Sanz jego pomocy z oryginalnymi tekstami greckimi i do znacznej modyfikacji tekstu dotyczącego drugiego rozmnożenia, a także do Antonio del Cañizo krytyczna lektura manuskryptu. Tabela na rysunku 3 jest wykonana przeze mnie, z danych dostarczonych przez rząd Izraela.

    ABY KONTYNUOWAĆ CZYTANIE

      GIL, J.-GIL, E., "Tabgha: Kościół mnożenia", w Ślady naszej wiary (https://saxum.org/es/visit/plan-your-trip-to-holy-land/in-the-footprints-of-our-faith/4a-edicion-extendida/ ), Jerozolima 2019, s. 120-133.

      GONZÁLEZ-ECHEGARAY, J., Arqueología y Evangelios, Estella 1994.

      GONZÁLEZ-ECHEGARAY, J., Jesús en Galilea. Aproximación desde la arqueología, Estella 2000.

      LOFENDEL, L.-FRENKEL, R., Łódź i Morze Galilejskie, Jerozolima-Nowy Jork 2007.

      NUN, M., Morze Galilejskie i jego rybacy w Nowym Testamencie, Ein Gev 1989.

      PIXNER, B., Z Jezusem przez Galileę według piątej Ewangelii, Rosz Pina 1992.

      TROCHE, F.D., Il sistema della pesca nel lago di Galilea al tempo di Gesù. Indagine sulla base dei papiri documentari e dei dati archeologici e letterari, Bologna 2015.

    AutorAlfonso Sánchez de Lamadrid Rey

    Ksiądz i doktor w dziedzinie teologii i nauk o morzu.

    Ameryka Łacińska

    Wspólnota i sprawiedliwość: inna wizja praw człowieka

    W Chile istnieje organizacja pozarządowa, która od 2013 roku promuje i broni wizji Nauki Społecznej Kościoła na temat praw człowieka, z realistycznego punktu widzenia i w wierności Magisterium Kościoła.

    Vincent Hargous-12 września 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

    W coraz bardziej zsekularyzowanym świecie, gdzie rodzina jest atakowana, a przyrodzona godność osoby ludzkiej jest pogardzana, Wspólnota i Sprawiedliwość jest próbą obrony tego, co dobre, prawdziwe i piękne, nawet jeśli nikt inny tego nie robi. 

    Obrona niezbywalnych papierów wartościowych

    Comunidad y Justicia jest chilijską organizacją pozarządową założoną w 2013 roku w celu promowania i obrony wizji Nauki Społecznej Kościoła na temat praw człowieka, ze szczególnym uwzględnieniem "wartości nienegocjowalnych" wymienionych przez Benedykta XVI, które dziś są nieustannie atakowane w sferze publicznej: życia, rodziny oraz wolności katolików i Kościoła. Nie jest to think tank zamknięty w teorii - bardzo potrzebna praca, ale wykonywana przez innych - ale organizacja do walki na czele areny politycznej i prawnej z dominującymi ideologiami, sprzecznymi z wiarą i naturą człowieka. Jej członkowie, w większości młodzi prawnicy, poświęcają się zawodowo tej sprawie, głównie poprzez strategiczne litygacje, doradztwo legislacyjne i lobbing w Kongresie Narodowym.

    Z dziewięcioletnią historią, dzięki Bogu, udało nam się ustawić jako poważną i profesjonalnie rygorystyczną organizację, która chce być wierna swoim zasadom bez obawy o to, "co ludzie powiedzą". Świat praw człowieka jest często postrzegany jako opanowany przez ideologie przeciwne prawu naturalnemu i chrześcijaństwu; Wspólnota i Sprawiedliwość reprezentuje próbę obrony praw człowieka jako wyrazu ludzkiej godności, z realistycznego punktu widzenia i w wierności Magisterium Kościoła.

    Cristóbal Aguilera - który był koordynatorem Obszaru Legislacyjnego, a obecnie jest członkiem Zarządu - powiedział, że naszym celem jest "ujawnianie i konfrontowanie niesprawiedliwości, które dziś pozostają niezauważone, a nawet są uznawane za prawa indywidualne". Jana Pawła II - naszego patrona - do młodych Chilijczyków: "Chrystus prosi nas, abyśmy nie pozostawali obojętni na niesprawiedliwość, ale abyśmy odpowiedzialnie zaangażowali się w budowę bardziej chrześcijańskiego społeczeństwa, lepszego społeczeństwa", z przekonaniem, że - pomimo wyzwań naszych czasów - miłość zawsze zwycięża, nawet gdy wydaje się to niemożliwe, tak jak niemożliwe wydawało się zwycięstwo Chrystusa ukrzyżowanego. 

    Zaufanie w Providence

    Początki korporacji, a staramy się utrzymać tego ducha, były naznaczone ślepym zaufaniem w Opatrzność Bożą ze strony tych, którzy mieli możliwość realizacji tego projektu mając ledwie wystarczające środki na przeżycie. Tak opowiada założyciel, a obecnie członek zarządu, Tomás Henríquez:

    "Po zaoszczędzeniu miesięcznej pensji - dzięki składkom dyrektorów i naszemu pierwszemu darczyńcy, profesorowi Mario Correa Bascuñan - przyjęty kompromis polegał na tym, że przyjmę zadanie, w zamian za to, że dyrektorzy przekażą z własnej kieszeni pieniądze na pokrycie kolejnych miesięcy, jeśli nie będę mógł znaleźć funduszy we własnym zakresie (...). Jak niektórzy wiedzą, od tamtej pory dyrektorzy Wspólnoty i Sprawiedliwości nigdy nie musieli uciekać się do własnych funduszy, aby przetrwać Korporację. Od tego dnia nigdy nie zabrakło nam godziwej zapłaty dla wszystkich, którzy mieli odwagę i hojność, aby tu pracować.".

    Choć w ciągu naszej historii doświadczyliśmy wielu porażek - w ludzkich oczach - takich jak zgoda na aborcję z trzech powodów, Wspólnota i Sprawiedliwość przyczyniła się do powstania niejednej inicjatywy mającej na celu dobro wspólne. Na przykład wpływ naszego Obszaru Legislacyjnego był decydujący w odrzuceniu projektu ustawy o kompleksowej edukacji seksualnej - który wprowadzał obowiązek stosowania jednego modelu edukacji seksualnej "świeckiej i nieseksistowskiej" od poziomu przedszkola, nawet wbrew woli rodziców -; kluczowy był również wspólny wysiłek zespołów legislacyjnych i sądowych w celu stwierdzenia niekonstytucyjności niektórych artykułów projektu ustawy o gwarancjach dla dzieci, które naruszały preferencyjne prawo i obowiązek rodziców do edukacji swoich dzieci.

    O znaczeniu międzynarodowym

    Uczestniczyliśmy również w kilku sprawach o dużym znaczeniu międzynarodowym, w tym w niektórych w ramach Międzyamerykańskiego Systemu Praw Człowieka, jak w przypadku urugwajskiej Jacqueline Grosso, która nie mogła odzyskać ciała swojej córki, która zmarła w wyniku niekonsensownej aborcji i została uznana za odpad biologiczny. Niedawno mieliśmy okazję, jako jedyna organizacja pozarządowa na świecie, wziąć udział, jako amicus curiae Sądu Najwyższego USA, wraz ze 140 czołowymi naukowcami z różnych krajów, w sprawie Dobbs przeciwko Jackson Women's Health Organizationktóre mogłyby odwrócić zakaz aborcji, który obowiązuje od Roe v. Wade w 1973 roku. 

    Być może największym zwycięstwem ze wszystkich - ponieważ broni i promuje najwyższe dobro istniejące na ziemi - było orzeczenie Sądu Najwyższego, które chroni twarzą w twarz charakter Mszy i sakramentów jako część czci należnej Bogu w katolickim credo, chronionej przez wolność religijną. W kontekście ograniczeń zdrowotnych spowodowanych pandemią, udział wiernych w Eucharystii został poważnie ograniczony, z wyjątkiem bardzo szczególnych przypadków, w sposób dyskryminujący w porównaniu z innymi czynnościami. Wyrok potwierdził, po raz pierwszy w orzeczeniu w historii Chile, zasadniczy charakter obecności dla katolickich aktów kultu, które są podstawowym prawem, które nie może być naruszone w swojej istocie. 

    Światło nadziei

    Wobec trwającego procesu konstytucyjnego wszystkie te prawa są poważnie zagrożone, a wyzwania stojące przed tą małą Korporacją są ogromne, ale widzieliśmy już, że Bóg potrafi pisać prosto po krzywych liniach. Ta przyszłość, która nie wygląda zbyt pozytywnie, daje promyk nadziei. W świecie, który stracił poczucie siebie i który płynie bez celu gdziekolwiek, ludzie - nie wiedząc o tym - wołają o horyzont sensu, który może im dać tylko Chrystus. Wspólnota i Sprawiedliwość ma o wiele skromniejsze dzieło, ale wierzymy, że jest to ziarnko piasku, którym możemy przyczynić się do Królowania Chrystusa w świecie.

    Wspólnota i Sprawiedliwość można znaleźć tutaj: strona internetowa: www.comunidadyjusticia.cl ; Twitter: @ONG_CyJ ; Instagram: @comunidadyjusticia ; Facebook: Comunidad y Justicia

    AutorVincent Hargous

    Pracownik naukowy ds. społeczności i wymiaru sprawiedliwości

    Czytania niedzielne

    Komentarz do czytań właściwych dla Uroczystości Wniebowzięcia Maryi

    Andrea Mardegan komentuje czytania na Uroczystość Wniebowzięcia, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

    Andrea Mardegan-11 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

    Przywitał się z Isabel. Jak musiało wyglądać powitanie Maryi? Łukasz, opisując pierwsze chwile spotkania dwóch przyjaciółek, podkreśla głos Maryi oraz słuch i głos Elżbiety. Gdy tylko Elżbieta słyszy głos Maryi witającej ją, jej dziecko skacze z radości w jej łonie. Z tonu głosu możemy zrozumieć wiele rzeczy. 

    Szczególnie kobiety umieją czytać głosy. Dźwięk pozdrowienia mógł pojawić się jeszcze przed spojrzeniem i spotkaniem w cztery oczy, przed objęciem uśmiechem i łzami. Dom, który tradycja przekazała jako dom Zechariasza, w Ain Karin, jest przestronny i ma duży ogród. Biorąc pod uwagę jego pozycję społeczną, należy sądzić, że dom Zachariasza był duży. Mary wchodzi na osiedle i z daleka sygnalizuje swoją obecność głośnym pozdrowieniem. Aby dotrzeć do Elżbiety, swojej krewnej i przyjaciółki, natychmiast między różnymi pokojami lub w dużym ogrodzie, wysyła swój niepowtarzalny i piękny głos. Relacja Łukasza nie zawiera czasowników wskazujących na widzenie się lub spotkanie, rzucenie się sobie na szyję. Dominuje głos pozdrowienia Maryi i głos Elżbiety, która odpowiada "głośnym wołaniem": bardzo głośnym głosem, który pozostaje w pamięci "matki mojego Pana" do końca życia.

    Jakich słów użyła Maryja w swoim pozdrowieniu? Może te same słowa, których użył Gabriel, a które zrobiły na niej wrażenie i zmieniły jej życie: "!Kaire ElisabethRaduj się Elżbieto, to Maryja, przyszedłem, jestem tu w ogrodzie! Albo podobne do tych, które zmartwychwstały Jezus skierował do uczniów: "Ja jestem tutaj!Pokój niech będzie z wami!"Pokój niech będzie z Tobą, Elżbieto". Shalom! Czyli życzenia zdrowia, szczęścia, błogosławieństwa i spokoju. Albo osobiste słowa, z tym przezwiskiem lub tym czułym zdrobnieniem, które było wśród nich powszechne. Albo po prostu imię Elżbiety, w języku aramejskim Elischebaco oznacza "Bóg jest doskonałością" lub "Bóg jest przysięgą" albo "ta, która przysięga na Boga". W kulturze Maryi i Elżbiety wypowiedzenie imienia oznaczało tożsamość osoby i oznaczało wejście w głęboką relację z tą osobą. Wypowiadając imię Elżbiety, Maryja głośno dziękowała Bogu za to, że wypełnił w Niej swoje słowo. A jednocześnie zakomunikowała jej, po znajomości, że jest już świadoma otrzymanej łaski.

    Jaki był ton i ciepło tego powitania? Pozdrowienie od młodej kobiety, o silnym i pięknym głosie, szukającej przyjaciela, którego dawno nie widziała i który nie wie o jej przybyciu. Powitanie pełne oczekiwania po dniach podróży, powitanie przygotowane kilka razy w wyobraźni. "Kto wie, jaka będzie jej niespodzianka? Pomyśli, że nie przysłał mi żadnej wiadomości o dziecku i będzie się zastanawiał, jak się dowiedziałam i od kogo". Oczekiwanie tworzy czekanie, czekanie zwiększa podniecenie.

    Homilia na czytanie o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny

    Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

    Watykan

    "Wiara w Jezusa Chrystusa uwalnia od Prawa i jednocześnie doprowadza je do wypełnienia".

    Papież Franciszek przypomniał zgromadzonym, że przykazania są "pedagogami", które prowadzą nas do Jezusa, komentując List św. Pawła do Galatów.

    David Fernández Alonso-11 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Ojciec Święty Franciszek rozpoczął audiencję generalną od pozdrowienia wiernych zgromadzonych w Auli Pawła VI, na co został powitany wielkimi brawami.

    Podczas dzisiejszej audiencji papież Franciszek przeszedł do komentarza do Listu św. Pawła do Galatów: "Dlaczego prawo?" (Gal 3,19). Jest to pytanie, które za św. Pawłem chcemy dziś dogłębnie zbadać, aby rozpoznać nowość życia chrześcijańskiego ożywionego przez Ducha Świętego. Apostoł pisze: "Jeśli was prowadzi Duch, nie jesteście pod prawem" (Gal 5,18). Jednak krytycy Pawła twierdzili, że Galacjanie będą musieli przestrzegać Prawa, aby zostać zbawionymi. Apostoł stanowczo się z tym nie zgodził. Nie na takich warunkach porozumiał się z innymi apostołami w Jerozolimie. Dobrze pamięta słowa Piotra, który powiedział: "Dlaczego więc teraz kusisz Boga, wkładając na szyję uczniów jarzmo, którego ani nasi ojcowie, ani my nie byliśmy w stanie unieść? Postanowienia, które wyszły z tego "pierwszego soboru" jerozolimskiego, były bardzo jasne i mówiły: 'że my i Duch Święty postanowiliśmy nie nakładać na was żadnych innych ciężarów, jak tylko te nieodzowne: powstrzymywać się od rzeczy ofiarowanych bożkom, od krwi, od uduszonych zwierząt i od nieczystości'".

    "Kiedy Paweł mówi o Prawie, zwykle odnosi się do Prawa Mojżeszowego. Odnosiło się to do przymierza, które Bóg zawarł ze swoim ludem. Według różnych tekstów Starego Testamentu Tora - hebrajskie określenie Prawa - to zbiór tych wszystkich przepisów i zasad, których Izraelici muszą przestrzegać na mocy przymierza z Bogiem. Skuteczna synteza tego, co Tora można znaleźć w tym tekście z Księgi Powtórzonego Prawa: "Bo Pan znów będzie zadowolony z waszego szczęścia, tak jak był zadowolony ze szczęścia waszych ojców, jeśli będziecie posłuszni głosowi Pana, Boga waszego, przestrzegając jego przykazań i jego nakazów, które są napisane w księdze tego Prawa, jeśli zwrócicie się do Pana, Boga waszego, całym swoim sercem i całą swoją duszą" (30:9-10). Przestrzeganie Prawa gwarantowało ludowi korzyści płynące z przymierza i szczególną więź z Bogiem. Zawierając przymierze z Izraelem, Bóg ofiarował jej Tora aby mógł zrozumieć Jego wolę i żyć w sprawiedliwości. Niejednokrotnie, zwłaszcza w księgach prorockich, zauważa się, że nieprzestrzeganie nakazów Prawa stanowiło prawdziwą zdradę Przymierza, wywołującą reakcję gniewu Bożego. Związek między przymierzem a prawem był tak ścisły, że te dwie rzeczywistości były nierozerwalne.

    "W świetle tego wszystkiego łatwo zrozumieć, jak ci misjonarze, którzy przeniknęli wśród Galatów, byliby dobrze usposobieni do utrzymywania, że przystąpienie do Przymierza pociąga za sobą również przestrzeganie Prawa Mojżeszowego. Jednak właśnie w tym punkcie możemy odkryć duchową inteligencję św. Pawła i wielkie intuicje, które wyrażał, podtrzymywany przez łaskę otrzymaną dla swojej misji ewangelizacyjnej".

    "Apostoł wyjaśnia Galatom, że w rzeczywistości przymierze i prawo nie są nierozerwalnie związane. Pierwszym elementem, na którym się opiera jest to, że przymierze zawarte przez Boga z Abrahamem opierało się na wierze w spełnienie obietnicy, a nie na przestrzeganiu Prawa, którego jeszcze nie było. Pisze Apostoł: "A ja mówię: Testament już sporządzony przez Boga w należytej formie [z Abrahamem] nie może być unieważniony przez prawo, które przychodzi czterysta trzydzieści lat później [z Mojżeszem], tak że obietnica zostaje unieważniona. Gdyby bowiem dziedzictwo zależało od Prawa, nie wynikałoby już z obietnicy, a przecież Bóg obdarzył Abrahama swoją łaską w formie obietnicy" (Gal 3,17-18). Dzięki temu rozumowaniu Paweł osiąga pierwszy cel: Prawo nie jest podstawą przymierza, ponieważ przyszło po nim".

    "Taki argument zawstydza tych, którzy twierdzą, że Prawo Mojżeszowe jest konstytutywną częścią Przymierza. Na stronie ToraW rzeczywistości nie jest ona zawarta w obietnicy danej Abrahamowi. To powiedziawszy, nie należy sądzić, że św. Paweł był przeciwnikiem Prawa Mojżeszowego. Niejednokrotnie w swoich Listach broni jej boskiego pochodzenia i utrzymuje, że ma ona bardzo ściśle określoną rolę w historii zbawienia. Ale Prawo nie daje życia, nie oferuje spełnienia obietnicy, bo nie jest w stanie jej spełnić. Kto szuka życia, musi patrzeć na obietnicę i jej wypełnienie w Chrystusie".

    "Umiłowani, ta pierwsza ekspozycja Apostoła do Galatów przedstawia radykalną nowość życia chrześcijańskiego: wszyscy, którzy uwierzyli w Jezusa Chrystusa, są powołani do życia w Duchu Świętym, który wyzwala z Prawa i jednocześnie doprowadza do jego wypełnienia zgodnie z przykazaniem miłości".

    Na koniec nastąpił bardzo szczególny szczegół. Jeden z jego współpracowników podał mu telefon, w którym czekał na niego telefon, który odebrał właśnie tam, w Auli Pawła VI, tuż po błogosławieństwie kończącym audiencję generalną.

    Zmęczone słowa, wakacyjne słowa

    Słowa przekazują nasze myśli, ale też je generują. Jeśli są banalne, generują równie banalne myśli, psują nicość. I właśnie słowa zostały zużyte przez cały rok, dlatego one również potrzebują urlopu.

    11 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Oni też potrzebują urlopu, słowa, przerwy, by wrócić do pracy ze świeżym umysłem.

    Oni także zużyli się w trudnych miesiącach: pracowali w nadgodzinach, próbując wyrazić złożoność, która mieszka wokół nas i w nas, walczyli o uchwycenie nowej normalności, która zastąpiła starą, wygodniejszą, przynajmniej w nostalgiczny sposób, w jaki ją pamiętamy. Niektóre z nich zużyły się i są wypowiadane równie automatycznie, co nudno: gamy od "jestem zmęczony", przez "czuję się wyczerpany" do "nie mogę się doczekać wakacji" nie słychać już, by wychodziły z naszych ust.

    "Nie mogę już znieść maski" - słowa na ekranie zużyły się, jakby to maska była ekstra, a nie to, przed czym nas broni. Inni stali się - w sierpniu - neurasteniczni, załadowani jak miny mające zaraz wybuchnąć. Im bardziej rośnie napięcie w atmosferze, tym bardziej słowa, którymi rzucamy w siebie, grożą wyrządzeniem szkody, jak broń, która w jednej chwili produkuje odłamki, ciężkie do wyeliminowania. Są to słowa, które na chwilę przed deflagracją powinny być rozbrojone słowami troski. "Nie słuchasz mnie, kiedy mówię", "Nie mogę cię już znieść" to słowa o podwójnym znaczeniu, zarzuty, które zawierają inne zdania: "powiedz mi, że mnie rozumiesz, proszę, potwierdź mi to".

    Słowa z życia publicznego, te z polityki (awantury, ultimatum, decydujące punkty zwrotne, podam się do dymisji, jeśli będę musiał, dyktatura zdrowia...), ale też te z życia prywatnego, w salonie czy na prywatnych pogaduszkach, gdzie im bardziej człowiek jest zmęczony, tym więcej sieje nieporozumień.

    Powinniśmy więc dać im też trochę wolnego: dobrą ciszę, by zdrowo się zregenerować, wakacje, by znaleźć (wymyślić?) nowe.

    Zawsze potrzebujemy nowości i niespodziewanego, a nasze słowa nie mniej. Jeśli stają się oczywiste, zdradzają nas. Oczywiste są te, do których uciekamy, nie wybierając ich, które podnosimy ot tak, trochę na chybił trafił, na ulicy, gdzie inni ich używali i porzucili. W ten sposób nie odpowiadają nam w pełni, homologują nas, wszyscy wychodzimy na to samo. Jakie to straszne. Bo nie tylko nie umieją przekazać prawdy o nas, czyli naszej wyjątkowości, ale nawet nie pomagają nam w sformułowaniu oryginalnej myśli.

    To codzienne doświadczenie: słowa przekazują nasze myśli, ale też je generują. Jeśli są banalne, generują równie banalne myśli, naśladują nicość. Ktoś mógłby zaprotestować: no cóż, gdybyśmy wszyscy używali tych samych słów, moglibyśmy być bardziej zrozumiali, a więc lepiej się rozumieć. To jest właśnie ta przeszkoda: to tak, jakby do dobrego czerwonego wina wybrać plastikowy kubek zamiast kryształowego kieliszka. Trochę jak "nauczyciel" podważany przez "influencera", albo "uczeń" zgniatany przez "wyznawcę", albo "zdumienie" stające się "fliiiiiiipo" powtarzane jak głupia wymiana.

    Rewolucyjne rzeczy, które nas spotkały ( m.in.noweleNowy dyskurs, jak mawiali Latynosi, a którzy pozostawili nas nieco oszołomionych, potrzebuje nowego dyskursu, nowych słów. W latach 70. XX wieku niejaki Grice wyodrębnił cztery maksymy konwersacyjne dla dyskursu zdolnego do nawiązywania dobrych relacji. Pierwsza to ilość: nie mów ani za dużo, ani za mało; potem przychodzi jakość, niemal synonim szczerości: znajdź sposób, by powiedzieć to, co myślisz; trzecia to związek: w tym, co mówisz, musi być istotność, trzymaj się faktów; wreszcie forma: bądź jasny, nie mów zagadkami ani aluzjami.

    Zatem takie "ekologiczne" wakacje dla naszych słów, pomiędzy milczeniem (własnym) a słuchaniem (innych), w rytmie czterech prostych maksym, mogą być dobre dla naszych słów, a więc i dla nas.

    Mogliśmy się spotkać ponownie w młodszym wieku.

    AutorMaria Laura Conte

    Doktorat z literatury klasycznej i doktorat z socjologii komunikacji. Dyrektor ds. komunikacji Fundacji AVSI z siedzibą w Mediolanie, zajmującej się współpracą rozwojową i pomocą humanitarną na całym świecie. Za swoją działalność dziennikarską otrzymała kilka nagród.

    Wielebny SOS

    Dr Chiclana: gdzie psychologia i duchowość się pokrywają

    Psychiatra Carlos Chiclana jest jednym z autorów współtworzących dział "Wielebny SOS" w Omnes. Chociaż niektóre treści pojawiają się również w www.omnesmag.comPełna seria dostępna jest dla prenumeratorów w drukowanym i cyfrowym magazynie Omnes. 

    Juan Portela-11 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    "Ksiądz SOS" porusza kwestie praktycznego życia, zwłaszcza księży, ale także wielu innych ludzi. Znana maksyma "Mens sana in corpore sano" autorstwa łacinnika Juvenala daje pojęcie o podejściu. W swoich artykułach dr Chiclana zajmuje się aspektami zdrowia psychicznego.

    Dlaczego zgodził się Pan na udział w odcinku SOS księdza?

    Księża mogą być źródłem zdrowia psychicznego dla wielu osób. Mają kontakt z ulicą, blisko ziemi i jeśli są osobiście dobrze wyszkolone, to zrobią wiele dobrego. W moim doświadczeniu klinicznym wielu pacjentów mówiło mi, jak wiele dobrego zrobił dla nich dobry duchowy towarzysz, więc im więcej tym lepiej. zintegrować naturalne strategie psychologiczne w swoim zadaniu towarzyszenia.Tym bardziej będą pomagać innym i lepiej dbać o siebie. 

    Co zamierzasz przekazać w swoich artykułach?

    Staram się przedstawić pewne sugestie dotyczące lepszego zrozumienia obszarów, w których psychologia i duchowość nakładają się na siebie, tak aby księża mogli lepiej zintegrować psychologię z towarzyszeniem duchowym i mieć lepsze zrozumienie innych obszarów, w których niekoniecznie mają specyficzne wykształcenie, np. przemoc wobec kobiet.

    Jaki "program" lub plan realizujesz?

    Artykuły wynikają z pytań stawianych mi przez znajomych księży lub z interwencji w psychoterapii, które wymagają integracji psychologii i duchowości. Na przykład ten, który obradował nad tym, czy powołanie może być przyczyną depresjiPierwszy, który zajmował się osobami z depresją, które zastanawiały się, czy źródło ich objawów może tkwić w ich osobistym powołaniu. Albo ci, którzy zastanawiali się czy chrześcijanin może praktykować mindfulness to wynik pytań od przyjaciół.

    Jakie treści macie zaplanowane na najbliższą przyszłość?

    Sugestie i prośby są mile widziane. Poproszono mnie o zrobienie jednego na temat tego, jak wyjść wzmocnionym psychicznie, gdy przechodzi się przez duchową pustynię, i rozważam, czy zrobić serię o kwestiach seksualności, czy o objawach psychiatrycznych związanych z duchową ekspresją.

    Jaka jest relacja między psychiatrią a życiem duchowym?

    Jak każda choroba, patologie psychiatryczne dotykają różnych wymiarów osoby, w tym życia duchowego. Ale nie jest obowiązkowe, by duch chorował, gdy choruje system nerwowy; choć z zewnątrz może się wydawać, że są one całkowicie utożsamiane, tak nie jest. Wpływają one na siebie, ale nie jest to decydujące. I znów wolność osoby, dotychczasowa droga, jaką przebyła, to, jak pozwala sobie pomagać i prowadzić się w tych trudnych chwilach, będzie kształtować to, jak patologia wpływa na życie duchowe i odwrotnie. Tak samo jest z innymi chorobami.

    Jaka jest relacja między psychiatrią a towarzyszeniem duchowym?

    Twierdzę, że są to dwie różne sfery, które można zintegrować. Pierwszy dąży do zdrowia fizycznego i psychicznego, a drugi do identyfikacji z Jezusem Chrystusem. Są święci, którzy zostali przyjęci do azylu, jak na przykład święty Ludwik Martin, ojciec świętej Teresy de Liseux. Chciałbym napisać serię artykułów "Szaleńcy ołtarza" [niepoprawne politycznie, ale pożyteczne dla zwrócenia uwagi na stygmat], aby doceniono, że choroba psychiczna jest również powołaniem do świętości, jak rak czy choroba neurodegeneracyjna. 

    Zadaniem towarzysza duchowego jest pomoc osobom chorym psychicznie, aby ta sytuacja stała się spotkaniem z Chrystusem i środkiem apostolstwa. Zadaniem psychiatry jest pomoc w tym, aby były one jak najbardziej sprawne fizycznie.

    Jaka jest główna "korzyść" dla czytelników?

    Miej krótką treść, aby wyjaśnić zagmatwane kwestie.

    Tylko jedna myśl dla czytelników.

    Powiedz dziękuję, a będziesz szczęśliwszy.

    Więcej informacji na temat dr Carlosa Chiclany można uzyskać w: www.doctorcarloschiclana.com a żeby śledzić serię "Wielebny SOS" można wejść na stronę tutaj.

    Kultura

    Niewidzialne stało się widzialne

    W dniach 26-31 lipca odbyło się Obserwatorium Niewidzialnego, letnia szkoła dla studentów wszystkich dyscyplin artystycznych, rozwijana poprzez immersyjne doświadczenie sztuki i duchowości.

    Antonio Barnés, Sonia Losada, Isabel Cendoya i Laura Herrera-10 września 2021 r.-Czas czytania: 5 minuty

    Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. (J 1:14). W klasztorze w Guadalupe działanie Boga stało się luźnym pociągnięciem pędzla, uwięzionym obrazem, wolnym wersem, odciskiem w glinie, żywą ekspresją, wyzwalającą melodią... Obserwatorium Niewidzialnych udało się w swojej pierwszej edycji uczynić niewidzialne widzialnym dzięki udziałowi prawie stu studentów uczelni i artystów, młodych i nie tak młodych. Stu poszukiwaczy, którzy zebrali się w tej enklawie, by obserwować tam, gdzie a priori nic nie można zobaczyć i wyrazić to, co ujawniło się przed ich oczami.

    Inicjatywa promowana przez Fundację Vía del Arte (składającą się z Rady Powierniczej o uznanym doświadczeniu w różnych dyscyplinach artystycznych) zorganizowała w tym miejscu pielgrzymkowym, w dniach od 26 do 31 lipca, kurs letni obejmujący różne warsztaty z zakresu fotografii, pisania, malarstwa, muzyki, rzeźby i ceramiki, podczas którego uczestnicy zanurzyli się w projekcie artystycznym, w którym sztuka i duchowość szły w parze. Było pięć godzin dziennie, w których uczestnicy pod kierunkiem nauczycieli tworzyli projekt artystyczny, czy to było odnalezienie Boga w wierszach, uchwycenie go w obrazie, w rzeźbie młodego człowieka z wyciągniętymi rękami, próba requiem, malowanie na płótnie, lepienie z gliny czy nauka związku ciała ze słowami.

    Podczas występu muzycznego w klasztorze.

    Warsztaty prowadzili: aktorka Yolanda Ulloa, rzeźbiarz Javier Viver, muzyk Ignacio Yepes, malarz Santiago Idáñez, ceramik Juan Mazuchelli, fotograf Lupe de la Vallina i filolog Antonio Barnés. Kursy mistrzowskie odbywały się w nieporównywalnym otoczeniu Klasztoru-Twierdzy Guadalupe z czczonym obrazem Dziewicy, obrazami Zurbarána i El Greco, kolekcją iluminowanych kodeksów i kantorali, ksiąg liturgicznych i ozdób sakralnych, co czyniło podjęte zadania jeszcze bardziej inspirującymi.

    W czasach pandemii i wirtualności fantastycznie było zobaczyć, jak sto istnień o różnych zainteresowaniach, troskach i doświadczeniach miesza się ze sztuką, używając swoich słów, rąk, dłoni i stóp bez pośrednictwa ekranów czy telefonów komórkowych, by tworzyć i przynosić owoce: rezultat poszukiwań tego, co niewidzialne. Inicjatywę wsparło kilka uniwersytetów, takich jak San Pablo CEU, Internacional de la Rioja, Francisco de Vitoria, Navarra, Comillas i Nebrija (a także Fundacja Ángel Herrera Oria, Stowarzyszenie Nártex, Stowarzyszenie Sztuka i Wiara oraz Stowarzyszenie Korzenie Europy), które zapewniły stypendia dla dużej grupy swoich studentów i zaoferowały uczestnikom spotkania z osobistościami Kościoła, takimi jak arcybiskup Toledo, Francisco Cerro, do którego diecezji należy klasztor; oraz słynnego malarza i rzeźbiarza Antonio Lópeza. 

    Bracia franciszkanie byli dla Obserwatorium wyjątkowymi gospodarzami. Otworzyli swój dom dla studentów i organizacji. Ojciec gwardian oprowadzał ich po różnych siedzibach, aby pokazać im cenione przez nich bogactwa artystyczne. Do dyspozycji Obserwatorium oddano nawet organy i chór, z czego skorzystała Celia Sáiz, studentka, która dała grupie, siedzącej w chórze bazyliki, niezapomniany koncert. 

    Chwila warsztatu rzeźbiarskiego.

    Uczestnicy zostali zakwaterowani w Hospedería del Monasterio, zbudowanym wokół pięknego i dobrze zachowanego gotyckiego krużganka, inspirującego i gościnnego zarazem, gdzie kamień był symbolem połączenia sztuki i duchowości. Krużganek, który był zarówno miejscem spotkań, miejscem na kawę i żywe rozmowy, jak i sceną, na której prezentowane są prace warsztatów. Mogli też codziennie rano uczestniczyć we mszy świętej w bazylice, przechodząc przez krużganek Mudejar, piękne miejsce, gdzie zapach róż i bzu był prawdziwą ucztą dla zmysłów. Mieli również kącik modlitwy i skupienia, aby każdego popołudnia modlić się obok pięknej rzeźby Dziewicy, autorstwa Javiera Vivera, poprzez śpiewy polifoniczne.

    W miarę upływu dni, nauczyciele y uczniowie W naturalny sposób kontaktowali się ze sobą w różnych przestrzeniach, zarówno formalnych, jak i nieformalnych: na forach, gdzie dzielono się projektami i gdzie szukano dla nich także nowych współprac, poznając osoby, z którymi dzielili stół, lub w krużgankach samego Hospedería: tam można było poczuć swobodną i przyjazną atmosferę, w której powstawały nowe synergie, gdzie łączyły się wizje twórczości artystycznej, gdzie dzielono się prezentami. I w tej wylęgarni powstawały interdyscyplinarne kolaboracje, które co wieczór pokazywane były w ramach wieczorów literackich, muzycznych, fotograficznych... W tych przestrzeniach wszystko stawało się wspólne i splatało się dziedzictwo tego pierwszego Obserwatorium Niewidzialnego.

    Jako próbkę tego, co się tam działo, przepisujemy wiersz, który narodził się na warsztatach pisarskich, a który zawiera esencję tego, co zostało tam przeżyte, bo to, czego nie widać... będzie tym, co trwa.  

    Obserwować to, co niewidzialne

    pięć zmysłów nie wystarczy

    potrzebujemy go do wibracji

    ciało przyklejone do duszy.

    Potrzebujemy soczewki

    który zmienia sposób, w jaki patrzymy na rzeczy.

    ...i to światło przechodzi przez nas,

    wstrząsa nami,

    moczy nas,

    z bardzo ciepłą ciszą

    który nas odkupuje

    i zbawia nas.

    Która odwraca się do góry nogami

    opłaty, środki

    kompasy i mapy.

    ...i ta lampka się świeci.

    w nowych i starych słowach

    w tym żywym Hallelujah,

    w akordach fortepianowych

    destylowane z niczego,

    w poplamionych dłoniach

    błota,

    w tym uwięzionym życiu

    w odpowiednim czasie,

    w kamieniu, który do nas przemawia,

    na tym twoim wielkim płótnie

    która krwawi z jednej strony.

    I to światło przelewa się na nas

    w blasku innych spojrzeń

    trzęsienie się, wibracja lub latanie

    a niewidzialne staje się wcielone.

    Miłe było to, że choć wiersz napisała Sonia Losada, to recytowali go wszyscy uczestnicy warsztatów, co bardzo dobrze pokazało ducha zespołu, który przenikał przez wszystkie te dni.

    Yolanda Ulloa wyreżyserowała warsztaty teatralne. Dla niej Observatorio de lo Invisible, "jak sama nazwa wskazuje, jest niezwykłą inicjatywą, w której tworzy się przestrzeń, aby każdy z nas mógł dać sobie czas jakościowy niezbędny do zanurzenia się w "głębi" i poprzez różne sztuki uczynić niewidzialne widzialnym".

    Na zakończenie tej kroniki można przytoczyć świadectwo Luisy Ripoll, studentki inżynierii z zamiłowaniem do literatury: "Jestem bardzo wdzięczna za doświadczenie, które zdobyłam w Obserwatorium. Ze wszystkich kursów i obozów, w których uczestniczyłam, tam panowała szczególna atmosfera: ludzka jakość wszystkich uczestników była niesamowita i zawsze znalazł się ktoś chętny do spokojnej rozmowy na każdy temat. Pojawiło się zainteresowanie poszukiwaniem siebie, Innego i innych. Zaczęliśmy od wspólnych ram: dla nas wszystkich Sztuka jest czymś ważnym. W ten sposób, poprzez to osobiste doświadczenie artystyczne, które stało się naszym udziałem, mogliśmy nawiązać bliższe więzi. Cały klasztor oddychał braterstwem.

    AutorAntonio Barnés, Sonia Losada, Isabel Cendoya i Laura Herrera

    Rodzina

    Wychowanie: powołanie rodziny

    Rodzina jest pierwszą instancją naturalnego wychowania i humanizacji. Przypominają o tym zarówno ostatni papieże, jak i myśliciele i pisarze od wieków.

    José Miguel Granados-10 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Budzenie sumień

    Ujawnienie w powieściach Charlesa Dickensa, który stał się prorokiem nowoczesnej cywilizacji, poważnych wad systemu edukacyjnego swoich czasów miało decydujące znaczenie dla obudzenia sumień we wszystkich dziedzinach życia i uruchomienia ruchu na rzecz przemian społecznych. 

    Na stronie Życie i przygody Nicholasa Nickleby'egoPan Wackford Squeers prowadzi i niedbale kieruje szkołą z internatem, do której wielu mieszczańskich lordów potajemnie wygania swoje nieślubne dzieci. Ten pozbawiony skrupułów właściciel nędznej szkoły nie tylko stara się osiągnąć jak największy zysk, ale daje upust swoim najgorszym instynktom, zaciekle maltretując i wykorzystując biednych uczniów, którzy cierpią głód, przemoc fizyczną i różne trudności. To właśnie młody pomocnik nauczyciela - Mikołaj, bohater opowieści - przerywa łańcuch degradacji i nieprawości, stając po stronie ułomnego chłopca i dokonując z nim brawurowej ucieczki. 

    W innej historii, Trudne czasy (Ciężkie czasy), angielski pisarz wyśmiewa pretensje pewnego utylitaryzmu do trzymania się w nauczaniu dzieci i młodzieży danych i faktów z pretensjami naukowymi, pomijając inne istotne wymiary, takie jak właściwy zmysł moralny, zrównoważona afektywność czy twórcza siła wyobraźni. Druzgocącym skutkiem podstępnej metody będzie zrujnowanie życia dzieci profesora Thomasa Grangrinda, Louisy i Toma. Z drugiej strony Sissy Jupe, cyrkowiec, pogardzany za swoją nieporadność z liczbami i statystykami, wzruszony wielkoduszną miłością uratuje dzieci profesora z wraku ich życia.

    Nadzór nad szkoleniem

    Przy kilku okazjach Benedykt XVI zastanawiał się nad ".pogotowie edukacyjne(Patrz np. "Powszechna niewydolność obecnego systemu". Przemówienia: 21-9-2006; 11-6-2007; 1-12-2008; 27-5-2010). Wyjaśnił, że głównych przyczyn tej sytuacji należy szukać w fałszywej koncepcji autonomii człowieka, a także w sceptycyzmie i relatywizmie, na które cierpi nasza kultura. 

    Powołanie, czyli "pasja wychowawcza", wymaga ze swej strony towarzyszenia osobom w klimacie zaufania, aby ułatwić rozwijanie ich zdolności z odpowiedzialną wolnością, wysiłkiem i zaangażowaniem, w celu osiągnięcia ludzkiego spełnienia zgodnie z prawdą dobra i miłości.

    Edukacja rodziny

    W rzeczywistości rodzina jest pierwszą instancją, która w naturalny sposób ma charakter wychowawczy i humanizujący. Oto co przypomniał Franciszek:  "Rodzina jest pierwszą szkołą wartości ludzkich, w której człowiek uczy się właściwego korzystania z wolności". (napomnienie Amoris laetitia, n. 274). "Rodzina jest podstawowym obszarem socjalizacji, ponieważ jest pierwszym miejscem, w którym człowiek uczy się stawiać czoła innym, słuchać, dzielić się, wspierać, szanować, pomagać, żyć razem". (ibid, n. 276). 

    Rodzina chrześcijańska jest również "Kościołem domowym", idealnym miejscem przekazywania wiary. Rodzice katoliccy są pierwszymi i najważniejszymi ewangelizatorami swoich dzieci, nauczycielami i świadkami przez swoje konsekwentne życie zbawienia świata dokonanego przez Jezusa Chrystusa.

    Prawa i obowiązki edukacyjne

    Ta rzeczywistość bycia wspólnotą, która w naturalny sposób przekazuje życie, jest podstawą do objęcia prawnego, na które zasługuje instytucja rodziny - a w szczególności rodzice - aby móc odpowiednio wykonywać swoją niezastąpioną misję wychowawczą. Zgodnie z nauczaniem nauki społecznej Kościoła, "Prawo i obowiązek wychowawczy rodziców jest pierwotny, podstawowy i niezbywalny. Jest przedłużeniem ojcostwa i macierzyństwa. Rodzice muszą mieć możliwość korzystania z niej zgodnie ze swoimi przekonaniami religijnymi i moralnymi. I muszą móc liczyć na ochronę prawną, system organizacji instytucjonalnej i szacunek władz politycznych". (Granados Temes, J. M., Ewangelia o małżeństwie i rodzinie, EUNSA, Navarra 2021, 178 f.). Przeszkody i naruszenia tej podstawowej gwarancji prawnej skutkują opłakaną dekadencją narodów. Jest to bolesny przejaw totalitarnego dryfu, ku któremu osuwają się różne rzekomo demokratyczne reżimy, uniemożliwiając formacyjną inicjatywę rodziny. Należy zatem bronić, bronić i promować wychowawcze zadanie rodziców, aby odzyskać i poszerzyć obszary wolności i autentycznego rozwoju jednostek i społeczeństwa. 

    Watykan

    "Tylko Jezus odżywia nasze dusze. Bez Niego raczej przeżywamy, niż żyjemy".

    Papież Franciszek skomentował w tę niedzielę po modlitwie Anioł Pański Ewangelię Mszy Świętej, w której przypomniał, że Jezus jest prawdziwym Chlebem Życia.

    David Fernández Alonso-9 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Papież Franciszek po modlitwie Anioł Pański z okna Pałacu Apostolskiego, wychodzącego na Plac św. Piotra, skomentował Ewangelię dnia, zapewniając, że "w Ewangelii dzisiejszej Liturgii Jezus nadal głosi ludowi, który widział cud rozmnożenia chlebów". I zaprasza tych ludzi do wykonania skoku jakościowego: po przypomnieniu manny, którą Bóg zaspokoił głód ojców w drodze przez pustynię, teraz odnosi symbol chleba do siebie. Mówi wyraźnie: "Ja jestem chlebem życia" (Jn 6,48)".

    "Co znaczy chleb życia?", pyta retorycznie Papież. "Do życia potrzebny jest chleb. Ci, którzy są głodni, nie proszą o wyrafinowane i drogie jedzenie, proszą o chleb. Osoby bezrobotne nie proszą o wysokie zarobki, ale o "chleb" w postaci pracy. Jezus objawia się jako chleb, czyli to co podstawowe, niezbędne do codziennego życia, bez Niego ono nie funkcjonuje. Nie jeden chleb spośród wielu, ale chleb życia. Innymi słowy, bez Niego raczej przeżywamy niż żyjemy: bo tylko On karmi naszą duszę, tylko On wybacza nam to zło, którego sami nie możemy pokonać, tylko On sprawia, że czujemy się kochani, nawet jeśli wszyscy nas rozczarowują, tylko On daje nam siłę, by kochać, tylko On daje nam siłę, by przebaczać w trudnościach, tylko On daje sercu ten pokój, którego szuka, tylko On daje życie wieczne, gdy życie tu na ziemi się skończy. I niezbędny chleb życia.

    "Ja jestem chlebem życia" - mówi. Pozostajemy na tym pięknym obrazie Jezusa. Mógłby przeprowadzić rozumowanie, demonstrację, ale - wiemy - Jezus mówi w przypowieściach i w tym wyrażeniu: "Ja jestem chlebem życia", naprawdę podsumowuje całą swoją istotę i całą swoją misję. Będzie to w pełni widoczne na końcu, podczas Ostatniej Wieczerzy. Jezus wie, że Ojciec prosi Go nie tylko o nakarmienie ludzi, ale o danie siebie, o złamanie siebie, swojego życia, swojego ciała, swojego serca, abyśmy mieli życie. Te słowa Pana budzą w nas zachwyt nad darem Eucharystii. Nikt na tym świecie, bez względu na to, jak bardzo kocha drugiego człowieka, nie może uczynić się dla niego pokarmem. Bóg to zrobił i robi dla nas. Odnówmy ten cud. Czyńmy to poprzez adorację Chleba Życia, bo adoracja napełnia życie cudem.

    "W Ewangelii jednak - kontynuuje Franciszek - zamiast zdumienia, ludzie są zgorszeni, rozdzierają swoje szaty. Myślą: "Czyż nie jest to Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę znamy? Jak może teraz powiedzieć: zstąpiłem z nieba?" (por. w. 41-42). Być może i my jesteśmy zgorszeni: bardziej odpowiada nam Bóg, który jest w niebie, nie wtrącając się w nasze życie, podczas gdy my możemy zarządzać naszymi sprawami tu na dole. Jednak Bóg stał się człowiekiem, aby wejść w konkret świata, aby wejść w naszą konkretność, Bóg stał się człowiekiem dla mnie, dla ciebie, dla nas wszystkich, aby wejść w nasze życie. I interesuje się wszystkim w naszym życiu. Możemy z nim rozmawiać o naszych uczuciach, o naszej pracy, o naszej podróży, o naszych bólach, o naszych udrękach, o wielu rzeczach. Możemy Mu powiedzieć wszystko, bo Jezus pragnie tej intymności z nami. Czego nie chce? Być odsuniętym na drugi plan - Ten, który jest chlebem - być pominiętym i pozostawionym na uboczu, albo być wezwanym tylko wtedy, gdy jesteśmy w potrzebie".

    "Ja jestem chlebem życia. Przynajmniej raz dziennie znajdujemy się przy wspólnym posiłku, być może wieczorem, jako rodzina, po dniu pracy lub nauki. Dobrze byłoby, przed łamaniem chleba, zaprosić Jezusa, chleb życia, prosząc Go w prostocie o błogosławieństwo tego, co zrobiliśmy i czego nie zrobiliśmy. Zaprośmy go do domu, pomódlmy się w sposób "domowy". Jezus będzie z nami przy stole i będziemy karmieni większą miłością".

    Papież zakończył zwracając się do Maryi Dziewicy: "Niech Maryja Dziewica, w której Słowo stało się ciałem, pomaga nam wzrastać dzień po dniu w przyjaźni z Jezusem, chlebem życia.

    Zoom

    Pierwsza rocznica wybuchu w Bejrucie

    Kardynał Bechara Rai, patriarcha maronicki, odprawia Mszę św. w pierwszą rocznicę wybuchu w porcie w Bejrucie 4 sierpnia. W wyniku wybuchu zginęło ponad 200 osób, rannych zostało ponad 6 tysięcy, a ponad 300 tysięcy zostało wysiedlonych.

    David Fernández Alonso-9 września 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta
    Aktualności

    Pielgrzymka do Apostoła

    Pielgrzymka do Santiago de Compostela, która rozpoczęła się wraz z odkryciem grobu Apostoła w IX wieku, dała początek niezliczonym doświadczeniom pielgrzyma. W Roku Świętym Jezus Chrystus pragnie w szczególny sposób dotrzeć do głębi duszy pielgrzyma.

    Javier Peño Iglesias-9 września 2021 r.-Czas czytania: 7 minuty

    Kiedy w 1122 r. papież Kalikst II udzielił łaski Roku Jubileuszowego katedrze w Santiago de Compostela, prawdopodobnie nikt nie mógł sobie wyobrazić wielkości, jaką tyle wieków później osiągnie pielgrzymowanie do grobu Apostoła.

    Rzeczywiście, w średniowiecznym umyśle nie do pomyślenia była myśl o setkach tysięcy Europejczyków przybywających co roku do małego galicyjskiego miasteczka, nie mówiąc już o tym, że większość z nich nie była nawet katolikami po niedzielnej mszy! Ale, jak to bywa, w tym jakobińskim roku 2021-22 rzeczywistość jest taka, jaka jest. Jednak Droga św. Jakuba nadal jest oczywistą atrakcją, którą Bóg posługuje się, aby nadal wzywać mężczyzn i kobiety wszystkich czasów do spotkania z Nim, tak jak Jezus był tym, który spotkał się z uczniami z Emaus.

    Bo mimo rosnącej sekularyzacji, reprezentowanej dziś zapewne w pojęciu "turigrino", różne drogi prowadzące do Composteli nadal mówią o Bogu. Od niezwykłej sztuki chrześcijańskiej, spuścizny po prawie wymarłym chrześcijaństwie, przez przyrodę, jeden ze sposobów udowodnienia istnienia Boga dla św. Tomasza z Akwinu, po chrześcijańskie powitanie w schroniskach. Nie mówiąc już o niezliczonych statkach wycieczkowych, które, zwłaszcza w Galicji, pielgrzymi mogą zobaczyć podczas wędrówki. Nawet miasto założone przez świętego, budowniczego mostów i szpitalnika jakich mało, Santo Domingo de la Calzada. Dlatego mimo utraty wiary w sferze społecznej, Camino de Santiago nadal ma wyraźną tożsamość chrześcijańską - a dokładnie katolicką.

    Cisza na Camino

    Na Camino de Santiago człowiek, stworzony na podobieństwo Boga, również spotyka się z ciszą, oddaleniem od zgiełku współczesnego życia i choć często nie spocznie, dopóki nie będzie miał dobrego połączenia WiFi, to nieuniknione jest, że będzie musiał przyzwyczaić się do utraty łączności ze światem, do którego jest przyzwyczajony. Szybko zdasz sobie sprawę, jak bardzo jest to wyzwalające, zwłaszcza gdy jesteś na pielgrzymce przez kilka tygodni. Zadanie będzie polegało na tym, aby po powrocie do domu móc żyć równie swobodnie. W każdym razie spotkanie z samym sobą otwiera drzwi do odkrycia, że w głębi ludzkiego serca jest wezwanie do komunii z Bogiem. I, w Bogu, z innymi.

    Ta komunia jest jedną z wielkich metafor egzystencjalnych, jakie daje nam Camino de Santiago. Wszyscy zmierzają w to samo miejsce z miejsc tak różnych jak Irún, Roncesvalles, Madryt, Fátima, Sewilla... z każdego miejsca, z którego zaczyna się pielgrzymkę, ponieważ mimo oficjalnych tras nie można powiedzieć, że Camino jest takie czy inne, ale że szlak jakubowy jest każdym szlakiem, który prowadzi do Santiago. Podobnie jedni będą bardziej wysportowani, inni mniej; jedni będą bardziej zdecydowani w swoim postanowieniu, a inni mniej; jedni będą jeździć do schronisk, oszczędzając pieniądze, więc często po prostu wystarczy; będą tacy, którzy śpią w miejscach lepiej wyposażonych, nie myśląc tak bardzo o wydatkach. I tak dalej, i tak dalej. Ale wszyscy jesteśmy pielgrzymami. Tak samo życie chrześcijańskie jest pielgrzymowaniem do Chrystusa, każdy ma swój charyzmat. Wszyscy razem, wszyscy w tym samym celu, ale każdy ze swoimi talentami.

    W kierunku tego samego celu

    W rzeczywistości w ten sposób powstały różne trasy, które znamy dzisiaj. Wszystko zaczęło się od odkrycia grobu Apostoła w pierwszej tercji IX wieku. Według legend zapisanych w Concordia de Antealtares i w Chronicon Iriense, to kotwica o imieniu Pelayo, ciesząca się opinią człowieka modlitwy, odkryła grobowiec, gdy dostrzegła jasne światła. Kiedy zorientował się i wyczuł, że szczątki znalezione w lesie Libredon należą do kogoś ważnego, szybko przekazał tę wiadomość biskupowi Iria Flavia, Teodomiro, który potwierdził tożsamość człowieka, którego szczątki tam leżały: Jakuba Większego, apostoła Jezusa Chrystusa i pierwszego męczennika spośród Dwunastu Apostołów. Następnie poinformował o tym króla Asturii, Alfonsa II Wstydliwego, który postanowił osobiście udać się na miejsce, aby złożyć pokłon przed człowiekiem, który ugiął kolana przed samym Bogiem uczynionym człowiekiem. W ten sposób dobra nowina stopniowo zyskiwała międzynarodowy zasięg, aż do dotarcia do karolińskiej Francji i Rzymu, a także reszty Półwyspu Iberyjskiego.

    W duchu wiary, po usłyszeniu tak wspaniałych wieści, wierzący mężczyźni i kobiety z różnych miejsc wyruszyli do rozpoczynającej się Composteli, wkrótce zaludnionej przez prymitywny kościół, który król kazał zbudować, aby chronić i czcić grób apostolski. Tak narodziły się drogi do Santiago, z tymi pielgrzymami, którzy ze swoich miejsc pochodzenia udawali się na wschodni kraniec półwyspu, aby odwiedzić apostoła św. Jakuba. Oczywiście korzystali z istniejących dróg, zwłaszcza rzymskich, choć w czasach, gdy rzymska Hispania była podbijana przez muzułmanów, nie zawsze było to łatwe. 

    Znamienne jest, jak w miarę postępującej na południe chrystianizacji półwyspu, kształtowały się główne szlaki do Composteli. Na przykład prymitywna droga francuska nie przebiegała po obecnej trasie, ale szła po rzymskiej drodze XXXIV (via Aquitana), która łączyła Bordeaux z Astorgą, przechodząc przez Pampelunę, Álavę, Briviescę czy Carrión de los Condes, a nie jak dziś przez Logroño i Burgos. Jednak potrzeba konsolidacji królestw chrześcijańskich, zwłaszcza królestwa Nájery, skłoniła Sancho III Wielkiego do modyfikacji szlaku na południe, czemu sprzyjała również rozpoczynająca się ekspansja klasztorów zależnych od wielkiego benedyktyńskiego opactwa Cluny we Francji. W innym miejscu Półwyspu, na zachodzie, mamy Srebrną Drogę, która w czasach rzymskich łączyła Méridę i Astorgę, a także była wykorzystywana przez osoby pielgrzymujące do Santiago. Jakuba łączyła w sobie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość: łączyła infrastrukturę, podnosiła jej wartość - w wielu przypadkach ją chrystianizując - i przekazywała tradycję tym, którzy ją później naśladowali.

    Powitanie pielgrzymów

    Dominika de la Calzada, człowieka, który nie został przyjęty do życia monastycznego i udał się do odległego lasu, aby spędzić resztę swoich dni na modlitwie, prawie jak pustelnik. Jednakże, jego szczególny uciec od świata przerwali pielgrzymi, którzy ze względu na zarządzone przez króla zboczenie z Camino, mijali je nie wiedząc dokładnie, dokąd idą. Domingo García rozumiał projekty opatrzności i przyjmował je jak samego Chrystusa. Naprawił nawet drogi i zbudował m.in. słynny most, który stoi dziś u wylotu drogi francuskiej z miasta Calceta. Jego najsłynniejszy uczeń, San Juan de Ortega, nie pozostał w tyle za nim i uczynił to samo kilka kilometrów dalej na zachód, o czym przypomina nam klasztor, w którym spoczywają dziś jego relikwie i do którego co roku przybywają setki kobiet, aby urodzić długie dzieci, gdyż w kościele znajduje się stolica Zwiastowania słynąca z tego, że jest oświetlana światłem słonecznym tylko w dni jesiennej, a zwłaszcza wiosennej równonocy, bardzo bliskie uroczystości Zwiastowania.

    Te niespodziewane spotkania, które są w stanie ukierunkować całe życie w sposób decydujący na Boga, stanowią, być może, zalążek tego, co Droga św. Jakuba oznacza dla pielgrzyma XXI wieku, o którym mówiliśmy na początku. Jest nas bardzo wielu, którzy spotkali Boga w drodze do Composteli, nawet wtedy, gdy nie byliśmy, ściśle mówiąc, pielgrzymami, ale zwykłymi wędrowcami, nawet wtedy, gdy nie szliśmy do osoby, ale do miejsca. Ale, jak mówi Pan w Apokalipsie, On zawsze jest u drzwi, pukając do naszych drzwi (Ap 3, 20). Chodzi o to, żeby dać się zaskoczyć, bo on zawsze chce być zaskoczony.

    Oprócz tego, że po raz pierwszy zobaczyłem swoje powołanie kapłańskie, kiedy wspiąłem się na O'Cebreiro w 2010 roku, przykład tego, co piszę, przydarzył mi się w sierpniu 2019 roku, kiedy ukończyłem Camino z katedry Almudena w Madrycie, gdzie w kwietniu 2018 roku otrzymałem święcenia diakonatu i kapłańskie. Trasa, którą podążaliśmy, nie była oficjalna, ale raczej, aby przejść przez wioskę przyjaciela, z którym pielgrzymowałem, czyli Palaciosrubios, w Salamance, zrobiliśmy objazd drogami rolniczymi do Arévalo, stamtąd szliśmy do Palaciosrubios kilkoma innymi ścieżkami - czasem dosłownie, przechodząc przez niegościnne wioski - a z miasta Salamanka kierowaliśmy się na północny zachód, aby połączyć się z Vía de la Plata w Zamorze, aby, w końcu, podjąć wariant Sanabria. 

    Doświadczenia z Camino

    Jaki jest powód tej trasy? Bardzo proste: podczas spaceru po miejscach, które nie są chronione i mało uczęszczane, pewnego ranka zostaliśmy otoczeni przez pięć mastifów, które zablokowały nam drogę. To było bardzo napięte kilka minut, ale udało nam się wyjść z problemu. 

    Strach towarzyszył mi, gdy modliłem się razem z nim. Z pewnością Pan dopuszczał to wszystko z jakiegoś powodu. Mogę powiedzieć, że te doświadczenia zmieniły sens tamtego roku na Camino i dotarłem do Santiago myśląc, że jedyny lęk, jaki muszę mieć w życiu, to lęk przed grzechem, przed odłączeniem się od Pana. Otóż po przekroczeniu łuków i schodów, które z placu Niepokalanego Poczęcia prowadzą na plac Obradoiro, stanęliśmy przed majestatyczną fasadą, uklękliśmy i wspólnie odmówiliśmy Ojcze Nasz. Kiedy skończyliśmy, kontynuowałem jeszcze trochę, nałożyłem na siebie tę wewnętrzną ciszę, którą mogą zrozumieć tylko ci, którzy ukończyli coś wielkiego, a Pan złożył w moim sercu niezwykłą łaskę, którą, jak zrozumie czytelnik, nie zamierzam się dzielić z poczucia skromności. Faktem jest, że dar łez towarzyszył temu doświadczeniu. Nie wiem jak długo tam byłam, na kolanach, ale wiem, że nikt nie widział tych łez. A ja się tym zająłem. Spojrzałem w dół na ziemię z twarzą zasłoniętą przez ręce i laski i wstałem dopiero, gdy doszedłem do siebie. Poszedłem do mojego przyjaciela i w tym momencie pojawił się pielgrzym, który nie był Hiszpanem i którego wcześniej nie widziałem, podszedł do mnie i powiedział: "Naprawdę zrobiłeś Camino. Jesteś prawdziwym pielgrzymem". Od razu skojarzyłam tę wiadomość z uzyskaną łaską i zrozumiałam, że Pan ją potwierdza. 

    Faktem jest, że - jak już powiedziałem - Pan zawsze wzywa i zawsze nas znajduje. Naszym zadaniem jest pozwolić się do tego skłonić, a do tego, bez wątpienia, w tym XXI wieku używa Drogi św. Jakuba jako uprzywilejowanego narzędzia. Dlatego warto wyruszyć do Composteli. Nawet jeśli nie masz najświętszych intencji, wystarczy mały otwór, by łaska mogła wejść. Pielgrzymka to wyraźny strzał w dziesiątkę, a w latach jubileuszowych takich jak ten 2021 (i 2022) Jezus Chrystus chętnie dociera do głębi naszej duszy na Camino. Tak właśnie postąpił z Jakubem, synem Zebedeusza, który potrafił dać Jezusowi to, co miał najbardziej intymnego i osobistego: własne życie.

    Oto pełne znaczenie Camino jako metafory życia chrześcijańskiego: ukończyć wyścig, który zaprowadzi nas do nieba. W tym celu, po raz kolejny, przybędziemy do miasta Apostoła, aby oddać się pod jego opiekę, prosić o pomoc i oprzeć nasze serca na tym, który był w stanie uczynić to samo dla Syna Bożego. Przystąpimy do spowiedzi, będziemy uczestniczyć we Mszy Świętej, przyjmiemy Komunię Świętą i po uzyskaniu odpustu zupełnego za nasze grzechy po modlitwie za Ojca Świętego i w jego intencji rozpoczniemy powrót do domu. I gdy ze wzruszeniem będziemy opuszczać katedrę, będziemy kontemplować ten cenny chryzmat na drzwiach Platerías z literami alfa i omega umieszczonymi w odwrotnej kolejności, przypominającymi nam, że koniec jakobickiego szlaku to nic innego jak początek życia w nawróceniu, egzystencji zdecydowanie ukierunkowanej na Boga.

    AutorJavier Peño Iglesias

    Ksiądz, dziennikarz i pielgrzym do Santiago.

    Zasoby

    Ścieżki do tajemnicy Boga: Ścieżki mistyczne

    Święty sposób poznania Boga jest komplementarny wobec sposobu poznania przez rozum filozoficzny i teologiczny. W świętych Bóg jest poznawany i doświadczany jako podmiot transcendentny i jednocześnie bliski.

    José Miguel Granados-9 września 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Istnieją różne ważne sposoby otwierania się na rzeczywistość z doświadczenia, odpowiadające samej istocie, która leży u podstaw różnych zjawisk, i zgodne z ludzką zdolnością recepcyjną. Zatem wiedza może być zdobywana według pięć sposobów doświadczaniaStudium nauk humanistycznych: wrażliwych, afektywno-sentymentalnych, estetycznych, etycznych i religijnych. Wszystkie one wnoszą bogactwo danych do racjonalnego opracowania i przyczyniają się do osobistej dojrzałości oraz do kulturalnego, naukowego i technicznego rozkwitu wspólnoty ludzkiej. Odrzucenie którejkolwiek z tych form wiedzy z powodu redukcjonizmu lub ideologicznych uprzedzeń jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i nieuchronnie prowadzi do zubożenia oraz osobistej i społecznej degradacji.

    Na stronie doświadczenie religijne jest skarbem sapiencjalnym we wszystkich epokach i społeczeństwach. Nie jest to wyłączność dla tzw. mistyków, choć wśród nich jest szczególnie intensywna lub jasna. W zasadzie każdy poszukiwacz transcendentnego Boga, każdy wierzący ma doświadczenie Bożej obecności w jego życiu, wypełniając je sensem: w jego modlitwie, w jego sumieniu, w jego decyzjach, w ukierunkowaniu jego egzystencji, w jego relacjach międzyludzkich, w jego utrapieniach, radościach i nadziejach.

    To prawda, że są ludzie, u których ta naturalna otwartość na boską tajemnicę staje się decydująca. Tak jest w przypadku życie świętych uznanych przez Kościół i w tylu innych, którzy już cieszą się obecnością Boga, którzy żyli w czasie intymnie związanym z tajemnicą Boga osobowego. Relacja o ich intymnym spotkaniu z Panem podczas ziemskiej egzystencji zawiera uprzywilejowane źródło poznania Boga, które jest korzystne dla wszystkich.

    Można powiedzieć, że ich głęboka osobista relacja z Panem stanowi prawdziwe miejsce teologiczne: to znaczy, jego życie odnosi się do Boga w którego wierzą; promieniują Bogiem, są paradygmatami obecności świętej i transcendentnej tajemnicy w immanencji historii.

    Co więcej, oprócz pewnych wspólnych cech, ta wewnętrzna biografia - rozwijająca się w wielorakich działaniach ewangelizacyjnych - jest w każdym z tych opowiadań odrębna i niepowtarzalna. Z tych wszystkich względów Kościół wyraża swoje zainteresowanie poznaniem doświadczenie Boga tych wielkich duszJana Pawła II, z korzyścią dla całej wspólnoty wierzących i całego społeczeństwa.

    I tak na przykład hebrajska filozofka Edyta Stein - znana dziś jako św. Teresa Benedykta od Krzyża - opowiada o swoim nawróceniu jako owocu łaski dzięki spotkaniu z Bogiem poprzez wewnętrzną biografię św. Teresy od Jezusa. Rzeczywiście, na zakończenie lektury Księga mojego życia mistyczki z Avili - wykrzyknęła, zaabsorbowana i przekonana: To jest prawda!". Było to szczere uświadomienie sobie, ze strony intelektualistki, rzeczywistości Boga, który wdziera się w kobietę - żyjącą kilka wieków wcześniej - by przemienić i wypełnić jej istnienie wszechogarniającym potencjałem napromieniowania.

    Święty sposób poznania Boga jest komplementarny wobec sposobu poznania przez rozum filozoficzny i teologiczny. W tym drugim przypadku jest to nauka często nadmiernie rozbudowana i akademicka. U świętych natomiast Bóg jest poznawany i doświadczany jako podmiot transcendentny, a zarazem bliski, ktoś, kto jest wewnątrz, dynamizowanie samo istnienie.

    Ta wiedza o osobistej komunii z Bogiem polega więc na. wewnętrzne, witalne, bogate, transformujące doświadczenieDojrzałe po ludzku, uczciwe i piękne osobowości, światli i odważni mężczyźni i kobiety, z wadami i ograniczeniami, ale zdolni do podejmowania czynów apostolskich i charytatywnych, osiągający szczyty człowieczeństwa. Ich świetlane życie, często ukryte, jest tym, co naprawdę decyduje o biegu historii i postępie cywilizacji miłości.

    Na stronie obsada wzorcowego życia z tego sposobu doświadczalnego poznania Boga wynika niewyczerpany. Począwszy od nawróconych intelektualistów, poprzez duszpasterzy, którzy odnowili życie Kościoła, aż po mężczyzn i kobiety o niewiarygodnej działalności charytatywnej na rzecz najuboższych lub w promocji ludzkiej i edukacji młodzieży znajdującej się w trudnej sytuacji; czy wreszcie tak wielu świeckich, którzy ze swoich sfer zawodowych i społecznych budowali cywilizację rodziny i inkulturowali Ewangelię w różnych społeczeństwach. Wszystkie one doprowadziły do mobilizacji uczniów gotowych przylgnąć do misji Chrystusa z ewangelicznym radykalizmem.

    Ostatecznie ścisłe świadectwo świętych ukazuje, z niezbitą siłą udanego życia, prawdziwość Bóg, który doprowadza do pełni Istnienie tych, którzy są całkowicie zorientowani na niego, jest niepodejrzane. Wielkość tych postaci - w ramach bardzo bogatej różnorodności - sama w sobie przemawia za Bogiem, który jest w stanie rozwinąć do maksimum w każdym człowieku i w każdej osobie najlepszy potencjał ludzkości.

    Świat

    "Święty Dominik de Guzman ma wiele do powiedzenia w dzisiejszym dialogu".

    Dziś Kościół obchodzi święto świętego Dominika z Guzmán. Znakomity założyciel Zakonu Kaznodziejskiego jest do dziś, 800 lat po swojej śmierci, bardzo żywy, a jego rodzina zakonna odegrała kluczową rolę w ewangelizacji w czterech zakątkach świata.

    Maria José Atienza-8 września 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty

    W tym roku, od 6 stycznia 2021 do tego samego dnia w 2022, rodzina dominikańska obchodzi Rok Jubileuszowy, który mimo pandemii podkreśla wpływ tego uniwersalnego świętego, którego charyzmat głoszenia Ewangelii przybiera nowe formy w świecie komunikacji cyfrowej, zachowując jednocześnie ducha dialogu i spotkania swojego założyciela.

    Fra Juan Carlos Cordero Dominika w Prowincji Hispani i rozmawiał z Omnes o tym Roku Jubileuszowym, który określa jako "piękną okazję do podjęcia postaci św. Dominika z Guzman".

    Z nowymi językami i nowymi wyzwaniami, święty Dominik z Guzman jest świętym, który ma wiele do powiedzenia w dialogu z dzisiejszymi ludźmi.

    Fra Juan Carlos Cordero

    W tym roku rodzina dominikańska obchodzi 800-lecie Dies Natalis swojego założyciela. Co po tych ośmiu wiekach życia znaczy dla dzisiejszego świata św. Dominik z Guzman?

    - 800 lat po swojej śmierci św. Dominik jest postacią, która nie tylko stoi na piedestale, ale jest wciąż obecna w życiu rzeszy mężczyzn i kobiet. Przede wszystkim w życiu tych, którzy tworzą Zakon Dominikański, rozprzestrzeniony w dużej części świata i realizujący misję głoszenia Ewangelii dzisiaj. Z nowymi językami i nowymi wyzwaniami, św. Dominik z Guzman jest świętym, który ma wiele do powiedzenia w dialogu z dzisiejszymi ludźmi.

    Od stycznia obchodzicie intensywny Rok Jubileuszowy. Jak przeżywacie ten Jubileusz naznaczony pandemią?

    - To prawda, że pandemia w dużej mierze uwarunkowała obchody Jubileuszu. Z drugiej strony, ten czas jest piękną okazją do podjęcia na nowo postaci św. Dominika. Jubileusz rozpoczął się 6 stycznia 2021 roku w Bolonii, gdzie pochowany jest św. Dominik, i potrwa do 6 stycznia 2022 roku. Świętujemy jego dies natalisJego prawdziwe narodziny do życia wiecznego.

    Hasło "Przy stole ze św. Dominikiem" odnosi się do tej tabuli, tej XIII-wiecznej tablicy Mascarella, która jest jednym z najwcześniejszych przedstawień św. Dominika, a która uległa rozproszeniu. Przedstawia ona św. Dominika wśród swoich braci, siedzących przy stole. Została ona ponownie połączona i jest obecnie wystawiona w Bolonii. Hasło przypomina nam, że św. Dominik jest ciągle obecny. Kiedy miał umrzeć, powiedział do tych kilku braci, którzy byli z nim i którzy płakali: "nie smućcie się, bo z nieba będę wam bardziej przydatny". Taki jest zamysł: jest wciąż obecny i wciąż zachęca i prowadzi nas, przy tym stole dialogu, braterstwa. Stół, który nikogo nie wyklucza, który musi być otwarty dla wszystkich mężczyzn i kobiet, ponieważ chodzi o dzielenie się przesłaniem miłości Boga do wszystkich.

    Mascarella Tabula
    Mascarella Tabula

    Rodzina dominikańska ma w swoim charyzmacie głoszenie Ewangelii. Nie możemy zapominać na przykład, co oznaczały ośrodki studiów i uniwersytety promowane przez Zakon Kaznodziejski. W dzisiejszym świecie, naznaczonym "interkomunią", jak aktualizuje się ta misja dominikanów?

    - Jest rzeczą oczywistą, że na różnych kapitułach Zakonu, od generalnej po lokalną, te nowe środki komunikacji i przepowiadania są przyjmowane. Podstawowym problemem jest zawsze to, jak głosić Słowo Boże, Ewangelię, współczesnym mężczyznom i kobietom.

    Fra Juan Carlos Cordero
    Fra Juan Carlos Cordero

    Aby przepowiadanie było dziś ewangeliczne, musi opierać się na dialogu ze wszystkimi. Dialog, który zakłada słuchanie, przyjmowanie drugiego, stawianie się na miejscu drugiego i dzielenie się tym poszukiwaniem, poszukiwaniem Prawdy, Dobra, Boga, dobroci, piękna... w skrócie Miłości.

    Nie chodzi o głoszenie poprzez narzucanie sloganów, ale o głoszenie Boga, który dialoguje, do tego stopnia, że Syn jest Słowem, które stało się ciałem, które przyjmuje naszą ludzką kondycję, aby postawić się na naszym poziomie, aby rozmawiać z nami i pokazać nam horyzont ludzkiego życia.

    Jak dziś zorganizowana jest rodzina dominikańska?

    - Zakon Dominikanów jest jeden, 800-letni, bez podziałów i odłamów. Dominikanie mają przełożonego generalnego i radę generalną w Rzymie w bazylice Santa Sabina, a bracia są zgrupowani w prowincjach, z których niektóre powstały za życia św. Dominika, jak Francja, Anglia i Hiszpania.

    Od bardzo wczesnych czasów dominikanie organizowali się w klasztory złożone z kilku braci oddających się studiom i głoszeniu kazań, którzy wybierali swoich przełożonych. Przełożeni klasztorów na danym terenie tworzą kapituły. Co cztery lata wybierany jest przełożony prowincji. Co dziewięć lat przełożeni ci wraz z innymi przedstawicielami wybierają Mistrza Zakonu, następcę św. Dominika. Ponadto podczas kapituł Zakon poświęca dwa lub trzy tygodnie na obecność, życie i misję w dzisiejszym świecie, jak żyją nasze wspólnoty, jak mogą być bardziej wierne temu, czego chciał św. Dominik, jak mogą być bardziej spójne, bardziej ewangeliczne i bardziej adekwatne do czasów, w których żyjemy.

    Święty Dominik jest wciąż obecny i wciąż zachęca i prowadzi nas, przy tym stole dialogu, braterstwa.

    Fra Juan Carlos Cordero

    Jedną z najciekawszych rzeczy dotyczących dominikanów jest to, że zakonnice, żeńska gałąź dominikanów, poprzedzały męski Zakon Kaznodziejski. Święty Dominik uważał, że dzieło przepowiadania musi być wsparte kontemplacją, dlatego w 1206 roku, dziesięć lat przed braćmi, założył w Perugii pierwszą wspólnotę mniszek kontemplacyjnych, która stanie się zalążkiem dominikanek.

    Kluczowe daty

    6 sierpnia- 14 listopada

    WystawaDomingo de Guzmán. Geneza uniwersalnego świętego", w Królewskim Klasztorze Matek Dominikanek w Caleruega. Wystawa obejmuje takie eksponaty jak chrzcielnica, w której w 1170 roku ochrzczono świętego Dominika de Guzmán, a która od 1605 roku znajduje się w klasztorze Santo Domingo el Real w Madrycie i w której chrzczono królów i niemowlęta urodzone w Hiszpanii.

    25 marca - 7 października 2021 r.

    Wystawa "Przy stole z Santo Domingo (A tavola con S. Domenico) w Bazylice San Domenico w Bolonii, gdzie "Tablica z Mascarelli" zostanie wystawiona po raz pierwszy w całości.

    22- 25 września z 2021 r.

    Kongres historyczny "Dominik i Bolonia: geneza i ewolucja Zakonu Braci Kaznodziejów".

    6 stycznia 2022 r.

    Zakończenie Roku Jubileuszowego

    Żywy testament

    Współcześnie relacje społeczne skomplikowały się, czasem zbytnio, przez kryzys dwóch bardzo ważnych aspektów: wierności i zaufania.

    8 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

    Wzajemne zaufanie i wierność danemu słowu tradycyjnie zwalniały prawodawców z pracy. Uścisk dłoni uwolnił strony od konieczności uciekania się do sędziów i prawników, ponieważ każdy wypełnił swoje zobowiązania bez dodatkowych wymagań. Współcześnie relacje społeczne zostały skomplikowane, czasem aż za bardzo, przez kryzys dwóch bardzo ważnych aspektów: wierności i zaufania.

    Z drugiej strony, często konieczne jest określenie truizmów, które wyłoniły się z konsensusu społeczno-politycznego, jak np. pewne aspekty związane z prawem do życia. W tej dziedzinie istnieje możliwość powołania się przez lekarzy na prawo do sprzeciwu sumienia jako prawo podstawowe, ale jest jeszcze jeden krok: testament życia, inicjatywa pacjenta, który prosi o uniknięcie pewnych zabiegów, które oznaczają jego eliminację. 

    Konferencja Episkopatu Hiszpanii opracowała deklarację dotyczącą dyrektyw z wyprzedzeniem (advance directives), aby w przypadku, gdy znajdziemy się u kresu naszych dni, nasze życzenia dotyczące zastosowania eutanazji zostały uwzględnione. W dokumencie tym stwierdza się, że "jeśli miałbym cierpieć na poważną i nieuleczalną chorobę lub poważne, przewlekłe i upośledzające schorzenie lub jakąkolwiek inną krytyczną sytuację; że powinienem otrzymać podstawową opiekę i odpowiednie leczenie w celu złagodzenia bólu i cierpienia; że nie powinienem otrzymać żadnej formy pomocy w umieraniu, czy to eutanazji, czy "medycznie wspomaganego samobójstwa", ani że mój proces umierania nie powinien być nadmiernie i bezzasadnie przedłużany". W dokumencie tym osoba prosi również o pomoc w "przyjęciu mojej własnej śmierci w sposób chrześcijański i ludzki, i w tym celu proszę o obecność kapłana katolickiego oraz o udzielenie mi odpowiednich sakramentów". 

    Czasami procedury zapewniające poszanowanie naszej woli w załatwianej sprawie są uciążliwe i trudne do spełnienia. Z tego powodu moja archidiecezja Mérida-Badajoz jest w kontakcie z administracją regionalną, aby życzenia danej osoby były nie tylko zapisane w dokumencie notarialnym, ale także uwzględnione w historii klinicznej każdej osoby. W ten sposób, gdy nadejdzie czas poznania woli pacjenta, nie będzie trzeba uciekać się do "papierów" zdeponowanych w kancelariach notarialnych lub w miejscach, które nie zawsze są dostępne w tak krytycznych momentach. Pracownicy służby zdrowia będą mieli je we własnej dokumentacji medycznej pacjenta, którą konsultują w ramach opieki medycznej.

    Ponieważ dokumentacja medyczna jest własnością pacjenta, nie można wnieść sprzeciwu. System ten rozszerza wolność jednostki i uwalnia pracowników służby zdrowia od podejmowania trudnych decyzji, zobligowanych przez prawo lub kryteria obce samemu pacjentowi. Kwestia ta może być eksportowana do reszty kraju, ponieważ kompetencje w sprawach zdrowotnych zostały przekazane wspólnotom autonomicznym. Skoro mówimy o kwestii sumienia, to nie powinno być sprzeciwu wobec tego systemu, który nie jest przeciwko nikomu, ale na korzyść wszystkich.

    AutorCelso Morga

    Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

    Więcej
    Kultura

    Alfred Heiss, męczennik sumienia

    Wśród tych, którzy odmówili złożenia przysięgi na wierność Adolfowi Hitlerowi był Alfred Heiss, który został skazany na śmierć za "podkopywanie sił obronnych" i zginął dzielnie jak prawdziwy męczennik.

    José M. García Pelegrín-6 września 2021 r.-Czas czytania: 7 minuty

    Wśród osób sprzeciwiających się reżimowi nazistowskiemu byli tacy, którzy odmówili złożenia przysięgi na wierność Adolfowi Hitlerowi w momencie powołania do wojska. Większość z tych, którzy zdecydowali się na ten krok - wiedząc, że grozi za to kara śmierci - to Świadkowie Jehowy; uczynili to jednak ze względu na sprzeciw wobec wszelkiej służby zbrojnej, a nie konkretnie wobec narodowego socjalizmu. Jednak kilku katolików i około dziesięciu ewangelickich chrześcijan odmówiło ze względów sumienia "bezwarunkowego posłuszeństwa". Führer Rzeszy i Narodu Niemieckiego, Adolfa Hitlera", co jest wymagane przy składaniu przysięgi wierności. 

    Te trzydzieści osób, straconych w latach 1940-1945, pozostawało w ukryciu przez dziesiątki lat; taki właśnie tytuł wybrał Terrence Malick dla filmu Ukryte życie (Ukryte życieNajsłynniejszy z nich, austriacki chłop Franz Jägerstätter, beatyfikowany przez Kościół katolicki w 2007 roku, był tematem filmu. Uznanie nastąpiło dopiero w latach dziewięćdziesiątych; dopiero w 1991 r. sąd po raz pierwszy uchylił wyrok śmierci: wobec pallotyna ks. Franza Reinischa, obecnie w trakcie procesu kanonizacyjnego. Ustawa z 1998 roku zaczęła uchylać wyroki śmierci wydane przez nazistowskie sądy wojenne na osoby odmawiające służby wojskowej ze względu na sumienie. Prawie wszystkie zostały włączone do "Niemieckiego Martyrologium XX wieku" lub do Martyrologium Austriackiego od 1999 roku.

    Kim byli ci mężczyźni (kobiet nie powoływano), którzy zapłacili życiem za posłuszeństwo dyktatowi sumienia? Ogólnie można powiedzieć, że byli to ludzie prości, którzy - może z wyjątkiem wspomnianego księdza - przeszli zupełnie niezauważeni: chłopi, robotnicy, urzędnicy, artyści... Do jednego z nich chciałbym się odnieść bardziej szczegółowo, aby -...pars pro toto- pokazują ludzką i duchową odwagę mężczyzn, którzy byli gotowi walczyć ze złem nawet za cenę swojego życia.

    Alfred Andreas Heiss urodził się 18 kwietnia 1904 r. w Triebenreuth, wsi w Bawarii, należącej obecnie do gminy Stadtsteinach. Był szóstym dzieckiem Johanna Heissa, tkacza, i Kunigundy Turbanisch, i został ochrzczony następnego dnia w kościele katolickim. Po ukończeniu wczesnej edukacji we wsi, uczęszczał do szkoły handlowej w Bambergu. W kwietniu 1918 roku, gdy skończył właśnie 14 lat, rozpoczął pracę w urzędach miejskich Stadtsteinach. Następnie pracował w kasie chorych w Stadtsteinach, po czym rozpoczął praktykę w banku i 1 czerwca 1924 r. przeniósł się do Burgkunstadt, gdzie pracował w dziale handlowym firmy produkującej aluminium. Kiedy w 1930 roku firma ta zbankrutowała, Alfred Heiss stracił pracę i przeniósł się do Berlina w poszukiwaniu stabilnego zajęcia.

    © 2021 Verwaltungsgemeinschaft Stadtsteinach

    W Berlinie podjął pracę w służbie cywilnej, najpierw w Sądzie Pracy, a następnie w berlińskiej prokuraturze. Ale także - i to jest kluczowy fakt dla jego biografii - zaczął pomagać znanemu berlińskiemu księdzu Helmutowi Fahselowi jako stenograf. Prawdopodobnie to właśnie to spotkanie sprawiło, że Alfred Heiss zaczął poważnie traktować swoją wiarę. Chociaż był wykształcony w religii katolickiej, do czasu przeprowadzki do Berlina nic nie wskazuje na to, że kwestie religijne odgrywały rolę w jego życiu... czy nawet w polityce. W 1932 roku Heiss wstąpił do katolickiej partii Zentrum; jak sam powie, powodem było "moje przekonanie, które zdobyłem tu w Berlinie, że Zentrum jest partią, która broni interesów mojej religii". W liście do rodziców z marca 1935 roku pisał: "Obrona naszej wiary jest jedyną rzeczą, która może dać podstawę do porozumienia między narodami i do poprawy ekonomicznej, którą przynosi.

    Idee te ścierały się z celami narodowego socjalizmu, który chciał narzucić supremację Niemiec w Europie. Heiss krytykował politykę i ideologię narodowego socjalizmu, zwłaszcza działania skierowane bezpośrednio przeciwko Kościołowi, tendencje germanizacyjne i pogańskie, które postrzegał jako wyraźny postęp ateizmu; był więc również przeciwny nazistowskiej doktrynie rasowej, która przedstawiała człowieka nordyckiego jako istotę wyższą. Heiss brał udział w wydarzeniach publicznych w katolickim Berlinie, takich jak Dzień Katolików Niemieckich w 1934 r., inauguracja biskupa Nikolausa Baresa jako biskupa diecezji w 1934 r. oraz inauguracja jego następcy Konrada von Preysinga po nagłej śmierci Baresa 1 marca 1935 r.

    Jak w prawie całych Niemczech, również w rodzinnym mieście Heissa, Triebenreuth, naziści zdobyli centralne pozycje. We wrześniu 1934 roku, gdy Alfred przebywał tam na wakacjach, w browarze prowadzonym przez nazistowskiego burmistrza Josefa Degena wybuchła polityczna kłótnia. Po zadenuncjowaniu za wyrażanie opinii "zakłócających pracę konstrukcji narodowosocjalistycznej" został aresztowany przez gestapo; oprócz kary, jaka mogła zostać na niego nałożona w procesie, prokuratura zażądała usunięcia go z administracji państwowej. Alfred Heiss został wywieziony do podziemnego obozu koncentracyjnego w Berlinie, "Domu Kolumba". Zeznania syna Degena jako świadka na procesie miały decydujące znaczenie dla uniewinnienia Heissa. Jego wniosek o przywrócenie do służby cywilnej został jednak odrzucony. Następnie dostał skromną pracę w urzędzie skarbowym parafii katolickich w Berlinie. 

    W tych latach Alfred Heiss zintensyfikował swoje praktyki chrześcijańskie; w liście do rodziców napisał: "W Berlinie Wschodnim jest kaplica poświęcona Chrystusowi Królowi. Znajduje się w dzielnicy robotniczej, prawdopodobnie jednej z najbiedniejszych w Berlinie. W tej kaplicy Najświętszy Sakrament jest nieprzerwanie wystawiony dzień i noc do adoracji. Tam zawsze są ludzie na adoracji. To właśnie w tej kaplicy rozpocząłem rok 1936. Choć wiadomo, że od czerwca 1936 r. znalazł się ponownie w pracy w administracji publicznej, to z tych lat niewiele jest o nim wiadomości. Sytuacja zmieniła się, gdy został powołany.

    14 czerwca 1940 r. otrzymał pismo o wcieleniu do Wehrmacht i zostaje przydzielony do batalionu piechoty w śląskim miasteczku Glogau. Odmawia jednak wykonania tzw. niemieckiego salutu ("Heil Hitler!") i noszenia munduru ze swastyką. W swoim oświadczeniu, według aktu oskarżenia, mówi, że "ponieważ narodowy socjalizm ma antychrześcijańskie stanowisko, odmawia służby jako żołnierz państwa narodowosocjalistycznego". Mimo ostrzeżenia o karze nałożonej przez prawo, podtrzymał tę odmowę". Chociaż akta procesu zaginęły, wiadomo, że Trybunał Wojenny skazał go na śmierć 20 sierpnia za Wdrożenie branży wodnej ("czyny godzące w siły obronne").

    Ostatnie dni przed egzekucją spędził w więzieniu Brandenburg-Görden. Tam napisał swój ostatni list, adresowany do ojca (matka zmarła na początku lipca), siostry, szwagra i siostrzenicy: "Jutro wczesnym rankiem zrobię ostatnie kroki. Niech Bóg będzie dla mnie miłosierny. To, o co was proszę, to pozostanie niezłomnym przy Chrystusie i Jego Kościele. Żegnaj. Alfred Andreas. Wyrok został wykonany o godzinie 5.50 w dniu 24 września.

    W sierpniu 1945 roku Konferencja Episkopatu Niemiec postanowiła, że ataki na Kościół w czasie III Rzeszy powinny być rejestrowane. Proboszcz parafii Stadtsteinach, Ferdinand Klopf, napisał do diecezji Bamberg: "Alfred Andreas Heiss został aresztowany za odmowę służby wojskowej, której odmówił wyłącznie z powodów religijnych, mimo że wiedział o konsekwencjach; został skazany na śmierć za "podkopywanie sił obronnych" i umarł dzielnie jako prawdziwy męczennik. Dokumenty i listy są w posiadaniu jego krewnych w Triebenreuth".

    Biskupstwo w Bambergu nie podjęło jednak wówczas żadnych kroków w celu przywrócenia pamięci o Heissie. To właśnie jego siostra Margarethe Simon (1900-1981) zadbała o to, aby w 1957 roku w kaplicy Chrystusa Króla, która właśnie została wybudowana w Triebenreuth, umieszczono tablicę z fotografią brata. Córka Margarethe, Gretl Simon (1929-1980) i jej mąż Wilhelm Geyer (1921-1997) zwrócili się do Muzeum w Stadtsteinach o utworzenie stałej wystawy poświęconej Heissowi. Anton Nagel, dyrektor muzeum, otrzymał zlecenie na zaprojektowanie wystawy.

    Dopiero w 1987 roku Thomas Breuer odnalazł w archiwum diecezjalnym w Bambergu relację proboszcza Ferdinanda Klopfa i opublikował ją wraz z dokumentami z muzeum w Stadtsteinach w krótkiej broszurze w 1989 roku. W wyniku tej publikacji w lipcu 1990 roku obok tablic poległych w I i II wojnie światowej umieszczono tablicę pamiątkową o treści: "Pamięci Alfreda Andreasa Heissa, urodzonego w Triebenreuth w 1904 roku, straconego 24 września 1940 roku w Brandenburgii. Zginął za to, że pozostał wierny swojej wierze".

    © José M. García Pelegrín

    24 kwietnia 2014 r. na Georg-Wilhelm-Strasse w Berlinie, przed domem nr 3, umieszczono "potykacz" (tablica wmurowana w chodnik, upamiętniająca ofiary nazizmu, w tym wielu Żydów wywiezionych do obozów zagłady). Tekst brzmi: "Tutaj mieszkał Alfred Andreas Heiss, urodzony w 1904 roku, który odmówił służby wojskowej jako chrześcijański opornik. Wyrok śmierci 20-8-1940, wykonany 24-9-1940, więzienie Brandenburg". Podczas uroczystości wmurowania Maksymilian Wagner, proboszcz kościoła św. Ludwika, przedstawił krótki szkic biograficzny jego życia. Uroczystość zakończyła się modlitwą: "Alfred Andreas Heiss wypełnił misję, którą mu powierzyłeś, oddając swoje życie. Wezwałeś go do siebie jako przyjaciela. Żyje z Tobą miłością spełnioną całym swoim sercem, całą swoją duszą i wszystkimi swoimi myślami".

    Alfred Heiss i inni, którzy odmówili złożenia przysięgi Hitlerowi, pozostają do dziś przykładem prymatu sumienia, wierności prawdzie, nawet za cenę życia. Więcej informacji o Alfredzie Heissie, a także o dziewięciu innych osobach sprzeciwiających się sumieniu, można znaleźć w mojej niedawno wydanej książce: José M. García Pelegrín, "Mártires de la conciencia. Cristianos frente al juramento a Hitler". Digital Reasons, Madrid (2021) 192 strony. 13 € (6 € wersja cyfrowa).

    Świat

    Globalne spotkanie, aby dzielić się duchem św. Wincentego a Paulo

    Rodzina Wincentyńska wzywa wszystkich na całym świecie, którzy podzielają duchowość św. Wincentego a Paulo do włączenia się w to globalne doświadczenie przy okazji wirtualnego spotkania zaplanowanego na 16 i 17 września, którego temat brzmi: "Modlić się, marzyć i współpracować w służbie ubogim".

    David Fernández Alonso-6 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

    Rodzina Wincentyńska, światowy ruch inspirowany charyzmatem św. Wincentego a Paulo, obecny w 162 krajach świata, posiadający 160 kongregacji i stowarzyszeń świeckich oraz ponad 4 miliony członków, organizuje w dniach 16 i 17 września 2021 r. drugie spotkanie liderów wszystkich gałęzi obecnych na pięciu kontynentach. Spotkanie, które będzie miało charakter wirtualny, ma za temat "Modlić się, marzyć i współpracować w służbie ubogim" i ma na celu powielenie ducha, dzielenia się i braterstwa pierwszego spotkania, które odbyło się osobiście w Rzymie w styczniu 2020 r., na krótko przed wybuchem pandemii.

    Papież Franciszek w październiku 2017 r. w audiencji dla członków Rodziny Wincentyńskiej z okazji Sympozjum Wincentyńskiego z okazji czterech wieków charyzmatu, po podziękowaniu za to, że jest ona "w drodze na drogach świata, jak prosiłby o to również dzisiaj św. Wincenty", powiedział: "Życzę wam, abyście się nie zatrzymywali, ale abyście nadal czerpali każdego dnia z adoracji miłość Bożą i rozprzestrzeniali ją na cały świat poprzez dobre zarażenie miłosierdziem, dyspozycyjnością i zgodą".

    Spotkanie online, które ze względu na różnicę czasu odbędzie się w dwa dni: 16 września dla Azji i Oceanii oraz 17 września dla Europy, Afryki i obu Ameryk, będzie podzielone na dwie części: w pierwszej części, po modlitwie wstępnej, odbędzie się wykład księdza Hugh O'Donnella, misjonarza ze Zgromadzenia Misji, na temat tego, jak modlić się i żyć jako mistycy miłosierdzia w duchu św. Wincentego a Paulo i św. Ludwiki de Marillac, współzałożycielki Córek Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, po którym nastąpi dialog pomiędzy liderami różnych gałęzi Rodziny; w drugiej części nastąpi przegląd, za pomocą kilku filmów wideo, głównych wydarzeń wincentyńskich z ostatnich czterech lat: Sympozjum (2017), Festiwal Filmów Wincentyńskich (2018), pierwsze światowe spotkanie szefów gałęzi Rodziny Wincentyńskiej (2020) oraz realizowana obecnie inicjatywa trzynastu domów, które zostaną przekazane osobom bezdomnym.

    To nowe spotkanie we wrześniu przyszłego roku będzie więc cenną okazją do przekazania zaproszenia do wstąpienia do Rodziny zakonom, zgromadzeniom i stowarzyszeniom, które jeszcze do niej nie należą, ale czują, że podzielają jej duchowość i charyzmat.

    Ojciec Tomaž Mavrič CM, Przełożony Generalny Zgromadzenia Misji i Przewodniczący Komitetu Wykonawczego Rodziny Wincentyńskiej, zamknie to spotkanie. Ojciec Tomaž pisze w liście zapraszającym na to wydarzenie: "Przyjdźcie i doświadczcie radości bycia razem z innymi, którzy dzielą tego samego ducha", powołując się na charyzmat św. Wincentego a Paulo, który niedawno skończył cztery wieki życia: "Wizja Wincentego zapoczątkowała, ponad 400 lat temu, ruch, który dał początek nowemu dynamizmowi międzynarodowemu: wspólnym wysiłkom mężczyzn i kobiet, wyświęconych i świeckich, w celu zwalczania zagrożenia ubóstwem zarówno w życiu indywidualnym, jak i w strukturach społecznych, które je utrwalają".

    Świat

    Kardynał Erdő: "My katolicy na Węgrzech czekamy na papieża z wielką czułością".

    To druga część rozmowy Omnes z kardynałem Péterem Erdő, arcybiskupem Esztergom-Budapesztu i prymasem Węgier, z okazji Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego i wizyty papieża Franciszka w Budapeszcie we wrześniu 2021 r.

    Alfonso Riobó-6 września 2021 r.-Czas czytania: 8 minuty

    Jakie trudności stoją przed Kościołem w opisanym przez Ciebie kontekście?

    Dużym wyzwaniem na Węgrzech była sieć szkół katolickich. Dziś Kościół - diecezje, zakony itp. mają około 770 szkół, od przedszkoli po uniwersytety. Musimy bardzo ciężko pracować, aby te szkoły przekazywały coś z katolickiego światopoglądu. Istnieją bardzo precyzyjne przepisy państwowe dotyczące tego, co ma być nauczane na poszczególnych kursach itp. a także wskazania dotyczące akcji społecznej szkół. Na przykład: we wszystkich szkołach dzieci muszą otrzymywać ciepłe posiłki. Z jednej strony jest to bardzo ważne, ponieważ są obszary, grupy i klasy, które naprawdę tego potrzebują, ale musimy dać to wszystkim praktycznie za darmo. Jest to fakt strukturalny, ale wymagał on rozbudowy budynków szkolnych. Inny przykład: musieliśmy rozbudować ośrodki sportowe i zaoferować więcej możliwości wychowania fizycznego, a to kosztuje dużo pieniędzy. Potrzebowaliśmy wsparcia rządu, by móc to zrobić, bo Kościół nie ma pieniędzy na tak wiele inwestycji. Podobnie jest z domami pomocy społecznej, które otrzymaliśmy od państwa, zarówno zakonów, jak i diecezji. Większość budynków nie była wystarczająco nowoczesna lub dobrze wyposażona, zarządzanie stosunkami pracy jest skomplikowane, finansowanie trudne. 

    Wszystko to zmusza do dbania o wiele spraw i w końcu można zadać sobie pytanie: jak postępuje Królestwo Boże? Słyszę to od księży. Dzięki Bogu, parafie są osobami prawnymi uznanymi przez państwo; ale osoby prawne mają różne obowiązki administracyjne, o które muszą dbać proboszczowie, a niektórzy mówią: staram się o to dbać, ale nie po to zostałem księdzem. Jest to również wyzwanie.

    Plakat przygotowawczy do wizyty papieża w parafii w Szentendre. ©2021 Omnes.

    Można też przypomnieć, że w ciągu ostatnich trzydziestu lat status lekcji religii w szkołach publicznych zmienił się raz lub dwa razy. Musieliśmy wyszkolić nowe pokolenie nauczycieli i katechetów. Dzięki Bogu, mamy własne uniwersytety i szkoły, w których możemy ich kształcić. Ale nie chodzi tylko o to, żeby mieli dyplom, ale musimy wysoko cenić zadanie dydaktyczne i eklezjalne nauczycieli religii. Jest to bardzo ważna funkcja. Jeśli zadamy sobie pytanie, kto dziś przekazuje wiarę Kościoła, to musimy odpowiedzieć, że w 80 % to kobiety, a zwłaszcza nauczycielki religii w szkołach. Jest to bardzo miłe, jest to nowa możliwość, która nie istniała trzydzieści lat temu.

    Jeśli chodzi o finansowanie szkół katolickich, to jest ono właściwie dość jasno uregulowane w ustawie 4/1990, która przewiduje takie samo finansowanie jak w przypadku szkół państwowych. Postanowienie to zostanie później skonkretyzowane w umowie między Węgrami a Stolicą Apostolską z 1997 r., którą podpisał rząd socjalistyczny. Finansowanie jest zatem regulowane zasadą równości. Oczywiste jest, że od tego momentu można dyskutować o kilku kwestiach. Czasami toczy się debata na temat tego, ile państwo dopłaca do szkół państwowych, aby ustalić, czy w ten sam sposób pomaga w finansowaniu szkół kościelnych; ale ta debata może trwać w nieskończoność, ponieważ dokładnymi danymi dysponuje tylko ministerstwo, a my wiemy tylko to, co przekazuje nam ministerstwo.

    Moglibyśmy wymieniać dalej i wymieniać inne obszary, w których trzeba wykonać więcej pracy. Zakony i ruchy duchowe mogą dziś swobodnie działać na Węgrzech i czasami znajdują dobre relacje duszpasterskie w diecezjach, ale nie zawsze tak jest. Jeśli chodzi o współpracę ekumeniczną, mamy dobre relacje z innymi Kościołami chrześcijańskimi, a nawet z żydowskimi wspólnotami religijnymi, i to nie tylko podczas corocznego ekumenicznego tygodnia modlitwy o jedność: są wspólne konferencje i różne wydarzenia. Jednocześnie jesteśmy świadomi naszych ograniczeń w tej dziedzinie: Kościół lokalny nie może podejmować decyzji w sprawach wiary, ale należy respektować kompetencje odpowiednich organów Stolicy Apostolskiej. Jednak w świetle dokumentów Stolicy Apostolskiej jesteśmy też dość blisko w praktycznej współpracy w wielu kwestiach społecznych.

    Mamy dobre relacje z innymi kościołami chrześcijańskimi oraz z żydowskimi wspólnotami religijnymi. Jednocześnie jesteśmy świadomi naszych ograniczeń: Kościół lokalny nie może podejmować decyzji dotyczących wiary.

    Kardynał Péter ErdőArcybiskup Esztergom-Budapesztu i Prymas Węgier

    Na Kongresie Eucharystycznym we wrześniu osobiste świadectwo złoży prezydent Republiki, János Áder, który jest katolikiem. Czy jest to udział formalny, czy odbywa się według tradycyjnego protokołu?

    Kiedy człowiek wyznaje publicznie swoją religijność, nie może to być tylko tradycja. To musi być osobiste przekonanie.

    Obecny rząd węgierski podkreśla swoje przywiązanie do wartości chrześcijańskich. Czy uważasz, że jest to właściwe?

    To jest ciekawy temat. Warto byłoby poświęcić całą rozmowę na zbadanie, czym są wartości chrześcijańskie. Z pewnością, jeśli mówimy o wolności jednostki, równej godności wszystkich ludzi, życiu, rodzinie, wysokiej wartości narodów i ich kultury, to oczywiście są wartości ludzkie, które bardziej wyróżniają się w świetle wartości chrześcijańskich. 

    Do tego dochodzą treści, które są związane z osobą Jezusa Chrystusa. Zostaliśmy zbawieni, świat został odkupiony. Sens istnienia nie przychodzi do nas tylko ze stworzenia, ale jest coś więcej... Bóg nie jest odległy, ale mówi do nas, jest Objawienie. Przemawia do nas w ludzkich słowach i poprzez życie Osoby, która jest Człowiekiem i Bogiem. Osoba Chrystusa jest dla nas wielką nadzieją, źródłem siły i światła. Dlatego chrześcijanin nie może być pesymistą, nie może rozpaczać. Jest to ważne właśnie dzisiaj, kiedy w świecie jest wiele oznak rozczarowania i strachu. Przede wszystkim pojawia się strach przed przyszłością. 

    Dużo mówimy o dbaniu o przyrodę, ale czy to nie prawa natury sprawiają, że możliwe jest niszczenie roślin, zwierząt i ludzi? Dlatego mówimy raczej o "trosce o stworzenie". Jeśli świat został zaprojektowany przez Boga, jeśli ma cel, to ma też sens. Nie jest tam tylko po to, abyśmy mogli dobrze żyć jutro, ale jest tam o wiele więcej. A nasza odpowiedzialność jest większa, bo nie otrzymaliśmy ziemi jako właściciele, ale musimy o nią dbać i chronić ją jako dobrzy zarządcy. Jeśli życie i ludzka egzystencja nie są postrzegane w tej perspektywie sensu i wartości - to są wartości chrześcijańskie - to najcenniejsze będzie to, że w danej chwili dobrze się dzieje, czy mówi się o tym otwarcie, czy nie; jak "carpe diem" w czasach rzymskich. Wtedy człowiek boi się przyszłości, bo może jutro nie będę się dobrze czuł; boi się innych, bo może z ich powodu będę musiał sobie czegoś odmówić i zacznę ich postrzegać jako zagrożenie. 

    Jeśli nie widzi się ludzkiej egzystencji w perspektywie sensu, najcenniejsze będzie odnalezienie siebie właśnie teraz. Będziesz się bał przyszłości; lub innych osób i zaczniesz postrzegać je jako zagrożenie.

    Kardynał Péter ErdőArcybiskup Esztergom-Budapesztu i Prymas Węgier

    Indywidualizm i izolacja są również konsekwencją braku sensu. Jeśli tak jest, to język, kultura, historia, przeszłość i przyszłość również nie mają znaczenia, co nie jest dobrym uczuciem. Jak można czuć się odpowiedzialnym za siebie, jeśli nic nie ma znaczenia? Uświadommy sobie, że odpowiedzialność za tworzenie jest naprawdę dobrze uzasadniona tylko w ramach tego systemu. Gdy nie ma miary, można mieć wątpliwości, co jest więcej warte, kamień czy człowiek.

    I to samo dotyczy również sekularyzacji, jeśli chcemy wrócić do tego tematu. Istniała wczesna forma sekularyzacji, kiedy w miejsce Boga stawiano coś innego; na przykład postęp: nie ma Boga albo nie znamy jego planów, ale mamy postęp. Tak, ale... postęp gdzie? Gdzie jest cel? Dzisiaj widzimy drugą formę sekularyzacji, sekularyzacji sekularyzacji, czyli wspomnianego podejścia, które bardzo utrudnia odpowiedzialne współżycie i pracę.

    Dlatego potrzebna jest zmiana, nawrócenie, jak mówi papież Franciszek. Wróciliśmy więc do początku, kiedy Jan Chrzciciel zaczął głosić, i do początku głoszenia Jezusa Chrystusa, który jak czytamy w Ewangelii powiedział na początku: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". To jest nasze przesłanie.

    Jaki jest sens debaty europejskich przywódców na temat wartości? Znasz dobrze Europę, bo w latach 2006-2016 przewodniczyłeś Radzie Konferencji Biskupów Europejskich.

    Wartości zawsze wyrażają relację. Coś jest warte więcej lub mniej, w porównaniu z czymś innym. W życiu codziennym wyrażamy to w bardzo prymitywny sposób w kategoriach pieniężnych.

    Dobrze jest porównywać jedną rzecz z drugą, ale czy świat jako taki jest wartościowy? Jest wartościowy tylko wtedy, gdy istnieje również inna rzeczywistość, z którą świat można porównać, z którą może być w relacji. Wtedy wartości zostaną ufundowane. A wartości nie można samemu wymyślić czy stworzyć, ale są dane w strukturze rzeczywistości i trzeba je odkryć. Następnie trzeba ukierunkować własne postępowanie według nich.

    Wartości nie można samemu wymyślić czy stworzyć, ale są one dane w strukturze rzeczywistości i trzeba je odkryć.

    Kardynał Péter ErdőArcybiskup Esztergom-Budapesztu i Prymas Węgier

    Emblematyczną postacią na Węgrzech jest kardynał József Mindszenty, obrońca wolności w obliczu komunizmu. Czy jego proces kanonizacyjny postępuje?

    Chociaż perypetie historyczne uniemożliwiły mi osobiste spotkanie z kardynałem Mindszentym, był on moim biskupem, kiedy zostałem przyjęty jako kandydat do kapłaństwa. Ponieważ mieszkał w ambasadzie amerykańskiej, nie mógł utrzymywać kontaktów z diecezją.

    József Mindszenty był głosem katolickim, który został brutalnie stłumiony. Dzięki temu był bardzo szanowany, także przez niekatolików. To osobowość, która całe swoje życie oddała za Kościół, za wiarę, a także za Węgry. Na emigracji z wielkim uczuciem odwiedzał węgierską diasporę na całym świecie i umacniał ją moralnie. Dziś nadal cieszy się dużym szacunkiem. Jego imieniem nazwano wiele ulic, placów, szkół itp. oraz wydano o nim bogatą literaturę.

    Grób Józsefa Mindszentyego w Budapeszcie. ©2021 Omnes.

    Szczerze wierzę, że był nie tylko bohaterem narodowym, ale i świętym człowiekiem. Dlatego moja radość była bardzo wielka, gdy papież Franciszek wydał w 2019 roku dekret o heroiczności cnót. Jest to ważny krok w kierunku beatyfikacji. Teraz modlimy się o cud. Są już uzdrowienia przypisywane jego wstawiennictwu, ale kryteria cudu są bardzo ostre. Mamy nadzieję, że pewnego dnia nasze liczne modlitwy zostaną wysłuchane.

    Mindszenty był nie tylko bohaterem narodowym, ale i świętym człowiekiem. Bardzo się ucieszyłem, gdy papież Franciszek opublikował dekret o heroiczności cnót.

    Kardynał Péter ErdőArcybiskup Esztergom-Budapesztu i Prymas Węgier

    Nad jakimi innymi zagadnieniami pracujecie?

    Oprócz i w związku z głównymi zagadnieniami interesującymi dzisiejsze życie Kościoła, jako historyk prawa kanonicznego badam takie kwestie jak synodalność we wczesnym Kościele czy konieczność rozeznania przed przyjęciem decyzji takich jak wyrok czy promulgacja prawa. Interesuje mnie analiza struktury tych wszystkich decyzji oraz kryteriów, jakimi należy się kierować w tym rozeznaniu, z katolickiego punktu widzenia.

    Te i inne pytania są zawsze ważne w życiu Kościoła. Mamy nadzieję, że znajdziemy odpowiedzi także na podstawie historii, odpowiedzi, które będą pomocą dla życia Kościoła dzisiaj. Teraz we Włoszech ma się ukazać moja książka, w której proponuję zebrane teksty, również na te tematy.

    To pytanie ma wiele wspólnego z Duchem Świętym. W pierwotnym Kościele panowało przekonanie, że apostołowie, kapłani w Kościele jerozolimskim, jak to już widzimy w Dziejach Apostolskich, potrzebowali pomocy Ducha Świętego, gdy musieli wspólnie decydować o jakiejś sprawie, a na pewno nie brakowało im pomocy Ducha Świętego; a z tekstów i fragmentów liturgicznych (obecnie znajduje to odzwierciedlenie w modlitwie o święcenia kapłańskie) wynika, że mieli oni na uwadze zbiorowego ducha prezbiteratu, zanim powstały sobory w ścisłym tego słowa znaczeniu. Pojawiły się one być może około połowy II wieku lub później, gdy rozpowszechnił się episkopat monarchiczny. Ale wcześniej istniał już prezbiterat Kościoła lokalnego. Później, gdy biskupi spotykali się razem, mieli również przekonanie, że oni, podobnie jak prezbiterzy Kościoła lokalnego, są w pewien sposób następcami apostołów i że razem mają pomoc Ducha Świętego. Jest to zatem bardzo starożytne pytanie.

    Coś jeszcze chciałbyś dodać?

    Tak, chciałbym ponownie podkreślić, jak bardzo cieszymy się z nadchodzącej wizyty papieża Franciszka. Czekamy na niego z wielką sympatią i jesteśmy bardzo wdzięczni za Wasze modlitwy za nas. My, węgierscy katolicy, bardzo modlimy się za niego i za jego apostolską posługę. Dla nas fakt, że przyjeżdża do naszego kraju jest znakiem miłosierdzia. A wasza osobista obecność w naszym kraju jest wielkim wyrazem jedności z całym Kościołem.

    Z wielką sympatią oczekujemy na papieża Franciszka i jesteśmy bardzo wdzięczni za Wasze modlitwy za nas. My, węgierscy katolicy, bardzo modlimy się za niego i za jego apostolską posługę.

    Kardynał Péter ErdőArcybiskup Esztergom-Budapesztu i Prymas Węgier
    Świat

    Bp Jarjis: "W ciągu czterech dni wizyty papieża Irak doświadczył cudu pokoju".

    Omnes rozmawia z patriarchą pomocniczym Bagdadu, monsignorem Robertem Jarjisem, o ostatniej podróży papieża do Iraku i niektórych projektach Kościoła w tym kraju.

    David Fernández Alonso-5 września 2021 r.-Czas czytania: 7 minuty

    W biurze na piątym piętrze budynku w biznesowej dzielnicy Madrytu monsignor Robert Jarjis, patriarcha pomocniczy Babilonu Kościoła Chaldejskiego, przyjmuje Omnesa na dłuższą chwilę, by porozmawiać o niedawnej historycznej podróży papieża Franciszka do Iraku, a także o innych kwestiach, w tym o powodach jego wizyty w Hiszpanii.

    Bp Robert Jarjis urodził się w Bagdadzie 23 października 1973 r. Studiował medycynę weterynaryjną na Uniwersytecie w Bagdadzie, zdobywając tytuł licencjata i magistra. Wstąpił do seminarium patriarchalnego w Bagdadzie i studiował m.in. Kolegium Babel. Następnie został wysłany do Rzymu do Collegio Urbano jako kleryk, aby kontynuować naukę na Papieskim Uniwersytecie Urbanistycznym, a święcenia kapłańskie przyjął w Rzymie 27 kwietnia 2008 r. z rąk papieża Benedykta XVI.

    Następnie studiował w Papieskim Instytucie Biblijnym i w 2001 r. uzyskał stopień naukowy z teologii biblijnej. Po powrocie do Bagdadu przez 7 lat był proboszczem w parafii pw. Matki Bożej Wniebowziętej w dzielnicy Mansour w stolicy. Kilka miesięcy temu był proboszczem katedry św. Józefa; od kilku lat jest lokalnym współpracownikiem Nuncjatury Apostolskiej.

    Mówi po arabsku, włosku, syryjsku i zna angielski. Rozmowa odbywa się w języku włoskim.

    Ks. Jarjis, w sprawie historycznej wizyty Papieża, wiedząc, że było to życzenie ostatnich Papieży, czy mógłby Ksiądz powiedzieć, jak pomyślano o tej podróży i jak ją zrealizowano? 

    Pamiętam bardzo dobrze, kiedy papież św. Jan Paweł II chciał przyjechać do Iraku w roku 2000, w ramach podróży jubileuszowej. W tym czasie pojawiły się pewne trudności i wyzwania, które przeszkodziły papieżowi w odbyciu podróży, tak jak tego chciał. Chciał odbyć podróż jak Abraham, z Ur, pielgrzymkę. Ale z powodu tych przeszkód i wyzwań, które miały częściowo związek z reżimem rządzącym, który istniał wówczas w Iraku, papież Jan Paweł II nie mógł odbyć tej podróży. 

    Było to pragnienie, które pozostało w sercu papieża, zarówno Jana Pawła II, jak i tych, którzy po nim następowali. Dlatego w tym czasie wśród chrześcijan w Iraku panował smutek, bo to życzenie Jana Pawła II nie mogło się spełnić. W Auli Pawła VI odbyło się swoiste spotkanie "podróżnicze". 

    To pragnienie stawało przed nami przez te wszystkie lata i właśnie w tym roku nadszedł czas, aby to zrobić, "nadeszła godzina", jak mówi tekst biblijny. Nadszedł czas, aby zrealizować to pragnienie. Nigdy nie możemy powiedzieć, że była to łatwa sprawa. Bo wyzwania były obecne po obu stronach, po stronie papieża Franciszka, po stronie Watykanu, po stronie Kościoła i po stronie rządu. Być może niektórzy nie chcieli, aby ten wyjazd się odbył. Może, upieram się, może był ktoś, kto tego nie chciał. Bo nie mamy żadnych dokumentów w tej sprawie. Ale nie brakowało wyzwań, czy to ze strony Kościoła, Watykanu, czy rządu irackiego.

    Wyzwania związane z wyjazdem były liczne, zarówno ze strony Kościoła, jak i rządu irackiego. "Być może" byli tacy, którzy nie chcieli, aby wyjazd się odbył.

    Monsignor Robert JarjisPatriarcha pomocniczy Babilonu Chaldejczyków, Bagdad

    O planie wyjazdu wiedziałem osobiście, zanim został opublikowany, w pewnym momencie, jako pomocnik Patriarchatu. Zostałem osobiście poproszony przez patriarchę, kardynała Louisa Raphaëla I Sako; powiedział mi o pragnieniu papieża, by udać się do Iraku. Kardynał Sako jest osobą o obfitych i bardzo dobrych relacjach, zarówno wewnątrz Iraku, jak i poza nim. Te dobre relacje napędzały to pragnienie, aby wyjazd doszedł do skutku. Bez tych relacji to "dziecko" nie narodziłoby się, pozostałoby w łonie matki, w umyśle i sercu papieża. Kiedy usłyszeliśmy od patriarchy kardynała Sako - patriarchy Kościoła chaldejskiego na całym świecie - oraz od nuncjusza, monsignora Mitji Leskovara, o chęci przeprowadzenia jej w tym roku, natychmiast powołaliśmy komitet do pracy nad wizytą. Ta komisja zaczęła pracować w listopadzie i od tego czasu wszystko idzie do przodu. 

    Wiemy już, jak potoczyła się późniejsza wizyta, ale jak przyjęto zapowiedź wizyty papieża w kraju?

    Był termin ogłoszenia wizyty, a z powodu tych wyzwań, które były i o których mówiliśmy, termin ogłoszenia został opóźniony. Spodziewaliśmy się tej daty, bo od momentu jej ogłoszenia wizyta odbywa się w 90%. Jeśli jednak nie zostanie ogłoszony, pozostaje życzeniem, ale "dziecko" się nie rodzi. 

    Kiedy więc zapowiedź została opóźniona, trochę się przestraszyliśmy. Była pewna niepewność. Ale dziękujemy Panu za pracę wszystkich, Kościoła i rządu irackiego, bo w końcu wszystko poszło do przodu. Także dlatego, że po raz pierwszy w historii papież odwiedził Irak. Nie mieliśmy żadnego doświadczenia. Nie jesteśmy w Jordanii, nie jesteśmy w Libanie, nie jesteśmy w Egipcie, gdzie papież już był. 

    W czasie, gdy ogłoszenie terminu podróży było opóźnione, byliśmy trochę przerażeni. Była pewna niepewność. Ale dziękujemy Panu, pracy wszystkich, Kościoła i rządu irackiego, bo w końcu wszystko poszło do przodu.

    Monsignor Robert JarjisPatriarcha pomocniczy Babilonu Chaldejczyków, Bagdad

    Dodatkowo rok 2020 był bardzo skomplikowany, ze względu na pandemię COVID. A te problemy dodały się do już istniejących wyzwań. Dlatego zapowiedź była "ewangelią", dobrą nowiną. 

    Reakcje były całkowicie pozytywne, zarówno dla katolików, jak i dla reszty Irakijczyków i całego świata. Jak wygląda teraz sytuacja między religiami i wśród mieszkańców kraju po tej podróży?

    Irak to kraj, który tęskni za pokojem. Irakijczycy są zmęczeni wojnami. Ponieważ jest to kraj, który przeżył i doświadczył wielu wojen, wielu rodzajów wojen: wojen z innymi krajami, wojen domowych, wojen między rodzinami, a nawet wewnątrz rodzin. Dlatego wojna stała się dla Irakijczyków codziennością. 

    Pokój jest więc dla Iraku bardzo pożądaną i czystą "wodą". Przez cztery dni Irak doświadczał cudu pokoju. Bardzo dziwne. Na spotkaniu wyjaśniłem, że w tamtych dniach cały Irak oddychał czystym powietrzem. Po raz pierwszy od 2003 roku oddychano tak czystym powietrzem. 

    Ten akt Ojca Świętego, który jest człowiekiem, ale napełnionym Duchem Świętym, jest boskim dotknięciem. Kiedy jesteś dotknięty przez boskość, to sprawia, że żyjesz w pokoju, że żyjesz w radości. Nie usuwa to oczywiście problemów, trudności. One pozostają, ale pośród problemów żyje się w pokoju. To jest ten boski dotyk. Irak doświadczył dotyku pokoju, który nie jest ziemski. 

    Przez cztery dni Irak doświadczał cudu pokoju. Od 2003 roku powietrze w Iraku nie było tak czyste.

    Monsignor Robert JarjisPatriarcha pomocniczy Babilonu Chaldejczyków, Bagdad

    Kiedy papież odwiedził Irak, doświadczyliście tego uczucia, czystego pragnienia wszystkich i jedności wszystkich, aby ta podróż się odbyła. Może, może, może, może, trzy razy może, to znaczy, że otrzymali jakieś wezwania, żeby nie dopuścić do wyjazdu. 

    Przypomnijmy sobie zamach na kilka dni przed przyjazdem Ojca Świętego, w którym zginęli ludzie biedni, ludzie, którzy codziennie pracują, aby zarobić na swoje codzienne wynagrodzenie. Aby kupić warzywa, nawet nie mięso, tylko warzywa, aby wyżywić swoje rodziny. Zostali zabici. Ten atak, być może, miał zapobiec podróży Ojca Świętego.

    Jednak boskie dotknięcie miało swój plan. Aby ten lud mógł żyć w spokoju. 

    Jak wyglądają teraz projekty w Iraku? Jakie jest dziedzictwo Ojca Świętego na najbliższe lata?

    Co Irakijczyk mówi o wizycie papieża? O wizycie papieża mówi, że mam nadzieję, że wróci. Ponieważ ulice zostały oczyszczone, szczęście jest obecne. Ludzie są zjednoczeni. To nie istniało. Jezus mówi. Królestwo diabła jest podzielone i nie pozostaje. Kiedy jest zjednoczona, pozostaje. Irak został zjednoczony. Wszystko. Chrześcijanie, muzułmanie, wszyscy śledzili wizytę Ojca Świętego. Wszystkie.

    Byłem też odpowiedzialny za ceremonie liturgiczne. Kiedy papież przyjeżdżał do katedry - można to zobaczyć na filmach na YouTube, które cieszą się dużą popularnością w sieci - ludzie z okolicy wychodzili ze swoich domów i przychodzili witać papieża, prawie wszyscy byli muzułmanami lub niechrześcijanami. Papież przechodził obok, a oni pozdrawiali go "eccolo, eccolo, benvenuto Papa! Mówili po włosku. To byli ludzie arabscy. To ogromna rzecz. Szczególny dotyk. 

    Naród potrzebuje takiego oblicza pokoju, jakie ma Ojciec Święty. Są zmęczeni twarzami wojny. Ja też jestem zmęczony, jako Irakijczyk.

    Na inne pytanie bp. Jarjis, jaki był powód Twojej wizyty w Hiszpanii?

    To jest bardzo ciekawe pytanie. Ze względu na imigrację, której mamy w Iraku bardzo dużo, jako Kościół Chaldejski jestem asystentem Patriarchatu Kościoła Chaldejskiego do spraw edukacyjnych. I stworzyliśmy Instytut Studiów Biblijnych i Języków Starożytnych. Języki biblijne i mezopotamskie. 

    I nie tylko chcemy dotrzeć do naszych wiernych w Iraku, ale także do wiernych na całym świecie. Dzięki temu kościoły znów się łączą. Wykorzystując środki, które istnieją obecnie. Św. Paweł używał medium, które było używane w jego czasach. Gdyby św. Paweł miał internet, Facebooka czy WhatsApp, to by z nich korzystał. Święty Paweł wysłałby List do Koryntian za pośrednictwem Facebooka, Instagrama czy Twittera. 

    Ale środkami, które miał, były listy. I to właśnie robił, pisząc listy ogniem swojego serca. Aby głosić imię Jezusa, aby dotrzeć do wszystkich i zjednoczyć wszystkich. Dlatego my, jako dzieci tego wielkiego zwiastuna imienia Jezusa, szukaliśmy najszybszych środków, aby to przekazać i zjednoczyć nasz kościół, który jest rozproszony po całym świecie. 

    Gdyby św. Paweł żył dzisiaj, wysłałby List do Koryntian przez Facebooka, Instagram, WhatsApp czy Twittera. Medium, którym wówczas dysponował, były listy.

    Monsignor Robert JarjisPatriarcha pomocniczy Babilonu Chaldejczyków, Bagdad

    Wyzwań jest wiele. Po pierwsze dlatego, że nie chcieliśmy tworzyć czegoś bez jasnego i konkretnego celu w przyszłości. Mogliśmy zrobić coś prostego i tyle. Ale nie zrobiliśmy tego. Nasi nauczyciele zaczęli już przed pandemią. Wszyscy oni pochodzą ze świata arabskiego. Profesorowie z doktoratu, z magisterium z Biblii. Podjęliśmy już kroki akademickie. 

    Drugi krok, zaczęliśmy rejestrować studentów irackich, z różnych prowincji; także studentów ze Stanów Zjednoczonych i Kanady. Z trzech krajów. Drugi rok zaczynaliśmy z 46 osobami. Byli tam studenci z Europy, ze Szwecji, z Australii, z innych stanów USA, z Turcji, emigranci w Turcji itd. 

    To jest nasz projekt. Wymaga wsparcia. Wsparcie ekonomiczne, ale także uznanie ze strony innych uczelni zagranicznych, co jest podstawą. Dzięki "aniołowi", hiszpańskiemu kapłanowi, księdzu José Rapallo, który opiekuje się hiszpańskim wojskiem wewnątrz Iraku, zrobiliśmy wielki postęp. Poznaliśmy go podczas wizyty Ojca Świętego. I rozmawialiśmy o tym projekcie. I stamtąd nawiązaliśmy kontakt z dwoma uczelniami: Uniwersytet UNIR i Wydział San Dámaso. 

    Tak więc kontaktowaliśmy się z nimi i odbywaliśmy spotkania, aby mogli nam pomóc od strony technicznej. Podziękowania również dla kardynała Osoro, kardynała Omelli itd. Rozmawialiśmy jako bracia. 

    Trzecia część finansowa, mamy nadzieję na znalezienie wsparcia i sponsorów, którzy pozwolą nam zrealizować projekt. 

    Przed pandemią uruchomiliśmy w kilku miastach instytuty katechetyczne. W Erbilu, w Bagdadzie. Jest to jednak Instytut, który obejmuje wiele, ale nie jest zbyt głęboki. Promowany przez nas Instytut obejmuje specjalistyczny temat. Miejmy więc nadzieję, że to się uda.  

    Watykan

    Papież wznawia audiencje: "Nie negocjujcie z prawdą Ewangelii".

    Franciszek wznowił audiencje ogólne katechezą na temat Listu św. Pawła do Galatów, po przerwie w miesiącu lipcu.

    David Fernández Alonso-4 września 2021 r.-Czas czytania: < 1 minuta

    Ojciec Święty Franciszek wznowił audiencje generalne, z Auli Pawła VI, po przerwie w miesiącu lipcu. W ten sposób zachowuje się protokół zdrowia dla pandemii COVID, utrzymując oddzielne krzesło między jedną osobą a drugą.

    Papież kontynuował rozpoczętą przed wakacjami katechezę o Liście św. Pawła do Galatów, po zakończeniu cyklu katechez o modlitwie.

    "Ten fragment z. List do Galatów"- rozpoczął Franciszek - ukazuje nam, że św. Paweł rozumie swoje życie jako wezwanie do ewangelizacji, misję, której poświęca się ze wszystkich sił. Dla Apostoła Ewangelia jest KerygmaEwangelia jest głoszeniem śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, tajemnicy paschalnej, w której Bóg wypełnia swoje obietnice wobec Izraela i ofiarowuje zbawienie wszystkim ludziom. Przez przyjęcie Ewangelii jesteśmy pojednani z Bogiem, naszym Ojcem, stajemy się Jego dziećmi i dziedzicami życia wiecznego.

    Papież zachęca nas do wierności jednej Ewangelii, wierności drodze poprzez utożsamienie się z Jezusem Chrystusem: "Dlatego też, gdy Paweł widzi, że wspólnota Galatów jest w niebezpieczeństwie dania ucha fałszywym kaznodziejom i odwrócenia się od drogi wiary, zaprasza ich do pozostania wiernymi jednej Ewangelii, która nie jest przestrzeganiem prawa, ale konfiguracją do Osoby Jezusa Chrystusa, który wyzwala nas od śmierci i grzechu".

    Czytania niedzielne

    Komentarz do czytań na niedzielę 19. niedziela czasu zwykłego

    Andrea Mardegan komentuje czytania z 19 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

    Andrea Mardegan-4 września 2021 r.-Czas czytania: 2 minuty

    "Szukałem Pana; odpowiedział mi i uwolnił mnie od wszystkich moich lęków": Psalm 33 wyraża ducha Eliasza po próbie przygnębienia. Kazał zabić setki proroków Baala, pokonał w próbie ognia na górze Karmel, stosując Torę, która skazywała bałwochwalców na śmierć. Ale królowa Jezebel daje mu do zrozumienia, że chce dla niego takiego samego końca. Ucieka i jest atakowany przez strach i znużenie życiem. "Wystarczy, Panie, zabrać moje życie", Wyraz jego twarzy przygnębia go: "Nie jestem lepszy od moich rodziców. 

    Bóg jednak nie prosił go, by był lepszy, ani by się oceniał, ale by pozwolił się karmić przez Niego. Chleb wypieczony na kamieniach, który podaje mu anioł, jest przedsmakiem Eucharystii. Daje mu to siłę do wędrówki przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy na górę Horeb. To właśnie na górze Synaj, gdzie naród izraelski ma swoje korzenie, Eliasz odmładza swoje powołanie. 

    Eliasz miał kryzys wiary, a Efezjanie przeżywają kryzys w życiu Chrystusa, które otrzymali: Paweł napomina ich, aby nie "zasmucić Ducha Świętego". i sprawić, by zniknęły "od nich wszelka gorycz, gniew, złość, oburzenie, krzyk i oszczerstwo, z wszelką złośliwością".i być "naśladowcy Boga". y "Bądźcie dla siebie nawzajem życzliwi, o czułym sercu, przebaczając sobie nawzajem, jak Bóg wam przebaczył w Chrystusie".

    Wprowadzeni przez te dwa przykłady kryzysu, dochodzimy do szemrania Żydów, którzy nie wierzą, że Jezus może być "chlebem z nieba"; dla nich Jego człowieczeństwo jest przeszkodą w zrozumieniu Jego boskiej natury. Mówią, że on jest "syn Józefa".Rzeczywistość ta kontrastuje z przekonaniem, że Mesjasz musi zstąpić z nieba bez żadnej ziemskiej genealogii. Józef i Maryja są świadkami, że Jezus jest Synem Bożym. Nie jest to jednak czas na ujawnianie tajemnicy jego narodzin. 

    Jezus wzywa ich: "Nie szemrajcie między sobą".. Czasownik ten odnosi się do szemrania jego ojców na pustyni przeciwko Mojżeszowi. Jednocześnie, usuwając ich winę, objawia im, że tylko z atencją, jaką obdarza ich Ojciec, mogą iść do Niego z wiarą. Pomimo ich uporu, Jezus przystępuje do ujawnienia się jako "chleb życia y "chleb żywy, który zstąpił z nieba", pozwalając Ojcu obdarzyć ich wolnością i przyciągnąć do siebie. "Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki; a chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata". W języku semickim słowo "mięso" oznacza całą żywą osobę. Spożywając ją, otrzymujemy całego Jezusa Chrystusa i całe Jego życie: "...".Już nie ja żyję, ale Chrystus, który żyje we mnie".. Spożywając chleb, który daje życie, Jezus pomaga nam przezwyciężyć zniechęcenie i strach Eliasza, trudności i wady Efezjan oraz niewiarę Żydów.

    Homilia na temat czytań z niedzieli 19.

    Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

    Wielebny SOS

    Przydatne programy do zarządzania mediami społecznościowymi

    Media społecznościowe mają coraz większe znaczenie w życiu Kościoła i jego agend. W końcu ludzie w każdym wieku przenoszą się do mediów społecznościowych, aby znaleźć nowe rzeczy do zrobienia, miejsca do zrobienia i ludzi do spotkania.

    José Luis Pascual-3 sierpnia 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty

    Pomimo swojej użyteczności, rozumiemy, że administrowanie Facebook, Twitter e Instagram...to czasochłonne zadanie. A jeśli dodamy to do naszego obciążenia pracą, może się to wydawać zadaniem niemożliwym do wykonania. Ułatwienie zarządzania mediami społecznościowymi dla każdego byłoby oszczędnością czasu. Pokażę ci najlepsze aplikacje, które mogą przyspieszyć twoje sieci społecznościowe. Są to:

    Raport społeczny

    Raport społeczny to narzędzie do zarządzania mediami społecznościowymi typu all-in-one. Może być używany do planowania postów i generowania szczegółowych raportów. Ma doskonałe inteligentne narzędzia do planowania, szczegółową analitykę i raportowanie, a nawet inteligentną skrzynkę społeczną, która wyświetla twoje wzmianki. 

    Po stronie wydawniczej możesz zaplanować statusy wszystkich swoich kont w mediach społecznościowych jednocześnie. Po prostu zbuduj swój post w oknie kompozycji wiadomości, wybierz konta, które chcesz opublikować i zaplanuj swój post. Można używać funkcji syndykacji treści i syndykacji treści. Evergreen do automatyzacji publikacji na portalach społecznościowych. 

    Raport społeczny oferuje narzędzie, które pozwala na importowanie aktualizacji statusu z dokumentu z Exceldzięki czemu możesz zaplanować wszystkie swoje posty jednocześnie. Jest on kompatybilny ze wszystkimi sieciami.

    Canva

    Canva to darmowa, internetowa aplikacja do projektowania grafiki. Możesz tworzyć banery i inne obrazy mediów społecznościowych, korzystając z biblioteki darmowych szablonów. Wystarczy wypełnić je własnym tekstem, zmienić zdjęcia i obrandować je swoim logo. Po udoskonaleniu projektu możesz pobrać kopie swoich projektów do użytku społecznego i opublikować je bezpośrednio w wybranych sieciach społecznościowych. 

    Sharethis

    Sharethis oferuje darmowe przyciski udostępniania w mediach społecznościowych dla strony internetowej lub bloga WordPress. Przyciski są spolszczone, responsywne i zoptymalizowane pod kątem urządzeń mobilnych, dzięki czemu dostosują się do wyglądu i stylu strony.Wystarczy dodać kod ShareThis do swojej strony internetowej, i to wszystko! Obiecuję, że wdrożenie nie zajmie więcej niż 10 minut - jest darmowe!

    Kapwing

    Kapwing szybko edytować filmy z mediów społecznościowych w sieci. Dziś wideo zawładnęło światem mediów społecznościowych. Jeśli więc twój kościół chce zwiększyć frekwencję, powinien eksperymentować z zamieszczaniem krótkich filmów z nabożeństw i sesji. Ale montaż wideo jest czasochłonny i kosztowny. Z Kapwing przejdź do strony internetowej, wybierz jedną z wielu funkcji edycji i prześlij swój klip wideo. Kapwing zrobi resztę. Można więc zrobić filmik telefonem komórkowym z niedzielnej uroczystości i zmontować go w krótki klip do Facebook w ciągu kilku sekund.

    Tweetdeck

    Tweetdeck jest darmowym narzędziem Twitter dla zaawansowanych użytkowników. Aplikacja pozwala na przeglądanie, zarządzanie i tweetowanie ze wszystkich kont Twitter w jednym miejscu. Możesz również użyć go do prowadzenia bieżących wyszukiwań dla różnych słów kluczowych i hashtagów. Utwórz dowolną liczbę pulpitów, aby wyświetlić różne listy, kanały Twitter, wyszukiwania i inne.

    Zwałowisko opowieści

    Zwałowisko opowieści tworzy i planuje historie Instagram y Snapchat online. Historie Instagram y Snapchat są potężnym sposobem na zwiększenie liczby zwolenników społecznych, zwłaszcza wśród młodszych osób. Ale tworzenie treści fabularnych na smartfonie może być trudne. Ograniczony obszar ekranu utrudnia tworzenie. Storyheap to aplikacja internetowa, która pozwala na tworzenie i planowanie historii Snapchat e Instagram w przeglądarce internetowej. Aplikacja posiada generator opowieści, więc tworzenie historii jest bardzo proste.

    Pagemodo

    Pagemodo pomoże Ci wyróżnić się z morza generycznych Facebook z niesamowitymi motywami i niestandardowymi zakładkami. Można utworzyć kartę własną na Facebook i dodawać zdjęcia, filmy, mapy, informacje o usługach i wiele więcej za pomocą zaledwie kilku kliknięć. Masz już kontrolę nad HTML i CSS zakładki. Gdy są prawidłowo używane, te dodatkowe zakładki mogą być przekształcone w kościelne Facebook swojej parafii w bazie wiedzy o swojej parafii. Ma doskonały kreator zdjęć okładek, który pozwala tworzyć niestandardowe banery, nie wymaga doświadczenia w projektowaniu.

    Odwiedź stronę internetową każdego z tych narzędzi, a zobaczysz, jakie to proste.