Świat

"I cattolici di Russia, Ucraina, Kazakistan, Bielorussia, restano uniti".

Wśród wierzących nie ma podziału. "I cattolici di Russia, Bielorussia, Ucraina, Kazakistan, sono uniti nella preghiera e cercano la pace", ha affermato Sviatoslav Shevchuk, arcivescovo maggiore della Chiesa greco-cattolica ucraina, in una conferenza stampa online organizzata da Aid to the Church in Need (ACN ) sulla crisi ucraina.

Rafał Górnik-6 lipca 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Testo originale in inglese qui

"Ten sam Nunzio w Mińsku [stolica Białorusi] modli się o pokój na Ukrainie i jest bardzo wdzięczny katolikom Rosji, Kazachstanu i Białorusi, ponieważ są zjednoczeni w poszukiwaniu pokoju" - dodał ukraiński arcybiskup w konferencji, w której uczestniczył także nuncjusz apostolski na Ukrainie bp Visvaldos Kulbokas.

Ukraiński arcybiskup Szewczuk podkreślił jeszcze jeden aspekt: kryzys na Ukrainie nie dotyczy tylko Ukrainy, ale ma skutki dla Europy i świata, w czterech aspektach: militarnym, dezinformacji i propagandy, politycznym i ekonomicznym. Tym tematem zajmiemy się w odpowiednim czasie, ale teraz posłuchajmy, co ma do powiedzenia o obecnej sytuacji:

"W tym konflikcie Ukraina jest tylko jednym z elementów ogólnego obrazu kryzysu. Oczywiście, że mamy pauzę. Ze względu na nasze położenie historyczne i geograficzne jesteśmy najbardziej narażonym krajem. Jesteśmy na linii frontu. Ale kryzys ukraiński to nie tylko problem Ukraińców. Ma to konsekwencje dla całego świata, dla Unii Europejskiej, dla Stanów Zjednoczonych i dla krajów NATO".

"Wojna to najgorszy sposób reagowania na problemy" - powiedział. "Naszą nadzieją jest dziś to, że przy czujności i wsparciu społeczności międzynarodowej wszyscy możemy powiedzieć "nie" wojnie. Jesteśmy naocznymi świadkami prawdziwego bałwochwalstwa przemocy, które narasta w świecie. Noi cristiani dobbiamo dire ad alta voce no all'azione militare come soluzione ai problemi. Tylko dialog, współpraca i solidarność mogą nam pomóc w pokonaniu wszelkiego rodzaju trudności i kryzysów".

Wcześniej arcybiskup podkreślił, że "czujemy, że jesteśmy w punkcie kulminacyjnym perykopowej eskalacji i agresji militarnej wobec Ukrainy". "To prawda, że nasz kraj jest atakowany przez Rosję od ośmiu lat, ale eskalacja, której jesteśmy dziś świadkami, nie jest zwykłą kontynuacją wojny w Donbasie ani konsekwencją zagłady Krymu. Jesteśmy świadkami eskalacji konfliktu między Rosją a światem zachodnim, w szczególności Stanami Zjednoczonymi".

"La prima cosa è pregare".

W tym kontekście greckokatolicki arcybiskup przyznał, że studiują one "co zrobić w przypadku inwazji". A teraz "promujemy wśród nas sieć, 'facciamo rete', rozwijamy współpracę między Kościołami, pomagając im w obronie. Jego propozycja, jak i innych młodych, opiera się na "trzech odpowiedziach na obecną sytuację".

"La prima cosa da fare è pregare. L'abbiamo visto ieri in una riunione dei vescovi. Obecnie cała Ucraina odmawia wspólnie Różaniec. Modlitwa jest bardzo ważna. Drugi: solidarność z tymi, którzy jej potrzebują. W ubiegłym roku zrobili zbiórkę dla potrzebujących. A w tym roku kolejna, by pomóc tym, którzy potrzebują ogrzać własne domy: pomoc w pokonaniu zimy to podstawa. La terza: per alimentare la nostra speranza, dobbiamo essere portatori di speranza". "Wierzymy, że Bóg jest z nami. Musimy mieć to światło i być zwiastunami dobrej nowiny dla ludzi, którzy mają ból, którzy są zdezorientowani, którzy mają sławę, którzy mają zimno".

Następnie jest "wzmocnienie społeczeństwa ukraińskiego, abyśmy wszyscy czuli się zjednoczeni", temat, do którego odniósł się również Nunzio. Jest wielu przyjaciół z różnych wyznań, którzy chcą się zaangażować, pomóc innym. "Ci auguriamo di poter dire insieme no alla guerra, no alla violenza. Działania wojskowe nie są rozwiązaniem żadnego z naszych problemów. Dialog i współpraca to".

"Un vero cristiano non promuove mai la guerra".

Nuncjusz Kulbokas potwierdził w konferencji, że Kościół jest ponad polityką. Musimy umieć mówić o braterstwie, szacunku i dialogu. Nie możemy pozostawiać kontrowersji wyłącznie w rękach polityków. Chcemy "promować pokój". Pregare, non aggredire - dodał. "Prawdziwy chrześcijanin nigdy nie promuje wojny" - podkreślił. Si promuove piuttosto la coesione. W szczególny sposób chcemy nawrócenia serc rządzących".

W innym punkcie Nunzio wskazał także na cel "wzmocnienia społeczeństwa ukraińskiego" i dodał, że wierni, wyznawcy są o wiele bardziej zjednoczeni między sobą niż rząd czy politycy. Dał też osobiste świadectwo, podkreślając, że bardzo pięknie jest tam pracować, "bo na Ukrainie Kościoły Wschodu i Zachodu są zjednoczone" i widzi to we własnej pracy, w codziennym zaangażowaniu.

Udział w wizycie papieża Franciszka

Mons. Visvaldos Kulbokas wyraził "zaniepokojenie", z jakim papież śledzi sytuację i jego prośbę o modlitwę w bazylice San Pietro, jak informuje Omnes. Grekokatolicki arcybiskup Światosław Szewczuk dodał: "Nawet jeśli większość Ukraińców jest prawosławna, to papież Franciszek jest najwyższym autorytetem moralnym na świecie. Każda wypowiedź dotycząca sytuacji w Ucrainie, zarówno w odniesieniu do Angelusa, jak i innych okazji, jest dla nas bardzo ważna. Il nostro popolo è molto attento ad ogni parola che il Santo Padre rivolge alla "cara Ucraina", riguardo le nostre sofferenze. Ale to, czego Ukraińcy oczekują przede wszystkim od papieża, to jego wizyta na Ukrainie. Możliwość jego wizyty jest naszym największym oczekiwaniem i mamy nadzieję, że kiedyś ta podróż dojdzie do skutku".

Cosa fare contro la disinformazione

Arcybiskup Światosław Szewczuk przyznał, że to, czego ludzie boją się najbardziej, to skuteczność złych informacji. Rosja chce zmienić ukraiński rząd - powiedział. Z ekonomicznego punktu widzenia Rosja wykorzystuje cenę gazu jako broń gospodarczą: jest to aspekt krytyczny; ludzie nie mogą zapłacić wszystkich pieniędzy, których potrzebują do ogrzewania swoich domów, a to powoduje wiele problemów. "W naszym przypadku to, co musimy zrobić, to być poinformowanym, pytać i być solidarnym ze sobą" - dodał.

Pytany o to, jak uniknąć propagandy i dezinformacji, podkreślił, że trzeba być w kontakcie z ludźmi na miejscu. Sprzyjała też jedności wyznawców wszystkich religii. Ta eskalacja wystawia na próbę gospodarkę ukraińską, która jest w kryzysie - kontynuował. W zasięgu ręki są problemy z powodu rosnących cen paliw, które dewastują klasę średnią, małe drukarnie, piekarnie... Kościół pomaga promować "alternatywne sposoby ogrzewania domów, w tym inteligentne domy", które nie są uzależnione od gazu.

"Sacerdoti, solo mediatori".

Na południowym wschodzie Ukrainy społeczności są małe i słabe ekonomicznie, a każda parafia stała się w ostatnich latach punktem pomocy społecznej - wyjaśnił arcybiskup. Rozdają żywność, jedzenie, odzież, także pomoc psychologiczną dla osób cierpiących na stres pourazowy.

W tych społecznościach jest "ogromna bieda i są księża, którzy żyją w cieniu biedy" - powiedział. Pomoc ludziom na tych terenach jest trudna, bo muszą przekraczać strefy rosyjskie, a "księża są jedynymi mediatorami", którzy nie odchodzą i mówią: jesteśmy z naszymi ludźmi, nie uciekamy, a jak trzeba będzie umrzeć na Krymie, to umrzemy na Krymie.

L'arcivescovo ha ricordato che, in un recente studio Stwierdzono, że "ludzie bardzo lubią Kościół, każdego wyznania". "Jest to odpowiedzialność wynikająca z samej wiary, z której naród jest dumny".

Edukacja

Alejandro Rodríguez de la PeñaCzytaj więcej : "Ruch 'woke' degeneruje się do inkwizytorskiego i neguje współczucie".

"Ruch woke i kultura odwołania mogą się tylko zdegenerować w cenzuralny, inkwizytorski ruch, który uniemożliwia wolność słowa i neguje współczucie", mówi profesor historii średniowiecznej Manuel Alejandro Rodríguez de la Peña, laureat nagrody CEU Ángel Herrera 2022, w wywiadzie dla Omnes.

Rafał Górnik-6 lipca 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Jeśli godność była być może najbardziej transformacyjnym i rewolucyjnym pojęciem XX wieku, i to takim, które było rozpowszechniane z większą precyzją od czasu, gdy filozof Javier Gomá opublikował swoją pracę o tym samym tytule "Godność", to pojęcie współczucia może przejąć pałeczkę w tym XXI wieku.

Może się tak stać właśnie dlatego, że w przeciwieństwie do ideologii takich jak kultura obudzonyKultura unieważnienia, do której odwołuje się francuski myśliciel Rémi Brague na własnym Kongresie Katolików i Życia Publicznego CEU w listopadzie ubiegłego roku, czy też do bałwochwalstwa przemocy, o którym mówił wczoraj Swiatosław Szewczuk, arcybiskup większy Kościoła greckokatolickiego w Republice Greckiej. UkrainaRaport Komisji Europejskiej na temat konfliktu dotykającego kraj i Europę, który został podchwycony przez Parlament Europejski, został opublikowany przez Omnes.

Jednym z autorów, którzy mogą najlepiej przyczynić się do analizy i upowszechnienia współczucia jest profesor historii średniowiecznej na Uniwersytecie CEU San Pablo, Manuel Alejandro Rodríguez de la Peña, który właśnie został wyróżniony przez Fundację Uniwersytetu San Pablo CEU nagrodą CEU Ángel Herrera, w jej XXV edycji, za najlepszą pracę badawczą w dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych.

Jego historia łączy się w pewien sposób z historią papieża emeryta Benedykta XVI, ponieważ w 2011 roku, podczas Światowych Dni Młodzieży w Madrycie, został rzecznik prasowy nauczycieli na tym spotkaniu, które odbyło się w El Escorial. Zapewne wielu pamięta go, jak również przemówienie będące odpowiedzią ówczesnego Papież Ratzinger. Do tego momentu nawiązaliśmy w wywiadzie.

Nagroda trafiła do profesora Rodrígueza de la Peña za pracę "Compassion. A History", która analizuje współczucie na przestrzeni wieków i która zapewnia nowe podejście do etycznych korzeni Zachodu oraz analizę porównawczą Izraela, klasycznej Grecji i chrześcijaństwa.

W oficjalnej nocie podkreślono "społeczną przydatność tego dzieła w obecnych czasach nihilizmu i zamętu, zważywszy na jego optymistyczny charakter, poprzez żywienie nadziei w dobroć człowieka inspirowaną przesłaniem Jezusa, który w trudnych sytuacjach był wierny etyce współczucia nieznanej wybitnym postaciom starożytności".

Rozmawialiśmy z profesorem mediewistą Manuel Alejandro Rodríguez de la Peña, który był prorektorem ds. badań i kadry dydaktycznej, prodziekanem Wydziału Humanistycznego tego samego Uniwersytetu CEU San Pablo oraz profesorem wizytującym na uniwersytetach w innych krajach.

Od ilu lat zajmuje się Pani nauczaniem?

- Pracę magisterską odczytałem w 1999 roku, dwa lata spędziłem w Cambridge, a następnie przyjechałem do CEU, gdzie jestem wykładowcą od 20 lat. Mam doktorat z historii średniowiecza, a od kilku miesięcy jestem profesorem historii średniowiecznej.

Jest laureatem nagrody CEU Ángel Herrera za najlepszą pracę badawczą w obszarze nauk humanistycznych i społecznych.

- Jest to nagroda przyznawana co roku, a projekty zgłaszane są przez kandydatów z trzech uniwersytetów CEU w każdej dziedzinie wiedzy. Mogą to być książki, jak w moim przypadku, ale są też projekty badawcze.

 Współczucie. A History" to tytuł jego pracy, będącej relacją o współczuciu na przestrzeni wieków...

- Zasadniczo to, czego bronię, to teza, że współczucie nie jest postawą biologiczną, nie jest czymś genetycznym, ale czymś wyuczonym. To, co robię, to badanie pochodzenia tej etyki współczucia w różnych cywilizacjach i głównie, a to, czemu poświęcam najwięcej czasu w książce, to świat biblijny, Jezus z Nazaretu, i świat grecki, filozofia grecko-rzymska.

Ale jest też część dotycząca Bliskiego Wschodu, Indii i Chin. Chodzi więc o analizę porównawczą i sprawdzenie, w jakim stopniu współczucie jest związane z religią, ponieważ jedną z moich tez jest to, że przynajmniej w jednej z religii istnieje pochodzenie współczucia, ascetyczny duch wyrzeczenia i pochodzenie współczucia, które są ze sobą powiązane.

A następnie, poprzez to porównanie, zobaczyć, co jest szczególnego lub wyjątkowego w chrześcijańskim miłosierdziu, które współczuje w Ewangeliach. Bo w analizie porównawczej między tymi kulturami, a także w zestawieniu z filozofią grecko-rzymską, widać, że w Ewangelii jest inna, wyższa, bardziej zaawansowana idea współczucia niż w pozostałych kulturach. Byłoby to podsumowanie książki.

W jakim sensie jest to podejście do Jezusa?

- Jest tam rozdział poświęcony Jezusowi z Nazaretu, Jezusowi Chrystusowi, nie jako Odkupicielowi, bo to nie jest książka teologiczna, ale Mistrzowi etyki. Do czego odnosi się wymiar etyczny Ewangelii, do Kazania na Górze, na ile Jezus Chrystus wprowadził ideę miłości nieprzyjaciela i uniwersalnego bliźniego, która osiąga etyczne maksimum wykraczające poza proroków starożytnego Izraela, wykraczające poza Sokratesa, buddyzm czy konfucjanizm.

A: Odrzucenie zasady "oko za oko, ząb za ząb"?

- Tak, rewiduje go. I wtedy też przeformułował przykazanie lewickie. To przykazanie jest już zapisane w Torze, czyli "kochaj bliźniego swego jak siebie samego i Boga ponad wszystko". Potem jest bardzo ważny rabin, Żyd, współczesny Jezusowi, starszy, ale który żył z Jezusem kilka lat, który przyszedł powiedzieć, że to przykazanie podsumowuje całą Torę, całe Prawo.

To, co starałem się zrobić, to zobaczyć, co jest szczególne w Jezusie, co jest nowe etycznie w Jezusie. Analizuję jak on to odwraca, bo sąsiadem w rzeczywistości hebrajskiej był tylko "Żyd", nie włączał do tego sąsiada pogan, a to co robi to uniwersalizacja tego sąsiada.

Po drugie, podejmuje pojęcie "miłości" i nadaje mu wymiar, który jest już w Izajaszu, ale który rozwija na przykład o różne rodzaje miłości. Używa miłości "agape", która jest miłością bezwarunkową, dającą siebie. I wreszcie włącza w bliźniego nieprzyjaciela, miłość nieprzyjacielską. Nikt w żadnej kulturze ani cywilizacji nie powiedział tego wcześniej. Wróg z definicji nie był objęty miłością.

Prawda jest taka, że miłość nieprzyjacielska to wyzwanie, prawda?

- Absolutnie. Wykracza więc poza złote zasady. Jedną z rzeczy, za którą się opowiadam, jest to, że nie jest to złota zasada Kanta ani złota zasada Seneki. Złota zasada nie mówi, że kochaj swojego wroga.

Zastosowane trochę do naszych dni, do tych dekad; na przykład w kulturze ekonomicznej czy politycznej, trudno jest przestrzegać tej etycznej normy współczucia. Ogólnie rzecz biorąc, jest tendencja do tego, żeby ranić tam, gdzie boli.

- Mówię o tym w książce, w epilogu i we wstępie. Bardzo zgadzam się z tym, co pan powiedział; z jednej strony istnieje hiperkonkurencyjność, istnieje sekularyzacja społeczeństwa, która spowodowała częściowe zatracenie tego, ale to, na co zwracam uwagę, to fakt, że poza tym istnieje utrata współczucia w tym, co jest indywidualistycznym, zachodnim sposobem życia..., a to zbiega się z tym, co jest trywializacją współczucia.

Jest to termin, którego używam w oparciu o refleksje różnych myślicieli na temat tego, jak w świecie, czy w czasie II wojny światowej, można powiedzieć, że nazizm czy w ogóle totalitaryzm wygenerował dehumanizację człowieka. Wyznaczają one historyczne minimum współczucia, czyli prowadzą do okrucieństwa czy nieludzkości, a potem następuje reakcja po II wojnie światowej, czyli Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela... Można powiedzieć, że przez kilkadziesiąt lat, w których wielu katolickich polityków i myślicieli miało wiele do zrobienia, próbowano powrócić do chrześcijańskiego humanizmu.

Po maju '68 i ponowoczesności uległo to zbanalizowaniu. To, co potępiam, to fakt, że jest to społeczeństwo, które nieustannie, w przeciwieństwie na przykład do nazistów, mówi o solidarności, współczuciu, humanizacji, pomocy słabszym...; ale rzeczywistość jest taka, że jest to świat hiperkonkurencyjny, który obłudnie nieustannie mówi o solidarności, empatii; ale prawdziwe współczucie, i to właśnie wyjaśniam w pochodzeniu etyki współczucia, ma związek z wyrzeczeniem, z życiem religijnym i z duchowością. Tak więc to, co naprawdę jest, to rodzaj pustego i obłudnego dyskursu i jest banalne.

Tak jak Arendt mówi o trywializacji obozów koncentracyjnych, o złu, jak mówi; trywializacja współczucia polega na tym, że zrutynizowaliśmy współczucie i odebraliśmy mu całą wartość, ponieważ wartość współczucia oznaczała sposób kochania bliźniego, który pasuje tylko do życia religijnego, a który został utracony, ponieważ ma związek z wyrzeczeniem, z brakiem interesów?

Jeśli jesteś w hiperkonkurencyjnym i superindywidualistycznym społeczeństwie, całe to życie solidarności jest niczym innym jak rodzajem mowy, aby dobrze wyglądać, jest puste, jest banalne.

Na zbliżającym się Kongresie masz referat na temat "Duchowych korzeni Europy".

- Będę mówił o humanizmie chrześcijańskim, ale w podwójnym wymiarze. Humanizm chrześcijański jest humanizmem w sensie kultury, ze względu na całą spuściznę chrześcijańską, ale - i to jest jedna z rzeczy, których bronię najbardziej - humanista jest humanistą w tym sensie, że ma człowieczeństwo. Innymi słowy, humanizm chrześcijański to kultura, mądrość i współczucie. Jest to mieszanka obu tych elementów. Korzystając z tej idei, że humanizm chrześcijański ma ten podwójny komponent, zamierzam połączyć całą klasyczną schrystianizowaną spuściznę kulturową, humanizm, który zmienił Europę, a potem także drugi wymiar, wymiar współczucia, człowieczeństwa.

Czy wydaje Ci się, że ta "kultura woke" czy "kultura unieważnienia", także w historii, jest zasadniczo nie współczująca? Jaka jest Twoja refleksja na temat tej "kultury unieważnienia"?

- Całkowicie się zgadzam, to jest sprzeczne z tym wszystkim. Bo zaprzeczając tradycji przodków, zaprzeczając przeszłości, chce ją unieważnić i zacząć od zera. Istnieje przede wszystkim rodzaj nihilizmu historycznego, istnieje hiperracjonalizm, który w zasadzie idzie w parze z racjonalnością ponowoczesności; a wszystko to prowadzi do pogardy dla wszystkiego, co jest waszym pochodzeniem, dla wszystkiego, co zostało wam przekazane przez starszych.

Ruch Woke może się tylko zdegenerować w ruch cenzorski, inkwizytorski, który zakazuje książek, który prześladuje ludzi, który kasuje innych, który uniemożliwia swobodę wypowiedzi... Wszystko to nie może być bardziej sprzeczne z tradycją zachodnią, która jest tym humanizmem, który jest humanistyczny, a jednocześnie poszukuje kultury i mądrości. Krótko mówiąc, odmawia współczucia.

Współczucie jest ściśle związane z przebaczeniem. Czy to prawda?

- Dokładnie. Nie ma przebaczenia bez współczucia, tak jak nie ma miłości bez miłosierdzia. Boskie miłosierdzie jest ostatecznym wyrazem boskiej miłości, więc ten, kto mówi, że jest współczujący, a nie przebacza, nie jest współczujący.

Przywitałeś Benedykta XVI podczas ŚDM 2011, reprezentując hiszpańskich nauczycieli. Jakie są Twoje wspomnienia z tego momentu?

- Otóż jest mi bardzo bliski, bo dla mnie jest mądrym papieżem. Zawsze miałem dla niego wielki intelektualny podziw, ale kiedy go tam spotkałem, poza specjalną okazją, miałem okazję porozmawiać z nim zaledwie kilka minut i przekazał mi życzliwość. To zabawne, może zabrzmi to jak stereotyp, ale ten intelektualista stopił mnie przy bliskim kontakcie. Zauważyłem, że był osobą głęboko ludzką, mimo swojej nieśmiałości, która powodowała, że w przeciwieństwie do św. Jana Pawła II nie miał udogodnień w przekazywaniu współczucia z daleka, na odległość.

Teraz niektórzy go atakują.

- Jest to głęboko niesprawiedliwe, bo papieżem, który zapoczątkował walkę z nadużyciami był Benedykt XVI.

Podsumujmy. Przez tyle lat był na prestiżowej uczelni katolickiej. Krótka refleksja na temat roli uniwersytetów katolickich, w Hiszpanii i na świecie.

- Napisałem kilka artykułów na temat tego, czym jest uniwersytet katolicki. Moja refleksja, bardzo krótko, dotyczy trzech idei: pierwsza jest taka, że tradycyjnie uniwersytet katolicki miał dwie cechy. Jednym z nich jest obrona prawdy, w sensie poszukiwania i dociekania prawdy o stworzeniu, etyce....

Po drugie, w swoim średniowiecznym rodowodzie uniwersytety katolickie miały ideę "wspólnoty", co mocno podkreślają zarówno Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI. Uniwersytet był wspólnotą, w której wyrazem wspólnoty było braterstwo między profesorami, studentami i naukowcami. I po trzecie, uniwersytety katolickie, a to zaczyna się dziać w Hiszpanii, stały się ostoją wolności myśli, bo właśnie teraz na wielu uniwersytetach publicznych ta wolność myśli zaczyna być zagrożona.

Dzieje się to także w Stanach Zjednoczonych, w niektórych innych krajach... Katolicki uniwersytet stał się miejscem, gdzie każdy może naprawdę bez ograniczeń korzystać z wolności akademickiej. Nie mówię, że uczelnie publiczne kogokolwiek prześladują, to presja kolegów i studentów powoduje, że w niektórych miejscach niektórzy profesorowie mają ograniczenia, są przymuszani po cichu. Tak więc uniwersytet katolicki stał się miejscem, gdzie nadal istnieje wolność akademicka w ścisłym tego słowa znaczeniu.

Kończymy rozmowę, która mogłaby mieć większą ciągłość z różnymi tematami. Praca o współczuciu autorstwa profesora Rodrígueza de la Peña znajduje się w CEU Ediciones, w zbiorach Ángel Ayala Institute of Humanities.

Świat

Niemiecka ścieżka synodalna: droga przez zmieniające się grunty

Niemiecka droga synodalna podejmuje uchwały, które częściowo stoją w jawnej sprzeczności z doktryną Kościoła. Odpowiedzialni mają świadomość, że niektórych "zmian" nie da się w Niemczech wprowadzić jednostronnie, ale mają nadzieję, że inne uda się zrealizować w Kościele lokalnym.

José M. García Pelegrín-5 lipca 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

W Niemczech w dniach od 3 do 5 lutego odbyło się trzecie zgromadzenie plenarne Ścieżki Synodalnej. Przed najbardziej popularnymi zagadnieniami - m.in.celibat kapłański, diakonat i kapłaństwo kobiet, błogosławienie par nie mających dostępu do małżeństwa, "podział władzy" w Kościele-Zgromadzenie zajęło się "tekstem orientacyjnym", deklaracją "teologicznych podstaw drogi synodalnej", która była szczególnie kontrowersyjna zarówno ze względu na swoją formę, ponieważ została przedstawiona przez komitet wykonawczy bez konsultacji z "forami" i zgromadzeniem, jak i ze względu na swoją treść: wśród "loci theologici", oprócz Pisma Świętego, Tradycji i Magisterium, wymienia się także "znaki czasu" i "magisterium dotkniętych (przez nadużycia)".

Chociaż interpretacja "znaków czasu" pokazała różnice wewnątrz zgromadzenia, wyrażenie to zostało zachowane w ostatecznym tekście. Jednak określenie "magisterium tych, których dotyczy" zostało zastąpione przez "ich głos jako źródło teologii".

Celibat

W dniach poprzedzających zgromadzenie wypowiedzi kardynała Marxa z Monachium - byłego przewodniczącego Konferencji Episkopatu - oraz arcybiskupa Heinera Kocha z Berlina w wywiadach wywołały pewne zakłopotanie. Kardynał Marx powiedział "Süddeutsche Zeitung": "Byłoby lepiej dla wszystkich, gdyby byli zarówno księża celibatariusze, jak i żonaci. Dla niektórych księży byłoby lepiej, gdyby byli żonaci; nie z powodów seksualnych, ale dlatego, że nie cierpieliby samotności; musimy przeprowadzić tę debatę".

W rozmowie z berlińskim "Tagesspiegel" bp Koch powiedział, że celibat jest "mocnym świadectwem wiary", ale nie musi być "wyłączną drogą do posługi kapłańskiej", gdyż zna "mocną wiarę i świadectwo wielu osób żonatych, które również wzbogaciłyby posługę kapłańską".

Kapłaństwo kobiet

Co do "otwarcia kapłaństwa dla kobiet", Marks nie określił się: "Nie byłoby pożyteczne odpowiadać teraz, ponieważ o tym debatujemy; ja nie tylko mam własne zdanie, ale muszę dopilnować jedności". Tutaj bp Koch był bardziej jednoznaczny: "Osobiście popieram diakonat dla kobiet; aby zapewnić jedność Kościoła powszechnego, diakonat dla kobiet byłby praktycznym krokiem, ponieważ nie widzę, aby kapłaństwo kobiet mogło być narzucone na całym świecie".

Na konferencji prasowej przed zgromadzeniem przewodniczący Konferencji Episkopatu bp Georg Bätzing odniósł się do tych wypowiedzi: "Celibat księży jest sposobem naśladowania Jezusa Chrystusa, o którym świadczy Biblia. Jest to wielki skarb; z radością - i mam nadzieję, że przekonująco - żyję tym sposobem życia. Ale nie jest on jedyny, nawet w Kościele katolickim: katolickie Kościoły wschodnie mają żonatych księży. Nie mogę sobie wyobrazić, aby małżeństwo i kapłaństwo nie mogło być ubogaceniem zarówno dla tej posługi, jak i dla wspólnego życia małżonków". Nawiązując do Specjalnego Synodu dla Amazonek, dodał: "Dołączamy do ruchu, który rozprzestrzenił się daleko poza granice Niemiec.

Nie dziwi więc, że zgromadzenie wyszło z propozycją "zniesienia obowiązku celibatu" dla kapłaństwa i wprowadzenia "viri probati", czyli święcenia żonatych mężczyzn. Była to jednak uchwała - podjęta znaczną większością głosów - w pierwszym czytaniu, podobnie jak decyzja za "dopuszczeniem kobiet do święceń kapłańskich"; tekst uchwały zostaje więc odesłany na odpowiednie forum do dalszego opracowania. W debacie poprzedzającej decyzję duża część członków zgromadzenia opowiedziała się za "pełną równością mężczyzn i kobiet w Kościele".

Przeciwni byli jednak biskup Rudolf Voderholzer z Ratyzbony, filozof Hanna-Barbara Gerl-Falkovitz i teolog Marianne Schlosser. Schlosser podkreślił, że aby zmienić stałą doktrynę i powtarzającą się praktykę Kościoła, potrzebne są bardzo mocne argumenty. Jej zdaniem nie wystarczy odwołać się do zmiany rozumienia ról. Zgromadzenie synodalne poleciło jednak Konferencji Episkopatu zwrócić się do papieża Franciszka o "indult", czyli zgodę na dopuszczenie kobiet do diakonatu.

Błogosławieństwo par tej samej płci

Z tymi uchwałami wiąże się także głosowanie za wprowadzeniem "ceremonii błogosławieństwa dla par, które się kochają"; zgromadzenie prosi biskupów o umożliwienie takich ceremonii dla par, które nie mogą (lub nie chcą) zawrzeć małżeństwa; oprócz par homoseksualnych dotyczy to także osób rozwiedzionych, które zawarły nowe małżeństwo cywilne, a nawet par nieochrzczonych. Argument: "odmawianie błogosławieństwa Bożego ludziom, którzy wyrażają chęć jego otrzymania, jest bezwzględne, a nawet dyskryminujące".

Choć takie uroczystości nie są obecnie planowane, to jednak w wielu miejscach w Niemczech już się odbywają, dlatego należy przezwyciężyć "sytuację braku jasności i jedności".

Świeccy w podróży synodalnej

Droga synodalna opowiada się również za większym współdecydowaniem świeckich w wyborze biskupów katolickich; uzyskano nie tylko większość dwóch trzecich głosów wśród uczestników zgromadzenia, ale również wśród biskupów: za przyjęciem głosowało 42 (79 %), a przeciw 11. Choć każdy biskup może ją realizować we własnej diecezji, to jednak zaleca się powołanie organu konsultacyjnego, który opracuje - wraz z kapitułą katedralną - listę kandydatów, którą należy przesłać do Rzymu.

Uchwała ta jest zgodna z zatwierdzeniem tekstu o "Władzy i rozdziale władz w Kościele". Wychodząc z założenia, że "istnieje rozdźwięk między tym, czego uczy Ewangelia, a sprawowaniem władzy w Kościele", członkowie zgromadzenia głosowali za tekstem, w którym "normy społeczeństwa pluralistycznego i otwartego w demokratycznym państwie konstytucyjnym" są uważane za pozytywne, mimo że Kościół różni się zasadniczo od procesów opiniotwórczych w społeczeństwie. Centralnym pojęciem dla Kościoła katolickiego powinna być zatem "synodalność".

Uchwały z podróży synodalnej

Odpowiedzialni za drogę synodalną mają też świadomość, że te uchwały mogą mieć różne drogi. Na konferencji prasowej sekretarz generalny Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich (ZdK) Marc Frings przyznał, że niektóre z uchwał mają być przesłane do Rzymu, inne zaś mogą być już realizowane w Niemczech.

W każdym razie stało się jasne to, co prezes ZdK i współprzewodnicząca synodalnej ścieżki, Irme Stetter-Karp, wyraziła na otwierającej konferencji prasowej: "ZdK chce zmienić Kościół; chcę być prezesem ZdK w Kościele sprawiedliwym, w Kościele, który nie jest zainteresowany przede wszystkim tym, czy i jak wyjdzie z kryzysu wiarygodności, ale tym, jak wymierza sprawiedliwość": Za ofiary nadużyć seksualnych, za wielu poszkodowanych, za wspólnoty kościelne, za rodziny, za ludzi, których życie nie stało się przez Kościół lepsze, ale gorsze."

Wśród różnych głosów niezgody na decyzje podjęte przez większość w tym zgromadzeniu, szczególne znaczenie miały ostrzeżenia nuncjusza, bpa Nikoli Eterovica, w jego przemówieniu do zgromadzenia. Po nawiązaniu do faktu, że "papież jest punktem odniesienia i centrum jedności dla ponad 1,3 mld katolików, z których 22,6 mln mieszka w Niemczech", przypomniał, że "biskup Rzymu przedstawił niemieckim katolikom 29 czerwca 2019 r. swoją autorytatywną opinię w znanym List do pielgrzymującego ludu Bożego w Niemczech.

W liście tym papież podkreślił, że decyzje podróży synodalnej muszą być zgodne z Kościołem powszechnym, a w szczególności z postanowieniami Soboru Watykańskiego II, i podkreślił wizję nadprzyrodzoną, z modlitwą i pokutą, odrzucając pelagianizm: "jedną z pierwszych i wielkich pokus na płaszczyźnie kościelnej jest przekonanie, że rozwiązania obecnych i przyszłych problemów będą pochodzić wyłącznie z reform czysto strukturalnych, organicznych lub biurokratycznych, które jednak w ostatecznym rozrachunku w żaden sposób nie dotkną żywotnych rdzeni wymagających uwagi". Bp Eterovic zauważył, że papież często mówi o synodalności, ale też "zachęca nas do unikania fałszywych rozumień i błędów". Podczas gdy Kościół synodalny domaga się udziału wszystkich, "papież Franciszek przestrzega przed parlamentaryzmem, formalizmem, intelektualizmem i klerykalizmem".

Czwarte zgromadzenie plenarne w ramach podróży synodalnej odbędzie się we wrześniu 2022 r.; piąte - i w zasadzie ostatnie - w marcu 2023 r.

Świat

"Katolicy w Rosji, Ukrainie, Kazachstanie, Białorusi są zjednoczeni".

Nie ma podziału wśród wierzących. "Katolicy w Rosji, Białorusi, Ukrainie, Kazachstanie są zjednoczeni w modlitwie i szukają pokoju" - powiedział Swiatosław Szewczuk, arcybiskup większy Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie, na internetowej konferencji prasowej zorganizowanej przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN) na temat kryzysu ukraińskiego.

Rafał Górnik-5 lipca 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Tekst w języku włoskim tutaj

"Sam nuncjusz w Mińsku [stolicy Białorusi] modli się o pokój na Ukrainie i jest bardzo wdzięczny katolikom z Rosji, z Kazachstanu, z Białorusi, ponieważ są zjednoczeni w dążeniu do pokoju" - dodał ukraiński arcybiskup, w konwokacji, w której uczestniczył także nuncjusz apostolski na Ukrainie monsignor Visvaldos Kulbokas.

Kolejna myśl, którą uruchomił ukraiński arcybiskup Szewczuk: kryzys ukraiński nie jest tylko ukraiński, ale dotyczy całej Europy, i świata, i odniósł się do jego czterech wymiarów: militarnego, dezinformacji i propagandy, politycznego i ekonomicznego. Oto kilka jego cech, ale najpierw jego słowa na temat skali obecnych napięć:

"W tym konflikcie Ukraina jest tylko jednym z elementów całego globalnego obrazu kryzysu. Oczywiście, że się boimy. Ze względu na nasze położenie historyczne i geograficzne jesteśmy najbardziej narażonym krajem. Jesteśmy na linii frontu. Ale kryzys ukraiński to nie tylko problem Ukraińców. Ma to konsekwencje dla całego świata, dla Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych i krajów NATO.

"Wojna jest najgorszą odpowiedzią na problemy" - powiedział. "Naszą nadzieją jest dziś to, że dzięki modlitwom i wsparciu społeczności międzynarodowej wszyscy możemy powiedzieć "nie" wojnie. Na własne oczy jesteśmy świadkami wzrastania w świecie prawdziwego bałwochwalstwa przemocy. My, jako chrześcijanie, musimy głośno powiedzieć "nie" działaniom militarnym jako rozwiązaniu problemów. Tylko dialog, współpraca i solidarność mogą nam pomóc w pokonaniu wszelkiego rodzaju trudności i kryzysów".

Wcześniej arcybiskup podkreślił, że "czujemy, że osiągnęliśmy kulminację niebezpiecznej eskalacji i agresji militarnej wobec Ukrainy". "To prawda, że nasz kraj jest atakowany przez Rosję od ośmiu lat, ale eskalacja, której jesteśmy dziś świadkami, nie jest prostą kontynuacją wojny w Donbasie ani konsekwencją aneksji Krymu. Jesteśmy świadkami eskalacji konfliktu między Rosją a światem zachodnim, w szczególności Stanami Zjednoczonymi".

"Pierwszą rzeczą jest modlitwa".

W tym kontekście greckokatolicki arcybiskup przyznał, że studiują oni "co zrobić, jeśli dojdzie do inwazji". A teraz "zachęcamy do tworzenia sieci, współpracy między kościołami, pomagania sobie nawzajem". Jego propozycja, jak i innych biskupów, skupia się na "trzech odpowiedziach na sytuację".

"Pierwszą rzeczą, którą należy zrobić, jest modlitwa. Widzieliśmy to wczoraj na spotkaniu biskupów. Dziś cała Ukraina będzie wspólnie odmawiać Różaniec. Modlitwa jest bardzo ważna. Po drugie, solidarność z potrzebującymi. W ubiegłym roku podjęli się zbiórki na rzecz głodujących. A w tym roku kolejny na ogrzewanie domów. Pomoc w przetrwaniu zimy jest kluczowa. I po trzecie, aby karmić naszą nadzieję, musimy być jej nosicielami". "Wierzymy, że Bóg jest z nami. Musimy mieć to światło i być zwiastunami dobrej nowiny dla ludzi, którzy się boją, którzy są zdezorientowani, którzy są głodni, którzy są zimni".

Następnie mamy "konsolidację społeczeństwa ukraińskiego", do której to kwestii odniósł się również nuncjusz. Jest wielu przyjaciół różnych wyznań, którzy chcą budować, pomagać innym. "Mamy nadzieję, że razem możemy powiedzieć "nie" wojnie, "nie" przemocy. Działania wojskowe nie są rozwiązaniem żadnego z problemów. Dialog i współpraca to".

"Prawdziwy chrześcijanin nigdy nie promuje wojny".

Nuncjusz Kulbokas powiedział mediom, że Kościół jest ponad polityką. Jesteśmy zdolni do rozmowy, do braterstwa, do szacunku, do dialogu. Nie wolno nam pozostawić tej sprawy wyłącznie politykom. Chcemy "promować pokój". Módlcie się, nie używajcie agresji - dodał. "Prawdziwy chrześcijanin nigdy nie promuje wojny" - podkreślił. "Promowana jest spójność. Szczególnie chcemy nawrócenia serc tych, którzy rządzą".

W innym miejscu nuncjusz wskazał też na "konsolidację społeczeństwa ukraińskiego", dodając, że lud wierny, wierni są o wiele bardziej zjednoczeni niż hierarchowie czy politycy. Dał też osobiste świadectwo, zaznaczając, że bardzo miło jest tam pracować, "bo na Ukrainie Kościoły wschodnie i zachodnie są zjednoczone", a on sam widzi to w swojej pracy, w swoim działaniu.

Wizyta papieża Franciszka jest wyczekiwana

Bp Visvaldos Kulbokas wyraził "zaniepokojenie", z jakim Papież sytuacja trwa, a jego prośba o modlitwy u św. Piotra, jak donosi Omnes. Greckokatolicki arcybiskup Światosław Szewczuk dodał: "Choć większość Ukraińców jest prawosławna, to papież Franciszek jest najważniejszym autorytetem moralnym na świecie. I każde jego słowo na temat sytuacji ukraińskiej, czy to na Anioł Pański, czy przy innych okazjach, jest dla nas bardzo ważne. Nasz naród jest bardzo uważny na każde słowo, które Ojciec Święty kieruje do "drogiej Ukrainy", i na cierpienia narodu ukraińskiego. Ale to, czego Ukraińcy najbardziej oczekują od papieża, to jego wizyta na Ukrainie. Możliwość jego wizyty jest naszym największym oczekiwaniem i modlimy się, aby pewnego dnia ta podróż stała się rzeczywistością".

Co robić w obliczu dezinformacji

Arcybiskup Światosław Szewczuk przyznał, że "ludzie bardziej się boją, a dezinformacja działa". Rosja chce zmienić ukraiński rząd - powiedział. Gospodarczo Rosja używa cen gazu jako broni ekonomicznej, to jest najbardziej kluczowa rzecz; ludzie nie mogą płacić tych pieniędzy, aby ogrzać swoje domy, a to przynosi wiele problemów. "W naszym przypadku to, co musimy zrobić, to być poinformowanym, modlić się i być solidarnym ze sobą" - zachęcał.

W odpowiedzi na pytanie, jak uniknąć propagandy i dezinformacji, wskazał, że trzeba tam łączyć się z ludźmi. Zachęcał też do jedności wśród ludzi wszystkich religii. Ta eskalacja zbiera swoje żniwo w ukraińskiej gospodarce, która spada - kontynuował. Są problemy z pracą z powodu rosnących cen paliw, co dewastuje klasę średnią, drobnych przedsiębiorców, piekarnie... Kościół pomaga promować "alternatywne sposoby ogrzewania domów, nawet inteligentnych", które nie są uzależnione od gazu.

"Kapłani, jedyni pośrednicy".

W południowo-wschodniej Ukrainie społeczności są małe i słabe ekonomicznie, a każda parafia stała się w ostatnich latach centralnym punktem opieki społecznej - wyjaśnił arcybiskup. Zapewniają jedzenie, koce, a nawet pomoc psychologiczną osobom dotkniętym zespołem stresu pourazowego.

W tych społecznościach jest "ogromna bieda, są księża, którzy żyją poniżej granicy ubóstwa" - powiedział. Pomoc ludziom na tych terenach jest trudna, bo musi iść przez tereny rosyjskie, a "księża są jedynymi mediatorami", którzy nie odchodzą i mówią: jesteśmy naszym narodem, nie uciekamy, a jak trzeba będzie umrzeć na Krymie, to umrzemy na Krymie.

Arcybiskup przypomniał, że w niedawnym badanieStwierdzono, że "ludzie bardzo wysoko cenią Kościół, wszystkie wyznania religijne. "Co mamy zrobić? Jest to odpowiedzialność, która daje nam zaufanie ludzi".

Na początku imprezy, Thomas Heine-Geldern, prezydent międzynarodowy Fundacji Papieskiej Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN), poinformował, że jego organizacja od dłuższego czasu pomaga Ukrainie, zwłaszcza w kwestii wolności religijnej, która bardzo ucierpiała w czasie pandemii, a pomoc była skierowana przede wszystkim do księży i zakonnic.

Do progów apostołów

Biskupi prowincji kościelnych Sewilli, Granady i Mérida-Badajoz przeprowadzili wizytację "Ad Limina Apostolorum" (do progu Apostołów) i Następcy Piotra, którą prawo kanoniczne przewiduje odbywać co pięć lat.

4 lipca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Biskupi Andaluzji i Estremadury przeżyli w Rzymie intensywny tydzień spotkań w różnych Kongregacjach i organach Kurii Rzymskiej, które pomagają Ojcu Świętemu w jego misji Pasterza Kościoła powszechnego.

Dla mnie szczególnie poruszająca była wizyta w Kongregacji ds. Duchowieństwa, gdzie spędziłem dwadzieścia siedem lat mojego kapłańskiego życia.

Jednak tym, co było naprawdę poruszające dla każdego z biskupów, była wizyta u Ojca Świętego, która miała miejsce w piątek 21 stycznia. Ojciec Święty okazał się bardzo bliski i ze szczerym pragnieniem poznania, jak przebiega nasza codzienna praca duszpasterska w powierzonych nam diecezjach. Przedstawiliśmy się po kolei, a potem każdy z nas pytał Papieża o swoje problemy, pytania, oczekiwania... Spotkanie trwało trzy godziny i pojawiły się na nim niemal wszystkie kwestie będące dziś na porządku dziennym w Kościele, począwszy od sposobu przekazywania wiary w społeczeństwie bardzo pluralistycznym i w wielu środowiskach dalekich od wiary, poprzez praktyki religijne czy ogromne wyzwanie, jakie stanowi dziś emigracja i jej pełna integracja w krajach przyjmujących. Ten problem imigracji jest najwyraźniej bardzo bliski sercu papieża.

Ojciec Święty podkreślał cztery "bliskości" w naszej posłudze biskupiej: bliskość, przede wszystkim, Boga; bliskość naszych braci w episkopacie; bliskość kapłanów; bliskość Świętego Ludu Bożego, któremu mamy służyć z całkowitym oddaniem. Jak mówię, było to spotkanie serdeczne, niespieszne, każdy mógł się wypowiedzieć i wyszliśmy pocieszeni następcą Piotra i kierownikiem Kolegium Episkopatu.

Wspaniała była atmosfera braterstwa i przyjaźni, pomijając małe lub nie małe niedogodności związane z planem spotkań, transferów i środków ostrożności w związku z pandemią, która dotyka nas wszędzie.

Ze swej strony miałem też spotkania z drogimi mi osobami po całym czasie spędzonym w Rzymie.

Dziękuję Bogu za te dni mojej wizyty "ad limina". Cały czas pamiętałem, zwłaszcza przy grobie Apostołów, o modlitwie za wszystkich wiernych Archidiecezji, zwłaszcza za kapłanów, za dzieci i młodzież, za chorych i starszych oraz za wszystkie rodziny znajdujące się w poważnych trudnościach.

AutorCelso Morga

Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

Więcej
Nauczanie papieża

Pokój, Słowo, Miłosierdzie. Wyrazy do pisania wielką literą

W styczniowym nauczaniu papieża wyróżniają się trzy słowa, które zasługują na to, by pisać je wielkimi literami: pokój, słowo i miłosierdzie. Odpowiadają one przesłaniu na Dzień Pokoju, pierwszy dzień roku, obchody Niedzieli Słowa oraz Światowy Dzień Chorego.

Ramiro Pellitero-4 lipca 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Podsumujmy nauczanie Ojca Świętego przy tych trzech okazjach.

Droga do pokoju: dialog, edukacja i praca

Orędzie na 55. Światowy Dzień Pokoju (1-I-2022) zatytułowano: Dialog międzypokoleniowy, edukacja i praca: narzędzia budowania trwałego pokoju.

Już Paweł VI potwierdził, że droga do pokoju ma nową nazwę: integralny rozwój człowieka i wszystkich ludów (por. encyklika Populorum Progressio, 1967, n. 76). 

Jednak nawet dziś nie udało się zmienić obecnej sytuacji, Franciszek ostrzega, wojny, pandemie chorób, degradacja środowiska itp. "model gospodarczy, który opiera się bardziej na indywidualizmie niż na solidarnym dzieleniu się". (n. 1 orędzia Franciszka), nie słuchając "krzyk ubogich i ziemi". 

Jednocześnie Biskup Rzymu przypomina, że budowanie pokoju jest czymś, co dotyczy nas wszystkich, także osobiście: "Wszyscy mogą współpracować w budowaniu bardziej pokojowego świata: od własnego serca i relacji w rodzinie, w społeczeństwie i ze środowiskiem, po relacje między narodami i między państwami".

Proponuje trzy sposoby budowania trwałego pokoju: "Dialog między pokoleniami jako podstawa realizacji wspólnych projektów. Po drugie, edukacja jako czynnik wolności, odpowiedzialności i rozwoju. I wreszcie działać na rzecz pełnej realizacji godności człowieka". Trzy ścieżki, nawiasem mówiąc, bardzo "chodzone" przez obecnego następcę Piotra.

Dialog między pokoleniami

Ani indywidualizm, egoistyczna obojętność, ani gwałtowny protest nie są rozwiązaniami. Obecny kryzys zdrowotny przyniósł, obok samotności osób starszych, poczucia bezradności i braku wspólnego ideału na przyszłość, także brak zaufania. Ale widzieliśmy też wspaniałe przykłady solidarności. Dialog jest konieczny. Y "Dialog oznacza słuchanie siebie nawzajem, konfrontację, zgodę i wspólny marsz". (n. 2). Jest to możliwe dzięki połączeniu doświadczenia osób starszych z dynamizmem osób młodych. Wymaga to jednak naszej woli, woli nas wszystkich, aby spojrzeć poza doraźne interesy, łatki czy szybkie rozwiązania, na rzecz wspólnych i zrównoważonych projektów. Drzewa mogą owocować tylko z korzeni. A te korzenie są wzmacniane przez edukację i pracę. 

"To jest edukacja. -przypomina następca Piotra. "która stanowi gramatykę dla dialogu między pokoleniami, a to właśnie w doświadczeniu pracy mężczyźni i kobiety z różnych pokoleń odnajdują siebie nawzajem, pomagając sobie, wymieniając wiedzę, doświadczenie i umiejętności dla wspólnego dobra". (ibid.).

Inwestowanie w edukację i wspieranie "kultury opieki".

Dlatego godne ubolewania jest to, że podczas gdy wydatki na wojsko rosną, budżety na edukację i szkolenia w ostatnich latach znacznie się zmniejszyły, mimo że są to najlepsze inwestycje, bo w najbiedniejszych krajach świata. "fundamenty spójnego, obywatelskiego społeczeństwa, zdolnego do generowania nadziei, bogactwa i postępu". (ibid, 3).

Potrzebna jest zatem zmiana strategii finansowych w odniesieniu do edukacji, wraz z promowaniem "kultura opieki (por. encyklika Laudato si', 231). Ważne jest to, co mówi tu papież: że kultura może być wspólnym językiem dialogu, który przełamuje bariery i buduje mosty. Bo jak sam powiedział przy innych okazjach, "Kraj rośnie, gdy jego różnorodne bogactwa kulturowe dialogują w konstruktywny sposób: kultura popularna, kultura uniwersytecka, kultura młodzieżowa, kultura artystyczna, kultura technologiczna, kultura ekonomiczna, kultura rodzinna i kultura medialna". (encyklika Fratelli tutti, n. 199).

Francisco proponuje, aby wykuć nowy paradygmat kulturowy poprzez "globalny pakt na rzecz edukacji która angażuje wszystkich i promuje integralną ekologię według modelu pokoju, rozwoju i trwałości, skoncentrowanego na braterstwie i na sojuszu między ludźmi i ich środowiskiem (por. przesłanie wideo do Global Compact on Education. Together to Look Beyond, 15-X-2020). Jednocześnie młodzi ludzie będą mogli zająć swoje miejsce w świecie pracy.

Promowanie i zabezpieczanie pracy 

Praca buduje i utrzymuje pokój, ponieważ jest zarówno wyrazem siebie, jak i zobowiązaniem do współpracy z innymi. Sytuacja w zakresie zatrudnienia doznała poważnego ciosu wraz z pandemią Covid-19. Zwłaszcza ci, którzy żyją z niepewnych miejsc pracy, jak wielu migrantów, pozostali bez ochrony pośród klimatu niepewności. Jedynym sposobem reakcji na to jest promowanie godnej pracy. "Musimy połączyć pomysły i wysiłki, aby stworzyć warunki i wymyślić rozwiązania, aby każdy człowiek w wieku produkcyjnym miał możliwość przyczynienia się własną pracą do życia rodziny i społeczeństwa. (Orędzie Papieża, n. 4). 

Jest to wyzwanie dla wszystkich: dla pracowników i pracodawców, dla państwa i instytucji, dla społeczeństwa obywatelskiego i konsumentów. Przede wszystkim dla polityki, która jest powołana do poszukiwania właściwej równowagi między wolnością gospodarczą a sprawiedliwością społeczną. I, jak wskazuje papież Bergoglio, jest to wyzwanie dla "wszyscy działający w tej dziedzinie, począwszy od katolickich pracowników i pracodawców, mogą znaleźć pewne wskazówki w nauce społecznej Kościoła". (ibid.).

Słowo objawia Boga i prowadzi nas do innych 

W dniu 23 stycznia br. Niedziela Słowa Bożegoustanowiony przez papieża Franciszka na trzecią niedzielę czasu zwykłego. W homilii Papież zwrócił uwagę na dwa aspekty. 

-Objawiające się Słowo Boże. 

Po pierwsze, Słowo objawia Boga: "Odsłania ona oblicze Boga". -wskazuje Franciszek. "jako tego, który troszczy się o naszą biedę i jest zatroskany o nasz los".. Nie jako tyran zamknięty w niebie, ani jako zimny, niewzruszony obserwator, neutralny i obojętny bóg. Jest "Bogiem z nami", Słowem, które stało się ciałem, które staje po naszej stronie, jest zaangażowane i oddane naszemu bólowi, "Duchem Miłosiernym" człowieka.

Jako wykwalifikowany rzecznik tego Słowa w Kościele, Papież zwraca się do swoich słuchaczy, każdego z nas, osobiście: "Jest Bogiem bliskim, współczującym i czułym, który chce cię uwolnić od ciężarów, które cię przygniatają, który chce ogrzać chłód twoich zim, który chce rozświetlić twoje ciemne dni, który chce wspierać twoje niepewne kroki. A czyni to za pomocą swojego Słowa, którym przemawia do ciebie, aby rozpalić nadzieję wśród popiołów twoich lęków, abyś odnalazł radość w labiryntach twojego smutku, abyś napełnił nadzieją gorycz twojej samotności. Każe ci iść, nie w labiryncie, ale po drodze, by spotkać Go każdego dnia".

I dlatego Franciszek pyta nas, czy nosimy w naszych sercach i przekazujemy w Kościele ten prawdziwy "obraz" Boga, otulony ufnością, miłosierdziem i radością wiary. Czy też przeciwnie, widzimy i pokazujemy go w sposób rygorystyczny, owinięty strachem, jako fałszywego bożka, który ani nam, ani nikomu nie pomaga.

Słowo wprowadza nas w zdrowy kryzys. 

Po drugie, Słowo przyprowadza nas do człowieka. Kiedy rozumiemy, że Bóg jest współczujący i miłosierny, pokonujemy pokusę zimnej i zewnętrznej religijności, która nie dotyka i nie przemienia życia. "Słowo wzywa nas do wyjścia z siebie, aby wyruszyć na spotkanie naszych braci i sióstr z jedyną pokorną siłą wyzwalającej miłości Boga". 

To właśnie uczynił i powiedział Jezus w synagodze w Nazarecie, gdy objawił, że "On jest posłany, aby spotkać ubogich - którymi jesteśmy wszyscy - i uwolnić ich". Nie przyszedł, aby dostarczyć zestaw zasad, ale aby uwolnić nas z łańcuchów, które więzią nasze dusze. "W ten sposób objawia nam, na czym polega cześć, która najbardziej podoba się Bogu: na dbaniu o bliźniego. 

Słowo stawia w kryzysie te nasze usprawiedliwienia, które zawsze uzależniają to, co nie działa, od innych lub od siebie".. A papież nie mówi o teoriach: "Jakże bolesny jest widok naszych braci i sióstr umierających na morzu, ponieważ nie pozwala się im zejść na ląd".

W dalszym ciągu wkłada miecz w duszę: "Słowo Boże zaprasza nas, byśmy wyszli na światło dzienne, byśmy nie chowali się za złożonością problemów, za 'nie da się nic zrobić' lub 'co ja mogę zrobić' albo 'to ich problem lub jego'. Napomina nas do działania, do zjednoczenia kultu Boga i troski o człowieka". 

Oprócz sztywności, która dla Franciszka jest typowa dla współczesnego pelagianizmu, każda duchowość "anielska" lub bezcielesna, typowa dla ruchów neognostyckich, jest również przeciwna Słowu Bożemu. Papież opisuje to w bardzo obrazowy sposób: "Duchowość, która umieszcza nas 'na orbicie', nie dbając o naszych braci i siostry"..

Owoce Słowa Bożego są zupełnie inne: "Słowo, które stało się ciałem (por. J 1,14), chce się wcielić w nas. Nie oddala nas od życia, ale wprowadza nas w życie, w codzienne sytuacje, w słuchanie cierpienia naszych braci i sióstr, krzyku ubogich, przemocy i niesprawiedliwości, które ranią społeczeństwo i planetę, abyśmy nie byli chrześcijanami obojętnymi, ale chrześcijanami pracującymi, chrześcijanami twórczymi, chrześcijanami proroczymi"..

Słowo Boże nie jest martwą literą, ale duchem i życiem. Mówiąc słowami Madeleine Delbrêl (francuskiej mistyczki, która pracowała w dzielnicach robotniczych Paryża, zmarła w 1964 r. i jest obecnie w trakcie procesu beatyfikacyjnego), Franciszek mówi, że "warunkami do słuchania Słowa Pana są warunki naszego 'dziś': okoliczności naszego codziennego życia i potrzeby naszych bliźnich". 

Wszystko to zobowiązuje nas - wskazuje Papież - przede wszystkim do postawienia Słowa Bożego w centrum duszpasterstwa, do słuchania go, a stamtąd do słuchania i uczestniczenia w potrzebach innych. 

Towarzyszenie chorym z miłosierdziem

Wreszcie w orędziu na 30. Światowy Dzień Chorego (11 lutego 2022 r.) następca Piotra powtarza słowa Ewangelii: "Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny". (Łk 6:36). I zaprasza nas konkretnie do "być u boku tych, którzy cierpią na drodze miłosierdzia".

Jezus, miłosierdzie Ojca

Franciszek prosi nas, abyśmy byli "miłosierny jak Ojciec", którego miłosierdzie "ma w sobie zarówno wymiar ojcostwa, jak i macierzyństwa (por. Iz 49, 15), gdyż troszczy się o nas z siłą ojca i czułością matki, zawsze gotów dać nam nowe życie w Duchu Świętym".

Papież pyta dalej, dlaczego Jezus, "miłosierdzie OjcaTroszczył się szczególnie o chorych do tego stopnia, że ta opieka wraz z głoszeniem wiary stała się częścią misji apostołów (por. Łk 9, 2). 

Tym razem odpowiada cytując E. Lévinasa: "Ból izoluje całkowicie i z tej absolutnej izolacji rodzi się wezwanie do drugiego, inwokacja drugiego" (An Ethics of Suffering), Paryż 1994, s. 133-135). A Papież przywołuje tak wielu chorych, którzy cierpieli w samotności z powodu pandemii. 

Pracownicy służby zdrowia i placówki służby zdrowia

Dotyczy to szczególnie pracowników służby zdrowia (lekarzy, pielęgniarek, laborantów, asystentów pacjenta i tak wielu wolontariuszy).), "których służba u boku chorych, pełniona z miłością i kompetencją, przekracza granice zawodu, by stać się misją". 

Dodaje jakby mówiąc do każdego z osobna: "Wasze ręce, które dotykają cierpiącego ciała Chrystusa, mogą być znakiem miłosiernych rąk Ojca", i zaprasza ich do uświadomienia sobie wielkiej godności tego zawodu i odpowiedzialności, jaka się z nim wiąże. Dotykają ciała cierpiącego Chrystusa. 

Doceniając wielkie postępy nauk medycznych, zarówno w leczeniu, jak i w badaniach i rehabilitacji, Papież przypomina o podstawowej zasadzie. Nie możemy zapomnieć, że "Pacjent jest zawsze ważniejszy niż jego choroba i dlatego w każdym podejściu terapeutycznym nie może zabraknąć słuchania pacjenta, jego historii, jego udręki i lęków. Nawet gdy nie da się wyleczyć, zawsze można się zatroszczyć, zawsze można pocieszyć, zawsze można sprawić, by pacjent poczuł bliskość, która świadczy o trosce o osobę, a nie o jej patologię. Należy więc mieć nadzieję, że profesjonalne szkolenia pozwolą pracownikom służby zdrowia na słuchanie i odnoszenie się do chorego.

Franciszek podkreśla znaczenie katolickich ośrodków i instytucji zdrowia: "W czasach, gdy kultura wyrzucania jest powszechna, a życie nie zawsze jest uznawane za godne, aby być przyjętym i żyć, te struktury nie zawsze są uznawane, jako domy miłosierdziaMogą dać przykład w ochronie i opiece nad każdym, nawet najbardziej kruchym istnieniem, od poczęcia do naturalnego zakończenia.

Z tak wielu powodów Papież kończy się odniesieniem do duszpasterstwa służby zdrowia, choć odwiedzanie chorych jest zaproszeniem, które Chrystus kieruje do wszystkich swoich uczniów: "Byłem chory, a ty mnie odwiedziłeś". (Mt 25,36).

Hiszpania

Ecclesia: media cyfrowe Konferencji Episkopatu Hiszpanii łączą siły

Magazyn Ecclesia, Agencja SIC i Alleluia stają się jednym medium informacji religijnej w strukturze Apse Media.

Maria José Atienza-3 lipca 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Strony internetowe Magazynu Ecclesia, Agencji SIC oraz Aleluya, religijnego portalu informacyjnego radia COPE, zostały zjednoczone pod jedną marką: Ecclesia. Tak więc te trzy inicjatywy informacji religijnej jednoczą treść, zespół i kierownictwo.

Silvia Rozas FI, będzie dyrektorem tego projektu, który będzie kontynuowany w dwóch formatach: papierowym i cyfrowym.

Połączenie serwisów było logicznym krokiem po utworzeniu Apse Media platforma komunikacyjna Kościoła, do której należą media zależne od Konferencji Episkopatu Hiszpanii.

W listopadzie ubiegłego roku, wraz z zapowiedzią utworzenia Ábside, sprecyzowano cel tego podmiotu, jakim jest integracja różnych projektów kościelnych w dziedzinie komunikacji, tak że można było przewidzieć, od tego momentu, włączenie "w sposób stopniowy innych mediów, począwszy od innych rzeczywistości samej Konferencji Episkopatu i jej otoczenia".

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii, kardynał Juan José Omella, z zadowoleniem przyjął ten projekt, przypominając, że "ewangelizacja jest największym aktem komunikacyjnym, jaki my chrześcijanie możemy uczynić".

Watykan

Unikanie logiki sprzeciwu

Chrześcijanie muszą jako pierwsi unikać logiki sprzeciwu i uproszczeń, szukając zrozumienia i towarzyszenia. Tak mówił papież Franciszek do przedstawicieli mediów katolickich zgromadzonych na Międzynarodowym Konsorcjum "Catholic Fact-Checking".

Giovanni Tridente-3 lipca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Jako chrześcijanie musimy jako pierwsi unikać logiki sprzeciwu i uproszczeń, szukając zawsze zbliżenia, towarzyszenia, pogodnej i uzasadnionej odpowiedzi na pytania i zastrzeżenia". To zdanie papieża Franciszka, wypowiedziane w miniony piątek w obecności niektórych przedstawicieli mediów katolickich skupionych w przyjętym na audiencji Międzynarodowym Konsorcjum "Catholic Fact-Checking", stawia przed nami jako dziennikarzami i komunikatorami wyzwanie i stawia w centrum refleksji podstawową postawę, która powinna charakteryzować nasze zawody.

Jest to refleksja, którą prowadzimy od kilku lat z wieloma uczonymi i profesorami uniwersyteckimi - wśród nich z włoskim filozofem Bruno Mastroiannim - i która podkreśla potrzebę przyznania ważnego miejsca edukacji młodych ludzi, którym należy pokazać, że nie wszystko można sprowadzić do "jeden przeciwko jednemu", ale że pokojowa i pełna szacunku konfrontacja może przynieść dojrzałe owoce wzajemnego wzrostu.

Papież mówi tu o "stylu komunikatora chrześcijańskiego". Nieprzypadkowo, nawiązując także do dynamiki społecznej, która od kilku lat charakteryzuje dyskusje wokół pandemii Covid-19, Franciszek wezwał do przeciwdziałania fake newsom, ale z priorytetem szacunku dla ludzi.

Styl uniwersalny

A przecież jest to postawa, która moim zdaniem powinna charakteryzować komunikację jako taką, bez jakichkolwiek kategorii. Samo słowo określa połączenie, zjednoczenie dwóch odległych od siebie biegunów. Dlatego jeśli ten "krok" zostanie przecięty, a więź zerwana poprzez nieporozumienia i zaostrzone konflikty, to traci się samą istotę komunikacji, wchodzenia w związek poprzez argumenty.

Widzimy to bardzo wyraźnie w sieciach społecznościowych, z których jasno wynika, że w konfrontacjach internetowych, w gorących konfliktach, przegranym jest sama komunikacja, a w zasadzie sami kłócący się ludzie. Nie oznacza to oczywiście, że nie ma "kryzysów" czy sytuacji problematycznych, które mogą generować konflikty. Kryzys, w tym przypadku, nie jest czymś, przed czym należy się wzbraniać, ale okazją do lepszej komunikacji, przyjęcia do wiadomości powodów debaty, wartości argumentów i tym samym okazania wzajemnego szacunku rozmówcom.

Prawidłowe informacje

W innym fragmencie przemówienia Papież przypomniał, że bycie prawidłowo poinformowanym jest prawem człowieka, które należy zagwarantować "zwłaszcza tym, którzy są najgorzej zaopatrzeni, najsłabszym, najbardziej bezbronnym". Perspektywa tej afirmacji polega na tym, że "prawidłowo", co polega na faktycznym dostarczaniu informacji. Ma to miejsce, gdy osoba zostaje postawiona w sytuacji, w której zdobywa więcej wiedzy o jakimś fakcie lub zdarzeniu niż miała wcześniej. Jeśli natomiast mamy do czynienia z oszustwem czy wręcz manipulacją, to nie jest się w ogóle informowanym.

Poprawna informacja to niewątpliwie ta, która szanuje osoby, które ją otrzymują, uwzględnia kontekst, "złożoność" sytuacji i dodaje coś więcej, pozwalając "odbiorcy" na zdobycie jak najpełniejszej wiedzy. Nie wystarczy zatem być odbiorcą, "z prawa", określonej treści, ale konieczne jest bycie odbiorcą w sposób pełny i prawidłowy.

Etyka algorytmów

Papież nie mógł nie wspomnieć o algorytmach cyfrowych, które dzisiaj są projektowane w celu maksymalizacji zysku, a kończą się podsycaniem radykalizacji i ekstremizmu, oczywiście ze szkodą dla społeczeństwa, które naprawdę można nazwać "świadomym, sprawiedliwym, zdrowym i zrównoważonym". Ten aspekt sugeruje, że musimy rozważyć wartość etyczną tych innowacji, które nie powstają dla nich samych, ale są wynikiem ludzkiej pomysłowości i jako takie muszą służyć ich dobru.

To sprowadza nas z powrotem do szacunku dla każdej jednostki, który technologia musi zawsze zachować. W rzeczywistości prawdziwa "rewolucja", czy to technologiczna, jak w tym przypadku, jest taka, jeśli przynosi ludzkości coś dobrego; jeśli natomiast jest szkodliwa, należy jej za wszelką cenę unikać, a więc na pewno nie zbłądzimy.

Watykan

Inauguracja nuncjatury w Abu Dhabi dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich

Wraz z Mszą św. inaugurującą papieską działalność reprezentacyjną dodatkowo manifestuje się bliskość Ojca Świętego wobec wspólnoty katolickiej Półwyspu Arabskiego.

David Fernández Alonso-3 lipca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Zastępca Sekretariatu Stanu, monsignor Edgar Peña Parra przewodniczył Mszy św. inaugurującej działalność przedstawicielstwa papieskiego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, z okazji otwarcia nuncjatury w Abu Dhabi. Fizyczna obecność reprezentacyjnej struktury Stolicy Apostolskiej jest znakiem bliskości papieża i stanowi o większej bliskości z mieszkańcami kraju, zwłaszcza ze społecznością katolicką.

Eucharystia odbyła się w święto Ofiarowania Pańskiego, a w swojej homilii Monsignor Peña podkreślił pewne ważne aspekty dla tej części Kościoła: "Fizyczna obecność nuncjatury apostolskiej jest jeszcze jednym znakiem pasterskiej troski Ojca Świętego o mieszkańców tego kraju, a zwłaszcza o wspólnotę katolicką, ponieważ słusznie nazywa się ją domem papieża".

Nawiązując do Święta Ofiarowania Pańskiego i Światowego Dnia Modlitw o Życie Konsekrowane, asystent Sekretarza Stanu powiedział, że "ta doroczna uroczystość daje nam piękną okazję do modlitwy za tych, którzy już odpowiedzieli na zaproszenie Pana, by służyć Mu w tym powołaniu, jak również do proszenia Pana żniwa, by posłał na pole jeszcze więcej robotników". Ofiarowując nasze modlitwy, zastanawiamy się również nad ważną rolą, jaką życie konsekrowane odgrywa w misji Kościoła. Ta ziemia została pobłogosławiona przez posługę wielu zakonników na przestrzeni lat, w tym biskupa Hindera, który jest członkiem zakonu franciszkańskiego.
Życie konsekrowane przypomina o dobroci i miłości Boga, naszego Ojca. Pan, jak to czynił w historii i czyni do dziś, widzi potrzeby swoich dzieci i powołuje mężczyzn i kobiety do służby Kościołowi i społeczeństwu, inspirując ich do przyjęcia różnych charyzmatów. Żadne dwa charyzmaty nie są takie same, ale każdy jest darem Boga".

Prałat potwierdził z nadzieją, że "odpowiedź na wezwanie Pana do pójścia za Nim i służenia Jego Kościołowi nie jest pozbawiona wyzwań". Jednym z nich, który dotyczy wszystkich powołań w Kościele, jest popadanie w zniechęcenie (...) Z historii wiemy jednak, że tak było zawsze. Wystarczy pomyśleć o samym Panu, który przyszedł, aby ofiarować nam zbawienie, ale który często spotykał się z odrzuceniem i niezrozumieniem, nie mówiąc już o zdradzie i śmierci. Mimo wszystko Pan cierpliwie znosił i zdobył dla nas koronę zwycięstwa. Powinniśmy szukać w jego przykładzie nadziei i zachęty.

Monsignor Peña Parra chciał dodać otuchy Arabom, zapewniając ich, że "wspólnota katolicka Abu Dhabi i całego Półwyspu Arabskiego jest również przykładem cierpliwości pełnej nadziei i życia chrześcijańskiego". W związku z tym przypominam słowa wdzięczności wyrażone wam przez Ojca Świętego podczas jego wizyty w 2019 r. za sposób, w jaki wprowadzacie w życie spisaną Ewangelię (por. Homilia, 5 lutego 2019 r.). Ty też możesz być "małą trzódką", ale każda część Ciała Chrystusa, Kościoła, ma swoją rolę do odegrania. Żadna część nie jest lepsza ani ważniejsza od pozostałych".

Świat

Pakistańscy katolicy mogą mieć swojego pierwszego świętego

Akash Bashir, młody człowiek, który powstrzymał zamachowca samobójcę przed wejściem do kościoła, może być pierwszym pakistańskim świętym.

Maria José Atienza-3 lipca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Artykuł w języku angielskim

Kościół katolicki w Pakistanie może mieć swojego pierwszego w historii pakistańskiego świętego. Obecność chrześcijaństwa w Pakistanie, państwie wyznania muzułmańskiego, szacuje się na mniej niż 2%.

Wyznania chrześcijańskie są częstym celem ataków w kraju nękanym plagą terroryzmu z rąk grup islamskich różnych odłamów. Być chrześcijaninem to w rzeczywistości być uważanym w Pakistanie za "obywatela drugiej kategorii".

W 2015 roku Akash Bashir uniemożliwił zamachowcowi samobójcy wejście do kościoła św. Jana w Youhanabad, należącego do diecezji Lahore.

Akash Bashir, urodzony 22 czerwca 1994 roku w Risalpur, w prowincji Nowshera Khyber Pakhtun Khwa w Pakistanie. Bashir był uczniem Don Bosco Technical Institute w Lahore i należał do wspólnoty młodzieżowej przy parafii św.

15 marca 2015 roku, stojąc na straży przy bramie kościoła, gdy zauważył mężczyznę próbującego wejść do kościoła z pasem wybuchowym na ciele, Akash objął mężczyznę i przytrzymał go przy bramie, udaremniając plan terrorysty dokonania masakry wewnątrz kościoła. Akash objął mężczyznę i przytrzymał go przy bramie wejściowej, udaremniając plan terrorysty dokonania masakry wewnątrz kościoła.

Napastnik - członek Tehreek-e-Taliban Jamaatul Ahraar, odłamu talibów - wysadził się w powietrze, a wraz z nim zginął młody Akash Bashir. Ostatnie słowa Akasha brzmiały: "Umrę, ale nie wpuszczę cię do środka".

Wraz z nim zginęło 15 innych osób, a ponad 70 zostało rannych. W tym samym czasie terroryści zaatakowali pobliski kościół protestancki.

"Bashir złożył swoje życie w ofierze, aby uratować życie społeczności" - powiedział w oświadczeniu z tej okazji Francis Gulzar, wikariusz generalny archidiecezji Lahore.

Diecezja Lahore zainicjowała sprawę beatyfikacji Akasha Bashira w 2016 roku w pierwszą rocznicę zamachu terrorystycznego.

31 stycznia, jak donosi Fides, arcybiskup Lahore, Sebastian Shaw, ogłosił, że Watykan dał zgodę na ogłoszenie młodego człowieka Sługą Bożym. Potwierdza to pierwszy krok w sprawie tego, co może być pierwszym świętym Republiki Islamskiej.

Watykan

Misjonarz Mariano Gazpio, ogłoszony czcigodnym

Raporty rzymskie-3 lipca 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież ogłosił Mariano Gazpio Ezcurra z Nawarry czcigodnym ze względu na heroiczne cnoty. Ten augustiański rekolekcjonista był misjonarzem w Chinach od 1924 do 1952 roku, kiedy to został wydalony przez rząd komunistyczny. Doskonale mówił po chińsku i nawet poganie nazywali go "świętym".


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Zoom

Dzieci bawią się na śniegu w Jerozolimie

Mieszkańców Jerozolimy zaskoczył 27 stycznia opad śniegu, który pokrył najbardziej emblematyczne miejsca. Jerozolimskie skorzystały i cieszyły się śniegiem, spowodowanym przez burzę Elpida.

Omnes-3 lipca 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Ewangelizacja

Nudne homilie? Zależy mi na Bogu

Zanim porozmawiamy o tym, co rozumiemy w ten sposób Do nas należy spuszczenie głowy w pokorze, by uznać, że nie mamy pojęcia i zamiast udzielać rad pracownikom, prosić Pana w modlitwie, by podobnie jak Apostołowie nauczył nas, co ma na myśli.

Javier Sánchez Cervera-3 lipca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

(Możesz przeczytać wersję niemiecką tutaj).

Księga Objawienia opisuje w dziesiątym rozdziale potężnego anioła "spowitego w obłok, z tęczą nad głową" (Ap 10,1) zstępującego na miejsce, gdzie stoi św. Jan. Anioł ten miał otwartą małą książeczkę i ku jego zdumieniu głos z nieba prosi go, aby ją zjadł: "Weź ją i pożeraj, będzie ci gorzka w żołądku, ale w ustach twoich będzie słodka jak miód" (Ap 10,9). (Ap 10:9).

To nie jest jedyny przypadek. W Starym Testamencie, Księga Ezechiela, opowiada podobny epizod, kiedy w trzecim rozdziale Duch Święty, w nim samym, prosi go o zjedzenie zwoju trzymanego przez rękę przed nim: Rozwinął go przed moimi oczami: był napisany z przodu i z tyłu; miał napisane: "Lamentacje, jęki i biada". I rzekł do mnie: "Synu człowieczy, jedz to, co ci ofiarowano; zjedz ten zwój, a potem idź i mów do domu Izraela." I otworzyłem usta moje, a on kazał mi jeść zwój i rzekł do mnie: "Synu człowieczy, nakarm się i nasyć tym zwojem, który ci daję." Zjadłam go, a w moich ustach był słodki jak miód. Wtedy powiedział do mnie: "Synu człowieczy, idź do domu Izraela i przemów do nich moimi słowami". (Ezech 2:10 - 3:3)

To, co te wskazania zdają się mówić, to konieczność internalizacji Słowa Bożego, które zamierzamy przekazać. Dajemy z siebie, bo sami uczyniliśmy swoim to, co dajemy, contemplata aliis tradereSkryba Królestwa Niebieskiego jest "jak człowiek, pan domu swego, który wydobywa ze skarbu swego rzeczy nowe i stare" (Mt 13,52), rzeczy stare to prawdy wieczne, rzeczy nowe to rzeczywistości ludzkie i zmienne, ale ważne jest to, że miejscem, z którego wydobywa stare i nowe jest jego skarb, jego własna dusza.

Czytanie Słowa Bożego, medytacja i kontemplacja są początkiem przepowiadania. To właśnie poprzez ten intymny kontakt Pan zasiewa w naszych duszach ziarno wiecznej prawdy, ziarno, które jak ziarno gorczycy musi wyrosnąć na liściaste drzewo. Chrystus obiecał, że On, Duch Prawdy, "wprowadzi was we wszelką prawdę" (J 16,13) i On, Orędownik, czyni to, wprowadzając nas do szkoły, która wydaje owoce świętości w naszym życiu i daje nadprzyrodzoną skuteczność naszemu przepowiadaniu. Jak wyjaśnia Francisca Javiera de Valle w swoim Dekanacie: "Ten Boski Mistrz umieszcza swoją szkołę w duszach, które Go proszą i żarliwie pragną mieć Go za swojego Mistrza. Sprawuje tam ten urząd Mistrza bez hałasu słów i uczy duszę umierać dla siebie we wszystkim, aby mieć życie tylko w Bogu. Sposób nauczania tego zręcznego Mistrza jest bardzo pocieszający; i nie chce on nigdzie indziej założyć szkoły, aby uczyć dróg, które prowadzą do prawdziwej świętości, niż we wnętrzu naszej duszy; a jest tak zręczny i tak mądry, tak potężny i subtelny, że nie wiedząc jak, czuje się po krótkim czasie przebywania z nim w tej szkole, że jest się całym odmienionym. Przed wstąpieniem do tej szkoły byłem gburowaty, bez zdolności, bardzo niezdarny, aby zrozumieć to, co słyszałem głoszone; a wchodząc do niej, z jaką łatwością człowiek uczy się wszystkiego; wydaje się, jakby przekazywali mu nawet we wnętrznościach naukę i zdolność, jaką posiada Mistrz". (posiedzenie plenarne, 4 dzień, rozpatrzenie).

Obecnie rozumie się, że to świętość życia sprawia, że nasze przepowiadanie jest żywe i nie jest nudne, ponieważ jest to Życie, które przekazujemy swoim życiem. Zrozumiałe jest, że święci, którzy z trudem czytali, jak św. Katarzyna ze Sieny, byli w tej szkole tak pouczeni, że zostali ogłoszeni doktorami Kościoła i mogli doskonale powiedzieć, jak św. Jan: "To, co widzieliśmy i słyszeliśmy, głosimy wam, abyście i wy byli w komunii z nami" (J 1, 3). (J 1, 3)

Zanim więc zaczniemy mówić o tym, co rozumiemy w ten sposób, powinniśmy pokornie pochylić głowę i uznać, że nie mamy pojęcia, a zamiast udzielać rad pracownikom, powinniśmy zapytać Pana w modlitwie, tak jak to robili apostołowie: edissere nobis parabolam(Mt 13, 36), "Mistrzu, naucz nas tej przypowieści", aby w miarę jak rozumiem, jak kontempluję, jak pozwalam się pouczać przez Ciebie, móc z kolei dać z siebie to, co jest Twoje, aby uczyć mój lud.

W wielu takich przypowieściach wyjaśniał im to słowo, zgodnie z ich rozumieniem. "Im wszystko tłumaczył w przypowieściach, ale swoim uczniom wyjaśniał wszystko na osobności" (Mk 4,24). Oto. quid sprawy. Na tym właśnie polega poważne traktowanie Boga.

Więcej
Watykan

"Ze świętymi możemy utkać relacje przyjaźni".

W środowej katechezie papież Franciszek zastanawiał się nad komunią świętych, ze szczególnym uwzględnieniem komunii, którą możemy przeżywać ze świętym Józefem.

David Fernández Alonso-2 lipca 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Papież Franciszek w katechezie podczas audiencji generalnej w środę 2 lutego zastanawiał się nad komunią świętych: "W ostatnich tygodniach mogliśmy pogłębić nasze rozumienie postaci św. Józefa, kierując się nielicznymi, ale ważnymi informacjami podanymi w Ewangeliach, a także aspektami jego osobowości, które Kościół na przestrzeni wieków potrafił wydobyć na światło dzienne dzięki modlitwie i pobożności. Wychodząc właśnie od tego "wspólnego odczucia", które w historii Kościoła towarzyszyło postaci św. Józefa, chciałbym dziś zatrzymać się nad ważnym artykułem wiary, który może wzbogacić nasze życie chrześcijańskie, a także najlepiej określić naszą relację ze świętymi i z naszymi zmarłymi bliskimi: mówię o obcowaniu świętych".

Papież powiedział, że czasami "chrześcijaństwo może również popaść w formy pobożności, które wydają się odzwierciedlać mentalność bardziej pogańską niż chrześcijańską". Zasadnicza różnica polega na tym, że nasza modlitwa i pobożność ludu wiernego nie opiera się na zaufaniu do człowieka, do obrazu czy przedmiotu, nawet jeśli wiemy, że są one święte. Prorok Jeremiasz przypomina nam: "Przeklęty ten, kto ufa człowiekowi [...]. Błogosławiony ten, kto ufa Panu" (17:5-7). Nawet gdy w pełni powierzamy się wstawiennictwu jakiegoś świętego, czy tym bardziej Maryi Dziewicy, nasza ufność ma wartość tylko w odniesieniu do Chrystusa. A więź, która łączy nas z Nim i ze sobą nawzajem, ma konkretną nazwę: "komunia świętych". To nie święci dokonują cudów, lecz jedynie łaska Boża działa przez nich".

"Czym jest obcowanie świętych?", pyta Papież. I odpowiada, odwołując się do Katechizmu Kościoła Katolickiego, gdy stwierdza: "Komunia świętych jest właśnie Kościołem" (n. 946). "Co to znaczy - kontynuuje - że Kościół jest zarezerwowany dla doskonałych? Nie. Oznacza to, że jest to wspólnota zbawionych grzeszników. Nasza świętość jest owocem miłości Boga objawiającej się w Chrystusie, który uświęca nas kochając nas w naszej nędzy i wybawiając nas z niej. Zawsze dzięki Niemu tworzymy jedno ciało, mówi św. Paweł, w którym Jezus jest głową, a my członkami (por. 1 Kor 12,12). Ten obraz ciała pozwala nam od razu zrozumieć, co to znaczy być zjednoczonym ze sobą w komunii: "Jeśli cierpi jeden członek - pisze św. Paweł - cierpią z nim wszystkie pozostałe. Jeśli jeden członek jest uhonorowany, wszystkie pozostałe mają udział w jego radości. Teraz zaś jesteście ciałem Chrystusa, a członki ciała mają każdy swoją część" (1 Kor 12,26- 27)".

Franciszek potwierdził, że "radość i ból, które dotykają mojego życia, dotyczą wszystkich, tak jak dotyczy mnie radość i ból, które dotykają życia brata i siostry obok nas". W tym sensie nawet grzech pojedynczego człowieka zawsze dotyczy wszystkich, a miłość każdego człowieka dotyczy wszystkich. Na mocy komunii świętych każdy członek Kościoła jest ze mną zjednoczony w sposób głęboki, a związek ten jest tak silny, że nie może go przerwać nawet śmierć. W rzeczywistości komunia świętych dotyczy nie tylko braci i sióstr, którzy są ze mną w tym momencie historii, ale także tych, którzy zakończyli swoją ziemską pielgrzymkę i przekroczyli próg śmierci. Pomyślmy, drodzy bracia i siostry: w Chrystusie nikt nigdy nie może nas naprawdę oddzielić od tych, których kochamy; zmienia się tylko sposób bycia z nimi, ale nic i nikt nie może przerwać tego związku. Komunia świętych utrzymuje razem wspólnotę wierzących na ziemi i w niebie".

W tym sensie, kontynuował Papież, "relacja przyjaźni, którą mogę zbudować z bratem lub siostrą obok mnie, mogę również nawiązać z bratem lub siostrą, którzy są w niebie". Święci to przyjaciele, z którymi bardzo często budujemy przyjaźnie. To, co nazywamy pobożnością, jest tak naprawdę sposobem wyrażania miłości właśnie ze względu na tę łączącą nas więź. A wszyscy wiemy, że zawsze możemy zwrócić się do przyjaciela, zwłaszcza gdy jesteśmy w trudnej sytuacji i potrzebujemy pomocy. Wszyscy potrzebujemy przyjaciół; wszyscy potrzebujemy znaczących relacji, które pomogą nam poradzić sobie z życiem. Jezus również miał swoich przyjaciół i do nich zwracał się w najbardziej decydujących momentach swojego ludzkiego doświadczenia. W historii Kościoła istnieją stałe, które towarzyszą wierzącej wspólnocie: przede wszystkim wielkie przywiązanie i bardzo silna więź, jaką Kościół zawsze odczuwał w stosunku do Maryi, Matki Boga i naszej Matki. Ale także szczególną cześć i przywiązanie, jakie oddawała św. Józefowi. W głębi duszy Bóg powierza mu to, co ma najcenniejszego: swojego Syna Jezusa i Maryję Dziewicę. To zawsze dzięki obcowaniu świętych czujemy blisko nas świętych, którzy są naszymi patronami, przez imię, które mamy, przez Kościół, do którego należymy, przez miejsce, w którym żyjemy itd. I to jest ta pewność, która powinna nas zawsze ożywiać, gdy zwracamy się do nich w decydujących momentach naszego życia".

Papież zakończył katechezę modlitwą do św. Józefa, "do którego jestem szczególnie przywiązany i którą odmawiam codziennie od wielu lat":

Chwalebny Patriarcho św. Józefie, którego moc umie uczynić rzeczy niemożliwe możliwymi, przyjdź mi z pomocą w tych chwilach udręki i trudności. Weź pod swoją opiekę poważne i trudne sytuacje, które Ci powierzam, aby miały dobre rozwiązanie. Mój ukochany Ojcze, cała moja ufność jest złożona w Tobie. Niech nie będzie powiedziane, że na próżno Cię wzywałem, a ponieważ z Jezusem i Maryją możesz wszystko, pokaż mi, że Twoja dobroć jest równie wielka jak Twoja moc. Amen

#ThankYouConsecrated

Chciałbym promować dzisiaj wielkie dziękczynienie Bogu, ale także każdemu z mężczyzn i kobiet, których poświęceniem Bóg posłużył się, abyś ty i ja mieli dzisiaj lepsze życie.

2 lipca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

40 dni przed Bożym Narodzeniem obchodzimy święto Ofiarowania Pańskiego. Jest to święto, które łączy w sobie wiele tradycji. Z jednej strony obchodzone jest jako święto maryjne: Oczyszczenie Maryi, Matki Bożej Świeckiej; z drugiej jako święto chrystologiczne: Jezus zostaje przedstawiony w świątyni, Bóg przedstawia ludzkości swojego Syna, reprezentowanego przez starszych Symeona i Annę, którzy rozpoznają w nim Mesjasza. To świętowanie konsekracji dziecka Bożego skłoniło Jana Pawła II do ustanowienia w tym dniu dodatkowo Światowego Dnia Życia Konsekrowanego, poświęconego pogłębieniu znajomości i szacunku dla osób konsekrowanych przez cały Lud Boży, a także oczywiście dziękczynieniu Bogu za ten ogromny dar dla Kościoła.

Mówią, że życie konsekrowane jest w zaniku, że kryzys powołań zmiecie setki instytutów w ciągu kilku lat... W tym względzie muszę powiedzieć, że jeśli życie konsekrowane umiera na coś, to nie na asfiksję, ale na sukces, ponieważ potrzeba ludzka, którą wielu założycieli wykryło i która kazała im walczyć ze wszystkich sił, aby ten charyzmat pozostał żywy, została w dużej mierze przekroczona. Jak wiele życie konsekrowane zrobiło dla edukacji, dla zdrowia, dla opieki społecznej, dla kultury czy dla walki o godność człowieka! Po wiekach bycia "światłem, które oświeca narody", instytuty i zgromadzenia zapewniły, że dziś edukacja i opieka zdrowotna są podstawowym prawem, że społeczeństwa troszczą się o najsłabszych, że mężczyźni i kobiety XXI wieku angażują się w walkę o bardziej sprawiedliwy świat poprzez ruchy społeczne...

Oczywiście we wszystkich tych dziedzinach należy kontynuować Ewangelię i jej autentyczne praktyczne zastosowanie, a charyzmaty pierwotne wciąż znajdowały sposoby na dostosowanie do współczesności, ale gratuluję tego, co zrobiliście! Gratuluję i dziękuję, bo dzięki Wam ten świat jest lepszy. Kto więcej, kto mniej zawdzięcza Ci swoje wykształcenie, karierę naukową lub zawodową, możliwość pogodzenia życia rodzinnego i zawodowego, zdrowie fizyczne lub psychiczne, wolność od nałogów, czy spokój ducha dzięki zapewnieniu im godnego miejsca na emeryturze rodziców.

A ile zawdzięczamy wspólnotom kontemplacyjnym? Oprócz tego, że są oparciem dla całych wiosek i dzielnic, ich modlitwa podtrzymuje każde z działań reszty wspólnoty chrześcijańskiej i pozostaje jak lampa na latarni, która pokazuje nam przez cały rok, że tylko Bóg wystarczy.

Dziś chciałbym promować wielkie dziękczynienie Bogu, ale także każdemu z mężczyzn i kobiet, których poświęceniem Bóg posłużył się, abyś ty i ja mogli mieć dziś lepsze życie. Wystarczy, że wykonamy telefon lub zamieścimy na portalach społecznościowych tweeta lub zdjęcie z podziękowaniem, podziękowaniem dla tej zakonnicy, której zawdzięczamy życie, bo pomogła nam się urodzić, dla tej zakonnicy, która towarzyszyła nam w okresie dorastania, dla tej siostry, która opiekuje się naszym ojcem. Dzisiaj jest czas, aby podnieść telefon i powiedzieć #ThankYouConsecrated

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Czytania niedzielne

"Trzy powołania grzeszników". Piąta niedziela czasu zwykłego

Andrea Mardegan komentuje czytania z V Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan / Luis Herrera-2 lipca 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Komentarz do czytań niedzielnych V

Izajasz po zobaczeniu Pana czuje się zagubiony: "Jestem zagubiony".Jestem człowiekiem o nieczystych wargach". Serafin dotyka swoimi ustami żaru: "....twoja wina zniknęła, twój grzech został odpuszczony". Następnie wsłuchaj się w głos Pana: "Kogo mam posłać i kto pójdzie za nas?". Izajasz startuje z wolnością miłości: ".Oto jestem, przyślij mnie". 

Paweł wspomina. kerygma otrzymane na początku Kościoła: "że Chrystus umarł za nasze grzechy zgodnie z Pismem i że został pogrzebany i że zmartwychwstał trzeciego dnia zgodnie z Pismem i że ukazał się Cephasowi, a potem Dwunastu". Potem ukazał się pięciuset braciom, Jakubowi, wszystkim apostołom. "Wreszcie, co do aborcji, pojawił się i u mnie. Bo ja jestem najmniejszy z apostołów i nie jestem godzien nazywać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży.". Poczucie, że jest grzesznikiem, jest w nim głęboką rzeczywistością, ale łączy się ze świadomością otrzymanego daru łaski: "...".Ale dzięki łasce Bożej jestem tym, czym jestem, a jego łaska ze mną nie była daremna. Wręcz przeciwnie, pracowałem ciężej niż oni wszyscy. Choć to nie ja, ale łaska Boża była ze mną.". To nie są słowa próżności, ale prawdy i wdzięczności. Był przebaczonym grzesznikiem i dlatego był apostołem.

Piotr znał już Jezusa. Wyczerpanie i niepowodzenie w nocnym nieudanym połowie ryb doprowadziło go i jego towarzyszy do zignorowania Jezusa, który przemawiał do tłumu. Gburowate, ponownie pogłębiają sieci. Jezus nie robi mu wyrzutów, ani nic mu nie mówi. Podchodzi do niego, wsiada do jego łodzi i usuwa go z jego izolacji, prosząc go, aby pomógł mu w jego pracy kaznodziejskiej, oddalając się nieco od brzegu. Żeby tłum lepiej go słyszał. I tak nakłania samego Piotra, by go wysłuchał. Po napełnieniu serca Piotra słowem Bożym może poprosić go o wypłynięcie na głębię. I żeby znowu spuścić sieci. Piotr ufa. Jego ubóstwo jest otwarte na słowo Boga, który go zaprasza, nie zamyka się jak nazareńczycy. Nie wierzy jednak całkowicie, a jedynie połowicznie. Jezus powiedział do niego: "Zarzućcie sieci"w liczbie mnogiej, a on odpowiada "echaré"Zostawia swoich towarzyszy i drugą łódź zaparkowaną na brzegu. Uważa, że nie będą one przydatne. Dlatego wobec liczby ryb w sieciach jego serce rozpływa się w skrusze: "...".Panie, odejdź ode mnie, bo jestem grzesznikiem.". Jezus nie czyni mu wyrzutów, nie mówi "...".Wybaczam ci."On ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza, lecz tylko mówi: "Nie bój się, od tej pory będziesz rybakiem ludzi.". Oto jak Jezus poradził sobie z grzechem Piotra: "Proszę, pomóż mi swoją łodzią; wypłyń na głębię; zarzuć sieci; nie bój się; będziesz rybakiem ludzi.". Nie obiecał mu, że przestanie być grzesznikiem. Wie, że nawet z przyszłych grzechów nauczy się wracać do Jezusa i do źródeł swojego powołania.

Homilia na czytania z niedzieli V

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

AutorAndrea Mardegan / Luis Herrera

Powołania

Życie konsekrowane dzisiaj: iść razem będąc światłem dla innych

Maria José Tuñón, dyrektor Komisji Episkopatu ds. Życia Konsekrowanego zastanawia się nad tym 26 Dniem Życia Konsekrowanego, który Kościół przeżywa zanurzony w procesie synodalnym.

José Tuñón, ICA-2 lipca 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

W ostatnią Niedzielę Słowa papież Franciszek zaprosił wszystkich chrześcijan do świętowania i dzielenia się wokół Słowa Bożego, które zawsze jest światłem dla naszych kroków, jak mówi psalmista.

Jak to dobrze, że i my, osoby konsekrowane, obchodząc 26. Dzień Życia Konsekrowanego, mamy to przekonanie! Abyśmy, przynaglani przez Ducha Świętego i prowadzeni przez Jego Słowo, mogli nadal "iść razem", jak mówi nasze motto, w tym ważnym i wymagającym momencie eklezjalnym.

Wspólne chodzenie, napędzane Jego Słowem, zawsze stawia przed nami wyzwania: większe zaangażowanie, pokorne proroctwo pośród świata, dialog bez uprzedzeń. Być bardziej solą i światłem, aby świat mógł zakosztować czułości i miłosierdzia objawionego nam w Jezusie Chrystusie. Wcielony Syn Boży, uczyniony jednym z wielu, którego my, osoby konsekrowane, szukamy w naszym codziennym życiu, z różnych charyzmatów, aby ostatecznie inni mieli życie!

On sam powołał i wezwał nas, konsekrowanych mężczyzn i kobiety, jako swoich uczniów, do komunii, do słuchania, do głoszenia, że "dziś (...) jest rok łaski" (Łk.4,14-21). W ten sposób, ufając Jego Duchowi i Jego Słowu objawionemu od dawien dawna, kontynuujmy głoszenie, że "dzisiaj" spełniają się w Nim obietnice przymierza i zbawienia dla życia świata, droga bezinteresownej służby, która dokonuje się w miarę upływu czasu, generując procesy, jako drogi i umiłowany lud! To jest synodalność! Podstawowym tematem w tym kairos do którego papież Franciszek zaprosił cały Kościół.

Jesteśmy więc zaproszeni, aby patrzeć na Niego, "wszyscy w synagodze mieli oczy utkwione w Nim", aby przemienić nasze spojrzenie i wziąć odpowiedzialność, aby iść i marzyć razem o nowym braterstwie. Aby stworzyć nowy świat: "Mamy już za sobą długi czas moralnej degradacji, wyśmiewania etyki, dobra, wiary, uczciwości i nadszedł czas, by zdać sobie sprawę, że ta radosna powierzchowność niewiele dobrego nam zrobiła" Por. FT.rozdz.III ).

Papież Franciszek powie też, szczególnie do osób konsekrowanych: "Pan nie wzywa nas do bycia solistami, nie, nie wzywa nas do bycia solistami, ale do bycia częścią chóru, który czasami jest rozregulowany... potrzebujemy odważnej cierpliwości, by iść, by odkrywać nowe drogi, by szukać tego, co Duch Święty nam podsuwa". I to z pokorą, z prostotą, bez wielkiej propagandy, bez wielkiego rozgłosu (homilia 2.02.21).

Dzisiejszemu światu i jego krzykom nie da się stawić czoła bez pełnej nadziei synergii każdego z nas, jeśli nie "pójdziemy razem", jeśli nie uczynimy swoim bólu coraz bardziej podzielonego świata. Życie konsekrowane, jako poszukiwacze Boga, wie z mądrością serca, że Boga można znaleźć tylko idąc, bo On jest Drogą. On zawsze wychodzi na drogi, jako towarzysz i Pan, który sprawia, że serce bije jak te z Emaus, i zwraca je - zwraca nas - do wspólnoty, aby razem wiosłować i czuć, że jesteśmy w tej samej łodzi, aby razem wyjść na ląd, aby przywrócić nadzieję, oczyścić rany, naprawić wyrwy.

Jak stwierdzają nasi Duszpasterze z Komisji Episkopatu ds. Życia Konsekrowanego w prezentacji tego Dnia, iść razem "...".jest ćwiczeniem z konieczności i doświadczeniem piękna". Potrzeba ta wynika z zapotrzebowania Kościoła na wzmocnienie synergii we wszystkich dziedzinach misji. Piękno pochodzi z kontemplacji świadectwa tych, którzy są powołani przez to samo powołanie do życia w braterstwie i do oddania życia dla Królestwa w służbie braciom.

Wspólne chodzenie to coraz to nowa, otwarta propozycja, która zaprasza nas do wyjścia poza nasze płaskie i indywidualistyczne zapatrywania, do poszerzenia przestrzeni naszych namiotów i postawienia na "my", które wydobywa z każdego z nas to, co najlepsze.

Wszystko to, jeśli stracimy nasze lęki i uwolnimy się od inercji, że zawsze robiliśmy to w ten sposób, od więzów sztywności i staniemy się jednością. Ciało, które z naszym udziałem i wrażliwym słuchaniem kiełkuje skrzydłami, które zabierają nas do misji. Nie do uregulowanych zadań, ale do marzenia o nowym braterstwie, o winnicy Jezusa, gdzie robotnicy są nazywani przyjaciółmi Pana, a nie sługami. Przyjaciół, którzy razem z Nim rozpościerają uniwersalny obrus Jego stołu, dzielą się Jego chlebem i winem, z nieumiarkowaniem tego, który wie, że On pierwszy umiłował nas do końca i zaprosił do tego samego.

Propozycja wspólnego spaceru, z tego horyzontu, staje się plusem miłości. Jest to umożliwienie realizacji zbawienia, które jest nam dane w kruchym Dzieciątku. Nie na darmo ten Dzień Życia Konsekrowanego obchodzony jest w liturgiczne święto Ofiarowania Jezusa w Świątyni. Ci, którzy Go rozpoznają, to starszy mężczyzna, Symeon, i Anna, wdowa, kobieta bezpłodna...

Jakiż to kontrast z naszymi agendami, planowaniem, odczuciami, że życie konsekrowane straciło znaczenie społeczne!

Jakże trudno nam przyjąć, że Bóg objawia się maluczkim, tym, którzy jako "poszukiwacze Boga" patrzą i pokładają nadzieję w Słowie danym przez wiernego Boga, który poświęcił się swojemu Ludowi! Naszym zadaniem jest kroczyć u Jego boku, praktykując czułość i miłosierdzie. Rozpoznać Go jasnym spojrzeniem.

Symeon i Anna byli w stanie odkryć Pocieszenie dla Izraela Obyśmy my - całe życie konsekrowane - dzisiaj, gdy obchodzimy to święto i odnawiamy nasze śluby, nie przegapili okazji, aby zamanifestować i głosić w proroczej symfonii, że nasz Bóg jest Bogiem życia!

Zaangażowanie w rynsztoki i peryferia tak wielu obszarów naszego społeczeństwa. Niech nasze "tak" będzie "tak" ufnej i zaangażowanej miłości na wołanie wspólnego domu i ubogich. Że tylko z odpowiedzi sfermentowanych w dialogu, w modlitwie, we wspólnym rozeznaniu, "idąc razem", podejmiemy niezbędne kroki dla innego, alternatywnego świata, w którym możliwe są inne gesty, działania stawiające w centrum osobę, dobro wspólne.

Jesteśmy powołani i wezwani wraz z innymi do pokornej współpracy jako "rzemieślnicy komunii" z naszym osobistym i instytucjonalnym życiem, aby świat mógł uwierzyć.

Obchody Dnia Życia Konsekrowanego oznaczają przyjęcie na nowo, w tym ważnym momencie eklezjalnym, jako cały Lud Boży, wezwania do synodalności - do kroczenia razem. Nie jako moda, ale po to, aby odzyskać zasadniczy charakter Kościoła i naszych własnych struktur kongregacyjnych i jako Kościół, z kreatywnością, przyjąć plan Boży, dla naszego konkretnego dnia, który prosi o nowy impuls apostolski.

Humus życia konsekrowanego "nowej ziemi i nowego nieba". Życie konsekrowane, które jest zafascynowane Jezusem Chrystusem i Jego planem zbawienia, które nigdy nie przestaje zadawać sobie pytań i poszukiwać, pomimo swojego starzenia się lub braku powołań. Życie konsekrowane, którego centrum jest duch Chrystusa Zmartwychwstałego, który wciąż przemawia i inspiruje nas, jak naszych założycieli i założycielki, do wypłynięcia na głębię. Abyśmy byli jednymi z wielu, którzy "idąc razem" jako synowie i bracia, pozwalają się prowadzić "przez pokorną i radosną pewność tych, którzy zostali odnalezieni, dotarli i przemienili się przez Drogę, Prawdę i Życie, którą jest Chrystus, i nie mogą przestać jej głosić".

Szczęśliwego Dnia Życia Konsekrowanego dla wszystkich! 

AutorJosé Tuñón, ICA

Dyrektor Komisji ds. życia konsekrowanego E. Konferencja Episkopatu Hiszpanii.

Świat

Benedykt XVI stawia w centrum uwagi pioniera walki z nadużyciami

Manfred Lütz, znany psychiatra i teolog oraz wieloletni doradca Watykanu, opublikował w prestiżowym szwajcarskim medium "Neue Zürcher Zeitung" (NZZ) artykuł, w którym odnosi się do własnych doświadczeń z kardynałem Ratzingerem / Benedyktem XVI w związku z postępowaniem z nadużyciami seksualnymi w Kościele. Lütz omawia także ostatnie oskarżenia wobec papieża emeryta po opublikowaniu raportu na temat diecezji monachijskiej.

José M. García Pelegrín-1 lipca 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

24 października 1999 r. w Kongregacji ds. Duchowieństwa na Piazza Pio XII w Rzymie spotkali się najwyżsi urzędnicy Watykanu. Uczestniczyli w nim kardynałowie prefekci odpowiednich kongregacji i ich zastępcy arcybiskupi, około piętnastu osób. Przyszedłem wygłosić wykład o pedofilii. Przed moim wystąpieniem pewien młody teolog moralny nalegał, aby uniemożliwić amerykańskim biskupom dokonywanie "wyroku sumarycznego" wobec księży podejrzanych o nadużycia.

Kardynał Castrillon Hoyos, prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa, przeczytał wcześniej list amerykańskiego biskupa do księdza: "Jesteś podejrzany o nadużycia, więc musisz natychmiast opuścić swój dom; w przyszłym miesiącu nie będziesz już otrzymywał pensji; innymi słowy, jesteś zwolniony.

Ale wtedy głos zabrał kardynał Ratzinger; pochwalił młodego profesora za jego pracę, ale powiedział, że jego zdanie jest zupełnie inne. Oczywiście należało przestrzegać zasad prawnych, ale trzeba było też zrozumieć biskupów. Że nadużycia ze strony księży są tak ohydną zbrodnią i powodują tak straszne cierpienia ofiar, że trzeba się nimi zdecydowanie zająć, a biskupi często mają wrażenie, że Rzym wszystko opóźnia i wiąże im ręce. Uczestnicy byli zakłopotani; po południu pod jego nieobecność rozwinęła się gorąca kontrowersja.

Dwa lata później kardynałowi Ratzingerowi udało się nakłonić papieża Jana Pawła II do usunięcia odpowiedzialności za nadużycia z Kongregacji ds. Duchowieństwa i przypisania jej Kongregacji Nauki Wiary. Kardynał Castrillón Hoyos zareagował agresją.

Na początku 2002 roku spotkałem się z kardynałem Ratzingerem. Powiedziałem mu, że prasa jest zadowolona, że papież zajmuje się tą sprawą osobiście, ale moim zdaniem jest absolutnie konieczne, aby rozmawiał z międzynarodowymi ekspertami, aby zaprosił ich do Watykanu. Słuchał uważnie i natychmiast zareagował: "Dlaczego tego nie dopilnujesz? Nie pomyślałem o takiej możliwości i zapytałem go: "Czy na pewno chcesz to zrobić? Odpowiedział: "Tak, jestem".

Skontaktowałem się z czołowymi niemieckimi ekspertami; uczestniczyłem w międzynarodowych kongresach, rozmawiałem z najbardziej znanymi naukowcami świata i koordynowałem wszystko z monsignorem Scicluną z Kongregacji Nauki Wiary. Kardynał Ratzinger nalegał, że chce, aby wspomnieć również o punkcie widzenia ofiar i dał mi list od psychiatry dziecięcego Jörga Fegerta, który skontaktował się z nim i którego również zaprosiłem.

W ten sposób w dniach 2-5 kwietnia 2003 r. w Pałacu Apostolskim odbył się pierwszy watykański kongres na temat nadużyć; obecne były wszystkie zainteresowane instytucje kurii; kardynał Ratzinger osobiście "motywował" tych, którzy się wahali.

Międzynarodowi eksperci - nie wszyscy z nich byli katolikami - przekonywali, że sprawców należy kontrolować, a nie po prostu zwalniać; w przeciwnym razie, nie mając żadnej perspektywy społecznej, będą oni kolejnym zagrożeniem dla społeczeństwa. Podczas kolacji niektórzy eksperci próbowali przekonać Ratzingera do tego pomysłu, ale ten się nie zgodził: skoro nadużycia były tak straszne, nie można było po prostu pozwolić sprawcom na kontynuowanie pracy jako księża.

W 2005 r., kiedy Jan Paweł II miał umrzeć, kardynał Ratzinger był odpowiedzialny za sformułowanie tekstów Drogi Krzyżowej; przy dziewiątej stacji wypowiedział te słowa: "Co za brud w Kościele i wśród tych, którzy przez swoje kapłaństwo powinni być mu całkowicie oddani!". Cztery tygodnie później został papieżem.

Natychmiast wydalił zbrodniczego założyciela "Legionistów Chrystusa"; kilkakrotnie zwracał się do ofiar po raz pierwszy jako papież, co głęboko poruszyło niektórych; napisał do katolików w Irlandii, że skandaliczną zbrodnią było nie zrobienie tego, co należało zrobić z troski o reputację Kościoła.

W 2010 roku wysoki urzędnik kościelny, który fałszywie oskarżył księdza, powiedział mi, że nie może się wycofać, ponieważ musi dbać o dobre imię swojej instytucji. Byłem przerażony i kiedy media zapytały mnie o tę sprawę, zwróciłem się do papieża Benedykta. Odpowiedź przyszła szybko: "Papież Benedykt wysyła ci wiadomość: Mów, musisz powiedzieć prawdę!

Od 1999 roku doświadczyłem więc stanowczości Josepha Ratzingera wobec nadużyć; ale co z tym wcześniej? Ja też byłam ciekawa, co mówi raport z Monachium. Być może były błędne decyzje, dyletanctwo, porażki. Po konferencji prasowej część dziennikarzy skrytykowała irytującą teatralność w prezentowaniu raportu, w którym nie rozróżniono faktów, założeń i ocen moralnych. Tylko jeden punkt został wyjaśniony: że Ratzinger został przekonująco wykazany, że skłamał w sprawie swojej obecności na pewnym spotkaniu; ponadto zacytowano jedną z jego odpowiedzi, która zbagatelizowała ekshibicjonizm. Kolejne oceny były przewidywalne, jeszcze przed poznaniem tekstu.

Jednak lektura tych części raportu, które odnosiły się do Ratzingera, ujawniła dwie niespodzianki: po skrupulatnym zbadaniu przez ekspertów czterech zarzucanych mu spraw, nie było ani jednego strzępu solidnych dowodów na to, że miał on jakąkolwiek wiedzę o historii nadużyć. Jedynym "dowodem" były zeznania dwóch wątpliwych świadków w jednej sprawie, którzy na podstawie pogłosek twierdzili teraz coś przeciwnego niż mówili wiele lat wcześniej.

W protokole ze wspomnianego spotkania podano jedynie, że postanowiono, iż ksiądz wyjeżdżający do Monachium na psychoterapię może mieszkać w parafii. Nic o nadużyciach, nic o przydziale duszpasterskim. Ale przede wszystkim zdziwiło mnie, że w niektórych odpowiedziach widać było, że to nie jest język Benedykta. "Jego" uwagi na temat ekshibicjonizmu brzmiały jak coś z seminarium prawa kanonicznego; tutaj były żenująco banalne.

Teraz już wiadomo dlaczego. W wieku 94 lat nie był w stanie samodzielnie przejrzeć tysięcy stron dokumentów. Jego współpracownicy też tak robili i popełniali błędy. Wbrew jego odpowiedzi, że nie uczestniczył w spotkaniu 42 lata temu, był obecny. Ponadto kancelaria prawna, która napisała raport, wykazała się dziwnym stylem zadawania pytań, z pytaniami retorycznymi, sugestywnymi lub mieszanką oskarżeń i ocen.

W tej sytuacji każdy zasięgnąłby porady prawnej, co papież Benedykt najwyraźniej uczynił. Co więcej, nieporadne pytania kancelarii nie pozostawiły mu szansy na odpowiedź o jego osobistej odpowiedzialności. Zapowiedział, że chce to skomentować, a także to, jak doszło do dziwnych odpowiedzi. Należy mieć nadzieję, że to rzeczywiście jest tekst od niego: trzeba mieć uczciwość, żeby czekać na to oświadczenie.

Pozostaje wrażenie, że starszy człowiek, który między innymi był pionierem w kwestii nadużyć, jest sensacyjnie szkalowany, zamiast ostatecznie zbadać decydujące pytania: dlaczego żaden urzędnik kościelny w Niemczech nie przyznał się otwarcie do osobistej winy i dobrowolnie nie podał się do dymisji?

Już w 2010 roku papież Benedykt powiedział: "Pierwszą troską musi być troska o ofiary. W jaki sposób możemy zadośćuczynić [...] z pomocą materialną, psychologiczną i duchową? Dlaczego więc ofiarom wciąż nie pomaga się zorganizować w prawdziwie niezależny sposób i dlaczego nie otrzymują one odpowiedniego indywidualnego odszkodowania? Dlaczego publikuje się jedno sprawozdanie za drugim bez wyciągania konsekwencji?

Ewangelizacja

Vanna CerettaCzytaj więcej: "Droga do przejrzystości jest długa, ale już teraz zbieramy owoce".

Vanna Ceretta jest skarbnikiem i dyrektorem biura administracyjnego diecezji Padwy we Włoszech. Z ponad milionem wiernych i prawie 500 parafiami. W wywiadzie dla Omnes z serii 5G Sustainability zapewnia, że "słuchanie, dzielenie się, braterstwo i przejrzystość są podstawowymi składnikami, aby być spójnym z misją Kościoła i jednocześnie ją podtrzymywać".

Diego Zalbidea-1 lipca 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Vanna Ceretta jest kwestor oraz dyrektor Biura Administracyjnego Diecezja Padewska (Włochy). Jest mężatką i matką trójki dzieci. Od 18 lat pracuje w diecezjalnym Biurze Misyjnym jako koordynator. Od 2014 roku pracowała jako koordynator w biurze kwestury i administracji, a w 2019 roku została kwestorem. Diecezja padewska liczy ponad milion wiernych, ma prawie 500 parafii. Zależy bezpośrednio od Wikariusza Episkopatu w zakresie dóbr doczesnych Kościoła. Jego budżet tylko dla diecezji wynosi około 10 mln euro. Tylko w 2020 roku wydał ponad 38 mln euro na lokalną działalność charytatywną i 48 mln euro na działalność charytatywną z innymi Kościołami. Wszystko to widać w sprawozdaniach, które rok po roku przedstawiają w ramach wzorcowego ćwiczenia przejrzystość.

Co sprawia, że ludzie są coraz bardziej hojni i co ich charakteryzuje?

-chciałbym odpowiedzieć obrazem z Ewangelii. Jezus jest w Betanii i pewna kobieta wylewa na Mistrza drogocenne i obfite perfumy nard, gest o nieobliczalnej wartości, dla większości ludzi uważany za nadmiar, marnotrawstwo. Zamiast tego zapach wdziera się na scenę i daje o sobie znać poprzez rozprzestrzenianie się. Oto ten absolutnie bezprecedensowy gest, który mówi nam o hojności niespodziewanej i cennej bezinteresowności. Co zatem charakteryzuje hojność ludzi? Ich bezinteresowność w dawaniu, w ofiarowaniu, bez kalkulacji i bez szukania własnej korzyści. Mam na myśli parę moich znajomych, oboje bardzo zaangażowani zawodowo i już rodzice trójki dzieci, którzy przyjęli do swojego domu nastoletnią dziewczynę. Stała się częścią ich rodziny, zmieniła dynamikę związku, poprosiła o uwagę i energię, aby otrzymać miłość, której tak bardzo potrzebowała, aby się rozwijać. Dla tej pary nie było konieczne "rozbijanie alabastrowej szklanki", ale to zaangażowanie środków i energii zrobiło wiele dobrego nie tylko dla tej dziewczyny, ale także dla mnie, mojej rodziny i wielu innych osób. 

Jak pomóc wiernym zaangażować się w misję i wspieranie Kościoła?

-Słuchanie, dzielenie się, braterstwo i przejrzystość są podstawowymi składnikami, aby być spójnym z misją Kościoła i jednocześnie ją podtrzymywać. W ciągu tych lat posługi w diecezji widziałem wspólnoty, które w centrum stawiały najuboższych i najsłabszych i wzrastały w dobroczynności. Poznałem innych, którzy podzielili się swoimi oszczędnościami z parafiami w trudnej sytuacji. Spotkałem ludzi, którzy bezpłatnie oferują swój profesjonalizm, aby zająć się problemami, które pojawiają się w parafii lub z pasją podjąć się prowadzenia ksiąg rachunkowych. Są to przykłady na to, że tam, gdzie jest sposób słuchania, gdzie jest dzielenie się i gdzie naprawdę żyje się braterstwem, które niesie ze sobą także cenne wartości przejrzystości i wierności w administrowaniu dobrami, Kościół wzrasta i wzrasta wola uczestnictwa także na froncie zrównoważonego rozwoju.

Czy sprawdziłeś skuteczność duszpasterską transparentności w diecezji padewskiej?

-Droga do przejrzystości administracyjnej jest długa i pełna wyzwań, ale zbieramy owoce, zarówno pod względem wiarygodności, jak i świadomości. Na początku trudno było prosić o odpowiedzialność. Co więcej, często mówiono nam, że działalności charytatywnej nie można sprowadzić do prowadzenia podwójnej księgowości, ale po długim okresie słuchania i dialogu uświadomiliśmy sobie, że przejrzystość jest podstawową wartością - a nie tylko wartością dodaną - w działaniach duszpasterskich, zwłaszcza w tak trudnych czasach jak te, w których żyjemy. 

Czy kobiecie z funkcją "ekonoma" łatwo jest prowadzić dialog i poruszać kwestie ekonomiczne z proboszczami?

-To odpowiedzialność, a nie płeć, podtrzymuje ten urząd. Podjęcie zadania kwestora, administratora, oznacza przede wszystkim wzięcie na siebie odpowiedzialności, którą należy wykonywać z wielką determinacją, ale której zawsze musi towarzyszyć głęboka duchowość. Nie miałam żadnych wyraźnych trudności jako kobieta. Oczywiście zawsze wymagany jest profesjonalizm i ciągła otwartość na przyjęcie, towarzyszenie, udzielanie wskazówek, czasem nawet na mówienie "nie". Książka, którą czytałam, gdy moje dzieci były małe, nazywa się "I no che aiutano a crescere"Nie", które pomaga się rozwijać). Uczy rozpoznać, jak sytuacje dyskomfortu powstają przez zwykłą nieumiejętność mówienia "nie" i jak nieumiejętność odmawiania lub zabraniania czegoś we właściwym czasie może mieć negatywne konsekwencje w relacjach między rodzicami i dziećmi, a także w każdej innej relacji, w której znajdujesz się w roli przywódcy.. Decyzja o powiedzeniu "nie" zawsze rodzi wielkie konflikty: niektóre wspólnoty żyją nostalgią i trzymają się fałszywej potrzeby wielu budynków, wielu przestrzeni, wielu działań, ukazując oblicze Kościoła wywodzące się z przeszłości, która wciąż jest głęboko zakorzeniona.
Jak ważne są sprawy finansowe w diecezji?

-Papież Franciszek przypomina nam, że żyjemy nie tylko w epoce zmian, ale w prawdziwej zmianie epoki naznaczonej ogólnym kryzysem antropologicznym i społeczno-środowiskowym. 

Ten złożony czas zmusza nas do podejmowania wymagających decyzji także na płaszczyźnie ekonomicznej i nieruchomościowej, które zmienią historię naszego Kościoła. Problemy, które pojawiają się każdego dnia, wymagają wiele energii, by znaleźć rozwiązania, ale jesteśmy też powołani do uruchamiania procesów zmian. W Padwie pytanie to jest stawiane od kilku lat, a teraz droga podjęta z Synodem diecezjalnym pomoże nam w dalszym rozeznawaniu, także w tej dziedzinie.  

Służba kwestorska wymaga ciągłego napięcia, aby móc odczytać rzeczywistość i przełożyć ją na tę drogę odnowy.
Dlaczego Kościół potrzebuje dóbr i środków do prowadzenia swojej działalności, jeśli jego misja jest duchowa?

-Dobra i zasoby są i muszą być funkcjonalne dla misji Kościoła. Oczywiście, zawsze należy zachować dużą równowagę i odczytywać interwencje przeprowadzane na polu ekonomicznym i w zarządzaniu dobrami według głównej misji Kościoła: dawać świadectwo o Jezusie, głosić Ewangelię, być blisko "ubogich" i towarzyszyć im, niezależnie od formy ich ubóstwa, materialnego czy duchowego. 

Musimy stanąć przed Słowem i nieustannie badać siebie, aby uniknąć złych decyzji i niewłaściwych priorytetów.

Czy pandemia wpłynęła na hojność wiernych?

-Z pewnością nastąpił spadek nie tyle ofiarności jako takiej, co ofiar, także z powodu przymusowego wstrzymania mszy i uczęszczania do kościoła. Ale hojność się nie zmieniła, czego doświadczyliśmy dzięki propozycji duszpasterskiej na rok pandemii (2020-21) poświęconej "dobroczynność w czasach braterstwai instrument, który nazwaliśmy "Parafialne wsparcie społeczne"."  propozycja, która w różny sposób prosiła o hojność chrześcijan w celu stworzenia funduszu parafialnego, aby pomóc osobom i/lub rodzinom "zacząć od nowa" od momentu trudności ekonomicznych, które nadal tak mocno dotykają nasz kraj. Dzięki nadzwyczajnym funduszom otrzymanym od Konferencji Episkopatu Włoch, diecezja stanęła u boku każdej parafii, która o to poprosiła, przekazując na fundusz parafialny jedno euro na każdego mieszkańca i mając nadzieję, że każda wspólnota, z pomocą wszystkich parafian, zobowiąże się do przynajmniej podwojenia tej kwoty. Efekt przerósł wszelkie oczekiwania. Przeżyliśmy piękną drogę doświadczeń solidarności i bliskości, które napełniły nasze ciężko doświadczone społeczności nadzieją.

Dawanie lub dawanie

W bractwach miłość opiera się na formacji doktrynalnej, którą bractwo musi zapewnić każdemu bratu, co nieuchronnie prowadzi do dawania i udzielania się innym.

1 lipca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Mój przyjaciel, starszy brat znanego bractwa, opowiadał mi o różnicy, jaką docenia między cielesnymi uczynkami miłosierdzia - karmienie, mieszkanie, odziewanie nagich, odwiedzanie więźniów,... - a duchowymi - pouczanie, doradzanie, pocieszanie,... -. Różnica polegała na tym, że te cielesne odnosiły się do podaćpodczas gdy te duchowe dotyczyły wystąpić.

Do tego stwierdzenia można by wnieść pewne zastrzeżenia, ale ogólnie jest ono dobrze uzasadnione. Nie oznacza to, że jedno jest ponad drugim, oba mają tę samą wartość; prawdą jest jednak, że cielesne uczynki miłosierdzia mogą być wykonywane, nawet w sposób fałszywy, bez czystej intencji, włączając w to interesy niezwiązane z samym dziełem, takie jak uzyskanie ulgi podatkowej, poprawa wizerunku czy uspokojenie sumienia. Te duchowe wiążą się z większym zaangażowaniem, w które człowiek jest bardziej zaangażowany. W ka dym razie wszystkie one wią ą się z patrzeniem na innych, byciem w centrum uwagi innych, poznawaniem i zaspokajaniem ich potrzeb, bezpośrednio lub poprzez podmiot, jakim są bractwa.

Chodzi o dawanie i dawanie siebie; ale nikt nie daje tego, czego nie ma. Aby dawać siebie, trzeba posiadać siebie, co oznacza przyjęcie siebie jako istoty stworzonej przez Boga na Jego obraz i podobieństwo, czyli prawdziwej natury człowieka. Jednak kultura oparta na odrzuceniu tej akceptacji siebie jako istoty stworzonej, o danej naturze, i próbach obdarzenia siebie nową naturą wypracowaną z własnej inicjatywy, rozprzestrzenia się i zakorzenia. Wszystkie te próby przyjmują jako swoje intelektualne wsparcie dyktaturę relatywizmu, "który nie uznaje niczego za ostateczne i który pozostawia tylko siebie i swoje pragnienia jako ostateczną miarę" (Ratzinger); który neguje możliwość dotarcia do wspólnej prawdy, na której można by budować ludzkie współżycie, i zastępuje ją tym, co każdy człowiek ustala w danym momencie. Jej podejścia nigdy nie zaatakują godności osoby, ponieważ godność ta jest również względna, przypisana jedynie koncepcji osoby.

 Przejawów determinacji niektórych do ustalenia własnej prawdy o człowieku jest wiele: teoria gender (to ja decyduję o swojej płci, niezależnie od tego, czy urodziłem się mężczyzną, czy kobietą); możliwość decydowania o życiu własnym (eutanazja, samobójstwo), lub cudzym (aborcja); dekonstrukcja rodziny (nowe formy ugrupowań rodzinnych, edukacja dzieci przez państwo); prawo każdej mniejszości tożsamościowej, naturalnej lub indukowanej, do posiadania swoich opinii, przekształconych w prawa egzekwowalne, dopuszczanych i chronionych w sposób wykluczający innych (kultura, kulturowość itp. obudzony i polityka anulowania), i tak dalej.

Przezwyciężając te podejścia, przedstawia się Miłosierdzie, które polega właśnie na tym ogołoceniu się, aby pozwolić Bogu wziąć w posiadanie każdego z nas.(...) już nie ja żyję, ale Chrystus, który żyje we mnie... (Galatów 2,20)-, dając pełnię osobie, która jest zaproszona przez Boga do uczynienia swojej biografii nieustannym aktem miłości, ciągłym miłosierdziem, stałym patrzeniem na innych od strony Chrystusa.

Takie podejście do pojęcia miłości otwiera przed bractwami pole działania, a przede wszystkim refleksji, znacznie szersze od tego, które dotyczy pomocy społecznej, która nie jest celem samym w sobie, lecz nieuniknionym działaniem osoby w ramach jej bytu. Miłość opiera się więc na formacji doktrynalnej, którą bractwo musi zapewnić każdemu bratu, co nieuchronnie prowadzi do dawania i udzielania się innym.

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Hiszpania

"Prawa człowieka nie zależą od kwot".

Profesor prawa kościelnego państwowego Francisca Pérez-Madrid przekonuje, że porównanie wytycznych dotyczących prześladowań religijnych i tych odnoszących się do prześladowań ze względu na tożsamość płciową lub seksualną wskazuje na pewną nierówność zasad.

Maria José Atienza-31 styczeń 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Francisca Pérez-Madrid, profesor państwowego prawa kościelnego na Uniwersytecie w Barcelonie rozwinęła tę myśl podczas wykładu "El asilo en los supuestos de persecución religiosa y en los de orientación sexual. Porównanie".

Konferencja była głównym punktem wydarzeń zorganizowanych przez Wydział Prawa Kanonicznego Uniwersytetu Nawarry z okazji obchodów święta św. Rajmunda z Peñafort.

Jak zaznaczył, obecnie na świecie jest 70 mln przymusowo przesiedlonych osób, z czego tylko 3,5 mln szuka azylu. Fakt, o którym warto pamiętać: liczba prześladowanych chrześcijan przekracza 300 milionów na całym świecie.

W tym samym duchu profesor państwowego prawa kościelnego bronił potrzeby przeglądu i aktualizacji wytycznych Wysokiego Komisarza dotyczących prześladowań religijnych oraz wytycznych dotyczących prześladowań ze względu na tożsamość płciową lub seksualną, ponieważ "te ostatnie, z szerszą i bardziej elastyczną perspektywą, uwzględniają niepewną sytuację wnioskodawcy i wymagają od władz proaktywnego punktu widzenia przy ocenie założeń faktycznych". Natomiast wytyczne dotyczące prześladowań religijnych wychodzą od pewnego domniemania braku wiarygodności w stosunku do potencjalnych roszczeń".

Dla Franciski Pérez-Madrid konieczne jest zatem włączenie refleksji literatury akademickiej, wkładu orzeczniczego i perspektywy skoncentrowanej na osobie, aby uniknąć "zróżnicowania poziomu ochrony międzynarodowej w zależności od motywu prześladowania".

"Prawa człowieka nie zależą od liczb czy kwot - broniła Francisca Pérez-Madrid - wszyscy jesteśmy posiadaczami tego prawa do wolności, do bezpieczeństwa i oczywiście do wolności religijnej".

Ponadto Francisca Pérez-Madrid uważa, że zagwarantowałoby to skuteczną ochronę każdej istoty ludzkiej, której życie, wolność i bezpieczeństwo są zagrożone. "Postawa państwa przyjmującego wobec wnioskodawcy nie powinna być podejrzliwa, lecz proaktywna, a w ocenie powagi prześladowań powinny obowiązywać jednakowe standardy, aby uniknąć arbitralności. Ważne jest, by indywidualnie ocenić wrażliwość tych osób i zobaczyć, w jakiej sytuacji się znajdują - przekonywał.

Hiszpania

Wyzwania związane z trwałością instytucji religijnych

Profesjonalne zarządzanie, przejrzystość i zgodność z przepisami prawnymi, etyczny sens inwestowania oraz nacisk na rentowność, ale nie za wszelką cenę, to niektóre z parametrów przytoczonych przez prelegentów podczas spotkania refleksyjnego Fundacji CARF na temat zrównoważonego rozwoju i inwestowania przez instytucje religijne.

Rafał Górnik-31 styczeń 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Najlepszym sposobem na zapewnienie trwałości instytucji religijnychTemat spotkania zorganizowanego przez Fundację Centro Academico Romano (Fondazione Centro Acadèmico Romano (CARF) oraz agencji informacyjnej Raporty rzymskiesponsorowane przez Caixabank, a odbyło się pod koniec ubiegłego tygodnia.

W spotkanie omówił zasady odpowiedzialnego inwestowania jako strategii i praktyki uwzględniającej czynniki środowiskowe, społeczne i związane z zarządzaniem w decyzjach inwestycyjnych i zarządzaniu aktywami, zgodnie z praktycznymi zaleceniami Organizacji Narodów Zjednoczonych i Banku Światowego. Oeconomicae et Pecuniariae Questiones, wydane przez watykańską Kongregację Nauki Wiary i Dykasterię ds. Posługi Integralnego Rozwoju Człowieka. Niniejszy dokument dotyczy rozważań na temat rozeznania etycznego w odniesieniu do niektórych aspektów obecnego systemu gospodarczego i finansowego.

Zarządzanie w sposób profesjonalny

Uczestnikami byli Cristian Mendoza Obando, ksiądz i profesor zarządzania Kościołem na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie; Yadira Oliva, economa ze Zgromadzenia Marty i Marii; Sergio Camarena, ekonom augustianów rekolektów i David Alonso de Linaje, szef Religious Institutions Private Banking CaixaBank. Moderatorem spotkania był Antonio Olivié, dziennikarz i dyrektor generalny Rome Reports.

Nauczyciel Cristian Mendoza, ekspert w dziedzinie kształcenia ekonomów instytucji religijnych, podkreślił, jak ważne jest, aby kierownicy ekonomiczni każdego zgromadzenia lub diecezji Kościoła katolickiego byli profesjonalistami w tej branży. Celem jest zagwarantowanie trwałości tych instytucji kościelnych, aby służyły swojej specyficznej misji i charyzmatowi.

Odniósł się także do dwóch pojęć, które instytucje kościelne powinny brać pod uwagę w dzisiejszych czasach: przejrzystości i przestrzegania norm prawnych. "Społeczeństwo wymaga coraz więcej informacji. Z tego powodu przejrzystość w Kościele jest bardzo operatywna" - powiedział Cristian Mendoza. Zwrócił też uwagę, że instytucje publiczne, takie jak zgromadzenia w Kościele, muszą przestrzegać przepisów, których jest coraz więcej. "Kościół musi też dostosować się do coraz bardziej wymagających przepisów" - powiedział.

Patrząc poza

Zakonnica Yadira Oliva, ekonom Congregación Marta y María ̶ instytucji urodzonej w Gwatemali 43 lata temu, która od 1991 roku znajduje się w Hiszpanii i która ma 700 sióstr rozsianych po całym świecie ̶ wyjaśnił niektóre sprawy finansowe placówki.

"Nasza założycielka zawsze nam mówi: trzeba patrzeć poza. W Hiszpanii mamy 24 domy starców, opiekujemy się też domami księży. Wiele z naszych domów nie jest dotowanych, ale utrzymuje się ze składek mieszkańców. Dbamy o to, by mogli otrzymać obsługę i hojną opiekę - wyjaśniła.

Jednym z napotkanych problemów jest opieka nad starszymi zakonnikami, którzy z powodu wieku lub problemów zdrowotnych nie są w stanie prowadzić pracy apostolskiej. Zamiast budować domy tylko dla nich, zgromadzenie to rozdziela je w różnych domach, aby mogły dzielić się charyzmatem. "Naszym celem jest zbudowanie funduszu, który w przyszłości będzie wspierał nas w naszej pracy" - mówi.

Zgromadzenie Apostolskie zostało założone przez Monsignora Miguela Ángela Garcíę Aráuza i Matkę Ángelę Eugenię Silvę Sánchez. Nosi imię "Marta i Maria", święte siostry świętego Łazarza, aby zaznaczyć dwie zasady, które kierują ich życiem: kontemplacja Boskich Tajemnic (Maria) i apostolskie działanie w wielkodusznej i bezinteresownej służbie braciom i siostrom (Marta).

Ekonomia w służbie misji

Ksiądz Sergio Camarena, ekonom augustiańskich rekolektantów (o ponad 400-letnim apostolacie), przypomniał w swoim wystąpieniu dokument Stolicy Apostolskiej nt. "Ekonomia w służbie misji".Poruszone kwestie to np. profesjonalizacja misji każdego zgromadzenia lub uczynienie patrymonium każdego zakonu dochodowym.

W odniesieniu do inwestycji wyjaśnił, że instytucje religijne muszą polegać na wyszkolonych specjalistach, stosować ważne kryteria, aby wiedzieć, z kim będą inwestować, i zapewnić, że te inwestycje są zgodne ze społeczną nauką Kościoła, czyli mają etyczny sens inwestowania. "W naszym Zgromadzeniu mamy Radę Ekonomiczną, która czuwa nad tymi inwestycjami i nad tym, co trzeba przeznaczyć na różne dzieła społeczne na całym świecie" - powiedział Camarena.

Starszy zakonnik

Podobnie jak w Zgromadzeniu Marty i Marii, opieka nad starszymi zakonnikami Zakonu jest obecnie przedmiotem wielkiej troski rekolektantów augustiańskich. "Nasza średnia wieku braci wynosi 63 lata. Jedni rezydują w instytucjach zewnętrznych, inni w naszych własnych domach, a jeszcze inni w instytucjach publicznych. To zależy od każdego kraju - wyjaśnia.

Rentowność, ale nie za wszelką cenę

David Alonso de Linaje, szef instytucji religijnych w CaixaBank Private Banking, podkreślił znaczenie planowania finansowego dla każdej kongregacji, tj. wiedząc, jakie pieniądze są potrzebne dzisiaj, aby instytucja była zrównoważona w przyszłości.

"Rentowność jest ważna, ale nie za wszelką cenę. Inwestycje finansowe muszą kierować się rozwagą, legalnością i etyką. Konieczne jest, aby każde zgromadzenie miało ekspertów, którzy znają specyfikę instytucji zakonnych - powiedział.

W odpowiedzi na pytania internetowych słuchaczy Alonso de Linaje dodał, że konieczne jest stworzenie pewnych kryteriów dla inwestycji, aby respektowały one Społeczną Naukę Kościoła (SDC).

Z drugiej strony Cristian Mendoza podkreślił potrzebę profesjonalnego szkolenia kwestorów, a w linii inwestycji zgodnie z DSI przypomniał, że instytucje religijne nie powinny inwestować w portfele promujące pornografię, alkohol czy aborcję.

Zrównoważony rozwój, częsty temat na targach Omnes

Kwestie ekonomiczne, zarówno w biznesie, jak i w sferze kościelnej, wymagają w dzisiejszym świecie dalszego doskonalenia mechanizmów kontroli i zarządzania w instytucjach kościelnych. W tym zakresie zrównoważony rozwój i zgodność stają się częstym tematem w Omnes.

Po Forum  z udziałem Diego Zalbidea, księdza i profesora kanonicznego prawa patrymonialnego na Uniwersytecie Navarry oraz eksperta ds. zgodność Alain Casanovas, profesor Zalbidea opublikował w omnesmag.com serię artykułów i wywiadów z ekspertami od spraw gospodarczych, pod ogólnym tytułem Sustainability 5G.

Wśród przesłuchanych znaleźli się m.in. José María ZiarrustaKierownik-ekonomista diecezji Bilbao; Leisa AnslingerAssociate Director of the Office of Vitality Pastoral Care w Archidiecezji Cincinnati (USA); Bettina AlonsoDyrektor ds. rozwoju Archidiecezji Nowojorskiej; Antonio QuintanaDyrektor ds. rozwoju Sanktuarium w Torreciudad (Huesca), lub Abigail MarshProfesor na Wydziale Psychologii oraz w Interdyscyplinarnym Programie Neuronauki na Uniwersytecie Georgetown (Waszyngton).

Watykan

Święci w formacie komiksowym dla całej rodziny

Raporty rzymskie-31 styczeń 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Ignacy z Loyoli, Klara z Asyżu i Ojciec Pio to niektóre z postaci pojawiających się w tych książkach, które w komiksowym formacie streszczają życie świętych wszystkich czasów zarówno dla młodszych, jak i starszych. 


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Świat

Chrześcijaństwo modli się o pokój na Ukrainie, bo dialog trwa

W odpowiedzi na zaproszenie papieża w ostatnich dniach nastąpiło poruszenie, w którym Kościół katolicki, a w niektórych miejscach, np. w Kijowie, także Kościoły prawosławne i protestanckie, intensywnie modliły się do Boga o pokój na Ukrainie i w Europie.

Rafał Górnik-30 styczeń 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Ukraina "to cierpiący naród, doznał wielu okrucieństw i zasługuje na pokój"." - wykrzyknął Ojciec Święty w środę podczas Dnia Postu i Modlitwy o Pokój, zwołanego przez papieża Franciszka. Otóż chrześcijaństwo odbiło się echem i w mniejszym lub większym stopniu wielu zaczęło się głęboko modlić o pokój w Europie, a zwłaszcza na Ukrainie.

"Zgromadzeni na modlitwie błagamy o pokój dla Ukrainy" - modlił się w bazylice Santa Maria in Trastevere w Rzymie abp Paul Richard Gallaguer, sekretarz Stolicy Apostolskiej ds. relacji z państwami. obchody promowane przez Wspólnotę Sant'Egidio. "Niech wiatry wojny zamilkną, niech rany zostaną uleczone, niech mężczyźni, kobiety i dzieci zostaną zachowani od grozy konfliktu":

"Jesteśmy w komunii z papieżem, aby każda inicjatywa była w służbie ludzkiego braterstwa" - dodał monsignor Gallagher. Jego słowa podkreśliły przede wszystkim dramatyzm konfliktów i dysproporcje między tymi, którzy o nich decydują, a tymi, którzy je cierpią, między tymi, którzy je systematycznie przeprowadzają, a tymi, którzy ponoszą ból - podała oficjalna agencja watykańska.

"Wiemy, jak dramatyczna jest wojna i jak poważne są jej konsekwencje: to bolesne sytuacje, które pozbawiają wielu ludzi najbardziej podstawowych praw" - dodał. Ale jeszcze bardziej skandaliczne, powiedział, "jest dostrzeżenie, że ci, którzy najbardziej cierpią z powodu konfliktów, to nie ci, którzy decydują o ich rozpoczęciu, ale przede wszystkim ci, którzy są tylko bezbronnymi ofiarami tych konfliktów".

"Wszyscy pokonani w człowieczeństwie

"Jakże to smutne - podkreślił abp Gallagher - w 'ranieniu' całych populacji spowodowanym 'ręką człowieka'", przez "starannie obliczone i systematycznie wykonywane działania", a nie przez "wybuch gniewu", czy też "przez naturalne katastrofy lub wydarzenia poza kontrolą człowieka".

"Te scenariusze są dziś tak powszechne - zauważył sekretarz ds. stosunków z państwami - że nie możemy nie uznać, iż wszyscy jesteśmy 'pokonani' w naszym człowieczeństwie i że wszyscy jesteśmy 'wspólnie odpowiedzialni za promowanie pokoju'. Bóg jednak uczynił nas braćmi i dlatego, świadomi tego scenariusza i nosząc w sercu dramat "konfliktów, które rozdzierają świat", uznajemy się za braci zarówno wobec tych, którzy je wywołują, jak i wobec tych, którzy ponoszą ich konsekwencje, i w Jezusie Chrystusie przedstawiamy Ojcu zarówno poważną odpowiedzialność tych pierwszych, jak i ból tych drugich. Dla wszystkich przywołujmy od Pana dar pokoju".

Przywołujemy pokój, ale "nie ograniczając się do oczekiwania na porozumienia i rozejmy, które będą osiągane i respektowane, ale błagając i angażując się, aby w nas i we wszystkich sercach odrodził się nowy człowiek", zjednoczony w Chrystusie, "który żyje w pokoju i wierzy w moc pokoju" - dodał.

Modlitwa ekumeniczna w Kijowie

Stolica Ukrainy gościła w tym tygodniu modlitwa o pokój w łacińskiej katedrze katolickiej św. Aleksandra, w jedności ze wszystkimi wspólnotami świata - informuje Wspólnota Sant'Egidio.

"Od wybuchu wojny w Dombasie" przywódcy Sant'Egidio organizowali co miesiąc chwilę modlitwy o pokój, która z tej okazji miała szczególną powagę. W katedrze wielu kijowian, w tym wielu młodych ludzi, wzięło udział w modlitwie, której przewodniczył nuncjusz na Ukrainie bp. Vysvaldas Kulbokas, w obecności przedstawicieli różnych kościołów chrześcijańskich.

Nuncjusz podkreślił znaczenie wspólnej modlitwy: "Pokusą jest stawianie na pierwszym miejscu tego, co dzieli, a nie tego, co wzmacnia rodzinę ludzką. Ale jeśli dajemy pierwszeństwo Królestwu Bożemu, wszystko staje się drugorzędne, a wtedy podziały w rodzinach, domach, wśród ludzi i między różnymi narodami stają się drugorzędne, bo tracą znaczenie przed słońcem, którym jest nasz Bóg, jeden dla wszystkich".

W modlitwie wziął udział biskup reprezentujący Kościół łacińsko-katolicki i biskup reprezentujący Kościół greckokatolicki, a także biskup Ormiańskiego Kościoła Prawosławnego oraz inni przedstawiciele prawosławia i protestantów wraz z władzami cywilnymi.

Biskupi amerykańscy i europejscy

W uzupełnieniu do apelu biskupów polskich i ukraińskich, które zgłosiły m.in. OmnesKomisja Konferencji Biskupów Europy (COMECE) i Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych (USCCB) połączyły się w dwóch komunikatach z całym Kościołem i narodem Ukrainy. Zapraszają w nich wiernych do włączenia się w modlitwę wezwaną przez papieża Franciszka o zakończenie działań wojennych na Ukrainie i o pokój na Starym Kontynencie.

"Wzywamy społeczność międzynarodową, w tym Unię Europejską, do odnowienia zaangażowania na rzecz pokoju i do aktywnego udziału w wysiłkach na rzecz dialogu, nie poprzez demonstrację siły i wzmacnianie dynamiki zbrojeń, ale poprzez poszukiwanie twórczych form negocjacji i kompromisu opartego na wartościach" - powiedział kardynał Jean-Claude Hollerich, arcybiskup Luksemburga i przewodniczący COMECE, w oświadczeniu wyrażając poważne zaniepokojenie obecnymi napięciami między "sąsiadami" na Wschodzie i wyrażając solidarność z naszymi braćmi i siostrami na Ukrainie.

W komunikacie kard. Hollerich wymienia oświadczenie biskupów polskich i ukraińskich, w którym wzywają oni rządzących do zaprzestania "działań wojennych", gdyż "wojna jest zawsze klęską ludzkości". COMECE wzywa wszystkie strony do odłożenia na bok specjalnych interesów i promowania kroków w kierunku rozbrojenia, dążąc do pokojowego i trwałego rozwiązania kryzysu, opartego na prawdziwym dialogu i zakorzenionego w prawie międzynarodowym - donosi watykańska agencja.

Szanować uczciwość i niezależność

"W obliczu alarmującej sytuacji na Ukrainie wzywamy wszystkich przywódców do poszanowania integralności terytorialnej i niezależności politycznej Ukrainy oraz do podjęcia konstruktywnego dialogu w celu pokojowego rozwiązania tego konfliktu, który ma wpływ na życie i byt 43 milionów Ukraińców". Stwierdza się to w deklaracja Bp David J. Malloy, biskup Rockford i przewodniczący Międzynarodowej Komisji Sprawiedliwości i Pokoju USCCB.

"Przyłączmy się do Ojca Świętego, który w przemówieniu do korpusu dyplomatycznego w 2022 roku powiedział: 'Wzajemne zaufanie i gotowość do spokojnej dyskusji muszą inspirować wszystkie zaangażowane strony, aby na Ukrainie można było znaleźć akceptowalne i trwałe rozwiązania...'".

"Katoliccy biskupi Ukrainy i Polski wydali 24 stycznia apel, by przywódcy powstrzymali się od wojny i "natychmiast wycofali ultimatum". Wezwali "społeczność międzynarodową do połączenia wysiłków w solidarności i aktywnego wsparcia zagrożonych w każdy możliwy sposób".

"W tym czasie strachu i niepewności - podsumowuje abp Malloy - stajemy w solidarności z Kościołem na Ukrainie i oferujemy nasze wsparcie". Prosimy wszystkich wiernych i ludzi dobrej woli o modlitwę za naród ukraiński, szczególnie w dniu 26 stycznia, aby poznał błogosławieństwo pokoju.

Macron, Putin, Żeleński

Jednocześnie źródła w Elysée potwierdziły, że prezydenci Francji i Rosji, Emmanuel Macron i Władimir Putin, odbyli w piątek około godzinną rozmowę telefoniczną, w której mimo "znaczących" różnic zdań zgodzili się co do potrzeby "deeskalacji" i kontynuacji dialogu.

Po spotkaniu telefonicznym Emmanuela Macrona i Władimira Putina "piłka jest na boisku Rosji", powiedział Elysée na temat ukrytego napięcia na granicach Ukrainy, donosi France 24. Ponadto w komunikacie Kremla podkreślono, że odpowiedzi udzielone przez Stany Zjednoczone i NATO w środę 26 stycznia nie uspokoiły Putina, ponieważ nie odniosły się do jego żądań dotyczących bezpieczeństwa w Europie Wschodniej, według tych samych źródeł. Obaj przywódcy pozostawili jednak otwarte drzwi dla dalszego dialogu na temat bezpieczeństwa w Europie.

Jednocześnie prezydent Ukrainy Wołodymyr Żeleński powiedział, że jego zdaniem niebezpieczeństwo istnieje, ale nie jest tak bezpośrednie, jak sugerują jego sojusznicy. W tym samym duchu rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow powiedział, że "Rosja nie chce wojny".

Świat

José Luis MumbielaCzytaj więcej : "Zmienia się oblicze Kościoła w Kazachstanie".

Aragończyk José Luis Mumbiela (Monzón, Hiszpania, 1969), mieszka w Kazachstanie od 1998 roku, dokąd przybył z Lleidy (Hiszpania), gdy był najmłodszym księdzem w diecezji (27 lat). W 2011 roku został mianowany biskupem Ałmaty i przewodniczy Konferencji Episkopatu w kraju, w którym większość stanowią muzułmanie i prawosławni. Ałmaty było epicentrum ostatnich protestów. Na temat ewentualnej wizyty papieża Franciszka mówi: "Nie potrzeba żadnego powodu, aby ojciec przyszedł do domu!".

Rafał Górnik-29 styczeń 2022-Czas czytania: 8 minuty

Pierwszą rzeczą, jaką należy powiedzieć o tym wywiadzie z monsignorem José Luisem Mumbielą, biskupem Ałmaty, najludniejszego miasta Kazachstanu, jest to, że został on przeprowadzony kilka tygodni temu. Niewola papieru. Analizę gońca przyjmuj więc z należytą ostrożnością. Druga rzecz to fakt, że widzieliśmy biskupa pogodnego, z dobrym humorem, mimo ciężkich epizodów, jakie przeszedł jego kraj, a zwłaszcza miasto Ałmaty.

I trzecia rzecz: rozmawialiśmy o poważnych zakłóceniach, owszem, co biskup hiszpańsko-kazachski uczynił z licznymi mediami, ale potem weszliśmy na mąkę ewangelizacji, Kościoła w Kazachstanie, męczenników, błogosławionych, św. Jana Pawła II, "sprawcy mojego przyjazdu do Kazachstanu", i papieża Franciszka, o którym mówi: "Naszym wielkim marzeniem jest, żeby przyjechał na tę ziemię".

Jak wygląda teraz Kazachstan po poważnych wydarzeniach ostatnich tygodni?

-Dziś mamy prawie spokój. Przywrócony został spokój. Ludzie żyją jak dawniej, w sensie możliwości pracy. Jutro zostanie otwarte metro. Do 19. pozostaje jedynie godzina policyjna, która obowiązuje tylko w rejonie Ałmaty i kilku innych. Według prawa jest do 19. Na razie utrzymali, życie się odbudowuje. Ale oprócz tego mamy pandemię. Jesteśmy w tym, co nazywamy czerwoną strefą, czyli liczbą zakażeń. Jest też zielony i żółty. Jesteśmy w bardzo czerwonej strefie, co oznacza ograniczenia w kawiarniach, spotkaniach itp. A także w nabożeństwach religijnych. Ludzie mogą mieć osobiste wizyty, robimy co możemy. Ale kontynuujemy z optymizmem. Dziś nasze życie wraca do normy.

Konsekwencje tego, co się stało, to już inna sprawa. Dla wielu były one bardzo tragiczne, z wieloma ofiarami śmiertelnymi, których liczba nie jest jeszcze na pewno znana, nie tylko na poziomie policji i sił bezpieczeństwa, ale także napastników, którzy byli wojownikami. Nie znamy też liczby ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej... Naloty policyjne wciąż trwają, a oni szukają i łapią ludzi z informacjami, które mają. Osoby biorące udział w gwałtownych akcjach, rozbojach i grabieżach są aresztowane. Sprawy dotyczące oskarżeń publicznych otwierają się również na płaszczyźnie prawnej. Wśród sił bezpieczeństwa, wśród policji umierają ludzie, nie wiemy, czy popełniają samobójstwo, czy umierają na choroby serca...

Jeśli chcesz, omówimy tę kwestię później [patrz analiza], i zmień temat. Mija właśnie trzydzieści lat od ustanowienia hierarchii w Kazachstanie.

-W ubiegłym roku minęła 30. rocznica utworzenia diecezji Kazachstanu i Azji Środkowej, pierwszego biskupa dla całego Kazachstanu i Azji Środkowej w obecnych czasach. W Azji Środkowej już w średniowieczu byli biskupi katoliccy. Historia musi być pamiętana. Tworzenie nowych struktur kościelnych w Kazachstanie datuje się od 1991 r. Wielką siłą napędową odrodzenia Kościoła w Azji Środkowej był papież Jan Paweł II. Kochał i dbał osobiście o te ziemie. Znał historię wiernych Kazachstanu i Azji Środkowej z czasów pobytu w Krakowie. Znał ją bardzo dobrze, śledził ją uważnie. Kiedy w 2001 roku (minęło 20 lat) przyjechał do Kazachstanu, padły słowa, że od dawna marzył, aby tu przyjechać, znam całą waszą historię, wszystkie wasze cierpienia. To nie były dyplomatyczne słowa, to były słowa, o których wypowiedzeniu na tych ziemiach marzył od lat. To było tak. Jan Paweł II kochał Kazachstan, bez wątpienia ze względu na historię Polaków i zesłańców. Dla swoich rodaków.

Znamy to chociażby z historii bł. Władysława Bukowińskiego, w latach 60-tych i 70-tych, kiedy arcybiskupem krakowskim był Karol Wojtyła, wiem, że kiedy pojechał w odwiedziny do arcybiskupa, arcybiskup czekał na niego z wielką chęcią dowiedzenia się, jak się tutaj sprawy mają i czy Bukowiński jest chory., arcybiskup jechał do szpitala, żeby z nim porozmawiać. Był zainteresowany. Także dlatego, że wiedziałem, że jest świętym człowiekiem. I chciał usłyszeć od ludzi, od Krakowa. Był księdzem urodzonym w części Polski, która obecnie jest Ukrainą, i też został deportowany, wywieziony do obozu koncentracyjnego, i tak był więźniem w Kazachstanie. Był w trzech więzieniach w Kazachstanie, gdzie mieszkał przez sporo lat. A w latach 50. po śmierci Stalina, gdy zobaczył możliwość powrotu do swojego kraju, postanowił zostać tu, w Kazachstanie, pracując jako ksiądz, ryzykując życiem, ryzykując wolnością. Pracował jako cywil, miał paszport, był legalny, ale miał działalność "pozazawodową" [uśmiecha się otwarcie].

Czy są jeszcze jacyś kanonizowani święci z Kazachstanu? Mają teraz proces Gertrudy Getzel...

Jest ksiądz, który jest beatyfikowany, ale nie jest z Kazachstanu, zmarł w Kazachstanie. Był grekokatolikiem, służył grekokatolikom i obrządkowi łacińskiemu. Nazywał się Aleksiej Zariński. On jest błogosławiony. Jego ciało zostało zabrane. Został pochowany na Ukrainie.

Gertruda Getzel jest teraz w trakcie procesu, laiczka. Biskup katolicki, który jest pochowany w Karagandzie, który też jest człowiekiem bohaterskim, też mógłby być w procesie, ale każdy proces wymaga czasu. Dzięki Bogu, jest lista oczekujących. Skoro jest tylu błogosławionych biskupów i świętych, to teraz stawiamy na kobietę świecką. Niektórzy nazywają ją siostrą Gertrudą, ale nie, ona jest świecką kobietą. Jest taka, jaka byłaby dobra katechetka, według ostatnich rozporządzeń papieża. Była też w obozach koncentracyjnych. Urodziła się w Rosji, została deportowana itd. Pomagała księżom, była w Gruzji i innych miejscach. Przyjechała tu do Kazachstanu i była w Karagandzie, pomagając również. Gdziekolwiek była, zawsze starała się prowadzić katechezę, modlić się. Wiem, że był w obozach pracy, obozach pracy przymusowej. I jak poszła mieszkać do Karadangi, to najpierw towarzyszyła temu księdzu, który był Bukowińskim, aż ksiądz powiedział; lepiej, żeby kobieta została w domu, bo to było ryzykowne. Organizowała katechezy dla młodzieży, dla kobiet, wszystko, spotkania modlitewne. Była jak kierownik duchowy dla dziewcząt, motorem życia parafialnego.

Był taki biskup, o którym nikt nie wiedział, że jest biskupem, Aleksander Hira. Od lat 50. był kapłanem w Karagandzie, a zmarł w 81 roku. Wyobrażam sobie, że wiedział, bo był jego spowiednikiem. Stolica Apostolska wiedziała, że on tam jest. Czasami jeździł na Ukrainę "na wakacje", a to po to, by zobaczyć księży, a także niektórych biskupów.. Radio Macuto Powiedział, że ta kobieta, Gertruda, jest "jego arcybiskupem"!

Jak wyglądał Twój przyjazd do Kazachstanu, to znaczy Twój? Byłeś młodym księdzem...

-Przyjechałem do Kazachstanu w 1998 roku, przyjechałem jako młody ksiądz, a za mój przyjazd odpowiedzialny był Jan Paweł II. Jan Paweł II bardzo lubił Kazachstan i zachęcał do obecności księży dla ewangelizacji w tym kraju. Szukał księży i zlecił instytucjom, by szukały ludzi, którzy tu przyjdą. Wiem, że szukał też księży z Towarzystwa Kapłańskiego Świętego Krzyża, chciał Opus Dei, ale z całym zespołem. Ale prałatura nie może wysyłać księży diecezjalnych, prawnie jest to niemożliwe. Postanowiono więc poszukać księży wolontariuszy, którzy byliby gotowi odpowiedzieć na wezwanie papieża do przyjazdu do Kazachstanu. Propozycja ta dotarła do wielu księży w Hiszpanii, dotarła również do mnie. Pierwszym krokiem było, aby ksiądz był chętny. Drugim krokiem było wysłanie go przez biskupa. W moim przypadku obie okoliczności zostały spełnione. W innych być może nie.

Czy myślałeś o wyjeździe na misje?

-Nigdy nie myślałem o wyjeździe na misje dookoła świata. Ale przyszła do mnie propozycja: Ojciec Święty szuka księży diecezjalnych na wyjazd do Kazachstanu, czy byłbyś chętny? No bo skoro papież chce, a biskup mnie wysyła, to po to zostałem wyświęcony, prawda? Służyć Kościołowi powszechnemu. Nie ja, ale każdy ksiądz moim zdaniem musi być na to przygotowany. Czy mi się to podoba, czy nie, czy lubię jeździć na misje, chodzić do tej czy innej parafii, jadę tam, gdzie każe mi biskup. I tak też się stało.

 W jakiej diecezji byłeś i co powiedział ci twój biskup?

-Zawsze mówię, że to był bardzo hojny i piękny gest ze strony tego biskupa z Lleidy, mojego biskupa, dr Ramóna Malla, Modélico. Biskup, który był bardzo krytykowany za różne rzeczy, kwestię własności kościelnej. Ale ten gest jest wzorcowy. Na początku powiedział mi, że nie. Miałam 27 lat. Byłem najmłodszym księdzem w diecezji, diecezja szła ze złego na gorsze. Był taki argument: gdzie są księża, niech szukają ich tam, w Toledo, w Madrycie..., ale tu ich nie ma. Ale sam później powiedział mi: tu jest nam źle, ale tam będą gorzej. Jest to służba Kościołowi powszechnemu, niech idzie. Bóg powie. Chapeau.

   Kiedy w 2011 roku zostałem mianowany biskupem, wiadomość ta została podana do publicznej wiadomości 5 marca 2011 roku. Ówczesny biskup, który już się zmienił, był biskup Joan Piris, który obecnie jest na emeryturze, zadzwonił do mnie z gratulacjami. -Powiedziałem mu: "Biskupie, czy pamiętasz coś, co to jest? Otóż dzisiaj nasza diecezja Lleida traci kapłana, tak, ale wiem, że jutro Pan da diecezji Lleida dwóch kapłanów. Masz święcenia dwóch księży. Tak. Tak. Czy zdajesz sobie sprawę? Biskup Malla dał jedno, a Bóg daje nam dwa.

Rzeczywiście, w niedzielę, 6 marca, wyświęcono dwóch nowych kapłanów. Lleida straciła jednego księdza, ale zyskała dwóch. Biskup Malla dał jednego księdza, a Bóg dał mu dwóch.

Językami większościowymi w Kazachstanie są kazachski i rosyjski. W jakim języku (językach) jest (są) sprawowany kult?

-Większość mówi i rozumie po rosyjsku. Jednak najbardziej rozpowszechnionym językiem państwowym jest kazachski. Kościół zawsze funkcjonował w języku rosyjskim, ale trwa pewien proces. Często mówię, że w tych latach zmienia się oblicze Kościoła w Kazachstanie. To jest wyzwanie. Znajdujemy się w czasie przemian. W latach 90. byli tam Polacy, Niemcy, Ukraińcy, Bałtowie... Msze były po niemiecku, po polsku, w zależności od miejsca. Potem przeszli na rosyjski, ale nie wszyscy. W niektórych wioskach niektóre babcie odmawiają modlitwy po rosyjsku, bo to język wroga... Niektórzy godzą się, by ksiądz odprawiał mszę po rosyjsku, ale pieśni muszą być po polsku. To zmiana pokoleniowa, bardzo ważna.

Teraz stopniowo włączamy Kazachów, co jest zmianą osi i co wymaga autentycznego ducha katolickiego. Być może dla wielu z nich jest to trudne psychicznie. Pamiętam księdza, który jest teraz biskupem, miejscowym, lokalnym, kiedy rozmawialiśmy o nauce kazachskiego, powiedział, że miejscowi księża byli sceptyczni, aż jeden z nich powiedział: musicie uznać, że myśmy się kształcili w języku rosyjskim, a dla nas kazachski był językiem drugiej klasy, niewykształconych itd. Dla nich, psychologicznie, przejście na kazachski to obniżenie się. Jest to zmiana mentalności. A teraz jest biskupem. Myślę, że on już się zmienił. Już zaczynają się msze po kazachsku, pomału, pieśni po kazachsku, jest dewocjonalia po kazachsku. A Kazachowie są szczęśliwi. Coraz więcej Kazachów przyjmuje chrzest, dzięki Bogu.

Miejscowy Kościół rośnie...

-Tak, miejscowi księża zajmują coraz więcej stanowisk. W tym roku nowym rektorem seminarium będzie miejscowy ksiądz, pół Kazach, pół Ukrainiec. Jego imię i nazwisko jest już kazachskie. Jak mówi kolega Biskup, Ordynator, musimy raz na zawsze zaufać mieszkańcom, wystarczy! A jeśli popełniają błędy, niech je popełniają, tak jak my, obcokrajowcy, popełniamy błędy. W głębi duszy tego właśnie chcą i to właśnie musimy zrobić: pozwolić dziecku dorosnąć, pozwolić mu dorosnąć! Chodźcie, chodźcie, ten Kościół jest wasz. Małymi kroczkami. To jest nasze marzenie. Rosnąc w tym sensie. To jak dziadkowie obserwujący dorastanie swoich wnuków [znów żartuje z przykładami]. Tak więc dużym wyzwaniem [w Kazachstanie] jest ta nowa twarz dla Kościoła katolickiego, który jest w okresie przejściowym. Kościół, jak sam Kazachstan, wieloetniczny. To wszystko.

Jak oceniasz planowane na wrzesień spotkanie międzyreligijne?

-Od początku była to wielka wizytówka, która miała pokazać światu, że Kazachstan jest krajem, który chce być wzorem pokojowego współistnienia różnych grup etnicznych i religii, i którego rzeczywistość religijna nie jest problemem, ale normalnym warunkiem życia. Spotkanie to odbyło się przy dużym wsparciu ze strony Watykanu. Nie wiem, czy po wydarzeniach w Ałmaty spotkanie będzie możliwe w tym roku, czy nie. Może ze względu na te wydarzenia bardzo fajnie byłoby zorganizować to spotkanie,

Naszym wielkim marzeniem jest, aby na tę ziemię przyjechał papież Franciszek. Ponieważ w kraju istnieje pragnienie odnowy, być może jego obecność przydałaby się wszystkim, z jednej strony, aby dać wielkie międzynarodowe wsparcie; z drugiej strony, aby nam towarzyszył, z pewnymi swoimi słowami, zapisanymi w książce w lecie, które brzmią "Śnijmy razem". Niech nam towarzyszy i pomaga wspólnie marzyć o tym nowym Kazachstanie, który chcemy stworzyć, który nie jest taki nowy, bo pewne rzeczy już są, marzyć i nadal marzyć o tym Kazachstanie, który chcemy, aby był wzorem nie tylko dla nas, ale dla wszystkich. A wizyta papieża może być dla tego wielkim wzmocnieniem. Czy jest powód tego spotkania, czy nie, nie ma potrzeby, aby ojciec przychodził do naszego domu!

Hiszpania

"Illuminare" - magazyn misyjny obchodzi 100-lecie istnienia

Dziekan wydawnictw Obras Misionales Pontificias de España 31 stycznia obchodzi swoje pierwsze stulecie.

Maria José Atienza-28 styczeń 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Illuminare narodziło się 31 stycznia 1923 roku, kiedy w Burgos zaczęto wydawać Boletín de la Unión Misional del Clero de España, który zmienił nazwę cztery lata później, w 1927 roku. Sto lat "towarzyszenia misji, misjonarzom i animacji misyjnej w Hiszpanii", jak podkreślają Papieskie Towarzystwa Misyjne.

Obecnie Illuminare wypuszcza trzy numery w roku: w styczniu, kwietniu i październiku, zbiegające się z dniami: krzewienia wiary (Domund), świętego dzieciństwa (Dzieciństwo misyjne) i świętego Piotra Apostoła (Powołania rodzime). Powstało ponad 20 tys. egzemplarzy, które wspierane są również szeroką projekcją poprzez stronę internetową OMP.

"Illuminare w ciągu tych wszystkich lat życia przechodziło różne etapy - wyjaśnia jego dyrektor, Rafael Santos - ale zawsze starało się pomagać osobom odpowiedzialnym za animację misyjną żyć misją z pasją i motywować nas wszystkich, abyśmy również nią żyli". W rzeczywistości główną racją bytu lluminare jest wspieranie kampanii tych dzieł oraz pomoc księżom, zakonnikom i innym duszpasterzom w przygotowaniu i oprawie dni związanych z misjami.

Więcej
Świat

Raport o nadużyciach: kard. Marx proponuje reformę Kościoła poprzez proces synodalny

Kardynał Marx jest wstrząśnięty ustaleniami dotyczącymi nadużyć seksualnych, które - jak mówi - mają motywy systemowe. Zaleca gruntowną reformę, jaka - jak powiedział - dokonuje się na drodze synodalnej. Raport zamówiony przez jego diecezję zarzucał kolejnym arcybiskupom (w tym kardynałowi Ratzingerowi) nieodpowiednie traktowanie niektórych przypadków nadużyć. 

José M. García Pelegrín-27 styczeń 2022-Czas czytania: 7 minuty

20 stycznia w Monachium przedstawiono raport dotyczący nadużyć seksualnych popełnionych w diecezji w długim okresie od 1945 do 2019 roku. W ciągu tych 75 lat diecezją rządziło sześciu kardynałów, z których trzech ostatnich żyje do dziś: Joseph Ratzinger/Benedykt XVI (1977-1982), Friedrich Wetter (1982-2008) i Reinhard Marx (od 2008). Raport WSW - nazwany tak przez trzech partnerów kancelarii prawnej Westpfahl Spilker Wastl, którym sama diecezja zleciła przeprowadzenie śledztwa - na ponad 1200 stronach stwierdził, że co najmniej 497 osób było rzekomo ofiarami nadużyć seksualnych popełnionych przez 235 osób (182 duchownych i 53 świeckich).

W opinii publicznej skupiono się nie tyle na samych ofiarach czy sprawcach nadużyć, ile raczej na reakcji wykazanej głównie przez trzech wymienionych prałatów w odpowiedzi na przypadki, które miały miejsce podczas ich rządów i w których zarzucono im, że "nie zareagowali odpowiednio lub zgodnie z normami na przypadki (domniemanych) nadużyć, które dotarły do nich".

Raport WSW określił tę nieadekwatność na cztery przypadki wobec ówczesnego kardynała Ratzingera, 21 przypadków wobec kardynała Wettera; kardynałowi Marxowi zarzucono, że w dwóch przypadkach nie postąpił prawidłowo, a także, że "nie nadał tej kwestii niezbędnej wagi", ponieważ zaczął się nią zajmować bezpośrednio dopiero w 2018 roku, dziesięć lat po tym, jak został następcą kardynała Wettera.

Szczególne zainteresowanie Benedyktem XVI

Jak można się było spodziewać, ewentualne zaangażowanie papieża emeryta wzbudziło szczególne zainteresowanie, zwłaszcza w jednym konkretnym przypadku, gdyż raport WSW poświęcił mu dodatkowy tom liczący ponad 350 stron: chodziło o księdza "H." (w raporcie nazywanego też "X" lub "przypadkiem X"), który w 1980 r. przeniósł się z diecezji Essen do Monachium na leczenie psychiatryczne. (w raporcie nazywany również "X" lub "Case X"), który w 1980 roku przeniósł się z diecezji Essen do Monachium na leczenie psychiatryczne. Pierwsze pytanie dotyczyło tego, czy ówczesny kardynał Ratzinger był obecny na sesji roboczej kurii monachijskiej 15 stycznia 1980 r., na której omawiano tę sprawę.

W 82-stronicowym briefie, w którym emerytowany papież odpowiadał na pytania zadane przez kancelarię prawną WSW, stwierdził, że nie przypomina sobie, by był obecny na spotkaniu. Jednak w oświadczeniu złożonym 24 stycznia przez jego sekretarza, arcybiskupa Georga Gänsweina, zapowiadając, że Benedykt wkrótce wyda bardziej wyczerpujące oświadczenie, zakwalifikował to stwierdzenie: "Pragnie jednak teraz wyjaśnić, że wbrew temu, co zostało stwierdzone podczas przesłuchania, rzeczywiście uczestniczył w posiedzeniu kurii 15 stycznia 1980 r.".

W związku z tym wypowiedź przeciwnika była niezgodna z faktami. Chciałby podkreślić, że nie odbyło się to w złej wierze, ale było wynikiem przeoczenia przy sporządzaniu jego oświadczenia. Bardzo żałuje tego błędu i przeprasza za niego. Natomiast zgodne ze stanem faktycznym i udokumentowane w aktach jest stwierdzenie, że na tym spotkaniu nie podjęto żadnej decyzji w sprawie przydziału duszpasterskiego danego księdza. Przeciwnie, uwzględniono jedynie wniosek o zapewnienie mu zakwaterowania podczas leczenia w Monachium".

Rzeczywiście, w protokole ze spotkania, zamieszczonym w raporcie WSW, napisano: "Diecezja Essen prosi, aby pan H. przebywał przez jakiś czas u księdza w parafii w Monachium. Ma być poddany leczeniu psychoterapeutycznemu. Kuria zgodziła się na to na tym spotkaniu. W dokumentach w tej sprawie znajduje się również bardziej szczegółowa notatka urzędnika personalnego diecezji: "Diecezja Essen prosi o tymczasowe przyjęcie młodego kapelana, który przyjeżdża do Monachium na leczenie psychoterapeutyczne. Kapelan jest bardzo zdolny i może być przydzielony do różnych miejsc. Pożądane jest, aby przebywał w dobrej parafii w domu życzliwego kolegi. Otrzymano pisemny wniosek z Essen. Oficer personalny sugeruje jako możliwy "cel" parafię św. Jana Ewangelisty w Monachium. Na spotkaniu nie podjęto jednak decyzji o ewentualnej pracy duszpasterskiej takiego księdza. Przede wszystkim na spotkaniu nie omawiano tła H. Dlatego papież emeryt słusznie może dziś oświadczyć, że "nie miał wiedzy" na ten temat. Kiedy później wyszły na jaw seksualne nadużycia H. w Monachium, Ratzinger przeniósł się już do Rzymu.

Potwierdził to również kardynał Wetter - który opublikował odpowiedź na postawione mu zarzuty, w której szczerze przeprosił za wszystko, co się stało i za "moją błędną decyzję w sprawie księdza H. w odniesieniu do jego zadania duszpasterskiego". Kardynał Wetter szczegółowo opisuje swój stosunek do sprawy: "Jak sobie przypominam, po raz pierwszy zetknąłem się ze sprawą H., gdy pojawiło się pytanie, czy po popełnieniu wykroczenia może on wrócić do pracy duszpasterskiej. Decyzja - którą podjąłem po intensywnej konsultacji w kurii diecezjalnej - o wysłaniu go do Garching/Alz pod ścisłym nadzorem była niewątpliwie obiektywnie błędna. Nie uważałem za konieczne, aby od początku przekazać mi kompletną dokumentację, ponieważ H. już od dłuższego czasu pracował w Monachium. To już był błąd. Gdybym wiedział wszystko o przeszłości, jestem dziś przekonany, że zamiast wysyłać go do Garching, odesłałbym go do Essen.

"Bez odnowionego Kościoła nie będzie przyszłości chrześcijaństwa w naszym kraju".

Gdy raport został przedstawiony 20 stycznia, kardynał Marx wezwał media na konferencję prasową w czwartek 27 stycznia, aby po przestudiowaniu raportu w biskupstwie przedstawić "pierwsze perspektywy i nakreślić drogę rozwoju". Na konferencji prasowej wyraził szok z powodu wyników raportu WSW, który "stanowi przed i po dla Kościoła w archidiecezji i poza nią", gdyż ujawnia "ciemną stronę, która odtąd będzie częścią historii naszej archidiecezji"; dla wielu ludzi Kościół stał się "miejscem nieszczęścia zamiast miejscem zbawienia, miejscem strachu, a nie pocieszenia". Mimo wielkiego zaangażowania, jakie wykazują księża i inni pracujący w Kościele "była ta ciemna strona, która coraz bardziej wychodziła na światło dzienne".

Kardynał nazwał "całkowitym absurdem" mówienie o "nadużyciu nadużyć" w celu przeciwstawienia się "reformie Kościoła". Tak to, dodał, ujął w liście do papieża, w którym zrezygnował ze stolicy biskupiej - rezygnacji, której Franciszek nie przyjął: "Dla mnie konfrontacja z nadużyciami seksualnymi jest częścią integralnej odnowy i reformy, jak to zakłada droga synodalna. Bez odnowionego Kościoła nie będzie przyszłości chrześcijaństwa w naszym kraju".

"Największą winą" było "zignorowanie osób poszkodowanych", co jest niewybaczalne. "Nie interesowaliśmy się tak naprawdę tym, co się z nimi stało, ich cierpieniem. Zdaniem Marksa "ma to również przyczyny systemowe", a mianowicie klerykalizm, o którym mówi również papież Franciszek, dlatego szczególnie ważne jest powołanie w ubiegłym roku rady doradczej złożonej z osób dotkniętych tym problemem oraz niezależnej komisji zajmującej się przeszłością, "które już z ich perspektywy dostarczyły nam istotnych impulsów".

Rezygnacja z urzędu?

Odniósł się też do rezygnacji przedstawionej papieżowi w maju 2021 roku: "Osobiście mówię to jeszcze raz wyraźnie; jako arcybiskup - zgodnie z moim moralnym przekonaniem i tak jak rozumiem ten urząd - jestem odpowiedzialny za działania arcybiskupstwa. Nie jestem przywiązany do swojego biura. Propozycja rezygnacji w ubiegłym roku była poważna; Papież podjął inną decyzję i poprosił mnie o odpowiedzialne kontynuowanie mojej posługi. Jestem gotów nadal z niego korzystać, jeśli będzie to pomocne w dalszych działaniach; ale jeśli dojdę do wniosku, że bardziej przeszkadzam niż pomagam, porozmawiam z organami konsultacyjnymi i poproszę je o krytyczne przesłuchanie. W Kościele synodalnym nie podejmę już tej decyzji samodzielnie.

Jedyna podjęta do tej pory osobista konsekwencja dotyczy Lorenza Wolfa, wikariusza sądowego diecezji od 1997 r., który w raporcie WSW został mocno skrytykowany: 104 sprawy, w które jest zaangażowany, dają "okazję do krytyki", a także oskarżony został o "przedkładanie interesów oskarżonych nad interesy rzekomych ofiar". Wolf napisał do kardynała Marksa rezygnację ze swoich zarzutów; na konferencji prasowej kardynał powiedział: "Zgadzam się z nim; w odpowiednim czasie zajmie swoje stanowisko" w sprawie oskarżeń.

Odpowiadając na pytanie dziennikarza ("Kto mówi prawdę, papież emeritus czy raport?"), Marks odpowiedział, że jak dotąd nie posiada żadnych informacji, "które skłaniają mnie do wniosku, że papież emeritus zatuszował sprawę"; z drugiej strony nie może powiedzieć, że kancelaria WSW "nie działała czysto"; ale jego raport nie jest "ani wyrokiem sądowym, ani osądem historii", lecz elementem konfrontacji z przeszłością. O ostatecznym werdykcie zadecydują rozmowy i dyskusje, które będą prowadzone teraz, a także wkład ekspertów. Ponadto Marks stwierdził, że należy najpierw poczekać na oświadczenie ogłoszone przez Benedykta XVI. Jego wrażenie jest jednak takie, że papież emeritus konstruktywnie współpracował z autorami raportu.

O homoseksualnych księżach

Reinhard Marx odpowiedział też na pytanie o księży homoseksualnych: nikt nie ma obowiązku ujawniania swoich skłonności seksualnych; "ale jeśli to robi, musimy to uszanować; bycie homoseksualistą nie powinno być ograniczeniem możliwości bycia księdzem". Tym samym wyraźnie odciął się od "niektórych braci w episkopacie" za to, że nie uważają homoseksualizmu za przeszkodę w udzielaniu święceń kapłańskich.

Dodał jednak, że od wszystkich księży - niezależnie od ich orientacji seksualnej - oczekuje się życia w celibacie. "Na chwilę obecną jest to wymóg do kapłaństwa". Komentując niedawną kampanię #OutInChurch, mającą na celu zmianę kościelnego prawa pracy, Marx powiedział: "Jeśli mówimy, że związek homoseksualny może nie być małżeństwem według nauczania Kościoła, ale jednocześnie pozytywnie akceptujemy go jako wiążący związek", to powinno to dotyczyć wszystkich. W tym zakresie należy również zmienić kościelne prawo pracy. A wikariusz generalny Christoph Klingan dodał, że obecnie istnieje grupa robocza episkopatu, która "intensywnie pracuje nad propozycją, jak zmienić tę kościelną normę". 

Watykan

"Ukraina cierpi i zasługuje na pokój" - mówi papież w Dniu Modlitw

Dzień postu i modlitwy o pokój na Ukrainie, zwołany przez papieża Franciszka w obliczu napięcia militarnego w tym rejonie, miał trzy kluczowe punkty: Watykan, bazylikę Santa Maria in Trastevere w Rzymie oraz stolicę Ukrainy, Kijów. Ukraina "to naród cierpiący, doznał wielu okrucieństw i zasługuje na pokój" - powiedział Ojciec Święty.

Rafał Górnik-26 styczeń 2022-Czas czytania: 5 minuty

W środę rano, na zakończenie audiencji ogólnej, papież wzniósł modlitwę o pokój na Ukrainie, prosząc "Pana z naciskiem, aby na tej ziemi rozkwitło braterstwo i przezwyciężyło rany, lęki i podziały".

W dniu Dnia Postu i Modlitwy o Pokój na Ukrainie, ogłoszonego przez Papieża Franciszka na Anioł Pański w ubiegłą niedzielę, Franciszek wystosował taki apel, odwołując się do synowstwa z Bogiem Ojcem i braterstwa wśród ludzi: "Módlmy się o pokój Ojcze nasz: jest to modlitwa dzieci, które zwracają się do tego samego Ojca, jest to modlitwa, która czyni nas braćmi, jest to modlitwa braci, którzy błagają o pojednanie i harmonię".

Rzymski papież, który ujawnił stan zapalny więzadła w kolanie, tak zachęcił do modlitwy o pokój na Ukrainie: "Módlmy się do Pana z natarczywością", aby "na tej ziemi rozkwitło braterstwo i przezwyciężyło rany, lęki i podziały".

Ojciec Święty dodał, że Ukraina, "to lud cierpiący; był głodny, doznał wielu okrucieństw i zasługuje na pokój". Z tego powodu Papież zaprosił nas do uporczywej modlitwy, pamiętając o tym, że "niech modlitwy i inwokacje, które wznoszą się dziś do nieba, dotkną umysłów i serc odpowiedzialnych na ziemi, aby zwyciężył dialog i aby dobro wszystkich zostało postawione ponad interesami partyzanckimi". Franciszek zakończył swoje wezwanie przypominając i podkreślając "proszę, nigdy wojny".

Spotkania modlitewne

W odpowiedzi na apel papieża Franciszka w kościołach i parafiach kilku krajów odbyły się spotkania modlitewne o pokój na Ukrainie. W Rzymie, w bazylice Santa Maria in Trastevere, o godz. 19.15. Wspólnota Sant'Egidio promowała specjalną modlitwę, której przewodniczył abp Paul Richard Gallagher.Sekretarz ds. relacji z państwami Stolicy Apostolskiej, a z którymi można zapoznać się na stronie internetowej. tutaj.

Również w Rzymie o godz. 18.00 w kościele św. Zofii odbyła się modlitwa nieszporów pod wezwaniem wspólnoty ukraińskiej z udziałem biskupa Benoniego Ambarusa, dyrektora diecezjalnego biura ds. migrantów monsignora Pierpaolo Felicolo i rektora bazyliki ks. Marco Jaroslava Semehena. W czuwaniu, promowanym przez Diecezjalne Biuro ds. Migrantów, wzięli udział kapelani i przedstawiciele różnych wspólnot etnicznych.

W Bolonii kardynał abp Matteo Zuppi przewodniczył modlitwie o godz. 19.30 w bazylice świętych Bartłomieja i Gaetano. Do tych chwil modlitwy dołączyły inne inicjatywy promowane przez diecezje, ruchy i rzeczywistości kościelne.

Zaproszenie Papieża Rzymskiego

W ubiegłą niedzielę papież Franciszek powiedział, że śledzi "z niepokojem rosnące napięcia, które grożą zadaniem nowego ciosu pokojowi na Ukrainie i zakwestionowaniem bezpieczeństwa na kontynencie europejskim". Na granicy z Ukrainą rozmieszczone są podobno dziesiątki tysięcy rosyjskich żołnierzy. W tle może być fakt, że reżim kijowski aspiruje do wstąpienia do NATO, po kryzysie krymskim z 2014 roku.

Kreml przyznał kilka dni temu, że napięcie jest "zbyt wysokie", natomiast w tych dniach pojawiły się przecieki, że prezydent Francji Emmanuel Macron, który właśnie spotkał się w Berlinie z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem, będzie rozmawiał w najbliższy piątek z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, aby zaproponować plan deeskalacji.

Tymczasem nuncjusz apostolski na Ukrainie bp Visvaldas Kulbokas powiedział, że "bliskość papieża pociesza ducha". W wywiadzie dla watykańskich mediów bp Visvaldas Kulbokas dodał, że ludzie są wdzięczni Franciszkowi: "świadomość, że nie są sami i zapomniani, jest wielką pomocą".

"Ryzyko ewentualnej eskalacji konfliktu jest przeżywane z większą odwagą" - dodaje nuncjusz. "Tutaj na Ukrainie papież Franciszek jest jedną z najbardziej szanowanych przez miejscową ludność osobistości religijnych, dlatego ten apel papieża po modlitwie Anioł Pański w ostatnią niedzielę został natychmiast przyjęty jako bardzo ważna wiadomość, która koi serce, wyraża bliskość i solidarność, a w czasach trudnych, takich jak te na Ukrainie, świadomość, że nie jest się samotnym i zapomnianym, już jest wielką pomocą.

Polscy i ukraińscy biskupi alarmują

"Obecna sytuacja stanowi wielkie zagrożenie dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej i dla całego kontynentu europejskiego, które może zniweczyć dotychczasowy postęp wielu pokoleń w budowaniu pokojowego ładu i jedności w Europie" - podkreślili w poniedziałkowym oświadczeniu biskupi Polski i Ukrainy. odwołanie szukać dialogu i zrozumienia.

"W swoich wystąpieniach przywódcy wielu krajów wskazują na zwiększony nacisk Rosji na Ukrainę, która masowo gromadzi broń i wojska na swojej granicy" - wyjaśniają biskupi. "Okupacja Donbasu i Krymu pokazała, że Federacja Rosyjska - naruszając suwerenność państwową i integralność terytorialną Ukrainy - lekceważy obowiązujące normy prawa międzynarodowego" - czytamy Odwołanie, podaje ta sama watykańska agencja.

Biskupi zwracają uwagę, że "dziś poszukiwanie alternatywnych wobec wojny sposobów rozwiązywania konfliktów międzynarodowych stało się pilną koniecznością, ponieważ przerażająca potęga środków zniszczenia znajduje się obecnie w rękach nawet średnich i małych mocarstw, a coraz silniejsze więzi istniejące między narodami na całej ziemi utrudniają, jeśli nie praktycznie uniemożliwiają, ograniczenie skutków jakiegokolwiek konfliktu".

Unikanie wrogości

W tym duchu, "opierając się na doświadczeniach poprzednich pokoleń, wzywamy rządzących do powstrzymania się od wrogości". Zachęcamy przywódców do natychmiastowego porzucenia drogi ultimatum i wykorzystywania innych krajów jako kart przetargowych. Różnice interesów nie powinny być rozwiązywane poprzez użycie broni, ale poprzez porozumienia. Społeczność międzynarodowa musi zjednoczyć się w solidarności i aktywnie wspierać zagrożone społeczeństwo w każdy możliwy sposób" - napisali polscy i ukraińscy biskupi.

"W imię fałszywych ideologii skazywano na zagładę całe narody, naruszano poszanowanie godności ludzkiej, a istotę sprawowania władzy politycznej sprowadzano wyłącznie do przemocy. Również dzisiaj chcemy jasno powiedzieć, że wszelka wojna jest tragedią i nigdy nie może być odpowiednim środkiem do rozwiązywania problemów międzynarodowych. To nigdy nie było i nie będzie adekwatne rozwiązanie, bo generuje nowe i poważniejsze konflikty" - dodali.

Autorzy m.in. Apelacja przypomniał słowa św. Pawła VI, który w przemówieniu na sesji Konferencji Rozbrojeniowej ONZ w 1978 r. nazwał wojnę "najbardziej irracjonalnym i moralnie nie do przyjęcia środkiem regulowania stosunków między państwami". Przypomnieli też modlitwę św. Jana Pawła II: "Ojcze, udziel naszym czasom dni pokoju. Nigdy więcej wojny! Amen.

Na stronie Apelacja podpisali: abp większy Światosław Szewczuk, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego; abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski; Abp Mieczysław Mokrzycki, wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Ukrainy; abp Eugeniusz Popowicz, metropolita przemysko-warszawski Kościoła greckokatolickiego w Polsce; abp Nil Łuszczak, administrator apostolski Konferencji Episkopatu Ukrainy; abp. Siedziba główna Wakat Eparchia Mukaczewa, Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-ruskiego na Ukrainie.

Zoom

Ikona Salus Populi Romani

28 stycznia, w święto translacji Salus Populi Romani, miną cztery lata od powrotu ikony do bazyliki, gdzie jest czczona w klimatycznym relikwiarzu. W tym miesiącu przeprowadzono odpowiednią kontrolę konserwatorską. Papież Franciszek jest wielkim wielbicielem tego obrazu.

David Fernández Alonso-26 styczeń 2022-Czas czytania: < 1 minuta
Edukacja

Wychowanie w cierpieniu

Problemem dzisiejszego społeczeństwa nie jest to, że nie ceni ono chorych, czy że nie szanuje śmierci, bo to "koniec", problemem dzisiejszego społeczeństwa jest przede wszystkim to, że nie ceni ono swojego własnego istnienia. Musimy zmienić wartość, jaką przypisujemy życiu, aby poznać wartość cierpienia i śmierci.

Lucía Simón-26 styczeń 2022-Czas czytania: 9 minuty

Graciano podniósł tempo, gdy poprawiał swój szalik. Jakże zimno było tego wczesnego ranka. Włożył rękę do kieszeni, żeby sprawdzić, czy wychodząc zabrał klucz do domu. "W pośpiechu zapomina się o wszystkim" - pomyślał, przypominając sobie czas, kiedy, również w środku nocy, zostawił w środku swój klucz. Tak zimnej nocy jak ta nie należało spędzać na otwartej przestrzeni. Pomyślał o Petrze. Może to była jej ostatnia noc. Ta energiczna staruszka. Ileż to razy zabierała jego jedzenie do zakrystii: "Graciano, jeśli będę nieostrożna, nie będziesz jadł przez wiele dni" - mawiała do niego.

Gdy dotarła ze światłem do małego domku, podeszła do drzwi i zapukała. Drzwi otworzyła mała córka Petry - Klara.

- Dziękuję, ojcze. O tej godzinie nie wiedziałem, czy do niej dzwonić, ale tak bardzo się upierała... Od kilku dni prawie się nie odzywała i całe popołudnie prosiła, żebym do niej zadzwonił.

- Dobrze się spisałaś, moje dziecko. Nie mam własnych dni ani nocy. Wszystkie należą do Pana.

Klara spojrzała na niego z wdzięcznością, a wziąwszy od niego gruby płaszcz, zaprowadziła go do pokoju, w którym leżała jej matka.

Petra była maleńką staruszką. Wydawała się zagubiona wśród tylu koców i poduszek. Zacisnęła mocno w dłoni różaniec i wpatrywała się w drzwi. Gdy usłyszała kroki i zobaczyła wchodzącą córkę, wypełniło ją życie. Jakby skupiła w swoich oczach całe życie, jakie jej pozostało.

- Przyniosłeś Graciano?

- Tak, matko. Oto ojciec Graciano - ulgowy uśmiech rozświetlił jego pomarszczoną twarz i zdawał się napełniać spokojem. Graciano wszedł do pokoju i ostrożnie podszedł do chorej kobiety. Klara wyszła, zamykając drzwi.

- Witaj, Petra. Dobry wieczór, Petra. Twoja córka powiedziała mi, że jest jej gorzej i przyszedłem tu, aby udzielić ostatnich obrzędów i udzielić jej komunii - Don Graciano pobożnie udzielił sakramentu, a po udzieleniu komunii usiadł obok niej. Petra wyglądała na zadowoloną i złapała go za rękę.

- Ile rzeczy od momentu przyjazdu do miasta, pamiętasz? Świeżo wyświęcony i z miasta. Tutaj mówili, że nie przystosujesz się do tak ciężkiego, emerytalnego życia - uśmiechnął się Graciano.

- Tutaj znalazłem rodzinę, której Bóg dla mnie chciał. Każdy z moich parafian i tych, którzy odmawiają bycia parafianami - przytaknęła Petra.

- Byłem bardzo szczęśliwy, Graciano. Teraz, gdy zbliża się koniec, rozumiem, że Bóg wszystko robi dobrze. Wyszłam za mąż młodo i straciłam czworo dzieci, zanim urodziłam Manuela i Klarę. Myślałam, że nigdy nie uporam się z tak wielkim bólem. Potem ciężka praca, załatwienie moim dzieciom studiów za granicą i choroba Antoniego.

- Pamiętam go na wózku inwalidzkim z kijem w ręku. Gdy ktoś zagradzał mu drogę lub przeszkadzał, uderzał go nią - zaśmiała się łagodnie Petra.

- Tak, ileż mieliśmy kłopotów z tym błogim garotem. Nawet z nim spałem.

- Czy bardzo cię boli, Petra?

- Wiele, ale nie obchodzi mnie to. Mam wiele lat i wielką wiarę. Bóg nauczył mnie tego, czego nie ma w księgach: żyć, a więc i umrzeć, kiedy On tego chce - Graciano spojrzał na nią z czułością i nie ukrywając łez, które zaczynały moczyć mu twarz. Ta kobieta, jak wszystkie z jej pokolenia, była silną kobietą. Ileż to lekcji wciąż jej udzielali. To było mądre pokolenie, urodzone, by podtrzymywać.

- Można być szczęśliwym w cierpieniu, Graciano. Moje dzieci tego nie rozumieją i możliwe, że to dlatego, że miały wszystko tak łatwo. A życie uczy także poprzez ból. Być może brakuje im doświadczenia, że nic nie wiedzą. Wydaje im się, że mogą zrobić wszystko. Wierzą, że nauka i ich inteligencja mogą wszystko naprawić.

- A, czyż nie - uśmiechnął się Graciano. Lubił, gdy mówiła. Uczył się od niej. Nigdy nie znudziło mu się słuchanie.

- Nie, oczywiście, że nie. W tym życiu tylko nadawanie znaczenia i wartości rzeczom przynosi szczęście.

- Jaki jest sens bólu, Petra?

- Ach... Graciano, dobrze o tym wiesz, ale zmuszasz mnie do mówienia. Nie, nie uśmiechaj się. Znamy się od wielu lat. Jadłaś u mnie w domu więcej razy niż pamiętam. Towarzyszyłaś mi na pogrzebie kilkorga moich dzieci i mojego męża. Nigdy nie zapomniałem jednej rzeczy, którą powiedziałeś na pogrzebie małego chłopca: "W życiu i w śmierci należymy do Boga".

- To wynika z Pisma Świętego.

- Nie wiem, nie uczyłam się czytać. Ale ile tam jest prawdy. Nie ma strachu dla tego, który wie, że jest synem Tego, który kocha go najbardziej.

- Czy czujesz się kochana przez Boga, Petra?

- Tak. W każdym bólu krzyczałam na niego i złościłam się. Ale zawsze wiedziałem, że jest przy mnie. Cierpienie ze mną. On nadaje sens bezsensowi. On nas w pewien sposób kształtuje. Tak jak mój mąż robił to z rzeźbami. Z uderzeniami, z twardością. Aby nas uwolnić.

- Darmowy?

- Tak, za darmo. Trzymamy się tak wielu rzeczy, które się wydarzyły. Nastawiamy swoje serca na tak wiele rzeczy, które nie są warte uwagi. A jednak w nieszczęściu uświadamiamy sobie, że liczy się tylko miłość do Boga i miłość do innych. To właśnie oznacza bycie wolnym. Nie będąc przywiązanym do niczego w swoim sercu. Odejdę dziś w pokoju. Dzięki moim wadom wiem, że moje życie było takie, jak On chciał, żeby było. Martwię się tylko o swoje dzieci i wnuka. Moje dzieci są tak zajęte rzeczami, które są bezwartościowe. Mój najstarszy, mając sprawę z wirusem, zwariował. "Mamo, liczy się tylko zdrowie" - powiedział do mnie na drugi dzień.

- I co mu powiedziałeś?

- Powiedziałam mu, że jest żebrakiem. Wyobraź sobie, że wkładasz swoje szczęście i pewność siebie w coś, co wiesz, że stracisz. A druga, Klara, to dobra dziewczyna, ale chce sama wszystko prowadzić. Nie rozumie, że drogą do szczęścia jest posłuszeństwo Bogu i wypełnianie jego woli. Zależy jej tylko na pieniądzach i wygodzie. Powinna była ich lepiej nauczyć, gdy byli dziećmi.

- Poznanie sensu życia to kilkuletnia praktyka, Petra.

- Myślisz, że kiedykolwiek zrozumieją - westchnęła - Myliłam się w tym jako matka. Nigdy nie uczyłem ich cierpienia. Zawsze, gdy mieli niepowodzenia, robiłem wszystko, by je oddalić. A kiedy przyszedł ból, pozwoliłam im patrzeć w inną stronę. Nigdy nie uczyłam ich, jak sobie z tym radzić. Powinienem był ich uczyć. Bo potem trafiali na wyboje i nie wiedzieli, czego się trzymać. Dla nich modlitwa to recytowanie małych słów na pełnej prędkości. Nie wiedzą, kim jest Jezus. Nie wiedzą, co znaczy Krzyż. Nie nauczyłem ich oferować, jak uczyła mnie matka. Wydawało mi się, że to zbyt trudne nauczanie. Myślałem, że nie zrozumieją, dopóki nie będą mieli silniejszej wiary. A jednak, jak daleko zaszli.

- Oni mają jeszcze czas na poznanie Boga, Petra. Módlmy się za nich i za ich wnuka. Gdy Ciebie zabraknie, będę im nadal towarzyszył. Ale możesz pomóc z nieba, bo zadanie jest duże - uśmiechnęła się Petra.

- Dziękuję, Graciano. Graciano zaczął się modlić, a Petra mu towarzyszyła. Najpierw miękko, a potem z nieba.

Po pocieszeniu córki i obiecaniu, że wróci z samego rana, Graciano ponownie wyszedł na mróz. Teraz jednak zapomniał poprawić szalik, a nawet zapiąć płaszcz.

Kształcić w cierpieniu... kształcić i dawać powody, pomyślał. Ale jak, jak wytłumaczyć wielką tajemnicę Bożej miłości i cierpienia? Społeczeństwo nie rozumie bólu i śmierci, bo nie rozumie życia. Gratian pomyślał o aborcji. Pomyślał o eutanazji. Pomyślał o materializmie, który tak często widział i o chłodzie wobec wszystkiego, co transcendentne. Pomyślał o tylu ludziach, dla których życie takie jak Petry, bez jakości, nie miało sensu. Pomyślał o tych, którzy uważają, że Bóg jest jak dżin w lampie, który musi spełnić wszystko, czego pragniemy, a jak nie, to precz. Zamiast zrozumieć, że On jest Bogiem, a my słabymi stworzeniami. Jak pokazać to wszystko innym, skoro ani nie pytają, ani nie dbają o to? Graciano poczuł się bardzo mały i wtedy zadzwonił dzwon kościelny. Uśmiechnął się jak to robią kochankowie i zmienił drogę. Nie wróciłby już do domu tej nocy. Poszedłby do domu swojego ojca. Do kościoła, w którym, w małym tabernakulum, mieszka Pan wszystkiego. Prosił Go o łaskę, pomoc i pocieszenie, aby następnego dnia z radością stawić czoła ogromnemu zadaniu, które Bóg mu powierzył.


Społeczeństwo bez cierpienia?

W społeczeństwie, w którym nie przypisuje się żadnej wartości życiu ludzkiemu, które nie cieszy się "jakością" według współczesnych standardów, rośnie potrzeba reflektorów, latarni, które oświetlają i nadają sens bezsensowi. Odnalezienie sensu w cierpieniu pomaga nam przeżyć je w najbardziej humanitarny sposób. Dlatego tak ważne jest zagłębienie się w tę rzeczywistość. Ile razy słyszeliśmy od naszych starszych "ofiaruj to", gdy mieliśmy niepowodzenie. Czy rozumiemy, co to znaczy?

W naszym społeczeństwie coraz bardziej potrzebne jest wychowanie w cierpieniu. Nauczyć dzieci, na miarę ich możliwości, że cierpienie jest częścią życia. Naiwnością byłoby sądzić, że możemy pozbawić nasze dzieci doświadczenia bólu i ważne jest, aby pokazać im, jak się w tych chwilach zachować, czego się trzymać i jak sobie radzić. Wielka jest frustracja, gdy nie wiemy, jak poradzić sobie z własnym bólem lub bólem tych, którzy nas otaczają. Rozmowa z dziećmi, stosownie do ich okoliczności i zdolności pojmowania, bez ukrywania przed nimi tego, z czym prędzej czy później się zetkną, oznacza wyposażenie ich w umiejętności pozwalające stawić czoła tym chwilom. Zaskakujące jest też to, jak dzieci rozumieją tajemnicę bólu i jak stają się silne i empatyczne, gdy pomagamy im się z nim zmierzyć, a nie zaprzeczać mu, jakby nie istniał. Edukacja w tym zakresie jest bardzo pozytywna. Z drugiej strony smutne jest to, jak wielu wierzących nie chce uczyć swoich małych dzieci o krzyżu, w obawie przed zniszczeniem ich wrażliwości. Jest to wręcz hipokryzja w społeczeństwie, w którym gry wideo i filmy są przepełnione bezsensowną przemocą. Nauczenie ofiarowania naszego bólu, oparcia się na modlitwie, na odmawianiu różańca i sakramentów, na miłości i wsparciu najbliższych. Wszystkie te narzędzia Bóg nam zostawił, abyśmy mogli go odnaleźć w bólu.

chrześcijańskie cierpienie

Możliwe jest znalezienie radości w bólu. Możliwe jest znalezienie nadziei tam, gdzie wydaje się, że nie ma już nic do zrobienia. A jest to możliwe, bo Chrystus istnieje. Bo Chrystus zmartwychwstał i uwolnił nas od śmierci i cierpienia, podejmując je w swoim planie odkupienia. A zrobił to przez posłuszeństwo. Był bowiem posłuszny aż do śmierci, nawet śmierci na krzyżu. Rzeczywiście, istnieje związek między posłuszeństwem a cierpieniem. A nie posłuszeństwo jako zwykłe podporządkowanie się czy bierna akceptacja. Ale posłuszeństwo jako afirmacja. Jako pozytywne działanie, które potwierdza coś większego, nawet jeśli czasem nie jest to jasne: miłość Boga we wszystkich okolicznościach i Jego miłosną troskę o każdego. Chrystus był posłuszny aż do śmierci, bo do końca umiłował swoich. Jego posłuszeństwo było doskonałe, zrodzone z Miłości. Nie ograniczył się do przyjęcia "tego, co przyszło na jego drogę", ale poszedł dalej, widząc w cierpieniu okazję do potwierdzenia czegoś większego: miłości do Ojca w miłości do ludzi.

Chrystus nauczył się posłuszeństwa przez cierpienie. To stwierdzenie jest bardzo odkrywcze. Posłuszeństwo, które rodzi się z miłości, które potwierdza, wymaga od nas cierpienia. Wymaga śmierci dla nas samych. Wymaga to od nas, abyśmy przestali patrzeć na siebie, a spojrzeli na Niego. To, paradoksalnie, jest "łatwiejsze" dla nas w bólu. Jest nam łatwiej, gdy nie mamy już nic. Kiedy jest tylko my i On. Musimy być "zniszczeni", aby On mógł nas odbudować.

Stajemy się podobni do Chrystusa tylko wtedy, gdy pozwalamy Mu działać w nas. A my pozwalamy Mu działać tylko przez doświadczenie umierania dla siebie. Jeśli mieliśmy takie doświadczenie, to zrozumiemy. Dla tych, którzy nigdy nie doświadczyli własnego upadku jest to niezrozumiałe. To właśnie wtedy, gdy brakuje nam wszystkiego, co wydawało się nam ważne, możemy naprawdę zobaczyć nasze serce. Czego, a raczej Kogo potrzebujemy przede wszystkim.

Cierpienie, samo w sobie, jest złem, a zło to brak dobra. Cierpienie to brak dobra fizycznego i/lub duchowego. Prawdziwym i największym cierpieniem jest brak Boga, gdyż bez Niego nie może istnieć żadne dobro. Dlatego Jezus Chrystus zwyciężył cierpienie na krzyżu. Bo On wziął to na siebie w taki sposób, że w każdym bólu możemy się z Nim identyfikować. W każdym bólu jesteśmy z Nim. Nie ma już całkowitej nieobecności. Bezsens może mieć znaczenie, wartość.

Chrystus nie wyeliminował cierpienia człowieka, ponieważ szanuje ludzką wolność, a także naturę zniszczoną przez grzech. Dopóki nie nadejdzie godzina Sprawiedliwości i koniec czasu, będziemy żyć z bólem i śmiercią. Jezus Chrystus nie wyeliminował cierpienia, ale przekształcił je u jego najgłębszych korzeni. Uczestniczył w cierpieniu aż do skrajności, do tego stopnia, że wdzierał się do niego swoją Obecnością.

Kto nigdy nie zadał sobie pytania o wartość własnego życia, temu bardzo trudno jest zrozumieć sens cierpienia i śmierci. Umiera się tak, jak się żyło. Problemem dzisiejszego społeczeństwa nie jest to, że nie ceni chorych, czy że nie szanuje śmierci, bo to "koniec", problemem dzisiejszego społeczeństwa jest przede wszystkim to, że nie ceni własnego istnienia. Spotykamy ludzi zatwardziałych, którzy żyją tak, jakby byli zwykłą materią i bardzo trudno jest otworzyć dla nich horyzont nadziei. Dla nich to już koniec. Tym ludziom powinniśmy najpierw zadać pytanie, jaki jest sens ich istnienia, aby otworzyć ich na znalezienie sensu w ich końcu.

Czasami myślimy, że Bóg jest dżinem z lampy, który musi nam przyznać to, czego chcemy, jeśli tylko wystarczająco mocno poprosimy. Prawie nie ma dziś kazania o czynieniu woli Bożej, jakakolwiek by ona nie była. Cała Biblia jest pełna fragmentów zachęcających lud Boży do wypełniania woli Bożej. Nasze życie jest dla Boga, aby wypełniać wolę Bożą. To prawda, że możemy się modlić o usunięcie tego czy innego cierpienia lub o rozwiązanie naszych problemów. Ale modlitwa i zaufanie do Boga muszą być zawsze nastawione na przyjęcie Jego woli. Złość na Boga, gdy przychodzi cierpienie, polega na tym, że nie chcemy puścić wodze naszego życia, bo chcemy po swojemu, albo na tym, że błędnie rozumiemy, że cierpienie jest Bożym nakazem.

Jako społeczeństwo możemy wiele pomóc. Po pierwsze, jak zaznaczyliśmy, poprzez kształcenie naszych dzieci od najmłodszych lat w kierunku zrozumienia sensu cierpienia. Ale także poprzez promowanie solidarności, opiekę nad chorymi, inwestowanie w szkolenie personelu medycznego, w opiekę paliatywną... Musimy zmienić obraz, jaki często przedstawia się osobom starszym, oddając im ich przestrzeń oraz znaczenie i wartość, jaką mają w obliczu kultury młodości i materializmu. Musimy zmienić wartość, jaką nadajemy życiu, poznać wartość cierpienia i śmierci.

AutorLucía Simón

Więcej
Czytania niedzielne

"Lekarze i prorocy w imię Jezusa". Czwarta niedziela czasu zwykłego

Andrea Mardegan komentuje czytania z Czwartej Niedzieli Czasu Zwykłego, a Luis Herrera proponuje krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan / Luis Herrera-26 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

Komentarz do czytań niedzielnych IV

Jeremiasz jest powołany przez Boga, aby mówić w jego imieniu, mimo że jest młody i nie może mówić. Bóg mówi mu, że znał go, zanim został ukształtowany w łonie matki i że wybrał go, zanim się urodził, aby był prorokiem dla narodów. Prosi go, by powiedział to, co mu nakaże, i by się nie bał: "...".Czynię cię dziś miastem warownym, filarem z żelaza i murem z brązu wobec całej ziemi... Będą prowadzić przeciwko tobie wojnę, ale cię nie pokonają, bo Ja jestem z tobą, aby cię wybawić.". Ale jego życie, mimo Bożej opieki, będzie pełne trudności: prześladowany przez rodaków, zadenuncjowany przez rodzinę i przyjaciół, znienawidzony, bity, torturowany. Jego życie jest antycypacją życia Jezusa.

W synagodze w Nazarecie Jezus powiedział, że w Nim wypełnia się proroctwo Izajasza. Na początku jest pozytywna reakcja. Zauważają jego łaskawe słowa. Są zdumieni, ale w ich sercach rodzi się wątpliwość: jak to możliwe, że jeden z nich, o spracowanych rękach, może mieć ducha Bożego i przemawiać jako prorok, być tym, o którym mówią starożytne pisma? Wątpią, że proroctwo może się wypełnić w ich małym, granicznym kraju, ignorowanym przez Pismo Święte: "Czy to nie jest syn Józefa?

Jezus czyta ich serca i odkrywa ich oczekiwania. Chcieli tam zobaczyć cuda, których dokonał w Kafarnaum i innych miejscach. Zawiedli się na swoim współobywatelu. Jezus przytacza im dwa przysłowia. Z pierwszym z nich, "Lekarzu, ulecz się sam."wyraża pragnienie Nazareńczyków, by zostać przez Niego uzdrowionym. Uważają go za cudotwórcę. Z drugim, "Żaden prorok nie jest akceptowany wśród swojego ludu"Tłumaczy im, że nie przyjmują go jako proroka, chcieliby jedynie skorzystać z jego mocy uzdrawiania, by lepiej żyć. Ale Jezus jest prorokiem: kiedy uzdrawia, robi to z myślą o wierze chorego i o otwarciu serc na słowo Boże. Opowiada im o wdowie z Sarepty z Sydonu i Naamanie Syryjczyku. Ci dwaj cudzoziemcy otrzymali Boże cuda, a nie zatwardziali Izraelici. Nazareńczycy mogli pokutować, zaczynając wierzyć w Jezusa. Zamiast tego zabierają go nad przepaść góry, by zrzucić go w dół. Nie mogą znieść jego prawdy. Jezus, ucieka przed nimi, z cudem, którego nie dokonał nigdzie indziej: jego godzina nie nadeszła. Otwiera drogę, by z krzyża, z chrztu, dać nam moc, byśmy byli wszystkimi lekarzami, którzy uzdrawiają w miejscu swojego życia, i byśmy byli prorokami przyjętymi w swoim domu, w swoim środowisku. Będą więc pierwszymi chrześcijanami, którzy będą szerzyć wiarę w swoich wioskach i w swoich rodzinach. Ale i z tą Ewangelią byli przygotowani, by nie uważać się za "lekarzy".nauczyciela"gdy przyszły nieporozumienia i prześladowania. 

Homilia na temat czytań z 21. niedzieli

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

AutorAndrea Mardegan / Luis Herrera

Zoom

Instytucja pierwszych katechistów

Szwajcarski strażnik pilnuje celebracji niedzielnej Mszy św. Słowa Bożego w Bazylice św. Piotra w Watykanie 23 stycznia 2022 r. Podczas Mszy św. papież formalnie ustanowił kobiety i mężczyzn do posług lektora i katechety.

David Fernández Alonso-24 styczeń 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

Przywrócenie więzi z prawdą

W święto św. Franciszka Salezego, patrona dziennikarzy, papież Franciszek wygłosił Orędzie na 56. Światowy Dzień Komunikacji, który w tym roku będzie obchodzony 29 maja 2022 r. Podkreślił dwie główne idee: słuchanie i cierpliwość.

Giovanni Tridente-24 styczeń 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Dwie ciekawe refleksje wyłaniają się przede wszystkim z Orędzia Papieża Franciszka na 56. Światowy Dzień Komunikacji, który w tym roku będzie obchodzony 29 maja 2022 r., wygłoszonego dziś do całego Kościoła w uroczystość św. Franciszka Salezego, patrona dziennikarzy.

Podłączenie ucha do serca

Pierwsza myśl pochodzi z tytułu Orędzia, Słuchanie uchem sercaChodzi o umiejętność połączenia naszego organu życiowego par excellence ze zmysłem słuchu, tak aby stał się on "aparatem" prawdziwie funkcjonalnym dla celu i sensu naszego istnienia: mężczyzn i kobiet żyjących w rozbudowanych wspólnotach, w których dzieli się miłość, piękno i dobro, nie mając innego celu niż spotkanie z największą Miłością.

Jest to podróż, która odbywa się całkowicie wewnątrz człowieka, poprzez "mechanizmy", których nie da się rozszyfrować wizualnie, ale które siłą rzeczy mają reperkusje w przeżywanej rzeczywistości i mogą przynieść korzyść (lub nie) tym, których spotykamy na swojej drodze.

Połączenie ucha z sercem to nie tylko zadanie dziennikarza i komunikatora - nawet jeśli przekaz jest zasadniczo skierowany do nich - ale jest to postawa, która powinna dotyczyć każdego ochrzczonego, ponieważ każdy z nas jest nie tylko chrześcijaninem, ale także obywatelem, a ponadto jesteśmy wprowadzeni w społeczeństwo, które dzisiaj bardzo potrzebuje pozbycia się tych spięć, które zepsuły połączenie ucha z sercem, które Pismo Święte proponowało zawsze i każdemu człowiekowi dobrej woli.

Cierpliwość ciszy modlitwy

Inna idea to ta dotycząca "cierpliwości". W frenetycznych rytmach, w których jesteśmy zanurzeni, zatraciliśmy umiejętność zatrzymywania się, pauzowania, ale także umiejętność czekania, umiejętność zwalniania, siedzenia w miejscu i słuchania. Słuchać przede wszystkim tego, co ma nam do powiedzenia Bóg - a to można osiągnąć tylko cierpliwością ciszy modlitwy - ale także tego, co mają nam do powiedzenia inni, podobni do nas ludzie. To, co mają nam do powiedzenia, albo to, co chcą, abyśmy usłyszeli, aby zachęcić nas do wspólnego stawiania czoła problemom i wspólnego wychodzenia z najtrudniejszych sytuacji, co tak dobrze pokazała nam w ostatnich latach pandemia.

Kąpiel w pokorze

Orędzie Papieża przychodzi więc jako kąpiel pokory i zaproszenie do konkretu w naszych dniach: bezużyteczne jest gorączkowe dążenie do ziemskiego celu, który stale się oddala, ponieważ jest silniejszy od nas. Poświęćmy się natomiast odbudowie tego wewnętrznego "małego odcinka", który łączy serce ze słuchaniem, a ożywieni "świętą cierpliwością" stańmy się wszyscy "uważnymi słuchaczami" potrzeb świata, aby każdy mógł zrobić swoją część dla dobra wszystkich.

Dobrego słuchania, dużo cierpliwości i najlepszych życzeń dla dziennikarzy i komunikatorów, tych, którzy z powołania czują, że muszą być pierwszymi, którzy przywrócą więzi z prawdą.

Stany Zjednoczone

Tysiące maszerują w obronie życia ludzkiego w USA

Wspierany przez tysiące ludzi Marsz dla Życia w Waszyngtonie odbył się z nadzieją, że będzie to ostatni ogólnokrajowy marsz; to nowe wołanie o to, by "dar każdego ludzkiego życia był chroniony przez prawo i obejmowany z miłością".

Gonzalo Meza-24 styczeń 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

W piątek 21 stycznia tysiące ludzi zebrało się w Waszyngtonie, by demonstrować na rzecz życia. Mroźne temperatury sięgające -6 stopni Celsjusza w stolicy USA oraz wysokie wskaźniki zakażeń wariantem Omicron wirusa COVID-19 nie stłumiły ducha tysięcy młodych ludzi z całego kraju, którzy zebrali się na 49. Marszu dla Życia. Katolickie uczelnie i uniwersytety były reprezentowane przez setki studentów, którzy zjechali z różnych części kraju do stolicy, aby wziąć udział w tym marszu. 

Od czasu orzeczenia "Roe v. Wade"

Pomysł na ten Marsz narodził się 49 lat temu, po tym jak 22 stycznia 1973 roku Sąd Najwyższy USA wydał wyrok na korzyść dekryminalizacji aborcji w całym kraju w sprawie znanej jako "Roe v. Wade". Na mocy tego prawa szacuje się, że od tej daty życie straciło blisko 60 milionów niewinnych ludzi. Dlatego 22 stycznia został wyznaczony w kościele w Stanach Zjednoczonych jako "Dzień modlitwy o prawną ochronę nienarodzonych dzieci". Wokół tej daty w całym kraju organizowane są uroczystości, czuwania, msze, dni modlitwy i świadomości, a także bardzo popularna nowenna "9 dni dla życia".

Jak co roku, marsz 21 stycznia w stolicy USA poprzedzony był czuwaniem modlitewnym i Mszą św. 20 stycznia w Narodowej Bazylice Niepokalanego Poczęcia. Liturgii przewodniczył przewodniczący Komisji Pro-Life Konferencji Episkopatu Katolickiego Stanów Zjednoczonych, arcybiskup William E. Lori, arcybiskup archidiecezji nowojorskiej. William E. Lori, arcybiskup Baltimore. Koncelebrowało z nim kilkudziesięciu biskupów i kapłanów, którzy towarzyszyli młodym w tej podróży. Mimo ograniczeń zdrowotnych w uroczystości wzięło udział blisko 5 tys. osób. W homilii ks. bp. Lori odniosła się do trudnej sytuacji kobiet, które rozważały aborcję: "Dla wielu z nich wydawało się, że ich jedynym wyjściem jest aborcja, ale w głębi duszy wiedziały, że to tragiczny wybór z poważnymi trwałymi konsekwencjami. To, co jest najbardziej potrzebne w tych sytuacjach, to świadectwo miłości i życia! To świadectwo i konkretną pomoc znaleźli w parafiach, zgromadzeniach i duszpasterstwach pro-life. 

Oprócz klimatu radości, entuzjazmu, modlitwy, zmęczenia i zimna, ten 49 Marsz dla Życia naznaczony był nadzieją, że będzie to ostatni marsz w skali kraju. W najbliższych miesiącach jedną ze spraw, która będzie omawiana przez dziewięciu sędziów Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych jest tzw. sprawa "Dobbs v. Jackson Women's Health Organization". Orzeczenie sędziów w tej sprawie może obalić prawo aborcyjne na poziomie krajowym, pozostawiając każdemu stanowi w USA decyzję, czy zdekryminalizować aborcję w ramach ich jurysdykcji. Aborcja nie byłaby już wtedy uznawana za "narodowe, konstytucyjne prawo". Arcybiskup Lori powiedział: "Jeśli jeszcze w tym roku Sąd Najwyższy obali Roe v. Wade, jak powinniśmy się przygotować jako katolicy? Po pierwsze, musimy jasno i jednogłośnie potwierdzić, że nasze społeczeństwo i prawo może i musi chronić zarówno kobiety, jak i ich dzieci. Jako kwestia fundamentalnej sprawiedliwości, musimy pracować nad ochroną prawną życia nienarodzonych, najbardziej wrażliwych i bezbronnych członków społeczeństwa.

"bitwa

Chociaż Kościół katolicki ma nadzieję, że orzeczenie Roe v. Wade z 1973 r. zostanie obalone i tym samym zakończy się "prawo do aborcji w całym kraju", to jednak walka z życiem jest i będzie zacięta. Właśnie 22 stycznia prezydent Joe Biden - który deklaruje się jako katolik i uczestniczy w niedzielnej mszy - a także wiceprezydent Kamala Harris powiedzieli w oświadczeniu: "Konstytucyjne prawo ustanowione w Roe v. Wade prawie 50 lat temu jest atakowane jak nigdy dotąd. Jest to prawo, które naszym zdaniem powinno być skodyfikowane w prawie. Jesteśmy zobowiązani bronić go każdym narzędziem, jakie mamy".

Różne stowarzyszenia proaborcyjne idą po tej samej linii. Sprawa "Jackson Women's Health Organization", Sąd Najwyższy otrzymał niezwykłą liczbę instrumentów prawnych zwanych "Amici curiae" (postać podobna do "bezinteresownego doradcy"). W tych briefach zwolennicy aborcji i organizacje proszą sędziów o rozważenie serii ustaw, które poprzedzają i ustanawiają "konstytucyjne prawo kobiet do wyboru". Ta wielotorowa walka z życiem obejmuje również desakralizację.

W czwartek 20 stycznia, podczas gdy setki młodych ludzi uczestniczyły w nocnym czuwaniu w Bazylice Niepokalanego Poczęcia w Waszyngtonie, samozwańcza grupa "katolików za wyborem" na zewnątrz Bazyliki rzutowała na fasadę wiązki światła z tekstami nawiązującymi do "praw do aborcji". Ten akt wywołał gniew arcybiskupa Waszyngtonu, kardynała Wiltona Gregory'ego, który w oświadczeniu powiedział: "Tego dnia (20 stycznia) prawdziwy głos Kościoła był tylko wewnątrz Sanktuarium. Tam ludzie modlili się i ofiarowali Eucharystię prosząc Boga o przywrócenie prawdziwej czci dla każdego ludzkiego życia. Ci, którzy w sposób bufoniasty wyświetlali słowa na zewnątrz budynku kościelnego, wykazali przez takie wybryki, że rzeczywiście byli poza Kościołem i to w nocy". Kardynał Grzegorz ostro kończy cytując J 13,30 "Gdy tylko Judasz wziął kąsek, wyszedł. Była noc.

Na drugim wybrzeżu, Los Angeles

Marsz pro-life w Waszyngtonie nie był jedynym w ciągu całego weekendu, gdyż w różnych częściach kraju odbywały się różne demonstracje, w tym ta w Los Angeles w Kalifornii, zatytułowana "One Life LA". W ramach tego wydarzenia odbył się również marsz dla życia ulicami Los Angeles, który zakończył się w katedrze "Mszą Requiem dla nienarodzonych", której przewodniczył przewodniczący Konferencji Episkopatu Ameryki Północnej, arcybiskup Los Angeles José H. Gómez. José H. Gómez, arcybiskup Los Angeles.

W swoim przemówieniu ks. Gomez wezwał do pracy nad budowaniem społeczeństwa opartego na miłości: "Pokazujemy tę miłość poprzez sposób, w jaki troszczymy się o siebie nawzajem, a zwłaszcza o najsłabszych i najbardziej bezbronnych. OneLife LA przypomina nam o pięknej prawdzie, że wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi i że każde życie jest święte. Idziemy naprzód z nadzieją, w duchu OneLife LA, aby stworzyć cywilizację miłości, która celebruje i chroni piękno i godność każdego ludzkiego życia".

Wsparcie dla kobiet i rodzin

Dzień modlitwy w intencji życia i różne zorganizowane wydarzenia były okazją do podniesienia świadomości na temat różnych zgromadzeń i duszpasterstw, które istnieją w Stanach Zjednoczonych, aby pomóc kobietom i parom stojącym w obliczu ciąży w trudnych sytuacjach. W ostatnich dekadach, biorąc pod uwagę powagę aborcji, w Stanach Zjednoczonych pojawiły się liczne inicjatywy oferujące wszelkiego rodzaju pomoc kobietom i rodzinom przechodzącym przez te trudne sytuacje. Wśród nich są: zgromadzenie "Siostry dla życia", którego misją jest pomoc zagrożonym kobietom w ciąży; duszpasterstwo "Spacer z mamami w potrzebie"; Projekt Rachel, który zapewnia opiekę osobom, które poddały się aborcji poprzez sieć ekspertów oferujących poradnictwo, rekolekcje, grupy wsparcia i specjalistyczną opiekę. 

W oczekiwaniu na orzeczenie Sądu Najwyższego USA, biskupi tego kraju zapraszają wszystkich katolików do postu i modlitwy w okresie od stycznia do czerwca 2022 roku: "Módlmy się, aby to ważne orzeczenie było końcem Roe v. Wade. Nie możemy budować prawdziwie sprawiedliwego społeczeństwa i pozostawać niewzruszeni na skutki orzeczenia w sprawie Roe v. Wade, które odebrało życie ponad 60 milionom niewinnych ludzi. Módlmy się, pośćmy i pracujmy, aby dar każdego ludzkiego życia był chroniony prawem i przyjmowany w miłości. 

Inicjatywy

José Miguel Carretié. Wieczysta Adoracja - perła dla diecezji

Adoratorzy stali, okazjonalni, cirineos lub awaryjni. Oto nazwiska, w zależności od okoliczności, osób, które angażują się w wieczystą adorację, która odbywa się w madryckiej parafii San Manuel González. 

Arsenio Fernández de Mesa-24 styczeń 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Kto nie poczuł pragnienia, by nieco zwolnić i stanąć twarzą w twarz z Eucharystią, by w Nim odpocząć? Niektórzy, którzy tęsknią za tym, by zatrzymać się w zgiełku i stanąć w ciszy patrząc na Jezusa w tabernakulum, często narzekają, że kiedy mogą pójść pomodlić się w kościele, to jest on już zamknięty, albo nawet, że jest zbyt zajęty i nie ma się kto modlić. Inaczej jest w San Manuel González, kościele parafialnym w San Sebastián de los Reyes, gdzie na początku tego roku szkolnego powstała kaplica wieczystej adoracji. Proboszcz parafii, José María Marín, czuł potrzebę, aby Pan towarzyszył nam przez cały czas w swojej realnej obecności. W tym czasie w czwartki od godziny ósmej rano do jedenastej w nocy wystawiano nieprzerwanie Najświętszy Sakrament. Wiele osób przychodziło na nabożeństwa w różnych godzinach i to właśnie tam zostało zasiane ziarno, które teraz kiełkuje. Po wybudowaniu obecnego kościoła postanowiono utworzyć kaplicę. 

Najpierw musieli "zapisać" czcicieli: zareklamowali to w sieci i poszli do wszystkich parafii w okolicy ogłaszając dobrą nowinę, świadomi, że sprzedają produkt, który zainteresuje wszystkich: "...".jest klejnotem nie tylko dla ludzi, którzy jadą do San Manuel, ale dla całej okolicy.". Wszystkie zmiany stali czciciele. Ale jest też postać m.in. sporadyczni czcicielektórzy są tymi, którzy nie zawsze mogą popełnić w tym samym czasie. Są włączani do grup czatowych, aby w razie potrzeby zastępstwa mogli się zaoferować. Nazwa jest dość obrazowa: są to m.in. cirineos o czciciele nagłych wypadków

Brak możliwości uczestniczenia w swojej godzinie z powodu nieprzewidzianego wydarzenia otwiera również piękne zadanie apostolskie, jak mówi mi José Miguel Carretié, koordynator generalny tego dzieła Bożego: "To wielkie zadanie apostolskie.To właśnie w takich przypadkach szuka się wśród przyjaciół, członków rodziny, znajomych kogoś, kto może go zastąpić. Jest to wielki akt dobroczynności i często otwierasz im drogę, o której być może nigdy wcześniej nie pomyśleli.". Wydobywa też z każdego to, co najlepsze, co z dumą komentuje Margarita, jedna z dyżurujących koordynatorek: niektórzy młodzi ludzie "...to nie tylko młodzi ludzie, ale także młodzi ludzie z silnym poczuciem przynależności do społeczności.poprosić o trudną zmianę, z samego rana, aby dobrze zacząć dzień.". Powstała istna armia zakochanych dusz, które są już zaangażowane. José Miguel mówi mi, że ".jest około 340 Cyrenejczyków i około 280 czcicieli.". Marzą jednak o czymś znacznie więcej: "Chodzi o to, by na każdej zmianie było ich dwóch lub trzech. Ponieważ w tygodniu jest 168 godzin, szacuję, że 300 do 350 czcicieli na stałej zmianie to jeden z celów.". To tylko po to, by Najświętszy Sakrament zawsze towarzyszył, bo apostolstwo dusz, które chcą adorować Jezusa w Eucharystii, to morze bez brzegów. Ludzie zawsze będą potrzebni. 

José Miguel od początku istnienia koszar oddaje cześć w czwartki. Istotne jest - mówi - aby nawet jeśli dusze nie chcą się zaangażować w bycie adoratorami, wiedziały, że Pan zawsze tam na nie czeka. Zawsze chodzi wieczorem, dwie godziny z wtorku na środę. Kiedy przyjeżdża jest sam: "jest to przywilej, twarzą w twarz, samemu, bez pośredników, nie ma to nic wspólnego z modlitwą w ciągu dnia.". To doświadczenie pozwoliło mu zrozumieć, dlaczego Jezus wybrał nocną modlitwę. Wielu ludzi mówi mu, że gdy zaczynają uwielbiać, zauważają, jak mija im godzina".latający". Z radością wyznaje, że "Ludzie bardzo się cieszą, że pojawiła się taka możliwość stałej adoracji, bo to zmienia życie parafialne, ale i całe życie diecezji.". Jest to niespodziewane wylanie łaski, nagroda za priorytetowe traktowanie środków nadprzyrodzonych. 

W Hiszpanii jest około sześćdziesięciu kaplic wieczystej adoracji, a w ostatnich miesiącach otwarto cztery. 

Generalny koordynator kaplicy San Manuel Gonzalez rozumie, że ".Modlitwa to szkoła na początek, w której wiele rzeczy rozumie się sercem. Doświadczasz szczególnej bliskości z Panem, znajomości, która wypełnia twoje serce. Otrzymujesz wgląd w pewne aspekty, których wcześniej nie znałeś.". A dzieło apostolskie trwa: "wielu ludzi wokół ciebie stara się znaleźć ten spokój i ciszę, które widzą u innych ludzi oddających się czci i które poruszają ich do przyjścia do kaplicy.".

Sen. Szczęście uczniów

Co widzą ludzie, gdy patrzą na nasze parafie? Myślę, że to co widzą to ludzie, którzy wykonują swoje obowiązki tylko z przyzwyczajenia. 

23 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

Opowiedziano mi pewną historię. Matka idzie obudzić syna z głębokiego snu, jaki mają pięciolatki.

- Czy wiesz, co dzisiaj jest?

- Nie chcę iść na mszę, mamo.

- Nie? Dlaczego?

- Mamo, nie chcę chodzić do kościoła, bo ludzie tam nie są szczęśliwi.

Se non è vero, è ben trovato...

Spójrzmy na ludzi, którzy w każdą niedzielę uczestniczą we Mszy św. w jakiejkolwiek parafii: czy wyglądają na szczęśliwych? Jaki wniosek wyciągnąłby ktoś, kto byłby na tyle ciekawy, by pójść na jedną z naszych Mszy św. I nie jest tak, że - jak mówią mi niektórzy...: "Trzeba sprawić, by Msze były bardziej radosne" (czyli bardziej huczne).

To nie masy muszą być radosne: to chrześcijanie muszą być radośni.

Co widzą ludzie, kiedy patrzą na nasze parafie? Co widzą ludzie, kiedy patrzą na nas, katolików? Czy widzą ludzi żywych, z radością Ewangelii płonącą w ich sercach... Myślę, że to, co widzą, to ludzie, którzy wykonują swoje obowiązki tylko z przyzwyczajenia. 

W jaki sposób odbywa się konwersja? Nawrócenie odbywa się od wewnątrz. Nie jest to pierwsza rzecz, która zmienia zachowanie, a tym bardziej zmiana zachowania, która zmienia człowieka. Aby wydawać się szczęśliwym, trzeba być szczęśliwym; a żeby być szczęśliwym, musi się wydarzyć coś, co sprawi, że będziesz szczęśliwy. Nie staniesz się szczęśliwy udając, że jesteś szczęśliwy lub robiąc rzeczy, które robią ci, którzy są szczęśliwi.

Spójrzmy na ewangelię, co przyszło pierwsze, kura czy jajko? Najpierw przychodzi Ewangelia, a potem Dzieje Apostolskie. Nie ma tu żadnego dylematu. Nawrócenie parafii wymaga od nas - przede wszystkim od proboszczów - uświadomienia sobie naszej potrzeby stawania się uczniami płonącymi dla Jezusa Chrystusa i przekształcania parafii poprzez wspólnoty parafialne, czyniąc to, co czyni Pan: wybierając trzon uczniów, ucząc ich bycia uczniami i czyniąc uczniów, którzy czynią innych uczniami. Jezus w Ewangelii gromadzi i formuje uczniów (najszczęśliwszych facetów na świecie); nasze parafie oczekują uczestników Mszy św. i zajęć oraz okazjonalnie chętnych i chętnych wolontariuszy.

Wiele parafii jest zanurzonych w maelstromie aktywizmu, który jest absolutnie jałowy. To frenetyczne tempo aktywności, przy jednoczesnym zmniejszaniu się zasobów, sprawiło, że straciliśmy radość i prowadzi nas do upadku, który - jeśli sytuacja się nie zmieni - nieuchronnie doprowadzi do naszego zniknięcia.A może jednak?

AutorJuan Luis Rascón Ors

Proboszcz w San Antonio de la Florida i San Pío X. Madryt.

Świat

Bernardito Auza: "Wiara jest największym dziedzictwem, jakie my Filipińczycy otrzymaliśmy od Hiszpanii".

Nuncjusz watykański w Hiszpanii, abp Bernardito Auza, potwierdził na Uniwersytecie Nawarry przesłanie trzech papieży na Filipinach: "Kościół katolicki był zaczynem i duszą społeczeństwa filipińskiego" (święci Paweł VI i Jan Paweł II oraz Franciszek). 

Rafał Górnik-23 styczeń 2022-Czas czytania: 7 minuty

Słowa nuncjusza Jego Świątobliwości, bpa Bernardito Auzy z Filipin, są częścią jego wizyty na Wydziale Teologicznym, gdzie wziął udział w dniu upamiętniającym 500-lecie ewangelizacji FilipinUdział wzięli także Francisco Pérez, arcybiskup Pampeluny, oraz monsignor Ignacio Barrera, prorektor Uniwersytetu Nawarry.

W swoim wystąpieniu Nuncjusz Auza podkreślił niektóre daty i znaczenie przybycia pierwszej wyprawy, która miała okrążyć świat. Rejs Ferdynanda Magellana i Juana Sebastiana Elcano w 1521 roku, dzięki któremu "Ewangelia dotarła na Wyspy Filipińskie".

"Wyprawa Ferdynanda Magellana dotarła na Filipiny, na wyspę Samar, 16 marca 1521 r. 30 tego samego miesiąca marca, w niedzielę wielkanocną, na wyspie Limasawa została odprawiona pierwsza Msza św. 14 kwietnia w Cebu odbyły się pierwsze chrzty. 27 kwietnia Magellan zginął w bitwie pod Mactan. I od tego dnia aż do powrotu do Sanlúcar de Barrameda, Sebastián Elcano przejął dowodzenie nad tym, co miało być pierwszym rejsem dookoła wyspy Cebu. "do całej okrągłości". świata. Szczegóły te dotarły do nas dzięki kronikarzowi wyprawy, Wenecjaninowi Antonio Pigafetcie, który był jednym z 18 ocalałych mężczyzn.

Później nastąpiła "prawdziwa inauguracja ewangelizacji", wraz z "przybyciem w 1565 roku z Nowej Hiszpanii drugiej ekspedycji Korony Hiszpańskiej z woli Filipa II, dzieła dwóch Basków": Miguel López de Legazpi (ur. w Zumárraga, Guipúzcoa, rok 1502; zm. w Manili rok 1572), oraz augustianin Andrés de Urdaneta (ur. w Villafranca de Oria, Guipúzcoa, rok 1508 i zm. w Meksyku rok 1568) i jego augustiańscy towarzysze".

Dziś, pięć wieków później, dodał nuncjusz papieski, "Filipiny mają 86 okręgów kościelnych z prawie 100 milionami ochrzczonych". Od 85 do 87% ogółu mieszkańców to katolicy. Filipińczycy praktykują swoją wiarę bez kompleksów. Wiara jest publicznie wyznawana i przejawia się poprzez żywą religijność ludową".

Dlatego Ojciec Święty Franciszek w homilii podczas Mszy św. 14 marca 2021 r. w Bazylice św. Piotra mógł powiedzieć: "Drodzy bracia i siostry, minęło pięćset lat, odkąd chrześcijańskie przepowiadanie po raz pierwszy dotarło na Filipiny. Otrzymaliście radość Ewangelii: Bóg tak nas umiłował, że dał za nas swojego Syna. I tę radość widać w Twoim narodzie, widać ją w Twoich oczach, na Twoich twarzach, w Twoich pieśniach i w Twoich modlitwach. Radość, z jaką niesiecie swoją wiarę na inne ziemie".

XV i XVI wiek, Wiek odkryć

Do apelu nawiązał biskup Auza "Wiek odkryć", XV i XVI wieku. "Europejscy nawigatorzy dokonywali wtedy naprawdę doniosłych wyczynów - powiedział. I wymienił "trzy najbardziej spektakularne i mające największy wpływ na historię". Pierwsza, to "odkrycie" Ameryki w 1492 roku przez Krzysztofa Kolumba. Drugi - "odkrycie" szlaku przyprawowego przez wschodnie przejście przez Portugalczyka Vasco da Gamę, który w 1498 roku dotarł do Calicut (Kozhikode) w południowo-zachodnich Indiach, łącząc drogą morską Zachód ze Wschodem.

Mons. Bernardito Auza w Navarre

Trzeci - "odkrycie" drogi przyprawowej przez przejście zachodnie, dzieło dwóch wielkich żeglarzy: urodzonego w Sewilli Portugalczyka Ferdynanda Magellana, który w 1521 r. dotarł do Wysp Filipińskich, gdzie zginął w bitwie pod Mactan (27 kwietnia 1521 r.) w niespełna dwa miesiące po przybyciu wyprawy na wyspy (16 marca 1521 r.), oraz Baska Juana Sebastiana Elcano, który zakończył pierwszy rejs dookoła świata, przepływając przez Wyspy Korzenne w drodze powrotnej do Sanlúcar de Barrameda drogą wschodnią, mimo gróźb Portugalczyków za wyraźne pominięcie traktatu z Tordesillas z 1494 roku".

"To trzecie wielkie wydarzenie historyczne - powiedział Nuncjusz Auza - jest tym, które interesuje teraz naszą dysertację, ponieważ to dzięki tej podróży Magellana i Elcano Ewangelia dotarła na Wyspy Filipińskie. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że choć pierwsze chrzty miały miejsce w Cebu 14 kwietnia 1521 roku, to śmierć Magellana w bitwie pod Mactan (dwa tygodnie później, 27 kwietnia) spowodowała natychmiastowe wyruszenie niedobitków wyprawy, odtąd pod dowództwem Sebastiana Elcano, w kierunku Wysp Korzennych, aż do powrotu do Sanlúcar de Barrameda drogą wschodnią".

Misjonarze, "wielcy bohaterowie praw człowieka".

W tym momencie monsignor Auza przeszedł bezpośrednio do oceny akcji ewangelizacyjnej z punktu widzenia praw człowieka i perspektywy. "Mimo kontrowersji, błędów i nadużyć w czasach "odkryć" i kolonizacji" - powiedział - "nie można zaprzeczać ani lekceważyć osiągnięć tamtych czasów". Hiszpania powinna być dumna ze sprawności globalizacji ery nowożytnej i z jej wkładu, na przestrzeni wieków, w historyczne kształtowanie cywilizacji, którą znamy dzisiaj.

Rzeczywiście, podkreślił, "działanie Magellana, a wcześniej Kolumba, z ich podróżami i eksploracjami, spowodowało wytworzenie nowej wiedzy, tożsamości, wartości, mieszanki ludów i kultur". Można powiedzieć, że stworzyli oni w Nowym Świecie "latynoską tożsamość", w szczególności z językiem i religią. W Hiszpanii doświadczenia ewangelizacyjne wielu misjonarzy, którzy walczyli w obronie praw człowieka ludności tubylczej, uwrażliwiły na ten nieunikniony aspekt społeczeństwa i współżycia między narodami. W tej dziedzinie warto wymienić chociażby dominikanów Antonio de Montesino w Santo Domingo i Wenezueli. Bartolomé de las Casas w Chiapas i Ameryce Środkowej. A w Manili - Domingo de Salazar".

"W kontekście naszych czasów - powiedział filipiński nuncjusz - nie mam wątpliwości, że tych misjonarzy trzeba uznać za wielkich bohaterów praw człowieka ludów tubylczych". Podczas gdy Deklaracja Narodów Zjednoczonych o prawach ludów tubylczych Prawa ludów tubylczych została przyjęta w 2007 roku, zaledwie dwadzieścia pięć lat temu, bo już w 1511 roku w Santo Domingo Antonio de Montesino głosił kazania potępiające niesprawiedliwości i przemoc encomenderos wobec ludności tubylczej".

Trzech papieży na Filipinach

"Trzej papieże, którzy odwiedzili Filipiny - św. Paweł VI w 1970 roku, św. Jan Paweł II w 1981 i 1995 roku oraz Franciszek w 2015 roku - podkreślili, że Kościół katolicki był przez wieki zaczynem i duszą filipińskiego społeczeństwa" - dodał w innym punkcie wykładu nuncjusz Jego Świątobliwości. "Ukształtowała" ona kulturę filipińską "przez kreatywność wiary" i ożywiła ją przez Ewangelię miłosierdzia, przebaczenia i solidarności w służbie dobra wspólnego. To są wartości kulturowe i duchowe, które otrzymaliśmy. To są te same wartości, którymi musimy się dzielić z innymi. Obdarowani, aby dawać; musimy dawać w zamian. Taki jest sens i wartość wydarzeń upamiętniających 500-lecie ewangelizacji Wysp Filipińskich".

Biskup Bernardito Auza na zakończenie powiedział, że "wiara chrześcijańska jest najważniejszym dziedzictwem, które my Filipińczycy otrzymaliśmy od Hiszpanii" i rozpoczął przesłanie: "Ewangelizacja jest zadaniem i odpowiedzialnością, której żąda od nas Matka Kościół". Podobnie jak w większości części świata, społeczeństwo filipińskie przeżywa obecnie sekularyzację. Dlatego też hasło V Stulecia Ewangelizacji, Obdarowani, by dawać, inspirowane Ewangelią św. Mateusza: "łaskawie otrzymaliście, łaskawie dajcie". (Mt 10,8), ma podwójny cel: nową ewangelizację i promocję ewangelizacji. ad gentes. Modlimy się o ciągłość tego dzieła ewangelizacyjnego, które tysiące i tysiące hiszpańskich misjonarzy przyniosło na Filipiny, aby w naszych dniach Ewangelia nadal jaśniała na naszych twarzach i w naszym życiu, a inspirując dzieło pokoju i miłości, osiągnęliśmy powszechne współżycie, coraz bardziej ludzkie, coraz bardziej braterskie, coraz bardziej pokojowe. Laudato si i więcej Fratelli tutti".

Dzięki hiszpańskim misjonarzom

Wcześniej nuncjusz filipiński wyraził "głęboką wdzięczność dla wszystkich misjonarzy, którzy udali się z Hiszpanii na Filipiny i z Filipin do rozległego świata azjatyckiego, do Chin, Japonii, Wietnamu i całych Indochin". Tak wielu zginęło jako męczennicy na tych ziemiach, z wyjątkiem Filipin (bo Filipińczycy nie zabili żadnego misjonarza!)".

Furthermore, he added that he "would like to mention in particular three convents in Spain, that I know of, from where thousands and thousands of missionaries left for the missions in the East: the Augustinian convent in Valladolid (Castilla), from where more than three thousand missionaries left for the East; the Recollect convent in Monteagudo (Navarra), from where more than two thousand missionaries left, many of them were missionaries in the islands of Visayas (Bohol, Cebu, Negros, Palawan etc.), like St. Ezekiel Moreno; and the Royal convent of Santo Tomas, in Avila, of the Dominicans of the missionary Province of Santo Rosario, from where many professors of the University of Santo Tomas, in Avila, left for the missionary Province of Santo Rosario, from where many professors of the University of Avila left.), takich jak św. Ezechiel Moreno; oraz królewski klasztor Santo Tomas, w Avila, dominikanów z misyjnej prowincji Santo Rosario, skąd pochodziło wielu profesorów Uniwersytetu Santo Tomas w Manili i innych misjonarzy na Wschodzie".

Ponad 300 filipińskich studentów w Nawarze

Dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Nawarry Gregorio Guitián przypomniał, że dzień ten stanowi "okazję do spojrzenia z perspektywą na ewangelizację Filipin prowadzoną przez tak wielu ludzi, poruszonych miłością do Boga i swoich braci: 'Dziś jest radosną rzeczywistością, że Kościół filipiński oddaje wielu krajom to, co kiedyś otrzymał i jest potężną siłą misyjną w wielu krajach Zachodu'".

Dziekan zauważył też "obfite powody do świętowania 500-lecia ewangelizacji Filipin". Na wydziałach kościelnych Uniwersytetu kształci się ponad 300 studentów, do których należy dodać wielu innych, którzy studiowali na kierunkach cywilnych. Mamy nadzieję, że czas spędzony na Uniwersytecie pozostawi ich z silnym pragnieniem służenia społeczeństwu i Kościołowi.

"Gregorio Guitián ponowił podziękowania dla biskupa Auzy za jego obecność na Uniwersytecie; dla prelegentów, profesora Inmaculady Alvy i profesora José Alviara; oraz dla uczestników, w tym arcybiskupa Francisco Péreza, arcybiskupa Pampeluny, i biskupa Ignacio Barrery, prorektora Uniwersytetu" - podał ośrodek akademicki.

Bernardito Auza, na początku swojego wykładu, podziękował Uniwersytetowi Navarry i dziekanowi Wydziału Teologicznego "za zorganizowanie tej konferencji naukowej, poświęconej m.in. 500 lat ewangelizacji Filipin. Uważam to za słuszną inicjatywę ze względu na fakt historyczny, a także ze względu na znaczącą obecność filipińskich studentów, którzy wtedy i teraz robią lub robili studia na tym prestiżowym Uniwersytecie".

Edukacja

Kultura budząca się w klasie

Podejścia ideologiczne, takie jak animalizm, radykalny feminizm czy rewizjonizm historyczny, trafiają do klas poprzez prawo oświatowe, środowisko kulturowe i walkę polityczną aktywistów.

Javier Segura-22 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

Budząca się kultura była jednym z tematów poruszonych przez papieża Franciszka w przemówieniu do przedstawicieli dyplomatycznych akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej 10 stycznia.

Według słów następcy Piotra, "rozwija się jedna myśl - niebezpieczna - która jest zobowiązana do negowania historii lub, co gorsza, do przepisywania jej na podstawie współczesnych kategorii, podczas gdy każda sytuacja historyczna musi być interpretowana według hermeneutyki czasu, a nie według hermeneutyki dnia dzisiejszego".

Wszyscy pamiętamy burzenie pomników znanych osób z naszej historii, takich jak Fray Junípero Serra czy Krzysztof Kolumb. Jesteśmy świadkami rewizji historii, której chcą dokonać niektóre ruchy społeczne, przypuszczalnie związane z walką o sprawiedliwość społeczną pewnych grup.

W ten sam schemat lobbingu wpisują się inne grupy (LGTBI, radykalny feminizm, panteistyczny ekologizm, animaliści itd.), które chcą promować i ostatecznie narzucić swoją wizję rzeczywistości.

Ale, jak wskazuje papież, za tym całym ruchem kryje się autentyczna kolonizacja kulturowa, która opowiada się za jednym, politycznie poprawnym sposobem myślenia, co kończy się ostracyzmem każdego, kto nie myśli tak jak oni. Jest to kultura unieważnienia. A wraz z nim unieważnienie kultury.

Ten ruch kulturowy przenika również do naszego społeczeństwa. Ma wiele wspólnego ze społecznym podziałem i rozłamem, powtarza stary schemat Adamowej rewolucji, że wszystko zaczyna się dziś od nas.

Kultura odwołania - ściąganie pomników, prześladowanie historyków, pisanie historii na nowo - jest formą bezkompromisowości i totalitaryzmu kulturowego, wyraźnie marksistowskiego. Nowa wersja walki klas.

Te ideologiczne podejścia trafiają również do naszych klas, poprzez prawo oświatowe, środowisko kulturowe i walkę polityczną aktywistów.

Po pierwsze, ze względu na klucze ideologiczne, które przenikają do prawa, zwłaszcza, choć nie tylko, wszystko, co odnosi się do ideologii gender. Także w sposobie podejścia do innych przedmiotów, na przykład do samego przedmiotu Historia. Rzeczywiście, z jednej strony znacznie ogranicza się badanie całej przeszłości, która legła u podstaw naszej cywilizacji, i wydaje się, że to, co najważniejsze - jedyne - to historia najbardziej bezpośrednia. Ale dodatkowo podchodzi się do tego z bardziej subiektywnym wydźwiękiem, naznaczonym aktualną wizją i problemami, z hermeneutyki dnia dzisiejszego, jak zaznacza Papież.

W rzeczywistości dzieje się tak, że edukacja jest wykorzystywana do kształtowania społeczeństwa przyszłości. I już teraz kładzie się fundamenty, jak to określono w agendzie 2030, jak powinno wyglądać społeczeństwo przyszłości. Edukacja jako narzędzie budowania tego nowego porządku świata jest częścią projektu i jednym z celów samej agendy 2030.

W obliczu tej kultury unieważnienia, najlepsze, co możemy zaoferować naszej młodzieży, to prawdziwe studium historii, z roszczeniem do obiektywizmu, ze zdrową perspektywą, która pozwoli jej na prawdziwe krytyczne myślenie. Studium, które pomaga naszej młodzieży odkryć nasze korzenie jako jednostki i jako naród.

Być może musimy ponownie odczytać hasło, które dało początek ruchowi woke, a które pochodzi od angielskiego wyrażenia Stay woke - zostań obudzony! Może czas się obudzić i uświadomić sobie, co się dzieje w naszym społeczeństwie i w naszych klasach.

Papież Franciszek wydaje się mieć rację.

Hiszpania

Rosa AbadTo, co Pan przekazuje wam, nie może być uciszone".

Watykańskie obchody III Niedzieli Słowa Bożego, ustanowione przez papieża Franciszka na 30 września 2019 r., będą miały w tym roku kilka nowości, w tym instytucję pierwszych ministrów katechezy.

Maria José Atienza-22 styczeń 2022-Czas czytania: 3 minuty

"Mogę tylko dziękować Bogu, dużymi literami" - tak Rosa Abad odpowiada na pytanie Omnes. Ten absolwent, bibliotekarz z zawodu i katecheta z powołania, otrzyma w Niedzielę Słowa posługę katechetyczną ustanowioną poprzez wydanie List apostolski w formie Motu Proprio Antiquum Ministeriumw dniu 10 maja 2021 r.

Wraz z nią do tej posługi zostanie ustanowionych dwóch świeckich z Wikariatu Apostolskiego Yurimaguas (Peru), dwóch wiernych z Brazylii, którzy są już zaangażowani w formację katechistów oraz kobieta z Kumasi (Ghana). Także prezes Centro Oratori Romani, założonego przez katechetę Arnaldo Canepę i świeckiego z Łodzi. Choć nie będą obecni ze względu na obecne ograniczenia zdrowotne, to jednak dwóch innych wiernych z Demokratycznej Republiki Konga i Ugandy również otrzyma tę posługę.

Katecheza nigdy się nie kończy

"Otrzymanie posługi to dla mnie ogromna radość i wielka odpowiedzialność - podkreśla Rosa Abad - On wie, dokąd ta nowa droga mnie zaprowadzi. Moja odpowiedź brzmi: Panie, oto jestem, niech Twoja wola się stanie.

Dzisiaj katecheza zajmuje centralne miejsce w życiu Kościoła. Nie na próżno tysiące katechetów na całym świecie pełnią niezastąpioną misję w przekazywaniu i pogłębianiu wiary. Jak zaznacza Rosa, katecheza nie jest zadaniem o ustalonym czasie.

"Katecheza jest życiem", podkreśla Rosa Abad, ponieważ "relacja z Bogiem nigdy się nie kończy, im więcej wiesz, tym bardziej chcesz wiedzieć i tym więcej musisz się jeszcze nauczyć". "Kiedy wpuszczasz Boga do swojego życia, to niesamowite, jak wszystko się zmienia, nie ruszając niczego" - kontynuuje - "Bóg nigdy nie zawodzi i choćby z tego powodu warto otworzyć drzwi i dać się Mu prowadzić.

Rosa Abad od 10 lat jest katechistką w parafii Cristo de la Victoria w Madrycie. Bardzo zaangażowana w katechezę, jak podkreśla jej proboszcz Alfredo Jiménez, jest członkiem Zespołu Ekspertów Delegatury Katechetycznej Arcybiskupstwa Madrytu oraz członkiem Hiszpańskiego Stowarzyszenia Katechetów (AECA), co podkreśla tygodnik archidiecezji madryckiej Alfa & Omega.

"Apostołowie na misji  

Podczas obrzędu nowi szafarze katechezy otrzymają krzyż - reprodukcję krzyża pasterskiego używanego najpierw przez św. Pawła VI, a następnie przez św. Jana Pawła II - jako przypomnienie o misyjnym charakterze posługi, którą mają sprawować.

Ten misyjny charakter katechezy jest dla Abada kluczowy. "Wszystko, co Pan wam przekazuje, nie może być uciszone, dlatego trzeba dać temu głos - podkreśla ta świecka kobieta z Madrytu - musimy być apostołami na misji".

W rękach wszystkich

Wraz z ustanowieniem posługi katechety oraz otwarciem dla kobiet posług lektora i akolity, Kościół kieruje uwagę na te miliony wiernych świeckich, którzy są siłą napędową Kościoła w świecie.

W tym względzie zresztą Papieska Rada ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji podkreśla, że "niezliczona jest rzesza świeckich, którzy bezpośrednio uczestniczyli w szerzeniu Ewangelii poprzez nauczanie katechetyczne. Mężczyźni i kobiety ożywieni wielką wiarą i autentyczni świadkowie świętości, którzy w niektórych przypadkach byli również założycielami Kościołów, nawet do tego stopnia, że oddali swoje życie".

Świeccy mężczyźni i kobiety, jak Rosa Abad, którzy otrzymują te posługi są znakiem, że "przyszłość Kościoła jest w rękach wszystkich", jak podkreśla Abad, "wszyscy jesteśmy Jednością i nikt nie powinien czuć się wykluczony, naszym zadaniem jest uczynić Kościół Domem wszystkich".

Dla Rosy Abad ta przyszła planeta stawia kilka kluczowych wyzwań: "Musimy nieść Słowo Boże bez kompleksów. Musimy sprawić, by to, co tradycyjne, bez obaw współistniało z nowymi technologiami. Jak mówi papież Franciszek "Bóg czeka na nas w człowieku". Musimy tylko dać Mu znać, aby mógł napełnić go swoją miłością".

Watykańska uroczystość

Tegorocznym obchodom Niedzieli Słowa Bożego będzie przewodniczył w Bazylice św. Piotra papież Franciszek.

Eucharystia rozpocznie się o godz. 9:30 z ograniczoną ilością miejsc siedzących ze względu na przepisy sanitarne.

Podczas uroczystości Ojciec Święty wręczy uczestnikom tomik zawierający komentarz Ojców Kościoła do 4 i 5 rozdziału Ewangelii Łukasza, "aby ożywić odpowiedzialność wiernych za poznanie Pisma Świętego i utrzymanie go przy życiu poprzez stałe dzieło przekazywania i rozumienia".

Dwa momenty będą w tym dniu szczególnie istotne. Po raz pierwszy posługa lektora i akolity zostanie udzielona także świeckim, a na koniec Ojciec Święty dokona obrzędu, przez który posługa katechety zostanie udzielona wiernym świeckim, kobietom i mężczyznom, ustanowiona już przez publikację listu apostolskiego w formie Motu Proprio Antiquum Ministerium.

Aktualności

Kolejny rok bez rekolekcji dla Kurii Rzymskiej

Raporty rzymskie-21 styczeń 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Podobnie jak w ubiegłym roku, Kuria Rzymska nie będzie prowadzić tegorocznych rekolekcji osobiście. Każdy z nich zrobi to prywatnie między 6 a 11 marca.

Papież Franciszek odwołał swój publiczny harmonogram na te dni, w tym audiencję generalną 9 marca.

Beatyfikacja królowej Elżbiety

"Wyniesienie na ołtarze królowej Izabeli Katolickiej mogło być źródłem otuchy na burzliwej scenie narodowej. To jedna z najbardziej fascynujących i niesprawiedliwie potraktowanych postaci w historii i według wielu najlepsza królowa, jaką miała Hiszpania. Byłby to moment pogodzenia się z naszą najświetniejszą przeszłością, zyskania poczucia własnej wartości niezbędnego do tego, by z optymizmem stawić czoła przyszłości. I mogłaby przedstawić dobry wzór dla obecnej księżniczki Asturii, przyszłej królowej Leonor".

21 styczeń 2022-Czas czytania: 4 minuty

Jedną z wiadomości, która mogła wówczas pozostać niezauważona, było wznowienie sprawy beatyfikacji Izabeli Katolickiej przez Konferencję Episkopatu Hiszpanii, na prośbę papieża Franciszka. Na ostatnim zgromadzeniu Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej, według kardynała Cañizaresa, poruszono temat kobiet w Kościele i to właśnie wtedy Franciszek zachęcał do wznowienia procesu, który od lat był sparaliżowany.

Proces beatyfikacyjny królowej Izabeli zatrzymano w 1991 roku (tuż przed V stuleciem odkrycia Ameryki), podając jako główny powód wypędzenie Żydów z Hiszpanii.

W październiku 2018 roku w Valladolid i Granadzie odbyły się dwa sympozja poświęcone postaci królowej, która wraz z mężem Ferdynandem Katolickim odegrała istotną rolę w zakończeniu rekonkwisty i odkryciu Ameryki.

Obecnie istnieje bardzo korzystna okoliczność, a jest nią przyznanie sefardyjczykom obywatelstwa hiszpańskiego przez poprzedni rząd, ponieważ była to niesprawiedliwość historyczna, która została naprawiona.

Słowa papieża mogą być ostatecznym impulsem do beatyfikacji, która pozostaje kontrowersyjna, ale która mogłaby się odbyć z rąk pierwszego w historii amerykańskiego papieża rzymskiego.

Wielki francuski historyk Jean Dumont w swojej znakomitej pracy o naszym bohaterze mówi. Niezrównana Izabela Katolicka: "Świętość Elżbiety została ustalona, bez żadnej możliwej dyskusji, w 28 grubych tomach dokumentów, które zebrał postulator jej Sprawy beatyfikacyjnej, o. Anastasio Gutiérrez".

Słynna XV-wieczna królowa kochała muzykę, poezję i teatr, była też podobno wyjątkową koniarką. Ale przede wszystkim Izabela kochała Boga i bliźniego. Począwszy od własnego męża, króla Ferdynanda, którego poślubiła po nagłej śmierci pierwszego zalotnika, a skończywszy na każdym z jej poddanych, nie wyłączając ostatniego z nich.

O wezwaniu "wypędzenie Żydów Argumentowano, że był to w rzeczywistości rodzaj zawieszenia pozwolenia na pobyt w Hiszpanii, jak to miało miejsce we wszystkich krajach europejskich, co nie stanowiło żadnej zniewagi, a tym bardziej antysemityzmu ze strony królowej, w przeciwieństwie do tego, co zostało powiedziane i napisane.

Wraz z rekonkwistą Granady Izabela i Ferdynand jedynie ukoronowali przedsięwzięcie, które rozpoczęło się w 718 roku w Covadonga i którego głównym celem była obrona wiary katolickiej.

Ze swej strony problematyka inkwizycji koncentrowała się na ogół na. "z fałszywego podejścia".Historycy nie zatrzymali się nad prawdziwą przyczyną, która wprawiła w ruch cały aparat inkwizycyjny Królestwa Kastylii: religijnym fenomenem "inkwizytorów", jak to potępił postulator Anastasio Gutiérrez. "konwersje".

Elżbieta była, według wszystkich dowodów z dokumentów, mądrą i sprawiedliwą królową; matką, która strasznie cierpiała z powodu nieodwracalnej straty i cierpienia swoich dzieci; kobietą, która głęboko kochała swojego męża; i córką Kościoła, która broniła wiary katolickiej do ostatniego tchnienia.

Hart ducha kobiety, która musiała zmierzyć się z cierpieniem od najmłodszych lat, jest godny naśladowania. Śmierć jej brata w wieku 15 lat, zamach na życie jej męża Ferdynanda Aragońskiego, przedwczesna śmierć jej następcy, księcia Jana, i jej pierworodnej córki Izabeli, a także męka, jaką przeszła z córką Joanną, to tylko niektóre z prób, z jakimi musiała się zmierzyć za życia.

Wiadomo, że ewangelizacja była głównym powodem poparcia królowej Elżbiety dla podróży do Ameryki i to dzięki niej 500 milionów ludzi modli się do Boga po hiszpańsku.

Charakteryzując się apostolską gorliwością, w pierwszych spotkaniach z Krzysztofem Kolumbem suweren był pod wrażeniem możliwości, jakie projekt ten stwarzał dla szerzenia wiary katolickiej.

"Najbardziej religijny, jak kapłan oddany czci Bogu, Dziewicy, świętym... Oddany sprawom boskim o wiele bardziej niż ludzkim". Tak opisał naszego monarchę osoba odpowiedzialna za kaplicę królewską, Lucius Marinius Siculus.

Jest ona jednym z wielu bezpośrednich świadectw cnót, którymi Izabela Kastylijska żyła w sposób heroiczny i które obejmuje sprawa beatyfikacyjna: od wiary, nadziei i miłości, do pokory, męstwa, umiarkowania, sprawiedliwości i roztropności.

Hiszpania, która wniosła tak wiele pozytywnego do rozwoju historii świata, miała na przestrzeni wieków wielu dobrych królów i królowe. Do tej pory kanonizowano tylko dwóch: świętą Hermenegildę i Ferdynanda III Świętego.

Beatyfikacja królowej Elżbiety byłaby nie tylko wyrazem uznania dla świętości jej życia, ale także hołdem dla roli naszego państwa od jego początków w obronie wiary chrześcijańskiej.

Niektórym może się to wydawać przeszłością, ale tak nie jest. Zbyt długo żyliśmy z "czarna legenda". którą nasi wrogowie rozpowszechnili, przekonując do niej nawet wielu Hiszpanów.

Oczywiście w historii Hiszpanii popełniono błędy, jak w historii każdego kraju, który miał takie znaczenie historyczne jak nasz.

Ale jest również uzasadnione i zdrowe, aby każdy miał świadomość niezastąpionego wkładu, jaki wnieśliśmy w bieg historii. Doktryna praw człowieka, która powstała w szkole w Salamance w XVI wieku i która ma tak wiele wspólnego z chrześcijańskim charakterem naszego narodu, nie należy do najmniejszych. A bliższe poznanie osobowości i działalności królowej Izabeli mogłoby być doskonałym bodźcem w obecnych czasach, a także dobrym wzorem dla naszej przyszłej królowej Leonory.  

Świat

Raport na temat nadużyć seksualnych w diecezji monachijskiej próbuje wplątać Benedykta XVI

Raport obejmuje okres 75 lat, ale w jego prezentacji skupiono się na pytaniu, czy papież emeryt wiedział o przeszłości konkretnego księdza.

José M. García Pelegrín-20 styczeń 2022-Czas czytania: 4 minuty

Raport dotyczący nadużyć seksualnych wobec małoletnich i bezbronnych dorosłych przez duchownych i świeckich pracujących w archidiecezji Monachium-Freising w latach 1945-2019, sporządzony przez monachijską kancelarię prawną "Westpfahl, Spilker, Wastl", został w środę zaprezentowany w Monachium. Ponad 1200-stronicowy raport jest podpisany przez pięciu prawników kancelarii.

W sumie wymienia zarzuty wobec 261 osób (205 duchownych i 56 świeckich), z czego śledztwo "wykazało przesłanki winy" wobec 235 osób (182 duchownych i 53 świeckich), w sumie 363 istotne sprawy. Autorzy raportu uważają, że w 65 przypadkach zarzuty zostały udowodnione; w 146 przypadkach są co najmniej wiarygodne; w 11 przypadkach zostały obalone. W 141 przypadkach (38 %) "nie ma wystarczających podstaw do wydania ostatecznego orzeczenia". Raport zakłada, że ofiar było co najmniej 497, 247 mężczyzn i 182 kobiety (w 68 przypadkach "nie udało się ustalić"); największa grupa wiekowa to 8-14 lat (59 % wśród mężczyzn; 32 % wśród kobiet).

Jednak bardziej niż same przypadki, tym, co szczególnie interesowało opinię publiczną, był sposób działania hierarchów; stanowiąc okres 75 lat, dotyczy sześciu arcybiskupów, z których wszyscy byli kardynałami: Michaela von Faulhabera (1917-1952), Josepha Wendela (1952-1960), Juliusa Döpfnera (1961-1976), Josepha Ratzingera (1977-1982), Friedricha Wettera (1982-2008) i Reinharda Marxa (od 2008).

Artykuł opublikowany w tygodniku "Die Zeit" oskarżył papieża emeryta Benedykta XVI o to, że miał wiedzę o sprawie księdza, który - po popełnieniu nadużyć w macierzystej diecezji Essen - przeniósł się na psychoterapię do Monachium. Autorzy raportu przywiązują do tej sprawy taką wagę, bo o zajęcie stanowiska w niej poproszono papieża emeryta, na co Benedykt XVI odpowiedział listem liczącym 82 strony, że stanowi ona część specjalnego tomu liczącego ponad 300 stron. Oprócz tego przypadku sprawozdanie odnosi się do czterech innych (z których jeden jest jednak wykluczony), w których "obwinia się go o to, że nie zareagował odpowiednio lub zgodnie z normami na przypadki (domniemanych) nadużyć, które zostały mu zgłoszone".

Na konferencji prasowej, na której kancelaria prawna przedstawiła raport, praktycznie wszystkie pytania obracały się wokół kwestii, co ówczesny kardynał Ratzinger wiedział o pochodzeniu tego księdza (określanego jako "X"; chodzi o sprawę 41 raportu). Sprawa jest o tyle skomplikowana, że dotyczy zarówno ówczesnego wikariusza generalnego diecezji Gerharda Grubera, jak i ówczesnego wikariusza sądowego Lorenza Wolfa. W 2010 roku - kiedy nadużycia seksualne wyszły na jaw i ta sama kancelaria prawna podjęła pierwsze dochodzenie - Gerhard Gruber wziął na siebie pełną odpowiedzialność; teraz mówi, że został "zmuszony do tego", ale bez podania dalszych szczegółów, kto go do tego zmusił. A wiarygodność Lorenza Wolfa, na którym "Die Zeit" oparł swoje oskarżenia, została podważona przez tę samą kancelarię prawną.

Autorzy raportu uważają, że znaleźli dowód, iż Benedykt XVI wiedział o sytuacji księdza "X" w protokole z sesji roboczej, która odbyła się w kurii diecezji 15 stycznia 1980 roku. W swoim stanowisku papież emeritus twierdzi, że nie pamięta, by był na spotkaniu; fakt, że protokół nie stwierdza wprost, że nie był obecny, adwokat wywodzi, że oznacza to, iż uczestniczył w spotkaniu. Z tego radca Wastl wnioskuje, że Benedykt XVI był informowany o przeszłości "X".

Kiedy jednak dziennikarz pyta go, czy może być pewien, że Benedykt XVI miał taką wiedzę, prawnik miarkuje słowa: jeśli to jest dowód, to będą musiały wypowiedzieć się sądy; on uważa za "wysoce prawdopodobne", że wiedział. Kolejny dziennikarz pyta, czy jest pewien, że sprawa wspomnianego księdza była omawiana na tym posiedzeniu: "No cóż, wychodzimy z założenia - odpowiada prawnik - że jest wysoce prawdopodobne, że sprawa była omawiana; zna pan jednak bardzo kreatywny sposób sporządzania protokołów w Kościele katolickim". Innymi słowy, nie ma dowodów, że sprawa była omawiana, i dodaje: "Nie wyobrażam sobie, że mówiono, że przyjeżdża ksiądz z innej diecezji i nikt nie pytał dlaczego. A gdyby było wiadomo, że leczy się psychiatrycznie, nikt nie pytałby dlaczego. Oczywiście to, że nie potrafię sobie tego wyobrazić, nie oznacza, że znam dosłowny tenor spotkania". Nawet gdyby tak było: to, że w 1980 roku "psychoterapia" nie budziła od razu podejrzeń o wykorzystanie seksualne, to coś, co nie przychodzi do głowy również prawnikowi.

W pierwszym krótkim oświadczeniu kardynał Reinhard Marx - któremu zarzuca się, że w dwóch przypadkach postąpił niewłaściwie, a także, że nie nadał sprawie należytej wagi, gdyż zaczął się nią zajmować dopiero w 2018 roku, dziesięć lat po przybyciu do monachijskiego see - zaznaczył, że jest "wstrząśnięty i zawstydzony", a jego pierwsze myśli dotyczą osób dotkniętych nadużyciami seksualnymi, które doświadczyły cierpienia ze strony duchownych lub innych przedstawicieli Kościoła.

Ze względu na długość raportu (w sumie prawie 1700 stron) kardynał Marx zapowiedział, że będzie on studiowany w biskupstwie: "Mam nadzieję, że w przyszły czwartek będę mógł przedstawić pewne wstępne perspektywy i nakreślić drogę rozwoju". W tym celu zwołał konferencję prasową na 27 stycznia.

Wiara i życie rodzinne

Być rodziną to przede wszystkim umieć kochać pośród niedoskonałości codzienności. "Napięć" wspólnego życia oraz trudności i kryzysów, przez które przechodzi każda rodzina, nie da się rozwiązać - tylko - modlitwą... trzeba też dostarczyć ludzkich środków.

20 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

Kultura postmodernistyczna stawia przed życiem rodzinnym istotne wyzwania: coraz częstsze postrzeganie człowieka jako niezależnego i samowystarczalnego; kruchość związków uczuciowych; czy przekonanie, że trwała miłość jest niemożliwą chimerą, stały się częścią codziennego życia wielu rodzin, także tych, które uważają się za chrześcijańskie. Prawie nie ma czasu na wspólne życie, nie przewiduje się i nie docenia czasu na wspólne posiłki, uroczystości czy opiekę nad chorymi, starszymi i dziećmi. Małżonkowie często rozwijają równolegle relacje zawodowe i towarzyskie. W codziennej praktyce prowadzi to do wypaczenia autentycznego wspólnego życia rodzinnego.

Nikt nie jest odporny na ten wpływ. Są jednak chrześcijanie, którzy uważają, że skoro są wierzący, to ich rodzina powinna być idealna. Te trudności nie powinny ich raczej dotyczyć. I że problemy rodzinne, gdy nieuchronnie na nie natrafiają, rozwiązuje modlitwa. Nie ulega wątpliwości, że osobista wiara i łaska sakramentu małżeństwa są ważnymi elementami dla chrześcijańskiego świadectwa rodzinnego. Nie oznacza to jednak, że bycie dobrym chrześcijaninem i modlitwa wystarczą, by zagwarantować autentyczne wspólne życie rodzinne.

W tych liniach chciałbym przede wszystkim twierdzić, co moglibyśmy nazwać, prymat człowiek w życiu rodzinnym. Wszyscy mamy zdolność do kochania i pragnienie bycia kochanym. Być rodziną to przede wszystkim umieć kochać pośród niedoskonałości codzienności. Normalnych "napięć" wspólnego życia oraz trudności i kryzysów, przez które przechodzi każda rodzina, nie da się rozwiązać - tylko - modlitwą... trzeba też dostarczyć ludzkich środków.

Co możemy zrobić? Przede wszystkim musimy być na tyle pokorni i realistyczni, by zdać sobie sprawę, że choć "znamy teorię" tego, jaka "powinna być" idealna rodzina, to rzeczywistość często jest od niej daleka. Po drugie, trzeba umieć prosić o pomoc i pozwolić sobie na pomoc tych, którzy mogą jej udzielić. Towarzyszenie rodzinie - wsparcie osób, które nas kochają i którym ufamy - ma dziś ogromne znaczenie. Doświadczenie pokazuje, że główne przyczyny rozpadu wielu rodzin nie są dziś tak naprawdę nie do naprawienia. W wielu przypadkach chodzi o to, by nauczyć się rozumieć dynamikę wzrostu i dojrzewania miłości, z jej momentami spokoju i trudności, by zrozumieć trudności w sposób pozytywny i umieć zainicjować zmianę postawy.

Ponadto ci, którzy mają żywą wiarę, będą mieli nieocenioną pomoc łaski i cnót chrześcijańskich (pokora, miłość, cierpliwość, wyrozumiałość itp.), które są kluczem do dobrego rozwoju życia rodzinnego. A także są nieocenioną pomocą w chwilach trudnych, by zrozumieć słabości własne i innych, by umieć z serca przebaczyć.

AutorMontserrat Gaz Aixendri

Profesor na Wydziale Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Katalonii i dyrektor Instytutu Wyższych Studiów nad Rodziną. Kieruje Katedrą Solidarności Międzypokoleniowej w Rodzinie (IsFamily Santander Chair) oraz Katedrą Opieki nad Dzieckiem i Polityki Rodzinnej w Fundacji Joaquima Molinsa Figuerasa. Jest również prodziekanem Wydziału Prawa na UIC Barcelona.

PodpisyKlaus Küng

Jedność chrześcijan: intencja, która interesuje nas wszystkich

Dziś apel o jedność chrześcijan nabiera szczególnych nut, a jednocześnie łączy się z papieżem Franciszkiem, który wzywa do "wyjścia na zewnątrz".

20 styczeń 2022-Czas czytania: 5 minuty

Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan przypomina mi o spotkaniu w pociągu wiele lat temu. Byłem wtedy jeszcze młodym księdzem i chciałem wykorzystać podróż na przygotowanie kazania, modlitwę i lekturę. Znalazłem spokojne miejsce naprzeciwko poważnie wyglądającego pana i po krótkim przywitaniu natychmiast zająłem się czytaniem. Ale kiedy nadszedł konduktor, osoba przede mną wykorzystała przerwę, aby zwrócić się do mnie: "Czy jest pan katolickim księdzem?" zapytał, a kiedy odpowiedziałem twierdząco, powiedział: "Jestem protestanckim pastorem. Chciał wiedzieć, gdzie pracuję, a ja odpowiedziałem, że jestem księdzem Opus Dei, a kiedy zapytał ponownie, spróbowałem mu w kilku słowach wyjaśnić Opus Dei jako instytucję Kościoła katolickiego, do której należą głównie ludzie świeccy, którzy starają się naśladować Chrystusa pośród świata. Jego reakcja mnie zaskoczyła. Powiedział: "To brzmi dla mnie protestancko". Powiedział mi, że chrześcijanie żyjący w świecie byli wielką troską Lutra.

Zaczęliśmy rozmawiać. Opowiedział mi o swojej pracy. Mówił, że to ciężka praca, bo tylko nieliczni z nich naprawdę żyli swoją wiarą. Że ich biskup regularnie przypominał im o zachowaniu Bożych przykazań. Bez tego modlitwa na niewiele się zda, na co odpowiedziałem: "To brzmi dla mnie po katolicku". Rozumieliśmy się dobrze. Następnie przeszliśmy do omówienia sytuacji religijnej w Austrii i zgodziliśmy się, że w naszych czasach konieczne jest zdecydowane chrześcijaństwo. Każde inne rozwiązanie nie byłoby możliwe do utrzymania w dłuższej perspektywie.

Od tego czasu minęło wiele lat. W Europie Środkowej - podobnie jak w innych zamożnych krajach chrześcijańskich na całym świecie - zachodzą trudne dla Kościoła procesy: spadek powołań, kryzys rodziny, stagnacja w duszpasterstwie młodzieży, zarzuty o nadużycia i coraz większa liczba osób odchodzących z Kościoła. Wszyscy są dotknięci. Jest to szczególnie widoczne w dużych instytucjach kościelnych, we wspólnotach protestanckich, a także w Kościele katolickim. Proces, który był rozpoznawalny już 40 lat temu, uległ dramatycznemu zaawansowaniu i przyspieszeniu. Jest to związane z szybką zmianą warunków życia, ale nie tylko z tą przyczyną.

Ludzie są często zaabsorbowani pracą, ale także różnymi wpływami, celami i sposobami życia w dużej mierze zsekularyzowanego świata. Wielu traci z oczu Boga, a wraz z Nim w większości także coś, co należy do fundamentu chrześcijańskiego stosunku do życia i chrześcijańskiego sposobu jego kształtowania. Zmniejsza się nie tylko liczba uczestników celebracji liturgicznych. W wielu z nich zanika praktyka wiary, a integracja dzieci w życie Kościoła nie jest już osiągana, chociaż na ogół nadal są one chrzczone, otrzymują naukę religii i przygotowują się do pierwszej komunii i bierzmowania. Maleje liczba wiernych, maleje liczba rodzin chrześcijańskich, coraz trudniejsze jest nauczanie religii, o ile w ogóle jeszcze się odbywa. Życie publiczne się zmienia, podobnie jak ustawodawstwo i wiele innych rzeczy, w tym edukacja. Proces sekularyzacji dotyczy więc coraz większej liczby osób. Na początku był on zauważalny głównie na obszarach miejskich, ale teraz obszary wiejskie są niemal równie dotknięte. Nawet najbardziej samotny przysiółek może otrzymywać wiadomości i wpływy z całego świata.

Czy mamy stać bezczynnie i akceptować ten rozwój? Przez dziesiątki lat w Kościele katolickim były różne podejścia do rozwiązań, debaty, a nawet napięcia, aż do jego podziału. W tym kontekście nie można pominąć odniesień do innych wyznań chrześcijańskich.

Niektóre próby reform w ostatnich dekadach są podobne do tych podejmowanych w liberalnym protestantyzmie. Konieczne są adaptacje do dzisiejszych pomysłów. Rozważane są niektóre kwestie doktryny i etyki, zwłaszcza moralności seksualnej. Posługa kapłańska powinna być otwarta dla małżeństw i kobiet - mówi się, gdy potrzeba jej pełnienia nie jest kwestionowana. Uważa się, że hierarchiczne duszpasterstwo wymaga reformy. Celem jest, że tak powiem, nowoczesne chrześcijaństwo. Kryzys związany z nadużyciami służy jako usprawiedliwienie i środek nacisku. Papież Franciszek zajął jasne stanowisko wobec procesu synodalnego w Niemczech, gdzie te stanowiska znajdują masowe poparcie, i wezwał do autentycznej nowej ewangelizacji.

Ale są też inne podejścia. Niektóre kościoły znów się zapełniają. Są też klasztory z powołaniami i wspólnoty, które się rozwijają. Na nowo odkrywa się znaczenie modlitwy, a zwłaszcza w ostatnich latach ponownie rozpowszechniła się adoracja eucharystyczna. Przyjmowanie sakramentu pokuty, które w ostatnich dziesięcioleciach w niektórych miejscach i regionach niemal całkowicie zanikło, w niektórych kościołach i klasztorach jest zadbane i postrzegane jako wielka pomoc. Poszukuje się nowych sposobów przekazywania wiary. Coraz częściej uświadamia się, że w przygotowaniu do Pierwszej Komunii Świętej i Bierzmowania rodzice są równie ważni jak dzieci, albo prawie ważniejsi niż dzieci.

W całej tej panoramie ciekawe jest to, że sporo inicjatyw i impulsów pochodzi z innych wyznań. Kursy Alpha, zrodzone w Kościele anglikańskim, z pewnymi adaptacjami znajdują swoje miejsce w Kościele katolickim. Podobnie jest z wysiłkiem promowania uczniostwa, który jest szczególnie wyraźny wśród chrześcijan ewangelicznych (ewangelikalnych). Cenną zachętą dla wielu jest "modlitwa serca" z tradycji prawosławnej. W formowaniu rodzin chrześcijańskich jako "kościołów domowych" jako zachęta służą praktyki ewangeliczne. Nie należy zapominać o impulsach, jakie płynęły z ruchu zielonoświątkowego, który początkowo był w przeważającej mierze protestancki, czy z festiwali młodzieżowych Taizé. Warto też wspomnieć o ruchach pro-life i pro-rodzinnych czy walce z pornografią w USA.

Patrząc na te konteksty, apel o jedność chrześcijan nabiera szczególnych notatek, a jednocześnie łączy się z papieżem Franciszkiem, który wzywa do działania "w drodze". To od początku było jego wielką troską. Można ją znaleźć już w jego pierwszej encyklice Evangelii Gaudium. Te właśnie tematy poruszał w swoich przedkonklawe przemówieniach. I to jest być może także nadzieja, która skłoniła go do zaproszenia świata do procesu synodalnego, pomimo wszystkich zagrożeń, jakie mogą się z tym wiązać. W gruncie rzeczy chodzi chyba o dążenie do głównego celu Soboru Watykańskiego II: aby wszyscy ochrzczeni i bierzmowani mieli pragnienie noszenia Chrystusa w swoich sercach i niesienia Go innym. Modlitwa za siebie nawzajem i dialog ze sobą są bardzo pilne i oznaczają wielką nadzieję!

AutorKlaus Küng

Biskup emeritus Sankt Pölten, Austria.

Więcej
Watykan

"Dobrze nam robi, gdy patrzymy na siebie w ojcostwie Józefa i pozwalamy Panu kochać nas swoją czułością".

W środowej katechezie na audiencji ogólnej papież Franciszek zastanawiał się nad czułością św. Józefa, zachęcając nas do doświadczenia jej w Bożej miłości i bycia jej świadkami.

David Fernández Alonso-19 styczeń 2022-Czas czytania: 4 minuty

Podczas audiencji środowej 19 stycznia papież Franciszek chciał "pogłębić postać świętego Józefa jako ojca w czułości".

Przypomniał, że "w liście apostolskim Patris corde (8 grudnia 2020 r.) Mogłem zastanowić się nad tym aspektem osobowości św. Józefa. W istocie, nawet jeśli Ewangelie nie podają nam szczegółów dotyczących tego, jak sprawował swoje ojcostwo, możemy być pewni, że jego bycie "sprawiedliwym" człowiekiem przełożyło się również na wychowanie, jakie otrzymał Jezus. "Józef widział, jak Jezus postępował dzień po dniu "w mądrości i w dostojeństwie, i w przychylności u Boga i u ludzi" (Lc 2,52). Jak Pan postąpił z Izraelem, tak "nauczył go chodzić i wziął go na ręce: był dla niego jak ojciec, który podnosi dziecko do policzków i schyla się, aby je nakarmić" (por. Os 11,3-4)" (Patris corde, 2)".

"Ewangelie - kontynuował Ojciec Święty - świadczą, że Jezus zawsze używał słowa 'ojciec', mówiąc o Bogu i Jego miłości. Wiele przypowieści ma za swojego bohatera postać ojca. [1] Do najbardziej znanych należy z pewnością ta o miłosiernym Ojcu, opowiedziana przez Ewangelistę Łukasza (por. Lc 15,11-32). W tej przypowieści, oprócz doświadczenia grzechu i przebaczenia, podkreśla się również sposób, w jaki przebaczenie dociera do osoby, która popełniła błąd. W tekście czytamy: 'Gdy był jeszcze daleko, ujrzał go ojciec i wzruszył się, pobiegł i upadł mu na szyję, i ucałował go wylewnie' (w. 20). Syn spodziewał się kary, sprawiedliwości, która mogłaby mu co najwyżej dać miejsce jednego ze sług, ale znajduje się w objęciach ojca. Czułość jest czymś większym niż logika świata. Jest to nieoczekiwany sposób wymierzania sprawiedliwości. Dlatego nie wolno nam nigdy zapominać, że Boga nie przerażają nasze grzechy, nasze błędy, nasze upadki, ale że przerażają go nasze zamknięte serca, nasz brak wiary w Jego miłość. W doświadczeniu Bożej miłości jest wielka czułość. I pięknie jest myśleć, że pierwszym, który przekazał tę rzeczywistość Jezusowi, był właśnie Józef. Rzeczywiście, sprawy Boże zawsze docierają do nas przez pośrednictwo ludzkich doświadczeń.

Papież zachęcił nas następnie do "postawienia sobie pytania, czy sami doświadczyliśmy tej czułości i czy my z kolei staliśmy się jej świadkami". W rzeczywistości czułość nie jest przede wszystkim kwestią emocjonalną czy sentymentalną: jest to doświadczenie poczucia bycia kochanym i przyjętym właśnie w naszym ubóstwie i nędzy, a zatem przemienionym przez miłość Boga.

"Bóg nie opiera się tylko na naszych talentach - powiedział Franciszek - ale także na naszej odkupionej słabości. To na przykład prowadzi św. Pawła do stwierdzenia, że w jego słabości jest także projekt. Tak zresztą pisze do wspólnoty korynckiej: "Abym się nie nadymał wzniosłością tych objawień, dano uszczypliwość ciału mojemu, anioł szatański mnie burzył [...]. Z tego powodu trzykrotnie błagałem Pana, aby odszedł ode mnie. Lecz on rzekł do mnie: 'Wystarczy ci mojej łaski, gdyż moja siła doskonali się w słabości'" (2 Cor 12,7-9). Doświadczenie czułości polega na tym, że widzimy, jak moc Boża przechodzi właśnie przez to, co czyni nas najbardziej kruchymi; pod warunkiem, że nawrócimy się ze spojrzenia Złego, który "każe nam patrzeć na naszą kruchość z negatywnym osądem", podczas gdy Duch Święty "wydobywa ją na światło dzienne z czułością" (Patris corde, 2). Czułość jest najlepszym sposobem na dotknięcie tego, co w nas kruche. [Dlatego tak ważne jest spotkanie z Bożym miłosierdziem, zwłaszcza w sakramencie pojednania, poprzez doświadczenie prawdy i czułości. Paradoksalnie, nawet Zły może nam powiedzieć prawdę, ale jeśli to zrobi, to po to, by nas potępić. Wiemy jednak, że Prawda, która pochodzi od Boga, nie potępia nas, ale przyjmuje nas, obejmuje, podtrzymuje, przebacza" (Patris corde, 2)".

Już na zakończenie katechezy Papież zapewnił, że "dobrze nam wtedy robi spojrzenie na siebie w ojcostwie Józefa i postawienie sobie pytania, czy pozwalamy, by Pan kochał nas swoją czułością, przemieniając każdego z nas w mężczyzn i kobiety zdolne do kochania w ten sposób". Bez tej "rewolucji czułości" ryzykujemy, że pozostaniemy uwięzieni w sprawiedliwości, która nie pozwala nam łatwo się podnieść i która myli odkupienie z karą. Dlatego dziś chcę w szczególny sposób pamiętać o naszych braciach i siostrach, którzy przebywają w więzieniu. Słuszne jest, aby ci, którzy popełnili błąd, zapłacili za swój błąd, ale równie słuszne jest, aby ci, którzy popełnili błąd, mogli odkupić się od swojego błędu.

Na zakończenie papież odmówił następującą modlitwę do św. Józefa:

"Święty Józefie, ojcze w czułości,
uczą nas akceptować bycie kochanym właśnie w tym, co jest w nas najsłabsze.
Upewnij się, że nie stawiamy żadnych przeszkód na naszej drodze
między naszym ubóstwem a wielkością Bożej miłości.
Budzi w nas pragnienie zbliżenia się do Sakramentu Pojednania,
być przebaczonym, a także umieć kochać z czułością
naszych braci i sióstr w ich ubóstwie.
Bądź blisko tych, którzy popełnili błąd i zapłacili za niego cenę;
Pomóż im znaleźć, wraz ze sprawiedliwością, także czułość, aby móc zacząć od nowa. I naucz ich, że pierwszym sposobem na rozpoczęcie od nowa
jest szczere przeproszenie.
Amen.

Hiszpania

Słuchanie jest kluczem do pracy w CONFER

Lourdes Perramón została nową wiceprzewodniczącą CONFER. Oblat Najświętszego Odkupiciela, który po raz pierwszy jest członkiem władz tej instytucji, zastanawia się nad swoją rolą i wyzwaniami, jakie stoją przed nim na tym nowym etapie.

Maria José Atienza-19 styczeń 2022-Czas czytania: 3 minuty

Powierzone mi wiceprzewodnictwo zakładam przede wszystkim z dyspozycyjności i zaangażowania w to, czym CONFER oznacza i chce być: przestrzenią spotkania, wsparcia, komunii i wspólnego budowania. 

Przez wiele lat CONFER był dla mnie wsparciem, mediacją i odniesieniem, w mojej osobistej drodze jako zakonnik, a ostatnio w posłudze w zgromadzeniu jako przełożony generalny. Teraz mam możliwość oddania czegoś z tego, co otrzymałem i chcę to zrobić z hojnością, w ramach możliwości połączenia tego z odpowiedzialnością kongregacyjną. 

Wspólna odpowiedzialność

Mam to szczęście, że dołączam do zespołu, który już funkcjonuje i to mnie wzbogaca i daje poczucie bezpieczeństwa. Jednocześnie daje mi to pewność, ponieważ jest to wspólna odpowiedzialność i nauka, gdyż jest to zadanie, które jest karmione przez bogatą grupę osób, zarówno w centrali krajowej, jak i w różnych KONFERENCJACH regionalnych i diecezjalnych oraz oczywiście w całym życiu konsekrowanym. 

Ogólnie rzecz biorąc, zaczynamy od pozytywnego odbioru propozycji, które wprowadza CONFER, ale być może wielkim wyzwaniem jest to, że nie pozostają one jednokierunkowe. Przeżywamy moment odnowy wyrażający się między innymi w projekcie wzmocnienia i żywotności CONFER w służbie zgromadzeń zakonnych w Hiszpanii, który został niedawno przedstawiony i zatwierdzony na Zgromadzeniu. 

Jest to projekt, który chce odpowiedzieć na wyzwania życia zakonnego, zebrane w diagnozie, która została opracowana na podstawie wypowiedzi wielu zgromadzeń. To właśnie wsłuchiwanie się w rzeczywistość jest istotnym kluczem do sukcesu tej pracy wspierającej, dostosowując różne usługi oferowane przez CONFER do zmieniających się potrzeb współczesności. 

Ważną rolą w projekcie musi być wspieranie zgromadzeń mających większe trudności, ale także promowanie synergii, wymiany czy wspólnych działań między zgromadzeniami. Tylko stamtąd będzie można odnowić, z kreatywnością i odwagą, istotę naszego życia konsekrowanego i posługi, do której jesteśmy powołani w Kościele i społeczeństwie, ze szczególnym uwzględnieniem tych, którzy żyją w sytuacjach większej bezbronności.

Kobieca twarz 

Życie religijne kobiet miało i ma przewagę nad męskim, nie tylko w liczbach bezwzględnych, ale także w regularnym uczestnictwie w działalności organizowanej przez CONFER. 

Można powiedzieć, że CONFER ma kobiece oblicze, które przenika codzienność w swoich przemyśleniach, priorytetach i działaniach. Właśnie doświadczyliśmy ważnego wydarzenia w zewnętrznej widoczności tej rzeczywistości, pierwszego kobiecego przewodnictwa w CONFER, od ponad 25 lat, kiedy to konferencje mężczyzn i kobiet zostały połączone. Uważam jednak, że w tej kwestii nie ma miejsca na konformizm. Musimy podjąć zobowiązanie, wraz z kobietami świeckimi, aby Kościół jako całość nie stracił naszej wizji, wrażliwości, wiedzy... i być uważne, aby uczestniczyć i dzielić przestrzenie eklezjalnego podejmowania decyzji. 

Wielka szansa

W obliczu Synodu, który przeżywa cały Kościół powszechny, życie zakonne startuje "z pewną przewagą". Życie wspólnotowe, dzielenie się tym wszystkim, czym jesteśmy i co posiadamy w owocnej wymianie dóbr, kolegialne przestrzenie rozeznawania i podejmowania decyzji, wspólne podróże misyjne ze świeckimi, współpraca z tak wieloma podmiotami i doświadczenia międzykongregacyjne.... 

Synod jest wielką szansą i odpowiedzialnością zarazem, abyśmy z własnego doświadczenia i we wzajemnym słuchaniu ze wspólnotami lokalnymi w Kościele diecezjalnym mogli przedstawić propozycje, które pomogą bardziej urzeczywistnić, bardziej wcielić się w model Kościoła, ludu Bożego, o którym marzył sam Sobór Watykański II. Kościół w misji, który solidarnie towarzyszy mniejszościom i najuboższym, bez osądzania i wykluczania.

Wyzwanie zawodowe 

Spadek powołań do życia konsekrowanego jest oczywisty, ale czasem pytanie skupia się na tym, co dzieje się z młodymi ludźmi, którzy nie rozumieją lub nie przyjmują tej propozycji powołaniowej. Być może musimy zadać sobie pytanie, czy udało nam się ukazać w nowych językach i formach mistyczną i profetyczną istotę życia konsekrowanego. 

I wreszcie, a może przede wszystkim, uznać, że w tej rzeczywistości musi być coś z Boga i że za liczbami kryje się wciąż bardzo ewangeliczne wezwanie.

Hiszpania

Jesús Díaz Sariego, OPBraki zawodowe mogą być okazją do podjęcia Ewangelii".

Jesús Díaz Sariego, przewodniczący CONFER, dzieli się z Omnes swoją wizją życia zakonnego, wskazaniami na przyszłość i troską o brak powołań.

Maria José Atienza-19 styczeń 2022-Czas czytania: 9 minuty

Jesús Díaz Sariego, przełożony prowincjalny prowincji Hispania Zakonu Kaznodziejskiego, od listopada ubiegłego roku jest przewodniczącym CONFER. Ten organizm o prawie papieskim skupia instytuty zakonne i stowarzyszenia życia apostolskiego, a także obejmuje niektóre klasztory męskie i żeńskie.

-Kilka tygodni temu objął Pan prezesurę CONFER, choć w zespole zarządzającym jest Pan od 2017 roku. Jakie znaczenie ma CONFER w poszczególnych zgromadzeniach, które są już autonomiczne?

Zapisy na CONFER są bezpłatne. Jest to decyzja podejmowana przez każde zgromadzenie. Ta swoboda członkostwa jest bardzo właściwa. Jak mówisz, każde zgromadzenie jest autonomiczne zgodnie ze swoim charyzmatem i misją w Kościele. Ta autonomia stanowi o bogactwie CONFER. Każda charyzmatyczna rodzina to wielki wkład w całość. Jego waga powinna być właśnie tutaj, a nie tak bardzo w liczbie zakonników. Ani w implantacji eklezjalnej i społecznej z większą lub mniejszą widocznością i wpływem. Hiszpańska Konferencja Zakonników chciałaby rozpieszczać i troszczyć się o każdego ze swoich członków ze względu na jego siłę charyzmatyczną, która jest darem Ducha w Kościele. 

-Czy istnieje jedność wśród różnych członków CONFER? 

W najważniejszych sprawach panuje komunia i jedność. Jeszcze bardziej. W tych kwestiach, które mogłyby nas rozdzielić, dostrzegam, że spotykamy się w kwestiach zasadniczych. W dialogu i we wspólnych troskach spotykamy się w tym, co konstytuuje nas jako wyznawców Jezusa. Jest wspólne powołanie, które wzywa nas do siebie w tym, co następuje. Mamy wspólny język, w którym się rozumiemy. Wiemy nawet, jak wyrazić różnice w stylach i podejściach. Bycie w komunii nie oznacza, że wszyscy jesteśmy tacy sami, ponieważ reprezentujemy wiele charyzmatów. Żaden nie jest niezbędny, ale wszystkie są konieczne. 

Ponadto w tym momencie historycznym, w którym się znajdujemy, rozwijamy jeszcze bardziej wartość każdej rodziny zakonnej samej w sobie i jako całości. Jest to bardzo ciekawy moment i rozeznanie, które prowadzi nas do większej komunii i synodalności między nami. Relacja i komunikacja między charyzmatami jest znakiem naszych czasów, który musimy jeszcze bardziej zgłębić. Droga międzykongregacyjna jest jednym ze zobowiązań CONFER, między innymi na najbliższe lata.

-Wyraźnie widać spadek powołań, zwłaszcza do kapłaństwa i życia konsekrowanego. Jak to wyzwanie jest podejmowane w CONFER? Czy jest ono takie samo we wszystkich zgromadzeniach lub instytutach? 

Spadek powołań do życia konsekrowanego i do kapłaństwa w Hiszpanii jest rzeczywistością, która się nam narzuca. Musimy ją przyjąć i zrozumieć także z punktu widzenia Boga. Nie tylko z naszego własnego, kulturowego punktu widzenia, choć to też prawda. Muszę jednocześnie powiedzieć, że sytuacja, która ma miejsce w naszym kraju, jeśli chodzi o spadek powołań, nie jest taka sama jak w innych krajach i w innych rzeczywistościach kulturowych na różnych kontynentach.

W Hiszpanii, w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, przeżyliśmy boom zawodowy co sprawiło, że jesteśmy bardzo obecni w społeczeństwie hiszpańskim, ze względu na liczbę zakonników i liczne obecności i dzieła, które wygenerowali. Wielu miało ducha misyjnego poza naszymi granicami. W tym sensie wkład życia zakonnego przez dziesiątki lat był wspaniały i nie zawsze należycie uznany. 

Jesteśmy teraz w innym momencie. Nie tylko dlatego, że zmieniło się hiszpańskie społeczeństwo, i to bardzo, ale także dlatego, że zmienił się Kościół. My sami, jako osoby konsekrowane, stajemy się inni. Powinniśmy się zatrzymać i zastanowić, czy dzisiejsze społeczeństwo wymaga takiej samej liczby zakonników, czy też potrzebuje innego rodzaju zaczynu do zaczynania chleba. Jestem o tym coraz bardziej przekonany. 

Zsekularyzowany świat, w którym się znajdujemy, potrzebuje dla swojego zaczynu mniej licznego, choć również bardzo kwalifikowanego z ewangelicznego punktu widzenia, podobnie jak religijni mężczyźni i kobiety, którzy nas poprzedzili. To tak, jakby opowiadania ewangeliczne odwołujące się do opisu tego, czym jest Królestwo, które tyle razy słyszeliśmy, miały w naszej teraźniejszości przesłanie szczególnie adekwatne do zrozumienia i przeżywania naszych czasów.

Zapraszam - zapraszam siebie - do zastanowienia się nad niedostatkiem powołań bardziej od Boga niż od siebie. Z pewnością coś nam to mówi. Przynajmniej stawia te i inne pytania: jakiego życia zakonnego chce Bóg w przyszłości? W jakim Kościele? W jakim świecie? Powołanie zakonne - często mówimy - jest Boże, nawet jeśli wymaga naszej stuprocentowej współpracy. Ale to jest Boże... Spróbujmy tego nowego sposobu patrzenia na to. 

Chciałbym, aby CONFER zbadał ten nowy sposób radzenia sobie ze spadkiem powołań. Niedobór może być też znakiem czasu, znakiem Ducha, który chce nam coś powiedzieć. 

Mogę natomiast potwierdzić, że spadek powołań jest wspólny dla wszystkich rodzin zakonnych zarejestrowanych w CONFER. Nie wolno nam zapominać, że wszystkie one pochodzą z odległych czasów. Niektóre z nich liczą sobie setki lat. W nich jest dość pogody ducha, danej przez doświadczenie czasu, by usiąść przed Bogiem i modlić się z Nim pytaniami: "Co chcesz zrobić, co chcesz zrobić?Panie, czego chcesz od nas dzisiaj i jak możemy nadać wartość niedostatkowi?". Czy niedostatek nie będzie nową okazją do podjęcia na nowo Ewangelii i zwrócenia naszego życia bardziej i lepiej ku Bogu, aby lepiej służyć temu, czego wymaga od nas nasz świat? Jest to pytanie, które zajmuje mi wiele godzin prób w poszukiwaniu odpowiedzi.

-W tym sensie, jak doświadczasz narodzin nowych form życia zakonnego, często z wcześniejszych charyzmatów? 

Narodziny nowego charyzmatu w Kościele są zawsze błogosławieństwem Boga, a więc dobrą nowiną. Wykazuje witalność i dynamizm. Bóg, w pewnym sensie, nas prowadzi. 

Z drugiej strony, każdy charyzmat jest twórczym sposobem odczytywania Słowa Bożego w odniesieniu do każdej epoki. 

Pójście za Jezusem nie potrzebuje wielu uzasadnień. Można go naśladować na wiele sposobów. Wolą Pana jest, abyśmy szli za Nim z miłości, a wyrazem tej miłości jest liczba mnoga, dająca początek wielu formom życia zakonnego.

Mężczyźni i kobiety naszych czasów również chcą naśladować Pana, wyrażając swoją wolę kochania Go i jednocześnie dostrzegania Jego miłości do nich. Nie powinno nas dziwić, że pojawiają się nowe formy życia zakonnego. Dopóki miłość do Boga jest rzeczywistością w człowieku i w członkach Kościoła, dopóty będą powstawać nowe charyzmaty, które będą ją wyrażać.

Kościół w komunii będzie wiedział, jak rozeznać każdą z nich i będzie to czynił, tak jak umie, zawsze uważając, by uniknąć dziwactw lub odpowiedzi nie do końca zgodnych z Pismem Świętym czytanym jako całość i z tradycją Kościoła. Nie możemy zapominać, że projekt Jezusa jest zawsze projektem braterskim, wspólnotowym. O integracji i komunii. Jeśli coś szkodzi całości w sposób trzewiowy, pozwalam sobie wątpić w jego autentyczność. Projekt Boga zawsze integruje, czyni nas bardziej ludzkimi i przybliża do Jego planu. Jest to nikt inny jak Jego miłość samozbawcza.

Żadna rodzina zakonna nie wyczerpuje w sobie charyzmatu, który otrzymała w swoich czasach. Same charyzmaty, ich pogłębianie i aktualizacja, są dynamiczne, ze względu na kreatywność, którą w sobie zawierają.   

-W swoim pierwszym wystąpieniu jako przewodniczący CONFER mówił o potrzebie "kreatywności"....

Twórczość, właściwie rozumiana, odnosi się raczej do naszej zdolności do zmiany (do zmiany sposobu myślenia i działania). konwersja(w sensie ewangelicznym, powiedzielibyśmy). To musi być proces duchowy i musi wypływać z intymnej modlitwy z Panem i głębokiego dialogu z tymi, którzy cię otaczają. 

Kreatywność, to przede wszystkim obserwacja i zaufanie. Obserwacja rzeczywistości i potrzeb innych osób. Ale także ufność w słowo Boże, które mamy także do obserwowaćaby uchwycić w każdym szczególe. 

Ewangelia jest pełna kreatywności. Jest to wylew wyobraźni, gdy chodzi o uchwycenie szczegółów Jezusa w Jego sposobie odnoszenia się do ludzi, w sposobie kształtowania dyskursów, w sposobie działania i obserwowania rzeczywistości, w duchowości, która sączy się z Jego kontaktu z Ojcem itd. Na tym polega kreatywność życia zakonnego. Musi się ona rodzić z uważnej lektury Słowa Bożego i z uważnego słuchania świata, który stoi przed nami. Połączenie tych dwóch elementów wymaga od nas poszukiwania nowych sposobów reagowania na nasze wyzwania i problemy. Wymaga to również nowych sposobów niesienia Ewangelii współczesnym.

Wyrażanie Boga jest zawsze twórcze, bo wymaga inteligencji i dobrego serca. Inteligencja porządkuje rzeczy, dokonuje ich rozbioru i zagłębia się w ich rzeczywistość. 

Z kolei serce przynosi namiętność i uczucie. Pozwala na osobistą identyfikację z programem lub ideą. Inteligencja i serce muszą osiągnąć niezbędną równowagę, rozumieć się i uzupełniać. 

-Jak różne rodziny zakonne mogą podjąć to wyzwanie w dzisiejszym życiu, nie dając się ponieść w sposób przesadzony lub daleki od swojego charyzmatu?

Powiedziałbym, że jest to przede wszystkim praktyka duchowa. Ćwiczenie nowa lektura czasów, które pochodzą od Boga, a nie tak bardzo od nas samych. Nieodłącznym elementem każdego charyzmatu jest kreatywność. 

Nasi założyciele nie improwizowali charyzmatu, który zainspirował ich do skierowania swojej proroczej siły. Prorok jest zawsze postacią, w Piśmie Świętym przełomową, pełną kreatywności, marzycielem i inspiratorem nowych dróg, ale w kontraście z Bogiem i z rzeczywistością.

Prorok jest przede wszystkim kontemplacyjnym, rozmodlonym mężczyzną lub kobietą, poszukiwaczem śladów Boga w rzeczywistości. Prawdziwy prorok w Biblii to ten, który pod natchnieniem Ducha Świętego potrafi rozeznać głos Boga w stojących przed nim okolicznościach historycznych. To rozeznanie jest procesem. Powolny chwilami, powolny i ruminacyjny wewnętrznie. Tego uczą nas nasi założyciele. 

Poszczególne rodziny zakonne wprowadzają w życie i podejmują wyzwanie kreatywności wynikające z siły prorockiej, która zagnieżdża się w każdym charyzmacie, zwłaszcza gdy Bóg pozwala działać w ludzkich pośrednictwach. 

-Czy udało się określić wytyczne na najbliższe lata dla hiszpańskiego życia zakonnego? 

Po przeprowadzeniu diagnozy głównych wyzwań stojących dziś przed wspólnotami życia zakonnego, w której uczestniczyła bardzo liczna reprezentacja zakonników z całej Hiszpanii, zainicjowaliśmy globalny plan wzmocnienia i żywotności CONFER.

Plan, który pozwoli nam przeprowadzić niezbędne aktualizacje, których CONFER potrzebuje, aby lepiej służyć życiu zakonnemu w Hiszpanii w najbliższych latach. Wszystko to opiera się na szybkich zmianach, których doświadczamy w naszych zgromadzeniach. Ale także do zmieniającej się rzeczywistości hiszpańskiego społeczeństwa. Musimy nadal umacniać CONFER jako wspólny dom, przestrzeń odniesienia, aby nadal gromadzić i sprzyjać wspólnym wartościom życia zakonnego.

Podróż międzykongregacyjna, wspólna refleksja i misja, nasza obecność w życiu publicznym, wzmocnienie i rozwój KONFERENCJI diecezjalnych i regionalnych, komunikacja i obecność w sieciach społecznościowych, to plany działania, które chcemy promować w najbliższych latach.

Do tego dochodzi troska o naszą formację ciągłą, zgodnie z wymaganiami momentu kulturowego i społecznego, w którym się znajdujemy; trwałość finansowa projektów i dzieł; uwaga - ich troska - o zakonników i zakonnice, zgodnie z momentem życiowym, w którym się znajdują. Także wsparcie słabszych zgromadzeń; poszukiwanie nowych sposobów pracy, generowanie dynamizmów pracy zespołowej to m.in. nowe wyzwania, które chcemy w tym czasie rozważyć. 

-Papież Franciszek nie ukrywa swojej troski, a także zachęty dla życia zakonnego. Czy to wsparcie jest dla Ciebie bodźcem? 

Rzeczywiście. Papież Franciszek jest błogosławieństwem dla życia zakonnego. Jego refleksje i sugestie są dla nas bardzo motywujące w tym historycznym momencie. Co więcej, jako zakonnik wiemy, że czyni to z wnętrza, czyli z własnego doświadczenia wewnętrznego. Jest to dla nas szczególnie cenne i wiarygodne. Zauważamy to, gdy zwraca się do nas w sposób szczególny. Jest jasny i bezpośredni w swoim przekazie. Ale jest też pełen pasji w tym, co mówi. Wykazuje wiarę w to, co opowiada. To wartość, która komunikuje i przekonuje oraz impuls, który nas pobudza i zachęca. 

-Jaka jest Twoja rola w życiu diecezjalnym?

Życie zakonne, poprzez różne wspólnoty, było i jest bardzo obecne w życiu diecezji. Zostały one ubogacone wkładem różnych zgromadzeń i ich charyzmatów. W ostatnich latach udało się osiągnąć większą synergię, jak to lubimy teraz mówić, między zborami a lokalnymi pastorami. Jest to niewątpliwie droga synodalności, po której musimy kroczyć.

Wielu zakonników i zakonnic zajmuje także ważne stanowiska diecezjalne w dynamizmie eklezjalnym Kościoła lokalnego. 

Nie wolno nam zapominać, że życie zakonne wnosi do Kościoła powszechnego, a więc i do Kościoła lokalnego, nie tylko swoje działanie, ale przede wszystkim swoje bycie. Benedykt XVI przypomina nam o tym w swojej adhortacji Sacramentum caritatis kiedy mówi, że zasadniczy wkład, którego Kościół oczekuje od życia konsekrowanego, jest bardziej w porządku bycia niż działania. Gdy tak się dzieje, my, osoby konsekrowane, stajemy się obiektywnie, poza konkretnymi osobami, odniesieniem i antycypacją drogi ku Bogu, którą podjął każdy ochrzczony.

W tej perspektywie nasza rola w życiu diecezjalnym nie sprowadza się tylko i wyłącznie do współpracy duszpasterskiej czy do mniej lub bardziej aktywnego uczestnictwa w życiu eklezjalnym diecezji. Życie konsekrowane swoją obecnością stanowi znak Królestwa głębiej i zgodnie z planem zbawienia, który Bóg nakreślił dla wszystkich.

Jest rzeczą dobrą i konieczną, aby niektórzy ochrzczeni mężczyźni i kobiety, w swoim zaangażowaniu życiowym, pamiętali w swoim sposobie życia i bycia o tym dynamizmie Ducha, który zbliża nas wszystkich do Boga, który nas podtrzymuje i zbawia. 

-Jak życie zakonne w Hiszpanii przeżywa proces synodalny?

Życie zakonne z oczywistych względów ma duże doświadczenie w swoim sposobie życia oraz w sposobie organizacji i funkcjonowania, synodalności. Nasze życie wspólnotowe i wspólne uczestnictwo w najważniejszych decyzjach każdej wspólnoty i każdego zgromadzenia wychowało nas na sposób uczestnictwa i współodpowiedzialności. W tym sensie mogę powiedzieć, że jesteśmy pomocą, która wypływa z naszego własnego doświadczenia.

Papież Franciszek często nam o tym przypomina: "Życie konsekrowane jest ekspertem w dziedzinie komunii, promuje w sobie braterstwo jako swój własny sposób życia".. Kościół powszechny otworzył drogę do synodalności z okazji zbliżającego się Synodu. Wierzę, że odpowiada ona na ważny i potrzebny moment eklezjalny. Z tego powodu ustawił nas wszystkich w tym samym kierunku. 

Wielu zakonników w swoich parafiach i diecezjach rozpoczęło już pracę, wraz z całym ludem Bożym, w procesie synodalnym tej pierwszej fazy: fazy słuchania. Jestem świadomy ich zainteresowania i uczestnictwa. 

Z CONFER przyjmujemy to dzieło i projekt eklezjalny z odpowiedzialnością. Jesteśmy również otwarci na współpracę z diecezjami oraz z innymi sektorami kościelnymi i społecznymi w procesach wzajemnego słuchania i wspólnego rozeznawania.

Przekażemy to, czym staramy się żyć na co dzień, a także nasze doświadczenia, poszukiwania, pytania i próby odpowiedzi na nie. Już teraz jesteśmy wdzięczni, że można na nas liczyć w tym eklezjalnym procesie, w który wszyscy jesteśmy zaangażowani.

Czytania niedzielne

"Słowo Boże w naszym życiu". Trzecia niedziela czasu zwykłego

Andrea Mardegan komentuje czytania z Trzeciej Niedzieli Czasu Zwykłego, a Luis Herrera proponuje krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan / Luis Herrera-19 styczeń 2022-Czas czytania: 2 minuty

Komentarz do czytań niedzielnych III

Łukasz, człowiek o wyrafinowanej kulturze greckiej, otwiera swoją Ewangelię prologiem, jak w klasycznych dziełach starożytności. Nie nazywa tego "ewangelią", ale "relacją" i "...".uporządkowane pismo"Wynik "staranne dochodzenie"na "fakty, które spełniły się wśród nas". Napisano w nim "między nami"Pisze z odległego miejsca w Ziemi Świętej i czyni to po kilku latach, nie jest więc naocznym świadkiem. Sugeruje to wszystkim czytelnikom w całej historii, że wydarzenia Wcielenia i Odkupienia rzeczywiście się wypełniły".między nami". Jest on adresowany przez captatio benevolentiae w kierunku "znakomity Theophilus", "przyjaciel Boga". Przeprasza, że wstąpił w szeregi ".wieleMa świadomość, że jego badania były dokładne i wyeksponuje fakty za pomocą "...".zamówienie"nadając każdemu wydarzeniu miejsce pełne teologicznego znaczenia. Ci z nas, którzy chcą należeć do znakomitego grona przyjaciół Boga, do których pisze Łukasz, dają się namówić na przeczytanie jego Ewangelii w całości, w ciągu tego roku, z odpowiednim komentarzem.

W pierwszych krokach Jezusa w jego życiu publicznym Łukasz podkreśla obecność Ducha Świętego, który począł Go w łonie matki i ogarnął w niemowlęctwie, zstąpił na Niego podczas chrztu i prowadził Go na pustynię. Teraz towarzyszy Mu swoją mocą w powrocie do Galilei i w głoszeniu kazań w synagogach. I prowokuje u tych, którzy Go spotykają, jak już w Jego dzieciństwie, modlitwę uwielbienia, która u Łukasza zawsze odnosi się do Boga. Scena w synagodze w Nazarecie ma szczegóły pochodzące ze źródła obecnego przy tym wydarzeniu, może jego matki? Łukasz zaznacza, że Jezus udaje się do Nazaretu: "...i szedł do synagogi w Nazarecie...".gdzie się wychował"nawiązując w ten sposób do miejsca, w którym się wychował, odnotowanego w Łk 2, 40 i 2, 52. 

Mówiąc, że "wszedł do synagogi, jak to było w jego zwyczaju w szabat."Narracja jest opisem wizualnym: widzimy, jak wstaje do czytania, otrzymuje zwój, rozwija go, znajduje interesujący go fragment, który chce zacytować. Narracja jest opisem wizualnym: widzimy, jak wstaje do czytania, otrzymuje zwój, rozwija go, znajduje interesujący go fragment, który chce zacytować. Czytając fragment z Izajasza, zatrzymuje się na "...".uchwalcie rok Pańskiej łaski" i pomija następujący wers: "Dzień zemsty od naszego Boga". Zachowuje łaskę, a pomija zemstę. Dalej obserwujemy go, jak zwija książkę, zwraca ją ministrowi i siada. Zdajemy sobie sprawę, że wszystkie oczy w synagodze są skierowane na niego. Następnie "zaczął opowiadać imważąc słowa, patrząc swoim słuchaczom w oczy, mówi im dosłownie, że w tym dniu wypełniło się Pismo "...".w twoich uszach". Jeśli słuchamy Jego słowa, pozwalamy Bogu realizować je w naszym życiu.

Homilia na temat czytań z niedzieli III

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

AutorAndrea Mardegan / Luis Herrera

Hiszpania

Pandemia podnosi liczbę osób zagrożonych wykluczeniem społecznym w Hiszpanii do 11 milionów.

Kryzys społeczno-gospodarczy spowodowany skutkami pandemii koronawirusa sprawił, że w Hiszpanii kolejne 2,5 mln osób jest zagrożonych wykluczeniem społecznym. Kryzys najmocniej uderza w kobiety, młodzież i migrantów.

Maria José Atienza-18 styczeń 2022-Czas czytania: 6 minuty

Natalia Peirosekretarz generalny Cáritas Española i dyrektor wykonawczy FOESSA, oraz Raul Flores, koordynator Zespołu Badawczego Caritas i sekretarz techniczny FOESSA, przedstawił "Evolución de la cohesión social y consecuencias de la covid-19 en España" (Ewolucja spójności społecznej i konsekwencje covid-19 w Hiszpanii), obszerne i dobrze udokumentowane studium na temat kryzysu spowodowanego pandemią.

Badania - prowadzone przez zespół ponad 30 naukowców z kilkunastu uniwersytetów i organizacji badań społecznych - koordynowali profesorowie Luis Ayala Cañón, Miguel Laparra Navarro i Gregorio Rodríguez Cabrero.

Jak zauważyła Natalia Peiro, pandemia "jeszcze bardziej pogłębiła różnice w nierównościach, które ciągną się od kryzysu z 2008 roku, narażając ponad 6 milionów osób w Hiszpanii na poważne wykluczenie". Największymi ofiarami Covid-19 są właśnie osoby i rodziny najbardziej kruche i pokrzywdzone przez los, do których nie dotarły reakcje społeczeństwa w ramach tzw. tarczy społecznej". W tym sensie raport ujawnia, że różnica między ludnością o najwyższych i najniższych dochodach wzrosła o ponad 25 procent, co jest wartością wyższą niż wzrost podczas kryzysu z 2008 roku.

W 2020 roku Caritas obsłużyła 1,5 mln osób, o 366 tys. więcej niż w 2019 roku.

Peiro podkreślił, że prezentacja tego raportu pokazuje, że spędziliśmy "dekady generując, podtrzymując i naturalizując cierpienie związane z sytuacjami ubóstwa i wykluczenia społecznego, które są codzienną rzeczywistością dla milionów osób i rodzin". Struktura społeczna i ekonomiczna, która generuje nierówności, gdzie jest prawie niemożliwe, aby ci, którzy zostali pominięci, mogli wrócić do środka".

Podobnie Sekretarz Generalny Caritas Hiszpania podkreślił dokładność tego badania, które ma minimalny margines błędu i jest przeprowadzane "oczami osób dotkniętych" w celu poznania rzeczywistości, aby móc się z nią zmierzyć za pomocą skutecznych środków.

Niepewność zatrudnienia

Raúl Flores, koordynator Zespołu Badawczego Caritas i sekretarz techniczny FOESSA, był odpowiedzialny za przedstawienie głównych wyników tego liczącego ponad 700 stron opracowania.

Jak chciała podkreślić Flores, jedną z głównych konsekwencji tego kryzysu był wzrost niepewności zatrudnienia, która w tym czasie podwoiła się, osiągając prawie 2 miliony gospodarstw domowych, w których wszyscy członkowie w wieku produkcyjnym są bezrobotni. 

Zgodnie z chronologią sytuacji podatności na zagrożenia, na którą zwróciła uwagę Natalia Peiro, Raúl Flores wskazał, że w tym obszarze najbardziej ucierpiały osoby, które już wcześniej znajdowały się w sytuacji niepewnego zatrudnienia, z umowami na czas określony lub w niepełnym wymiarze godzin, i które nie mogły skorzystać z ERTE oferowanych przez przedsiębiorstwa.

Nowe luki wykluczenia społecznego

Raport zwraca uwagę na nowy czynnik wykluczenia społecznego, który uwypuklił tę pandemię: cyfrowe rozłączenie. Chodzi o brak dostępu do internetu w 1,8 mln gospodarstw domowych, co stanowi dodatkowy czynnik trudności dla ponad 800 tys. rodzin, które straciły możliwości poprawy swojej sytuacji z powodu problemów cyfrowych, takich jak brak połączenia, brak urządzeń komputerowych lub brak umiejętności cyfrowych.

Wykluczenie społeczne w gospodarstwach domowych kierowanych przez kobiety wzrosło ze 18% w 2018 r. do 26% w 2021 r., co stanowi 2,5-krotny wzrost zarejestrowany w tym samym okresie w przypadku mężczyzn (którzy przeszli ze 15% do 18%). W tym sensie Raul Flores chciał podkreślić, że "różnice płci pozostały nieobecne w debacie politycznej i medialnej w ostatnich miesiącach, co odnosi się do kwestii strukturalnych i co należy wziąć pod uwagę, aby zaprojektować skuteczne polityki publiczne".

Młodzi ludzie na linie... znowu

Bycie młodym to kolejny z czynników wykluczenia, który ujawniła pandemia. Sam Raúl Flores zwrócił uwagę, że w przypadku młodych ludzi "doświadczyli oni dwóch wielkich kryzysów w zasadniczej fazie ich projektów życiowych, w których rozważa się przejście do zatrudnienia, do dorosłego życia, emancypację lub budowę nowych domów: ci, którzy mieli 18 lat w 2008 roku, zostali dotknięci kryzysem 2020 roku w wieku 30 lat". Oznacza to, że w 2021 r. ponad 650 tys. osób w wieku od 16 do 34 lat będzie znajdowało się w sytuacji wykluczenia, w tym większość w sytuacji poważnego wykluczenia, czyli o 500 tys. więcej młodych ludzi niż w 2018 r.

Ludność migrująca była kolejną z grup szczególnie dotkniętych pandemią. Badanie pokazuje, jak w populacji imigrantów wystąpił wskaźnik zachorowalności na Covid-19 o prawie 3 punkty procentowe wyższy niż wśród populacji hiszpańskiej. Jak zauważa Flores, "przyczyny są oczywiste: gorsze warunki życia, mniej dobrze wentylowane mieszkania i większe przeludnienie, a także mniej środków na przyjęcie środków zapobiegawczych zarówno w domu, jak i w miejscu pracy".

Poza dochodami i pracą: relacje osobiste

Kolejnym obszarem dotkniętym przez pandemię były relacje osobiste i rodzinne. Ponad trzy na dziesięć rodzin uważa, że pandemia miała znaczny lub duży wpływ na pogorszenie ich relacji społecznych, a odsetek osób, które pomagały lub pomagają innym ludziom, a w mniejszym stopniu także odsetek osób, które miały lub mają kogoś, kto może im pomóc, znacznie się zmniejszył. To osłabienie więzi poza gospodarstwem domowym jest nadal bardziej wyraźne w gospodarstwach domowych dotkniętych poważnym wykluczeniem oraz w gospodarstwach domowych z jednym rodzicem, których głową są kobiety.

Wyzwania i propozycje

Kryzys Covid-19 pozostawia głębokie ślady, dotykające obciążeń Wielkiej Recesji z lat 2008-2013, które nie zostały w pełni rozwiązane w kolejnym okresie ożywienia.

W związku z tą sytuacją, raport Foessa i Caritas Española uważają za konieczne ulepszenie systemu ochrony socjalnej w przyszłości za pomocą następujących propozycji:

1. stabilne utrzymanie na przyszłość środków tymczasowych podjętych w dziedzinie zdrowia, mieszkalnictwa lub ochrony socjalnej, z niezbędnym dostosowaniem do okresów stabilności gospodarczej. Wyzwaniem dla systemu ochrony socjalnej jest niedopuszczenie do tego, aby te nowe sytuacje podatności na zagrożenia i nasilenie poważnego wykluczenia stały się chroniczne.

2. poprawić zakres minimalnego dochodu życiowego, ponieważ stanowi on znaczący postęp społeczny mający na celu zniwelowanie nierównowagi między ochroną socjalną ludności o stabilnej sytuacji zawodowej a ochroną ludności o niepewnej sytuacji zawodowej lub znajdującej się w sytuacji wykluczenia społecznego. Z początkowo planowanych 850 tys. gospodarstw domowych beneficjentów, do września 2021 r., tylko 315 913 gospodarstw, czyli 37% początkowo planowanych. Na każde 10 osób żyjących w skrajnym ubóstwie w Hiszpanii przypada średnio 2 beneficjentów.

3. Ponowne uruchomienie modelu państwa opiekuńczego jako całości, z wyraźnym ukierunkowaniem na dostęp do praw jako kanału integracji społecznej i "ratowania" najbardziej wykluczonych sektorów.

4. Wdrożenie środków mających na celu ograniczenie hiperelastyczności, poprawę społecznej organizacji czasu pracy również w zawodach w sektorach wykluczonych, niewykwalifikowanych, tymczasowych i niepewnych - tzw. sektorach "zasadniczych", m.in. w sprzątaniu, gastronomii i pracach rolniczych - oraz położenie kresu sytuacjom nieregularności.

5. Niskie płace powinny być również uzupełnione innymi środkami redystrybucyjnymi w postaci zachęt do zatrudnienia, w formie dodatkowych świadczeń dla osób o niskich zarobkach lub w formie zwrotnych odliczeń podatkowych.

6. Przyszłe wyzwania to także zagwarantowanie wysokiej jakości systemu zdrowia publicznego oraz zmiana strategii i paradygmatu w zakresie opieki nad osobami niesamodzielnymi i wymagającymi opieki.

7. Wdrożenie polityki przeciwdziałania wykluczeniu mieszkaniowemu, ponieważ od 2018 r. dwukrotnie wzrósł odsetek gospodarstw domowych zamieszkujących w niezdrowych mieszkaniach (do 7,2% w 2021 r.) lub w warunkach przeludnienia (do 4% w 2021 r.). Ponadto COVID-19 pogorszył lub nadwerężył większość wskaźników dostępu do mieszkań i ich utrzymania. Niemal dwukrotnie, z 1,1 mln do ponad 2 mln, wzrosła liczba gospodarstw domowych, które zalegały z płatnościami lub nie miały wystarczających środków na pokrycie wydatków związanych z mieszkaniem, takich jak czynsz czy opłaty hipoteczne.

8. Przezwyciężenie przepaści edukacyjnej spowodowanej cyfrowym blackoutem. Polityka publiczna powinna zapewnić wszystkim ludziom środki umożliwiające pokonanie przepaści cyfrowej. Średnio w 2020 roku 15% gospodarstw domowych z dziećmi do lat 15 wskazuje, że ich kwalifikacje są gorsze niż w 2019 roku. Odsetek ten wzrasta znacząco w przypadku gospodarstw domowych znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji: 311 pct3 gospodarstw domowych z dziećmi mniejszości romskiej oraz 251 pct3 gospodarstw domowych z najniższego kwartyla dochodów.

9. Przejście na usługi społeczne dostosowane do realiów społecznych XXI wieku. W obliczu ogromnych globalnych wyzwań stojących przed polityką społeczną, takich jak między innymi starzenie się społeczeństwa, walka z wykluczeniem społecznym, ochrona nieletnich wymagających szczególnej troski oraz integracja populacji imigrantów, potrzebujemy usług społecznych dostosowanych do nowych realiów społecznych.

Ewangelizacja

Fray Abel de Jesús, karmelita, który tłumaczy teologię na Youtube

Fundamentalne punkty Fratelli Tutti, wyjaśnienie Adwentu, chrześcijaństwo w Gwiezdnych Wojnach czy zabawna lista rzeczy, których często nie robimy dobrze na mszy, to niektóre z filmów, które można znaleźć na kanale brata Abla de Jesús.

Maria José Atienza-18 styczeń 2022-Czas czytania: 6 minuty

Studiował komunikację, ale nigdy nie myślał o poświęceniu się jej, "widziałem ją od negatywnej strony" - przyznaje. Ten 28-latek z Teneryfy był w diecezjalnym seminarium przez pięć lat, zanim zdecydował się na życie zakonne.

Do Karmelu wstąpił w 2016 roku, a po złożeniu profesji zakonnej Bóg sprawił, że ten "antysieciowy" człowiek zobaczył, że chce, aby ewangelizował w Youtube.

Jak zaczął się kanał brata Abla?  

-To nie było coś, co planowałem. Prawie odwrotnie, powiedziałbym. Jak we wszystkich sprawach Bożych: Bóg podejmuje inicjatywę, a ty podążasz za nim. Tak właśnie wyglądało moje życie, zawsze w przebudzeniu Bożym, jak prorok Jonasz.

Nie miałem sieci społecznych ani nic. Praktycznie żyłem w cyfrowej abstynencji. W nowicjacie prawie nie korzystałem z komputera. Sprawdzałbym maila raz w tygodniu lub szukał jakichś informacji i niewiele więcej. Byłem "zerem" na Twitterze, Facebooku, Instagramie czy Youtube.

W dniu mojej profesji zakonnej uklęknąłem i doświadczyłem, że Pan powołuje mnie do bycia ewangelizatorem poprzez YouTube. I powiedziałem sobie "zobaczmy, jak mogę być jednym z nich? To prawda, że studiowałem komunikację, ale prawie "na odkupienie": żeby ją poznać, ale nie poświęcić się jej. W rzeczywistości widziałem to od "negatywnej" strony.

Faktem jest, że tego niespodziewanego wezwania do ewangelizacji doświadczyłem na Youtube. Myślałem, że to wymysł mojego umysłu, ale od tego momentu przeszedłem długi proces rozeznania z moim kierownikiem duchowym, z formatorami itd. aż do uruchomienia kanału 15 października, w święto św. Teresy, w 2019 roku. Otworzyłem się Twitter e Instagramchoć wszystko jest bardzo skupione na Youtube. Moim zamysłem jest stworzenie społeczności na Youtube, o to chodzi, choć prawdą jest, że każda sieć ma swoich odbiorców.

Dlaczego Youtube, a nie inny portal społecznościowy?

-Nie ma naprawdę żadnego logicznego wytłumaczenia. Wiem tylko, że w tamtym momencie miałem zgrzyt od Boga. Bardzo wyraziste doświadczenie. To wykrystalizowało się w mojej głowie na Youtube, a nie w niczym innym. Bardzo mało wiedziałem o tym świecie, znałem Antonio Garcíę Villarána, który jest krytykiem sztuki, którego bardzo lubiłem, ale niewiele poza tym.

Czy wyniki potwierdzają, że tego właśnie chciał Bóg?

-Z jednej strony wyniki nie świadczą o niczym. W Ewangelii zupełnie brakuje dynamiki sukcesu. Nie ma dynamiki sukcesu, a raczej jest odwrotnie. Możemy powiedzieć, że od płytki w dół, czysto ludzkimi oczami, przynajmniej w życiu Chrystusa głoszenie Ewangelii było "rozbrzmiewającą porażką": zostaje opuszczony, umiera na krzyżu... Ziarno Ewangelii musiało zgnić, aby wydać owoc. My również musimy wejść, w naszych apostolatach, w dynamika nasionMusimy zgnić, aby wydać owoc. Dlatego, powtarzam, sukces nie jest kryterium niczego.

Z drugiej strony, prawdą jest, że zetknąłem się z faktami rozrzutnymi, jakie wywołuje sama dynamika słowa: fantastyczni ludzie, osoby, które poczuły się wspomagane przez kanał lub pogłębiły swoją wiarę dzięki filmikom... To pokazuje, że wysiłek, że pokonanie tych osobistych pokus, jest tego warte. Warto zaryzykować. Ewangelizacja, misja, to ryzyko. Poza liczbami, warto było.

Jeśli chodzi o liczby, to nie narzekam. Tak jak trudno jest teraz rozpowszechniać katolickie treści w sieci, jesteśmy bardziej niż szczęśliwi, że tak wiele osób różnego rodzaju śledzi ten kanał. Pełnimy cenną misję, jaką jest droga wspólnej wiary.

Jak poruszać się w świecie, w którym nietrudno użyć Boga jako pretekstu do szukania siebie?

-To jest codzienna walka. Dostrzegać wolę Bożą w tym dziele, które wymaga wiele rozeznania, wiele modlitwy i unikania tych pokus, które są na tej drodze.

Czy ktoś pomaga ci w tym zadaniu?

-To bardzo wymagająca misja, ze względu na czas i energię, jaką pochłania, emocje, jakie się w nią wkłada, dbałość o dynamikę funkcjonowania. Być youtuber to nie tylko zawód, jako taki, ale niemal sposób na życie.

Liczę na ludzi, którzy ze mną współpracują, zwłaszcza w zarządzaniu sieciami społecznościowymi, bo w tym sensie jestem jeszcze dość wstrzemięźliwy. Na zadane mi pytania odpowiadam osobiście, ale nie jestem ciągłym użytkownikiem internetu. W zasadzie nie mam smartfona, więc moje przeglądanie internetu jest mocno ograniczone do sytuacji, gdy loguję się do komputera. I to w zasadzie dlatego, że nie mam czasu. Mam cztery godziny po południu, jeśli jedną z nich poświęcę na media społecznościowe, to zostają mi tylko trzy godziny na zrobienie filmu i te filmy nie wychodzą z trzema godzinami dziennie, ale z dużo większą ilością.

Jak godzisz ten youtuberski styl życia z tą cyfrową półabstynencją?

-podchodzę do niego z teologicznego punktu widzenia kontemplacji. Wszystko jest uporządkowane według tej zarodkowej zasady: życie kontemplacyjne.

Życie kontemplacyjne z terezjańskiego punktu widzenia wymaga wiele ewangelicznej bystrości, to nie jest cały diabeł ani całe nasze zbawienie. Jest to środek, który wymaga skorzystania z całego dobra, jakie oferuje kontynent cyfrowy i odrzucenia wszystkiego, co może być szkodliwe dla zdrowia naszego życia kontemplacyjnego, co jest nieustannym wyzwaniem. Dlatego uważam się za półabstynent digital: Pracuję w internecie, ale nie pozwalam mu zawładnąć całym moim życiem.

Z tego powodu nie mam smartfona. Mam komputer w jednym miejscu, z dala od mojego pokoju. Mam bardzo konkretne godziny, kiedy pracuję w cyfrowym świecie. Robię coś w rodzaju ekologia dnia która pozwala mi uwolnić moją właściwą sferę kontemplacyjną - celę, kaplicę czy refektarz - od wszelkiego hałasu, jaki może wnieść cyfrowy kontynent, a który nie jest jej własną przestrzenią. Dlatego muszę bardzo dobrze rozgraniczać przestrzeń i czas.

Jedną z cech waszej obecności na portalach społecznościowych jest to, że unikacie konfrontacji i polemik, ale jak widzicie te dyskusje i ataki, które są wyrażane na portalach społecznościowych, także wśród katolików?

- Jeden z twórców internetu, Jaron Lanier, stał się swego rodzaju apostołem przeciwko temu, czym stał się świat cyfrowy z powodu zradykalizowanej gospodarki uwagi, która dąży do trzewiowego zawładnięcia naszą uwagą. Wszystko to w celu wygenerowania interakcji, wiedzy o nas. Od tego autora dostałem pomysł, że wszyscy zradykalizowani obecnie ludzie, o radykalnych lub nielogicznych stanowiskach, mają pewną cechę szczególną: są w wielu przypadkach uzależnieni od internetu.

Ta radykalna polaryzacja jest wynikiem złego zarządzania naszym doświadczeniem na kontynencie cyfrowym i wszyscy możemy w to popaść.

Z ekonomicznego punktu widzenia w interesie firm internetowych leży, abyśmy byli jak najbardziej radykalni we wszystkich dziedzinach. Im bardziej jesteśmy radykalni i im bardziej radykalne są nasze interwencje w sieciach społecznych, tym więcej interakcji będziemy generować, a co za tym idzie, tym więcej danych o nas i ludziach wokół nas będziemy im dostarczać.

Chrześcijanie często wpadają na ten pomysł, że sieć społecznościowa ma taki czy inny profil polityczny... lewicowy lub prawicowy, a tak nie jest. Sieci społecznościowe nie są prawicowe czy lewicowe, ale najniższe, z najniższej osoby, bo polaryzacja daje dochody.

Więc kiedy widzimy, że niektóre konta w sieciach, takich jak na przykład Twitter, są kasowane, nie sądzisz, że chcą uciszyć jedno lub drugie stanowisko?

Pierwszą rzeczą, którą należy powiedzieć jest to, że bardzo mało kont jest anulowanych bezterminowo. Zwykle są one anulowane przez tydzień, ponieważ algorytm nie zadziałał prawidłowo. Innymi słowy, jeśli 300 osób "zgodzi się" na donos na konto, nawet jeśli chodzi o kwiatki, to je skasują, bo tak działają wytyczne samej platformy. Twitter zawiesza go jako środek ostrożności, dopóki nie zostanie przez kogoś przejrzany, a następnie, na ogół, zostaje przywrócony.

Jeśli jednak profil będzie sprzeczny z prawami tych platform - które są prywatne, nie zapominajmy, i mogą ustalać dowolne zasady - lub jeśli jego prowadzenie prowokuje do brutalnych zachowań lub nielegalnych treści, zostanie usunięty bezterminowo.

Nie mówię, że nie ma przypadków, w których nie posunęli się za daleko, za portalami społecznościowymi stoją ludzie i niesprawiedliwość może się zdarzyć. Ale, z tego co widzę, nie ma systematycznej cenzury profili katolickich.

Jak zdefiniowałbyś swój kanał?

-To bardzo dobre pytanie, bo mam wrażenie, że zadaję je od dwóch lat. Przy każdym filmie pojawia się pytanie "co ja robię, po co jest ten kanał?

Ostatnio myślę, że to co wnoszę na ten kanał to teologia. Teologia na Youtube, ale robię też filmiki analizujące tło High School Musical i pytanie "co to jest, geek teologia?".

Prawda jest taka, że ponowoczesność rozumie dziś dyscypliny w tym sensie niemal absurdalnie. Absurd, w dobrym tego słowa znaczeniu, jest niemal kategorią. Wystarczy, że spojrzymy na przykład na Canal de Ter.

Jeśli chcemy rozmawiać z ponowoczesnością, musimy czasem zacząć od porównań, które z akademickiego punktu widzenia są banalne, absurdalne.

Teologia musi otworzyć swój format na ponowoczesność, a to oznacza zmianę dynamiki akademii na inną dynamikę, w której wciąż się inicjujemy. Można powiedzieć, że mój kanał to Teologia dla człowieka postmodernistycznego.

Jakie były Twoje najlepsze filmy?

- Najbardziej lubię zabawne, ale dogłębne wyjaśnienia kwestii teologicznych, które interesują ludzi. Na przykład zrobiłem 10-minutowy filmik o Adwencie, który odniósł sukces, albo jeden o Niepokalanym Poczęciu. Skomentowałem również ostatnio opublikowane dokumenty magistrackie. Ludzie doceniają, gdy wyjaśniasz sprawy w głęboki, ale świeży sposób.