Teologia XX wieku

Święty Jan Paweł II, teolog

Pontyfikat tak długi i tak intensywny jak pontyfikat Jana Pawła II (1978-2005) odcisnął ogromne piętno na wszystkich aspektach życia Kościoła, a także na teologii. Można jednak pójść nieco dalej i zapytać: czy rzeczywiście był on teologiem?

Juan Luis Lorda-19 lipca 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

Spróbujmy przyjrzeć się teologicznemu wpływowi św. Jana Pawła II i odpowiedzieć na to interesujące pytanie. Gdyby nie był papieżem, jest mało prawdopodobne, aby Arcybiskup krakowski Wiek XX zająłby znaczącą rolę w powszechnej historii Kościoła i teologii.

Po pierwsze dlatego, że na szczycie zmieści się niewielu: zbiorowa pamięć kulturowa może pomieścić na szczycie tylko kilkunastu autorów, którzy są stale odnawiani. A tego najbardziej wykształconego może być nawet sto. Jest praktycznie niemożliwe, aby autor piszący po polsku w czasie, gdy naród ten znajdował się pod ogólną blokadą reżimu komunistycznego, stał się znany, tłumaczony i czytany na całym świecie. Nie było żadnych kanałów.

Porównanie z Pawłem VI

Wybór papieski postawił go na czele historii i nadał jego osobie i myśli znaczenie uniwersalne. I oczywiście sam z pełną świadomością odgrywał tę rolę. I tu pojawia się porównanie. Kiedy Paweł VI został wybrany na papieża, przyjął na siebie odpowiedzialność za pontyfikat. Dla niego zmiana nazwy oznaczała, że Giuseppe Montini musiał zniknąć, aby Paweł VI mógł pełnić funkcję pasterza Kościoła. Wszystko co osobiste, w tym jego rodzina, zostało odsunięte na dalszy plan. Wykorzystał swoje wieloletnie doświadczenie w pracy w rządzie, aby doprowadzić Radę do pomyślnego zakończenia i służył tam i wtedy m.in. Humanae vitae (1968), głębokie dzieło sądowe, zawsze poszukujące myśli Kościoła. I w tym celu dużo się konsultował.

Dla porównania, postać Jana Pawła II ma coś wyjątkowego: doświadczywszy w swoim życiu wielkich spraw i tragedii XX wieku, wierzy, że Opatrzność wykuła w jego duszy przekonania i orientacje, które musi zanieść Kościołowi powszechnemu, przeżywającemu trudny czas. Nie dlatego, że przyszły mu do głowy, jak zrobiłby to megaloman, ale dlatego, że są to światła Ducha. I te punkty, wydaje mi się, są kluczowymi punktami jego pontyfikatu i w których będzie miał największy wpływ teologiczny. Spróbujmy przez nie przejść.

Duch i litera Rady

Pierwszym, w kolejności, jest jego intensywne i bezpośrednie zaangażowanie w rozwój Gaudium et spesDokument ten miał odzwierciedlać pozycję Kościoła we współczesnym świecie. Czyniło go to autorytatywnym świadkiem i interpretatorem Soboru, tysiącletniego wydarzenia Kościoła, w czasie, gdy trwała "walka interpretacji" i wybór między "reformacją a rozłamem", jak to później określi Benedykt XVI. Pomyślmy na przykład o ogromnej pracy historyka Giuseppe Alberigo w odtworzeniu "ducha Soboru" doskonale poza literą zatwierdzoną w dokumentach: przekształcając intencje i intuicje teologów i ojców, z którymi sympatyzował, w prawdziwy Sobór.

Z kolei doświadczenie Wojtyły wykuwało się przez robienie listu, razem z wielkimi teologami (m.in. De Lubac, Congar, Daniélou, Moeller) i z Ojcami Soboru. I to wykuwanie Gaudium et spes podał ogólną orientację swojego pontyfikatu: co miał robić Kościół w świecie, co miał robić jako papież, właśnie to, co zaznaczył, że będzie robił w świecie, co będzie robił w świecie, co będzie robił w świecie, co będzie robił w świecie. Gaudium et spes. Stąd nieustanne zwracanie uwagi na ten dokument w wielkich aktach jego pontyfikatu, od pierwszego do ostatniego.
To wielkie szczęście, Opatrzność Boża, że w tak zagmatwanym dla Kościoła czasie, jakim był okres posoborowy, papież był tak kompetentnym świadkiem soboru. I byłoby to wzmocnione przez Benedykt XVIBył również świadkiem i uczestnikiem Rady.

Miłość i odpowiedzialność

Drugi doktrynalny i teologiczny wkład Karola Wojtyły w Kościół powszechny ma szerszy zakres, począwszy od jego pierwszych doświadczeń jako księdza w pracy z młodzieżą w Krakowie. Wkrótce zdał sobie sprawę, że Kościół potrzebuje pozytywnej doktryny na temat seksualności jako podstawy moralności seksualnej. Moralność seksualna oparta na tym, co jest, a co nie jest grzeszne, nie była wystarczająca, a nawet przyniosła efekt przeciwny do zamierzonego. Doktryna seksualności musiała opierać się na antropologii seksualności Jana Pawła II rozważanej w chrześcijański sposób. Z jego rozmów i kursów dla młodych ludzi wyłoniłaby się książka tak oryginalna jak Miłość i odpowiedzialność, opublikowana podczas jego pracy w Radzie (francuska wersja zawiera przedmowę De Lubaca). Ale jak dotąd jest to tylko prywatny wkład

Argument z Humanae vitae

Sprawa nabrała rumieńców wraz z decyzją Pawła VI, podjętą podczas Soboru, o zarezerwowaniu dla siebie studiów nad kontrolą urodzeń (antykoncepcją). Paweł VI powołał w Rzymie kilka komisji do jej zbadania. Tymczasem arcybiskup krakowski Karol Wojtyła również utworzył w swojej diecezji jedną ze współpracowników i profesorów. I byli w kontakcie do ostatniej chwili. Encyklika Humanae vitae reguluje, że stosowanie nienaturalnych środków antykoncepcyjnych nie jest zgodne z prawem i wskazuje na ideę, że niemoralne jest oddzielanie jedynczego i prokreacyjnego znaczenia aktu małżeńskiego. Decyzja nie opiera się na tym argumencie, ale go przedstawia. Widać, że był to argument, który podnosił kardynał Wojtyła i jego krakowska ekipa.

Od tego momentu arcybiskup i kardynał Wojtyła był zaangażowany w kilka konferencje w obronie Humanae vitaerozwinięcie argumentu i oparcie go na...

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.