Finanse Watykanu, bilanse IOR i Obligacji św. Piotra
Istnieje nierozerwalny związek między budżetami Oblatów św. Piotra i Instytutu Dzieł Religijnych.
Andrea Gagliarducci-12 lipca 2024 r.-Czas czytania: 4minuty
Istnieje ścisły związek między roczną deklaracją Obolus św. oraz bilans Istituto delle Opere di Religione, tak zwanego "banku watykańskiego". Ponieważ obol jest przeznaczony na działalność charytatywną papieża, ale ta działalność charytatywna wyraża się również we wspieraniu struktur Kurii Rzymskiej, ogromnego "budżetu misyjnego", który ma wydatki, ale nie tak wiele dochodów, i który musi nadal wypłacać pensje. A ponieważ IOR od pewnego czasu dobrowolnie przekazuje swoje zyski właśnie papieżowi, zyski te służą odciążeniu budżetu Stolicy Apostolskiej.
Przez lata IOR nie miał takich samych zysków jak w przeszłości, więc udział przydzielony papieżowi zmniejszył się z biegiem lat. Ta sama sytuacja dotyczy Obolo, którego dochody zmniejszyły się na przestrzeni lat i który również musiał stawić czoła temu spadkowi wsparcia IOR. Do tego stopnia, że w 2022 r. musiał podwoić swoje dochody poprzez ogólne zbycie aktywów.
Dlatego też oba budżety, opublikowane w zeszłym miesiącu, są ze sobą w jakiś sposób powiązane. W końcu Finanse Watykanu zawsze były połączone, a wszystko przyczynia się do pomocy w misji papieża.
Przyjrzyjmy się jednak obu budżetom bardziej szczegółowo.
Kula Świętego Piotra
29 czerwca Oblaci św. Piotra przedstawili swój roczny bilans. Dochód wyniósł 52 miliony, ale wydatki wyniosły 103,4 miliona, z czego 90 milionów na misję apostolską Ojca Świętego. W misję wliczone są wydatki Kurii, które wynoszą 370,4 miliona. Obowiązek wnosi zatem 24% do budżetu Kurii.
Tylko 13 milionów trafiło na cele charytatywne, do których należy jednak dodać darowizny od papieża Franciszka za pośrednictwem innych dykasterii Stolicy Apostolskiej o łącznej wartości 32 milionów, z czego 8 milionów trafiło na cele charytatywne. finansowany bezpośrednio przez Obolo.
Podsumowując, między Funduszem Obolusa a funduszami dykasterii częściowo finansowanymi przez Obolusa, papieska organizacja charytatywna sfinansowała 236 projektów na łączną kwotę 45 milionów. Bilans zasługuje jednak na kilka uwag.
Piotra, który często kojarzony jest z działalnością charytatywną papieża? Piotra, który często kojarzony jest z działalnością charytatywną papieża. Tak, ponieważ samym celem tego obowiązku jest wspieranie misji Kościoła, a został on zdefiniowany w 1870 r., po tym jak Stolica Apostolska utraciła państwa papieskie i nie miała już dochodów, aby uruchomić maszynę.
To powiedziawszy, interesujące jest to, że budżet Oblatów można również odliczyć od budżetu Kurii. Z 370,4 mln środków budżetowych, 38,9% jest przeznaczone dla Kościołów lokalnych znajdujących się w trudnej sytuacji i w określonych kontekstach ewangelizacji, co stanowi 144,2 mln.
Fundusze na uwielbienie i ewangelizację wynoszą 48,4 miliona, czyli 13,1%.
Rozpowszechnianie wiadomości, czyli cały sektor komunikacji watykańskiej, stanowi 12,1% budżetu, z łączną kwotą 44,8 mln.
37 milionów (10,9% budżetu) przeznaczono na wsparcie nuncjatur apostolskich, podczas gdy 31,9 miliona (8,6% całości) poszło na służbę charytatywną - dokładnie pieniądze przekazane przez papieża Franciszka za pośrednictwem dykasterii - 20,3 miliona na organizację życia kościelnego, 17,4 miliona na dziedzictwo historyczne, 10,2 miliona na instytucje akademickie, 6,8 miliona na rozwój ludzki, 4,2 miliona na edukację, naukę i kulturę oraz 5,2 miliona na życie i rodzinę.
Dochód, jak wspomniano powyżej, wynosi 52 mln euro, z czego 48,4 mln euro to darowizny. W ubiegłym roku darowizn było mniej (43,5 mln euro), ale dochód, dzięki sprzedaży nieruchomości, wyniósł 107 mln euro. Co ciekawe, 3,6 miliona euro dochodu pochodzi ze zwrotów finansowych.
Jeśli chodzi o darowizny, 31,2 miliona pochodziło z bezpośredniej zbiórki przez diecezje, 21 milionów od prywatnych darczyńców, 13,9 miliona od fundacji i 1,2 miliona od zakonów.
Kraje o największej liczbie dawców to Stany Zjednoczone (13,6 mln), Włochy (3,1 mln), Brazylia (1,9 mln), Niemcy i Korea Południowa (1,3 mln), Francja (1,6 mln), Meksyk i Irlandia (0,9 mln), Czechy i Hiszpania (0,8 mln).
Bilans IOR
Na stronie IOR 13 mln euro na rzecz Stolicy Apostolskiej, w porównaniu do zysku netto w wysokości 30,6 mln euro.
Zyski stanowią znaczną poprawę w stosunku do 29,6 mln euro w 2022 roku. Liczby te należy jednak porównać: wahają się od 86,6 mln zysku zadeklarowanego w 2012 r. - co czterokrotnie zwiększyło zysk z poprzedniego roku - do 66,9 mln w raporcie za 2013 r., 69,3 mln w raporcie za 2014 r., 16,1 mln w raporcie za 2015 r., 33 mln w raporcie za 2016 r. i 31,9 mln w raporcie za 2017 r., do 17,5 mln w 2018 r.
Tymczasem w raporcie za 2019 r. zyski oszacowano na 38 milionów, co również przypisano korzystnemu rynkowi.
W 2020 r., roku kryzysu COVID, zysk był nieco niższy i wyniósł 36,4 mln euro.
Jednak w pierwszym roku po pandemii, w 2021 r., który nie był jeszcze dotknięty wojną na Ukrainie, trend powrócił do ujemnego, z zyskiem wynoszącym zaledwie 18,1 mln euro, a dopiero w 2022 r. powrócił do bariery 30 mln euro.
Raport IOR 2023 mówi o 107 pracownikach i 12 361 klientach, ale także o wzroście depozytów klientów: +4% do 5,4 mld euro. Liczba klientów nadal spada (12 759 w 2022 r., nawet 14 519 w 2021 r.), ale tym razem spada również liczba pracowników: 117 w 2022 r., 107 w 2023 r.
Tym samym negatywny trend wśród klientów utrzymuje się, co powinno dać nam do myślenia, biorąc pod uwagę, że weryfikacja kont uznanych za niezgodne z misją IOR została zakończona jakiś czas temu.
Teraz IOR jest również wezwany do udziału w reformie finansów Watykanu, której pragnie papież Franciszek.
Jean-Baptiste de Franssu, przewodniczący Rady Superintendencji, podkreśla w swoim liście do zarządu wiele wyróżnień, jakie IOR otrzymał za swoją pracę na rzecz przejrzystości w ciągu ostatniej dekady i ogłasza: "Instytut, pod nadzorem Urzędu Nadzoru i Informacji Finansowej (ASIF), jest zatem gotowy do odegrania swojej roli w procesie centralizacji wszystkich watykańskich aktywów, zgodnie z instrukcjami Ojca Świętego i biorąc pod uwagę najnowsze zmiany regulacyjne.
Zespół IOR jest chętny do współpracy ze wszystkimi watykańskimi dykasteriami, z Administracją Dziedzictwa Stolicy Apostolskiej (APSA) oraz do pracy z Komitetem Inwestycyjnym w celu dalszego rozwoju zasad etycznych FCI (Faith Consistent Investment) zgodnie z doktryną społeczną Kościoła. Kluczowe jest, aby Watykan był postrzegany jako punkt odniesienia".
IV wiek był naznaczony wielkimi herezjami i kryzysami, ale także wielkimi teologami, którzy bronili doktryny katolickiej, często za cenę wielkiego cierpienia. Jednym z tych wielkich Ojców jest św. Atanazy, którego Kościół wspomina każdego 2 maja.
Antonio de la Torre-2 maja 2025 r.-Czas czytania: 5minuty
Widzieliśmy, jak wielkie trzęsienie ziemi wywołała herezja Ariusza w Kościele, który po pokoju Konstantyna wkraczał w erę stabilności i dobrobytu. Wczesne lata IV wieku rzeczywiście przyniosły chrześcijaństwu pokój społeczny, ale jednocześnie były świadkami wybuchu długiej wojny między arianami i nikejczykami.
Pierwszy z nich bronił doktryn aleksandryjskiego Ariusza, które dla wielu biskupów stanowiły pomost do dominującej kultury tamtych czasów, a dla innych stanowiły pewną ciągłość z ich teologicznymi i kulturowymi tradycjami. Ci drudzy bronili ortodoksji ustanowionej przez Sobór NicejskiDoktryna trynitarna i wiara w boskość Chrystusa, które postrzegali jako podstawowy filar przesłania Kościoła o zbawieniu, mogły być najlepiej chronione.
Waleczny i błyskotliwy biskup
W tym konwulsyjnym środowisku i stanowiącym główną część drugiej strony, by nie powiedzieć jej lidera, znajdujemy potężną postać św. Atanazy. Podobnie jak w przypadku innych świętych ojców, o jego pochodzeniu i wczesnym życiu wiemy bardzo niewiele. Wydaje się, że mógł urodzić się w latach przed 300 rokiem, bowiem w pierwszych dekadach IV wieku pełnił funkcję diakona i był bliskim współpracownikiem Aleksandra, biskupa Aleksandrii, który musiał uporać się z wybuchem kryzysu ariańskiego.
W 328 roku, trzy lata po Soborze Nicejskim, został mianowany biskupem Aleksandrii. Musiał stawić czoła doktrynom Ariusza w tej samej diecezji, co heretyk, która była również dotknięta innymi napięciami, takimi jak schizma melecjańska. Walka z arianizmem będzie pilnym priorytetem w jego magisterium biskupim, które będzie rozwijał przez całe życie w błyskotliwych pismach duszpasterskich i teologicznych. Mimo to nie zaniedbywał prowadzenia swoich wiernych w najróżniejszych aspektach życia wspólnoty, co widać w jego obszernym zbiorze Listy Wielkanocne. Pisano je co roku, aby ogłosić Wielkanoc egipskim diecezjom zależnym od Aleksandrii.
W obliczu herezji ariańskiej
W każdym razie pilność, jaką św. Atanazy dostrzega w kwestii ariańskiej, jest motywowana tym, co implikuje ona jako zaprzeczenie zbawczego orędzia Kościoła. W efekcie Ariusz utrzymuje, że Słowo (Loga), Syn Boży, nie dzieli boskiej istoty z Ojcem, będąc rodzajem stworzonego boga (co bardziej odpowiada dominującej kulturze neoplatońskiego hellenizmu). Jednak tradycja chrześcijańska potwierdzała, że ludzkość może być zbawiona, odnowiona i zrekonstruowana tylko wtedy, gdy stanie się jednością z prawdziwie boskim Słowem, co ma miejsce we Wcieleniu. W tej zbawczej tajemnicy par excellence ten, kto jednoczy się z ludzkością, jest kimś w pełni boskim i dlatego może przekazać ludzkości zbawcze dary nieprzekupności, nieśmiertelności, przebóstwienia i poznania Boga.
Ostatecznie zbawienie człowieka jest możliwe tylko wtedy, gdy człowieczeństwo zostanie przyjęte we Wcieleniu przez kogoś prawdziwie boskiego. Jeśli Słowo nie jest Bogiem, człowiek nie jest zbawiony, a ponadto trynitarne nauczanie tradycji chrześcijańskiej zostaje unieważnione. Biorąc pod uwagę powagę tych konsekwencji, możemy zrozumieć pilność, z jaką św. Atanazy walczył z herezją ariańską. Polemika ta była jednak prowadzona w bardzo stanowczym tonie, z silnymi stanowiskami teologicznymi, niewielką protekcjonalnością duszpasterską i relacjami z biskupami i władcami, które w ogóle nie miały charakteru politycznego. Z tego powodu był obiektem potępień i odrzuceń, które przybrały formę synodu w Tyrze w 335 r. Tam komitet biskupów filoaryjskich wymusił depozycji św. Atanazego i uzyskał od cesarza Konstantyna jego wygnanie do Trewiru, w odległej Galii.
Drogi wygnania
W ten sposób rozpoczęła się jego długa podróż przez pustynie wygnania, do której prowadziło go przez całe życie jego stanowcze przestrzeganie ortodoksji nikejskiej oraz skomplikowane relacje z biskupami i cesarzami. Doświadczył pięciu banicji za czasów pięciu kolejnych cesarzy: Konstantyna (335-337), Konstancjusza I (339-345), Konstancjusza II (356-361), Juliana (362-363) i Walensa (365-366, kilka lat po jego śmierci w 373 r.). Doświadczenia te rodziły jednak klarowne refleksje. I tak. List Wielkanocny X (pisane z Trewiru) oraz. Mowa przeciwko arianomnapisane w tym samym czasie, są dwoma fundamentalnymi dziełami w długiej polemice z arianizmem.
Podczas drugiego wygnania, tym razem w Rzymie, napisał swój ważny traktat o Dekrety Soboru Nicejskiego. Rada wybrała termin homoousios (tej samej istoty lub natury), aby określić, w jaki sposób Ojciec i Syn dzielą tę samą ousia boskie. Św. Atanazy wyraźnie broniłby tego określenia, które zresztą określałoby mniejszościową część tych biskupów, tj. homoseksualiściktórzy bronili ortodoksji nicejskiej. Wśród nich był także św. Hilary, biskup Poitiers i autor bardzo ważnego traktatu teologicznego O Trójcy Świętejpierwszy tego typu.
Adhortacja do wiernych w Egipcie
Następnym jego wygnaniem była pustynia, gdzie został wysłany przez Konstancjusza II. Ale po raz kolejny w tej sytuacji św. Atanazy wzbogacił swoją myśl i swoją produkcję literacką. Pobyt na pustyni zetknął go z wielką tradycją monastyczną pustyni egipskiej, założoną przez św. Antoniego Opata. Św. Atanazy napisał o nim w swoim Życie AntonioMnisi są przedstawiani jako strażnicy prawdziwej doktrynalnej i duchowej tradycji, a zatem zdecydowani przeciwnicy arianizmu i obrońcy tych, którzy, jak św. Atanazy, cierpią za sprzeciwianie się mu. Mnisi przedstawiają się jako kustosze prawdziwej tradycji doktrynalnej i duchowej, a zatem zdecydowani przeciwnicy arianizmu i obrońcy tych, którzy, jak św. Atanazy, cierpią za sprzeciwianie się mu. Aby napomnieć wiernych w Egipcie, by pozostali wierni prawdzie i nie wpadli w sieci kompromisu i fałszywej jedności, pisze prężny List do biskupów Egiptu i Libii. W obliczu zamieszania i podziałów wśród biskupów wezwał ich, aby nie zatwierdzali w swoich diecezjach formuł wiary sprzecznych z Niceą lub niejednoznacznych.
Tradycja ocalona
Atanazy przez lata był uwikłany w konflikty, napięcia kościelne, dwuznaczności episkopatu, kryzysy sukcesyjne cesarzy i powtarzające się banicje. W rzeczywistości trzęsienie ziemi rozpętane przez Ariusza nie ustało na Wschodzie aż do czasu, gdy cesarz Teodozjusz zadekretował ortodoksję nikejską. homoousiana jako jedynej doktryny dopuszczalnej w cesarstwie. Stało się tak dopiero na mocy dekretu z Tesaloniki w 380 r. Jednak pomimo tego, że nie doczekał końca kryzysu, św. Atanazy pozostał wierny swojej misji wyjaśniania, obrony i rozpowszechniania doktryny otrzymanej z Tradycji Apostolskiej.
On nadal będzie pisał Listy do SerapionaMamy w nim ważną refleksję na temat teologii Ducha Świętego: to, że wiara nikejska deklaruje, iż Ojciec i Syn mają tę samą i jedyną boską istotę, nie oznacza zaprzeczenia boskości Ducha Świętego. Chociaż św. Atanazy miał tendencję do podkreślania jedności w ramach Trójcy Świętej (aby nie umniejszać boskości Syna), nie zapomniał o bogatej aleksandryjskiej tradycji teologicznej, która była bardzo zainteresowana różnorodnością trzech osób boskich i ich wzajemną relacją: Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Na koniec możemy podkreślić jego List Wielkanocny XXXIX (już w 367 roku), w którym wyjaśnia tradycję diecezji aleksandryjskiej dotyczącą ksiąg przyjętych do kanonu Pisma Świętego. Mamy w nim jedną z najstarszych ekspozycji tradycji Świętych Ojców na temat kanonu Biblii.
Obrona Nicei
Odwaga św. Atanazego, jego męstwo, wierność doktrynie otrzymanej z tradycji, przyjęcie ortodoksji określonej w Nicei oraz genialne zdolności pisarskie i teologiczne czynią z niego postać wyjątkową. Dzięki niemu i wielkim Ojcom IV wieku doktryna katolicka została uchroniona przed uleganiem światowości kryzysu ariańskiego, a Kościół mógł dzięki temu nadal podtrzymywać swoją zbawczą misję pośród świata.
Film Nefarious (2023), wyreżyserowany przez amerykańskich twórców Chucka Konzelmana i Cary'ego Solomona, z niezwykłym realizmem przedstawia intensywną rozmowę pomiędzy więźniem celi śmierci opętanym przez okrutnego i inteligentnego demona a psychiatrą odpowiedzialnym za jego ocenę w więzieniu. Napięcie narracyjne opiera się niemal wyłącznie na dialogu pomiędzy tymi dwoma postaciami, tworząc niepokojącą i głęboko refleksyjną atmosferę.
Film jest pomyślany z ekumenicznego punktu widzenia, tj. wyraźnie unika jakichkolwiek konkretnych odniesień do katolicyzmu, takich jak wstawiennictwo Maryi Dziewicy, świętych, sakramentów lub kapłaństwa ministerialnego. Jednak rdzeń przesłania jest głęboko duchowy i obraca się wokół absolutnego zaufania do Boga, którego zbawcze działanie jest centralne. Wskazuje na to samo nauczanie Jezusa Chrystusa w Modlitwie Pańskiej: "Nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego" (Mt 6, 13).
Surowość opowieści, momentami trudna do zniesienia, wydaje się mieć również na celu wywołanie poważnej refleksji na temat zniesienia kary śmierci. W tym sensie film można odczytywać jako apel na rzecz życia, zgodny z modyfikacją Katechizmu Kościoła Katolickiego promowaną przez papieża Franciszka.
Współczesna debata na temat zła
Charakteryzacja postaci i tempo sekwencji natychmiast przykuwają uwagę widza, który zostaje zanurzony w prawdziwej debacie na temat dobra i zła we współczesnym świecie. Film demaskuje argumenty ponowoczesności i konfrontuje widza z duchową rzeczywistością, która często jest ignorowana lub wyśmiewana.
W tych ramach wyłania się wielki paradoks: diabeł, Nefarious, pracował od dzieciństwa psychiatry, aby wpłynąć na jego duszę, siejąc ateizm i przygotowując grunt, aby w odpowiednim momencie podpisać wyrok śmierci. Rozmowa między nimi pokazuje, jak zaprzeczenie tego, co duchowe (istnienia Boga, diabła, duszy) może ukryć prawdziwy wewnętrzny dramat człowieka.
Konzelmanowi i Solomonowi udaje się z niezwykłą zręcznością przekazać, jak psychiatrze udaje się uratować przed opętaniem, odzyskując wiarę i ponownie ufając Bogu. To właśnie ta inwokacja uniemożliwia demonowi wejście do niego. Tak więc ścieżka zła jawi się jako proces: zaczyna się od pychy i egoizmu, przechodzi przez nieufność wobec Boga, a kończy się jego zaprzeczeniem lub kultem fałszywego obrazu, zdeformowanego przez samego Szatana.
Film jasno i dogłębnie pokazuje, że odrzucenie Boga prowadzi do radykalnej niezdolności do poradzenia sobie z problemem zła, zarówno we własnym cierpieniu, jak i w cierpieniu innych. A kiedy odrzuca się Boga, zło staje się jeszcze bardziej niezrozumiałe i beznadziejne. Celem nie jest tutaj rozwiązanie problemu zła, ale jego ujawnienie. Szersze rozważania na ten temat można znaleźć w najnowszej pracy José Antonio Ibáñeza Langlois.
Tajemnica cierpienia i ludzkiej wolności
Ważne jest rozróżnienie między dwoma rodzajami zła: złem fizycznym i złem moralnym. Jeśli chodzi o to pierwsze, wystarczy pamiętać, że stworzenie jest naturalnym systemem w równowadze, w którym pewne procesy wiążą się z bólem lub zniszczeniem, ale nie są bez znaczenia. Bóg nie jest autorem zła, ani bezpośrednio, ani pośrednio. Stworzył świat z jego naturalnymi prawami i jest zawsze obecny, aby pomóc nam nadać transcendentne znaczenie naszym dolegliwościom.
W odniesieniu do zła moralnego - grzechu - Bóg dopuszcza je, ponieważ chciał przede wszystkim, aby istoty ludzkie były wolne, zdolne do wybierania dobra, a zatem do kochania. Wolność, jak przypomniał św. Jan Paweł II w Veritatis splendorjest nierozerwalnie związana z Prawdą, którą jest sam Chrystus: "Droga, Prawda i Życie". Stąd św. Tomasz rozumie wolność jako siłę, św. Josemaria jako energię, a Edyta Stein jako odwagę wolnej duszy.
Chrześcijańska odpowiedź na cierpienie
Na koniec warto zwrócić uwagę na jasną wykładnię cierpienia przedstawioną przez św. Jana Pawła II w Salvifici doloris. W obliczu wielkiego pytania, które pojawiło się po horrorze Holokaustu - "Dlaczego Bóg na to pozwolił? Benedykt XVI Zaproponował przekształcenie refleksji w modlitwę: "Dlaczego, Panie, na to pozwoliłeś? A Jan Paweł II dał chrześcijańską i pełną nadziei odpowiedź: cierpienie może stać się powołaniem, uczestnictwem w odkupieńczym krzyżu Chrystusa. Tajemnica, która nie eliminuje bólu, ale nadaje mu wieczne znaczenie.
Tuż po zakończeniu Wielkiego Tygodnia śmierć papieża pozwoliła nam na nowo przeżyć Mękę Pańską. I faktem jest, że w tej historii i w dzisiejszym Kościele istnieją dwa rodzaje ludzi: ci, którzy są otwarci na tajemnicę i ci, którzy rozumieją świat jedynie w kategoriach polityczno-ideologicznych.
Jezus - podobnie jak dzisiejszy Kościół - próbował ogłosić światu dobrą nowinę, która jest dostępna i zrozumiała dla wszystkich, o czym świadczą tłumy, które przyciągnął, ale co ciekawe, wśród bohaterów Pasji jest wielu, którzy wydają się nie rozumieć, że Jezus nie szukał władzy religijnej ani politycznej, że nie chciał prowadzić rewolucji ani przyciągać mas, aby stać się silnym, że jego jedynym interesem było służyć, a nie być obsługiwanym.
Dwa tysiące lat później niewiele się zmieniło. Podobnie jak w Jerozolimie zatłoczonej pielgrzymami na uroczystości wielkanocne, szum medialny wokół zmiany w siedzibie Piotra dał głos wielu postaciom i osobistościom, których perspektywa instytucji kościelnej jest całkowicie zamknięta na przesłanie, które niesie ze sobą.
Wśród bohaterów są tacy, którzy ograniczają się do patrzenia na nią z ciekawością, jak Herod z Jezusem; do krytykowania jej, ponieważ jej propozycje potępiają kłamstwo, w którym żyją, jak Kajfasz, lub gardzą nią, aby uniknąć zaangażowania, ponieważ mają ważniejsze rzeczy do przemyślenia, jak Piłat z samym sobą.
Wśród małych ludzi są tacy, którzy wykorzystują zamieszanie, aby zarobić. Są tacy, którzy w obliczu znaczenia postaci wskakują na modę i, choć w głębi duszy nim gardzą, próbują go wykorzystać, jak "zły" złodziej; ci, którzy bojąc się pokazać swoje twarze, ukrywają się, jak uczniowie; lub ci, którzy manipulując przesłaniem Kościoła, sprawiają, że wydaje się, że mówi to, czego nie mówi, jak fałszywi świadkowie na procesie przed Sanhedrynem. A obok nich rzesze żydowskich strażników, rzymskich żołnierzy i różnego rodzaju motłochu, którzy korzystają z okazji, by obrażać, pluć, biczować, wyśmiewać lub oskarżać naśladowców Nazarejczyka.
Ci, którzy jedli i pili z Panem i będąc mniej lub bardziej znaczącymi członkami społeczności, interpretują moment sukcesji jedynie w kategoriach ludzkiego interesu i już teraz stawiają się w najlepszej pozycji dla własnej korzyści, zasługują na osobne miejsce. Niektórzy nawet potępili "religijny infantylizm" tych, którzy wierzą w działanie Duch Święty podczas procesu wyboru nowego papieża, sugerując, że konklawe to nic innego jak gra paktów. Są jak ten, który myślał, że po jego pocałunku Jezus objawi się z armią aniołów i umieści go w uprzywilejowanym miejscu. Biedak, niczego nie zrozumiał!
Przed tymi postaciami i małymi ludźmi znajdowały się inne mniej lub bardziej wielkie postacie, które rozumiały, że Królestwo, które Jezus przyszedł ustanowić, było "czymś innym". Począwszy od Maryi, Jana i świętych niewiast, które towarzyszyły Mu pod krzyżem, poprzez Józefa z Arymatei, Nikodema, córki jerozolimskie czy Cyrenejczyka, aż po rzymskiego setnika, który rozpoznał tajemnicę, widząc tę szmatę w oczach świata i ogłaszając: "Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym". Widzieli to, czego inni nie widzieli.
Tajemnica działania Ducha Świętego w wyborze papieża, podobnie jak tajemnica Kościoła, jest dobrze zdefiniowana przez Sobór Watykański II, który mówi o Kościele, że jest "jak sakrament". Tak jak sakramenty (chrzest, Eucharystia, spowiedź...) w sposób widzialny objawiają działanie niewidzialnej łaski Chrystusa, tak Kościół, jako powszechny sakrament zbawienia, uobecnia Chrystusa wszędzie tam, gdzie się znajduje, pomimo trudności dostrzeżenia Go wcielonego w słabe i grzeszne istoty ludzkie.
Gdy Franciszek odpoczywa już w Santa Maria Maggiore, rozpoczyna się nowa "Pasja", publiczna ekspozycja widzialnego Kościoła do czasu wyboru nowego papieża. Pojawi się wiele spekulacji, bezpodstawnych lub samolubnych osądów... Z którą postacią lub osobowością będziemy się identyfikować? Czy będziemy w stanie zrozumieć, że Królestwo nie jest z tego świata? Czy będziemy w stanie zobaczyć widzialny Kościół jako sakrament Chrystusa, tak jak Chrystus był sakramentem Ojca, a wielu nie wiedziało, jak to zobaczyć? Nie jest to takie trudne do zrozumienia dla tych, którzy klęcząc przed prostym kawałkiem chleba i ignorując tych, którzy oskarżają ich o dziecinne wierzenia, są w stanie wykrzyknąć: "Prawdziwie, to jest Syn Boży! Wesołych Świąt Wielkanocnych!
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.
Święty Jan Paweł II kazał zbudować Domus Sanctae Marthae przede wszystkim po to, by kardynałowie mogli w nim wygodnie przebywać podczas konklawe.
Papież Franciszek, który przebywał tam podczas konklawe, które wybrało go w 2013 roku, zdecydował się zamieszkać tam na stałe zamiast w papieskich apartamentach w Pałacu Apostolskim.
Decyzja ta, oprócz przekroczenia limitu 120 kardynałów w wieku poniżej 80 lat, oznacza, że Watykan po raz kolejny musi znaleźć miejsca do spania dla kardynałów podczas konklawe.
Kiedy nie są w Kaplicy Sykstyńskiej, siedząc pod freskami Michała Anioła, aby głosować na następnego papieża, kardynałowie elektorzy potrzebują miejsca do odpoczynku, rozmowy i jedzenia.
Kardynałowie elektorzy to osoby, które nie ukończyły 80 roku życia, zgodnie z zasadami ustanowionymi przez św. Pawła VI, który ustalił również limit 120 kardynałów elektorów w danym momencie. Jan Paweł II regularnie przekraczał tę liczbę, ale zawsze zaznaczał, że robi to tymczasowo i nie zmieniał limitu.
Po konsystorzach w 2001 i 2003 r. św. Jan Paweł II miał tymczasowo 135 elektorów w Kolegium Kardynalskim. Jednak po utworzeniu kardynałów w grudniu papież Franciszek zwiększył tę liczbę do 141. Między urodzinami i zgonami liczba elektorów została zmniejszona do 135 do 21 kwietnia, daty śmierci papieża Franciszka.
Domus Sanctae Marthae to pięciopiętrowa rezydencja, która została ukończona w 1996 roku, specjalnie na potrzeby konklawe. Wcześniej kardynałowie spali na łóżeczkach w małych, dusznych pokojach obok Kaplicy Sykstyńskiej.
Zanim papież Franciszek zdecydował się tam zamieszkać, mieściła się tam garstka pełnoetatowych mieszkańców, a także duchowni i świeccy goście biorący udział w watykańskich konferencjach i wydarzeniach.
Podobnie jak w przeszłości, na czas konklawe większość ze 131 pomieszczeń zostanie zwolniona, a kardynałowie zostaną w nich zainstalowani.
Wyjątkiem jest blok pomieszczeń używanych przez papieża Franciszka i zamkniętych po jego śmierci. Papieska część budynku zajmuje około połowy tego, co w Europie byłoby nazywane pierwszym piętrem, a w Stanach Zjednoczonych trzecim piętrem. Zamknięte pokoje obejmują: dwa apartamenty używane przez papieża Franciszka; po jednym dla każdego z jego dwóch sekretarzy; jeden dla personelu ochrony; i jeden, który był używany jako biuro sekretarzy. Ponadto na końcu korytarza znajduje się mała kaplica.
Pozostawia to około 125 pokoi dla 133 osób, ponieważ Matteo Bruni, dyrektor watykańskiego biura prasowego, powiedział, że dwóch ze 135 kwalifikujących się kardynałów jest zbyt chorych, aby wziąć udział w konklawe.
Urzędnik Kolegium Kardynalskiego powiedział Catholic News Service w styczniu, że kardynałowie będą również korzystać z pustych mieszkań w sąsiednim budynku, "vecchio" lub "starej" Santa Marta.
Nawet jeśli jest wystarczająco dużo pokoi dla wszystkich, bardzo formalne zasady konklawe nakazują kardynałom losowanie pokoi.
Choć budynek oferuje względny komfort, nie jest to luksusowy hotel. Do dyspozycji gości jest 105 dwupokojowych apartamentów i 26 pokoi jednoosobowych. Każdy pokój wyposażony jest w łóżko, komodę, szafkę nocną, wieszak na ubrania oraz łazienkę z prysznicem. W apartamentach znajduje się również część wypoczynkowa z biurkiem, trzema krzesłami, szafą i dużą garderobą.
Domus, popularnie zwany "Santa Marta", znajduje się w obrębie murów Watykanu, a jego górne piętra są widoczne z rzymskich budynków mieszkalnych. Podczas konklawe w 2005 r. okiennice w oknach zostały zamknięte, aby nikt nie mógł zajrzeć do środka. Oczywiście oznaczało to również, że kardynałowie nie mogli widzieć na zewnątrz.
Większość kardynałów odbywa krótkie podróże autobusem do Kaplicy Sykstyńskiej na odbywające się dwa razy dziennie sesje głosowania, chociaż podczas konklawe w 2005 i 2013 roku niektórzy kardynałowie nalegali na przejście pieszo, pod ochronnym spojrzeniem watykańskiej ochrony, za Bazylikę Świętego Piotra i do kaplicy.
Budynek będzie niedostępny dla osób nieupoważnionych podczas konklawe, ale personel będzie potrzebny do gotowania i sprzątania. Amerykański kardynał Kevin J. Farrell, obecny kamarlengo, oraz trzech kardynałów asystentów musi zweryfikować przydatność personelu.
Ci, którzy przeszli weryfikację - zakrystianie, księża, którzy będą mogli słuchać spowiedzi kardynałów, lekarze, pielęgniarki, operatorzy wind, personel techniczny, pułkownik i major Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej, a także dyrektor służb bezpieczeństwa Państwa Watykańskiego i niektórzy z jego asystentów - złożą formalną przysięgę zachowania tajemnicy w dniu 5 maja. Karą za ujawnienie jakichkolwiek informacji na temat wyborów jest ekskomunika.
Muszą również "obiecać i przysiąc, że nie będą używać żadnego sprzętu audio lub wideo zdolnego do nagrywania czegokolwiek, co ma miejsce w okresie wyborów w Watykanie".
Wszystkie pokoje w Santa Marta są wyposażone w telefony, ale kardynałowie nie mogą z nich korzystać, aby dzwonić do osób spoza konklawe. Połączenia internetowe i międzynarodowy system telewizji satelitarnej zostaną wyłączone na czas konklawe.
W budynku znajduje się również duża sala konferencyjna, różne salony i jadalnia. Na parterze znajduje się główna kaplica, trójkątna kaplica Ducha Świętego, a także cztery prywatne kaplice, znajdujące się na końcu korytarzy trzeciego i piątego piętra każdego z dwóch skrzydeł budynku.
Śmierć papieża Franciszka zamyka jeden cykl i otwiera kolejny w Kościele, który nadal żyje dzięki działaniu Boga i zaangażowaniu swoich wiernych.
2 maja 2025 r.-Czas czytania: 2minuty
Wiele zegarów zatrzymało się 21 kwietnia. The śmierć Franciszka266. papież Kościoła katolickiego zamknął 12-letni pontyfikat Jorge Mario Bergoglio i otworzył nową erę w historii Kościoła.
Od czasu objęcia przez ówczesnego kardynała Buenos Aires Stolicy Piotrowej w marcu 2013 roku do jego śmierci w Poniedziałek Wielkanocny 2025 roku, świat przeszedł znaczące zmiany, które ukształtowały panoramę przyszłości bardzo różniącą się od tej, która wydawała się wyłaniać w 2013 roku. Kościół również doświadczył w tych latach różnych sytuacji, które pozostawiły otwarte pytania dla następnego papiestwa.
Wiele spekuluje się na temat wyzwań, przed jakimi stanie papież, który zastąpi Franciszka na czele Barki Piotrowej (imię, które być może w chwili, gdy czytacie te słowa, jest już znane). W dniach poprzedzających wybór rzymskiego papieża, pozostaję z ideą podkreślaną przez wielu kardynałów: historia Kościoła musi być odczytywana jako sukcesja, postęp, który nie ma sensu, jeśli każdy pontyfikat jest traktowany w sposób zatomizowany.
Kiedy mówimy o Kościele - a w ostatnich tygodniach rozmowa osiągnęła punkt nasycenia, zwłaszcza ze strony organów, które niewiele lub nic nie wiedzą o rodzinie wiernych katolickich - prawie niemożliwe jest namalowanie portretu, który oddaje sprawiedliwość różnorodności przestrzeni i środowisk, w których wciela się mistyczne Ciało Chrystusa. Mamy tendencję do analizowania Kościoła z osobistej, często zbyt ludzkiej i z pewnością redukcjonistycznej perspektywy.
Postrzeganie Kościoła jako zbioru dynamiki władzy jest być może jednym z największych niebezpieczeństw w dzisiejszym społeczeństwie, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz Kościoła. Prawdą jest, że nie możemy popaść w absurdalną dziecinadę, nie chcąc uznać, że jako instytucja złożona z mężczyzn, nie mają oni więcej grzechów, niż byśmy chcieli. Ale jeśli jest jedna rzecz, która staje się jasna w momentach takich jak otwarcie nowego pontyfikatu, to jest nią to, że Kościół "Nie jest to stowarzyszenie ludzkie, zrodzone ze wspólnych idei lub interesów, ale z wezwania Boga. On je wezwał i dlatego jest ono jedno we wszystkich swoich osiągnięciach". (Benedykt XVI, Audiencja generalna, 15-10-2008).
Powszechnie wiadomo, że anegdota o Kardynał Consalvi kiedy Napoleon zagroził zniszczeniem Kościoła: "Zniszczę twój Kościół, Na co Consalvi mądrze odpowiedział "Przez dziewiętnaście stuleci my (katolicy) robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby ją zniszczyć i nie udało nam się to. Napoleon, tak jak robią to nadal dwa wieki później, prawdopodobnie nie włączył tego działania Ducha Świętego do Kościoła.
Czego potrzebuje Kościół jutra? Tego samego, co dzisiaj: zaangażowania każdego z jego członków, od papieża do ostatniego ochrzczonego, aby wcielić w życie wezwanie do świętości, misji i świadectwa, poprzez które Bóg działa w każdym zakątku ziemi.
Monica Santamarina: "Franciszek był przekonany, że kobiety mogą i muszą wnieść swój wkład do Kościoła".
Mónica Santamarina, przewodnicząca generalna Światowej Unii Katolickich Organizacji Kobiecych i jej Światowego Obserwatorium Kobiet, podsumowuje postępy poczynione w integracji kobiet w Kościele podczas pontyfikatu papieża Franciszka.
Mónica Santamarina jest prezesem generalnym stowarzyszenia Światowa Unia Katolickich Organizacji Kobiecych i jego Globalne Obserwatorium na rzecz Kobiet. Jej doświadczenie zawodowe pozwala jej bardzo uważnie obserwować rzeczywistość wielu kobiet na świecie, w tym w Kościele. Z tego powodu w tym wywiadzie analizuje postępy poczynione podczas pontyfikatu Franciszka w kierunku większej integracji kobiet. Jednocześnie proponuje środki, które pomogą w dalszym doskonaleniu się w tej dziedzinie.
W jaki sposób papież Franciszek odniósł się do roli kobiet w Kościele w porównaniu do swoich poprzedników? Jakie były najważniejsze wydarzenia podczas jego pontyfikatu?
– Tanto Święty Jan Paweł IIjako Benedykt XVIPapieże, zwłaszcza pierwszy, mówili i promowali poprzez swoje magisterium istotną rolę kobiet w Kościele i znaczenie jej pełnego przyjęcia. Ale to zdecydowanie papież Franciszek odniósł się do tej kwestii z dużo większą siłą, jasnością i otwartością, nadając jej większe znaczenie.
Pierwszą rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, jest znaczenie konstytucji apostolskiej ".Praedicate Evangelium"(2022), w którym określono, że każdy może kierować dykasterią, co obejmuje świeckich mężczyzn i kobiety, którzy mogą być mianowani do pełnienia funkcji zarządzania i odpowiedzialności w Kurii Rzymskiej. Od tego momentu naprawdę zaczynamy dostrzegać większą obecność świeckich i kobiet na odpowiedzialnych stanowiskach w Kościele.
Oprócz powyższego, przemówienie Ojca Świętego było jeszcze mocniejsze:
Jego pełne i oczywiste przekonanie o wszystkim, co kobiety mogą i powinny wnieść do Kościoła, w tym o ich przywództwie i udziale w podejmowaniu decyzji, zgodnie z ich własnym powołaniem, charyzmatami i posługami oraz z wyraźnymi granicami tego, co odpowiada wyłącznie kapłaństwu.
Świadectwo, jakie dał, umieszczając kobiety na kluczowych stanowiskach w dykasteriach i innych organach Kurii Rzymskiej.
Włączenie kobiet do ostatniego Zgromadzenia Synodalnego, z których wiele miało prawo głosu i głosowania.
Papież Franciszek mówił o znaczeniu większego udziału kobiet w podejmowaniu decyzji w Kościele. Jak oceniasz konkretne postępy w tym zakresie, zwłaszcza w odniesieniu do stanowisk kierowniczych i odpowiedzialnych?
- Wierny swojemu dyskursowi i przekonaniu o możliwościach i współodpowiedzialności kobiet w misyjnym Kościele synodalnym, papież Franciszek rozpoczął od umieszczenia kobiet na niektórych z najważniejszych stanowisk w różnych dykasteriach i innych organach kościelnych historycznie powierzonych mężczyznom.
Tak więc dziś mamy 3 kobiety jako członkinie Dykasterii Biskupów, w tym byłą przewodniczącą generalną naszej organizacji, dr Marię Lię Zervino. Mamy Nathalie Becquart, podsekretarz Sekretariatu Generalnego Synodu Biskupów, której praca była i jest niezbędna dla synodalnej reformy Kościoła.
Alessandra Smerilli, sekretarz Dykasterii ds. Służby na rzecz Integralnego Rozwoju Człowieka oraz dr Linda Ghisoni i prof. Gabriella Gambino, podsekretarze Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia. Wszystkie one i wiele innych niewątpliwie wykonały wielką pracę i pokazały wielkie możliwości kobiet.
Wreszcie, po długiej podróży, papież ogłosił w styczniu nominację pierwszej kobiety na stanowisko prefekta Dykasterii ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego: s. Simony Brambilli. Jeszcze niedawno było to nie do pomyślenia.
Jakie środki Twoim zdaniem należy jeszcze podjąć, aby zapewnić większą integrację kobiet w tych przestrzeniach?
- Problem polega na tym, że to przekonanie papieża Franciszka, wyniesione już do Magisterium Kościoła po zgromadzeniu synodalnym, nie jest podzielane przez wszystkich biskupów, kapłanów, zakonników, ani przez samych świeckich, mężczyzn i kobiety.
Musimy przezwyciężyć klerykalizm wciąż obecny na całym świecie i zastąpić go kulturą dialogu i zaufania, w której wszyscy członkowie Ludu Bożego mogą rozpoznać nawzajem swoje cnoty, charyzmaty, powołanie, posługi i potencjał. Kulturą, w której wszyscy jesteśmy przekonani, że z roli, która nam odpowiada, wszyscy jesteśmy współodpowiedzialni za teraźniejszość i przyszłość Kościoła i że tylko idąc ramię w ramię i każdy wnosząc charyzmaty, którymi obdarzył nas Duch Święty, możemy budować Kościół bardziej wierny swojej misji, bardziej wiarygodny i bliższy wszystkim, zwłaszcza najbardziej bezbronnym.
W tym celu przychodzi na myśl kilka środków:
Podjęcie na nowo studium niektórych fundamentalnych punktów "Preadicate Evangelium" i uczynienie wyników Dokumentu Końcowego Synodu na temat Synodalności, Magisterium Kościoła, który zajmuje się tymi tematami, bardziej dostępnymi i znanymi wszystkim, poprzez parafie, stowarzyszenia, grupy, uniwersytety itp. Dokument ten zawiera już bardzo konkretne wskazania, które są przewodnikiem dla misji Kościołów na różnych kontynentach i w różnych kontekstach.
Dzielenie się dobrymi praktykami i historiami sukcesu kobiet na różnych poziomach stanowisk kierowniczych w Kościele, gdzie pracując ramię w ramię z biskupem, kapłanami i innymi wiernymi, osiągnęły wielkie rzeczy dla dobra Kościoła.
Dużo pracować w seminariach i z młodymi ludźmi i dziećmi, młodymi mężczyznami i kobietami, w szkołach i rodzinach, aby nadal stopniowo zmieniać tę klerykalną kulturę z pewnymi nutami machismo....
Promowanie edukacji w zakresie dialogu, słuchania i modlitewnego rozeznania (w stylu synodalnym) przy każdej okazji i unikanie w jak największym stopniu jałowych, gwałtownych konfrontacji, werbalnych, pisemnych lub jakiejkolwiek innej natury, które służą jedynie dalszemu oddalaniu się od siebie.
Kościół będzie musiał szybko i jasno zdefiniować punkty debaty, takie jak diakonat dla kobiet, możliwe słuchanie całego ludu Bożego przy nominacji biskupów i inne kwestie, które są obecnie badane w 10 grupach badawczych powołanych przez papieża Franciszka.
Wiele pracy należy włożyć w formację teologiczną i duszpasterską kobiet, zwłaszcza świeckich, abyśmy mogły bez lęku przyjąć odpowiedzialność, która do nas należy.
Jeśli chodzi o szkolenie teologiczne i duszpasterskie, jak oceniasz obecną sytuację kobiet w kościelnych środowiskach akademickich? Jakie wyzwania stoją przed nimi w dostępie do stanowisk o większym wpływie w tej dziedzinie?
- Wciąż wiele pozostaje do zrobienia w zakresie formacji teologicznej i duszpasterskiej kobiet, zwłaszcza świeckich. Tradycyjnie najlepsze stypendia i możliwości studiowania otrzymywali księża i zakonnicy płci męskiej.
Myślę, że najważniejszymi wyzwaniami są:
Aby stypendia i miejsca na uniwersytetach oraz w szkołach teologicznych i duszpasterskich były przyznawane w równym stopniu mężczyznom i kobietom, biorąc pod uwagę przede wszystkim ich zdolności.
Biskupi, przełożeni i przywódcy diecezji, parafii, organów katolickich i organizacji na różnych poziomach muszą być świadomi, że inwestowanie czasu i zasobów finansowych w kobiety, zakonników i świeckich, jest doskonałą inwestycją, biorąc pod uwagę "wielki zwrot, jaki mogą przynieść takie inwestycje".
Otwarcie dla kobiet dziedzin, które były dla nich zamknięte, a w których mają wielkie doświadczenie i dary, takich jak przewodniczenie sądom kościelnym, w których rozpatrywane są sprawy rodzinne.
Aby mężczyźni i kobiety, świeccy i zakonnicy, byli szkoleni razem, aby mogli dzielić się swoimi szczególnymi doświadczeniami i potrzebami oraz być lepiej przygotowani do służenia całemu ludowi Bożemu.
Papież Franciszek naciskał na synodalność, która promuje aktywne uczestnictwo wszystkich członków Kościoła. Jak myślisz, w jaki sposób ta kultura może zmienić rolę kobiet w Kościele na całym świecie i lokalnie?
- Dokument zawiera już bardzo konkretne wskazania, które są przewodnikiem dla misji Kościołów na różnych kontynentach i w różnych kontekstach. Teraz do nas wszystkich: biskupów, kapłanów, zakonników, osób konsekrowanych i świeckich, zjednoczonych w różnorodności, należy praca nad ożywieniem synodu; aby treść dokumentu końcowego była dostępna dla wszystkich i aby zmienić kulturę i życie Ludu Bożego w naszych rzeczywistościach. A w tym wszystkim my, kobiety, mamy do odegrania bardzo ważną rolę, zarówno w naszych własnych organizacjach, parafiach i wspólnotach, jak i na poziomie diecezjalnym, krajowym i międzynarodowym.
Cel jest jasny: iść w kierunku odnowy duchowej i reformy strukturalnej, aby uczynić Kościół bardziej uczestniczącym i misyjnym; Kościół, w którym wszyscy, w tym oczywiście kobiety, z własnego powołania, charyzmatu i posługi, słuchają siebie nawzajem i uczą się wspólnie rozeznawać, kierowani światłem Ducha Świętego, najlepsze sposoby niesienia miłości Bożej innym; Kościół misyjny, który wie, jak wyjść na spotkanie mężczyzn i kobiet naszych czasów, zwłaszcza tych najbardziej potrzebujących, biorąc pod uwagę okoliczności każdego miejsca; Kościół, w którym kobiety i świeccy, odpowiednio uformowani, mogą uczestniczyć w podejmowaniu decyzji i przyjmować przywództwo i współodpowiedzialność, która nam odpowiada na różnych poziomach.
Na zakończenie dodam, że w WUCWO jesteśmy wielkimi promotorami synodalności; w rzeczywistości ponad rok temu otworzyliśmy Szkołę Synodalności, dzięki której przeszkoliliśmy już ponad 250 facylitatorów, w większości kobiet, pochodzących z 49 krajów, a także prowadziliśmy rozmowy w duchu na poziomie globalnym, w których uczestniczyło prawie 700 kobiet z 78 krajów.
W tym roku jubileuszowym jesteśmy zdecydowani kontynuować drogę synodalną z nadzieją i nadal formować misjonarzy synodalności, aby w naszych rodzinach, organizacjach, wspólnotach, parafiach i diecezjach Kościół mógł się przemieniać.
Kościół obchodzi święto św. Józefa Robotnika 1 maja. To święto patrona i opiekuna Kościoła zostało ustanowione przez Piusa XII w 1955 roku i zachęca do refleksji nad boską wartością i godnością pracy.
Francisco Otamendi-1 maja 2025 r.-Czas czytania: 2minuty
Józefa Robotnika, święto ustanowione przez Piusa XII w 1955 r., w którym Kościół wspomina patrona robotników oraz boską wartość i godność pracy.
Kilku ostatnich papieży nadało szczególne znaczenie postaci świętego Józefa. Rok temu papież Franciszek opublikował tweeta na koncie @Pontifex w sieci X, w którym powiedział: "Dziś obchodzimy wspomnienie #StJosephWorker. Prośmy Pana, aby odnowił i zwiększył naszą wiarę, aby nasza praca miała w Nim swój początek i spełnienie". Jednocześnie ponownie zaproponował "Świętą Rodzinę z Nazaretu jako wzór wspólnoty domowej: wspólnoty życia, pracy i miłości".
San José, główna rola
Franciszek opublikował list apostolski pt.Patris corde8 grudnia 2020 r., w samym środku pandemii, która zaczyna się: "Sercem ojca, tak Józef kochał Jezusa...". "Po Maryi, Matce Bożej, żaden święty nie zajmuje tyle miejsca w papieskim Magisterium, co Józef, Jej mąż", napisał papież. "Wielkość świętego Józefa polega na tym, że był mężem Maryi i ojcem Jezusa".
"Moi poprzednicy - dodał - pogłębili przesłanie zawarte w niewielkiej ilości danych przekazanych przez Ewangelie, aby uwypuklić jego centralną rolę w historii zbawienia: błogosławiony i błogosławiona Maryja". Pius IX ogłosił go "Patronem Kościoła Katolickiego", czcigodny Pius XII przedstawił go jako "patrona robotników" i świętego Jan Paweł II jakoOpiekun Odkupiciela'".
Jednym z określeń użytych przez papieża Franciszka było, w punkcie 6, "Ojciec pracujący".. I podkreślił: "Jednym z aspektów, który charakteryzuje św. Józefa i jest podkreślany od czasów pierwszej encykliki społecznej Leona XIII "Rerum novarum", jest jego stosunek do pracy. Józef był cieślą, który uczciwie pracował, aby zapewnić byt swojej rodzinie. Od niego Jezus nauczył się wartości, godności i radości z tego, co oznacza spożywanie chleba, który jest owocem własnej pracy".
Znaczenie pracy
W dniu 1 maja 2005 r., w "Regina caeli" dzisiejszego święta, nowo wybrani Benedykt XVIPiotra powiedział: "Dzisiaj rozpoczynamy miesiąc maj wspomnieniem liturgicznym głęboko zakorzenionym w narodzie chrześcijańskim, wspomnieniem świętego Józefa Robotnika. Jak wiecie, mam na imię Józef. Zostało ono ustanowione przez papieża Piusa XII, czcigodnej pamięci, dokładnie pięćdziesiąt lat temu, aby podkreślić znaczenie pracy oraz obecności Chrystusa i Kościoła w świecie pracy".
"Konieczne jest również dawanie w dzisiejszym społeczeństwie świadectwa "ewangelii praca"Jan Paweł II mówił w swojej encykliceLaborem exercens'. Chciałbym nigdy nie przegapić pracaNa koniec zwracam się ku Maryi: miesiąc maj jest poświęcony szczególnie Jej".
AutorFrancisco Otamendi
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Maj to miesiąc poświęcony Maryi Dziewicy, czas, w którym wierni intensyfikują modlitwę różańcową i okazują miłość maryjną. Jest to okres szczególnej pobożności, naznaczony kwiatami, pieśniami i aktami pobożności ludowej.
Ángel Castaño Félix-1 maja 2025 r.-Czas czytania: 4minuty
Kościół czci świętych, ponieważ w nich odkrywa moc łaski Bożej i współpracę stworzenia. Jest to szczególnie prawdziwe w odniesieniu do Dziewicy Maryi, powołanej do bycia Matką Boga. Być matką to nie tylko spłodzić, ale także wychować, karmić cieleśnie i duchowo, wychowywać, korygować, napominać, być wzorem i przykładem dla dziecka. Świętość, jakiej Bóg pragnął dla Maryi, tłumaczy się zatem Jej macierzyństwem. To rozciąga się na nas, ponieważ okazała się wierna. U stóp krzyża została ogłoszona naszą matką. I wypełnia swój "urząd", tak że będąc naszą matką, staje się również, na wzór Pana, wzorem świętości. Proponuję ten temat na podstawie adhortacji Gaudete et Exsultate Papieża Franciszka, niech będzie uwielbiony, który został nam dany w 2018 roku.
Papież przypomniał nam najpierw hymn z Listu do Efezjan 1, 3-4: Bóg wybrał nas w Chrystusie przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem przez miłość. Ten werset jest podstawą powszechnego wezwania do świętości, ale przede wszystkim potwierdza, że istniejemy, aby być świętymi, dlatego zostaliśmy odwiecznie wybrani.
Świętość nie jest jednym z zadań pośród innych, ale fundamentalną misją, tą, która definiuje nasze istnienie i absolutny sukces lub porażkę naszej egzystencji. Dobre życie, święte życie, nie polega na byciu dobrym, byciu spokojnym, byciu szczęśliwym, byciu pocieszonym, byciu odnoszącym sukcesy. Dobre życie to życie cnotliwyżycie w świętości.
Gaudete et Exsultate potwierdza, że świętość jest łaską już daną, ponieważ jest owocem chrztu, który otrzymaliśmy. Świętość nie jest wynikiem wszystkich naszych uczynków, jest owocem pierwszej łaski, która czyni nas świątyniami Boga. Stało się to w dniu naszego chrztu. Żywa świętość jest owocem i rozwojem tej pierwszej świętości, polega na jej wzroście, na otwieraniu się, na dobrym wykorzystaniu naszej wolności, coraz bardziej na moc łaski i siłę miłości, która przemienia serce i zmienia życie.
"Świętość mierzy się wzrostem, jaki osiąga w nas Chrystus", kontynuuje papież. Paweł zachęcał swoich wiernych do życia w taki sposób, aby Chrystus wzrastał w nich do miary pełni. Świętość jest zawsze w relacji do Pana: nie chodzi o mierzenie się z Nim jakby z zewnątrz, ale o wejście w komunię z Nim w taki sposób, aby On żył w nas.
To tutaj znajdujemy Dziewicę Maryję jako wzór świętości. Uwierzyła i była posłuszna słowu anioła Gabriela. W odpowiedzi Bóg Ojciec zesłał na nią Ducha Świętego, a ona została napełniona Bogiem i poczęła Syna Bożego.
Św. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej prosi w swoim Podniesieniu do Trójcy Przenajświętszej, aby Duch Święty dokonał w niej "pomniejszonego wcielenia": przez wiarę Chrystus został zrodzony w waszych sercach. Tutaj to, o co prosiła św. Elżbieta, jest wyrażone w inny sposób: Chrystus zrodzony w sercu, intymnie obecny w nas, prawdziwie i osobiście obecny, żyjący w nas swoją własną tajemnicą.
Było to niewątpliwie centrum wewnętrznego życia Maryi Dziewicy, zarówno w czasie Jej ciąży, jak i po Zesłaniu Ducha Świętego... Ta pełna miłości uwaga, która sprawia, że zwykłe czyny stają się niezwykłe, ponieważ są Jezusem w nas i z nami, lub naszymi w Nim. Życie, które mamy, jest i musi być przede wszystkim życiem Chrystusa w nas, kontynuacją życia Jezusa.
Urzeczywistniło się to w życiu Dziewicy Maryi. Owoc łaski, którą otrzymała z doskonałością od pierwszej chwili swego istnienia i którą odnawiała z wiernością w każdym kolejnym momencie. Co robić, gdy aktywność jest zbyt duża lub gdy siły są zbyt małe? Pragnąć tych chwil ciszy, aby znaleźć Pana nie tylko we wspólnocie i w siostrach, ale w ciszy naszego serca, tak prawdziwie obecnego jak w Tabernakulum... A jeśli nie mamy już siły, pamięci... aby szukać Pana w sobie, musimy obudzić naszą wiarę, wierzyć, że tak jest naprawdę, nawet jeśli tego nie czujemy, i kochać i modlić się... kochać Ojca i modlić się za wszystkich ludzi i ich potrzeby.
I to jest istota nabożeństwa do Maryi Dziewicy. Rozmawiać o tym z Matką Bożą, naprawdę oddać się w Jej ręce i uczyć się od Niej "zachowywać i strzec" rzeczy w naszych sercach, odkrywając w nich samą obecność Boga. To w ten sposób Pan będzie w nas wzrastał, a na to nigdy nie jest za późno: rozporządzać naszym sercem, wyrywając chwasty, porzucając troski, ogołacając się z własnej woli, z honoru i sławy... tylko w ciszy, kiedy dzięki łasce Bożej uciszamy pragnienie wszystkiego, co nie jest Panem, nasze serce może spocząć w Nim i szukać modlitwy obecności Pana.
To znaczy, tak jak Ona i z Nią: "oddać się Jezusowi Chrystusowi z całkowitym darem z siebie, być Jego wiernym narzędziem, dać Mu wolne miejsce w nas... żyć tylko dla Chrystusa i w Jego imię": nie po to, aby Chrystus żył naszym życiem, ale aby On żył swoim życiem w nas. Jak w Maryi. Kiedy zbliżamy się do Niej, Ona przekazuje nam swoją wiarę, nadzieję i miłość.
Jedna z wielu codziennych historii, która w ostatni poniedziałek 29 kwietnia w Hiszpanii stała się niemal przygodą z powodu braku zasilania i łączności przez ponad 14 godzin.
1 maja 2025 r.-Czas czytania: 2minuty
W poniedziałek 28 kwietnia doświadczyliśmy "blackoutu stulecia" na całym Półwyspie Iberyjskim. Wszyscy byli odcięci od komunikacji, baterie naszych telefonów były wyczerpane po wielokrotnym odblokowywaniu ich, aby sprawdzić, czy mają połączenie, telewizory były wyłączone... Cóż mogę powiedzieć, jeśli wielu z was czytelników tego doświadczyło!
Mogę powiedzieć, że spędziłem dzień blackoutu "poza moją strefą komfortu" (pewnego dnia, jeśli chcesz, skomentujemy to, w rzeczywistości myślę, że nie mam strefa komfortu...), ale tam, gdzie trzeba.
Jestem matką dużej rodziny pracującą w Madrycie. Pracuję bardzo blisko moich dzieci. W razie nadzwyczajnych okoliczności mogę się nimi opiekować i pracować zdalnie, nadrabiać godziny... Nie mogę mieć większej elastyczności i udogodnień. Uważam się za wielką szczęściarę.
Ale brak prądu złapał mnie 400 kilometrów od tych wszystkich udogodnień, od mojego męża, dzieci i przyjaciół. Przerwa w dostawie prądu dopadła mnie w Kordobie, gdy opiekowałam się matką, która niedawno przeszła operację. Podróż powrotną miałam zaplanowaną na wtorek 29 i udało mi się zdążyć, ponieważ na stacji wsadzali nas do pociągu według miejsca docelowego, nie patrząc na godziny ani daty na biletach.
Stan mojej matki nie był poważny, ale musiałem być przy niej, leczyć ją i dotrzymywać jej towarzystwa. Kiedy masz 83 lata i mieszkasz sam, każda zmiana rutyny lub nowy dyskomfort może być prawdziwym utrapieniem. Bóg wie, że gdyby była sama podczas zaciemnienia, byłby to dla niej bardzo przykry dzień. Z tym "fizycznym porzuceniem", które znają tylko nasi starsi, samotni ocaleni z pandemii. Mimowolne, ale wynikające z komplikacji życia ich dzieci.
Cierpiałam z powodu tego, że nie wiedziałam nic o moich dzieciach i mężu, ale wiedziałam, że Bóg chciał, abym dotrzymała towarzystwa mojej matce tego zupełnie innego dnia.
Czytaliśmy (nie może czytać od kilku dni, a ja przeczytałem mu fragment książki, którą czyta, "Zaufaj Bogu" autorstwa Jacques PhilippeOdmawialiśmy różaniec, słuchaliśmy radia i rozmawialiśmy o wielu rzeczach.
Odmówiliśmy kilka modlitw do sługi Bożego Isidoro Zorzano, ponieważ "pracował przy pociągach", jak powiedziała mi mama. Po każdym zdjęciu przychodziły dobre wieści: SMS od mojego męża z informacją, że są świetne, w parku niedaleko mojego domu; inne wiadomości od mojego rodzeństwa i stopniowo wszędzie wracał prąd.
Następny dzień rozpoczął się z pewną niepewnością i bólem związanym z opuszczeniem jej i powrotem do moich obowiązków..., ale z pewnością, że są światła, które nie gasną: miłość matki, poświęcenie dla swoich dzieci, wiara, że Bóg troszczy się o nas i nigdy nie zostawia nas samych, hojność dyrektora szkoły (który wie, że jesteś daleko i pisze do ciebie: twoje dzieci przybyły do szkoły).
W obliczu tych świateł nie ma przerw w dostawie prądu.
Czytanie, debatowanie i pisanie o Wielkich Księgach ma cel formacyjny, starając się wywrzeć głęboki wpływ na ucznia poprzez transformujące doświadczenie z rówieśnikami.
Od ponad stu lat opracowywane są kursy, w ramach których edukacja liberalna i nauki humanistyczne są obecne w podstawowych programach nauczania niektórych uniwersytetów w USA, takich jak Chicago czy Columbia.
Pod nazwą Podstawy programowej opracowano program przedmiotów oparty na założeniu, że w wolnym społeczeństwie potrzebna jest edukacja humanistyczna. Obejmuje to między innymi czytanie klasyków literatury w celu ich dogłębnego przestudiowania, omówienia i napisania o nich w małych grupach. W ten sposób, po przesiąknięciu aromatem wielkich idei ludzkości, mogą w swobodny sposób uczestniczyć w wielkim dialogu autorów, którzy najlepiej uchwycili istotę ludzkości.
Ta metodologia amerykańskich uniwersytetów została przyswojona i zastosowana na Uniwersytecie Nawarry w ciągu ostatnich kilku lat, a jej mocną stroną jest czytanie, debatowanie i pisanie klasyków, nie dla czystej erudycji, ale jako sposób szkolenia w naukach humanistycznych.
Artykuł naukowy opublikowany w Taylor & Francis w listopadzie 2024 r., autorstwa Álvaro Sáncheza-Ostiza i José M. Torralby, opisuje realizację programu Great Books na Uniwersytecie Nawarry w latach 2014-2023.
Teraz rozwiniemy ogólne linie tych programów na Uniwersytecie Columbia i Uniwersytecie Chicago oraz ich wpływ na udany przypadek Uniwersytetu Nawarry, argumentując metodologię i dostarczając danych na temat procesu zmian uczestników tego programu z tego badania.
Podstawowy program nauczania w Columbia College
Podstawa programowa to podstawowy program dla wszystkich studentów Columbia CollegeKurs jest ukończony w ciągu czterech lat dowolnego kierunku studiów uniwersyteckich. W 2019 roku skończył sto lat i jest najstarszym tego rodzaju samokształceniem w USA.
Istnieją cztery charakterystyczne cechy tego programu. Po pierwsze, wykorzystanie pierwotnych źródeł do badania, studenci wyciągają własne wnioski i opracowują własną ocenę na podstawie tego oryginalnego materiału.
Drugą cechą charakterystyczną są debaty między towarzyszami wynikające z wniosków uzyskanych wcześniej, po przeczytaniu tych prac. Są to rozmowy, w których wymieniają się opiniami, interpretacjami i własnymi wizjami, przerabiając lub modyfikując oryginalne pomysły.
Innym wyróżnikiem tego programu jest pogłębienie ludzkiej kondycji poprzez czytanie klasyków literatury lub Wielkich Ksiąg lub poprzez multidyscyplinarną pracę studentów różnych stopni z różnymi perspektywami rzeczywistości.
Ostatnim szczególnym przejawem tych studiów jest grupowe uczenie się, które generuje społeczność wśród studentów i absolwentów tego uniwersytetu.
Nauczyciele pełnią rolę moderatorów lub przewodników, ale nie zapewniają ostatecznej wartości, jeśli chodzi o wyciąganie wniosków. Wszystkie opinie uczniów są wysłuchiwane i oceniane przez ich rówieśników, po przeczytaniu, dogłębnym przestudiowaniu, debacie i napisaniu o proponowanych pracach.
Podstawowe kursy programu to humanistyka artystyczna, współczesna cywilizacja, granice nauki, literatura humanistyczna, humanistyka muzyki i pisanie uniwersyteckie. W ramach tego ostatniego kursu nauczysz się pisać przekonujące i dobrze sformułowane argumenty.
Podstawowy program nauczania Uniwersytetu w Chicago
Pierwsza wersja tych badania rozpoczął się jesienią 1931 roku. "Nowy plan" wymagał trzech lat dyskusji i badań prowadzonych przez dziekana Chaunceya Bouchera i komitet profesorów uniwersyteckich.
W styczniu 1942 r. Robert Maynard Hutchins, prezes tej instytucji, uznał, że zbyt duży nacisk kładzie się na zapamiętywanie, a zbyt mały na wpływ idei, i postanowił zreformować program.
W latach pięćdziesiątych rektor Lawrence Kimpton wprowadził zmiany pedagogiczne, które w dużej mierze powróciły do początków "Nowego Planu". Ponadto wprowadzono "wspólny rok" składający się z czterech jednorocznych przedmiotów: nauk humanistycznych, nauk fizycznych, nauk biologicznych i nauk społecznych.
W 1985 r. dziekan Donald zreorganizował Common Core na siedem kwartałów nauk humanistycznych i cywilizacyjnych, sześć kwartałów nauk przyrodniczych, trzy kwartały nauk społecznych i trzy kwartały języków obcych oraz dwa kwartały matematyki.
Obecnie "rdzeń" składa się ze sztuki, nauk humanistycznych, studiów cywilizacyjnych, nauk społecznych, nauk biologicznych, nauk fizycznych i nauk matematycznych.
Program Great Books na Uniwersytecie Nawarry
W artykule naukowym zatytułowanym "The intellectual and ethical training of university students through seminars of core texts: the case of the Great Books Programme of the University of Navarra", opublikowanym w Taylor & Francis online w listopadzie 2024 r., Álvaro Sánchez-Ostiz i José M. Torralba opisują realizację programu. Program Great Books na Uniwersytecie Nawarry na okres od 2014 do 2023 roku.
Cele programu, oparte na tym, czego nauczyli się hiszpańscy profesorowie z amerykańskich uniwersytetów, są cztery: "rozwijanie umiejętności czytania ze zrozumieniem, świadomego dialogu i pisemnej argumentacji; rozwijanie interdyscyplinarnych ram rozumienia rzeczywistości, w których studenci mogą umiejscowić to, czego uczą się na studiach; rozwijanie krytycznego myślenia i kultywowanie zainteresowania prawdą; promowanie etycznego myślenia i związku między myślą a życiem".
Wnioski po wdrożeniu tego programu, jak pokazuje badanie, są takie, że można wprowadzić kursy przekrojowe, które umożliwiają podnoszenie kwalifikacji zawodowych. W taki sposób, aby wykazywały zainteresowanie, rozwijały cechy intelektualne i etyczne w efektywny sposób.
Rozwój cnót
Według jednej z 2024 ankiet przeprowadzonych wśród studentów, "w przeważającej większości uważali oni, że kursy pomogły im rozwinąć następujące cnoty intelektualne: ciekawość, autonomię, pokorę, uważność, troskę, dokładność, otwartość, odwagę i wytrwałość".
Jeden z uczniów napisał: "Myślę, że widząc, jak wiele twoi rówieśnicy myślą o książkach (...) i jak głęboko mogą sięgać, czujesz się pokorny wobec własnej wiedzy, a także budzi w tobie chęć poznania nowych tematów".
Poprawa krytycznego myślenia i zainteresowania prawdą
W innej ankiecie przeprowadzonej w 2023 r. w ramach tego samego badania ponad 90 uczniów % stwierdziło, że lekcje pomogły rozbudzić ich zainteresowanie poznaniem prawdy. Na przykład jeden z uczniów skomentował: "Jedną z najbardziej pozytywnych rzeczy w zajęciach - i, siłą rzeczy, w nauczycielach - jest ich praca nad zaszczepieniem w uczniach radości z poznawania prawdy".
Zainteresowanie prawdą jest również kultywowane, jak skomentował inny student, "nie poprzez ciągłe mówienie o prawdzie i naleganie na nią wyraźnie, ale poprzez odkrywanie prawdy w jej najbardziej ludzkim i dynamicznym aspekcie oraz poprzez rozpoznawanie w wielkich książkach wielkich prawd, które niosą ich bohaterowie".
Myślenie etyczne
Artykuł mówi o moralności i odpowiedzialności obywatelskiej, jaką wywołuje czytanie klasyki, że rozwija "empatię, która rozwija się w procesie czytania między czytelnikiem a postacią, pozwala na zrozumienie doświadczeń moralnych z pierwszej osoby. Proces ten następnie pozytywnie wpływa na sposób, w jaki uczniowie podchodzą do podejmowania ważnych decyzji w swoim życiu, jak wskazało 66 % respondentów w ankiecie z 2023 roku. Ponadto ponad 60% uważa, że program wzmocnił ich poczucie odpowiedzialności wobec społeczeństwa i zaangażowanie w przyczynianie się do wspólnego dobra".
Transformująca moc wielkich ksiąg
Ostatecznie czytanie, debatowanie i pisanie o Wielkich Księgach ma cel formacyjny; ma mieć głęboki wpływ na ucznia poprzez transformujące doświadczenie z rówieśnikami.
Coś, co przypomina mu to, co Enrique García-Máiquez uchwycił w "Ejecutoria. Una hidalguía de espíritu" Enrique García-Máiquez. Szlachetność ducha osiąga się nie tylko poprzez intelekt, ale także poprzez dialog, debatę lub współistnienie z innymi. Ponieważ doświadczenie dzielenia się uczłowiecza nas i czyni wolnymi.
Joseph Evans komentuje czytania na trzecią niedzielę wielkanocną (C) na 4 maja 2025 r.
Joseph Evans-1 maja 2025 r.-Czas czytania: 2minuty
Jezus jest na brzegu (J 21, 4). Jest to brzeg wieczności: po swoim zmartwychwstaniu żyje w nowym wymiarze. Ale tylko na brzegu, ponieważ nie powrócił jeszcze w pełni do Ojca (por. J 20, 17). Jest to czas pomiędzy, o którym mówią nam Dzieje Apostolskie: "On sam ukazał się im po swojej męce, dając im wiele dowodów na to, że żyje, ukazując się im przez czterdzieści dni i mówiąc im o królestwie Bożym". (Dzieje Apostolskie 1:3). On może objawiać i ukrywać swoją chwałę według własnego uznania - np. "uczniowie nie wiedzieli, że to Jezus".-Tak jak uczynił to z Marią Magdaleną przy grobie i z uczniami na drodze do Emaus.
Jest to drugi cudowny połów ryb dokonany przez Chrystusa. Pierwszy (Łk 5:1-11) doprowadził do powołania apostołów, a w szczególności Piotra, podczas gdy ten epizod prowadzi do konsekracji Piotra na powszechnego pasterza (J 21:15-18). Jest to nowe powołanie, także do całkowitego zaparcia się siebie (w. 18-19).
Jezus zwraca się do uczniów jako "dzieci". Jeden z Ojcem (J 10:30) i z Duchem, który prowadzi nas do boskiego synostwa (Rz 8:14-17), gra z nimi w boską grę, tak jak kochający ojciec gra ze swoimi dziećmi. Dobrze wie, że nie mają ryb i że za kilka sekund w cudowny sposób da im 153 ryby! Chrystus zmartwychwstał, aby uczynić nas synami i córkami Boga w Nim, prawdziwymi dziećmi Bożymi teraz (1 J 3:2), ale w pełni odczujemy tę rzeczywistość, będziemy nią żyć, gdy w końcu będziemy mogli przekroczyć niebezpieczne "morze" tego życia i dotrzeć do stałego gruntu życia wiecznego w niebie (zob. Ap 4:6; 15:2).
Ale aby przepłynąć to morze i przetrwać na jego wzburzonych wodach, musimy być w łodzi Piotra, nowej arce zbawienia, jaką była arka Noego w jego czasach. Musimy łowić z Piotrem (J 21:3) - to znaczy z papieżem - dzieląc zarówno jego sukcesy, jak i porażki. Tylko w łodzi Piotra możemy być bezpieczni (Mk 4, 35-41). Jak pokazuje dzisiejsze pierwsze czytanie, Piotr prowadzi nas w naszym wiernym świadczeniu o Chrystusie i nawet jeśli musimy za to cierpieć, jesteśmy "w łodzi" (Mk 4, 35-44).cieszę się, że zasłużyłem na tę zniewagę". (Dz 5, 41). I prowadzi nas drogą do Chrystusa (J 21:7).
Ale my wszyscy, na swój mały sposób, otrzymujemy część autorytetu Piotra: my również, jako ojcowie, dobrzy przyjaciele lub dusze poświęcone Bogu w celibacie, musimy karmić owieczki i opiekować się powierzonymi nam owcami.
Ani postępowy, ani konserwatywny. Franciszek promował osobistą odpowiedzialność za głosowanie
Franciszek przypomniał, że chrześcijanie mogą swobodnie wybierać opcję polityczną, o ile kształtują swoje sumienie zgodnie z nauką społeczną Kościoła. Katolicka jedność nie opiera się na ideologiach, ale na wspólnej etyce, która wymaga moralnej jasności i osobistej odpowiedzialności.
Fernando Mignone-30 kwiecień 2025-Czas czytania: 3minuty
Wielu katolików myli swoje osobiste poglądy polityczne z prawdą moralną i religijną. Trudno im określić, co jest opinią, a co kwestią roztropności w praktycznej sztuce działania politycznego i społecznego. Uważają, że chrześcijaństwo jest konserwatywne lub postępowe. Jednocześnie często są nieświadomi prawdy etycznej z powodu wielkiej ignorancji religijnej i relatywizmu środowiskowego.
Franciszek nauczył świat, że Kościół nie jest ani prawicowy, ani lewicowy, jest po prostu katolicki, co oznacza uniwersalny. Każdy katolik może być politycznie konserwatywny lub postępowy. I dlatego katolik, chrześcijanin, głosuje zgodnie ze swoim sumieniem, dobrze uformowanym sumieniem, zgodnie z prawdą. nauki społeczne Kościoła. Roztropnie. Ale oto sedno sprawy: jest tak wiele etycznej ignorancji!
Na przykład w Kanadzie katolik mógł głosować na liberałów Marka Carneya, którzy wygrali wybory 28 kwietnia, lub na konserwatystów Pierre'a Poilievre'a, którzy przegrali wybory. Obie partie promowały politykę, która była problematyczna z punktu widzenia doktryny społecznej Kościoła. Która z nich byłaby mniejszym złem?
Odnosząc się do listopadowych wyborów w USA, Franciszek powiedział na konferencji prasowej na pokładzie papieskiego samolotu 14 września 2024 r.: "Trzeba wybrać mniejsze zło. Ta pani (Kamala Harris) czy ten pan (Donald Trump)? Nie wiem. Każdy, kto ma sumienie, musi się nad tym zastanowić i wybrać. Wydalanie imigrantów, zostawianie ich gdziekolwiek się chce, porzucanie ich... to straszna rzecz, jest w tym zło. Wyrzucenie dziecka z łona matki jest morderstwem, ponieważ istnieje życie".
Kilka dni przed legalizacją aborcji przez argentyński senat 30 grudnia 2020 r., Franciszek zauważył, odnosząc się do tej ustawy: "Syn Boży urodził się odrzucony, aby powiedzieć nam, że każda odrzucona osoba jest dzieckiem Bożym. Przyszedł na świat tak, jak przychodzi na świat dziecko, słabe i kruche, abyśmy mogli z czułością przyjąć nasze słabości".
Do argentyńskiej kongresmenki papież napisał w listopadzie 2020 roku: "Jeśli chodzi o problem aborcji, pamiętajcie, że nie jest to przede wszystkim kwestia religijna, ale kwestia ludzkiej etyki, przed jakimkolwiek wyznaniem religijnym. Czy słuszne jest wyeliminowanie ludzkiego życia, aby rozwiązać problem? Czy słuszne jest wynajęcie zabójcy, aby rozwiązać problem?".
Dziesięć lat temu w swojej słynnej encyklice Laudato si‘ (nn. 60-61) Francis stwierdził: "Rozwinęły się różne wizje... i możliwe rozwiązania. Na jednym biegunie, niektórzy trzymają się mitu postępu za wszelką cenę i twierdzą, że problemy ekologiczne zostaną rozwiązane po prostu przez nowe zastosowania techniczne, bez rozważań etycznych lub istotnych zmian. Z drugiej strony, inni uważają, że istoty ludzkie, wraz z wszelkimi ich interwencjami, mogą jedynie stanowić zagrożenie i szkodzić globalnemu ekosystemowi, a ich obecność na planecie powinna zostać ograniczona, a wszelkiego rodzaju interwencje powinny zostać uniemożliwione.
"Pomiędzy tymi skrajnościami refleksja powinna zidentyfikować możliwe przyszłe scenariusze, ponieważ nie ma jednej drogi do rozwiązania. Dałoby to początek różnym wkładom, które mogłyby wejść w dialog w celu uzyskania kompleksowych odpowiedzi. W wielu konkretnych kwestiach Kościół nie ma powodu, by proponować ostateczne słowo i rozumie, że musi słuchać i promować uczciwą debatę między naukowcami, szanując różnorodność opinii. Wystarczy jednak szczere spojrzenie, by dostrzec, że stan naszego wspólnego domu bardzo się pogarsza. Nadzieja zachęca nas do uznania, że zawsze istnieje wyjście". To, co pisze o naszym wspólnym domu, planecie Ziemia, można zastosować do wielu innych palących kwestii.
Poprzez swoje magisterium Franciszek chciał uczynić odpowiedzialnymi rządzących, przywódców, intelektualistów i każdego chrześcijanina, każdego zwykłego obywatela: uwrażliwić ich na promowanie moralnie dobrych rozwiązań. O małżeństwie i rodzinie, o życiu od poczęcia do naturalnej śmierci, o Gazie, Kongo i innych wojnach, o imigracji, gospodarce, zdrowiu... Nie zapominajmy, kończąc na bolesnym przykładzie, że prawie 800 milionów ludzi (lub 10 % ludzkości) ma trudności z dostępem do odpowiedniej żywności: dla nich każdy dzień jest dniem postu. Istnieje "polikryzys", spowodowany między innymi zmianami klimatycznymi i konfliktami, który odwraca postęp w walce z głodem. (Zobacz raport dwóch europejskich organizacji pozarządowych. Globalny wskaźnik głodu 2023).
Spotykając się w Rzymie w ramach kongregacji generalnych przed kolejnym konklawe, Kolegium Kardynalskie skierowało przesłanie do Ludu Bożego, zachęcając go do przeżywania tego kościelnego momentu jako czasu łaski i duchowego rozeznania, w postawie słuchania woli Bożej.
Kardynałowie, "świadomi odpowiedzialności, do której zostali powołani, czują potrzebę bycia wspieranymi przez modlitwy wszystkich wiernych. To jest prawdziwa siła, która w Kościele promuje jedność wszystkich członków jednego Ciała Chrystusa (por. 1 Kor 12, 12)".
Prałaci są świadomi stojącego przed nimi wyzwania i pokornie proszą o modlitwę wiernych: "ogrom stojącego przed nami zadania i pilność obecnego czasu wymagają przede wszystkim, abyśmy stali się pokornymi narzędziami nieskończonej mądrości i opatrzności naszego niebieskiego Ojca, w uległości wobec działania Ducha Świętego.
Tekst komunikatu wzywa do wstawiennictwa Najświętszej Maryi Panny, aby "towarzyszyła tym modlitwom swoim macierzyńskim wstawiennictwem".
Inicjatywy modlitewne w intencji konklawe
W związku ze zbliżającym się konklawe różne społeczności katolickie uruchomiły inicjatywy cyfrowe, aby zaprosić wiernych na całym świecie do zjednoczenia się w modlitwie za kardynałów elektorów i wybór przyszłego papieża. Społeczność internetowa Klasztorne Wi-Fi reaktywowała swoją popularną platformę "Adoptuj kardynałaktóra pozwala każdemu losowo otrzymać imię kardynała, za którego zobowiązuje się modlić podczas procesu.
Ze swojej strony, katolicki kanał EWTN opublikował w swoich sieciach społecznościowych galeria zdjęć 135 kardynałów elektorów, aby przybliżyć ich twarze i kariery wiernym.
Hakuna rozpoczęła kampanię kreatywną zatytułowaną "Twoja randka, jego ogień"Kardynałowie Kościoła", dzięki której każdy uczestnik otrzymuje imię kardynała, za którego ma się modlić, przypisane do jego daty urodzenia, w geście spersonalizowanej duchowej bliskości.
Oprócz tych propozycji istnieją również Wskazówki Opus Deiktóry za pośrednictwem swojego konta na Instagramie promował swój własny sposób włączenia się w ten globalny nurt modlitewny. Wszystkie te działania pokazują, jak w czasach kościelnego rozeznania Kościół polega na modlitwie swoich wiernych, także za pośrednictwem mediów cyfrowych.
Św. Pius V, "papież spod Lepanto", Matka Boża Różańcowa i wniosek trydencki
Piusa V, być może 30 kwietnia. jeden z najbardziej znanych papieży dominikanów. Jest pamiętany jako "Papież zwycięstwa pod Lepanto", ponieważ udało mu się zawrzeć "święty sojusz" przeciwko Turkom. Również za wdrożenie dekretów Soboru Trydenckiego.
Francisco Otamendi-30 kwiecień 2025-Czas czytania: 2minuty
Antonio Michele Ghislieri urodził się 17 stycznia 1504 r. w Alessandrii (Włochy). W 1521 r., w wieku siedemnastu lat, złożył profesję zakonną w kościele św. Zakon Kaznodziejóww Vigevano, przyjmując imię Michał. Został zapamiętany jako "papież zwycięstwa pod Lepanto", nie dlatego, że był wojowniczy, ale dlatego, że dzięki swojemu prestiżowi osiągnął "święty sojusz", aby powstrzymać zagrożenie ze strony Turków w bitwie pod Lepanto.
Rzeczywiście, 7 października 1571 r., w Zatoce Lepanto, między Peloponezem a Epirem, miała miejsce bitwa między Turkami osmańskimi a koalicją chrześcijańską, znaną pod nazwą Święta LigaPapież, św. Pius V, promował je. Zawierzył zwycięstwo Matce Bożej Różańcowej, a w podzięce ustanowił Jej święto na 7 października.
Papież reformator
Św. Pius VWybrany na papieża w 1566 r., zwracał wielką uwagę na biednych i potrzebujących, a także przyjął ważne i liczne decyzje w kwestiach teologicznych i liturgicznych. Opublikował nowe teksty Mszału (1570), Brewiarza (1568) i Katechizmu Rzymskiego.
Wśród reform, które promował po Soborze Trydenckim (1545-1563), był obowiązek rezydencji dla biskupów, zamknięcie zakonników, większa świętość życia dla kapłanów, wizyty duszpasterskie biskupów, promocja misji i korekta ksiąg liturgicznych.
Apostolska pobożność i wytrwałość
Według. Martyrologia rzymskaPius V, papież z Zakonu Kaznodziejskiego, który po wyniesieniu na Stolicę Piotrową z wielką pobożnością i apostolską wytrwałością starał się wcielać w życie dekrety Soboru Trydenckiego dotyczące kultu Bożego, doktryny chrześcijańskiej i dyscypliny kościelnej, a także promować szerzenie wiary. Zasnął w Panu w Rzymie pierwszego dnia maja (1572)". Jego szczątki spoczywają w Bazylika Santa Maria Maggiore w Rzymie, gdzie właśnie pochowano papieża Franciszka.
Julia Cameron pomaga nam odkryć, że pisanie jest cudownym zajęciem: nie tylko jest prawdziwie ludzkie, ale naprawdę jest darem od Boga i formą modlitwy. Jej książka Ścieżka artysty sprzedała się w ponad pięciu milionach egzemplarzy.
Marta Pereda i Jaime Nubiola-30 kwiecień 2025-Czas czytania: 3minuty
Podstawowa zasada nr 5 książki Sztuka pisania brzmi następująco: "Kreatywność jest darem od Boga. Korzystanie z niej jest darem, który oddajemy Bogu". (p. 39). Pedagogika Julii Cameron (Libertyville, niedaleko Chicago, 1948) obraca się wokół idei, że Bóg popiera kreatywność każdego z nas. Stara się ona również obalić powszechne przekonanie, że artysta jest typowym bohemy, niespokojny i biedny. Cameron argumentuje, że wszyscy jesteśmy kreatywni i że powinniśmy dbać o kreatywność innych.
Julia Cameron jest nie tylko pisarką i nauczycielką, ale także dziennikarką, artystką, filmowcem, dramatopisarką i kompozytorką. Jej matka była poetką, a ojciec pracował w reklamie. Była żoną Martina Scorsese (1976-77) i mieli córkę, ale jego nagła sława, niewierność i jej alkoholizm skomplikowały ich życie małżeńskie.
Pokonywanie blokady
W 1978 roku, rozwiedziona i matka małego dziecka, zdołała jednak zachować trzeźwość. Miała 30 lat i martwiła się, jak pozostać kreatywną i trzeźwą w tym samym czasie. Przyjaciel zaproponował jej książkę Kreatywne pomysły (Ernest Holmes, 1964), która pomogła mu podejść do kreatywności jako prawdziwej duchowej ścieżki życia. Na podstawie tej osobistej ewolucji zaczął prowadzić zajęcia na temat tego, jak przezwyciężyć blokadę twórczą. Z materiałów z tych zajęć napisał książkę, którą skopiował i wysłał do swoich przyjaciół w procesie twórczego powrotu do zdrowia oraz do swoich studentów. Otrzymał wiele wyrazów wdzięczności za swoją książkę i pomyślał o jej opublikowaniu.
Podczas wykładu w Santa Fe w Nowym Meksyku, gdzie obecnie mieszka, Julia Cameron wyjaśniła w 2017 roku, że kiedy zaproponowała swojemu agentowi literackiemu, aby spróbowała opublikować książkę, odpowiedział, że temat nie jest interesujący i że powinna skupić się na pisaniu scenariuszy filmowych, tak jak robiła to do tej pory. Na szczęście w tym czasie Julia wiedziała już, że książka jest potrzebna, zarówno z własnego doświadczenia jako nauczycielki, jak i z referencji, które otrzymała od uczniów i przyjaciół. Zwolniła więc swojego agenta literackiego i poszukała innej agencji. W końcu, w 1992 roku, książka została opublikowana przez Tarcher-Perigee, obecnie część Penguin. Książka nosi tytuł Ścieżka artysty i od tego czasu sprzedała się w ponad pięciu milionach egzemplarzy i została przetłumaczona na niezliczoną liczbę języków.
Kreatywne życie
Julii Cameron to poruszające stwierdzenie, że niezależnie od przekonań, kreatywność jest życiem samym w sobie. Na Ścieżka artysty mówi o dwóch czynnościach, które każdy artysta powinien wykonać, aby odzyskać i utrzymać swoją kreatywność: pisać trzy strony dziennie o tym, co w danej chwili ma na myśli i wykonywać cotygodniową twórczą aktywność w samotności, zwaną "randką artysty", którą może być wszystko, od obejrzenia filmu lub pójścia do muzeum po zakup czegoś o niewielkiej wartości na bazarze... Zachęca również odzyskującego artystę do pójścia na spacer w samotności. Na swojej stronie internetowej wyjaśnia, dlaczego trzy codzienne strony i spotkanie z artystą są tak ważne. Po pierwsze, ponieważ pomagają oczyścić głowę i odkryć, co powstrzymuje cię przed tworzeniem; po drugie, aby kreatywność była pełna.
W każdym rozdziale proponuje również małe, inspirujące i proste zadania jako metodę na wniesienie kreatywnego życia do nas: zaaranżowanie kąta domu jako naszego kreatywnego miejsca, dawanie sobie małych smakołyków - takich jak kupowanie truskawek - lub przesadzanie rośliny do większej doniczki. Kto nie może robić tego rodzaju rzeczy?
Julia Cameron nie miała łatwego życia, ale jak powiedziała w wywiadzie z maja 2006 roku: "Kiedy piszę, czuję się radosny, co wyjaśnia, dlaczego jestem tak produktywny".. We wstępie Prawo do pisania (1998) przedstawiał się następująco: "Piszę od najmłodszych lat, a z wiekiem piszę coraz częściej i zajmuję się coraz większą liczbą gatunków. Pisałem utwory narracyjne i nieliterackie, filmy, sztuki teatralne, wiersze, eseje, recenzje, artykuły prasowe, a nawet muzykę. Piszę z miłości, dla pieniędzy, aby uciec, uciec, uziemić się, odłączyć, dostroić się i zrobić prawie wszystko, w czym pisanie ma jakiekolwiek zastosowanie. Od ponad trzydziestu lat pisanie jest moim stałym towarzyszem, moim kochankiem, moim przyjacielem, moją pracą, moją pasją i sposobem, w jaki odnoszę się do siebie i świata, w którym żyję. Pisanie jest moim sposobem na życie, a czasami nawet wydaje się być powodem mojego życia". (str. xv).
Pisanie i duchowość
Julia Cameron została wychowana jako katoliczka i jest prawdopodobne, że to wychowanie pomogło jej odkryć głęboko duchowe znaczenie wszelkiej aktywności twórczej, zwłaszcza w pisaniu osobistym. Jej książki pomogły wielu, wielu ludziom rozpocząć pisanie, poszerzając w ten sposób ich duchowe doświadczenie: "Pisanie czyni nas panami naszego świata: czyni go bezpośrednio i konkretnie naszym. Musimy pisać, ponieważ ludzie są istotami duchowymi, a pisanie jest potężną formą modlitwy i medytacji, która łączy nas zarówno z naszymi własnymi intuicjami, jak i z wyższym, głębszym poziomem wewnętrznego przewodnictwa. Musimy pisać, ponieważ pisanie wnosi jasność i pasję do aktu życia. [...] Powinniśmy pisać, ponieważ jest to dobre dla duszy". (Tamże, s. xvi).
Zwykłe chrześcijaństwo jest jednym z najbardziej znanych dzieł C.S. Lewisa, ponieważ omawia w nim niektóre klucze do wiary, z którymi mogą identyfikować się chrześcijanie różnych wyznań.
Książka Zwykłe chrześcijaństwo autorstwa C.S. Lewisa, towarzyszyła wielu nawróconym na wiarę chrześcijańską. Zbliża się do nich i pomaga im zrozumieć klucze do wiary w sposób oryginalny i żywy. Pochodzi z zestawu rozmów nadawanych przez BBC w pierwszych latach II wojny światowej (1941-1942), kiedy Anglia stanęła samotnie przeciwko potędze Hitlera i doświadczyła trudów konfliktu: bombardowań z powietrza, blokady morskiej i manewrów tajnych służb; porażki na kontynencie, przesiedlenia tysięcy ludzi, rannych i zmarłych.
Konieczne było zmobilizowanie nie tylko ciał, ale także duchów. Słynna brytyjska firma pomyślała o religijnym oddechu. Biorąc pod uwagę różnorodność religijną w Wielkiej Brytanii (anglikanie, kalwini, metodyści, katolicy...), woleli unikać znanych duchownych.
Wybór padł na C. S. Lewisktóry był (tylko) Kolega z Magdalen College (Oxford). C.S. Lewis powrócił do wiary chrześcijańskiej w Oksfordzie (1929-1931), był praktykującym członkiem Kościoła Anglii i czuł się zmuszony do wyznania swojej wiary. Nie zawsze było to dobrze widziane w jego środowisku akademickim. Być może dlatego, w wieku 40 lat, był tylko współpracownik i nie otrzymał profesury w Oksfordzie, ale znacznie później w Cambridge (1955). Jego wykłady na temat Problem bólu (1941), z palącym pytaniem: Jak dobry Bóg może pozwolić na tyle zła?
Podejście Zwykłe chrześcijaństwo
Wyemitowano trzy serie rozmów. Pierwsza na temat zmysłu moralnego i istnienia Boga: Dobro i zło jako klucz do zrozumienia świataDrugi, na Chrześcijańskie zachowanieTrzeci, na Poza osobowość lub pierwsze kroki w doktrynie Trójcy Świętej. Odniosły one wielki sukces i wiele osób było za nie wdzięcznych w tej bardzo złej godzinie. Poprawił je i opublikował osobno (1942-1944), a później poprawił je ponownie i zebrał w jednym tomie. Zwykłe chrześcijaństwo (1952), Zwykłe chrześcijaństwo lub "chrześcijaństwo bez więcej".
Tytuł nawiązuje do tego, o co został poproszony: musieli służyć wszystkim chrześcijanom bez wchodzenia w kontrowersje. Skupić się na tym, co jest ważne dla wszystkich, co jest najbardziej chrześcijańskie. Dlatego nie zagłębiał się w niektóre tematy (na przykład strukturę Kościoła czy Maryję Dziewicę). Ale zagłębia się w podstawy, w duchu ich ponownego przemyślenia. Doradzając kaznodziejom, nalegał kiedyś, że jeśli nie jesteś w stanie przełożyć formuł, w które wierzysz, na inne formuły, tak naprawdę ich nie rozumiesz. I to właśnie próbuje zrobić tutaj, zbliżając się do mentalności zwykłych ludzi i ich trudności w obliczu pewnych tematów: odkupienia, Trójcy Świętej, zła. Chce również zdemontować i zrekonstruować pewne klisze: "Musi być coś poza", "Chrystus był ostatecznie (tylko) nauczycielem moralności", "Moralność chrześcijańska polega na byciu uczciwymi obywatelami i unikaniu pewnych grzechów".
Ten wysiłek tłumaczenia i ponownego przemyślenia jest podstawą oryginalności i głębi teologicznej C.S. Lewisa. Nie czuł się profesjonalnym teologiem i nie zagłębiał się w zbyt specjalistyczne tematy. Interesuje się tymi, którymi chrześcijanin musi żyć. Czyni to z wybitną umiejętnością syntetycznego przedstawiania argumentów poprzez znajdowanie mądrych przykładów. W ten sposób udało mu się stworzyć jedno z najważniejszych dzieł teologii XX wieku. Tekst mistrzowski pod wieloma względami.
Zawartość
Chociaż serie były niezależne, są ze sobą powiązane i są ułożone w 4 "książki", ponieważ pierwsza seria zajmuje pierwsze dwie. Zaczyna się od odkrycia prawdziwego Boga, poprzez argument moralny: ciągłe doświadczenie osądu sumienia na temat dobra i zła (dobra i zła) (księga I). Po tym następuje opis doktryny odkupienia, skupiający się na rzeczywistości ludzkiego upadku i misji Chrystusa (księga II). Trzecia księga dotyczy chrześcijańskiego zachowania, które szybko koncentruje się na życiu w Chrystusie zjednoczonym z Jego Kościołem. Czwarta księga to szybkie i sprytne uzasadnienie tajemnicy trynitarnej i jej historii, a następnie przejście do tego, w jaki sposób chrześcijanin może prawdziwie utożsamić się z Chrystusem.
Wojna między dobrem a złem, która pojawia się tutaj, zostanie później rozwinięta w jego słynnym i genialnym Listy od diabła do siostrzeńcaopublikowane w prasie w 1942 roku. Zwykłe chrześcijaństwo Książka zawiera, ale nie cytuje, niektóre wątki z Wieczny człowiek Chestertona, którą Lewis przeczytał w 1926 roku, kiedy zbliżał się do wiary. Na przykład znaczenie pierwotnego upadku, ale realistycznie potraktowane, a nie po prostu ogólnie przyjęte. To, że nie można argumentować, że "Chrystus był ostatecznie dobrym człowiekiem". jak zdeprawowane chrześcijaństwo lubi o sobie myśleć lub "wodnisty"jak to ujął Lewis. W Ewangeliach postać Chrystusa jest zbyt potężna i wymagająca, aby myśleć o nim tylko jako o dobrym człowieku lub prostym nauczycielu moralności. Jest to słynny trylemat Lewisa, który pojawia się już u Chestertona. "Musisz wybrać: albo ten człowiek był i jest Synem Bożym, albo był szaleńcem, albo czymś znacznie gorszym". (II, 3 in fine). Również pomysł, że jeśli prawdą jest, że Bóg jest miłością, nie może być samotnym Bogiem czekającym na stworzenie kogoś do kochania; subtelna, a jednocześnie głęboka i skuteczna refleksja na temat Trójcy Świętej.
Prawo moralne
Dobro i zło to właściwe tłumaczenie tytułu pierwszej "księgi" (Prawo i zło) poprzez dodanie "jako klucz do zrozumienia wszechświata".. Kiedy Lewis pisał, moralny argument za istnieniem Boga został intelektualnie zdyskredytowany jako nieskuteczny i nierozstrzygalny (w teorii). Ale Lewis jest bystrym obserwatorem, a także konwertytą. Zauważa, jak głęboko zakorzenione w ludzkim życiu jest odwoływanie się do dobra i zła. Istoty ludzkie nieustannie odwołują się do swoich praw i narzekają na wykroczenia i niesprawiedliwość. Nikt nie może narzekać na nic, jeśli nie ma prawa. Narzekając, z tą samą siłą uznajemy istnienie moralnego prawa i porządku, którego nie wymyśliliśmy i który ktoś musiał wprowadzić. Demonstracja jest tak samo ważna jak skarga, w takim samym stopniu.
Przekonania
W co wierzą chrześcijanieto tytuł drugiej książki i drugiej części pierwszej serii wykładów. Najpierw przedstawia możliwe warianty Boga: między ateizmem a wiarą w Boga; między wiarą, że wszystko jest Bogiem (panteizm) lub wiarą, że wszystko nie jest Bogiem i istnieje Stwórca odrębny od świata. W zależności od przypadku, zło może być rozumiane lub nie. Jeśli nie ma Boga, nie ma zła, jest tylko względne. Ale jeśli wszystko jest Bogiem, nie ma też zła. Zło właściwie pojawia się tylko wtedy, gdy istnieje dobry Bóg, ale to samo w sobie stwarza problem: w jaki sposób dobry Bóg pozwala na zło, które jest wtedy tak oczywiste (straszna wojna). Musimy pamiętać, że Bóg stworzył nas wolnymi istotami, a jeśli jesteśmy naprawdę wolni, możemy postępować dobrze lub źle, chcieć tego, czego chce Bóg, lub tego nie chcieć.
Rzeczywistość upadku, pięknie przedstawiona, oznacza, że świat jest "Teren okupowany przez wroga"który potrzebuje ratunku, który nie jest łatwy. Tego ratunku dokonuje Jezus Chrystus, schodząc na ten świat incognito. To, co było brutalnym załamaniem posłuszeństwa należnego Bogu, znajduje swoje rozwiązanie w pełnym posłuszeństwie aż do śmierci Syna ("doskonały pokutnik), który otwiera drogę. Drogę utożsamienia się z Nim, aby być synem w Synu i wypełniać wolę Ojca. To niezwykłe, że Lewis kładzie duży nacisk na tę prawdziwą identyfikację jako jedyny sposób na autentyczne chrześcijaństwo, które nie jest moralistycznym zbiorem zasad dobrze przemyślanych i wykształconych ludzi.
"Ludzie często zastanawiają się, kiedy nastąpi kolejny krok w ewolucji człowieka: krok w kierunku czegoś, co wykracza poza to, co ludzkie. Ale dla chrześcijan ten krok już został zrobiony. Wraz z Chrystusem pojawił się nowy rodzaj człowieka i nowy rodzaj życia". (na początku II, 5). I to życie, które otrzymuje się przez chrzest, doktrynę i Eucharystię (Wieczerzę Pańską), jest przeżywane zbiorowo w Kościele. Nie może być chrześcijaństwa w samotności. Każdy jest społecznie "włączony" w Chrystusa.
Chrześcijańskie zachowanie
Księga III poświęcona jest przedstawieniu życia chrześcijańskiego przy jednoczesnym demontażu zbioru popularnych stereotypów na temat moralności. Zaczyna od sprytnej prezentacji części moralności. Wybiera między innymi przykład eskadry statków. Muszą być uporządkowane i nie zderzać się ze sobą, ale także każdy statek jest wewnętrznie zdrowy (w przeciwnym razie zderzą się), a eskadra jako całość wie, dokąd zmierza. Następnie następuje krótka prezentacja siedmiu cnót, kardynalnych i nasyconych, które sprawiają, że każda z nich działa. I prezentacja moralności społecznej, podkreślająca, że chrześcijańskie przesłanie nie ma ustalonych opcji w sferze doczesnej, że niewłaściwe jest oczekiwanie interwencji duchownych i że świeccy powinni dobrze sobie radzić.
Moralność seksualna jest traktowana z wielkim dowcipem i powagą. Używa on porównania do zachowań żywieniowych, aby umieścić, z zachowaniem zdrowego rozsądku, wiele rzeczy na ich właściwym miejscu. Należy pamiętać, że chrześcijaństwo jest prawie jedyną religią, która docenia ludzkie ciało w takim stopniu, w jakim wierzymy w zmartwychwstanie i Wcielenie Chrystusa.
Jest oczywiste, że w nieporządku naszej pożądliwości jest nieporządek grzechu i walka o jego udźwignięcie. Ale także, że nie jest to najgorszy grzech, ponieważ grzechy duchowe, takie jak pycha i nienawiść, dotykają nas znacznie głębiej. Możemy mieć tendencję do życia jak zwierzęta lub jak diabły, ale to drugie jest znacznie gorsze.
Następnie następuje szybkie i skuteczne potraktowanie małżeństwa z naciskiem na wartość zaangażowania. I przegląd wiary, nadziei i miłości.
Poza osobowością
Jest to tytuł czwartej "książki" z jedenastoma punktami, odpowiadającymi tylu rozmowom radiowym. Podobnie jak cała książka, zawiera wiele interesujących rzeczy. Zaczyna się od potwierdzenia obecnego znaczenia teologii ("Jeśli nie wiesz, to nie dlatego, że nie masz teologii, ale dlatego, że masz w głowie wiele błędnych pomysłów.). I rozróżnienie między spłodzeniem a stworzeniem, które jest kluczem do wtajemniczenia w tajemnicę Trójcy Świętej, kiedy rozróżniamy, w jaki sposób Syn został spłodzony od całej wieczności, a stworzenie zostało stworzone w czasie. Co więcej, każdy z nas został już stworzony, ale musi zostać zrodzony do życia w łasce. I przejść z naturalnego, biologicznego życia (które nazywa życiem łaski) do życia łaski. Bios) skupionych na naszych własnych celach, a życiem Boga (Zoé), które jest życiem w Chrystusie przez Ducha Świętego. Ta idea zyskuje na sile w całej tej części.
Jasność Lewisa w kwestii Ducha Świętego jest uderzająca: "Wszyscy lubią powtarzać 'Bóg jest Miłością', ale nie zdają sobie sprawy, że słowa 'Bóg jest Miłością' nie mają prawdziwego znaczenia, chyba że Bóg zawiera co najmniej dwie Osoby (...). Gdyby Bóg był jedną Osobą, to zanim świat został stworzony, Bóg nie był miłością (...). To, co wyłania się ze wspólnego życia Ojca i Syna, jest prawdziwą Osobą (...). Być może niektórym łatwiej jest zacząć od trzeciej Osoby i postępować wstecz. Bóg jest Miłością i ta Miłość rozprzestrzenia się przez ludzi, a zwłaszcza przez całą wspólnotę chrześcijańską. Ale ten Duch Miłości jest, od całej wieczności, Miłością, która jest dana między Ojcem i Synem". (IV,4).
Podsumowuje: "Na początku powiedziałem, że w Bogu są osobowości. Teraz idę dalej: nigdzie indziej nie ma prawdziwych osobowości. Dopóki nie poddasz się Chrystusowi, nie masz prawdziwego "ja" (...) Jak monotonnie podobni są wielcy zdobywcy i tyrani; jak chwalebnie różni są święci (...) Chrystus z pewnością da ci prawdziwą osobowość, ale nie możesz iść do Niego tylko po to (...) Pierwszym krokiem jest próba całkowitego zapomnienia o sobie (...). Pierwszym krokiem jest próba całkowitego zapomnienia o sobie (...) Szukaj siebie, a na dłuższą metę znajdziesz tylko nienawiść, samotność, rozpacz, gniew, ruinę i rozkład. Ale szukajcie Chrystusa, a znajdziecie wszystko inne.".
Po śmierci papieża w Kościele następuje wakat, okres refleksji i modlitwy, którego kulminacją jest konklawe - spotkanie kardynałów elektorów, których zadaniem jest wybór nowego papieża. Podczas gdy w średniowieczu konklawe mogło ciągnąć się miesiącami, a nawet latami, XX wiek i jak dotąd XXI wiek wykazały się niezwykłą sprawnością w obradach, a wybory zostały rozstrzygnięte w ciągu zaledwie kilku dni.
Przegląd najnowszej historii pokazuje, jak kardynałowie podejmowali szybkie decyzje w kluczowych momentach dla Kościoła. Najkrótszym konklawe w ciągu ostatnich 100 lat było to, które wybrało Benedykta XVI po śmierci Jana Pawła II w 2005 roku. Trwało ono zaledwie 26 godzin, co czyni je jednym z najszybszych na przestrzeni wieków. Dla porównania, najdłuższe w historii było to, które wybrało Grzegorza X, które trwało dwa lata i dziewięć miesięcy między 1268 a 1271 rokiem.
Ostatnie 120 lat
W XX i XXI wieku konklawe były notorycznie krótkie. Wybór Piusa X w 1903 roku został rozstrzygnięty w ciągu zaledwie trzech dni, podczas gdy jego następca, Benedykt XV, został wybrany w ciągu pięciu dni w 1914 roku. W 1922 roku Pius XI został wybrany po czterech dniach obrad. Wybór Piusa XII w 1939 roku był również szybki i trwał zaledwie trzy dni.
Pracodawca kontynuował Jan XXIIINajkrótszym procesem w XX wieku był Jan Paweł I, który został wybrany w trzy dni w 1958 roku, oraz Paweł VI, którego konklawe w 1963 roku trwało trzy dni. Najkrótszym procesem XX wieku był Jan Paweł I, wybrany w ciągu dwóch dni w 1978 roku. W tym samym roku Jan Paweł II, pierwszy od wieków papież spoza Włoch, został wybrany po czterodniowym konklawe.
W XXI wieku wybór Benedykt XVI Wyróżnia się wyjątkową szybkością: w 2005 r. wystarczyło zaledwie 26 godzin, aby mianować go następcą Jana Pawła II.
Jeśli wszystkie te precedensy są czymś oczywistym, to w niedzielę 11 maja z pewnością pojawi się nowy papież.
Zaskakujący sukces filmu dokumentalnego o Gwardii Szwajcarskiej
Książka oferuje intymny i odkrywczy wgląd w Papieską Gwardię Szwajcarską, najmniejszy korpus wojskowy na świecie, odpowiedzialny za bezpieczeństwo papieża od ponad pięciu wieków.
Film dokumentalny "The Pope's Mysterious Army", wyprodukowany przez DW Documental, przekroczył 3 miliony wyświetleń w ciągu zaledwie 10 dni od jego publikacji na YouTube, pokazując niezwykłe zainteresowanie mediów Watykanem w tej chwili, nawet dla instytucji drugorzędnej, takiej jak Watykan. Gwardia Szwajcarska.
Poprzez ścisłą narrację, dokument podąża za kilkoma młodymi Szwajcarami w procesie stawania się gwardzistami papieża: od ich początkowej decyzji, motywowanej wiarą i pragnieniem służby, po uroczystą przysięgę wierności, która zobowiązuje ich do ochrony Ojca Świętego, nawet za cenę życia. Książka ukazuje wymagający trening fizyczny, duchowe wsparcie i wartości, które kształtują ten wyjątkowy elitarny korpus, składający się wyłącznie z obywateli Szwajcarii, praktykujących katolików i posiadających wcześniejsze przeszkolenie wojskowe.
Kamera zagłębia się również w mniej znane aspekty codziennego życia tych żołnierzy w Watykanie, ujawniając, jak osobiste oddanie łączy się z rygorystyczną dyscypliną wojskową. Dzięki relacjom z pierwszej ręki, nigdy wcześniej nie widzianym scenom i ludzkiemu podejściu, produkcja zapewnia wgląd w to, dlaczego ta mała armia nadal urzeka świat.
Święta Katarzyna ze Sieny, dziewica i doktor Kościoła
29 kwietnia Kościół czci św. Katarzynę ze Sieny, dziewicę, która walczyła o powrót papieża z Awinionu do Rzymu oraz o wolność i jedność Kościoła. Paweł VI mianował ją doktorem Kościoła w 1970 r., a Jan Paweł II współpatronką Europy w 1999 r.
Francisco Otamendi-29 kwietnia 2025-Czas czytania: 2minuty
Catalina Benincasa, znana jako Święta Katarzyna ze Sienyurodziła się 25 marca 1347 r. w Sienie (Włochy), a zmarła 29 kwietnia 1380 r. w Rzymie. Jako nastolatka złożyła ślub dziewictwa, co nie zostało dobrze przyjęte przez jej rodzinę. W 1363 r. przyjęła habit Trzeciego Zakonu św. Dominika i odtąd starała się zachować głęboką pobożność i nabożeństwo do Chrystusa ukrzyżowanego.
Poruszona swoją wielką miłością do Boga, bliźniego i Kościoła, Katarzyna rozpoczęła pisanie listówchociaż miał trudności z pisaniem. Były one adresowane do bliskich mu świeckich i duchownych, a także do biskupów, opatów i kardynałów, a nawet do papieży jego czasów. W jego listy Do papieży odnosi się z synowską i posłuszną miłością - nazywa rzymskiego papieża "il dolce Cristo in terra" - i prosi o jego powrót do Rzymu, pokój i zgodę w państwach papieskich oraz wspólny wysiłek na rzecz wyzwolenia miejsc świętych i chrześcijan w Ziemi Świętej.
Walczył o wolność i jedność Kościoła.
W 1376 r. udał się do Awinionu z kilkoma przyjaciółmi, aby przedstawić Grzegorzowi XI to, co zawarł w swoich listach. Następnie, podczas tragicznej schizmy na Zachodzie, począwszy od września 1378 r., z determinacją walczył o jednostka Kościoła. Jego arcydziełem jest "Dialogo della divina Provvidenza", podyktowane na podstawie jego wizji w ostatnich latach życia.
Została pochowana w bazylice Santa Maria sopra Minerva i wyniesiona na ołtarze przez Piusa II w 1461 roku. Papież Pius XII ogłosił ją patronką Włoch (wraz ze św. Franciszkiem z Asyżu). Paweł VI ogłosił ją Doktorem Kościoła (wraz ze św. Teresą od Jezusa) w 1970 roku. W 1999 r. św. Jan Paweł II ogłosił ją współpatronką Europy (wraz ze św. Benedyktą od Krzyża, Edytą Stein) i św.
W dniu 29 kwietnia liturgia uczci również m.in. św. Hugona z Cluny, którego opactwem rządził przez 61 lat, żonatego koreańskiego świeckiego i męczennika, św. Antoniego Kim Song-u oraz biskupa Neapolu, św.
Victor Perez: "Ksiądz może bardzo inspirować pary".
Victor Perez jest księdzem, który wykonuje bardzo specyficzną pracę w kościele św. Józefa w Houston w USA. Jego posługa dotyczy głównie par małżeńskich, którym towarzyszy na ich drodze.
Victor Perez jest księdzem pełniącym bardzo specyficzną rolę w Kościół św. Józefa w Houstonw Stanach Zjednoczonych. Jego posługa dotyczy głównie małżeństw, którym towarzyszy w ich drodze. Pomaga również młodym dorosłym lepiej poznać Chrystusa, aby stopniowo dojrzewali w swojej duchowej podróży i odważnie przyjęli powołanie do małżeństwa, jeśli taki jest Boży plan dla nich.
Ten młody ksiądz pracuje codziennie, aby pomóc parom chodzącym do kościoła stworzyć zwartą społeczność, która pomaga im żyć zgodnie z ich powołaniem. Postrzega tę wspólnotę jako niezbędną, aby pary nie chodziły samotnie, ale miały sieć wsparcia, która pomoże im wzrastać, żyć wiarą i cieszyć się pięknem ich powołania. W tym celu łączy się z grupami takimi jak Witness to Love, ruch zrodzony w Stanach Zjednoczonych ponad 12 lat temu, który promuje dobre przygotowanie do małżeństwa. Dla członków tego projektu przygotowanie to opiera się na zaufaniu i towarzyszeniu.
Przekonany o pięknie powołania małżeńskiego, Victor Perez rozmawia z Omnes o towarzyszeniu duszpasterskim jako niezbędnym narzędziu dla par katolickich, które zawsze mogą znaleźć chętnego pomocnika w kościołach i grupach, takich jak St. Świadek miłości.
Na czym polega duszpasterskie towarzyszenie małżeństwom?
-W mojej parafii towarzyszenie duszpasterskie koncentruje się szczególnie na tworzeniu wspólnoty dla par, aby mogły się poznać. Następnie pomagam im zadawać sobie pytania, aby mogli pogłębić się jako para. Mamy także grupy formacyjne prowadzone przez pary katolickie.
Jestem szczególnie zaangażowany w przygotowanie pary młodej do małżeństwa. Myślę, że wiele par chce się pobrać i ważne jest, aby dać im przygotowanie przed ślubem, ale kiedy już się pobiorą, trzeba kontynuować z nimi i nie zapominać o znaczeniu wspólnoty, która im towarzyszy.
Jakie trudności mają dzisiejsi młodzi ludzie z zawarciem związku małżeńskiego i co robi Kościół, aby pomóc tym narzeczonym w radzeniu sobie z tymi problemami?
-Ważne jest, aby młodzi dorośli mieli grupy w parafii, aby uczestniczyć w formacji, lepiej poznawać Biblię i przyjmować sakramenty. Myślę też, że promowanie teologii ciała bardzo pomaga.
Młodzi ludzie szukają prawdy, są spragnieni Boga. Jeśli pomożemy im postawić Chrystusa w centrum, będą mogli uczyć się od Pana, wzrastać w życiu duchowym i przygotowywać się do małżeństwa.
Jedną z rzeczy, którą zaobserwowałem w mojej posłudze jest to, że wielu młodych ludzi nie zadaje sobie pytania, czy wziąć ślub, czy nie, ale są pewni, że chcą przyjąć sakrament. Problem polega na tym, że nie znajdują ludzi, którzy podzielają ich wartości i sposób, w jaki postrzegają życie lub sposób, w jaki postrzegają związek jako parę. Jest to wyzwanie i sposobem na poradzenie sobie z nim jest stworzenie w Kościele grup, do których każdy może wejść, gdzie młodzi ludzie czują się komfortowo i mogą poczuć wezwanie Ducha Świętego do życia Ewangelią.
Jakie kroki powinien podjąć Kościół jako całość, aby lepiej zrozumieć rzeczywistość małżeństwa?
-Dobrze, że w Kościele są liderzy, którzy są małżeństwem i którzy są mentorami dla innych małżeństw. Te małżeństwa muszą być zaangażowane w parafiach, pracując ramię w ramię z księdzem, ponieważ małżeństwa są również apostołami.
Dlaczego ważne jest, aby małżeństwa miały duszpasterskie wsparcie przez całe życie?
-Po części dlatego, że formacja jest niezbędna do lepszego przeżywania małżeństwa. Podkreślam jednak, że towarzyszenie małżeństwom i innym małżeństwom jest podstawą, zarówno w dobrych czasach, jak i w czasach kryzysu.
Błędem jest myślenie, że po sakramencie małżeństwa mogą pozostać same. Tak jak po chrzcie nadal otrzymuje się formację i towarzyszy się jej, tak po ślubie małżonkowie również muszą iść razem z kimś.
W duszpasterstwie staram się mówić o ofiarnej miłości Chrystusa i jestem dostępny, aby słuchać par i być z nimi w ważnych momentach dla rodziny, takich jak chrzest dzieci.
Myślę, że ksiądz może wiele zainspirować, ponieważ powołanie kapłańskie to życie pełne poświęcenia i oddania, całkowicie zorientowane na Chrystusa. W tym sensie możemy bardzo pomóc parom podnieść wzrok ku niebu i obrać świętość za cel.
Jakie szkolenie muszą przejść księża, aby móc towarzyszyć małżeństwom?
-Myślę, że teologia ciała jest bardzo ważna, ponieważ pomaga zrozumieć wielkość małżeństwa. Te nauki św. Jana Pawła II pozwalają nam zrozumieć piękno seksu, komunię Osób w Trójcy Świętej, której małżeństwo jest odbiciem itd.
Kapłani muszą mieć mocne podstawy formacji intelektualnej i duchowej, ale muszą także posiadać umiejętności społeczne, aby zapewnić małżeństwom komfort i otworzyć ich serca i domy.
Immanuel Kant jest współczesnym filozofem, który przemyślał i przedyskutował najwięcej kwestii, i z tego powodu odbija się on ogromnym echem jako bodziec reaktywny, czasem pozytywny, w myśli katolickiej, od Balmesa po Blondela, Marechala czy Jana Pawła II.
Słynny pruski filozof Immanuel Kant (1724-1804) pozostawił po sobie osobiste świadectwo uczciwego i pracowitego człowieka. Był bardziej sympatyczny i towarzyski, niż czasami przedstawiają go źle dobrane anegdoty. Z pochodzenia skromny i protestancki, z intelektualnym zaangażowaniem i moralną powagą, której nigdy się nie wyrzekł, chociaż stracił wiarę w chrześcijańskie objawienie i być może w Boga. Niektóre fragmenty jego Opus postumum (wyd. 1882, 1938) może dawać takie odczucie, które trudno ocenić.
Oświecenie Kanta
Jest najbardziej reprezentatywny i jednocześnie najmniej oświecony, ponieważ inni nie są ani tak dogłębni, ani tak poważni. I nie był masonem. Poza tym jest wielu katolickich ilustrados (Majowie, Feijóo, Jovellanos...). Ale on zdefiniował Czym jest ilustracja (1784), podsumowując go mottem "Odważ się wiedzieć". (sapere aude). Oznaczało to intelektualną dorosłość i uwolnienie się od nauczycieli i korepetycji (a także od pruskiej i protestanckiej cenzury państwowej) w celu samodzielnego myślenia i poszukiwania wiedzy ze wszystkich autentycznych źródeł. Ideał, który katolicy mogli przyjąć i przyjęli w całej wiedzy naturalnej. Jesteśmy jednak świadomi, że potrzebujemy Bożego objawienia, aby poznać głębię stworzonego świata i nas samych, a także aby zbawić się w Chrystusie.
Ale Kant, podobnie jak wielu jego czasów i naszych, nie ufał chrześcijańskim świadectwom historycznym. Chciał więc oddzielić religię chrześcijańską od jej historycznej podstawy (Jezusa Chrystusa) i dlatego skomponował Religia w granicach rozsądku (1792). Redukując chrześcijaństwo do moralności bez dogmatów i mając szerokie reperkusje w świecie protestanckim (Schleiermacher) i katolickim (modernizm).
Mówi się, że tak jak myśl katolicka zależy od Arystotelesa schrystianizowanego przez św. Tomasza, tak myśl protestancka zależy od Kanta schrystianizowanego przez Schleiermachera (1768-1834). Różnica polega na tym, że Święty Tomasz Słownictwo Arystotelesa pomaga mu dobrze myśleć i formułować Trójcę i Wcielenie, podczas gdy dla Schleiermachera agnostycyzm Kanta zmusza go do przekształcenia chrześcijańskich tajemnic w genialne metafory. Wszystko, co pozostaje, to ludzka świadomość przed absolutem i Chrystus jako ostateczne urzeczywistnienie (przynajmniej na razie) tej pozycji. I przykazanie miłości bliźniego jako aspiracja do powszechnego braterstwa, co protestancki liberalizm, który podąża za Schleiermacherem, podsumuje następująco Istota chrześcijaństwa (1901, Harnack).
Ale katolik Guardini przypomni mu, że Istota chrześcijaństwa (wyd. 1923, 1928) jest osobą, a nie ideą, Jezusem Chrystusem. Ten Jezus Chrystus jest Pan (1937), Syna Bożego, z którym jesteśmy zjednoczeni przez Ducha Świętego. I że wszystko to jest celebrowane, przeżywane i wyrażane w sakramentalnej liturgii Kościoła (Duch liturgii, 1918).
Krytyka czystego rozumu
W filozoficznym tle Kanta zderzają się dwie tradycje: z jednej strony racjonalistyczna tradycja Spinozy i Leibnitza, ale przede wszystkim tradycja Christiana Wolffa (1679-1754), dziś prawie nieznanego, ale autora encyklopedycznego dzieła filozoficznego ze wszystkimi specjalnościami i metafizyką, skoncentrowanego na Bogu, świecie i duszy. Kant nie był bezpośrednio zaznajomiony ani ze średniowieczną scholastyką, ani z klasyczną tradycją grecką (nie czytał po grecku). Dlatego jego Krytyka czystego rozumu (wyd. 1781, 1787)Przede wszystkim jest krytyczny wobec racjonalistycznej metody Wolffa i jego metafizyki.
Kłóci się to z angielskim empiryzmem, zwłaszcza tym Hume'a (1711-1776), z jego radykalnym rozróżnieniem między doświadczeniem zmysłów (empirycznym) a logiką pojęć, które dają początek dwóm rodzajom dowodów (Materia faktu / Relacja pomysłów). Jego krytyka kluczowych pojęć, takich jak "substancja (pojęcie podmiotu ontologicznego), które obejmuje jaźń i duszę, oraz pojęcie "przyczynowość. Dla Hume'a wiązka doświadczeń jaźni połączona pamięcią nie może zostać przekształcona w podmiot (duszę), podobnie jak empiryczna i nawykowa sukcesja nie może zostać przekształcona w prawdziwą duszę. "racjonalna przyczynowość". gdzie idea jednej rzeczy logicznie zmusza inną. Do tego dochodzi fizyka Newtona, która odkrywa konieczne zachowanie we wszechświecie za pomocą praw matematycznych. Ale jak może istnieć zachowanie? "niezbędny" w empirycznym świecie?
Kant wydedukuje, że formy i idee, których rzeczywistość nie może dać, ponieważ jest empiryczna, są utrzymywane i dawane przez nasze zdolności: wrażliwość (która daje przestrzeń i czas), inteligencję (która utrzymuje i daje przyczynowość i inne kantowskie kategorie) oraz (czysty) rozum, który zajmuje się ideami duszy (jaźni), świata i Boga, jako sposób spójnego połączenia wszystkich wewnętrznych (duszy), zewnętrznych (świat) doświadczeń i relacji między nimi (Bóg). Oznacza to (i to jest to, co mówi Kant), że zewnętrzne doświadczenie stawia "materia" wiedzy, a nasze zdolności dają jej "formularz".. Tak więc to, co inteligentne, jest ustalane przez naszego ducha i nie jest możliwe dostrzeżenie tego, co leży poza nim. Kant tego nie uznaje, ale późniejszy idealizm doprowadzi to do skrajności (Fichte i Hegel).
Reakcje katolików
Na stronie Krytyka czystego rozumu natychmiast wzbudził silną reakcję w kręgach katolickich, zwłaszcza wśród tomistów. Często inteligentną, czasem nieelegancką. Było to prawdopodobnie środowisko, które poświęciło mu najwięcej uwagi, świadome tego, o co toczy się gra. Choć bezpośrednim odniesieniem dla Kanta jest metafizyka Wolffa (co powoduje pewne zniekształcenia), to jednak dotyczy to całej klasycznej metafizyki (i teorii poznania). Wysiłek ten dał nawet początek przedmiotowi w programie nauczania, zwanemu, w zależności od przypadku, epistemologią, krytyką wiedzy lub teorią wiedzy.
Tradycja tomistyczna, z całym swoim scholastycznym arsenałem logicznym, dysponowała lepszymi narzędziami analizy niż Kant, chociaż analizy kantowskie również czasami je przytłaczały. Z pewnym ignorantia elenchiKant powraca do szeroko dyskutowanego scholastycznego problemu uniwersaliów. To znaczy, w jaki sposób możemy wyprowadzić uniwersalne pojęcia z konkretnego doświadczenia rzeczywistości. Wymaga to dobrego zrozumienia abstrakcji i separacji oraz indukcji, operacji wiedzy, które były szeroko badane przez scholastykę. Ponadto "podmioty rozumu". (takie jak przestrzeń i czas), które mają rzeczywistą podstawę i mogą być mentalnie oddzielone od rzeczywistości, ale nie są rzeczami ani wcześniejszymi formami wiedzy.
Jezuita Benedict Stattler opublikował książkę pt. Anty-Kantw dwóch tomach już w 1788 roku. Od tego czasu pojawiło się ich znacznie więcej. Warto odnotować uwagę, jaką poświęcił jej Jaime Balmes w swoim Podstawowa filozofia (1849), i Maurice Blondel w swoim Uwagi na temat Kanta (w Idealistyczna iluzja1898), a także Roger Vernaux, w swoim komentarzu do trzech krytyk (1982) i innych prac (takich jak jego słownictwo kantowskie). Także katoliccy autorzy wielkich historii filozofii, którzy poświęcają mu ważne i pogodne krytyki. Na przykład Teófilo Urdánoz poświęca mu 55 stron swojego Historia filozofii (IV) do Krytyka czystego rozumua Copleston prawie 100 (VI). Oczywiście Kant zmusił świat katolicki do wielu przemyśleń.
Krytyka praktycznego rozumu
Jak również Krytyka czystego rozumu kończy się pewną (choć być może produktywną) łamigłówką językową i błędnym kołem (ponieważ nie ma sposobu, aby wiedzieć, co możemy wiedzieć). Krytyka praktycznego rozumu (1788)jest interesującym eksperymentem w zakresie tego, co czysty rozum może autonomicznie ustanowić w moralności. Oczywiście należy od razu powiedzieć, że moralności nie da się całkowicie wydedukować za pomocą rozumu, ponieważ częściowo czerpie ona z doświadczenia (na przykład moralność seksualna lub ekonomiczna), a także istnieją intuicje, które sprawiają, że dostrzegamy, że coś działa lub nie działa, lub że istnieje obowiązek człowieczeństwa, lub że wyrządzimy krzywdę. Ale Kant ma tendencję do lekceważenia tego, co wydaje się być "sentymentalność".ponieważ stara się być całkowicie racjonalna i autonomiczna w odkrywaniu uniwersalnych zasad działania. Jest to jego zaletą i jednocześnie ograniczeniem.
Jako pierwszy imperatyw kategoryczny (oczywisty i narzucony przez samego siebie), będzie on stwierdzał: "Działaj w taki sposób, aby maksyma twojej woli zawsze obowiązywała w tym samym czasie, co zasada powszechnego prawodawstwa".. Ważna i interesująca zasada w abstrakcji, choć w jej praktycznym zastosowaniu w świadomości wymaga zakresu i wysiłku, który w wielu przypadkach jest niemożliwy: jak wydedukować z niej wszystkie codzienne zachowania. Druga zasada, która pojawia się w Uzasadnienie dlaMetafizyka moralności (1785), jest: "Człowiek, a w zasadzie każda istota rozumna, istnieje jako cel sam w sobie, a nie tylko jako środek do jakiegokolwiek użycia tej lub innej woli; musi on we wszystkich swoich działaniach, nie tylko tych skierowanych na siebie, ale także tych skierowanych na inne istoty rozumne, zawsze być uważany jednocześnie za cel". (A 65).
Już za samo to trafne sformułowanie Kant zasłużyłby na wielkie miejsce w historii etyki. Jan Paweł II, myśląc o podstawach moralności seksualnej, opierał się w dużej mierze na tej maksymie, aby odróżnić to, co może być brakiem szacunku dla drugiej osoby, lub, mówiąc pozytywnie, że życie seksualne jest zawsze godnym, sprawiedliwym i pięknym traktowaniem między osobami (Miłość i odpowiedzialność, 1960). Dało to początek temu, co ówczesny profesor moralności, Karol Wojtyła, nazwał "rządy personalistyczne".. Do kantowskich rozważań dodał, że prawdziwa godność człowieka jako dziecka Bożego wymaga nie tylko szacunku, ale i przykazania miłości. Każda osoba, ze względu na swoją godność osobistą, zasługuje na miłość.
Jest jeszcze jeden uderzający aspekt kantowskiej próby stworzenia racjonalnej i autonomicznej moralności. Są to "trzy postulaty praktycznego rozumu".. Dla Kanta zasady niezbędne do funkcjonowania moralności, ale niedemonstracyjne: istnienie wolności, nieśmiertelność duszy i sam Bóg. Jeśli nie ma wolności, nie ma moralności. Jeśli nie ma Boga, nie jest możliwe zharmonizowanie szczęścia i cnoty oraz zagwarantowanie sukcesu sprawiedliwości z należytą odpłatą. Wymaga to również nieśmiertelności duszy otwartej na doskonałość, która jest tutaj niemożliwa. Przypomina to komentarz Benedykta XVI na temat podstaw życia politycznego, które muszą być etsi Deus daretur, jak gdyby Bóg istniał. Racjonalna moralność może również działać tylko etsi Deus daretur.
Wreszcie, uderzające jest to, że Kant odnosi się w różnych miejscach do "radykalne zło".. Dowód, tak sprzeczny z dorosłą i autonomiczną racjonalnością, że istoty ludzkie, z zadziwiającą częstotliwością i z pełną jasnością, nie robią tego, co wiedzą, że powinny robić lub robią to, co wiedzą, że nie powinny robić: doświadczenie św."Nie czynię dobra, które chcę czynić, ale zło, którego nie chcę czynić".Jak to zrozumieć? A co więcej, jak go rozwiązać?
Tomizm transcendentalny Marechala (i Rahnera)
Jezuita Joseph Marechal (1878-1944) był profesorem w domu jezuitów w Louvain (1919-1935). Poświęcił wiele uwagi Kantowi, co znalazło odzwierciedlenie w pięciu tomach jego dzieła Punkt wyjścia metafizyki (1922-1947) opublikowane przez Gredos w jednym tomie i przetłumaczone m.in. przez A. Millána Puellesa. Szczególnie w tomie IV (wydanie francuskie) Maréchal zwrócił uwagę na kantowski temat warunków a priori lub warunki możliwości poznania.
Karl Rahner (1904-1984), zawsze uważny na najnowsze osiągnięcia intelektualne, zapożyczył niektóre pojęcia i słownictwo z tomizmu transcendentalnego Maréchala. Przede wszystkim "warunki możliwości. Jego fundamentalna teologia opiera się na tym, ponieważ uważa, że ludzkie rozumienie jest stworzone z warunkami możliwości, które czynią je zdolnym do objawienia i do tego stopnia są rodzajem objawienia. "athematic". już w samym zrozumieniu. I to właśnie sprawia, że wszyscy ludzie w jakiś sposób "Anonimowi Chrześcijanie. Krytyka, którą należy przeprowadzić, polega na tym, że samo zrozumienie, takie jakie jest, jest już w stanie poznać dane mu objawienie w sposób adekwatny do ludzkiego sposobu rozumienia, "czynami i słowami". (Dei verbum). Wszystkie istoty ludzkie są "Anonimowi ChrześcijanieAle nie dlatego, że już nimi są, ale dlatego, że są do tego powołani.
Tak więc pod wieloma względami Kant zmusił katolickich filozofów i teologów do myślenia i ciężkiej pracy, nawet jeśli trudno jest dokonać ogólnej oceny wyników ze względu na ogromną rozległość i złożoność zagadnień.
Niewidzialne piękno, ukryte dla oka, jest powolne do osiągnięcia
Zewnętrzne piękno jest oczywiste i można je poprawić, ale wewnętrzne piękno wymaga kontemplacji i oderwania się od powierzchowności. Aby je docenić, konieczne jest ograniczenie hałasu i pośpiechu, ponieważ prawdziwe piękno rozkwita w burzliwych czasach, kiedy szukamy chwil refleksji, ciszy i kultury.
Zewnętrzne piękno kobiety lub mężczyzny jest zwykle oczywiste, zwłaszcza jeśli jest wzmocnione dobrym smakiem, starannym makijażem, odpowiednim ubraniem i wybranymi ozdobami. Ale wewnętrzne piękno, na przykład atrakcyjny sposób bycia, hojna i oddana egzystencja niektórych ludzi lub transcendencja, która wykracza poza tu i teraz, nie jest w zasięgu ciekawskich lub roztargnionych. Wymaga to zdolności do kontemplacji, którą można zwiększyć, o ile jest się gotowym rozjaśnić pożądliwość wzroku, ponieważ zaślepia ona to, co niewidzialne.
Dlatego mówimy o zachowaniu wzroku, aby widzieć dalej, widzieć to, co ukryte. Oznacza to nie tylko nie oglądanie tego, co pornograficzne, zmysłowe lub prowokujące, z zamiarem dotarcia do innych rzeczywistości. Ale także nie kontemplować swobodnie tego, co skromnie eleganckie, skromnie piękne lub wzniośle pokorne, co nie należy do ciebie. W ten sposób przekraczamy to, co widoczne dla naszych oczu, aby dotrzeć do tego, co niewidzialne.
Ale nie tylko oczy muszą być ostrożne, aby dotrzeć do ukrytego piękna, konieczne jest również zmniejszenie hałasu i spowolnienie. W dobie zbyt dużego hałasu, ekranów, fałszywe wiadomościW czasach, w których żyjemy bardzo szybko i panuje duży zgiełk, może się wydawać, że nie można osiągnąć stanu kontemplacji lub rozkoszowania się pięknem lub sztuką, ale to nieprawda.
Dla Ignacio Vicensa, profesora projektów architektonicznych na Uniwersytecie w Walencji Politechnika w MadrycieSmak piękna wymaga powolności", idziemy zbyt szybko, by smakować piękno. Myślimy, że nie można tego kontrolować, gdy większość duchów jest w naszych głowach. Możemy wybrać czas wolnego cyfrowego postu lub politycznego milczenia. polaryzacja. To nie zależy od społeczeństwa, to zależy od nas, możemy się zatrzymać, poświęcić chwilę i kontemplować piękno.
Prawda, dobro i piękno to zasady, które podtrzymywały Zachód. Dla wielu dzisiaj stały się one przestarzałe. Ale czy to prawda, czy wszystkie są przestarzałe? W rzeczywistości żadna z nich, ale prawda wydaje się być wyparta przez post-prawdę, dobroć zmieciona przez narrację, ale piękno... Czy piękno zostało wyparte? Piękno rodzi się w najbardziej niespokojnych, skomplikowanych i burzliwych okresach. Nie w spokojnych, prostych i pogodnych okresach. A teraz mamy zmianę epoki i nadszedł czas na kreatywność i piękno, musimy tylko znaleźć czas osobisty i rodzinny na czytanie, myślenie, przebywanie w ciszy i kształcenie się.
Papież Franciszek spoczywa teraz w Santa Maria Maggiore
Przyćmione światło oświetla replikę krzyża pektoralnego papieża Franciszka, którą można zobaczyć na nagrobku papieża Franciszka w Santa Maria Maggiore.
José Ignacio Munilla zastanawia się nad propozycją Kościoła w obliczu kryzysu afektywno-seksualnego, którego doświadczamy w dzisiejszym społeczeństwie.
Bp José Ignacio Munilla-28 kwiecień 2025-Czas czytania: 2minuty
Nigdy nie zapomnę 3 listopada 2012 roku, kiedy w katedrze w Walencji, w ramach pierwszego Krajowego Kongresu Duszpasterstwa Młodzieży, zorganizowanego przez Konferencję Episkopatu Hiszpanii, wygłosiłem referat zatytułowany "Ewangelizacja młodzieży w obliczu kryzysu afektywnego". Podtytuł przemówienia bardziej szczegółowo określał treść refleksji: "Narcyzm, panseksualizm i nieufność - trzy rany do wyleczenia".. Gdy tylko skończyłem mówić, podszedł do mnie ksiądz: "Czy jesteś świadomy, że w swoim przemówieniu opisałeś nie tylko rany współczesnych młodych ludzi, ale także samych księży?".. Na co odpowiedziałem: "A także rany biskupów, par małżeńskich i całego społeczeństwa! Problem nie jest pokoleniowy, ale dotyczy nas wszystkich".
Wpływ konferencji
W ciągu 18 lat mojej posługi biskupiej wygłosiłem setki refleksji na tematy związane z ewangelizacją i życiem duchowym, ale żadna z nich nie została tak dobrze przyjęta, jak ta refleksja na temat "afektywny stan zagrożenia".. Wyjaśnienie było proste: trafiliśmy w punkt, który okazał się nie tylko grzbietem fali, ale i podstawowym problemem. Byliśmy jeszcze na początku pontyfikatu papieża Franciszka, a potępienie kryzysu edukacyjnego dokonane już wtedy przez Benedykta XVI objawiało się teraz, w całej swej surowości, w kryzysie afektywnym generowanym przez utratę znaczenia w zsekularyzowanym społeczeństwie.
Ale oczywiście diagnoza zła byłaby bezużyteczna, gdyby nie towarzyszyły jej konkretne propozycje uzdrowienia naszych ran i osiągnięcia ludzkiej dojrzałości. Podstawowa odpowiedź ma własne imię: Jezus Chrystus. To właśnie chciałem podkreślić w zdaniu, którym zakończyłem moje przemówienie w Walencji: "Serce nie należy do tego, kto je łamie, ale do tego, kto je naprawia! Oznacza to, że serce młodego człowieka jest Sercem Chrystusa".. Oświadczenie to jest szczególnie aktualne w związku z niedawną publikacją encyklikiDilexit Nosw którym papież Franciszek prosi nas, abyśmy interpretowali jego poprzednie magisterium z klucza Serca Chrystusa. Rzeczywiście, Serce Jezusa jest nie tylko ludzką szkołą boskiej miłości, ale także boską szkołą ludzkiej miłości. Innymi słowy, Jezus nie tylko uczy nas, że Bóg jest miłością, ale także uczy nas kochać. Jest to praktyczny przykład tego, jak chrześcijańskie przesłanie integruje to, co naturalne i nadprzyrodzone.
Propozycja
Wśród konkretnych propozycji, które przedstawiłem w tej prezentacji, podkreśliłem potrzebę koordynacji duszpasterstwa rodzin, edukacji i młodzieży w celu wdrożenia edukacji afektywno-seksualnej w pełnej harmonii z antropologią chrześcijańską i moralnością katolicką. Podjęto wiele kroków, ale wciąż daleko nam do powszechnego wdrożenia edukacji afektywno-seksualnej we wszystkich naszych obszarach. Choć może się to wydawać niewiarygodne, wciąż widzimy instytucje należące do katolików, które oddają to szkolenie w ręce administracji publicznej.
Jeśli chodzi o edukację afektywno-seksualną, nie ma wątpliwości, że ważne jest uwzględnienie wymiaru emocjonalnego, ale być może dziś stoimy w obliczu ryzyka nadmiernej psychologizacji edukacji. Błędem jest koncentrowanie całej edukacji afektywno-seksualnej na tym, jak się czujemy, zapominając o znaczeniu odpowiedzialności moralnej za nasze czyny, zgodnie z powołaniem do miłości, które objawia nam objawienie Jezusa Chrystusa.
Wielu żyje dziś w obliczu zmagań i projektów, nie rozumiejąc, że tylko z Bogiem możemy znaleźć szczęście. Nadszedł czas, aby przypomnieć światu, że bez Boga nic nie możemy zrobić.
28 kwiecień 2025-Czas czytania: 2minuty
Jeśli rozejrzymy się wokół siebie, zobaczymy, że jest wielu braci i sióstr, którzy żyją dzisiaj tak, jakby Bóg nie istniał. Jakby kiedy Jezus umarł na krzyżu, Bóg umarł razem z Nim. Jakby obaj Emaus nie wróciłby do Jerozolima biegli jak szaleni, czując, że ich serca płoną.
Jeśli rozejrzymy się wokół siebie, zobaczymy pary małżeńskie zmagające się z własnymi środkami, aby nie zostać rozbitkami pośród fal. Nie rozumieją, co się z nimi dzieje, skoro jeszcze kilka lat temu tak bardzo się kochali!
Jeśli rozejrzymy się wokół siebie, zobaczymy, że wiele dobrych uczynków jest podejmowanych bez Boga tych uczynków. Dobre projekty, które pochodzą ze szlachetnych serc, zapominają o tym, który wpadł na genialny pomysł przed nimi.
Jeśli rozejrzymy się wokół siebie, wyczujemy, że sposób, w jaki wielu ludzi chodzi ze wzrokiem skierowanym na ziemię, nie pozdrawiając tych, którzy przechodzą obok, jest konsekwencją zapomnienia, że zostaliśmy powołani do życia patrząc w niebo.
Jeśli rozejrzymy się wokół siebie, każdego dnia napotykamy smutne i znudzone twarze, które nie wiedzą, jak się uśmiechać lub nie chcą się uśmiechać. Ludzi, do których chcemy krzyczeć: Możesz być szczęśliwy!
Jeśli rozejrzymy się wokół siebie, zauważymy, że ci, którzy mają wszystko, by być najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, nie są szczęśliwi, i odwrotnie, zobaczymy radość i nadzieję na twarzach tych, którzy mieli mniej szczęścia.
Nadszedł czas, aby ponownie przypomnieć światu to, co nasz Pan powiedział tak wyraźnie pewnego dnia: "Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity. Beze Mnie bowiem nic nie możecie uczynić". Nic? Zgadza się, nic.
Nadszedł czas, aby poinformować wszystkich, że mamy Ojca, który nas kocha, który jest szalony z miłości i który policzył każdy włos na naszej głowie. Ojca, który jest szczęśliwy, gdy jego dzieci wracają do niego, aby przyznać, z najgłębszych zakamarków ich dusz, że możemy liczyć na jego pomoc we wszystkim i przypominać nam, raz po raz, że nie jesteśmy sami.
AutorFernando Gutiérrez
Świecka misjonarka i założycielka Mary's Children Mission.
Juan Vicente Boo jest weteranem watykanistyki. Przez prawie czterdzieści lat był korespondentem ABC w Brukseli, Nowym Jorku i Rzymie. Od czasu przybycia do Rzymu w 1998 roku był codziennym świadkiem ostatnich siedmiu lat Jana Pawła II, pontyfikatu Benedykta XVI i pierwszych dziewięciu lat papieża Franciszka. Jako dziennikarz towarzyszył tym trzem papieżom na pokładzie ich samolotów w ponad 60 podróżach międzynarodowych. Był specjalnym wysłannikiem w 77 krajach.
Boo był promotorem i dyrektorem generalnym międzynarodowej agencji telewizyjnej Rome Reports, specjalizującej się w tematyce watykańskiej. Na tematy religijne napisał Papież radości (2016), 33 klucze do papieża Franciszka (2019) y Rozszyfrowanie Watykanu (2021).
O czym powinien pamiętać czytelnik, oceniając informacje wygenerowane w okresie wakatu?
Sugeruję podążanie za weteranami Watykanu, ponieważ dziennikarze, którzy przyjeżdżają jako specjalni wysłannicy - zwykle w liczbie ponad trzech tysięcy - nie mają logicznej zdolności do analizowania lub oddzielania tego, co istotne, od tego, co drugorzędne. Jako były korespondent w Brukseli czy Nowym Jorku mogę zapewnić, że raportowanie o Unii Europejskiej, NATO czy Organizacji Narodów Zjednoczonych jest znacznie łatwiejsze niż raportowanie o Watykanie, najbardziej złożonej instytucji na świecie ze względu na jej historię i różnorodność aspektów, od duchowych po artystyczne.
Co więcej, należy uważać, aby nie pomylić "białego dymu" z "szarym dymem". W 2005 roku kardynał dziekan zabrał ze sobą specjalny telefon, aby poinformować rzecznika Watykanu, gdy tylko wybrany kardynał zostanie przyjęty. Ale zapomniał, po prostu dlatego, że... został wybrany. Ważne jest, aby nie dać się zwieść oficjalnym gratulacjom dla rzekomo nowo wybranego kardynała - jak to miało miejsce w 2013 roku - zanim prawdziwe nazwisko zostanie ogłoszone na balkonie Bazyliki Świętego Piotra.
Czy uważasz, że dziennikarze relacjonujący konklawe znają Kościół, czy też wiele problemów interpretacyjnych wynika z powierzchownego podejścia?
Wielu z tych, którzy przybywają jako specjalni wysłannicy, zna Kościół, ale nawet wśród nich niewielu zna Watykan. Problem powierzchowności jest dwojaki: niedoświadczony dziennikarz, który relacjonuje z Rzymu i redaktorzy, którzy znają teren jeszcze mniej, wybierają krzykliwe, ale drugorzędne tematy i są stronniczy na korzyść "kliknięć" lub sensacyjnych nagłówków. Widziałem wielu dziennikarzy, którym ciężko było patrzeć, jak ich szefowie psują ich pracę.
Jakie są największe wyzwania dla dziennikarza relacjonującego konklawe?
Dla watykanistów pierwszym wyzwaniem jest odłożenie na bok osobistych preferencji dotyczących kandydatów. Często konieczne jest przedstawienie wyboru pięciu lub dziesięciu "papabile", a następnie należy wziąć pod uwagę szanse, że kardynałowie będą na nich głosować.
Drugim wyzwaniem jest oddzielenie ziarna od plew. W przeszłości zbyt wiele uwagi poświęcano włoskim watykanistom. W tamtych czasach zawsze było zbyt wiele medialnego "szumu", ale obecna wszechobecność mediów cyfrowych, blogerów i influencerów sprawiła, że stał się on ogłuszający. Wiele z tego, co jest przedstawiane jako "wiadomości" - zwłaszcza migawki - jest bezwartościowe, nawet jeśli algorytmy sieciowe przekształcają je w "wiadomości". modny temat lub "wirusowe".
Jakie pomysły lub sytuacje się powtarzają, a jakich nowych rzeczy doświadczyłeś od jednego do drugiego?
Miałem szczęście relacjonować konklawe z 2005 roku, które miało wybrać następcę Jana Pawła II, oraz konklawe z 2013 roku, które miało wybrać następcę Benedykta XVI. Były one bardzo różne. W 2005 roku bardzo niewielu kardynałów miało doświadczenie w konklawe, ponieważ od poprzedniego minęło 26 lat. Co więcej, św. Jan Paweł II był tak wielką postacią, że mało kto odważył się interweniować w przedkonklawe spotkania kardynałów lub proponować kandydatów do objęcia tronu po gigancie.
Zamiast tego, pokorna rezygnacja Benedykt XVI A jego spokojne podejście do każdej kwestii ułatwiło w 2013 r. bardzo interesującą debatę na temat problemów i priorytetów Kościoła. Takie ćwiczenie zawsze tworzy "szkic" potrzebnego kandydata i Jorge Bergoglio został wybrany.
Jakich strategii używają dziennikarze, aby uzyskać wiarygodne informacje podczas tak tajnego wydarzenia?
Weterani i dyskretni watykaniści zdobywają przez lata zaufanie i przyjaźń najcenniejszych kardynałów i mogą wymieniać z nimi krótkie wrażenia podczas dni przedkonklawe. Ale zarówno weterani, jak i nowicjusze mogą codziennie słuchać rzecznika papieża, który podsumowuje treść debat, ale bez identyfikowania autora każdej interwencji. Joaquín Navarro-Valls w 2005 r. i Federico Lombardi w 2013 r. spisali się wyjątkowo dobrze.
Czy widziałeś próby manipulowania opinią publiczną przed lub w trakcie konklawe za pośrednictwem mediów?
Próby - czasem brutalne - manipulowania opinią publiczną były stałe przez cały pontyfikat Franciszka i nasiliły się w ostatnich latach. Większość z nich pochodziła z amerykańskich interesów gospodarczych i politycznych. W dniach poprzedzających konklawe fałszywe wiadomości o "papieżach" czasami przewyższają liczbę prawdziwych.
Jaki był najbardziej zaskakujący przeciek na temat konklawe, jaki widziałeś?
Podczas konklawe w 2005 i 2013 roku nie było żadnych prawdziwych przecieków na temat tego, co działo się w Kaplicy Sykstyńskiej. Wszystkie były fałszywe. Być może najbardziej zabawny "przeciek" po konklawe został dokonany przez św. Jana XXIII, kiedy ujawnił kilka bliskich głosowań z ormiańskim kardynałem Agagianianem: "Podczas konklawe nasze dwa nazwiska pojawiały się i znikały w głosowaniach jak ciecierzyca we wrzącej wodzie.
Najlepszą i najlepiej udokumentowaną książką, która zebrała kolejne komentarze uczestniczących kardynałów jest "Wybór papieża FranciszkaWewnętrzna relacja z konklawe, które zmieniło historię".autorstwa watykanisty Gerarda O'Connella, opublikowany w 2020 roku.
Spekulacje na temat "papabile" przed konklawe są często niepewne, ponieważ wybór papieża zależy od nieprzewidywalnej dynamiki wewnętrznej. Słuchanie prognoz mediów jest sposobem na wewnętrzne poruszenie.
W ostatnich czasach, gdy tylko zbliża się konklawe, pojawiają się niekończące się spekulacje na temat tego, kto będzie następnym papieżem. Listy "papabile", analizy "ekspertów" i zakłady bukmacherskie krążą bez końca, ale rzeczywistość jest o wiele bardziej niepewna, niż się wydaje. Historia pokazała, że wybory papieskie mogą przynieść wielkie niespodzianki, jak miało to miejsce w przypadku wyboru Jana Pawła II w 1978 roku.
Przypadek Karola Wojtyły jest wyraźnym przykładem tego, jak Duch Święty i wewnętrzna dynamika konklawe mogą doprowadzić do nieoczekiwanego wyboru. W tym przypadku dwóch włoskich kardynałów było faworytami, ale podział poparcia uniemożliwił żadnemu z nich osiągnięcie niezbędnej większości. W tle znajdowały się dwie duże grupy, które pod żadnym pozorem nie chciały poprzeć rywalizującego kandydata. Należało zatem poszukać kardynała spoza Włoch, który zostałby zaakceptowany przez szeroką większość. W ten sposób wyłoniła się postać praktycznie nieznanego Polaka, który ostatecznie został wybrany i zapisał się w historii Kościoła.
Dziś sytuacja niewiele się różni. Spośród 135 kardynałów elektorów wielu się nie zna. Brak częstych spotkań, takich jak konsystorze kardynałów, utrudnia kontakt i wzajemne poznanie się, co czyni wszelkie prognozy jeszcze bardziej niepewnymi. Jest około 30 znanych kardynałów, albo dlatego, że pracują w Kurii Rzymskiej, albo dlatego, że wskoczyli w centrum uwagi mediów z konkretnego powodu, ale żaden z nich nie ma wystarczająco wyraźnego przywództwa, aby szybko uzyskać dwie trzecie głosów. Tak więc, pomimo nalegań mediów na wskazywanie "papabile", rzeczywistość jest taka, że wybory mogą wyłonić kogoś nieoczekiwanego.
Co więcej, zainteresowanie mediów wyborami papieskimi zachęca dziennikarzy do podsycania debaty nazwiskami i profilami najbardziej widocznych kardynałów. Nagłówki zawierające słowo "papable" są bardzo kuszące, a czytelnicy łatwo nabierają się na "clickbait", ale nie oznacza to, że są one naprawdę najbardziej prawdopodobne. Dopóki nie rozpocznie się głosowanie i nie odbędą się pierwsze kontrole, nie będzie można stwierdzić, kto ma realne szanse. Dynamika konklawe jest nieprzewidywalna i dopóki kardynałowie nie zagłosują kilka razy, nie będzie możliwe dostrzeżenie trendu wyborów.
Dlatego wskazane jest, aby spekulacje umieścić w perspektywie, a przede wszystkim nie tracić z oczu faktu, że w tych wyborach, podobnie jak w historii Kościoła, Opatrzność odgrywa swoją rolę. W końcu, jak powiedziałem RatzingerTo nie Duch Święty wybierze papieża, ale On będzie trzymał Kościół i papieża ponad ludzkimi strategiami i przewidywaniami.
Doktor filozofii Uniwersytetu Nawarry, María Pia Chirinos jest obecnie prorektorem Uniwersytetu Nawarry. Uniwersytet w Piura na kampusie w Limie, gdzie jest również starszym wykładowcą na Wydziale Humanistycznym.
Instytucja ta jest szczególnie zaangażowana w dbanie o nasz wspólny dom i w nadchodzących miesiącach będzie świętować, wraz z Uniwersytet St. Thomas w Minnesociekongres z okazji 10. rocznicy ogłoszenia encykliki Laudato Si' papieża Franciszka. Wydarzenie, które, jak sama podkreśla, będzie szczególną okazją do zapamiętania i oddania hołdu papieżowi, który podkreślił znaczenie troski o stworzenie dla życia Kościoła.
W wywiadzie dla Omnes Chirinos zastanawia się nad brakiem wiedzy kościelnego magisterium na temat troski o planetę i podkreśla znaczenie człowieka jako centrum i odpowiedzialnego za boskie stworzenie.
Jakie są Twoim zdaniem klucze do interpretacji Laudato si' w naszym dzisiejszym społeczeństwie?
-Idea leżąca u podstaw Laudato si' pojawiła się już w pierwszej homilii papieża z 19 marca 2013 roku. Innymi słowy, encyklika po prostu kontynuuje jego troskę o mężczyznę i kobietę jako opiekunów stworzenia.
W Laudato si' obecność człowieka jest ambiwalentna, nie jest jednoznaczna: człowiek jest zarówno odbiorcą opieki, jak i podmiotem opieki. W tym kontekście istnieją ważne klucze dla naszego społeczeństwa: równoważność między wymiarem ekologicznym i społecznym - "prawdziwe podejście ekologiczne zawsze staje się podejściem społecznym" (LS 49); relacja między sprawiedliwością a ubóstwem, nie tylko ludzkim, ale także natury - musimy "słuchać zarówno krzyku ziemi, jak i krzyku ubogich" (LS 49) - lub wezwanie do integralnej ekologii, która ze wspólnego domu obejmuje wszystkie stworzenia, leitmotiv dokumentu. Wszystkie te pomysły i wiele innych są kluczem do szerszego zrozumienia naszego społeczeństwa i jego głównych wyzwań.
Papież wezwał wówczas do "ekologicznego nawrócenia". Jak można wcielić to wezwanie w życie?
-W encyklice to "ekologiczne nawrócenie" znalazło silniejsze wyrażenie. Na przykład potępienie "schizofrenii, która rozciąga się od technokratycznej egzaltacji, która nie uznaje wartości innych istot, do reakcji odmawiania jakiejkolwiek szczególnej wartości istocie ludzkiej". Jeśli Papież mówi o schizofrenii, o podwójnym życiu, to nawrócenie musi być ukierunkowane na rozumienie świata w "jedności życia".
Nie chodzi o standaryzację wszystkich stworzeń, ale o uznanie wartości każdego z nich - Kant rozróżniłby między wartością natury a godnością istoty ludzkiej - a przede wszystkim o ponowne docenienie naszego zadania polegającego na opiece i zachowaniu naszego wspólnego domu.
Urzeczywistnienie tej prośby jest wielkim wyzwaniem dla dzisiejszej ludzkości, ale jest to wyzwanie, do którego powinniśmy podchodzić z pasją. Dlaczego? Z tego prostego powodu, że - przynajmniej chrześcijanie - możemy przyczynić się do jego rozwiązania z pozycji każdego z nas: ze środowisk akademickich poprzez badania i nauczanie przedmiotów humanistycznych i naukowych; z biznesu, dążąc do zrównoważonego rozwoju i sprawiedliwości społecznej; z polityki, z prawami, które szanują życie i promują troskę o przyrodę; oraz z wielu innych dziedzin, takich jak komunikacja, ekonomia itp.
W tym ekologicznym magisterium Franciszek podjął część wezwania swoich poprzedników, ale czy niewiele wiemy o głębi relacji między całym stworzeniem?
-Wiemy o niej niewiele i wiemy o niej źle. Istnieje podstawowy problem, który sprawia, że jest to trudne: brak zrozumienia materii, a dokładniej materii ożywionej lub tego, co w języku niemieckim nazywa się Leib (żywe ciało).
Od czasów nowoczesności wszystko, co jest materią, było rozumiane jako bezwładna, abstrakcyjna rzeczywistość. Dziś istnieją ruchy ekologiczne, które całkiem słusznie potępiają to nadużycie, ale popadają w skrajne stanowisko, które potępia władzę człowieka nad naturą. Papież Franciszek potępia takie rozumienie władzy. Władza to służba, to troska, to szacunek. Taki pogląd jest właściwy dla judeochrześcijańskiej wizji, obecnej już na pierwszych stronach Księgi Rodzaju. Bóg stwarza Adama nie tylko po to, by panował nad ziemią i ją uprawiał, ale także po to, by jej strzegł. Panowania nie należy rozumieć jako nadużycia lub nadmiernej uległości. Współcześni to zrobili i wielu błędnie przenosi to znaczenie na Księgę Rodzaju. Jednak na początku rola Adama była bardzo jasna: znał wszystko, co zostało stworzone, nadał temu imię i miał tego strzec.
Na uniwersytecie, na którym pracujesz, kwestia troski o wspólny dom jest jednym z najważniejszych obszarów Twojej pracy. Jakie spostrzeżenia dało Ci papieskie magisterium w tej dziedzinie? Jakie inicjatywy realizujesz?
-Ze względu na uwarunkowania geograficzne uniwersytetu - powstał on na środku pustyni, która boryka się z konsekwencjami zmian klimatycznych, takich jak zjawisko El Niño - nasza instytucja została zobowiązana do rozważenia projektów o szczególnym wpływie. Jednym z nich - pochodzącym z lat 80-tych - było ponowne zalesienie naszego kampusu. Jego 130 hektarów stało się płucami tlenowymi miasta Piura, w wyniku posadzenia setek nasion drzewa świętojańskiego, które są teraz domem dla flory i fauny bogatej w różnorodne gatunki.
Ponadto nasz program architektoniczny, dzięki absolwentom, którzy już ukończyli studia, zajmuje się problemami urbanistycznymi w otaczających nas miastach w celu poprawy jakości życia.
W naszym kampusie w Limie wdrożymy odnawialne źródła energii w ramach pilotażowego projektu zarządzania energią, pionierskiego wśród stołecznych uniwersytetów.
Wreszcie, organizujemy wspólnie z Uniwersytetem St. Thomas (Minnesota, Stany Zjednoczone) kongres z okazji dziesiątej rocznicy Laudato si'.która odbędzie się w Limie na początku lipca. Nigdy nie wyobrażaliśmy sobie, że będzie to pośmiertny hołd dla papieża Franciszka.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Ojciec Joseph Evans komentuje czytania na Wniebowstąpienie (C) na 29 maja 2025 r.
Joseph Evans-27 kwietnia 2025-Czas czytania: 2minuty
Jezus zostawia swoich uczniów z błogosławieństwem: "A gdy ich błogosławił, odłączył się od nich i został wzięty do nieba".. To doprowadziło apostołów do poczucia "wielka radość".. Nasz Pan nie opuścił swojego Kościoła w gniewie, wzywając do wojny. Odszedł z błogosławieństwem, wylewając łaskę i dobroć. Ale pozostawił im również "moc" do wypełnienia tej misji: "Pozostań w mieście, dopóki nie przyoblecze cię siła pochodząca z góry".. Pozostawił ich uzbrojonych duchowo, ale nie przez władzę polityczną czy wojskową, ale przez działanie Ducha Świętego w ich duszach, Ducha miłości, który zstąpił na nich w dniu Pięćdziesiątnicy. I rzeczywiście "świadectwo" Kościoła, mówi Jezus, musi być świadectwem Jego miłości: miłości, która doprowadziła Go do cierpienia i śmierci za nas; miłości, która była silniejsza niż śmierć, tak że zmartwychwstał trzeciego dnia; miłości, która oferuje ludziom możliwość nawrócenia; i miłości, która jest gotowa zaufać i upoważnić słabych ludzi, aby stali się pośrednikami Bożego miłosierdzia, sami je przyjmując.
To wszystko jest przesłaniem dzisiejszej wielkiej uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego. Chrystus opuścił nas nie po to, aby od nas odejść, ale aby pozostać blisko nas, aby otworzyć nam drogę do nieba. Możemy iść do nieba w "szybującym strumieniu", który Jezus stworzył w swoim Wniebowstąpieniu. Tak jak wtedy, gdy serce Jezusa, uniesione na krzyżu, zostało przebite, otworzył się kanał miłości, abyśmy mogli dotrzeć do Jego serca. Podobnie teraz, Jezus uniesiony do nieba otwiera kanał do życia wiecznego. Jak mówi dzisiejsza modlitwa wstępna: "Wniebowstąpienie Chrystusa, Twojego Syna, jest naszym wywyższeniem, a tam, gdzie Głowa poszła w chwale, Ciało jest wezwane do naśladowania w nadziei"..
Pierwsze czytanie pokazuje, że apostołowie - nawet oni! - nadal pragnęli politycznego królestwa Izraela aż do czasu wniebowstąpienia: "Panie, czy teraz zamierzasz przywrócić królestwo Izraela?".. Chrystus oferuje królestwo, które wykracza poza określone terytorium, w tym "aż po krańce ziemi. Sięga nawet nieba. Nasz Pan zaprasza nas do przyjęcia "duchowej geografii", która obejmuje niebo i jest prawdziwie "katolicka", uniwersalna.
Istnieje lepsza autostrada niż te stworzone przez człowieka, autostrada do nieba, która jest teraz otwarta. Musimy patrzeć w górę i dążyć do nieba, ale działać stopami na ziemi, jak przypomnieli im aniołowie, którzy spotkali apostołów. "kiedy wpatrywali się w niebo". Celuj w niebo, ale nie patrz w gwiazdy. Pragnienie nieba prowadzi do praktycznego działania. Nigdy nie jest uchylaniem się od naszych obowiązków.
Papież pośród ludzi, z otwartym sercem dla każdego
Msza pogrzebowa w intencji wiecznego spoczynku papieża Franciszka została odprawiona dziś rano na Placu Świętego Piotra, w emocjonalnej ceremonii, która zgromadziła około 250 000 wiernych, ważnych przywódców i przywódców religijnych z całego świata.
Rzymu nie można zrozumieć bez papieża. Ogromna kopuła Watykanu dominuje nad miastem, nieustannie przypominając o obecności następcy Piotra. Obecności, która - z kilkoma rzadkimi wyjątkami - kształtowała fizjonomię i charakter miasta przez ponad dwadzieścia wieków. caput mundi.
Nie można też było zrozumieć papieża Franciszka bez ludzi. Biskup Rzymu, którego kardynałowie poszli szukać "na końcu świata" (jak sam powiedział, gdy został wybrany 13 marca 2013 r.), zrobił wszystko, co możliwe w ciągu 12 lat pontyfikatu, aby być blisko swojego ludu, aby być pasterzem "o zapachu owiec", używając wyrażenia "Bergogliana".
Nic więc dziwnego, że setki tysięcy rzymian i wiernych ze wszystkich pięciu kontynentów zgromadziło się dziś - od samego rana - na Piazza i okolicznych ulicach, takich jak sąsiednia Via della Conciliazione, aby oddać ostatni hołd argentyńskiemu papieżowi i wziąć udział w mszy pogrzebowej, która rozpoczęła się o 10 rano w promienny wiosenny sobotni poranek.
Pogrzeb w liczbach
Franciszek chciał, aby jego pogrzeb był prostą ceremonią, a nawet zmodyfikował i uprościł rytuały pogrzebowe papieża, ale znaczenie jego urzędu i jego wpływy zaprzeczyły temu pragnieniu: liczby mówiły o około 160 oficjalnych delegacjach, 50 głowach państw, tuzinie panujących monarchów, ministrach, ambasadorach, przywódcach innych wyznań chrześcijańskich i innych religii. Do tego dochodziło 2700 akredytowanych dziennikarzy i spodziewane 250 tysięcy wiernych na placu i towarzyszących procesji na zakończenie mszy.
Prasa w tych dniach podkreśliła nazwiska światowego "pierwszego rzędu", którzy będą obecni: Trump i Biden, Mattarella i Meloni, Millei i Lula, Macron i Zelenski, sekretarz generalny ONZ oraz król i królowa Hiszpanii. Ludzie wiary, którzy utrzymywali przyjazne stosunki z papieżem, tacy jak prawosławny patriarcha Bartłomiej z Konstantynopola lub rabin Rzymu reprezentujący społeczność żydowską, również chcieli wziąć udział w spotkaniu.
Drony i helikoptery latały nad Rzymem od kilku godzin przed ceremonią. Rozmieszczenie ochrony było współmierne do listy władców i przywódców świata: 11 000 agentów było odpowiedzialnych za zapewnienie, że ceremonia przebiegnie bez zakłóceń.
Trumna zostaje przeniesiona do Plaza
O godzinie 9.45, po odmówieniu Różańca Świętego, dzwony Bazyliki rozbrzmiały żałobnym biciem. Trumna ze szczątkami papieża Franciszka weszła do Bazyliki. sagrato z wnętrza świątyni około godziny 10.05. W ostatnich dniach widzieliśmy, że była to prosta drewniana skrzynka. Od wczoraj jest przykryta drewnianą pokrywą, ozdobioną dużym krzyżem i pieczęcią biskupią Bergoglio z mottem "...".miserando atque eligendo". Otwarta Ewangelia została umieszczona na górze.
Mszy przewodniczył włoski kardynał Giovanni Battista Re, dziekan Kolegium Kardynalskiego, który ma obecnie do odegrania ważną rolę, ponieważ będzie również odpowiedzialny za zwołanie konklawe, na którym zostanie wybrany następny papież. Re był tym, który przewodniczył pogrzebowi Benedykta XVI w dniu 5 stycznia 2023 r., któremu przewodniczył Franciszek.
Jest Wielkanoc i fasada Bazyliki Watykańskiej ozdobiona jest gobelinem przedstawiającym Zmartwychwstałego Chrystusa. Po jednej stronie ołtarza znajduje się również wizerunek Matki Boskiej, Salus Populi Romani - tak czczonej przez Franciszka.
W Ewangelii czytamy rozdział 21 Ewangelii Jana, w którym zapisany jest dialog między Jezusem a Piotrem nad brzegiem Morza Genezaret po zmartwychwstaniu. Rozmowę, w której Chrystus trzykrotnie pyta pierwszego ze swoich apostołów, czy go kocha, i trzykrotnie poleca mu karmić swoje owce. Wzruszające było słuchanie tego i myślenie o tym, jak Franciszek starał się być wierny temu poleceniu. Słowa: "Inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz...", mówią o ostatnim okresie jego pontyfikatu, naznaczonym chorobą.
Homilia podsumowująca pontyfikat
91-letni kardynał Re rozpoczął od przypomnienia, że zaledwie sześć dni temu byliśmy na tym samym placu z Franciszkiem podczas błogosławieństwa Urbi et Orbe: "Jego Eminencja, błogosławieństwo papieża, było wielkim błogosławieństwem. ostatni Obraz, który pozostanie w naszych oczach i sercach, to ten z ostatniej niedzieli, Uroczystości Wielkanocnej, kiedy papież Franciszek, pomimo poważnych problemów zdrowotnych, udzielił nam błogosławieństwa z balkonu Bazyliki Świętego Piotra, a następnie zszedł na ten plac, aby pozdrowić wielki tłum zgromadzony na Mszy Wielkanocnej z otwartego popemobile".
W swojej homilii kardynał dokonał przeglądu głównych kamieni milowych pontyfikatu Franciszka, jego podróży i encyklik. W kilku momentach wierni przerywali jego słowa oklaskami.
"Decyzja o przyjęciu imienia Franciszek od razu wydawała się być programowym i stylistycznym wyborem, za pomocą którego chciał on projektować swój pontyfikat, szukając inspiracji w duchu św. Franciszka z Asyżu. Zachował jego temperament i formę duszpasterskiego przewodnictwa, i od razu odcisnął piętno swojej silnej osobowości w zarządzaniu Kościołem, nawiązując bezpośredni kontakt z jednostkami i narodami, pragnąc być blisko wszystkich, ze szczególną uwagą na ludzi w trudnej sytuacji, oddając się bez miary, w szczególności dla najmniejszych na ziemi, zepchniętych na margines. Był Papieżem pośród ludzi, z sercem otwartym dla wszystkich. Był także papieżem uważnym na to, co nowe w społeczeństwie i na to, co Duch Święty budzi w Kościele.
Re podkreślił kilka charakterystycznych cech Franciszka: "jego charakterystyczne słownictwo i język bogaty w obrazy i metafory", za pomocą których "starał się oświetlić problemy naszych czasów mądrością Ewangelii", a także jego "wielką spontaniczność i nieformalny sposób zwracania się do wszystkich" oraz jego "ludzkie ciepło i głęboką wrażliwość na dramaty dnia dzisiejszego". Także "jego charyzmat przyjmowania i słuchania, połączony ze sposobem działania odpowiednim do dzisiejszej wrażliwości", którym "poruszał serca, starając się obudzić siły moralne i duchowe".
Modlimy się za ciebie, módl się za nas
Dziekan Kolegium Kardynalskiego wskazał, że "miłosierdzie i radość Ewangelii to dwa kluczowe pojęcia papieża Franciszka" i podkreślił, że "w obliczu wybuchu tak wielu wojen w ostatnich latach, z nieludzkimi okropnościami i niezliczonymi ofiarami śmiertelnymi i zniszczeniami, papież Franciszek nieustannie błagał o pokój".
Na zakończenie homilii Re przypomniał, że "papież Franciszek zwykł kończyć swoje przemówienia i spotkania słowami: "Nie zapomnijcie pomodlić się za mnie"". Następnie skierował kilka słów do argentyńskiego papieża: "Drogi papieżu Franciszku, prosimy Cię teraz, abyś modlił się za nas i z nieba błogosławił Kościołowi, błogosławił Rzymowi, błogosławił całemu światu, tak jak to uczyniłeś w ostatnią niedzielę z balkonu tej Bazyliki w ostatnim uścisku z całym Ludem Bożym, ale najlepiej także z ludzkością, która szuka prawdy szczerym sercem i trzyma wysoko pochodnię nadziei".
Pożegnanie
Pod koniec ceremonii nastąpił moment wielkiego liturgicznego piękna, kiedy wszyscy patriarchowie, główni arcybiskupi i metropolici Metropolitalnych Katolickich Kościołów Wschodnich podeszli do trumny i odśpiewali długą modlitwę w języku greckim.
Po żałobnym hymnie tragarze wynieśli trumnę na plac, by wierni mogli pozdrowić papieża, a ci odpowiedzieli oklaskami w podziękowaniu i ostatnim hołdzie. Przypomniały nam się chwile, gdy witaliśmy Franciszka na niedzielnym Anioł Pański lub środowych audiencjach, a łzy napłynęły nam do oczu na myśl, że to ostatni raz, kiedy spotkamy go na placu.
Piotra do bazyliki Santa Maria Maggiore, gdzie papież został pochowany zgodnie z jego wyraźnym życzeniem. Wielu Rzymian nie odważyło się udać do Watykanu, ale byli obecni na ulicach wzdłuż sześciokilometrowej trasy procesji przez centrum miasta, aby pożegnać swojego biskupa.
Czyste niebo towarzyszyło ostatnia podróż papieża Franciszka. Plac Świętego Piotra i Via della Conciliazone były tak pełne, jak przy każdej wielkiej okazji pożegnania argentyńskiego papieża.
Fasada Maderno, imponująca jak kamienna monstrancja, w milczeniu powitała powściągliwy smutek wiernych, podczas gdy kolumny majestatycznej kolumnady Berniniego ponownie otworzyły ramiona, aby objąć Rzym i świat w jednym uścisku. Nie było to zwykłe pożegnanie: było to żywe świadectwo pasterza, który potrafił poruszyć serca wielu.
Przed ołtarzem tabernakulum na placu, skromna trumna Franciszka, bez innych ozdób niż krzyż i Ewangelia, spoczywała pokornie, tak jak żył. U jego stóp, uroczysta liturgia i muzyka zdolna zjednoczyć niebo i ziemię, obezwładniając nawet najmniej wierzące władze polityczne, które zajmowały honorowe miejsca. Był to uniwersalny język piękna i wieczności, którego tylko Kościół potrafi strzec w swoich obrzędach.
Jeden z najbardziej poruszających momentów nastąpił po komunii, kiedy imponujący obrzęd pogrzebowy z liturgii bizantyjskiej został zaśpiewany po grecku. Dla katolików obrządku łacińskiego był to dowód, że jedne z najpiękniejszych liturgii pochodzą od naszych wschodnich braci. Śpiew, starożytny jak sama wiara, otoczył plac echem wieczności.
Papież Franciszek w Santa Maria Maggiore
Wyróżniała się także obecność tysięcy kapłanów skupionych w pierwszych blokach, wyraźny znak, że największą rzeczą, jaką może zrobić człowiek, jest celebrowanie Eucharystii. Tuż za nimi grupa ponad stu osób niesłyszących i ich tłumaczy migowych przypomniała czułość, z jaką Franciszek zawsze chciał troszczyć się o peryferie, nawet te niewidzialne.
Z powściągliwą powagą tych, którzy rozumieją, że uczestniczą w akcie, który zostanie zapisany na kartach historii, kondukt pogrzebowy powoli przeniósł ciało Franciszka do Bazyliki, aby stawić czoła jego ostatniej drodze, sześciu kilometrom, które łączą Watykan ze stonowanym grobowcem, który kazał zbudować w Santa Maria Maggiore.
Dziś Kościół nie tylko grzebać Papieżowi, ale bratu, który szedł z nami i był głośnikiem Bożego miłosierdzia.
Papież, który nauczył nas troski o inne stworzenia
Koncepcja ekologii integralnej papieża Franciszka obejmowała nie tylko rośliny i zwierzęta, ale przede wszystkim ludzi najbardziej narażonych, tych, którzy najbardziej cierpią z powodu degradacji przyrody w swoich źródłach utrzymania, w swojej żywności.
Spodziewam się, że w najbliższych dniach pojawi się wiele artykułów na temat spuścizny papieża Franciszka. Poruszone zostaną różne tematy, z różnych perspektyw, ale wydaje się rozsądne, wręcz niezbędne, aby poświęcić jeden z nich trosce Franciszka o przyrodę. Podążając za swoim imiennikiem i osiem wieków później, był on w stanie przekazać nam uznanie, jakie każdy chrześcijanin powinien mieć dla ogromnego piękna i bogactwa życia, które twórczy i opatrznościowy Bóg nam oferuje, nie dla naszej wyłącznej przyjemności, a tym bardziej nie dla naszego nadużycia. Jeśli stworzenie jest cudownym darem, jego kontemplacja powinna prowadzić nas do rozpoznania Dawcy, który również jest cudowny.
Świat jest dobry, ponieważ został stworzony przez Boga, który cieszył się ze swojego dzieła: "A Bóg widział, że było dobre", jak uparcie powtarza pierwszy rozdział Księgi Rodzaju. My, chrześcijanie, nie możemy zwracać się przeciwko środowisku, ponieważ jest ono naszym domem, wspólnym domem, o który musimy dbać, jak to zgrabnie ujął Franciszek w swojej encyklice Laudato si. Nie chodzi o podążanie ścieżką politycznej poprawności, ani nawet o zapewnienie sobie przetrwania, które jest ściśle związane z równowagą natury, ale o uznanie, że dzielimy planetę z wieloma innymi istotami ludzkimi, które również potrzebują tej równowagi, a także z milionami innych stworzeń, które towarzyszą nam w tym domu.
Co więcej, głównym powodem troski o stworzenie jest uznanie, że nie jesteśmy twórcami, ale stworzeniami, nie właścicielami, ale dziećmi Ojca, który stworzył je, aby pokazać swoją nieskończoną miłość i pokazać się w pięknie, które obserwujemy. Stworzenie jest obrazem niewidzialnego Boga, który Bóg daje nam, abyśmy je podziwiali i troszczyli się o nie, dzielili się nim z innymi stworzeniami, które zamieszkują tę planetę razem z nami, i przekazali je przyszłym pokoleniom, lecząc rany, które tak często powodowaliśmy naszym egoizmem i chciwością.
Już na początku swojego pontyfikatu Franciszek powiedział nam, że "(...) powołanie opiekuńcze nie dotyczy tylko nas, chrześcijan, ale ma wymiar, który je poprzedza i który jest po prostu ludzki, odpowiada każdemu. Jest to strzeżenie całego stworzenia, piękna stworzenia, jak mówi nam Księga Rodzaju i jak pokazuje nam św. Franciszek z Asyżu: jest to szacunek dla wszystkich stworzeń Bożych i dla środowiska, w którym żyjemy (...) A kiedy człowiek nie wywiązuje się z tej odpowiedzialności, kiedy nie troszczymy się o stworzenie i o naszych braci i siostry, wtedy zniszczenie zyskuje grunt, a serce staje się jałowe" (Papież Franciszek, Homilia podczas głoszenia Ewangelii, s. 4). (Papież Franciszek, Homilia podczas celebracji eucharystycznej na początku pontyfikatu, 2013).
Francisco nie był zwykłym ekologiem. Jego koncepcja integralnej ekologii obejmowała nie tylko rośliny i zwierzęta, ale przede wszystkim najbardziej wrażliwych ludzi, tych, którzy najbardziej ucierpieli z powodu degradacji przyrody w ich sposobie życia, w samym przetrwaniu. Z tego powodu zawsze podnosił kwestię środowiskową, łącząc ją z kwestią społeczną, nie jako dwa kryzysy, ale jako jeden kryzys, który wymaga wspólnej odpowiedzi: "Linie rozwiązania wymagają integralnego podejścia do walki z ubóstwem, przywrócenia godności wykluczonym, a jednocześnie troski o przyrodę" ( Laudato si, 2015, n. 139).
To społeczne podejście nie przeszkodziło mu w znacznym postępie w teologicznych argumentach leżących u podstaw troski o środowisko, aż do uznania wewnętrznej wartości każdego stworzenia, poza służeniem jako narzędzie do ludzkich celów, właśnie dlatego, że zostały stworzone przez Boga i od Niego otrzymują Jego miłość i opatrzność: "Jesteśmy wezwani do uznania, że inne żywe istoty mają własną wartość przed Bogiem i 'przez samo swoje istnienie błogosławią Go i oddają Mu chwałę', ponieważ Pan raduje się ze swoich dzieł (por. Ps 104:31)" (Papież Franciszek, Laudato si, 2015, n. 69).
Jest to jeden z filarów tego, co nazwał "nawróceniem ekologicznym", do którego zachęcał wszystkich chrześcijan i innych ludzi dobrej woli, a które pociąga za sobą zmianę postawy w naszych relacjach z innymi stworzeniami, proponując: "... inne spojrzenie, sposób myślenia, politykę, program edukacyjny, styl życia i duchowość" (Laudato si, 2015, n. 194), co pozwoli nam przezwyciężyć otaczający nas konsumpcyjny materializm. Ten konsumpcjonizm można przezwyciężyć jedynie dzięki głębokiemu duchowemu przekonaniu, które prowadzi do wypełnienia serca tym, za czym ono naprawdę tęskni.
Papież Franciszek, będąc już blisko Boga Stwórcy, będzie nadal zachęcał nas do zaangażowania się w proces nawrócenia, który zmieni nasze wartości i uczyni nas bardziej troskliwymi o innych i o nasze środowisko. Nie jest to kwestia drugorzędna, o czym przypomniał nam w tej samej encyklice: "Ale musimy również uznać, że niektórzy zaangażowani i modlący się chrześcijanie, pod pozorem realizmu i pragmatyzmu, często kpią z troski o środowisko. Inni są bierni, nie chcą zmieniać swoich przyzwyczajeń i stają się niespójni (...) Życie powołaniem do bycia obrońcami dzieła Bożego jest istotną częścią cnotliwej egzystencji, a nie opcjonalnym lub drugorzędnym aspektem chrześcijańskiego doświadczenia" (Laudato si, 2015, n. 217).
W tym, jak i w wielu innych aspektach chrześcijańskiego życia, Papież poprosił nas, abyśmy byli spójni z naszą wiarą, nawet jeśli idziemy pod prąd, nawet jeśli kosztuje nas to osobiste poświęcenie. Ta spójność życia powinna być również przykładem dla innych ludzi, dlatego tak wiele diecezji na całym świecie utworzyło już komisję ds. ekologii integralnej: Kościół musi pokazać swoje zaangażowanie w wartości, których broni, swoją zgodność z ideami, które promuje. W tym duchu papież Franciszek prosił nas, "...abyśmy w naszych seminariach i zakonnych domach formacyjnych wychowywali do odpowiedzialnej oszczędności, do wdzięcznej kontemplacji świata, do troski o kruchość ubogich i o środowisko" (Laudato si, 2015, n. 214).
Jest to dobre dziedzictwo dla papieża, który umiał być ze wszystkimi, dobrego pasterza, który ofiarował nam swój uśmiech, swój przykład surowego i prostego życia, swoją miłość do wszystkich tych, których wielu na świecie odrzuca: najbiedniejszych i najbardziej bezbronnych, chorych, imigrantów, nienarodzonych dzieci. Kultura troski kontra kultura odrzucenia, kultura stworzenia kontra kultura dominacji, postawa tego, kto wie, że jest dzieckiem tak dobrego Ojca: "Najlepszym sposobem, aby postawić człowieka na jego miejscu i położyć kres jego roszczeniom do bycia absolutnym panem ziemi, jest ponowne zaproponowanie postaci Ojca stwórcy i jedynego pana świata, ponieważ w przeciwnym razie człowiek zawsze będzie miał tendencję do narzucania rzeczywistości własnych praw i interesów" (Laudato si, 2015). (Laudato si, 2015, 75).
Święty Izydor z Sewilli, ostatni Ojciec Kościoła Zachodniego
Święty Izydor z Sewilli jest uważany za najsłynniejszego łacińskiego pisarza VII wieku, a przez niektórych autorów za ostatniego Ojca Kościoła Zachodniego.
Nawrócenie Recaredo i sobory w Toledo zwołane w VII wieku naznaczyły owocny pontyfikat świętego Izydora z Sewilli (+ 636), uważanego za najsłynniejszego łacińskiego pisarza VII wieku i, dla niektórych autorów, ostatniego Ojca Kościoła Zachodniego.
Niewątpliwie jego najbardziej znanym i najczęściej cytowanym dziełem jest "Etymologie"naznaczy jego metodę pracy oraz styl głoszenia kazań i rządzenia. Trzeba sięgać do źródeł i z nich rozjaśniać wielkie i małe problemy życia duszpasterskiego i życia chrześcijan.
Dzieła świętego Izydora z Sewilli
Rzeczywiście, "Etymologie" stanowią pierwszą encyklopedię wiedzy i nauki w średniowiecznym Kościele i poza nim. Jeśli na przykład przeczytamy powoli wydanie BAC, zobaczymy, że jest to kompendium wiedzy naukowej, humanistycznej, sapiencjalnej itp.
Na tych ciasno upakowanych stronach, tak jak były one pisane w czasach starożytnych, aby jak najlepiej wykorzystać papier, zachowało się wszystko, o czym nauczyciel musiał pamiętać w szkoleniu swoich podopiecznych. Jego "Sentencje" są przepełnione nauką kościelną i zapowiadają przyszłe "Sentencje" Piotra Lombarda (1100-1160) oraz "Summa Theologica" św. Tomasz z Akwinu (1224-1274).
Powinniśmy natychmiast przypomnieć jego niezwykłą apologię "O wierze katolickiej przeciwko Żydom"; także przypomnienie chrześcijańskich zwyczajów i dyscypliny kościelnej w "O urzędach kościelnych"; pisze także historię królów gockich, wandalskich i suewskich w "The Illustrious Men"; zajmuje się wszystkim, co można było omówić w tym czasie w dwóch książkach "O różnicach";Komentuje Biblię, analizuje dogmaty i moralność, rozkoszuje się opisywaniem najdrobniejszych szczegółów natury... Można powiedzieć, że jego praca obejmuje wszystkie dziedziny nauki, od wysokiej dziedziny teologii po najzwyklejszą sztukę mechaniczną i użytkową.
Życie i kultura hispano-wizygotów
Ze względu na jego świętość i naukę można również powiedzieć, że uosabia życie i kulturę Kościoła Hispano-Wizygotycznego. Do niego należy zasługa rozbudzenia i utrwalenia świadomości jedności kulturowej ludów germańskich i romańskich. Jako kompilator i twórca myśli klasycznej, przesiąknięty wiedzą swoich czasów i płodny na polu literackim, był w stanie przedstawić w swoich dziełach cenne dziedzictwo starożytnej nauki i wprowadzić je do świadomości narodów germańskich. Dzięki temu został uznany za jednego z największych mistrzów wśród prekursorów średniowiecza, zarówno wtedy, jak i dziś.
Święty Izydor był nie mniej ważny dla życia narodowego. Izydor, doradca królów i inspirator nowego prawodawstwa, stworzył inspirowaną chrześcijaństwem politykę, która wykraczając poza granice Wizygotów, posłuży jako model polityki, która później zostanie narzucona w chrześcijańskim imperium w średniowieczu.
Izydora jest magisterium, na przykład sprawowane w Toledo przez jego arcybiskupów: dwóch świętych Eugeniusza, świętego Ildefonsa, "rzekę elokwencji", i świętego Juliana; w Saragossie, Tajona i braci Juana i świętego Braulio, tego ostatniego jednego z najbardziej reprezentatywnych chwał Hiszpanii Wizygotów; w Barcelonie, świętego Quirce; w Sewilli, świętego Leandra i świętego Fulgencjusza; w Bradze, świętego Fructuosusa... Hiszpania ma zatem plejadę pisarzy kościelnych, których trudno znaleźć w innych narodach Europy.
Formacja kapłańska i św. Izydor z Sewilli
Chcielibyśmy skorzystać z tego portretu świętego Izydora z Sewilli, aby podkreślić kwestię, która jest mało znana ogółowi społeczeństwa, a mianowicie znaczenie świętego Izydora w formacji kapłańskiej aż do Soboru Trydenckiego.
Rzeczywiście, IV Sobór w Toledo jest jednym z najważniejszych soborów Kościoła w Hiszpanii. Odbył się on w 653 roku, a przewodniczył mu święty Izydor z Sewilli. Uczestniczyło w nim 5 arcybiskupów, 56 biskupów i 7 wikariuszy innych diecezji. Dla naszego celu, jakim jest studium formacji kapłańskiej, jest to sobór bardzo interesujący, ponieważ poświęca temu zagadnieniu wiele kanonów.
Przede wszystkim ustalono, że studia kapłańskie powinny opierać się na znajomości Pisma Świętego i kanonów: "aby cała ich praca polegała na głoszeniu i doktrynie i służyła budowaniu wszystkich, zarówno przez znajomość wiary, jak i przez legalność nauczania" (Sobór IV w Toledo, c. 25, Mansi 10, 626 i nast.).
Następnie określono konkretne aspekty tego szkolenia: "Każdy wiek człowieka, począwszy od okresu dojrzewania, jest skłonny do zła; ale nie ma nic bardziej niestałego niż życie młodych. Z tego powodu uzgodniono, że dojrzewający lub dorastający duchowni powinni mieszkać w zagrodzie w atrium, aby mogli spędzić lata wieku smarnego nie w pożądaniu, ale w dyscyplinach kościelnych, pod kierunkiem starca o bardzo dobrym życiu i doświadczeniu, którego wszyscy powinni uważać za swojego nauczyciela i świadka ich czynów; a jeśli któryś z nich jest uczniem, powinien być chroniony przez kuratelę biskupa, aby ich życie było wolne od przestępstw, a ich dobra wolne od szkód wyrządzonych przez złoczyńców ".
Seminarium Isodorian
Dzięki kanonom zaczerpniętym z IV Soboru w Toledo i dzieł św. Izydora jesteśmy w stanie nakreślić to, co zostało nazwane "seminarium Izydora", które wywarło wielki wpływ w średniowieczu, zarówno w Hiszpanii, jak iw innych częściach Europy, i ostatecznie zostało podjęte przez Sobór Trydencki. W rzeczywistości dekret "pro seminariis" Soboru Trydenckiego rozpocznie się tymi samymi słowami IV Soboru w Toledo, o których już wspomniano.
Pierwszą nowością wprowadzoną przez Sobór w Toledo było nazwanie prezbitera, starszym, tym, który do tej pory był nazywany "przełożonym". Innymi słowy, "starszy o bardzo dobrym i doświadczonym życiu" zastąpił "przełożonego" pod względem wymagań oraz doświadczenia życiowego i kompetencji.
W życiu tej szkoły kapłańskiej będzie również wyraźne odniesienie do "dyscyplin kościelnych", które uczniowie będą musieli studiować w "przedsionku", obok rezydencji biskupa i pod nadzorem doświadczonego człowieka, który jest "roztropny w słowach i bogaty w wiedzę".
Wiek uczniów został ograniczony do ponad 30 lat. Z drugiej strony nie opracowano nowych konstytucji dla życia tych szkół, ponieważ uznano, że Reguła św. Benedykta wystarczająco podsumowuje różne kwestie.
Oprócz nauczania nauk świętych i świeckich, uczono ich, jak głosić kazania, tj. otrzymywali kurs świętego oratorium, który był bardzo praktyczny i miał na celu głoszenie ludziom, w oparciu o klasyczną retorykę.
Uczono ich również zarówno teoretycznego, jak i praktycznego doświadczenia duszpasterskiego. Tak więc w jednej z modlitw "Liber ordinum" modlono się w ten sposób: "Panie Jezu Chryste. Ty, który otworzyłeś usta niemych i uczyniłeś języki niemowląt wymownymi, otwórz usta tego sługi, aby otrzymał dar mądrości, aby czerpiąc w całej doskonałości z nauk, które dziś zaczyna otrzymywać, mógł Cię chwalić na wieki wieków".
Pedagogika
Pedagogika "Institutionum disciplinae", stworzona przez św. Izydora, mówiła o tych kolegiach, że zostały ustanowione i ustanowione w trzech częściach: aby nauczyć się czytać, pisać i być czytelnikami Słowa Bożego, to znaczy czytać i komentować tajemnice Boga.
Warto zauważyć, że kilka lat później św. Julian z Toledo w swojej "Ars grammatica" kładzie nacisk na te same idee. Święty Ildefonso dodaje również śpiew liturgiczny, który odtąd powinien być uważany za ważny przedmiot nauczania w tych szkołach.
W swoich dziełach święty Izydor wyraźnie określił, jakie studia należy podjąć w tych szkołach. Miały one rozpoczynać się od "Trivium", zorientowanego na znajomość łaciny, retoryki, dialektyki, literatury i podstaw filozofii. Następnie uczeń rozpoczynał naukę "Quadrivium", tj. arytmetyki, muzyki, geometrii i astronomii.
Święty Izydor, Biblia i inne teksty
Jeśli chodzi o pogańskich poetów, Izydor, podobnie jak wcześniej Ojcowie Kościoła, ostrzegał studentów przed ich używaniem i uczył ich, aby wydobywali z nich pozytywną część i odkładali na bok pogańskie resabbios. Po ukończeniu studiów humanistycznych kandydaci, którzy zostali uznani za odpowiednich, zostali wyświęceni na subdiakonów.
Od tego momentu rozpoczęły się właściwe studia teologiczne, a wraz z nimi bezpośrednie przygotowanie do święceń kapłańskich. W studiach teologicznych szczególną wagę przywiązywano do Pisma Świętego, studiowania pism Ojców Kościoła, zarówno ich komentarzy do Pisma Świętego, jak i traktatów dogmatycznych, a wreszcie do studiowania kanonów soborów.
Jak podsumował Sobór w Toledo, kandydaci do kapłaństwa musieli opanować Psałterz, kantyki i hymny oraz sposób chrzczenia. Na koniec zwróćmy uwagę, że św. Izydor w swoim dziele "De Ecclesiasticis officiis" pominął doktrynę Arcanum, jak mawiali starożytni pisarze kościelni, i w rozdziale 24 napisał regułę wiary. Oznacza to, że wyznanie wiary, którego nauczyli się na pamięć i wyryli na swoich sercach, stało się wiedzą publiczną.
Wśród ksiąg, których nie mogło zabraknąć zarówno w klasztorach, jak i w szkołach, i które musiały zostać skopiowane, aby mogły znaleźć się w bibliotece, były przede wszystkim Pismo Święte, zbiory kanonów Kościoła, księgi Sentencji świętego Izydora, komentarze Grzegorza z Elwiry i Justa z Urgel do Pieśni nad Pieśniami, dzieła Apringiusa i komentarz Beatusa z Liébany do Apokalipsy, dzieła Tajóna, świętego Ildefonso z Toledo i świętego Juliana oraz oczywiście księgi egzegetyczne świętego Izydora zawarte w Etymologiach; dzieła Tajóna, świętego Ildefonso z Toledo i świętego Juliana oraz, oczywiście, księgi egzegetyczne świętego Izydora zawarte w Etymologiach.
Odnosząc się do święceń kapłańskich, Sobór VIII w Toledo ustanowił, co następuje: "Kiedy prezbiterzy są wyświęcani, aby udać się do parafii, muszą otrzymać od swojego biskupa oficjalną księgę, aby mogli być pouczeni w powierzonych im kościołach, aby przez swoją ignorancję nie byli niewdzięczni wobec boskich sakramentów". Tak więc w Hispanii w tym czasie dostępne były wystarczające książki.
Inne prace
Powróćmy do dzieł św. Izydora z Sewilli, w których uzupełnione są profile formacji kapłańskiej i wskażmy te najbardziej wyróżniające się. Rzeczywiście, w "Księdze zdań" napisanej przez św. Izydora, nakreślona jest postać kapłana, a zatem formacja kapłańska, którą chciał nadać kandydatom. Mówił w niej o kapłanie jako o człowieku Bożym, uprzejmym i miłosiernym, wrażliwym na ubogich i cierpiących, skromnym, posłusznym, oddanym modlitwie i ciszy, a wreszcie lubiącym czytać o męczennikach i świętych.
Lolo Kiko - tak papież Franciszek był znany na Filipinach. W tym artykule autor przedstawia swoje wrażenia z ostatniego spotkania z papieżem i trajektorię jego pontyfikatu.
25 kwiecień 2025-Czas czytania: 4minuty
Jestem poruszony, gdy przeglądam wideo z mojego ostatniego "bliskie spotkanie"z Papież FranciszekNa Filipinach nazywamy go Lolo Kiko. Było to w styczniu ubiegłego roku, podczas Jubileuszu Komunikatorów.
Został przewieziony środkową nawą auli Pawła VI, a ludzie tłoczyli się wokół niego.
Kobieta w pobliżu wykrzykiwała słowa podziękowania, więc dołączyłem do niej, wyrażając swoją wdzięczność. Obok mnie znajdował się rodak, który powtarzał: "...Jestem bardzo wdzięczny.Mabuhay (Viva), Lolo Kiko!".
Myśląc o czymś osobistym do powiedzenia, krzyknąłem: "Powiem coś osobistego!Bardzo Cię kochamy, Ojcze Święty, świetna robota!". Było to przekonanie, które zawsze podtrzymywałem, pomimo artykułów na różnych katolickich stronach krytykujących Ojca Świętego.
Jako teolog staram się opierać swoje myślenie o bieżących sprawach z perspektywy wiary, która jest zasadniczo Bożym punktem widzenia. Wiara we wszystkie nauki Jezusa i Jego Kościoła, w tym wiara w Boga, który postanowił przemawiać i rządzić za pośrednictwem papieża.
Od samego początku spodziewałem się, że papież Franciszek zajmie się problemami relatywistycznego i zsekularyzowanego Zachodu jako Święty Jan Paweł II -Wielki - rozprawił się i obalił totalitarne imperium komunistyczne w Europie Wschodniej. Natychmiast po wysłuchaniu jego pierwszego wywiadu moje serce zawrzało z niecierpliwości.
Papież Franciszek postrzegał Kościół i świat jako szpital polowy: tak wielu rannych, tak wiele cierpienia. A tym, co uderzyło mnie najbardziej, był jego nacisk na miłosierdzie. Z jednej strony, jest ona opatrzona własnym mottem: Miserando atque eligendJest człowiekiem miłosierdzia i wyboru, pokazując, że miłosierdzie będzie przenikać cały jego pontyfikat.
Co ważniejsze, dało mu solidną podstawę teologiczną. Miłosierdzie nie jest tylko kolejną cechą Boga. Miłosierdzie jest centralną prawdą Boga. Ponieważ jest to prawda centralna, idea ta ma implikacje operacyjne dla tego, jak mamy żyć, jak ma być zorganizowany cały Kościół.
Po jego śmierci opublikowałem to na mojej stronie na Facebooku i po głębszym zastanowieniu zdałem sobie sprawę, że miłosierdzie naprawdę leży u podstaw całej jego pracy:
"Uwielbiam papieża Franciszka i chciałbym pochwalić wszystkie wielkie rzeczy, które dla nas zrobił. Myślę, że jest to jego siedem głównych osiągnięć:
1. Bóg jest miłosierdziem: bądź miłosierny. Pomogło nam to skupić się na najgłębszej prawdzie Boga: miłosierdziu. Tak więc, jeśli chcemy być zjednoczeni z Bogiem, naszym jedynym celem, musimy być miłosierni dla ludzi wokół nas, zwłaszcza dla grzeszników, ignorantów, biednych i wszystkich potrzebujących.
2. Centralność KergymaBóg nas kocha, umarł za nas, żyje i jest blisko nas. Ta centralna prawda naszego życia, nauczał, jest w centrum wszystkich naszych wysiłków, aby odnowić nasze życie. Kontemplacja Boga, który kocha nas bezgranicznie w każdej chwili, pobudza nas do wielkodusznej miłości Boga i bliźniego.
3. Pierwszeństwo i nieskończona godność każdej osoby. Będziemy w stanie prawdziwie kochać Boga - Trójcę Osób - i bliźniego, jeśli docenimy nieskończoną godność każdej osoby. Dzisiejsze wypaczenia moralne - takie jak aborcja, małżeństwa osób tej samej płci, obojętność klimatyczna, brak współczucia dla grzeszników - są zakorzenione w zapominaniu o nieskończonej godności każdej osoby, której musimy służyć.
4. Współodpowiedzialność wszystkich w Kościele (synodalność). Ponieważ wszyscy jesteśmy innymi Chrystusami, wszyscy jesteśmy Kościołem. Wszyscy jesteśmy współodpowiedzialni za kierowanie naszej drogi ku Bogu. To pchnięcie Franciszka uwalnia wszystkie energie katolików, aby posunąć Kościół naprzód.
5. Reforma zarządzania Kościołem na rzecz ewangelizacji i ewangelizacji w Kościelen. Reforma Kurii i wszystkie instrumenty władzy, tak aby cała władza służyła ewangelizacji. Ponieważ ewangelizacja jest misją i życiem Kościoła - powodem, dla którego istniejemy - wówczas przekazywanie prawdy (doktryna) i zasady zarządzania Kościołem (prawo kanoniczne) muszą służyć przyprowadzaniu ludzi do Chrystusa poprzez Ewangelię.
6. Radość Ewangeliiświętości i rodziny. Tytuły trzech kluczowych dokumentów zawierały ideę radości. Życie chrześcijańskie obraca się wokół radości. Życie wierne ewangelizacyjnemu dziełu Chrystusa, Jego wezwaniu do świętości i troski o rodzinę jest źródłem największej radości.
7. Podstawy pokojowego współistnienia Kościoła z liberałami, sekularystami, muzułmanami i innymi grupami. Papież Franciszek położył podwaliny pod ustanowienie zgody z grupami, które w przeszłości miały problemy z relacjami z Kościołem. Wprowadzanie pokoju jest podstawową rolą każdego przywódcy, aby jego organizacja mogła się rozwijać. Co więcej, bardzo wpływowi liberałowie, niegdyś bardzo krytyczni, są teraz po stronie papieża".
Dzięki temu postowi zrozumiesz, dlaczego moje ostatnie słowa do naszego drogiego Lolo Kiko brzmiały: Świetna robota!
Rozumiał Boga, którego kochał z całego serca i ze wszystkich sił. A rozumiejąc Boga tak głęboko, pozostawił po sobie dziedzictwo, które nie przetrwa tylko do tego roku. Ponieważ miłosierdzie jest centralną prawdą Boga, a natura Boga jest wieczna, to dziedzictwo jest po wsze czasy. A my mamy szczęście - głębokie szczęście - być jego dziećmi na tym nowym etapie Kościoła - etapie centralności i operacjonalizacji Miłosierdzia - który będzie musiał trwać wiecznie.
AutorRaul Nidoy
Dyrektor ds. komunikacji Opus Dei na Filipinach.
Członek zarządu Parents for Education Foundation (PAREF).
Autor książki, Skoncentrowany na Jezusie: przewodnik po najszczęśliwszym życiu
Katoliccy naukowcy: Antonio de Gregorio Rocasolano, chemik i naukowiec
Antonio de Gregorio Rocasolano, chemik i naukowiec, profesor chemii na Uniwersytecie w Saragossie, zmarł 25 kwietnia 1941 r. Ta seria krótkich biografii katolickich naukowców została opublikowana dzięki współpracy Stowarzyszenia Katolickich Naukowców Hiszpanii.
Alfonso Carrascosa-25 kwiecień 2025-Czas czytania: < 1minuta
W 1892 r. ukończył studia chemiczne na Wydziale Nauk Ścisłych, a w 1897 r. uzyskał tytuł doktora na Wydziale Fizyki i Chemii Uniwersytetu Centralnego w Madrycie. Otrzymał stypendium JAE na studiowanie mikrobiologii w Paryżu i uzyskał doktorat na Uniwersytecie w Madrycie w 1887 r., a następnie został mianowany asystentem wykładowcy na Wydziale Nauk w Saragossie. W 1902 r. zdobył katedrę chemii ogólnej na Uniwersytecie w Barcelonie, którą w następnym roku zamienił na uniwersytet w Saragossie. Wraz z innymi ówczesnymi naukowcami założył Akademię Nauk Fizycznych, Chemicznych i Przyrodniczych w Saragossie, której był prezesem w latach 1922-1932. Stworzył również Laboratorium Badań Biochemicznych na Wydziale Nauki Uniwersytetu w Saragossie, gdzie został prorektorem w 1921 r. i rektorem w 1929 r., które odwiedził sam Albert Einstein.
Człowiek o głębokich przekonaniach religijnych, jego dorobek intelektualny obejmuje badania nad rolnictwem i odżywianiem roślin azotem, a także kinetyką i katalizą koloidów oraz ruchami Browna. Jest również znany ze swoich bliskich relacji z czołowymi międzynarodowymi naukowcami. Jego prace obejmują "Chemical-Physical Studies on Living Matter" (wydanie 2, 1917) oraz "Biochemical Contributions to the Agricultural Nitrogen Problem" (trzy tomy, 1933-1939).
AutorAlfonso Carrascosa
Consejo Superior de Investigaciones Científicas (CSIC).
Ciało papieża Franciszka jest teraz wystawione w Bazylice Świętego Piotra, aby każdy, kto chce, mógł pożegnać się z papieżem przed jego pogrzebem w sobotę 26 kwietnia.
Podczas pierwszego dnia publicznego czuwania tysiące wiernych ustawiło się w kolejce przed Watykanem, gdzie tłoczyli się dziennikarze, pielgrzymi, kardynałowie i zakonnicy z całego świata.
Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Myślenie o śmierci papieża w Rzymie to mimowolna podróż po kręgach "Boskiej komedii", ponieważ wszystko, co dzieje się tutaj - w sercu Kościoła - ma w sobie coś z sądu ostatecznego, z wagi, ze spotkania nieba i ziemi.
W wiecznym Rzymie, gdzie Bernini wyrzeźbił chwałę w trawertynie Bazyliki Świętego Piotra, historia nie stoi w miejscu. Ani wiara. Ani żałoba. Ani miłość ludu do swego pasterza.
Myślenie o śmierci papieża w Rzymie to mimowolna wędrówka przez kręgi "Boskiej komedii", ponieważ wszystko, co dzieje się tutaj - w sercu Kościoła - ma w sobie coś z sądu ostatecznego, z wagi, ze spotkania nieba i ziemi. Tutaj żałoba po papieżu ma oddźwięk teologiczny i polityczny, mistyczny i powszechny.
Oceny pontyfikatu
Analitycy już podjęli działania. Wszyscy zgadzają się, że pontyfikat Francisco charakteryzuje się rosnącą polaryzacją w Kościele. Szczególnie w ostatnich latach napięcia wysunęły się na pierwszy plan. Spuścizna tego pontyfikatu nie została jeszcze napisana. Będzie ono wymagało dystansu, perspektywy, mądrości... i z pewnością pokoleń, które więcej się modlą, a mniej mówią.
Niektórzy pisali z uznaniem i wyważeniem, inni ze znaczną krytyką. Czas osądzi, tak jak osądził papieży, których Dante umieścił w najciemniejszych częściach Piekła lub na szczytach Raju.
Wierzący modlą się za papieża
Ale na razie, w teraźniejszości bez filtrów i ostatecznych narracji, jedyną pewną rzeczą jest to, że w kolejce do Bazyliki Świętego Piotra wierni robią to, co robią od wieków: modlą się za papieża. Ponieważ ponad wszelkimi ideologiami i niuansami, bycie katolikiem oznacza bycie zjednoczonym z papieżem - tym obecnym, poprzednim i przyszłym - nawet jeśli nie podziela się wszystkich jego komentarzy czy decyzji. Ponieważ papież jest następcą Piotra. A kiedy umiera, cały Kościół przestaje istnieć.
Niektórzy będą rysować podobieństwa między kolejkami w tych dniach a tymi, które utworzyły się podczas pogrzebu Jana Pawła II, zastanawiając się, czy są one teraz krótsze, mniej kolorowe lub spokojniejsze.
Niektórzy pamiętają również, że te dni zbiegają się z Jubileuszem Młodzieży i odroczonym kanonizacja Carlo Acutis, co wyjaśnia niespodziewany przypływ pielgrzymów, który wczoraj przerósł wszelkie prognozy, z kolejkami trwającymi od trzech do pięciu godzin, które pozostały nieprzerwane aż do zamknięcia, po drugiej nad ranem. "Przyjechaliśmy ze złudzeniem, że zobaczymy Carlo na ołtarzach, ale wiadomość pozostawiła nas ze złamanym sercem. Teraz jesteśmy tutaj, aby modlić się za papieża i podziękować mu za wszystko, co zrobił" - mówi Valentina, młoda kobieta z Arezzo, która przybyła w towarzystwie swojej parafii.
Historie na końcu St. Peter's
Wiele osób przybyło z różnych regionów Włoch, aby oddać hołd Papieżowi, który wyznaczył epokę. Giuseppe i Annamaria, emerytowane małżeństwo z Bari, przyjechali pociągiem: "Nie chcieliśmy tego przegapić. Franciszek był dla nas bliskim pasterzem, dziadkiem dla ludzi. Wiele modliliśmy się za niego w tych dniach.
Atmosfera na placu jest nie tylko atmosferą wspomnień, ponieważ wiele godzin spędza się na słońcu, stojąc z masą ludzi wokół siebie. Niektórzy turyści są zachęcani do stania w kolejce w nadziei na zrobienie selfie, gdy znajdują się nieco ponad dwa metry od zwłok papieża, ale cztery godziny pokuty to cena, którą jest w stanie zapłacić tylko prawdziwa miłość.
"Każda twarz w kolejce jest świadectwem uczucia, które Franciszek umiał zasiać" - mówi ojciec Marcelo, brazylijski ksiądz. "Był papieżem, który przemawiał do naszych serc, który nauczył nas patrzeć z czułością i ufać Bożemu miłosierdziu. Ten ostatni gest, przybycie, aby go pożegnać, jest również modlitwą".
Niektórzy modlą się na różańcu, a nierzadko osoby znajdujące się w pobliżu spontanicznie przyłączają się do modlitwy. Są młodzi ludzie, rodziny z dziećmi i osoby starsze. Pomimo zmęczenia, oczekiwanie jest przeżywane ze spokojem i oczekiwaniem. "Pięć godzin w kolejce to nic, by oddać Mu odrobinę tego, co nam dał", mówi Marta, kobieta z Peru.
W nocy, gdy miasto zanika, linia wiernych nadal powoli przesuwa się w kierunku bazyliki. Wielu idzie w milczeniu. W powietrzu unosi się wspólny sentyment: wdzięczność. Ponieważ, jak ktoś powiedział, "Papież odszedł, ale nie jego dziedzictwo. Jego głos żyje w nas".
Pod złotym baldachimem zaprojektowanym przez Berniniego spoczywają szczątki człowieka, za którego modli się Kościół. Proboszcza, którego prości ludzie żegnają nie artykułami redakcyjnymi, ale modlitwami. Ponieważ ostatecznie, poza hałasem i liczbami, Kościół zawsze reaguje w ten sam sposób na śmierć papieża: wiarą, nadzieją... i długim szeregiem wiernych, którzy nie wiedząc, jak to wszystko wyjaśnić, czują, że powinni tam być. Ponieważ wiedzą, że wielkie pożegnania nie są wykrzykiwane. One są odmawiane. Można się tego nauczyć, stojąc w kolejce, by pożegnać Franciszka w Bazylice św.
Ciało papieża Franciszka będzie czuwać w bazylice do piątku. Pogrzeb odbędzie się w sobotę rano na placu, w ceremonii, w której oczekuje się, że weźmie udział duży tłum.
Javier Martínez-Brocal jest weteranem watykanistyki, który z bliska relacjonował pontyfikat Franciszka. Jako dziennikarz większość swojej kariery poświęcił relacjonowaniu spraw Watykanu i Kościoła katolickiego. Był dyrektorem Raporty rzymskiejest jedną z wiodących agencji informacyjnych zajmujących się papieżem i Stolicą Apostolską, a jej praca odegrała kluczową rolę w przekazywaniu opinii publicznej informacji religijnych w jasny i przystępny sposób.
W tym wywiadzie Martínez-Brocal przedstawia Omnes swoje poglądy na temat roli dziennikarstwa w Stolicy Apostolskiej i tego, jak postrzega ewolucję komunikacji w Watykanie w coraz bardziej połączonym świecie.
Z Twojego doświadczenia jako watykańskiego korespondenta, jakie są główne różnice w komunikacji papieża Franciszka w porównaniu z jego poprzednikami?
Mam wrażenie, że Franciszek chciał pokazać, że papież nie jest odległym autorytetem. Jednym z głównych wątków pontyfikatu jest bliskość, także w komunikacji. Udzielił dziesiątek wywiadów.
Papież zdecydował się na bardziej bezpośrednie relacje z dziennikarzami, nie polegając tak bardzo na biurze prasowym. Jaki wpływ miało to na relacje Watykanu z mediami?
Z punktu widzenia Dykasterii ds. Komunikacji, wyobrażam sobie, że nie było to zbyt łatwe, ponieważ papież polegał w dużej mierze na swoim instynkcie i prawie nigdy nie prosił Dykasterii ds. W przypadku mediów wpływ był ogromny. Jest to sposób na powiedzenie, że nie miał nic przeciwko odpowiadaniu na bezpośrednie pytania, że nie bał się odpowiadać za swoje decyzje.
Jak ten nowy model komunikacji zmienił sposób, w jaki media interpretują i przekazują papieskie przesłania?
Bliskość papieża jest już bardzo silnym przesłaniem i pozwala na pozytywny punkt wyjścia. Pragnienie dialogu jest postrzegane przez media jako otwartość i pozwala na konstruktywne podejście do złożonych i negatywnych kwestii.
W dobie mediów społecznościowych i natychmiastowego dostępu do informacji, jakie wyzwania i możliwości stwarza ten bardziej spontaniczny i przystępny styl Franciszka?
Szybkość, z jaką sieci społecznościowe powielały pozbawione kontekstu wypowiedzi papieża, doprowadziła do nieporozumień i nieporozumień. Myślę, że w niektórych przypadkach zatruło to postrzeganie Franciszka, ale w perspektywie średnioterminowej przyniosło korzyści wyspecjalizowanym mediom, ponieważ doprowadziło do większej ciekawości i większego zapotrzebowania na zrozumienie kodów, których używa.
Podczas swoich podróży apostolskich Franciszek często wygłasza oświadczenia na pokładzie samolotu, które generują globalne nagłówki. Czy te konferencje prasowe pomogły zrozumieć papieża, czy też wywołały niejednoznaczne interpretacje?
Te konferencje prasowe miały więcej zalet niż wad, były bardzo przydatne. Pozwoliły mu się wytłumaczyć, pokazały, że Kościół ma konstruktywne podejście. I wydaje mi się, że pamiętam, że kiedy popełniał błędy lub używał barwnych wyrażeń, zawsze przepraszał.
Podróże Franciszka były priorytetowe dla geograficznych i egzystencjalnych peryferii, takich jak Irak czy Sudan Południowy. Co byś podkreślił ze swoich wrażeń z jego podróży?
Pozostaje mi jego zainteresowanie pójściem tam, gdzie nikt nie chciał podróżować, zwróceniem uwagi na kraje i sytuacje, które pozostają niezauważone w globalnej grze interesów: Albania, Papua Nowa Gwinea, Timor Wschodni... Byłem poruszony tą łagodnością.
Czy uważasz, że podróże Franciszka na nowo zdefiniowały watykańską dyplomację i jej rolę w konfliktach międzynarodowych?
Nie wiem... Myślę, że pomogły one lepiej zrozumieć priorytety papieża jako przywódcy religijnego, które różniły się od tych, które miałby, gdyby był tylko przywódcą politycznym.
Francisco napisał ponad 40 książki Czy ten poziom produkcji sprawił, że twój głos stał się bardziej wpływowy?
Należy odróżnić kompilacje jego homilii i przemówień, które zostały opublikowane jako jego własne książki, od tych, które faktycznie realizował jako projekt wydawniczy, których jest niewiele. Są one na ogół bardzo wartościowe i zostały dobrze przyjęte.
Czy uważasz, że papież został zbytnio wyeksponowany w mediach?
Na światowej scenie jest bez wątpienia jednym z najbardziej interesujących i niezależnych głosów i być może tym, który w największym stopniu przyczynił się do powstrzymania kryzysów, które obecnie nas obciążają. Niektórzy woleliby, aby mówił mniej, być może dlatego, że byli urażeni tym, co powiedział.
Miłosierdzie Boże. Druga Niedziela Wielkanocna (C)
Joseph Evans komentuje czytania na Drugą Niedzielę Wielkanocną (C) 27 kwietnia 2025 r.
Joseph Evans-24 kwiecień 2025-Czas czytania: 2minuty
W dzisiejszym pierwszym czytaniu cień Piotra leczy dolegliwości fizyczne. W Ewangelii oddech Chrystusa idzie dalej i leczy to, co duchowe. Leczy również brak wiary Tomasza. Dzisiaj jest również Niedziela Miłosierdzia Bożego, a tegoroczne czytania koncentrują się na tym, jak to miłosierdzie realizuje się przede wszystkim poprzez przebaczenie grzechów.
Możemy wykonywać wszelkiego rodzaju uczynki miłosierdzia i mają one wielką wartość. W rzeczywistości nasze własne zbawienie zależy od wykonywania takich uczynków (zob. Mt 25:31-46). Ponieważ jednak największą formą nieszczęścia jest grzech, największym dziełem miłosierdzia jest uwalnianie ludzi od ich grzechów. W rzeczywistości wszystkie cielesne formy nieszczęścia ostatecznie mają swoje źródło w grzechu Adama i Ewy: wraz z tym grzechem na świat przyszło cierpienie we wszystkich jego formach.
Kiedy byłem kiedyś zaangażowany w projekt społeczny w pewnym biednym kraju, organizowaliśmy dni, w których ludzie mogli przyjść do nas, aby zobaczyć się z lekarzami, a ja, jako ksiądz, byłem tam również dla tych, którzy chcieli iść do spowiedzi. Kolejki dla nich były znacznie dłuższe niż kolejki dla mnie. To było smutne, ponieważ ci ludzie starali się leczyć objaw, a nie korzeń. Kiedy Jezus uzdrowił paralityka opuszczonego przez dach, dotarł do źródła jego choroby i powiedział do niego: "Twoje grzechy są odpuszczone". Dzięki temu jego ciało również zostało uzdrowione.
Nie oznacza to, że uzdrowienie duchowe automatycznie prowadzi do zdrowia cielesnego. Bóg często dopuszcza cielesne niedomagania dla naszego duchowego wzrostu. Ale ponieważ Chrystus chciał zbawić świat od jego najgłębszej choroby, dał Kościołowi moc odpuszczania grzechów (nie powołał go do bycia wielkim szpitalem). Dając apostołom, swojemu Kościołowi, dar pokoju, a następnie "tchnąc" na nich Ducha Świętego, powiedział: "Tym, którym odpuścicie grzechy, są one odpuszczone; tym, którym zatrzymacie grzechy, są one zatrzymane"..
Tchnienie Chrystusa, obdarzając nas swoim Duchem Świętym, daje nam pokój poprzez przebaczenie grzechów w Kościele. Aby grzechy zostały odpuszczone lub zatrzymane, Kościół musi je usłyszeć. Na tchnienie naszej winy (tj. wyznanie naszych grzechów) w uchu kapłana odpowiada tchnienie przebaczenia poprzez jego rozgrzeszenie. Oddech spotyka się z oddechem w miłosierdziu Boskiego Tchnienia, Ducha Świętego. Brak wiary Tomasza zostaje uzdrowiony tydzień później. Podobnie jak ludzie z mojej anegdoty, przywiązywał większą wagę do ciała niż do wiary ze słuchu: odrzucając słowo swoich apostołów, tchnienie Kościoła, zażądał dotknięcia ciała Chrystusa, aby uwierzyć w Zmartwychwstanie. Jego życzenie zostało spełnione, ale słowa Chrystusa, Jego zachęta, nauczyły Tomasza jego błędu. Czy nadszedł czas, abyśmy wyszli poza "cień" cielesnych trosk i zostali uzdrowieni tchnieniem Bożego Miłosierdzia?
Franciszek: papież prorok (lub prorok, który został papieżem)
Franciszek był prorokiem, który zamiast przewidywać przyszłość, był w stanie jasno odczytać teraźniejszość, zapraszając Kościół do wyjścia ze swoich struktur i otwarcia się na świat z odwagą i miłosierdziem.
24 kwiecień 2025-Czas czytania: 4minuty
Zdefiniowanie proroka nie jest łatwe. Być może dlatego, że, jak mówi popularne powiedzenie, "nikt nie jest prorokiem we własnym kraju". Albo dlatego, że dar proroctwa jest błędnie kojarzony ze zdolnością do przewidywania przyszłości, co jest zadaniem bardziej odpowiednim dla wróżbitów lub wróżbitów.
W Stary Testament Prorok jest tym, który wie, jak interpretować, w świetle Boga, obecny czas i który zachęca Izraela - naród o "sztywnym karku" - do skorygowania swojego postępowania, tak aby powrócił do przymierza. Pomyślałem, że ten przymiotnik dobrze pasuje do Jorge Marii Bergoglio z kilku powodów.
Pierwszy pod wieloma względami
Franciszek nie był konwencjonalnym papieżem, jeśli w tym momencie historii papiestwa można mówić o konwencjonalności. Był pierwszym pod wieloma względami: papieżem z "nowego świata", pierwszym, który nazwał siebie "il poverello di Assisi", pierwszym, który żył obok swojego poprzednika przez prawie dziesięć lat.
Pomimo podążania linią doktrynalnej ciągłości w odniesieniu do papieży przed nim, w pewnym momencie (w formie, nie w treści) zdystansował się. W ciągu ostatnich kilku dekad, pośród ideologicznych burz nowoczesności i ponowoczesności, chrześcijanie spoglądali na Rzym i to następcy Piotra zapewniali bezpieczeństwo i wskazywali drogę. Franciszek - jeśli mi wybaczycie - tego nie zrobił.
I nie zrobił tego, bo nie chciał. Stała za tym intencja. Jego styl nigdy nie polegał na oferowaniu "gotowych" rozwiązań, pocieszających słów lub pocieszającej zachęty. Nie dawał poklepywania po plecach, ale raczej ojcowski dotyk - popchnięcie, jeśli wolisz - do dalszego nieustraszonego i radosnego kroczenia tymi ścieżkami, które najwyraźniej każdego dnia są coraz mniej "Boże".
Zrozumiał, że dzisiejsi chrześcijanie są podróżnikami w złożonym świecie, dla którego nie ma instrukcji obsługi ani map drogowych, które są ważne. Mamy tylko moc Ewangelii, która odnawia się w każdym wieku z niespodziewaną siłą, dostosowując się do różnych języków i mentalności, tak jak miało to miejsce od czasu jej pierwszego głoszenia ponad dwadzieścia wieków temu.
Dar dialogu ze wszystkimi
Przewidywanie przyszłości nie jest łatwe, ale dokładne odczytywanie teraźniejszości może być jeszcze trudniejsze. Rzeczywistość uderza, czasem mocno, i nie wymagaj ode mnie dalekowzroczności, gdy problem jest tuż pod naszym nosem. Problem, który może być tak palący, jak stado, które nie ma pracy, dachu nad głową lub chleba, by nakarmić swoje dzieci.
Mimo to są ludzie, którzy są w stanie postawić właściwą diagnozę i zaproponować lekarstwo, które wcale nie jest oczywiste dla innych. Dlatego ich jasnowidzenie nie zawsze jest dobrze odbierane. Lata spędzone na stanowisku przełożonego prowincji jezuitów w Argentynie i biskupa Buenos Aires były dobrym treningiem dla Jorge Mario Bergoglio, aby wykorzystać tę wizję i zrobił to bez popadania w ekstremizm po jednej lub drugiej stronie.
Franciszek był obdarzony darem dialogu, umiał słuchać i zadawać właściwe pytania, ale nie oszukiwał nas: nie znał odpowiedzi. Trzeba było ich szukać w przyjaznej rozmowie z rówieśnikami, i to nie tylko z wybranymi, ale ze "wszystkimi". W tym sensie był wielkim pedagogiem i nauczycielem miłosierdzia.
Podziw i zdumienie
Prorocy mają tendencję do wzbudzania w otaczających ich ludziach dwóch uczuć: podziwu i oszołomienia. Nie są one sprzeczne i mogą występować w równych częściach. Zdumienie, jeśli słowa lub zachowanie nie pasują do własnych filtrów mentalnych lub schematów, czasami prowadzi do gorzkiego sprzeciwu.
Mieszkałem w Rzymie przez cały pontyfikat Franciszka. Towarzyszyłem mu tego deszczowego popołudnia 13 marca 2013 r., kiedy po raz pierwszy zajrzał do loggii Bazyliki Watykańskiej. Wtedy zaczęły się niespodzianki i konsternacja. Papież, który przywitał się bez wyrazu, ale który sprawił, że wszyscy zaczęliśmy się modlić.
Kilka dni później sam wyjaśnił, że kiedy sytuacja go przerastała, jego twarz stawała się poważna. Wkrótce jednak chował tę powagę za uśmiechem i przyjaznym gestem, nie wyrzekając się swojego poczucia humoru z Buenos Aires. W wyjątkowej symbiozie jest papieżem, który głosił jednocześnie o czułości i piekle.
A dezorientacja trwała nadal: opuścić Pałac Apostolski i udać się do Casa Santa Marta, nadal nosić czarne buty i krzyż pektoralny, dzwonić do starych i nowych przyjaciół lub wyjść na ulicę, aby dokończyć sprawy, które konklawe pozostawiło niedokończone.
Od tego momentu niespodzianki były stałym tonem pontyfikatu: wybór imienia Franciszek, wezwanie do ubogiego Kościoła i dla ubogich, Msza na Lampedusie, podróże do najbardziej zapomnianych miejsc na mapie... gdyby trzeba było wybrać ikoniczny moment tych lat, byłaby to niewątpliwie jego modlitwa przed Najświętszym Sakramentem 27 marca 2020 r., na pustym Placu Świętego Piotra, kiedy pandemia AIDS-19 pustoszyła zszokowany świat.
Wierny sobie
Los proroka nie zawsze jest łatwy: jego niepopularne głoszenie może prowadzić do kary, wygnania lub - co gorsza - ostracyzmu. Ale światło otrzymane z wysoka jest tak silne, że nie ma innego wyboru, jak być wiernym sobie. Ta wierność sobie była niezmienna w całej biografii Franciszka, czy to w Buenos Aires, Kordobie czy Rzymie. Ci z nas, którzy byli zaskoczeni, to ci, którzy nie znali go, zanim przekroczył staw. Po drugiej stronie odpowiedzieliby, wzruszając ramionami: to jest Bergoglio!
Są tacy, którzy odważyli się otwarcie skorygować tego papieża. Zawsze uważałem, że osoba, która codziennie wstaje o świcie, aby modlić się przez dwie godziny przed tabernakulum przed odprawieniem mszy, nie może popełnić błędu. Może działać pochopnie lub poza protokołem, ale nie może popełnić błędu.
Jorge Mario Bergoglio był z pochodzenia Piemontczykiem, Argentyńczykiem aż do bólu i - ku swojemu żalowi - Rzymianinem. Towarzyszył Kościołowi tak, jak prorocy towarzyszyli reszcie Izraela na wygnaniu. Szedł naprzód, zapraszając chrześcijan do pozostawienia za sobą octowego oblicza i otwarcia drzwi gościnności.
Nie zawahał się wdrożyć reformy kurii, którą zaplanował jego poprzednik, ani zająć się przypadkami nadużyć, najbardziej bolesnym punktem w ciele Kościoła. Nie zawahał się również zastosować środków naprawczych wobec młodych instytucji, które, jak to często bywało wcześniej, szybko narażały się na ryzyko wypaczenia charyzmatu w pogoni za karierowiczostwem i zgodnością z normami.
Ta prorocza wizja, o której mówiłem na początku, pozwoliła mu zachować jasny umysł, otwarty umysł i młodego ducha do końca. Po jego odejściu łódź Piotra kontynuuje swoją podróż przez burzliwe morze historii. Franciszek nie powiedział nam, gdzie jest najbliższy bezpieczny port, ale przekazał nam jako światło "...".mam nadzieję, że się nie rozczaruje".
Wygląda na to, że żywioły sprzysięgły się, aby niebo w Rzymie lśniło dziś w całej okazałości. W południe jest promiennie błękitne, a po południu powietrze spowija złote światło. Można by pomyśleć, że miasto jest w żałobie po swoim papieżu. Wieczne piękno caput mundi jest wyzwaniem dla wygaśnięcia życia i przypomnieniem, że śmierć nie ma ostatniego słowa, jak świętowaliśmy podczas niedawnej liturgii wielkanocnej.
Około wpół do ósmej rano, w środę 23 kwietnia, w Bazylice Świętego Piotra działa ta sama machina, która z niemal mechaniczną perfekcją uruchamiana jest w bazylice za każdym razem, gdy przygotowywana jest wielka ceremonia liturgiczna. Uporządkowana obsługa kontroluje wejścia i wyjścia, chór odbywa próby, dziennikarze pracują nad swoimi relacjami, ale tym razem ton jest inny.
Dziś kościół jest pusty, nie ma wiernych. Papież ma przybyć za trzydzieści minut, ale z tej okazji dokona ostatniego wejścia w trumnie. Za kilka godzin nawa główna i transept, przed ołtarzem spowiedzi, wypełnią się ludźmi, którzy przyjdą, aby przekazać ostatnie pozdrowienia Franciszkowi, papieżowi, który przybył "z końca świata".
Na twarzach pracowników Watykanu, zazwyczaj pogodnych i wesołych, maluje się poważniejszy wyraz. Sieroctwo jest subtelnym płaszczem, który wisi nad twarzami tych, którzy przechodzą przez drzwi świątyni, która w dzisiejszych czasach jest sercem chrześcijaństwa.
Procesja transferowa
O 9 rano w kaplicy Casa Santa Marta rozpoczyna się ceremonia przeniesienia trumny papieża. Kardynałowie zajmują miejsca na ławce. Gwardia Szwajcarska pilnuje i owija papieża po raz ostatni. Przewodniczy kardynał kamerling Kevin Farrell. Chór śpiewa kilka antyfon, celebrans odmawia modlitwę i rozpoczyna się procesja, która wyrusza z Santa Marta na Plac Świętego Piotra i wchodzi do bazyliki przez centralne drzwi.
Papież nie chciał być złożony na poduszkach czy aksamicie, ale w prostej trumnie z drewna i cynku. U jego boku zakonnicy z Penitencjarii Apostolskiej niosą świece w procesji. Kondukt pogrzebowy prowadzą kardynałowie, a za nimi podążają biskupi i prałaci, kapłani i zakonnicy oraz wierni świeccy, reprezentujący lud Boży.
Wchodzi procesja z krzyżem. Poranne światło wpada przez okna i drzwi wejściowe. Zmieszane z kadzidłem tworzy niepowtarzalną atmosferę. Procesja idzie nawą główną, podczas gdy śpiewana jest litania do świętych. Mężczyźni i kobiety Boga ze wszystkich stuleci, środowisk i charyzmatów. Franciszek i Ignacy Loyola, dwaj giganci, którzy prowadzili Bergoglio przez całe jego życie i posługę, i którzy przyjmą go po jego przybyciu do chwały, są przywoływani niemal jednocześnie.
Po litanii do świętych Farrell kadzi trumnę papieża, która została umieszczona przed ołtarzem spowiedzi, i kropi ją wodą święconą. Po jednej stronie trumny zapala się świecę paschalną. Świeca, która reprezentuje Chrystusa, "gwiazdę, która nie zna zmierzchu", jak śpiewano w proklamacji świętego czuwania, potężny symbol chrześcijańskiej wiary w życie wieczne.
Ceremonia jest kontynuowana w ostatniej części z recytacją responsorium i odczytaniem fragmentu Ewangelii, rozdział 17 św. Jana, który zawiera niektóre słowa z modlitwy kapłańskiej Jezusa, które dziś nabierają szczególnego wydźwięku: "Ojcze, pragnę, aby tam, gdzie Ja jestem, byli ze Mną także ci, których Mi dałeś". Po kilku modlitwach wstawienniczych odmawiane jest Ojcze nasz, a następnie modlitwa końcowa i śpiew Salve Regina.
Pożegnanie siostry Geneviève
Pierwsze osoby podchodzą, aby pożegnać Franciszka. Wśród kardynałów i purpuratów widać postać drobnej kobiety. Jest to zakonnica ubrana w prosty niebieski welon i szarą spódnicę poniżej kolan. Jej włosy są siwe, ale porusza się zwinnie. Na plecach ma zielony plecak myśliwski. Gestem zapraszają ją do wyjścia, ale ktoś ją rozpoznaje i zabiera do trumny.
To Geneviève Jeanningros, argentyńska zakonnica, Mała Siostra Jezusa, która od ponad 50 lat mieszka w przyczepie kempingowej we wspólnocie artystów jarmarcznych i cyrkowych w Luna Park w Ostia Lido, na obrzeżach Rzymu. Jego duszpasterstwo podejmuje dziedzictwo Karola de Foucauld, polegające na "pójściu tam, gdzie Kościół ma trudności". W każdą środę Suor Geneviève uczestniczy w audiencji generalnej papieża w towarzystwie cyrkowców i osób LGBT. Franciszek czule nazywa ją "enfant terrible". Teraz wzrusza się jak dziecko, żegnając po raz ostatni swojego ojca, rodaka i przyjaciela.
Po śmierci papieża Franciszka z jednej strony odczuwamy osierocenie i smutek. Ale jednocześnie wielką nadzieję i spokój, wiedząc, że Pan jest tym, który rządzi Kościołem i da nam pasterza według własnego serca.
Santiago Pérez de Camino-23 kwiecień 2025-Czas czytania: 2minuty
Po raz pierwszy mogłem pozdrowić papieża w czerwcu 2013 r., 3 miesiące po rozpoczęciu pracy w Watykanie, w Santa Marta, po uczestnictwie w porannej Mszy św. wraz z resztą moich kolegów z ówczesnej Papieskiej Rady ds. A wczoraj, również w Santa Marta, mogłem pozdrowić go po raz ostatni i modlić się razem z nim. ciało leżąceza spokój jego duszy.
Wielu pracowników Stolicy Apostolskiej i nasze rodziny mogły przybyć do kaplica z rezydencji w Santa Marta, aby po raz ostatni powitać człowieka, który kierował naszą pracą przez 12 lat.
To był emocjonalny moment, ponieważ wiesz, że przeżywasz historyczną chwilę. Kiedy wszedłem, rozpoznałem Massimiliano Strappettiego, pielęgniarza papieża, z którym wielokrotnie grałem w watykańskiej drużynie piłkarskiej. Massimiliano nie opuścił boku Franciszka przez cztery lata i nie opuścił go teraz. Uścisnąłem mu dłoń i podziękowałem za wszystko, co zrobił dla papieża.
Klęcząc w jednej z ławek w kaplicy, słyszałem tylko przechodzących ludzi, którzy wzdłuż centralnej nawy kaplicy przyszli pomodlić się przez chwilę przed jego doczesnymi szczątkami. Przyznaję, że trudno było modlić się w tych chwilach. Przyszło mi do głowy wiele myśli, w szczególności to, jak zmieniło się moje życie w ciągu ostatnich 12 lat.
Wspomnienia o papieżu Franciszku
I wiele wspomnień. Wiele. Od tego pierwszego spotkania sam na sam, po wiele razy, kiedy mogłem go powitać z moją żoną i dziećmi, których dorastanie papież dosłownie obserwował. Z sentymentem wspominam wszystkie chwile, kiedy dziękował nam za pracę, którą wykonujemy, a także to czułe spojrzenie na dzieci... zawsze miał wnikliwy komentarz, czasem ironiczny, ale zawsze mający na celu wywołanie uśmiechu na twarzy. To właśnie w tych momentach jego poczucie ojca, pasterza, było wyraźnie widoczne.
Starałem się zachować wiele mentalnych obrazów tej chwili, aby móc później opowiedzieć o niej mojej rodzinie i przyjaciołom. Franciszek, ubrany w czerwony ornat, miał na sobie swoje typowe znoszone czarne buty, które podróżowały po całym świecie, a w dłoniach trzymał różaniec, którego codziennie używał, aby zwracać się do Dziewicy. Wiele osób przyniosło kwiaty i ucałowało go ze wzruszeniem. Po bokach Gwardia Szwajcarska, w pełnym umundurowaniu, oddała jej cześć. A inni strażnicy i funkcjonariusze Żandarmerii Watykańskiej kierowali przepływem ludzi do i z kaplicy, aby przeżyć tę chwilę z powagą, a jednocześnie prostotą, której pragnął Papież.
Gdy odchodził, około godziny 22:00, kolejka ludzi na placu Santa Marta nadal czekała w milczeniu na możliwość powitania papieża Franciszka po raz ostatni. Tłum ludzi, którzy znali go poza mediami i sieciami społecznościowymi. Z jednej strony panuje poczucie osierocenia i smutku. Ale jednocześnie jest wielka nadzieja i spokój, wiedząc, że Pan jest tym, który rządzi Kościołem i da nam pasterza według własnego serca.
AutorSantiago Pérez de Camino
Urzędnik Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia (2013-2025)
Święty Jerzy, męczennik, święty papieża Franciszka
23 kwietnia Kościół obchodzi święto świętego Jerzego, świętego papieża Franciszka, ochrzczonego Jorge Mario Bergoglio w Buenos Aires w 1936 r., który zmarł w poniedziałek 21 kwietnia 2025 r. w Watykanie. Argentyński papież wielokrotnie odwoływał się do swojego świętego i walki ze złem.
Francisco Otamendi-23 kwiecień 2025-Czas czytania: 2minuty
Najnowszy artykuł gratulacyjny na temat świętego papieża Franciszka, św. Jerzego, męczennika, którego liturgia obchodzi 23 kwietnia, zawiera doskonałe informacje. Został on opublikowany właśnie tego dnia w 2024 r., rok temu, na stronie Wiadomości Watykańskie. Autor twierdzi, że kult św. Jerzego jest bardzo popularny w całej Palestynie i Izraelu.
Imię "Jerzy" jest najbardziej rozpowszechnionym imieniem wśród chrześcijan w Ziemi Świętej. Na ruinach jego domu i grobowca (św. Jerzego) znajduje się grecki kościół prawosławny zbudowany w miejscu zwanym Lydda, między Jerozolimą a Tel Awiwem. Wizyta w Lod jest okazją do modlitwy za papieża Franciszka w dniu jego święta.
Gratulacje od prawosławnych, kustodii i patriarchatu
Według tradycji św. Jerzy urodził się w Kapadocji (środkowa Anatolia, obecnie Turcja), ojczyźnie swojego ojca, około 280 r. Jego matka, Polikronia, pochodziła z Lyddy, a rodzina mieszkała tutaj w tradycji chrześcijańskiej. Informacje o życiu św. Jerzego, który żył kilkadziesiąt lat przed Konstantynem, są raczej niepewne. Ale w krypcie kościoła znajduje się sarkofag zawierający jego ciało, który został ostatnio otwarty dwa wieki temu.
Gościnny archimandryta Markellos, z pochodzenia Grek, wcześniej mnich w Stanach Zjednoczonych, jest proboszczem małej wspólnoty prawosławnej złożonej głównie z imigrantów. Powiedział, że jest "bardzo szczęśliwy, wraz z moimi łacińskimi braćmi z Kustodii, Patriarchatu i Nuncjatury, którzy przybyli dziś z Jerozolimy, mogąc powiedzieć z domu św. Jerzego: Gratuluję papieżowi Franciszkowi!
Święty Jerzy, męczennik za wiarę w Chrystusa
Według specjalistów postać św. Jerzego jest przedmiotem fantazyjnych relacji. Pewne jest to, że dołączył do armii Dioklecjana w Palestynie. W 303 roku, kiedy cesarz wydał edykt prześladujący chrześcijan, Jerzy przekazał wszystkie swoje dobra ubogim, a przed samym Dioklecjanem podarł dokument i wyznał wiarę w Chrystusa. Za ten czyn cierpiał straszliwe tortury i został ścięty.
Z biegiem lat postać św. Jerzego Męczennika została przekształcona w rycerza walczącego ze smokiem, symbol wiary który triumfuje nad złem. Ryszard Lwie Serce wzywał go jako obrońcę wszystkich walczących. Wraz z Normanami jego kult stał się mocno zakorzeniony w Anglia gdzie w 1348 roku król Edward III ustanowił Zakon Rycerzy Świętego Jerzego. Jest on również patronem inne krajeNa przykład Słowianie i mieszkańcy Ameryki Łacińskiej. W Hiszpanii jest szczególnie lubiany w Aragonii, Katalonii (Sant Jordi), a zwłaszcza w Cáceres.
Walka ze złem, diabłem
11 kwietnia 2014 r. Ojciec Święty Franciszek wyjaśnił, że oprócz diabeł "kusił Jezusa tak wiele razy, a Jezus odczuwał pokusy w swoim życiu", tak i ludzie są kuszeni.
"My również jesteśmy atakowani przez diabła", podkreślił papież, "ponieważ duch zła nie chce naszej świętości, nie chce chrześcijańskiego świadectwa, nie chce, abyśmy byli uczniami Jezusa" (Homilia, Msza św., Casa Santa Marta). Papież mówił o diable przy wielu okazjach, na przykład podczas modlitwy Anioł Pański 28 stycznia 2024 r.: "Żadnego dialogu z diabłem", przypomniał.
W tych chwilach smutku piszę moje świadectwo, ufając, że poprzez te anegdoty możemy nauczyć się katechezy Franciszka na temat przyjaźni.
23 kwiecień 2025-Czas czytania: 6minuty
Jedną z łask, które najbardziej cenię w moim życiu, są gesty przyjaźni, którymi obdarzył mnie papież Franciszek, w niezwykłej mieszance ojcowskiej bliskości i dobrego humoru z Buenos Aires.
Poznałem go w odległym roku 2000, w kurii archidiecezji Buenos Aires, ale nasza przyjaźń tak naprawdę rozpoczęła się podczas zgromadzenia w Aparecida w 2007 roku.
Wspomnienia piętrzą się w mojej głowie. W tych chwilach smutku piszę moje świadectwo na prośbę Omnes, ufając, że poprzez te anegdoty możemy nauczyć się katechezy Franciszka na temat przyjaźni.
Zacznę od opowiedzenia moich wspomnień poprzez jego listy napisane jego własnym pismem. Aby uniknąć niedyskrecji, zacytuję najważniejsze z nich. Ukazują one niektóre cechy jego osobowości: wdzięczność, dobry humor - z ironicznym akcentem typowym dla jego rodzinnego miasta - bliskość i zaufanie w modlitwie.
Kiedy był jeszcze kardynałem Buenos Aires, napisał do mnie kilka listów - zawsze z dołączonymi w kopercie świętymi kartami Dziewicy Desatanudos, świętego Józefa i świętej Teresy z Lisieux - aby podziękować mi za przesłanie mu książki lub informacji na temat działalności apostolskiej św. Opus Dei w stolicy Argentyny.
Pewnego razu wysłałem mu książkę, która zawierała niektóre z jego słów. W liście z 22 października 2010 r., oprócz podziękowań za książkę, jego reakcja na bycie cytowanym była następująca: "Jeśli chodzi o cytaty we wnioskach, są one jeszcze jednym krokiem do "cytowania" cię w notatkach pogrzebowych La Nación" (gazeta charakterystyczna dla tego rodzaju zwyczajów).
Po jego wyborze na papieża moje zdziwienie było ogromne, gdy czterokrotnie w ciągu jednego roku otrzymałem kopertę z nuncjatury zawierającą inną mniejszą kopertę napisaną przez Franciszka w odpowiedzi na moje listy, na której umieścił nawet kod pocztowy mojego domu. W liście z 6 czerwca 2013 r. zachęcał mnie do ewangelizacji "w tym czasie, gdy wody się poruszają. Niech będzie błogosławiony Bóg". W Buenos Aires zwracałem się do niego per ty i powiedziałem mu, że teraz będę się do niego zwracał per ty. TyFranciszek dodał: "Byłem rozbawiony, że przestałeś być ufny... przyzwyczaisz się do tego (w końcu zostałem zdegradowany: kiedyś byłem kardynałem, teraz zwykłym biskupem)". Ponieważ list odnosił się do rocznicy moich święceń kapłańskich, papież zauważył: "Jesteś księdzem już od 22 lat. To imponujące, jak czas płynie. Ja jestem dwa razy dłużej, a wydaje mi się, jakby to było wczoraj". Nie omieszkał prosić o modlitwę: "Proszę was, abyście nadal modlili się za mnie i za mnie się modlili.
Następny list, jaki otrzymałem, był podziękowaniem za książkę, którą o nim napisałem, a którą wysłał mu przyjaciel. 4 lipca papież skomentował, że ów przyjaciel przyniósł mu "książkę, którą ośmieliłeś się o mnie napisać. Co za tupet! Obiecuję ją przeczytać i już jestem przekonany, że znajdziesz w moich pismach kategorie metafizyczne i ontologiczne, które z pewnością nigdy nie przyszły mi do głowy. Jestem pewien, że będę się dobrze bawił. Jestem też pewien, że Twoje pióro zrobi ludziom dobrze. Dziękuję bardzo. I jeszcze raz prośba o modlitwę: "Proszę, nie zapomnij modlić się za mnie. Niech Jezus cię błogosławi, a Najświętsza Panienka się tobą opiekuje".
Pod koniec 2014 roku przeprowadziłem się z Argentyny z powrotem do Rzymu. W następnym roku wysłałem mu książkę o wielkich rosyjskich pisarzach. Podziw papieża dla tych klasyków jest dobrze znany, a w szczególności dla Dostojewski. Komentując książkę i bogactwo rosyjskiej literatury, napisałem 3 grudnia 2016 r.: "U podstaw leży ta programowa fraza (nie pamiętam autorstwa kogo), "nihil humanum a me alienum puto". (nic, co ludzkie, nie jest mi obce), czy doświadczenie najbardziej chrześcijańskiego poganina, Wergiliusza, "sunt lacrimae rerum et mentem mortalia tangunt". (w rzeczach są łzy i dotykają one ludzkiej części duszy)". Jednocześnie zachęcał mnie do dalszego pisania o klasyce literackiej jako środku ewangelizacji.
Przy okazji wiadomości, w której powiedziałem mu, że jadę do Ekwadoru, odpowiedział mi pocztą zwrotną 3 lutego 2022 r.: "Udanej podróży do Ekwadoru. Pozdrów ode mnie Dolorosę z Colegio San Gabriel w Quito. Codziennie odmawiam do niej modlitwę". Papież odnosił się do cudownego obrazu w prowadzonej przez jezuitów szkole w stolicy Ekwadoru. Spełniłem jego życzenie, modląc się przez kilka minut w jego intencji przed obrazem, wraz ze wspólnotą religijną szkoły.
Ostatni list, jaki posiadam, nosi datę 4 sierpnia 2024 roku. Papież opublikował dokument na temat znaczenia literatury w formacji duszpasterzy. Byłem w Kamerunie i kiedy przeczytałem ten dokument, byłem podekscytowany i wysłałem mu wiadomość przez jego sekretarza. Odpowiedź była natychmiastowa: "Dziękuję za e-mail. Dziękuję za zachętę. Kilku włoskich biskupów poprosiło mnie, abym zrobił coś w sprawie formacji humanistycznej przyszłych księży... i odkopałem te notatki, które napisałem dawno temu. W tym nie jesteś moim "mistrzem" ze swoimi książkami. Kamerun ma dobrą drużynę piłkarską. Modlę się za ciebie. Proszę, zrób to dla mnie. Niech Jezus cię błogosławi, a Święta Dziewica czuwa nad tobą. Z braterskimi pozdrowieniami. Franciszek.
Rozmowy przez telefon komórkowy również pozostawiły niezatarte wspomnienie jego przyjaźni. Od osobistego spotkania w 2016 roku, które zbiegło się z moimi urodzinami, zaczął dzwonić do mnie co roku, aby mi pogratulować. Dokładnie w 2017 roku zadzwonił, gdy odprawiałem Mszę Świętą. Natknąłem się na wiadomość audio, w której pozdrowił mnie z okazji moich urodzin, zapewnił o swoich modlitwach, poprosił o modlitwę za niego i dodał, że jeśli będzie mógł, zadzwoni do mnie tego popołudnia. Około godziny 15:00 odbierałem telefon, gdy zadzwoniła komórka. Kiedy wyjąłem go z kieszeni, połączenie się urwało, ale widziałem, że to on. Następnie skontaktowałem się z jego sekretarzem, aby powiedzieć mu, że jestem wzruszony, że papież próbował się ze mną połączyć po raz drugi. Powiedziałem mu, aby przekazał moje podziękowania i modlitwy za niego. W ciągu pięciu minut papież zadzwonił do mnie po raz trzeci! Gdy tylko podniosłem słuchawkę, wykrzyknął: "Jak trudno jest z tobą rozmawiać!".
Przyznaję, że rok później spodziewałem się już papieskich pozdrowień. Zadzwonił do mnie dopiero następnego dnia. Niewiarygodne, że wyjaśnił mi, jakby musiał wyjaśnić, że był bardzo świadomy mnie przez cały dzień, ale nie miał fizycznego czasu, aby mnie pozdrowić.
Pod koniec 2019 r. i w pierwszych miesiącach 2020 r. miałem częsty kontakt z papieżem, wyrażając jego bliskość. W listopadzie powiedziałem mu, za pośrednictwem jego sekretarza, że moja matka złamała biodro. Poprosiłem o modlitwę i błogosławieństwo dla mojej matki. Byłem bardzo zaskoczony, gdy dziesięć minut po wysłaniu wiadomości zadzwonił telefon komórkowy. e-mail. To był papież. Zapytał mnie, ile lat ma moja matka, jak ma na imię i dodał, że przesyła swoje błogosławieństwo i będzie miał na nią oko. Dzięki Bogu, operacja, którą przeszła moja matka, przebiegła pomyślnie, a ja podzieliłem się tym z Franciszkiem w liście, który po raz kolejny otrzymał natychmiastową pisemną odpowiedź.
Nieco później miałem skomplikowane zapalenie skóry. Odciążyłem się w liście, mówiąc mu, że ofiarowałem swój dyskomfort za niego i za Kościół. Zadzwonił do mnie następnego dnia. Z wyjątkową ironią Porteño zapytał mnie, jak nazwałem tę chorobę. Odpowiedziałem: "zapalenie skóry". Nie", odpowiedział, "to świerzb", próbując dodać odrobinę humoru do tej bolesnej sytuacji. Natychmiast zainteresował się moim stanem zdrowia i serdecznie podziękował mi za przedstawienie mu mojej choroby.
Minęło kilka tygodni i otrzymałem bolesną wiadomość: jeden z moich najlepszych przyjaciół od czasów szkoły podstawowej, ksiądz Opus Dei, zmarł jako ofiara COVID. Po raz kolejny podzieliłem się moim cierpieniem z papieżem, ponieważ Franciszek bardzo dobrze znał tego księdza, należącego do jego rodziny. Wkrótce potem zadzwonił do mnie, aby mnie pocieszyć: "Nie martw się, Pedro był świętym i będzie w niebie". Powiedziałem mu, że słysząc tę wiadomość, płakałem jak dziecko. Z wielką czułością wyznał mi, że te łzy były bardzo zdrowe i że Królestwo Niebieskie należy do dzieci. Zapytał również, jak idzie "świerzb".
Ciąg kontaktów trwał dalej: urodziny, podziękowania za wysłanie książki. Raz nawet chciał wiedzieć, czy mam numer telefonu do wspólnego znajomego. Typowa przyjacielska sprawa. Myśląc o tych telefonach, doszedłem do wniosku, że oprócz prałata i moich braci z Opus Dei, którzy mieszkają w moim domu, oraz mojej rodziny w Argentynie, tylko Franciszek podzielał moją troskę o matkę, zapalenie skóry, ból po śmierci przyjaciela i radość z urodzin. Wielu było obecnych w tych czy innych okolicznościach, ale tylko On był obecny we wszystkich. I oczywiście nie był najmniej zajętym z moich przyjaciół.
Jeśli zachęcono mnie do opowiedzenia tych rzeczy, to dlatego, że mam świadomość, iż mój przypadek nie jest bynajmniej wyjątkowy. Wiele godzin jego pontyfikatu - jego życia - upłynęło na tego rodzaju gestach i rozmowach, na bliskości i przyjaźni. Przy trudnych i radosnych okazjach, zawsze z dobrym humorem i ufnością w modlitwie. W tym czasie smutku wspomnienie Papieża jest wspomnieniem przyjaciela, który był we wszystkich, który żył ze mną tym, co głosił na całym świecie.
Od ponad 50 lat relacjonuje wiadomości z epicentrum chrześcijaństwa, meksykańskiego Valentina Alazraki jest jednym z tych nazwisk, które są nierozerwalnie związane z pracą watykanisty. Pracuje dla Televisy, wiodącej meksykańskiej sieci telewizyjnej, od 1974 roku i przeżył - i policzył - cztery konklawe i ponad 160 papieskich podróży.
Jego bliskość i przyjaźń z Święty Jan Paweł II W książce pojawiły się jedne z najbardziej osobistych tytułów o polskim papieżu, takie jak "Wieczne światło Jana Pawła II".
Kiedy Franciszek został wybrany na przewodniczącego Piotra, Alazraki była już nestorką reporterów relacjonujących wydarzenia w Watykanie. Stanowisko i doświadczenie sprawiły, że stała się jedną z najbliższych osób komunikujących się z papieżem.
Jej relacje z papieżem Franciszkiem wykraczały poza profesjonalną znajomość, jak wspomina w wywiadzie dla Omnes, utrzymywała szczególnie znaczącą korespondencję z papieżem i ceni te listy jako znak ludzkiej jakości i bliskości argentyńskiego papieża.
Jesteś jednym z profesjonalistów w dziedzinie komunikacji, który miał najwięcej do czynienia z papieżem Franciszkiem. Jaki był pierwszy bliski kontakt z papieżem?
-Kiedy papież Franciszek został wybrany, miałem ogromny przywilej bycia nestorem reporterów. Z tego powodu ówczesny rzecznik Watykanu, ksiądz Federico Lombardi, poprosił mnie o powitanie papieża Franciszka podczas jego pierwszej międzynarodowej podróży do Brazylii. Zrobiłem to podczas podróży powrotnej.
Z absolutnie nieprofesjonalnym tonem - który jest, powiedzmy, moim sposobem bycia - powiedziałem papieżowi Franciszkowi, że jesteśmy jego towarzyszami podróży, że chcielibyśmy, aby tak nas postrzegał, że dobrze wiemy, że dziennikarze nie są "świętymi jego kultu": kiedy był arcybiskupem w Argentynie, nie udzielał wywiadów i tak dalej. Ale powiedziałem mu także "Prawdopodobnie myślisz, że przybyłeś tutaj do naszej chaty, która jest czymś w rodzaju klatki dla lwów. Ale to nie jest prawda. Nie gryziemy, nie jesteśmy źli. Chcemy, abyście postrzegali nas jako współtowarzyszy podróży i oczywiście jesteśmy dziennikarzami, więc chcielibyśmy, abyście w pewnym momencie odpowiedzieli na nasze pytania".
Papież Franciszek odpowiedział w tym samym tonie, bardzo spokojnym, bardzo luźnym, bardzo spontanicznym, mówiąc, że rzeczywiście nie czuje się swobodnie z prasą, że czuje, że nie wie, jak udzielać wywiadów, ale że podejmie wysiłek i że po powrocie z Brazylii do Rzymu odpowie na kilka pytań. Jakież było zaskoczenie, gdy po powrocie papież wygłosił swoją pierwszą konferencję prasową i okazał się niezwykłym komunikatorem. To było tak, jakby przez całe życie przebywał wśród dziennikarzy. To był pierwszy kontakt z papieżem Franciszkiem.
Oczywiście fakt, że to ja go powitałem, "postawił mnie", powiedzmy, przed papieżem Franciszkiem. Od tego momentu byłem "dziekanem", biorąc pod uwagę, że jestem Meksykaninem, że mówimy tym samym językiem, co ułatwiło rozpoczęcie tej relacji.
To, co naprawdę zwróciło moją uwagę podczas tej podróży, to fakt, że papież Franciszek - choć nie odpowiedział na nasze pytania, ponieważ zdecydował się to zrobić w drodze powrotnej, co było nowością zarówno w odniesieniu do papieża Jana Pawła II, jak i papieża Franciszka - nie odpowiedział na nasze pytania, ponieważ zdecydował się to zrobić w drodze powrotnej, co było nowością zarówno w odniesieniu do papieża Jana Pawła II, jak i papieża Franciszka. Benedykt XVI-Chciał witać się z nami pojedynczo. Został przy wejściu do budki, a my przechodziliśmy obok, jeden po drugim, aby się z nim przywitać. Pamiętam, że przy tej okazji ksiądz Lombardi powiedział papieżowi Franciszkowi, że byłem w Watykanie przez wiele, wiele lat (wówczas 40 lat). A potem papież Franciszek zażartował, że jeśli po 40 latach w Watykanie nadal nie straciłem wiary, otworzy moją sprawę beatyfikacyjną.
To, co pamiętam przede wszystkim z tej pierwszej podróży, to bliskość, prostota, człowieczeństwo papieża Franciszka, który chciał widzieć w nas współtowarzyszy podróży i chciał spędzić chwilę z każdym z nas, abyśmy mogli się przedstawić, powiedzieć, skąd jesteśmy, z jakiego środowiska pochodzimy. To był jego pierwszy kontakt z nami.
Papież przeszedł od bycia arcybiskupem, który nie udzielał wywiadów, do bycia jednym z ludzi pożądanych przez prasę. Jak potoczyły się relacje papieża z prasą?
-Myślę, że to pierwsze spotkanie otworzyło bardzo miłą drogę dla papieża i prasy, aby zbliżyć się do siebie, ponieważ od tego dnia, podczas wszystkich jego podróży, w drodze tam, papież chciał nas pozdrowić.
Przy wielu okazjach chodził po kabinie i pozwalał każdemu trochę z nim porozmawiać. Wszystko odbywało się bardzo szybko, ale oczywiście każdy z nas mógł mu coś powiedzieć, dać mu prezent, a nawet zadać mu pytanie. selfiepoprosić o błogosławieństwo dla chorej osoby za pomocą zdjęcia, nawet małego nagrania.
Założenie było takie, że ten kontakt z papieżem Franciszkiem nie będzie miał charakteru dziennikarskiego, tzn. nie musieliśmy zadawać pytań, bo pytania były zadawane w drodze powrotnej. Oczywiście zawsze znajdzie się ktoś, kto "półgębkiem" zada pytanie, teoretycznie nie dziennikarskie, ale którego odpowiedź może stać się newsem. Kiedy papież opuścił naszą kabinę, zwyczajem była wymiana informacji: co ci powiedział, co mu dałeś...Szczegóły, które również dodały nieco kolorytu pierwszemu dniu podróży.
... Dużo pamiętam, prawda?
-Jest wiele momentów, które wspominam z wielkim sentymentem. Na przykład w 2015 roku skończyłem 60 lat i wracaliśmy z podróży, chyba z Filipin. Papież Franciszek zaskoczył mnie tortem, nawet ze świeczką, umieścił na nim tylko zero, aby nie powiedzieć, że skończyłam 60 lat. Przyszedł osobiście, aby wręczyć mi tort i z wielkim poczuciem humoru nie wskazał na mój wiek, ale powiedział, że przyjechałam do Watykanu, kiedy byłam bardzo młodą dziewczyną, pochodzącą z Filipin. bambina. To był bardzo miły moment, ponieważ wiemy, że papież Franciszek nie śpiewa, ale on również zaśpiewał "Sto lat". To było coś, co nigdy wcześniej nie zdarzyło się na papieskim pokładzie i prawda jest taka, że dla mnie był to niesamowity gest, ponieważ oprócz tortu podarował mi bardzo piękną białą ceramiczną szopkę, stylizowaną, nowoczesną, którą trzymam przy sobie i którą oczywiście zakładam w każde Boże Narodzenie. Cenię ją, bo wyszła spod ręki papieża.
Valentina Alazraki wydmuchuje żagle podczas lotu powrotnego z Filipin
W innych okolicznościach świętował również moją 150. podróż papieską, a ostatnio 160. podróż papieską po powrocie z długiej podróży do Azji.
Zawsze miał bardzo czułe gesty, bardzo miłe gesty, które dla mnie oczywiście stanowią ogromny skarb. Zdarzały się okoliczności, w których z jakiegoś powodu nie odbyłem podróży, a papież Franciszek na początku tej podróży powiedział: "Bardzo nam przykro z powodu nieobecności naszego dziekana". Zawsze słowa sympatii, gesty, które chcą mi tę sympatię okazać.
Myślę, że mówiąc o relacji między papieżem a dziennikarzem, jest to coś bardzo pięknego i bardzo cennego. Oczywiście papież wykonywał takie gesty wobec innych współpracowników, ale w moim przypadku, będąc dziekanem, być może posunął się nieco dalej, jak na przykład nadając mi odznaczenie Orderu Piana, które jest najwyższym odznaczeniem, jakie papież nadaje osobie świeckiej i wierzę, że nigdy wcześniej nie zostało nadane kobiecie. Doświadczyłam tego odznaczenia jako uznania ze strony papieża Franciszka dla wszystkich dziennikarzy, którzy dzień po dniu relacjonują źródło watykańskie, co oczywiście nie jest łatwą pracą, ponieważ obejmuje wiele aspektów i wymaga wiedzy, przygotowania, roztropności, szacunku i etyki.
Mówiłeś o szczegółach związanych z papieżem Franciszkiem. Jakie są momenty z papieżem, które miały największy wpływ na Ciebie osobiście i zawodowo?
-Najmilej wspominam papieża Franciszka z korespondencji, którą wymienialiśmy i o której nigdy nie mówiłem podczas jego pontyfikatu. Bardzo wcześnie podczas jego pontyfikatu zacząłem pisać do niego listy w bardzo osobisty sposób, o bardzo osobistej treści, w których również, stopniowo, zacząłem prosić go o wywiad, o odpowiedź... Pamiętam, na przykład, jeden o możliwości podróży papieża Franciszka do mojego kraju, Meksyku.
Ale najbardziej niezwykłą rzeczą w tym wszystkim jest to, że papież Franciszek zawsze odpowiadał na moje listy swoim własnym pismem; bardzo drobnym pismem - przyznaję, że czasami prawie potrzebowałem szkła powiększającego, aby móc zidentyfikować pismo papieża.
Przy niektórych okazjach zdarzały się również telefony, które wywoływały u mnie ogromne zaskoczenie, ponieważ był tam ukryty numer, którego nie mogłem zidentyfikować, więc nigdy nie mógłbym sobie wyobrazić, że pochodzą one od papieża.
Pamiętam też bardzo miłą rzecz: nie pojechałem na wycieczkę do Libanu, a kiedy wróciłem, papież Franciszek przysłał mi piękne pudełko daktyli, ponieważ nie byłem na tej wycieczce.
Dla mnie te listy, o których nigdy nie mówiłem (i nigdy nie zdradzę ich treści) i te rozmowy telefoniczne mówią mi o papieżu o bardzo silnej wartości ludzkiej, o jego bliskości, o prostocie, której nigdy nie można sobie wyobrazić, jak wygląda papież dzwoniący przez telefon.
Byłem też pod wrażeniem momentów, w których zgadzaliśmy się na wywiad. Byłem osobą, której udzielił pierwszego wywiadu telewizyjnego, a w całym pontyfikacie mieliśmy ich cztery. To prawda, że to ogromny przywilej, bo żadne inne media nie przeprowadziły tylu wywiadów z papieżem Franciszkiem. Umawialiśmy je praktycznie telefonicznie. Niemal "widziałem", wyobrażałem sobie papieża po drugiej stronie telefonu, z jego agendą, z ołówkiem lub długopisem w ręku... Pytał mnie: "kiedy chcesz przyjechać?" A ja w myślach odpowiadałem: "jak to możliwe, że papież pyta cię, kiedy chcesz przyjechać? Przecież to on musi się umówić". A ja zawsze odpowiadałem: "Papieżu Franciszku, kiedy mówisz, kiedy możesz, kiedy chcesz"..., a on podawał mi datę, godzinę. Wyobrażałem sobie, jak zapisuje datę i godzinę w swoim dzienniku.
Wierzę, że te szczegóły są czymś, czego nigdy wcześniej nie widziano i wyraźnie mówią o tej niezwykle ludzkiej, przystępnej, prostej osobowości. Papieża, który w tym sensie radził sobie trochę sam. Jego sekretarze oczywiście pomagali mu w tysiącach spraw, ale były rzeczy, które chciał załatwić sam, ujmijmy to w ten sposób. Wyjaśnił mi to pewnego dnia: dla niego to było jak cieszenie się wolnością, dlatego mieszkał w Santa Marta. W wywiadzie powiedział mi, że nie poszedł do Pałacu Apostolskiego z "powodów psychiatrycznych", ponieważ powiedział, że nie chce być sam, jak w lejku, chce być pośród ludzi. Ta wolność pisania, odpowiadania na listy, telefonowania do ludzi była jak "chodzenie po ulicach Argentyny". W Buenos Aires dużo chodził, poruszał się po mieście metrem, autobusami, chodził ...... Ta jego wolność posiadania osobistego planu - którą zarządzał zwłaszcza popołudniami w Santa Marta - dała mu ideę wolności. Nie mógł się stamtąd wydostać, ale ten osobisty plan, myślę, że dał mu tlen.
Ci z nas, którzy mieli możliwość wymiany listów lub rozmów telefonicznych, cenią to jako ogromny skarb. Ponieważ Papież w tych listach pisał z niezwykłą czułością, z wrażliwością, zawsze świadomy tego, co można mu powiedzieć, jeśli była złożona sytuacja na poziomie rodzinnym, zdrowotnym lub zawodowym... Papież odpowiadał w zgodzie, to znaczy na te tematy i zawsze oferował swoją pomoc i modlitwę.... Dla mnie jest to niezwykłe dziedzictwo.
Czy masz jakieś szczególnie znaczące anegdoty, które lubisz wspominać z papieżem?
-Tak jak papież Franciszek świętował moje urodziny w samolocie tortem, tak ja świętowałem jego urodziny tortem w kształcie kapelusza charro. Było to oczywiście "dobre życzenie" dla papieża Franciszka, aby odwiedził mój kraj, Meksyk. Zaniosłem mu go na początku audiencji generalnej na Placu Świętego Piotra.
Z ostatnich chwil, na przykład, kiedy wróciliśmy z ostatniej podróży z papieżem Franciszkiem na Korsykę, jego urodziny miały być następnego dnia i dałem mu tort, który piekarz zrobił bardzo pięknie, z notatnikiem i długopisem z nazwą Stowarzyszenia Akredytowanych Dziennikarzy w Watykanie, którego jestem obecnie przewodniczącym. Papieżowi się podobało.
Podobnie jak Papież Jan Paweł II i Papież Benedykt XVI, nadeszła moja kolej, aby podarować Papieżowi Franciszkowi kapelusz charro. Zawsze robiłem to przy okazji podróży papieży do Meksyku. Na szczęście wszyscy trzej odwiedzili mój kraj - Jan Paweł II pięciokrotnie - i nie mogło zabraknąć kapelusza charro, który podarowałem papieżowi w samolocie w drodze do Meksyku.
Jak papież był postrzegany w spolaryzowanym kontekście komunikacyjnym?
-Na poziomie zawodowym, relacjonowanie papieża Franciszka było niezwykłym, ale złożonym doświadczeniem. Z jednego powodu: ze względu na bliski, bezpośredni i spontaniczny sposób, w jaki papież Franciszek przemawia, może to stanowić problem dla komunikatorów, którzy nie są dobrze przygotowani lub którym brakuje poczucia odpowiedzialności lub etyki.
Pozwólcie, że wyjaśnię: mówiąc w tak potoczny sposób i zbiegając się w czasie z rozwojem sieci społecznościowych - które są erą, która dotknęła papieża Franciszka - czasami żałowałem, że istnieją frazy papieża, bardzo spontaniczne, które następnie wchodzą do sieci i stają się wirusowe, bez żadnego kontekstu.
Uważam, że bycie watykanistą dzisiaj, tak jak w moim przypadku, jest znacznie bardziej złożone i skomplikowane niż 40 czy 50 lat temu. Ponieważ 40 lub 50 lat temu było mnóstwo czasu na sprawdzenie informacji, potwierdzenie wszystkich źródeł i zweryfikowanie, czy dana wiadomość jest naprawdę prawdziwa. Teraz, ponieważ wszystko jest tak natychmiastowe, wszystko staje się wirusowe w ciągu sekundy, w dżungli sieci społecznościowych, i istnieje niebezpieczeństwo umieszczania w sieciach fraz lub opinii papieża Franciszka, które nie odpowiadają prawdzie, w tym sensie, że nie odpowiadają temu, co powiedział lub miał na myśli, ponieważ brakuje kontekstu. Myślę, że jest to bardzo poważne, ponieważ może to spowodować wiele zamieszania.
Starałem się umieścić to, co powiedział papież Franciszek - kiedy powiedział to w bardzo potoczny sposób - zawsze w kontekście, aby było to naprawdę zrozumiałe: dlaczego papież to powiedział, jak to powiedział i dlaczego użył pewnych wyrażeń, które czasami są częścią dialektu porteño, ze słowami, które są bardzo typowe dla niego, jak mówił w Argentynie.
Myślę, że z tego punktu widzenia potrzeba dużo etyki i poczucia odpowiedzialności. Myślę, że w tak spolaryzowanym świecie papież Franciszek również stał się obiektem i ofiarą tej polaryzacji.
Papież Franciszek miał priorytety, które często nie pokrywały się z priorytetami dużych grup władzy - które są również tymi, które zarządzają wieloma mediami. W rezultacie dochodzi do konfrontacji, czasem agresywnej, ze strony niektórych mediów, na temat niektórych stanowisk papieża, które mogą być nieodłącznie związane z aspektem społecznym, takim jak na przykład cała kwestia migracji, wybór dla najbardziej pokrzywdzonych, bliskość z najbardziej potrzebującymi ludźmi lub pewne otwarcia papieża, które idą w kierunku wielkiej tolerancji, wielkiego miłosierdzia, ale które są również postrzegane przez niektóre grupy niemal jako zdrada doktryny.
Myślę, że w tym sensie były to skomplikowane lata na poziomie zawodowym. W jednym z wywiadów zapytałem papieża Franciszka, czy był świadomy ryzyka, jakie ponosił, wypowiadając się tak spontanicznie. Papież odpowiedział mi, że tak, jest świadomy tego ryzyka, ale wierzy, że to właśnie podoba się ludziom, że jest tak spontaniczny, tak bezpośredni, tak bliski, z tak jasnym językiem, który każdy może zrozumieć, i że woli ryzykować, że być może czasami zostanie źle zinterpretowany lub źle zrozumiany.
To była jedna część pracy. Druga była naprawdę niezwykła, ponieważ podążaliśmy nie tylko za papieżem, ale za wielkim człowiekiem. Są obrazy, które są niezapomniane, jak na przykład pierwsza podróż papieża na Lampedusę, kiedy stał przed Morzem Śródziemnym, które dla niego stało się cmentarzem, rzucając wieniec kwiatów, myśląc o wszystkich migrantach, którzy umierają; lub kiedy widzieliśmy go, zupełnie samego, w deszczu, na Placu Świętego Piotra podczas pandemii, prosząc o zakończenie tej katastrofy dla świata. Niezwykły był sposób, w jaki papież był w stanie dotrzeć do tak wielu ludzi. Te obrazy papieża Franciszka z chorymi, migrantami, w obozach dla uchodźców, w więzieniach są naprawdę niezapomniane.
Kadr z filmu dokumentalnego "Francesco" Evgeny'ego Afineevsky'ego, w którym przeprowadza on wywiad z Valentoną Alazraki (zrzut ekranu CNS/Noticieros Televisa za pośrednictwem YouTube).
Teraz wkraczamy w nową fazę. Byłeś w epicentrum informacji przez kilka pontyfikatów. Jak przeżywasz tak intensywne chwile jak konklawe, synod?
-Przeżycie konklawe jest naprawdę imponującym doświadczeniem zawodowym. Moje pierwsze konklawe odbyło się po śmierci papieża Pawła VI. Dopiero zaczynałem karierę, byłem bardzo młody i pamiętam to podekscytowanie, gdy byłem na Placu Świętego Piotra, czekając na słynny dym. W przypadku Jana Pawła I pamiętam, że byłem na placu z moim kamerzystą, człowiekiem z dużym doświadczeniem, który prowadził wojny, wiele relacji. Po południu zaczął unosić się siwy dym, a on powiedział do mnie: "Odchodzę, bo dym jest siwy, do zobaczenia jutro"; podobnie jak on, odeszło wiele ekip. Nie miałem doświadczenia, miałem 23 lata i byłem kompletnym nowicjuszem, ale kiedy zobaczyłem szary dym, pomyślałem, że szary nie jest ani czarny, ani biały. Jakież było moje zdziwienie, gdy nagle, gdy stanowiska watykańskich komentatorów na placu były w połowie puste, biały dym został zdefiniowany i rzeczywiście ogłoszono wybór papieża Jana Pawła I. Znalazłem znajomego włoskiego kamerzystę i poprosiłem go o ogromną przysługę sfilmowania mnie w momencie, gdy papież miał po raz pierwszy wyjść na balkon. Mam to bardzo silne i mocne wspomnienie, ponieważ była to wielka lekcja, że jako dziennikarz nigdy nie powinieneś opuszczać sceny.
Kolejnym był wybór Jana Pawła II, a następnie, po śmierci Jana Pawła II, wybór Benedykta XVI. Wszystkie były momentami zapierającej dech w piersiach intensywności.
Być może na poziomie zawodowym najtrudniejszym momentem jest ogłoszenie śmierci papieża. W przypadku Jana Pawła II żyliśmy przez wiele dni, tygodni, z udręką "utraty" tej wiadomości, ponieważ papież był bardzo chory: nie wiedzieliśmy, kiedy umrze. Jeśli chodzi o wiadomości, jest to bardzo mocny moment, ale oczywiście konklawe to inna historia, ponieważ czekamy na imię nowego papieża. I zawsze są wielkie emocje, gdy pojawiają się na balkonie i zaczynają wypowiadać imię przyszłego papieża, ponieważ wszyscy próbują zrozumieć, czy znają kardynała, który został wybrany na nowego papieża. To są chwile wielkiej intensywności.
Instytucje kościelne doceniają "świadectwo miłości, miłosierdzia i wiary" papieża Franciszka.
Różne zgromadzenia zakonne, a także ruchy i stowarzyszenia wiernych oraz prałatury wyraziły swój żal z powodu śmierci papieża, podkreślając świadectwo, jakie pozostawia wiernym.
Różne instytucje kościelne wyraziły swój smutek z powodu śmierci Papież Franciszek jednogłośne wezwanie do modlitwy i dziękczynienia Bogu za przykład argentyńskiego papieża.
Świadectwo i podziękowania
"Naszemu smutkowi towarzyszy wzruszająca wdzięczność za niestrudzone świadectwo wiary, które papież Franciszek okazywał światu aż do ostatniego dnia" - powiedział. Davide ProsperiPrezes Braterstwo komunii i wyzwoleniaPapież Franciszek przypomniał również o "wielkim szacunku i uwadze dla naszego ruchu" okazanej przez papieża i jego gotowości do kontynuowania "drogi, którą nam wskazał, aby ruch zawsze był wierny darowi Ducha Świętego, aby służyć chwale Chrystusa".
Prałat Opus DeiFernando Ocáriz chciał również podkreślić przykład zmarłego papieża, który "zachęcał nas do przyjęcia i doświadczenia miłosierdzia Boga, który nigdy nie męczy się przebaczaniem nam; a z drugiej strony, do bycia miłosiernym dla innych, tak jak niestrudzenie czynił to z tak wieloma gestami czułości, które stanowią centralną część jego magisterium świadectwa".
Również w Droga Neokatechumenalna Przypomnieli jego "świadectwo całkowitego oddania siebie, aby świadczyć o miłości Boga do każdego stworzenia" i podkreślili swoją wdzięczność Panu, "za to, że dał nam gorliwego pasterza, który zaniósł Ewangelię do najdalszych zakątków Kościoła, oddając się, aby pokazać bliskość i miłość Boga do wszystkich, zwłaszcza do najbiedniejszych i najbardziej opuszczonych na ciele i duchu".
Tę samą wdzięczność chciał podkreślić Małgorzata Karram, przewodnicząca Ruchu Focolare w którym podkreślono, że "wraz z całym Kościołem oddajemy go Bogu, pełni wdzięczności za niezwykły przykład i dar miłości, jaki reprezentował dla każdego człowieka i dla wszystkich narodów".
Karram, z pochodzenia palestyński katolik, chciał również podkreślić "miłość i osobistą uwagę, jaką papież obdarzył mnie, zwłaszcza w obliczu cierpień mojego ludu w Ziemi Świętej, a także moją głęboką wdzięczność za zaproszenie mnie do udziału w Synodzie na temat synodalności, gdzie sam otworzył drzwi do Kościoła synodalnego, który teraz zaczyna stawiać pierwsze kroki na całym świecie".
Zakonne kobiety i mężczyźni podkreślają swoje duchowe przewodnictwo
Na stronie Międzynarodowa Unia Przełożonych Generalnych wydało oświadczenie, w którym dziękuje papieżowi "za jego duchowe przewodnictwo, które wzmocniło wszystkie wspólnoty religijne na całym świecie w ich misji ucieleśniania nauk Chrystusa. Jego głos na rzecz pokoju, sprawiedliwości, współczucia i troski o środowisko będzie nadal rozbrzmiewał w naszych sercach i działaniach".
Na stronie związek męskich przełożonychPowołanie zakonne papieża Franciszka sprawiło, że zrozumiał je "z własnego doświadczenia życia konsekrowanego, ale także ze swojego życia jako przełożonego, jako pasterza w życiu zakonnym. Rozumiał nas jako człowiek, który doświadczył, bez wątpienia również w bolesny sposób, jak trudne może być prowadzenie stada braci i sióstr, którzy chcą odpowiedzieć na wezwanie do ścisłego naśladowania Chrystusa, aby poruszać się z Nim".
Podkreślili również, że "zapoczątkował on również z nami proces odnowy mistyki, wędrówki z Chrystusem obecnym, w miłości do Niego; procesy, w których życie konsekrowane, podobnie jak całe życie chrześcijańskie, odnawia się w coraz bardziej intymnej i rozszerzonej przyjaźni z Jezusem".
W obszernym liście, wysłanym do wszystkich braci i osób blisko związanych ze Stowarzyszeniem, Sosa chciał podkreślić swój żal z powodu śmierci "naszego drogiego brata w tej sprawie". minimalne Towarzystwo JezusoweJorge Mario Bergoglio. Dzieliliśmy w nim ten sam duchowy charyzmat i ten sam styl naśladowania naszego Pana Jezusa Chrystusa.
W tym sensie Sosa podkreślił, że papież Franciszek "wiedział, jak kierować Kościołem podczas swojego pontyfikatu, w komunii i ciągłości ze swoimi poprzednikami, starając się wcielić w życie ducha i kierunki II Watykańskiego Soboru Ekumenicznego".
Przełożony jezuitów przypomniał również, że "kiedy zwracał się do nas, swoich braci jezuitów, zawsze nalegał na priorytetowe zarezerwowanie wystarczającej przestrzeni w naszej misji życiowej na modlitwę i troskę o nasze doświadczenie duchowe" i przypomniał słowa zmarłego papieża, kiedy opisał członków Towarzystwa jako "... jezuitów, którzy są członkami Towarzystwa Jezusowego...".sługami radości ewangelii". w jakiejkolwiek misji. Z tej radości - kontynuuje Sosa - wypływa nasze posłuszeństwo woli Bożej, posłanie do służby misji Kościoła, a także naszych apostolatów".
Pogrzeb papieża Franciszka odbędzie się w sobotę 26 kwietnia.
Od środy 23 kwietnia wierni będą mogli pożegnać papieża Franciszka, którego ciało będzie wystawione na widok publiczny w Bazylice Świętego Piotra aż do pogrzebu, któremu w sobotę 26 kwietnia o dziesiątej rano będzie przewodniczył dziekan Kolegium Kardynalskiego.
W środę, 23 kwietnia, dwa dni po tym, jak śmierć Papieża Franciszka wierni będą mogli pożegnać od godziny 9:00 w Bazylice Świętego Piotra, gdzie jego ciało będzie wystawione aż do pogrzebu. pogrzebktórej będzie przewodniczył dziekan Kolegium Kardynalskiego Giovanni Battista Re, w sobotę 26 o godzinie dziesiątej rano, również w bazylice.
Po pogrzebie papież zostanie pochowany w Santa Maria Maggiore, tak jak napisał w swoim liście. będzie. Jego płyta będzie znajdować się na poziomie gruntu i będzie bardzo prosta, z napisem "Franciscus".
Jeśli chodzi o konklawe i rozpoczęcie kapituł generalnych, data nie jest jeszcze znana, ponieważ wszyscy kardynałowie wciąż przybywają do Rzymu.
Prorocze wezwanie papieża Franciszka do zniesienia macierzyństwa zastępczego
Podczas swojego pontyfikatu, zwłaszcza w ostatnich latach, papież Franciszek głośno mówił o poważnym naruszeniu praw człowieka, jakim jest macierzyństwo zastępcze.
W tym miesiącu przypada pierwsza rocznica deklaracji Dignitas Infinitasopublikowany 8 kwietnia 2024 roku. Dokument ten zawiera prorocze słowa Ojca Świętego do korpusu dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej w dniu 8 stycznia 2024 r.: "Uważam za godną ubolewania praktykę tak zwanego macierzyństwa zastępczego, która poważnie narusza godność kobiety i dziecka; opiera się na wykorzystywaniu sytuacji materialnej matki. Dziecko jest zawsze darem, a nigdy przedmiotem umowy. Dlatego wzywam społeczność międzynarodową do zobowiązania się do powszechnego zakazu tej praktyki.".
Kilka dni przed tym przemówieniem Papież Franciszek otrzymał list od Olivia Maurel33-letnia francusko-amerykańska feministka, urodzona we Francji przez macierzyństwo zastępcze. Był to głęboko osobisty list, w którym podzieliła się swoją historią i zaprosiła papieża do wsparcia sprawy powszechnego zniesienia macierzyństwa zastępczego, promowanego przez Fundację na rzecz Rodziny Zastępczej. Deklaracja z Casablankiktórej Olivia jest rzeczniczką.
Miałem ogromny zaszczyt towarzyszyć Olivii, wraz z jej mężem Matthiasem, Sofią Maruri i Vincenzo Bassim, organizatorami Kongresu Powszechnego Zniesienia Tortur i Innego Okrutnego, Nieludzkiego lub Poniżającego Traktowania albo Karania. macierzyństwo zastępcze Papież był obecny na tej niezapomnianej prywatnej audiencji, która odbyła się w Rzymie w tamtych dniach.
Francis słuchał Olivia Olivia jest ateistką, ale chciała podzielić się z nim swoimi obawami. Papież wyraził swoje wsparcie i zachęcił ją do dalszego działania, przypominając jej o znaczeniu dobrego humoru, sojusznika, który, jak powiedział, nie zawsze towarzyszy nam w trudnych bitwach o ochronę ludzkiej godności.
Wezwanie papieża ma charakter proroczy: wskazuje na możliwy horyzont, podobnie jak wiele innych wyzwań, z którymi ludzkość musiała się zmierzyć w swojej historii. Nie jest to łatwe zadanie, ale pewne owoce już zaczynają się pojawiać.
Kilka dni po spotkaniu z Ojcem Świętym, Parlament Europejski uznał wykorzystywanie w macierzyństwo zastępcze jako forma handlu ludźmi.
Kilka miesięcy później Włochy przyjęły nową ustawę, która uznaje praktykę za przestępstwo. macierzyństwo zastępcze nawet jeśli ma to miejsce za granicą.
Rok 2025 będzie również naznaczony raportem, który przedstawi Reem Alsalem, specjalny sprawozdawca ONZ ds. przemocy wobec kobiet, koncentrując się na naruszeniach praw człowieka, które mają miejsce na rynku macierzyństwa zastępczego.
W dniu 20 kwietnia 2025 r. papież Franciszek wyszedł na wypełniony po brzegi Plac Świętego Piotra, niczym torreador do największego z zadań - pożegnania ze swoim ludem w Niedzielę Wielkanocną.
20 kwietnia, nie w 1990 r., ale w 2025 r., był bezdeszczowy wiosenny dzień w Rzymie, jakby natura już wiedziała, że to jego ostatni dzień na ziemi. Papież Franciszek wyszedł na zatłoczony Plac Świętego Piotra niczym torreador do największego z zadań - pożegnania się ze swoim ludem w Niedzielę Wielkanocną. Z zaangażowaniem, odwagą i poświęceniem gigantów, którzy robią wszystko z miłości aż do ostatniego tchnienia.
Z intuicją, że to ostatni raz, kiedy widzimy Franciszka, podeszliśmy do "bariery", aby zobaczyć, jak przejeżdża w popemobilu przez korytarze ogrodzenia na Placu Świętego Piotra, pośród swojej publiczności. Wcześniej, przed błogosławieństwem "urbi et orbi", wypowiedział swoje ostatnie słowa do wszystkich z pewną jasnością: "Drodzy bracia i siostry, Wesołych Świąt Wielkanocnych!
Pożegnanie
W tym momencie grupa pielgrzymów z Madrytu, pielgrzymów wygrywających Jubileusz, uświadomiła sobie, że jesteśmy chrześcijaństwem, które rozważa jego pożegnanie, ponieważ wkrótce odjedzie w "popemobile" do zaświatów. Dlatego zaangażowaliśmy się w to, wiedząc, że oddajemy mu część tego, co nam dał, ciesząc się historyczną chwilą, którą przeżywamy i biorąc na siebie odpowiedzialność tych, którzy mają coś do powiedzenia.
Następnego ranka otrzymaliśmy wiadomość o ich śmierćKilka godzin później na Mszy św. w Santa Maria de la Paz, w kościele prałatury Opus Dei, przy grobie św. Josemarii w Rzymie, przed wyjazdem do Madrytu. I tam prosiliśmy tego świętego, wiernego rzymskiemu papieżowi, aby umieścił go na należnym mu miejscu, na konklawe i dla następnego papieża.
Pogrzeb papieża Franciszka
Jeden z pielgrzymów podzielił się z grupą słowami z książki "Nadzieja", autobiografii papieża Franciszka, w której wyjaśnia on, jak chciał, aby ten moment przebiegał:
"Kiedy umrę, nie zostanę pochowany w Bazylice Świętego Piotra, ale w Bazylice Najświętszej Maryi Panny Większej: Watykan jest domem mojej ostatniej posługi, a nie domem wieczności. Będę w pokoju, w którym obecnie przechowywane są kandelabry, blisko tej Królowej Pokoju, do której zawsze prosiłem o pomoc i przez którą byłem obejmowany ponad sto razy podczas mojego pontyfikatu. Potwierdzono mi, że wszystko jest gotowe.
Rytuał pogrzebowy był zbyt pompatyczny i rozmawiałem z mistrzem ceremonii, aby go złagodzić: bez katafalku, bez ceremonii zamykania trumny. Z godnością, ale jak każdy chrześcijanin. Chociaż wiem, że dał mi już wiele, poprosiłem Pana tylko o jeszcze jedną łaskę: opiekuj się mną, kiedy tylko chcesz, ale, jak wiesz, boję się bólu fizycznego... Więc proszę, nie krzywdź mnie zbytnio.
Jak wyglądają nowe zasady dotyczące pogrzebu papieża?
W grudniu 2024 r. Watykan zaprezentował nowe wydanie "Ordo Exsequiarum Romani Pontificis", księgi liturgicznej regulującej pogrzeb papieża Kościoła katolickiego. Benedykt XVI miał już proste pożegnanie, zgodnie ze swoim życzeniem, a papież Franciszek jeszcze bardziej uprościł rytuał.
Francisco Otamendi-22 kwiecień 2025-Czas czytania: 5minuty
Być może dlatego, że 17 grudnia miał skończyć 88 lat, lub dlatego, że nie czuł się dobrze, lub z jakichkolwiek innych powodów, papież Franciszek od pewnego czasu myślał, że chce jeszcze prostszego pogrzebu niż ten dla Benedykta XVI, który ograniczył istniejące zasady, a także dążył do prostszego pogrzebu niż ten, który zorganizował dla Benedykta XVI. proste pożegnanie.
Przypomnijmy, że szczątki emerytowanego papieża Benedykta XVI spoczywały od 31 grudnia do wczesnych godzin porannych 2 stycznia w klasztorze Mater Ecclesiae, a we wtorek o 9 rano jego ciało zostało wystawione na widok wiernych w Bazylice Świętego Piotra.
Już w 5. czwartek w atrium Bazyliki Świętego Piotra Ojciec Święty Franciszek przewodniczył Mszy Świętej pogrzebowej zmarłego Papieża Emeryta.Był to pierwszy raz w historii, kiedy papież przewodniczył pogrzebowi swojego bezpośredniego poprzednika, za którego był odpowiedzialny. poprosił o modlitwę zanim odszedł.
Pastor, a nie światowa potęga
Papież Franciszek chciał obrzędu, który podkreśliłby, że "pogrzeb papieża rzymskiego jest pogrzebem pasterza i ucznia Chrystusa, a nie potężnej osoby tego świata" - wyjaśnił arcybiskup Diego Ravelli, mistrz celebracji liturgicznych papieży.
Ponadto papież wezwał, jak stwierdził przy kilku okazjach, do "uproszczenie i dostosować niektóre obrzędy, aby obchody pogrzebu Biskupa Rzymu lepiej wyrażały wiarę Kościoła w Chrystusa Zmartwychwstałego" - dodał arcybiskup, według oficjalnej watykańskiej agencji prasowej.
Nowe zasady dotyczące pogrzebów papieża
Pod koniec roku Stolica Apostolska upubliczniła nowe zasady ".Ordo Exsequiarum Romani Pontificis".Księga liturgiczna regulująca obrzędy pogrzebowe pasterza Kościoła katolickiego.
Księga liturgiczna została zaprezentowana jako nowe wydanie poprzedniej, typowej edycji "Ordo Exsequiarum Romani Pontificis" zatwierdzonej w 1998 r. przez św. Jana Pawła II i opublikowanej w 2000 r., która została wykorzystana do pogrzebu tego samego papieża w 2005 r. oraz, z dostosowaniami, do pogrzebu emerytowanego papieża Benedykta XVI w 2023 r.
Modyfikacje dotyczą tak zwanych "trzech stacji", tj. domu zmarłego papieża, w którym umiera; pogrzebu u św. Piotra; oraz przeniesienia trumny do grobu, czyli pochówku.
Wśród wprowadzonych nowości, jak donosi Vatican News, znajduje się potwierdzenie zgonu już nie w pokoju zmarłego, ale w kaplicy, natychmiastowe złożenie do trumny, wystawienie ciała papieża w otwartej trumnie do adoracji wiernych oraz wyeliminowanie tradycyjnych trzech trumien wykonanych z cyprysu, ołowiu i dębu.
Kardynał Camerlengo i trzy klasyczne "stacje".
W Kościele katolickim, poświadczenie śmierci papieża, na podstawie opinii lekarskiej, należy do kardynała kamerlinga, który stoi na czele Kościoła, gdy stolica jest nieobsadzona z powodu śmierci lub rezygnacji. Obecnie funkcję tę pełni kardynał Kevin Farrell.
Jak już wspomnieliśmy, nowe Ordo zachowuje trzy klasyczne "stacje": dom zmarłego, Bazylika Watykańska i miejsce pochówku, choć monsignore Ravelli podkreślił, że "wewnętrzna struktura "stacji" i tekstów została zmieniona w świetle doświadczeń zdobytych podczas obrzędów pogrzebowych św. Jana Pawła II i Benedykta XVI, aktualnej wrażliwości teologicznej i kościelnej oraz niedawno odnowionych ksiąg liturgicznych".
W bazylice tej znajduje się ikona Matki Bożej "Salus Populi Romani", patronki Rzymu, do której papież zawsze modlił się przed i po swoich podróżach apostolskich. poszedł do modlić się przed wyborem na Stolicę Piotrową.
Uproszczenie tytułów papieskich
Jedną z najważniejszych nowości jest uproszczenie tytułów pontyfikalnych: zachowano terminologię stosowaną w trzecim wydaniu Missale Romanum (2008), tj. apelatywy Pope, Episcopus (Romæ) i Pastor, podczas gdy w ogólnych założeniach i rubrykach wybrano wyrażenie Romanus Pontifex, zgodnie z tytułem księgi liturgicznej, dodała watykańska agencja.
W tłumaczeniu na język włoski przejęto słownictwo używane w drugim wydaniu Obrzędu Eucharystii (2010) opublikowanym przez Konferencję Episkopatu Włoch, na podstawie którego zaktualizowano znaczną część terminologii włoskiej wersji Obrzędu, na przykład preferując termin trumna na oznaczenie ciała już zamkniętego w trumnie.
Kilka szczegółów
W odniesieniu do "stacji" można powtórzyć, że "w domu zmarłego" obejmuje nowości stwierdzenia zgonu w jego prywatnej kaplicy.
Druga stacja została przebudowana: ponieważ złożenie do trumny nastąpiło już po stwierdzeniu zgonu, trumna jest zamykana w przeddzień mszy pogrzebowej i przewiduje się tylko jedno przeniesienie do Bazyliki Świętego Piotra. W Bazylice Watykańskiej ciało zmarłego papieża jest umieszczane bezpośrednio na trumnie, a "nie na wysokim cokole".
Wreszcie, trzecia stacja "w miejscu pochówku" obejmuje przeniesienie trumny do grobu i pochówek, jak opisano powyżej.
"Novendiales": 9-dniowe masy wyborcze
Czwarty i ostatni rozdział księgi liturgicznej poświęcony jest przepisom dotyczącym "novendiales", mszy w intencji zmarłego papieża odprawianych przez dziewięć kolejnych dni po mszy pogrzebowej.
Do rytuału włączono cztery - a nie trzy - formularze modlitewne, ponieważ modlitwy ofiarowane w Missale Romanum za zmarłego papieża i zmarłego biskupa diecezjalnego zostały włączone.
Nowe wydanie nie zawiera dodatku z Ordinarium Mszy Świętej, zbiorów psalmów pokutnych i gradualnych oraz śpiewów Ordinarium z notacją gregoriańską.
"Ordo Exsequiarum Romani Pontificis", wyjaśnił monsignore Ravelli, "nie jest pomyślane jako 'mszał plenarny', ale jako Ordo we właściwym znaczeniu tego terminu, to znaczy zawiera wskazania rytualne, rozwój obrzędów i właściwe teksty, ale odnosi się do wszystkich innych używanych ksiąg liturgicznych, to znaczy mszału, lekcjonarza i graduału.
Pogrzeb papieża Franciszka
21 kwietnia 2025 roku o godzinie ósmej wieczorem Kamerling Świętego Kościoła Rzymskiego przewodniczył obrzędowi bierzmowania. śmierć papieża Franciszka i złożenie ciała do trumny. Według dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, prawdopodobnie od środy 23 kwietnia wierni będą mogli przybyć do Bazyliki Świętego Piotra, aby pożegnać papieża.
Podczas spotkania we wtorek 22 rano kardynałowie zdecydują, jak konkretnie postępować w związku z pogrzebem Ojca Świętego, podczas gdy całe Kolegium Kardynalskie stopniowo przybywa do Rzymu, aby wziąć udział w przyszłym konklawe, które rozpocznie się najpóźniej za 20 dni.
Aby zapewnić najlepsze doświadczenia, używamy technologii takich jak pliki cookie do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji na urządzeniu użytkownika. Wyrażenie zgody na te technologie umożliwi nam przetwarzanie danych, takich jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak zgody lub jej wycofanie może negatywnie wpłynąć na niektóre funkcje.
Funkcjonalny Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest ściśle niezbędny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z określonej usługi wyraźnie żądanej przez abonenta lub użytkownika lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikacji za pośrednictwem sieci łączności elektronicznej.
Preferencje
Techniczne przechowywanie lub dostęp są niezbędne do uzasadnionego celu przechowywania niezamówionych preferencji subskrybenta lub użytkownika.
Statystyki
Techniczne przechowywanie lub dostęp wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie lub dostęp techniczny, który jest wykorzystywany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wniosku, dobrowolnej zgody dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu nie mogą być wykorzystane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Techniczne przechowywanie lub dostęp jest niezbędny do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na wielu stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.