Polecamy nowości wydawnicze, klasyki, czy treści, których jeszcze nie widzieliście w kinie lub na ulubionych platformach.
W tym miesiącu są to dwie historie dwóch nastolatków, którzy pomimo różnic są inspirującymi postaciami.
Patrząc w niebo
José ma 13 lat, kiedy zaczyna doświadczać w swoim mieście i kraju, Meksyku, prześladowań religijnych (1926), które prowadzą do wojny domowej, którą historia pozna jako Cristera.
Zaciągając się do sił chrześcijańskich i rebelianckich, Joseph został wzięty do niewoli, torturowany i ostatecznie stracony. Jego historia cnoty i męczeństwa wyniosła go na ołtarze w 2016 roku.
Oparty na prawdziwych wydarzeniach, ten poruszający dramat historyczny pojawia się na naszych ekranach, starając się podkreślić biografię i duchowość głównego bohatera, i nieco zawodzi, jeśli chodzi o pokazanie epickości konfliktu, jak widzieliśmy w Cristiada (Dean Wright, 2012), ale także przekazuje miłość, przebaczenie i nadzieję.
Patrząc w niebo
DyrektorAntonio Peláez
SkryptAntonio Peláez
AktorzyAlexis Orosco, Marco Orosco, Mauro Castañeda Aceves, Carlos Hugo Hoeflich de la Torre
PlatformaKina
Eddie the Eagle
Eddie jest raczej prostym, ale niezwykle wytrwałym angielskim chłopcem, którego marzeniem jest wyjazd na Igrzyska Olimpijskie. Jego wytrwałość i entuzjazm zapewnią mu miejsce jedynego reprezentanta kraju w skokach narciarskich.
Oparty na prawdziwej historii "Eddie the Eagle" podąża śladami "Wybranego do triumfu" (Jon Turteltaub, 1993), tworząc pozytywny film, pełen uczuć i nadziei, portretujący człowieka, którego dobry charakter i zaangażowanie w osiągnięcie celu zwróciły na niego uwagę mediów i świata.
Z udziałem dwóch wielkich gwiazd, Eddie The Eagle to piękny i skłaniający do refleksji film dla całej rodziny.
Eddie the Eagle
DyrektorDexter Fletcher
SkryptSimon Kelton, Sean Macaulay
AktorzyTaron Egerton, Hugh Jackman, Tom Costello
PlatformaDisney +
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Dawka codziennej Mszy to wszystko, czego potrzebujemy
Mówi się, że wszystko, co robisz przez dwadzieścia jeden dni, staje się nawykiem. Dlaczego nie spróbujemy uczynić uczestnictwa we Mszy Świętej codzienną czynnością?
W pierwszych tygodniach i miesiącach po ponownym otwarciu kościołów katolickich po pandemii Covid-19 niedzielne liturgie nie cieszyły się dużą frekwencją. Msze w dni powszednie były znacznie gorsze; ławki były puste, ale codzienni wierni byli obecni, aby otrzymać najlepsze i jedyne lekarstwo, którego potrzebowaliśmy i kiedykolwiek będziemy potrzebować. Pomimo zagrożeń dla zdrowia i apelu urzędników państwowych o "unikanie Mszy", starali się być tylko z Nim, ponieważ nie mogli i nadal nie mogą nasycić się Naszym Panem.
Na stronie Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK) stwierdza: "Kościół zobowiązuje wiernych do uczestniczenia w Boskiej Liturgii w niedziele i święta oraz do przyjmowania Eucharystii przynajmniej raz w roku, jeśli to możliwe w okresie wielkanocnym, przygotowani przez sakrament pojednania". Ale "Kościół usilnie zachęca wiernych do przyjmowania Świętej Eucharystii w niedziele i święta, a nawet częściej, codziennie".
Podczas gdy dla niektórych katolików może to być ulga, dotarcie na niedzielną mszę może być wyzwaniem dla osób takich jak Holly Godard, która regularnie uczestniczy w codziennych mszach od ponad dwóch dekad, a opuszczenie liturgii w dni powszednie nie wchodzi w grę. Holly codziennie dojeżdża z Brooklynu na Manhattan i w wieku 86 lat mówi: "Nie czuję się dobrze, kiedy nie chodzę do kościoła". Ona, podobnie jak wielu innych, lubi spotykać się z przyjaciółmi z kościoła, z którymi zżyła się i uważa za "rodzinę". Lubię to", powiedziała.
Kiedy rozpoczęła się praktyka codziennej Mszy Świętej?
Nie możemy tego definitywnie stwierdzić. Istnieją jednak powody, by sądzić, że miało to miejsce we wczesnym Kościele katolickim i w epoce patrystycznej. Oczekiwano, że wierni będą komunikować się tak często, jak odprawiana była Święta Eucharystia. Co więcej, w X i XI wieku "niektóre zakony odprawiały codzienną Mszę Świętą".
Od początków Kościoła i czasów apostolskich katolicy rozumieli znaczenie Eucharystii.
W artykule "Kiedy Kościół zaczął odprawiać codzienną Mszę Świętą", napisanym przez ojca Jamesa Swansona, LC, zauważa on: "Nawet wtedy, we wczesnej wspólnocie chrześcijańskiej w Jerozolimie, zwyczajem było odprawianie codziennej Mszy Świętej, aby otrzymać 'chleb powszedni', i było to tak centralne dla życia wspólnoty, że ludzie narzekali, jeśli byli zmuszeni ją opuścić, co doprowadziło do święceń pierwszych kapłanów". Ojciec Swanson pisze, że "Eucharystia była odprawiana codziennie już od najwcześniejszych dni Kościoła".
W Dziejach Apostolskich 2:46 czytamy, że "wierni przyjmowali codziennie". Augustyn podsumował to w następujący sposób: "Niektórzy przyjmują Ciało i Krew Pańską codziennie; inni w określone dni; w niektórych miejscach nie ma dnia, w którym nie składano by Ofiary; w innych tylko w sobotę i niedzielę; w jeszcze innych tylko w niedzielę" (Ep. liv in P.L., XXXIII, 200 sqq.).
Uzależnienie od Eucharystii
Nasz Chleb powszedni jest źródłem i szczytem dla katolików, i choć codzienne uczestnictwo we Mszy Świętej nie jest obowiązkowe, jest konieczne dla wielu, którzy pragną zasiąść przed Najświętszym Sakramentem. Są to ludzie, którzy zamiast iść na spacer podczas krótkiej przerwy w pracy lub siedzieć w stołówce i jeść powoli, wolą być na "uczcie" - podzieliła się Naida, która pracuje w banku i spieszy do kościoła Naszego Zbawiciela na południową Mszę Świętą.
Powiedział, że przyszedł, ponieważ "przychodzę do nieba, przychodzę zobaczyć Matkę Bożą, przychodzę zobaczyć Świętego Józefa". Kontynuował: "Jak powiedział ksiądz, kiedy śpiewamy 'Święty, Święty, Święty', łączymy nasze głosy z głosami aniołów i świętych, aby głosić Boga. W ten sposób Sanctus oznacza początek modlitwy eucharystycznej i "w tym momencie nawiązujemy połączenie... i ofiarujemy wszystkie nasze modlitwy Ojcu".
W 2018 roku zacząłem uczęszczać na niektóre msze w dni powszednie. Od razu poczułam się silniejsza, bardziej wyposażona i wypełniona Bożym pokojem. Jednak dopiero w 2020 roku zacząłem uczęszczać na Mszę codziennie i nigdy nie oglądałem się za siebie. Doskonale pamiętam rozmowę z jednym z księży w kościele, w którym jestem wolontariuszem. Powiedział mi, że chodzenie w niedziele i jeden lub dwa dni powszednie to za mało.
Powiedział mi: "Powinieneś przystępować codziennie". Jestem mu wdzięczny, ponieważ codzienna komunia ogromnie zmieniła moje życie. Przy tak wielu wyzwaniach, rozczarowaniach i, niestety, tragediach, czuję się odnowiony i odświeżony, gdy jestem z Jezusem.
Korzystam również z homilii naszych ukochanych księży. Nigdy nie zapomnę współpracownika, który w nieco sarkastycznym tonie zapytał mnie: "Dlaczego codziennie chodzisz na Mszę? Odpowiedziałem: "Jestem uzależniony od Eucharystii!".
Najcenniejszy z towarów
Codziennie komunikujący znają skarby przebywania na świętej uczcie, podobnie jak papież Pius X (2 czerwca 1835 - 20 sierpnia 1914). Na zakończenie kongresu w Rzymie papież Pius X powiedział: "Błagam i błagam was wszystkich, abyście zachęcali wiernych do zbliżenia się do tego Boskiego Sakramentu. Zwracam się szczególnie do was, moi drodzy synowie w kapłaństwie, aby Jezus, skarb wszystkich skarbów raju, największe i najcenniejsze ze wszystkich dóbr naszej biednej, opuszczonej ludzkości, nie został opuszczony w tak obraźliwy i niewdzięczny sposób".
Mówi się, że cokolwiek robisz przez dwadzieścia jeden dni, staje się nawykiem. Wielu katolików ma w zwyczaju pędzić do domu po pracy, spotykać się z przyjaciółmi na "happy hour" lub wykorzystywać czas rano na ćwiczenia na siłowni przed pójściem na zajęcia. Stało się to częścią ich rutyny. Ale gdy zbliżamy się do nowego roku szkolnego, dlaczego nie rozpocząć nowego nawyku codziennego przyjmowania naszego Pana? Obiecuję, że to lepsze niż jakiekolwiek zajęcia pilates, a wino jest boskie!
Z okazjonalnymi wyjątkami innych wydarzeń lub uroczystości liturgicznych, papież Franciszek poświęca audiencje generalne w 2023 roku ewangelizacji.
3 września 2023 r.-Czas czytania: 2minuty
Poza sporadycznymi wyjątkami w postaci innych wydarzeń lub uroczystości liturgicznych, papież Franciszek poświęca swój czas na ewangelizację w przesłuchania ogólne roku 2023. Nawet ci, którzy nie są zaznajomieni z tym aspektem chrześcijaństwa, zdadzą sobie sprawę, że nie jest to zwykła sprawa, jeśli wezmą pod uwagę ogólny temat tej serii katechez, który Franciszek ogłosił na początku serii 4 stycznia. Tytuł zawiera w sobie dwa wyrażenia: "pasja ewangelizacji", a więc coś głęboko i intensywnie odczuwanego; oraz "gorliwość apostolska wierzących", to znaczy, że mówimy o pilnej gorliwości dzielonej przez każdego z wiernych i przez Kościół, któremu Pan powierza odpowiedzialność za szerzenie Jego Ewangelii.
Treść katechezy rozpoczęła się od Pisma Świętego, w którym Jezus jawi się jako wzór i mistrz głoszenia ewangelizacji. Następnie zastanawiał się nad powołaniem pierwszych uczniów i sposobem, w jaki realizowali swoją misję; nad działaniem Ducha Świętego jako pierwszego protagonisty oraz nad apostolską kondycją Kościoła i wszystkich ochrzczonych, przejawiającą się przede wszystkim w świadectwie. W tych tygodniach papież przywołuje przykład niektórych świadków Jezusa Chrystusa, począwszy od św.
Niniejszy numer Omnes gromadzi kilka artykułów na temat tego wymiaru, który jest tak istotnie zintegrowany z nauczaniem obecnego Papieża. Jest to już bardzo widoczne w adhortacji Evangelii Gaudium 2013, i od tego czasu w nieustannym wezwaniu do życia jako "Kościół wychodzący". Minęło zaledwie kilka tygodni od obchodów Światowe Dni Młodzieży w Lizboniektóry był niezwykłym i udanym przejawem świadomości misyjnej Kościoła, mającym na celu głoszenie wiary młodym ludziom naszych czasów. Oczywiście nie oznacza to, że mówiąc o ewangelizacji, powinniśmy myśleć tylko o wysiłku hierarchii, niezależnie od tego, jak trudny by on nie był, ani tylko o masowych zgromadzeniach, nawet zbiorowych. Apostolstwo jest odpowiedzialnością wspólną dla wszystkich, która ma swoje korzenie w chrzcie i którą każdy wierny realizuje zgodnie z własnym powołaniem i w warunkach życia, które są dla niego właściwe; w każdym razie, jak powiedział Papież, musi wiedzieć, że jest "zobowiązany" do przekazania "skarbu, który otrzymałeś wraz ze swoim chrześcijańskim powołaniem". Dlatego w praktyce przekłada się to, jak zawsze, na bardzo zróżnicowaną wielość inicjatyw, które zostały jedynie pokrótce przedstawione w niniejszym dossier.
Jest oczywiste, że nie jest to nowy wynalazek tego pontyfikatu. Same tegoroczne katechezy odzwierciedlają, że zawsze był on obecny w historii, na wiele sposobów. Również Magisterium przypomniało o niej ze stałymi impulsami, zniuansowanymi przez potrzeby każdego czasu i akcenty określone przez każdego papieża. Również w tym przypadku, w ślad za Franciszkiem, niniejszy numer przypomina o wartości Evangelii nuntiandi Pawła VI jako główny punkt odniesienia w tej kwestii; przyjmuje również kierunki otrzymane za pontyfikatu Benedykta XVI.
Pierwszy dzień papieża w Mongolii jako "pielgrzyma przyjaźni
Ojciec Święty rozpoczął wizytę w Mongolii. Chociaż przybył wieczorem 1 września, różnica czasu oznaczała, że oficjalne wydarzenia rozpoczęły się 2 września. Wizyta u władz oraz spotkanie z zakonnikami i konsekrowanymi kapłanami wyznaczyły dzisiejszy program.
Podróż Papież w Mongolii rozpoczął się aktywnie dziś rano w sali "Ikh Mongol" Pałacu Rządowego. Tam, przed władzami kraju, określił siebie jako "pielgrzyma przyjaźni, przybywającego na palcach i z radosnym sercem, pragnącego po ludzku wzbogacić się waszą obecnością".
Papież chciał przede wszystkim przypomnieć o długotrwałych relacjach pomiędzy Mongolia i chrześcijaństwa, której początki sięgają 1246 roku, kiedy to brat Jan z Plano Carpini, wysłannik papieski, odwiedził Gujuka, trzeciego cesarza Mongołów, i wręczył Wielkiemu Chanowi oficjalny list papieża Innocentego IV. List ten "jest przechowywany w Bibliotece Watykańskiej, a dziś mam zaszczyt przekazać ci autentyczną kopię, wykonaną przy użyciu najbardziej zaawansowanych technik, aby zagwarantować najlepszą możliwą jakość. Niech to będzie znak starożytnej przyjaźni, która rośnie i odnawia się" - podkreślił papież.
Figura ger, tradycyjnych koczowniczych, okrągłych domów mongolskich, posłużyła papieżowi jako linia w jego przemówieniu. Przede wszystkim podkreślił ich szacunek dla środowiska, a także jedność między tradycją a nowoczesnością. Papież odniósł się również do wielości ludów tworzących Mongolię: "Przez wieki objęcie odległych i bardzo różnych ziem pokazało wyjątkową zdolność waszych przodków do rozpoznania tego, co najlepsze z ludów, które tworzyły ogromne imperialne terytorium i postawienia ich w służbie wspólnego rozwoju" - powiedział papież,
Patrząc w górę
"Kiedy wchodzi się do tradycyjnego geru, wzrok kieruje się ku centrum, ku najwyższej części, gdzie znajduje się okno otwarte na niebo. Chciałbym podkreślić tę fundamentalną postawę, którą wasza tradycja pomaga nam odkryć: wiedzieć, jak skierować nasze spojrzenie w górę" - kontynuował papież, który pochwalił fakt, że "Mongolia jest symbolem wolności religijnej".
W związku z tym papież podkreślił, że religie, "gdy są inspirowane swoim pierwotnym duchowym dziedzictwem i nie są zepsute przez sekciarskie odchylenia, są pod każdym względem niezawodnym wsparciem dla budowy zdrowych i dostatnich społeczeństw, w których wierzący nie szczędzą wysiłków, aby zapewnić, że współistnienie obywatelskie i projekty polityczne są zawsze w służbie wspólnego dobra, stanowiąc również hamulec dla niebezpiecznego rozkładu korupcji".
Papież chciał pamiętać o małej wspólnocie katolickiej w Mongolii, która "choć mała i dyskretna, z entuzjazmem i zaangażowaniem uczestniczy w rozwoju kraju, szerząc kulturę solidarności, kulturę szacunku dla wszystkich i kulturę dialogu międzyreligijnego oraz poświęcając się sprawie sprawiedliwości, pokoju i harmonii społecznej".
Papieski dzień w Mongolii był kontynuowany po południu wyjątkowo ważnym spotkaniem z biskupami, kapłanami i osobami konsekrowanymi w katedrze świętych Piotra i Pawła.
"Witamy w naszym gerze".
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Azji Środkowej, Bp José Luis Mumbiela był odpowiedzialny za powitanie Ojca Świętego w kraju, który "od ponad dwóch dekad czekał na wizytę biskupa Rzymu", jak zauważył Mumbiela.
Wizyta, która, jak chciał podkreślić przewodniczący biskupów tego regionu, "jest żywym i radosnym świadectwem, które uzasadnia nadzieję tak wielu wieków; jest jak teofania, która towarzyszy nam i pobudza nas w naszej pielgrzymce jako Kościoła misyjnego. W Azji wiemy, co to znaczy żyć nadzieją. A teraz jesteśmy również przekonani, że "nadzieja nas nie zawodzi"".
Biskup Ałmaty chciał również podkreślić, że chociaż większość zgromadzonych tam misjonarzy i osób konsekrowanych pochodzi z różnych części świata, "nikt nie jest cudzoziemcem, ponieważ w Kościele katolickim nikt nie jest cudzoziemcem. Kościół tworzy braterstwo, bo Kościół jest braterstwem".
Misjonarze, żywe księgi wiary
Salvia Mary Vandanakara, M.C., Peter Sanjaajav, mongolski ksiądz i Rufina Chamingerel, jedna z pracujących tam przedstawicielek duszpasterstwa, następnie zabrali głos, aby złożyć swoje świadectwa papieżowi.
W pierwszym z nich Misjonarka Miłosierdzia Matki Teresy szczegółowo opisała papieżowi, w jaki sposób jej praca koncentruje się na "opiece nad niepełnosprawnymi fizycznie i umysłowo dziećmi, opiece nad chorymi i osobami starszymi opuszczonymi przez rodziny, udzielaniu schronienia bezdomnym, karmieniu głodnych i docieraniu do biednych i zaniedbanych rodzin". Nie jest to łatwe zadanie w kraju, w którym wskaźnik ubóstwa wynosi około 20%.
"Poprzez wszystkie te dzieła miłosierdzia staramy się uświadomić ludziom, jak cenni są w oczach Boga" - powiedziała zakonnica, która przypomniała sobie, jak przybyła do tego kraju w 1998 roku, kiedy Kościół właśnie wznowił tam swoją działalność.
"W tamtym czasie wiele dzieci nie miało odpowiednich warunków do odrabiania lekcji, więc zorganizowaliśmy program pozaszkolny z pomocą niektórych mongolskich nauczycieli, a później byliśmy w stanie przyjąć je do zwykłych szkół, aby mogły ukończyć naukę", powiedziała zakonnica, która dodała ze wzruszeniem, że "wśród młodych ludzi, którymi się opiekowaliśmy, był także chłopiec, który jest teraz księdzem, nasz drogi o. Sanjaajav Peter".
Jako kolejny głos zabrał młody ksiądz. Z widocznym wzruszeniem Sanjaajav Peter podkreślił papieżowi, że "Bóg dał mi wiele okazji do wzrastania jako Mongoł na mongolskiej ziemi, a także wybrał mnie, abym przyczynił się do zbawienia mojego narodu" i wspominając tradycyjny mongolski styl życia, związany z ziemią, potwierdził z nadzieją, że "owoc Bożej miłości zaczął rosnąć dawno temu, teraz dojrzewa i jestem pewien, że Twoja wizyta przyniesie obfite plony".
Na koniec Rufina Chamingerel, pracownik duszpasterski, opowiedziała papieżowi swoją historię wiary, która wyszła na pierwszy plan, gdy była studentką. Rufina czuła się odpowiedzialna za bycie światłem wiary w swoim kraju, co skłoniło ją do studiowania w Rzymie i powrotu do Mongolii, aby pomóc Kościołowi wzrastać. "Poznawanie katolicyzmu było jak nauka nowego języka, języka katolickiego. Uczyłam się tego języka przez czternaście lat i nadal będę się go uczyć", powiedziała papieżowi, któremu chciała podkreślić bardzo ważną rolę misjonarzy w Mongolii: "nie mamy wielu książek katechetycznych w naszym języku, ale mamy wielu misjonarzy, którzy są żywymi książkami".
Papież: "Powrót do pierwszego spojrzenia".
Odnosząc się do Psalmu 34
"Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan" razem z nimi, chciał "delektować się smakiem wiary na tej ziemi, wspominając historie i twarze, życie spędzone dla Ewangelii. Poświęcić życie dla Ewangelii: to piękna definicja powołania misyjnego chrześcijanina, a w szczególności sposobu, w jaki chrześcijanie przeżywają to powołanie tutaj" - podkreślił papież.
Papież chciał podkreślić osobistą relację z Panem, która jest niezbędna do wypełniania misji i dawania siebie braciom i siostrom. Bez tej relacji osobistej miłości misja nie jest możliwa - z miłości do drugiego - ponieważ nie ma doświadczenia Boga: "To doświadczenie miłości Boga w Chrystusie jest czystym światłem, które przemienia oblicze i czyni je z kolei jaśniejącym. Bracia i siostry, życie chrześcijańskie rodzi się z kontemplacji tego oblicza, jest kwestią miłości, codziennego spotkania z Panem w Słowie i w Chlebie życia, w obliczu innych, w potrzebujących, gdzie obecny jest Chrystus".
W tym sensie zachęcał małą, ale aktywną wspólnotę zakonną i osoby konsekrowane, które prowadzą pracę duszpasterską w Mongolii, aby "smakowały i widziały Pana, aby wciąż powracały do tego pierwszego spojrzenia, z którego wszystko powstało".
Kościół nie ma programu politycznego
Kolejną kwestią, którą papież chciał podkreślić, była misja Kościoła, której rządy nie muszą się obawiać, ponieważ Kościół "nie ma żadnego programu politycznego do realizacji, ale zna jedynie pokorną moc łaski Bożej oraz Słowo miłosierdzia i prawdy, zdolne do promowania dobra wszystkich".
Chociaż liczebność Kościoła w Mongolii jest niewielka, papież podkreślił potrzebę komunii. W tym sensie chciał wskazać, że "Kościół nie jest rozumiany w oparciu o kryterium czysto funkcjonalne, zgodnie z którym biskup działa jako moderator różnych członków, być może w oparciu o zasadę większości, ale na mocy zasady duchowej, dzięki której sam Jezus staje się obecny w osobie biskupa, aby zapewnić komunię swojego Mistycznego Ciała".
W tym sensie przypomniał, że jedność całego Kościoła i komunia z Rzymem mają wyraźny przykład w Mongolii, która pomimo niewielkiej liczby ma kardynała na czele: Bp Giorgio Marengo.
Wreszcie papież skierował swój wzrok na Maryję Dziewicę. Nie jest to przypadkowe spojrzenie, pobożność maryjna ma silne znaczenie w tej podróży, podczas której papież pobłogosławi wizerunek Matki Niebieskiej, drewnianą rzeźbę, którą mongolska kobieta znalazła i uratowała ze śmietnika przed upadkiem systemu komunistycznego i przybyciem Kościoła.
Papież określił ten kult maryjny jako pewny filar i podkreślił, że "nasza niebieska Matka, która - z wielką radością to odkryłem - chciała dać wam namacalny znak swojej dyskretnej i szybkiej obecności, pozwalając na znalezienie swojego wizerunku na wysypisku śmieci. Ta piękna figura Niepokalanego Poczęcia została znaleziona na wysypisku śmieci. Ona, bez zmazy, odporna na grzech, chciała być tak blisko nich, aby można Ją było pomylić z odpadkami społeczeństwa, aby z brudu śmieci wyłoniła się czystość Matki Bożej".
Kościół poszukuje zaangażowanych przywódców katolickich
26 sierpnia 2023 r. papież Franciszek spotkał się z uczestnikami czternastego dorocznego spotkania Międzynarodowej Sieci Ustawodawców Katolickich. Podczas audiencji papież podkreślił potrzebę formowania w Kościele katolickich przywódców, którzy przyczyniają się "do budowania Królestwa Bożego".
Papież Franciszek spotkał się pod koniec sierpnia 2023 r. z uczestnikami czternastego dorocznego spotkania Światowej Rady Kościołów (ŚRK).Międzynarodowa Sieć Ustawodawców Katolickich" (Międzynarodowa Sieć Ustawodawców Katolickich). Głównym tematem rozmowy było przywództwo i zapotrzebowanie Kościoła na chrześcijan zaangażowanych w dobro wspólne. Podczas swojego przemówienia papież mówił o "dominującym paradygmacie technokratycznym" i pytaniach związanych z "miejscem człowieka" w świecie. Franciszek powiedział, że w Kościele muszą być katoliccy przywódcy, których formacja, aby odpowiedzieć na te pytania, przyczynia się "do budowania Królestwa Bożego".
Ojciec Święty wyraził swoje zaniepokojenie "subtelnym uwodzeniem ludzkiego ducha" propagowanym przez obecny paradygmat. Technokracja prowadzi nas do nadużywania naszej wolności, zachęca nas do "sprawowania kontroli nad "przedmiotami" materialnymi lub ekonomicznymi, zasobami naturalnymi naszego wspólnego domu, a nawet nad sobą nawzajem, zamiast odpowiedzialnie ich strzec".
Francis wspomniał, że ta reifikacja występuje w "codziennych wyborach, które mogą wydawać się neutralne", ale w rzeczywistości stanowią podstawę świata i społeczeństwa, które chcemy zbudować.
Niebezpieczeństwa związane z mediami
Papież wymienił niektóre ze szkodliwych tendencji technokracji, które są propagowane przez media. Zwrócił uwagę na rozprzestrzenianie się fałszywych wiadomości, promowanie nienawiści, partyzancką propagandę i redukcję relacji międzyludzkich do algorytmów.
W obliczu tych zagrożeń rozwiązaniem sugerowanym przez papieża jest "kultura autentycznego spotkania". Oznacza to umiejętność słuchania i szanowania drugiej osoby, nawet jeśli istnieją różnice zdań. Ale można też pójść dalej. Franciszek wskazał, że ostatecznym celem jest "współpraca na rzecz osiągnięcia wspólnego celu".
Kościół, wielka sieć liderów
Papież powiązał tożsamość Kościoła z rozwiązaniami dla technokracji, ponieważ Lud Boży jest "powołany do życia zarówno w komunii, jak i w misji". W związku z tym Franciszek zachęcił Międzynarodową Sieć Ustawodawców Katolickich i inne podobne organizacje do "stworzenia nowej generacji dobrze wykształconych i wiernych katolickich przywódców zaangażowanych w promowanie społecznego i etycznego nauczania Kościoła w sferze publicznej". W ten sposób talenty i umiejętności chrześcijan przyczynią się do "budowania Królestwa Bożego".
Chrystus, przywódca par excellence
Istnieją inne organizacje zajmujące się promowaniem przywództwa opartego na wartościach chrześcijańskich. Amerykański Catholic Leadership Institute postrzega katolików na stanowiskach kierowniczych jako "wpływowe głosy w społeczeństwie".
Jednym z ich celów jest, aby "Jezusowy przykład pełnego miłości i służebnego przywództwa był modelowany w każdej rodzinie, miejscu pracy, parafii i wspólnocie". Aby osiągnąć swoje cele, koncentrują się na trzech podstawowych filarach: miłości do Jezusa Chrystusa i Kościoła, dążeniu do najwyższego poziomu doskonałości i dbałości o jednostkę.
Zaczyn podnoszący na duchu społeczeństwo
Papież Franciszek przy innych okazjach mówił o potrzebie katolickich przywódców w Kościele. Łączy przywództwo ze służbą Chrystusowi i innym. Dlatego w 2021 r., przemawiając do członków Catholic Legislators Network, poprosił Boga, aby dał im "być zaczynem odnowy umysłu, serca i ducha, świadkami politycznej miłości do najsłabszych, abyście służąc im, służyli Jemu we wszystkim, co robicie".
Można zatem określić pewne cechy charakterystyczne katolickiego przywództwa:
Światowe Dni Młodzieży zgromadziły ponad milion młodych ludzi z całego świata. Przybyli z różnymi oczekiwaniami. Ale zostali wezwani jeden po drugim. Przed nimi i z nimi rozwinęła się "szczególna choreografia": pełnia (katolickość) wezwania i spotkania.
Jak podkreślił Franciszek w środę po dniach spędzonych w Lizbonie. Światowe Dni Młodzieży (ŚDM) po pandemii było "Odczuwany przez wszystkich jako dar od Boga, który wprawił w ruch serca i kroki młodych ludzi, wielu młodych ludzi z całego świata - tak wielu z nich!"(Audiencja generalna, 9-VIII-2023).
Przymusowa izolacja, którą pandemia oznaczała dla wszystkich, szczególnie odczuwana przez młodych ludzi, została teraz przezwyciężona przez "impuls" do wyjścia na spotkanie wielu innych, właśnie w Portugalii, nad brzegiem morza, które łączy niebo z ziemią i kontynenty ze sobą. A wszystko to z pewnym "pośpiechem", reprezentowanym przez postać Maryi w Jej wizycie u kuzynki Elżbiety (por. Łk 1, 39).
To była świąteczna atmosfera, z pewnym wysiłkiem związanym z podróżą i marzeniem, a także dzięki pracy organizatorów i 25 000 wolontariuszy, którzy umożliwili powitanie wszystkich.
Biorąc pod uwagę pewne kontrowersje, które pojawiły się kilka tygodni wcześniej, papież powiedział a posteriori : "Dzień Młodzieży jest spotkaniem z żywym Chrystusem poprzez Kościół. Młodzi ludzie idą na spotkanie z Chrystusem. To prawda, że tam, gdzie są młodzi ludzie, tam jest radość i jest tego wszystkiego po trochu.". Spotkanie z Chrystusem i radość, świętowanie i wysiłek, praca i służba nie mogą być sobie przeciwstawiane.
W świecie konfliktów i wojen młodzi ludzie pokazali, że inny świat jest możliwy, bez nienawiści i broni. "Czy wielcy tej ziemi wysłuchają tego przesłania?". Papież rzucił pytanie w powietrze.
Wielkie marzenia
W jego spotkanie z władzami (Por. Przemówienie 2-VIII-2023), przypomniał o podpisaniu w 2007 r. Traktatu o reformie Unii Europejskiej. Zauważył, że świat potrzebuje Europy, jej roli jako budowniczego mostów i pokoju między krajami i kontynentami:
"Europa będzie mogła wnieść na scenę międzynarodową swoją szczególną oryginalność, nakreśloną w ubiegłym wieku, kiedy to z tygla światowych konfliktów zapaliła iskrę pojednania, umożliwiając marzenie o budowaniu jutra z wczorajszym wrogiem, o otwieraniu ścieżek dialogu, szlaków integracji, rozwijaniu dyplomacji pokoju, która gasi konflikty i łagodzi napięcia, zdolna do wychwytywania najsłabszych oznak odprężenia i czytania między najbardziej pokręconymi liniami.". Będzie w stanie powiedzieć Zachodowi, że technologia, która wyznaczyła postęp i zglobalizowała świat, nie wystarczy, nie mówiąc już o broni, która raczej reprezentuje zubożenie prawdziwego kapitału ludzkiego: edukacji, zdrowia i dobrobytu dla wszystkich.
Zaproponował trzy "laboratoria nadziei": troskę o środowisko, troskę o przyszłość (zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy potrzebują pracy, sprawiedliwej gospodarki, kultury życia i odpowiedniej edukacji) oraz braterstwo (wzywają nas do przełamania sztywnych barier wzniesionych w imię różnych opinii i przekonań). W odniesieniu do edukacji podkreślił potrzebę edukacji, która może nie tylko przekazywać techniczne pojęcia dotyczące postępu gospodarczego, ale także "... kulturę życia i kulturę braterstwa".miał na celu wejście w historię, przekazanie tradycji, docenienie potrzeb religijnych człowieka i wspieranie przyjaźni społecznej.".
Przezwyciężenie "zmęczenia dobrymi facetami".
Tego samego dnia, podczas nieszporów odprawianych w klasztorze Hieronimitów (por. Homilia, 2-VIII-2023), kładł nacisk na ten program, który interpretuje marzenie, jakie Bóg ma dla nas w związku z powołaniem i misją chrześcijan: "(...) marzenie, jakie Bóg ma dla nas w związku z powołaniem i misją chrześcijan (...)".znalezienie sposobów na radosne, hojne i przemieniające uczestnictwo dla Kościoła i ludzkości". Jezus nie powołał nas przez nasze uczynki, ale przez swoją łaskę (por. 2 Tm 1, 9). Również dzisiaj chce liczyć na rybaków z Galilei i ich zmęczenie, aby nieść innym bliskość Boga.
Odniósł się do niebezpiecznego "znużenia dobrem" w naszych krajach o starożytnej tradycji chrześcijańskiej, dotkniętych dziś tak wieloma zmianami społecznymi i kulturowymi oraz sekularyzmem i obojętnością wobec wiary. Niebezpieczeństwo polega na tym, że światowość idzie w parze z rezygnacją i pesymizmem, czemu sprzyjają antyświadectwa i skandale (wśród nas), które szpecą oblicze Kościoła. "i które wzywają do pokornego, nieustannego oczyszczenia, począwszy od krzyku bólu ofiar, które zawsze muszą być mile widziane i wysłuchane".
W obliczu tego niebezpieczeństwa, które może zmienić nas w zwykłych "funkcjonariuszy" rzeczy Bożych, musimy ponownie powitać Jezusa, który wspina się do naszej łodzi. "Przychodzi, aby szukać nas w naszej samotności, w naszych kryzysach, aby pomóc nam zacząć od nowa.". Jak powiedział wielki portugalski misjonarz (António Vieira), Bóg dał nam małą ziemię, abyśmy się na niej urodzili, ale patrząc na ocean, dał nam cały świat, abyśmy na nim umarli.
Wspólna nawigacja bez oskarżeń
Dlatego, dedukuje Franciszek, nie jest to czas na cumowanie łodzi lub oglądanie się za siebie, na ucieczkę od naszych czasów, ponieważ się ich boimy i schronienie się w formach i stylach przeszłości; raczej stoimy w obliczu czas łaskiPapież proponuje trzy decyzje. Papież proponuje trzy decyzje.
Po pierwsze, wypłynięcie w morze, odrzucając wszelki smutek, cynizm i defetyzm, i ufając Panu. Oczywiście do tego potrzeba wiele modlitwy; modlitwy, która uwolni nas od nostalgii i żalu, od duchowej światowości i klerykalizmu.
Po drugie: idź wszyscy razemżyć duchem komunii i współodpowiedzialności, budując sieć relacji ludzkich, duchowych i duszpasterskich. I wezwać wszystkich. Franciszek nalega, tak jak to czynił w ostatnich miesiącach: do "wszyscy, wszyscy, wszyscy"każdego, kto stoi przed Bogiem.
Po trzecie: być rybacy mężczyzn: "Nam, jako Kościołowi, powierzono zadanie zanurzenia się w wodach tego morza, zarzucenia sieci Ewangelii, bez wytykania palcami, bez oskarżania, ale przynosząc ludziom naszych czasów propozycję życia Jezusa: przynieść powitanie Ewangelii, zaprosić ich na ucztę, do wielokulturowego społeczeństwa; przynieść bliskość Ojca do sytuacji niepewności, ubóstwa, które narastają, zwłaszcza wśród młodych; przynieść miłość Chrystusa tam, gdzie rodzina jest krucha, a relacje zranione; przekazać radość Ducha tam, gdzie panuje demoralizacja i fatalizm.". Franciszek precyzuje, że nie chodzi o rozpoczęcie od oskarżenia: ".To jest grzech"Ale zaprosić wszystkich, a następnie przybliżyć ich do Jezusa, do pokuty.
Kochani takimi, jakimi jesteśmy, "bez makijażu
Już w ceremonia powitalna (por. Przemówienie w parku Edwarda VII(Lizbona, 3-VIII-2023) papież powitał młodych ludzi. Powiedział im, że nie przybyli przypadkowo, ale zostali powołani przez Pana, od początku ich życia, a także konkretnie teraz.
Zostaliśmy powołani przed naszymi cechami i przed naszymi ranami, ponieważ zostaliśmy umiłowani. "Każdy z nas jest wyjątkowy i oryginalny, a piękna tego wszystkiego nie jesteśmy w stanie dostrzec". I dlatego nasze dni muszą być "wibrujące echa miłosnego wezwania Boga, ponieważ jesteśmy cenni w Jego oczach"..
Tak wiele flag, języków, narodów zostało rozłożonych przed Papieżem. Do wszystkich powiedział, że pochodzimy z jednego bicia serca Boga dla każdego z nas: "Nie tacy, jakimi chcielibyśmy być, ale tacy, jakimi jesteśmy teraz". I to jest punkt wyjścia życia: "kochani tacy, jacy jesteśmy, bez makijażu"..
Bóg nazwał nas po imieniu, ponieważ nas kocha. Nie tak jak algorytmy wirtualnego handlu, które kojarzą nasze imię po prostu z preferencjami rynkowymi, aby obiecać nam fałszywe szczęście, które pozostawia nas pustymi w środku. Nie jesteśmy społeczność najlepszychale wszyscy jesteśmy grzesznikami, powołanymi takimi, jakimi jesteśmy, braćmi i siostrami Jezusa, dziećmi tego samego Ojca.
Franciszek wie, jak dotknąć serc młodych ludzi. Nalega: "W Kościele jest miejsce dla każdego".. Również za pomocą gestów: "Pan nie wskazuje palcem, ale otwiera ramiona. To ciekawe: Pan nie wie, jak to zrobić. (wskazując na), ale czy to (wykonuje gest objęcia)". Pozostawia ci wiadomość: "Nie bój się, bądź odważny, idź naprzód, wiedząc, że jesteśmy "amortyzowani" przez Bożą miłość do nas.".
Szukaj, edukuj, integruj
Kilka godzin później, również do studentów uniwersytetu (por. przemówienie na Katolickim Uniwersytecie w Lizbonie, 3-VIII-2023), proponuje pójść naprzód "żądny znaczenia i przyszłości", bez zastępowania twarzy ekranami, bez zastępowania pytań, które rozdzierają, łatwymi odpowiedziami, które znieczulają.
Wręcz przeciwnie, musimy mieć odwagę zastąpić obawy marzeniami. Również dlatego, że jesteśmy odpowiedzialni za innych, a edukacja musi dotrzeć do wszystkich. Abyśmy nie wiedzieli, jak odpowiedzieć, gdy Bóg nas zapyta: Gdzie jesteś? (Rdz 3, 9) i Gdzie jest twój brat? (Rdz 4, 9).
Zwracając się do edukatorów, podniósł potrzebę nawrócenie serca (w kierunku współczucia, nadziei i służby). A także z "zmiana wizji antropologicznej".Celem jest osiągnięcie prawdziwego postępu, przy użyciu środków naukowych i technologicznych w celu przezwyciężenia częściowych wizji i osiągnięcia integralna ekologia.
Wszystko to potrzebuje Boga, ponieważ - jakby powtarzając za Benedyktem XVI - "...Bóg jest tym, który jest źródłem tego wszystkiego, i tym, który jest źródłem tego wszystkiego.w świecie bez Boga nie może być przyszłości". Aby wychowywać z chrześcijańską inspiracją, papież zaproponował kilka kryteriów. Po pierwsze, uwiarygodnienie wiary poprzez działania, postawy i styl życia. Po drugie, wspieranie Pakt na rzecz edukacji globalnej i jego propozycje (ze szczególnym uwzględnieniem osoby, młodzieży, kobiet, rodziny, najsłabszych, prawdziwego postępu i integralnej ekologii). Po trzecie, integracja edukacji z przesłaniem Ewangelii. Wszystko to prowadzi do potrzeby całościowych wizji (tak charakterystycznych dla wizji katolickiej) i projektów edukacyjnych.
Zabrudzić ręce, ale nie serce
Szczególnie pouczające było spotkanie z młodymi ludźmi z Scholas Occurrentes (Por. spotkanie w Cascais, 3-VIII-2023).
Przygotowali dla niego trzyipółkilometrowy mural, zbierający sytuacje i uczucia, oparty na liniach i nieco chaotycznych pociągnięciach pędzla, z których wiele zostało uchwyconych przez tych, którzy ich doświadczali... Kiedy Papież przybył, pokazali mu go. A potem dali mu pędzel, aby nadał ostateczny szlif temu "dziełu sztuki", tej "Kaplicy Sykstyńskiej", jak półżartem nazwał ją Franciszek.
Ze swojej strony wyjaśnił ikonę Dobrego Samarytanina i mówił o potrzebie współczucia, również po to, aby wejść do Królestwa Niebieskiego. Zachęcił nas, abyśmy zadali sobie pytanie, na czym stoimy, czy krzywdzimy innych, czy też mamy dla nich współczucie, czy brudzimy sobie ręce pomagając w prawdziwych trudnościach, czy też nie. Powiedział bowiem: "Czasami w życiu trzeba pobrudzić sobie ręce, aby nie pobrudzić serca.".
Już podczas czuwania ostatniego dnia (por. przemówienie w parku Tejo, Lizbona, 5-VIII-2023), biskup Rzymu skupił się na postaci Maryi, która udaje się w pośpiechu do domu Elżbiety, ponieważ Radość jest misyjna. My, chrześcijanie, mamy nieść radość innym, tak jak otrzymaliśmy ją od innych.
Radość, której trzeba szukać i odkrywać w naszym dialogu z innymi, z dużym treningiem; a to czasami nas męczy. Wtedy musimy wstać, co zdarza się wiele razy. I dlatego musimy pomóc innym wstać. To była główna myśl, którą chciał pozostawić: "Musimy pomóc innym wstać.Chodzić, a jeśli upadniesz, wstać; chodzić z celem; trenować każdego dnia w życiu. W życiu nic nie jest za darmo. Za wszystko trzeba płacić. Tylko jedna rzecz jest darmowa: miłość Jezusa.".
Surferzy miłości
Wreszcie, następnego dnia Ewangelia Mszy św. przedstawiała scenę Przemienienia Pańskiego (por. Homilia 6-VIII-2023). Aby skonkretyzować to, co młodzi ludzie mogliby przenieść do swojego codziennego życia, papież przeszedł przez trzy etapy.
Pierwszy blask. Jezus oświecił trzech apostołów. Jezus oświecił również nas, abyśmy mogli oświecać innych. A zatem: "Stajemy się świetliści, błyszczymy, gdy przyjmując Jezusa, uczymy się kochać jak On. Kochać jak Jezus, to czyni nas świetlistymi, to prowadzi nas do czynienia dzieł miłości.". Zamiast tego wyłączamy się, gdy skupiamy się na sobie.
Drugi, posłuchaj. Cały sekret jest tam. "On uczy nas drogi miłości, słuchania Jezusa. Ponieważ czasami, z dobrą wolą, wybieramy ścieżki, które wydają się być miłością, ale ostatecznie są egoizmem przebranym za miłość. Strzeż się samolubstwa przebranego za miłość.".
Trzeci, nie bać się. Pojawia się to często w Biblii. Strach, pesymizm i zniechęcenie muszą zostać przezwyciężone. Ale z Jezusem możemy przestać się bać, ponieważ On zawsze nas obserwuje i dobrze nas zna.
W swoim pożegnalnym przemówieniu do wolontariuszy (por. Przemówienie na przełęczy Algés, 6-VIII-2023) papież podziękował im za ich wysiłki, ponieważ przybyli do Lizbony, aby służyć, a nie być obsługiwanymi.
Był to dla nich sposób na spotkanie z Jezusem. "Spotkanie z Jezusem i spotkanie z innymi. To bardzo ważne. Spotkanie z Jezusem jest osobistym, niepowtarzalnym momentem, który można opisać i zrelacjonować tylko do pewnego stopnia, ale zawsze przychodzi dzięki podróży odbytej w towarzystwie, odbytej z pomocą innych. Spotkać Jezusa i spotkać Go w służbie innym (...) Bądźcie surferami miłości!"
Pablo Ginés: "Kompania Pierścienia potrzebuje krasnoludów, hobbitów i elfów".
2 września 2023 r. przypada 50. rocznica śmierci J.R.R. Tolkiena. Pablo Ginés, jeden z założycieli Katolickiego Stowarzyszenia Tolkienowskiego, rozmawia z nami w tym wywiadzie o Tolkienie i stowarzyszeniu w hołdzie dla tej rocznicy.
Loreto Rios-2 września 2023 r.-Czas czytania: 10minuty
Pablo Ginés, oprócz tego, że jest dziennikarzem, jest głęboko tolkienistą. Należy do Hiszpańskie Towarzystwo Tolkienowskie (STE) od 1992 roku, rok po jej założeniu, a od dwóch lat jest jej prezesem. W tym roku wraz z trzema innymi kolegami założył organizację Katolickie Stowarzyszenie TolkienistówThe Society, stowarzyszenie, które oprócz prowadzenia działań związanych z postacią i twórczością Tolkiena, stara się głosić Ewangelię.
Czym jest Katolickie Stowarzyszenie Tolkienowskie?
ATC składa się częściowo z członków Hiszpańskiego Towarzystwa Tolkienowskiego (STE), ja należę do obu. STE, to "cywilne", że tak powiem, narodziło się w 1991 roku. Dołączyłem do niego w 1992 roku i zorganizowałem grupę w Barcelonie. Potem byłem prezesem przez kilka lat, w tym czasie było między 150-180 członków. Teraz jest ich ponad 1000, reprezentują całe hiszpańskie społeczeństwo: są katolicy, ateiści, lewicowcy, prawicowcy... wszystko. Musimy zarządzać tą różnorodnością w taki sposób, aby każdy znalazł swoją niszę i aby nie było wewnętrznych konfliktów.
W pewnym momencie kilku katolików w STE i kilku nietolkienowskich katolików, którzy są tolkienistami, uznało, że potrzebne jest stowarzyszenie tolkienistów. Tolkien że było ono specyficznie katolickie. Tolkien Catholic Association (TCA) ma charakter ewangelizacyjny, stara się głosić Jezusa Chrystusa jako Pana i obejmuje modlitwę, nawet jeśli jest to tylko Ojcze nasz na początku spotkania. Obejmuje również pewien poziom wspólnoty, tj. ma na celu ewangelizację przede wszystkim poprzez kulturę, ale także poprzez przyjaźń. Wierzymy, że przyjaźń jest bardzo potężną bronią w dobie uzależnienia od ekranów i samotności, i że może być bardzo dobra dla wielu młodych ludzi i nastolatków. Ale w przyjaźni musi być moment, w którym można powiedzieć "Jezus".
Będzie trochę formacji, ale nie będzie katechezy, nie jesteśmy itinerarium. Kiedy to ogłosiliśmy, połowa osób, które do nas napisały i były zainteresowane, pochodziła z Ameryki Łacińskiej, a ATC zostało już zorganizowane w Peru.
Wśród tolkienistów można przeżyć drogę przyjaźni, ale także inne rzeczy związane z fantastyką, literaturą i sztuką. Kreatywni ludzie przyciągają innych kreatywnych ludzi. I trzeba "patrzeć, jak się kochają". Drużyna Pierścienia potrzebuje krasnoludów, hobbitów i elfów, i nawet jeśli są to bardzo różni ludzie, musimy się wzajemnie akceptować.
Czy można należeć do obu firm?
Tak, w rzeczywistości zachęcamy wszystkich do pozostania w Hiszpańskim Towarzystwie Tolkienowskim i należenia do obu.
Gdzie tworzą się grupy oprócz Peru?
Wygląda na to, że przed końcem roku pojawią się grupy w Madrycie, Barcelonie, Walencji, Saragossie i być może w Alicante, Murcji, Sewilli i Burgos. Później, być może w Puerto de Santa María w Kadyksie, obszarze związanym z Tolkienem przez jego ojca Morgana, wuja Curro, jego opiekuna, gdy został osierocony.
Jakie nowości ukażą się z okazji 50. rocznicy śmierci Tolkiena?
Na przykład rozszerzona wersja "Kart" Tolkiena, która zawiera 50 nowych kart. W Anglii ukażą się one w listopadzie, w języku hiszpańskim nie zostało to jeszcze ogłoszone. Nie są to tajne listy, które zostały znalezione teraz, te 50 listów było w posiadaniu Carpentera, który jest autorem biografii, kiedy dokonywał selekcji do wydania z 1981 roku wraz z Christopherem Tolkienem. Ale ponieważ książka stawała się zbyt długa, zdecydowali się usunąć pięćdziesiąt z nich. Pytanie brzmi, ile z tych 50, które zostały pominięte, dotyczy tematów religijnych, a ile literackich i innych. Nie wiemy tego, ale podejrzewamy, ja i inni chrześcijanie, że pominięto całkiem sporo materiału religijnego.
Musimy pamiętać, że jesteśmy zależni od Carpentera. Kupiłem "Listy" po angielsku, gdy miałem około 16 lat. Czytałem je w moim ówczesnym angielskim, który nie był zbyt dobry, i z pasją. Czytanie Tolkiena jest skomplikowane, a jeszcze bardziej w listach, ponieważ jeden pomysł prowadzi do drugiego, a on się angażuje, a także myśli, że jego czytelnik go rozumie, ponieważ często jego czytelnikiem jest jego syn, ale nie ja. Byłem bardzo zaskoczony, gdy odkryłem, że w listach jest dużo chrześcijańskiego materiału. Wiedziałem, że był katolikiem, czytałem jego biografię, ale nie wiedziałem, że wątek religijny tak bardzo wpłynął na jego życie.
Carpenter był synem anglikańskiego biskupa Oksfordu. Najpierw napisał biografię Inklingów. W tym czasie nie był jeszcze zbuntowany przeciwko wierze, ale nie był też pobożny. Z drugiej strony, kiedy tworzył biografię Tolkiena, myślę, że był już w połowie zbuntowany, a do czasu wydania listów był prawie w pełni zbuntowany.
Wkrótce po ukończeniu "Listów" przestał interesować się Tolkienem. W tamtym czasie zajmowanie się Tolkienem uniemożliwiało mu dotarcie do literackiej elity, bo pisanie o Tolkienie i Inklingach było uważane za pisanie na temat mało istotny, który nie był literaturą wysoką. Możliwe więc, że przez długi czas baza materiałów, którymi dysponujemy, była dość szczupła. Tolkien mówi w jednym z listów, bardzo znanym, że "Władca Pierścieni" jest dziełem religijnym i wybitnie katolickim, z czego nie zdawał sobie sprawy, kiedy go pisał, ale zdał sobie sprawę podczas korekty.
Na przykład u Tolkiena jest Bóg stwórca, są aniołowie, którzy uczestniczą w stworzeniu, jest upadek, jest zbuntowany anioł, nie trzeba być bardzo pobożnym, by zrozumieć, że jest to judeochrześcijańska wizja stworzenia. Jeden z założycieli Katolickiego Stowarzyszenia Tolkienowskiego był zdumiony, że w Hiszpańskim Towarzystwie Tolkienowskim są ludzie, którzy w ogóle nie dostrzegają tych judeochrześcijańskich korzeni, ponieważ żyją w pogaństwie i nie mają nawet chrześcijańskiej kultury.
Pozostaje "możliwość zastosowania".
Tak, Tolkien mówi, że dobra historia będzie miała zastosowanie. Mówi, że fantasy jest jak rodzaj kotła, do którego wlewa się różne rzeczy. Następnie w liście do Murraya mówi, że elementy religijne są "w roztworze". Co oznacza "roztwór"? Roztwór to kawa z mlekiem lub cola cao. Oznacza to, że jest tam, daje smak, aromat, kolor, ale bardzo trudno jest go znaleźć jako części.
Ale prawdą jest, że czasami ludzie, którzy lubią literaturę, chcą ją postrzegać jako kawałki i wchodzą w grę "znajdźmy tajne wskazówki", którą niektórzy Tolkien widzieli, a niektórzy nie. Są kawałki, które wywodzą się z tradycji literackiej, niekoniecznie religijnej: na przykład Bilbo musi ukraść smokowi cenny przedmiot. Są fragmenty, które wywodzą się z tradycji literackiej, niekoniecznie religijnej: na przykład Bilbo musi ukraść smokowi cenny przedmiot. Dlaczego? Ponieważ Beowulf ukradł smokowi cenny przedmiot, nie można chodzić wokół smoka z jego skarbem i nie ukraść cennego przedmiotu.
Istnieje tradycja literacka, której trzeba się trzymać. Jeśli jest średniowieczna, często pochodzi dodatkowo z Troi i Grecji. Lewis mówi o tym wyraźnie w swojej książce "The Discarded Image": na każdą wzmiankę o Wayland the Blacksmith, która była anglosaską legendą o bogu kowalu, który podróżuje wśród ludzi w przebraniu, lub o wróżkach i goblinach, przypada 80 lub 100 wzmianek o Hektorze, Achillesie, wojnie trojańskiej i Ulissesie w literaturze średniowiecznej. Jeśli więc Tolkien znał średniowieczną literaturę anglosaską itp., to ile z tego idzie w rozwiązanie również przez tradycję, a ile w kawałki, które można cofnąć? Ile pochodzi z Biblii?
Istnieje nagroda Hiszpańskiego Towarzystwa Tolkienowskiego za esej, Aelfwine Prize, która została przyznana seminarzyście, który napisał pracę na temat patrystycznych wpływów na Tolkiena. Znalazł ich całkiem sporo, a pomysł, że aniołowie dzielą się zadaniami, był dla starożytnych chrześcijan czymś oczywistym i wydawał im się całkiem normalny. Następnie C. S. Lewis mówi, że tak jak dziś nie możemy myśleć, że Bóg i świat nie wychodzą od radykalnego egalitaryzmu, ponieważ należymy do bardzo egalitarnej kultury (która jest właśnie dziedzictwem chrześcijaństwa), tak dla ludzi średniowiecza wszechświat był hierarchiczny i to było w porządku.
A aniołowie zostali podzieleni na dziewięć kategorii: trony, panowania, moce... Ci na górze śpiewają tym na dole: "Święty, święty, święty"... Ten na górze przekazuje chwałę Boga temu na dole. Niżsi są tymi, którzy przemawiają do ludzi, przyjmują nasze modlitwy i wznoszą je. Wszystko jest hierarchiczne, każdy ma swoją pozycję w średniowiecznej koncepcji świata. Również Valarowie w Silmarillionie mają swoją hierarchię, każdy ma swoje funkcje i osobowość. Niektórzy uważają, że pochodzi to od pogańskich bogów. Ale w patrystyce jest tego wystarczająco dużo. Nie ma natomiast zamiaru bezpośredniego przekazywania wiary poprzez książkę, ani ewangelizacji. Tego nigdzie nie można znaleźć u Tolkiena.
W rzeczywistości Stephen Lawhead, pochodzący z rodziny ewangelickiej, który napisał "Kroniki Pendragonu", mówi w eseju w książce "Władca Śródziemia", że zawsze mówiono mu, że chrześcijanin musi ewangelizować nieustannie i we wszystkim, a on myślał, że skoro pisze fantasy, to musi ewangelizować. Potem przeczytał listy Tolkiena i odkrył, że napisał "Władcę Pierścieni", ponieważ wydawca poprosił go o kontynuację "Hobbita". I to właśnie postanowił zrobić, nie myślał o tym, jak dotrzeć do ludzi. Lawhead mówi: "Sztuka nie potrzebuje usprawiedliwienia, kiedy zrozumiałem, że, ach wolność, wolność, oznaczało to, że moja praca nie musiała być ukrytym kazaniem ani w jakiś sposób zawierać czterech duchowych praw zbawienia".
W rzeczywistości Tolkien najpierw napisał historie, które później złożyły się na "Silmarillion".
Tak, i chciał stworzyć dzieło, które wypełniłoby jego serce i serca jego czytelników, historiami, które opowiadał swoim dzieciom, i spędził dziesięć lat na przerabianiu go, aby miał wewnętrzny sens. Stąd cały wątek, który pojawia się nawet w badziewnej serii "Pierścienie Władzy", dotyczący duszy orków: skąd pochodzi dusza orków? Tylko Bóg może tworzyć dusze, czy są oni jakimiś robotami, czy są czystymi i prostymi potworami? Czy więc mają w sobie demoniczne duchy? Skąd pochodzą duchy potworów?
Pojęcie "potwora" jest bardzo problematyczne dla chrześcijaństwa. Bo czy Bóg stworzył potwory, co nazywamy potworami, czy to tylko zwierzę, czy coś poza naturalnym systemem? Powinno to być coś poza systemem naturalnym, potwory, z którymi mierzy się Beowulf, są potworami, nie są dużymi zwierzętami i tyle. Chodzi mi o to, że nie miał tego wszystkiego rozgryzionego, a przez ostatnie dziesięć lat swojego życia walczył, próbując to dopasować.
W dziele Tolkiena, ponieważ wszystko dzieje się przed Wcieleniem i przed Odkupieniem, bohaterowie mogą funkcjonować tylko w nadziei, a sam Tolkien tak mówi: wielką formą kultu w takim świecie, który nie otrzymał prawie żadnego objawienia poza niewielkim objawieniem naturalnym, jest opór wobec ciemności, niewolnictwa, kultu tego, o czym wiesz, że nie jest Bogiem, i ofiar z ludzi.
Gdy tylko stworzą fałszywą religię w Númenorze, pierwszą rzeczą, jaką ustanowią, będą ofiary z ludzi. I nie może być inaczej, nawet w Hiszpanii żyjemy, jesteśmy w nowej cywilizacji. Lekarz, który od czasów Hipokratesa był specjalną kastą, która nie zabijała i która złożyła przysięgę, że nie będzie zabijać, jest teraz kimś, kto czasami zabija, a czasami leczy. Jeśli cokolwiek nazywamy "lekarzem", to nic nim nie jest.
Dla mnie eutanazja jest zmianą cywilizacji, ponieważ jest też o wiele więcej wojny przeciwko aborcji niż przeciwko eutanazji, ponieważ wszyscy boimy się "gdybym za bardzo cierpiał"... Kiedy mamy najlepszy arsenał terapeutyczny, jaki kiedykolwiek istniał. Tolkien, w trzecim tomie "Władcy Pierścieni", używa słowa "pogański" tylko raz: w odniesieniu do samobójstwa, kiedy mówi, że Denethor chciał się zabić jak dawni pogańscy królowie. Pogaństwo, oprócz zabijania dzieci i składania ofiar z ludzi, ma związek z samobójstwem.
Ogólnie bardzo denerwuje mnie wybielanie pogaństwa. Fantasy to robi, bo tworzy światy, w których bez chrześcijaństwa ludzie są całkiem mili. Ale w rzeczywistości tak nie jest. Jedną z rzeczy, które chcemy zrobić w ATC, jest spotkanie z Alejandro Rodríguezem, który napisał książkę "Imperia okrucieństwa"mówić o pogaństwie u Tolkiena. Nie sprzątajmy pogan, to były kultury, które próbowały kontrolować ludzi religijnością, coraz większymi i coraz gorszymi ofiarami z ludzi, co pokazują Majowie, którzy byli wspaniałymi matematykami, ale byli w ciągłej wojnie, i ciągłych ofiarach z ludzi. Aztekowie byli jeszcze gorsi.
Bardziej współczesnym przykładem jest XVI-XVII-wieczna Japonia, gdzie nie chciano chrześcijańskiej religijności, ponieważ sprawiała ona, że ludzkie życie było zbyt wiele warte, a nie chciano tego, ponieważ wtedy nie byłoby wszechmocnej władzy państwa, które narodziło się po czterech wiekach wojen domowych. Prześladowania chrześcijan w XVI i XVII wieku są prześladowaniami zjednoczonego państwa, totalitarnego do maksimum, z systematycznymi prześladowaniami w państwie-więzieniu. Śmiejemy się z prześladowań anglikanów i prezbiterian wobec katolików, ponieważ na szkockich wyspach, gdzie byli katolicy, co jakiś czas przyjeżdżał irlandzki ksiądz, spowiadał się, brał ślub raz w roku, wracał do Irlandii i ukrywał się. Ale w Japonii nie można było tego zrobić. Ostatnia ekspedycja, która próbowała dostać się do Japonii, to ta z filmu Silence, i to przerażające, jak ich ścigają i torturują.
Wreszcie, którą scenę Tolkiena byś wybrał?
Podoba mi się część epicka i wojenna, podoba mi się też np. odtworzenie krasnoludów. Ale duchowo kuszenie Galadrieli robi ogromne wrażenie. "Na mrocznym tronie mnie posadzisz, nie będę mroczna, lecz piękna i straszna...". Pierścień jest jej oferowany, a ona go odrzuca. "Zdałam test. Pójdę na Zachód i będę tylko Galadrielą". Musisz uczynić siebie małym, przyznać, że nie możesz zrobić wszystkich wielkich rzeczy, które chciałeś zrobić, spróbować naprawić bałagan, który zrobiłeś i przygotować się do pójścia na Zachód, ponieważ całe nasze życie jest przygotowaniem do śmierci. Galadriela jest najwspanialsza, ale musi stać się mała.
Mógł powiedzieć: "Pierścień przyszedł do mnie. Dlaczego? Ponieważ przeznaczenie go chce, przyszedł do mnie". To jest to, co pierścień zawsze mówi: "Zasługujesz na to, jesteś bardzo wyjątkowy, nie jesteś taki jak inni, możesz nosić pierścień". Ale ona już widziała inne zepsucia. Duchowo może nam to bardzo pomóc w codziennym życiu: stać się małym i, podobnie jak Galadriela, odrzucić wielkość i przygotować się do pójścia na Zachód.
Jest jeszcze jedna część, nad którą teologicznie chcę dużo popracować i zamierzam przygotować coś na ten temat, a mianowicie uwielbienie. Zdałem sobie sprawę, że "Władca Pierścieni" jest pełen uwielbienia, podobnie jak Biblia. Kluczowy w tym względzie jest list Tolkiena z 1969 roku, cztery lata przed jego śmiercią. Camilia Unwin, córka redaktora, miała 16 lat i pisała pracę na temat sensu życia. Ojciec poradził jej, by zapytała Tolkiena. Tolkien wyjaśnia, że aby życie miało sens, musi za nim stać coś, co obejmuje inteligencję i cel.
Jeśli istnieje umysł, który dominuje nad wszystkim i wszystko rozumie, to musi to być Bóg. Pytanie, jaki jest sens życia, jeśli nie ma Boga, jest nonsensem. A jeśli jest Bóg, sensem życia jest, i mówi to na końcu po trzech stronach listu (jest to numer 310): "Głównym celem życia każdego z nas jest zwiększanie, zgodnie z naszymi możliwościami, wiedzy o Bogu wszelkimi dostępnymi nam środkami. I być poruszanym przez Niego do uwielbienia i dziękczynienia". "Czynić tak, jak mówimy w gloria in excelsis: laudamus te, benedicamus te, adoramus te, glorificamus te...". Znaczenie życia: chwała.
Jedynym kultem w Númenorze są trzy modlitwy, jedna z nich "Erulaitalë", wychwalająca Boga, Eru, a druga "Eruhantalë", dziękczynienie Bogu, które są wykonywane na świętej górze, Meneltarma. Jest to aspekt twórczości Tolkiena, który nie jest dobrze zbadany.
Następnie są dwie historie, które ludzie, którzy nie czytają Tolkiena, powinni wypróbować: "Blade of Niggle" i "The Blacksmith of Wootton Major". Mają one dużą wartość teologiczną.
Papież po raz pierwszy stawia stopę na mongolskiej ziemi
Podróż papieża Franciszka do Mongolii rozpoczęła się 31 sierpnia 2023 r. i była to pierwsza wizyta papieża w tym kraju. Ojciec Święty wylądował w Ułan Bator 1 września 2023 roku.
Loreto Rios-1 września 2023 r.-Czas czytania: < 1minuta
Przed rozpoczęciem 43. Podróż apostolska Papież przywitał się z 12 młodymi ludźmi różnych narodowości, którzy pomagali Dykasterii ds. Posługi Charytatywnej w przygotowaniu transportu żywności na Ukrainę. Następnie Franciszek udał się na międzynarodowe lotnisko Rzym-Fiumicino, gdzie o godzinie 18:41 odleciał samolotem A330/ITA Airways do Ułan Bator, stolicy Mongolii.
Podczas lotu papież skierował kilka słów do towarzyszących mu dziennikarzy i podziękował im za towarzyszenie mu w podróży i za ich pracę. "Komentarz jednego z was zainspirował mnie do powiedzenia wam tego: pojechać do Mongolii to pojechać do małej wioski na wielkiej ziemi. Mongolia wydaje się nie mieć końca, a jej mieszkańcy są nieliczni, to mała wioska o wielkiej kulturze. Myślę, że dobrze nam zrobi zrozumienie tej ciszy, tak długiej i tak wielkiej. Pomoże nam to zrozumieć, co ona oznacza, ale nie intelektualnie: zrozumieć ją zmysłami. Mongolia rozumie się zmysłami. Pozwolę sobie powiedzieć, że może dobrze nam zrobi posłuchanie muzyki Borodina, który wiedział, jak wyrazić, czym jest ta rozległość i wielkość Mongolii.
Jak zwykle papież wysłał telegramy do krajów, nad którymi przelatywał, zaczynając od pożegnalnego telegramu do prezydenta Włoch, a następnie do prezydentów Chorwacji, Bośni, Serbii, Czarnogóry, Bułgarii, Turcji, Gruzji, Azerbejdżanu, Kazachstanu i Chin.
W piątek 1 września Franciszek wylądował na międzynarodowym lotnisku "Chinggis Khaan" w Ułan Bator o godzinie 9:51 czasu lokalnego (3:51 czasu rzymskiego), gdzie został przyjęty przez ministra spraw zagranicznych Mongolii Batmunkha Battsetsega, z którym odbył krótką rozmowę w salonie VIP na lotnisku.
Następnie papież udał się do prefektury apostolskiej w Ułan Bator.
Ewangelizacja jest częścią najgłębszej tożsamości Kościoła. Jest to misja, którą każdy chrześcijanin, na mocy swojego chrztu, musi mieć w swoim życiu. Jest to temat numeru 731 magazynu Omnes.
Magazyn zawiera obszerną refleksję na temat pilnej potrzeby ewangelizacji w dzisiejszym świecie, przykłady i nieustanne wezwanie papieża Franciszka w tegorocznych katechezach, w których kolejno stawiał przed oczami ochrzczonych różne przykłady świętości i ewangelizacji, a także rozprawę na temat niektórych linii ewangelizacyjnych Benedykta XVI w trzech obszarach: rozum, sztuka i piękno oraz kultura i dialog.
W tym numerze dokonano również przeglądu innych przykładów ewangelizacji i chrześcijańskiego zaangażowania w dzisiejszym świecie, zwłaszcza w obszarze życia obywatelskiego i zawodowego większości chrześcijan; w obszarze działalności charytatywnej, z przykładami takimi jak Chrystus w mieścieProjekt jest projektem wolontariackim w miastach Denver i Filadelfia w Stanach Zjednoczonych, a także przygląda się doświadczeniom misyjnym w Tanzanii i Ugandzie oraz początkom wiary w tych częściach Afryki.
Archidiecezja Las Vegas
To wydanie serii "Diecezja na granicy" przynosi wszystkie informacje i wiadomości z Archidiecezji Las Vegas. Katolicy żyją swoją wiarą także w stolicy rozrywki, o czym opowiada proboszcz kościoła św. Anny w wywiadzie zamieszczonym w raporcie.
Rozwój Las Vegas był wyzwaniem dla tamtejszego Kościoła, któremu udało się sprostać dzięki ścisłej współpracy duchowieństwa i wiernych świeckich archidiecezji, zaangażowanych w działania organizowane przez parafie. Wszystko to zaowocowało wielkim poczuciem wspólnoty wśród parafian mieszkających w tym mieście Nevady.
Wiadomości ŚDM
ŚDM w Lizbonie zajmują dużą część stron tego magazynu. Wydanie Omnes jest zatem echem IV Międzynarodowego Kongresu Troski o Stworzenie, który odbył się pod koniec lipca na Portugalskim Uniwersytecie Katolickim w ramach Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie. Kongres ten zaowocował manifestem podkreślającym potrzebę podejmowania prawdziwie politycznych decyzji, ze szczególnym uwzględnieniem najsłabszych i długoterminowych projektów dostosowanych do potrzeb każdej lokalnej rzeczywistości, podczas gdy w sferze gospodarczej należy przezwyciężyć egoistyczne i niezrównoważone decyzje.
Na stronie Nauczanie papieża Kluczowe punkty przemówień papieża Franciszka do uczestników Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie pochodzą oczywiście z tych przemówień. Przemówienia te podkreślają wezwanie do pójścia razem, żyjąc duchem komunii i współodpowiedzialności, budując sieć relacji ludzkich, duchowych i duszpasterskich, a także "znajdując sposoby na radosne, hojne i przemieniające uczestnictwo, dla Kościoła i ludzkości".
Wybrani, poza pracą
Derral Eves, producent serialu telewizyjnego, udzielił wywiadu Omnes, w którym podkreśla, jak stać się częścią serialu telewizyjnego. Wybrańcyzmieniła jej życie i jak "współpraca z tak utalentowanymi ludźmi, zjednoczonymi wspólną wizją, potwierdziła moją wiarę i pogłębiła moje zaangażowanie w wykorzystywanie mediów jako siły dobra i inspiracji". Eves podkreśla również w wywiadzie, że praca w Wybrańcy"To nie jest tylko praca; to powołanie, na które czuję się zaszczycony".
Juan Luis Lorda, ze swojej strony, zajmuje się w sekcji Teologia XX wieku odnową moralności, która miała miejsce w XX wieku i w której płodne inspiracje zbiegły się z pewnymi wątpliwościami i trudnymi kontekstami.
Ruchy kościelne
Sekcja Doświadczenia przynosi w tym numerze interesujący artykuł, podpisany przez księdza i profesora Uniwersytetu Kościelnego San Dámaso, José Miguel GranadosKomitet będzie również odpowiedzialny za rozwój pracy Rady Parafialnej nad ruchami i grupami kościelnymi oraz właściwą integrację różnych grup kościelnych, stowarzyszeń, wspólnot i ruchów w życie parafii.
Podkreśla między innymi, że dobrze ukierunkowane włączenie grup i ruchów w życie parafii może bardzo wzbogacić wspólnotę parafialną i jej działania ewangelizacyjne, które dzięki nim często są pełne entuzjazmu, zaangażowania, siły i witalności.
Będzie to również temat kolejnego Forum Omnes, które odbędzie się w Madrycie 20 września i na temat którego podamy szczegółowe informacje w najbliższych dniach.
Eduardo Ngalelo Kalei: "Formacja w Rzymie przygotowuje mnie do stawienia czoła wyzwaniom Kościoła w moim kraju, Angoli".
Historia powołania Angolczyka Eduardo jest w gruncie rzeczy związana z wydarzeniem tak naturalnym, jak mecz piłki nożnej pomiędzy przyjaciółmi. Doprowadziło to do refleksji nad jego chrześcijańską tożsamością, a teraz przygotowuje się do zostania księdzem.
Eduardo Ngalelo Kalei jest seminarzystą w diecezji Benguela w Angoli, gdzie się urodził. Urodzony w chrześcijańskiej rodzinie, został ochrzczony kilka miesięcy po urodzeniu, ale dopiero w późnym dzieciństwie zaczął uczęszczać na parafialne lekcje katechizmu. Obecnie przygotowuje się do kapłaństwa, kontynuując studia teologiczne w Rzymie dzięki stypendium Fundacji CARF.
Jak odkryłeś swoje powołanie?
-Chociaż pochodzę z chrześcijańskiej rodziny, jako dziecko nie chciałem chodzić do kościoła. Ale to wszystko zmieniło się pewnego dnia, kiedy moi przyjaciele zaprosili mnie do gry w piłkę nożną, a następnie na obiad z okazji 10-lecia Grupy Misyjnej dla Dzieci i Młodzieży w parafii.
To wydarzenie było punktem zwrotnym w moim życiu, ponieważ od tego dnia zacząłem rozumieć moje powołanie jako chrześcijanina, uczęszczając na mszę, katechezę i przyjmując sakramenty. To właśnie w tym kontekście zrodziło się we mnie powołanie kapłańskie. Podczas wakacji spotkałem kilku seminarzystów, którzy pomogli mi zrozumieć, co muszę zrobić, jak to zrobić i dlaczego, jeśli chcę zostać księdzem. Zdecydowałem się obrać drogę powołania kapłańskiego i wstąpiłem do Seminarium Dobrego Pasterza. Na początku wszystko było dziwne, ale jednocześnie bardzo piękne. Później studiowałem filozofię, a następnie mój biskup wysłał mnie do Rzymu, abym kontynuował studia teologiczne, dzięki możliwości przyznanej przez Fundację CARF.
Jaka jest pokojowa rola Kościoła w społecznościach Angoli?
-Kościół w angolskich wspólnotach nieustannie stara się postępować zgodnie z metodą Nauki Społecznej Kościoła, która obejmuje widzenie, osądzanie i działanie. Tomasza i Księcia (CEAST) odgrywa istotną rolę, opracowując dokumenty i organizując spotkania promujące dzielenie się ewangelizacją, wspieranie pokoju i potępianie niesprawiedliwości. Konferencja Episkopatu i każdy biskup w swoich diecezjach podejmują znaczący wysiłek, aby stawić czoła trudnościom i szerzyć wiedzę o Chrystusie, przedstawiając Go jako Życie i Zbawienie dla wszystkich.
Jakie wyzwania stoją przed Kościołem w Twoim kraju?
-Kościół w moim kraju stoi przed kilkoma wyzwaniami. Po pierwsze, stoi w obliczu mnożenia się wyznań religijnych, takich jak ruchy neopentekostalne i sekty, które stale się pojawiają i często promują zabobonną kulturę, która zamyka wiernych w klatkach.
Co więcej, na poziomie politycznym i kulturowym nadal mamy do czynienia z kulturą zastraszania i kontroli mediów, która ogranicza korzystanie z wolności słowa. Bariery instytucjonalne uniemożliwiają pełne uczestnictwo osób świeckich, często potęgowane przez kompleks niższości wynikający z czynników społecznych, etnicznych i zawodowych.
W jaki sposób twoje szkolenie może pomóc w przyszłości Kościoła w Angoli?
-Szkolenie w Rzymie odgrywa fundamentalną rolę dla przyszłości Kościoła w Angoli. Tutaj nie tylko mamy możliwość studiowania z profesorami z całego świata, ale także dzielenia się doświadczeniami z rówieśnikami i kolegami z różnych narodów i kultur, z których każdy ma własne unikalne podejście do rozwiązywania problemów i rozumienia nauk.
To środowisko pozwala nam pogłębić nasze zrozumienie historii Rzymu i zrozumieć znaczenie męczeństwa, historyczności i realizmu kościelnego, podtrzymując naszą wiarę w Jezusa i Kościół, który założył. Formacja ta przygotowuje nas do skuteczniejszego stawiania czoła wyzwaniom stojącym przed Kościołem w naszym kraju.
Co odkryłeś na temat Kościoła powszechnego?
-To niesamowite, że w Rzymie jesteśmy w kontakcie z całym światem. Tutaj miałem okazję odkryć, jak odprawia się mszę w różnych obrządkach, co było wyjątkowym doświadczeniem w porównaniu z tym, czego doświadczyłem w moim kraju.
Mogłem uczestniczyć w audiencjach u papieża i spotkać się z biskupami, którzy przybywają na spotkanie z papieżem, a następnie wracają do swoich diecezji, wyrażając w ten sposób prawdziwą komunię Kościoła. Co więcej, również dzięki wizytom w muzeach Rzymu, a przede wszystkim w Watykanie, miałem pełną wizję Kościoła jako Kościoła powszechnego.
Papież pobłogosławi obraz Matki Bożej z Nieba w Mongolii, przed którym 8 grudnia 2022 r. kard. Giorgio Marengo poświęcił Mongolię Matce Bożej.
Historia tego obrazu jest wyjątkowa: został znaleziony w koszu na śmieci przez Tsetsege, mongolską kobietę, którą papież pozdrowi podczas swojej podróży.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Członkowie gwardii honorowej paradują po przybyciu papieża Franciszka na międzynarodowe lotnisko Chinggis Khaan w Ułan Bator w Mongolii, 1 września 2023 r.
Chrześcijanie chcą zachęcać do troski o stworzenie
1 września Kościół katolicki obchodzi Światowy Dzień Modlitw o Ochronę Stworzenia. Data ta wyznacza również początek "Czasu Stworzenia", miesiąca, który katolicy i prawosławni poświęcają szczególnie modlitwie i działaniom na rzecz ekologicznego nawrócenia.
1 września Kościół katolicki obchodzi Światowy Dzień Modlitw o Opiekę nad Stworzeniem. Dzień ten wyznacza również początek "Czasu Stworzenia", miesiąca poświęconego przez katolików i prawosławnych aktom ekologicznego nawrócenia. Motto tego ekumenicznego okresu brzmi "Niech płynie sprawiedliwość i pokój", a wybranym obrazem jest płynąca rzeka.
Na stronie Papież Franciszek uważa, że prowadzimy "bezsensowną wojnę przeciwko stworzeniu". Dlatego w swoim orędziu na ten dzień, opublikowanym w maju 2023 r., zachęcił "wszystkich naśladowców Chrystusa" do pracy, aby "nasz wspólny dom mógł ponownie wypełnić się życiem".
Aby rozpocząć "Czas Stworzenia", Ojciec Święty weźmie udział w wydarzeniu ekumenicznym 1 września na początku swojej podróży apostolskiej w Mongolii. Mongolia jest jednym z krajów najbardziej dotkniętych kryzysem klimatycznym, jak wskazują raporty opublikowane przez GIZ.
Miesiąc akcji
"Czas Stworzenia" zakończy się 4 października, w święto św. Franciszka z Asyżu. Tego samego dnia papież Franciszek opublikuje adhortację apostolską uzupełniającą encyklikę "Laudato si'". Ponadto we wrześniu odbędą się różne globalne wydarzenia o różnej tematyce, zawsze mające na celu promowanie "nawrócenia ekologicznego". Wśród planowanych działań jest ekumeniczne czuwanie w Watykanie, zatwierdzenie i promocja Traktatu o nierozprzestrzenianiu paliw kopalnych oraz akcje sprzątania środowiska. Więcej informacji na temat wydarzeń można znaleźć na stronie internetowej "Światowego Dnia Walki ze Zmianami Klimatu".Ruch Laudato si'".
Obchody tego dnia i miesiąca ekumenicznego mają swoją rację bytu w "bezsensownej wojnie przeciwko stworzeniu", która ma miejsce. Rywalizacja z "ofiarami niesprawiedliwości środowiskowej i klimatycznej", według słów papieża Franciszka.
W obliczu tego kryzysu Ojciec Święty zasugerował w swoim majowym orędziu, że "musimy zdecydować się na przemianę naszych serc, stylu życia i polityki publicznej, która rządzi naszym społeczeństwem".
Wymaga to od nas autentycznego "nawrócenia ekologicznego". Oznacza to "odnowienie naszej relacji ze stworzeniem, tak abyśmy nie postrzegali go już jako przedmiotu do wykorzystania, ale raczej jako święty dar od Stwórcy".
Tworzenie
Aby uniknąć zamieszania w terminologii, Franciszek sprecyzował znaczenie słowa "stworzenie". "Odnosi się ono do tajemniczego i wspaniałego działania Boga, który tworzy z niczego tę majestatyczną i najpiękniejszą planetę, a także wszechświat, a także do rezultatu tego działania, wciąż trwającego, którego doświadczamy jako niewyczerpanego daru.
Ten dar wymaga od nas odpowiedzialnego zachowania. Papież poprosił, abyśmy "współpracowali z nieustannym Bożym stworzeniem poprzez pozytywne wybory, jak najbardziej umiarkowane korzystanie z zasobów, praktykowanie radosnej trzeźwości, eliminowanie i recykling odpadów oraz korzystanie z coraz bardziej dostępnych produktów i usług, które są odpowiedzialne ekologicznie i społecznie".
Synod o synodalności
Jak podkreślił Franciszek w swoim orędziu, zakończenie "Czasu Stworzenia" zbiega się z otwarciem Synodu o Synodalności. Papież wyraził pragnienie, aby Kościół synodalny przyczynił się do troski o ziemię i ludzkość. "Jak rzeka jest źródłem życia dla środowiska, które ją otacza, tak nasz Kościół synodalny musi być źródłem życia dla naszego wspólnego domu i dla wszystkich, którzy go zamieszkują. I jak rzeka daje życie wszelkim gatunkom zwierząt i roślin, tak Kościół synodalny musi dawać życie, siejąc sprawiedliwość i pokój, gdziekolwiek się znajdzie".
Papież zwrócił się do Ducha Świętego, aby zachęcał zarówno do inicjatyw na rzecz troski o stworzenie, jak i do wyników synodu, aby "prowadził nas do 'odnowienia oblicza ziemi'" (por. Psalm 104:30).
Światowy Dzień Modlitw o Opiekę nad Stworzeniem, ustanowiony przez papieża Franciszka w 2015 roku, będzie obchodzony 1 września 2023 roku. Klasztory od samego początku były wzorem troski i szacunku dla Bożego stworzenia.
Loreto Rios-1 września 2023 r.-Czas czytania: 4minuty
W dniu 1 września "Czas tworzenia"Czas Stworzenia" kończy się 4 października, w święto św. Franciszka z Asyżu, okresem refleksji nad troską o wszystko, co Bóg stworzył, pod hasłem "Niech płynie sprawiedliwość i pokój", zainspirowanym przez Amosa 5:24. W swoim orędziu na ten dzień papież stwierdził, że "Bóg chce, aby panowała sprawiedliwość, która jest tak istotna dla naszego życia jako dzieci na obraz Boga, jak woda dla naszego fizycznego przetrwania.
Ta sprawiedliwość musi pojawić się tam, gdzie jest potrzebna, nie może być ukryta zbyt głęboko lub zniknąć jak parująca woda, zanim będzie mogła nas podtrzymać. Bóg chce, aby każdy starał się być sprawiedliwy w każdej sytuacji; aby zawsze starał się żyć zgodnie z Jego prawami, a tym samym umożliwiał pełny rozkwit życia. Kiedy szukamy przede wszystkim Królestwa Bożego (por. Mt.6,33), utrzymując właściwą relację z Bogiem, ludzkością i naturą, wtedy sprawiedliwość i pokój mogą płynąć, jak niewyczerpany strumień czystej wody, odżywiając ludzkość i wszystkie stworzenia".
Papież wezwał nas do odnowienia "naszej relacji ze stworzeniem", "abyśmy nie postrzegali go już jako przedmiotu do wykorzystania, ale raczej jako święty dar od Stwórcy".
Aby uczcić ten dzień, przyjrzymy się niektórym klasztorom, które od wieków szanują tę troskę i szacunek dla Stworzenia.
Klasztor Poblet, Hiszpania
Klasztor Poblet został założony w połowie XII wieku. Chociaż został opuszczony w XIX wieku z powodu likwidacji, obecnie jest ponownie aktywny. Jego przeor, Lluc Torcal, rozpoczął kilka lat temu serię reform mających na celu integrację nowych zrównoważonych technologii w klasztorze. W ten sposób zainstalowano system paneli słonecznych, system geotermalny do ogrzewania (było to jedno z pierwszych miejsc w Hiszpanii wykorzystujących energię geotermalną) oraz jonizowane prysznice, które wytwarzają "efekt wodospadu": czyszczą bez potrzeby używania mydła.
Oczywiście ogród jest również uprawiany bez pestycydów i nawozów chemicznych, przy użyciu płodozmianu, aby nie zubożyć gleby. Używają również ekologicznych środków czyszczących i są zaangażowani w "niebieską gospodarkę": to, co jest wyrzucane, jest ponownie wykorzystywane.
Opactwo Fulda, Niemcy
Opactwo Fulda znajduje się w kraju związkowym Hesja w środkowo-zachodnich Niemczech.
Jest to klasztor benedyktyński założony w 744 roku przez świętego Sturmiusa, ucznia świętego Bonifacego. Był to bardzo ważny ośrodek religijny i kulturalny w średniowieczu, a także kluczowy punkt ewangelizacji ludów germańskich.
Jego wielowiekowa metoda uprawy roślin bez użycia chemikaliów i pracy wyłącznie metodami naturalnymi została opisana w książce "...".Organiczny ogród klasztorny"przez wydawnictwo Susaeta.
Opactwo Boulaur, Francja
To cysterskie opactwo, położone w pobliżu Tuluzy, również wybrało zrównoważony model. W tym przypadku Opactwo Boulaur uruchomiła projekt Grange 21którego celem jest wdrożenie metod permakultury w klasztorze. System ten naśladuje naturalne ekosystemy, dzięki czemu obszary uprawne utrzymują się bez konieczności stosowania chemikaliów.
Zakonnicom z opactwa udało się uruchomić projekt za pośrednictwem Credofunding, chrześcijańskiej platformy crowdfundingowej we Francji.
Jego projekt koncentruje się nie tylko na uprawie ziemi, ale także na zrównoważonym wykorzystaniu zasobów zwierząt w jego gospodarstwie (krów, cieląt, świń...).
Klasztor Solan, Francja
Światowy Dzień Modlitw o Ochronę Stworzenia ma charakter ekumeniczny, ponieważ obchodzony jest wspólnie z prawosławnymi. The Prawosławny klasztor Solanwe Francji, w regionie Gard, jest kolejnym przykładem rolnictwa ekologicznego.
Zakonnice z tego klasztoru wdrożyły również zrównoważoną metodę uprawy ziemi na działce, którą nabyły w 1991 roku. "Opieramy się na przekonaniu, że człowiek nie został umieszczony przez Boga na świecie, aby go zdominować w poszukiwaniu nieograniczonego zysku, ale że jego funkcją jest być jak dyrektor chóru stworzenia stworzonego do śpiewania chwały Stwórcy", stwierdzają na swojej stronie internetowej. W tym projekcie doradzał im Pierre Rabhi, jedna z sił napędowych agroekologii, z pomocą Association des Amis de Solan.
Inne klasztory
Klasztor San Juan de los Reyes, znajdujący się w Toledo (Hiszpania), który został założony w 1476 r. przez katolickich monarchów, również przeprowadził w lipcu 2023 r. renowację systemu oświetlenia w swoim krużganku, aby zmniejszyć zużycie energii i emisję CO2 do atmosfery.
Z drugiej strony, klasztor klarysek w Lecce, w południowo-wschodnich Włoszech, wykorzystuje energię fotowoltaiczną, drewno opałowe i nie posiada instalacji gazowej.
Ponadto klasztor dominikanów w Avila w Hiszpanii jest gospodarzem "ekologicznego ogrodu 'Santo Domingo de Guzmán'", projektu Caritas, w którym uczestnicy uczą się, jak uprawiać rośliny w sposób zrównoważony i bez użycia środków chemicznych.
Powrót do początków
Klasztory uprawiały ziemię w ten sposób przez wieki, ale w niektórych przypadkach industrializacja doprowadziła do zmiany modelu i stosowania toksycznych produktów.
Jednak w ostatnich latach istnieje ogólna tendencja do powrotu do tradycyjnego modelu stosowanego w klasztorach, przy jednoczesnym włączeniu nowych zrównoważonych technologii.
Ewangelizacja, misja chrześcijanina, jest tematem wrześniowego wydania magazynu Omnes.
Wydanie Omnes z września 2023 r. jest już dostępne w wersji cyfrowej dla subskrybentów Omnes. W ciągu najbliższych kilku dni dotrze również na zwykły adres osób posiadających ten rodzaj subskrypcji.
Ewangelizacja jest częścią najgłębszej tożsamości Kościoła. Jest to misja, którą każdy chrześcijanin, na mocy swojego chrztu, musi mieć w swoim życiu. Jest to temat numeru 731 magazynu Omnes.
Magazyn zawiera obszerną refleksję na temat pilnej potrzeby ewangelizacji w dzisiejszym świecie, przykłady i nieustanne wezwanie papieża Franciszka w tegorocznych katechezach, w których kolejno stawiał przed oczami ochrzczonych różne przykłady świętości i ewangelizacji, a także rozprawę na temat niektórych linii ewangelizacyjnych Benedykta XVI w trzech obszarach: rozum, sztuka i piękno oraz kultura i dialog.
W tym numerze dokonano również przeglądu innych przykładów ewangelizacji i chrześcijańskiego zaangażowania w dzisiejszym świecie, zwłaszcza w obszarze życia obywatelskiego i zawodowego większości chrześcijan; w obszarze działalności charytatywnej, z przykładami takimi jak Chrystus w mieścieProjekt jest projektem wolontariackim w miastach Denver i Filadelfia w Stanach Zjednoczonych, a także przygląda się doświadczeniom misyjnym w Tanzanii i Ugandzie oraz początkom wiary w tych częściach Afryki.
Wiadomości ŚDM
ŚDM w Lizbonie zajmują dużą część stron tego magazynu. Wydanie Omnes jest zatem echem IV Międzynarodowego Kongresu Troski o Stworzenie, który odbył się pod koniec lipca na Portugalskim Uniwersytecie Katolickim w ramach Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie. Kongres ten zaowocował manifestem podkreślającym potrzebę podejmowania prawdziwie politycznych decyzji, ze szczególnym uwzględnieniem najsłabszych i długoterminowych projektów dostosowanych do potrzeb każdej lokalnej rzeczywistości, podczas gdy w sferze gospodarczej należy przezwyciężyć egoistyczne i niezrównoważone decyzje.
Na stronie Nauczanie papieża Kluczowe punkty przemówień papieża Franciszka do uczestników Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie pochodzą oczywiście z tych przemówień. Przemówienia te podkreślają wezwanie do pójścia razem, żyjąc duchem komunii i współodpowiedzialności, budując sieć relacji ludzkich, duchowych i duszpasterskich, a także "znajdując sposoby na radosne, hojne i przemieniające uczestnictwo, dla Kościoła i ludzkości".
Wybrani, poza pracą
Derral Eves, producent serialu telewizyjnego, udzielił wywiadu Omnes, w którym podkreśla, jak stać się częścią serialu telewizyjnego. Wybrańcyzmieniła jej życie i jak "współpraca z tak utalentowanymi ludźmi, zjednoczonymi wspólną wizją, potwierdziła moją wiarę i pogłębiła moje zaangażowanie w wykorzystywanie mediów jako siły dobra i inspiracji". Eves podkreśla również w wywiadzie, że praca w Wybrańcy"To nie jest tylko praca; to powołanie, na które czuję się zaszczycony".
Juan Luis Lorda, ze swojej strony, zajmuje się w sekcji Teologia XX wieku odnową moralności, która miała miejsce w XX wieku i w której płodne inspiracje zbiegły się z pewnymi wątpliwościami i trudnymi kontekstami.
Ruchy kościelne
Sekcja Doświadczenia przynosi w tym numerze interesujący artykuł, podpisany przez księdza i profesora Uniwersytetu Kościelnego San Dámaso, José Miguel GranadosKomitet będzie również odpowiedzialny za rozwój pracy Rady Parafialnej nad ruchami i grupami kościelnymi oraz właściwą integrację różnych grup kościelnych, stowarzyszeń, wspólnot i ruchów w życie parafii.
Podkreśla między innymi, że dobrze ukierunkowane włączenie grup i ruchów w życie parafii może bardzo wzbogacić wspólnotę parafialną i jej działania ewangelizacyjne, które dzięki nim często są pełne entuzjazmu, zaangażowania, siły i witalności.
Będzie to również temat kolejnego Forum Omnes, które odbędzie się w Madrycie 20 września i na temat którego podamy szczegółowe informacje w najbliższych dniach.
W obliczu pokusy nostalgii musimy prosić o dar nadziei. Nie jest łatwo go otrzymać, ponieważ mamy tendencję do opierania się łasce. Wolimy osiąść na laurach i pozostać w naszej strefie komfortu.
1 września 2023 r.-Czas czytania: 3minuty
Koniec... lata... Żaden utwór Dynamic Duo nie jest w stanie wzbudzić tego słodko-gorzkiego uczucia, które odczuwa się w dni takie jak dzisiejszy, kiedy smutek z powodu opuszczenia czasu odpoczynku miesza się z dziwną iluzją powrotu do niezbędnej rutyny.
Od kilku dni gazety publikują wywiady z psychologami i psychiatrami, którzy wyjaśniają, jak uniknąć tzw. syndromu pourlopowego, jak przystosować się do zmiany aktywności czy jak poradzić sobie z powrotem do szkoły, która w tym roku będzie "najdroższa w historii" ze względu na galopującą inflację.
Nostalgia to zazdrość wobec samego siebie, wobec "ja" z przeszłości. To uczucie, które rozkoszuje się kontemplowaniem dobrych rzeczy, które miałem, a których nie mogę już mieć. Jest pewien perwersyjny smak w tych łzach użalania się nad sobą, w tym lizaniu własnych ran, jakbyśmy byli centrum świata. Biedny ja", pociesza się nostalgiczna osoba, "muszę znosić kosmiczny spisek przeciwko mojemu szczęściu. Zmienianie naszego życia w dramat stało się nawet modą na portalach społecznościowych. Jest to tak zwany "sadfishing", który polega na udostępnianiu postów lub filmów, w których staramy się użalać nad sobą, aby zyskać sympatię publiczności, a tym samym więcej obserwujących.
W obliczu pokusy nostalgii musimy prosić o dar nadziei. Nie jest łatwo go otrzymać, ponieważ mamy tendencję do opierania się łasce. Wolimy osiąść na laurach i pozostać w naszej strefie komfortu. Abraham, ojciec wiary ponad połowy ludzi na świecie, służy nam za wzór w obliczu siedzącego trybu życia. Posłuszny głosowi Ojca: "Wyjdź z twojej ziemi", wyruszył w swoją podróż, nie bojąc się przyszłości, wspierany jedynie obietnicą. Z drugiej strony żona Lota, zamieniona w słup soli za oglądanie się za siebie, ostrzega nas przed niebezpieczeństwem braku chęci wyruszenia, braku zaufania, że Bóg jest już przed nami, przygotowując drogę. Po raz drugi Abraham wyszedł z siebie, zabierając ze sobą syna Izaaka i wszedł z nim na górę Moria, gotowy złożyć go w ofierze, przekonany, że w Bogu nie ma miejsca na zło.
Przy tak wielu okazjach Słowo Boże mówi nam o zaufaniu, o nadziei wbrew nadziei, o tym, by nie tęsknić za przeszłością, jak lud Izraela, gdy tęsknił za cebulą Egiptu, ponieważ nie jest to życzeniem Boga. W obliczu tego uczucia, błogosławieństwa mówią nam o wielkiej nagrodzie dla tych, którzy mają nadzieję i ufają Bogu. Dlaczego martwimy się o rozpoczęcie nowego etapu? Czy nie ufamy Temu, który oddał za nas swoje życie?
Nie jestem naiwny. Wiem, że trudności, które napotykamy w naszym życiu, są liczne i czasami bardzo trudne, ale On obiecał być z nami każdego dnia, aż do końca świata. W Jego towarzystwie jarzmo jest miękkie i lekkie.
Powrót do pracy, do nauki, do obowiązków domowych lub duszpasterskich może nas rozleniwić, ale On tam na nas czeka. Duch Święty jest zawsze żywy, zawsze w ruchu, wyciągając nas z Wieczernika na dachy, do mniej bezpiecznych stref, gdzie to On, a nie my, mówi językami. Podobnie jak złoty znicz z uniwersum J.K. Rowling, jego trzepotanie jest kapryśne i szybkie, niełatwe do naśladowania i niełatwe do złapania. Tak często jesteśmy oszołomieni, gdy widzimy, jak rzuca nasze plany w chaos i mówi: "Chodź, zacznij od nowa". Czy wszystko nie mogłoby być tak proste jak latem, czy nie moglibyśmy wrócić do tego, co było wcześniej?
Aby nie odrzucać Jego szturchnięć, które wyciągają nas z letniości, trzeba mieć wiarę podobną do wiary Abrahama. Dostrzegał on możliwości i wyzwania tam, gdzie inni widzą przeszkody nie do pokonania lub wrogów, którzy chcą nas zirytować. Widziałby możliwości i wyzwania tam, gdzie inni widzą przeszkody nie do pokonania lub wrogów, którzy chcą nas zirytować; czułby Boże wezwanie, by wstać i udać się w lepsze miejsce tam, gdzie inni czują strach, trzymając się naszych struktur jak dziecko trzymające się matki pierwszego dnia w szkole; patrzyłby w przyszłość, gdy my jesteśmy przygnębieni, że nie możemy wrócić do przeszłości.
Nadszedł koniec lata, nasza aktywność się zmienia, ale Pan daje nam obietnicę na ten nowy kurs, a jest nią to, że "nigdy, nigdy cię nie zapomnę".
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Mongolia: Oto naród, który wita papieża Franciszka
Na początku września papież Franciszek stanął na mongolskiej ziemi. To, co niegdyś było rozległym imperium w XIII wieku, jest dziś krajem kontrastów, charakteryzującym się szeroką gamą plemion i tradycji.
Będzie to krótka i niezwykła podróż. Papież Franciszek rozpoczyna wrzesień wizytą w Mongolii. Ten ciągnący się kilometrami kraj, gdzie bezkresne stepy spotykają się z pustyniami i pasmami górskimi północy, jest domem dla małej wspólnoty katolickiej, której pasterzem jest najmłodszy obecnie kardynał w Kościele, bp. Giorgio Marengo.
Bogata historia plemion i starożytnego imperium
Złoty wiek historii Mongolii jest nierozerwalnie związany z imieniem Czyngis-chana, którego imperium w XIII wieku zajęło między innymi regiony dzisiejszych Chin, Europy Wschodniej oraz części Indii i Rosji. Populacja ówczesnego wielkiego imperium mongolskiego wzrosła do ponad 100 milionów.
Sto lat później imperium mongolskie rozpoczęło upadek, który został zaakcentowany przez podbój tronu przez Chiny. W XVII wieku Chiny uzyskały pełną kontrolę nad Mongolią. Imperium zostało podzielone, a obecność chińskiej dynastii Qing była stała aż do początku XX wieku.
Upadek dynastii Qing doprowadził do bardzo krótkiego okresu niepodległości centralnej i północnej części Mongolii, ale do 1918 r. obszary te znalazły się z powrotem pod chińską kontrolą.
W 1924 roku, przy wsparciu Związku Radzieckiego, powstała Mongolska Republika Ludowa. To właśnie wtedy miasto Ułan Bator (dosłownie "Czerwony Wojownik" w języku mongolskim) zostało ustanowione stolicą.
W okresie komunizmu Mongolia pozostawała blisko orbity sowieckiej, a nie w chińskim bloku komunistycznym. Rząd radziecki wykorzystał tę sytuację, by użyć Mongolii jako bazy do "kontrolowania" swojego chińskiego odpowiednika.
System komunistyczny w Mongolii przetrwał do 1990 r., kiedy to komuniści zrzekli się kontroli nad rządem. W 1992 r. przyjęto konstytucję, która stworzyła hybrydowe państwo prezydencko-parlamentarne.
Mongolia charakteryzuje się mnogością koczowniczych plemion, które od czasów starożytnych podróżowały i zamieszkiwały jej rozległe krajobrazy. Historia różnorodnych tradycji i współistnienia, naznaczona w ostatnich czasach poszukiwaniem pokoju, według słów Bruni.
Katolicyzm w Mongolii
Katolicyzm stanowi obecnie 0,04% religii mieszkańców Mongolii. Naród zdominowany przez buddyzm tybetański, tradycyjny szamanizm i islam (w mniejszym stopniu). W ostatnich dziesięcioleciach w Mongolii nastąpił rozwój wspólnot chrześcijańskich, katolickich, ewangelickich i innych wyznań protestanckich. Ta wielość wyznań będzie obecna na spotkaniu ekumenicznym i międzyreligijnym.
Historia katolicyzmu w Mongolii jest związana z historią Zgromadzenia Niepokalanego Serca Maryi (lub Misjonarzy Scheuta), założonego przez Belga Theophilusa Verbista. Ta misyjna historia jest jedną z cech charakterystycznych jego katolickiej wspólnoty, co chciał podkreślić w dokumencie briefing dla prasy, dyrektor Sala Stampa, Matteo Bruni.
Werbista był jednym z pierwszych misjonarzy, którzy przybyli do tego azjatyckiego kraju. Ten charyzmat apostolstwa wśród niechrześcijan, charakterystyczny dla Misjonarzy Niepokalanego Serca Maryi, prowadził innych członków zgromadzenia na ziemie mongolskie na przestrzeni wieków. W 1863 roku Kongregacja Propaganda Fide powierzyła temu zgromadzeniu zarządzanie misją w Mongolii.
Theophil Verbist zmarł w Laohoukeou, mieście w Mongolii Wewnętrznej, 23 lutego 1868 roku. Obecność wspólnoty jest niezmienna do dziś, zarówno w jej męskiej, jak i żeńskiej gałęzi.
W czasach sowieckich zakaz praktyk religijnych był szczególnie dotkliwy dla wyznań chrześcijańskich, których obecność, przynajmniej w oficjalnych danych, praktycznie nie istniała.
W 1991 r. Mongolia i Stolica Apostolska nawiązały stosunki dyplomatyczne i przywrócono wspólnotę Misjonarzy Niepokalanego Serca Maryi. Wenceslao Selga Padilla przybył tam i został mianowany przełożonym kościelnym misji sui iuris w Urga (dawna nazwa Ułan Bator).
Ojciec Wacław został mianowany pierwszym prefektem Ułan Bator przez św. Jana Pawła II w 2002 r., kiedy to ustanowiono tę prefekturę. Padilla jest jedną z postaci najbardziej pamiętanych i kochanych przez Mongołów, jego szczególna uwaga i troska o dzieci ulicy, bezdomnych, niepełnosprawnych i osoby starsze była niezmienna aż do jego śmierci w 2018 roku, a bez niego nie można zrozumieć przywrócenia kultu katolickiego w stolicy Mongolii.
Obecnie Papieski Rocznik Watykański wymienia 1394 katolików w całym kraju. Są oni rozmieszczeni w 8 parafiach obsługiwanych przez 25 księży (6 diecezjalnych i 19 zakonnych). Oprócz nich jest 5 męskich zakonników niebędących kapłanami, 33 siostry zakonne, 1 świecki misjonarz i 35 katechistów. Zachęcającym faktem jest to, że Mongolia ma obecnie 6 wyższych seminarzystów.
Mała wspólnota wierna Rzymowi, do której papież skieruje słowa zachęty.
Papieska podróż
Papież rozpoczyna swoją 43. papieską podróż do Mongolii 31 sierpnia. To długa podróż, która w połączeniu z nieco delikatnym stanem zdrowia papieża oznacza, że wydarzenia, z wyjątkiem oficjalnego powitania na lotnisku, rozpoczną się dzień po przybyciu Ojca Świętego do kraju.
Wśród wydarzeń tej podróży, której agenda można zobaczyć na stronie Watykanu, wyróżnia się spotkanie z biskupami, kapłanami, misjonarzami, osobami konsekrowanymi i duszpasterzami w katedrze św. Piotra i Pawła. Świątynia ta, zbudowana w ostatniej dekadzie, przypomina swoją strukturą tradycyjne mongolskie jurty, a jej sylwetka stanowi część oficjalnego logo podróży.
Następnego dnia w Hun Theatre odbędzie się spotkanie ekumeniczne i międzyreligijne, jeden z głównych punktów podróży, w którym wezmą udział przedstawiciele prawie wszystkich religii obecnych w kraju: buddyzmu tybetańskiego, tradycyjnego szamanizmu, a także różnych wyznań protestanckich.
Być może jedną z najbardziej uderzających kwestii tej podróży jest całkowita nieobecność przedstawicieli prawosławia na tym spotkaniu. Społeczność prawosławna ma niewielką obecność w Mongolii, z siedzibą w Ułan Bator, i jest zależna od Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, na czele którego stoi patriarcha Moskwy. W tym sensie Mateo Bruni podkreślił podczas briefingu prasowego, że "drzwi są zawsze otwarte".
W niedzielne popołudnie, 3 września, na Stepowej Arenie zostanie odprawiona Msza Święta. Spodziewani są pielgrzymi nie tylko z Mongolii, ale także z Chin, Rosji, Makau, Korei Południowej, Wietnamu, Kirgistanu i innych krajów.
Wykończenie: dom Misericordia
Niewątpliwie jednym z najbardziej wyczekiwanych punktów tej podróży będzie spotkanie, które zakończy tę wizytę: inauguracja Casa de la Misericordia.
Projekt ten, który rozpoczął się cztery lata temu, będzie przeznaczony w szczególności dla kobiet i nieletnich, którzy są ofiarami przemocy domowej. Znajduje się w nim również miejsce dla osób bezdomnych, a także tymczasowe schronienie dla imigrantów.
Ważnym akcentem końcowym, jak podkreślił Mateo Bruni, było zakończenie tej podróży wezwaniem do "troski o najuboższych".
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Minęło 60 lat od słynnych słów Martina Luthera Kinga Jr. "I have a dream".
28 sierpnia minęła 60. rocznica wydarzenia, które stanowiło jeden z najważniejszych momentów w walce o prawa obywatelskie w Stanach Zjednoczonych: "Marszu Pracy i Wolności".
Gonzalo Meza-31 sierpnia 2023-Czas czytania: 5minuty
28 sierpnia minęła 60. rocznica kultowego wydarzenia, które stanowiło jeden z najważniejszych momentów w walce o prawa obywatelskie w Stanach Zjednoczonych. Waszyngton D.C.Marsz na rzecz Pracy i Wolności. Z tej okazji 250 000 osób przemaszerowało od pomnika George'a Washingtona do pomnika Abrahama Lincolna w National Mall, aby zaprotestować przeciwko dyskryminacji rasowej i wesprzeć ustawę o prawach obywatelskich, która miała zostać przyjęta w Kongresie Stanów Zjednoczonych.
To wezwanie z 28 sierpnia 1963 r. zostało zainicjowane przez grupę znaną jako "Wielka Szóstka" amerykańskiego ruchu na rzecz praw obywatelskich: Jamesa Farmera, Johna Lewisa, A. Philipa Randolpha, Roya Wilkinsa, Whitneya Younga i ks. dr Martina Luthera Kinga Jr.
Uczestnicy marszu domagali się równości wobec prawa dla wszystkich: białych, czarnych, Azjatów, Latynosów, bez różnicy. Wydarzenie to było jednym z kamieni węgielnych, które ukształtowały walkę o prawa obywatelskie w Ameryce. Walka, która toczyła się od lat pięćdziesiątych XX wieku, ale która przyniosła owoce dzięki serii kluczowych wydarzeń. Po pierwsze, decyzja Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w przełomowym wyroku Brown v. Board of Education z 1954 roku.
Sąd orzekł, że przepisy ustanawiające segregację rasową w szkołach publicznych są niezgodne z konstytucją, nawet jeśli instytucje te kierują się zasadą "segregacji, ale równości". Werdykt ten obalił tym samym decyzję "Plessy v. Ferguson" z 1896 roku, uznającą segregację rasową za zgodną z konstytucją. Sprawa "Brown v. Board of Education" rozpoczęła się, gdy w 1951 r. szkoła publiczna w Topeka w stanie Kansas odmówiła zapisania do niej córki Afroamerykanina o nazwisku Oliver Brown. Jego rodzina i dwanaście innych osób złożyło pozew w sądzie okręgowym w Kansas. Orzeczenie było negatywne, więc Brown wraz z Thurgoodem Marshallem odwołali się od niego do Sądu Najwyższego. Marshall stał się później jednym z największych amerykańskich prawników i pierwszym Afroamerykaninem wybranym do Sądu Najwyższego.
Bojkot autobusów
Kolejnym wydarzeniem, które naznaczyło historię walki o prawa obywatelskie, był tak zwany "bojkot autobusów Montgomery" w Alabamie, zainicjowany przez Rosę Parks, Amerykankę, która została aresztowana za odmowę ustąpienia miejsca w autobusie transportu publicznego białej osobie. Do początku lat 50. Afroamerykanie mogli siedzieć tylko z tyłu autobusu. Za to zachowanie została uwięziona i ukarana grzywną. Doprowadziło to do bojkotu autobusów publicznych w Montgomery, prowadzonego przez mało znanego pastora baptystów, Martina Luthera Kinga Jr.
Po demonstracji w Alabamie miała nastąpić kolejna na Wschodnim Wybrzeżu, tak zwane "Greensboro Sit-ins". W 1960 r. grupa afroamerykańskich studentów udała się do sklepu Woolworth w Greensboro w Karolinie Północnej, aby kupić produkty, a następnie zdecydowała się zostać na lunch przy ladzie. Widząc ich wygodnie usadowionych i gotowych do zamówienia jedzenia, kelnerka powiedziała im stanowczo: "Przykro mi. Nie obsługujemy tu czarnoskórych". Zostali poproszeni o opuszczenie lokalu. Kiedy studenci odmówili, interweniował kierownik. Ci jednak uparli się i pozostali na ławkach przy ladzie aż do zamknięcia sklepu. Ta sama akcja została powtórzona w innych podobnych sklepach w regionie. Chociaż wielu z tych, którzy uczestniczyli w sit-inach, zostało uwięzionych za "zakłócanie porządku" i "zakłócanie spokoju", ich działania miały wpływ, który wykroczyłby poza granice Karoliny Północnej, ponieważ Woolworth's i inne placówki publiczne miały wyeliminować swoją segregacyjną politykę kilka miesięcy później.
Sierpniowy marsz
Walka o prawa obywatelskie osiągnęła swój szczyt podczas "Marszu Pracy i Wolności" 28 sierpnia 1963 roku w Waszyngtonie. W wydarzeniu wzięło udział wiele znanych osobistości, w tym Bob Dylan i kilku bojowników o prawa obywatelskie, takich jak Rosa Parks i Myrlie Evers. Końcowe przemówienie zostało wygłoszone przez ks. Martina Luthera Kinga Jr. u stóp pomnika Abrahama Lincolna, prezydenta, który w 1863 roku ogłosił emancypację trzech i pół miliona zniewolonych Afroamerykanów. Martin Luther King Jr. powiedział: "Mam marzenie: aby pewnego dnia na czerwonych wzgórzach Georgii dzieci byłych niewolników i dzieci byłych właścicieli niewolników mogły usiąść razem przy stole braterstwa. Mam marzenie: że pewnego dnia nawet w stanie Missisipi, stanie spowitym żarem niesprawiedliwości, spowitym żarem ucisku, zostanie przekształcony w oazę wolności i sprawiedliwości. Mam marzenie: że pewnego dnia w Alabamie... czarni chłopcy i czarne dziewczęta będą mogli trzymać się za ręce z białymi chłopcami i białymi dziewczętami, jako siostry i bracia.
Rok po tym historycznym marszu Kongres Stanów Zjednoczonych uchwalił ustawę o prawach obywatelskich z 1964 r., która zakazała dyskryminacji cywilnej i dyskryminacji w zatrudnieniu ze względu na płeć lub rasę. Od tej daty do chwili obecnej nastąpił postęp i zwycięstwa legislacyjne w zakresie praw obywatelskich.
Walka, która wciąż trwa
Jednak wiele pozostaje jeszcze do zrobienia, jak przyznał Arcybiskup Baltimore William E. Lori w przesłaniu wygłoszonym z okazji 60. rocznicy Marszu na Waszyngton: "Być może pocieszamy się postępem, jaki do tej pory osiągnęliśmy. A może mamy fałszywe przekonanie, że dotarliśmy do społeczeństwa postrasowego, w którym, jak zauważył dr King, ludzie nie są oceniani na podstawie koloru skóry. Wystarczy jednak spojrzeć na nierówności społeczne w zakresie zdrowia, bogactwa i dobrobytu między grupami rasowymi w USA, aby zdać sobie sprawę, że jeszcze tam nie jesteśmy.
Te nierówności społeczne, mówi Lori, są utrzymującymi się konsekwencjami rasizmu, który panował w kraju przez dziesięciolecia i który niektórzy nazywają jednym z grzechów pierworodnych Ameryki. W obliczu tej sytuacji biskup Lori powiedział, że potrzebne jest ciągłe nawracanie serc. Wymaga to zwrócenia się do nauczania społecznego Kościoła, zakorzenionego w godności osoby ludzkiej. "Pokojowe i współczujące społeczeństwo, o którym marzył dr King, wymaga Bożej łaski i naszego zaangażowania w nauczanie, uczenie się i praktykowanie działań bez przemocy w celu wspierania zmian społecznych". Arcybiskup Lori zachęcił do refleksji nad rasizmem na podstawie dwóch refleksji duszpasterskich, których jest autorem, zatytułowanych "The Enduring Power of Dr. Martin Luther King Jr. and the Principles of Nonviolence" z 2018 r. oraz "The Journey to Racial Justice: Repentance, Healing and Action" z 2019 r.
Konsekwencje dziesięcioleci segregacji rasowej są nadal odczuwalne 60 lat po historycznym marszu w stolicy kraju. Marzenie dr Kinga nie zostało jeszcze zrealizowane tak, jak to sobie wyobrażał. "A kiedy to się stanie i kiedy pozwolimy wolności zabrzmieć, kiedy pozwolimy jej zabrzmieć z każdego miasta i każdej wioski, z każdego stanu i każdego miasta, możemy przyspieszyć nadejście tego dnia, kiedy wszystkie dzieci Boże, biali mężczyźni i czarni mężczyźni, Żydzi i poganie, protestanci i katolicy, będą mogli połączyć ręce i zaśpiewać słowami starej murzyńskiej pieśni duchowej: "Nareszcie wolni! Nareszcie wolni! Dzięki Bogu Wszechmogącemu! Nareszcie jesteśmy wolni!
Krzyż jako droga zbawienia. 22 Niedziela Zwykła (A)
Joseph Evans komentuje czytania na 22. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-31 sierpnia 2023-Czas czytania: 2minuty
Wielkie religie świata próbowały rozwiązać problem cierpienia na różne sposoby. Buddyzm proponuje ascetyczny sposób uwolnienia się od wszelkich namiętności, dążąc do tak radykalnego oderwania się od nich, że możemy być obojętni nawet na cierpienie. Szczytem myśli żydowskiej i islamskiej jest uznanie, jak mało wiemy i że cierpienie jest częścią większego boskiego planu, którego nigdy nie możemy i nawet nie powinniśmy próbować zrozumieć. Musimy go jedynie zaakceptować. Widzimy to podejście w starotestamentowej Księdze Hioba. Ale chrześcijaństwo, oparte na życiu Jezusa i proroctwie Izajasza zapowiadającym Mesjasza, który zbawia ludzi poprzez cierpienie (coś, czego starożytny Izrael nigdy nie mógł zaakceptować), zaczęło dostrzegać w cierpieniu drogę do zbawienia, naszego własnego i innych. W dzisiejszej Ewangelii Jezus ogłasza tę drogę apostołom, ale Piotr, wciąż zbytnio pod wpływem swojego żydowskiego wychowania, jest zgorszony taką możliwością.
"Od tego czasu Jezus zaczął mówić swoim uczniom, że musi iść do Jerozolimy i tam wiele wycierpieć z rąk starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie, i że musi zostać zabity i wskrzeszony trzeciego dnia. Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać: "Niech ci się to nie stanie, Panie! Nie może ci się to przydarzyć.
Piotr popełnia tak wielki błąd, że nasz Pan musi go publicznie upomnieć. "Powiedział do Piotra: "Odejdź ode mnie, szatanie! Jesteś mi przeszkodą, bo myślisz jak ludzie, a nie jak Bóg"". Próbując odwrócić Jezusa od Jego męki, Piotr działał, choć nieświadomie, jako narzędzie szatana, ponieważ to przez cierpienie Chrystus chciał nas zbawić. Jest to tajemnica, której nigdy w pełni nie zrozumiemy. Ale przynajmniej możemy dostrzec, że zło z konieczności powoduje cierpienie i że przyjmując jego "żądło" w miłosnym zjednoczeniu z Bogiem, możemy zamienić coś złego w coś dobrego. Trucizna grzechu przynosi cierpienie, ale możemy zaakceptować to cierpienie i przezwyciężyć je poprzez "antidotum" miłości. Tak nalega Nasz Pan: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje". Wyjaśnia, że musimy być gotowi stracić to życie, aby zyskać następne. Z tą samą wizją św. Paweł zachęca nas do przedstawienia "ciała wasze na ofiarę żywą, świętą, przyjemną Bogu; to jest duchowe uwielbienie wasze". Przyjęte z miłością, cierpienie może stać się formą uwielbienia, przynajmniej cielesnego, nawet jeśli nasze umysły nie są wystarczająco jasne, by się modlić. Prorok Jeremiasz w dzisiejszym pierwszym czytaniu, choć nie w pełni pojmuje zbawczą moc cierpienia, dostrzega ją w swojej determinacji, by nadal głosić Słowo Boże, nawet jeśli jest za to wyśmiewany. Warto czynić to wiernie nawet wtedy, gdy "...".słowo Pańskie było dla mnie codziennym wyrzutem i wzgardą".
Homilia na temat czytań z 22 Niedzieli Zwykłej (A)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
Papież wywyższa Katarzynę Tekakwithę, pierwszą rdzenną amerykańską świętą
Dziś rano Ojciec Święty Franciszek pochwalił św. Catalina Tekakwitha, pierwsza Papież pochwalił jej "wielką miłość do Krzyża w obliczu trudności i nieporozumień", "ostateczny znak miłości Chrystusa do nas wszystkich". Papież zachęcał, "abyśmy i my umieli przeżywać to, co zwyczajne, w sposób nadzwyczajny".
Francisco Otamendi-30 września 2023 r.-Czas czytania: 4minuty
Na dzień przed rozpoczęciem swojej podróży apostolskiej "na kontynent azjatycki, aby odwiedzić braci i siostry w Azji". MongoliaRzymski papież wznowił dziś rano serię katechez na temat "Pasja ewangelizacji: apostolska gorliwość wierzącego", o które papież prosił "abyście towarzyszyli mi swoimi modlitwami". Przedmiotem jego refleksji była pierwsza święta pochodząca z Ameryki Północnej, Katarzyna Tekakwitha.
W swoich pierwszych słowach w Auli Pawła VI, wypełnionej wiernymi z różnych krajów, papież Franciszek przypomniał w swoim przemówieniu do papieża Ogólna publiczność niektóre cechy biografii amerykańskiej świętej. Jak powiedziała OmnesKatarzyna Tekakwitha urodziła się w 1656 roku w Ossernenon, które stanowiło część Konfederacja Irokezów. Ten związek narodów miał swoją stolicę w dzisiejszym stanie Nowy Jork. Catherine była córką wodza Mohawków i Indianina Algonquin (ze wschodniej Kanady). Jej matka była chrześcijanką, ale ojciec był poganinem, więc młoda Indianka tak naprawdę uwierzyła dopiero w wieku osiemnastu lat.
"Wielu z nas - podkreślił Papież - zostało po raz pierwszy przedstawionych Panu w środowisku rodzinnym, zwłaszcza przez nasze matki i babcie. Ewangelizacja często zaczyna się w ten sposób: od prostych, małych gestów, jak rodzice, którzy pomagają swoim dzieciom nauczyć się rozmawiać z Bogiem w modlitwie i mówią im o Jego wielkiej i miłosiernej miłości. Fundamenty wiary Katarzyny, a często także naszej, zostały położone w ten sposób.
Kiedy Catherine miała cztery lata, jej wioskę nawiedziła epidemia ospy. Zmarli jej rodzice i młodszy brat, a samej Catherine pozostały blizny na twarzy i zaburzenia widzenia. "Od tego czasu Katarzyna musiała stawić czoła wielu trudnościom: z pewnością fizycznym z powodu skutków ospy, ale także niezrozumienia, prześladowań, a nawet gróźb śmierci, których doświadczyła po chrzcie w Niedzielę Wielkanocną 1676 r." - przypomniał papież.
"Świętość, która przyciąga".
"Wszystko to sprawiło, że Katarzyna poczuła wielką miłość do krzyża, ostatecznego znaku miłości Chrystusa, który oddał się za nas aż do końca. Rzeczywiście, dawanie świadectwa Ewangelii to nie tylko to, co jest przyjemne; musimy także wiedzieć, jak nieść nasze codzienne krzyże z cierpliwością, ufnością i nadzieją" - powiedział papież Franciszek.
Jej decyzja o przyjęciu chrztu "wywołała nieporozumienia i groźby wśród jej własnego ludu, tak że musiała schronić się w regionie Mohikanów, w misji ojców jezuitów". Wydarzenia te wzbudziły w Katarzynie "wielką miłość do krzyża, który z kolei jest ostatecznym znakiem miłości Chrystusa do nas wszystkich". We wspólnocie wyróżniała się życiem modlitwy oraz pokorną i nieustanną służbą" dzieciom z misji, które uczyła modlitwy, chorym i osobom starszym.
W jezuickiej misji niedaleko Montrealu Katarzyna "każdego ranka uczestniczyła we Mszy Świętej, spędzała czas na adoracji Najświętszego Sakramentu, odmawiała różaniec i prowadziła życie pokutne", "praktyki duchowe, które wywarły wrażenie na wszystkich w misji; rozpoznali w Katarzynie świętość, która przyciągała, ponieważ zrodziła się z jej głębokiej miłości do Boga", powiedział Ojciec Święty.
"Żyć zwyczajnie w nadzwyczajny sposób".
Chociaż zachęcano ją do małżeństwa, papież kontynuował: "Z drugiej strony Katarzyna chciała całkowicie poświęcić swoje życie Chrystusowi. Nie mogąc rozpocząć życia konsekrowanego, 25 marca 1679 r., w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, złożyła ślub wieczystego dziewictwa. Jej wybór ukazuje inny aspekt gorliwości apostolskiej: całkowite oddanie się Panu. Oczywiście, nie każdy jest powołany do złożenia takiego samego ślubu jak Katarzyna; jednak każdy chrześcijanin jest powołany do codziennego angażowania się niepodzielnym sercem w powołanie i misję, którą Bóg mu powierzył, służąc Jemu i bliźniemu w duchu miłości" - powiedziała.
Franciszek podkreślił, że "w Katarzynie Tekakwitha znajdujemy zatem kobietę, która dawała świadectwo Ewangelii, nie tyle wielkimi dziełami, ponieważ nigdy nie założyła wspólnoty zakonnej ani żadnej instytucji edukacyjnej lub charytatywnej, ale cichą radością i wolnością życia otwartego na Pana i innych. Nawet w dniach poprzedzających jej śmierć, która nastąpiła w wieku 24 lat 17 kwietnia 1680 r., Katarzyna wypełniała swoje powołanie z prostotą, kochając i chwaląc Boga oraz ucząc tych, z którymi żyła, aby robili to samo. Jej ostatnie słowa brzmiały: "Jezu, kocham Cię".
"Krótko mówiąc - podsumował papież - wiedziała, jak dawać świadectwo Ewangelii, żyjąc tym, co zwyczajne, z wiernością i prostotą. Obyśmy i my umieli żyć tym, co zwyczajne, w sposób nadzwyczajny, prosząc o łaskę bycia - jak ta młoda święta - autentycznymi naśladowcami Jezusa".
Kanonizacje we Francji i w Polsce
Pozdrawiając pielgrzymów francuskojęzycznych, papież zwrócił szczególną uwagę na "Siostry Ofiarowania Maryi, które obchodzą kapitułę generalną w świetle niedawnej kanonizacji założycielki Marii Rivier". A wśród pielgrzymów anglojęzycznych,
pozdrowił "rowerzystów, którzy przybyli aż z Anglii, zapewniając o mojej modlitwie za ich zaangażowanie w walkę z rakiem", a w szczególności tych z Malty i różne grupy ze Stanów Zjednoczonych.
W Polsce "z niecierpliwością czekają na rychłą beatyfikację rodziny Ulmów". W wielu parafiach nowenna, która rozpocznie się pojutrze, będzie duchowym przygotowaniem do tego wydarzenia. Niech przykład tej bohaterskiej rodziny - dodał Ojciec Święty - która poświęciła swoje życie, by ratować prześladowanych Żydów, pomoże wam zrozumieć, że świętość i heroiczne czyny osiąga się poprzez wierność w małych rzeczach".
Ukraina i drugie Laudato si'
Pozdrawiając między innymi włoskojęzycznych pielgrzymów, papież odnowił "naszą bliskość i nasze modlitwy za umiłowaną i udręczoną Ukrainę, tak bardzo doświadczaną przez wielkie cierpienie".
Papież przypomniał o Światowym Dniu Modlitw o Opiekę nad Stworzeniem, który odbędzie się w najbliższy piątek, 1 września. Powtórzył, że zamierza opublikować drugą edycję Światowego Dnia Modlitw o Laudato si' 4 października, w święto św. Franciszka z Asyżu. Podczas audiencji dla prawników 21 sierpnia Franciszek ujawnił tę nadchodzącą adhortację.
Rodzina Ulma: normalne życie, podstawa ich niezwykłego poświęcenia
Przed zbliżającą się beatyfikacją Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich siedmiorga dzieci, która odbędzie się 10 września w Markowej, Konferencja Episkopatu Polski wystosowała list pasterski do wiernych. To beatyfikacja bez precedensu. Na ołtarze zostanie wyniesiona cała rodzina, w tym dziecko, którego Wiktoria spodziewała się w chwili zabójstwa.
Ignacy Soler-30 września 2023 r.-Czas czytania: 10minuty
Fakty są dobrze znane: podczas drugiej wojny światowej wszyscy członkowie Rodzina Ulma zostali zabici za ukrywanie rodzin żydowskich w swoich majątkach. Najstarszy syn miał osiem lat, a najmłodszy półtora roku. Matka spodziewała się syna, który miał już siedem miesięcy.
Wraz z nimi zamordowano ośmioro Żydów z rodzin Szallów i Goldmanów, w tym młodą córkę tego ostatniego. W liście opublikowanym przed beatyfikacją polscy biskupi podkreślają, że rodzina Ulmów "jest inspiracją dla współczesnych małżeństw i rodzin. Ich heroiczna postawa jest świadectwem, że miłość jest silniejsza niż śmierć" - czytamy w liście episkopatu.
Męczennicy
Bohaterski czyn rodziny Ulmów został uznany przez Kościół katolicki za męczeństwo za wiarę. Logiczne jest pytanie: dlaczego męczennicy? Motywacja tego męczeństwa jest jasna i wymowna: przejawem wiary chrześcijańskiej jest pełna miłości obrona życia bliźniego. W tym przypadku nie było żadnych wątpliwości, wszystko ułatwiła przełomowa decyzja św. Jana Pawła II o kanonizacji Maksymiliana Kolbego. To właśnie wtedy polski papież potwierdził, że aby uznać kogoś za świętego, wystarczy udowodnić, że kandydat do świętości oddał życie za drugiego człowieka.
Beatyfikacja Maksymilian Maria KolbeKanonizacja męczennika, dokonana przez św. Pawła VI w 1971 r., z różnych powodów, w tym politycznych, była kanonizacją jako obrońcy wiary, a nie męczennika. Jan Paweł II zerwał z tradycją i uznał, że oddanie życia za człowieka w obozie Auschwitz jest wystarczającym powodem do kanonizacji jako męczennika, bez konieczności procesu o nowy cud. Ten gest sprzed czterdziestu lat otworzył drogę do wszystkich beatyfikacji i kanonizacji, które odbywają się według tej rozszerzonej formuły, tzn. oddanie życia za drugiego człowieka, jako konsekwencja przeżywanej wiary chrześcijańskiej, jest aktem świadectwa wiary, jest byciem męczennikiem.
"Przygotowując uroczystość beatyfikacyjną, chcemy kontemplować jego świętość i czerpać z niej przykład dla współczesnych małżeństw i rodzin. Będzie to beatyfikacja bez precedensu, bo po raz pierwszy na ołtarze wyniesiona zostanie cała rodzina i po raz pierwszy beatyfikowane zostanie nienarodzone dziecko" - napisali biskupi.
Biskupi podkreślili, że Józef i Wiktoria Ulmowie ukazują piękno i wartość małżeństwa opartego na Chrystusie. "Ich miłość, realizowana w codzienności, może też motywować do otwartości na życie i odpowiedzialności za wychowanie młodego pokolenia. Heroiczna postawa miłości bliźniego powinna skłaniać nas do życia nie tyle dla własnej wygody czy chęci posiadania, ale do życia jako dar z siebie dla innych.
"Oczekując na beatyfikację, spójrzmy na przykład niezwykłej rodziny, która osiągnęła świętość w zwykłych okolicznościach życiowych. Jest to inspiracja dla współczesnych małżeństw i rodzin.
Niezwykła świętość w zwyczajnym życiu
"Musisz zdecydować się zostać świętym! Święci muszą zostać sprowadzeni z chmur i stać się normalnym, codziennym ideałem dla wierzących". (Ks. F. Blachnicki, Listy do więźnia, Krościenko 1990, s. 15-16).
Rodzina Józefa i Wiktorii Ulmów mieszkała na początku XX wieku w Markowej na Podkarpaciu. Mieli siedmioro dzieci. Józef jako głowa rodziny łączył opiekę nad najbliższymi z ciężką pracą na roli. Jednocześnie był otwarty na rozwój i wiedzę. Mimo wysiłku, jaki wkładał w prowadzenie gospodarstwa, potrafił znaleźć czas na swoje pasje: fotografię, pszczelarstwo, hodowlę jedwabników, introligatorstwo i ogrodnictwo. Zbudował sobie aparat fotograficzny i wiatrak, który wykorzystywał do wytwarzania energii elektrycznej.
Zamiłowanie do fotografii Józef wykorzystywał do utrwalania nie tylko życia swoich bliskich, ale także lokalnych wydarzeń, kościołów i uroczystości rodzinnych. Wykonywał również zdjęcia na zlecenie, portrety do dokumentów, dzięki czemu stał się znany w całej okolicy. Inspirowała innych nie tylko swoją wiedzą i umiejętnościami, ale także nieustanną chęcią pomocy i udzielania rad.
Wiktoria Ulma, z domu Niemczak, była przykładną żoną i matką, która z wielką troską i miłością dbała o dobre katolickie wychowanie swoich dzieci. Pochodziła z domu, w którym panowała zasada, że żadnemu człowiekowi proszącemu o pomoc nie można odmówić. Zawsze była wsparciem dla męża, a w doniosłym momencie, gdy musieli podjąć decyzję o przyjęciu zagrożonych śmiercią Żydów, dała świadectwo swojej miłości do innych. Starała się wprowadzić do domu życzliwą i przyjazną atmosferę, podkreślając, że rodzina powinna opierać się na wzajemnym szacunku, życzliwości i oddaniu.
Józef i Wiktoria pobrali się 7 lipca 1935 r. w miejscowym kościele. Wkrótce rodzina zaczęła się powiększać. Na świat przyszli Stasia, Basia, Władzio, Franuś, Antoś i Marysia, a w chwili tragicznej śmierci Wiktoria była w stanie błogosławionym z kolejnym dzieckiem.
Rodzina Ulmów traktowała swoje małżeństwo jako wspólnotę osób, które darzą się zaufaniem, miłością i dążą do świętości poprzez wierne wypełnianie codziennych obowiązków. W ich życiu realizowała się istota sakramentu małżeństwa, w którym sam Chrystus "przebywa z nimi, daje im siłę do naśladowania Go przez branie krzyża, do podnoszenia się po upadkach, do przebaczania sobie nawzajem, do wzajemnego noszenia brzemion". (Katechizm Kościoła Katolickiego, 1642).
Ich ludzka miłość została oczyszczona przez łaskę sakramentu małżeństwa, doprowadzona do pełni, a moc Ducha Świętego przeniknęła ich życie wiarą, nadzieją i miłością.
Codzienne życie ich małżeństwa opierało się na realnych i konkretnych gestach, poprzez które Bóg mieszkał w tej różnorodności darów i spotkań. Żyli obietnicami złożonymi w dniu ślubu, wypełniając każdego dnia przymierze wiernej miłości małżeńskiej.
Jak stwierdził papież Franciszek podczas audiencji 28 listopada 2022 r., rodzina Józefa i Wiktorii Ulmów musi być "przykładem wierności Bogu i Jego przykazaniom, miłości bliźniego i poszanowania godności ludzkiej".
Patrząc na przykład życia małżeńskiego Józefa i Wiktorii, warto postrzegać nasze domy jako miejsca, gdzie Boża miłość jest widoczna i osobista, gdzie objawia się w konkretnych czynach, a Chrystus jest obecny w cierpieniach, zmaganiach i radościach codziennego życia. On umacnia i ożywia miłość, królując swoją radością i pokojem.
Małżeństwo Ulma, otwarte na życie
"Podstawowym zadaniem rodziny jest służba życiu" (Jan Paweł II, Familiaris Consortio, 28).
Józef i Wiktoria odkryli powołanie do szczególnego udziału w stwórczym dziele Boga poprzez życie siedmiorga swoich dzieci. Mimo trudnych warunków nie bali się przeciwności. Ufali Bożej Opatrzności. Wierzyli, że Bóg, dając życie, daje także siłę do pełnej realizacji powołania do macierzyństwa i ojcostwa.
Troszczyli się o dobrą edukację swoich dzieci, opartą na wartościach ewangelicznych. Żyli wiarą pod własnym dachem. Przekazywali żywą wiarę dzieciom poprzez przykład życia i nauczanie modlitwy. Dzieci uczyły się rozmawiać z Bogiem, obserwując rodziców. W rodzinnej modlitwie znajdowały siłę do codziennych wyrzeczeń i świadczenia o Chrystusie. Ulmowie nauczyli swoje dzieci wielbić Boga zarówno w kościele, jak i w domu. Wprowadzili nas w przeżywanie Mszy Świętej i praktykowanie miłości bliźniego.
Wiktoria jako kochająca matka poświęcała czas swoim dzieciom, pomagając im w nauce, dbając o ich wychowanie i wykształcenie. Z relacji świadków wiemy, że uczyła dzieci prac domowych i czystości w domu i wokół niego, opieki nad młodszym rodzeństwem i troski o siebie nawzajem. Podobała mu się pełna miłości atmosfera między rodzeństwem. Obserwował, jak tworzą wspólnotę, pracując, bawiąc się, spacerując i modląc się. Józef ze swej strony uczył dzieci pracy w gospodarstwie i ogrodzie oraz odpowiadał na ich liczne pytania.
Miłosierna miłość
"Miłość zaczyna się w domu i rozwija się w domu" (Matka Teresa z Kalkuty), ale na tym się nie kończy. Musi promieniować na innych.
Życie Czcigodnych Sług Bożych Józefa i Wiktorii składało się z niezliczonych wyrzeczeń i czynów miłości każdego dnia. Owocem przyjęcia takiego sposobu życia była heroiczna decyzja o pomocy Żydom skazanym na zagładę. Nie była ona pochopna, lecz wynikała z lektury Słowa Bożego, które kształtowało ich serca i umysły, a tym samym stosunek do bliźniego. Dla nich Biblia była prawdziwą księgą życia, co potwierdzają wybitne fragmenty Ewangelii, zwłaszcza przypowieść o dobrym Samarytaninie.
Ulmowie, starając się żyć jak Chrystus, realizując na co dzień przykazanie miłości, byli gotowi oddać życie za bliźniego. Józef i Wiktoria zdecydowali się przyjąć ośmioro Żydów, mimo grożącej im ze strony Niemców kary śmierci za pomoc w ukrywaniu Żydów. Na strychu ich niewielkiego domu schroniły się trzy rodziny: Goldmanów, Grünfeldów i Didnerów. Przez wiele miesięcy zapewniali im dach nad głową i jedzenie, co w czasie wojny było prawdziwym wyzwaniem.
Ich bezinteresowna postawa skończyła się tragicznie 24 marca 1944 roku. Wówczas niemieccy naziści wtargnęli do ich domu, okrutnie rozstrzelali ukrywanych Żydów, a następnie Józef i Wiktoria zostali zamordowani na oczach dzieci. Tragedią było zamordowanie dzieci. Józef i Wiktoria Ulmowie, w pełni świadomi ryzyka, poświęcili swoje życie, by ratować potrzebujących Żydów. Ich bohaterska postawa jest świadectwem, że miłość jest silniejsza niż śmierć.
Markowa: lud sprawiedliwych wśród narodów.
Nie jest to próba beatyfikacji narodu, ani ukazania pozytywnej strony dużej części polskiego społeczeństwa w czasie Wielkiej Wojny. Celem jest przygotowanie pięknej ceremonii beatyfikacyjnej rodziny, która poświęciła swoje życie dla ratowania Żydów.
W bazie danych Instytutu Pamięci Narodowej znajdują się nazwiska około sześciu tysięcy osób, które zapłaciły życiem za ukrywanie Żydów w czasie II wojny światowej. Rodzina Ulmów nie jest więc wyjątkiem.
Należy podkreślić inspirowaną chrześcijaństwem rolę ruchu chłopskiego w kształtowaniu postaw Józefa i Wiktorii (Józef był m.in. przewodniczącym Komisji Oświaty Rolniczej Okręgowego Zarządu Młodzieży Polskiej "Wici").
Istnieje lista osób z Markowej, które ukrywały rodziny żydowskie. Byli to: Michał i Maria Bar, Antoni i Dorota Szylar, Józef i Julia Bar, Michał i Katarzyna Cwynar, Michał i Wiktoria Drewniak. Oprócz rodziny Ulmów w pomoc zaangażowało się około 9 innych rodzin. Dzięki temu w Markowej uratowano prawdopodobnie 21 Żydów. Liczba rodzin, które przyjęły Żydów, łącznie z dziećmi, wyniosła prawie 36 osób.
Niektórzy opisywali Marków jako "miasto sprawiedliwych wśród narodów". Lepiej powiedzieć, że było to miasto, w którym mieszkało wielu sprawiedliwych. Ci, którzy aktywnie uczestniczyli w niesieniu pomocy prześladowanym Żydom, nie stanowili jednak większości mieszkańców, bo miasto liczyło wówczas około 4 tysięcy osób, z czego dziesięć procent stanowili Żydzi. To oczywiście nie dziwi, bo bohaterstwo nie jest atrybutem większości społeczeństwa. Wielkimi bohaterami są zawsze ci, którzy są w mniejszości, dlatego są tak doceniani.
Wśród Polaków były też osoby, które wydawały Żydów Niemcom, zdradzały polskie rodziny ukrywające Żydów, a nawet uczestniczyły w tych mordach. Okupant ich do tego zachęcał. Przy okazji beatyfikacji Ulmów warto jednak pamiętać, że były w Polsce inne rodziny, które wbrew niemieckiemu prawu pomagały Żydom. Było wielu Polaków, którzy odważyli się pomagać. Rodzina Ulmów jest najbardziej znana, ale było ich znacznie więcej i dzięki tej beatyfikacji świat może odkryć, że ludzkie i chrześcijańskie zachowania aż po heroizm nie są własnością nielicznych.
Co mówi nam dzisiaj rodzina Ulmów?
Rodzina Ulmów jest przykładem "bardzo dużego zjawiska", jakim było ratowanie Żydów przez Polaków w czasie II wojny światowej. W tej działalności brały udział nie dziesiątki, nie setki, nie tysiące, ale setki tysięcy ludzi. Ratowanie Żydów" było zapewne mottem dla wielu Polaków. Działalność ta była systematycznie organizowana i prowadzona przez polskie państwo podziemne i rząd na uchodźstwie. Pomoc Żydom była oficjalnie jednym z celów państwa podziemnego.
Rodzina Ulmów i jej zachowanie jest dziś postrzegane jako szczególna postawa etyczna, która powinna być w Polsce podtrzymywana. Postawa Ulmów, w której dziś widzimy największe bohaterstwo, w czasie wojny mogła być postrzegana inaczej.
W tamtym czasie wielu nie postrzegało tego jako bohaterstwa. Konieczne jest poznanie kontekstu przedwojennego polskiego antysemityzmu - zarówno antysemityzmu ludowego, jak i antysemityzmu elit - oraz kontekstu okrutnego niemieckiego prawa, które zakazywało pomocy Żydom.
Rodzina Ulmów powinna być wzorem dla świata, ich przykład musi być nadal obecny w Polsce. W przedwojennej Polsce istniały postawy antyżydowskie, istniał realny konflikt interesów narodowych i ekonomicznych, ale nigdy w takim stopniu dyskryminacji prawnej jak w III Rzeszy. Nawet osoby o nastawieniu antyżydowskim przed wojną, jak Zofia Kossak-Szczucka, prosiły o pomoc Żydów prześladowanych przez Niemców.
Warto zauważyć, że Ulmowie są przykładem świętości w codziennym życiu, świętości, którą historia wystawiła na próbę. Trzeba wiedzieć, że w Markowej panowały normalne, sąsiedzkie stosunki między Polakami i Żydami. Nie sposób zrozumieć historii rodziny Ulmów bez znajomości historii mieszkańców Markowej.
Oczekując na beatyfikację, spójrzmy na przykład niezwykłej rodziny, która osiągnęła świętość w zwykłych okolicznościach życiowych. To inspiracja dla współczesnych małżeństw i rodzin. Józef i Wiktoria Ulmowie pokazują przede wszystkim piękno i wartość małżeństwa opartego na Chrystusie, gdzie Boża łaska jest fundamentem wszystkiego.
Ich miłość realizowana w codziennym życiu może również motywować do otwartości na życie i odpowiedzialności za wychowanie młodego pokolenia. Heroiczna postawa miłości bliźniego powinna pobudzać nas do życia nie tyle dla własnej wygody czy chęci posiadania, ale do życia jako dar z siebie dla innych.
Papież skupia się na tych, którzy żyją na marginesie społeczeństwa
Globalna Sieć Modlitwy Papieża Franciszka opublikowała wrześniowe wideo. Z tej okazji papież prosi o modlitwę za tych, którzy "żyją na marginesie społeczeństwa".
Wideo przedstawiające papieża Franciszka z jego intencja modlitewna na wrzesień został już opublikowany. W tym miesiącu papież prosi katolików o modlitwę za tych, którzy "żyją na marginesie społeczeństwa".
Papież potępia powszechną obojętność. Kładzie nacisk na media, w których sytuacja, w której żyje ponad 700 milionów ludzi, nie jest potępiana. "Kultura wyrzucania", mówi Franciszek, "dominuje nasze życie, nasze miasta, nasz sposób życia".
W obliczu tej sytuacji Ojciec Święty prosi, abyśmy "przestali czynić niewidzialnymi tych, którzy znajdują się na marginesie społeczeństwa, czy to z powodów ubóstwouzależnień, chorób psychicznych lub upośledzeń". W ten sposób możemy przejść od kultury odrzucania do "kultury akceptacji".
Dlatego papież prosi, aby "modlić się, aby ludzie, którzy żyją na marginesie społeczeństwa, w nieludzkich warunkach życia, nie zostali zapomniani przez instytucje i nigdy nie zostali odrzuceni".
José Ángel Saiz Meneses: "Bractwa coraz częściej mają ewangelizacyjne sumienie".
Pasterzuje archidiecezji sewilskiej od 2021 roku. Przybył do Sewilli z Terrasy, co oznaczało znaczącą zmianę profilu diecezji. Sewilla jest również jednym z największych epicentrów hiszpańskiego Wielkiego Tygodnia, jednym z najgłębiej zakorzenionych przejawów pobożności ludowej, a za nieco ponad rok archidiecezja będzie gospodarzem II Międzynarodowego Kongresu Bractw i Pobożności Ludowej.
Na stronie Konto arcybiskupa Sewilli na Twitterze, José Ángel Saiz Meneses (Sisante (Cuenca), 2 sierpnia 1956) opowiedział o pewnym fakcie: 12 sierpnia biskup pomocniczy Sydney, Mons. Richard Umbers wraz z ekipą ze swojej diecezji odwiedził Sewillę na kilka dni, aby dowiedzieć się więcej o Bractwach na miejscu. Ta anegdota jest nie tylko zabawna, ale także odkrywcza: pobożność ludowa jest obecnie głównym hamulcem sekularyzacji w krajach zachodnich.
W tym roku przypadła również trzydziesta rocznica wizytyJana Pawła II do wioski El Rocío. Tam, w sercu jednego z najbardziej popularnych nabożeństw w Hiszpanii, Ojciec Święty zachęcał katolików do zagłębienia się w "fundamenty tego nabożeństwa, aby móc nadać tym korzeniom wiary ich ewangeliczną pełnię; to znaczy odkryć głębokie powody obecności Maryi w waszym życiu jako wzoru w pielgrzymce wiary".
Wspominając to wydarzenie i mając na uwadze niezaprzeczalną siłę pobożności ludowej, biskupi diecezji południowej Hiszpanii opublikowali List pasterski "Maryja, Gwiazda Ewangelizacji. Ewangelizacyjna moc pobożności ludowej".w którym potwierdzają, że pobożność ludowa "gromadzi to, co najlepsze w każdej kulturze i przekształca to w żywy wyraz wiary".
W tym wywiadzie dla Omnes, Msgr. Saiz Menesesktóry już przygotowuje kongres na temat pobożności ludowej, podkreśla, że "bractwa są rzeczywistością przekrojową, podobnie jak sam Kościół", a pobożność ludowa jest niewątpliwie "wałem powstrzymującym sekularyzację".
Miałeś okazję zanurzyć się w znaczeniu pobożności ludowej w diecezji tak wybitnej pod tym względem jak Sewilla. Czy to naprawdę bariera przed sekularyzacją?
-Przyszedłem do Sewilla dwa lata temu. Pochodzę z Katalonii. W Tarrasie towarzyszyłem 24 bractwom "rocieras", które nie mogły udać się do Rocío i z wielkim uczuciem świętowały tam swoją pielgrzymkę. To było jak mała roślina pobożności ludowej. Tutaj w Sewilli jest to cały las. W tej diecezji mamy Bractwa z tysiącami braci i sióstr, niektóre z ponad 16 000. W ostatnich latach nie widziałem ani jednego przypadku zlikwidowania jakiegokolwiek bractwa; z drugiej strony, ciągle pojawiają się prośby o nowe bractwa. Jest to zatem rosnące zjawisko.
Mogłem zaobserwować, że południowa połowa Hiszpanii jest mniej zsekularyzowana niż północna, a to w dużej mierze dzięki światu Bractw i Konfraterni. Dlaczego? Ponieważ przekazywanie wiary, które jest tak ważne w życiu i pracy duszpasterskiej Kościoła, nadal odbywa się w naturalny sposób w Bractwach.
Kiedy o tym mówi naturalny sposóbDo czego konkretnie się odnosisz?
-Wiara jest przekazywana w Bractwa jak przez osmozę. To się przeżywa. Podczas Wielkiego Tygodnia zwykle korzystam z okazji, aby udać się na wyjście procesji, które mogę, zwłaszcza w sąsiednich parafiach. Uderza mnie widok matek ubranych jak nazaretanki, z dziećmi na rękach, które nie idą, również ubranymi jak nazaretanki, a to dziecko, kiedy zacznie chodzić, pójdzie z matką towarzyszącą Dziewicy lub Chrystusowi.
Bp Saiz Meneses z papieżem Franciszkiem.
W czerwcu ubiegłego roku pojechałem z komitetem wykonawczym II Międzynarodowego Kongresu Sióstr i Pobożności Ludowej na spotkanie z papieżem Franciszkiem i przypomniałem sobie ten przykład. Papież skomentował, że matki używają "matczynego dialektu" do przekazywania wiary, że to one mówią swoim małym dzieciom o Dziewicy, o Jezusie... że niosą je ze sobą, w swoich ramionach, do tej wiary.
Jest to oczywiste w Bractwach i wyjaśnia spowolnienie sekularyzacji.
Są tacy, którzy nawet dzisiaj szufladkują pobożność ludową jako zwykły przejaw "sentymentalizmu"?
-W dwóch pudełkach: sentymentalizmu i niskiej kultury. Przed laty wydawało się przede wszystkim, że pobożność ludowa należy do ludzi o niskiej kulturze. Należała do ludzi z niskim wykształceniem, którzy "nie mogli aspirować do czegoś więcej". Tak jednak nie jest.
Przyjmuję wiele zarządów bractw, które przyjeżdżają, aby zaprezentować swoje działania i projekty, spotykam biznesmenów, dyrektorów firm, wielu profesorów uniwersyteckich i wykładowców. Obok nich są samozatrudnieni, robotnicy, pracownicy... Bractwa są rzeczywistością przekrojową, podobnie jak sam Kościół.
Pobożność ludowa nie jest dla analfabetów, jest sposobem na spotkanie z Bogiem. przez pulchritudinis która jest nie tylko doskonale ważna dla spotkania z Bogiem, ale jest komplementarna do bardziej spekulatywnej drogi. Jest wielu wysoko wykształconych, wysoce kulturalnych ludzi, dla których ta droga jest tą, która najbardziej pomaga im spotkać Boga.
Czy uważasz, że poczyniono postępy w kwestii szkoleń w bractwach?
-Bractwa rządzą się zasadami, które opierają się na trzech filarach: kulcie, formacji i działalności charytatywnej.
Nabożeństwa są uroczystymi celebracjami, które wykonują bardzo dobrze.
Formacja jest rzeczywiście obszarem, który kosztuje najwięcej, ale tak samo formacja ciągła kosztuje księży i biskupów. Często mamy tak wiele pilnych spraw duszpasterskich, że modlitwa ledwo wystarcza... nie mówiąc już o świeckich mężczyznach i kobietach, ojcach i matkach rodzin....
Wreszcie, działalność charytatywna. Bractwa prowadzą imponującą działalność społeczną i charytatywną, więc o co więcej moglibyśmy prosić?
W jaki sposób manifestacja wiary, osobistego zaangażowania, jest wspierana w tym obszarze?
-Oprócz trzech znanych już wymiarów, stopniowo dostrzegamy czwarty wymiar, który zyskuje na znaczeniu w życiu kobiet i mężczyzn. Bractwaświadomość misji i ewangelizacja.
W listopadzie 2021 r., wkrótce po moim przybyciu do Sewilli, odbyła się misja Gran Poder. Posąg odwiedził najbiedniejsze dzielnice miasta, był w każdej z parafii. Uczestniczyłem we wszystkim, w czym mogłem, zwłaszcza w przekazach. To było imponujące: twarze, spojrzenia dzieci, młodzieży i osób starszych, chorych...
Rzeźba Nuestro Padre Jesús del Gran Poder ma w sobie wielkie piękno estetyczne, a przede wszystkim duchową i religijną siłę, którą można poczuć przechodząc obok. "Pan z Sewilli, który przychodzi do mnie", mówili ludzie... To było coś wspaniałego.
Teraz inne bractwa realizują te misje. Ten wymiar jest wzmacniany, ponieważ istota ludzka to wrażliwość, uczucie, serce; to rozum, zrozumienie; to wiara i duchowość. Te trzy poziomy są konieczne i uzupełniają się, a nie wykluczają. Dlaczego więc wykluczać ten poziom, który tak bardzo pomaga ludziom? Jest to zadanie duszpasterskie, które nabiera rozpędu.
Jak pobożność ludowa wpisuje się w życie parafialne, wspólnotowe i codzienne?
-Kiedy objaśniam archidiecezję sewilską ludziom, którzy jej nie znają, wskazuję im: 264 parafie, z których większość jest bardzo aktywna w całej diecezji, 125 wspólnot życia czynnego, 34 klasztory i zakony życia kontemplacyjnego. Obok nich wszystkie rzeczywistości kościelne: Opus Dei, Droga Neokatechumenalna, Cursillos de Cristiandad, Focolarinos, Dzieło Kościoła, Akcja Katolicka... itd. itp. Wszystkie z silną obecnością i witalnością. A obok nich 700 wspólnot braterskich.
W obliczu tej rzeczywistości pierwszą rzeczą jest nie popadać w samozadowolenie, a przede wszystkim musimy wzrastać w komunii kościelnej i synodalności. W ten sposób, zjednoczeni, zwielokrotnimy efekt duszpasterski i ewangelizacyjny.
Na przykład w przypadku bractw, ich kierownikami duchowymi są zazwyczaj proboszczowie kościołów wiejskich, są oni związani z wieloma parafiami i dlatego są zjednoczeni z życiem parafialnym. Na przykład, trasy katechetyczne odbywają się w parafiach, nie są powielane.
Biskupi z Południa opublikowali interesujący list pasterski na temat pobożności ludowej. Jak możemy uchronić ją przed zapomnieniem?
-Z pewnością w przypadku wszystkich oficjalnych dokumentów istnieje niebezpieczeństwo, że trafią one z prasy drukarskiej na półkę z książkami. W Sewilli, w ramach przygotowań do II Międzynarodowego Kongresu Bractw i Pobożności Ludowej w grudniu 2024 roku, trwająca formacja Bractw skupi się w tym roku na tym statucie. Ja sam zawsze wygłaszam wykład dla starszych braci i sióstr na początku kursu i będziemy rozmawiać o tym liście.
Jak papież przyjął II Międzynarodowy Kongres Bractw i Pobożności Ludowej?
-W czerwcu ubiegłego roku przedstawiłem kongres papieżowi. Mówił nam o znaczeniu ewangelizacji kultury i inkulturacji wiary. Podkreślił znaczenie pobożności ludowej jako osobistej, rodzinnej, bliskiej pobożności, która jest przekazywana w domu, poprzez dialekt matki.
Wezwał nas do wzmocnienia tego obszaru, do towarzyszenia mu i do bycia bardzo gościnnymi. Ponadto Papież poprosił nas, abyśmy troszczyli się o "wiarę prostych" i wszystkich. Poradził nam, abyśmy nadali temu obszarowi treść i formację oraz wzmocnili ten wymiar ewangelizacyjny.
Nalegał również na spójność życia, abyśmy pomagali wszystkim wiernym prowadzić spójne życie społeczne, zawodowe i kościelne.
Późnym popołudniem, kiedy intensywny letni upał już słabł, natknąłem się na grupę dziewcząt, może 14 lub 15 lat, tańczących przed statywem z telefonem. Ćwiczyły prostą choreografię do podkładu muzycznego piosenki z lat 90-tych, ale z większą prędkością: "speed-up" czegoś Alanis Morrisette. Skład grupy i duch, z jakim podjęli wyzwanie dla Tiktok, były godne pochwały. I wyraźnie wcielili w życie radę Seneki: "Nie ma gładkiej drogi z ziemi do gwiazd" ("Hercules furens"). Od niepamiętnych czasów każde pokolenie staje przed wyjątkowymi wyzwaniami, które definiują jego epokę. Jednak ta ponadczasowa prawda, wyrażona przez filozofa Senekę słowami "...", jest nie tylko wyzwaniem, jest wyzwaniem.Non est ad astra mollis e terris via".przypomina nam, że nie ma łatwej drogi z ziemi do gwiazd. Jest to podróż, którą nasze młode pokolenie, te dusze w wieku od 15 do 20 lat, zaczynają podróżować, a gdy to robią, wyzwania, przed którymi stają, są zarówno uniwersalne, jak i specyficzne dla ich czasów. Ale jak nisko ustawiona jest poprzeczka, jeśli taniec w mediach społecznościowych jest ostateczną trudnością dla tego pokolenia"... możemy pomyśleć. Rzeczywiście, jeśli stoją tylko w obliczu dramatu liczby polubień, to są to niskie aspiracje. Nie ma to nic wspólnego z wojną światową (lub domową) ani z głodem i ubóstwem innych epok.
Aktualne wyzwania
Ale przyszłość naszego społeczeństwa cierpi z powodu cichej i głębszej epidemii. Wyzwania tego pokolenia są nieco bardziej niewidoczne i zgubne. I tutaj chciałbym przedstawić trzy najwyraźniejsze skutki plagi, która je dziesiątkuje: strach przed byciem wyjątkowym, przeszkoda obojętności i dramat krótkowzroczności.
Nie jest to pesymistyczny pogląd. Każde pokolenie ma swoje wyzwania i chwały. Historia pokazała nam, że w każdej epoce pojawiają się odniesienia, które pomimo młodego wieku wywierają głęboki wpływ na zbiorowe sumienie. Na przykład renesans był złotym wiekiem, w którym młodzi ludzie, tacy jak Leonardo da Vinci i Michał Anioł, podnosili ludzkiego ducha swoją nienasyconą ciekawością i pasją do odkrywania i tworzenia. Nie inaczej było z młodymi ludźmi wiary, takimi jak św. Sebastian i św. Teresa z Lisieux, którzy wykazywali niezachwianą wiarę w swoje przekonania, nawet w trudnych czasach.
Podczas gdy odniesienia kulturowe z przeszłości mogą stanowić lekcję, obecne okoliczności również mają swoje osobliwości. W tym zglobalizowanym świecie technologia przyniosła ze sobą podwójny miecz: z jednej strony zdemokratyzowała dostęp do informacji i umożliwiła kontakty międzyludzkie ponad barierami geograficznymi, ale z drugiej strony wzmocniła kulturę natychmiastowości i ciągłych porównań społecznych. Sieci społecznościowe, choć są potężnymi narzędziami komunikacji, często mogą być źródłem presji, zwłaszcza dla młodszych ludzi, którzy mogą odczuwać nieodpartą potrzebę dostosowania się do pewnych form i poszukiwania ciągłej zewnętrznej walidacji.
Dzisiejsi młodzi rewolucjoniści
Carlo Acutis, młody Włoch, który odszedł z tego świata w wieku zaledwie 15 lat, jest inspirującym przykładem tego, jak można połączyć wiarę, pasję i technologię, aby wywrzeć trwały wpływ. Carlo, który został beatyfikowany w 2020 roku, wykorzystał technologię do stworzenia wirtualnej wystawy poświęconej cudom eucharystycznym na całym świecie. Jego mantra "wszyscy rodzimy się oryginałami i umieramy jako kopie" jest głęboką refleksją na temat znaczenia przyjęcia naszej wyjątkowości w świecie, który często faworyzuje konformizm.
Rzeczywistość jest taka, że podczas gdy każde pokolenie staje przed wyzwaniem odnalezienia swojej tożsamości, nasza dzisiejsza młodzież robi to w scenariuszu zalanym bodźcami i rozpraszaczami. Często w poszukiwaniu przynależności mogą pojawić się pokusy. Jedną z nich jest pokusa bycia nieskomplikowanym lub innymi słowy, szukania ścieżki najmniejszego oporu w kulturze, która preferuje natychmiastową gratyfikację. Trwałe nagrody, te, które naprawdę mają znaczenie, wymagają czasu, wysiłku, a czasem przeciwności losu. W tym miejscu analogia do budowania wieży, kamień po kamieniu, nabiera znaczenia. Każdy wysiłek, każde małe osiągnięcie jest kolejnym krokiem w kierunku kulminacji większego celu.
Kolejnym wyzwaniem jest "dramat ignorancji i krótkowzroczności". Brak zainteresowania często wynika z braku kontaktu ze światem w całej jego różnorodności i cudowności. Dlatego tak ważne jest rozwijanie w nich odkrywczego sposobu myślenia, w którym pragnienie odkrywania staje się motorem do nauki i rozwoju. Sabrina Gonzalez Pasterski jest żywym świadectwem tego ducha. Od zbudowania własnego samolotu w wieku 14 lat do zdobycia uznania za swoją pracę w dziedzinie fizyki teoretycznej, Sabrina uosabia siłę poświęcenia i pasji do nauki.
Z tych wszystkich powodów ważne jest, abyśmy nie tylko identyfikowali te wyzwania, ale także działali. Młodzi ludzie, z całym swoim potencjałem i energią, potrzebują mentorów, przewodników, którzy pomogą im poruszać się po tym złożonym krajobrazie. Naszym obowiązkiem jako społeczeństwa jest zapewnienie im narzędzi nie tylko do pokonywania przeszkód, ale także do budowania lepszego świata dla wszystkich. Wyobrażam sobie świat, w którym tworzone są przestrzenie, takie jak grupy mentorskie lub warsztaty społeczne, które sprzyjają dialogowi międzypokoleniowemu. Gdzie doświadczenia i mądrość poprzednich pokoleń łączą się ze świeżością i zapałem młodzieży.
Ostatecznie sprostanie wyzwaniom związanym z wychowaniem nowego pokolenia nie jest łatwym zadaniem, ale dzięki miłości, wzajemnemu wsparciu i świadomym działaniom możemy pomóc im wytyczyć własną ścieżkę od ziemi do gwiazd. Ponieważ w ostatecznym rozrachunku naszą wspólną odpowiedzialnością jest zapewnienie, że przyszłość jest w dobrych rękach, a kto lepiej niż nasi młodzi ludzie poprowadzi nas ku lepszemu jutru? Zapraszam wszystkich do przyłączenia się do tej misji i bycia na każdym kroku latarnią, która prowadzi kolejne pokolenia ku przyszłości pełnej obietnic i nadziei.
Młodzi rosyjscy katolicy gromadzą się w Petersburgu po ŚDM w Lizbonie
W dniach 23-27 sierpnia 2023 r. w Sankt Petersburgu odbyło się 10. Krajowe Katolickie Spotkanie Młodzieży Rosji, które w tym roku było przedłużeniem ŚDM Lizbona 2023.
Loreto Rios-28 września 2023 r.-Czas czytania: 4minuty
10. Krajowe Spotkanie Młodych Katolików w Rosji odbywa się od 2000 roku. W 2023 r., po raz pierwszy odbywające się w Petersburgu, przyciągnęło około 400 uczestników z 54 rosyjskich miast i czterech katolickich archidiecezji Rosji. 25 sierpnia papież Franciszek przemówił podczas wideokonferencji, wygłaszając przemówienie na temat przemówienieWysłuchał świadectw młodych ludzi i odpowiedział na kilka pytań. Jego udział trwał nieco ponad godzinę.
Rosyjskie ŚDM
Z tej okazji wydarzenie zostało pomyślane jako rozszerzenie programu ŚDM Lizbona 2023 i miało podobną strukturę, ze wspólnymi mszami i katechezami każdego ranka w grupach po 25-30 osób, opartymi na tych samych tematach, co te omawiane w Lizbonie. W spotkaniu wzięło udział pięciu biskupów z Konferencji Episkopatu Rosji: Paolo Pezzi, arcybiskup archidiecezji Matki Bożej Większej w Moskwie (głównej archidiecezji Rosji) oraz biskup pomocniczy Nikołaj Dubinin; Clemens Pickel z diecezji św. Klemensa w Saratowie; Joseph Werth z diecezji Przemienienia Pańskiego w Nowosybirsku; oraz Kirill Klimovich z diecezji św.
Oprócz młodych Rosjan, w wydarzeniu wzięli również udział zagraniczni studenci m.in. z Armenii, Azerbejdżanu, Indii i Kolumbii, a także zakonnicy i katecheci.
Dni rozpoczęły się w parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny Elżbiety w Sankt Petersburgu, zgodnie z mottem ŚDM w Lizbonie: "Maryja wstała i wyszła bez zwłoki" (Łk 1, 39). Oprócz mszy świętych, katechez i wieczorów modlitewnych, spotkanie obejmowało świąteczne chwile oraz modlitwę osobistą i wspólnotową. Podobnie jak w Lizbonie, pielgrzymi zostali powitani przez parafie i rodziny katolickie z Sankt Petersburga.
Katolicy w Rosji: mniej niż 1 % populacji
Oksana Pimenova, zastępca dyrektora Instytutu św. Tomasza w Moskwie i jedna z organizatorek spotkania, skomentowała to w następujący sposób Agencja Fides że "chociaż Kościół katolicki w Rosji składa się z małych wspólnot rozproszonych na rozległym terytorium, łączy nas "łańcuch uścisków dłoni": nie wszyscy znamy się bezpośrednio, ale często mamy wspólnych znajomych, a chwile takie jak ta pomagają nam wzrastać we wzajemnej komunii i przyjaźni. Bycie razem z ludźmi tak różnymi pod względem pochodzenia i powołania oznacza możliwość uznania siebie za część wielkiej rodziny, która nie zna granic i której członkowie, pomimo swojej różnorodności, są powołani do bycia razem".
Dwoje młodych rosyjskich katolików, Alexander i Varvara, złożyło swoje świadectwa w ciągu dnia. Po ich wysłuchaniu papież Franciszek wygłosił przemówienie w języku hiszpańskim, podejmując kilka refleksji na temat ŚDM Lizbona 2023.
Przywoływanie i odwoływanie
Przede wszystkim Papież wskazał, że "Bóg nakazuje nam wyjść i iść (...) Wszyscy jesteśmy wybrani i powołani (...) przed talentami, które posiadamy, przed naszymi zasługami, przed naszymi zaciemnieniami i ranami, przed wszystkim innym, do czego zostaliśmy powołani. Wezwani po imieniu, ty do ciebie. Bóg nie idzie na stertę, nie. Bóg idzie od ciebie do ciebie.
Elżbieta, która była bezpłodna, i Maryja, Dziewica: dwie kobiety, które stały się świadkami przemieniającej mocy Boga. Bóg przemienia. To właśnie to doświadczenie przepełniającej Bożej miłości nie może nie być dzielone z innymi. Dlatego Maryja wstała i wyszła bez zwłoki, szybko. Musiała wstać w pośpiechu. Kiedy Bóg wzywa, nie możemy siedzieć spokojnie".
"Bóg zawsze wita".
Drugą ideą, którą podkreślił papież, było to, że "Boża miłość jest dla wszystkich, a Kościół należy do wszystkich. Miłość Boga można rozpoznać po Jego gościnności. Bóg zawsze przyjmuje, stwarza, tworzy przestrzeń, abyśmy wszyscy mieli miejsce i poświęca się dla innych, jest uważny na potrzeby innych. Maryja pozostała z Elżbietą przez trzy miesiące, pomagając jej w jej potrzebach. Te dwie kobiety tworzą przestrzeń dla narodzin nowego życia: Jana Chrzciciela i Jezusa.
Ale także tworzą przestrzeń dla siebie nawzajem, komunikują się. Kościół jest matką z otwartym sercem, która wie, jak przyjąć i przyjąć, zwłaszcza tych, którzy potrzebują więcej opieki. (...) Wstęp jest wolny. A potem niech każdy poczuje zaproszenie Jezusa do pójścia za Nim, aby zobaczyć, jak stoi przed Bogiem; i na tę podróż są nauki i sakramenty. Pamiętajmy o Ewangelii: kiedy mistrz uczty posyła po krzyże na drodze, mówi: "Idźcie i przyprowadźcie je wszystkie" (por. Mt.22, 9)".
Młodzi i starzy
Po trzecie, Franciszek podkreślił, że "ważne jest, aby młodzi i starsi otworzyli się na siebie nawzajem. Młodzi, spotykając się z osobami starszymi, mają możliwość przyjęcia bogactwa ich doświadczeń i przeżyć. A starsi, spotykając młodych, znajdują w nich obietnicę przyszłości pełnej nadziei. Ważne jest, abyście wy, młodzi, prowadzili dialog z osobami starszymi, dialog z dziadkami, słuchali dziadków, słuchali tego doświadczenia życia, które wykracza poza doświadczenie rodziców.
Punktem spotkania Maryi i Elżbiety są sny. Oboje śnią. Młodzi marzą, starzy marzą. To właśnie marzenie, zdolność marzenia, wizja jutra trzyma i podtrzymuje pokolenia razem (...). Elżbieta, z mądrością lat - była stara - umacnia Maryję, która była młoda i pełna łaski, prowadzona przez Ducha".
"Artisans of Peace
Na koniec Papież powiedział, że życzy młodym Rosjanom "powołania do bycia rzemieślnikami pokoju pośród tak wielu konfliktów, pośród tak wielu polaryzacji ze wszystkich stron, które nękają nasz świat. Zachęcam was, abyście byli siewcami nasion, nasion pojednania, małych nasion, które w tej zimie wojny nie wykiełkują na razie w zamarzniętej ziemi, ale na przyszłą wiosnę zakwitną. Jak powiedziałem w Lizbonie: miej odwagę zastąpić obawy marzeniami.(...) Pozwólcie sobie na luksus wielkich marzeń!"
Na zakończenie Ojciec Święty posłużył się przykładem Maryi Dziewicy, prosząc młodych ludzi, aby "poczęli" Pana "w swoich sercach i szybko, w pośpiechu, zanieśli Go tym, którzy są daleko, zanieśli Go tym, którzy Go potrzebują. Bądźcie znakiem nadziei, znakiem pokoju i radości, jak Maryja, ponieważ z tą samą "pokorą Jej służebnicy" wy również możecie zmienić historię, która należy do was".
Młodzi Rosjanie w Lizbonie
Na ŚDM w Lizbonie przyjechało mniej niż dwudziestu pielgrzymów z Rosji, z których niektórzy, choć przyjechali z grupą, byli zagranicznymi studentami. Tylko kilkunastu z tej grupy było narodowości rosyjskiej.
Z kolei 300 ukraińskich pielgrzymów wzięło udział w ŚDM w Lizbonie. Możesz przeczytać kronikę o tych grupach tutaj y tutaj.
Carol Enhua otrzymuje z rąk papieża wstęgę Dama de San Silvestre.
Carol Enuha miała ogromny zaszczyt otrzymać od papieża Franciszka wstęgę Lady of St. Sylvester w uznaniu jej pracy na rzecz pomocy i wspierania chrześcijan w Nigerii i Stanach Zjednoczonych.
"Iść naprzód i wykonywać dzieło Chrystusa" jest tym, co Carol Enhua robiła przez całe swoje życie. Być może dlatego papież Franciszek docenił jej wysiłki i posługę.
Nie każdego dnia można spotkać kogoś, kto został pasowany na rycerza. Jednak spośród 1,3 miliarda katolików na całym świecie, Carol Enuha otrzymała ogromny zaszczyt otrzymania wstążki Lady of St Sylvester od papieża Franciszka. To szczególne wyróżnienie przyznawane jest osobom świeckim, których altruizm i filantropia mają pozytywny wpływ na ich społeczności, które "wychodzą i wykonują dzieło Chrystusa" i poważnie traktują swoje powołanie do służby.
Carol Enhua w dniu, w którym otrzymała wstążkę Dama de san Silvestre (Copyright: Carol Enhua)
Order Świętego Sylwestra został ustanowiony przez papieża Grzegorza XVI, a następnie zreformowany. To prestiżowe odznaczenie przyznawane jest świeckim mężczyznom i kobietom, którzy są aktywnymi członkami swojego Kościoła i dokonują pozytywnych zmian w życiu swoich braci i sióstr.
Omnes usiadł z Carol i odkrył, że zawsze słuchała "wezwania", które Jezus położył na jej sercu. Dorastając w Nigerii, Carol była świadkiem skrajnego ubóstwa i beznadziei w swoich lokalnych społecznościach.
Dobry Samarytanin
W wieku trzydziestu lat rozpoczął swoją służbę w Lagos, Nigeria. Carol zawsze czuła się powołana do służby Kościołowi. Mówiła: "Kiedy widzę potrzebę, pomagam". Przez ponad czterdzieści lat Carol, z pomocą swojego męża, inż. Hyacintha Enuha, tworzyła rozwiązania dla swoich katolickich sąsiadów i rozpalała nadzieję dla wielu tam, gdzie jej nie było.
Nie jest zaskoczeniem, że Carol otrzymała tę wyjątkową papieską nagrodę. Jej poświęcenie dla społeczności jest imponujące. Carol opowiedziała, jak pewnego razu zobaczyła szkołę w Nigerii, która była "zniszczona, bez dachu". Dobra Samarytanka, którą była i nadal jest, zapewniła fundusze potrzebne do zburzenia budynku, a następnie zleciła jego odbudowę.
"Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo" (J 2:19). Co Jezus miał na myśli mówiąc te słowa do faryzeuszy? Być może to, że z Nim nic nie może zostać zniszczone. Ale jeśli jesteśmy podobni do Chrystusa w naszych słowach, myślach i czynach, możemy czynić wszystko przez Chrystusa.
Ponadto Carol zebrała pieniądze na opłacenie dwustu osób potrzebujących operacji zaćmy i jaskry, zapewniła badania wzroku przez entomologów i rozdała okulary potrzebującym. "Wychodzisz im naprzeciw tam, gdzie są ich potrzeby" - mówi Carol.
Była również przewodniczącą Lyons Club Podczas swojej kadencji Carol zorganizowała wiele wydarzeń charytatywnych i zebrała znaczne sumy pieniędzy na dalszą pracę misyjną. Jej wysiłki były jednak kontynuowane. Na przykład, gdy lokalne parafie w Nigerii potrzebowały ławek, Carol podarowała ponad 200. Podarowała również ziemię w Ketu, Lagos, Oblatom św. Józefa na budowę kościoła. Lista jest długa. Carol zakasuje rękawy i wkracza do akcji, gdy jest taka potrzeba. Wiemy, że Jezus nauczał nas, że bardziej opłaca się dawać niż otrzymywać, a Carol nie stara się zdobywać prezentów, ale dawać.
Idealne połączenie
Carol poznała swojego męża, inżyniera Hyacinthna, podczas podróży służbowej do Nigerii. Ostatecznie pobrali się. Podróżowali tam i z powrotem do Delaware, gdzie przez wiele lat mieli drugi dom. Jednak w 2015 r. przeprowadzili się na stałe do Nowego Jorku i nazwali Wielkie Jabłko swoim nowym domem, wraz z dziećmi i wnukami.
Nagroda i uznanie dla jego filantropii nie uderzyły mu do głowy; pozostaje skromny i stara się służyć jak najwięcej w swoim codziennym życiu i w lokalnych parafiach, gdzie uwielbia chodzić na msze, modlić się i nawiązywać więzi z parafianami. Lubi wiele rzeczy w swoim lokalnym Kościele; na przykład: "Jest poczucie wspólnoty; dużo wspólnoty wśród parafian i naprawdę można to poczuć. Ludzie troszczą się o ciebie". Docenia również, gdy inni parafianie "... dzwonią do ciebie, aby dowiedzieć się, gdzie byłeś, kiedy cię nie widzą". Carol skomentowała również, jak przyjaźni są parafianie. Wyczuwalne jest poczucie wsparcia.
Jej posługa trwa nadal, a jej wiara jest niezachwiana. Jest członkiem-założycielem i pionierskim sekretarzem Legionu Maryi i Matki Bożej z Wieczernika, LOM, i poważnie traktuje swoje papieskie wyróżnienie. Jej misja pozostaje niezmienna: stara się pomóc swojej wspólnocie, przywrócić komuś zaufanie, zaszczepić wieczną miłość Boga i odbudować wszystko, co może być złamane, czy to serce osoby, jej wiara czy budynek.
Z Bogiem wszystko jest możliwe
Życie jest pełne błogosławieństw, ale są okresy, w których wszyscy jesteśmy poddawani próbom. Ale wiara Carol nie chwieje się. Podczas naszej rozmowy wielokrotnie powtarzała, że "wyznaczony czas zawsze nadchodzi". "Nie trać nadziei!
Podzieliła się, że Pan był i pozostał blisko, gdy jej mąż miał powiększone serce. "W intensywnych kłopotach i potrzebach Bóg był wierny, a nasza pomoc zawsze obecna.
Motto Carol i jej rodziny brzmi: "Z Bogiem wszystko jest możliwe". Tak więc, z Carol, jej mężem oraz wsparciem i miłością ich dzieci Sandy, Uche, Abua i Oluchi oraz ich słodkich wnuków Harry'ego, Charliego i Somtochukwu, nie ma nic, czego nie mogliby zrobić, gdy ucieleśniają cnoty, którymi obdarzył nas dobry Bóg. A kiedy krewni Carol i jej męża zobaczą prostą wymowę przykładu, według którego żyją, dobroć i miłosierdzie będą się mnożyć.
Carol Enhua po otrzymaniu nagrody (Copyright: Carol Enhua)
Malarz Philippe de Champaigne (1602-1674) przedstawił świętego Augustyna trzymającego w dłoni płonące serce, aby zasugerować, że myśl i doktrynę świętego Augustyna można podsumować miłością.
Sam Augustyn, po nawróceniu, będzie żałował, że nie pokochał Boga wcześniej i powie: "Późno Cię pokochałem, piękności tak stara i tak nowa, późno Cię pokochałem" (conf. 10, 38).
Życie Augustyna to intensywne itinerarium oczyszczania miłości, przechodzenia od miłości doczesnej do miłości Boga. Z tego powodu Augustyn przyjmuje zdanie pogańskiego poety Wergiliusza, który powiedział Omnia vincit amor. Święty Augustyn powie, że to nie miłość do tego świata, ale miłość caritas, to miłość Boga zwycięża wszystko. Tak rozumiał to św. Augustyn, gdy usłyszał w ogrodzie mediolańskim głos zapraszający go do picia i czytania (Tolle legePawła. Ale przygoda Augustyna zaczęła się jeszcze dalej.
Jego wczesne lata
Augustyn urodził się 13 listopada 354 r. w Tagaste (obecnie Souk Ahras w Algierii). Jego rodzicami byli św. Monika i Patrycjusz. Po studiach w rodzinnym mieście uczył się gramatyki w Madaura, a później retoryki w Kartaginie. W Kartaginie, gdy miał osiemnaście lat, poznał kobietę, z którą żył przez piętnaście lat i z którą miał syna, któremu nadał imię Adeodatus (conf. 4, 2).
Po nauczaniu retoryki w Kartaginie, w 383 roku wyemigrował do Włoch w poszukiwaniu nowych horyzontów (conf. 5, 14).
Podróż do Włoch
We Włoszech znalazł studentów, którzy byli bardziej formalni niż ci w Kartaginie, ale którzy nie płacili jego czesnego (conf. 5, 22). Dlatego, gdy zwolniło się stanowisko oficjalnego oratora na dworze cesarza Walentyniana II, św. Augustyn przystąpił do testów ustanowionych w celu wyboru najlepszego kandydata i został wybrany ze względu na swoje niezwykłe dary jako orator (conf. 5, 23).
Około 385 r. św. Augustyn wyjechał z Rzymu do Mediolanu, gdzie spotkał biskupa tego miasta, św. Ambrożego, i był pod wrażeniem ciepłego i rodzinnego przyjęcia, jakie otrzymał (conf. 5, 23). W Mediolanie wypełnił swoją misję jako oficjalny orator dworu i przypadło mu w udziale wygłaszanie różnych utworów oratorskich na temat efemeryd dworu cesarskiego.
Początek jego nawrócenia
W Mediolanie zdecydował się powrócić do religii, której nauczyła go matka. W rzeczywistości św. Augustyn nigdy nie był poganinem. Od najmłodszych lat był wychowywany w Kościele, gdzie otrzymał obrzęd inicjacji chrześcijańskiej i został katechumenem Kościoła katolickiego (conf. 1, 17). Dlatego po poszukiwaniu prawdy na wiele sposobów -manichejczyków, platońskich filozofów, sceptyków - w końcu powrócił do punktu, w którym rozpoczęło się jego poszukiwanie, do Kościoła katolickiego.
Kazania św. Ambrożego pokazały mu, że prawda, której szukał, znajdowała się w Kościele katolickim (conf. 5, 24)
Poruszony i naznaczony słowami św. Ambrożego, Augustyn postanowił zerwać ze swoim dotychczasowym życiem. W tym celu, po scenie z Tolle Lege do którego już się odnosiliśmy (conf. 8, 29), porzucił zajęcia z retoryki i zrezygnował z funkcji oficjalnego oratora na dworze cesarza Walentyniana II.
Chrzest świętego Augustyna
W noc wielkanocną 387 roku święty Augustyn został ochrzczony w Mediolanie przez świętego Ambrożego (ep. 36, 32). Tej nocy spełniła się prośba, którą jego matka, św. Monika, usilnie przedstawiała Bogu, ponieważ modliła się i wylewała obfite łzy przed Bogiem, prosząc o nawrócenie syna (conf. 3, 21).
Po chrzcie św. Augustyn postanowił zostać mnichem i wyruszył do portu morskiego Ostia. W tym mieście, wraz ze swoją matką, doświadczył słynnej ekstazy w Ostii, gdzie oboje, siedząc przy oknie wychodzącym na ogród domu, w którym przebywali, zaczęli rozmawiać o tajemnicach Boga i życia wiecznego, i stopniowo wznosili się ponad rzeczy tej ziemi, aż dotknęli na krótką chwilę samej tajemnicy Boga (conf. 9, 23). Jego matka Monika zmarła niedługo później w tym samym mieście Ostia i została tam pochowana (conf. 9, 17)
Powrót do Tagaste i życie monastyczne
W 388 r. św. Augustyn powrócił do Afryki Północnej. W Tagaście założył pierwszy klasztor. Augustyn miał marzenie, aby spędzić resztę życia w spokojnym życiu monastycznym, dzieląc się z braćmi we wspólnocie i pisząc swoje dzieła (ep. 10, 2).
Jednak Boża opatrzność miała wobec niego inne plany. Tak więc w 391 r. udał się do miasta Hippo (obecnie Annaba, około 100 km na północ od Tagaste), aby odwiedzić przyjaciela i dowiedzieć się o możliwości założenia drugiego klasztoru w tym mieście (s. 355, 2). Podczas celebracji liturgicznej w tym mieście biskup Waleriusz poprosił wiernych o pomoc w wyborze nowego współpracownika w posłudze kapłańskiej dla miasta Hippony. Oczy całego zgromadzenia były utkwione w świętym Augustynie. Augustyna. Jak wskazuje sam Hippończyk (s. 355, 2), został on dosłownie pochwycony przez tłum i przyprowadzony przed biskupa Waleriusza, aby otrzymać święcenia.
Kapłan świętego Augustyna
Jako kapłan Augustyn został powołany do walki ze swoimi byłymi współwyznawcami, manichejczykami. Rozpoczął również pracę przeciwko schizmie donatystycznej, która nękała Afrykę Północną przez prawie sto lat.
Augustyn wygłosił wiele kazań, gdy był księdzem. Pozostawił nam wiele dzieł komentarzy biblijnych z tego etapu swojego życia, takich jak między innymi komentarz do Kazania na Górze i objaśnienie Listu do Galatów.
Święty Augustyn, biskup Hippony
Biskup Waleriusz nie tylko dziękował Bogu za zesłanie mu św. Augustyna, ale zaczął się obawiać, że pewnego dnia przyjdą z jakiejś diecezji, która nie miała biskupa i go zabiorą (Vita 8, 2). Dlatego potajemnie poprosił prymasa o pozwolenie na wyświęcenie Augustyna na biskupa. W ten sposób, około roku 395 lub 396, Augustyn został wyświęcony na biskupa.
Jako biskup napisał swoje najsłynniejsze dzieło, czyli Wyznaniajak również liczne dzieła egzegezy biblijnej, teologiczne, apologetyczne, duszpasterskie i moralne, a także jego Zasada która naznaczyła całą zachodnią tradycję monastyczną.
Augustyn wygłosił kilka tysięcy kazań jako biskup, choć do dziś zachowało się tylko około sześciuset.
Miasto Boga
W 410 roku miało miejsce wydarzenie, które wstrząsnęło ówczesnym światem. Gockie wojska Alaryka wkroczyły do Rzymu i plądrowały go przez trzy dni. W rezultacie poganie oskarżyli chrześcijan o bycie winnymi splądrowania Rzymu. Twierdzili, że Rzym doznał takiego upokorzenia, ponieważ kult bogów, który uczynił Rzym wielkim, został porzucony. Augustyn odpowiedział na te oskarżenia swoim arcydziełem zatytułowanym Miasto BogaW pierwszej części krytykuje pogańską historię i religię, a w drugiej opisuje narodziny, rozwój i kulminację miasta Bożego. W tym dziele przypomina nam, że każdy wierzący jest pielgrzymem lub obcym na tej ziemi i jest w drodze do swojego wiecznego przeznaczenia w mieście Boga, gdzie "będziemy odpoczywać i kontemplować, kontemplować i kochać, kochać i chwalić" (ciu. 22, 5).
Święty Augustyn i drugi szpital chrześcijański
Augustyna jest jego wielka troska o ubogich i jego własna kreatywność w zaradzaniu ich potrzebom. W rzeczywistości miał on maticula pauperum (ep. 20*, 2)Był założycielem szpitala w Hipponie, to znaczy zarówno listy ubogich z Hippony, którym okresowo pomagano, jak i miejsca, w którym ich przyjmowano, czegoś w rodzaju diecezjalnego "caritas", czegoś, co nie istniało w innych diecezjach tamtych czasów. Ale największym wkładem społecznym Augustyna jest to, że był budowniczym drugiego chrześcijańskiego szpitala w historii. A jeśli weźmiemy pod uwagę świat łaciński, dzieło św. Augustyna jest pierwszym. Aby przyjąć i pomóc ubogim, migrantom i chorym, zarządził budowę budynku w Hipponie, który nazwał Xenodochium (s. 356, 10). Dobroczynność dla Augustyna nie była tylko piękną teorią, ale oznaczała rzeczywiste zaangażowanie na rzecz ubogich i potrzebujących.
Jego ostatnie lata i śmierć
Ostatnie lata życia Augustyna nie były spokojne, ale naznaczone różnymi polemikami teologicznymi i niepowstrzymanym rozpadem Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego.
W rzeczywistości Augustyn zmarł w oblężonym mieście, ponieważ Wandalowie przekroczyli Cieśninę Gibraltarską w 429 r. i rozpoczęli niepowstrzymany atak w kierunku Kartaginy. W 430 r. dotarli do Hippony i oblegli ją.
Augustyn zmarł 28 sierpnia w wieku 76 lat w mieście pogrążonym w udręce, otoczonym przez wrogie wojska straszliwych Wandalów. Augustyn umierał jednak ze świadomością, że choć coś umierało wraz z upadkiem Cesarstwa Zachodniorzymskiego, to wyłaniał się nowy świat, a jego dzieła będą dla tego nowego świata fundamentalnym przewodnikiem duchowym, ludzkim i teologicznym.
Augustyna przechowywane są dziś w kościele San Pietro in Ciel d'Oro w Pawii (Itaia). Tam, w monumentalnej arce poświęconej św. Augustynowi, możemy zobaczyć leżący wizerunek biskupa Hippony na szczycie pomnika. Wizerunek ten trzyma w dłoniach otwartą księgę. Księga ta to Pismo Święte. Augustyn jest wciąż żywy w swoich dziełach i za każdym razem, gdy czytamy jego pisma, on sam wyjaśnia nam Biblię i zaprasza nas do spotkania z wewnętrznym Mistrzem, tym samym, który wezwał go w ogrodzie w Mediolanie w 386 roku i który nadal wzywa każdego mężczyznę i każdą kobietę do "wzięcia i przeczytania" Pisma Świętego, aby odkryć w nim, że pomimo wszystkich smutków miłość Boga zwycięża wszystko (Omnia caritas vincit: s. 145, 5).
AutorEnrique A. Eguiarte B. OAR
Papieski Instytut Patrystyczny Augustinianum (Rzym)
Jezus idzie obok nas, zachęca papież "szczęśliwy" z podróży do Mongolii
Podczas niedzielnej modlitwy Anioł Pański papież Franciszek poprosił o modlitwę w intencji jego podróży apostolskiej do serca Azji, do Mongolii, która rozpocznie się 31 grudnia. Powiedział również, że "Chrystus nie jest wspomnieniem przeszłości, ale Bogiem teraźniejszości". Jezus żyje i towarzyszy nam, jest u naszego boku, oferuje nam swoje Słowo i swoją łaskę, które oświecają nas i pocieszają w naszej podróży, zachęcał papież w święto św.
Francisco Otamendi-27 września 2023 r.-Czas czytania: 2minuty
Papież rzymski powiedział dziś rano podczas modlitwy Anioł Pański na Placu Świętego Piotra, że jest "szczęśliwy", że 31 stycznia uda się do serca Azji z "długo oczekiwaną wizytą" w Mongolii, "Kościele, który jest bardzo mały pod względem liczby, ale wielki pod względem miłości".
Jest to podróż w "kontekście międzyreligijnym", dodał papież, który udaje się do państwa mongolskiego "jako brat wszystkich". Podziękował również wszystkim zaangażowanym w przygotowania do podróży.
Podczas jego odwiedźPapież Franciszek spotka się z władzami cywilnymi, duchowieństwem, osobami konsekrowanymi i pracownikami instytucji charytatywnych. W programie m.in. program podróży obejmuje również spotkanie ekumeniczne.
Mongolia ma około trzech i pół miliona mieszkańców, z piętnastoma setkami ochrzczonych miejscowych katolików, skupionych w ośmiu parafiach i jednej kaplicy, rozsianych na rozległym terytorium o powierzchni ponad półtora miliona kilometrów kwadratowych. Jest to mała, ale żywa społeczność, podała oficjalna agencja watykańska w komunikacie prasowym. wywiad z kardynałem Giorgio MarengoWizyta papieża jest "szczególną łaską i wielkim zaszczytem, ogromnym darem", powiedział prefekt apostolski Ułan Bator, stolicy wschodnioazjatyckiego kraju.
"Nie jesteśmy sami
Przed modlitwą maryjnej adoracji AngelusKomentując Ewangelię, w której Jezus pyta uczniów: "Kim, według ludzi, jest Syn Człowieczy?", papież podkreślił, że "na drodze życia nie jesteśmy sami, ponieważ Chrystus jest z nami i pomaga nam iść, tak jak zrobił to z Piotrem i innymi uczniami".
"Piotr w dzisiejszej Ewangelii rozumie to i dzięki łasce rozpoznaje w Jezusie 'Syna Boga żywego'", podkreślił Papież. "Nie jest On postacią z przeszłości, nie jest zmarłym bohaterem, ale Synem Boga żywego, który stał się człowiekiem i przyszedł, aby dzielić radości i trudy naszej drogi!
"Nie zniechęcajmy się zatem, jeśli czasami szczyt życia chrześcijańskiego wydaje się zbyt wysoki, a droga zbyt stroma" - zachęcał papież. "Spójrzmy na Jezusa, który idzie obok nas, który przyjmuje nasze słabości, dzieli nasze wysiłki i opiera swoje mocne i delikatne ramię na naszych słabych ramionach. Mając Go blisko siebie, wyciągnijmy też ręce do siebie nawzajem i odnówmy nasze zaufanie: z Jezusem to, co wydaje się niemożliwe w pojedynkę, nie jest już niemożliwe.
Na koniec papież zapytał: "Kim jest dla mnie Jezus: wielką postacią, punktem odniesienia, nieosiągalnym wzorem? Czy też Synem Bożym, który idzie obok mnie, który może mnie poprowadzić na szczyt świętości, gdzie sam nie jestem w stanie dotrzeć? Czy Jezus jest naprawdę żywy w moim życiu, czy jest moim Panem? Czy powierzam się Mu w chwilach trudności? Czy pielęgnuję Jego obecność poprzez Słowo i sakramenty? Czy pozwalam się Mu prowadzić, razem z moimi braćmi i siostrami, we wspólnocie?".
Papież pamiętał o osobach dotkniętych pożarami w Grecji i po raz kolejny wzniósł modlitwę za cierpienia narodu ukraińskiego, a także wspomniał świętą Monikę, której święto Kościół obchodzi i chciał modlić się "za tak wiele matek, które cierpią, gdy dziecko jest trochę zagubione na ulicach życia".
"Niech Maryja, Matka Drogi, pomoże nam poczuć, że Jej Syn jest żywy i obecny z nami", zakończył Ojciec Święty, zanim odmówił modlitwę Anioł Pański z wiernymi na Placu Świętego Piotra.
Dziś robisz pranie w pralce, wysyłasz raporty, odbierasz dzieci ze szkoły, pijesz kawę z przyjaciółmi, zdobywasz najważniejsze informacje i nadal jesteś matką i żoną. Święta Monika, paradygmat powołania rodzinnego w Kościele katolickim, prawdopodobnie robiła coś bardzo podobnego do nas, ale w swojej wersji z IV wieku.
Żona i matka wie, że nigdy nie może przestać być żoną i matką. Dziś robisz pranie w pralce, wysyłasz raporty, odpowiadasz na dwadzieścia e-maili, odbierasz dzieci ze szkoły, pijesz kawę z przyjaciółkami, nakładasz pasemka, by ukryć siwe włosy, a wciąż jesteś matką i żoną. Św. Monika, paradygmat powołania rodzinnego w Kościele katolickim, prawdopodobnie robiła coś bardzo podobnego do nas, ale w wersji z IV wieku.
W 332 roku w Algierii urodziła się Monika z Hippony. Znana jest jako matka genialnego (i nieco niespokojnego) intelektualisty, świętego Augustyna. Jej niestrudzona miłość i poświęcenie dla chłopców w domu, które niewątpliwie przysporzyły jej wielu bólów głowy, uczyniły z niej paradygmat katolickiej żony i matki. Cierpliwa, uprzejma, pokorna, hojna, uczciwa, szczera, uczciwa... Św. Monika żyła w pełni tym, co Saint Paul śpiewał o organizacja charytatywna.
Łatwo uwierzyć, że Monika z Hippony nie miała w życiu wielkich ambicji, co czyni ją tym bardziej przykładem życia na co dzień. Dorastała w katolickiej rodzinie i była wychowywana przez służącą, która podzielała wiarę domowników. Kiedy była jeszcze bardzo młoda, poślubiła członka senatu swojego miasta, Patriciusa. Ten dekurion był starszy od niej i miał wady, które kolidowały z wadami jego żony: był pijakiem, libertynem i miał gwałtowny temperament.
Monika cierpliwie znosiła wszystkie wady swojego męża. Wiedziała, że była zdradzana i znosiła wybuchy złości, ale nie była beznamiętnym aniołem. Musiała też odetchnąć, zrobić krok w tył, wiesz, ta kawa z przyjaciółmi, która przywraca cię do życia po tygodniu odrabiania lekcji matematyki z maluchem? Święty miałby jej odpowiednik. Tagaste było miastem pełnym handlu i kultury, więc nietrudno wyobrazić sobie Monikę przechadzającą się jego ulicami, zabawiającą się rozmową z sąsiadem, przeglądającą stragany, być może głaszczącą obładowanego towarami osiołka, albo siedzącą w ławce w kościele, do którego codziennie chodziła modlić się za swojego męża, który jest dziś w tak dobrym humorze...
Augustyna wiemy, że jego matka spędzała wiele czasu na modlitwie za członków swojej rodziny. Każda łza była ofiarowana Bogu, a jej modlitwy zostały wysłuchane. Patryk nawrócił się pod koniec życia, zmarł wkrótce po przyjęciu chrześcijaństwa, a Monika postanowiła nie wychodzić ponownie za mąż. Nadszedł czas, aby całkowicie poświęcić się swoim dzieciom.
Potomstwo tego małżeństwa nie zostało ochrzczone. Ojciec odmówił ich ochrzczenia, gdy się urodziły, więc dzieci dorastały bez sakramentu. Monika robiła jednak to, co robią wszystkie matki: gestem, słowem, spojrzeniem... Dom Tagaste był z pewnością przesiąknięty delikatnym zapachem Chrystusa. Był to delikatny zapach, ale święta rozprzestrzeniła go po pokojach w nadziei, że ktoś skorzysta z podpowiedzi.
Słynny Augustyn nie był jedynym synem Moniki, któremu poświęciła takie matczyne gesty. Dzieciństwo przeżyło troje jej potomków: chłopiec imieniem Navigius, dziewczynka o nieznanym imieniu oraz biskup Hippony. Niewiele wiadomo o rodzeństwie świętego w porównaniu z nim samym, który własną biografię pozostawił w "Wyznaniach".
Agustín mówi o sobie, że zmarnował swoje życie będąc leniwym. Jego inteligencja i charyzma otworzyły mu drzwi do świata braku kontroli i zmysłowości, który później potępił w swojej twórczości. Pomimo tego, poza domem rodzinnym utrzymywał stabilny związek z kobietą i w wieku siedemnastu lat miał syna, Adeodato.
Św. Monika znała styl życia swojego syna i cierpiała za niego. Wiadomo już jednak, że była kobietą, istotą ludzką. Augustynowi udało się wyprowadzić z równowagi swoją matkę, która wyrzuciła go z domu, gdy młodzieniec wrócił do niej z obsesją na punkcie manicheizmu i innych rzeczy dotyczących młodych ludzi, których nikt nie rozumie. Wygnanie nie trwało jednak długo. Najwyraźniej święta otrzymała w wizji zachętę do pogodzenia się z synem. Monika ponownie otworzyła drzwi Augustynowi i modliła się z przekonaniem, że "syn tylu łez nie zginie".
Niedługo potem cierpliwość matki została ponownie wystawiona na próbę. Syn uciekł do Rzymu, a Monika, z instynktem macierzyńskim, który podąża za dziećmi na krańce ziemi, udała się za nim. Z rozczarowaniem zdała sobie sprawę, że się spóźniła, ponieważ Augustyn wyjechał do Mediolanu przed przybyciem świętego. Ból spowodowany tą grą w kotka i myszkę został złagodzony przez ważne wydarzenie w życiu młodego człowieka: w Mediolanie spotkał biskupa Ambrożego, kluczową postać w jego nawróceniu na chrześcijaństwo.
Kiedy św. Augustyn przyjął religię swojej matki, w życiu św. Moniki nastał czas pokoju. Adeodatus, Augustyn i Monika mieszkali razem w dzisiejszej Lombardii. Mały chłopiec został ochrzczony, ale zmarł dwa lata później, gdy nie miał jeszcze dwudziestu lat.
Do tego czasu duch św. Moniki wzywał do powrotu do domu na kontynent afrykański. Jej poświęcenie i modlitwa przynosiły owoce, które zaczynała dostrzegać - nadszedł czas na odpoczynek. Jednak nigdy więcej nie postawiła stopy w swoim domu. Bóg wezwał Monikę do Ostii we Włoszech. Jej śmierć zainspirowała Augustyna do napisania najpiękniejszych stron "Wyznań" i pozostawienia dowodu dziedzictwa swojej matki: kobiety, która w pełni żyła swoim powołaniem jako żona i matka, która przyjmowała próby i pocieszenia.
Po jej śmierci św. Monikę zaczęto stawiać za wzór dla chrześcijańskich kobiet. Jej życie składało się z pełnego miłości noszenia IV-wiecznego odpowiednika naszych pralek, naszych spacerów z szoferem między treningiem piłki nożnej a urodzinami, ciszy przed prychaniem nastolatków i pieszczot męża dąsającego się, ponieważ Real Madryt nie strzelił gola. Żona i matka, jak wczoraj, jak dziś, jak zawsze.
Święta Monika otrzymująca naszyjnik z rąk Matki Boskiej (Wikimedia Commons)
Film i rodzina. Książka poruszająca ważne kwestie, które pojawiają się na ekranie.
Wpływ kina na młodych ludzi i rodzinę, sposób przedstawiania dziadków w bieżących serialach i filmach, tematy takie jak przebaczenie czy seksualność w różnych filmach to tylko niektóre z tematów, które składają się na ten tom. Film i rodzina. Odkrywanie wartości poprzez filmy z naszego życia..
Film i rodzina. Odkrywanie wartości poprzez filmy z naszego życia. jest koordynowany przez Daniela Arasę, dyrektora CinemanetStowarzyszenie promujące wartości ludzkie, rodzinne, społeczne i edukacyjne poprzez film.
Książka łączy w sobie wkład ekspertów filmowych związanych z tym stowarzyszeniem, takich jak Guillermo Altarriba, Isabel Rodríguez Alenza, Gloria Tomás i Alfonso Méndiz. Wszyscy oni, każdy z własnymi niuansami i podejściami, dali początek przydatnemu i dynamicznemu przewodnikowi, wysoce zalecanemu rodzicom i nauczycielom, który oferuje cenne wskazówki dotyczące zrozumienia, a przede wszystkim wykorzystania języka audiowizualnego jako narzędzia edukacyjnego dla młodych ludzi.
Jak podkreśla dla Omnes koordynator projektu, Daniel Arasa, "dziś bardziej niż kiedykolwiek musimy być przeszkoleni, aby widzieć i rozumieć kino, ponieważ jego wpływ i siła jako narzędzia przekazywania wartości jest bardzo duża".
Arasa zwraca uwagę, że sama branża audiowizualna przeszła w ostatnich dziesięcioleciach poważne zmiany: "zmieniły się nie tylko aspekty techniczne, ale także koncepcja dużych zagadnień".
Rzeczywiście, "przeszliśmy od chodzenia do kina lub oglądania konkretnego filmu z całą rodziną w salonie do posiadania przez każdego członka rodziny urządzenia, na którym odtwarzane są bardzo różne rzeczy, które nie są oglądane razem, a następnie, dodatkowo, boom na seriale, które ostatecznie składają się z 8, 20 lub 200 małych filmów".
Daniel Arasa, koordynator książki Film i rodzina. Odkrywanie wartości poprzez filmy z naszego życia.
Ta konceptualna zmiana, a przede wszystkim wpływ na zmianę zachowań społecznych lub normalizację różnych sytuacji, jest jednym z kluczy do zrozumienia książki i głównym celem książki jest pomoc rodzicom i nauczycielom w tworzeniu dialogu i krytycznych przestrzeni z młodymi ludźmi w kluczowych kwestiach: rodziny, kobiet, seksualności, godności i miłości.
Uniwersalne motywy, które w ten czy inny sposób pojawiają się w każdym filmie trafiającym na ekrany kin.
Najważniejsze kwestie
"Całe kino - ponieważ seriale są kinem w innym formacie - mówi w taki czy inny sposób o kluczowych tematach ludzkości: osobie, miłości, rodzinie... chociaż robi to w sposób styczny", mówi Arasa, "w filmie wojennym być może główny temat nie koncentruje się na związku miłosnym, ale mówi o miłości, na przykład o rodzinie ludzi, którzy walczą, o ich relacjach w tych chwilach...".
Dla Arasa "odpowiedzialność filmowców jest czymś trudnym do określenia. Ale myślę, że każdy filmowiec powinien zadać sobie pytanie, czy to, co robi, podnosi i poniża człowieka, czy też go degraduje".
Książka opisuje te główne tematy i ich ujęcie w tytułach od Sophie Scholl czy Heidi po Padre no hay más que uno czy Frozen, nie zapominając o serialach takich jak Gambito de Dama, Por trece razones czy Homeland. Wśród tych tematów książka podkreśla rodzinę, miłość, przebaczenie...
"To nie jest książka, która mówi, które filmy można oglądać, a które nie", wyjaśnia Arasa, "musisz znać powody, dla których na przykład film lub serial nie powinien być oglądany przez nieletnich, aby wyjaśnić im te powody. Zakaz dla samego zakazu nie wystarczy. Dlatego chcemy również rzucić światło na niektóre tematy pojawiające się w serialach lub filmach, których możemy nikomu nie polecić.
Przydatna książka
Książka Film i rodzina. Odkrywanie wartości poprzez filmy z naszego życia jest nie tylko ma symetryczną strukturę. Jak wyjaśnia Arasa, "chcieliśmy, aby każda z piszących osób, które od lat są związane z Cinemanet, wniosła to, co wie i zrobiła to w swoim własnym stylu. Celem jest zaoferowanie czytelnikom, zwłaszcza rodzicom i wychowawcom, narzędzia, które jest dla nich przydatne, które jest dla nich przydatne i daje im przykłady, które mogą wykorzystać.
Książka gromadzi doświadczenia z ponad trzech lat, w których Cinemanet poświęcił się kinu i kształtowaniu rodzin poprzez siódmą sztukę. Dowodem na to są nagrody "Family", które co roku Cinemanet przyznaje filmowi wydanemu w poprzednim roku w Hiszpanii, w którym w taki czy inny sposób odzwierciedlone są wartości ludzkie, rodzinne, edukacyjne, społeczne i obywatelskie promowane przez organizację. Kolejna nagroda przyznawana jest również osobie ze świata filmu (reżyserowi, scenarzyście, aktorowi, aktorce, producentowi, dystrybutorowi...), której trajektoria zawodowa i życiowa odzwierciedla te wartości.
Film i rodzina. Odkrywanie wartości poprzez filmy z naszego życia.
KoordynatorDaniel Arasa
RedakcjaSekotia
Strony: 320
Rok : 2023
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Prawda, płynąca z najgłębszego miłosierdzia, musi być również przekazywana i eksponowana za pomocą pedagogiki, we właściwym czasie.
26 sierpnia 2023-Czas czytania: 2minuty
Nowe szaty cesarza Hansa Christiana Andersena wydaje mi się niezwykle aktualną baśnią. Widzimy cesarza, który przechadza się przed naszymi oczami zupełnie nagi i nikt nie ma odwagi powiedzieć o tym głośno, by nie wyjść na złego. A kosztem naszej głupoty i strachu rzekomi oszuści krawieccy, którzy doskonale znają ludzkie serca, bogacą się i uciekają z naszymi pieniędzmi.
Kto odważy się powiedzieć, że celem ludzkiej seksualności jest zjednoczenie pary i reprodukcja gatunku oraz że jej naturą jest komplementarność między mężczyzną i kobietą? Już samo cytowanie Pisma Świętego i stwierdzenie, że "stworzył mężczyznę i niewiastę" (por. Rdz 1:27) wydaje się prowokacyjne.
Chesterton powiedział, że "nadejdzie dzień, w którym konieczne będzie wyciągnięcie miecza, aby potwierdzić, że trawa jest zielona". Nie wiem, czy trzeba będzie dobyć miecza czy pióra, by bronić prawdy, ale pewne jest to, że narzucono tyranię politycznej poprawności, w której za obronę tego, co oczywiste, zostaje się okrzykniętym radykałem lub poddanym ostracyzmowi.
Ale musimy odważyć się powiedzieć, że król jest nagi. Nie wystarczy, że nie powtórzymy tej ideologii i przejdziemy obok, jakby na palcach, nie wypowiadając się w milczeniu. Są milczenia, które są afirmacjami. Istnieją prawdy, które, jeśli ich nie głosimy, bez względu na to, jak oczywiste mogą się wydawać, są zaciemnione.
Być może dlatego pomogło mi wysłuchanie D. Demetrio Fernándeza, biskupa Kordoby, który poruszył ten temat w katechezie, którą wygłosił na konferencji w Kordobie. Światowe Dni Młodzieży na pytania młodych ludzi. Nie unikał trudnych pytań. I wielu innych niewygodnych pytań dotyczących aborcji, agendy 2030 i innych drażliwych kwestii, na które młodzi ludzie szukają odpowiedzi.
W tej kwestii należałoby zadać wiele uczciwych pytań. Pytający Cui prodest, Kto na tym skorzysta, co prowadzi nas do spojrzenia na rzekomych krawców, którzy sprzedali nam fałszywy garnitur i którzy uciekają z pieniędzmi cesarza. Ponieważ nie mam wątpliwości, że istnieje zbieżność interesów gospodarczych, ideologicznych i władzy w przyjęciu przez nas tej nowej ideologicznej dyktatury.
Potrzebujemy dziecka o niewinnym spojrzeniu, jak w tej historii lub jak w przypadku proroka Daniela, kiedy zamierzali ukamienować czystą Zuzannę, abyśmy wyraźnie zobaczyli to, czego nie odważyliśmy się powiedzieć z obawy przed potężnymi.
Musimy być niewinni jak gołębice i ostrożni jak węże (por. Mt 10, 16), ponieważ ci, którzy są gotowi rzucać kamieniami, ukrywają się w każdym zakątku. Prawda, płynąca z najgłębszego miłosierdzia, musi być także głoszona i eksponowana za pomocą pedagogiki, we właściwym czasie.
Bo, ponownie zapożyczając mądrość angielskiego dziennikarza, "przygoda może być szalona, ale poszukiwacz przygód musi być zdrowy na umyśle".
A dziś nie ma bardziej ekscytującej i trudniejszej przygody niż mówienie prawdy.
Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Spezieria di Santa Cecilia w Trastevere i Sala Ceramiki, obie tuż obok Kaplicy Sykstyńskiej, to dwa nowe pomieszczenia, które można zwiedzać w Muzeach Watykańskich.
Pierwsza z nich odtwarza XVII-wieczną aptekę prowadzoną przez benedyktynki przez trzy stulecia, podczas gdy druga odtwarza podłogę zaprojektowaną przez Rafaela dla niektórych pomieszczeń Watykanu i innych unikalnych dzieł, takich jak 34 talerze z kolekcji Carpegna.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
"Z Union Square do Rzymu" ("From Union Square to Rome", nowa książka wspomnieniowa autorstwa Dorothy Day ukaże się w nadchodzących miesiącach. Day była współzałożycielką Katolickiego Ruchu Robotniczego. Jej proces o świętość został oficjalnie otwarty w 2000 roku.
Rząd Daniela Ortegi w Nikaragui rozwiązał zakon jezuitów. To tylko jeden z ostatnich incydentów sygnalizujących eskalację przemocy wobec chrześcijan w różnych krajach na całym świecie.
W niektórych krajach rośnie napięcie i nietolerancja religijna. 16 sierpnia 2023 r. w Pakistanie tłum zaatakował kilka kościołów, domów i chrześcijański cmentarz. Z drugiej strony, reżim Daniela Ortegi w Nikaragui rozwiązał zakon jezuitów pod koniec miesiąca po skonfiskowaniu wszystkich aktywów uniwersytetu i rezydencji zgromadzenia w kraju. Te incydenty to tylko próbka zagrożeń, z jakimi spotykają się tysiące chrześcijan w różnych krajach na całym świecie.
W przypadku Nikaragui Kościół od lat cierpi z powodu prześladowań. W 2022 r. jeden z najbardziej napiętych momentów miał miejsce, gdy rząd uwięził Monsignora Rolando Álvarez. Biskup pozostaje w więzieniu po tym, jak odrzucił możliwość wygnania, wierząc, że wierni w kraju potrzebują, aby pozostał z nimi. Prałat jest oskarżony o zdradę, a warunki jego niewoli są w dużej mierze nieznane.
Biskup Nikaragui Rolando Alvarez, na zdjęciu w 2022 r. (zdjęcie OSV News /Maynor Valenzuela, Reuters)
Oficjalny komunikat jezuitów w Nikaragui
Po wyżej wspomnianym rozwiązaniu zakonu jezuitów, Prowincja Środkowoamerykańska Towarzystwa Jezusowego opublikowała dokument zatytułowany komunikat potępiając agresję i wskazując, że represje, których doświadczają, są uważane za zbrodnię przeciwko ludzkości. Z drugiej strony jezuici wskazują, że działania rządu Ortegi zmierzają w kierunku "pełnego ustanowienia reżimu totalitarnego".
Komunikat wzywa do zaprzestania represji i poszukiwania rozwiązań szanujących wolność ludzi. Wyraża również bliskość z ofiarami dyktatury i dziękuje za "niezliczone wyrazy uznania, wsparcia i solidarności".
Prześladowania w Pakistanie
Jednocześnie Pakistan doświadcza intensywnych prześladowań na tle religijnym. Krajowe przepisy dotyczące bluźnierstwa są bardzo często stosowane wobec mniejszościowych grup religijnych.
Według danych dostarczonych przez organizację ewangelicką ".Otwarte drzwi"Poziom przemocy, jakiej doświadczają chrześcijanie w Pakistanie, jest ekstremalny. Co więcej, "są oni uważani za obywateli drugiej kategorii i doświadczają dyskryminacji we wszystkich aspektach życia".
Ataki na społeczności chrześcijańskie, głównie w prowincjach Pendżab i Sindh, obejmują pobicia, uprowadzenia, tortury, przymusowe małżeństwa i przemoc seksualną. Pomimo ataków, ofiary twierdzą, że nie ma organu, który chroniłby ich prawa, a stan bezpieczeństwa jest bardzo wysoki.
Arcybiskup Lahore, Sebastian Shaw, odwiedził zaatakowane społeczności 16 sierpnia. Dołączyło do niego kilku przywódców muzułmańskich, którzy chcieli okazać swoje wsparcie i bliskość ofiarom. Arcybiskup Shaw zachęcał chrześcijan, by nieśli sobie nawzajem pocieszenie, stając się "świadkami miłości Jezusa".
Protesty w Pakistanie w związku z atakami na wspólnoty chrześcijańskie (Zdjęcie: OSV News / Akhtar Soomro, Reuters)
Ataki w Nigerii
Nigeria jest szóstym najbardziej prześladowanym krajem pod względem prześladowań religijnych, według danych Open Doors. Pomimo ataków, prawie połowa populacji to chrześcijanie. Większość chrześcijan mieszka na południu kraju, podczas gdy północ jest w większości muzułmańska.
Różne brutalne grupy napadają na chrześcijańskie wioski, przeprowadzają ataki i konfiskują ziemię. Doprowadziło to do tysięcy wewnętrznych przesiedleńców w Nigerii, którzy uciekają przed zabójstwami, porwaniami, torturami i marginalizacją.
Kościół w Nigerii po ataku uzbrojonej grupy (zdjęcie OSV News / Temilade Adelaja, Reuters)
Dane dotyczące braku wolności religijnej
Aby uzyskać przegląd obecnej sytuacji, "Pomoc Kościołowi w potrzebie"opublikowała w swoim raporcie rocznym 2023 dane dotyczące naruszeń wolności religijnej. Analiza potwierdza, że spośród 196 krajów na świecie wolność religijna jest naruszana w 61. Spośród nich 28 krajów cierpi z powodu prześladowań, a 33 z powodu dyskryminacji.
W raporcie wyjaśniono również różnice między tymi dwoma rodzajami ataków na wolność religijną. Wśród cech charakterystycznych prześladowań są przestępstwa z nienawiści i przemoc lub uchwalanie przepisów, które bezpośrednio i negatywnie wpływają na grupy religijne. Z drugiej strony dyskryminacja obejmuje takie zachowania, jak ograniczenia wolności słowa, zakazy noszenia określonych symboli religijnych lub trudności w dostępie do zatrudnienia lub mieszkania.
Wśród atakujących wolność religijną można wyróżnić trzy główne grupy: etniczno-religijny nacjonalizm, islamski ekstremizm i autorytarne rządy. Największa koncentracja ataków na świecie występuje w Afryce, którą roczny raport "Pomocy Kościołowi w Potrzebie" określa jako "najbardziej brutalny kontynent ze względu na rozprzestrzenianie się dżihadyzmu".
Ewangelie opisują, jak Jezus doświadczył podczas swojej męki i śmierci dwóch równoległych procesów sądowych: żydowskiego i rzymskiego.
Gustavo Milano-25 września 2023 r.-Czas czytania: 5minuty
Podczas modlitwy wśród drzew oliwnych nad potokiem Kidron Mesjasz został pojmany. Żydowscy przywódcy postanowili położyć kres temu, który uparcie utrzymywał, że Bóg się wcielił.
Być może myśleli, że Najwyższy dał im już całe objawienie i że nie ma nic więcej do nauczenia się. Być może wierzyli, że ich intelekty są, jeśli nie źródłem, to przynajmniej granicą rzeczywistości.
Jego problem, w gruncie rzeczy, był problemem filozoficznym, bardzo podobnym do czegoś, co nawet nazywamy "współczesnym": założenie, że istnieje tylko to, co mogę zrozumieć. To znaczy, mylenie tego, co rzeczywiste, z tym, co racjonalne, jak robił to Hegel.
Panorama, którą Jezus Bóg otworzył przed Żydami, miała czelność skorygować niektóre tradycyjne sposoby rozumienia boskich przykazań. Tradycja, jako skuteczny środek odnoszenia się do dobrze znanych prawd, stała się celem samym w sobie.
Dla tych ludzi celem ich życia nie było poznanie i kochanie Boga poprzez akty uwielbienia, ale po prostu powtarzanie tych aktów. Ich okulary zostały przekształcone w ekrany.
Proces żydowski
Idąc od zejścia z Kidronu do ich pierwszego celu, domu wciąż prestiżowego byłego najwyższego kapłana Annasza, żołnierze niosący związanego Jezusa prawdopodobnie weszli do starego miasta przez "bramę Esseńczyków".
Jest prawdopodobne, że przechodzili przed górnym pokojem, w którym Chrystus i jego uczniowie celebrowali Eucharystię wcześniej tego wieczoru, a przynajmniej mogli zobaczyć ten budynek w pobliżu, ponieważ oba znajdowały się zaledwie kilka ulic dalej. Jezus z pewnością spojrzałby w kierunku górnego pokoju i połączył swoją niedawną sakramentalną "śmierć" z nadchodzącą rzeczywistą śmiercią.
Jak podają Mateusz i Marek, w ten sam czwartkowy wieczór w Sanhedrynie odbyła się dyskusja na temat sprawy Jezusa, ale wydaje się, że piątek rano był decydujący, jak mówi nam Łukasz.
Noc z czwartku na piątek spędził w czymś w rodzaju lochu w tym samym domu Annasza, gdzie przebywał jego zięć, ówczesny arcykapłan Kajfasz, ten, który powiedział: "Jest rzeczą pożądaną, aby jeden człowiek umarł za lud, a nie żeby cały naród zginął" (J 11:50). Tak więc sprawa została już wcześniej osądzona.
Oskarżenia i potępienia zmieniają się z religijnych na polityczne, prawdopodobnie w celu zdobycia rzymskiego poparcia dla egzekucji, która już miała być głośna w mieście. Początkowe milczenie Jezusa jest wymowne, a jego ulewne słowa - potężna mieszanka męstwa i łagodności - ujawniają wszystko, co wciąż było w tuszu.
Nepotyczna mała kaplica, zazdrosna o swoją religijną i społeczną władzę, prowadziła śmiertelne prześladowania przeciwko synowi Maryi, poddając go procesowi bardziej zbrodniczemu niż najdziksze oskarżenia przeciwko niemu.
W przeciwieństwie do innych członków żydowskiej klasy wyższej, takich jak Nikodem czy Józef z Arymatei, ci anonimowi współpracownicy Annasza i Kajfasza tworzyli historię, nie wchodząc w nią.
W międzyczasie można sobie wyobrazić, że trzej apostołowie, którzy próbowali modlić się z Jezusem tej nocy w Getsemane (Piotr, Jan i Jakub Większy), poszli ostrzec pozostałych ośmiu (czyli jedenastu, ponieważ Judasz Iskariota był już daleko od grupy). Piotr miał im powiedzieć, że Pan nie pozwolił mu powstrzymać żołnierzy, ale że nadal będzie za Nim podążał, a Jan miał być zachęcany do towarzyszenia mu.
Pozostali, wśród modlitw i udręki, rozeszli się, by spędzić być może najgorszą noc w swoim dotychczasowym życiu. Piotr jednak również upadł. Najpierw przyszła zdrada Judasza, potem opuszczenie dziewięciu, a w końcu zaparcie się księcia apostołów. Tylko Jan stawiał opór, trzymany za ręce przez Marię.
W zaparciu się odważnego Piotra, w obliczu możliwości, że mogą chcieć go zabić, kontury siły Jezusa i Jego miłości do woli Boga Ojca stają się wyraźniej widoczne. Z jednej strony są żołnierze, którzy padają na ziemię na słowa Pana; z drugiej strony służąca dziewczyna jest w stanie moralnie ujarzmić porywczego rybaka o agresywnych skłonnościach. Co za kontrasty, co za straszna różnica między Jezusem a Piotrem! Ale Piotr był na tyle odważny, że potrafił płakać nad swoimi błędami.
Dlaczego Iskariota nie był tam, aby oskarżyć swojego Mistrza, skoro już Go wydał? Czy to możliwe, że to, co chciał kupić za trzydzieści srebrników, nie mogło czekać do następnego ranka? A może w Getsemane chciał sprawić wrażenie, że tak naprawdę nie przewodził tłumowi, który zamierzał pojmać Jezusa, a jedynie powitać Pana pocałunkiem, a teraz zabrakło mu odwagi, by zadeklarować swój sprzeciw wobec Chrystusa twarzą w twarz? Być może usprawiedliwiał się, mówiąc, że aby świadectwo było prawnie ważne, wymaganych jest co najmniej dwóch świadków, tak jakby ten proces był pierwotnym procesem legalności! W każdym razie nigdy nie było jaśniejsze, że grzech osłabia wolę człowieka i dzieli go wewnętrznie.
Niemniej jednak, właśnie dlatego każdy grzesznik ma przynajmniej połowę swojego serca wciąż dobrą i jest gotowy na przebaczenie i nawrócenie, jeśli pokutuje w nadziei.
W końcu członkowie Sanhedrynu otrzymują od Jezusa otwartą deklarację, w której przyznaje się on do bycia Mesjaszem, Synem Bożym. To wystarczy, z religijnego punktu widzenia nie ma nic więcej do odkrycia. Teraz potrzebne jest rzymskie ukrzyżowanie.
Proces rzymski
Wieża Antonia znajdowała się w górnej dzielnicy i mieszkał tam Poncjusz Piłat, prokurator Judei. Godziny urzędowania pretorium rozpoczynały się o dziewiątej rano od czasu objęcia urzędu przez Piłata, w roku, który obecnie nazywamy 26 n.e.
Niektórzy z Sanhedrynu zwrócili się do prokuratora, być może po łacinie, próbując przekonać go do potępienia tego buntownika, który prawdopodobnie był już znany Piłatowi. Przeciwstawienie się żydowskim przywódcom nie leżało również w interesie Piłata, ponieważ mieli oni duży wpływ na miejscową ludność.
W czasach "Pax Romana"Utrzymanie porządku było uważane za wielką cnotę władcy. Więc słucha ich, tak jak słucha Jezusa, i stara się stworzyć jak najmniej wrogości, aby nie utrudniać sobie życia.
Piłat nie chce wiedzieć, jaka jest prawda, a jedynie jakiego rodzaju królestwem jest ten oskarżony. Po raz kolejny widzimy tak zwaną "współczesną" tendencję, która była już obecna dwadzieścia wieków temu: pogardę dla prawdy, wierząc, że to, co "...jest prawdą".na poważnie"Liczy się władza, czy to polityczna, ekonomiczna, religijna czy kulturowa. Zakres ludzkich błędów jest w rzeczywistości bardzo ograniczony.
Kiedy Piłat dowiedział się, że Jezus był Galilejczykiem, wpadł na pomysł, aby odciążyć swoje barki, wysyłając go do Antypasa. Przyciągnięty Paschą, Herod Antypas znajdował się w swoim pałacu na Syjonie, w tej samej górnej dzielnicy. Ale Jezus nic mu nie powiedział. Również Herod wzgardził Nim, mówi Ewangelia (por. Łk 23,11), Jezusem, który był prawdą (por. J 14,6), i odesłał Go do Piłata. W rezultacie po raz pierwszy gardzący prawdą stali się przyjaciółmi. Przewidując koniec czasów, zgubieni już gromadzili się po tej samej stronie.
Ani sen jego żony (por. Mt 27:19), ani zwyczaj ułaskawienia, ani biczowanie prewencyjne nie były w stanie przekonać rzymskiego prokuratora, by tym razem był wyprostowany. Należy wyjaśnić, że redakcje Ewangelii, z różnych powodów historycznych i religijnych, mają tendencję do uniewinniania Piłata i obwiniania Żydów, więc właściwe jest rozważanie tej kwestii poprzez śledzenie konkretnych działań każdej osoby, a nie słów lub związków przyczynowych, które można zasugerować.
Sytuacja prokuratora nie była łatwa; być może tylko heroiczny czyn wyrwałby go z tego kłopotliwego położenia. W końcu musiałby stawić czoła całemu buntowi na swoim terytorium, gdyby nie potępił Jezusa. Jednak i on uległ niesprawiedliwości i wolał skazać niewinnego człowieka na śmierć w torturach, niż ryzykować swój urząd polityczny, a może nawet własne życie.
Oni są tacy sami, my ludzie jesteśmy tacy sami: poganie, Żydzi, chrześcijanie, starzy, młodzi, współcześni Jezusa, moi współcześni i twoi.
Bez Bożej pomocy postąpilibyśmy tak samo lub nawet gorzej niż ci z pierwszego wieku. Wkrótce oni, podobnie jak pewien przedwczorajszy filozof, również powiedzą: "Bóg umarł, a my go zabiliśmy".
AutorGustavo Milano
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Smukła wieża z czerwonej cegły, która wyłania się ze skalistej sylwetki wzgórz otaczających zbiornik El Grado, daje dokładne wyobrażenie o położeniu Torreciudad. To centrum pobożności maryjnej, zakorzenione od wieków w tym regionie i umiędzynarodowione w ciągu ostatnich czterdziestu lat, było w wiadomościach z powodu mianowania rektora przez biskupa Barbastro-Monzón.
Czym jest Torreciudad, dlaczego jego rektor został mianowany nie przez biskupa diecezjalnego, ale przez regionalnego wikariusza Opus Dei w Hiszpanii i czy ta decyzja jest zgodna z prawem kościelnym? W jaki sposób kościół jest wspierany?
Trochę historii
To, co dziś określa się jako Torreciudad Kościół został zaprojektowany przez zespół architektów pod kierownictwem Heliodoro Dolsa. Kościół został zbudowany w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych XX wieku dzięki darowiznom od wiernych z różnych miejsc, zachęcanych przez Opus Dei....
Nowy kościół znajduje się kilka metrów od starej pustelni z XI wieku, w której niegdyś znajdował się obraz Nuestra Señora de los Ángeles, patronki regionu.
Starożytna pustelnia Torreciudad
W latach 1960-1975 założyciel Opus DeiW 1962 r. święty Josemaría Escrivá postanowił zbudować nowe sanktuarium, aby promować nabożeństwo do Matki Bożej. W 1962 r. zawarł umowę z biskupstwem Barbastro, na mocy której, w drodze aktu publicznego, przekazał Opus Dei w wieczyste użytkowanie starą pustelnię i opiekę nad wizerunkiem Matki Bożej, o ile spełnione zostaną warunki określone w umowie.
Nowy kościół w Torreciudad należy do Fundación Canónica Santuario Nuestra Señora de los Ángeles de Torreciudad.
Wizerunek Dziewicy
Wizerunek Matki Boskiej został przeniesiony ze starej pustelni do nowego budynku, który został ukończony w 1975 r. po renowacji i uzyskaniu odpowiedniego zezwolenia ówczesnego biskupa diecezji. Do tego czasu trudny teren nie ułatwiał dotarcia do tego miejsca, a głównym momentem kultu był okres od maja do października, kiedy santera przenosiła się do pustelni, gdzie normalnie nie mieszkała. Obchody święta Matki Bożej w sierpniu były kluczową datą dla życia pustelni Virgen de los Ángeles de Turris Civitatis.
Od tego czasu pobożność wykroczyła daleko poza granice regionu Aragonii. Raport roczny sanktuarium za rok 2022 wskazuje Madryt jako główne miejsce pochodzenia pielgrzymów przybywających do Torreciudad z 28,79%, następnie Katalonię z 26,95% i Wspólnotę Walencji z 12,71%. Pielgrzymi spoza Hiszpanii stanowili 14,82% wszystkich, którzy przybyli do Torreciudad w 2022 roku. Spośród nich większość pochodziła z Francji (36,23% całkowitej liczby obcokrajowców), Portugalii (7,39%), Stanów Zjednoczonych (7,22%) i Polski (7,13%).
Status prawny Torreciudad nie jest obecnie sanktuarium diecezjalnym, ale oratorium Prałatury Opus Dei. Z tego powodu od początku rektor był mianowany przez Opus Dei. W nocie z 17 lipca 2023 r. biskupstwo Barbastro-Monzón powołało się na potrzebę "uregulowania sytuacji kanonicznej sanktuarium" jako uzasadnienie mianowania nowego rektora przez biskupa diecezjalnego.
Biskupstwo nie sprecyzowało natury tej nieprawidłowości, ale Opus Dei i biskupstwo rozpoczęły rozmowy w celu aktualizacji ram prawnych i przekształcenia Torreciudad, jeśli to konieczne, w sanktuarium diecezjalne.
W tym przypadku biskup działał, stosując zasady, które uważa za obowiązujące, a które są określone w kanonach 556 i 557 Kodeksu Prawa Kanonicznego.
Kto finansuje Torreciudad?
Od czasu przekazania Opus Dei użytkowej części starej pustelni Torreciudad, Prałatura jest odpowiedzialna za jej renowację, utrzymanie i późniejsze naprawy, a także promowanie kultu i zagwarantowanie dostępu pielgrzymom. Opłaciła również budowę nowego kościoła w stonowanym stylu, zakorzenionym w lokalnej tradycji architektonicznej. Do tego należy dodać modernizację przestrzeni ewangelizacyjnych, które zostały przeprowadzone w Torreciudad w ostatnich latach, które dały początek nowoczesnym przestrzeniom muzealnym i katechetycznym.
Za wsparcie finansowe kompleksu Torreciudad odpowiedzialne jest stowarzyszenie cywilne Patronato de Torreciudad, organizacja non-profit o charakterze użyteczności publicznej, której jednym z celów jest wspieranie sanktuarium Torreciudad i promowanie pielgrzymek. Obecnie przewodniczy jej kobieta, Mª Victoria Zorzano. Kuratorium zbiera darowizny i datki niezbędne do pokrycia wydatków Torreciudad, które są dodawane do innych źródeł dochodu. Diecezja nie wnosi żadnego wkładu. Od 1962 r. Torreciudad płaci diecezji pewną kwotę w uznaniu gołej własności, która nadal należy do diecezji. Uzgodniona wówczas kwota wynosi obecnie równowartość 19 euro rocznie.
Jakie są następne kroki?
Ogólnie rzecz biorąc, najnowsza historia Torreciudad charakteryzuje się umiędzynarodowieniem kultu maryjnego, a przede wszystkim jego konsolidacją jako miejsca modlitwy za rodzinę i dla rodzin.
W tym kontekście coroczne Maryjne Dni Rodziny to liczne uroczystości, często pod przewodnictwem biskupów z wielu hiszpańskich diecezji, podczas których świętość i przyszłość rodziny są w szczególny sposób składane w ręce Maryi Dziewicy.
Kolejnemu, 16 września, będzie przewodniczył biskup diecezji Barbastro-Monzón, bp Ángel Pérez Pueyo. Do tego czasu powinno zostać wyjaśnione, czy prawowitym rektorem jest, zgodnie z decyzją biskupa i od 1 września, José Mairal, proboszcz parafii Bolturina-Ubiergo, czy obecny rektor. Ángel LasherasTen ostatni odwołał się od ostatniej nominacji do właściwej dykasterii watykańskiej.
Można odnieść wrażenie, że teraz rozpocznie się długi proces sądowy, który pozwoli ustalić zasadność argumentów przedstawionych przez obie strony, ale także okres, w którym obie strony będą mogły dowiedzieć się więcej o swoich racjach i osiągnąć porozumienie, które je uwzględni.
Klucze do królestwa niebieskiego. 21 Niedziela Zwykła (A)
Joseph Evans komentuje czytania na 21. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-24 września 2023 r.-Czas czytania: 2minuty
Monarchia Dawidowa - czyli królowie z rodu Dawida - zorganizowała swoje gospodarstwo domowe w określony sposób, w tym głównego ministra, który był drugim dowódcą króla. W imieniu króla był "ojciec mieszkańców Jerozolimy i domu Judy".. Jako znak tej władzy otrzymał klucz lub klucze, tak jak główny lokaj w domu bogatego człowieka może posiadać wszystkie klucze niezbędne do otwarcia wszystkich drzwi w domu. W rzeczywistości pierwsze czytanie kontynuuje: "Otworzy się i nikt nie zamknie; zamknie się i nikt nie otworzy".
Obraz ten, celowo wybrany przez Jezusa, pomaga nam zrozumieć dzisiejszą Ewangelię, w której nasz Pan daje Piotrowi "...".klucze do królestwa niebieskiego". Jezus czyni Piotra, a po nim papieży, swoim głównym sługą na ziemi, ojcem nowego ludu, który formuje. Aby uczynić to jeszcze jaśniejszym, nasz Pan kontynuuje: "Co zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Tak jak tylko główny minister może otwierać lub zamykać niektóre drzwi, tak papież otrzymuje władzę, która należy tylko do niego. To, co papież "wiąże", co autorytatywnie definiuje lub trwale ustanawia, aby wszyscy podążali lub wierzyli, jest ratyfikowane w niebie, ale tylko dlatego, że niebo zainspirowało go do tego: "Albowiem nie objawiły wam tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie". Jak naucza Katechizm Kościoła Katolickiego, papież korzysta z tej nieomylności, gdy "ogłasza ostatecznym aktem doktrynę w sprawach wiary i moralności". (n. 891), to znaczy, że jest to nauczanie przeznaczone do trwania, do podtrzymywania na zawsze, a nie tylko kwestia epoki. Papież nie jest nieomylny za każdym razem, gdy otwiera usta. W rzeczywistości korzysta on ze swojej nieomylności bardzo rzadko, chociaż w praktyce, nawet w jego zwykłych, codziennych wypowiedziach, możemy założyć, że ma on znacznie więcej wskazówek od Ducha Świętego niż my.
Bóg nie ma ludzkiego doradcy, nawet anielskiego, jak wskazuje drugie czytanie: "Bóg nie ma ludzkiego doradcy, nawet anielskiego.Jakaż jest przepaść bogactwa, mądrości i wiedzy Boga! Jak niezgłębione są Jego decyzje i jak niezbadane są Jego drogi! Zaiste, któż znał umysł Pana? Albo kto był Jego doradcą? Ale nawet jeśli nie możemy "rozszyfrować" Bożych dróg, On może je objawić. Czyni to dla naszego zbawienia. A skoro objawił nam swoje zbawcze prawdy, to ma sens, że znalazł sposób, aby te prawdy były przekazywane w czasie bez błędów. Katolickie potwierdzenie papieskiej nieomylności nie jest arogancją ze strony Kościoła. Jest to raczej uznanie, że właśnie z powodu ludzkiej słabości (często widocznej u papieży) Bóg interweniował, aby zapewnić, że ta słabość nie zaszkodzi ani nie ograniczy prawdy. Papieska nieomylność pokazuje nam po prostu, że moc Bóg jest większy niż ludzka słabość.
Homilia na temat czytań z 21. niedzieli czasu zwykłego (A)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
Chrystus w centrum procesu edukacyjnego w szkołach katolickich
Sierpień oznacza początek roku akademickiego w Stanach Zjednoczonych. Zarówno szkoły publiczne, jak i państwowe wracają do klas, a szkoły katolickie nie są wyjątkiem.
Gonzalo Meza-24 września 2023 r.-Czas czytania: 5minuty
Sierpień oznacza początek roku akademickiego w Stanach Zjednoczonych. Publiczne i prywatne szkoły podstawowe, gimnazja i licea wracają do klas, rozpoczynając nowy rok szkolny. Szkoły katolickie nie są wyjątkiem. W kraju istnieje 5 920 szkół podstawowych i średnich, do których uczęszcza 1,7 miliona uczniów. Istnieje również ponad 200 katolickich uniwersytetów, do których uczęszcza około 700 000 studentów. Najstarszym z nich jest Georgetown University w Waszyngtonie, założony przez jezuitów w 1789 roku.
Wiele szkół podstawowych i gimnazjów w kraju to "szkoły parafialne", które powstały jako integralna część wspólnoty parafialnej i są częścią parafii; inne są prowadzone przez zgromadzenia zakonne poświęcone edukacji. Instytucje te są godne uwagi ze względu na wiarę chrześcijańską i zasady, które przekazują uczniom: moralność chrześcijańską, szacunek, służbę i samodyscyplinę. Nie są to kwestie nieistotne, zwłaszcza w środowisku szkół publicznych, gdzie idee sprzeczne z wiarą, takie jak ideologia gender czy aborcja, są wpajane uczniom. Kolejnym elementem, którym wyróżniają się instytucje katolickie, jest doskonałość akademicka i innowacyjność.
W ostatnich latach niektóre instytucje katolickie zainicjowały programy mające na celu bycie w czołówce nauk ścisłych i humanistycznych, tak aby studenci mogli uzyskać wczesne wprowadzenie do nauk ścisłych i humanistycznych. uniwersytet lub przynajmniej przyjeżdżają z solidnymi podstawami. Według National Assessment of Educational Progress (NAEP) w 2021 r. uczniowie katolickich szkół podstawowych osiągali lepsze wyniki w czytaniu i matematyce w porównaniu ze szkołami publicznymi. Podobnie wskaźnik ukończenia szkoły średniej wynosi 99%. 85% absolwentów uczęszcza na uniwersytet. Katolickie instytucje edukacyjne włączają wiarę, kulturę i życie do swoich programów nauczania. Jest to proces, w który zaangażowani są uczniowie, rodzice, nauczyciele i administratorzy. Nauczyciele wykonują swój zawód jako służbę Bogu, Kościołowi i swojej społeczności.
Szkoły katolickie w Los Angeles
Jednym z miejsc, w których tysiące uczniów powróciło do klas, były szkoły katolickie w Los Angeles. 14 sierpnia 68 000 uczniów rozpoczęło zajęcia w 250 szkołach podstawowych i średnich archidiecezji. Ten rok szkolny przynosi dobre wieści: zapisy rosną, a innowacyjne programy nauczania są kontynuowane. Paul Escala, dyrektor i kurator tych instytucji, powiedział: "Jesteśmy podekscytowani, że po zakończeniu pandemii liczba zapisów wzrosła w ciągu ostatnich dwóch lat. Jest to największy wzrost od 30 lat. Trzy bardzo innowacyjne programy nadal osiągają dobre wyniki: "Sieć STEM", czyli szkoły z programami ukierunkowanymi na STEM (nauki ścisłe, technologię, inżynierię i matematykę); dwujęzyczny program immersyjny z podwójnym systemem edukacji, angielsko-hiszpańskim i mandaryńskim angielskim; a także programy mikro-szkół, które, jak sama nazwa wskazuje, są instytucjami ze społecznością mniejszą niż 100 osób.
Paul Escala wyraził również wdzięczność społeczności filantropijnej, która wspiera finansowo szkoły i umożliwia tysiącom uczniów uczęszczanie do katolickich placówek. W przeciwieństwie do innych systemów edukacyjnych na świecie, katolickie szkoły podstawowe i średnie w Stanach Zjednoczonych nie otrzymują bezpośredniego finansowania publicznego od rządu federalnego. Są one niezależne finansowo; jednak w niektórych stanach istnieją programy pomocy finansowej, których działanie i kwalifikowalność różnią się w zależności od jurysdykcji. Obejmują one bony na czesne, w ramach których rodziny z dziećmi w szkołach katolickich otrzymują pomoc finansową, oraz ulgi podatkowe, w ramach których stan zapewnia zachęty podatkowe dla podatników i instytucji edukacyjnych w celu zapewnienia stypendiów potrzebującym uczniom. Nie wszystkie stany mają takie zachęty dla edukacji katolickiej, na przykład Kalifornia.
Aby dowiedzieć się więcej o szkołach katolickich, Omnes przeprowadził wywiad z Erickiem Ruvalcabą, dyrektorem ds. misji i tożsamości katolickiej w szkołach katolickich Szkoły katolickie w Los Angeles.
Czy szkoły katolickie w Kalifornii otrzymują jakiekolwiek wsparcie stanowe lub federalne, np. bony lub ulgi podatkowe?
- Nie. Mimo że szkoły publiczne są utrzymywane z podatków, które wszyscy płacimy, tutaj nie mamy takiej możliwości. Jestem rodzicem i mam dzieci w szkołach katolickich. Płacę podatki na dotowanie publicznych instytucji edukacyjnych. Muszę się jednak poświęcić, by opłacić czesne moich dzieci. Ale warto, bo w szkołach publicznych moje dzieci nie otrzymają tego, co dajemy im tutaj: chrześcijańskich wartości i zasad opartych na wierze.
Jakie są zalety szkoły katolickiej w porównaniu ze szkołą publiczną?
- Chrystus jest w centrum doświadczenia edukacyjnego w naszych szkołach. Kształtujemy liderów z wartościami chrześcijańskimi. Nasi nauczyciele przekazują tę katolicką tożsamość swoim uczniom. Bóg jest w centrum wszystkiego, co robimy. Wiara jest zintegrowana z naszymi codziennymi działaniami, na przykład podczas Mszy Świętych w ciągu roku, modlitwy, którą inicjujemy przed każdym wydarzeniem, akademickim lub sportowym. Wierzymy, że szkoły są narzędziem ewangelizacji Kościoła. Sakramenty stanowią podstawę naszej pracy, a uczniowie mają do nich dostęp. Rodzice zapisują swoje dzieci ze względu na wartości duchowe, które oferujemy, ale także ze względu na doskonałe przygotowanie akademickie. Szkoły publiczne nie praktykują wiary i wartości chrześcijańskich.
W Los Angeles i innych diecezjach istnieją szkoły, które koncentrują swoje nauczanie na przedmiotach STEM. Na czym polegają te programy?
- Mamy siedem szkół, które są częścią sieci STEM. Zapewniają one holistyczną edukację, która integruje matematykę, nauki ścisłe i technologię stosowaną do codziennych problemów w systemie nauczania. Mamy również dziesięć szkół, które należą do programu Dual Language Immersion. Jest to język mandaryński (chiński) i hiszpański. Programy te kształcą dzieci w zakresie czytania, pisania i opanowania treści akademickich w dwóch językach, a także wspierają silny charakter moralny oparty na tradycjach Kościoła. I wreszcie mamy 3 szkoły w "Sieci mikroszkół". Są to placówki z małą społecznością liczącą do 90 uczniów, skoncentrowane na nauce na poziomie osobistym.
Wiemy, że istnieje Katolicka Fundacja Edukacyjna, która w cyklu 2021-2022 przyznała 13 milionów dolarów na rzecz ponad 10 000 uczniów. W jaki sposób rodziny mogą skorzystać ze stypendium?
- Jedno na sześcioro dzieci w naszych szkołach otrzymuje stypendium. Rodziny mogą ubiegać się o stypendium w szkole, do której chcą zapisać swoje dzieci i w zależności od ich sytuacji finansowej otrzymają wsparcie. Każda szkoła ma własny program pomocy finansowej. Rodzice mogą skontaktować się z administratorami szkół, aby dowiedzieć się, jakie konkretnie wsparcie jest dostępne. Pieniądze nie powinny jednak stanowić problemu przy zapisywaniu dzieci do szkoły katolickiej.
W styczniu 2023 r., z okazji dorocznego Tygodnia Szkół Katolickich w Stanach Zjednoczonych, biskup Robert Barron zauważył: "Żyjemy w społeczeństwie, w którym dominuje materialistyczna i świecka filozofia". "Dlatego jestem przekonany, że szczególnie teraz istnieje potrzeba wpajania katolickiego etosu. Szkoły katolickie, do których uczęszczałem (od szkoły podstawowej do uniwersytetu) dały mi możliwość uczestniczenia we Mszy Świętej, sakramentach, lekcjach religii, a wszystko to wzbogacone obecnością księży i sióstr zakonnych. Ale być może najważniejszą rzeczą był sposób, w jaki te szkoły integrowały wiarę i rozum w procesie edukacyjnym.
Świeccy, żyjący w celibacie, z Opus Dei: "Najbardziej cieszy cię to, że cały Kościół jest solą i światłem dla społeczeństwa".
W tym wywiadzie Pablo Álvarez z Asturii wyjaśnia swoje powołanie do Opus Dei i swój wkład w misję ewangelizacyjną poprzez codzienne życie w pracy i z członkami parafii, do której należy.
Zaangażowany w swój zawód, jest członkiem zarządu Stowarzyszenia Prasowego Oviedo i Kolegium Dziennikarzy Asturii. Pablo jest attaché w Opus DeiUtrzymuje bliskie relacje z księżmi ze swojej parafii i członkami wspólnoty parafialnej.
Chociaż jest przyzwyczajony do bycia tym, który "zadaje pytania" w swojej pracy zawodowej, wyjaśnia Omnesowi, co pociąga za sobą jego powołanie i wpływa na jego codzienne życie.
-Bycie członkiem Opus Dei oznacza, że Bóg powołał cię i umieścił na małej działce swojej winnicy, którą masz uprawiać. Owoce, jeśli jakieś są, daje sam Bóg, jeśli nie przeszkadzasz Mu zbytnio. Cieszysz się, że twoja działka jest produktywna, ale najbardziej cieszysz się z tego, że cała winnica, cały Kościół, jest solą i światłem dla społeczeństwa. Cieszysz się z wysokiej wydajności innych działek. W Kościele ci, którzy koncentrują się na własnym partykularyzmie, przegapili sedno sprawy.
W jaki sposób uczestniczysz w ewangelizacyjnej misji Kościoła?
-W tej małej części Opus Dei poszukiwanie świętości jest kultywowane i rozpowszechniane w codziennych zajęciach. The Opus Dei Pomaga mi zajmować się Jezusem Chrystusem tak intensywnie, jak to tylko możliwe, w bardzo konkurencyjnym i szybkim zawodzie w poszukiwaniu wiadomości, wywiadów, raportów... Pomaga mi rozwijać moją pracę jako dziennikarza, unikając niechlujstwa, będąc bardzo szanowanym przez ludzi i starając się przekazywać prawdy, które pomagają obywatelom umiejscowić się w świecie. Zachęca mnie do dążenia do uczynienia życia przyjemniejszym dla tych, którzy mnie otaczają.
Wszystko to przerasta mnie z każdej strony. Dlatego w Opus Dei pomagają mi nie zniechęcać się i wstawać za każdym razem, gdy upadam, co zwykle zdarza się kilka razy dziennie.
Jak Opus Dei wpływa na twoje życie?
-Na wiele sposobów, ale podkreślę jeden: w Opus Dei mówią mi prosto w twarz, co robię źle, starając się mnie poprawić. To, czy mi się to udaje, to inna sprawa, ale lojalność innych daje ci dużo spokoju i wolności: jeśli zrobisz coś złego, powiedzą ci, a nawet będą się modlić, abyś się zmienił. Życie chrześcijańskie jest wspaniałe: to radykalne antidotum na narcyzm, to ciągłe stawianie cię na swoim miejscu.
Kiedy należysz do Opus Dei, są ludzie, którzy myślą, że jesteś lepszy niż w rzeczywistości. Wielu mówi ci: "Módl się za mnie (lub za mojego syna, lub mojego męża...), jesteś bliżej Boga". Ale ty wiesz, co tam jest i z pewną częstotliwością ktoś bierze to na siebie, aby ci o tym przypomnieć.
Co dla ciebie uosabia postać Ojca w Opus Dei?
-Ojciec jest tym, który służy wszystkim. Ten, który oczyszcza drogę. Ten, który nie ma ani minuty do poświęcenia na swoje hobby. Ten, który nie ma prawa stawiać swoich upodobań czy pomysłów na pierwszym miejscu. Nigdy nie dowodziłem niczym w Opus Dei, ale wiem, że dowodzenie w Dziele jest obowiązkiem, ponieważ zobowiązuje cię do słuchania nawet najgłupszych ludzi, jakby to, co mówią, było interesujące; aby zawsze stawiać się na miejscu innych...
Sam dawałem "odznaki" tym, którzy byli odpowiedzialni, co dziś wydaje mi się niewyobrażalne. Ojciec robi to wszystko 24 godziny na dobę. A ty modlisz się za niego, aby był bardzo wierny Bogu i bardzo lojalny wobec Kościoła. Do tej pory mieliśmy wielkie szczęście z czterema ojcami, których dał nam Bóg: bardzo inteligentnymi, bardzo świętymi, bardzo pokornymi ludźmi.
Jak współpracować z parafią i lokalnym biskupem?
-Bardzo dobrze dogaduję się z moim arcybiskupem, Jesúsem Sanzem Montesem, mimo że w niektórych wywiadach zadawałem mu raczej niewygodne pytania. Zawsze rygorystycznie szanował moją pracę i nic mi nie wiadomo o groźbach ekskomuniki (śmiech).
Don Jesús docenia Opus Dei i mówił o tym publicznie przy wielu okazjach. W przypadku księży z mojej parafii najbardziej plastyczną rzeczą, jaką mogę powiedzieć, jest to, że dość często przychodzą do mnie na posiłki, nawet w Wigilię Bożego Narodzenia, i że dzielimy się złudzeniami i troskami.
Bardzo lubię poznawać ludzi w mojej parafii i, szczerze mówiąc, nie mam trudności ze zrozumieniem kogokolwiek. Myślę, że ta otwartość jest owocem formacji, którą otrzymałem w Dziele.
Papież chwali Matkę Bożą z Guadalupe, "wzór ewangelizacji".
Wznawiając swoją katechezę na temat pasji ewangelizacyjnej, papież Franciszek, podczas dzisiejszej audiencji generalnej, postawił Dziewicę z Guadalupe jako "wyjątkowy wzór" ewangelizacji, ze szczególnym uwzględnieniem faktu, że ogłosiła ona Jezusa podążając "drogą inkulturacji" i ukazała się świętemu Juanowi Diego, "Indianinowi z ludu".
Francisco Otamendi-23 września 2023 r.-Czas czytania: 3minuty
"Na naszej drodze do ponownego odkrycia pasji głoszenia Ewangelii spoglądamy dziś na obie Ameryki. Tutaj ewangelizacja ma zawsze żywe źródło: Gwadelupa"Ojciec Święty rozpoczął katechezę o pasji ewangelizowania, wznowioną po przerwie spowodowanej uroczystością Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
"Z pewnością Ewangelia dotarła tam jeszcze przed tymi objawieniami", kontynuował ks. Papieżale "niestety towarzyszyły mu światowe interesy, zamiast ścieżki inkulturacji, lekceważąc rdzenną ludność".
W Meksyku - jak w Lourdes i w Fatimie - "W Meksyku, jak w Lourdes i w Fatimie Pojawiła się Maryja skromnej i prostej osobie, Indianinowi, który nazywał się Juan DiegoW ten sposób rozprzestrzeniła swoje przesłanie na cały wierny lud Boży. Ona głosi Jezusa na drodze inkulturacji, to znaczy za pomocą języka i kultury tubylców, a poprzez swoją macierzyńską bliskość objawia wszystkim swoim dzieciom miłość i pocieszenie swego Niepokalanego Serca", podkreślił Papież Rzymski w swoim przemówieniu do Ojca Świętego. Publiczność z dnia dzisiejszego.
W tym sensie papież podkreślił, że "Dziewica z Guadalupe pojawia się ubrana w szaty tubylców, mówi ich językiem, przyjmuje i kocha lokalną kulturę: jest Matką i pod Jej płaszczem wszystkie dzieci znajdują miejsce".
Jeśli chodzi o świętego Juana Diego, Franciszek podkreślił, że "był on osobą pokorną, Indianinem z ludu: spoczęło na nim spojrzenie Boga, który uwielbia czynić cuda za pośrednictwem maluczkich". Juan Diego już jako dorosły człowiek doszedł do wiary i ożenił się. W grudniu 1531 roku miał około 55 lat. Kiedy był w drodze, zobaczył Matkę Bożą na wzgórzu, która czule nazwała go "moim ukochanym małym synem Juanito". Następnie wysłał go do biskupa z prośbą o wybudowanie kościoła w miejscu, w którym się objawiła. Juan Diego przychodzi z hojnością swojego czystego serca, ale musi długo czekać.
"Matki i babcie, pierwsze spikerki".
Franciszek zatrzymał się w tym miejscu, aby przypomnieć babciom i matkom o przekazywaniu wiary. "W Maryi Bóg stał się ciałem i poprzez Maryję nadal wciela się w życie ludzi. Matka Boża głosi Boga w najbardziej odpowiednim języku, języku ojczystym. Tak, Ewangelia jest przekazywana w języku ojczystym. I chcę podziękować tak wielu matkom i babciom, które przekazują wiarę swoim dzieciom i wnukom, ponieważ właśnie dlatego matki i babcie są pierwszymi zwiastunami Ewangelii dla swoich dzieci i wnuków" - powiedział papież.
Ojciec Święty kontynuował: "I komunikuje się, jak pokazuje Maryja, w prostocie: Matka Boża zawsze wybiera prostych, na wzgórzu Tepeyac w Meksyku, jak w Lourdes i Fatimie: przemawiając do nich, przemawia do każdego, w języku odpowiednim dla wszystkich, zrozumiałym, jak język Jezusa".
"Cierpliwie znoś krzywdy".
Następnie papież skupił się na trudnościach napotkanych przez hinduskiego świętego Juana Diego, "któremu nie było łatwo być posłańcem Dziewicy; musiał stawić czoła nieporozumieniom, trudnościom i nieprzewidzianym wydarzeniom. To uczy nas, że aby głosić Ewangelię, nie wystarczy świadczyć o dobru, ale czasem trzeba też umieć cierpieć zło, z cierpliwością i stałością, bez lęku przed konfliktem" - podkreślił Franciszek w swojej katechezie. "W tych trudnych chwilach wzywajmy Maryję, naszą Matkę, która zawsze nam pomaga, zachęca nas i prowadzi nas do Boga.
Papież przypomniał, że biskup nie uwierzył w objawienie, a Matka Boża pocieszyła go i poprosiła, by spróbował jeszcze raz. "Pomimo gorliwości przychodzi nieoczekiwane, czasem od samego Kościoła. W głoszeniu w rzeczywistości nie wystarczy dawać świadectwo dobru, trzeba umieć znosić zło" - powiedział papież. "Nawet dzisiaj, w tak wielu miejscach, inkulturacja Ewangelii i ewangelizacja kultur wymaga wytrwałości i cierpliwości, nie możemy obawiać się konfliktów, nie możemy się zniechęcać.
"Sanktuaria Maryjne: Matka Boża nas słucha".
"Oto Boża niespodzianka: kiedy jest wola i posłuszeństwo, On jest w stanie coś osiągnąć.
nieoczekiwane, w czasie i w sposób, którego nie możemy przewidzieć. I tak sanktuarium poproszony przez Matkę Bożą", podkreślił Papież.
Ojciec Święty Franciszek zakończył nawiązaniem do sanktuariów maryjnych. "Juan Diego zostawia wszystko i za zgodą biskupa poświęca swoje życie sanktuarium. Przyjmuje pielgrzymów i ewangelizuje ich. To właśnie dzieje się w sanktuariach maryjnych, celu pielgrzymek i miejscach głoszenia, gdzie każdy czuje się jak w domu i doświadcza tęsknoty za domem, tęsknoty za Niebem. Tam wiara jest przyjmowana w sposób prosty i autentyczny, powszechny, a Dziewica, jak powiedziała Juanowi Diego, słyszy nasze wołanie i leczy nasze bóle.
"Musimy udać się do tych oaz pocieszenia i miłosierdzia", zachęcał papież, "gdzie wiara jest wyrażana w języku ojczystym, gdzie mówi się w języku ojczystym, gdzie zmęczenie życia składa się w ramionach Dziewicy i gdzie powraca się do życia z pokojem w sercu.
Budowana przez ponad sześć wieków według oryginalnych planów z XIII wieku, katedra jest nie tylko jedną z najsłynniejszych na świecie, ale także mieści liczne skarby artystyczne.
Katedra w Kolonii, wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO od 1996 roku, jest jedną z najbardziej znanych katedr na świecie, nie tylko ze względu na swoją niepowtarzalną sylwetkę. Jest to również zdecydowanie najczęściej odwiedzany zabytek w Niemczech: liczba odwiedzających w 2022 r. wyniosła 4,3 mln, podczas gdy nowa Filharmonia w Hamburgu i Wyspa Muzeów w Berlinie, które zajmują drugie i trzecie miejsce w tym rankingu, odwiedziło odpowiednio 2,8 i 2,2 mln osób.
Dzisiejsza gotycka katedra nie była jednak pierwszą katedrą w Kolonii. Kiedy w 1248 r. rozpoczęto jej budowę, chrześcijaństwo w tym mieście nad Renem miało już co najmniej dziesięciowiekową historię. Jak sama nazwa wskazuje, Kolonia została założona jako rzymska kolonia (Colonia Claudia Ara Agrippinensium, CCAA) na ziemiach zajmowanych na początku naszej ery przez legiony I Germanica i XX Valeria Victrix. To właśnie Klaudiusz - cesarz w latach 41-54 n.e. - nadał jej status kolonii rzymskiej. koloniaz większymi prawami imperialnymi niż poprzedni oppidum. Klaudiusz był żonaty z Agrypiną, od której pochodzi nazwa Kolonii i która była córką generała Germanika.
Chociaż nie ma prawie żadnych źródeł na temat rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa wzdłuż Renu, zakłada się, że rozprzestrzeniało się ono powoli, także w Kolonii. W każdym razie pierwszym znanym biskupem jest św. Maternus, który został wymieniony jako taki zarówno na synodzie w Rzymie w 313 r., jak i na synodzie w Arles w 314 r. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego i powstaniu nowych królestw, pierwszym udokumentowanym biskupem okresu frankijskiego jest Evergislus (Eberigisil) w VI wieku. Biskup Hildebold otrzymał tytuł arcybiskupa od Karola Wielkiego w latach 794-795. Od tego czasu Kolonia jest arcybiskupstwem.
Chociaż istnieją pozostałości wcześniejszych budynków, takich jak późnoromańskie baptysterium i kościół Merowingów z VI wieku, pierwsza katedra w Kolonii - katedra karolińska - pochodzi z IX wieku. Choć często określa się ją mianem katedry Hildebolda, jej budowa rozpoczęła się prawdopodobnie dopiero po śmierci Hildebolda w 818 r. Została ona konsekrowana w 870 roku.
Trzej Mędrcy i katedra w Kolonii
Na miejscu tej karolińskiej katedry, którą arcybiskup Konrad von Hochstaden zburzył w kwietniu 1248 roku, rozpoczęto budowę obecnej katedry; biskup położył kamień węgielny 15 sierpnia 1248 roku. Budowa nowej, znacznie większej i bogatszej katedry jest ściśle związana z Magami, których relikwia została przywieziona do Kolonii w 1164 roku przez arcybiskupa Rainalda von Dassel z Mediolanu. Uważana za jedną z najważniejszych relikwii w chrześcijaństwie, relikwia jest nie tylko umieszczona w luksusowym relikwiarzu, wykonanym przez złotnika Mikołaja z Verdun w latach 1190-1225, który jest uważany za największą i najbardziej artystycznie wykonaną zachowaną relikwię z czasów średniowiecza. Co więcej, nowa katedra została pomyślana jako rodzaj "relikwiarza" lub "relikwiarza w kamieniu". Kapituła katedralna zdecydowała, że powinna ona zostać zbudowana w gotyckim stylu francuskich katedr i że powinna przewyższać wysokością dwanaście romańskich bazylik, które już istniały w mieście.
Na stronie tłumaczenie Trzej Mędrcy są odpowiedzią na pomysł cesarza Fryderyka I Barbarossy, aby "sakralizować" imperium, niezależnie i na tym samym poziomie, co sancta ecclesia. W tym celu dokonał trzech aktów: po pierwsze, w 1157 roku dodał do imperium predykat kość krzyżowaOd tego czasu wyrażenie "Święte Cesarstwo Rzymsko-Germańskie" stało się powszechne. Po drugie, "mędrcy ze Wschodu" (Mt 2:1) stali się "trzema mędrcami", zgodnie z tradycją Starego Testamentu, na przykład Psalmu 72 (71): "Niech królowie Saby i Arabii ofiarują mu swoje dary; niech wszyscy królowie pokłonią się przed nim". Po trzecie, Fryderyk I zarządził kanonizację Karola Wielkiego: od czasu, gdy arcybiskup Rainald von Dassel z Kolonii kanonizował go w Akwizgranie w 1165 r., cesarz mógł zaliczyć do swoich świętych rzędynie tylko z królowie magów, ale także z królem święty.
Madonna Mailaender z katedry w Kolonii
Jego budowa trwała ponad sześć stuleci: choć rozpoczęto ją między 1248 a 1528 rokiem, zgodnie z planami mistrza budowlanego Gerharda, prace przerwano na prawie 300 lat i dopiero w 1823 roku zdecydowano się ukończyć budynek zgodnie z pierwotnymi planami: 4 września 1842 r. król Prus Fryderyk Wilhelm IV - po wojnach napoleońskich Nadrenia stała się pruską prowincją - i arcybiskup Johannes von Geissel położyli kamień węgielny pod budowę zachodniej fasady z charakterystycznymi 157-metrowymi wieżami; zakończenie budowy świętowano oficjalnie 15 października 1880 r., choć mozaikę na chórze ukończono dopiero w 1899 r.
Relikwie i obrazy o wielkiej wartości religijnej i artystycznej
Oprócz relikwii Trzech Króli, w katedrze kolońskiej znajduje się wiele arcydzieł, takich jak krzyż Gero ("Gerokreuz"), nazwany tak, ponieważ został zamówiony przez arcybiskupa Gero (biskupa w latach 969-976). Jest to jeden z najstarszych zachowanych dużych krucyfiksów (2,88 m) na północ od Alp: wykonany z drewna dębowego pod koniec X wieku, ikonograficznie uważany jest za punkt zwrotny w przedstawianiu Zbawiciela; do tej pory przedstawiany jako zwycięzca w pozycji wyprostowanej, teraz wydaje się cierpiący i ludzki. Może to wynikać z nowych trendów w teologii, które pod koniec X wieku umieściły odkupieńczą śmierć Chrystusa w centrum doktryny. Krzyż Gero posłużył jako wzór dla wielu średniowiecznych przedstawień.
Trzecim obiektem kultu w katedrze, po Mędrcach i Krzyżu Gero, jest "Madonna z Mediolanu" ("Mailänder Madonna"). Wyrzeźbiona około 1290 roku w polichromowanym drewnie, jest obecnie najstarszym posągiem Madonny w katedrze. Nazwa pochodzi od posągu, który Rainald von Dassel przywiózł z Mediolanu wraz z Mędrcami, który został zniszczony w pożarze poprzedniej katedry. W stylu gotyckim jest ona ściśle związana z figurami na filarze chóru, będącymi szczytowym osiągnięciem stylu manierystycznego okresu pełnego gotyku.
Madonna składająca ofiary wotywne. Katedra w Kolonii
W codziennej kaplicy w miesiącach letnich - zimą codzienne msze odprawiane są w kaplicy Świętego Świętych - stoi kolejny z klejnotów katedry: ołtarz "Patronów Miasta", uważany za najważniejsze dzieło Stefana Lochnera i jedno z najwybitniejszych dzieł średniowiecznego malarstwa w Kolonii. Tryptyk, zamówiony przez radę miejską w 1426 roku, znajduje się w katedrze od 1809 roku. Łącząc włoską kolorystykę z flamandzkim realizmem, Stefan Lochner przedstawił na centralnym panelu Trzech Króli adorujących Dzieciątko na kolanach jego tronującej matki. Na skrzydłach przedstawieni są patroni Kolonii: po lewej stronie święta Urszula z "jedenastoma tysiącami dziewic"; po prawej stronie święty Gereon z żołnierzami Legionu Tebańskiego. Na zewnątrz, gdy ołtarz jest zamknięty, można zobaczyć Zwiastowanie Maryi.
Jednym z najbardziej popularnych wizerunków jest "Schmuckmadonna" ("Matka Boska Wotywna"), co widać po dużej liczbie świec, które zawsze można znaleźć przed nią. Wizerunek jest ozdobiony licznymi elementami biżuterii z XIX i XX wieku jako wotum dziękczynne za otrzymane łaski. Kult obrazu sięga końca XVII wieku.
Croziery na wystawie w katedrze w Kolonii
Obok tego obrazu wiszą "coroczne pastorały": wykonane z drewna pokrytego złotem, umieszczone są nad wejściem do skarbca i wskazują, ile lat urzęduje obecny arcybiskup. Rok po roku, w rocznicę inauguracji arcybiskupa, dodawany jest kolejny krzyż. Inskrypcja głosi: "Quot pendere vides baculos, tot episcopus annos huic Aggripinae praefuit" ("Tyle krzyżaków, ile widzisz wiszących, tyle lat biskup Kolonii sprawował swój urząd"). Pochodzenie tego zwyczaju nie jest znane, ale został on już wspomniany w raporcie z podróży Arnoldusa Bucheliusa z Utrechtu w 1587 roku.
Pogrzebane osobowości
W katedrze kolońskiej pochowani są, oprócz niektórych osobistości, takich jak Richeza, królowa Polski (995-1063), biskupi diecezji: od wspomnianego Gero († 976) i Rainalda von Dassel († 1167) do ostatnich, kardynałów Josefa Fringsa († 1978), Josepha Höffnera († 1987) i Joachima Meisnera († 2017), ten ostatni w krypcie zbudowanej w latach 1958-1969.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Ksiądz Dustin Feddon jest założycielem "Joseph House", domu na Florydzie, w którym przyjmuje mężczyzn, którzy zostali zwolnieni z więzienia i chcą odbudować swoje życie. Zainspirowana przykładem Józefa, syna Jakuba, społeczność ta chce być świadectwem tego, że każdy ma potencjał, by być dobrym i czynić dobro.
Na Florydzie znajduje się dom, w którym mieszkają mężczyźni o różnych zawodach i pochodzeniu, którzy jednak mają jedną wspólną cechę: wszyscy byli w więzieniu. "Joseph House". to dom dla byłych skazańców, którzy pragną odbudować swoje życie, odnajdując nadzieję w Ewangelii.
Pomysł narodził się w sercu księdza Dustina Feddona, gdy ten był jeszcze studentem. kleryk. Podczas roku duszpasterskiego poczuł, że Bóg wzywa go "do służenia tym, którzy są lub byli w więzieniu". Tak więc od lat mieszka w domu z mężczyznami, którzy zostali zwolnieni z więzienia i spędza większość czasu towarzysząc tym, którzy są uwięzieni, w celi śmierci lub w izolatce.
Założyciel Joseph House, Dustin Feddon.
W wywiadzie dla Omnes Feddon opowiada o swojej służbie, poglądach na temat amerykańskiego systemu więziennictwa i wielkiej rzeczywistości Bożego miłosierdzia w życiu ludzi.
Kiedy zdałeś sobie sprawę, że chcesz być księdzem pracującym w więzieniach?
- Byłem seminarzystą i w mojej diecezji mamy "rok duszpasterski", który jest jak rok praktyki. Podczas mojego stażu zostałem przydzielony do parafii niedaleko miejsca, w którym teraz jestem. W tamtym czasie myślałem już, że chcę pełnić posługę poza murami parafii, a ksiądz, którego spotkałem podczas mojego roku duszpasterskiego, zasugerował więzienia i skontaktował mnie z kapelanem celi śmierci i izolatki w tym czasie.
Byłem jeszcze klerykiem, ale podczas dwóch pierwszych wizyt czułem, że coś we mnie wyjaśnia moje własne powołanie. Matka Teresa i inni nazywają to "powołaniem wewnątrz powołania", więc czułem, jakby coś działo się we mnie, coś, co wzywało mnie do poświęcenia mojego życia służbie tym, którzy są lub byli w więzieniu.
Jak dokładnie powstał "Joseph House" i dlaczego zdecydowałeś się go tak nazwać?
- Dla mnie zaczęło się to od odwiedzenia więzień na Florydzie w 2014 roku. Zacząłem odwiedzać izolatki, cele śmierci i inne części więzień. Zacząłem poznawać mężczyzn, których odwiedzałem i na początku niektórzy z nich wymieniali imię Józefa, syna Jakuba, jako historię, która ich inspirowała, ponieważ on również był oddzielony od swojej rodziny, zniewolony, uwięziony, zamknięty... A jednak był niestrudzonym marzycielem. Myślę, że mężczyźni, z którymi rozmawiałem o Józefie, czuli się jak marzyciele. A ich marzenie pozwoliło im być odpornymi w ich obecnych warunkach, będąc uwięzionymi na Florydzie.
Zdolność do marzeń oznaczała, że mieli nadzieję na przyszłość, że pewnego dnia powrócą do swoich rodzin i społeczeństwa, i że mogą coś wnieść. Tak więc w latach 2013-2017 zacząłem myśleć o miejscu i społeczności, w której mężczyźni mogliby żyć po okresie pozbawienia wolności.
Jak pomagasz tym mężczyznom odnaleźć nadzieję poprzez swoją służbę?
- Z pewnością w celach i dormitoriach więzień, które odwiedzam, jest wiele smutku i rozpaczy. A jednak jestem zaskoczony i zdumiony nadzieją, jaką ma wielu z tych ludzi. Wierzą oni, że mając możliwości, wciąż mogą wieść dobre życie i spełniać swoje marzenia. Dlatego często czekam, aby usłyszeć te słabe echa nadziei wśród mężczyzn, których odwiedzam. Następnie reaguję na nie i zachęcam do działania. Próbuję razem z nimi marzyć o ich własnych nadziejach i pragnieniach. Wszystko to oczywiście przypisuję Bogu.
W końcu, kiedy mocno wierzysz, że Bóg jest obecny w każdej sytuacji i w każdej osobie, nigdy nie czujesz, że jakaś sytuacja lub osoba jest całkowicie beznadziejna.
Jak możemy mówić o sprawiedliwości i nadziei tym, którzy czekają w celi śmierci lub w odosobnieniu?
- Byłem z mężczyznami, którzy czekali na egzekucję i towarzyszyłem im podczas egzekucji, a wtedy rozmawialiśmy o tym, że stan Floryda, strażnik, gubernator itp. ostatecznie nie mają władzy nad ich duszą. Zwłaszcza jeśli dana osoba jest wierząca, wie, że Bóg jest nieskończenie miłosierny i jest samą miłością, jest ich jedynym sędzią, ostatecznym sędzią, więc mogą znaleźć w Nim wybawienie i nadzieję.
Zauważyłem, że u niektórych mężczyzn wywołuje to prawdziwe poczucie i rzeczywistość nadziei. Nawet jeśli mają zostać straceni, nadal mogą mieć prawdziwą nadzieję, że ich życie może być świadectwem dla innych i że ostatecznie Bóg jest ich opiekunem.
Czy twoja posługa dała ci inne spojrzenie na sakrament pojednania, Boże miłosierdzie, wolność i przebaczenie?
- Tak, myślę, że wiele z mojego własnego rozumienia teologii i czytania Pisma Świętego oraz sakramentów rozwinęło się w nowy sposób dzięki mojemu doświadczeniu w więzieniach, twarzom ludzi, którym służyłem i którym towarzyszyłem.
Sakrament pojednania jest czymś, co w bardzo szczególny sposób odkryłem, rozmawiając na przykład z mężczyznami, którzy popełnili morderstwo. Odkryłem to, widząc ich własną przemianę i ich zdolność do nawiązania kontaktu z niezniszczalną dobrocią, która jest w każdym z nas, tak że żyją całkowicie w stanie miłosierdzia.
Chodzi o to, że większość ludzi nie wie, na przykład, co jest najgorszą rzeczą, jaką zrobiłem, podczas gdy w przypadku wszystkich tych mężczyzn ich czyny zostały opublikowane w większości gazet, były w wiadomościach, są w Internecie. Najgorsza rzecz, jaką zrobili, jest często tym, z czym ludzie identyfikują ich w pierwszej kolejności. A jednak ci ludzie mogą żyć w stanie miłosierdzia, w miejscu wolności.
Nie chcę zabrzmieć bezczelnie, ale nikt w mojej parafii nie powie mi niczego, co w jakikolwiek sposób przewyższyłoby to, co usłyszałem w więzieniach. A jednak ci ludzie w więzieniu dotarli do miejsca wolności, miłosierdzia i mam prawdziwe poczucie, że udzielając sakramentu pojednania, Boże miłosierdzie zwycięża.
W jaki sposób działalność Joseph House pozwala na realizację tych aspektów wolności i miłosierdzia w życiu więźniów?
- Cóż, część "dom" jest ważna. To "Joseph House", a nie "Joseph Community", "Joseph Programme" czy "Joseph Institution"... To dom. "Joseph House" jest jak każdy typowy dom klasy średniej, w którym są dzieci w szkole średniej lub na studiach. I nie mówię tego, by być protekcjonalnym wobec mężczyzn, którzy tu są, którzy są dorosłymi mężczyznami, ale mówię to w kategoriach, że każdy zajmuje się swoimi sprawami. Tutaj wszyscy pracują, chodzą do szkoły lub zajmują się sprawami domowymi i żyjemy razem.
Dlatego słowo towarzyszenie jest dla mnie tak ważne, ponieważ "Joseph House" nie polega na ustalaniu rygorystycznych programów i zasad, ale raczej na tym, jak przeżywamy życie razem, abyśmy mogli iść ramię w ramię na tej wspólnej ścieżce.
Niektórym z tych mężczyzn musi być ciężko opuścić więzienie, z całą jego samotnością, i wkroczyć w nowy rozdział życia z większą liczbą ludzi, prawda?
- Oczywiście każda osoba reaguje w inny sposób. Niektórzy mężczyźni aklimatyzują się natychmiast i czują komfort, ciepło i solidarność domu zaraz po przyjeździe. Inni mężczyźni, z powodu dość poważnych traum, potrzebują znacznie więcej czasu i często dlatego tak dużą wagę przywiązujemy do terapii. Nasi chłopcy mają możliwość spotykania się z terapeutami, którzy im pomagają. Staramy się pracować w taki sposób, abyśmy byli środowiskiem terapeutycznym. Staramy się też nie zmuszać naszych podopiecznych do kontaktów towarzyskich, jeśli tego nie chcą.
Czy uważasz, że istnieją aspekty, którymi należy się zająć głównie psychologicznie, a nie duchowo?
- Wierzę, że łaska opiera się na naturze. Jako osoba wierząca, jako uczeń Chrystusa oddany Kościołowi, moją ostateczną nadzieją jest to, że każdy z mężczyzn, którym towarzyszę, których odwiedzam lub z którymi mieszkam, odkryje Boga i Jego miłość w swoim życiu. Wiem też, że wielu z nich jest zranionych i ma własną historię traumy i tragedii, że potrzeba czasu, aby ich umysły, psychika i emocje uzdrowiły się w sposób, który przygotuje ich na możliwość wiary w Boga, który jest całą dobrocią, a nie w Boga, który jest tyranem, który chce tylko karać. To wymaga czasu, a czasami uzdrowienia umysłu.
Jak przygotowujesz wolontariuszy i osoby pracujące w Joseph House, jak pomagasz im radzić sobie z różnymi sytuacjami, które mogą napotkać?
- Wiedząc, że nasi mieszkańcy przychodzą do nas z traumatycznych środowisk, które sprzyjają wykluczeniu, poczuciu braku przynależności, przemocy, zubożeniu i nadużyciom, w Joseph House staramy się złagodzić te skutki, tworząc społeczność terapeutyczną, która wzmacnia ich godność. Wolontariusze odgrywają ważną rolę w tej społeczności. Na początku polegaliśmy w dużej mierze na wolontariuszach, ponieważ nie mieliśmy personelu. Ale teraz, gdy mamy personel, w tym wspaniałego pracownika socjalnego, jesteśmy w stanie szkolić naszych wolontariuszy, aby wnosili wkład w naszą społeczność w sposób korzystny dla naszych mieszkańców. Jak można sobie wyobrazić, poznawanie nowych ludzi z różnych środowisk może być przytłaczające dla mężczyzn, którzy zostali odizolowani od społeczeństwa.
Społeczność terapeutyczna priorytetowo traktuje godność każdej osoby i funkcjonuje w sposób, który ułatwia każdemu mieszkańcowi pełniejsze stawanie się sobą w odniesieniu do szerszej społeczności. Jako społeczność osiągamy ten cel poprzez modelowanie stylów komunikacji w codziennym życiu, które kultywują chęć wyrażania naszych potrzeb i lepszego zrozumienia siebie nawzajem. W miarę upływu czasu i coraz częstszych spotkań modelujemy rozwiązywanie konfliktów, w czym pomagają nam nasi wolontariusze. Jako dom podkreślamy wartość codziennego życia, które otwiera nowe możliwości zmian. Naszą misją jest tworzenie kultury gościnności i wzajemnego życia we wspólnocie, aby modelować bezpieczne środowisko.
Jakie są Twoje nadzieje i marzenia związane z "Joseph House"?
- W Joseph House moim osobistym marzeniem jest, aby mężczyźni, którym służyliśmy, przynajmniej niektórzy z nich, stali się teraz kolejnym pokoleniem Joseph House. Aby sami stali się liderami w naszej społeczności i aby byli tymi, którzy naprawdę będą kontynuować dziedzictwo Joseph House jako miejsca, w którym przywracana jest godność, w którym odkrywamy, że wszyscy jesteśmy siostrami i braćmi, i że poprowadzą nas naprzód. To oni wiedzą najwięcej o realiach miejsca, z którego pochodzą, ale także o tym, co byli w stanie zrobić poza nim. Moim marzeniem jest, aby w przyszłości byli naszymi pasterzami i prorokami.
I oczywiście chciałbym zobaczyć więcej domów. Ponieważ wiem, że jest wielu mężczyzn i kobiet, którzy tego potrzebują.
Jak myślisz, czego brakuje obecnie w amerykańskim systemie więziennictwa, aby traktować ludzi bardziej humanitarnie?
- Brakuje wielu rzeczy. Brakuje tego, co moglibyśmy uznać za humanitarną opiekę zdrowotną lub humanitarną edukację. Myślę jednak, że tym, czego brakuje, jest wiara i nadzieja w przywrócenie, przekonanie, że wszyscy ludzie mogą zostać przywróceni i odkupieni. Musimy wiedzieć, że suma nas samych nie jest naszą najgorszą częścią ani naszymi najgorszymi działaniami. Twierdzę, że brakuje przekonania, że sprawiedliwość może, a może nawet powinna, być naprawcza.
Na Florydzie wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych utożsamia sprawiedliwość z karą lub odpłatą. Nie wychodzi więc poza zemstę i nie postrzega sprawiedliwości jako czegoś, co może również przyczynić się do odbudowy.
Czego oczekujesz od amerykańskiego systemu więziennictwa, aby Bóg mógł być obecny również w więzieniu?
- System jest swego rodzaju potworem, niesforną instytucją. Trudno wiedzieć, od czego zacząć. Myślę jednak, że mam nadzieję, że społeczności takie jak Joseph House i inne organizacje, które zajmują się sprawiedliwością naprawczą, mogą być modelami tego, co to znaczy, gdy widzimy potencjał każdej osoby, aby stać się dobrym i czynić dobro.
Myślę, że oznacza to, że wymiar sprawiedliwości musi zacząć przyglądać się ludziom, którzy często zostają wciągnięci do systemu jako dzieci, ponieważ nie chcieli wyrosnąć na przestępców, ale coś się wydarzyło po drodze. Mamy również kryzys zdrowia psychicznego, a każda osoba musi się w jakiś sposób wyleczyć. Musimy zrozumieć, że żadnej osobie nie należy mówić, że jest mniej niż człowiekiem lub że nie jest zdolna do odkupienia.
Dwie bardzo różnorodne propozycje do obejrzenia w domu lub w kinie
Mission: Impossible. Śmiertelny wyrok. Część 1 y Tetris to rekomendacje Patricio Sáncheza Jaúregui na te letnie dni.
Patricio Sánchez-Jáuregui-23 września 2023 r.-Czas czytania: 2minuty
W tym miesiącu polecamy dwa zupełnie różne filmy. Najnowszą odsłonę sagi Mission: Impossible oraz film biograficzny o twórcy jednej z najpopularniejszych gier wideo wszech czasów.
Mission: Impossible. Śmiertelny wyrok. Część 1
Z tytułem, który brzmi jak parodia, nadchodzi kolejna (siódma) propozycja Mission Impossible, jeden z tych filmów, na które można pójść, aby zjeść popcorn, nie rozczarowując się i nie sprzedając świni w worku.
Mission: Impossible. Śmiertelny wyrok. Część 1
DiectorChristopher McQuarrie
SkryptChristopher McQuarrie, Erik Jendresen
AktorTom Cruise
TransmisjaKina
Jesteśmy już pewni, że Tom wie, co robi. Ethan Hunt i jego zespół muszą znaleźć przerażającą nową broń (która zagraża całej ludzkości!), zanim wpadnie ona w niepowołane ręce (złoczyńcy ze wschodnioeuropejskim akcentem, byli koledzy z biura, globalne elitarne kulty...).
Z blablabla katastrofalnych nieszczęść zagrażających wszystkiemu (kontrola nad przyszłością, losy świata, masowa sterylizacja pszczół, która może doprowadzić do armagedon), rozpoczyna się ekscytujący śmiertelny wyścig.
W tym Ethan będzie musiał wybrać między tym, co zawsze musiał wybierać w całej sadze MI: albo misja, albo życie jego przyjaciół. Czy tym razem uda mu się ponownie przechytrzyć przeznaczenie? Czy w końcu zginie ktoś, kogo się nie spodziewamy?
Właściwie i tak będziemy się dobrze bawić.
Tetris
Henk Rogers jest twórcą gier wideo, który zakochuje się w prymitywnej i uzależniającej wersji Tetrisa. Ta pasja i jego pragnienie odniesienia sukcesu i dostarczenia go masom, doprowadzą go do zastawienia wszystkiego i zaryzykowania nieco więcej, aby skontaktować się z twórcą gry, Alexeyem Pajitnovem, podróżować do ZSRR i wydostać Tetris z żelaznej kurtyny.
Tetris
DyrektorJon S. Baird Pisarz
PisarzNoah Pink
AktorzyTaron Egerton, Nikita Efremov, Mara Huf, Miles Barrow
ProdukcjaApple
Komunizm, KGB, historia gier wideo... to dobre i odświeżające połączenie czynników, które Apple wysuwa na pierwszy plan w przemyślany i pielęgnujący sposób.
Dobra propozycja dla wszystkich odbiorców.
AutorPatricio Sánchez-Jáuregui
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Ekwador, znacznie więcej niż to, co w wiadomościach
W czasie, gdy kraj ten jest bardziej aktualny niż kiedykolwiek ze względu na konwulsyjny i gwałtowny proces wyborczy oraz przejście do historii dzięki referendum w sprawie zaprzestania eksploatacji ropy naftowej w Parku Narodowym Yasuní, przeprowadziliśmy wywiad z księdzem Adalberto Jiménezem, wikariuszem biskupim Aguarico (Orellana, Amazonas) i przewodniczącym REPAM (Pan-Amazonian Ecclesial Network) w Ekwadorze.
Marta Isabel González Álvarez-22 września 2023 r.-Czas czytania: 13minuty
Nazywa się José Adalberto Jiménez Mendoza O.F.M. i obchodzi swoje 54 urodziny (23/6/1969, San Plácido, Portoviejo, Manabí) właśnie w dniach, w których spotykamy się z nim osobiście w sercu ekwadorskiej Amazonii. Spotkaliśmy się z nim w siedzibie Wikariatu Apostolskiego Aguarico, znajdującego się w mieście Puerto Francisco de Orellana, znanym również jako "El Coca" (Orellana, region Oriente).
Chociaż jej wykształcenie akademickie obejmuje filozofię i teologię, ukończyła również studia wyższe w Hiszpanii, w Madrycie, studia magisterskie z terapii rodzin i par dla pracowników służby zdrowia na Uniwersytecie Complutense oraz studia specjalistyczne z terapii humanistycznej skoncentrowanej na osobie w Instytucie Laureano Cuesta; oraz w Salamance, studia z rozeznawania powołania i towarzyszenia duchowego i mówi, że jest bardzo wdzięczna za wszystkie te szkolenia, ponieważ dały jej one profesjonalną głębię od duchowości do jej naturalnego powołania do słuchania ludzi.
Od 2017 r. jest wikariuszem apostolskim biskupa Aguarico, kantonu, w którym znajduje się rezerwat przyrody Cuyabeno i Park Narodowy Yasuní. Należy do rodziny franciszkańskiej poprzez Zgromadzenie Ojców Kapucynów, a w tym roku 2023 został mianowany przewodniczącym ekwadorskiej REPAM (Pan-Amazonian Ecclesial Network). Amazonia poruszyła go i przemieniła wewnętrznie.
Definiuje siebie jako pokornego następcę monsignora Alejandro Labaki, hiszpańskiego biskupa kapucyna (Beizama, Guipúzoa), który poświęcił 25 lat swojego życia na studiowanie rdzennych mieszkańców Waoranis lub Huaoranis (jednej z czternastu rdzennych narodowości Ekwadoru), a który wraz z kolumbijską zakonnicą Inés Arango zostali poddani męczeńskiej śmierci. brutalnie zamordowany, podziurawiony włóczniami w dniu 21 lipca 1987 roku.
Jak to było przybyć do ekwadorskiej Amazonii i jaki wewnętrzny proces "ekologicznej konwersji" przeszedłeś?
-Chociaż jestem teraz znany jako "biskup Amazonii", jestem przede wszystkim misjonarzem kapucyńskim. Podczas mojej formacji zakonnej, gdy miałem 18 lat, miałem okazję odkrywać Amazonię przez rok jako postulant. Ten okres wywarł na mnie głębokie wrażenie i rozbudził we mnie szczególną wrażliwość na ten region.
I chociaż moje studia i inne misje, które zostały mi powierzone, nie pozwoliły mi na powrót do kontaktu z misją kapucyńską w Amazonii, ten duch misyjny pozostał we mnie utajony, co ostatecznie zaowocowało moją nominacją na biskupa Prowincji Francisco de Orellana.
Prosiłem Pana, aby posłał mnie jako misjonarza do innego regionu świata, a kiedy zostałem mianowany biskupem, zostałem posłany do tego Kościoła, który jest misyjny w każdym sensie. Wierzę, że było to miejsce, w którym Pan czekał na mnie, abym żył moim powołaniem jako uczeń-misjonarz, jako pasterz tego Kościoła w Amazonii.
W moim długim doświadczeniu apostolskim nie mogę nie wspomnieć o znaczeniu, jakie miało dla mnie życie kapucyńskiego męczennika bpa Alejandro Labaki: jego historia i zaangażowanie były źródłem inspiracji, która szybko obudziła we mnie głęboką troskę o to, jak odpowiedzieć na dziedzictwo bpa Alejandro z Wikariatu Apostolskiego. Wątpliwości, które mnie napadły, polegały na tym, że chociaż uwielbiam ideę zostania pełnoprawnym biskupem misyjnym, nie znam dogłębnie całego regionu i jego rzeczywistości. Czasami jestem przytłoczony wieloma potrzebami i rzeczywistościami, które są tak liczne i różnorodne. Ale już wyruszyłem w drogę, często odwiedzając terytorium i wspólnoty, co pozwoliło mi być bliżej ludzi w ich zmaganiach, smutkach i radościach.
Po moim przybyciu do Amazonii natychmiast dołączyłem do prac przygotowawczych nad Synod dla Amazonii,W spotkaniu uczestniczyli biskupi z Amazonii, zaangażowani świeccy i różne organizacje, takie jak Caritas i REPAM. Ta praca przygotowawcza była ogromna i pozwoliła mi poznać w konkretny sposób rzeczywistość tego regionu, który ma te same problemy we wszystkich dziewięciu krajach należących do dorzecza Amazonki.
Było to niewątpliwie głębokie przebudzenie mojej opcji na rzecz obrony życia w Amazonii. Czułem, że jako proboszcz kościoła w Aguarico, wraz ze wszystkimi duszpasterzami, ewangelizacja będzie możliwa tylko wtedy, gdy będziemy w stanie zaangażować się w obronę wspólnego domu, naszego amazońskiego lasu deszczowego, o co prosi papież Franciszek. Czułem wezwanie do duszpasterstwa jako całości, które jako oś poprzeczna miałoby za główny cel konkretnych ludzi, aż do poprowadzenia ich z Chrystusem, aby czuwali nad opieką nad stworzeniem w tym świętym amazońskim lesie.
W naszym wikariacie mamy do czynienia z trzema głównymi problemami ekologicznymi:
Nieodpowiedzialna eksploatacja ropy naftowej, która spowodowała ponad tysiąc wycieków ropy w ciągu ostatnich 10 lat.
2.- Drapieżne wylesianie, które niszczy setki hektarów każdego dnia, bez uwzględnienia ponownego zalesiania.
Nielegalne wydobycie bez poszanowania najbardziej podstawowych norm ekologicznych zatruło rzeki metalami ciężkimi, takimi jak rtęć, kadm i cyjanek.
Proces opcji ekologicznej jest dla mnie dziedzictwem przekazanym mi przez papieża Franciszka, który przyjmując mnie w Watykanie podczas mojej prezentacji jako nowego biskupa, powiedział mi: "Dbaj o las i jego mieszkańców". W rzeczywistości nie podjąłem jeszcze kroków w kierunku "nawrócenia ekologicznego", ale jestem na dobrej drodze wraz z misjonarzami z mojego wikariatu.
Dla tych, którzy nas czytają, a nie pamiętają, opowiedz nam o męczeństwie, którego doświadczyli Monsignor Alejandro Labaka i Siostra Inés Arango z rąk rdzennej ludności i co to świadectwo oznacza dla ich Wikariatu i dla całego Kościoła w Ameryce i na świecie.
-Alejandro Labaka, urodzony w Guipuzcoa (Hiszpania), opuścił Chiny wydalony w 1953 roku przez Mao Tse-Tunga i poproszony o przybycie jako misjonarz do Wikariatu Aguarico. W tym czasie był zakonnikiem i kapłanem. Przybył do Ekwadoru i kiedy poznał Amazonię, zakochał się w dżungli i jej mieszkańcach, zwłaszcza tych najbardziej bezbronnych, Waoranis. Został adoptowany do rodziny. Jego przybrany ojciec, Inigua, wciąż żyje. Kiedy później został mianowany biskupem, chciał być otoczony nie tylko przez swoich duszpasterzy, misjonarzy, białych i metysów, ale umieścił rodzinę Waorani u swojego boku, jako wyraźny znak jego preferencji: najbardziej bezbronne grupy ludzkie w dżungli.
Inną wielką misjonarką była siostra Inés Arango, tercjarka Świętej Rodziny. Spotkały się na misji. Wnosiła w swoje serce wielki misyjny ogień, aby być blisko mniejszości, a konkretnie ludów niekontaktowych (bez kontaktu z dominującym społeczeństwem i/lub tych, które mając pewien kontakt, zdecydowały się żyć w izolacji).
W 1987 roku, widząc, że operacje wydobycia ropy zagrażają życiu wciąż niekontaktujących się ludów, ci dwaj wielcy misjonarze, aby uratować te ludy przed redukcją i śmiercią, zgłosili się na ochotnika i postanowili zejść do chaty, w której znajdowali się Tagaeri-Taromenani. Bracia i siostry ze wspólnoty tych dwóch misjonarzy powiedzieli im, aby nie szli, że jest to zbyt niebezpieczne, ale oni weszli, pozostawiając im to zdanie, które przetrwało w czasie jako duchowe dziedzictwo dla nowych misjonarzy: "Jeśli nie pójdziemy, zabiją ich".
Polecam naszym czytelnikom te dwa filmy, aby dowiedzieć się więcej o Alejandro i Inés oraz kontekście, o którym mówimy:
Wchodząc na VIMEO można obejrzeć pełny film dokumentalny Carlosa Andrésa Very "Taromenani, el exterminio de los pueblo ocultos" z 2007 roku, zdobywcę nagrody publiczności na festiwalu "One World" w Berlinie: https://vimeo.com/35717321
Dziś tych dwoje misjonarzy, Inés i Alejandro, zostało ogłoszonych "Sługami Bożymi". Są oni przewodnikami naszej podróży dla Kościoła Amazonii w Ekwadorze i w ciągu tych 36 lat podążamy za ich misyjnym impulsem. Czekamy na cud, aby kontynuować ich drogę do świętości. Ich ciała spoczywają w katedrze El Coca i tam są odwiedzane przez wielu ludzi, którzy przybywają do grobów tych męczenników miłości w służbie wiary.
Na jej cześć od 17 lat misjonarze z wikariatu, wraz z braćmi kapucynami i siostrami tercjarkami kapucynkami, organizują pieszą pielgrzymkę o długości ponad 300 km, prowadzoną przez braci franciszkanów z sanktuarium Virgen de la Nube (Azogues, Cañar) do El Coca. Wędrówka ta zachęca do osobistego, duszpasterskiego, duchowego i ekologicznego nawrócenia.
Pragniemy, aby Alejandro i Inés nadal nam towarzyszyli i promowali misję Chrystusa oraz wzbudzali z Nieba nowe powołania do życia kapłańskiego, zakonnego i świeckiego. Prosimy ich, aby pomogli nam być Kościołem misyjnym i synodalnym, którego oczekuje od nas nasz starszy brat, Jezus Chrystus, misjonarz Ojca.
Jaka jest obecna sytuacja twojego wikariatu i jak wygląda pod względem wielkości, bogactwa naturalnego i liczby ludności?
-The Wikariat Aguarico znajduje się w prowincji Orellana, w amazońskim regionie Oriente w Ekwadorze i rozciąga się na około 22 000 km.2. Rzeką przepływającą przez całą prowincję jest rzeka Napo, która wraz z rzeką Aguarico jest jednym z głównych dopływów Amazonki. Znajduje się tu Park Narodowy Yasuní, jedno z najbardziej zróżnicowanych miejsc na świecie, które jest domem dla ludów żyjących w dobrowolnej izolacji, takich jak Tagaeri i Taromenani.
55,95% populacji mieszka w obszarze miejskim, podczas gdy pozostałe 44,05% są rozproszone na obszarach wiejskich. Mieszkańcy to 86,493. Rdzenni mieszkańcy 80%, metysi 17%, plemiona w izolacji i bez kontaktu 3%. Istniejące rdzenne grupy na tym obszarze to Kichwa, Siona, Secoya, Cofan, Tetetes i Waorani.
Wikariat Aguarico udostępnia społeczności następujące ośrodki usługowe:
Sektorl serwis
Opis
Ilość
Lokalizacja
Edukacja
Unidad educativa Fiscomsional Padre Miguel Gamboa
1
El Coca
Szkoła z internatem dla miejscowych uczennic
1
UE Gamboa - Coca
Stołówka studencka - Studenci w odległych społecznościach
1
UE Gamboa - Coca
Fiskalna jednostka edukacyjna PCEI Yachana Inti (Matriz Coca)
1
El Coca
Unidad educativa Fiscomsional PCEI Yachana Inti: 23 centra korepetycji zlokalizowane w kantonach
Monsignor Luis Alberto Luna Tobar Fiscomsional Jednostka Edukacyjna
1
Dayuma - El Triunfo
Duszpasterstwo zdrowotne i społeczne
Franklin Tello Teaching Hospital
1
Nuevo Rocafuerte
Schronienie dla chorych
1
Quito
Schronienie Huaorani
1
El Coca
Biuro techniczne duszpasterstwa społecznego
1
El Coca
Klasztor Matki Bożej z Guadalupe
1
El Coca
Formacja duszpasterska i duchowość
Centrum duchowości Alejandro i Inés
1
Społeczność Tiputini
Ośrodki szkolenia duszpasterskiego - domy kursów
4
El Coca; Joya de los Sachas; Nuevo Rocafuerte; Pompeya
Środowisko i rzecznictwo
Laboratorium środowiskowe LABSU
1
El Coca
Fundacja Alejandro Labaka
1
El Coca
OGÓŁEM
21
Biorąc pod uwagę 4 kantony, w których Yachana Inti ma centra szkoleniowe
Poniższa tabela przedstawia liczbę wspólnot (wiosek, ośrodków duszpasterskich) obsługiwanych przez misjonarzy, a także szacunkową liczbę katolików i niekatolików. Daje nam to przybliżoną liczbę mieszkańców należących do wspólnot lub ośrodków duszpasterskich, w których prowadzona jest praca misyjna, ewangelizacyjna, społeczna i środowiskowa.
OBSZARY DUSZPASTERSKIE
ISTNIEJĄCE SPOŁECZNOŚCI
LICZBA KATOLIKÓW
LICZBA NIEKATOLIKÓW
CAŁKOWITA LICZBA MIESZKAŃCÓW
Nuevo Rocafuerte
29
5.300
160
5.460
Pompeje
23
5.431
40
5.471
Rdzenna koka
73
17.571
288
17.859
Urban Coke
16
65.843
18.000
83.843
Yucca - Lisy
24
7.000
740
7.740
v. Aucas N
26
4.400
760
5.160
v. Aucas S
69
2.445
475
2.920
Sachas
87
35.244
7.210
42.454
OGÓŁEM
347
143.234
27.673
170.907
Poniżej przedstawię, w podziale na strefy duszpasterskie, obsługiwane miejsca, kaplice, katechistów i obecnych animatorów. Te informacje pozwolą nam określić puls duszpasterstwa, począwszy od katechezy, jako jednego z istotnych działań duszpasterskich wikariatu.
OBSZARY DUSZPASTERSKIE
OBSŁUGIWANE MIEJSCA
KAPLICE KATOLICKIE
KAPLICE NIEKATOLICKIE
KATECHIZY
ANIMATORZY
Nuevo Rocafuerte
2
4
6
40
4
Pompeje
23
1
1
29
Rdzenna koka
71
6
6
105
95
Urban Coke
18
15
17
182
15
Yucca - Lisy
3
20
5
68
18
v. Aucas N
3
20
5
68
18
v. Aucas S
26
18
9
40
15
Sachas
18
14
6
68
17
Rocafuerte
88
86
16
300
50
Życie w Amazonii oznaczało dla mnie otwartość na różnorodność kultur, więc spotkałem się i dzieliłem z rdzennymi narodowościami Kichwas, Shuar, Secoyas, Waoranis i Cofanes. Z podziwem obserwuję, jak w tym Bożym stworzeniu wszystkie te ludy żyją w harmonii ze swoją tożsamością kulturową i własnym językiem.
Oprócz ich własnego języka, większość z nich nauczyła się również hiszpańskiego, a dzieląc się z misjonarzami możemy zobaczyć jedność, radość i piękno tej "Żywej Pięćdziesiątnicy", którą daje nam Duch Święty.
Mamy około tysiąca katechistów, zarówno rdzennych, jak i metysów. Jedną z przekrojowych osi naszej ewangelizacji jest promowanie opieki nad "Wspólnym Domem", nad tym cudownym stworzeniem, które dał nam Bóg.
Jestem bardzo szczęśliwy z powodu misjonarzy, mężczyzn i kobiet oddających się z "parresia" misji, żyjąc w ten sposób czwartym marzeniem, które papież Franciszek nakazuje nam w adhortacji "Droga Amazonia": "Marzę o wspólnotach kościelnych pełnych życia" (QA 61-69).
Jestem szczególnie zadowolony, że niektórzy młodzi tubylcy różnych narodowości angażują się w wartości Ewangelii w swoim własnym języku i bez utraty tradycji kulturowej.
Wiele bogactw naturalnych i ludzkich, bez wątpienia, ale wiemy również, że Amazonia nie jest prosta. Jakie są główne wyzwania, przed którymi obecnie stoisz?
-Ekwadorski region Amazonii zajmuje około połowy terytorium kraju i jest zamieszkany przez niewielką liczbę rdzennej ludności i chłopów, co czyni go złożonym regionem w szczególnej sytuacji, ponieważ kolejne rządy postrzegały to pozornie niezamieszkane terytorium jako obszar wydobycia i eksploatacji warzyw, ale jednocześnie jako terytorium do skolonizowania.
W latach 50. w naszym kraju rozpoczęła się eksploatacja ropy naftowej, co zachęciło również do osiedlania się robotników, którzy nieświadomie najechali terytoria rdzennej ludności.
Ludy te są ofiarami boomu naftowego, który przekształca ziemie ich przodków w proste źródło zasobów do eksploatacji.
Podczas Synodu Amazońskiego w 2019 r. zwrócono uwagę na poważne nadużycia, jakich doświadczają te ludy, które znajdują w ówczesnych rządach całkowitą obojętność na niesprawiedliwość, której są ofiarami, w imię rzekomego rozwoju, w którym nie uczestniczą, ponieważ w zamian za eksploatowane bogactwa zbierają plony w postaci ubóstwa, braku dostępu do edukacji i zdrowia, tym bardziej, gdy wydobycie bogactw z Amazonii spowodowało pojawienie się katastrofalnych chorób związanych z wydobyciem i eksploatacją ropy naftowej, W zamian za wydobywane bogactwa Amazonii zbierają plony w postaci ubóstwa, braku dostępu do edukacji i zdrowia, tym bardziej, że wydobycie bogactw Amazonii spowodowało pojawienie się katastrofalnych chorób związanych z wydobyciem i eksploatacją ropy naftowej, takich jak rak skóry i żołądka, a także wady wrodzone.
To wielka sprzeczność, że w tej przestrzeni narodowej, która generuje największe bogactwo naszego kraju, nie ma ośrodków edukacyjnych ani zdrowotnych, które mogłyby odpowiedzieć na pilne potrzeby jej mieszkańców.
Jako kościół ewangelizacyjny, który głosi dobrą nowinę wszystkim narodom, stanęliśmy również przed proroczym wyzwaniem odważnego potępienia tych nadużyć, zachęcając lokalne i krajowe władze rządowe do ekologicznej i społecznej świadomości.
Co dla ciebie i twojego wikariatu apostolskiego oznaczały obchody Synodu Amazońskiego, dokument końcowy i adhortacja apostolska "Droga Amazonii"?
-W kontekście, który wyjaśniłem wcześniej, Synod dla Amazonii był siłą dla naszego Kościoła, ponieważ wytyczył apostolskie linie walki o integralne i ekologiczne nawrócenie.
Synod dla Amazonii jest praktycznym zastosowaniem encykliki Laudato si' papieża FranciszkaEncyklika ta jest pilnym wezwaniem dla całej ludzkości do ratowania naszej planety. Jej konkretne zastosowanie w naszym regionie jest znane jako Synod Amazoński, który Papież skonkretyzował poprzez adhortację apostolską "Drogi Amazonie". w którym zachęca nas do dalszej pracy na rzecz ludzi, w szczególności poprzez walkę o ich prawa. To właśnie mówi nam w pierwszym śnie: "Kościół u boku tych, którzy cierpią". (QA 9-14).Dla mnie, jako pasterza Kościoła, konkretna rzeczywistość Wikariatu i Amazonii oznaczała fundamentalną opcję obrony tego terytorium, obrony przekładającej się na ciągłe potępianie skażenia dużych firm, które pracują przy wydobyciu zasobów ziemi. Również po Synodzie dla Amazonii wzmocniliśmy integrację rdzennej ludności z celebracjami liturgicznymi, aby umożliwić im, poprzez docenienie ich własnej ekspresji kulturowej, zintegrowanej z liturgią, bycie bardziej widocznym przed ekwadorskim społeczeństwem.
Społecznie, Wikariat towarzyszy kilku skargom przed międzynarodowymi trybunałami, domagając się rekultywacji zanieczyszczonych rzek i terytoriów. Wspieramy również rdzennych przywódców, którzy są prześladowani i zagrożeni za walkę w obronie swojego terytorium.
W sferze kultury opracowaliśmy fora, festiwale i konferencje międzykulturowe z udziałem różnych podmiotów społecznych, tak aby te przestrzenie wymiany pozwoliły nam nadal wcielać w życie marzenie papieża Franciszka o zachowaniu bogactwa tego, co jest dziś najważniejszym płucem ludzkości, "gdzie ludzkie piękno świeci na tak wiele różnych sposobów" (QA, 7). (QA, 7)
Jako duszpasterz jestem zaangażowany w realizację czwartego marzenia, "Marzenia eklezjalnego" papieża Franciszka w "Drodze Amazonii", które jest wezwaniem dla całego naszego Kościoła, aby stał się obecną rzeczywistością: "Marzę o wspólnotach chrześcijańskich zdolnych do dawania siebie i wcielania się w Amazonii, aż do nadania Kościołowi nowych twarzy o cechach amazońskich". (QA 61-110)
Jakby tego było mało, jest on również prezesem REPAM w Ekwadorze. Z czym wiąże się ta odpowiedzialność?
-Ta odpowiedzialność bycia przed siecią jest wezwaniem do braterskiej walki, w której słuchamy siebie nawzajem, staramy się razem dzielić smutki, radości, nadzieje i marzenie o ocaleniu naszego lasu, w którym dzieci Boże są schronione, czekając uważnie na Jego zbawcze przesłanie.
REPAM - Pan-Amazonian Ecclesial Network, oznaczało dla mnie przyjęcie teologii troski i solidarności, ponieważ każdy chrześcijanin w Amazonii musi podjąć ewangeliczne zobowiązanie do dbania o każde ze źródeł życia, aby zachować ludy, które są odżywiane przez te źródła: wodę, powietrze, faunę, roślinność, kulturę.
Nasza wspólna solidarna walka przekłada się na nasze motto "TAK DLA ŻYCIA I NIE DLA ŚMIERCI W AMAZONII". Bycie częścią REPAM jest dla mnie osobistą i duszpasterską opcją, która przekłada się na: przejście od Chrystusa tabernakulum do Chrystusa, który cierpi w każdym rdzennym mieszkańcu Amazonii, wywłaszczonym i zubożałym. Przełożenie ceremonii i uroczystości na konkretne zastosowanie Ewangelii w osobie cierpiącego, słabego i prześladowanego, ponieważ słowo ma sens tylko wtedy, gdy staje się życiem i przemienia nas.
REPAM promuje Kościół "o amazońskim obliczu", który jest różnorodny i odzwierciedla różnorodność ludów żyjących w jedności i komunii, gdzie - jako Dokument końcowy Synodu dla Amazonii- Wszystko jest ze sobą powiązane.
Praca, którą wykonujemy w REPAM, ma cztery osie, które odpowiadają 4 marzeniom papieża Franciszka.
Osie te to:
Prawa człowieka - marzenie społeczne
Szkolenie - marzenie kulturowe
Komunikacja - eklezjalne marzenie
Troska o naturę - Ekologiczny sen
Konkretnym projektem REPAM Ekwador, realizowanym z udziałem 6 wikariatów amazońskich, jest ponowne zalesienie Amazonii poprzez posadzenie i pielęgnację miliona drzew w ciągu najbliższych 3 lat.
Ponadto, zostaliśmy wzmocnieni poprzez nawiązanie współpracy z takimi grupami jak Caritas Ekwador, Ruch Laudato si`lub ruch ekumeniczny Kościoły i górnictwomiędzy innymi, którzy opowiadają się za życiem na poziomie krajowym i którzy połączyli siły, aby potępić nadużycia i nie pozwolić, aby szkody wyrządzone narodom i terytoriom pozostały niewidoczne.
José Adalberto Jiménez Mendoza O.F.M. z papieżem Franciszkiem
Mieliśmy okazję uczestniczyć z wami w amazońskiej liturgii. W jaki sposób sakramenty są tutaj inkulturowane? Jakie są różnice w stosunku do klasycznego rytu? Co sądzisz o propozycji stworzenia rytu amazońskiego promowanego przez CEAMA, o którym rozmawialiśmy z Mauricio Lópezem, tutaj na stronie OMNES?
-W większych miastach Amazonii tradycyjne obrzędy kościelne są szanowane w celebracjach eucharystycznych i sakramentalnych. Jednak w społecznościach tubylczych ważne jest, aby pewne symbole kulturowe, które łączą się z ich duchowością, takie jak muzyka i taniec, pozwalały tym populacjom wyrażać swoje uczucia i znajdować mosty komunikacji z Bogiem Życia, od którego stopniowo otrzymują jego zbawcze przesłanie, w ich własnej kulturze.
W celebracjach liturgicznych, zarówno Słowa, jak i Eucharystii, szanujemy i przyjmujemy liturgię oferowaną przez Kościół powszechny i to właśnie w ramach tej liturgii przyjęliśmy kulturowe przejawy ludów, które wzbogacają i wypełniają rdzenną celebrację życiem i znaczeniem.
Na przykład w celebracji eucharystycznej, po poproszeniu Boga o przebaczenie, następuje zewnętrzne ludzkie przebaczenie, które polega na podejściu do drugiej osoby (rodziców, compadres, rodziców chrzestnych, rodzeństwa, dzieci) i poproszeniu o przebaczenie. Ten, który otrzymuje słowa, daje mu "kamachina", czyli radzi mu, aby zmienił zło w dobro.
Jak młodzi ludzie z Twojego wikariatu odbierają niedawno utworzony program PUAM-Amazon University?
-Każdy projekt edukacyjny jest nadzieją dla ludów Amazonii i jestem optymistą, jeśli chodzi o realizację tego projektu, który zapewni możliwości młodym ludziom, którzy do tej pory mieli dostęp jedynie do edukacji na poziomie średnim. Posiadanie centrum szkolnictwa wyższego w środku terytorium, z konkretną rzeczywistością, pozwoli młodym beneficjentom nie tylko zdobyć wykształcenie akademickie, ale także szkolenie, które wzmocni ich świadomość zasobów ich terytorium, tworząc nowych liderów, którzy będą bronić Amazonii, jednego z najważniejszych eko-regionów na świecie.
Gratuluję i dziękuję Pontificia Universidad Católica del Ecuador (PUCE) oraz Conferencia Eclesial de la Amazonía za stworzenie projektu Program PUAM-Amazon University.
Obecnie około 20 młodych Huaorani korzysta z tego projektu i towarzyszy im, aby mogli osiągnąć swoje cele. Towarzyszenie wspólnotom religijnym jest niezbędne dla ich formacji.
Mamy nadzieję, że w przyszłości to właśnie ci profesjonaliści przejmą pałeczkę i będą nauczycielami przyszłych pokoleń w swoich językach, co do tej pory nie było możliwe na innych uniwersytetach.
AutorMarta Isabel González Álvarez
Doktor nauk humanistycznych w zakresie dziennikarstwa, ekspert ds. komunikacji instytucjonalnej i komunikacji na rzecz Solidarności. W Brukseli koordynowała komunikację międzynarodowej sieci CIDSE, a w Rzymie komunikację Dykasterii ds. Służby Integralnego Rozwoju Człowieka, z którą nadal współpracuje. Obecnie wnosi swoje doświadczenie do działu społeczno-politycznych kampanii rzeczniczych i sieci Manos Unidas oraz koordynuje komunikację sieci Enlázate por la Justicia. Twitter: @migasocial
Zgromadzenie Sióstr Życia powitało siedem nowych sióstr na początku sierpnia 2023 r. podczas uroczystej celebracji w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku.
Kardynał John J. O'Connor (15 stycznia 1920 - 3 maja 2000), arcybiskup Nowego Jorku w latach 1984-2000, założyciel "Kardynałów Nowego Jorku", urodził się w 1955 r. w Nowym Jorku.Siostry życia"Hermanas de la Vida"), musiały się uśmiechać, gdy siedem nowych sióstr złożyło swoje ostatnie śluby 5 sierpnia w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku.
W 1991 roku kardynał O'Connor opublikował artykuł zatytułowany "Poszukiwana pomoc: Siostry Życia". Jego wizja dotyczyła "wspólnoty zakonnej kobiet, które w pełni oddałyby się ochronie i umacnianiu świętości całego ludzkiego życia, zaczynając od najbardziej bezbronnych". 1 czerwca 1991 r. osiem sióstr zebrało się w Nowym Jorku, aby utworzyć nową wspólnotę Sisters of Life. Obecnie posługuje w niej ponad sto sióstr.
Ceremonia ślubowania
Głównym celebransem był kardynał Timothy Dolan, a koncelebransami byli arcybiskup Gabriele Giordano Caccia, Stały Obserwator Stolicy Apostolskiej przy ONZ; biskup James D. Conley z Lincoln, Nebraska; biskup pomocniczy archidiecezji nowojorskiej, Msgr. Conley z Lincoln, Nebraska; oraz biskupi pomocniczy archidiecezji nowojorskiej, monsignor Peter J. Byrne, monsignor John J. O'Hara i monsignor Edmund J. Whalen; wikariusz generalny archidiecezji nowojorskiej, monsignor Joseph P. LaMorte; oraz ksiądz Henry Salvo, rektor katedry św. Patryka.
Około 1500 członków rodzin, przyjaciół, sióstr Sisters of Life, braci zakonnych, kapłanów i życzliwych osób było obecnych, aby powitać nowe siostry i obserwować, jak składają śluby zakonne.
Siedem sióstr, które złożyły śluby wieczyste to: Mary Pieta, Mercy Marie, Mary Grace, Fidelity Grace, Zelie Maria Louis, Ann Immaculee' i Catherine Joy Marie.
Fasety diamentu
Omnes miała okazję porozmawiać z siostrą Marie Veritas, S.V., lokalną przełożoną i koordynatorką misji w Denver. Podzieliła się tym, co uważa za najbardziej wyjątkowe, gdy świętują śluby zakonne: "Zawsze uderza mnie przede wszystkim piękno ich serc i głosów, gdy składają śluby.
Sr. Marie Veritas docenia również "tradycję w naszej wspólnocie ... przyjmowania tytułu, tytułu zakonnego po imieniu ... i jeśli tego pragną i czują, że Pan je do tego prowadzi, i ... Myślę, że co roku jest coś wyjątkowego, a potem w tym roku o dzieleniu się tytułami sióstr po raz pierwszy, kiedy je słyszysz".
Kiedy nowe siostry składają śluby i wypowiadają na głos swoje imiona i nowy tytuł, "jest to jak dalsze objawienie ich serca, ich wyjątkowego osobistego charyzmatu lub osobistych łask, które Pan im powierzył... tajemnic, które Pan poprosił, aby żyły w szczególny sposób..." - powiedziała siostra Marie Veritas.
"To prawie tak, jakby patrzeć na fasety diamentu, a każda z nich odbija światło w wyjątkowy sposób... i każdy z nas odbija chwałę Boga w tak szczególny, wyjątkowy i niepowtarzalny sposób" - dodał.
W swojej homilii kardynał Dolan wezwał osoby składające śluby wieczyste do "zmiany kultury śmierci na kulturę życia". Jego poprzednicy i nowi współpracownicy zobowiązali się do tego na co dzień i poważnie traktują jego wezwanie.
"Myślę, że... wybór życia zamiast śmierci, jest jak wybór, którego dokonujemy każdego dnia" - powiedziała Marie Veritas. To bycie świadomym prawdy, że jesteś "kochany" i "cenny".
Rodzinna charyzma "Sióstr Życia".
Siostry życia pracują z najbardziej bezbronnymi: nienarodzonymi, niewybranymi, a ich wezwaniem jest "ochrona i umacnianie każdego życia".
Uznają, że "z tym bólem ludzkiego serca... można szukać miłości w niewłaściwym miejscu... lub zastąpić miłość śmiercią". Zachęcają tych, których spotykają, aby wybrali miłość i pamiętali, "że nasze życie ma znaczenie, że jesteśmy dobrzy, że jesteśmy święci, że jesteśmy ważni".
Matka Mary Concepta, S.V., która została wybrana na nową przełożoną Sióstr Życia na początku tego roku, modliła się z nowymi siostrami i za nie. Obecna była także jej poprzedniczka, Matka Agnes Mary Donovan, S.V., która niedawno przeszła na emeryturę po 30 latach sprawowania urzędu. To było rodzinne wydarzenie!
Pamiętnik księdza z Lizbony. "Stary marzyciel i młodzi prorocy".
Fernando Mignone, kanadyjski kapłan Opus Dei, był jednym z tysięcy księży, którzy wzięli udział w Światowych Dniach Młodzieży.
Fernando Mignone-22 września 2023 r.-Czas czytania: 11minuty
"Z pola", Mignone zebrał swoje wrażenia w małym "dzienniku podróży", który w uprzywilejowany sposób ilustruje chwile, spotkania i anegdoty z tych intensywnych dni.
Poniedziałek 31. Podczas lotu 680 linii Air Transat z Montrealu prawdopodobnie jedna trzecia pasażerów to pielgrzymi ŚDM.
Przybywam do Lizbony w święto św. Ignacego, polecając się papieżowi. Będę spał w Rezydencji Uniwersyteckiej Montes Claros, razem z 50 lub 60 innymi księżmi z Opus DeiSą też świeccy rezydenci.
Młodzi ludzie z parafii Bożego Ciała w Vancouver, którzy wzięli udział w ŚDM
Jestem z Dzieła i jestem tutaj, aby odprawić mszę, wygłosić kazanie i wysłuchać spowiedzi 55 kanadyjskich dziewcząt. Spotkam się również, kiedy będę mógł i jak będę mógł, z 25 kanadyjskimi chłopcami, również związanymi z Dziełem. Ale oni mają innego księdza.
Wyznania, spotkania i selfie
Wtorek 1. Idę do Parku Przebaczenia, aby wysłuchać spowiedzi w pięciu językach. Znajduje się tam 150 konfesjonałów zbudowanych przez więźniów. Po przyjeździe spotykam sześciu członków rodziny Scholten z Kolorado i innych ze stanów Floryda i Indiana z Jesus Film Project. Zostali oni zaproszeni przez organizatorów ŚDM do promowania tej inicjatywy (zob. jesusfilm.org).
Kiedy kończę spowiedź, portugalska dziennikarka z agencji Lusa przeprowadza ze mną wywiad w języku angielskim. Chce wiedzieć, jakie jest moje przesłanie dla młodych ludzi. "To przesłanie papieża: Chrystus żyje i musimy Go odnaleźć".
Autor z młodym Noah Smithem z Iowa
Czekam w kolejce przez godzinę, zanim mogę wsiąść do pociągu miejskiego, a w zamieszaniu spotykam Noah Smitha z Des Moines w stanie Iowa. Mówi mi, że jego ojciec jest członkiem Opus Dei, a on sam we wrześniu wstępuje do nowicjatu jezuitów. Robimy sobie selfie.
Po południu koncelebrowałem mszę w Parque Eduardo VII z patriarchą Lizbony, około ośmioma tysiącami księży i setkami biskupów, dla ponad pół miliona młodych ludzi. Jak dobrze śpiewa chór i gra orkiestra! Markiz Pombal zdaje się spoglądać na nas z podziwem ze swojego pomnika znajdującego się dalej na wzgórzu, a w tle widać błękit wody.
Papież Franciszek przybywa
Środa 2. ¡Francisco przybywa! Spotyka się z dygnitarzami. Cytuje Camõesa: "Tutaj... gdzie ziemia się zatrzymuje, a morze nadchodzi". Mówi do nich poetycko o pokoju, dialogu, spotkaniu, ekologii, przyszłości, braterstwie. O posiadaniu większej liczby dzieci. "Dokąd płyną, Europa i Zachód, z odrzucaniem osób starszych, ścianami z drutu kolczastego, tragediami na morzu i pustymi kołyskami? Dokąd płyną? Dokąd płyną, jeśli w obliczu bólu życia oferują powierzchowne i błędne środki zaradcze, takie jak łatwy dostęp do śmierci, rozwiązanie wygody, które wydaje się słodkie, ale w rzeczywistości jest bardziej gorzkie niż wody morskie? I myślę o tak wielu naciąganych przepisach dotyczących eutanazji... Lizbona, otoczona oceanem, daje nam jednak powód do nadziei, jest miastem nadziei. Ocean młodych ludzi zalewa to gościnne miasto".
Papież odmawia nieszpory z portugalskimi biskupami, kapłanami, konsekrowanymi kobietami i mężczyznami.... wzywając ich, aby nie tracili ducha, nie tracili ducha, ale wypływali na głębię. Cytuje wielkiego portugalskiego misjonarza ojca António Vieirę. "Powiedział, że Bóg dał im małą ziemię, aby się na niej urodzili; ale każąc im spojrzeć na ocean, dał im cały świat, aby na nim umarli: 'Urodzić się, mała ziemia; umrzeć, cała ziemia; urodzić się, Portugalia; umrzeć, świat'. Ponownie zarzucić sieci i objąć świat nadzieją Ewangelii: do tego jesteśmy wezwani! Nie nadszedł czas, aby się zatrzymać, nie nadszedł czas, aby się poddać, nie nadszedł czas, aby zacumować łódź na lądzie lub spojrzeć wstecz; nie musimy unikać tego czasu, ponieważ nas przeraża i schronić się w formach i stylach z przeszłości ".
Następnie Franciszek spotyka się z ofiarami nadużyć, ukraińskimi...
Czwartek 3. Wieje silny morski wiatr: wiatr Ducha Świętego. Minęło prawie pięć lat od osobiściejak powiedzieliśmy po pandemii Papieska młodość. "Twoi starcy będą mieli sny, a twoi młodzieńcy będą mieli wizje".. W książce, którą przyniosłem ze sobą, Bóg jest młody, Franciszek cytuje Joela 3:1. I dodaje: "Starzy marzyciele i młodzi prorocy są drogą zbawienia dla naszego wykorzenionego społeczeństwa".
Rano na Uniwersytecie Katolickim papież wysłuchał świadectw trzech dziewcząt i chłopca: Beatriz, Mahoora, Mariany i Tomása. Powiedział portugalskim studentom, że dwa czasowniki pielgrzyma to szukać i ryzykować. "Przeanalizujcie dobrze to, co wam mówię. W imię postępu otwarto drogę do wielkiego regresu. Jesteście pokoleniem, które może sprostać temu wyzwaniu, macie najbardziej zaawansowane instrumenty naukowe i technologiczne, ale proszę, nie wpadajcie w pułapkę częściowych wizji. Nie zapominajcie, że potrzebujemy integralnej ekologii; musimy słuchać cierpienia planety obok cierpienia ubogich; musimy umieścić dramat pustynnienia obok dramatu uchodźców, kwestię migracji obok kwestii spadającej liczby urodzeń; musimy zająć się materialnym wymiarem życia w wymiarze duchowym. Nie tworzyć polaryzacji, ale wizje całości".
Wyjaśnia, w Scholas Ocurrentesorganizacji kulturalnej dla młodych ludzi w prawie 200 krajach: "Czasami w życiu trzeba pobrudzić sobie ręce, żeby nie pobrudzić serca". Młody ewangelista, katolik i muzułmanin rozmawiają z Francisco o jego projekcie, który łączy sztukę, kulturę i religię.
Ceremonia powitalna po południu. "Wszyscy, wszyscy, wszyscy pasujemy do Kościoła!". wołał papież do prawie miliona młodych ludzi. To było piękne wydarzenie, pierwsze masowe wydarzenie z jego udziałem. I ostrzega nas, abyśmy nie popadli w makijaż, abyśmy nie szukali "polubień". I mówi im o powołaniu.
"Nie jesteście tu przez przypadek. Pan powołał was nie tylko w tych dniach, ale od początku waszego życia. Wezwał nas wszystkich od początku życia. Wezwał was po imieniu. Słyszymy, jak Słowo Boże wzywa nas po imieniu. Spróbuj wyobrazić sobie te słowa wypisane wielkimi literami, a następnie pomyśl o nich wypisanych wewnątrz każdego z was, w waszych sercach, jako o tytule waszego życia, o znaczeniu tego, kim jesteście: zostaliście powołani. nazwany po imieniuTy, ty, ty, ty, ty, ty, tutaj, my wszyscy, ja, wszyscy zostaliśmy wezwani po imieniu. Nie zostaliśmy wezwani automatycznie, zostaliśmy wezwani po imieniu. Pomyślmy o tym: Jezus wezwał mnie po imieniu. Są to słowa wypisane na sercu, a następnie pomyślmy, że są one zapisane wewnątrz każdego z nas, w naszych sercach, i tworzą rodzaj tytułu twojego życia, znaczenie tego, kim jesteśmy, znaczenie tego, kim jesteś.
"Zostałeś wezwany po imieniu. Nikt z nas nie jest chrześcijaninem przez przypadek, wszyscy zostaliśmy powołani po imieniu. Na początku sieci życia, przed talentami, które posiadamy, przed cieniami ran, które nosimy w sobie, zostaliśmy powołani. Zostaliśmy powołani, dlaczego? Ponieważ jesteśmy kochani. Zostaliśmy powołani, ponieważ jesteśmy kochani. To jest piękne. W oczach Boga jesteśmy drogocennymi dziećmi, które On wzywa każdego dnia, aby objąć, zachęcić, uczynić z każdego z nas wyjątkowe, oryginalne arcydzieło. Każdy z nas jest wyjątkowy i oryginalny, a piękna tego wszystkiego nie jesteśmy w stanie dostrzec".
Jem kolację z nowym przyjacielem, wenezuelskim proboszczem Rolando Rojasem, na którego właśnie wpadłem. Uczęszcza on na kursy formacyjne Stowarzyszenia Kapłańskiego Świętego Krzyża (Opus Dei) w swojej diecezji.
"Czy nienawidzę ubóstwa, ubóstwa innych, czy zawsze szukam życia wydestylowanego, takiego, które istnieje w mojej fantazji, ale nie istnieje w rzeczywistości? Ileż to wydestylowanych żyć, bezużytecznych, które przechodzą przez życie, nie pozostawiając po sobie śladu, ponieważ ich życie nie ma żadnej wagi!".
W restauracji po raz enty rozmawiam z nieznajomym. Tym razem jest to austriacki proboszcz Martin Truttenberger, który właśnie przejechał Alpy na motocyklu w dziewięć dni! Rozdaje dziesiątki medalików Matki Bożej w kafeterii Uniwersytetu Katolickiego, a potem jedziemy do Oratorium św.
Etap, w którym Droga Krzyżowa Po południu nad lożą papieską zbudowano wieżę, w której wczoraj odbyło się papieskie powitanie, a we wtorek msza z udziałem patriarchy. Niebieskie wieże, na które odważnie wspinali się młodzi aktorzy, przywiązani do lin, przenosząc drewniany krzyż z jednej wieży na drugą. Wspaniała droga krzyżowa, w znakomitej choreografii, m.in. znanej reżyserki teatralnej Matilde Trocado, wspaniale odegrana przez 50 młodych ludzi z wielu krajów, wspieranych przez setki innych muzyków, śpiewaków i młodych pracowników za kulisami. W sumie chłopcy i dziewczęta pochodzą z około dwudziestu krajów.
Ta droga krzyżowa była przygotowywana przez dwa lata przez księży jezuitów i portugalską młodzież, a tekst podkreśla wrażliwość i wiarę. W tych latach synodów na temat synodalności, tysiące młodych ludzi, z pomocą Dykasteria ds. Świeckichna całym świecie. Ich troski, słabości i rany zostały włączone do tekstu Drogi Krzyżowej: zdrowie psychiczne (jest świadectwo młodego Portugalczyka, nagrane i pokazane na dużym ekranie), samotność, przemoc, strach, bezrobocie, fałszywe iluzje mediów społecznościowych, uzależnienia, a także dwa inne nagrane świadectwa: młodej Hiszpanki, która dokonała aborcji, a następnie nawróciła się, oraz młodego Amerykanina, który pokonał uzależnienia - oboje znajdują się na podium bardzo blisko papieża wraz ze swoimi małżonkami.
To właśnie powiedział nam Papież na początku Drogi Krzyżowej:
"(Chwila ciszy) Jezus, ze swoją czułością, ociera nasze ukryte łzy, Jezus czeka, aby wypełnić naszą samotność swoją bliskością. Jak smutne są chwile samotności! On tam jest, On chce wypełnić tę samotność. Jezus chce wypełnić nasz strach, twój strach, mój strach, te mroczne lęki, chce wypełnić je swoim pocieszeniem i czeka, aby nas popchnąć, aby podjąć ryzyko kochania. Ponieważ ty to wiesz, wiesz to lepiej niż ja: kochanie jest ryzykowne. Musisz podjąć ryzyko kochania. Jest to ryzyko, ale warto je podjąć, a On nam w tym towarzyszy. On zawsze nam towarzyszy. On zawsze idzie z nami.
"On jest zawsze z nami przez całe nasze życie. Nie chcę wchodzić w szczegóły. Dzisiaj pójdziemy z Nim ścieżką Jego cierpienia, ścieżką naszych niepokojów, ... naszej samotności. Teraz sekunda ciszy i każdy z nas pomyśli o swoim cierpieniu, pomyśli o swoim niepokoju, pomyśli o swoich nieszczęściach. (Minuta ciszy) A Jezus idzie na krzyż, umiera na krzyżu, aby nasza dusza mogła się uśmiechnąć. Amen."
Sobota 5.Papież udaje się do Fatimy, stolicy pokoju. Modli się o pokój. Odmawia różaniec z chorymi młodymi ludźmi w Capelinha, w miejscu, w którym Maryja objawiła się siostrze Łucji Santos, świętej Hiacyncie i świętemu Franciszkowi Marto, 13 maja, kwietnia, czerwca, lipca, września i października 1917 roku, w środku Wielkiej Wojny. Modlą się do Matki Bożej Nawiedzenia "w pośpiechu".
Autor z Peterem (Irlandczykiem) i Mayarą (Brazylijką) O'Brien, których poznał w Lizbonie.
Około pierwszej kończę pracę duszpasterską i spotykam Irlandczyka, który rok temu ożenił się z Brazylijką. catholicmatch.com i obecnie mieszkają w Dublinie. Marzą o założeniu chrześcijańskiej rodziny.
Wszyscy pielgrzymi biegną, lecą, idą w kierunku Parku Łaski - aby zobaczyć, kto dotrze tam pierwszy! Po drodze spotkaliśmy między innymi dwóch kubańskich seminarzystów, Lázaro i Dionne, którzy przybyli z ponad 200 pielgrzymami ze swojej wyspy.
Przybywając do naszego sektora około trzeciej po południu, nie jest łatwo zdobyć mały kawałek ziemi, aby położyć tam głowę dziś wieczorem, aby móc oglądać ceremonię czuwania, aby zobaczyć papieża, gdy przejeżdża. Ten obszar musiał być pełny przed południem, a my mieliśmy bilety.
Dzięki Bogu za technologię audiowizualną, za gigantyczne ekrany, za pracę 25 000 wolontariuszy z ponad dwudziestu krajów... Jak Charlotte z Victoriaville w Quebecu. "Przyjechałam z myślą, że z radością zobaczę mały palec papieża. Ale ponieważ byłam odpowiedzialna za bezpieczeństwo, udało mi się zobaczyć go cztery razy z odległości kilku metrów".
Z podium-oratorium, gdzie znajduje się papież i ołtarz, na dużych ekranach słychać świadectwo portugalskiego księdza, a muzyka, która towarzyszy tańcowi, przemówieniu papieża, a przede wszystkim przemienionemu Panu, jest adorowana. Jakże uroczyście brzmi hymn. Panis Angelicum! Istnieje wiele innych kompozycji muzycznych.
Następnego dnia kardynał Manuel Clemente z Lizbony powiedział Vatican News: "Przekonanie tych ludzi. Nie jest to łatwe w tłumie, tłumie tej wielkości. Widać to było podczas wszystkich celebracji ... Nie było potrzeby, aby ktoś poprosił o ciszę, natychmiast wszyscy zamilkli ... podczas adoracji eucharystycznej było półtora miliona młodych ludzi, którzy stracili się nawzajem z oczu. Ale kiedy Najświętszy Sakrament został umieszczony na ołtarzu, co to było? Przekonanie, oddanie... bardzo mocny moment... nikt nie powiedział ani słowa. Najświętszy Sakrament został umieszczony i.... tck tckCo to jest? To coś z nieba, nie jest nasze.
Później impreza, towarzystwo i próba zaśnięcia...
Ostatnia msza święta
Niedziela 6. Święto Przemienienia Pańskiego. Logiczne jest mówienie w liczbie pojedynczej "Światowe Dni Młodzieży", ponieważ wszystko kulminuje w celebracji tej niedzielnej Eucharystii, w tym przypadku, biorąc pod uwagę kalendarz, liturgicznie Przemienienia Pańskiego.
Widzę przemieniony Kościół, gdy koncelebrujemy z ponad dziesięcioma tysiącami kapłanów i około 800 biskupami, na czele z biskupem Rzymu: konsekrujemy chleb i wino, które będą karmić półtora miliona młodych chrześcijan ze wszystkich krajów, z pięciu kontynentów, są ich sztandary. Przemieniony Kościół XXI wieku.
W moim dziękczynieniu po komunii, odporny na odwadniający pot, myślę, że świat skręcił za róg. Jak opatrznościowy jest ten papież! W swojej homilii prosi młodych ludzi, aby się nie bali!! Modli się litanią "obrigados" pod koniec mszy, wyjaśniając nam, że być związanym oznacza angażować się, działać. Podsumowuje: "Obrigado Tobie, Panie Jezu. Obrigado Tobie, Maryjo, Matko nasza, a teraz odmówmy modlitwę "Anioł Pański".
Po południu Francisco zaprasza wolontariuszy na falę Bożej Miłości. "Na północ od Lizbony znajduje się miasto, Nazarégdzie można podziwiać fale, które osiągają wysokość do trzydziestu metrów i są atrakcją na całym świecie, zwłaszcza dla surferów, którzy rzucają im wyzwanie. ...Stanęliście w obliczu prawdziwej fali; nie wody, ale młodych ludzi, młodych ludzi, którzy zalali to miasto. Ale z Bożą pomocą, z wielką hojnością i wspierając się nawzajem, stawiliście czoła tej wielkiej fali. Spójrzcie, jacy jesteście odważni. Dziękuję, obrigado! Chcę ci powiedzieć, żebyś nie odpuszczał, żebyś dalej płynął na falach miłości, falach dobroczynności, ¡być surferzy miłości!"
Poniedziałek 7. Odwiedzam Fatimę, półtorej godziny na północ, autobusem. Czy były to najlepsze ŚDM w historii? Dla tego pieszego kronikarza, który był już na czterech, te były najdoskonalsze, w ramach zwykłego chaosu. Dla papieża, z jego czterech ŚDM (Rio de Janeiro, Kraków, Panama, Lizbona), te były najlepiej zorganizowane.
Jakże dobrymi ludźmi są Portugalczycy! Są prości, dyskretni, pracowici, gościnni, szanują chrześcijan. Przewodnik mówi, że są Portugalczycy, którzy nie są katolikami, ale w swoich potrzebach zwracają się do Matki Bożej Fatimskiej. W Fatimie można zobaczyć portugalskich pokutników idących na kolanach w kierunku Kaplicy Objawień. Na Drodze Krzyżowej tłum Włochów z Comunione e Liberazione modli się i śpiewa pod ostrym słońcem.
Wtorek 8. Wracam do Montrealu. W samolocie spotykam mojego przyjaciela, księdza Richarda Conlina z parafii Bożego Ciała w Vancouver. Podróżuje z 25 parafianami, młodymi ludźmi w wieku od 16 do 24 lat i towarzyszącymi im dorosłymi. Dzieci chcą pojechać do Seulu w 2027 roku.
Środa 9. Franciszek przybył do Watykanu w niedzielę wieczorem. Tutaj podsumowuje ŚDM. Na zakończenie przytaczam cytaty z dzisiejszej audiencji papieskiej. "Tak wielu młodych ludzi z całego świata, tak wielu! Aby iść na spotkanie i spotkać Jezusa". Maryja "prowadzi pielgrzymkę młodych ludzi śladami Jezusa... Tak jak uczyniła to dokładnie sto lat temu w Portugalii, w Fatimie, kiedy zwróciła się do trojga dzieci, powierzając im orędzie wiary i nadziei dla Kościoła i świata".
W Fatimie "modliłam się o pokój, ponieważ jest tak wiele wojen we wszystkich częściach świata, we wszystkich".
"Młodzi z całego świata przybyli do Lizbony w wielkiej liczbie i z wielkim entuzjazmem... To nie były wakacje, wycieczka turystyczna, ani wydarzenie duchowe, cel sam w sobie; ŚDM to spotkanie z żywym Chrystusem poprzez Kościół, młodzi ludzie idą na spotkanie z Chrystusem... Dziękuję Bogu za" świąteczną atmosferę. "Gdzie są młodzi ludzie, tam są kłopoty, oni wiedzą, jak to zrobić dobrze!
Podczas gdy na Ukrainie i w innych miejscach na świecie toczą się walki, a w niektórych ukrytych pomieszczeniach planowana jest wojna, ŚDM pokazały wszystkim, że inny świat jest możliwy. "Świat braci i sióstr, gdzie flagi wszystkich narodów powiewają razem, obok siebie, bez nienawiści, bez strachu, bez zamknięcia, bez broni". Czy "wielcy tej ziemi" wysłuchają tego młodzieńczego entuzjazmu dla pokoju?
"Jest to przypowieść na nasze czasy, a Jezus jeszcze dziś mówi: 'Kto ma uszy, niechaj słucha! Kto ma oczy, niechaj widzi!' Mamy nadzieję, że cały świat wysłucha tego Dnia Młodzieży i zobaczy to piękno młodych ludzi idących naprzód. Mamy nadzieję, że cały świat wysłucha tego Dnia Młodzieży i zobaczy, jak piękno młodych ludzi idzie naprzód".
AutorFernando Mignone
Montreal / Toronto
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Uzdrowienie Jimeny podczas ŚDM, szesnastoletniej dziewczyny z Madrytu, która jest praktycznie niewidoma, poruszyło cały świat. Stało się to 5 sierpnia, w święto Matki Bożej Śnieżnej, w ostatnim dniu nowenny, którą ona i jej przyjaciele odprawiali, modląc się o jej uzdrowienie. Miało to miejsce w samym środku Światowe Dni MłodzieżyJimena dołączyła do niezliczonej liczby młodych ludzi z całego świata.
Byłem zaskoczony (być może niezbyt zaskoczony) reakcją niektórych dziennikarzy, którzy nawet mając przed oczami dowody na to, że ta dziewczyna była niewidoma, a teraz widzi, odmawiają uznania tego niewytłumaczalnego faktu, tego możliwego cudu. Po prostu widzą to na własne oczy, ale nie wierzą w cuda.
Są bardziej ślepi niż Jimena. To jest tuż przed ich oczami, a oni tego nie widzą.
W rzeczywistości ta ślepota jest ślepotą naszego społeczeństwa jako całości. Nasz świat nie wierzy w cuda. A nawet ci z nas, którzy nazywają siebie wierzącymi, mają trudności z uwierzeniem w te niezwykłe przejawy nadprzyrodzonego w naszym życiu. Głównym powodem jest to, że mamy materialistyczną koncepcję rzeczywistości, w której, nawet jeśli wierzymy w istnienie Boga, nie wierzymy, że Bóg może działać w rzeczywistości materialnej. Wyobrażamy sobie Boga i wszystko, co nadprzyrodzone, jako rzeczywistość odrębną i odległą od rzeczywistości materialnej, bez żadnego związku. Wkradł się deistyczny pogląd zegarmistrza, który wprawia w ruch maszynę, która następnie działa sama z siebie.
Ale to nie jest chrześcijański pogląd na Boga i jego związek ze światem. Bóg nie stworzył świata miliony lat temu. Bóg nadal go tworzy i podtrzymuje jego istnienie. Jako kochający Ojciec jest obecny w naszym życiu i troszczy się o nas w swojej opatrzności.
Pewnego dnia Jezus krzyknął z radości, ponieważ Ojciec w niebie ukrył tajemnice Królestwa przed mądrymi i inteligentnymi, a pokazał je prostym (por. Mt 11:25). Tak dzieje się również dzisiaj. Dla milionów młodych ludzi, którzy podobnie jak Jimena uczestniczyli w ŚDM, było to niezwykle normalne, że Bóg dokonał tego możliwego cudu i cieszyli się wraz z Jimeną z jej uzdrowienia. Być może dlatego, że w tamtych dniach sami żyli w atmosferze duchowości i transcendencji, w której Bóg był ściśle obecny.
Cuda są znakami, które Bóg czyni, aby pokazać nam bliskość Królestwa, które już jest pośród nas. Jezus uzdrowił niewidomego nie tylko jako akt miłości i miłosierdzia, ale także po to, by nauczyć nas widzieć głębiej, oczami wiary.
Wielkie pytanie, które rodzi się w moim sercu, brzmi: co Bóg chciał nam powiedzieć przez ten możliwy cud? Niewątpliwie Pan odpowiedział na wiarę Jimeny i jej przyjaciół, którzy podjęli nowennę o jej uzdrowienie. Ilu młodych ludzi odważyłoby się powiedzieć swoim przyjaciołom, aby dołączyli do nich w modlitwie i prosili o coś? Potrzeba do tego odwagi, jak zauważył D. Ignacio Munilla podczas spotkania z młodymi na ŚDM, komentując to wydarzenie.
Ale wierzę również, że Bóg mówi nam o wiele więcej poprzez to uzdrowienie. Potwierdza młodym ludziom na całym świecie drogę, którą przebyli w tych dniach ramię w ramię z Franciszkiem, że podobnie jak Maryja, muszą powstać i wyjść na spotkanie swoich braci i sióstr, niosąc Jezusa w swoich sercach. Że powszechne braterstwo jest możliwe. I że Bóg, Emmanuel, idzie z nami jako bliski i prawdziwy Bóg.
I faktem jest, że, jak już powiedziałem ChestertonNajbardziej niesamowitą rzeczą w cudach jest to, że się zdarzają.
Teraz wiedzą o tym młodzi ludzie na całym świecie. Widzieli to na własne oczy.
Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.
Prawie 2000 młodych ludzi mogło studiować dzięki Fundacji CARF w 2022 r.
1 915 seminarzystów, księży diecezjalnych i zakonników z 79 różnych krajów na pięciu kontynentach mogło studiować na różnych wydziałach kościelnych dzięki hojności tysięcy ludzi za pośrednictwem Fundacji CARF.
Fundacja CARF przedstawiła swoje Sprawozdanie za rok obrotowy 2022. Rok, w którym odnotowano rekordową liczbę darowizn, które umożliwiły 1 915 studentom z całego świata studiowanie teologii i filozofii w Rzymie i Pampelunie.
Na stronie Fundacja CARF wsparła 1 915 seminarzystów, księży diecezjalnych i zakonników z 79 różnych krajów na pięciu kontynentach w roku akademickim 2022. Na sfinansowanie ich studiów Fundacja przeznaczyła 5 810 000 euro (w tym pomoc z Kuratorium ds. Działań Społecznych), co stanowi 67,6 % całkowitych środków zastosowanych w 2022 r.
Ponadto. dofinansowanie Fundusz wieczysty Fundacji CARF przeznaczył 450 000 euro na stypendia, co stanowi 8 % wszystkich przyznanych dotacji.
Więcej darowizn, ale negatywne wyniki
Zgodnie z raportem rocznym, powtarzające się i jednorazowe darowizny w 2022 r. wyniosły 5 264 000 euro. Z tej kwoty 1 415 000 euro pochodziło z darowizn cyklicznych i subskrypcji, a 3 849 000 euro z darowizn jednorazowych. W rzeczywistości Fundacja CARF nie otrzymuje żadnych dotacji publicznych, a około 5 300 rocznych darczyńców gwarantuje niezależność i ciągłość instytucji.
W tej sekcji nastąpił jednak znaczny spadek środków pochodzących z zapisów i testamentów, które osiągnęły 872 000 euro w 2022 r., znacznie poniżej 4 206 000 euro otrzymanych w 2021 r., a łączna kwota uzyskana z dochodów i dochodów pochodzących z zarządzania aktywami, która wyniosła 533 000 euro w 2022 r., również spadła.
Spadek tych dwóch ostatnich pozycji doprowadził do ujemnego wyniku na koniec roku, a Fundacja zamknęła rok 2022 stratą w wysokości 1 906 000 EUR.
Praca Fundacji CARF
Pomimo tego spadku Fundacja CARF nadal realizuje swoje cele: modlitwę o powołania i kapłanów, szerzenie swojego dobrego imienia na całym świecie i pomoc w formacji kapłanów, aby żadne powołanie seminaryjne, diecezjalne lub zakonne nie zostało utracone z powodu braku środków finansowych.
Kraje pochodzenia studentów wspieranych przez Fundację CARF
Kampanie Fundacji CARF
W 2022 r. Fundacja CARF uruchomiła cztery kampanie darowizn o różnych misjach: Przekaż skrzynie na naczynia święteSeminarzyści po powrocie do swoich diecezji przyjmują święcenia kapłańskie, może odprawiać Mszę Świętą w niedostępnych miejscach i przy ograniczonych zasobach.
Testamenty i zapisy solidarnościowe: całe życie do oddaniaCelem jest podniesienie świadomości na temat znaczenia przekraczania swojego życia w nieskończoność oraz dalsze wspieranie księży i seminarzystów na całym świecie;
inicjatywa Pomóż nam obsiewać świat kapłanami, aby żadne powołanie nie zostało utracone. który ma na celu przekazanie pilnej potrzeby promowania powołań, niezbędnych do udzielania sakramentów.
Wreszcie, Kapłani, uśmiech Boga na ziemi: nadaj twarz swojej darowiźnie, koncentruje się na darczyńcach, których wkład przekracza 500 euro rocznie i przypisuje im odbiorcę dotacji, z imieniem i nazwiskiem, do którego trafi ich wsparcie.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Obecnie społeczność Karmelici Descalzas de Santiago de Compostela składa się z pięciu sióstr zakonnych. Na początku 2022 r. rozpoczęły one proces rozeznawania, co zrobić ze wspólnotą i ostatecznie zdecydowały się ją zamknąć.
Miguel Márquez, wspólnota wskazała, że "w kwietniu 2022 r. nasza wspólnota rozpoczęła okres rozeznawania swojej przyszłości, ponieważ nasza liczba zmniejszyła się do tego stopnia, że naprawdę trudno jest utrzymać spokojny i kontemplacyjny rytm życia, harmonizując naszą wspólnotę z potrzebami społeczności...".
życie modlitwy i pracy" - czytamy w komunikacie zakonu.
Ten sam komunikat wskazuje, że cały ten proces i ostateczna decyzja były przez cały czas sprawdzane z arcybiskupami Santiago i przełożonymi Karmelu Bosego, "zarówno na poziomie prowincjalnym, jak i generalnym". List stwierdza dalej, że "ze strony Zakonu Karmelu Bosego pragniemy wyjaśnić, że karmelici bosi z Santiago de Compostela szukali alternatyw przed podjęciem decyzji o zaprzestaniu fundacji. W szczególności poprosili inne klasztory w różnych krajach o siostrę karmelitankę, aby wzmocnić tę wspólnotę. Obecny brak powołań uczynił tę możliwość niewykonalną".
Ponieważ jednak opcja ta została odrzucona, karmelici szukali sposobu na kontynuowanie życia zakonnego w klasztorze, co udało się osiągnąć dzięki kontemplacyjnym braciom karmelitom.
"Kiedy wspólnota zdecydowała, że musimy podjąć bolesną decyzję o opuszczeniu naszego Karmelu, wszystkie siostry miały tylko jedno pragnienie: aby kościół Karmelu pozostał otwarty, aby Dziewica nadal przyjmowała kult, aby klasztor mógł nadal prowadzić życie modlitwy i wstawiennictwa oraz aby grób i Sprawa naszej Czcigodnej Matki M.ª Antonia de Jesús były pod opieką", karmelici bosi z Santiago de Compostela wskazują w liście do ojca Miguela Márqueza. Matka M.ª Antonia de Jesús, ogłoszona Czcigodną, jest obecnie w trakcie procesu beatyfikacyjnego.
W komunikacie zakonu karmelici dziękują arcybiskupstwu Santiago za "bliskość i towarzyszenie w tym trudnym okresie" oraz za "szacunek i przywiązanie, jakie miasto zawsze im okazywało".
Ostateczne daty zamknięcia społeczności nie są jeszcze znane, choć oczekuje się, że nastąpi to w 2024 roku.
Watykańskie Obserwatorium Astronomiczne jest astronomiczną instytucją badawczą i edukacyjną finansowaną przez Stolicę Apostolską.
Obecnie ma siedzibę w Castel Gandandolfo we Włoszech i obsługuje teleskop w Mount Graham International Observatory w Stanach Zjednoczonych.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Aby zapewnić najlepsze doświadczenia, używamy technologii takich jak pliki cookie do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji na urządzeniu użytkownika. Wyrażenie zgody na te technologie umożliwi nam przetwarzanie danych, takich jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak zgody lub jej wycofanie może negatywnie wpłynąć na niektóre funkcje.
Funkcjonalny Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest ściśle niezbędny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z określonej usługi wyraźnie żądanej przez abonenta lub użytkownika lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikacji za pośrednictwem sieci łączności elektronicznej.
Preferencje
Techniczne przechowywanie lub dostęp są niezbędne do uzasadnionego celu przechowywania niezamówionych preferencji subskrybenta lub użytkownika.
Statystyki
Techniczne przechowywanie lub dostęp wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie lub dostęp techniczny, który jest wykorzystywany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wniosku, dobrowolnej zgody dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu nie mogą być wykorzystane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Techniczne przechowywanie lub dostęp jest niezbędny do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na wielu stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.