Watykan

Finanse Watykanu, bilanse IOR i Obligacji św. Piotra

Istnieje nierozerwalny związek między budżetami Oblatów św. Piotra i Instytutu Dzieł Religijnych.

Andrea Gagliarducci-12 lipca 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

Istnieje ścisły związek między roczną deklaracją Obolus św. oraz bilans Istituto delle Opere di Religione, tak zwanego "banku watykańskiego". Ponieważ obol jest przeznaczony na działalność charytatywną papieża, ale ta działalność charytatywna wyraża się również we wspieraniu struktur Kurii Rzymskiej, ogromnego "budżetu misyjnego", który ma wydatki, ale nie tak wiele dochodów, i który musi nadal wypłacać pensje. A ponieważ IOR od pewnego czasu dobrowolnie przekazuje swoje zyski właśnie papieżowi, zyski te służą odciążeniu budżetu Stolicy Apostolskiej. 

Przez lata IOR nie miał takich samych zysków jak w przeszłości, więc udział przydzielony papieżowi zmniejszył się z biegiem lat. Ta sama sytuacja dotyczy Obolo, którego dochody zmniejszyły się na przestrzeni lat i który również musiał stawić czoła temu spadkowi wsparcia IOR. Do tego stopnia, że w 2022 r. musiał podwoić swoje dochody poprzez ogólne zbycie aktywów.

Dlatego też oba budżety, opublikowane w zeszłym miesiącu, są ze sobą w jakiś sposób powiązane. W końcu Finanse Watykanu zawsze były połączone, a wszystko przyczynia się do pomocy w misji papieża. 

Przyjrzyjmy się jednak obu budżetom bardziej szczegółowo.

Kula Świętego Piotra

29 czerwca Oblaci św. Piotra przedstawili swój roczny bilans. Dochód wyniósł 52 miliony, ale wydatki wyniosły 103,4 miliona, z czego 90 milionów na misję apostolską Ojca Świętego. W misję wliczone są wydatki Kurii, które wynoszą 370,4 miliona. Obowiązek wnosi zatem 24% do budżetu Kurii. 

Tylko 13 milionów trafiło na cele charytatywne, do których należy jednak dodać darowizny od papieża Franciszka za pośrednictwem innych dykasterii Stolicy Apostolskiej o łącznej wartości 32 milionów, z czego 8 milionów trafiło na cele charytatywne. finansowany bezpośrednio przez Obolo.

Podsumowując, między Funduszem Obolusa a funduszami dykasterii częściowo finansowanymi przez Obolusa, papieska organizacja charytatywna sfinansowała 236 projektów na łączną kwotę 45 milionów. Bilans zasługuje jednak na kilka uwag.

Piotra, który często kojarzony jest z działalnością charytatywną papieża? Piotra, który często kojarzony jest z działalnością charytatywną papieża. Tak, ponieważ samym celem tego obowiązku jest wspieranie misji Kościoła, a został on zdefiniowany w 1870 r., po tym jak Stolica Apostolska utraciła państwa papieskie i nie miała już dochodów, aby uruchomić maszynę.

To powiedziawszy, interesujące jest to, że budżet Oblatów można również odliczyć od budżetu Kurii. Z 370,4 mln środków budżetowych, 38,9% jest przeznaczone dla Kościołów lokalnych znajdujących się w trudnej sytuacji i w określonych kontekstach ewangelizacji, co stanowi 144,2 mln.

Fundusze na uwielbienie i ewangelizację wynoszą 48,4 miliona, czyli 13,1%.

Rozpowszechnianie wiadomości, czyli cały sektor komunikacji watykańskiej, stanowi 12,1% budżetu, z łączną kwotą 44,8 mln.

37 milionów (10,9% budżetu) przeznaczono na wsparcie nuncjatur apostolskich, podczas gdy 31,9 miliona (8,6% całości) poszło na służbę charytatywną - dokładnie pieniądze przekazane przez papieża Franciszka za pośrednictwem dykasterii - 20,3 miliona na organizację życia kościelnego, 17,4 miliona na dziedzictwo historyczne, 10,2 miliona na instytucje akademickie, 6,8 miliona na rozwój ludzki, 4,2 miliona na edukację, naukę i kulturę oraz 5,2 miliona na życie i rodzinę.

Dochód, jak wspomniano powyżej, wynosi 52 mln euro, z czego 48,4 mln euro to darowizny. W ubiegłym roku darowizn było mniej (43,5 mln euro), ale dochód, dzięki sprzedaży nieruchomości, wyniósł 107 mln euro. Co ciekawe, 3,6 miliona euro dochodu pochodzi ze zwrotów finansowych.

Jeśli chodzi o darowizny, 31,2 miliona pochodziło z bezpośredniej zbiórki przez diecezje, 21 milionów od prywatnych darczyńców, 13,9 miliona od fundacji i 1,2 miliona od zakonów.

Kraje o największej liczbie dawców to Stany Zjednoczone (13,6 mln), Włochy (3,1 mln), Brazylia (1,9 mln), Niemcy i Korea Południowa (1,3 mln), Francja (1,6 mln), Meksyk i Irlandia (0,9 mln), Czechy i Hiszpania (0,8 mln).

Bilans IOR

Na stronie IOR 13 mln euro na rzecz Stolicy Apostolskiej, w porównaniu do zysku netto w wysokości 30,6 mln euro.

Zyski stanowią znaczną poprawę w stosunku do 29,6 mln euro w 2022 roku. Liczby te należy jednak porównać: wahają się od 86,6 mln zysku zadeklarowanego w 2012 r. - co czterokrotnie zwiększyło zysk z poprzedniego roku - do 66,9 mln w raporcie za 2013 r., 69,3 mln w raporcie za 2014 r., 16,1 mln w raporcie za 2015 r., 33 mln w raporcie za 2016 r. i 31,9 mln w raporcie za 2017 r., do 17,5 mln w 2018 r.

Tymczasem w raporcie za 2019 r. zyski oszacowano na 38 milionów, co również przypisano korzystnemu rynkowi.

W 2020 r., roku kryzysu COVID, zysk był nieco niższy i wyniósł 36,4 mln euro.

Jednak w pierwszym roku po pandemii, w 2021 r., który nie był jeszcze dotknięty wojną na Ukrainie, trend powrócił do ujemnego, z zyskiem wynoszącym zaledwie 18,1 mln euro, a dopiero w 2022 r. powrócił do bariery 30 mln euro.

Raport IOR 2023 mówi o 107 pracownikach i 12 361 klientach, ale także o wzroście depozytów klientów: +4% do 5,4 mld euro. Liczba klientów nadal spada (12 759 w 2022 r., nawet 14 519 w 2021 r.), ale tym razem spada również liczba pracowników: 117 w 2022 r., 107 w 2023 r.

Tym samym negatywny trend wśród klientów utrzymuje się, co powinno dać nam do myślenia, biorąc pod uwagę, że weryfikacja kont uznanych za niezgodne z misją IOR została zakończona jakiś czas temu.

Teraz IOR jest również wezwany do udziału w reformie finansów Watykanu, której pragnie papież Franciszek. 

Jean-Baptiste de Franssu, przewodniczący Rady Superintendencji, podkreśla w swoim liście do zarządu wiele wyróżnień, jakie IOR otrzymał za swoją pracę na rzecz przejrzystości w ciągu ostatniej dekady i ogłasza: "Instytut, pod nadzorem Urzędu Nadzoru i Informacji Finansowej (ASIF), jest zatem gotowy do odegrania swojej roli w procesie centralizacji wszystkich watykańskich aktywów, zgodnie z instrukcjami Ojca Świętego i biorąc pod uwagę najnowsze zmiany regulacyjne.

Zespół IOR jest chętny do współpracy ze wszystkimi watykańskimi dykasteriami, z Administracją Dziedzictwa Stolicy Apostolskiej (APSA) oraz do pracy z Komitetem Inwestycyjnym w celu dalszego rozwoju zasad etycznych FCI (Faith Consistent Investment) zgodnie z doktryną społeczną Kościoła. Kluczowe jest, aby Watykan był postrzegany jako punkt odniesienia".

AutorAndrea Gagliarducci

Watykan

Tematy omawiane na ostatnim zgromadzeniu ogólnym

Jeśli spojrzeć na tematy poruszane przez kardynałów, można zauważyć, że w ostatnich dniach wypowiadali się oni zarówno za głównymi kierunkami promowanymi przez papieża Franciszka, jak i za ryzykiem, jakie się z nimi wiąże.

Javier García Herrería-6 maja 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Dwunasta i ostatnia kongregacja generalna kardynałów przed rozpoczęciem konklawe, które ma wybrać nowego papieża, odbyła się we wtorek 6 maja o 9 rano. Wzięło w niej udział 173 kardynałów, w tym 130 elektorów. Odnotowano 26 wystąpień, poruszających wiele kluczowych kwestii dla przyszłości Kościoła.

Priorytety nowego pontyfikatu

Sesja rozpoczęła się, jak zwykle, chwilą modlitwy. Interwencje "powtórzyły świadomość, że wiele reform promowanych przez papieża Franciszka musi być kontynuowanych": walka z nadużyciami, przejrzystość ekonomiczna, reorganizacja kurii, synodalność, zaangażowanie na rzecz pokoju i troska o stworzenie.

Jednym z głównych aspektów, które pojawiły się w interwencjach, był pożądany profil następnego papieża: "Wyłonił się profil papieża pasterza, nauczyciela ludzkości, zdolnego do ucieleśnienia oblicza Kościoła samarytańskiego, bliskiego potrzebom i ranom ludzkości". W czasach "naznaczonych wojną, przemocą i silną polaryzacją", poszukiwany jest duchowy przewodnik, który zainspiruje "miłosierdzie, synodalność i nadzieję".

Papieska władza i jedność

Niektóre wystąpienia koncentrowały się na kwestiach kanonicznych i dotyczyły "władzy papieża". Omówiono również "podziały w Kościele i społeczeństwie oraz sposób, w jaki kardynałowie są dziś wzywani do pełnienia swojej roli w stosunku do papiestwa".

Potrzeba nadania większego znaczenia spotkaniom Kolegium Kardynalskiego podczas KonsystoriePodczas spotkania wspominano także "męczenników za wiarę", zwłaszcza na terenach, gdzie chrześcijanie są prześladowani. Wspominano także "męczenników za wiarę", zwłaszcza na obszarach, gdzie chrześcijanie są prześladowani.

Zaangażowanie w klimat, ekumenizm i pokój

Mówił o Światowym Dniu Ubogich i jego związku z Uroczystością Chrystusa Króla, podkreślając, że "prawdziwa królewskość Ewangelii objawia się w służbie".

Wśród wezwań duszpasterskich, wyzwanie zmian klimatycznych zostało potwierdzone jako "wyzwanie globalne i kościelne". Dialog ekumeniczny został również ponownie podjęty, z odniesieniami do Soboru Nicejskiego i możliwością wspólnej daty obchodów Wielkanocy.

Zgromadzenie zakończyło się odczytaniem oficjalnego komunikatu: "apelu skierowanego do stron zaangażowanych w różne konflikty międzynarodowe". Kardynałowie wezwali w nim do "trwałego zawieszenia broni i rozpoczęcia negocjacji prowadzących do sprawiedliwego i trwałego pokoju, z poszanowaniem godności ludzkiej i dobra wspólnego".

Akty symboliczne

Podczas sesji ogłoszono również rezygnację z Pierścienia Rybaka i Ołowianej Pieczęci, charakterystycznych znaków poprzedniego pontyfikatu. Wreszcie, "poczyniono pewne praktyczne ustalenia dotyczące programu kardynałów elektorów podczas konklawe". Spotkanie zakończyło się o godzinie 12:30 i nie są planowane kolejne zgromadzenia ogólne.

Więcej
Watykan

Konklawe: zasady, profile, czas trwania i ciekawostki

Konklawe 2025 rozpoczyna się w środę z udziałem 133 kardynałów elektorów z 71 krajów, pod ścisłymi środkami bezpieczeństwa i tajemnicy.

Redakcja Omnes-6 maja 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

7 maja 2025 r. Kościół katolicki rozpoczyna konklawe w celu wyboru nowego papieża, proces regulowany zasadami i tradycjami, które gwarantują jego powagę i tajemnicę.

Zasady konklawe

Przed rozpoczęciem konklawe, o godzinie 10 rano, kardynałowie odprawią "Mszę Pro Eligendo Pontifice" w Bazylice Świętego Piotra. Ta liturgiczna ceremonia wzywa Ducha Świętego do wyboru nowego papieża i będzie prowadzona przez kardynała Giovanniego Battistę Re, dziekana Kolegium Kardynalskiego.

Po południu, o godz. 16.30, odbędzie się procesja wejścia kardynałów do Kaplicy Sykstyńskiej. przysięga kardynałów, po którym zostanie wypowiedziane "extra omnes" i odbędzie się pierwsze głosowanie.

Od czwartku odbywają się cztery głosowania dziennie: dwa rano i dwa po południu. Po porannym i wieczornym głosowaniu z komina Kaplicy Sykstyńskiej wydobywa się dym: biały, jeśli jest nowy papież, czarny, jeśli nie osiągnięto wymaganej większości.

Do ważnych wyborów wymagana jest większość dwóch trzecich (89 głosów).

Co ważne, jeśli po trzech dniach papież nie zostanie wybrany, zostanie przyznany dzień przerwy na modlitwę i refleksję. Oznacza to, że jeśli papież nie zostanie wybrany do soboty, głosowanie nie odbędzie się w niedzielę.

Środki bezpieczeństwa i izolacji

Aby zachować poufność procesu i uniemożliwić komunikację ze światem zewnętrznym, okna Santa Marta które wychodzą na Rzym i są wyższe niż wysokość murów Watykanu. Zanim kardynałowie zajmą swoje pokoje, ich rzeczy zostaną przeszukane, aby upewnić się, że nie mają przy sobie urządzeń komunikacyjnych.

Podobnie jak w przypadku konklawe w 2013 roku, zagłuszacze sygnału, systemy antydronowe i ochrona laserowa są używane, aby zapobiec wyciekowi informacji, nie tylko w Kaplicy Sykstyńskiej, ale także na wewnętrznym obwodzie Watykanu.

Profile kardynałów-elektorów

Spośród 135 uprawnionych kardynałów, 133 weźmie udział w konklawe. Spośród kardynałów elektorów 5 zostało mianowanych przez Jana Pawła II, 22 przez Benedykta XVI, a 108 przez Franciszka.

W konklawe bierze udział 133 kardynałów z prawem głosu, reprezentujących 71 krajów, co czyni to konklawe najbardziej wielokulturowym do tej pory. Pod względem geograficznym 53 pochodzi z Europy, 23 z Azji, 18 z Afryki, 68 z Ameryki (16 z Ameryki Północnej, 4 z Ameryki Środkowej i 17 z Ameryki Południowej) i 4 z Oceanii.

Włochy mają 17 kardynałów elektorów, Stany Zjednoczone 10, Brazylia 7, Hiszpania i Francja 5, Indie, Argentyna, Kanada, Portugalia i Polska 4. Rozkład geograficzny odzwierciedla różnorodność Kościoła.

Dwóch kardynałów nie weźmie udziału w konklawe z powodu choroby: Hiszpan Antonio Cañizares i Kenijczyk John Njue. Bośniacki kardynał Vilko Puljić będzie głosował ze swojego pokoju w Casa Santa Marta ze względu na delikatny stan zdrowia.

Czas trwania ostatnich konklawe

Średni czas trwania konklawe w XX i XXI wieku wynosił trzy dni. Pius XII i Benedykt XVI zostali wybrani w ciągu dwóch dni. Jan Paweł II odszedł czwartego dnia konklawe, a Piusowi XI zajęło to pięć dni.

Podczas długiego i chaotycznego konklawe po śmierci papieża Klemensa IV, które odbyło się w Viterbo w latach 1268-1271, kardynałowie potrzebowali prawie trzech lat, aby dojść do porozumienia, co skłoniło władze cywilne do podjęcia ekstremalnych środków: zapieczętowali budynek, ograniczyli jedzenie do chleba i wody, a na koniec usunęli dach z miejsca, w którym obradowali, wystawiając ich na działanie żywiołów.

Ta drastyczna presja odniosła skutek i papież Grzegorz X został ostatecznie wybrany, a po objęciu pontyfikatu ustanowił pierwsze formalne zasady konklawe na soborze w Lyonie w 1274 r., co stanowiło kamień milowy w historii procesu wyboru papieża.

Środki na konklawe

Aby zapewnić, że konklawe odbędzie się w bezpieczny i absolutnie poufny sposób, Watykan wdrożył bezprecedensowy zestaw środków logistycznych i bezpieczeństwa. Zespół 60 pracowników intensywnie pracuje nad dostosowaniem Kaplicy Sykstyńskiej, instalując systemy technologiczne zapobiegające jakiejkolwiek komunikacji ze światem zewnętrznym, a także dostosowując świętą przestrzeń jako salę do głosowania.

Zgodnie z rygorystycznymi zasadami zachowania tajemnicy, pielęgniarki, operatorzy wind i inni pracownicy upoważnieni do poruszania się po obszarach złożą przysięgę zachowania tajemnicy w dniu poprzedzającym rozpoczęcie konklawe.

Ze względu na dużą liczbę uczestników i uczestników, zarówno w dawnym Domu Świętej Marty, jak i w pobliskim Kolegium Krzyżackim utworzono dodatkowe pomieszczenia, wzmacniając w ten sposób niezbędną izolację dla tego uroczystego i powściągliwego procesu, który wyznaczy przyszłość Kościoła.

Więcej
Watykan

Błogosławieni miłosierni

Dla Franciszka każda wykluczona osoba była obiektem jego miłości. To, czy to wykluczenie było jego własną winą, nie było dla niego kwestią. Miłość dostrzegała potrzeby, a nie zasługi.

Joseph Evans-6 maja 2025 r.-Czas czytania: 7 minuty

Fakt, że jednym z ostatnich "żalów" Papież Franciszek Brak możliwości umycia nóg więźniom w rzymskim więzieniu wiele mówi o człowieku i jego miłosiernym sercu. Według jego osobistego lekarza, Sergio Alfieri, papież chciałby umyć nogi więźniom, kiedy odwiedził więzienie 17 kwietnia.

"Żałował, że nie mógł umyć nóg więźniom", powiedział Alfieri włoskiemu dziennikowi Corriere della Sera. "Tym razem nie mogłem tego zrobić" - to była ostatnia rzecz, jaką mi powiedział.

Nie było to przypadkowe życzenie, o czym wie każdy katolik. Obmycie stóp jest częścią corocznej ceremonii Wielkiego Czwartku, podczas której kapłan, naśladując działania Chrystusa podczas Ostatniej Wieczerzy, myje stopy niektórych parafian jako wyraz służby i pokory.

A jednak, jak powiedziałby każdy ksiądz, nie jest to absolutnie obowiązkowa część nabożeństwa i można ją pominąć, a niejeden ksiądz robi to z przyjemnością. Ale wizyta papieża w tym więzieniu była dla niego corocznym spotkaniem, a umycie nóg tym 12 wybranym więźniom było istotną częścią wizyty. W ten sposób okazał swoją solidarność z ludźmi wykluczonymi przez społeczeństwo.

Dla Franciszka każda wykluczona osoba była obiektem jego miłości. To, czy to wykluczenie było jego własną winą, nie było dla niego kwestią. Miłość dostrzegała potrzeby, a nie zasługi. I tak właśnie żył Franciszek.

Mercy Revolution

Weźmy na przykład jego dokument "Fratelli Tutti"od 2020 roku. Jest to bardzo długi tekst, który często wydaje się bardziej krzykiem bólu niż papieskim dokumentem (a troska Franciszka o biednych i wykluczonych czasami doprowadzała go do słusznych zachwytów, tak bardzo był zdenerwowany niesprawiedliwością społeczną). W pewnym momencie zaproponował coś, co wydawało się niemal utopijne: "Decyzja o włączeniu lub wykluczeniu tych, którzy leżą zranieni na uboczu, może służyć jako kryterium oceny każdego projektu gospodarczego, politycznego, społecznego i religijnego".

Czy ktoś naprawdę może tak żyć? Czy rząd może przyjąć to jako politykę gospodarczą? Każda decyzja, każda, podejmowana na podstawie tego, czy uwzględnia, czy wyklucza potrzebujących: jeśli ich uwzględnia, zielone światło; jeśli ich wyklucza, zapomnij o tym. W dzisiejszych czasach twardego pragmatyzmu jest to uważane za całkowicie niepraktyczne.

A jednak, czy możesz sobie wyobrazić, gdyby tylko kilka osób żyło w ten sposób? Gdyby jakaś władza publiczna zaczęła brać to sobie do serca? Stworzyłoby to prawdziwą rewolucję społeczną, właśnie rewolucję miłosierdzia. Taki właśnie był Franciszek. W często niepraktyczny sposób prosił o miłosierdzie i oczekiwał go, przekonany, że w praktyce tylko miłosierdzie może zmienić społeczeństwo na lepsze.

Modlę się, aby dzięki wstawiennictwu Franciszka ten artykuł zainspirował przynajmniej niektórych czytelników do przyjęcia tej pozornie naciąganej, ale w rzeczywistości głęboko realistycznej polityki.

Dobra Nowina o Miłosierdziu

Postawmy sprawę jasno: papież Franciszek nie wymyślił miłosierdzia. Bóg był pierwszy. Nawet na pozornie surowych kartach Starego Testamentu miłosierdzie inspirowało wszystkie działania Boga wobec Izraela, a przez to wobec ludzkości.

Ewangelie są przede wszystkim dobrą nowiną o Bożym miłosierdziu w Jezusie Chrystusie, który stał się człowiekiem, aby wziąć na siebie karę, na którą zasłużyliśmy. I na wzór Franciszka (a może należałoby powiedzieć, że Franciszek działał na wzór Jezusa?), widzimy Jezusa wyciągającego rękę do wykluczonych, nawet jeśli skandalizowało to bardziej "ortodoksyjnych" i rygorystycznych.

Nawet wśród papieży, jeśli chodzi o głoszenie miłosierdzia, wielu papieży wyprzedziło Franciszka. Jan Paweł II, dla którego promocja Bożego miłosierdzia była kluczową cechą jego pontyfikatu. Polski papież zrobił wszystko, co w jego mocy, aby głosić to miłosierdzie, w szczególności kanonizując wielką apostołkę Bożego miłosierdzia, św. Faustynę, i promując jej orędzie.

Zagubiona owca

Franciszek był spontaniczny i czuły (czasami także autorytarny i niekonsekwentny, bo to też była prawda), ale nawet jego najbardziej autokratyczne decyzje wynikały z dobrego miejsca: jego szczerego przekonania, że podejmując określone działania, służy potrzebującym.

Niektóre z jego lekceważących wypowiedzi zszokowały wielu, na przykład jego komentarz "kim jestem, by osądzać?" w samolocie z Brazylii w 2013 roku, kiedy został zapytany o homoseksualistów. "Jeśli ktoś jest gejem, szuka Boga i ma dobrą wolę, kim jestem, by go osądzać?" - powiedział dziennikarzom. Franciszek nie próbował pochwalać aktywności seksualnej osób tej samej płci. Ze swoim miłosiernym sercem po prostu przyznał, że każdy człowiek, niezależnie od swoich skłonności, a nawet czasami w obiektywnie grzesznych sytuacjach (co pięknie wyjaśnił w "Amoris Laetitia" z 2015 r.), może nadal okazywać wiele dobroci i otwartości na Boga.

Czyż Jezus nie nauczył nas tego podczas spotkania z Samarytanką, która miała pięciu poprzednich mężów i obecnego partnera, a mimo to była w stanie głosić Chrystusa i ewangelizować swoich rodaków?

Był człowiekiem szukającym zagubionych owiec. To sprawiało, że miał mniej czasu dla tych, którzy już należeli do stada. Nic więc dziwnego, że Franciszek był ogólnie bardziej lubiany przez niekatolików lub niepraktykujących katolików niż przez niektórych praktykujących katolików, którzy czasami czuli się zranieni, a nawet wykluczeni przez niektóre jego wypowiedzi i działania.

Musimy jednak pamiętać, że Boża decyzja o ustanowieniu papiestwa z konieczności oznacza instytucjonalizację ludzkich ograniczeń i częściowej wizji. Chociaż nie był papieżem, jest to bardzo wyraźne w przypadku św. Podobnie jak Franciszek, miał ogromne serce i, podobnie jak Franciszek, jego często częściowa i jednostronna wizja przenikała wszystko, co pisał.

W każdym liście Pawłowym nie można powstrzymać się od myślenia: "ale co myśleli ci po drugiej stronie? A może oni też czuli, że radykalna otwartość apostoła ich wyklucza?".

Sięgając do wszystkich, Franciszek był źródłem irytacji dla więcej niż kilku. Jego częste nakłanianie księży, by nie zamieniali konfesjonału w salę tortur, irytowało wielu, zwłaszcza kapłanów, którzy spędzali najwięcej czasu na słuchaniu spowiedzi, z prawdziwą troską o bycie miłosiernym. Ale przypuszczam, że Franciszek czuł, że musi to powiedzieć, ponieważ sama myśl o tym, że ktokolwiek może zostać zraniony przez to, co powinno być sakramentem miłosierdzia, głęboko go zraniła.

Tradycyjny

Franciszek kochał pobożność ludową i nabożeństwa. Głęboko podziwiał prostą pobożność zwykłych ludzi. Włączenie wspomnienia o św. Józefie do wszystkich mszy w obrządku łacińskim było jednym z jego wielkich darów dla Kościoła. Jednak podczas jego pontyfikatu niektóre z nowych ruchów i organizacji świeckich w Kościele, a także niektóre nowe zakony, nie czuły się mile widziane, a czasami były podejrzane.

Ale chodziło również o miłosierdzie, częściowo po to, aby poradzić sobie z niektórymi problemami, które stworzył Jan Paweł II ze swoim miłosiernym sercem. Wydaje się, że Jan Paweł II, w swojej otwartości na wszystko, co uważał za dobre, był czasami zbyt gościnny dla ludzi, którzy później okazali się problematyczni.

Najpierw Benedykt XVI, a później Franciszek mieli do czynienia z wieloma nowymi instytucjami, których założyciele dopuścili się różnych nadużyć, których niestety nie było mało. Myślę, że możliwość, że pod przykrywką żarliwej duchowości ktoś może zostać wykorzystany przez wilka w owczej skórze, głęboko zraniła Franciszka.

W obliczu takich sytuacji pontyfikat Franciszka wydawał się nieco niezdecydowany w obliczu nowych realiów kościelnych.

Franciszek i świeccy

Promowanie synodalności przez Franciszka - bez względu na to, jak bardzo wydawało się to jego krytykom wielką gadaniną - wynikało również z miłosierdzia. Franciszek był przerażony klerykalizmem, w którym duchowni panują nad świeckimi i sprowadzają ich do bierności, i często wypowiadał się przeciwko niemu.

Zachęcał do świętości świeckich, również w swoim dokumencie z 2018 r. o powołaniu do świętości "Gaudete et Exsultate". A podróż synodalna była właśnie środkiem zachęcającym do większego uczestnictwa świeckich w Kościele, zwłaszcza kobiet. Innymi słowy, aby bardziej zintegrować tych, którzy wcześniej mogli czuć się wykluczeni.

Podobnie, ograniczenie przez Franciszka form liturgicznych starożytnego rytu wynikało z miłosierdzia. Początkowo starał się być pobłażliwy wobec tych form, ale prawdopodobnie poczuł, że nadszedł czas, kiedy potrzebna jest twarda miłość (a Franciszek nigdy nie unikał trudnych decyzji): czasami Matka Kościół wie najlepiej. Twarda miłość i dobra teologia: ostatecznie liturgia jest kwestią posłuszeństwa Kościołowi.

Następny papież

Czego oczekujemy od następnego papieża? Nie mam wątpliwości, że kardynałowie z obu skrajnych stron będą zajęci próbą objęcia urzędu przez swojego człowieka. Podczas gdy liberałowie będą dążyć do Franciszka na sterydach, reakcyjni konserwatyści będą naciskać na papieża, który, jak mają nadzieję, zahamuje reformy Franciszka.

Mam nadzieję, że zwycięży zdrowy i nadprzyrodzony rozsądek. Potrzebujemy człowieka, który zachowa wszystko - tak wiele! - co dobre w pontyfikacie Franciszka, w tym jego wybitnie praktyczną wizję wiary jako czegoś, co należy przeżywać i wprowadzać w rzeczywiste dzieła miłosierdzia, ale który także utwierdzi swoich braci w wierze (Łk 22, 32).

To kwestia napięcia: Jan Paweł II i Benedykt XVI również zachęcali do działań społecznych. Ale Franciszek szczególnie do tego zachęcał. Mam nadzieję i modlę się, aby nowy papież nadal do tego zachęcał; z pewnością muszę to słyszeć. Często powtarzam, że w pewnym sensie łatwo jest być ortodoksyjnym, mieć jasne poglądy na temat swojej wiary. Trudniejszą rzeczą jest wprowadzenie ich w życie codzienne, tak aby prawdziwa miłość inspirowała nasze działania.

Kościół jest łodzią Piotra, ale ten statek często porusza się bardziej jak bardzo powolny supertankowiec niż zwinny jacht. Zmienia kurs powoli i niezdarnie, a żaden papież nie jest w stanie ująć wszystkich jego cech. Modlę się jednak o papieża, który da nam szansę odetchnąć, który uleczy rany również wewnątrz Kościoła, który dotrze do zagubionych owiec, a jednocześnie sprawi, że większa trzoda i pomagający jej pasterze poczują się docenieni.

A nowy papież będzie musiał podjąć kroki, aby zapewnić, że to, co było dobre we Franciszku, nie zostanie wypaczone. Jednym z przykładów jest wspomniana wcześniej ścieżka synodalna, która przy wszystkich swoich potencjalnych korzyściach niesie ze sobą wielkie niebezpieczeństwo: może w rzeczywistości prowadzić do głębszego klerykalizmu poprzez ograniczenie udziału świeckich w Kościele do zaangażowania w komitety diecezjalne lub parafialne.

Tak jak świeccy katolicy muszą uczestniczyć w decyzjach Kościoła, tak jeszcze bardziej muszą uczestniczyć w zwykłym życiu obywatelskim i społecznym, dając świadectwo o Chrystusie i starając się przekształcać społeczeństwo zgodnie z zasadami chrześcijańskimi.

Być może nadszedł czas, aby wyjść poza etykiety lewicowo-prawicowe i konserwatywno-liberalne w Kościele. Nie jesteś liberałem, jeśli promujesz radykalne miłosierdzie i docierasz do zmarginalizowanych. To właśnie robił Jezus. Nie jesteś konserwatystą za wierne nauczanie prawdy: Jezus też to robił.

Jeśli pragnienie tego wszystkiego jest prośbą o cud, to właśnie o to się modlę. I czynię to za wstawiennictwem Jana Pawła II, Benedykta XVI i bardzo, bardzo ukochanego papieża Franciszka.


Ten artykuł został pierwotnie opublikowany na Adamah Media i został przedrukowany na Omnes za zgodą. Możesz przeczytać oryginalny artykuł TUTAJ.

Watykan

Jak 133 kardynałów elektorów składa przysięgę zachowania tajemnicy

Z upoważnienia Kolegium Kardynalskiego, Mistrz Papieskich Celebracji Liturgicznych, arcybiskup Diego Ravelli, podpisał kilka dni temu małą księgę konklawe. Zawiera ona przysięgę, którą 133 kardynałów-elektorów złoży 7 maja w Kaplicy Sykstyńskiej.  

Francisco Otamendi-6 maja 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Na stronie 133 kardynałów elektorów Następny papież rzymski musi zostać zaprzysiężony tuż przed konklawe, które rozpocznie się w środę 7 września. Jak powszechnie wiadomo, dla wybory Papieża, wymagane jest co najmniej 2/3 głosów, tj, 89 głosów z Twoim imieniem i nazwiskiem, z bardzo precyzyjnymi zasadami. 

Jednym z nich jest przysięga. Po wezwaniu do Ducha Świętego przez hymn "Veni Creator Spiritus", kardynał Giovanni Battista Re, dziekan Kolegium Kardynalskiego, lub pierwszy kardynał w kolejności starszeństwa, odczyta tekst "iureiurando" lub przysięgi. 

Kardynałowie są w nim zobowiązani do wiernego przestrzegania zasad konklawe. Przysięgają, że ktokolwiek zostanie wybrany na Papieża Rzymskiego, będzie wiernie wypełniał "munus petrinum" (urząd lub misję Piotra), Pasterza Kościoła powszechnego. Przysięgają również przestrzegać "tajemnicy" we wszystkich sprawach związanych z wyborami.

Pełny tekst 

Na stronie pełny tekstzatytułowany "De ingressu in conclave et iureiurando" (Wejście na konklawe i złożenie przysięgi), jest następujący:

"Każdy z nas, kardynałów elektorów obecnych na tym wyborze Najwyższego Papieża, przyrzeka, zobowiązuje się i przysięga wiernie i skrupulatnie przestrzegać wszystkich zaleceń zawartych w Konstytucji Apostolskiej Najwyższego Papieża Jana Pawła II, Universi Dominici Gregiswydanego w dniu 22 lutego 1996 r. oraz poprawek do Motu Proprio "....Nieprawidłowe regułyPapież Benedykt XVI 22 lutego 2013 r.

Podobnie przyrzekamy, zobowiązujemy się i przysięgamy, że ktokolwiek z nas, z woli Bożej, zostanie wybrany na Papieża Rzymskiego, podejmie się wiernie wypełniać "munus petrinum" Pasterza Kościoła powszechnego i nie zaniecha z odwagą potwierdzać i bronić duchowych i doczesnych praw oraz wolności Stolicy Apostolskiej".

W trakcie i po

"Przede wszystkim", kontynuuje przysięgaObiecujemy i przysięgamy przestrzegać go z najwyższą wiernością i ze wszystkimi, zarówno duchownymi, jak i świeckimi, 

- sekret na temat wszystkiego, co w jakikolwiek sposób wiąże się z wyborem papieża rzymskiego i na temat tego, co dzieje się w miejscu wyboru, a co bezpośrednio lub pośrednio dotyczy kontroli; 

- nie naruszać w żaden sposób nie jest to tajemnica zarówno w trakcie, jak i po wyboru nowego Papieża, chyba że sam Papież udzieli wyraźnego upoważnienia; 

- nie wspierać ani nie zachęcać do jakiejkolwiek ingerencjiWybór Papieża Rzymskiego, opozycja lub jakakolwiek inna forma interwencji, poprzez którą władze świeckie jakiegokolwiek rzędu lub stopnia, lub jakakolwiek grupa osób lub osób, chciałyby ingerować w wybór Papieża Rzymskiego".

Przysięga każdego kardynała elektora 

Następnie, zgodnie z broszurą uroczystości, "każdy kardynał elektor, zgodnie z porządkiem pierwszeństwa, złoży przysięgę według tej formuły:

Ja, N. Kardynał N. obiecuję, zobowiązuję się i przysięgam.

I kładąc rękę na Ewangeliach, doda: "Tak mi dopomóż Bóg i te Święte Ewangelie, których dotykam moją ręką".".  

Po złożeniu przysięgi, wspomniany wcześniej Mistrz Papieskich Celebracji Liturgicznych, arcybiskup Ravelli, wypowie słynne "....".Extra omnes". a wszyscy poza konklawe muszą opuścić Kaplicę Sykstyńską.

WcześniejW poniedziałek piątego przysięgę złożyli tak zwani "oficerowie i urzędnicy konklawe".

AutorFrancisco Otamendi

Ewangelizacja

Dominik Savio i Piotr Nolasco

Dominika de Savio, zmarłego w wieku 14 lat, który znał i leczył księdza Bosko. Papież Pius XI opisał go jako "małego, ale wielkiego giganta ducha". Piotra Nolasco, założyciela Zakonu Miłosierdzia.

Francisco Otamendi-6 maja 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Kościół włącza wielu świętych i błogosławionych do kalendarza świętych na 6 maja. Do najbardziej znanych należą młody święty Dominik de Savio i założyciel zakonu mercedarian, święty Piotr Nolasco.

Dominik Savio urodził się 2 kwietnia 1842 roku w pobliżu Chieri w Turynie, jako drugie z dziesięciorga dzieci, syn Charlesa, kowala i Brygidy, szwaczki. Został ochrzczony tego samego dnia w kościele parafialnym w Rivie niedaleko Chieri.

Przyjął Pierwszą Komunię Świętą w wieku 7 lat i wykonał następujące czynności cele1) Będę często się spowiadał i przyjmował komunię tak często, jak pozwoli mi na to mój spowiednik. 2) Będę święcił dni świąteczne. 3) Moimi przyjaciółmi będą Jezus i Maryja. 4) Raczej umrę niż zgrzeszę. Dominik odnawiał te postanowienia każdego dnia swojego krótkiego życia. 

Jezus w Najświętszym Sakramencie, Maryja, papież

Ksiądz BoskoWspominając swoje pierwsze spotkanie z Savio, mówi: "Rozpoznałem w nim stan umysłu zgodny z duchem Pana. Byłem zdumiony, zdając sobie sprawę z dzieła, jakie łaska Boża już dokonała w tym delikatnym sercu". Jego wielkimi nabożeństwami były Jezus w Najświętszym Sakramencie, Niepokalane Poczęcie Maryi i papież. 

Należy pamiętać, że strony internetowe Rola Dominika Savio w założeniu Towarzystwa Niepokalanego Poczęcia, żłobka przyszłego Zgromadzenia Salezjańskiego". W marcu 1857 r., z powodu poważnej i nagłej choroby, stan zdrowia Dominika pogorszył się. Zmarł w wieku 14 lat, wykrzykując: "Och, jakie cudowne rzeczy widzę...". Papież Pius XI nazwał go "małym, ale wielkim olbrzymem ducha". 

Odwiedzanie i uwalnianie jeńców

Innym świętym tego dnia jest święty Piotr Nolasco. "Bóg, Ojciec miłosierdzia", piszą zakonnicy mercedariańscy, "zechciał, aby św. wzbudzić w Kościele mężczyzn i kobiet kierowanych odkupieńczym duchem Jezusa Chrystusa". Niech "odwiedzają i wyzwalają chrześcijan, którzy z powodu okoliczności godzących w godność osoby ludzkiej znajdują się w niebezpieczeństwie utraty wiary".

Aby realizować tę misję, "kierując się miłością Chrystusa, inspirując się Maryją Dziewicą i odpowiadając na potrzeby Kościoła, 10 sierpnia 1218 r. św. Piotr Nolasco założył w Barcelonie Zakon św. Dziewica Maryja Miłosierdzia odkupienia jeńców, z udziałem króla Jakuba Aragońskiego i przed biskupem miasta Berenguer de Palou".

Rzeczywiście, biedni jeńcy nie mieli nikogo, kto by się nimi zaopiekował i byli skazani na śmierć w swojej nędznej sytuacji lub na wyparcie się wiary. Dramat poruszył jego serce i Peter rozpoczął zadanie ich odkupieniai przyprowadził na pokład swoich przyjaciół. A kiedy jego duch słabł i nie było środków, Pedro Nolasco zauważył, jak Maryja zachęcała go do kontynuowania i nie poddawania się.

AutorFrancisco Otamendi

Zasoby

Kościół i Druga Republika Hiszpańska

Podczas Drugiej Republiki Hiszpańskiej konfrontacja między świeckim państwem a Kościołem, który wciąż miał duży wpływ na społeczeństwo, nasiliła się, podsycana przez rosnący ideologiczny i popularny antyklerykalizm.

José Carlos Martín de la Hoz-6 maja 2025 r.-Czas czytania: 8 minuty

Od końca XIX wieku, w wyniku penetracji liberalizmu w Hiszpanii, nastąpił ogromny rozdźwięk między klasami rządzącymi kraju a prostym ludem. O ile wśród tych pierwszych zdarzały się przypadki agnostycyzmu lub po prostu niewierzącego życia, o tyle wśród tych drugich panowała niemal powszechna wiara religijna. Z drugiej strony istniało również rozróżnienie między praktykami chrześcijańskimi w życiu na przedmieściach dużych miast a życiem na wsi. 

Dechrystianizacja mas pracujących

Pod koniec XIX i na początku XX wieku nastąpiła dechrystianizacja mas pracujących w Hiszpanii, zwłaszcza wraz z narodzinami skrajnych dzielnic i ubóstwa w upośledzonych obszarach wiejskich kraju. Chociaż podjęto wiele inicjatyw o charakterze społecznym, zwłaszcza od czasu encykliki Leona XIII, Rerum NovarumOderwanie dużych mas robotników od chrześcijańskiego przesłania jest faktem stwierdzonym.  

Kluczowym czynnikiem w zrozumieniu nienawiści rozpętanej w okresie konstytucyjnym Drugiej Republiki Hiszpańskiej był wysoki poziom analfabetyzmu w Hiszpanii w tym czasie. Mówiono o 40% pod koniec dyktatury Primo de Rivery. Tylko ignorancja wyjaśniałaby, jak bezcenne dzieła sztuki mogły zostać zniszczone, a świątynie spalone bez najmniejszego zastanowienia. Wyjaśniałoby to również, jak ludzie w wiosce mogli uwierzyć w tak dziwaczne twierdzenia, jak to, że księża zatruwali fontanny lub zabijali dzieci trującymi słodyczami.

Wzrost antyklerykalizmu

Z drugiej strony, od początku XX wieku istniały skonsolidowane sektory hiszpańskich intelektualistów wyszkolonych w niewierze, przekonanych o swoim ateizmie i agnostycyzmie, którzy umiejętnie poruszali masy, głównie za pośrednictwem prasy. Niewątpliwy wpływ miały na to ciągłe działania krauzyzmu i Institución Libre de Enseñanza. 

Część prasy republikańskiej nalegała w tamtych latach na postrzeganie Kościoła jako władzy duchowej, która tyranizuje sumienia, i dlatego pilnie należało się od niej uwolnić. Do tego należy dodać powstające wydawnictwa i publikowane przez nie popularne wydania, a także sztuki teatralne itp.

Wpływ niektórych myślicieli będzie stale wzrastał, a ich niechęć do Kościoła będzie wahać się od chłodu do wrogości. Jego najwyraźniejszym odbiciem jest rosnący antyklerykalizm, który stał się pasją wśród mas pracujących i na niektórych obszarach wiejskich. Najwyraźniej popełnili oni błąd w obliczeniach: ani Kościół nie był taki sam jak w czasach ancien régime'u, ani wiara katolicka nie była tak głęboko zakorzeniona, jak im się wydawało. Jak zauważa Álvarez Tardío: "Powinniśmy zatem odrzucić powszechne i elementarne wyjaśnienie, że agresywny sekularyzm republikanów był odpowiedzią na niedopuszczalny antyrepublikanizm katolików".

Celem antyklerykalizmu nie było kwestionowanie doktryny Kościoła, treści Ewangelii czy prawdy wiary proponowanej przez Kościół, ale próba zrzucenia jarzma sumienia i form społecznych ukształtowanych przez Kościół. Ci nowi myśliciele chcieli świeckiej moralności i autonomicznych liberalnych zasad.. Warto zwrócić uwagę na zjawisko, które miało miejsce w XIX wieku w Hiszpanii: po pierwsze, pojawienie się intelektualistów, a po drugie, sprawowanie przez nich moralnego magisterium, które do tej pory odpowiadało jedynie Kościołowi. Ze względu na wysoki wskaźnik analfabetyzmu, nie omieszkali oni przemawiać do mniejszości. Tymczasem duchowieństwo, poprzez katechezę, nauczanie i celebracje liturgiczne, zwracało się do większości Hiszpanów przez całe ich życie.

Artykuł 26 i wybuch "kwestii religijnej".

Dyskusje wokół artykułu 26 Konstytucji w październiku 1931 r. wydobyły na powierzchnię bogactwo opinii przeciwko działaniom Kościoła, które były bardzo naładowane pasją. Jak zauważa Jackson: "Jak tylko wrota zostały otwarte, nikt nie był w stanie spokojnie zastanowić się nad potrzebą nowych refleksji między Kościołem a państwem". Było to więc jak przelewająca się rzeka namiętności, łącznie z samą nazwą: "kwestia religijna", która do tego czasu dla większości kraju była ujmującą kwestią, pojawiła się jako problem, i to najwyraźniej poważny, ponieważ w debaty te włożono więcej wysiłku niż w poważne problemy gospodarcze, strukturalne i edukacyjne.

Niemniej jednak wpływ Kościoła katolickiego był bardzo duży w całym kraju. Zarówno poprzez kontrolę nad większością placówek edukacyjnych, jak i poprzez nauczycieli, z których większość była dobrymi katolikami.

Duża część intelektualistów, a także klasy kierowniczej, była dobrze wykształconymi katolikami, nawet jeśli ich praktyka duchowa była mniej lub bardziej żarliwa. Oczywiście zwyczaje społeczne były zasadniczo chrześcijańskie. Maniery były przestrzegane. Niewątpliwie brakowało katolickich intelektualistów z odpowiednim wykształceniem, aby przedstawić chrześcijańskie przesłanie w ekscytujący sposób, z większą siłą i osobistą spójnością.

Warto zwrócić uwagę na ogólnie dobrą sytuację duchowieństwa w okresie Drugiej Republiki. Było to wynikiem seminariów i uzyskanych tam stopni naukowych lub w Rzymie na Uniwersytecie Gregoriańskim. Duchowieństwo i biskupi cieszyli się zdrowiem duchowym: było wielu pobożnych, cnotliwych, oddanych i wzorowych kapłanów. W rzeczywistości liczba męczenników i spowiedników podczas wojny domowej była uderzająca.

Mit zacofanego Kościoła

Intelektualnie żyli zamknięci w małym intelektualnym świecie, ale ani biskupi, ani duchowieństwo nie zostali dotknięci modernistycznym kryzysem, który wstrząsnął Europą wiele lat wcześniej. Z drugiej strony warto pamiętać, że sytuacja hiszpańskich wydziałów teologicznych od 1851 roku, kiedy to przestały należeć do Uniwersytetu Cywilnego, podupadała pod względem prestiżu i poziomu naukowego. W 1932 roku Pius XI opublikował "Deus scientiarum Dominus"Był to pierwszy raz, kiedy powstał hiszpański Wydział Teologiczny. W rzeczywistości w 1933 r. większość tych hiszpańskich wydziałów została zamknięta i pozostał tylko jeden w Comillas. W 1933 roku odbyła się wizytacja kanoniczna wszystkich seminariów w Hiszpanii. Duchowieństwo było liczne, ale słabo rozmieszczone. 

Nie można również zapominać, że dominującą filozofią wielu studentów uniwersytetów była wiara w postęp naukowy, a zatem w nową erę postępu bez Boga, a przynajmniej tam, gdzie Bóg był w nawiasie. Ortega y Gasset jawił się jako bliski wzór dla wielu ludzi ukształtowanych wokół idei Institución Libre de Enseñanza. W ogniu tych idei ugruntowała się fałszywa ocena Kościoła jako wroga ludzkiego postępu.

Z drugiej strony, w wielu wioskach zachowała się wiara utrwalona przez wieki, gdzie życie toczyło się wokół praktyk sakramentalnych i okresów liturgicznych, wypełniając zwyczaje, folklor i nawyki życiowe. Byli agnostycy i niewierzący, ale większość była chrześcijanami w sercu.

Katolicy w Republice: między zaangażowaniem a rozczarowaniem

Nadejście Republiki w dniu 14 kwietnia 1931 r. i szybkie wybory do Trybunału Konstytucyjnego przyniosły wyniki, które zapowiadały najgorsze dla relacji Kościół-państwo, ponieważ większość deputowanych pochodziła z lewicy i radykałów, którzy przeżyli dyktaturę Primo de Rivery. 

W rzeczywistości, 6 maja Gaceta de Madrid opublikowała okólnik uznający nauczanie religii w szkołach podstawowych za dobrowolne. Było to konsekwencją zniesienia, kilka dni wcześniej, konfesyjności państwa. W maju 1931 r. spalono kościoły i dzieła sztuki, takie jak Inmaculada Salcillo w Murcji.

Dlatego też, gdy większość deputowanych Izby przystąpiła do omawiania artykułów Konstytucji, podjęli oni frontalną walkę z Kościołem. Większości z tych deputowanych brakowało niezbędnego poziomu intelektualnego i wykształcenia religijnego, z wyjątkiem kilku intelektualistów o uznanym prestiżu. Ostatecznie jednak debaty służyły jedynie podkreśleniu prawa arytmetyki w przeciwieństwie do rozumu.

Wszystko wskazuje na to, że republikańska lewica przedstawiała kwestię religijną niezależnie od rzeczywistej sytuacji w kraju i opinii katolików o Republice; to, co ich niepokoiło, to obecność katolicyzmu w życiu społecznym i kulturalnym. 

Przegląd działań protagonistów: dostojników kościelnych, członków rządu, członków parlamentu, ówczesnej prasy itp. wyraźnie pokazuje, że te Kortezy nie reprezentowały rzeczywistości kraju, ale pokazywały w całej swojej surowości różne stanowiska wobec Kościoła, które istniały w tym czasie w Hiszpanii. Rezultatem, jak dobrze wiadomo, była Magna Carta, która nie mogła być narzędziem zgody i pacyfikacji, ponieważ narodziła się wbrew woli większości obywateli. 

Po raz kolejny, w związku z XIX wiekiem, niewielka mniejszość próbowała skorygować kurs kraju, udając, że za pomocą konstytucji doprowadzi do ewolucji. "Kraj można zdekatolizować, ale nie na mocy prawa". W gruncie rzeczy brakowało prawdziwej kultury demokratycznej.

Niektórzy republikańscy deputowani byli katolikami i odegrali fundamentalną rolę w narodzinach Republiki, na przykład Niceto Alcalá Zamora, który w swoim słynnym przemówieniu przeciwko antykościelnym przepisom artykułu 26 Konstytucji z 10 października 1931 r., które doprowadziło do jego rezygnacji ze stanowiska prezydenta rządu, powiedział: "Nie mam konfliktu sumienia. Moja dusza jest jednocześnie dzieckiem religii i rewolucji, a jej spokój polega na tym, że kiedy te dwa prądy się mieszają, znajduję je w zgodzie w wyrażaniu tego samego źródła, tego samego kryterium, które rozum podnosi do ostatecznych zasad, a wiara ucieleśnia w nauczaniu Ewangelii. Ale ja, który nie mam problemu sumienia, mam sumienie (...) I jakie lekarstwo mi pozostało? Wojna domowa, nigdy (...). Dla dobra ojczyzny, dla dobra Rzeczypospolitej proszę o formułę pokoju". Uosabiał to, co nazywał trzecią Hiszpanią. Prawdziwie demokratyczny, bezwyznaniowy rząd centrum. Miał nadzieję, że Republika powstrzyma rewolucję społeczną i antyklerykalną.

Warto przypomnieć słynne współczesne przemówienie Manuela Azañy z 13 października 1931 r.: "Mam te same powody, by twierdzić, że Hiszpania przestała być katolicka, jak mam powody, by twierdzić coś przeciwnego o starej Hiszpanii. Hiszpania była katolicka w XVI wieku, pomimo faktu, że było tu wielu bardzo ważnych dysydentów, z których niektórzy są chwałą i splendorem literatury kastylijskiej, a Hiszpania przestała być katolicka, pomimo faktu, że obecnie jest wiele milionów katolickich, wierzących Hiszpanów". Tłumaczenie jest jasne: państwo nie jest już katolickie. Po zaakceptowaniu tego założenia, które byłoby słuszne: gdyby naród hiszpański jako całość demokratycznie zdecydował, że państwo powinno być bezwyznaniowe. Nie miałoby jednak sensu, gdyby państwo stało się antykatolickie, a następnie prześladowało Kościół, pozbawiło go wolności i próbowało podporządkować go sobie. 

Nie był to pierwszy raz, kiedy mała grupa w imię demokracji próbowała podporządkować sobie sumienie większości. Ale przyspieszenie historii wyrządza wiele szkód. 

Rzeczywiście, większość uchwalonych praw była konsekwencją zasady sekularyzacji państwa, ale wiele innych było atakiem na wolność ogłoszoną dla wszystkich w konstytucji. Ten brak prawdy jasno pokazuje, że nie szukano wspólnego dobra, ale raczej partykularnych interesów, co doprowadziło do zerwania harmonii i pokojowego współistnienia. Oczywiście "nie osiągnięto kultury demokratycznej, ale alternatywną".

Edukacja, epicentrum konfrontacji

Intencją większości parlamentarnej w Kortezach Konstytucyjnych było usunięcie Kościoła z edukacji, jak pokazuje artykuł 16 Konstytucji, ale w praktyce nie było możliwe zbudowanie tylu szkół i wyszkolenie tylu nauczycieli, ilu byłoby potrzebnych. 

Na koniec warto przypomnieć słowa innego premiera z czasów Republiki, Lerroux, który zauważył, co następuje: "Kościół nie przyjął Republiki z wrogością. Jego wpływ w tradycyjnie katolickim kraju był oczywisty. Prowokowanie go do walki, gdy tylko narodził się nowy reżim, było niepolityczne i niesprawiedliwe, a zatem nierozsądne.

Reakcja hiszpańskiego episkopatu

Należy podkreślić, że stosunek Stolicy Apostolskiej do nadejścia Drugiej Republiki 14 kwietnia 1931 r. był serdeczny. Świadczą o tym liczne oświadczenia nuncjusza i hiszpańskich prałatów. 

Z drugiej strony arcybiskup Toledo, kardynał Segura, stał się postacią niewygodną ze względu na swoje tradycjonalistyczne podejście, zgodnie z którym Kościół powinien kierować pracą państwa, i nie ukrywał swojego poparcia dla monarchii. Republice udało się wydalić go z Hiszpanii, a Stolica Apostolska, w geście wdzięczności wobec Republiki, usunęła go ze stolicy Toledo 1.X.1931 r. i zastąpiła kardynałem Gomá. Nie należy jednak zapominać, że rząd Republiki 18.V.1931 r. promował wydalenie biskupa Vitorii, Múgica, podnosząc problem karlizmu jako siły antyrepublikańskiej i jego wpływu na ludność baskijsko-nawarryjską.

Tak więc, wraz z przyjęciem konstytucji w krótkim czasie, na wczesnych etapach, reakcja Watykan i hiszpańskich biskupów było spokojne oczekiwanie. Wspólna deklaracja hiszpańskiego episkopatu z 20 grudnia 1931 r., w odpowiedzi na Konstytucję zatwierdzoną 12 grudnia, przypomniała, że prawa i wolność zatwierdzone w Konstytucji dotyczą wszystkich.

Niceto Alcalá Zamora sam zrezygnował ze stanowiska prezydenta rządu, aby nie zatwierdzać tych antykatolickich artykułów, ale przedstawił swoją kandydaturę na prezydenta Republiki, aby - w odpowiednim czasie - dostosować te artykuły do obiektywnej sytuacji w kraju. I na tym stanowisku pozostał do kwietnia 1939 roku.

Watykan

Kardynałowie debatują nad kluczowymi wyzwaniami przed konklawe

Wśród tematów omawianych przez kardynałów podczas dziesiątej kongregacji generalnej znalazły się misyjna natura Kościoła, rola Caritas jako świadka ewangelicznej sprawiedliwości oraz potrzeba papieża, który jest blisko, przewodnikiem i pomostem w podzielonym świecie.

Redakcja Omnes-5 maja 2025 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Dziesiąta Kongregacja Generalna Kardynałów odbyła się 5 maja rano w Watykanie z udziałem 179 kardynałów, w tym 132 elektorów. Obrady rozpoczęły się wspólną modlitwą i obejmowały 26 wystąpień skupiających się na wielkich wyzwaniach i misji Kościoła w dzisiejszym świecie.

Kościół dzisiaj

Wśród poruszonych tematów znalazły się: misyjny charakter Kościoła, rola Caritas jako świadka ewangelicznej sprawiedliwości oraz potrzeba papieża, który byłby bliski, przewodnikiem i pomostem w podzielonym świecie.

Zastanawiano się nad przekazywaniem wiary, stworzeniem, wojną i jednością w samym Kościele. Przywołano również nadzieję inspirowaną modlitwą św. Papież Franciszek podczas pandemii.

Podkreślono ciągłą moc Ewangelii, nawet w mediach, i przypomniano, że Chrystus jest obecny nie tylko w Eucharystii, ale także w ubogich. Wśród wspomnianych dokumentów znalazły się m.in. Konstytucja Dei Verbumjako duchowe pożywienie dla Ludu Bożego.

Przysięga kardynałów i urzędników

Dyrektor Biura Prasowego poinformował, że kardynałowie elektorzy przebywają już w Casa Santa Marta i Santa Marta Vecchia, a prace w Kaplicy Sykstyńskiej są prawie zakończone. W poniedziałek po południu odbędzie się jedenasta kongregacja, a o godzinie 15:00 będzie miała miejsce uroczysta Msza Święta. przysięga urzędników i asystentów konklawe w Kaplicy Paulińskiej.

Watykan

Wyzwania stojące przed nowym papieżem

Niektóre z wielkich wyzwań czekających na nowego następcę Piotra, od odnowy wiary i wiarygodności instytucjonalnej po rolę Kościoła na arenie międzynarodowej.

Raporty rzymskie-5 maja 2025 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Podczas gdy świat oczekuje na ogłoszenie nowego papieża, zadaje się wiele pytań o kierunek, w jakim Kościół podąży w nadchodzących latach.

W coraz bardziej zmieniającym się społeczeństwie przyszły papież będzie musiał stawić czoła ważnym decyzjom duszpasterskim, reformom wewnętrznym i potrzebie dialogu z ludzkością naznaczoną polaryzacją, kryzysami społecznymi i poszukiwaniem sensu.


Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Dwie anegdoty pomagające zrozumieć papieża Franciszka

Świadectwo Borgesa o młodym Bergoglio i anegdota z George'em Weiglem ujawniają dialogiczny i ludzki styl papieża Franciszka.

5 maja 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Cały Kościół przygląda się w tych dniach, w okresie poprzedzającym KonklaweModlimy się, czytamy wiadomości, rozmawiamy w kręgach przyjaciół.... Modlimy się, czytamy wiadomości, rozmawiamy w kręgach przyjaciół... W tym klimacie natknąłem się na ciekawy filmik, krążący w sieci, zatytułowany "On ma tyle samo wątpliwości, co ja".

W tym filmie dziennikarz powtarza świadectwo argentyńskiego pisarza i poety, Roberto Altifano, który leczył i pomagał słynnemu pisarzowi Jorge Luisowi Borgesowi, w którym opowiada o opinii, jaką ten uniwersalny argentyński pisarz miał o 26-letnim wówczas jezuickim księdzu Jorge Mario Bergoglio.

Roberto Altifano przekazuje to zaufanie od Borgesa, które zaczerpnąłem z wideo, nie dosłownie, ale z pamięci i w skrócie: "Roberto, jak dziwny i niepokojący może być czasami lud Boży. Jest dwóch księży, którzy odwiedzają mnie dość często i nie mają ze sobą nic wspólnego. Jeden to Guillermo, ksiądz, którego odziedziczyłem po mojej oddanej matce. Drugi to Jorge, jezuicki chemik, z którym łączy mnie wielka przyjaźń. Guillermo nalega na nawrócenie mnie i nie może przyznać, że istnieje agnostyczne wyznanie, do którego jestem skłonny. Czas położyć kres twoim wątpliwościom, Jorge - powtarza. W niedziele zaprasza mnie na mszę, obiad z braćmi z kongregacji w jego domu, a potem na mecz piłki nożnej. Ojciec Bergoglio jest inteligentną i rozsądną osobą, można z nim porozmawiać na każdy temat, ponieważ jest wielkim czytelnikiem, ale zauważył, że ma tyle samo wątpliwości, co ja. Mojej matce by się to nie spodobało...".

To zeznanie Jorge Luis Borges Wydaje mi się, że dobrze definiuje sposób bycia i działania, w kontaktach z ludźmi, przyszłego papieża Franciszka, który właśnie nas opuścił, a ponadto dobrze odzwierciedla całą epokę kościelną.

Kilka dni temu przeczytałem również artykuł znanego dziennikarza George'a Weigela. W swoim ostatnim wywiadzie z papieżem Franciszkiem, który odbył się pod koniec 2016 roku, kiedy Weigel przedstawił mu swoje zakłopotanie niektórymi jego decyzjami, papież Franciszek odpowiedział: "Och, dyskusje są w porządku".

Myślę, że są to dwa świadectwa, które oddają sposób myślenia i postępowania z ludźmi naszego ukochanego papieża Franciszka. Nie wiemy, jaki będzie charakter i sposób bycia przyszłego papieża. Kardynał Camillo Ruini, który był wikariuszem papieskim dla diecezji rzymskiej i przewodniczącym Konferencji Episkopatu Włoch, nakreślił kilka linii dla następnego pontyfikatu, które wydają mi się słuszne: miłość, doktrynalna stanowczość, dobre zarządzanie i jedność.

AutorCelso Morga

Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

Ewangelizacja

Święci Anioł z Jerozolimy lub Sycylii i Maksym z Jerozolimy, biskup

5 maja Kościół czci św. Anielę Jerozolimską lub Sycylijską, karmelitankę i męczennicę oraz biskupa św. Według tradycji św. Aniela spotkała w Rzymie św. Dominika z Guzman i św. Franciszka z Asyżu.    

Francisco Otamendi-5 maja 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Święta Aniela Jerozolimska jest wśród pierwsi karmelici który przybył z Góry Karmel na Sycylię. Jest on upamiętniany wraz z biskupem Maximusem z Jerozolimy w dniu 5 maja. Tradycja karmelitańska naucza, że był on Palestyńczykiem i wstąpił wraz ze swoim bratem do Zakonu Karmelitów Bosych na Sycylii. Carmelo de Santa Ana na stronie Jerozolima

Ta sama tradycja, z którą można się zapoznać tutajPodczas podróży do Rzymu opowiada, jak spotkał św. Franciszka z Asyżu i św. Dominika z Guzman na Lateranie. Podczas tego spotkania św. Anioł przepowiedział rany św. Franciszkowi, który z kolei zapowiedział mu swoje męczeństwo. To dzięki jego wstawiennictwu Reguła została zatwierdzona przez papieża Honoriusza III w 1226 roku. 

W połowie XIII wieku został śmiertelnie ranny w Lycata, w wyniku ataku na niego przez wielkiego człowieka z miasta, potępionego przez św. Anioła za brak etyki. W miejscu, w którym zmarł, zbudowano kościół, a jego grobowiec został wkrótce odnowiony. miejsce pielgrzymkowe. Zakon Karmelitów czci św. Anioła jako świętego od co najmniej 1456 roku. W 1459 r. papież Pius II zatwierdził jego kult.

Święty Maksym oraz inni święci i błogosławieni

Maksyma Jerozolimskiego, "wielokrotnie torturowanego", jak czytamy w dokumencie. Katalog franciszkańskiw czasach cesarza Maksymina Daya. W wyniku pokoju konstantyńskiego został uwolniony i wybrany na biskupa Jerozolimy, gdzie zmarł w 350 r. Błogosławieni Bienvenido Mareri z Recanati, Nunzio Sulprizio i Caterina Cittadini. Ta ostatnia promowała zgromadzenie sióstr urszulanek z Somasca w celu edukacji i formacji dziewcząt i młodych kobiet.

Dzisiejsi święci to m.in. germańscy biskupi Gotthard i Briton, św. Hilary z Arles oraz polski błogosławiony Grzegorz Frąckowiak. Ten młody współbrat Misjonarzy Słowa Bożego został zgilotynowany w Dreźnie przez nazistów w 1943 roku, po tym jak wygłosił katechezę i potajemnie przyniósł Komunię chorym.

AutorFrancisco Otamendi

Ewangelizacja

Blisko Boga, mimo że stracił nogę i dziewczynę w osunięciu się ziemi

W obliczu życiowych niepowodzeń niektórzy ludzie zwracają się przeciwko Bogu, a inni wydobywają z siebie najlepszą wersję siebie. Dziś usłyszymy historię jednego z tych drugich.

P. Manuel Tamayo-5 maja 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

Jhosmar Rodríguez jest młodym mężczyzną z Trujillo, ma 22 lata, niedawno ukończył studia i amatorsko gra w piłkę nożną w Pucharze Peru. Nigdy jednak nie wyobrażał sobie, że rutynowa wycieczka z dziewczyną na zawsze odciśnie piętno na jego życiu. W nocy 21 lutego, o godzinie 20:40, dach hali gastronomicznej Real Plaza de Trujillo w mieście Trujillo stanął w płomieniach. zawalony nagle. Zginęło sześć osób. On przeżył, ale stracił nogę... a także swojego partnera, który zginął w wypadku.

Upadek złapał go na nogi, a w ciągu kilku sekund belka spadła na jego prawą nogę. "Pozostałem w pozycji klęczącej... Nie mogłem się ruszyć, nie mogłem się obrócić, nie mogłem nic zrobić". 

Był uwięziony przez ponad pięć godzin, wykrwawiając się na śmierć, ale zawsze przytomny. "Nigdy nie zemdlałem ani nie straciłem przytomności... Na początku opierałem się kolanami, ale kiedy nie mogłem już dłużej wytrzymać, podparłem się rękami na krześle, które udało mi się dosięgnąć. Tak trzymałem się przez ostatnie kilka godzin. Był ostatnim, który został uratowany. "Uspokoili mnie, gdy wciąż byłem na kolanach".

"Moja matka nigdy nie pozwoliła mi upaść".

W tym czasie, między krokwiami a ciemnością, Jhosmar myślał o swojej rodzinie. "Myślałem o tym, jak to wszystko będzie dla nich wyglądać... dodawało mi sił myślenie o mojej matce i rodzeństwie". Jest najmłodszym z pięciu chłopców w prostej, wierzącej i zżytej rodzinie. Jego ojciec jest emerytowanym nauczycielem; dwóch braci jest policjantami; inny brat jest księgowym, tak jak on. Wszyscy czekali z zapartym tchem.

Ale jeśli ktoś był kluczem do jego emocjonalnej odbudowy, to była to jego matka. Kobieta o niezachwianej wierze, codziennie chodziła do kościoła i nigdy nie zmęczyła się wspieraniem syna, gdy ten się załamywał. "Na początku był bardzo zły... nawet niechętny Bogu" - przyznaje. "Ale moja matka zawsze tam była, krzyczała na mnie, poprawiała mnie, żebym nie zbłądził. Jestem jej bardzo wdzięczna... Bóg działał przez nią.

Jego matka od najmłodszych lat uczyła go miłości do Boga. "Zabierała mnie do kościoła, do małej szkoły, gdzie prowadzono katechezę dla dzieci. To ziarno przyniosło owoce: Jhosmar był katechetą, przyjął wszystkie sakramenty, a dziś, nawet z łóżka w klinice, modli się każdego dnia z większą ufnością. "Dziękuję Bogu, ponieważ mnie chronił. Proszę Go, aby towarzyszył mi na tej długiej drodze do wyzdrowienia.

"Chcę być świętym

Pomimo bólu i fizycznych konsekwencji, Jhosmar nie poddaje się. Marzy, walczy, modli się. "Zawsze chciałem być świętym", wyznaje bez afektacji. "Żyłem swoim życiem, nie krzywdząc nikogo, modląc się, wspierając w kościele, towarzysząc mojej matce...".

Choć wie, że moment, w którym się znalazł jest trudny, nie daje się pokonać: "Kiedy się budzisz, szok po tym, co się stało, miesza się z nową rzeczywistością. Zastanawiasz się, co stanie się z twoją karierą, z piłką nożną, ze wszystkim. Ale z czasem stajesz się silniejszy.

Przed wypadkiem właśnie ukończył studia z zakresu rachunkowości i finansów. Grał w Copa Peru, "macho football", jak to nazywa, podróżując po dzielnicach i boiskach Trujillo. Dziś jego nowym mistrzostwem jest rehabilitacja. "Przyszłość jest niepewna, ale mam wiarę.

"Liczy się to, co wewnątrz, a nie na zewnątrz".

Przesłanie, które chce przekazać młodym ludziom w swojej sytuacji, jest proste i głębokie: "To będzie ze mną przez całe życie, tak. Ale nie muszę czuć się mniej. Trzeba pozbyć się strachu przed odrzuceniem. Liczy się to, co jest w nas, a nie to, co jest na zewnątrz".

Jhosmar odnalazł pośród bólu nie tylko swoją siłę, ale i cel. Modli się za papieża, za innych rannych, za swoich lekarzy, za tych, którzy stracili najwięcej. Otrzymał wsparcie całego zespołu medycznego, który zachęcał go od pierwszego dnia: "W Trujillo spotkałem niesamowitych techników i pielęgniarki. Wspierali mnie zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie".

Dziś, kontynuując rehabilitację w klinice San Pablo w Limie, Jhosmar nie definiuje siebie przez to, co stracił, ale przez to, co zyskał: nowy sposób patrzenia na życie, z nogami - teraz tylko jedną - mocno na ziemi i duszą skupioną na Bogu. "Jak byliśmy kochani, tak możemy kochać. Chcę tylko, aby moje życie nadal miało sens. I wiem, że tak będzie.

AutorP. Manuel Tamayo

Peruwiański ksiądz

Doświadczenia

Scott Hahn: "Nowy Testament był sakramentem, zanim stał się dokumentem".

W rozmowie z Omnes Scott Hahn, znany teolog i biblista, zastanawia się nad centralną rolą Biblii w życiu chrześcijańskim i jej związkiem z liturgią. Podkreśla znaczenie dialogu ekumenicznego i wyzwania, jakim jest ponowne odkrycie cudu eucharystycznego, klucza do żywej i autentycznej wiary.

Giovanni Tridente i Paloma López-5 maja 2025 r.-Czas czytania: 10 minuty

Scott Hahn jest jednym z najbardziej poczytnych autorów duchowości i teologii naszych czasów. Jego nawrócenie na katolicyzm, prawie 40 lat temu, kiedy był protestanckim pastorem, stanowiło punkt zwrotny w jego życiu i sprawiło, że wszystkie jego wcześniejsze studia i refleksje nabrały nowego i pełnego znaczenia w Kościele katolickim, pozwalając mu budować mosty między różnymi tradycjami chrześcijańskimi. Wybitny teolog biblijny i katolicki apologeta o międzynarodowej sławie, Hahn jest profesorem teologii biblijnej i nowej ewangelizacji na Uniwersytecie w Rzymie. Uniwersytet Franciszkański w SteubenvilleOhio (USA). Jego głęboka znajomość Pisma Świętego i umiejętność przekazywania złożonych prawd teologicznych w przystępny sposób to dwie z jego głównych cech, zarówno w jego nauczaniu, jak i wielu książkach, w tym takich tytułach jak Rzym, słodki dom, Wieczerza Baranka, Zrozumienie Pisma Świętego o Krótki przewodnik po czytaniu Biblii.

Podczas niedawnej wizyty w Rzymie na kursie Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża na temat "Świętości w Piśmie Świętym", Omnes miał okazję przeprowadzić z nim wywiad. W rozmowie tej Hahn dzieli się fundamentalnymi refleksjami na temat znaczenia Biblii w życiu katolików, podkreślając, że "Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa".. Podkreśla nieodłączny związek między Pismem Świętym a liturgią, wyjaśniając, w jaki sposób Nowy Testament był najpierw sakramentem, zanim stał się dokumentem.

Amerykański teolog odnosi się również do dialogu ekumenicznego, zauważając, że katolicy i protestanci mają więcej podobieństw niż różnic, i oferuje wgląd w to, jak katolicy mogą na nowo odkryć takie praktyki, jak modlitwa konwersacyjna i codzienne czytanie Biblii. Jego poglądy na temat Eucharystii jako rzeczywistej obecności Chrystusa i jego wezwanie do "Eucharystyczne zdumienie odzwierciedlają głębię ich wiary i zaangażowanie w nauczanie apostolskie.

Jaka jest fundamentalna rola Biblii dla katolika i jak możemy pogłębić jej zrozumienie i codzienne życie?

-Uważam za bardzo ważne, aby wszyscy katolicy zrozumieli prawdę wyrażoną przez św: "Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa".. Chcemy poznać Chrystusa, naśladować Go i poddać nasze życie, naszą pracę i naszą rodzinę pod Jego panowanie. Ale jak możemy to zrobić, jeśli nie znamy Go poprzez Jego Słowo?

Biblia jest bardzo obszerna, zawiera 73 księgi. Poświęciłem swoje życie, zarówno zawodowe, jak i osobiste, studiowaniu jej z pasją. Wiem, że może się to wydawać przytłaczające i nie jest łatwe. Dlatego zachęcam ludzi do codziennego czytania Ewangelii, nawet jeśli jest to tylko rozdział lub pół rozdziału. Poznaj Pana Jezusa Chrystusa w osobisty sposób; to nie tylko poprowadzi twoją modlitwę, ale także rzuci światło na twoje małżeństwo, rodzinę, przyjaźnie i pracę.

Powiem tak: kiedy katolicy zaczynają czytać Pismo Święte, odkrywają niezwykłą i prawdziwie praktyczną łaskę. Mogę również podzielić się tym, że kiedy rozważałem nawrócenie na katolicyzm, zaprzyjaźniłem się z profesorem nauk politycznych. 

Odkryłem, że miałem na sobie Nowy Testament w tylnej kieszeni i zapytał go: "Dlaczego to robisz?" Odpowiedział: "Być w stanie czytać Ewangelie, a także listy Pawła". Zaciekawiony zapytałem go, gdzie się tego nauczył. Powiedział mi, że w swojej pracy, w Opus Dei. Poprosiłem, by powiedział mi więcej. Kiedy wyjaśnił, że św. Josemaria Escriva nie tylko czytał Ewangelie, ale zachęcał do tego innych - nie tylko duchownych czy nauczycieli, ale także zwykłych pracowników - zdałem sobie sprawę: "...nie tylko czytałem Ewangelie, ale także czytałem Ewangelie.przechodząc na katolicyzm, odkryłem, że w Izraelu jest plemię, które jest moim plemieniem, a jest nim Opus Dei".

Jakie znaczenie ma związek między Biblią a liturgią i w jaki sposób ten związek może pomóc nam żyć głębszą wiarą podczas naszych celebracji eucharystycznych?

-Kiedy studiowałem Pismo Święte na uniwersytecie, a później na studiach doktoranckich, odkryłem coś fascynującego: Pismo Święte lub Biblia, jak ją nazywamy, jest w rzeczywistości dokumentem liturgicznym. Od samego początku było tworzone z myślą o czytaniu w liturgii.

Czytając go uważnie, zdajemy sobie sprawę, że zawsze sprowadza nas z powrotem do uwielbienia, do ofiary, do kapłanów prowadzących lud Boży, lud, którego prawdziwą tożsamością jest bycie Jego rodziną. Kiedy zagłębiłem się w nią, zdałem sobie sprawę z czegoś szokującego: będąc protestanckim, ewangelickim, prezbiteriańskim pastorem, chciałem być chrześcijaninem Nowego Testamentu. Ale kiedy go studiowałem, odkryłem, że Jezus używa wyrażenia "Nowy Testament" tylko raz.

A kiedy to robi? Nie w Kazaniu na Górze, ale w górnym pokoju w Wielki Czwartek. W Ewangelii Łukasza 22, 20 bierze kielich i mówi: "Ten kielich jest nowym przymierzem we krwi mojej"., kyne diatheke po grecku Nowy Testament, "który jest wylany za was".. A potem nie mówi: "Napisz to na moją pamiątkę".ale: "Zrób to na moją pamiątkę".Czym jest "to"? My nazywamy to Eucharystią, ale On tak tego nie nazwał. Jak to nazwał? Nowy Testament, kyne diatheke

Tak więc, jako ewangeliczny protestant Nowego Testamentu, zdałem sobie sprawę, że "To" było sakramentem na długo zanim stało się dokumentem. Odkryłem to w samym dokumencie. Nie zdewaluowało to tekstu, który nazywamy Nowym Testamentem, ale ujawniło mi jego liturgiczną naturę: znak, który odsyła nas do tego, co Jezus ustanowił, nie tylko po to, by nas pouczać, ale by dać nam siebie w Świętej Eucharystii.

Odkrycie, że Nowy Testament był sakramentem, zanim stał się dokumentem, nie tylko pokazuje, że dokument jest podporządkowany sakramentowi, ale że Święta Eucharystia oświetla jego prawdę w sposób, który przekształca nasze rozumienie. Ostatecznie bowiem dokument jest tak samo liturgiczny jak sakrament. Razem są nierozerwalnie związane.

Jak możemy zmotywować katolików, zwłaszcza młodsze pokolenie, do ponownego odkrycia Biblii jako przewodnika w ich codziennym życiu?

-W Ameryce mamy takie powiedzenie: "Dowód puddingu jest w jedzeniu".. Możesz na nią patrzeć, ale dopiero gdy jej spróbujesz, dowiesz się, jaka jest dobra. Powiedziałbym, że to samo dotyczy doświadczenia katolików: kiedy zaczynają czytać Biblię, zwłaszcza Ewangelie i Psalmy, odkrywają, że nie jest to tylko książka. 

Biblia jest drzwiami. Drzwiami, które zapraszają nas do głębszego dialogu z żywym Bogiem, do uświadomienia sobie, że On kocha nas i naszych bliskich bardziej, niż możemy to sobie wyobrazić. On chce nie tylko poprowadzić nas ku przeznaczeniu, które trudno nam sobie wyobrazić, ale także wejść z nami w przyjaźń. To właśnie przemienia codzienną lekturę Pisma Świętego: zamienia modlitwę z monologu w dialog.

Zmienia to również nasze doświadczenie Mszy Świętej. Jeśli czytamy Biblię każdego dnia, nawet jeśli możemy uczestniczyć we Mszy tylko w niedzielę, lepiej zrozumiemy związek między pierwszym dniem tygodnia a pozostałymi. Ale przede wszystkim zobaczymy, jak to, co Jezus wtedy powiedział i zrobił, przemawia do nas dzisiaj i wzywa nas do działania.

Pamiętam starego znajomego z liceum. Kiedyś był katolikiem, teraz ewangelicznym protestantem. Powiedział do mnie: "Nie mogę uwierzyć, że jesteś katolikiem. Wcześniej byłeś taki antykatolicki.. Następnie zapytał: "Gdzie w Nowym Testamencie jest Ofiara Mszy? Widzę tylko Ofiarę na Kalwarii; Msza jest tylko posiłkiem"..

Odpowiedziałem: "Chris, ja też tak myślałem. Ale gdybyś był na Kalwarii w Wielki Piątek, nie widziałbyś ofiary. Jako Żyd wiedziałbyś, że ofiarę można złożyć tylko w świątyni, na ołtarzu, z kapłanem. To, czego byłbyś świadkiem, byłoby rzymską egzekucją"..

Prawdziwe pytanie brzmi: "W jaki sposób rzymska egzekucja została przekształcona w ofiarę? I to nie byle jaką ofiarę, ale najświętszą, tę, która położyła kres ofiarom składanym w świątyni. Chris milczał. Potem przyznał: "Nie wiem.. Odpowiedziałem: "Ja też nie wiedziałem". Ale kiedy spojrzeliśmy na Eucharystię, tę samą Eucharystię, którą my, katolicy, celebrujemy od dwóch tysięcy lat, wszystko nabrało sensu. 

Gdyby Eucharystia była tylko posiłkiem, Kalwaria byłaby tylko egzekucją. Ale jeśli właśnie tam rozpoczęła się ofiara nowej Paschy, to wszystko nabiera sensu: to nie jest tylko posiłek, to jest ofiara. Rozpoczęła się ona w Wielki Czwartek i została dopełniona na Kalwarii. W Niedzielę Wielkanocną Chrystus zmartwychwstał, ale Jego uczniowie nie od razu Go rozpoznali. Ich serca płonęły, gdy wyjaśniał im Pisma, ale ich oczy otworzyły się podczas łamania chleba. To jest tajemnica paschalna.

Dla niekatolików Msza to tylko posiłek, a Kalwaria to tylko ofiara. Ale bez Eucharystii Kalwaria wygląda jak egzekucja. Jeśli jednak ofiara rozpoczęła się tutaj, to tam została dopełniona. Zmartwychwstały Chrystus, uwielbiony w niebie, ofiarowuje swoje ciało za nas i daje je nam.

Biblia, czytana regularnie, łączy wszystkie te punkty. Wtedy, za każdym razem, gdy wracamy do Mszy Świętej, rozumiemy, że jest to Stary i Nowy Testament, Wielkanoc, Eucharystia, Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Niedziela Wielkanocna, wszystko w jedności. To dlatego Kościół nazywa każdą niedzielę małą Wielkanocą: ponieważ wszystko się łączy. Jeśli uda nam się doprowadzić katolików do tego punktu - w którym czytanie Biblii i uczestnictwo we Mszy Świętej ujawnia jedność dokumentu, sakramentu i życia - wtedy wszystko ułoży się na swoim miejscu.

Czy są jakieś aspekty protestanckiego życia w wierze, których my, katolicy, moglibyśmy się nauczyć i zastosować w naszym życiu duchowym i wspólnotowym?

Z niekatolikami, zwłaszcza ewangelikami i protestantami - jak ja jako prezbiteriański pastor - a także z prawosławnymi i chrześcijanami Wschodu, łączy nas znacznie więcej niż dzieli. Naturalne jest skupianie się na różnicach, ale gdybyśmy zaczęli od tego, co nas łączy, zobaczylibyśmy, że wspólna płaszczyzna jest znacznie większa: mówimy o 80, 85, może 90 procentach, w tym o wszystkich księgach Nowego Testamentu i Credo. Gdybyśmy byli zjednoczeni w kwestiach zasadniczych, moglibyśmy dyskutować o naszych różnicach z większym szacunkiem. Jednocześnie, jako katolicy, moglibyśmy na nowo odkryć praktyki, które obecnie kojarzymy z protestantami - takie jak modlitwa konwersacyjna, czytanie i studiowanie Biblii - które były częścią wczesnego Kościoła. Zarówno duchowni, jak i świeccy żyli nimi w pełni. 

Tak wiele rzeczy, które uważamy za "protestanckie", w rzeczywistości wywodzi się z tradycji katolickiej. I nie postrzegamy tego jako sporu, ale możemy się do nich odwoływać bez potrzeby oskarżania kogokolwiek, ponieważ ostatecznie dziękujemy Bogu za to, co robią z tym, co mają! Rzeczywiście, często udaje im się zrobić więcej z mniejszą ilością niż nam z pełnią wiary.

Biorąc pod uwagę historyczne napięcia między katolikami i protestantami, jak widzisz przyszłość dialogu ekumenicznego? Jakie kroki można podjąć, aby promować jedność bez narażania na szwank zasad doktrynalnych? 

-To bardzo ważne pytanie. Nie jest łatwo na nie odpowiedzieć, ale musimy podejść do niego z intelektualną uczciwością, nawet jeśli jest to wyzwanie. W latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych dialog ekumeniczny często wyrażał wiarę w dwuznaczny sposób, aby podkreślić wspólną płaszczyznę. Nazywam to strategiczną dwuznacznością. Ale im bardziej chcemy iść naprzód w braterskim dialogu - nawet jeśli nie zgadzamy się we wszystkim - tym ważniejsze staje się rozpoznanie tego, co naprawdę dzielimy.

W niektórych częściach świata dialog ten ma kluczowe znaczenie. W zeszłym roku byłem w São Paulo i widziałem, jak gwałtownie rośnie zielonoświątkowcy: nie mówimy o tysiącach, ale o milionach katolików, którzy opuścili Kościół. Dlaczego? Ponieważ doświadczyli Ducha Świętego, Pisma Świętego, modlitwy i komunii. I w obliczu tego musimy dziękować Bogu. Moc Ducha Świętego i modlitwa są niezaprzeczalnymi rzeczywistościami. Nie chodzi o to, by wszystko akceptować lub całkowicie odrzucać, ale o to, by uznać to, co prawdziwe i docenić to, co wspólne.

Jest to wezwanie do przywrócenia tego doświadczenia do naszych parafii, domów, życia rodzinnego i osobistej modlitwy. Musimy na nowo odkryć moc Ducha Świętego w naszym życiu, każdego dnia. Nic dziwnego, że niektórzy odwracają się, jeśli nie oferujemy im tego, co Chrystus chce im dać poprzez świętych, sakramenty i Maryję Dziewicę. Dlatego dialog ekumeniczny jest nie tylko wyzwaniem teologicznym, ale także praktycznym. Zachęca nas do rozpoznania tego, co dzielimy i zadania sobie pytania: co możemy zrobić, aby odzyskać to, co już jest częścią naszego dziedzictwa wiary?

W jaki sposób my, katolicy, możemy jeszcze bardziej pogłębić nasze zrozumienie i kult Eucharystii, zwłaszcza w kontekście kulturowym, który ma tendencję do umniejszania jej znaczenia?

-Naprawdę utożsamiam się z tym pytaniem. To, co uderzyło mnie najbardziej, gdy byłem niekatolikiem obserwującym praktykę katolicką, to fakt, że wierzą, iż jest to Ciało, Krew, Dusza i Boskość Chrystusa. Ale jak to możliwe? Na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykły kawałek chleba.

Jednak po zastanowieniu zadałem sobie pytanie: Czy Jezus mógłby przekształcić je w Swoje własne Ciało? Oczywiście, On jest wystarczająco potężny; czy kocha nas na tyle, by karmić nas swoim własnym Ciałem i Krwią? Tak, to ma sens.

Kiedy zagłębiłem się w Biblię, odkryłem, że pierwsi Ojcowie Kościoła zgadzali się co do rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii. Stanowiło to dla mnie wyzwanie i przez wiarę przyjąłem, że Chrystus nie tylko przyszedł w ludzkiej postaci, ale także daje się nam w chlebie i winie jako swoje Ciało i Krew. Po prawie 40 latach bycia katolikiem, prawda ta nadal wywiera na mnie taki sam wpływ, jak wtedy. To niemal zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. To jest Ciało, Krew, Dusza i Boskość zmartwychwstałego Chrystusa.

Kiedy byłem protestantem, śpiewaliśmy Niesamowita łaska (Sublime Grace). Nadal śpiewamy ją jako katolicy, ale dziś zdaję sobie sprawę z jednej rzeczy: nie jesteśmy zbytnio zachwyceni Eucharystią. Bierzemy ją za coś oczywistego. Ale kiedy zdamy sobie sprawę, że jest ona nie tylko prawdziwa, ale że jest prawdziwa, a jeśli jest prawdziwa, to jest potężna, a jeśli jest potężna, to jest piękna, zrozumiemy, że nie powinniśmy oceniać jej tylko po wyglądzie. Tak, wygląda jak okrągła hostia. Ale jest to zmartwychwstałe Ciało i Krew Chrystusa, Pana Panów i Króla Królów.

To jest prawda. Jest to cała prawda. Jest istotą Ewangelii dla nas jako katolików. Musimy więc odkrywać tę tajemnicę na nowo każdego dnia. Nie ma na to lepszego sposobu niż wizyta w kościele i uklęknięcie przed Najświętszym Sakramentem. Czy to w tabernakulum, czy wystawiony w monstrancji, ten akt przypomina nam, że chodzimy wiarą, a nie wzrokiem. To, co wygląda jak chleb, jest w rzeczywistości samym Chrystusem.

Dla mnie jest to to, o co prosił św. Jan Paweł II, gdy mówił o "odnawiając cud eucharystyczny".. Daj spokój, to niesamowite! To nie jest tylko kwestia przelotnych uczuć. Gdybyśmy byli ściśle logiczni, najbardziej rozsądną reakcją na naszą wiarę w rzeczywistą obecność Pana Panów i Króla Królów byłby podziw. Nie być zdumionym nie jest całkowicie racjonalne. Bycie zdumionym rzeczywistością Chrystusa w Eucharystii jest naturalną konsekwencją tego, co wyznajemy jako prawdę.

Jak postrzegasz dzisiejszy stan doktrynalny Kościoła katolickiego? W jaki sposób w ciągle zmieniającym się świecie Kościół może pozostać wierny nauczaniu apostolskiemu, stawiając czoła dzisiejszym wyzwaniom?

-Największą przysługą, jaką możemy wyświadczyć światu - przynosząc łaskę nawrócenia i kochając go z pasją - jest mówienie prawdy. Mówić ją z miłością, wrażliwością i świadomością kulturową. Ale mówić ją w pełni: całą prawdę i tylko prawdę. Nie rozwadniać jej ani nie pomijać tego, co może być niewygodne, ale być rozsądnym i rozsądnym, uznając, że ostatecznie nie jest to nasze zadanie, ale Ducha Świętego. Gdybyśmy naprawdę ufali Duchowi Bożemu - Duchowi Prawdy, którego obiecał Jezus - zrozumielibyśmy, że to On jest odpowiedzialny za przekonanie świata.

Robimy, co możemy, ale musimy też przyznać przed Bogiem, że to nie wystarczy. On musi nadrobić to, czego nam brakuje. To Duch Święty bierze nasze słowa, przyjaźnie i rozmowy i zamienia je w narzędzia nawrócenia. Musimy w to wierzyć z całego serca. Bóg chce to zrobić bardziej niż my sami. I tylko On może to zrobić, bez względu na to, ile komitetów utworzymy lub programów opracujemy.

Jeśli kiedykolwiek zaczniemy przypisywać sobie zasługę za owoce, poniesiemy porażkę. Ale jeśli oddamy się całkowicie, zrobimy to, co w naszej mocy - będziemy praktyczni, osobiści i rozsądni - a przede wszystkim nadprzyrodzimy nasze naturalne wysiłki poprzez modlitwę, wtedy i tylko wtedy Bóg otrzyma całą chwałę.

AutorGiovanni Tridente i Paloma López

Watykan

Sztuka słowa: żywe metafory papieża Franciszka

Papież Franciszek użył potężnych i przystępnych metafor, aby nawiązać kontakt z ludźmi i przekazać duchowe przesłanie.

OSV / Omnes-4 maj 2025-Czas czytania: 4 minuty

Carol Glatz, CNS

Kilka dni przed wyborem na papieża w marcu 2013 roku, ówczesny kardynał Jorge Mario Bergoglio powiedział swoim kolegom kardynałom: "Mam wrażenie, że Jezus został zamknięty w Kościele i puka do drzwi, ponieważ chce wyjść".

Tym krótkim i prostym zdaniem kardynał z Buenos Aires dał jasny i mocny wgląd w to, czego według niego Kościół potrzebował w tamtym czasie: uczniów-misjonarzy, którzy przynieśliby radość Ewangelii na peryferie.

Twierdził dalej, że Kościół staje się chory, jeśli pozostaje zamknięty, bezpieczny, zajęty byciem swego rodzaju "fryzjerem", puszystym i kręcącym runo swojej trzody, zamiast wychodzić, jak Chrystus, na poszukiwanie zagubionych owiec. Jej zwroty brzmiały jak przysłowia: krótkie refleksje pełne mądrości.

Przed i po zostaniu księdzem, papież Franciszek uczył literatury w szkole średniej i miał silne zaplecze w tematach i zasobach związanych z literaturą i filmem. Jego językiem ojczystym był hiszpański, dorastał z włoskojęzycznymi krewnymi w Argentynie i otrzymał wykształcenie jezuickie, więc jego rozległa i eklektyczna wiedza dostarczyła mu elementów, które często łączył z przesłaniem religijnym, tworząc metafory, takie jak wtedy, gdy ostrzegał, że Kościół nie może być "nianią" wiernych, aby opisać parafię, która nie rodzi aktywnych ewangelizatorów, a jedynie dba o to, aby wierni nie zbaczali ze ścieżki.

Z drugiej strony, "fotelowi katolicy" nie pozwalają na Duch Święty kierować ich życiem. Wolą pozostać spokojni, bezpieczni, recytując "zimną moralność", nie pozwalając Duchowi wypchnąć ich z domów, by nieśli Jezusa innym.

Papież, który postrzegał Chrystusa jako "prawdziwego lekarza ciał i dusz", często używał metafor związanych z medycyną.

Marzył o kościele, który byłby "szpitalem polowym po bitwie". Nie ma sensu pytać ciężko rannej osoby, czy ma wysoki poziom cholesterolu lub poziom cukru we krwi. Najpierw trzeba opatrzyć jego rany.

Przy innej okazji ostrzegał, że pycha lub próżność jest jak "osteoporoza duszy: kości wyglądają dobrze, ale wewnątrz są zrujnowane".

Innym problemem medycznym, na który może cierpieć dusza, jest "duchowy Alzheimer", choroba, która uniemożliwia niektórym ludziom pamiętanie o Bożej miłości i miłosierdziu dla nich, a tym samym uniemożliwia im okazywanie miłosierdzia innym.

A jeśli ludzie mieliby mieć "duchowy elektrokardiogram" - zapytał kiedyś - czy pokazałby on płaską linię, ponieważ serce jest zatwardziałe, obojętne i niewrażliwe, czy też biłoby z podszeptami i inspiracjami Ducha Świętego?

Chociaż wielu tego nie uznaje, Bóg jest ich prawdziwym ojcem, powiedział. "Przede wszystkim dał nam DNA, to znaczy uczynił nas dziećmi, stworzył nas na swój obraz, na swój obraz i podobieństwo, jak siebie samego.

Poprzez wiele jego środków językowych można było wyczuć duchowość ignacjańską, która go ukształtowała. Tak jak jezuita stara się używać pięciu zmysłów, aby spotkać i doświadczyć Bożej miłości, tak papież nie wahał się używać języka, który obejmował wzrok, słuch, smak, dotyk i zapach.

Dlatego wezwał kapłanów świata, aby byli "pasterzami o zapachu owiec", w wyniku przebywania z ludźmi, bycia świadkami ich wyzwań, słuchania ich marzeń i bycia pośrednikami między Bogiem a Jego ludem, aby przynieść im Bożą łaskę.

Jedzenie i picie oferowało wiele lekcji. Na przykład katoliccy starsi powinni dzielić się z młodymi swoją wizją i mądrością, które stają się "dobrym winem, które smakuje lepiej z wiekiem".

Aby oddać destrukcyjną atmosferę, jaką zgorzkniały i zły ksiądz może wytworzyć w swojej wspólnocie, papież powiedział, że tacy księża dają do myślenia: "Ten, rano, na śniadanie pije ocet; potem, na obiad, marynowane warzywa; i wreszcie, w nocy, dobry sok z cytryny".

Nastrojowi, pesymistyczni katolicy o "octowych twarzach" są zbyt skoncentrowani na sobie, a nie na miłości, czułości i przebaczeniu Jezusa, które rozpalają i odżywiają prawdziwą radość, powiedział.

Nawet życie na wsi oferowało lekcje. Przy pewnej okazji powiedział parafianom, aby dręczyli swoich księży tak, jak cielę dręczy matkę o mleko. Zawsze pukajcie "do ich drzwi, do ich serca, aby mogli dać im mleko doktryny, mleko łaski i mleko duchowego przewodnictwa".

Chrześcijanie nie powinni być pyskaci i płytcy, jak niektóre specjalne ciasteczka, które robiła jego włoska babcia: z bardzo cienkiego paska ciasta ciasteczka były nadmuchiwane i nadmuchiwane na patelni z gorącym olejem. Nazywa się je "bugies" lub "kłamstwa", powiedział, ponieważ "wyglądają na duże, ale w środku nie ma nic, nie ma tam nic prawdziwego; nie ma żadnej substancji".

Wyjaśniając rodzaj "strasznego niepokoju", który wynika z życia w próżności opartego na kłamstwach i fantazjach, papież powiedział, że jest to jak ludzie, którzy nakładają zbyt dużo makijażu, a następnie boją się, że spadnie deszcz i cały makijaż spłynie z ich twarzy.

Papież Franciszek nigdy nie stronił od tego, co nieprzyjemne lub wulgarne, a nieokiełznany kapitalizm i pieniądze, gdy stają się bożkiem, nazwał "łajnem diabła".

Porównał zamiłowanie mediów do wulgarności i skandali do ".koprofilia"co oznacza fetyszystyczny pociąg do ekskrementów, i powiedział, że życie skorumpowanych jest "lakierowaną zgnilizną", ponieważ, podobnie jak pobielane grobowce, wyglądają pięknie na zewnątrz, ale wewnątrz są pełne martwych kości.

Podczas spotkania z kardynałami i szefami watykańskich urzędów z okazji corocznych życzeń bożonarodzeniowych, papież wyjaśnił, że reforma Kurii Rzymskiej była czymś więcej niż zwykłym liftingiem mającym na celu odmłodzenie lub upiększenie starzejącego się ciała. Był to proces głębokiego osobistego nawrócenia.

Czasami, jak powiedział, reforma "przypomina czyszczenie egipskiego Sfinksa szczoteczką do zębów".

AutorOSV / Omnes

Książki

Konsolidacja demokracji

Konsolidacja demokracji analizuje rząd Leopoldo Calvo-Sotelo (1981-1982), podkreślając jego kluczową rolę w stabilizacji młodej hiszpańskiej demokracji po 23-F i w środku głębokiego kryzysu politycznego.

José Carlos Martín de la Hoz-4 maj 2025-Czas czytania: 4 minuty

Hiszpańska Fundacja "Transition" i Marcial Pons Editions opublikowały tę wspaniałą pracę o pracy drugiego demokratycznego prezydenta Hiszpanii po konstytucji z 1976 r., Leopoldo Calvo-Sotelo (1926-2008).

Praca została napisana przez dwóch młodych profesorów historii współczesnej, José-Vidala Pelaza Lópeza z Uniwersytetu w Valladolid i Pabla Péreza Lópeza z Uniwersytetu Nawarry, przyjaciół i kolegów z Uniwersytetu w Valladolid oraz specjalistów w tym okresie najnowszej historii Hiszpanii. Zespół ten obiecuje i zapowiada nową i interesującą pracę nad historią Hiszpanii w okresie transformacji, ponieważ, jak podkreślają, posiadają obszerne archiwa dotyczące osobistości okresu transformacji.

Udokumentowane badania

Ponadto książka zawiera bardzo intensywną i dobrze udokumentowaną relację z pierwszego momentu prawdziwego zagrożenia w trakcie hiszpańskiej transformacji politycznej w latach 1981-1982, kiedy to miały miejsce trzy kluczowe wydarzenia w rodzącej się hiszpańskiej demokracji. 

Po pierwsze, odejście z rządu Adolfo Suáreza w 1981 r., kluczowego człowieka w przejściu od dyktatury do demokracji, odkąd król Juan Carlos I przekazał mu rząd w 1976 r. z zadaniem zainstalowania demokracji w Hiszpanii. 

Drugie niebezpieczeństwo pojawiło się w trakcie debaty na temat inwestytury Leopoldo Calvo-Sotelo w 1981 r., nieudanego wojskowego zamachu stanu 23-F, z głęboko demokratycznymi działaniami króla Juana Carlosa I, wciąż prezydenta Adolfo Suáreza i jego wiceprezydenta generała Gutiérreza Mellado. Ta porażka była niewątpliwie końcem interwencji armii w hiszpańską politykę, które były tak częste w Hiszpanii w XIX i XX wieku.

Przejście

Ostatecznie, po tym jak Calvo-Sotelo poniósł porażkę w próbie zjednoczenia rządzącej partii UCD z prezydencją rządu, zakończyło się to przedterminowymi wyborami w 1982 r. i zwycięstwem socjalistów z absolutną większością.

Pierwszym kluczem do tej transformacji był Calvo-Sotelo, który rządził w klimacie demokratycznej normalności, ze wspaniałym programem rządowym, zanim ostatecznie przekazał władzę Felipe Gonzálezowi, który miał rządzić przez czternaście niekończących się lat, aby zakończyć transformację, ponieważ przemienność instytucji ma fundamentalne znaczenie dla pomiaru prawdziwej dojrzałości demokratycznej. Oznacza to, że prawdziwa alternacja rządu przez wiele lat odzwierciedlała demokratyczną normalność, która została ostatecznie wprowadzona.

Interesujące jest to, że grupa parlamentarna UCD rozpadła się (s.130), ponieważ zawierała prawdziwy amalgamat ideologii politycznych, od socjaldemokracji Fernándeza Ordoñeza i Meilána Gila po drugą skrajność, taką jak Iñigo Cavero z Chrześcijańskich Demokratów i Herrero de Miñón, który odszedł wraz z Fragą: projekt polityczny zawsze skłaniający się ku prawicy, który współpracował z reżimem Franco, który stagnuje hiszpańskie życie polityczne, ponieważ nie może zaoferować wiarygodnej alternatywy dla Hiszpanów, którzy chcą być demokratami i odwrócić się od poprzedniej dyktatury.

Socjaliści

Innym kluczem podkreślonym w tej interesującej pracy jest rzeczywista i prawdziwa współpraca socjalistów w hiszpańskim rządzie w okresie Calvo Sotelo, która była doskonale zgodna ze zwykłymi kłótniami parlamentarnymi. W rzeczywistości rozwój regionów autonomicznych, wejście do NATO, wsparcie w obliczu niezwykle ostrej ofensywy ETA, która nie dawała rządowi wytchnienia, utrzymywanie armii poza strefą wpływów władzy wykonawczej (w której mógł liczyć na wsparcie króla) (s. 149), fundamentalne i pilne środki gospodarcze. Książka odnotowuje wiele serdecznych spotkań między dwoma współpracującymi ze sobą przywódcami.

Nawet w krytycznych momentach UCD, Calvo-Sotelo miał propozycję rządu koalicyjnego między socjalistami i UCD, choć w rzeczywistości rząd koalicyjny już na tym cierpiał. Calvo-Sotelo zanim Fernández Ordoñez przeszedł do socjalistów, a Herrero de Miñón do Fragi (85). Widać to w równowadze sił podczas kryzysu rządowego z 15 stycznia 1982 r. (141).

Z pewnością poszukiwanie "legitymizacji demokratycznej lewicy" było faktem w tamtych latach, podobnie jak później, gdy socjaliści rządzili ze związkami zawodowymi, zwłaszcza z ich siostrzaną UGT (29).

Szczegółowe wyjaśnienie autorów dotyczące autonomistycznej zmiany PSOE jest interesujące, ponieważ od Suresnes, gdzie domagali się "Republiki Federalnej narodowości tworzących państwo hiszpańskie", do Hiszpanii Autonomii odzwierciedlonej w konstytucji, nastąpiło wiele ważnych zmian, a nie tylko polityczny oportunizm, jak donoszą autorzy z bogatą dokumentacją (191, 192). Do tego dodają: "Tylko PSOE była skłonna osiągnąć porozumienie, być może dlatego, że socjaliści zrozumieli, że zbliża się czas, kiedy będą musieli stawić czoła odpowiedzialności rządu" (193). Interesujące są również intensywne relacje z Jordi Pujolem i Miquelem Roca (206-207).

Gospodarka

Jeśli chodzi o gospodarkę w tym krótkim okresie, należy pamiętać, że był to najgorszy rok w krajach wokół nas, ale w przeciwieństwie do tego, umiejętności Calvo-Sotelo i jego ministrów zdołały zapewnić, że "Hiszpania wzrosła o 1,5 do 2 procent, w porównaniu do spadku o 0,2 procent średnio w gospodarkach OECD. Umożliwiło to poprawę ewolucji zatrudnienia; bezrobocie wzrosło, ale w wolniejszym tempie niż w innych latach" (265).

Interesujące jest to, że w całej książce nie ma żadnego odniesienia ani rozdziału poświęconego relacjom Kościół-państwo. Wskazuje to, że sugestie Konferencji Episkopatu, by zachęcać chrześcijan do troski społecznej i do życia w duchu wiary, nie są w pełni uzasadnione. społeczna doktryna Kościoła

Konsolidacja demokracji

AutorJosé-Vidal Pelaz López i Pablo Pérez López
RedakcjaMarcial Pons
Rok: 2025
Liczba stron: 425
JęzykAngielski
Zasoby

Bez zmartwychwstania nie ma chrześcijaństwa

Nie ma sensu próbować odrzucać Zmartwychwstania, upraszczać go lub racjonalizować jako mit, figurę retoryczną lub subiektywne doświadczenie. Albo zaakceptujemy je jako rzeczywistość, albo nie.

Bryan Lawrence Gonsalves-4 maj 2025-Czas czytania: 4 minuty

W tym tygodniu świętowania naszego Zmartwychwstałego Pana pamiętajmy o tym: Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jest nie tylko filarem chrześcijaństwa, jest filarem naszej wiary. filar. Jeśli upadnie, wszystko inne upadnie wraz z nim. Zmartwychwstanie Jezusa jest najważniejszym wydarzeniem wiary chrześcijańskiej. Nie jest to błahe wydarzenie ani coś, co można przypadkowo przeoczyć.

Jeśli Jezus nie zmartwychwstał, to wszyscy biskupi, księżaZakonnice i mnisi powinni wrócić do domu i znaleźć uczciwą świecką pracę, a wszyscy chrześcijanie powinni natychmiast opuścić swoje kościoły i nigdy do nich nie wracać. Dlaczego? Paweł mówi: "A jeśli Chrystus nie został wzbudzony, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara" (1 Kor 15,14).

Oczywiście nie ma sensu próbować odrzucać Zmartwychwstania, upraszczać go lub racjonalizować jako mit, figurę retoryczną lub subiektywne doświadczenie. Albo zaakceptujemy je jako rzeczywistość, albo nie. Jeśli Jezus nie zmartwychwstał, to chrześcijaństwo jest żartem, a w najgorszym razie oszustwem. Ale jeśli Chrystus zmartwychwstał, to chrześcijaństwo jest pełnią Bożego objawienia, a Jezus musi być absolutnym centrum naszego życia. Nie ma trzeciej opcji.

Przekupstwo strażników

Jedną z kwestii, która jest często podnoszona w odniesieniu do zmartwychwstania Chrystusa, jest to, że "jego ciało zostało skradzione przez apostołów", ale taki argument nie ma tak naprawdę sensu.

Przeanalizujmy najpierw, co Ewangelia Mateusza mówi o następstwach zmartwychwstania: "Podczas gdy kobiety były w drodze, niektórzy ze straży poszli do miasta i powiedzieli arcykapłanom, co się stało. Ci, spotykając się ze starszymi, doszli do porozumienia i dali żołnierzom dużą sumę, zarzucając im: "Powiedzcie im, że Jego uczniowie poszli w nocy i ukradli ciało, kiedy spaliście. A jeśli to dojdzie do uszu gubernatora, zarobimy na tym i wyciągniemy was z kłopotów". Wzięli pieniądze i postąpili zgodnie z instrukcjami. I ta historia rozprzestrzenia się wśród Żydów do dnia dzisiejszego". (Matthew 28, 11-15)

Po pierwsze, pojawił się problem, co zrobić z ciałem Chrystusa po tym, jak uczniowie weszli w jego posiadanie. Wszystko, co wrogowie naszego Pana musieliby zrobić, aby obalić zmartwychwstanie, to pokazać ciało. Z pewnością mogliby aresztować Jego uczniów i torturami zmusić ich do wyznania, gdzie ukryto ciało.

Co więcej, było bardzo mało prawdopodobne, aby cała gwardia rzymskich żołnierzy spała podczas służby, a ponadto byłoby absurdalne, aby mówili, co się stało, gdy spali. Z logicznego punktu widzenia nie ma to sensu, żołnierzom kazano powiedzieć, że spali. Czy jednak śpiąc, byli wystarczająco przytomni, aby zobaczyć złodziei, którzy ukradli ciało Chrystusa? I czy mogli nie tylko ich zobaczyć, ale konkretnie zidentyfikować ich jako uczniów Chrystusa?

Gdyby wszyscy żołnierze spali, nigdy nie odkryliby rabusiów. Gdyby kilku z nich nie spało, udałoby im się zapobiec rabunkowi. Zabawne jest również myślenie, że ci sami uczniowie, którzy uciekli do ogrodu, gdy Chrystus został aresztowany, kilka dni później w jakiś sposób przezwyciężyli swoją nieśmiałość i strach i odważyli się spróbować ukraść ciało swojego Mistrza z kamiennego grobu, oficjalnie zapieczętowanego i strzeżonego przez rzymskich żołnierzy, a wszystko to bez budzenia śpiących strażników.

Co więcej, uporządkowane ułożenie szat pogrzebowych obecnych w grobie jest dowodem na to, że ciało nie zostało skradzione przez jego uczniów. Dlaczego uczniowie Chrystusa mieliby ukraść całkowicie nagie ciało swojego mistrza, nie dając mu podstawowej godności kradzieży również szat pogrzebowych, które okrywały jego ciało? To nie ma logicznego sensu.

Potajemne usunięcie zwłok nie przyniosłoby uczniom żadnego pożytku, ponieważ z ich punktu widzenia ich mistrz był martwy, jego życie było zatem porażką, podobnie jak jego trzyletnia obserwacja. Jaki byłby dla nich pożytek z kradzieży jego ciała?

W nieco poetyckim sensie twierdzę, że przestępstwo było z pewnością większe u przekupujących niż u przekupywanych. Rada arcykapłanów była bowiem uczona, podczas gdy żołnierze byli niewykształceni i prości. Z pewnego punktu widzenia zmartwychwstanie Chrystusa zostało najpierw oficjalnie ogłoszone władzom cywilnym, Sanhedryn wierzył w zmartwychwstanie przed apostołami. Wiedzieli, że ciało nie zostało skradzione, ale opracowali plan, aby powiedzieć, że ciało zostało skradzione. Zapłacili Judaszowi tylko 30 srebrników, aby zdradził im Chrystusa, a tutaj, jak mówi Ewangelia Mateusza, "dali żołnierzom dużą sumę pieniędzy". Próbowali kupić uległość i milczenie za pieniądze, mając nadzieję, że to rozwiąże ich problemy i w ten sposób dali jasno do zrozumienia, że pomimo dokonywanych znaków i cudów, arcykapłani i starsi zawsze będą służyć swojemu prawdziwemu panu, którym było bogactwo i władza, nawet w obliczu zmartwychwstania.

Przemieniająca moc zmartwychwstania

Apostołowie ze strachu zamknęli się w "domu" (Jana 20:19). Wyraźny kontrast między ich strachem i wahaniem przed zmartwychwstaniem a ich śmiałością i odwagą po spotkaniu ze zmartwychwstałym Chrystusem jest jednym z najsilniejszych argumentów przemawiających za prawdą zmartwychwstania.

Ci sami ludzie, którzy kiedyś bali się śmierci, którzy opuścili Chrystusa, gdy został aresztowany w ogrodzie, teraz poszli na śmierć, głosząc Zmartwychwstanie Chrystusa. Ich wola byłaby nie do pomyślenia, gdyby nie byli w pełni przekonani o tym, co osobiście widzieli.

Najlepszym przykładem może być sam św. Piotr, który przeszedł od trzykrotnego zaparcia się Chrystusa do odważnego głoszenia w dniu Pięćdziesiątnicy (Dz 2). Ponownie, tak dramatyczna przemiana mogła nastąpić tylko dzięki ujrzeniu zmartwychwstałego Chrystusa. Piotr zadrżał na głos służącej dziewczyny, która twierdziła, że rozpoznaje go jako jednego z naśladowców Chrystusa, a później bez strachu stanął przed władcami i arcykapłanami. Co zatem jest przyczyną takiej zmiany? Zmartwychwstanie.

Bez wątpienia to Zmartwychwstanie Chrystusa obudziło chwiejne i bojaźliwe serca Apostołów, przemieniając ich słabość w siłę. Mówię to nieco żartobliwie, ale być może bardziej cudowne jest to, że ci nieświadomi i prości rybacy byli w stanie przekonać świat do przyjęcia Ewangelii niż wskrzeszenie zmarłego lub uzdrowienie chorego.

Zmartwychwstanie było duchową eksplozją, która zmieniła historię ludzkości poprzez życie, którego dotknęła. Od bojaźliwych do nieustraszonych, od wątpiących do pobożnych, radykalna przemiana Apostołów jest jednym z najpotężniejszych świadectw prawdy o Zmartwychwstaniu.

AutorBryan Lawrence Gonsalves

Założyciel "Catholicism Coffee".

52 małe lekcje z "Jak pięknie jest żyć".

Bob Welch opublikował w 2012 roku książkę "52 Little Lessons from It's a Wonderful Life", w której co tydzień wyciąga lekcję na cały rok z filmu "It's a Wonderful Life".

4 maj 2025-Czas czytania: 6 minuty

Bob Welch jest pisarzem, felietonistą, mówcą i byłym adiunktem dziennikarstwa na University of Oregon w Eugene. W 2012 roku opublikował książkę "52 małe lekcje z "To wspaniałe życie"w której wyodrębnia cotygodniową lekcję na cały rok z nieśmiertelnego filmu wydanego w 1946 roku przez Franka Caprę (1897-1991). Warto przeczytać książkę i zapoznać się z tymi 52 lekcjami, które wymienię jako przystawkę w tym artykule.

  1. Bóg szanuje naszą "dziecięcą wiarę": "Tak, ale ma ona szczerość dziecięcej wiary" (anioł Franklin).
  2. Słabsi mają znaczenie: "Niech pan pamięta, panie Potter: ten motłoch, o którym pan mówi... pracuje, płaci, żyje i umiera w tej społeczności" (George Bailey).
  3. Czasami trzeba po prostu zatańczyć: "Pamiętasz moją młodszą siostrę Mary, czy mógłbyś z nią zatańczyć?" (Marty Hatch).
  4. Świat troszczy się o ciebie: "To zabawne, prawda? Życie każdego człowieka wpływa na wiele innych żyć, a kiedy odchodzi, pozostawia straszną pustkę, prawda?" (Clarence).
  5. Użalanie się nad sobą zniekształca naszą wizję: "Chciałbym się nigdy nie urodzić" (George Bailey).
  6. Największe przygody w życiu zależą od ludzi, a nie miejsc czy rzeczy: "Zuzu! Zuzu! Moja mała laleczko!" (George Bailey).
  7. Nie można uciekać od problemów: "Nie patrz teraz, ale w banku dzieje się coś dziwnego, George. Nigdy tego nie widziałem, ale wygląda to na panikę bankową" (Ernie, taksówkarz).
  8. Mądrze jest poprosić o radę: "plakat papierosów Sweet Caporal w sklepie Gowera, który George zauważa, gdy zastanawia się, co zrobić, gdy zdaje sobie sprawę, że pan Gower, w swoim cierpieniu, włożył truciznę do butelki kapsułek, które ma dostarczyć".
  9. Zatrzymaj się, by podziękować za to, co masz: "Chleba! Aby ten dom nigdy nie zaznał głodu. Sól! Aby życie zawsze miało smak" (Mary, podczas otwarcia nowego domu Martini w Bailey Park). "I wino! Aby radość i dobrobyt panowały wiecznie" (George, dołączając do błogosławieństwa Mary w domu Martini).
  10.  Nie ma wpływu bez kontaktu: "Jeśli chcesz pomóc człowiekowi, musisz coś o nim wiedzieć, nie sądzisz?" (Joseph).
  11. Kiedy jesteś krytykowany, zastanów się nad źródłem: "Więc przypuszczam, że powinienem dać (pieniądze) żałosnym nieudacznikom, takim jak ty i ten twój brat idiota, żeby je roztrwonili" (pan Potter).
  12.  Znajdź swoje własne Bedford Falls, gdziekolwiek mieszkasz: "Tęsknisz za domem? Za Bedford Falls?" (George do Mary). "Tak" (Mary).
  13.  Nie ma sensu starać się być gorszym od sąsiada: "Tato, nasi sąsiedzi Brownowie mają nowy samochód. Powinieneś go zobaczyć" (Pete Bailey).
  14.  Wszystko zmienia się wraz z perspektywą: "Och, spójrz na ten wspaniały stary dom z przeciągami! Mary! Mary!" (George Bailey).
  15.  Modlitwa zmienia wszystko: "Jestem odpowiedzią na twoją modlitwę. Dlatego zostałem tu zesłany" (anioł Clarence, po tym jak George mówi mu: "Zostałem uderzony w szczękę w odpowiedzi na moją modlitwę").
  16.  Zachwycanie się osiągnięciami innych ludzi: "Bardzo zazdrosny. Bardzo zazdrosny. Tak zazdrosny, że nie może powstrzymać swojej radości" (Billy do Henry'ego Pottera o reakcji George'a na wiadomość, że Harry otrzymał "Honorowy Medal Kongresu").
  17.  Nie czekaj, by powiedzieć komuś, na kim ci zależy: "Tato, chcesz coś wiedzieć? Myślę, że jesteś niezwykłym facetem" (George do ojca podczas kolacji).
  18.  Każda podróż ma sekretny cel: "Zamierzam zobaczyć świat. Włochy, Grecję, Partenon..., Koloseum. Potem wrócę tutaj, pójdę na uniwersytet i zobaczę, co wiedzą... a potem będę budował..." (George Bailey).
  19.  Nie szukaj tego, co jest, ale tego, co może być: "To stare miejsce jest takie romantyczne. Chciałabym tu mieszkać" (Mary, noc, kiedy ona i George rzucają kamieniami i wypowiadają życzenia w starym domu Granville'ów).
  20.  Pomagając innym, pomagamy sobie: "Gdybym mógł wykonać tę misję, być może zdobyłbym skrzydła" (Clarence do Franklina).
  21.  Życie nie jest usłane różami: "Dlaczego musieliśmy tu mieszkać... w tej nędznej starej norze miasta" (George Bailey).
  22.  Potrzeba całej wioski, by wychować dziecko: "To nie są moje dzieci" (pan Potter). "Ale są czyimiś dziećmi" (Peter Bailey).
  23.  Dyskretne życie może mieć większy wpływ: "Wiesz co, George? Myślę, że w skromny sposób robimy coś ważnego. Zaspokajamy fundamentalną potrzebę. Jest to głęboko zakorzenione dążenie człowieka do posiadania własnego dachu, własnych ścian i własnego komina, a my pomagamy im uzyskać te rzeczy w naszym "małym, odrapanym biurze"" (Peter Bailey).
  24.  Nikt nie jest samotną wyspą: "Możemy przez to przejść, ale musimy trzymać się razem. Musimy wierzyć w siebie nawzajem" (George Bailey).
  25.  Największym darem Boga jest życie: "Dziś wieczorem, dokładnie o dziesiątej czterdzieści pięć czasu ziemskiego, ten człowiek będzie poważnie myślał o zepsuciu największego daru Boga" (głos Franklina). "Jasna cholera, jego życie!" (głos Clarence'a).
  26.  Największym darem, jaki możesz dać, jest łaska: "A ty, Ed, pamiętasz, kiedy sprawy nie układały się po twojej myśli i nie mogłeś spłacać rat? Nie straciłeś domu, prawda? Myślisz, że Potter pozwoliłby ci go zatrzymać?" (George Bailey).
  27.  Wiele można powiedzieć o długoterminowych zobowiązaniach: "George Bailey, będę cię kochać aż do śmierci" (May Bailey jako dziecko w sklepie z lodami i napojami gazowanymi).
  28.  Praca to miłość, a nie dobre powody: "Moje biuro wydało instrukcje, aby wypłacić ci zaliczkę w wysokości do dwudziestu pięciu tysięcy dolarów" (Telegram od Sama Wainwrighta).
  29.  Szuka w ludziach tego, co najlepsze: "Proszę bardzo, jesteś spłukany, prawda" (George, gdy sięga do kieszeni po pieniądze, by dać je Violet Bick).
  30.  Zemsta to nie nasza sprawa, mówi Pan: "O co chodzi, Otello, jesteś zazdrosny? Czy wiesz, że pod tą podłogą jest basen? I czy wiesz, że przycisk za tobą otwiera podłogę? I czy wiesz, że George Bailey tańczy dokładnie tam, gdzie się otwiera? I że mam klucz?" (Mickey do Freddiego, na tańcu w liceum, po tym, jak George przerywa taniec tego ostatniego z Mary).
  31.  Nikt nie jest doskonały..., co prowadzi nas do łaski: "Harry Bailey, 1911-1919" (niedokładna długość życia Harry'ego Baileya, na jego nagrobku, w świecie Clarence'a bez George'a).
  32.  Istotą życia są relacje: "George, jestem starym człowiekiem i większość ludzi mnie nienawidzi. Ale ja też ich nie lubię" (stary Potter).
  33.  To, co wywołuje prawdziwą zmianę, to prawdziwa pokora: "Pomóż mi, Clarence. Proszę, mój Boże, pozwól mi znowu żyć" (George, po powrocie do teraźniejszości).
  34.  Sława nie jest równoznaczna z sukcesem, a anonimowość z porażką: "Niezdolny do służby z powodu słuchu, George walczył w bitwie pod Bedford Falls... Obserwacja przeciwlotnicza... Zbieranie papierów..., wraków..., opon..." (Joseph opisuje prozaiczne wojenne obowiązki George'a).
  35.  Gorycz obraca się przeciwko zgorzkniałej osobie: "Sfrustrowany i chory" (opis Pottera autorstwa Petera Baileya).
  36.  Proste życie pomaga nam docenić to, co najważniejsze: "Nikt nigdy się tu nie zmienia, wiesz o tym" (wujek Billy do Harry'ego, gdy jego siostrzeniec mówi do niego na stacji kolejowej: "Wujku Billy, nic się nie zmieniłeś").
  37.  Wysokie ideały to honorowe dążenie: "Wydaje mi się, że umarł jako znacznie bogatszy człowiek niż ty kiedykolwiek będziesz!" (George Bailey do Pottera, o swoim ojcu, Peterze Baileyu).
  38.  Utracone marzenia można odnaleźć: "Chciałbym mieć milion dolarów... Hot dog!" (George, wypróbowując staromodną zapalniczkę do cygar w sklepie Gowera).
  39.  Nie wszystko złoto, co się świeci: "O tak, George Bailey, którego statek właśnie zawinął do portu, zakładając, że jest na tyle mądry, by wejść na pokład" (pan Potter).
  40.  Ludzie reagują na zaszczytne przykłady: "Dlaczego nie pójdziesz do mafii... i nie poprosisz ich o osiem tysięcy dolarów" (Pan Potter do George'a, po zniknięciu pieniędzy).
  41.  Pomaganie innym wymaga poświęcenia: "Tego dnia George uratował życie swojemu bratu. Ale złapał poważne przeziębienie, które zainfekowało jego lewe ucho i już nigdy nie będzie słyszał" (anioł Józef).
  42.  Wyszukiwanie przyjaciele aby wydobyć z ciebie to, co najlepsze: "Mary to dobra dziewczyna..., taka, która pomoże ci znaleźć odpowiedzi, George" (matka George'a).
  43.  Desperacja może być katalizatorem wielkich rzeczy: "Ile chcą?" (świeżo poślubiona Mary Bailey, oferująca zwitek banknotów z prezentu ślubnego zdesperowanym klientom firmy pożyczkowej).
  44.  Są cuda: "George, to cud! To cud!" (Maryja przygotowuje się na przybycie mieszkańców z ich "ofiarami").
  45.  Wiek nie ma znaczenia, ale sposób życia już tak: "Och, co za marnotrawstwo młodości" (mężczyzna na werandzie, który uważa, że George powinien pocałować Mary "zamiast zanudzać ją na śmierć tym całym gadaniem").
  46.  Najbogatsi ludzie w mieście mogą mieć niewiele pieniędzy: "Toast... za mojego starszego brata George'a - najbogatszego człowieka w mieście!" (Harry Bailey).
  47.  Świat potrzebuje więcej sentymentalnego mumbo jumbo: "Sentymentalne mumbo jumbo!" (stary Potter).
  48.  Zwróć uwagę na zadanie: "A czy włożyłeś kopertę do kieszeni?" (George) "Tak... tak... może... może" (wujek Billy).
  49.  Ludzie mogą się zmienić: "George Bailey? Czego on chce?" (irytująca matka Mary, pani Hatch, po usłyszeniu, że George przyszedł zobaczyć się z jej córką).
  50.  Wejście w świat dziecka poszerza Twój świat: "Tatusiu, naprawisz mi kwiatek" (Zuzu do swojego ojca, George'a).
  51.  Niektóre kwiaty powoli rozkwitają: "Tak dotknięty, że graniczy z dziecinnym językiem" (recenzja w New Yorker, kiedy film został wydany).
  52.  Życiowe poprawki wzmacniają scenariusz: "Ojcze nasz, któryś jest w niebie..." (wujek Billy, w kulminacyjnej scenie finałowej, jak pierwotnie napisał Capra).
Więcej
Zasoby

Jezus w czterech Ewangeliach

Cztery kanoniczne Ewangelie zostały napisane w połowie lub pod koniec pierwszego wieku, w oparciu o tradycje ustne i starsze źródła, takie jak źródło Q. Najnowsze badania sugerują, że pierwotnie mogły zostać napisane w języku hebrajskim i we wcześniejszych datach niż wcześniej sądzono.

Gerardo Ferrara-3 maj 2025-Czas czytania: 5 minuty

Zanim pokrótce zilustrujemy to, co wiemy do tej pory o czterech Ewangeliach kanonicznych, przeczytajmy piękne słowa św. Franciszka Salezego, Doktora Kościoła, w odniesieniu do znaczenia słowa "ewangelia" oraz tradycji ustnej i głoszenia dla przekazywania wiary (mówiliśmy już o tym w rozdziale "Ewangelie kanoniczne"). poprzedni artykuł na temat katechezy):

Cała doktryna chrześcijańska jest sama w sobie Tradycją. Autorem doktryny chrześcijańskiej jest bowiem sam Chrystus, nasz Pan, który napisał tylko kilka znaków, gdy odpuszczał grzechy cudzołożnej kobiecie. [...] A fortiori, Chrystus nie nakazał pisać. Dlatego nie nazwał swojej doktryny "Eugrafią", ale Ewangelią, a tę doktrynę nakazał przekazywać przede wszystkim przez głoszenie, ponieważ nigdy nie powiedział: napisz Ewangelię każdemu stworzeniu; powiedział zamiast tego: głoście ją. Wiara zatem nie pochodzi z czytania, ale ze słuchania. 

W poprzednim artykule wspomnieliśmy o niektórych uczonych, którzy proponują przedstawienie "oficjalnego" datowania powstania Ewangelii. Według większości ekspertów w rzeczywistości pisma te pochodzą z drugiej połowy pierwszego wieku, czyli w każdym razie wtedy, gdy wielu naocznych świadków opowiadanych wydarzeń wciąż żyło. Jednak opierałyby się one na jeszcze wcześniejszych źródłach, takich jak tzw. źródło Q (z niemieckiego quelle("źródło"), z którego Łukasz i Mateusz zaczerpnęliby wiele informacji i które kilku uczonych identyfikuje z wcześniejszym szkicem Marka, oraz lógia kyriaká (powiedzenia o Panu).

Ewangelie synoptyczne

Są tak nazywane, ponieważ opowiadają wiele historii o Jezusie w prawie tych samych słowach. W rzeczywistości można je przeczytać w wielu częściach na pierwszy rzut oka (streszczenia), zarówno w języku greckim, jak i w tłumaczeniach na popularne języki. Często zastanawiamy się, w jakim języku zostały napisane. 

Jean Carmignac (1914-1986), francuski ksiądz katolicki i biblista, był wielkim egzegetą i tłumaczem Zwojów znad Morza Martwego, których był jednym z czołowych światowych ekspertów. Dzięki swojej wiedzy na ten temat Carmignac zdał sobie sprawę, że greka tych Ewangelii była uderzająco podobna do hebrajskiego używanego w zwojach z Qumran (do 1947 r. uważano, że język hebrajski w Palestynie wymarł w czasach Jezusa, podczas gdy odkrycie setek rękopisów w jaskiniach wokół Morza Martwego potwierdziło, że hebrajski był nadal używany, przynajmniej jako język "kulturalny", do końca trzeciej wojny żydowskiej w 135 r. n.e.).C.).

Na podstawie dogłębnych badań lingwistycznych tych Ewangelii w ciągu dwudziestu lat stał się zwolennikiem ich oryginalnego brzmienia w języku hebrajskim, a nie greckim, w którym zostały nam przekazane, a także ich datowania na około 50 rok. Carmignac przedstawił swoją tezę w swojej pracy Narodziny Ewangelii synoptycznych.

Mark

Jest to najstarsza Ewangelia (między 45 a 65 r. n.e.). Stanowi ona podstawę potrójnej tradycji synoptycznej. Według uczonych wywodzi się ona z kazań samego Piotra, głoszonych w Palestynie, ale przede wszystkim w Rzymie. Jean Carmignac uważa, że Ewangelia ta została napisana lub podyktowana przez samego Piotra w języku hebrajskim (lub aramejskim) około 42 roku, a następnie przetłumaczona na język grecki (jak pisze Papias z Hierapolis w swoim dziele Egzegeza Lògia Kyriakà) przez Marcosa, hermeneuta (tłumacza) Piotra, około roku 45 (jak utrzymuje również J.W. Wenham) lub najpóźniej 55.

W rzeczywistości w Egzegeza Lògia kiriakàZ którego Euzebiusz z Cezarei cytuje fragmenty w Historii kościelnej (Księga III, rozdz. 39), Papiasz pisze: 

Mark, który był hermeneuta [tłumacz] Piotra, spisał dokładnie, choć bez kolejności, wszystko, co pamiętał z tego, co Pan powiedział lub uczynił. Ponieważ ani nie słyszał, ani nie towarzyszył Panu, ale później, jak już powiedziałem, towarzyszył Piotrowi. 

Mamy podobne doniesienia od Klemensa z Aleksandrii, Orygenesa, Ireneusza z Lyonu i samego Euzebiusza z Cezarei.

Matthew

Ewangelia ta została napisana około 70 lub 80 r. n.e., jako rezultat zbioru dyskursów w języku hebrajskim lub aramejskim (lògia), zebrane i wykorzystane przez apostoła Mateusza w latach 33-42 n.e. w trakcie jego działalności ewangelizacyjnej wśród Żydów w Palestynie (źródło Q wykorzystane również przez Łukasza).

Informacja ta jest potwierdzona przez Papiasa: "Dlatego Mateusz zebrał razem lògias w języku hebrajskim, a każdy hermeneuta [przetłumaczył je] najlepiej jak potrafił. Ireneusz z Lyonu (uczeń Polikarpa ze Smyrny, sam będący uczniem ewangelisty Jana) również pisał w 180 r. n.e. (w Przeciwko herezjom).

Mateusz opublikował swoją ewangelię dla Żydów w swoim ojczystym języku, podczas gdy Piotr i Paweł głosili w Rzymie i zakładali Kościół; po jego śmierci Marek, uczeń i tłumacz Piotra, również przekazał kazania Piotra na piśmie; Łukasz, towarzysz Pawła, spisał to, co głosił.

Podobne starożytne świadectwa pochodzą od Panthenusa, Orygenesa, Euzebiusza z Cezarei. Według Carmignaca Ewangelia Mateusza pochodzi z roku 50.

Lucas

Również ta Ewangelia, według wielu uczonych, została napisana około lat siedemdziesiątych lub osiemdziesiątych XX wieku. Powszechnie uważa się, że Ewangelia Łukasza jest najdokładniejszą historycznie kompilacją Ewangelii Łukasza i opiera się na źródle Q (używana również przez Mateusza i, zdaniem różnych historyków i biblistów, najstarsza wersja Ewangelii Marka), uzupełniona osobistymi badaniami przeprowadzonymi w terenie (jak sam autor stwierdza w Prologu).

Carmignac uważa, że wydanie Łukasza pochodzi z lat 58-60, jeśli nie krótko po roku 50 (hipoteza poparta przez Wenhama i innych).

John

 Jest to jedyna Ewangelia niesynoptyczna, przez długi czas uważana za najmniej "historyczną", dopóki jej dokładne przestudiowanie nie ujawniło, że z geograficznego i chronologicznego punktu widzenia jest jeszcze dokładniejszym dokumentem niż poprzednie Ewangelie (w rzeczywistości interweniuje, aby wyjaśnić, co było lub nie było opowiadane przez innych).

Bogata i precyzyjna terminologia oraz jasne i jednoznaczne informacje topograficzne, chronologiczne i historyczne umożliwiły między innymi szczegółowe odtworzenie liczby lat głoszenia Jezusa, datowanie wydarzeń Paschy w bardziej precyzyjnym kalendarzu oraz odkrycie znalezisk archeologicznych zidentyfikowanych później z miejscami opisanymi przez Jana (pretorium Piłata, basen próbny itp.). Dla wielu datuje się ona na lata 90-100 n.e. Carmignac, Wenham i inni umieszczają ją jednak krótko po roku 60 n.e..

Na koniec warto zauważyć, że najstarszy fragment kanonicznego Nowego Testamentu odpowiada dokładnie jednej z Ewangelii, Ewangelii Jana, i jest to Papirus 52, znany również jako Rylands 457, znaleziony w Egipcie w 1920 roku i datowany na II-III wiek naszej ery. 

Z historycznego punktu widzenia bliskość między wydaniem samego dzieła (jak pisaliśmy, między 60 a 100 rokiem n.e.) a najwcześniejszą pisemną wzmianką o nim, jaką udało się znaleźć, wynosi zaskakującyNajstarszy odnaleziony manuskrypt Iliady pochodzi z 800 r. n.e., podczas gdy samo dzieło zostało napisane prawdopodobnie około 800 r. p.n.e.!

Ewangelizacja

Święci Apostołowie Filip i Jakub Mniejszy, męczennicy 

3 maja Kościół wspomina świętych apostołów Filipa i Jakuba Mniejszego. Obaj byli uczniami Jezusa, członkami Dwunastu i męczennikami. Są wspominani za wierność misji głoszenia Ewangelii.

Francisco Otamendi-3 maj 2025-Czas czytania: < 1 minuta

Jest wiele rzeczy wspólnych dla świętych Filipa i Jakuba Mniejszego, syna Alfeusza. Byli powołany przez Jezusa. Są wspominani tego samego dnia, ponieważ ich relikwie zostały przywiezione w tym samym czasie do Rzymu w VI wieku i są czczone w bazylice zwanej "Świętych Apostołów", początkowo im poświęconej.

"Pójdź za mną" (J 1:43). Było to zwyczajowe określenie Jezusa na powołanie swoich uczniów. To właśnie Jezus powiedział do Filipa i to zmieniło jego życie. Pochodzący z Betsaidy Filip był już uczniem Jana Chrzciciela. Święty Jan tak opisuje jego powołanie. "Następnego dnia Jezus postanowił wyruszyć do Galilei; znalazł Filipa i rzekł do niego: 'Pójdź za Mną'".

"Przyjdź i zobacz".

"Filip pochodził z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra" - kontynuuje Jan. "Filip znalazł Natanaela i rzekł mu: 'Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, znaleźliśmy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu'. Na to rzekł mu Natanael: "Czy może być co dobrego z Nazaretu? Filip odpowiedział: "Chodź i zobacz". Można przeczytać tutaj pełny tekst. Ewangelizował Azję Mniejszązgodnie z tradycją.

Apostoł Jakub, zwany Jakubem Mniejszym, syn Alfeusza, był biskupem pierwszej judeochrześcijańskiej wspólnoty Jerozolima. Napisał List Apostoł, z którym zetknął się nawrócony Paweł i któremu Sobór Jerozolimski przyznał ważną rolę w ewangelizacja. Paweł nazwał go "bratem Pańskim" (List do Galacjan 1:19), określając w ten sposób najbliższych krewnych w rodzinie. Został zamęczony, prawdopodobnie przez ukamienowanie, między 62 a 66 rokiem.

AutorFrancisco Otamendi

Książki

Humanizm Francisco de Vitorii

     

José Carlos Martín de la Hoz-3 maj 2025-Czas czytania: 4 minuty

Kilka dni temu czytałem interesującą pracę profesora historii teologii na Uniwersytecie Oksfordzkim, Alistera E. McGratha (1953), na temat doktryny chrześcijańskiej jako prawdziwego laboratorium wiary, w którym można znaleźć nowe formuły przedstawiania chrześcijaństwa oczom ludzi w nowy i atrakcyjny sposób.

Z pewnością nie wystarczy krytykować tego, co jest złe w społeczeństwie, w podejściach kulturowych innych ludzi lub w życiu innych. Musimy wejść do laboratorium chrześcijańskiej doktryny i przeszukać bogactwo chrześcijańskiego objawienia w poszukiwaniu nowych podejść, atrakcyjnych pomysłów: "Jeśli chrześcijaństwo ma przetrwać, będzie musiało zaoferować coś, co jest osobiście przemieniające i egzystencjalnie wiarygodne, co umożliwia sensowny sposób życia, jeśli ma odwoływać się do nowych krajobrazów kulturowych, które czekają na przyszłość" (Alister E. McGrath, The Laboratory of Faith, s. 212).

Po upadku Konstantynopola i utracie Cesarstwa Bizantyjskiego w świecie zachodnim pojawiło się wielu artystów, rzeźbiarzy, malarzy, architektów, muzyków i pisarzy, zwłaszcza we Florencji, Bolonii i Rzymie, którzy w świetle bogactwa klasycznej literatury greckiej i łacińskiej ożywili ideę cywilizacji zbudowanej na ludzkiej godności.

Człowiek stał się centrum życia kulturalnego, politycznego, a nawet religijnego. Człowiek, stworzony i odkupiony przez Boga, wolny, mógł i powinien oddawać chwałę Bogu. Podążając za Marsilio Ficino i nurtem neoplatońskim, który próbował przywrócić do dialogu z chrześcijaństwem, Pìco della Mirandola i Gianezzo Manetti odzyskali tradycję grecką i łacińską, a także teologię augustyńskiej interioryzacji, koncentrując swoje zainteresowanie na definicji godności związanej z wcieleniem, a nie tyle ze stworzeniem.

Koncepcja antropologiczna przyjęta przez te nurty filozoficzne zapraszała do kontemplacji osoby w jej zdolności do przeżywania zjednoczenia z Bogiem, ale skupiając się nie tyle na pochodzeniu osoby i jej godności, ale na jej rzeczywistej potencjalności, na zdolności do rozwijania tej zdolności mistycznego spotkania z Bogiem.

W tamtych latach powstało wiele traktatów na temat antropologii, a przede wszystkim człowiek został uznany za miarę wszystkich rzeczy, jak powiedziałby Leonardo Da Vinci. Rzeczywiście, "Godność człowieka" to tytuł dzieła Pico de la Mirandola (1486), a także Ferrána Péreza de la Oliva (1546).

Wejście renesansu i humanizmu na uniwersytety doprowadziło do korekty tego pogańskiego humanizmu, który był szeroko rozpowszechniony na wszystkich wyrafinowanych dworach Europy, ze zbyt wieloma śladami filozofii stoickiej i Machiavellego.

W tym kontekście reformy Kościoła - która obejmowała zakony i kongregacje, a także duchowieństwo regularne i świeckie, sobory, a ostatecznie cały lud Boży - promowano również wewnętrzną transformację. Obejmowało to odnowę teologii, prawa, duchowości oraz studiów biblijnych i filologicznych, których kulminacją była nowa wersja Wulgaty, Septuaginta-Klementyna.

Szczytem chrześcijańskiego humanizmu będą dokumenty Soboru Trydenckiego i jego duszpasterskie wyrażenia: seminaria, mszał św. Piusa V i katechizm rzymski lub parafialny.

Za kilka miesięcy będziemy obchodzić stulecie ustanowienia magisterium Kościoła w Polsce. Francisco de Vitoria na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu w Salamance. Zarówno on, jak i jego pierwsi uczniowie, Domingo de SotoMelchor Cano, stworzy plejadę nauczycieli, którzy wpłyną na wszystkie uniwersytety w Europie i Ameryce, przynosząc jednego ducha i nowy sposób uprawiania teologii: Szkołę w Salamance.

Wśród innych publikowanych prac chciałbym wspomnieć o tej, którą niedawno opublikowaliśmy wspólnie z Leónem Gómezem Rivasem, profesorem na Uniwersytecie Europejskim w Londynie. Wydania SekotiaTam też można znaleźć szczegółowe informacje na temat powstania i rozwoju projektu.

Francisco de Vitoria, poprzez swoją katedrę w Salamance, był początkiem prawdziwej szkoły teologów, wielu z Zakonu św. Dominika, którzy stawili czoła pierwszym ludzkim, teologicznym i moralnym wyzwaniom tamtych czasów, spowodowanym wtargnięciem protestantyzmu z jego różnymi nurtami, odkryciem, kolonizacją i ewangelizacją Ameryki oraz ekonomicznymi i społecznymi konsekwencjami pierwszej globalizacji.

Interesujące jest zastanowienie się nad znaczeniem Szkoły w Salamance, ponieważ powszechnie przypisuje się im fundamenty prawa międzynarodowego i ich sprzeciw wobec tytułów nadanych przez Karola V za jego obecność w Ameryce, i niewiele więcej.

Jest to szkoła teologiczna i prawnicza, ponieważ wszystkie swoje argumenty, nauki i opinie opiera na koncepcji godności osoby ludzkiej. Nie tylko ze zdolnością do podejmowania decyzji moralnych, ale prawdziwie jako dzieci Bożych i obdarzonych osobowością prawną i teologiczną. Promowali prawa Indian, zarówno tych, którzy dobrowolnie wyznawali wiarę chrześcijańską, jak i tych, którzy jej nie wyznawali.

Konsekwencje są ogromne: wolność i odpowiedzialność za gospodarkę i jej globalizację, usunięcie przeszkód ekonomicznych i obaw związanych z działalnością handlową. Poszanowanie praw rynku, uczciwych cen, dążenie do zmniejszenia obciążeń podatkowych królów i korporacji miejskich.

Być może lektura tej książki pomoże nam głębiej zrozumieć cechy chrześcijańskiego humanizmu, który przetrwał praktycznie do dnia dzisiejszego, abyśmy mogli potwierdzić, że duch Vitorii pozostał utajony do dziś.

Szkoła w Salamance. Kiedy hiszpańska myśl oświeciła świat

AutorJosé Carlos Martín de la Hoz i León M. Gómez Rivas
Liczba stron: : 152
Redakcja: Sekotia
Język: Angielski
Ewangelizacja

Teté Calderón: Łączenie dzieci z Bogiem

Teté Calderón jest kimś więcej niż tylko 29-letnią ekwadorską piosenkarką i autorką tekstów katolickich; jest wyjątkowym pedagogiem, który poprzez swoją muzykę pomaga dzieciom łączyć się z Bogiem.

Juan Carlos Vasconez-3 maj 2025-Czas czytania: 3 minuty

Podczas Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego w 2024 r. spacerowałem po Quito z hiszpańskim biskupem José Ignacio Munillą, kiedy spotkaliśmy Teté Calderóna. (@tetecalderonl). Ku mojemu zaskoczeniu, monsignore rozpoznał ją jako autorkę jednej ze swoich ulubionych piosenek. W tym momencie pomyślałem: "Ta młoda kobieta jest jeszcze bardziej wpływowa, niż sobie wyobrażałem".

Wiara zakorzeniona w dzieciństwie

Wychowana w kraju o głęboko katolickiej tradycji, jej więź z Bogiem została wzmocniona po narodzinach młodszego brata, co przypisuje wstawiennictwu Ojca Pio.

Teté z sentymentem wspomina nauki swojego ojca: "Mojemu tacie zawsze zależało na tym, by zbliżyć nas do Boga. Z wielką miłością wspominam nasze długie rozmowy i modlitwy przed snem. Przychodził do mojego pokoju, modliliśmy się razem, a potem rozmawialiśmy o sprawach duchowych".. "Od dziecka byłam bardzo wrażliwa i lubiłam rozmawiać z Bogiem, szczególnie w czwartki podczas błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem". mówi Teté. Jej matka wpoiła jej wartość służby i poświęcenia dla innych. "Moja matka nauczyła mnie miłości w służbie: dawania siebie innym z radością i bez oczekiwania czegokolwiek w zamian".mówi.

Zmiana szkoły w wieku 11 lat dała mu możliwość pogłębienia swojej wiary poprzez codzienną Mszę Świętą, komunię i uczestnictwo w duchowych rozmowach i rekolekcjach. "Czuję, że Bóg przygotował moje serce już wcześniej, a zabierając mnie do tej szkoły, dał mi narzędzia, aby nadal Go kochać i wzrastać w mojej relacji z Nim".zastanawia się Teté.

Muzyka jako droga do Boga

"W wieku 15 lat odkryłem, że mogę znaleźć Boga w melodiach, ale dopiero w wieku 24 lat zacząłem pisać muzykę katolicką".wyjaśnia. "W najtrudniejszych momentach mojego życia, kiedy wszystko wydawało się rozpadać, jedynym sposobem na znalezienie ukojenia było komponowanie", wyjaśnia Teté.

Sakramenty również zajmują centralne miejsce w ich życiu duchowym. "Muszę uczestniczyć we Mszy Świętej codziennie lub co najmniej cztery razy w tygodniu, aby podtrzymać się na duchu".wyznaje. Codzienne czytanie Ewangelii jest dla niej kolejną istotną praktyką, w której znajduje "kierunek i wezwanie do życia Bożą miłością w moim środowisku"..

Światło wiary dla dzieci

Teté poświęca swoje popołudnia na tworzenie przestrzeni, w których dzieci mogą odkrywać Boga i łączyć się z Nim. "Dzieci są przejrzyste, proste i szczere, co sprawia, że rozmowa z nimi o Bogu jest naturalna i zabawna".mówi.

Poprzez "Niños Adoradores", przestrzeń przeznaczoną dla dzieci w wieku od 3 do 6 lat, z partnerem, wprowadza je w kluczowe postacie wiary poprzez historie, piosenki i zajęcia rzemieślnicze, a także prowadzi je w chwilach ciszy i kontemplacji przed Najświętszym Sakramentem. Jest to wspaniałe doświadczenie, którego wielu katolickich rodziców szuka dla swoich najmłodszych dzieci. Ponadto chór dziecięcy oferuje dzieciom w wieku od 3 do 10 lat możliwość wyrażania swojej wiary poprzez muzykę, przygotowując je do śpiewania podczas mszy i specjalnych wydarzeń, takich jak Boże Narodzenie. "Moim życzeniem jest, aby te przestrzenie były nie tylko chwilami nauki, ale także wspólnoty, w której dzieci mogą czuć się towarzyszami w ich podróży wiary i uczyć się, że Bóg ogromnie nas kocha"..

Niezatarte wspomnienie

Utrata matki półtora roku temu głęboko naznaczyła Teté, ale dała jej także potężną lekcję na temat obecności Boga w jej życiu.

Po jego nieobecności w klasie "Niños Adoradores", dzieci przywitały go pytaniami i czułością. Kilka tygodni później nowe dziecko zapytało o zdjęcie swojej matki na jego telefonie komórkowym. "Jest matką cioci Teté, a teraz jest w niebie z Bogiem".odpowiedziało inne dziecko. Teté był poruszony troską nowego chłopca o ojca: "Ahh, racja. Chodzi o to, że jeśli się zgubisz, ktoś musi cię szukać i znaleźć. Jeśli nie mama, to może tata.. Jego słowa wywarły na mnie głębokie wrażenie. Przypomniały mi, że tak jak mój tata zawsze będzie mnie szukał, gdy się zgubię, tak nasz Ojciec w niebie nigdy nie przestaje nas szukać i prowadzić z powrotem do Niego".podsumowuje Teté.

Watykan

O czym rozmawiają kardynałowie podczas kongregacji generalnych?

Podczas kongregacji generalnych poprzedzających konklawe kardynałowie dyskutowali o pilnej potrzebie skutecznej ewangelizacji, wewnętrznej polaryzacji, nadużyciach finansowych i skandalach oraz krytycznej sytuacji finansowej Stolicy Apostolskiej.

Javier García Herrería-2 maja 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

O godzinie 9:00 rano w Nowej Auli Synodu modlitwą rozpoczęła się VIII Kongregacja Generalna. W obradach wzięło udział ponad 180 kardynałów, w tym ponad 120 elektorów. Watykan poinformował o głównych omawianych tematach.

Przez cały poranek 25 kardynałów zabierało głos, aby przedstawić swoje refleksje i propozycje dotyczące przyszłości Kościoła. Wystąpienia koncentrowały się wokół fundamentalnych tematów, podkreślając pilną potrzebę głębokiej i skutecznej ewangelizacji, szczególnie skierowanej do młodszych pokoleń. Podkreślono wizję Kościoła braterskiego i misyjnego, zgodnie z impulsem pontyfikatu papieża Franciszka.

Niektóre kwestie

Szczególną uwagę poświęcono Kościołom Wschodnim, z których wiele naznaczonych jest cierpieniem, ale także przykładnym świadectwem wiary. Kilku kardynałów podkreśliło również potrzebę autentycznego i spójnego przekazywania Ewangelii na wszystkich poziomach życia kościelnego, podkreślając, że miłość braterska jest pierwszym głoszeniem, jak uczy Ewangelia.

Wyraźnie poruszono również bolesne kwestie, takie jak nadużycia seksualne i skandale finansowe. Według Matteo Bruni, dyrektora biura prasowego Stolicy Apostolskiej, kwestie te zostały potraktowane jako "rana", która musi pozostać otwarta, aby zapewnić stałą świadomość problemu i promować konkretne sposoby leczenia.

Inne omawiane tematy obejmowały centralne miejsce liturgii, znaczenie prawa kanonicznego i wartość synodalności jako wyrazu misji i kolegialności, a także potrzebę reagowania na sekularyzm z duszpasterską stanowczością.

Sesja zakończyła się refleksją na temat duchowej i duszpasterskiej ciągłości między pontyfikatami św. Jana Pawła II, Benedykta XVI i papieża Franciszka oraz roli Eucharystii w zadaniu ewangelizacji.

Z drugiej strony potwierdzono, że dwóch kardynałów elektorów nie weźmie udziału w następnym konklawe: kardynał Antonio Cañizares Llovera, emerytowany arcybiskup metropolita Walencji i kardynał John Njue, emerytowany arcybiskup metropolita Nairobi. Oczekuje się, że do Rzymu przybędzie czterech kardynałów elektorów.

W poprzednich dniach

W poprzednich dniach watykańskie biuro prasowe wyjaśniło, że kardynałowie przeanalizowali sytuację finansową Stolicy Apostolskiej, która w 2023 r. odnotowała deficyt w wysokości 83,5 mln euro, co budzi obawy o stabilność ekonomiczną Kościoła oraz potrzebę bardziej przejrzystego i skutecznego zarządzania.

Kardynałowie uznali istnienie znaczących podziałów w Kościele, zwłaszcza w kwestii synodalności i reform forsowanych podczas pontyfikatu Franciszka. Ta polaryzacja jest postrzegana jako "rana", która wymaga uwagi i uzdrowienia.

Jeśli chodzi o nadużycia seksualne i skandale finansowe, poruszono potrzebę utrzymania świadomości tych problemów, uważanych za otwarte rany, w celu zidentyfikowania konkretnych sposobów ich uleczenia i uniknięcia ich ponownego wystąpienia w przyszłości.

Kaplica Sykstyńska

Wreszcie, poinformowano, że dziś rano komin został zainstalowany na dachu Kaplicy Sykstyńskiej, kluczowego symbolu w procesie konklawe. Kaplica jest zamknięta dla publiczności od niedzieli, podczas gdy przygotowania do rozpoczęcia procesu wyboru papieża są finalizowane.

Więcej
Ewangelizacja

Święty Atanazy. Wierność i męstwo

IV wiek był naznaczony wielkimi herezjami i kryzysami, ale także wielkimi teologami, którzy bronili doktryny katolickiej, często za cenę wielkiego cierpienia. Jednym z tych wielkich Ojców jest św. Atanazy, którego Kościół wspomina każdego 2 maja.  

Antonio de la Torre-2 maja 2025 r.-Czas czytania: 5 minuty

Widzieliśmy, jak wielkie trzęsienie ziemi wywołała herezja Ariusza w Kościele, który po pokoju Konstantyna wkraczał w erę stabilności i dobrobytu. Wczesne lata IV wieku rzeczywiście przyniosły chrześcijaństwu pokój społeczny, ale jednocześnie były świadkami wybuchu długiej wojny między arianami i nikejczykami. 

Pierwszy z nich bronił doktryn aleksandryjskiego Ariusza, które dla wielu biskupów stanowiły pomost do dominującej kultury tamtych czasów, a dla innych stanowiły pewną ciągłość z ich teologicznymi i kulturowymi tradycjami. Ci drudzy bronili ortodoksji ustanowionej przez Sobór NicejskiDoktryna trynitarna i wiara w boskość Chrystusa, które postrzegali jako podstawowy filar przesłania Kościoła o zbawieniu, mogły być najlepiej chronione.

Waleczny i błyskotliwy biskup

W tym konwulsyjnym środowisku i stanowiącym główną część drugiej strony, by nie powiedzieć jej lidera, znajdujemy potężną postać św. Atanazy. Podobnie jak w przypadku innych świętych ojców, o jego pochodzeniu i wczesnym życiu wiemy bardzo niewiele. Wydaje się, że mógł urodzić się w latach przed 300 rokiem, bowiem w pierwszych dekadach IV wieku pełnił funkcję diakona i był bliskim współpracownikiem Aleksandra, biskupa Aleksandrii, który musiał uporać się z wybuchem kryzysu ariańskiego.

W 328 roku, trzy lata po Soborze Nicejskim, został mianowany biskupem Aleksandrii. Musiał stawić czoła doktrynom Ariusza w tej samej diecezji, co heretyk, która była również dotknięta innymi napięciami, takimi jak schizma melecjańska. Walka z arianizmem będzie pilnym priorytetem w jego magisterium biskupim, które będzie rozwijał przez całe życie w błyskotliwych pismach duszpasterskich i teologicznych. Mimo to nie zaniedbywał prowadzenia swoich wiernych w najróżniejszych aspektach życia wspólnoty, co widać w jego obszernym zbiorze Listy Wielkanocne. Pisano je co roku, aby ogłosić Wielkanoc egipskim diecezjom zależnym od Aleksandrii.

W obliczu herezji ariańskiej

W każdym razie pilność, jaką św. Atanazy dostrzega w kwestii ariańskiej, jest motywowana tym, co implikuje ona jako zaprzeczenie zbawczego orędzia Kościoła. W efekcie Ariusz utrzymuje, że Słowo (Loga), Syn Boży, nie dzieli boskiej istoty z Ojcem, będąc rodzajem stworzonego boga (co bardziej odpowiada dominującej kulturze neoplatońskiego hellenizmu). Jednak tradycja chrześcijańska potwierdzała, że ludzkość może być zbawiona, odnowiona i zrekonstruowana tylko wtedy, gdy stanie się jednością z prawdziwie boskim Słowem, co ma miejsce we Wcieleniu. W tej zbawczej tajemnicy par excellence ten, kto jednoczy się z ludzkością, jest kimś w pełni boskim i dlatego może przekazać ludzkości zbawcze dary nieprzekupności, nieśmiertelności, przebóstwienia i poznania Boga.

Ostatecznie zbawienie człowieka jest możliwe tylko wtedy, gdy człowieczeństwo zostanie przyjęte we Wcieleniu przez kogoś prawdziwie boskiego. Jeśli Słowo nie jest Bogiem, człowiek nie jest zbawiony, a ponadto trynitarne nauczanie tradycji chrześcijańskiej zostaje unieważnione. Biorąc pod uwagę powagę tych konsekwencji, możemy zrozumieć pilność, z jaką św. Atanazy walczył z herezją ariańską. Polemika ta była jednak prowadzona w bardzo stanowczym tonie, z silnymi stanowiskami teologicznymi, niewielką protekcjonalnością duszpasterską i relacjami z biskupami i władcami, które w ogóle nie miały charakteru politycznego. Z tego powodu był obiektem potępień i odrzuceń, które przybrały formę synodu w Tyrze w 335 r. Tam komitet biskupów filoaryjskich wymusił depozycji św. Atanazego i uzyskał od cesarza Konstantyna jego wygnanie do Trewiru, w odległej Galii.

Drogi wygnania

W ten sposób rozpoczęła się jego długa podróż przez pustynie wygnania, do której prowadziło go przez całe życie jego stanowcze przestrzeganie ortodoksji nikejskiej oraz skomplikowane relacje z biskupami i cesarzami. Doświadczył pięciu banicji za czasów pięciu kolejnych cesarzy: Konstantyna (335-337), Konstancjusza I (339-345), Konstancjusza II (356-361), Juliana (362-363) i Walensa (365-366, kilka lat po jego śmierci w 373 r.). Doświadczenia te rodziły jednak klarowne refleksje. I tak. List Wielkanocny X (pisane z Trewiru) oraz. Mowa przeciwko arianomnapisane w tym samym czasie, są dwoma fundamentalnymi dziełami w długiej polemice z arianizmem.

Podczas drugiego wygnania, tym razem w Rzymie, napisał swój ważny traktat o Dekrety Soboru Nicejskiego. Rada wybrała termin homoousios (tej samej istoty lub natury), aby określić, w jaki sposób Ojciec i Syn dzielą tę samą ousia boskie. Św. Atanazy wyraźnie broniłby tego określenia, które zresztą określałoby mniejszościową część tych biskupów, tj. homoseksualiściktórzy bronili ortodoksji nicejskiej. Wśród nich był także św. Hilary, biskup Poitiers i autor bardzo ważnego traktatu teologicznego O Trójcy Świętejpierwszy tego typu.

Adhortacja do wiernych w Egipcie

Następnym jego wygnaniem była pustynia, gdzie został wysłany przez Konstancjusza II. Ale po raz kolejny w tej sytuacji św. Atanazy wzbogacił swoją myśl i swoją produkcję literacką. Pobyt na pustyni zetknął go z wielką tradycją monastyczną pustyni egipskiej, założoną przez św. Antoniego Opata. Św. Atanazy napisał o nim w swoim Życie AntonioMnisi są przedstawiani jako strażnicy prawdziwej doktrynalnej i duchowej tradycji, a zatem zdecydowani przeciwnicy arianizmu i obrońcy tych, którzy, jak św. Atanazy, cierpią za sprzeciwianie się mu. Mnisi przedstawiają się jako kustosze prawdziwej tradycji doktrynalnej i duchowej, a zatem zdecydowani przeciwnicy arianizmu i obrońcy tych, którzy, jak św. Atanazy, cierpią za sprzeciwianie się mu. Aby napomnieć wiernych w Egipcie, by pozostali wierni prawdzie i nie wpadli w sieci kompromisu i fałszywej jedności, pisze prężny List do biskupów Egiptu i Libii. W obliczu zamieszania i podziałów wśród biskupów wezwał ich, aby nie zatwierdzali w swoich diecezjach formuł wiary sprzecznych z Niceą lub niejednoznacznych.

Tradycja ocalona

Atanazy przez lata był uwikłany w konflikty, napięcia kościelne, dwuznaczności episkopatu, kryzysy sukcesyjne cesarzy i powtarzające się banicje. W rzeczywistości trzęsienie ziemi rozpętane przez Ariusza nie ustało na Wschodzie aż do czasu, gdy cesarz Teodozjusz zadekretował ortodoksję nikejską. homoousiana jako jedynej doktryny dopuszczalnej w cesarstwie. Stało się tak dopiero na mocy dekretu z Tesaloniki w 380 r. Jednak pomimo tego, że nie doczekał końca kryzysu, św. Atanazy pozostał wierny swojej misji wyjaśniania, obrony i rozpowszechniania doktryny otrzymanej z Tradycji Apostolskiej.

On nadal będzie pisał Listy do SerapionaMamy w nim ważną refleksję na temat teologii Ducha Świętego: to, że wiara nikejska deklaruje, iż Ojciec i Syn mają tę samą i jedyną boską istotę, nie oznacza zaprzeczenia boskości Ducha Świętego. Chociaż św. Atanazy miał tendencję do podkreślania jedności w ramach Trójcy Świętej (aby nie umniejszać boskości Syna), nie zapomniał o bogatej aleksandryjskiej tradycji teologicznej, która była bardzo zainteresowana różnorodnością trzech osób boskich i ich wzajemną relacją: Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Na koniec możemy podkreślić jego List Wielkanocny XXXIX (już w 367 roku), w którym wyjaśnia tradycję diecezji aleksandryjskiej dotyczącą ksiąg przyjętych do kanonu Pisma Świętego. Mamy w nim jedną z najstarszych ekspozycji tradycji Świętych Ojców na temat kanonu Biblii. 

Obrona Nicei

Odwaga św. Atanazego, jego męstwo, wierność doktrynie otrzymanej z tradycji, przyjęcie ortodoksji określonej w Nicei oraz genialne zdolności pisarskie i teologiczne czynią z niego postać wyjątkową. Dzięki niemu i wielkim Ojcom IV wieku doktryna katolicka została uchroniona przed uleganiem światowości kryzysu ariańskiego, a Kościół mógł dzięki temu nadal podtrzymywać swoją zbawczą misję pośród świata.

AutorAntonio de la Torre

Doktor teologii

Kino

Nefarious: dobry film o diable

Film Nefarious (2023) opowiada o walce dobra ze złem poprzez rozmowę skazanego na śmierć demona z jego psychiatrą.

José Carlos Martín de la Hoz-2 maja 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

Film Nefarious (2023), wyreżyserowany przez amerykańskich twórców Chucka Konzelmana i Cary'ego Solomona, z niezwykłym realizmem przedstawia intensywną rozmowę pomiędzy więźniem celi śmierci opętanym przez okrutnego i inteligentnego demona a psychiatrą odpowiedzialnym za jego ocenę w więzieniu. Napięcie narracyjne opiera się niemal wyłącznie na dialogu pomiędzy tymi dwoma postaciami, tworząc niepokojącą i głęboko refleksyjną atmosferę.

Film jest pomyślany z ekumenicznego punktu widzenia, tj. wyraźnie unika jakichkolwiek konkretnych odniesień do katolicyzmu, takich jak wstawiennictwo Maryi Dziewicy, świętych, sakramentów lub kapłaństwa ministerialnego. Jednak rdzeń przesłania jest głęboko duchowy i obraca się wokół absolutnego zaufania do Boga, którego zbawcze działanie jest centralne. Wskazuje na to samo nauczanie Jezusa Chrystusa w Modlitwie Pańskiej: "Nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego" (Mt 6, 13).

Surowość opowieści, momentami trudna do zniesienia, wydaje się mieć również na celu wywołanie poważnej refleksji na temat zniesienia kary śmierci. W tym sensie film można odczytywać jako apel na rzecz życia, zgodny z modyfikacją Katechizmu Kościoła Katolickiego promowaną przez papieża Franciszka.

Współczesna debata na temat zła

Charakteryzacja postaci i tempo sekwencji natychmiast przykuwają uwagę widza, który zostaje zanurzony w prawdziwej debacie na temat dobra i zła we współczesnym świecie. Film demaskuje argumenty ponowoczesności i konfrontuje widza z duchową rzeczywistością, która często jest ignorowana lub wyśmiewana.

W tych ramach wyłania się wielki paradoks: diabeł, Nefarious, pracował od dzieciństwa psychiatry, aby wpłynąć na jego duszę, siejąc ateizm i przygotowując grunt, aby w odpowiednim momencie podpisać wyrok śmierci. Rozmowa między nimi pokazuje, jak zaprzeczenie tego, co duchowe (istnienia Boga, diabła, duszy) może ukryć prawdziwy wewnętrzny dramat człowieka.

Konzelmanowi i Solomonowi udaje się z niezwykłą zręcznością przekazać, jak psychiatrze udaje się uratować przed opętaniem, odzyskując wiarę i ponownie ufając Bogu. To właśnie ta inwokacja uniemożliwia demonowi wejście do niego. Tak więc ścieżka zła jawi się jako proces: zaczyna się od pychy i egoizmu, przechodzi przez nieufność wobec Boga, a kończy się jego zaprzeczeniem lub kultem fałszywego obrazu, zdeformowanego przez samego Szatana.

Film jasno i dogłębnie pokazuje, że odrzucenie Boga prowadzi do radykalnej niezdolności do poradzenia sobie z problemem zła, zarówno we własnym cierpieniu, jak i w cierpieniu innych. A kiedy odrzuca się Boga, zło staje się jeszcze bardziej niezrozumiałe i beznadziejne. Celem nie jest tutaj rozwiązanie problemu zła, ale jego ujawnienie. Szersze rozważania na ten temat można znaleźć w najnowszej pracy José Antonio Ibáñeza Langlois.

Tajemnica cierpienia i ludzkiej wolności

Ważne jest rozróżnienie między dwoma rodzajami zła: złem fizycznym i złem moralnym. Jeśli chodzi o to pierwsze, wystarczy pamiętać, że stworzenie jest naturalnym systemem w równowadze, w którym pewne procesy wiążą się z bólem lub zniszczeniem, ale nie są bez znaczenia. Bóg nie jest autorem zła, ani bezpośrednio, ani pośrednio. Stworzył świat z jego naturalnymi prawami i jest zawsze obecny, aby pomóc nam nadać transcendentne znaczenie naszym dolegliwościom.

W odniesieniu do zła moralnego - grzechu - Bóg dopuszcza je, ponieważ chciał przede wszystkim, aby istoty ludzkie były wolne, zdolne do wybierania dobra, a zatem do kochania. Wolność, jak przypomniał św. Jan Paweł II w Veritatis splendorjest nierozerwalnie związana z Prawdą, którą jest sam Chrystus: "Droga, Prawda i Życie". Stąd św. Tomasz rozumie wolność jako siłę, św. Josemaria jako energię, a Edyta Stein jako odwagę wolnej duszy.

Chrześcijańska odpowiedź na cierpienie

Na koniec warto zwrócić uwagę na jasną wykładnię cierpienia przedstawioną przez św. Jana Pawła II w Salvifici doloris. W obliczu wielkiego pytania, które pojawiło się po horrorze Holokaustu - "Dlaczego Bóg na to pozwolił? Benedykt XVI Zaproponował przekształcenie refleksji w modlitwę: "Dlaczego, Panie, na to pozwoliłeś? A Jan Paweł II dał chrześcijańską i pełną nadziei odpowiedź: cierpienie może stać się powołaniem, uczestnictwem w odkupieńczym krzyżu Chrystusa. Tajemnica, która nie eliminuje bólu, ale nadaje mu wieczne znaczenie.

Tajemnica papieża

Tuż po zakończeniu Wielkiego Tygodnia śmierć papieża pozwoliła nam na nowo przeżyć Mękę Pańską. I faktem jest, że w tej historii i w dzisiejszym Kościele istnieją dwa rodzaje ludzi: ci, którzy są otwarci na tajemnicę i ci, którzy rozumieją świat jedynie w kategoriach polityczno-ideologicznych.

2 maja 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

Jezus - podobnie jak dzisiejszy Kościół - próbował ogłosić światu dobrą nowinę, która jest dostępna i zrozumiała dla wszystkich, o czym świadczą tłumy, które przyciągnął, ale co ciekawe, wśród bohaterów Pasji jest wielu, którzy wydają się nie rozumieć, że Jezus nie szukał władzy religijnej ani politycznej, że nie chciał prowadzić rewolucji ani przyciągać mas, aby stać się silnym, że jego jedynym interesem było służyć, a nie być obsługiwanym.

Dwa tysiące lat później niewiele się zmieniło. Podobnie jak w Jerozolimie zatłoczonej pielgrzymami na uroczystości wielkanocne, szum medialny wokół zmiany w siedzibie Piotra dał głos wielu postaciom i osobistościom, których perspektywa instytucji kościelnej jest całkowicie zamknięta na przesłanie, które niesie ze sobą.

Wśród bohaterów są tacy, którzy ograniczają się do patrzenia na nią z ciekawością, jak Herod z Jezusem; do krytykowania jej, ponieważ jej propozycje potępiają kłamstwo, w którym żyją, jak Kajfasz, lub gardzą nią, aby uniknąć zaangażowania, ponieważ mają ważniejsze rzeczy do przemyślenia, jak Piłat z samym sobą.

Wśród małych ludzi są tacy, którzy wykorzystują zamieszanie, aby zarobić. Są tacy, którzy w obliczu znaczenia postaci wskakują na modę i, choć w głębi duszy nim gardzą, próbują go wykorzystać, jak "zły" złodziej; ci, którzy bojąc się pokazać swoje twarze, ukrywają się, jak uczniowie; lub ci, którzy manipulując przesłaniem Kościoła, sprawiają, że wydaje się, że mówi to, czego nie mówi, jak fałszywi świadkowie na procesie przed Sanhedrynem. A obok nich rzesze żydowskich strażników, rzymskich żołnierzy i różnego rodzaju motłochu, którzy korzystają z okazji, by obrażać, pluć, biczować, wyśmiewać lub oskarżać naśladowców Nazarejczyka.

Ci, którzy jedli i pili z Panem i będąc mniej lub bardziej znaczącymi członkami społeczności, interpretują moment sukcesji jedynie w kategoriach ludzkiego interesu i już teraz stawiają się w najlepszej pozycji dla własnej korzyści, zasługują na osobne miejsce. Niektórzy nawet potępili "religijny infantylizm" tych, którzy wierzą w działanie Duch Święty podczas procesu wyboru nowego papieża, sugerując, że konklawe to nic innego jak gra paktów. Są jak ten, który myślał, że po jego pocałunku Jezus objawi się z armią aniołów i umieści go w uprzywilejowanym miejscu. Biedak, niczego nie zrozumiał!

Przed tymi postaciami i małymi ludźmi znajdowały się inne mniej lub bardziej wielkie postacie, które rozumiały, że Królestwo, które Jezus przyszedł ustanowić, było "czymś innym". Począwszy od Maryi, Jana i świętych niewiast, które towarzyszyły Mu pod krzyżem, poprzez Józefa z Arymatei, Nikodema, córki jerozolimskie czy Cyrenejczyka, aż po rzymskiego setnika, który rozpoznał tajemnicę, widząc tę szmatę w oczach świata i ogłaszając: "Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym". Widzieli to, czego inni nie widzieli.

Tajemnica działania Ducha Świętego w wyborze papieża, podobnie jak tajemnica Kościoła, jest dobrze zdefiniowana przez Sobór Watykański II, który mówi o Kościele, że jest "jak sakrament". Tak jak sakramenty (chrzest, Eucharystia, spowiedź...) w sposób widzialny objawiają działanie niewidzialnej łaski Chrystusa, tak Kościół, jako powszechny sakrament zbawienia, uobecnia Chrystusa wszędzie tam, gdzie się znajduje, pomimo trudności dostrzeżenia Go wcielonego w słabe i grzeszne istoty ludzkie.

Gdy Franciszek odpoczywa już w Santa Maria Maggiore, rozpoczyna się nowa "Pasja", publiczna ekspozycja widzialnego Kościoła do czasu wyboru nowego papieża. Pojawi się wiele spekulacji, bezpodstawnych lub samolubnych osądów... Z którą postacią lub osobowością będziemy się identyfikować? Czy będziemy w stanie zrozumieć, że Królestwo nie jest z tego świata? Czy będziemy w stanie zobaczyć widzialny Kościół jako sakrament Chrystusa, tak jak Chrystus był sakramentem Ojca, a wielu nie wiedziało, jak to zobaczyć? Nie jest to takie trudne do zrozumienia dla tych, którzy klęcząc przed prostym kawałkiem chleba i ignorując tych, którzy oskarżają ich o dziecinne wierzenia, są w stanie wykrzyknąć: "Prawdziwie, to jest Syn Boży! Wesołych Świąt Wielkanocnych!

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Watykan

Cały zestaw w Santa Marta

W hotelu kardynałów dokonano już odpowiednich adaptacji w celu zachowania łączności i kontaktów ze światem zewnętrznym.

OSV / Omnes-2 maja 2025 r.-Czas czytania: 4 minuty

Cindy Wooden, OSV.

Święty Jan Paweł II kazał zbudować Domus Sanctae Marthae przede wszystkim po to, by kardynałowie mogli w nim wygodnie przebywać podczas konklawe.

Papież Franciszek, który przebywał tam podczas konklawe, które wybrało go w 2013 roku, zdecydował się zamieszkać tam na stałe zamiast w papieskich apartamentach w Pałacu Apostolskim.

Decyzja ta, oprócz przekroczenia limitu 120 kardynałów w wieku poniżej 80 lat, oznacza, że Watykan po raz kolejny musi znaleźć miejsca do spania dla kardynałów podczas konklawe.

Kiedy nie są w Kaplicy Sykstyńskiej, siedząc pod freskami Michała Anioła, aby głosować na następnego papieża, kardynałowie elektorzy potrzebują miejsca do odpoczynku, rozmowy i jedzenia.

Kardynałowie elektorzy to osoby, które nie ukończyły 80 roku życia, zgodnie z zasadami ustanowionymi przez św. Pawła VI, który ustalił również limit 120 kardynałów elektorów w danym momencie. Jan Paweł II regularnie przekraczał tę liczbę, ale zawsze zaznaczał, że robi to tymczasowo i nie zmieniał limitu.

Po konsystorzach w 2001 i 2003 r. św. Jan Paweł II miał tymczasowo 135 elektorów w Kolegium Kardynalskim. Jednak po utworzeniu kardynałów w grudniu papież Franciszek zwiększył tę liczbę do 141. Między urodzinami i zgonami liczba elektorów została zmniejszona do 135 do 21 kwietnia, daty śmierci papieża Franciszka.

Domus Sanctae Marthae to pięciopiętrowa rezydencja, która została ukończona w 1996 roku, specjalnie na potrzeby konklawe. Wcześniej kardynałowie spali na łóżeczkach w małych, dusznych pokojach obok Kaplicy Sykstyńskiej.

Zanim papież Franciszek zdecydował się tam zamieszkać, mieściła się tam garstka pełnoetatowych mieszkańców, a także duchowni i świeccy goście biorący udział w watykańskich konferencjach i wydarzeniach.

Podobnie jak w przeszłości, na czas konklawe większość ze 131 pomieszczeń zostanie zwolniona, a kardynałowie zostaną w nich zainstalowani.

Wyjątkiem jest blok pomieszczeń używanych przez papieża Franciszka i zamkniętych po jego śmierci. Papieska część budynku zajmuje około połowy tego, co w Europie byłoby nazywane pierwszym piętrem, a w Stanach Zjednoczonych trzecim piętrem. Zamknięte pokoje obejmują: dwa apartamenty używane przez papieża Franciszka; po jednym dla każdego z jego dwóch sekretarzy; jeden dla personelu ochrony; i jeden, który był używany jako biuro sekretarzy. Ponadto na końcu korytarza znajduje się mała kaplica.

Pozostawia to około 125 pokoi dla 133 osób, ponieważ Matteo Bruni, dyrektor watykańskiego biura prasowego, powiedział, że dwóch ze 135 kwalifikujących się kardynałów jest zbyt chorych, aby wziąć udział w konklawe.

Urzędnik Kolegium Kardynalskiego powiedział Catholic News Service w styczniu, że kardynałowie będą również korzystać z pustych mieszkań w sąsiednim budynku, "vecchio" lub "starej" Santa Marta.

Nawet jeśli jest wystarczająco dużo pokoi dla wszystkich, bardzo formalne zasady konklawe nakazują kardynałom losowanie pokoi.

Choć budynek oferuje względny komfort, nie jest to luksusowy hotel. Do dyspozycji gości jest 105 dwupokojowych apartamentów i 26 pokoi jednoosobowych. Każdy pokój wyposażony jest w łóżko, komodę, szafkę nocną, wieszak na ubrania oraz łazienkę z prysznicem. W apartamentach znajduje się również część wypoczynkowa z biurkiem, trzema krzesłami, szafą i dużą garderobą.

Domus, popularnie zwany "Santa Marta", znajduje się w obrębie murów Watykanu, a jego górne piętra są widoczne z rzymskich budynków mieszkalnych. Podczas konklawe w 2005 r. okiennice w oknach zostały zamknięte, aby nikt nie mógł zajrzeć do środka. Oczywiście oznaczało to również, że kardynałowie nie mogli widzieć na zewnątrz.

Większość kardynałów odbywa krótkie podróże autobusem do Kaplicy Sykstyńskiej na odbywające się dwa razy dziennie sesje głosowania, chociaż podczas konklawe w 2005 i 2013 roku niektórzy kardynałowie nalegali na przejście pieszo, pod ochronnym spojrzeniem watykańskiej ochrony, za Bazylikę Świętego Piotra i do kaplicy.

Budynek będzie niedostępny dla osób nieupoważnionych podczas konklawe, ale personel będzie potrzebny do gotowania i sprzątania. Amerykański kardynał Kevin J. Farrell, obecny kamarlengo, oraz trzech kardynałów asystentów musi zweryfikować przydatność personelu.

Ci, którzy przeszli weryfikację - zakrystianie, księża, którzy będą mogli słuchać spowiedzi kardynałów, lekarze, pielęgniarki, operatorzy wind, personel techniczny, pułkownik i major Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej, a także dyrektor służb bezpieczeństwa Państwa Watykańskiego i niektórzy z jego asystentów - złożą formalną przysięgę zachowania tajemnicy w dniu 5 maja. Karą za ujawnienie jakichkolwiek informacji na temat wyborów jest ekskomunika.

Muszą również "obiecać i przysiąc, że nie będą używać żadnego sprzętu audio lub wideo zdolnego do nagrywania czegokolwiek, co ma miejsce w okresie wyborów w Watykanie".

Wszystkie pokoje w Santa Marta są wyposażone w telefony, ale kardynałowie nie mogą z nich korzystać, aby dzwonić do osób spoza konklawe. Połączenia internetowe i międzynarodowy system telewizji satelitarnej zostaną wyłączone na czas konklawe.

W budynku znajduje się również duża sala konferencyjna, różne salony i jadalnia. Na parterze znajduje się główna kaplica, trójkątna kaplica Ducha Świętego, a także cztery prywatne kaplice, znajdujące się na końcu korytarzy trzeciego i piątego piętra każdego z dwóch skrzydeł budynku.

AutorOSV / Omnes

Więcej

Nazwa przyszłości Kościoła

Śmierć papieża Franciszka zamyka jeden cykl i otwiera kolejny w Kościele, który nadal żyje dzięki działaniu Boga i zaangażowaniu swoich wiernych.

2 maja 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Wiele zegarów zatrzymało się 21 kwietnia. The śmierć Franciszka266. papież Kościoła katolickiego zamknął 12-letni pontyfikat Jorge Mario Bergoglio i otworzył nową erę w historii Kościoła.

Od czasu objęcia przez ówczesnego kardynała Buenos Aires Stolicy Piotrowej w marcu 2013 roku do jego śmierci w Poniedziałek Wielkanocny 2025 roku, świat przeszedł znaczące zmiany, które ukształtowały panoramę przyszłości bardzo różniącą się od tej, która wydawała się wyłaniać w 2013 roku. Kościół również doświadczył w tych latach różnych sytuacji, które pozostawiły otwarte pytania dla następnego papiestwa. 

Wiele spekuluje się na temat wyzwań, przed jakimi stanie papież, który zastąpi Franciszka na czele Barki Piotrowej (imię, które być może w chwili, gdy czytacie te słowa, jest już znane). W dniach poprzedzających wybór rzymskiego papieża, pozostaję z ideą podkreślaną przez wielu kardynałów: historia Kościoła musi być odczytywana jako sukcesja, postęp, który nie ma sensu, jeśli każdy pontyfikat jest traktowany w sposób zatomizowany. 

Kiedy mówimy o Kościele - a w ostatnich tygodniach rozmowa osiągnęła punkt nasycenia, zwłaszcza ze strony organów, które niewiele lub nic nie wiedzą o rodzinie wiernych katolickich - prawie niemożliwe jest namalowanie portretu, który oddaje sprawiedliwość różnorodności przestrzeni i środowisk, w których wciela się mistyczne Ciało Chrystusa. Mamy tendencję do analizowania Kościoła z osobistej, często zbyt ludzkiej i z pewnością redukcjonistycznej perspektywy. 

Postrzeganie Kościoła jako zbioru dynamiki władzy jest być może jednym z największych niebezpieczeństw w dzisiejszym społeczeństwie, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz Kościoła. Prawdą jest, że nie możemy popaść w absurdalną dziecinadę, nie chcąc uznać, że jako instytucja złożona z mężczyzn, nie mają oni więcej grzechów, niż byśmy chcieli. Ale jeśli jest jedna rzecz, która staje się jasna w momentach takich jak otwarcie nowego pontyfikatu, to jest nią to, że Kościół "Nie jest to stowarzyszenie ludzkie, zrodzone ze wspólnych idei lub interesów, ale z wezwania Boga. On je wezwał i dlatego jest ono jedno we wszystkich swoich osiągnięciach". (Benedykt XVI, Audiencja generalna, 15-10-2008).

Powszechnie wiadomo, że anegdota o Kardynał Consalvi kiedy Napoleon zagroził zniszczeniem Kościoła: "Zniszczę twój Kościół, Na co Consalvi mądrze odpowiedział "Przez dziewiętnaście stuleci my (katolicy) robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby ją zniszczyć i nie udało nam się to. Napoleon, tak jak robią to nadal dwa wieki później, prawdopodobnie nie włączył tego działania Ducha Świętego do Kościoła. 

Czego potrzebuje Kościół jutra? Tego samego, co dzisiaj: zaangażowania każdego z jego członków, od papieża do ostatniego ochrzczonego, aby wcielić w życie wezwanie do świętości, misji i świadectwa, poprzez które Bóg działa w każdym zakątku ziemi.

Ekologia integralna

Monica Santamarina: "Franciszek był przekonany, że kobiety mogą i muszą wnieść swój wkład do Kościoła".

Mónica Santamarina, przewodnicząca generalna Światowej Unii Katolickich Organizacji Kobiecych i jej Światowego Obserwatorium Kobiet, podsumowuje postępy poczynione w integracji kobiet w Kościele podczas pontyfikatu papieża Franciszka.

Paloma López Campos-2 maja 2025 r.-Czas czytania: 6 minuty

Mónica Santamarina jest prezesem generalnym stowarzyszenia Światowa Unia Katolickich Organizacji Kobiecych i jego Globalne Obserwatorium na rzecz Kobiet. Jej doświadczenie zawodowe pozwala jej bardzo uważnie obserwować rzeczywistość wielu kobiet na świecie, w tym w Kościele. Z tego powodu w tym wywiadzie analizuje postępy poczynione podczas pontyfikatu Franciszka w kierunku większej integracji kobiet. Jednocześnie proponuje środki, które pomogą w dalszym doskonaleniu się w tej dziedzinie.

W jaki sposób papież Franciszek odniósł się do roli kobiet w Kościele w porównaniu do swoich poprzedników? Jakie były najważniejsze wydarzenia podczas jego pontyfikatu?

– Tanto Święty Jan Paweł IIjako Benedykt XVIPapieże, zwłaszcza pierwszy, mówili i promowali poprzez swoje magisterium istotną rolę kobiet w Kościele i znaczenie jej pełnego przyjęcia. Ale to zdecydowanie papież Franciszek odniósł się do tej kwestii z dużo większą siłą, jasnością i otwartością, nadając jej większe znaczenie.

Pierwszą rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, jest znaczenie konstytucji apostolskiej ".Praedicate Evangelium"(2022), w którym określono, że każdy może kierować dykasterią, co obejmuje świeckich mężczyzn i kobiety, którzy mogą być mianowani do pełnienia funkcji zarządzania i odpowiedzialności w Kurii Rzymskiej. Od tego momentu naprawdę zaczynamy dostrzegać większą obecność świeckich i kobiet na odpowiedzialnych stanowiskach w Kościele.

Oprócz powyższego, przemówienie Ojca Świętego było jeszcze mocniejsze: 

  • Jego pełne i oczywiste przekonanie o wszystkim, co kobiety mogą i powinny wnieść do Kościoła, w tym o ich przywództwie i udziale w podejmowaniu decyzji, zgodnie z ich własnym powołaniem, charyzmatami i posługami oraz z wyraźnymi granicami tego, co odpowiada wyłącznie kapłaństwu.
  • Świadectwo, jakie dał, umieszczając kobiety na kluczowych stanowiskach w dykasteriach i innych organach Kurii Rzymskiej.
  • Włączenie kobiet do ostatniego Zgromadzenia Synodalnego, z których wiele miało prawo głosu i głosowania. 

Papież Franciszek mówił o znaczeniu większego udziału kobiet w podejmowaniu decyzji w Kościele. Jak oceniasz konkretne postępy w tym zakresie, zwłaszcza w odniesieniu do stanowisk kierowniczych i odpowiedzialnych?

- Wierny swojemu dyskursowi i przekonaniu o możliwościach i współodpowiedzialności kobiet w misyjnym Kościele synodalnym, papież Franciszek rozpoczął od umieszczenia kobiet na niektórych z najważniejszych stanowisk w różnych dykasteriach i innych organach kościelnych historycznie powierzonych mężczyznom.

Tak więc dziś mamy 3 kobiety jako członkinie Dykasterii Biskupów, w tym byłą przewodniczącą generalną naszej organizacji, dr Marię Lię Zervino. Mamy Nathalie Becquart, podsekretarz Sekretariatu Generalnego Synodu Biskupów, której praca była i jest niezbędna dla synodalnej reformy Kościoła.

Alessandra Smerilli, sekretarz Dykasterii ds. Służby na rzecz Integralnego Rozwoju Człowieka oraz dr Linda Ghisoni i prof. Gabriella Gambino, podsekretarze Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia. Wszystkie one i wiele innych niewątpliwie wykonały wielką pracę i pokazały wielkie możliwości kobiet.

Wreszcie, po długiej podróży, papież ogłosił w styczniu nominację pierwszej kobiety na stanowisko prefekta Dykasterii ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego: s. Simony Brambilli. Jeszcze niedawno było to nie do pomyślenia.

Jakie środki Twoim zdaniem należy jeszcze podjąć, aby zapewnić większą integrację kobiet w tych przestrzeniach?

- Problem polega na tym, że to przekonanie papieża Franciszka, wyniesione już do Magisterium Kościoła po zgromadzeniu synodalnym, nie jest podzielane przez wszystkich biskupów, kapłanów, zakonników, ani przez samych świeckich, mężczyzn i kobiety.

Musimy przezwyciężyć klerykalizm wciąż obecny na całym świecie i zastąpić go kulturą dialogu i zaufania, w której wszyscy członkowie Ludu Bożego mogą rozpoznać nawzajem swoje cnoty, charyzmaty, powołanie, posługi i potencjał. Kulturą, w której wszyscy jesteśmy przekonani, że z roli, która nam odpowiada, wszyscy jesteśmy współodpowiedzialni za teraźniejszość i przyszłość Kościoła i że tylko idąc ramię w ramię i każdy wnosząc charyzmaty, którymi obdarzył nas Duch Święty, możemy budować Kościół bardziej wierny swojej misji, bardziej wiarygodny i bliższy wszystkim, zwłaszcza najbardziej bezbronnym.

W tym celu przychodzi na myśl kilka środków:

  • Podjęcie na nowo studium niektórych fundamentalnych punktów "Preadicate Evangelium" i uczynienie wyników Dokumentu Końcowego Synodu na temat Synodalności, Magisterium Kościoła, który zajmuje się tymi tematami, bardziej dostępnymi i znanymi wszystkim, poprzez parafie, stowarzyszenia, grupy, uniwersytety itp. Dokument ten zawiera już bardzo konkretne wskazania, które są przewodnikiem dla misji Kościołów na różnych kontynentach i w różnych kontekstach. 
  • Dzielenie się dobrymi praktykami i historiami sukcesu kobiet na różnych poziomach stanowisk kierowniczych w Kościele, gdzie pracując ramię w ramię z biskupem, kapłanami i innymi wiernymi, osiągnęły wielkie rzeczy dla dobra Kościoła.
  • Dużo pracować w seminariach i z młodymi ludźmi i dziećmi, młodymi mężczyznami i kobietami, w szkołach i rodzinach, aby nadal stopniowo zmieniać tę klerykalną kulturę z pewnymi nutami machismo....
  • Promowanie edukacji w zakresie dialogu, słuchania i modlitewnego rozeznania (w stylu synodalnym) przy każdej okazji i unikanie w jak największym stopniu jałowych, gwałtownych konfrontacji, werbalnych, pisemnych lub jakiejkolwiek innej natury, które służą jedynie dalszemu oddalaniu się od siebie.
  • Kościół będzie musiał szybko i jasno zdefiniować punkty debaty, takie jak diakonat dla kobiet, możliwe słuchanie całego ludu Bożego przy nominacji biskupów i inne kwestie, które są obecnie badane w 10 grupach badawczych powołanych przez papieża Franciszka. 
  • Wiele pracy należy włożyć w formację teologiczną i duszpasterską kobiet, zwłaszcza świeckich, abyśmy mogły bez lęku przyjąć odpowiedzialność, która do nas należy.

Jeśli chodzi o szkolenie teologiczne i duszpasterskie, jak oceniasz obecną sytuację kobiet w kościelnych środowiskach akademickich? Jakie wyzwania stoją przed nimi w dostępie do stanowisk o większym wpływie w tej dziedzinie?

- Wciąż wiele pozostaje do zrobienia w zakresie formacji teologicznej i duszpasterskiej kobiet, zwłaszcza świeckich. Tradycyjnie najlepsze stypendia i możliwości studiowania otrzymywali księża i zakonnicy płci męskiej.

Myślę, że najważniejszymi wyzwaniami są:

  • Aby stypendia i miejsca na uniwersytetach oraz w szkołach teologicznych i duszpasterskich były przyznawane w równym stopniu mężczyznom i kobietom, biorąc pod uwagę przede wszystkim ich zdolności.
  • Biskupi, przełożeni i przywódcy diecezji, parafii, organów katolickich i organizacji na różnych poziomach muszą być świadomi, że inwestowanie czasu i zasobów finansowych w kobiety, zakonników i świeckich, jest doskonałą inwestycją, biorąc pod uwagę "wielki zwrot, jaki mogą przynieść takie inwestycje".
  • Otwarcie dla kobiet dziedzin, które były dla nich zamknięte, a w których mają wielkie doświadczenie i dary, takich jak przewodniczenie sądom kościelnym, w których rozpatrywane są sprawy rodzinne. 
  • Aby mężczyźni i kobiety, świeccy i zakonnicy, byli szkoleni razem, aby mogli dzielić się swoimi szczególnymi doświadczeniami i potrzebami oraz być lepiej przygotowani do służenia całemu ludowi Bożemu.

Papież Franciszek naciskał na synodalność, która promuje aktywne uczestnictwo wszystkich członków Kościoła. Jak myślisz, w jaki sposób ta kultura może zmienić rolę kobiet w Kościele na całym świecie i lokalnie?

- Dokument zawiera już bardzo konkretne wskazania, które są przewodnikiem dla misji Kościołów na różnych kontynentach i w różnych kontekstach. Teraz do nas wszystkich: biskupów, kapłanów, zakonników, osób konsekrowanych i świeckich, zjednoczonych w różnorodności, należy praca nad ożywieniem synodu; aby treść dokumentu końcowego była dostępna dla wszystkich i aby zmienić kulturę i życie Ludu Bożego w naszych rzeczywistościach. A w tym wszystkim my, kobiety, mamy do odegrania bardzo ważną rolę, zarówno w naszych własnych organizacjach, parafiach i wspólnotach, jak i na poziomie diecezjalnym, krajowym i międzynarodowym.

Cel jest jasny: iść w kierunku odnowy duchowej i reformy strukturalnej, aby uczynić Kościół bardziej uczestniczącym i misyjnym; Kościół, w którym wszyscy, w tym oczywiście kobiety, z własnego powołania, charyzmatu i posługi, słuchają siebie nawzajem i uczą się wspólnie rozeznawać, kierowani światłem Ducha Świętego, najlepsze sposoby niesienia miłości Bożej innym; Kościół misyjny, który wie, jak wyjść na spotkanie mężczyzn i kobiet naszych czasów, zwłaszcza tych najbardziej potrzebujących, biorąc pod uwagę okoliczności każdego miejsca; Kościół, w którym kobiety i świeccy, odpowiednio uformowani, mogą uczestniczyć w podejmowaniu decyzji i przyjmować przywództwo i współodpowiedzialność, która nam odpowiada na różnych poziomach.

Na zakończenie dodam, że w WUCWO jesteśmy wielkimi promotorami synodalności; w rzeczywistości ponad rok temu otworzyliśmy Szkołę Synodalności, dzięki której przeszkoliliśmy już ponad 250 facylitatorów, w większości kobiet, pochodzących z 49 krajów, a także prowadziliśmy rozmowy w duchu na poziomie globalnym, w których uczestniczyło prawie 700 kobiet z 78 krajów.

W tym roku jubileuszowym jesteśmy zdecydowani kontynuować drogę synodalną z nadzieją i nadal formować misjonarzy synodalności, aby w naszych rodzinach, organizacjach, wspólnotach, parafiach i diecezjach Kościół mógł się przemieniać.

Ewangelizacja

Święty Józef Robotnik, wartość i godność pracy

Kościół obchodzi święto św. Józefa Robotnika 1 maja. To święto patrona i opiekuna Kościoła zostało ustanowione przez Piusa XII w 1955 roku i zachęca do refleksji nad boską wartością i godnością pracy.  

Francisco Otamendi-1 maja 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Józefa Robotnika, święto ustanowione przez Piusa XII w 1955 r., w którym Kościół wspomina patrona robotników oraz boską wartość i godność pracy. 

Kilku ostatnich papieży nadało szczególne znaczenie postaci świętego Józefa. Rok temu papież Franciszek opublikował tweeta na koncie @Pontifex w sieci X, w którym powiedział: "Dziś obchodzimy wspomnienie #StJosephWorker. Prośmy Pana, aby odnowił i zwiększył naszą wiarę, aby nasza praca miała w Nim swój początek i spełnienie". Jednocześnie ponownie zaproponował "Świętą Rodzinę z Nazaretu jako wzór wspólnoty domowej: wspólnoty życia, pracy i miłości".

San José, główna rola

Franciszek opublikował list apostolski pt.Patris corde8 grudnia 2020 r., w samym środku pandemii, która zaczyna się: "Sercem ojca, tak Józef kochał Jezusa...". "Po Maryi, Matce Bożej, żaden święty nie zajmuje tyle miejsca w papieskim Magisterium, co Józef, Jej mąż", napisał papież. "Wielkość świętego Józefa polega na tym, że był mężem Maryi i ojcem Jezusa". 

"Moi poprzednicy - dodał - pogłębili przesłanie zawarte w niewielkiej ilości danych przekazanych przez Ewangelie, aby uwypuklić jego centralną rolę w historii zbawienia: błogosławiony i błogosławiona Maryja". Pius IX ogłosił go "Patronem Kościoła Katolickiego", czcigodny Pius XII przedstawił go jako "patrona robotników" i świętego Jan Paweł II jakoOpiekun Odkupiciela'".

Jednym z określeń użytych przez papieża Franciszka było, w punkcie 6, "Ojciec pracujący".. I podkreślił: "Jednym z aspektów, który charakteryzuje św. Józefa i jest podkreślany od czasów pierwszej encykliki społecznej Leona XIII "Rerum novarum", jest jego stosunek do pracy. Józef był cieślą, który uczciwie pracował, aby zapewnić byt swojej rodzinie. Od niego Jezus nauczył się wartości, godności i radości z tego, co oznacza spożywanie chleba, który jest owocem własnej pracy".

Znaczenie pracy

W dniu 1 maja 2005 r., w "Regina caeli" dzisiejszego święta, nowo wybrani Benedykt XVIPiotra powiedział: "Dzisiaj rozpoczynamy miesiąc maj wspomnieniem liturgicznym głęboko zakorzenionym w narodzie chrześcijańskim, wspomnieniem świętego Józefa Robotnika. Jak wiecie, mam na imię Józef. Zostało ono ustanowione przez papieża Piusa XII, czcigodnej pamięci, dokładnie pięćdziesiąt lat temu, aby podkreślić znaczenie pracy oraz obecności Chrystusa i Kościoła w świecie pracy".

"Konieczne jest również dawanie w dzisiejszym społeczeństwie świadectwa "ewangelii praca"Jan Paweł II mówił w swojej encykliceLaborem exercens'. Chciałbym nigdy nie przegapić pracaNa koniec zwracam się ku Maryi: miesiąc maj jest poświęcony szczególnie Jej".

AutorFrancisco Otamendi

Zasoby

Maryja Dziewica wzorem świętości

Maj to miesiąc poświęcony Maryi Dziewicy, czas, w którym wierni intensyfikują modlitwę różańcową i okazują miłość maryjną. Jest to okres szczególnej pobożności, naznaczony kwiatami, pieśniami i aktami pobożności ludowej.

Ángel Castaño Félix-1 maja 2025 r.-Czas czytania: 4 minuty

Kościół czci świętych, ponieważ w nich odkrywa moc łaski Bożej i współpracę stworzenia. Jest to szczególnie prawdziwe w odniesieniu do Dziewicy Maryi, powołanej do bycia Matką Boga. Być matką to nie tylko spłodzić, ale także wychować, karmić cieleśnie i duchowo, wychowywać, korygować, napominać, być wzorem i przykładem dla dziecka. Świętość, jakiej Bóg pragnął dla Maryi, tłumaczy się zatem Jej macierzyństwem. To rozciąga się na nas, ponieważ okazała się wierna. U stóp krzyża została ogłoszona naszą matką. I wypełnia swój "urząd", tak że będąc naszą matką, staje się również, na wzór Pana, wzorem świętości. Proponuję ten temat na podstawie adhortacji Gaudete et Exsultate Papieża Franciszka, niech będzie uwielbiony, który został nam dany w 2018 roku.

Papież przypomniał nam najpierw hymn z Listu do Efezjan 1, 3-4: Bóg wybrał nas w Chrystusie przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem przez miłość. Ten werset jest podstawą powszechnego wezwania do świętości, ale przede wszystkim potwierdza, że istniejemy, aby być świętymi, dlatego zostaliśmy odwiecznie wybrani.

Świętość nie jest jednym z zadań pośród innych, ale fundamentalną misją, tą, która definiuje nasze istnienie i absolutny sukces lub porażkę naszej egzystencji. Dobre życie, święte życie, nie polega na byciu dobrym, byciu spokojnym, byciu szczęśliwym, byciu pocieszonym, byciu odnoszącym sukcesy. Dobre życie to życie cnotliwyżycie w świętości.

Gaudete et Exsultate potwierdza, że świętość jest łaską już daną, ponieważ jest owocem chrztu, który otrzymaliśmy. Świętość nie jest wynikiem wszystkich naszych uczynków, jest owocem pierwszej łaski, która czyni nas świątyniami Boga. Stało się to w dniu naszego chrztu. Żywa świętość jest owocem i rozwojem tej pierwszej świętości, polega na jej wzroście, na otwieraniu się, na dobrym wykorzystaniu naszej wolności, coraz bardziej na moc łaski i siłę miłości, która przemienia serce i zmienia życie.

"Świętość mierzy się wzrostem, jaki osiąga w nas Chrystus", kontynuuje papież. Paweł zachęcał swoich wiernych do życia w taki sposób, aby Chrystus wzrastał w nich do miary pełni. Świętość jest zawsze w relacji do Pana: nie chodzi o mierzenie się z Nim jakby z zewnątrz, ale o wejście w komunię z Nim w taki sposób, aby On żył w nas.

To tutaj znajdujemy Dziewicę Maryję jako wzór świętości. Uwierzyła i była posłuszna słowu anioła Gabriela. W odpowiedzi Bóg Ojciec zesłał na nią Ducha Świętego, a ona została napełniona Bogiem i poczęła Syna Bożego.

Św. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej prosi w swoim Podniesieniu do Trójcy Przenajświętszej, aby Duch Święty dokonał w niej "pomniejszonego wcielenia": przez wiarę Chrystus został zrodzony w waszych sercach. Tutaj to, o co prosiła św. Elżbieta, jest wyrażone w inny sposób: Chrystus zrodzony w sercu, intymnie obecny w nas, prawdziwie i osobiście obecny, żyjący w nas swoją własną tajemnicą.

Było to niewątpliwie centrum wewnętrznego życia Maryi Dziewicy, zarówno w czasie Jej ciąży, jak i po Zesłaniu Ducha Świętego... Ta pełna miłości uwaga, która sprawia, że zwykłe czyny stają się niezwykłe, ponieważ są Jezusem w nas i z nami, lub naszymi w Nim. Życie, które mamy, jest i musi być przede wszystkim życiem Chrystusa w nas, kontynuacją życia Jezusa.

Urzeczywistniło się to w życiu Dziewicy Maryi. Owoc łaski, którą otrzymała z doskonałością od pierwszej chwili swego istnienia i którą odnawiała z wiernością w każdym kolejnym momencie. Co robić, gdy aktywność jest zbyt duża lub gdy siły są zbyt małe? Pragnąć tych chwil ciszy, aby znaleźć Pana nie tylko we wspólnocie i w siostrach, ale w ciszy naszego serca, tak prawdziwie obecnego jak w Tabernakulum... A jeśli nie mamy już siły, pamięci... aby szukać Pana w sobie, musimy obudzić naszą wiarę, wierzyć, że tak jest naprawdę, nawet jeśli tego nie czujemy, i kochać i modlić się... kochać Ojca i modlić się za wszystkich ludzi i ich potrzeby.

I to jest istota nabożeństwa do Maryi Dziewicy. Rozmawiać o tym z Matką Bożą, naprawdę oddać się w Jej ręce i uczyć się od Niej "zachowywać i strzec" rzeczy w naszych sercach, odkrywając w nich samą obecność Boga. To w ten sposób Pan będzie w nas wzrastał, a na to nigdy nie jest za późno: rozporządzać naszym sercem, wyrywając chwasty, porzucając troski, ogołacając się z własnej woli, z honoru i sławy... tylko w ciszy, kiedy dzięki łasce Bożej uciszamy pragnienie wszystkiego, co nie jest Panem, nasze serce może spocząć w Nim i szukać modlitwy obecności Pana.

To znaczy, tak jak Ona i z Nią: "oddać się Jezusowi Chrystusowi z całkowitym darem z siebie, być Jego wiernym narzędziem, dać Mu wolne miejsce w nas... żyć tylko dla Chrystusa i w Jego imię": nie po to, aby Chrystus żył naszym życiem, ale aby On żył swoim życiem w nas. Jak w Maryi. Kiedy zbliżamy się do Niej, Ona przekazuje nam swoją wiarę, nadzieję i miłość.

AutorÁngel Castaño Félix

Profesor na Uniwersytecie Kościelnym San Dámaso.

Światła, które nie gasną

Jedna z wielu codziennych historii, która w ostatni poniedziałek 29 kwietnia w Hiszpanii stała się niemal przygodą z powodu braku zasilania i łączności przez ponad 14 godzin.

1 maja 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

W poniedziałek 28 kwietnia doświadczyliśmy "blackoutu stulecia" na całym Półwyspie Iberyjskim. Wszyscy byli odcięci od komunikacji, baterie naszych telefonów były wyczerpane po wielokrotnym odblokowywaniu ich, aby sprawdzić, czy mają połączenie, telewizory były wyłączone... Cóż mogę powiedzieć, jeśli wielu z was czytelników tego doświadczyło!

Mogę powiedzieć, że spędziłem dzień blackoutu "poza moją strefą komfortu" (pewnego dnia, jeśli chcesz, skomentujemy to, w rzeczywistości myślę, że nie mam strefa komfortu...), ale tam, gdzie trzeba.

Jestem matką dużej rodziny pracującą w Madrycie. Pracuję bardzo blisko moich dzieci. W razie nadzwyczajnych okoliczności mogę się nimi opiekować i pracować zdalnie, nadrabiać godziny... Nie mogę mieć większej elastyczności i udogodnień. Uważam się za wielką szczęściarę.

Ale brak prądu złapał mnie 400 kilometrów od tych wszystkich udogodnień, od mojego męża, dzieci i przyjaciół. Przerwa w dostawie prądu dopadła mnie w Kordobie, gdy opiekowałam się matką, która niedawno przeszła operację. Podróż powrotną miałam zaplanowaną na wtorek 29 i udało mi się zdążyć, ponieważ na stacji wsadzali nas do pociągu według miejsca docelowego, nie patrząc na godziny ani daty na biletach.

Stan mojej matki nie był poważny, ale musiałem być przy niej, leczyć ją i dotrzymywać jej towarzystwa. Kiedy masz 83 lata i mieszkasz sam, każda zmiana rutyny lub nowy dyskomfort może być prawdziwym utrapieniem. Bóg wie, że gdyby była sama podczas zaciemnienia, byłby to dla niej bardzo przykry dzień. Z tym "fizycznym porzuceniem", które znają tylko nasi starsi, samotni ocaleni z pandemii. Mimowolne, ale wynikające z komplikacji życia ich dzieci.

Cierpiałam z powodu tego, że nie wiedziałam nic o moich dzieciach i mężu, ale wiedziałam, że Bóg chciał, abym dotrzymała towarzystwa mojej matce tego zupełnie innego dnia.

Czytaliśmy (nie może czytać od kilku dni, a ja przeczytałem mu fragment książki, którą czyta, "Zaufaj Bogu" autorstwa Jacques PhilippeOdmawialiśmy różaniec, słuchaliśmy radia i rozmawialiśmy o wielu rzeczach.

Odmówiliśmy kilka modlitw do sługi Bożego Isidoro Zorzano, ponieważ "pracował przy pociągach", jak powiedziała mi mama. Po każdym zdjęciu przychodziły dobre wieści: SMS od mojego męża z informacją, że są świetne, w parku niedaleko mojego domu; inne wiadomości od mojego rodzeństwa i stopniowo wszędzie wracał prąd.

Następny dzień rozpoczął się z pewną niepewnością i bólem związanym z opuszczeniem jej i powrotem do moich obowiązków..., ale z pewnością, że są światła, które nie gasną: miłość matki, poświęcenie dla swoich dzieci, wiara, że Bóg troszczy się o nas i nigdy nie zostawia nas samych, hojność dyrektora szkoły (który wie, że jesteś daleko i pisze do ciebie: twoje dzieci przybyły do szkoły).

W obliczu tych świateł nie ma przerw w dostawie prądu.

Książki

Sukces programu Great Books

Czytanie, debatowanie i pisanie o Wielkich Księgach ma cel formacyjny, starając się wywrzeć głęboki wpływ na ucznia poprzez transformujące doświadczenie z rówieśnikami.

Álvaro Gil Ruiz-1 maja 2025 r.-Czas czytania: 5 minuty

Od ponad stu lat opracowywane są kursy, w ramach których edukacja liberalna i nauki humanistyczne są obecne w podstawowych programach nauczania niektórych uniwersytetów w USA, takich jak Chicago czy Columbia.

Pod nazwą Podstawy programowej opracowano program przedmiotów oparty na założeniu, że w wolnym społeczeństwie potrzebna jest edukacja humanistyczna. Obejmuje to między innymi czytanie klasyków literatury w celu ich dogłębnego przestudiowania, omówienia i napisania o nich w małych grupach. W ten sposób, po przesiąknięciu aromatem wielkich idei ludzkości, mogą w swobodny sposób uczestniczyć w wielkim dialogu autorów, którzy najlepiej uchwycili istotę ludzkości.

Ta metodologia amerykańskich uniwersytetów została przyswojona i zastosowana na Uniwersytecie Nawarry w ciągu ostatnich kilku lat, a jej mocną stroną jest czytanie, debatowanie i pisanie klasyków, nie dla czystej erudycji, ale jako sposób szkolenia w naukach humanistycznych.

Artykuł naukowy opublikowany w Taylor & Francis w listopadzie 2024 r., autorstwa Álvaro Sáncheza-Ostiza i José M. Torralby, opisuje realizację programu Great Books na Uniwersytecie Nawarry w latach 2014-2023.

Teraz rozwiniemy ogólne linie tych programów na Uniwersytecie Columbia i Uniwersytecie Chicago oraz ich wpływ na udany przypadek Uniwersytetu Nawarry, argumentując metodologię i dostarczając danych na temat procesu zmian uczestników tego programu z tego badania.

Podstawowy program nauczania w Columbia College

Podstawa programowa to podstawowy program dla wszystkich studentów Columbia CollegeKurs jest ukończony w ciągu czterech lat dowolnego kierunku studiów uniwersyteckich. W 2019 roku skończył sto lat i jest najstarszym tego rodzaju samokształceniem w USA.

Istnieją cztery charakterystyczne cechy tego programu. Po pierwsze, wykorzystanie pierwotnych źródeł do badania, studenci wyciągają własne wnioski i opracowują własną ocenę na podstawie tego oryginalnego materiału.

Drugą cechą charakterystyczną są debaty między towarzyszami wynikające z wniosków uzyskanych wcześniej, po przeczytaniu tych prac. Są to rozmowy, w których wymieniają się opiniami, interpretacjami i własnymi wizjami, przerabiając lub modyfikując oryginalne pomysły.

Innym wyróżnikiem tego programu jest pogłębienie ludzkiej kondycji poprzez czytanie klasyków literatury lub Wielkich Ksiąg lub poprzez multidyscyplinarną pracę studentów różnych stopni z różnymi perspektywami rzeczywistości.

Ostatnim szczególnym przejawem tych studiów jest grupowe uczenie się, które generuje społeczność wśród studentów i absolwentów tego uniwersytetu.

Nauczyciele pełnią rolę moderatorów lub przewodników, ale nie zapewniają ostatecznej wartości, jeśli chodzi o wyciąganie wniosków. Wszystkie opinie uczniów są wysłuchiwane i oceniane przez ich rówieśników, po przeczytaniu, dogłębnym przestudiowaniu, debacie i napisaniu o proponowanych pracach.

Podstawowe kursy programu to humanistyka artystyczna, współczesna cywilizacja, granice nauki, literatura humanistyczna, humanistyka muzyki i pisanie uniwersyteckie. W ramach tego ostatniego kursu nauczysz się pisać przekonujące i dobrze sformułowane argumenty.

Podstawowy program nauczania Uniwersytetu w Chicago

Pierwsza wersja tych badania rozpoczął się jesienią 1931 roku. "Nowy plan" wymagał trzech lat dyskusji i badań prowadzonych przez dziekana Chaunceya Bouchera i komitet profesorów uniwersyteckich.

W styczniu 1942 r. Robert Maynard Hutchins, prezes tej instytucji, uznał, że zbyt duży nacisk kładzie się na zapamiętywanie, a zbyt mały na wpływ idei, i postanowił zreformować program.

W latach pięćdziesiątych rektor Lawrence Kimpton wprowadził zmiany pedagogiczne, które w dużej mierze powróciły do początków "Nowego Planu". Ponadto wprowadzono "wspólny rok" składający się z czterech jednorocznych przedmiotów: nauk humanistycznych, nauk fizycznych, nauk biologicznych i nauk społecznych.

W 1985 r. dziekan Donald zreorganizował Common Core na siedem kwartałów nauk humanistycznych i cywilizacyjnych, sześć kwartałów nauk przyrodniczych, trzy kwartały nauk społecznych i trzy kwartały języków obcych oraz dwa kwartały matematyki.

Obecnie "rdzeń" składa się ze sztuki, nauk humanistycznych, studiów cywilizacyjnych, nauk społecznych, nauk biologicznych, nauk fizycznych i nauk matematycznych.

Program Great Books na Uniwersytecie Nawarry

W artykule naukowym zatytułowanym "The intellectual and ethical training of university students through seminars of core texts: the case of the Great Books Programme of the University of Navarra", opublikowanym w Taylor & Francis online w listopadzie 2024 r., Álvaro Sánchez-Ostiz i José M. Torralba opisują realizację programu. Program Great Books na Uniwersytecie Nawarry na okres od 2014 do 2023 roku.

Cele programu, oparte na tym, czego nauczyli się hiszpańscy profesorowie z amerykańskich uniwersytetów, są cztery: "rozwijanie umiejętności czytania ze zrozumieniem, świadomego dialogu i pisemnej argumentacji; rozwijanie interdyscyplinarnych ram rozumienia rzeczywistości, w których studenci mogą umiejscowić to, czego uczą się na studiach; rozwijanie krytycznego myślenia i kultywowanie zainteresowania prawdą; promowanie etycznego myślenia i związku między myślą a życiem".

Wnioski po wdrożeniu tego programu, jak pokazuje badanie, są takie, że można wprowadzić kursy przekrojowe, które umożliwiają podnoszenie kwalifikacji zawodowych. W taki sposób, aby wykazywały zainteresowanie, rozwijały cechy intelektualne i etyczne w efektywny sposób.

Rozwój cnót 

Według jednej z 2024 ankiet przeprowadzonych wśród studentów, "w przeważającej większości uważali oni, że kursy pomogły im rozwinąć następujące cnoty intelektualne: ciekawość, autonomię, pokorę, uważność, troskę, dokładność, otwartość, odwagę i wytrwałość".

Jeden z uczniów napisał: "Myślę, że widząc, jak wiele twoi rówieśnicy myślą o książkach (...) i jak głęboko mogą sięgać, czujesz się pokorny wobec własnej wiedzy, a także budzi w tobie chęć poznania nowych tematów".

Poprawa krytycznego myślenia i zainteresowania prawdą

W innej ankiecie przeprowadzonej w 2023 r. w ramach tego samego badania ponad 90 uczniów % stwierdziło, że lekcje pomogły rozbudzić ich zainteresowanie poznaniem prawdy. Na przykład jeden z uczniów skomentował: "Jedną z najbardziej pozytywnych rzeczy w zajęciach - i, siłą rzeczy, w nauczycielach - jest ich praca nad zaszczepieniem w uczniach radości z poznawania prawdy".

Zainteresowanie prawdą jest również kultywowane, jak skomentował inny student, "nie poprzez ciągłe mówienie o prawdzie i naleganie na nią wyraźnie, ale poprzez odkrywanie prawdy w jej najbardziej ludzkim i dynamicznym aspekcie oraz poprzez rozpoznawanie w wielkich książkach wielkich prawd, które niosą ich bohaterowie".

Myślenie etyczne

Artykuł mówi o moralności i odpowiedzialności obywatelskiej, jaką wywołuje czytanie klasyki, że rozwija "empatię, która rozwija się w procesie czytania między czytelnikiem a postacią, pozwala na zrozumienie doświadczeń moralnych z pierwszej osoby. Proces ten następnie pozytywnie wpływa na sposób, w jaki uczniowie podchodzą do podejmowania ważnych decyzji w swoim życiu, jak wskazało 66 % respondentów w ankiecie z 2023 roku. Ponadto ponad 60% uważa, że program wzmocnił ich poczucie odpowiedzialności wobec społeczeństwa i zaangażowanie w przyczynianie się do wspólnego dobra".

Transformująca moc wielkich ksiąg

Ostatecznie czytanie, debatowanie i pisanie o Wielkich Księgach ma cel formacyjny; ma mieć głęboki wpływ na ucznia poprzez transformujące doświadczenie z rówieśnikami.

Coś, co przypomina mu to, co Enrique García-Máiquez uchwycił w "Ejecutoria. Una hidalguía de espíritu" Enrique García-Máiquez. Szlachetność ducha osiąga się nie tylko poprzez intelekt, ale także poprzez dialog, debatę lub współistnienie z innymi. Ponieważ doświadczenie dzielenia się uczłowiecza nas i czyni wolnymi.

Więcej
Gospel

Łódź Piotra. Trzecia Niedziela Wielkanocna (C)

Joseph Evans komentuje czytania na trzecią niedzielę wielkanocną (C) na 4 maja 2025 r.

Joseph Evans-1 maja 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Jezus jest na brzegu (J 21, 4). Jest to brzeg wieczności: po swoim zmartwychwstaniu żyje w nowym wymiarze. Ale tylko na brzegu, ponieważ nie powrócił jeszcze w pełni do Ojca (por. J 20, 17). Jest to czas pomiędzy, o którym mówią nam Dzieje Apostolskie: "On sam ukazał się im po swojej męce, dając im wiele dowodów na to, że żyje, ukazując się im przez czterdzieści dni i mówiąc im o królestwie Bożym". (Dzieje Apostolskie 1:3). On może objawiać i ukrywać swoją chwałę według własnego uznania - np. "uczniowie nie wiedzieli, że to Jezus".-Tak jak uczynił to z Marią Magdaleną przy grobie i z uczniami na drodze do Emaus.

Jest to drugi cudowny połów ryb dokonany przez Chrystusa. Pierwszy (Łk 5:1-11) doprowadził do powołania apostołów, a w szczególności Piotra, podczas gdy ten epizod prowadzi do konsekracji Piotra na powszechnego pasterza (J 21:15-18). Jest to nowe powołanie, także do całkowitego zaparcia się siebie (w. 18-19).

Jezus zwraca się do uczniów jako "dzieci". Jeden z Ojcem (J 10:30) i z Duchem, który prowadzi nas do boskiego synostwa (Rz 8:14-17), gra z nimi w boską grę, tak jak kochający ojciec gra ze swoimi dziećmi. Dobrze wie, że nie mają ryb i że za kilka sekund w cudowny sposób da im 153 ryby! Chrystus zmartwychwstał, aby uczynić nas synami i córkami Boga w Nim, prawdziwymi dziećmi Bożymi teraz (1 J 3:2), ale w pełni odczujemy tę rzeczywistość, będziemy nią żyć, gdy w końcu będziemy mogli przekroczyć niebezpieczne "morze" tego życia i dotrzeć do stałego gruntu życia wiecznego w niebie (zob. Ap 4:6; 15:2).

Ale aby przepłynąć to morze i przetrwać na jego wzburzonych wodach, musimy być w łodzi Piotra, nowej arce zbawienia, jaką była arka Noego w jego czasach. Musimy łowić z Piotrem (J 21:3) - to znaczy z papieżem - dzieląc zarówno jego sukcesy, jak i porażki. Tylko w łodzi Piotra możemy być bezpieczni (Mk 4, 35-41). Jak pokazuje dzisiejsze pierwsze czytanie, Piotr prowadzi nas w naszym wiernym świadczeniu o Chrystusie i nawet jeśli musimy za to cierpieć, jesteśmy "w łodzi" (Mk 4, 35-44).cieszę się, że zasłużyłem na tę zniewagę". (Dz 5, 41). I prowadzi nas drogą do Chrystusa (J 21:7).

Ale my wszyscy, na swój mały sposób, otrzymujemy część autorytetu Piotra: my również, jako ojcowie, dobrzy przyjaciele lub dusze poświęcone Bogu w celibacie, musimy karmić owieczki i opiekować się powierzonymi nam owcami.

Artykuły

Ani postępowy, ani konserwatywny. Franciszek promował osobistą odpowiedzialność za głosowanie

Franciszek przypomniał, że chrześcijanie mogą swobodnie wybierać opcję polityczną, o ile kształtują swoje sumienie zgodnie z nauką społeczną Kościoła. Katolicka jedność nie opiera się na ideologiach, ale na wspólnej etyce, która wymaga moralnej jasności i osobistej odpowiedzialności.

Fernando Mignone-30 kwiecień 2025-Czas czytania: 3 minuty

Wielu katolików myli swoje osobiste poglądy polityczne z prawdą moralną i religijną. Trudno im określić, co jest opinią, a co kwestią roztropności w praktycznej sztuce działania politycznego i społecznego. Uważają, że chrześcijaństwo jest konserwatywne lub postępowe. Jednocześnie często są nieświadomi prawdy etycznej z powodu wielkiej ignorancji religijnej i relatywizmu środowiskowego.

Franciszek nauczył świat, że Kościół nie jest ani prawicowy, ani lewicowy, jest po prostu katolicki, co oznacza uniwersalny. Każdy katolik może być politycznie konserwatywny lub postępowy. I dlatego katolik, chrześcijanin, głosuje zgodnie ze swoim sumieniem, dobrze uformowanym sumieniem, zgodnie z prawdą. nauki społeczne Kościoła. Roztropnie. Ale oto sedno sprawy: jest tak wiele etycznej ignorancji!

Na przykład w Kanadzie katolik mógł głosować na liberałów Marka Carneya, którzy wygrali wybory 28 kwietnia, lub na konserwatystów Pierre'a Poilievre'a, którzy przegrali wybory. Obie partie promowały politykę, która była problematyczna z punktu widzenia doktryny społecznej Kościoła. Która z nich byłaby mniejszym złem?

Odnosząc się do listopadowych wyborów w USA, Franciszek powiedział na konferencji prasowej na pokładzie papieskiego samolotu 14 września 2024 r.: "Trzeba wybrać mniejsze zło. Ta pani (Kamala Harris) czy ten pan (Donald Trump)? Nie wiem. Każdy, kto ma sumienie, musi się nad tym zastanowić i wybrać. Wydalanie imigrantów, zostawianie ich gdziekolwiek się chce, porzucanie ich... to straszna rzecz, jest w tym zło. Wyrzucenie dziecka z łona matki jest morderstwem, ponieważ istnieje życie".

Kilka dni przed legalizacją aborcji przez argentyński senat 30 grudnia 2020 r., Franciszek zauważył, odnosząc się do tej ustawy: "Syn Boży urodził się odrzucony, aby powiedzieć nam, że każda odrzucona osoba jest dzieckiem Bożym. Przyszedł na świat tak, jak przychodzi na świat dziecko, słabe i kruche, abyśmy mogli z czułością przyjąć nasze słabości".

Do argentyńskiej kongresmenki papież napisał w listopadzie 2020 roku: "Jeśli chodzi o problem aborcji, pamiętajcie, że nie jest to przede wszystkim kwestia religijna, ale kwestia ludzkiej etyki, przed jakimkolwiek wyznaniem religijnym. Czy słuszne jest wyeliminowanie ludzkiego życia, aby rozwiązać problem? Czy słuszne jest wynajęcie zabójcy, aby rozwiązać problem?".

Dziesięć lat temu w swojej słynnej encyklice Laudato si (nn. 60-61) Francis stwierdził: "Rozwinęły się różne wizje... i możliwe rozwiązania. Na jednym biegunie, niektórzy trzymają się mitu postępu za wszelką cenę i twierdzą, że problemy ekologiczne zostaną rozwiązane po prostu przez nowe zastosowania techniczne, bez rozważań etycznych lub istotnych zmian. Z drugiej strony, inni uważają, że istoty ludzkie, wraz z wszelkimi ich interwencjami, mogą jedynie stanowić zagrożenie i szkodzić globalnemu ekosystemowi, a ich obecność na planecie powinna zostać ograniczona, a wszelkiego rodzaju interwencje powinny zostać uniemożliwione.

"Pomiędzy tymi skrajnościami refleksja powinna zidentyfikować możliwe przyszłe scenariusze, ponieważ nie ma jednej drogi do rozwiązania. Dałoby to początek różnym wkładom, które mogłyby wejść w dialog w celu uzyskania kompleksowych odpowiedzi. W wielu konkretnych kwestiach Kościół nie ma powodu, by proponować ostateczne słowo i rozumie, że musi słuchać i promować uczciwą debatę między naukowcami, szanując różnorodność opinii. Wystarczy jednak szczere spojrzenie, by dostrzec, że stan naszego wspólnego domu bardzo się pogarsza. Nadzieja zachęca nas do uznania, że zawsze istnieje wyjście". To, co pisze o naszym wspólnym domu, planecie Ziemia, można zastosować do wielu innych palących kwestii.

Poprzez swoje magisterium Franciszek chciał uczynić odpowiedzialnymi rządzących, przywódców, intelektualistów i każdego chrześcijanina, każdego zwykłego obywatela: uwrażliwić ich na promowanie moralnie dobrych rozwiązań. O małżeństwie i rodzinie, o życiu od poczęcia do naturalnej śmierci, o Gazie, Kongo i innych wojnach, o imigracji, gospodarce, zdrowiu... Nie zapominajmy, kończąc na bolesnym przykładzie, że prawie 800 milionów ludzi (lub 10 % ludzkości) ma trudności z dostępem do odpowiedniej żywności: dla nich każdy dzień jest dniem postu. Istnieje "polikryzys", spowodowany między innymi zmianami klimatycznymi i konfliktami, który odwraca postęp w walce z głodem. (Zobacz raport dwóch europejskich organizacji pozarządowych. Globalny wskaźnik głodu 2023).

AutorFernando Mignone

Montreal / Toronto

Więcej
Watykan

Kardynałowie wzywają do modlitwy za konklawe

Komunikat kolegium kardynałów wydany 30 kwietnia rano prosi wiernych o modlitwę w intencji zbliżającego się konklawe.

Javier García Herrería-30 kwiecień 2025-Czas czytania: 2 minuty

Spotykając się w Rzymie w ramach kongregacji generalnych przed kolejnym konklawe, Kolegium Kardynalskie skierowało przesłanie do Ludu Bożego, zachęcając go do przeżywania tego kościelnego momentu jako czasu łaski i duchowego rozeznania, w postawie słuchania woli Bożej.

Kardynałowie, "świadomi odpowiedzialności, do której zostali powołani, czują potrzebę bycia wspieranymi przez modlitwy wszystkich wiernych. To jest prawdziwa siła, która w Kościele promuje jedność wszystkich członków jednego Ciała Chrystusa (por. 1 Kor 12, 12)".

Prałaci są świadomi stojącego przed nimi wyzwania i pokornie proszą o modlitwę wiernych: "ogrom stojącego przed nami zadania i pilność obecnego czasu wymagają przede wszystkim, abyśmy stali się pokornymi narzędziami nieskończonej mądrości i opatrzności naszego niebieskiego Ojca, w uległości wobec działania Ducha Świętego.

Tekst komunikatu wzywa do wstawiennictwa Najświętszej Maryi Panny, aby "towarzyszyła tym modlitwom swoim macierzyńskim wstawiennictwem".

Inicjatywy modlitewne w intencji konklawe

W związku ze zbliżającym się konklawe różne społeczności katolickie uruchomiły inicjatywy cyfrowe, aby zaprosić wiernych na całym świecie do zjednoczenia się w modlitwie za kardynałów elektorów i wybór przyszłego papieża. Społeczność internetowa Klasztorne Wi-Fi reaktywowała swoją popularną platformę "Adoptuj kardynałaktóra pozwala każdemu losowo otrzymać imię kardynała, za którego zobowiązuje się modlić podczas procesu.

Ze swojej strony, katolicki kanał EWTN opublikował w swoich sieciach społecznościowych galeria zdjęć 135 kardynałów elektorów, aby przybliżyć ich twarze i kariery wiernym.

Hakuna rozpoczęła kampanię kreatywną zatytułowaną "Twoja randka, jego ogień"Kardynałowie Kościoła", dzięki której każdy uczestnik otrzymuje imię kardynała, za którego ma się modlić, przypisane do jego daty urodzenia, w geście spersonalizowanej duchowej bliskości.

Oprócz tych propozycji istnieją również Wskazówki Opus Deiktóry za pośrednictwem swojego konta na Instagramie promował swój własny sposób włączenia się w ten globalny nurt modlitewny. Wszystkie te działania pokazują, jak w czasach kościelnego rozeznania Kościół polega na modlitwie swoich wiernych, także za pośrednictwem mediów cyfrowych.

Więcej
Ewangelizacja

Św. Pius V, "papież spod Lepanto", Matka Boża Różańcowa i wniosek trydencki

Piusa V, być może 30 kwietnia. jeden z najbardziej znanych papieży dominikanów. Jest pamiętany jako "Papież zwycięstwa pod Lepanto", ponieważ udało mu się zawrzeć "święty sojusz" przeciwko Turkom. Również za wdrożenie dekretów Soboru Trydenckiego.   

Francisco Otamendi-30 kwiecień 2025-Czas czytania: 2 minuty

Antonio Michele Ghislieri urodził się 17 stycznia 1504 r. w Alessandrii (Włochy). W 1521 r., w wieku siedemnastu lat, złożył profesję zakonną w kościele św. Zakon Kaznodziejóww Vigevano, przyjmując imię Michał. Został zapamiętany jako "papież zwycięstwa pod Lepanto", nie dlatego, że był wojowniczy, ale dlatego, że dzięki swojemu prestiżowi osiągnął "święty sojusz", aby powstrzymać zagrożenie ze strony Turków w bitwie pod Lepanto.

Rzeczywiście, 7 października 1571 r., w Zatoce Lepanto, między Peloponezem a Epirem, miała miejsce bitwa między Turkami osmańskimi a koalicją chrześcijańską, znaną pod nazwą Święta LigaPapież, św. Pius V, promował je. Zawierzył zwycięstwo Matce Bożej Różańcowej, a w podzięce ustanowił Jej święto na 7 października.

Papież reformator

Św. Pius VWybrany na papieża w 1566 r., zwracał wielką uwagę na biednych i potrzebujących, a także przyjął ważne i liczne decyzje w kwestiach teologicznych i liturgicznych. Opublikował nowe teksty Mszału (1570), Brewiarza (1568) i Katechizmu Rzymskiego.

Wśród reform, które promował po Soborze Trydenckim (1545-1563), był obowiązek rezydencji dla biskupów, zamknięcie zakonników, większa świętość życia dla kapłanów, wizyty duszpasterskie biskupów, promocja misji i korekta ksiąg liturgicznych.

Apostolska pobożność i wytrwałość 

Według. Martyrologia rzymskaPius V, papież z Zakonu Kaznodziejskiego, który po wyniesieniu na Stolicę Piotrową z wielką pobożnością i apostolską wytrwałością starał się wcielać w życie dekrety Soboru Trydenckiego dotyczące kultu Bożego, doktryny chrześcijańskiej i dyscypliny kościelnej, a także promować szerzenie wiary. Zasnął w Panu w Rzymie pierwszego dnia maja (1572)". Jego szczątki spoczywają w Bazylika Santa Maria Maggiore w Rzymie, gdzie właśnie pochowano papieża Franciszka.

AutorFrancisco Otamendi

Kultura

Julia Cameron, radość pisania

Julia Cameron pomaga nam odkryć, że pisanie jest cudownym zajęciem: nie tylko jest prawdziwie ludzkie, ale naprawdę jest darem od Boga i formą modlitwy. Jej książka Ścieżka artysty sprzedała się w ponad pięciu milionach egzemplarzy.

Marta Pereda i Jaime Nubiola-30 kwiecień 2025-Czas czytania: 3 minuty

Podstawowa zasada nr 5 książki Sztuka pisania brzmi następująco: "Kreatywność jest darem od Boga. Korzystanie z niej jest darem, który oddajemy Bogu". (p. 39). Pedagogika Julii Cameron (Libertyville, niedaleko Chicago, 1948) obraca się wokół idei, że Bóg popiera kreatywność każdego z nas. Stara się ona również obalić powszechne przekonanie, że artysta jest typowym bohemy, niespokojny i biedny. Cameron argumentuje, że wszyscy jesteśmy kreatywni i że powinniśmy dbać o kreatywność innych. 

Julia Cameron jest nie tylko pisarką i nauczycielką, ale także dziennikarką, artystką, filmowcem, dramatopisarką i kompozytorką. Jej matka była poetką, a ojciec pracował w reklamie. Była żoną Martina Scorsese (1976-77) i mieli córkę, ale jego nagła sława, niewierność i jej alkoholizm skomplikowały ich życie małżeńskie.

Pokonywanie blokady

W 1978 roku, rozwiedziona i matka małego dziecka, zdołała jednak zachować trzeźwość. Miała 30 lat i martwiła się, jak pozostać kreatywną i trzeźwą w tym samym czasie. Przyjaciel zaproponował jej książkę Kreatywne pomysły (Ernest Holmes, 1964), która pomogła mu podejść do kreatywności jako prawdziwej duchowej ścieżki życia. Na podstawie tej osobistej ewolucji zaczął prowadzić zajęcia na temat tego, jak przezwyciężyć blokadę twórczą. Z materiałów z tych zajęć napisał książkę, którą skopiował i wysłał do swoich przyjaciół w procesie twórczego powrotu do zdrowia oraz do swoich studentów. Otrzymał wiele wyrazów wdzięczności za swoją książkę i pomyślał o jej opublikowaniu.

Podczas wykładu w Santa Fe w Nowym Meksyku, gdzie obecnie mieszka, Julia Cameron wyjaśniła w 2017 roku, że kiedy zaproponowała swojemu agentowi literackiemu, aby spróbowała opublikować książkę, odpowiedział, że temat nie jest interesujący i że powinna skupić się na pisaniu scenariuszy filmowych, tak jak robiła to do tej pory. Na szczęście w tym czasie Julia wiedziała już, że książka jest potrzebna, zarówno z własnego doświadczenia jako nauczycielki, jak i z referencji, które otrzymała od uczniów i przyjaciół. Zwolniła więc swojego agenta literackiego i poszukała innej agencji. W końcu, w 1992 roku, książka została opublikowana przez Tarcher-Perigee, obecnie część Penguin. Książka nosi tytuł Ścieżka artysty i od tego czasu sprzedała się w ponad pięciu milionach egzemplarzy i została przetłumaczona na niezliczoną liczbę języków.

Kreatywne życie

Julii Cameron to poruszające stwierdzenie, że niezależnie od przekonań, kreatywność jest życiem samym w sobie. Na Ścieżka artysty mówi o dwóch czynnościach, które każdy artysta powinien wykonać, aby odzyskać i utrzymać swoją kreatywność: pisać trzy strony dziennie o tym, co w danej chwili ma na myśli i wykonywać cotygodniową twórczą aktywność w samotności, zwaną "randką artysty", którą może być wszystko, od obejrzenia filmu lub pójścia do muzeum po zakup czegoś o niewielkiej wartości na bazarze... Zachęca również odzyskującego artystę do pójścia na spacer w samotności. Na swojej stronie internetowej wyjaśnia, dlaczego trzy codzienne strony i spotkanie z artystą są tak ważne. Po pierwsze, ponieważ pomagają oczyścić głowę i odkryć, co powstrzymuje cię przed tworzeniem; po drugie, aby kreatywność była pełna.

W każdym rozdziale proponuje również małe, inspirujące i proste zadania jako metodę na wniesienie kreatywnego życia do nas: zaaranżowanie kąta domu jako naszego kreatywnego miejsca, dawanie sobie małych smakołyków - takich jak kupowanie truskawek - lub przesadzanie rośliny do większej doniczki. Kto nie może robić tego rodzaju rzeczy?

Julia Cameron nie miała łatwego życia, ale jak powiedziała w wywiadzie z maja 2006 roku: "Kiedy piszę, czuję się radosny, co wyjaśnia, dlaczego jestem tak produktywny".. We wstępie Prawo do pisania (1998) przedstawiał się następująco: "Piszę od najmłodszych lat, a z wiekiem piszę coraz częściej i zajmuję się coraz większą liczbą gatunków. Pisałem utwory narracyjne i nieliterackie, filmy, sztuki teatralne, wiersze, eseje, recenzje, artykuły prasowe, a nawet muzykę. Piszę z miłości, dla pieniędzy, aby uciec, uciec, uziemić się, odłączyć, dostroić się i zrobić prawie wszystko, w czym pisanie ma jakiekolwiek zastosowanie. Od ponad trzydziestu lat pisanie jest moim stałym towarzyszem, moim kochankiem, moim przyjacielem, moją pracą, moją pasją i sposobem, w jaki odnoszę się do siebie i świata, w którym żyję. Pisanie jest moim sposobem na życie, a czasami nawet wydaje się być powodem mojego życia". (str. xv).

Pisanie i duchowość

Julia Cameron została wychowana jako katoliczka i jest prawdopodobne, że to wychowanie pomogło jej odkryć głęboko duchowe znaczenie wszelkiej aktywności twórczej, zwłaszcza w pisaniu osobistym. Jej książki pomogły wielu, wielu ludziom rozpocząć pisanie, poszerzając w ten sposób ich duchowe doświadczenie: "Pisanie czyni nas panami naszego świata: czyni go bezpośrednio i konkretnie naszym. Musimy pisać, ponieważ ludzie są istotami duchowymi, a pisanie jest potężną formą modlitwy i medytacji, która łączy nas zarówno z naszymi własnymi intuicjami, jak i z wyższym, głębszym poziomem wewnętrznego przewodnictwa. Musimy pisać, ponieważ pisanie wnosi jasność i pasję do aktu życia. [...] Powinniśmy pisać, ponieważ jest to dobre dla duszy". (Tamże, s. xvi).

AutorMarta Pereda i Jaime Nubiola

Więcej
Teologia XX wieku

"Zwykłe chrześcijaństwo" C.S. Lewisa

Zwykłe chrześcijaństwo jest jednym z najbardziej znanych dzieł C.S. Lewisa, ponieważ omawia w nim niektóre klucze do wiary, z którymi mogą identyfikować się chrześcijanie różnych wyznań.

Juan Luis Lorda-30 kwiecień 2025-Czas czytania: 7 minuty

Książka Zwykłe chrześcijaństwo autorstwa C.S. Lewisa, towarzyszyła wielu nawróconym na wiarę chrześcijańską. Zbliża się do nich i pomaga im zrozumieć klucze do wiary w sposób oryginalny i żywy. Pochodzi z zestawu rozmów nadawanych przez BBC w pierwszych latach II wojny światowej (1941-1942), kiedy Anglia stanęła samotnie przeciwko potędze Hitlera i doświadczyła trudów konfliktu: bombardowań z powietrza, blokady morskiej i manewrów tajnych służb; porażki na kontynencie, przesiedlenia tysięcy ludzi, rannych i zmarłych.

Konieczne było zmobilizowanie nie tylko ciał, ale także duchów. Słynna brytyjska firma pomyślała o religijnym oddechu. Biorąc pod uwagę różnorodność religijną w Wielkiej Brytanii (anglikanie, kalwini, metodyści, katolicy...), woleli unikać znanych duchownych.

Wybór padł na C. S. Lewisktóry był (tylko) Kolega z Magdalen College (Oxford). C.S. Lewis powrócił do wiary chrześcijańskiej w Oksfordzie (1929-1931), był praktykującym członkiem Kościoła Anglii i czuł się zmuszony do wyznania swojej wiary. Nie zawsze było to dobrze widziane w jego środowisku akademickim. Być może dlatego, w wieku 40 lat, był tylko współpracownik i nie otrzymał profesury w Oksfordzie, ale znacznie później w Cambridge (1955). Jego wykłady na temat Problem bólu (1941), z palącym pytaniem: Jak dobry Bóg może pozwolić na tyle zła?

Podejście Zwykłe chrześcijaństwo

Wyemitowano trzy serie rozmów. Pierwsza na temat zmysłu moralnego i istnienia Boga: Dobro i zło jako klucz do zrozumienia świataDrugi, na Chrześcijańskie zachowanieTrzeci, na Poza osobowość lub pierwsze kroki w doktrynie Trójcy Świętej. Odniosły one wielki sukces i wiele osób było za nie wdzięcznych w tej bardzo złej godzinie. Poprawił je i opublikował osobno (1942-1944), a później poprawił je ponownie i zebrał w jednym tomie. Zwykłe chrześcijaństwo (1952), Zwykłe chrześcijaństwo lub "chrześcijaństwo bez więcej". 

Tytuł nawiązuje do tego, o co został poproszony: musieli służyć wszystkim chrześcijanom bez wchodzenia w kontrowersje. Skupić się na tym, co jest ważne dla wszystkich, co jest najbardziej chrześcijańskie. Dlatego nie zagłębiał się w niektóre tematy (na przykład strukturę Kościoła czy Maryję Dziewicę). Ale zagłębia się w podstawy, w duchu ich ponownego przemyślenia. Doradzając kaznodziejom, nalegał kiedyś, że jeśli nie jesteś w stanie przełożyć formuł, w które wierzysz, na inne formuły, tak naprawdę ich nie rozumiesz. I to właśnie próbuje zrobić tutaj, zbliżając się do mentalności zwykłych ludzi i ich trudności w obliczu pewnych tematów: odkupienia, Trójcy Świętej, zła. Chce również zdemontować i zrekonstruować pewne klisze: "Musi być coś poza", "Chrystus był ostatecznie (tylko) nauczycielem moralności", "Moralność chrześcijańska polega na byciu uczciwymi obywatelami i unikaniu pewnych grzechów".

Ten wysiłek tłumaczenia i ponownego przemyślenia jest podstawą oryginalności i głębi teologicznej C.S. Lewisa. Nie czuł się profesjonalnym teologiem i nie zagłębiał się w zbyt specjalistyczne tematy. Interesuje się tymi, którymi chrześcijanin musi żyć. Czyni to z wybitną umiejętnością syntetycznego przedstawiania argumentów poprzez znajdowanie mądrych przykładów. W ten sposób udało mu się stworzyć jedno z najważniejszych dzieł teologii XX wieku. Tekst mistrzowski pod wieloma względami.

Zawartość

Chociaż serie były niezależne, są ze sobą powiązane i są ułożone w 4 "książki", ponieważ pierwsza seria zajmuje pierwsze dwie. Zaczyna się od odkrycia prawdziwego Boga, poprzez argument moralny: ciągłe doświadczenie osądu sumienia na temat dobra i zła (dobra i zła) (księga I). Po tym następuje opis doktryny odkupienia, skupiający się na rzeczywistości ludzkiego upadku i misji Chrystusa (księga II). Trzecia księga dotyczy chrześcijańskiego zachowania, które szybko koncentruje się na życiu w Chrystusie zjednoczonym z Jego Kościołem. Czwarta księga to szybkie i sprytne uzasadnienie tajemnicy trynitarnej i jej historii, a następnie przejście do tego, w jaki sposób chrześcijanin może prawdziwie utożsamić się z Chrystusem.

Wojna między dobrem a złem, która pojawia się tutaj, zostanie później rozwinięta w jego słynnym i genialnym Listy od diabła do siostrzeńcaopublikowane w prasie w 1942 roku.  Zwykłe chrześcijaństwo Książka zawiera, ale nie cytuje, niektóre wątki z Wieczny człowiek Chestertona, którą Lewis przeczytał w 1926 roku, kiedy zbliżał się do wiary. Na przykład znaczenie pierwotnego upadku, ale realistycznie potraktowane, a nie po prostu ogólnie przyjęte. To, że nie można argumentować, że "Chrystus był ostatecznie dobrym człowiekiem". jak zdeprawowane chrześcijaństwo lubi o sobie myśleć lub "wodnisty"jak to ujął Lewis. W Ewangeliach postać Chrystusa jest zbyt potężna i wymagająca, aby myśleć o nim tylko jako o dobrym człowieku lub prostym nauczycielu moralności. Jest to słynny trylemat Lewisa, który pojawia się już u Chestertona. "Musisz wybrać: albo ten człowiek był i jest Synem Bożym, albo był szaleńcem, albo czymś znacznie gorszym". (II, 3 in fine). Również pomysł, że jeśli prawdą jest, że Bóg jest miłością, nie może być samotnym Bogiem czekającym na stworzenie kogoś do kochania; subtelna, a jednocześnie głęboka i skuteczna refleksja na temat Trójcy Świętej.

Prawo moralne

Dobro i zło to właściwe tłumaczenie tytułu pierwszej "księgi" (Prawo i zło) poprzez dodanie "jako klucz do zrozumienia wszechświata".. Kiedy Lewis pisał, moralny argument za istnieniem Boga został intelektualnie zdyskredytowany jako nieskuteczny i nierozstrzygalny (w teorii). Ale Lewis jest bystrym obserwatorem, a także konwertytą. Zauważa, jak głęboko zakorzenione w ludzkim życiu jest odwoływanie się do dobra i zła. Istoty ludzkie nieustannie odwołują się do swoich praw i narzekają na wykroczenia i niesprawiedliwość. Nikt nie może narzekać na nic, jeśli nie ma prawa. Narzekając, z tą samą siłą uznajemy istnienie moralnego prawa i porządku, którego nie wymyśliliśmy i który ktoś musiał wprowadzić. Demonstracja jest tak samo ważna jak skarga, w takim samym stopniu.

Przekonania

W co wierzą chrześcijanieto tytuł drugiej książki i drugiej części pierwszej serii wykładów. Najpierw przedstawia możliwe warianty Boga: między ateizmem a wiarą w Boga; między wiarą, że wszystko jest Bogiem (panteizm) lub wiarą, że wszystko nie jest Bogiem i istnieje Stwórca odrębny od świata. W zależności od przypadku, zło może być rozumiane lub nie. Jeśli nie ma Boga, nie ma zła, jest tylko względne. Ale jeśli wszystko jest Bogiem, nie ma też zła. Zło właściwie pojawia się tylko wtedy, gdy istnieje dobry Bóg, ale to samo w sobie stwarza problem: w jaki sposób dobry Bóg pozwala na zło, które jest wtedy tak oczywiste (straszna wojna). Musimy pamiętać, że Bóg stworzył nas wolnymi istotami, a jeśli jesteśmy naprawdę wolni, możemy postępować dobrze lub źle, chcieć tego, czego chce Bóg, lub tego nie chcieć.

Rzeczywistość upadku, pięknie przedstawiona, oznacza, że świat jest "Teren okupowany przez wroga"który potrzebuje ratunku, który nie jest łatwy. Tego ratunku dokonuje Jezus Chrystus, schodząc na ten świat incognito. To, co było brutalnym załamaniem posłuszeństwa należnego Bogu, znajduje swoje rozwiązanie w pełnym posłuszeństwie aż do śmierci Syna ("doskonały pokutnik), który otwiera drogę. Drogę utożsamienia się z Nim, aby być synem w Synu i wypełniać wolę Ojca. To niezwykłe, że Lewis kładzie duży nacisk na tę prawdziwą identyfikację jako jedyny sposób na autentyczne chrześcijaństwo, które nie jest moralistycznym zbiorem zasad dobrze przemyślanych i wykształconych ludzi.

"Ludzie często zastanawiają się, kiedy nastąpi kolejny krok w ewolucji człowieka: krok w kierunku czegoś, co wykracza poza to, co ludzkie. Ale dla chrześcijan ten krok już został zrobiony. Wraz z Chrystusem pojawił się nowy rodzaj człowieka i nowy rodzaj życia". (na początku II, 5). I to życie, które otrzymuje się przez chrzest, doktrynę i Eucharystię (Wieczerzę Pańską), jest przeżywane zbiorowo w Kościele. Nie może być chrześcijaństwa w samotności. Każdy jest społecznie "włączony" w Chrystusa.

Chrześcijańskie zachowanie

Księga III poświęcona jest przedstawieniu życia chrześcijańskiego przy jednoczesnym demontażu zbioru popularnych stereotypów na temat moralności. Zaczyna od sprytnej prezentacji części moralności. Wybiera między innymi przykład eskadry statków. Muszą być uporządkowane i nie zderzać się ze sobą, ale także każdy statek jest wewnętrznie zdrowy (w przeciwnym razie zderzą się), a eskadra jako całość wie, dokąd zmierza. Następnie następuje krótka prezentacja siedmiu cnót, kardynalnych i nasyconych, które sprawiają, że każda z nich działa. I prezentacja moralności społecznej, podkreślająca, że chrześcijańskie przesłanie nie ma ustalonych opcji w sferze doczesnej, że niewłaściwe jest oczekiwanie interwencji duchownych i że świeccy powinni dobrze sobie radzić. 

Moralność seksualna jest traktowana z wielkim dowcipem i powagą. Używa on porównania do zachowań żywieniowych, aby umieścić, z zachowaniem zdrowego rozsądku, wiele rzeczy na ich właściwym miejscu. Należy pamiętać, że chrześcijaństwo jest prawie jedyną religią, która docenia ludzkie ciało w takim stopniu, w jakim wierzymy w zmartwychwstanie i Wcielenie Chrystusa. 

Jest oczywiste, że w nieporządku naszej pożądliwości jest nieporządek grzechu i walka o jego udźwignięcie. Ale także, że nie jest to najgorszy grzech, ponieważ grzechy duchowe, takie jak pycha i nienawiść, dotykają nas znacznie głębiej. Możemy mieć tendencję do życia jak zwierzęta lub jak diabły, ale to drugie jest znacznie gorsze.

Następnie następuje szybkie i skuteczne potraktowanie małżeństwa z naciskiem na wartość zaangażowania. I przegląd wiary, nadziei i miłości.

Poza osobowością

Jest to tytuł czwartej "książki" z jedenastoma punktami, odpowiadającymi tylu rozmowom radiowym. Podobnie jak cała książka, zawiera wiele interesujących rzeczy. Zaczyna się od potwierdzenia obecnego znaczenia teologii ("Jeśli nie wiesz, to nie dlatego, że nie masz teologii, ale dlatego, że masz w głowie wiele błędnych pomysłów.). I rozróżnienie między spłodzeniem a stworzeniem, które jest kluczem do wtajemniczenia w tajemnicę Trójcy Świętej, kiedy rozróżniamy, w jaki sposób Syn został spłodzony od całej wieczności, a stworzenie zostało stworzone w czasie. Co więcej, każdy z nas został już stworzony, ale musi zostać zrodzony do życia w łasce. I przejść z naturalnego, biologicznego życia (które nazywa życiem łaski) do życia łaski. Bios) skupionych na naszych własnych celach, a życiem Boga (Zoé), które jest życiem w Chrystusie przez Ducha Świętego. Ta idea zyskuje na sile w całej tej części.

Jasność Lewisa w kwestii Ducha Świętego jest uderzająca: "Wszyscy lubią powtarzać 'Bóg jest Miłością', ale nie zdają sobie sprawy, że słowa 'Bóg jest Miłością' nie mają prawdziwego znaczenia, chyba że Bóg zawiera co najmniej dwie Osoby (...). Gdyby Bóg był jedną Osobą, to zanim świat został stworzony, Bóg nie był miłością (...). To, co wyłania się ze wspólnego życia Ojca i Syna, jest prawdziwą Osobą (...). Być może niektórym łatwiej jest zacząć od trzeciej Osoby i postępować wstecz. Bóg jest Miłością i ta Miłość rozprzestrzenia się przez ludzi, a zwłaszcza przez całą wspólnotę chrześcijańską. Ale ten Duch Miłości jest, od całej wieczności, Miłością, która jest dana między Ojcem i Synem". (IV,4).

Podsumowuje: "Na początku powiedziałem, że w Bogu są osobowości. Teraz idę dalej: nigdzie indziej nie ma prawdziwych osobowości. Dopóki nie poddasz się Chrystusowi, nie masz prawdziwego "ja" (...) Jak monotonnie podobni są wielcy zdobywcy i tyrani; jak chwalebnie różni są święci (...) Chrystus z pewnością da ci prawdziwą osobowość, ale nie możesz iść do Niego tylko po to (...) Pierwszym krokiem jest próba całkowitego zapomnienia o sobie (...). Pierwszym krokiem jest próba całkowitego zapomnienia o sobie (...) Szukaj siebie, a na dłuższą metę znajdziesz tylko nienawiść, samotność, rozpacz, gniew, ruinę i rozkład. Ale szukajcie Chrystusa, a znajdziecie wszystko inne.".

Watykan

Szybkie i zdecydowane: takie są konklawe XX i XXI wieku.

Z historycznymi wyjątkami, większość współczesnych konklawe trwała krócej niż pięć dni. Kościół wykazał się skutecznością w wyborze następców Piotra.

Javier García Herrería-29 kwietnia 2025-Czas czytania: 2 minuty

Po śmierci papieża w Kościele następuje wakat, okres refleksji i modlitwy, którego kulminacją jest konklawe - spotkanie kardynałów elektorów, których zadaniem jest wybór nowego papieża. Podczas gdy w średniowieczu konklawe mogło ciągnąć się miesiącami, a nawet latami, XX wiek i jak dotąd XXI wiek wykazały się niezwykłą sprawnością w obradach, a wybory zostały rozstrzygnięte w ciągu zaledwie kilku dni.

Przegląd najnowszej historii pokazuje, jak kardynałowie podejmowali szybkie decyzje w kluczowych momentach dla Kościoła. Najkrótszym konklawe w ciągu ostatnich 100 lat było to, które wybrało Benedykta XVI po śmierci Jana Pawła II w 2005 roku. Trwało ono zaledwie 26 godzin, co czyni je jednym z najszybszych na przestrzeni wieków. Dla porównania, najdłuższe w historii było to, które wybrało Grzegorza X, które trwało dwa lata i dziewięć miesięcy między 1268 a 1271 rokiem.

Ostatnie 120 lat

W XX i XXI wieku konklawe były notorycznie krótkie. Wybór Piusa X w 1903 roku został rozstrzygnięty w ciągu zaledwie trzech dni, podczas gdy jego następca, Benedykt XV, został wybrany w ciągu pięciu dni w 1914 roku. W 1922 roku Pius XI został wybrany po czterech dniach obrad. Wybór Piusa XII w 1939 roku był również szybki i trwał zaledwie trzy dni.

Pracodawca kontynuował Jan XXIIINajkrótszym procesem w XX wieku był Jan Paweł I, który został wybrany w trzy dni w 1958 roku, oraz Paweł VI, którego konklawe w 1963 roku trwało trzy dni. Najkrótszym procesem XX wieku był Jan Paweł I, wybrany w ciągu dwóch dni w 1978 roku. W tym samym roku Jan Paweł II, pierwszy od wieków papież spoza Włoch, został wybrany po czterodniowym konklawe.

W XXI wieku wybór Benedykt XVI Wyróżnia się wyjątkową szybkością: w 2005 r. wystarczyło zaledwie 26 godzin, aby mianować go następcą Jana Pawła II.

Jeśli wszystkie te precedensy są czymś oczywistym, to w niedzielę 11 maja z pewnością pojawi się nowy papież.

Watykan

Zaskakujący sukces filmu dokumentalnego o Gwardii Szwajcarskiej

Książka oferuje intymny i odkrywczy wgląd w Papieską Gwardię Szwajcarską, najmniejszy korpus wojskowy na świecie, odpowiedzialny za bezpieczeństwo papieża od ponad pięciu wieków.

Javier García Herrería-29 kwietnia 2025-Czas czytania: < 1 minuta

Film dokumentalny "The Pope's Mysterious Army", wyprodukowany przez DW Documental, przekroczył 3 miliony wyświetleń w ciągu zaledwie 10 dni od jego publikacji na YouTube, pokazując niezwykłe zainteresowanie mediów Watykanem w tej chwili, nawet dla instytucji drugorzędnej, takiej jak Watykan. Gwardia Szwajcarska.

Poprzez ścisłą narrację, dokument podąża za kilkoma młodymi Szwajcarami w procesie stawania się gwardzistami papieża: od ich początkowej decyzji, motywowanej wiarą i pragnieniem służby, po uroczystą przysięgę wierności, która zobowiązuje ich do ochrony Ojca Świętego, nawet za cenę życia. Książka ukazuje wymagający trening fizyczny, duchowe wsparcie i wartości, które kształtują ten wyjątkowy elitarny korpus, składający się wyłącznie z obywateli Szwajcarii, praktykujących katolików i posiadających wcześniejsze przeszkolenie wojskowe.

Kamera zagłębia się również w mniej znane aspekty codziennego życia tych żołnierzy w Watykanie, ujawniając, jak osobiste oddanie łączy się z rygorystyczną dyscypliną wojskową. Dzięki relacjom z pierwszej ręki, nigdy wcześniej nie widzianym scenom i ludzkiemu podejściu, produkcja zapewnia wgląd w to, dlaczego ta mała armia nadal urzeka świat.

Dane techniczne dokumentu:

  • Hiszpański tytuł: Tajemnicza armia papieża
  • Czas trwania: 42 minuty
  • Produkcja: Dokument DW
  • Kraj: Niemcy
  • Rok produkcji: 2024
  • Dostępne w: YouTube - Dokument DW
Ewangelizacja

Święta Katarzyna ze Sieny, dziewica i doktor Kościoła

29 kwietnia Kościół czci św. Katarzynę ze Sieny, dziewicę, która walczyła o powrót papieża z Awinionu do Rzymu oraz o wolność i jedność Kościoła. Paweł VI mianował ją doktorem Kościoła w 1970 r., a Jan Paweł II współpatronką Europy w 1999 r.  

Francisco Otamendi-29 kwietnia 2025-Czas czytania: 2 minuty

Catalina Benincasa, znana jako Święta Katarzyna ze Sienyurodziła się 25 marca 1347 r. w Sienie (Włochy), a zmarła 29 kwietnia 1380 r. w Rzymie. Jako nastolatka złożyła ślub dziewictwa, co nie zostało dobrze przyjęte przez jej rodzinę. W 1363 r. przyjęła habit Trzeciego Zakonu św. Dominika i odtąd starała się zachować głęboką pobożność i nabożeństwo do Chrystusa ukrzyżowanego. 

Poruszona swoją wielką miłością do Boga, bliźniego i Kościoła, Katarzyna rozpoczęła pisanie listówchociaż miał trudności z pisaniem. Były one adresowane do bliskich mu świeckich i duchownych, a także do biskupów, opatów i kardynałów, a nawet do papieży jego czasów. W jego listy Do papieży odnosi się z synowską i posłuszną miłością - nazywa rzymskiego papieża "il dolce Cristo in terra" - i prosi o jego powrót do Rzymu, pokój i zgodę w państwach papieskich oraz wspólny wysiłek na rzecz wyzwolenia miejsc świętych i chrześcijan w Ziemi Świętej.

Walczył o wolność i jedność Kościoła.

W 1376 r. udał się do Awinionu z kilkoma przyjaciółmi, aby przedstawić Grzegorzowi XI to, co zawarł w swoich listach. Następnie, podczas tragicznej schizmy na Zachodzie, począwszy od września 1378 r., z determinacją walczył o jednostka Kościoła. Jego arcydziełem jest "Dialogo della divina Provvidenza", podyktowane na podstawie jego wizji w ostatnich latach życia.

Została pochowana w bazylice Santa Maria sopra Minerva i wyniesiona na ołtarze przez Piusa II w 1461 roku. Papież Pius XII ogłosił ją patronką Włoch (wraz ze św. Franciszkiem z Asyżu). Paweł VI ogłosił ją Doktorem Kościoła (wraz ze św. Teresą od Jezusa) w 1970 roku. W 1999 r. św. Jan Paweł II ogłosił ją współpatronką Europy (wraz ze św. Benedyktą od Krzyża, Edytą Stein) i św. 

W dniu 29 kwietnia liturgia uczci również m.in. św. Hugona z Cluny, którego opactwem rządził przez 61 lat, żonatego koreańskiego świeckiego i męczennika, św. Antoniego Kim Song-u oraz biskupa Neapolu, św.

AutorFrancisco Otamendi

Rodzina

Victor Perez: "Ksiądz może bardzo inspirować pary".

Victor Perez jest księdzem, który wykonuje bardzo specyficzną pracę w kościele św. Józefa w Houston w USA. Jego posługa dotyczy głównie par małżeńskich, którym towarzyszy na ich drodze.

Paloma López Campos-29 kwietnia 2025-Czas czytania: 3 minuty

Victor Perez jest księdzem pełniącym bardzo specyficzną rolę w Kościół św. Józefa w Houstonw Stanach Zjednoczonych. Jego posługa dotyczy głównie małżeństw, którym towarzyszy w ich drodze. Pomaga również młodym dorosłym lepiej poznać Chrystusa, aby stopniowo dojrzewali w swojej duchowej podróży i odważnie przyjęli powołanie do małżeństwa, jeśli taki jest Boży plan dla nich.

Ten młody ksiądz pracuje codziennie, aby pomóc parom chodzącym do kościoła stworzyć zwartą społeczność, która pomaga im żyć zgodnie z ich powołaniem. Postrzega tę wspólnotę jako niezbędną, aby pary nie chodziły samotnie, ale miały sieć wsparcia, która pomoże im wzrastać, żyć wiarą i cieszyć się pięknem ich powołania. W tym celu łączy się z grupami takimi jak Witness to Love, ruch zrodzony w Stanach Zjednoczonych ponad 12 lat temu, który promuje dobre przygotowanie do małżeństwa. Dla członków tego projektu przygotowanie to opiera się na zaufaniu i towarzyszeniu.

Przekonany o pięknie powołania małżeńskiego, Victor Perez rozmawia z Omnes o towarzyszeniu duszpasterskim jako niezbędnym narzędziu dla par katolickich, które zawsze mogą znaleźć chętnego pomocnika w kościołach i grupach, takich jak St. Świadek miłości.

Na czym polega duszpasterskie towarzyszenie małżeństwom?

-W mojej parafii towarzyszenie duszpasterskie koncentruje się szczególnie na tworzeniu wspólnoty dla par, aby mogły się poznać. Następnie pomagam im zadawać sobie pytania, aby mogli pogłębić się jako para. Mamy także grupy formacyjne prowadzone przez pary katolickie.

Jestem szczególnie zaangażowany w przygotowanie pary młodej do małżeństwa. Myślę, że wiele par chce się pobrać i ważne jest, aby dać im przygotowanie przed ślubem, ale kiedy już się pobiorą, trzeba kontynuować z nimi i nie zapominać o znaczeniu wspólnoty, która im towarzyszy.

Jakie trudności mają dzisiejsi młodzi ludzie z zawarciem związku małżeńskiego i co robi Kościół, aby pomóc tym narzeczonym w radzeniu sobie z tymi problemami?

-Ważne jest, aby młodzi dorośli mieli grupy w parafii, aby uczestniczyć w formacji, lepiej poznawać Biblię i przyjmować sakramenty. Myślę też, że promowanie teologii ciała bardzo pomaga.

Młodzi ludzie szukają prawdy, są spragnieni Boga. Jeśli pomożemy im postawić Chrystusa w centrum, będą mogli uczyć się od Pana, wzrastać w życiu duchowym i przygotowywać się do małżeństwa.

Jedną z rzeczy, którą zaobserwowałem w mojej posłudze jest to, że wielu młodych ludzi nie zadaje sobie pytania, czy wziąć ślub, czy nie, ale są pewni, że chcą przyjąć sakrament. Problem polega na tym, że nie znajdują ludzi, którzy podzielają ich wartości i sposób, w jaki postrzegają życie lub sposób, w jaki postrzegają związek jako parę. Jest to wyzwanie i sposobem na poradzenie sobie z nim jest stworzenie w Kościele grup, do których każdy może wejść, gdzie młodzi ludzie czują się komfortowo i mogą poczuć wezwanie Ducha Świętego do życia Ewangelią.

Jakie kroki powinien podjąć Kościół jako całość, aby lepiej zrozumieć rzeczywistość małżeństwa?

-Dobrze, że w Kościele są liderzy, którzy są małżeństwem i którzy są mentorami dla innych małżeństw. Te małżeństwa muszą być zaangażowane w parafiach, pracując ramię w ramię z księdzem, ponieważ małżeństwa są również apostołami.

Dlaczego ważne jest, aby małżeństwa miały duszpasterskie wsparcie przez całe życie?

-Po części dlatego, że formacja jest niezbędna do lepszego przeżywania małżeństwa. Podkreślam jednak, że towarzyszenie małżeństwom i innym małżeństwom jest podstawą, zarówno w dobrych czasach, jak i w czasach kryzysu.

Błędem jest myślenie, że po sakramencie małżeństwa mogą pozostać same. Tak jak po chrzcie nadal otrzymuje się formację i towarzyszy się jej, tak po ślubie małżonkowie również muszą iść razem z kimś.

W duszpasterstwie staram się mówić o ofiarnej miłości Chrystusa i jestem dostępny, aby słuchać par i być z nimi w ważnych momentach dla rodziny, takich jak chrzest dzieci.

Myślę, że ksiądz może wiele zainspirować, ponieważ powołanie kapłańskie to życie pełne poświęcenia i oddania, całkowicie zorientowane na Chrystusa. W tym sensie możemy bardzo pomóc parom podnieść wzrok ku niebu i obrać świętość za cel.

Jakie szkolenie muszą przejść księża, aby móc towarzyszyć małżeństwom?

-Myślę, że teologia ciała jest bardzo ważna, ponieważ pomaga zrozumieć wielkość małżeństwa. Te nauki św. Jana Pawła II pozwalają nam zrozumieć piękno seksu, komunię Osób w Trójcy Świętej, której małżeństwo jest odbiciem itd.

Kapłani muszą mieć mocne podstawy formacji intelektualnej i duchowej, ale muszą także posiadać umiejętności społeczne, aby zapewnić małżeństwom komfort i otworzyć ich serca i domy.

Teologia XX wieku

Kant i katolicy

Immanuel Kant jest współczesnym filozofem, który przemyślał i przedyskutował najwięcej kwestii, i z tego powodu odbija się on ogromnym echem jako bodziec reaktywny, czasem pozytywny, w myśli katolickiej, od Balmesa po Blondela, Marechala czy Jana Pawła II.

Juan Luis Lorda-29 kwietnia 2025-Czas czytania: 7 minuty

Słynny pruski filozof Immanuel Kant (1724-1804) pozostawił po sobie osobiste świadectwo uczciwego i pracowitego człowieka. Był bardziej sympatyczny i towarzyski, niż czasami przedstawiają go źle dobrane anegdoty. Z pochodzenia skromny i protestancki, z intelektualnym zaangażowaniem i moralną powagą, której nigdy się nie wyrzekł, chociaż stracił wiarę w chrześcijańskie objawienie i być może w Boga. Niektóre fragmenty jego Opus postumum (wyd. 1882, 1938) może dawać takie odczucie, które trudno ocenić. 

Oświecenie Kanta

Jest najbardziej reprezentatywny i jednocześnie najmniej oświecony, ponieważ inni nie są ani tak dogłębni, ani tak poważni. I nie był masonem. Poza tym jest wielu katolickich ilustrados (Majowie, Feijóo, Jovellanos...). Ale on zdefiniował Czym jest ilustracja (1784), podsumowując go mottem "Odważ się wiedzieć". (sapere aude). Oznaczało to intelektualną dorosłość i uwolnienie się od nauczycieli i korepetycji (a także od pruskiej i protestanckiej cenzury państwowej) w celu samodzielnego myślenia i poszukiwania wiedzy ze wszystkich autentycznych źródeł. Ideał, który katolicy mogli przyjąć i przyjęli w całej wiedzy naturalnej. Jesteśmy jednak świadomi, że potrzebujemy Bożego objawienia, aby poznać głębię stworzonego świata i nas samych, a także aby zbawić się w Chrystusie.

Ale Kant, podobnie jak wielu jego czasów i naszych, nie ufał chrześcijańskim świadectwom historycznym. Chciał więc oddzielić religię chrześcijańską od jej historycznej podstawy (Jezusa Chrystusa) i dlatego skomponował Religia w granicach rozsądku (1792). Redukując chrześcijaństwo do moralności bez dogmatów i mając szerokie reperkusje w świecie protestanckim (Schleiermacher) i katolickim (modernizm). 

Mówi się, że tak jak myśl katolicka zależy od Arystotelesa schrystianizowanego przez św. Tomasza, tak myśl protestancka zależy od Kanta schrystianizowanego przez Schleiermachera (1768-1834). Różnica polega na tym, że Święty Tomasz Słownictwo Arystotelesa pomaga mu dobrze myśleć i formułować Trójcę i Wcielenie, podczas gdy dla Schleiermachera agnostycyzm Kanta zmusza go do przekształcenia chrześcijańskich tajemnic w genialne metafory. Wszystko, co pozostaje, to ludzka świadomość przed absolutem i Chrystus jako ostateczne urzeczywistnienie (przynajmniej na razie) tej pozycji. I przykazanie miłości bliźniego jako aspiracja do powszechnego braterstwa, co protestancki liberalizm, który podąża za Schleiermacherem, podsumuje następująco Istota chrześcijaństwa (1901, Harnack). 

Ale katolik Guardini przypomni mu, że Istota chrześcijaństwa (wyd. 1923, 1928) jest osobą, a nie ideą, Jezusem Chrystusem. Ten Jezus Chrystus jest Pan (1937), Syna Bożego, z którym jesteśmy zjednoczeni przez Ducha Świętego. I że wszystko to jest celebrowane, przeżywane i wyrażane w sakramentalnej liturgii Kościoła (Duch liturgii, 1918).

Krytyka czystego rozumu

W filozoficznym tle Kanta zderzają się dwie tradycje: z jednej strony racjonalistyczna tradycja Spinozy i Leibnitza, ale przede wszystkim tradycja Christiana Wolffa (1679-1754), dziś prawie nieznanego, ale autora encyklopedycznego dzieła filozoficznego ze wszystkimi specjalnościami i metafizyką, skoncentrowanego na Bogu, świecie i duszy. Kant nie był bezpośrednio zaznajomiony ani ze średniowieczną scholastyką, ani z klasyczną tradycją grecką (nie czytał po grecku). Dlatego jego Krytyka czystego rozumu (wyd. 1781, 1787)Przede wszystkim jest krytyczny wobec racjonalistycznej metody Wolffa i jego metafizyki. 

Kłóci się to z angielskim empiryzmem, zwłaszcza tym Hume'a (1711-1776), z jego radykalnym rozróżnieniem między doświadczeniem zmysłów (empirycznym) a logiką pojęć, które dają początek dwóm rodzajom dowodów (Materia faktu / Relacja pomysłów). Jego krytyka kluczowych pojęć, takich jak "substancja (pojęcie podmiotu ontologicznego), które obejmuje jaźń i duszę, oraz pojęcie "przyczynowość. Dla Hume'a wiązka doświadczeń jaźni połączona pamięcią nie może zostać przekształcona w podmiot (duszę), podobnie jak empiryczna i nawykowa sukcesja nie może zostać przekształcona w prawdziwą duszę. "racjonalna przyczynowość". gdzie idea jednej rzeczy logicznie zmusza inną. Do tego dochodzi fizyka Newtona, która odkrywa konieczne zachowanie we wszechświecie za pomocą praw matematycznych. Ale jak może istnieć zachowanie? "niezbędny" w empirycznym świecie?

Kant wydedukuje, że formy i idee, których rzeczywistość nie może dać, ponieważ jest empiryczna, są utrzymywane i dawane przez nasze zdolności: wrażliwość (która daje przestrzeń i czas), inteligencję (która utrzymuje i daje przyczynowość i inne kantowskie kategorie) oraz (czysty) rozum, który zajmuje się ideami duszy (jaźni), świata i Boga, jako sposób spójnego połączenia wszystkich wewnętrznych (duszy), zewnętrznych (świat) doświadczeń i relacji między nimi (Bóg). Oznacza to (i to jest to, co mówi Kant), że zewnętrzne doświadczenie stawia "materia" wiedzy, a nasze zdolności dają jej "formularz".. Tak więc to, co inteligentne, jest ustalane przez naszego ducha i nie jest możliwe dostrzeżenie tego, co leży poza nim. Kant tego nie uznaje, ale późniejszy idealizm doprowadzi to do skrajności (Fichte i Hegel).

Reakcje katolików

Na stronie Krytyka czystego rozumu natychmiast wzbudził silną reakcję w kręgach katolickich, zwłaszcza wśród tomistów. Często inteligentną, czasem nieelegancką. Było to prawdopodobnie środowisko, które poświęciło mu najwięcej uwagi, świadome tego, o co toczy się gra. Choć bezpośrednim odniesieniem dla Kanta jest metafizyka Wolffa (co powoduje pewne zniekształcenia), to jednak dotyczy to całej klasycznej metafizyki (i teorii poznania). Wysiłek ten dał nawet początek przedmiotowi w programie nauczania, zwanemu, w zależności od przypadku, epistemologią, krytyką wiedzy lub teorią wiedzy.

Tradycja tomistyczna, z całym swoim scholastycznym arsenałem logicznym, dysponowała lepszymi narzędziami analizy niż Kant, chociaż analizy kantowskie również czasami je przytłaczały. Z pewnym ignorantia elenchiKant powraca do szeroko dyskutowanego scholastycznego problemu uniwersaliów. To znaczy, w jaki sposób możemy wyprowadzić uniwersalne pojęcia z konkretnego doświadczenia rzeczywistości. Wymaga to dobrego zrozumienia abstrakcji i separacji oraz indukcji, operacji wiedzy, które były szeroko badane przez scholastykę. Ponadto "podmioty rozumu". (takie jak przestrzeń i czas), które mają rzeczywistą podstawę i mogą być mentalnie oddzielone od rzeczywistości, ale nie są rzeczami ani wcześniejszymi formami wiedzy.

Jezuita Benedict Stattler opublikował książkę pt. Anty-Kantw dwóch tomach już w 1788 roku. Od tego czasu pojawiło się ich znacznie więcej. Warto odnotować uwagę, jaką poświęcił jej Jaime Balmes w swoim Podstawowa filozofia (1849), i Maurice Blondel w swoim Uwagi na temat Kanta (w Idealistyczna iluzja1898), a także Roger Vernaux, w swoim komentarzu do trzech krytyk (1982) i innych prac (takich jak jego słownictwo kantowskie). Także katoliccy autorzy wielkich historii filozofii, którzy poświęcają mu ważne i pogodne krytyki. Na przykład Teófilo Urdánoz poświęca mu 55 stron swojego Historia filozofii (IV) do Krytyka czystego rozumua Copleston prawie 100 (VI). Oczywiście Kant zmusił świat katolicki do wielu przemyśleń.

Krytyka praktycznego rozumu

Jak również Krytyka czystego rozumu kończy się pewną (choć być może produktywną) łamigłówką językową i błędnym kołem (ponieważ nie ma sposobu, aby wiedzieć, co możemy wiedzieć). Krytyka praktycznego rozumu (1788)jest interesującym eksperymentem w zakresie tego, co czysty rozum może autonomicznie ustanowić w moralności. Oczywiście należy od razu powiedzieć, że moralności nie da się całkowicie wydedukować za pomocą rozumu, ponieważ częściowo czerpie ona z doświadczenia (na przykład moralność seksualna lub ekonomiczna), a także istnieją intuicje, które sprawiają, że dostrzegamy, że coś działa lub nie działa, lub że istnieje obowiązek człowieczeństwa, lub że wyrządzimy krzywdę. Ale Kant ma tendencję do lekceważenia tego, co wydaje się być "sentymentalność".ponieważ stara się być całkowicie racjonalna i autonomiczna w odkrywaniu uniwersalnych zasad działania. Jest to jego zaletą i jednocześnie ograniczeniem.

Jako pierwszy imperatyw kategoryczny (oczywisty i narzucony przez samego siebie), będzie on stwierdzał: "Działaj w taki sposób, aby maksyma twojej woli zawsze obowiązywała w tym samym czasie, co zasada powszechnego prawodawstwa".. Ważna i interesująca zasada w abstrakcji, choć w jej praktycznym zastosowaniu w świadomości wymaga zakresu i wysiłku, który w wielu przypadkach jest niemożliwy: jak wydedukować z niej wszystkie codzienne zachowania. Druga zasada, która pojawia się w Uzasadnienie dla Metafizyka moralności (1785), jest: "Człowiek, a w zasadzie każda istota rozumna, istnieje jako cel sam w sobie, a nie tylko jako środek do jakiegokolwiek użycia tej lub innej woli; musi on we wszystkich swoich działaniach, nie tylko tych skierowanych na siebie, ale także tych skierowanych na inne istoty rozumne, zawsze być uważany jednocześnie za cel". (A 65).

Już za samo to trafne sformułowanie Kant zasłużyłby na wielkie miejsce w historii etyki. Jan Paweł II, myśląc o podstawach moralności seksualnej, opierał się w dużej mierze na tej maksymie, aby odróżnić to, co może być brakiem szacunku dla drugiej osoby, lub, mówiąc pozytywnie, że życie seksualne jest zawsze godnym, sprawiedliwym i pięknym traktowaniem między osobami (Miłość i odpowiedzialność, 1960). Dało to początek temu, co ówczesny profesor moralności, Karol Wojtyła, nazwał "rządy personalistyczne".. Do kantowskich rozważań dodał, że prawdziwa godność człowieka jako dziecka Bożego wymaga nie tylko szacunku, ale i przykazania miłości. Każda osoba, ze względu na swoją godność osobistą, zasługuje na miłość.

Jest jeszcze jeden uderzający aspekt kantowskiej próby stworzenia racjonalnej i autonomicznej moralności. Są to "trzy postulaty praktycznego rozumu".. Dla Kanta zasady niezbędne do funkcjonowania moralności, ale niedemonstracyjne: istnienie wolności, nieśmiertelność duszy i sam Bóg. Jeśli nie ma wolności, nie ma moralności. Jeśli nie ma Boga, nie jest możliwe zharmonizowanie szczęścia i cnoty oraz zagwarantowanie sukcesu sprawiedliwości z należytą odpłatą. Wymaga to również nieśmiertelności duszy otwartej na doskonałość, która jest tutaj niemożliwa. Przypomina to komentarz Benedykta XVI na temat podstaw życia politycznego, które muszą być etsi Deus daretur, jak gdyby Bóg istniał. Racjonalna moralność może również działać tylko etsi Deus daretur.

   Wreszcie, uderzające jest to, że Kant odnosi się w różnych miejscach do "radykalne zło".. Dowód, tak sprzeczny z dorosłą i autonomiczną racjonalnością, że istoty ludzkie, z zadziwiającą częstotliwością i z pełną jasnością, nie robią tego, co wiedzą, że powinny robić lub robią to, co wiedzą, że nie powinny robić: doświadczenie św."Nie czynię dobra, które chcę czynić, ale zło, którego nie chcę czynić".Jak to zrozumieć? A co więcej, jak go rozwiązać?

Tomizm transcendentalny Marechala (i Rahnera)

Jezuita Joseph Marechal (1878-1944) był profesorem w domu jezuitów w Louvain (1919-1935). Poświęcił wiele uwagi Kantowi, co znalazło odzwierciedlenie w pięciu tomach jego dzieła Punkt wyjścia metafizyki (1922-1947) opublikowane przez Gredos w jednym tomie i przetłumaczone m.in. przez A. Millána Puellesa. Szczególnie w tomie IV (wydanie francuskie) Maréchal zwrócił uwagę na kantowski temat warunków a priori lub warunki możliwości poznania.

   Karl Rahner (1904-1984), zawsze uważny na najnowsze osiągnięcia intelektualne, zapożyczył niektóre pojęcia i słownictwo z tomizmu transcendentalnego Maréchala. Przede wszystkim "warunki możliwości. Jego fundamentalna teologia opiera się na tym, ponieważ uważa, że ludzkie rozumienie jest stworzone z warunkami możliwości, które czynią je zdolnym do objawienia i do tego stopnia są rodzajem objawienia. "athematic". już w samym zrozumieniu. I to właśnie sprawia, że wszyscy ludzie w jakiś sposób "Anonimowi Chrześcijanie. Krytyka, którą należy przeprowadzić, polega na tym, że samo zrozumienie, takie jakie jest, jest już w stanie poznać dane mu objawienie w sposób adekwatny do ludzkiego sposobu rozumienia, "czynami i słowami". (Dei verbum). Wszystkie istoty ludzkie są "Anonimowi ChrześcijanieAle nie dlatego, że już nimi są, ale dlatego, że są do tego powołani.

Tak więc pod wieloma względami Kant zmusił katolickich filozofów i teologów do myślenia i ciężkiej pracy, nawet jeśli trudno jest dokonać ogólnej oceny wyników ze względu na ogromną rozległość i złożoność zagadnień.

Więcej

Niewidzialne piękno, ukryte dla oka, jest powolne do osiągnięcia

Zewnętrzne piękno jest oczywiste i można je poprawić, ale wewnętrzne piękno wymaga kontemplacji i oderwania się od powierzchowności. Aby je docenić, konieczne jest ograniczenie hałasu i pośpiechu, ponieważ prawdziwe piękno rozkwita w burzliwych czasach, kiedy szukamy chwil refleksji, ciszy i kultury.

29 kwietnia 2025-Czas czytania: 2 minuty

Zewnętrzne piękno kobiety lub mężczyzny jest zwykle oczywiste, zwłaszcza jeśli jest wzmocnione dobrym smakiem, starannym makijażem, odpowiednim ubraniem i wybranymi ozdobami. Ale wewnętrzne piękno, na przykład atrakcyjny sposób bycia, hojna i oddana egzystencja niektórych ludzi lub transcendencja, która wykracza poza tu i teraz, nie jest w zasięgu ciekawskich lub roztargnionych. Wymaga to zdolności do kontemplacji, którą można zwiększyć, o ile jest się gotowym rozjaśnić pożądliwość wzroku, ponieważ zaślepia ona to, co niewidzialne.

Dlatego mówimy o zachowaniu wzroku, aby widzieć dalej, widzieć to, co ukryte. Oznacza to nie tylko nie oglądanie tego, co pornograficzne, zmysłowe lub prowokujące, z zamiarem dotarcia do innych rzeczywistości. Ale także nie kontemplować swobodnie tego, co skromnie eleganckie, skromnie piękne lub wzniośle pokorne, co nie należy do ciebie. W ten sposób przekraczamy to, co widoczne dla naszych oczu, aby dotrzeć do tego, co niewidzialne. 

Ale nie tylko oczy muszą być ostrożne, aby dotrzeć do ukrytego piękna, konieczne jest również zmniejszenie hałasu i spowolnienie. W dobie zbyt dużego hałasu, ekranów, fałszywe wiadomościW czasach, w których żyjemy bardzo szybko i panuje duży zgiełk, może się wydawać, że nie można osiągnąć stanu kontemplacji lub rozkoszowania się pięknem lub sztuką, ale to nieprawda.

Dla Ignacio Vicensa, profesora projektów architektonicznych na Uniwersytecie w Walencji Politechnika w MadrycieSmak piękna wymaga powolności", idziemy zbyt szybko, by smakować piękno. Myślimy, że nie można tego kontrolować, gdy większość duchów jest w naszych głowach. Możemy wybrać czas wolnego cyfrowego postu lub politycznego milczenia. polaryzacja. To nie zależy od społeczeństwa, to zależy od nas, możemy się zatrzymać, poświęcić chwilę i kontemplować piękno.

Prawda, dobro i piękno to zasady, które podtrzymywały Zachód. Dla wielu dzisiaj stały się one przestarzałe. Ale czy to prawda, czy wszystkie są przestarzałe? W rzeczywistości żadna z nich, ale prawda wydaje się być wyparta przez post-prawdę, dobroć zmieciona przez narrację, ale piękno... Czy piękno zostało wyparte? Piękno rodzi się w najbardziej niespokojnych, skomplikowanych i burzliwych okresach. Nie w spokojnych, prostych i pogodnych okresach. A teraz mamy zmianę epoki i nadszedł czas na kreatywność i piękno, musimy tylko znaleźć czas osobisty i rodzinny na czytanie, myślenie, przebywanie w ciszy i kształcenie się.

AutorÁlvaro Gil Ruiz

Profesor i stały współpracownik Vozpópuli.

Więcej
Zoom

Papież Franciszek spoczywa teraz w Santa Maria Maggiore

Przyćmione światło oświetla replikę krzyża pektoralnego papieża Franciszka, którą można zobaczyć na nagrobku papieża Franciszka w Santa Maria Maggiore.

Maria José Atienza-28 kwiecień 2025-Czas czytania: < 1 minuta
Edukacja

Chrześcijańska odpowiedź na kryzys emocjonalny

José Ignacio Munilla zastanawia się nad propozycją Kościoła w obliczu kryzysu afektywno-seksualnego, którego doświadczamy w dzisiejszym społeczeństwie.

Bp José Ignacio Munilla-28 kwiecień 2025-Czas czytania: 2 minuty

Nigdy nie zapomnę 3 listopada 2012 roku, kiedy w katedrze w Walencji, w ramach pierwszego Krajowego Kongresu Duszpasterstwa Młodzieży, zorganizowanego przez Konferencję Episkopatu Hiszpanii, wygłosiłem referat zatytułowany "Ewangelizacja młodzieży w obliczu kryzysu afektywnego". Podtytuł przemówienia bardziej szczegółowo określał treść refleksji: "Narcyzm, panseksualizm i nieufność - trzy rany do wyleczenia".. Gdy tylko skończyłem mówić, podszedł do mnie ksiądz: "Czy jesteś świadomy, że w swoim przemówieniu opisałeś nie tylko rany współczesnych młodych ludzi, ale także samych księży?".. Na co odpowiedziałem: "A także rany biskupów, par małżeńskich i całego społeczeństwa! Problem nie jest pokoleniowy, ale dotyczy nas wszystkich".

Wpływ konferencji

W ciągu 18 lat mojej posługi biskupiej wygłosiłem setki refleksji na tematy związane z ewangelizacją i życiem duchowym, ale żadna z nich nie została tak dobrze przyjęta, jak ta refleksja na temat "afektywny stan zagrożenia".. Wyjaśnienie było proste: trafiliśmy w punkt, który okazał się nie tylko grzbietem fali, ale i podstawowym problemem. Byliśmy jeszcze na początku pontyfikatu papieża Franciszka, a potępienie kryzysu edukacyjnego dokonane już wtedy przez Benedykta XVI objawiało się teraz, w całej swej surowości, w kryzysie afektywnym generowanym przez utratę znaczenia w zsekularyzowanym społeczeństwie. 

Ale oczywiście diagnoza zła byłaby bezużyteczna, gdyby nie towarzyszyły jej konkretne propozycje uzdrowienia naszych ran i osiągnięcia ludzkiej dojrzałości. Podstawowa odpowiedź ma własne imię: Jezus Chrystus. To właśnie chciałem podkreślić w zdaniu, którym zakończyłem moje przemówienie w Walencji: "Serce nie należy do tego, kto je łamie, ale do tego, kto je naprawia! Oznacza to, że serce młodego człowieka jest Sercem Chrystusa".. Oświadczenie to jest szczególnie aktualne w związku z niedawną publikacją encykliki Dilexit Nosw którym papież Franciszek prosi nas, abyśmy interpretowali jego poprzednie magisterium z klucza Serca Chrystusa. Rzeczywiście, Serce Jezusa jest nie tylko ludzką szkołą boskiej miłości, ale także boską szkołą ludzkiej miłości. Innymi słowy, Jezus nie tylko uczy nas, że Bóg jest miłością, ale także uczy nas kochać. Jest to praktyczny przykład tego, jak chrześcijańskie przesłanie integruje to, co naturalne i nadprzyrodzone. 

Propozycja

Wśród konkretnych propozycji, które przedstawiłem w tej prezentacji, podkreśliłem potrzebę koordynacji duszpasterstwa rodzin, edukacji i młodzieży w celu wdrożenia edukacji afektywno-seksualnej w pełnej harmonii z antropologią chrześcijańską i moralnością katolicką. Podjęto wiele kroków, ale wciąż daleko nam do powszechnego wdrożenia edukacji afektywno-seksualnej we wszystkich naszych obszarach. Choć może się to wydawać niewiarygodne, wciąż widzimy instytucje należące do katolików, które oddają to szkolenie w ręce administracji publicznej.

Jeśli chodzi o edukację afektywno-seksualną, nie ma wątpliwości, że ważne jest uwzględnienie wymiaru emocjonalnego, ale być może dziś stoimy w obliczu ryzyka nadmiernej psychologizacji edukacji. Błędem jest koncentrowanie całej edukacji afektywno-seksualnej na tym, jak się czujemy, zapominając o znaczeniu odpowiedzialności moralnej za nasze czyny, zgodnie z powołaniem do miłości, które objawia nam objawienie Jezusa Chrystusa.

AutorBp José Ignacio Munilla

Biskup Orihuela-Alicante

PodpisyFernando Gutiérrez

Nie jesteśmy sami

Wielu żyje dziś w obliczu zmagań i projektów, nie rozumiejąc, że tylko z Bogiem możemy znaleźć szczęście. Nadszedł czas, aby przypomnieć światu, że bez Boga nic nie możemy zrobić.

28 kwiecień 2025-Czas czytania: 2 minuty

Jeśli rozejrzymy się wokół siebie, zobaczymy, że jest wielu braci i sióstr, którzy żyją dzisiaj tak, jakby Bóg nie istniał. Jakby kiedy Jezus umarł na krzyżu, Bóg umarł razem z Nim. Jakby obaj Emaus nie wróciłby do Jerozolima biegli jak szaleni, czując, że ich serca płoną.

Jeśli rozejrzymy się wokół siebie, zobaczymy pary małżeńskie zmagające się z własnymi środkami, aby nie zostać rozbitkami pośród fal. Nie rozumieją, co się z nimi dzieje, skoro jeszcze kilka lat temu tak bardzo się kochali! 

Jeśli rozejrzymy się wokół siebie, zobaczymy, że wiele dobrych uczynków jest podejmowanych bez Boga tych uczynków. Dobre projekty, które pochodzą ze szlachetnych serc, zapominają o tym, który wpadł na genialny pomysł przed nimi. 

Jeśli rozejrzymy się wokół siebie, wyczujemy, że sposób, w jaki wielu ludzi chodzi ze wzrokiem skierowanym na ziemię, nie pozdrawiając tych, którzy przechodzą obok, jest konsekwencją zapomnienia, że zostaliśmy powołani do życia patrząc w niebo. 

Jeśli rozejrzymy się wokół siebie, każdego dnia napotykamy smutne i znudzone twarze, które nie wiedzą, jak się uśmiechać lub nie chcą się uśmiechać. Ludzi, do których chcemy krzyczeć: Możesz być szczęśliwy! 

Jeśli rozejrzymy się wokół siebie, zauważymy, że ci, którzy mają wszystko, by być najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, nie są szczęśliwi, i odwrotnie, zobaczymy radość i nadzieję na twarzach tych, którzy mieli mniej szczęścia. 

Nadszedł czas, aby ponownie przypomnieć światu to, co nasz Pan powiedział tak wyraźnie pewnego dnia: "Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity. Beze Mnie bowiem nic nie możecie uczynić". Nic? Zgadza się, nic. 

Nadszedł czas, aby poinformować wszystkich, że mamy Ojca, który nas kocha, który jest szalony z miłości i który policzył każdy włos na naszej głowie. Ojca, który jest szczęśliwy, gdy jego dzieci wracają do niego, aby przyznać, z najgłębszych zakamarków ich dusz, że możemy liczyć na jego pomoc we wszystkim i przypominać nam, raz po raz, że nie jesteśmy sami.

AutorFernando Gutiérrez

Świecka misjonarka i założycielka Mary's Children Mission.

Więcej
Watykan

Juan Vicente Boo: "Podczas konklawe w 2013 roku nie było żadnego przecieku, to wszystko były fałszywe spekulacje".

Wywiad z Juanem Vicente Boo na temat komunikacji i dezinformacji w okresie wakatu.

Maria José Atienza-28 kwiecień 2025-Czas czytania: 4 minuty

Juan Vicente Boo jest weteranem watykanistyki. Przez prawie czterdzieści lat był korespondentem ABC w Brukseli, Nowym Jorku i Rzymie. Od czasu przybycia do Rzymu w 1998 roku był codziennym świadkiem ostatnich siedmiu lat Jana Pawła II, pontyfikatu Benedykta XVI i pierwszych dziewięciu lat papieża Franciszka. Jako dziennikarz towarzyszył tym trzem papieżom na pokładzie ich samolotów w ponad 60 podróżach międzynarodowych. Był specjalnym wysłannikiem w 77 krajach.

Boo był promotorem i dyrektorem generalnym międzynarodowej agencji telewizyjnej Rome Reports, specjalizującej się w tematyce watykańskiej. Na tematy religijne napisał Papież radości (2016), 33 klucze do papieża Franciszka (2019) y Rozszyfrowanie Watykanu (2021).

O czym powinien pamiętać czytelnik, oceniając informacje wygenerowane w okresie wakatu? 

Sugeruję podążanie za weteranami Watykanu, ponieważ dziennikarze, którzy przyjeżdżają jako specjalni wysłannicy - zwykle w liczbie ponad trzech tysięcy - nie mają logicznej zdolności do analizowania lub oddzielania tego, co istotne, od tego, co drugorzędne. Jako były korespondent w Brukseli czy Nowym Jorku mogę zapewnić, że raportowanie o Unii Europejskiej, NATO czy Organizacji Narodów Zjednoczonych jest znacznie łatwiejsze niż raportowanie o Watykanie, najbardziej złożonej instytucji na świecie ze względu na jej historię i różnorodność aspektów, od duchowych po artystyczne.

Co więcej, należy uważać, aby nie pomylić "białego dymu" z "szarym dymem". W 2005 roku kardynał dziekan zabrał ze sobą specjalny telefon, aby poinformować rzecznika Watykanu, gdy tylko wybrany kardynał zostanie przyjęty. Ale zapomniał, po prostu dlatego, że... został wybrany. Ważne jest, aby nie dać się zwieść oficjalnym gratulacjom dla rzekomo nowo wybranego kardynała - jak to miało miejsce w 2013 roku - zanim prawdziwe nazwisko zostanie ogłoszone na balkonie Bazyliki Świętego Piotra.

Czy uważasz, że dziennikarze relacjonujący konklawe znają Kościół, czy też wiele problemów interpretacyjnych wynika z powierzchownego podejścia? 

Wielu z tych, którzy przybywają jako specjalni wysłannicy, zna Kościół, ale nawet wśród nich niewielu zna Watykan. Problem powierzchowności jest dwojaki: niedoświadczony dziennikarz, który relacjonuje z Rzymu i redaktorzy, którzy znają teren jeszcze mniej, wybierają krzykliwe, ale drugorzędne tematy i są stronniczy na korzyść "kliknięć" lub sensacyjnych nagłówków. Widziałem wielu dziennikarzy, którym ciężko było patrzeć, jak ich szefowie psują ich pracę.

Jakie są największe wyzwania dla dziennikarza relacjonującego konklawe? 

Dla watykanistów pierwszym wyzwaniem jest odłożenie na bok osobistych preferencji dotyczących kandydatów. Często konieczne jest przedstawienie wyboru pięciu lub dziesięciu "papabile", a następnie należy wziąć pod uwagę szanse, że kardynałowie będą na nich głosować.

Drugim wyzwaniem jest oddzielenie ziarna od plew. W przeszłości zbyt wiele uwagi poświęcano włoskim watykanistom. W tamtych czasach zawsze było zbyt wiele medialnego "szumu", ale obecna wszechobecność mediów cyfrowych, blogerów i influencerów sprawiła, że stał się on ogłuszający. Wiele z tego, co jest przedstawiane jako "wiadomości" - zwłaszcza migawki - jest bezwartościowe, nawet jeśli algorytmy sieciowe przekształcają je w "wiadomości". modny temat lub "wirusowe".

Jakie pomysły lub sytuacje się powtarzają, a jakich nowych rzeczy doświadczyłeś od jednego do drugiego?

Miałem szczęście relacjonować konklawe z 2005 roku, które miało wybrać następcę Jana Pawła II, oraz konklawe z 2013 roku, które miało wybrać następcę Benedykta XVI. Były one bardzo różne. W 2005 roku bardzo niewielu kardynałów miało doświadczenie w konklawe, ponieważ od poprzedniego minęło 26 lat. Co więcej, św. Jan Paweł II był tak wielką postacią, że mało kto odważył się interweniować w przedkonklawe spotkania kardynałów lub proponować kandydatów do objęcia tronu po gigancie.

Zamiast tego, pokorna rezygnacja Benedykt XVI A jego spokojne podejście do każdej kwestii ułatwiło w 2013 r. bardzo interesującą debatę na temat problemów i priorytetów Kościoła. Takie ćwiczenie zawsze tworzy "szkic" potrzebnego kandydata i Jorge Bergoglio został wybrany. 

Jakich strategii używają dziennikarze, aby uzyskać wiarygodne informacje podczas tak tajnego wydarzenia? 

Weterani i dyskretni watykaniści zdobywają przez lata zaufanie i przyjaźń najcenniejszych kardynałów i mogą wymieniać z nimi krótkie wrażenia podczas dni przedkonklawe. Ale zarówno weterani, jak i nowicjusze mogą codziennie słuchać rzecznika papieża, który podsumowuje treść debat, ale bez identyfikowania autora każdej interwencji. Joaquín Navarro-Valls w 2005 r. i Federico Lombardi w 2013 r. spisali się wyjątkowo dobrze. 

Czy widziałeś próby manipulowania opinią publiczną przed lub w trakcie konklawe za pośrednictwem mediów?

Próby - czasem brutalne - manipulowania opinią publiczną były stałe przez cały pontyfikat Franciszka i nasiliły się w ostatnich latach. Większość z nich pochodziła z amerykańskich interesów gospodarczych i politycznych. W dniach poprzedzających konklawe fałszywe wiadomości o "papieżach" czasami przewyższają liczbę prawdziwych.

Jaki był najbardziej zaskakujący przeciek na temat konklawe, jaki widziałeś?

Podczas konklawe w 2005 i 2013 roku nie było żadnych prawdziwych przecieków na temat tego, co działo się w Kaplicy Sykstyńskiej. Wszystkie były fałszywe. Być może najbardziej zabawny "przeciek" po konklawe został dokonany przez św. Jana XXIII, kiedy ujawnił kilka bliskich głosowań z ormiańskim kardynałem Agagianianem: "Podczas konklawe nasze dwa nazwiska pojawiały się i znikały w głosowaniach jak ciecierzyca we wrzącej wodzie.

Najlepszą i najlepiej udokumentowaną książką, która zebrała kolejne komentarze uczestniczących kardynałów jest "Wybór papieża FranciszkaWewnętrzna relacja z konklawe, które zmieniło historię".autorstwa watykanisty Gerarda O'Connella, opublikowany w 2020 roku.

Papables: wiele hałasu o nic

Spekulacje na temat "papabile" przed konklawe są często niepewne, ponieważ wybór papieża zależy od nieprzewidywalnej dynamiki wewnętrznej. Słuchanie prognoz mediów jest sposobem na wewnętrzne poruszenie.

27 kwietnia 2025-Czas czytania: 2 minuty

W ostatnich czasach, gdy tylko zbliża się konklawe, pojawiają się niekończące się spekulacje na temat tego, kto będzie następnym papieżem. Listy "papabile", analizy "ekspertów" i zakłady bukmacherskie krążą bez końca, ale rzeczywistość jest o wiele bardziej niepewna, niż się wydaje. Historia pokazała, że wybory papieskie mogą przynieść wielkie niespodzianki, jak miało to miejsce w przypadku wyboru Jana Pawła II w 1978 roku.

Przypadek Karola Wojtyły jest wyraźnym przykładem tego, jak Duch Święty i wewnętrzna dynamika konklawe mogą doprowadzić do nieoczekiwanego wyboru. W tym przypadku dwóch włoskich kardynałów było faworytami, ale podział poparcia uniemożliwił żadnemu z nich osiągnięcie niezbędnej większości. W tle znajdowały się dwie duże grupy, które pod żadnym pozorem nie chciały poprzeć rywalizującego kandydata. Należało zatem poszukać kardynała spoza Włoch, który zostałby zaakceptowany przez szeroką większość. W ten sposób wyłoniła się postać praktycznie nieznanego Polaka, który ostatecznie został wybrany i zapisał się w historii Kościoła.

Dziś sytuacja niewiele się różni. Spośród 135 kardynałów elektorów wielu się nie zna. Brak częstych spotkań, takich jak konsystorze kardynałów, utrudnia kontakt i wzajemne poznanie się, co czyni wszelkie prognozy jeszcze bardziej niepewnymi. Jest około 30 znanych kardynałów, albo dlatego, że pracują w Kurii Rzymskiej, albo dlatego, że wskoczyli w centrum uwagi mediów z konkretnego powodu, ale żaden z nich nie ma wystarczająco wyraźnego przywództwa, aby szybko uzyskać dwie trzecie głosów. Tak więc, pomimo nalegań mediów na wskazywanie "papabile", rzeczywistość jest taka, że wybory mogą wyłonić kogoś nieoczekiwanego.

Co więcej, zainteresowanie mediów wyborami papieskimi zachęca dziennikarzy do podsycania debaty nazwiskami i profilami najbardziej widocznych kardynałów. Nagłówki zawierające słowo "papable" są bardzo kuszące, a czytelnicy łatwo nabierają się na "clickbait", ale nie oznacza to, że są one naprawdę najbardziej prawdopodobne. Dopóki nie rozpocznie się głosowanie i nie odbędą się pierwsze kontrole, nie będzie można stwierdzić, kto ma realne szanse. Dynamika konklawe jest nieprzewidywalna i dopóki kardynałowie nie zagłosują kilka razy, nie będzie możliwe dostrzeżenie trendu wyborów.

Dlatego wskazane jest, aby spekulacje umieścić w perspektywie, a przede wszystkim nie tracić z oczu faktu, że w tych wyborach, podobnie jak w historii Kościoła, Opatrzność odgrywa swoją rolę. W końcu, jak powiedziałem RatzingerTo nie Duch Święty wybierze papieża, ale On będzie trzymał Kościół i papieża ponad ludzkimi strategiami i przewidywaniami.

AutorJavier García Herrería

Redaktor Omnes. Wcześniej współpracował z różnymi mediami i przez 18 lat uczył filozofii na poziomie Bachillerato.

Aktualności

María Pía Chirinos: "W Laudato si' człowiek jest zarówno odbiorcą, jak i podmiotem opieki".

Wywiad z prorektorem Uniwersytetu Piura na kampusie w Limie na temat wpływu Laudato si' i papieskiego magisterium na ekologię.

Maria José Atienza-27 kwietnia 2025-Czas czytania: 4 minuty

Doktor filozofii Uniwersytetu Nawarry, María Pia Chirinos jest obecnie prorektorem Uniwersytetu Nawarry. Uniwersytet w Piura na kampusie w Limie, gdzie jest również starszym wykładowcą na Wydziale Humanistycznym. 

Instytucja ta jest szczególnie zaangażowana w dbanie o nasz wspólny dom i w nadchodzących miesiącach będzie świętować, wraz z Uniwersytet St. Thomas w Minnesociekongres z okazji 10. rocznicy ogłoszenia encykliki Laudato Si' papieża Franciszka. Wydarzenie, które, jak sama podkreśla, będzie szczególną okazją do zapamiętania i oddania hołdu papieżowi, który podkreślił znaczenie troski o stworzenie dla życia Kościoła. 

W wywiadzie dla Omnes Chirinos zastanawia się nad brakiem wiedzy kościelnego magisterium na temat troski o planetę i podkreśla znaczenie człowieka jako centrum i odpowiedzialnego za boskie stworzenie. 

Jakie są Twoim zdaniem klucze do interpretacji Laudato si' w naszym dzisiejszym społeczeństwie? 

-Idea leżąca u podstaw Laudato si' pojawiła się już w pierwszej homilii papieża z 19 marca 2013 roku. Innymi słowy, encyklika po prostu kontynuuje jego troskę o mężczyznę i kobietę jako opiekunów stworzenia. 

W Laudato si' obecność człowieka jest ambiwalentna, nie jest jednoznaczna: człowiek jest zarówno odbiorcą opieki, jak i podmiotem opieki. W tym kontekście istnieją ważne klucze dla naszego społeczeństwa: równoważność między wymiarem ekologicznym i społecznym - "prawdziwe podejście ekologiczne zawsze staje się podejściem społecznym" (LS 49); relacja między sprawiedliwością a ubóstwem, nie tylko ludzkim, ale także natury - musimy "słuchać zarówno krzyku ziemi, jak i krzyku ubogich" (LS 49) - lub wezwanie do integralnej ekologii, która ze wspólnego domu obejmuje wszystkie stworzenia, leitmotiv dokumentu. Wszystkie te pomysły i wiele innych są kluczem do szerszego zrozumienia naszego społeczeństwa i jego głównych wyzwań.

Papież wezwał wówczas do "ekologicznego nawrócenia". Jak można wcielić to wezwanie w życie? 

-W encyklice to "ekologiczne nawrócenie" znalazło silniejsze wyrażenie. Na przykład potępienie "schizofrenii, która rozciąga się od technokratycznej egzaltacji, która nie uznaje wartości innych istot, do reakcji odmawiania jakiejkolwiek szczególnej wartości istocie ludzkiej". Jeśli Papież mówi o schizofrenii, o podwójnym życiu, to nawrócenie musi być ukierunkowane na rozumienie świata w "jedności życia". 

Nie chodzi o standaryzację wszystkich stworzeń, ale o uznanie wartości każdego z nich - Kant rozróżniłby między wartością natury a godnością istoty ludzkiej - a przede wszystkim o ponowne docenienie naszego zadania polegającego na opiece i zachowaniu naszego wspólnego domu. 

Urzeczywistnienie tej prośby jest wielkim wyzwaniem dla dzisiejszej ludzkości, ale jest to wyzwanie, do którego powinniśmy podchodzić z pasją. Dlaczego? Z tego prostego powodu, że - przynajmniej chrześcijanie - możemy przyczynić się do jego rozwiązania z pozycji każdego z nas: ze środowisk akademickich poprzez badania i nauczanie przedmiotów humanistycznych i naukowych; z biznesu, dążąc do zrównoważonego rozwoju i sprawiedliwości społecznej; z polityki, z prawami, które szanują życie i promują troskę o przyrodę; oraz z wielu innych dziedzin, takich jak komunikacja, ekonomia itp.

W tym ekologicznym magisterium Franciszek podjął część wezwania swoich poprzedników, ale czy niewiele wiemy o głębi relacji między całym stworzeniem? 

-Wiemy o niej niewiele i wiemy o niej źle. Istnieje podstawowy problem, który sprawia, że jest to trudne: brak zrozumienia materii, a dokładniej materii ożywionej lub tego, co w języku niemieckim nazywa się Leib (żywe ciało). 

Od czasów nowoczesności wszystko, co jest materią, było rozumiane jako bezwładna, abstrakcyjna rzeczywistość. Dziś istnieją ruchy ekologiczne, które całkiem słusznie potępiają to nadużycie, ale popadają w skrajne stanowisko, które potępia władzę człowieka nad naturą. Papież Franciszek potępia takie rozumienie władzy. Władza to służba, to troska, to szacunek. Taki pogląd jest właściwy dla judeochrześcijańskiej wizji, obecnej już na pierwszych stronach Księgi Rodzaju. Bóg stwarza Adama nie tylko po to, by panował nad ziemią i ją uprawiał, ale także po to, by jej strzegł. Panowania nie należy rozumieć jako nadużycia lub nadmiernej uległości. Współcześni to zrobili i wielu błędnie przenosi to znaczenie na Księgę Rodzaju. Jednak na początku rola Adama była bardzo jasna: znał wszystko, co zostało stworzone, nadał temu imię i miał tego strzec. 

Na uniwersytecie, na którym pracujesz, kwestia troski o wspólny dom jest jednym z najważniejszych obszarów Twojej pracy. Jakie spostrzeżenia dało Ci papieskie magisterium w tej dziedzinie? Jakie inicjatywy realizujesz? 

-Ze względu na uwarunkowania geograficzne uniwersytetu - powstał on na środku pustyni, która boryka się z konsekwencjami zmian klimatycznych, takich jak zjawisko El Niño - nasza instytucja została zobowiązana do rozważenia projektów o szczególnym wpływie. Jednym z nich - pochodzącym z lat 80-tych - było ponowne zalesienie naszego kampusu. Jego 130 hektarów stało się płucami tlenowymi miasta Piura, w wyniku posadzenia setek nasion drzewa świętojańskiego, które są teraz domem dla flory i fauny bogatej w różnorodne gatunki.  

Ponadto nasz program architektoniczny, dzięki absolwentom, którzy już ukończyli studia, zajmuje się problemami urbanistycznymi w otaczających nas miastach w celu poprawy jakości życia. 

W naszym kampusie w Limie wdrożymy odnawialne źródła energii w ramach pilotażowego projektu zarządzania energią, pionierskiego wśród stołecznych uniwersytetów. 

Wreszcie, organizujemy wspólnie z Uniwersytetem St. Thomas (Minnesota, Stany Zjednoczone) kongres z okazji dziesiątej rocznicy Laudato si'.która odbędzie się w Limie na początku lipca. Nigdy nie wyobrażaliśmy sobie, że będzie to pośmiertny hołd dla papieża Franciszka.