Watykan

Finanse Watykanu, bilanse IOR i Obligacji św. Piotra

Istnieje nierozerwalny związek między budżetami Oblatów św. Piotra i Instytutu Dzieł Religijnych.

Andrea Gagliarducci-12 lipca 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

Istnieje ścisły związek między roczną deklaracją Obolus św. oraz bilans Istituto delle Opere di Religione, tak zwanego "banku watykańskiego". Ponieważ obol jest przeznaczony na działalność charytatywną papieża, ale ta działalność charytatywna wyraża się również we wspieraniu struktur Kurii Rzymskiej, ogromnego "budżetu misyjnego", który ma wydatki, ale nie tak wiele dochodów, i który musi nadal wypłacać pensje. A ponieważ IOR od pewnego czasu dobrowolnie przekazuje swoje zyski właśnie papieżowi, zyski te służą odciążeniu budżetu Stolicy Apostolskiej. 

Przez lata IOR nie miał takich samych zysków jak w przeszłości, więc udział przydzielony papieżowi zmniejszył się z biegiem lat. Ta sama sytuacja dotyczy Obolo, którego dochody zmniejszyły się na przestrzeni lat i który również musiał stawić czoła temu spadkowi wsparcia IOR. Do tego stopnia, że w 2022 r. musiał podwoić swoje dochody poprzez ogólne zbycie aktywów.

Dlatego też oba budżety, opublikowane w zeszłym miesiącu, są ze sobą w jakiś sposób powiązane. W końcu Finanse Watykanu zawsze były połączone, a wszystko przyczynia się do pomocy w misji papieża. 

Przyjrzyjmy się jednak obu budżetom bardziej szczegółowo.

Kula Świętego Piotra

29 czerwca Oblaci św. Piotra przedstawili swój roczny bilans. Dochód wyniósł 52 miliony, ale wydatki wyniosły 103,4 miliona, z czego 90 milionów na misję apostolską Ojca Świętego. W misję wliczone są wydatki Kurii, które wynoszą 370,4 miliona. Obowiązek wnosi zatem 24% do budżetu Kurii. 

Tylko 13 milionów trafiło na cele charytatywne, do których należy jednak dodać darowizny od papieża Franciszka za pośrednictwem innych dykasterii Stolicy Apostolskiej o łącznej wartości 32 milionów, z czego 8 milionów trafiło na cele charytatywne. finansowany bezpośrednio przez Obolo.

Podsumowując, między Funduszem Obolusa a funduszami dykasterii częściowo finansowanymi przez Obolusa, papieska organizacja charytatywna sfinansowała 236 projektów na łączną kwotę 45 milionów. Bilans zasługuje jednak na kilka uwag.

Piotra, który często kojarzony jest z działalnością charytatywną papieża? Piotra, który często kojarzony jest z działalnością charytatywną papieża. Tak, ponieważ samym celem tego obowiązku jest wspieranie misji Kościoła, a został on zdefiniowany w 1870 r., po tym jak Stolica Apostolska utraciła państwa papieskie i nie miała już dochodów, aby uruchomić maszynę.

To powiedziawszy, interesujące jest to, że budżet Oblatów można również odliczyć od budżetu Kurii. Z 370,4 mln środków budżetowych, 38,9% jest przeznaczone dla Kościołów lokalnych znajdujących się w trudnej sytuacji i w określonych kontekstach ewangelizacji, co stanowi 144,2 mln.

Fundusze na uwielbienie i ewangelizację wynoszą 48,4 miliona, czyli 13,1%.

Rozpowszechnianie wiadomości, czyli cały sektor komunikacji watykańskiej, stanowi 12,1% budżetu, z łączną kwotą 44,8 mln.

37 milionów (10,9% budżetu) przeznaczono na wsparcie nuncjatur apostolskich, podczas gdy 31,9 miliona (8,6% całości) poszło na służbę charytatywną - dokładnie pieniądze przekazane przez papieża Franciszka za pośrednictwem dykasterii - 20,3 miliona na organizację życia kościelnego, 17,4 miliona na dziedzictwo historyczne, 10,2 miliona na instytucje akademickie, 6,8 miliona na rozwój ludzki, 4,2 miliona na edukację, naukę i kulturę oraz 5,2 miliona na życie i rodzinę.

Dochód, jak wspomniano powyżej, wynosi 52 mln euro, z czego 48,4 mln euro to darowizny. W ubiegłym roku darowizn było mniej (43,5 mln euro), ale dochód, dzięki sprzedaży nieruchomości, wyniósł 107 mln euro. Co ciekawe, 3,6 miliona euro dochodu pochodzi ze zwrotów finansowych.

Jeśli chodzi o darowizny, 31,2 miliona pochodziło z bezpośredniej zbiórki przez diecezje, 21 milionów od prywatnych darczyńców, 13,9 miliona od fundacji i 1,2 miliona od zakonów.

Kraje o największej liczbie dawców to Stany Zjednoczone (13,6 mln), Włochy (3,1 mln), Brazylia (1,9 mln), Niemcy i Korea Południowa (1,3 mln), Francja (1,6 mln), Meksyk i Irlandia (0,9 mln), Czechy i Hiszpania (0,8 mln).

Bilans IOR

Na stronie IOR 13 mln euro na rzecz Stolicy Apostolskiej, w porównaniu do zysku netto w wysokości 30,6 mln euro.

Zyski stanowią znaczną poprawę w stosunku do 29,6 mln euro w 2022 roku. Liczby te należy jednak porównać: wahają się od 86,6 mln zysku zadeklarowanego w 2012 r. - co czterokrotnie zwiększyło zysk z poprzedniego roku - do 66,9 mln w raporcie za 2013 r., 69,3 mln w raporcie za 2014 r., 16,1 mln w raporcie za 2015 r., 33 mln w raporcie za 2016 r. i 31,9 mln w raporcie za 2017 r., do 17,5 mln w 2018 r.

Tymczasem w raporcie za 2019 r. zyski oszacowano na 38 milionów, co również przypisano korzystnemu rynkowi.

W 2020 r., roku kryzysu COVID, zysk był nieco niższy i wyniósł 36,4 mln euro.

Jednak w pierwszym roku po pandemii, w 2021 r., który nie był jeszcze dotknięty wojną na Ukrainie, trend powrócił do ujemnego, z zyskiem wynoszącym zaledwie 18,1 mln euro, a dopiero w 2022 r. powrócił do bariery 30 mln euro.

Raport IOR 2023 mówi o 107 pracownikach i 12 361 klientach, ale także o wzroście depozytów klientów: +4% do 5,4 mld euro. Liczba klientów nadal spada (12 759 w 2022 r., nawet 14 519 w 2021 r.), ale tym razem spada również liczba pracowników: 117 w 2022 r., 107 w 2023 r.

Tym samym negatywny trend wśród klientów utrzymuje się, co powinno dać nam do myślenia, biorąc pod uwagę, że weryfikacja kont uznanych za niezgodne z misją IOR została zakończona jakiś czas temu.

Teraz IOR jest również wezwany do udziału w reformie finansów Watykanu, której pragnie papież Franciszek. 

Jean-Baptiste de Franssu, przewodniczący Rady Superintendencji, podkreśla w swoim liście do zarządu wiele wyróżnień, jakie IOR otrzymał za swoją pracę na rzecz przejrzystości w ciągu ostatniej dekady i ogłasza: "Instytut, pod nadzorem Urzędu Nadzoru i Informacji Finansowej (ASIF), jest zatem gotowy do odegrania swojej roli w procesie centralizacji wszystkich watykańskich aktywów, zgodnie z instrukcjami Ojca Świętego i biorąc pod uwagę najnowsze zmiany regulacyjne.

Zespół IOR jest chętny do współpracy ze wszystkimi watykańskimi dykasteriami, z Administracją Dziedzictwa Stolicy Apostolskiej (APSA) oraz do pracy z Komitetem Inwestycyjnym w celu dalszego rozwoju zasad etycznych FCI (Faith Consistent Investment) zgodnie z doktryną społeczną Kościoła. Kluczowe jest, aby Watykan był postrzegany jako punkt odniesienia".

AutorAndrea Gagliarducci

Zoom

Detalle de la escultura de Carlo Acutis

En la escultura, inaugurada recientemente en Asís, Carlo aparece arrodillado a los pies de Cristo crucificado, junto a un ordenador.

Redakcja Omnes-25 de sierpień de 2025-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

El Papa celebra el Día de la Independencia de Ucrania con oración por la paz

Con motivo del Día de la Independencia de Ucrania, el Papa León XIV ha prometido oraciones por el pueblo ucraniano, en un mensaje dirigido al presidente Volodimir Zelensky. En el mismo sentido, ha animado este domingo a los católicos a responder a la petición de los líderes religiosos ucranianos de rezar por la paz.  

CNS / Omnes-25 de sierpień de 2025-Czas czytania: 3 minuty

— Cindy Wooden, Ciudad del Vaticano (Catholic News Service)

“Con el corazón herido por la violencia que asola vuestra tierra, me dirijo a vosotros en este día de vuestra fiesta nacional”, ha manifestado el Papa León XIV en un wiadomość al presidente Volodimir Zelensky. Un texto que Zelensky ha publicado en la red X. Ucrania declaró su independencia de la Unión Soviética el 24 de agosto de 1991.

“Deseo asegurarle mis oraciones por el pueblo de Ucrania que sufre la guerra, especialmente por todos los heridos de cuerpo, por los que han perdido un ser querido y por los que se han visto privados de sus hogares”, ha escrito el Papa al presidente.

El Papa León ha rezado para que Dios consuele al pueblo ucraniano, “fortalezca a los heridos y conceda el descanso eterno a los difuntos”.

Para que el Señor conmueva las corazones

El Papa ha manifestado asimismo al presidente ucraniano que sigue rezando para que el Señor “conmueva los corazones de las personas de buena voluntad”. De modo que “el clamor de las armas se acalle y dé paso al diálogo, abriendo el camino a la paz por el bien de todos”. “Encomiendo su nación a la Santísima Virgen María, Reina de la Paz”, ha escrito el Pontífice.

Al publicar el mensaje del Papa, Zelensky agradeció “sus palabras tan consideradas, sus oraciones y su atención al pueblo de Ucrania en medio de una guerra devastadora. Todas nuestras esperanzas y esfuerzos están puestos en que nuestra nación alcance la paz tan esperada. Para que prevalezcan el bien, la verdad y la justicia. Apreciamos el liderazgo moral y el apoyo apostólico de @pontifex”.

En el Ángelus, oración mundial por Ucrania

Tras recitar la oración del Angelus este domingo 24 de agosto, el Papa León llamó también la atención sobre la oración mundial por Ucrania solicitada por el Consejo Ucraniano de Iglesias y Religiones.

“El pasado viernes, 22 de agosto, hemos acompañado con nuestra oración y ayuno a los hermanos y hermanas que sufren a causa de las guerras. Hoy nos unimos a nuestros hermanos y hermanas ucranianos que, con la iniciativa espiritual ‘Oración mundial por Ucrania’, piden al Señor que conceda la paz a su país devastado por la guerra”, dijo el Papa a miles de personas reunidas en la plaza de San Pedro.

Cercanía con Mozambique

Tras el rezo del Ángelus, el Papa León XIV ha manifestado su “cercanía a la población de Cabo Delgado, en Mozambique, víctima de una situación de inseguridad y violencia que continúa provocando muertos y desplazados. Mientras hago un llamamiento a no olvidar a estos hermanos y hermanas, los invito a rezar por ello. Y expreso la esperanza de que los esfuerzos que llevan a cabo los responsables del país puedan restablecer la seguridad y la paz en ese territorio”.

“La puerta estrecha de la cruz”

W jego reflexión inicial, el Papa se ha referido a la imagen de la «puerta estrecha», usada por Jesús para responder a uno que le pregunta si son pocos los que se salvan. Jesús dice: “Traten de entrar por la puerta estrecha, porque les aseguro que muchos querrán entrar y no lo conseguirán” (Lc., 24).

Ciertamente, “el Señor no quiere desanimarnos”, ha señalado el Santo Padre. “Sus palabras, más bien, sirven para rechazar la presunción de aquellos que se sienten seguros de su salvación, de aquellos que practican la religión y, por eso, se confían”. 

En realidad, “ellos no han comprendido que no basta cumplir actos religiosos si estos no transforman el corazón. El Señor no quiere un culto separado de la vida ni acepta sacrificios y oraciones que no nos conducen a vivir el amor a los hermanos y a practicar la justicia”. 

La fe es auténtica “cuando abraza toda nuestra vida”

“Nuestra fe es auténtica cuando abraza toda nuestra vida, cuando es un criterio en las decisiones que tomamos, cuando nos hace mujeres y hombres que se comprometen con el bien y son capaces de arriesgarse por amor tal y como hizo Jesús”, ha proseguido. 

“Él no ha elegido el camino fácil del éxito o del poder, sino que, con tal de salvarnos, nos ha amado hasta atravesar la “puerta estrecha” de la cruz. Él es la medida de nuestra fe, Él es la puerta que debemos cruzar para ser salvados (cf. Jn 10,9), viviendo su mismo amor y siendo constructores de justicia y de paz con nuestra vida.

Invoquemos a la Virgen María, ha concluido el Papa León, “para que nos ayude a atravesar con valentía la “puerta estrecha” del Evangelio, de modo que podamos abrirnos con alegría a la amplitud del amor de Dios Padre”.

AutorCNS / Omnes

Ewangelizacja

San José de Calasanz, fundador de los escolapios, y san Luis, rey de Francia

Tras celebrar a san Bartolomé este domingo, la liturgia de la Iglesia fija la mirada el 25 de agosto en san José de Calasanz, fundador de las Escuelas Pías. Y también en san Luis, rey de Francia, considerado sembrador de paz y justicia.

Francisco Otamendi-25 de sierpień de 2025-Czas czytania: 2 minuty

San José de Calasanz, fundador de la primera escuela popular cristiana de Europa, y de los Padres Escolapios, nació en 1557, en Peralta de la Sal (Aragón, España). El ambiente de  su familia le proporcionó una sólida formación cristiana y cultural. Dios le llamó al sacerdocio. En Roma se conmovió ante la miseria de jóvenes y niños, y le llamó el Señor.

En la primavera de 1597 visitó el Trastevere, descubrió una pequeña escuela parroquial, y fundó la “primera escuela popular y gratuita de Europa”. Llamó a su obra las “Escuelas Pías”, y fundó la Orden del mismo nombre. Los escolapios profesan “cuatro votos religiosos solemnes: pobreza, castidad, obediencia, y el de la dedicación a la educación de la juventud”.

Murió en Roma el 25 de agosto de 1648. Fue declarado santo en 1767, y el Papa Pío XII le declaró en 1948 “celestial patrono de todas las escuelas populares cristianas”. San Juan Pablo II afirmó que San José de Calasanz tomó por modelo a Cristo e intentó transmitir a los jóvenes la ciencia profana y la sabiduría del Evangelio. 

San Luis de Francia, promotor de justicia y paz

La liturgia celebra también este día, entre otros santos y beatos, a san Luis, rey de Francia (Poissy, 1214 – Túnez, 1270), fundador  de instituciones como la Sorbona y la Sainte-Chapelle. Es recordado como rey justo y piadoso y por promover la paz y la justicia. 

Le canonizó el Papa Bonifacio VIII en 1297, tras morir a causa de la peste el 25 de agosto de 1270, mientras cuidaba a enfermos. Su reinado gozó de prestigio en la cristiadad. Era primo hermano del rey castellano Fernando III el Santo, casó con Margarita de Provenza y tuvieron once hijos. Es patrono de la Orden Franciscana seglar. Algunas ciudades de México llevan su nombre.

AutorFrancisco Otamendi

Kultura

La basílica y las catacumbas de san Sebastián en Roma

Roma es una ciudad que guarda multitud de tesoros, entre ellos la basílica y las catacumbas de san Sebastián.

Gerardo Ferrara-25 de sierpień de 2025-Czas czytania: 5 minuty

Roma es una ciudad que nunca se acaba de descubrir y nunca deja de sorprender. Son innumerables sus récords: ciudad con la continuidad habitativa más larga de Europa (junto con Matera, también en Italia); capital del Imperio romano, de la cristiandad y de la República italiana; ciudad con mayor número de bienes de la UNESCO en su interior; ciudad con más iglesias del mundo (más de 900, incluida la iglesia más grande del mundo, San Pedro), con el anfiteatro más grande de la antigüedad (el Coliseo) y el sistema hidráulico más avanzado del mundo antiguo (del que dan testimonio los imponentes acueductos), pero también con la cúpula de hormigón sin armar más antigua (y aún en pie: el Panteón). Y otras primicias más.

Por estas razones se la conoce como la Ciudad Eterna. Sin embargo, para aquellos que desean ir más allá de los récords y los monumentos más conocidos, Roma tiene un corazón oculto y mil sorpresas. Entre ellas, la basílica y las catacumbas de san Sebastián, en la antigua vía Apia, la primera vía consular romana (312-244 a. C.), conocida como “regina viarum”, que conectaba la capital con el puerto adriático de Brindisi. Aquí, donde antaño se alzaban tabernas y un puñado de viviendas, se desarrolló, a partir del siglo II d. C., una necrópolis sobre la que se construyó un complejo basilical.

De necrópolis a cementerio: la invención cristiana

En la época pagana, según la costumbre griega, pero también etrusca y romana, los lugares destinados al entierro de los difuntos no se llamaban cementerios, como los conocemos hoy en día, sino necrópolis (del griego “νεκρόπολις”, “nekrópolis”, término compuesto por “νεκρός”, “nekrós”, es decir, “muerto”, y “πόλις”, “pólis”, “ciudad”).

Los difuntos no eran enterrados, sino que, en la mayoría de los casos, eran incinerados y sus cenizas se guardaban en urnas colocadas en nichos. Las familias más acomodadas disponían, al igual que hoy en día, de capillas privadas y, al visitar las catacumbas de san Sebastián, se puede observar cómo estas a veces también estaban dotadas de techos con una pequeña terraza para el “refrigerium”, el refrigerio en honor a los familiares fallecidos.

El paso de necrópolis a cementerio no fue un simple cambio de término, sino una revolución en la forma de concebir la muerte, que, en la época cristiana, ya no era el final natural de esta vida, sino el comienzo de otra, aún más real, en la que también participaría el cuerpo. Por lo tanto, se comenzó a enterrar a los difuntos, que, según la doctrina cristiana, se consideran “dormidos» a la espera de la resurrección (tanto en San Sebastián como en otras catacumbas y en la necrópolis bajo la basílica de San Pedro se pueden observar tumbas “mixtas”, quizás de la misma familia, con nichos en los que se guardaban las urnas con las cenizas de los paganos junto a nichos de mayor tamaño para albergar el cuerpo completo, sin incinerar, de un difunto cristiano.

El término mismo, «cementerio» (del griego “κοιμητήριον”, “koimētḗrion”, «dormitorio», cuya raíz es el verbo “κοιμάομαι”, “koimáomai”, «dormir») llegó así a designar un lugar de descanso, no de muerte.

Los cementerios cristianos surgieron junto a las iglesias (o debajo de ellas) hasta el Edicto de Saint-Cloud (1804), con el que Napoleón Bonaparte impuso, por motivos higiénicos, enterrar a los difuntos fuera de los núcleos urbanos (los amantes de la literatura italiana recordarán, a este respecto, el hermoso poema «I sepolcri» (Las tumbas), de Ugo Foscolo, inspirado en este acontecimiento).

A las catacumbas

La palabra «catacumba» deriva del latín “catacumbas” (aunque de origen griego), que significa «cavidad», precisamente para indicar la conformación natural del terreno de esta zona de Roma, en la que había antiguas canteras de puzolana (que descendían desde la vía Apia), y por extensión se convirtió en sinónimo de necrópolis subterránea. En este lugar, a partir del siglo II, se desarrolló una zona funeraria de inmensa extensión (unas 15 hectáreas, es decir, 150 000 m² de galerías subterráneas, al menos 12 km de túneles y pasillos y miles de sepulturas, ricas en inscripciones y grafitis en latín o griego, símbolos cristianos como la paloma, el pez, el ancla y numerosas pinturas, más de 400, muchas de ellas aún maravillosamente conservadas), primero paganas y luego también cristianas.

Según una tradición consolidada, los cuerpos de san Pedro y san Pablo fueron depositados temporalmente en estas mismas catacumbas durante las primeras persecuciones, para luego ser trasladados respectivamente al Vaticano y a San Pablo Extramuros. Esto sería compatible con el hallazgo, en la necrópolis situada bajo san Pedro y cerca de los huesos atribuidos al Príncipe de los Apóstoles, de un muro con una abertura que parece indicar una retirada y posterior reubicación de los mismos huesos.

En una de las salas más evocadoras de las catacumbas de san Sebastián, llamada Triclia, hay numerosos grafitis grabados por los antiguos peregrinos, como: «Petre, Pauli, in mente habete nos», «Pedro y Pablo, acuérdense de nosotros».

De hecho, el lugar se convirtió en destino de numerosas peregrinaciones, especialmente tras el martirio de san Sebastián, oficial romano convertido al cristianismo y ejecutado bajo Diocleciano (hacia el año 288 d. C.), enterrado aquí por una matrona cristiana, Lucina, que encontró su cuerpo arrojado a la Cloaca Maxima.

La basílica y el “Salvator Mundi”

La basílica fue construida originalmente en el siglo IV por orden del emperador Constantino, justo en el lugar donde fue enterrado san Sebastián, “ad catacumbas» («junto a las cavidades»). Hoy en día, su aspecto es el resultado de numerosas intervenciones posteriores, en particular la restauración del siglo XVII encargada por el cardenal Scipione Borghese. Las obras más famosas de su interior son, sin duda, la capilla que custodia las reliquias de Sebastián, sobre el altar mayor, y la estatua del santo, realizada por Bernini. También del gran maestro es otra magnífica obra, el “Salvator Mundi”, su última obra, realizada probablemente más por devoción personal que por encargo, y que fue donada por el propio Bernini a la basílica. Se perdió su rastro hasta 2001, cuando fue encontrada por casualidad y volvió a exponerse.

Curiosamente, precisamente en San Sebastián se encuentra una de las primeras representaciones de Cristo Salvador del mundo (representado aquí por primera vez como figura real y cósmica y ya no solo como buen pastor y maestro). Forma parte del patrimonio pictórico de las más de 400 obras encontradas en las catacumbas (en este caso, tras un desprendimiento en 1997). Data de finales del siglo III y principios del IV, y representa a Cristo de frente en actitud de bendición, con un rollo (volumen) en la mano derecha y dos personas a sus espaldas (quizás Pedro y Pablo).

San Felipe Neri y el Camino de las Siete Iglesias

En la Edad Media, la basílica de san Sebastián ya era una de las «Siete Iglesias» más visitadas por los peregrinos que acudían a Roma. Sin embargo, fue san Felipe Neri quien institucionalizó esta peregrinación urbana como alternativa tanto a las peregrinaciones más importantes (como la de Santiago de Compostela) como a las juergas del carnaval romano (proponiéndola sobre todo a los jóvenes como actividad penitencial, pero no demasiado, según su estilo inconfundible).

 El camino sigue recorriendo hoy en día los principales lugares de fe de Roma (las basílicas mayores vinculadas a los mártires y santos más importantes) y hace una parada en san Sebastián, donde, entre las catacumbas, se encuentra también la capilla en la que san Felipe Neri rezaba sin cesar y, según la tradición, fue protagonista de un acontecimiento místico, la famosa «dilatación del corazón».

He estado muchas veces en san Sebastián, me he quedado embelesado ante la estatua del “Salvator Mundi» de Bernini, he recorrido túneles y galerías con frescos y grafitis de miles de peregrinos a lo largo de dos mil años de historia, imaginando a una familia de la antigua Roma celebrando un banquete, o mejor dicho, un “refrigerium” (del que en italiano hemos tomado el término «rinfresco») en memoria de sus difuntos.

Sin embargo, fue durante la peregrinación nocturna por las Siete Iglesias, en el silencio místico que envuelve la basílica y las catacumbas cercanas, cuando me sentí más cerca del corazón de Roma y del corazón del hombre, «en la tierra fría y negra», como diría el gran poeta Carducci, pero con la esperanza de que, después de la muerte, el sol aún nos alegre y nos despierte el amor.

Więcej
Zasoby

Santo Tomás de Aquino sobre la humanidad

A diferencia de la postura evolucionista defendida por Charles Darwin y otros pensadores, los escritos de santo Tomás de Aquino ofrecen a una interpretación del ser humano que tiene en cuenta su fin último: la comunión con Dios.

Fr. Alan Joseph Adami OP-24 de sierpień de 2025-Czas czytania: 7 minuty

En 1858 y 1859 Alfred Russel Wallace y Charles Darwin publicaron sendas obras en las que proponían una teoría evolucionista de la creación. Según esta teoría, el estado actual de la creación es el producto de un largo proceso natural de transmutación de especies que se rige por el azar y la eliminación natural. En consecuencia, las teorías evolucionistas prescindieron del concepto mismo de naturaleza de una teleología intrínseca en la naturaleza de las cosas. Los seres creados ya no se consideran microcosmos que avanzan hacia alguna finalidad, sino que lo que explica su evolución es el azar.

Sin embargo, las teorías evolucionistas no sólo influyeron en las definiciones de la composición natural de los seres humanos, sino que también tuvieron una enorme trascendencia en el significado mismo del “ser” humano.

Una de las principales escuelas morales derivadas de esta visión es el naturalismo moral. Para dar una definición general, el naturalismo moral es la escuela que sostiene que los hechos morales son hechos que pueden deducirse empíricamente de la investigación científica mediante la observación de patrones de comportamiento y convenciones naturales recogidos por la primatología, la antropología, la biología, la psicología, la neurociencia y disciplinas similares.

A modo de ejemplo, algunos pueden sostener que la monogamia es un hecho moral que podría explicarse en virtud de algunas convenciones sociológicas, pero que no tiene ningún valor moral intrínseco. Digamos que los simios sólo desarrollaron las relaciones monógamas para evitar que los hombres mataran a las crías de sus rivales. Por otra parte, se podría argumentar que el hecho moral “no matarás” puede explicarse en vista de la necesidad evolutiva de una especie para sobrevivir o que la “felicidad” es una reacción neurótica.

Quisiera subrayar ciertos rasgos que influyen en los sistemas de valores morales populares. Éstos tienden a (i) socavar una cierta finalidad intrínseca o teleología grabada en la propia naturaleza de los seres vivos; (ii) fundar los estándares normativos morales en patrones de comportamiento primigenios.

Las tres facultades

A pesar de no estar familiarizado con las teorías evolucionistas de la modernidad, Święty Tomasz z Akwinu reconoce que los seres humanos comparten rasgos naturales comunes con otras criaturas. Por “rasgos” no entiendo aquí características de comportamiento, sino poderes naturales en virtud de los cuales la criatura hace algo. Algunas de estas facultades se comparten con más criaturas que otras. Según santo Tomás, la persona humana goza de tres tipos de facultades: (i) vegetativa; (ii) sensitiva; (iii) racional.

El poder vegetativo es el que comparte la mayor variedad de criaturas. Es el poder natural de crecimiento. Una planta tiene un poder intrínseco para enraizar, hacer crecer un tallo, hojas y flores. Un ser humano también tiene un poder intrínseco para crecer desde un feto a un niño hasta la edad adulta y así sucesivamente. El poder sensitivo también se comparte con muchas otras criaturas.

Por último, el ser humano goza de otro tipo de poder que, según el Aquinate, comparte con los ángeles y con Dios mismo, a saber, el poder racional. La potencia racional es doble: por un lado, el ser humano goza de una apertura intelectual al mundo exterior por la que es capaz de conocer la verdad de los seres extramentales. Por otra parte, también goza de una apertura afectiva por la que reconoce la bondad de los demás seres y los desea.

La actividad racional del ser humano es distintiva en la medida en que capacita a la persona humana para vivir su vida de un modo particular. Cualquier respuesta, por tanto, que defina lo que constituye el fin del ser humano no puede ser ajena a la vocación particular que surge de la propia composición espiritual y material de la naturaleza humana.

La muestra paradigmática de ser humano es, para santo Tomás, actuar racionalmente, es decir, vivir la propia vida a la luz de la verdad y en la búsqueda de la felicidad, que es ese bien último que no se desea por ninguna otra razón más que por sí mismo.

Intencionalidad del ser humano

Para santo Tomás el ser humano tiene una cierta intencionalidad que emerge de la interioridad misma de sus potencias naturales.

Hay una cierta perfección particular que se insinúa a través del ejercicio de las cualidades más nobles y pertinentes del ser humano: el poder de conocer y desear racionalmente lo que es bueno, satisfactorio y perfectivo para la persona humana.

Todo lo que entra en el ámbito de la voluntad de la persona humana comporta ciertas cualidades perfectivas que el intelecto humano juzga como bienes que, de algún modo, colmarían el deseo del sujeto humano.

Es por esta razón que el Aquinate dice que todas las cosas son perseguidas por la persona bajo una noción del bien. Todo lo que la persona humana desea es deseado en cuanto comporta alguna bondad perfectiva. 

Sin embargo, el Aquinate piensa que no existe ningún bien creado que sea completamente idéntico a la forma de la bondad misma. Tal cosa tendría la capacidad de saciar por completo mi deseo de bondad. Tendría que ser tal que, una vez alcanzado, todo deseo por el bien cesara y se convirtiera en de ser dueña de sus propios actos y dirigirse libremente a lo que es verdaderamente perfectivo para ella mediante la operación de su intelecto y voluntad. 

Vivir la vida racionalmente, es decir, vivir la propia vida orientándose hacia lo que es verdaderamente perfectivo de la persona humana, constituye la libertad.

Este es un punto muy destacado que Święty Tomasz hace con respecto al ser humano. Contrariamente a la visión predominante de nuestro tiempo, la libertad no se tiene por la ausencia de coacción exterior, sino por una habilitación interior para la ordenación efectiva de todos los elementos interiores y exteriores de la propia vida al servicio de la verdad y la bondad últimas que son perfectivas de la persona humana.

En el prólogo a la segunda parte de la Summa Theologiae, santo Tomás prefigura su tratado sobre la libertad mediante la noción teológica de la imagen de Dios. Escribe que después de haber considerado en la Primera Parte de su obra “el ejemplar, es decir, Dios, y de aquellas cosas que surgieron del poder de Dios de acuerdo con su voluntad”, ahora, en la Segunda Parte de su obra, el Aquinate se vuelve hacia “la imagen [de Dios], es decir, el hombre, en cuanto que también él es el principio de sus acciones, como poseedor del libre albedrío y del control de sus acciones”.

Istoty ludzkie

Este pasaje resume nuestro debate anterior sobre lo que implica ser humano para el Aquinate. La persona humana no es producto del azar, sino de la sabiduría y del amor de Dios, que configuran un orden providencial según el cual las criaturas, a través de la perfección de sus formas, realizan la imagen de Dios inscrita en su perfección natural y proclaman así, en el ámbito de lo creado, la bondad y la perfección eternas de Dios (cfr. ST Ia, q. 44, a. 4). De ahí surge el significado de lo que es ser un ser humano.

Ser humano, para el Aquinate, implica vivir la propia vida en libertad para la búsqueda de la verdad y el amor de Dios como principios últimos de la perfección de la persona humana. En última instancia, según santo Tomás, una vida vivida en el culto de la verdad y el bien implica que, al ser humano, cada persona se convierte en un anuncio, en la historia, de la sabiduría y la bondad divinas de Dios alegría por su posesión. Nuestra propia experiencia nos enseña que, a pesar de la satisfacción que nos produce la consecución de ciertos bienes creados, seguimos deseando muchas otras cosas.

Según el Doctor Angélico, sólo hay un fin que agota totalmente la formalidad de la bondad. Esta es otra manera de decir que hay un ser cuya naturaleza misma es la bondad misma, de modo que cuando se alcanza la perfección de la bondad misma se alcanza: Dios. Para el Aquinate, los anhelos más profundos de la naturaleza humana, encuentran su descanso en la contemplación y comunión con Dios, ya que en Dios encuentran su objeto perfecto y último de verdad y amor.

La libertad

Que la verdad y el bien sean perfectivos del ser humano en cuanto ser humano es indica-tivo, no sólo de cuál es esencialmente su fin último, sino también del modo de alcanzarlo. Ser humano, según el Aquinate, no implica la imitación de patrones de comportamiento primordiales. Lo que es moralmente recto y moralmente malo no puede medirse con hechos observados en diversas disciplinas de las ciencias. Más bien debe valorarse según el grado en que contribuyen al florecimiento humano.

La muestra del florecimiento humano es el grado en que la persona humana es capaz de ser dueña de sus propios actos y dirigirse libremente a lo que es verdaderamente per-fectivo para ella mediante la operación de su intelecto y voluntad.

Vivir la vida racionalmente, es decir, vivir la propia vida orientándose hacia lo que es verdaderamente perfectivo de la persona humana, constituye la libertad.

Este es un punto muy destacado que santo Tomás hace con respecto al ser humano. Contrariamente a la visión predominante de nuestro tiempo, la libertad no se tiene por la ausencia de coacción exterior, sino por una habilitación interior para la ordenación efectiva de todos los elementos interiores y exteriores de la propia vida al servicio de la ver-dad y la bondad últimas que son perfectivas de la persona humana.

En el prólogo a la segunda parte de la Summa Theologiae, santo Tomás prefigura su tratado sobre la libertad mediante la noción teológica de la imagen de Dios. Escribe que después de haber considerado en la Primera Parte de su obra “el ejemplar, es decir, Dios, y de aquellas cosas que surgieron del poder de Dios de acuerdo con su voluntad”, ahora, en la Segunda Parte de su obra, el Aquinate se vuelve hacia “la imagen [de Dios], es decir, el hombre, en cuanto que también él es el principio de sus acciones, como poseedor del libre albedrío y del control de sus acciones”.

Istoty ludzkie

Este pasaje resume nuestro debate anterior sobre lo que implica ser humano para el Aquinate. La persona humana no es pro-ducto del azar, sino de la sabiduría y del amor de Dios, que configuran un orden providencial según el cual las criaturas, a través de la perfección de sus formas, realizan la imagen de Dios inscrita en su perfección natural y proclaman así, en el ámbito de lo creado, la bondad y la perfección eternas de Dios (cfr. ST Ia, q. 44, a. 4).

De ahí surge el significado de lo que es ser un ser humano. Ser humano, para el Aquinate, implica vivir la propia vida en libertad para la búsqueda de la verdad y el amor de Dios como principios últimos de la perfección de la persona humana. En última instancia, según santo Tomás, una vida vivida en el culto de la verdad y el bien implica que, al ser humano, cada persona se convierte en un anuncio, en la historia, de la sabiduría y la bondad divinas de Dios.

AutorFr. Alan Joseph Adami OP

Profesor de Sagrada Teología en la Universidad Pontificia Santo Tomás de Aquino de Roma

Powołania

Pedro Ballester. Dios sonríe desde una cama de hospital

Pedro Ballester (1996-2018) transformó su lucha contra el cáncer en un testimonio de alegría y fe, ofreciendo su dolor por los demás. A sus 21 años, dejó una herencia de santidad cotidiana que hoy lo convierte en intercesor para mucha gente.

Maria José Atienza-23 de sierpień de 2025-Czas czytania: 6 minuty

Acercarse a la muerte es tarea difícil. Más aún si se trata de una persona joven, “con la vida por delante”. Nuestra sociedad parece estar siempre demandando “algo” que queda por hacer: un proyecto, un descubrimiento, un logro personal. Sin embargo, al conocer la vida de Pedro Ballester Arenas que murió a los 21 años en 2018, nadie puede pensar que fue una vida incompleta. 

No son los años los que determinan la plenitud, sino la felicidad vivida, buscada, encontrada o regalada…, la inmensa felicidad del Amor con mayúscula, que podemos experimentar con 3 meses, con 5 o con 78 años. Ese Amor, que procede de Dios, es el que vivió Pedro y el que dejó como herencia… Eso, y un gusto exquisito -aunque fuera poco frecuente su disfrute- por el buen whisky. 

Un español muy british

De padres españoles, Esperanza y Pedro, Pedro Ballester Arenas nació en Manchester, Inglaterra, el 22 de mayo de 1996. Sus padres vivían allí por el trabajo de su padre. Pedro fue el mayor de los tres hijos del matrimonio, a él se sumarían poco después Carlos y Javier. Su nacimiento y crianza en Reino Unido marcaron el carácter de Pedro que, junto a una manera de ser amable y divertida, combinaba una personalidad reflexiva y pausada. 

Ya desde pequeño, manifestó esa capacidad de reflexión y rectitud de carácter. Sin ser  “rarito”, Pedro era especialmente delicado en el cuidado de sus amigos y en mantener la palabra dada como recuerdan sus hermanos. “No entendía la deslealtad”, recuerdan sus hermanos, “mantenía su palabra. Desde jugar al tenis a seguir una vida de piedad y entrega concretas”. “Era una de esas personas sin doblez”, apunta su madre, “cuando leo el pasaje del Evangelio que habla de Natanael, me recuerda a Pedro”.

Amigo de sus amigos

Si hay algo que destaca en la intensa biografía de Pedro Ballester es su lealtad hacia sus amigos. Tuvo muchos a lo largo de su vida y con ellos tuvo detalles de cercanía constantes. “Era muy recto y no le gustaba el ‘tonteo’, de unos días soy tu amigo y otros no”, apunta su hermano Carlos. 

Cuando Pedro iba a cursar 3º de la ESO, la familia se mudó temporalmente a Mallorca, por el trabajo de su padre. Allí Pedro vivió un ambiente escolar muy distinto al de Reino Unido: una clase con menos niños, una educación más personalizada y, en general, un ambiente cristiano. 

“Un día”, recuerda su madre y hermanos, “vino riéndose sin parar del colegio”. Al parecer, al terminar de presentar un trabajo ante la clase, un compañero había acabado con la frase “Pim, pam, pum, ¡bocadillo de atún!”. A Pedro, que venía del reposado y contenido ambiente inglés, le divirtió especialmente ese final, “y muchas veces, al terminar algo, me decía ‘Mamá, Pim, pam, pum, ¡bocadillo de atún!’”, señala Esperanza. 

La vuelta a Reino Unido le costó bastante. Era una época difícil para cualquier chaval. Recuerdan sus hermanos que “en el recreo del colegio, los chicos hablaban de videojuegos. Nosotros no teníamos consola por entonces y era complicado. Pero Pedro siempre mantuvo que era mejor tener menos amigos que malos amigos. Al final del curso tenía más amigos, porque también los demás chavales habían ido madurando”. 

Por entonces, Pedro acudía a Greygarth Hall, un centro de formación cristiana para jóvenes, dirigido por el Opus Dei en Manchester. Allí tenía muchos amigos, se sentía como en casa: jugaba al fútbol, hacía funciones de teatro y películas de detectives con otros chicos y atendía a clases de formación en virtudes humanas y cristianas. 

Su madre recuerda a un chico que vivía cerca de su casa en Huddersfield, Reino Unido. Este chico, que tenía un carácter complicado, conectó mucho con Pedro y él lo invitó a participar en las actividades de un centro juvenil del Opus Dei que distaba casi una hora y media de su casa. Durante años, este chico fue en el coche con los hermanos Ballester y Esperanza, su madre. Pedro siempre fue así.  “Se volcaba con sus amigos y no tenía miedo a enfrentarse con esos amigos en tema de la fe” recuerda Javier, su hermano. “Eso fue siempre, antes y durante su enfermedad”.

Pedro Ballester
Pedro junto a sus padres y hermanos. ©Cortesía de la familia Ballester Arenas

Vocación: ser quien Dios quiere que seas

Desde muy joven, Pedro vió su vocación como miembro numerario del Opus Dei. Esto le llevó a intentar vivir una vida de piedad y de relación con Dios muy cercana.

La vocación no es cambiar de vida, como recuerda Pedro, su padre: “¿Sabes qué es la vocación? Es ser tú mismo. Ser quien Dios quiera que seas”. Dios quiso a Pedro (hijo) como numerario en el Opus Dei y en unas circunstancias concretas. Su padre apunta que “Dios le pedía a él que hiciera lo que él había pensado para él. Creo que hay reciprocidad, tanto de visión como de respuesta, muy grande. Porque Pedro era muy inteligente. Tenía una inteligencia integral, que le llevaba a tener intereses como la política internacional, pero también a entender mucho a la gente. Luego, con la enfermedad, esa capacidad de ‘entender a los demás’ se agudizó”. 

En ese marco de su vocación cristiana se entiende cómo vivió su enfermedad: desde su decisión de estar en un centro del Opus Dei hasta el cuidado de sus padres. Era feliz con su vocación y lo transmitía a los demás, hasta el final. 

Aparición de la enfermedad 

Al acabar la etapa escolar, en 2014, Pedro fue admitido en el Imperial College London, uno de los centros académicos más prestigiosos de Reino Unido, para estudiar Ingeniería química. Fue a vivir a la residencia Netherhall House, en Hampstead. Había pedido la admisión como miembro numerario del Opus Dei poco antes y, en aquella residencia, podría vivir, formarse y realizar las labores apostólicas propias de esta prelatura personal. “Estaba feliz”, recuerdan sus padres. 

A los pocos meses, en diciembre de 2014, Pedro comenzó a sentir fuertes dolores de espalda. Tras unas revisiones médicas, le diagnosticaron un cáncer avanzado de pelvis. Con este diagnóstico regresó a Manchester para poder recibir el tratamiento y estar más cerca de su familia.

Comenzó su tratamiento médico en enero de 2015 en el Hospital Christie de Manchester. Entre mayo y julio de ese año fue a Heidelberg, Alemania, para recibir un tratamiento novedoso. La enfermedad pareció remitir y, en noviembre de ese año, Pedro pudo cumplir uno de sus sueños: viajar con su familia a Roma y saludar al Papież Franciszek

A pesar de esta ligera mejoría, la enfermedad volvió a aparecer y Pedro volvió a la vida de ingresos hospitalarios y sesiones de quimioterapia en el hospital. Durante este tiempo, si algo fue característico de Pedro, fue su alegría y el ofrecimiento a Dios de sus dolores, que eran muchos. Hablaba con frecuencia con amigos, estudiantes del Imperial College como él, residentes de Greygarth… Aquí se puso de manifiesto esa lealtad y esa madurez que ya era característica de Pedro desde sus primeros años.

Todos podemos ser santos 

“Pedro nos ha enseñado que todos podemos llegar al cielo y todos podemos ser santos” afirma su hermano Carlos, “no es que Pedro levitara, porque era normal, era muy normal, pero si tú sigues a Dios, le dices que sí todos los días, le ofreces el sufrimiento, pues llegas a ser un ‘crack’ y ayudas a miles de personas”. 

Muchas veces escuchamos que hay que vivir lo ordinario de manera extraordinaria, “Pedro hizo al revés”, continúa su hermano, “vivió lo extraordinario de manera muy ordinaria. En la enfermedad, por ejemplo, sufrió mucho, pero muchas personas no lo supieron, no lo veían en ese momento, por la manera que él se ocupaba de los demás. Te preguntaba a ti cómo estabas, o a la enfermera que venía a la habitación. Lo que hizo Pedro fue querer a la gente, sólo eso”, y quizás eso fue lo más extraordinario que hizo Pedro en una sociedad individualista y desvinculada como la nuestra. 

Durante sus estancias en el hospital, el cuarto de Pedro se convirtió en una especie de lugar de paz. Las enfermeras, familiares de otros enfermos y otros internos, lo visitaban, le contaban sus problemas… “Las enfermeras nos decían que les daba paz hablar con él y le contaban sus historias, las cosas que les preocupaban, cosas que les ocurrían en su matrimonio… Y Pedro las escuchaba siempre, sonreía y rezaba”. 

Pedro con varios amigos ©Reinhard Bakes

La vida con Dios es bonita

Los últimos años de Pedro Ballester pasaron entre su casa, el Christie Hospital y Greygarth Hall. De hecho, su familia vivió allí, en Greygarth, durante las Navidades de 2017.  “Fue muy bonito y muy natural”, recuerda Esperanza, “aunque vivíamos cerca de Greygarth, íbamos y veníamos todo el tiempo. En Navidad el director nos animó a ocupar las habitaciones libres de algunos estudiantes y pasamos esos días allí».

Pedro sabía que su familia era el Opus Dei y quería pasar sus últimos días en un centro. Aquella habitación era una fiesta: los residentes subían a estar con Pedro, sus padres… Las veces que pudo, incluso quiso disfrutar de un sorbo de whisky. 

“Ahí se vivía en una familia” afirma Carlos, el hermano de Pedro, “la vida con Dios es muy bonita. Y eso es lo que pasaba con Pedrito y en aquel cuarto, o en casa. En el hospital las enfermeras decían ‘yo quiero ser de esta familia’. En eso tuvieron mucho que ver mi padre y mi madre, que siempre abrieron las puertas a todo el mundo”. 

Esperanza recuerda que “uno de los residentes apenas hablaba cuando iba a ver a Pedro, se ponía en la esquina y simplemente disfrutaba del ambiente. ¿Y cuál era el ambiente? El amor de Dios que se veía. En la familia aceptamos el sufrimiento de Pedrito y dejábamos hacer a Dios y ya está. Si metíamos la pata pues no pasaba nada. Un día le dije: ‘Mira Pedrito, el año que viene podemos hacer esto. Entonces, a él se le cristalizó un poquito el ojo porque sabía que iba a morir, que no iba a tener año que viene. Pues ya está. Cuando tienes una situación así no puedes estar pensando ‘tenía que haber di-cho esto, tenía que haber hecho esto…’ Olvídate, meter la pata es parte de la vida”. 

Cara a cara con Dios

El 13 de enero de 2018, tres años después de que le dieran el diagnóstico de cáncer, Pedro murió en Greygarth, rodeado de sus padres, otros miembros del Opus Dei y algunos otros residentes. Su funeral reunió a cientos de personas en el templo del Santo Nombre de Manchester.

Poco después, cuenta su madre, “empezamos a recibir cartas y testimonios de personas que habían conocido la vida de Pedro y que le encomendaban asuntos de familia, enfermedades”. Son muchas las personas, especialmente jóvenes, para los que la vida de Pedro Ballester es un ejemplo y ven en él un intercesor ante Dios. 

Pedro se suma a nombres como los de Chiara Corbella, Carlo Acutis, Montse Grases o Marcelo Câmara. Jóvenes de hoy que buscaron y encontraron a Dios en medio de sus circunstancias cotidianas y que son, para todos, un ejemplo cercano y natural de la vida cristiana.

Ewangelizacja

Disfrutar de la arquitectura de la Basílica de San Pedro desde casa

Dos youtubers han publicado vídeos con más de 1 millón de visualizaciones que permiten entender muy bien muchos aspectos arquitectónicos del Vaticano.

Javier García Herrería-22 de sierpień de 2025-Czas czytania: < 1 minuta

En los últimos meses se han publicado dos vídeos, de unos 15 minutos de duración, que explican de un modo ameno algunos aspectos arquitectónicos de la Basílica de San Pedro.

La historia de la construcción de la Basílica de San Pedro

El primero está producido por Ter, el nombre artístico de Teresa Lozano, una arquitecta que se ha convertido en una de las youtubers más originales y reconocidas del mundo hispanohablante. Su canal mezcla temas de arquitectura, cultura pop, moda o historia del arte, siempre con un enfoque personal, creativo y lleno de humor. Posee un estilo muy personal para divulgar sobre temas complejos y variados, desde la proporción áurea, hasta Ikea, pasando por Rosalía o las catedrales góticas en un mismo vídeo y que todo tenga sentido. Su edición está llena de memes, referencias, gráficos y recursos visuales que hacen que el contenido sea entretenido sin perder profundidad.

La tumba de san Pedro en 3D

Manuel Bravo es un laico, especializado en teología y filosofía, que se ha consolidado como un referente para quienes buscan una formación católica accesible y bien fundamentada. Sus vídeos destacan por un estilo claro, didáctico y rigurosamente documentado.

En esta ocasión, ofrece una excelente explicación acompañada de una representación gráfica sobre la tumba de San Pedro y su evolución a lo largo de los siglos. Para ello, se apoya en las recientes imágenes en 3D publicadas por el Vaticano en colaboración con Microsoft, las cuales recrean el espacio de manera visualmente comprensible y detallada.

Więcej
Watykan

Papież ustanawia 22 sierpnia dniem modlitwy i postu w intencji pokoju w Ukrainie i Ziemi Świętej

Leon XIV zaprosił wszystkich wiernych do udziału w dniu modlitwy i postu w święto Najświętszej Maryi Panny Królowej.

Redakcja Omnes-22 de sierpień de 2025-Czas czytania: < 1 minuta

Na zakończenie audiencji generalnej 20 sierpnia papież poprosił, aby 22 sierpnia Kościół obchodził święto Królowej Maryi. "Ponieważ nasz świat nadal jest raniony przez wojny w Ziemi Świętej, na Ukrainie i w wielu innych regionach świata", powiedział, "proszę wszystkich wiernych, aby spędzili 22 sierpnia w poście i modlitwie, prosząc Pana, aby obdarzył nas pokojem i sprawiedliwością oraz otarł łzy tych, którzy cierpią z powodu trwających konfliktów zbrojnych".

Nadzieja na kanały dyplomatyczne

W przeddzień audiencji, podczas spotkania w Castel Gandolfo, papież powiedział, że ostatnie dyplomatyczne kroki w kierunku zakończenia wojny w Ukrainie są powodem do nadziei, choć wciąż niewystarczającym. "Jest nadzieja. Nadal musimy ciężko pracować, dużo się modlić i szukać drogi naprzód" - powiedział.

Zapytany o swoje kontakty z międzynarodowymi przywódcami po spotkaniu Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim i przedstawicielami Europy, wyjaśnił: "Od czasu do czasu słucham niektórych z nich", nie odpowiadając, czy rozmawiał bezpośrednio z prezydentem USA.

Odpowiedź Kościoła w Hiszpanii

Konferencja Episkopatu Hiszpanii (CEE) ogłosiła w komunikacie prasowym, że przyłączy się do dnia postu i modlitwy. Przewodniczący EEC, bp Luis Argüello, wysłał 8 sierpnia list do biskupów, aby "odpowiedzieli na apel papieża Leona XIV o wzmożenie modlitwy i postaw na rzecz pokoju".

W ostatnich tygodniach prałaci wezwali do "zwiększenia modlitwy o pokój w liturgicznych celebracjach każdego dnia". Włączyli również specjalne modlitwy na jutrznię, nieszpory i mszę.

Zasoby

Dlaczego nie ekskomunikować polityków popierających aborcję?

Kościół nie może ekskomunikować polityków proaborcyjnych, ponieważ ich postawa, choć moralnie poważna, nie stanowi przestępstwa kanonicznego. Należy odmówić im Eucharystii, aby chronić godność sakramentu.

OSV / Omnes-21 sierpień 2025-Czas czytania: 3 minuty

Jenna Marie Cooper, OSV News

Podczas wszystkich debat w ostatnich latach na temat tego, czy odmawiać Komunii Świętej proaborcyjnym politykom, zawsze zadawałem sobie pytanie: dlaczego ich biskupi nie mogli ich po prostu ekskomunikować? Wtedy przynajmniej wszystko byłoby jasne, publicznie znane, a przez to prawdopodobnie mniej kontrowersyjne w mediach.

Krótka odpowiedź na twoje pytanie jest taka, że ekskomunika jest karą za przestępstwa kanoniczne. I choć polityczne wsparcie dla polityki pro-choice jest moralnie problematyczne, samo w sobie nie stanowi przestępstwa kanonicznego.

Powody kanoniczne

Dla kontekstu, gdy mówimy o politykach pro-wyborczych, którym odmawia się Komunii Świętej, odpowiedni cytat to Canon 915 Kodeksu Prawo kanoniczne. Kanon 915 mówi nam, że ci, którzy "uparcie trwają w jawnym grzechu ciężkim, nie powinni być dopuszczani do Komunii Świętej".

Kanon 915 daje szafarzom Komunii Świętej i autorytetom duszpasterskim (tj. biskupom i proboszczom) obiektywne kryteria ustalania, czy odmówić Komunii Świętej danemu katolikowi. Jest to ważne, ponieważ domyślnym stanowiskiem Kościoła jest uczynienie sakramentów tak dostępnymi, jak to tylko możliwe, w oparciu o zasadę, że wierni mają do nich fundamentalne prawo.

Głównym kryterium kanonu 915 jest to, że grzech, o którym mowa, musi być "ciężki" lub niezwykle poważny, a aktywne promowanie polityki rządu na rzecz niszczenia niewinnego ludzkiego życia z pewnością kwalifikowałoby się do tego.

Publicznie znane grzechy

Grzech musi być również "oczywisty" lub łatwo znany opinii publicznej lub w inny sposób możliwy do zaobserwowania na zewnątrz. Ogólnie rzecz biorąc, platformy polityczne, stanowiska w kontrowersyjnych kwestiach i wyniki głosowania są publicznie dostępne. Wreszcie, dana osoba musi być "uparcie wytrwała" w swoim grzechu, co oznacza, że popełnia go w sposób ciągły, nawet po otrzymaniu ostrzeżenia od kompetentnego organu duszpasterskiego o poważnej grzeszności jej działań.

Chociaż rozważania te mogą wydawać się bardzo legalistyczne i sugerować, że dana osoba jest w jakiś sposób "sądzona", kanon ten jest częścią sekcji Kodeksu Prawa Kanonicznego dotyczącej sakramentów i nie jest tak naprawdę związany z prawem karnym Kościoła. Innymi słowy, kanon 915 i związane z nim kanony mają na celu przede wszystkim ochronę godności sakramentu; nie są one przeznaczone do bezpośredniego karania za przestępstwa kanoniczne. Kościół traktuje stosowanie kanonu 915 jako kwestię dialogu duszpasterskiego i osobistego napomnienia, a nie jako wynik procesu karnego lub kościelnego procesu sądowego.

W przeciwieństwie do tego, kościelne prawo karne ma na celu identyfikację i karanie przestępstw. Przynosi to korzyści zarówno samym przestępcom, gdy są karani karami "leczniczymi", jak i szerszej społeczności kościelnej, gdy są karani karami "ekspiacyjnymi".

Kara ekskomuniki ma charakter leczniczy

Ekskomunika jest przykładem kary leczniczej, ponieważ ma być swego rodzaju "sygnałem alarmowym" ostrzegającym przestępcę, że jest na złej drodze, i może zostać stosunkowo łatwo zniesiona, jeśli przestępca okaże skruchę. Kary zadośćuczynienia obejmują utratę stanu duchownego, w którym ksiądz skazany za przestępstwo kanoniczne zostaje praktycznie wydalony ze stanu kapłańskiego.

Prawo kościelne wymaga, aby "przepisy przewidujące karę... były ściśle interpretowane" (kanon 18). Oznacza to, że kary kanoniczne nie mogą być stosowane w sposób liberalny do wszystkich wykroczeń, które Kościół chce stłumić. Kara kanoniczna może zostać nałożona jedynie za czyny wyraźnie zdefiniowane jako przestępstwa w prawie kanonicznym.

Chociaż bezpośrednie spowodowanie aborcji jest przestępstwem kanonicznym karanym automatyczną ekskomuniką (zob. kanon 1397, 2), ma to zastosowanie tylko w sytuacjach, w których konkretna osoba osobiście spowodowała aborcję, a nie w sytuacjach, w których osoba promowała aborcję w bardziej abstrakcyjny sposób.

W świetle tego nie byłoby ani możliwe, ani duszpastersko właściwe, aby próbować wykorzystać karę ekskomuniki jako sposób na uniknięcie niewygodnych rozmów, które czasami wiążą się z kanonem 915.

AutorOSV / Omnes

Więcej
Gospel

Poznawanie Chrystusa. 21 Niedziela Zwykła (C)

Joseph Evans komentuje czytania na 21. Niedzielę Zwykłą (C) 24 sierpnia 2025 r.

Joseph Evans-21 sierpień 2025-Czas czytania: 2 minuty

Te straszne słowa naszego Pana "Nie wiem, kim jesteś". pojawiają się w dzisiejszej Ewangelii (Łk 13:22-30) oraz w przypowieści Chrystusa o mądrych i głupich pannach w Ewangelii Mateusza 25. "Nie znam cię". W dzisiejszej Ewangelii są one dosłownie "Nie wiem, skąd jesteś".ale idea jest ta sama. Mamy tutaj dwie grupy ludzi, którzy powinni byli "spotkać" Jezusa, mieli taką możliwość i zostali potępieni za to, że z niej nie skorzystali.

W przypowieści o pannach, głupie panny słyszą te słowa, gdy zostają wykluczone z uczty, przybywając, aby znaleźć zamknięte drzwi po przyniesieniu oliwy w ostatniej chwili. Oliwa na wiele sposobów symbolizuje ich zjednoczenie z Chrystusem lub jego brak. Nie mieli oliwy, więc ich płomień nie płonął w ich sercach. Pragnęli zabawy na uczcie, tego, co zewnętrzne, ale nie płonęli miłością do Oblubieńca, który naprawdę czyni ucztę. W pewnym sensie należały do świty oblubieńca - były wśród dziesięciu druhen - ale zadowalały się powierzchowną relacją z nim, dla "korzyści", i nigdy nie próbowały naprawdę go poznać, ani żeby on poznał je.

W dzisiejszej Ewangelii kontekst jest inny, ale rzeczywistość jest taka sama. Stawką jest największa rzecz, jaką można sobie wyobrazić: zbawienie. Ktoś zapytał Jezusa: "Panie, czy niewielu jest zbawionych?".. Te głupie panny nie zostały zbawione: drzwi zbawienia były dla nich zamknięte. Jezus używa tutaj innego obrazu: człowieka, który zamyka drzwi swojego domu. Ale to wydaje się być ostatecznym zamknięciem: kto będzie w środku, a kto zostanie wykluczony? "Wielu będzie próbowało się tam dostać i nie będzie w stanie.mówi Jezus. A gdy zostaną wykluczeni, będą błagać o wejście, podając różne argumenty: "Jedliśmy i piliśmy z tobą, a ty nauczałeś na naszych ulicach".. Po raz kolejny uważają, że wystarczy powierzchowna znajomość Chrystusa, sam fakt, że jest w ich sąsiedztwie.

Tym razem Jezus nie mówi po prostu "Nie znam cię". Udziel mocniejszej odpowiedzi: "Nie wiem, skąd jesteś".. Jakby chciał powiedzieć: nie było was nawet w moim moralnym i duchowym świecie, nie wiedziałem nic o was i waszym pochodzeniu. W rzeczywistości Jezus zna prawdziwy świat, w którym żyli: zły świat. "Odejdźcie ode mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się nieprawości".. Nie możemy zadowalać się powierzchownym kontaktem z Chrystusem - na przykład chodząc (normalnie) na Mszę w niedziele - żyjąc niemoralnie. "Znać" Chrystusa to nie tylko poruszać się w Jego sąsiedztwie. To On żyjący w naszych sercach i inspirujący nasze życie.

Watykan

Papież mówi szczegółowo o tym, co oznacza chrześcijańskie przebaczenie

Rzymski upał sprawił, że audiencja generalna została przeniesiona do Auli Pawła VI, gdzie papież wykorzystał fragment Ewangelii o zdradzie Judasza, aby mówić o przebaczeniu.

Javier García Herrería-20 września 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Podczas środowej audiencji generalnej papież zastanawiał się nad gestem Jezusa ofiarowania chleba Judaszowi podczas Ostatniej Wieczerzy, podkreślając, że była to ostatnia próba miłości, by się nie poddawać. Wskazał, że prawdziwe przebaczenie nie czeka na skruchę, ale jest oferowane jako darmowy dar, nawet w obliczu zdrady. W obliczu pokusy urazy i zemsty zaprosił wiernych do życia mocą miłości, która przebacza i wyzwala, pamiętając, że podobnie jak Jezus, jesteśmy wezwani do reagowania na zło dobrem i przekształcania rany zdrady w szansę na zbawienie.

Oto niektóre z najlepszych zwrotów z katechezy na temat przebaczenia:

"Bóg robi wszystko, absolutnie wszystko, aby do nas dotrzeć, nawet w momencie, gdy Go odrzucamy".

"Miłość Jezusa nie zaprzecza prawdzie bólu, ale nie pozwala, by zło miało ostatnie słowo". 

"Przebaczenie nie oznacza zaprzeczania złu, ale zapobieganie generowaniu przez nie więcej zła. Nie chodzi o to, by powiedzieć, że nic się nie stało, ale by zrobić wszystko, co możliwe, aby to nie uraza decydowała o przyszłości. 

"My również przeżywamy bolesne i wyczerpujące noce. Noce duszy, noce rozczarowania, noce, kiedy ktoś nas zranił lub zdradził. W takich chwilach pojawia się pokusa, by zamknąć się w sobie, chronić się, odeprzeć atak. Ale Pan pokazuje nam nadzieję, że zawsze jest inna droga. Uczy nas, że możemy zaoferować kęs nawet tym, którzy się od nas odwracają. Że możemy odpowiedzieć ciszą zaufania. I że możemy iść naprzód z godnością, nie wyrzekając się miłości. 

"Dziś prosimy o łaskę przebaczenia, nawet gdy nie czujemy się zrozumiani, nawet gdy czujemy się opuszczeni. To właśnie w takich momentach miłość może osiągnąć swój szczyt. Jak uczy nas Jezus, kochać oznacza uwolnić drugiego - nawet zdradzić - nie przestając wierzyć, że nawet ta wolność, zraniona i utracona, może zostać wyrwana z podstępu ciemności i przywrócona światłu dobra". 

"Kiedy światło przebaczenia zdoła przeniknąć przez najgłębsze szczeliny serca, rozumiemy, że nigdy nie jest ono bezużyteczne. Nawet jeśli druga osoba go nie akceptuje, nawet jeśli wydaje się daremne, przebaczenie uwalnia tego, kto je ofiarowuje: rozpuszcza urazę, przywraca pokój, przywraca nas samym sobie.

Więcej

Między podejrzliwością a przejrzystością: Kościół wobec oskarżeń o sekciarstwo

Dochodzenia kanoniczne muszą być przejrzyste, sprawiedliwe i gwarantowane dla wszystkich stron, unikając szybkich i niesprawiedliwych decyzji. Kościół musi naprawić nadużycia i unikać wpływu osądów medialnych.

20 września 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

W ostatnich latach byliśmy świadkami oskarżeń o sekciarskie zachowania w instytucjach kościelnych. Nie wnikając w to, czy zgłaszane fakty są prawdziwe, czy nie, moje obawy idą w innym kierunku: potrzeba, aby dochodzenia kanoniczne były poważne, przejrzyste i szanowały prawa wszystkich zaangażowanych osób. Innymi słowy, jeśli Kościół chce udzielić wiarygodnej odpowiedzi społeczeństwu, a przede wszystkim samym wiernym, musi zagwarantować procesy, w których wysłuchani zostaną nie tylko oskarżyciele, ale także ci, którzy przedstawiają inną wersję faktów.

Oskarżenia są zawsze alarmujące. Można jednak zapytać: czy rzeczywiście odpowiadają one wzorcowi instytucjonalnemu, czy raczej konkretnym przypadkom? W jakim stopniu niektóre z tych praktyk, obecnie kwestionowanych, są częścią tradycji duchowych, które nie zawsze są łatwe do zrozumienia spoza Kościoła? Wystarczy przypomnieć, co stało się z najbardziej udanymi rekolekcjami w Hiszpanii, oskarżanymi o manipulację emocjonalną, podczas gdy w rzeczywistości są one powszechnie znane ze swoich duchowych owoców i do tej pory nie zostały potępione przez hiszpańskich biskupów. Czy możemy zatem stwierdzić, że hierarchia kościelna zaniedbuje swoje funkcje, czy raczej, że pochopna ocena niektórych obserwatorów nie jest całkowicie wyważona? 

Niektóre ćwiczenia duchowe lub instytucje kościelne mogą wymagać dostosowania, nie zaprzeczam temu, ale nie powinno to uniemożliwiać korygowania nadużyć i wzmacniania struktur bez ich całkowitego zniesienia. Jeśli pomyślimy o instytucjach dla świeckich, które przez dziesięciolecia cieszyły się największą popularnością, zauważymy, że również w nich pojawiały się takie skargi i w dużej mierze dostosowują one swoje praktyki do większej promocji wewnętrznej wolności. Łatwo jest je stłumić i w ten sposób zdusić problem w zarodku, ale można się zastanawiać, czy częścią problemu nie jest brak jasnych i konkretnych dokumentów i oświadczeń episkopatu, które wyjaśniałyby wiernym, co jest, a co nie jest przedmiotem troski. 

Co więcej, problem nie ogranicza się do podejrzeń o nadużycia. Jeszcze poważniejszy jest sposób, w jaki prowadzone są niektóre postępowania kanoniczne. W ostatnich latach byliśmy świadkami niepokojących rezolucji zarówno w Hiszpanii, jak i w Watykanie: instrukcje i dochodzenia, które nie kończą się publicznym procesem, bez prawa do obrony, bez prawników, którzy mogliby zaprzeczyć oskarżeniom lub złożyć zeznania przeciwne. I, w więcej niż kilku przypadkach, z najbardziej drastyczną konsekwencją ze wszystkich: likwidacją instytucji, które przyniosły obfite duchowe owoce.

W każdym razie, jeśli jakaś instytucja ma zostać zniesiona, niech tak się stanie, ale po sprawiedliwym i przejrzystym procesie, nie tylko po to, aby pomóc wiernym i prałatom na całym świecie zrozumieć, jak i dlaczego należy to zrobić. 

Pokusa uciekania się do szybkiej ścieżki - zamknięcia instytucji, rozwiązania stowarzyszenia, usunięcia niewygodnej postaci - może wydawać się natychmiastowym rozwiązaniem, ale jest głęboko niesprawiedliwa, jeśli nie zastosowano procesu ochronnego. Gdybyśmy bowiem zastosowali tę samą logikę do życia całego Kościoła, co by pozostało? Ślub posłuszeństwa często ułatwiał nadużycia władzy i sumienia w wielu kontekstach: czy należy go znieść i zamknąć instytucje, w których doszło do nadużyć? 

Czasami są też seminarzyści, którzy zgłaszają nadużycia władzy i sumienia w seminarium, ale to nie znaczy, że seminarium jest zamykane lub biskupi są zmieniani. Sprawy starają się wrócić na właściwe tory, nie gasząc przy tym całego dobra. Istnieją bardzo pozytywne doświadczenia w wielu diecezjach i ważnych instytucjach kościelnych.

Kościół musi znaleźć równowagę między uznaniem i naprawieniem rzeczywistych szkód, które mogły zostać wyrządzone, ale także ochroną instytucji, które okazały się dawać życie i wiarę tysiącom ludzi. W przeciwnym razie popadlibyśmy w dynamikę skandalu medialnego, gdzie presja nagłówków dyktuje wyroki szybciej niż sprawiedliwość, i gdzie ostatecznie wszyscy - wierni i pastorzy - tracimy.

AutorJavier García Herrería

Redaktor Omnes. Wcześniej współpracował z różnymi mediami i przez 18 lat uczył filozofii na poziomie Bachillerato.

Watykan

Papież do biskupów Amazonii: Głoście Ewangelię, walczcie z niesprawiedliwością, brońcie przyrody

Papież Leon XIV wysłał telegram do biskupów Amazonii, podkreślając kluczową rolę głoszenia Ewangelii w ich pracy duszpasterskiej.

OSV News Agency-20 września 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

-OSV News / Cindy Wooden

Wysiłki mające na celu służbę, obronę i wzmocnienie społeczności katolickiej w regionie Amazonii powinny koncentrować się na głoszeniu Ewangelii. Papież Leon XIV.

Kiedy Kościół katolicki promuje "prawo i obowiązek" dbania o środowisko naturalne, nie zachęca ludzi do bycia "niewolnikami lub czcicielami natury", ponieważ stworzenie jest darem, który ma przynosić chwałę tylko Bogu, zgodnie z przesłaniem wysłanym do biskupów amazońskich w imieniu papieża przez kardynała Pietro Parolina, watykańskiego sekretarza stanu.

Trzy wzajemnie powiązane wymiary

Papież poprosił biskupów regionu, aby "pamiętali o trzech wymiarach, które są ze sobą powiązane w pracy duszpasterskiej w tym regionie: misja Kościoła głoszenia Ewangelii wszystkim; sprawiedliwe traktowanie ludów, które tam żyją; oraz troska o wspólny dom", zgodnie z przesłaniem skierowanym do peruwiańskiego kardynała Pedro Barreto Jimeno, przewodniczącego Konferencji Kościelnej Amazonii.

Przesłanie zostało opublikowane przez Watykan 18 sierpnia, gdy około 90 biskupów ze 105 diecezji i innych jurysdykcji kościelnych w regionie Amazonii spotkało się w Bogocie w Kolumbii przed planowanym zgromadzeniem ogólnym konferencji kościelnej - która obejmuje osoby zakonne i świeckie - w marcu 2026 roku.

Doświadczenie Synodu Biskupów dla Amazonii w 2019 r. pokazało, jak ważne jest, aby Kościół słuchał i angażował duchownych, zakonników i świeckich, zgodnie z przesłaniem, ale kardynał Parolin powiedział, że papież ma nadzieję, że spotkanie w Bogocie "pomoże biskupom diecezjalnym i wikariuszom apostolskim w wypełnianiu ich misji w konkretny i skuteczny sposób".

"Z jasnością i wielką dobroczynnością".

Jezus musi być głoszony "z jasnością i ogromną miłością wśród mieszkańców Amazonii, abyśmy mogli starać się dawać im świeży i czysty chleb Dobrej Nowiny oraz niebiański pokarm Eucharystii, jedyny sposób, aby być prawdziwie ludem Bożym i ciałem Chrystusa" - czytamy w przesłaniu.

Dostęp do Eucharystii, zwłaszcza w odległych amazońskich wioskach, był głównym tematem synodu w 2019 r., prowadząc do debat i dyskusji na temat możliwości wyświęcania do kapłaństwa żonatych mężczyzn, którzy są uznanymi przywódcami swoich wspólnot chrześcijańskich.

Odpowiedzią papieża Franciszka w adhortacji posynodalnej "Droga Amazonii" było "wezwanie wszystkich biskupów, zwłaszcza tych w Ameryce Łacińskiej, nie tylko do promowania modlitwy o powołania kapłańskie, ale także do większej hojności w zachęcaniu tych, którzy wykazują powołanie misyjne, do wyboru regionu Amazonii".

Znaczenie głoszenia wiary w Chrystusa

Podkreślając fundamentalne znaczenie głoszenia wiary w Chrystusa, przesłanie spotkania w Bogocie - opublikowane w języku angielskim, francuskim, portugalskim i hiszpańskim - potwierdziło, że historia Kościoła potwierdziła, że "wszędzie tam, gdzie głoszone jest imię Chrystusa, niesprawiedliwość ustępuje proporcjonalnie, ponieważ, jak stwierdza apostoł Paweł, wszelki wyzysk człowieka przez człowieka znika, jeśli jesteśmy w stanie przyjąć się nawzajem jako bracia i siostry".

"W ramach tej odwiecznej doktryny nie mniej oczywiste jest prawo i obowiązek dbania o "dom", który Bóg Ojciec powierzył nam jako sumiennym zarządcom" - kontynuował komunikat.

Obrona środowiska przez Kościół, zgodnie z przesłaniem, ma na celu "aby nikt nie niszczył nieodpowiedzialnie dóbr naturalnych, które mówią o dobroci i pięknie Stwórcy, a tym bardziej nie poddawał się im jako niewolnik lub czciciel natury, ponieważ rzeczy zostały nam dane, aby osiągnąć nasz cel, jakim jest chwalenie Boga, a tym samym zbawienie naszych dusz".


Przeczytaj oryginalny artykuł OSV News w języku angielskim TUTAJ.

AutorOSV News Agency

Prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny

Ci, którzy mają prawdziwe nabożeństwo do Dziewicy Maryi, są świadkami Jej potężnego wstawiennictwa. Otrzymuje wiele wyrazów wdzięczności za cuda, które uzyskała, prosząc o Jej pomoc i łaskę.

20 września 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

Czy katolicy dają Maryi miejsce Boga? Kilka miesięcy temu zdarzyło mi się odwiedzić dom, w którym opłakiwano właśnie zmarłą żonę właściciela. Miałem przy sobie różaniec i zauważając, że nie ma modlących się ludzi, zasugerowałem, aby dołączyli do mnie w modlitwie o jego wieczny odpoczynek. Trzy osoby poszły za mną, a reszta... opuściła pokój!

Zauważywszy moją dezorientację, jedna z osób, która ze mną została, powiedziała: "Kontynuuj, oni są chrześcijanami". 

Miał na myśli: "protestanci". My, katolicy, jesteśmy wybitnie chrześcijańscy. To nasi bracia protestanci (bracia odłączeni) oskarżają nas o uprawianie bałwochwalstwa poprzez oddawanie czci Najświętszej Maryi Pannie. Nie, nie czcimy jej, czcimy tylko Boga. Kochamy i czcimy Maryję. 

Każdego 15 sierpnia świętujemy Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny Kościół zaprasza nas do poświęcenia się Jej Niepokalanemu Sercu. Poświęcenie się Maryi oznacza oddanie się Jej. Oddać Jej naszą wolę i prosić, by nas inspirowała.

Maryja jako wzór do naśladowania

Ludwik Maria Grignion de Montfort napisał traktat o prawdziwym nabożeństwie do Maryi, w którym potępia fałszywe lub błędne praktyki i mówi o jedynym prawdziwym nabożeństwie, które polega na naśladowaniu Jej cnót. Zachęca nas do traktowania Maryi tak, jak czynił to Jezus Chrystus i do postrzegania Jej jako wzoru na naszej drodze uświęcenia.

Co więcej, mając ją za orędowniczkę, stajemy się najlepszą wersją samych siebie. W naszym codziennym życiu pytamy Ją, co by zrobiła, jak by to powiedziała, z kim by się skonsultowała. Przekłada się to na lepszy charakter i bardziej humanitarne traktowanie innych. Mniej "ego", a więcej dystansu i służby.

Ci, którzy mają prawdziwe nabożeństwo do Maryi, są świadkami Jej potężnego wstawiennictwa i istnieje wiele wyrazów wdzięczności za cuda, które uzyskała, prosząc o Jej pomoc i łaskę.

Poświęcenie Niepokalanemu Sercu Maryi

Ludwik Maria mówi o owocach, które przychodzą po poświęceniu się Jej Niepokalanemu Sercu:

 1) Samoświadomość. Dzięki światłu przekazanemu ci przez Ducha Świętego za pośrednictwem Maryi, poznasz swoje mocne strony, ale także swoje słabości i upadki. Pokorna Maryja podzieli się z tobą swoją głęboką pokorą, a dzięki Niej nie będziesz nikim gardził i wyeliminujesz emocjonalną udrękę bycia pogardzanym.

2) Uczestnictwo w wierze Maryi. Całe twoje życie będzie oparte na prawdziwej wierze: czystej wierze, która sprawi, że nie będziesz się martwić o to, co rozsądne. Żywej wierze, która sprawi, że zawsze będziesz działał z najczystszą miłością.

3) Dojrzałość chrześcijańska. W swoim zachowaniu wobec Boga nie będziesz już kierował się strachem, ale miłością. Będziesz patrzył na Niego jak na swojego kochającego Ojca i będziesz nieustannie starał się Mu podobać.

4) Wielkie zaufanie do Boga i Maryi. Przekazawszy Jej wszystkie swoje zasługi, łaski i satysfakcje, aby mogła nimi dysponować zgodnie ze swoją wolą, Ona przekaże ci swoje cnoty i przyoblecze cię swoimi zasługami, a ty będziesz mógł z pełnym zaufaniem powiedzieć Bogu: "To jest Maryja, Twoja służebnica, niech mi się stanie tak, jak powiedziałeś!".

Modlitwa do Maryi

Odmówmy razem tę piękną modlitwę z liturgii godzin: 

"Użycz mi Matko swoich oczu, abym mógł nimi widzieć

Bo jeśli spojrzę z nimi, nigdy więcej nie zgrzeszę.

Użycz mi Matko swych ust, bym modlił się nimi

Bo jeśli modlę się z nimi, Jezus mnie słyszy.

Pożycz mi matczyne ramiona, abym mógł pracować 

Że będzie wykonywać swoją pracę w kółko.

Użycz mi swego płaszcza, Matko, by przykryć moją niegodziwość.

Bo okryty Twoim płaszczem, dosięgnę nieba.

Użycz mi swego Syna, Matko, abym mógł Go kochać,

Jeśli dałeś mi Jezusa, czego więcej mogę chcieć? 

To będzie moja radość przez całą wieczność!

Amen.

Ekologia integralna

Pigułka antykoncepcyjna: Paweł VI miał jednak rację

Sześćdziesiąt pięć lat temu wprowadzono na rynek pierwszą pigułkę antykoncepcyjną, świętowaną jako wyzwolenie i postęp dla kobiet. Obecnie badania i doświadczenia ostrzegają przed poważnymi zagrożeniami fizycznymi, psychologicznymi i społecznymi związanymi z jej długotrwałym stosowaniem.

Die Tagespost-19 sierpień 2025-Czas czytania: 2 minuty

Stefan Rehder

18 sierpnia 1960 r.: Dokładnie 65 lat temu amerykańska firma farmaceutyczna Searle wprowadziła na rynek pierwszą pigułkę antykoncepcyjną pod marką "Enovid". Entuzjazm był ogromny, nie tylko w krainie nieograniczonych możliwości. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety chwalili pigułkę jako "historyczny wynalazek", "wyzwolenie kobiet" i "błogosławieństwo dla ludzkości".

Wiele osób jest obecnie mądrzejszych i bardziej świadomych licznych zagrożeń związanych z regularnym stosowaniem preparatów hormonalnych. Obejmują one znacznie zwiększoną podatność na choroby zakrzepowo-zatorowe, udar mózgu, raka piersi i utratę libido.

Ale to nie wszystko: najnowsze badania porównujące skany mózgu kobiet, które przez lata przyjmowały pigułkę, z tymi, które powstrzymywały się od jej przyjmowania, pokazują, że hormony przyjmowane wraz z pigułką również zmieniają mózg, zarówno pod względem strukturalnym, jak i funkcjonalnym. Co więcej, kobiety regularnie przyjmujące pigułki wykazują wszystkie markery, których naukowcy używają obecnie do wykrywania przewlekłego stresu. Jest to również szkodliwe i może prowadzić do kurczenia się hipokampa i zmniejszonej neurogenezy, a nawet jawnego rozwoju ciężkiej depresji.

I to nie wszystko: pigułka zmienia również mężczyzn, dla których kobiety często przyjmują te sztuczne hormony, które uszkadzają ich ciała. "Mężczyźni, którzy przyzwyczaili się do środków antykoncepcyjnych, mogą stracić szacunek dla kobiet i, nie biorąc pod uwagę ich fizycznego dobrobytu i duchowej równowagi, zdegradować je do zwykłych narzędzi zaspokajania swoich pragnień i przestać postrzegać je jako partnerki, którym należy się szacunek i miłość", ostrzegał papież Paweł VI, wyśmiewany w Niemczech jako "Paweł od pigułki", w swojej encyklice "Humanae Vitae" w 1968 r. Kto dziś ośmieliłby się mu zaprzeczyć?


Jest to tłumaczenie artykułu, który po raz pierwszy pojawił się na stronie internetowej Die-Tagespost. Oryginalny artykuł w języku niemieckim można znaleźć na stronie tutaj . Opublikowano w Omnes za zgodą.

AutorDie Tagespost

Zoom

Notre Dame po raz kolejny znalazło się w centrum uwagi w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

W procesji ulicami Paryża wzięło udział ponad 3000 osób.

Redakcja Omnes-19 sierpień 2025-Czas czytania: < 1 minuta
Wielebny SOS

Zadbaj o granice, a granice zadbają o ciebie.

Pielęgnowanie osobistych granic - emocjonalnych, duchowych i relacyjnych - jest kluczem do zachowania autentyczności, unikania kryzysów i ochrony tego, kim jesteś. Zdrowe granice nie są represyjne, lecz wzmacniają, prowadzą i uczłowieczają.

Carlos Chiclana-19 sierpień 2025-Czas czytania: 3 minuty

Pewnemu księdzu pomieszały się sprawy kobiet i pieniądze. Był w pokoju konsultacyjnym, aby rozpocząć powrót i ubolewał: "gdybym zadbał o to, czego mnie nauczono od samego początku, nie byłoby mnie tutaj teraz". Niektóre z tego, czego się nauczył, miały zastosowanie: pozwolić sobie pomóc tym, którzy go kochali i zacząć od nowa. 

Czy granice są czymś specyficznym dla księży? Podczas konsultacji z menedżerem międzynarodowej firmy, również w tarapatach, wyjaśniałem kilka podstawowych narzędzi do dbania o granice, a on zapytał: "Dlaczego nie uczą tego na MBA?

Granice pomagają zarówno unikać tego, co oddala nas od tego, kim jesteśmy (związki afektywno-seksualne, niewłaściwe wydawanie pieniędzy), jak i unikać przeciążenia obowiązkami, nadmiernej uwagi poświęcanej ludziom, nieproporcjonalnej odpowiedzialności za problemy, zaniedbywania życia duchowego lub odpoczynku i opieki. 

Inny ksiądz - mający dużo pracy i wiele osób objętych kierownictwem duchowym - powiedział w przyjacielskiej rozmowie: "Mówią mi, żebym odpoczął, ale ja odpocznę w życiu wiecznym". Po części miał rację, ale nie każdy z nas ma takie możliwości fizyczne i psychiczne. Są samochody terenowe, które mogą pojechać wszędzie, i inne samochody z najwyższej półki, które muszą jechać po drodze. Lepiej jechać 80 km/h przez wiele lat, niż jechać 150 km/h i spalić auto w krótkim czasie. Areszt to nie represja, to opieka i ochrona osoby.

Trzymanie się limitów

Celem i konsekwencją granic jest to, że personalizują cię, sprawiają, że jesteś bardziej sobą, że cię uwierzytelniają. Dlatego mają one sens, zapewniają ci bezpieczeństwo, dbają o ciebie, zapewniają ci ochronę, zwiększają twoją godność i strzegą tego, kim jesteś. Generują również szacunek i troskę o to, kim jest druga osoba, kto tworzy moje grupy i społeczność oraz co odpowiada instytucji, do której należę. Kilka pomysłów na opiekę nad nimi:

1.- Zawsze bądź w ruchu. Jeśli postrzegasz siebie jako cynicznego, urażonego, że już wszystko wiesz lub że nic cię nie zaskakuje, włącz dzwonki alarmowe! Udaj się do lekarza duszy lub psychiki, aby zobaczyć, co się dzieje. Istnieją domowe środki zaradcze, takie jak bycie wdzięcznym za tak wiele, które otrzymujesz każdego dnia, planowanie dnia z nastawieniem na maksymalne wykorzystanie go i cieszenie się nim, trenowanie zdolności do zdumienia i szukanie nowości w każdej chwili, która jest historyczna i nigdy się nie powtórzy. 

Pewnego czwartku poszedłem na mszę do wioski liczącej 1200 mieszkańców. Kościół był czysty, świeże kwiaty, monstrancja z Najświętszym Sakramentem na ołtarzu, ksiądz ubrany w płaszcz przeciwdeszczowy i śpiewający w wielkim nastroju, jak w dniu wielkiego święta. Obecne były 3 osoby. Ten człowiek był w drodze do wyjścia! Zwróć uwagę na znaki. Niewinność nie jest ignorancją ani dziecinnością.

2 - Katolicy są również zarażeni COVID. Normalną rzeczą jest to, że to samo dzieje się z tobą, co z innymi, jesteś normalny. Dbaj więc o siebie, ponieważ to, co masz w rękach, jest niezwykłe. Skarb w glinianych naczyniach. Kiedy nadejdzie czas na maskę, maskę, maskę.

3.- Słuchaj znaków. Jeśli pachnie spalenizną, sprawdź, czy to tylko tost, czy może kuchenka się pali. Słuchaj znaków, zarówno swoich, jak i innych.

Im szybciej zaczniesz działać, tym lepiej. Mój znajomy ksiądz zakochał się w dziewczynie, której towarzyszył duchowo, ale nie mógł się z tym pogodzić. Nigdy nie przekroczył żadnych granic, ale też nie odciął się od niej i nie poprosił kogoś innego o przejęcie obowiązków. Przebudzenie przyszło, gdy starszy katecheta porozmawiał z nim sam na sam i powiedział mu: "albo odetniesz się teraz, gdy jeszcze nic się nie stało, albo będziesz w wielkich mękach". Lepiej zgasić iskrę niż pożar.

5.- Nie idź do pożarów sam lub w kostiumie kąpielowym. W przypadku problemów lub nadmiernej aktywności, bądź odpowiednio przygotowany do skutecznego działania i bądź w towarzystwie swoich sojuszników, ludzkich i nadprzyrodzonych.

6.- Dziwactwo jest dziwne i, co więcej, źle się kończy. Wszystko, co przykuwa twoją uwagę i jest nietypowe, poddaj kwarantannie i nie pozwól temu rosnąć. Jeśli nie możesz się zdecydować, poproś o opinię kogoś, kto cię kocha.

7.- Ogień parzy, a woda zwilża. Odpowiednia odległość od każdej osoby i sytuacji pozwala ci być w miejscu, które czyni cię autentycznym, nie inwazyjnym, nie przeciążającym cię, nie raniącym ani nie przeszkadzającym. W odpowiedniej odległości od ogniska dobrze się rozgrzewasz. Prawdziwa empatia się nie złości. 

8.- Zbierasz to, co zasiejesz. Jeśli jest to słuchanie, empatia, elegancja i styl, troska i uwaga, świetnie. Jeśli zbierasz bałagan, brak równowagi lub nieporządek, zobacz, jakie ziarno zasiałeś. Dobre wibracje rodzą złe wibracje.

9.- Jeśli chcesz jechać do La Coruña, wybierz drogę do La Coruña. Codziennie wybieraj drogę swojego prawdziwego życia i patrz na znaki na drodze, które mówią, dokąd zmierzasz i przez które miasta przejeżdżasz. Jeśli nie pasuje, nadszedł czas, aby zwolnić i ponownie obliczyć trasę.

Watykan

"Pétros ení", nowa wystawa poświęcona Świętemu Piotrowi w Watykanie

"Pétros ení", "Piotr jest tutaj", to nowa wciągająca wystawa poświęcona apostołowi Piotrowi i historii największej chrześcijańskiej bazyliki na świecie.

Raporty rzymskie-18 września 2025 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Wystawa proponuje podróż, która łączy duchowość, sztukę i technologię, oferując odwiedzającym wyjątkowe doświadczenie, w którym przeszłość i teraźniejszość prowadzą dialog.

Trasa odbywa się wewnątrz ośmiokątnych pomieszczeń Bazyliki Świętego Piotra, przestrzeni dotychczas niedostępnych dla publiczności i specjalnie odrestaurowanych przez rzemieślników z Fabbrica di San Pietro. Pomieszczenia te, znajdujące się w jednym z filarów podtrzymujących wielką kopułę, pozwalają odwiedzającym wejść w wizualną i zmysłową opowieść o postaci pierwszego apostoła i żywej pamięci Kościoła.


Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Watykan

Spalmy się "ogniem" Bożej miłości, mówi papież podczas Mszy św. i obiadu z ubogimi

Papież Leon XIV odprawił Mszę św. i spożył obiad z ubogimi w Albano, przypominając im, że Kościół musi być gościnny i płonąć ogniem Bożej miłości.

Redakcja Omnes-18 września 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

Cindy Wooden, OSV

Spędzając ten dzień z ubogimi, papież Leon XIV modlił się, aby katolicy zadbali o to, by ich parafie były przyjazne dla wszystkich ludzi i "płonęły" Bożą miłością.

"Jesteśmy Kościołem Pana, Kościołem ubogich, wszyscy cenni, wszyscy aktywni uczestnicy, każdy niosący wyjątkowe słowo od Boga" - powiedział papież 17 sierpnia, odprawiając Mszę św. w sanktuarium Santa Maria della Rotonda w Albano Laziale z udziałem około 110 klientów i wolontariuszy programów Caritas diecezji Albano, w tym osób bezdomnych i mieszkańców schroniska rodzinnego.

"Nie trzymajmy Pana z dala od naszych kościołów, naszych domów i naszego życia" - powiedział papież w homilii podczas Mszy św. "Przyjmijmy Go raczej w ubogich i w ten sposób zawrzyjmy pokój nawet z naszym własnym ubóstwem, którego się boimy i któremu zaprzeczamy, gdy za wszelką cenę szukamy komfortu i bezpieczeństwa".

Po porannej mszy Leon XIV powrócił do oddalonego o niecałe dwie mile Castel Gandolfo, aby poprowadzić modlitwę Anioł Pański, a następnie zjeść obiad dla klientów Caritas i niektórych wolontariuszy.

Specjalny lunch

Lunch odbył się w Borgo Laudato Si', integralnym projekcie edukacyjno-szkoleniowym w zakresie ekologii, zainicjowanym przez papieża Franciszka w ogrodach letniej rezydencji papieskiej. Kelnerzy w białych koszulach i czarnych spodniach serwowali gościom posiłek, który obejmował warzywną lasagne, parmezan z bakłażana lub pieczoną cielęcinę, sałatkę owocową i desery dostarczone przez lokalne restauracje.

Kardynał Fabio Baggio, dyrektor generalny Borgo Laudato Si', powitał papieża i powiedział, że obiad z ubogimi był pięknym sposobem na uczczenie pierwszych 100 dni urzędowania papieża Leona XIV i potwierdzenie katolickiego nauczania, które "łączy troskę o stworzenie z troską o każdego człowieka".

Leon XIV siedział przy okrągłym stole na styku dwóch długich stołów tworzących kształt litery "L", pod baldachimem chroniącym gości przed słońcem. Obok niego siedziała Rosabal Leon, peruwiańska imigrantka z mężem i dwójką dzieci oraz 85-letnia Gabriella Oliveiro, mieszkająca samotnie na obrzeżach Rzymu.

Przed pobłogosławieniem jedzenia papież powiedział, że atmosfera przypomina o pięknie Bożego stworzenia, zwłaszcza stworzenia ludzi na Jego obraz i podobieństwo: "my wszyscy. Każdy z nas reprezentuje ten obraz Boga. Jak ważne jest, aby zawsze pamiętać, że znajdujemy tę obecność Boga w każdej osobie.

Homilia podczas Mszy św.

W homilii wygłoszonej podczas mszy papież powiedział, że niezależnie od tego, czy prosi o pomoc, czy jej udziela, w Kościele "każdy człowiek jest darem dla innych. Zburzmy mury.

Papież Leon XIV podziękował ludziom ze wspólnot katolickich na całym świecie, którzy "pracują, aby ułatwić spotkanie między ludźmi o różnym pochodzeniu i sytuacji ekonomicznej, psychologicznej lub afektywnej: tylko razem, tylko stając się jednym ciałem, w którym nawet najsłabsi mają pełną godność, naprawdę stajemy się ciałem Chrystusa, Kościołem Bożym".

Ewangelia Łukasza 12, 49-53 rozpoczyna się słowami: "Jezus powiedział do swoich uczniów: "Przyszedłem ogień przynieść na ziemię, a jakże pragnę, żeby on już zapłonął!

Ogień, o którym mówił Jezus, nie był "ogniem broni ani ogniem słów, które palą innych, nie, ale ogniem miłości: miłości, która jest skłonna służyć, która na obojętność odpowiada troską, a na arogancję łagodnością. Nie. Ale ogień miłości: miłość, która jest skłonna służyć, która na obojętność odpowiada troską, a na arogancję łagodnością; ogień dobroci, który nie kosztuje jak broń, ale dobrowolnie odnawia świat".

Ceną może być "niezrozumienie, wyśmiewanie, a nawet prześladowanie, ale nie ma większego pokoju niż mieć jego płomień w sobie" - powiedział papież.

Sanktuarium Santa Maria della Rotonda jest zbudowane w kształcie koła na miejscu pogańskiej świątyni z I wieku. Jego kształt, według papieża Leona XIV, "sprawia, że czujemy się mile widziani na łonie Boga".

Z zewnątrz Kościół, jak każda ludzka rzeczywistość, może wydawać się sztywny. Ale jego boska rzeczywistość ujawnia się, gdy przekraczamy jego próg i doświadczamy jego przyjęcia" - powiedział papież. Wtedy nasze ubóstwo, nasza bezbronność, a przede wszystkim nasze porażki - za które możemy być pogardzani i osądzani, a czasami sami pogardzamy i osądzamy - są ostatecznie przyjmowane przez łagodną siłę Boga, miłość bez granic i warunków.

"Maryja, matka Jezusa, jest dla nas znakiem i przedsmakiem macierzyństwa Boga" - powiedział. "W Niej stajemy się matczynym Kościołem, który rodzi i odradza nie przez światową moc, ale przez cnotę miłości".

Papież Leon XIV modlił się, aby katolicy pozwolili, by ogień Jezusa wypalił "uprzedzenia, przestrogi i lęki, które wciąż marginalizują tych, którzy niosą ubóstwo Chrystusa wypisane w ich życiu".

Więcej
Kino

Bankier w czasach zimnej wojny

Serial opowiada o życiu i morderstwie Alfreda Herrhausena, wizjonerskiego bankiera, który był kluczem do odwilży między ZSRR a Zachodem. Osadzony na tle napięć i szpiegostwa, pokazuje, jak jego polityka sprawiła, że wielu poczuło się niekomfortowo i doprowadziła do jego tragicznego końca.

Pablo Úrbez-18 września 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Seria

AdresPia Strietmann
DystrybucjaOliver Masucci, Julia Koschitz
Platforma: Filmin
KrajNiemcy, 2023 r.

Herrhausen: bankier i bomba - FilmAlfred Herrhausen, prezes zarządu Deutsche Bank, został zamordowany w listopadzie 1989 roku. Sprawcy zbrodni nigdy nie zostali zidentyfikowani, choć przypisywano ją Frakcja Czerwonej ArmiiHerrhausen był kluczową postacią w procesie rozmrażania żelaznej kurtyny i upadku muru berlińskiego. Herrhausen był kluczową postacią w rozmrożeniu żelaznej kurtyny i upadku muru berlińskiego. Jego polityka gospodarcza polegała na umarzaniu długów krajów rozwijających się i promowaniu większej odpowiedzialności społecznej w bankowości, co spotkało się z ostrą krytyką sektora kapitalistycznego. Środki te przyciągnęły jednak uwagę Gorbaczowa, który dostrzegł w Herrhausenie osobę, której mógł zaufać, aby złagodzić bankructwo Związku Radzieckiego.

Ten pięcioodcinkowy miniserial gorączkowo opowiada o wydarzeniach, które uczyniły Herrhausen kluczową postacią w historii Europy w 1989 roku. W przeciwieństwie do dobrze znanych wydarzeń, które doprowadziły do upadku muru berlińskiego, widz jest traktowany jako intra-historia, do wielu pozornie niewinnych czynów, które stopniowo tworzyły klimat sprzyjający Gorbaczowowi i Zachodowi, osiągając porozumienie, które przezwyciężyło podział. Herrhausen jest przedstawiony jako charyzmatyczna postać, wizjoner, skłócony ze swoim zarządem i zachodnią opozycją polityczną. 

Znane postacie drugoplanowe, takie jak prezydent Niemiec Helmut Kohl, były sekretarz CIA Henry Kissinger i szefowie Deutsche Bank, są stale obecne na ekranie. Ponadto zimnowojenna atmosfera szpiegostwa i nieufności jest dobrze uchwycona. Odzwierciedla to również motywy stojące za zabójstwem Herrhausena. Chociaż bomba została zdetonowana przez bardzo małą grupę, jest wielu, którzy do tego zachęcali i świętowali. Tak więc, biorąc pod uwagę niemożność dokładnego ustalenia, kto spowodował eksplozję, miniserial opracowuje odpowiedzi, które są satysfakcjonujące i wiarygodne. Postacie nie są skrupulatnie rozwijane i nie ma zbyt wiele wytchnienia dla ich dramatycznej ewolucji, ponieważ nagromadzenie wydarzeń wydaje się mieć większe znaczenie. Jednak szalone tempo 1989 roku jest wiarygodnie odtworzone.

AutorPablo Úrbez

Więcej

Odwaga afrykańskich biskupów w obliczu poligamii

Afrykańscy biskupi odważnie stawili czoła wyzwaniu poligamii, dając bardzo pozytywny przykład krajom zachodnim.

17 września 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Afrykańscy biskupi zebrali się w Kigali na XX Zgromadzeniu Plenarnym Synodu Konferencji Episkopatów Afryki i Madagaskaru (SECAM). Na zakończenie przedstawili projekt zatytułowany "Duszpasterskie wyzwania poligamii".który stanowi ważną analizę rzeczywistości kulturowej i prawnej na swoim kontynencie.

29-stronicowy dokument nie unika tematu: uznaje, że poligamia pozostaje głęboko zakorzenioną i społecznie zorganizowaną praktyką kulturową, której nie można i nie należy ignorować. Pomimo ugruntowanego zwyczaju, afrykańscy prałaci proponują, aby nie wyrzekać się nauczania doktrynalnego, które potwierdza monogamię jako ideał chrześcijański.

Biskupi są jednak świadomi, że dla wielu osób monogamia jest wymogiem etycznym, który trudno jest osiągnąć w krótkim czasie, dlatego proponują szczere duszpasterskie towarzyszenie osobom żyjącym w związkach poligamicznych, zarówno wśród już ochrzczonych katolików, jak i wśród tych, którzy chcą zbliżyć się do wiary.

Odwaga tych biskupów polega na tym, że nie poddają się presji kulturowej ani nie popadają w relatywizm. Nie starają się dostosować do tradycyjnych praktyk, ale rzucić światło Ewangelii na bardzo delikatne pytania: "Jak możemy duszpastersko przyjąć tych, którzy już są w związkach poligamicznych", "jak możemy promować chrześcijańską wierność bez zrażania ludzi"?

W przeciwieństwie do propozycji niektórych zachodnich biskupów, którzy twierdzą, że moralność musi się zmienić z powodu rzekomych postępów w idei rodziny (rozwodnicy, pary homoseksualne itp.), afrykańscy biskupi proponują, aby poligamiczni mężczyźni mogli zrobić krok w kierunku monogamii, "wybierając" swoją pierwszą lub ulubioną żonę. Wraz z nią, sakramentalna więź zostałaby potwierdzona lub ukonstytuowana. Jednocześnie podkreśla się, że wybór ten nie rozwiązuje wymogów sprawiedliwości i troski wobec innych żon i dzieci zrodzonych z takich związków.

W przypadku niechęci do podjęcia tego kroku, drugim rozwiązaniem, które proponują, jest uznanie poligamisty za "stałego katechumena", tj. członka wiernych, który podąża ścieżką katechumenalną, która nie prowadzi bezpośrednio do chrztu, ale otrzymuje oficjalny dokument, który uznaje go za kandydata do tego sakramentu, chociaż na razie nie może uzyskać dostępu do sakramentów z powodu wcześniejszych więzi małżeńskich. Formuła ta pozwoliłaby rodzinie poligamicznej ochrzcić swoje dzieci, uczestniczyć w życiu wspólnoty i dawać chrześcijańskie świadectwo, nawet bez pełnej komunii sakramentalnej.

Osobiście głęboko podziwiam odwagę biskupów afrykańskich i ich spójność z magisterium Kościoła: nie porzucają ani prawdy, ani ludzi, trzymają się mocno doktryny i otwierają przestrzenie dla wzrostu i nadziei. Uczą nas, że Kościół nie rezygnuje ze swojej misji wzywania wszystkich ludzi do nawrócenia, ani nie ogranicza się wyłącznie do norm, ale wychodzi na spotkanie, leczy, poucza i towarzyszy. To właśnie w tym świadectwie leży dziś prorocza moc Afryki w Kościele powszechnym.

AutorJavier García Herrería

Redaktor Omnes. Wcześniej współpracował z różnymi mediami i przez 18 lat uczył filozofii na poziomie Bachillerato.

Książki

Święty Josemaria i liturgia

Studium Juana José Silvestre pokazuje, że święty Josemaría Escrivá był pionierem ruchu liturgicznego XX wieku, podkreślając jego głębokie doświadczenie i nauczanie liturgii. Praca podkreśla, w jaki sposób przekazał on tę liturgiczną miłość, zwłaszcza członkom Opus Dei, w wierności Magisterium i Soborowi Watykańskiemu II.

José Carlos Martín de la Hoz-17 września 2025 r.-Czas czytania: 4 minuty

Uważna lektura wspaniałego dzieła profesora Juan José Silvestre (Alcoy, Alicante, 1973), doktor liturgii świętej Instytutu Anzelmiańskiego w Rzymie, konsultor Dykasterii ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów oraz wykładowca na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Nawarry, na temat znaczenia liturgii w kazaniach i pismach św. Josemarii Escrivá de Balaguer, uderzył mnie jako obraz mądrego profesora w swoim przedmiocie, który z radością poszukuje swoich korzeni, aby odnowić naukę, którą żył i studiował od jej początków.

W wielkiej reformie teologicznej przeprowadzonej przez Szkołę w Salamance, która miała znaczący wpływ na Sobór Trydencki i na wielką reformę Kościoła zarówno w Europie, jak i w Ameryce w XVI wieku, jedna z jej podstawowych zasad niewątpliwie miała wpływ: "ad fontes". Oznacza to powrót do źródeł, do ustnego i pisemnego objawienia Jezusa Chrystusa, przekazanego, zachowanego i pogłębionego przez magisterium Kościoła oraz przez wielką tradycję teologii i prawa kanonicznego świętych i głębokich mężów, którzy byli w stanie żyć, studiować i przekazywać skarb chrześcijańskiego objawienia w swoim czasie i w swoim życiu.

Ruch liturgiczny

Profesor Silvestre rozpocznie swoją pracę od postawienia kluczowego pytania dla liturgisty XXI wieku: czy św. Josemaria należał do wielkiego ruchu liturgicznego, który od 1904 r. wraz ze św. Piusem X rozprzestrzeniał się w całym Kościele powszechnym aż do zjednoczenia się na Soborze Watykańskim II i który został zawarty w pierwszym wielkim dokumencie Soboru, konstytucji dogmatycznej "Sacrosantum Concilium". 

Jan Paweł II opublikował list apostolski z okazji 40-lecia wspomnianej Konstytucji, w którym stwierdził: "Ogłoszenie Konstytucji 'Sacrosanctum Concilium' wyznaczyło w życiu Kościoła etap o fundamentalnym znaczeniu dla promocji i rozwoju liturgii. Kościół, który ożywiany tchnieniem Ducha Świętego, przeżywa swoją misję jako 'sakrament, czyli znak i narzędzie wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego' (Lumen gentium, n. 1), znajduje w liturgii najwyższy wyraz swojej mistycznej rzeczywistości" (List apostolski "Liturgia Kościoła").Spiritus et sponsa"Rzym" 4.XII.2003, n.16). 

Profesor Silvestre przestudiuje zatem wszystkie dokumenty magisterium Kościoła w XX wieku, aby prześledzić narodziny ruchu liturgicznego i jego intuicje, a także doktryny wielkich liturgistów XX wieku, ich monografie, artykuły i referaty konferencyjne itp., a na koniec zagłębi się w dzieła świętego Josemarii, aby móc stwierdzić, że święty Josemaria był rzeczywiście prawdziwym pionierem tego ruchu liturgicznego (29, 38).

Pamiętam rozmowę z wielkim historykiem ruchu liturgicznego i liturgii, ojcem Manuelem Garrido OSB (1925-2013), który był członkiem trybunału w diecezjalnej fazie procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego św. Josemaríi Escrivá w Madrycie, który powiedział, że dla niego najważniejszym wkładem św. Josemaríi w ruch liturgiczny było to, jak uformował wiernych Opus Dei oraz współpracowników i przyjaciół w sposobie kochania i przeżywania liturgii.

Liturgia i święty Josemaría

Praca profesora Juana José Silvestre szczegółowo wyjaśni sposób, w jaki święty Josemaría żył Liturgią Kościoła i jak nauczał jej swoim przykładem i słowami ludzi wszelkiego rodzaju i warunków, a zwłaszcza kapłanów Prałatury Opus Dei i Stowarzyszenia Kapłańskiego Świętego Krzyża, co można zobaczyć po prostu obserwując, jak odprawiają Mszę Świętą, udzielają błogosławieństwa podczas ceremonii lub rozdają komunię.

Jak zawsze, musimy podkreślić, że profesor Silvestre w naturalny sposób zachowuje wielki rygor historyczny w publikowanych przez siebie pracach i zawsze wie, jak ująć swoje prace we współrzędnych historycznych, ponieważ czyni to jego argumentację teologiczną i kanoniczną znacznie solidniejszą.

Musimy również podkreślić, że profesor Silvestre wie, jak teologicznie uzasadnić kwestie, którymi się zajmuje, a zatem jest liturgistą, z którym można prowadzić dialog, ponieważ innym bardzo trudno jest słuchać argumentacji kogoś, kto ma inne kryterium niż ich własne, co wynika po prostu z braku solidności intelektualnej.

Główny wkład

Jeśli chodzi o wkład profesora Silvestre w tę pracę, uważamy za ważny rozwój dokonany przez świętego Josemaríę i przestudiowany przez naszego autora na temat koncepcji "utożsamiania się z Chrystusem kapłana" zarówno w czasie odprawiania Mszy Świętej "in persona Christi", jak i zwyczajowo przez cały dzień, jak święty Josemaría zwykł prosić kapłanów: "aby mieli te same uczucia, co Chrystus na krzyżu" (188).

W związku z tym anegdota, która wydarzyła się 7 sierpnia 1931 r. podczas Patronato de enfermos, wydaje się ważna i odkrywcza z liturgicznego punktu widzenia, kiedy to św. Josemaria otrzymał w sobie boską lokalizację ze słowami z Ewangelii Jana: "Gdy zostanę wywyższony na wysokościach, przyciągnę wszystko do siebie" (I J 12, 32) i mógł zobaczyć, jak uświęcenie zadań doczesnych staje się rzeczywistością (174, 178).

Warto również wspomnieć kilka słów profesora Silvestre'a o tym, jak św. Josemaria zastosował w ośrodkach Opus Dei środki podjęte przez papieży rzymskich i w każdej diecezji przez ordynariuszy, aby wiernie żyć postanowieniami Soboru Watykańskiego II. Jednocześnie nasz autor nie omieszkał przypomnieć "bólu, jakiego doznał święty Josemaria w obliczu nadużyć i deformacji, jakim uległa liturgia w latach następujących po Soborze Watykańskim II" (212).

Bardzo pouczające i formujące jest zalecenie, aby czytelnicy tej pracy przyjrzeli się bliżej ostatniej części pracy profesora Silvestre'a, która zawiera wiele tekstów świętego Josemaríi rozproszonych w jego dziełach pisanych i w jego ustnych kazaniach na temat tego, jak przeżywać części Mszy z "pasją miłości", korzystając z głębi zawartej w rubrykach Mszy i historii samej Mszy: "spotkania miłości między Chrystusem a Jego Kościołem", jak nazywa je profesor Silvestre (249).

Święty Josemaria i liturgia

AutorJuan José Silvestre
Redakcja: Rialp
Liczba stron: 299

Watykan

Analiza: Po 100 dniach pontyfikatu Leon XIV jest zakorzeniony w św. Augustynie, refleksji i jedności

Po 100 dniach pontyfikatu papież Leon XIV jawi się jako spokojny, uważny i augustiański przywódca, zaangażowany w jedność, dialog i zaufanie do urzędu papieskiego.

OSV / Omnes-16 września 2025 r.-Czas czytania: 5 minuty

Maria Wiering, OSV News

Gdy 16 sierpnia mija 100 dni pontyfikatu papieża Leona XIV, eksperci analizują jego słowa i działania w nadziei na określenie jego stylu przywództwa, priorytetów i wizji przyszłości Kościoła.

Ale w przeciwieństwie do papieża Franciszka, którego nowatorskie decyzje dotyczące miejsca zamieszkania i ubioru, wraz z niespodziewanymi rozmowami telefonicznymi, wycieczkami i komentarzami dla dziennikarzy, naznaczyły jego pierwsze miesiące 2013 roku, pontyfikat papieża Leona był spokojniejszy, naznaczony jego refleksyjną i uważną postawą, powiedzieli naukowcy OSV News.

Historyk Joëlle Rollo-Koster, redaktor The Cambridge History of the Papacy, trzytomowego zbioru opublikowanego tego lata przez Cambridge University Press, widzi 69-letniego papieża Leona wykorzystującego pierwsze miesiące jako okres przyjmowania, obserwacji i testowania.

"Był cichy i mniej "głośny" niż Franciszek" - powiedział Rollo-Koster, który wykłada na University of Rhode Island i jest autorem kilku książek o papiestwie.

"Jest mniej argentyński, a bardziej peruwiański... w swoim zachowaniu: spokojny, refleksyjny" - dodał, odnosząc się do dziesięcioleci, które urodzony w USA papież Leon poświęcił posłudze kapłańskiej i biskupiej w południowoamerykańskim kraju przybrzeżnym. "Jest inteligentny. Obserwuje wszystko. Rozmawia ze wszystkimi. I wtedy zobaczymy, jak manifestuje swoją prawdziwą osobowość".

Dążenie do jedności

Jednak od czasu swojego wyboru 8 maja, papież Leon pozycjonuje się jako postać jedności i pokoju oraz orędownik ludzkości w obliczu szybkich zmian technologicznych.

Po raz pierwszy wspomniał o sztucznej inteligencji podczas audiencji z kardynałami 10 maja, dwa dni po wyborze na papieża. Wyjaśniając inspirację dla swojego imienia, powiedział im, że papież Leon XIII w encyklice "Rerum Novarum" z 1891 r. odniósł się do wyzwań rewolucji przemysłowej. "W naszych czasach Kościół oferuje wszystkim skarb swojej doktryny społecznej w odpowiedzi na kolejną rewolucję przemysłową i postępy w dziedzinie sztucznej inteligencji, które stanowią nowe wyzwania dla obrony ludzkiej godności, sprawiedliwości i pracy" - powiedział.

12 maja powtórzył tę troskę podczas swojej pierwszej audiencji dla dziennikarzy, mówiąc, że sztuczna inteligencja ma "ogromny potencjał", ale "niemniej jednak wymaga odpowiedzialności i rozeznania, aby zapewnić, że może być wykorzystywana dla dobra wszystkich, tak aby mogła przynieść korzyści całej ludzkości".

Apele o pokój

W międzyczasie zwrócił uwagę na międzynarodowe kryzysy i wyraził szczególne zaniepokojenie wojną Rosji w Ukrainie i wojną Izraela przeciwko Hamasowi w Strefie Gazy. Przemawiając do prasy 13 sierpnia, opisał wysiłki Stolicy Apostolskiej jako "miękką dyplomację", zawsze zapraszającą, zachęcającą do poszukiwania niestosowania przemocy poprzez dialog i poszukiwanie rozwiązań, ponieważ problemy te nie mogą być rozwiązane przez wojnę.

John Cavadini, dyrektor McGrath Institute for Church Life i profesor teologii na Uniwersytecie Notre Dame, powiedział, że papież Leon zaprezentował się jako "przywódca, któremu można zaufać".

Używanie przez niego tradycyjnych symboli papiestwa, takich jak noszenie papieskiej peleryny znanej jako "mozzetta", kiedy po raz pierwszy pojawił się jako papież, zamieszkanie w papieskich mieszkaniach i szukanie letniego wytchnienia w Castel Gandolfo, wskazuje na cel papieża Leona, by być "przywódcą ze względu na swój urząd, a nie ze względu na osobistą charyzmę" - powiedział Cavadini.

"Myślę, że to wzbudza zaufanie w ludziach i myślę, że jego celem jest wzbudzenie zaufania; zaufania nie tylko do siebie, ale także do urzędu, który sprawuje, do którego oczywiście ma wielki szacunek" - dodał. "Chce być interpretacją urzędu papieskiego, która jest wiarygodna dla wszystkich".

Podczas gdy niektórzy papiescy obserwatorzy sugerowali, że pierwsze miesiące tego pontyfikatu dostarczyły niewiele materiału do oceny, Cavadini powiedział, że papież Leon wydaje się być "bardzo ostrożnym człowiekiem", który zachowuje ostrożność i szanuje swoją rolę jako przedstawiciela czegoś większego niż on sam.

"Nie chcesz, aby osobiste preferencje szybko definiowały stanowisko" - powiedział.

Amerykański i peruwiański

Amerykanie w szczególności szukają oznak dumy narodowej lub pokrewieństwa w pierwszym papieżu urodzonym w Ameryce. Papież Leo, zagorzały fan Chicago White Sox, podpisał co najmniej jedną piłkę baseballową, otrzymał pizzę w głębokim cieście i pamiątki sportowe z rodzinnego Chicago, w tym od wiceprezydenta USA J.D. Vance'a.

Cavadini mówi, że widzi, iż papież Leon przekazuje tradycyjnie amerykańskie poczucie odpowiedzialności za opiekę nad uciśnionymi, "pomaganie ludziom, którzy potrzebują pomocy".

"Myślę, że jest to bardzo zakorzenione w amerykańskim sposobie myślenia i myślę, że chce się upewnić, że jest postrzegany w ten sposób, w przeciwieństwie do wszelkich ambicji politycznych, które mogą być związane z którąkolwiek z partii" - powiedział. "Wiem, że nie zawsze spełnialiśmy to jako Amerykanie i pod pewnymi względami jest to część mitologii; ale z drugiej strony myślę, że to po prostu głęboka aspiracja Amerykanów do bycia użytecznymi".

Rollo-Koster stwierdził, że dostrzega międzynarodowy charakter papiestwa papieża Leona XIII, naznaczony jego latami pobytu w Peru i Rzymie oraz podróżami po całym świecie podczas pełnienia funkcji przeora generalnego augustianów. Zauważył, że niektóre z przypisywanych mu "amerykańskości", takie jak jego sympatia do drużyn sportowych, wydają się wymuszone.

Jedność z Franciszkiem

Podobnie jak wysiłki zmierzające do zdystansowania go od papieża Franciszka, ponieważ papież Leon podjął różne decyzje dotyczące tego, jak "pełnić" swoją rolę, powiedział. Chociaż obaj różnią się osobowościami, papież Leon wykazał ciągłość z kluczowymi celami papieża Franciszka, w tym promocją integralnej ekologii, którą papież Leon podkreślił nową formą Mszy "w trosce o stworzenie", którą po raz pierwszy odprawił 9 lipca.

"Podążaj śladami Franciszka: troska o duchowość, troska o ubogich, troska o zmarginalizowanych, troska o klasę robotniczą, troska o medycynę" - powiedział. Zauważył, że niektóre z jego decyzji mogą być celową przeciwwagą dla przeciwnych działań administracji Trumpa.

Augustyna, słynnego teologa i filozofa, który był biskupem w Afryce Północnej w V wieku i którego myśl wpłynęła na założenie zakonu augustianów w 1244 roku. Papież Leon, który wstąpił do zakonu po ukończeniu studiów w 1977 r. i przez 12 lat pełnił funkcję jego międzynarodowego przywódcy, często cytuje św.

8 maja, z balkonu Bazyliki Świętego Piotra, papież Leon określił siebie jako "syna świętego Augustyna", a jego pierwsze miesiące jako papieża podkreśliły tę tożsamość, powiedział augustianin ojciec Kevin DePrinzio, wiceprezes ds. misji i posługi na Uniwersytecie Villanova.

Styl przywództwa

"Jego styl przywództwa jest augustiański. To "za" i "z". To tak, jakby powiedzieć: "Jestem z tobą w tej sprawie"" - powiedział ojciec DePrinzio. "Myślę, że jest to bardzo przystępna duchowość, która urzeknie ludzi. Charakteryzuje się gościnnością, przyjaźnią... niespokojnym sercem, wiesz, płonącym sercem, i jest to głęboko ludzka rzecz".

Na poziomie osobistym ojciec DePrinzio powiedział, że postrzega papieża Leo jako introwertyka, który otrzymał łaskę działania jako ekstrawertyk, aby sprostać potrzebom swojej nowej roli. Kapłan spotkał przyszłego papieża Leo podczas swojej formacji u augustianów pod koniec lat 90-tych, a ich drogi nadal się krzyżowały. W zeszłym roku ojciec DePrinzio poprowadził pielgrzymkę studentów Villanova do Rzymu i Watykanu, gdzie ówczesny kardynał Robert Prevost odprawił dla nich mszę w krypcie Bazyliki Świętego Piotra. Szeroko rozpowszechnione zdjęcie pokazuje grupę pozującą z gestem "V" dla Villanova, alma mater papieża Leona.

Pierwszy biograf Augustyna opisał go jako mediatora, a ojciec DePrinzio widzi papieża Leona przyjmującego podobną rolę.

"Ten świat musi wiedzieć, jak prowadzić dialog, więc myślę, że będzie on przykładem" - powiedział. "Trudno będzie zdefiniować go ideologicznie. Jeśli ludzie tego szukają, myślę, że będą bardzo zdezorientowani i nie będą w stanie tego zrobić".

Zamiast tego papież Leon prawdopodobnie będzie nieustannie powracał do tematu, który podkreślił podczas mszy inauguracyjnej: jedności.

"Dla augustianina jedność nie oznacza jednolitości, w której wszyscy wyglądają tak samo" - powiedział ojciec DePrinzio. "Ciekawie będzie zobaczyć, jak to wszystko się potoczy. Ale myślę, że zdecydowanie jest na równi".

Dodał: "Myślę, że tego właśnie potrzebujemy".

AutorOSV / Omnes

Więcej
Watykan

100 dni papieża Leona XIV: między słuchaniem, tradycją i pierwszymi gestami

Papież Leon XIV został wybrany 8 maja, więc 16 sierpnia jest datą jego wyboru. 100 dni, odkąd jako nowy papież wszedł na balkon Bazyliki Świętego Piotra. Swoje 70. urodziny będzie obchodził 14 września.

Javier García Herrería-16 września 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Daleki od działania z szybkością wykonawczą, papież wolał spędzić swoje pierwsze miesiące na słuchaniu. Zaraz po wyborze zwołał posiedzenie plenarne z Kolegium Kardynalskim i osobiste spotkania z szefami watykańskich dykasterii. Tymczasowo potwierdził obecnych szefów kurii i zarezerwował na wrzesień i październik pierwsze kluczowe nominacje, w tym swojego następcy na czele dykasterii ds. biskupów.

Nie potwierdził jeszcze, gdzie będzie mieszkał, choć wszystko wskazuje na to, że powróci do papieskiego mieszkania w Pałacu Apostolskim, które jest obecnie w remoncie.

Leon XIV powrócił do klasycznego stroju papieskiego i spędził lato w Castel Gandolfo, zaznaczając zmianę stylu w stosunku do swojego poprzednika.

Priorytety duszpasterskie

W swoich pierwszych przemówieniach papież podkreślił sześć osi swojej posługi: prymat Chrystusa w głoszeniu, nawrócenie misyjne, wzrost synodalności, wartość sensus fidei ludu Bożego, troski o słabych i odważnego dialogu z dzisiejszym światem. "Chcemy być Kościołem, który idzie, który szuka pokoju i miłosierdzia, zwłaszcza z tymi, którzy cierpią" - powiedział w swoim pierwszym pozdrowieniu.

Bliski kontakt z wiernymi

Z tygodnia na tydzień Leon XIV pokazuje, że coraz swobodniej czuje się w bezpośrednim kontakcie z tłumami, które w pierwszych miesiącach tłumnie przybywały na audiencje i Anioł Pański. Podczas niedawnego Jubileuszu Młodzieży i spotkania z cyfrowymi misjonarzami pokazał swoją bliskość z młodymi ludźmi.

Augustianin z wykształcenia i przekonania, papież przedstawia siebie jako "syna świętego Augustyna" i często cytuje tego Doktora Kościoła, a także innych Ojców w swoich homiliach i katechezach. Augustyna" i często cytuje tego Doktora Kościoła, a także innych Ojców Kościoła w swoich homiliach i przemówieniach. Ten nacisk wzmacnia jego zamiar zakotwiczenia działań duszpasterskich w żywej tradycji zorientowanej na Chrystusa.

Co dalej

Po tym początkowym etapie pontyfikat Leona XIV stoi w obliczu ważnych decyzji: nominacji kurialnych, rozpatrywania delikatnych spraw i określenia jego ekipy rządzącej. Jesień pokaże, w jakim stopniu jego styl słuchania, umiarkowania i stanowczości przełoży się na konkretne działania.

Jak dotąd, jego pierwsze 100 dni namalowało portret refleksyjnego, głęboko chrystocentrycznego pasterza, który chce połączyć dziedzictwo swoich poprzedników z własnymi gestami. Papieża, który zamiast narzucać, stara się prowadzić Kościół poprzez dialog i przykład. Niewątpliwie główną zasługą, która wydaje się być jednogłośnie uznawana, jest ogromne złagodzenie wewnątrzkościelnych napięć i polaryzacji.

Więcej
Powołania

Święty Tarcyzjusz, decydujący święty dla powołań

Dziś, 15 sierpnia, Kościół wspomina świętego Tarcyzjusza, młodego męczennika i patrona ministrantów, którego święto przyćmiewa uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

Javier García Herrería-15 września 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Dziś Kościół obchodzi uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, ale w kalendarzu pojawia się także inne imię: świętego Tarcyzjusza, młodego rzymskiego męczennika i patrona ministrantów. Jego wspomnienie pozostaje jednak prawie niezauważone, ponieważ zbiega się z jednym z najważniejszych świąt maryjnych w roku.

Młody człowiek, który oddał życie za Eucharystię

Historia świętego Tarcyzjusza sięga III wieku, czasów prześladowań chrześcijan w Rzymie. Będąc jeszcze chłopcem i akolitą, powierzono mu niesienie Eucharystii więźniom skazanym za wiarę. W drodze przechwyciła go grupa i odkrywając, że chroni coś świętego, próbowała wyrwać mu uchwyt na viaticum. Tarcisius opierał się ze wszystkich sił, aby zapobiec profanacji Świętych Form, a ta obrona kosztowała go życie.

Dwa lata temu ukazała się powieść opowiadająca o życiu świętego pod tytułem Tarsycjusz i lwy. Jest to jedna z tych historii, które są przedstawiane jako lektura dla dzieci, ale w rzeczywistości są przeznaczone dla starszych dzieci. Autor, Ramón Díaz, przedstawia Tarsicio jako normalnego, zabawnego i pobożnego chłopca, który cieszy się swoimi przyjaciółmi i stara się wybaczyć swoim pogańskim towarzyszom, którzy wyśmiewają się z jego wiary. Chrześcijanin, który żyje bez kompleksów w środku wrogiego środowiska, gdzie przyjmowanie Eucharystii oznacza podejmowanie ryzyka.

Patron ministrantów, rozsadnik powołań

Za swoją wierność i służbę przy ołtarzu, święty Tarcyzjusz został ogłoszony patronem ministrantów. Jego przykład pokazuje, że pomoc przy Mszy Świętej nie jest zwykłym zajęciem, ale służbą Bogu i wspólnocie. Obraz młodego człowieka, który gorliwie strzeże skarbu Eucharystii, inspiruje dzieci i młodzież, które z prezbiterium przeżywają liturgię z bliska.

Poza swoją rolą we Mszy Świętej, bycie ministrantem jest prawdziwą "wylęgarnią" powołań kapłańskich. Ostatnie badania przeprowadzone przez Center for Applied Research in the Apostolate (CARA), we współpracy z amerykańskimi biskupami, ujawniły, że 73% z 405 chłopców, którzy mają zostać wyświęceni na kapłanów w 2025 roku, było ministrantami jako dzieci.

Dane te potwierdzają znaną w Kościele od wieków tendencję: bliski kontakt z liturgią i służbą przy ołtarzu pomaga kiełkować powołaniom. Kościołowi bardzo zależy na tym, by przy parafiach istniały szkółki ministranckie, bo tam nie tylko uczy się służby przy ołtarzu, ale też kształtuje serca i wiarę najmłodszych. Ta przestrzeń towarzyszenia i przyjaźni z kapłanem i innymi młodymi ludźmi tworzy żywą więź z liturgią, rozbudza miłość do Eucharystii i, jak pokazują dane, może być zalążkiem licznych powołań kapłańskich. Zaniedbanie tego byłoby przegapieniem uprzywilejowanej okazji do zasiania przyszłości Kościoła.

Chociaż Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny jest dziś w centrum liturgicznego zainteresowania, przykład św. Jego życie przypomina, że poświęcenie i służba, nawet w młodości, mogą mieć wielką wartość.

Kultura

Katoliccy naukowcy: Olga García Riquelme, badaczka i nauczycielka

15 sierpnia 2012 r. zmarła Olga García Riquelme, badaczka i profesor w Instytucie Optyki CSIC. Ta seria krótkich biografii katolickich naukowców została opublikowana dzięki współpracy Stowarzyszenia Katolickich Naukowców Hiszpanii.

Ignacio del Villar-15 września 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Olga García Riquelme (1920-2012) była czołowym hiszpańskim naukowcem znanym ze swojego pionierskiego wkładu w dziedzinie fizyki i badań nad widmami atomowymi. Urodzona w Santa Cruz de Tenerife, wyróżniała się jako błyskotliwy doktor nauk ścisłych i profesor w Instytucie Optyki Hiszpańskiej Narodowej Rady Badawczej (CSIC) przy wsparciu Otero Navascués, dyrektora Instytutu Optyki.

Jego kariera była naznaczona zaangażowaniem w uzyskiwanie i analizę widm atomowych o znaczeniu astrofizycznym, a także pracą nad teoretycznymi obliczeniami konfiguracji atomowych. García Riquelme kontynuował swoje studia w Instytucie Fizyki Uniwersytetu w Lund w Szwecji oraz w Centre National de la Recherche Scientifique de Bellevue we Francji. Część swojego naukowego prestiżu Riquelme zawdzięczał również współpracy z renomowanymi zagranicznymi organizacjami, takimi jak US National Bureau of Standards, Meudon Observatory we Francji i Spectroscopy Laboratory of the Israel Nuclear Energy Commission w Soreq. W tych miejscach intensywnie badał widma atomowe i ich konfiguracje elektronowe, znacząco przyczyniając się do poznania takich pierwiastków jak mangan (Mn i Mn III), nikiel (Ni III i Ni IV), wanad II i wolfram IV.

García Riquelme wyróżniała się jako istotna postać w środowisku naukowym zdominowanym głównie przez mężczyzn. Przyznała, że przez całe życie należała do katolickiej rodziny, choć przyznała, że widoczność katolicyzmu w kręgach naukowych jest niska: "są to kwestie, o których się nie mówi". Z drugiej strony uznała, że Kościół nie stanowi żadnego problemu dla rozwoju nauki, a nauka i wiara są całkowicie kompatybilne.

Olga García Riquelme zmarła w wieku 92 lat w swoim rodzinnym mieście Santa Cruz de Tenerife, pozostawiając trwały wpływ na społeczność naukową i inspirujący przykład dla przyszłych pokoleń.

AutorIgnacio del Villar

Publiczny Uniwersytet Nawarry.

Stowarzyszenie Katolickich Naukowców Hiszpanii

Świat

Niemieccy biskupi podzieleni w kwestii błogosławieństwa osób tej samej płci

Kościół katolicki w Niemczech opublikował broszurę, w której proponuje błogosławienie par jednopłciowych lub rozwiedzionych i ponownie żonatych. Dokument zezwala na celebracje z muzyką, czytaniami i modlitwami.

OSV / Omnes-14 sierpień 2025-Czas czytania: 4 minuty

Jonathan Luxmoore, OSV

Rzecznik niemieckich katolików bronił podejścia swojego kościoła do błogosławienia par jednopłciowych, pomimo dowodów głębokiej niezgody wśród biskupów tego kraju.

"Członkowie Niemieckiej Konferencji Biskupów i Centralnego Komitetu Niemieckich Katolików przyjęli wytyczne dla duszpasterzy dotyczące błogosławienia par, które nie zawarły związku małżeńskiego w Kościele; zalecili biskupom diecezjalnym postępowanie zgodnie z ich duchem" - wyjaśnił Matthias Kopp, rzecznik niemieckich biskupów.

Dokument ten stwierdza, że Kościół uznaje i oferuje wsparcie parom zjednoczonym w miłości. W związku z tym należy wzmocnić praktykę towarzyszenia parom rozwiedzionym i pozostającym w ponownych związkach małżeńskich z błogosławieństwem, a także parom o różnej tożsamości płciowej i orientacji seksualnej oraz parom, które nie chcą lub nie mogą przyjąć sakramentu małżeństwa.

Rzecznik zareagował na ankietę przeprowadzoną 6 sierpnia przez internetową agencję informacyjną Katholisch z siedzibą w Bonn, która wykazała, że mniej niż połowa z 27 diecezji katolickich w Niemczech zatwierdziła i w pełni przyjęła nową broszurę "Błogosławieństwa dla kochających się par" dla pastorów.

Podział wśród biskupów

W wywiadzie dla OSV News Kopp powiedział, że Watykan był konsultowany w sprawie przewodnika przed jego publikacją 23 kwietnia, dodając, że nie widzi niebezpieczeństwa poważnego rozłamu w kwestii błogosławieństw.

Jednak jeden ze starszych obserwatorów powiedział OSV News, że niemieccy biskupi są nieodwołalnie podzieleni w kwestii błogosławieństw dla osób tej samej płci i wielu z nich uważa, że nowa czterostronicowa broszura narusza zasady ustalone przez Watykan.

"Ponieważ każdy ksiądz i każda parafia robią teraz to, co uważają za słuszne, nie przewiduję konsensusu", powiedział Gottfried Bohl, redaktor wiadomości niemieckiej katolickiej agencji informacyjnej KNA. "Być może to dobrze, że istnieją różnice zdań, ponieważ pozwalają one biskupom na jednoczesne prezentowanie przeciwstawnych liberalnych i konserwatywnych twarzy. Ale tak czy inaczej, wielu Niemców nie interesuje się tym, czego naucza Kościół i nie akceptuje tego, że duchowni mówią im, co mają robić, zwłaszcza w kwestiach związanych z seksualnością".

Dokument, opracowany przez Gemeinsame Konferenz, czyli wspólną konferencję biskupów katolickich i katolików świeckich za zgodą rady stałej konferencji biskupów, zawiera "praktyczne wskazówki" dotyczące błogosławienia osób w związkach nieregularnych.

Fiducia Supplicans

Powołuje się na "Fiducia Supplicans", oświadczenie watykańskiej Dykasterii Nauki Wiary z grudnia 2023 r., które po raz pierwszy warunkowo zezwoliło kapłanom na błogosławienie par jednopłciowych "poza ramami liturgicznymi", choć "bez oficjalnego zatwierdzenia ich statusu" lub "zmiany w jakikolwiek sposób odwiecznego nauczania Kościoła na temat małżeństwa".

Watykański dokument, zatytułowany "O duszpasterskim znaczeniu błogosławieństw", potwierdził, że Kościół może rozszerzyć łaskę Bożą poprzez błogosławieństwa na pary w "nieregularnych sytuacjach", zwłaszcza pary tej samej płci lub heteroseksualne kohabitacje niemałżeńskie. Potwierdził również niemoralność pozamałżeńskich stosunków seksualnych, ale przyznał, że pary w nieregularnych sytuacjach mogą czerpać duchowe korzyści z łask, które błogosławieństwa mogą pośredniczyć.

W opublikowanej w kwietniu broszurze dla niemieckich pastorów zauważono, że choć "nie powinno się mylić liturgicznej celebracji sakramentu małżeństwa", błogosławieństwa osób tej samej płci mogą być teraz udzielane z "większą spontanicznością i swobodą" i mogą obejmować "muzykę i śpiew", a także Pismo Święte i czytania biblijne.

"Nienawrócone, rozwiedzione i ponownie poślubione pary o różnych orientacjach seksualnych i tożsamościach płciowych są naturalną częścią naszego społeczeństwa. Wiele z tych par chciałoby błogosławieństwa dla swojego związku" - czytamy w broszurze.

"Kościół pragnie głosić boską godność każdej osoby, zarówno słowem, jak i czynem... Dlatego uznaje i oferuje wsparcie parom zjednoczonym w miłości, które traktują się nawzajem z pełnym szacunkiem i godnością oraz które są gotowe żyć swoją seksualnością, troszcząc się o siebie i siebie nawzajem z długoterminową odpowiedzialnością społeczną" - czytamy w broszurze.

Swoboda w przestrzeganiu wytycznych

W wywiadzie dla OSV News Kopp powiedział, że diecezje katolickie w Niemczech nie są zobowiązane do przestrzegania broszury i dodał, że konferencja biskupów nie ma danych na temat "ogólnego nastawienia" katolików do błogosławieństw osób tej samej płci.

W swojej ankiecie Katholisch stwierdził jednak, że kwietniowe wytyczne zostały "bardzo różnie odebrane" w całym niemieckim Kościele.

Jak donosi agencja, niektóre diecezje podjęły kroki w celu jej wdrożenia, w tym Drezno-Meissen, Hildesheim, Limburg i Osnabrück, a także Rottenburg-Stuttgart, który opublikował 15-stronicową broszurę z modlitwami dla "par wszystkich orientacji seksualnych i tożsamości płciowych" poszukujących błogosławieństwa "niezależnie od ich stylu życia lub stanu cywilnego".

Katholisch poinformował jednak, że inne diecezje odmówiły pomocy, w tym Augsburg, Kolonia, Eichstätt, Passau i Regensburg, podczas gdy kilka, w tym Magdeburg, Paderborn i Monachium-Freising, nie osiągnęło jeszcze "ostatecznego stanowiska" w sprawie błogosławieństw.

W oświadczeniu z 22 lipca archidiecezja kolońska stwierdziła, że nowe wytyczne dotyczące udzielania błogosławieństw naruszają instrukcje Watykanu, zgodnie z którymi błogosławieństwa powinny być "spontaniczne i przejściowe" bez "formy liturgicznej".

Tymczasem diecezja augsburska powiedziała Katholisch, że broszura wyraźnie odnosiła się do "ceremonii błogosławieństwa" z czytaniami i pieśniami, naruszając w ten sposób instrukcje Watykanu, aby "unikać paraleli z nabożeństwami małżeńskimi".

Katolicy stanowią około 23,7% 84,7-milionowej populacji Niemiec, chociaż członkostwo w kościele i frekwencja gwałtownie spadły od 2019 r., a obecnie tylko 6,6% katolików uczęszcza na msze, zgodnie z danymi kościelnymi z lipca.

Błogosławieństwa dla osób tej samej płci zostały zatwierdzone przez świecki Centralny Komitet Katolików Niemieckich w głosowaniu plenarnym w listopadzie 2019 r., a także zostały zdecydowanie poparte przez reformatorskie forum Synodalna Droga Kościoła Niemieckiego na jego piątej sesji w marcu 2023 r.

Międzynarodowe kontrowersje

Kwestia ta wywołała jednak podziały na arenie międzynarodowej: niektóre katolickie konferencje biskupów i diecezje, zwłaszcza na Globalnym Południu, odrzuciły błogosławieństwa i skrytykowały deklarację Watykanu z 2023 roku.

W wywiadzie dla OSV News Bohl powiedział, że jego zdaniem większość biskupów jest zaniepokojona pozytywną reakcją na liberalną, proreformatorską presję wśród niemieckich katolików, z których wielu miało nadzieję na odpowiedź Watykanu na ostatnie posunięcia Kościoła w sprawie błogosławieństw dla osób tej samej płci.

"Wiele osób straciło zaufanie do Kościoła z powodu kryzysu związanego z wykorzystywaniem seksualnym, a jego przywódcy muszą uważać, aby nie stracić dalszej wiarygodności w dzisiejszym wysoce zsekularyzowanym społeczeństwie" - powiedział OSV News redaktor wiadomości KNA.

"Nowy papież dobrze zna sytuację, ponieważ był zaangażowany w wiele ostatnich rozmów z niemieckimi biskupami. Ale na razie nie wiemy jeszcze, jak zamierza zająć się prośbami o reformę ze strony konferencji biskupich, takich jak nasza" - powiedział.

AutorOSV / Omnes

"Nie nakładaj ciężarów większych niż to konieczne" (Dz 15, 28-29).

"Nienakładanie niepotrzebnych ciężarów" (Dz 15:28-29) odzwierciedla chrześcijańską wolność, kierowaną miłością, a nie sztywnymi zasadami. Jak nauczają Jezus, Paweł i prałaci Opus Dei, autentyczna wiara jest wolną i radosną odpowiedzią na Jego pytanie: "Czy Mnie miłujesz?

14 sierpień 2025-Czas czytania: 2 minuty

"Nie nakładajcie ciężarów większych, niż to konieczne" (Dz 15:28-29). Kilka dni temu, podczas ponownego czytania Dziejów Apostolskich, natknąłem się na te słowa z pierwszego soboru Kościoła i chociaż były one czytane wiele razy, wywarły na mnie szczególne wrażenie.

Są one wypowiadane w kontekście kontrowersji między pierwszymi judaizującymi chrześcijanami a pierwszymi chrześcijanami pochodzącymi z pogan. Był to poważny konflikt, z którym musiał zmierzyć się Kościół na wczesnych etapach swojego istnienia, i pokazuje, jak Duch Święty poprowadził apostołów do podjęcia decyzji, która okazała się decydująca dla wyjaśnienia natury zbawienia w Chrystusie i późniejszego rozwoju Ewangelii na całym świecie.

Słowa Soboru Jerozolimskiego nawiązują do słów wypowiedzianych przez Jezusa do faryzeuszy: "Nakładacie brzemiona ciężkie i trudne do uniesienia..." (Mt 23, 4). W kontekście mięsa składanego w ofierze bożkom, św. Paweł będzie nauczał swoich wiernych w Koryncie, aby działali w sposób wolny, uważając jedynie, aby ta wolność nie stała się okazją do upadku nieuczonych (Kor 8, 9). Oznacza to, że tylko miłość braterska powinna być najwyższą normą chrześcijańskiej wolności.

Na kartach Nowego Testamentu unosi się duch wolności - nie nakładania niepotrzebnych ciężarów - do którego czasami jesteśmy tak skłonni.

Prałat Opus Dei, w liście z 9 stycznia 2018 r. na temat wolności chrześcijańskiej, podkreśla głęboki związek między miłością do Boga a wolnością. Całe życie chrześcijańskie jest wolną odpowiedzią na pytanie, które Jezus zadaje nam osobiście: "Czy mnie kochasz?

"Życie chrześcijańskie - mówi Ksiądz Prałat - jest wolną odpowiedzią, pełną inicjatywy i dyspozycyjności, na pytanie Pana" (n. 5).

Nigdy nie możemy utracić tego głębokiego ducha wolności i osobistej odpowiedzialności, który jest prawdziwie chrześcijański. Czasami, nie wiemy dlaczego, mamy tendencję do wiązania siebie lub innych zasadami lub zobowiązaniami, które nie są konieczne i które mogą przesłonić radość i sprawność w wyścigu, który nas czeka (por. Hbr 12, 1). W formacji chrześcijańskiej - kontynuuje Ksiądz Prałat - ważne jest również unikanie nadmiernego pragnienia bezpieczeństwa lub ochrony, które kurczy duszę i czyni nas małymi (n. 12). Krótko mówiąc, cały list jest wart zachodu i zachęcam do jego przeczytania lub ponownego przeczytania, ponieważ zawsze przyniesie on wielką korzyść. Tak mi się wydaje. 

AutorCelso Morga

Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

Gospel

Odwaga głoszenia prawdy. 20 Niedziela Zwykła (C)

Joseph Evans komentuje czytania na 20. Niedzielę Zwykłą (C) 17 sierpnia 2025 r.

Joseph Evans-14 sierpień 2025-Czas czytania: 2 minuty

Dzisiejsze pierwsze czytanie przedstawia nam proroka Jeremiasza po pas w błocie po tym, jak został wrzucony do studni bez wody: "Jeremiasz zapadł się w błoto na dnie, ponieważ w cysternie nie było wody".Czym sobie na to zasłużył? Biedny Jeremiasz jest często opisywany jako prorok, który narzeka, a na jego obronę można powiedzieć, że miał na co narzekać. Miał bardzo trudną misję: ostrzec Izrael, aby pokutował, w przeciwnym razie zostaną najechani przez Babilończyków, wielką potęgę tamtych czasów, a Jerozolima zostanie zniszczona. Jednak ludzie nie chcieli go słuchać, inwazja nastąpiła, a Jerozolima legła w gruzach.

Jeremiasz nie był doskonały i miewał napady złości, ale wiernie wypełniał swoją misję. Mówił to, co powiedział mu Bóg, ostrzegał ludzi. Ale padł ofiarą tego, co zwykle dzieje się z tymi, którzy mówią prawdę, a co w rzeczywistości przydarzyło się również naszemu Panu Jezusowi: jego słowa zostały przekręcone. Zamiast go słuchać i brać sobie do serca jego ostrzeżenia, ludzie woleli przekręcać to, co mówił, właśnie po to, by się nie nawrócić. Mężczyzna, kobieta, którzy przestrzegają Bożych praw i mówią to, co Bóg chce, aby mówili, z pewnością wywołają wrogą reakcję, ponieważ diabeł weźmie to na siebie, aby wzbudzić sprzeciw.

Ewangelia mówi nam o gorliwości Chrystusa w zbawianiu dusz, gorliwości, którą musimy dzielić. My również musimy płonąć miłością Boga. Ale Jezus ostrzega nas, że spowoduje to opór, a nawet podziały w rodzinach. Jezus jest Księciem Pokoju, ale szatan jest dokładnie przeciwnikiem (co oznacza słowo "szatan"). To nie Jezus powoduje podziały, ale ci, którzy poruszeni przez diabła opierają się łasce i prawdzie Chrystusa. Nie możemy być naiwni. Możemy i powinniśmy przedstawiać wiarę w jak najbardziej atrakcyjny sposób, ale zawsze znajdą się ludzie, którzy ją odrzucą, nawet w naszych własnych rodzinach. Czasami myślimy: "gdybym tylko potrafił rozsądnie wyjaśnić pewne rzeczy, ludzie opamiętaliby się".. Zapominamy jednak o diable i jego działaniu. Diabeł jest nierozsądny.

Potrzebujemy odwagi, by zabierać głos, by mówić prawdę, ale zawsze świadomi naszych ograniczeń i tego, że przy najlepszej woli na świecie możemy działać lub mówić niezdarnie. Ale ogólnie rzecz biorąc, jeśli dobrze żyjemy naszą wiarą, przyciągniemy ludzi, którzy dostrzegą naszą dobroć i miłosierdzie. Jednak Jezus był najbardziej miłosiernym człowiekiem, jaki kiedykolwiek żył, a także tym, który wywołał największy opór.

Watykan

Leon XIV: "Prawdziwa miłość nie może obejść się bez prawdy".

Papież Leon XIV zastanawiał się nad zapowiedzią zdrady podczas Ostatniej Wieczerzy, zachęcając wiernych do uznania własnej słabości bez strachu. Przypomniał, że pomimo naszych upadków, Bóg nigdy nie przestaje nas kochać i nam ufać.

Javier García Herrería-13 sierpień 2025-Czas czytania: 2 minuty

Papież Leon XIV odbył dziś, 13 sierpnia, audiencję w dwóch częściach, pierwszą w Auli Pawła VI, a drugą w Bazylice św. Piotra. Duża liczba wiernych i wysokie temperatury w Rzymie wymusiły to nadzwyczajne rozwiązanie.

Leon XIV zastanawiał się nad jednym z najbardziej intensywnych epizodów Ewangelii: momentem, w którym Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy ogłasza, że jeden z Jego uczniów Go zdradzi. Papież przypomniał, że słowa Chrystusa - "Zaprawdę, powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi, ten, który ze Mną spożywa posiłek" (Mk 14:18) - nie mają na celu potępienia, ale ujawnienie, że autentycznej miłości nie można oddzielić od prawdy. Scena ta, jak powiedział, odzwierciedla powszechne ludzkie doświadczenie: cichy ból, który cień zdrady rzuca na najbardziej cenione relacje.

"Czy to ja?"

Leon XIV podkreślił sposób, w jaki Jezus konfrontuje się z tą chwilą: bez krzyku, bez wskazywania palcem winy, pozostawiając każdemu uczniowi pytanie o samego siebie. Z tego rodzi się pytanie, które rozbrzmiewało w sali i które, według papieża, jest istotne także dzisiaj: "Czy to ja? To pytanie, wyjaśnił, nie rodzi się z niewinności, ale ze świadomości własnej kruchości i wyznacza początek drogi do zbawienia.

Ojciec Święty podkreślił, że smutek uczniów z powodu możliwości bycia uczestnikami zła różni się od oburzenia; jest to smutek, który, jeśli zostanie szczerze przyjęty, może stać się okazją do nawrócenia. Zinterpretował również surowe słowa Jezusa - "Biada temu człowiekowi..." - jako lament współczucia, a nie przekleństwo, i przypomniał, że Bóg nie reaguje na zło zemstą, ale cierpieniem i miłością.

Dla Leona XIV głównym nauczaniem jest to, że Jezus nie jest zgorszony ludzką słabością: nadal ufa, nadal dzieli się stołem nawet z tymi, którzy Go zdradzą. "To jest cicha moc Boga: On nigdy nie porzuca stołu miłości" - powiedział.

Na koniec papież zachęcił wierzących, aby zadali sobie pytanie "Czy to będę ja?", aby nie żyli pod wpływem oskarżeń, ale otworzyli swoje serca na prawdę i miłosierdzie. "Chociaż możemy zawieść, Bóg nigdy nas nie zawiedzie. Choć możemy zdradzić, On nigdy nie przestaje nas kochać. Jeśli pozwolimy się dotknąć tej pokornej i wiernej miłości, możemy się odrodzić i żyć jako dzieci, które zawsze są kochane" - zakończył.

Więcej

Zapomniane powołanie: bycie rodzicem to całkowite poddanie się

Powołanie do bycia rodzicem, przeżywane wielkodusznie, zasługuje na pełne uznanie w Kościele. Chrześcijańskie małżeństwo, dalekie od bycia drugorzędną opcją, jest drogą całkowitego oddania siebie, która podtrzymuje i wzmacnia wspólnotę.

13 sierpień 2025-Czas czytania: 2 minuty

Tego lata, między pieluchami, śmiechem i krótkimi nocami, uderzyło mnie przekonanie, które trudno mi zrozumieć, dlaczego nie zajmuje nagłówków gazet ani homilii: powołanie ojca i matki rodziny jest, pod względem zasług i poświęcenia, tak wysokie, jak powołanie każdej osoby konsekrowanej. Tak, mówię to wyraźnie. I zaskakuje mnie - skandalizuje mnie, w dobry sposób - że Kościół i społeczeństwo w ogóle, wciąż nie w pełni to uznają.

Podczas Mszy św. słyszymy prośby za "tych, którzy poświęcają całe swoje życie Panu" i automatycznie myślimy o zakonnicach, księżach, misjonarzach, a ja, siedząc tam, nie mogę powstrzymać się od zastanowienia: a co z nami? A ja, siedząc tam, nie mogę powstrzymać się od pytania: a co z nami? Czy młody ojciec lub matka, którzy dają z siebie wszystko, aby zrealizować hojny projekt rodzinny, nie poświęcają również swojego życia Panu? Czy to poświęcenie - bez zastrzeżeń, bez harmonogramów - nie jest codziennym heroizmem, który chwali Boga w radykalny sposób?

Celibat jest cenny, najznamienitszy, ma swoją rację bytu w życiu Kościoła. Ale nie mniej ważne jest małżeństwo przeżywane jako prawdziwe powołanie. Rodzina chrześcijańska nie jest drobnym wyrzeczeniem: jest codzienną ofiarą. To miłość, która wciela się we wczesnych porankach, w kłótniach, które leczą, w objęciach, które uzdrawiają, w ekonomii, która jest dostosowana tak, aby dzieci dorastały w domu otwartym na życie i na Boga.

Dziś, podczas gdy niektórzy ludzie wybierają wygodniejsze projekty partnerskie lub odkładają zaangażowanie, dopóki wszystko nie będzie "pod kontrolą", są młodzi ludzie, którzy wcześnie się pobierają, którzy stawiają na posiadanie dzieci, którzy świadomie komplikują swoje życie z miłości. I to, niezależnie od tego, jak na to spojrzymy, jest godne piedestału.

W tym sensie nie jest przypadkiem, że arcybiskup Luis Argüello - arcybiskup Valladolid i przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii - podzielił się tym, że przedstawiając papieżowi Franciszkowi propozycję Krajowego Kongresu Powołań, powiedział: "Troszcz się o promowanie powołania do małżeństwa i rodziny", podkreślając wartość małżeństwa w czasach kryzysu demograficznego i kulturowego.

Być może nadszedł czas, aby biskupi i kapłani powiedzieli wprost: powołanie małżeńskie, prawdziwie przeżywane, ma pierwszorzędną wartość nadprzyrodzoną. Nie jest to drugorzędny "wybór naturalny". Jest to wąska i chwalebna droga, która w tajemnicy Boga niesie ze sobą tyle samo zasług, co droga tych, którzy oddają swoje życie w celibacie. I być może, gdybyśmy ją bardziej uznali, nie tylko nasze rodziny zostałyby wzmocnione, ale także sam Kościół.

AutorAlmudena Rivadulla Durán

Mężatka, matka trójki dzieci i doktor filozofii.

Stany Zjednoczone

"Houston, mamy problem": umiera słynny astronauta James Lovell

Jim Lovell był częścią historycznej misji Apollo 8, pierwszej, która okrążyła Księżyc, i dowódcą słynnego Apollo 13. Dał także potężne chrześcijańskie świadectwo z kosmosu.

Die Tagespost-12 sierpień 2025-Czas czytania: 2 minuty

Amerykański astronauta i lotnik marynarki wojennej James "Jim" Lovell zmarł w czwartek w Illinois, w wieku 97 lat, poinformowała agencja kosmiczna NASA. Lovell i jego koledzy byli pierwszymi ludźmi, którzy opuścili orbitę okołoziemską na pokładzie statku kosmicznego Apollo 8. On i jego zespół jako pierwsi okrążyli Księżyc.

Był także pierwszym astronautą, który przeczytał fragmenty biblijnej Księgi Rodzaju w Wigilię Bożego Narodzenia z kosmosu. "Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię... I rzekł Bóg: "Niechaj się stanie światłość". I stała się światłość" - brzmiały jego słowa w Boże Narodzenie 1968 roku. Transmisja zakończyła się słowami: "Dobranoc, powodzenia i Wesołych Świąt. Niech Bóg błogosławi was wszystkich, wszystkich na dobrej Ziemi". 21 grudnia 1968 r. trzej amerykańscy astronauci Frank Borman, William Anders i James Lovell podjęli się pierwszego w historii lądowania na Księżycu. Po przybyciu na miejsce trzy dni później wysłali prawdopodobnie najdroższe życzenia świąteczne w historii.

Nadaje się na Boże Narodzenie

"Przyłożyłem kciuk do okna statku kosmicznego i udało mi się całkowicie ukryć za nim Ziemię. Ziemia jest tylko maleńką kropką w Drodze Mlecznej, ale zobacz, co tu mamy: wodę i atmosferę. Krążymy wokół gwiazdy w odpowiedniej odległości, by pochłaniać jej energię" - wspominał później Lovell w wywiadzie wideo opublikowanym przez NASA. "Bóg dał ludzkości scenę, na której może działać. Koniec sztuki zależy wyłącznie od nas" - kontynuował. Podczas misji Apollo 8 mężczyźni prowadzili audycje audio dla entuzjastycznej publiczności radiowej na Ziemi. W przypadku wigilijnej audycji NASA nie dała im żadnych konkretnych instrukcji, a jedynie, że mają powiedzieć coś "odpowiedniego".

Jego misja Apollo 13 również stała się legendarna. Krótko po starcie na pokładzie doszło do eksplozji, spowodowanej uszkodzeniem okablowania w jednym ze zbiorników z tlenem. To właśnie Lovell jako pierwszy wypowiedział słynne później zdanie: "Houston, mamy problem". Lovell i jego koledzy z załogi, Jack Swigert i Fred Haise, pracowali pod presją 200 000 mil od domu z kontrolerami naziemnymi w Houston, aby dokonać napraw awaryjnych i bezpiecznie powrócić na Ziemię. Przeżyli to, co przeszło do historii jako jedna z "najbardziej udanych awarii". Ludzie na całym świecie, w tym papież Paweł VI, modlili się o ich powrót.

Nigdy nie postawił stopy na Księżycu

James Lovell urodził się 25 marca 1928 roku w Cleveland w stanie Ohio. Przez dwa lata uczęszczał na Uniwersytet Wisconsin-Madison, a następnie przeniósł się do Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w Annapolis. Odnoszący sukcesy lotnik marynarki wojennej, został astronautą NASA w 1962 roku. Odbył dwie misje kosmiczne w ramach programu Gemini, w tym Gemini 7 w 1965 roku, która oznaczała pierwsze spotkanie dwóch załogowych statków kosmicznych w kosmosie. Lovellowi nigdy nie udało się stanąć na Księżycu, czego "tylko żałuje", jak powiedział Associated Press w 1995 roku. Astronauta był członkiem Kościoła Ewangelicko-Reformowanego i poślubił Marilyn Gerlach z Milwaukee w 1952 roku. Para miała czworo dzieci; Marilyn zmarła w 2023 roku.


Jest to tłumaczenie artykułu, który po raz pierwszy pojawił się na stronie internetowej Die-Tagespost. Oryginalny artykuł w języku niemieckim można znaleźć na stronie tutaj . Opublikowano w Omnes za zgodą.

AutorDie Tagespost

Edukacja

Więcej Cervantesa i mniej ChatGPT: Nauki humanistyczne jako rozwiązanie dla edukacji

Edukacja musi nadać priorytet naukom humanistycznym i kultywowaniu podstawowych umiejętności - czytania, pisania, mówienia, słuchania, zapamiętywania i krytycznego myślenia - w celu odpowiedzialnego korzystania ze sztucznej inteligencji. Bez tego szkolenia i wysiłku technologia może raczej zahamować naukę niż ją usprawnić.

Álvaro Gil Ruiz-12 sierpień 2025-Czas czytania: 6 minuty

Błędnie nazwana sztuczna inteligencja nie wydaje się być dobrym sprzymierzeńcem dla edukacji. Dlaczego nazywać ją "inteligencją", ponieważ "uczy się" od swojego użytkownika? Wysoko ceniona zdolność do przeprogramowywania lub rekonfiguracji technologii, takich jak ChatGPT, w żadnym wypadku nie implikuje niczego podobnego do ludzkich zdolności, niezależnie od tego, jak wykładniczy i zawrotny może być rozwój jej potencjału. Mniej pretensjonalna i zastępcza nazwa, bardziej skromna i oparta na współpracy, uczyniłaby tę technologię lepszym sprzymierzeńcem edukacji. Na przykład "sztuczny asystent osobisty" lub "sztuczny doradca naukowy" to terminy, które są do naszej dyspozycji. Ułatwiłoby to pedagogice powitanie tej technologii "z otwartymi ramionami", o ile rozwija ona i poprawia podstawowe umiejętności ucznia, takie jak czytanie, pisanie, słuchanie, mówienie, zapamiętywanie, myślenie lub rozumowanie.

Błyskawiczny rozwój ChatGPT i innych użytkowników AI w ciągu zaledwie kilku lat wstrząsnął nami wszystkimi. Ale ta zmiana epoki, jeśli spojrzymy na nią spokojnie, nie musi być zagrożeniem, ale szansą dla wielu dziedzin, w tym edukacji. Może to być bowiem kolejny sposób na dążenie do doskonałości naszych dzieci lub uczniów, a nie sposób na ułatwienie prawa najmniejszego wysiłku. Wszystko zależy od tego, jak go wykorzystamy. Dlatego, aby jak najlepiej go wykorzystać, musimy zastanowić się, jak wdrożyć to narzędzie, które pozwala nam rozwijać zdolności ucznia, a nie je zanikać. Przeprowadzenie tego procesu szybko i w dowolny sposób na dłuższą metę może być kosztowne.

Gregorio Luri powiedział niedawno: "Sztuczna inteligencja oferuje wspaniałe narzędzia i wielkie możliwości, ale zawsze w zależności od własnego wykształcenia i kultury". Dlatego też, jeśli szkoła myśli o profilu wyjściowym swoich uczniów, powinna być świadoma nie tylko STEM (nauki ścisłe, technologia, inżynieria i matematyka), ale przede wszystkim szerokiej kultury i krytycznego myślenia, nauk humanistycznych.

Ale czym jest kultura?

Przez kulturę możemy rozumieć, jak powiedział André Maurois, to, co pozostaje po zapomnieniu tego, czego się nauczyliśmy. W szkołach oznacza to nauczanie lub uczenie się w celu pozostawienia śladu. Oznacza to, że musimy pracować nie tylko nad zdawaniem testów, ale także nad "kultywowaniem" w naszych uczniach wiedzy, która jest przydatna, ale jednocześnie nadaje sens ich życiu w społeczeństwie. Jeśli osiągniemy wykształconych uczniów, którzy mają własne kryteria, pragnienie wiedzy i którzy odnoszą nową wiedzę do tego, co już przyswoili, będziemy mieli uczniów przygotowanych do korzystania z narzędzi takich jak sztuczny asystent osobisty (AI).

Jakie są kryteria odpowiedzialnego korzystania z tej technologii, która ma pozostać, wśród "nieletnich"?

Empantallados.com, platforma dla edukatorów w zakresie korzystania z technologii, sugeruje jako kryterium dostarczenia pierwszego telefonu komórkowego, że dziecko powinno być w stanie zarządzać swoimi ubraniami w szafie, sprzątać swój pokój lub utrzymywać wysoki poziom akademicki. Jeśli jest w stanie zarządzać swoim codziennym życiem, będzie w stanie prawidłowo korzystać z telefonu komórkowego, pod warunkiem wcześniejszego szkolenia ze strony rodziców i stopniowego uczenia się ze strony dziecka. Kryterium to jest równie ważne w przypadku sztucznej inteligencji i innych narzędzi. Dlatego też rodzina, która zezwala na korzystanie z tej technologii, nie mając jasności co do tego kryterium, wyrządzi krzywdę swoim dzieciom. Ponieważ oprócz generowania uzależnienia, gdy ich mózg jest w pełni rozwinięty, nie ułatwi to jego dojrzałości ani kultywacji, przez co nie będą właściwie korzystać z technologii.  

Jakie umiejętności można rozwinąć, aby poprawić kulturę i krytyczne myślenie w obliczu łatwości, jaką zapewnia sztuczna inteligencja?

Możemy mówić o sześciu podstawowych zdolnościach, które należy rozwijać u każdego ucznia:

  • Czytanie jest pierwsze i najważniejsze. Obejmuje codzienne czytanie szerokiej gamy książek odpowiednich do wieku i poziomu kulturowego czytelnika. Nabywanie kultury i rozwijanie umiejętności czytania ze zrozumieniem.
  • Pisanie. Regularne wyrażanie tego, czego się nauczyliśmy na piśmie. 
  • Wypowiedź ustna. W którym pokazujemy nasze pomysły publicznie. Można to ćwiczyć poprzez krótkie prezentacje, podcasty, recytację poezji, sztuki teatralne lub czytanie na głos.
  • Również poprzez uważne słuchanie. Nie tylko tych, którzy są nam najbliżsi, ale także tych, którzy nas otaczają. Lub słuchanie treści tematycznych w podcastach, filmach itp., odpowiednich dla naszego wieku i poziomu kulturowego. A po wysłuchaniu, debatowanie z argumentami, które odejmują to, co usłyszeliśmy, w celu wyciągnięcia wniosków.
  • Zapamiętywanie, ponieważ ma fundamentalne znaczenie dla zachowania tego, czego się nauczyliśmy. W tym samym artykule wspomnianym powyżej, Luri mówi: "zapamiętywanie jest cudowne, chociaż są tacy, którzy chcą je zdemontować". Ideą, którą przekazuje, jest to, że informacja to nie to samo, co wiedza. A żeby istniała wiedza i żebyśmy mogli się rozwijać, musi istnieć zapamiętywanie.
  • Wreszcie, rozwijanie zrozumienia i myślenia. Aby zrozumieć to, co zostało zapamiętane i nadać sens temu, czego się nauczyliśmy, należy poświęcić czas na refleksję nad tym, co zostało przeczytane i usłyszane. Wymaga to czasu i codziennej rutyny uczenia się, aby nie dać się ponieść improwizacji, gdy sprawy są pozostawione na ostatnią chwilę.

Te podstawowe umiejętności powinny być rozwijane w domu, z pomocą rodziców. A w klasie, dzięki zajęciom, które zachęcają do doskonalenia tych umiejętności. Im bardziej nasze dzieci lub uczniowie rozwiną te umiejętności, tym lepiej będą przygotowani do korzystania z technologii. Ponieważ będą kultywowane i kształcone, a zatem lepiej przygotowane.

Przykład dorosłych, jak zawsze w życiu, będzie miał na nie większy wpływ. Dlatego nawyk doskonalenia tych podstawowych umiejętności ze strony rodzica lub nauczyciela będzie miał pozytywny wpływ na nasze dzieci i uczniów i łatwiej będzie im rozwinąć te nawyki. Ismael Sanz mówi o korzyściach płynących z przykładu rodziców w czytaniu: "Warto zauważyć, że hiszpańscy uczniowie czwartej klasy szkoły podstawowej, których rodzice lubią dużo czytać, zdobywają 540 punktów w międzynarodowym teście czytania PIRLS. Natomiast uczniowie szkół podstawowych, których rodzice w ogóle nie lubią czytać, uzyskują 498 punktów. Różnica między 540 a 498 punktami wynosi prawie jeden rok szkolny. Innymi słowy, uczniowie, których rodzice lubią czytać, już w czwartej klasie szkoły podstawowej są o prawie jedną klasę do przodu w porównaniu z tymi, którzy nie mają takiego przykładu w domu.

Logicznie rzecz biorąc, te nawyki, jeśli zostaną rozwinięte na wczesnym etapie procesu uczenia się, ułatwią wszystko.

Zdolność do przekazywania, odbierania i generowania kultury ogólnej jest zwykle budowana poprzez różne rodzaje bardziej specyficznych kultur. Zwykle pokrywają się one w dużym stopniu z przedmiotami nauczanymi w systemie edukacji. Na przykład.

  • Kultura językowa. Dzięki niej stopniowo poznajemy pochodzenie każdego słowa i jego pisownię.
  • Kultura historyczna. Pozwalają nam zrozumieć uniwersalne fakty w ich czasach, a także historię własnego kraju, wiedząc, jak umieścić je na osi czasu.
  • Kultura religijna. W którym stopniowo opanowujemy epizody i postacie z Biblii lub wersety z Koranu.
  • Kultura hiszpańska. W którym poznajemy dziedzictwo Hiszpanii i jej ślad na całym świecie.
  • Kultura anglosaska. Innymi słowy, nauka angielskiego w kontekście, w którym jest używany. Lub nauka sytuacyjnego, tematycznego angielskiego, którego można się nauczyć w zależności od wieku.
  • Kultura matematyczna. Aby dowiedzieć się, dlaczego użyliśmy danej operacji i jak doszliśmy do tego wniosku.
  • Kultura biologiczna. Zrozumienie, jak natura działa w określonym kontekście.
  • Kultura artystyczna i wrażliwość. Możliwość postrzegania sztuki od najmłodszych lat oraz wyrażania pomysłów i uczuć.
  • Kultura literacka. Wiedzieć, jak stopniowo doceniać nowe dzieła. 

Czynnik ludzki ma fundamentalne znaczenie

Jako istoty ludzkie, przykład jest bardzo ważny, ale ważniejszy jest proces "humanizacji". Oznacza to, że aby "stać się" lub "być" bardziej ludzkimi lub lepszymi ludźmi, musimy rozmawiać i być prowadzeni przez naszą matkę i ojca. Wyjaśniają nam, czego od nas chcą i jak to osiągnąć. Dobra edukacja wymaga i potrzebuje dobrych rozmów, które czynią nas lepszymi ludźmi. Rozmowy te muszą być również prowadzone ze starszym rodzeństwem, dziadkami,... a także z nauczycielami, trenerami i wszystkimi tymi, którzy mają wpływ na naszą edukację.

Jaka jest rola wysiłku w tym procesie szkoleniowym?

Proces ten logicznie rzecz biorąc wymaga wysiłku. Oznacza to, że rodzice i wychowawcy muszą stawiać wymagania swoim dzieciom i uczniom od najmłodszych lat. Później, gdy zaczną mieć własne sumienie, muszą stopniowo zrozumieć ideę, którą zwykła przekazywać Francisca Javiera del Valle: "Nie patrz na to, ile to kosztuje; patrz na to, ile to jest warte; zawsze tak było: to, co jest dużo warte, dużo kosztuje".

Osiąga się to krok po kroku. Innymi słowy, nawyk pracy musi być rozwijany stopniowo, codziennie, ale jest to klucz do możliwości uczenia się. Wymaga to od nas, abyśmy od siebie wymagali i chcieli się doskonalić. Nawyk ten najlepiej kształtuje się, gdy od początku się od ciebie wymaga i gdy robisz to, co do ciebie należy.

Możemy stwierdzić, że aby jak najlepiej wykorzystać technologię, trzeba być dobrze wykształconym. A raczej wykształconym.

Gospel

Życie chrześcijańskie jako wstępowanie do nieba. Uroczystość Wniebowzięcia NMP (C)

Joseph Evans komentuje czytania na uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (C) 15 sierpnia 2025 r.

Joseph Evans-12 sierpień 2025-Czas czytania: 2 minuty

"W tych samych dniach Maryja wstała i wyruszyła z pośpiechem...". Lub bardziej dosłownie: "Maryja, wstawszy w owych dniach, poszła...".. Maryja powstała, została podniesiona przez łaskę Boga w Niej: wzniosła się na jeszcze wyższy poziom daru z siebie i hojności i pobiegła pomóc swojej starszej kuzynce. Jej założenie, jej wznoszenie się na coraz wyższe wyżyny miłości, już w niej działało.

Wniebowzięcie Maryi było kontynuowane w Jej Magnificatuniżając się, Bóg ją wywyższył. A potem została wyniesiona na nowe wyżyny miłości przez trzy miesiące, które spędziła opiekując się Elżbietą.

Szatan ściąga z nieba na ziemię: "a jego ogon zmiótł jedną trzecią gwiazd nieba i zrzucił je na ziemię".. Maryja, pełna łaski i w pełni otwarta na łaskę, zostaje podniesiona z ziemi do nieba. Pismo Święte daje nam wgląd w chwałę Maryi w niebie: "Świątynia Boża została otwarta w niebie... Wielki znak ukazał się w niebie".. Sposób, w jaki Maryja jest przedstawiana, ukazuje Ją jako szczyt, koronę stworzenia, najpełniejszy wyraz jego chwały: "Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie korona z gwiazd dwunastu"..

Życie chrześcijańskie jest stopniowym wznoszeniem się do nieba, a raczej założeniem, ponieważ Bóg zabiera nas przez swoją łaskę. W przeciwieństwie do Chrystusa, który jest Bogiem, nie mamy mocy, by wstąpić, by się tam zabrać. Pokora Maryi - nie było w Niej ciężaru pychy - ułatwiła Bogu przyprowadzenie Jej do Siebie. Wiara, pokora i pełna miłości służba, zainspirowane w nas przez Ducha Świętego, są "wiatrami", na których On nas niesie.

Ale jako Maryja na ziemi i jako część Kościoła (kobieta z Apokalipsy jest zarówno Maryją, jak i Kościołem), jesteśmy nieustannie atakowani przez szatana, który chce nas pożreć. "A smok stanął przed kobietą, która miała urodzić, aby pożreć jej dziecko, gdy je urodzi". (nowe życie jest formą założenia, ciągłego przezwyciężania śmierci przez ludzkość: dlatego szatan rozpaczliwie się temu sprzeciwia).

Kobieta otrzymała "dwa skrzydła wielkiego orła". -kolejna sugestia założenia, bycia wzniesionym wyżej - by uciec przed wężem. Wąż działa na ziemi; duch orła unosi nas na wyżyny Nieba. Wraz z Maryją, w Jej ramionach lub w ogonie Jej kosmicznych szat, my również jesteśmy niesieni do Boga. A w zmartwychwstaniu ciała my również będziemy cieszyć się naszym własnym "wniebowzięciem", nie na poziomie Maryi, ale tak samo chwalebnym.

Watykan

Od jednego do pięciu dni: powolna ewolucja watykańskiego urlopu ojcowskiego

Urlop ojcowski w Watykanie jest krótki ze względu na fakt, że większość świeckich pracowników to mężczyźni oraz sztywne przepisy prawa pracy.  

Javier García Herrería-11 sierpień 2025-Czas czytania: 2 minuty

Do niedawna ojcowie pracujący w Państwie Watykańskim mieli tylko jeden dzień wolny, gdy ich żony rodziły dzieci. W 2022 r. papież Franciszek postanowił wydłużyć ten urlop do trzech dni, co spotkało się zarówno z zachwytem, jak i rozczarowaniem pracowników, którzy liczyli na bardziej znaczący wzrost.

Dziś rano, w poniedziałek 11 sierpnia, papież Leon XIV podjął nowy krok, zatwierdzając wydłużenie urlopu ojcowskiego do pięciu dni roboczych z pełnym wynagrodzeniem. Pomimo tego wydłużenia, okres urlopu ojcowskiego jest nadal bardzo krótki w porównaniu z krajami europejskimi, gdzie wynosi on od 15 dni do sześciu miesięcy.

Do 2017 r. urlop macierzyński w Watykanie trwał zaledwie kilka dni. Od tego dnia zostały one przedłużone do sześciu miesięcy, przekraczając o miesiąc urlop przyznawany przez państwo włoskie kobietom rodzącym dzieci.

Dlaczego urlop ojcowski jest tak krótki w Watykanie?

Wydłużenie urlopu ojcowskiego w Watykanie stanowi szczególne wyzwanie z kilku powodów. Po pierwsze, większość świeckich pracowników Watykanu to mężczyźni, więc każde znaczne wydłużenie urlopu ojcowskiego skutkuje jednoczesnymi nieobecnościami, które komplikują codzienne operacje.

Co więcej, państwu watykańskiemu brakuje elastycznego prawa pracy, które pozwoliłoby mu na sprawne wzmocnienie siły roboczej: wewnętrzne regulacje i biurokracja sprawiają, że praktycznie niewykonalne jest uciekanie się do agencji pracy tymczasowej w celu objęcia pozornie prostych funkcji, takich jak ogrodnictwo, ochrona Muzeów Watykańskich lub ogólna konserwacja. Łącząc te dwa czynniki, obraz jest jasny: albo Watykan wprowadzi reformy w celu uelastycznienia swoich ram prawnych, albo będzie mu bardzo trudno poradzić sobie z wpływem tych nowych środków na zatrudnienie.

Nowe zasady zamówień publicznych

W minioną sobotę opublikowano 48-stronicowy dokument zawierający nowe zasady Watykanu dotyczące zamówień publicznych. Jednym z jego głównych celów jest zapobieganie bezpośredniemu wyborowi wykonawców i dostawców, zachęcając zamiast tego do bardziej przejrzystych i konkurencyjnych procesów. Reforma nie wprowadza jednak środków mających na celu priorytetowe traktowanie zatrudniania pracowników na okresy krótsze niż rok, co w praktyce utrudnia pokrycie krótkoterminowych zastępstw, takich jak te wynikające z kilkutygodniowego lub kilkumiesięcznego urlopu.

Uderzające jest to, że Sekretariat ds. Ekonomii Stolicy Apostolskiej, kierowany przez prefekta Maximino Caballero Ledo - 65-letniego hiszpańskiego świeckiego - publikuje tak wiele norm w połowie sierpnia, a tym bardziej, jeśli są one publikowane w dniu takim jak sobota, kiedy aktywność instytucjonalna i medialna jest minimalna.

Watykan

Niepublikowany list Benedykta XVI: "Moja rezygnacja jest pełna i ważna".

Po raz pierwszy opublikowano niepublikowany list emerytowanego papieża Benedykta XVI, wyraźnie potwierdzający ważność jego rezygnacji.

Raporty rzymskie-11 sierpień 2025-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Datowany na 21 sierpnia 2014 r., nieco ponad rok po zakończeniu pontyfikatu, list został skierowany do księdza Nicoli Buxa i do tej pory pozostawał niepublikowany. List jest obecnie rozpowszechniany jako załącznik do książki Rzeczywistość i utopia w Kościele (Rzeczywistość i utopia w Kościele), autorstwa monsignora Nicoli Buxa i Vito Palmiottiego, której celem jest wyjaśnienie historycznych kontrowersji dotyczących legalności pontyfikatu papieża Franciszka i zamknięcie debat na temat tego, kto był "prawdziwym papieżem" w tym okresie.

W tekście tym Benedykt XVI odpowiada tym, którzy wątpili w jego pełne oddanie, wyrzekając się nie tylko swojej posługi, ale także munus petrinotj. do roli i autorytetu papieża jako Następcy Piotra. Wskazuje, że twierdzenie przeciwne "jest sprzeczne z jasną doktryną dogmatyczno-kanoniczną" i krytykuje ideę "szerzącej się schizmy" jako jedynie spekulatywną i pozbawioną podstaw.


Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Watykan

Leon XIV: "Uczynki miłosierdzia są najbezpieczniejszym bankiem, w który można zainwestować nasze życie".

W swoim niedzielnym przemówieniu przed modlitwą Anioł Pański papież Leon XIV zaprosił wiernych do refleksji nad tym, "jak inwestować skarb naszego życia", czerpiąc inspirację z Ewangelii Łukasza (Łk 12, 32-48).

Javier García Herrería-11 sierpień 2025-Czas czytania: < 1 minuta

"Sprzedaj swój majątek i daj go jako jałmużnę" - powiedział papież, przypominając, że dary otrzymane od Boga "nie powinny być zatrzymywane dla siebie", ale "hojnie wykorzystywane dla dobra innych, zwłaszcza tych najbardziej potrzebujących".

Leon XIV podkreślił, że hojność ta nie ogranicza się do dóbr materialnych: obejmuje ofiarowanie umiejętności, czasu, uczucia, obecności i empatii. "Każdy z nas jest unikalnym, bezcennym dobrem, żywym kapitałem, który, aby wzrastać, musi być kultywowany i wykorzystywany" - ostrzegł, ostrzegając przed ryzykiem "wyschnięcia i dewaluacji" tych darów lub zawłaszczenia ich przez innych "jako zwykłych przedmiotów konsumpcji".

Przypomniał, że Jezus wypowiedział te słowa w drodze do Jerozolimy, gdzie miał oddać siebie na krzyżu, i wskazał, że "uczynki miłosierdzia są najbezpieczniejszym i najbardziej opłacalnym bankiem", w którym można powierzyć skarb życia. Cytując św. Augustyna, zapewnił, że to, co jest dawane, "przemienia się w życie wieczne", ponieważ "ty sam się przemienisz".

Zawsze kochać

Aby to zilustrować, papież posłużył się codziennymi przykładami: "Matka, która obejmuje swoje dzieci, czyż nie jest najpiękniejszą i najbogatszą osobą na świecie? Dwoje nowożeńców razem, czyż nie czują się jak król i królowa?

Zwracając się z konkretnym apelem, poprosił wszystkich, aby "nie przegapili żadnej okazji do miłości" w rodzinie, parafii, szkole lub pracy, ćwicząc czujność serca, aby być "uważnymi, chętnymi, wrażliwymi na siebie nawzajem, tak jak On jest dla nas".

Na koniec powierzył Maryi Pannie, "Gwieździe zarannej", pragnienie, aby chrześcijanie byli "strażnikami miłosierdzia i pokoju" w świecie naznaczonym podziałami, idąc za przykładem św. Jana Pawła II i młodych ludzi, którzy przybyli do Rzymu na Jubileusz.

Więcej

Telewizyjne cuda

Zaledwie tydzień temu ponad 10 000 młodych ludzi z Drogi Neokatechumenalnej wyraziło swoje pragnienie oddania się Bogu we wspaniałym geście wiary i nadziei.

11 sierpień 2025-Czas czytania: 4 minuty

"Odkąd pojawiły się telefony komórkowe z aparatami fotograficznymi, Dziewica się nie pojawiła", oświadczyła aktorka Miren Ibarguren w niedawnym wywiadzie promocyjnym dla tajemniczego serialu, w którym występuje. Prawda jest taka, że w zeszłym tygodniu byliśmy świadkami kilku cudów w telewizji i niewiele osób o tym mówi.

Pierwszą rzeczą do powiedzenia jest to, że cuda są konsekwencją wiary, a nie odwrotnie. "Twoja wiara cię ocaliła", mówi Chrystus do krwawiącego, niewidomego Bartymeusza lub trędowatego po ich uzdrowieniu. To osoba, która otwiera się na wiarę, prawdziwy międzywymiarowy portal, pozwala Bogu zamanifestować swoją moc w widzialnym świecie. Jest to również powód, dla którego cuda, których możemy być świadkami, w żadnym wypadku nie gwarantują, że patrzący później uwierzy.

Dowodem na to są tysiące ludzi, którzy byli świadkami cudów Jezusa na żywo, w przeciwieństwie do tych nielicznych, którzy pozostali z Nim na krzyżu. Krótko mówiąc, bez względu na to, ile osób nagrało rzekome objawienie Dziewicy za pomocą swoich telefonów komórkowych, jak wskazuje Ibarguren, nie zyskałoby to wielu zwolenników dla sprawy maryjnej. Zawsze można szukać powodów, aby usprawiedliwić to, co niezwykłe, zawsze można obwiniać przypadek lub szczególne okoliczności za to, co nie ma racjonalnego wytłumaczenia. Cuda nie są znakami, abyśmy uwierzyli, ale dlatego, że wierzymy.

Faktem jest, że w przeszłości Jubileusz Młodzieży Pierwszym był cud każdego z młodych uczestników: ile małych cudów stało za każdym z nich, aby zebrać pieniądze na bilet, zdać ten trudny egzamin i móc mieć wolne lato, znaleźć grupę w ostatniej chwili, aby pojechać na festiwal. Ile małych cudów stało za każdym z nich, aby zebrać pieniądze na bilet, zdać ten trudny egzamin i móc mieć wolne lato, znaleźć grupę w ekstremalnych warunkach, aby dołączyć...? Zapytajcie ich, to potwierdzą.

Są też wielkie wydarzenia, które mówią same za siebie. Zgromadzenie miliona młodych ludzi i ani jednej sprzeczki czy problemu z bezpieczeństwem? Jeśli tego nie widzę, to w to nie wierzę!

A co z gromkim milczeniem tych samych milionów chłopców i dziewcząt, które widzieliśmy w telewizji podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu podczas czuwania z papieżem Leonem XIV? Ręce w górę nauczyciela szkoły średniej, który z łatwością może osiągnąć podobną ciszę w swojej klasie z zaledwie kilkudziesięcioma uczniami. Jeśli chcą zobaczyć cud, obejrzyj wideo z jubileuszowego czuwania opublikowanego na kanale Youtube Vatican News. Naprawdę niesamowite.

Ze względu na osobiste implikacje, które się z tym wiążą, chciałbym podkreślić inny moment, który miał miejsce podczas rozszerzenia, którego 120 000 młodych ludzi z Drogi Neokatechumenalnej doświadczyło w Tor Vergata dzień po Mszy z Papieżem. Było to tradycyjne spotkanie powołaniowe, które międzynarodowy zespół Drogi (Kiko Argüello, Mario Pezzi i María Ascensión Romero) organizuje po każdym światowym zjeździe młodzieży. Pod przewodnictwem kardynała wikariusza Rzymu, Baldassare Reina, w kontekście celebracji Słowa, w której uczestniczyło wielu kardynałów i biskupów, młodzi ludzie zostali zaproszeni do odpowiedzi na wezwanie Pana do całkowitego oddania swojego życia jako kapłani, zakonnicy lub misjonarze "ad gentes".

Odpowiedź była spektakularna: w sumie 10 000 młodych ludzi powiedziało "tak", deklarując, że są gotowi opuścić wszystko - "dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub ziemię" (Mt 19, 29) - aby pójść za Jezusem w jednym z tych powołań szczególnej konsekracji. 

Moment, w którym tysiące młodych ludzi mówi Panu "tak".

Zapraszam do spojrzenia na ten krzyż" - powiedział Kiko Argüello. To jest obraz wolności. Krzyż jest obrazem wolności. Oto człowiek, który oddał się za was, który was wyzwoli, abyście dali siebie innym i przestali ofiarowywać wszystko sobie". I stał się cud wolności.

Wideo jest również dostępne na kanale Vatican News, a moment pochodzi z minuta 2:46:00. Najpierw 5 000 chłopców biegnących, jakby nie było jutra, aby dotrzeć do podium, gdzie otrzymają błogosławieństwo z nałożeniem rąk od obecnych biskupów; a następnie 5 000 dziewcząt robiących to samo wśród łez radości i uścisków, śpiewając Psalm 45: "Jesteś najpiękniejszy z mężczyzn...". Faktem jest, że Jezus Chrystus nadal sprawia, że młodzi ludzie zakochują się w sobie, będąc świadkami oczywistej porażki romantycznego modelu proponowanego przez społeczeństwo. Jest to cud, który pozostaje niezauważony przez wielu, którzy przypisują go wpływowi emocjonalnemu lub zbiorowej halucynacji. Jak przypomniał im Ascensión Romero, nawiązując do świętego dnia, świętego Jana Marii Vianneya (1786-1859), który przeżył konwulsyjną zmianę epoki podobną do tej, którą przeżywamy dzisiaj, "w czasach prześladowań i trudności Pan zawsze wzbudza wielu świętych, aby pomóc Kościołowi i społeczeństwu".

Dziesięć tysięcy osób, które stanęły podczas Jubileuszu, nie zostanie kapłanami, siostrami zakonnymi ani misjonarzami - teraz rozpoczynają, wraz ze swoimi proboszczami i katechetami, czas rozeznawania tego powołania - ale ten dzień z pewnością pozostanie w ich sercach jako ten, w którym doświadczyli nieskończonej miłości Boga, która pozwala zostawić wszystko, aby pójść za Nim. 

Potwierdziła to Carmen Hernández, inicjatorka Drogi Neokatechumenalnej, obecnie w trakcie procesu beatyfikacyjnego: "To, co jest naprawdę, naprawdę ważne, to fakt, że Chrystus zmartwychwstał i spotkanie Go. Bycie księdzem, zakonnicą, żonatym, samotnym, wdowcem czy kimkolwiek innym to nonsens; ważne jest spotkanie Jezusa Chrystusa". Cytat pochodzi z książki Niepodzielne serce. (BAC, 2025), autorstwa Josefiny Ramón Berná, która zachwyciła wiele moich wakacji i która łączy syntezę rewolucyjnego myślenia Carmen o kobietach, dziewictwie, celibacie i życiu małżeńskim. Powinna być obowiązkową pozycją w bibliotece klasztorów i wspólnot kobiet konsekrowanych, seminariów oraz osób odpowiedzialnych za powołania i duszpasterstwo rodzin, ponieważ jej intuicje są absolutnie opatrznościowe.

Cud młodych ludzi wskrzeszonych w Tor Vergata został zarejestrowany przez tysiące telefonów komórkowych obecnych i transmitowany na żywo, ale niewielu uwierzy w jego nadprzyrodzone pochodzenie. Młodzi ludzie, którzy twierdzą, że spotkali Jezusa Chrystusa? Szaleństwo. Zobaczyć nie znaczy uwierzyć.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Polowanie na nazistów i ofiary ETA

Brak zemsty u ofiar terroryzmu ETA, wraz z ich żądaniem sprawiedliwości wyłącznie za pomocą środków prawnych, wiele mówi o chrześcijańskich korzeniach Hiszpanii.

11 sierpień 2025-Czas czytania: 4 minuty

Jak powszechnie wiadomo, członkowie państwa niemieckiego pod rządami nazizmu (1933-1945) byli bezpośrednio odpowiedzialni za zamordowanie około 11 milionów ludzi, z których około 6 milionów stanowili Żydzi. To ostatnie ludobójstwo (słowo stworzone przez polskiego prawnika Rapahaela Lemkina), znane na całym świecie jako "Holocaust" lub "Shoah", było wynikiem "Holokaustu"., Doprowadziło to do różnych procesów, wyroków skazujących i egzekucji nazistowskich winowajców (słynne procesy norymberskie i inne).

Po II wojnie światowej powstała grupa detektywów, prokuratorów i oficerów, których celem było postawienie przed sądem tych, którzy odegrali choćby niewielką rolę w demonicznej machinie obozów koncentracyjnych. Byli to strażnicy cienia Holokaustu: łowcy nazistów. Większość z nich pozostała anonimowa. Nazwiska takie jak William Denson, Rafi Eitan, Benjamin Ferencz, Efraim Zuroff, Fritz Bauer, Isser Harel, Elizabeth Holtzman, Serge i Beate Klarsfeld, Eli Rosenbaum, Jan Sehn...

Łowcy nazistów

Weteran pisarstwa i korespondent Andrew Nagorski opublikował w 2017 roku udokumentowany esej, w którym odtworzył nieszczęścia tego ukrytego legionu zrodzonego w następstwie Holokaustu: "Łowcy nazistów" (Turner, 2017). Książka ta przypomina o wyczynach prześladowców i barbarzyństwach prześladowanych, opowiadając również o trudnościach, jakie ci strażnicy musieli pokonać, aby wykonywać swoją pracę. Nie było ich mało, od konfrontacji z towarzyszami po życzliwość Zachodu wobec niektórych hierarchów.

Motywacja tych ludzi była jasna. Tuvia Friedman, jeden z najskuteczniejszych żydowskich prześladowców nazistów podczas II wojny światowej, uciekł z obozu koncentracyjnego jako młody człowiek i od tego momentu jego celem było schwytanie morderców. "Ciągle myślałem o dniu, w którym Żydzi oddadzą to nazistom, oko za oko., mawiał. Po uwolnieniu dołączył do grupy partyzantów, z którymi poszukiwał znanych zbrodniarzy wojennych.

Być może najsłynniejszym z nich był architekt Simon Wiesenthal, więzień obozu Mauthausen aż do wyzwolenia 5 maja 1945 roku. Brutalność, jakiej doświadczył w tym piekle, sprawiła, że wkrótce potem przedstawił się amerykańskiemu porucznikowi i zaoferował swoje usługi. Poświęcił się pomocy osobom dotkniętym wojną i wraz z Friedmanem odegrał kluczową rolę w latach 60. w schwytaniu człowieka, który zorganizował Ostateczne Rozwiązanie, eksterminację milionów Żydów: Adolfa Eichmanna. Niemiecki oficer zdołał uciec przed aliancką sprawiedliwością w Norymberdze i zbiegł do Argentynaale dzięki nim został złapany i osądzony.

Niestety, w historii popełniono wiele ludobójstw, a zdecydowana większość z nich pozostała bezkarna, jak ludobójstwo Ormian, ludobójstwo Ukraińców w czasach Stalina, ludobójstwo w Rwandzie itd. Jedną z osobliwości żydowskiego Holokaustu była determinacja tych ludzi, aby osiągnąć minimum sprawiedliwości w tym życiu, często stosując prawo talionu (oko za oko, ząb za ząb).

Przypadek ETA

Na znacznie mniejszą skalę i bliżej w czasie, w Hiszpanii członkowie grupy terrorystycznej ETA (1959-2018) są winni 864 morderstw, ponad 3000 rannych, 86 porwań i 10 000 wymuszeń na biznesmenach. Ich celem było utworzenie państwa socjalistycznego w Kraju Basków i uniezależnienie się od Hiszpanii i Francji. Po 60 latach terroru grupa terrorystyczna ogłosiła swoje rozwiązanie 3 maja 2018 roku. W tym czasie pozostało 358 nierozwiązanych zbrodni, a około 100 członków ETA wciąż się ukrywało. Hiszpański rząd Mariano Rajoya zapewnił wówczas, że ETA nie będzie miała żadnych korzyści z zaprzestania zabijania lub sprowadzenia swoich więźniów do Kraju Basków.

Z prawie 10 000 osób oskarżonych o powiązania z ETA, obecnie pozostało tylko 142 więźniów (136 w Kraju Basków i Nawarze oraz 6 we francuskich więzieniach), podczas gdy rząd baskijski nadal przyspiesza tempo wydawania zezwoleń i zwalniania więźniów, przy współpracy socjalistycznego rządu Pedro Sáncheza, który potrzebuje głosów Bildu (partii spadkobierców politycznych przedstawicieli ETA), aby rządzić.

W latach 1975-1980 różne grupy powiązane z dyktaturą Franco działały w celu zwalczania terroryzmu ETA. W 1977 r., po amnestii politycznej udzielonej przez rząd Adolfo Suáreza, grupa siedmiu oficerów armii zabiła przywódcę ETA Argalę, sprawcę zabójstwa premiera Luisa Carrero Blanco w 1972 r., za pomocą bomby samochodowej we Francji.

Podczas socjalistycznego rządu Felipe Gonzáleza, w latach 1983-1987, miała miejsce tak zwana "brudna wojna" przeciwko ETA, a GAL została obwiniona o zamordowanie 27 osób. Te ataki i porwania były w większości przeprowadzane przez francuskich najemników wynajętych przez hiszpańskich policjantów, finansowane z zastrzeżonych funduszy i organizowane przez samo Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, za pośrednictwem osób odpowiedzialnych za walkę z terroryzmem w Kraju Basków. Niektóre z osób odpowiedzialnych za te przestępstwa przeciwko państwu zostały skazane przez hiszpańskie sądy, niektóre spędziły krótki czas w więzieniu, a następnie pozostały w areszcie domowym, podczas gdy inne zostały następnie ułaskawione.

Brak zemsty

Jednak krewni ofiar terroryzmu ETA nigdy nie wzięli sprawiedliwości w swoje ręce, tak jak zrobili to w swoim czasie łowcy nazistów. W ostatnich latach ofiary te musiały znosić zwolnienia i hołdy dla uwolnionych więźniów ETA, a także niezwykły fakt, że partia polityczna, która odziedziczyła projekt polityczny grupy terrorystycznej, została włączona do zarządzania państwem przez obecnego prezydenta hiszpańskiego rządu.

Brak zemsty u ofiar terroryzmu ETA, wraz z ich żądaniem sprawiedliwości wyłącznie za pomocą środków prawnych, wiele mówi o chrześcijańskich korzeniach Hiszpanii, gdzie na szczęście sprawiedliwość i przebaczenie nie zostały zastąpione w ostatnich dziesięcioleciach przez prawo talionu.

Ewangelizacja

Ojciec Lafleur: Zapomniana historia kapelana z czasów II wojny światowej

Ojciec Joseph Verbis Lafleur, amerykański kapelan wojskowy, wykazał się niezachwianym bohaterstwem podczas II wojny światowej, służąc i zachęcając swoich kolegów żołnierzy. Zginął w 1944 roku, pomagając innym w ucieczce z zatopionego SS Shinyo Maru.

OSV / Omnes-10 września 2025 r.-Czas czytania: 4 minuty

Jack Figge, OSV News

Nie było nic wyszukanego w małej kaplicy, w której Sługa Boży o. Joseph Verbis Lafleur odprawił Mszę Wigilijną 24 grudnia 1942 roku. Była to prosta drewniana chata, zbudowana w środku japońskiego obozu jenieckiego, w którym więziony był ojciec Lafleur.

Ojciec Lafleur, wyświęcony w diecezji Lafayette w stanie Luizjana 2 kwietnia 1938 r., zaciągnął się jako kapelan wojskowy na początku 1941 r. i został przydzielony do 19. Grupy Bombowej Korpusu Powietrznego Stanów Zjednoczonych, stacjonującej na Filipinach. Dwa lata później został schwytany przez Japończyków podczas pierwszych dni zaangażowania Ameryki w II wojnę światową i został wysłany do obozu jenieckiego.

Ostatecznie ojciec Lafleur zginął, gdy amerykański okręt podwodny zatopił niezidentyfikowany japoński transport jeniecki SS Shinyo Maru, który przewoził amerykańskich jeńców wojennych na kontynent, zabijając wszystkich oprócz 60 więźniów.

Niedawno Michael Bell, dyrektor wykonawczy Jenny Craig Institute for the Study of War and Democracy w Narodowym Muzeum II Wojny Światowej w Nowym Orleanie, rozpoczął badania nad życiem i służbą ojca Lafleura i zaprezentował swoje odkrycia podczas specjalnego przyjęcia 31 lipca.

Historia ojca Lafleura

8 grudnia 1941 roku w Clark Field, amerykańskiej bazie wojskowej na Filipinach, zawyły syreny. Jednocześnie, 7 grudnia, ze względu na międzynarodową linię zmiany daty, japońska grupa lotniskowców rozpoczęła nalot na amerykańską bazę w Pearl Harbor na Hawajach, rozpoczynając tym samym zaangażowanie USA w II wojnę światową.

Ojciec Lafleur, kapelan bazy, obserwował, jak japońskie samoloty bombardują i ostrzeliwują amerykańskie lotnisko. Widząc rannych żołnierzy, kapelan przystąpił do działania.

"Bez względu na swoje osobiste bezpieczeństwo, ojciec Lafleur chodzi od rannego żołnierza do rannego żołnierza, zapewniając im komfort lub pomagając im ewakuować się w bezpieczne miejsce, i staje się prawdziwą inspiracją nie tylko dla tych, którym pomógł, ale nawet dla dowódców tej jednostki" - powiedział Bell. "Zaczyna wykazywać się niesamowitą bezinteresownością, gdy wydaje się, że wszyscy inni szukają schronienia, a on pomaga ludziom".

Przykład bezinteresowności ojca Lafleura był kontynuowany, gdy po ataku otrzymał możliwość ewakuacji do Australii. Kapelan obiecał jednak pozostać ze swoimi ludźmi i powiedział dowódcom, że nie odejdzie, dopóki wszyscy inni nie zostaną ewakuowani.

Ojciec Lafleur wycofał się wraz z pozostałymi żołnierzami na półwysep Bataan, gdzie próbowali odeprzeć inwazję sił japońskich. Jednak ich wysiłki nie powiodły się i 7 maja 1942 r. Lafleur i 19 Grupa Bombowa poddali się Japończykom.

Ale historia bohaterstwa ojca Lafleura dopiero się rozpoczęła.

Ojciec LaFleur został wysłany do Davao Penal Colony, japońskiego obozu jenieckiego na Filipinach, gdzie znosił trudne warunki życia i brutalnych strażników więziennych.

"W miarę upływu czasu warunki stawały się coraz gorsze" - powiedział Bell. "Ta niewielka ilość jedzenia, którą mieli, staje się niewystarczająca, a w połowie lata 1942 r. Japończycy stają się bardzo brutalni. Jeśli amerykańscy lub filipińscy więźniowie uciekają lub próbują uciec, mszczą się na innych, karząc ich, a nawet rozstrzeliwując".

Mimo to ojciec Lafleur starał się podtrzymywać go na duchu, udzielając sakramentów i uważnie słuchając swoich współwięźniów. Wkrótce po przybyciu do Davao, ojciec Lafleur i inni więźniowie zaczęli budować małą drewnianą chatkę, która miała służyć jako kaplica, którą nazwali "St. Peter in Chains". To właśnie tam w 1942 r. odprawiono mszę wigilijną.

"Jedna z historii sugeruje, że podczas gdy ojciec Lafleur odprawiał mszę, kilku więźniów było tak zainspirowanych, że wyciągnęli amerykańską flagę, którą ukrywali, rozwinęli ją i trzymali w górze podczas mszy o północy" - powiedział Bell. "Stało się to wielką inspiracją dla wszystkich więźniów do wytrwania".

W obozie pracy

Wkrótce potem Japończycy zaczęli wybierać więźniów, którzy mieli zostać wysłani do Lasang, pobliskiego obozu pracy. Lafleur, wciąż dochodzący do siebie po ciężkim ataku malarii, zgłosił się na ochotnika, przekonany, że będzie tam, gdzie Bóg wzywa go do służby. Pozostał tam do sierpnia 1944 roku.

Gdy siły amerykańskie szybko się zbliżały, Japończycy zaczęli wysyłać amerykańskich jeńców wojennych do obozów na innych wyspach kontrolowanych przez Japończyków za pośrednictwem "statków piekielnych".

Ojciec Lafleur i 750 innych Amerykanów zostało załadowanych na jeden z tych piekielnych statków, SS Shinyo Maru, gdzie zostali stłoczeni w dwóch ciasnych przedziałach pod pokładem, z minimalną wentylacją, bez toalet i ledwo wystarczającą ilością miejsca dla każdego więźnia.

Mężczyźni zwracają się do ojca Lafleura o duchowe przewodnictwo i zachętę, gdy cierpią w upale i ciemności.

Pomaganie w obliczu tragedii

Tragicznie, 7 września 1944 r. amerykański okręt podwodny ostrzelał niezidentyfikowany japoński statek. Kiedy statek został trafiony, Japończycy zaczęli ostrzeliwać Amerykanów, którzy próbowali wydostać się z ładowni i zaczęli rzucać granatami" - powiedział Bell. "Relacja wskazuje, że ojciec Lafleur był tam, nieustannie próbując pomóc ludziom się wydostać, bez względu na własne przetrwanie lub bezpieczeństwo".

Ostatecznie pomógł uciec 83 mężczyznom, ale statek transportowy rozpadł się na dwie części i zatonął na dnie Pacyfiku z ojcem Lafleurem na pokładzie.

Przez lata historia ojca Lafleura pozostawała w dużej mierze zapomniana, pamiętana jedynie w oficjalnych raportach amerykańskich, w zeznaniach jego współwięźniów i w diecezji Lafayette, która 5 września 2020 r. otworzyła jego sprawę kanonizacyjną.

Po zapoznaniu się z historią ojca Lafleura, Bell wiedział, że chce dowiedzieć się o niej więcej i podzielić się nią ze światem. Wierzy, że Lafleur jest przykładem altruizmu, który może służyć jako wzór dla wszystkich.

"Niesamowitą rzeczą w historii ojca Lafleura jest jego nieustanny altruizm" - powiedział Bell. "To altruizm, który wykracza poza samego siebie. To model najwyższego poświęcenia, który może być przykładem dla każdego".

AutorOSV / Omnes

Stany Zjednoczone

Lew XIV jest najwyżej ocenianym liderem wśród Amerykanów

Nieżyjący już papież Franciszek cieszył się powszechną popularnością wśród mieszkańców USA, z ocenami od 61% do 86%.

OSV News / Gina Christian-9 sierpień 2025-Czas czytania: 3 minuty

Gina Christian, OSV

Papież Leon XIV znalazł się na szczycie nowej ankiety Gallupa dotyczącej światowych przywódców wśród mieszkańców USA.

Badanie, przeprowadzone telefonicznie w dniach 7-21 lipca wśród 1,002 dorosłych osób w całym kraju, wykazało, że 57% respondentów postrzegało Leona XIV pozytywnie, 11% nie aprobowało go, a 31% nie miało zdania. Spośród tej ostatniej grupy, 18% stwierdziło, że nie znało papieża na tyle dobrze, by mieć o nim zdanie, podczas gdy pozostałe 13% nie słyszało o nim.

Jednocześnie Gallup zauważył, że "zgodnie z ideologicznymi różnicami w ich ocenach, Demokraci lubią go bardziej niż Republikanie". Sondaż Gallupa ocenił urodzonego w USA papieża po raz pierwszy od jego wyboru 8 maja. Papież Leon XIV kończy swoje pierwsze 100 dni pontyfikatu 16 sierpnia.

Wyniki innych liderów

Respondenci przyznali prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu 52% poparcia, przy 34% dezaprobaty i 14% braku opinii. Za nim uplasował się senator Bernie Sanders (niezależny z Vermont) z 49% ocen pozytywnych i 38% negatywnych, podczas gdy 14% nie miało zdania.

Większość ankietowanych Amerykanów (57%) nie popiera prezydenta USA Donalda Trumpa, przy 41% aprobujących i tylko 2% bez zdania. Wiceprezydent J.D. Vance uzyskał 49% dezaprobaty, przy 38% aprobaty i 13% braku opinii.

Lion XIV znalazł się również na szczycie rankingu pod względem przychylności netto (stanowiącej różnicę między dodatnimi i ujemnymi punktami procentowymi) z 46%.

Gallup zauważył, że "przychylność netto jest bardziej skuteczna dla tych porównań, ponieważ uwzględnia duże różnice w znajomości różnych postaci przez Amerykanów".

Z wyjątkiem papieża Leona XIV, Żeleńskiego i Sandersa, wszyscy inni liderzy na liście Gallupa mieli ujemną przychylność netto: prezydent Francji Emmanuel Macron miał -1%, a miliarder Elon Musk -28%.

Trump (-16%), sekretarz stanu Marco Rubio (-16%), były prezydent Joe Biden (-11%) i obecny wiceprezydent JD Vance (-11%) znaleźli się pomiędzy Macronem i Muskiem w negatywnych rankingach netto.

Porównanie z innymi papieżami

Gallup porównał również oceny Leona XIV z ocenami papieża Franciszka i Benedykta XVI. Zauważono, że oceny nowego papieża są bardzo podobne do ocen jego poprzedników na początku ich pontyfikatu. W 2013 r. Gallup stwierdził, że 58% aprobowało papieża Franciszka, a 10% nie aprobowało, podczas gdy w 2005 r. papież Benedykt XVI miał 55% przychylnych i 12% nieprzychylnych opinii.

Ankieter wyjaśnił, że nie mierzył opinii publicznej w USA na temat papieża Jana Pawła II jako przychylnej lub nieprzychylnej aż do 1993 roku, długo po jego wyborze w 1978 roku. Jednak zmarły papież cieszył się powszechną popularnością wśród mieszkańców USA, z ocenami aprobaty od 61% do 86% w danym sondażu na przestrzeni lat.

Wśród amerykańskich katolików papież Leon XIV (76%), papież Franciszek (80%) i papież Benedykt XVI (67%) "zdobyli ponadprzeciętne poparcie w swoich początkowych ocenach", powiedział Gallup.

Firma zauważyła również, że Papież Leon XIV różni się od swoich poprzedników tym, że jego ocena aprobaty jest "wyższa wśród liberałów niż wśród konserwatystów (65% vs. 46%)".

Z kolei konserwatyści byli bardziej skłonni do pozytywnego postrzegania Benedykta XVI i papieża Franciszka w pierwszych dniach ich pontyfikatów.

Papież Benedykt XVI utrzymał tę konserwatywną przewagę aprobaty w danych Gallupa z 2010 roku, zebranych trzy lata przed jego rezygnacją w 2013 roku. Ocena papieża Franciszka wśród konserwatystów spadła, a jego dane Gallupa z grudnia 2023 r. wskazują na 70% wśród liberałów i 42% wśród konserwatystów.

AutorOSV News / Gina Christian

Więcej
Kultura

Whitney Houston: głos

Whitney Houston zawsze była bardzo religijna. Oprócz tego, że przez lata śpiewała w kościele, zawsze publicznie dawała świadectwo swojej wiary baptystycznej.

Gerardo Ferrara-9 sierpień 2025-Czas czytania: 6 minuty

Był maj 1994 roku, kiedy po raz pierwszy usłyszałem ją śpiewającą na żywo (w telewizji). Nie miałem jeszcze 16 lat. Byłem zmęczony i miałem iść spać (następnego dnia miałem szkołę). Gdy już miałem wyłączyć telewizor, pojawiła się ona, Whitney Houston: ubrana w czarno-białą sukienkę, z włosami związanymi do tyłu, z rozmarzonymi oczami, z publicznością u stóp, piękna. Zaczęła śpiewać: "If I... should stay...", pierwsze wersy "I will always love you", a ja byłem oszołomiony!

Do tego czasu słyszałem kilka jego piosenek, ale nienawidziłem tego "I will always love you": było wszędzie. Puszczali ją bez przerwy w radiu w autobusie, który wiózł mnie do szkoły, w domu, gdy odrabiałem lekcje, na siłowni... Nie mogłem tego znieść! Ale usłyszeć, jak śpiewa to na żywo, nawet lepiej niż na albumie, cóż, nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło.

Od tego momentu słuchałem wszystkich jego płyt, znałem wszystkie jego piosenki, cieszyłem się z jego triumfów, byłem świadkiem jego tragicznego upadku i płakałem po jego nagłej śmierci 11 lutego 2012 roku.

Można o niej powiedzieć wiele rzeczy, ale bez wątpienia była jedną z największych artystek i być może największym głosem wszechczasów, najczęściej nagradzanym w historii. W Stanach Zjednoczonych wciąż nazywana jest "The Voice".

Przeznaczony, by stać się legendą

Whitney Elizabeth Houston urodziła się 9 sierpnia 1963 roku w Newark w stanie New Jersey jako ostatnie dziecko Johna i Cissy. Jej matka była pierwszą kuzynką Dionne Warwick i słynną piosenkarką gospel, a także znaną wokalistką wspierającą Elvisa Presleya i Arethę Franklin (słynna wysoka sopranowa nuta w "Ain't No Way" Franklin należy do niej).

Jako dziecko Whitney (która miała dwóch starszych braci i była nazywana przez rodzinę Nippy) śpiewała w kościele, w którym jej matka kierowała chórem (New Hope Baptist Church w Newark) i wyróżniała się niesamowitym głosem (zaśpiewała swoje pierwsze solo w wieku 11 lat). Ponieważ była również bardzo ładna, miała okazję pozować jako modelka dla magazynu Seventeen (pierwsza kolorowa dziewczyna, która pojawiła się na okładce) i wystąpić w serialach telewizyjnych. Karierę muzyczną rozpoczęła jako wokalistka wspierająca swoją matkę dla kilku artystów (w tym Chaka Khan w utworze "I'm every woman", którego słynną okładkę wykonała później).

Okazja nadarzyła się jednak, gdy w nowojorskim klubie, gdzie śpiewała ze swoją matką, Whitney wykonała wersję "Greatest love of all" George'a Bensona przed producentem tej samej piosenki, a także jednym z największych muzyków (wyprodukował między innymi Arethę Franklin i Janis Joplin): Clive Davis. W wywiadzie Davis oświadczył, że był pod wrażeniem (podobnie jak ja i wielu innych) najpiękniejszego głosu swojego pokolenia i sposobu, w jaki zinterpretował tę piosenkę, którą sam wyprodukował lata wcześniej, nadając jej znaczenie, duszę, której nikt inny nie zdołał jej nadać.

Davis podpisał kontrakt z wytwórnią Arista Records i od tego momentu Whitney Houston stawała się jednym hitem za drugim: pierwszy album, "Whitney Houston" (1985), z hitami takimi jak "You give good love", "Greatest love of all", "How will I know", "All at once"; drugi, "Whitney" (1987), ze słynnym "I wanna dance with somebody". W ciągu zaledwie kilku lat Whitney Houston stała się wielką gwiazdą, pierwszą kobietą, która miała siedem singli numer jeden (wyprzedzając Beatlesów), mnóstwo nagród (Grammy, American Music Award i inne) oraz światową sławę.

Zbyt czarny dla białych, zbyt biały dla czarnych

Wraz z sukcesem pojawiły się oczywiście pierwsze trudności. Od samego początku Whitney stanęła w obliczu zmiany kierunku w stosunku do innych afroamerykańskich piosenkarek: więcej popowych dźwięków, prostych melodii i nie za dużo gospel czy soulu (ale podczas występów na żywo jej głos pozostawił, podobnie jak Aretha Franklin, niezatarty ślad soulu), a to po to, by uczynić ją bardziej akceptowalną dla białej publiczności (a afroamerykańskiej publiczności nie podobało się to tak bardzo, że czasami głośno ją wygwizdywali, a niektórzy nazywali ją Oreo, jak czarne ciastka na zewnątrz i białe w środku).

Była jednak pierwszą afroamerykańską piosenkarką, która stała się gwiazdą MTV, torując drogę innym po niej i wymyślając sposób śpiewania, który wszystkie jej spadkobierczynie próbowały później dopasować (Céline Dion, Mariah Carey, Beyoncé, Adele itp.).

Pojawiły się również plotki na temat jego życia uczuciowego i prywatnego (nad którymi nie będę się rozwodził), które zawsze sprawiały mu wiele cierpienia.

Whitney próbowała się dostosować, ale potem jej charakter zaczął się wyłaniać, z pragnieniem czegoś, co było bardziej jej własne, do tego stopnia, że udało jej się przekonać Davisa do wyprodukowania albumu "I'm your baby tonight" (1990), który był znaczącym odejściem od pierwszych dwóch, z czarniejszymi dźwiękami.

"The Bodyguard" i lata dziewięćdziesiąte

Przełom miał dopiero nadejść i rzeczywiście nadszedł w 1992 roku, kiedy Whitney zagrała u boku Kevina Costnera w filmie "The Bodyguard", który uczynił ją jeszcze bardziej znaną na całym świecie, uczynił ją najbardziej znaną piosenkarką na świecie i wyprodukował najlepiej sprzedający się kobiecy singiel w historii ("I will always love you", napisany i zaśpiewany lata wcześniej przez Dolly Parton) oraz najlepiej sprzedającą się ścieżkę dźwiękową wszechczasów.

W międzyczasie małżeństwo ze słynnym Bobbym Brownem i macierzyństwo (ich córka Bobby Kristina urodziła się w 1993 roku i niestety zmarła kilka lat po swojej matce, również znalezionej nieprzytomnej w wannie).

Pomimo wczesnych burz emocjonalnych i problemów z narkotykami, lata 90. były pełne hitów (dwa kolejne filmy: "Czekając na wydech" ze ścieżką dźwiękową i "Żona kaznodziei" z tytułowym albumem gospel śpiewanym przez Houston, który stał się najlepiej sprzedającym się albumem gospel wszechczasów).

Innym uznanym przez krytyków i popularnym albumem był bardziej zorientowany na hip hop "My love is your love".

Upadek i śmierć

Lata 2000 były naznaczone przede wszystkim problemami z narkotykami, detoksem i utratą głosu, ale także dwoma kolejnymi albumami ("Just Whitney", 2002 i "I look to you", 2009), produkcjami filmowymi, rozwodem Browna i kilkoma próbami odzyskania głosu i sukcesu.

Whitney Houston zmarła 11 lutego 2012 roku w hotelu w Beverly Hills, nie tyle z powodu narkotyków (które wraz z paleniem przyczyniły się do jej fizycznego pogorszenia), ale z powodu problemów z sercem spowodowanych miażdżycą, chorobą, która dotknęła również inny z wielkich głosów XX wieku: Maria Callas.

Wiara i dziedziczenie

Whitney Houston zawsze była bardzo religijna. Oprócz tego, że przez lata śpiewała w kościele, zawsze publicznie dawała świadectwo swojej wiary baptystycznej. Świadectwa z dni poprzedzających jej śmierć mówią o jej pragnieniu, by w końcu spotkać Jezusa, zmęczonego wszystkimi próżnościami show-biznesu. Kilku przyjaciół, w tym Robyn Crawford, zeznało, że zamykała się w swoim pokoju na wiele godzin, aby "porozmawiać z Jezusem".

Z pewnością jej ziemskie życie zakończyło się tragicznie, ale jej artystyczna i ludzka spuścizna będzie żyć wiecznie. Zakończę nekrologiem, który najbardziej uderzył mnie po jej śmierci, nekrologiem wielkiej włoskiej piosenkarki Miny:

"Odchodzą, chcą odejść. Kolejna tragedia, kolejny absurd, kolejna nieobecność, kolejna tajemnica. Nie chcę wiedzieć, dlaczego Whitney Houston zmarła. Nie chcę po raz kolejny łączyć wielkiego talentu muzycznego z historiami o narkotykach. "Przeklęte" równanie, które łączy sukces z kruchością, sztukę z depresją, aplauz z narkotykami, nadal nawiedza świat, który na pozór zawiera tylko przywileje.

Proszę, nie mów mi, czy tak było naprawdę. Chcę zachować ją w pamięci taką, jaką ją widzę: wysoką, piękną, niezwykle utalentowaną. Niewiele wiem o jej życiu. Wiem wszystko o jej muzyce. Anioł, który śpiewa w ten sposób, zasłużyłby na to, co teraz wydaje się nieosiągalną "nagrodą": świadomą egzystencję, szczęśliwe życie. Ona naprawdę wymyśliła sposób śpiewania, niełatwy, który wszyscy próbowali naśladować. Stał się terminem porównawczym. Papierkiem lakmusowym. Wzorem. Nieosiągalnością.

I, jak to często bywa w takich przypadkach, nie mogę przestać się zastanawiać, gdzie kończy się talent danej osoby, gdy nie jest już w znanej nam formie.

Jednak ci, którzy mają wiarę, mogą pamiętać słowa słynnej i pięknej piosenki rozsławionej przez Whitney: "Jezus mnie kocha".

"Jezus mnie kocha, tak mówi Biblia i ja w to wierzę. Do Niego należą maluczcy: my jesteśmy słabi, ale On jest mocny. I cisnę się w górę, modlę się, Panie, prowadź mnie! Jestem niegodny i uparty, wiem, ale nigdy nie przestawaj mnie kochać. Czasami czuję się samotny, ale wiem, że nigdy nie jestem, ponieważ Jezus mnie kocha, wiem, kiedy się mylę i kiedy mam rację. Amen.

Więcej
Hiszpania

Jumilla, wolność religijna i ośrodki sportowe: brakujący kontekst

Konferencja Episkopatu Hiszpanii poparła stanowisko Komisji Islamskiej Hiszpanii w sprawie manifestacji religijnych w przestrzeni publicznej, ale źródła prawne, z którymi się skonsultowano, sugerują, że może istnieć pewne zamieszanie prawne zarówno po stronie polityków, jak i Konferencji Episkopatu.

Javier García Herrería-8 września 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

Konferencja Episkopatu Hiszpanii (CEE) wyraziła swoje poparcie dla stanowiska Komisji Islamskiej Hiszpanii w związku z decyzją Rady Miasta Jumilla o ograniczeniu manifestacji religijnych w przestrzeni publicznej.

W oświadczeniu biskupi przypominają, że "publiczne manifestacje religijne, rozumiane jako wolność kultu, są chronione prawem do wolności religijnej", zapisanym w artykule 16.1 hiszpańskiej konstytucji i artykule 18 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka.

Według EWG, jedyna uzasadniona interwencja władz w tym obszarze powinna mieć miejsce "tylko w przypadku zakłócenia porządku publicznego", zawsze ocenianego "obiektywnie przez specjalistów i przy użyciu kryteriów technicznych", unikając "arbitralnych lub ideologicznych" decyzji. Podkreślają, że jeśli ograniczenia są stosowane w celu ochrony wspólnego dobra, powinny być rozszerzone na wszelkiego rodzaju demonstracje w przestrzeni publicznej, nie tylko te o charakterze religijnym.

Nota ostrzega, że ograniczanie tych praw ze względów religijnych "jest dyskryminacją, która nie może mieć miejsca w demokratycznych społeczeństwach" i że "nie dotyczy to tylko jednej grupy religijnej, ale wszystkich wyznań religijnych, a także osób niewierzących".

Co się stało w Jumilli?

Rada miasta Jumilla wywołała silne kontrowersje, zatwierdzając w ubiegły czwartek, 7 sierpnia, wniosek - poparty przez PP i Vox - który ogranicza korzystanie z miejskich obiektów sportowych wyłącznie do zajęć sportowych organizowanych przez radę miasta, wyraźnie zakazując wydarzeń religijnych, takich jak koniec Ramadanu i Święto Baranka.

Środek ten został uznany przez lokalną społeczność muzułmańską za brak szacunku i cios dla współistnienia. Mohamed Ajana, sekretarz Islamskiej Komisji Hiszpanii, wyraził swoje "zaniepokojenie" decyzją, która ogranicza wolność religijną.

Możliwe pomyłki

Kontrowersje związane z decyzją Rady Miasta Jumilla o ograniczeniu korzystania z miejskich ośrodków sportowych do zajęć sportowych organizowanych przez radę - środek, który uniemożliwia obchody religijne, takie jak koniec Ramadanu lub Święto Baranka - wywołały krytykę zarówno ze strony Vox (promotora wniosku), jak i PP (która wstrzymała się od głosu, aby go przeforsować), a także Konferencji Episkopatu Hiszpanii (CEE), która sprzymierzyła się z Komisją Islamską w celu obrony wolności kultu.

Według ekspertów prawnych, z którymi się konsultowano, początkowa propozycja Vox wiąże się z pomyleniem "publicznych demonstracji religijnych" z okazjonalnym korzystaniem z przestrzeni publicznej zarządzanej przez administrację. Podczas gdy te pierwsze są chronione przez art. 16 ust. 1 Konstytucji i art. 21 (zgromadzenia i demonstracje), o ile są zgłaszane z wyprzedzeniem i nie zakłócają porządku publicznego, korzystanie z centrum sportowego podlega prawu administracyjnemu i władzom miejskim (ustawa 7/1985 o podstawach ustroju lokalnego), które pozwalają radzie ustalić kryteria użytkowania.

Gmina może ograniczyć korzystanie z obiektów do działalności sportowej, ale musi to zrobić w sposób neutralny i ogólny, nie tylko zakazując działalności religijnej, ponieważ otwiera to drzwi do możliwej dyskryminacji. Eksperci prawa konstytucyjnego, z którymi konsultował się Omnes, wyjaśniają, że gmina może ograniczyć korzystanie z centrum sportowego wyłącznie do zajęć sportowych lub zakazać niektórych wydarzeń z obiektywnych powodów, takich jak zdrowie publiczne lub ryzyko dla obiektów. To, czego nie może zrobić, to zawetować działalność ze względów religijnych lub dyskryminować wyznania: jeśli zezwala się na mszę katolicką, należy również zezwolić na modlitwę islamską i odwrotnie. Ta zasada neutralności i niedyskryminacji jest chroniona przez art. 14 konstytucji i ustawę organiczną o wolności religijnej.

Zastrzeżenia wobec EWG wskazują na fakt, że jej oświadczenie opiera się na błędnym założeniu: nie zakazała ona procesji lub wydarzenia na drogach publicznych, ale działalności religijnej w budynku komunalnym, w którym władze lokalne mają swobodę decydowania o jego wykorzystaniu. W ten sam sposób Rada mogłaby odmówić odprawienia mszy w tych pomieszczeniach z tych samych powodów. W tym sensie wolność religijna (art. 16 TWE) nie oznacza automatycznego prawa do korzystania z dowolnej przestrzeni publicznej do celów kultu, ale raczej zakaz dyskryminacji i obowiązek uzasadnienia ograniczeń obiektywnymi i nieideologicznymi kryteriami.

Kontrowersje ujawniają zatem cienką granicę między gwarantowaniem praw podstawowych a wykonywaniem uprawnień do zarządzania dobrami publicznymi, podkreślając potrzebę prawnej precyzji w debacie o oczywistych implikacjach społecznych i politycznych.

Zasoby

Bazyliki, sanktuaria, kościoły kolegiackie... co wyróżnia poszczególne miejsca kultu?

Kościół ma różne rodzaje kościołów, ale każdy z nich ma specyficzny charakter, który jest określony w Kodeksie Prawa Kanonicznego.

Alejandro Vázquez-Dodero-8 września 2025 r.-Czas czytania: 5 minuty

Bóg jest wszędzie, nie będąc Bogiem w każdym z tych miejsc lub w ich całości. Tak więc wierzący, który chce mieć do czynienia z Bogiem, którego czuje się stworzeniem i którego kocha, zawsze będzie mógł mieć z Nim do czynienia, gdziekolwiek się znajduje.

W rzeczywistości "miejsce", w którym człowiek ma do czynienia z Bogiem, znajduje się w jego duszy, w głębi jego serca, gdzie On mieszka, będąc Czystą Miłością. To jest "miejsce" par excellence, by się z Nim spotkać.

Oczywiście takie traktowanie będzie się różnić w zależności od wewnętrznego usposobienia każdej osoby, a także okoliczności, które mu towarzyszą. Radzenie sobie z Bogiem w stanie łaski nie jest tym samym, co radzenie sobie z Nim w stanie grzechu lub radzenie sobie z Nim w konwulsyjnym i niespokojnym środowisku - co jest możliwe - lub w spokojnym i zrelaksowanym.

Prawdą jest jednak, że miejsce zewnętrzne, środowisko, pomaga nam spotkać Boga i traktować Go z większą głębią, pobożnością, skupieniem i pobożnością. Mamy na myśli miejsca święte, w których oprócz osobistego spotkania z Bogiem, mogę to uczynić również poprzez liturgię, czyli celebrację Bożych misteriów. 

Świątynie poświęcone kultowi

Są to fizyczne święte miejsca wspólnego kultu, liturgii, publicznej celebracji modlitwy i sakramentów, które stanowią rdzeń naszej katolickiej wiary. 

Są one zawarte w kanonach 1205 i następnych Kodeksu Prawa Kanonicznego, które regulują dobra doczesne Kościoła, w tym ich zarządzanie, nabywanie, przechowywanie i zbywanie. Ustanawiają one normy zarządzania dobrami kościelnymi, zarówno materialnymi, jak i niematerialnymi, oraz sposób ich wykorzystania dla dobra Kościoła i jego celów.

Te święte miejsca są poświęcane i błogosławione przez ordynariusza, zwykle biskupa, co zostanie odnotowane w protokole; więc nie jest to każde miejsce, które wierny uważa za miejsce kultu.

Oczywiście tylko to, co sprzyja oddawaniu czci, pobożności, jest dozwolone w świętym miejscu, a to, co nie jest zgodne ze świętością tego miejsca, jest zabronione.

Kościół

Jest to święty budynek przeznaczony do kultu Bożego, wspólnej modlitwy i sprawowania sakramentów, zwłaszcza Eucharystii. 

Do jego budowy, która będzie zgodna z przepisami liturgicznymi i sztuką sakralną, wymagana jest wyraźna pisemna zgoda miejscowego biskupa, który pobłogosławi go i, jeśli to konieczne, umieści go pod patronatem Matki Boskiej lub świętego. 

Wierni mają prawo wejść do kościołów na uroczystości i modlitwę, aby spotkać się z Bogiem w ciszy i skupieniu, którego należy oczekiwać.

Wspólnoty zakonne lub konwentualne mogą posiadać własny kościół w obrębie klasztoru, zwany "świątynią konwentualną", który służy jako miejsce kultu dla wspólnoty zakonnej, a także dla wiernych, którzy chcą do niego uczęszczać.

Parafia i kościół parafialny

Jest to wspólnota wiernych zgromadzonych wokół kapłana, który czyni biskupa diecezjalnego obecnym w tym miejscu. Wspólnota odprawia nabożeństwa, udziela sakramentów i modli się w kościele parafialnym, któremu przewodniczy proboszcz.

Proboszcz parafii jest zasadniczo odpowiedzialny za udzielanie chrztu, bierzmowania w przypadku niebezpieczeństwa śmierci, udzielanie Wiatyku i namaszczenia chorych, asystowanie przy ślubach, odprawianie pogrzebów, błogosławienie chrzcielnicy w okresie wielkanocnym oraz sprawowanie Eucharystii w niedziele i święta.

Zazwyczaj parafia powinna mieć charakter terytorialny, ale w stosownych przypadkach może mieć charakter personalny ze względu na obrządek, język lub narodowość wiernych na danym terytorium lub z innego właściwego powodu.

Katedra lub kościół katedralny

Katedra to siedziba - katedra - biskupa. Jest to główny kościół diecezji lub kościoła partykularnego, z którego biskup przewodniczy modlitwie, prowadzi nabożeństwa i naucza. Może być nazywana kościołem macierzystym lub głównym, aby podkreślić jej wyjątkowy i główny charakter w diecezji.

W przeciwieństwie do katedry, "kościół kolegiacki" ma strukturę podobną do katedry, choć nie jest siedzibą biskupa.

Bazylika

W swojej grecko-rzymskiej genezie bazylika była ważnym budynkiem publicznym przeznaczonym do funkcji sądowniczych, takich jak sąd, ale z czasem chrześcijanie zaczęli używać jej jako świątyni i do celów liturgicznych.

Papież rzymski ma prerogatywę bycia tytularną głową świątyni bazyliki i może zostać uznany za "głównego": tylko papież może sprawować urząd przy jego ołtarzu, obecnie rzymskie kościoły św. Piotra, św. Jana na Lateranie, św. 

Istnieje również bazylika mniejsza - obecnie jest ich ponad 1500 na całym świecie - która ma na celu wyeksponowanie na ołtarzu głównym pewnych oznak godności papieskiej i jedności ze Stolicą Apostolską i powinna być, podobnie jak bazylika większa, przykładem i odniesieniem dla pozostałych kościołów na danym obszarze.

Sanktuarium

Jest to kościół lub inne święte miejsce, należycie zatwierdzone przez biskupa miejsca, do którego liczni wierni pielgrzymują z określonego powodu pobożności: udają się do sanktuarium, aby oddać cześć konkretnemu obrazowi lub relikwii, uzyskać odpusty lub ze względu na szczególne znaczenie religijne i historyczno-kulturowe tego miejsca.

Mówimy o sanktuarium diecezjalnym, jeśli jest zatwierdzone przez lokalnego biskupa, narodowym, jeśli jest zatwierdzone przez Konferencję Episkopatu, lub międzynarodowym, jeśli jest uznane za takie przez Stolicę Apostolską.

Niektóre sanktuaria otrzymują pewne łaski, gdy okoliczności miejsca i dobro wiernych, którzy do nich pielgrzymują, sprawiają, że jest to wskazane.

Ermitaż

Jest to mała świątynia, zwykle niewielkich rozmiarów i znajdująca się na obrzeżach ośrodków miejskich, na obszarach wiejskich, która może być wykorzystywana do sporadycznych celów religijnych. Historycznie jest ona związana z postacią pustelnika - stąd jej nazwa - i praktyką życia kontemplacyjnego.

Kaplica

Jest to miejsce kultu Bożego na rzecz jednej lub więcej osób, zwykle o niewielkich rozmiarach, które wymaga odpowiedniego zezwolenia episkopatu na celebracje liturgiczne.

Oratorium

Jest to mały kościół przeznaczony do modlitwy osobistej i wspólnotowej na rzecz wspólnoty lub grupy wiernych. Mogą być w nim odprawiane akty liturgiczne i mogą do niego wchodzić inni wierni, pod warunkiem, że osoba, od której zależy oratorium, wyrazi na to zgodę.

Cmentarze

Cmentarze, na których znajdują się groby, nisze lub kolumbaria, w których składane są prochy w przypadku kremacji zwłok, są również świętymi miejscami pochówku chrześcijan.

W pewnym sensie są to miejsca spotkania z Bogiem, ponieważ są ostatnim miejscem zamieszkałym przez cielesny wymiar dziecka Bożego w momencie jego przejścia do życia wiecznego.

Cmentarze są miejscami pochówku dla chrześcijan, którzy, połączeni z Chrystusem przez chrzest na całą wieczność, oczekują na drugie zmartwychwstanie Chrystusa, kiedy ich dusze połączą się z ich ciałami bez żadnych wad lub możliwości śmierci lub rozkładu.

Pożądane jest, aby kościoły posiadały cmentarze do pochówku swoich wiernych, miejsca już pobłogosławione przez biskupa; jeśli nie jest to możliwe, każde miejsce pochówku powinno otrzymać takie błogosławieństwo.

Często zdarza się, że kongregacje religijne lub niektóre rodziny mają własny cmentarz lub miejsce pochówku na cmentarzach.

Wreszcie, należy zauważyć, że zwykle tylko papież oraz biskupi diecezjalni i kardynałowie mogą być chowani w kościołach na znak sukcesji po apostołach, których reprezentowali za życia.

Watykan

Wyjaśnienie sytuacji finansowej Watykanu

Każdego roku różne organy Stolicy Apostolskiej przedstawiają swoje sprawozdania finansowe, ale nie jest łatwo uzyskać jasny obraz ogólnej sytuacji finansowej Watykanu. Oto kilka spostrzeżeń opartych na dostępnych informacjach.

Javier García Herrería-7 września 2025 r.-Czas czytania: 4 minuty

Sytuacja finansowa Watykanu w połowie 2025 r. przedstawia złożony obraz, naznaczony utrzymującymi się wyzwaniami strukturalnymi, ale także znaczącymi postępami w zarządzaniu i przejrzystości kluczowych podmiotów. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy przedstawiono bardzo pozytywne raporty z bilansami watykańskich instytucji finansowych. Zarządzanie majątkiem Stolicy Apostolskiej (APSA) i Instytut Dzieł Religijnych (IOR) z wynikami na rok 2024. Te dobre wyniki kontrastują z innymi alarmistycznymi nagłówkami i zaskakującymi zmianami w Stolicy Apostolskiej. Wystarczy przypomnieć cięcia wynagrodzeń dla kardynałów i wzrost cen nieruchomości, których musiał dokonać papież Franciszek. Można się więc zastanawiać, gdzie to nas pozostawia, czy sytuacja ekonomiczna Watykanu jest dobra czy zła?

Gdybyśmy mieli krótko odpowiedzieć na to pytanie, musielibyśmy powiedzieć, że niektóre obszary Watykanu charakteryzują się pozytywną profesjonalizacją, przejrzystością i wydajnością, podczas gdy inne są bardzo nieprzejrzyste i przynoszą duże straty. Ogólny bilans nie jest pozytywny i ogólnie można powiedzieć, że Stolica Apostolska znajduje się w bardzo delikatnej sytuacji finansowej. Ulepszenia księgowe tych instytucji nie zapobiegają temu, że Stolica Apostolska nadal boryka się z chronicznym deficytem strukturalnym, obciążonym przede wszystkim długami jej funduszu emerytalnego.

Źródła dochodu

Watykan, jako najmniejsze suwerenne państwo na świecie, stosuje unikalny model finansowy, który odróżnia go od konwencjonalnych gospodarek narodowych. Jego struktura nie opiera się na pobieraniu podatków od mieszkańców ani emisji obligacji państwowych. Zamiast tego jego główne źródła finansowania pochodzą z różnych globalnych źródeł, w tym darowizn od diecezji katolickich i wiernych na całym świecie, przychodów generowanych przez Muzea Watykańskie ze sprzedaży biletów oraz zysków z rozległego portfela inwestycji i nieruchomości.

APSA i IOR

APSA zarządza ruchomościami i nieruchomościami Stolicy Apostolskiej, które obejmują 4 234 nieruchomości we Włoszech i dodatkowe 1 200 nieruchomości zlokalizowanych w kluczowych miastach międzynarodowych, takich jak Londyn, Paryż, Genewa i Lozanna. Około 70% nieruchomości nie generuje dochodu, ponieważ są one wykorzystywane na biura Watykanu lub innych kościołów, podczas gdy kolejne 11% są wynajmowane po obniżonych stawkach pracownikom Watykanu.

W 2024 r. spółka odnotowała zysk w wysokości 62,2 mln euro. Stanowi to znaczny wzrost o 16 mln euro w stosunku do wyników osiągniętych w 2023 roku. Wynik ten jest uznawany za jeden z najlepszych wyników APSA w ostatnich latach.

IOR, powszechnie znany jako "Bank Watykański", wyszczególnił w swoim raporcie rocznym za 2024 r. zysk netto w wysokości 32 mln euro, co stanowi wzrost o 7% w porównaniu z 2023 r. Ta pozytywna trajektoria potwierdza skuteczność wieloletnich reform finansowych wdrożonych w instytucji.  

Deficyt emerytalny

Stolica Apostolska od kilku lat boryka się z chronicznym deficytem strukturalnym. Szacuje się, że deficyt ten wynosi od 50 do 90 mln euro rocznie, co stanowi około 7% jej całkowitego budżetu, który w 2023 r. wynosił 1,2 mld euro. Niektóre dane historyczne dodatkowo ilustrują to wyzwanie, z przewidywanym deficytem w wysokości 87 mln USD w 2023 r. i deficytem operacyjnym sięgającym 83,5 mln EUR w tym samym roku, co stanowi wzrost o 33 mln EUR w porównaniu z 2022 r. Oprócz rocznego deficytu operacyjnego, krytycznym długoterminowym zobowiązaniem finansowym jest znaczny niedobór w funduszu emerytalnym dla około 5 000 pracowników i emerytów Watykanu.

Deficyt emerytalny Watykanu nigdy nie został w pełni rozliczony, ale szacuje się go na od jednego do dwóch miliardów euro. Ostatnie poważne badanie zostało przeprowadzone przez komisję ds. reform, COSEA, w 2015 roku. Obawa przed nieprzejrzystymi procedurami finansowymi, w tym lukami umożliwiającymi pranie pieniędzy, okresowo powraca jako zjawisko, które nigdy nie zostało rozwiązane ani wyeliminowane.

Zarządzanie papieża Franciszka

Podczas swojego pontyfikatu papież Franciszek stanął na czele szeroko zakrojonej reformy Instytutu Dzieł Religijnych (IOR), mającej na celu wyeliminowanie prania pieniędzy powiązanego z mafią i przywrócenie jego integralności finansowej. W 2014 roku, rok po przybyciu Franciszka, zamknięto ponad 1000 podejrzanych kont, z których wiele było nieaktywnych lub powiązanych z celami niezgodnymi z jego misją.

W 2024 r. Urząd Nadzoru i Sprawozdawczości Finansowej (ASIF) odnotował zmniejszenie o jedną trzecią liczby raportów o podejrzanej działalności finansowej w Watykanie. Ponadto platforma oceny Moneyval uznała znaczną poprawę w walce z praniem pieniędzy i finansowaniem terroryzmu, klasyfikując IOR na wysokim poziomie zgodności technicznej.

Pomimo reform papieża Franciszka mających na celu oczyszczenie finansów Watykanu, sprawa kardynała Angelo Becciu uwypukliła utrzymywanie się nadużyć finansowych w Stolicy Apostolskiej. Skandal związany z nieprzejrzystymi inwestycjami i nieregularnym zarządzaniem funduszami poddał w wątpliwość skuteczność niektórych mechanizmów kontroli wewnętrznej.

W tym samym czasie, podczas tego samego pontyfikatu, darowizny na Obligację Świętego Piotra - główne źródło wsparcia finansowego od wiernych dla papieża - zostały znacznie zmniejszone, co poważnie wpłynęło na zdolność Watykanu do utrzymania działalności duszpasterskiej, dyplomatycznej i opiekuńczej.

Dla Leona XIV zarządzanie finansami jest jednym z najpilniejszych wyzwań. Nowy papież będzie musiał wzmocnić przejrzystość, odzyskać zaufanie wiernych i zrównoważyć finanse Watykanu bez utraty ewangelicznego ducha ubóstwa i służby.

Żyjemy!

Uczestnictwo w Jubileuszu Młodych jest niezapomnianym doświadczeniem wiary i wiedzy o powszechności Kościoła.

7 września 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Cóż za pozornie oczywiste, a jednak głębokie zdanie wypowiedział papież Leon XIV podczas swojej homilii jubileuszowej: żyjemy! Od tego czasu nie przestaje ono odbijać się echem w mojej głowie podczas całej tej pielgrzymki do Rzymu: Kościół żyje! A ślady pozostawione na Tor Vergata są tego świadectwem.

Jak możemy opisać wielkość tego, czego tam doświadczyliśmy? 

Po długich godzinach marszu w słońcu, z workiem i matą na plecach, znajdujesz ogromną masę ludzi z różnych krajów próbujących osiedlić się w jakimś zagłębieniu suchego lądu, aby zjeść smaczną puszkę tuńczyka, zanim wszystko się zacznie. 

Można by pomyśleć, że warunki nie były najbardziej odpowiednie do skupienia. Ale jakże zdumiewające jest to, że po tak wielkim chaosie zapanowała grobowa cisza, gdy Najświętszy Sakrament został wystawiony na widok publiczny: cały Kościół klęczący przed kawałkiem (żywego) chleba. Pan używa ciszy, aby dotknąć serc, począwszy od mojego. 

Nie zapomniano jednak również o hałasie. Młodzi chrześcijanie wciąż pamiętają o słowach papieża Franciszka "zróbcie bałagan". Nie zabrakło bębnów, tamburynów, śpiewu, tańca, śmiechu, okrzyków radości i spotkań. A przy tym wszystkim oddawano chwałę Bogu. 

Zatrzymując się, by spojrzeć na tak namacalną radość, stało się dla mnie bardzo jasne, że to nadzieja i wszystkie łaski, które otrzymujemy za pośrednictwem Kościoła, utrzymują nas przy życiu. Jakże wielkim pokojem jest doświadczenie, że z Nim nie ma rzeczy niemożliwych. Nie jesteśmy powołani do życia w sposób przeciętny, ale do dążenia do świętości, której Kościół nigdy nie przestaje nam proponować.

Podczas pielgrzymki w mojej parafii poznaliśmy historie świętych, takich jak święty Franciszek z Asyżu, święta Klara, święta Agnieszka, ojciec Pio czy młody Carlo Acutis, aby pokazać nam, że podobnie jak Piotr, nie możemy chodzić po wodzie o własnych siłach, ale jeśli Jezus Chrystus wyciągnie do nas rękę, wszystko się zmieni. Jesteśmy powołani do czynienia wielkich dzieł dla Boga!

Na spotkaniu powołaniowym z Kiko Argüello ponad 5000 mężczyzn i 5000 kobiet odpowiedziało wielkodusznym "tak", ufając woli Ojca. Spośród wszystkich wspomnień związanych z Jubileuszem, jednym z tych, które cenię najbardziej, jest obraz tych tysięcy młodych ludzi biegnących z wielkim uśmiechem w kierunku sceny: prawdziwe "tak" dla Jubileuszu. sprint w kierunku swojego powołania. Nigdy nie widziałem tak wyraźnie, jak Bóg wprawia nas w ruch.

Ciekawe jest to, że po każdym spotkaniu działo się coś natychmiastowego: wszyscy śpiewaliśmy Bogu. Ponieważ to właśnie wtedy, gdy żyjemy dla Niego, jesteśmy naprawdę szczęśliwi. Jak powiedział papież Leon: "musimy podnieść oczy, spojrzeć w górę, spojrzeć na rzeczy niebieskie, aby uświadomić sobie, że wszystko ma sens". Żyjąc w ten sposób, jesteśmy najbardziej żywi.

Gospel

Święte czuwanie. 19. Niedziela Zwykła (C)

Joseph Evans komentuje czytania na 19. Niedzielę Zwykłą (C) z 10 sierpnia 2025 r.

Joseph Evans-7 września 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Możemy narzekać, że nie wiemy, kiedy umrzemy, ale to właśnie ta niewiedza dodaje dramaturgii naszemu życiu. Istnieje dobre napięcie - jak zdrowe napięcie prawidłowo szarpanych strun na gitarze lub pianinie - które tylko dodaje energii, "muzyki", istnieniu. Jezus opowiada dziś przypowieść o panu, który odszedł, zostawiając sługi, aby opiekowali się domem pod jego nieobecność. Co zrobią? Jak się zachowają? Czy utrzymają porządek w domu do jego powrotu? I czy najstarszy sługa będzie opiekował się innymi sługami i czy da "służącym jedzenie w ich własnym czasie".?

Znałem wielu wiernych kapłanów, którzy zmarli, niektórzy całkiem młodo, dając swoim wiernym swoje życie. "jedzenie na czas".Są na swoich stanowiskach, opiekują się swoją trzodą, wypełniają swoją posługę. Niestety, słyszymy również o ludziach, którzy umierają w złych okolicznościach: mężczyzna, który pada martwy podczas niewłaściwego zachowania z kobietą, która nie jest jego żoną; ktoś, kto umiera pod wpływem narkotyków; kobieta, która zaniedbała swoje obowiązki na rzecz samolubnego życia... Nie byli przygotowani, gdy Pan przyszedł po nich i ryzykują straszliwą karę, o której mówi Chrystus: mistrza. "ukarze go surowo (bardziej dosłownie: przeciąć na pół) i spraw, by podzielił los tych, którzy nie są wierni"..

Rodzice dają swoim dzieciom pożywienie we właściwym czasie, nie tylko poprzez odżywianie fizyczne, ale także poprzez zapewnienie im formacji duchowej i ludzkiej, której potrzebują na każdym etapie życia, wprowadzając je w modlitwę, pomagając im pogłębić wiarę i cnoty....

"Pielęgnujemy" również naszych kolegów "sług" poprzez nasz przykład, poprzez rozmowy, w których mówimy właściwą rzecz we właściwym czasie, otwierając przed nimi nowe horyzonty.

Istnieje święta czujność, która prowadzi nas do zwracania uwagi na potrzeby tych, którzy są pod naszą opieką, pomagając im nie zbłądzić dzięki szybkiej i, miejmy nadzieję, wczesnej interwencji. Ale jest też czujność, aby słuchać tego, co Bóg chce nam powiedzieć: jak mówi nam pierwsze czytanie, Izraelici byli czujni, aby słuchać Bożego ostrzeżenia za pośrednictwem Mojżesza w tę "noc wybawienia", dzięki czemu zostali uratowani przed mszczącym się aniołem. Albo, jak czytamy w drugim czytaniu, Abraham posłuchał Bożego wezwania do opuszczenia kraju bałwochwalstwa i podążania za jedynym prawdziwym Bogiem w nieznane. Przeżywana wiara jest najwyższą formą czujności.

Watykan

Leon XIV: "Łaska nie eliminuje naszej wolności, ale ją budzi".

Podczas cotygodniowej audiencji generalnej 6 sierpnia papież wyjaśnił, w jaki sposób Chrystus poświęcił się dla miłości i jak chrześcijanie, w odpowiedzi, muszą przygotować dla Niego miejsce w swoich sercach i życiu. 

OSV / Omnes-6 września 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

Cindy Wooden, OSV

Ciesząc się letnią przerwą od szkoły lub pracy, katolicy nie powinni zaniedbywać "zaproszenia Pana do przygotowania naszych serc poprzez aktywne uczestnictwo w ofierze eucharystycznej i wykonywanie hojnych uczynków miłosierdzia", powiedział papież Leon XIV.

Mówiąc po angielsku w swoim publiczność W tygodniku z 6 sierpnia papież podsumował swoje przemówienie, w którym skupił się na tym, jak Chrystus poświęcił się z miłości do ludzkości i jak chrześcijanie, w odpowiedzi, muszą przygotować dla Niego miejsce w swoich sercach i życiu.

Ewangeliczne opowieści o Jezusie i Jego uczniach przygotowujących się do Paschy i Ostatniej Wieczerzy - a także do męki i śmierci Jezusa - "pokazują nam, że miłość nie jest wynikiem przypadku, ale świadomego wyboru".

Jezus, potwierdził papież, "nie stawia czoła swojej męce z fatalizmu, ale z wierności drodze dobrowolnie przyjętej i podążanej".

Wierzący powinni pocieszać się świadomością, że "dar ich życia rodzi się ze świadomej intencji, a nie z nagłego impulsu" - powiedział papież Leon tysiącom zgromadzonym na audiencji na Placu Świętego Piotra.

Gdy zbliżała się Pascha i jego śmierć, Jezus "miał już wszystko obmyślone, wszystko zostało zaaranżowane, wszystko zostało postanowione" - powiedział papież. "Jednak prosi swoich przyjaciół, aby wykonali swoją część. To uczy nas czegoś istotnego dla naszego życia duchowego: łaska nie eliminuje naszej wolności, ale ją budzi. Dar Boży nie eliminuje naszej odpowiedzialności, ale czyni ją owocną.

Msza

Dzisiejsi katolicy są również wezwani do przygotowania się na przyjęcie ofiary Chrystusa, powiedział, i to nie tylko podczas Mszy Świętej. "Eucharystia jest sprawowana nie tylko na ołtarzu, ale także w życiu codziennym, gdzie wszystko można przeżyć jako ofiarę i dziękczynienie" - powiedział papież Leon.

Często przygotowanie to nie polega na robieniu więcej, ale raczej na tworzeniu przestrzeni poprzez "pozbycie się tego, co nam przeszkadza, zmniejszenie naszych wymagań i porzucenie nierealistycznych oczekiwań".

"Każdy gest dyspozycyjności, każdy bezinteresowny czyn, każde przebaczenie z góry, każdy wysiłek cierpliwie przyjęty, jest sposobem przygotowania miejsca, w którym Bóg może zamieszkać" - potwierdził papież Leon.

"Niech Pan sprawi, abyśmy byli pokornymi przygotowującymi się na Jego obecność", modlił się Papież. "I niech w tym codziennym przygotowaniu wzrasta w nas ta pogodna ufność, pozwalająca nam stawiać czoła wszystkiemu z wolnym sercem. Bo tam, gdzie miłość jest przygotowana, życie może prawdziwie rozkwitać".

AutorOSV / Omnes

Więcej
Watykan

Leon XIV prosi Rycerzy Kolumba, aby byli znakami nadziei

Papież przesyła wiadomość wideo do Rycerzy Kolumba z okazji 143. Najwyższej Konwencji w Waszyngtonie w dniach 5-7 sierpnia 2025 roku. Wzywa ich do kontynuowania służby wśród najbardziej potrzebujących.

Wiadomości Watykańskie-6 września 2025 r.-Czas czytania: 2 minuty

"Kościół zawsze był powołany do bycia znakiem nadziei poprzez głoszenie Ewangelii słowem i czynem. W sposób szczególny w tym Roku Świętym jesteśmy wezwani do bycia namacalnymi znakami nadziei dla tych braci i sióstr, którzy doświadczają wszelkiego rodzaju trudności" - powiedział papież Leon XIV w przesłaniu wideo do uczestników 143. Najwyższej Konwencji Rycerzy Kolumba, która odbędzie się w dniach 5-7 sierpnia 2025 r. w Waszyngtonie, USA. Słowa papieża docierają również do osób uczestniczących wirtualnie w ceremoniach otwarcia.

Papież przypomniał, że błogosławiony Michael McGivney, założyciel Rycerzy, głęboko rozumiał tę misję: "Widział wiele potrzeb katolików-imigrantów i starał się złagodzić ubóstwo i cierpienie poprzez wierne sprawowanie sakramentów, a także poprzez braterską pomoc, która trwa do dziś" - powiedział.

Pod tegorocznym hasłem "Zwiastuni Nadziei" papież pochwalił pracę Rycerzy, którzy łączą mężczyzn w modlitwie, formacji i braterstwie, a także podkreślił wiele dzieł charytatywnych promowanych przez lokalne rady na całym świecie.

W szczególności - dodał - jego hojna służba na rzecz słabszych grup społecznych - w tym nienarodzonych, ciężarnych matek, dzieci, osób znajdujących się w niekorzystnej sytuacji i cierpiących z powodu plagi wojny - przynosi nadzieję i uzdrowienie wielu osobom i kontynuuje szlachetne dziedzictwo swojego założyciela.

Na koniec Następca Piotra polecił to wydarzenie wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła, i błogosławionego McGivneya, udzielając serdecznie Apostolskiego Błogosławieństwa.

Program działań: wiara, spotkanie i służba

Podczas dni konwencji, Uczestnicy będą mogli cieszyć się intensywnym programem łączącym momenty liturgiczne, konferencje, wystawy, modlitwę i braterskie spotkania. Od 2 sierpnia uruchomione zostaną punkty informacyjne i rozpocznie się oficjalna recepcja, a dni poprzedzające oficjalne rozpoczęcie będą naznaczone adoracją eucharystyczną, rejestracją delegatów i tradycyjną wystawą Knights Gear.

W dniu 5 sierpnia delegaci wezmą udział w Mszy św. inauguracyjnej w Bazylice Narodowego Sanktuarium Niepokalanego Poczęcia, po której odbędzie się inauguracyjna sesja biznesowa, otwarta również dla członków rodzin. Wydarzenie będzie kontynuowane kolacją państwową i posiedzeniem delegatów.

W dniach 6 i 7 sierpnia odbędzie się Msza Święta Konwentu, Msza Święta Pamięci, specjalny program dla kobiet, Sakrament Pojednania i miejsca do adoracji relikwii. Nie zabraknie również chwil braterstwa, modlitwy i formacji duchowej.

AutorWiadomości Watykańskie

Więcej